Nick: Matryoshka.
Wystawiony Pokemon: Albino Ponyta.
Grupa: Field
Sposób rozmnażania: Mój Pokemon: Shiny Vulpix.
Zobowiązuję się do natychmiastowego pokrycia kosztów w wysokości 1000$ oraz odebrania jajka/jajek (w zależności od sposobu) za 2 tyg.
&
Nick: Matryoshka.
Wystawiony Pokemon: Flareon.
Grupa: Field
Sposób rozmnażania: Mój Pokemon: Jolteon.
Zobowiązuję się do natychmiastowego pokrycia kosztów w wysokości 1000$ oraz odebrania jajka/jajek (w zależności od sposobu) za 2 tyg.
Uff, przekonałam go? Wątpliwe. Co prawda rzuciłam, że sobie poradzę, ale nie miałam żadnego konkretnego pomysłu. Dlatego właśnie miło, że nie drążył tematu.
Od rozmyśleń nad Vupixsiątkiem wyrwała mnie kolejna dawka adrenaliny, kiedy przechodziliśmy przez mur. Wiedziałam, że to nie jest ostatni raz. Powinnam nauczyć się sama wspinać na to bydle. Ja nie dam rady? Mniejsza. Wróćmy do ważniejszych rzeczy. Jedzenie. O ile z Cubonkiem nie było problemu, bo żarł chyba wszystko, to nie wiedziałam co podebrać liskowi, bo oczywiście nie mogłabym go wypuścić do tego swego rodzaju kojca. A może jednak? Czy ktoś zauważy w tym tłumie małego futrzaczka?
Wzruszyłam ramionami na pytanie chłopaka. Niech oni decydują. Ja nie mam żadnych planów.
Ewolucja: Ponyta (Lv. 40) -> Rapidash
Ataki:
Growl - Tackle - Tail Whip (Lv. 4) - Ember (Lv. 9) - Flame Wheel (Lv. 13) - Stomp (Lv. 19) -> (Lv. 21)
Charakter i historia: Wyjątkowo dumne stworzenie, a poza tym świetna aktorka. Potrafi udawać, że coś ją boli tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę, bądź wyżydzić jakieś smakołyki. Nie cierpi Pokemonów-robaków. Najchętniej wszystkie by zakopytkowała na śmierć. Zawsze panikuje, kiedy widzi jakiegoś na swojej drodze. Co najważniejsze: ma świetną pamięć. Można ją przez to wykorzystać jako niezawodny GPS. Poza tym to lojalne stworzonko, które największy szacunek ma do swojego gatunku.
Umiejętność:
Flame Body.
Grupa: Field
- Oh, Vailee! - Odpowiedziałam bardziej podekscytowana, niż planowałam. Czy to był zły moment? A skąd! Właśnie dlatego wyciągnęłam też łapę do nieznajomej. Prawdę mówiąc miałam cichą nadzieję, że ktoś z nas wpadnie na lepszy pomysł, ale skoro Nathanielek na to przystał, to... Musiał być to genialny plan!
- Słuchaj... -Zwróciłam się do chłopaka, ale ostatecznie zrezygnowałam. Zagadki tajemniczej rodziny zostawię na rozwikłanie po maratonie. Jeszcze się okaże, że są trojaczkami! Pewnie padłabym plackiem z wrażenia i tak została. Machnęłam dłonią i przygotowałam się do biegu.
3...
2...
1...
I długa!
Podniosłam delikatnie brew, kiedy Jasper mi to wszystko tłumaczył. Za kogo on mnie miał? Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednak.. Z jakiegoś powodu nie mogło mi to popsuć humoru.
- Poradzę sobie. - Stwierdziłam krótko. Będę go ukrywać do pierwszego polowania. To nie może trwać długo. Z resztą tej sukwy jeszcze nie ma w pokoju. Mogłabym poprosić chłopaków, żeby zajęli się tym kwiatuszkiem, ale... Jasper i tak był już zdenerwowany, a ja nie chciałam przysporzyć im z tego tytułu kłopotów (jakby się coś wydało). W każdym razie...
- Przyjmę każde konsekwencje za tego futrzka. Luzik. - Przyznałam, nie tracąc uśmiechu. A owszem, byłam czasem odpowiedzialna! Kto śmiał w to wątpić?
Podniosłam delikatnie brew, kiedy Jasper mi to wszystko tłumaczył. Za kogo on mnie miał? Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednak.. Z jakiegoś powodu nie mogło mi to popsuć humoru.
- Poradzę sobie. - Stwierdziłam krótko. Będę go ukrywać do pierwszego polowania. To nie może trwać długo. Z resztą tej sukwy jeszcze nie ma w pokoju. Mogłabym poprosić chłopaków, żeby zajęli się tym kwiatuszkiem, ale... Jasper i tak był już zdenerwowany, a ja nie chciałam przysporzyć im z tego tytułu kłopotów (jakby się coś wydało). W każdym razie...
- Przyjmę każde konsekwencje za tego futrzka. Luzik. - Przyznałam, nie tracąc uśmiechu. A owszem, byłam czasem odpowiedzialna! Kto śmiał w to wątpić?
- Weź nie świruj. - rzuciłam z uśmiechem, gdyż w pierwszej chwili byłam pewna, że chłopak sobie żartuje. Prawda była jednak nieco inna i kiedy w końcu ją sobie uświadomiłam... Nieco zrzedła mi mina. Oczywiście zeskoczyłam z jego pleców. Przecież nie rzucam się na pierwszego, lepszego chłopaka, nie? Zazwyczaj.
- Wybacz, pomyliłam Cię z... Takim jednym. - Wymamrotałam równie zdezorientowana co on, ale cóż... Pierwszy raz spotykam faceta tak podobnego do mojego przyszłego męża.
On wiedział, a ja wiedziałam, że on wie - przez całą drogę podejrzliwie się na niego gapiłam. Ostatecznie nawet udało mi się z nim zostać w grupie! No nie ma opcji. Muszą być bliźniakami. Teraz jednak mieliśmy chyba poważniejszy problem. Rany bosko, co tu robić? Zerknęłam pierw na klona Chrisa, potem na nieznajomą.
- Przebiegnijmy na partyzanta. - Powiedziałam niemalże bezgłośnie.
Świetnie się spisał ten futrzaczek. Kupię mu gdzieś na lewo najlepsze żarelko na jakie będzie mnie stać, a co! Zasłużył. Uratował nam życie.
- Buuu. - Nadęłam poliki w tym samym momencie co Chris, przez co przez chwilę oboje wyglądaliśmy ajk debile. Romantycznie, prawda?
Swoją drogą, jakby wiedzieli co nas spotkało, to by się słowem nie odezwali! Tylko czekałam, aż bystrzacha #1 lub #2 zauważy to cudo, co mi padło niemalże przed nimi i... BINGO.
Patrzyłam na nich i podjarana kiwnęłam ochoczo głową na potwierdzenie tego, co zasugerował Chris. - To jest Vulpix. - Przedstawiłam go, chociaż lepiej by się prezentował, gdyby nie leżał plackiem z jęzorkiem na wierzchu. Zdecydowałam się go schować do Pokeballa, by dokończyć: - Mój tyciu, uroczy, futrzasty miotacz płomieni! - I tylko dlatego to zrobiłam, bo mógłby się fochnąć za te określenie.
Jak mogłoby mnie tu zabraknąć? Poszukiwania jakiegoś mitycznego stworzonka to okazja, której nikt nie może przegapić. Przed przybyciem na wyspę kupiłam wszystkie, niezbędne moim zdaniem rzeczy. Latarkę, złotą linę (za ponad pół tysiąca!), jakieś żarełko dla moich dzielnych kompanów podróży... Nic mnie nie zaskoczy! No może oprócz znajomej czuprynki, którą wyczaiłam już z daleka wśród zebranego tłumu. Co on tu robił?!
Bez namysłu postanowiłam się dość śmiało przywitać, a mianowicie wskoczyłam brunetowi na barana z okrzykiem:
- Chris! Czemu się nie chwaliłeś, że tez jedziesz?
No to lecimy z tym ekwipunkiem...
Poproszę: latarkę (25$), lornetkę (25$), śpiwór (100$), linę (550$ - ZDZIERWSTWO!), apteczkę (120$), woda 2l (10$), kanapka z szynką x2 (10$), karma dla poczków kg (20$).
Uświadamiając sobie magiczne, a raczej regeneracyjne działanie wnętrza Pokeballi, zdecydowałam się schować śpiącego Cubonka. Zasłużył na odpoczynek. Zaraz potem skupiłam się tylko na pogoni za uroczym futrzakiem. Kto by pomyślał, że mój team rozrośnie się, jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnych polowań?
Zauważyłam chłopaków. Raaany, całe szczęście, że nas nigdzie nie wyprowadził.
- Dziękuje. - Zwróciłam się do niego z uśmiechem i pogłaskałam za uchem. Oczywiście mam zamiar wywiązać się z danego mu słowa, kiedy tylko dotrzemy na stołówkę...
Niczym ninja (a przynajmniej tak myślałam) przyczaiłam się do chłopaków.
- No cześć.
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.