Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

Archiwum - Przygoda Yukino

Kyuubi - 2014-06-25, 17:49
Temat postu: Przygoda Yukino
Początek historii
36 stron przygody

Krótkie streszczenie:
Yukino postanowiła zaznać nareszcie nieco wolności. W związku z tym wyruszyła wraz ze swoim kamerdynerem na poszukiwania przygód w regionie Unova. Nie mogła narzekać na nudę - po męczących przygodach z Muszkieterami oraz Kyuremem, miłosnych podbojach serca Saitou, po uprzednim wygrażaniu mu mopem, a także wielu rozprawach na temat stanu klaty swojego własnego ojca, odpoczywa na plaży w Humilau, w towarzystwie trzech całkiem przystojnych chłopaków...

~~~~~~~~~~


- Sądziłem, że pokemony są raczej jak przyjaciele - zauważył Saitou. Joltik spuścił się z jego grzywki na cienkiej niteczce i usiadł chłopakowi na nosie, przyglądając Ci się i przekrzywiając łepek na bok. Przygoda jednak nie byłaby przygodą, gdybyś nie oberwała czymś od jakiegoś pokemona, prawda? Tym razem w głowę uderzył Cię jasny, obmyty morską wodą patyczek. Lekki, więc nie odczułaś specjalnie uderzenia, raczej coś jak lekkie puknięcie. Oberwałaś zupełnym przypadkiem - nieopodal kłóciły się dwa pingwinki, rzucając w siebie drobnymi skarbami, jakie wyrzuca na brzeg morze.

Yuki - 2014-06-25, 18:18

- To też. Ale nawet przyjaciół trzeba czasem naprostować na właściwą drogę. Zwłaszcza, kiedy potrzebują naszej pomocy. - Odparłam zdecydowanie. Uśmiechnęłam się przyjaźnie do Joltika. Maluch siedzący na twarzy Saitou był naprawdę milutki. Samemu chłopakowi dodawało to nieco uroku. Po bliskim kontakcie z patykiem, rozejrzałam się dookoła za osobą, która nim rzuciła. Jak nie latające pokemony, trucizny, zagrażające środowisku kudły, krwiożercze legendy, to teraz snajperzy strzelający badylami. O. Dwa Piplupy. Z czego jeden jest bodaj unikalny, Shiny. Nie byłabym sobą, gdybym tam zaraz nie poleciała, aby uspokoić pingwiny, bo jeszcze komuś, zapewne mi, stanie się krzywda. - Spokojnie! Co się takiego stało, że urządziliście bitwę na skarby? - Zapytałam stając między dwoma zwierzakami.
Kyuubi - 2014-07-02, 10:54

Oba pingwiny spojrzały na Ciebie nachmurzone, wskazując jednym ze skrzydełek leżący niedaleko, błyszczący, niebieski kryształek z symbolem kropelki zatopionym wewnątrz. Nie był to taki znów rzadki skarb, wśród leżących dookoła bursztynów, ot, zwyczajny Water Stone, który albo ktoś zgubił na plaży, albo wyrzuciło go morze. W każdym razie oba Piplupy spojrzały na Ciebie i zaczęły się przekrzykiwać tak, że kompletnie nic nie mogłaś zrozumieć, okazyjnie rzucając w siebie jakimś patyczkiem czy drobnym kamieniem.
Yuki - 2014-07-02, 11:52

Z tego co zrozumiałam to chodzi im o Water Stone. Nie wiem do czego on potrzebny, ale chyba wiem jak rozwiązać ten spór. Niedawno byłam w markecie i zdobyłam tego typu kamień. Jeżeli oba Piplupy dostaną tenże skarb, to chyba kłótnia się zakończy. Tak przynajmniej myślę. Zobaczmy jak to się potoczy teraz. Podeszłam do zbiorowiska, gdzie był Water Stone, chwytając go, spojrzałam za Saitou.
- Pójdziesz po moją torbę? Mam tam kilka kamieni. Jakbyś mógł Sai-chan wyszukać Water Stone i go przynieść. - Rzekłam do kamerdynera. Następnie skierowałam swój wzrok ponownie na pingwiny. - Oboje dostaniecie po kamyku. Toteż już nie musicie się spierać o niego, co?

Kyuubi - 2014-07-11, 11:33

Saitou po chwili przyniósł Ci to, o co poprosiłaś. Oba pingwinki wzięły od Ciebie po jednym kamieniu i ucieszyły się niesamowicie, jednak... Już po kilku sekundach zaczęły przechwalać się, który kamień jest ładniejszy. Nie szkodzi, że były identyczne. Cała sprawa wyjaśniła się, kiedy na plaży pojawił się jeszcze jeden pokemon... Mała, puchata, brązowa kuleczka - Eevee. Oba pingwinki spojrzały na siebie ze złością i podbiegły do liska, przekrzykując się i podtykając stworkowi kamienie. Eevee z kolei wyglądała na nieco wystraszoną takim nagłym oblężeniem bo zwiesiła uszy i rozglądała się nerwowo po obu Piplupach.
Yuki - 2014-07-14, 01:12

Zaprawdę. Nie ma jak pogodzić te pingwiny. Niby je zadowoliłam, a jednak spór idzie ten sam. O! Znalazła się główna przyczyna kłótni. Obaj chcieli zaimponować Eevee. Pomóc jej się zmienić w Vaporeona? Chyba tak. Chociaż ona sama za bardzo nie wie co się dzieje. Jest zmieszana całą sytuacją.
- Ej! Spokojnie maluchy! Straszycie Eevee swoim zachowaniem. Spokojnie. Rozumiem mowę pokemonów, więc pozwólcie, że pomogę wam jeszcze raz rozwiązać ten spór. Tylko muszę się dowiedzieć o co dokładnie wam chodzi. Zakochaliście się w niej?

Kyuubi - 2014-07-20, 16:43

Oba pingwiny zarumieniły się, nabrały powietrza i wyglądały, jakby miały zaraz wybuchnąć, po czym zaczęły nerwowo zaprzeczać. Jak to, oni w Eevee? PF, co też Ty wymyślasz! Czemu oni by się mieli zakochać! Dodaj do tego nerwowe chichotanie i kręcenie łebkami, a także śmiechy, że coś takiego do głowy w ogóle mogło Ci przyjść... I sytuacja powinna być jasna. Pewnie, że obaj byli zakochani i to po same uszy, ale Eevee najwidoczniej o tym wcale nie wiedziała. Ba, sprawiała wrażenie, jakby oba Piplupy przyprawiły ją niemalże o zawał.
Yuki - 2014-07-21, 17:23

I jak tu rozwiązać ten problem, skoro widać, iż lisiczka nie jest zainteresowana żadnym z nich. Obydwoje ją przerażają. Miło, że się zakochali, ale powinni kopulować z kimś ze swojego gatunku.
- Posłuchajcie. Wiem, że uwielbiacie Eevee, ale zauważcie, iż się was boi. Nie rozumie kompletni waszego zachowania. Jak to się stało, że się w niej zakochaliście? Ona raczej nie odwzajemnia waszych uczuć.- Zapytałam ciekawa tejże historii. Ogólnie to poke-lisiczka sama powinna się nimi zająć. Ale wygląda, jakby miała zaraz paść, więc jej nieco pomogę. Ale muszę się więcej dowiedzieć.

Kyuubi - 2014-07-26, 19:45

Pingwiny pokiwały zgodnie łebkami i zaczęły opowiadać Ci historię. Właściciel Eevee był rybakiem, który wypływał na połowy Krabby'ch i Clauncherów, zostawiając lisiczkę pod opieką swojej żony. Pewnego dnia jednak nie wrócił, ale kobieta przychodziła z pokemonem codziennie na brzeg i wypatrywały statku mężczyzny, choć wiedziały, że prawdopodobnie już go nie zobaczą. Piplupy wtedy ją zobaczyły. Niedługo potem Eevee zaczęła pojawiać się sama. Kobieta zmarła z rozpaczy po utracie męża. Od tego czasu Eevee pojawia się tutaj sama, a z tego co zauważyli, nie ma gdzie mieszkać i sypia na cmentarzu przy grobie właścicielki. Przemiana w Vaporeona dałaby jej dom, bo Humilau jest pełne podwodnych, zdatnych do zamieszkania jaskiń.
Tymczasem Eevee korzystając z powstałego zamieszania... Zwyczajnie gdzieś się zmyła.

Yuki - 2014-07-27, 19:35

Nie powiem. Historia opowiedziana przez dwa pingwiny zaprawdę mnie wzruszyła. Ah ta siła miłości pokemonów. Lisiczka wiele przeżyła i należy się jej jakieś współczuje oraz troska. To miłe, że im tak na niej zależy. Niestety nie można powiedzieć tego samego o Eevee. Samiczka zwiała gdzieś, kiedy byliśmy zajęci. Westchnęłam ciężko.
- Chyba musicie sobie darować dawanie Eevee prezentów. Najwyraźniej ona nie chcę od was Water stone ani nic innego. Nie możecie jej zmuszać. Może ona woli na razie być w podstawowej formie, nie chcę się zmieniać. A to co ma, jej wystarczy. Zapewne woli być z właścicielką. - Rzekłam do Piplupów.

Kyuubi - 2014-07-28, 20:13

Eevee była pogrążona w smutku i to było pewne. Spędzanie czasu na grobie swojej właścicielki pewnie nie było wymarzonym losem dla żadnego pokemona, ale jeśli lisiczka tego chciała, to pingwiny zgodnie uznały, że nie będą jej zmuszały do przemiany i oba oddały Ci swoje kamienie wody. Takim sposobem wzbogaciłaś się o jeden kamień i chyba rozwiązałaś problem pingwinów. Oba Piplupy usiadły teraz dość daleko od siebie, smętnie grzebiąc patykiem w ziemi. Ciemniejszy wkrótce zanurzył się w morzu i zniknął, pewnie szukając sobie jedzenia. Został tylko jeden.
Yuki - 2014-07-30, 13:02

Podziękowałam obydwu pingwinkom za kamienie. Nie musiały mi ich oddawać. Teraz jak patrzę. To może nie potrzebnie się wtrącałam do całej sprawy? Ciężko mi patrzeć na ten smutek w oczach Piplupów. Z drugiej strony to też wina Eevee, że od razu im nie wyjaśniła sprawy, żeby się nie łudzili na odwzajemnione uczucia. Zamiast wiać, pewnie na grób właścicielki, mogłaby z nimi pogadać. Ale co poradzić. Stało się i tego nie odkręcę. Powinnam już ich zostawić w spokoju. Już chciałam pójść z Saitou z powrotem do chłopaków, kiedy spojrzałam na Shiny Piplupa, który siedział sam i grzebał patykiem w ziemi. Podeszłam i usiadłam przy nim.
-Czasem nie wszystko układa się po naszej myśli. Życie jest okrutne. Ale co poradzić. Trzeba cały czas iść na przód. Korzystać z życia. Nawet jeśli Eevee was odrzuciła, to nadal masz szanse na spotkanie innej miłości. Zakochanie się na nowo. Może i zyskanie też nowych przyjaciół, żebyś nie był samotny. Co powiesz w takim razie na podróż ze mną? Pokaże ci wszystkie, pozytywne aspekty życia. Będzie zabawnie. - Rzekłam do pokemona z uśmiechem na ustach.

Kyuubi - 2014-08-08, 13:19

Pingwinek podniósł łepek i smutno na Ciebie spojrzał. Pociągnął noskiem i wyciągnął do Ciebie skrzydełka, rzucając się z płaczem w Twoje ramiona. Wygląda na to, że zyskałaś kolejnego towarzysza i to bez żadnej walki! Na dodatek ten był wyjątkowy - bo shiny. Twoja drużyna powiększa się o kolejne, coraz to bardziej niezwykłe stworki.
- Poradziłaś sobie? - zapytał Saitou, który wcześniej odsunął się o kilkanaście metrów, żeby nie przeszkadzać Ci w procesie wyjaśniania całego zamieszania i stał sobie w wodzie, mocząc stopy i oglądając fale.

Yuki - 2014-08-10, 09:01

Przytuliłam do siebie delikatnie zapłakanego pokemona. Głaszcząc go po głowie, jakoś chciałam pocieszyć Piplupa, ale wiedziałam, że stworek będzie w tak zwanej depresji jeszcze przez kilka dni. Spojrzałam na kamerdynera.
- Tak, choć nie wyszło tak, jak chciałam. - Odparłam patrząc ze smutkiem w oczach na pingwinka. Kolejny raz sięgnęłam po pokedex od Saitou i zeskanowałam Piplupa, by dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Po tej czynności ponownie spojrzałam na swego chłopaka. - To wracamy do Hakurena i Darka? Czy też chcesz złapać jakiegoś pokemona? - Zapytałam go. Mi tam było obojętnie. Możemy wracać dopiero, kiedy zgłodniejemy.

Kyuubi - 2014-08-14, 01:38

Kod:
[color=turquoise][b]Piplup[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/511-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 16
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Water.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Piplup[/u] (16) -> Prinplup (36) -> Empoleon
[b]Ataki: [/b] Aqua Ring, Supersonic, Pound, Growl, Bubble, Water Sport, Peck
[b]Charakter i historia: [/b] Pokemon ze skłonnościami do nieszczęśliwych miłości. Jego złamane serce szybko jednak jest leczone za pomocą nowego obiektu zauroczenia. Złapany w Humilau, gdzie zakochał się w Eevee, która odrzuciła jego zaloty.
[b]Umiejętność: [/b] [u]Defiant[/u] - Atak Pokemona wzrasta o dwa poziomy, kiedy przeciwnik próbuje obniżyć jego statystyki.
[b]Trzyma: [/b]


- Nie, nie potrzebuję stąd niczego - Saitou uśmiechnął się do Ciebie. Średnio miał ochotę wracać do chłopaków po dzisiejszym poranku, wolałby spędzić więcej czasu tylko z Tobą, ale postanowił zdać się na Ciebie. Zrobisz, jak będziesz uważała, w końcu nie może zakazywać Ci kontaktów z oboma panami. W sumie mogłabyś się zbierać, gdyby nie pewien mały problem... Nagle zrobiło Ci się obrzydliwie niedobrze. Do tego stopnia, że zostawiłaś dość... paskudny ślad pod nogami kamerdynera. Na dodatek dość dziwnie zaczął boleć Cię brzuch.

Yuki - 2014-08-15, 19:32

Yhm. Próbowałam odczytać z uśmiechu Saitou jego myśli, gdyż czułam, że jednak mój pomysł związany z Hakurenem i Darkiem za bardzo mu się nie spodobał. Też chciałabym spędzić więcej czasu z moim ukochanym, ale też nie mogę zaniedbywać przyjaciół. Cholera. Co jest? To nagłe uczucie... Podobne do tego z rana, kiedy musiałam się zamknąć w łazience. Znowu? Nie jadłam nic, co by mi stanęło na żołądku. I skończyło się na tym, że uświniłam buty Saitou. Jestem boska. Oto nowy sposób na podryw. Zwymiotuj komuś pod nogi, a będzie twój. Szlag. Mam ochotę zemdleć do tego. A teraz do tego ten brzuch. Złapałam się za niego padając na kolana. - Przepraszam Sai-chan, ale chyba nie najlepiej się czuje. - Zamknęłam oczy i zaczęłam szybciej, a zarazem głębiej oddychać. Liczyłam, ze mi to pomoże. - Nie wiem co się dzieje. Rano miałam tak samo...
Kyuubi - 2014-08-16, 14:28

- Rano też wymiotowałaś? - Saitou skrzywił się nieco. - Czemu nic nie powiedziałaś? Nie wychodzilibyśmy wtedy na słońce...
Chłopak zakopał nogą plamę, którą zrobiłaś, a buty opłukał w morzu. Podszedł do Ciebie i wziął Cię na ręce, przytulając mocno do siebie.
- Chłopaki, my póki co wracamy do ośrodka! - zawołał. Hakuren odmachał mu ręką i pokiwał głową na znak, że zrozumiał, co się dzieje. Kamerdyner nie robił Ci żadnych wyrzutów o zapaskudzone buty... Jedynie był zły, że nie powiedziałaś rano, że czułaś się źle. Na dodatek miałaś dziwne wrażenie, że Twoje spodenki zrobiły się nieco przyciasne. Ale może to tylko wrażenie?
Chłopak zaniósł Cię do budynku i ułożył wygodnie na kanapie, przynosząc Ci za chwilę szklankę wody i dwa sucharki na talerzu. Przy zatruciu pokarmowym lepiej nie jeść zbyt ciężkich rzeczy, prawda? Przemęczysz się jeden, dwa dni, i przejdzie.

Yuki - 2014-08-16, 15:47

- Nie sądziłam, że to coś ważnego. Potem czułam się już lepiej, toteż nie chciałam, abyś się martwił taką drobnostką. - Odparłam tuląc się do Saitou. Naprawdę nie chciałam sprawiać problemów kamerdynerowi. Zwłaszcza, że mieliśmy urlop i chcieliśmy odpocząć od wszelakich problemów. Yhm. Chyba będę musiała się znowu przebrać. Najwyraźniej nieco przytyłam. Może jednak to z przejedzenia? W zamku jadałam 7 posiłków dziennie wzbogaconych w potrzebne suplementy. Śniadanie, drugie śniadanie, podwieczorek, obiad, obiadokolacja, kolacja, wieczorne desery. Rozłożyłam się na kanapie. Raczej nie wyjdę z budynku przez resztę dnia. Na razie napiłam się jedynie wody. Odechciało mi się jeść cokolwiek.
Kyuubi - 2014-08-17, 22:02

Po krótkiej chwili braku apetytu odczułaś jednak pewną bardzo dziwną ochotę... na lody. Tak, lody to to, co byś w tej chwili zjadła. Z drugiej strony, równie dobry byłby pewnie kiszony ogórek. Och, albo kiszony ogórek z lodami! To musi być niesamowite połączenie smakowe! A gdyby tak dodać do tego ketchup i trochę pianek, takich prościutko z ogniska... mmmm!
- Wszystko w porządku? - Saitou skakał dookoła Ciebie jak kot z pęcherzem, starając się jak najbardziej Ci usłużyć i ulżyć.

Yuki - 2014-08-17, 22:17

Boże jedyny prawdziwy... Mój gust smakowy w jednej chwili się zepsuł. Ketchup do ogórka kiszonego z lodami? Dobre sobie. Musztarda jest lepsza. Bardziej wyrazista i ma więcej witamin. Ta. I przez takie wymysły potem będę godzinami siedzieć w toalecie. Spojrzałam z grymasem na twarzy na Saitou.
- Nasz mnie dziwna chęć na ogórki z przeróżnymi dodatkami... To dziwne. Bo przecież nie znoszę ich, bo są dla mnie za kwaśne... - Wymruczałam. - Sai-chan może siostra Joy będzie wiedziała co mi dokładnie jest, żebyśmy zakupili jakieś leki na tą moją chorobę żołądkową? Mógłbyś ją zawołać? - Zapytałam wpatrując w się w chłopaka. Nie miałam siły, żeby się ruszyć i pójść po kobietę.

Kyuubi - 2014-08-18, 18:29

Saitou skrzywił się, słysząc, na co Cię właśnie naszła ochota. Przecież nigdy nie jadłaś takich rzeczy, a już zwłaszcza w takich kombinacjach!
- Zaraz zawołam pielęgniarkę. Leż! - powiedział stanowczo, tonem nie kamerdynera, a zatroskanego chłopaka. Zniknął za ścianą, a po chwili wrócił z siostrą Joy, która wyglądała na nieco zmartwioną. Pielęgniarka zadała Ci kilka pytań, po czym obmacała Twój brzuch ze wszystkich stron. W międzyczasie Saitou przyniósł Ci ogórki, na które jednak minęła Ci ochota. Teraz najlepszy byłby ananas. Ale z ketchupem!
- Jesteś w ciąży - uśmiechnęła się siostra Joy. Saitou stanął przy Tobie jak głodny glonojad i otworzył buzię z zaskoczenia...

Yuki - 2014-08-18, 18:39

Posłusznie wykonałam polecenie Saitou. Sama także się zamartwiałam o to, co mi dokładnie jest. Mam nadzieje, że to nie jest jakaś ciężka choroba, co przez nią będę leżeć w łóżku przez parę miesięcy. Mamy przecież jeszcze tyle regionów do zwiedzenia. Zanudziłabym się na śmierć. Nie mówiąc o Hakurenie i Darku, którzy, by pewnie nas opuścili. Kiedy przyszła siostra Joy, dałam się zbadać ze wszystkich stron. Znowu mój żołądek wariował. Przedtem ogórki, teraz ananasy. Co potem. Paszteciki drobiowe z polewą pistacjową? Jednak tego, czego potem się dowiedzieliśmy z Saitou, to bym nigdy się nie spodziewała. Ja? W ciąży? Będę mieć dziecko? Z moim ukochanym? Zdziwienie szybko przemieniło się w radość.
- Naprawdę?! Tak się cieszę! - Rzekłam z uśmiechem na ustach dotykając swego brzucha. Spojrzałam na kamerdynera. Czy ta wiadomość także go ucieszy, a nie tylko zadziwi? Może i jestem za młoda na matkę, ale mimo tego... Postaram się być dla swego malucha najlepszą opiekunką. Ah. Ciekawe czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka. Hehe. Teraz mnie jeszcze więcej łączy z moim kochanym kamerdynerem.

Kyuubi - 2014-08-19, 02:32

Saitou jeszcze przez dobrą chwilę poglonojadził... A potem spojrzał na Ciebie z niedowierzaniem, kucnął obok i przytulił Cię mocno.
- Ghetsis mnie za to zatłucze jak psa - roześmiał Ci się w ucho, ale jego uścisk ani na chwilę nie zelżał. - Poza tym wobec tego... Mam dla Ciebie jeszcze jedną propozycję.
Chłopak podniósł się z kucek, otrzepał spodnie i przyklęknął na jednym kolanie. Kiedy zaczął grzebać w kieszeni, siostra Joy odsunęła się nieco, a od zgromadzonej w ośrodku damskiej części turystek dało się słyszeć przeciągłe "aaawwwww...". Kamerdyner wyciągnął niewielkie pudełeczko i otworzył je przed Tobą, pokazując Ci piękny pierścionek z białego złota i... diamentem?
- Czy wyjdziesz za mnie, panienko Yukino? - Saitou uśmiechnął się rozbrajająco, patrząc Ci prosto w oczy.

Yuki - 2014-08-19, 14:04

Jak dobrze, że Saitou też się cieszy z tego, że będziemy mieli dziecko. Ponoć faceci uciekają po usłyszeniu takiej nowiny. Ale nie mój ukochany. On jest odważny, odpowiedzialny. Wychował mnie, to wychowa też naszego malucha. Yhm? Jaką propozycje ma dla mnie kamerdyner? O boże... O boże! Arceusie! On chce zrobić to, na co tak tyle czasu czekałam! Wreszcie! Oświadcza mi się. Mi! Będę miała nazwisko Saitou. Yukino Hajime. Pasuje jak ulał! Aż się zaraz rozpłaczę! Nie no kurde. Bez przesady. Zachowuję się jak te lafiryndy w telenowelach. spokojnie Yukino. To nic takiego. Dostaniesz pierścionek na palca i tyle. Ciekawsze jest to, ile wypłat od ojczulka kosztował ten diament. Na taniego nie wygląda. Mniejsza z tym. Liczą się ponoć intencje.
- Jeszcze pytasz Sai-chan? Jasne, że tak! - Z radością przytuliłam się ponownie do chłopaka. Nie no. Nawet się popłakałam z tego wszystkiego. Szczęście mnie otaczało ze wszystkich stron.

Kyuubi - 2014-08-19, 14:25

Saitou również mocno Cię przytulił, po czym wsunął Ci na palec pierścionek.
- Najbliższe miesiące spędzimy tutaj, Yukino - uśmiechnął się... nieświadomy tego, co tak naprawdę będzie się działo.

~~~~~~~~~~~~
Sześć dni później...
~~~~~~~~~~~~

Twój brzuch wyglądał już jak konkretny balon. Duży, zdecydowanie za duży jak na jedno dziecko... Czyżby było ich więcej? Może urodzisz siódemkę, jak koty? Z powodu niesamowicie szybkiego tempa rozwoju ciąży nie można było określić, ile czasu jeszcze to potrwa i jakie osiągnie rozmiary. Chyba że...
Poczułaś bardzo silny skurcz. Baaaardzo silny. Jeden. Za kilka minut drugi. Po kilku godzinach były już regularne, co kilka minut...

Yuki - 2014-08-19, 14:53

Coś tu nie gra. Czemu mój brzuch jest tak wielki, skoro dopiero minęło 6 dni? Raczej powinien mieć taką wielkość po miesiącu, czy dwóch. Chociaż... Ja się tam tak za bardzo nie znam na ciążach, więc może to normalne zjawisko. Gdyby było źle, to by mi siostra Joy coś powiedziała. Yhm. Może to bliźniaczki? Albo trojaczki. A może po prostu urodzę zawodnika sumo. O cholera. Jak boli... Te skurcze. Coś się zaczęło. Jest źle. Spojrzałam w bólu za moim narzeczonym.
- Saitou przyda się siostra Joy. - Rzekłam pomiędzy jękami z bólu. Starałam się szybko i równomiernie oddychać.

Kyuubi - 2014-08-19, 15:27

Chłopak popatrzył na Ciebie spanikowany i jak poparzony pobiegł po pielęgniarkę. Kiedy ta zobaczyła, w jakim jesteś stanie, szybko zawołała koleżankę do pomocy. We dwie przerzuciły Cię delikatnie na wózek, którym wywiozły Cię na salę porodową. Kolejna osoba zdejmowała z Ciebie spodnie, dopóki jeszcze można było to zrobić. Drzwi sali zamykały się i otwierały, Saitou stał w kącie sparaliżowany ze strachu, Hakuren plątał się pod nogami krzycząc coś o ręcznikach i gorącej wodzie, ale został spacyfikowany przez Darka... Jedyne, co docierało do Ciebie, to słowa lekarza prowadzącego poród... "PRZYJ!".
Yuki - 2014-08-19, 18:33

Czyli, że zaczęłam rodzić? Dziwna ta moja ciąża... Ej. Moje ciało się jeszcze nie przystosowało. Nie mówiąc już o stanie psychicznym. Nie odbyłam kursów macierzyńskich ani jakichś przygotowań do porodu. Doktorek mi każe przeć. Kurna. Sam sobie dziecko wypychaj z brzucha. Znawca kurna. Myśli, że jest facetem, to może mi rozkazywać. Kurna. Ja tu potrzebuje ciszy i spokoju. Niech wszyscy se pójdą. Saitou łajza niech lepiej się nie odzywa, bo go uduszę. To jego wina, że tu jestem. A, żeby ci ktoś wstawił kiedyś macicę w miejsce jaj. Kurna. Staram się przeć z całych sił. No, bo co innego miałabym teraz robić.
Kyuubi - 2014-08-19, 22:46

>>Tu powinny być sceny dość drastyczne, ale ze względu na delikatność mojego żołądka i wrażenia estetyczne potencjalnych czytelników, ten moment ominiemy<< ;-;

Byłaś wykończona całym zajściem, ale na szczęście już było po wszystkim. Dwa cienkie, piskliwe głosiki było słychać w całym pomieszczeniu. Saitou umazany krwią podał Ci do rąk jedno małe zawiniątko, z którego wystawała tylko mała, kosmata główka z kocimi uszkami. Drugi identyczny "pakunek" Twój narzeczony trzymał w ramionach, a już po chwili również powierzył go Tobie.
- Dziewczynka i chłopiec - uśmiechnął się, kucając przy łóżku i przyglądając się Waszej trójce, pogłaskał Cię po głowie.

Yuki - 2014-08-19, 23:01

Zmęczona całym porodem wsłuchiwałam się w dogłosy wokół mnie. Bliźnięta. Mam chłopca i dziewczynkę. Syna oraz córkę. Arceusie. Jak się cieszę! Nawet odziedziczyły po nas kocie uszy, które zdobyliśmy przypadkiem. No nic. Będziemy taką oryginalną rodziną. Kiedy dostałam dzieciątka do rąk, pomimo braku sił uśmiechnęłam się. Przytuliłam rodzeństwo do siebie, by podzielić się z nimi swym ciepłem.
- Trzeba nadać im imiona. - Rzekłam cicho. -Co powiesz na "Hitsu" dla chłopca? - Zapytałam swego ukochanego, jednocześnie myśląc nad imieniem dla dziewczynki.

Kyuubi - 2014-08-19, 23:32

- To piękne imię - kamerdyner uśmiechnął się i pogłaskał malucha po uchu. Chłopczyk kichnął delikatnie i złapał maleńką łapką za palec Saitou. - Zdecydowanie, to imię będzie do niego pasowało. Zresztą każde imię nadane z takim uczuciem będzie dobre, nie sądzisz, kochanie?
Saitou wziął od pielęgniarek małe opaski zakładane dzieciom na rączki zaraz po urodzeniu i pisakiem napisał na jednej z nich "Hitsu". Opakował wkładkę w foliową obrączkę i zapiął ją na nadgarstku chłopca. Rączka była tak malutka, że zdawało się, że paseczek lada chwila się z niej zsunie, jednak nic takiego się nie stało.

Yuki - 2014-08-20, 10:37

Najwyraźniej Saitou nie zrozumiał mej aluzji, ale może i lepiej. Sama wymyślę też imię dla dziewczynki. O jeny. Z jaką delikatnością się zajmuje dziećmi. Będzie dobrym ojcem. A raczej już jest. Nic tylko zazdrościć dzieciom, że mają takiego opiekuna. Niedługo zapoznam je z wujaszkiem N'em. A jeśli chodzi o dziadka... Na razie sobie daruje informowanie go.
- Masz racje Sai-chan. - Zgodziłam się z narzeczonym, po czym spojrzałam na córkę. - Przypomina mi nowo wyrośnietęgo kwiatka. Taka niewinna... Hana. To imię będzie jej pasować. - Dodałam z uśmiechem.

*Idzie szukać obrazka z wyglądem dzieci, bo Kyuu nie dała :<*

Kyuubi - 2014-08-20, 16:18

*bo mam jak będą starsze xD*

Saitou uśmiechnął się ciepło i również zgodził się na imię dla Waszej córki. Założył na drobną rączkę taki sam paseczek i zrobił Waszej trójce zdjęcie. Oba maluchy jakby wyczuwając moment, jednocześnie otworzyły oczka i popatrzyły się najpierw na siebie, a później na Ciebie.
- N drepcze pod salą porodową - Saitou uśmiechnął się do Ciebie. - Wyczuł moment, w którym powinien się pojawić, prawda?

Yuki - 2014-08-20, 16:34

*A ładne te dzieci chociaż? xD*

Pogłaskałam dzieci po główkach. Były one takie małe... Bałam się, że jeden większy ucisk może je złamać. Dlatego też przy każdym ruchu musiałam być delikatna. Nie chcę stracić pociech tuż po porodzie. Nie po to się męczyłam z wypluwaniem ich z brzucha. Słysząc wypowiedź Saitou o mym bracie, uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
- Niech tu wejdzie. Dzieci zapoznają się z wujkiem. - Powiedziałam. Cieszyłam się, że N już tak szybko tu dotarł. - I myśle, że tatę tez trzeba powiadomić. Może i jest zepsutym człowiekiem, ale nadal moim oraz N'a ojcem, a teraz jeszcze dziadkiem. - Dodałam już bardziej poważna.

Kyuubi - 2014-08-21, 15:27

/no jak, Twoje dzieci to muszą ładne być ;-;/

- Zajmę się tym. Lepiej będzie, jak wezmę "winę" na siebie - Saitou uśmiechnął się nieco zgorzkniale, pewnie już wyobrażając sobie, co Ghetsis z nim zrobi, kiedy (o ile w ogóle) wyjdzie lub ucieknie z więzienia. Chłopak otworzył drzwi i niechętnie opuścił salę, no bo który ojciec chciałby po kilku minutach rozstawać się z nowonarodzonymi dziećmi, w dodatku tak uroczymi? Zamiast niego na salę wszedł N. Brat podszedł do Ciebie i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- No kto by pomyślał, że zostanę takim młodym wujkiem... - uśmiechnął się i kucnął przy łóżku, przyglądając się dzieciakom. - Jak się czujesz?

Yuki - 2014-08-21, 16:07

- Nie bierz niczego na siebie. Oboje jesteśmy odpowiedzialni za przyjście na świat Hany oraz Hitsu. Razem porozmawiamy z Ghetsisem. A jak będzie miał jakieś ataki szału, to będzie miał ze mną do czynienia. -Rzekłam nadal z poważnym tonem. - Może, kiedy zobaczy nasze maleństwa, to coś go ruszy. W końcu mnie i N'a też wychowywał od niemowlęcia. - Dodałam, zanim chłopak wyszedł z sali. Spojrzałam na wchodzącego brata. - Ja tam zawsze myślałam, że to ja szybciej zostanę ciotką, niż ty wujkiem. W końcu ponoć masz dziewczynę. A tu taka niespodzianka w postaci dwóch kociątek. - Odparłam spoglądając teraz na dzieci. - Pomijając, że mnie jeszcze boli brzuch po porodzie i jestem zmęczona, to jest dobrze. . - Odpowiedziałam na pytanie N'a. Yhm. Swoim pokemonom też muszę przedstawić swe dzieci. Pomimo ich urodzenia nadal jestem trenerką. Chociaż. Na razie chyba muszę sobie odpuścić podróżowanie po regionach. Powrót do zamku, to dobra opcja.
Kyuubi - 2014-08-21, 17:31

- Hm... Sądzę, że skoro zostałem wujkiem, to coś się moim siostrzeńcom ode mnie należy - N wyszczerzył się i wyciągnął z kieszeni dwa małe pokeballe, które miały przymocowane do pokryw łańcuszki i zawiesił je delikatnie na szyjach dzieci. - Dostaną ode mnie swoich pierwszych przyjaciół, tak samo małych i nieporadnych jak oni. Będą dorastali razem i mam nadzieję, że wytworzy się między nimi specjalna więź. A przynajmniej tego nauczą ich rodzice. Prawda?
Yuki - 2014-08-21, 19:15

- Prawda. Wychowamy z Saitou nasze maleństwa przekazując im wszystko, co będzie trzeba. Miłości nigdy im nie zabraknie. Dziękuje ci braciszku za te prezenty dla nich. W dodatku Hitsu z Haną wyrosną na porządne dzieciaki mając takiego troskliwego wujka. - Uśmiechnęłam się w stronę N'a. - Ale. To oznacza, że musimy na razie wrócić do zamku. Tylko tam będę mogła bezpiecznie opiekować się maluchami. Na razie zrezygnuje z moich planów trenerskich. A tak w ogóle. Bracie patrz. - Pokazałam N'owi pierścionek zaręczynowy. - Sai-chan mi się oświadczył. - Mówiąc to, moja twarz jeszcze bardziej sie rozjaśniła. - Latanie za moim ukochanym kamerdynerem od 10 lat się opłaciło. Hehe.
Kyuubi - 2014-08-24, 02:23

- Och, w końcu to zrobił? Gratuluję! - N roześmiał się. - Od dawna to planował, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę. Od lat mu się podobałaś - brat puścił Ci oczko. Hitsu ziewnął uroczo, a tuż po nim ziewnęła zarażona Hana. Bo ziewanie jest zaraźliwe!
- No nic, jesteś pewnie zmęczona, dzieciaki tak samo - dodał. - Prześpijcie się, wykorzystaj to, że są zmęczone. Może nie obudzą Cię tak prędko. Wychowanie dziecka to nie byle co - wyszczerzył się. - Myślę, że na razie nie masz powodu do wracania do zamku. Zostań tutaj... Team Plasma póki co jest nieco w rozsypce, a samo zamczysko nie jest zbyt spokojnym miejscem. Staram się to uspokoić, ale trochę to pewnie potrwa. A Humilau jest ciepłe i przyjemne, nieprawdaż?

Yuki - 2014-08-24, 10:06

Prychnęłam, kiedy usłyszałam, że tak naprawdę to Sai-chan mnie kochał od dobrych paru lat. Fajnie. A ja się tak starałam i myślałam, że nic do mnie nie czuje. Co za typ. Spojrzałam na ziewające maluchy. Też miałam ochotę na sen. Teraz jest dobra okazja, póki nie są głodne. Słysząc wypowiedź brata, przekierowałam swój wzrok na niego.
- Myślę, że masz racje. Powinnam teraz unikać problemów i hałasu. Maleństwa potrzebują ciszy i spokoju. - Odparłam. - Mógłbyś ułożyć Hitsu i Hane do łóżeczek?- Zanim bym wstała oraz sama to zrobiła, to by się zdążyły obudzić. Dlatego skorzystam z tego, że jeszcze N jest w pomieszczeniu.

Kyuubi - 2014-08-24, 15:27

N skinął głową i wziął od Ciebie oba maluszki. Oba włożył do ich łóżeczek i otulił delikatnie kocami. Mogłaś spokojnie odpocząć, a i dzieciaki spały w najlepsze. Nie zauważyłaś nawet kiedy po takim wysiłku zamknęły Ci się oczy.

~~~~~~~~~~~~

Po kilku, a może nawet i kilkunastu godzinach snu obudziłaś się prawie wypoczęta. O dziwo płacz dzieci nie obudził Cię, chociaż takie maluchy powinny być karmione przecież dosłownie co chwilę. Zobaczyłaś za to Saitou odwróconego do Ciebie plecami i kombinującego coś przy łóżeczkach. Kiedy się poruszyłaś, odwrócił się i gdy zobaczył, że nie śpisz, wyszczerzył się do Ciebie.
- Patrz! - podetknął Ci... Hitsu? Tylko czemu on był taki spory?

Na jego głowie, bawiąc się z Joltikiem, siedziała sobie prawdopodobnie Hana. Wraz z pokemonem pletli tatusiowi warkoczyki...

Yuki - 2014-08-24, 15:41

To, że nie słyszałam płaczu dzieci było conajmniej dziwne. Z pewnością musiały być głodne. A tylko ja mogłam je w tej chwili wykarmić. Saitou je gdzieś zabrał, że jest tu tak cicho? Rozejrzałam się. Znalazłam chłopaka przy łóżeczkach. Co on robi? Już chciałam go zawołać i zapytać o maleństwa, kiedy dostałam pod sam nos... Hitsu? Tylko czemu on taki duży. Przecież kilka godzin wcześniej go urodziłam. To samo z Haną.
- Sai-chan. Ile ja spałam, że oni tak urośli? - Zapytałam z uśmiechem. Pogłaskałam syna po głowie i posłałam także uśmiech w stronę córki.

Kyuubi - 2014-08-24, 21:29

- Dziesięć, może jedenaście godzin - odpowiedział, sadzając Ci na łóżku Hitsu, który od razu przysunął się obok i położył, przypatrując Ci się. - Niesamowicie szybko rozwijają się podczas głębokiego snu. Praktycznie w oczach rosły. Wyszedłem na chwilę po kawę, a gdy wróciłem, zastanawiałem się, czy ich nikt nie podmienił. Skonsultowałem sprawę z pielęgniarką, mówiła, że to wszystko wina tej dziwacznej trucizny, ale kiedy dzieci osiągną wiek około sześciu-ośmiu lat, wszystko powinno wrócić do normy.
Kamerdyner skrzywił się lekko, kiedy Hana pociągnęła go mocno za włosy, ku przerażeniu Joltika, który zabezpieczył małą siatką, żeby nie spadła z ramion ojca. Siedziała teraz w wygodnym, ekologicznym nosidełku.

Yuki - 2014-08-24, 21:41

- No tak. Nadal mam tą trucizne w organiźmie, więc zapewne w trakcie ciąży przeszła ona na dzieci. - Zamyśliłam się chwilę nad tym, czy jeśli minie większy okres czasu to ja i Saitou także powrócimy do normalności. Nasze kocie uszy znikną. Nie żeby mi one przeszkadzały, tylko wolałabym, żeby nikt naszej rodziny nie wytykał palcami. Cicho się zaśmiałam widząc, co robi Hana.
- Energiczna jest. Czuje, że wyrośnie na niezłego rozrabiakę. A Hitsu... Taki spokojny. - Rzekłam spoglądajac na syna, a potem córkę. Nie mogłam się nacieszyć tym, że mam dzieci. To dla mnie taka wielka nowość. - Zostajemy jeszcze w Humilau przez pewien czas? N' mówił, że jeszcze są jakies problemy w zamku, toteż na razie nie możemy tam wrócić. A właśnie. Hakuren i Dark są na zewnątrz? Też mogliby wejść. Nasza grupa teraz zrobiła się większa. Jednak. Nie zawadzamy chłopakom? Może chcą ruszać dalej...

Kyuubi - 2014-08-27, 14:41

- Oni zdają się czuć tu bardzo dobrze - zauważył Saitou, upewniając się, że Hana na pewno nie spadnie. - Zresztą wcale im się nie dziwię, po takim czasie spędzonym w lodowej sali, urlop w ciepłym Humilau to pewnie dla nich raj. Stwierdzili, że nie chcą przeszkadzać i wyszli na plażę, ale obaj zdawali się być nieco nerwowi, więc pewnie mocno się przejęli. Ale spokojnie, jest dopiero koło pierwszej, więc pewnie zaraz wrócą coś zjeść - dodał. - Powiedz mi... Nie chciałabyś wziąć ślubu tutaj, w tym mieście?
Yuki - 2014-08-29, 15:29

Cieszę się, że nie spowalniłam swoją ciążą oraz porodem Hakurena i Darka. Sądziłam, że może wolą wrócić do swojej sali, by tam dalej pracować, ale jeśli wolą cieplejsze miejsca, to dobrze. Miło będzie nadal przebywać w takim licznym towarzystwie. Dzieciaki będą miały nowych wujaszków. Hehe. Oczy mi się zaświeciły na tekst o ślubie. W Humilau? Przy takiej pięknej pogodzie, jak teraz? Jestem za. Uśmiechnęłam się z radością do Saitou. - Z tobą mogłabym brać ślub wszędzie, nawet w ciemnej jaskini. - Odparłam. - To miasteczko będzie najlepsze na tą okazje. Tylko trzeba wszystko zorganizować. Świadków znaleźć... Co byś powiedział, aby właśnie Hakurena i Darka nimi mianować? A N byłby ojcem chrzestnym naszych maleństw.
Kyuubi - 2014-09-01, 02:26

- Nie mam nic przeciwko chłopakom - dodał Saitou. Nie mieliście wprawdzie matki chrzestnej, ale kto wie, może po drodze ktoś się nadarzy? W końcu musicie poczynić pewnie przygotowania. - Jak sądzisz, czy lepiej byłoby mieć skromny ślub w gronie najbliższych, czy może chcemy wyprawić huczne weselisko? Stawiam na to, że Ghetsis żadnego ze swoich lewych kont bankowych nie miał na własne nazwisko, a korzystał pewnie z Twojego, N'a, mojego i kilku innych bliższych służących, lokajów, może też tej pokojówki która bywała w jego pokoju i wychodziła oblepiona jakimś dziwnym, zielonym mchem...
Tak, Saitou właśnie zaczynał planować Wasze wesele i obliczać niezbędne finanse. Co Ty byś bez niego zrobiła? Hitsu przysunął się bliżej Ciebie i przytulił, za to Hana zaczęła podskakiwać na ramionach ojca.

Yuki - 2014-09-01, 12:42

Przytuliłam do siebie Hitsu. Jaki on uroczy. Przypomina mi szczeniaczka. Taki cichy i spokojny. A Hana to jego przeciwieństwo. Mam nadzieję, że nie będą się ze sobą stale kłócić jak podrosną. A co do ślubu, jego formy...
- Wiesz. Najlepiej by było zrobić skromne wesele, w takim gronie, jakim teraz jesteśmy. Ty, ja, dzieciaki, N i jego dziewczyna oraz Hakuren z Darkiem. Yhm. I może jeszcze Brycen. W podzięce za pomoc z Kyuremem. Ojciec raczej sie nie pojawi zważywszy na to, gdzie siedzi. Chyba, że ty chcesz jeszcze kogoś zaprosić? Na przykład znajomych ze starego domu. O. - Tak. Chodziło mi o dom dziecka, w którym Saitou się wcześniej wychowywał. Może miał tam jakiego bliskiego przyjaciela. A może coś wie o swojej rodzinie? Nigdy nie mówił o swych rodzicach.

Kyuubi - 2014-09-06, 01:45

- Myślę, że moglibyśmy zaprosić także Draydena i Iris, oni również dość mocno nam pomogli - zwrócił uwagę Saitou. - A co do znajomych... Nie, nie, nie mam nikogo, z kim utrzymywałbym stały kontakt. Większość znajomych pewnie nawet o mnie nie pamięta, a część na pewno ma do mnie żal, że nie zrobiłem niczego, żeby im pomóc, chociaż sam niezbyt mogłem. - głos kamerdynera nieco się zmienił, jakby wesołością próbował ukryć to, że jest mu jednak nieco przykro. - Sądzę, że to byliby już wszyscy. Przynajmniej z mojej strony.
Yuki - 2014-09-06, 14:40

Przytaknęłam na słowa Saitou o zaproszeniu smoczego lidera i tego samego typu trenerki. To prawda, że nam pomogli z Kyuremem. Trzeba też im to wynagrodzić, jak Brycen'owi. Słuchając dalszych wywodów mego ukochanego zastanawiałam się nad tym, czy niedałoby sie odnaleźć prawdziwej rodziny Saitou. Uśmiechnęłam się ciepło. Było mi żal kamerdynera. Rozumiem, że nie chcę wprowadzić złej atmosfery, ale niech sie nie zmusza do okazywania radości.
- No to liste gości i typ ślubu mamy zaplanowane. Jeszcze miejsce... Na plaży? Potem najwyżej sie przeniesiemy do restauracji, bo pewnie dzieciaki będą głodne. - Rzekłam zmieniając nieco temat, żeby Saitou nie myślał już o starym życiu w domu dziecka.

Kyuubi - 2014-09-08, 16:29

Saitou przytaknął. Zdawał się zapomnieć już o tym, że w ogóle wspominaliście o domu dziecka i zupełnie pogrążył się w rozmyślaniach na temat Waszego ślubu. W myślach dobierał już kwiaty i kolory, rozkojarzając się na chwilę i niezbyt słuchając tego, co masz do powiedzenia. Było widać, że jest niesłychanie przejęty. Hana za to wyciągnęła łapki w Twoją stronę, przekrzywiła łepek i zamrugała oczami.
- Mama? - zapytała, uśmiechając się do Ciebie rozbrajająco. Hitsu poprawił się nieco, patrząc na siostrę jakby nieco oburzony, że śmie zakłócać spokój i przeszkadzać dorosłym w trakcie rozmowy.

Yuki - 2014-09-09, 19:17

Ojeju. Ojeju! Moje dziecko przemówiło! Wypowiedziało swe pierwsze słowa! Aż się wzruszyłam i wyciągnęłam dłonie, by przyciągnąć do siebie córkę. Miałam ochotę przytulić ich obojga. Jednak... Czułam, że po ślubie moje życie, a raczej nasze będzie dosyć szare. Wychowywanie dzieci, zajmowanie się domem. Wątpie, bym mogła dalej być trenerką... A tyle jeszcze chciałam zrobić... Nie. Nie mogę się dołować takimi myślami. Lepiej pomyśle wraz z Saitou nad ślubem.
Kyuubi - 2014-09-14, 15:44

Nie miałaś się czym martwić. Saitou zajął się organizacją bardzo dobrze, dbając o to, żeby wszystko było zgodne z Twoim gustem. Ty zajęłaś się w tym czasie dziećmi, które przez te kilka, kilkanaście nocy urosły do wieku mniej więcej trzech lat i zaczynały już konkretnie gadać. Zanim się obejrzałaś, nadszedł dzień ślubu... Krzesełka rozstawione przy plaży, zachodzące słońce, welon, Saitou wbity w garniak i te sprawy... Podniosła atmosfera, marsz weselny i goście, którzy na każdym kroku powtarzali Ci, jakie to będzie piękne zajście. Tylko Dark zostawał w tyle jakiś taki... smutny?
Yuki - 2014-09-14, 15:53

No tak. Taki byłby układ na kolejne parenaście lat. Saitou praca, a ja dom i dzieci. Wychowanie ich byłoby najważniejsze. Nie miałabym najmniejszych szans, by samej się wyszkolić. Cholera. Powinnam się cieszyć, a a zamiast tego myśle o pierdołach. Powinnam się z tym pogodzić. Do tego stres mnie zżera z tym ślubem... Niby zawsze chciałam być z Saitou. Kocham go, ale z tym wszystkim wiąże się wielka odpowiedzialność. Chyba mnie to przerasta. Nie miałam jeszcze okazji, by się wyszaleć. Spojrzałam na Darka. Co z nim? Też się tym przejmuje jak ja? Raczej nie ma czym się tutaj zamartwiać.
Kyuubi - 2014-09-16, 13:13

Czas na podejmowanie decyzji szybko Ci się jednak kurczył. Zanim się obejrzałaś, pierwsze nuty marszu weselnego rozbrzmiały w okolicy, a Ty szłaś piaszczystą ścieżynką prosto na prowizoryczny, ale bardzo ładny ołtarz, przy którym stał już Twój wybranek. Braciszek N doprowadził Cię do samych schodków prowadzących do kapłana, który udzieli Wam błogosławieństwa. Pierwsze chwile formułki wypowiadanej przez księdza minęły błyskawicznie... Wspominał o woli Arceusa, wsparciu i miłości... A potem przeszedł do Waszej przysięgi. Saitou cały ten czas miał oczy wpatrzone w Ciebie.
- Czy bierzesz sobie tę oto Yukino Harmonię za żonę, ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, wsparcie w dobrych i złych chwilach, w biedzie i bogactwie, chorobie i zdrowiu, póki śmierć Was nie rozłączy?
- Tak. - Saitou uśmiechnął się do Ciebie.
- Czy bierzesz sobie tego oto Saitou Hajime za męża, ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, wsparcie w dobrych i złych chwilach, w biedzie i bogactwie, chorobie i zdrowiu, póki śmierć Was nie rozłączy?
... jaka jest Twoja odpowiedź?

Yuki - 2014-09-16, 21:08

Ta. Niby wszystko dobrze i pięknie, ale... Właśnie. Czemu ja się zastanawiam ciągle nad tym całym ślubem? Czy mam powody do zmartwień? Muszę zrobię zrobić teraz w głowie listę argumentów za i przeciw. Może i jest za późno, ale nadal mam możliwość, aby... Nie. Jeszcze nie pora na uciekanie. Muszę być pewna swej decyzji. Ciąża, dzieci, ślub. To wszystko za szybko się dzieje. Czuje, jakby ten ślub był głównie z powodu tego, że urodziłam bliźniaki. Do tego. Mam dopiero 18 lat. Serio. Może i jestem dorosła fizycznie, ale nadal mam duszę nastoletniej dziewczynki. Może nie powinnam jeszcze bawić się w dorosłość? Zostanie teraz żoną Saitou spowoduje, że stanę się automatycznie kurą domową z wiejską chustą na głowie. Będę mężowy codziennie grochówkę gotować, przewijać pieluchy i sprzątać. Nie jestem tego typu dziewczyną. To ja wolę pracować na utrzymanie rodziny. Chociaż... Wolałabym tak ogólnie zdobywać kase z własnej woli, tak dla swojej satysfakcji. Szlag. Jestem egoistką. I ja mam być dobrą matką? I żoną? Kiedy miałam problem z Kyuremem. Do tego nie potrafiłam osiągnąć swych celów... Musze najpierw zrobić to, co chcę, potem bawić się w rodzinę... Czuje, że to wszystko jest takie sztuczne. Jakbym była w śnie. Tak długo latałam za Saitou i nagle odwzajemnił moje uczucia tak z dnia na dzień? Aż mi się wierzyć nie chcę, że tu stoje i się w niego wgapiam. Kocham go, jednak nie jestem gotowa na to wszystko. Przerasta mnie ta cała sytuacja. Czuje presje z każdej strony...
- Przepraszam Sai-chan - Rzekłam ze smutkiem, a razem spokojem. Oderwałam kawałek sukni przy biodrze, by sięgnąć po jeden z pokeballi. Inaczej. Zerwałam dół sukni, by ukazać swe nogi, do których miałam dopięte paski z kulami. Tak. Przypięłam sobie z pokeballami. Specjalnie. Nie, żebym miała wszystko zaplanowane od samego początku... Wypuściłam z balla Charizarda, po czym zwinnie na niego wskoczyłam. Łatwiej było mi się poruszać bez zbędnego dołu sukni ślubnej. Już nie spojrzałam na swego ukochanego, czy dzieci. Po prostu kazałam Charizardowi odlecieć w morze, wprost przed siebie. Żeby szybciej zniknąć rzekłam smokowi, by użył Aerial Ace. Zamierzałam na początek dostać się do Johto, gdzie chciałam przejść mały remanent wyglądu. Tak, żeby nikt mnie nie poznał...

Kyuubi - 2014-09-20, 22:51

Cóż no. Wizja ślubu Saitou na zawsze pozostanie wyryta w jego pamięci jako panna młoda uciekająca z gołym dupskiem na pokemonie. Charizard z kolei nie miał najmniejszego problemu z wiezieniem Cię na swoich plecach bez względu na obecny stan Twojej garderoby. Słyszałaś tylko zduszone okrzyki zdziwienia Twoich gości, a już po chwili towarzyszył Wam tylko szum morza, przez które leciałaś w kierunku innego, odległego regionu.

Wylądowałaś w mieście Ecruteak w Johto. To przyjemne, ciche i spokojne miasto, którego mieszkańcy żyją w hermetycznej społeczności. Mogłaś zaszyć się tutaj na dłużej, a także odświeżyć nieco swój wygląd...

Yuki - 2014-09-21, 09:53

Podziękowałam Akai'owi za pomoc w ucieczce, po czym go schowałam i ruszyłam uliczkami miasteczka. Yhm. Na początek przydałoby się przebrać. Nie będę wiecznie chodzić w samych majtkach. Dlatego też na początek pobiegłam do sklepu z odzieżą. Spodenki, kurtka z długimi rękawami, bo zima się niedługo zacznie, czarny top, czapka na kocie uszy, żebym się tak nie wyróżniała... Do tego podkolanówki ciemne i trampki. Potem włosy. To one najbardziej mnie charakteryzują. Po znalezieniu salonu fryzjerskiego poprosiłam kobietę, czy tam faceta, niezależnie od tego, kto tam był o przefarbowanie mych włosów na fioletowy, jasny kolor. Kolejna rzecz po tej... Zmiana imienia i nazwiska. Yukino Harmonia Gropius Hajime już nie istnieje. Teraz jestem Kanade Heiwajima. Trenerka w stanie spoczynku. Znajdę robotę u jakiegoś profesora. Yhm. Oak byłby dobry, on często przyjmuje uczniów pod swe skrzydła. Będąc z nich dużo bym się dowiedziała. Teraz pytanie jak się dostać do kolejnego regionu. Nie mogę znowu użyć Charizarda. Statek. O. Bym musiała iść do Olivine, a stamtąd przepłynąć do do jakiegoś portowego miasteczka w Kanto, stamtąd dojdę spokojnie do Pallet Town, w którym urzęduje Oak. Dobra. To wszystko mam już zaplanowane. Jednak. Najpierw to pójdę się przespać, jestem zmęczona tą całą ucieczką. Udałam się więc do pobliskiego Centrum Pokemon i tam zajęłam jeden z pokoi pod nowe wcielenie.
Kyuubi - 2014-09-28, 03:38

Jak postanowiłaś, tak zrobiłaś. Nowa garderoba oraz zmiana wyglądu kosztowały Cię niecały tysiąc. Po podliczeniu wszystkich kosztów wyszło dokładnie 977$. Mogłaś się teraz cieszyć nowym wyglądem - fryzurą, kolorem włosów i nieco odmienionym stylem ubioru. Z daleka nie poznałby Cię pewnie ani braciszek N, ani nawet Saitou, nie mówiąc już o osobach, które nie były Ci aż tak bliskie. W spokojnym Ecruteak nie było nikogo, dla kogo taka chęć zmiany byłaby zaskakująca - ot, dziewczyna postanowiła zmienić nieco swój image. W Centrum przespałaś się za darmo, a Akai wrócił pod okiem pielęgniarki do pełni sił po wyczerpującej podróży. Obudziłaś się wyspana i wypoczęta, gotowa do dalszej drogi. Tylko co zrobisz i gdzie się skierujesz?
Yuki - 2014-09-28, 10:08

Ta, jak wczoraj myślałam, tak zrobię. Przystanek Kanto, Pallet Twon. Dom profesora Oaka, który szuka nowych uczniów do swoich badań. Mam potrzebną wiedzę, by kimś takim się stać. Dzięki temu zyskam dom, pieniądze oraz robotę, dzięki której nie będę się nudzić. Wyprawianie młodych trenerów z starterami w świat. Przygotowując potrzebne rzeczy, czyli paszporty, legitymacje i tego typu karty, żeby przepłynąć statkim do Kanto, poczułam, że... Łzy mi lecą. Najzwyczajniej w świeci po prostu się rozpłakałam. Zostawiłam dzieci. Saitou. Stchórzyłam. Nawet nie pomyślałam o ich uczuciach! Jak mogłam to zrobić! Schrzaniłam wszystko. Cholera. Ale. Już tego nie cofnę. Muszę się pogodzić z rzeczywistością, którą sama sobie stworzyłam. Otarłam łzy i wyszłam z Centrum Pokemon. Skierowałam się do miasteczka Olivine, gdzie mieści się port.
Kyuubi - 2014-10-01, 15:10

Pomijając Twoje samopoczucie, płakanie na środku drogi i wewnętrzne przemyślenia... Było dość przyjemnie. Tylko jakaś staruszka siedząca sobie na ławeczce patrzyła na Ciebie współczująco. Wyszłaś z miasta na drogę prowadzącą do Olivine. Ścieżka wysypana drobnymi, białymi kamyczkami była ogrodzona niskim płotkiem, prowadziła niemal prosto do miasta. Wszystko byłoby w całkowitym porządku, gdyby nie to, że Twoją drogę zastąpiło dość... dziwne stworzonko. Wyglądało jakby znajomo, ale nie do końca...?

Yuki - 2014-10-01, 16:14

Chyba już się zima zaczyna skoro widzę renifery. A przynajmniej ten zwierzak na takiego rogacza mi wyglądał. Pierwszy raz widzę takiego mutanta. O co chodzi z tym jego ogonem? Aż mi się skojarzyło z mackami Tentacle. Brrr... Teraz pytanie. Ominąć tego niby pokemona, czy nie? Niby przypomina tego wesołego i przyjaznego Skiddo, ale nie mam pewności, że w tejże formie posiada dokładnie taki sam charakter. Nie mam humoru na bójki i gwałty. No dobra. Można spróbować chociażby się z nim zaznajomić. Wyciągnęłam na początek pokedex, by zeskanować pokemona. Ciekawe czy urządzenie coś o nim wie.
Kyuubi - 2014-10-04, 14:48

Pokedex stwierdził niestety, że stoi przed Tobą niezidentyfikowany pokemon. Który, o dziwo, podszedł do Ciebie i otarł się o Twoją nogę jak kot, a potem podskoczył kilkakrotnie dookoła Ciebie, jakby... Cieszył się, że Cię znalazł? Wyglądało na to, że stworek nie ma nieprzyjaznych zamiarów, ale co go tu sprowadza? Rozmowny niestety nie był, a Ty nie miałaś przy sobie żadnego pokemona, który pomógłby Ci przetłumaczyć, czego mała kózka od Ciebie chce. Pokemon tymczasem stał i merdał ogonkiem, wpatrując się w Ciebie, a z jego futerka nadal wydzielała się niebieska, chłodna mgiełka.
Yuki - 2014-10-04, 17:59

Z charakteru kot, z wyglądu kozioł połączony z tentacle... Jaka chimera. Moja zdolność do porozumiewania się z pokemonami raczej się tu nie przyda, gdyż niezbyt wiem, co ten maluch chce ode mnie. Niby ma przyjazne zamiary. Ale czy za tym coś się kryje? Uśmiechnęłam się do stworzonka. Wyciągnęłam dłoń, by pogłaskać go po futerku. Aż sama chciałam zamerdać ogonem, ale się powstrzymałam. Żyje teraz incognito. Nie mogę się ujawnić, że jestem w połowie kotem.
- Hej. Czyżbyś chciał się ze mną zaprzyjaźnić? A może dokądś chcesz mnie zaprowadzić? - Zapytałam. Może odpowie na moje słowa. Jak nie słownie, to gestami. Przecież go od razu nie złapie do pokeballa. A może profesora Oak, by się orientował co to za gatunek? Tylko najpierw musiałabym do niego dojść i zabrać ze sobą kózkę.

Kyuubi - 2014-10-09, 18:50

Kózka zameczała wesoło, kiedy Twoja dłoń dotknęła jej futerka. Stworek usiadł zadowolony na ziemi i wpatrywał się w Ciebie. Kiedy przestałaś głaskać małego, dziwacznego Skiddo i odsunęłaś się o pół kroku, pokemon natychmiast wstał i o te pół kroku się do Ciebie przysunął, znów siadając na tyłku na ziemi. Wyglądało na to, że pójdzie za Tobą wszędzie. Tylko czemu go nie rozumiesz?
Skiddo ponownie zameczał i pociągnął Cię za sznurówkę w stronę Olivine. Wyglądało na to, że ma ochotę Ci towarzyszyć.

Yuki - 2014-10-10, 13:23

Z meczenie kózki nic się nie dowiedziałam. Już jej dalsze poczynania rzekły mi więcej. Czyli chce ona iść ze mną. Dobrze. Tylko nadal potrzebuje jakichś informacji o niej. Sięgnęłam po pokeball.
- Schowam cię na chwile do piłeczki i zaraz znowu wypuszcze dobrze? Chcę nieco się dowiedzieć więcej o tobie. Na przyklad co dokładnie potrafisz. - Rzekłam spokojnie do pokemona i zrobiłam tak, jak powiedziałam. Przy okazji złapania nowego okazu do drużyny, ponownie ją zeskanowałam, kiedy już wypuściłam stworzonko z pokeballa. Zaraz pójdziemy dalej w stronę miasteczka. Aż tak mi się nie śpieszy, kiedy mam już ten mój kamuflaż.

Kyuubi - 2014-10-14, 19:14

Kod:
[color=midnightblue][b]Niebiański Skiddo[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://www.virtuadopt.com/images/big_adoptbase/1237-1.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 21
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Grass.png[/img] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Dragon.png[/img]*
[b]Ewolucja: [/b][u]brak[/u]
[b]Ataki: [/b] Tackle, Growth, Vine Whip, Tail Whip, Leech Seed, Razor Leaf, worry Seed, Synthesis, Sunny Day, Hidden Power, Surf, Milk Drink, Draco Meteor*
[b]Charakter i historia: [/b] Nikt na dobrą sprawę nie wie, skąd wziął się tak niezwykły okaz na pozór zwykłego Skiddo. Pokemon ten jest spokojny i przyjaźnie nastawiony, chociaż jego pojawienie się zdaje się skrywać za sobą dziwną tajemnicę. Nie może również ewoluować.
[b]Umiejętność: [/b] [u]Grass Pelt[/u] - Obrona użytownika zwiększa się o 50%, kiedy walczy on na trawiastym podłożu, lub użyje Grassy Terrain.
[b]Trzyma: [/b]

* - tylko w przygodzie


Niebiański Skiddo
Imię:

Poziom: 21
Typ: *
Ewolucja: brak
Ataki: Tackle, Growth, Vine Whip, Tail Whip, Leech Seed, Razor Leaf, worry Seed, Synthesis, Sunny Day, Hidden Power, Surf, Milk Drink, Draco Meteor*
Charakter i historia: Nikt na dobrą sprawę nie wie, skąd wziął się tak niezwykły okaz na pozór zwykłego Skiddo. Pokemon ten jest spokojny i przyjaźnie nastawiony, chociaż jego pojawienie się zdaje się skrywać za sobą dziwną tajemnicę. Nie może również ewoluować.
Umiejętność: Grass Pelt - Obrona użytownika zwiększa się o 50%, kiedy walczy on na trawiastym podłożu, lub użyje Grassy Terrain.
Trzyma:


Kiedy otrzymałaś już wszystkie informacje na temat podejrzanej kózki, mogłaś ruszyć dalej. Twój nowy towarzysz skakał sobie dookoła Ciebie wesoło, mecząc radośnie i obwąchując pobliskie krzaczki. Droga do Olivine była spokojna i stosunkowo pusta, jedynie tu i ówdzie przewinął się jakiś trener, czy odbyła się walka. W zasadzie mogłaś zaczepić kogoś i poprosić o pojedynek, albo iść sobie dalej spokojnie w stronę Olivine. Gdybyś chciała spróbować sił swoich i swoich towarzyszy, zawsze możesz skorzystać ze znajdującej się w mieście sali.

Yuki - 2014-10-14, 21:37

Sala w Olivine? Czy tam czasem nie rezyduje lider pokemonów stalowych? Jak jej tam było... Jasmine. O. Właśnie. Mogłabym z nią zawalczyć, w końcu dawno tego nie robiłam. Nie chcę wyjść z prawy. Zwłaszcza, iż mam kilku przyjaciół, którzy chętnie by wzięli udział w jakiejś bitwie. Ze zwykłymi trenerami jakoś ochoty walczyć nie miałam. Nie mogłam się już doczekać dotarcia do miasteczka. Przyśpieszyłam nieco kroku, co jakiś czas doglądając czy kózka na pewno za mną idzie. Nie chcę jej przypadkiem zgubić. Wait. Czekaj. Ten skan Skiddo. On nie posiada ewolucji, do tego ta nazwa. Niebiański... Zesłany mi prosto z góry? Lepiej nie będę do tego dochodzić. Do tego typ dragon. Że niby pół koza pół smok? A to ciekawy okaz.
Kyuubi - 2014-10-19, 11:51

O ile skan pokemona wydawał się rzeczywiście niezwykły, o tyle sam stworek poza wyglądem nie różnił się raczej niczym od zwyczajnego, małego, radosnego i rozbrykanego koziołka, jakim jest każdy młody Skiddo. Cóż, może profesor Oak będzie wiedział, czemu akurat ten pokemon jest inny niż zazwyczaj, i dlaczego doczepił się akurat do Ciebie. Mogłabyś sięgnąć po radę u swoich pokemonów, tylko czy którykolwiek z nich posiada wystarczającą wiedzę?
Kilkaset metrów dalej do Twoich uszu zaczął dobiegać przyjemny, spokojny szum morza i skrzeki Wingulli i Pelipperów. Nos wypełnił się zapachem słonej wody i jodu fruwającego sobie w powietrzu. Niedługo potem stanęłaś na brzegu miasta. W sumie... miasto jak miasto - jedynymi niezwykłymi budynkami były tutaj Latarnia morska, Sala stalowej liderki i budynek, w którym rozgrywane były mistrzostwa świata - a zazwyczaj był pełen trenerów szkolących swoje umiejętności.

Yuki - 2014-10-23, 09:09

Wchodząc do miasteczka spojrzałam na swój pas pokeballi. Czy dam radę z moimi pokemonami wygrać walkę liderską? Dawno nie walczyliśmy zważywszy na to, że sporo czasu odpoczywałam z powodu ciąży. Najwyżej potraktuje się to jak trening. Przegram, potem podejdę do tego ponownie, ale z większym przygotowaniem. W Kanto oprócz pracy dla Oaka, w wolnych chwilach także będę trenować swoje pociechy. Mimo wszystko ranga trenera zobowiązuje. Hmmm... Ten budynek mistrzostw świata. Czemu by nie skorzystać z tego? Po co mam przegrywać z liderem, skoro mogę od razu wygrać dzięki pokonaniu kilku przypadkowych osób. Dobra. To najpierw tak. Arena, a potem liderka. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę hali. Mam nadzieję, iż znajdę godnych przeciwników. Aż tak początkująca nie jestem.
Kyuubi - 2014-10-29, 02:01

Arena znajdowała się niedaleko plaży. Po wejściu do budynku przywitała Cię przemiła pani recepcjonistka, która pokrótce objaśniła Ci zasady działania całego przedsięwzięcia - dostałaś plan pomieszczeń i magnetyczną kartę, dzięki której mogłaś otwierać drzwi. Zabawa polegała na pokonaniu trzech trenerów w walce jeden na jednego - każdy z nich był coraz silniejszy. Każde z Was używało po jednym pokemonie. Jeśli przegrasz, musisz zacząć od nowa, od trenera, który jest najmniej doświadczony. Po pokonaniu wszystkich trzech dostajesz drobny upominek. Wejście jest bezpłatne. Kobieta skierowała Cię do lewego skrzydła budynku. Trafiłaś do korytarza, w którym była masa drzwi i każde z nich prowadziły do jednej z najprostszych walk. Teraz wystarczy tylko któreś z nich wybrać.
Yuki - 2014-10-30, 21:30

Zasady areny były dla mnie bardzo proste. Pokonanie trzech trenerów? Tylko? Powinno pójść szybko i łatwo. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Najsilniejszy z trójki gości może być jakimś bossem z super stworzeniami. Muszę być skoncentrowana. Nie mogę popełniać błędów w taktykach, bo inaczej przegram, a tego naprawdę nie chcę. Nie lubię doświadczać porażki. Po jednym pokemonie tak? Dobra. Zapewne będę pierwsza ujawniać swego stworka, toteż muszę nieco przemyśleć swe wybory. Ale najpierw trzeba dotrzeć do pierwszego rywala. Ruszyłam do pierwszych, lepszych drzwi, które najbardziej rzuciły mi się oko. Pociągnęłam za klamkę i wparowałam do środka kolejnego pomieszczenia rozglądając się dookoła.
Kyuubi - 2014-11-07, 19:45

Pomieszczenie, do którego trafiłaś, było zwyczajną salą do walk pokemonów. Boisko było płaskie, pokryte krótką, równo przystrzyżoną, mocno zieloną trawą. Gdyby nie symbol pokeballa na samym środku, można by było łatwo pomylić je z boiskiem do piłki nożnej. Po drugiej stronie stał rudy chłopak średniego wzrostu, przyglądając Ci się ciekawie. Wyglądało na to, że też jest tutaj pierwszy raz, a nie zostały mu udzielone żadne instrukcje ponad to, co powiedziano Tobie. Widocznie zarząd Areny pozwalał trenerom na ustalanie własnych zasad pojedynków.
- Cześć! - zawołał nieco nieśmiało z drugiego końca boiska.

Yuki - 2014-11-07, 22:35

- Hej - Uśmiechnęłam się do rudzielca, po czym sięgnęłam po jeden z pokeballi. Czas rozpocząć pojedynek. Nie będę przedłużać, zwłaszcza, że ciekawi mnie nagroda za pokonanie całej trójki. Hmm. Boisko wykonane na wzór tego do piłki nożnej? No to przyda mi się jakiś zwykły pokemon. Wodny na nic mi się zda przy takiej powierzchni. Elektryczny powinien być idealny. Mam akurat takiego stworka przy sobie. - Andrzeju! Wychodź i pokaż na co cię stać! - Rzekłam głośno, po czym wyrzuciłam pokeball w powietrze, a na polu bitwy ukazał się Eelektross. Znał on ataki różnych typów, toteż nie będzie problemu, jeżeli rywal wystawi stworka, który pod względem typu będze mocniejszy. Umiejętność Levitate także jest tu przydatna. Nie zamierzam tak łatwo polec.
Kyuubi - 2014-11-13, 18:06

Chłopak wywalił oczy na stwora, którego wypuściłaś. Czyżby pierwszy raz widział takiego na oczy? Niemożliwe. A może jednak?
- No no, nie sądziłem, że zacznie się tak ostro - zaśmiał się. - Idź, Zdzisiek!
Rudzielec wyrzucił na swoją część boiska pokeball z nalepioną fioletową gwiazdką. Kulka zadygotała i otworzyła się, ukazując nic innego jak... Eelektrossa. Wygląda na to, że już pierwszy z trzech pojedynków będzie wyglądał niczym prawdziwe starcie tytanów!
- Panie przodem - Twój przeciwnik uśmiechnął się uprzejmie.

Yuki - 2014-11-13, 19:21

O. Tego się nie spodziewałam. Ten gościu ma takiego samego pokemona co ja. Chociaż... Ja wybrałam lepsze imię dla swego Eelektrossa. Zdzisiek. Pfft. Jakie niemodne i stare imię. Andrzej to moc! Andrzej to siła! Andrzej to pedofil! Ta. W ten sposób trzeba dać mu motywacje do pojedynku. Nie, żebym chciała wykorzystać swoje dzieci w złym celu.
- Andrzej, jeśli wygrasz tą walkę, dostaniesz wyłączoność do Hany, Hisu i wszystkich baby-stworzeń w moim boxie. Na calutki tydzień będziesz miał dzieci dla siebie oraz będziesz mógł robić z nimi wszystko co zechcesz. To dobra propozycja, co nie? Zatem użyj całej swej mocy, by pokonać tego nieudolnego klona! Flamethrower w pierwszej kolejności. Wystrzel ogniste pociski, a zaraz po tym rusz w stronę Zdziśka z użyciem Wild Charge. Przy okazji wykonuj w biegu uniki. Nie daj się niczym trafić. Skacz na boki oraz w górę. W końcu w pewnej chwili wyskocz w powietrze i zastosuj Rock Slide, do które dołożyć Flamethrower, by wytworzyć coś w stylu ognistych kamieni, które uderzą twego rywala.

Kyuubi - 2014-11-19, 21:02

Flamethrower rozbił się o Protect przeciwnika. Następnie Zdzisiek użył potężnego Hyper Beam, które zmiotło Andrzeja używającego Wild Charge. Przeciwnik musiał jednak odczekać chwilę, jako, że użył ataku z przeciążeniem, co Andrzej wykorzystał na przygotowanie Rock Slide. Twój pokemon nie skupił się jednak na przeciwniku, a na samych kamieniach, co Zdzisiej wykorzystał do tego, by trafić go Acid. Twój węgorz opadł na ziemię - odebrana została mu jego ability. Teraz był praktycznie bezbronny, jednak przeciwnik omdlał po tym, jak trafiły go ogniste kamienie, przypominające maleńkie meteoryty. Cóż, 1:0 dla Ciebie. Rudy chłopak wysłał do walki Excadrilla.

+1,5 poziomu dla Eelektrossa.

Yuki - 2014-11-20, 19:44

Uff. Już sądziłam, że przegram tą walkę. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale żeby aż tak? Muszę się bardziej postarać z tymi taktykami. Podziękowałam Andrzejowi za pomoc i zapewniłam go, że jego nagroda niedługo przybędzie. Coś wykombinuje z nią. Nie, żebym zamierzała mu dawać swoje własne dzieci, bo przecież jestem zbyt daleko od nich, ale z pewnością znajdę jakiegoś małego masochistę w drużynie. Ten perwers się zadowoli wreszcie, a ja będę mieć spokój na dłuższy okres czasu. Dobra. Ruszyłam do kolejnego rywala. Miałam już przygotowanego pokemona do bitwy, natomiast w mej głowie zaczęła powolutku powstawać taktyka.
Kyuubi - 2014-11-27, 18:01

/damn, zamotałam się xD/

Kolejny przeciwnik okazał się być dość niepozornym, niskim chłopaczkiem. Pewnie niedawno wyszedł z przedszkola i dumnie reprezentował teraz podstawówkę. Chłopak wyszczerzył się do Ciebie ukazując szereg drobnych, białych ząbków, między którymi tu i ówdzie jednego brakowało, po czym opluł się lekko, rzucając Ci wyzwanie.
- Idź, Excadrill! - ogromna, lepka kropla śliny spłynęła mu po brodzie, więc szybko wytarł ją rękawem i wyrzucił pokeballa na boisko identyczne jak poprzednio. Nie chciał chyba uzgadniać żadnych szczegółów, a i zwyczajowa, przyjacielska, trenerska gadka była mu prawdopodobnie obca.

+2 levele dla Andrzeja

Yuki - 2014-11-28, 18:11

Temu to dopiero by się przydał dentysta. Jeszcze pluje na mnie. Czyżby udawał lamę, bądź alpakę? Ah. To tylko dzieciak. Nie ma co się nim przejmować. Dokopie mu i idę dalej. Excadrill, tak? Już wiem kogo użyć. To będzie ostatnie wystąpienie mego startera, zanim schowam go ostatecznie do boxu, by przeszedł na wcześniejszą emeryturę.
- Mizuumi pokaż się! - Wyrzuciłam pokeball z pokemonem w powietrze. Poliwrath ukazał się na arenie w całej swej okazałości. - Na początek zastosujmy Rain Dance, by zwiększyć moc twego typu. Dzięki temu będziemy atakować z większą precyzją. Następnie wyskocz w stronę swego rywala pod kątem 30 stopni, tak na pochyłe i uderz za pomocą Scald, zaraz po tym wykonaj Earthquake. Nie możemy dać odpocząć naszemu rywalowi. Lądując skup się na unikach. Skacz na różnorakie strony, aż w końcu za pomocą Dig znajdziesz się za Excadrillem i uderzysz go z całej swej siły. Przy okazji poślij mu wiązkę wody z pyska w oczy. To powinno nieco przeszkodzić mu z celowaniem w ciebie.

Kyuubi - 2014-12-18, 21:41

Poliwrath mając przewagę typów nad przeciwnikiem starł go praktycznie w proch. Excadrill nie miał najmniejszych szans, a porażka wywołała u dzieciaka bardzo zasmarkany i morky wybuch żalu. Smarkacz odgrażał Ci się i wymachiwał piąstką groźnie w Twoim kierunku. Taaaaki przerażający. Dosłownie straszny niczym polny kamień.
Teraz mogłaś opuścić drugie pomieszczenie i znaleźć się w ostatnim, finałowym już pokoju. Czekał tam na Ciebie pewien chłopak. Wolnym, niespiesznym ruchem obracał w palcach pokeball i wodził za Tobą oczami, nie wykonując jednak żadnych ruchów głową.

Yuki - 2014-12-21, 17:24

Niby miałam się przerazić tymi groźbami od dzieciaka? Mogłabym nieco poudawać, że się go boję, ale niestety w tejże chwili bardziej chciało mi się śmiać. Zadowolona z siebie opuściłam pomieszczenie i ruszyłam do następnego, gdzie miał czekać na mnie trzeci, a zarazem ostatni przeciwnik. Czułam, iż ten typ będzie znacznie silniejszy od swych poprzedników. Byłam pewna tego, kiedy się już spotkałam z chłopakiem. Jego zachowanie... Ten typ to zawodowiec. Muszę być ostrożna. Bez słowa wyrzuciłam w powietrze jeden z pokeballi. Na polu walki ukazał się Mega Garchomp. Sabaku. Chyba już można zacząć pojedynek.
-Na sam początek zastosuj Earthquake, zobaczymy czy to zwali naszego rywala z nóg. Następnie wystrzel się w powietrze, by przeprowadzić stamtąd kolejny atak. Będzie nim Flamethrower. Niech fala ognia poleci wprost na wroga. Uważaj lądując, wykorzystaj swe ciało do obrony, jak i uniku. Po to masz przekształcone łapy, by umieć się nimi odpowiednie posługiwać. Po wylądowaniu zastosuj Dig, by znaleźć się jak najbliżej przeciwnika oraz z boku go zaskakując. Wyskakując z ziemi uderz z całej swej siły przy pomocy Dragon Claw!

Kyuubi - 2015-01-20, 04:04

Opisanie taktyki dla wybranego pokemona zanim zobaczyłaś stworka rywala okazało się niestety dość... Zgubne. Z pokeballa przeciwnika wyskoczył piękny, śnieżnobiały Dewgong, który kilkoma lodowymi atakami powalił Twojego Garchompa, nie dając się niemalże w ogóle drasnąć. Foka zadowolona wróciła do swojego trenera, a ten pochwalił ją, poczęstował poke-przysmakiem i pogłaskał po głowie, po czym przywrócił do czerwono-białej kuli.
- No no, widzę, że pokładasz naprawdę sporą wiarę w możliwości swoich pokemonów - skwitował Wasz pojedynek i uśmiechnął się do Ciebie. - To dobrze. Gdyby nie to, że podróżujesz po Johto, zaproponowałbym Ci podróż ze mną do mojego dziadka w Kanto... Ach, gdzie moje maniery! Jestem Alvin Oak. Możesz mówić mi Vin albo Vinny, jak Ci wygodniej - wyszczerzył się i wyciągnął do Ciebie dłoń, żeby ją uścisnąć.

+1 RC :D

Yuki - 2015-01-20, 19:43

Oh. Za bardzo się pośpieszyłam z tą taktyką. Tak mi zależało na pokonaniu tego gościa i pójściu dalej, że się zapomniałam oraz zaatakowałam bez zobaczenia z jakim stworzeniem w ogóle mam do czynienia. No nic. Przynajmniej poszczęściło mi się i spotkałam wnuka Oaka. Świetnie. Odwzajemniłam uśmiech chłopaka. Sądziłam, że z charakteru będzie jak Dark, ale taki przyjazny gościu może być. Nie powinnam oceniać ludzi po samym wyglądzie.
- Ogółem, to zmierzam w stronę Kanto, Pallet Town, by móc pracować u profesora Oaka. - Odparłam. - Nazywam się Kanade Heiwajima, zwykła podróżniczka, która bada napotkane stworzenia. Chciałam twemu dziadkowi pokazać całkiem nowego pokemona. - Dodałam wyjaśniając czemu niby chcę się spotkać z wielkim naukowcem.

Kyuubi - 2015-02-24, 19:42

- Och, no proszę! - pokręcił głową. - Jeśli chcesz, mogę zapytać dziadka, czy wie coś na temat pokemona, którego chcesz mu pokazać. Tylko wyjdźmy stąd najpierw - popchnął drzwi, które miał do tej pory za plecami i puścił Cię przodem.
- Jeśli to faktycznie jakiś bardzo rzadki okaz, to możliwe, że będzie chciał go dokładniej zbadać, żeby wprowadzić jego dane do systemu Pokedexu. Nie widziałem go jeszcze, ale kto wie, może trafiła Ci się jakaś legenda? Podobno wiele legendarnych pokemonów istnieje tylko pojedynczo...

Yuki - 2015-02-27, 17:42

Nie byłam pewna co do prawdziwości słów chłopaka, który się podawał za wnuka profesora Oaka, dlatego też nie pokaże mu Niebiańskiego Skiddo. Dopiero, kiedy dojdę już do laboratorium staruszka, to tam ujawnię ten niesamowity, oryginalny okaz. Wolę nie ryzykować tym, że jakiś oszust okradnie mnie z dobytku, bo mu za dużo powiedziałam. Co jak co, ale podróżując samemu należy być ostrożnym.
- Sama porozmawiam z profesorem Oakiem, kiedy już do niego dojdziemy. Zwłaszcza, że wolę pokazać mu na żywo tego pokemona, niżeli przez monitor komputera do rozmów. - Rzekłam. Nie zamierzałam mówić już o tym, że posiadam jedną legendę. Nie mam po co zdradzać takie informacje. Zwłaszcza, iż jestem tu incognito, a przez Keldeo mogą rozpoznać we mnie córke Ghetsisa.

Kyuubi - 2015-03-16, 13:09

- Nie ma problemu - Vin uśmiechnął się do Ciebie i wyszedł za Tobą z sali do walk. Przy wyjściu kliknął pewien przycisk, który uruchomił urządzenie wydające nagrody. Mechaniczna łapka podała mu okrągłe zawiniątko. Chłopak pewnym ruchem zerwał z niego szary papier, żeby ujawnić nagrodę - Masterball.
- Było warto - mruknął do siebie i schował kulkę do torby. - Swoją drogą, planujesz coś jeszcze zrobić w Olivine, czy chcesz tylko stąd wypłynąć? Podobno widoki z latarni morskiej są świetne, a tutejsza liderka wcale nie jest taka łatwa do pokonania. Jej pokemony mają masę odporności...

Yuki - 2015-03-18, 16:58

Yhm. Myślałam, że ta nagroda będzie jakaś lepsza, a nie tylko masterball. Rozumiem, że jest on specjalny, bo się nim da złapać legendarnego pokemona, ale zanim go spotkasz... Jajo stworka czy kwota pieniężna na dalszą podróż byłaby bardziej odpowiednia. Trzeba mieć środki do zdobycia legendy czy innego, silnego pokemona. No nic. Przynajmniej, nie będę żałować swojej przegranej.
- Szczerze, to mi obojętne jest czy ruszę teraz do Oaka czy najpierw na liderkę. Mam silną drużynę zbudowaną z różnorodnych stworzeń, toteż się nie boje zmierzyć z tamtą kobietą. Jednak równie dobrze mogę to zrobić później, toteż myślę, że najpierw załatwię sprawy u twojego dziadka. Liderzy nigdzie się nie wybierają, dlatego sobie na razie ich odpuszczę.

Snazzy - 2015-04-13, 21:26

- Dziadek też się nigdzie nie wybiera, oprócz swoich comiesięcznych podróży do Goldenrod, gdzie nagrywa audycję radiową. Niezbyt to ciekawe, jednak jego asystentka już bardziej. W każdym razie teraz na pewno jest w Kanto - wyjaśnił Vin, po czym zamyślił się przez moment, zastanawiając się co powiedzieć... albo po prostu jak ubrać wypowiedź w słowa? Kto wie. - W sumie, jak się tak zastanowić, to z Goldenrod odjeżdża pociąg do Saffron, a stamtąd też można się szybko dostać do Pallet, jednak jeśli wolisz statek, możemy odbyć podróż na promie, chociaż ten nie kursuje wcale tak często. Wszystko zależy od ciebie, Kanade, więc...? - zakończył wypowiedź w sposób sugerujący, iż powinnaś się ustosunkować zgodnie ze swoimi potrzebami. Czy pokazanie Skiddo i praca u Oaka to rzeczywiście taki priorytet, by dostać się tam jak najszybciej?
Yuki - 2015-04-21, 17:50

Pociąg? O tym środku transporcie nie pomyślałam. Może rzeczywiście szybciej, taniej i bezpieczniej będzie przejechać się lokomotywą, a niżeli statkiem. Ogółem podróż pociągiem byłaby dla mnie nowością, w końcu zazwyczaj używałam z Saitou pokemonów, bądź promu. Sai-chan... Nie! Nie mogę o nim teraz myśleć! Zrobiłam, co zrobiłam. Już tego nie odwrócę, a popadanie w depresje nic nie da. Mogę jedynie mieć nadzieję, iż znajdzie sobie on lepszą żonę, niż tchórzliwa Yukino. A moje dzieci... Powinny mieć prawdziwą matkę. Ja się do tego nie nadaje. Niech ta trójka będzie szczęśliwa. W końcu oswoją się z moim odejściem i zapomną o mnie. Tak będzie najlepiej.
- Pojedźmy już tym pociągiem. Jakoś nie mam chęci czekać na prom, skoro mówisz, iż nie kursuje on zbyt często. Siedzenie w wagonie będzie milszym zajęciem. - Odparłam z lekkim uśmiechem.

Snazzy - 2015-04-24, 21:32

No i było się od razu rzucać na seksownego kamerdynera bez zabezpieczenia? W sumie dzieci nie są złe, ale, jak widać na powyższym obrazku, sytuacja cię przerosła, a jakbyś trochę odczekała, może ten konkretny Saitou był teraz przy tobie? Wracając jednak do obecnej sytuacji, usłyszawszy twoją odpowiedź, chłopak wytrzeszczył oczy, jakby widział w tobie wariatkę.
- Tak, siedzenie... zwłaszcza w godzinach szczytu - odpowiedział lekko ironicznym tonem, jednak kiwnął głową, dając ci znak, byś szła za nim. Sam skierował się w stronę północnego wyjścia z miasta. - Nie wiem, czy wolisz podróżowanie na stworku, czy na piechotę, ale myślę, że to nam dobrze wyjdzie na zdrowie. W każdym razie, jeśli damy sobie radę, powinniśmy być za kilka godzin na miejscu, więc... może opowiesz coś więcej o sobie? Na przykład... skąd pochodzisz oraz co do tej pory robiłaś?

Yuki - 2015-05-10, 16:58

Bogini w niebie... Serio? Będziesz mi teraz robić wyrzuty? Sama dobrze wiem co źle zrobiłam. Wszystko mogłoby się lepiej potoczyć, gdybym postąpiła inaczej z kilkoma decyzjami. W ogóle. Wcześniej mogłaś mi robić wywody, to bym się w takiej sytuacji jak ta teraz nie znalazła. Pominę to, że się wygłupiłam teraz przed nowo poznanym chłopakiem, ale co poradzić. Taka już jestem. Tylko Sai-chan jest, a raczej był przyzwyczajony to mojego charakteru i go akceptował w pełni. Nie istnieje na świecie drugi taki kamerdyner. Cholera. Niby wnuk Oaka się pyta o moją przeszłość. Jeszcze tego mi brakowało. Muszę coś wymyślić na poczekaniu. Jakąś dobrą historyjkę.
- Pochodzę z małozamożnej rodziny. Mieszkaliśmy na uboczu, w lasach Striaton City w regionie Unova. Wychowałam się wśród dzikich pokemonów... Wiesz. Nie ma co tu dużo opowiadać, gdyż nic ciekawego w tym moim życiorysie nie ma. Ojciec uciekł z domu z pracowniczką społeczną, a matka zmarła ze smutku. Jako 14 letni dzieciak wyruszyłam w podróż po świecie, złapałam pierwszego startera, walczyłam z przeróżnymi liderami czy trenerami, przez co znalazłam się tutaj. To tyle. - Wręcz wyrecytowałam odpowiedź na pytania chłopaka.

Snazzy - 2015-05-13, 15:34

- Striaton? Mieszkaliśmy tam z rodzicami przez pierwsze siedem lat, także w dzielnicy peryferyjnej przy lesie. Kto wie, może byliśmy sąsiadami? - odpowiedział wyraźnie ucieszony z twojej zmyślnej historyjki Oak. No cóż... skąd mogłaś wiedzieć, że kiedyś tam był? - Jesteś pewna, że to tylko zbieg okoliczności? - zapytał, unosząc lekko brwi. Kurczę. Ten typ chyba trochę przesada, zwłaszcza, że po jego wzroku widać, iż niekoniecznie ma tylko przyjacielskie zamiary. Czyżby wyobrażał sobie coś więcej? Najgorsze jest to, że nie jesteście nawet w jednej czwartej drogi do Goldenrod, gdzie wsiedlibyście w pociąg, a nawet jeśli byś się od niego odłączyła, to i tak prędzej czy później spotkasz go zapewne u staruszka Oaka. Czy gra jest warta świeczki i opłaca ci się dalej włóczyć z typem w kierunku kolei, czy może jednak lepiej zawrócić i czekać na statek?
Yuki - 2015-05-23, 11:02

Kurna. Lepiej żeby nie sprawdzał tego czy rzeczywiście byliśmy sąsiadami. Mogłam wziąć inne miasto do historyjki... Kto by pomyślał, że Alvin akurat w Stration mieszkał z rodzicami. A kij z tym. Nic mi nie udowodni. Tak namąciłam w swym życiorysie, że będzie miał problem ze sprawdzeniem wszystkich informacji, które mu podałam. Chyba, że ma znajomości w policji.
- Ta. To tylko zwykły przypadek. Wielu trenerów z tego samego miasta prędzej czy później się spotyka w jakimś miejscu. - Rzekłam. Boże. Niech ten gościu nic sobie nie wyobraża. Nie planowałam się z nim spotkać ani nic w tym stylu. Mam męża i dzieci. To znaczy miałam, ale niech kurde się do mnie nie podwala. Koniec z seksem, miłością oraz facetami. Nie zamierzam się wiązać już z nikim innym. Saitou był moim jedynym i ostatnim ukochanym. Jak tylko Alvin będzie chciał coś więcej, to go od razu odrzucę. Tak. Idę nadal razem z nim. Nie będę z głupiego powodu zawracać i czekać na statek.

Snazzy - 2015-05-28, 09:47

- Zazwyczaj to się zdarza na początku podróży, a nie po kilku latach - zauważył Alvin, posyłając ci radosny uśmieszek - ale uznam to ponownie za miły zbieg okoliczności. W każdym razie powinniśmy być za jakieś dwadzieścia pięć minut w Ecruteak, a stamtąd już tylko rzut beretem do Goldenrod i kolei.
Dalsza wędrówka do wspomnianego miasta upłynęła... no, tak bardzo zwyczajnie. Nic rewelacyjnego się nie działo, Alvin coś tam opowiadał na temat siebie i jakiś bzdetów typu pogoda czy też walki z liderami. Było tak mniej więcej do momentu, gdy doszliście do Ecruteak. Wtedy bowiem zaczęło ci się wydawać, że coś cię obserwuje z góry. Spojrzałaś w kierunku nieba, jednak nie ma tam nic niepokojącego... prócz małego ciemnego kształtu, który tak jakby wydaje się skądś znajomy. Tylko skąd?
- Wszystko w porządku? - dobiegł cię głos towarzysza, który stanął po zauważeniu, że nie idziesz za nim.

Yuki - 2015-06-14, 20:13

Nie słuchałam gadania Alvina. Byłam skupiona na jak najszybszym przebyciu trasy do Ecruteak. Dlaczego tak mi się śpieszyło? Czułam, iż ktoś mnie śledzi, tylko nie mogłam za bardzo zlokalizować skąd. Czyżby znaleźli mnie moi dawni towarzysze? To niemożliwe. Moje incognito jest zbyt dobre, by rozpoznawać we mnie Yukino Harmonie Gropius aka niedoszłą Hajime. Spojrzałam w niebo. Ten ciemny kształt... Skąd ja go mogę znać? Saitou nie miał latającego pokemona, Dark i Haku też nie... Chyba. Pamięć moja już nie jest taka sama. Eh. Nie ma co o tym myśleć. Jeśli za bardzo się tym przejmę i spanikuje, to ta osoba będzie wiedzieć, że ja to ja. Nie wydam swej tożsamości. Jestem zbyt wielkim tchórzem by to zrobić. Spojrzałam na wnuka Oaka. O. Nawet się nie spostrzegłam, że stanęłam w miejscu.
- Nic takiego. Myślałam, że rozwiązał mi się but. - Rzekłam i dogoniłam chłopaka.

Snazzy - 2015-06-15, 14:26

Cóż, pamięć masz chyba jeszcze dobrą, a poza tym nie masz się co przejmować - nawet jeśli tam w górze obserwuje cię ktoś znajomy, to zapewne i tak cię nie rozpozna, bo w końcu zmiana wyglądu robi swoje, chociaż... diabli wiedzą, ludzie potrafią być nieprzewidywalni.
- Ach... no cóż, zdarza się - Alvin uśmiechnął się lekko, jakby uspokojony, że to nic poważnego, po czym ruszyliście dalej. Niestety, większego dystansu nie udało wam się pokonać, gdyż coś, przeleciało wam nad głowami. Z kształtu wydawało się mniej więcej takie samo, jak ten nieznany obiekt, który tak jakby cię obserwował, jednak teraz wyraźnie można było stwierdzić, że to Reshiram, zwłaszcza, że jego charakterystyczny odwłok jarzył się na czerwono, a czysta biel jego ciała była nie do pomylenia. Nie udało ci się zauważyć, czy ktoś na nim siedzi, więc... N go tu przysłał?
Alvin chyba wydaje się być zachwycony tym widokiem, bo spogląda na odlatującego (i zniżającego się powoli) stwora z wielkim entuzjazmem.
- Przepraszam cię za to, ale... po prostu nigdy nie widziałem takiego żywego kolosa. Koniecznie... koniecznie muszę zrobić mu zdjęcie z bliska i pokazać później dziadkowi. Pójdziesz ze mną, prawda? - zaproponował podnieconym głosem.


Yuki - 2015-06-21, 15:51

Jasna cholera. Reshiram! Czyli braciszek N tu jest. To źle. Bardzo źle. Jednak. Może nie ma pewności, że ja to ja? Dlatego pozostaje mi udawać idiotkę, która pierwszy raz w życiu widzi takiego legendarnego pokemona. Dokładnie jak Alvin... Ten to serio mało świata musiał widzieć, skoro zachwyca się czymś takim. Są większe stworzenia od Reshirama. Aż przypomina mi się walka z Kyuremem i zesłanie ojca do więzienia. Ciekawe co u niego. Z jednej strony dobrze, że tam jest, a z drugiej... Wychował mnie, mimo wszystko to moja rodzina. Dobra. Odleciał. Idźmy dalej, jakby nigdy nic. Już chciałam zrobić krok, kiedy usłyszałam wspaniały pomysł wnuka Oaka. Ten typ egzystuje by utrudniać mi żywot. Zajebiście. I co teraz. Jak się nie zgodzę, to się będzie dopytywał, a ja nie mam wymyślonych historyjek na każdą okazje.
- Jasne. Też jestem ciekawa, jak ten pokemon wygląda z bliska. Może uda nam się z nim zaprzyjaźnić. - Rzekłam z lekkim, przymuszonym uśmiechem. Tylko się modlić, żebyśmy nie wdali się pogawędkę z braciszkiem, jeśli siedział on na grzbiecie Reshirama. Rozmowa z nim byłaby zbyt trudna. Tylko N jest w stanie mnie w pełni przejrzeć. Zna mnie na wylot. Aż za bardzo.

Snazzy - 2015-06-26, 17:32

Cóż, z jednej strony to prawda, że są gatunki większe niż Reshiram, jednak biorąc pod uwagę, iż biały stwór zapewne jest jedyny w swoim rodzaju, można by wybaczyć Alvinowi... gdyby tylko nie te sugestie podpowiadające ci, że chyba mu się podobasz. Ciekawe w sumie, jakby zareagował, gdybyś zdjęła czapkę, pod którą masz kocie uszy...
W każdym razie ruszyłaś niespiesznie za chłopakiem, który dostał wręcz przyśpieszenia. Poruszaliście się tak mniej więcej przez godzinę, z czego bite czterdzieści minut po skręceniu w prawo tuż przed Ecruteak przedzieraliście się przez krzaki rosnące razem z drzewami, by w końcu wypaść na większą polanę, gdzie wylądował potężny Pok. Niestety, ku rozpaczy wnuka Oaka, stoi do was tyłem, wypinając swój zacny zad w waszą stronę, zaś ku twemu nieszczęściu, jego trener siedzi po turecko z twarzą zwróconą w kierunku nowo przybyłych osób (czyli was). Braciszek N w stu procentach, ale jakiś taki... przygaszony? Taki przynajmniej się wydawał, zanim nie spojrzał na ciebie, zakręcając butelkę wody, bowiem wtedy jego spojrzenie stało się nieco... wrogie? Tak, jakby sam widok ciebie go odrażał.
Alvin, widząc go, natychmiast zaczął coś mówić, jednak nie rozumiałaś go zbytnio - w sumie to nawet nie słyszałaś, co mówił, ignorowałaś to. Najważniejszy był wzrok brata i to spojrzenie, nakazujące odezwać ci się jako pierwszej.

Yuki - 2015-06-29, 19:53

Nie byłam zadowolona widokiem odwróconego do nas braciszka N'a. Był zły na mnie. Sama na siebie też poczułam złość. Zacisnęłam zęby. Co teraz? Nie mogę go po prostu olać czy uznać, że nie znam N'a. To w końcu moja najbliższa rodzina na której zawsze mi zależało. Widząc zielonowłosego chce mi się płakać. Zwłaszcza, że wiem, iż skrzywdziłam Saitou, moje dzieci, Hakurena oraz Darka. Cholera. Nie powinnam była uciekać. Mierzenie się z rzeczywistością świadczy o dorosłości człowieka, a ja zachowałam się jak tchórzliwe dziecko. Chciałam się odezwać do brata, jednak za bardzo się bałam. Patrzyłam cały czas na niego przypominając sobie od czego właściwie uciekłam. Saitou. Te wszystkie chwile z nim spędzone. Heh. Trzeba było szybciej się zastanawiać nad tym co się robi, a nie teraz. Nie naprawię wszystkiego w mig. Zraniłam bliskich i nic tego faktu nie zmieni. Podeszłam bliżej N'a nadal patrząc na niego. Byłam pełna winy i skruchy. Nie chciałam by brat patrzył na mnie z taką odrazą.
- Witaj bracie... - Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydukać. Czułam, że się trzęsę ze strachu. Czy mnie uderzy za karę? A może się mnie wyrzeknie?

Snazzy - 2015-07-02, 07:36

Przez pierwsze minuty panowała wręcz grobowa cisza - N nadal spoglądał tym surowym spojrzeniem na ciebie, ty po odezwaniu się zamilkłaś, czekając na odpowiedź brata, natomiast Alvin... chyba też zaniemówił. Prawdopodobnie domyśla się, że to nie jest zwykłe spotkanie, dlatego na tę chwilę ograniczył się wyłącznie do patrzenia na ciebie i twego zacnego zielonowłosego braciszka... dopóki ten się nie odezwał.
- Przepraszam... mógłbyś zostawić nas samych? Mamy pewną... sprawę do omówienia - poprosił cicho, ostrożnie dobierając słowa. Twój niedoszły towarzysz w mig kiwnął głową i zniknął za krzakami. W sumie to nawet się nie kłopotał tym, by ci przekazać, gdzie będzie na ciebie czekał... hm, czyżby uznał N'a za zazdrosnego chłopaka, zwłaszcza iż ten wygląda teraz tak groźnie? W każdym razie po chwili, gdy już na pewno zostaliście sami, zielonowłosy odezwał się jeszcze ciszej niż wcześniej. - To nie było mądre, Yukino. To było... niehonorowe. Rozumiem jeszcze, że zostawiłaś Saitou, jednak po tym, jak nachodziłaś się tyle lat za nim, to nie było fair względem jego. I dzieci... Yukino, jak mogłaś zostawić własne dzieci?

Yuki - 2015-07-02, 17:17

Wzięłam głęboki oddech. Nadeszła chwila prawdy. Powiem bratu co czuje. To będzie najlepsze rozwiązanie, by wyjść z tej sytuacji bez zbędnych kłótni czy bijatyk.
- Bałam się bracie... Najzwyczajniej świecie przestraszyłam się tego, że to wszystko za szybko się dzieje... Ten ślub... Wydawał się być wymuszony... Sądziłam, że Saitou chce mnie mieć za żone tylko dlatego, że przypadkiem spłodził ze mną dzieci...Na dodatek...No ile ja mam lat?...Sama jestem jak dziecko i mam jeszcze wychować swoje...Byłabym beznadziejną matką bracie. Tyle głupstw i błędów popełniłam w życiu... Bałam się i nadal boje, że nie byłabym wstanie prawidłowo wychować Hitsu oraz Hane. Kocham je i Saitou nad życie. Ale także jestem cholernym tchórzem. Nie jest mi z tym dobrze bracie... Ale co zrobiłam, to już tego nie cofne prawda?...Nie mogłam zawrócić gdy leciałam na Charizardzie...Saitou musi mnie nienawidzić...Bałam się go zobaczyć po tym wydarzeniu i dlatego postanowiłam nie wracać. Być kimś innym i uciec od przeszłości jak i rzeczywistości... Ja... Przepraszam cię bracie...Przepraszam was wszystkich... - Czułam jak łzy lecą mi po policzkach. - Wiem, że was wszystkich skrzywdziłam swoich zachowaniem. Nie chciałam...

Snazzy - 2015-07-09, 09:23

N zadumał się lekko, analizując zapewne całą twoją wypowiedź. Nadal nie wyglądał na zadowolonego, jednak wydawało ci się, że lekko złagodniał... albo to może złudzenie? Nie wiadomo, w każdym razie gdy się odezwał, słychać było, że sili się, by brzmieć bardzo neutralnie.
- Bałaś się... - powtórzył cicho, unosząc brwi do góry. - Mogłaś nam o wszystkim powiedzieć, Yukino. Zrozumielibyśmy. Pomoglibyśmy ci. Nie musiałaś uciekać. To... było głupie, naprawdę...
Zamilkł na dłuższą chwilę, a gdy ponownie zabrał głos, spojrzał ci prosto w oczy. W jego spojrzeniu widziałaś przygnębienie.
- Saitou... próbował wczoraj popełnić samobójstwo. Jest w szpitalu i walczy o życie. Uznałem, że... jeśli nie przeżyje... wolałabyś się z nim pożegnać czy coś. Hitsu i Hana są u mojej przyjaciółki - wyjawił w końcu, zaciskając mocno zęby.

Yuki - 2015-07-09, 13:15

Braciszek N miał racje. Mogłam z nimi porozmawiać, a zwłaszcza z Saitou. Cholera... Co ja najlepszego narobiłam. Nie mogłam uwierzyć kolejne słowa zielonowłosego. Mój ukochany kamerdyner chciał się zabić? Jak to? Czułam jak po raz kolejny łzy napływają mi do oczu. Po chwili się rozpłakałam. W tej chwili bałam się stracić Saitou. Boże! Muszę do niego iść... Jak najszybciej jak to możliwe muszę się do niego dostać. On nie może umrzeć!
- Bracie. Proszę... Chce się z nim zobaczyć. Przeprosić... - Zacisnęłam zęby. - To wszystko moja wina. Szlag by to! - Byłam zła na siebie. Gdybym wiedziała, że coś takiego się stanie... On musi to przetrwać. Jest tyle rzeczy które chce mu powiedzieć. Saitou to moja miłość na całe życie. Nie mogę go stracić.

Snazzy - 2015-07-09, 14:09

Młody mężczyzna ponownie przez kilka minut milczał, przyglądając ci się z uwagą. W końcu jednak uśmiechnął się smutno i podszedł do ciebie, obejmując cię mocno - zupełnie tak, jak na starszego brata przystało.
- To nie twoja wina, a raczej moja... gdybym dopilnował po twojej ucieczce, żeby nie był sam, to by się na pewno nie zdarzyło - odpowiedział łamiącym się głosem, przeczesując ci delikatnie fioletowe włosy palcami, natomiast jego druga ręka ostrożnie otarła łzy z twoich policzków. Puścił cię gdzieś po minucie, nadal się uśmiechając. - Nie jestem pewien, czy szybciej będzie na Charizardzie, czy na Reshiramie, ale myślę, że mojemu przyjacielowi nie będzie przeszkadzała dodatkowa osoba na grzbiecie, więc... jesteś gotowa? - zapytał, wskazując na białego stwora.

Yuki - 2015-07-09, 14:37

- Tak... Lećmy już. Saitou musi wiedzieć, że jestem przy nim. Nie może umrzeć myśląc, że zapomniałam o nim i dzieciach. - Rzekłam z powagą. Ruszyłam niemal natychmiast ku Reshiramowi. W moim umyśle działa się anarchia myślowa. Jednak wiedziałam jedno. Chce być teraz z Saitou. Nie zostawię go w takim stanie. Nie jestem taki bydlakiem. Cholera. A co jeśli umrze? Co wtedy zrobię? Dzieci... Zaopiekuje się nimi. Wychowam je tak, jak powinnam. Jednak. Życie bez Saitou... Gdyby tak istniał sposób na cofnięcie tego wszystkiego.
Snazzy - 2015-07-09, 15:43

- Ależ oczywiście, dla ciebie wszystko, siostrzyczko - powiedział N, po czym pomógł ci się wspiąć na Reshirama, którego następnie sam pokierował w kierunku Unovy - wydawało ci się nawet, że szepnął do smoka o Undelli. Jeśli zaś chodzi o samą podróż, to nie zapamiętałaś jej dokładnie. Twoje myślenie bowiem zostało skierowane tylko i wyłącznie na jeden tor - na twojego ukochanego, który pewnie leży pewnie na jakiejś sali operacyjnej lub sali zabiegowej, a tabun konowałów robi wszystko, byle tylko dotrwał do momentu, aż dotrzesz na miejsce... brrr, nieciekawa wizja, prawda?
Lot trwał kilka godzin. W tym czasie zdążyła zapaść noc, a na obrzeża Undelli do Centrum Pokemon dolecieliście około dwudziestej trzeciej. Późna pora, a biorąc pod uwagę, że na nogach jesteś od rana, to łatwo zrozumieć, że zwłaszcza po podróży nie trzymasz się zbyt dobrze. Z tego powodu brat zaproponował ci, żebyście wpierw przenocowali w domu jego koleżanki, która zajmuje się twoimi kocimi bliźniakami, jednak ostateczna decyzja należy do ciebie.

Yuki - 2015-07-21, 11:08

Im bliżej byliśmy celu, tym bardziej się denerwowałam. Czy zdążę zanim kostucha dorwie Saitou? Musze być przed nią. Nie chce by odszedł bez pożegnania ze mną. Nie chce też by w ogóle umarł. Jasna Cholera. Czy tego wszystkiego nie da się jakoś cofnąć? Dałabym wszystko by wrócić do tych szczęśliwych dni z moim kamerdynerem. Spojrzałam na zegarek. 23... Nie mogę dać się ponieść zmęczeniu. Nie teraz. Na sen przyjdzie pora później. Teraz najważniejszy jest mój ukochany.
- Bracie... Saitou do rana może nie wytrzymać. Muszę teraz się do niego dostać. Jak najszybciej, a z dziećmi zobaczę się potem. Nie odłożę wizyty w szpitalu na później. Nie, kiedy najważniejsza osoba w moim życiu umiera.

Snazzy - 2015-07-29, 14:36

Natural słysząc twoje słowa, westchnął z rezygnacją, kręcąc głową.
- Wiem, że najlepiej byś się czuła teraz przy jego boku, ale lekarze to lekarze, wpuszczą cię najwcześniej jutro rano - poinformował cię cicho, po czym ujął twoje obie dłonie, spoglądając na ciebie błagalnym wzrokiem. - Saitou jest w tej chwili najważniejszy, ale przecież nie możesz zapomnieć też o dzieciach, prawda? Hitsu i Hana powinni teraz być w twojej obecności, bo na pewno też mocno to przeżyli... więc zrób to chociaż dla nich, dobrze? - zaproponował... no cóż, ten to się dobrze zna na przekonywaniu ludzi, prawda?

Yuki - 2015-08-01, 21:04

Braciszek ma racje. Saitou nie jest sam w szpitalu. Są stale przy nim lekarze, którzy dopilnują aby przeżył on do mojego przybycia. Hana i Hitsu... Dzieciaki mnie teraz potrzebują. Jeśli stracą ojca... Będę musiała się nimi zaopiekować. Nie zostawię swych dzieci na lodzie. Nie kiedy teraz jestem ich jedyną nadzieją, by nie wylądowały w domu dziecka. Przytaknęłam na słowa Naturala.
- Dobrze... Zaopiekuję się maleństwami. One teraz potrzebują matki niezależnie od tego jak kiepską jestem rodzicielką. Nie mogę pozwolić by ta cała sytuacja zniszczyła im do reszty psychikę.

Snazzy - 2015-08-02, 17:49

- I w końcu rozsądnie mówisz, Yukino - N obdarzył cię iście braterskim uśmiechem, jaki mają całkiem przystojni starsi bracia... no cóż, ma się to szczęście, prawda? W każdym razie zielonowłosy młodzieniec puścił jedną z twoich rąk, a następnie zaczął cię ostrożnie prowadzić ku przedmieściom miasta. - Jak już dojdziemy na miejsce, zadzwonię do Darka i Hakurena. Pomagali mi cię szukać, ale w końcu rozdzieliliśmy się i ja wziąłem na siebie Kanto i Jotho, a oni dwa obaj. Przyznam też, że rozważaliśmy, że uciekniesz też gdzieś do Unovy, ale mimo wszystko to byłby najgłupszy z pomysłów, nieprawdaż?
Przez dalsze piętnaście minut braciszek plótł różne rzeczy. Głównie o swojej znajomej, która kiedyś walczyła o odznaki, ale też wspomniał trochę o ojcu, który dowiedział się o twojej, jak to rzekł młody mężczyzna, "wpadce". Obrośnięty dżunglą mężczyzna wie już, że urodziłaś, ale na szczęście nic więcej... w sumie ciekawe, jaki byłby z niego dziadek. Na pewno daleki od ideału, hehe.
W końcu doszliście do willi położonej na skraju klifu. Pierwsze, co zauważyłaś to, oczywiście basen na prawo od wejścia oraz to, że tylko na parterze świeci się światło. No cóż, biorąc pod uwagę porę, to nie jest nic dziwnego. N uśmiechnął się ponownie po czym podprowadził cię do drzwi, w które zapukał. Czekaliście minutę dopóki nie otworzyła wam ubrana w top i kamizelkę szatynka. Gdy tylko zauważyła twego brata, natychmiast się na niego rzuciła, co mogło wprawić cię w lekki szok. Sama zresztą zorientowała się o twojej obecności dopiero wtedy, gdy Natural ją od siebie odgonił.
- Ach, ty musisz być Yukino. Wybacz za to, ale... ten... no... - przywitała cię, rumieniąc się mocno, ale w końcu pokręciła przecząco głową i cofnęła się do środka, puszczając was do wnętrza. - Jestem White, miło mi cię w końcu poznać. Maluchy już śpią, a że trochę ciężko je uspokoić po tym, co się stało z Saitou, lepiej poczekać do rana. Jesteście pewnie głodni, prawda? I pewnie zmęczeni... idziecie od razu spać? - zapytała, przy ostatnim zdaniu rzucając pytające spojrzenie w kierunku zielonowłosego.

Yuki - 2015-08-02, 19:03

N nigdy tyle nie mówił o jednej osobie. Na dodatek to kobieta... Czy to ta o której kiedyś słyszałam? Tam która być może fizycznie, ale także pod względem charakteru spodobała się memu braciszkowi? Jeśli tak, to muszę ją sprawdzić, znaczy poznać. Ciekawe jaką jest osobą. Skoro zielonowłosy ją lubi, to ja też powinnam. Jego szczęście, to moje szczęście. Yhm. Willa na skraju klifu. Niezbyt bezpieczne miejsce do przechowywania cudzych dzieci. W życiu bym nie zamieszkała w czymś takim. W każdej chwili może się zapaść, a niezbyt mam ochotę polecieć w ciemną otchłań razem z całym domostwem. Oh Jeżus. Laska jakaś na brata mi się rzuciła. Zaraz zaraz... To ta dziewczyna o której mówił braciszek. White, tak? Ładna jest. Ma za to plusa u mnie. Chociaż wydaje się być nieco za młoda... Ale nie powinnam się na ten temat odzywać. Między mną, a Saitou jest 5 lat różnicy. White wygląda na jakieś 16-18, a N ma 20, toteż nie taka wielka odległość wiekowa jest między nimi. Uśmiechnęłam się lekko w stronę dziewczyny.
- Miło mi cię poznać, White-chan. - Rzekłam z wyraźną sympatią. - Głodna aż tak bardzo nie jestem. Myślę, że najpierw wezmę ciepłą kąpiel, a potem wezmę sobie coś lekkiego przed spaniem... Nie przejmujcie się mną oboje. Idźcie robić swoje. - Przy ostatniej wypowiedzi puściłam do brata tak zwane oczko, po czym ruszyłam na poszukiwania łazienki. Błagam, niech będzie w niej wanna, bym mogła się wygodnie rozłożyć.

Snazzy - 2015-08-12, 20:33

- Nie jesteś głodna? Skoro tak, to okej, ale i tak przygotuję ci chociaż jakąś kanapkę do zjedzenia po kąpieli. Łazienka jest na p... - odpowiedziała dziewczyna, jednak urwała, usłyszawszy końcówkę twojej wypowiedzi. Szatynka zarumieniła się przy tym, jednak nie tak mocno, jak twój braciszek, który w połączeniu z zielonymi włosami wygląda niczym dojrzewający pomidor. Biedny chłopak spuścił wzrok, mamrocząc bardzo złowrogim tonem coś na temat wścibskich nochali, na co White wybuchła autentycznym śmiechem, chociaż nieco cichszym. - Nie, nie, nie. On będzie spał na kanapie, jak zawsze. Honorowy z niego facet, stwierdził, że dopóki nie będę miał ślubu, nie rozdziewiczy mnie - oznajmiła, na co N spłonął jeszcze większym rumieńcem i uciekł - jak zauważyłaś, po schodach na piętro. Jego dziewczyna pokręciła głową, wzdychając.
- Łazienka jest na parterze, zaraz obok wyjścia na basen. Nie będę czekać, aż skończysz, więc dobranoc. Ręczniki są na miejscu, więc spokojnie - poinformowała cię jeszcze, a następnie zniknęła w aneksie kuchennym, gdzie zapewne zabawiała się w szykowanie ci posiłku. No cóż, uparta z niej dziewczyna, nie?
Zgodnie z kierunkiem podanym ci przez prawdopodobny obiekt westchnień twego zacnego starszego padawana braciszka, udałaś się do łazienki, która posiada niewielką, ale jednak wannę. Do tego narożną. Można chyba stwierdzić, że to nawet dobrze, dlatego dość szybko się rozebrałaś i po napuszczeniu do środka wody, zagłębiłaś się w cieczy, czując, iż wszystkie troski tak jakby odpływają z twego umysłu, a zastępuje je słabo słyszalny szum oceanu. Cóż, sama chyba zdecydujesz po jakim czasie wyjdziesz, ale to chyba idealne miejsce na przemyślenie wszystkiego, prawda?

Yuki - 2015-08-13, 11:30

Zaśmiałam się widząc ich zakłopotanie, a zwłaszcza buraka braciszka. Oh. Jaki on uroczy. Czeka ze wszystkim do ślubu... Też tak powinnam była wcześniej zrobić. Wtedy bym nie miała takich problemów, jakie mam. Szlag by wziął te moje życiowe decyzje. Eh. Ale nie mogę powiedzieć, że Hana i Hitsu są moimi błędami czy wpadkami. To moje ukochane pociechy, którymi się teraz dobrze zaopiekuje. Udałam się do łazienki. Boże, jak ja dawno nie używałam czegoś takiego, jak wanna. Normalnie luksusy mnie spotykają w tym domostwie. Ta radość na mojej twarz, kiedy się zanurzyłam w ciepłej wodzie. Jak przyjemnie... Nic tylko się relaksować. Ogółem nie miałam ochoty rozmyślać. Chwilę sobie posiedziałam, po czym wyszłam i po ogarnięciu się ruszyłam na poszukiwanie mych pociech. Chciałabym je w końcu zobaczyć.
Snazzy - 2015-08-24, 18:36

W ten sposób po niezbyt długiej chwili relaksu w wannie wynurzyłaś się z niej i przystąpiłaś do jakże dokładnego wycierania mokrego ciała puchatym ręcznikiem oraz przyodziania się w luźną piżamę, czyli bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki z cienkiego materiału, dzięki czemu raczej nie zgrzejesz się za bardzo w nocy. Tyle dobrego, prawda?
W każdym razie po wykonaniu wszystkich koniecznych czynności opuściłaś łazienkę. Kocich dodatków w żaden specjalny sposób nie zasłoniłaś, bo zapewne White nie komentowałaby ich w żaden sposób. Tak jakby z automatu skierowałaś się nie do kuchni, lecz w stronę schodów, jakbyś podświadomie czuła, że to właśnie tam znajdziesz dzieci. Tak samo podświadomie znalazłaś lekko uchylone drzwi i ostrożnie wkradłaś się do środka, gdzie...
...ano właśnie, gdzie się znajdowały twoje dzieci. jedno z nich ubrane w czarno białą piżamę w kratkę spało wtulone w koc, natomiast drugie z uroczymi warkoczykami, leżało na drugim końcu łóżka także śpiąc. Jest już zdecydowanie za późno na ich budzenie, więc... może lepiej je zostawić tak, jak są na razie?

Yuki - 2015-08-31, 10:54

Boże. Jak te moje maleństwa szybko dorastają. Przecież to nawet miesiąc nie minął od kiedy przyszły na świat, a one już wyglądają jak dzieciaki, które mogą iść do szkoły pokemonów dla najmłodszych. Hana jest niezwykle podobna z wyglądu do Saitou. Cholera. Oboje mnie znienawidzą, jeśli pozwolę ich ojcu umrzeć. Jutro. Od razu po przebudzeniu udam się do szpitala. Może Keldeo mógłby pomóc memu kamerdynerowi... W końcu to legendarny pokemon, a one potrafią zdziałać cuda. Nawet nie zamierzałam budzić moich bliźniąt. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się w stronę kuchni. Przydałoby się w końcu coś zjeść. Mój żołądek domaga się odpowiedniego pożywienia.
Chiyuri - 2015-09-03, 17:28

Kiedy znalazłaś się bliżej kuchni, dotarł do Ciebie przyjemny zapach. Przez otwarte drzwi mogłaś zobaczyć już talerz, na którym leżało kilka kanapek z różnymi składnikami - widocznie White chciała trafić w Twoje gusta tak bardzo, że zrobiła kilka różnych wariantów smakowych. Na drugi talerz wyciągała właśnie tosty z tostera. Na blacie stały też dwa kubki z gorącą, aromatyczną, owocową herbatą.
- Proszę, nie krępuj się - dziewczyna uśmiechnęła się do Ciebie i odsunęła krzesło przy sporym stole ze szklanym blatem. Musiałaś im przyznać, że nieźle urządzili swoją willę. - Wybierz sobie co chcesz i ile chcesz. Tam są owoce.
Machnęła ręką w kąt, w którym stał niewielki stoliczek, a na nim kosz z różnymi owocami. White podeszła do niego i wzięła sobie jabłko.
- Wiesz, dobrze, że się znalazłaś. Wszyscy bardzo się o Ciebie martwili. - spojrzała na Ciebie zatroskanym wzrokiem. - Nie robię Ci wyrzutów, podejrzewam, że Natural już Ci wystarczająco nagadał. Po prostu cieszę się, że nic Ci nie jest.
Uśmiechnęła się nieco smutno i wgryzła w jabłko. Podeszła do okna, żeby popatrzeć z niego na ocean.

Yuki - 2015-09-13, 10:43

Coraz to bardziej podoba mi się ta dziewczyna. Taką bratową, to ja bym mogła mieć. Aż chyba dam im moje błogosławieństwo. Usiadłam do stołu i zajęłam się konsumowaniem kanapek, które zrobiła przyszła żona braciszka. Słysząc słowa White zaprzestałam spożywania posiłku. Znowu zaczęło mnie brać na wyrzuty sumienia. Toć kurde wiem, że wszyscy się o mnie martwili. Zdaje sobie z tego sprawę, że sprawiłam każdej znanej mi osobie kłopot. A najbardziej skrzywdziłam Saitou, Hane i Hitsu. Nie miałam ochoty odpowiedzieć White. Po zjedzeniu kanapek postanowiłam udać się na spoczynek. Im szybciej teraz zasnę, tym szybciej następnego dnia się udam do mego kamerdynera.
Chiyuri - 2015-09-20, 13:21

White nie zadawała więcej zbędnych pytań i pozwoliła Ci udać się na zasłużony spoczynek. Niespecjalnie rozglądałaś się po pokoju, który Ci udostępnili do spania, bo zwyczajnie nie miałaś na to siły - po prostu padłaś zmęczona na łóżko i usnęłaś. Spałaś dość długo i konkretnie, zdawało się, że nic nie może Cię obudzić. I faktycznie - obudziłaś się sama z siebie, wciąż czując, jak przyjemne uczucie wypoczęcia rozchodzi się po Twoim ciele. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że zza Twojego łóżka wyglądały dwie pary kosmatych uszek... I dwie pary ciekawskich ślepek, wpatrzone w Ciebie jak w obrazek.
Yuki - 2015-09-20, 15:02

Nie ma to jak dobry, długi sen. Teraz czuje się naprawdę wypoczęta i jestem gotowa od razu pobiec do szpitala, by móc zobaczyć się z Saitou. Mam nadzieję, że jeszcze mój ukochany nie kopnął w kalendarz... Nie stać mnie na pogrzeb. Nie mówiąc już o nienawiści ze strony mych dzieci, bo w końcu to przeze mnie kamerdyner jest w takim stanie. Gdybym wtedy nie uciekła... Wtem ujrzałam przed sobą zwierzęce uszka. Hana i Hitsu już wiedzą, że jestem w domu. Co ja im teraz powiem? Nawet nie wiem jak mam porozmawiać z własnymi dziećmi. Przeprosić je za zostawienie na pastwę losu? Podniosłam się z łóżka lekko uśmiechając.
- Witajcie maluchy... Hana wyrosłaś na jakże uroczą dziewczynkę, a ty Hitsu coraz to bardziej przypominasz swego ojca. Będziesz miał wzięcie u kobiet.

Chiyuri - 2015-09-27, 16:48

- Mama nie śpi? - Hitsu zapytał Hany. Ona z kolei spokojnie potwierdziła, po czym... oboje wskoczyli na Twoje łóżko i rzucili Ci się na szyję, uściskując Cię.
- Wujek mówił, że ratowałaś świat, i dlatego Cię nie było, prawda mamo?
- Tatuś też mówił, że masz ważne sprawy do załatwienia, a potem kazał słuchać wujka i się rozchorował...
- A Hitsu ciągnie mnie za włosy czasami!
- Nieprawda!
- Prawda!
- A Ty dłubiesz w nosie!
- Wcale nie, dziewczynki nie dłubią w nosie. Niczego mi nie udowodnisz!
- I tak dłubiesz. Mamo, kiedy tatuś wyzdrowieje?
Po pytaniu Hitsu, Hana również zamilkła i wlepiła w Ciebie swoje ślepka, oczekując odpowiedzi.

Yuki - 2015-09-27, 22:44

Boże. Jakie one są pocieszne. Te moje słodziaki. Jak ja mogłam zostawić takie urocze maluchy. Na dodatek Saitou z braciszkiem je okłamali... Jeszcze bardziej źle się czuje z tym co zrobiłam. Jednak na razie nie powiem im jeszcze prawdy.
- Tak. Pomagałam dzikim pokemonom i dlatego mnie z wami nie było, gdy tata zachorował. - Odparłam z lekkim uśmiechem. - Saitou...Wasz Tata niedługo wyzdrowieje. Musicie być cierpliwi. Może namalujecie dla niego jakieś obrazki? Pewnie by się z nich ucieszył, a jak człowiek jest szczęśliwy, to szybciej zdrowieje.- Dodałam odpowiadając na pytanie syna. - Zwłaszcza, że za chwilę idę do niego, to mogę się spytać co by chciał, żebyście dla niego narysowali.

Chiyuri - 2015-09-27, 23:43

- Mamo, umyj zęby, a my namalujemy w tym czasie! - Hitsu nie czekał na Twoją odpowiedź, tylko zeskoczył z łóżka, pociągając za sobą Hanę.
- Ale po mamie ja idę pierwsza - usłyszałaś jeszcze, jak dziewczynka zaklepuje sobie kolejkę do łazienki. Ciekawe, w jakim celu?
Tymczasem White ubrana w szlafrok zajrzała do Ciebie przez uchylone drzwi pokoju. Upewniła się, że nie śpisz, po czym zapukała i weszła do pokoju i odsłoniła zasłony.
- Dzień dobry - przywitała się. - Masz ochotę na śniadanie?

Yuki - 2015-10-09, 22:27

Uf. Dobrze, że dzieciaki uwierzyły w moje słowa i już o nic więcej nie pytały. Naprawdę nie chcę ich okłamywać. Źle mi z tym. Spojrzałam na White, które weszła do pokoju po oddaleniu się maluchów.
- Wiesz... Zamierzałam się przebrać, umyć i od razu lecieć do szpitala. Muszę się dowiedzieć jak najszybciej co z Saitou, a przy czym zobaczyć się z nim. - Odparłam zbierając do kupy swoje ubrania. Tak. Mój prawie mąż jest teraz najważniejszy. Skąd mam wiedzieć czy w ogóle noc przeżył. Może już dawno leżeć w prosektorium bądź innym miejscu dla trupów. Nie stać mnie na suknie żałobną.

Chiyuri - 2015-10-26, 01:36

- Nie ma sprawy. Idź do łazienki i zrób wszystko, co musisz zrobić, ja przez ten czas zrobię Ci chociaż kanapkę. Nie puszczę Cię przecież głodnej, nie ma takiej opcji. Zjesz coś, chociażby po drodze. - White uśmiechnęła się i wyszła, kierując się w stronę kuchni. Mogłaś teraz spokojnie oddać się kąpielom i innym zabiegom kosmetycznym, które uważałaś za konieczne, mając tą świadomość, że gdy tylko wyjdziesz z łazienki, dostaniesz w łapę buteleczkę soku na wynos i kanapkę zapakowaną w śniadaniówkę. Weź na nią chociaż jakąś torbę, czy plecak...
Yuki - 2015-11-08, 17:25

Jak kazała, tak zrobiłam. Szybko się w łazience ogarnęłam. Fryzurę ładnie zrobiłam, ciuchy ubrałam jak najlepsze. Jestem teraz sweet i w ogóle idealna w całej okazałości. Nie brałam długiej kąpieli. Nie było na to zbytnio czasu. Szybkie obmycie na razie powinno mi wystarczyć. Toć tak szybko się nie brudzę, a tym bardziej nie śmierdzę. Z pewnością bym wyczuła, gdyby co chwile, po umyciu jechało ode mnie śledziem. Po wyjściu z łazienki sięgnęłam po plecak i po zabraniu od White śniadania oraz spakowaniu go wyszłam z domu. Ruszyłam prosto w stronę szpitala, gdzie leżał mój ledwie żywy ukochany.
Chiyuri - 2015-11-29, 15:02

Dzieciaki widząc, że wychodzisz, były bliskie zadeptania się nawzajem, bo tak spieszyły się, żeby wyjść z Tobą. Na szczęście White powstrzymała je i obiecała, że zobaczą tatę niedługo, kiedy tylko poczuje się trochę lepiej. Pomachali Ci na pożegnanie i pozwolili w spokoju iść w stronę szpitala. Ani White, ani N nie chcieli iść z Tobą, żeby Cię popilnować. Widocznie liczyli na to, że wrócisz i nie zostawisz rodziny kolejny raz.
Droga była prosta i stosunkowo krótka. Po drodze mijałaś ludzi, którzy nie zwracali na Ciebie specjalnej uwagi. Może to i lepiej? Dotarłaś na miejsce bez żadnego zawracania głowy ani ze strony ludzi, ani ze strony pokemonów. Budynek szpitala był dosyć spory i jasny. Kiedy tylko przekroczyłaś jego próg, znalazłaś się w zupełnie innym świecie. Było tu cicho, pusto... Widziałaś jedynie dwie osoby - panią recepcjonistkę zaczytaną w jakimś czasopiśmie o modzie i starszą kobietę, siedzącą pod jedną z sal. Staruszka kaszlała.

Yuki - 2015-12-19, 21:28

Oczywiście, że wrócę. Niezależnie od tego, co się stanie w szpitalu nie zniknę już z życia mojej rodziny. Nawet, jeśli Saitou będzie kazał mi zniknąć, to tego nie zrobię. Chce mieć nawet najmniejszy kontakt z dziećmi, w końcu je urodziłam. Wnętrze szpitala... Ta atmosfera... Czułam się jak na cmentarzu. Czułam wszechobecną śmierć. Czy dosięgła już ona mego ukochanego? Bez zbędnych rozmyślań podeszłam do recepcjonistki.
- Dzień dobry. Czy mogłaby mi pani powiedzieć w którym pokoju leży Saitou Hajime? Jestem jego... - Tu się zawahałam. Prawie żoną? Narzeczoną? Te dwa pojęcia raczej przeminęły z wiatrem. Uciekłam z własnego ślubu. Nie mogę się już nazwać jego partnerką na całe życie. Nie, póki mi nie wybaczy tego, co zrobiłam.- Dziewczyną. Chciałabym się z nim zobaczyć, jeśli jest to możliwe. - Dokończyłam.

Snazzy - 2016-02-05, 21:46

Recepcjonistka, jak przystało na prawdziwą kobietę pracującą, z trudem oderwała się od czytanej gazety, by przez kilka długich sekund spojrzeć ci w oczy.
- Saitou Hajime... poczeka chwileczkę - odparła, po czym odrzuciła jakby z pretensją gazetę na bok, wklepując coś w komputer. Chwila koncentracji z jej strony i znowu rozległ się jej głos - Jest na oddziale intensywnej terapii w pokoju numer dziesięć, ale wpierw powinna pani udać się do lekarza. To on decyduje o tym, czy pacjent może mieć odwiedzających. Lekarz prowadzący pana Hajime to Hazama-sensei. Może go pani znaleźć w gabinecie lekarza dyżurującego na oddziale - poinformowała krótko, a następnie nie czekając na odpowiedź z twojej strony, powróciła do gazety.

Yuki - 2016-02-14, 12:24

Kurde. Zawracają mi tyłek jakimiś konsultacjami z lekarzami. Nie mam czasu na zbędne rozmówki z typem w kitlu. Saitou umiera i nie zamierzam czekać na jakieś cholerne pozwolenie, by go zobaczyć. Pomimo swej irytacji w końcu pobiegłam do lekarza, który najwidoczniej opiekował się mym ukochanym. Niech lepiej mi powie w jakim stanie jest kamerdyner i czy mogę go zobaczyć. Chociaż nawet, jeśli powie, że nie mogę, to pójdę do Saitou. Chociażbym miała się tam dostać przez szyb wentylacyjny, spływ kiblowy lub oknem. Nikt nie przeszkodzi mi w ujrzeniu Saitou. Nie minęło kilka minut i już byłam przy gabinecie doktora. Zapukawszy weszłam do środka pomieszczenia.
- Dobry. Jestem dziewczyną Saitou Hajime. Chciałabym się z nim zobaczyć. Niech mi pan też powie jaki dokładnie jest jego stan. Przeżyje?

Snazzy - 2016-02-27, 20:26

Cóż, nie ukrywajmy - śpieszyło ci się do Saitou. Bardzo ci się śpieszyło, co, biorąc pod uwagę jego stan zdrowia, nie było niczym szczególnym i nowym. W każdym razie galopem wręcz pognałaś w kierunku oddziału intensywnej opieki medycznej, a następnie zlokalizowałaś gabinet lekarski - który teoretycznie i w praktyce nie był trudny do znalezienia, skoro znajdował się za pierwszymi drzwiami z brzegu. Od razu po zapukaniu, nie czekając na odpowiedź ze środka, otworzyłaś drzwi i zaczęłaś recytować swoją formułkę. Po jej wypowiedzeniu swoją uwagę skupił na tobie wysoki lekarz, który stał, jakby miał się gdzieś zaraz wybrać - zapewne szykował się do obchodu czy czegoś podobnego. Kilka sekund rozmyślania, ale w końcu wskazał na innego, biało-czarnowłosego kolegę - ten za to w ogóle nie zaszczycił cię spojrzeniem.
- To chyba będzie Hazama... Hazama-kun, dziewczyna pacjenta do ciebie - "pacnął" zeszytem po głowie biedaka, a następnie minął cię w drzwiach. Pozostawiony zaś tobie doktorek odwrócił się i w ciszy ci się przyjrzał. Cóż... może trzeba mu powtórzyć tę formułkę?

Yuki - 2016-02-27, 20:48

Nie zamierzałam mu powtarzać swoje formułki. Znaczy chciałam to rozegrać z tym Hazamą inaczej. Będę szczera i walnę mu prosto z mostu. Czemu mam się cackać z jakimś dziwnym typem w białym kitlu?
- Przejdę do rzeczy. Chce się zobaczyć z Saitou Hajime tu i teraz. Mam gdzieś te lekarskie formułki i pierdzielenie od rzeczy, że trzeba poczekać, bo stan pacjenta jest zbyt ciężki. Jeśli mój ukochany umiera, to zamierzam przy nim być. W poważaniu mam wszystko inne. Daj mi lepiej pan dostęp do tego cholernego pokoju. Już wystarczająco się zirytowałam latając po szpitalu od recepcji do tego gabinetu. W tym samym czasie mogłabym już być u Saitou i do kuźwy nędzy samodzielnie zapoznać się z jego stanem.

Snazzy - 2016-03-05, 20:52

No cóż. Twój kolejny wywód nie zrobił na doktorku wrażenia. Można by wręcz uznać go za znudzonego, bo zamiast spoglądać na ciebie, pod koniec zajął się zabawą palcami, jakby próbował udawać dyrygenta. W końcu jednak odezwał się, a to, co usłyszałaś... cóż, do miłych rzeczy z pewnością nie zaliczymy.
- O ile dobrze zdaję sobie sprawę z tego, co pani brat mi nakreślił, pani ucieczka ze ślubu mogła się przyczynić do zaistnienia próby samobójczej pani... ukochanego - jego głos brzmiał całkiem poważnie, jednak na twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Teoretycznie uważam, że powinna pani zaczekać do momentu, aż pan Hajime odzyska przytomność i przeprowadzimy konsultację z psychiatrą, jednak... co pani zamierza mu powiedzieć, jeśli w ogóle się wybudzi? - zapytał, uważnie cię obserwując.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group