Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2014-08-27, 09:33
Stoję przed wejściem do chłodnej jaskini, w której znów zamierzam kopać. Miałem tutaj zawitać już wczoraj, ale ze względu na natłok spraw wolałem odłożyć tę wizytę na dziś dzień. Obok mnie jak zwykle stoi Geodude, który jest nieodzownym pomocnikiem w tego typu wykopaliskach. To dzięki niemu udało mi się wykopać coś, co nie było skamieniałym deserem. Tym razem zabieram także Lickitunga, który musi potrenować, a jego ataki są doskonałe w miażdżeniu skał.
Wchodzę do środka pewnym krokiem z kilof przewieszonym przez ramię, mijam strażnika wykopaliska i kieruję się ku mojemu prywatnemu tunelowi, który wygląda już nieomal jak ser szwajcarski. Kto wie, gdzie się dokopię na jego końcu? Może odkryję nowy kontynent? Po pierwsze przedłużam sobie oświetlenie. Po ostatnich dość głębokich odkryciach koniec tunelu jest prawie całkowity zacieniony. Wnoszę więc kolejne dwie lampy gazowe i zawieszam na wbitych przed Geo w ścianę hakach.
Trzeba też uprzątnąć najpierw gruz i większe kamienie zalegając ściany. Razem z pokemonami wynosimy niepotrzebne odłamki na zewnątrz, gdzie ktoś na pewno się nimi zaopiekuje. Wybrukuje sobie podjazd albo postawi płotek? Kto wie. Ludzie potrafią z niczego stworzyć prawdziwe cuda. W tak przygotowanym tunelu mogę zacząć wykopaliska. Będziemy kopać w trzech miejscach jednocześnie. Ja będę używał mojego nowego, kryształowego kilofa, a co mi tam, Dude swoich rąk i Magnitude, a Dominic trenując Hammer Arm będzie kruszył głazy. Ta współpraca musi przynieść efekty, bo jeśli to nie zadziała to nie wiem jak jeszcze inaczej wspomóc naszą pracę – jej efektywność przede wszystkim. Odkąd przestałem wykopywać starożytne wypieki cały czas czuję potrzebę wykopania czegoś cenniejszego.
Wybieram to miejsce, które najpierw wskaże skalna głowa. Ostatnim razem trafił w dziesiątkę, więc tym razem także zdam się na jego osąd. Szukam jakiegoś uskoku skalnego w który kilof z łatwością się zagłębi, a jeśli nie znajdę proszę Dominica, by ukruszył mi kawałek albo wręcz zrobił dziurę. Kopię do momentu, aż coś znajdę, ale nie używam zbyt dużo siły, by nie uszkodzić znaleziska. Co by mi przyszło po uszkodzonej skamielinie? Albo pękniętym artefakcie starożytnych wojowników? Kiedy się zmęczymy robimy sobie przerwę na kanapki. Ja zjadam taką dobrą z serem i szynką, Dominic otrzymuje karmę dla pokemonów normalnych, a Geodude musi się pocieszyć starożytnymi muf finkami, które tak uwielbia. Kto by pomyślał, że tak mu zasmakują?
Po krótkiej przerwie na lunch wracamy do pracy wykonując dokładnie te same zadania, które wykonywaliśmy wcześnie. Hammer Arm, Magnitude i mój kilof. Kiedy nazbiera się zbyt dużo odłamków przerywamy pracę, wynosimy na zewnątrz kamienie, żwir i co tam jeszcze za śmietnik się uzbiera, po czym wracamy do kopania. Jeśli zajdzie taka potrzeba wieszam kolejne lampy, bo kto jak kto, ale ja nie lubię pracować w egipskich ciemnościach. Zastanawiam się właściwie, skąd znalazły się w tej jaskini takie skarby. Czy kiedyś stało na tym miejscu wielkie miasto, jakaś starożytna cywilizacja? Tyle jest o nich w książkach do historii, ale tak właściwie nigdy nic nie wiadomo. Może znajdę jakiś dowód na ich istnienie, niemy przedmiot, który po sobie pozostawili. Coś co opowie za nich co tak naprawdę wydarzyło się na tych terenach. Możliwe też, że kiedyś mieszkały tutaj pokemony, które przyniosły skądś te wszystkie rzeczy, a te zapomniane zapadły się pod ziemię wraz z kolejnymi warstwami ziemi. Z tymi myślami kopię ponownie.
Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2014-09-03, 20:17
Wzdycham z uśmiechem na ustach, stojąc przed wejściem do jaskini. Jak co tydzień towarzyszą mi Geodude i Lickitung. Witam się z opiekunem i strażnikiem wykopalisk, zabieram dodatkowe lampy i wchodzę do środka. Jak co tydzień mam nadzieję na cenne znalezisko i dużo energii na realizację planu. Myślę, że powinienem przeprowadzić z Dudem osobny trening, który pozwoli mu efektywniej wydobywać skarby. Dominic także z tygodnia na tydzień staje się silniejszy.
Wewnątrz jak zwykle planuje półmrok rozjaśniany jedynie bladym światłem lamp gazowych. Co chwila mijam śpiące poke nietoperze, a nawet inne górskie i podziemne pokemony, które w jakiś sposób w pokoju koegzystują z ludźmi, a nawet czerpią korzyść z poszerzanych przez ludzi jaskiń. Witam znajome pokemony, kierując się do własnego tunelu na końcu którego w zeszłym tygodniu znalazłem Helix Fossil. Na miejscu najpierw sprzątam nagromadzony gruz i pozostałości po ostatnich owocnych poszukiwaniach, po których nie było czasu na sprzątanie. Tę pracę zlecam pokemonom, osobiście jestem zbyt leniwy. W tym czasie wyjmuję mój osobisty uber kilof i bruszczę go. Wielokrotne używanie stępiło go, a ja nie chce się nim zranić. Jeśli nie wbije się w skałę, a odbije, mogę mieć go na czole albo w oku. W czasie, gdy pokemony robią porządki, wieszam na hakach nowe lampy i zapalam je, a przy okazji dolewam paliwa do pozostałych. Nikt nie chciałby się tutaj zgubić, choć wiem, że pokemony na pewno by pomogły znaleźć nieszczęśnikowi drogę. Szczególnie te, które znają Flash. Widząc umykającego Sandshrew, postanawiam, że przy kolejnej wizycie zabiorę tutaj swojego. Na pewno spodoba mu się ten specyficzny, podziemny, wilgotny klimat jaki tu panuje.
Kiedy wszystko jest gotowe do pracy, proszę Geo, by znów zbadał ścianę stojącą nam na drodze wybierają trzy słabsze punkty w konstrukcji. Następnie rozdzielam je pomiędzy nas i możemy zaczynać. Lickitung i jego Hammer Arm, Geodude i jego Magnitude oraz ja i mój uber kilof. Praca idzie pełną parą do momentu, aż nazbieramy dużo gruzu i odłamków. Wtedy wynosimy je na zewnątrz. Pracujemy tak długo, aż w moje ręce wpadnie naprawdę coś cennego. Chcę dużo pieniążków. Oczywiście robimy sobie przerwę na jedzonko, nic tak nie wzmaga apetytu jak wysiłek fizyczny. Trochę się pomacha łopata, czy tam kilofem i człowiek od razu ma ochotę na kebaba. I woda. tak, płyny uzupełniamy na bieżąco. Być może miły pan opiekun nam czasem przyniesie butelkę. Po przerwie wracamy do pracy z nową energią i możliwościami. Co jakiś czas sprawdzam postępy pracy pokemonów, monitorując też ich siły. Jeśli nazbyt się męczą proszę, by poczekały na zewnątrz.
Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2014-09-17, 22:33
Stoję po raz kolejny przed wejściem do jaskini zmotywowany by w tym tygodniu postarać się bardziej niż w zeszłym. Tym razem nie zabieram ze sobą Lickitunga, gdyż zasługuje on na przerwę po ciężkim treningu w Day-Care. Witam się ze Strażnikiem, pytając jak minął mu tydzień i czy nie zdarzyło się coś ciekawego. Po tej krótkiej pogawędce zabieram ze sobą cały sprzęt - kilof, lampy, kable, taczkę i co mi tam jeszcze będzie potrzebne i wchodzę w ciemne i wilgotne ostępy wykopalisk. Mijam tunele innych ludzi wymieniając przelotne powitania, pozdrawiam mijane dzikie pokemony i podążam ku swemu tunelowi, gdzie na szczycie leży wykopana muffinka, którą pozostawiłem tutaj w zeszłym tygodniu. Niech Geo sobie ją zje. Wiem, że je lubi, a mnie na nic się nie przyda. Przed ścianą zakładam rękawice, po czym wieszam oświetlenie, które jest konieczne w tych warunkach. Wypuszczam także Snadshrew, który sam chciał się tu pojawić i pomóc mi w pracy. Miło z jego strony. Razem z Geo stworzą zgraną ekipę. Nim zaczniemy pracę, proszę pokemony by zrobiły sobie rozgrzewkę, a sam sprawdzam stan i ostrość kilofa, po czym jeśli jest tępy ostrzę o. Stoję przed ścianę z kilofem w dłoni, niczym malarz prze pustym płótnem i staram się określić co z tego wyniknie. Pracę zaczynamy jak zwykle - Geodude szuka miejsca, za którym kryje się coś cennego - Rare Candy, TM lub jakiś przedmiot. Kto wie czy nie odnajdę też czegoś prehistorycznego. Dude musi określić jak zwykle trzy ciekawe punkty, najlepiej tak abyśmy sobie nie przeszkadzali w pracy. Wolałbym pracować pośrodku, by móc kontrolować pracę pokemonów i uniknąć ewentualnych incydentów czy sporów. Kiedy skalniak wskaże miejsca, zabieramy się do pracy. Każdy z własną prędkością, ale każdy efektywnie, celnie. Sadnshrew i jego ostre pazury idealnie nadają się do roztrzaskiwania skał. Geo doskonale wie co ma robić, gdyż jest tu równie często jak ja i zapewne nie musiałbym nawet mówić mu co powinien zrobić. Ja wykonuję te same ruchy. Zamkach i uderzenie, zamach i uderzenie.Rytmicznie, precyzyjnie. Chcę wykruszyć jak najwięcej małych kamieni, by nie zrzucić sobie na palce jakiegoś większego głazu. Gdy nagromadzi się dużo gruzu i żwiru, wspólnymi siłami ładujemy go na taczkę, a następnie sam wywożę go na zewnątrz, by znów zobaczyć Strażnika. Chyba mam do niego słabość. Po powrocie ogłaszam przerwę na lunch. Wyjmuję kanapki i sok pomarańczowy, a dla pokemonów specjalnie przygotowaną dla nich pokekarmę o smaku owoców i warzyw. Taki miszmasz, porcja witamin. Jeśli przyjdą jakieś dzikie pokemony, je tez częstuję. Po posiłku wracamy do pracy ze zdwojoną werwą i energią. Czas zdobyć coś cennego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.