Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2015-10-28, 08:24
You're the King, baby, I'm your Queen
Autor Wiadomość
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-04-27, 12:42   

Czy zrobiło jej się przykro? Owszem, ale nie dała tego po sobie poznać, bo już się nie odezwała na ten temat. Czuła, że bolesna przeszłość kogokolwiek (nawet człowieka) jest czymś, czego nie może deptać swoimi łapami.
Z resztą postanowiła skupić się na swojej misji. To teraz było najważniejsze.
Była zaskoczona, że człowiek zdolny jest zrobić coś takiego. Pusta atrapa, w której pobliżu powinny znajdować się schody do podziemi. Tam właśnie Zorua musi się dostać, ale szybko okazało się, że to nie będzie takie łatwe. Na ich drodze do celu już na samym początku stał jakiś... Dziwny panel. Futrzak chwilę patrzył na doktora wyczekująco mając nadzieję, że coś z tym zrobi. Wyglądało jednak na to, że on również miał pierwszy raz z czymś takim do czynienia. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, znaczy łapy.
Po kilku nieudanych próbach udało jej się rozgryźć mechanikę urządzenia. Chyba.
Najpierw wolno połączyła pierwsze punkty, jakby zastanawiała się nad każdym, kolejnym ruchem. Dopiero pod koniec nabrała większej pewności, czego owocem był jakiś niezidentyfikowany wzór.

_________________


Ostatnio zmieniony przez Matryoshka 2015-04-27, 15:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
REKLAMA 
Lazy Batman

Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Wysłany: 2015-04-27, 14:14   

Ostatnio zmieniony przez Chmurek 2015-04-27, 15:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-04-27, 14:14   

Nieomal z chorą fascynacją skupiłaś się na panelu. Pierwsze kilka ruchów było niczym błądzenie po omacku, co chwila wyświetlacz się blokował, kiedy wykonałaś zły ruch. Doktor stał obok tak aby ci nie przeszkadzać, choć obserwował wszystko uważnie.
Przesuwałaś, rysowałaś. Error. Znów rysujesz linie, łączysz kropki. Error. Nie jesteś pewna ile razy powtarzasz wszystko od nowa, by w momencie, kiedy jesteś pewna, że ci się udało, zawodzisz. Error. Czujesz napełniającą cię frustrację, która jednak nie wywołuje gniewu jakiego się spodziewałeś, a wręcz odwrotnie. Pchnie cię naprzód. Przecież nie pokona cię jakaś głupia, ludzka maszyna.
Udaje się. Wreszcie wykonujesz wzór, który zwalnia mechanizm. Trawa po drugiej stronie chatki podnosi się, ukazując, że ta część znajduje się na metalowej płycie, która przesuwa się w bok pozostawiając w ziemi kwadratową, dużą, ziejącą ciemnością dziurę. Pobiegacie do niej. W dół prowadzą metalowe, chłodne, solidne schody. Wstajesz na pierwszym stopniu, a wokół mrok rozświetla się blaskiem jarzeniówek umieszczonych na ścianach. Podskakujesz jak oparzona i przygotowujesz się do walki.
- Spokojnie, to czujnik ruchu - uspokoił cię doktor, wymijając cie i schodzą w dół.
Świetnie. Jakbyś miała pojęcie o ludzkiej technice. Skoro jednak mężczyzna nie zwraca na to uwagi, ty też nie zamierzasz.
Nie jesteś pewna jak długo schodzicie, ale masz wrażenie, że schody ciągną się w nieskończoność. Wszystko wyglądało tak samo. Symetryczne stopnie, blade światło jarzeniówek, gołe, metalowe ściany. Świadomość, że jesteś otoczona tonami ziemi wprawiała cię w klaustrofobiczny nastrój. I kiedy myślisz już, że jeśli zejdziecie jeszcze choć kilka stopni niżej wylądujecie w piekle, schody kończą się. Stajecie w długim korytarzu, w który na prawo i lewo znajdowały się drzwi. Przy każdym z nich wisiał mały, prostokątny mechanizm. Podeszliście do pierwszego, przyglądając mu się.
- Czytnik kart, aby uzyskać dostęp trzeba zbliżyć kartę dostępu - mężczyzna zaklął pod nosem. - Cholera, niewiele możemy zrobić. Jeśli to rozwalimy, drzwi wprawdzie się otworzą, ale wszystkie inne zablokują na amen, a w dodatku uruchomimy alarm. Byłoby głupio dać znać o sobie włamując się do składziku na miotły.
Mylił się. Tam były pokemony. Za wszystkimi tymi drzwiami były pokemony. Czułaś je tak wyraźnie, że zlały się ze sobą w jedną obecność. Nie byłaś w stanie określić ile jest ich dokładnie, ale co najmniej dwie, trzy setki. Nie sposób też było ci wyróżnić pojedyncze jednostki. Cleffa mogła znajdować się za każdymi z tych drzwi.
- Musimy odnaleźć pokój kontrolny - rzucił nagle mężczyzna. - Jeśli będziemy mieli szczęście, będzie pusty, a wtedy obejdziemy zabezpieczenia i zdalnie otworzymy wszystkie drzwi. Team R o ile jest tutaj od razu się zorientuje, że coś jest nie tak, ale damy szansę pokemonom na ucieczkę. W tym chaosie zdążą uciec, my również.
To wasz cały plan - nadzieja, modły o szczęście. Nie mieliście chyba, aż takie farta na jakiego liczyliście. Korytarzem począł nieść się odgłos kroków. Nie byliście sami.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-05-05, 22:07   

Ten cały panel doprowadzał ją do szału. Mimowolnie warczała cicho za każdym razem, kiedy jej kolejny ruch w ostateczności burzył misterną konstrukcję, którą stworzyła z tego układu kropek. Z resztą... Zorua zdecydowanie nie była z tych "cierpliwych". Dlaczego ludzie postanowili stworzyć coś tak problematycznego? W innym przypadku zaproponowałaby doktorowi wysadzenie drzwi i czystą dywersję bez względu na konsekwencje, ale ludzka maszyna ma stanąć na jej drodze? Wstyd by było.
Zdecydowanie nie podobało jej się to, że była tak głęboko pod ziemią. Samo miejsce budziło w niej dyskomfort. Miała wrażenie, że gdyby to ją tu zamknęli - z pewnością by oszalała. Wypełniało ją nieprzyjemne uczucie. Tony ziemi nad nią i Pokemony... Mnóstwo Pokemonów.
- Mhm, składzik na Pokemony. - Poprawiła go. - Tam musi być Cleffa. - Dało się tu wyczuć nadzieję. W końcu już są tak blisko. Trzeba tylko znaleźć ten pokój kontrolny, o którym wspomniał doktor. Plan brzmiał dość prosto, ale byłoby zbyt łatwo, gdyby mogli się tu swobodnie poruszać. Mieli towarzystwo.
- Nie waż się pisnąć. - Powiedziała cicho do człowieka w chwili, kiedy jej oczka zabłysły czerwienią. Zgadza się, chciała ukryć ich pod iluzją. Popchnęła mężczyznę tak, by oparł się o ścianę. Właściwie "popchnięciem" tego nazwać nie było można, bo tylko oparła się o jego nogę przednimi łapkami, by dać mu do zrozumienia co ma robić. Sama stworzyła przed mini ściankę tak, by ta wtopiła się w tło i nie wzbudzała żadnych podejrzeń z zewnątrz.
_________________


 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-05-06, 08:31   

Po tym jak szybko przekazałaś wiadomość wprost do głowy doktora, oboje przylgnęliście do ściany, zamierając. Pierwszy raz w życiu byłaś w stanie użyć tak ogromnej iluzji, dodatkowo nie ukrywając jedynie siebie, ale i kogoś. Jakie to ironiczne, że ratujesz skórę osobie, której gatunku, a więc i jej samej nie nienawidzisz. Zaciskasz jednak zęby i robisz swoje. On też ci pomógł, a poza tym tylko dzięki niemu odnalazłaś Cleffę. To jest miejsce jej przetrzymywania.
W bezruchu czekaliście, aż odgłosy kroków staną się na tyle głośne, że zobaczycie zagrożenie. Szybko dotarło do ciebie, że osoby nie idą, a biegną i że nie był to jeden człowiek i jeden pokemon. Mógł to być każdy, ale trafnie zgadłaś nim jeszcze się pojawili. Fioletowowłosy i Meowth. Zatrzymali się centymetry od was, nie zaważając was. Iluzja działa. Czułaś jednak, że siły zbyt szybko cię opuszczają.
- Jesteś pewny? - zapytał Meowth. - Nikogo tu nie ma.
Mężczyzna spojrzał w wyrzutem na pokemona.
- Oczywiście, że jestem pewien. Zaprojektowałem tę bazę. Cichy alarm włącza się zawsze, kiedy nastąpisz na ostatni stopień schodów. Jak myślisz, dlaczego kazałem wam go omijać? - zajrzał w górę schodów.
- Musiało się coś zepsuć, bo nikogo tu nie ma - upierał się kot.
- Jest, musiał się schować. Zobacz, klapa jest otwarta - wskazał w górę schodów. - Biegnij do Jassie i powiedz jej, żeby rozpoczęła ewakuację. Kolację urządzimy w HQ, kryjówka jest spalona. Na szczęście wyczyściliśmy las.[
- Nie do końca, James. Pozostała Zorua - Meowth wzruszył ramionami.
- I mamy się nią przejmować? - mężczyzna autentycznie zaczął się śmiać. - Jest słaba i kręci się koło tego bezmózgiego doktorka. Nie warto się przejmować.
Pokemon przytaknął, biegnąc z powrotem w kierunku, z którego nadeszli. Nie miałaś pojęcia co oznacza ewakuacja, szczególnie z tyloma pokemonami, ale jeśli mają jakiś sposób. Musisz znaleźć Cleffę. Teraz.
James, jak nazwał go Meowth, stanął przed drzwiami pokoju, wyjął z kieszeni kawałek plastiku i przesunął nim po czytniku. Drzwi z cichym sykiem ustąpiły i otwarły się. Wszedł do środa. Wiedziałaś, że nie utrzymasz iluzji, jeśli będziecie się poruszać, ale zmusiłaś się, by zajrzeć do środka.
Pomieszczenie wypełnione było ciasnymi klatkami nad którymi u sufitu wisiała smutna, samotna i strasząca wyglądem żarówka. Wszystkie pudła były pełne, a pokemony znajdujące się w nich na progu poddania się. Rattata, Caterpie, Pidgey, Weedle, Metapod, Pikachu, Mankey. Mogłaś wymieniać i wymieniać. Mieli je wszystkie. Niektórych mieszkańców rozpoznałaś, innych nie. Nie ważne. Nikt nie zasługiwał na taki los.
- Apsik!
Zamarłaś. Doktor właśnie kichnął, rozpraszając ciebie i tym samym iluzję.
- Na zdrowie - odpowiedziała automatycznie James, po czym odwrócił się ku drzwiom niczym baletnica. - Wiedziałem, że ktoś tu jest. Nie wiedziałem tylko, że mam takie szczęście. Mam nadzieję, że pożegnaliście się ze słońcem, bo już nigdy stąd nie wyjdziecie - wyszczerzył się złowieszczo.
- Vice versa - powiedział lodowato doktor, wchodząc do pomieszczenia i zajmując uwagę mężczyzny. - Staniesz do walki jak mężczyzna, czy nadal będziesz się krył za pokemonami?
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-05-12, 01:51   

Jeszcze ich tu brakowało. Zorua w całości skupiła się na iluzji. Odwzorowała kawałek ściany, by ukryć siebie i doktora. Tak, doktora. Do póki nie znajdą i nie uwolnią Cleffy, powinna z nim współpracować. Była świadoma, że sama sobie tu nie poradzi. Choć trudno było jej to przyznać - potrzebowała go.
Przez chwilę myślała, że zostali zdemaskowani. Czujnik, ostatni schodek? Dlaczego jej człowiek nie był taki mądry i tego nie zauważył? Czymkolwiek to było, ich cichy wjazd był no cóż... Mniej cichy, niż sobie tego życzyła. Chciała posłać za to brunetowi mało przyjemne spojrzenie, ale aktualnie wzrok skupiła na przeciwnikach. Wyglądało na to, że iluzja działała. Na słowa Jamesa, ledwo powstrzymała się przed warknięciem ze złości. Ona mu jeszcze pokaże, czy nie ma się czym przejmować. Naiwny!
Zamarła z chwilą, kiedy udało jej się zobaczyć co znajduje się w środku pomieszczenia. W życiu nie widziała czegoś tak okrutnego. W tym właśnie momencie postanowiła podzielić również cel swojego towarzysza. Nie tylko uwolnią Cleffę, ale i każdego Pokemona z osobna. Nie można jednak powiedzieć, że Zorua nikomu nie życzyłaby takiego losu. Niedaleko niej i doktorka właśnie było takich dwóch delikwentów, których zamknęłaby w takiej klatce.

Kichnął. Przez chwilę Zorua nie mogła wyjść z podziwu.
- Niezłe wyczucie, nie ma co. - usłyszał w myślach zażenowany ton Pokemona. Chociaż konsekwencje doktor po części wziął na siebie, Zorua naprawdę wątpiła, czy jej człowiek może coś zdziałać biorąc pod uwagę stan, w jakim go jeszcze niedawno zastała. Niemniej postanowiła trzymać się tego "planu" i zająć się kocurem.
_________________


 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-05-14, 20:15   

- Przepraszam - pomyślał doktor, a ty jakimś cudem odebrałaś jego myśl. Mężczyzna szerzej stanął na nogach, przyjął pozycję obronną i zacisnął pięści.
James przyjął wyzwanie. Nie do końca rozumiesz zachowanie ludzi, ale podejrzewasz, że może chodzić o dumę. Żaden mężczyzna, nie ważne czy człowiek czy pokemon, nie lubi kiedy wyzywa się go od tchórzy.
- Nauczę cię co znaczy być mężczyzną - James był niezwykle pewny siebie. Zakasał rękawy i przyjął pozycję podobna do tej w jakiej stał doktor. Pomieszczenie w ciągu kilku sekund wypełniło się testosteronem. Z niesmakiem przewróciłaś oczami. Tutaj niczego nie zrobisz dla uwięzionych pokemonów. Musisz odnaleźć pokój kontrolny. Tylko czy sama dasz radę go rozgryźć?
Wracasz na korytarz i rzucasz się pędem w kierunku z którego nadeszli pokemon kot i fioletowowłosy mężczyzna. Zapominasz o ostrożności. Wiedzą już, że ktoś tu jest. Teraz musisz tylko przeszkodzić im w ewakuacji.
Biegnąc słabo oświetlonym korytarzem potrafisz myśleć tylko o tym, że gdzieś za którymiś z drzwi znajduje się Cleffa. Samotna, zapłakana.
- Kim jesteś? - usłyszałaś głos dochodzący z pokoju o uchylonych drzwiach. Obok nich wisiała metaliczna tabliczka, ale zbyt wysoko byś mogła przeczytać napis. W ostatniej chwili zatrzymałaś się.
Nad ziemią lewitował pokemon, którego nie znałaś. Był okrągły, fioletowy i strasznie śmierdział. Z jego pokrytej czymś w rodzaju kraterów, grubej skóry wydobywał się dziwny gaz. Być może trujący. Raz wznosił się wyżej, raz niżej, a kiedy nie odpowiedziałaś zastanawiając się czy to mieszkaniec lasu, któremu udało się uwolnić, przemówił ponownie.
- Jesteś intruzem?- jego głos był głęboki, wolny. Zupełnie jakby mówienie i myślenie zajmowało mu dużo czasu, albo też jakby się nie śpieszył. - Nie możesz tutaj być.
Wiedziałaś już, że pokemon na pewno nie jest mieszkańcem Viridian Forest. Należał do zespołu R. A kiedy tak lewitował w górę i w dół, dostrzegłaś za nim kilka monitorów, pokazujących jakieś ruchu. Byłaś zbyt daleko, by zobaczyć czym były owe sceny. Czy to możliwe, że to pokój kontrolny? Ale w takim razie, gdzie jest Jassie i Meowth? Zaczęli ewakuację?
- Muszę cię pojmać - oznajmiła nagle fioletowa kula, wypuszczając więcej gazu niż dotychczas, a dodatkowo mówiąc to tak, jakby oznajmiała ci, że trawa jest zielona.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-05-16, 22:04   

Westchnęła. Co jej teraz po przeprosinach? Kryjówka została spalona. Z resztą może to i lepiej, że zatrzymali Jamesa? Westchnęła i postanowiła nie zmarnować danej jej szansy. Wygląda na to, że nie musiała zajmować się koteczkiem, jak myślała wcześniej. Może nie był zbytnio waleczny? Dzięki temu właśnie mogła pobiec w swoją stronę mając nadzieję, że doktor zatrzyma Jamesa na wystarczająco długo.
Musiała znaleźć pokój kontrolny, chociaż zielonego pojęcia nie wiedziała, jak to pomieszczenie może wyglądać. Trudne zadanie. Niemniej nawet zespół R nie zostawiłby takiego ważnego miejsce bez ochrony. To dodatkowo utwierdzało Zoruę w tym, że jej cel znajduje się za… Tym dziwnym, brzydkim Pokemonem. Jego głos był ni etyle co straszny, a niepokojący.
Przeciwko takiemu przeciwnikowi, Futrzak postanowił odpuścić sobie iluzje. W zasadzie mogła o tym pomyśleć wcześniej i zamienić się dzięki niej w tego śmiesznego kota. Wtedy może udałoby jej się bez dodatkowych wrażeń? Teraz jednak nie miała wyjścia. Musiała pokonać tą kupę kraterów i uwolnić Cleffę.
Przyjęła pozycję, jakby szykowała się do skoku, jednak zdawała sobie sprawę, że z latającym (czy tam lewitującym) Pokemonem nie ma dużych szans w walce w powietrzu. Postanowiła od razu wykorzystać swojego „asa”, czyli Shadow Ball – jej jedyny, dystansowy atak. Z resztą wolała się nie zbliżać do dymiących kraterów.
Kiedy przeciwnik był zdezorientowany, przebiegła pod jego fioletowym cielskiem, by znaleźć się blisko uchylonych drzwi. Chciała wykorzystać ten moment, w którym napastnik będzie chciał się do niej zbliżyć. Wtedy użyłaby siły swojego ciała, by uderzyć w drzwi z drugiej strony i trzasnąć nimi ten wybryk natury.
_________________


 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-05-20, 20:36   

Nie zamierzałaś marnować czasu. Cleffa dość długo była w niewoli, wszystkie pokemony były, choć o nie nie martwiłaś się tak bardzo. Wiedziałaś też, że jeśli Team R zakończy ewakuację, ponownie zostaniesz z niczym. Nie dopuścisz do tego. Po twoim trupie! Atakujesz.
Fioletowy pokemon nie spodziewał się nadlatującej mrocznej kuli, która rozbiła się o jego czoło, powodując, że zakołysał się. Wykorzystałaś ten moment jego nieuwagi, uderzając go ciałem, czego efektem było wpadnięcie do środka pomieszczenia. Drzwi zatrzasnęły się za wami z głuchym łoskotem. Byłaś w pułapce, a przeciwnik zabierał się do kontrataku.
Odskoczyłaś, by mieć większe pole manewru, choć pokój nie dawał szerokiego pola. Był mały, ciasny i prawie całkowicie wypełniony. Za lewitującym stworkiem stał komputer z mnóstwem monitorów, z których każdy pokazywał co innego, niemniej wszystkie pokazywały wnętrze budynku. Na jednym z nich dostrzegłaś idących korytarzem Meowtha i Jessie, na innym doktora powalającego Jamesa. Na reszcie pokazywały się jedynie dziesiątki zamkniętych pokemonów, którym nie mogłaś się przyjrzeć, odskakując przed kulą trujących zanieczyszczeń, którymi splunął twój przeciwnik.
Za sobą miałaś metalowe szafki zakrywające całą ścianę. Uskakiwałaś przed kolejnymi kulami, które wyżerały podłogę, aż wreszcie znalazłaś się w kącie, skąd nie mogłaś dalej uciekać. Musiałaś zaatakować. Pokonać pokemona, dostać się do komputera i spróbować uwolnić wszystkich nim będzie za późno.
Spoglądasz groźnie na przeciwnika.
- Zostaniesz usunięta - oświadczył, nadymając się i wypuszczając z siebie fioletowy gaz. Nie musiałaś być geniuszem, by domyślić się, że twór jest trujący i nie masz ochoty go wdychać. W dodatku ten smród.
VS
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-06-04, 02:17   

Postanowiła nie ograniczać się w tej walce. Oczywiście po całonocnym treningu jej organizm nie był zregenerowany. Wiedziała również, że zanim dotrze do Cleffy, mogą czekać ją inne walki. W tym momencie jednak nie miała szansy, żeby zastanawiać się nad jakimkolwiek podziałem zapasów energii. Musiała pokonać ten dymny gejzer za wszelką cenę. W końcu jeśli tego nie zrobi to żadna, kolejna walka nie będzie miała okazji nastąpić.
Wzięła głębszy oddech, żeby nieco się wyciszyć i ocenić sytuację. Lewitujący przeciwnik, trujący, śmierdzący i z głupim wyrazem mordki. Tyle wywnioskowała i prawdę mówiąc tyle jej wystarczyło. Zerknęła jeszcze na monitor, na którym widniał obraz jej domniemanego towarzysza w tej misji. Nieźle sobie radził, co było dla Futrzaka dodatkową motywacją. Nie może być gorsza od człowieka.
Uskoczyła przed atakiem. Jednym z wielu, które nastąpiły potem. Swoją drogą zespół R upodobał sobie śmierdzące Pokemony typu trującego. Niezły gust. W końcu jeden z nich właśnie zapędził ją w róg. Nie miała wielkiego wachlarza ataków dystansowych, ale… Pokój był mały, co zdecydowanie działało na jej korzyść.
Pokemon wstrzymał oddech na tyle, na ile mógł. Musiała wydostać się z tych oparów, wskoczyć nieco wyżej, gdzie dym się jeszcze nie uniósł. Wskoczyła wiec na mebel, czy panel, który znajdował się najbliżej przeciwnika. Zwinności nie można było jej odmówić, więc swobodnie mogła odbić się nawet od ściany na wysokość Koffinga, a ten nie miał dużego pola do uników w takiej małej klitce. Zorua nie miała dużo czasu, i tak pewnie nawdychała się już za dużo cuchnących wyziewów. Postawiła wszystko na jedną kartę i nie chcąc dać przeciwnikowi czasu na kontratak – zaatakowała pełnym zestawem.
Zniknęła w cieniu, by zaatakować zdezorientowaną kulę z drugiej strony własnym ciałem. Powtórzyła atak trzy, może cztery razy? Chciała, by stwór chociaż na chwilę stracił równowagę i znalazł się bliżej podłogi. Gdy tak się stało, Zorua postanowiła użyć resztę siły na atak Grass Knot. Miała nadzieję, że korzenie przebiją się przez metalową konstrukcję i zdołają uziemić trującego Pokemona przy podłodze. Do zwieńczenie tego combo potrzeba było tylko najsilniejszego ataku - Shadow Ball.
_________________


 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-06-04, 13:01   

Po raz ostatni nabrałaś powietrza. Wiedziałaś, że trujące opary są równie groźnie co każdy inny atak i jeśli dostaną się do twoich płuc, walka dobiegnie końca. Na to nie mogłaś pozwolić. Chodziło o Cleffę, o honor. Nie pozwolisz pokonać się fioletowej, lewitującej kuli. Atakujesz.
Idealnie realizujesz zamierzony plan. Wykonujesz uniki, nie wdychasz trucizny, atakuje i blokujesz. Szybko wysuwasz się na prowadzenie, czując, że zwycięstwo masz w kieszeni. Wtedy pokemon robi coś, czego się nie spodziewałaś, nie przewidziałaś. Używa ataku, który w tej chwili już mu nie zaszkodzi, skoro i tak przegrywa. Explosion. Chcesz uciec, ale drzwi są zamknięte, a zamiast klamki wisi kolejny panel do wpisywania kodu. Nie zdążysz. Szukasz miejsca, by się schować. Nie ma czasu. W pokoju robi się coraz jaśniej. Rzucasz się do drzwi i próbujesz wydrapać sobie drogę ucieczki. Wszystko wybucha.
Nie czujesz bólu. Zupełnie jakby twoje emocje się wyłączyły. Czujesz jak twoje ciało zostaje wgniecione drzwi siłą podmuchu. Widzisz jak ekrany monitorów pękają serią szklanych odłamków. Słyszysz dźwięk zwolnienia blokady. Zamki przestały działać.
Tracisz przytomność.

Stałaś na wystawnym balkonie wychodzącym na olbrzymi, oświetlony światłem księżyca ogród i przyglądałaś się przemykającym w cieniu zakochanym. W tej chwili nie byłaś Zoruą, nie byłaś małym, nienawistnym pokemon, ale piękną kobietą o długim brązowych włosach, piwnych oczach i idealnej tali. Byłaś nią, Menmą.
Miałaś na sobie dopasowaną suknię balową; długą po ziemię, w kolorze kwitnące lawendy, która idealnie podkreślała twoją urodę. Wyglądałaś jak księżniczka z bajki. Lekka, piękna, mogąca podbić świat skinieniem dłoni.
Szklane drzwi prowadzące do sali bankietowej otwarły się, sprawiając, że na balkonie zrobiło jaśniej. Wiedziałaś kto w nich stoi, nie musiałaś się odwracać. Twoje serce zawsze wiedziało, kiedy był w pobliżu. Twarz od razu rozpromienił ci uśmiech, a na policzkach wystąpiły delikatne rumieńce. Z gracją odwróciłaś się, patrząc w oczy mężczyźnie, którego kochałaś. I choć dla Menmy był jedynie jej miłością, ty, rozpoznałaś go od razu. Nie zwiodły cię elegancka fryzura, muszka pod szyją i gustowny garnitur. Te oczy, te dołeczki. Rozpoznałabyś je wszędzie, doktor. Ale jak?
Stał zaledwie dwa kroki od ciebie, jak wymagał tego zwyczaj, ale jego oblicze także nie kryło radości. Oboje wiedzieliście, że to wielki dzień. Czekaliście na niego od bardzo dawna. Ujęłaś jego twarz w obie dłonie, ignorując dobrze obyczaje i upewniając się, że nikt ze środka na was nie patrzy, pocałowałaś go. Smakował latem, oceanem i letnią bryzną. Soczystym arbuzem, kwiecistą łąką. Uwielbiałaś go całować.
- To przyjęcie było okropnie nudne bez ciebie, Pani - ukłonił się dystyngowanie, całując twą dłoń. - Jesteś najpiękniejszą damą na tym balu.
Po policzku spłynęła ci łza, której się nie spodziewałaś. Wiedziałaś bowiem, że dziś zaryzykujecie wszystko by być razem. Wolni, nieznani, zakochani. Zdawałaś sobie sprawę, że tysiące rzeczy może pójść nie tak, że będziecie ścigani nawet przez wiele lat, ale jedno spojrzenie w jego błękitne oczy wystarcza, by uwierzyć, że wszystko będzie dobrze.
- Cóż za poufałość - odpowiedziałaś, powstrzymując chichot. - Moja matka zapewne przyznałaby Panu rację.
- Jesteś gotowy? - zapytałaś, mając na myśli wasz plan. Chciałaś, aby cię uspokoił, zapewnił, że wszystko będzie dobrze, że ... .
- Wiem, że nie jestem gotowy, aby spędzić resztę mojego życia bez ciebie - odpowiedział, by czym ukłonił się, wyciągając dłoń i zapraszając do tańca. Dopiero teraz usłyszałaś dochodzącą z wnętrza melodię. Twoja ulubioną. On o tym wiedział. - Czy podarujesz mi ten ostatni taniec, Pani?
- Sir - dotknęłaś jego dłoni.
Mężczyzna ujął cię za drugą rękę, przenosząc ją sobie na ramię, a sam złapał cię w tali. Kochałaś dworskie tańce. Tę emocje, napięcie, wytworność. Staliście wpatrując się sobie głęboko w oczy, czekając na właściwą nutę, by zacząć. Widziałaś promieniującą z niego czułość, troskę, miłość. Byłaś całym jego światem, a on twoim. Nuta zabrzmiała, wykonaliście pierwszy rok.
Przytuliłaś się do niego, a on do ciebie. Nie przestawaliście kołysać się w rytm muzyki. Wtuliłaś się w jego szyję, aby ukryć płynąc ci z oczu łzy. Coś w głębi duszy podpowiadało ci, że to pożegnanie. Mężczyzna nagle złapał cię w pasie,uniósł, okręcił cię, zaczynając prawdziwy taniec, kiedy tylko twoje stopy ponownie dotknęły ziemi. Szybki, klasyczny. Wirowałaś, wychylałaś się, obracałaś, unosiłaś się na ziemią. Śmiałaś się i obejmowałaś jego szyję. Przez moment byliście tylko wy dwoje. Ty i on. Oświetleni światłem księżyca, pod milionem nienazwanych gwiazd, wolni, zakochani. Pozwoliłaś się prowadzić. Czułaś, że żyjesz.
Gdy melodia dobiegła końca, zatrzymaliście się blisko, dotykając się biodrami i patrząc w swoje twarze. Mężczyzna uśmiechał się, ukazując dołeczki w policzkach.
- Kocham cię, Menmo de Musset - powiedział.
- Ja Ciebie też, Williamie Fritz - odpowiedziałaś, całując go jakby nie było jutro. Czułaś, że się w nim zatracasz, rozpływasz.
Ocknęłaś się w jego ramionach. Ale nie byłaś już Menmą, byłaś Zoruą, pokemonem. Nie tańczyliście na balkonie pięknego dworu, a on klęczał na metalowej podłodze w kryjówce zespołu R. Najgorsze jednak było to, że wciąż pamiętałaś jak to jest być człowiekiem. Istotą, której tak bardzo nienawidziłaś. Mieć nogi, usta, ramiona, móc mówić.
- Jesteś cała? - zapytał doktor ze strachem w oczach. - Musimy stąd uciekać. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale wszystkie klatki się otworzyły i pokemony uciekają na zewnątrz. Team R próbuje je zatrzymać, ale chyba na niewiele się to zda. - zrelacjonował szybko.
W oczach wciąż miałaś łzy, choć nie wiedziałaś, twoje czy Menmy? Płakałaś, bo żal było ci kochanków, czy płakałaś, że nie mogłaś jeszcze przez chwilę czuć dotyku mężczyzny na nagiej skórze?
- W porządku? - mężczyzna, pogładził twoje futerko. - Już w porządku, pokonałaś ich. Wszyscy są bezpieczni.
Kątem oka dostrzegłaś zwęglone, nieruszające się już ciało przeciwka.

Gratulację ! Zorua zdobywa +1,5lvl
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-06-18, 02:16   

Starała się wyjść z tego bez większego uszczerbku. Musiała wykonać swoją misję. Człowiek pewnie tym razem odpłacił się fioletowłosemu. Taką przynajmniej miała nadzieję. Niemniej po następnym, dobrze wyprowadzonym ataku, była świadoma swojej przewagi. Dostęp do panelu kontrolnego, jak to nazwał doktor i uwolnienie wszystkich Pokemonów było kwestią kilku chwil. Koffing jednak zdecydował się podjąć najbardziej drastyczne kroki, jakie mogły przyjść jej na myśl - postanowił postawić wszystko na jedną kartę, poświęcić samego siebie dla zadania, do którego go przydzielono. Ten jeden desperacki atak mógł zniweczyć wszystkie ich dotychczasowe starania w niezwykle okrutny, zwłaszcza dla Zoruy sposób. Była pewna, że przegrała, kiedy oślepił ją błysk światła.
Sen o człowieku. Kolejny. Tym razem poza kobietą był też ktoś, kogo nie tak dawno poznała. Nie miała na początku pewności, ale ubioru, mężczyzna łudząco przypominał doktora. W każdym razie wypełniała ją masa uczuć. Dobrze znała mężczyznę przed sobą. Właściwie darzyła go uczuciem, którego Zorua osobiście jeszcze nie poznała. Niemniej wspomnienia, ta wizja czy też sen ogromnie ją pochłonęły. Zatraciła się najpierw w tańcu, a później w pocałunku.
- William. – Doktor usłyszał jej słaby, cichy głos gdzieś w głowie. Pierwszy raz tak długo wracała do rzeczywistości. Podniosła łapę w jego stronę i dopiero widząc przed sobą właśnie złotą skarpetkę zamiast zgrabnej dłoni, jej mózg zaczął analizować wszystko od nowa.
Na początku wyglądała na zdziwioną, a nawet przestraszona. Zmusiła się, żeby poderwać się z objęć doktora i ustać na własnych łapach.
- Cleffa. – Rzuciła od razu.
_________________


 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-06-18, 12:40   

Skoczyłaś na równe nogi, ale twoje osłabione natychmiast się zbuntowało. Pociemniało ci przed oczami, zachwiałaś się i upadłabyś na metalową podłogę, gdyby nie refleks doktora.
- Spokojnie, mała - powiedział, cierpliwie czekając, aż sama ustoisz na czterech łapkach. Musiał już się nauczyć, że nie lubisz, kiedy za dużo ci się pomaga. - Porządnie oberwałaś. Powinnaś się oszczędzać - dodał.
Rozejrzałaś się po pokoju, ale po tym co z niego zostało. Roztrzaskany sprzęt, wszędzie wgniecenia, dziwny proszek. Sadza? Ciało Koffinga nadal nie dawało znaku życia. Jeśli szybko nikt mu nie pomoże ... ale ma za swoje, złośliwa myśl przemknęła ci przez głowę. Nikt nie kazał mu się wysadzać. Mógł przegrać z godnością.
Dotarł do ciebie hałas z korytarza. Nigdy wcześniej nie słyszałaś takiej kakofonii. Miałaś ochotę oderwać sobie uszy. Wtedy przypomniałaś sobie o Cleffie.
- Nie mogłem jej znaleźć - wyjaśnił z zakłopotaniem młody mężczyzna. - W kryjówce panuje teraz chaos. Każdy chce się wydostać, pokemony tratują i ranią się nawzajem. Mam nadzieję, że Cleffa ukryła się w bezpiecznym miejscu i czeka na ciebie - dodał.
Nie miałaś zamiaru dłużej słuchać jego tłumaczeń. Kolejny raz człowiek cię zawiódł. W głębi duszy wiedziałaś, że to nie jego wina, ale musiałaś kogoś obwiniać. Jeśli nie jego, musiałabyś winić siebie, a tego zrobić nie mogłaś. Zasługiwałaś na coś lepszego.
Podbiegłaś do otwartych drzwi, które w tym momencie zablokował ci naprężający się, fioletowy wąż. Ekans chyba nie wie, kiedy należy się poddać. Robisz jeden krok w tył, a wtedy coś dosłownie wyrzuca węża na drugi koniec korytarza, ponad biegającymi w popłochu pokemonami. Miejsce gada zajmuje Ursaring. Po zapachu poznajesz, że to ten sam, który napadł was wtedy w lesie. Tym razem jednak, nie wydaje się być wrogo nastawiony. Skąd u niego ta odmiana serca?
- Dziękujemy - powiedział doktor, pojawiając się tuż za sobą. - Widziałeś może małą Cleffę?
Pokemon przecząco pokręcił głową, po czym skierował się w stronę wyjścia nawołując pokemony, by ruszyły za nim. Właściwie dlaczego nie odpowiedział. Przecież ty zrozumiałabyś go. Dlaczego pokemony tak rzadko komunikują się ze sobą?
Nie ! Nie masz czasu na filozoficzne rozważania. Gdzieś tutaj jest Cleffa, musisz ją znaleźć. Już masz wybiec, kiedy słyszysz głos mężczyzny.
- Nazwałaś mnie Williamem. Kto to jest?
Zamarłaś.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-06-20, 02:13   

Właściwie to mogła się spodziewać takiej reakcji swojego organizmu. Z resztą ostatnio nie grzeszyła ostrożnością, prawda?
- Przemyślę to, jak już znajdę Cleffę. – Usłyszał w myślach jej ton. Wyraźnie zdenerwowany, zniecierpliwiony i nieco drwiący z owej propozycji. Cóż, pokrywała się ona niewątpliwie z prawdą i Zorua potrzebowała tej przerwy. Niemniej nie będzie o tym myślała, póki nie znajdzie tego, po co tu przyszła. Nie interesował ją chaos panujący na korytarzach. Nie spodziewała się jednak, aż takiego zamieszania, póki sama tego nie zobaczyła. Mimo to się nie wahała. Starała się omijać Pokemony na swojej drodze, nawet zostawiając doktora w tyle. Nieważne, w jakim stopniu jej się udawało unikać zadeptania – była strasznie uparta.
Do Ursaringa, nawet nie kiwnęła głową. Była zbyt zaskoczona tą zmianą zachowania. Niemniej ona też byłąby wdzięczna swoim wybawcom na jego miejscu. W każdym razie priorytetem była Cleffa, od której Zorua uciekła na krótką chwilę myślami, kiedy usłyszała imię „William”.
Sama nie umiała mu tego nawet pokrótce, racjonalnie wyjaśnić. Przez chwilę była pewna, że to właśnie jego imię. Postanowiła pozostawić go bez odpowiedzi i zająć się swoim priorytetem.
_________________


 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-06-21, 15:47   

Wybiegłaś na korytarz ignorując pytanie mężczyzny. Nie miałaś teraz na to czasu. Musisz odnaleźć Cleffę. Na pewno jest przerażona tym wszystkim. Niestety kiedy tylko wpadasz pomiędzy pokemony, zostajesz zniesiona falą biegnących stworków. Odbijasz się o Pikachu, potykasz o Weedle. Z determinacją jednak podnosisz się i próbujesz biec pod prąd.
- Zorua! – głos doktora niósł się korytarzem, przebijając się przez gwar ucieczki. Nie próbowałaś go znaleźć. Wiedziałaś, że on akurat się tutaj nie zgubi. - Poczekaj!
Biegłaś, uderzana, popychana, uderzana. Biegłaś, czując, że tracisz siły, że łapy odmawiają ci posłuszeństwa, a z nosa zaczyna kapać krew. Ostatecznie ile ciosów jesteś w stanie znieść, nim twój osłabiony organizm wreszcie się podda? Swoją trasę zaczęłaś znaczyć krwią.
- Zorua! – głos doktora był coraz bliżej. Przyśpieszył czy ty zwolniłaś? Musiałaś biec. Musiałaś.
Wtedy dostrzegłaś światło słoneczne. Na końcu korytarza znajdowała się opuszczona drabina, która wyraźnie prowadziła na zewnątrz. Choć była strona i niebezpieczna, nie zawahałaś się, zaczęłaś się wspinać. Coś podpowiadało ci, że to tam jest mała. Szczebel ze szczeblem wspinałaś się, co jakiś czas łapiąc go zębami, by się podciągnąć albo po prostu mieć pewność, że nie upadniesz. Pięłaś się w górę, powtarzając sobie, że jeszcze tylko trochę, że wytrzymasz to dla Cleffy.
Znalazłaś się na zewnątrz. Znów byłaś w lesie, na niewielkiej polance, którą od razu rozpoznałaś. To tutaj znalazłaś jajo albo to ono znalazło ciebie. W ziemi widniał teraz ciemny dół. Wyjście awaryjne. Zapewne droga ewakuacyjna o której wspominali złoczyńcy. Pośpiesznie rozejrzałaś się dookoła.
Gdybyś wtedy nie spojrzała w niebo, na pewno niczego byś nie zauważyła. Na niebieskim tle unosił się balon w kształcie głowy Meowtha, a w koszu pod nim stali członkowie zespołu R. Cała trójka. Nie mieli ze sobą swoich pokemonów. Nic dziwnego. Jedno leżało zwęglone w dawnym pokoju kontrolnym, a wąż stratowany na korytarzu. Już miałaś ich zignorować, w końcu niech sobie uciekają, przegrali, kiedy dostrzegłaś coś jeszcze. Fioletowo włosa kobieta trzymała w dłoniach Cleffę.
Odlatywali.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-07-07, 03:31   

Sama była zaskoczona swoją determinacją i tym, ile robi dla tej małej, różowej kulki. Jak to się stało, że znaczy teraz dla niej tak wiele? Że gotowa jest pędzić przez tabun Pokemonów tylko po to, żeby ponownie przytulić ją do futerka? Dla świadomości, że jest cała i bezpieczna?
W pewnym momencie nawet nie była w stanie określić jaki gatunek Pokemona sprawił, że ponownie zatoczyła się o kilka kroków. Ważnym było to, że musiała to nadrobić. Wzdrygnęła się na samą myśl tego, że Cleffa może być gdzieś pośród tego tłumu. Miała nadzieję, że schowała się w jakimś kącie i czeka na nią.
I w końcu dotarła do wyjścia. Światło słoneczne nie przyniosło jej jednak takiej ulgi, jakiej pragnęła. Dotarła do końca, ale… Gdzie jest Cleffa?
I nagle skierowała wzrok w niebo. Uciekali w śmiesznej głowie Meowtha, zamiast zostać stratowani przez Pokemony, które uwięzili. Podli ludzie. Mimo tego, chęć rozszarpania całej trójki ze strony Zoruy była mniejsza, niż można się było po niej spodziewać. Przynajmniej do czasu, w którym nie zauważyła w rękach Jessie… Swojej Cleffy. Poczuła ogromną złość i… Strach. Pierwszy raz od dawna bała się o kogoś innego, niż o siebie. Jej łapy można by porównać do waty lub galaretki, a mimo to ruszyła z miejsca. Nie, nie, nie, nie, nie, Chmurek to bardzo okrutny MG. Tylko to jej przechodziło przez głowę. Chciała biec za balonem, wiedzieć, gdzie ją zabierają. Dlaczego ze wszystkich Pokemonów, wybrali właśnie Cleffę?
_________________


 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.