Prawie dobrze. Tak trochę znalazła się w wodzie. Nie koniecznie jej się to podobało, ale lepiej tak niż wcale. Zignorowała pokemona, który się jej uczepił. Dopóki się jej trzyma raczej nie utonie. Tymczasem musiała zająć się przeciwniczką, starając się wbić jej palec w oko, a następnie położyć dłonie na jej barkach i przenieść na rączki usztywnione w łokciach caaaały ciężar ciała, by ją podtopić. Jak fajto to fajto! Tymczasem Mieczysław konstytuował splashowanie. Jak na Mietka przystało. - Trzymaj się! - rzuciła do pokemona, dokonując swojego dzieła zniszczenia! Znaczy no, ratowanie tego chłopaka który niedaleko walczy.
Nie było wielkim zaskoczeniem, ze Shiroa nie miała pojęcia, co robić, ani tym bardziej, co się dzieje. - DOBRZE MIETKU, ŁADNIE! - rzuciła tylko uradowana widząc, jak zuy pokemon wyleciał z wody. To jednak starczyło by Magikarp jak najbardziej dostał pochwałę. - Shiroa - rzuciła do poka, któremu niedawno dała ciastko, jednak po tym zignorowała go. Po prostu. Nie wydawał się groźny, ale tez miała teraz coś innego na głowie. - Mieciu, jeszcze raz, w tamtą! - wskazała wrogą przeciwniczkę, tak jakby przeciwniczka mogła być przyjazna, meh. Następnie zaś postanowiła wprowadzić ludzi w dezorientację rzucając we wrogo nastawioną parkę ciastkami, najwyżej podchodząc bliżej nich. Bo może. Niech poczują moc pierniczków! Pierniczki to potęga! A Shiroa to wiedziała. Teraz tylko trzeba to było wykorzystać. Po tym po prostu zaczyna szarżować na kobietę, wpadając na nią i próbując powalić ją swoim impetem. Ludzki pocisk - normalnie nowa technika walki z innymi trenerami. Shiroa nowe trendy wprowadza! No i ofc wpada tak, by nie wpaść w Mietka. A jak Mietek ją powali, to wpada w drugiego przeciwnika.
Mieczysław się wywalił, Shria zjadała ciastka oglądając bitwę... Gdzie są jej przeciwsłoneczne okularki? Dopiero po chwili, kiedy zrozumiała, że nie będzie latającej rybci, obejrzała się za Mietkiem, który wywrócił się w akwarium. I jeszcze jakiś pokemon do niej przywędrował. No ok, ok Powoli zaczęła rozumieć, co się dzieje, jak i dlaczego. Podrzuciła nowemu pokemonowi ciastko, rzucając się w stronę Magikarpia, po czym chwyciła rybką na rączki, tuląc leciutko do siebie, a następnie zawróciła prosto w stronę jeziora, by tam podrzucić Mietka. - Smacznego! - rzuciła tylko w stronę Espurra, mając nadzieję, że ciastko mu przysmakuje. Ważniejszy był jednak Mietek. - Dobra, nie jest źle. Jeszcze raz Bounce, na tamtą babę. - poinstruowała Mietka, godowego do działania, po czym sięgnęła po kolejne ciastko. Nie zjadła go jednak. Postanowiła podejść bliżej pokemona przeciwników (nie będącym Espurrem), który atakował chłopaka, po czym rzuca w niego ciastkiem dla odwrócenia uwagi. Bo może. I może będzie przydatna.
Coś jej tu nie pasowało. Mianowicie to, że przy typowych walkach pokemonów, to pokemony walczą. A tutaj definitywnie chcą zrobić krzywdę chłopakowi. Shiroa nie da! Ten pobiegł gdzieś za nich dość nietypową drogą. Ale skoro przebiegł, to nie liczy się sposób, ale wynik. A wynik chyba był zadowalający. Postanowiła skorzystać z zamieszania. Rzuciła wymowne spojrzenie w stronę Mieczysława. - Bounce, Mietku, na roślinkę. - Rzuciła tonem sugerującym prośbę. Nie krzyczała. Mówiła na tyle, by usłyszała ją rybka, a nie koniecznie przeciwnicy. Sama zaś postanowiła przybliżyć się w miarę okrężną drogą w stronę brzegu. Po Bounce oczywiście liczy na to, że Karp do niej wróci. Jeśli nie, nie zostaje nic innego, jak poprosić o Bounce dla owej dwójki. Niech poznajo siłę karpia! Jeśli da radę zbliżyć sie tak, by widzieć i Chromych i brzeg jeziora. Wyciąga ciastko po czym zaczyna głośno, bezczelnie chrupać. Musi jakoś okazać swój zły nastrój! I może ich wkurzy chrupaniem (taktyka a'la Dax). Tak, zły przeciwnik to przeciwnik przyjazny dla otoczenia. A przynajmniej dla Shiroi.
Prychnęła pod nosem widząc, jak zostały potraktowane wypieki jej matuli. - Pfff... - stwierdziła z dezaprobatą, kątem oka zauważając, że pokemon po prostu sobie idzie. Ale wyłapała też coś innego. Coś, co chyba było wyładowaniem. I rozlegało się z miejsca, do którego zmierzała. Pociągnęła wózek z akwarium za sobą, patrząc na nieco niespokojnego Mieczysława. Ktoś walczył. A że w walki pokemonów z reguły lepiej się nie pchać, postanowiła nie rzucać się w oczy i stanąć obok, bardziej zwracając uwagę na niecodzienne zjawisko. Coś jej jednak nie pasowało. Oni walczyli dwóch na jednego? Nie godzi się. Tak czy siak potrzebowała rozeznania, a wtryniając się w coś, co jej nie dotyczy, niezbyt miało sens. No i niepotrzebne dawanie znaku, że jest w okolicy, również niezbyt miało teraz sens. A może się okaże, że element zaskoczenia będzie mile widziany? Cokolwiek się właśnie działo nad jeziorem, wyładowania wydawały sie mieć obecnie największe znaczenie. Bo były niecodzienne. Mieczysław również zaczął przyglądać się jeziorku, wraz ze Shiroą ignorując resztę ludzi. Nie wydawało jej się, żeby któraś ze stron wymagała pomocy. Coś jej jednak mówiło, ze dzieje się coś złego.
IMIĘ: Puszek Okruszek
POZIOM: 7 (Razor Claw) -> Weavile
ATAKI:Scratch||Leer||Taunt||Ice Punch UMIEJĘTNOŚĆ:Keen Eye - celność Pokemona nie może zostać obniżona. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie słabszych Pokemonów maleje o 50%.
TRZYMA: ---
FABULARNIE: Pokemon z grudniowej loterii. Jest przede wszystkim dumny. Nie znosi porażki. Kapryśny jak baba w ciąży. Przede wszystkim waleczny. Pierwszy do walki. Potrafi jednak przyznać się do błędu i ostatecznie podporządkować się trenerowi, traktując takowego jako swoistego "dowódcę". Po za tym, po za walką bywa wredny, próbując utrudniając innym życie. Co więcej, wydaje się mieć z tego powodu niekiedy pewną satysfakcję.
Nie ma co. Splash pierwsza klasa, więc tylko kiwnęła z uznaniem w stronę Magikarpia po tym, jak boleśnie obiła sobie kość ogonową. Rozległo się ciche - Auu... - pod nosem Shiroi, po czym podjęła najbardziej męską opcję z możliwych - postanowiła wstać. Wstać, i przetrzepać niedobremu pokowi po tyłku. Szybko jednak zaniechała tego pomysłu słysząc, że coś się dzieje. Ktoś musiał być w okolicy, ale czy w przypadku większej ilości osób, dziki pokemon po prostu by się nie spłoszył? Cos jej tu nie grało. Podnosząc się z ziemi, zwinęła pierwszy lepszy kamień z ziemi, chowając go do kieszeni. Następnie zaś, by nie tracić czasu, wyciągnęła kilka ciastek, po czym podrzuciła je pokemonowi. - Masz, wygrałeś. - stwierdziła z lekką nutą smutku w głosie. Mieczysław pewnie nie był zadowolony. - To był świetny Splash. Prawdziwe mistrzostwo. Dobra robota - stwierdziła, chwytając wózek i ciągnąc go szybko w stronę jeziorka. Jednak jest ostrożna. Jeżeli pokemon nie będzie chciał odpuścić i zacznie się zbliżać, tedy szybko wyciąga Pokeballa, chowając Mietka do środka. Sama zaś wykopuje w powietrze liście, by zasłonić Hwaluce nieco widok, po czym, kiedy tylko mignie jej sylwetka pokemona (lub będzie w stanie stwierdzić po odgłosach, gdzie jest), z całej siły odpycha w jego stronę wózek z akwarium licząc na to, ze trafi. A stara się go pchnąć, nim liście zupełnie opadną. Jeśli nie trafi, wtedy jeśli będzie miała kamień, celuje nim w głowę pokemona. A jeśli nie... to zwiewa w stronę jeziorka. Raczej Hawlucha nie będzie zachwycony po takiej akcji. Ostatecznie, jeżeli wszystkie próby spełzną na niczym, kiedy tylko pokemon znowu będzie na nią lecieć, schodzi z toru, chwyta pokemona w locie po czym nie wyhamowując go, robi obrót o 90* na lewej nodze i stara się nim rzucić w krzaki korzystając z jego rozpędu i tego dodanego od siebie, w gratisie od firmy. A jak już będzie gdzieś dalej - w drogę, zanim zacznie pościg.
Kolejne dwa razy, kiedy musiała poprawić kółeczka, były znośne. Po kilku kolejnych próbach najzwyczajniej w świecie, plecy zaczęły dawać o sobie znać. - Szlag... - przeklęła pod nosem, nieco zawiedziona. Nie tak mimo wszystko wyobrażała sobie dalszą podróżą. Ile można? No i skąd tyle liści? Drzewa nie miały co robić wiosną i teraz zrzucają je tonami czy jak? Wyciągnęła kolejne listki odrzucając je na bok, po czym z lekkim trudem ponownie się wyprostowała, nieco przeciągając. - Nie ma co, to tylko drobna przeszkoda, nic wielkiego. - stwierdziła, kierując słowa otuchy w stronę Mieczysława bulgoczącego w akwarium. Chwyciła wózeczek, ruszając ponownie w drogę, docierając do rozwidlenia. I pojawił się kolejny problem. Pokemon, wyglądający na rządnego walki, dosłownie wyrósł spod ziemi. - Uaaa.... - wydobyło się tylko z gardziołka Shiroi na widok Hawluchi. Początkowo nie przejęła się faktem, że chce się chyba bić, a skupiła się raczej na tym, że słodko wygląda. Świadomość zagrożenia przyszła dopiero po chwili. Nie mniej, nie chciała się zwieść pozorom. Może on nie chce walczyć. tylko po prostu już tak ma? - Heeej maluszku! Czeko tu szukasz? - powiedziała, nachylając się leciutko w stronę pokemona, opierając się rączkami o uda. Oczywiście, jeśli by się okazało, że jednak faktycznie nic miłego z ich strony jej nie czeka, od razu daje Mietkowi polecenie, by użył Splasha.
Z adopcji. Zgłaszam, żeby nie było wrednych Finków.
NAZWA SWABLU
IMIĘ: Floudy
POZIOM: 10,5 (lv 35) -> Altaria (Mega Stone) -> Mega Altaria
ATAKI:Peck||Growl||Astonish||Sing||Fury Attack||
UMIEJĘTNOŚĆ:Natural Cure - kiedy Pokemon zostaje wycofany do Pokeballa, wylecza się ze wszystkich zmian statusu
TRZYMA: ---
FABULARNIE:Swablu wychowała się w Strefie Safari. Jest rozważnym i dosyć inteligentnym pokemonem. Chociaż momentami za inteligentnym. Uwielbia wszystkich sprawdzać. Czy to jakąś łamigłówką, czy inną formą intelektualnej rozgrywki. W każdym razie bardzo nie lubi kiedy to ktoś okaże się mądrzejszy od niej. Co ciekawe nie lubi latać, a za to przepada być drapana po brzuszku. W końcu każdy ma jakiś odchył, nie?
Liście były irytujące i miała co raz większe wrażenie, że Mieczysław podziela jej zdanie. Nie mogło być inaczej. Oboje chcieli przygód, zacząć działać! tymczasem pojawiły się utrudnienia pod postacią niemal polskich autostrad. Przyozdobiona droga na złoto wszakże była ładna, ale obecnie niepraktyczna i spowalniała. Na tyle, że zaczęła rozważać, czy nie chwycić akwarium w łapki i zostawić wózek, jednak stwierdziła, że na dłuższą metę jej się to nie opłaci. Tak też wzięła się za wyciągnięciu liści z kółek, po czym nóżką zaczęła skopywać liście na pobocze, by pozwolić wózkowi sunąć po ścieżce jakby to było lato. Jednocześnie nieco przegapiła przelot Pidove'ów, dostrzegając je już w ostatnim momencie. Przystanęła na moment patrząc, jak odlatują, po czym gwizdnęła. - No, Mieczysławie, jeszcze nie jednego Pidove'a spotkamy. I nie tylko! - uśmiechnęła się do rybki. - W drogę! - rzuciła do towarzysza, po czym ruszyła ponownie w stronę jeziorka.
Numer podania: 39
Którego pokemona wybrałeś do zaadoptowania?: Swablu (Floudy)
Dlaczego chcesz adoptować tego pokemona?: Każdy pokemon, zwłaszcza tak inteligentny, znajdzie miejsce wśród pokemonów Shiroi. Co prawda w swoich szeregach posiada póki co tylko niezastąpionego Mieczysława, jednak ten wyjątkowy Swablu byłby równie mile widziany w towarzystwie dzielnego Magikarpia, zaś pod pieczą Shiroi miałby okazję porządnie "rozwinąć skrzydła".
Sposób trenowania (i inne): Osobiście jestem zwolenniczka fabularnego trenowania ich podczas fabuły, podczas licznych treningów oraz w walkach z innymi trenerami. Sądzę, że charakter Swablu sprawiłby, że uczyłaby się wyjątkowo szybko i równie prędko zyskiwała na sile, zwłaszcza, że trenerka jest prędzej skłonna do motywowania swoich niż ganienia ich.
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.