Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-05-24, 10:01
O proszę- pamiętniczek. Heh, ciekawe. Nie spodziewałam się, że między głazami ktoś mógł ukryć swoje mniejsze lub większe sekreciki. Chociaż, chyba raczej większe. Kto normalny traktuje tak własny pamiętnik? Oj, będzie co czytać w nudne i długie wieczory. Trudno powiedzieć co tam wyczytam, ale na pewno będzie ciekawie. Tymczasem znowu postanowiłam nieco odsapnąć zanim przywalę w skały tak totalnie na pałę. Owszem, miewam czasem szczęście, ale jednak wolałam znowu wypatrzeć sobie jakieś potencjalne miejsce, gdzie można by uderzyć. I wtedy moją uwagę zwrócił bluszcz. Ta, ta roślinka, co się pnie po wszystkim. Ta konkretna pięła się po tutejszych skałach. Coś mnie podkusiło, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Poczłapałam, popatrzyłam... I kiedy odgarnęłam część łodyg, moim oczom ukazało się wejście do wąskiego tunelu. Zacnie! Nawet bardzo zacnie! Nie wykluczone, że jestem pierwszym ludziem, który na niego trafił. To oznacza tylko jedno- duuużo nieodkrytych skarbów. Oj tak. A zatem kilof w dłoń, latarką pyk i poszli! Tunel był dość długi, a momentami zwężał się tak, że ledwie udawało mi się przecisnąć bokiem. Ale, że jestem uparte bydlę, to lazłam dalej. No bo co się może stać? Najwyżej się zaklinuję... Tak na amen... W ciemnej jaskini, o której istnieniu nikt nie wie... Brr! Ale nie, wróć! Przecież mam swoje pokemony. W razie czego mogą mnie poratować. Ej, dobrze będzie. Uchwyciwszy się tej optymistycznej myśli lazłam sobie dalej. W pewnym momencie moja noga trafiła na coś śliskiego. Jak się nie wywalę! Jak nie chlapnę dupskiem o ziemię! Ale żeby się skończyło na chlapnięciu. Jaskinia zaczynała wyraźnie opadać, a że było ślisko, po moim epickim upadku zaliczyłam przymusowy i niesamowicie szalony zjazd w dół. Całe szczęście, ze na ziemi zalegało sporo jakiegoś błota zamiast kamieni. Oj, obiłabym sobie zad... Na szczęście ów szalony zjazd szybko się skończył, a ja z impetem wpadłam na jakąś ścianę. Ale co to była za ściana! O wow, ile na niej było rozmaitych pęknięć! Ale to nie wszystko- w środku dojrzałam jakieś kryształy, które połyskiwały jak poświeciłam na nie latarką. Ojeju jeju jej! Toż to coś pięknego! Ale zaraz, to się idealnie nadaje do bliższego zbadania moim kilofem. Wybrałam sobie jedną ze szczelin i zaczęłam ją rozkuwać. Łup, łup, łup... Puściło! Posypało się trochę kamyków, ale znalazłam też coś godnego uwagi. W jednym z kryształów był zatopiony jakiś przedmiot. Ciekawa sprawa. Niestety, kryształ był nieprzezroczysty, więc widziałam tylko niewyraźny zarys owego "czegoś". Niewiele myśląc, delikatnie rozłupałam ów kryształ, aby dobrać się do jego zawartości. Potem delikatnie wydobyłam swoje znalezisko. No, no. Udało mi się znaleźć...
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-06-07, 11:29
Piękno w swej prostocie, prawda? No i kulka dość przydatna mimo, że w łapaniu trzeba się ostro namachać, aby łapany stworek nie uciekł. Niemniej lepiej mieć takich za dużo niż za mało. Z takimi oto przemyśleniami schowałam Pokeballa do torby. Poprawiając kask, zastanawiałam się gdzie tym razem uderzyć. Hm... Trudno powiedzieć. Już teraz po mojej działalności skalna ściana przypominała ser szwajcarski z tymi wszelkimi dziurami. A ile gruzu przy tym narobiłam. Pasowałoby porozglądać się za jakimś nowym miejscem. I wtedy naszła mnie szalona myśl. Skoro już się tak tyle czasu tutaj grzebałam, to zaszaleję i przyfanzolę w tę ścianę raz a porządnie. A dokładniej nie tyle ja, co moja ukochana Dragonair. W sumie i tak już tyle tu wala się wszelakiego gruzu i kamieni, więc jeszcze więcej nie powinno zrobić różnicy. Wypuściłam więc Perłe i poleciłam aby użyła Hyper Beam. Na Perłę zawsze mogłam liczyć. Zrobiła zadziorną minkę i zaraz wzięła się do roboty. W czasie kiedy atak się ładował, ja profilaktycznie ewakuowałam się kawałek dalej. Trzymałam też w ręce pokeballa mojej podopiecznej, żeby ją odwołać gdyby zrobiło się nieciekawie. Tymczasem z pyska mojej smoczycy buchnął śmiercionośny promień zagłady. To co stało się potem można by opisać następująco- ŁUP!, SRU! i PERDULUT!. Walnęło niczym z katiuszy, kurz buchnął jak po grzybku atomowym, ale efekt był- kamienna ściana zawaliła się niczym domek z kart. Pośród całego tego pobojowiska była moja dzielna smoczyca, dumnie prężąc się na tle obrazu zniszczenia. Już widzę jak miejscowi się zastanawiają z jakiej to wojny trafił się tutaj pocisk i co się stało, że ów "niewypał" wywalił w powietrze... Zanim jednak zleci się to całe tałatajstwo postanowiłam ekspresowo ogarnąć gruzowisko i zmywać się zanim narobię sobie kłopotów. Tutaj idealnym pomocnikiem był mój inny stworek. Wypuściłam więc Zhu- mojego super-dziczka, który miał nosa do szukania skarbów. Szybko wyjaśniłam mu co i jak, a po chwili mój świnek buszował w gruzie aż miło. Tylko się kamienie za nim sypały kiedy tak rył sobie w najlepsze i odrzucał śmiecie na boki. Gdyby mu przypiąć na plecach taką płetwę, wyglądałby teraz jak rekin buszujący przy powierzchni. Kręcił się tak z boku na bok, w dalszym ciągu szukając czegoś wartościowego. W końcu nie wywaliłam połowy wąwozu, aby znaleźć przedwieczną paczkę po chipsach czy inny zapomniany bucior. Takie przedsięwzięcie to nie byle co. Z tego też powodu oczekiwałam czegoś równie epickiego. Ale wiedziałam na co stać Zhu i wiedziałam, że świnek mnie nie zawiedzie. Przysiadłam więc sobie wraz z Perłą i w ciszy obserwowałyśmy proces poszukiwań. W końcu Zhu wyraźnie uradowany przytachał mi głaz. Chociaż to słabe określenie- mój Emboar przywlekł mi coś co przypominało gigantyczny menhir i z dumą położył go u mych stóp. Był tak podekscytowany, że byłam w stu procentach pewna, że znalazł coś wybitnie cennego. No to sprawdźmy. Tu też skorzystałam z pomocy moich pokemonów. Buch takim Dragon Tailem i głaz się rozpękł. Potem wkroczyłam ja i mój kilof, aby nie postradać tego, co kryło się w skale. Uderzałam więc powolutku, ale cierpliwie, odłupując kolejne kawałki. Zajmowało to dużo czasu, ale było warto. Po upływie co najmniej godziny, w reszcie się dogrzebałam. Po upływie kolejnych kilku minut udało mi się wysupłać ze skał ów przedmiot. Ten łup, który wywęszył mi Zhu. A trzeba przyznać, spisał się znakomicie. Okazało isę, że wspólnymi siłami odnaleźliśmy...
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-06-14, 10:36
Cóż, ten tego ten. Nie bardzo mam wenę, ale nie chcę, aby mi znowu kopalnia zamarła. Tak więc biorę kilof w dłoń i przegrzebuję ten gruz co go w tamtym tygodniu zrobiłam. Zobaczymy co tam znajdę...
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-06-28, 17:24
Minął czas jakiś i stwierdziłam, że pora wziąć się za siebie. Kiedy zrobiłam ten pamiętny rozpiernicz w wyniku którego uzyskałam dość wartościowe piórko, później trochę jakby nie miałam motywacji do działania. I jaki był efekt? Ano śmieciowy. Trzeba by znowu spiąć poślady i zdziałać coś produktywniejszego. Na razie jednak, zanim zacznę działać muszę wykminić sobie jakieś nowe miejsce. No, przykro mnie bardzo, ale grzebanie w gruzie to nie jest rzecz, które dziewczynki lubią najbardziej. No i zostawię coś dla mniej wtajemniczonych trenerów, niech się grzebią. Z takim oto nastawieniem wypuściłam swoją Lugię i hyc- poleciałyśmy w siną dal. No może nie taką całkiem siną, ale dal na pewno. Shinonome długo się kręciła, aż w końcu z dumą wylądowała na jakimś skalistym zboczu. No, tu to się można bawić! Ujęłam w dłonie swój kilof i przeszłam się kawałek, aby poszukać odpowiedniego miejsca. Kiedy już takie znalazłam, wzięłam mocny zamach i uderzyłam. Skały okazały się wyjątkowo miękkie i po chwili puściły. Posypało się trochę drobnicy i ciut większych kamyków, ale dzięki temu odsłoniłam jakieś "coś". Owo coś tkwiło sobie w skale, jakby nigdy nic, pokryte warstewką osadu, uniemożliwiającą identyfikację. Ale na to przyjdzie czas później. Kilka zamachów i uderzeń później udało mi się uwolnić cosia i wyciągnąć go ze skał. Następnie oczyściłam swoje znalezisko. W sumie, całkiem nieźle. Udało mi się znaleźć...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.