Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-01-14, 19:39
- Mogę się przejść, w porządku- stwierdzam, kiedy zostałam przydzielona do grupy udającej się do miasta.
- Wydaje mi się, ze można się podzielić na jakieś mniejsze grupki z tym kuligiem. No i nie zapominajmy, że pokemony nie muszą korzystać wyłącznie z siły mięśni- niektóre ataki mogłyby robić za dodatkowy napęd. Wtedy to byłaby kwestia złapania odpowiedniego poślizgu na lodzie i jakoś by poszło. Cóż, zawsze możemy też iść wszyscy na piechotę, ale to będzie zdecydowanie najwolniejszy sposób.
Nie wiem, nie znam się- będę robić co mi każą ;P
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 25 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-01-14, 19:51
Uśmiechnąłem się, gdy białowłosy chłopak uświadomił mnie, że jego zamiarem nie była dewastacja domostw w Snowpoint, a udanie się do sklepu i zakup potrzebnych materiałów.
- Dobrze. - powiedziałem z entuzjazmem, po czym poklepałem Percy'ego przyjacielsko po plecach, po czym idę wraz z resztą trenerów.
- Jeśli będę w czymś potrzebna, to z chęcią się za to wezmę. - westchnęłam, obserwując towarzyszy oraz okolicę. - Pewnie i tak nie zabierzemy się wszyscy za jednym razem, więc poszukam sklepu z łyżwami. Nie wiem jak wy, ale ja dam radę przejechać przez to jezioro, ponieważ jestem lekka, a lód będzie śliski, więc dużo energii na tym nie stracę. - dodałam, zaczynając powolnym krokiem przechadzać się po obrzeżach miasta, rozglądając się za sklepem z łyżwami.
Nie mam zielonego pojęcia co robię, ale zawsze kochałam zimę i lodowiska. Za dziecka jeździło się na łyżwach, więc skill powinien zostać! Najwyżej się wywalę. Nie ukrywam, że najchętniej przeszłabym, a w najgorszym przypadku przepłynęłabym przez to jezioro, bo ujemna temperatura mi nie straszna, ale nie zabiorę ze sobą szczurka.
Kanade słuchając ludków i obserwując ich poczynania stwierdziła, że jest jakoby wyobcowana. Może sama sobie poradzi z tym zadaniem? Pójdzie na żywca w pojedynke po lodzie albo zbuduje sobie sanki popychane którymś z ataków Panchama. Jednakże. Pomysł z łyżwami od jednej laski nie był taki zły.
- Ej - Rzuciła krótko do postaci, która dała ten pomysł. - Pójdę z tobą szukać tego sklepu. Nie ma co się męczyć z łódką, skoro można to zrobić w lepszy sposób.
- Jasne, że możesz ze mną iść! Dodatkowa para oczu, to zawsze coś! - odpowiedziałam dziewczynie, która wygląda nawet przystępnie. Gdybym nie miała męża...
Starter: Pancham
Profesja: koordynator
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 27 Dołączyła: 23 Cze 2014 Posty: 2228 Skąd: Stettin an der Oder
Wysłany: 2015-01-14, 21:07
Liny, liny, liny. To wcale nie jest taki zły pomysł, dlatego szybkim krokiem idę się rozejrzeć do miasta w poszukiwaniu pożądanego towaru. Jeśli go nie znajdę... trudno, ukradnę skądś, ale jeśli znajdę, to też będzie okej. Jak już sprawę lin do przeprawy załatwię, wracam nad jezioro z towarem, chociaż... mam nadzieję, że będzie łatwo.
_________________
"Ta myśl sprawiła, że chciałam się stąd ulotnić jeszcze prędzej. I najlepiej zastosować Domestos do mózgu" ~ Alliana, "Przygoda Alliany"
wizja dwóch bishowych braci do poke KP
- No to idziemy do tego sklepu z łyżwami. - Rzekłam z lekkim uśmiechem. Usadowiłam sobie Panchama na głowie i ruszyłam wraz z drugą dziewczyną do miasteczka. - A tak ogółem jestem Kanade. Wcześniej się nie przedstawiłam, bo nie byłam w humorze, ale teraz jest lepiej. Zauważyłam twoje znaczące spojrzenie. Powiem od razu. Mam narzeczonego i dwójkę dzieci. Nie jestem wolna. - Dodała. idąc przed siebie.
Starter: Magnemite
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 226
Wysłany: 2015-01-14, 22:32
Chłopak starał się wysłuchać żywej rozmowy, jaka zrodziła się między kilkoma osobami. Pomysły były dwa. Wykorzystać małego pingwina do utworzenia lodowego przejścia po rzece i drugi z zaprzęgiem, łyżwami sklepem ze sprzętem. Den stanął obok grupy popierającej pomysł z Piplupem.
-Po tym waszym ciągnięciu sań Pokemony będą wyczerpane. Nie wiemy co nas czeka za rogiem, a droga daleka. Pomysł z przejazdem na łyżwach też nie za dobry. Nie wiemy dokładnie gdzie lód jest mocniejszy, a gdzie słabszy, a nie uśmiecha mi się ratować topielców z lodowatej wody.Jestem za wykorzystaniem Piplupa. Na wyspie można będzie zrobić ognisko, jeżeli znajdziemy suche drewno, lub wykorzystać ogniste pokemony do ogrzania terenu. Jednak poszedłbym poszukać jakiegoś sprzętu. Do wspinaczki. Po lodowatym wzgórzu bez sprzętu sobie nie poradzimy, nawet z Pokemonami.-skończył, łapiąc oddech.
-Chodźmy wszyscy po sprzęt, chociaż czekany i liny. Potem wyruszymy.-burmistrz Snowpoint nie dał im za wiele, choć i za to jednooki był wdzięczny.
Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 03 Gru 2014 Posty: 45
Wysłany: 2015-01-15, 03:44
Burmistrz zignorował jego pytanie dotyczące wynagrodzenia... w sumie nie ważne. Kompletnie nie ważne. Więc mieli dostać się do wiedźmy drogą okrężną co? No nieźle, tak swoją drogą to mogli by powiedzieć czego oczekują po dotarciu na miejsce. Mieli ją aressztować? Przekonać do zmiany zdania? A może - co zdaniem Fabiano było najlepsze - przekupić finansami miasta? W sumie mało prawdopodobne by bez przemocy zatrzymali kogoś o sile wystarczającej do zamrożenia takiej połaci terenu.
Słysząc propozycje "Towarzyszy" westchnął. Ostatecznie wolał iść sam niż słuchać się ludzi którzy zamierzali poruszać się po tym lodzie za pomocą sań. Pomysł z ogniem był dużo lepszy. Ciekawe jak długo będzie w stanie używać mocy piplup na tym małym jeziorze. No i czy siła jego ataku wystarczy? No i oczywiście ile wytrzmają ich sanie jeśli nie będą miały płozów, na potencjalnie nie równym lodzie kiedy zacznie działać lód Piplupa. Ogólnie plan ten miał zbyt wiele niewiadomych oraz zbyt wiele niebezpieczeństw. Fabiano jeszcze raz spojrzał na jezioro po czym poszedł za grupką do miasta. Jednak jego cel był inny, kierując się nazwą miasta, zakładał że mają tu coś w stylu stoku narciarskiego czy wypraw po górach, a więc istnieje szansa że mają okulary z filtrem UV. Nie chciał oślepnąć, otoczony śniegiem i lodem. Ponadto zamierzał zdobyć Czekan i długi, około 2m kij. Małe wymagania. Jak nie zdobędzie to nic, nie ważne. Jeśli jednak te przedmioty posiądzie to tylko lepiej. W każdym razie suma sumarum, rusza nieco po łuku od prawej lewej przez jezioro, starając się minąc same centrum. Jeśli ma kij, opukuje delikatnie lód przed sobą oraz (lub albo jeśli nie ma kija) przygląda się samej zamarzniętej wodzie. Logicznie tam gdzie lód jest bardziej cienki, jego kolor będzie inny, kierował się więc tam gdzie kolor był jak najbardziej zbliżony do tego przybrzeżnego.
Starter: Starly
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Wiek: 28 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 452 Skąd: Lublin
Wysłany: 2015-01-15, 08:44
Hmmm inni zaczęli wymyślać jakieś zaprzęgi czy coś takiego i ruszyli do miasta. Ja nie zamierzałem tego robić, za wszelką cenę chciałem sam dostać się na drugi brzeg i wymyśliłem dość "inny" pomysł, na miarę mnie. Wziąłem solidny łyk herbatki z termosu.
- Przenieś ten pakunek na drugi brzeg i przyleć prosto do mnie. - poleciłem Pidove chowając termos z powrotem i dając pakunek ptaszynie, a sam wszedłem na jeszcze solidny lód i kierowałem się co raz bliżej środka jeziora. Samobójca? Nie, prędzej idiota, ale do idiotów świat należy, czy jakoś inaczej to leciało. To było głupie i z góry skazane na porażkę, ale ryzyk-fizyk. Kiedy dotarłem na miejsce gdzie lód jeszcze z deka mnie utrzymywał czekałem na przylot Pidove, więc kiedy się pojawiła od razu przystąpiłem do działania.
- Wiesz co to są morsy, ludzie nie zwierzęta? Ja się teraz w takiego zabawię. Problemów z serduchem nie mam no i jestem wysportowany. Do tego całego jeziora nie muszę przepłynąć, tylko do miejsca, gdzie lód mnie w miarę utrzyma, tyle że z drugiej strony. - zdjąłem kurtkę i dałem do nóżek gołębicy. Nie była zbyt ciężka, bo to nie była typowa zimówka, w jeden rękaw wsadziłem bluzkę, a w drugi spodnie. Potem zdjąłem buty, a skarpetki wrzuciłem do butów dając oba do dzioba mojej towarzyszce.
- Leć nade mną, te rzeczy nie są ciężkie, ale jak poczujesz, że zaraz wpadniesz do wody użyj Aerial Ace i poleć niczym strzała do przodu. Przynajmniej nie wylądujesz w lodowatej wodzie.
Marzłem epicko, szczękałem zębami, a tu trzeba wskoczyć. Skoro Wiktor Krum w "Czarze Ognia" w styczniu, w samych gaciach skakał do lodowatej wody i wydawała mu się chyba ciepła to i ja dam radę. Dobra zaczynajmy. Skakałem niczym zając do przodu długo nie stojąc w miejscu, żeby z odłamkiem lodu nie wylądować od razu w wodzie. Tylko spokojnie, nie takie rzeczy się robiło, wiec kiedy wleciałem finalnie do wody nie wpadłem w panikę, tylko zacząłem płynąć stylem klasycznym bez zanurzania się, bez wielkiego pośpiechu przed siebie. Z początku było zimno, lodowato wręcz, ale potem jakoś poszło. Cienki lód przede mną po prostu miażdżyłem, torowałem sobie drogę, trochę krzepy przecież miałem. Kiedy natrafiłem na lód, który nie łamał się lekko za pierwszym razem, czyli taki który mnie utrzyma wpełzłem prędko na niego i z niecierpliwością wziąłem moje ciuchy od Pidove.
- ...Huh... Huh... ciuchy...huh... prędko! - zdołałem wydusić. Ubrałem się jak najszybciej kierując na drugi brzeg. Z każdym krokiem zwiększałem swoją szybkość, w końcu lód był co raz bardziej lity. Jeżeli udało się dostać na przeciwległy ląd opatulam się kocem i piję kolejny łyk z herbatki, chowając Pidove pod koc, niech i ona się ociepli.
Łyżwy wydały się Mai całkiem niezłym pomysłem. Na pewno lepszym od ciężkich sań. Jezioro wyglądało na mocno zamarznięte, chociaż nigdy nie można mieć pewności, jeśli chodzi o lód. Jeśli uda mi się zdobyć łyżwy lub narty biegowe w mieście w jakimś rozsądnym czasie, to skorzystam z nich. Jeśli nie - przechodzę przez jezioro pieszo, zwracając baczną uwagę na kolor i dźwięki wydawane przez powierzchnię wody. Trzymam się w bezpiecznej odległości od reszty, nie chcę ryzykować zarwaniem, ale też nie oddalam się jakoś szczególnie. Omijam środek jeziora, bo tam lód pewnie będzie najsłabszy.
Pokeball z moim nowym towarzyszem trzymam w pogotowiu. Raczej nie użyję ognistego ataku, ale reszta nadal może się przydać.
Ostatnio zmieniony przez Fircyk 2015-01-16, 07:39, w całości zmieniany 1 raz
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-01-15, 09:42
Skoro już jestem w mieście, to rozglądam się za linami co to mnie po nie wysłano. Jak je znajdę, to zawaliście, nawet jedną zostawiłabym dla siebie. I może skombinowałabym sobie jakiś hak albo co. A jak nie znajdę lin to pomysł z saniami czy czymś w tym guście raczej nie wypali. Cóż w takim wypadku podziękuję za współpracę i przejdę się na piechotkę. Będę trzymać się miejsc, gdzie lód jest grubszy. To raczej nie powinno być zbyt trudne, tym bardziej, że nie będę ładować się bezpośrednio ku środkowi zbiornika. Bo po co? Przepłynąć nie przepłynę, a szkoda abym się jeszcze utopiła. Nie, nie, nie. Zejdzie mi dłużej, ale będę się trzymać grubszego lodu, takiego zbliżonego do tego przy brzegu, ewentualnie ciutek cieńszego. Ale to wyjście awaryjne, gdyby nie wyszedł któryś z tych zarzuconych pomysłów.
Starter: Charmander, a co, tak standardowo :3
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 28 Dołączyła: 05 Lip 2014 Posty: 1451
Rozejrzałam się. Wszyscy się już zorganizowali
- Mój Hounodur będzie bezużyteczny do podtrzymania lub pogrubienia lodu, ale psi zaprzęg brzmi nieźle - rzuciłam. Lepiej było działać z kimś niż samemu. Czekałam więc na liny oraz resztę sprzętu i wraz z mym tymczasowym towarzyszem przyglądamy się reszcie. Gdy wszystko będzie przygotowane, wystarczy podpiąć Houndoura pod to coś, co będą ciągnąć i ruszać w siną dal po jeziorze...
Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 30 Wrz 2014 Posty: 971 Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-01-15, 17:19
- Pomysł dziewczyn też nie jest głupi - rzucam do towarzyszy, będąc w centrum miasta. - I chyba nawet lepszy. Proponowałbym znaleźć sklep z akcesoriami zimowymi - nartami, łyżwami i wybrać najlepsze rzeczy stamtąd. Drzwi czy kajaki, motorówki są ciężkie. Łyżwi i narty są lekkie i jedynym ciężarem jesteśmy my. - Dodaję i ruszam do burmistrza, z zapytaniem o zasponsorowanie sprzętu zimowego całej grupie.
Wraz ze zgodą burmistrza na dowolność wykonania zadania i otrzymaniu kilku par nart i łyżew wracam na brzeg jeziora, gdzie pozostali towarzysze czekają. Wracam oczywiście z grupą, mając nadzieję, że dziewczyny, które dostały zadanie znaleźć jakieś liny wrócą z nimi. Jak nie, to niestety - każdy będzie musiał sam jechać.
- Dobrze Panowie i Panie. Mam tutaj niezbędne rzeczy do przejechania jeziora. Częstujcie się - jeżeli nie chcecie czekać na liny do zaprzęgu, śmiało, ruszajcie. Nie wiem kiedy wróci Gwen, więc ruszam. - Mówię, obserwując płynącego w lodowatej wodzie chłopaka. Przechodzą mnie ciarki. Zostawiam te kilka par, co przynieśmy razem z Remigiuszem, Leonardem i Keisuke, sam biorąc jedną parę nart.
Brr, marznę. Niesamowicie mi zimno.
Leję sobie do termosu nieco herbaty i popijam, coby się rozgrzać. Wypuszczam Teddiursę i wsadzam ją do kaptura swojej kurtki. - Trzymaj się i nie spadnij. Jakby co, to asekuruj mnie. - Polecam niedźwiadkowi i kieruję się z nartami i kijkami na zamarznięte jezioro i ruszam, po obrzeżach, lekko odbijając się kijkami od lodu coby go nie rozbić, próbując nie wpaść do wody. Umiem pływać, ale nie wiem czy w lodowatej wodzie sobie poradzę. Mam Teddiursę, która mi ewentualnie pomoże. Obym dał radę.
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 25 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-01-15, 18:42
Wraz z Percy'm i całą resztą niosę łyżwy oraz narty. Po przyniesieniu sprzętu do reszty osób, wyjmuję z plecaka termos. Zimowa aura może i wyglądała ładnie, ale długie przebywanie na mrozie, niezbyt dodawało mi wigoru. Nalewam do połowy wysokości kubeczka ciepłą herbatę i powoli ją wypijam.
- Pyszności. - rozkoszuję się smakiem ciepłego naparu. - Dobra, ale teraz czas ruszać.
Już niosąc sprzęt, rozmyślałem na ewentualnym sposobem przebycia jeziora. Najlepszym wyjściem wydało mi się przebycie go naokół. Może nie będzie to zbyt szybkie, ale na pewno bezpieczniejsze. Z tego powodu chwytam za parę nart i ruszam w ślad za Percy'm. Dogoniwszy go, zauważam, że wypuścił on ze swojej kuli Teddiursę. Uświadomiłem sobie wtedy, że w tych okolicach mogą znajdować się jakieś dzikie pokemony, którym nie spodoba się nasza obecność. Wypuszczam ze swojej kuli Absola, aby psiak mógł pełnić rolę straszaka na dzikie stworki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.