Starter: Sigilyph
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Wiek: 30 Dołączyła: 22 Lip 2015 Posty: 22
Wysłany: 2015-09-10, 12:26
Stara malutka nabiera zupełnie nowego znaczenia. Tak szczerze powiedziawszy to bardzo jej współczuję. Utknąć w ciele dziecka, mając przy tym swoje lata? Niezbyt komfortowa sytuacja. Masz tyle do powiedzenia, a nikt nie weźmie cię na poważnie, bo przecież wyglądasz jak dziecko, a więc jesteś dzieckiem. Nieważne, że mądrym i doświadczonym. Przeciętny człowiek nie zrozumiałby fenomenu zatrzymanego starzenia. Tak samo jak nie wierzy w mojry, w rusałki i inne tego typu cuda. No cóż. Rozpromieniam się na widok mojego wikinga.
- Ach, pewnie. To moja siostra, Lena - spoglądam na mężczyznę znacząco. - Będzie nam towarzyszyć przez pewien czas, bo prawdopodobnie nie poradziłabym sobie sama z pewnym diabłekiem.
Uśmiecham się słodko.
- A to - tym razem zwracam się oczywiście do kobiety. - Mój luby, Louis.
Chwilowa pauza. W takich momentach cieszę się, że chociaż przed nim nie muszę zgrywać głupka. Ta sytuacja - choć już niezręczna - byłaby jeszcze bardziej nie do zniesienia.
- Randka to randka. Chodźmy pływać! - ciągnę ciemnowłosego za sobą do wody.
I chlup! To tak na rozładowanie sytuacji.
- Albo nie, mam lepszy pomysł na rozruszanie się. Chodźmy na zjeżdżalnie - rzucam ochoczo.
Zwracam się oczywiście zarówno do mojego mężczyzny jak i do Leny. Przecież nie będę taką suczą i nie każę jej odejść na drugi koniec basenu. Byleby mieli tutaj jakieś zjeżdżalnie, bo basen bez nich to prawie jak nie basen. Przynajmniej dla kogoś kto nie ukatrupił jeszcze swojego wewnętrznego dziecka. Czyli dla mnie~!
_________________
multikonto Szinki
REKLAMA
Starter: Sigilyph
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014 Posty: 206
Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014 Posty: 206 Skąd: Opole
Wysłany: 2015-09-14, 03:13
I Lena rozpromieniła się na widok twojego wikingo-podobnego mężczyzny. Cóż, stara czy młoda, urok Louisa najwyraźniej działał na nią tak samo jak na ciebie i wiele innych pań(I panów prawdopodobnie też) przed tobą. Spojrzała na ciebie z pewną zazdrością, która zdecydowanie nie pasowała do kilkuset-letniej osoby. Możnaby pomyśleć, że cała ta jej "starość" to tak tylko dla picu!
Facet rzecz jasna niemal natychmiast skojarzył aluzję do diabełka - zobaczyłaś to w jego oczach - i pokiwał ze zrozumieniem głową. Czy ona wiedziała, że został, albo raczej sam wtajemniczył się w twój związek z Mojrami? Może i istniało takie prawdopodobieństwo, ale nie dawała apropo tego żadnego znaku.
-Miło mi cię poznać, Louis! - Wypaliła. Tamten uśmiechnął się w odpowiedzi.
-Nie mówiłaś, że będziesz robiła za niańkę, Masha. - Zachichotał, nadając temu raczej humorystyczny wydźwięk, lecz mimo wszystko Lena nadęła groźnie policzki. To mogło przerodzić się w kłótnie, gdyby chłopak chwilę potem nie został przez >kogoś< wepchnięty do wody.
-Tyyy! - Zawarczał Louis, opryskując twoją twarz wodą. Co do małej jeszcze, ta, jak na zawołanie, po usłyszeniu słowa randka rozpłynęła się w powietrzu, niemal dosłownie: nie mogłaś jej nigdzie wypatrzeć, chociaż mogłaś mieć niemal stuprocentową pewność, że gdzieś tutaj się w pobliżu kręciła. A więc i na zjeżdżalnie poszliście sami - bo owszem, były tutaj takie. Twój facet, o dziwo, jak na takiego poważnego gościa, zareagował nawet entuzjastycznie na tą propozycję. Najpierw, zanim gdziekolwiek się ruszyliście, objął cię.
-Kto ostatni, ten zgniłe jajo. - Wymruczał ci do ucha, następnie wypychając gdzieś do tyłu, samemu nieśpiesznie zmierzając w stronę tej ślizgawki. Jednak grzecznie poczekał, aż go dogonisz, coby potem zagadać takimi słowami.
-Zjedziemy razem, co? - Chrzanić zasady! Na tabliczce pisało, że tylko jedna osoba powinna zjeżdżać na jeden raz, ale w sumie kogo to obchodzi? - I... nie wiem, czy to dobry czas na to, ale co tutaj robi twoja 'siostra'? - Zainteresował się. A może raczej zaniepokoił? Tak, to lepsze słowo.
_________________
Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 336
Wysłany: 2015-09-23, 17:10
- Niezbyt fortunny czas na pojawienie się mojej siostry, co nie? - odwlekam nieco odpowiedź na zadanie przez niego pytania.
Wszystko trzeba szyfrem mówić, kurde. Nie jestem w tym najlepsza. Ale wiem, po swoich własnych błędach, że nie mogę publicznie rozpowiadać o tych sprawach. Małe prawdopodobieństwo, że ktoś uwierzy w takie brednie, ale nigdy nie mogę mieć pewności z kim mam akurat do czynienia.
- Khem. Ponoć przywiało do nas nie byle jakiego diabełka. Sama sobie z nim nie poradzę, jak rzekły staruszki, to mi podesłały pomoc. Tak, wiem, też się dziwiłam. Lena wygląda na młodą, ale drzemie w niej stary duch.
Wzdycham cicho. Nie powiem, że wcale nie przejęłam się pojawieniem demona wyższej ligii. To zagrożenie nie tylko dla mnie, ale i dla najbliższych! Których w obecnej chwili jest sztuk dwa w postaci Louisa i poke-ptasiora. Dobrze, że dostałam wsparcie. To oznacza, że dla Mojr liczy się jednak życie pojedynczej jednostki. Zresztą, nie po to szkoliły mnie przez tyle czasu żeby pozwolić mi tak po prostu zniknąć, prawda? Wsioczę na te swoje szefowe, ale prawda jest taka, że coraz bardziej się do nich przekonuję. Praca niewdzięczna, płaca marna (wcale nie), ale takie już życie ożywieńca.
Nachylam się do swojego wikinga, by szepnąć mu na ucho.
- Póki co nie przejmujmy się tą sprawą, aczkolwiek obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać.
Spoglądam na niego wyczekująco. Musi mi obiecać, bo nie będę mogła spokojnie wypoczywać, no. Dostanie jeszcze przytulaska i sądzę, że można przejść do rzeczy - zjeżdżalnia! Jestem podekscytowana tym zjazdem jak małe dziecko. Jak już nieraz wspominałam, nigdy tak do końca nie dorosnę. A przynajmniej mam taką nadzieję. Siadam przed ciemnowłosym i możemy jechać, ha!
Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014 Posty: 206 Skąd: Opole
Wysłany: 2015-09-27, 04:01
//Ajj, późno się zrobiło. Nie mam już siły dodawać bbcodów... xD
-Ano, niezbyt. - Przytaknął ci twój Luby, od razu zauważyłaś, że mimo iż ta dziewczynka pojawiła się tutaj w charakterze twojego ochroniarza, on sam był raczej zadowolony z faktu, że nie musiał cały czas mieć jej przed swoimi oczyma. Znaczy, w ogóle nie krył, że Lena zupełnie nie przypadła mu do gustu.
-Mimo wszystko... źle się czuję z faktem, że mojej dziewczynie będzie "pomagał" ktoś o wyglądzie dziesięciolatki. - Zaśmiał się, twój argument, według którego w tym pokurczu "drzemał stary duch" nieszczególnie przemówił do Louisa. A może facet po prostu był zazdrosny, że taka rola nie przypadła mu w udziale? Jakby nie patrzeć, to by do niego pasowało.
Facet przyjrzał ci się z niedowierzaniem, kiedy usłyszał twoje kolejne słowa.
-Przepraszam, kochanie, ale... JA mam na siebie uważać? - Nawet nie tyle, że się podirytował, ale chyba nieco go uraziłaś. - To ty jesteś najbardziej narażona na niebezpieczeństwo. Zresztą, tak jak ci mówiłem... zrobię wszystko, aby to się nie skończyło tak jak... ostatnim razem. - Tymi słowy temat został ucięty i 'twój wiking' nie miał zamiaru do niego powracać. Przez następną godzinę oddaliście się czystej zabawie i, może to za sprawą kojącej aury, jaką Louis wokół siebie roztaczał, przez ten czas udało ci się niemal kompletnie zapomnieć o wszystkich dzisiejszych troskach.
Kiedy wychodziliście z basenu, było już późne popołudnie. Czyli do wcielenia kolejnego punktu w planie na dzień idealny: znaczy wypadu do tego klubu, pozostało wam coś koło dwóch godzin. I jak na razie ani śladu po demonie, tudzież diabełku jak go określiłaś. Co bynajmniej nie oznaczało, że mogłaś się wyluzować! Tutaj objawiła się kolejna z całej listy irytujących cech w charakterze Leny. Nadgorliwość. Kiedy tylko wypatrzyła cię pośród tłumu ludzi zmierzających do szatni, natychmiast musiałaś wysłuchać, co ta dziewczyna ma na ten temat do powiedzenia.
-Słuchaj, nie wiem, czy masz na dzisiaj jeszcze jakieś plany, ale sugeruję, byś przynajmniej na pewien czas schowała się w domu. To będzie z półtorej godziny. Upewnię się, że wszystko jest pod kontrolą i ewentualnie dam ci znak, jeśli zacznie się robić groźnie. - Już nawet nie próbowała pytać się ciebie o zgodę, tak jakby postanowiła uczynić z siebie nieoficjalną koordynatorkę całej tej akcji. Cóż, chociaż, tobie to właściwie było chyba na rękę, co? Tak czy inaczej chyba musieliście wrócić do mieszkania, coby przyszykować się jakoś elegancko na tą imprezę, w której mieliście uczestniczyć.
-Jakieś jeszcze życzenia, skarbie? - Zapytał się na powitanie twój chłopak, kiedy tylko oboje znaleźliście się po drugiej stronie budynku.
_________________
Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.