Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )

Znalezionych wyników: 12
Pokemon Crystal Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Opki Agora
Agor

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3076

PostForum: Twórczość Graczy   Wysłany: 2014-07-29, 01:19   Temat: Opki Agora
No wreszcie jakiś koment :DD dzięki Dais i jakby coś Ci jeszcze nie pasowało w moim opku to pisz, bo krytyka jednak przydaje się najbardziej xD

3.


Gdy do drzwi zadzwonił dzwonek, Paul od dawna był na nogach. Nie zdążył jeszcze posprzątać kuchni – kubki z niedopitą kawą nadal zastawiały cały blat. Mimo to pobiegł to drzwi niemal pędem. Do domu pierwsza wkroczyła Katie. Miała podkrążone oczy, a bujne loki opadły nieco. Nie zauważył także, na jej twarzy ani grama makijażu. Od razu zorientował się, że przez noc nie zmrużyła oka; już miał jej zaproponować, żeby przespała się na kanapie, gdy zza niej wyłonił się Dean. Szedł z wzrokiem wpatrzonym w nicość, jakby nie zauważył, że wreszcie wrócił do domu. Gdy spojrzał się na Paula, tego przeszły ciarki.
– Dean – wydusił z siebie, jednak brat nie odpowiedział. Burknął cicho i poszedł dalej. Katie nie wydawała się być zdziwiona tym faktem. Pewnie już próbowała z nim rozmawiać – uświadomił sobie Paul. Gdy młodszy brat odszedł bez słowa do swojego pokoju, dziewczyna usiadła ciężko na kanapie. Dłonie, z obgryzionymi paznokciami, położyła zaciśnięte na kolanie, które bez przerwy podskakiwało w nerwowym tiku. Chłopak zorientował się, że Katherine jest zestresowana tą sytuacją bardziej niż on sam.
– Myślisz, że długo tak będzie? – odezwała się cicho po chwili. Jej oczy stały w bezruchu, patrząc na podłogę.
– Doktor coś o tym mówił? – zadał pytanie, jednak nie doczekał się odpowiedzi. Po chwili usiadł na kanapie obok dziewczyny i przyjacielsko objął ją ręką – Myślę, że to tylko chwilowe. – Paul starał się pocieszyć Katie, jednak wiedział, że na nic się to nie zda – Nie powinnaś się tym tak zamartwiać – dokończył. Wstał z kanapy i ruszył w kierunku kuchni.
– Chcesz coś...
– Nie mam się tym zamartwiać? - przerwała mu dziewczyna. W jej głosie histeria mieszała się z wściekłością. – On oszalał, Paul! Widziałeś jego oczy? W szpitalu prawie pobił pielęgniarkę, mówiąc, że ktoś ją tu przysłał. Wiesz gdzie wysyła się takich ludzi?
Paul zatrzymał się, jednak nic nie powiedział. Wkrótce dobiegło do niego ciche łkanie. Zmusił się, żeby zawrócić i znów usiąść obok Katie. Nie wpadł już na nic co mógłby powiedzieć, więc po prostu objął ją ramieniem. W domu było cicho, jedynym dźwiękiem były przyciszone rozmowy latynoskich aktorów w akurat lecącym serialu telewizyjnym.

***


Mimo pokładanych w tej sprawie, przez Katie, nadziei, stan Deana się nie poprawiał. W dodatku jego brat całkowicie zignorował sprawę. Ona sama więcej czasu, niż przebywała w swoim mieszkaniu, spędzała w domu Paula, opiekując się chorym.
Właśnie opuszczała pokój Deana, gdy natrafiła na starszego brata.
– Jak tam u niego? - zapytał.
– Jak zawsze – odpowiedziała dziewczyna. Nie chciała rozwlekać się dokładnie nad tym, co dziś się działo i wiedziała, że jej rozmówca również tego nie chciał.
– Nic Ci znowu nie mówił?
– Mówił – podeszła do niego – ale pewnie i tak cię to nie obchodzi – dokończyła z wyrzutem.
– Och, przestań. Wiesz, że pracuję i nie mam czasu na zajmowanie się szaleńcem.
Szaleńcem – powtórzyła sama sobie. Tym razem jednak nie przeszkadzało jej to. Ujrzała w oczach Paula coś, czego brakowało jej od dawna, ujrzała w nich Deana.
– Strasznie za nim tęsknie – powiedziała nagle – Za prawdziwym nim – dokończyła.
– Ja też – starszy brat dotknął jej ramienia, z którego nagle rozeszła się fala ciepła. Jak bardzo mi go brakuje – pomyślała. Zamknęła oczy przypominając sobie wszystkie dawne chwile. Samoistnie się uśmiechnęła. Jeszcze kilka tygodni temu Dean na szybko szukał portfela, kupując kawę. Musiałam wtedy zapłacić za nas.
Jej wargi nagle spotkały się z ustami Paula. Z początku chciała zatracić się w tym pocałunku, to było to, na co oczekiwała tak długo spotykając się z Deanem. Teraz wiedziała, że już nigdy się to nie zdarzy. Szybko jednak się opanowała i gwałtownie odepchnęła od siebie chłopaka.
– Paul, ja.. nie. – On tylko stał patrząc na nią – Nie mogę – wykrztusiła z siebie – Dean jest tuż obok, a chyba wiesz...
– On jest wariatem Katie! Nie zdałaś sobie jeszcze z tego sprawy? – wybuchnął chłopak – Już dawno temu miał z tego wyjść, ale nadal pieprzy o jakiś swoich dziwnych koszmarach i uważa, że każdy chce go zabić. Pamiętasz gdzie wysyła się takich ludzi? Dean też powinien tam trafić!
Katherine stała jak wryta w miejscu. Już od dawna zastanawiała się o tym samym, jednak zawsze odganiała od siebie te myśli. Gdy w końcu usłyszała je na głos, nie mogła się z nimi nie zgodzić. Stała jednak w miejscu, nic nie mówiąc. Paul stał na przeciwko niej, samemu będąc zszokowanym tym co powiedział.
– Spadam stąd – powiedział po dłuższej chwili. Chwycił za kurtkę, leżącą na krześle i wyszedł.
Dziewczyna usiadła na kanapie i zaczęła płakać. Nie była pewna czy wytrzyma dłużej w takiej sytuacji. Dam radę – powtarzała sobie – Dam radę dla Deana.
Dopiero gdy otarła łzy, usłyszała drugi płacz. Wpierw miała nadzieję, że to Paul, siedzący za drzwiami domu, jednak dźwięk dobiegał ją z drugiej strony. Zerwała się najszybciej jak mogła i wbiegła do pokoju chorego.
Szaleniec siedział w kącie, jednak nie na nim dziewczyna skupiła uwagę. Wszystko w pokoju było porozrzucane. Deski w szafach popękane, łóżko przewrócone. Biały sufit przybrał czarny, spalony kolor, choć nigdzie nie dało się zobaczyć śladów ognia. Szyba w oknie została wybita od wewnątrz. Niebieski tynk, prawie wszędzie odpadł ze ściany, a wszystkie luźno postawione rzeczy leżały porozrzucane w chaosie. Tylko drzwi stały niewzruszone. Dean powtarzał coś w kółko, zakrywając twarz.
– Mój Boże – krzyknęła Katie. Wtedy Dean ją zauważył. Podbiegł do niej i chwycił ręce.
– On mnie znalazł Katie, znalazł mnie – wyszeptał.
– Co? – słowa nie docierały do dziewczyny, nadal próbowała wyjaśnić sobie co zaszło w tym pokoju. Nasza kłótnia nie byłaby w stanie zagłuszyć takiego hałasu – uzmysłowiła sobie.
– Musimy wiać – dopowiedział chory ze śmiertelną powagą w głosie – Jak najszybciej – po tym ominął Katie i wybiegł z pokoju. Szybko znalazł kluczyki i stanął przy drzwiach.
Gdy tak stał, nie wyglądał już jak szaleniec; przez chwilę Katie zdawało się, że powrócił do zmysłów. W jego oczach pustkę zastąpił olbrzymi strach. Dziewczyna podbiegła do stołu i nabazgrała szybko coś na kartce. Następnie złapała za plecak z jej rzeczami i ignorując wszelkie wątpliwości, podążyła za chorym. Nie była pewna czy kierowała nią obawa o kochanego, czy równie silne podniecenie i adrenalina.
Gdy wyszła na podwórze, szaleniec zdążył już wejść do małego Suzuki Swift brata i odpalić silnik. Światła zapaliły się, oślepiając ją na chwilę, jednak na czas podbiegła do auta i wsiadła do środka. Samochód wystrzelił z miejsca parkingowego jak z procy i uderzył w skrzynkę pocztową domu naprzeciwko.
Za coś takiego mogłaby zatrzymać nas policja – pomyślała dziewczyna. Jednak policja nie była jej największym zmartwieniem – Dean całkowicie oszalał.


Tylko dodam, że ten rozdział nie był jednym z tych lepszych - raczej pisany z nudów i nawet mi nie przypadł do gustu, więc pewnie go jeszcze poprawię /:. + scena pocałunku plz, pierwszy raz spotykam się z opisywaniem czegoś takiego, więc nie bijcie XD
  Temat: Opki Agora
Agor

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3076

PostForum: Twórczość Graczy   Wysłany: 2014-07-21, 14:15   Temat: Opki Agora
2.


Dean nie mógł oddychać. Cała klatka piersiowa bolała go od skurczów mięśni pracujących by wychwycić choć trochę powietrza. W głowie kręciło mu się od braku tlenu. Nie mógł się ruszać. Pośród krzyków zdołał usłyszeć cichutki alarm i w chwilę zjawiły się obok niego pielęgniarki. Dean nie był w stanie odróżnić, która sylwetka, pochylająca się nad nim i zasłaniająca blade światło lampy szpitalnej, próbuje go zabić, a która uratować. W końcu złapał oddech, a kilka sylwetek zniknęło; rozpłynęło się w powietrzu pozostawiając po sobie jedynie pył.
Morty wziął głęboki wdech, po czym krzyknął z całych sił jakby próbował odegnać od siebie złe moce. Zaczął wierzgać próbując uwolnić się z słabych objęć pielęgniarek, jednak za niedługo zjawiło się ich nieco więcej i całkowicie przycisnęły go do łóżka. Chwilkę po tym poczuł lekkie ukłucie w prawym ramieniu i odpłynął.
- Tym razem paraliż senny, chłop ma na prawdę przerąbane - męski głos obudził go z transu.
Paraliż senny. Dean kiedyś o tym słyszał. Lub czytał. Coś nadal przeszkadzało mu w myśleniu. Przekręcił się na drugi bok i stęknął gdy poczuł ból w prawej ręcę. Doktor spojrzał na niego z politowaniem.
- Musisz jeszcze odpoczywać. - Głos docierający do Deana nie nadążał za ruchami ust.
- Nie, cek - język chłopaka plątał się.
Paraliż senny. Co za śmieszna przypadłość. Wiem! To zjawisko podczas którego... Deanowi zaciemniło się przed oczami. To chwilowa przypadłość podczas której... zobaczył doktora bez połowy twarzy, który wciska przycisk na dziwnej maszynce. Czemu to spotyka mnie? Po raz kolejny odpłynął.

***


- Kolejny atak? - Paula, od momentu gdy Dean trafił do szpitala z powodu dziwnej przypadłości,
wyglądającej z pozoru jak bezdech, nie dziwiły nocne telefony jak ten. Od razu wiedział o co chodzi.
- Niestety tak, ale tym razem był to zwykły paraliż senny. Mimo wszystko prosimy, żeby pan przyjechał. Ataki powoli ustają, ale Dean ciągle przebudza się i wypytuje o pana i pewną Katie.
- Postaram się być jak najszybciej - skłamał Paul. Nie pierwszy raz jego brat chciał, żeby on lub Katie przyjechali do szpitala, jednak ich obecność tak na prawdę nic nie zmieniała. Deam był pod wpływem tak silnych środków uspokajających, że nie miał pojęcia co dzieje się wokół niego.
Było około czwartej i Paul myślał, czy właściwie nie pójść spać dalej, a do szpitala przyjść dopiero rano. Postanowił pierw zadzwonić do Katherine. Ona również wiedziała o chodzi, jeśli telefon dzwoni w środku nocy.
- Niech zgadnę...
- Tak, proszą żebyś przyjechała. Dean ciągle cię woła.
- Ty też jedziesz?
- Nie mam siły. Jutro praca, a wiesz, że nie ma różnicy czy tam jesteśmy czy nie.
- Rozumiem - powiedziała, jednak Paul wyczuł w jej głosie coś, co wskazywało, że ma mu to za złe. Mimo to nie czuł się winny. Od pierwszego ataku czytał wiele o bezdechu sennym i podobnych dolegliwościach i wiedział, że nie jest to nic strasznego. Jedynym problemem było pojawienie się paranoi brata spowodowanej tymi atakami.
Odłożył telefon, który następnie spadł z brzegu półki nocnej, jednak Morty zignorował to. Przekręcił się na drugi bok i zasnął.
Rano obudził go kolejny telefon. Tym razem w słuchawce usłyszał Katie.
- Wypuszczają go! – krzyknęła radośnie do słuchawki - Stwierdzili, że musi przeczekać w szpitalu jeszcze jedną noc, ale ataki bezdechu już ustały, więc o ile nie pojawią się znowu, wypuszczą go jutro rano.
- Na prawdę? - Paul aż zerwał się z łóżka - A zdążyli właściwie zdiagnozować przyczynę ataków?
- Nie, ale skoro ustały, to po co się tym przejmować.
- Zawsze może pojawić się nawrót - powiedział, a gdy sam to zrozumiał, cała jego radość została zastąpiona kolejnymi obawami. Co jeśli kolejnym razem karetka nie zdąży na czas. Paul sam nie wiedział co zrobić w przypadku gdyby jego brat znów zaczął się dusić.
Katie również zrozumiała, przez co straciła nieco zapału.
- No tak. Ale i tak dobrze, że już wraca. Nie byłam w stanie znieść tych ciągłych nocnych telefonów - zażartowała.
- Ja też. Coś jeszcze oprócz tego?
- Tak, prawdopodobnie będzie musiał odbywać spotkania z darmowym terapeutą w sprawie paranoicznych lęków. Ale to nic takiego. Jeśli chcesz możesz przyjechać do szpitala, ale nie musisz. Mam wolne, więc chyba sobie tu posiedzę.
- Dobrze, pa.
Dopiero po rozmowie Morty zauważył małe pęknięcie na ekranie. Przeklął pod nosem.
Dochodziła szósta, więc miał jeszcze trochę czasu przed wyjściem do pracy. Ubrał spodnie i wyszedł z pokoju. Dopiero teraz zauważył jaki bałagan panował w całym mieszkaniu. Przez nocne telefony, nie wysypiał się, więc popołudniowe drzemki zabierały mu cały czas na obowiązki domowe. Będzie musiał jeszcze to posprzątać. Zanim przyjdzie Dean, a z nim Katie.

***


Przypadek 39.04. Komisja do spr. PN z 2011-01-3
Przewodniczący komisji: John Brown
akta przesłuchania 3.1
w sprawie:
obiekt #7724A,
Dean Morty
zamieszkały przy Gold Bridge Street, Cleveland, numer domu 34
stan: martwy
zagrożenie: nie ma
Przesłuchiwana Margeary Bricks [nazwisko panieńskie: Morty]
(K): Czy jest pani matką badanego, Deana Mortyego?
(MB): Tak. Co z nim się stało?
(K): Informację tą udzielimy dopiero po zakończeniu sprawy. Do tamtego momentu proszę nie dopytywać się o szczegóły.
(MB): Dobrze.
(K): Jak dobry kontakt miała pani z synem?
(MB): Z Deanem? Bardzo dobry. Dopóki nie zniknął.
(K): Kiedy dokładnie to nastąpiło?
(MB): W okolicach czerwca ubiegłego roku. Synowie przestali odpisywać na listy i nie odbierali telefonów. Zaczęłam się o nich martwić, jednak matka mojego męża ciężko zachorowała i nie miałam czasu na odwiedzenie Cleveland.
(K): Gdzie podczas choroby pani teściowej znajdował się mąż?
(MB): Był w domu, jednak sam nie mógł opiekować się Eldą. Ja zaś stwierdziłam, że chłopaki poradzą sobie beze mnie.
(K): A więc przestała się pani interesować swoimi dziećmi.
(MB): Matka nigdy nie przestaje interesować się swoimi dziećmi. Codziennie po kilka razy oglądałam wiadomości i przeglądałam portale informacyjne Ohio jednocześnie mając nadzieję i nie chcąc, żeby pojawiło się tam coś o nich.
(K): Czy utrzymywała pani takie same stosunki z Paulem jak z jego młodszym bratem?
(MB): Chciałabym powiedzieć, że tak. Przed jego wyjazdem odbyło się kilka dużych kłótni, po których Paul praktycznie w ogóle się do mnie odzywał. Czasami tylko pisał list lub przekazywał coś przez brata. Gdy przyjeżdżałam w odwiedziny, zastawałam tylko Deana z jego dziewczyną... bodajże Katie, Paul zawsze musiał gdzieś wyjechać.
(K): Czemu po śmierci Eldy Bricks nie pojechała pani do synów?
(MB): Bałam się. Bałam się okropnie. Jednocześnie chciałam tam pojechać, wiele razy próbowałam, jednak za każdym razem zatrzymywałam się. Nie wiem co bym zrobiła gdybym po przyjechaniu nie zastała nikogo w domu. Lub gdybym zastała jedynie zimne nagrobki. Więc wracałam do domu i dalej przeglądałam cholerne wiadomości.
(K): Czy coś wartego uwagi działo się z synami przed urwaniem kontaktu?
(MB): Tak. Ostatni list od Paula jaki dostałam mówił o jakiejś chorobie Deana, ale że podobno łatwo sobie z nią poradzić.
(K): Czy jest pani w stanie przypomnieć sobie nazwę choroby?
(MB): Nie do końca. Coś było ze snem.
(K): Bezdech senny?
(MB): Tak, tak. To było to.
(K): I twierdzi pani, że potem nie było żadnego kontaktu z synami?
(MB): Było jeszcze coś.
przesłuchiwana pociera czoło
(K): Proszę mówić.
(MB): Był telefon. Od tej całej Katie.
(K): Katherine Stone?
(MB): Tak, tak. Nie jestem pewna dokładnie, bo dzwoniła około czwartej w nocy, jednak mówiła coś o ranach i że musi dzwonić do szpitala i że przeprasza, ale nie mogła nic zrobić.
(K): Kiedy odbył się ten telefon?
(MB): Około tydzień temu. Potem poszłam z tym na policję i...
przesłuchiwana zaczyna płakać
(MB): On nie żyje prawda?
(K): Wszystkie informacje udzielimy pani po zakończeniu sprawy. W każdym razie dziękujemy, możliwe, że jeszcze się z panią skontaktujemy.
przesłuchiwana zostaje odprowadzona do wyjścia
  Temat: Skup przedmiotów~
Agor

Odpowiedzi: 190
Wyświetleń: 58609

PostForum: Market   Wysłany: 2014-07-21, 12:26   Temat: Skup przedmiotów~
Sprzedaję skrzynkę z łowiska
500$ dla mnie
  Temat: Agor idzie nad jezioro
Agor

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 904

PostForum: Archiwum   Wysłany: 2014-07-21, 00:46   Temat: Agor idzie nad jezioro
Łowię!

nie wiem co więcej napisać, coś muszę? o napiszę, że mam zdolności łowieckie, więc to będzie pewnie coś fajnego, no nie?
  Temat: Inne przedmioty~
Agor

Odpowiedzi: 303
Wyświetleń: 68419

PostForum: Market   Wysłany: 2014-07-21, 00:28   Temat: Inne przedmioty~
Super Wędka i Kilof, klasycznie.
900$
  Temat: Loteria Lipca
Agor

Odpowiedzi: 76
Wyświetleń: 29833

PostForum: Loteria   Wysłany: 2014-07-20, 21:20   Temat: Loteria Lipca
LOSUJE C:
  Temat: Box Agora
Agor

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 1393

PostForum: Boxy   Wysłany: 2014-07-20, 15:02   Temat: Box Agora
Agor

Pokemony w pierdlu:

-

  Temat: Konto Agora
Agor

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 1069

PostForum: Banki   Wysłany: 2014-07-20, 15:01   Temat: Konto Agora
Agor

Aktualny stan: 4600$

    Historia przychodu i wydatków:
  • + 500$ | sprzedanie skrzynki z jeziora ~ stan: 4600$
  • - 900$ | market: super wędka i kilof ~ stan: 4100$
  • + 5000$ | startowe ~ stan: 5000$


  Temat: Galeria Agora
Agor

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 970

PostForum: Galerie sław   Wysłany: 2014-07-20, 14:56   Temat: Galeria Agora
Agor

Odznaki:
Kanto:

-

Johto:
-

Hoenn:
-

Sinnoh:
-

Unova:
-

Kalos:
-

Crystal:
-


Wstążki:
-

  Temat: KP Agora
Agor

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 2020

PostForum: Karty Postaci   Wysłany: 2014-07-20, 14:52   Temat: KP Agora


Imię: Sam
Nazwisko: Torch

Data urodzenia: 25/05/'98
Profesja: trener
---Poboczna: ewolucjonista
Opis charakteru: Chłopak uważa się za typowego introwertyka. Ma słabe kontakty z ludźmi, jedynie z kilkoma najbliższymi znajomymi. Głównie dlatego, że nie cierpi okazywać uczuć, dlatego najsilniejsze z nich zostawia dla siebie, a tylko radość ze zdanej kartkówki czy śmiech z kawału kolegi, okazuje na zewnątrz. Jeśli rozchodzi się o negatywne uczucia, są to jedne z tych których chłopak nie potrafi zatrzymać. Przez to Sama łatwo jest zdenerwować. W połączeniu z jego impulsywnością powoduje, że jest stale tykającą bombą.
Opis wyglądu: Sam jest wysokim, choć niezbyt mocno zbudowanym chłopakiem. Posiada pospolity, zielony odcień oczu. Nie jest również zbyt przystojny, jednak nadrabia sylwetką. Nie raz słyszał komplementy o zgrabnych nogach, dobrej posturze. Głowę zdobią włosy o głęboko czarnym odcieniu, które zawsze układają się w całkowitym chaosie.
Historia: Sam zawsze pragnął by w jego domniemanie nudnym życiu pojawiło się wreszcie coś ciekawego. Gdy wreszcie to nadeszło, żałował.
Pierwsze problemy pojawiły się gdy oblał klasę. Przyzwyczaił się do tego, że ojciec często przychodził pijany do domu, jednak tym razem podity Drake pobił go prawie do nieprzytomności, gdy tylko dowiedział się o powtarzaniu klasy.
- Nie takim masz być synem! - krzyczał na niego.
Gdy następnego dnia rozmawiał z matką, zauważył, że ona również dostała. Podejrzewał ojca o przemoc wobec Izabelle od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz miał pewność. Matka jednak nie chciała zareagować. Drake Torch, pracujący w fabryce Balli nieopodal, był jedyną osobą, która utrzymywała ich przy chlebie.
Kolejne ataki ojca pojawiały się coraz częściej i były coraz gorsze w skutkach. Raz, Drake zbił go tak, że chłopak nie pamiętał całej kolejnej nocy. Izabelle nie zadzwoniła jednak na pogotowie, nie chciała żeby cokolwiek wyszło na jaw. Rozumiał ją, a jednocześnie nienawidził jej za to.
W końcu Sam postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Gdy w Laverre City pojawił się targ, chłopak wziął kilka znalezionych i skradzionych dolarów i kupił nóż. Najtańszy jaki się dało.
Udał się do domu. Dopiero gdy zobaczył matkę z tortem, zorientował się, że są jego szesnaste urodziny. "Jeszcze lepiej" - pomyślał. Ominął Izabelle nawet na nią nie patrząc i podszedł do kanapy, na której spał jego gruby ojciec. Splunął mu na twarz.
- Ty mały...
- Są moje urodziny - przerwał mu Sam - masz dla mnie prezent?
- sku****ynu - dokończył ojciec - Zaraz Ci pokażę prezent.
Chłopak sięgnął ręką do kurtki, ale zanim to zrobił poczuł mocnego kopniaka w brzuch. Zatoczył się do tyłu i wylądował na telewizorze. Gdy stanął na prostych nogach, podszedł już do niego Drake. Kolejny cios był mocny. Mocniejszy niż wiele poprzednich. "Można by rzecz, że wcześniej bił mnie z ojcowską czułością, haha". Następnego sierpowego Sam zdołał uniknąć. Schylił się i wyciągnął nóż.
- Matko boska! - krzyknęła Izabelle. Drake Torch odwrócił się w jej stronę, a zanim znów zdążył odwrócić wzrok na chłopaka, z uda ciekła mu krew. Była gęsta, czarna. "Przebiłem żyłę" - przypomniał sobie Sam z lekcji biologi "Cholerną żyłę, może jeszcze długo pożyć ". Kolejny cios przebił wszystkie inne. Chłopak przewrócił się na ziemie, jednak zdążył sięgnąć po nóź sterczący z uda jego ojca. Miał przewagę, Drake był mocno pijany i nie myślał nad tym co robi. Pochylił się nad synem, a ten odepchnął się od ziemi jednocześnie wbijając nóż w grube brzuszysko. "Weszło jak w masło" - pomyślał Sam. Jeszcze mocniej zaparł się nogami i pchnął ojca, tak że ten przewrócił się na ziemię.
- Ty sku**ielu - krzyczał Drake - jak możesz? Jestem twoim ojcem suk***ynu.
Sam stał zszokowany tym co zrobił nad miotającym się po ziemi człowiekiem, którego nigdy nie uznawał za ojca. Jego matka tylko stała, zakrywając rękami usta i patrząc się na, sterczący z brzucha jej męża, nóż. Tak samo jak oni obydwoje, wiedziała, że Drake nie może już przeżyć. Z nogi krew ciekła coraz silniej, a leżący pogorszył swoją sprawę wyciągając nóż również z brzucha.
Sam podbiegł do matki.
- Musisz uciekać synku - odezwała się niespodziewanie, jakby czytając w myślach odgadła plan chłopca - powiem... powiem, że to byłeś ty. Że je spałam u siebie, gdy to się stało. - Nadal wbijała wzrok w nóż, teraz leżący na ziemi obok umierającego ciała - Musisz uciekać.
- Mamo - Wreszcie spojrzała na syna - kocham cię. To było dla ciebie, na prawdę - Samowi do oczu napłynęły łzy. Nie był pewien czy z powodu smutku czy strachu. Poszedł na górę i szybko spakował do plecaka podstawowe rzeczy, a także dwa pełne i pięć pustych pokeballi, które ukradł wcześniej od Jake'a z jego klasy, chwalącego się przepisaniem do szkoły trenerskiej. Gdy zbiegł na dół po schodach, jego matka siedziała na fotelu z telefonem w ręku. Jej oczy, skierowane na urządzenie, które trzymała, wyglądały jakby nic nie widziały. Chłopak zignorował to i podszedł do drzwi.
- Samie? - usłyszał wychodząc - wrócisz tu gdy sprawa ucichnie?
- Postaram się - odpowiedział. Usłyszał dźwięk wpisywanego numeru telefonu, więc wyszedł z domu i udał się przed siebie.
Postanowił zostać jednym z tych bezdomnych trenerów, wędrujących po świecie. Jego marzenie wreszcie się spełniło, miał ciekawe, pełne przygód życie. Jednak czy na pewno tego oczekiwał?

Rodzina:
Izabelle Torch [nazwisko panieńskie Donfrank] - matka Sama. Dobra i ciepła kobieta przed zamążpójściem, przez swojego męża zamieniła się w zamkniętą w sobie, nie wychodzącą z domu staruchę. Od zawsze marzyła o dużej rodzinie, jednak w ósmym miesiącu ciąży dowiedziała się o problemach z dzieckiem. Sam został cudownie uratowany, jednak Izabelle nie mogła mieć więcej dzieci. To był dla niej pierwszy cios. Kolejnym było pijaństwo jej męża, które zmieniło ją w ogóle inną kobietę.
Drake Torch - ojciec Sama. Cwaniak od dzieciństwa. Już w gimnazjum zaczął popijać, jednak problem nie był tak poważny. Przeszedł szkołę średnią na trójach, aż do studiów, gdzie poznał Izabelle. Z początku traktował ją jako kolejną panienkę, jednak odkrył, że powoli się w niej zakochuje. Gdy dowiedział się o ciąży próbował uciec, jednak jego rodzice powstrzymali go od tego. Uważali, że skoro ściągnął na siebie taką odpowiedzialność, powinien się teraz zaopiekować dziewczyną. Wtedy dopiero Drake zaczął pić na poważnie. Dziecko zaowocowało małżeństwem, które niestety skończyło się nieszczęśliwie.

Pokemony:

Mareep


Poziom:
5
Ewolucja: Mareep -lv. 15 [13 jako ewolucjonista]-> Flaffy -lv. 30 [28 jako ewolucjonista]-> Ampharos -Ampharosite-> Mega-Ampharos
Ataki: Growl, Tackle, Thunder Wave
Charakter i historia: Mareep od urodzenia miał należeć do nijakiego Jake'a Meltoya, jednak został skradziony przez Sama, aktualnego trenera. Pok szybko się klimatyzuje i nie ma problemów z nawiązaniem kontaktu z nowymi trenerami. Jest zwyczajnym pokemonem - miłym dla trenera i posłusznym.
Umiejętność: Static - podczas kontaktu fizycznego, przeciwnik ma 30% szans na zostanie sparaliżowanym [to dotyczy również typu ground].
Trzyma: -

box | bank | galeria

Ekwipunek:

- 4600$
- Pokedex
- 5x Pokeball
- TM15 Hyper Beam
- Kilof
- Super Wędka
  Temat: Opki Agora
Agor

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3076

PostForum: Twórczość Graczy   Wysłany: 2014-07-20, 12:15   Temat: Opki Agora
Wakacje są, więc i nuda jest. Z tego powodu wróciłem do pisania. Nie uważam się za cudownego pisarza, ale jednak od czegoś zaczynać trzeba i myślę, że warto sobie poczytać jednak moją twórczość, chociażby z nudów :D. Ogólnie odkryłem, że nie jestem dobry w długich powieściach, bo nie jestem w stanie wytrwać do końca, więc zacząłem pisać nieco krótsze opowiadania. Bardzo proszę o wszelkie komentarze, nawet negatywne, byle żeby nie skupiały się tylko na poprawieniu moich błędów.

Aktualnie zajmuje się nieco dłuższym opowiadaniem, jeszcze nie dokończonym. Będzie zwykłe, sensacyjne, jednak próbuję nadać temu nieco mrocznego klimatu i trochę smaczku fantastyki. To tyle, miłego czytania :D
PS. I cicho na temat tego jak zrobiłem akapity, inaczej się nie da D:

Dean Morty


Przypadek 39.04. Komisja do spr. PN z 2011-01-3
Przewodniczący komisji: John Brown
-akta przesłuchania nr 3.2
--w sprawie:
---obiekt #7724A,
---Dean Morty
---zamieszkały przy Gold Bridge Street, Cleveland, numer domu 34
---stan: martwy
---zagrożenie: nie ma
Przesłuchiwany Paul Morty.
---(K): Skąd znał pan badanego Deana Mortyego?
---(PM): Był moim młodszym bratem. Mieszkaliśmy w Clevel...
---(K): Tak, wiemy. Proszę odpowiadać jedynie na zadane przez nas pytania.
---(PM): Dobrze.
---(K): Kontynuując, jakie były pańskie stosunki z badanym?
---(PM): Aż do momentu pojawienia się choroby, bardzo dobre.
---(K): A po pojawieniu się choroby?
---(PM): Nie można mówić tu o jakichkolwiek stosunkach. Opiekowałem się nim, jednak niemożliwe było nawiązanie dłuższego kontaktu. Czasami wymienialiśmy kilka zdań, ale brat mówił kompletnie od rzeczy.
---(K): Czy istniał ktoś, kto miał z nim lepszy kontakt?
---(PM): Tak, Katie. Jego, hmm, przyjaciółka. Nigdy nie potwierdził, że jest jego dziewczyną.
---przesłuchiwany prosi o szklankę wody
---(K): Czy chodzi tutaj o Katherine Stone?
---(PM): Tak.
---(K): Czy kontakt badanego z Katherine psuł się od momentu pojawienia się choroby?
---(PM): Nie. Opiekowała się nim nawet częściej niż ja i była w stanie rozmawiać na jego dziwne tematy. Potem wszystko opowiadała mi.
---(K): Kolejne pytanie, czy to możliwe, że ktoś z otoczenia badanego wpływał negatywnie na jego stan?
---(PM): Raczej nie.
---(K): A więc co według pana mogło być przyczyną choroby?
---(PM): Myślę, że istniała w nim od zawsze. Po prostu potrzebowała jakiegoś czasu aby pokazać skutki na zewnątrz.
---(K): Czy był pan z bratem... do samego końca?
---(PM): Nie. Gdy pewnego razu... Katie postanowiła u nas przenocować, obydwu nie zastałem w domu po obudzeniu. Dopiero potem dowiedziałem się, że pojechali gdzieś na zachód. Czy te afery w Winsconsin były z ich powodu?
---(K): Niestety, jest to poufna informacja. Czy ma pan pojęcie co stało się z Katherine Stone po wyjeździe? Dawała jakieś oznaki życia?
---(PM): Nie. Co się z nią stało?
---(K): Tej informacji również nie możemy udzielić.
---przesłuchiwany zakrywa twarz dłońmi i szepcze coś
---(K): Czy może pan powtórzyć?
---(PM): Ona nie żyje prawda?
---(K): Nie możemy nic powiedzieć na ten temat.
---(PM): Zabiliście ją wy, czy mój walnięty brat?
---(K): Nie możemy udzielić panu informacji.
---(PM): CZY ZROBIŁ TO ON?
---(K): Proszę się uspokoić i nie wyciągać pochopnych wniosków z tego co mówimy. Przesłuchanie ma na celu jedynie zdobycie od pana informacji, które pozwolą rozwiązać sprawę.
---przesłuchany znów zakrywa się dłońmi i milczy przez jakiś czas, w końcu odkrywa twarz
---(K): Czy jest pan już gotowy na dalszą część przesłuchania?
---(PM): Tak.

Rozdział 1


---Mimo lekkiej mrzawki, dzień był ciepły. Dzieciaki wracały ze szkoły, zabiegani dorośli spieszyli się wracając z pracy, żeby do końca dnia zdążyć jeszcze posprzątać i pozałatwiać resztę spraw.
---Dean był jeszcze zdrowy.
---Właśnie wracał ze spotkania z Katie gdy podjechał do niego samochód.
---- Dean? Wsiadaj! - Paul otworzył drzwi pasażera.
---Jak za każdym razem gdy wracał z pracy, był ubrany w strój roboczy. Brązowa czapka przykrywała ciemne włosy. Siedząc w swoim małym Suzuki zdawał się niemal niski, mimo stu dziewięćdziesięciu centymetrów wzrostu. Jednak jego dość gruba sylwetka w ciasnym siedzeniu kierowcy wyglądała nieco komicznie.
---Po wejściu do samochodu Dean poczuł znajomy odór płynu do mycia kokpitu zmieszanego z zapachem odświeżacza samochodowego. Za każdym razem wywoływało to u niego mdłości, więc otworzył okno.
---- Udana randka? - Mimo wiecznie wesołej twarzy, Paul zdawał się być zmęczony dniem spędzonym w pracy.
---- To nie była randka - odpowiedział brat niemal znudzony ciągłym tłumaczeniem. Powtarzało się to za każdym razem gdy wychodził gdzieś z Katie. Wiedział, że dziewczyna chciałaby z nim być, jednak sam nie był do tego przekonany, ale lubił się z nią widywać. Katherine była bardzo sympatyczną i spokojną dziewczyną. Mimo przeciętnego wyglądu - ciemnych kręconych włosów, zielonych oczu i lekko przetłuszczonej cerze, w oczach chłopaka Katie wyróżniała się urodą. Nie była typową młodą dziewczyną, zakładającą obcisłe jeansy i bluzki z wielkimi wycięciami, natomiast chętnie nosiła swoją ulubioną fedorę i letnie sukienki, pasujące do jej dość szczupłej figury. Nie wymagała także zbyt wiele, spotkania zazwyczaj ograniczały się do przesiadywania na ławce w parku. Miała dobre kontakty z każdym w jej otoczeniu, również z bratem Deana. Gdy Katie, podczas remontu jej mieszkania, nocowała u nich, a Dean chodził wcześnie spać, by o 4 wstać na uczelnię, Paul często przesiadywał z nią wieczorami, oglądając filmy.
---Resztę drogi przebyli w milczeniu, ale nie przeszkadzało to im. Gdy przebywasz z kimś praktycznie bez przerwy, rozmowy ustają, jednak cisza nie jest czymś niezręcznym.
---Paul wysadził brata pod domem i oznajmił, że musi jeszcze jechać na zakupy. Dean po wejściu do domu odgrzał wczorajszy obiad i usiadł przed telewizorem.
---Podczas kolejnej audycji wiadomości nie zobaczył nic ciekawszego niż wczoraj. Po trzęsieniach ziemi na Haiti wzrosła liczba osób zaginionych; kolejne zamachy w Iraku; matka odzyskała porwane dziecko. Przełączył na kanał komediowy i wygodniej rozłożył się na kanapie. Czuł jak napływa do niego sen, więc poddał się temu. Obudził go Paul rozpakowywujący zakupy.
---- Już jesteś? - powiedział Dean i przeciągnął się - Jak długo spałem?
---- Co dopiero wróciłem, także nie więcej niż godzinę.
---Młodszy brat wstał z kanapy i poszedł do swojego pokoju. Jak zawsze zastał tam bałagan, jednak stwierdził, że jeszcze nie nadszedł czas na sprzątanie. Kopnął stos brudnych ciuchów, przygotowanych do prania, żeby dostać się do komputera, a następnie włączył go.
---Nim wszystkie programy zaśmiecające jego dysk, pojawiły się na ekranie, Dean pościelił łóżko i sprzątnął z niego kilka rzeczy, przy okazji znajdując portfel, którego tak panicznie szukał, zamawiając z Katie kawę. Gdy usiadł przed komputerem, do pokoju wszedł Paul.
---- Matka kazałaby ci to posprzątać, zanim usiądziesz do komputera - powiedział żartobliwie.
---- Ale na szczęście jej tu nie ma - odpowiedział Dean - Z resztą daj mi spokój, jestem już dorosły.
---Paul zaśmiał się cicho.
---- Posprzątaj to kiedyś, z takim bałaganem wstyd zapraszać dziewczynę do domu.
---Dean westchnął. Na początku cieszył się, gdy opuścił rodzinny dom, wreszcie uciekając od wiecznego narzekania i krytyki, jednak wkrótce miejsce matki zajął jego brat.
---Do Cleveland pierwszy przeprowadził się Paul, z rodzinnego Bostonu udał się na uczelnię, a po czterech latach, Dean, mimo uczelni w Toledo, również postanowił się tam przenieść, żeby wesprzeć brata, który nie radził sobie z opłacaniem mieszkania. Ich matka nie popierała tego pomysłu, jednak w końcu zgodziła się. Z drugiej strony ich wyprowadzka wyszła jej na dobre, bo gdy nie musiała zajmować się domem w takim stopniu jak poprzednio, miała więcej czasu na sprawy osobiste. Po pięciu miesiącach od opuszczenia domu przez Deana, Margeary Morty znalazła sobie nowego partnera. Nie było to dziwne, gdyż mimo nabrania nieco więcej wagi i pojawienia się kilku zmarszczek, Margeary nadal zachowała urodę.
---Deanowi czasem brakowało matki. Ciągle pamiętał jak tuliła go w dzieciństwie za każdym razem gdy był budzony przez koszmary. Patrzyła się wtedy na niego swoimi uspokajająco niebieskimi oczami i śpiewała kołysanki. W jej ciepłym objęciu Dean zawsze czuł się bezpiecznie. Teraz, koszmary nadal go nawiedzały, jednak nie mógł już szukać pociechy u matki. Czasami nasilały się tak bardzo, że w ogóle nie sypiał, a całe noce spędzał na internetowych forach dyskusyjnych. Oprócz tego, zawsze korzystał z okazji spania niedaleko Katie lub Paula. Wtedy prawie zawsze w jego snach, opróćz niego samego pojawiała się towarzysząca mu osoba, dzięki czemu czuł się nieco lepiej.
---Paul wyszedł z pokoju i po raz kolejny wszedł do kuchni. Było po siedemnastej, jeśli chciał zdążyć ze zrobieniem pizzy dla Katie, która przyjdzie do nich wieczorem, musiałby zacząć już teraz. Raczej nie mógł liczyć na pomoc brata - gdy ten usiadł przed komputerem, nie dało się go oderwać. Zabrał się do roboty.
  Temat: Mafia
Agor

Odpowiedzi: 28
Wyświetleń: 6205

PostForum: Archiwum   Wysłany: 2014-07-10, 00:36   Temat: Mafia
Imię: Agor
Wygląd: http://fc06.deviantart.ne...mon-d34vwk0.png
 
Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.