Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Pływalnia "Mokry Klapek"
Autor Wiadomość
Daisy7 


Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25
Dołączyła: 24 Maj 2014
Posty: 9322
Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2014-06-24, 07:45   Pływalnia "Mokry Klapek"



Główne zajęcia:
- praca jako ratownik
- wycieranie kałuż, sprzątanie
- sprzedaż biletów
- uczenie pływania
Dni robocze:
Sobota i niedziela, 9:00 - 18:00.
Wynagrodzenie:
Pieniądze w zakresie 0-3000$.
 
     
REKLAMA 
FIRST OF ALL, BITCH...

Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączył: 30 Wrz 2014
Posty: 971
Wysłany: 2014-11-15, 17:29   

 
     
Księciu 
FIRST OF ALL, BITCH...


Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączył: 30 Wrz 2014
Posty: 971
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-11-15, 17:29   

Sobota to jeden z dwóch wolnych dni weekendu, w którym potrafię zrelaksować się nie myśląc o nadchodzącym tygodniu spędzonym wśród gburowatych klientów w lokalnej pizzerii gdzie pracuję wraz z Grubym, Danielem i Marysią, która ciągle szuka pomysłów na przyciągnięcie większej ilości klientów. Wielu ludzi, gdy z nimi rozmawiam o mojej pracy myśli – Ale fajnie, masz pizzy pod dostatkiem! Mógłbym tam pracować. Jednak to nie dokładnie tak wygląda; w pewnym momencie bowiem jedzenie tego samego Ci brzydkie, a dodatkowo idzie w boczki – i to by w zasadzie tłumaczyło dlaczego Gruby – nasz szef kuchni - wygląda tak jak wygląda.
Moja siostra, Jess, jest z tego faktu jednocześnie zadowolona i przygnębiona, bo czasem jak zostanie mi coś dobrego z kuchni to biorę do domu i późnym wieczorem, przy akompaniamencie filmów akcji bądź horrorów jemy to, dodatkowo popijając kolorowymi świństwami. Z drugiej strony po takiej nocy Jess stając na wadze, która jest jej arcywrogiem, krzyczy i szlocha, nie mając w co się ubrać bo jest za tłusta.
Dlatego dzisiaj postanowiłem się zgłosić – w ten mój jedyny bezstresowy dzień w tygodniu – na pływalnie, coby wdrożyć nieco więcej ruchu. Co więcej – podobno otworzyli tutaj nowy basen, w który można popływać ze swoim wodnym podopiecznym, więc wziąłem ze sobą Goldeen.
I wszystko wydawałoby się w porządku, gdyby nie to, że cały plan spalił na panewce.
Bowiem przyszedłem tutaj z zamiarem zrelaksowania się, a zostałem wkręcony w naukę rozwydrzonych, wściekłych dzieci jak pływać. I dodatkowo rozmawiać oraz opiekować się pokemonem.
Co ciekawe, nikt nie zwrócił mi uwagi, że jestem niemy. Zabawne.
Dostałem kupon od Daniela na całodzienne wejście na basen. Całkiem fajna sprawa, bo mogłem wziąć rodzinę = Jessicę, która niestety nie skorzystała z tego, bo miała ważny projekt do skończenia w PokeSzyku. Zatem chwilę przed dziesiątą byłem już wewnątrz budynku z całym basenowym oporządzeniem. Budynek wyglądał wyjątkowo normalnie. Biało-niebieski klocek, z którego tu i ówdzie wychodziły rury służące jako zjeżdżalnie dla najmłodszych. Wewnątrz również biel i niebieski, jednak w towarzystwie czerni. Kasjer – pryszczaty, wychudzony chłopak w pękniętych okularach – był bardzo zdziwiony widząc kupon, który mu podałem. Początkowo nie chciał mnie wpuścić, jednak gdy kierownik zainterweniował musiał mnie przepuścić do szatni. Do tej pory pamiętam jego twarz wykrzywioną w gniewie z zazdrości i grymasie niezadowolenia.
Nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie spartolił. Oczywiście wydawało mi się, że wszedłem do dobrego pomieszczenia i jak gdyby nigdy nic przebrałem się w szatni dla obsługi obiektu – czyli ratowników i nauczycieli pływania – po czym wyszedłem z innej strony niż Daniel mi opowiadał. I już w tamtym momencie miałem się cofnąć i sprawdzać, czy na pewno dobrej szatni wszedłem, gdyby nie blondwłose dziewczę zagradzające mi drogę. Była ubrana w czerwony jednoczęściowy kostium z krzyżykiem na piersi.
- Ach, to Ty jesteś ten nowy? Okej, dobra. Jestem Ora i oprowadzę Cię tutaj. I spokojnie, nic nie musisz mówić, bowiem wszystko jest proste. Idziemy. – I tutaj zaczyna się moja przygoda z basenem. Faktycznie, nie musiałem nic mówić z dwóch powodów. Bo nie umiem i w zasadzie nie było o co pytać, bo szczerze powiedziawszy nie dużo się dowiedziałem, bowiem cycata Ora została zagarnięta przez jakiegoś innego ratownika do kantorku w pilnej sprawie.
I zostałem skazany na siebie. Oczywiście nie stałem jak ten kołek, tylko poszedłem się pluskać, popływać i pozjeżdżać, tak jak miałem to w planie.

Woda ciepła. Zapach chloru i cichy szum maszyn przypomniał mi jak byłem pierwszy raz na basenie będąc jeszcze w domu dziecka. Ciepło zaczęło mnie rozgrzewać, a po chwili odprężenie samo przyszło.
Wypuściłem Goldeen, której pokeball cały czas trzymałem w rękach. Jej biało-złoty welon rozłożył się niczym baldachim, a Złota Rybka w całej swojej okazałości rozprostowała ości i cmoknęła mnie , również się odprężając.
Jednak nasz relaks nie trwał długo.
- I tutaj właśnie będziemy się uczyć pływać. To jest..eee.. – Otworzyłem oczy. Przez moje ciało przeleciał strach, osłupienie i zdegustowanie, bo przede mną stało stado dziwnych dzieci i łysy typek, wyczekujący ode mnie odpowiedzi. – To jest Bob. Przywitajcie Boba! – I niczym lodowata lawina wszystkie te małe bachory zaczęły mnie witać „Cześć Bob.”. Na całe nieszczęście znaleźli się też tacy, którzy bez skrupułów podeszli, przedzierając się przez wodę, do Goldeen i zaczął się spektakl głaskania i mówienia „oooo, jaka fajna rybka, mogę dotknąć? A gryzie? Jest szczepiona? Dlaczego ona nie reaguje? Mój tato ma ostatnio wyłowił ładniejszego Magikarpia niż ta biała ryba”. O rany. Moje uszy krwawiły, a wewnątrz mnie powoli budziła się nienawiść.
Kukam na zegarek. Jest chwila po jedenastej.
- I teraz Bob będzie was uczył pływać. A ja znikam, bawcie się dobrze! – Dodał jeszcze Łysy, oddalając się i machając do tych matołów jak do bandy autystycznych dzieci. A może one miały autyzm?
Nagle nastała cisza. Na szybko wzrokiem policzyłem, że jest osiemnaścioro dzieci. Wszystkie patrzą na mnie jakbym był jedzeniem, a one były biednymi dziećmi z Afryki.
Wzruszyłem ramionami nie bardzo wiedząc co mam robić.
I wtedy pomogła mi Goldeen, która wybudziła się z drzemki. Podpłynęła bliżej do dzieci zapraszając je do wody, elegancko przy tym wszystkim operując ogonem. No tak, wiedziałem że jej wodne wygibasy. Rozdziawiłem usta w zdziwieniu, kiedy wszystkie te mendy zaczęły rytmicznie, za wskazówkami Goldeen, uprawiać coś w rodzaju wodnego aerobiku bez zanurzania się w wodzie. Siadłem, pełen niedowierzania w wodzie. Niedowierzania uroczo złagodzonego przez ciepło wody. Niestety moje uszy nie mogły dzisiaj mieć spokoju nawet w takim miejscu, no bo bachory darły się i cieszyły z niczego konkretnego – tutaj pamiętam, że całkiem serio pomyślałem o autystycznych dzieciach.
Godzinę później cały teatrzyk się skończył. Moja Goldeen podpłynęła do mnie wykończona, ale widać po niej że z pewnością taka forma relaksu ją usatysfakcjonowała. Mnie udało się w jakimś tam stopniu zrelaksować podczas całej tej lekcji.
I wyszedłem z pływalni po trzech godzinach z kawałkiem. Na początku źle się z tym czułem, że wyszedłem tak szybko mając całodzienny karnet – swoją drogą gdy pryszczaty kasjer mnie znów zobaczył to mu żyłka pękła – wychodzę tak szybko, ale.. wolę odpocząć w domowym zaciszu niż znów słuchać wrzasku dzieci i „uczyć” ich jak pływać.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Księciu 2014-11-18, 22:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Daisy7 


Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25
Dołączyła: 24 Maj 2014
Posty: 9322
Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2014-11-18, 20:24   

3000$ za pracę~
_________________
♪ Z serii "Daisiak kaleczy": opening z Torci ʕ•ᴥ•ʔ

Karta Postaci || Przygoda || Fundacja
~ 38880$ ~
 
     
Viviann Malesci 
Fru-sru


Starter: Larvesta
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Paź 2015
Posty: 687
Wysłany: 2015-11-29, 15:14   

O tak! Jeszcze chyba aż takiego dobrego humoru nie miałam w niedzielę. Bardzo lubiłam pływać no i jeszcze wczoraj udało mi się załatwić, żeby mnie tutaj na ratownika przyjęli. Ogólnie oferowałam też naukę pływania, ewentualnie posprzedaję jakieś bilety. Mogę robić wszystko, no chyba że. Tak czy inaczej przywitałam się z napotkanymi pracownikami, po czym poszłam do szatni dla ratowników. Tam przebrałam się w czerwone spodenki i bluzkę która z przodu miała napisane "ratownik" No i tak, wzięłam też gwizdek. Chwilę potem znalazłam się na głównym basenie, usiadłam na stanowisku dla ratownika. Przez dłuższą chwilę po prostu gapiłam się na pływających ludzi czy aby się nie topią. W sumie na logikę, kto o zdrowym myśleniu, wiedząc że nie potrafi dobrze pływać, idzie na głęboką wodę? A jednak czasem tacy geniusze się znajdują. Chyba po godzinie czujnego doglądania ludzi (boshe xD) zainteresowałam się trzema panami, mieli gdzieś z 50 może ciut mniej lat, duże brzuchy i sweterki z włosów na ciele. Nie no, zaraz się uśmiechnęłam pod nosem ale nie to zwróciło moją uwagę. Mówili bardzo głośno, czasem padały jakieś wulgarne słowa nawet jak byli w wodzie. Jak skakali na bobę to jakimiś k***i i ch***i rzucali. Postanowiłam przejść się dookoła całego basenu, uważnie się im przyglądając. W międzyczasie zauważyłam, że jakieś małe dziecko oddaliło się od rodziców i samo wypływa na głęboką wodę. Zagwizdałam w gwizdek. Nie zadziałało, podeszłam więc bliżej i znowu zagwizdałam. Po trzecim razie rodzic się odwrócił a ja wskazałam dłonią na dziewczynkę w kółku. Reakcja była szybka i dziecko wróciło na brodzik. Wróciłam do przechadzki dookoła basenu, ponownie biorąc na celownik tych "trzech głośnych" Jak jeden z nich przepłynął obok mnie, poczułam taki mocny odór alkoholu, że prawie mnie odrzuciło w tył. No, to wszystko jasne. Poczekałam aż ta trójka się zbliży i zapytałam się ich (siedzieli w wodzie)
- Przepraszam panów. Daję tylko ostrzeżenie, aby panowie byli ciszej i wyrażali się w inny sposób-
Oczywiście coś tam pomamrotali że "no dobra nie przesadzaj" lub "ta nie bydymy". Wróciłam na stanowisko ale nie spuściłam z oczu tych pod wpływem alkoholu. Oczywiście nie minęło piętnaście minut a znowu zaczęli co chwilę przeklinać. W tedy już nie wytrzymałam i musiałam pójść po kolegę ratownika. Dzięki wsparciu podeszłam do mężczyzn i powiedziałam - Panowie, przeszkadzacie innym i co chwilę przeklinacie tak, że słychać was na cały basen. Jestem zmuszona prosić abyście opuścili w tej chwili basen dobrowolnie albo ochroniarze się wami zajmą-
Wierzcie lub nie, jedne z nich rzucił się na mnie (oczywiście rzucając przekleństwami) ale na szczęście kolega ratownik mnie obronił (mmr xD) i wezwał ochronę. Oczywiście cały basem się gapił na ten harmider ale to naturalne. Niemili panowie zostali wyprowadzeni z basenu. Ja zajęłam stanowisko ale po 30 minutach kolega ratownik (chyba ma na imię Chazz) powiedział, że mam iść chwilę odpocząć (od czego?) bo za chwilę mam przeprowadzić naukę pływania. Było około szesnastej, kiedy to trochę ludzi już ubyło. Postanowiłam zjeść kanapkę aby uzupełnić swoją energię, obejrzałam sobie krótki filmik a potem zostałam poinformowana, że nauka pływania jest na małym basenie. Czyli na płytkim, co oznacza, że będę uczyła małe dzieci. Nie żebym miała jakąś specjalną cierpliwość do nich... W zależności od wieku. Niemniej, ruszyłam an spotkanie (xD) Kiedy już byłam na małym basenie, dzieci weszły zaraz po mnie i ustawiły się w szeregu. Miały tak mniej więcej po 7-8 lat w ilości dziesięciu, więc chyba aż tak źle nie będzie
- Dobrze, na imię mam Viviann więc proszę się tak do mnie zwracać. Żadna tam pani czy coś, nie chcę was przecież zjeść. Na początku musicie poćwiczyć zanim wejdziecie do wody. Dziesięć przysiadów i rozciągnijcie sobie mięśnie rąk i nóg- poleciłam im. Jak już wykonali polecenie, bardzo pilnie uważałam aby ktoś nie oszukiwał, to kazałam wskoczyć do wody
- Jeżeli ktoś boi się że utonie, rozdaję deski które pomogą wam się utrzymać na powierzchni wody- Ową pomoc w postaci deski chciało jakieś sześć osób - Dobrze, to teraz... Przy ścianach basenu są poręcze, złapcie się ich, załóżcie okulary a kto nie ma niech zamknie oczy i zanóżcie się pięć razy i od razu wynóżcie- czekałam aż każdy wykona polecenie, po czym sama zdjęłam ubranie (pod spodem miałam strój kąpielowy, spokojnie nie robię striptizu) i weszłam do wody
- Dzisiaj nauczymy się pływać pod wodą i żabką. Kto się boi niech wyjdzie- zapadła cisza a nikt nie śmiał wyjść - Na początku żabka. To bardzo łatwe, widzieliście jak pływają żabki? No to musicie tak samo ruszać nogami i rękami. Pokażę wam- krótka demonstracja jak się pływa żabką - Teraz niech każdy powtórzy ćwiczenie wzdłuż basenu aż nie poczuje się pewnie- No i znowu czekałam jakieś 20 minut aż każdy załapał. Wyszłam z wody i wytarłam się do ręcznika w tym czasie, zakładając z powrotem ubrania - Dobra wiecie co? Nie mamy już czasu, zostało pięć minut więc macie czas wolny- Od razu każdy krzyknął coś na kształt "jeej" a potem wygoniłam po upływie czasu dzieci do szatni. No i tak zakończył się dzień pracy na basenie, odebrałam zapłatę i ruszyłam do domu... trochę zmęczona.
_________________

KP ll Box ll ~Bank~ ll


 
     
Gwen Brown 
Uszanowanko :)


Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 4703
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-11-29, 15:28   

900$ dla ciebie :)
_________________
Karta Postaci|Bank|Box|Trofea|Dolary|Jeziorko|Kopalnia|Ogródek|Poke-KP
 
     
Koori 
Łowca Rang


Starter: Charmander, a co, tak standardowo :3
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 28
Dołączyła: 05 Lip 2014
Posty: 1451
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2016-01-23, 17:04   

A Koori jest chora psychicznie i jej się nudzi i nie ma co robić, więc... xD

Niestety. Pieniądze na drzewie nie rosną. A mi były niezbędnie konieczne, by moje pokemony zyskały kolejne ataki. No a poza tym jedzenie kosztuje, jak zresztą wszystko. Buty, ubrania, noclegi, wszystko niestety ciągnie pieniądze, których w tym momencie nie mam zbyt wiele. Bo gdybym je miała nie podejmowałabym pracy w tym jakże… ciekawym przybytku, którym jest pływalnia „Mokry Klapek”, czy jak jej tam. Najciekawsze w niej jest to, że prócz ludzi, pływają sobie tu pokemony, ale w osobnych basenikach. Nieraz widziałam tu Staryu czy Gyaradosa pluskających się radośnie w dość sporym basenie. Niestety, ludzie mają zakaz wstępu do baseników z pokemonami i odwrotnie. Jak dla mnie zupełnie bez sensu, przecież co taki pokemon może zrobić? No dobra, taki Lapras mógłby przeszkadzać, owszem, ale taki Squirtle? Przecież mógłby pomagać, na przykład uczyć dzieciaki pływać. Ale niee, lepiej do tego zatrudnić ludzi bez wykształcenia i odpowiedniej wiedzy… Cóż, całe szczęście akurat ja pływać potrafię, i to całkiem nieźle. Tak to jest, jak się nie ma znajomych… Szlifuje się wszystko to, na co z przyjaciółmi nie byłoby czasu. I tak zamiast imprezować, to ja chodziłam po górach, pływałam, biegałam, jeździłam na wszystkim, na czym się dało jeździć, zarabiałam na truskawkach i ogólnie owocach… Przynajmniej stałam się samodzielna dużo wcześniej niż te dzieciaki… Tak między nami, dzisiejsze dzieciaki są strasznie niesamodzielne. Kanapki im zrób, obiad ugotuj, posprzątaj, odśnież, a to herbata, ubranie wyprać, ze zwierzakiem wyjść… i co jeszcze, może tyłek podetrzeć i pokemony wytrenować, odznaki za nich zbierać? Nie lubię takiego podejścia. Z pokolenia na pokolenie jest coraz gorzej, naprawdę, coraz gorzej… Toto się takie roszczeniowe zrobiło, ale jak od nich się wymaga to wielkie pretensje mają, że zajęci, że znajomi, że przed komputerem i tak dalej! Świat poza tym małym ekranikiem zupełnie przestał dla nich istnieć. A szkoda, bo jest piękny… Ja coś na ten temat wiem. No i moje pokemony też… Tutaj akurat chyba najbardziej pomoże mi Vaporeon i Squirtle, dlatego też te dwa stworki wzięłam ze sobą. A przynajmniej myślałam, że mi pomogą… Niestety, stało się zupełnie inaczej. Ale… Może po kolei, bo tak zaczęłam od dupy strony. I właściwie jeszcze nic nie wiecie… A wszystko zaczęło się od momentu, kiedy moja stopa przekroczyła próg tego wspaniałego basenu. Wielkie, szklane drzwi nie skrywały tajemnic budynku, toteż od samego początku wiedziałam, że nie będzie lekko. Że dziś czeka mnie najgorsza, najbardziej katorżnicza praca, jaką kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Chociaż nie, nawet moja wyobraźnia aż tak daleko nie sięga… Na wejściu rozejrzałam się za drzwiami, które miałyby na sobie plakietkę „dyrektor”, „księgowa” czy coś w tym rodzaju. Widząc jednak mrowie, naprawdę mrowie ludzi odpuściłam. W końcu nie będę się pchać z łokciami. To naprawdę nie byłoby miłe zachowanie… A biorąc pod uwagę moją nieśmiałość, przebijanie się przez tę bezmyślną tłuszczę miałoby dość poważne konsekwencje. Skończyłoby się pewnie na paru złamaniach. I zamiast pracować, siedziałabym w szpitalu lecząc obolałe żebra… Tak by było, mówię wam! Mimo mrozu za oknem ludzie pchali się drzwiami i oknami, byle tylko popływać. A baseny… Pełne dzieciaków. Matko, jak ja nienawidzę małych dzieci! A tych było najwięcej… do tego jakieś okropne pokemony. Ja naprawdę, naprawdę kocham wszystkie, prócz Tropiusów, ale ten dzień sprawił, że do reszty znienawidziłam Goldeen i Dewongi… Ale poważnie, zacznijmy całą opowieść od początku, bo inaczej nic nie zrozumiecie. Choć do tej pory mnie trzepie jak sobie pomyślę o tych na pozór miłych, a tak naprawdę wrednych, przebiegłych i po prostu złośliwych stworzeniach…
No więc, tak jak już wspominałam wcześniej, rozglądałam się za drzwiami, za którymi mogłabym oficjalnie dostać pracę w przybytku rozkoszy płynnych. Mimo mojej dość sporej… wysokości… nie udało mi się nic takiego dojrzeć. Tylko ludzie, całe mrowie ludzi, dzieci z matkami, z ojcami, z babciami… O, babcie to miały dopiero przekichane, zwłaszcza, jak przyszły od razu z trójką tych małych potworków… Ale nie mnie to oceniać. Postanowiłam poczekać, aż tłum nieco się przerzedzi. I to był błąd. Nie dość, że tak się nie stało, to jeszcze za mną zaczęły pojawiać się kolejne masy ludności, napierające bezlitośnie. Poczułam się jak sarna złapana we wnyki. To było potworne, naprawdę okropne. Nie wiem, jak oni mogli przeżyć takie coś bez wariowania. W dodatku co chwila ktoś albo skakał mi po nogach, albo obijać się łokciami o moje żebra… W końcu postanowiłam ruszyć naprzód, byle jak najszybciej stąd wyjść. Udało mi się dotrzeć do barierek, oddzielających baseny od tej tłuszczy. W dodatku bez siniaków i z całymi palcami. To można zaliczyć do sukcesów dnia wczorajszego… Uśmiechnęłam się nieśmiało do kobiety wydającej kluczyki. I to był kolejny błąd… Może zacznę od jej wyglądu, by całkiem zobrazować wam to, co musiałam przeżyć.
A więc kobieta… choć na początku miałam wątpliwości, czy to jest kobieta. Tak, miałam je! I miałam prawo je mieć! Wyglądała jak mężczyzna! Gdyby nie to, że miała na sobie coś w rodzaju makijażu, czy raczej kilku kilogramów podkładu, przysięgałabym nawet przed sądem, że obsługuje mnie mężczyzna! No… Nieważne. Ważne jest to, że nie powalała wyglądem. Wszyscy na pewno wiecie, jak mniej więcej wygląda Grimer. Więc wyobraźcie sobie niską, dość… otyłą kobietę z obrzydliwie zwisającymi policzkami, nierównymi, krwistoczerwonymi wargami, nosem niczym kartofel połączony z dziobem kaczki i oczami jak zgniłe migdały. Poważnie, właśnie taki odcień miał jej cień do powiek… W dodatku wszystko to obsypane hojnie pudrem niczym tort płatkami kokosa. Zapomniałabym o najważniejszym – o prostokątnych okularach, które złotymi oprawkami przywodziły na myśl łyżki do herbaty. A szkła miała grube, na co najmniej dwa centymetry… Jakim cudem taki troll znalazł pracę akurat tutaj? I jeszcze ten ohydny, brązowo-zielony sweter… On miał mieć takie ciapki czy to jej na wpół przetrawiony obiad? Nie, chyba wolę nie wiedzieć…
- Dzień dobry… – rzuciłam nieśmiało – Szukam pracy i chciałabym… – zdołałam powiedzieć, ale troll przerwał mi otwierając usta i chuchając w moją stronę oddechem zdolnym zapewne powalić nawet Arceusa. Mój biedny nos… Dobrze, że nic nie jadłam…
- 10 dolarów i przejdzie dalej, nie zakłóca mi wpuszczania ludzi. Ostatnie drzwi po lewo – zdołałam usłyszeć jak przez mgłę. No nic, to żeby tu pracować, trzeba płacić? No, ale dobrze… wyciągnęłam pieniądze i w zamian otrzymałam piękną bransoletkę na rękę, przypominającą nieco zegarek… tylko czemu ona jest papierowa? Inni dostali plastikowe… czyli, że co, mogę ją sobie wymoczyć w wodzie żeby zniknęła, czy coś? Bardzo mądre rozwiązanie, nie ma co… no, ale nie mnie to oceniać. Ja mam iść w ostatnie drzwi po lewej… Oby to było warte wydanych dziesięciu dolców, bo jeżeli nie, to wyjdzie ze mnie ta mniej miła część osobowości. Ruszyłam więc korytarzem. Na ścianach szybko zauważyłam dość nietypowe obrazki. Czy na basenie nie powinno być kafelków w kształcie… no nie wiem, rybek lub czegoś podobnego? A tutaj jakieś plaże, palmy… Ludzie, może bez przesady… I te drzwi… tyle drzwi, a każde w innym kolorze… zauważyłam nawet złote w zielone kropki… Kolejny, jakże piękny zamysł zapewne niezbyt trzeźwego architekta. W końcu je zobaczyłam – potężne, brązowe drzwi ze złotą tabliczką „Dyrektor główny Hans Muller”. Oho, no to będzie dopiero ciekawie, pomyślałam. I nie pomyliłam się… Zapukałam do drzwi. Rozległo się znudzone „wejść”. Otworzyłam je z delikatnym uśmiechem
- Dzień dobry… – rzuciłam, zanim głos uwiązł mi w gardle. Siedzący za biurkiem mężczyzna był najgrubszą postacią, jaką w życiu widziałam. Snorlax to przy nim anorektyk! Poważnie, sądziłam, że jak ktoś zarządza basenem to raz na jakiś czas pływa… Ten zaś wyglądał jakby pływał w sosie majonezowym i pożerał przy tym frytki chrumkając radośnie.
- Dobry, w czym rzecz? – zapytał bez ogródek patrząc na mnie uważnie tymi świńskimi ślepiami. Brr… Wyglądało to naprawdę okropnie. I ten ostry, niemiecki akcent… Nie spodziewałam się tego po kimś, kto wygląda… w ten sposób Uśmiechnęłam się mimo wszystko dzielnie
- Bo ja… W sprawie pracy… Chciałam zapytać czy nie potrzebują państwo kogoś – wyjąkałam w końcu onieśmielona. Od tej spasionej świnki zależy czy dostanę moje pieniądze czy nie… Przyglądał mi się uważnie
- Pływać umie? – spytał, na co pokiwałam głową. To potrafię od dziecka… - Dzieci lubi? – spytał znów, na co tym razem pokręciłam głową. Te małe bachorki… Mogłabym zabić wszystkie i nie czuć poczucia winy. Mężczyzna kiwnął głową
- A pokemony? – spytał, na co entuzjastycznie skinęłam. Tak, te kochałam, i to bardzo. W sumie bardziej niż ludzi… Ludzie nieraz nie byli tak mili jak pokemony.
- Świetnie. Będzie pilnować żeby był spokój na baseniku z pokemonami, a po zamknięciu basenu sprzątnie go i szatnie dla kobiet. Pasuje? – rzucił dość groźnie, na co pokiwałam głową. Zapomniałam wtedy zupełnie spytać o zarobki… Dostałam za to od niego jakąś plakietkę, na której był napis… Nie mogłam go rozszyfrować, sama nie wiem, po chińsku był czy po lekarsku? No nic… Wyszłam z pokoju i udałam się do szatni, przebrać w strój kąpielowy. Skoro mam pilnować pokemonów, to należy zacząć już od teraz, im szybciej zacznę tym więcej chyba zarobię… W szatni siedziała jakaś kobieta. Nie wyglądała na zadowoloną z życia. Spojrzała tylko na moją plakietkę i westchnęła potępieńczo. Zastanawiałam się o co mogło jej chodzić, gdy się odezwała
- Wiesz, już ci współczuję. Dzisiaj basen to sala tortur, a nie przyjemność… Zresztą, co cię będę straszyć. Sama zobaczysz – dodała złowieszczo. Włoski na rękach stanęły mi dęba. O czym ta kobieta mówi? Ruszyłam do przebieralni. Akurat na dziś wzięłam sobie strój dwuczęściowy, bo niestety z jednoczęściowego mój ukochany Charmeleon zrobił sobie drapak… Nie przepadałam za dwuczęściowymi. Nie są tak wygodne i w każdej chwili jedna z części może odmówić posłuszeństwa… Co zresztą się stało, ale o tym później. Na czym to ja… Aha, przebieralnia. No więc miałam dwuczęściowy strój. Czarny, ze złotymi elementami po bokach żeby odciągać uwagę od piersi i od mojego wzrostu. Po chwili udałam się pod natryski. O matko, ta woda była lodowata i nie dało się w żaden sposób zmienić jej na cieplejszą! Myślałam, że już tam zamarznę i nie będę w stanie wyjść. Ale regulamin to regulamin, nie ma gadania i uchylania się… Wypuściłam z balli moje pokemony, chcąc, by w jakiś sposób mi pomogły
- Squirtle, Vaporeon, wiecie co robić. Pilnujemy basenu z pokemonami. Gdyby coś się działo, wystrzelcie w górę bąbelki, znajdę was. Tylko delikatnie – dodałam od razu, wzdychając. Znając Squirtle’a najchętniej od razu zniszczyłby pół sufitu i udawał, że to nie on… Po tym weszłam na basen. I wiecie co? Od razu pożałowałam, że nie poszłam do pracy gdzieś zupełnie indziej… Baseny były wypełnione po brzegi… I ludzkie, i te dla pokemonów. Od razu zauważyłam kilka osób pilnujących i pokemony z czerwonymi przepaskami. Rozejrzałam się. W tej chwili podeszło do mnie największe ciacho jakie kiedykolwiek widziałam… Wysoki, opalony, krótkie, czarne włosy, brązowe oczy… I ten kaloryferek… Po prostu bóg. Młody bóg… Odebrało mi dech, nie miałam pojęcia co zrobić… Tymczasem pan Ciacho odezwał się do mnie… Ten głos… Dopiero po drugim razie zauważyłam, że mnie o coś pyta. Ups… No to wpadłam
- Eee… Tak – rzuciłam po chwili nie mając pojęcia o co chodzi…
- To świetnie. Chodź, dostaniecie opaski, żebyśmy wiedzieli kto jest kto. Widzisz ten mały basenik z Dewongami? To będzie twój rewir. Musisz uważać, żeby nie zaczęły atakować innych pokemonów, bo będzie rzeź. Niespecjalnie lubią się z Goldeenami tam, więc uważaj, żeby żaden się nie przekradł czasami. Naprawdę, po ostatniej potyczce musieliśmy budować całą saunę od nowa, tak się rozpanoszyły…No nieważne. Chodź – pociągnął mnie za rękę a ja o mało nie zemdlałam z radości. On mnie dotknął! I udało mi się dobrze odpowiedzieć na jego pytanie! Serce waliło mi jak młotem. Ale, wszystko co dobre, dobrze się kończy…Niestety. Bo po jakiejś godzinie wpatrywania się w basen z bawiącymi się pokemonami i w Pana Ciacho, jak zwykle coś musiało się stać. Goldeen bawiły się piłką, podając ją sobie za pomocą wody wypluwanej z pyszczka. Jeden chyba nie trafił… Albo zrobił to specjalnie, czy ja wiem… W każdym razie wodą dostał jeden z Dewongów. Wściekły pokemon od razu zareagował gwałtownie, ciskając w basenik lodowym promieniem, a potem dobijając kolejnymi. Goldeen nie miały jak się bronić… Ja i jeszcze jedna dziewczyna skoczyłyśmy uspokajać foki, tymczasem Ciacho z kilkoma chłopakami starali się odkuć lód… Ciężko było, nikt nie wziął ze sobą żadnego ognistego pokemona. No bo jak to, ognik na basenie? Żeby mu się krzywda stała? Dewongi uspokoiły się w końcu, ale lód nadal nie był rozbity. Zamyśliłam się… Może… Tak! Przecież to genialny pomysł! Wrzątek! Jak mogłam nie pomyśleć o tym wcześniej… Przecież Squirtle zna Scald, a wrząca woda szybko rozpuści lód!
- Vaporeon, użyj Helping Hand. Squirtle, celuj Scald w lód. Uważaj tylko, żeby nie poparzyć żadnego z tych biednych Goldeen! – poleciłam pokemonom. Ciacho szybko pochwycił mój pomysł. Jego Lombre też znał ten atak, więc wspólnie pracowaliśmy nad uwolnieniem ryb pod lodu. Uśmiechnął się do mnie wesoło, a ja znów o mało nie zemdlałam…
- To świetny pomysł… Eee… nie wiem nawet jak masz na imię… – rzucił nieco zakłopotany, masując ręką kark. Wyglądał tak słodko kiedy to robił… Ledwo docierało do mnie co mówił – Ja jestem Mike… Fajnie, że przyszłaś tu pracować – dodał
- Nazywam się Sara, Sara Middle. I też się cieszę, że tu przyszłam – rzuciłam nieśmiało. Chłopak mnie onieśmielał samą swoją sylwetką… Zresztą, z tego co zauważyłam, nie tylko mnie. Po odkuciu ryb ruszyłam do Dewongów, by zająć je jakąś zabawą, żeby nie myślały o Goldeenach… Bo już widziałam ten wzrok. I to był mój kolejny błąd… Foki były okropnie rozbrykane i krnąbrne, a do tego niesamowicie złośliwe. Niby się bawiliśmy w tej wodzie, ale co się odwróciłam to któraś albo mnie oblewała lodowatą wodą albo jeszcze coś innego… Pół godziny przed zamknięciem przelała się czara goryczy. Jeden z największych pokemonów jakimś cudem zakosił mi… tak, moi drodzy, górę od kostiumu…. Natychmiast zanurzyłam się po szyję, ale co w tej sytuacji mogłam zrobić? Woda była przezroczysta… Niestety. Osobiście wolałabym jednak jakąś mułowatą, przynajmniej w tym momencie, ale tu o baseny niezwykle dbano… Spojrzałam na żartownisia groźnie
- Oddaj mi to natychmiast! – zażądałam… Dewong ani myślał mnie posłuchać. Co więcej, chyba uznał, że rzucenie stanikiem w Goldeen będzie najlepszą formą zawarcia pokoju między tymi dwiema rasami. Jęknęłam cicho, czerwona ze wstydu, widząc jak mój mokry, czarny stanik szybuje w powietrzu, by wylądować zaraz koło Mike’a, bawiącego się z Goldeenami w „przynieś kółeczko”. Chłopak podniósł go ze zdziwieniem i rozejrzał się. Tego mi było za wiele… Zanurkowałam marząc o tym, by ziemia się pode mną rozstąpiła. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść… Usłyszałam bowiem po minucie dość niewyraźny komunikat dotyczący mojego stanika…
- Osoba, która zgubiła czarny, matowy biustonosz ze złotymi znaczkami po bokach proszona jest o zgłoszenie się do biura rzeczy znalezionych w ciągu pół godziny – usłyszałam. Tak, patrzcie, już się rozpędzam biec z nagimi piersiami przez pół basenu! W dodatku ludzie od razu zaczęli się rozglądać… W szczególności starzy, zgrzybiali faceci, którzy młode i jędrne piersi, takie jak moje, mogą sobie pooglądać co najwyżej na okładkach obrzydliwych gazetek albo programach erotycznych… Aż się wzdrygnęłam z obrzydzenia. No, ale jak trzeba to trzeba… Jakaś dziewczyna podeszła właśnie do basenu z tymi okrutnymi Dewongami, które ucieszone ze swojego żartu bawiły się dalej. Podała mi ręcznik i uśmiechnęła się z lekką troską
- Hej, jestem Ivory. Masz, zakryj się tym… A następnym razem do zabaw z pokemonami załóż jednoczęściowy strój, bo te potwory nie pierwszy raz tak zrobiły – parsknęła i spojrzała na nie nienawistnie. Widać ją również tak kiedyś potraktowały… Przyjęłam jednak materiał z wdzięcznością, owijając się nim na poziomie piersi. Całe szczęście…
- Dziękuję. Będę pamiętać – obiecałam i poszłam do tego biura. Szybko opisałam stanik i odebrałam go. Po chwili był na miejscu, tam, gdzie powinien być. Usłyszałam jakiś dziwny sygnał. Spojrzałam ze zdumieniem na zegarek. Że co? Już zamykają? A mi się wydawało, że minęło ledwie trzydzieści minut mojej pracy tutaj! No, ale skoro tak… Wróciłam do szatni i przebrałam się w normalne ubrania. Zaraz zaraz… Squirtle i Vaporeon! Pobiegłam po nich zawstydzona, że mogłam zapomnieć o swoich biednych pokemonach. Podziękowałam im za pomoc, po czym chwyciłam w dłoń ścierkę, którą podała mi jedna z pracownic. Czas na drugi etap mojej pracy, czyli sprzątanie, mycie i tak dalej… Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka to niewdzięczna robota. Tyle włosów ile ja znalazłam w odpływach natrysków nie widziałam nawet na Beartiku. Żaden pokemon właściwie nie ma tyle futra ile ja z obrzydzeniem musiałam wyciągnąć! Koszmar. W dodatku w połowie zaczęły boleć mnie kolana od nieustannego klęczenia na zimnych płytkach. Coś okropnego, możecie mi wierzyć. Ale to nie był koniec… Dostały mi się bowiem… Toalety. I tu zwątpiłam w istnienie choćby szczątkowej inteligencji gatunku homo sapiens. W koszu na śmieci znalazłam tampony. To nic, powiecie, po to jest. Okej, ale czemu znalazłam inne ZA koszem, a nawet ZA muszlą? A zresztą, nie, nie będę wam tego opisywać, bo być może właśnie jedliście albo coś… W każdym razie bardzo nieprzyjemna, brudna i obrzydzająca wszystko praca. Całe szczęście wyrobiłam się z tym w godzinę, więc z czystym sumieniem mogłam powiedzieć, że to koniec mojej pracy tutaj. Ale nie, nie ma tak łatwo… musiałam jeszcze zdać plakietkę u Niemca. Ten uśmiechał się niezwykle zadowolony… Tylko… z czego? Dopiero teraz zauważyłam za jego plecami ekrany wyświetlające to, co złapały kamery… A jedna z kamer była skierowana prosto na basen Dewongów… Zrobiłam się purpurowa, oddałam plakietkę i z cichym „Do widzenia” wyskoczyłam z biura. Przy kasach zostawiłam ten papierowy pasek. Tak, zostawiłam go w szafce, żeby nie zamókł, no i co z tego? Przy okazji troll/kobieta/cholera-wie-co oddała mi moje dziesięć dolców i przekazała kopertę z wynagrodzeniem. Pożegnałam się z nimi i poprzysięgłam sobie, że moja noga więcej na basenie nie postanie, nawet gdybym miała umierać z głodu… Nigdy więcej!
_________________


 
  :
     
Gwen Brown 
Uszanowanko :)


Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 4703
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2016-01-23, 17:41   

O kobito... Jeszcze nie miałam aż takiego poziomu nudy xD

EDIT: Machłam się w liczeniu- 3k dla cię ;P
_________________
Karta Postaci|Bank|Box|Trofea|Dolary|Jeziorko|Kopalnia|Ogródek|Poke-KP
 
     
Layla Dreyar 

Wiek: 24
Dołączyła: 10 Gru 2015
Posty: 14
Wysłany: 2016-02-07, 13:19   

.
Ostatnio zmieniony przez Layla Dreyar 2016-02-08, 16:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Gwen Brown 
Uszanowanko :)


Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 4703
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2016-02-07, 16:18   

960$ dla Ciebie :)
_________________
Karta Postaci|Bank|Box|Trofea|Dolary|Jeziorko|Kopalnia|Ogródek|Poke-KP
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.