Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-11-12, 21:24
Swoje pierwsze kroki w Cherrygrove skierowałam do Centrum Pokemon, gdzie oddałam pokemony do leczenia. Oczywiście byłam teraz zmuszona odczekać jakiś czas, nim mi je zwrócą. Z nudów i dla zabicia czasu przyglądałam się wiszącym tutaj plakatom. Nie żeby interesowały mnie zapisane na nich informacje. W pewnym momencie usłyszałam głos. Okazało się, że w kącie stoi włączony telewizor reklamujący całą tę Ligę Johto. To również miałam gdzieś. Nie jestem jednym z dzieciaków, które biegają od miasta do miasta za odznakami, marzących o staniu się mistrzem. Mam inne cele. Jeśli nadal nie ma moich pokemonów do odebrania, znajduję jakieś siedzisko i zajmuję je. Siedząc z założonymi rękami, czekam na wezwanie.
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-11-15, 00:24
Będąc niezbyt zainteresowana Ligą Johto, i wynikającym z udziału w niej zbieraniem miasta, przysiadłaś na jednej z kanap. Po części miałaś rację, udział w ligach, obojętnie w jakim regionie, najczęściej był związany z nastolatkami, które chciały w pewien sposób poczuć przedsmak samodzielnego, dorosłego życia. Doroślejszych ludzi z takim celem, albo chociaż bardziej z nim związanym, było niestety, bądź stety, jak na lekarstwo.
Czas minął ci niezwykle szybko, bo nie obejrzałaś się, jak podszedła do ciebie kobieta, której dawałaś i ci je oddała.
- Życzę miłej i bezpiecznej podróży. - odparła, gdy wychodziłaś.
Dwójka twoich podopiecznych została już uleczona i teraz zostało jedynie zdecydować, co dalej. Czy zechcesz odwiedzić swoją ciotkę i brata, których opuściłaś kilka lat temu? A może przejdziesz przez Cherrygrove i będziesz kontynuowała swoją misję? Decyzja należała do ciebie.
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-11-18, 20:40
Nieszczególnie długo czekałam na odzyskanie pokemonów. Chowając balle, kiwam tylko głową na znak pożegnania i bez słowa wychodzę z budynku. Stojąc przed Centrum zastanawiam się nad ostateczną decyzją. Prawda jest taka, że boję się tego, jak przyjmą mnie w domu, gdy tak nagle wejdę tam z buta. Zostawiłam ich bez słowa i nie odzywałam przez tyle lat. Z drugiej strony, światu jakby nie patrzeć grozi katastrofa, a ja nie mam pewności, że uda mi się pozamykać studnie, albo przeżyć tą podróż. Czuję… że chciałabym ich przynajmniej jeszcze raz zobaczyć. To w końcu moja rodzina, jedyni ludzie do jakich czuję jeszcze przywiązanie, bo tak zwani przyjaciele, których miałam w Goldenrod mnie zdradzili. No dobra, idę do domu ciotki. Raz kozie śmierć. Jak umrę, to to jak mnie teraz tam przyjmą nie będzie miało żadnego znaczenia.
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-11-21, 20:02
Ruszyłaś sprzed Centrum Pokemon w stronę swojego domu, znajdującym się nieco na uboczu miasta. Mimo że minęło już kilka lat, pamiętałaś drogę do domu ciotki na pamięć. Co chwilę wracały dawne wspomnienia, gdzieniegdzie dostrzegałaś nowe budynki czy domy, inne miejsca wyglądały identycznie co parę lat wstecz. Po kilkunastu minutach niezbyt szybkiego marszu dotarłaś przed furtkę prowadzącą do przydomowego ogródka. Ruszyłaś naprzód i weszłaś do środka budynku.
- Alex, czy to ty? - usłyszałaś kobiecy głos dochodzący z zewnątrz domu. - Chodź, zaraz będzie kolacja.
Ty jednak stałaś nieruchomo przed wejściem. Znałaś ten głos, pomimo że był nieco inny, niż jak słyszałaś go ostatnim razem.
- Alex, czemu nie przychodzisz? - ponownie usłyszałaś pytanie. Twoje ciotka wyszła na korytarz i gdy ciebie zobaczyła, była tak zdziwiona, że aż upuściła talerz, który właśnie wycierała. - Michele? - bardzo słyszalna była w głosie niepewność, czy aby prawdziwym jest to, co widzi. - Michele, to ty?
Stałyście tak nieruchomo, patrząc się na siebie nawzajem, pomiędzy wami na posadce znajdowały się porcelanowe elementy, które jeszcze kilkanaście chwil temu były przepięknym talerzem.
- Ciociu, wróciłem! - drzwi za tobą otworzyły się i do domu wszedł jego kolejny mieszkaniec, twój młodszy brat Alexander.
Chłopak był tak samo zdziwiony co wasza ciotka. Powoli przeszedł obok ciebie i stanął obok kobiety, jednak podczas tego manewru nie spuścił ciebie z oczu. Mogłaś spodziewać się wielu reakcji z ich strony: krzyków, wypominania twojej ucieczki, udawanie że ciebie nie znają. Alex zrobił jednak coś, czego niespecjalnie się spodziewałaś, podbiegł on do ciebie i się w ciebie wtulił. Usłyszałaś jego cichy szloch, nieco przygłuszony przez uścisk.
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-11-26, 21:03
Nadal pamiętałam drogą wiodącą do domu ciotki Margaret, a okolica, chociaż nieco zmieniona, przywoływała dawne wspomnienia. Trudno powiedzieć żeby nostalgia ściskała mnie za gardło, ale czułam pewne poruszenie. W końcu dotarłam pod odpowiednim adres i przełykając ślinę weszłam do środka. Usłyszałam głos ciotki, która pomyślała, że to przyszedł mój brat. Słysząc ten głos po tylu latach… nie potrafiłam się odezwać. Co miałam powiedzieć? Że to nie Alex, a ja? W końcu ciotka sama wyszła z kuchni i na mój widok tak się zdumiała, że upuściła wycierany przez siebie talerz, który roztrzaskał się o podłogę.
- Tak, to ja ciociu – odpowiadam cicho na pytanie kobiety.
W tym momencie do domu wszedł jeszcze mój brat. Spojrzałam na niego skonsternowana. Potrafiłam przeżyć sama na ulicy, a teraz nie wiedziałam co mam robić. Po co ja tu przyszłam? Jednakże nikt nie wściekał się na mnie za moje zniknięcie. Zdumiałam się za to, gdy brat podszedł do mnie i zapłakany mnie uściskał. Opanowując zdziwienie, odwzajemniam uścisk. Sama może nie jestem aż tak wzruszona ich widokiem, by płakać, ale poczułam ciepło na duchu, coś co rzadko mi się zdarza.
- Cześć, młody – odzywam się wreszcie do brata, a potem do obojga. – Postanowiłam… was odwiedzić
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-11-28, 00:44
Alex dalej się w ciebie wtulał, a ciotka dalej zapatrywała się w ciebie, nie ruszając się o milimetr ze swojego miejsca. Kobieta ruszyła się dopiero po kilku chwilach.
- Och tak, tak. - odparła, na jej twarzy pojawił się zawstydzony uśmiech. - Jaka ze mnie niezdara. Nie martw się o to Michelle, później to posprzątam. Idźcie z Alexem do kuchni. Zjedzmy obiad, póki jeszcze jest ciepły. - kobieta przeprowadziła was wokół potłuczonego talerza i zaprowadziła was do kuchni.
Od razu do twoich nozdrzy dotarły przeróżne zapachy, zapachy których nie czułaś od kilku lat. Twoja dieta podczas tego okresu nie była najzdrowsza, ale rzadko zdarzało ci się chodzić głodną. Jednak i tak nic nie zastąpi domowego obiadu. Usiedliście przy niewielkim stole, a ciocia podała tobie i Alexowi talerze z jedzeniem - ryżem z sosem curry oraz sałatką, którą były pokrojone w cienkie w słupki warzywa lekko podsmażone na patelni. Zarówno twoje przyjęcie jak i towarzysząca spotkaniu atmosfera była... na pewno nie taka, na jaką się spodziewałaś. Nie było wypytywania o to, co robiłaś przez te kilka lat, nie było krzyków, wyglądało to prawie jak każdy normalny dzień. Jednak atmosfera była wyraźnie cięższa, w ciszy jedliście obiad, każdy zapatrzony we własny talerz. Osobą, która odważyła się przerwać tą ciszę, była wasza ciotka.
- Jak tam ci idą egzaminy Alex? - spytała swojego bratanka kobieta.
- Dobrze ciociu. Większość już pozaliczałem. Jutro został mi jedynie egzamin praktyczny z walki. - odpowiedział chłopiec, jego głos był nieco niski, jednak nie był to jeszcze w pełni wykształcony bas. - Fajnie byłoby go jutro zaliczyć. Nie chciałbym musieć czekać aż do lipca na egzaminy poprawkowe.
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-12-01, 21:00
To przyklejenie się do mnie brata mocno mnie dziwiło, ale nie odpychałam go. Mi i tak wszystko jedno, a jemu chyba lepiej dzięki temu. Zaraz jednak przemówiła ciotka i zaprowadziła nas do kuchni. Moje nozdrza zaatakował tam zapach domowego jedzenia. Przypomniało mi to, że przez te lata żywiłam się różnie, raczej nie domowo i raczej nie zdrowo. Jednakże to, że dano mi jeszcze obiad, wywołało u mnie kolejne zdziwienie. Zostawiłam ich na tyle lat, a oni tak dobrze mnie przyjmują? Nie pytali mnie nawet o to co robiłam po ucieczce. Jakby przeżywali kolejny zwykły dzień, jakbym nigdy nie uciekła z domu. Jedliśmy w ciszy, tak, ja też jadłam. Dawno nauczyłam się, że jak można się najeść, lepiej to zrobić niż chodzić potem z pustym brzuchem. W końcu ciotka przełamała milczenie, mówiąc o jakiś egzaminach Alexa.
- Co za egzaminy? – pytam od niechcenia.
Właściwie, czuję lekką irytację z powodu takiego traktowania. Dlatego pytam w końcu.
- Powiedzcie mi, dlaczego mnie tak przyjęliście? Zostawiłam was bez słowa na lata, a potem wbijam się z powrotem bez zapowiedzi. Więc, dlaczego?
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-12-03, 10:02
- Egzaminy ze szkoły trenerskiej. - odpowiedział na twoje pytanie Alex. - Nauka w szkole zakończona jest testami, które są sprawdzianem pozyskanej przez nas wiedzy. Jednak oprócz testów teoretycznych jest jeden praktyczny - walka 1vs1 z pokemonem.
Alex wydawał się być wyraźnie zadowolony. Twoje zniknięcie na pewno nie było dla niego łatwe do zniesienia,w końcu byłaś jego jedyną najbliższą rodziną. Co prawda była jeszcze ciotka, jednak nie mogła ona w żaden sposób zastąpić mu siostry. Jednak ta względnie normalna atmosfera niezbyt była ci w smak. Dlatego też okazałaś swoją irytację, pytając się o przyczynę tego spokoju.
- Jesteś moją bratanicą i siostrą Alexa. Co innego miałabym zrobić? Wyrzucić ciebie z domu, żebyś dalej błąkała się po świecie? - ciotka Margaret stawiała pytania, jednak wiedziałaś, że nie wymagają one żadnej odpowiedzi. - Co by to dało?
Kątem oka zauważyłaś, że twój brat pomarkotniał. Sam najwyraźniej chciał sobie wmówić, że wszystko jest w porządku, zupełnie jakby twoja kilkuletnia ucieczka od nich nigdy się nie wydarzyła. W końcu wróciłaś, więc wszystko było tak jakby na miejscu.
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-12-06, 21:47
- Nie wiem co by to dało ciociu – odpowiadam zmieszanym tonem kobiecie. – Nie wiem co innego miałabyś zrobić. Jednakże w życiu nie spodziewałam się, że wejdę tutaj i zacznę jeść obiad, jakbym nigdy nie odchodziła. Nie spodziewałam się, że nie będziecie czuć gniewu za moje zniknięcie, że nie będziecie pytać gdzie byłam przez te lata i co robiłam – dodaję zgorzkniałym tonem.
Nie wiem czego się spodziewałam przychodząc tutaj, ale na pewno nie tego. Chciałam tylko zobaczyć ich twarze i dać znać, że żyję, ale chyba nawet wolałabym żebym Margaret mnie wykopała za drzwi. Wtedy nie musiałabym martwić się tym jak się zachować w tej sytuacji. Z myślą, że spełniłam rodzinny obowiązek poszłabym dalej. Naprawdę czułam irytację, że wyszło to jak wyszło, chociaż brat i ciotka zachowali się jak dobrzy ludzie. Może po latach życia na ulicach przestałam wierzyć w to, że w ludziach jest bezinteresowne dobro.
- Więc poszedłeś do szkoły trenerskiej? – zwracam się do brata i zmieniam temat. – I co zamierzasz później robić?
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-12-12, 23:13
- Wiem że nie było ci łatwo po zaginięciu twoich rodziców. Tym bardziej byłaś w takim wieku, że nie dało się przewidzieć tego, co zrobisz w takiej sytuacji. - odparła kobieta, na jej twarzy widziałaś uśmiech. - Poza tym już jesteś w domu, więc powinnam się z tego powodu tylko cieszyć. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Już kilkukrotnie podkreślałaś, że taka reakcja była niezbyt przez ciebie spodziewana, jednak wychodziło na to, że dla ciotki było oczywistą oczywistością, żeby ponownie przyjąć ciebie pod swój dach. Po tej wymianie zdań nastąpiła krótka cisza, która została przerwana przez ciebie, a miała służyć zmienieniu toru prowadzonej przy stole rozmowy.
- Tak, poszedłem z cztery lata temu. - odparł Alex. - W sumie to niezbyt interesują mnie same walki pomiędzy pokemonami. Ciekawsze wydaje mi się podróżowanie i odkrywanie nowych miejsc. W końcu na pewno są miejsca, w których jeszcze nikogo nie była, nie prawda?
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-12-13, 10:12
Szczerze mówiąc dalej nie rozumiałam postępowania ciotki, ale robiła wrażenie, jakby rozumiała moje i cieszyła się, że wróciłam, a przyjęcie mnie z powrotem było dla niej sprawą oczywistą. Lepiej nie będę tego dłużej drążyć. Za bardzo odzwyczaiłam się od rodzinnego życia.
Brat za to wyjaśnił mi co chce robić po tej swojej szkole trenerskiej.
- Myślę, że te słowa podobałyby się rodzicom – komentuję krótko jego plany.
Co ja mogę więcej powiedzieć? Nie jestem żadnym autorytetem, który powinien Alexa chwalić, albo odwodzić od jego pomysłów. Spoglądam na ciotkę i brata. Naprawdę nie wiem, co mam mówić. Czuję się niezręcznie.
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-12-13, 16:27
- Też tak myślę Alex. - odparła ciotka Margaret. - Waltera zawszę ciągnęło do zwiedzania świata, zresztą tak samo jak Henriettę. Dobrali się ze sobą idealnie.
Obiad dobiegł końca, więc ciotka zebrała wszystkie naczynia i odłożyła je do zmywarki, a następnie zabrała się za zrobienie herbaty, w międzyczasie doniosła na stół również ciastka.
- Skoro mówiłaś, że liczyłaś się z tym, że możesz nie zostać przyjęta, pewnie obmyśliłaś jakiś dalszy plan, prawda? - spytała ciebie ciotka, będąc wyraźnie zainteresowana tym tematem. - Wiedz jednak, że jeśli nie chcesz nic mówić, to nie musisz, nie będę ciebie naciskała. - dopowiedziała po chwili kobieta. Teraz od ciebie zależało, czy zdradzisz ciotce i bratu powód twojej przymusowej podróży przez Cherrygrove, czy postanowisz go ukryć i wymyślić jakąś wymówkę, która pobieżnie by wyjaśniła okoliczności twojego powrotu.
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-12-15, 22:03
Nie powiem żeby zrobiło mi się ciepło na duszy, po tym jak ciotka wypowiedziała imiona rodziców. Na moment przypomniałam sobie ruiny i ich zniknięcie. Mam wrażenie, że wtedy też we mnie coś zniknęło i w tym miejscu została pustka, której nie mogę wypełnić oraz chłód, którego nie mogę przegnać. Z rozmyślań wyrwało mnie pytanie ciotki, zadane przez nią po sprzątnięciu naczyń. Patrzę na nich poważnie i nie mam zamiaru czegokolwiek ukrywać.
- Nie będę się kryć, ciociu. Nie jestem dzieckiem, które coś zbroiło – odzywam się. – Nie przybyłam do Cherrygrove, bo zachciało mi się wrócić do rodzinnego życia. Po prostu musiałam tędy przejść i stwierdziłam, że chcę was zobaczyć, pokazać, że żyję, bo nie wiem co będzie jutro. Mam coś do zrobienia. Wkrótce będę ruszała dalej.
Wszystko mówię szczerze, tak by nie mieli wątpliwości. Zapewne ich to zaboli, ale mam to gdzieś. Jeśli nie załatwię problemu i tak wszyscy będą martwi. Co zmieni trochę smutku ciotki i brata?
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-12-19, 22:30
- Rozumiem. - odparła ciotka, po czym spuściła głowę. - Wiedziałam już wtedy, że trudno będzie tobie usiedzieć w jednym miejscu. No cóż. - kobieta podniosła głowę, na jej twarzy zauważyłaś szeroki uśmiech. - Jesteś już dorosła i nie mam prawa ciebie zatrzymywać. - ciotka na chwilę przerwała, spojrzała na Alexa, a potem wzrok ponownie przeniosła na ciebie. - Na pewno masz jakiś powód, prawda? - tutaj głos kobiety był nieco inny niż wcześniej, nie brzmiało to jak pytanie a bardziej jak stwierdzenie faktu.
Ciotka przeszła następnie do opowiadania zmian jakie zaszły w miasteczku. W sumie nie było ich dużo. Największym było przebudowanie portu morskiego na większy i związana z tym urbanizacja miasta, która nie była specjalnie dostrzegalna. Ot powstało kilka większych budynków w centrum i to wszystko. Następnie kobieta was opuściła, żeby uciąć sobie drzemkę i zostawiła ciebie samego z Alexem w kuchni. Nie widziałaś swojego brata i już przy pierwszym spotkaniu zobaczyłaś, jak bardzo wydoroślał.
- Michelle? - zaczął nieco nieśmiało chłopak. - Masz pewnie ze sobą jakieś pokemony, prawda? Więc może... może chciałabyś potrenować przed moim jutrzejszym egzaminem? Oczywiście jeśli nie chcesz, to nie będę ci się narzucał. - dodał od razu chłopak po swoim pytaniu.
Starter: Noibat
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 30 Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 184
Wysłany: 2015-12-24, 16:22
- Mam – odpowiadam enigmatycznie.
Ciotka przyjmuje wszystko tak spokojnie. Czy nic nie jest w stanie wstrząsnąć tą kobietą? Zaczęłam się zastanawiać, gdy kobieta opisywała mi co się działo w Cherrygrove przez ten czas. W sumie nie pamiętałam, czy kiedykolwiek widziałam ją rozłoszczoną, albo dogłębnie zrozpaczoną. Potem ciotka poszła odpocząć i zostałam sam z bratem. Ten zapytał mnie, czy mam pokemony i zaproponował mi trening. W sumie, mogę spędzić z nimi więcej czasu, nie tylko zjeść obiad.
- Niech ci będzie – odpowiadam, wstając od stołu, bo w kuchni raczej trenować nie będziemy. – I tak, mam pokemony.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.