Krótkie streszczenie:
będzie jak mnie wena najdzie
~~~~~~~~~~
Braviary mrugnął na Ciebie i podfrunął na najbliższą gałąź, żeby mieć na wszystko oko. Lucy parsknęła, zakładając ręce. Wcale nie było jej do śmiechu. Mamrotała pod nosem coś o charytatywnym popaprańcu, niańczeniu jajek, a nawet udało Ci się usłyszeć kilka inwektyw pod adresem Chiyuri, że znalazła sobie takich znajomych. W każdym razie w tej chwili miałeś mniej więcej zapewnioną opiekę dla jaj. Mogłeś robić co Ci się żywnie podobało, a raczej, co tylko przyjdzie Ci do głowy, zanim Lucy straci cierpliwość.
_________________
:
REKLAMA Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 648
Zignorował słowa dziewczyny. Jakoś taka reakcja go nie dziwiła, jeszcze parę miesięcy temu sam by o takim kolesiu gadał. A teraz? Cóż, tolerancja przychodzi z wiekiem. A teraz miał pomysł na… w zasadzie nie miał pomysłu. Chciał jakoś przetransportować wszystkie jajka w bezpieczne miejsce i zostawić je na jakiś czas tak długo póki nie zajmie się Chiyuri. Z drugiej strony gdzie miałby je pochować? Do samolotu? Po wykluciu pewnie nic by z niego nie zostało. Na razie ruszył pędem przed siebie szukając czegokolwiek. Najlepiej to Daycare, tam na pewno udało mu by się załatwić odpowiednią opiekę.
Czyżby głupi miał zawsze szczęście? Faktycznie, w pobliżu znajdował się niewielki ośrodek świadczący usługi poke-przedszkolne. Kiedy zapukałeś do drzwi, otworzył Ci młody chłopak, nieco zaskoczony taką nagłą wizytą kogoś, komu widocznie się spieszy.
- Dobry wieczór... W czym mogę pomóc? - zapytał uprzejmie, robiąc Ci miejsce w drzwiach, żebyś mógł wejść do środka, jakbyś miał na to ochotę. - Nie mamy w tej chwili wolnych stworków do adopcji, jeśli to pana interesuje...
Szczęście mu dopisuje, przynajmniej tym razem. Ciekawe czy będzie dalej dobrze szło?
-Dobry wieczór.- ukłonił się grzecznie, wchodząc dość powoli do środka, przy czym wzrok momentalnie ruszył w ruch w celu znalezienia czegoś do transportu jaj.
-Em, nie, nie. Akurat nie tyle co chciałbym zaadaptować stworki, w pewnym sensie. Mam inny problem… potrzebuje zwyczajnie kogoś do pomocy lub czegoś, by móc przetransportować jakieś…- zaczął liczyć w pamięci te wszystkie jaja.- Coś koło dwudziestu jaj? Pewien pokemon mi zaufał do tego stopnia, że teraz mogę zakładać pokemonowy sierociniec.
Chłopak westchnął i zwiesił ramiona, po czym zrobił klasycznego facepalma. Odwrócił się w stronę wnętrza budynku.
- Matka, daj wózek! Rhyhorn znów jajek nazbierała jak powalona! - kolejne westchnięcie. Gość spojrzał na Ciebie i uśmiechnął się przepraszająco. - Przepraszam, chwileczkę.
Zniknął w innym pomieszczeniu, a za chwilę razem ze starszą kobietą przypchnęli do Ciebie dwa wózki dziecięce, od których odmontowany został daszek. Ot, mięciutki wózeczek z podwyższonymi brzegami, który czysto teoretycznie doskonale nadaje się do transportu jajek.
- Mamy ciągle problem z tą samicą - chłopak wyjaśnił. - Kradnie i zbiera cudze jaja, a potem wtyka je losowym przechodniom, kiedy uznaje, że jednak nie da rady z taką ilością dzieci.
Jak widać tutejszy Rhydon chyba była doskonale znana na swoją okolicę. Proceder jaki wyprawiała przypominał działanie kukułki, tylko jakoś tak dziwnie… cóż pokrętne hobby. Nawet jeśli sprawiała takie problemy i tak nie widział przeciwskazań do tego, by dołączyć ją do swojej drużyny. Na pewno dla tutejszych mieszkańców byłaby to spora ulga.
-Nie ma problemu i tak jestem młodym trenerem, który poszukuje ciekawych pokemonów do swojej drużyny. Jeśli sprawia taki problem duży jak pan mówi, chętnie i ją złapie.
I tak miał zamiar ale csi…
-Ciekaw jestem tylko jakie tam pokemony sobie podkradła.
Przyjrzał się tym wózkom, zastanawiając się czy będą wystarczające. No chyba na przewiezienie paru tutaj na jakiś czas, powinno być bezpiecznie, nie?
-Mógłbym je tutaj przywieźć, prawda? Nie żebym chciał narzucać na was jakiś ciężar, bo i tak miałem zamiar się nimi zająć, tylko mam troszkę mało czasu.
- Jasne, od tego przecież jest Daycare - chłopak wzruszył ramionami, pomagając Ci pchać jeden z wózków. - Wprawdzie nie będziemy mogli włożyć wszystkich do inkubatorów, bo mamy ich zwyczajnie za mało, ale w naturalnych warunkach jaja też się wykluwają. Wiemy, jak się nimi zająć, trochę to potrwa, ale za to będą w dobrych rękach. Większość jaj zebranych przez tą Rhyhorn i tak trafia do nas. Nieliczne wykluwają się w jej "gnieździe", że tak to ujmę. Złapanie jej przez jakiegokolwiek trenera zaoszczędziłoby nam naprawdę sporo kłopotów. Próbowaliśmy zrobić to sami, ale jako, że zabieramy jej jajka, jest wobec nas agresywna.
-Jak widać nie przepada mocno za wami, nawet kiedy podróżnym rozdaje jajka. Choć to zaskakujące by taki pokemon, miał taki instynkt. Aczkolwiek z drugiej strony... nie potrafi oszacować porządnie swoich możliwości. Spokojnie, zajmę się nią. Wygląda na taką co chyba mnie polubiła, no istnieje też ryzyko, że każdego obdarza takim zaufaniem.
Pchnął tak wózek jeden i drugi. Raczej chłopaka nie chciałby brać ze sobą, no chyba, ze ten by się ukrył przed jej wzrokiem lub zdąży ją złapać. Taki ogólnie był plan, zatem do działa, wracamy tam z powrotem uzbrojeni w wózki!
Chłopak dopchał wózek do mniej więcej 3/4 drogi i powiedział, że poczeka tu, aż go zawołasz, ewentualnie aż dopchasz do niego wózki. Zgodził się zabrać jaja do Daycare, żeby nie spowalniać Cię dalej, tak, że od razu mogłeś ruszyć w dalszą drogę. Jedynym problemem była teraz Rhyhorn, którą musiałeś złapać.
Kiedy dotarłeś na miejsce, zastałeś wręcz niecodzienny widok. Rhyhorn stała odwrócona do Lucy tyłem i parskała na nią, robiąc minę, jakby właśnie przywaliła konkretnego focha. Houndour który wykluł się wcześniej z jaja stał między dziewczyną a swoją przybraną mamą, nie do końca wiedząc, co zrobić. Braviary z kolei siedział na gałęzi i zasłaniał oczy skrzydłem, robiąc najzwyklejszego w świecie facepalma.
Spojrzał na pokemona oraz na dziewczynę. Tak zasadniczo... co tu się do cholery właśnie stało? Choć z drugiej strony, czy naprawdę warto dociekać się prawdy? Chyba to jednak zignoruje, przynajmniej na daną chwilę, przecież nie miał na to czasu, nie?
-Wróciłem.- przywitał się tak na dzień dobry.- Mam odpowiednie miejsce by zająć się na jakiś czas tyloma jajami.- poklepał psiaka wdzięcznie po główce.- No i potrzebna będzie mi Twoja pomoc, na znacznie dłużej niż się to wydaje, tyloma maleństwami należy się razem zajmować.- odezwał się do ziemnego stworka. Trzeba ją dyplomatycznie skłonić do współpracy skoro miał ją złapać.
Lucy prychnęła tylko cicho, Houndour z kolei zamerdał wesoło ogonem, widząc Cię. Rhyhorn tuptając swoimi krótkimi nóżkami odwróciła się do Ciebie i posłała Ci promienny uśmiech, prawdopodobnie dając Ci znać, że się zgadza. Wprawdzie nieco podejrzliwie zerkała na wózki, które ze sobą przytaszczyłeś, ale uznała, że jesteś godny zaufania. Możesz być z siebie dumny.
- Pakuj to i idźmy dalej - mruknęła Lucy, przyglądając się Twoim poczynaniom.
Czyli jest dobrze, nawet lepiej niż przypuszczał. Podziękował Rhyhornowi za zaufanie i wyciągnął pokeballa, kierując go na nią. Poczekał przez chwilę kiedy to oznajmi pochwycenie stworka, szybko ją zeskanował i zabrał się za pakowanie jajek. Napakował pierwszy wózek, potem drugi i chyba był gotów do dalszej drogi... a nie jeszcze została jedna kwestia.
-No malutki, Ty też chodź ze mną.- pogłaskał psiaka, na którego również przygotował balla, chcąc go złapać. Tego też skanuje i rusza w dalszą drogę, mając teraz pewność, iż jajka są pod dobrą opieką.
[color=#3D3D3D][b]Houndour[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/114-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 5
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Dark.png[/img] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Fire.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Houndour[/u] (24) -> Houndoom <- (Megastone) -> Mega Houndoom
[b]Ataki: [/b] Fire Spin, Fire Fang, Punishment, Counter, Leer, Ember, Howl
[b]Charakter i historia: [/b] Psiak dość niewinny i przyjaźnie nastawiony do otoczenia. Jednak jak każdy szczeniak, ma swoje... minusy. A to do butów nasika, a to wygryzie dziurę w nogawce... No ale czy można się gniewać na takie malutkie, słodkie maleństwo?
[b]Umiejętność: [/b] [u]Flash Fire[/u] - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
[b]Trzyma: [/b]
[color=silver][b]Rhyhorn[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/50-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 40
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Ground.png[/img] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Rock.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Rhyhorn[/u] (40) -> Rhydon (Protector) -> Rhyperior
[b]Ataki: [/b] Crush Claw, Dragon Rush, Metal Burst, Magnitude, Skull Bash, Horn Attack, Tail Whip, Stomp, Fury Attack, Scary Face, Rock Blast, Bulldoze, Chip Away
[b]Charakter i historia: [/b] Rhyhorn to pokemon o niesamowicie rozwiniętym instynkcie macierzyńskim. Wprawdzie nie dorównuje ona Onixowi, jednak ma dziwny zwyczaj wyszukiwania i wciskania jajek przypadkowym osobom. Nie można puścić jej nigdzie samej, bo z pewnością ukradnie jajo jakiejś parce rodziców...
[b]Umiejętność: [/b] [u]Rock Head[/u] - Pokemon nie otrzymuje obrażeń przy atakach obosiecznych (typu Double-Edge).
[b]Trzyma: [/b]
Chłopak z Daycare przejął oba wózki z jajami i odwiózł je do ośrodka, tak jak wcześniej obiecał. Lucy wstała z pieńka, na którym się usadowiła, otrzepała się z kurzu i westchnęła głośno.
- Jeśli będziemy się zatrzymywać dla każdego bzdeta, to w życiu nie dotrzemy na miejsce. - mruknęła, biorąc Cię pod rękę, pewnie po to, żeby upewnić się, że nie zboczysz znów ze ścieżki i tym razem bez przeszkód dotrzecie do celu. Ruiny w teorii były niedaleko, w praktyce... W sumie też były niedaleko, ale po drodze była masa krzaków, w której coś mogło się kryć. Twoje pokemony wesoło tuptały sobie za Wami, z kolei Braviary szybował w powietrzu nieco z przodu, jakby patrolując drogę. W oddali zobaczyliście sylwetkę jakiegoś mężczyzny w kitlu, który do Was machał...
-No przecież już idziemy, nie widać?- ruszył za nią lekko markotny. No co za babiszon, chyba uwielbia się rządzić. Widząc swojego Braviary, poprosił go latanie nad ich głowami, tak aby wyłapywał jakieś zagrożenie, szybciej niż oni byliby w stanie się w ogóle zorientować. Przebijał się przez te krzaczory jak tylko mógł najskuteczniej, licząc na dość szybkie pojawienie się tam gdzie szli w tym momencie.
-Znasz tego gościa?- spytał dziewczyny patrząc w stronę nieznajomego.
- Tak, to doktor Schmidt - przytaknęła. Bez dalszych problemów dotarliście do gościa, który wcześniej Wam pomachał.
- Lucy, na litość boską, już myślałem, że gdzieś się rozbiłaś - mężczyzna skrzywił się z niesmakiem. - Portal zaczął wykazywać podejrzaną aktywność, jakby klucz niezbędny do wymuszenia jego aktywacji znajdował się gdzieś blisko. Pokazywałaś chłopakowi, jak wygląda ten tajemniczy przedmiot i instrukcję ponownego otwarcia portalu? - zapytał, przyglądając Ci się uważnie. Sprawiał wrażenie, jakby Cię w ogóle nie widział, traktował Cię jak jakiś obiekt badań, albo niezbędny element układanki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.