Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2015-10-28, 08:24
We've come a long way, from where we began...
Autor Wiadomość
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-08-05, 19:25   

Poochyena zaszczekała na znak, że nie marzy teraz o niczym innym jak o misce pysznej mieszanki. Widziałaś ten błysk w jej oku i wiedziałaś, że teraz skoro już nazwa ta została wypowiedziana na głos, nie będziesz miała innego wyjścia jak znaleźć dla niej przysmak.
- Ja mogę poczekać - odpowiedział Edmund, spoglądając po reszcie. Elizabeth wzruszyła tylko ramionami co zapewne miało być jakimś sygnałem, po czym zniknęła, zatrzaskując za sobą okno.
- Pójdę z tobą i zajmę się grillem - zaproponował James. - Nie wypada, by dziewczyna sama dźwigała takie ciężary - dodał.
- Grill to nie ognisko, ale jest za. Marzę o tych małych kiełbaskach - oblizał się, a jego myśli powędrowały daleko. Pierwszy raz widziałaś, by pokazał tyle emocji.
- Tylko się pośpieszcie - poprosił Ed, ściskając twoją dłoń na pożegnanie.
Ruszyliście w stronę miasta. Ty i James. Choć raczej wyglądało to tak, że szłaś ty, po twojej lewej Stantler, po prawej Poochyena, a James maszerował obok, odcięty przez twoje pokemony. Wydawał się jednak tym nie zrażony.
Kiedy minęliście pierwsze zabudowania, James powiedział, że sklep, gdzie można kupić grill znajduje się w zachodniej części miasta, ale ty powinnaś skierować do czynnego całą dobę sklepiku spożywczego w jego wschodniej części. Miałaś iść cały czas przed siebie, później skręcić w lewo, a następnie wypatrywać neonowego napisu "Madeline 24h".
Ruszyłaś więc zgodnie z jego instrukcjami. Miasto było niemal wyludnione. Jedynie od czasu do czasu mijałaś powracającego po pracy ojca, biegnącą po dziecko do przedszkola matkę, czy młodych buntowników z papierosami w ustach. Drogę oświetlały ci lampy uliczne, które zapaliły się jedna po drugiej niczym w jakieś tajemniczej i sobie tylko znanej kolejności.
Sklep znalazłaś bez większych problemów. Przed wejściem rosły dwa bujne krzaki różane, które akurat kwitły swymi czerwonymi kwiatami. Automatycznie nachyliłaś się by je powąchać, a Stantler skubnął jeden z nich. Przez szybę ujrzałaś półki uginające się od towarów, a wśród nich samotnego, młodego sprzedawcę, układającego batony.
Już stąd, choć widziałaś go głównie z profilu i z tyłu, mogłaś stwierdzić, że jest przystojny. Średniej długości włosy o niemalże czerwonej barwie, czarne okulary, czarne dżinsy, biała koszula i fartuch. Choć wpatrywałaś się w jego wyuczone ruchy, on zdawał się nie zauważać, ze stoisz za szybą i patrzysz na niego.
- Nie mogę go znaleźć! - usłyszałaś głos dochodzący spod twoich stóp. - Alice, choć mi pomóc!
Spojrzałaś w dół, ale niczego nie zauważyłaś. Zresztą Aisling i Hjort zdawali się niczego nie zauważać. Czyżbyś miała omamy? Już miałaś wejść do sklepu, kiedy głos rozległ się ponownie. Wtedy też to dostrzegłaś. Niebieska, szpiczasta czapeczka zakończona dzwoneczkiem i wystająca z krzaka. Poruszała się to w jedną to w drugą stronę, zupełnie jakby czegoś szukała. Nagle uniosła się i pod czapeczką pojawiła się malutka główka. Duże, zielone oczy, mały nosek, szpiczaste uszy i uśmiechnięta buźka. Stworek nabrał powietrza, po czym ponownie zanurkował w listowie.
Potrząsnęłaś głową i przetarłaś oczy. Czy właśnie masz przed sobą skrzata?
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
REKLAMA 
Space Diva

Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2015-08-10, 22:32   

 
 
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2015-08-10, 22:32   

Czy ja przypadkiem nie nawdychałam się jakichś szkodliwych substancji? Bo na to mi to wygląda. Nie żebym nie wierzyła w siły nadprzyrodzone, ale to... to nie do końca to czego bym się spodziewała. Jakiś duch, zjawa czy upiór. Ale skrzat!? W osłupieniu obserwuję poczynania stworka. Przecieram oczy. Znowu. No nie mogę uwierzyć. Mmm. Wiem, że miałam się pośpieszyć z zakupami, ale nie mogę przepuścić takiej okazji. Znaczy, o ile to nie są jakieś omamy. Kucam przy stworku i delikatnie, nienachalnym ruchem, pykam palcem jego wymyślną czapeczkę.
- Hej, czego szukasz?
_________________
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-08-14, 09:39   

Nie wierzysz własnym oczom. Postanawiasz jednak przekonać się, czy aby coś ci nie zaszkodziło i przemawiasz do stworzenia. To jednak nie odpowiada skupione na poszukiwaniach . Słyszałaś jak nieustannie do siebie mamrotał i zupełnie nie zwracał uwagi na fakt, że tuż obok niego stoją dwa pokemony i człowiek. Czy stworzenie takie jak on nie powinno starać się ukrywać?
Wreszcie postanowiłaś innej metody. Dotknęłaś go. Skrzat podskoczył jak oparzony, tak, że czapeczka, aż spadła z jego głowy. Spojrzał na ciebie wielkimi oczami, otworzył usta i ... nie potrafił wypowiedzieć słowa. Kiedy już myślałaś, że coś powie, z jego ust wydostał się potworny krzyk. Zupełnie jakby zobaczył ducha. co dziwniejsze, twoje pokemony zdawały się niczego nie zauważać i tylko dziwnie ci się przyglądały.
- No już, nie drzyj się tak - usłyszałaś dziewczęcy głos, po czym tuż obok pierwszego skrzata, zupełnie znikąd pojawił się drugi. Dziewczynka nosiła podobny strój co chłopczyk, ale jej był fioletowy. Dłuższe włosy wyglądały jakby przycinała je tępym nożem.
Przerażony skrzat wskazał na ciebie palcem. Dziewczyna odwróciła się, zmierzyła cię wzrokiem, po czym znów spojrzała na skrzata.
- No i co z nią? Człowiek jak człowiek. Nie mało już ich się w życiu naoglądałeś? - pokręciła głową. - O jejku, na prawdę. Jesteś taki dziecinny, Aaron.
- Ale ... ale... ona ... mówi.
- Tak, Aaron ludzie też potrafią mówić - nadal naśmiewała się z kolegi. Nagle pochyliła się, po czym z tryumfem podniosła coś co wyglądało jak maleńki gwizdek.
- Ona ... widzi ... nas! - wystękał skrzat w czerwonej czapeczce. - Ona nas widzi, Alice! - wrzasnął.
- Co? - zapytał jakby od niechcenia, podnosząc gwizdek do ust. - Patrz znalazłam go - zaśmiała się, nabierając powietrza i gwiżdżąc.
Widziałaś jak Aaron nabiera powietrza, po czym coś mówi, ale w dźwięku gwizdka jego słowa zupełnie się rozmyły. Przeczytałaś jednak z ruchu jego warg to jedno, krótkie słowo. NIE.
Kiedy tylko ucichł gwizd, rozległ się inny dźwięk. Dużo gorszy, złowieszczy. Po plecach przebiegły ci ciarki i nawet twoje pokemony nagle zdały sobie sprawę, że coś się stało. Usłyszałaś coś jakby warczenie. Dochodziło z gąszczu na przeciw sklepu. I narastało. Instynktownie zrobiłaś krok w tył, akurat w momencie, kiedy spomiędzy krzaków zaczęło wyłaniać się stado Houndourów. Ich oczy były przekrwione, kły obnażone, a sierść skropiona krwią. Nie to jednak przeraziło cię do szpiku kości. Nad nimi unosiło się coś jeszcze. Coś jakby zjawy, ale niezupełnie. Połączenie ducha i zombie. Wyglądały jakby opętały stado i doprowadziły je do szaleństwa.
Te twarze ... te karykaturalne uśmiechy.
Twoje emocje pokazały skrzaty. Spojrzały na zjawy, na siebie, znów na zjawy i wrzasnęły tak, że omal nie pękły ci bębenki. Z piskiem rzuciły się do ucieczki, chowając się ... za twoimi nogami.
Demony zbliżały się. Niemal cię okrążając. Jedynym wyjściem był sklep. Tylko, czy szklane drzwi i okno je powstrzymają? Aisling zwinęła się w kłębek, jakby zamykając się przed światem.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Miszka 


Starter: Sigilyph
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 22 Lip 2015
Posty: 22
Wysłany: 2015-08-18, 07:18   

Coś tu jest nie tak. Począwszy od krasnoludków, które wydają się się być zdziwione faktem, że je dostrzegam - no, przynajmniej jeden jest w szoku - skończywszy na zjawach unoszących się nad oblepionymi dziwną mazią Houndourami. Zaraz, to chyba krew! Zaraz wpadnę w panikę. A co jeżeli to tylko wytwór mojej wyobraźni? Zawsze wierzyłam w takie rzeczy, mogłam więc najzwyczajniej w świecie sfiksować. Tyle że ludzie psychicznie chorzy raczej nie dopuszczają do siebie myśli, że coś jest z nimi nie tak. Co więcej - wierzą, że to co widzą musi być prawdą. ... Na błękitne pióra Articuno, co tu się do cholery wyrabia?! Stoję tak, sparaliżowana strachem i nie do końca wiem co począć. Kiedy niebezpieczeństwo zbliża się na niezbyt przyjemną odległość, postanawiam działać. Nie chcę tu zginąć. Nie chcę narażać Poochy i Stantlera. Rogacza czym prędzej zawracam do pokeballa, a pieseła chwytam na ręce.
- Wskakujcie - proponuję krasnoludkom.
Co począć? Przecież nie miałabym serca zostawić ich na pastwę losu. Tylko... gdzie ja właściwie mam uciekać? Czy jestem w stanie zostawić Houndoury w tyle na taką odległość by zbiec? Spoglądam na oszkloną witrynę sklepu. W sklepie? Że niby szkło ma mnie obronić przed tymi podłymi zwierzorami i zjawami? Ach, samo zdarzenie jest tak irracjonalne... że nie może się nie udać! Hyc, wskakuję do sklepu i zamykam drzwi z trzaskiem. Oby tu nie weszły, oby tu nie weszły, oby tu nie weszły... Boję się obejrzeć za siebie. Z drugiej strony robię z siebie idiotkę wpadając do sklepu w ten sposób.
- Dzień... dzień dobry - dukam. - Uch. Przepraszam za trzaski i hałasy.
Obracam się nerwowo. Oby odpuściły. Oby ich nie było. Zaglądam w głąb budynku, niby to rozglądając się za interesującym mnie towarem. Oby wejście do wnętrza podziałało. Nie chcę wpaść w panikę na środku sklepu. Zwłaszcza, że nikt nie zdoła mi pomóc. Ba, uznaliby to pewnie za jakiś histeryczny napad, a ja leżałabym na ziemi, rozrywana przez te psiory. ... Cudownie. W co ja się wpakowałam?
- Co to było... - mruczę do siebie pod nosem, cichutko.
_________________

multikonto Szinki
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-08-23, 10:04   

Masz wrażenie, że czas się zatrzymał albo przynajmniej zwolnił prawie do zera. Patrzysz w oszalałe ślepia stada psów, którym z pyska cieknie ślina o nieciekawej barwie i konsystencji. Widzisz przytulone do siebie skrzaty, które krzyczą w niebogłosy, a przynajmniej jeden z nich i właściwie to tak ci się wydaje, bo choć jego usta są otwarte nie dociera do ciebie żaden dźwięk. Zupełnie jakbyś straciła słuch. Patrzysz na swoje pokemony. Na skamlącą Aisling i gotowego do ucieczki Hjorta. Wolno, niczym zanurzona w kipiejącej toni, sięgasz po pokeball.
Czas wraca do normy. Odnosisz wrażenie, że nawet przyśpiesza.
Jak na podwójnej prędkości wracasz Stantlera do pokeballa, łapiesz pod pachę Aisling, wołasz na skrzaty i wbiegasz do sklepu, zatrzaskując za sobą drzwi i blokując je lodówką na lody, stojącą obok. Kiedy tylko robisz, słyszysz charakterystyczne uderzenia ciał o szybę. Chwiejnie cofasz się do tyłu, modląc, by szkło wytrzymało. Poochyena trzęsła się w twoich ramionach, a skrzaty siedziały w kącie, gdzie dziewczynka pocieszała chłopaka, który wydawał się tkwić w tak głębokim szoku, że tracił kontakt z rzeczywistością.
- Hej! Co się tu wyrabia - usłyszałaś za sobą zdenerwowany, męski głos.
Odwróciła się, stając twarzą w twarz z przystojnym szatynem. Stał z rękami na biodrach i oczekiwał odpowiedzi. Nie co dzień ktoś wpada do sklepu, przemeblowując go.
Coś ponownie uderzyło o okno wystawowe, zostawiając na nim zielonkawą, fosforyzującą maź.
- Co to było? - zapytał chłopak. Patrząc na plakietkę na jego piersi, poznałaś jego imię. John. Proste i pospolite, a jednak ładne. - Co to jest?! - podszedł do okna, nim zdążyłaś go powstrzymać. Szyba natychmiast zrobiła się niemal czarna, kiedy wszystkie ciała naparły na nią jednocześnie. Na szkle pojawiła się rysa. Jeszcze jeden taki atak, a może nie być ciekawie. Chłopak z przerażeniem odskoczył w tył i potykając się o nie rozpakowane pudło wylądował na ziemi, obsypany batonami.
- Na Arceusa, co opętało te Houndoury?!
Aisling cicho zapiszczała jakby w odpowiedzi ... albo obawie.
Jedno było pewne. Byłaś uwięziona.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2015-08-30, 19:33   

Ha, co ja sobie wyobrażałam! Że zwyczajna szyba powstrzyma te bestie przed dalszym natarciem? Że schowam się do sklepu i te istoty nagle sobie odpuszczą? Jak bardzo byłam naiwna. O tyle dobrze - choć po prawdzie wolałabym żeby okazało się inaczej - że ten mężczyzna też je widzi.
- Nie mam pojęcia - przyznaję.
A bardzo chciałabym mieć jakiś pewniejszy pogląd na sytuację, bo w chwili obecnej czuję się co najmniej zagubiona. Niedobrze, niedobrze! Chyba zaczynam powoli panikować. Rozglądam się po pomieszczeniu. Może jakiś przydatny przedmiot który spisze się w potyczce przeciwko opętanym? Tylko co...? Gaśnica? Przynajmniej na chwile mogłaby ograniczyć widoczność stworzeń i ostudzić ich temperament.
- Czy nie ma tu innego wyjścia? - podpytuję, spoglądając na sprzedawcę z nadzieją.
Byłoby cudownie! Ale znając moje szczęście... Na Articuno, co za niepokojąca sytuacja. Nie chciałabym tu zginąć. Nie jest to mój wymarzony scenariusz przebiegu dzisiejszego dnia.
- Aisling, wiem, że bardzo się boisz. To bardzo trudna sytuacja, ale musimy to jakoś przetrzymać. Mam do ciebie prośbę. Gdyby te Houndy wdarły się do środka, użyj protect by schronić nas za barierą. Wiem, że to męczące, ale liczę na ciebie. Resztą zajmę się ja...
Jakoś. Może.
_________________
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-09-02, 10:21   

Odgłosy z zewnątrz stawały się coraz głośniejsze. Aisling kuliła się w kącie, skrzaty zniknęły ci z oczu, a sprzedawca wydawał się jeszcze bardziej zagubiony niż ty. Czułaś jak ogarnia cię panika, a myśli kłóciły się ze sobą. Czy popełniłaś błąd wchodząc tutaj? Czy lepiej byłoby uciekać? Kim są te koszmarne istoty? Czy to wciąż pokemony?
Usłyszałaś dźwięk pękającego szkła. Na witrynie pojawiła się rysa, która z każdym kolejnym uderzeniem stworzeń, rozrastała się. Rozejrzałaś się za gaśnicą. Nie dostrzegłaś niczego co by ją chociaż przypominało. Rzuciłaś pytaniem w stronę sprzedawcy.
- Mamy jedną na zapleczu - powiedział, a ty odwróciłaś się dostrzegając niewielką zasłonę za kontuarem zapewne prowadzącą na tyły sklepiku. - Ale nie ma tam tylnego wyjścia - dodał, jakby czytając po części w twoich myślach.
Wydałaś rozkazy Aisling. Jeśli masz tu umrzeć ... nie poddasz się bez walki. Nie zamierzałaś jednak kłaść się na podłogę i umierać. Na pewno mogłaś coś jeszcze zrobić. Cokolwiek. Zrobiłaś krok w stronę zaplecza, kiedy wdzięk pękającego szkła zmienił się w odgłos roztrzaskującej się szyby.
Czas znów zwolnił. Widziałaś jak mężczyzna zanosi się krzykiem, jak odłamki szkła opadają na podłogę, a pierwsze z oszalałych pokemonów zamierza wskoczyć do środka. Automatycznie unosisz ręce w obronnym geście, czekając na koniec. Na ból, kiedy te wielkie, ociekające okropną mazią kły wbiją się w twoje ciało. Nic się nie stało. Uchyliłaś powieki, nie pamiętając, że je zamykałaś. Początkowo myślałaś, że szyba wróciła na miejsce. Chwilę zajęło ci zorientowanie się, że to Aisling postąpiła zgodnie z twoim poleceniem. Trzęsła się i wiedziałaś, że strach prędzej czy później sprawi, że atak przestanie działać. Wilczyca nie była na tyle silna, by powstrzymywać atakujące was stado.
Dała wam jednak czas, choć nie wiedziałaś na co go wykorzystać. Coś śmignęło na zewnątrz. Ujrzałaś blond włosy i wysoki kapelusz. James? Protect zniekształcał to co działo się na zewnątrz, ale oszalało stado przestało atakować sklep i zajęło się czymkolwiek, kimkolwiek znajdującym się na zewnątrz. Wszystko działo się okropnie szybko. Dziwne odgłosy walki, piski, wrzaski. Ucichły równie szybko jak się zaczęły.
Omal nie podskoczyłaś, kiedy drzwi otworzyły się i stanął z nich James. Umazany był w czymś co przypominało krew i maź zwierzęcia.
- Jesteś cała? - zapytał, sapiąc.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2015-09-02, 15:26   

Nie powiem, że całe życie przebiegło mi przed oczami, bo wcale tak nie było. Albo to jakaś bujda, albo gdzieś w głębi ducha wiedziałam, że to nie może się tak po prostu skończyć. Znaczy, nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Bo jak to tak? Ledwie zaczęłam podróż, a mam niby zginąć na podłodze jakiegoś przypadkowego sklepu?! Nie ma takiej opcji. Z czasem dociera do mnie jak bardzo się myliłam. Gdyby sytuacja rozwinęła się choć odrobinę inaczej... mogłabym skończyć bardzo źle. Sama nie wiem co czułam gdy te stwory z coraz to większą siłą napierały na tarczę wytworzoną przez Poochy. ... Och, moja biedna Poochy! Chwytam stworzenie na ręce i przytulam ją do siebie. Mocno, mocno, mocno. Może aż za mocno.
- Biedactwo. Przepraszam. Wszystko jest już w porządku. Te złe stworzenia już poszły. Nie wrócą - sepcę jej na uszko.
Głaszczę ją przy tym i kołyszę uspokajająco. Mam nadzieję, że nie wywoła to zbytniej traumy. Już i tak chodzi roztrzęsiona. Taka sytuacja z pewnością nie podziała na nią pozytywnie. Niech to wszystko szlag trafi. Nagle uświadamiam sobie, że nic mi się nie stało. No tak. Naprawdę nic się nie stało. A wszystko to dzięki Jamesowi. Spoglądam na niego otępiałym wzrokiem.
- James... nic ci nie jest?
Podrywam się z ziemi, z Aisling na rękach.
- Ta krew. To twoja czy... czy tych dziwnych... na Articuno, co to właściwie było?
Chwila ciszy. Czy James zadał jakieś pytanie? No tak, faktycznie, zadał.
- Wracając to pytania, tak, jestem cała. Tylko trochę jakby w szoku. Nie wiem. Dziękuję.
_________________
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-09-08, 09:45   

Tulisz Aisling, początkowo nie dostrzegając, że biedaczka zemdlała w twoich ramionach. Walka o życie była dla niej tak traumatyczna, że postanowiła odgrodzić się od niej utratą przytomności. Utuliłaś ją ponownie, podnosząc głowę i zerkając na Jamesa.
- Ze mną okey - powiedział lekko, jakby wrócił ze spaceru, a nie mierzył się ze stadem oszalałych, opętanych pokemonów. - Poczekaj na zewnątrz. Myślę, że czas wracać do obozowiska - dodał.
Posłusznie skierowałaś się ku drzwiom. Nie wiedziałaś do końca co sprawiło, że go posłuchałaś i zaufałaś, że na zewnątrz nie ma już żadnego niebezpieczeństwa. Nim jednak znalazłaś się na zewnątrz usłyszałaś jak blondyn rozmawia ze sprzedawcą, uspokaja go.
- Nie, wiem co widziałem! - prawie wrzasnął. - To były demony! A ty ... ty je zabiłeś!
- Myślisz się. To przestraszone stado. Spłoszyło się i pognało przed siebie na złamanie karku. Uspokoiłem je i pokemony wróciły do lasu - mówił krótkimi zdaniami, kładąc nacisk na każde z nich z osobna. Zapewne chodziło mu o to, aby sprzedawca dobrze go zrozumiał.
- Na pewno?
- Tak. Po co miałbym kłamać - nie słyszałaś jeszcze, by głos Jamesa miał taki ton. Niby nie znasz go długo, ale nie sądziłaś, że może zachowywać się tak... dorośle? Sztywno?
Znów znalazłaś się w mroku nocy. Głosy z wewnątrz ucichły. Choć szyba była wybita, docierały do ciebie jedynie strzępki zdań, wyrazy nie składające się w logiczną całość. Przestałaś skupiać się na ich zrozumieniu.
Chłodne powietrze przyjemnie owiewało ci twarz. Aż do teraz nie sądziłaś, że tak się spociłaś. Na chodniku wciąż widać było ślady walki. Zieloną maź, krople krwi. Dziwnym jednak sposobem stawały się coraz bardziej niewidzialne, jakby wsiąkały w ziemię, a raczej chodnik. Machinalnie głaskałaś swojego pokemona, czekając na towarzysza.
James wyszedł ze sklepu jakieś pięć minut później. Kiedy na niego spojrzałaś, uniósł w górę worek z jedzeniem i wyszczerzył się w typowym dla niego uśmiechu.
- Pozostali na pewno się martwią. Powinniśmy wracać - oznajmił. - Chyba nie masz mi za złe, że odbębniłem zakupy za ciebie? - zapytał, widząc twoje zmieszanie. - Obsługa tego sklepu jest strasznie toporna. Nic dziwnego, że niczego nie kupiłaś - podszedł do ciebie, kładąc rękę na Aisling. - Co z nią?
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2015-09-09, 19:49   

- Oczywiście, że nie mam ci za złe w sprawie zakupów. Nie jestem do końca pewna czy byłabym w stanie dokonać odpowiednich... wybrać odpowiednich produktów. Jestem taka rozkojarzona. A, daj, poniosę chociaż! - chwytam jakąś siatkę z zakupami.
Nawet gdybym chciała to zbytnio mu nie pomogę. Muszę trzymać Poochyenę w szczelnym uścisku.
- Zemdlała ze strachu. Wszystko będzie dobrze, muszę ją tylko ocucić i uspokoić. To już w przyczepie. Nie chcę ryzykować z roztrzęsioną Aisling na środku obcego jej miasta, to wcale jej nie pomoże.
Biedne to, przerażone, zemdlone. Mogłam się tego spodziewać, ale szczerze powiedziawszy wcale tego nie przewidziałam. I tak była dzielna. Broniła mi dopóki starczyło jej sił i nerwów. Powinnam być jej ostoją, a tymczasem chroniłam się za jej tarczą... Nie ma co się obwiniać. Byłam zaskoczona. Kto by nie był? Zwykła reakcja ochronna. Jedna rzecz mi tu nie pasuje. Jakim cudem James rozprawił się z tymi bestiami w tak prosty i szybki sposób? Znaczy, nie mi tu oceniać czy było mu łatwo, ale na pewno poradził sobie lepiej niż człowiek, który zetknąłby się z takowym zjawiskiem po raz pierwszy.
- Mogę cię o coś zapytać? - spoglądam na niego kątem oka. - Tylko błagam, nie wciskaj mi bujd. Sprzedawca dał się przekonać, że to tylko rozwścieczone kundle, ale ja dokładnie wiem co widziałam. I nie, to nie były żadne zwidy. Widziałam te małe istotki. Skrzaty, krasnoludki, jeden czort jakby je nazwać. I wydawały się zszokowane do granic możliwości kiedy spostrzegły, że zauważam ich obecność. A późnej te psiska i to coś co unosiło się nad nimi. Demony? Duchy, zjawy? Cokolwiek to było, opętało te stworzenia. Rozwścieczony z jakiejś przyczyny zwierz wygląda zgoła inaczej. Chyba że wolisz wersję, że oszalałam z paniki bądź zwyczajnie zwariowałam, ewentualnie, że nie zauważyłeś nic nadzwyczajnego. Mogę z tym żyć. Póki nie wydarzy się coś bardziej niezrozumiałego czy niebezpiecznego.
Przyglądam mu się wnikliwie. A może on naprawdę nic nie wie? Nie. Wcale mi na to nie wygląda. On doskonale zdaje sobie sprawę z tego co się wydarzyło. I nie bez powodu w tak szybkim tempie rozprawił się z tymi istotami. A, najwyżej weźmie mnie za wariatkę albo pomyśli, że słaba i bezbronna Zoyka jest w takim szoku, że aż dziw, że nie pomdlała razem ze swą wierną, psią towarzyszką. Nah, chcę być już w naszym obozie, zaszyć się w przyczepie i odsapnąć. Do głosu dochodzi mój nieco burczący brzuch, sugerując zapewne, że powinnam wziąć udział w grillu... Tak. To o wiele lepsza opcja niż zamknięcie się w przyczepie. Tylko trzeba będzie ukoić skołatane nerwy Poochy, ale sądzę, że zapach smakowitego mięska podziała choć odrobinę uspokajająco.
_________________
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-09-13, 20:15   

Wracaliście do obozu. Ściskałaś w ramionach śpiącego psiaka, głaszcząc ją, aby odpędzić koszmary. W przyczepie się nią zajmiesz. James niósł zakupy i zachowywał się jakby zupełnie nic się nie stało. Poczułaś coś dziwnego. Irytację? Co się właściwie stało? To pytanie cały czas kłębiło ci się w głowie, ale dopiero teraz uderzyło cię jak bardzo potrzebujesz na nie odpowiedzi.
Zrobiłaś trzy szybkie kroki, aby dogonić chłopaka, a nawet lekko go wyprzedzić, po czym usilnie starałaś się zwrócić na siebie jego uwagę, przykuć go wzrokiem. Kiedy wasze spojrzenia się skrzyżowały, wiedziałaś, że go masz. Zadałaś swoje pytanie, oczekując, że James powie ci prawdę.Nie spodziewałaś się jednak, że będzie to takie proste.
- Skrzaty? Krasnale?- być może udawał, być może był świetnym aktorem, ale dostrzegłaś szczere i autentyczne zdziwienie. - Jesteś pewna, że ich sobie nie wyobraziłaś? Wiesz, ludzie w głębokim stresie i obawie o własne życie, widzą różne NIE prawdziwe rzeczy.
Kiedy jednak widział, że wierzysz szczerze w to, że je widziałaś, nie zamierzał w to wątpić. Nie kontynuował jednak ich tematu. Gdy wspomniałaś o duchach. Na to pytanie znał odpowiedź.Nie udzielił ci jednak odpowiedzi.
- Są rzeczy, o których lepiej nie wiedzieć - uciął, wznawiając marsz i uciekając przed twoim wzrokiem,
Dogoniłaś go nie dając za wygraną. Przecież tutaj chodzi o ciebie. O zapewnienie, że nie zwariowałaś. A fakt, że być może wyimaginowałaś sobie parę skrzatów, wcale ci w tej chwili nie pomagał. Czułaś, że wariujesz. Nie dosłownie, bardziej z frustracji, niewiedzy.
- Zoya - James nagle zatrzymał się, łapiąc cię za ramiona i spoglądając głęboko w oczy. Jego wzrok był tak przeszywający, że w pierwszej chwili omal nie krzyknęłaś z przerażenia. - Zostaw TO! Zapomnij! Nic dobrego nie przyjdzie ci z tej wiedzy. Same kłopoty.
Puścił cię, wracając do marszu. Obóz był już niedaleko. Słyszałaś odgłosy wesołej rozmowy. Byłaś pewna, że to koniec tematu. Blondyn jednak rzucił ostatnim zdaniem.
- Jeśli chcesz wiedzieć, zapytaj Edmunda, ale ... - urwał, wziął głęboki oddech i nim zostawił cię na środku drogi, dodał. - Nie mów, że cię nie ostrzegałem.
W brzuchu ci burczało. Mocniej przytuliłaś Aisling, kierując się ku obozowi. Najwyraźniej drążenie tego tematu nie przyniesie niczego dobrego.
-Psss - usłyszałaś dźwięk dobiegający gdzieś z ziemi. Rozejrzałaś się w poszukiwaniu jego źródła. Wśród krzaków wystawała mała, czerwona czapeczka. Skrzat wyszedł z ukrycia machając do ciebie energicznie. Kiedy wasze oczy się spojrzały znów miałaś wrażenie, że jest zdziwiony, że go widzisz.
Czy ty ... wariujesz?
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2015-09-23, 17:32   

- Hej, James. ... Przepraszam. Nie chcę się wtrącać w coś co mnie nie dotyczy. Ale postaw się w mojej sytuacji. - Rzucam jeszcze w stronę przyjaciela nim pozwolę zniknąć mu z linii mojego wzroku.
Czuję się źle. Jeszcze gorzej niż w momencie ataku. Słowa Jamesa wzbudziły we mnie jakieś dziwne uczucie. Czyżby poczucie winy, że próbuję zagłębić się w sprawy o których nie mam najmniejszego pojęcia? Wstrzymam się z rozmową z Edmundem. Nie chcę psuć nikomu kolacji. Sama przecież zgłodniałam, o czym daje mi znać burczący brzuch. Uch, jak ja tego nie lubię! I nagle staję jak wryta. Pssst. Odwracam się i co widzę? Tego przeklętego skrzata. Ja chyba naprawdę oszalałam. Głęboki wdech. Rozglądam się. Czy James poszedł już kawałek dalej? Nie chcę żeby przyglądał mi się jak niespełna rozumu blondynce. Chociaż kolor włosów akurat ma tu najmniejsze znaczenie. O czym ja w ogóle myślę? Wygląda na to, że się zestresowałam. Kucam.
- Na wstępie zaznaczę, że nie musisz się mnie obawiać. Jestem duża, to fakt, ale muchy bym nawet nie skrzywdziła! - zapewniam.
Nie chcę żeby uciekł. O ile w ogóle istnieje. A muszę się właśnie upewnić czy to nie przypadkiem wymysł mojej chorej wyobraźni. Nie ukrywam zdziwienia. Prawdopodobnie jestem równie zdziwiona co pan skrzat.
- To zapewne zabrzmi głupio, ale czy ja zwariowałam, czy ty naprawdę istniejesz?
I padło to pytanie. Chociaż nie oczekiwałabym prawdy od wytworu swojej - prawdopodobnie - pokręconej wyobraźni.
- A jeżeli istniejesz to co jest grane? Skąd to zdziwienie, że cię widzę? Nie, źle ujęte. Z wcześniejszych słów wywnioskowałam, że ludzie was nie widzą. Kurde, co tu się wyrabia? - zagaduję dalej.
Muszę dostać odpowiedź! Choćby coś w stylu nie wiem, ale nie oszalałaś. To by było całkiem w porządku. ... Najbardziej na świecie chciałabym zapomnieć o tym co się dzisiaj wydarzyło i móc na spokojnie zjeść kolację, a później zaciągnąć Edmunda do przyczepy. I poprzytulać. Tak. Ale oczywiście nie mogę, bo stoi przede mną skrzat.
_________________
 
     
Chmurek 
Lazy Batman


Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 1004
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-09-28, 09:09   

Ostrożnie, tak, żeby nikt nie mógł cię dostrzec podbiegasz ukradkiem do krzaków, kucasz i przebijasz skrzata wzrokiem mając nadzieję, że jeśli jest wytworem wyobraźni, zniknie. Wciąż tam stał, choć już mniej pewnie. Chyba się przestraszył. Postanawiałaś nie zwracać na to uwagi, byłaś żadna odpowiedzi, chociaż jednej i zamierzałaś ją otrzymać.
- Mam na imię Aaron. I zapewniam cię, wbrew powszechnej opinii, że istnieję - ukłonił się lekko, zdejmując czapeczkę, pod która ukrywał burzę sterczących, zielonych włosów, po czym nakładając ją z powrotem, wyprostował się. - I zapewniam panienkę, że nie oszalała. Widzi mnie panienka zapewne dlatego, że posiada panienka dar dostrzegania albo też została panienka przeklęta - pokiwał rzeczowo głową jakby zgadzając się z własnymi słowami.
W głowie odbiło ci się słowo "przeklęta". Tego jeszcze brakowało. Zapewne Elizabeth.
- Przyszedłem, gdyż chciałem panience podziękować za ratunek. Moja siostra zawsze pakuje nas w kłopoty i gdyby nie panienka zapewne zostalibyśmy zjedzeni przez Opętańce - posmutniał i pokręcił głową. - Nawet panienka nie wie jak ciężko się nią opiekować. Strażniczka zawsze wyznacza nam zadania, które byłby o wiele łatwiejsze, gdybym mógł się nimi zajmować sam - spojrzał na ciebie wystraszony i szybko dodał. - Przepraszam panienkę, nie chciałem zarzucać panienkę moimi żalami. Panienka pozwoli - ukłonił się i zniknął.
Odetchnęłaś głęboko, kładąc Aisling na ziemi i zakrywając dłońmi oczy.
Poczułaś, że ktoś łapie cię w pasie. Pewnie, a jednocześnie delikatnie. Druga ręka wędruje do twojej twarzy, nie pozwalając ci oderwać od niej swoich dłoni. Chciałaś się wyrwać, ale uścisk był mocny. Poczułaś jak oprawca przyciąga do siebie twoje ciało. Czułaś go na sobie. Jego ciepły oddech na karku. Tuż przy uszu.
- Zgadnij kto to - miękki głos Edmunda wdarł się do twojej głowy pozwalając ci się rozluźnić. Skubnął cię delikatnie w ucho, po czym jednym ruchem odwrócił do siebie i odkrył oczy. - Niespodzianka - pocałował cię.
Uniosłaś wzrok napotykając jego spojrzenie. Wiedziałaś, że on wie, a on wiedział, że ty wiesz. Żadne z was jednak nie poruszyło tematu. Nie teraz. Czułaś ciepło jego ciała, bicie serca. Byłaś bezpieczna. Przy nim nic ci nie grozi.
- A gdzie twój obrońca?- zapytał, spoglądając ponad twoim ramieniem. - Czyżbyś przehandlowała go w mieście? - uśmiechnął się zadziornie, po czym dodał. - Obyś kupiła jakieś mięso, James nie potrafi robić zakupów - westchnął dramatycznie jak zawsze odgrywając jakąś rolę. - I mam nadzieję, że jesteś głodna, bo kiełbaski już się grillują - wyszczerzył się.
_________________
KP | BOX | BANK

 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.