Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Did - Chiyuri Tsubame

Elltharis - 2014-06-26, 22:08
Temat postu: Chiyuri Tsubame
Czyli powtórka z rozgrywki, inaczej rzecz ujmująć: jak wpierdzielić małej dziewczynce xD
Źródło



Servine nie zlękła się ani na chwilę. Dość odważny stworek, skoro mając tak krwiożerczego osobnika jak Ty oraz dwóch innych krwiożerczych za Tobą, to wręcz wydawało się jakby jej aura była przytłaczająca. Zlustrowała Ciebie badawczym wzrokiem dokładnie, w tym samym czasie jej towarzysze przyglądali się jej, jakby oczekiwali na rozkaz. Potem coś pogadali między sobą ponownie, a Servine jednym ze swoich pnączy odpięła Twój pokeballa, pakując się do niego ot tak po prostu. Złapałaś Servine… a raczej to ona się złapała sama. W ogóle co to ma być, tamta dwójka patrzyła na Ciebie wyczekująco, jakby chcieli powiedzieć „Dawaj tą zasraną kulę, pół dnia tak stać nie będziemy!”
-Czy my choć raz… no kurde raz, możemy spotkać coś absolutnie normalnego?- zawołał Nicolas. Oczywiście jego prośba na pewno się nie spełni.

Chiyuri - 2014-06-30, 21:39

- Z Twoim pechem? - przyjrzałam mu się. - Swoją drogą, nie upatrzyłeś sobie niczego?
Nieco zdziwiona wyciągnęłam w stronę stworków dwa kolejne safariballe. W końcu nie będę przecież wybrzydzać, jak chcą iść ze mną, to czemu miałabym rezygnować z ich towarzystwa? Tym bardziej, że wyglądają na ciekawe osobniki, a poza tym planowałam dorwać każdego ze spotkanych w tym momencie stworków, choć nie spodziewałam się, że trafię na nie akurat na Safari. Szczęście w nieszczęściu. Może i są nieco postrzelone, ale za to dokładnie takie, jakich szukałam!

Elltharis - 2014-07-01, 02:05

-Z moim pechem? Ja przyciągam pecha, a nie kurde zdziwaczałe pokemony. Czy jakiś mój pokemon jest zdziwaczały tak jak Twoje?- w sumie to tu miał akurat rację.- Meh, jeszcze jakoś nie upatrzyłem nic ciekawego. Choć idzie nam całkiem nieźle. Tobie też by się przydało coś złapać Kaito.
-E? Mi? Przecież mam swojego Raichu…
-A co to było jeden pokemon dla trenera.
-Ale jeszcze nim nie jestem.
-No właśnie, jeszcze!
I wtedy ową sielankę przerwało trzęsienie ziemi… no może nie dosłownie acz konkretnie ziemią łomotało. Do tego dźwięk tego był coraz bliżej. Nikt najzwyczajniej w świecie nie miał pomysłu co tak naprawdę się dzieje, gdy tu nagle zza krzaków wyskoczyło stado Taurosów. Ot tak jakby nic biegły przed siebie, możliwe, ze czymś spłoszone. Oczywiście nie zwracali zbytnio uwagi na to, co im stoi na przeszkodzie i tratowali wszystko jak leciało. Łącznie z wami. Nicolas razem z Kaito gdzieś odlecieli na bok, Ty zaś w drugi bok… Niestety ten Twój bok był końcem skarpy, przez co zwyczajnie poleciałaś w dół. Dobra wiadomość jest taka, żyjesz i masz się całkiem dobrze. Poobijałaś się trochę przez gęste drzewa lecz ogólnie udało CI się spaść na miękkie podłoże. Zła wiadomość? Nie wiesz gdzie jesteś to raz. Dwa jeden z tych Taurosów baaardzo dziwnie na Ciebie patrzył. Kolejna złą wiadomość? Trafił do części Safari dość tropikalnej.

Chiyuri - 2014-07-05, 01:52

Och, świetnie. Nie ma co, po skarpie prawdopodobnie się nie wrdapię, nie chcę ryzykować używania stworków, których nie znam, a swoich ze sobą nie mam, więc muszę poszukać sobie jakiejś innej drogi. Sprawdziłam, czy na pewno jestem cała, bo kto wie, może się gdzieś jakieś złamanie zaplątało... Po czym ruszyłam wzdłuż skarpy mniej więcej w kierunku, w którym powinno być wyjście. Ten teren nie może przecież być jakiś niesamowicie duży, prawda? W końcu jakieś wyjście powinnam znaleźć. W międzyczasie, patrząc pod nogi, przeskanowałam stworki, których jeszcze nie sprawdziłam.
Elltharis - 2014-07-08, 23:02

Oczywiście stworki które udało Ci się złapać tak do końca normalnymi nie były, aczkolwiek na pewno bardziej niż np. emocjonalny Ghastly. Pokedex powiedział co miał i w taki oto sposób zyskałaś kolejny towarzyszy do swojej drużyny, co najmniej popieprzonej…

Kod:
[color#B8E6E6][b]Zangoose[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/s159-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 33
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Normal.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Zangoose[/u]
[b]Ataki: [/b]
[B]Poznane[/b]:  Metal Claw, Scratch, Leer, Quick Attack, Fury Cutter, Night Slash, Pursuit, Slash, Embargo, Counter, Crush Claw, Revenge, False Swipe, Detect
[b]TM:[/b]
[b]MT:[/b]
[b]Ataki dostępne tylko w przygodzie:[/b]
[b]Charakter i historia:[/b] Pokemon ten jest ekstremalnym przypadkiem tego, że nawet wśród nich można dostrzec dziwaczne odchylenia. Stworek ten jest wierny niczym pies. Silny, nie okazujący strachu i lubiący… ból. Lubi go do tego stopnia, że w pokrętny sposób to go wzmacnia! Żadna kara cielesna nie jest mu straszna, ba, nawet chętnie się nad nią nadstawi jeśli tak rozkaże jego pani, a gdy się tak dzieje, uciekać trzeba będzie gdzie popadnie, bowiem stworek rośnie absurdalnie na sile! Podąża tylko za jedyną panią, której poprzysiągł służyć, a jest nią Servine.
 [b]Umiejętności: [/b] [u]Zwiększone Toksyny[/u] (Toxic Boost) - Kiedy Pokemon zostaje zatruty, jego statystyka ataku zostaje podwyższona o 50%.
 [b]Trzyma: [/b] Scope Lens

[color#00E6B8][b]Servine[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/s512-2.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 25
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Grass.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b]Snivy (17 lvl) ->  [u]Servine[/u] (36 lvl) -> Serperior
[b]Ataki: [/b]
[B]Poznane[/b]:  Glare, Tackle, Leer, Vine Whip, Wrap, Grassy Terrain, Growth, Leaf Tornado, Leech Seed, Twister, Mega Drain
[b]TM:[/b]
[b]MT:[/b]
[b]Ataki dostępne tylko w przygodzie:[/b]
[b]Charakter i historia:[/b] Ciężko cokolwiek powiedzieć o tym stworku. Jest bardzo tajemnicza oraz pewna siebie. Roztacza wokół siebie aurę dostojności i wielkości, z którą każdy się musi liczyć. Nie wiadomo dokładnie co chce osiągnąć, acz wiadomo, że ma jakiś plan którego chce wprowadzić w życie. Przy tym wszystkim jest bardzo surowa i nie omieszka ukarać kogoś przy pomocy swoich ataków. Pozytyw tego wszystkiego jest taki, że ma niezwykły dar do przemów i podporządkowywania sobie innych pokemonów. Dołączyła do Chiyuri bo… mogła.
 [b]Umiejętności: [/b] [u]Orzeźwiająca zieleń[/u] (Overgrow) - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki trawiaste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
 [b]Trzyma: [/b]

[color#29293D][b]Seviper[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/160-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 25
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Poison.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b] [u]Seviper[/u]
[b]Ataki: [/b]
[B]Poznane[/b]:  Stockpile, Wrap, Swagger, Bite, Assurance, Lick, Poison Tail, Screech,     Venoshock, Glare, Swallow, Spit Up
[b]TM:[/b]
[b]MT:[/b]
[b]Ataki dostępne tylko w przygodzie:[/b]
[b]Charakter i historia:[/b] Cierpliwa i skrupulatna obserwatorka. Jest niczym matrona, której można zaufać pod każdym aspektem. Pytanie tylko czy takie wrażenie to faktyczna prawda, czy też śmiertelna pułapka? Nie w sposób odgadnąć, bo nie wystawia zbyt prędko kłów, które mogłyby wbić się w czyjąś skórę. Podchodzi do wszystkiego z pewnym dystansem oraz uśmiechem, przyprawiającym o dreszcze. Dołączyła się do Chiyuri, bowiem zaczął ją nudzić pobyt w Safari Zone, a nie mogła zostawić swoich „przyjaciół” Servine i Zangoose.
 [b]Umiejętności: [/b] [u]Linienie[/u] (Shed Skin) - Po każdej turze walki istnieje 30% szans na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
 [b]Trzyma: [/b]


Nowa przestrzeń wydawała się być dość intrygująca, choć obawy w tym miejscu Ciebie nie opuszczały. Każda nieznana dla Ciebie roślinka, a było tu takich chyba z połowa, wydawała się być albo jadowita, albo chętna do spałaszowania Ciebie żywcem. Może to tylko złe wrażenie? Do tego ta zabójcza cisza, kompletnie nie pasująca do takiego terenu, w którym teoretycznie powinno być głośno dzięki pokemonom… no właśnie, żadnego jeszcze nie zobaczyłaś. Coś jest tu nie tak.

Chiyuri - 2014-07-12, 15:26

Westchnęłam cicho, słysząc kolejne, coraz bardziej fantastyczne opisy serwowane mi przez mój pokedex. Nie wiem w zasadzie, czego się spodziewałam, ale zawsze mogło być gorzej, prawda? Nie ma co narzekać! Ruszyłam żwawo przed siebie, CIESZĄC SIĘ z ciszy dookoła. Bez pokemonów, bez pomocy i jedynie z safari ballami nie byłabym zbyt szczęśliwa, gdyby trafiło mi się tu coś, co nie jest tak przyjaźnie nastawione jak pozostałe spotkane dotychczas stworki.
Elltharis - 2014-07-12, 15:33

Twój spokój jednak został wyjątkowo szybko przerwany. Coś lub ktoś Ciebie obserwowało… czułaś wręcz ten namacalny wzrok na sobie. Gdzie to coś było? Wydawało się być wszędzie… jeśli tylko udawało się Ci zlokalizować to wzrokiem, to błyskawicznie znikało zostawiając po sobie jedynie dyndające krzaczki, gałęzie i tym podobne. No jednego może być pewna, to coś jest pioruńsko szybkie i chyba nieśmiałe… Aczkolwiek szybko się przekonałaś, że ta druga teoria raczej tu nie pasuje. Czemu? Zanim się w ogóle zorientowałaś, to coś z absurdalną szybkością przebiegło obok Ciebie i… ukradło Twój pas z ballami. Co to dokładnie było? Cholera go wie. Na pewno jest duże! Na pewno cholernie szybkie! Na pewno zielone! I coś się tu zapowiada, że wcale miłe nie jest…
Chiyuri - 2014-07-17, 16:30

- Co do... - mruknęłam do siebie, czując szarpnięcie, kiedy pas został ze mnie brutalnie zerwany. - Ej, wracaj!
Nie do końca wiedziałam, co to mogło być, ani dlaczego postanowiło zwinąć mi wszystkie pokeballe. Tym bardziej nie miałam pojęcia, czy uda mi się bydlaka dogonić, ale nie dowiem się przecież, dopóki nie spróbuję... Dlatego rzuciłam się biegiem za zielonym stworem, odgarniając krzaczki na boki i patrząc na to, żeby nie wpaść w nic twarzą. Nieprzyjemne uczucie, kiedy pajęczyna oblepia ci gębę.

Elltharis - 2014-07-17, 21:02

Bydlak wredny raczej nie miał zamiaru się dać złapać. Śmignął gdzieś razem z Twoimi nowo złapanymi pokemonami. No co za wredny skurwiel! W dodatku temu jego złapanie graniczyło z cudem, choć wyraźnie nie chciał skończyć zabawy z Tobą. Czemu? Ciągle czułaś jego obecność jak zwyczajnie się drażnił z Tobą. Goniąc go jakoś dawałaś sobie radę, tak długo póki nie wyrżnęłaś o jakiś wysunięty korzeń. Przeleciałaś przez krzaki i przewaliłaś gdzieś w kącie, by móc w końcu jakoś stanąć na równe nogi. Szybko tego pożałować… dlaczego? Bo znalazłaś truchło Taurosa. Znaczy się truchło to ciut za mocno powiedziane, bo było wyjątkowo naruszone. Łeb gdzieś dyndał na gałęzi, nóżki posiekana i porozrzucane po kątach. O trochę wołowiny tam, i jeszcze z tam. Tu jakieś flaczki. Co do cholery? Ten trup jest stosunkowo świeży, a wygląda jakby wpadł pod maszynkę do mielenia mięsa. Przyglądając się śladom które zafundowały mu śmierć jednego mogłaś być pewna. To coś używało ostrzy, tudzież koso podobnych kończyn. A jaki pok miał takowe? Myślenie przerwał Ci tajemniczy i bardzo niepokojący dźwięk, przypominający predatora?
Chiyuri - 2014-07-20, 18:18

Taki widok był zwyczajnie zbyt... intensywny, jak na mój delikatny żołądek, co zakończyło się puszczeniem soczystego pawia w krzaki. Ba, nie przeszkadzał mi w tym wcale dziwny, brzęczący dźwięk. Odwróciłam się tyłem do tego widoku i otarłam dłonią oczy, które załzawiły się z wysiłku. Dopiero teraz zaczęłam szukać źródła dziwnego dźwięku. Co to do cholery mogło być? Patrząc na ciało Taurosa można było podejrzewać jakiegoś Kabutopsa, może Zangoose, który przecież pazury miał też całkiem konkretne... Albo może Scythera?
- Bardzo zabawne - mruknęłam do siebie. - Jeśli to Twój sposób na udowodnienie mi, że nie warto się na Ciebie złościć, Arceus, to Ci się, kuźwa, udało.

Elltharis - 2014-07-20, 19:15

Kiedy Ty tak poddawałaś się jakże poruszającym zwrotem swego śniadania, to kto inny zwyczajnie nie próżnował. Co prawda zauważyłaś to COŚ dopiero po tym jak skończyłaś swoją czynność ale zobaczenie tego zwyczajnie napawało ogromnym lękiem. W taki oto sposób przed Tobą, oddalony na góra dwa-trzy metry, stał dorodny okaz Scythera. Bydle było wielkie, bo zwrotem przebijało nawet Ciebie. Jego chityna byłą pokryta ogromną ilością blizn, zapewne swoiste trofea z każdej jego walki. Miał nawet pionową bliznę przebiegającą przez jego lewe oko, która zaczynała się od prawie czubka głowy, do połowy jego facjaty. Samo jego oblicze było cholernie nieprzyjemne. Czemu? Bo patrzył na Ciebie cholerny psychopata. Otworzył swoją paszczę wydając ciche dźwięki podobne do poprzednich. Buzie miał wręcz maniakalnie uradowaną, a wzrok mówił tylko jedno: ten pokemon ma zamiar i ochotę przerobić na kebaba.

W tym samym czasie w odległej galaktyce xD
-Czemu strefa X została zamknięta?- zapytał doktorek.- Wszystko co tam zrobiłem powinno być w jak najlepszej formie.
-Nie oto chodzi. Tam wszystko jest dobrze... prócz pewnego pokemona.
Ojciec Nicolasa podniósł zainteresowany brwi, słuchając dalej.
-Scyther... cholernie agresywne bydlę. Musieliśmy zamknąć strefę aby go odizolować, a mimo tego i tak stwarza problemy.
-Zatem czemu nikt go nie złapie, pokona, cokolwiek?
-W tym właśnie problem! Wysyłałem kompetentnych ludzi niejednokrotnie w głąb strefy X ale oni zwyczajnie wracali stamtąd z zawiązanymi rękoma. Twierdzili jedynie, że ten pokemon jest szalony i absurdalnie za mocny, nie da się go w żaden sposób pokonać bowiem kompletnie niczego się nie boi. To istny pokemonowy psychopata, który czerpie radość z mordowania!
-Ug, oh.- wydukał z siebie mężczyzna.- Takie przypadki zdarzają się cholernie rzadko...- przerwał mu nagle dźwięk telefonu.- Um, przepraszam, odbiorę. Tak słucham Nicolasie? Hm... co? Jak to? Chiyuri gdzieś spadła? Potrącona przez stado Taurosów?! To gdzie wy do cholery byliście?
-Nie chciałbym przeszkadzać panu w rozmowie ale mam złe wieści... komputery wskazują na to, że ktoś obcy wtargnął do strefy X.
-No do cholery! Nicolas natychmiast zmierzaj w stronę tamtej strefy, za jakiś czas tam będę również, Chiyuri jest w cholernym niebezpieczeństwie!

Chiyuri - 2014-07-26, 19:28

Brawo Chiyuri, wpakowałaś się kolejny raz na pieprzonego mordercę. Tylko ten zdaje się nie mieć całego świata w poważaniu, w przeciwieństwie do Ranjita. Do tego nie ma najmniejszego sensu uciekać, bo bydlę jest od ciebie dużo szybsze. Jeśli wyjdziesz z tego cało, obskoczysz wszystkie świątynie postawione ku czci Arceusa, Mew i wszelkich innych bóstw.
- Czy byłbyś tak uprzejmy i oddał mi pokeballe? W środku są pokemony, które dobrowolnie zgodziły się ze mną podróżować - powiedziałam stanowczo. Jeśli okażę strach, to jestem w czarnej dupie. Nie żebym już nie była, ale... No. W jeszcze czarniejszej. Może nie rzuci się na mnie tak od razu...

Elltharis - 2014-07-26, 19:42

Scyther otworzył jedno oko szerzej, jakby z miejsca chciał zadrwić z takiej głupiutkiej i naiwnej dziewczyny. Wspomnienie o pokeballach tylko dodało mu prawdopodobnie mocy. Byłaś tu sama, całkowicie skazana na jego niełaskę. Wyszczerzył się złowrogo, tego uśmiechu naprawdę pozazdrościłby każdy maniakalny morderca.
-Scyyytherrrr.- zabrzmiało to jak „Będę Ciebie ciachał na malutkie kawałeczki jak mi się znudzi”. No, ewentualnie to była tylko Twoja wyobraźnia, aczkolwiek mieć przed sobą takiego poka, z takim wyrazem... wydaje się wszystko sprowadzać do jednego. Uniósł swoje kosy i zaczął do Ciebie zmierzać z tym piekielnie przerażającym uśmiechem. Już widzisz siebie jako kebaba. Ostatni odruch?

Chiyuri - 2014-07-28, 18:15

Ostatni odruch? RUUUUUUUUN FOR YOUR LIIIIIIIVEEEEEESSSSSS!
Chcąc, nie chcąc, widząc taki widok i minę tego zielonego kosiastego psychopaty, puściłam się biegiem w stronę, z której przylazłam. Miałam nadzieję, że wydeptałam jakąś ścieżynkę chociaż trochę, i nie zaplączę się w byle jakie, pierwsze lepsze chwasty. W panice bałam się chociażby odwrócić, tym bardziej, że bydlę pozbawiło mnie czegokolwiek, czym mogłabym go spowolnić - czy to pokemon, czy chociażby ball, z którego wydostanie się zajęłoby mu kilka cennych dla mnie sekund.

Elltharis - 2014-07-28, 18:44

I tak oto rozpoczęła się walka, walka pomiędzy zwierzynę a łowczym! Czułaś się jak w jakimś cholernym filmie o Predatorze, całkowicie skazana na niełaskę swojego oprawcy. Mówili słodkie pokemony, pokojowe pokemony, milutkie pokemony. Taki uj! Masz za plecami jakiegoś cholernego, psychopatycznego, maniakalnego mordercę, które to wszystko niesamowicie bawi. Gnałaś tak przed siebie licząc na to, ze uda Ci się go zgubić. Chyba Ci się udało, nie słyszałaś nic prócz paru szeleszczących liści, wprawionych w ruch dzięki Tobie. Cisza, spokój... chyba mogłaś odpocząć. Tak przynajmniej się wydawało. To bydlę wyskoczyło z impetem, przeciął grubą galąź a w trakcie lądowania zaorało kosą ziemie. Cudem instynktownie to uniknęłaś, widząc ponownie tego dzikusa. Widać ta zabawa napawała go niesamowitą satysfakcją. Teraz pytanie... kiedy się Tobą znudzi, by ostatecznie zabić? Bo tego drugiego byłaś wręcz pewna, pewniejsza od tego, ze masz fart w życiu.
Chiyuri - 2014-08-02, 16:13

Tego, co się ze mnie wydobyło, nie można określić innymi słowami, niż pisk dzikiego Pachirisu obdzieranego żywcem ze skóry i podpalanego przez rozwścieczonego Houndooma. Stwierdziłam, że nie mam siły biec dalej i klapnęłam na ziemię, zwijając się, zasłaniając uszy, a czoło przyciskając do kolan. Nie mam ochoty oglądać, co się stanie z moim ciałem w momencie, jak to bydlę mnie dorwie. Zwiać też nie zwieję, więc może, ale tylko może, uzna, że nie warto się mną interesować, skoro nie mam zamiaru uciekać? Nudne jest gonienie kogoś, kto nie zwiewa...
Elltharis - 2014-08-02, 16:44

Scyther widać po nim było satysfakcję i wręcz radochę z tego co czyni. Że też musiałaś trafić na takiego potwora. Z Sandshrewem przynajmniej można było się dogadać, a z tym? Kiedy tak zwyczajnie się poddałaś, dając mu się jak na talerzu, to ten spojrzał na Ciebie z nieukrywanym obrzydzeniem. Twoja teoria zdecydowanie padła. On chyba zwyczajnie uznał, że jesteś tak mierną istotą, iż zwyczajnie należy Ci się śmierć. No co z tymi pokemonami jest nie tak?! Już zamachnął się swoją kosą, by ukrócić Ciebie o jakiekolwiek zmartwienia kiedy... ziemia zaczęła się trząść, jakby coś masywnego i dużego biegło ciągle. Usłyszałaś dziki ryk wściekłej wołowiny, która wjechała z impetem swoimi rogami w modliszkę. Aż go zarzuciło do tylu jak lalkę, aczkolwiek szybko oprzytomniał wracając na ziemie w którą wbił się jedną z kos. Spojrzał uradowany na nowego przeciwnika, bo ten zaczął Ciebie osłaniać swoim ciałem. Coś niespotykanego, przed Tobą stanął w Twojej obronie Tauros!
Chiyuri - 2014-08-17, 21:54

Widząc byka zwyczajnie... zdębiałam. Czy on zmysły postradał? Przecież to bydlę go na strzępy rozszarpie, a razem z nim mnie.
- Sio sio, uciekaj! Ratuj życie! - próbowałam byka przepędzić, chociaż powinnam mu być raczej wdzięczna. W końcu ratował mi tyłek kosztem własnego bezpieczeństwa. Gdybym tylko miała jakiś pokeball, byłoby łatwiej pozbyć się napastnika, ale ponieważ mnie ich pozbawił, mogłam się tylko przyglądać... I kibicować Taurosowi.

Elltharis - 2014-08-17, 22:15

Byczek najwyraźniej rozum postradał, stając naprzeciw wygłodniałej bestii jaką jest Scyther psychopata. Nie cofnął się przed nim ani o krok i przyjął nawet groźną pozycję, obniżając łeb i kierując swoje rogi ku oprawcy. Scyther natomiast widząc taką postawę... zwyczajnie wyszczerzył się w piekielnie przerażającym uśmiechu, który momentalnie ciebie przyprawiły o ciarki. Co było nie tak z tym pokemonem? Rozumiałaś by wśród ludzi byli psychole, a ten chyba w ogóle padł na mózg.
Tauros słysząc Ciebie zwrócił się w Twoją stronę, spoglądając... no właśnie, na co on się gapi? Jego wzrok coś za nisko był i czemu do cholery ma jakieś taki rozmarzony wzrok? Cholera, on sobie ogląda z daleka Twoje piersi! Z jednej strony zboczona wołowina, z drugiej sadystyczna modliszka, czy mogłaś lepiej trafić? Kiedy pechem zamieniłaś się z Nicolasem? Choć nie, on pewnie by trafił na stado takich Scytherów. Modliszka ruszyła na Taurosa niespodziewanie i nagle, ten jednak spodziewał się tak bezpośredniego i otwartego ataku, przez co dał nura tak by rogi wcisnął pod jego kończyny. W ten sposób ten nie był w stanie wykonać żadnego ataku, bowiem został szybko rzucony w bok na jedno z drzew. Ta walka staje się coraz groźniejsza...

Chiyuri - 2014-08-18, 18:13

Co za perwera! Ale ratująca życie perwera, więc może tym razem przeżyję byka wgapiającego mi się na bezczelnego w cycki. Tauros raczej nie da rady go pokonać, to bydlę jest nie dość, że przegięcie silne, to jeszcze obrzydliwie agresywne i na pewno nie podda się tak łatwo. Widziałam tylko jedno wyjście.
- Tauros, on ma gdzieś moje pokeballe! Jeśli uda nam się je odzyskać, możemy dać mu radę, a jeśli nie, to chociaż go trochę spowolnimy! - zawołałam do byka. No co? Skoro siedzieliśmy teraz w tym razem, to trzeba sobie pomóc, nie?

Elltharis - 2014-08-18, 18:34

Tauros zarzucił łbem energicznie, tak by miotnąć modliszką gdzieś w cholerę. Ponownie spojrzał na Ciebie i skinął głową na znak zrozumienia, choć wzrokiem nadal był na cyckach. Postanowił ruszyć na poszukiwania straconych balli ale tamta kreatura bardzo szybko oprzytomniała. Wyskoczył na byczka krzyżując w powietrzu swoje kosy, cisnąwszy ostrzem ciśnieniowym w swojego przeciwnika. Podmuch zdezorientował trochę Taura ale szybko oprzytomniał, na tyle by odskoczyć kiedy ziemia została zaorana niewidzialną siłą. Cóż... sytuacja do łatwych nie należała, nie w sposób było ominąć Scythera, który ponownie ruszył do szarży. Ta już została mu przerwana i sytuacja robiła się coraz dziwniejsza. Jakiś pokemon grzmotnął mu po pysku, aż bidula przetoczył się po ziemi, zaś z drugiej strony pojawił się kolejny zawodnik!

Czemu jakoś tak dziwnie się szczerzy? On się uśmiecha? I czemu wysuwa tą łapkę tak dziwnie? Tauros spojrzał na niego co najmniej zaskoczony, a Scyther... zwyczajnie wstał lustrując teraz swoich obu przeciwników. Krótka chwila namysłu i... nie, nie zaczął uciekać. Spojrzał na was spod ukosa, podnosząc podbródek jakby z miejsca chciał okazać swoją wyższość . Znów się uśmiechnął w ten przerażający sposób... tak, to dziadostwo jest monstrualnie agresywne i w dodatku temu pewne siebie jak cholera.

Chiyuri - 2014-08-19, 13:37

Świetnie, widocznie nie tylko mi przeszkadzało ogromne, mordercze bydlę pałętające się po okolicy. Tubylczym stworkom widocznie też było jego istnienie nie na rękę i właśnie upatrzyły sobie okazję do tego, żeby się dziada pozbyć.
- Breloom, niesamowicie się cieszę, że Cię widzę - przywitałam się ze stworkiem. - Czy pomożesz nam? Musimy odzyskać skradzione przez niego pokeballe. To jedyna szansa na zwycięstwo, albo wyjście z tego cało - westchnęłam.

Elltharis - 2014-08-19, 13:47

Breloom skinął łebkiem, całkowicie rozumiejąc sytuację. Odezwał się do Taurosa, dając mu jakiś sygnał. Wtedy też ni z tego, ni z owego ruszyli razem na Scythera. Wyszła z tego regularna wymiana ciosów, w których przeplatały się wzajemnie dopełniające ataki Brelooma i Taurosa. Gdy jeden starał się zdzielić po pysku modliszkę, krówsko napierało na niego z rogów, przybijając do ziemi. W tym samym czasie Breloom miał okazję zająć się poszukiwaniem Twoich balli aczkolwiek coś... poszło nie tak.
Modliszka ryknęła wściekle, energicznie machając skrzydłami, tworząc w ten sposób dość nieprzyjemny dźwięk. Zerwał się silny wiatr, przez którego wszystko co leżało na ziemi zaczęło wirować w chaotyczny sposób. Nawet nie zorientowałaś kiedy zrobiło się tu tak ciemno oraz tego... jak sama wpadłaś w zasięg ataku. Ubranie miałaś w paru miejscach poszarpane, a tam gdzie jego nie było pojawiło się parę drobnych, krwawiących ran. Gdy wszystko opadło na ziemie widziałaś w samym centrum wściekłego Scythera, kilka powalonych i doszczętnie zniszczonych drzew, a na nich leżącego Taurosa oraz Brelooma. Oba te dwa pokemony nie wyglądały w dobrym stanie. Te miały dużo więcej i głębszych ran od Ciebie. Mimo wszystko jakoś wstawali, gotowi dalej walczyć. Czemu musiałaś spotkać kolejne monstrum?

Chiyuri - 2014-08-19, 23:42

Zrobiło mi się niesamowicie przykro, że oba te pokemony ucierpiały przez to, że stanęły po mojej stronie. Z żalem przyglądałam się krwawiącym ranom stworków, nie zwracając uwagi na swoje, chociaż nieco irytująco piekły i bolały.
- Wystarczy panowie... Uciekajcie. - uśmiechnęłam się smutno. To bydlę chciało mnie, nie było potrzeby wciągać w to jeszcze dwóch postronnych istot. - Wiejcie, może nie ruszy za żadnym z Was, w końcu to mnie chciał dopaść.

Elltharis - 2014-08-20, 08:43

Pokemony spojrzały na Ciebie smutno, w zasadzie to wstały i chyba nie chciały zbytnio słuchać Twoich słów. Do czego to doszło aby dwóch samców musiało puścić samą babę na mord, tak źle z nimi nie było. Choć płonne nadzieje to były, by w takim stanie zrobić temu potworowi cokolwiek.
-Arcanine, Fire Blast!- usłyszałaś znajomy krzyk, a potem już tylko poczułaś pożogę ognistego ataku który pomknął w stronę modliszki. Śmignął tuż obok Ciebie, lecąc prosto w swojego napastnika. Ten spojrzał tylko zaskoczony ale szybko wyczuł, że może być to silny przeciwnik. Tak go w zasadzie trafił... sam nie wiesz czemu ten pokemon nie unikał tak bezpośredniego uderzenia... choć z drugiej strony, czy on go właśnie rozproszył? Machnął energicznie swoimi kosami wykreślając w powietrzu X, tworząc przy tym silny podmuch wiatru. Trafić go trafiło, to było pewne ale nie z pełną efektywnością. Bydlę uśmiechnęło się diabelsko.
-Ojcze dasz radę?
-Ta, powinienem, choć widzę, że to będzie twarda cholera.- odpowiedział na pytanie. Twoja ekipa ratownicza właśnie przybyła. Chwalcie Arceusa!

Chiyuri - 2014-08-20, 16:31

- Ja bym stąd wiała - mruknęłam do Nicolasa, podnosząc się z lekkim trudem. Nie cierpiałam jakoś strasznie, ale rany upierdliwie szczypały i nieco mnie to irytowało. - Ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że Was widzę - westchnęłam.
Póki Scyther był zajęty Arcanine, podeszłam do Taurosa i Brelooma, żeby obejrzeć ich rany, z nadzieją, że nie są zbyt poważne. Jak na złość większość mojego ekwipunku została przy wejściu, więc nie miałam niczego, co mogłoby ulżyć im choć trochę.
- Proszę na niego uważać - zwróciłam się do Doktorka. - Bydlę jest bezlitosne i w ułamku sekundy tworzy niewyobrażalne kombinacje ataków. Nie wyobrażam sobie, żeby którykolwiek z moich pokemonów dał mu radę sam... Chociaż może Sandslash byłby w stanie coś zrobić...

Elltharis - 2014-08-21, 10:14

-Mocno się martwiliśmy o Ciebie, zniknęłaś w tak nieobliczalny sposób, a potem jeszcze ojciec mnie podwójnie zmartwił.
-Ej znalazłem jej pas!- wykrzyczał skądś Kaito.
-Niewyobrażalne kombinacje ataku? Hm, ciekawe.- doktorek się jedynie uśmiechnął. Jego pokemon najwyraźniej też, bowiem odsłonił do niego jeden z kłów. Mężczyzna skinął głową, całkowicie gotowy na atak swojego pokemona.
-Kiedy dam Ci znak, spróbuj go złapać safari ballem.- dopowiedział na koniec, gdy zajmowałaś się Breloomem i Taurosem. Nie wiesz co tam się dalej działo po próbie opieki nad tymi dwoma stworkami. Słyszałaś jak toczy się zażarta walka między tamtą bestią a jakby nie patrzeć cholernie doświadczonym trenerem. Kaito podbiegł do Ciebie, wręczając pas, jakoś tak akurat trafił, że Tauros w przypływie swojej przyjaźni, zaczął wciskać swój pysk między cycki. Ogólnie oba pokemony bardziej cierpiały mentalnie aniżeli fizycznie. Nie dali rady Ciebie obronić.

Chiyuri - 2014-08-21, 16:25

Zgodziłam się z Doktorem i odebrałam od Kaito swój pas.
- Dzięki - uśmiechnęłam się słabo do chłopaka, a Taurosa pogłaskałam po głowie. Nie miałam siły ani nawet chęci odmawiać temu stworkowi czegokolwiek po tym, co zrobił. Gdyby nie on i Breloom, mokra plama by ze mnie nie została, zanim panowie przybyli z odsieczą.
- Chłopaki, Was zabieram ze sobą. I nie akceptuję sprzeciwu - uśmiechnęłam się ciepło do obu swoich wybawców i każdemu z nich podetknęłam safari ball. Kolejny trzymałam w pogotowiu, czekając na sygnał Doktorka i przyglądając się walce.

Elltharis - 2014-08-21, 19:42

Tauros wydawał się jakby w niego wstąpiły nowe siły witalne po usłyszeniu, że go zabierasz ze sobą. No co za zboczona wołowina. Breloom znów się uśmiechnął dziwnie do Ciebie i dał się również złapać. No cóż... Ty jesteś magnezem na wszelkiej maści dziwaczne stworki. Wątpliwe by Arceus obdarzył Ciebie czymś normalnym. Pewnie gdzieś w tym chorym multiwersum zostałaś zapisana w jego księgach, jako persona skazana na takie przekleństwo.
Walka między doktorkiem a dzikim Scytherem psychopatą była bardzo widowiskowa i w zasadzie cholernie brutalna. Nieprzewidywalność i agresja tego pokemona była zwyczajnie niesamowita, nie to co Twój Sandslash. On również dysponował kolosalną siłą ale w trakcie walki wydawał się uderzać w konkrety. Ten Scyther zaś walkę traktował jak swoisty rytuał wywyższający go do potęgi. Niestety, pycha go jednak zgubiła lub zmysł tak silnego trenera jakim jest ojciec Nicolasa. Wyczuwał odpowiedni moment by zaciągnął modliszkę w kozi róg własnych ataków, przez co parę uciętych drzew poleciało na pokemona, przygwożdżając go do ziemi. Tak nieopisanego ryku wściekłości oraz brutalności w życiu nie widziałaś w jakimkolwiek pokemonie.
-Teraz! Jest rozproszony i zajęty!- krzyknął doktorek.

Chiyuri - 2014-08-21, 20:29

Niepewnie spojrzałam na małą kulkę w swojej dłoni, ale co zrobić? Rzuciłam nią w bydlę, z nadzieją, że nie rozsierdzi go to jeszcze bardziej. Jakoś ciężko było mi wyobrazić sobie, że taki mały przedmiot będzie w stanie owego bydlaka powstrzymać.
- Wszystko w porządku? - zapytałam doktorka tuż po tym, jak rzuciłam ballem. W końcu nie dałam sobie z dziadem rady nawet mając dwa dość silne stworki po swojej stronie, a on był sam jeden na to monstrum. Lata doświadczenia pewnie zrobiły swoje, bo musiałam przyznać, że walka była niesamowicie widowiskowa, nie zmieniało to jednak faktu że nie chciałabym, żeby ktokolwiek miał kłopoty przez to, że wpadłam w tą zakichaną dziurę.

Elltharis - 2014-08-21, 21:00

Rzuciłaś kulą w pokemona. Ta jeszcze wydawała się jakby nerwowo rzucać na ziemi, zupełnie jakby chciała pokazać z jaką frustracją stwór stara się oswobodzić z tego miejsca. Aż w końcu usłyszałaś miły dźwięk dla ucha, gratulację odblokowałaś osiągnięcie pod tytułem „Złapanie psychopatycznego Scythera mordercę.”.
-Ze mną jak najbardziej w porządku, toż nie rzuciłem mu się pod te kosy.- odpowiedział Ci na pytanie.- Arcanine, jak tam z Tobą?
Psiak podszedł do swojego pana. Widać było po nim parę głębszych ran ale wyglądał na takiego, co przeżył wiele takich akcji. Zaczął jakby nigdy nic lizać swoje rany.
-Uwielbiam Ciebie bestyjko Ty moja.-doktorek pokręcił głową całkowicie i absolutnie dumny ze swojego prawdopodobnie najcenniejszego pokemona.
Ty zaś byłaś teraz uzbrojona w kolejne trzy takowe.

Chiyuri - 2014-08-23, 16:35

- Nie chce go pan? - zapytałam z lekkim... zawodem? Byłam święcie przekonana, że bydlaka nie opanuję w żaden sposób i skończy się tak, że przesiedzi większość czasu w pokeballu, co sfrustruje go jeszcze bardziej. W końcu to taki Sandslash, tylko że niesamowicie nieobliczalny, a co ja, biedna, mogę zrobić?
- Możemy się stąd zabrać... proszę? - miałam serdecznie dość tego miejsca, chciałam się wykąpać, przebrać, może opatrzyć któreś z głębszych ran, jeśli będą tego wymagały... Nawet nie chciałam wiedzieć, jak teraz wyglądam - brudna, obdarta, rozczochrana, zakrwawiona i pewnie trzęsąca się jak jakieś małe, wystraszone zwierzątko.

Elltharis - 2014-08-24, 12:57

Profesorek spojrzał na Ciebie zaskoczony.
-A czemu miałbym go chcieć? To Ty go złapałaś, my Ci tylko pomogliśmy, znaczy ja głównie pomogłem ale to tam mniejsza o szczegóły. To będzie dobre wyzwanie dla Ciebie, jako trenerki. Próby okiełznania tylko miłych stworków nie należą do wybitnych osiągnięć.
Co do Twojego wyglądu, owszem, taka byłaś aczkolwiek jakoś to nikomu nie przeszkadzało... Nicolas Ci pomógł i zaprowadził do samochodu, którym tutaj przyjechaliście. Typowy terenowy wóz aby tu szybko dotrzeć. Pojechaliście z powrotem aby wyjść z Safari Zone. Ty w tym czasie siedziałaś mając swój pas z safari ballami, które mieściły w sobie nowo pojmane pokemony, łącznie ze Scytherem. Im bliżej wejściowych budynków do Safari, tym widziałaś tam coraz większy chaos... a to coś się tam pali, a to biegają ludzie... ciekawe co się tam dzieje.

Chiyuri - 2014-08-24, 13:31

Skóra mi ścierpła na myśl, że będę musiała poradzić sobie z bydlęciem sama. Wezmę do pomocy Sandslasha, a i pierwszy raz wolałabym potwora wypuścić w obecności Doktorka. Zamieszanie przy wejściu do Safari nieco mnie zaskoczyło...
- Czy coś wybuchło, kiedy nas nie było? - zapytałam zdziwiona. Nie wydawało mi się, żeby ktokolwiek miał przejąć się aż tak tym, że wpadłam w jakąś dziurę, żeby zrobiła się aż taka afera. Była pewnie więc wywołana czymś innym... Zaczęłam mieć nieco złe przeczucia...

Elltharis - 2014-08-24, 13:58

-No właśnie nie, wszystko było spokojnie. No przynajmniej jak rozmawiałem z dyrektorem, to wszystko było normalne. Zaraz to sprawdzimy.- doktorek zakręcił w tamtą stronę. W zasadzie coś Ciebie wtedy olśniło, to był akurat budynek ten san, w którym składowałaś swoje pokemony...
Dojechaliście do miejsca zdarzeń i to co się tu w zasadzie działo można opisać jednym słowem: chaos. No może dwoma... burdel totalny. Paru pracowników Safari starało się złapać rozszalałą Rapidash, która paliła wszystko co było na jej drodze. Niczym jakiś rumak apokalipsy. Sam pokemon czerpał z tego najwyraźniej niesamowitą zabawę.
Następny był Blaziken, który prezentował się i prężył przed pracownikami Safari jak rasowy kulturysta. Co z tego, ze wyglądał jak wyglądał ale dumnie przedstawiał im swoją muskulaturę, którą co chwila poprawił przy pomocy Bulk Up.
Gdzieś tam w kącie zauważyłaś również Kadabrę, który klęcząc na czworaka przeżywał chyba depresje kalibru galaktyki i nie w sposób było go pocieszyć.
Jeszcze dalej popierdzielał dziko Lairon. Chciał się ze wszystkimi bawić, mimo tego, iż pracownicy Safari chcieli go złapać. Bydlę ciągle latało między ich nogami i przewracało na ziemie. Radochę z tego miał nieopisaną. Obok niego nawet toczyła się czerwona kula z dziurami.
Vulpix chciał chyba coś powiedzieć Arbokowi ale ten znużony plasnął się na ziemi, co irytowało liska. Miał na niego focha, a wąż jakoś specjalnie się nim nie przejmował. Przejął się dopiero wtedy, kiedy Zoroark klepnął się zadem na jego łbie.
Pidgeot lawirował nad Laprasem i Gloomem, który ścierali się o coś. Nie znałaś do reszty języka pokemonów ale najwidoczniej ta dwójka o coś się pokłóciła. Lapras jak to Lapras, trochę ignorował śmierdzącą bulwę, a ta ciągle strzelała w niego żółtymi oparami, po których klepnął jak martwe zwierzę. Pidgeot mocno zmartwiona stukała go dziobem po łbie.
Gdzieś dalej Dodrio wyglądało jakby weszło w totalny derp mode. Raz poszło na prawo, potem na lewo, kiedy indziej walnął w drzew lub przewrócił się o kamień, turlając po ziemi jak jakaś kula. Wtedy wszystkie łby tego ptaka zaczęły kłótnie między sobą.
Gastly płakał na dachu budynku z nieznanych powodów. Wtedy też pojawił się za nim Espeon, która łapą ciągle go przyciskała do ziemi, a przynajmniej próbowała, wydając z siebie jakby maniakalny śmiech rozkoszy.
Było też duże grono osób otaczające Sandslasha. Trzymali się od niego w pewnym dystansie, jakby bojąc się go. W zasadzie na każdy ruch tego pokemona reagowali paranoicznym lękiem, jeden za drugiego chowając się tak aby czymś nie oberwać.
Rotom jak ten maniak latał w kółko nad Trapinchem, której już dawno od tej szybkości zakręciło się w głowie. Leżała tak powalona do góry brzuchem nie reagują w żaden sposób.
Twoi towarzysze zaś stali jak... słup soli. Patrzyli na ten chaos nie wiedząc co powiedzieć...
-Co...co... co się tu wyprawia?- wybełkotał w końcu Nicolas.

Chiyuri - 2014-08-24, 15:09

- Chaos... Destrukcja... I totalna anihilacja. - odpowiedziałam Nicolasowi. Ręce mi zwyczajnie opadły. Dorwę tego, kto ich powypuszczał, i nogi mu z dupy powyrywam. Jak widział, że jedno jest nieobliczalne, to musiał kolejne puścić?!
- EJ! CO TU SIĘ WYPRAWIA! - wydarłam się, mając nadzieję, że cała ta hałastra w tym zamieszaniu mnie usłyszy. Największym przerażeniem napawała mnie myśl, co takiego zrobił Sandslash, że ludzie tak panicznie na niego reagowali. Wywalił dziurę w ścianie? Byłoby dobrze, gdyby to było tylko tyle. No i nieco powinien mnie chyba zmartwić Lapras, bo klapnął jakoś tak bez życia... E, może mu przejdzie. Miałam zamiar ewoluować Vulpixa i Glooma, a tymczasem okazało się, że cała masa ewoluowała sama z siebie. Jakby mi było mało kłopotów w tej chwili...
- No trzymajcie mnie, bo nie zdzierżę. - mruknęłam do towarzyszy.

Elltharis - 2014-08-24, 20:38

-Czy to aby normalne?
Ojciec z synem spojrzeli na Kaito jakby chcieli rzucić w niego cegłą z podpisaną karteczką „Oczywiście, że nie!”. No proszę, wbrew pozorom ewidentnie widać w nich podobieństwo.
-Nikt z pracowników bez odpowiedniego polecenia, nie ma prawa otwierać pokeballi... one musiały się same uwolnić.
-Ale to zdarza się rzadko, tylko przy silnych uczuciach lub ogólnie silnemu charakterowi.- kontynuował po ojcu Nicolas.
Wtedy też krzyknełaś... i już ludzie wiedzieli jak wielkie problemy z tego tytułu będą. Personel który otaczał Sandslasha nagle rozleciał się w pył, ludzie pouciekali w każdą możliwą stronę. Zaś sam pokemon wstawał z ziemi, dopiero teraz zauważyłaś, że on spał. A nie ma nic gorsze, niż wybudzić tą mysz ze snu kiedy się klepnie. Niczym jakiś zirytowany tytan, wpierw podszedł do leżącego Laprasa. Waga tego pokemona nie stanowiła dla niego chyba problemu, mimo tego, że była wielka. Rzucił wodnym stworkiem w kierunku Rapidash. Ta się momentalnie uspokoiła, kiedy jej pewna cześć ciała znalazła się pod tym cielskiem. Gloom siedziała na nim kompletnie zdezorientowana.
Wtedy też nadeszła pora na Arboka oraz Zoroark’a. Każdego złapał za ogony i zaczął ciągać po ziemi jak zabawki. Podszedł do Ciebie, zarzucił jedno na drugie a potem poszedł dalej szaleć. Na nich narzucił również Trapincha i Lairona. Pierwszego na drugim, a drugiego brzuchem do góry, żeby nie szalał. Kadabra oraz Bleziken zostali całkowicie zignorowani, robili chyba mało szkód wedle mniemania Sandslasha.
Rotoma złapał w łapy, sami bogowie wiedzą jak. Cisnął nim w Espeona, zaliczając perfekcyjną główkę. Ghastly zaczął płakać.. gdzie indziej. Na polu bitwy pozostał jedynie turlający się Shuckle niczym krzaczek z westernu oraz kłócący się ze sobą Dodrio. Na nich też znalazł sposób. Cisnął robakiem w drugiego pokemona, który całkowicie nie spodziewając się takiego obrotu spraw został doszczętnie ogłuszony. Kiedy wszystko już było spokojne, Sandslash wykopał sobie dołek i wcisnął się do środka, tak, ze wystawały jedynie jego kolce na grzbiecie. Pokemony oraz ludzie zostali porozstawiani po kątach jak lalki. Jedynie kto mógł ustać w tym bałaganie to była Pidgeot, która została pochwycona przez Salamance. Ten wylądował przed Tobą wyraźnie zadowolony, a ptaka trzymał między zębami tak by nie wyrządzić jej żadnej krzywdy.
Wpierw było zdziwko na ogólny burdel i chaos, teraz jest kolejne zdziwko jak jeden pokemon załatwia wszystko lepiej niż ekipa wyszkolonego personelu Safari Zone. Coś tu poszło nie tak.

Chiyuri - 2014-08-24, 21:03

- Dziękuję - mruknęłam cicho, mając nadzieję, że tym razem Sandslasha nie obudzę. Skubaniec, nie podejrzewałam, że śpi... Muszę przyznać, że kiedy okazało się, że go obudziłam, przez chwilę ogarnęła mnie panika, ale na szczęście nie mi się oberwało za ten burdel.
- Prosiłabym państwa, żebyście go zostawili w spokoju, niech sobie śpi... - powiedziałam cicho, ale mając nadzieję, że po tym, co zrobił, nie będzie potrzeby przekonywania kogokolwiek, że lepiej go nie dotykać. Poklepałam Salamence po głowie i wyciągnęłam mu z pyska Pidgeot... nieco uślinioną, ale co tam!
- Widzę, że Ci się poprawiło - uśmiechnęłam się do ptaka i postawiłam ją na ziemi.
- Prosiłabym tylko, żeby ktoś oddał mi pokeballe... I może powiedział, co się tu do licha ciężkiego stało?

Elltharis - 2014-08-25, 22:15

Pokemony nawalone na kupkę przez Sandslasha... w zasadzie jakoś próbowały dość do ziemie, aczkolwiek chyba nic nie przebije latającego Laprasa. Poke ptak spojrzała na Ciebie z delikatnym przestrachem, jednakże nie wyszło z tego nic złego. Pracownicy Safari rozejrzeli się po pobojowisku... a tam się coś paliło, a tam coś się waliło albo jedno i drugie. Niezły tu burdel się przez Twoje stworki zrobił i wątpliwe byś odeszła stąd bez wydatków. Jakiś młody chłopak, dość niski z istną burzą włosów, które wydawały się żyć własnym życiem, podbiegł do Ciebie wręczając całą masę pokeballi, Twoich pokeballi.
-To należy do Pani. A co do tego, co się tu dokładnie stało, to nie wiemy. Pani stworki zaczęły wychodzić jeden po drugim i ewoluować a kiedy staraliśmy jakoś zareagować wybuchł totalny chaos. Zaczęli po kolei się zmieniać i robić to co robili... nie w sposób było ich opanować, a już w szczególności Pani Sandslasha, który z dziwnej przyczyny zwyczajnie wpadł w szał i pokonał każdego pokemona naszych trenerów...

Chiyuri - 2014-08-27, 13:43

Poprzywracałam stworki do pokeballi, zostawiając na zewnątrz tylko Pidgeot. Wyglądała na dość nieszkodliwą i ździebko wystraszoną, więc pozwolę jej się trochę ze sobą oswoić, bo czemu nie?
- To, że pokonał wszystko jak leciało, specjalnie mnie nie dziwi - odparłam nieco zażenowana, a nieco z dumą. W końcu to mój pokemon! - Prawdopodobnie ktoś go obudził. A on baaardzo nie lubi, jak się go budzi. Z tego powodu był dość długo legendą w Mt.Moon. Do tego jestem magnesem na dość... osobliwe stworki. Rapidash jest piromanką, Kadabra to dzielny samuraj, Zoroark jest ninją... A zresztą, co ja będę panu tłumaczyć... W samym waszym safari złapałam wyjątkowo sprośnego Taurosa, Phantumpa który usiłował sprzedać mi swojego kolegę, władczą Servine i Scythera mordercę, który pewnie z wielką ochotą obciąłby mi i wszystkim dookoła głowy. I parę innych... Proszę mi tylko powiedzieć, co mogę zrobić, żeby jakoś zadośćuczynić za poczynione przez moje stworki szkody?
Kucnęłam obok Pidgeot, żeby nieco ją uspokoić i zaczęłam głaskać po głowie. Mając na uwadze jej charakter jako Pidgeotto, założyłam, że całe to zamieszanie niesłychanie ją wystraszyło.

Elltharis - 2014-09-01, 13:19

Mężczyzna patrzył na Ciebie jak na wariatkę. Osobliwe stworki jakich Ty miałaś szczęście lub też nieszczęście spotykać, były raczej... rzadkością. Tak, dokładnie, były wyjątkowo oryginalne, jeśli komuś to polepszy humor.
Twój pokemon ptak wydawała się być relatywnie spokojna. Ot przystanęła na ziemi, ciekawsko się rozglądając po wszystkich. Otuliła się skrzydłami swoimi i cierpliwie czekała.
-Uh...- wymamrotał w końcu mężczyzna zerkając na zniszczenia.- Wątpliwe by Pani chciała tu przepracować wszystkie wyrządzone szkody, zatem myślę, że zwyczajnie pokrycie tych kosztów pieniężną rekompensatą będzie całkowicie na miejscu.

Chiyuri - 2014-09-05, 16:44

Coś czuję, że nieźle trzepnie mnie to po kieszeni...
- Dobrze, proszę mi tylko wycenić szkody - westchnęłam. Nie, żebym narzekała na stan swoich funduszy, ale z natury jestem człowiekiem dość oszczędnym, więc ździebko mnie to zakłuło. Nie miałam pojęcia, co innego mogłabym zrobić, żeby nie spowalniać całej ekspedycji, więc z chęcią przystałam na taką opcję.

Elltharis - 2014-09-08, 01:18

Mężczyzna się uśmiechnął nieznacznie. Zawołał młodego chłopaka, który szybko przybiegł z pewną kartką na której powypisywane było masa rzeczy. Pewnie Twój „otwarty” rachunek.
-Zapisałeś wszystkie szkody których dziś doznaliśmy, prawda?
-Ach tak. Wstępnie kwotka jest całkiem spora, wątpliwe abyśmy z naszym aktualnym budżetem mogliby się z tego wyciągnąć.- odpowiedział chłopak przekładając jedną kartkę na drugą.- To będzie jakieś pięć tysięcy.
-Ach? To dobrze. Widzi Pani, to chyba nie będzie problem.
-A nie, nie, przepraszam.- poprawił się chłopak.- To będzie pięćdziesiąt tysięcy.
Mężczyzna przewrócił oczami ze zdziwienia, po czym spojrzał na Ciebie wymownie.

Chiyuri - 2014-09-08, 03:16

Że. Co.
- Och, oczywiście, że nie ma problemu - zapewniłam mężczyznę. - Zanim jednak przejdziemy do płatności, może zaproponuję małą ugodę... Otóż, widzi pan, wchodząc do Safari nie widziałam żadnego ostrzeżenia o korzystaniu ze stref na własną odpowiedzialność, mając na uwadze zagrożenie zdrowia i życia... Tymczasem zostałam zepchnięta z niezabezpieczonego klifu, przepędzona przez pół strefy przez morderczego Scythera, którego marzeniem było chyba obcięcie mi głowy i rozwieszenie moich flaków na drzewach jak serpentyn i poraniona przez owego. Uwierzy mi pan na słowo, czy chce pan, żeby zademonstrować panu owe monstrum... Mając na względzie to, że widział pan już, jakie przyciągam specyficzne stworki?
Wyciągnęłam pokeball Scythera i chociaż byłam przekonana, że wypuszczanie go tu było obrzydliwie złym pomysłem, nie zaszkodzi przecież gościa postraszyć... prawda?
- Więc może obniżycie mi państwo koszty napraw zniszczeń, które wywołały moje stworki, a ja w zamian zapomnę o wszystkich zaniedbaniach, jakie doprowadziły do tej przykrej i niebezpiecznej sytuacji?

Elltharis - 2014-09-08, 12:37

Obaj panowie popatrzyli na Ciebie zdziwienie, potem na siebie, zupełnie jakby chcieli powiedzieć „Przecież to cholerne Safari Zone, wchodzisz na własną odpowiedzialność w dżunglę dzikich stworków!”.
-Cóż... naprawdę mi przykro z tego powodu.- zaczął facet odpowiedzialny za to wszystko.- Rozumiem Pani stan, aczkolwiek z której strony na to nie spojrzeć, to nie jest do końca nasza wina. To wciąż dzikie pokemony, które mogą zrobić krzywdę. Przychodząc tutaj automatycznie Pani to akceptuje. Poza tym strefa z której ma Pani Scythera była oficjalnie przed każdą osobą zamknięta... to, że Pani się tam znalazła to naprawdę niefortunny zbieg okoliczności. Strefa została zabezpieczona. Jednakże rozumiem to wszystko... nie jestem konfliktowym człowiekiem dlatego zaproponuje nową cenę, czterdzieści pięć tysięcy.

Chiyuri - 2014-09-08, 15:19

Cóż no, zawsze coś. Dobre i tyle, zawsze to pięć tysiaków do przodu, chociaż moim zdaniem mógłby mi za to bydlę jeszcze trochę obniżyć koszta. No ale nic, nie mam zamiaru robić scen. Moje pokemony zrobiły już wystarczająco.
- W porządku, jestem w stanie przystać na taką kwotę - westchnęłam ze zrezygnowaniem. - Czy dostanę się tutaj może do internetu, żeby zrobić państwu przelew...?

Elltharis - 2014-09-13, 17:34

-Ależ oczywiście, proszę za mną.- mężczyzna pokierował Ciebie do jednego z biur Safari, w którym mogłaś się obsłużyć tutejszym komputerkiem. Przelew udało Ci się dokonać bez żadnych cyrków czy innych akcesów, które wybuchają niczym pewna budowla zaatakowana przez terrorystów. Gdy zrobiłaś co trzeba i wyszłaś na zewnątrz, Twój pokemon wciąż smacznie sobie drzemał. Te wystające kolce z dziury wyglądały odrobinkę przerażające, jakby miał zamiar na nie nadziać każdego. Ojciec Nicolasa w tym czasie właśnie kończył rozmowę, a zobaczywszy Ciebie szeroko się uśmiechnął.
-No to lecimy do Johto! Ku przygodzie!
Jadąc z tym człowiekiem w jednym samochodzie jako kierowca? Och na bogów.

Chiyuri - 2014-09-14, 19:24

Co miałam zrobić? Przywróciłam Sandslasha do pokeballa, razem z Pidgeot zresztą. Nie widząc szerszych opcji na obecną chwilę postanowiłam poddać się woli profesora i dać się zawlec, gdzie tylko chce. Może wypuszczenie Rotoma będzie dobrym pomysłem, pokemon powinien pomóc nam przeżyć tą wycieczkę... Nieco zrezygnowana zabrałam się za skanowanie pokedexem ewoluowanych stworków, a także tych, które złapałam, ale jeszcze nie miałam okazji ich obejrzeć. Biedny pokedex... Breloom, Tauros, Scyther, Typhlosion, Lairon, Kadabra, Zoroark, Blaziken, Rapidash, Arbok, Pidgeot, Dodrio... Dwanaście skanów, a jeśli ewoluuję później jeszcze Glooma i Vulpixa... Matko boska.
Elltharis - 2014-09-21, 21:30

No i pokedex zaczął Ci dyktować wszystkie informacje. Z każdą chwilą te skany wydawały się coraz... straszniejsze. Paczka Twoich towarzyszy stała obok i wsłuchiwała się w to wszystko. Jedni z przerażeniem, drudzy z konkretnym ubawem. No cóż... zasada łapania dziwnych pokemonów jest w Tobie mocna, niczym moc w młodym Luku.

Kod:
 Ewolucja w Blezikena odmieniła do reszty tego pokemona. Niegdyś cichy i spokojny, nie wierzący sam w siebie... teraz całkowicie na odwrót! Mając nowego trenera pokemon ten stał się silniejszy zarówno psychicznie jak i fizycznie. Teraz jest pokemonowym kulturystą, który wyznaje zasadę, że każdemu należy pokazać piękno  wytrenowanego ciała! Przyjaźń leży w mięśniach!
+Counter i Reversal jako nowe ruchy.

Rapidash po ewolucji kompletnie się nie zmieniła... znaczy w tą pozytywną stronę. Nadal jest szaloną piromanką, którą bawią płomienie. A najbardziej ją bawi to jak ludziki chcą gasić te płomienie i próbują ją złapać! Jak była nieobliczalna, tak nadal taka pozostała. Istna bestyjka.
+ Morning Sun jako nowy ruch.

Pokemon któremu brakuje trochę rozumu, jest ciupkę głupiutki. Nadrabia za to ogromną ilością pozytywnej energii, którą chce spożytkować na dobrą zabawę. Uwielbia bawić się z kimkolwiek, nawet jeśli ta druga osoba nie uznaje tego za zabawę. Łatwo jest go przekupić jagodami.  Po ewolucji w zasadzie nie zmieniło się kompletnie nic, prócz faktu, że teraz ten stworek cierpi na totalne ADHD, on musi się z kimś bawić! Złapany pod salą Brocka.

Okazał się być jajkiem niespodzianką wciśniętą do torebki przez świrniętego „proroka”. Ów ptaszek ma istną batalie z samym sobą o swoje własne ciało. Jedna z jego głów to typowy luzak, który na wiele rzeczy by sobie pozwolił. Zaś druga to jego istne przeciwieństwo. Po ewolucji doszła kolejna głowa... której chyba coś nie wyszło w życiu. Ma wyraz jakby tęsknił za rozumem, choć ogólnie jest przyjacielski. Jak widać oddzielne mózgi nie zawsze są dobre.

Po ewolucji przekonała się odrobinkę do ludzi. Nie jest już tak bardzo strachliwym ptaszkiem jak wcześniej, bowiem miała okazje zobaczyć do czego są zdolni inni trenerzy. Bać się walk jak wcześniej nie boi, choć nie lubi. Nadal po nich ma traumatyczne przeżycia. Znaleziona na Route 3, na której została przez jakiegoś trenera zmasakrowana.
+ Foresight jako nowy ruch.

Po przemianie w Zoroark’a, ta mała całkowicie poważnie podeszła do swojej drogi shinobi. Już nie jest taka malutka i zafascynowana tym światem, bo tak. Teraz stała się potężną kryminalistką świata missin-ninów, która postanowiła obalić swojego Hokage dla dobra ogółu. Nie w sposób zrozumieć dlaczego konkretnie ale na pewno robi to z pokrętnego punktu widzenia, jakim jest wdzięczność.
+ Counter i Copycat jako nowe ruchy.

Po ewolucji w Arboka ciężko powiedzieć co wpłynęło na tego pokamona. Strasznie polubił muzykę, nawet sam ją tworzy! Wykorzystuję swój ogon uderzając o wszystko co mogłoby tworzyć dźwięki, ma pod tym względem wspaniałe wyczucie rytmu. No i co jest bardziej zadziwiające, on rapuje! Tak jakby. Niestety nikt w jego sykach nie pojmuje za grosz jakichkolwiek słów, przez co czuje się strasznie niedoceniony. Na szczęście pokemony wciąż go rozumieją, co poprawia mu humor!
+ Sucker Punch jako nowy ruch.

Zbyt wiele ewolucja w tym pokemonie nie zmieniła. Wiadomo jednak tyle, że pokemon ten zachowuje się wyjątkowo, bowiem zna kodeks bushido i idzie ścieżką wyznaczoną przez niego. Jest oddany swojej Pani, starając się jak najlepiej podążać doktrynami samuraja. Bardzo skrajnie przezywa porażki, po których chce popełnić seppuku. W dodatku temu jego szermiercze umiejętności wzrosły do wręcz legendarnych bohaterów z powieści!  Zgodził się podróżować ze swoją aktualną Panią, którą poznał w Daycare.
+ Psycho Shift jako nowy ruch.

Przemiana w Typhlosiona odwróciła charakter tego pokemona ponownie. Uważa się bowiem za avatara jednego z legendarnych pokemonów jakim jest Groudon. I to właśnie on jest odpowiedzialny za jego przybycie, podczas którego ludzie zaznają terroru w postaci przemian wszystkiego co jest im znane. Typhlosion stara się jak najmocniej by nie być już teraz zagładą wszystkiego, dlatego bardzo mocno uważa na swoje kroki i ryki, które przecież mogłyby aktywować wszystkie wulkany w pobliżu!
+Extrasensory, Flare Blitz, Flame Burst, Double Kick i Quick Attack jako nowe ruchy.

[color=#B85C00][b]Tauros[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/62-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 30
 [b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Normal.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Tauros[/u]
[b]Ataki: [/b]
[B]Poznane[/b]: Iron Tail, Tackle, Tail Whip, Rage, Horn Attack, Iron Head,  Scary Face, Pursuit, Rest, Payback, Work Up, Outrage, Endeavor
[b]TM:[/b]
[b]MT:[/b]
[b]Ataki dostępne tylko w przygodzie:[/b] Secret Power, Natural Gift, Mimic, Refresh
 [b]Charakter i historia:[/b] Jego znajomość z Chiyuri zaczęła się nagle i niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba! On ją potrącił razem ze stadem, a ona w niecny sposób omamiła biednego byczka! Zakochał się w jej wdziękach stawiając przed sobą jakże szlachetny cel: OBRONA JEJ CYCUSZKÓW ORAZ CHWALENIE ICH POD NIEBIOSA! Tak dokładnie, ten pokemon ma świra na punkcie piersi Chiyuri i jest wstanie walczyć z każdym jeśli właścicielka tego zażyczy. Oczywiście nie omieszka wcześniej wykorzystać sytuacji by się wtulić w te piersi. Mimo tego, że jest zboczony i jakiś niewyżyty, to wojownik z niego dobry oraz odważny.
 [b]Umiejętności: [/b] [u]Anger Point[/u] -  Kiedy Pokemon zostaje trafiony ciosem krytycznym, moc jego ataku wzrasta do maksimum.
 [b]Trzyma: [/b]

[color=#B85C00][b]Breloom[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/s132-2.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 40
 [b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Grass.png[/img] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Fighting.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b] Shroomish (23 lvl)-> [u]Breloom[/u]
[b]Ataki: [/b]
[B]Poznane[/b]: Drain Punch,  Absorb, Tackle, Stun Spore, Leech Seed, Focus Punch, Mega Drain, Headbutt, Poison Powder, Mach Punch, Counter, Force Palm, Worry Seed, Wake-Up Slap, Growth, Sky Uppercut, Giga Drain, Mind Reader, Seed Bomb, Natural Gift,  Dynamic Punch, Spore, Bullet Seed
[b]TM:[/b]
[b]MT:[/b]
[b]Ataki dostępne tylko w przygodzie:[/b]
 [b]Charakter i historia:[/b] Stworek mający już swoje lata, aczkolwiek w żaden sposób to go do niczego nie zraża! Wręcz przeciwnie, wierzy w ogień młodości i miłości, dzięki któremu co rusz stawia sobie nową poprzeczkę w życiu! Z dziwnych przyczyn zawsze jak mu się ten cel nie uda, narzuca na siebie jakieś dziwne kary, np próby powalenia drzewa jednym uderzeniem. Nie w sposób go pojąć... w dodatku temu ma dziwną tendencje do uśmiechania się i wysuwania jednej z łapek, jakby chciał pokazać komuś kciuk.
 [b]Umiejętności: [/b] [u]Technician[/u]  - Moc ataków Pokemona o sile bazowej równej lub mniejszej niż 60 jest zwiększana o 1,5 raza.
 [b]Trzyma: [/b]

[color=#19D119][b]Scyther[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/57-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 50
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Bug.png[/img] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Flying.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Scyther[/u] (Metal Coat) -> Scizor
[b]Ataki: [/b]
[B]Poznane[/b]: Silver Wind, Vacuum Wave, Quick Attack, Giga Impact, Leer, Focus Energy, Roost, Pursuit, False Swipe, Agility, Wing Attack, Fury Cutter, Slash, Bug Buzz, Razor Wind, Swagger, Double Team, Steel Wing, X-scissor, Night Slash, Sunny Day, Double Hit, Air Slash, Swords Dance, Feint, Bug Bite, Light Screen, Brick Break, Hidden Power
[b]TM:[/b]
[b]MT:[/b]
[b]Ataki dostępne tylko w przygodzie:[/b] Ominous Wind, Morning Sun, Natural Gift
 [b]Charakter i historia:[/b] To nie jest milutki pokemon jakich wiele, to dzika i niepohamowana bestia. Nie zna strachu, nie wie czym jest litość ani współczucie. Jest wojownikiem, żyjącym z prostej zasady: wygrany ucztuje, przegrany ginie. Respektuje jedynie siłę. To dumny, potężny i wielki okaz tego pokemona, który posiada aparycję godną psychopatycznego mordercy.
 [b]Umiejętności: [/b] [u]Technician[/u]  - Moc ataków Pokemona o sile bazowej równej lub mniejszej niż 60 jest zwiększana o 1,5 raza.
 [b]Trzyma: [/b]



Ataki, grafikę itd sama sobie zmienisz xD

Chiyuri - 2014-09-28, 14:23

Ręce nieco mi opadły po tym, co usłyszałam od pokedexa. Miałam nadzieję, że może te cudaki nieco znormalnieją po ewolucji, a tu niespodzianka... Wręcz przeciwnie, juhu! Większe popapraństwo, chaos i kompletna anihilacja w drużynie! Co poradzę, i tak je kocham. Nawet, jak są zdrowo rąbnięte.
- Boję się, co będzie kiedy ewoluuję Gloom i Vulpixa. - mruknęłam, przyglądając się swoim towarzyszom. - Póki co jedyny normalny spotkany niedawno pokemon to Pidgeot...

Elltharis - 2014-10-02, 21:57

-Normalne pokemony nie stanowią wyzwania dla trenera!- pocieszył Ciebie ojciec Nicolasa.
-Ona żadnego nie spotyka ojcze, wątpliwe by wola wszechświata w ogóle jej pozwoliła takowego złapać. Ja nie wiem czy ona może się czuć wyjątkowa czy też... zwyczajnie bardziej pechowa ode mnie.
-Nic od Ciebie nie może być bardziej pechowe, ona ma zwyczajnie szczęście ulokowane... no na pewno nie w pokemonach.
No tak... ogólnie to zrobiłaś się teraz temat tęgiej rozkminy odnośnie szczęścia oraz nieszczęścia w tym świecie. Oczywiście Ty byłaś powodem tego wszystkiego i rozmowa nie była traktowana stricte poważnie, raczej prześmiewcza.

Chiyuri - 2014-10-04, 18:39

- Przetestujmy to - pogrzebałam w torbie i wydłubałam z niej Fire i Sun Stone zdobyte drogą kupna od Phantumpa. Sun Stone wepchnęłam w łapy doktorka, z kolei Fire Stone dałam Nicolasowi. - Mam jeszcze dwa pokemony potrzebujące ewolucji. I tak, oba są już pokręcone. Jeśli znormalnieją po takiej przemianie, uwierzę w to, że to mój pech. Jeśli nie... To one zwyczajnie takie są! - wyszczerzyłam się i wypuściłam Vulpixa i Gloom, zapobiegawczo zatykając nos.
Elltharis - 2014-10-04, 19:08

Ojcem z synem popatrzyli na siebie zdziwieni, chyba chcieli coś powiedzieć ale machnęli na to ręka, licząc, że nie ma zwyczajnie sensu wnikać w Twój tok rozumowania.
Oba pokemony pojawiły się lekko zaskoczone. Ich własna trenerka gdzieś sobie odeszła, dając ich na pastwę dwóch maniaków z kamieniami. No przynajmniej tak pewnie to widzieli. Każdy z nich ochoczo podszedł do swojego nowego obowiązku, czego nie można powiedzieć o pokach. Vulpix nie miał zamiaru ubrudzić swego futerka jakimś kamieniem od plebsu. Nastroszył groźnie swój ogonek i przyjął pozę gotową do ziania ogniem. Gloom natomiast w tym czasie ani jej się śniło pozwolić się dotykać TYM kamieniem. Ojciec Nicolasa zwyczajnie rozpoczął z nią otwartą batalie, podczas której ten pokemon za chiny ludowo nie pozwalał się tknąć. Manewrowała ciągle między jego nogami i uciekała obrzucając kamieniami.
W taki oto sposób próba przemiany dwóch pokemonów zamieniło się... w bitwę o przetrwanie. Nicolas się ogólnie zcwanił. Skoro Vulpix nie pozwalał do niego podejść to rzucił w niego kamieniem ewolucyjnym... Efekt oczywiście był piorunujący. Pokemon poddał się ewolucji w pięknym świetle słońca, zaś Nicolas stał cały osmolony zionięciem Vulpixa. W taki oto sposób pojawił się przepiękny, błękitno-biały Ninetales, na którego światło słoneczne padało niczym reflektor, który miał na celu ukazać jego pełen majestat i piękno! Sam zaś pokemon mruknął sfochowany i odwrócił się łebkiem w bok przysiadając dumnie na masce samochodu... Czemu akurat tam? Dobre pytanie.
Batalia z Gloomem wyglądała... jeszcze gorzej. To była regularna bitwa, podczas której ojcowi Nicolasa udało się stworka chwycić i praktycznie wcisnąć kamień pod pachę. Pojawiła się śliczna Bellossom... tylko jakaś taka dziwna. Te pokemony z natury są radosne, a ta zwyczajnie była... niezadowolona i wręcz wściekła! Pierwszy raz widziałaś pokemona tego typu w autentycznym szale! Rzuciła się na doktorka jak jakaś bestia atakując go całym spektrum swoich ataków. Na końcu uczepiła się go niczym jakiś wampir i gryzła co rusz za kark.
-Aaaaa! Ratunku! Ona jest szalona!
-Nie masz zamiaru mu pomóc?- zwrócił się zmartwiony Kaito do Nicolasa.
-O nie, mam zamiar tak stać i podziwiać tą piękną scenę aż mi się znudzi. A szybko to ona mi się nie znudzi.

Chiyuri - 2014-10-05, 16:19

Wzruszyłam ramionami. Bo co innego mogłam zrobić?
- Widzicie, to nie moja wina. Kto by z nimi nie próbował czegokolwiek zrobić, to efekt jest taki sam. - Popatrzyłam jeszcze chwilę na rzucającego się doktorka, po czym podeszłam do niego i zdecydowanym ruchem zerwałam z jego pleców rozwścieczoną Bellosom, przytulając ją do siebie.
- No już, malutka. Wiemy, że to nie ten kamień, którego szukałaś, ale dzięki niemu będzie Ci łatwiej znaleźć ten właściwy! Teraz, jeśli się uśmiechniesz, nikt Ci się nie oprze i wszyscy będą chcieli Ci pomóc. - postawiłam roślinkę na ziemi i zwróciłam się do Ninetalesa. - Hej, mały, wyglądasz teraz jeszcze piękniej i bardziej majestatycznie!

Elltharis - 2014-10-08, 23:41

-Wciąż uważam, że to Twoja wina. Po prostu przyciągasz dziwactwa.- Spójrz choćby na mnie.- odezwał się ten co przyciąga pecha.- Albo... spójrz na Kaito!- popatrzył na niego niepewnie.- Albo wiesz co, nie patrz na nikogo, to bezcelowe.
Kaito wyglądał na zmieszanego, chciał chyba coś powiedzieć, aczkolwiek w efekcie końcowym zwyczajnie powstrzymał się od komentarzy.
Zabrałaś swoją Bellossom, która wcale a wcale nie była zadowolona. Taki pokemon powinien być radosny i uśmiechnięty, ta zaś patrzyła na Ciebie z istnym potępieniem. Ten pokemon przybrał taką minę, jakby jego własne narodziny to była jakaś pomyłka, o co się piekli. No... ten plus, że Ciebie nie chce zatłuc...
Ninetales natomiast spojrzał na Ciebie z politowaniem i ostentacyjnie odwrócił głowę, jakby chciał powiedzieć „Skarbie, ja to doskonale wiem w przeciwieństwie do Ciebie. Jestem piękny i bajeczny, i każdy powinien mnie podziwiać.”. Po czym bardzo dokładnie zaczął lizać jedną z łap, nawet to robił w taki sposób, że biła od niego aura majestatyczności. Eh, co Ty masz za poki.
-Ten mały potwór prawie mnie zabił...

Chiyuri - 2014-10-19, 12:13

- No, no, tylko nie potwór, ona przecież też ma uczucia! - mruknęłam, głaszcząć Bellosom po głowie. Nie ona jednak teraz mnie zastanawiała. Największą zagwózdką okazał się być Ninetales. Zrobił się taki jakiś... Dostojny, majestatyczny... cholera go wie. Zamiast się domyślać, zwyczajnie wykorzystałam pokedex jeszcze raz, żeby dowiedzieć się, co wynikło z przemiany obu stworków.
- Coś czuję, że będziesz chciał wybrać się na pokazy, co, Lorlen? - uśmiechnęłam się do lisa. Miałam ochotę go pogłaskać, ale dziwne przeczucie mówiło mi, że lepiej jego futra zwyczajnie nie dotykać. A już na pewno nie dotykać go, kiedy mam brudne ręce. Może da się wyczesać, jak się zdezynfekuję i zaopatrzę w odpowiednio drogie narzędzia dla jego szlachetnego cielska...

Elltharis - 2014-10-22, 23:30

Ta... jasne... coś jak ma uczucia, nie stara się zabić człowieka z premedytacją.- mruknął doktorek. W sumie to miał rację. Sam zaś kwiatuszek zaczęła się tarmosić Ci na rękach i zwróciła się w Twoją stronę, ogólnie wyglądała na jeszcze bardziej niezadowoloną co początkowo... zaczęła nawet groźnie łapką wymachiwać. Ogólnie jej przemiana... chyba nie była do końca tym, czego pragnęła.
Sam Ninetales mruknął dumnie, prezentując się w pełnej swojej chwale wręcz wybitnie. Tak, ewidentnie widać, że chce ludzi zaszczycić swoją jakże oszałamiającą prezentacją. Drgnął jednak niespodziewanie i zmrużył surowo oczyska, jakby bydle czytało Ci w myślach ewentualnie wyczuło Twój ukryty zamiar. Wyglądał teraz tak jakby chciał powiedzieć „Tknij mnie tymi brudnymi łapami, szkarado, a sprawie, że zamienisz się w węgielki!”.
Oczywiście pokedex przekazał co miał przekazać. Biedny. Ciągle musi weryfikować dane takich... dziwnych poków.
-To co? Jedziemy na lotnisko i lecimy do Johto? Mój stary przyjaciel bardzo się niecierpliwi względem naszej wizyty.- wspomniał doktorek.
-Jaki niby stary przyjaciel? Masz ich w grom.- wtrącił jego syn.
-No... będziecie mieli okazje poznać nie byle kogo! Mojego starego ucznia oraz aktualnie trzykrotnego mistrza Ligii Johto! Albo miał więcej na koncie... nie pamiętam.

Bellosom po przemianie stała się jeszcze bardziej niezadowolona na cały świat, niż to ustawa przewiduje. Jeśli ktoś zna sposób by ją uszczęśliwić... to chyba tylko Arceus. Jest wściekła na oprawcę, który ją przemienił oraz na swoją trenerkę, która zezwoliła na to! Mimo ciągłego niezadowolenia i ogólnego naburmuszenia, wciąż namiętnie poszukuje kamienia. Przemiana w tą formę ewidentnie wskazuję, że to nie był Sun Stone. Ma przy okazji pokrętną wolę walki, determinację i upór. Udało się ją złapać za dwudziestym razem w pokeballa w MT. Moon.
+wszystkie ataki na stadium Bellosom

On jest piękny, majestatyczny, bajeczny, wspaniały, niesamowity i rozkoszny. Tak, tak właśnie o sobie myśli ten Ninetales. Jego ego oraz samouwielbienie urosło do wielkości... góry lodowej albo jeszcze więcej, przez co może być momentami uciążliwy... Dlaczego? A widziałeś kiedyś coś tak pięknego jak on tarzające się w błocie lub schodzące do poziomu plebsu? Phi! Ceni wszystko co urodziwe (własna trenerka się nie liczy, bo nie podchodzi pod taką definicje) i będzie stawać w ich obronie, nawet jeśli jego piękno ma na tym ucierpieć (wtedy analogicznie ucierpi trenerka). Ogólnie ciężko z nim wytrzymać, aczkolwiek potrafi być czasami szczodry.
+dodatkowy atak Ominous Wind dostępny w przygodzie.

Chiyuri - 2014-10-29, 01:32

- Oj tam, oj tam. Ona by przecież muchy nie skrzywdziła. Może i jest chwilowo niezadowolona, ale jej to przejdzie! Prawda, kochana? - pogłaskałam Bellossom po łebku. - Przecież jeszcze nie wie, że jedziemy do Johto. A Johto, moja droga, to region legend i ruin! Może tam znajdziemy to, czego szukasz? - wyszczerzyłam się do pokemona. No to co, że jest brzydka jak nieszczęście, jak się tak wykrzywia. Ja ją jeszcze uśmiechnę! Ninetalesa póki co przywróciłam do pokeballa. Bellossom była nieduża, więc postanowiłam wziąć ją na kolana. W zasadzie trochę po to, żeby udowodnić doktorkowi, że moje problemy z pokemonami wcale nie leżą we mnie a w... nich. Poprzywracałam wszystko pozostałe co się dało do pokeballi i uznałam, że jestem gotowa do drogi.
Elltharis - 2014-11-06, 01:25

Jak tylko wspomniałaś o tym, że jest kochana i parę innych pierdół, to Bellossom wykrzywiła się w Twoją stronę, popatrzyła wzrokiem pod tytułem „Spójrz na mnie! CZY TA TWARZ WYGLADA JAKBY MOGŁA BYĆ SZCZĘŚLIWA?!”. Po czym oczywiście jak zawsze zrobiła swoją naburmuszoną i złą minę, oświadczając całemu światu jak bardzo to ona jest niezadowolona.
-Tiaa... nie skrzywdziłaby muchy...- wycedziła trójka mężczyzn. Jakie zaskakujące! Nagle się przeciwko Tobie zmówili! No ale to nic, czas na przygodę wznowić choć ten wypad do Johto jest wyjątkowo... niecodzienny. Zabraliście się samochodem na lotnisko, a potem z niego do specjalnej strefy lądowania już na terenach nowego regionu. Ogólnie ojciec Nicolasa był wyjątkowo zadowolony i szczęśliwy. Ten człowiek musiał uwielbiać swoją pracę i te podróże... gorzej pewnie z żoną, która to podobnie wedle Nicolasa nie lubi pokemonów. Gdy wylądowaliście w końcu na miejscu, mogłaś jakoś odetchnąć w spokoju. Dobre kilka godzin wam zajęła ta tułaczka i przydałaby się chwila na odpoczynek. Gdy wyszliście z samolotu zauważyłaś spore pałacie otwartego terenu, a w oddali błękit oceanu.
-No i jesteśmy!- zawołał radośnie doktorek. Czemu on nie wygląda na zmęczone jak cała reszta?- Ciekawe co mój przyjaciel ma ciekawego dla nas, mówił, że odkrył coś niesamowitego!
-Chciałbym podzielić Twój entuzjazm ale to latanie to tu i tam zmęczyło nas do reszty. Mógłbyś chociaż powiedzieć o co chodzi?
-Csiii.- doktorek przysunął się do syna.- To bardzo ważne, nikt nie może usłyszeć. Poza tym... sam nie wiem. Ma nam na miejscu powiedzieć.- zrobił przy tym minę jakby chciał powiedzieć „No stary, przecież to całkowicie normalne!”
Nicolas złapał się wymownie za głowę...

Chiyuri - 2014-11-13, 18:51

Zastanowiło mnie, po co cała ta konspiracja, jeśli doktorek sam nie wie, o co chodzi. To tak, jakby stwierdził "ej, mam tajemnicę, nikt nie może się dowiedzieć... ale nie wiem, co nią jest!". Przekrzywiłam lekko głowę rozkminiając nad tym dobrą chwilę, ale zachowałam swoje przemyślenia dla siebie. Przywróciłam Bellossom do pokeballa, głaszcząc ją uprzednio po łebku. Nie szkodzi, że jest paskudna, jest moja, a jak komuś się nie podoba, to niech jej nie ogląda. Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz.
- Czy mogę liczyć na pana pomoc? - zwróciłam się do doktorka. - Chciałabym sprawdzić, jak miewa się Scyther po tym, jak został schwytany. Boję się jednak o głowy nas wszystkich, sam pan widział, że to nieobliczalne bydlę. Sądzę, że Sandslash by mi pomógł, ale jednak dobrze byłoby mieć obok kogoś doświadczonego.

Elltharis - 2014-11-13, 20:06

Wszyscy popatrzyli na Ciebie troszkę jak na wariatkę nie spełni rozumu.
-Naprawdę chcesz go teraz tu przywołać?- doktorek rozejrzał się na wszystkie strony, jakby sprawdzał czy mogą tu być ofiary śmiertelne.- W sumie nikogo nie ma, można spróbować. Zanim przybędzie nasz łącznik to troszkę czasu minie. To co chłopaki?
Kaito tajemniczo przemilczał kwestie, a Nicolas sam w ogóle odwrócił się i patrzył w odległą przestrzeń, gwiżdżąc przy tym wymownie.

Chiyuri - 2014-11-21, 01:56

Zanim wyciągnęłam odpowiednie pokeballe, sprzedałam Nicolasowi lekkiego kopniaka.
- No weź, przecież nie mogę go tak trzymać, żeby mi w końcu wylazł stamtąd sam i urżnął łeb. - mruknęłam. Najpierw wypuściłam Sandslasha. On jedyny był tutaj w miarę normalny.
- Hej, Ranjit - odezwałam się do pokemona. - Posłuchaj, potrzebuję Twojej pomocy. Otóż... Udało nam się złapać dość silnego pokemona. Jest do tego bardzo nieprzewidywalny i agresywny, dlatego proszę Cię, gdyby coś miało się stać, postaraj się postrzymać go chociaż na tyle długo, żeby udało mi się zmusić go do powrotu do pokeballa, dobrze?
Po upewnieniu się, że Sandslash zrozumiał, czego od niego chcę... Otwieram pokeball Scythera.

Elltharis - 2014-11-28, 02:42

No i pojawił się Sandslash... wydawał się być jakby ospały? Może zmęczony? Cholera go wie, przecież siedział przez cały czas w pokeballu od niefortunnego wydarzenia w Safari Zone. Przystanął sobie swobodnie i tak patrzył na Ciebie, słuchając wszystkiego co masz do powiedzenia, no i raczej wszystko zrozumiał. Nachylił się bardziej niż zwykle, wyglądając przy tym jak rozdrażniona kolczatka zdolna rzucić się komuś na pysk. I wtedy przywołałaś swoje nową bestyjkę. CO zaskakujące, wydawał się podejść do całej sytuacji dość... łagodnie? No tak jakby. Nie rzucił się na pierwszą lepszą osobę z zamiarem ucięcia mu łba. Rozejrzał się tylko dokładnie po zebranych, doskonale pamiętając ich twarze
-Scyyyy..- mruknął złowieszczo. W zasadzie każdy ruch czy odezwanie się przez tą bestie wydawał się być zapowiedzią do niespodziewanego ataku. No i wtedy spojrzenia obu Twoich pokemonów na nieszczęście miały miejsce. Sandslash natychmiastowo spoważniał i jakby... „nastroszył” się niczym kocisko. Ot zwyczajnie jego kolce wydawały się teraz wystawać z grzbietu wszędzie gdzie się da, gotowe wystrzelić w lepszy, pierwszy cel.
Modliszka zaś machnęła swoimi koso-ramionami na boki zachęcając prowokacyjnie do ataku oraz uśmiechając się jak rasowy psychopatyczny morderca.
Twoi towarzysze jak jeden mąż pochowali się za... doktorka, który oczyskami wędrował od jednego pokemona do drugiego.
-Cóóóóóóóż... polubili się?- to na pewno nie brzmiało jak zapowiedzieć nowej, wspaniałej przyjaźni.

Chiyuri - 2015-01-07, 20:43

- Ej, spokojnie - zwróciłam się do obu pokemonów. Bo co mogłam zrobić? Odwagi mi nieco brakuje, żeby się między nich obu władować, chociaż może to zwyczajnie instynkt samozachowawczy? Bo czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach wlazłby między dwie bezlitosne maszyny do zabijania? Okej, jedną trochę litosną, drugą całkowicie bezlitosną. Żeby nie było, że Ranjitowi czegoś ujmuję. Swoją drogą, powinnam jakoś Scythera nazwać, ale w tej chwili nie przychodzi mi do głowy imię inne niż Mega-Destroyer albo CholerniePrzegiętyRobalPL.
- Sandslash nic Ci nie zrobi, jeśli nie zaatakujesz - poinformowałam Scythera. Może niekoniecznie w najszczęśliwszych słowach, ale oj tam, oj tam. - Chcę tylko wiedzieć, czy zdajesz sobie sprawę z tego, co się stało, i czy może jednak uda nam się nawiązać współpracę opartą choć trochę na wzajemnym zaufaniu?

Elltharis - 2015-01-22, 19:11

Słowa o nie zaatakowaniu i nic nie robieniu miały tu zdecydowanie inny efekt niż się spodziewałaś. Ta cholerna modliszka z wyrazem psychopaty wyszczerzyła się tak maniakalnie, że jak nic tylko uciekać stąd. Sandslash wyglądał teraz jakby każdy jego kolec na grzbiecie miał ochotę wystrzelić w robala, udowadniając mu jak bardzo ryzykowna jest próba zaatakowania. Tak w zasadzie to Twoje słowa ni w cholerę nie uspokoiły tutaj zebranej grupki, wręcz przeciwnie! Oni tu się jawnie chcą napie... no, tłuc.
-Ty naprawdę chcesz aby się oni tu pozabijali?- mruknął Nicolas, który żeby było śmiesznie krył się za ojcem jakby był murem nie do przebicia. W sumie to nie dziwne... jedyną osobą która powstrzymałaby tą modliszkę był właśnie profesorek.- Bo raczej zniechęcić się do walki coś Ci się wyjątkowo nie udaje!
-Sam już nie wiem, czy ten pokemon jest po prostu szalony czy zwyczajnie pozbawiony strachu... muszę przyznać, na swój sposób wyjątkowy okaz...
-COOOOO?!- zareagowało obu chłopaków na słowa profesorka.- Nie ma w nim definitywnie nic wyjątkowego!
-Ależ oczywiście, że jest. Pokemon mający świadomość bycia złapanym nie wykazuje takiej... cóż... najczęściej są pokorne. Nawet jeśli są nieposłuszne, rzadko kiedy są tak wrogo nastawione. Biorąc pod uwagę masę jego blizn... hm... może miał przykre wspomnienia zanim dostał się do Safari.
Doktorek się zamyślił... a jego syn jak i Kaito patrzyli na niego jak na kompletnego wariata. I mieli rację, ten Scyther wygląda jakby przykre wspomnienia mógł porozcinać na drobne kawałeczki, nie przejmując się nimi kompletnie.

Chiyuri - 2015-02-23, 14:17

- Nie mogą się pozabijać, nie ma takiej opcji - zmarszczyłam brwi. Cackanie się ze Scytherem nic tu nie da. Ostrożnie zrobiłam w jego stronę kilka kroków, nadal pozostając jednak poza jego ewentualnym zasięgiem.
- Hej, Ranjit nie chce walczyć. Nie zrobi niczego, dopóki nie zaatakujesz - powiedziałam do niego spokojnie. W pogotowiu trzymałam jednak pokeball, żeby w razie czego przywrócić go do niego na siłę. - W sumie, powinniśmy się chyba poznać, prawda? - zaczepiłam go. - Czy te wszystkie rany masz przez jakichś wstrętnych ludzi? - może to było trochę bezpośrednie, ale ej, coś przecież muszę zrobić. Nie mogę stać jak kołek.

Elltharis - 2015-03-10, 01:39

Scyther zlustrował Ciebie badawczym wzrokiem, mrużąc groźnie oczyska. Może był zmęczony? Głodny? Albo zwyczajnie zwęszył słabą ofiarę? Przypadki zabicia trenera przez własnego pokemona są cóż... rzadkością.
Na Twoje pytanie wydawało się jakby... prychnął. Jednym ze swoich kos leniwym ruchem przeciął powietrze w okolicy szyi swojej, wskazując potem na Ciebie. Ten gest zasadniczo wydawał się być bardzo jednoznaczny. Chyba zwyczajnie ludzie nie wydawali się być dla niego zagrożeniem, zresztą z jego temperamentem prawdopodobnie starałby się Ciebie zabić po raz kolejny, jeśli faktycznie miałby jakiś uraz po ludzkiej rasie. Ale nie, ten Scyther wydawał się gardzić wszystkim co popadnie, szukając jedynie odpowiedniego przeciwnika dla siebie, a tak zasadniczo jeden z nich właśnie stał za Tobą, ciągle łypiąc gotów by rzucić się w wir walki. Sama atmosfera między nimi wydawała się być taka, jakby coś wyjątkowo złego zawisło w powietrzu.

Chiyuri - 2015-06-21, 17:40

- Czyli tak naprawdę chcesz się sprawdzić i udowodnić całemu światu, że jesteś silniejszy, prawda? - to było chyba ostatnie, co przyszło mi do głowy. Nie miałam już pojęcia, w jaki inny sposób mogłam do niego dotrzeć, ani co wywołało jego mordercze zapędy wobec wszystkiego, co się rusza. Jeśli posiada taką energię, to wystarczy ją zwyczajnie odpowiednio przekierować... Chyba. Najwyżej stracę głowę.
- Wiesz, mam zamiar mierzyć się z najsilniejszymi trenerami świata. Czy to brzmi dla Ciebie jak dostatecznie dobre wyzwanie? - zapytałam pokemona. W zasadzie nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby ta dwójka zaczęła walczyć. Przecież z najbliższej okolicy zostałby najwyżej pył.

Did - 2015-06-21, 21:57

zacznę event na Mew ;-;
_____________
Kiedy skończyłaś mówić, świat w okół ciebie wyparował w przeciągu jednej sekundy. Wszystko, ale to dosłownie wszystko, przybrało czarny kolor, a twoja osoba jest jedynym źródłem światła, które lekko oświetla bezkresną pustkę. Na szczęście lub nieszczęście... nie będziesz musiała w niej błądzić, bowiem od samego początku zaczęłaś słyszeć w swojej głowie tajemniczy głos, który prosi cię, żebyś podążała wciąż i wciąż przed siebie, aż do jakiejś fontanny, która wskaże ci dalszą drogę. Chyba warto posłuchać tego głosu, bo co innego ci pozostaje?

Chiyuri - 2015-06-21, 22:59

- Matko boska, umarłam. To bydlę mnie zabiło. - mruknęłam do siebie po cichu. W duchu byłam wdzięczna, że poszło tak szybko i bezboleśnie. Obciął mi pewnie głowę, zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Więc to tak wygląda życie po śmierci? Wielka, czarna dziura, świecąca skóra i głos w głowie... A może dopiero gdzieś dojdę? Kurczę, mam nadzieję, że będzie tam fajnie. Szkoda mi tylko moich pokemonów... Ale może Doktorek i Nicolas się nimi zajmą. Ruszyłam nieco niepewnie przed siebie, stawiając ostrożne kroki w próżni.
Did - 2015-06-22, 17:46

Chociaż nie widzisz niczego pod stopami, to jednak czujesz jak stąpasz po czymś niesamowicie zimnym. Zimniejszym nawet od lodu, który pamiętasz z zeszłorocznej zimy. Tak pogrążona w myślach i prowadzona przez tajemniczy głos, brnęłaś przed siebie, zostawiając za sobą ślady z śniegu, które przepadały po chwili w nicość. Nie wiesz ile dokładnie szłaś, ale w końcu dotarłaś do przeogromnej fontanny, wypełnionej pod samiuśkie brzegi, czerwoną wodą. Czyżby to woda zmieszana z krwią? Kto wie! Jedyne, co na niej znalazłaś to malutka karta, na której napisane jest, żebyś zanurzyła się w niej, całkiem nago.
Chiyuri - 2015-06-23, 19:43

Nie do końca byłam przekonana co do tego, co było napisane na kartce. Instrukcje były jasne i niezbyt wymagające, a jednak to obca kartka w obcej fontannie, na dodatek w obcym świecie. Kto normalny rozbierałby się do naga w takim chłodzie? W sumie... Co za różnica. I tak nikt mnie nie widzi, prawda?
Ściągnęłam z siebie ubrania, starannie składając je w kostkę i odkładając na brzeg fontanny, żeby w razie czego móc je znów założyć i wyglądać chociaż w miarę przyzwoicie. Kiedy stałam już całkowicie naga, ostrożnie zamoczyłam w wodzie jedną nogę... Drugą...

Did - 2015-06-24, 19:54

Kiedy zamoczyłaś drugą nogę w fontannie, poczułaś jak tajemnicza siła wciąga cię na dno. Taka fontanna powinna być dość płytka, ale ty brniesz i brniesz ciągle w dół, jakbyś wyskoczyła z samolotu na wysokości kilku tysięcy metrów. W końcu jednak pojawiłaś się w niedużym pomieszczeniu ze zdobionymi drzwiami, na których wyryto kształt ludzkiej dłoni. Obok nich, na haku, wisi srebrny sztylet, ozdobiony masą rubinów i innych kamieni szlachetnych, których nazwy nie znasz. Biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy w tym pokoju, to rodzaj jakiejś zagadki, ale jakiej?
Chiyuri - 2015-06-25, 19:26

Zagadka zdawała się dość prosta. Kształt dłoni podpowiedział, co i gdzie trzeba przyłożyć, żeby drzwi się otworzyły. Sztylet raczej też nie wisiał obok bez powodu. Czy muszę zapłacić krwią za przejście? Biorąc pod uwagę fakt, że woda w fontannie była czerwonawa... To dość prawdopodobne. Ostrożnie wzięłam w dłoń wiszący sztylet i obejrzałam go najpierw uważnie. Był całkiem ładny, na pewno używany do wyższych celów niż krojenie cebuli. Lekko wbiłam czubek noża w swoją dłoń, zostawiając niewielką ranę.
- Auć - mruknęłam do siebie i zmarszczyłam lekko brwi. No nikt nie lubi, jak go coś szczypie. Ale co zrobić? Przytknęłam dłoń do wgłębienia i czekałam na jakikolwiek efekt. Zadziała to dobrze, nie zadziała... To będę musiała kombinować.

Did - 2015-06-28, 20:17

Kiedy wsunęłaś dłoń do wgłębianie, drzwi otworzyły się, odsłaniając przed tobą kolejną salę, która nie różni się prawie niczym od poprzedniej. Nowym elementem jest jedynie stół, trzy fiolki na nim oraz karteczka z napisem "Wypij jedynie odpowiednią fiolkę. W sumie, to możesz wypić wszystkie, ale tylko jedna ci nie zaszkodzi.". Wracając do fiolek, każda z nich ma w sobie płyn innego koloru. Pierwsza mieni się błękitem, druga pieni się różem, a trzecia czerwienią pluje. Która z nich będzie właściwa? Kto wie?
Chiyuri - 2015-06-28, 23:28

Obejrzałam fiolki uważnie. Żadna z nich nie podobała mi się na tyle, żebym uznała, że mogę sobie bez nerwów wypić jej zawartość. Tu coś niebieskiego, tam czerwone... Jeszcze jakby pomarańczowe było! Ale nie, trafiły mi się jakieś dziwaczne kolory. Od biedy czerwona zawartość mogłaby być jakimś soczkiem... Ale jakoś mnie to nie przekonywało. W zasadzie przecież i tak nie żyję, co nie?
- Entliczek, Pentliczek, czerwony stoliczek... A na nim trzy fiolki. Ene due, rike fake... - nie mogłam sobie przypomnieć żadnej wyliczanki do końca, więc skleiłam to, co pamiętałam i dodałam do siebie coś jeszcze, żeby nie było takie krótkie. - Raz dwa trzy, wpadła Chiyu do fontanny, żeby było sprawiedliwie, bęc.
Wyszło koślawo. Bardzo. Ale w efekcie końcowym chwyciłam i wypiłam duszkiem różową fiolkę, zanim się rozmyślę i coś jeszcze dodam do mojego beznadziejnego wierszyka.

Did - 2015-07-01, 02:02

Kiedy wypiłaś różową fiolkę, poczułaś okropnie słodki smak na swoim podniebieniu, przypominający trochę smak cukru pudrowego oraz lukru. No nic, najważniejsze, że żyjesz, a ściana przed tobą otworzyła się, ukazując ci? Tak, kolejne pomieszczenie! Niby czemu miałoby być inaczej? Przecież te pomieszczenie są genialne, prawda? Mniejsza z tym, w trzecim już pokoju zastałaś wielki, kryształ z przyczepioną do niego kopertą oraz jakimś przedmiotem w środku. Czyżby kluczem do kolejnych drzwi, bowiem tym razem znajduje się na nich dziurka do klucza? Kto wie, ale chyba warto przeczytać najpierw wiadomość w kopercie, a nóż rozwikła tajemnicę!
Chiyuri - 2015-07-02, 17:32

Tak mnie zawsze uczono - najpierw przeczytaj liścik, potem dopiero zobacz, co dostałeś. Tak się robi, prawda? Tak przynajmniej jest grzecznie. W zasadzie i tak nikt mnie nie widzi, i tak już nie żyję i chyba teraz mogę popełniać błędy, ale jednak zasady dobrego wychowania to zasady dobrego wychowania, po co celowo je łamać. I tak z góry założyłam, że to wszystko jest skierowane do mnie, a przecież może być do kogoś innego i właśnie dobieram się do cudzych noży, eliksirów i co gorsza, korespondencji... Ale w sumie... Nie mając lepszego pomysłu, chwyciłam kopertę i otworzyłam ją z nadzieją na zobaczenie jakichkolwiek instrukcji dotyczących tego, co powinnam dalej zrobić.
Did - 2015-07-06, 16:56

Kiedy otworzyłaś kopertkę, dostrzegłaś w jej środku małą karteczkę z pytaniem oraz diamentowy mazak, którym zapewne będziesz musiała zapisać odpowiedź. Wracając do pytania, brzmi ono tak - "Jakim pokemonem pokonałaś Geodude Brocka, kiedy walczyłaś z nim o odznakę? Odpowiedź zapisz na jednej stronie kryształu. - Quiz o twoim życiu? Bardzo sprytne i wyrafinowane zagranie. Nie dość, że ktoś każe ci się ciąć, to jeszcze musisz odświeżać dla niego swoją pamięć. Na szczęście ów kryształ na tylko cztery strony, więc czekają cię jeszcze trzy kolejne pytania!
Chiyuri - 2015-07-07, 18:20

Pierwsze pytanie było oczywiste. Przecież to Dev pokonał Geodude, i to w mocno spektakularnym stylu. Nie wspominając już o tym, że miał przy sobie moje gacie w momencie w którym wypuściłam go na arenę. Chwilowa irytacja przeszła mi po chwili, kiedy przypomniałam sobie, że i Dev, i wszystkie pozostałe pokemony zostały gdzieś beze mnie. Otrząsnęłam się ze smutku - przecież Nicolas i doktorek na pewno ich tak nie zostawią, nie ma opcji. Wpisałam na krysztale odpowiednie słowa - "Furret, Devraj" i przeszłam do następnego pytania.
Did - 2015-07-11, 21:53

Otrząsnąwszy się po głębszych rozmyśleniach na temat swojego dobytku i pokemonów, chwyciłaś za kolejną kopertę. Wyjąwszy z niej kartkę, twoim oczom ukazało się następne pytanie. Tym razem dotyczy jakiegoś spotkania z twojego życia, a brzmi o tak: "W trakcie swojej podróży spotkałaś obcego ci chłopaka w obecności Growlithe i Weddle. Co takie mu się przytrafiło i jak mu pomogłaś?". W ramach podpowiedzi, znalazłaś w środku jeszcze małą, żółtą buteleczkę, która przypomina medykamenty dla pokemonów. Co to może oznaczać?
Chiyuri - 2015-07-16, 12:23

Roześmiałam się cicho, kiedy przypomniała mi się sytuacja, która spotkała Nicolasa. Biedny chłopak spadł tyłkiem na Weedle, który użądlił go swoim trującym kolcem. Przez chwilę musiałam konkretnie pomyśleć, jak ładnie ująć użarcie w dupsko przez robala... Ale w zasadzie przecież pytanie tego nie dotyczyło, nie kazało mi precyzować. Zresztą może się ten kryształek obrazi, ja napiszę na nim "Weedle dziabnął go w dupę"...
"Nicolas został ukąszony przez Weedle, a ja podałam mu antidotum na jad".
Powinno być dobrze, nie? Takie właśnie słowa wpisałam na drugiej stronie kryształku.

Did - 2015-07-22, 11:48

Kiedy skończyłaś pisać odpowiedź na krysztale, nic się nie stało, więc widocznie została ona zaakceptowana. W sumie, to pojawiła się już trzecia koperta, co jeszcze bardziej podtwierdziło prawidłowość zdania. W owym kawałku papierku, znalazłaś kolejne pytanie. Tym razem dotyczy ono twoich pokemon. Można było się tego domyśleć. W końcu, są one częścią twojej przygody po świecie i życia. Brzmi ono tak: "Jeden z twoich pokemonów jest bardzo zmienny. Raz może być rybą, a raz czymś i jeszcze czymś? Czymś, czyli czym?". Oczywiście nie zabrakło podpowiedzi, którą jej kolejna karteczka, na której widnieją dwa słowa. "Trzy fazy".
Chiyuri - 2015-07-29, 21:29

Kilka moich pokemonów ma problemy z własną psychiką. Więcej niż jeden przeżywa roztrojenie jaźni. Ale po podpowiedzi o rybie, mogłam domyślić się, że chodzi o Swannę. Ten pokemon był tak nienormalny, że przechodziło to ludzkie pojęcie, nie miałam nigdy pojęcia, jak ten cudak w ogóle żył zanim trafił w moje ręce.
"Pingwin, agresywna bestia"
Taka odpowiedź znalazła się na kolejnej stronie kryształku. Pytanie nie było o to, jaki to pokemon, więc miałam nadzieję, że brak wyrazu Swanna nie zaważy o prawidłowości odpowiedzi.

Did - 2015-08-03, 14:11

Odpowiedź okazała się prawidłowa. W sumie, to czemu miałoby być inaczej? Oczywistym jest, że musisz znać swoją przeszłość i pokemony. Inaczej nie byłabyś... tak dobrą trenerką. Mniejsza z tym, kiedy podeszłaś już do ostatniej ściany kryształu, nie zastałaś na niej koperty, ale wyryte pytanie, brzmiące o tak: "Imię osoby, którą kochasz najbardziej, to?". Dość intrygujące, ciekawe i znacznie różniące się od pozostałych, pytanie. Ciekawe, po co im ta wiadomość? Czyżby chcieli grać na twoich emocjach? Chociaż, po co im też odpowiedzi na inne pytania?
Chiyuri - 2015-08-12, 12:33

Przytkało mnie nieco. Czy to pytanie było podchwytliwe? Imię osoby... Więc nie mogę podać pokemonów. Czy chodziło o rodzinę? Nie, nie sądzę. Z powodu naszej różnicy przekonań byli mi raczej mocno obojętni. Najbliższymi osobami byli więc moi obecni towarzysze... Przypomniałam sobie wszystkie te zabawne i niebezpieczne momenty, które razem przeszliśmy. Jedna osoba nie zawiodła mnie nigdy... I nie chciałam się z nim rozstawać. Czy to była miłość? Na kryształku znalazło się więc jedno imię.

"Nicolas."

Did - 2015-08-16, 18:36

- To mi wystarczy, Chiyuri. - zaraz po napisaniu odpowiedzi na krysztale, usłyszałaś ponownie tajemniczy głos w swojej głowie, a chwilę później zostałaś przeniesiona do pomieszczenia z wielką, złotą wagą, na której szczycie siedzi sobie Mew! Tak, to w stu procentach Mew! Tego, różowego ogona nie da się pomylić z niczym innym albo i można? Mniejsza z tym, lepiej zastanowić się nad tym, co legendarny pokemon chce od ciebie?
- Witaj, Chiyuri. - pokemon przywitał się z tobą. - Jako jedyna spełniasz moje warunki na... godnego trenera dla mnie, więc jesteś od teraz moja. Zawsze będziemy razem, ale przed tym... musisz zaryzykować i mi zaufać. Na obu szalach pojawią się napisy, a ty wybierzesz to, co cenniejsze jest dla ciebie. Jednakże, nie bój się, bo będziesz mogła ocalić to drugie, ale będzie czekać ciebie długa i bolesna podróż, oczywiście w moim towarzystwie, żeby to odzyskać. - dodał, a gdy klasnął w łapki, na szalach pojawiły się napisy Nicolas i Twoje Pokemony.

Chiyuri - 2015-08-19, 16:15

Przez chwilę docierało do mnie, co się tu właśnie dzieje. Czyli co, jednak nie umarłam? To był jedynie test, któremu poddał mnie ten mały, uroczy pokemon? A ja biegałam tu nago...
- Dziękuję za ten zaszczyt, Mew - zwróciłam się do stworka. - Pozwól mi proszę chwilkę się zastanowić.
Pokemony nigdy mnie nie zawiodły, ale Nicolas też zawsze robił co w jego mocy, żeby mi pomóc. Za pokemony byłam jednak odpowiedzialna, nie mogłam znieść myśli, że mogłyby spędzić tyle czasu w pokeballach, pozbawione świeżego powietrza i towarzystwa. Nicolas za to wychodził cało z najgorszych opresji. Pozostaje mi więc mieć nadzieję, że niedługo znów go zobaczę.
- Wybiorę pokemony, Mew - dodałam po chwili namysłu. - Powiedz mi proszę, czy Nicolasowi nie będzie przez ten czas nic groziło?

Did - 2015-08-20, 11:51

- Jasne, że nie będzie. Po prostu straci pamięć oraz przestanie istnieć dla waszych, wspólnych znajomym. Tylko się nie bój. Jak ci powiedziałem, będziesz mogła go odzyskać. Wystarczy, że znajdziesz cztery części jego obecnych wspomnień. Będą porozrzucane po regionie, do którego trafisz. - Mew uśmiechnął się do ciebie. - Właśnie, zapomniałem ci o czymś powiedzieć! Nie wiem, gdzie wylądujemy, gdy opuścimy to miejsce. Wybacz, ale skąd miałem wiedzieć, że nie będę mógł ustalić miejsca powrotu! Tylko na mnie nie krzycz. - dodał, zlatując do ciebie. Po drodze rozbił jeszcze napis "Nicolas", by wziąć kopertę ze wskazówkami, dotyczących poszukiwań. - Jesteś gotowa do drogi? Na miejscu pojawiają się twoje rzeczy! - przytulił się do ciebie.
Chiyuri - 2015-08-20, 12:59

- Gotowa - uśmiechnęłam się do stworka, przytulając go do siebie. Był taki leciutki, i musiałam mu to przyznać, przesłodki! Nawet mimo tego, że musiałam wykąpać się w krwawej fontannie, pokaleczyć rękę i wypić podejrzaną fiolkę. Pogłaskałam stworka po łebku. Chociaż, chwilka...
- Mew, a ubrania? - jęknęłam, uprzytomniając sobie, że w zasadzie w dalszym ciągu jestem nago. Jeśli pojawimy się na środku ulicy... To przedstawienie może być cudowne. Jak ja się wtedy szybko ubiorę?

Did - 2015-08-24, 22:30

- Jakie ubrania? Czym są ubrania? - Mew spytał się ciebie, nie ukrywając swojego zdziwienia. - Nie, nie żartuję. Naprawdę nie wiem czym są ubrania. Chociaż, to te dziwne rzeczy, którymi zakrywacie swoje ciało? Nie mam zielonego pojęcia... czemu to robicie. Ja tam lubię być goły, a dokładniej mówiąc, taki, jaki się urodziłem! Dla mnie każdy powinien taki być, ale nie zrozumiem zachowań ludzi. Naprawdę są dziwne. Raz ujrzałem, jak jakaś kobieta wsiada do samochodu z obcym facetem i potem razem jadą do lasu. Dziwne i bez sensu. Z braku czasu nie poleciałem za nimi. Mniejsza o to, masz jakieś ubrania w swoich rzeczach? Mogę je przywołać! - dodał.
Chiyuri - 2015-08-25, 03:07

- Ludzie są nieco wstydliwi. I nie mają takiego ładnego futerka, dlatego zakładają ładne ubrania. - zastanawiałam się chwilę, jak najlepiej wytłumaczyć to pokemonowi. Był legendą, ale pojęcie o świecie ludzkim miał mniej więcej na poziomie przedszkolaka. Będę musiała go wychować! Uśmiechnęłam się do siebie.
- No i bez nich jest nam trochę zimno, dlatego zazwyczaj nosimy ubrania. Latem nieco cieńsze, a zimą gruuube, podszywane specjalną watą, która pomaga nam utrzymać temperaturę ciała. Hmm... - zastanowiłam się, jak najlepiej wyjaśnić, co chciałabym z torby. Stwierdziłam, że nie ma chyba co komplikować, wystarczy, że na razie jakkolwiek się okryję. Dokładniej ubrać się mogę później, w jakiejkolwiek łazience. - Potrzebuję z mojej torby bluzki i spodni, Mew. Bluzkę zakłada się przez głowę i wkłada w nią ręce, a w spodnie wkłada się nogi i okrywa nimi aż do pasa - pokazywałam jednocześnie, jak mniej więcej wyglądają poszczególne części ubioru na swoim własnym ciele. - Chyba, że uda Ci się przywołać całą moją torbę, zanim się teleportujemy, wtedy ubiorę się całkowicie! - uśmiechnęłam się do stworka. Ciekawe, jak bardzo mógł wpływać na przenosiny rzeczy między tymi... wymiarami?

Did - 2015-08-25, 20:35

- No ba, że moje futerko jest najlepsze. W sumie, to szkoda mi ludzi, bo nie mają tego cudnego daru od losu. Zapewne są nie dość majestatyczni, bez urazy, Chiyuri. Ty jesteś majestatyczna, bo w końcu cię wybrałem. Z byle organizmem... bym się nie zadawał! - Mew uśmiechnął się do ciebie, a po chwili przywołał twoją torbę. - O! Jednak mi się udało! Brawo ja, wierzyłem w swoje umiejętności i oto jest, twoja torba! Chociaż, jest strasznie niemodna. Powinnaś kupić sobie nową z dodatkową przegródką, w której mógłbym się chować. Zawsze marzyłem, żeby wystawiać główkę w czasie podróży, właśnie z torby! - zachichotał. - No dobra, ubieraj się i możemy lecieć w drogę czy może jednak chcesz mnie zeskanować tym czerwonym cosiem? Widziałem, że ludzi tak robią. - dodał, wyciągając pokedex z torby, którym zaczął się bawić, wciskając na ślepo guziczki.
Chiyuri - 2015-08-26, 21:16

Dopadłam torby i jak najszybciej wyjęłam z niej pełny zestaw ubrań, które na siebie wciągnęłam. Zostały mi teraz tylko adidasy, bez żadnego lżejszego obuwia, ale sandały nie są niczym, czego nie mogłabym zastąpić. Podciągając spodnie przyglądałam się temu, jak Mew przestawia mi godzinę w pokedexie.
- Myślę że stać mnie na to, żeby kupić torbę przystosowaną do noszenia uroczych, różowych pokemonów. Może nawet znajdziemy taką z okienkiem widokowym! - uśmiechnęłam się i ostrożnie wzięłam pokedex od Mew, pokazując mu, który guzik przyciskam, żeby go przeskanować... i przeskanowałam.

Did - 2015-08-27, 20:14

- Naprawdę! Nie mogę się doczekać! - Mew zapiszczał z radości, dając się zeskanować pokedexem.
Kiedy skończyłaś to robić, różowy stworek klasnął w łapki i oboje zaczęliście spadać w dół. Po kilku minutach, czarny świat naokoło was zaczął nabierać barw. Najpierw ciemno niebieskiej, później niebieskiej, a na końcu błękitnej jak niebo, co może oznaczać, że zbliżacie się do celu. No i tak się stało! Chwilę później znaleźliście się już na dużej wyspie, dokładnie ujmując... na bezludnej wyspie, bowiem z góry widziałaś na niej tylko ogromną dżunglę.
- Ups, chyba coś nie wyszło. Mieliśmy pojawić się niedaleko miasta, a tu dupa! Mam nadzieję, że masz coś, co nas stąd zabierze, bo moja moc przenoszenia osób i rzeczy... nie działa w tym świecie. - Mew westchnął.

Chiyuri - 2015-08-28, 15:57

Bezludna wyspa.
Bezludna.
Mogło być gorzej, całe szczęście, że nie wylądowaliśmy w wodzie. Zastanowiłam się chwilę, jak nas stąd wydostać. W pierwszej chwili chciałam skorzystać z pomocy Salamence, jednak stwierdziłam, że nie mam najbledszego pojęcia, jak daleko od lądu może znajdować się owa wyspa. Podróż na plecach Laprasa także nie zdawała się najlepszym rozwiązaniem, mogliśmy płynąć wiele dni, a ja nie miałam praktycznie żadnego prowiantu. Na szczęście była jeszcze jedna opcja.
- Mam pokemona, który opanował teleportację - uśmiechnęłam się do Mew, grzebiąc energicznie w torbie. Wyciągnęłam pokeball Kadabry. - Czy przedtem jednak możesz dać mi wskazówkę, co do poszukiwań wspomnień Nicolasa? Wiedziałabym wtedy, o co poprosić Kadabrę.

Did - 2015-08-30, 00:13

- Uuu, Alakazam! Czy masz też dla niego kamyk? Podobno w formie Mega... wygląda dosyć śmiesznie, a jeszcze śmieszniej, gdy jest shiny. Nie wiem czemu, ale zawsze śmieszyły mnie różowe pokemony. Tak wiem, że jestem różowy, ale to dlatego, że nie ma pokemonowego fryzjera! Tak, to dlatego! - Mew uśmiechnął się do ciebie, podając ci kopertę. - Nie bądź zła, ale już otworzyłem tą kopertę. W ogóle, to nie rozumiem jednej rzeczy. Miało podzielić jego wspomnienia na cztery części, a jest tylko jedna podpowiedź i wspomniane jest w niej... o sercu wulkanu regionu Kanto. Wiesz, co to może znaczyć i czy wiesz, gdzie jest ten wulkan. Ja nigdy nie byłem w Kanto. To taki trochę biedny region. - dodał, lądując na brzegu plaży, by słodko napić się słonej wody z morza.
Chiyuri - 2015-08-30, 00:50

- Nie, jeszcze nie - przyznałam. - Trochę obawiam się ewolucji Kadabry, bo już teraz ma dość specyficzny charakter, a przy moim szczęściu pod koniec będzie nie do opanowania. Kadabra jest łyżkowym samurajem, jak dziwnie by to nie brzmiało, wiesz?
Zastanowiłam się chwilę. Może koperta też jest w pewien sposób magiczna, jak kryształ, i kolejne wskazówki pojawią się dopiero później?
- Przychodzą mi do głowy trzy pomysły, o co może chodzić. - zamyśliłam się. - Albo chodzi o Mt. Silver, które leży na pograniczu Kanto i Johto. Podobno żyje tam Moltres. Druga opcja to Seafoam Islands, wyspy, na których rezyduje najsilniejszy ognisty trener regionu, którego pokonanie daje odznakę Wulkanu. Trzeci i najbardziej prawdopodobny to Cinnabar Island, po prostu wulkan. Myślę, że od niego zaczniemy, co sądzisz? - zapytałam Mew. - I kto wie, może koperta później zdradzi nam coś jeszcze. Na razie ją schowam. Po zbadaniu Cinnabar możemy wstąpić do sklepu po torbę, prawda? I wiesz, założę się, że są pokemonowi fryzjerzy! Ale w różu Ci bardzo do twarzy. Swoją drogą, smakuje Ci ta woda? Jest słona i możesz źle się po niej czuć... - mruknęłam, podrzucając do góry pokeball Kadabry.
- Witaj, mój dzielny wojowniku! Będziemy potrzebowali Twojej pomocy. Czy możesz teleportować nas na wyspę Cinnabar?

Did - 2015-09-03, 16:52

- Szkoda. - Mew westchnął, podlatując do ciebie. - We wszystkim mi o twarzy, ale najbardziej chyba w zieleni. Kiedyś użyłem farby do włosów, którą pożyczyłem sobie z sklepu. Byłem taki śliczny, ale później dostałem strasznej wysypki. Nie wiesz... jak mnie wtedy tyłek swędział! Musiałem zmyć z siebie ten syf, co zajęło mi strasznie dużo czasu. Co do wody, to słona jest lepsza na skórę. Mówię ci! Jestem po niej strasznie gładki i mięciutki. - uśmiechnął się do ciebie.
Kiedy wypuściłaś Kadabrę, ten przywitał się z tobą w samurajski i bez słowa sprzeciwu wykonał twoje polecenie. W końcu ma swoje zasady i uważa cie za swoją panię, więc czemu miałoby być inaczej? Minęła dosłownie sekunda, a wy razem z Mew znaleźliście się u stóp potężnego wulkanu na Cinnabar. Pozostaje tylko znaleźć jego serce.
- Do działa, moja przewodniczko! Nie mogę się doczekać tej torby. - Mew podskoczył z podniecenia.

Chiyuri - 2015-09-03, 17:15

Podziękowałam Kadabrze i wręczyłam mu jeden z lizaków, które przy sobie noszę. Drugi dałam do łapki Mew.
- Wiesz co, myślę, że możemy kupić szampon do futerka. A co do zmiany koloru... Widocznie masz uczulenie na farbę, ale wiem, kto mógłby nam pomóc! Devraj, mój Furret, trafił w Mt. Moon na grupkę Clefairy. Chyba im podpadł, bo potraktowały go jakimś czarem, po którym zmienił mu się kolor futerka!
Teraz jest różowy! - zaśmiałam się, przypominając sobie panikę pokemona, kiedy zobaczył, jakie nieszczęście go spotkało.
- Jak sądzisz, czy musimy szukać przejścia przez jaskinie, czy po prostu dostać się do niego od góry? Widzisz gdzieś jakieś wejście? - zapytałam, rozglądając się i próbując dojrzeć potencjalne wejście do jaskiń.

Did - 2015-09-04, 16:42

- Ten lizak jest genialny! - Mew zapiszczał, liżąc lizaka. - Musisz kupić mi ich więcej, bo chyba się od nich uzależniłem, co jest twoją winą, więc nie możesz być na mnie zła. Widzisz jaki jestem sprytny! - zaśmiał się. - Co do wejścia, to chyba musimy wejść na ten wulkan. Nawet widzę ścieżkę! O, tam! W krzakach po lewej. - dodał, wskazując łapką zakrytą przez krzaki ścieżkę, która pnie się wokół wulkanu, co jakiś czas okropnie się zwężając.
- Kad, też smakuje ci ten lizak? - po chwili Mew zwrócił się do Kadabry.
- Kaa-ka-dabra! - Kadabra opowiedział mu.
- Racja! Ruszamy, Chiyuri? - spytał się ciebie, maczając lizaka od ciebie w słonej wodzie.

Chiyuri - 2015-09-06, 19:28

- Mam tych lizaków jeszcze sporo - zaśmiałam się i pogłaskałam Mew. - Starczy na jakiś czas. Codziennie dostaniesz jednego, bo co za dużo, to niezdrowo! A jeden dziennie wydaje się być odpowiednią ilością, żeby nie zaszkodzić Twoim zębom.
Spojrzałam na ścieżkę. Nie do końca podobały mi się widoczne na niej zwężenia, ale co poradzić? Wlecenie na szczyt byłoby chyba pójściem na łatwiznę. Poza tym nie do końca chciałam, żeby ktoś widział, że się tam skrobię.
- Zasuwamy, nie ma na co czekać! - odgarnęłam krzaczki zasłaniające wejście na ścieżkę. Kiedy Kadabra kończy lizaka, przyzywam go z powrotem do pokeballa. - Swoją drogą Mew, wiesz może jak będzie wyglądał ten kawałek wspomnień?

Did - 2015-09-09, 13:08

- Tylko jeden? - Mew spytał się ciebie, nie ukrywając swojego oburzenia. - Niech ci będzie. Jakoś wytrzymam do jutro, ale wiedz, że będę cierpiał! Tylko przez chwilę, bo nie lubię cierpieć. Cierpienie jest głupie. Czujesz się wtedy taki przybity, a tu taki słoneczny dzień! - dodał. - Co do twojego pytania, to coś z stylu kawałka układanki. Zapewne z jakiegoś szklanego albo kryształowego materiału. Pewnie można byłoby sprzedać to za kupę lizaków! - odpowiedział na twoje pytanie, zaczynając podążać za tobą ścieżką na szczyt wulkanu.
Po jakiś trzydziestu minutach wędrówki górską ścieżką, natrafiłaś na metrową dziurę w niej. Wygląda, jakby ktoś wrył się w ziemię. Mniejsza z tym, musisz wymyślić jakiś sposób, żeby przedostać się przez tę przeszkodę, bo raczej nie chciałabyś spaść w dół. Mogłabyś się połamać albo i gorzej.
- Czemu nie masz skrzydeł? Byłoby nam łatwiej, ale nie obwiniam cię za to. - Mew westchnął.

Chiyuri - 2015-09-10, 18:53

Westchnelam. Jednak bede musiala skorzystac z pomocy pokemonow. Nie ma co sie nad tym zastanawiac - trzeba przywolac kogos, kto mi pomoze. Salamence? Hm, chyba nie tym razem. On bywa zbyt nieprzewidywalny, a w polaczeniu z wulkanem moze sie skonczyc tragicznie.
- Anjali, pomoz nam! - przywolalam swojego pierwszego pokemona. Charizard powinien dac sobie rade w tych warunkach.
- Musimy dostac sie na szczyt tego wulkanu, kochana - zwrocilam sie do swojego startera. - A byc moze, ze nawet i dalej.
Zastanowilam sie nad tym, co powiedzial Mew. Czyli to takie puzzelki, jak skladanie stluczonego wazonu. Ciekawe co sie stanie, kiedy znajdziemy wszystkie?
- Jak tam Mew? Moga byc takie skrzydla? - usmiechnelam sie do niego i poczochralam po lebku, dosiadajac Anjali.

Did - 2015-09-12, 13:29

Anjali bez problemu zgodziła się użyczyć ci swoich skrzydeł, ba! Nawet w pewnym stopniu była zadowolona, że będzie mogła je rozprostować.
- Jeśli nie masz innych, to takie wystarczą. - Mew uśmiechnął się do ciebie. - Swoją drogą, to jak mnie nazwiesz? Lubię swoją nazwę, Mew, ale chciałbym mieć imię. Tylko pamiętaj, że ma być majestatyczne! - dodał, lecąc za tobą.
Kiedy dotarliście na szczyt wulkanu, fala ciepła buchnęła was prosto w twarz... chociaż nie w jego wnętrzu nie znajduje się żadna lawa. Wygląda na to, że wulkan jest uśpiony, ale lada moment może eksplodować. Jeśli chcesz go przeszukać, musisz się pośpieszyć.
- Patrz! Jaskinia! - Mew zawołała, wskazując ci nieduże wejście na jednej z wewnętrznych ścian wulkanu.

Chiyuri - 2015-09-16, 20:38

Nie wiedzieć czemu, pierwszym imieniem, jakie przyszło mi do głowy, kiedy Mew zażyczył sobie majestatycznego imienia, było Sernik. Szybko jednak stwierdziłam, że nie jest to najlepsze imię dla legendarnego pokemona, chociaż oczywiście nie można było odmówić mu uroku.
- Czy chciałbyś mieć imię tak majestatyczne, jak na przykład Zubat o imieniu Sir Edward Christopher? Czy życzyłbyś sobie coś przyjemniej brzmiącego i pasującego do Twojej puchatości? - dopytałam.
Widok wulkanu niespecjalnie mnie ucieszył. Nawet, jeśli góra była uśpiona, to wcale nie gwarantowało mi bezpieczeństwa. Ale co zrobić? Nicolas musi odzyskać wspomnienia.
- Anjali, zanurkuj proszę do tej jaskini! - nie miałam się nad czym zastanawiać. Jeśli nie tam, to gdzie?

Did - 2015-09-18, 22:26

- Nie, nie podoba mi się takie długie imię. Wolę coś krótkiego, co można łatwo zapamiętać, a przy okazji jest zabawne! - Mew, odpowiedział ci, wsiadając na Charizard. - Pozwolisz, że również skorzystam z jej skrzydłem, bo zawsze marzyłem o przejażdżce na smoku! - dodał.
Kiedy skończyłaś rozmawiać z Mew, Anaji podleciała do wejścia, które zauważyliście z góry. Z bliska jest niedużo większe, aniżeli z daleka. Na oko ma z dwa metry wysokości i metr szerokości, więc twoja podopieczna nie zmieści się. Wychodzi na to, że będziesz musiała przeskoczyć z niej do środka, ciemnego niczym noc, tunelu.

Chiyuri - 2015-09-20, 13:16

- Co sądzisz o Nyuu? Jest bardzo urocze... I chyba do Ciebie pasuje. - czy Mew starał się odwrócić moją uwagę od wulkanu, który za chwilę może rzygnąć ogniem, i od tej czarnej dziury, w którą mam wleźć? Nie podoba mi się to ani trochę, ale jak mus, to mus.
- Anjali, poczekaj na nas przed wejściem i kontroluj, co się dzieje z wulkanem, dobrze? W razie czego postaraj się nas jakoś ostrzec. - Chcąc, nie chcąc... Zeskoczyłam z pleców smoczycy prosto do dziury, którą wcześniej wskazał mi Mew. Oczywiście z nadzieją, że nie zabiję się o nic po drodze...

Did - 2015-09-25, 18:45

- Nyuu? Niuuuu... nie! Nie podoba mi się, jest takie dziwne. Czuję się, jakbym nie mógł się wysłowić. Może miałabyś jakieś imię na A? To pierwsza litera alfabetu, więc najważniejsza! Pasuje do mnie. - Mew odpowiedział ci, kiedy znaleźliście się już w tunelu, po prośbie skierowanej do Anaji.
O dziwo nie musisz wyjmować latarki albo przywoływać małego pokemona, który oświetli ci tunel, bowiem Mew świeci w ciemności i to jeszcze jak! Na błękitno!
- Pewnie jesteś zdziwiona! - Mew uśmiechnął się do ciebie.
Mniejsza z tym, razem ze swoim towarzyszem aka przenośną latarką, ruszyłaś wgłąb tunelu. Długo się nie nachodziłaś, ponieważ już po kilkudziesięciu krokach, trafiliście na rozwidlenie dróg. Lepiej iść w prawo czy lewo? Oto jest pytanie!
- Którą drogę podpowiada ci serce? - spytał się ciebie.

Chiyuri - 2015-09-27, 22:59

- Hm... Azure brzmi ładnie - zastanowiłam się nad tym - Albo Avalon... - podetknęłam Mew jeszcze kilka propozycji imion. Chwilę zajęło mi zaskoczenie, że Mew się świeci.
- Czy to sposób, w który używasz Flash, czy świecisz się tak ładnie z natury? - zapytałam, podziwiając odcień niebieskiego, którym emanował mój nowy podopieczny. - Pasuje Ci do koloru futerka, ładnie się komponuje. - uśmiechnęłam się. Mina nieco mi zrzedła, kiedy okazało się, że stoimy przed rozwidleniem.
- W lewo. Zawsze mam przeczucie, że lewo jest lepszym wyborem, niż prawo. Nawet w tym przypadku. - stwierdziłam.

Did - 2015-10-01, 21:47

- Azure... to nie było coś związanego z ciemnym niebieskim? Chyba tak, więc odpada, bo nie gustuję w tymże kolorze. Co do Avalon, to muszę przyznać, że spodobało mi się to imię. Od teraz może mówić do mnie Avalon! W zdrobnieniu, Balon! - Mew uśmiechnął się do ciebie, zataczając pętlę w powietrzu. - Co do mojego świecenia, to nie żaden Flash, a moje magiczne zdolności! Mam ich jeszcze kilka, ale poznasz je w odpowiednim momencie. Mniejsza z tym, chodźmy dalej, lewym korytarzem! - dodał, podążając za tobą.
Niestety, lewe rozwidlenie nie przyniosło ci szczęścia... a może jednak przyniosło? ...bowiem w pewnym momencie straciłaś grunt pod nogami i razem z Mew spadliście kilka metrów w dół. Wyszłaś z tego cało, jedynie dzięki pomocy swojego, różowego towarzysza, który złapał Cię przed samym końcem trasy. Dolne tunele wyglądają prawie identycznie jak górne. Jedyną różnicą jest to, że zalane są wodą. No i oczywiście... są znacznie większe.
- Nic ci nie jest? - Mew spytał się ciebie.

Chiyuri - 2015-10-03, 21:08

- W porządku, w takim razie od dziś masz imię, Avalon! - uśmiechnęłam się do Mew tylko po to, by po chwili stracić grunt pod nogami. Całe życie mi przeleciało przed oczami, ale na szczęście Avalon był szybszy i uratował mi tyłek przed niechybnym rozplackaniem się na mokrą plamę.
- Uh, nie, dziękuję. Uratowałeś mnie przed niezbyt przyjemnymi konsekwencjami upadku z takiej wysokości. Czy to też magiczna zdolność? - zapytałam, uśmiechając się do Mew. Teraz... Gdzie się nie rozejrzeć, tam woda. Czyżbym potrzebowała pomocy jednego z wodnych pokemonów, żeby udać się dalej, czy może woda jest wystarczająco płytka? Nachyliłam się nad nią, żeby sprawdzić, jak się sytuacja przedstawia.

Did - 2015-10-04, 15:36

- Nie, to Psychic, ruch, którym obdarzyła mnie natura! - Mew uśmiechnął się do ciebie. - Nie sądzisz, że należy mi się lizak w nagrodę? - spytał się ciebie, robiąc kocie oczy.
W międzyczasie, kiedy Mew starał się wymusić od ciebie lizaka, sprawdziłaś głębokość wody i samą wodę. Okazało się, że jest strasznie lodowata i raczej nie chciałabyś się w niej znaleźć. Co do głębokość, to nie widzisz jej dna, więc wychodzi na to, że bez pomocy wodnego pokemona się nie obędzie. Najlepiej takiego, który przy okazji lubi przebywać w lodowatym klimacie.

Chiyuri - 2015-10-16, 23:58

Lodowata woda w centrum wulkanu? Coś mi się tu nie zgadzało, ale na dobrą sprawę powinnam już nauczyć się, że prawa logiki w moim przypadku zawodzą na całej linii. Wodny pokemon, lubiący zimno...
- Lapras, pomóż nam, proszę! - zawołałam, podrzucając odpowiedni pokeball do góry. Kiedy czekałam, aż stwór się pojawi, przyjrzałam się Mew.
- No nie wiem... A co powiesz na taki układ, że jutro dostaniesz największego lizaka, jakiego mam? - zapytałam. Mimo wszystko wolałam trzymać się zasady jednego lizaka dziennie, więc może w taki sposób go przekupię...?

Did - 2015-10-23, 12:05

od wczoraj czuję się jak kupa, więc odpis może miećsporo błędów ;=;
________________________________________
Lapras bez słowa sprzeciwu zgodził się, żebyście na nim płynęły. Ba! Jest wręcz niesamowicie podniecony faktem, że będzie mógł uczestniczyć w tej niebezpieczniej i wspaniałej przygodzie! W końcu, to uwielbia ryzykować, a do tego od dawna nie czuł takiej adrenaliny, jak teraz.
- Widzę, że uda mi się ciebie przekonać... niech już ci będzie. Aczkolwiek, jutro oczekuję naprawdę dużego i smakowitego lizaka! - Mew westchnął, wsiadając za tobą na na lodowo-wodnego pokemona.
Po kilku minutach podróży na nim, dopłynęliście do lodowej bramy. Bramy? Tak! Nie dość, że w środku wulkanu znajduje się lodowata woda, to jeszcze jest w nim brama! Oczywiście... jest zamknięta. W końcu, czemu miałoby być inaczej? Nie widzisz również przy niej żadnej wskazówki, więc chyba będziesz musiała ją po prostu rozwalić.

Chiyuri - 2015-10-26, 01:29

Nie przejmuj się, ja ostatnio mam tyle roboty, że wszystko co robię, robię w takim pośpiechu że wszędzie są byki ;-; Nie wspominając już o tym, że wiecznie zapominam czegoś zrobić...
______________________________
Ten wulkan był naprawdę dziwny. Nie dość, że pełen lodu, to jeszcze ma w środku jakieś konstrukcje. I do tego też lodowe? Mówiąc szczerze, nie spodziewałabym się tutaj takiej akcji. Ale co zrobić? Może to wynik czarów Mew, do których niespecjalnie chce się przyznać, albo o których po prostu niezbyt wie. W końcu skutki uboczne nie mogą być wykluczone, prawda?
- Hm... - zamyśliłam się. Niekoniecznie miałam ochotę na forsowanie bramy siłą, ale jak mus, to mus. Nie widać żadnego klucza, nie widać niczego, co pomogłoby ją otworzyć.
- Sezamie, otwórz się? - zażartowałam. Nie spodziewałam się, że zadziała. - Avalon, czy byłbyś tak miły i sprawdził, czy brama ugnie się pod naporem Twojego Brick Break? Jeśli nie, wtedy będziemy kombinowali.

Did - 2015-10-30, 18:22

O dziwo... twój żart otworzył lodową bramę, ukazując to, co skrywała za sobą. Mianowicie lodową salę z dwoma filarami na jej środku oraz węża, który śpi wokół ich. Z tej odległości nie jesteś wstanie określić jego gatunku, ale jedno, co jest pewne to to, że jest strasznie ogromny i na pewno agresywny, więc lepiej podejść do tego z planem, aniżeli na spontanie. Raczej nie chcesz zginąć, trawiona przez węża. Chociaż, mogłabyś zobaczyć, co ma w sobie.
- Chyba powinnaś częściej żartować, bo nawet ci to wychodzi. Mew zaśmiał się cichutko. - Nie podoba mi się ten wąż, jest ogromy i śliski. Znaczy nie wiem na sto procent czy jest śliski, ale na na takiego wygląda. - dodał.

Chiyuri - 2015-11-13, 03:10

- Węże są raczej szorstkie - zauważyłam. - Myślisz, że ten jest głodny? Wygląda na takiego, który je dosyć sporo. Myślałam o ładnym poproszeniu go o wskazanie kierunku, ale mogłoby się okazać, że kończymy jako jego obiad...
Zamyśliłam się. Walka nie wchodziła w grę, nie mieliśmy na to czasu. Trzeba więc było poradzić sobie inaczej...
- Avalon, masz może jakieś skutecznie usypiające umiejętności? Potraktowanie go kołysanką brzmi jak dobry sposób na kupienie nam trochę czasu, żeby dziada ominąć. Konfrontacja niestety nieco mnie przeraża, a sen zdaje się być dość bezpieczny i dla nas, i dla niego...

Did - 2015-11-19, 16:59

- Jaką drogę, przecież z tej sali nie ma innego wyjścia od tego! - Mew zaśmiał się po cichu. - Musimy jakoś załatwić tego węża, bo te filary wydają się dosyć ważne, może pojawi się na nich wskazówka i część wspomnień? Kto wie! - westchnął, przekraczając o kilka kroków próg sali. - Niestety... nie umiem usypiać ludzi. Wydaje mi się, że będziemy musieli walczyć z tym wężem. W sumie, to chciałbym z nim zawalczyć, żeby sprawdzić swoje umiejętności, ale wygląda na dość silnego. Chiyuri! Wymyśl coś, on się chyba budzi! - dodał, wracając do ciebie.
Chiyuri - 2015-11-29, 14:33

- Okej. Ale gdyby coś poszło nie tak, od razu wzywam pozostałych na pomoc. - zapewniłam Mew. - Na początku użyj Reflect i Light Screen, zanim bestia się obudzi. Nie wiem, jak bardzo jest silny w porównaniu z Tobą, ale chyba lepiej dmuchać na zimne, nie? Nigdy takiego stwora nie widziałam, nie wiem nawet, czy to pokemon, więc bądźmy ostrożni. Potraktuj go Toxic i Will-o-Wisp, a później przyłóż mu Psychic. Myślę, że skoro jest taki wielki, będzie też powolny, więc powinny udawać Ci się uniki przy ewentualnych atakach... I bądź ostrożny, dobrze?
Did - 2015-12-05, 13:55

Zanim wąż zdążył się obudzić, Mew stworzył wam tarczę z Reflect i Light Screen, co skutecznie odbiło trujące kolce, rzucone przez węża zaraz po przebudzeniu. Teraz możesz z łatwością odgadnąć jego gatunek. Mianowicie jest to przerośnięty Seviper, co stawia was nawet w dobrej sytuacji, bowiem jest on podatny na ataki Mew, który skupia się na sile swoje umysłu. Zanim wąż zdołał wykonać swój drugi ruch, Avalon posłał w jego kierunku Toxic wraz Will-o-Wisp, które niestety nie podziałały na przeciwnika, więc nie tracąc czasu złapał go z Psychic, unieruchamiając go.
- Pomóż! Długo go nie utrzymam! - krzyknął do ciebie, usiłując utrzymać w sidłach umysłu, wyrywającego się węża.

Chiyuri - 2015-12-17, 21:05

Seviper... Seviper... Wielki, przerośnięty Seviper... Na wielkiego, przerośniętego węża, mam kogoś, kto powinien sobie z nim poradzić.
- Idź, Ranjit! - posłałam do walki Sandslasha. Może jego nadnaturalna siła poradzi sobie jakoś z wężem?
- Ranjit, pomóż Avalonowi! Przyłóż dziadowi Magnitude, aż się poskłada! Poza tym postaraj się go przytrzymać, może Ci się uda, wtedy Avalon przejdzie też do ofensywy!
Po chwili zastanowienia wypuściłam również Salamence.
- Cyrano, użyj Protect i postaraj się osłonić Mew!

Did - 2015-12-20, 09:22

Kiedy Sandlash użył Magnitude, ciało węża zaczęło pulsować, a po chwili wybuchło pokrywając prawie wszystko dookoła fioletową krwią. Czemu prawie wszystko? Mew w ostatniej chwili zdążył ochronić się przed cieczą. Oczywiście nie pomyślał o tobie...
- Uff! Mało brakowało, a pobrudziłbym sobie swoje futerko. Wiesz jak trudno się je czyści?! Muszę je czesać przynajmniej raz w tygodniu, bo w innym przypadku zrobią mi się kołduny! Nie mógł sobie wybuchnąć gdzieś indziej? Teraz tu śmierdzi! - powiedział oburzony na węża. - Swoją drogą, to na filarze coś się pojawiło. - dodał, wskazując święcący obiekt na kamiennym podeście.

Chiyuri - 2016-01-03, 14:37

Zrobilo mi się słabo. W sumie bardziej niedobrze, niż słabo...
- Dzięki - mruknelam w stronę Avalona, wzdychajac ciężko I wycierajac twarz z ohydnej, cuchnacej mazi, która pokryła mnie od stóp do głów.
- Dobra robota, panowie - dodałam, podchodząc do słupka, na którym miałam odnaleźć kolejną wskazówkę. Później muszę zafundować wszystkim pokemonom jakieś wakacje w ramach podziekowania. Ciekawiło mnie, czy jeśli przywróce Sandslasha do pokeballa, cały brud z niego zejdzie, czy Ranjit zwyczajnie potrzebuje kąpieli...

Did - 2016-01-16, 12:32

- Było super! - Mew uśmiechnął się do ciebie, zataczając przy okazji beczkę w powietrzu.
Na szczęście przywrócenie Ranjit'a do pokeballa, oczyściło go z lepkiej mazi, więc tylko ty potrzebujesz kąpieli w tym towarzystwie. Co do samego filaru, którego pilnował potężny Seviper, w jego wnętrzu znalazłaś złocisto-czarną kopertę oraz odłamek lustra, odbijający lewą część twarzy twojego ukochanego. Czyżbyś musiała zebrać go całego, jak trener chce zebrać wszystkie pokemony? Na to wygląda! W kopercie ponownie znajduje się wskazówka dotycząca lokalizacji kolejnego odłamka. Tym razem musisz znaleźć serce zatopionego miasta w Kalos.

Chiyuri - 2016-02-04, 00:40

- Myślisz, że Lapras mógłby mi pomóc z... tym? - zapytałam Mew, patrząc na siebie z nieszczególnym zachwytem. W końcu jakby nie patrzeć, maź o dziwnym zapachu nie była szczytem moich marzeń. Sięgnęłam po kopertę i obejrzałam lusterko, które wydobyliśmy z wnętrza filaru. Zrobiło mi się smutno, gdy zobaczyłam tylko kawałek Nicolasa. Niestety, nie było czasu na sentymenty.
- Zwijamy się stąd - zarządziłam, ponownie przyzywając Laprasa. W końcu trzeba było stąd wypłynąć, a do Kalos dopiero się dostać. Nie byłam tam nigdy, więc nie miałam możliwości przekazania Kadabrze lokalizacji, do której chciałam się dostać. Trzeba będzie wybrać bardziej tradycyjne metody. Oglądałam jeszcze kopertę jakby z nadzieją, że coś w niej jeszcze znajdę...

Did - 2016-02-17, 20:10

- Myślę, że mógłby ci w tym pomóc. W końcu to wodny pokemon, więc idealnie nada się na prysznic! - Mew uśmiechnął się do ciebie. - Co do powrotu na plażę, to pozwolisz, że będę trzymał się od ciebie z daleka. Nie będę kłamał, bo sama pewnie czujesz odór tej mazi. Fuj! - dodał, trzęsąc się z obrzydzenia.
Lapras nie był zadowolony, że musi przewieźć cię na swoim brzegu, kiedy jesteś pokryta cała tajemniczą mazią, więc bez żadnego zawahania potraktował cię strumieniem chłodnej wody. Może i jesteś teraz przemoczona do suchej nitki, ale przynajmniej nie śmierdzisz i twój pokemon przewiózł cię przez wyjście wulkanicznej jaskini wprost na plażę, gdzie po chwili dołączył do was Charizard.
- Co teraz, kapitanie!? - Mew spytał się ciebie, przy okazji ci salutując.

Chiyuri - 2016-02-18, 12:34

- Szczerze mówiąc... Z chęcią wysuszyłabym swoje ubrania, zanim wybierzemy się gdzieś dalej. Nie jestem jednak pewna, czy zostawanie tu na dłużej jest bezpieczne, biorąc pod uwagę ten wulkan - westchnęłam. Albo jakiś pokemon weźmie mnie na plecy zmokłą, albo zaryzykujemy średnio przyjemne uciekanie przed wybuchem wulkanu...
- Hm... Anjali? - zwróciłam się do swojego Charizarda - myślisz, że dałabyś radę użyć Heat Wave, żeby mnie trochę osuszyć? - zapytałam z nadzieją, że nie pożegnam się przy okazji ze swoimi włosami.
- Dalej pewnie popłyniemy... - Kalos podobno nie jest daleko od Kanto, a jeśli przy okazji mamy szukać zatopionego miasta, to pływanie zdaje się być najrozsądniejsze.

Did - 2016-03-03, 20:01

- Mówi, że może spróbować, ale prosi cię, żebyś stanęła blisko wody, gdyby coś poszło nie tak. - Mew przetłumaczył ci ryk Charizard, która jednym ruchem ogona, zjadła garść piasku, czort wie po co.
Nie drążąc już tematu, czemu Anjala zjadła piasek, stanęłaś kilkanaście centymetrów od wody, żeby w razie wypadku szybko do niej wrócić. Z początku Heat Wave był bardzo przyjemny, pieścił twoje ciało ciepłymi mackami, odparowując z niego nadmiar wody, a także z ubrań. Niestety, kiedy Anjala kichnęła, mały płomyk dostał się na twoją koszulkę i błyskawicznie zostałaś zmuszona do ponownego zmoknięcia. Na szczęście miałaś pod koszulką stanik, więc nie jesteś całkiem naga, ale jedno jest pewne... przyda ci się nowa koszulka.

Chiyuri - 2016-03-18, 15:26

No cóż. Czarna rozpacz, nie ma co! Lepiej już wyschnąć najzwyczajniej na świecie, niż bardziej kombinować. Westchnęłam ciężko i zabrałam się za przeszukiwanie torby w celu znalezienia jakiejkolwiek innej bluzki. Zresztą zaraz i tak może się okazać, że znów jestem mokra, skoro mamy płynąć.
- Odpuszczę sobie suszenie... - mruknęłam, zakładając bluzkę, jeśli ją znalazłam. Jeśli nie, to trudno. - To jak, gotowi do drogi?

Did - 2016-04-01, 17:21

Masz szczęście, że jesteś kobietą, bo w innym przypadku znalezienie bluzki w twojej torbie... graniczyłoby z cudem. Może wypadałoby w niej posprzątać, ale kto by się podjął takiego zadania? Jest w niej większy syf, niż w pokojach dzieci. Mniejsza z tym, najważniejsze, że znów jesteś ubrana i nie świecisz prawie gołymi cyckami.
- Jasne, że jesteśmy gotowi do drogi! Lapras cieszy się, że w końcu rozprostuje swoje płetwy! Jeśli da się je w ogóle wyprostować... tylko, w którą stronę ma obrać? Nie znam się na mapie, więc mu nie powiem. - Mew powiedział do ciebie, wsiadając na Laprasa.

Chiyuri - 2016-04-15, 02:45

Zaczęłam się głębiej zastanawiać nad sensem tego, co postanowiliśmy zrobić. Czy pływanie na grzbiecie pokemona nie zmęczy go za bardzo przy takim dystansie? To zdecydowanie mogło nadwyrężyć Laprasa. A przecież między regionami pływają statki i latają samoloty!
- Mała zmiana planów - zatarłam ręce. - Płyniemy na północ, do Pallet Town. Trzeba dostać się na suchy ląd, a stamtąd złapać jakiś prom czy samolot. Tak będzie nam wszystkim na pewno wygodniej, a i powinno to zająć mniej czasu! Tym bardziej, że drogę przez Viridian mamy opanowaną, aż do Cerulean. Myślę, że stamtąd spokojnie możemy już szukać drogi do Kalos. Najlepiej będzie oszczędzać siły na poszukiwanie zatopionej wskazówki, nie sądzicie?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group