Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2015-09-27, 20:02
Is someone else in me just waiting to break free?
Autor Wiadomość
Soniacz


Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014
Posty: 206
Skąd: Opole
Wysłany: 2015-07-20, 23:00   

Teraz dotarło do mnie, jak głupio zabrzmiało to, co właśnie powiedziałam. Nie wiem? Annabelle pewnie miała rację. Nie da się "nie wiedzieć" jeśli chodzi o takie rzeczy. A jednak ja naprawdę nie wiedziałam, jak jej odpowiedzieć. Vincent... okej, na sam jego widok faktycznie zaczynałam się czuć niezwykle i... i może naprawdę go kocham, ale mimo wszystko źle się z tym czułam. Raz, ze względu na jasnowłosą, a dwa, przez samą siebie, bo mimo że nie wierzę, bym mogła być dostatecznie dobra dla niego, to nie potrafię się tego dziwnego uczucia pozbyć.
Anna chyba miała rację, w życiu nikogo nie kochałam: nawet Arsene. I chyba nie potrafiłam nawet zrozumieć, czym tak właściwie to jest. Chyba jeszcze wiele musiałam się nauczyć.
Zatrzymałam dziewczynę tuż przed tym, jak ta odeszła.
-Ja... w takim razie będę z tobą walczyła! - Oznajmiłam zdeterminowana, sama nie wiedząc, czy to tego właściwie chcę. A mimo to, na mojej twarzy samoistnie wyrósł szeroki uśmiech, z którym to pojawiłam się u progu Vincentowego pokoju.
I natychmiast spełzł z mojej twarzy, kiedy usłyszałam jego słowa.
-Co? Ale... jak to? Przecież nie mógł nigdzie wyjść, drzwi były zamknięte! - Zawołałam, odruchowo przeczesując całe pomieszczenie wokół. - Nie ma...? Musiał wyjść, kiedy Anna nas zobaczyła. - Zarumieniłam się. - Chodź, musimy go znaleźć! - Sama nie wiedziałam, skąd u mnie nagle się wzięło tyle energii, ale de facto byłam za tego miśka odpowiedzialna. Z rzeczy, którzy nauczyli mnie lekarze w ośrodku, przede wszystkim było poczucie odpowiedzialności - kiedy coś schrzanisz, musisz to jak najszybciej naprawić. Nie czekając zbyt długo, zaczęłam się rozglądać wzdłuż korytarza.
_________________


Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
 
     
REKLAMA
KRZĄCZ!

Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-07-30, 22:39   

 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-07-30, 22:39   

- Spokojnie, nie krzycz. Jeszcze go wypłoszysz. W końcu to, że wstał o własnych siłach, to już jakiś plus. – Powiedział tym razem bez uśmiechu. Czyżby wciąż miał za złe Sonnii pobudkę? Ton miał spokojny, chociaż sam skrupulatnie przeszukiwał każdy zakątek pomieszczenia. I w końcu jego wzrok padł na uchylone drzwi do jego pokoju. Zawołał gestem ręki Sonni i oboje weszli do środka. Bingo, chociaż zastany tam widok nie należał zdecydowanie do tych normalnych. Misiu zwinięty w kuleczkę, w tak zwanej pozycji żółwia zajmował sam środek łóżka Vincenta. To by było nawet całkiem urocze, gdyby pod nim, a dokładniej na podłodze nie spała smacznie Sophie, tuląc do siebie jedynie małego jaśka w kusej, jasnej koszuli nocnej.
- Ma… Mocno sen. – Przyznał mężczyzna tonem, który wskazywał na duży podziw i uznanie. I owszem – sen był na tyle mocny, że czarnowłosa nawet nie drgnęła, kiedy para weszła do pokoju. Przeciwnie postąpił misiek, bo usiadł na wyrku, pokiwał się w przód, w tył, otarł zaspane oczka i… Wlepił je prosto w Sonni. Wydał z siebie cichy, łagodny odgłos i wyciągnął łapki ku dziewczynie.
- No… Chyba się tak szybko od niego nie uwolnisz. – Przyznał, uśmiechając się lekko na ten widok.
_________________


 
     
Soniacz


Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014
Posty: 206
Skąd: Opole
Wysłany: 2015-07-30, 23:25   

Chciałabym nieco bardziej nacieszyć oczy tym misiem, z tym że, no właśnie, widok śpiącej Sophie nieco w tym wszystkim przeszkadzał. Rzuciłam Vincentowi niepewne spojrzenie, biorąc futrzaka na ręce. Miałam kiedyś pluszaka, który wyglądał prawie identycznie, dostałam go na dziewiąte urodziny od tej miłej pani, która tam sprzątała, właściwie jako jedyna myślała kiedykolwiek o moich urodzinach... o ile można je było nazwać urodzinami. To bardziej jak „data stworzenia”? Wolę o tym nie myśleć. Właściwie spałam z nim aż do chwili, kiedy uciekłam ze szpitala – niestety, nie mogłam wziąć go ze sobą. Głupio przyznać... ale tęsknię za nim. Cóż, muszę się jakoś nauczyć spać bez maskotek, to chyba nic trudnego?
-Czy to okej, żebyśmy ją tak zostawili? - Zapytałam się, i, nie czekając na odpowiedź, przykryłam ją kocem/kołdrą, czy czymkolwiek, co mogłam wziąć z łóżka obok – uprzednio puszczając na chwilę zajmującego moje ręce misia. Cóż, raczej się nie przeziębi, jak zdążyłam ją do tej pory poznać, ale zaszkodzić raczej też nie zaszkodzi? Przejechałam dłonią po futerku stworka, który potem znowu, jeśli tylko wyraził na to ochotę, wylądował na moich rękach. Przydałoby mu się jakieś imię. Może poproszę Annę o pomoc? Na pewno się na podobnych rzeczach zna.
Zaraz potem przypomniało mi się to wydarzenie sprzed kilku minut, aż dziw bierze, że nadal ten chłopak chciał normalnie ze mną rozmawiać. Cóż, Vinnie na pewno nie był szczególnie zadowolony z faktu, że nazwałam go idiotą, prawda? Należą mu się przeprosiny. Nigdy nie byłam w tym zbyt dobra. - Umm, Vincent, nie gniewasz się, że tak na ciebie nakrzyczałam? Przepraszam, trochę mnie poniosło...
_________________


Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-08-19, 01:09   

- Tak. – Odpowiedział bez namysłu. – To jest jak najbardziej normalne w jej przypadku. – Zapewnił ją.
Mimo wszystko widok tak przejętej Sonni sprawił, że po prostu oparł się o bok futryny drzwi i obserwował jej poczynania z delikatnym uśmiechem na twarzy. Zerknął na misia, który ponownie wyciągnął łapki do swojej nowej właścicielki, kiedy ta spełniła swój obywatelski obowiązek.
- Jak mogę brać na poważnie jakiekolwiek przeprosiny, jeśli stoisz przede mną w piżamie z roztrzepanymi włosami i trzymasz ta miniaturkę na rękach? – Zapytał podnosząc jedną brew ku górze. Prze chwilę wyglądał, jakby mu to przeszkadzało, ale zaraz na jego twarz znów wrócił uśmiech. O ile to możliwe, roztrzepał jej włosy jeszcze bardziej. - Daj spokój, Sonniu. Ann krzyczy tak na mnie kilka razy w miesiącu. Wciąż nie wiem o co chodziło. – Stwierdził rozbawiony i tak jak stał, czyli na boso powędrował do kuchni. – Co na ścienianie? W sumie nie ma dużego wyboru. Mam nadzieję, że lubisz jajecznicę?
_________________


 
     
Soniacz


Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014
Posty: 206
Skąd: Opole
Wysłany: 2015-08-19, 18:59   

Faktycznie, chyba nie wyglądałam teraz zbyt... ładnie. Nie sądziłam, że to może mieć dla Vincenta jakiekolwiek znaczenie, ale kiedy poczynił tą uwagę na temat włosów, mało brakowało, a wypuściłabym miśka z rąk, tylko po to, aby zacząć ogarniać te kudły. Jakoś... nawet nie pomyślałam, że może być z nimi coś nie tak. To wszystko, co się zdarzyło w ciągu ostatniego dnia sprawiło, że teraz wyjątkowo nawet nie pomyślałam nawet o uczesaniu się. Spanikowana zaczęłam gładzić ręką swoje włosy, by choć trochę doprowadzić je do ładu, ignorując stojącego przede mną Vinniego.
Zarumieniłam się, rzucając w jego stronę przepraszające spojrzenie. Swoją fryzurą zajmę się potem(O ile Anna mnie w tym nie wyprzedzi), bo teraz... teraz to ja sobie tylko wstyd przynoszę! Coraz bardziej zażenowana pozwoliłam się poczochrać.
-Jajecznica będzie okej. - Przytaknęłam, ruszając za chłopakiem, trzymając się nieco z boku i nie do końca wiedząc, o czym mogę z nim rozmawiać. - Pomogę ci. - Zaoferowałam.
_________________


Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-08-28, 00:32   

I zdecydowanie nie miało znaczenia. A przynajmniej nie w tym kierunku, w którym myślałaś. Rozbawiony przez chwile patrzył, jak próbujesz doprowadzić swoje włosy do pierwotnego stanu i ostatecznie postanowił Ci to wszystko zepsuć. Poczułaś jak jego duża ręka czochra Ci czubek głowy pozostawiając fryzurę w jeszcze gorszym stanie.
- Źle mnie zrozumiałaś. Tak jest lepiej. – Stwierdził wyjątkowo dumny ze swojego dzieła.
Istotnie – w lodówce leżało tylko kilka wyjątkowo dużych jajek i kończące się dodatki. Takie jak masełko czy pare plasterków szynki. Vincent pod żadnym pozorem nie pozwolił Ci podchodzić do kuchenki. Nie można przeszkadzać mistrzowi kuchni w przygotowaniu tak skomplikowanego dania jak jajecznica. Poza tym przyjął, że pokrojenie szynki i posmarowanie wierzchu chlebka masłem w zupełności wystarczy jako Twój wkład.
Po krótkim czacie na stole zbitym z desek wylądowały trzy talerze z jajecznicą w towarzystwie kromki chleba. Vinnie podsunął Ci też obok talerza małą miseczkę z Pokejedzeniem dla Keitha i miśka. Ptaszyna choć mocno zazdrosna postanowiła pozwolić miśkowi na to, by to on pierw się poczęstował.
- Smacznego. – Rzucił Vinnie i wyszedł z kuchni. Przez otwarte drzwi widziałaś, jak szuka reszty swojej garderoby. W tym kurki. Czyżby gdzieś wychodził? W międzyczasie do kuchni weszła Annabelle z nienaganną fryzurą, ubrana w puchaty sweterek, a zaraz za nią Sophie, która ziewnęła na wejściu do dłoni. Sama miała spodnie i koszulkę, która jak zwykle odkrywała jej pół brzucha.
- Dzień dobry... - Wymamrotała szatynka i usiadła do śniadania.
_________________


 
     
Fokstrot 


Starter: Munchlax
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 113
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 282
Skąd: Teheran
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2015-08-28, 01:02   

A-ale jak to: tak lepiej? Poczułam się, jakby ktoś właśnie próbował zburzyć cały dotychczasowy porządek, mojego świata, w którym włosy były absolutną świętością i noszenie takich postrzępionych kudłów absolutnie nie wchodziło w grę. A z drugiej strony, powiedział to Vinnie, chyba tylko przez wzgląd na to postanowiłam wziąć parę głębszych oddechów i zostawić ten nieład, do którego ponownie chłopak doprowadził na mojej głowie. Anna pewnie nie będzie z tego powodu zadowolona, ale cóż... będę musiała jakoś wytrzymać jej złość.
Nie śpiesząc się zjadłam wszystko, czym mnie facet postanowił uraczyć, między kolejnymi kęsami chleba patrząc, jak sobie radzą oba moje(Jeśli mogę uznać miśka za "mojego") pokemony. Kiedy tylko zjadły, wzięłam je na ręce. I Natu i Teddiursę, aby żaden z nich nie mógł być zazdrosny w stosunku do drugiego.
-Cieszy mnie, że zaczęliście się dogadywać. - Rzuciłam do Keitha, mając nadzieję, że jego zazdrość w końcu minęła.
Zobaczyłam Annę i miałam nadzieję, że nie zamierza dzisiaj znowu robić za moją osobistą fryzjerkę. W zasadzie, podobał mi się ten narzucony przez Vincenta "styl".
-Hej, Vinnie, wychodzisz gdzieś? - Zwróciłam się do chłopaka, widząc, jak ten kompletuje kolejne części swojego stroju. Właściwie miałam nadzieję, że uda mi się zabrać z nim. O ile mi na to pozwoli - z tego co się zorientowałam, nadopiekuńczy z niego chłopak. - Dzień dobry Sophie, Anna. - Odwróciłam się na chwilę, obdarzając obie dziewczyny uśmiechem.
_________________

Idzie szarość, ciągle przypomina mi
Że kiedyś chciałem coś, a już tego nie trzeba mi
Ciągle mało, coraz więcej mniej
Twego ciała coraz bardziej nie trzeba mi

Więc idź tam, gdzie chcesz, nie mówiąc nic
I wróć, kiedy przyjdzie czas
Może to tylko kilka dni
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-08-28, 01:27   

Keith wydał z siebie dźwięk pełen dumy. Jako rycerz ustąpił miejsca mniejszemu, słabszemu stworkowi, chociaż miałaś wrażenie, że wciąż robi to z niemałą trudnością. Na szczęście obu traktujesz równo, więc ptaszyna z pewnością niedługo się przyzwyczai. A co do miśka – przytulił się do Ciebie. Po śniadanku postanowił uciąć sobie drzemkę.
- Co? – Zapytał wyraznie wyrwany z zamyślenia. – Tak, do miasta. Muszę kupić parę rzeczy. – Powiedział z lekkim uśmiechem, a wzrokiem na chwilę zatrzymał się na misiu. – Niedługo wrócę.
_________________


 
     
Fokstrot 


Starter: Munchlax
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 113
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 282
Skąd: Teheran
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2015-08-28, 01:46   

Właściwie, miałam nadzieję, że oba stworki jakoś się pomieszczą na moich kolanach. Ale skoro Natu postanowił zrobić tak, a nie inaczej - niech będzie. Właściwie to jestem z niego dumna. Rzuciłam mu wdzięczne spojrzenie. Obiecuję sobie, że przy najbliższej okazji jeszcze jakoś mu to wynagrodzę.
-Parę rzeczy? - Zapytałam zaciekawiona. Może i nie brzmiało to zbyt ciekawie, ale byłam bardzo ciekawa tego miasta, o którym mówił. Nigdy w żadnym nie byłam, a to brzmiało jak niezła sposobność do krótkiego wypadu. - Jak myślisz, może mogłabym z tob...
Słowa uwięzły mi w gardle, ale jeśli tylko Vincent słuchał, mógł bez problemu załapać, o co mi chodziło. Przypomniałam sobie o dwóch rzeczach: po pierwsze, była tu Anna, moja, chcąc nie chcąc, rywalka. A po drugie, nie odważyłabym się spędzić tylu godzin z Vinniem sam na sam. To w łóżku to było co innego, w końcu większość czasu przespałam! A tutaj... to było zupełnie co innego! Nadal w jego towarzystwie czułam się nieswojo, dziwny z niego chłopak, trzeba przyznać, taka wycieczka tylko we dwoje to byłby koszmar.
-Mniejsza, uważaj na siebie. - Mruknęłam wreszcie, z lekkim rumieńcem na policzkach.
_________________

Idzie szarość, ciągle przypomina mi
Że kiedyś chciałem coś, a już tego nie trzeba mi
Ciągle mało, coraz więcej mniej
Twego ciała coraz bardziej nie trzeba mi

Więc idź tam, gdzie chcesz, nie mówiąc nic
I wróć, kiedy przyjdzie czas
Może to tylko kilka dni
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-08-28, 02:31   

- Jedzenie i reszta mniej lub bardziej potrzebnych drobiazgów. Potrzebujesz czegoś? – Zapytał mimochodem otulając się niedbale szalikiem. Właściwie przez brak tej dbałości szalik tren stracił swoje właściwości i tylko powiewał, sięgając prawie do pasa. Sophie westchnęła na ten widok i podeszłą do chłopaka. Bez większego skrępowania zacisnęła materiał nawet trochę za mocno, mimo protestów szatyna. Jako jedyna z Was dorównywała chłopakowi wzrostem.
- Chyba się duszę. – Stwierdził niezadowolony, próbując rozluźnić „więzy”. Wygląda na to, że wyłapał przynajmniej część Twoich słów i chyba nie odniósł się do nich tak, jakbyś tego chciała – Posłał Ci wyjątkowo delikatny uśmiech, po czym… Wyszedł, uprzednio jeszcze kiwnięciem głowy przyjmując Twoją uwagę.
- Vinnie za każdym razem wychodzi sam. – Wygląda na to, że Sophie również wyłapała Twoje słowa. – Nie uległ nawet półgodzinnym błaganiom Annabelle. – Dodała wkładając kolejną porcję jedzenia do ust. Przez to, że wyjście z tego domu prowadziło właśnie przez kuchnię to z chwilą, w której wyszedł Vinnie – zrobiło się tu znacznie chłodniej. Sophie chyba również to odczuła, ale postanowiła nic z tym nie robić. Tobie jednak odpuścić nie zamierzała. - Sięgnij sobie sweter z szafki. Teddiursa również z niego skorzysta. – Dodała argument na wypadek, gdyby dziewczyna miała coś przeciwko. Annabelle była jakoś dziwnie cicho podczas całego śniadania.
Opuściłaś kuchnię i znalazłaś się w pokoju, trzymając na rękach śpiącego misia. Keith postanowił zająć się resztkami jedzenia. Znalezienie jakiegokolwiek sweterka nie zajęło Ci dużo czasu. Po pierwsze w szafce dziewczyny panował nienaganny porządek, a po drugie – nie było tu dużo ubrań, a przede wszystkim swetrów i ciepłych rzeczy. Absurdalnym było to, że w jej garderobie przeważały koszulki na ramiączka. Już miałaś wracać do reszty, kiedy usłyszałaś za sobą jakiś odgłos.
- Tęskniłem. – Kiedy tylko się odwróciłaś, zobaczyłaś chłopaka. Dokładnie tego samego, który zostawił Ci ślad na szyi. Z szerokim uśmiechem patrzył na Ciebie, siedząc wygodnie na komodzie, z której zabrałaś sweter. Wziął się jakby znikąd.
- Od razu zaznaczę, żebyś nawet nie próbowała krzyczeć. Mogę go niechcący skrzywdzić. – Jego wzrok padł na smacznie śpiącego futrzaka.
- Vincent wyszedł? – Zapytał i zerknął w stronę drzwi, jakby miał rentgen w oczach i chciał sprawdzić, czy nie ma go w kuchni. - Wiesz? Nie podoba mi się on. Coś mi tu śmierdzi i to nie jesteś Ty. – Jego wzrok z powrotem padł na Ciebie. – Przynajmniej po części. Kiedy ostatnio się kąpałaś?
_________________


 
     
Fokstrot 


Starter: Munchlax
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 113
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 282
Skąd: Teheran
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2015-08-28, 02:58   

Zachowanie Vincenta wydało mi się co najmniej dziwne.
-Ale... dlaczego? Przecież to tylko zakupy, chyba nie ma w tym nic złego? - Zapytałam się Sophie, kątem oka jednak obserwując zadziwiająco markotną Annabelle i próbując wyczytać coś z jej twarz. Właściwie nawet nie spodziewałam się, że udzieli mi konkretnej odpowiedzi na to pytanie. Coś mi w tym nie pasowało, ale w końcu chłopak mógł mieć jakieś sprawy, którymi niekoniecznie chciał się podzielić. W końcu ja też takie miałam.
Z tego co zaobserwowałam, Sophie żaden sweter nie był potrzebny, niezależnie od chłodu, jednakże ja sama nie zamierzałam pogardzić jej propozycją. Skinęłam głową, idąc w kierunku szafy.
Stanęłam jak wryta, kiedy usłyszałam ten znajomy głos. Paradoksalnie, teraz, za drugim razem, ten chłopak przerażał mnie jeszcze bardziej. Widać mocno musiałam przeżyć nasze pierwsze spotkanie. I teraz z trudem powstrzymałam się od krzyku. I to tylko ze względu na groźbę, którą tamten przeciwko mnie wytoczył. Przycisnęłam misia nieco mocniej do siebie. Nie pozwolę go skrzywdzić.
-Ty...! - Wysyczałam przez na wpół zamknięte usta. Zacisnęłam pięści, muszę być dzielna! A przynajmniej postaram się sprawiać takie wrażenie, może to pomoże. Zignorowałam większość jego uwag. O tym, że śmierdzę już nie wspomnę. Nie dość, że przerażający, to jeszcze cham!
-Ty z kolei nie podobasz się mi. Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju?! - Postarałam się mówić na tyle cicho, aby dziewczyny w kuchni nie usłyszały mojego głosu, mimo że teraz strach przynajmniej częściowo został zastąpiony przez gniew. Wolałabym ich w to nie wplątywać. - I co ważniejsze, kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - Zapytałam. Chociaż... właściwie to przeczucie podpowiadało mi, że nie chcę znać odpowiedzi.
_________________

Idzie szarość, ciągle przypomina mi
Że kiedyś chciałem coś, a już tego nie trzeba mi
Ciągle mało, coraz więcej mniej
Twego ciała coraz bardziej nie trzeba mi

Więc idź tam, gdzie chcesz, nie mówiąc nic
I wróć, kiedy przyjdzie czas
Może to tylko kilka dni
 
     
Toothless


Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 175
Wysłany: 2015-09-05, 02:23   

Co jest złego w zakupach z Vincnetem? Już się nie dowiedziałaś.
Miałaś jednak ciekawsze sprawy na głowie. A właściwie nad głową, bo chłopak był od Ciebie znacznie większy. Dzisiaj jednak ubrany był w strój, który nie wyróżniałby się na ulicy. Oczywiście w lato, bo miał na sobie czarny top bez ramiączek i długie, luzne jeansy. Między paskami materiału w okolicach obojczyka i prawego ramienia znajdowały się czarne tatuaże. Niestety pełny wzór znajdował się pod ubraniem, więc ciężko było to wydedukować. Jego szyję wciąć jednak chroniła bandana. Ta sama, co ostatnio. Niezmienna została też fryzura – roztrzepane kosmyki w tym świetle przybrały kolor czekoladowy. Jego bursztynowe oczy patrzyły na Ciebie z rozbawieniem. Kolor ten można by porównać do Twojego.
- Ja. – Odpowiedział ni z tego ni z owego. Zeskoczył z szafli i stanął bliżej dziewczyny.
- Podaj mi trzy powody, dla których miałbym zostawić Cię w spokoju? Jesteś sensem mojego życia. – Roześmiał się cicho.
- Jestem twoim sumieniem. Zostałem wysłany przez Arsene, żeby przypominać Ci jak go skrzywdziłaś. – Wyciągnął rękę i ujął kosmyk Twoich włosów.
_________________
 
     
Soniacz


Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014
Posty: 206
Skąd: Opole
Wysłany: 2015-09-06, 22:03   

Jakim kurde znowu sensem życia? Co ten gość wygaduje?! Gniew z oczywistych powodów przybrał na sile, a kiedy dotknął moich włosów, byłam niemal pewna, że lada chwila wybuchnę. Skończyło się jednak tylko na gwałtownym odtrąceniu jego ręki i odsunięciu się o kilka kroków. Otworzyłam usta, aby wymienić te trzy powody, jednak żaden z nich jakoś nie przeszedł mi przez gardło. Już nie mówiąc o tym, co gada o Arsene!
-Nie zbliżaj się do mnie. - Wysyczałam, starając się, aby brzmiało to przynajmniej w pewnym stopniu odważnie, lecz kiedy powiedziałam to na głos, okazało się, że zabrzmiałam bardziej jak piszczące, przyparte do muru, zaszczute lwiątko. W sumie to całkiem niezła metafora? Bałam się, cholernie się bałam, lecz nie było nikogo, na kim mogłabym polegać, prawda?
-Nigdy nie skrzywdziłam Arsene! Ja... ja zamierzam po niego wrócić! Jak tylko będę miała okazję. Nie mam powodów do wyrzutów sumienia. - Oznajmiłam niepewnym tonem. A... może jednak? W końcu zostawiłam go tam. Na pastwę losu.
_________________


Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
 
     
Matryoshka
KRZĄCZ!


Dołączył: 25 Cze 2014
Posty: 423
Ostrzeżeń:
 2/5/6
Wysłany: 2015-09-09, 23:34   

- Nie mogę. – Powiedział chłopak i wzruszył ramionami. Roześmiał się słysząc ton jej głosu. - Można by nawet rzec, że czasem bywasz urocza. – Stwierdził po zastanowieniu.
- Tak mówisz? – Zapytał podnosząc brew. – Boisz się. Tego miejsca, z którego uciekłaś. Wmawiasz sobie, że nie robisz nic złego, że Arsene sam to zaproponował… Że zrobił to dla Ciebie. – Wyglądało, jakby chłopak starał się nie wybuchnąć śmiechem. - Myślę, że pożałował tego wszystkie z chwilą, kiedy przyszło mu przyjąć za to karę. W końcu to pomoc w ucieczce, nie?
- Młoda, coś się stało? – Zapytała Sophie, która uchyliła drzwi. Rozejrzała się po pokoju, ale… Nie zobaczyła nic podejrzanego. – Znalazłaś ten sweter? – Zapytała podnosząc brew.
A chłopak stał dokładnie przed Sonnią z wyjątkowo rozbawionym uśmiechem na twarzy.
_________________


 
     
Soniacz


Starter: Espeon
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 30 Cze 2014
Posty: 206
Skąd: Opole
Wysłany: 2015-09-10, 00:22   

Z jednej strony chciało mi się płakać, a z drugiej krzyczeć. Nie zrobiłam ani jednego, ani drugiego i tylko z przerażeniem w oczach wpatrywałam się w chłopaka, który, jak wkrótce zdałam sobie sprawę... mówił prawdę. To wszystko była moja wina. I naprawdę bałam się tam wrócić, by pomóc Arsene'owi. Ale to już kwestia czasu! Poproszę Vinniego... albo nie, wymknę się w nocy, nie będę ich martwić. I przyprowadzę go ze sobą! W tej chwili byłam bardziej zdeterminowana, niż kiedykolwiek. A zarazem nasiliło się też przerażenie.
-Co to za kara? Gadaj. - Warknęłam, mimo wszystko trzymając pewną odległość od chłopaka. - Tak, zrobił to dla mnie, sam podjął tą decyzję. Bo niby dla kogo innego?! Boję się, to fakt. Ale wrócę tam! Uratuję go i... i wszystko będzie dobrze. - Zakończyłam, jakby nieco niepewnie, schodząc z tonu. Zarumieniłam się, coraz ciężej było mi wstrzymać łzy. I powiedziałabym coś jeszcze, gdyby w tej chwili nie weszła do środka Sophie. Niemal natychmiast, jakkolwiek dziwnie by to nie wyglądało, zasłoniłam ją własnym ciałem, rzucając do chłopaka:
-Tylko spróbuj ją skrzywdzić...! - Huh, myślę, że udało mi się sprawić, aby zabrzmiało to dostatecznie groźnie. Spojrzałam zdumiona na ciemnowłosą. Sweter? Zupełnie tak, jakby nie widziała tego drania! Zmieszana, nie wiedziałam co jej powiedzieć. Zresztą, to nie była odpowiednia pora na pogawędki. Wbiłam wzrok w mężczyznę, nie spuszczając go z niego ani na chwilę. Co teraz zamierza zrobić?
_________________


Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backsides
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.