Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-10, 20:30 Przygoda Black Lotus
Wytłumaczenie tytułu
Twoja gra ma być luźna i przyjemna, a Harumi to takie wolne dziewczę, które nie ma na głowie żadnych poważnych problemów. Czyż nie kojarzy Ci się to z piękną sceną, gdy Harry leci uradowany nad wodą na grzbiecie hipogryfa - istocie symbolizującej wolność?
15 września 2015r, godz: 11:20. - Haru, jesteś taka śliczna. Zawsze wstydziłem ci się to powiedzieć, ale ja cię... - piękny brunet, który zaczepił cię w trakcie wieczornego spaceru po parku, właśnie objął twe zaróżowione policzki w swoje ciepłe dłonie. Całe twoje ciało lgnęło do niego i wiedziałaś, co zaraz nastąpi. Wtem...
- CYNDAAA!
Piękny sen zniknął ci sprzed oczu w mgnieniu oka. Zamiast niego pojawił się pyszczek Cyndaquila oraz szczypanie w okolicach brody. Ten mały skubaniec znów obudził cię w najlepszym momencie używając do tego swojego gorącego chuchnięcia prosto w twarz. Piecze, piecze, piecze! Jak tak dalej pójdzie będziesz cała blada, a na twarzy murzynka. Najgorsze jest jednak to, że Blaze nie widzi niczego złego w swoich metodach budzenia cię i dodatkowo sprawiają mu one niesamowitą radość. Zaspana zerknęłaś na zegarek stojący przy łóżku. Ugh... 11:20. No to sobie porządnie pospałaś. Pewnie maluch jest głodny, stą to jękliwe "cyndaaa".
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-10-10, 22:10 Re: Przygoda Black Lotus
Stałam w parku pod jedną z kilkudziesięciu latarni w alejce a obok on, facet moich marzeń. A pomyśleć, że nie chciało mi się tego dnia w ogóle wychodzić z domu. Już zaraz jego usta miały spocząć na moich, gdy nagle poczułam pieczenie na twarzy.
- Czyżby ona aż tak mnie rozpalił? - pomyślałam w pierwszej chwili.
Po chwili twarz bruneta zdawała się jakby rozpływać, a na jego miejscu pojawił się pyszczek Cyndaquila. I wszystko stało się jasne. Blaze ponownie musiał obudzić mnie, przypalając mi twarz.
- Blaze! - w pierwszej chwili krzyknęłam na pokemona.
Chociaż w sumie to nie jest aż tak bardzo jego wina. Gdy tylko zanurzałam się w objęcia Morfeusza, obudzenie mnie było wielkim wyzwaniem. To że znalazł on najefektywniejszy sposób, jest teraz problemem tylko dla mnie.
- Dobrze przepraszam ciebie mały. - odparłam i pogłaskałam stworka po główce. - Ale nie rób tak następnym razem, dobrze?
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie wpół do jedenastej. Czyli zaspałam, zresztą tak jak zwykle, gdy znajdowałam jakąś interesującą książkę i siedziałam nad nią do długich godzin wieczornych, aż w końcu ją kończyłam.
- Pewnie jesteś głodny maluszku, co? - powiedziałem do stworka, usiadłszy na łóżku. - Zaraz zejdziemy na dół i zjemy coś pysznego.
Przeciągnęłam się, odstawiłam Cyndaquila na podłogę, po czym podchodzę do szafy, z której wyciągam mój dzienny strój przypominający nieco szkolny mundurek. Po przebraniu się biorę Blaze w swoje ramiona, po czym wraz z nim schodzę na dół i kieruję się do kuchni. Następnie odstawiam go, po czym zajmuję się przygotowaniem dwóch posiłków, jednego dla siebie, a drugiego dla ognistego stworzonka. Gdybym wstała wcześniej, pewnie miałabym okazję z nią zjeść, jednak teraz pewnie zajmuje się podopiecznymi jej hodowli.
________________________
* Ta scena w książce była bajeczka *^* (tym bardziej, że dla mnie Więzień to najlepsze część xD)
Mam nadzieję, że pierwszy odpis jest w miarę w porządku. Gdyby coś było nie tak to mów śmiało :)
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-10, 22:38
spoko jest ;) chociaż niedługo się pewnie nauczysz, że takie odpisy są ściankami wg Dais i rzadko się na nie trafia xd
-----------------------
Blaze krzątał się po kuchni w celu wyniuchania całej podłogi. Co prawda był już tu nie jeden raz, ale nadal wszystko go interesowało i lubił tropić nowe zapachy. Zwłaszcza, że twoja mama mająca codziennie kontakt z różnymi Pokemonami, przynosiła ze sobą za każdym razem coraz to ciekawsze wonie. O, jaka kochana, zostawiła wam na stole śniadanie. Dla ciebie kanapki z serem i herbatę w termicznym kubku, a dla Cyndy miskę pełną suchej karmy dla Pokemonów. Po skończonym posiłku ognisty jeż zaczął łasić ci się o nogi (całe szczęście, że nie "włączył" płomieni na grzbiecie!), jednak szybko owe łaszenie przemieniło się w nerwowe zwracanie ci uwagi, aż w końcu doszło do tego ciche popiskiwanie. Maluch drepcze w miejscu i niespokojnie kręci kuperkiem. O co może mu biegać?
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-10-12, 15:51
Patrząc na Cyndaquila, który niuchał w każdym zakątku kuchni, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Stworek był w tym domu z jakiś tydzień, jednak nadal zachowywał się, jakby przybył tutaj pierwszy raz i musiał dokładnie poznać każdy zakamarek domu. Uśmiech utrzymał i się dalej, gdy zobaczyłam na stole już przygotowane śniadanie, zarówno dla mnie, jak i dla Blaze'a. Podałam stworkowi jego miseczkę, po czym sama zajęłaś się swoimi kanapkami, które co jakiś czas popijałam ciepłą jeszcze herbatą. Po chwili oboje byliśmy już po posiłku. Cyndaquil zaczął wiercić się obok mojej nogi, najprawdopodobniej chcąc dać mi coś do zrozumienia.
- Co chcesz maluszku? - spytałam go, nie wiedząc jeszcze, co może on ode mnie chcieć.
Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co stworek mógł mieć na myśli. Minął już tydzień, a ja cały czas siedziałam w domu. Profesor Elm wysłał do mnie Cyndaquila, ponieważ chciałam wyruszyć w podróż, jednak jak na razie byłam cały czas w tym samym miejscu.
- Pewnie chciałbyś już wyruszyć, prawda Blaze? - zagaiła do stworka, mając nadzieję, że o to się rozchodzi. - W sumie to chyba i nadeszła pora, żebym opuściła rodzinne gniazdko. Jedyne co musiałabym zrobić, to spakować plecak i pożegnać się z mamą. - planowałam sobie na głos. - A potem w drogę. Ku nieznanemu! - zaśmiałam się pod nosem z mojego całkiem dużego entuzjazmu.
________________________
* Więc będziesz musiała się przyzwyczaić <3
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-12, 16:07
pfff, co to za pyskowanie osobie mądrzejszej od sb xd
----------------
Blaze ożywił się jeszcze bardziej, gdy powiedziałaś, że chyba nadeszła pora na opuszczenie rodzinnego gniazdka. Wydał z siebie zadowolony kwik i wybiegł z kuchni, po czym pomknął prosto do twojego pokoju. Gdy weszłaś do swojej sypialni chwilę po ognistym jeżyku, zastałaś go zajętego pomaganiem ci w pakowaniu. Mówiąc dokładniej zbiera z podłogi wszystkie skarpetki, jakie znajdzie i składa je na stos. Kiedy skończył owe zajęcie, zaczął czegoś szukać. Przedmiotem tym okazał się być twój plecak, który wisi sobie na oparciu krzesła. Maluch kręci się wokół niego i cicho popiskuje, jakby był jakimś radarem.
Starter: Mudkip
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 30 Gru 2014 Posty: 666 Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-10-12, 18:41
Musiałam trafić w dziesiątkę, bo Blaze od razu się rozweselił i zaczął latać wokół mnie. Po chwili już stworka nie było w kuchni i uciekł mi z mojego pola widzenia. Domyślałam się, gdzie mógł on pobiec i nie zawiodłam się. Blaze był w moim pokoju i pomagał mi, w swoim mniemaniu, spakować się na podróż.
- Dzięki za pomoc Blaze. - odparłam z uśmiechem do stworka, po czym zajęłam się pakowaniem potrzebnych rzeczy do plecaka, który wisiał sobie bezczynnie na oparciu krzesła.
W głowie co chwilę powtarzałam sobie listę najważniejszych rzeczy, które powinnam ze sobą spakować:
- PokeDex, Pokeballe, portfel z pieniędzmi, ubranie i bielizna na zmianę... Hmm... przydałoby się też wziąć coś do zjedzenia na drogę.
Jako że jedzenia raczej nie znalazłabym w swoim pokoju, zakładam jedno ramię plecaka na siebie i schodzę do kuchni, gdzie szukam czegoś suchego do jedzenia dla siebie i jakiejś karmy dla Cyndaquila. Gdy uda mi się, bądź nie uda, spakować i to, wychodzę z domu, a następnie szukam swojej mamy, żeby móc się z nią pożegnać.
________________________
* Ale że komu niby? Sam sobie nie pyskuję .-.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-12, 19:04
ha.ha.ha ;-;
-----------------------
Z kuchni udało ci się zabrać półtoralitrową butelkę wody mineralnej, paczkę herbatników i soczyste jabłko, które będziesz musiała zjeść jeszcze dzisiaj, żeby ci nie zgniło w plecaku. Dodatkowo przesypałaś z dużego pojemnika do woreczka 1kg karmy dla Pokemonów (dopisz sobie to wszystko do kapcia). Po opuszczeniu domu zaczęłaś rozglądać się za mamą. W odnalezieniu jej pomógł ci nie kto inny niż Blaze! Jeżyk wyniuchał Midori, którą zastaliście na tyłach waszego domu, gdzie podlewała plantację jagód.
- Dzień dobry. Jak się wam spało, śpiochy? - zapytała, uśmiechając się życzliwie. - Zjedliście śniadanie? Naszykowałam wam je w kuchni na stolę. Wybierasz się gdzieś, Haru? - ostatnie pytanie zadała z nutką podejrzliwości, zerkając na plecak wiszący na twoim ramieniu.
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-10-12, 23:03
Zadowolona, że udało mi się znaleźć prowiant przynajmniej na początek podróży, spakowałam to wszystko do plecaka i wyszłam z domu. Cyndaquil po raz kolejny okazał się nieocenioną pomocą, bo w jeden moment wyczuł zapach mojej mamy i doprowadził mnie do niej. Midori, moja ukochana mama, zajmowała się naszą niewielką plantacją przeróżnych jagód, którymi karmiliśmy podopiecznych naszej hodowli.
- Dziękuję bardzo za śniadanie. Zarówno ja i Blaze. - odparłam do kobiety z dużym uśmiechem na ustach. - Zaś jeśli chodzi o plecak... - wiedziałem, że mama od raz to zauważy. Sądziła, że jest ona świadoma, że nie sprowadziłam tutaj pokemona aż z przeciwległej strony Johto, żeby mieć towarzystwo. - Postanowiłam wyruszyć w podróż. Zwiedzić świat, zobaczyć nowe, wspaniałe miejsca. Istnieje nawet szansa, że po drodze spotkałabym Reia i Mirę.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-13, 07:32
- Ach, tak myślałam. Wiedziałam, że lada chwila nadejdzie ten dzień. Zwłaszcza, gdy przybył do nas ten mały urwisek - powiedziała, uśmiechając się do Cyndaquila, który kwiknął radośnie, aż z noska poszedł mu dym. - Spakowałaś wszystko? Pokedex? Pokeballe? Jedzenie i picie? Jakieś ciepłe ubranie? - zalała cię falą pytań, po czym coś ją olśniło i po chwili wyjęła z kieszeni spodni kartkę złożoną na kilka razy. - Proszę, na pewno ci się przyda - dodała, podając ci owy przedmiot, który okazał się być mapą regionu Johto. Potem nastąpiło już tylko matczyne przytulenie, podczas którego cichym głosem poprosiła cię, byś na siebie uważała.
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-10-13, 20:24
Pożegnania nigdy nie należały do najprzyjemniejszych momentów. Pamiętam, jak źle się czułam, gdy musiałam żegnać się z Rei'em i Mirą, gdy oni wyruszali w podróż. Byli to jedynie moi przyjaciele, a czułam się źle, więc nawet nie mogłam sobie wyobrazić, jak musiała czuć się mama. Przytuliłam się do niej mocno, po czym trzymałam jej ramiona wyprostowanymi dłońmi.
- Spokojnie mamo, wszystko spakowałam. - odparłam na pytanie mamy. - Blaze nie pozwoliłby mi o niczym zapomnieć. - starałam się nieco rozluźnić atmosferę, jednak wiedziałam, że nie będzie to najłatwiejsze.
Po otrzymaniu od mamy mapy regionu Johto, schowałam ją do plecaka, po czym znowu przytuliłam się do ciała kobiety. Wiedziałam, że nie będę tego mogła zrobić przez długi czas, dlatego chciałam... Właściwie sama nie wiedziałam, czemu dokładnie ma to służyć. Ale im bardziej przedłużałam ten moment, tym trudniej będzie mi się rozstać.
- Zatem... do zobaczenia mamo. - odparłam do kobiety, po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę furtki. Jednak po kilku krokach odwracam się i patrzę na swoją mamę jeszcze raz. - Kocham się.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-13, 23:22
Oj, niepotrzebnie się obróciłaś. Przez to zobaczyłaś, jak twoja mama ociera oczy, co oznacza, że już się rozpłakała. Oczywiście starała się to zakamuflować szerokim uśmiechem i radosnymi słowami "ja ciebie również, skarbie", ale wiedziałaś, jaka jest prawda. Aby niepotrzebnie nie przedłużać chwili rozstania, przyspieszyłaś. Po kilku minutach mogłaś się bezpiecznie odwrócić za siebie, nie martwiąc się, że zobaczysz zapłakaną Midori. Za to Blaze wygląda na tak uradowana jak nigdy przedtem. On w końcu nie zdążył przywiązać się do twojej mamy, więc nie myśli o żadnej tęsknocie. Po prostu cieszy się chwilą. Mówiąc dokładniej plącze ci się ciągle pod nogami i wącha teren. Już po chwili złapał jakiś trop. Kwiknął, by dać ci sygnał, że coś wywęszył i nie czekając, aż zareagujesz, pomknął ku pobliskim krzaczorom.
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-10-13, 23:32
Będąc coraz bardziej oddalona od tomu, tym coraz trudniej było powstrzymywać łzy, które chciały znaleźć ujście z moich oczu. Ja jednak postanowiłam być dzielna i trzymać emocje na wodzy. Blaze praktycznie nie poznał blisko mojej mamy. Spędził tutaj jedynie tydzień, a i tak większość czasu był przy moim boku, więc pewnie bardziej płakałby za mną. Dopiero teraz poczułam mokrą łzę na moim policzku.
- Nie bądź głupia. Przecież nie rozstajesz się z nią na zawsze. - pocieszałam siebie, obcierając łzę ręką.
Z mamą byłyśmy bardzo blisko związane. Mój ojciec opuścił nas zaraz po moich narodzinach. Rozstanie musiało być dla mamy ciężko, bo ilekroć chciałam się co nieco dowiedzieć o moim rodzicielu, ta od razu smutniała. Po pewnym czasie zaprzestałam pytań, jednak czasami zadawałam sobie pytania o tajemniczego pana Hasashi: kim tak naprawdę jest?, czemu odszedł?, co teraz robi?
Blaze jak zwykle plątał się pod nogami i obwąchiwał okolicę. Musiał złapać jakąś woń, bo po chwili wystrzelił jak strzała w pobliskie krzaki. Wiedziałam, że moje wołanie za nim mało przyniesie, więc jedynie mogłam pójść za nim i obejrzeć jego znalezisko.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-14, 11:31
zgiń!
----------------
Podążając za swoim starterem, dotarłaś w bardzo zakrzaczone miejsce. Musiałaś skupić się na Cyndaquilu, by nie myśleć o podrapanych przez krzaki nogach. Ku twemu miłemu zaskoczeniu nie było to wcale takie trudne, gdyż znalezisko Blaze'a okazało się doprawdy interesujące. Wytropił jajo! Biedna, porzucone jajeczko, które zostawione tu na pastwę losu może prędko stać się pokarmem dl wygłodniałego drapieżnika. Jajo ma kolor czarny albo ciemnoszary, a pośrodku widnieje na nim bordowy ślad o nieregularnym kształcie.
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2015-10-14, 12:16
Wbiegłam w krzaki zaraz za Cyndaquilem, ale nie pomyślałam o jednym. Ubrana byłam w krótką spódniczkę i koszulkę, a strój ten raczej niezbyt nadawał się do przedzierania się przez mocno zarośnięte miejsca.
- Gdzie mnie prowadzisz Blaze? - pytałam się stworka, dalej przedzierając się pomiędzy gałązkami krzewów.
W końcu udało nam się dotrzeć do znaleziska ognistego pokemona. Było nim samotne jajo. Wychowałam się na farmie i wiele razy widziałam różnego rodzaju jaja, jednak to nie wyglądało na żadne, które już miałam okazję widzieć. Oznaczało to, że należało ono do jakiegoś mniej popularnego w Johto gatunku pokemona. Tym bardziej wydawało mi się dziwne, że ktoś zostawił je tak po prostu w krzakach.
- Brawo Blaze, świetnie się spisałeś. - pogratulowałam swojemu podopiecznemu, po czym zbliżyłam się do jaja, żeby móc mu się dokładniej przyjrzeć.
________________________
* Nie robię ci na złość, samo tak wychodzi D:
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-10-14, 12:20
nie wierzę Ci ;-;
----------
Blaze wygląda na bardzo dumnego. Tak jak ty postanowił zbliżyć się do jaja. Okazało się, że skorupka jest dosyć chłodna, a to nie wróży dobrze dla jeszcze nienarodzonego Pokemona. W końcu nie bez przyczyny na farmie twoja mama wszystkie jaja umieszczała w ciepłym miejscu i opatulała kocami. O tym samym pomyślał widocznie Cyndaquil, gdyż zaczął delikatnie ogrzewać jajeczko swoim gorącym oddechem i żarem z nosa (;-;). Efekt był natychmiastowy. Skorupa zaczyna pękać!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.