Ahhh, lato. Ileż to trzeba było czekać żeby odetchnąć trochę od miejskiego życia i pracy. Cóż, dokładnie to cały rok, ale mniejsza o to. Na wakacje wybrałem się do Undelli. Lubiłem to miejsce, zresztą jak większość amatorów Słońca i dobrej pogody. Poza tym, byłem modelem, więc takie miejsca przyciągały mnie jak magnes. Można się było pokazać, można było kogoś poznać, wyszaleć się i przy okazji napić. Czego więcej potrzeba chłopakowi w moim wieku? Pokemona u boku zapewne. Shinx rzecz jasna mi towarzyszył, w pewnym sensie. Już wyjaśniam. Na początku naszego wakacyjnego wypadu do Undelli postanowiliśmy z moim kompanem, że nie będziemy sobie wchodzić w drogę. W wielu kwestiach. Przede wszystkim mieliśmy nie wchodzić sobie w drogę jeśli chodzi o poszukiwanie "koleżanek". Ja oczywiście nie gustowałem w Pokemonach, ale Shinx miał dziwne tendencje do podkochiwania się w kobietach gatunku ludzkiego, więc nie chciałem specjalnie ryzykować bycia porażonym prądem, gdyby przypadkiem spodobała mu się jakaś urodziwa dziewoja. Wiadomo, przezorny zawsze ubezpieczony. Tak myślałem. Zapomniałem jednak, że muszę wziąć poprawkę na moje "szczęście".
To był zwykły wieczór, spacerowałem brzegiem plaży, w ręku trzymając szklankę z alkoholem. Szedłem wolnym krokiem, podziwiając zachód Słońca i co jakiś czas popijając drinka. Niewielkie fale muskały moje stopy. Ogólnie cud, miód i orzeszki. Wtedy też zauważyłem Shinxa, który siedział nad brzegiem morza z jakąś samiczką swojego gatunku. Niby mieliśmy sobie nie przeszkadzać, ale co tam. Przecież stał na mojej drodze. Mimowolnie podszedłem do parki.
- Yo, Shinx.. - przywitałem się ze swoim podopiecznym, który niespecjalnie chciał się do mnie przyznać, odwracając łeb w drugą stronę. Bezczelny typ. - A ty znowu z inną? Ja rozumiem, że przy jednej dziurze to i kot zdechnie, ale mógłbyś w któryś dzień sobie odpuścić. - rzuciłem. O dziwo tym razem kotowaty zwrócił na mnie uwagę. Ewidentnie się zezłościł, ale to była ostatnia rzecz jaką zdążył zrobić, bo od razu dostał z łapy od swojej nowo poznanej koleżanki. Chwilę później już jej nie było. Przykucnąłem więc przy nieco podłamanym Shinxie. - Nie pasowaliście do siebie. - mruknąłem, dopijając drinka. Po chwili ciszy Pokemon wskoczył mi na ramię. Wiedziałem, że mi wybaczy. Przecież znałem się na temacie najlepiej i wiedziałem co jest dla niego dobre. Podniosłem się i zerknąłem w stronę kompana. Nagle zdrętwiałem. Jakby ktoś potraktował mnie paralizatorem. Na moje nieszczęście, ten ktoś nie potrzebował paralizatora. Mogłem się spodziewać, że Shinx długo nie pozostanie mi dłużny. Runąłem jak długi, prosto do wody. Na odchodne stwór potraktował mnie jeszcze kilkoma wyładowaniami, a ja jak tratwa, zupełnie sztywny, leżałem. Po kilku minutach doszedłem do siebie i wróciłem do hotelu, gdzie czekał już mój towarzysz. Wspólnie postanowiliśmy, że następne wakacje spędzimy osobno.
Onix'a sobie póki co odpuśćmy, a wprowadźmy tego malucha.
Dedenne
Poziom: 6
Typ: Ewolucja: Dedenne Ataki: Natural Gift [EM], Tackle, Tail Whip, Cut [HM]
Charakter i historia: Dedenne lubi spędzać czas na świeżym powietrzu, a sporty ekstremalne to jego drugie imię. Często przesiaduje poza kulką, która, jak sam uważa, ogranicza go.
Umiejętność: Pickup - Istnieje 10% szans, że po stoczonej walce Pokemon znajdzie jakiś przedmiot. Im wyższy poziom Pokemona, tym większa szansa na cenniejszy przedmiot. Umiejętność nie działa, kiedy użytkownik już coś trzyma.
Trzyma: -
Wysłuchałem Profesora z udawanym spokojem. Kojarzył mnie z magazynu swojej córki, cóż, w tej chwili naprawdę średnio mnie to interesowało. Przede wszystkim nie chciałem opuścić tego miejsca z pustymi rękoma. Obiecałem coś sobie, rodzicom i nie miałem zamiaru odpuścić, bo jakiś stary dziad stwierdził, że nie ma stwora, którego mógłby mi dać pod opiekę. Bzdura.
- Słuchaj, Profesorku. - zwróciłem się do mężczyzny, podchodząc jednocześnie do jego biurka. - Mam trochę inny cel niż większość tych dzieciaków, które Cię tu odwiedzają, więc nie potrzebuję słodkiego, potulnego startera. Nie potrzebuję też domowego pupila. - dodałem i pochyliłem się nieco, opierając obie ręce o blat stolika, przy którym pracował wąsacz. - Poza tym, nie wmówisz mi, że w takim miejscu jak to jest tylko kilka Pokemonów do rozdania. Musicie mieć jeszcze takie, które z pewnych powodów nie są przeznaczone dla nowych trenerów. - zacisnąłem pięści i spojrzałem na Wintsona wymownym wzrokiem. - Nie wyjdę stąd bez Pokemona. - rzuciłem ostatecznie, wyprostowałem się, skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i czekałem na decyzję.
Na całe szczęście męki nie trwały długo i po chwili oczekiwania w końcu nastąpiła moja kolej. Poprawiłem kurtkę, rozprostowałem kości i wszedłem do gabinetu, z którego dzieciaki wychodziły z Pokemonami. Rozejrzałem się dookoła. Na pierwszy rzut oka, nic ciekawego. Typowy gabinet, wyglądem raczej przypominał lekarski, ale mniejsza o to. Ważne, że miałem tutaj otrzymać startera. Mój wzrok od razu skupił się na stole, na którym umieszczone były stojaki. Problem polegał na tym, że brakowało na nich Pokeballi. Nie zakładałem jakiejś najgorszej opcji, ale z moim szczęściem wszystko było więcej niż prawdopodobne. Myśląc tak nad całą tą sytuacją, dopiero po chwili odwróciłem wzrok w kierunku wąsatego Pana, który zdawał się być Profesorem w tej placówce.
- Yo. - rzuciłem krótko. - Ray Ampere, miejscowy model. Zaskoczony? - zapytałem, uśmiechając się kącikiem ust. Miło, że mnie kojarzył. W normalnych warunkach nawet chętnie bym z profesorkiem pogawędził, ale w chwili obecnej średnio miałem na to czas.
- Tak w ogóle.. macie tu jakieś startery? Bo właściwie tylko po to przyszedłem. - zapytałem, wskazując kciukiem na pusty stół. Drugą rękę w międzyczasie włożyłem do kieszeni. - Tylko nie mów, że nie macie. - dodałem i spojrzałem na mężczyznę w celu uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi.
Cóż, na odpowiedź "uroczej" babci długo czekać nie musiałem, toteż od razu udałem się w podanym przez nią kierunku. Moim oczom od razu rzuciły się w oczy osoby, które rzecz jasna zjawiły się tutaj przede mną. Miałem w zwyczaju się spóźniać, toteż w normalnej sytuacji nie byłbym faktem zaskoczony, ale skoro wszyscy byli młodsi ode mnie o dobre kilka lat, to chyba miałem powody do rozmyśleń.
- No po prostu wstyd.. - przeszło mi przez myśl. Podrapałem się tylko z tyłu głowy, uśmiechnąłem głupio i jak najszybciej udałem się na sam koniec korytarza w poszukiwaniu jakiegoś wolnego krzesła. Nie chciałem rzucać się w oczy, chociaż zadanie było ciężkie, bo od niektórych obecnych w laboratorium byłem wyższy niemal dwukrotnie. I jak ja się miałem czuć? Wszyscy młodsi, niektórzy z rodzicami, a ja - wielki chłop, siedzę sobie z tą gromadką i czekam na pierwszego Pokemona. Z drugiej strony co mi zostało? Przecież nie wyjdę, bo dopiero byłby śmiech. Postanowiłem więc, że będę dla tych dzieciaków atrakcją przez najbliższe kilka minut i siedziałem na tyłku. Ze wszystkich stron czułem spojrzenia. Dla modela to raczej codzienność, szkoda, że wszyscy gapili się na mnie nie dlatego, że mnie znali i chcieli autograf, tylko dlatego, że po prostu byłem tutaj kimś nietypowym. No bo kto zabiera się za karierę trenera w takim wieku? Trzeba mieć polot, trzeba przyznać. Tak, czy owak, czekam na swoją kolej, a gdy ona nadejdzie, to po prostu wejdę do gabinetu, ciesząc się jednocześnie, że nie muszę już robić za lokalną atrakcję.
Poziom: 1
Typ: Ewolucja: Onix (Metal Coat) -> Steelix (Mega Stone) -> Mega Steelix
Ataki: Mud Sport, Tackle, Harden, Bind
Charakter i historia: Onix wykluł się u pewnego nierozgarniętego hodowcy pokemonów, który nie wiedział co jest w jajku. Człowiek ten postanowił pozbyć się wielkoluda i w wyniku splotu wydarzeń trafił on do Raya. To bardzo przyjazny oraz spokojny olbrzym, żeby nie powiedzieć enigmatyczny. Jego ulubionym zajęciem jest wylegiwanie się pomiędzy skałami w świetle słońca i nic nie robienie. Lubi pieszczochy. Nie jest szczególnie bitnym pokemonem. Walki toczy niechętnie. Wszystko się zmienia, gdy zgłodnieje. Wtedy staje się bardzo rozdrażniony i aktywny, a każdego kto go zezłości, albo stanie mu na drodze do jedzenia, wgniecie w ziemię.
Umiejętność: Rock Head/Sturdy/Weak Armor
Trzyma: ---
Poziom: 1
Typ: Ewolucja: Onix (Metal Coat) -> Steelix (Mega Stone) -> Mega Steelix
Ataki: Mud Sport, Tackle, Harden, Bind
Charakter i historia: ---
Umiejętność: Rock Head - Pokemon nie otrzymuje obrażeń przy atakach obosiecznych (typu Double-Edge).
Sturdy - Ataki pokonujące jednym ciosem (One-Hit KO) nie działają na tego Pokemona.
Weak Armor - Kiedy Pokemon zostaje trafiony fizycznym atakiem, jego obrona spada o
jeden poziom, a jego szybkość podwyższa się o jeden poziom.
Trzyma: ---
Formularz Numer podania: #66
Którego pokemona wybrałeś do zaadoptowania?: Dedenne
Dlaczego chcesz adoptować tego pokemona?: Głupie pytanie! Elektryczny Pokemon z podtypem Fairy? Taki stworek musi zostać nowym kompanem Raya, który chce zostać najlepszym trenerem Poków elektro. Chłopaki z pewnością się dogadają. No i potrzebujemy jakiegoś magnesu na dziewczyny, a Dedenne wydaje się spełniać tą rolę. Must have.
Sposób trenowania (i inne): Głównie w przygodzie. Będzie to mój drugi stworek, więc z pewnością będzie ważną postacią w zespole. Od czasu do czasu będzie dostawał lvl za profesję trenera, jakieś RC no i w ostateczności DC, ale to jest temat odległy, bo póki co mogę o tego typu treningu zapomnieć. Także przygoda w 95% jak już pisałem.
Fakt, ostatnie kilka dni było dla mnie naprawdę ciężkim okresem. Straciłem popularność, ale co ważniejsze.. straciłem siostrę. Ewidentnie spieprzyłem sprawę jako jej brat, ale kto by pomyślał, że przyjdzie jej do głowy tak poroniony pomysł jak bratanie się z największymi kryminalistami w regionie. Co moja siostra chciała udowodnić dołączając do Teamu Plasma? Przez całą drogę starałem się odpowiedzieć na to pytanie. Bez skutku.
Zupełnie ignorowałem otoczenie, ślepo kierując się do obranego celu. Ręce miałem włożone do kieszeni, głowę pochyloną a wzrok pusty, wbity w ziemię. Musiałem podjąć jakieś kroki, a zostanie trenerem było chyba najlepszą opcją jaka wpadła mi do głowy. W ten sposób będę mógł sam zająć się sprawą Elly, a przy dobrych lotach odzyskam też popularność. Plan niemal idealny.
W końcu znalazłem się przed niewielkim budynkiem. Co prawda był on większy od Poke Center, które znajdowało się obok, ale mimo wszystko w Nimbasie takie budowle były uważane za śmiesznych rozmiarów. Bez większego zawahania wszedłem do środka. Taki był przecież cel.
Będąc w środku rozejrzę się dookoła a następnie ruszę pewnym krokiem przed siebie i podejdę do pierwszej, lepszej napotkanej osoby.
- Yo, po pierwszego Pokemona w którą stronę? - z ust dwudziestojednolatka takie słowa mogą zabrzmieć naprawdę śmiesznie, ale trudno, zdarza się. Gdy już uzyskam odpowiedź udam się po prostu w wyznaczonym kierunku lub po prostu do wyznaczonej osoby.
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.