Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-12, 20:12 Przygoda Aury
Wyspy Pomarańczowe- kilkanaście skrawków lądu rozrzuconych po oceanie. Istna oaza spokoju. Każda była na swój sposób unikalna i inna. Każda skrywała jakąś tajemnicę. Była jak tajemnicza księga, która aż kusiła aby ją poznać. A pośród tych wszystkich wspaniałości pojawiasz się ty. Dla innych pewnie byłby to raj na ziemi- cieplutko, słonecznie i ogólnie optymistycznie. Dla ciebie sprawa przedstawiała się nieco inaczej. Z twoją swoista "alergią na słońce", Wyspy Pomarańczowe były jak istna katorga. Chociaż z nieba lał się żar, musiałaś ciągle się osłaniać, aby nie skończyć z poparzeniami. Na szczęście teraz było jeszcze w miarę do wytrzymania i nie cierpiałaś zbytnio z powodu temperatur. Właściwie to był całkiem niezły moment aby wyruszyć w swoją podróż po świecie. Ty jednak nie byłaś jak inni trenerzy czy koordynatorzy. Walki czy pokazy nie kręciły cię aż w takim stopniu. co innego jubilerstwo. To było coś! A ze na każdej z wysepek archipelagu dało się zauważyć osobne tradycje i motywy, Wyspy wydawały się idealnym miejscem aby zacząć się szkolić w wymarzonym kierunku. Cóż, przyszłość przyszłością, ale teraźniejszość przedstawiała się dość ubogo. Podążałaś bowiem jedną z uliczek miasteczka portowego na wyspie Hamlin i nie bardzo wiedziałaś co z sobą zrobić. Wypadałoby gdzieś ruszyć, ale gdzie? Wszak wybór tak ogromny... No i najważniejsze pytanie- jak? Promy kursowały w swego rodzaju porządku, więc nie zawsze płynęły bezpośrednio tam, gdzie by ci akurat pasowało. No i wcześniej trzeba się na taki prom dostać. Jakieś sugestie?
Ostatnio zmieniony przez Gwen Brown 2015-05-08, 19:28, w całości zmieniany 1 raz
REKLAMA
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 18 Lut 2015 Posty: 182
Wysłany: 2015-04-17, 20:06
Ostatnio zmieniony przez Aura 2015-05-08, 19:28, w całości zmieniany 1 raz
/Psss... Odpisuje dopiero dzisiaj, bo widziałam Twoje ogłoszenie :) Mogę pisać w 3 os. czy wolisz w 1 os.? Poza tym mam pytania:
1. Czy mam już pokemona przy sobie?
2. Czy jeśli kupie przedmiot w sklepie forumowym, to mam go automatyczne w plecaku? /
No cóż... Na początku każdej podróży pojawiają się jakieś niespodziewane komplikacje. Mimo wszystko dzisiejszy dzień napawał dziewczynę optymizmem. Mogła wreszcie zacząć realizować swoje marzenia o tworzeniu najwspanialszych, najbardziej zachwycających dzieł! Wystarczyło znaleźć odpowiedniego nauczyciela oraz pokemony chętne do współpracy. Zadanie dość trudne dla młodej pannicy i wymagające cierpliwości. Przynajmniej pogoda dopisywała, choć Alex wolałaby widzieć deszczowe chmury nad miastem. We wakacje zawsze odstawała od rówieśników pod względem stroju. Koleżanki zakładały sukienki, krótkie spodenki, koszulki na ramiączka, a ona musiała nosić jeansy czy bluzki z dłuższym rękawem. Jednak choroba nie wybiera i trzeba z tym po prostu żyć. Dziewczyna westchnęła cicho, jednocześnie rozglądając się wokół. Najwyższy czas przestać bujać w obłokach! Alexandra podejrzewała, że bilet na statek pewnie kosztuje trochę pieniędzy. Szczególnie jeśli mowa o pierwszej klasie, posiłkach czy korzystaniu z tamtejszych atrakcji. Najlepszą opcją byłoby zasięgnięcie informacji od dorosłego bądź innych trenerów. Między innymi dlatego pannica postanowiła odwiedzić najbliższe Centrum Pokemon. Spokojnym krokiem pomaszerowała przed siebie. Wcześniej zjadały ją własne fantazje, ale teraz ćwiczyła przemowę do swojego pierwszego poke-towarzysza. Kiedyś musiała go zobaczyć, zdobyć jego zaufanie, a najlepiej czymś mu zaimponować. Ostatecznie będzie jej przyjacielem na dobre lub złe.
Uważaj siostro Joy, bo Alexandra nadchodzi!
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-18, 14:12
Cóż, twój osobisty podopieczny jak na razie przebywał w swojej kulce, dyndającej u twego paska. Ale zapoznać się z nim nie powinno być tak trudno. W sumie jest sporo rzeczy, które można by zrobić w ramach powitania. Jakiś posiłek, trening... Coś abyście oboje poczuli, że możecie na siebie nawzajem liczyć i się wspierać. Tak czy inaczej okazja ku temu zawsze się znajdzie. Tymczasem postanowiłaś zorientować się w bardziej przyziemnych sprawach. A któż lepiej się do tego nadaje, jeśli nie poczciwa Siostra Joy?. Jak to się działo, że te pielęgniarki, przebywające większość czasu w rozrzuconych po świecie Centach były tak dobrze zorientowane w bieżących wydarzeniach? Tajemnica lasu. W każdym razie były i było to bardzo pomocne, szczególnie dla początkujących trenerów.
A zatem tak jak pomyślałaś, tak zrobiłaś i pomaszerowałaś ku charakterystycznej budowli z czerwonym dachem. W środku nie było zbyt wiele osób. W sumie nigdy nie było. Wyspy nie były zbyt mocno zaludnione, a nawet w sezonie letnim nie przewijało się tu aż tylu obcych. No, chyba że szykowała się jakaś większa impreza, albo miała odbywać tutejsza Liga.
W każdym razie podeszłaś do lady, za którą krzątała się różowowłosa kobieta.
- Witaj. Jak mogę ci pomóc?- zapytała, z typowym dla wszystkich Joy, szczerym uśmiechem.
/Jednego przecinka nie byłam pewna w tym poście, więc przepraszam za interpunkcję... :(/
Tak całkiem szczerze... Alexandra wyobrażała sobie wnętrze Centrum Pokemon zupełnie inaczej. Zawsze myślała, że przychodzą tutaj trenerzy, koordynatorzy oraz hodowcy z całej wyspy, aby rozmawiać o swoich sukcesach i porażkach, chwalić się niedawno złapanymi pokemonami czy wyzywać na pojedynki. Poza tym ciekawe gdzie nocowali przyjezdni bez pieniędzy? Ostatecznie brunetka jedynie wzruszyła ramionami. Prawdopodobnie jeszcze wiele razy przeżyje podobne zaskoczenie. Przynajmniej tylko nieliczni zobaczą albo usłyszą, jak robi z siebie "życiową pierdołkę". Tymczasem pielęgniarka przerwała dziewczynie życiowe przemyślenia. Trochę zawstydzona swoją nieuwagą, Alex zaczęła przypatrywać się maszynie do leczenia pokemonów. Chyba wypadało coś odpowiedzieć ...
-Właściwie... To znaczy... Chciałam się zarejestrować w Lidze Pomarańczowej! Istnieje taka możliwość, prawda?- Swoim odwiecznym zwyczajem pannica najpierw "rzuciła" kilka słów, a dopiero później pomyślała nad ogólnym sensem wypowiedzi. Przecież miała zwiedzać Archipelag, pytać o sławnych ludzi, szukać legendarnych stworzeń! Alex ciężko westchnęła i spojrzała wprost na siostrę Joy. Natychmiast odruchowo przygryzła dolną wargę. Przecież ta kobieta nie była taka straszna!
-Tak naprawdę mam pewien problem... Czy orientuje się Pani za ile i gdzie można kupić bilety na statek? Jaką następną wyspę odwiedzają początkujący trenerzy? Czy istnieje gdzieś niedaleko odpowiednie miejsce do treningu z pokemonem?- Zadanie tylu pytań wymagało od dziewczyny odwagi, minimalnej pewności siebie i przede wszystkim były całkowicie szczere. Alenxadrze naprawdę brakowało wielu podstawowych informacji! Wszystko przez rodziców i ich wcześniejszy zakaz podróżowania... Koniec końców nastolatka sięgnęła ostrożnie po pokeball, a następnie wypuściła z niego swojego podopiecznego. Postanowiła, że od teraz będzie go nosić gdziekolwiek pójdzie...
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-22, 17:57
Ej, nie przesadzajmy. Aż taka wredna nie jestem xD Ten dopisek o ortografii i interpunkcji to bardziej w kontekście takich osób co w słowie "już" potrafią zrobić 3 błędy xD Tak więc bez stresu
Siostra Joy, przytaknęła, dalej zachowując pogodny wyraz twarzy.
- Ależ oczywiście moja droga. Chodź ze mną- odparła.
Po chwili pielęgniarka zaprowadziła cię do niepozornej maszyny, wmontowanej w ścianę Centrum. Potem poprosiła cię o podanie swojego Pokedexu, wklikała jeszcze kilka informacji i...
- Proszę. Jesteś na liście trenerów, którzy zapisali się do Ligi. A tutaj jest specjalna kasetka na odznaki. Z pewnością ci się przyda- powiedziała różowowłosa podając ci niewielkie pudełeczko z metalu.
Korzystając z okazji poruszyłaś też sprawę, z którą tak na prawdę tutaj przyszłaś. Joy nie wyglądała jednak na zaskoczoną. Najwyraźniej wielu początkujących trenerów pyta o podobne rzeczy.
- Dobrze, dobrze, po kolei. Bilety na statek możesz kupić w porcie. Jest tam dobrze oznaczona kasa, więc z pewnością trafisz. To taki nieduży, drewniany budynek z białymi ścianami i niebieskim dachem. Cena nie jest zbyt wygórowana, bo wynosi 50$. Jak na panujące na promach warunki nie narzekałabym. Hm... Najbliżej jest do wyspy Kumquat. To duża wyspa słynąca z wspaniałych plaż i kurortów. Ale to bardziej pasuje dla turystów. Na tej wyspie znajduje się też sala liderki Luany. ale nie kierowałabym się do niej- to jest najpotężniejsza z czwórki liderów, później jest już tylko nasz czempion Drake. Jeśli zależy ci na odznakach powinnaś skierować się na wyspę Mikan, gdzie swoją salę ma Cissy. To od niej młodzież zwykle zaczyna przygodę z salami. Na Mikan najprędzej dostaniesz się promem który odwiedza kolejno wyspy Tarroco, Pummelo, Rind, Mandarin i w końcu też Mikan. W sumie on płynie zataczając takie koło, zahaczając o kolejne wyspy na archipelagu. A co do twojego ostatniego pytania, wystarczy że wyjdziesz tymi drzwiami na tyły Centrum. Zawsze urządzamy z tyłu pole bitwy, aby trenerzy i koordynatorzy mieli gdzie trenować. Jeśli to wszystko, wrócę do swoich obowiązków. W razie czego służę pomocą.
Po tych słowach Joy oddaliła się zostawiając cię samą. Cóż, nie można powiedzieć, pomogła ci kobiecina. Tymczasem postanowiłaś wypuścić swego podopiecznego. Cyndaquill wydawał się zadowolony ową zmianą i chętnie dał się wziąć na ręce, wtulając w ciebie swoje delikatne futerko. Cóż, co dalej? Jaki jest twój kolejny krok?
Informacje uzyskane od siostry Joy były naprawdę pomocne, ale wymagały dłuższego przemyślenia. Czego właściwie chciała Alexandra? Wyspa pełna turystów oznaczała ciekawe miejsca do zwiedzenia, a nawet możliwość poznania kogoś sławnego. Jednak opcja druga, czyli wycieczka „krajoznawcza” pozwoliłaby dziewczynie zdobyć inne pokemony, surowce mineralne czy informacje odnośnie tamtejszej kultury. Cóż… Trenerka postanowiła chwilowo wstrzymać się z kupnem jakiegokolwiek biletu. Gdzieś międzyczasie Alex schowała niewielkie pudełko na odznaki do torby. Najpierw sprawdzi umiejętności podopiecznego! Oczywiście jako dobra właścicielka odwzajemniła gest Cyndaquil'a i delikatnie przytuliła pupila. Gdyby wszystkie jej pokemony miały przyjazne charaktery, to byłoby spełnienie marzeń. Pewnie przewrotny los już dawno zadecydował inaczej, a Alexandra zostanie zmuszona zaakceptować rzeczywistość. Tymczasem dziewczyna pomaszerowała na wspomniane „tyły Centrum”. Głównie zainteresowały ją wielkość oraz wygląd sali treningowej. Poza tym miłą odmianą byłoby nawiązanie znajomości z kimś początkującym albo średnio-zaawansowanym.
-Wiesz, że imię Granat ma kilka znaczeń? Istnieje taki kamień szlachetny, który ma szkarłatną lub ciemnobrązową barwę. Jest też pyszny, słodki owoc mający ciemnoróżowe, soczyste kuleczki w środku. Ja jestem Alexandra. Od dzisiaj będę twoją trenerką i pewnie niedługo zostaniemy przyjaciółmi...- Owszem! Brunetka kierowała swoją wypowiedź do trzymanego stworka. Naprawdę starała się ukryć tremę i pokazać myszy od najlepszej strony. Postawiła Cyndaquil'a na ziemi, jednocześnie obdarzając go przyjaznym uśmiechem. Chwilę później dziewczyna rozejrzała się za ewentualnym "przeciwnikiem" dla Granata. Ciekawe ile zgromadzonych tutaj osób odpowiadało jej wiekiem, rozpoczynało podróż czy szukało towarzysza do rozmowy?
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-23, 20:29
Cyngaquilowi najwyraźniej spodobała się ta twoja zapoznawcza dygresja, którą skwitował wesołym "Quil!". Tymczasem znaleźliście się na tyłach Centrum. Nie można powiedzieć, pole bitwy urządzone wzorowo. Pełnowymiarowe, więc można było trenować na całego. O ile nie miało się pokemonów wymagających wodnego środowiska. Arena była bowiem równiutka i pokryta drobnym piaskiem. Ogólnie pole bitwy umiejscowione było po lewej stronie dość przestronnego placu. Po prawej był nieduży ogródek z kilkoma ławkami, jakimiś krzaczkami i drzewkami. Najpewniej służył dla odpoczynku dla ludzi, którzy zatrzymali się w Centrum. I faktycznie, pusto tam nie było. Na jednej z ławek siedziało dwóch, na oko dziesięcioletnich chłopców, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali. Chyba nie warto im przeszkadzać. Kawałek dalej, zajęta lekturą jakiejś książki siedziała elegancka, może czterdziestoletnia kobieta. Sądząc po jej wyglądzie raczej specjalizowała się w pokazach, a i nieszczególnie była skłonna poświęcać swój czas innym. Już myślałaś, że nie znajdziesz nikogo dla siebie, kiedy zauważyłaś drobną rudowłosą dziewczynę. Była wyraźnie niższa od ciebie, ale z całej gromadki, najbliższa ci wiekiem. Aktualnie siedziała na trawie, w dalszej części ogródka i głaskała leżącego na jej kolanach pokemona. Raczej nie wyglądała na kogoś zajętego. Bardziej na kogoś lekko znudzonego. Może to właśnie to? Odpowiedni rywale jak na początek?
Świetnie! Alexandra wreszcie odniosła pierwszy sukces zdobywając zaufanie oraz sympatię ognistego towarzysza. Gdyby wszystkie problemy były takie proste, to ludzie rozwiązywaliby je wyłącznie za pomocą rozmowy albo wiedzy... Prędzej czy później należało wrócić myślami do obecnej rzeczywistości. Mimo średniej spostrzegawczości brunetka dostrzegła większość osób przebywających w tej części Centrum. Alex od razu postanowiła zignorować „młodzików” z obawy przed ich pretensjami albo ogólnym wyśmianiem. Tymczasem „starsza pani” mogłaby się poczuć zakłopotana jej nachalnym towarzystwem. Choć szczerze interesował ją tytuł czytanej książki. Raz kozie śmierć! Pannica nieśmiało podeszła do siedzącej rówieśniczki. Hmm... Należało jakoś zwrócić na siebie uwagę nowej koleżanki. Według Alexandry najlepszym sposobem w tej sytuacji był pokedex! Jako początkująca trenerka wyciągnęła przenośną encyklopedię i zeskanowała pokemona „nieznajomej”.
-...Cześć! Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko… Niedawno rozpoczęłam swoją podróż i dopiero poznaje gatunki pokemonów z regionu Kanto oraz Jotho...- Początkowa niepewność siebie została szybko zastąpiona przez szczerość. Alexandra znów przyjaźnie się uśmiechnęła. Podobno ludzie, którzy optymistycznie myślą są pozytywnie postrzegani przez świat. Poza tym istniała jakaś szansa, że koleżanka również powie coś o sobie. Ciekawe czy rudowłosą zaskoczył nietypowy ubiór Alex. Na pewno pannica szukała innych nietypowych cech u potencjalnej rozmówczyni.
-Może chciałabyś stoczyć ze mną pojedynek? Tak w ogóle to jestem Alex… Miło mi Ciebie poznać… Granat także należy do grona początkujących...- Wreszcie nastolatka wyrzuciła z siebie odpowiednie pytanie. Można śmiałby rzec "Pierwsze koty za płoty"! Dziewczyna wyczekiwała jakiejś reakcji ze strony rówieśniczki. Zupełnie odruchowo przygryzła delikatnie dolną wargę. Przynajmniej sama przed sobą umiała przyznać, że kontakty międzyludzkie były jej słabą stroną. Oby Granat przystał na propozycję "walki"...
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-26, 10:37
Kiedy wyjęłaś Pokedex i zeskanowałaś pokemona rudowłosej, zaraz też na ekraniku urządzenia wyświetlił się szereg informacji o Pikachu- eklektycznej myszce z regionu Kanto.
- Nie ma sprawy. Prawdę mówiąc też niedawno zaczęłam podróżować. Jestem Lys, a to moja Pikachu, Yen- przedstawiła siebie i swoją podopieczną rudowłosa.
Tak jak się spodziewałaś, jej uwadze na pewno nie umknął twój niecodzienny strój.
- Jej, jakie ty masz świetne ciuchy! Wyglądasz zupełnie jak ten legendarny pokemon z regionu Kalos. Xerneas? Tak, chyba tak on się nazywał. To ręczna robota, prawda?- zainteresowała się Lys.
Tymczasem wasze pokemony zapoznawały się ze sobą, nieśmiało się obwąchując. Niedługo potem, elektryczny stworek zaproponował twojemu Granatowi wspólną zabawę. Zanim się spostrzegłaś, oba ganiały sobie wesoło w zasięgu waszego wzroku. Po chwili, kiedy zaproponowałaś pojedynek, Lys uśmiechnęła się szeroko.
- Serio? To byłby nasz pierwszy pojedynek. Wiesz, jak dotąd nie mogłam znaleźć jakiegoś rywala dla Yen. Z resztą sama widzisz- stwierdziła rudowłosa, wymownie taksując wzrokiem elegancką kobietę oraz dzieciarnię.
- W każdym razie, bardzo chętnie się z wami zmierzymy. Prawda, Yen? Yen?- Lys zaraz przywołała swoją podopieczną.
Pikachu, zręcznie odbiła się na ziemi, przed swoją trenerką, a potem wylądowała na jej ramieniu. Granat także przybiegł, zerkając pytająco to na ciebie, to na twoją nową koleżankę. Nie tyle wydawał się zakłopotany całą sytuacją, co zwyczajnie zaciekawiony. Cóż, chyba nic nie wskazuje na to, żeby wzbraniał się przed potyczką. W każdym razie wszyscy przeszliście na puste dotąd pole bitwy i każda z was zajęła swoją pozycję.
- Możesz zaczynać- zawołała Lys ze swojego końca.
No, to jedziemy...
Mały płomyk nadziei zagościł w sercu Alexandry. Czyżby po tylu latach znalazła pierwszą, prawdziwą koleżankę? W końcu niecodziennie ktoś chwalił jej strój, a tym bardziej rozpoznał ręczną robotę czy legendę regionu Kalos! Może Lys okaże się cierpliwą oraz sympatyczną kompanką… Na pewno trochę zawstydziła trenerkę swoim bezpośrednim zachowaniem. Alex mimowolnie spuściła wzrok, natomiast jej policzki delikatnie poróżowiały. Przynajmniej Granat wykazywał jakieś zainteresowanie całym zamieszaniem. Wstyd przyznać, ale jej pokemon rzadko kiedy próbował swoich sił przeciwko innym. Głownie z tego powodu został porzucony przez poprzedniego właściciela! Jednak Alexandra polubiła mysz całym sercem i pragnęła wyłącznie jej dobra. Międzyczasie Lys przekazała pałeczkę rówieśniczce...
-Dobrze Granat… To będzie nasz pierwszy, niepowtarzalny, wyjątkowy pojedynek. Musimy dać z siebie wszystko! Nawet jeśli przegramy będę z ciebie dumna...- Podobno odpowiednia motywacja jest połową sukcesu. Dlatego też brunetka próbowała wyraźnie zaznaczyć, że cokolwiek by się działo ONA nie odejdzie bez Cyndaquila! Oby podopieczny zrozumiał ukryty przekaz... Chwilę później Alexandra jeszcze raz obejrzała skan Pikachu. Dzięki wszystkim przeczytanym książką mogła śmiało stwierdzić trzy rzeczy: 1. Typ elektryczny przeważa nad wodą i ptakami; 2. Większość gryzoni przechowuje ładunki w policzkach; 3. Kiedyś złapie żółtego gryzonia i natychmiast go ewoluuje...
-Granat najpierw użyj Leer, aby zwabić przeciwniczkę. Później ugryź jej ucho! Uważaj na czerwone policzki Yen...- Wreszcie dziewczyna wzięła głębszy oddech i wydała Granatowi odpowiednie polecenia. Najpierw wypadało sprawdzić umiejętności przeciwnika, a później planować lepsze strategie. Przynajmniej piaskowe podłoże wyrównywało ich szanse. Na pewno Alex zauważyła zwinność żółtego rywala. Mogło to stanowić wielki problem, jeżeli szybkość Cyndaquila znacznie odbiegała od jej wyobrażeń... Czas pokaże!
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-05-01, 17:45
Cóż, różni ludzie kręcą się po świecie. Czemu więc w takim ich mrowiu nie mógłby się znaleźć ktoś, z kim mogłabyś nawiązać nić przyjaźni? Tymczasem zainteresowałaś się swoim podopiecznym. Cóż, wiedziałaś w jakich okolicznościach do ciebie trafił. Granat faktycznie, z początku wydawał się nieco zagubiony, kiedy już stanął naprzeciw Yen. Kiedy jednak pokrzepiłaś go kilkoma słowami, jakby zyskał na pewności siebie. Oby mu się przydała...
Po chwili rozpoczęła się wasza potyczka. Trzeba przyznać, że początek był dosłownie i w przenośni dość bezbolesny. Kiedy twój Cyndaquil zaczął od Leer, podopieczna Lys odpowiedziała... Growl. Tak więc i jeden i drugi miał obniżone jakieś statystyki- wy obronę, a rywalki atak. Cóż, później nie było już tak kolorowo. Wydałaś dość niekonwencjonalne polecenie, co ze zwinnością Pikachu dało dość trudne zadanie. Bo jak złapać ucho czegoś, co jest od ciebie szybsze. I jeszcze ciska piorunami, a konkretniej Thunder Shock. Niestety, pomimo czujności twojego podopiecznego, jeden z piorunków go trafił. Ale Granat nie pozostał dłużny i w końcu udało mu się uchwycić zębami ucho rywalki. Aktualnie stanowił dla Yen bolesny i niewygodny ciężar. Co dalej?
Niestety największe obawy Alexandry się potwierdziły… Przez brak odpowiednich ćwiczeń oraz sporadycznych pojedynków ognisty pupil zwyczajnie nie dotrzymywał kroku rywalce. Poza tym Pikachu raziła piorunami, a Granat musiał podejść, żeby zadać jakiekolwiek obrażenia. Trenerka wzięła głębszy oddech, żeby trochę się uspokoić. Negatywne podejście przy początku pojedynku mogło wszystko zaprzepaścić. Chwilę później Alex spojrzała najpierw na Lys, a następnie pokemony. Nadal pozostawało ryzyko, że zamroczona bólem żółta mysz będzie ciskać piorunami. Jednak Granat miał innego asa w rękawie. Nie czekając ani minuty dłużej, brunetka postanowiła zwiększyć przewagę…
-Świetnie Granat! Teraz puść przeciwniczkę i natychmiast uderz ją z całych sił Tackle. Zaraz potem odskocz kawałek. Musimy zachować dystans przed piorunami!- Alexandra chyba pierwszy raz w życiu odczuwała tyle emocji jednocześnie. Na pewno zżerała ją ciekawość, jak spisze się Cyndaquil. Miała też pewne obawy odnośnie taktyki Lys. Co właściwie planowała rudowłosa? Tymczasem z podekscytowania walką policzki brunetki przybrały barwę dorodnych malin. Nawet odruchowo zacisnęła dłonie w pięści... Kiedyś Cyndaquil i ja powtórzymy naszą walkę... Może nawet z innymi trenerami! Momentalnie taka prosta myśl przeszła przez głowę Alex.
-Granat uważnie obserwuj Yen i kiedy będzie dostatecznie blisko sypnij jej piaskiem prosto w oczy!- Nastolatka zbyt pospiesznie wydała kolejną komendę. Pewnie Lys potraktuje tą zagrywkę jako niesprawiedliwą, ale Cyndaquil jeszcze nie umiał Ember. Dlatego też trenerka uznała, że wykorzystanie elementu podłoża jakoś uratuje jej podopiecznego... W końcu liderzy Wysp Pomarańczowych bez najmniejszych skrupułów będą wykorzystywać swoje doświadczenie oraz umiejętności pokemonów. Oby rudowłosa po rozstrzygnięciu pojedynku nadal chciała z nią podróżować.
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-05-02, 10:04
Początek tej tury był jak najbardziej na waszą korzyść. Granat bowiem wykonał manewr podobny do kuli, do wyburzania budynków. Użył ucha Pikachu jako swego rodzaju liny, przeskoczył nad nią i z impetem, które dało Mu Tackle trafił w rywalkę. efekt był taki, że Yen zaryła w podłoże, a twój podopieczny mógł się wycofać. Yen chyba nie była zadowolona z tego, jak zostało potraktowane jej ucho i wbrew poleceniom trenerki, zaatakowała na odlew Thunder Shock. Granat z trudnościami, ale jednak, zdołał zrobić unik. W końcu jednak elektryczna myszka się opanowała i zaczęła na powrót słuchać poleceń Lys. Tym razem pędziła ku Cyndaquilowi z zamiarem zaatakowania Tail Whip. Jak raz Granatowi nie wyszedł unik i obecnie to on tarzał się w podłożu. Nie jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. W chwili kiedy Granat upadł, machnął łapkami tak, że ku Pikachu posypała się chmura piasku. Sam w sobie wiele jej nie zrobił, jednak kiedy dostał się do jej oczu... Cóż, zagrywka może wydawała się niesprawiedliwa, ale jednak dopuszczalna. Aktualnie Yen miała mocno ograniczone pole widzenia, a ponad to piasek szczypał ja w oczy, co warto byłoby wykorzystać. Przynajmniej dopóki Pikachu nie pozbędzie się piasku i w końcu przejrzy na oczęta.
Nareszcie nadarzył się odpowiedni moment do mocnego kontrataku! Z początku Alexandra myślała, że Pikachu fuksem odskoczy przed piaskiem albo zwinie w kłębek. Jednak Cyndaquil choć raz zareagował szybciej. Trenerka postanowiła, że odpowiednio nagrodzi podopiecznego, gdy całość dobiegnie końca. Tymczasem najbardziej zaniepokoił dziewczynę chwilowy brak współpracy pomiędzy Lys, a jej żółtą myszą. Czy takie zachowanie świadczyło o minimalnej więzi pomiędzy nimi? Może ewolucje stworków mają inny charakter albo stosunek do swoich właścicieli? Alex natychmiast pokręciła głową, jakby odganiała natrętną muchę. Obecnie powinna wyjaśnić ognistemu pupilowi co dalej…
-Bardzo dobrze! Teraz Granat znokautuj przeciwniczkę Tackle. Kiedy będzie leżeć, to przygwóźdź ją do ziemi swoim ciężarem… Na koniec użyj swoich płomieni na grzbiecie! Niech Yen poczuje to samo co Ty wcześniej!- Alexandra nigdy nie była tak pewna siebie. Po prostu chciała wykorzystać cały potencjał Cyndaquila. Oczywiście mogło to nieść za sobą poważne konsekwencje. Jakimś cudem Lys dostała/przekształciła Pikachu, więc prawdopodobnie zachowała "asa" na kryzysowe sytuacje. Przynajmniej w takim przeświadczeniu żyła trenerka. "Lekkie poparzenia pewnie spowolnią Yen... Czy komendy wydawane przeze mnie nie są zbyt brutalne? Grrr... Nawet nie wiem co jest moralne, a co wykracza poza sprawiedliwą rozgrywkę... Chyba rozmowa z kimś bardziej doświadczonym nie będzie takim złym pomysłem. W innym wypadku sumienie zacznie mnie zjadać na śniadanie... Takie chaotyczne myśli niespodziewanie przyszły Alexandrze do głowy. Niestety mogła jedynie patrzeć i zgadywać co teraz przeżywa Lys. Dodatkowo raz powiedzianych słów nie można cofnąć. No cóż... Większość zależała od samych pokemonów.
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-05-08, 20:22
O genezę Pikachu twojej koleżanki, mogłaś ja równie dobrze zapytać po walce. Jak na razie trudno określić ich wzajemne relacje. W sumie Lys wspominała, że także dopiero zaczyna swoją podróż. Równie dobrze nie miały jeszcze okazji się do siebie zbliżyć. Zawsze może to być po prostu zwykły akt nieposłuszeństwa- bez jakiegoś drugiego dna.
Tymczasem walka zaczynała się rozkręcać. Granat nie omieszkał skorzystać z okazji i celnie wyprowadził swoje Tackle. W dalszym ciągu oślepiona Yen, próbowała chaotycznym Tail Whip jakoś opędzać się od twego podopiecznego. Niestety jak na razie stanowiła strasznie łatwy cel. Nie zdziwiło cię zatem, że Granat zręcznie unikał miotającej się rywalki, a w rezultacie wylądował na jej grzbiecie. Potem przetoczył się tak, aby móc "podsmażyć" ją swoimi płomyczkami. Wydawałoby się, ze los Yen jest w tym starciu przesądzony. Ale nie. Zdesperowana Pikachu postanowiła się odgryźć silną dawką Thunder Schock. Atak trafił i na domiar złego... wywołał u twego Cyndaquila efekt paraliżu. No pięknie! Chociaż... Nie jest jeszcze tak najgorzej- mimo, że twój stworek był wolniejszy i nie miał aż takiego pola manewru jeśli szło o ataki, całkiem nieźle sobie radził. Aż dziwne, ze porzucono go z powodu unikania walk, prawda? Ale podsumowując, zapowiadała się ciekawa tura- twój jeszcze wolniejszy podopieczny kontra w dalszym ciągu oślepiona Pikachu. Będzie się działo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.