Oczywiście, że sięgnę po kolejne! Przecież skoro miałam czelność w ogóle rozpocząć ten karygodny proceder, to nie będę przerywać po jednym króciuteńkim liściku, z którego i tak niczego się nie dowiedziałam! Ciekawe, co to za sposób, o którym pisał. Może w następnym liście wyjaśni to Eleonorze, a przy okazji i mnie. Ostrożnie złożyłam ten i schowałam z powrotem do koperty, a dopiero potem sięgnęłam po nieco nowszy, żeby mi się czasem nie pokićkały i nie trafiły do nie swoich kopert.
Na początku trochę się zagapiłam - gdy grzebałam w kieszeni w poszukiwaniu jednego z moich pokeballi, pozostała dwójka zdążyła wystartować. Nie namyślając się wiele, popędziłam za nimi. Właściwą kulkę na szczęście zdążyłam znaleźć i teraz ściskałam ją w dłoni, zerkając często na sklepienie. Jeśli zobaczę, że nietoperze zaczynają się budzić, wypuszczę mojego Laprasa i polecę mu użyć Sing, żeby ponownie je uśpić.
Nie bardzo wiedziałam, co z tym fantem zrobić. Zaczęłam od rzeczy oczywistej - poszukania lepszego źródła światła niż oświetlenie piwnicy, po czym mocno wytężyłam wzrok. Delikatnie przejechałam też palcem po papierze, próbując wyczuć, czy podczas pisania nie powstały jakieś wgłębienia. Może wtedy byłabym w stanie coś wykombinować?
Czego jeszcze mogłabym użyć? Nie miałam lupy, a jeśli babcia jakąś posiadała, to mogła przecież trzymać ją gdziekolwiek, więc wolałam na razie nie próbować jej szukać.
Sama na stanie z przyrządów optycznych miałam jedynie Zoom Lens, ale trochę wątpiłam, czy akurat to urządzonko podniesie celność moich strzałów podczas odgadywania literek.
W ostateczności zawsze mogłam podarować sobie ten najstarszy list i zajrzeć do nieco nowszych, licząc na to, że na nich atrament był lepiej zachowany.
Sporą część tych przedmiotów można by było bez żalu wyrzucić, żeby nie zapychały niepotrzebnie piwnicy, no ale nie moje Mankey'e, nie mój cyrk. Szkoda tylko, że teraz musiałam się przekopywać przez tonę szmelcu. Fotka prawdopodobnie-mamy była przynajmniej intersująca i miałam zamiar ją zatrzymać. Szkoda, że nie bardzo będę mogła pokazać ją babci, żeby się ostatecznie upewnić, kogo to zdjęcie przedstawia.
Nad stosikiem listów wahałam się dłuższą chwilę. Nie powinnam ich otwierać, ale... No, przyszłam tu z zamiarem przeczytania dzienników babci, więc dlaczego miałabym teraz się powstrzymać przed zajrzeniem do jej korespondencji?
Dokładnie obejrzałam sznurek, żeby się upewnić, że będę w stanie później związać koperty w taki sam sposób. Jeśli nie jest to żadna nadzwyczajna sztuka, to cóż, otwieram. Muszę tylko pamiętać, by ostrożnie obchodzić się z zawartością, bo kto wie, ile te papierzyska mają lat, a nie chciałabym, żeby rozpadły mi się w rękach.
Stanąwszy u wejścia do tunelu, przez chwilę wpatrywałam się w ciemność. Kto wie, co się tam czai na nieostrożnych wędrowców? Czułam jednak raczej podekscytowanie niż strach. W końcu stwierdziłam, że nie warto tracić więcej czasu i sięgnęłam po pokeball Dedenne. Elektryczna myszka znała Charge, a gdyby powstające przy tym ataku iskry nie wystarczyły, miała też w zanadrzu Thunder Shock. Oczywiście używanie takich ataków w roli oświetlenia bardzo dalekie było od wygody, ale miałam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy. A jeśli nie, to zawsze mogę sięgnąć po pokedex i liczyć na jego mały wyświetlacz.
Trochę obawiałam się naruszyć pokłady kurzu, żeby nie było totalnie oczywistym, że tutaj grzebałam. Ale jak inaczej miałabym cokolwiek zdziałać? Cóż, będę po prostu ostrożna, a na potem się zobaczy, jak to będzie wyglądać. W najgorszym wypadku... ee... zainwestuję w sztuczny kurz? Albo po prostu pościeram go ze wszystkiego i w razie czego powiem, że robiłam porządki? Miejmy nadzieję, że babcia tu zbyt często nie zagląda...
Czas zdecydować, od czego rozpocząć pracę. Zaczęłam od podstawowego pytania: czego w ogóle tutaj szukałam? Na pewno chciałam dobrać się do dzienników, o których kiedyś wspomniała babcia. Niestety mówiła też coś o tym, że są zagrzebane pod stertą śmieci. Poza tym nie pogardziłabym czymkolwiek, co powiedziałoby mi coś ciekawego o mamie. Ewentualnie o dziadku, choć nie wiedziałam, czy kiedykolwiek tu mieszkał.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, próbując wybrać stertę gratów, która mogłaby najbardziej prawdopodobnie zawierać takie skarby. Czyli raczej niepochodząca z czasów najnowszych. I to najlepiej jeszcze taka, która się na mnie od razu nie zawali.
Obiecałam pomyśleć nad rozwiązaniem problemu Teamu Aqua, ale na razie wcale nie miałam ochoty na poważne rozważania na ten temat. Najchętniej w ogóle bym o nich zapomniała, ale na to oczywiście nie mogłam sobie pozwolić. Zasługiwałam jednak chyba na małą przerwę. Zaczęłam więc od nakarmienia pokemonów i zorganizowania kolacji dla siebie. Przy okazji oceniłam też stan lodówki, żeby wiedzieć, czy będę miała czym poczęstować jutro Stevena, czy też może powinnam bladym świtem popędzić do sklepu. A potem... potem planowałam włożyć jakieś ciuchy, których nie byłoby szkoda zakurzyć, i zejść do piwniczki.
Przygryzłam wargę. Naprawdę chciałam usłyszeć ten plan, a poza tym Steven tak ładnie prosił... Ale jeśli teraz ulegnę temu głosowi, to kto wie, na co jeszcze dam się skusić później? Z trudem powstrzymałam chichot, ale lekkiego rumieńca już nie byłam w stanie. Ostatecznie potrząsnęłam głową i powiedziałam: - Nie, myślę, że dzisiejszą noc spędzę tutaj. Plan możemy omówić rano, ja też się nad tą sprawą zastanowię, może uda mi się wpaść na jakiś pomysł. Jutro znowu spotykamy się na plaży? Potem mógłbyś wpaść do mnie na śniadanie.
Ugh, te jego autokratyczne tendencje znowu podniosły swój brzydki łeb. Doskonale rozumiałam jego zdenerwowanie, ale rozstawiać mnie po kątach nie będzie ani Team Aqua, ani on.
- Nie, nie, nie. Liam to płotka i nie warto tracić na niego sił i czasu. - Zawahałam się. - No chyba że ma w rękawie jakiegoś asa, ale nie wygląda mi na takiego. W każdym razie musimy się jakoś zorganizować. Nie mam jeszcze pojęcia jak to zrobić, ale musimy zadać im taki cios, który naprawdę ich zaboli. Okładanie po mordzie czwartorzędnych członków nie pomoże, a tylko zwróci ich uwagę. To znaczy, i tak już mają mnie na oku, ale przynajmniej nie wiedzą na pewno, że jestem wrogo nastawiona. A co do spania, sądzę, że na razie powinnam być jeszcze całkiem bezpieczna w domu babci. W końcu ta babka sama powiedziała, że da mi czas do namysłu, i chyba naprawdę ma nadzieję, że się zgodzę, więc gdyby mieli mnie zaatakować, to dopiero kiedy będą wiedzieć, że nie ma na to szans. - Tak naprawdę nie miałabym nic przeciwko nocowaniu u Stevena samemu w sobie, plan przeszukania domu babci też zszedł już na dalszy plan w obliczu najnowszych wydarzeń. Odmawiałam dla zasady, żeby nie myślał, że może mi ot tak rozkazywać, a ja natychmiast posłusznie spełnię każde rządanie.
- Błagam, nie zaskakuj mnie tak, kiedy akurat wracam ze spotkania z typami spod ciemnej gwiazdy - upomniałam go, ale tonem raczej żartobliwym. Następnie rozejrzałam się podejrzliwie po otoczeniu i dopiero potem przystąpiłam do relacjonowania spotkania ściszonym głosem. Pokrótce opowiedziałam Stevenowi o ich propozycji, powtórzyłam mu też ostatnie słowa Liama. - Rozumiesz chyba, że nie mam najmniejszego zamiaru się na to zgadzać. Nie dołączę do nich, ale też nie będę chować się po kątach, bo taką mają fanaberię. Musimy coś z nimi zrobić, i to szybko! - syknęłam wściekle.
No nieźle. Ale mimo słów Liama, nadal ani w głowie mi było się do nich przyłączać, nawet jeśli tylko celem infiltracji. Nie miałam najmniejszej ochoty bratać się z tym towarzystwem, a poza tym już czułam, że zaraz bym wpadła w łapy policji i nikt by nie uwierzył, że ja tu tylko zbieram informacje, żeby ich później pokonać. Zrywać kontaktu ze Stevenem też nie planowałam, a myśl, że miałabym się zacząć z nim ukrywać tylko dlatego, że Team Aqua czyha, budziła we mnie zimną furię. Nie będą mi mówić, co mam robić! Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam do siebie, snując wizje, w których ścierałam tę ich żenującą grupkę na proch z pomocą Kadira i spółki. Może i mało realistyczne, ale za to jakie satysfakcjonujące! Może odrobinę poprawi mi to humor, nim nawiążę kontakt ze Stevenem, co miałam zamiar zrobić, kiedy tylko trochę się oddalę od domu Watermollów.
1, bo ładna kolorystyka, przyjemne tło i całość taka milusia. 4, bo całkiem fajnie wyszła zmiana kolorów, tzn. oryginalne mi się podobają, ale zmienione są faktycznie bardziej wiosenne. Dodatki też się dobrze komponują.
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.