Chrisowi nie podobały się twoje uniki dotyczące podbitego policzka, ale postanowił nie drążyć tematu dalej. Skoro nie chciałaś mu o tym powiedzieć, to po co ma cię niepotrzebnie denerwować niechcianą rozmową. Po drodze raczej na pewno zauważył, że chodzisz jakoś sztywniej i odrętwialej niż wczoraj, ale nie zadawał więcej pytań, wiedząc, że nie uzyska na nie satysfakcjonującej go odpowiedzi.
Na stołówce rzeczywiście było więcej ludzi, niż na kolacji. Większość z nich miała przy sobie jeszcze walizki, co mogło oznaczać, że niedawno dotarli do akademii. Poszliście wypuścić swoje pokemony do kojca. Cubonek przywitał się z wami radośnie, machając na powitanie kością. Czyżby utrzymywał mu się jeszcze humor z wczoraj? Wszystko możliwe. Żółwik przywitał się z wami skinięciem głowy i odwrócił się, szukając swoich kolegów. Wy natomiast ruszyliście po swój posiłek. Do wyboru były dzisiaj naleśniki z różnymi nadzieniami i jajecznica, a do tego pomarańczowy lub jabłkowy sok.
Musiałam przyznać, że te uniki nie były wyjątkowo wyszukane. Nie chciałam go okłamywać, ale z drugiej strony nie chciałam mówić mu prawdy.
Rozejrzałam się ponownie po stołówce. Im więcej było tu ludzi, tym mniejsza się wydawała. Ale to dobrze. Tak właśnie powinna wyglądać szkolna stołówka! Mnóstwo ludzi, podzielone stoliki między wszelkiej maści przedstawicieli subkultur, miłośników danych typów, czy coś... Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że to jeszcze było nic w porównaniu do tego, co się będzie tu działo po rozpoczęciu zajęć.
Przynajmniej Cubonek był w dobrym humorze tego dnia i jakoś wystarczająco mnie to ucieszyło. Wybrałam sobie naleśniki na słodko, bo... Mogłam. A do tego sok pomarańczowy, który wręcz uwielbiałam.
Wzięliście swoje śniadania i rozpoczęliście poszukiwania blondyna i długowłosego, co nie zajęło wam długo. Okazało się, że zdołali zająć to samo miejsce, co wczoraj. Przysiedliście się do nich, a chłopcy przywitali się z tobą. Jedzenie było smaczne, ale czego innego można spodziewać się po naleśnikach, które były nadziane najróżniejszymi jagodami, truskawkami i kawałkami jabłek? Do tego pełno bitej śmietany! Z uśmiechem na twarzy wcięłaś wszystkie trzy naleśniki i popiłaś je sokiem pomarańczowym, jednak nie jadłaś za szybko, aby nie pomyśleli, że jesteś jakaś nienażarta. Skończyłaś zaraz po chłopcach, jednak zanim podnieśliście się, aby odnieść naczynia i odebrać pokemony, głos zabrał Brodie.
- Będziemy musieli przejść przez mur za akademikiem, aby nikt nie zauważył, że wychodzimy. Dzisiaj będzie tutaj przez cały dzień spory ruch, więc nikt nie zwróci uwagi na brakujące cztery osoby, ale musimy uważać, żeby nikt nie zauważył, że jesteśmy poza kampusem. Ktoś ma coś jeszcze do załatwienia, czy możemy ruszać? - wyjaśnił wszystko ściszonym głosem, aby nikt nie podsłuchał tego, o czym mówi. Zdawałaś sobie sprawę, że za opuszczenie terenu akademiku wymierzane są surowe kary, więc lepiej byłoby nie złapać po raz kolejny zasad obowiązujących w Akademii Pokemon.
Myślę, że zdołam polubić tutejszą kuchnię. W domu sama musiałam sobie gotować, a tu proszę. Nie dość, że wszystko takie pyszne to jeszcze podane do rączki. Mogłabym kiblować w pierwszej klasie do pełnoletności dla tego żarcia. Nie przesadzam. Miód.
Kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa. To był zupełnie nowy poziom łamania regulaminu akademii. Byłam podekscytowana i niewątpliwie ucieszona jakimikolwiek perspektywami nielegalnego zwiedzania dziczy. Może sama bym się bała to zrobić, ale miałam przy sobie trójkę modeli. No jak mogłabym sobie odpuścić?
Gdy wszyscy potwierdziliście swoją gotowość, odebraliście swoje pokemony i po schowaniu ich do balli, ruszyliście wolnym krokiem w stronę akademika. Kiedy upewniliście się, że nikt was nie obserwuje, szybkim susem skoczyliście za budynek i znaleźliście się na jego tyłach. Mur był dosyć wysoki, przynajmniej jak na ciebie. Jednak z pomocą Christophera, który złapał cię w talii i podsadził, złapałaś za szczyt ogrodzenia i wciągnęłaś się na niego (oczywiście z pomocą chłopaka, który pomagał ci przy podciąganiu się). Zejście było dosyć problematyczne, ale gdy zobaczyłaś, że chłopcy po prostu skaczą, ty też postanowiłaś zaryzykować. Na szczęście nic ci się nie stało. Gdybyś źle postawiła stopę, to mielibyście poważny problem. Ruszyliście szybko w głąb lasu, gdyż przy ogrodzeniu drzewa były przerzedzone i z budynku mógłby was ktoś zauważyć. Szliście tak sobie dobre dziesięć minut, kiedy znaleźliście się w prawdziwym gąszczu. Musieliście iść w gęsiego blisko siebie, aby przedrzeć się przez ściany gałęzi, liści i paproci. W końcu stanęliście przed rozdrożem, pierwsza ścieżka, jeśli można to tak nazwać, prowadziła na lewo i ostro zakręcała po kilku metrach, a druga szła praktycznie cały czas prosto.
- Może się rozdzielimy? - zapytał Chris, stając bliżej ciebie jako twoja potencjalna para. Pozostała dwójka nie zgłaszała większego sprzeciwu, więc pozostawili decyzję tobie.
Wiedziałam to od razu, kiedy tylko przeskoczyłam przez mur - powinniśmy tak robić częściej. Myślę, że byłam najbardziej spięta z naszej czwórki, ale starałam się tego po sobie nie pokazywać. Niby musieliśmy się śpieszyć, żeby całkowicie zniknąć z widoku, ale w biegu nie mogłam się powstrzymać, żeby zerknąć tu i tam (przez co raz prawie wylądowałam na drzewie). Niemniej nie mogłam się doczekać reszty atrakcji. Zwłaszcza, że Chris właśnie zaproponował takie sam na sam! Moja dziewczęca dusza piszczała, ale zdołałam ją stłumić i rzuciłam tylko:
- Nie mam nic przeciwko.
- Skoro wszyscy się zgadzają, to możemy ruszać. Spotykamy się pod murem o 12, żeby wrócić przed obiadem - wyjaśnił Jasper, po czym razem ze swoim kolegą zniknęli za ostrym zakrętem prowadzącym w głąb dziczy. Ty ruszyłaś zaś z Christopherem drugą ścieżką. Zdawałaś sobie sprawę z tego, że nie możecie być tutaj za długo, aby nie zdradzić tego, że opuściliście teren kampusu i tym samym złamaliście zasady obowiązujące w akademii, ale byłaś tak podekscytowana wizją zostania sam na sam z Chrisem, że chętnie zostałabyś tutaj do wieczora. Szliście tak przed siebie, rozglądając się po okolicznej florze i faunie. Tak właściwie tego drugiego nie widzieliście za wiele, po drodze spotkaliście jedynie kilka poke-robaczków, które od razu znikały wam z oczu w liściach. Umilaliście sobie również drogę rozmowami na jakieś błahe tematy, kiedy brunet postanowił zaryzykować i podjąć jeszcze raz temat twojego podbitego policzka.
- Na pewno nie chcesz porozmawiać o tym, co ci się stało? - zapytał, nieco zmartwionym tonem, jednak na jego twarzy nadal gościł sympatyczny uśmiech.
No i... Ostatecznie trochę się zawiodłam. Często oddalałam si.ę od Christophera na kroczek, czy dwa, żeby ustać na palcach i zajrzeć gdzieś za drzewo, albo schylić pod jakiś krzaczek, ale cóż... Wszystko, co fascynujące szybko znikało mi z oczu. No nic. Przynajmniej towarzystwo mi to wynagradzało. Nawet sobie gadaliśmy o jakiś pierdółkach, póki... W chłopaku znowu nie odezwała się ciekawość. Westchnęłam cicho i zerknęłam na niego.
- Trafiłam na współlokatorkę, na którą bez wahania wypuściłabym z Pokeballa Wailorda. - Uśmiechnęłam się delikatnie, pewnie ogarnie co mam na myśli. - Muszę zawalczyć o zmianę pokoju, bo zalejemy sąsiadów krwią.
Christopher uważnie wysłuchał tego, co masz do powiedzenia. Chwilę się zastanowił nad tym, co ma powiedzieć.
- Współlokatorka? Mam nadzieję, że przynajmniej porządnie oberwała za to, co ci zrobiła - uśmiechnął się pogodnie, aby nie wprowadzać cię w gorszy nastrój. Wiedział, co robi - nie mogłaś chodzić smutna przy takim pięknym uśmiechu! - Chyba jest to najlepsze rozwiązanie, skoro obie nie możecie na siebie patrzeć. No i może załatwisz sobie pokój na niższym piętrze, jeżeli dobrze to rozegrasz? Chyba, że przyzwyczaiłaś się już do wspinaczki po schodach - zaśmiał się, całkowicie rozwiewając lekko nadpsutą atmosferę rozmową o blondynce.
- Wysłałam je do pielęgniarki! - Rzuciłam z szerokim uśmiechem, po czym zorientowałam się... Że chyba nie powinnam się tym tak ochoczo chwalić. To chyba mało dziewczęce, dlatego szybciutko podążyłam za jego zmianą tematu.
- Do końca nauki będę apelować o wprowadzenie windy... - W życiu nie przyzwyczaję się do porannych ćwiczeń. - Pokój na parterze to byłoby luksus. Jakiś vip room! Ale póki nie będzie obok tej dziołszy to mogę spać nawet na dachu. - Zaśmiałam się niemalże równo z nim. No nie dało się inaczej. Miał w sobie coś, dzięki czemu wszystko stawało się mniej skomplikowane.
Nastolatek był zaskoczony twoim spontanicznym wyznaniem, ale raczej w dobrym tego słowa znaczeniu, gdyż uśmiech z jego buzi nie zniknął nawet na ułanek sekundy. Widocznie nie odrzucały go twoje popędy do bójek, a imponowałaś mu swoją zaradnością. Cud, nie chłopak, prawda?
- Co do parteru, to może być ciężko. Podobno na samym dole pokoje zajmują trzecio- i czwartoklasiści. Takie przywileje najstarszych w szkole, czy coś. W każdym razie jest duże prawdopodobieństwo, że na następny rok zmienisz pokój, jeżeli teraz ci się to nie uda - powiedział, chociaż wizja spędzenia całego roku szkolnego w pokoju z tą sukwą nie satysfakcjonowała cię. Prawdopodobnie byłby to twój najgorszy rok w tej szkole.
Szliście sobie tak dalej, dyskutując o tym, co mogło stać się z tymi wszystkimi pokemonami, kiedy coś przecięło wam drogę. Wyskoczyło z jednego krzaczka i wskoczyło do drugiego. Z racji, że stworzenie było bardzo szybkie, nie zdążyłaś przyuważyć, co to było, lecz miałaś pewność, że to na pewno nie żaden robaczek, który spadł z drzewa.
Zdecydowanie nie satysfakcjonowało. Nawet skrzywiłam się mimowolnie, kiedy to sobie wyobraziłam. A może jakiś starszak by mnie przygarnął? No czemu niby nie, hm? Pewnie rozmawialibyśmy o tym dalej, gdyby coś nie wyskoczyło sobie z krzaków. Zrobiło to swoją drogą tak nagle, że ledwo powstrzymałam pisk, kiedy dosłownie... Wskoczyłam na chłopaka obok. No wstyd i hańba. Zupełnie, jakby mi jakaś mysz przebiegła pod nogami. Na szczęście reszta tego nie widziała. Czułam, że błyskawicznie się rumienię, ale hej, hej, hej... Cóż to było w sumie?
- Ja, to znaczy... SPRAWDŹMY! - Zdecydowałam i (niechętnie) zeskoczyłam Chrisowi z rąk (oczywiście zakładając, że mnie złapał). Wpadłam zaraz potem od razu w krzaczki w pogoni za swoim celem.
Co zrobić? Christopher był zaskoczony twoją nagłą reakcją i o mało co cię nie upuścił, jednak w porę się zorientował, co wyprawiasz i złapał cię na swoje silne ręce. Kiedy objęłaś go rękami wokół szyi, coby nie rozwalać się na jego ramionach na wszystkie strony, mimowolnie oblałaś się rumieńcem, którego nie sposób było nie zauważyć. Chłopak nie był ślepy i zbliżył minimalnie twarz do twojej.
- Wszystko gra? - zapytał, a ty poczułaś, jak twoją buzię oblewa fala miętowego oddechu bruneta. Nie było jednak czasu na rozmyślanie o niebieskich migdałach, w końcu podjęłaś decyzję za was obu.
Chris odstawił cię bezpiecznie na ziemię, po czym wbiegł za tobą w gęste krzaki. Nie zwalniałaś z tępa, aby nie zgubić śladu stworka, który cały czas buszował pomiędzy gałęziami. Zdradzało go szeleszczenie, które naprowadzało cię na dobry trop. W końcu, nieźle podrapana przez ostre gałęzie, wyleciałaś z krzaków, zatrzymując się w ostatniej chwili. Gdybyś zrobiła krok do przodu, wpadłabyś do jeziorka, które wyrosło przed tobą. Twój towarzysz nie wiedział jednak, co macie przed sobą i kiedy wychodził z krzaków, wpadł na ciebie, o mało nie strącając cię do wody. W porę jednak złapał cię za rękę i przyciągnął do siebie, przez co twoja twarz znalazła się blisko jego torsu.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że się zatrzymałaś - tłumaczył się, robiąc dość niewinną minę. Rozjaśnił ją jednak swoim rozbrajającym uśmiechem, przez co nie mogłaś się na niego długo gniewać nawet, jakbyś chciała. - To co, gdzie jest ten mały urwis? - zapytał, rozglądając się po okolicy. Nigdzie jednak nie było śladu po stworku, za którym tutaj przybiegliście.
Ah, wiedziałam, że mnie złapie. Refleks to on miał! Zamiast jednak odpowiedzieć mu jak człowiek to zdołałam ledwo kiwnąć głową. Jeszcze bym się zająknęła na dokładkę tej upokarzającej (aczkolwiek dziwnie przyjemnej) sytuacji.
No i koniec maratonu. Sama byłam zaskoczona tym, jak skutecznie Chirs pomaga zapomnieć mi o obolałych mięśniach. Całkiem szybko kopytkowałam za moim celem! I... Nagle straciłam go z oczu. Nic dziwnego. W końcu byłam akurat wyjątkowo rozkojarzona. No przecież nie moja wina! Niemniej to nie był koniec atrakcji. Zdążyłam wydać z ciebie ciche jęknięcie, a potem oczami wyobraźni widziałam siebie wpadającą do jeziorka. Na szczęście refleks seksiaka był na tyle niezawodny, że ten obraz został tylko w wyobraźni. Jejku, co za klata. Mogę dotknąć? Co on tam w ogóle gada? "Gdzie"... co?
- A gdzie tylko chcesz... - Wymamrotałam, jakbym przez chwilę była na haju. Może wskoczę na niego jeszcze raz? Zaraz, co?
- No tak! Gdzie on jest?!- Na szczęście szybko się ocknęłam. To chyba nie najlepszy moment na rozmarzanie się o modelach. Odskoczyłam od niego, żeby rozejrzeć się dokładniej po okolicy wokół jeziorka. - Chyba go zgubiliśmy...
Ah, wiedziałam, że mnie złapie. Refleks to on miał! Zamiast jednak odpowiedzieć mu jak człowiek to zdołałam ledwo kiwnąć głową. Jeszcze bym się zająknęła na dokładkę tej upokarzającej (aczkolwiek dziwnie przyjemnej) sytuacji.
No i koniec maratonu. Sama byłam zaskoczona tym, jak skutecznie Chirs pomaga zapomnieć mi o obolałych mięśniach. Całkiem szybko kopytkowałam za moim celem! I... Nagle straciłam go z oczu. Nic dziwnego. W końcu byłam akurat wyjątkowo rozkojarzona. No przecież nie moja wina! Niemniej to nie był koniec atrakcji. Zdążyłam wydać z ciebie ciche jęknięcie, a potem oczami wyobraźni widziałam siebie wpadającą do jeziorka. Na szczęście refleks seksiaka był na tyle niezawodny, że ten obraz został tylko w wyobraźni. Jejku, co za klata. Mogę dotknąć? Co on tam w ogóle gada? "Gdzie"... co?
- A gdzie tylko chcesz... - Wymamrotałam, jakbym przez chwilę była na haju. Może wskoczę na niego jeszcze raz? Zaraz, co?
- No tak! Gdzie on jest?!- Na szczęście szybko się ocknęłam. To chyba nie najlepszy moment na rozmarzanie się o modelach. Odskoczyłam od niego, żeby rozejrzeć się dokładniej po okolicy wokół jeziorka. - Chyba go zgubiliśmy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.