Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Komisariat
Autor Wiadomość
Daisy7 


Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25
Dołączyła: 24 Maj 2014
Posty: 9322
Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2014-06-24, 07:45   Komisariat



Główne zajęcia:
- segregowanie akt i papierów
- oprowadzanie wycieczek
- sprzątanie
- prowadzenie przesłuchań
Dni robocze:
Czwartek, piątek i sobota, 7:00 - 24:00.
Wynagrodzenie:
Pieniądze w zakresie 0-2750$.
 
     
REKLAMA 
Nia~

Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 04 Paź 2014
Posty: 112
Wysłany: 2014-10-09, 07:17   

 
     
Erendel 
Nia~


Starter: Chikorita
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 04 Paź 2014
Posty: 112
Wysłany: 2014-10-09, 07:17   

Eren wszedł ostrożnie do jednego z biur na komisariacie policji (oczywiście dostał pozwolenie). Ostatnio chciał sobie coś dorobić, więc szukał chwilowego zajęcia, a ta praca nie była chyba trudna... przynajmniej tak mu się wydawało...
-Co mówił ten Policjant?-zaczął gadać do siebie- Chyba mam posegregować jakieś papiery...
Spojrzał na biurko, stojące w rogu pomieszczenia. Było zawalone stertą różnych kartek.
-No dobra...-podszedł do biurka i wziął pierwszą z brzegu-Chmm... chyba jakiś raport o kolejnym naruszeniu prawa... Ech....
Stał tak przez chwilę, czytając różne raporty i akta, zastanawiając się, co mówił policjant o ich segregowaniu. Gdy w końcu się w tym wszystkim zorientował zaczął w końcu, w jakimś sensie, porządnie pracować. Co jakiś czas zerkał na wielki zegar, wiszący na jednej ze ścian, chociaż nie przyglądał się specjalnie która była godzina. Po jakimś czasie monotonnego zajęcia, w końcu udało mu się zrobić to porządnie.
-Co ja miałem jeszcze zrobić...-Spenetrował ponowie całe biuro wzrokiem-A właśnie, posprzątać tutaj...
Wyszedł na chwilę z pomieszczenia w poszukiwaniu miotły, czy czego tam bądź do zmiecenia kurzów. Nie było to jakieś specjalnie trudne, w każdym budynku znajdzie się coś do sprzątania. Wrócił do biura. Westchnął i zaczął zmiatać kurze zbierać papiery z podłogi, sprzątać biurko (bo wcześniej nabałaganił na nim jeszcze bardziej niż było wcześniej...) i inne różne tego typu czynności. Sprzątanie to jednak nigdy nie była jego działka, więc nie był pewien, czy ktokolwiek będzie zadowolony z tak wysprzątanego przez niego biura. Po skończonym zajęciu odniósł miotłę na miejsce, przy okazji spotykając jakiegoś gościa, który był wyraźnie zdenerwowany, że Eren wziął ją wcześniej bez pozwolenia, zameldował skończenie zadanych zajęć u odpowiedniej osoby i wrócił spokojnie do domu.
_________________


"I'm not crazy. My reality is just different than yours" ~ Cheshire Cat
Karta postaci
Box | Bank | Galeria
Jeziorko(Środa) | Ogródek(Środa) | Kopalnia(Środa)
 
     
Dafiar 
Now it's mine~


Starter: Scyther
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1673
Ostrzeżeń:
 5/5/6
Wysłany: 2014-10-11, 14:10   

450$ dla Pana :P
_________________
 
 
     
Koori 
Łowca Rang


Starter: Charmander, a co, tak standardowo :3
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 28
Dołączyła: 05 Lip 2014
Posty: 1451
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2014-10-16, 21:04   

Weszłam do komisariatu pełna obaw. Może i w tym mieście mnie nie znają, ale zawsze ryzykuję. Podałam fałszywe dane i dowód osobisty, również fałszywy. Na szczęście nikt się nie zorientował. No tak, nie ma to jak pracować w dziurze takiej jak ta. Cóż...
Na początek rozejrzałam się. Komisariat wyglądał jak każdy: wejście z "ladą", za którą stał jeden gliniarz, wyraźnie zresztą znudzony, który miał "pomagać" interesantom oraz drzwi prowadzące do różnych pomieszczeń. Przywitałam się
- To co mam robić? - zapytałam, patrząc na niego uważnie. Ten podniósł wzrok znad gazety, którą właśnie czytał
- Wiesz, najpierw mogłabyś zająć się nimi - wskazał na jakichś ludzi siedzących na krzesłach w kajdankach - trzeba ich przesłuchać. Potem musisz sporządzić raport i przy okazji posegregujesz pozostałe. A na koniec... na koniec staniesz sobie tutaj i poczekasz na mojego zmiennika, co? - zapytał z nadzieją w głosie. Cóż, im więcej zrobię, tym więcej zarobię, prawda? Skinęłam głową i poszłam do dwóch podejrzanie wyglądających typów
- Dobra, chodźcie - kartą kluczem otworzyłam salę przesłuchań i wprowadziłam ich tam. Westchnęłam, wyciągając paczkę fajek
- Jaracie? - zapytałam, częstując ich. Popatrzyli na mnie podejrzliwie
- Spoko, nie jestem psem. Tylko potrzebuję hajsu na dragi - zaśmiałam się. Wzięli po szlugu. Siedzieliśmy tak w miłej atmosferze dymu tytoniowego, spoglądając na siebie nieufnie. Zajrzałam w papiery
- Dobra, wy jesteście Lee i Andre Miko. Ja jestem Nadia Neko Podobno handlujecie żywym towarem, ta? - zapytałam, zaciągając się i rzucając popiół do popielniczki, która sobie leżała na plastikowym stoliku. Westchnęli, ale nie odezwali się
- Och, dajcie spokój, im szybciej to załatwimy, tym szybciej stąd wyjdziemy, a ja nie mam ochoty przesiedzieć tu całego dnia. Wyglądacie na porządnych facetów, więc po prostu załatwmy to po dobroci. Dostaniecie mniej, a być może nawet wyrok w zawieszeniu za współpracę. Ale jak tam chcecie. Mi to wisi, i tak stąd spadam koło północy - dodałam, uśmiechając się. Andre westchnął i skinął powoli głową
- Dobra, masz rację. Załatwmy to szybko. Tak, handlowaliśmy, ale nie żywym towarem, tylko gandzią i amfą. A że złapali nas z panną lekkich obyczajów, która była związana, bo chcieliśmy się zabawić brutalniej, to stwierdzili, że handlujemy pannami - mruknął, wyraźnie zadowolony, że nie musi gadać ze sztywnym kundlem, tylko ze mną. Ach, ma się ten dar przekonywania. Spojrzałam w notatki, zostawione mi przez policjanta, który był tu wcześniej
- Dobra. Mam się dowiedzieć, gdzie jest wasz główny rynek i ile z tego macie. A, i czy działacie sami, czy pod kimś - dodałam. Lee roześmiał się
- Gdybyśmy działali pod kimś, jak to ujęłaś, <cenzura> byście się dowiedzieli. Handlujemy głównie w Kanto, sami. A ile z tego mamy? Wystarczająco, by się wykupić za kaucją albo wynająć najlepszego adwokata na świecie, który wyciągnie nas z tego gówna
- No dobra. Jeszcze tylko powiedzcie czy macie już jakieś wyroki - westchnęłam. Coś za łatwo poszło. Może to mój urok? Tak, definitywnie gapili się na moje cycki. Zboczeńcy.
- Nie, jeszcze nie - odparli chórem. No spoko
- Dobra - ściszyłam głos - Teraz będą musieli was wypuścić, a potem znowu zatrzymać. Takie głupie procedury. Jak tylko was wypuszczą, zwiewajcie gdzieś, gdzie was nie znają. Po dwóch-trzech latach wygaśnie nakaz zatrzymania was i dalej będziecie czyści. To tylko taka przyjacielska rada. Sama z dobrym wynikiem zwiewam psom od kilku lat. Znacie takie nazwisko jak Wolve Akira? To ja - wyszeptałam, a oni rozszerzyli oczy ze zdumienia. Widać jestem sławna w półświatku. Dobrze wiedzieć, przydadzą mi się takie wtyki. Wstałam i zgasiłam papierosa
- Okej, ja spadam. Róbcie tak, jak wam mówię. Ze mną nie zginiecie - rzuciłam jeszcze na odchodne. Potem weszłam do pokoju, w którym trzymane były akta i napisałam krótkie streszczenie rozmowy, omijając końcówkę, której nie nagrywałam na magnetofon, na którym musiałam uwiecznić naszą rozmowę jako dowód w sprawie. Po napisaniu raportu i wydrukowaniu go zaczęłam segregację papierów. Nudna to i męcząca praca, ale nie ma wyjścia. Ułożyłam je starannie od A do Z uwzględniając wielkość przestępstw i wyroki. Przez przypadek znalazłam swoją sprawę sprzed kilku lat, kiedy to cudem się wymknęłam policji. Hm, dali mi karę śmierci za włamanie, podpalenie i podwójne morderstwo z kradzieżą. Nie patyczkowali się. Dobrze, że to już wygasło i nie szukają mnie w tym regionie tak skutecznie. Zresztą, teraz zajmują się Kirą, więc wszyscy mniejsi przestępcy zeszli na drugi plan. Tak to bywa. Ale i tak jestem znana, heh.
Po tym wszystkim wróciłam to pana Znudzonego i zajęłam jego krzesło i gazetę. Nawet nie zauważyłam wchodzącego gościa, który puknął mnie w ramię
- Nadia? Jestem twoim zmiennikiem. Możesz iść - rzucił. Nie wyglądał na psa. Niezauważalnie wyjęłam paralizator z szufladki i wcisnęłam guzik pomocy
- A identyfikator masz? - zapytałam. Wyraz jego twarzy zmienił się z miłego gościa na wściekłego przestępcę
- Nie potrzebuję identyfikatora. I ty zaraz też nie będziesz potrzebować. Dawaj klucze, albo cię zabiję! - ryknął, wyciągając broń. No no, pistolet. Wow, ale mnie przestraszyłeś. Nie takimi rzeczami mi grozili, dziecko. Zanim zdążył podnieść lufę na wysokość mojej twarzy paralizator rozświetlił mu życie kilkunastoma tysiącami Voltów. Albo Vatów, nie znam się na tym. Ważne, że działa. Po chwili na dół zbiegł jeden z psów. Zdumiony spojrzał na tę scenkę. Potem uśmiechnął się i zabrał nieprzytomnego ćwoka ze spluwą do jednej z cel. Później go przesłucha.
Godzinę później przyszedł mój prawdziwy zmiennik i puścił mnie do domu, wciskając w rękę wypłatę. No, w końcu mogę stąd wyjść!
To był dobry dzień...
_________________


 
  :
     
Dafiar 
Now it's mine~


Starter: Scyther
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1673
Ostrzeżeń:
 5/5/6
Wysłany: 2014-10-20, 19:20   

Noo, 2200 się spokojnie należy :3
_________________
 
 
     
Freddy 

Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Dołączył: 12 Lip 2014
Posty: 113
Skąd: Morąg
Wysłany: 2014-11-15, 22:26   

Niestety, ale mam w planach całkiem spore i ważne wydatki, dlatego właśnie mam zamiar rozpocząć pracę w komisariacie policyjnym. To właśnie tam Oficer Jenny spędzają czas, gdy akurat nie tępią przestępczości. Ach te bandyckie nasienia... Z samego rana przyszedłem o miejsca swej pracy. Komisariat jest o wiele większy niż się wydaje, w sumie, gdyby nie to, iż pewien policjant poznał, że jestem nowym pracownikiem, pomógł mi się odnaleźć w tym ogromnym budynku. Oczywiście od razu dostałem swoje pierwsze zlecenie. Było to segregowanie tajnych policyjnych akt. Nie była to najciekawsza robota pod słońcem, ale zawsze jakaś. Można by pomyśleć, iż to super proste. I w sumie faktycznie byłoby tak... Gdyby tylko nie było tych akt jakiś milion! I miałem to posegregować od A do Z! Na dodatek wszystkie nazwiska były pomieszane, Allent był tuż obok Wildenhood. A i W w alfabecie są daleko siebie ( na dodatek to dość dziwaczne nazwiska, ale nie oceniam... ). Zajęło mi to ponad trzy godziny!!! Powtarzam TRZY GODZINY!!! Mój mózg był przemęczony, podobnie jak ręce, szczególnie przez to, iż za każdym razem zacinałem się papierem... Od razu mimo wszystko miałem wykonać kolejne zadanie. Było to sprzątanie. Jak już pisałem, to ogromne miejsce, a ja miałem je odkurzyć, wytrzeć kurze, umyć okna i podłogę, na dodatek od razu powiedzieli, że dostanę następne zadanie za godzinę i mam się wyrobić do tego czasu! Po tym wszystkim czułem się jak niewolnik. Wszystko było sprzątnięte, jednak ja czułem się tak, jakby każda choćby najmniejsza komórka mego ciała wołała głośno o pomoc. Nie potrawie tego po prostu inaczej opisać. Jednak następne zadanie było trochę przyjemniejsze. Miałem przesłuchać jakiegoś przestępce. Nazywał się ....... a podczas całego przesłuchania ........................................................ Dlaczego nie opisuję co się działo podczas tego wydarzenia? A, dlatego, iż to ŚCIŚLE TAJNE! Jedyne co mogę napisać, to to, iż grożono mi nożem i gdyby nie interwencja stróżów prawa oderżnięto by mi gardło, a może i wydłubało oczy... Po tym długim dniu przerażających katuszy nareszcie pozostało mi już ostatnie zadanie. Było to oprowadzanie wycieczek. Dziedziaki były spokojne i nawet miłe, przyjemnie było. Przynajmniej do czasu, aż ich wychowawczyni poszła do toalety. Wtedy już oszalały. DOSŁOWNIE! Biegały wrzeszczały, demolowały co popadnie. Tylko gałka w drzwiach toalety się przekręciła i wszyscy stoli w rzędzie i były cicho. Nauczycielka nic się nie domyśliła, mimo, że wrzaski dzieci było słychać za ścianą, a wszystko wokół było potłuczone i zniszczone. Najgorsze jest to, iż ja dostałem dodatkowe zadanie: sprzątanie po tych bachorach... W końcu dzień pracy się zakończył, ledwo stałem na nogach, czułem ból i byłem zmęczony jak i fizycznie, jak i psychicznie. Jednak warto było, skoro dostałem pieniądze. Tego dnia nie zapomnę. Pewnie dlatego, że blizny będą mi przypominać...
_________________
 
     
Daisy7 


Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25
Dołączyła: 24 Maj 2014
Posty: 9322
Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2014-11-18, 20:23   

1800$ za pracę~
_________________
♪ Z serii "Daisiak kaleczy": opening z Torci ʕ•ᴥ•ʔ

Karta Postaci || Przygoda || Fundacja
~ 38880$ ~
 
     
Księciu 
FIRST OF ALL, BITCH...


Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączył: 30 Wrz 2014
Posty: 971
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-12-26, 17:36   

Szczerze powiedziawszy nigdy nie byłem na komisariacie – ba, nawet nie wiedziałem gdzie to miejsce znajduje się w naszym kryształowym mieście, jednak z pomocą ludzi dotarłem na miejsce. Żeby dostać się tutaj musiałem przejechać całe miasto, do jednej z niebezpiecznych dzielnic, gdzie rozgrywają się osiedlowe bitwy trenerów kibicujących w jakimś tam sporcie; cała ta sytuacja z zamieszkami, derbami i innymi widowiskami idiotów nieco mnie zniechęca czy nawet brzydzi, gdyż głupota potrafi być zaraźliwa.
Wracając jednak do rzeczywistości – jest chwila po dwunastej popołudniu. W ten nieco chłodniejszy dzień organizm sam się prosi, żeby wpuścić go do środka kompleksu coby się ogrzał i nabrał kolorów, jednak chciałem nieco dokładniej przyjrzeć się budynkowi. Jest duży i okrągły; jest bardzo przeszklony przez co wygląda na nowoczesny. Na budynku na przemian możemy zauważyć biel i szarość, a między oknami czarne akcenty. Nad szklanymi drzwiami, przed którymi stoję, znajduje się duży i niebieski napis „Policja”. Całość nie wygląda źle, ba – nawet jestem mile zaskoczony pracą architekta.*

Wchodząc do środka ogrzewa mnie strumień ciepła. Wnętrze wygląda surowo, a atmosfera przypomina chłodny cmentarz – szare ściany z elementami szkła i ponury policjant siedzący za kontuarem, skrobiący coś po kartce papieru. Śmiałym krokiem podchodzę doń i pytam o komendanta Miśkowicza. Para rozwodnionych, zielonych oczu zmierzyła mnie od góry do dołu.
- Starski, tak? – Zapytał z nutą ciekawości w głosie. Jego oczy wwierciły się w moje, lecz ja nie takie pojedynki na wzrok przeżyłem i nie odwróciłem spojrzenia. Przytaknąłem jedynie, nie dając się rozproszyć. Chuderlak wstał, zrywając połączenie. Poprawił swój krawat i podszedł do bramek – podobnych do tych z lotniska czy dworca kolejowego – i przepuścił mnie, a następnie skierował na pierwsze piętro do pokoju 112.

Znalazłszy się na docelowym piętrze minąłem kilku ludzi, w tym śpieszącego się, wysokiego i barczystego mężczyznę dzwoniącego przez telefon. Usłyszałem tylko „Cholera, zwiał!”, po czym pobiegł dalej. Huh.
Nie przejmując się niczym innym doszedłem do pokoju 112, zapukałem i wszedłem ostrożnie. Moim oczom ukazał się siwowłosy, wąsaty mężczyzna ubrany w niebieski mundur siedzący za biurkiem, obserwujący moją postać.
- Dzień dobry. – zagaiłem. Wąsacz wstał, uśmiechnął się i przytulił, poklepując mnie po ramieniu.
- Percy! Ależ Cię dawno nie widziałem. Ale wyrosłeś, no no! Pamiętam Cię jako takiego malucha, hehe. – zaczął. No tak, zapomniałem wspomnieć że Pan Miśkowicz to mój były sąsiad, który wyprowadził się z mojej dzielnicy na drugi koniec miasta. Zawsze pogodny, z wesołym spojrzeniem i dobrymi żartami sypiącymi się z rękawów. Nic się nie zmienił. Uśmiecham się, kiedy mnie puszcza i wskazuje krzesło.
- Fajnie że jesteś, fajnie. Tak sobie pomyślałem, dzwoniąc do twojego taty, że przyda Ci się parę groszy, a mam nieco do zrobienia. – Jego słowa zostały przerwane przez pośpieszne pukanie w drzwi, w których pojawił się niski mężczyzna z zalążkiem brody w zwykłym, niesłużbowym ubraniu.
- Panie Komendancie, widział Pan może Sebastiana? Mam wyniki ekspertyzy, a on gdzieś uciekł. – powiedział, zdyszany. Dostrzegłem nawet kropelki potu na jego czole. Miśkowicz wzruszył ramionami i zaprzeczył głową, a ja powiedziałem, że jeżeli jest wysoki, łysy i barczysty to pobiegł chwilę temu w stronę wyjścia. Ze zdziwieniem na twarzy i wymianą spojrzeń ze swoim przełożonym, niski mężczyzna opuścił gabinet.

- Zatem, co mam dzisiaj dla Pana zrobić? – pytam z małą nutą nieśmiałości. Mimo, że od naszego ostatniego spotkania minęło kilka lat, przez które się zmieniłem, wolę zachować dystans. Gdzieś w podświadomości budzi się ten szkrab, który rozmawiał z młodszym o siedem lat Panem Miśkowiczem, ten ciekawski człowieczek, jednak nie mam ochoty dopuścić go do głosu.
- Cóż, sprawa wygląda tak, że potrzebuję pomocy przy papierach. Trzeba je posegregować i poukładać. Jak skończysz, to w nagrodę pomożesz mi przy przesłuchaniu. To. – wskazał na trzy wielkie kolumny dokumentów ustawionych na biurku. – Będzie twoim zadaniem. A tymczasem ja Ci nie przeszkadzam. Jakby co, znajdziesz mnie w socjalnym. Podobno Robert przywiózł dzisiaj świeże pączki! – I ze swoim rubasznym śmiechem, Miśkowicz opuścił swój gabinet, zostawiając mnie przed ogromem pracy.
Tego jest od cholery.
Przeglądałem te dokumenty i próbowałem to wszystko ułożyć w całość, jednak w międzyczasie rozglądnąłem się po całym pomieszczeniu. Kanarkowe ściany, brązowa szafa, lustro, usychający kwiatek, wiatrak schowany za szafę i wyłączony komputer. Wywracam oczami, nie dopuszczając do siebie myśli, że tyle pracy jest przede mną – podobna sytuacja jak ta, kiedy masz dużo zadane ze szkoły do nauczenia się, jednak jakakolwiek inna czynność jest o wiele ważniejsza niż nauka. I tak właśnie oklapłem na fotelu komendanta, chcąc przez chwile poczuć się ważnym.

Cicho wzdycham, gdy pięć minut później sterta papierów i dokumentów jest w takim samym chaosie w jakim była od początku. Aaaagrh, dobra – myślę i zabieram się za pracę twórczą.
Do pomocy przyda mi się PorygonZ i Cherubi, których uwalniam z kul przypiętych do mojego paska.
Zastanawiam się chwilę nad organizacją pracy i w końcu, po upływie kolejnych minut wydaję polecenia.
- Okej 8-bit, zrobimy tak. Poprzeglądaj te dokumenty i uszereguj w jakiś logiczny sposób. Natomiast ty, Cherry, spróbuj coś zrobić z tym kwiatkiem, bo nie mogę na niego patrzeć. – Uśmiecham się przy ostatnich słowach, zerkając na ów kwiatka. Trochę jej współczuję, jednak wiem, że stworek da radę.
Zabraliśmy się do roboty – ja i 8-bit zaczęliśmy układać i segregować dokumenty w kolejności ich utworzenia. I powiem wam, że dawno, przez półtorej godziny tak intensywnie nie używałem mózgownicy.
Po ukończeniu pracy i po morderczej walce z papierami wyszedłem z gabinetu Miśkowicza chcąc go znaleźć i zameldować, że moja praca została ukończona. Ruszyłem wzdłuż korytarza, szukając socjalnego pokoju, jednak nic takiego nie udało mi się znaleźć. Ciekawą rzeczą natomiast było to, że przechodząc obok jednych drzwi usłyszałem młodą kobietę krzyczącą fanatycznym głosem coś o trzeciej wojnie światowej, prezydencie dużego kraju euroazjatyckiego, porównując jego działania do polityki naszego Kryształowego Miasta. Przysłuchując się nieco dłużej usłyszałem dodatkowo, że wszystko rozchodzi się o wybór nowego legislatora miasta, którą została bogu ducha winna urocza dziewczyna z sąsiedztwa, a nie ona. Usłyszałbym więcej szczegółów, jednak przyuważył mnie Pan Miśkowicz.
- Haha! Jak widzę, praca skończona skoro opuściłeś mój gabinet. – Zagaił, podchodząc do mnie bliżej, Na wąsach miał pełno cukru pudru, ale jakoś nie miałem serca mu o tym mówić. Odpowiedziałem pokrótce, że owszem, skończyłem i właśnie go szukałem żeby mu o tym powiedzieć.
Jego wzrok mówił sam za siebie – był wniebowzięty, że ktoś wykonał robotę za niego.
- Okej, dziękuję Ci. Nie spodziewałem się, że pójdzie Ci tak gładko! Haha. Przeleję Ci dzisiaj po pracy pieniążki. Zmykaj już. – Dopowiedział, poklepał mnie po plecach i zostawił, idąc swoim powolnym krokiem ku swojemu gabinetowi. Jedyne co zostało mi do zrobienia to skierowanie się do wyjścia, co też robię, opuszczając budynek komisariatu.
_________________
 
     
Rieul 


Starter: Houndour
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Wiek: 25
Dołączyła: 20 Lip 2014
Posty: 565
Wysłany: 2014-12-26, 21:35   

Ciekawy pościk, humorystyczny, chyba z małą dygresją odnośnie ostatnich sytuacji. Tak, czy inaczej - spokojnie 2300$ dla Pana. c:
 
     
Sebuś 
A Certain Ordinary Boy


Starter: Fennekin
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 27
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 329
Wysłany: 2015-05-08, 20:00   

Do cholery z tą budą. Po kij mam tu pomagać. Po cholerę ja tu.... można powiedzieć, że takie były moje autentyczne myśli, gdy stanąłem przed budynkiem. To nie tak, że nie lubię tej klasycystycznej budowli znajdującej się w starej dzielnicy Jubilife, tyko... po prostu instytucja policji jest dla mnie ostatnio bezwartościowa i tyle, no ale muszę mieć kasę na życie, potrzeby oraz ogólnie dla rodziny. Może to dlatego, że potrzebuję na gwałt forsy, gdy dostałem ofertę pracy dorywczej w tym budynku, nie olałem jej kompletnie i się na nią zgodziłem? No nieważne. Spoglądając nadal sceptycznie na napis i kolumny ozdabiające budynek, otworzyłem masywne drzwi i wszedłem do środka, starając się zignorować skrzypienie zawiasów.
Na miejscu, w środku niemal natychmiast spotkałem młodą policjantkę, której epolety wyraźnie informowały, iż jest ona starszym posterunkowym. Dziewczyna wydawała się być zaledwie (sądząc po wyglądzie) pięć lat starsza niż ja, jednak przywitała mnie tym oficjalnym tonem, pytając, czego tu szukam. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, iż zostałem tu odesłany jako pomoc do dokumentów, co pracownica tej jakże niepopularnej państwowej instytucji podsumowała westchnieniem, w którym wyraźnie dosłyszałem odgłos niewyobrażalnej ulgi. No cóż, grzebanie w papierach mi nie przeszkadzało, a znając rozmiar mego rodzinnego miasta, to pewnie papierów było mnóstwo... szkoda tylko, że to przerosło moje wyobrażenie o tej pracy.
[...]
- Do cholery z tym wszystkim - burknąłem pod nosem, sięgając po kolejną teczkę, której zawartość miała się znaleźć przepisana w komputerze zgodnie z zaprezentowanym mi przez starszą posterunkową Smith schematem. Stare akta spraw sprzed ponad pięciu lat w myśl idei cyfryzacji wszelkich aparatur państwowych miały zostać umieszczone na serwerach policyjnych, a czarnym osłem zapędzonym do roboty miałem być ja. Świetnie, po prostu idealnie! Już czułem, że oczy lekko mnie bolą od jasnej łuny bijącej ze starego kineskopowego monitora. Na dzisiejszą robotę przewidziano mi całą szufladkę trzydziestu folderów o różnej objętości, a jeszcze potem miałem posprzątać. Po tym, co teraz przeżywam, myślę sobie, iż policja rzeczywiście jest organizacją, która ma burdel nie tylko wśród podwładnych, lecz także w papierach. W ciągu ostatniej godziny przepisałem dwie teczki, więc przede mną jeszcze dwadzieścia osiem... całe szczęście, że przyszedłem do roboty o dziesiątej, chociaż z takim tempem będę siedział w niej jeszcze czternaście, czyli wyjdę po północy.. ale w sumie te dwie teczki były najgrubsze. Oby dalej poszło szybko, bo jest już jedenasta, a wolałbym wyjść przed dwudziestą drugą i wrócić do domu... heeelp.
[...]
W sumie nie było tak źle. Całość nie zajęła aż tak długo i uwinąłem się do szesnastej dwadzieścia sześć. Cieszyłem się z tego niezmiernie, jednak następna czynność mnie mocno niepokoiła, bo to jednak sprzątanie, a dla mnie porządek mógłby nie istnieć - porządek po prostu jest passe i koniec kropka, ale co ja poradzę, że mi każą? Przyznam, że kompletnie olałem w tym przypadku sprawę - wypuściłem po prostu Foxy i Kusanagi, dając mi szmatki, coby przetarły i wymyły podłogę na moim korytarzu, a sam zająłem się kurzami w gabinetach na regałach i biurkach, pozbywając ich się przy pomocy mokrych chusteczek do mebli oraz suchych ręczników papierowych, a na końcu opróżniłem kosze. Fu, nie wiem, co gliny w nich trzymają, ale to obrzydliwe... na wszelki wypadek umyłem ręce cztery razy, a potem wyszedłem, myśląc, że to cud, iż ta aparatura ucisku dobrze się trzyma... co to było, to ja już nie wiem, nie wrócę tu nigdy więcej za żadne skarby.
_________________

Camp NaNoWriMo - Lipiec 2015
Multikonto za pozwoleniem administracji :*
  :
     
Gwen Brown 
Uszanowanko :)


Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 4703
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-05-08, 20:10   

615$ dla Ciebie :)
_________________
Karta Postaci|Bank|Box|Trofea|Dolary|Jeziorko|Kopalnia|Ogródek|Poke-KP
 
     
Koori 
Łowca Rang


Starter: Charmander, a co, tak standardowo :3
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 28
Dołączyła: 05 Lip 2014
Posty: 1451
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2016-02-11, 08:16   

I kolejny dzień, dzień jak co dzień… Ale pracować i zarabiać trzeba. Ponieważ jednak przysięgłam sobie, że nigdy więcej moja noga na basenie nie postanie, postanowiłam spróbować swych sił w miejscu, które dla wielu trenerów jest jedynie miejscem kaźni… Co prawda akurat mnie interesowało to tyle co zeszłoroczny, nieobecny tak między nami, śnieg, i nie miałam najmniejszego pojęcia jak powinna wyglądać praca w takim przybytku… Ale raz kozie śmierć, jak to się mówi, nieprawdaż? Ano właśnie… Na razie ja i mój Fae, wierny starter, towarzysz i obrońca staliśmy przed okazałymi drzwiami. Tu oto rozpoczniemy pracę, ja i on… Co prawda on bardziej jako maskotka, ale zawsze to coś, pomoże mi i w ogóle… Sam budynek z zewnątrz wyglądał dość skromnie, co dziwne w naszych realiach. Zwykły, trzypiętrowy, biało-niebieski, z wielkim napisem „Komenda Główna Policji w Crystal City”. No i fajnie… Pchnęłam drzwi. Zaskrzypiały lekko, ale co to dla mnie, starego wyjadacza! Weszłam do środka, rozglądając się. Trzy pary drzwi… I to takie śmieszne przeźroczyste okienko, przez które widać było recepcjonistę. Hmm… No, muszę przyznać, że był całkiem niezły, muszę mu to przyznać… Na oko dwadzieścia-dwadzieścia trzy lata, czarne włosy obcięte na jeża… I te przenikliwe lodowe oczy… Mój typ, zdecydowanie mój typ… Uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak potrafiłam
- Dzień dobry – rzuciłam słodkim tonem – Bo ja w sprawie pracy… Znajdzie się tu coś dla mnie? Nazywam się Sara Middle – dodałam. A potem… mnie zmroziło
- Dzień dobry, Saro. Jestem Emily. Zaraz poszukam – mój piękny, wymarzony, idealny wręcz obiekt marzeń okazał się być… KOBIETĄ! Fail tego stulecia… A ja już snułam w głowie plany poderwania tego niezwykle smakowitego ciacha… Ech, nadzieja matką głupich… Ale nadzieja zawsze umiera ostatnia! No i każda matka swoje dzieci kocha, nie? Może mają tu jakiegoś przystojniaczka… Takiego z klasą, najlepiej, żeby jeszcze był wysoki i miał taki niski, ciepły głos… Ale odchodzę od tematy. No więc Emily odwróciła się i zaczęła szukać, a potem wklepała coś w komputer
- Czy mogę prosić dowód osobisty? – zapytała, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Huh? Dowód? No dobra… Pogrzebałam chwilę w kieszeni, wyciągając z niej parę pokeballi, paczkę gum do żucia, stary, niepiszący już długopis, kilka monet, spinkę do włosów i w końcu dowód, który podałam policjantce. Ta obejrzała go, porównała z danymi w komputerze…
- Jest pani zatrzymana w związku z podejrzeniem przestępstwa. Proszę nie stawiać oporu – usłyszałam. W tym momencie moja szczęka wylądowała gdzieś w pobliże Rowu Wailordskiego. Że CO jestem? Że podejrzana? Ale że o co niby? Oszołomienie nie pozwoliło mi się jednak odezwać. Po prostu dałam się skuć i wsadzić do celi. Fae i inne pokemony musiałam oddać… Wzrok Charmeleona mówił wszystko. Niedowierzanie, ból i wiara, że wszystko będzie dobrze. Odetchnęłam… i zorientowałam się, że nie siedzę w celi sama. Obok mnie stał typek z tatuażem na pół twarzy, przebitą wargą i takim… mrokiem w spojrzeniu. Nogi od razu zrobiły mi się z galarety. Przełknęłam ślinę, przerażona
- Te, mała, za co cię posadzili? – zapytał unosząc brew – Tylko nie wciskaj mi kitu, że jesteś niewinna, nie znoszę kłamców. Każdy tu jest winny – zarechotał. Miał biceps jak moja talia… Zupełnie nie miałam pojęcia co robić. Cofnęłam się machinalnie pod ścianę starając się uśmiechnąć i wyglądać nieco pewniej. Czemu dostałam celę z jakimś kolesiem? Nie powinnam dostać z laską? Albo pustej? Albo chociaż go jakoś spacyfikować? COKOLWIEK?
- Właściwie… Eee… Kradzież pokemonów – wymyśliłam szybko, na poczekaniu – Dopiero zaczynam i psom udało się mnie wytropić… Ale spoko spoko, mam niezłego adwokata w szajce, na bank mnie stąd wyciągnie jeszcze dziś – dodałam w tym ich slangu. To chyba brzmiało wiarygodnie, bo koleś kiwnął z aprobatą głową
- Mnie za podwójne morderstwo. Czekam od tygodnia na wyrok ale wiesz jak jest. Tu muszą przesłuchać jakiegoś pirata drogowego, tu jakiejś babie zginął kotek… Tu podejrzenie wymuszenia czy łapówki… Takie spraw idą pierwsze, czaisz. Nic nowego, pewnie posiedzę tu jeszcze z miesiąc… A i tobie radzę się przyzwyczaić, bo raczej tak szybko cię nie wypuszczą, mała – nawijał, a mnie mroziło coraz bardziej. Morderca… Dali mnie do celi z… mordercą… Beż jakiejkolwiek ochrony… Jezu, z kim oni mnie pomylili, że zostałam tu wsadzona? Nikt nie zasługuje na taki areszt! Co robić, co robić…
Z tymi ponurymi myślami siedziałam w tej celi z gadatliwym mordercą aż do obiadu, kiedy to podali jakieś… jak by to ładnie nazwać… Gówno z makaronem. No wybaczcie, inaczej się nie dało. To i tak łagodne określenie. A zaraz po obiedzie…
- Sara Middle? - Emily! Emily, nareszcie, ileż można było! Wyciągnij mnie stąd kobieto, bo zaraz na zawał padnę! No wyciągnij mnie!
- Tak – odpowiedziałam spokojnie skrywając targające mną uczucia
- Wychodzisz – mruknęła jedynie. Gdy tylko otworzyła celę, miałam ochotę wybiec niczym ten rączy jeleń i więcej się tu nie pokazać, ale przecież nie po to tyle wycierpiałam, żeby teraz wyjść bez wypłaty, co nie? Uniosłam brew i spojrzałam na nią, wychodząc powoli, na luziku. Fae już na mnie czekał. Nie bawił się w ceregiele tylko przytulił się mocno. Tak, ja też odczułam ulgę…
- No więc? – zapytałam dziewczyny gdy już byliśmy daleko od celi tamtego
- Cóż… Masz niesamowitego pecha i siostrę bliźniaczkę o tym samym imieniu, nazwisku, wyglądzie… A PESEL różni się tylko jedną literką. Szukamy jej od prawie dwóch lat. Wybacz za to co musiałaś przejść. Podobno chciałaś pracować? Znalazłam coś dla ciebie jako zadośćuczynienie-[b] – mruknęła, chyba speszona tym co mi zrobiła. I dobrze! Nie dość, że nie jest facetem, to jeszcze wsadziła mnie za kratki z jakimś gadatliwym psychopatą! Powinna się wstydzić, i to bardzo mocno! Ugh.
-[b] Biorę w ciemno
– rzuciłam od razu przyjmując kartkę. Przeczesałam ją wzrokiem. Układanie papierów spraw, posprzątanie biura, a potem w nagrodę mogę sobie obejrzeć trening Luxray. No fajnie, może Shinx się czegoś od nich nauczy! Byłoby świetnie. Z radością z powodu odzyskanej wolności zabrałam się najpierw za papiery. Nie było tego wiele, ale zawsze coś do roboty… Natrafiłam na kilka starych spraw, których nikt nie rozwiązał, a o których w Crystal City było głośno, na przykład obrobienie tamtego banku… Ponoć pokemon, który się tam dostał, błyszczał tak mocno, że nikt nie był do końca pewny co to w ogóle było… O, albo ten nalot Pidgeot na piekarnię… Ptaszyska zjadły wszystkie pączki i zabrały kasetkę z pieniędzmi, niszcząc przy okazji cały sklep. To akurat widziałam, widowiskowa walka powietrzna między nimi i Staraptorami policyjnymi… Które poległy z kretesem gdy do walki włączył się Talonflame. Do dziś nie wiadomo skąd się tam tak nagle wziął. O, i jeszcze jedna… O ten słyszałam od rodziców, byłam wtedy na obozie… Ktoś przebrany za Onixa włamał się do domu starszej kobiety. Było to o tyle śmieszne, że jego Geodude robiły za Rock Throw… A Sandslash wykonał tunel, dzięki któremu zbiegli… A te Godude które zostały… Cóż, okazało się, że były dzikimi pokemonami i trzeba było je wypuścić… Ale zauważyłam też kilka spraw zakończonych sukcesem policji. Chociażby ta… Uciszanie flejmów z okazji jakiegoś święta… Przesilenie letnie? Ach… Pamiętam. Było ciekawie, nie ma co. Nawet sama brałam w tym udział… Co prawda i mi się oberwało pracami społecznymi, ale dzięki szybkości reakcji wszyscy o tym zapomnieli… Chyba poszło o jakiegoś Mismagiusa i jego umiejętności… Sama już nie pamiętam dokładnie. Ale było wesoło, to trzeba przyznać. Co my tu jeszcze mamy… O, Złapanie Wolve Akiry! Tak, ta to było dopiero ziółko… Morderstwa, podpalenia i inne dość niebezpieczne rzeczy, bo ubzdurała sobie, że jakiś tam Kira na nią czycha… Hah. Głupota ludzka nie zna granic. Całe szczęście dorwali szaloną kobietę i skazali na dożywocie… Pewnie nadal odsiaduje. Ciekawe co z takimi pokemonami ludzi, którzy odsiadują… Wypuszczają je, szukają im nowego trenera? Pewnie to drugie… No bo wypuścić tak niebezpiecznego stwora na wolność to jak błagać go, by choć spróbował uwolnić swoją trenerkę. Taa… Ułożyłam do końca papiery i ruszyłam do schowka, szukając mioteł oraz ścierek. Zamierzałam się wziąć za to porządnie, żeby dostać sporo kasy i zobaczyć cały trening… Nikt nie miał pozwolenia na oglądanie czegoś takiego, poczułam się wręcz wyróżniona… Normalnie VIP i takie rzeczy… Jednak zamiatanie tutaj było walką z wiatrakami, zwłaszcza, że któryś nowicjusz wypuścił swojego Hippowdona przez przypadek i wszędzie było pełno piachu… Ugh. Dosłownie. Cały korytarz aż w nim tonął. Buty wchodziły weń po kostki. Nic przyjemnego, możecie mi wierzyć. Do wieczora próbowałam to ogarnąć, aż w końcu moja cierpliwość się skończyła. Wywołałam mojego Noiverna i poprosiłam o pomoc, a ten cwany lis po prostu wziął, dmuchnął powietrzem i cały piasek wyleciał przez okna! Poczułam się taka dumna z mojej mordki… Naprawdę! Mint… On chyba też pochodzi z tamtego Przesilenia. Przynajmniej z tego co mi wiadomo. Piękne czasy, naprawdę… Była zabawa. Na koniec zdałam sprzęt do magazynu i podreptałam radośnie do recepcji, już z Avą na rękach.
-Emily? – rzuciłam niepewnie, nie widząc jej nigdzie. Nagle ktoś mnie puknął w ramię. Odwróciłam się z duszą na ramieniu. Hmm… Inny policjant. Nie kojarzyłam go w zupełności.
- Cześć. Jestem Greg. Emily mówiła, że za specjalne zasługi mam cię zabrać na trening naszych Luxray. O, widzę, że masz Shinxa. Śliczny maluch – wyciągnął rękę żeby pogłaskać Avę, ale ta wtedy… poraziła nas prądem. Zapachniało nieco spalenizną…
- Jestem… Sara… Ugh… Wybacz za nią. Ava jest nieco… nieśmiała – odkaszlnęłam i ruszyłam za nim nieco chwiejnie, besztając cicho pokemona w drodze do Sali treningowej. A ta… Była wprost ogromna! Niezliczone metry toru wyścigowego, wewnątrz którego zrobiono strzelnicę, basen, pole do uników… No, wszystkiego po trochu! Naprawdę niesamowite miejsce… Aż mi szczęka opadła. I te Luxraye… Stadu przewodził złoty, naprawdę majestatyczny Luxray. Należał, jak się potem okazało, do Grega i to on koordynował cały trening. Pokemon spojrzał na mnie i na Avę i uśmiechnął się
- Lux, ray lux luxray! – rzucił donośnie. Greg spojrzał na mnie z odrobiną konsternacji
- Luxray pyta, czy twój Shinx nie miałby ochoty dołączyć do nich – przetłumaczył po kilku sekundach wahania. Ava spojrzała na mnie z niepewnością i niepokojem w ślepkach, ale nieśmiało kiwnęła głową. Puściłam ją więc. Wyglądała wśród nich tak niepozornie… Mała, błękitna kuleczka wśród prawdziwych maszyn do zabijania. Teraz i ja zaczęłam się o nią niepokoić. Da sobie radę? Nigdy nie wątpiłam w moje pokemony, ale tym razem… Cóż, tym razem było nieco inaczej. W końcu to policyjne Luxray, na pewno świetnie wyszkolone i zabójczo skuteczne… A moja Ava? Dopiero co złapana bojaźliwa, nieśmiała kruszynka… Westchnęłam i obserwowałam trening. Jak łatwo się można domyślić, mała Ava była najsłabsza… Ale dzięki dopingom ze strony rozbawionych policjantów i złotego kota nabrała nieco pewności siebie. Była zdeterminowana… Poczułam się dumna z tego, że trafił mi się tak uparty stworek. Po prostu dumna…
- Wspaniale, Ava! Dajesz! – wydarłam się nagle wbrew sobie, a potem zaczerwieniłam. Teraz śmiał się ze mnie nawet Fae… Pacnęłam Charmeleona po łbie, za co oberwałam małą porcją żaru.
- Tę rundę wygrałeś, jaszczurze – burknęłam pocierając oparzoną dłoń. Wredna jaszczurka… Ale moja. Po wszystkim zostałam jeszcze poproszona o sprzątnięcie Sali, za to moja Ava poszła z Lurayami na trawę, żeby odpocząć. Zaczęłam więc ogarniać połamane makiety, stawiać płotki z powrotem, czyścić osmalone ściany… Normalka, można by powiedzieć. Ale ale… W trawie na polu unikowym znalazłam coś błyszczącego, czerwonego. Zmarszczyłam brwi. Pokedex? Ale czyj? Rozejrzałam się. Przecież chyba nikt nie był na tyle głupi, żeby zostawić pokedex w miejscu, w którym ktoś mógłby go niechcący lub specjalnie zniszczyć… Ruszyłam z nim do Grega, który właśnie się napatoczył.
- Hej, Greg, patrz, co znalazłam – pokazałam mu to, a ten również zmarszczył brwi
- Hmm… Dziwne. Sprawdźmy, do kogo należy – powiedział i szybko zaczął grzebać w ustawieniach. Potem westchnął przeciągle
- Emily, nie zgubiłaś czegoś, skarbie? – zawołał głośno. Zaraz, skarbie? To oni byli parą, czy coś? No ładnie… A mi dziewczyna nadal kojarzyła się z facetem… Policjantka podeszła i zaśmiała się zakłopotana
- Wszędzie go szukałam! Zginął mi rano… Dzięki, Greg! – rzuciła mu się na szyję
- Ale to nie ja go znalazłem, tylko młoda – pokazał palcem na mnie, a ja się zaczerwieniłam. Nieładnie tak pokazywać palcem, nie stałam daleko!
- To przypadkiem jakoś tak było… – mruknęłam speszona, ale Emily uściskała i mnie
- Cud, że jest cały… W zamian moja Luxio nauczy twoją Shinx jakiegoś ruchu, chcesz? – pytała, a ja energicznie pokiwałam głową, zachwycona. W ten sposób Ava nauczyła się Strength, a ja zdobyłam przyjaciółkę… Tak, dostałam numer do Emily i przykazanie, by dzwonić w każdej potrzebie! Reasumując, to był dobry dzień. Udałam się z nią jeszcze do biura dyrektora, gdzie dziewczyna wychwalała mnie przed nim za sumienną pracę, grzeczną odsiadkę i pomoc w odnalezieniu zguby… Aż mi się głupio zrobiło. Przecież ja to wszystko zupełnie przypadkiem i niechcący… Tak po prostu wyszło, i tyle, co tu dużo na ten temat gadać, nie widziałam takiej potrzeby… Odebrałam kazę za całokształt, a potem podeszłam do Emily, żeby się pożegnać
- Hej, dzięki za całkiem udany dzień… Przy okazji, czemu wsadziliście mnie do celi z mordercą? – zapytałam nieco płaczliwie, bo to pytanie nurtowało mnie cały dzień
- Z mordercą? – Emily zmarszczyła brwi – Z tego, co mnie wiadomo, to ten gagatek miał odsiadkę za obrobienie sklepu z pokeballami, a nie za morderstwo… W dodatku zrobił to wczoraj i nadal czeka na rozpatrzenie sprawy… – dodała, a ja odetchnęłam z ulgą
- Nieźle mnie nastraszył, gadał tak jakby na serio to zrobił – wzdrygnęłam się lekko – No nic, będę się zbierać. Jeszcze raz dzięki za miły dzień i za trening Avy!
- Nie ma za co! – usłyszałam, a potem wyszłam. Na zewnątrz na chwilę odwróciłam się i znów spojrzałam na budynek. Teraz, w świetle wieczornych latarni, wyglądał o wiele bardziej okazale… Uśmiechnęłam się lekko i pognałam do domu. Tu chyba będę często i z radością wracać… Przynajmniej mam taką nadzieję!
---
Coby nie było – Ava znała już wcześniej Strength. Tak tylko uściślam ^^
_________________


 
  :
     
Gwen Brown 
Uszanowanko :)


Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 4703
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2016-02-11, 16:24   

2460$ dla pani :)
_________________
Karta Postaci|Bank|Box|Trofea|Dolary|Jeziorko|Kopalnia|Ogródek|Poke-KP
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.