- Pendragon, skoncentruj się. Zastosuj Dragon Rage, to jedyny atak jaki może trafić z powodzeniem w tego idiotę. Ten pokemon nie da rady pokonać ciebie. W momencie gdy będzie starał się ciebie zaskoczyć ponownie strzel mu Dragon Rage prosto w twarz. Gdy bedziesz gotowy odskocz od niego i staraj się nie patrzeć na niego. Wsłuchuj się w jego ruch i wykonuj uniki wedle własnego przeczucia. W razie potrzeby staraj się kontorwać jego ataki Dragon Rage
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-04, 22:51
Deino niemal natychmiast posłuchał twojego polecania i celnie trafił jęzor Hauntera który odleciał gdzieś na bok. Zaraz jednak wstał i zaatakował jednak Pendragon skupił się i uniknął sprytnie ataku, używając ponownie tego samego ataku do odbicia się za plecy przeciwnika. Ale tutaj popełnił błąd, Haunter okazał się szybkim przeciwnikiem i złapał Deino swoją łapą a ten nie mógł dalej wykonywać Dragon Rage. Połączył dwa ataki i dodatkowo rzucił Pendragonem o ziemię i zaczął się śmiać. Zdawało ci się że Zorua jak i Zoroark gdzieś zniknęli. Tak, jakby centrum wszechświata była tylko ta arena i walka. Deino leżał nieruchomo, mamrocząc coś pod nosem i po chwili wstając, nie dał rady jednak dość szybko wykonać uniku przed dodatkowym atakiem Hypnosis.
Ale i twój przeciwnik nie był bez szwanku, wystarczyło trafienie Dragon Rage a widziałeś oznaki osłabienia.
Haunter 50% - osłabienie
Deino 38% - duży ból w głowie, trudność z celowaniem.
- "Silny w gębie..." - Pomyślałem - Słuchaj Pendragon, zajmij się nim na spokojnie. Otrząśnij się i skup na przeciwniku. Nie chcesz przecież przegrać pierwszej poważnej walki, fakt przeciwnik jest znacznie silniejszy od ciebie ale co to dla smoka! Staraj się słuchać a nie patrzeć, strzelaj na słuch. Gdy będziesz gotowy zacznij bić go przy pomocy Dragon Rage, w razie problemów zacznij strzelać ku odgłosowi śmiechu. To pozwali ci trafić w tą fajtłapę. Nie daj się zwieść przeciwnikowi - Odparłem, co mogłem zrobić więcej? Pendragon mial za mało ataków do wyboru
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-08, 21:42
Bitwa rozgorzała ponownie, Deino otrzepał się i zlustrował Hauntera wyzywającym wzrokiem. Twoje słowa widocznie dodały mu pewności siebie i zapału do dalszej walki. Dobrze znalazłeś słabość przeciwnika, ten niemal co chwilę się śmiał. Krótko ale zawsze, tak więc kiedy Haunter zaatakował (a raczej użył) Spite, Pendragon poczuł skutek tego ruchu ale nie zniechęcał się i ponownie trafił Dragon Rage, bo Hauunter ponownie zaczął się chichrać. Mocno się zdziwił, jak dostał na tyle mocno... że właściwie padł na ziemię. Deino wydał z siebie dumne
~ Deino-no-ino!~ Haunter jednak się podniósł i zaatakował strasznie szybko Lick'iem, paraliżując Pendragona. Pokemon oddalił się od ciebie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej wydając z siebie głupie ~~Hehe...~
Deino jednak nie dał rady się ruszyć, chociaż stał to nie wyglądał aby teraz mógł atakować. Najwyraźniej Haunter użył podstępu, udając że już jest niezdolny do walki. Wtedy pojawił się centralnie przed tobą Zoroark i powiedział (tak powiedział) - Czas SIĘ OBUDZIĆ Dante!- Wtedy cały świat zawirował a ty poczułeś się słabo, tracąc całkowicie przytomność i osuwając się w totalną nicość..
....
Nie wszystko jeszcze kojarzyłeś, kiedy skrawkiem odzyskałeś świadomość. Najpierw nie chciało ci się otworzyć oczu, poczułeś że leżysz na czymś wygodnym. Potem dotarło do twoich zamkniętych powiek światło a następnie jakiś niewyraźny cień. Po odzyskaniu świadomości, wszystko cię bolało a szczególnie głowa. Otworzyłeś oczy, pierwsze co zauważyłeś to siedzącego przy łóżku (na którym leżałeś) Bolta, był jednak odwrócony tyłem do ciebie. Potem szybko stwierdziłeś, że jesteś w jakimś małym pokoju pewnie w okolicznym Motelu. Były drzwi wyjściowe i do łazienki, jedna kanapa i małe TV przy którym siedziała Mira. Czyli... co się stało? To było naprawdę czy sen?
- Jak znajdę tych dwóch małych - Zacząłem mówić do siebie i wstałem, złość aż kipiała ze mnie co można było poczuć stojąc obok mnie. Rozejrzałem się i machnąłem na to ręką otwierając drzwi, fuknąłem tylko coś w postaci - Bolt, do mnie - Po czym skierowałem się na dół. Po wyjściu z budynku zastosowałem Shunpo i pojawiłem się na dachu. Wcześniej kazałem Boltowi złapać mnie oczywiście za nogę - Bolt, otocz mnie Płomieniem. Muszę odreagować - Rozkazałem pokemonowi, znał mnie na tyle dobrze, że wiedział iż w tym momencie mogę zabic jeśli ktoś mnie wnerwi. Po wcześniejszym otoczeniu mnie w ogniu - Spal wszystkich wrogów... REI KISHU! - Wrzasnąłem wyzwalając ostrze, następnie wchłonąłem ostrzem okoliczne płomienie - Jigoku no surasshu! - Wrzasnąłem wypuszczając dodatkowo wzmocnioną falę w powietrze... Następnie wszystko powróciło do normy a ja zeskoczyłem na ziemie. Bolt pewnie też... - Teraz brakuje jeszcze tylko Miry... - Odparłem sam do siebie, w między czasie wypuszczając Taurosa - Dobra, lubisz się siłować mały... To mały sparing - I jak powiedziałem tak zrobiłem siłując się z moim Byczkiem.
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-11, 10:16
Bolt znał cię więc zrobił to co chciałeś, jednak zauważyłeś że najwyraźniej miał bardzo zły humor. Jego mina mówiła niewiele, kiedy ty już się wyżyłeś na powietrzu stanął z boku a potem gdzieś poszedł (zszedł po drabinie pozarowej) Ty siłowałeś się z Taurosem, byk od razu chętnie ruszył na ciebie rogami. Ty jednak złapałeś go za rogi i tak wyglądała cała ta przepychanka. Twoją uwagę jak i Taurosa nagle przykuła osoba wchodząca po drabinie, tą samą która gdzieś poszedł Bolt. To była Mira, miała rozczochrane włosy i minę zabójcy. Wciągnęła za sobą Bolta z drabiny i podeszła do ciebie i po prostu ci przywaliła z liścia w morde
- Idiota! Kłamca! Co to miało być?! Masz jakiś przeklęty miecz!
Gdy ponownie chciała mnie strzelić złapałem ją za rękę - Jeszcze raz, a przysięgam to że nie walczyłaś z Roarkiem będzie najmniejszym problemem - Odparłem puszczając ją - Przeklęty? Rei Kishu przeklęty? Ha dobre żarty.... - Skwitowałem, dając znać Taurosowi by sobie odpoczął w cieniu - Przeklęty to jestem ja - Walnąłem prosto z mostu obserwując jej reakcje. Jakikolwiek podejrzany ruch z jej strony skutkował odskoczeniem w tył na znaczną odległość(1-2m) by nie musieć znów zatrzymywać dziewczyny - A jak sądzisz inaczej? Czemu spadłem z nieba? Dla czego Bolt w trakcie walki czasem atakuje nie by znokautować a by zabić? Nie jesteśmy z tego świata, ba z tego wymiaru. - Odparłem patrząc gniewnie na Bolta, wiedział że to scenka jest ostatnią rzeczą jakiej mi teraz potrzeba - Bolt cię tu zabrał, nieprawdaż? - Dodałem czekając na jej reakcje. - Z tobą Bolt porozmawiam później - Odparłem karząc mu iść do taurosa. Wówczas wypuściłem resztę pokemonów. Pendragona, Headcrab , Shield'a i X Mark . Dałem im trochę karmy(ile to się tam odlicza w twoim przeliczniku?) - Coś jeszcze Mira? Tak twój Dante Aligieri jest przybyszem z Innego wymiaru. Jestem Porucznikiem w Armii ze swojej wersji ziemi, walczę wraz z kilkoma innymi mi podobnymi ludźmi w oddziale nadludzi i staramy się powstrzymać atak coś co dla was było by nieumarłym, dla nas codziennością. Jakieś pytania?
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-12, 08:54
Mira zrobiła się...czerwona a może sina? Zdawało się że wszystkie kolory wścieklizny mieszają się na jej twarzy, dodatkowo twoja nerwica też jej się udzielała i atmosfera była bardzo wybuchowa. Bolt rzucił ci tylko wzrok typu "wkurzony jestem daj mi spokój" ale i tak wiedział, że nie uniknie ciebie. Reszta twoich pokemonów które wypuściłeś zaczęła buszować na dachu, kiedy ty wyjasniałeś wszystko Mirze (albo raczej wrzeszczałeś) A więc prawda wyszła na jaw. W pierwszej chwili dziewczyna oczywiście ci nie wierzyła, jednak w miarę jak na nią wrzeszczałeś jej wściekłość nie znikała ale widziałeś że chyba ci wieży. Twoje pokemony też nagle zaczęły cię słuchać, nie wiedziały przecież (przynajmniej część) kim tak naprawdę jesteś. Shield nawet się ogarnął i przestał trykać każdego jak idzie. Mira stała tak przez dłuższą chwilę - Bolt nie na z tym nic wspólnego debilu! A spróbuj mu coś zrobić to cię zabiję! Żadnych tajemnic więcej! Czemu mi o tym nie powiedziałeś?! i to było na tyle. Mira wyciągnęła jakis Pokeball a z niego wyskoczył...najprawdziwszy shiny Hydreigon. Wskoczyła mu na grzbiet i odeciała gdzieś przed siebie, przemyśleć to wszystko albo zostawić cię. A Bolt patrzył za nią ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej łapami. Jemu to się chyba coraz mniej tutaj podobało.
- A LEĆ SOBIE - Wrzasnąłem patrząc czy pokemon się posiliły - Powrót, Headcrab wsiadaj na ramię... Bolt... Idziemy stąd... Idziemy gdzie popadnie - odparłem kierując się na szlak(niczym wiedźmin!). Miałem dość, Mira śmira.... - Nie martw się... Też mam dość tego świata... Obaj jesteśmy żołnierzami. Nie jesteśmy zwykłymi partnerami jak większość trenerów. Sam fakt że praktycznie nigdy w ballu siedzisz oznacza zupełnie inny rodzaj współpracy. Nie taki jak Trener - Poke niewolnik. Mam dość... Dość tego świta, dość Miry i jej wyskoków. Ty chyba też... - Odparłem biorąc go na drugie ramie. Cóż, pomimo że Bolt nie był tak lekki jak Headbrab, to nie było to dla mnie problemem. - OD dziś Bolt, podróżujemy samotnie... Może znajdziemy sposób by wrócić do domu... W sumie, ciekawe czy istnieją tutaj nasze odpowiedniki? - Powiedziałem do pokemona głaszcząc go
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-12, 22:38
Pokemony zajadały się ze smakiem, wyraźnie głodne i zadowolone. Shieldon tryknął cię w nogę na podziękowanie, jak to miał w swoim zwyczaju. Każde pokemony wróciły do swoich pokeballi, chociaż mały łobuziak (Shieldon) uciekał ale i tak dał się złapać. Bolt chętnie wlazł ci na ramię i złapał się mocno, pewnie aby nie spaść. Położył łeb na twoim ramieniu i wlepiał wzrok w przestrzeń, doskonale cię rozumiejąc. Wydawał z siebie jakieś syki, był bardzo niezadowolony i ciężko było mu się uspokoić. Kiwnął tylko głową na potwierdzenie twoich słów a głaskanie po łbie wyraźnie polepszyło mu samopoczucie. Byliście dość zżyci, dużo przeszliście a teraz macie czas dla siebie. Kiedy tak podróżowałeś przed siebie ulicami, Bolt zeskoczył ci z ramienia i pociągnął za koniec spodni. Wskazał ci jakiś oddalony od około 30 metrów stary, zrujnowany dom. Coś go chyba tam zaciekawiło, podbiegł w tamtą stronę i zaczął buszować po rozwalonym domu.
- Jasne Bolt - Odrzekłem kierując się do ów domu. Gdy stanąłem w jego pobliżu rozejrzałem się oraz skupiłem czy coś wyczuwałem, nie wiem ludzi? Coś wrogo nastawionego do nas? Dodatkowo poza tym wziąłem jakiś kamień bądź patyk i rzuciłem przed siebie. Gdy nic się nie stało udałem się do środka. Czułem że coś tam będzie co powiedźmy sobie szczerze nie będzie należało do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie - Co cie zaciekawiło Bolt? - spytałem przyjaciela wywarzając z kopa wejście do tego domostwa.
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-13, 18:53
Dom a właściwie jego ruina była dużych rozmiarów, wyraźnie było widać dwa inne piętra (szczątki schodów i podłogi) Okna przedstawiały ramy bez szyb, było tutaj dużo pajęczyn i kurzu. Jedne z nielicznych drzwi które właśnie wyważyłeś kopniakiem zatrzęsły się od łomotu jaki wywołałeś. Jakieś poke-duchy przemknęły ci gdzieś w kącie ale były na type szybkie, że nie zdążyłeś ich zidentyfikować. Podążałeś za Charmeleonem który również wyważał spróchniałe, drewniane drzwi. Po chwili znaleźliście się w nieco lepiej zachowanym pokoju. Tutaj panował półmrok ze względu na jeszcze stojące ściany, chociaż i tak gdzieniegdzie zachodzące słońce przebijało się przez szpary w deskach. Sufit trochę się kruszył a Bolt zaczął stąpać ostrożniej. Skoczył jak kot w bok kiedy kawałek sufitu spadł centymetry od niego. Ty też lepiej się pilnuj! Twój przyjaciel zaczął grzebać w stercie śmieci...coś co przypominało deski i jakieś resztki czegośtam ~ Char.....~ wysyczał coś pod nosem. Wygrzebał coś i podał ci to. Wyglądało jak część skorupy z łuskami, miało jednak coś napisane z drugiej strony. Jednak był to jakiś język którego nie rozumiałeś. Bolt jednak wyglądał na przejętego, zacząłsisie, rozglądać i zawarczał w górę. Siedział tam Gastly i przyglądał się wam raczej niezadowolony.
- Jego chcesz duchu, nie mam nastroju na twoje miny. Albo stąd spiep**ssz albo poczujesz miotacz ognia w dupie - Odparłem do tego pokemona, wiedziałem że zaatakuje - Bolt, Unik! Następnie Dragon rage! To nieco zdekoncentruje przeciwnika. Gdy będzie chciał wykonać jakiś ruchu potraktuj go Flamethrower - odparłem sam odskakując w tył ta rudera nie wytrzyma długo - W razie potrzeby przyfasol mu Dragon Pulse. Jeśli dalej będzie stał szybko przeturlaj się za niego i Growl w celu osłabienia go a zakończ to soczystym Flamethrower - Rozkazałem, rozglądałem sie jednocześnie czy rudera wytrzyma czy trzeba się ewakuować
Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015 Posty: 687
Wysłany: 2016-01-18, 14:23
Gastly jednak nie zaatakował, nadal tkwił w kącie a Bolt wykonał niepotrzebny unik. Taka gafa rozśmieszyła Gastly'ego który wzniósł się pod sufit i uderzył w ścianę obok jakimś atakiem. Cała rudera zatrzęsła się i zaczęła się zapadać- tak jak przypuszczałeś. Działo się to jednak za szybko, rzuciłeś się wraz z Boltem do ucieczki ale czułeś, że macie marne szanse aby was nie zasypało. Działo się to w niecałe 3 sekundy. Widziałeś drzwi ale nagle spadł wam na głowę kawałek sufitu. Koniec.
Znalazła się jednak tam osoba, która uratowała was najpewniej od ciulatej śmierci w ruinach. Kiedy miałeś już pewność, że nie uda ci się uciec przed spadającym kawałem sufitu coś kolorowego śmignęło ci przed oczami. Poczułeś uderzenie energii a kiedy dom całkowicie się zawalił a kurz opadł, ujrzałeś w pełni wyewoluowanego Porygona który otoczył ciebie i Bolta przy twojej nodze barierą, dzięki czemu wyszliście bez szwanku. Pokemon spojrzał na was wyniośle i poleciał gdzieś na prawo. Podąrzjąc wzrokiem za nimi ujrzałeś niedaleko jakiegoś faceta. Na oko miał jakieś 30 lat, ubrany na czarno,czerwono i głaskał Porygona po czym spojrzał na ciebie i zrobił minę która wyrażała tylko zdziwienie - Uff dobrze, że byłem w pobliżu! Czemu tam byliście? Pokręciło was zdrowo?- Bolt spojrzał na ciebie a potem na Porygona a po chwili fuknął niezadowolony.
Spojrzałem na niego wzrokiem "śmierć mnie nie dotyczy... Zbyt się mnie boi" - ta... - Odparłem podchodząc do Bolta i otrzepując go - Idziemy po drugą odznakę... To będzie dla nas walka niczym lekkie odsunięcie szafki - Odparłem do pokemona w sumie ignorując kolesia i biorą go na ramie. Sam udałem się z miasta i gdy byłem przy bramie wyjściowej - Dobra, Eternia city - Odparłem poprawiając pokemona na ramieniu i przygotowując się do podróży. Miasto nie było tak daleko położone wiec przy użyciu mojej szybkości alternatywnie Shunpo powonieniem w ciągu dwóch godzin być na miejscu. Nie chciałem ani iść normalnie ani korzystać z transportu... Miałem na dziś dość ludzi....
----
Swoją drogą mam Steelixa do wporawdzenia jak go dajemy?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.