Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Mhrok
2016-01-01, 20:32
Karta Postaci Rei
Autor Wiadomość
Erika 

Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 24
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 90
Wysłany: 2014-06-24, 15:26   Karta Postaci Rei

Reiko 'Rei' Ikeda

Data urodzenia: 7 lipca '97r.
Profesja: Strażniczka run, podróżująca po przykrywką trenerki.
Profesja poboczna: Hodowca.
Team: ---
Partner/partnerka: ---
Opis charakteru:
Ciężko opisać charakter Rei w kilku słowach. Dziewczyna, rzecz jasna, ma własny pomyślunek. Przeważnie nie pchała się do ryzykownych wypraw, jednak po otrzymaniu tytułu zaklinaczki była zmuszona przeciwstawić się swojej naturze i wyruszyć w podróż, by naprawić wyrządzone szkody. Nie mogę też powiedzieć, że jest łatwa w kontaktach z innymi. Wręcz przeciwnie: przy pierwszym spotkaniu bywa nieco płochliwa (i dlatego między innymi często uderza nieznajomych), ale po głębszym poznaniu okazuje się być miłą osóbką. Jeżeli istnieje taka potrzeba, to ludziom zaufanym nigdy nie odmówi pomocy. Żywi głęboką urazę do regionu Sinnoh, jak też do jego mieszkańców, których uważa za zdrajców. Ma także spore poczucie humoru i ogromną wolę walki.
Opis wyglądu:
Rei to wysoka dziewczyna, o zgrabnej sylwetce. Szkliste, błękitne oczy znacznie odcinają się od bladej skóry dziewczyny. Posiada dość długie, niebieskie włosy, których przednie pasemka są stosunkowo jaśniejsze niż tylne. Dawniej jej ubiór składał się z kolorowych spodni i bluzek najróżniejszej maści. Jednak po otrzymaniu tytułu Strażniczki zmuszona była zmienić swój styl ubierania się. Barwne ubrania zostały zastąpione "workiem na kartofle": burą, lnianą koszulką, narzuconym na nią bezrękawnikiem i kalesonami, które po długotrwałych negocjacjach, zostały zamienione na luźne spodnie.
Historia:
« Ostrzeżenie »

Zacznę może od tego, że wcale nie prosiłam się o bycie jakąś tam zaklinaczką czy też strażniczką run- jak zwał, tak zwał.
Jeśli to czytasz, to znaczy, że musiałeś/aś znaleźć mój list. Zanim jednak zagłębisz się w jego treść, muszę Cię ostrzec: jeżeli liczba siedem ma dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie- jest Twoim szczęśliwym numerkiem albo urodziłeś się siódmego dnia miesiąca- i/lub gdybyś podczas lektury doszukał(a) się podobieństw pomiędzy Twoim życiem a moim, opisywanym poniżej- natychmiast zamknij tę kartkę i najlepiej do niej nie wracaj!
Możliwe, że jesteś jednym/jedną z Nas, a wtedy to tylko kwestia czasu kiedy i Oni to odkryją.
Możesz nie wierzyć w żadne ze słów zawartych w opowieści, ale nie ignoruj moich uwag, w przeciwnym razie nie odpowiadam za to, co się stanie! Oni są wszędzie, nawet w Twoim świecie.
Pamiętaj, że zaklinaczem może być każdy- chociażby Twoi rodzice czy najlepszy przyjaciel/przyjaciółka.

« Słówko wstępu »
Kilkaset mil morskich na północ od regionu Sinnoh, mieści się pewien archipelag. W jego skład wchodzą dziesiątki tak niewielkich wysp, że nie są one oznaczone na żadnej mapie. A jednak rozwinęło się tam życie. Każdy człowiek zamieszkujący tamtejsze rejony zalicza się do rodu Ikeda. I, co chyba najważniejsze, to właśnie tam zaczyna się moja historia.
Na wstępie zaznaczę, że nie jestem kolejną dziewczyną, której rodzice zostali zabici, a teraz ona próbuje odnaleźć zabójców i się zemścić. Nie. Chociaż też nie mogę przyznać, że ich kiedykolwiek w życiu świadomie poznałam. Uprzedzając Twoje kolejne pytanie- nie, nie chodzi mi o wiek, bardziej o stuprocentową pewność, iż to oni. W zasadzie to, to wszystko jest dość pokręcone, ale postaram się to jak najlepiej wytłumaczyć.
Bo widzisz, jako ród, który od zarania dziejów zamieszkiwał te wyspy, mamy wspólne korzenie i, choć wiem, że to dziwnie zabrzmi, uważamy się za jedną, wielką rodzinę. Nie używamy nazwisk, bo w sumie po co? Zwracamy się do siebie, po prostu, po imieniu. Co ciekawe, jeżelibyś przez choćby przypadek tutaj wylądował(a), mogę się nawet założyć, że nie znalazł(a)byś dwóch osób o tym samym imieniu. Ale istniała pewna wada takiego systemu- otóż Twój największy wróg, mógł okazać się równie dobrze Twoim rodzicem, bratem czy też dziadkiem.
Dobra, a teraz wracamy do wątku głównego, bo jak zawsze nieco odbiegłam od tematu przez swoje gadulstwo.
Tak więc zdecydowanie naszą mocną stroną był handel i rybołówstwo. Towary pochodzące z wysp Ikeda były rozprowadzane po całym świecie za pośrednictwem Sinnoh. Byliśmy z tym regionem niezwykle związani, żeby nie powiedzieć, że od niego uzależnieni. Część ludności wyemigrowała z Sinnoh na moje, rodzinne wyspy, więc nasza rodzinka powoli się powiększała. I w pewnym momencie... Bam, urodziłam się ja. Mimo że nazwano mnie Reiko, szybko załapałam przezwisko "Rei"
*przekształcony skrót wyrazu Raikage, w tł. cień błyskawicy*- a to już nie brzmiało dobrze. Kobieta-błyskawica.
Nie mogę zaprzeczyć, że rzeczywiście, wszędzie było mnie pełno. Nie znalazłby się pewnie żaden człowiek na wyspie, który by mnie nie znał- co prawda, może niekoniecznie od tej dobrej strony. O, i tutaj się na chwilę zatrzymajmy...
Bowiem miałam jedną, okropną wadę- może podchodziła ona już pod nawyk? W każdym bądź razie, jeżeli na powitanie nie dostałeś ode mnie z kopa, to spotkało Cię ogromne szczęście. A kto zrobił ze mnie Karate Kida? Nie kto inny, tylko sam Shun. Odkąd pamiętam, to właśnie on się mną zajmował. Dzieliła nas różnica siedmiu lat, ale śmiało mogę powiedzieć, że od dziecka zastępował mi rodziców. Był dla mnie jak brat.
Jednak do niedawna nawet przez myśl mi nie przeszło, że może nim naprawdę być.

« Zbijam dość cenny wazon »
Szczerze powiedziawszy, niezbyt dokładnie pamiętam tamten dzień. Chociaż, bez zwątpienia, powinnam...
Siedem lat temu, w przeddzień moich dziesiątych urodzin, wybraliśmy się w trójkę do miasteczka Hayata. Właśnie, w trójkę. Była ze mną i Shunem Ise-chan, nasza gospodyni. Fakt faktem, mój 'brat' dobrze radził sobie w pracach fizycznych, ale jeżeli chodzi o robótki domowe i gotowanie... Nie oszukujmy się, w tym był beznadziejny. Ise-chan nauczyła mnie wielu damskich zajęć. Szycia, szydełkowania, często nawet chodziłyśmy razem na grzyby- podsumowując: robiłyśmy wszystko to, co, w normalnej rodzinie, babcia z wnuczką. Nasza pani domu świetnie znała się także na ziołach, gdyż pracowała niegdyś w miasteczku Hayata jako aptekarka. I po części dlatego wybyliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca- żeby kupić parę przydatnych składników na wywary. A przynajmniej taki był cel poboczny...
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl, gdy wspominam ten pechowy szósty lipca, to zdenerwowanie Shuna. O, tak, byłam pewna, że tylko wyczekiwał drogi powrotnej. Nie chciał być tam nawet kilku minut. Ise-chan starała się go uspokoić, ale zbytnio nie zwracałam na nich uwagi. Aż w końcu, rzecz jasna, zgubiłam się. Wiem, że to zabrzmi głupio, lecz chyba zaczęłam wtedy gonić jakiegoś kolorowego motylka, czy też co innego. Podążałam za nim ciemnymi uliczkami, co i raz potykając się. I tak dotarłam do ogromnego budynku. Z wyglądu przypomniał on nieco katedrę. Mocarna budowla wsparta na sześciu, olbrzymich filarach. W stronę nieba wznosiły się dwie, strzeliste wieże. Coś mnie podkusiło, żeby otworzyć drzwi i wejść do środka. Miałam wrażenie, że woła mnie jakiś tajemniczy głos. Mosiężne wrota zdawały się być nie do ruszenia. A jednak wystarczył jeden dotyk do klamki, by skrzydła otworzyły się z hukiem. Spojrzałam za siebie. Deptak świecił pustkami, roślinność przybrała szare kolory, nawet kamienice budziły wrażenie upiornych i opuszczonych. Zrobiłam krok naprzód, w głąb gmachu. I to był największy błąd w moim życiu...
We wnętrzu, budowla budziła nie mniejsze wrażenie niż z zewnątrz. Gdy tylko postawiłam stopę na kamiennej posadce, pochodnie umieszczone na ścianach pomieszczenia momentalnie zapłonęły. Nawa główna miała dobre piętnaście metrów, więc dla mnie, wtedy niespełna dziesięcioletniej dziewczynki, ciągnęła się w nieskończoność. W nawach bocznych poustawiane były rzędy regałów z książkami- na kształt kostek domina. Natomiast tam, gdzie w kościołach romańskich, mieściło się prezbiterium, stał podest, a na nim dziwaczny wazon. Koślawy, nadłamany, podpalony- po co takie coś w ogóle trzymać? A co było najciekawsze, to właśnie w jego stronę prowadził mnie ten nieznajomy głos. Nogi już od dawna przestały mi być posłuszne. Mimo mojego sprzeciwu, dziarskim krokiem maszerowały naprzód. Po chwili dołączyły do nich także ręce. I kiedy myślałam, że zaraz chwycę te naczynie, ktoś położył mi dłoń na ramieniu.
Po części z przerażenia, a po części z zaskoczenia, złapałam napastnika za łapsko i rzuciłam nim z całej siły przed siebie. Atakujący z głośnym ‘bam’ wylądował na lazurowej kostce. Nie wyglądał on jednak groźnie. Był to chłopak w mniej więcej moim wieku, o jasnej cerze i brązowych włosach. Niestety, nie miałam zbytnio czasu by się mu dokładniej przyjrzeć, gdyż pech chciał, że przy upadku potrącił on platformę, na której znajdowała się nietypowa waza. Flakon zachwiał się, a parę sekund później mogłabym oglądać już tylko jego kawałeczki, rozproszone na ziemi. Tym razem zamiast nawoływań, myśli przysłonił mi czyjś złowrogi śmiech.
„Dzięki, że nas wypuściłaś, Skarbeńku”- usłyszałam szept dochodzący ze strony rówieśnika. Lecz ten nawet nie poruszał ustami, cały czas trzymał się za obolałą głowę. Zdekoncentrowana zawróciłam i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Silny, porywisty wiatr zdecydowanie mi tą czynność utrudnił. Skąd się tam wziął przeciąg? Tego nie potrafiłam wyjaśnić. Masywne drzwi zaczęły się momentalnie zamykać pod wpływem nagłego podmuchu. W ostatniej chwili udało mi się przecisnąć przez niewielką szparkę. Potknęłam się, tracąc równowagę. Myślałam, że czeka mnie nieprzyjemna podróż przez schody, ale nie… Nie spadałam zbyt długo, wręcz przeciwnie- nim zdołał(a)byś powiedzieć „tak” lub „nie”, ja leżałabym już na chodniku. Otworzyłam oczy. Stał nade mną Shun, a Ise-chan czekała gdzieś z boku. Oczywiście dostałam kazanie o tym, że nie powinnam się od nich odłączać i że zachowałam się nieodpowiedzialnie. Byłam jeszcze tak oszołomiona, iż większość jego słów tylko obijała się o moje uszy. Ciągle myślałam o tej ‘bibliotece’, lecz nie wspomniałam o niej ani słowem przy moich opiekunach. Pewnie by mi nawet nie uwierzyli, gdyż budowla rozpłynęła się w powietrzu! Wszystko wróciło do normy, a przynajmniej tak mi się zdawało. Miasteczko znów tętniło życiem, a bujna roślinność wiła się po ścianach sukiennic. Jedynie słońce zostało przesłonione przez ciemne, kłębiaste chmury, zwiastujące deszcz. Nie sądziłam jednak, że mogą one symbolizować również nadchodzące lata. Lata pełne wojen i konfliktów.

« Duch i dwa kije- dziwaczna, latająca karta (nazwa robocza) »
Nie, to jeszcze nie koniec. Chciałoby się, co? W zasadzie to czeka nas jeszcze jedna, zdaje się, że najdłuższa, część. Przynajmniej jeżeli kiedyś będzie taka kategoria nagrody Nobla jak „najdłuższy list świata”, to wiecie kogo nominować. A teraz do rzeczy. Pod koniec poprzedniej wspomniałam coś o rozpoczynających się konfliktach. W zasadzie ciężko jest mi wymienić dokładną przyczynę wybuchu sporów. Zapewne, gdybyście zapytali kogoś z regionu Sinnoh o to, kto wypowiedział wojnę, bez zastanowienia wskazaliby palcem na nas, ród Ikeda. Wiadomo, każda ze stron mogłaby zaprzeczać w nieskończoność. Nienawidzę mieszkańców Sinnoh. Ale nie dlatego, że zerwali z nami kontakty i zaatakowali nasze wyspy- to jestem w stanie im wybaczyć. Jednak nie mieści mi się w głowie, jak można było wykorzystać biedne stworzenia, zwane Pokémonami, z którymi nasi przodkowie żyli od zarania dziejów w zgodzie, do celów wojennych. Staraliśmy się z początku bronić sami, lecz wszelkie próby powstrzymania (nie mówiąc już o pokonaniu) przeciwnika kończyły się niepowodzeniem. O dyplomacji nawet nie wspominając… Aż w końcu dołączyły do naszej armii setki ‘futrzanych’ wojowników. I tak harmonia oraz równowaga pomiędzy żywotem ludzi a Pokémonów została zachwiana, a na naszym archipelagu zrodziła się profesja trenera.
Wojownicy Ikeda zostali podzieleni na niewielkie kilkuosobowe grupki, tzn. zastępy (chociaż nie miało to nic wspólnego z harcerstwem). Z urodziwego i spokojnego miasteczka Hayato zostały praktycznie same gruzy. Proch i popiół wznosiły się nad całą wyspą. Staraliśmy się gasić pożary i przeszukiwać ‘wysypisko’ w poszukiwaniu rannych osób, którym pomocy udzielała Ise-chan. Shun zaginął parę miesięcy temu, podczas jednego z ataków. Wiele osób nie dawało mu choćby najmniejszych szans na przeżycie, ale ja cały czas w niego wierzyłam. Potrafił świetnie walczyć i był wstanie przetrwać nawet w krytycznych warunkach.
W górze krążyły smoki wroga, spuszczające co i raz wybuchowe ładunki. Od tego czadu zaczęło kręcić mi się w głowie. Piach dostał się do moich płuc, toteż od dłuższego czasu męczył mnie okropny kaszel. W takiej sytuacji ciężko było oddychać. Moje zwinne ruchy zostały ograniczone, wręcz zastąpione przez mozolny krok. Schowałam się w jednym z zaułków. Nagle, gdzieś niedaleko wybuchł pocisk, a jego siła rażenia była tak wielka, że odepchnęła mnie w przód. Kiedy zdołałam podnieść głowę, skamieniałam. Wszystko stanęło w bezruchu, zupełnie jakby zatrzymał się czas, a parę metrów przede mną wznosiła się ta budowla, do której trafiłam siedem lat temu. Drzwi budynku samoistnie się otworzyły, jednak tym razem nie wzywał mnie żaden głos. Resztkami sił podniosłam się z ziemi i dokuśtykałam do nich. Ten gmach był koniec końców moją jedyną deską ratunku. Mosiężne skrzydła zatrzasnęły się za mną z hukiem. Wnętrze biblioteki nie wzbudziło we mnie takiego podziwu jak niegdyś. Teraz widziałam świat jedynie w czarno-białych barwach. Kawałki potłuczonego wazonu zostały już przez kogoś zebrane, a na końcu nawy głównej stała pusta platforma. Ruszyłam w jej kierunku, lecz wtem usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się z dłonią złożoną w pięść, jednakże mój atak został odparty. Widziałam, że zamaskowany przeciwnik skupiony był na moich ramionach, więc bez zastanowienia podcięłam go stopą. Wyciągnęłam nożyk z kieszeni i skierowałam ostrze w stronę napastnika.
- Gadaj kim jesteś jeżeli Ci życie miłe!- Krzyknęłam, na co ten zaczął się śmiać. Kompletnie zbaraniałam. Rozumiem płacz, błaganie o litość, ale śmiech? Przecież wypowiedziałam to z niezwykłą powagą malującą się na twarzy.
- O rany, nic się nie zmieniłaś, kobieto z ciosem z KSW!- Wycedził przez zęby i ściągnął kaptur. Te kasztanowe włosy, te iskierki tańczące w morskich oczach i ten chytry uśmieszek- bez zwątpienia to był owy dziesięciolatek, który dostał ode mnie bęcki. Teraz prawie byłam pewna, że cofnęłam się w czasie.- A więc jednak potrafisz gadać, a nie tylko lać nieznajomych!
- Co-Ty-tu-robisz?- wymamrotałam, szczypiąc się z niedowierzaniem w rękę.- Błagam, powiedźcie mi, że ja się rąbnęłam o coś głową i teraz mam omamy!
- A może by tak "cześć, fajnie Cię znowu widzieć"? A, wiesz, zleciałem z nieba, zemdlałem i w taki oto sposób znalazłem się tutaj!- W jego głosie wyłapałam nutkę ironii, ale w tym momencie byłam gotowa uwierzyć w każde kłamstwo. Nastolatek spojrzał na mnie i westchnął, uderzając się dłonią w twarz.- Przecież żartuję, tak naprawdę czas się zatrzymał i kiedy Ciebie ujrzałem, postanowiłem za Tobą pójść- i tyle. Czyli muszę Cię zmartwić, nie masz halucynacji, a ja nie jestem duchem.
- On, może nie, ale ja owszem- usłyszałam mrożący krew w żyłach szept. Leżący na posadzce chłopak, który wcześniej grał nieustraszonego, momentalnie zbladł, a ja poczęłam się powoli odkręcać przygotowana na najgorsze. Przymknęłam nieco oczy, woląc uniknąć spotkania twarzą w twarz z osobnikiem, który tak przestraszył 'pana chuligana'. Gdy uchyliłam powieki, mało nie narobiłam do gatek. Przede mną stał, a raczej unosił się najprawdziwszy...
- Duch!- Wrzasnęliśmy z rówieśnikiem niemal jednocześnie. Chwyciliśmy się siebie nawzajem i odskoczyliśmy w tył.
Co to, kurde, Hogwart jest, czy jak?- Pomyślałam przerażona, obserwując zbliżające się w naszą stronę widmo.
- Tak, a ja to może Helena Ravenclaw jestem, co?- Bąknęła urażona zjawa, wykonując w tył zwrot.
Chwila, albo mi się zdawało, albo to coś właśnie usłyszało moje myśli...
- Właśnie pomyślałaś: "Chwila, albo mi się zdawało, albo to coś właśnie usłyszało moje myśli..."- rzekł upiór, przelatując przez pobliski filar.- A więc odpowiedź brzmi tak, słyszę je.
- Skoro tak, to powtórz to- wtrącił się 17-latek, pobudzając swoje szare komórki do pracy.
- O, nie, tego nie powtórzę. Na Radę Najwyższą, skąd w ogóle znacie takie słownictwo!- Wymamrotała zmora, spoglądając na nas kątem oka.- Ale przynajmniej widzę, że nie macie problemów z dogadywaniem się!
Miałam zaprzeczyć, lecz dopiero teraz zorientowałam się, że cały czas obściskuję się z szatynem. On najwyraźniej też zdał sobie z tego sprawę, gdyż odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i zaczęliśmy ocierać się o kolumny, chcąc zetrzeć ślady po drugim osobie. Wyglądało to zapewne kapitalnie, bo duch miał ubaw po pachy. Po chwili jednak uspokoiłam się i skierowałam w stronę wyjścia.
Co ja w zasadzie wyprawiam? Przecież moi bracia giną w wojennych starciach, a ja gadam sobie z duchem...
- A Ty dokąd?- Spytała mara, chociaż doskonale znała odpowiedź.
- Walczyć! Nie obraź się, fajnie było, ale na mnie już czas.
Jednakże drzwi ani drgnęły. Nie ważne z jaką mocą bym na nie naciskała, one nie zamierzały ustąpić.
- Dobra, czego Ty jeszcze chcesz?- Zmierzyłam wzrokiem duszę. Byłam pewna, że to właśnie ona zaczarowała te przeklęte zawiasy.
- Ja? Czegoś chcę? Nie, niczego. To raczej leży w twoim interesie czy mnie posłuchasz, czy też nie. Wiem jaka jest przyczyna wybuchu tej wojny, wiem też jak ją zakończyć. Ja Ci krzywdy nie zrobię, nie martw się. Złość mi już przez te siedem lat przeszła...
Spojrzałam pytającym wzrokiem na widmo, które podleciało do podestu, gdzie dawniej stał ten dziwaczny wazon.
- Świat wyglądał już niegdyś podobnie jak dzisiaj. Kiedy jeszcze na wolności były Uhloi, zdradliwe istoty, których marionetkami stała się rasa ludzka. Ich iluzje nie działały jednak na stworzenia zwane Pokémonami. Każdy z ich typów wybrał swojego przedstawiciela, który zasiadł w Radzie Najwyższej. To właśnie Oni z pokolenia na pokolenie wybierali strażnika run. Jego zadaniem było chronienie starożytnych zapisków z potężnymi zaklęciami. Bowiem wyobrażacie sobie co by to było, gdyby trafiły one w niepowołane ręce Uhloi? Dzięki nim udało się pokonać i zapieczętować te potwory w specjalnym naczyniu. Oczywiście był to ten dziwaczny wazonik, który zbiliście!
- Ej, ej, przepraszam bardzo, ale to ona mnie na nie popchnęła!- Sprzeciwił się chłopak.
- Było uważać, gdzie się tyłkiem leci. Poza tym te duchy chciały, żebym roztrzaskała go na kawałeczki!- Odburknęłam i wiedząc, że to nie najlepiej zabrzmiało, dorzuciłam:- że w sensie ten flakon.
- Bo to były duchy, które siedziały tam jakieś parę wieków. To chyba jasne, że chciały stamtąd wyleźć i czekały tylko na dobrą okazję, kiedy przyjdzie taka głupia dziewczynka jak Ty i je wypuści!- Zaczęliśmy się sprzeczać. W końcu lekko poddenerwowana zjawa, przerwała naszą kłótnię:
- Dobra, dosyć tego. Nie będę teraz wnikał, kto go zniszczył. Oboje byliście tam wtedy, więc każde z was poniesie odpowiedzialność. Zostało nam niewiele czasu, nim Uhloi w pełni opanują świat. Musicie wykorzystać moment kiedy są jeszcze słabe i je wszystkie pochwycić. Nie możecie jednak zbudzać niczyich podejrzeń, więc podróżować będziecie jako trenerzy, którzy zbierają odznaki. Waszym zadaniem jest odnalezienie siedmiu części, schowanych przez poprzednich wybrańców. By jednak je zdobyć musicie wpierw odnaleźć sześciu moich braci- wysłanników Rady Najwyższej. Oni przekażą wam treści przepowiedni, których rozwiązaniem są miejsca ukrytych elementów. Przed niektórymi będziecie musieli udowodnić swoją wartość nim powierzą wam wersy zagadki. Normalnie przeszlibyście specjalne szkolenie, ale w obecnej sytuacji odbędą się tylko rytuały wstępne...
Coś mi zdaje się, że mój nowy partner podobnie jak ja, zgubił się w połowie objaśnień ducha. Nasze szczęki powędrowały w dół i wgapiliśmy się w siebie jak idioci. Widmo podfrunęło do nas i oglądając nasze ciuchy z każdej strony, pokręciło przecząco głową.
- Nie, w tym stroju będzie Ci ciężko czarować. Co powiesz na to?- Zwrócił się do mnie i pstryknął palcami. Po chwili poczułam, że moja garderoba się zmienia, znika skórzany ubiór bitewny. Gdy ujrzałam mój nowy strój, zatkało mnie.
- Jeżeli mam być szczera- zaczęłam niepewnie- to zdaje się, że mówiłeś coś o 'nie wzbudzaniu podejrzeń', prawda? A tym czasem wyglądam jakbym miała na sobie... worek na kartofle.
Tak, myślę, że to było najlepsze określenie. Mój ubiór był bury, lniany. Koszulka, bezrękawnik i kalesony, które duch zgodził się łaskawie zamienić na luźne spodnie.
- Dobra, rozumiem, ona czaruje, musi łazić w tym dziwacznym stroju, ale po kiego grzyba ja też muszę w nim paradować!- Rzekł szatyn, a ja dopiero zauważyłam, że on też wygląda jak ziemniak.
- Szczerze? Ty nie czarujesz, ale zaraz by była gadka 'dlaczego ja muszę to nosić, a on nie'- odparła zmora. Przynajmniej tym razem Kacperkowi trzeba było przyznać rację. Nastolatek posłał mi tyko zabójcze spojrzenie, a następnie zjawa kazała nam za sobą iść.
- Przepraszam, że pytam panie duchu, ale czy jest pan pewien, że ja na pewno nadaję się do tej całej magii? Jakoś nigdy mnie do mistyki nie ciągnęło, a różdżką prędzej bym komuś oko wydłubała niż coś wyczarowała- spytałam, a worek number dwa w pełni mnie poparł.
- Oh, tak, tak, o to się nie martw, byłaś druga w kolejce do tej posady. Pierwotnym strażnikiem miał być twój brat- odparła mara, przeszukując bibliotekę, w celu odnalezienia odpowiedniej księgi.
- Brat? A, mówisz o Shunie, on nie jest moim bra...
- Ależ oczywiście, że jest- przerwała mi zjawa, wyciągając jedną z kronik.- Jednak został on posądzony o wypuszczenie Uhloi i wtrącony do więzienia Rady Najwyższej. Miał już z Nimi wcześniej na pieńku, a teraz Najwyżsi znaleźli dobry pretekst by go uwięzić.
Oniemiałam. Shun trafił do więzienia z powodu mojej głupoty? Wszystko jasne. Po to były te całe treningi, wiedziałam już też dlaczego był taki zdenerwowany podczas naszego pobytu w miasteczku Hayato. Rada obserwowała go przez cały czas, czekała tylko na jego potknięcie. Wiedziałam, że muszę naprawić wyrządzone szkody.
Duch wytłumaczył mi na czym polega test, który mieliśmy przejść. Otóż miał on pomóc nam w odkryciu naszej prawdziwej natury i żywiołu. Kolejno dotknęliśmy okładki starej kroniki. Po chwili z księgi wyleciała dziwaczna karta, która płonęła żywym ogniem. Następnie pojawił nad nią ognisty napis, który przez problemu potrafiłam przeczytać.




- Dwa ogniste kije...- wymamrotałam, marszcząc brwi. Przymrużyłam oczy i wtem ojczyste znaki zmieniły się w starożytne runy. Najwyraźniej mój rówieśnik od początku je widział, gdyż nie mógł pojąć jak ja przeczytałam te słowa. Sama byłam w szoku. Zjawa uśmiechnęła się tylko pod nosem i potaknęła głową.
- Tak jak myślałem, twoim żywiołem jest ogień. Twoi rodzice również czerpali z niego swą moc.
- Naprawdę? Znałeś moich rodziców?- Spytałam z niedowierzaniem.
- Owszem, ale sądzę, że podczas tej wędrówki dowiesz się o nich więcej, niż mógłbym Ci opowiedzieć.- Odparł duch i wyciągnął z szafki dwie biało-czerwone kulki.- Myślę, że będą do Was idealnie pasować. Karta dwóch ognistych kijów wróży sukces, dzięki współpracy z drugą osobą. Musicie się ze sobą zżyć, zaufać sobie nawzajem, a wtedy będziecie mogli dokonać niemożliwego.
Brzmiało to jak tekst z jakiejś reklamy, ale fakt faktem, dodał nam nieco otuchy. Duch rzucił w naszą stronę okrągłe przedmioty, które postaraliśmy się złapać, nie niszcząc przy okazji kolejnej, ważnej rzeczy. Po zetknięciu z naszymi dłońmi z, czegoś, co wyglądało jak bila, wystrzeliły dwa żółtawe liski.
- Od dziś w wasze ręce trafiają te dwa Pokémony. Po osiągnięciu najwyższego stadium ewolucji każde z nich będzie trzymało po jednym zapalonym patyku. Gdy połączycie je ze sobą uzyskacie moc zdolną do spojenia ze sobą wszystkich części naczynia, w którym zamkniecie Uhloi. Pozostaje nam więc ostatnia kwestia- treść zagadki. Zdaje się, że nie muszę Was już poddawać próbie odwagi, gdyż wystarczy mi już zbicie waszego 'koślawego wazonu'.- Dokończył i machnął ręką. W tym samym momencie skóra na ręce zaczęła mnie palić żywym ogniem. Zacisnęłam zęby, spoglądając na pojawiającą się przepowiednię:

Kamienny krąg,
ludzi ratuje,
nim się obejrzysz,
skarby zrujnuje.


Po jej przeczytaniu moja głowa świeciła pustkami. To nie miało w ogóle sensu! Choć najwyraźniej mój partner miał inne zdanie. Zaczął się zastanawiać, coś tam zamruczał pod nosem, a następnie oświadczył:
- To banał. Należy czytać ją od ostatniego zdania do pierwszego. Co 'rujnuje skarby'? Głównie skarby to metale, a więc niszczy je rdza spowodowana zetknięciem się ciała z wodą. Właśnie, wodą. Bez wody ludzie nie mogą żyć, toteż jako tako ich ratuje. A kamienny krąg, w którym jest woda to...
- Studnia, z której słynie miasteczko Hayato!- Dokończyłam, olśniona.
- Bingo!- Wyszczerzyło się widmo.- Świetna robota, Tasuku. Wiedziałem, że będziesz świetnym partnerem dla Reiko.
W zasadzie, to właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszeliśmy swoje imiona. Jakby się tak teraz zastanowić, to nie mam bladego pojęcia skąd ten duch je znał. Może już od dawna nasza przyszłość była zaplanowana? W każdym bądź razie, nasz przezroczysty mistrz odprowadził mnie i Tasuku do wyjścia, rzucając na odchodne:
- Dobrze, że już nie żyję, bo by mnie Rada na stosie spaliła. Nie wiem na jak długo zdołam zatrzymać czas, działajcie szybko, lecz nie pochopnie. Nie zatrzymujcie się, załatwcie to, co macie do zrobienia i ruszajcie do następnego regionu. Nie wiem też ile czasu minie nim Oni odkryją waszą tożsamość, ale gdy już Im się to uda, rozpocznie się prawdziwy wyścig z czasem. Uważajcie na siebie, a Ty, Rei, pozdrów ode mnie swoich rodziców, gdybyś ich po drodze spotkała. Powiedz im, że ich wierny podopieczny, dotrzymał danej obietnicy...
Tutaj urwał, a oślepiająca smuga światła pochłonęła mnie, Tasuku i parkę fenków.
I tak oto rozpoczęła się nasza podróż, pełna niebezpieczeństw i zapierających dech w piersiach przygód.

~*~

Pokémony:

#653 Fennekin
Imię: Arashi

Typ:
Poziom: 6 [oo%]
Ewolucja: Fennekin (16 lvl.) → Braixen (36 lvl.) → Delphox
Znane ataki: Scratch, Tail Whip*, Ember, Heat Wave, Overheat, Solar Beam,
Fire Blast, Dream Eater

Historia i charakter: Arashi pierwotnie miała być podarowana Shunowi, jako prawowitemu strażnikowi run. Gdy został on wtrącony do więzienia, a jego miejsce zajęła Reiko, to do niej trafiła samiczka Fennekina. Jest dość nieśmiała i skryta, lecz z łatwością można stwierdzić, że darzy Fennekina Tasuku silnym uczuciem. Nie przepada za bitwami i sprzeciwia się wykorzystywaniu Pokémonów jako broni (podobnie jak jej trenerka), jednak w sytuacjach krytycznych, gdy komuś z jej bliskich dzieje się krzywda, wykazuje się niezwykłą odwagą i wolą walki.
Umiejętność: Blaze (Pożar)- Kiedy HP Pokémona spada poniżej 1/3, ataki ogniste zadają do 1,5x większe obrażenia.
Trzyma: ---

#667 Litleo
Imię: Raion

Poziom: 15 [5o%]
Typ:
Ewolucja: Litleo (35 lvl.) → Pyroar
Ataki: Tackle, Leer*, Ember, Work Up, Noble Roar, Headbutt,
Fire Spin

Charakter i historia: *wkrótce*
Umiejętności: Rivalry (Rywalizacja)- Jeśli Pokémon ma taką samą płeć jak przeciwnik, to siła bazowa jego ataków wzrasta o 25%. Jeśli przeciwną, to spada o 25%.
Trzyma: ---
~*~

Box | Konto bankowe

Galeria z trofeami


Zawartość plecaka:

Podstawowe przedmioty:

740$ | PokéDex | Super Wędka | Kilof

Ball'e:
5x Pokéball | --- | ---

Skamieliny:
---

Jaja:
---

Inne:
18 kg Karmy Pokemon
(po kilogramie z każdego typu: trawa, ogień, woda, ziemia, kamień, trujący, robak, lot, psychika,
elektryczny, lód, normalny, smok, stal, mrok, duch, walka, wróżka)


Bonusy:
Fennekin:
+ 1lvl. oraz atak Heat Wave (czerwiec)
 
     
REKLAMA 

Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2014-06-24, 15:27   

 
     
Yuki 


Wiek: 27
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2014-06-24, 15:27   

~~ Akcept Karty Postaci ~~
_________________
 
  :
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.