Gdy inny Treecko oberwał i to mocno, Amara chciała by przestał. Nie musiał niczego udowadniać, przynajmniej dla niej, lecz pokemon najwidoczniej był uparty. Bała się, że to wszystko się źle skończy, a przecież nie o to w tym wszystkim chodziło.
- Obiecaj mi, że jeśli cię bardziej zaboli to zrezygnujesz. Ważniejsze jest twoje zdrowie, Treecko- zwróciła się do stworka, który tak bardzo chciał doprowadzić tę walkę do końca. Spojrzała jeszcze raz na pokedex, gdzie miała jego ataki, po czym zastanowiła się chwilę i wzięła głęboki wdech. - Dobra, zacznij od Absorb, żebyś się nieco zregenerował. Następnie Leer, a zaraz później Pound!. Jeśli tylko dasz radę, dobij go Quick Attackiem!- krzyknęła przejęta do pokemona. Tak bardzo bała się, że go zawiedzie, że się coś złego z nim stanie i będzie to jej wina, w końcu to ona daje mu komendy.
Gdy zauważyła, że stworek mimo wszystko nie chciał odpuścić, westchnęła. Zawsze wolała porozmawiać z pokemonem, rozwiązać jakoś sprawy pokojowo, no ale nie zawsze się dało, czasem one wolały po prostu walkę. Gdy ten inny Treecko stanął po jej stronie, spojrzała na niego nieco zaskoczona tym zdarzeniem, choć w sumie go rozumiała. Zanim jednak zdołała coś powiedzieć, Growlithe zaatakował, w końcu pozwoliła mu to zrobić, gdy ten zaatakuje. Westchnęła znowu, po czym spojrzała na innego Treecko, który był niezadowolony. Zrozumiała go od razu.
-Growlithe, chodź do mnie! Dziś nie ty będziesz walczył, to sprawa między tą dwójką- odparła do swego kochanego pokemona, po czym wyjęła pokedex i przeskanowała innego Treecko, w końcu musiała znać jakieś jego ruchy, skoro miała nim pokierować.
-Zacznij od Quick Attack!- krzyknęła do kolorowego Treecko, trochę podekscytowana całą tą walką. Miała nadzieję, iż pokemon nie zawiedzie się na niej, a ta pokieruje go do zwycięstwa.
/Spoko, też jakoś szybko nie odpisywałam, bo grę przechodziłam xD Teraz już mam więcej czasu :D
Pomimo spokoju jej entuzjazm nie zanikał, wręcz przeciwnie, nadal oczekiwała czegoś ciekawego, co mogło wydarzyć się w każdej chwili. Idąc przez dobrą godzinę po lesie, rozglądała się z zaciekawieniem, bowiem za dużo wcześniej nie podróżowała a lubiła zwiedzanie. Nagle poczuła uderzenie, zaraz później drugie. Obróciła się więc i spojrzała najpierw na ziemię. Jak się okazało, ktoś rzucał w nią szyszkami, lecz kto? Wzrok automatycznie powędrował w górę a tam dostrzegła dwa Treccko, jeden miał inne umaszczenie, do tego wyglądał na zniesmaczonego. Kojarzyła ten typ pokemona, gdyż w hodowli ojca sporo pokemonów się przewinęło a co za tym idzie miała dość sporą wiedzę. Amara zerknęła na swego towarzysza, który to chciał zaatakować, choć ona nie do końca myślała o tym samym. Kucnęła więc i szepnęła do Growlithe, żeby poczekał, jeśli oni zaatakują, będzie miał szansę, ale dopiero wtedy. Następnie wstała i spojrzała na pokemony.
-Trochę to dziecinne, nie uważasz?- odezwała się do zielonego Treccko, który to w nią wcześniej rzucał, a na drugiego póki co tylko spoglądała. Bardzo ją zaciekawił, bowiem nie widziała jeszcze tego pokemona w takim umaszczeniu. Słyszała o takich pokemonach, jak i o tym, że są niebywale rzadkie, miała więc szczęście spotkać go na swej drodze.
/11 proszę :) Co do pokemonów, jak najbardziej na bieżąco, nie lubię jak się biorą poki z powietrza XD
Uśmiechnęła się do ojca, po czym pokiwała głową na znak, iż rozumie. Oczywiście skoro tak wyszło, to nie będzie się śpieszyła, zresztą kto wie co spotka na swej drodze, gdy już wyruszy ze swym pokemonem? Może się okazać, że na prawdę długo będzie musiała zaczekać ta jego przyjaciółka, no ale skoro nie było problemu... Wracając do tematu, gdy tata kucnął i szepnął coś dla Growlithe'a, spojrzała na nich podejrzenie, po czym się lekko zaśmiała. No tak, pewnie dał mu wytyczne, między innymi że ma jej pilnować, bo co innego. Gdy wstał, przytuliła się do niego, po czym pomachała mu jeszcze i w końcu wyruszyła! Od razu dostrzegła znak, który informował o pokemonach, lecz ją to zachęciło, zamiast przestraszyć czy coś w tym stylu. Ruszyła radośnie ku lasowi, ciesząc się że w końcu nastał ten dzień, oraz podekscytowana przyszłymi przygodami.
Zaśmiała się, widząc ojca i jego reakcję. Może i faktycznie wyglądał na całkiem trzeźwego, lecz często bywało, że na chwilę się zamyślił i coś mu umknęło, jak przed chwilą torba. Gdy wziął ją i zaczął mówić, postanowiła zamilknąć, by mógł w spokoju dokończyć to, co miał do powiedzenia. Jak się okazało, nie była to jakaś długa i nudna historyjka z przeszłości, wręcz przeciwnie, bardzo ją to zainteresowało. Fajnie, że miała możliwość poznać kogoś, kogo znał w przeszłości. Podeszła więc do niego bliżej, uśmiechnęła się i wzięła w dłoń szkatułkę.
-Oczywiście że jej to zaniosę, nie ważne czy mi pomoże czy nie. Miło będzie poznać twoją starą znajomą.- odparła, przyglądając się tacie z uśmiechem na ustach. Przyjrzała się jeszcze szkatułce, która była zamknięta, a klucza nie załączono, choć domyślała się, gdzie mógł być. Gdy już się przyjrzała, schowała ją do plecaka, który po chwili znów założyła na plecy i znów przeniosła wzrok na ojca.
-No tato, czas już chyba na nas.- rzekła, spoglądając na swego towarzysza, Growlithe, którego to dostała właśnie od taty, z jego własnej hodowli.
Zastanowiłam się chwilę, co jeszcze mogłam powiedzieć, by przekonać do siebie tego stworka. Powiedziałam o moich metodach, rodzicach, planach... no i czegoś brakowało, ale czego?
-Wiesz, sam możesz zdecydować, co będziesz chciał robić. Możesz walczyć w walkach, jak Growlithe i ja, dzięki czemu zdobywa się odznaki. Możemy też spróbować w pokazach pokemon, gdzie liczy się piękno i wdzięk pokemona oraz jego technik. Możesz też po prostu mi towarzyszyć, będzie mi bardzo miło.- dodałam uśmiechając się znów, lecz tym razem delikatnie, obawiając się, że pokemon jednak w ostatniej chwili się rozmyśli i odejdzie.
Spojrzałam na stworka nadal z uśmiechem na ustach, po czym przyłożyłam palec do ust, zamyślając się przez chwilę, jednakże krótką, gdyż już po chwili znów patrzyłam na Treecko.
-Mój tata jest hodowcą, zaś mama pracuje w centrum pokemon. Od nich nauczyłam się, że pokemony to najlepsi przyjaciele, więc nie obawiaj się, nie jestem tyranem który wyrzuca pokemona lub traktuje jak zabawkę. Oczywiście treningi są ważne, chcę zdobyć wszystkie odznaki, jednakże nic na siłę. Najważniejsze żebyśmy się dobrze bawili.- uśmiechnęłam się jeszcze raz, po czym zerknęłam na pokeball, który to trzymałam w ręce już jakiś czas.
-Może chciałbyś wyruszyć ze mną i Growlithem w tą przygodę? Pyszne jedzonko i zabawa gwarantowana.- dodałam, przyglądając się pokemonowi. Miałam nadzieję, że ten postanowi jednak wyruszyć ze mną w drogę, byłby z pewnością świetnym kompanem.
Dziewczyna wtuliła się, po czym spojrzała na niego i machnęła ręką w geście, iż nic się nie stało. Doskonale rozumiała, jak ciężka i wymagająca była praca hodowcy, w końcu przecież sama mu pomagała raz na jakiś czas. Gdy ten ruszył w stronę bramy, wzrok Amary powędrował na torbę, którą pozostawił luzem, co zwykle nie było w jego zwyczaju. Wzięła więc ją po czym podbiegła do taty, żeby nie być w tyle.
-Tato, chętnie z tobą porozmawiam, nie śpieszy mi się aż tak, tylko nie bądź taki rozkojarzony. Jeszcze cię kiedyś okradną pod moją nieobecność.- odparła z zatroskaną miną na twarzy, po czym podała mu torbę, którą to przed chwilą zostawił samopas.
-Tak, wiem.- dodała, choć w sumie tata jeszcze nie skończył rozmowy. Nie do końca wiedziała, o co mu chodziło, oraz czemu chciał jej coś opowiedzieć akurat w tym miejscu, a nie dzień wcześniej w miłym domku, lecz nie zamierzała go poganiać czy mu przerywać.
Tak! W końcu spotkałam pokemona, o którym myślałam wchodząc do tego safari, tylko... co teraz? Uśmiechnęłam się do niego, po czym powoli podeszłam i dałam mu trochę poke karmy.
-Hej, jestem Amara. Jestem trenerką, a w przyszłości planuję założyć hodowlę pokemonów.- zaczęłam od przedstawienia się, w końcu przecież pokemon nie pójdzie raczej z obcą osobą, prawda?
-Byłoby świetnie, gdybyś chciał dołączyć do mojej drużyny. Póki co jest ze mną tylko Growlithe, czeka na zewnątrz i z pewnością się ucieszy widząc kolegę- dodała, uśmiechając się do Treecko.
Spojrzałam na niego wręcz maślanymi oczkami. Marzyłam o tym pokemonie, z pewnością trafi do mej hodowli... lecz nie teraz. Moim starterem był pokemon ognisty, trzeba było teraz znaleźć coś innego. Pomachałam więc pokemonowi i ruszyłam dalej wśród gęstej i pięknie zielonej trawy, by znaleźć tego stworka, o którego mi chodziło.
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.