Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-05-23, 10:39
Mam wrażenie, że moje nowe życie skupia się wokół wymuszonych rozmów z obcymi, którym każdemu z osobna muszę powtarzać to samo i wodorostów, na których śpię, wokół których pływam i które jem. Nikt nie mówił, że życie jest łatwe, przyjemne, pełne cukru i tęcz, ale … mieszkając w czterech szybach przynajmniej posiłki były wyszukane.
Zamykam jednak całe to marudzenie wewnątrz własnej czaszki, wiedząc, że pozory to najważniejsza rzecz i z uśmiechem witam się z wszystkimi obecnymi. Chwalę dom, jego wystrój, atmosferę i gospodarzy. W końcu muszę zdobyć jakiś przyjaciół.
- Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie – mówię. - Wszystko wygląda pysznie, a sam jeszcze nie musiałem nigdy nic przyrządzać – dodaję, siadając, czy też podpływając o stołu.
Nie mam ochoty po raz enty opowiadać o sobie, bo w sumie nie ma czego opowiadać. Moje życie było nudne, powtarzalne i nieciekawe, ale kochałem je. Z drugiej strony nie wiem o co zapytać, mam jednocześnie tyle pytań, że nie wiem, które zadać pierwsze, ale z drugiej nie chcę być niegrzeczny i zapytać o coś niewłaściwego. Postanawiam jednak zaryzykować.
- Podobno oprócz nas, miesza tutaj jeszcze dwoje osobników. Możecie powiedzieć o nich coś więcej – pytam luźno, aby zacząć rozmowę, ale i zaspokoić ciekawość. – I co to za groźny gang, który grasuje w jeziorze i którego Huntail tak się boi? – dodaję. Chcę wreszcie się dowiedzieć, czy pokemon mnie oszukał, czy mówił prawdę i w jakiś sposób ocalił mi życie.
- A, tamta dwójka. - zaczął John - Plotkowanie nie jest zbyt miłe, ale dobra, wypada Ci powiedzieć. Pierwszy to Samuel, Kingdra, ojciec Emi. Czasem bywa nieprzyjemny, jednak nie przejmuj się tym za bardzo, to dobry gość gdzieś tam w głębi. Tylko po prostu dobrze to ukrywa. Drugi to Tom - Clawitzer. Znają się z Edem już od dawna. Raczej milczek, niezbyt często z nim rozmawiałem. To chyba by było na tyle...
John zamyślił się na chwilę, jednak po usłyszeniu Twojego drugiego pytania od razu powrócił do rzeczywistości i zaczął mówić.
- Ach, nie, nie, nie, to nie jezioro Lucky. Jesteśmy w oceanie. Teoretycznie, bo tak naprawdę od prawdziwego oceanu oddziela nas gruba, metalowa siatka, taka granica, stworzona przez ludzi. I to właśnie w okolicach tej siatki grasuje gang - banda nieprzyjemnych typów, prowadzona przez jednego Octirelly. Jednak to nie on jest najgorszy - to tylko mózg. Oprócz niego są tam jeszcze dwaj bracia Sharpedo. To praktycznie same mięśnie, bez rozumu, ale dopóki mają coś do zabawy, to będą raczej uległe. Nie mam pojęcia jak dogadały się z Octo, stało się to jeszcze zanim trafiłem do safari. Sam jest tutaj najdłużej, może on by coś wiedział, ale pytać go... Ech.
No i jeszcze w gangu mają kilku Remoraidów i Carvanhn. Całkowita liczba to nieco ponad dziesięć osób - kręcą się przy sieci , bo czasem jakiś nieszczęśnik z zewnątrz się zaplącze i wtedy oni mają ucztę. No dobra, ale wystarczy tych pogaduszek przed obiadem, czas jeść.
Reszta posiłku przebiegła w ciszy. Szczerze to chyba dlatego, że okrutnie ciężko jest mówić kiedy ma się w ustach wodorosty. Kiedy skończyłeś pożegnałeś się z gospodarzami i wypłynąłeś na zewnątrz. Chyba już teraz byłeś prawdziwie wolny.
Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-06-06, 11:52
Wracam do siebie. Płynę wolno, by mieć czas pomyśleć i przetrawić zdobyte dziś informacje. Kolację też. A więc wyszedłem z błędnego założenia, że znajduje się w zamkniętej przestrzeni. Gdybym chciał, wystarczyłoby trochę wysiłku, aby przedostać się przez siatkę i znaleźć się o oceanie, o którym tak wiele słyszałem.
Znając jednak moje szczęście po drodze na pewno natknąłbym się na te wszystkie drapieżne ryby, o których mówił Corsola. Może z jednym małym Remoraidem bym sobie poradził, ale z całą ławicą? Nie. Innymi słowy jestem bezpieczny tu, gdzie jestem i w najbliższej przyszłości się do nie zmieni. Muszę się dostosować, stać silniejszym. Później będę mógł wymyślać plan ucieczki.
Postanawiam nie wracać jeszcze do mieszkania. Spacer po obiedzie dobrze mi zrobi. Oczywiście nie zapuszczam się nigdzie daleko. Nie chce zginąć pierwszego dnia, ale może znajdę coś lub kogoś ciekawego i zapełnię swój czas zanim przyjdzie czas pójść spać.
Chmur, jak mi powiesz czemu Ci nie odpisuje i jak to rozwiązać, to Ci będę wpłacać na konto 100 złotych miesięcznie do końca życia... tej tutaj muszki owocówki. A teraz przejdźmy do odpisu.
---
Tak więc zdecydowałeś się na spacer. Okolica praktycznie wszędzie wyglądała tak samo - kamienie, piasek, wodorosty i dość dużo wody. Czyli tak szczerze nic zbyt ciekawego. A nie! Tamten kamień ma lekko inny kolor. Taki bielszy jest od innych. O! A tamten nieco bardziej okrągły! Gdybyś był geologiem pewnie mogłoby Cię to zainteresować. Być może miałoby to nawet dla Ciebie jakieś większe znaczenie. Jest nawet pewne prawdopodobieństwo, że jest to jakiś kamień który nigdy wcześniej nie został znaleziony, pełen superrzadkich minerałów, dzięki którym wiedza o powstawaniu planety niesamowicie by się powiększyła. Niestety nie jesteś geologiem. Jesteś rybą. Dla Ciebie jest to po prostu kolejny kamień. Baardzo zwykły i baardzo nudny kamień. Może trochę okrąglejszy. Niesamowite jak bark wiedzy jednej osoby potrafi zaprzepaścić tak niesamowite możliwości.
- Hej, mały! - nagle zza twoich pleców dobiegł Cię głos Eda - Może chciałbyś popłynąć z nami poszukać wodorostów? Jeszcze kilka godzin do zmierzchu, a dziś trochę mało znaleźliśmy!
No tak, wspaniałe życie masz. Albo szukanie wodorostów albo sen. Co wybierasz?
---
Kiedyś coś się zacznie dziać, obiecuję. Kiedyś.
Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-06-28, 10:07
Uśmiechnąłbym się do Eda, ale kiedy tylko widzę jego facjatę, nie mogę się na to zdobyć. Szukanie wodorostów czy sen, szukanie wodorostów czy spacer i oglądanie kamieni. Właściwie nie ma się nad czym zastanawiać.
- Jasne, czemu nie - odpowiadam z udawaną wesołością. - Właśnie się zastanawiałem, czy nie popłynąć i nie zapytać, czy czegoś nie potrzebujecie. A mówiąc nam, masz na myśli siebie i ? - dopytuję, widząc tutaj jedynie Eda.
Kiedy dowiem się kogo miał na myśli, płynę za nim na ekscytujące poszukiwanie skarbów aka zbieranie wodorostów. Nastawiam się na zabawę i przygodę.
-Emi. Mógłbym przysiąc, że gdzieś tu była. Ale tym się nie przejmuj, ona zaraz nas znajdzie - nie płyniemy zbyt daleko. Płyń za mną mały, nauczysz się może czegoś.
Reszta trasy minęła wam raczej w milczeniu, dopiero po pięciu minutach przypłynęła Emi i zaczęła dyskutować z Edem, jednak wyglądało na to, że dyskutowali o życiu w ich kolonii i po chwili przestałeś zwracać na to uwagę. Kolejne 10 minut i dwie duże skały, które według Eda były ważnymi punktami informacyjnymi później byliście już na miejscu. Nie różniło się ono wiele od innych miejsc w okolicy - no może wodorosty tutaj były nieco bardziej różnorodne.
- Dobra mały, teraz słuchaj. - Zaczął Ed. - Zbieraj wodorosty które są jasnozielone - one są świetnym żarciem, a także żółte, pomagają na zatrucia i paraliże i czerwone - całkiem nieźle służą jako leki, tylko nie wolno ich przedawkować, bo będziesz mieć biegunkę przez cztery dni. Na to akurat dobre są takie lekko szare. Nie bierz żadnych kropek, pasków, ciapek czy innych kolorowych żygów - większość to niejadalne draństwo, a część jest trująca. Nu. To chyba proste. Teraz goń zbierać.
Teraz nastąpił monotonny czas zbierania wodorostów. Najciekawszym wydarzeniem było to, że niebo nieco pociemniało i po chwili słychać było niesamowity szum dookoła. Ed Ci po chwili wytłumaczył, że to deszcz. Tak szczerze to był twój pierwszy deszcz poza akwarium - tafla wody się burzyła i było trochę przerażająca, jednak przy dnie gdzie ty się znajdowałeś panował spokój.
- Ej, widzicie to? - monotonne zbieranie wodorostów nagle zostało przerwane przez głos Emi. Spojrzałeś w kierunku w którym wskazywała i w oddali zobaczyłeś zbliżającą się powoli rybę. Po chwili rozpoznałeś jej gatunek - to był Remoraid.
- Ej, to nie jest jeden z gangu Octi? - Ai, poczekajcie tutaj, sprawdzę to. - powiedział Ed i podpłynął do Remoraida. Przez chwilę wyglądało jakby prowadzili dyskusję, a po chwili podpłynęli do was. Remoraid opierał się na Edzie. Dopiero gdy się zbliżyli zauważyłeś, że woda wokół niego zmieniała kolor na czerwony, a do twoich ust wpłynął bardzo nieprzyjemny smak. Krew. Odruchowo się cofnąłeś od rannego. Remoraid nagle zaczął coś mówić bardzo słabym głosem.
- Sieć... przerwana... wpłynęli tutaj... powiedzcie Octi... proszę... Gyardosy... kilka... - Remoraid powtarzał te słowa niczym mantrę.
- No dobra dzieciaki, słyszeliście, trzeba poinformować naszych o sytuacji. Ktoś też musi poinformować o tym gang - może i nie żyjemy za dobrze, ale Gyardosy trzeba stąd wypchnąć, a sami sobie nie poradzimy. No i ktoś się musi zająć tym tutaj. Którą robotę bierzecie?
Starter: Yayakoma
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 32 Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 1004 Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-07-15, 17:25
Nie wiem jak zareagować. Nagle czuję bezbronny. Mały w wielkim zbiorniku wodnym, w którym może w każdej chwili coś mnie zaatakować. W miejscu, gdzie nawet złe dobranie menu może zabić. Jestem malutki, sam. Czuję jak ogarnia mnie przerażenie, paraliż i chęć ucieczki. Muszę z tym walczyć.
- Ja się nim zajmę - rzucam, zupełnie jakbym to nie był ja. To chyba była moja reakcja obronna. Zająć czymś płetwy i mózg. Nie myśleć o niebezpieczeństwie i przydać się jak tylko można. Zrobić coś pożytecznego. - Lepiej znacie to miejsce i wiecie gdzie płynąć i jak dotrzeć tam najszybciej - tłumaczę moje wyrwanie się do pomocy rannemu. - To pilna sprawa i nie powinniśmy pozwolić, by Gyaradosy zaskoczyły kogoś jeszcze - dodaję z przekonaniem, podpływam do Remoraida, pomagam mu się o mnie oprzeć i staram się sobie przypomnieć drogę powrotną do mojego domku. Głupio byłoby teraz zabłądzić. - Będę u siebie. Dopilnuję, by przeżył - mówię twardo, przekazując im pomiędzy wierszami, że mają mi zaufać i pędzić z wiadomością.
Płyniemy takim tempem, aby zbytnio nie forsować rannego. Nie jestem w stanie płynąć za nas obojga. Wiem, że go boli i pewnie ledwie żyje, ale musi zdobyć się na ten ostatni wysiłek.
- Dasz radę - szpecę do niego. - Jestem Luke i jestem tu nowy. Zaopiekuje się tobą - cały czas do niego mówię, by upewnić się, że nie zaśnie i nie odwróci brzuchem do góry.
Kiedy skończą mi się sensowne tematy, opowiadam o kamieniach, zbieraniu wodorostów, czymkolwiek o czym pomyślę. Nawet jeśli się na mnie zirytuje, to przynajmniej nie zaśnie.
W mieszkaniu kładę go do mojego nieużywanego jeszcze łóżka, dziękując sobie w myślach, że wcześniej je zrobiłem. Następnie zabieram się za jego rany. Badam je i opatruję. Dobrze, że Ed powiedział, które wodorosty są na co i które można wykorzystać jako bandaże.
- Nie pozwolę ci umrzeć - mówię, cały czas pracując przy jego ciele. - Będzie dobrze.
Kiedy skończę, pozwalam mu odpocząć. Odpływam trochę na bok, by dać mu przestrzeń, ale dalej pozostać w zasięgu w razie, gdyby mnie potrzebował albo gdyby mu się pogorszyło.
Dlaczego akurat dziś zaatakowały? Nie mogły tego zrobić jutro? Jestem tutaj pierwszy dzień. Zasłużyłem na chwilę odpoczynku. Prawda?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.