Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )

Znalezionych wyników: 26
Pokemon Crystal Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-04-23, 20:13   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
- Odpowiedni wygląd to podstawa, chłopcze. – Mówię, przekonany jednak, że chłopak nie pojmie lekcji. Krzyżując ręce na klatce piersiowej przyglądam się uważnie jego pokemonowi. Jeśli nazwa już tego nie sugeruje, każdy domyśliłby się jakiego typu jest ten Nidoran po samym wyglądzie. Jest niemal tak fioletowy jak ja! Oczywiście, Abra byłby najlepszym wyborem, gdyby nie fakt, że ten leń zna tylko jeden atak. Może za karę powinienem go użyć w tej walce?

Rezygnuję jednak po chwili z tego pomysłu. Mogłoby być zabawnie (dzieci kochają zabawę, prawda?), ale obecnie pragnę wypróbować w walce Ekansa. Pojedynek dwóch trujących typów może też okazać się całkiem interesujący. To, albo przyprawi mnie o potężny ból głowy.
Wyciągam więc pokeball, służący teraz za mieszkanie dla węża. Gdy jedna dłoń unosi w górę kulisty obiekt, druga buszuje po moim zaroście, jako oznaka mojego zamyślenia nad tym, jak takowy pokemon mieści się w czymś tak małym bez żadnych skutków ubocznych. Gdy już zamachnąłem się by rzucić pokeballem, nagle coś przyszło mi do głowy. Nie pomyślałem nad imieniem dla swojej zdobyczy.

Powstrzymuję się od rzutu, zastanawiając się przez chwilę. Chłopak poczeka, ale to nie problem. Jest młody, ma jeszcze mnóstwo życia do zmarnowania. Powinienem pójść za przykładem dzieciaka i dać jakieś oczywiste imię? Czy powinno ono odzwierciedlać umiejętności mojego pokemona? Jego mocne i słabe strony? Wygląd? Wybory, wybory...

W końcu wzruszam lekko ramionami i rzucam pokeball z Ekansem, nazywając ją, by było ciekawiej, pierwszym wyrazem jakie przyjdzie mi do głowy.
- Zabawmy się, Draggah. Tak, to twoje imię. – Czekam aż wąż opuści swoje więzienie, po czym zastanawiam się nad kolejnym ruchem. Szybko dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie jeśli zacznie mój przeciwnik.

- Młodzi mają pierwszeństwo. – Informuję chłopaka, krzyżując palce by móc trochę skłamać i chichocząc z zaistniałej sytuacji. Oczywiście pierwszeństwo to coś co chętnie oddam jeśli zapewni mi to przewagę, lub pozwoli ułożyć jakąś strategię. Osobiście uważam że najlepsze ataki to te, których przeciwnik się nie spodziewa. Przed wykonaniem ruchu powinienem poznać umiejętności i styl walki przeciwnika. Nawet jeśli to żółtodziób.
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-04-13, 20:27   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Czy ten młodziak właśnie nazwał mnie cudakiem? Ach, ten dziecięcy płomień, który sprawia, że pierw działają a później myślą. Dziecko czy nie, mierzę małego wzrokiem. Typowy ubiór, nie to co mój. Nie zapewniłby mu ochrony w razie ataku. Za to znacznie lepiej niż mój nadaje się do wtopienia w tłum. Ale gdzie w tym byłaby radość, wyglądać jak każdy pospolity, nudny i szary trener, nie czyniący ze swoim życiem niczego, co ciekawe? Wygląda na żółtodzioba. Nie w moim stylu jest pojedynkowanie się z takimi jak on. Dzieci nie są w stanie w pełni docenić wymiaru moich czynów, wszelkie podstępy i spiski się na nich marnują. Ale lubię pewnych siebie. Tacy sprawiają największą przyjemność. Podważanie takiej pewności zawsze było zabawne, a i zazwyczaj stanowili większe wyzwanie niż reszta.

- Masz dziś szczęście. Złapałeś mnie w dobrym nastroju, uraduję Cię więc tym pojedynkiem. - Oczywiście to tylko część prawdy. Może nie powinienem się teraz wdawać w żadne walki. Lubię też myśleć, że "uczciwy" pojedynek ze mną winien być nagrodą dla tych, którym uda się do mnie dotrzeć. Ale tym razem mogę zrobić wyjątek. Chłopiec może mi posłużyć do sprawdzenia swojego nowego nabytku w akcji. A może zabawniej byłoby wystawić do walki Abrę? Temu leniowi przydałoby się trochę ruchu. Powinien być w formie, jeśli ma mi się przydać w przyszłości.

Zgodziłem się więc na pojedynek, teraz zaczekam, aż chłopak wykona swój ruch. A nóż mnie czymś zaskoczy? Może okaże się jedną częścią układanki, którą muszę złożyć by się wydostać z Kanto? A może sam uczynię z niego kawałek domina, które będzie czekać aż ktoś je przewróci, by w ten sposób wskazać tej osobie drogę do mnie? Wszak prosta ucieczka jest dla przestępców i tchórzy, nie dla artysty. Powinienem co jakiś czas zostawić po sobie ślad, inaczej gra nie byłaby zabawna. W każdym razie uważnie obserwuję swojego przeciwnika, gładząc przy tym dłonią swoją brodę.

- Zobaczmy, co też dla mnie przygotowałeś. - Mruczę sobie jeszcze pod nosem, nie zważając w ogóle na to czy chłopiec jest w stanie mnie usłyszeć, czy też nie. Staję pewnie, krzyżując ręce i obmyślając swój pierwszy ruch, czekając tymczasem aż młodziak wybierze swojego stworka.
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-04-06, 19:25   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Zbieram więc co jadalnego się na rękę nawinie i wkładam do plecaka. Te Oran jagody powinny wystarczyć na jakiś czas, zwłaszcza jeśli będę ostrożnie je racjonował. W każdym bądź razie nie umrę w drodze z głodu. To byłby niezbyt interesujący koniec dopiero rozkręcającej się gry. Zawiódłbym wszystkich tych, którzy czekają aż nadam ich życiu troszkę smaku.

Gdy już napełnię swój bagaż jagódkami, ruszam w dalszą drogę. Staram się oczywiście wyjść z lasu mniej więcej w tym miejscu, w którym do niego wszedłem. A przynajmniej trafić na ten sam szlak. Nie powinno być to trudne, w końcu nie zapuszczałem się głęboko w las. Nie planuję też obecnie żadnych postojów. Jeśli zgłodnieję zjem sobie jagódkę, ale wszystko jest już przygotowane do dalszej drogi. Mam dwa pokemony, z czego jeden może posłużyć mi do walki a drugi do ucieczki. Mam zapas jedzenia, którego postaram się prędko nie wyczerpać. Mam czas, do końca dnia wciąż daleko, a i w nocy można śmiało podróżować. A przede wszystkim mam chęć i zapał, by maszerować na przód. W końcu każdy krok na przód to szansa na to, że wydarzy się coś ciekawego. A coś ciekawego zawsze może zdarzyć się tam, gdzie jestem ja.

Będę więc szedł na przód, kierując się do kolejnego miasta. Tam zbiorę informacje. Może nawet uda się zebrać ich trochę po drodze? O tej porze powinno przybyć trochę życia na drogi łączące ze sobą różne miejscowości. Dodatkowo znajduję się blisko morza, więc powinni kręcić się tu jacyś turyści, czy też zwykli miłośnicy przyrody. Zawsze mogę też zabawić się i trochę narozrabiać, może zostawić wskazówkę lub dwie dla tych, którzy spróbują mnie pochwycić. Na wszystko przyjdzie pora. Teraz po prostu zmierzam przed siebie, krok za krokiem, myślami błądząc po różnorakich scenariuszach pojawiających się w mojej wyobraźni.
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-03-19, 21:25   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Z uśmieszkiem na twarzy podchodzę lekko tanecznym krokiem do pokeballa i podnoszę go. Cóż za radość. Schwytanie pokemona zawsze przynosiło ze sobą miłe uczucie. Uczucie, że wszystko układa się tak jak powinno. Ale Ekans to dopiero pierwsza część układanki. A części tych będzie znacznie więcej. Więcej, niż ktokolwiek poza mną mógłby sobie życzyć.
- A więc gra zyskuje nowego członka. Mądrze postąpiłeś, dając mi się złapać. Oddaj mi swą lojalność, a w zamian uczynię z ciebie narzędzie chaosu i intryg. - Mówię, przyglądając się dogłębnie pokeballowi w mojej dłoni i chichocząc jak to mam w zwyczaju. Mam nadzieję, że Ekans wkrótce będzie bawił się równie dobrze jak ja sam. Momentalnie jednak poważnieję i kontynuuję swój monolog. – Od teraz znany będziesz jako Ertsul. Wąż, zaciskający pętle tajemnic wokół swych oponentów. Żołnierz pod moją komendą. I być może okażesz się kluczem do drzwi, stojących na mej drodze ku dalszym regionom. – Kończę, po czym wyjmuję swojego pokedexa i skanuję nim schwytanego właśnie pokemona. Jeśli pokeball stanowi w tym przeszkodę to wypuszczam węża, a po skanie wycofuję go z powrotem. Muszę w końcu coś o nim wiedzieć, jeśli mam skutecznie korzystać z jego umiejętności. Już wkrótce przyjdzie czas, by go użyć. Mam już dla niego kilka zastosowań, które chętnie bym wypróbował. Na pewno dobrze mi się przysłuży.
- Lecz najpierw zajmijmy się nudnymi sprawami. Muszę znaleźć jakieś pożywienie. Powinny się tu znajdować jakieś drzewa lub krzewy owocowe, których mógłbym użyć do uzupełnienia zapasów. W końcu to las. – Przez myśl przechodzi mi pewna myśl, która od razu przyprawia mnie o szeroki uśmiech. – Lub mógłbym zobaczyć jak sprawuje się mój nowy nabytek. Jeśli nie uda mi się nic znaleźć, może posłuży mi do upolowania jakiegoś ptaszka. To byłby ciekawy sprawdzian jego sprawności. – Z delikatnym śmiechem uciekającym mi z gardła ruszam w poszukiwaniu jedzenia. Droga będzie długa, a ja nie zadbałem o prowiant przed wyruszeniem w nią, więc skorzystam z okazji by temu zaradzić. Poszukam owoców, najlepiej soczystych, by zapewnić sobie również odrobinę płynów. Nie zagłębię się dalej w las, pozostając na jego obrzeżach. Niezależnie od wyniku moich poszukiwań wkrótce ruszę w dalszą drogę. Co prawda nie spieszę się w moich poszukiwaniach prowiantu, chcę jednak ruszyć dalej przed nastaniem południa. W końcu jest jeszcze wiele rzeczy, które należy zrobić. Wiele informacji, które należy zdobyć. I wiele pomysłów, które należy wprowadzić w życie.
  Temat: Biel nowicjuszy.
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 5725

PostForum: MG Orange   Wysłany: 2016-03-17, 18:37   Temat: Biel nowicjuszy.
Kliknij Tutaj
Imię postaci: Drowsrednaw
Gatunek: Magikarp
Płeć postaci: Samiec
Towarzysz: Pelipper
Opis Towarzysza: Weteran wojenny, już nieco podstarzały. Stanowi środek transportu dla niezbyt ruchliwego poza wodą Magikarpia. Wiele przeżył i ma spore doświadczenie. Z trudnych sytuacji szuka najskuteczniejszego wyjścia, nawet jeśli ryzyko wydaje się ogromne. Dla przyjaciół jest lojalny i opiekuńczy, starając się zawsze stawiać ich dobro na równi ze swoim. (Bardziej szczegółowy opis w KP)
Rywal: Brak
Opis Rywala: ---
Czas na początku przygody: Gorące letnie popołudnie.
Miejsce rozpoczęcia przygody: Niewielkie jezioro otoczone trawiastymi polami. Uchodzi z niego niewielka rzeka.
Cele: Odnalezienie neutralnych legendarnych pokemonów, przekonanie ich do swojej sprawy, ewoluowanie, zdobycie informacji o ruchach obu armii i, co najważniejsze, zakończenie wojny.
Znienawidzone Pokemony: Żaden nie przychodzi mi na myśl
Przygoda 18+?: Wedle uznania
Przygoda dwuosobowa?: Nie
Czy twa postać jest wyjątkowa?: Jedyne co go wyróżnia od innych karpi to większa płetwa grzbietowa i mniejsza płetwa brzuszna.
Dodatkowe Prośby: Nie mam
  Temat: Zapisy
Curtis

Odpowiedzi: 23
Wyświetleń: 10189

PostForum: MG Jake   Wysłany: 2016-03-12, 22:43   Temat: Zapisy
Imię oraz Nazwisko postaci: Drowsrednaw
Wiek z datą urodzenia: 06. 04. 1999 (17 lat)
Miasto, region startowy: Tu mam problem, bo myślałem raczej o świecie na styl PMD, więc to pole pozostawię puste.
Starter: ---
Cel podróży: Dowiedzieć się jak najwięcej o aktualnym przebiegu wojny i postępach dwóch armii, lecz przede wszystkim odnaleźć i przekonać do swojej sprawy ukrywające się legendy. No i oczywiście zakończyć wojnę.
Rodzina: Właściwie nic o niej nie wiadomo.
Rywal: Nie stworzyłem żadnego, więc MG ma tu wolną rękę.
Informacje o nim: ---
Czy wyrażasz zgodę na sceny przemocy w przygodzie?: Tak
Czy wyrażasz zgodę na sceny miłości w przygodzie?: Tak
Czy wyrażasz zgodę na sceny seksu w przygodzie?: Nie
Czy wyrażasz zgodę na wulgaryzmy w przygodzie?: Tak
Jaki interesuje Cie rodzaj fabuły?: Przygoda, humor, epickość - lubię je wszystkie. Kryminały trochę mniej, ale od czasu do czasu nie zaszkodzi.
Pytania,propozycje: Jedynym pytaniem jakie cały czas sobie zadaję, to czy ktokolwiek będzie się czuł na siłach poprowadzić grę karpiowi. Ale spróbować musiałem.
  Temat: Wprowadzarka
Curtis

Odpowiedzi: 15
Wyświetleń: 10720

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-03-12, 16:16   Temat: Wprowadzarka
W konkursie na marcowe opowiadanie "wygrałem" jajo Squirtle'a (Do tego 5 RC i 3 Heart Scale). Jeżeli to nie kłopot, chciałbym abyś wprowadził mi je do gry fabularnie. Dodatkowo powiem tylko, że nie spieszy mi się z jego otrzymaniem, więc jeżeli zdecydujesz się je wprowadzić po kilkudziesięciu stronach przygody nie będę miał z tym żadnego problemu.
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-03-12, 16:01   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Proszę, proszę. Widzę, że las ten naprawdę obficie wypełniony jest interesującym stworzeniami. A to przecież tylko jego początek. Kto wie jakie skarby kryją się jeszcze w gęstwinach? Na razie jednak bądźmy realistami. Szanse złapania pokemona bez walki są już i tak niewielkie, stratą czasu byłoby szukać dalej. Tym bardziej, że wybór wcale nie jest zły.
- Nieprawdaż, ptaszyny? Życie w tym lesie musi być dla was dostatnie. Macie tu drzewa, w których bezpiecznie zakładacie gniazda i mnóstwo pożywienia, które tylko czeka by je złapać. – Zaczynam krążyć między drzewami, prowadząc swój mały monolog. – Jednak czy małe Weedle tak po prostu się na to godzą, czy może czekają by zatopić swoje żądła i zmienić myśliwego w ofiarę? Może zamiast znaleźć obiad same się nim stajecie, gdy nieuważnie zaplątacie się w sieci rozplecione dyskretnie przez Spinaraka? Tak, one i ja mamy wiele wspólnego. Niczym ptak w sieci Spinaraka, tak liderzy sal wpadali w moje sidła. I tak jak ofiara próbująca się z sieci wyrwać, tak i oni robili wszystko by się z nich uwolnić. Aż znalazł się ptaszek, który trafił po nitce do kłębka. Jednak jad pająka będzie nadal wyniszczał, nawet gdy ten zostanie już zjedzony. – Swoje małe przemówienie, którego świadkiem nie jest nikt poza pokemonami i drzewami kieruję się w stronę fioletowego węża, który całkiem mnie zaintrygował.
- Natomiast wąż może łatwo zjeść samotnego ptaszka. Masz dobre spojrzenie. Chciałbyś mnie dorwać, prawda? Jesteś pewny siebie. Silny. Odważny. Lub po prostu głupi. - O ile jeszcze nie uciekł nawiązuję z nim kontakt wzrokowy. Ekans może być interesującym wyborem. Jednak czy skala wyzwania nie jest tu zbyt duża? Wydaje się być zdrowym i czujnym okazem. Nie obejdzie się bez sporej dawki szczęścia. Mógłbym wypuścić swojego stworka dla niepoznaki. W najgorszym wypadku zostałby zatruty, wtedy zadziałałaby jego umiejętność i zwiększyłaby moje szanse na schwytanie węża. Ceną za to byłby jednak osłabiony Abra, co może negatywnie wpłynąć na jego zdolność (i chęć) do teleportacji, a z przyszłością jako wielką niewiadomą to byłoby ryzykowne. W każdym razie dobywam pokeballa, powoli przygotowując się do rzutu.
- A może to nie to? Może tak jak mnie nudzi cię, gdy w życiu nic się nie dzieje? Może szukasz wyzwań? Chcesz udowadniać tym, którzy staną ci na drodze ich słabości? W takim razie świetnie się dogadamy. Tak czy inaczej, teraz pójdziesz ze mną! – Nie tracąc więcej czasu rzucam pokeball. Jeżeli Ekans znajduje się obecnie pod jakimś drzewem, staram się rzucić na tyle mocno i pod takim kątem, by kula odbiła się od pnia i trafiła węża od tyłu, licząc że zaskoczenie zwiększy szanse na schwytanie. Dodatkowo, jeżeli światło słoneczne przedostaje się przez korony drzew mógłbym je wykorzystać i starać się oślepić gada, odbijając je stalowymi elementami mojego stroju. Jeśli się nie uda, być może będę musiał zdecydować się na włączenie do akcji Abry. Lub po prostu zmienić cel, ale gdzie byłaby w tym zabawa?
  Temat: Pokemon Curtis
Curtis

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 2899

PostForum: Karty Postaci Pokemonów   Wysłany: 2016-03-11, 22:27   Temat: Pokemon Curtis


~ PODSTAWOWE INFORMACJE ~

Imię/imiona: Drowsrednaw
Płeć: Samiec
Gatunek: Magikarp
Data urodzenia (wiek): 06. 04. 1999 (17 lat)
Towarzysz/towarzyszka: Pelipper – Towarzysz o zacnym imieniu Tserofyks, używany przez Magikarpia do transportu na duże odległości w miejscach, w których brak dróg wodnych. Przez jakiś czas walczył po stronie pokemonów latających, jednak odpuścił gdy te zaczęły stawać się coraz agresywniejsze i rządne walki. Był jednym z pierwszych pokemonów, które przyłączyły się do Mewtwo by schronić się przed wojną. Od tamtego czasu przyjmował wiele ról by pomóc innym. Obecnie lata świetności ma już za sobą, wciąż jednak zna kilka sztuczek i posiada wiele doświadczeń, które zapewniły mu miejsce w oddziałach poszukiwawczych. Jeden z nielicznych, których wojna nie oszpeciła żadnymi bliznami. Z charakteru jest ostrożny i ciężko zdobyć jego zaufanie, jednak dla przyjaciół gotów jest wlecieć w ogień. Zawsze stara się znaleźć jak najlepsze wyjście z trudnych sytuacji i jeśli ma dobre przeczucie, nie obawia się podejmować ryzyka by osiągnąć cel. Trudniej przychodzi mu ryzykowanie zdrowia swoich kompanów, których bardzo sobie ceni. Stara się walczyć tylko w obronie własnej i niemalże nigdy nie atakuje pierwszy.

~ SKAN ~


Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Magikarp (20 Lvl) -> Gyarados (Gyaradosite) -> Mega Gyarados
Ataki: Splash
Umiejętność: Swift Swim - Kiedy podczas walki pada deszcz, szybkość Pokemona podwaja się. Szybkość spada do normalnej, gdy pogoda się zmienia.
Trzyma: Nic

~ OPIS FABULARNY ~

Opis wyglądu: Magikarp jak Magikarp. Czerwony, z szeroką paszczą i długimi wąsami. Jego płetwa grzbietowa ma jednak większe rozmiary niż u innych przedstawicieli tego gatunku, z kolei płetwa brzuszna – mniejsze. Poza tym jest jak każdy inny Magikarp.
Opis charakteru: Dorastał w początkowo niewielkiej społeczności, której członkowie ściśle współpracowali by zepwnić sobie spokój. To sprawiło, że jest skory do pomocy nawet obcym sobie osobom. Z tymi jednak nie miał wiele kontaktu i może mieć problemy by nawiązać nowe znajomości. Zazwyczaj jest spokojny i nie mówi wiele jeśli sytuacja tego nie wymaga. W gronie znajomych bywa bardziej rozmowny, czasem starając się dodać do dialogu trochę swojego humoru. Poirytowany bywa sarkastyczny, stara się jednak trzymać nerwy na wodzy. Jeśli zdecyduje, że źle postąpił, będzie go dręczyło sumienie. Zdaje sobie też sprawę ze swojej niemocy, przez co ewolucja stała się jego największym osobistym marzeniem. Przez swoją dobroduszność bywa naiwny. Nie jest też najodważniejszy, ale potrafi coś zdziałać mimo ogarniającego go strachu. Nie lubi też się spieszyć i woli operować w swoim własnym tempie. Pomimo spokojnego usposobienia zdarza mu się, że nabierze ochoty by komuś przyłożyć. Ostatecznie jednak nic z tego nie wychodzi, częściowo przez charakter, częściowo przez to, że jest Magikarpiem.
Historia: Był słoneczny, gorący, letni dzień. Słońce bezlitośnie zalewało swymi promieniami trawiastą powierzchnię ziemi i tylko pojedyncze, z rzadka rozrzucone drzewa stanowiły jakąś ochronę przed jego ognistym obliczem, rzucając odrobinę cienia, w którym skryć mogły się mniejsze pokemony zamieszkujące te tereny. Niebo również świeciło pustkami, pozbawione swych pierzastych zdobywców obecnie szukających chwili wytchnienia w gąszczach gałęzi. Ognista kula gotowa była porazić oczy każdego śmiałka, który odważy się podnieść wzrok, łatwo było więc przeoczyć samotny obiekt mozolnie sunący przez wysoki błękit.
- Ta okolica wydaje się spokojna. – Rzekł Pelipper, a przynajmniej to starał się zrobić, jednak po brzegi wypełniony wodą skórzany wór w jego dziobie nie ułatwiał mu zadania, deformując jego słowa w coś trudnego do zrozumienia. Taszczenie ze sobą zapasu wody co prawda było męczące, pozwalało mu to jednak dłużej pozostawać w powietrzu w upały takie jak ten. Był dumny z tej umiejętności, która pozwalała mu znakomicie sprawdzać się w roli zwiadowcy. Duża pojemność dzioba oznaczała również, że może zabrać pasażera oraz odrobinę zapasów. Czasem musiał jednak walczyć z samym sobą, by odruchowo ich nie przełknąć.
- Myślisz, że walki już tu ustały? Czy może upał wymusił zawieszenie broni? – Z wnętrza otwartego dzioba wydobył się drugi głos i po chwili spod wody wynurzyła się sporawa czerwona ryba, obecny pasażer Pelipperowego ekspresu. Jej szkarłatne łuski zabłysnęły w popołudniowym słońcu. – Jesteśmy w drodze już od kilku dni, ale nie natrafiliśmy jeszcze na żadne większe znalezisko. Żadnych armii, nie ma nawet śladu mniejszych oddziałów. Nie wspominając już o legendach.
- Może to i lepiej. Przynajmniej nie uwikłamy się w żadne niechciane problemy. Naszym zadaniem nie jest walka. No i nie zapominaj, że jednym z celów tej podróży jest sprawienie byś osiągnął ewolucję. – Wymamrotał Pelipper, ruchami dzioba niemal katapultując w przestworza bezbronnego karpia, który w cale nie pomagał sytuacji, miotając się w przerażeniu jak ryba bez wody.
- Sądzisz, że to możliwe? – Zapytał karp, uspokajając się.
- Kto wie? – Usłyszał w odpowiedzi. Patrząc swymi wytrzeszczonymi oczyma przed siebie w małą, białą chmurę, jedną z nielicznych zdobiących niebo, wrócił myślami do rozmowy sprzed kilku dni.

*** Tydzień temu ***

W obozie panował spokój. Pogoda była przyjemna, wiatr orzeźwiał strudzone pracą pokemony, które wypoczywały w cieniu rzucanym przez skały. Magikarp pływał sobie to w jedną stronę, to w drugą, czasem pluskając się w niewielkim stawie sztucznie stworzonym przez silniejsze osobniki dla tych, które nie były w stanie poruszać się po lądzie. Ryba spoglądała również z zaciekawieniem na pozostałych mieszkańców. Niewiele więcej mogła w końcu zrobić. Widział jak na obrzeżach pobliskiego lasku pracują silniejsze fizycznie pokemony, karczując niektóre mniej zdrowe drzewa do budowy palisady. Ziemia drżała, tworząc fale w stawie gdy Onix drążył tunel w skale otaczającej północną stronę obozu. Ci, których natura obdarzyła skrzydłami przylatywali przynosząc jagody i inne znalezione pożywienie. Część owoców pochodziła z drzew rosnących na miejscu, a którymi opiekowały się pokemony trawiaste i wodne przy pomocy robaków. Było to zdrowe środowisko.
Nieopodal przy ognisku stary Charizard uczył nową generację historii. Nieczęsty był to widok, jako że rzadko zdarzało się by do obozu trafiali młodzi członkowie pokemonowej społeczności, lecz podstarzały smok, którego skrzydła nie były już w stanie unieść go w powietrze, radował się sposobnością przekazania wiedzy młodemu pokoleniu. Magikarp dobrze pamiętał błysk jego kłów, jego uśmiech, gdy tak jak te maluchy słuchał opowieści starego bajarza po tym jak narodził się w tym miejscu.
- Jak zapewne widzicie moje dzieci... – Zaczął Charizard. – Miejsce to jest bardzo przyjazne. Pokemony żyjące tu pochodzą z wielu miejsc na świecie, są różnych typów, mają różne umiejętności, którymi dzielą się z tymi, którzy ich nie posiedli. Wszyscy tu są jedną wielką rodziną, której częścią jesteście także wy. - Roześmiał się ognisty jaszczur, po czym zakrztusił się, zakaszlał i kontynuował swoją historię. - Jednak nie zawsze i nie wszędzie tak było. Kiedyś pokemony żyły w pokoju, tak jak tutaj, lecz to zmieniło się za sprawą przebudzenia dwóch tytanów. Groudon i Kyorge przebudziły się. Nikt dokładnie nie wie, dlaczego Ci dwaj starożytni wrogowie powstali ponownie, jednak to, czego było to zwiastunem nie ulega już wątpliwości. Dwaj tytani wyszli na powierzchnię by raz jeszcze stoczyć walkę. Za nimi natomiast udały się do walki typy ziemne i wodne. Wspierani przez pokemony swoich typów Groudon i Kyorge toczyli krwawe bitwy, zaślepione wzajemną nienawiścią. Jednakże najbardziej cierpiały te pokemony, które nie zaznały miejsca w ich armiach. – Rzekł rogaty jaszczur, chwilkę odsapnął i kontynuował poważnym tonem.
- Typy wodne i ziemne, korzystając ze wsparcia swoich władców zaczęły nękać pozostałe typy. Te, nie mogąc oprzeć się potędze dwóch legend pozostawały bezbronne. Długo ponosiły straty, tracąc życia i ziemie, na których przyszło im żyć. Aż w końcu interweniowały pozostałe mityczne pokemony. Jednak daleka była droga do pokoju. Legendy miast powstrzymać siły ziemi i wody od dalszych walk, poprowadziły swoje własne oddziały do boju. Mówi się o tych wydarzeniach jako o wojnach żywiołów. Jedynie niektóre, bardziej pacyfistyczne legendy zaniechały walki, jednak niezdolne zażegnać konfliktu usunęły się w cień. Walki trwały przez wiele lat, a ich krajobraz miał się wkrótce zmienić. Stało się to, gdy typy lodowe zaczęły ponosić coraz większe straty w walkach z siłami ognia. Wtedy to Kyurem zwrócił się do Kyogre’a, oferując pomoc w walce z Groudonem w zamian za użyczenie typów wodnych do walki z ognistymi. Tak powstał pierwszy sojusz w wojnie żywiołów. Pozostałe typy, teraz stojące w obliczu większego zagrożenia, zaczęły tworzyć swoje własne sojusze. Te rozpadały się i rozrastały, aż w końcu na polu walki pozostały dwie ogromne siły, dwa sojusze skoncentrowane wokół wciąż walczących Groudona i Kyorge’a. I tak jest do dnia dzisiejszego. – Charizard przystanął na chwilę by dać odpocząć swoim strunom głosowym, jak i rozumom słuchaczy, którzy albo wpatrywali się w niego z zaciekawieniem albo spoglądali po sobie zmieszanymi wzrokami. – Jednak tam gdzie pokemonów jest dużo, rodzą się spory. Część pokemonów, zmęczona ciągłymi walkami i śmiercią opuściła swe armie. Niektóre poszły swoimi drogami, by żyć w samotności z dala od chaosu. Inne próbowały wrócić do dawnego życia, jednak blizny pozostawione przez wojnę nie pozostawiały im wyboru i znów zaczynały walczyć. Jeszcze inne poszukiwały swych dawnych domów, zastając tylko krainę zniszczoną przez ścierające się armie, pustynie pokrywające dawne pastwiska, wody zalewające niegdyś bujne lasy, popioły pozostawione po szalejących płomieniach. Pozostałe, zapominając o swojej dawnej wrogości i krwawej przeszłości zbiły się w grupy, tworząc to, co widzicie przed oczami. To właśnie my. - Zakończył staruszek, zmęczony już ciągłym mówieniem, ale i zadowolony z tym, że przekazał coś swoim podopiecznym, którzy z szerokimi uśmiechami podziękowali mu za lekturę. Magikarp przyglądał się scence ze wzruszeniem. Stary Kieł wiele w życiu przeszedł, o czym świadczyły liczne blizny pokrywające jego zmęczone ciało, oraz prawe oko, blade i na zawsze pozbawione światła. Teraz stał otoczony przez dzieciarnię i śmiał się razem z nimi, czerpiąc co pozostało radości w jego powoli chylącym się ku końcowi życiu.
- Napawa nadzieją, prawda? – Czerwona ryba usłyszała głęboki głos w swojej głowie. – W końcu to oni będą budować przyszłość.
Kilka plusków, trochę wiercenia się i Magikarp zlokalizował prawdziwe źródło głosu, stojące wysoko na jedynym w obozie drzewie, wielkim i wiekowym dębie.
- Przywódco! – Wrzasnął niemal w zaskoczeniu, opamiętując się jednak i zdając się na myśli, które osobnik ukryty w gąszczu liści potrafił przecież czytać. – Co robisz tam w górze?
- Nie chcę przeszkadzać młodemu pokoleniu w chwili zabawy. Gdy się pojawiam atmosfera zwykle poważnieje, więc postanowiłem posiedzieć tutaj. - Powiedział Mewtwo telepatycznie. Spoglądał przez chwilę w stronę młodych pokemonów, po czym odezwał się znów. – Wiele czasu minęło od kiedy zdałem sobie sprawę, że nie walczę już w obronie swoich pobratymców i zaprzestałem walk. Cała ta wojna ma już na celu jedynie zniszczenie strony przeciwnej. Gdyby do tego doszło, wiele typów niemalże przestałoby istnieć, a równowaga która istniała do tej pory zostałaby nieodwracalnie zachwiana.
Magikarp w milczeniu rozważał nad słowami przekazywanymi mu przez psychicznego pokemona. Zdaje się, że miał do powiedzenia coś bardzo ważnego, nie śmiał więc przerywać mu dopóki nie skończy.
- Upłynęło również trochę lat od kiedy przyszedłeś tu na świat. Od tamtej pory nauczyłeś się sporo o tym świecie. - Wznowiła legenda. Jego słowa przywiodły wspomnienia. Magikarp wykluł się już w tym miejscu, dlatego dobrze znał tutejsze pokemony, a z ich opowieści wiedział również jak straszna jest wojna. Widział powracających rannych, zaatakowanych przez swoich dawnych kompanów. Widział jak grzebano tych, którzy mieli jeszcze mniej szczęścia. Był przy tym, jak niczym on niegdyś, z osieroconych jaj przyniesionych do obozowiska wykluwały się nowe życia. – Zdecydowałem, że czas zacząć działać. Założyłem ten obóz by stworzyć oazę wolną od walk, lecz jedynie odwracałem swój wzrok od problemu. Musimy zakończyć tę wojnę, by przyszłe pokolenia takie jak to mogły zaznać życia wolnego od strachu i śmierci.
- Podzielam twój pogląd, przywódco. – Pomyślała ryba, spoglądając znów na młode stworki, turlające się wraz z Charizardem po trawie i gdy nadarzyła się okazja, skaczące po jego brzuchu jak po trampolinie. – Jednak jak zamierzasz tego dokonać? Nie ma nas wielu, a obie armie są potężne. W walce nie mamy szans.
- Dlatego musimy działać skrycie. Nasz obóz do tej pory pozostawał tajemnicą i tak powinno być. Jednak jeśli wciąż będziemy się tu kryć, niewiele zdziałamy. Jak wiesz, nie wszystkie legendy przyłączyły się do walki. Wiele z nich wciąż pozostaje w ukryciu z obawy, że zostaną zmuszone do użyczenia swych mocy jednej ze stron. Musimy je odnaleźć i przekonać, by nas wsparły. Za nimi pójdą również tacy jak my, zmęczeni niekończącą się rzezią. - Rzekł Mewtwo stanowczym tonem. Pod maską spokoju, w jego chłodnych oczach widać było płonącą determinację.
- A jeśli nie zechcą? Czemu miałyby użyczyć swej siły nam, jeżeli nie chcą mieszać się do walki? – Zapytał Magikarp odrobinę zmartwiony. Jak mają przekonać legendy do swojej sprawy? Czy po tak długim czasie życia z dala od chaosu zechcą w ogóle mieszać się do wojny?
- Musimy przekonać je, że naszym celem nie jest zniszczenie. Muszą pomóc nam pokonać Kyorge’a i Groudona, oraz sprzymierzone z nimi legendy. To głównie pod ich wpływem pokemony ruszyły w bój, i choć samo to może nie wystarczyć do zaprowadzenia pokoju, będzie jednak kamieniem milowym na drodze do zakończenia wojny, a przy tym ocalenia tysięcy żyć. - Czerwono-łuski znów zaczął zastanawiać się nad tymi słowami. To co zamierzał Mewtwo nie było łatwe, ale wiedział, że mówi on prawdę. Jeśli wojna dalej będzie szła w obecnym kierunku, świat zmieni się nieodwracalnie. I nie będzie to dobra zmiana. A kto wie, czy nie nastąpiła ona już w momencie wybuchu wojny. – Aby odnaleźć tych, którzy nie uczestniczą w wojnie, zdecydowałem wysłać we wszystkie strony świata małe grupy zwiadowcze. Sam chciałbym zająć się poszukiwaniami, obawiam się jednak, że mój udział może przykuć niechcianą uwagę. Zdam się więc na was, podczas gdy ja będę nadal strzegł tego miejsca. - Wstrzymał się na chwilę, po czym kontynuował. - Zostaniesz przydzielony do jednej z grup.
Magikarp z wrażenia niemal wyskoczył na suchy ląd. - Ja!? Mam szukać legend!? Jak to sobie wyobrażasz!? Przecież to niemożliwe! – Kłapał swymi ustami, zanim uspokojony zadziwionymi wzrokami dzieci ochłonął i dał nura pod wodę, wciąż słysząc jednak myśli Mewtwo.
- Znalazłem sposób. Wiem, że to może być trudne, jednak jest w tym pewien cel. Jesteś Magikarpiem. Po ewolucji staniesz się bardzo potężny i znacznie wzmocniłbyś nasze siły gdy dojdzie do walk. Niestety, pozostając w obozie nie będziesz miał okazji i możliwości by osiągnąć ostateczną formę. - Szkarłatna ryba słuchała tych myśli nie mogąc zaprzeczyć. Już od jakiegoś czasu mile widziała mu się ewolucja w potężnego morskiego węża. Jednak do tej pory było to tylko złudne marzenie. – Ponadto, twoja obecna postać może być dobrym kamuflażem. Nikt nie podejrzewałby, że „mizerny” Magikarp może poszukiwać środka do zakończenia wojny.
- A co z faktem, że jestem rybą? Potrafię poruszać się jedynie w wodzie. Nie mogę wychodzić na ląd. - Magikarp znów wyraził swoje wątpliwości, jednak i na nie była odpowiedź.
- Między innymi dlatego nie wyruszysz sam. Twój partner idealnie nadaje się do zaradzenia temu problemowi. A gdy już ewoluujesz, poruszanie się po lądzie, przynajmniej na pewnym dystansie, nie będzie stanowić problemu. – Powiedział Mewtwo, po czym rzucając ostatnie spojrzenie na obóz teleportował się w sobie tylko znane miejsce. - Przemyśl to. A gdy już to zrobisz, będę wiedział jaką podjąłeś decyzję. – Usłyszał jeszcze Magikarp, przecinając wody stawu pogrążony w zadumie.

*** Teraźniejszość ***

- Kto by pomyślał, że dane mi będzie latać w przestworzach? – Wymamrotał Magikarp wiercąc się w dziobie swojego pierzastego środka transportu. Ten leciał już od dłuższego czasu, a woda w jego worku zaczynała się porządnie nagrzewać. Pelipper uznał to za znak, że należy zbierać się do lądowania i począł skanować wzrokiem okolicę.
- Bingo. Na horyzoncie widać jeziorko, z którego uchodzi rzeka. Mógłbyś przez jakiś czas płynąć wzdłuż niej, a ja w tym czasie wypocząłbym i moglibyśmy wznowić poszukiwania. - Powiedział ptak, po czym skierował się w kierunku zbiornika wodnego, powoli obniżając lot. – Będziemy mieli również okazję by dokładniej zbadać okolicę. Choć poszukiwanie legend jest naszym priorytetem, mamy również zbierać informacje o obu armiach i ich postępach. A skoro o legendach mowa, wiesz, których szukamy? – Zapytał odruchowo patrząc w dół, przechylając przy tym głowę i niemal wyrzucając po raz drugi jeszcze żywą zawartość dzioba.
- Ostrożnie! Prawie mnie wylałeś! – Wyjąkała ryba, zdrowo przerażona wizją upadku z tej wysokości. - Ale owszem, od naszych dowiedziałem się kto nie brał udziału w wojnie. Mew podobno nie był widziany ani razu od kiedy ta wybuchła. Podobnie jak Ho-Oh. Duo Eonu z początku pomagało typom smoczym, jednak odeszło gdy do walki wkroczył Rayquaza i zaczął siać spustoszenie. Strażnicy jezior również ukryli się gdzieś, z dala od wojny. Cresselia nie chciała walczyć i pozostaje w ukryciu, poszukiwana przez Darkraia i jego mroczne oddziały. Strażnicy mórz ukryli się po tym jak Kyogre i Lugia zdominowali wody. Regigigas również odmówił przyłączenia się do walki i słyszałem, że oparł się Legendarnym Bestiom gdy te próbowały go zmusić. Shaymin także nie pojawił się jeszcze na polu bitwy. Pozostają Miecze Sprawiedliwości oraz Victini. Oni też nie opowiedzieli się po żadnej ze stron. Reszta należy już do którejś z dwóch armii bądź nie ma o nich żadnych informacji.
- Spora lista. I my mamy je odnaleźć? Co prawda nie tylko my ruszyliśmy w poszukiwania, ale ucieszę się jeśli uda się znaleźć i przekonać choćby jednego z tych pokemonów. – Odpowiedział Pelipper, zgrabnie lądując na brzegu jeziora, do którego opróżnił zawartość swojego zmęczonego już dzioba. Lot był bardzo męczący. Niestety, tam gdzie wylądowali nie było żadnych źródeł cienia. Jedynie daleko na horyzoncie biały ptak dostrzegł zacieniony las, przez który wygodnie przepływała sobie rzeczka uchodząca z jeziora. Był on jednakże daleko i dotarcie tam na piechotę może zająć trochę czasu.
- Będziemy musieli się natrudzić. Martwię się tylko, czy jak już je znajdziemy zechcą nas w ogóle wysłuchać.- Dodał Magikarp wypływając na powierzchnię jeziora i rozglądając się dookoła. Krajobraz był głównie nizinny, jedynie w oddali ziemia wznosiła się odrobinę tworząc niewielkie wzgórza. Dostrzegał kilka mniejszych pokemonów, które po przyjrzeniu się dwójce przybyszów wróciły do swoich zajęć. Upał wciąż doskwierał, przypiekając tę część jego ciała, która wystawała ponad taflę jeziora.
Przed nimi długa droga, na dobrą sprawę nie wiedzą nawet gdzie powinni szukać. Jego obecność na tej misji może być dodatkowo ciężarem dla Pelippera, dosłownie i w przenośni. Jednak już za późno by zmienić zdanie i zawrócić, a czas nagli. Wojna nadal trwa, a jej wynik wciąż jest nieznany. Natomiast zniszczenia jakie pozostawia będą długo szpecić obraz świata. Z tą wiedzą szkarłatny karp ruszył powoli do przodu, w tempie pozwalającym zregenerować się jego towarzyszowi, który niezgrabnie człapał po podmokłym brzegu. Kierował się w stronę niewielkiej rzeczki prowadzącej dalej przez trawiaste pola i las, w kierunku do którego zmierzali. Na południe, by podróżując nad lądem dotrzeć w pobliże morza, mając nadzieję na większe pole manewru i na to, że gdzieś tam ukrywają się ci, dla których wyruszyli w te poszukiwania.

Rodzina: Uznawany za osieroconego. Rodzice prawdopodobnie zginęli na wojnie, choć możliwym jest, że wciąż są w nią uwikłani. W każdym bądź razie jego jajo zostało znalezione i przyniesione do obozu, gdzie się wykluł i dorastał pod opieką tamtejszych pokemonów.

~ CIEKAWOSTKI ~

- Nauczył się pokonywać bardzo małe odległości na lądzie poprzez wybijanie się tylną płetwą i podskakiwanie, gdy do stawu przekopał się Onix i przypadkiem go stamtąd wyrzucił. Kierunek, w którym się przemieszcza zależy niestety bardziej od szczęścia niż od niego samego.
- W wodzie bywa całkiem szybki. Za młodu bawił się skacząc ponad taflę wody i strącając do niej nisko lecące ptaki, czym nie raz napytał sobie biedy.
- Posiada dość rozległą wiedzę, którą zdobył z opowieści i rozmów z innymi zamieszkującymi obóz pokemonami. Bywa jednak zapominalski i jeśli się czymś nie zainteresuje, prawdopodobnie o tym zapomni.
- Zwraca się do Mewtwo per „przywódco” jako jedyny w obozie.
- Z nieznanych sobie powodów zastanawia się, czy po ewolucji będzie w stanie latać.
- Może mieć problemy z rozpoznawaniem co niektórych gatunków, jako że dane mu było zobaczyć tylko te zamieszkujące obóz.
- Nie jada mięsa pod żadną postacią.
- Za bzdurę uważa, jakoby to Arceus stworzył świat.
- Wyznaje zasadę „najlepszą obroną jest atak”. Mimo tego nie potrafi atakować.
- Nigdy nie pływał w słonej wodzie.
- Jego najbardziej lubianą rzeczą jest wiatr. W wietrzne dni często wynurza się na powierzchnię aby zakosztować jego podmuchów i pokołysać się na falach.
- Nie lubi czerwonego koloru i źle znosi widok większej ilości krwi.
- Nienawidzi upałów, przez co latem bywa marudny.

~ EKWIPUNEK ~

- 2x Lum Berry
- 15x Tamato Berry
- 2l wody mineralnej
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-03-06, 20:53   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Leśne pokemony. Większość z nich nie jest może najwyższych lotów, ale można znaleźć dla nich interesujące zastosowania. Las zawsze stanowił znakomitą scenę dla moich zagrywek. Z lasów pochodziła większość pokemonów, których używałem do swoich celów. Mogłem w nim planować znakomite zasadzki. Mogłem też posłużyć się dziką naturą by zasiać odrobinę zamętu. Lub choćby pospacerować między drzewami i w spokoju zaplanować następny ruch. Teraz nadszedł czas by ponownie skorzystać z jego dobrodziejstw.
- No, malutkie. Które z was chce namieszać trochę w nudnych życiach tych wszystkich równie nudnych trenerów? – Choć wcale mi się nie spieszy, to jednak nie zwlekając zbaczam odrobinę z drogi i zaczynam kręcić się na obrzeżach lasu. Jestem pewien, że znajdę tu coś przydatnego. Wprawdzie widziałem kilka pokemonów po drodze, ale fakt że kręciły się poza lasem może oznaczać, że są słabe i zostały stamtąd wykurzone przez silniejsze osobniki. A może po prostu byłoby to zbyt proste? W każdym bądź razie, pokemon ptak mógłby być ciekawym wyborem. Przy odrobinie pracy w ostateczności mógłby posłużyć mi za środek transportu. Jeżeli za sprawą Sabriny zabawa obróci się na moją niekorzyść takie wyjście okazałoby się przydatne. A może i zyskałbym sposobność do prowadzenia operacji powietrznych. To dopiero urozmaiciło by grę.
Z drugiej jednak strony... las to domena owadów. A te, jeśli blizna wokół mojego oka jest dowodem, potrafią być naprawdę intrygujące. Wredne. Zaciekłe. Agresywne. Posiadające szeroki wachlarz zdolności, które nie raz umożliwiły mi osiągnąć zamierzone cele. Miłym dodatkiem był fakt, że wielu ludzi przerażał ich wygląd.
- Dobrym wyborem byłby osobnik z pewną dozą trucizny. Warto by mieć kilka nieprzyjemnych sztuczek w zanadrzu. – Mruczę sobie pod nosem kontynuując poszukiwania. Szczególną uwagę zwracam na pnie, gałęzie i wierzchołki drzew. Tam zwykle kryją się istoty, które najbardziej by mi się przydały. Jednak nie zapominam o badaniu podszycia. Nie sądzę bym znalazł tam coś, co mnie zainteresuje, ale lepiej zachować ostrożność. W końcu lasy bywają nieprzyjazne. To też sprawia, że są zabawne.
  Temat: Curtisowe CD
Curtis

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 2155

PostForum: Aktywność graczy   Wysłany: 2016-03-05, 19:59   Temat: Curtisowe CD
Aktualnie

5 CD

Przypływy

* 1 CD - Poke-zagadka #6 (Luty 2016)
* 1 CD - Poke-zagadka #7 (Marzec 2016)
* 1 CD - Poke-zagadka #8 (Marzec 2016)
* 1 CD - Poke-zagadka #9 (Marzec 2016)
* 1 CD - Poke-zagadka #11 (Kwiecień 2016)

Odpływy
  Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Curtis

Odpowiedzi: 13
Wyświetleń: 15928

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-02-27, 14:20   Temat: [+18] To on pociąga za sznurki
Ach ta Sabrina. Pamięć naszej pierwszej bitwy nieprędko mnie opuści. Dobrze się spisała, nawet lepiej niż śmiałem przypuszczać. Interesująca osoba. Szalenie interesująca.
- Moja droga, udało Ci się sprawić, że z niechęcią opuszczę Kanto. – Usłyszałem swój własny głos przerywający na chwilę błogą, poranną ciszę. Tęskno mi będzie za tym regionem kiedy już znajdę się poza jego granicami. Dostarczył mi wiele rozrywki, a teraz gdy dowiedziałem się o obecności tak zacnego gracza, dostarczyłby mi jeszcze niezmierzone jej ilości. Ale obecna sytuacja też może być zabawna, czego dowodem może być chichot, którego nawet nie staram się powstrzymać.
Jednak na razie muszę znaleźć sposób by opóścić ten region bez większych komplikacji. Mógłbym spróbować przedostać się przez granicę drogą morską. A może powinienem przelecieć maluczkim trenerom nad głowami i z nieba przynieść swoje dary dla innego regionu? Najzabawniejsza może być droga lądowa, prawdopodobnie najbardziej ryzykowna, ale i zapewniająca największe pole manewru. Możliwości, możliwości. Tyle opcji do wybrania, a każda inna niż poprzednia. Hehehe. Jednak niemądrze byłoby podejmować decyzję teraz. Choć ostatnia klęska była bardzo zabawna, to nie po mojej myśli byłoby tak szybkie jej powtarzanie. Zdaje się, że Sabrina nie wszczęła alarmu, ale może właśnie tak właśnie ma mi się zdawać? Zatajenie informacji przed społeczeństwem to również zatajenie ich przede mną. Jeżeli udało jej się pokonać mnie w mojej własnej grze, muszę spodziewać się po niej wszystkiego. W tej sytuacji nie mogę też skreślać pozostałych liderów, choć do tej pory się nie popisali.
Dźwięk moich własnych kroków dobiegał mnie gdy myślałem o dalszych posunięciach. O tym w jaki sposób wymknę się z Kanto zadecyduję później. Najpierw potrzeba mi informacji. Czy liderzy lub policja kontrolują granice? Czy drogi morskie i powietrzne są strzeżone? Dopiero gdy odpowiedzi na te i podobne pytania zostaną ujawnione, moja ścieżka będzie jasna. Muszę się na to przygotować.
- I jeszcze ty. Jesteś użyteczny, lecz tylko z tobą niewiele zdziałam. Chyba będzie trzeba znaleźć ci kolegę. – Powiedziałem do zwisającego mi przy pasie pokeballa. Abra dobrze wywiązał się z zadania, teraz już jednak zabraknie elementu zaskoczenia. Następna teleportacja może nie powieść się tak gładko jak poprzednia. Być może w dalszej drodze spotkam coś wartego schwytania. Coś, co pozwoli mi tkać sieci swoich planów na nowo.
Patrząc przed siebie kontynuuję marsz, decydując się iść dalej drogą na południe od Lavender. W końcu okaże się, jaki powinien być mój kolejny ruch. I jaki ruch wykona przeciwnik.
- Szykuje się zabawna podróż - Zachichotałem.
  Temat: Zapisy (3/3)
Curtis

Odpowiedzi: 76
Wyświetleń: 34558

PostForum: MG GallAnonim   Wysłany: 2016-02-20, 16:11   Temat: Zapisy (3/3)
Formularz:
Link do Karty Postaci: Proszę bardzo.
Imię, nazwisko i przezwisko: Roas Renruojos (Przezwiska nie posiada)
Wiek postaci: 29 lat.
Region/Miasto startowe: Kanto, okolice miasta Lavender.
Pora roku: Wczesna wiosna
Starter: Abra
Cele: Bezpieczne opuszczenie regionu Kanto, zaniesienie swoich rozrywek trenerom z pozostałych regionów.
Towarzysz: Nie istnieje
*Opis towarzysza:
Wróg: Sabrina, liderka z miasta Saffron
*Opis wroga: Nie wiem czy jest to konieczne, jako że jest ona oficjalną postacią. W razie czego zawsze mogę opisać moją wizję Sabriny (jakakolwiek by ona nie była).
Klimat: Wedle uznania, nie pogardziłbym jednak dobrą dawką śmiechu.
Wątki fantastyczne: Jeśli uda się je wprowadzić bez problemu, to jak najbardziej.
Sceny +18: Mogą być (aczkolwiek nie mam z nimi doświadczenia)
Czy chcesz spotykać Fakemony?: Nie
Ulubione typy: Nie mam
Znienawidzone typy: Jak wyżej
O jakich pokemonach marzysz: Gyarados, Vaporeon
Prośby: Jeżeli czujesz, że mógłbyś mnie przyjąć, ale będzie jakiś problem (jak np. brak jakichś informacji w KP) to byłbym wdzięczny za wskazanie go i rozpatrzenie zapisu ponownie po poprawie. A co do samej gry, to żadnych dodatkowych próśb nie mam.
  Temat: Roas Renruojos
Curtis

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 3094

PostForum: Karty Postaci   Wysłany: 2016-02-19, 22:30   Temat: Roas Renruojos
Imię/imiona: Roas
Nazwisko: Renruojos

Data urodzenia (wiek): 27. 03. 1987 (29)
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Ewolucjonista
Team: Wolny jak ptak
Towarzysz/towarzyszka: Brak
Opis wyglądu: Mężczyzna o ostrym spojrzeniu i średnio długich, zaczesanych na prawo w charakterystyczny sposób czarnych włosach z białymi pasemkami. Jego twarz szpeci blizna w kształcie pajęczyny wokół prawego oka. Dodatkowo ozdabia ją wąsko przycięta bródka i wąs. Fioletowy strój zakrywa jego lekko muskularne, szczupłe ciało. Lubi się wyróżniać, co widać po dodatkach zdobiących jego strój, takich jak stalowe ochraniacze na rękach i nogach czy też naramiennikach.
Opis charakteru: Chytry i przebiegły. Uwielbia knuć intrygi i uprzykrzać innym życie. Uważa się za element konieczny, iskrę której zadaniem jest rozpalenie nudnych, szarych żyć pozostałych ludzi. Potrafi być bardzo wytrwały w dążeniu do swoich celów, cierpliwie wyczekując na odpowiedni moment. Nade wszystko ceni sobie dobrą zabawę, za której najlepsze źródło uważa wszelkie knowania wymierzone głównie w najpotężniejszych trenerów i obserwowanie jak sobie z nimi radzą. Postrzega to jako grę, której zasady ustala on sam, a trenerzy są graczami dostarczającymi mu rozrywki. Przez to beztroskie podejście i potrzebę rywalizacji zdarza mu się podejmować nieracjonalne decyzje, czym może napytać sobie biedy. Ale jak powiada, „Jeśli gra jest zbyt prosta, przestaje być zabawna.”
Historia: Delikatny, wiosenny wiatr orzeźwiał polanę, wprawiając w ruch bujne acz niewysokie źdźbła traw. Chociaż liście już zazieleniły się na drzewach, powietrze wciąż było chłodne, pozostałość ostatniej zimy. Oczy Roasa spoczywały na jednym punkcie – widocznym w oddali, wznoszącym się ponad drzewa otulające Saffron budynku Korporacji Silph. Spodziewał się, że jego gość wkrótce tu dotrze. Na jego oszpeconej blizną, pamiątką po dawniej stoczonym pojedynku z wyjątkowo wredną Galvantulą, pojawił się szyderczy uśmiech, jakby kpiący z obserwowanego miasta. Wiele razy jego stopa stawała na kamiennych ulicach tej miejscowości. Może właśnie to stało się powodem jego obecnego położenia.
Dużo czasu zajęło mu zdobycie zaufania wysoko postawionych tego regionu. Liderzy, elitarna czwórka, nawet sam mistrz znajdowali się w polu jego działania. Spotykał się z nimi wszystkimi w różnych okolicznościach. Pamiętał, jak wsparł szturm trenerów z miasta Pewter na kryjówkę kłusowników, na zlecenie wyłapujących co rzadsze pokemony dla mniej cierpliwych i bogatych trenerów. Zachichotał głośno, wspominając wdzięczną twarz tamtejszego lidera. Bez wahania przyjął pomoc od wędrownego trenera. Wykurzenie bandy nie sprawiło wielkich trudności. Wszak było to jedynie zebranie plonów z drzewa, które własnoręcznie zasadził.
Nie był to odosobniony przypadek. Od dawna zachodził liderom za skórę, pozostając wciąż pod maską tak szczelną, że niemal niewykrywalną. Nie zdobywał odznak. Nie interesowały go tandetne błyskotki, potrzebne trenerom by mogli się dowartościować. Wszystko to były błahe, niegodne uwagi sprawy. Sprawy głupców. A ci głupcy byli marionetkami, tańczącymi tak jak im zagrał. Większość problemów nawiedzających region Kanto w przeciągu ostatnich miesięcy były efektem jego działań. Pojawianie się nowych grup przestępczych, dzikie pokemony coraz częściej nawiedzające miasta. Niczym nauczyciel egzaminujący swych uczniów, tak on testował najznamienitszych tego regionu. I choć testy rozwiązywano poprawnie, nikt nie wykrył dodatkowego zadania, ukrytego w gąszczu pozostałych. To dawało mu poczucie, że żyje. Nikt nie odkrył prawdy.
Tak przynajmniej się zdawało. Dzisiaj jednak wie, że znalazł się uczeń zdolny czytać między wierszami. Jak na ironię, Sabrina była właśnie tą, którą najczęściej spotykał na swej drodze. Może to jej psychiczne zdolności pozwoliły swojej właścicielce wychwycić trop. Jednak cokolwiek odkryła, nie wystarczyło to do aby z pełnym przekonaniem wskazać jego jako sprawcę. Inaczej musiałby przygotować wystawny bal, by przyjąć znacznie większą ilość gości. Jego śmiech zlał się z szumem wiatru, gdy wyobrażał sobie ten scenariusz.
Gość był jednak tylko jeden, a przygotowania na jego przyjęcie zakończone. Słońce nie zdążyło dotknąć linii horyzontu, gdy wyczuł za sobą czyjąś obecność. Wyczekiwana osoba w końcu zawitała w jego progi.
- Proszę, proszę. Czyż to nie Sabrina? Cóż może sprowadzać do mnie tak zapracowanego lidera sali?
- Jestem pewna, że to pytanie jest zbędne. Jak długo zamierzałeś toczyć swoje gierki? – Jej ton nie był tak surowy jak się po niej spodziewał. Właściwie trudno było dostrzec w nim jakąkolwiek wrogość. Ale nie dał się zwieść pozorom. Poznał ją wystarczająco dobrze by wiedzieć, że taka po prostu była.
- Moja droga, gra toczy się dalej. Wy liderzy jesteście dość sztywni. Podobno uśmiech dobrze działa na cerę, słyszałaś o tym? – Zarechotał wysokim głosem, wstając z kamienia dotychczas służącego mu za siedzisko i obracając się w kierunku liderki. – Chociaż zdaje się, że tobie to niepotrzebne. Może jednak byś spróbowała?
- Twoja zabawa tutaj się kończy. Czemu jednak nie uciekłeś, skoro wiedziałeś, że tu zmierzam? – Sabrina zupełnie nie reagowała na jego słowa, jakby spływały po niej niczym woda. Ale nie był tym zaskoczony. Była taka od kiedy pierwszy raz ją spotkał. Zresztą, właśnie dlatego najbardziej go intrygowała.
- Wiesz jak to jest. Zbyt prosta gra może szybko stać się nudna. Wszak tym właśnie jesteśmy. Graczami. – Zachichotał znowu, mierząc wzrokiem swojego oponenta. – Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że nie przyjąłbym Cię bez komitetu powitalnego? Wszak zapewnienie gościowi rozrywki jest obowiązkiem gospodarza. – Powiedział, a jego uśmiech poszerzył się szyderczo gdy spomiędzy drzew wyszły przygotowane przez niego pokemony. Już wcześniej pomagały mu w realizowaniu wszelkich knowań, a teraz miały pomóc mu zwieńczyć jego dzieło.
Nie czekał aż Sabrina wykona swój ruch. Pierwszy nakazał atak, wszak grzeczność wymaga by powitał ją ze wszystkimi szykanami. Tak jak myślał, liderka nie przyszła tu nieprzygotowana. Niczego innego nie spodziewałby się po Sabrinie, mistrzyni pokemonów i mocy psychicznych. Ta jednak przygotowana była lepiej, niż się tego spodziewał. Walczyli długo, a gdy słońce zarumieniło się wieczorną czerwienią, jakby zawstydzone toczącą się przed jego obliczem bitwą, Sabrina zyskiwała wyraźną przewagę. Był to niepożądany scenariusz, lecz jego serce radowało się każdą jego chwilą, czerpiąc z niego chorobliwą przyjemność. Liderka z miasta Saffron zaskarbiła w jego oczach.
Słońce zdążyło już całkiem opuścić niebo, ustępując miejsca srebrnej tarczy księżyca, gdy pokemony po obu stronach całkiem opadły z sił. Wiele z nich leżało wycieńczonych zażartą walką, tylko nieliczne pokemony Sabriny z trudem utrzymywały się na nogach. Sami trenerzy, również wyczerpani dyszeli ciężko, próbując złapać oddech po wielu godzinach wydawania komend. To była dobra bitwa, pomyślał Roas ocierając pot z czoła, wynik jednak był przesądzony.
- Gratuluję moja droga. Zdaje się, że ta gra należy do ciebie. – Wysapał, podpierając ręce na kolanach.
- Więc to koniec. Nie masz już dokąd uciec. – Liderka nie straciła swojego chłodnego, poważnego wizerunku, choć po raz pierwszy dane mu było obserwować Sabrinę zmuszoną do łapania oddechu łapczywymi wdechami.
- Dobry gracz zawsze trzyma w zanadrzu najlepsze sztuczki. Było mi bardzo miło pogawędzić z tobą Sabrino, ale obawiam się, że czas już się pożegnać. – Dopiero teraz Sabrina dostrzegła samotny pokeball, przypięty dyskretnie do pasa swojego przeciwnika. Jednak to co z niego wyszło nie stanowiło dla niej zagrożenia. – Ten maluch nie nadaje się co prawda do walki, jednak ty powinnaś najlepiej znać jego umiejętności. – Zarechotał kładąc drgającą, spoconą dłoń na głowie Abry i rzucił dziewczynie wyzywające spojrzenie. – Być może dane nam będzie się ponownie spotkać. Postaram się wtedy lepiej cię ugościć. Teleportacja! – I po tych słowach mężczyzna zniknął z pola widzenia, razem z jego żółtym kompanem. Pokemony wciąż leżały ciężko sapiąc, jeno pamiątki po wydarzeniach rozgrywających się przed chwilą, a zdyszanej liderce zdawało się, że słyszy jeszcze charakterystyczny już rechot.
O brzasku samotna postać opuszczała miasto Lavender. Roas był zadowolony. Chociaż Sabrina zmusiła go do ucieczki i pozostawienia niemal całego dobytku, udało mu się osłabić ją na tyle aby nie mogła za nim podążyć. Zdaje się też, że nie poinformowała jeszcze nikogo o wydarzeniach minionego dnia. Być może nie zdążyła po prostu tego zrobić. A może miała inny powód? Radował się na taką myśl. Po teleportacji do Lavender udało mu się odpocząć i odzyskać przedmioty, które zachomikował niegdyś na podobną ewentualność. Nie było tego wiele, ale powinno wystarczyć.
- Gra rozpoczyna się na nowo. Zobaczymy, moja droga Sabrino czy zwycięzca będzie ten sam. – Powiedział spoglądając raz jeszcze w kierunku miasta Saffron, po czym opuścił Lavender, żegnając je głośnym, gardłowym śmiechem.
Rodzina: Nie utrzymywał kontaktu z rodzicami, którzy zmarli z przyczyn naturalnych. Brak innych znanych krewnych.

Pokemony:

Abra

Imię: Gninommus

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Abra (Poz. 16) -> Kadabra (Pal Pad) -> Alakazam
Ataki: Teleport
Charakter i historia: Złapany do roli wyjścia ewakuacyjnego z trudnych sytuacji. Wielki śpioch, nawet jak na swój gatunek. W nosie ma intrygi swojego trenera i jest najszczęśliwszy, gdy może sobie spokojnie drzemać w wygodnym pokeballu. Z pewnością cieszy się, że nie ma wiele okazji do tego aby się wysilać. Mimo tego jest dość lojalny i potrafi stanąć na wysokości zadania. Nie znosi dzieci i gdyby miał zęby (oraz nie był leniwy) pewnie by je gryzł. Ma wredną skłonność do dzielenia się negatywnymi statusami i złapanymi choróbskami.
Umiejętność: Synchronize - Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty lub sparaliżowany, status przeciwnika zmienia się na taki sam. Jednak, jeśli przeciwnik jest typu ognistego lub posiada umiejętność Water Veil - nie może zostać podpalony. Trujące, stalowe i odporne na truciznę Pokemony nie mogą zostać zatrute. Przeciwnik z umiejętnością Limber - nie może zostać sparaliżowany. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, istnieje 50% szans, że napotkane Pokemony będą miały tę samą co on naturę.
Trzyma: ---

Ekans

Imię:

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Ekans (22 lvl) -> Arbok
Ataki: Wrap, Leer, Poison Sting
Charakter i historia: Ta samica Ekansa to dorodny okaz, która dotychczas wiodła nudne życie opodal Lavender. Tak bardzo pragnęła akcji, że dała się złapać trenerowi, który jej to obiecał, ponieważ czuła, że ten człowiek mówi akurat prawdę. Zadziorna z niej bestia, lubi grać na nerwach i naigrywać się z innych. Uwielbia jak coś się dzieje, a szczególnie, gdy ona jest w centrum uwagi. Nuda ją wkurza. Podczas walki jest bezlitosna, a znęcanie się nad słabszymi to coś co kocha.
Umiejętność: Shed Skin - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
Trzyma: ---

Box | Konto bankowe

Galeria z trofeami

Zawartość plecaka:
- 5000$
- Pokedex
- 4x Pokeball
- 7x Oran Berry
- Jajo Squirtle'a (Egg Move: Haze) ~ Do wprowadzenia
- 5x Rare Candy ~ Do wprowadzenia
- 3x Heart Scale ~ Do wprowadzenia
  Temat: Noob Droob
Curtis

Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 3010

PostForum: Archiwum   Wysłany: 2015-04-07, 18:22   Temat: Noob Droob
A niech to. Spodziewałem się, że prędzej czy później ktoś mnie dorwie. Nie myślałem jednak, że stanie się to tak szybko. Sądziłem, że będziemy mieli więcej czasu...
Ale to już nieważne. Najważniejsze jest to co dzieje się tu i teraz, a dzieje się źle.

Co robić? Mógłbym spróbować ucieczki, ale tak jakbym automatycznie przyznał się do winy. Nie wspominając już, że ucieczka może się nie udać. Ja mogę sobie poradzić, jednak Solace jest zmęczona po walce. Mógłbym schować ją najpierw do pokeballa, ale to dałoby policji cenne sekundy na zmniejszenie dystansu między nami. Zakładając, że to rzeczywiście policja.

Z drugiej strony mogę dać się ująć. Może uda się ich zwieść. O ile nie każą mi rozebrać się do naga pokedex powinien pozostać ukryty. Chociaż mogą się przyczepić czegoś innego, jak na przykład mojego pokemona - raczej nie jest tu często widywany. Nie wiem też, czy uda mi się zachować wystarczający spokój aby wybrnąć z przesłuchania i wyjść przy tym na niewinnego. Plus bez żadnych kontaktów i znajomych zapewne wezmą mnie za niebezpiecznego włóczęgę.
Nieciekawa sytuacja. Zostanę - przyczepią się, przesłuchają, a potem zapewne wtrącą do więzienia.
Zacznę uciekać - Będą mnie poszukiwać wszędzie, a w przeciwieństwie do chwili obecnej, będą wiedzieć kogo szukają.

Dochodzę do wniosku, że trzeba wiać. Być może mądrzej byłoby spróbować przekonać ich, że jestem tu przypadkiem, ale instynkt każe mi wziąć nogi za pas. Powoli unoszę ręce w górę, niech myślą że się poddaję. Tymczasem próbuję określić ilu jest policjantów, w jakiej odległości i w których miejscach. Jeśli ich nie widać, staram się ich usłyszeć - trzask gałęzi pod stopami, szelest trącanych liści, cokolwiek. W końcu zrywam się do biegu, w tym samym czasie sięgając po pokeball i przywracając do niego Solace. Wycieńczona po walce może nie nadążyć, więc tak będzie da niej bezpieczniej. Ja sam kieruję się tam, gdzie nie wykryłem wcześniej żadnych ruchów. Staram się przy tym biegać między drzewami, aby w razie czego mieć naturalną osłonę. Muszę tylko uważać aby się nie potknąć, bo będzie po zabawie. Mam też nadzieję, że nie wyślą w pogoń żadnych pokemonów. Ludzi mogę zgubić, z pokemonami będzie trudniej.
 
Strona 1 z 2
Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.