Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Did - Gwen Brown ~ Błękit nocy

Did - 2014-06-25, 15:52
Temat postu: Gwen Brown ~ Błękit nocy
Gwen ~ Możesz mi napisać listę poków do wyklucia? I jakbyś mogła sama zrobić skany, a ja podesłałbym tylko charaktery, egg move i płeć.
1. Gwen oraz Remi wyruszają w podróż z Pallet Town.
2. W trakcie postoju w Centrum Pokemon, zostały skradzione jaja, które dziewczyna pozostawiła do wyklucia. Rabuś został pochwycony, a skradzione jajka i skamieliny wróciły do Centrum.
3. Podjęcie dalszej podróży. W trakcie przeprawy przez las Viridiański, dochodzi do nieoczekiwanego spotkania z Mew. Legendarny pokemon ofiarowuje Gwen tajemniczy wisiorek.
4. Spotkanie z naukowcem, prowadzącym wykopaliska nieopodal miejsca spotkania z Mew.
5. Pierwsze spotkanie z tajemniczą organizacją Alphą- Bohaterowie ratują z pożaru domu małą dziewczynkę. Pożar wzniecił Vulpix przez kontrolującą go obrożę. Po tym fakcie oboje trafiają do szpitala w Saffron- Remi z poparzeniami i pogruchotaną nogą, Gwen z poparzonymi dłońmi.
6. Mija 2 tygodnie. Gwen opuszcza szpital. Zostaje zaznajomiona z młodym policjantem Kevinem, który pełni rolę jej ochroniarza. Pewnej nocy w apartamentowcu, w którym pomieszkuje dziewczyna, dochodzi do morderstwa pewnej kobiety. Okazuje się, że mieszkała w mieszkaniu, które początkowo miało przypaść Gwen. Od tej pory dziewczyna pomieszkuje u Kevina.
7. Następne spotkanie z Alphą- dwóch zbirów napada na bohaterów w trakcie odwiedzin Gwen u Remiego w szpitalu. Zbiry jednak szybko się ulatniają, wcześniej pacyfikując ochronę szpitala oraz pokemony Gwen.
8. Dla bezpieczeństwa, Kevin nie odstępuje Gwen na krok. Dla rozładowania atmosfery, dziewczyna zgadza się na oprowadzenie jej po mieście. Przy tej okazji, w miejscowym muzeum ucina sobie pogawędkę z kustoszem- starszy pan wyraźnie zainteresował się wisiorkiem Gwen.
9. Dziewczyna decyduje się wziąć udział w miejscowym turnieju walk. Pomyślnie przechodzi eliminacje oraz trafia do finału. W ostatniej potyczce jej rywalem jest jeden ze zbirów Alphy. Dziewczyna wygrywa zupełnym przypadkiem- zbir zostaje w tajemniczy sposób zabity na polu turniejowym. Dziewczyna w ramach zwycięstwa dostaje "okrojoną" nagrodę. Jest nią specjalny rodzaj Pokeballa, na którym zależało ubitemu rywalowi dziewczyny.
10. Kevin dostarcza wstrząsającą wiadomość- Remi został porwany. W mieszkaniu policjanta, w nocy dochodzi do kolejnej napaści na Gwen- do mieszkania zakrada się jeden ze zbirów Alphy. Zostaje on jednak spacyfikowany przez Kevina. Okazuje się, że chłopak ma kilka tajemniczych zdolności. Gwen poznaje też jego historię- okazuje się, że Kevin był wychowywany przez jakiś czas przez Mew.
11. Do mieszkania zostaje podrzucona paczuszka z hologramem. W wiadomości okazuje się, ze sympatyczny kustosz z muzeum jest szefem Alphy. Dziewczyna dostaje ultimatum- oddaje się w ręce Alphy wraz z zdobytym w turnieju specjalnym pokeballem w zamian za wolność Remiego.
12. W czasie, który Alpha dała Gwen na zastanowienie, Kevin pod wpływem wisiorka dziewczyny zmienia się w Kadabrę. "Łapie" go potem do owego specjalnego pokeballa. Była to część obmyślonego przez tę dwójkę planu.
13. Niespodziewanie dochodzi do spotkania z niezwykle potężna personą- Ghost Riderem Johnem (Nie pytaj ;) ) Przybysz bez możliwości sprzeciwy zgarnia Gwen i Kevina. Wszyscy trafiają do siedziby Alphy. Tam następuje totalna rozwałka- Rider delikatnie mówiąc rozwala wszystko w drobny mak. Kevin oraz Gwen są przynętą, mającą zwabić Mew, co też wkrótce ma miejsce.
14. Dochodzi do konfrontacji między Mew oraz Mewtwo, będącym własnością Ridera. Pokemony walczą. Po chwili rannemu Mew udaje się uciec. Kevin jest wściekły i poprzysięga Riderowi zemstę, a także też gdzieś znika. Znajduje się Remi.
15. Rider łaskawie transportuje Gwen oraz jej towarzysza do znajdującego się w pobliżu Centrum Pokemon. Potem znika. Okazuje się, że para znajduje się w Celadon City.
16. Gwen ma nowy problem- Remi wydaje się jakby był pod wpływem jakiegoś transu czy innej hipnozy. Dziewczyna pozostawia go pod opieką siostry Joy, bo dostaje tajemniczą wiadomość. W dołączonej mapce znajduje oznaczone miejsce, gdzie ma się udać jeśli chce poratować swoje chłopięcie.
17. Dziewczyna trafia do opuszczonej kopalni. Tam spotyka niedobitki Alphy, pracujące nad jakąś maszyną. Niestety, Gwen zostaje schwytana, jednak zanim zrobiło się na prawdę kiepsko, zostaje uratowana przez jakiegoś blondyna i jego Salamenca. Machina nad którą pracowali bandyci zostaje zniszczona.
18. Konny (tak przedstawia się blondyn), zabiera Gwen z powrotem do Centrum. Sprawia wrażenie jakby wiedział kim jest oraz z kim podróżuje. Każe on zabrać jej wszystkie potrzebne rzeczy, zgarnąć Remiego i jak najszybciej uciekać. W międzyczasie okazuje się, że Remi nie zachowuje się już jak zombie.
19. Dochodzi do potyczki z dwoma Ursaringami, które atakują bohaterów tuż po wybiegnięciu z Centrum. Chwilę po tym jak miśki padły na ziemię, okazuje się, że całe zamieszanie to... wynik czarów. Lub czegoś bardzo podobnego. Nieprzytomny Konny oraz bohaterowie w spokoju wracają do Centrum.
20. Konny jest dalej nieprzytomny. Ponieważ całe zamieszanie działo się w nocy, a teraz zaczynał wstawać świt, Gwen dla uspokojenia nerwów decyduje się rozejrzeć po mieście. W trakcie treningu nieopodal Centrum, spotyka Erikę oraz jej podopiecznych. Gwen pomaga liderce ogarnąć zbiory jagód, w zamian za potyczkę o odznakę.
21. W trakcie walki następuje nagłe pojawienie się niejakiej Pauline. Dziewczyna prosi o pomoc w imieniu pewnego biznesmena. Chodzi o odszukanie zagubionych przesyłek. Gwen zgadza się pomóc- ma za zadanie odszukać trzy poke- smoki.
22. Wszystkie trzy stworki zostały odnalezione. Gwen z zaskoczeniem stwierdza, że jeden z nich, żółta Gible, jest "zaadresowana" do niej. Niestety, zanim dziewczynie udaje się czegokolwiek dowiedzieć, mała smoczyca dotkliwie ją gryzie. W wyniku nagłej utraty krwi Gwen traci przytomność.
23. Dziewczyna budzi się w pokoju w Centrum. Od Remiego dowiaduje się co zaszło. Poskramia małą Gible, a także... zalicza kolejne "odpłynięcie". Tym razem po lekach.
24. Po pobudce Gwen czuje się już lepiej. Decyduje się odwiedzić Erikę i dokończyć walkę. Wcześniej jednak dowiaduje się od Remiego no nieco o Konnym.
25. Dochodzi do pojedynku o odznakę. Po kilku rundach, dziewczynie udaje się zwyciężyć upragnioną plakietkę.


- Mogłabyś jeszcze poczekać? Chciałabym podarować ci mały prezent! - uśmiechnęła się do ciebie, lekko schylając się przy niewielkim krzaku, z którego zerwała szkarłatny kwiat przypominający lotusa, aczkolwiek z owalnymi płatkami. - Oto kwiat krwi. Szkarłatny kolor oznacza krew zwycięscy, a jego zapach można poczuć tylko podczas pełni księżyca. Schowaj go i jutro powąchaj. Tak, jutro będziemy mieć pełnię! Obiecuję ci, że ten kwiat odmieni twoje życie, a na razie żegnaj! - pożegnała się z tobą, wypychając cię z sali, którą następnie zamknęła na cztery spusty.
Pogłoski chodzą, że tylko nieliczni dostają specjalny prezent od Eriki. Musiałaś ją czymś zachwycić, że zerwała jedyny kwiat z jedynego krzaka tej rośliny. Podobno zakwita raz na kilkanaście lat, więc czuj się zaszczycona faktem, że posiadasz taki skarb!
[kilkanaście minut później]
W końcu dotarłaś do poke-centrum, które jak zwykle jest zapchane ludźmi. Chociaż teraz możesz zauważyć, że jest ich trochę więcej... może ze względu na wywieszoną kartkę z napisem "Naprawiano maszyny"? Pewnie oni też oddali swoje pokemony do wyklucia, zupełnie jak ty. Chyba pozostaje ci tylko ustanie w kolejce, która dosyć sprawnie się kurczy.

Gwen Brown - 2014-06-26, 14:44

Co do wspomnianych niżej piesełków- one dalej są w swojej poprzedniej formie, przynajmniej w przygodzie. A że są już ewoluowane daawno, to chciałabym też zrobić to fabularnie, jeśli nie masz tego za złe ;)

Patrzyłam oczarowana na kwiat. Jej, ciekawe o co mogło chodzić Erice? Czyżby spodobało jej się moje nastawienie wobec niej jako rywalki? Albo to, ze najpierw zajęłam się podopiecznymi, zaraz po walce, a dopiero potem podeszłam z nią zagadać? Trudno powiedzieć. Ale skubana popadła w mój gust- uwielbiam wszystko co jest owiane mgiełką tajemnicy. Rozmyślając co też może zwiastować ten tajemniczy kwiatek, delikatnie go wzięłam w ręce, a potem schowałam. Jeszcze brakowało aby mi się poniszczył albo co gorsza zgubił!
- Rany, dziękuję. Teraz dzięki tobie nie zmrużę oka, bo będę się zastanawiać co też zmieni ten kwiatek. Cóż, jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia!- odparłam, żegnając się z Eriką.
Kiedy po paru minutach dotarłam do Centrum zastałam... tłum ludzi. Wróć, co tam tłum. To były hordy, które oblegały budynek! Szybko też dowiedziałam się dlaczego. W końcu naprawiono maszyny przesyłowe! Cóż, ludu było przy nich co nie miara, więc nawet nie zamierzałam się tam pchać. Spróbuję później, kiedy towarzystwo się nieco przerzedzi. Za to skierowałam się do kolejki, prowadzącej do lady siostry Joy. Może wykluły się już moje maleństwa, które zostawiłam przed wyjściem? Byłoby miło. Kiedy już przyszła moja kolej, bez wahania o to zapytałam:
- Witam ponownie, siostro Joy. Mam tutaj kilku "pacjentów" do podleczenia po walce z Eriką.- powiedziałam kładąc na ladzie pokeballe Perły, Dewgong i Haxorusa. Vigo cały czas był w powietrzu, więc poza zadyszką nic mu nie było. Nie było sensu go hospitalizować.
- A tak przy okazji- może wykluły się moje poke-jaja, które zostawiłam u pani rano? Jeśli tak, chętnie je odbiorę.
Cóż, teraz musiałam tylko poczekać. Potem może wyjdę jeszcze przed budynek, przedzwonić do rodzinki ze swojej komórki. Raz, że dawno tego nie robiłam, dwa- chciałam się pochwalić odznaką i trzy- chciałam się wstępnie wywiedzieć jak tam moje pokemony. W końcu, może Tatuś zafundował którymś jakiś mocniejszy trening? Albo któryś ewoluował? A o ewolucji mówiąc, przydałoby się potraktować kamyczkami mojego Growlitcha i Vulpixa. Psiątka dość już się naczekały. Tak, telefon do domu to nie taki głupi pomysł. Dopiero potem zajrzę, jak tam sytuacja przed maszynami przesyłowymi. Jeśli dalej będzie tłok, po prostu wrócę do pokoju, do chłopaków. A jak będzie luźniej... Zrobi się drobne "przemeblowanko".

Did - 2014-06-26, 15:44

co wymyślę
____________________
W kolejce stałaś dobrą godziną albo ze dwie, bowiem jakaś starsza kobieta wykłócała się z siostrą Joy, oskarżając ją o kradzież pokemona jej wnuczka. Ostatecznie "pokeball wnuczka" znalazł się w torbie Ul, bo tak miała na imię kobieta w podeszłym wieku, a gdy ta opuściła PC bez żadnego słowa, kolejka znów odżyła i jak z bicza strzelić, byłaś już przy ladzie, za którą stała różowa pielęgniarka z dosyć pokaźnym biustem.
- Panna Gwen? - spytała się niepewnie, sprawdzając coś w notatniku. - A tak! Pani pokemony już dawno się wykluły i czekają na panią. - uśmiechnęła się do ciebie, odwracając się do jakiegoś stolik, z którego wzięła paczkę kulek i wręczyła tobie. - Oto one! Teraz zajmiemy się wyleczeniem pokemonów, które brały udział w walce, nieprawdaż? Czyżby udało ci się pokonać Erikę? Jeśli tak, to gorące gratulacje moja kochaniutka! - uścisnęła ci dłoń, zabierając pokeballe, które położyła na specjalnej maszynie. Nie minęła nawet minuta, a szczęśliwa siostra Joy, wręczyła ci twoje ukochane stworki i ruchem ręki wygoniła z kolejki.
Korzystając z okazji wyszłaś na zewnątrz i spróbowałaś zadzwonić do swojej rodziny. Wykręciłaś już numer i przyłożyłaś pokedex do ucha... ktoś odebrał, ale nie usłyszałaś głosu swojego ojca, tylko dziewczynki, która wyszeptała "Pomóż mi... proszę pomóż mi, idź przed siebie do wielkiego drzewa... błagam". Ignorujesz ją i wracasz do chłopaków, czy udasz się do wielkiego drzewa?

Gwen Brown - 2014-06-26, 19:42

- Tak, siostro Joy, właśnie udało mi się wywalczyć jej odznakę- odparłam, odwzajemniając uścisk dłoni.
- I dziękuję za wyklucie oraz podleczenie moich podopiecznych.
Potem zabrałam co moje i oddaliłam się robiąc miejsce innemu trenerowi, stojącemu za mną. Nie chciałam przyblokować kolejki jak tamta zakręcona staruszka... W każdym razie wyszłam przed budynek zadzwonić do rodzinki. Jakie było moje zdziwienie, kiedy... nie odebrał nikt z domu. W pierwszej chwili pomyślałam, że to żart Anny- moja siostra lubiła robić mi różne psikusy. Ale, ten głos... Nie, to nie była ona. To na pewno nie była ona. To w takim razie kto? Włos mi się zjeżył... Jezu, normalnie jak w jakimś horrorze! Ale z drugiej strony? A co tam! Przeżyłam tyle pokręconych przygód i spotkałam tylu ześwirowanych ludzi, że jakaś upiorna dziewczynka nie będzie dla mnie wyzwaniem. Chyba.
- Ha... Halo? Poczekaj! Już tam idę. Masz jakieś kłopoty? Ktoś cię atakuje?- mówiłam do głośniczka.
No cóż, mogło się okazać, że wpadłam w kolejne tarapaty, ale jeśli to tajemnicze dziecko potrzebowało pomocy, nie mogłam tak stać z boku. Idąc w stronę tego drzewa, o którym mówiło dziecko, rzuciłam okiem na okno "naszego" pokoju w Centrum. Hm... Może chłopaki nie będą mieć za złe, że ładuję się w kolejną "przygodę" tak bez nich? W każdym razie, szłam rozwikłać tę sprawę. A idąc wypuściłam z balla Perłę. Co jak co, ale wolałam mieć u boku swoją smoczycę. Tak dla bezpieczeństwa.

Did - 2014-06-27, 00:03

"Jeszcze trochę... jeszcze trochę... proszę pomóż mi..." Prowadzona szeptami dziewczynki razem z Perłą zagłębiałaś się coraz bardziej w las, który z kroku na krok stawał się mroczniejszy. Oprócz dziwnego głosu, mogłaś usłyszeć pohukiwanie sów, szelest liści oraz dziwne wycia wilków. Już dawno zastawiłaś za sobą PokeCentrum i swoich towarzyszy. Na szczęście prowadzi do nich prosta droga, więc w razie czego łatwo do nich wrócić... Po jakiejś godzinie mozolnej wędrówki przez krzaki i gałęzie dodarłaś do serca lasu, w którym rzeczywiście znajdowało się ogromne drzewo. Wołania dziewczynki były raczej prawdziwe, bowiem jakaś drobna istota przywiązana jest do drzewa.
- Już jesteś... - wyszeptała, podnosząc głowę. - Powąchaj go... powąchaj go... - wymówiła ostatnimi siłami, po czym z jej ciała wyleciał mały niebieski świetlik, który poszybował prosto w górę. W ostateczności rozpłynął się w powietrzu, a gdy znikł jego ostatni ślad, dzień stał się nocą, a słońce, księżycem w pełni.. .całe to zajście pobudziło twój kwiat, otrzymany od Eriki, ponieważ mogłaś poczuć, że z torby zaczął wydobywać się bardzo silny, ale przyjemny zapach, którego wdychanie powoduje silne podniecenie i rozkosz. Czy spełnisz ostatnią prośbę tej małej, ślicznej istotki i powąchasz kwiat?

Gwen Brown - 2014-06-27, 12:13

Uparcie podążałam za głosem dziewczynki. Cóż, na razie nie działo się nic niepokojącego. Przynajmniej nie na tyle, żeby brać nogi za pas. Jedyną niepokojącą rzeczą było tylko otoczenie, które stawało się coraz mroczniejsze. Te sowy, te wycia... Brr! Strach się bać. Ale wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Faktycznie to tajemnicze wielkie drzewo było dosyć spore. Po chwili udało mi się wypatrzyć wołającą dziewczynkę. Mała była przywiązana do drzewa i... wszystko wskazywało, że umiera. A najgorsze było to, że nawet nie mogłam nic na to poradzić. Kiedy wyleciał ten niebieski ognik, podążałam za nim wzrokiem. Zupełnie nagle, czas jakby przesunął się o kilka godzin w przód. Była noc i... nastała pełnia. Czyli mogłam powąchać kwiat od Eriki. Cóż, skoro ta mała tak o to prosiła, to czemu przy okazji nie spełnić jej ostatniej prośby. I tak korciło mnie, dowiedzieć się co się stanie jak już to zrobię. Teraz okazja sama się do mnie pchała. Zanim jednak sięgnęłam po kwiat, zwróciłam się do Perły.
- Kompletnie nie wiem co jest grane i jak to wszystko się skończy, ale proszę cię, bądź czujna i w razie czego stań w mojej obronie, dobrze? Niby nic jeszcze się nie stało, ale wolałabym, abyśmy wróciły do chłopaków w jednym kawałku.
Potem sięgnęłam po kwiat. Już wcześniej wyczułam jego zapach, ulatniający się z mojej torby. Teraz uniosłam go wyżej, pod sam nos i mocno zaciągnęłam się jego słodkim, całkiem przyjemnym zapachem. Ciekawe co teraz mnie spotka?

Did - 2014-06-28, 14:21

Zapach kwiatu był niesamowity! Jakby połączeniem wszystkich twoich ulubionych rzeczy... jednakże to tylko przykrywka przed specjalną umiejętnością małej rośliny. W mgnieniu oka poczułaś się słaba, a świat, który widziałaś zaczął szybko wirować, rozmazując się od środka, aż do powstania czarnej plamy, zasłaniającej ci teraźniejszy obraz. Przed utratą przytomności do twoich uchy dochodziły jęki Perły i demoniczny śmiech małej dziewczynki, która zwabiła cię w pułapkę.
[kilka godzin później]
Obudziłaś się w czarnym pokoju bez żadnych okien i mebli. Jedynym elementem znajdującym się w czarnej dziurze są czerwone drzwi bez klamki, ale z głośnikiem. Mogłaś również zauważyć, że nie masz przy sobie swoich rzeczy, pokeballi i ubrań. Można byłoby powiedzieć, że to już twój, aczkolwiek w pewnym momencie z głośnika na drzwiach wydobył się ten sam głos, co z słuchawki: "Wstań i pokaż mi się, a zobaczę czy nadasz się do mojej gry."

Gwen Brown - 2014-06-28, 19:50

Ja wiedziałam, że tak będzie! Ze coś tu za fajnie idzie. Jak babcię drapcię- teraz to już za cholerę nie poratuję małych dziewczynek! I przyjaznych staruszków. Ale małolaty mają u mnie mocno przerąbane. Przynajmniej jeśli wyjdę z tego żywa. Tymczasem zostałam ci ja goła i niekoniecznie wesoła w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Kurde, jak w tym horrorze. Tym z tą porąbaną lalką z dziwnymi oczami. Taką miała ta lalka durną kwestię. Jak to było? Pograjmy w grę? Jakoś tak. No nic, z wariatem nie ma się co spierać. Może tak od razu mnie nie ubije.
- Dobra, dobra, już. Wstałam i się pokazuję.- odparłam wykręcając przed głośniczkiem zgrabny piruecik.
- Właściwie, to o jaką zabawę chodzi? Ostatnio jestem do tyłu z horrorami- dodałam zerkając na głośnik.
Cóż, pozostaje mi tylko czekać i modlić się, ze jakoś z tego wyjdę. Z resztą co tam ja- a mój dobytek? A pokemony? Co ta gówniara zrobiła mojej kochanej Perle? Oj, niech tylko spadnie jej chociaż łuska z głowy to ktoś dostanie w cymbał... No ale nic, czekam grzecznie, stojąc jak ten debil przed jakimś głośnikiem i... no, czekam.

Did - 2014-06-29, 00:28

- Nadasz się do mojej gry! - ponownie usłyszałaś głos z głośnika, a do tego na głowę spadła ci niebieska sukienka z białym fartuszkiem oraz biała bielizna. - Załóż ją! A ja w tym czasie wyjaśnię ci całą grę. - tym razem głos z głośnika przeraźliwie się zaśmiał. - Będziesz moją Alice! Przed tobą pięć różnych i niesamowitych światów! W każdym z nich znajduje się masa przeciwników oraz mnóstwo zagadek! Nagrodą za przejście jednego ze światów jest gem. Wszystkie pięć gem'ów otworzy ci wyjście do twojego świata! Więcej dowiesz się grając w moją grę! Dam ci towarzysza, który będzie dawał ci wskazówki! No to zaczynaj! - głos znikł, a przed tobą zamiast drzwi pojawiły się duże, kamienne portale oraz czarny kotek, którego żółte ślepia wyłaniały się z czarnego tła pokoju.
- Witaj Gwen, będę ci pomagał w twojej grze! Masz do wyboru świat piekielny, podwodny, leśny, orientalny i bajkowy. Na początku wybrałbym leśny, bowiem tam znajdziesz swoją pierwszą broń oraz pokemona! - powiedział, pokazując ci ostrymi, białymi pazurami portal w krainą leśną. - A teraz znikam! Pojawię się... kiedyś na pewno! -dodał, znikając w ciemności.
Posłuchasz swojego towarzysza i udasz się do lasu, czy wybierzesz inną drogę?

Gwen Brown - 2014-06-29, 07:52

Ach jak miło- czyli jednak nie zginę tak od razu. Nie powiem, nawet poczułam ulgę. Bez słowa sprzeciwu założyłam wszystkie ubrania. Przecież nie będę tam ganiać golusieńka, nie? Jeszcze ozywają się we mnie resztki przyzwoitości. Natomiast mój "pomocnik"... Jeżu, on wyglądał praktycznie jak Remi, kiedy zamienia go w kota. Tylko oczy ma inne, szare. Poza tym jest toćka w toćkę. Ta mała zupełnie nieświadomie nawet poprawiła mi humor. Wysłuchałam co oboje mają do powiedzenia.
- Brzmi to wszystko dziwnie, ale niech się dzieje. Wybieram... las. I tak brałabym go na pierwszy ogień. Brzmi najnormalniej z tego wszystkiego- odparłam kierując się do odpowiedniego portalu.
Nie wiem czy dziewczynka miała tego świadomość, ale lasy były dla mnie jak drugi dom. Ganianie przez krzaki, łażenie po drzewach, skradanie się... Zanim zdobyłam Perłę, w dzieciństwie tak spędzałam każdy wolny czas, aby podkradać się do dzikich pokemonów. Aż się łezka w oku kręci na samo wspomnienie. No, te wszystkie eskapady z dzieciństwa znowu okazują się przydatne. Jeden-zero dla mnie mamuniu!

Did - 2014-06-29, 11:28

Bez zawahania przeszłaś przez portal do krainy lasów, z którymi byłaś za pan brat, ale raczej nie z takimi... suche drzewa pozbawione liści, brudna woda, zgniła trawa, dziwne kwiaty i ten nieprzyjemny zapach, który powoduje lekki mdłości. Miałaś ruszyć dalej, gdy zatrzymała cię drobna istotka.
- Witaj! Jestem Rusałką... mam dla ciebie twoją pierwszą broń! - krzyknęła, wyczarowują srebrny nóż z zdobieniami. - Dostaniesz go, ale musisz mnie nich przebić! Gdy to zrobisz rozsypię się w drobne kryształki, które pozwolą ci na ulepszenie twojej broni! W sumie z każdego potwora będzie je zdobywać! To bardzo ważne, żeby wygrać tą grę i przywrócić temu lasowi życie... - westchnęła, ustawiając się do egzekucji. - Dźgnij mnie prosto w serce! To najsłabszy punkt leśnych stworzeń! - krzyknęła, rozkładając ręce.
Nie pozostaje ci nic jak zabicie tej słodkie rusałki. Nie wiadomo, co może ci zrobić, gdy się jej odmówi. Wygląda na dosyć silną...

Gwen Brown - 2014-06-29, 15:55

Las mówiła? No, jak to jest las, to ja jestem królewna. Te suche badyle, ta śmierdząca woda, w reszcie ten smród. Normalnie jakbym lazła przez padlinę! W reszcie okazało się, że nie jestem sama w tym pokręconym miejscu. Pojawiła się przede mną jakaś istotka. Przedstawiła się, a i owszem, nawet zamierzała dać mi pierwszą broń... To będzie ich więcej? Wow! W każdym razie dalsza część słów małej rusałki była, no, smutnawa.
- Skoro tak mówisz- niech będzie. Nie chcę, ale muszę. Ale, powiedz mi jeszcze, jak właściwie powinnam użyć tych kryształków, kiedy już będzie po wszystkim? Chyba, że to samo się zadzieje.- zapytałam ważąc nóż w dłoni. Kiedy doczekałam się ewentualnej odpowiedzi, zbliżyłam się do małej.
- No dobrze, jestem gotowa. W każdym razie miło było cię poznać-- powiedziałam jednocześnie mocnym pchnięciem ładując nóż w miejsce gdzie powinno być jej serce. Teraz powinny chyba pojawić się te kryształki, prawda? No to użyję ich zgodnie z sugestią Rusałki. A potem pójdę dalej. Rusałka mówiła coś o potworach... Ciekawe jakie to będą potwory. Chociaż, może lepiej jeśli się na takiego nie nadzieję przy pierwszej lepszej okazji. Wolę działać z zaskoczenia, skoro już mam mordować.

Did - 2014-06-29, 22:10

Rusałka popatrzyła na ciebie, po czym wyjęła w włosów dwa nieduże karty, które podała ci do ręki.
- Prawie bym zapomniała... jedna z tych kart będzie wchłaniać kryształy, a druga pokazuje twoją broń i ilość kryształów, które potrzeba do ulepszenia jej. Wystarczy, że klikniesz na kryształową kartę i przeciągniesz odpowiednią ilość do karty noża. To chyba tyle, więc dźgaj. - powiedziała, czekając na egzekucję.
Po usłyszanej odpowiedzi bez zawahania dźgnęłaś rusałkę w serce. O dziwo nie zaczęła lecieć żadna krew, jedynie rusałka rozpadła się na kawałki, pozostawiając po sobie 130 gemów, które wciągnęła jedna karta. Na drugiej mogłaś zauważyć, że do ulepszenia noża potrzeba 234 gemów. Masz już broń, więc pora ruszać w drogę. Przed tobą ciągną się trzy drogi. Jedna przez kamienie na rzece, druga prowadzi wgłąb pozostałości po lesie, a trzecia kamienna... w sumie donikąd?

Gwen Brown - 2014-06-30, 03:25

A, czyli tak to się odbywa. Dosyć... interesujące. Tak to chyba dobre określenie. W każdym razie kiedy było już po wszystkim z nożem oraz oboma kartami ruszyłam dalej. Długo się nie nachodziłam, bo wkrótce trafiłam na trzy ścieżki do wyboru. Rzeka, las i droga donikąd. W porządku, pomyślmy... Rzeka... No z rzeką mogą być związane jakieś wodne stwory, albo co najmniej błotne. Jakoś nie miałam ochoty na tą drogę. A ta donikąd? Trudno powiedzieć czego właściwie się spodziewać. A las? Tam to chociaż mogę wskoczyć za któreś z uschniętych drzew, żeby się schować. Więcmoże skoro to miejsce, to miał być las, to pójdę przez las.
Did - 2014-06-30, 10:47

Wszystkiego najlepsza Gwen! Sto Lat i wiele innych przyjemności!
______________________
Wybrałaś ścieżkę przez las, z której już nie możesz zawrócić, bowiem przejście za tobą zarosły ciernie, bardzo ostre ciernie w kolorze fioletu. Aczkolwiek wybrana droga nie wyglądała zbyt groźne. Masa uschniętych drzew i szpiczastych kamieni bez krzty schowanych potworów, czekających na świeżą krew. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie pułapka, na którą wpadłaś. Błyskawicznie twoją nogę złapała wielka gałąź, wybijając cię do góry, po czym zawisłaś na wysokości 4 metrów głową do dołu. Na twoje nieszczęście twój nóż spadł na ziemię, do której brakuje ci zaledwie 10cm. Musisz działać szybko, ponieważ krew w zastraszającym tempie spływa ci do mózgu, co wiążę się z końcem gry i utratą wszystkiego. Reasumując droga bez potworów, zasłana jest pułapkami...

Gwen Brown - 2014-06-30, 12:50

/A podziękował :)

No pięknie. Zupełnie jak w tym powiedzeniu- z deszczu pod rynnę. Jak nie zabijanie niewinnych rusałek to pułapki. Cóż, teraz nie pora na zbytnie rozmyślanie. Musiałam jak najszybciej się uwolnić, albo- dosłownie i w przenośni- krew mnie zaleje. Nawet nie próbowałam męczyć się i jakoś dostać się do noża- tylko bym marnowała siły. Spróbowałam czegoś ryzykowniejszego. Wzięłam lekki rozmach i spróbowałam wygiąć się tak, aby chwycić się możliwie jak najwyżej swoich nóg. Taki skłon do przodu w powietrzu. Potem wyginając się i "wspinając" po nich coraz wyżej, próbowałabym chwycić się liny i wspiąć po niej kawałek. Potem próbuje złapać się jakoś w miarę stabilnie i jedną ręką, rozsupłać nogę. Gdyby mi się udało, mogłabym się zsunąć po linie na ziemię- już wolna. Gdyby nie... Czapa. Chociaż. Mogłabym spróbować "dokiwać się" (jak wahadło) do drzewa, na którym wiszę, albo chociaż do jakichś wystających z niego gałęzi i trzymając się nich, jakoś wspinać się wyżej. Najważniejsze to jak najszybciej odzyskać pion, aby krew przestała spływać mi do mózgu- potem mogłabym ewentualnie kombinować dalej. Chiba, że się uwolnię. Zobaczymy jak to wyjdzie.

Did - 2014-07-01, 00:33

Po jakiejś piątej próbie, ostatnimi siłami udało ci się wystarczająco wygiąć do góry, żeby złapać się swojej stopy. Jeden etap masz za sobą, teraz wystarczy tylko się podciągnąć i odwiązać swoją nogę. Podciąganie poszło ci znacznie lepiej od skłonu w powietrzu, bowiem już po pierwszej próbie mocno trzymałaś się gałęzi. Wisząc w dogodnej pozycji, wyciągnęłaś rękę, żeby odwiązać swoją nogę, gdy nagle usłyszałaś głośny trzask i poczułaś przeraźliwy ból w plecach i nodze. Potrzebowałaś dobrych siedmiu minut, by ocknąć się po bolesnym upadku. Od razu po tym chwyciłaś się za udo, w które przy upadku wbił się ostry patyk. Z dziury w nodze wypływają dosyć spore ilości krwi...
- Zostawić cię na chwilę, a ty już się ranić! To nie czas na takie rzeczy! Trzymaj bandaże i ten sprej, który pokaże ci pułapki... wystarczy, że go użyjesz, a będziesz widzieć tor przeszkód do pokonania! - z mgły wyłonił się kot, który rzucił w twoją stronę kilka bandaży i magiczny sprej.
Mając bandaże może uda ci się prymitywnie związać ranę i pójść dalej. Głupio byłoby przegrać na samym początku.

Gwen Brown - 2014-07-01, 07:01

No masz, jeszcze tego mi brakowało. No nic, mówi się trudno- jakoś będę dalej kuśtykać. Mam tylko nadzieję, że nie przebiłam sobie jakiejś ważnej tętnicy czy tam żyły... Ale przynajmniej pojawił się mój koci dobrodziej z pomocą w postaci bandaży i jakimś sprejem. Super. Zgodnie z tym co tłukowaliśmy na zajęciach z pierwszej pomocy nie wyjęłam patyka z rany. Odłamałam go tylko tak, aby nie wystawało go za dużo i nie przeszkadzał. Potem mocno obandażowałam ranę, na koniec solidnie zawiązując końce bandaża. Poruszałam na próbę nogą. Boli, ale nie jest najgorzej. W każdym razie podniosłam z ziemi nóż, co to mi wcześniej spadł oraz ów magiczny sprej. Kilka psiknięć i pułapki jak na dłoni- fajna rzecz. Teraz raczej mało prawdopodobne, że w coś wlezę. Można tuptać dalej.
Did - 2014-07-01, 11:39

Bez problemu opatrzyłaś swoją nogę, która znacząco mniej cię boli, po czym psiknęłaś sprejem na drogę. Twoim oczom ukazało się dosyć sporo tradycyjnych pułapek, często spotykanych we filmach przygodowych. A to jakieś linki, które uruchamiają gałęzie mające cię uderzyć z ogromną siłą, ukryte liny, podobne do poprzedniej oraz kamienie aktywujące cierniowe pociski. Jednakże posiadając magiczny artefakt od kotka, przeszłaś pierwszą część drogi bez żadnego problemu. Zgrabnie omijałaś wszystkie liny i kamienie oraz z łatwością przekraczałaś śmiertelne linki. Zostawiając za sobą ostatnią pułapkę, zatrzymałaś się przed przepaścią, która oddziela cię od drugiego brzegu o jakieś 2 metry.. Możesz przez nią przeskoczyć, bowiem stoisz wyżej albo przejść po gałęziach starego, zniszczonego drzewa.
Gwen Brown - 2014-07-01, 15:12

Że też Pan Koteł, jak nazwałam w międzyczasie swego dobrodzieja, nie dał mi tego cacuszka tak od razu? Ile to stłuczonych dup by się oszczędziło! I bandaży. No, ale, było nie było, kontynuowałam wędrówkę. Skoro pułapki nie były już problemem, szło to nawet sprawnie. Problem pojawił się potem, w postaci przepaści. Oceniłam odległość wzrokiem. Jakieś dwa metry. Bez przypału przeskoczę na drugą stronę. Jeszcze w szkole przy skokach w dal bez większego trudu "leciałam" ponad cztery. Poza tym byłam na wyższym kawałku, więc powinno mi być łatwiej. Problemem mogła być moja noga, ale po zabandażowaniu nie dokuczała mi aż tak mocno- dam radę. Nad powalonym drzewem nawet się nie zastanawiałam. Nie ufałam tej martwej kłodzie. Jeszcze się okaże że spróchniała, albo co. A tak najwyżej się poobijam, jakby nie udało mi się wylądować normalnie, ot i wszystko. Tak więc zabezpieczyłam nóż i karty, aby ich przypadkiem nie zgubić, wzięłam lekki rozbieg i... zamierzałam przeskoczyć tę przepaść. Wcześniej wybrałam sobie jeszcze możliwie najwęższe miejsce, żeby się niepotrzebnie nie przemęczać. Może nie spotka mnie jakaś nowa niespodzianka?
Did - 2014-07-03, 08:13

Jeszcze 4 posty i 35 strona ~
____________________________________________
Skok wyszedł perfekcyjnie, poczułaś jedynie lekki ból, który przeszył twoje udo. Widocznie ułamany patyczek musiał się przesunąć. Co nie zmienia fakty, że w końcu dotarłaś do jakiegoś większego miejsca z otwartą areną, którą jako jedyną z poznanym ci miejsc, porasta przepiękna roślinność. Nawet powietrze jest tutaj czyste i przyjemne!... mogłaś również zauważyć, że na jej końcu znajduje się mała, drewniana skrzynka ze złotymi wykończeniami. Czyżby twój pokemon, a może jakiś inny skarb? Jednak dotarcie do niej nie będzie zbytnio proste. Czeka cię wspinaczka oraz walka z rusałkami, które strzegą nagrody. Żadna z nich jeszcze cię nie zauważyła, bowiem przeglądają się w stawie i czeszą swoje długie, piękne włosy. A to w kolorze niebieskim, czerwonym oraz żółtym. Znajdujesz się od nich o jakieś 15m, a całą drogę porastają bujne krzaki, które wykorzystane dobrze, mogą posłużyć jako kamuflaż.

Gwen Brown - 2014-07-03, 10:45

/Yay! Radocha tak bardzo! :3

No, przepaść pokonana. I nawet całkiem zgrabnie wylądowałam. Innymi słowy mogłam tuptać dalej. Chociaż z tym tuptaniem to musiałam dobrze rozegrać. Sytuacja wyglądała tak- na czymś w rodzaju areny, bujnie porośniętej normalną i zdrową roślinnością stała skrzynia. Wszystko wskazywało, że powinnam się do tej skrzyneczki dobrać. Kłopot w tym, że pilnowały jej trzy rusałki. O ile tamta pierwsza, "ofiarna" była całkiem miła, tak te mogą chcieć mnie ubić. Raczej nie wskazane. Ale, mogę próbować się przekraść przez te krzaki. Rusałki mnie jeszcze nie widziały, a teraz mogłam pokazać czego nauczyły mnie częste podchody do dzikich pokemonów. Moja taktyka był cudna w swej prostocie. Najsampierw kucnęłam za jakimś badylem czy krzakiem. Jak będę tak stać jak słup soli, to na pewno mnie wypatrzą. W każdym razie kluczem do sukcesu było zachowanie spokoju i ciszy. Przemykając pochylona pomiędzy krzakami uważnie wypatrywałam i omijałam wszelkiej maści suce gałązki. Nie chciałam, aby któraś mnie zdradziła. Pilnowałam się też, aby nie trząść gałązkami mijanych krzaczków- to także mogłoby mnie zgubić. Gdyby którąś coś zaalarmowało i spojrzała w moją stronę siedzę w totalnym bezruchu. Chyba, że małe zdecydują się podejść i sprawdzić w czym rzecz. Wtedy nie ocyngalam się tylko pędzę galopem do tej skrzynki. Może jej zawartość okaże się pomocna? Ale jeśli mnie nie zauważą, to skradam się dalej. Im wolniej się połapią, że nie są same tym lepiej dla mnie. Miałam tylko nadzieję, że nie będę musiała z nimi walczyć. Przynajmniej nie z trzema na raz. Nic, zobaczmy czy jeszcze pamiętam jak to się skradało...

Did - 2014-07-03, 12:18

Udało ci się przejść zaledwie kilka kroków, gdy żółta rusałka złapała cię za sukienkę. Nie miałaś nawet szansy wymknąć się z jej uścisku, bowiem oślepiła cię swoją mocą. Wnioskując żółte stwory potrafią władać światłem.
- Patrzcie kogo my tu mamy! Kolejna zabawka tej cholernej dziewuchy! - powiedziała, lekko upuszczając na ziemię.
- Nie zamierzamy z tobą walczyć... - dodała niebieska rusałka.
- Pragniemy żyć wolne w świecie bez tej cholernicy! - wtrąciła się czerwona.
- Siostry... czas przyszedł, żeby pomóc nowej Alice w pokonaniu tej czarownicy! - krzyknęła żółta.
- Tak! Czas zmienić reguły na nasze! - chórem dodały dwie pozostałe!
- Zabij nas, a otrzymasz kryształy! Będziesz mogła ulepszyć swój nóż oraz otrzymasz moc jednej z nas. Polecamy ci wziąć światło... jeśli umiesz posługiwać się nożem. Będziesz mogła oślepiać przeciwników i dźgać ich nożem. Chociaż lód i ogień, to również potężne magie. Wybór należy do ciebie. - powiedziały jednym głosem.
Z ich rozmowy wynika, że niektóre stworzenia znudzone są grami dziewczyny. Tym lepiej, będziesz mogła uzbroić się na inne krainy, gdzie na pewno czekają oddani słudzy czarownicy.

Gwen Brown - 2014-07-03, 16:37

Wow, takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam. Czyżby babska solidarność rusałek?
- Dziękuję za rady. Chociaż nie zbyt dobrze czuję się w tej narzuconej skórze morderczyni. No, ale to w końcu dla wyższej sprawy. Zrobię to- powiedziałam do rusałek.
Na prawdę niechętnie się do tego zabierałam. Toż one ani mi krzywdy nie zrobiły, ani w czym zawiniły... Poza tym małe to to i nawet sympatyczne z buźki. I znowu sprawdza się powiedzonko: "Nie chcem ale muszem". Ech, niech ta durna gra się w reszcie kończy, bo sumienie mi wysiądzie.
Tak więc po kolei dźgnęłam każdą z rusałek zdobycznym nożem. Tak jak w przypadku tej pierwszej- w serce. Potem wyjęłam karty. Jedną "wchłonęłam" uzyskane kryształy, a potem z drugą ulepszyłam broń. Musiałam jeszcze pomyśleć nad jedną z trzech mocy: światłem, ogniem lub lodem. Postanowiłam posłuchać rady rusałek i zdecydowałam się na światło- może okazać się bardziej użyteczne. Poza tym możliwe, że po drodze zyskam kolejne moce. Pozostawała jeszcze kwestia tajemniczej skrzynki. Jak już poogarniam co mam do ogarnięcia, chętnie się nią bliżej zainteresuję...

Did - 2014-07-04, 00:28

Rusałki uśmiechnęły się do ciebie, po kolei zmieniając się w kryształy, które wciągnęła jedna z kart. Gdy karta z nożem zaczęła się świecić, przeciągnęłaś wszystkie kryształy na nią, żeby ulepszyć swoją broń. Wszystko działa się na karcie. Nóż wydłużył się o jakieś 5cm i dostał wskaźnik krwi, który umożliwi ci użycie specjalnego ataku. Aczkolwiek znów musisz wybierać z 3 umiejętności: Skało-łamacz *staje się wyjątkowo ostry oraz potrafi wbić się w skały*, Oddech lodu *zamraża na krótki czas przeciwnika*, Krwiopijca *zabicie ofiary tym nożem podwaja ilość kryształów, które z niej wylecą*. Również przed tobą pojawił się obraz trzech magicznych ataków, które wszystkie należą do atrybuty światła: Rozczepienie *bomba, która wybucha, raniąc sporą ilość przeciwników*, Oślepienie *oślepia przeciwnika na krótki czas*, Świetlik *magiczna odmiana latarki*. Wybór należy do ciebie, wystarczy, że klikniesz na jedną umiejętność noża i magiczny atak.
Żeby dostać się do skrzyni, możesz wspiąć się po korzeniach zdrowego drzewa lub dojść tam wąską i stromą ścieżką pokrytą ostrymi kamieniami.

Gwen Brown - 2014-07-04, 05:10

Kolejne decyzje. Nie lubiłam tego- szczególnie, że jeszcze musiałam wybierać pomiędzy całkiem przydatnymi umiejętnościami. Popatrzyłam chwilę, pomyślałam i... wybrałam. Z noża zrobiłam Krwiopijcę, tymczasem miałam dylemat przy atrybutach światła. Ostatecznie postawiłam na oślepienie- wydawało się bardziej no, wielozadaniowe, że tak to ujmę. Kiedy już uporałam się z wyborem umiejętności przyszedł czas na skrzynkę. Miałam do wyboru nieciekawą ścieżkę lub korzenie drzewa. Ścieżka jednak do mnie nie przemawiała, więc zdecydowałam się na wspinaczkę po drzewie. Wyglądało dosyć solidnie, więc myślę, że może nie runie pod moim ciężarem. Albo nie zadzieją się jakieś czary czy coś. Okaże się w trakcie.
Did - 2014-07-04, 15:39

Rzeczywiście korzenia drzewa były solidne, a wspinaczka po nich najprostszą rzeczą, którą cię tutaj spotkała. Zaledwie po pięciu minutach znalazłaś się przed drewnianą skrzynią ze złotymi wykończeniami. O dziwo była już otwarta, a w żółtym świetle wirowała karta z jakimś pokemonem. Po głębszej analizie, ujrzałaś wizerunek swojego startera! Tak to Perła. Najdziwniejsze było to, że ona również posiada liczbę kryształów oraz dwa skille: Lot oraz Smoczy Oddech. Widocznie jest to twoja kolejna broń, którą również możesz ulepszać. Ta dziewczynka nie ma w sobie żadnych uczuć, zmieniła twój skarb w bezuczuciowy przedmiot z dwoma umiejętnościami. Mniejsza z tym, gdy chwyciłaś kartę do ręki, zza skrzyni wyłonił się wielki portal, prowadzący do początkowej lokacji w lesie oraz wielki napis "Szukaj kluczy, a pójdziesz dalej". Czas wybrać kolejną drogę.
Gwen Brown - 2014-07-04, 16:28

Kiedy wspięłam się na górę, w pierwszej chwili byłam z siebie zadowolona. Jednak kiedy poznałam zawartość skrzyni mina mi zrzedła. Co ta mała gówniara zrobiła MOJEJ Perle?! No jak tak można?! Byłam niesamowicie wściekła. Nikt nigdy nie będzie tak traktować moich podopiecznych, o nie! Oj doigra się ta mała, niech tylko wyjdę z tych pokręconych światów. Zabrałam kartę swojej Smoczycy i następnie przeszłam przez portal znajdując się... w punkcie wyjścia. Czyli mam wybrać nową ścieżkę, tak? Postanowiłam spróbować tych kamieni przy rzece. Może być interesująco. A poza tym im szybciej ją przejdę tym lepiej. Istniała całkiem realna szansa na "kąpiel", a ja nie szczególnie lubiłam pływać i wolałam mieć to już za sobą. Szczególnie jeśli jak dotąd woda była zatęchła i niezbyt zachęcała do wchodzenia...
Did - 2014-07-05, 16:10

Na szczęście kąpiel w zielonkawej wodzie ominęła cię, bowiem idealnie poradziłaś sobie z przeskakiwaniem z kamienia na kamyk. Nawet pozostałości patyka w udzie nie sprawiły ci żadnych problem. Widocznie twój organizm przyzwyczaił się do nieproszonego gościa w postaci kawałka spróchniałej gałęzi. Za rzeką rozciągała się wielka polana, a raczej jej zgliszcza po wielkim pożarze. Zamiast zielonej trawy, rozsypany był po niej czarny jak smoła popiół. Gałęzie drzew były suche i połamane, a nawet przypalone! *są rozmieszczone po bokach polany, tworząc wielki mur* Nie ma tu nawet słodkich motylków ani innych zwierząt. Za to jedynymi mieszkańcami tego pobojowiska są nieduże, czerwone i brzydkie impy z wystającymi jęzorami na wierzchu. Skaczą i rozwalają popiół swoimi kopytami. Musisz się przez nie przedostać, ponieważ na końcu polany znajduje się kolejna skrzynia, tym razem srebra z diamentowymi wykończeniami. Czyżby kolejny pokemon, a może wspomniany klucz?
Gwen Brown - 2014-07-05, 20:45

W sumie nie było tak strasznie jak na początku myślałam. Ot, hasałam sobie z kamienia na kamień całkiem sprawnie pokonując kolejne metru. I nawet ta gałąź w nodze tak nie zawadzała. Gdyby nie ogólne okoliczności i świadomość, że jakby nie patrzeć od moich decyzji zależy moje życie, to jest nawet nieźle. Dopiero potem zrobiło się nieco bardziej nieciekawie. To znaczy znalazłam następną skrzynię z bliżej nieokreśloną zawartością, ale też... nowych strażników. Ci tutaj raczej nie będą skorzy do pomocy. Cóż, chyba trzeba będzie użyć siły. Chyba najwyższa pora przetestować tę świetlistą moc. Moja taktyka była prosta- zwrócić uwagę Impa znajdującego się najbliżej mnie i jakoś w miarę dyskretnie odciągnąć go od reszty. Potem błysnę mu po oczach i oślepię, jednocześnie pakując nóż w serce. Albo tam gdzie powinno być serce. I w miarę możliwości spróbuję je załatwić tak po kolei. Gdyby jednak się na mnie rzuciły wszystkie na raz, najpierw je oślepię, a potem spróbuję jakoś unieruchomić. Na przykład podcinając nożem ich nogi przy zgięciach "kolan". W ten sposób może nie będą mnie gonić z jakąś zawrotną prędkością. Zawsze mogę też któregoś dźgnąć na oślep w jakiś strategiczny punkt- też nie powinno to pozostać bez jakiejkolwiek reakcji. W każdym razie operuję na razie nowo poznaną mocą oraz swym nożem. Mam dosyć sporą wolę walki i przetrwania- może nie zatłuką mnie tak od razu. A może znowu pojawi się Pan Kotek- Dobrodziej i mnie poratuje?
Did - 2014-07-05, 22:31

Wszystko szło idealnie. Dźgałaś jednego impa za drugim, bowiem te stworzenia są na tyle tępe, że nie nie zwracały uwagi na malejącą ilość osobników w grupie i dalej tupały po popiele. Stopniowo zmniejszałaś liczebność swoich przeciwników, dostając za jedne, aż 30 kryształów! W sumie uzbierałaś ich 420, zabijając 14 impów. Został jeden, który drzemał sobie pod drzewem. Bezszelestnie podeszła do niego i wbiłaś mu nóż w serce, zdobywając kolejne 30 kryształów. Jednak gdy wyjmowałaś nóż z jego ciała, poczułaś straszny ból w przedramieniu, jakby ktoś rozszarpywał ci skórę. Szybko się odwróciłaś i ujrzałaś jak krew spływa ci po ręce, a nad tobą latał wielki, czarny smok, ładując potężne kulę w swoich skrzydłach.
- Wybacz, to nie czas na starcie z mini-bossem. - usłyszałaś znów ten sam głos, co w słuchawce, a po chwili wielka bestia rozpłynęła się w powietrzu, otwierając ci drogę do skrzyni i powrotu na miejsce startowe, gdzie pozostała ścieżka "donikąd".
- upgrade noża 580 kryształów
- upgrade Perły 460 kryształów
- upgrade mocy 999 kryształów

Gwen Brown - 2014-07-06, 14:59

Ha, walka z tymi potworkami szła mi całkiem sprawnie. Głupasy! Nawet żaden się nie gapnął, że robi się ich coraz mniej. Z nieukrywanym zadowoleniem mogłam tylko obserwować sypiące się z nich kryształy, które wciągała jedna z kart. Bardzo, bardzo dobrze. Jednak mina nieco mi zrzedła kiedy poczułam jakiś silny ból. Ki diabeł? Odwróciłam się, a tam smok. Mateńko kochana... Aż zamarłam nie bardzo wiedząc jak mogłabym próbować się go czepić, w jaki sposób odpowiedzieć na atak. Na szczęście, stwór szybko rozmył się w powietrzu. Mini-boss? To jaki jest ten nie-mini? Ta mała chyba serio próbuje mnie ubić. Chociaż, na razie miałam spokój. Nacięłam nożem sukienkę i oddarłam od spodu pasek materiału, którym obwiązałam sobie nową ranę. Potem ogarnęłam karty. Hm, najbliżej miałam do upgrade'u Perły, ale i tak brakowało mi jeszcze 10 kryształów. Poczekam. Na mur znajdą się następne. No, ale na razie mogłam dobrać się do skrzyni. Aż mnie łapki świerzbiły na myśl o jej zawartości. Może to ten klucz? Sprawdzam skrzynię i ponownie przechodzę przez portal. Tam pozostaje mi już jedna droga- ta "donikąd". Skoro została tylko ta, to zaczynam nią iść.
Did - 2014-07-07, 13:29

Zanim zdążyłaś opatrzyć swoje rany, pojawił się przed tobą twój opiekun Kot z dziwnym pudełkiem w ręku.
- Widzę, że dobrze sobie radzisz moja mała dziewczynko! - powiedziała, podając ci owe pudełko. - Posmaruj tymi swoje rany, a powinny przestać krwawić. Walczyłem o tą maź dla ciebie, więc masz mi się trzymać! Co do twoich myśli. Na końcu każdej lokacji znajduje się mini boss! Pierwszym jest zaklęty smok. Nikt nie wiem jak tutaj się pojawił, ale nie pochodzi z tego świata. - dodał znikając w czarnym dymie.
Po niespodziewanej wizycie kocurka, dokończyłaś opatrywanie swoich ran. Rzeczywiście przestały krwawić po tej maści, ale na wszelki wypadek obwiązałaś swoje przedramię, żeby nie wdało się zakażenie. W miarę przyzwoitym stanie podeszłaś do skrzyni i powoli ją otworzyłaś. Twoim oczom ukazała się kolejna karta z pokemonem. Tym razem jest to Azula! Twoja ognista latająca klacz. Możesz dostrzec, że posiada więcej umiejętności od Perły: Ognista kula *tworzy kulę, która wybucha po 3s*, Ogniste Skrzydła *Azula mknie na przeciwnika, uderzając go ognistymi skrzydłami*, Ognisty Promień. Bez zawahania wzięłaś kartę do ręki i przeszłaś przez portal, a następnie zaczęłaś iść drogą "donikąd".
Po jakiejś godzinie drogi, a nawet dwóch... przed tobą ukazała się wielka, czarna wieża *30m* na rozległej i pustej arenie *sam piach i zgniła trawa* oraz śpiący smok na jej szczycie! To ten sam, co poprzednio! Wielka bestia trzyma również klucz. Tak czy inaczej musisz go pokonać, żeby dostać klucz, by móc udać się do kolejnej krainy.

Gwen Brown - 2014-07-08, 03:09

Koteł Dobrodziej! Jak zacnie. Znowu się pojawił coby mnie poratować. Ta maść od niego podobnie jak wcześniej sprej na pułapki to był majstersztyk. No, z takim ekwipunkiem to ja mogę podróżować. Tymczasem dobrałam się do skrzyni, a tam... Kolejna karta Pokemona. Tym razem była to skrzydlata Rapidash. Och, a więc Azula zdążyła urosnąć i ewoluować. Aż mi się miło na serduszku zrobiło. Zadowolona przeszłam przez portal, a potem ostatnią ze ścieżek. Idę, idę, a tam wieża. I smok! Ten sam, co mnie wcześniej wziął i zaatakował. Ale teraz bestia spała. Postanowiłam wykorzystać ten fakt. Dlatego musiałam wspomóc się swoimi podopiecznymi. Najpierw użyłam Azuli i jej Ognistego Promienia, który poleciłam jej wycelować w skrzydła smoka. Smok nielatający będzie łatwiejszy do pokonania. Przynajmniej w teorii. Potem do Akcji wkraczała Perła i jej Smoczy Oddech. Potem kazałam jej użyć Lotu i obie z Azulą miały nad nim krążyć, atakując z dystansu poprzednio użytymi atakami. Każda miała atakować z innej strony, aby smok czuł się zdezorientowany. A w razie kłopotów, w powietrzu mogły łatwiej wyminąć jego kontrataki. Ja trzymałam się w bezpiecznej, w moim mniemaniu, odległości. I tak do odwołania, atak ciągły. Postanowiłam na razie korzystać z umiejętności swoich dwóch podopiecznych. Jednocześnie trzymałam w dłoni swój nóż. W odpowiednim momencie, jeśli wcześniej smok nie padnie pod atakami zbliżę się do niego i spróbuję wbić mu nóż w serce. Ale musi być wtedy bardzo osłabiony, albo w jakiś sposób unieruchomiony. Nie będę ryzykować. Jeszcze nie spieszno mi do grobu, a chciałabym opuścić to pokraczne miejsce. Na razie czekam na okazję i rozwój wypadków.
Did - 2014-07-08, 12:48

Nagle zrobiło się ciemna, a nad wieżą zaczęły wirować czarne, burzowe chmury. Czyżby smok wyczuł waszą obecność? Jednak nadal śpi na wieży. Wykorzystałaś ten fakt i wypuściłaś z karty swoją Azulę, która posłusznie zaatakowała skrzydła smoka z Ognistego Promienia! Trafiła, ale tym samym zbudziła smoka, który wzbił się w powietrze bez żadnego problemu. Popatrzył na was i cisnął potężnym strumieniem wody. W ostatniej sekundzie Azula zdążyła odepchnąć cię od śmiercionośnego pocisku, a następnie razem z Perłą, której Smoczy Promień lekko drasnął nogę smoka, wzbiły się w powietrze. Zaczęły walczyć ze smokiem, jak równy z równym. Nie mogłaś dostrzec niczego, ponieważ rozszalała się burza, a pioruny zaślepiały ci cały obraz walki. Dochodziły do ciebie tylko nieliczne krzyki i wrzaski, zarówno twoich podopiecznych, jak i smoka. Tkwiłaś pod wieżą zupełnie sama przez kilkanaście minut. Z myślą, co dzieję się twoim pokemonom. Ciszę na dole przerwał jakieś upadek. Około dwudziestu metrów od ciebie spadła twoja Azula! Smok niezwykle ją pokiereszował. Widać było na jej ciele masę ran oraz ubytki piór w skrzydłach. Na szczęście żyła i po chwili wróciła do karty, na której pokazał się napis "Nieaktywna: Trwa regeneracja 1h30min". W momencie, gdy chowałaś kartę, pozostała dwójka wojowników zleciała na ziemię. Stoją naprzeciwko siebie. Wielka bestie utyka na nogę i nie może poruszać skrzydłami, pozostały jej krwiożerce szczęki. Natomiast Perła cała w zaschniętej krwi, ledwo stoi na swoim ciele.
Gwen Brown - 2014-07-08, 18:20

Nie dobrze. Bardzo, bardzo niedobrze. Smok okazał się wyjątkowo mocnym przeciwnikiem. Moje podopieczne i tak długo z nim wytrzymały. Szkoda tylko, że Azula musiała polec w tak ciężkim stanie. Nie chciałam jej doprowadzić do takiego stanu. A Perła? Z nią wcale nie było lepiej. Bidulka trzymała się chyba na rezerwie energii. Szybko oceniałam sytuację. Smok też ucierpiał- kulał, nie latał... Ale miał te swoje zęby. No i pewnie niejeden cięższy atak. I w tym momencie postanowiłam zaszaleć, postawić wszystko na jedną kartę. Powoli, aby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi smoka, wydawałam Perle nowe polecenia:
- Perła, wytrzymaj jeszcze trochę. Dasz radę, tylko błagam wytrzymaj. Na razie staraj się trzymać go na dystans, odgradzając się od niego Smoczymi Oddechaami. Czekaj na mój znak- do tego momentu nie pozwól mu się zanadto zbliżyć lub zaatakować.
W czasie gdy walka na nowo by sie rozpoczęła ja dalej zbliżałabym się do smoka. Kiedy uznam, że jestem w odpowiedniej odległości, krzyczę:
- Teraz, Perła! Rzuć się na niego i spróbuj unieruchomić swoim ciałem. Smoczy Oddech też może być przydatny- celuj w pysk przeciwnika.Wytrzymaj jak najdłużej, a ja spróbuję coś zdziałać.
Teraz planowałam puścić się biegiem do walczących gadów. Mój plan był prosty- dobiec tam i spróbować wbić nóż w serce smoka. Może wtedy udałoby się go ostatecznie pokonać. A jeśli nie? Cóż, potem będę się martwić. A tymczasem, na pohybel skurwysynom! Za Azulę!

Did - 2014-07-09, 08:41

Dzięki twojej determinacji Perła nabrała niesamowitego wigoru, co jest dziwnym zjawiskiem w jej stanie, ale dzięki temu swobodnie cofała się od smoka, odgradzając się od niego potężnymi Smoczymi Oddechami, na które smok odpowiadał tym samym. Oba ataki likwidowały się nawzajem, tworząc silną eksplozję, gdy tylko się spotkały. Taka walka mogłaby trwać wieki, ale ty miałaś już w głowie plan, co zrobić, żeby załatwić ogromną, czarną bestię. Na twój znak Dragonair wzbiła się w powietrze i rzuciła się na przeciwnika. Swoim długim ciałem owinęła się wokół niego, mocno związując mu szczęki i znaczną część tułowia. Idealny moment do zadania ostatecznego ciosu! Błyskawicznie podbiegłaś do mini bossa i dźgnęłaś go prosto w serce z całym gniewem, który w tobie spoczywał. Za Azulę! Za biednego pegaza, który ledwo wyszedł z tej walki! Za cierpienie, które sprawił twoim pokemonom!
- Przegrałam... dziękuję. - wielka bestia ostatnimi słowami zdołała wyszeptać swoje ostatnie słowa, po czym upadła na ziemię. Jej ciało zaczęło płonąć, a popiół, który po niej został delikatnie wzniósł się do góry i popłynął razem z wiatrem "donikąd".
Ostatecznie pokonałaś swojego przeciwnika, a tym samym wygrałaś leśny świat. Otrzymałaś za niego, aż 2000 kryształów oraz dziwną kartę, która wiruje i świeci się na biało w miejscu, gdzie znajdowało się serce bestii. Nie możesz ujrzeć jaką rzecz kryje w swoim świetle. Również pojawił się wielki portal do czarnej przestrzeni z innymi świata oraz wielkie, obsydianowe schody po klucz.

Gwen Brown - 2014-07-09, 21:10

No, po tym co się wydarzyło później uznałam, że chyba częściej powinnam załatwiać coś tak na przypał. Jakoś często zaczyna się udawać. W każdym razie smok... Wróć! Smoczyca, jak wynikło z jej ostatnich słów, została pobita. W efekcie uzyskałam swobodny dostęp do skrzyni, kuferka z tajemniczą kartą oraz... 2000 kryształków. Ha, można po ulepszać to i owo. Wyjęłam odpowiednie karty i dałam upgrade Perle, mojemu nożowi i sobie. Znaczy swojej mocy tak właściwie. Nawet coś jeszcze zostało. Jakby było w sam raz dla Azuli to ijej coś dorzucę. A jak nie to zachomikuję co tam zostało na potem. Jak już z tym skończyłam, zabrałam z kuferka tajemniczą, świecącą po oczach kartę oraz potuptałam po klucz. Jak już i jego zgarnęłam mogłam przejść przez portal i pomyśleć jaki to kolejny świat wybrać.
- Kocie Dobrodzieju!- wołam w przestrzeń.
- Nie żeby coś, ale może masz jakąś sugestię gdzie mogłabym teraz pójść? Wiesz, żeby nie trafić od razu na takiego smoczka jak ten co to go przed momentem dobiłam.
Ciekawe czy kot w ogóle odpowie. Jak tak, to posłucham co ma do powiedzenia i najpewniej zrobię tak jak mi podpowie. A jak nie, to skieruję się do świata bajkowego. Miałam co do niego dwa przeczucia. Albo wiedźma zaserwuję świat mega mrocznych bajek, albo na odwrót- przywita mnie zabójcza ilość cukierkowego różu. W sumie to chciałabym mieć to już za sobą.

Did - 2014-07-10, 11:42

Zaczęłaś po kolei ulepszać swoje karty. Na pierwszy ogień poszedł nóż, który tym razem wyświetlił tylko jedną umiejętność, którą automatycznie zatwierdził: Ścieżka Krwiopijcy - Wampir *wysysa krew z potworów, ładując specjalny atak Cięcie Krwi [tworzy falę, która uderza przeciwników]*. Sprawa noża jest już załatwiona. Teraz czas na perłę, która również mogła nauczyć się tylko jednego ataku "Smoczy Ogon". Na koniec zajęłaś się sobą, a raczej swoją kartą mocy. Ty także nie miałaś możliwości wyboru swojej umiejętności, bowiem karta narzuciła ci czar związany z pokonanym mini bossem, a dokładnie mówiąc Smoczy Wir [Tworzy wir, który zadaje obrażenia obszarowe]. Na ulepszenie Azuli nie wystarczyło kryształów.
Po załatwieniu sprawy z ulepszaniem kart, podeszłaś do kuferka, nad którym wirowała kolejna. Nie widniała na niej żadna nowa broń ani umiejętność. Znajdował się na niej pokemon, ale nie twój. Wielka, biało-niebieska bestia o nazwie Lugia. Z tego, co pamiętasz jest to legenda, ale dlaczego jest w tym świecie i czemu jej karta wypadała z czarnego smoka? Mniejsza z tym chwyciłaś ją, bowiem jest twoja, po czym wspięłaś się po klucz. Następnie trzymając go w dłoni przeszłaś przez wielki portal, dzięki któremu trafiłaś znów do czarnej przestrzeni. Tak jak sądziłaś, kot nie odpowiedział, ale za to nad kartą Lugii pojawił się mały napis "Wybierz wodę albo bajkę". Chyba legenda chce ci jakoś pomóc, może również chce stąd uciec?

______
skan, ilość kryształów, umiejętności Lugii podam ci później ;-; wiem, że walka z legendą była dziwna xd

Gwen Brown - 2014-07-10, 20:15

/ To ten smok to BYŁA walka z legendą? O wow. Ty wiesz, że dopóki byś mnie nie uświadomił to za Chiny Ludowe bym się nie domyśliła? O wow...

Pogmerałam przy kartach i zaraz po tym podeszłam do tajemniczego kuferka z inną kartą. Jakie było moje zdziwienie kiedy odkryłam na niej wizerunek... Lugii. Z zaskoczenia aż sobie siadłam. Orzeszku... ziemny. Normalnie przez chwilę nie mogłam wyjść z szoku. A ciekawe skąd w ogóle wziął się tutaj legendarny pokemon? A może to sprawka tej upiornej dziewczynki? A kto za tym wszystkim nadąży... Chwyciłam mocniej kartę i kopsnęłam się po klucz i przeszłam przez portal. Niestety, Koteł Dobrodziej nie chciał współpracować. A to nie. Trudno. Za to dostałam wsparcie z zupełnie innej strony. A mianowicie od Lugii. znaczy nie dosłownie- na jej karcie pojawił się napis.
- Woda albo Bajka, tak? No to się pobawmy. Dzięki za sugestię- powiedziałam niby do siebie, niby do karty. Ta, musiało to durnie wyglądać. Tak czy inaczej Świecie Bajkowy nadchodzę!

Did - 2014-07-11, 01:29

Tak jak sądziłaś, świat jest niesamowicie przesłodki, a raczej wielki domek dla lalek, bo otwartą przestrzenią tego nie można nazwać. A pomieszczenie, w którym wylądowałaś, to chyba pokój dziewczynki. Posiada różowe ściany, co jest normalnym zjawiskiem w kąciku małej księżniczki. Do tego wielkie, biało łóżko z drewna, białe szafy, półki. Ba! Nawet stolik z krzesełkami na przysłowiową "herbatkę". No i oczywiście, że nie zabrakło w nich masy zabawek. Poczynając od masy kucyków, jednorożców, klocków, a kończąc na cudownych, miękkich pluszaczkach. Dla osoby, która nienawidzi słodkości, spotkanie z takim czymś byłoby śmiertelne. No cóż lepiej będzie się stąd wynieść. Po północy zabawki mogą, przecież ożyć!
Z tego cukierkowego raju można wydostać się jedynie przez nieduże i jak wszystko inne, białe drzwi. Jednak sprawa nie jest taka prosta, drzwi są zamknięta, a na ich środku widnieje mała wnęka, na którą widnieje napis: "Ta laleczka to zło. Krzywdzi ludzi, a jej ogniste włosy, ranią niewinnych". Również nad kartą Lugii pojawił się napis: "Musisz ułożyć jej imię z klocków". Tym razem nie musisz zabijać niewinnych rusałek na początek, wystarczy, że odgadniesz imię laleczki.

Gwen Brown - 2014-07-11, 03:49

/ Te ataki do karty Lugii: Aeroblast, Hydro Punp, Weather Ball, Gust, Ancient Power. Chyba, że mogą być też TM'y, to wtedy zamiast Weather Ball wolałabym Thunderbolt

Przeszłam przez portal i... omal się nie porzygałam na wejściu. Ludzie, gdzież tak uczciwego człowieka atakować taką ilością różu? Rozejrzałam się. Lalki, pluszaki, klocki... RÓŻ! I w końcu drzwi, do których z ulgą podbiegłam. Ale dupa- zamknięte. I jeszcze był na nich jakiś napis to to nie bardzo wiedziałam co do czego. Dopiero podpowiedź Lugi wszystko rozjaśniła. Ułożyć imię, tak? Okiej. Znalezienie tutaj odpowiednich klocków nie stanowiło problemu. Zastanowiłam się chwilę po czym ułożyłam napis: CHUCKY. To jedyna upiorna lalka , która przyszła mi do głowy i pasowała do opisu.

Did - 2014-07-11, 10:40

może być ~
_____________________
Hasło trafione w dziesiątkę! Gdy tylko włożyłaś ostatni klocek z literą "Y", drzwi same się otworzyły, pozwalając ci iść dalej, a mianowicie do wielkiego, ciemnego korytarza, który rozświetla jedynie mała, wisząca lampka. Dosyć spora zmiana kolorów, ale w sumie byłaś w pokoju małej dziewczynki, a teraz znajdujesz się w korytarzu dla całej rodziny. Oczywiście jak to w domu dla lalek przystało, możesz udać się do kuchni, łazienki, salonu, które jako jedyne pomieszczenia nie posiadają drzwi. Na przeciwko ciebie znajduje się także wejście do sypialni rodziców. Potrzebujesz do niej trzech kluczy w kolorach białym, czerwonym i niebieskim. O dziwo nie ma wejście na strych ani piwnicy, więc wyjście pewnie znajduje się w zamkniętym pokoju. Chyba znów będziesz szukała kluczy...

Gwen Brown - 2014-07-11, 15:49

Ha- trafiłam! Świetnie, bo z radością opuszczę ten straszny dla mnie pokój. W ten sposób z cukierkowego dziewczęcego pokoiku trafiłam do normalnego, ale jak na mój gust średnio przytulnego korytarza. Ale który korytarz można nazwać przytulnym? No, chociaż w tym konkretnym przypadku czułam się ciut nieswojo. Z jasnego przeszłam teraz do ciemnego i pustego pomieszczenia. Mogłam stąd wejść do trzech innych, pozbawionych drzwi wejściowych. Na końcu było wejście do "sypialni rodziców", do którego potrzebowałam trzech kluczy. Najpewniej odszukam je w tych otwartych pokojach. Cóż, to nie ma co stać, tylko idę i szukam. A idę po kolei, czyli najpierw do kuchni, bo te miałam najbliżej. Może nie będzie tam tak strasznie. Chwilowo nie jest najgorzej. Chwilowo. No, ale nie popadajmy w paranoję. Przecież może nie wyskoczy na mnie jakiś diaboliczny mikser czy szalony piekarnik. Prawda?
Did - 2014-07-12, 23:48

Na szczęście w kuchni nie było żadnej, żywej duszy. Co do samego jej wyglądu... prosta, zwyczajna i najważniejsze funkcjonalna! A przed tobą rozciąga się blat kuchenny w kształcie litery U. Po lewej stronie znajduje się masa składników i innych produktów oraz lodówka. Natomiast po lewej zbiór narzędzi kuchennych i urządzeń. Zaczynając od noży, miksera, łyżek i innych rzeczy, aż do wyciskarki do soków! Zaś w środkowej części blatu znajduje się kuchenka, piekarnik, zlew i ogromna wolna przestrzeń, na której przygotowuje się wykwintne dania!
- Znasz ulubione danie rudego kota? - usłyszałaś ten sam głos, co wcześniej w lesie oraz w słuchawce. - Jeśli tak, to mi je przygotuj! Zgłodniałam oglądając twoje koślawe ruchy w walkach i słabą kondycję. Masz szczęście, że w tym świecie nie ma potworów. Wszystkie składniki masz w tej kuchni! - zaśmiała się.

Gwen Brown - 2014-07-13, 05:13

Nie ma potworów- chociaż tyle dobrze. Mogłam się spokojnie rozglądać, nie obawiając się żę coś na mnie wyskoczy zza winkla. A na razie mogłam się rozpatrzyć w kuchni. No, ale ta kuchnia to była zacna, normalnie mucha nie siada. Wszystko na błysk, wyposażone i w ogóle. Normalnie, aż chciałoby się coś upichcić. A jak po chwili się okazało, takie dostałam zadanie. Zastanowiłam się chwilę. Ulubione żarcie rudego kota? Zaraz, czy ona...
- Ej, ale żebyśmy się dobrze zrozumiały- ty chcesz żebym ci zrobiła porcję kociej karmy Kiteikat? Poważnie?- rzuciłam w przestrzeń wyraźnie zdziwiona. To była pierwsza rzecz która przyszła mi do głowy- reklama w której rudy kocur wcina karmę Kitekat.
Chyba, że to tylko taka gra słów, a mała zamaniła sobie ciacho czy też batona o podobnie brzmiącej nazwie- KitKat. I weź zrozum co od ciebie chcą... Chociaż jakby się tak dłużej zastanowić, to kot jest bestia żarłoczna i wpieprzy praktycznie wszystko co uzna za zjadliwe... Ale dziewczynka? Żeby tak kocią karmę? Dziewczynka? Kij, że dziwna, ale dziewczynka? Wow. Cóż, wygląda na to, że ten świat będzie światem mniej lub bardziej pokręconych zagadek i zadań. Jak tylko uda mi się upewnić co ta mała chce, próbuję to zmaniścić z dostępnych składników. Kucharka ze mnie jak z koziej dupy cymbałki, ale może jakoś sobie poradzę... Może.

Did - 2014-07-13, 14:08

No cóż, nigdy nie nadąży się nad dziećmi, a na pewno nad nią, przecież jest wiedźmą... sama stworzyła ten wielki świat i zwabiła cię go niego. Ponadto musi mieć siłę, żeby utrzymywać swoje stworzone potwory, które przyzywa, co grę. Dlatego może być kotem!
- Wyda ci się to dziwne, ale to prawda! Wybacz, ale te kocie karmy są takie pyszne! Jadam tylko robione własnoręcznie bez tej jakiejś dziwnej galaretki w puszkach... no i oczywiście ładniej podane! Bowiem korzystam tylko ze składników. - znów usłyszałaś głos, ale tym razem jakiś szczęśliwszy... czyżby cieszyła się na wieść, że zrobisz jej kocie żarcie? Trochę dziwne, ale czego się nie robi, żeby wygrać grę.
Wzięłaś wszystkie składniki, które są ci potrzebne. Było to łatwe, bowiem Lugia po kryjomu wyświetliła całą listę i dokładny przepis na dosyć niestandardowe danie. Na szczęście, że dziewczynka tego nie zauważyła. Mając wszystkie potrzebne rzeczy zabrałaś się do roboty. Według przepisu, siekałaś jakieś warzywa, kroiłaś mięso, które następnie lekko podsmażyłaś, a potem wrzuciłaś do gorącej wody. Do tego masa przypraw i wywar z warzyw! Po jakiś trzydziestu minutach cała upaprana w jedzeniu, wyłożyłaś na talerz swoje danie! Nie wygląda zbyt dobrze, ale na pewno lepiej od tego w puszkach! W sumie wszystko, co domowe jest lepsze od puszkowego żarcia.
- W końcu zrobiłaś! Poprzednie Alice wcale nie potrafiły mi zrobić takiego dania! Musiałam je zabić... bardzo okrutnie. - tym razem również usłyszałaś dziecięcy głos, ale także zobaczyłaś małą, słodką dziewczynkę i dużymi, różowymi oczami i kocimi uszami. Jej długie włosy w tym samym kolorze idealnie układają się na jej drobnym ciałku, odzianym tylko w różową, zwiewną sukienkę. Możesz zauważyć sprężysty i giętki ogon, który wystaje spod sukienki i małe, nagie stópki. - Wygląda przepysznie i tak samo pachnie! Jesteś pierwszą osobą, którą nie zabiję w kuchni. Szczerze? Cieszę się, bowiem krew strasznie schodzi z tych mebli i ścian. - uśmiechnęła się do ciebie, po czym zmieniła się w różowego kotka i zaczęła jeść przyrządzone danie. - Pyszne! Teraz możesz iść ze sobą, a w nagrodę weź ze sobą ten klucz. - podała ci czerwony klucz, po czym znikła w różowym dymie, pozostawiając ci wolną drogę do reszty otwartych pomieszczeń.

Gwen Brown - 2014-07-13, 14:40

Czyli jednak karma. No dobrze, niechaj będzie. Z początku w ogóle nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Na szczęście znowu mogłam liczyć na pomoc Lugii. Ach, kochana istota- bez jej pomocy pewnie wyszłoby coś bliżej nieokreślonego, co nawet nie leżało obok tej karmy. Do zapamiętania- koniecznie jej za to podziękować, jak ta mała się ulotni. Ostatecznie upichciłam co miałam upichcić i... stanęłam oko w oko z tą upiorną dziewczynką. Nie powiem- ciekawa osóbka. Ale upiorna. Chociaż nie wygląda, nie? Tak czy inaczej udało się ją udobruchać i dostałam jeden z trzech potrzebnych mi kluczy. Teraz mogę iść dalej. Byłam w kuchni, a kolejnym pomieszczeniem była łazienka. Tam też się udaję.
Did - 2014-07-14, 16:15

Prosto z kuchni przeszłaś do łazienki, która również wygląda zwyczajne... drobne płytki w kolorze morskim rozciągają się po całej podłodze, po czym przechodzą w śnieżnobiałe kafelki na ścianach. Po jednej stronie znajduje się duża kabina prysznicowa i dwa uchwyty, na których wiszą czerwone ręczniki. Natomiast po drugiej znajduje się umywalka wbudowana w komplet trzech szafek. Nad nią wisi także błyszczące lustro. Na środku pomieszczenia pod ścianą umiejscowiony jest diamentowy sedes ze złotą spłuczką i rubinowym uchwytem na różowy papier toaletowym. Najciekawszą rzeczą w tej łazience jest wielka metalowa płyta nad drogocennym tronem. Musi skrywać za sobą coś bardzo cennego, bowiem możesz dostrzec na niej srebrne zawiasy. Ale jak ją otworzyć? Jakiś tajny przełącznik? Tylko gdzie?
Gwen Brown - 2014-07-15, 07:27

Pierwsze wrażenie- o WOW. Ogólny luksus całego pomieszczenia był... no luksusowy. I jeszcze ten diamentowy kibel. Kurde, ludzie to jednak mają nasrane w tych głowach. W życiu już mnie chyba nic nie zdziwi. No nic, porozglądałam się, pooglądałam, ale muszę znaleźć ten klucz. Jednym potencjalnym miejscem, w którym się znajduje były te dziwne metalowe drzwiczki nad kibelkiem. Tylko jak je otworzyć? Idąc tropem wszelkich filmów, w których główny bohater szukał ukrytych przełączników, sprawdzałam wszystko co się da. Kafelki na ścianach, uchwyty ręczników, spłuczkę, otwierałam każdą z szafek i sprawdzam czy nie ma tam żadnych przycisków... Ogólnie mówiąc, planowałam wymacać całą tę łazienkę. Dosłownie. Prędzej czy później w końcu trafię. Niech żyje babska logika!
Did - 2014-07-15, 20:38

Sposób niby prosty i mozolny, ale za to zawsze skuteczny! Zaczęłaś od macania prysznica... pech żaden uchwyt na ręczniki ani nic w prysznicu nie otworzyło metalowego włazu. Następnie zajęłaś się szafkami, a przy okazji płytkami na podłodze po drodze. Szafki również okazały się pudłem. Zastałaś w nich tylko martwe szczątki małych gryzoni, a nawet czaszkę całą w zastygłej krwi. A ten smród, który uwolniłaś... okropny! Nawet, gdy odkręciłaś kran zaczęła lecieć tylko dziwna różowa maź... Zanim z zabrałaś się za sprawdzanie każdego kafelka i każdej płytki z osobno, pociągnęłaś za złotą spłuczkę! Strzał w dziesiątkę! Metalowa płyta spadła z hukiem na podłogę. Na szczęście diamentowego sedesu nie zniszczyła. W sumie diament jest najtwardszym kryształem, więc co mu może zrobić taki metal... niebieski klucz jest już twój! Śmiało możesz udać się do kolejnego pomieszczenia.
Gwen Brown - 2014-07-15, 21:02

Stwierdziłam to raz, ale stwierdzę znowu: Niech żyje babska logika! Stopniowo i mozolnie "obmacywałam" całe pomieszczenie. A przy okazji mogłam zaobserwować kilka ciekawostek na temat właścicielki całego przybytku. Na przykład mysie trupki w szafeczce. Albo jakaś pokrwawiona czaszka. Brr. Mało na zawał nie zeszłam jak to zobaczyłam. Chociaż... Prędzej bym padła od tego smrodu. No ale nic. W końcu, po długim "macaniu" trafiłam. Kluczem okazała się spłuczka. Jednak kiedy metalowa płyta z hukiem wyrżnęła o podłogę, stwierdziłam, że to niepraktyczne rozwiązanie. Skorzystasz z kryształowego tronu, ciągniesz za spłuczkę i... dostajesz w plecy metalową płytą. Zajebiście. W każdym razie znalazłam klucz i mogłam ruszać do ostatniego pokoju. Był to bodajże salon. Z resztą nie ważne, dla mnie mogła to być nawet spiżarnia. Miałam jasny cel- znaleźć ostatni klucz do ostatniego pomieszczenia. Potem będę się martwić co dalej.
Did - 2014-07-15, 21:22

Może to rodzaj jakieś pułapki na Alicje, które grały w tą grę przed tobą. W sumie... pasuje! Ta czaszka była na tyle mała, że idealnie pasuje do jakieś dziewczyny. Całe szczęście, że nie musiałaś skorzystać z toalety. Mniejsza z tym, salon również wyglądał normalnie. W jego centrum stał niewielki stolik do kawy i wielka biała sofa i dwa fotele w tym samym kolorze. Przed nimi jak zwykle znajdował się duży, plazmowy telewizor, na którym przewijały się urocze zdjęcia kotków. Pod ścianą umiejscowione były regały z książkami i kredensy z nieziemską porcelaną. Najbardziej w oczy rzucał się puszysty dywan w kolorze różu i laptop w kształcie słonika na stoliku do kawy. Można rzecz, że to najbardziej przytulne miejsce jak dotąd.
- Już jesteś Gwen! - ujrzałaś znajomą twarz, która znikąd pojawiła się na sofie. - Znasz jakąś bajkę? Opowiedz mi, a dam ci ostatni klucz. Żadna Alice nie dotarła do tego miejsca, więc bajka musi być specjalne. - uśmiechnęła się do ciebie, popijając herbatkę. Również na karcie z Lugią pojawił się napis: "Ona lubi róż, koty i tęczę. Wymyśl coś o tym".

Gwen Brown - 2014-07-16, 13:13

No to ładnie wpadłam. Teraz mam opowiadać bajkę. Świetnie. Kiedyś, jak Anna była mniejsza to zdarzyło mi się coś tam jej opowiadać, ale kiedy to było! Toż już wyszłam z wprawy. Gdyby chodziło jeszcze o jakąś standardową, znaną bajkę. A tymczasem muszę wymyślić coś "na już" i to jeszcze pod niezłą presją. Bo jak małej się nie spodoba to game over. O ja... Ale na szczęście co nieco pomogły mi wcześniejsze obserwacje i pomocna uwaga Lugii. Koty, róż i tęcza... Aż boje się pomyśleć co wyjdzie z tego połączenia.
- Bajka? Dobrze, coś wymyślę. Hm...- odparłam aby zyskać na czasie. Jednocześnie mózg niemal mi parował, kiedy na szybko próbowałam sklecić jakikolwiek motyw, który mógłby przypaść do gustu małej. W reszcie wpadła mi dość ryzykowna koncepcja. No, niech się dzieje. A może akurat jej się spodoba?
- Dawno, dawno temu, w pewnej odległej krainie stał sobie dom. Ale nie jakaś tam chatka. to był duży i piękny dom, z wieloma pokojami i wspaniałym ogrodem na zewnątrz. W tym domu mieszkała sobie dziewczynka. Nazywała się Alicja i... i nie była zbyt mądra. Ciągle wpadała w kłopoty, ciągle coś tłukła albo przewracała. Taka tam niezdara. Ale, Alicja miała też kotkę. Chociaż nie. To było bardziej tak, że to kotka miała Alicję, bo było to zwierzątko bardzo, bardzo mądre. Kotka była też magiczna- miała śliczne różowe futerko i mogła czarować. Bardzo często swoją magią ratowała niezdarną i głupiutką Alicję z kłopotów. Ale któregoś dnia kotka stwierdziła, że ma dość swojej gapowatej towarzyszki. Dlatego nie mówiąc jej o tym, wzięła swoją ulubioną, różową miseczkę, zapakowała ją w różową chusteczkę i razem z tym zawiniątkiem, ubrana w różowy kubraczek kotka opuściła dom i poszła w świat. Kotka szła i szła. Szła przez lasy, szła przez góry i brzegiem rzek. Aż w końcu doszła na wieelką kwiecistą łąkę. Było tam pięknie. Śpiewały ptaszki, słoneczko przyjemnie ją grzało, a w pobliżu płynął też strumyczek z krystalicznie czystą wodą. No i kwiaty. Nie dość, że wspaniale pachniały, to jeszcze rosły tu ogromne, różnokolorowe kępy. Najwięcej było tych w ulubionym kolorze kotki- różowym. Kotka porozglądała się, dokładnie wszystko obeszła i postanowiła zostać na tej łące. Położyła swoje zawiniątko, zdjęła kubraczek i wyczarowała sobie swój nowy domek- jeszcze piękniejszy i jeszcze wspanialszy od domku Alicji. I mieszkała tam sobie szczęśliwie, nie musząc co chwilę sprzątać po głupiutkiej Alicji. Ale, o czym kotka nie wiedziała, Alicja zauważyła że zniknęła jej mądra opiekunka. I niewiele myśląc postanowiła ruszyć w świat i jej poszukać. I tak jak wcześniej kotka, Alicja szła i szła i robiąc w międzyczasie całe mnóstwo bałaganu, w reszcie i ona dotarła nad łąkę, na której osiedliła się Kotka. Alicja bardzo się ucieszyła, że ją znalazła. Ale jak to miała w zwyczaju Alicja, zdemolowała nieco przez swoją głupotę to co udało się stworzyć Kotce. Kotka była bardzo zła z tego powodu i postanowiła ukarać Alicję. Zamieniła ją więc w myszkę i zamknęła w domku, który sobie stworzyła. Potem, żeby mieć pewność, że upierdliwe dziecko za nią nie pójdzie, kotka znowu zabrała swoją miseczkę, chusteczkę i kubraczek i poszła dalej. Szła, szła, szła, aż doszła do wspaniałej tęczy. Wtedy stwierdziła- to jest to. Wdrapała się na tęczę i na szczycie jej łuku wyczarowała sobie nowy domek, w którym zamieszkała. Teraz mogła żyć sobie spokojnie z dala od wkurzającej Alicji, bo tęcza cały czas się przemieszczała i nigdy już nie dała nikomu innemu wejść na jej kolorowy łuk. Ale Alicja nawet w postaci myszki była bardzo upierdliwa. Udało jej się uciec z domku na łące i snuła się za tęczą, próbując dostać się Kotki. Więc kota się zdenerwowała, za pomocą swojej potężnej magii sprowadziła do siebie myszkę-Alicję i ją zjadła. Teraz miała już święty spokój. I kotka żyła sobie długo i szczęśliwie podróżując sobie i zwiedzając świat w swoim różowym domku na szczycie kolorowej tęczy. I to już jest Koniec.
No, zobaczymy czy małej się spodoba. Może gdybym miała więcej czasu i nie musiała martwić się, że na każdym kroku czyha na mnie śmierć, wymyśliłabym coś... no... bardziej "bajkowego". A tak wyszło takie "coś". Czekałam więc w napięciu na werdykt.

Did - 2014-07-17, 13:21

Dziewczynka z początku nie była zadowolona z bajki, mogłaś wtedy zauważyć, że już w swojej małej rączce wyczarowuje jakieś narzędzie do zabijania. Aczkolwiek, gdy głównym bohaterem bajki stała się kotka, przestała czarować, a jej oczy zaczęły świecić i bardzo uważnie śledziła losy małego zwierzątka. Zrobiło jej się nawet smutno, kiedy powiedziałaś, że głupia Alicja zniszczyła miejsce, w którym mieszkała kotka, a ona znów musiała się wyprowadzać... jednakże, gdy tylko opisałaś śmierć Alicji, podskoczyła z radości i klasnęła w rączki.
- Jak do tej pory, to jesteś najlepszą Alice... jako jedyna przeszłaś dwa światy. Proszę o to klucz do sypialni. Miałam cię w niej zabić, ale ta bajka była wspaniała, więc na razie cię oszczędzę. Jednakże, to jedyny świat bez potworów. - dziewczynka zaśmiała się, znikając w różowym dymie, z którego po chwili wyłonił się ostatni klucz. Droga wolna, możesz iść do sypialni.

Gwen Brown - 2014-07-17, 13:45

Ojezusmaryja! Normalnie kamień z serca! W pierwszej chwili zaczynałam się obawiać czy dziewczynka zaraz nie zdzieli mnie jakimś ostrym narzędziem, ale w miarę opowiadania wydawała się coraz bardziej pochłonięta moją bajeczką. I nawet na koniec udało mi się ją rozweselić. Wow, czego to się nie robi żeby przeżyć. A nie sądziłam, że przeinaczenie całej tej sytuacji w jako-taką historyjkę się powiedzie. A jednak. No nic, chwyciłam ostatni klucz i skierowałam się do sypialni. Prawdopodobnież będzie tam czekał klucz tego świata i teleport do "ciemnego pokoju". Skoro to jedyny świat bez potworów można powiedzieć, że nie było tak najgorzej. Cóż, jeśli tak, w sypialni nie powinno nic na mnie wyskoczyć, a potem mogę swobodnie wydostać się i kombinować do jakiego innego świata się udać. Ale ja już wiedziałam gdzie. Tym razem postawię na ten podwodny. Może być ciekawie.
Did - 2014-07-17, 16:28

Gdy tylko włożyłaś trzy zdobyte klucze, drzwi do sypialni otworzyły się same... o dziwo znalazłaś się od razu w czarnej, bezkresnej przestrzeni, w której zostały jeszcze trzy portale. Bez żadnego zawahania, po schowaniu bajkowego klucza, ruszyłaś w kierunku podwodnego świata. Portal do niego przeniósł cię do małego, niebieskiego pomieszczenia, w którym znajduje się mały stolik i wąski tunel za nim. Co ciekawe na stole znajdują się trzy karty: "Przemiana w syrenę", "Skrzela i płetwy", "Bańki z powietrzem".
- Musisz wybrać jedeną kartę, żeby przeżyć pod wodą. Następnie przeciśnij się przez tunel i wskocz do wody. - ponownie usłyszałaś głos dziewczynki, której przed chwilą opowiadałaś bajkę.

Gwen Brown - 2014-07-17, 19:27

Tak jak się spodziewałam szybko poszło. Po przejściu przez portal do podwodnego świata zastałam stolik i 3 karty umiejętności do wyboru. Pomyślmy. Bańki z powietrzem? Niepraktyczne- byle co przebije i się utopię, na nic. Ale pozostałe dwie? No, tu byłam wyraźnie rozdarta. Przemiana w syrenę wydaje się świetnym rozwiązaniem, ale skrzela i płetwy również nie wydają się takie złe... Ostatecznie zdecydowałam się na skrzela i płetwy. Być może zdarzy się taka sytuacja, że ogon będzie mi zwyczajnie przeszkadzać, a tak może zdziałam coś więcej. Tak więc chwyciłam wybraną kartę i razem z nią zaczęłam przeciskać się przez tunel. Uch, ciasno. Ale jakoś dałam radę i po chwili dałam nura w wodę. Co dalej?
Did - 2014-07-18, 04:51

Gdy tylko aktywowałaś kartę, po obu stronach twojej szyi pojawiły się skrzela podobne do rekinich. Pierwsza części karty już się ujawniła, czas na drugą. Po otrzymaniu możliwości oddychania pod wodą, przestrzeń między twoimi palcami, wypełniła cienka i elastyczna błoń, która pozwoli ci sprawniej pływać. Również puste miejsca pomiędzy palcami u stóp wypełniły się cienką błonią. Do tego twoje stopy dwukrotnie zwiększyły swoją długość, tworząc coś w rodzaju płetw, których ludzi używają podczas pływania.
Po zanurkowaniu znalazłaś się w wielkiej, podwodnej jaskini, której ściany stanowią niebieski, twarde skały, szorstkie w dotyku. Jedyne wyjście z tego pomieszczenia zagrodziły wielkie tentacle z kolcami w kolorze purpury. Musisz się nich jakoś pozbyć, ale jak?

Gwen Brown - 2014-07-18, 10:23

Jej, ale fajnie! Nigdy nie myślałam, że ryby mają tak zacnie z tymi skrzelami. I jeszcze te płetwy. Uchachana zrobiłam na próbę jakiegoś pętlo-podobnego wygibasa, aby ocenić swoje podwodne możliwości. No, ile się pobawiłam, tyle się pobawiłam, ale czas płynąć dalej. I nawet widziałam wyjście, które niestety zostało zagrodzone przez prawdopodobnie trujące Tentacle. Świetnie. Wyminąć nie ma bardzo jak, więc chyba pozostanie walka. Na początek spróbuję samemu coś zdziałać. W razie co mam swoich podopiecznych w odwodzie, chociaż bardziej polegałabym na wodno-lubnych Lugii i Perle. Azula raz, że pewnie nie doszła jeszcze do siebie, a dwa... no ognisty pegaz pod wodą? Bez jaj. Tak więc nóż w dłoń i płynę na te stworzonka. Na początek tak jak w przypadku impów, spróbuję je rozdzielać i eliminować pojedynczo prostą taktyką: oślepić i zadźgać. A jak się uda to i spróbuję przetestować to Cięcie Krwi swojego noża. Ciekawiło mnie jak to wygląda w praktyce. Jakby stworzonka były nieco bardziej upierdliwe przetestuję też na nich swoją nową umiejętność- Smoczy Wir. Ale generalnie staram się nie ryzykować za bardzo. Wszystko z głową i rozumkiem. Jeśli zrobi się za gorąco, spróbuję się wycofać w jakieś względnie bezpieczne miejsce i pokombinować inaczej. A na razie- do ataku!
Did - 2014-07-18, 16:28

Tentacle totalnie olały twoje usiłowania rozdzielenia ich i wyciągania po kolei na rzeź. Niewzruszone wiły się od ściany do ściany, zagradzając ci przejście, niczym żelazna brama, która broni zamek i swych poddanych przed najazdem wrogich jednostek. Nawet nowa umiejętność smoczy wir, niewyobrażalnie silna nie wyrządziła im żadnej szkody... żadnej malutkiej rany na ich oślizgłych ciałkach pokrytych kolcami. Czyżby były odporne na zwykłe ataki i smoczy element magii? W sumie rusałka, którą spotkałaś na początku swojej drogi powiedziała, że potwory mają różne typy i działa na nich odpowiednia magia. Może i w tym przypadku musisz odkryć właściwy typ... ale kto wie.
Gwen Brown - 2014-07-19, 07:43

No proszę. Czyli tu jednak będzie ciut trudniej. Ostatecznie to już mój trzeci świat, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Innymi słowy muszę lepiej kombinować. Ale teraz już wiem, że smocze ataki dają tyle co nic. Może ogniste byłyby lepsze, ale jakoś nie specjalnie przekonywała mnie perspektywa wypuszczania Azuli. Chociaż... Po co Azula? Mam Lugię! Szybki look na jej kartę a tu bach- znany mi i lubiany Thunderbolt. No, to powinno być skuteczne na te upierdliwce. Przynajmniej tak podpowiadałaby logika. Tylko jak prąd zadziała pod wodą? Na powierzchni to jeden "piorunek" który leci sobie wiązką w jakiś punkt. A tu? A co jak się rozwali gdzieś na boki i wszystkich popieści? Cholera... Nic, trzeba spróbować. Na razie i tak nie miałam lepszej koncepcji.
- Lugia, potrzebowałabym twojej pomocy. Możesz potraktować te Tentacle Thunderboltem? Tylko, jeśli coś zacznie iść nie tak jak trzeba, przerwij atak.

Did - 2014-07-19, 11:27

Gdy tylko wypuściłaś Lugię, ta zaczęła pływać naokoło ciebie, robiąc przy tym niesamowite akrobacje. Pewnie czuje się jak ryba w wodzie. W końcu jednym z jej typów jest Water, więc woda, to jej drugi dom, w którym nie była... od lat? Od razu po twoich słowach, wypuściła w kierunku tentacli z cierniami w kolorze purpury, Thunderbolt. Ten atak również nie pokonał oślizgłych macek... raczej je wkurzył, bowiem od razu, gdy potężny błysk znikł, wystrzeliły w waszym kierunku tysiące cierni, które lekko, ale dosyć wiele razy zadrapały twoje ciało. Nawet woda w pobliżu was zrobiła się na chwilę czerwona od kropli krwi cieknących z waszych zadrapań. Na szczęście szybko wróciła do swojej pierwotnej postaci. Już wiesz, że magia smoków nie działa na nie, a elektryczność wkurza.
- Wyczuwam od nich mrok... ale co mogłoby je pokonać? - usłyszałaś cichy głosik w swojej głowie. To na pewno nie jest dziewczynka. Czyżby Lugia chciała znów ci pomóc?

Gwen Brown - 2014-07-19, 18:01

No nie! Nawet prąd ich nie rusza? Poważnie? Aż się zirytowałam. Jeszcze w dodatku oberwałam tymi ich kolcami... Pomyślmy tak na spokojnie. Wiem już, że smocze ataki nic nie zdziałały, a prąd tylko je wkurzył. Ale za to Lugia podpowiedziała mi całkiem interesującą koncepcję.
- Mrok, mówisz? Ej, a ciekawe jak zareagują na odrobinę światła w tej ciemnej dziurze?- stwierdziłam niby to do Lugii, niby to głośno myśląc.
Podpłynęłam do upartych stworzeń z zamiarem użycia swojej świetlistej umiejętności, to jest Oślepenia. Może to faktycznie jest jakaś metoda. No, przynajmniej dalej próbuję. Cóż, ostatecznie samym światłem chyba nie szczególnie poranię te stwory, ale może chociaż uda mi się je przegonić tak, abyśmy mogły razem z Lugią swobodnie przepłynąć dalej.

Did - 2014-07-20, 10:39

Światło okazało się strzałem w dziesiątkę! Potężne macki z kolcami w kolorze purpury wsunęły się w olbrzymie dziury, gdy tylko poraziłaś je odrobiną światełka ze swojej umiejętności. Tym samym utorowałaś sobie dalszą drogę. Nienadaremno trudziłaś się z tentaclami... świat, którego strzegły jest niesamowicie piękny! Czysta, krystaliczna woda jest domem dosyć specyficznych morskich stworzeń... niby to ryby, ale z drugiej strony mają nogi, a raczej wydłużone płetwy. Ubierają się również w eleganckie stroje! O dziwo nie zwracając na ciebie uwagi, tylko przechadzają się i żyją życiem codziennym w swoim mieście, podobnym do Los Angeles. Piękne światła, bilbordy, kluby, restauracje, kina, muzea i wiele innych budynków! No i oczywiście ich główna atrakcja! Wielka muszla, niczym scena rozciąga się w środku całego miasta. Ktoś na niej siedzi i uważnie śledzi twój każdy ruch. Czyżby ten ktoś miał dla ciebie kolejne zadanie?
Gwen Brown - 2014-07-20, 15:30

No, nareszcie. Nie sądziłam, że te macki mogą być tak problematyczne. Na szczęście dałam sobie z nimi radę i mogłam razem z Lugią płynąć dalej. A dalej.... O WOW! Normalnie cuda nad cudami. Czyściutko, schludniutko, ładnie... I jakie sympatyczne, pokraczne ryboludki. Normalnie cała cywilizacja. Jak ta, no- Atlantyda. Ladnie, ładnie. Jak nie przepadam za miastami, tak tu mi się nawet podobało. Uważnie rozglądałam się, aż w pewnym momencie wypatrzyłam ogromną muszlę, na której szczycie ktoś sobie siedział. Czyżby nowe zadanie? Się okaże. W każdym razie płynę tam, obadać sytuację.
Did - 2014-07-20, 16:38

Spokojnie przepłynęłaś obok mieszkańców kolorowego miasta. Żaden, dosłownie żaden, nawet dziecko nie zwróciło na ciebie uwagi. Czyżby miasto snobów, którzy zajęci są tylko swoimi sprawami? A może widok postaci podobnej do ciebie jest codziennością? W sumie, kto by zrozumiał ryby. W twoim świecie się je spożywa, a tutaj to normalny obywatel... po jakiś piętnastu minutach w końcu dopłynęłaś pod muszlę, na której czekała na ciebie mała, biała dziewczynka.
- Alice! W końcu jesteś! - zawołała do ciebie śpiewnym głosem, wstając z muszli. - Jestem potworem uczuć i życia. Jednym z trójki strażników klucza podwodnego świata. Jeśli chcesz przejść dalej musisz oddać mi życie bliskiej ci osoby i swoje uczucia do niej. - zaśmiała się, gładząc cię po policzku. - Taka jest cena, żebym mogła cię przepuścić dalej. Aczkolwiek możesz oddać mi coś cennego. Bardzo cennego. Swoje jedno oko. Bo widzisz... jedno me oko jest sztuczne. Chciałbym prawdziwe, więc daj mi je lub życie bliskiej ci osoby, a pójdziesz dalej. - dodała, wpatrując się w twoje przepiękne oczy.

Gwen Brown - 2014-07-20, 17:56

/ Jak coś, to dałam Tropiusa do wyklucia w Inkubatorze. Wiesz mini-event itp ;P

Dziwne- nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Aż tak nie wyróżniałam się z tłumu? A może w drugą stronę- oni mnie nie widzieli? A, co tam. Nie skaczą mi do gardła, więc nie ma co się przejmować. Musiałam zacząć się martwić dopiero później, kiedy dopłynęłam do muszli. Życie i uczucia bliskiej mi osoby? No chyba nie! W życiu nie wyrzekłabym się kogokolwiek z ukochanych mi osób. A druga opcja? Ał...
- Chyba żartujesz. Hej, na serio nie dasz się jakoś ułagodzić? Jakieś drobne targowanko... Hm? Może jest jakiś inny sposób, co? Może jest coś co mogłabym dla ciebie zrobić? Jakieś zadanko?- zagadnęłam do dziewczynki. Ostatecznie lubie swoje oczęta, a nikogo nie zamierzałam się wyrzekać. Zerknęłam jeszcze ukradkiem na Lugię. Może i tym razem jakoś mnie poratuje? Jak dotąd okazała się wspaniałym kompanem. Zobaczymy. Może mała akurat zechce się targować? A jak nie? Wolałabym wyjść z tego wszystkiego bez większych strat...

Did - 2014-07-26, 09:17

- Nie wszystkich można uratować, a bez poświęceń nie osiągnie się swojego celu! Utrata kogoś bliskiego... nie jest straszna, ale jeśli tego nie chcesz. Oddaj mi swoje oko. W zamian dam ci klejnot w kształcie oko i opaskę, żebyś nie wygląda tak okropnie! Brak oko, to straszna rzecz, ale jesteś w świecie wyrzeczeń! Decyzje, która tu podejmiesz, wpłyną na siłę ostatecznego bossa. Oddasz dużo, będzie słaby. Oddasz za mało, będzie silny. - dziewczynka zaśmiała się ci prosto w twarz, po czym zaczęła nucić coś pod noskiem.
Chyba nie masz innego wyjścia i będziesz musiała wybrać jedną z tych rzeczy, bowiem dziewczynka jest nieubłagana i nie okazuje żadnych emocji. Aczkolwiek w końcu chcesz wygrać, więc musisz wybierać rozsądnie! Poza tym to gra, może wszystko wróci do normy, gdy ją skończysz? A może nie!

Gwen Brown - 2014-07-26, 15:40

Łatwo jej powiedzieć. Pozostałam jednak nieugięta w pierwotnym stwierdzeniu, że nikogo się nie wyrzeknę. Nigdy w życiu. Czyli zostało oko. Trudno się mówi. Może nie będzie aż tak boleć? Chyba?
- Dobra, niech będzie. To które oczko życzysz? Prawe? Lewe?- odparłam.
Zanim mała przystąpiła do dzieła zastanawiałam się czy kiedy byłoby już po wszystkim to wszystko znowu wróci na swoje miejsce. W sumie ta mała na samym początku stwierdziła, że to tylko gra. Tylko upiorna zabawa. A co jeśli nie? Aż strach się bać. No ale z dwojga złego wolałam tę drogę. Na koniec odebrałam wspomnianą przez strażniczkę przepaskę. No, to teraz chyba mogę płynąć dalej.

Did - 2014-07-27, 02:12

- To oczywiste, że chce lewe! Lewe oka są fajniejsze! - dziewczynka uśmiechnęła się do ciebie, po czym wbiła swoje długie i ostre paznokcie z twoje oko, po czym zgrabnie je wyciągnęła, a na jego miejsce wstawiła śliczny, szklany kryształ, by zatamować krwawienie. O dziwo cała "operacja" nie wyrządziła ci żadnej krzywdy. Nawet nie poczułaś bólu, który na pewno byłby okropny! Całe szczęście twój obraz widzenia nadal pozostawał taki sam, jedynie odczucie zimna, które rozchodziło się po twojej twarzy... jest trochę dziwne?
- Gratuluję! Możesz iść do kolejnego pomieszczenia. Uważaj i nie zwracaj na siebie uwagi po drodze. Bowiem w cieniu żyją potwory! - biała dziewczynka ponownie uśmiechnęła się do ciebie, po czym znikła w świetle, otwierając przy okazji wielką muszlę przed wami! Na jej środku śliskiego ciała widać jakąś dziurę, to chyba dalsza droga.

Gwen Brown - 2014-07-27, 08:58

W sumie nie było tak najgorzej. Spodziewałam się... no nie wiem? Więcej krwi? Więcej bólu? A tymczasem jedynym minusem całej tej operacji było nieprzyjemne uczucie zimna na twarzy. Potem wysłuchałam jeszcze strażniczki, kiedy dawała mi ostatnią radę. Potwory tak? Może faktycznie lepiej nie ładować się w kłopoty. Kiwnęłam więc tylko w odpowiedzi głową i wpłynęłam do muszli. Wewnątrz widziałam jakąś dziurę. Musiała to być dalsza droga, więc wpłynęłam do środka. Dalej płynęłam już możliwie jak najciszej, starając się niczego nie dotykać. Prawdopodobnie nie dostałam ostrzeżenia ot tak bez powodu. A zatem płynę dalej, zachowując najwyższą czujność.
Did - 2014-07-27, 15:00

Płynęłaś coraz niżej i niżej przez oślizgły tunel w środku wielkiej muszli... zwyczajnie posiada ona perłę w swoim centrum... co jakiś czas ze ścian tunelu wysuwały się czarne ręce, które delikatnie smyrały twoje ciało, dosłownie wszędzie. Aczkolwiek dzięki zachowanemu skupieniu i spokoju ducha, przepłynęłaś przez pułapki bez żadnego niezręcznego wypadku. Cała droga zajęła ci, aż trzydzieści minut! A pomieszczenie, do którego dotarłaś niesamowicie przypomina jaskinie, w której walczyłaś z tentaclami. Chociaż tutaj nie ma wyjście, a na jednej ze skał wystających z podłoża siedzi mała, czarna dziewczynka.
- W końcu dotarłaś. Widzę, że straciłaś oko i uratowałaś swojego towarzysza. Odpowiedz mi na trzy pytania, proszę. Na kim zależy ci najbardziej? Kogo uratowałabyś bez zawahania? Za kim tęsknisz? - dziewczynka spytała się ciebie, wpatrując się w twojej jedno oko.

Gwen Brown - 2014-07-27, 16:44

Brr! Że też to wszystko musi być tu takie upiorne. Jeszcze te ręce, które co raz mnie dotykały. I ta ciemność. Nie fajnie. Na prawdę nie fajnie. W końcu jednak ku mojej nieukrywanej radości ciemności nieco się rozstąpiły i wpłynęłam do jakiejś jaskini. Ale nie byłam tu sama. Trafiłam na kolejną strażniczkę. Tym razem miałam odpowiedzieć na trzy pytania. Nie podobały mi się te pytania. Uznałam, że muszę podejść do nich ostrożnie. Po prostu miałam złe przeczucia. Ale może nie będą tak straszne?
- Okeej. Mam tylko nadzieję, ze to nie są podchwytliwe pytania. Na pierwsze pytanie jest mi ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, bo zależy mi na bardzo wielu osobach, podobnie jak przy drugim. Na pierwsze odpowiem Remi, mój chłopak. Drugie... Moja siostra Anna- mimo, że jest diabelnie wkurzająca i często się kłócimy skoczyłabym za nią w ogień. A za kim tęsknię? Ta, też by się nazbierało kilka osób. Hm... Moja odpowiedź to... Kevin. Tak ten sympatyczny i tajemniczy policjant. Ostatecznie to jeden z moich przyjaciół. Zniknął tak nagle, bez słowa pożegnania, a zrobił dla mnie tyle dobrego, kiedy akurat musiałam liczyć tylko na siebie. Właściwie do czego zmierzasz?
Coś mi podpowiadało, że lepiej abym nie odpowiadała na każde pytanie tak samo. Nie zdziwiłabym się gdyby ta mała zechciała pozbawić mnie uczuć do jednej z tych osób, tak jak wcześniej wspominała o tym poprzednia strażniczka. Miałam chęć trochę na ściemniać, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. A co gdyby ta mała się zorientowała? Jeszcze zamieni mnie w jaką ośmiornicę i tylko będę miała problem. Ech, nie znoszę podejmować tak trudnych decyzji.

Did - 2014-07-27, 21:19

- Doskonale... czas się zabawić! - mała dziewczynka uśmiechnęła się do ciebie, po czym tupnęła nogą o skałę. A gdy ostatni dźwięk rozszedł się po jaskini, ujrzałeś przed sobą dwa postacie, które zwisają przywiązane na łańcuchu za ręce. Najgorsze jest to, że pod ich nogami, ziemia zapadła się, tworząc przeraźliwie głęboki dół bez końca.
- To Anna i Remi, twoja kochana rodzina! Wpadłaś w moją pułapkę. Powiedziała mi kogo kochasz najbardziej, a ja teraz mogę to wykorzystać! - zaśmiała się, wstając ze skały. - Ci plugawi ludzi będą stopniowo opuszczani w przepaść! Po dziesięciu minutach ich lina dojdzie do kresu i pęknie! Jednakże możesz uratować jedno życie, drugie spadnie w ciemność! - dodała, podchodząc bliżej do ciebie. - Łap, to urządzenia do zatrzymania lin. Jedno Anny, drugie Remiego. Aczkolwiek nie obawiaj się. Gdy rozegrasz dobrze grę, to będziesz mogła przywrócić olanej osobie życie. Chociaż będzie pamiętać twój czyn. - uśmiechnęła się do ciebie, podając ci dwa małe, czerwone guziki.

Gwen Brown - 2014-07-28, 03:53

Szlag. Szlag, szlag, szlag! Przecież wiedziałam, że tak będzie! No kurna wiedziałam! Nie mogłam nazmyślać o nieżyjącej prababci Stasy albo pokręconym wujaszki Johnie? To nie kurna... No i teraz mam. Przez chwilę stałam jak to ciele na środku drogi.
- To są jakieś jaja, tak?!
Szybko oceniłam sytuację. Dziesięć minut, dwóch ludzi i jedna lina do zatrzymania. No nijak mi się nie kalkuluje. No bo gdzież tak któreś olać? Anna- toż to rodzina. Cholera, siostra rodzona! Remi? Na tyle cośmy razem przeszli- gdzie to tak chłopięcie swoje wystawić? Oj wolałabym nawet nie myśleć jak mogłoby to wszystko wpłynąć na nasz związek. Chyba, że to małe mnie tak podpuszcza. Chociaż, może i jest sposób...
- Zapewne naciskając oba przyciski na raz obie liny spadną, zgadza się?-rzuciłam krótko do małej. To byłoby najprawdopodobniejsze rozwiązanie. Takie, co to logika je podpowiada. Tylko tu się do cholery nic nie dzieje logicznie! A czas leci... Ile zmarnowałam. Ze dwie minuty. O dwie za dużo! A gdyby tak...?
Trzymając oba przyciski w pogotowiu puściłam się pełnym pędem przez jaskinię. W między czasie wolną ręką sięgnęłam po nóż. W dupie mam to ich wybieranie! Spróbuję przeciąć obie liny i odholować oboje. A co! Kto mi zabroni? Przynajmniej oboje będą widzieć, że zależy mi na nich tak samo. Jakby to małe zaczynało się burzyć próbuję "osłonić się" którymś z moich pokemonów. Lugią, albo Perłą. Miałam też nadzieję, że te liny nie będą zbyt mocne, albo obłożone jakimś zaklęciem zabezpieczającym. Gdyby jednak nijak nie dało się ich przeciąć... Remi zrozumie. On dobrze wie, jak ważna jest dla mnie moja rodzina. A tak chociaż będzie wiedział, że próbowałam. Że nie zdecydowałam jak jakaś zimna i bezduszna sucz nie próbując wcześniej zrobić nic. Tylko wtedy nacisnę na przycisk Anny- kiedy nie będę widzieć innego wyjścia z tej chorej sytuacji.

Did - 2014-07-28, 08:17

- To prawda... jedno albo śmierć. Gdy tylko złamiesz moje zasady, zostaniesz zabita, a cała twoja rodzina zapomni o twojej osobie. - dziewczynka westchnęła, a gdy tylko zaczęłaś biec w stronę lin, zatrzymała ciebie, po czym rzuciła tobą o ścianę jaskini. - Oj nieładnie tak robić! To tylko zwykli ludzie! Chcesz przetrwać, to decyduj! Do jasnej cholery! Jesteś jak inne dziewczynki, próbują ratować za wiele i tracą wszystko! Myślałam, że przechodząc dwa światy... będziesz mądrzejsza! Powinnaś się już domyślić, że każdą decyzję tutaj możesz zmienić. Wystarczy, że wszystko dobrze rozegrasz. - krzyknęła, odwracając się do wiszących postaci. - To wybierasz swoją siostrę, nieprawdaż? Umiem czytać w myślach i wiedziałam o twoim planie, dlatego mogłam cię zatrzymać. Twój kochanek miał spaść w przepaść i bezboleśnie rozbić się o kolce, a teraz spłonie żywcem! Sama wybrałaś mu takie katusze. Nigdy nie łam zasad gry, nawet jeśli będziesz miała okazję. - machnęła ręką przed Remim, dzięki czemu ten obudził się na chwilę.
- Gwen? Co tutaj... - tylko tyle zdążył powiedzieć, przed tym jak zapłonął. Później słyszałaś już tylko jego krzyki i widziałaś jego płonące ciało, które powoli zmieniało się w popiół.
- Won mi stąd! Nie mam ochoty na ciebie patrzeć! Anna obudzi się i nie będzie nic pamiętać, a Remi? Na jego łóżku zastaną popiół. To tyle. - warknęła, znów rzucając tobą, ale tym razem do wyjścia.

Gwen Brown - 2014-07-29, 06:42

Oj nie. Nie, nie, nie, nie! To nie tak miało być. Cholera jak ja coś spieprzę. Mogłam tylko bezradnie patrzeć jak miłość mojego życia kona w płomieniach. Co czułam? Szok? Rozpacz? Wszechogarniającą pustkę? Wściekłość? Chyba mieszankę tego wszystkiego. Kiedy strażnicza odrzuciła mnie w stronę wyjścia, ja i tak się odwróciłam w jej stronę.
- Nie! Ja się nie godzę na to, słyszysz?! Wszystko, tylko nie to! Proszę weź sobie moją nogę, rękę, drugie oko. Cholera nerkę jak ci się zamarzy! Chcesz mnie potorturować- a proszę bardzo! Obetnij uszy dla jaj, przypal czymś jak masz ochotę... Tylko błagam, oddaj mi go, wróć mu życie!
Dobra, spieprzyłam. Nawet więcej- spieprzyłam tak jak chyba nigdy w życiu. Ale może jeszcze da się to jakoś odkręcić? Jakoś ją ubłagać. Cokolwiek. Nie mogę tego tak po prostu zostawić i płynąć dalej jakby nic nie zaszło. Po prostu muszę spróbować COŚ zrobić. Muszę.

Did - 2014-08-01, 01:51

- Czy ty mnie słuchasz? Rozegraj dalszą grę poprawnie, a wszystko wróci do normy. Aczkolwiek każda twoja decyzja wpłynie na twoje relacje z ludźmi, którzy tu się pojawią. Jednak bez poświęcenia... nigdzie nie zajdziesz. - westchnęła, stukając nogą o skałę, a tym samym zamykając przejście.
Chyba już nic nie da się zrobić. Pozostaje tylko iść dalej i pokonać tą małą dziewczynkę. To przez nią straciłaś ukochaną osobę. Może dzięki temu uratujesz życie swojego chłopaka, a co jest pewne... nakarmisz swoją zemstę ...
Podsumowując, został ci ostatni przeciwnik w podmorskiej krainie! O dziwo znów widzisz pełno różu... niewielki tunel prowadzi prosto do jasnej sali. Czy tym razem znów będziesz musiała kogoś poświęcić?

Gwen Brown - 2014-08-01, 08:42

Takim oto sposobem nie miałam już odwrotu. Przejście z tyłu zamknięte- trzeba było iść naprzód. A raczej płynąć. W tym czasie zauważyłam w oddali jasny, różowy poblask. No nie. Czyżby znowu ona? I czemu akurat róż? Dokładając to do ogólnych okoliczności i narastającej we mnie frustracji, do nowej jaskini wpłynęłam nieźle wpieniona. Omiotłam ją tylko chłodnym spojrzeniem, bardziej koncentrując się na nowej przeciwniczce. Bo jakoś nie wyobrażałam sobie faceta w takim otoczeniu. Tak więc, czekam na trzecią zmorę tego świata. Ciekawe co tym razem sobie zażyczy? Do jakiej popapranej gierki zmusi? A kto tu za nimi nadąży...
Did - 2014-08-01, 08:54

Dosyć przytulna ta jaskinia... nawet skały są miękkie jak poduszka, a wszędzie migocze różowy, truskawkowy pyłek. Dla alergika... to piekielne miejsce, ale dla zdrowego... nawet ujdzie. Jeśli lubi się nagły atak różu.
- Słyszałam o twoim wybryku. Nieładnie łamać zasady, które tu obowiązują! Układałam je kilkanaście dni! A potem poprawiałam, gdy kolejna Alice umierała! W sumie, to kochałam patrzeć na twarze tych dziewczynek. Błagały mnie, żebym ich wypuściła, ale ja poiłam się tym! - ujrzałaś tą samą dziewczynkę, która cię tutaj zwabiła. Ciekawe, co tutaj robi... - Możesz iść dalej, bo zabiłam 3 wybór. W nagrodę weź ten lśniący proszek! Moje futro go nie trawi! - dodała, znikając w dymie. Tym samym pozostawiając po sobie tylko mały woreczek i klucz. Również pojawił się portal do czarnej przestrzeni! Czas iść dalej.

Gwen Brown - 2014-08-01, 09:28

Tja, wymyślić taki dom wariatów to faktycznie nie w kij pierdział. Ale czemu akurat ja mam cierpieć z tego powodu? Bo co? Bo chciałam pomóc jakiejś młodej jak mnie prosiła? To był zdecydowanie ostatni raz, kiedy chciałam pomóc jakiejś słodkookiej gówniarze. Jak dotąd skutki takiej dobrodusznej decyzji zawsze grożą śmiercią albo mi, albo komuś z mojego najbliższego otoczenia. Który to już raz? Ze trzeci? Cóż, gdy tylko uda mi się w reszcie stąd wydostać, wszystkim małolatom wypowiadam stanowczą wojnę. Szczególnie tym w falbaniastych i wymyślnych sukieneczkach. Taka tam wewnętrzna dygresja...
Tymczasem podniosłam klucz i woreczek z tym dziwnym proszkiem. Ciekawe jakie ma właściwości... Może Lugia będzie wiedzieć? Ale o to zapytam ją po przejściu portalu, przy okazji zastanawiania się czy skoczyć sobie do piekła czy może w świat orientu. Chociaż i tak już podjęłam decyzję w tej kwestii. Na przydzielonego mi kotka-pomocnika, przestaję już zwracać uwagę. Jak na razie napomagał mi tyle co kot napłakał, więc zdecydowanie mam go w nosie. Wyjęłam kartę Lugii.
- Hej, wiesz może do czego może służyć ten proszek?- zapytałam, w drugiej ręce ważąc woreczek z wspomnianą zawartością. Ostatecznie PO COŚ go dostałam. No, chyba, że dla jaj. A kiedy doczekałam się już jakiejś odpowiedzi pomykam sobie w świat orientu. Piekiełko zostawię sobie na koniec, żeby było bardziej epicko.

Did - 2014-08-02, 01:04

Lugia również nie wiedziała do czego służy ten proszek, bowiem zobaczyłaś nad jej kartą malutkie "NIE". Pozostaje jedynie czekać i samemu dowiedzieć się, co kryje w sobie ten magiczny, lśniący pył. Mniejsza o to, czas wejść do kolejnego świata, którym tym razem zabierze cię do orientalnego krajobrazu.
Piękny, czerwony most w stylu japońskim z niesamowitymi drzewami wiśni na wysepkach, całymi w kwiatach prowadzi ku zachodzącemu słońcu. Trochę przypomina jedną z drób ze świata leśnego, ale ta jest sto razy piękniejsza. A do tego ten szum morza i przepiękna tradycyjna muzyka , w stu procentach oddaje klimat nazwy tego miejsca. Jak na razie pozostaje tylko iść dalej i delektować się zapachem kwiatów wiśni.

Gwen Brown - 2014-08-02, 07:39

/ Jak coś to dałam następnego poka do inkubatora. Znaczy tym razem to Zubat, który raczej do końca życia pozostanie Zubatem ;)

Czyli tajemniczy proszek na razie pozostanie tajemniczy. Chociaż może znajdzie się jakiś osobnik, co mi łaskawie powie co z nim zrobić, albo chociaż jakie ma właściwości. Tymczasem przeszłam przez wybrany portal. No, nie można powiedzieć- ładnie tutaj. Całkiem inaczej niż w poprzednich światach. Powiedziałabym, że dość relaksująco. Ale wbrew temu wszystkiemu nie dałam się zrelaksować. Zbyt dobrze pamiętałam po co tu jestem. Bez zbędnych achów i ochów ruszyłam stanowczym krokiem ruszyłam mostkiem w stronę zachodzącego słońca. Kurde, prawie jak w tych westernach, kiedy na koniec samotny jeździec zmierza do domu, właśnie w stronę zachodzącego słońca. Postanowiłam być czujna i nie dać się zahipnotyzować urokiem tego miejsca. Trochę wkurzał mnie fakt, że idąc słońce strasznie świeciło mi w oczy. Trudno, robienie sobie dłonią "daszka" raczej nie dawało zbyt wiele, ale lepszy rydz niż nic. Ciekawe kogo, albo co teraz spotkam? Jakiegoś samuraja, albo innego ninję? A może dostojnego orientalnego smoka? Ostatecznie i chyba najbardziej prawdopodobne będzie to spotkanie z następną dziewczynką- najpewniej w jakimś tradycyjnym stroju, czy coś. Z resztą- okaże się niebawem.

Did - 2014-08-02, 12:31

- Witaj na japońskim przyjęciu zombie! - usłyszałaś cichy głosik w swojej głosie. Zupełnie inny od tego, który cię zwabił do tej gry.
Rzeczywiście na końcu mostu było przyjęcie... wielkie, schludne i tradycyjne stoły, bardzo bogato zastawione. Do tego wszędzie walały się balony i inne ozdoby typu serpentyny, konfetti, itp. Wszystko byłoby pięknie, ale goście na tej zabawie... to wszyscy twoi znajomi, których spotkałaś po drodze, cała rodzina i kilka pokemonów z boxu "siedem pierwszych". Każdy zmieniony jest w rozkładającego trupa, na szczęście stoją bez ruchu, przy stołach, w morzu balonów lub tańcząc.
- W kilku z tych trupów znajduje się klucz. Potrzebny, żeby zdobyć klucz tego świata. Będziesz musiała rozciąć swoich bliskich! Znalezienie będzie proste, bowiem tylko zombie z kluczem, będzie chciał cię rozszarpać, więc do dzieła i szukaj swych ofiar. - usłyszałaś ponownie cichy głosik w głowie, po czym światła zapaliły się, a muzyka zaczęła grać.

Gwen Brown - 2014-08-02, 20:30

O wow... Stałam jak wryta wpatrując się w to co zastałam na drugim końcu mostka. Całkiem przyjemne przyjęcie... zombie. Wśród tego zbiorowiska wypatrzyłam moją caluteńką, niesamowicie liczną rodzinkę, kilka pokemonów oraz każdych poczciwych znajomych spotkanych po drodze. No, ale tych nie było zbyt wielu. Z jednej strony było to upiorne, a z drugiej nawet zabawne. Nie sądziłam, że moja prababcia może wyglądać sympatycznie nawet w postaci rozkładającego się truchła. Weszłam ostrożnie między stojące zombiaki, uważnie się rozglądając. Podpowiedź była jasna- rozerżnąć jak świniaka tego, który mnie zechce zaatakować. Z jednej strony nie czułam się za dobrze, ze świadomością, że będę musiała zrobić to komuś kogo znam. Szczególnie jeśli popadnie to na członka mojej rodzinki. Ale, ostatecznie to tylko kolejne zadanie. Iluzja. Już raz próbowałam zgiąć system i źle się to skończyło, dlatego teraz nie szaleję. Z wyjętym nożem w pogotowiu, uważnie wypatruję osobnika, który zechce mnie ukatrupić. Potem tylko odciągnę go nieco od pozostałych, strzelę światłem po oczach (Oślepienie) i najzwyczajniej w świecie rozerżnę. Plan prosty jak budowa cepa, ale zobaczymy jak wyjdzie w praktyce. I tak po kolei z każdym, który wyrazi wolę do ataku. A jakby rzuciło się na mnie kilka na raz, to odrzucam część Smoczym Wirem.
Did - 2014-08-03, 14:34

Plan może i był idealny, ale kompletnie się nie udał. Z osobna dokładnie przyglądałaś się każdemu trupowi z nadzieją, że poruszy się i będziesz mogła go rozerżnąć. A tym czasem żaden zombie nie poruszył się, nawet nie drgnął, a co dopiero zaatakował świeże, chodzące mięso, którym mógłby się posilić. Z założenia proste zadanie stało się trudne jak cholera. Bowiem już wiesz, że twoja osoba "nie zbudzi" specjalnych zombie z kluczem w środku. Musi być jakiś inny sposób, że rozruszać tą gnijącą kupę mięsa. Jakiś dźwięk? Może zapach albo coś innego... w końcu to już czwarty świat, więc nie może być za łatwo.
Gwen Brown - 2014-08-03, 17:19

No masz. Jak na złość zostałam totalnie zignorowana. Świetnie. To jak mam niby teraz zgadnąć, które to te z kluczami, a które nie? No przecież, nie będę ich wszystkich rozrzynać jak leci. Tak się nie godzi. Musiałam pokombinować. A jakby tak zwrócić na siebie ich uwagę? A może... Może to tutaj przyda mi się ten dziwaczny proszek? Zobaczymy. Wyjęłam woreczek, wyciągając z niego tylko szczyptę proszku. Resztę znowu chowam.
- Heej! Świeże mięsko! Uuu!- wołam rozsypując proszek na wiatr. W poprzednim świecie ten proszek wydawał się pachnieć truskawkami. Może więc zapach zwróci uwagę odpowiednich truposzy. A jak nie? A jak nie to będę ganiać jak ten debil między tłumem w nadziei, że moje dzikie wrzaski sprowokują któregoś zombie do ataku. A potem plan a'la budowa cepa, co to wcześniej się nie udał.

Did - 2014-08-04, 18:46

W pierwszym momencie twoje dzikie wrzaski oraz dosyć silny zapach proszku nie zwabił żadnego truposza, ale gdy tylko zaczęłaś się rozglądać po sali, poczułaś silny ból w plecach, a kątem oka zobaczyłaś jak twoja matka dopiera ci się do mięsa na plecach. Również ujrzałaś kolejne dwa trupy, które powoli kroczą w twoją silę. Jednak nie to jest najgorsze... pod ciężarem bezwładnego ciała twej matuli, upadłaś na podłogę, a trup za tobą. Czujesz jak maca twoje plecy, szukając najbardziej miękkiego miejsca, żeby wbić swoje spróchniałe zęby... musisz coś zrobić... albo Koniec Gry.
Gwen Brown - 2014-08-04, 19:20

No masz. Jak w reszcie któryś się ruszył, to nawet "z przytupem". I to takim, że mało zębów nie wybiłam jak runęłam o grunt. Nie dobrze. Za nic nie dam się zeżreć. Mam za wielką wolę życia.
- Wybacz, mamuniu- powiedziałam z rozmachem próbując się przekręcić i jednocześnie zdzielić ją w twarz ręką dzierżącą nóż. Tymczasem leży mi na plecach, nie? Ale nóg nie przygniata, wiec używam ich i kopię jak to młode źrebiątko. Może z raz trafię. Ogólnie miotam się jak ryba wyjęta z wody, próbując zrzucić nieprzyjemny ciężar. W końcu to ja tu jestem ta żywsza i żwawsza, nie? Jakby nie udało mi się jej z siebie zrzucić, próbuję sięgnąć do karty któregokolwiek pokemona, aby go przywołać.
- Którakolwiek z was to jest, błagam zrzuć ze mnie te zombie!- krzyczę do przyzwanego pokemona. Cóż, skoro ja bym nie dała rady, to któraś z mych podopiecznych na pewno mnie poratuje. Jakoś.
A potem, mając już co najmniej trzy cele do zlikwidowania, skupiam się na ataku. Jeśli wcześniej nie musiałam tego robić, to teraz przywołuję konkretnego pokemona Azulę. A jeśli okazało się, że przyzwałam innego pokemona to zostawiam go, ale i tak przyzywam jeszcze Azulę.
- Ognisty Promień, maleńka! Celuj w te, które próbują nas atakować!- wydaję krótkie polecenie.
Ja jednak nie zamierzam się opierniczać. O nie! W tym samym czasie sama próbuję coś zdziałać. Ciekawi mnie zasada działania Cięcia Krwi mojego nożyka. Chętnie użyłabym je i obejrzała w praktyce. W każdym razie powraca pierwotny plan- porozrzynać towarzystwo przy jak najmniejszych stratach własnych.

Did - 2014-08-06, 08:51

Z całych sił próbowałaś zwalić z siebie swoją matkę, ale ciężar jej bezwładnego ciała z minuty na minutę stawał się coraz cięższy, a ból w plecach nie przestawał! Nawet kopanie nic nie pomogło... dopiero, gdy w dzikich krzykach udało ci się przyzwać jednego towarzysza, a mianowicie Lugię. Zombie uległ jej sile, a dzięki swoim skrzydło wyrzuciła go w powietrze, po czym upadł kilka metrów od was, ale nadal żyje! Po odzyskaniu czucia w ciele, wkroczyłaś do akcji! Z gracją i determinacją przyzwałaś Azulę, która potraktowała rozkładających zombie z potężnego ognistego promienia... z jakim skutkiem? Wrogowie wyszli z tego bez żadnego zadrapania oraz poparzenia. Ignorują wszystko i wszystkich, bowiem pełzną w twoją stronę z żądzą krwi w oczach. Również twoje precyzyjne i silne ciosy, które tną ich ciało... nie skutkują.
- Zapomniałam! Musisz je zabić, żeby zdobyć klucze! A nie porozrzynać... aczkolwiek mają tylko jeden słaby punkt! - ponownie usłyszałaś głos dziewczynki, która wytłumaczyła ci przed chwilą zasady gry, ale jak słyszysz... o najważniejszej zapomniała.

Gwen Brown - 2014-08-06, 10:23

- Jaja sobie robisz?!- krzyknęłam w przestrzeń.
Teraz jej się przypomniało. Chociaż z drugiej strony lepiej późno niż wcale. Ale mimo wszystko wiele mi to nie pomogło. No i co teraz? Nóż gówno daje, ogień też... Cóż, wychodzi że Azula niestety mi się tutaj nijak nie przyda, po co mam ją narażać na niebezpieczeństwo? Odsyłam ją. Tymczasem musiałam wykombinować, co może osłabiać te truposze. Aż w końcu wpadłam na pomysł tak banalny, że aż durny.
- Lugia, próbujemy po kolei. COŚ musi je osłabiać. Okładaj je po kolei każdym ze swych ataków: Thunderbolt, Ancient Power, Gust, Hydro Pump. Będą różne typy- zobaczymy co na nie podziała. Ja spróbuję jeszcze raz z Oślepieniem i Smoczym Wirem. Jak wyczaimy co je osłabia, to już będziemy w domu. Dawaj, pokażemy, że my się trupów nie boimy!
Z takim oto zabójczo prostym planem i uśmiechem na ustach, ruszamy do boju. Nie ma to jak kobieca logika, nie?

Did - 2014-08-06, 20:39

/nie nóż, ale może jego sposób użycia :D/

Lugia bezustannie ciskała w żywe trupy wszystkimi swoimi atakami. Ty także naśladowałaś legendarnego smoka i atakowałaś zombie ze swoich magicznych mocy. Szczerze... i tak wszystko to było na nic. Żaden atak nie zranił rozkładających się przeciwników. Jedynie jeden ma lekką ranę z boku głowy, ale to raczej wina tego, że drugi truposz niechcący uderzył go w łeb... jednak czyżby to był ich słaby punkt? Aczkolwiek nie działa na nie żaden typ, więc jak je pokonać? Tu musi kryć się większa tajemnica, a twoją pierwszą wskazówką... jest głowa.

Gwen Brown - 2014-08-07, 07:50

To teraz już wiem, ze tych zombiaków nie ima się żaden atak, przynajmniej lecąc po typach. I co teraz? I w tedy zauważyłam, że jeden z trupów ma ranę na głowie, kiedy jeden przypadkiem dał mu w łeb. Kurde- to jest to! Mają słabe łby! A już zastanawiałam się jak zabić coś c o z definicji już jest martwe. Na razie nie odwoływałam Lugii. Przyda mi się.
- Lugia, pobawimy się w katów. Będziesz je łapać po kolei i przytrzymywać, a ja zajmę się resztą. Już chyba znam ich słaby punkt.
Pomyślałam, że na początek spróbuję zwykłego dźgnięcia w kolejne łepetyny. A jak to nie da rady, to spróbuje im je obcinać. Lugia będzie mi je przytrzymywać, a ja zajmę się resztą. A jakby inne zrobiły się zbyt nachalne, to będziemy się na wzajem osłaniać. Ja za pomocą smoczego wiru, a Lugia z pomocą skrzydeł i ogona. Może tym razem wyjdzie.

Did - 2014-08-07, 12:49

Lugia błyskawicznie podleciała do jednego z trupów i chwyciła go w swoje potężne skrzydła. Miała je tylko przytrzymać, ale postanowiła, że przywlecze je do ciebie, żebyś miała łatwiej. O dziwo żaden z zombie nie był wstanie wyrwać się z jej sideł, a na pewno, gdy dźgnęła go prosto w głowę. To rzeczywiście ich słaby punkt, bowiem dosłownie po pięciu minutach, wszystkie trupy znikły, a w miejscu ich ciał wirowały złote kluczyki i razem 400 kryształów, które od razu wciągnęła jedna z twoich kart.
- No brawo! Jesteś najlepszą Alice... jaką widziałam! Inne zostały zjedzone przez zombie, a ich kości pewnie gdzieś się tutaj walają. Aczkolwiek czeka cię jeszcze piekło. Zadania tam nie wymyśla nasza pani, ale jej siostra. Żadna Alice nie przeżyła tam nawet pięciu minut... - znów usłyszałaś słodki głos w głowie, po czym przed tobą na końcu sali pojawiły się wielkie drzwi z trzema zamkami.

Gwen Brown - 2014-08-07, 13:11

No, i wyszło. Pochwaliłam Lugię. Zgrana z nas ekipa- całkiem sprawnie poszło. Pozbierałam kluczyki i kryształki. Hm, wcześniej chyba jeszcze kilka zostało. Już nawet nie pamiętam ile. Jakby się uzbierało z 700 to dałabym upgrade Perle. A jak będzie za mało to chomikuję dalej. Tymczasem wkurzająco słodki głosik podzielił się ze mną kilkoma nowymi informacjami. Wyszło, że ta mała wiedźma ma siostrę. I to ponoć jeszcze bardziej porąbaną od niej, skoro daje tak trudne zadania. O ile faktycznie były takie trudne.
- Spokojna twoja rozczochrana. Przeżyłam trzy światy, prawie cztery to przeżyję i piąty. Sama stwierdziłaś wcześniej, że jak dotąd nikt inny nie przeszedł tylu światów- stwierdziłam podążając do drzwi. Umieszczam w nich zdobyte kluczyki i powoli otwieram. Ale wcześniej wyciągam nóż. Wolę mieć go w pogotowiu- ciort wie, a może coś na mnie wyskoczy? Wolę być czujna. To już nie są żarty.

Did - 2014-08-08, 18:51

/ nie wiem czy dobrze policzyłem ;-; /

Zanim jeszcze przekręciłaś klucze w drzwiach, ulepszyłaś kartę swojej Perły, wykorzystując 700 kryształów z 811. Twoja podopieczna otrzymała nową moc, a mianowicie "Taniec Smoków - przywołuje cztery dusze smoków, które uderzając cel z ogromną siłą." Po załatwieniu tej sprawy, przyszykowałaś nóż i otworzyłaś masywne wrota... o dziwo nóż nie jest ci potrzebny. Za potężnymi drzwiami znajduje się malutkie pomieszczenie z trzema dźwigniami, na którymi znajduje się pytanie: "Ile rusałek spotkałaś w pierwszym świecie." Czyżby ta tajemnicza dziewczynka... sprawdzała cię z wiedzy o jej świecie? W sumie, to gra, więc... wszystko jest tutaj możliwe.

Gwen Brown - 2014-08-08, 19:11

/Nie szkodzi, bo ja nie wiem ile zostało po wcześniejszych ulepszeniach xD/

Perła wzbogaciła się o nowy atak, a ja mogłam iść dalej. Na miejscu zastałam dosyć dziwaczne pomieszczenie. Te trzy dźwignie i jeszcze to pytanie. Co to kurde, sprawdzian? Musiałam chwilę pomyśleć. Pierwszy świat... Czyli ten leśny. Hm. Pierwsza była ta biała, co dała mi nóż i dała się zadźgać. Potem... Potem była ta pułapka co się złapałam. I przepaść. A i potem były następne rusałeczki. Tych było kilka. Zaraz... żółta, czerwona i bodajże niebieska. Potem już nie było rusałek.
- Cztery- odpowiedziałam pewnie.
No ok. Tylko po grzyba tu te dźwignie? O co chodzi?

Did - 2014-08-08, 19:36

Gdy tylko odpowiedziałaś na pytanie nad dźwigniami pojawiły się przypadkowe cyfry, w których znalazła się wspomniana przez ciebie czwórka. Bez zawahania pociągnęłaś ją, a twym oczom ukazały się kolejne, identyczne drzwi, które bez żadnej pomocy otworzyły się. Znów za nimi znajduje się małe pomieszczanie. Aczkolwiek na jego środku znajduje się mała, drewniana tabliczka z kolejnym pytanie. "Z kim walczyłaś na drugiej (wybranej przez ciebie ścieżce) w świecie leśnym?". Tym razem nie widać żadnych dźwigni, guzików albo przełączników. Chyba wystarczy, że odpowiesz na to pytanie, głośno i wyraźnie.
Gwen Brown - 2014-08-08, 19:46

I poszło. to było nawet łatwe. Po chwili pojawiły się następne drzwi, a za nimi kolejne pomieszczenie. I kolejna zagadka. Zaczynam się czuć jak na jakimś sprawdzianie. I znowu pytanie o świat leśny. Chwila... Druga ścieżka, druga ścieżka... Zaraz. Najpierw szłam przez las i na końcu były trzy rusałki. Potem. Potem po kamieniach po rzece i tam na końcu były...
- Impy. Całe stadko wrednych impów- odpowiedziałam równie pewnie jak na poprzednie pytanie.
Nie było żadnych dźwigni i przycisków. Chyba powinno wystarczyć "słowo mówione", prawdaż? Ciekawe co będzie potem. Następne pytanie?

Did - 2014-08-08, 20:05

Po wypowiedzeniu ostatniego słowa po twojej prawej stronie otworzyły się kolejne drzwi. Co za nimi jest? Chyba powinnaś się już tego domyśleć. Następne małe pomieszczenie, a w nim kolejne pytanie. "Ile pomieszczeń spotkałaś w świecie bajkowym oraz jakiego koloru były ściany w pierwszym?". Dosyć ogólne pytanie, ale może i to lepiej... zostanie mniej informacji do wykorzystania, a tym samym ten dziwny quiz skończy się trochę prędzej. W końcu będziesz mogła wejść do ostatniego świata i zbliżyć się jeszcze bardziej do końca gry!
Gwen Brown - 2014-08-09, 07:24

Yay! Następne pytanie. Szok, normalnie. No, ale i tak taki quiz jest lepszy od jakiejś durnej naparzanki z potworami. A kolejne pytanie jest o świecie bajkowym. Ile pomieszczeń było? Zaraz. To pierwsze, pokoik dziecięcy, potem koryarz, kuchnie, łazienka, salon, a ostatnie to był już teleport do "ciemnego pomieszczenia". Koloru pierwszego raczej nie dało się zapomnieć.
- Pomieszczeń było 5- pokój dziecięcy, korytarz, kuchnia, łazienka i salon. A w pierwszym ściany były różowe.
Chiba dobrze. Co teraz? Najpewniej nowe pytanie. Pewnie o świat wodny. Chyba, że jeszcze coś z bajkowego.

Did - 2014-08-10, 15:39

Tym razem znów odpowiedziałaś dobrze oraz jak zwykle pojawiły się kolejne drzwi, a zanim następny pokój! Kto by się tego spodziewał... tak jak przypuszczałaś nowe pytanie dotyczy podwodnego świata, a dokładnie pierwszego pomieszczeniach, w którym byłaś i jest dosyć rozbudowane. "Jakie trzy rzeczy znalazłaś w 1 pomieszczeniu oraz jak pokonałaś tentacle z kolcami w kolorze?"
- Dla twojej wiadomości, to ostatnie pytanie, bowiem moja siostrzyczka się niecierpliwi. Współczuję ci tego, ale to gra, więc cierp! - usłyszałaś głos różowej dziewczynki w swojej głowie.

Gwen Brown - 2014-08-10, 16:17

I następne pytanie. I też raczej z gatunku tych łatwiejszych. Ej, zawiodłam się. Trochę mało orientu w tym orientalnym świecie. Spodziewałam się czegoś innego. No ale przynajmniej nie musiałam się za bardzo narażać. Nie licząc tych zombiaków na początku. A co do pytania...
- To łatwe. W pierwszym pomieszczeniu były 3 karty, które pozwalałyby mi przetrwać pod wodą. A tentale z purpurowymi kolcami pokonałam swoją świetlistą mocą. Wyszło, że nie przepadają za światłem.
Potem odezwała się jeszcze ta mała.
- Tja, bo ja hasam sobie wesoło i mam wszystko w dupie. Jakbym za mało się nacierpiała do tej pory...- mruknęłam z nutką ironii w głosie.
No nic, to chyba został ostatni świat. Piekło. Jej, jak to złowieszczo brzmi. Piekło...

Did - 2014-08-11, 21:38

To pytanie również zaliczyłaś na sto procent! W sumie... nic dziwnego, przecież te wydarzenia miały miejsce kilkanaście chwil temu, a z twoją pamięcią wszystko jest dobrze, chyba. No cóż, tym razem nie ujrzałaś żadnych drzwi ani portalu, bowiem tajemnicza moc od razu przeniosła cię do następnego świata, czyli piekła! Nazwa całkowicie zgodna do otoczenia... stoisz na malutkiej wysepce, po środku olbrzymiego morza lawy, aż kipiącego z gorąca! To tyle? W oddali nie widać żadnego lądu, a co dopiero ścieżki... chyba sama musisz znaleźć dalszą część "świata", ale jak?
Gwen Brown - 2014-08-12, 03:46

No i następna dobra odpowiedź. Z resztą to akurat dla mnie nic dziwnego, przecież to było tak niedawno. A właściwie jak długo już wałęsam się po tych światach? Kilka godzin? Kilkanaście? W ogóle nie odczuwam mijającego czasu... A potem przeniosło mnie do piekła. Cóż, dosyć spodziewany obraz otoczenia. Gorąco, morze lawy... i ja na maleńkiej wysepce. A gdzie się nie obrócę to totalny bezkres ognia i lawy. I co teraz? Ja już wiedziałam co teraz. Sięgnęłam po kartę Azuli. Ostatecznie rozumowałam dobrze. Ona ma typ ognisty, nie? No to ognień krzywdy za wielkiej jej nie powinien zrobić. No i dochodzą jeszcze skrzydełka i podtyp latający, któremu ogień też nie wyrządza krzywdy. Tak więc wskakuję na moją rączą, latającą kobyłkę i tak też zamierzam pokonać dalszą drogę. no właśnie drogę. Hm, a co się stanie, jakby strzelić w tę lawę jakimś atakiem? A spróbujmy. W razie czego zawsze mogę próbować wybrać jakiś kierunek na pałę.
- Azula, słonko ty moje. Podleć trochę wyżej i strzel, np tutaj, w tę lawę Ognistą Kulą, dobrze? Tylko uważaj, piorun wie, może z tego wyskoczą jakieś macki czy inna cholera. Chodzi o to, żebyś w razie co odleciała poza zasięg tego ewentualnego "czegoś".- mówię do podopiecznej wskazując ręką na miejsce gdzie ma "zaatakować"
A może pomysł dobry, ale atak okaże si zły? Z resztą co ja wróżka? Mógłby mnie ktoś łaskawie poinformować co dalej. No chociaż minimum podpowiedzi. Z resztą ponoć byłam niecierpliwie wyglądana, czy coś... A tam! Jakoś będę kombinować. Za to na pewno nie dam się zatłuc na ostatnim świecie, nie ma opcji!

Did - 2014-08-12, 10:36

Gdy tylko dosiadłaś Azuli, ta z gracją odbiła się od wysepki, po czym razem z tobą wzniosła się na jakieś piętnaście metrów. Nawet z takiej wysokości nie widać żadnego innego lądu ani małej wysepki. Wszędzie, dosłownie wszędzie rozlewa się lawa, która z minuty na minutę coraz bardziej kipi z żaru, a temperatura powietrza ciągle się podnosi. W sumie, to piekło, więc musi być w nim gorąco, przecież mają się w nim smażyć dusze potępieńców. Jednakże nie tracąc czasu na obserwowanie bulgoczącej lawy, poprosiłaś Azule, żeby zaatakowała morze. Trochę ją to zdziwiło, ale bez żadnego zastanawiania posłała wielką, ognistą kulę w stronę tafli, pomarańczowej, gęstej cieczy... na szczęście obszar wybuchu nie dosięgnął waszym ciał, ale pojawiło się w nim coś niezwykłe. Kolejna wysepka, a na niej mała, tajemnicza kulka. Czyżby jakaś wskazówka?
Gwen Brown - 2014-08-12, 18:14

I co? Kobieca intuicja rządzi! Chociaż ten wybuch lawy był trochę niebezpieczny, następnym razem trzeba będzie uważać. Ale efekt był całkiem całkiem. Pojawiła się nowa wysepka, a na niej mała kulka. Nie mam pojęcia co to, ale najpewniej jakaś wskazówka. Czy wskazówka do znalezienia wskazówki. Choroba no! Bo te światy to dziwne są. Tak czy inaczej proszę Azulę, aby podleciała na tyle blisko, abym mogła złapać tę kulkę w locie, bez schodzenia na ziemię. Po tym jak już zgarnę tajemniczy przedmiot znowu zwiewamy wyżej. Wiadomo, może znowu buchnie lawą? Ciekawe co to właściwie jest ta kuleczka...
Did - 2014-08-13, 23:24

Azula delikatnie zleciała w kierunku wysepki. Zajęło jej to dosłownie kilka sekund, bowiem w powietrzu czuje się ryba w wodzie. Będąc już na tej wyspie mogłaś bardziej przyjrzeć się owej rzeczy. Niewielka, przeźroczysta kula, podobno do tych, które używane są przez wróżki lub jasnowidzów, a na niej drobny napis. "Gdy wierzy, wszystko jest możliwe. Nawet przemiana materii, więc nie wahaj się i zanurkuj w czeluściach piekieł, a poczujesz niezwykle orzeźwienie!". Dosyć dziwna wskazówka, ale rozglądając się po powstałym kawałku nie zauważyłaś niczego, co mogłoby ci się przydać...
Gwen Brown - 2014-08-14, 07:22

Zerknęłam na kulę. Zanur... CHWILA! Zanurkować w czeluściach piekielnych?! Znaczy w tej lawie?! Ha, to ja się teraz nie dziwie, ze to najtrudniejszy świat. Chociaż. To jedyna wskazówka, a dookoła pustka- sama lawa po samiuśki horyzont. Ale jak tak się zastanowić, to może nie jest taki durny pomysł. Ostatecznie wysepka wypłynęła mi spod tej lawy, tak? Może to tylko taka przykrywka i ściema, a prawdziwy "tor przeszkód jest pod spodem. Im dłużej nad tym myślałam, tym bardziej przekonywałam się do wskazówki. Poprosiłam Azulę o to, aby wysadziła mnie na wysepce, a potem odwołałam ją do karty. Nie chciałam ryzykować, ze się wystraszy. Stanęłam na brzegu wysepki, patrząc w lawę. Westchnęłam głęboko i skoczyłam. Skoczyłam mając w umyśle tylko myśli o tym, że się uda, że pod tą warstewką ognia jest jakiś grunt, że PRZEŻYJĘ w tym świecie i uda mi się wydostać. Przecież musiało tak być. W końcu muszę wyciągnąć od tych małych wiedźm mojego Remiego. Nie pozwolę, aby dla własnego widzimisię, zabijały Bogu ducha winne osoby. Ktoś musi w reszcie zrobić porządek.
Did - 2014-08-14, 10:34

Kąpiel w lawie... powinna spalić cię na popiół, niczym Remiego, który spłonął żywcem w podwodnym świecie. O dziwo nie poczułaś na sobie żadnej zmiany temperatury. Jedynie delikatnie i powoli spadasz coraz niżej i niżej. Można powiedzieć, że nie widać końca, ale czy to w ogóle ma koniec? Może bezkreśnie rozciąga się w dół, a ty już nigdy nie będziesz mogła z tego wyjść? Kto to wie? To wszystko jest jedną wielką grą... czekaj! Jakiś niewyraźny przedmiot pojawił się przed tobą... przypomina trochę dźwignę, ale z drugiej strony, co by tutaj robiła? Jednak może warto to chwycić albo pozwolić ciału spadać dalej...
Gwen Brown - 2014-08-14, 10:58

I skoczyłam. Co ciekawe nic mi nie było. Hej, może wiara faktycznie czyni cuda? Tak czy inaczej na razie sobie opadałam w dół. Coraz głębiej i głębiej. Jak kamień w wodę. Ale tak na upartego to całkiem przyjemne uczucie. Tylko tak pusto tu trochę... W pewnym momencie zobaczyłam przed sobą dźwignię. Nie mam zielonego pojęcia skąd się tu wzięła po co i na co. Jedno jest pewne- na sto procent poprowadzi mnie dalej. Staram się najmocniej, z calutkich sił dostać do tej dźwigni i ją przełączyć. Żeby sie paliło i waliło, muszę do niej dobrnąć. Ciekawe co się wtedy stanie? Może otworzy się jakiś portal? Albo lawa gdzieś spłynie? Nie wiadomo, ale zaraz się przekonam!
Did - 2014-08-15, 01:02

Ostatnimi silami chwyciłaś się dźwigni, która szarpnęła twoje ciało i razem z tobą zaczęła gnać wgłąb lawy. Przy takiej prędkości... niejeden człowiek zginąłby po kilku sekund. Zaś ty nie poczułaś niczego, no może oprócz dziwnego uczucia w nodze. Czyżby utkwiony w niej kawałek gałęzi, chciał przebić się przez bandaż i wydostać się z twojego ciało? W sumie, możesz to sprawdzić, bowiem dotarłaś już do celu dźwigni. Przed tobą z lawy ukazał się wielki tunel... utrzymany z gotyckim stylu. Ogromne, cienkie ściany z cegły, na które nabita jest czerwona sierść. Z sufitu zwisają niesamowite, ale schludne żyrandole. No i tyle. Nic więcej się tutaj nie znajduje.
- Witaj w moim pałacu rozpaczy! Zaczynajmy zabawę, ale przed tym mam dla ciebie mały prezent. Twoja rodzina, a raczej jej część. Nie martw się, jak wygrasz będą żyć, ale nie ma takiej opcji! Nikt nie przejdzie moim zadań! - usłyszałaś donośny, kobiecy śmiech, po czym zauważyłaś jak z ukrytych włazów w suficie wyłoniły się ciała martwych osób bez głów, związanych łańcuchami za ręce.

Gwen Brown - 2014-08-15, 09:37

I złapałam! Przez chwilę miałam wrażenie, że wszystko zaczyna pędzić. Ale tylko krótko. Potem zobaczyłam przed sobą tunel. I to nawet ładny tunel. taki dostojny, gotycki, z eleganckimi żyrandolami. Tfu, tfu! Elegancja Francja! Ale długo się nie cieszyłam spokojem. Bo przemówiła ONA. Nawet się ucieszyłam jak wspomniała o mojej rodzince. Humor popsuły mi te ciała, które po chwili wysunęły się z sufitu. Czy to...? Chryste, coś one mają z tymi trupami! Brr! Zrobiło się upiornie i w ogóle nieprzyjemnie.
- A to się okaże. To co wymyśliłaś na pierwszy ogień?- zapytałam, tradycyjnie odzywając się do powietrza. Cały czas byłam jednak czujna. Skoro tu tak strasznie trudno i w ogóle, to nie chciałam dać się zabić już na dzień dobry. Uważnie obserwowałam otoczenie, czekając też na ewentualne słowa mojej oprawczyni.

Did - 2014-08-15, 16:07

/wybacz, że zagadka taka kijowo, ale ta postać jest szalona i trochę głupia ;-;/

- Pierwsze zadanie... niech ci będzie! Myślałam, ze chcesz się lepiej ze mną zapoznać, ale twój wybór! Przygotowałam dla ciebie mały tor do przejścia! Wiesz... taka podłoga z płytkami i trzeba unikać pułapek! Do tego niesamowitą zagadkę! Nawet ja sama jej nie rozumiem, ale nie muszę, przecież tego przechodzić! - ponownie usłyszałaś śmiech kobiety, a podłoga przed tobą zapadła się w czeluściach piekła, ustępując miejsce płytom w wymiarach 5x15.
Gdy tunel przestał się już trząść, a wszystko było już na swoich miejscach z sufitu wyłonił się wielki głośnik, z którego zaczęła wydobywać się zagadka.
- Po trzech polach skacz jak małpka, a od razu po tym zrób susa w bok, o dwa pola! Potem jak krokodyl idź do przodu, tak z cztery pola... następnie szybko w bok jak pancernik przetocz się, wystarczy ze trzy pola! A na koniec! Wstań i pędem skacz jak łania, aż ujrzysz mały stolik!
- Masz się nie śmiać! Nie umiem rymować, a co dopiero pisać wierszy. - tym razem nie usłyszałaś śmiechu kobiety, ale bardzo poważny i stanowczy głos.

Gwen Brown - 2014-08-16, 17:17

/ Dobra jest ;P

Ta i co jeszcze. Wystarczy mi wiedzieć, że i jedna i druga mają zdrowo nasrane pod deklem. Już bez znaczenia, czy która konkretnie mniej, a która więcej. Tymczasem miałam pierwsze zadanie przed sobą. Pole z płytkami do pokonania, przy czym jedne są w porządku, a drugie grożą bolesnym upadkiem. Raczej mało skomplikowane zadanie. Po chwili usłyszałam zagadkę... WRÓĆ! Gotową instrukcję jak przejść to zadanie. I to ma być takie trudne? Coś przesadzają. Wystarczyło robić tak jak podawała instrukcja. No, jak dla mnie z pominięciem tych niczemu nie potrzebnych podrygów. Poza tym, gdybym gdzieś się machnęła, albo moja nowa oprawczyni postanowiła mnie udupić, zawsze miałam plan B w odwodzie.
- Spoko, ja też nie. Szczerze, to nieszczególnie przepadam za wierszami. Ale to taka osobista dygresja.- odparłam zerkając na płytki. Jak to szło?
To jak szyfr. Najpierw 3 pola do przodu, a potem 2 w bok. Ha, ale który bok? Prawy? Lewy? Dla mnie to dosyć istotne. Tym bardziej, że kwestia boku pojawia się dwukrotnie. Cóż, może spróbuję postawić najpierw jedną stopę, na którejś z płytek, czy to po lewej czy po prawej stronie. Jak nic nie będzie się dziać to idę dalej. A jak się zadzieje? Może nie posypią się na raz wszystkie płytki. A nawet gdyby sie posypały to mam plan B w postaci mojej latającej Azuli. Albo Lugii. Bo kto powiedział, że akurat muszę spaść w te czeluści piekielne, prawda? Tak więc trzy pola w przód, dwa w bok, cztery w przód, potem znowu w bok trzy pola, a na koniec jak już dojrzę jakiś stolik, to puszczę się pędem do przodu. Ciekawe co też może być na tym stoliku.

Did - 2014-08-18, 18:16

/wiedziałem, że o czymś zapomniałem... ;-;/

- No to niech los zawsze tobie sprzyja! - kolejny raz usłyszałaś głos w swoje głowie, ale tym razem nie był to śmiech ani poważny ton. Raczej coś w stylu głosiku słodkiej, dosyć szalonej dziewczynki.
Mocno odetchnęłaś, po czym ostrożnie postawiłaś pierwszy krok na płytce. Jak na razie nic się nie dzieje, ale czekaj! Jakiś topór leci w twoim kierunku... w ostatniej sekundzie przeskoczyłaś na kolejną i kolejną, bowiem po chwili na drugiej płytce zrobiło się niebezpiecznie. Na trzeciej, również. Następnie zrobiłaś potężny sus w lewo, ponieważ jakiś cichy głos podpowiedział ci "Zawsze w lewo i padnij". Czyżby Lugia chciała ci pomóc? No cóż, jeśli to ona, to udało jej się uratować twoje życie, bowiem nagle z całego szeregu trzecich płytek, wysunęły się kolce, omijając twoje miejsce. Resztę toru przebyłaś błyskawicznie, chroniąc się w pozycji krokodyla przed miotaczami ognia, a dzięki turlaniu się jak pancernik, gigantyczne młoty nie zgniotły twojego drobne ciała. Ostatni kawałek był naprawdę niesamowity... ta dziewczynka nawała cię dosłownie wszystkie, aż w końcu dotarłaś do stolika, na którym leżały trzy strzykawki, a za nim znajdowały się potężne wrota z pięciolitrową fiolką.

Gwen Brown - 2014-08-19, 04:51

/ Bo to szalona przygoda- łatwo pominąć taki detal jak kierunek xD

Jej. Ojej nawet. Nie myślałam, że te wszystkie podrygi okażą się przydatne Sądziłam, że to tylko taki durny żart. Na szczęście Lugia czuwała i to ona mnie poratowała. Z mniejszymi lub większymi trudnościami, ale pokonałam ten szalony tor przeszkód. W końcu dotarłam do tego nieszczęsnego stolika. Nieco zasapana, rzuciłam okiem co tam właściwie jest. A były strzykawki. Sztuk trzy. Natomiast za stolikiem znajdowały się duże drzwi z na oko pięciolitrową fiolką. Fajnie, ale o co chodzi? Mam coś tam wlać tymi strzykawkami? Wylać? Jednym słowem stałam tam z takim "WTF?" na twarzy. Ale w końcu coś jakby mi zaiskrzyło pod kopułą. Strzykawki... Krew? Ja to to mam krwią napełnić? Popierdzieliwszy?! No, ale chyba nie swoją. A jak już to nie tylko, bo nie miałoby to ni grama sensu. Zdechnąć z wykrwawienia, nawet nie napełniwszy połowy tego kubełka... Ale nie dzieliłam się tymi przypuszczeniami z "szefostwem".
- Stolik, strzykawki i co dalej tak właściwie? Rozumiem, że mam napełnić tę fiolkę, tak? O to chodzi? A mogę tylko wiedzieć czym to to napełnić?- rzuciłam w przestrzeń, dalej ogarniając wzrokiem to strzykawki to fiolkę i drzwi. Może akurat dziewoja powie do mnie ze dwa słowa? A nawet jak nic nie powie, to może znowu poratuje mnie Lugia. Ech, na prawdę poczciwe stworzenie. I takie szlachetne...

Did - 2014-08-20, 11:17

/no w sumie xd

- Naprawdę nie wiesz, co masz zrobić? - usłyszałaś śmiech dziewczyny. - Do czego używa się strzykawek? Masz swoje pokemony i siebie, więc może chodzi o krew? Na cztery osoby... utrata pięciu litrów, to nie dużo, nieprawdaż? Ach! Myślałam, że będziesz trochę bardziej lotna, ale jesteś jak inne Alice. Przeszłaś te światy, bo miałaś szczęście! Nie masz dyspozycji do pokonania bossa. Działasz zbyt ostrożnie... nie umiesz zaryzykować w odpowiednich chwilach! Poświęcić osób! - dodała, dosyć ironicznym tonem.
Gdy dziewczyna skończyła mówić, zauważyłaś drobny napis na karcie z Lugią. "Jeśli chcesz, to możesz pobrać ze mnie krew..."

Gwen Brown - 2014-08-21, 04:40

Ha, czyli dobrze myślałam. A tamta niech mnie uważa za debila, proszę bardzo. Się zdziwi jeszcze. Na razie jednak trzeba było uzupełnić ten pojemnik. Cóż, po prawdzie to bardziej liczyłam na swoje podopieczne. Czasem zdarzało mi się oddać krew, ale potem zazwyczaj lądowałam na podłodze z ciemnością przed oczami. A tu nie było czekolady na podładowanie akumulatorków. Innymi słowy, jeśli nie chciałam skończyć tak jak zazwyczaj, trzeba było poświęcić nieco bardziej moje pokemony. Ale od siebie upuściłam ze dwie strzykawki, nie będę aż taka nieużyta. Potem wzięłam trochę od Lugii, Perły i Azuli. Starałam się, aby nie brać od którejś za dużo. Ostatecznie ubytek jakiejkolwiek ilości krwi nie jest dobry dla organizmu. Chociaż Lugia jako największa, siłą rzeczy oddała najwięcej z nas wszystkich- ostatecznie w takim ciałku krąży sporo litrów tego płynu. Tak więc starając się, aby za bardzo nie wykrwawić którejś z nas, powoli napełniałam pojemnik. To raczej nie jest skomplikowane i w końcu raczej się powiedzie. Ciekawe co jest za tymi drzwiami...
Did - 2014-08-21, 21:45

/ukradnę pomysł z dzisiejszego zadania w szkółce ;-;/

Na szczęście nie zemdlałaś po pobraniu sobie dwóch dawek krwi... jedynie poczułaś lekkie zawroty głowy, ale to raczej normalne, chyba. Co do twoich pokemonów, bez większego sprzeciwu oddały resztę krwi, wychodząc z tego bez żadnych, poważnych objaw. Jedynie potrzebują kilku minut na odpoczynek i regeneracje sił.
Wracając do probówki, gdy tylko napełniłaś ją po brzeg, zamek otworzył się, a drzwi powoli się otworzyły, ujawniając dosyć obszerne pomieszczenie w kolorze białym z dwunastoma stojakami, a na nich obrazami pokemonów:
Kyurem, Reshiram, Giratina, Zygarde, Rayquaza, Altaria, Latios, Garchomp, Palkia, Salamence, Dragonite, Noivern. ... oraz napisem "Zniszcz dwa, które nie pasują".

Gwen Brown - 2014-08-22, 05:42

/ Zagłeś mnie teraz xD

Dobra jest, można iść dalej. Trochę mi się kręciło we łbie, ale ni jest źle. Chociaż, jak potem się okazało, przydałby mi się mniej zaćmiony umysł. Bo czekała mnie następna zagadka. I to raczej z tych logicznych. Dwanaście wizerunków pokemonów i dwa nie pasują. Raczej proste i zrozumiałe. Ale kiedy przyjrzałam się tym pokemonom to już nie było tak prosto. Powoli kluczyłam pomiędzy stojakami. Najpierw próbowałam ustalić co je łączy- tak łatwiej będzie odszukać różnice. Wszystkie miały typ smoczy, ale tylko 3 jako poboczny, a nie główny. Na nic, bo nie pasują tylko dwa. Ewolucje odpadają, bo był tu totalny misz-masz. Legendarność i pseudo-legendarność? Jedyną nie- pseudo legendą była Altaria, pozostałe by pasowały. Też dupa. A może chodzi o coś bardziej prozaicznego. A może... Wygląd? Przyjrzałam się uważnie tym obrazkom. Większość już na pierwszy rzut oka wyglądała na swój typ- duże skrzydlate, jaszczury o takiej typowej smokowatej posturze. Zdecydowanie nie pasowała tutaj Altaria oraz... Zygrade. Tak. Bo ten bardziej wyglądał na węża, taką kobrę z rozłożonym "kołnierzem", a nie typowego smoka. Bo nawet Rayquaza wyglądała jak smok. Taki bardziej z tych wschodnich lungów, czy jak im tam było, no ale smok, a nie wąż. Zastanawiałam się chwilę, ale już nic innego nie byłam w stanie wymyślić. Przywołałam do siebie Lugię.
- Wydaje mi się, że chodzi o Altarię i Zygrade'a i to ich wizerunki trzeba zniszczyć. Stawiamy na moją pokręconą teorię, czy masz może jakieś sugestie?
Nie przepadałam za tego typu zabawami, typu "Co autor miał na myśli". Trzeba było ostro kombinować, a czasami najbardziej prawdopodobna opcja okazywała się klapą. A mnie jeszcze zaczął boleć łeb. Postanowiłam poczekać na jakąś sugestię Lugii. Wyjdę na jeszcze większego debila, ale przynajmniej co dwie głowy to nie jedna. Jeśli ona nic nie wymyśli, to niszczymy te obrazki, które wybrałam.

Did - 2014-08-24, 00:03

/wybacz mi, ale dziewczynka cię trochę nabrała ;-;

Nad kartą Lugii pojawił się niewielki napis "Zaczekałabym jeszcze z odpowiedzą, ponieważ być może znów w zadaniu tkwi haczyk albo ta dziewczyna nas nabrała."
- Wybacz mi, ale chciałam zobaczyć jak męczysz się nad tą zagadką. - usłyszałaś donośmy śmiech dziewczynki z głośników, które wysunęły się ze ściany. - W tym zadaniu jest więcej niż dwa złe obrazy! To było takie piękne, gdy wysilałaś swoje szare komórki, żeby wpaść na pomysł! W sumie, to zgadłaś już rozwiązanie, więc wystarczy, że cofniesz swoje myśli i gotowe! - dodała, po czym głośniki wsunęły się do ściany.
"Wiedziałam, że jest tutaj haczyk! Ta dziewczyna powoli mnie irytuje... zachowuje się jakby miała nas w garści. Gwen, obiecaj mi, że wygrasz. Nie chcę cię tracić. Proszę przygotuj się na wszystko i utrzyj tej zdzirze nos. Niech zapłaczę. A teraz może są to te trzy pokemony, ale nie jestem pewna." - ujrzałaś kolejny napis od Lugii, która wydaje się na dosyć zdenerwowaną. W sumie, to jedna z tych "założycielek", zmieniła ją w paskudną bestię i uwięziła w tym świecie, więc to dosyć normalne.
Wracając do zadania, podobno odkryłaś już jego rozwiązanie, ale może to kolejne kłamstwo tej szurniętej laski? Wpierw napisała niepełny wierszyk do płytek, a teraz zrobiła cię w konia podając złą ilość obrazów do zniszczenia. Jednak... może wypada zaryzykować?

Gwen Brown - 2014-08-24, 06:45

No nie. To jakieś jaja? O i le tamta dziewczynka była zdrowo popierdzielona, to chociaż stawiała warunki jasno i konkretnie. Teraz to tylko pasmo domysłów. Rzuci jakimś pokręconym tekstem, a ty się męcz człowieku. dobrze, że zdecydowałam się poczekać z ostateczną odpowiedzią. Jednak opłaca się być ostrożniejszym. Chyba, że ta menda znowu ze mną pogrywa. Lugia nie ukrywała swojego poirytowania. Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja mam już dość.
- Więcej niż dwa rozwiązania i już na to wpadłam, ta? Czyli chodzi o typy. Giratina, Palkia i Noivern mają typ smoczy jako poboczny, a pozostałe jako główny. A więc to wizerunki tej trójki trzeba zniszczyć
No i zobaczymy. Jak to się okaże kolejny żart, to chyba wyjdę z siebie i stanę obok. A może akurat to dobra odpowiedź? Ciekawe co będzie mnie czekać później...

Did - 2014-08-24, 11:50

- Tak, tak... zniszcz je i idź już do następnego pokoju. Ile można siedzieć w jednym pomieszczeniu. Co do tych błędnych podpowiedzi... poprawię się. Jesteś moją pierwszą Alice, która przeżyła w tym świecie więcej niż 5min... - znów usłyszałaś głos z głośników. - No dobra, sama je zniszczę i idź już dalej! Chcę się nad tobą poznęcać. - dziewczyna dodała, po czym cisnęła czymś z sufitu w trzy obrazy ze wskazanymi przez ciebie obrazami, a tym samym otworzyła przed tobą kolejne przejście, które prowadzi do wejścia labiryntu. O dziwo zostawiła ci nawet mapę całej siatki tuneli na małym stoliku przed ciemnym tunelem... czyżby byłby taki trudny, że nawet razem z tak dokładną podpowiedzią można się w nim zgubić? Kto wie...



- wejście u góry
- wyjście na dole
- w prawym rogu na dole znajduje się skrzynka i jej strażnicy
- na szczęście nie ma pułapek

Gwen Brown - 2014-08-24, 16:06

Czyli teraz już było dobrze. No i nawet dziewanna obiecała jakąś poprawę. Nie bardzo chciało mi się w to wierzyć, ale z radością przyjęłam wiadomość, ze to zadanie wykonałam poprawnie. Teraz mogłam opuścić to pomieszczenie i udać się do... labiryntu. I pierwszej chwili myślałam, że będzie trudno, ale potem zobaczyłam przygotowaną dla mnie mapkę. Jeśli układ na mapie pokrywa się z tym w rzeczywistości z łatwością dotrę do wyjścia. Niby miało tu nie być pułapek, ale postanowiłam zachować czujność. Poza tym w pewnym momencie miałam się natknąć na jakąś skrzynkę i jej strażników. Ciekawe co tam będzie... Musiałam się dowiedzieć! Z palcem na mapie, ruszyłam w kręte korytarze. Przy każdym skrzyżowaniu, uważnie sprawdzałam czy po drodze nie ma jakichś ślepych zaułków i dopiero potem obierałam kierunek. Na wszelki wypadek nie ruszałam też niczego co wyglądało choć trochę podejrzanie. W końcu trafiłam w rejon, gdzie mogłam się spodziewać strażników i skrzynki (na mapce to miejsce gdzie przy skrzyżowaniu odchodzi szara kreska). Teraz powoli chciałam się do nich zbliżyć. Głupotą byłoby zignorować tę skrzynkę i pilnujących ją strażników. Z drugiej strony nie chciałam wleźć prosto w jakiś Armagedon. Jak już rozpatrzę się co i jak i załatwię kwestię skrzynki, po prostu udam się do wyjścia, podążając za tym co pokazuje mapka. A w czasie gdy będę musiała zmierzyć się ze strażnikami, chowam mapkę tak, aby jej niechcący nie zniszczyć. Chociaż, w tym miejscu, myślę, że dałabym sobie radę już bez niej. Chyba. Ale nie ma co kusić losu.

Mapka

Did - 2014-08-26, 20:09

/mam nadzieję, że da się zrozumieć tą zagadkę ;-; i wybacz, że tak rzadko odpisuje, ale szkółka i koniec wakacji, więc trzeba się za siebie wziąć :E

Tym razem dziewczyna nie kłamała w sprawie podpowiedzi do wskazanej mapy. Przez całą drogę nie wpadłaś w żadną pułapkę i po zaledwie półgodzinie wędrówki, znalazłaś się przy miejscu, w którym miała znajdować się skrzynia. Rzeczywiście tutaj jest, ale droga do niej już nie będzie taka prosta. Przed tobą rozciąga się wielki kawałek podłogi, pokryty lśniącymi płytkami na wzór szachownicy. Po prawej i lewej stronie w ścianach, bezruchu tkwi sześć szachowych pionków, a mianowicie skoczków. Trzech z nich zabarwionych jest na biało. Trzech kolejnych na czarno. Ci pierwsi w swoim ciele utkwione mają niewielkie ostrza, zaś drudzy małe otwory z "niespodzianką". Nad całym korytarzem lewituje napis "Czy zdołasz to przejść dwa razy w jednym kawałku? + nigdy nie wracaj tą samą drogą."

podłoga: http://static8.depositpho...-Background.jpg
rebus: http://i.imgur.com/JQS68d7.png
droga powrotna ma być symetryczna do tej pierwszej
1 rebus, 2 obrazek, to miasto ;-;

Gwen Brown - 2014-08-27, 19:22

Oceniłam sytuację. Pole przypominające szachownicę, figury szachowe z "niespodzianką" i na końcu skrzynia. Pewnie trzeba będzie poruszać się jak te figury szachowe przy ścianach. Fajnie, ale w życiu nie grałam w szachy. Nawet nie wiedziałam z początku jak to ugryźć. Na szczęście dużą pomocą okazał się rebus, dzięki któremu wiedziałam którędy iść. Było jeszcze jedno "ale", którego nie mogłam zignorować. Musiałam potem wrócić, ale inną drogą. Ale to już nie będzie takie trudne. Zerknijmy na rebus. Hm. nie taki straszny. Bez problemu go rozszyfrowałam, a potem szłam za otrzymaną wskazówką (czerwona trasa). Miejmy nadzieję, że wykonałam rebus poprawnie, bo skutki uboczne mogłyby być, no... nieprzyjemne. Czekały na mnie najpewniej jakieś latające strzałki i być może miotacze płomieni. albo czegoś innego. W każdym razie jak już uda mi się przejść do skrzyni, chętnie zaznajomię się z jej zawartością. A potem powrót- to samo, ale po drugiej stronie (niebieska trasa). Może nie będzie tak źle.

szachownica

Did - 2014-08-31, 20:51

Byłby wczoraj, ale zasnąłem o 18 i obudziłem się o 5 rano ;-;

Rebus został rozwiązany perfekcyjnie... albo nie było tu żadnej zasadzki. Mniejsza z tym, bowiem cała zdrowa i bezpieczna dotarłaś do kufra, który automatycznie otworzył się, gdy tylko zbliżyłaś dłoń do jego zamka. Tym razem w środku nie znajdowała się karta jakiegoś pokemona, ale dosyć dziwna i nowoczesna zbroja z przyczepioną kartką "Powoduje lekkie zmiany cielesne... przy długim użytkowaniu" oraz klucz. Po zabraniu prezentów, o ile można je tak nazwać, udałaś się ponownie wgłąb labiryntu z jednym celem, a mianowicie "odnaleźć stąd wyjście.". Nie było to trudne, ponieważ posiadasz dokładną mapę, więc w zaledwie dwadzieścia minut znalazłaś się pod ogromnymi wrotami., które są zamknięte. Czyżby dziewczynka nie powiedziała ci wszystkiego? Ewidentnie te drzwi otwiera pięć kluczy, a ty znalazłaś jeden. A może to już ten czas? Czas ostatecznego starcia?

zbroja http://www.theanimegaller.../tAG_162262.jpg

Gwen Brown - 2014-09-01, 04:27

/ Oj tam- ważne, że jest ;) Jak sobie przypomnę, że kiedyś czekałam znacznie, znacznie dłużej to parę dni nie robi mi takiej różnicy. Cierpliwa jestem :)

Czyli, ze nie musiałam się obawiać- dobrze mi poszło. W skrzyni odnalazłam za to kolejny klucz, a także tajemniczą zbroję. W sumie całkiem ładną zbroję. Cóż, wszystko jest lepsze od tego stroju pokojówki. Zaniepokoił mnie nieco dopisek. Powoduje zmiany cielesne... Ciekawe jakiego rodzaju. Ale to wszystko po długim czasie użytkowania. A długi czas w jej mniemaniu to ile? Godzina? Mniej? Trudno powiedzieć. Ale tak czy tak dobra zbroja nie jest zła. Zgarnęłam co znalazłam i podążając za mapką, wyszłam z labiryntu. No, nie całkiem. Stały przede mną ogromne wrota... zamknięte na pięć zamków. Czyżby to już? Ten okropny boss, którym mnie straszono co krok? Najwyraźniej. W końcu nie mam innych kluczy. No nic, niech się dzieje. Przywdziałam tę zbroję, wzięłam w dłoń swój nóż, a potem powkładałam w zamki kolejne klucze. Po przekręceniu ich wrota powinny się otworzyć. Wtedy zobaczymy z czym, tudzież z kim, będę mieć do czynienia. Ale mimo wszystko trzeba zachować czujność. Nie chciałam, aby coś rzuciło się na mnie, na wejściu, jak tylko tam wparuję. Najpierw popatrzę z daleka i ocenię sytuację, o.

Did - 2014-09-04, 17:32

Gdy tylko przekręciłaś klucze wszystkich światów, wrota przed tobą otworzyły się bez żadnego oporu, a tym samym zdradziły, co się za nimi kryje. W sumie... mogłaś się tego spodziewać, bowiem to kolejna, wielka i szykowna komnata... do tego dosyć pusta, ponieważ znajduje się w niej jedynie ogromny kryształ i okno na czarną przestrzeń.
- Sssssss. - chwilę po wejściu usłyszałaś dziwny, ale bardzo głośny syk, po czym dostrzegłaś postać, która "wypełza" z okna. - W końcu do mnie dotarłaśśśśśśśśśśś. - uśmiechnęła się do ciebie, po czym rzuciła czym w podłogę. - Moja trucissssssssna jest niesamowita... potrafi zabić w sekundzie! - dodała w tym samym momencie, kiedy podłoga zaczęła zmieniać się w żrącą ciecz.


boss http://fc00.deviantart.ne...froggiechan.jpg

Gwen Brown - 2014-09-05, 04:17

I oto jest- ów niesamowity boss. Moje ostateczne starcie. Ach, jak ja bym chciała już się wydostać... Ale długo nie poogladałam sobie swojej rywalki, bo zaraz rozpyliła na podłodze jakąś truciznę. Niby miałam tę jakąś zbroję, ale wolałam nie sprawdzać jej szczelności. Tym bardziej, ze i tak nie wszystko zakrywała. Kiedy tpodłoga zaczęła zamieniac się w jakąś ciecz, skoczyłam mozliwe jak najwyżej i wypuściłam z karty Lugię. Komnata była duża, więc się zmieści, a że aktywowaną kartę wyrzuciłam w powietrze, wymusiłam na niej lot. Albo chociaż zawiśnięcie nad tą trucizną i próbowałam złapać się za coś- jej nogę albo ogon. Potem najwyżej przeszłabym na jej grzbiet.
- Ładnie to tak trucizną w ludzi? A z resztą...- machnęłam ręką. Jakie to miało znaczenie? Nie spocznę dopóki nie ubiję tego złodupca. A mojej towarzyszce przyda się jakieś wsparcie, więc przywołałam jeszcze Azulę, tak jak u Lugii wymuszając na niej praktycznie z miejsca użycie skrzydeł. Jak to dobrze móc sobie polatać!
- Nie ma co przeciągać nieuniknionego. Azula, zacznij może od ognistego promienia. Celuj w tę panią wężowatą. Ale uważaj- niebezpieczna jest! Ta jej trucizna to ostatnie czym chciałabyś być potraktowana, więc z rozumkiem i rozwagą. Na razie trzymajmy dystans. Lugia, my też nie będziemy się opierniczać, trzeba wspomóc w walce. Ja spróbuję pomajstrować z "oświetleniem", a ty zaatakuj wtedy Hydro Pump. Do boju!
Cóż, Azula odwróci uwagę wężowatej, ja strzelę jej światłem po oczkach, a Lugia zaatakuje. Zacnie. Chyba że coś pójdzie nie tak w trakcie. Swoją drogą do czego może służyć ten kryształ? Czyżby to było serce tego wszystkiego? Tych wszystkich światów i w ogóle? Hm... Zobaczę jak rozwiną się wypadki, a potem najwyżej sobie z nim poeksperymentuję.

Did - 2014-09-05, 15:08

Nie musiałaś nawet aktywować karty z pegazem, bowiem Azula sama z niej wyleciała, po czym chwyciła cię swoimi skrzydłami i usadowiła na grzebiecie. Lugia również poszła w ślady swojej przyjaciółki i pojawiła się tuż przed wami. Najdziwniejsze w tym jest to, że ich karty znikły... czyżby uwolniły się spod kontroli dziewczynek i stały się na nowo "zwykłymi" pokemonami, a tym samym przypomniały sobie swoje ataki?
- Pokażmy tej zdzirze, że nie warto z nami zadzierać! - usłyszałaś w swojej głowie głos Lugii, po czym zauważyłaś jak ciska potężnymi promieniami w meduzę razem z Azulą. Wszystkie ich atak trafiły, ale czekaj... kryształ zaczął świecić się na fioletowo, a rany na ciele wężowej damy... zagoiły się. Czyżby był jakoś z nią połączony? Wskaźnik jej życia albo tarcza?
- Nie ładnie tak atakować królową. - zasyczała, ciskając w twoją stronę trującymi kolcami. Na szczęście byłaś na Azuli, która bez problemu ominęła kontratak bossa. - Jesteście szybkie! Pokażcie jeszcze, co umiecie! - dodała, uśmiechając się do ciebie.

Gwen Brown - 2014-09-05, 19:49

No, no. Robiło się ciekawie. Wygląda na to, że Azula i Lugia nie są już "uwięzione" w kartach i prawdopodobnie znowu znają wszystkie typowe dla nich ataki.Chyba. Jeśli tak to zacnie. Miejmy nadzieję, ze i Perła wróci w końcu do "normalnej" egzystencji. Chociaż w obecnych warunkach średnio by jej to wyszło na zdrowie. Ta trucizna na ziemi... Chociaż z drugiej strony jeśli w tych pokręconych światach posmakowała umiejętności latania... może można to powtórzyć? Ha, to by było coś! Ale to sprawdzę przy spokojniejszej okazji. Na razie miałam meduzę do ubicia. Dodatkowo poznałam jedną z właściwości tego kryształu. A więc jest powiązany z tą wężowatą. Jeszcze lepiej. Chyba rozsądnie byłoby go zniszczyć. Ciekawe jak nasza "królowa" na to zareaguje.
- Wiesz moja droga, stanowczo popieram.- powiedziałam w stronę Lugii.
- Moje drogie rozpraszamy się. Lugia, spróbuj zająć tę sucz na chwilę. Na dobrą sprawę atakuj czym tam ci przyjdzie ochota- chodzi o to aby miała zajęcie. I uważaj na siebie. wolałabym abyśmy wszystkie wyszły z tego całe. Ja i Azula zajmiemy się kryształem. Czas wyrównać szanse!
Pokierowałam swoją skrzydlatą Rapidash bliżej tajemniczego kryształu. Plan był prosty- rozwalić to to w drobny mak. Ale że nie byłam pewna czy Azula znowu zna "normalne" ataki, podałam część takich i cześć takich. Tak w razie co.
- Azula, użyj Ognistego Promienia i wyceluj w ten kryształ. Chyba, że znowu jesteś dawną sobą i pamiętasz stare ataki. Wtedy użyj Fire Spin, albo nawet Fire Blast dla silniejszego efektu. Zobaczymy co się stanie. Najwyżej jakby nie wyszło, pokombinujemy z innymi atakami.
Na razie nie chciałam ryzykować dotykania tego kryształu. Wiadomo co to się stanie? No i w czasie gdy Azula zajęta była atakowaniem, ja ogarniałam co dzieje się w około. Jak radzi sobie Lugia i czy nie trzeba będzie robić jakichś uników albo co.

Did - 2014-09-06, 13:28

Lugia pokiwała głową, po czym podleciała bliżej meduzy i zaczęła z nią walczyć. Z tego, co widzisz to nawet dobrze jej idzie, gdyby się nie regenerowała dzięki kryształowi, to może by ją pokonała, ale najważniejsze, że zajmuje jej uwagę, a tym samym daje wam czas, żebyście zajęły się ogromnym pomnikiem na środku sali. Z bliska możesz zauważyć, że jest wykonany ze szkła, a jego barwa kumuluje się z białej, święcącej kuli w środku, która zmienia swój kolor, gdy meduza zostanie uderzona... czyli wystarczy go zniszczyć, żeby pokonać bossa? A może to jakiś rodzaj pułapki, kto wie. Będąc już w odpowiedniej pozycji twoja podopieczna, a mianowicie Azula, posłała w kierunku kryształu ognisty promień z Fire Blast, czyli jednak wróciły im dawne moce. Atak był na tyle silny, że na chwilę wywołał mały wybuch, stykając się ze ścianą kryształu. Gdy cały dym rozpłynął się w powietrzu... zauważyłaś, że kryształ nadal stoi, a jego barwa zmieniła się na kolor czerwony, po czym z ogromną prędkością cisnął z wami tym samym atakiem, co Azula. Całe szczęście, że jest ona typu Fire i zdążyła osłonić ciebie swoimi ogromnymi skrzydłami, absorbując ogień.
- Oj! Nieładnie tak niszczyć mój skarb! Może teraz ja zniszczę twój? - meduza syknęła na ciebie, po czym chwyciła w swoją dłoń Azulę, a tym samym pozbawiła cię gruntu pod nogami. Jednakże masz swoją Lugię, która błyskawicznie zastąpiła pegaza, łapiąc się na swoje plecy. - A jakby tak wyrwać jej piórka? - dodała, głaszcząc skrzydła Azuli.
"Może znów tutaj działa skuteczność typów... i ten kryształ da się zniszczyć odpowiedni, ale jak ona ma typ?" - znów usłyszałaś głos Lugii w swojej głowie.

Gwen Brown - 2014-09-07, 08:56

Plan był dobry, ale tylko w teorii w praktyce poszło nie do końca tak jakbym sobie tego życzyła. Ale nie ma tego złego- teraz przynajmniej wiedziałam, że moje kochane są znowu takie jakie być powinny i znają normalne ataki. To zdecydowanie zmienia postać rzeczy. Jeszcze sugestia Lugii... Chyba mam pomysł.
- Tylko spróbuj! Azula, użyj Inferno! Niech pokryją cię płomienie, zrób sobie z nich otoczkę, która pokryje każdy centymetr twojego ciała. Może wtedy ta jędza cię puści albo chociaż się poparzy. A na dokładkę solidne kopnięcie. Powyrywaj się trochę- bij skrzydłami, kop, atakuj rogiem. W którymś momencie musi cię wypuścić! Jak uda ci się wyrwać odleć kawałek na bezpieczniejszą odległość.
Zmierzyłam wzrokiem kryształ, potem meduzę. Tak, to chyba będzie ten typ. Ciekawe tylko, czy popadnę w odpowiedni kontratyp.
- Lugia, pomóżmy Azuli. Użyj Future Sight- wyceluj w tę meduzę. To powinno wspomóc naszą towarzyszkę, a dodatkowo zając nieco "panią samo zło". Tymczasem poślij w stronę kryształu wiązkę Extrasensory, a gdyby to nie dało rady mieszankę Aeroblast i Ancient Power.
Ha, zobaczymy co ona na to.

Did - 2014-09-09, 18:35

Azula otoczyła się płomieniami, które skutecznie rozluźniły uścisk meduzy, ale ta jednak nie dała za wygraną i zanim dostała wiązką od Lugii, cisnęła w zmęczoną klacz trującym pociskiem. Jak można się było spodziewać, pocisk trafił, a tym samym biedna Azula straciła równowagę w powietrzu i zaczęła spadać w kierunku morza żrącej cieczy. Na szczęście w ostatniej chwili zniknęła w czerwonym promieniu podobnym do pokeballowego... w tym samym momencie Lugia cisnęła Extrasensory w stronę kryształu. Usłyszałyście głośny huk i na chwilę straciłyście widoczność. Gdy tylko dym opadł ujrzałaś, że kryształ pękł, a meduza zaczęła się lekko chwiać. Czyżby straciła już swoje zdolności lecznice? Chyba na to wygląda, bowiem na jej ciele powoli zaczęły pojawiać się rany i blizny, bardzo podobne do tych, które znikły po waszych atakach. Jeśli dobrze to wykorzystasz... wygrasz. Jeśli coś zepsujesz... przegrasz, ponieważ na twarzy lekko oszołomionej meduzy widnieje dziwny uśmieszek. Jakby szykowała się do ostatecznego ataku...
Gwen Brown - 2014-09-10, 15:41

I nie udało mi się oswobodzić Azuli. Szlag. Ale przynajmniej udało mi się trochę podniszczyć kryształ. Po tym solidnym huku i dużej ilości dymu pojawiło się na nim spore pęknięcie, a nasza meduza chyba zatraciła część ze swych możliwości. Na przykład leczniczych. Poza tym dopiero po jego zniszczeniu na ciele meduzy pojawiły się jakieś rany. A więc kryształek jest z nią połączony, a przynajmniej wiele na to wskazuje. Chociaż... może to efekt wcześniejszego Future Sight? Tja... Męczyła mnie sprawa tego kryształu. Chyba trzeba będzie go rozwalić już na amen. Skoro jedno pęknięcie tak ją osłabło, to co stanie się kiedy kryształ rozleci się na kawałeczki? Świetnie, ale nie ma co spoczywać na laurach. Nie chcę aby Lugia skończyła tak jak Azula. Ech, trzeba to w reszcie skończyć- pieprznąć raz a dobrze. Pochyliłam się bliżej Lugii.
- Lugia, już prawie, prawie. Na początek ochronny Safeguard, bo coś widzę, że ona chce nam solidniej przygrzmocić. A potem już pełna moc na ten kryształ- poślij tam następną wiązkę Extrasensory. Rozwalmy go w drobny mak! Wydaje mi się, że to właśnie on trzyma ją jeszcze przy życiu. Gdyby nasza rywalka mimo to, jeszcze trzymała się na nogach, poślij i w nią Extrasensory. Pamiętaj o unikach. Poza tym niektóre ataki możesz próbować przekierować. Masz silne skrzydła i znasz Gust- silny strumień powietrza powinien sprawić aby jej trujące pociski zostały przekierowane. Ale nie ma co ryzykować. Gdyby przed czymś nie szło zrobić uniku, odpowiedz Extrasensory, aby zniszczyć to co na nas leci. Tu już się skończyły przelewki. Jak udupimy to koniec. Wierzę w ciebie, Lugia. Musimy ją pokonać!
Tja, ciekawe jak moja wiara będzie się miała do rzeczywistości...

/Presja tak mocno ;P

Did - 2014-09-14, 07:08

/ten kryształ pękł, że pękł i nic po nim nie ma xd

Użycie Safeguard było bardzo dobrym ruchem, bowiem już po chwili od zniszczenia kryształu, meduza rozłożyła swoje ręce i zaczęła wyszeptywać dziwne zaklęcia. Jej ciało pokryło się łuskami, które zaczęły odrywać się od niego i ustawiać w rzędach, a po wypowiedzeniu jednego słowa, chyba w języku wężu, wystartowały. Widziałaś, jak przebijają ściany pomieszczenia, więc strach pomyśleć, co zrobiłby z ciałem kobiety... na szczęście miałaś przy sobie Lugię, która uchroniła cię przed śmiercią, po czym wbrew twojej woli połączyła Gust z Extrasensory i cisnęła nimi w meduzę. Trzeba ją pochwalić za doskonałą precyzję. Trafiła błyskawiczną wiązką energii w samo serce potwora, a tym samym zadała mu ostateczny cios. Meduza przegrała, zmieniając się w posąg, który rozpadł się na tysiące kawałków. Te zaś znikły w żrącej cieczy, a na miejscu swojej właścicielki zostawiły twoją torbę, nowy pokeball oraz... czy to ta sama driada z początku?
"Gwen wybacz, że cię nie posłuchałam, ale miałam dość tej szmaty..." - usłyszałaś cichutki głosik w swojej głowie, który przerwała tajemnicza postać.
- Ja również nienawidziłam tej szmaty. Gratuluje ci wygrania tej cholernej gry! Dzięki tobie wszystkie złe stwory zniknęły, a te dobre odzyskały swoje dawne moce! Również mój świat odżył na nowo. - tak, to jest driada z początku. Tej bieli nie można zapomnieć oraz tego wspaniałego uśmiechu. - Jestem ci dozgonnie wdzięczna! W nagrodę za ten trud i cierpienia... spełnię twoje trzy życzenia oraz proszę weź ten pokeball... dawno temu to stworzenie zabłądziło do naszego świata i okazało się wspaniałym przyjacielem. Jednak, gdy zawładnęły nami te siostry... zmieniło się w tą meduzę. Wychowaj je, bowiem jest jeszcze małe i mało wie o świecie. - westchnęła, obejmując cię. - Oczywiście będziesz mogła wrócić do swojego świata, ale pamiętaj, że zawsze możesz tutaj wrócić, a drogę wskaże ci twój nowy przyjaciel. - dodała, szlochając ci na ramieniu.

Gwen Brown - 2014-09-14, 09:28

/A to chyba, że tak. Bo ja zrozumiałam, ze pękł, że drasnęło go tylko ;P

Tak, Safeguard to dobry ruch, zdecydowanie. Bo to właśnie to uratowało nam życie. Jak tylko popatrzyłam co ta meduza wyprawia to aż mnie ciary przeszły. Jezuniu, przecież ubiłoby i poszatkowało na miejscu. Na szczęście Lugia sprawnie poradziła sobie z rywalką. Silna bestia. I mądra. Muszę zapamiętać, że lepiej żyć z nią w zgodzie, bo nie chciałabym skończyć jak ta wężowata. I w ten oto prosty sposób meduza została pokonana, a my odzyskałyśmy wolność.
- Lugia, daj spokój. Byłaś świetna! Jak tak ma wyglądać twoje nieposłuszeństwo, to możesz tak robić cały czas.
Na prawdę ucieszyłam się, ze to już koniec. W reszcie nikt nie nazywał mnie Alice, mogłam ściągnąć ten dziwaczny strój i odzyskać swoje rzeczy. Nagle usłyszałam jeszcze jedne głosik. Znałam go już. Czy to ta mała driada, którą spotkałam na samym początku. Tak, to na pewno ona. Po chwili pojawiła się przede mną i powiedziała kilka miłych słów. Nawiasem interesujących słów. W dodatku dostałam jeszcze prezent. No i ta oferta trzech życzeń... Jejku, jej.
- Bardzo ci dziękuję. Też cieszę się, że w reszcie jest po wszystkim. A zatem mogę tutaj wracać? Do tych światów? Brzmi interesująco, chętnie obejrzałabym je w lepszym stanie, szczególnie ten leśny, gdzie się spotkałyśmy. Fajnie by było móc kogoś tu ze sobą zabrać. chyba mogłabym, jak myślisz? Zostały jeszcze te trzy życzenia, tak? Wiesz w sumie coś by się znalazło. Wcześniej, w podwodnym świecie jedna z tych pokręconych istot zabiła miłość mojego życia. Chciałabym, aby Remi wrócił do życia, a to co one z nim zrobiły nie dręczyło go w przyszłości. W ogóle chciałabym, aby to co tutaj się działo, wpływ tych wszystkich ich zaklęć i decyzji... Żeby było jak dawniej i nikt kogo tu sprowadzili nie pamiętał tych wszystkich okropności, które te małe diablice urządziły. Wiesz, musiałam na przykład walczyć z własną matką, zamienioną w żywego truposza- nie chciałabym aby ona i inni pamiętali to wszystko. Po co mają się martwić i zadręczać, prawda?
Tak, ja i moje "konkrety". Ale nie oszukujmy się w obliczu tak emocjonujących wydarzeń, każdemu język by się poplątał.

Did - 2014-09-19, 17:00

- Oczywiście, że będziesz mogła tutaj wrócić, ale tylko z jedną osobą naraz. Nie lubimy obecności ludzi... ty jesteś inna. Poznałaś naszą magię i część świata, więc traktujemy cię już, jak swoją. Gdy nie fakt, że jesteś z innego wymiaru, wybralibyśmy ciebie na królową. - driada uśmiechnęła się do ciebie. - Twoje życzenia będą spełnione. Nikt z twojej rodziny nie będzie świadomy, że został wykorzystany w tym świecie... - przerwała na chwilę i wyciągnęła swoją rękę, po czym cisnęła czymś w ziemię, a na miejscu różowego dymu pojawił się potężny teleport, w którym ujrzałaś swój świat. Mianowicie las, bowiem to ostatnie miejsce, jakie widziałaś. - Masz jeszcze jakieś pytania? - dodała, pokazując ci przejście.
Gwen Brown - 2014-09-20, 05:17

No, i wszystko całkiem miło się skończyło. A dzięki tym życzeniom, które zaproponowała driada, mogłam poukładać na powrót to co pochrzaniły te upiorne siostrunie. Cóż, zostało mi chyba wrócić "do siebie". Nie mam bladego pojęcia jak długo mnie nie było, a na razie miałam dosyć nowych przygód. Z miłą chęcią zjadłabym coś, a nawet uderzyła w kimę. Tak chyba pora wracać...
- Królową? No, nie przesadzajmy. Nie znam się za bardzo na królowaniu, więc nie wiem czy byłaby ze mnie dobra władczyni. W każdym razie dziękuję ci za wszystko.
Potem zabrałam co miałam zabrać i już udawałam się w stronę portalu, kiedy jeszcze na chwilę się odwróciłam.
- W sumie tak. Jak ci na imię? Skoro już jesteśmy przyjaciółkami, wypadałoby wiedzieć chociaż tyle- stwierdziłam ze śmiechem.
Po uzyskaniu odpowiedzi, pożegnałam się i przeszłam przez portal. To już? Dom. Chociaż to dość zabawne określać tak miejsce położone spory kawałek od właściwego domu. Zadowolona wzięłam głęboki oddech. Lubiłam to specyficzne, leśne powietrze. A po tych wszystkich pokręconych zadaniach, było ono dla mnie jeszcze przyjemniejsze. Jeśli Lugia nie przeszła ze mną, tylko jest zamknięta w pokeballu- uwalniam ją. niech i ona się chwilę nacieszy.
- Widzisz? Udało się! Pamiętasz jeszcze trawę, albo normalny, zdrowy las?- zawołałam do niej wesoło. Cóż, gdyby ktoś przypadkiem tutaj podszedł, chyba padłby na nasz widok. Nie to że wielkie WOW, bo Lugia, bo legenda... Nie! Właśnie wyłby ze śmiechu, bo jakaś dziewoja i Lugia kręcą się po lesie jak jakieś ślepe dzieci co znowu przejrzały na oczy i wszystko sobie przypominają. Sama nie wiedziec kiedy złapałam się na tym, że obejmuję jakieś drzewo, a kątem oka dostrzegłam hasającą wesoło Lugię. No komedia. No, dobra. Wystarczy. Chciałam jak najszybciej znowu znaleźć się w Centrum Pokemon. Sprawdzić jak tam chłopaki. Czy Remi jest na swoim miejscu cały i zdrowy... Cóż, najszybciej byłoby zadać szyku i polecieć na grzbiecie Lugii. I chyba tak też zrobię- przynajmniej kawałek nad lasem, aby sprawić jej przyjemność. Później, niestety muszę wrócić ją do jej kulki. Ludzie nie zawsze są mili, a na widok czegoś niezwykle cennego zaraz budzą się w nich jakieś złodziejskie instynkty. Nie chciałam, aby ktoś podprowadził moją nową towarzyszkę podróży, kiedy będę spała. A tak, czego oczy nie widziały... Za nim jednak wskoczyłabym na jej grzbiet, chciałam sprawdzić jedną rzecz. Ten tajemniczy pokemon, który ma mi pomóc w dostaniu się do innych światów. Byłam ciekawa jak wygląda, czy udałoby nam się w ogóle jakoś dogadać... Zobaczymy. Nacisnęłam przycisk na kulce, uwalniając go.

Did - 2014-09-20, 19:20

- Marceline. - driada uśmiechnęła się do ciebie, po czym znikła w jasnym świetle.
Ty również znikłaś, ale nie w świetle... tylko w portalu, który bezboleśnie przeniósł cię do twojego świata. Znalazłaś się pod tym samym drzewem, gdzie ostatnio złapała cię w pułapkę mała dziewczyna. Teraz, to miejsce wygląda znacznie piękniej i przyjaźnie. Słońce lekko przebija się przez koronę drzewa, dając przy tym niesamowicie wspaniały klimat, a widok Lugi latając i przyglądającej się każdej rzeczy... jeszcze bardziej czyni tą chwilę "cudowną". Widocznie bardzo jej się tutaj spodobało, aż na tyle, że nie zdołała ci odpowiedzieć będąc oczarowana tym wszystkim.
- Gwen! Gdzie jesteś! - z zamyślenia wyrwał cię głośny krzyk z lasu. Czyżby to Remi?

Gwen Brown - 2014-09-21, 05:23

Tak, Lugia z pewnością był zachwycona. Już nawet miałam wypuszczać tego tajemniczego pokemona, kiedy usłyszałam, ze ktoś mnie woła. Ten głos... Remi? To musiał być on! Natychmiast odkrzyknęłam:
- Hej, tutaj!
Zaraz potem podbiegłam do Lugii.
- Chodźmy, szukają mnie. A tak na marginesie chciałabym ci kogoś przedstawić. Uwierz mi, będzie jeszcze wiele okazji, aby nacieszyć się tym wszystkim
Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Na prawdę nie chciałam przerywać jej tej przemiłej chwili. Potem razem z nią podążałam za dobiegającym w lesie głosem, co raz odpowiadając. Tak bardzo chciałam znowu być przy nim. Przytulić go i upewnić się, że nic mu nie jest... Tajemniczy pokemon może na razie poczekać.

Did - 2014-09-22, 14:50

"Dobrze Gwen. Za tobą pójdę wszędzie. W końcu mnie uratowałaś i przywróciłaś mi na nowo życie." - usłyszałaś cichutki głosik w swojej głowie, po czym straciłaś grunt pod swoimi nogami. Rozweselona Lugia podrzuciła cię lekko do góry, a następnie wleciała pod twoje opadające ciało. Trochę niebezpieczny manewr, ale na szczęście się udał. Teraz na pewno uda ci się szybciej odnaleźć źródło znajomego głosu.
- Gwen! To ty... - po jakiś pięciu minutach latania pomiędzy drzewami wpadłaś na swojego ukochanego, który dosłownie osłupiał na twój widok, a raczej na widok twojej nowej towarzyszki. Niecodziennie widzi się tak wspaniałą legendę. - Jaaaak... skąąąąd... - tylko tyle udało mu się jeszcze powiedzieć, po czym osłupiał na dobre.

Gwen Brown - 2014-09-22, 16:58

Nie spodziewałam się takiego manewru ze strony Lugii. Chociaż, to było całkiem miłe. Zaskakujące, ale miłe i jak najbardziej na plus. Pozwoliłam jej się ponieść, aż w końcu wpadliśmy na Remiego. Oczy normalnie momentalnie zaszły mi łazami. I ze wzruszenia, że w reszcie jest normalnie i nic mu nie jest, oraz ze śmiechu. Bo mój luby na widok Lugii zrobił na prawdę komiczną minę. Zeskoczyłam z jej grzbietu i podeszłam do niego na wstępie mocno go przytulając i zasypując setką pocałunków.
- Mordeczko ty moja! Ty sobie nawet nie wyobrażasz jak ja się cieszę, że cię widzę. A to jak spotkałam Lugię to na prawdę dość długa i zdrowo posrana opowieść. Prawdę mówiąc, wolałabym ją przemilczeć. Powiedzmy, że... ja zrobiłam coś dla niej i teraz zdecydowała się być moją nową towarzyszką. To świetnie, nie?
Po chwili odsunęłam się od niego, ale dalej obejmowałam go jedną ręką.
- A zatem, aby było na pełnej kulturce- Remi, to jest Lugia, Lugia, to jest Remi. Chociaż... Lugia to niby samo w sobie jest dobry materiał na imię, ale jakoś mi tak dziko. To tak jakbym mówiła "Hej, człowiek. Hej ptak" i tak dalej. No dziwnie mi jest. Mam taki zwyczaj, że każdy z moich podopiecznych posiada swoje własne, unikatowe imię. Co był powiedziała na... Shinonome? Co myślicie?
No, to jedna z drobniejszych, ale nurtujących rzeczy miałabym z głowy. Poza tym w tym czasie Remi miał chwilkę na ogarnięcie całej sytuacji. Odpowiedni moment, aby popytać o kilka rzeczy.
- Kotuś, moje pytanie może ci się wydać dziwne, ale... jak długo mnie nie było?
Aż bałam się co mi odpowie. Chociaż, może nie będzie aż tak tragicznie...

Did - 2014-09-23, 17:23

- Też się cieszę, że cię widzę. Myślałem, że coś ci się stało... co do tego wszystkiego. Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale muszę ci pogratulować, że udało ci się zaprzyjaźnić z legendą! To nie łatwy wyczyn! - Remi otrząsnął się już, po czym odwzajemnił twój uścisk. - Cześć Lugia, a imię jest całkiem fajne! Mi się podoba. - dodał, niepewnie głaszcząc Lugię, która jednak nie miała nic przeciwko temu.
"Cześć...? Tak się teraz mówi, nie? Będę musiała jeszcze dużo się uczyć o tym świecie. Tyle nowych rzeczy i wszystkie. Co do imienia... brzmi epicko! Mogę się tak nazywać! Jesteśmy teraz, jak wielka rodzina? Co nie?" - oboje usłyszeliście cichy głosik Lugii.
- No dobra koniec tego dobrego. Niedługo będzie wieczór, więc lepiej się zbierać. Zadałaś dziwne pytanie, ale nie było cię z kilka godzin... nie wiem. Może trzy albo cztery, a coś się stało? - spytał się ciebie, lekko ciągnąć cię za rękę do przodu.

Gwen Brown - 2014-09-23, 17:58

Jej, jak zrobiło się sympatycznie. Ucieszył mnie też fakt, że Remi i Lugia stosunkowo szybko nawiązali nic porozumienia. Tak, na prawdę wyszło bardzo milutko.
- Przyzwyczaisz się jeszcze. Poza tym, przy naszym trybie życia będziesz miała okazję obejrzeć sobie ładny kawałek świata- stwierdziłam głaszcząc swoją legendarną towarzyszkę nad oczami.
- Trzy albo cztery godzinki? Jej, bałam się, że to jakiś dłuższy kawałek czasu. W takim razie wyszło całkiem "bezboleśnie"...
Dopiero teraz złapałam się na tym, że Remi nie ma bladego pojęcia o czym ja w ogóle gadam. Chyba nie ma co go dłużej trzymać w niepewności.
- Dobra, jak wrócimy do Centrum to ci wszystko elegancko wyjaśnię. W wielkim skrócie, ja jak to ja - miałam na prawdę szaloną przygodę. Powody miałam szlachetne, chciałam poratować jakąś dziewczynkę, co wzywała pomocy. Koniec końców mała okazała się chorą na głowę wiedźmą, wciągnęła mnie do innego świata i tam miałam wykonywać szereg różnych mniej lub bardziej popapranych zadań, aby odzyskać wolność jeśli po drodze nie zginę. W międzyczasie wynikła znajomość z Lugią, a potem, kilkanaście zadań później, na koniec obie znowu stałyśmy się wolne. Tak, chore to wszystko, ale uwierz mi, jak najbardziej prawdziwe. Właśnie dlatego zapytałam ile czasu mnie nie było- robiąc te różne zadania zatraciłam poczucie czasu. Nawet bałam się, że to będzie kilka dni. No, ale nie ma co- wracajmy. W Centrum będzie się o wiele sympatyczniej rozmawiało. Chociaż... Metraż tam troszkę mały, Shinonome może się nie zmieścić. Chociaż nie wiem czy nie odwołać jej do balla, kiedy opuścimy ten las. wiesz, Celadon niby nie jest jakąś metropolia, ale różne typy się tu kręcą... Wiecie rozumiecie. Tymczasem nie ma to jak relaksacyjny lot nad lasem, prawda?
Jak już ustaliliśmy, tak też zrobiliśmy. W trakcie lotu, przypomniało mi się, ze jeszcze przed walką o odznakę, zostawiłam kilka jaj do wyklucia. Trzeba je będzie za pamięci odebrać- maluchy do tej pory na bank się wykluły. Hm... Trzeba by jeszcze zerknąć do mojej epickiej torby-jajoródki. Dawno jej nie sprawdzałam, a często jakimś tajemniczym sposobem znajdowałam w niej jakieś jajko, albo skamielinkę... Przy okazji załatwiłabym Joy zajęcie na wieczór. Był jeszcze Konny. Hm, tu były dwie opcje- albo dalej śpi, albo już się obudził. Trudno powiedzieć, dowiem się na miejscu. Ale pewnie i on chętnie posłucha tej pokracznej "opowieści dziwnej treści"o tym jak to było i co mi się właściwie przydarzyło. Ostatecznie znajomi Remiego to i moi znajomi- praktycznie swojaki. Ciekawe jak zareagują na koniec, kiedy już skończę opowiadać... No i jest jeszcze kwestia tajemniczego pokemona, którego dała mi Marceline. Ten co to miał mi pomóc dostać się do innych światów, a tak się zbieram i nie mam nawet czasu go wypuścić i przeskanować dexem. Z chęcią bym to zrobiła przy jakięjś wolnej chwili po skończeniu opowiadania. Z czystej ciekawości.

Did - 2014-09-24, 19:03

- Na pewno nic ci się nie stało? Nie uderzyłaś się gdzieś w głowę? Trochę trudno w to uwierzyć, ale może szczegółowa opowieść będzie bardziej wiarygodna. - Remi lekko się zaśmiał, pieszcząc twoje policzki.
"Nie będę miała tego za złe, że mnie odeślesz. Nawet wolałabym, żebyś to zrobiła. Nie lubię tłumu ludzi, poza tym lekko się ich boję. Tak dawno ich nie widziałam. Nie wliczając w to was, oczywiście! Jesteście dla mnie czymś więcej, aniżeli zwykłymi ludźmi.[/i] - ponownie usłyszeliście cichutki głosik Lugii, która lekko zwiększyła swoją prędkość.
O dziwo cały lot trwał dobre półgodziny, ale tym samym dano wam więcej czasu na pooddychanie świeżym powietrzem oraz podziwianie przepięknego krajobrazu Celadon City. Tak, jak wspomniałaś, nie jest to duże miasto, ale za to jest przepiękne! Gdy tylko przekroczyliście granicę lasu, Lugia powoli wylądowała, po czym pożegnała się z wami znikając w czerwonym promieniu. Resztę drogi, aż do centrum przebyłaś sama z Remim, który przez cały czas cię obejmował.
- Załatwiasz coś na dole? Czy od razu idziemy na górę, bo jestem ciekaw tej opowieści, a Konny pewnie też. - spytał się ciebie, otwierając przed tobą drzwi do lecznicy.

Gwen Brown - 2014-09-25, 05:25

- No wiesz? Ty we mnie wątpisz? Uch ty...- zafundowałam mu porządnego kuksańca.
- Jeśli to ma cię uspokoić, to wiedz, że Shinonome może potwierdzić każde moje słowo. A na koniec mojej opowieści obejrzysz sobie jeszcze jeden dowód.
Potem, kiedy byliśmy już w Centrum, pierwsze co zrobiłam to szybkie obadanie zawartości mojej torby. Cóż, "jajoródka" nigdy mnie nie zawiodła- tak było i tym razem. Gdzieś w jej przepastnym wnętrzu znalazłam kilka jaj i nawet dwie skamieliny. Milutko.
- Daj mi chwilkę. Skoczę na momencik do Joy i zaraz wracam.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Ale na szczęście nie chciałam jej katować wykluwaniem wszystkiego co udało mi się znaleźć. Zostawiłam tylko obie skamielinki i jajo, które zidentyfikowałam jako jajo Snubbula. Dobry, różowy piesek nie jest zły. Nawet jeśli jest różowy. Przy okazji odebrałam jakieś zaległe pokemony, które zostawiłam do wyklucia. W torbie zrobiło mi się wyraźnie ciężej od pokemonów. Ale jutro porobię jakieś czystki w ekipie. Na razie wróciłam do czekającego Remiego, abyśmy razem wrócili do pokoju. Kiedy odchodziłam, Konny spał. Ze słów mojego chłopaka wynikało, że blondyn musiał się już obudzić. Cóż, jeden słuchacz więcej nie zrobi mi różnicy.
A potem jak już się przywitaliśmy i w ogóle zasiedliśmy wszyscy wraz wygodniej, zaczęłam opowiadać. Rozpoczełam od walki z Eriką, o tym jak na koniec dała mi ten dziwny kwiatek. O tym jak wróciłam do Centrum i o wołaniu tajemniczej dziewczynki. Jak poszłam za jej wołaniem do lasu, a potem jak mała okazała się wiedźmą i wciągnęła mnie do jakiejś swojej chorej gry. Jak musiałam pokonywać kolejne światy i co tam mnie spotykało. Tak więc chłopcy usłyszeli o driadach z leśnego świata i o Lugii zaklętej w potężnego smoka, o przerośniętym domku dla lalek i opowiadaniu najbardziej posranej bajki ever. O świecie podwodnym, w którym momentami musiałam coś poświęcić- np. oko. Przemilczałam ten moment z Remim i moją siostrą. Profilaktycznie. Potem jeszcze co nieco o świecie orientu, który nie był tak orientalny jak się spodziewałam, a na koniec o tym piekielnym, który jakimś cudem udało mi się przejść i nie spłonąć. A także o walce z Meduzą i ostatnim spotkaniu z Marceline.
- I tak to właśnie było. A żeby było śmieszniej, Marceline wspominała, że jeśli mam takie marzenie, to mogę wrócić do tamtych światów i ją sobie na przykład odwiedzić. Ale mogę wziąć ze sobą tylko jedną osobę. Szkoda, ale dobrze i tyle. Ponoć ma mi na to pozwolić jakiś pokemon, którego mi dała. A właśnie, aż sama jestem ciekawa co on za jeden... No, przynajmniej będziecie mieć kolejny dowód, że po drodze nikt nie ulał mnie w łeb, tylko opowiadam wam szczerą prawdę.
Sięgnęłam więc po kulkę z owym stworzonkiem i naciskając przycisk, wypuściłam go. Cały czas zżerała mnie ciekawość, jak on może w ogóle wyglądać? Czy zostanie w nim coś z tej Meduzy, w którą był zaklęty, czy jednak okaże się sympatyczniejszy- tak jak Lugia po pokonaniu jej w formie tego złego smoka? Zobaczymy...

Did - 2014-09-27, 22:21

zabij mnie, ale jakie poki masz u Joy xD? jak będą jakieś błędy, to trochę śpiący już jestem i po chorobie, więc wybacz ;-;
_____________________________________________
Nie musiałaś nawet czekać w kolejce, bowiem siostra Joy od razu wzięła od ciebie twoje "nienarodzone" dzieci, po czym wręczyła te, które zostawiłaś u niej wcześniej, mianowicie przed walką z liderką oraz szaloną grą w inny świecie. Następnie znikła za drzwiami z napisem "Wylęgarnia", a ty spokojnie ruszyłaś na górę do pokoju, gdzie czeka na ciebie Konny razem z Remi'm. Po czułym przywitaniu się, we trójkę usiedliście w krzywym kółku na podłodze, gdzie mogłaś zacząć opowiadać swoją historię. Z początku chłopacy patrzyli na ciebie dosyć dziwnie, jakby zadawali sobie pytanie "co się jej stało", ale z biegiem czasu coraz bardziej twoja opowieść ich wciągała. Ba! Można śmiało powiedzieć, że ci uwierzyli, a gdy jeszcze wypuściłaś swojego nowego towarzysza, który okazał się być drobnym ptaszkiem, jakby duchem z czymś w rodzaju czaszki na głowie, normalnie szczęki im opadły.
- To naprawdę jest prawdą... - Remi westchnął, po czym lekko pogładził cię po policzku. - Wybacz, że ci nie wierzyłem. - dodał.
- Co to za pokemon? - Konny spytał się ciebie, obserwując tajemnicze stworzenie, które usiadło ci na głowie.

Gwen Brown - 2014-09-28, 09:35

/Oj stare jakieś, co już mi na pw skany im wysłałeś i pewnie część zdążyła już ewoluować xD Ja tak tylko, dla zachowania ciągłości fabuły i z bidy i nierozumu. Nie bojaj się :P

Tak, chłopacy wreszcie uwierzyli, że to co im opowiadałam to prawda, a nie jakieś bujdy na resorach. Swoją drogą stworzonko, które wydostało się z pokeballa było dość... ciekawe. W ogóle zacznijmy od tego,że nigdy w życiu nie widziałam takiego pokemona. Nigdy. Ten tutaj to jakiś zupełnie obcy dla mnie gatunek. Prawdę mówiąc nawet nie wiem, czy znajdę coś o nim w pokedexie.
- Ha, żebym to jeszcze wiedziała.- delikatnie podsunęłam rękę, aby ptaszek usiadł na niej, a potem przysunęłam go na poziom oczu.
- Hej, maluchu. Nie bój się. My wszyscy jesteśmy przyjaciółmi i nikt nie zrobi ci krzywdy.
Starałam się mówić do niego powoli i przyjaźnie, żeby go nie wystraszyć. W międzyczasie próbuję go przeskanować. Kto wie, może jednak będzie o nim jakaś wzmianka w dexie. Miejmy nadzieję....

Did - 2014-10-03, 16:12

/nie strasz mnie więcej ;-;

Tajemniczy ptaszek bez żadnego sprzeciwu skoczył na twoją dłoń, która mu się bardzo spodobała, ponieważ od razu wtulił się w nią i zaczął wpatrywać się w twoje oczy. Marceline miała rację, że to niezwykły przyjaciel, bowiem czujesz, jak emanuje od niego ciepło, powoli rozgrzewające twoje ciało. Ba! Nawet nie drgnął, kiedy zeskanowałaś go czerwoną maszynką, na której o dziwo wyświetliło się kilka informacji. Obcy ci pokemon zwie się Desoula, pochodzi on z gatunku pokemonów mirage i jest typu Ghost/Flying. Z jeszcze ciekawszych przypisów, posiada on ukrytą drugą ability oraz 28lvl. Reszta notatki opisuje ich naturalne zachowania i środowisko życia.
- I co? I co? - Remi spytał się ciebie, spoglądając na pokedex przez twoje ramię.


Desuola

Poziom: 28
Ewolucja: Desoula (28lvl) -> Necrow (Dusk Stone) -> Vultergyst
Ataki: Night Slash (Egg Move), Peck, Leer, Curse, Sand-Attack, Fake Out, Sand Tomb, Hone Claws, Shadow Sneak, Aerial Ace, Tailwind, Pursuit
TM: Shadow Ball, Protect, Sludge Bomb, Double Team, Taunt, Earthquake, Payback, Dream Eater, Swagger, Dark Pulse, U-turn
MT: wszystkie dostępne
Ataki dostępne w przygodzie:
Shadow Wings - Ghost 110/90%/0 - potężny atak skrzydłami.
Possessed - Dark 120/75%/100% (na oszołomienie + poison) - opętuje przeciwnika, narzucając na niego klątwe
Charakter i historia:
Pewny siebie i bardzo otwarty ptaszek. Niby z wyglądu przypomina pokemona, który powinien być straszny, mroczny i ponury, ale nie w tym przypadku. To najlepszy przyjaciel, jaki mógł ci się tracić. Zawsze stanie po twojej stronie, potrafi pocieszać i przedewszystkim słuchać. Aczkolwiek, nie jest on taki zwyczajny. Posiada niezwykły dar, a raczej aurę, która rozgrzewa każdą osobę, dotykającą jego ciała. Chodzą pogłoski, że przynosi wtedy nawet szczęście! Można byłoby powiedzieć, że jest idealny, ale jednak ma też swoją "ciemną" stronę, dokładniej interesuje się nekromancją. Zbiera dusze pokonanych przeciwników i wykorzystuje je do tajemniczych rytuałów, które zawsze odprawia w ukryciu.
Umiejętności:
Sand Veil - unikliwość Pokemona wzrasta o jeden poziom podczas burzy piaskowej. Dodatkowo, kiedy Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie dzikiego Pokemona w miejscach gdzie ona szaleje spada o 50%.
Necromancer (dostępna tylko w przygodzie) - za każdego pokonanego przeciwnika statystyki pokemona zwiększają się o 5, aż do osiągnięcia +70.


Kod:
[color=#8D2E3A][b]Desuola[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[img]http://img2.wikia.nocookie.net/__cb20130326155724/capx/images/6/6f/Desoula_sprite.png[/img]
[b]Poziom:[/b] 28
[b]Ewolucja:[/b] [u]Desoula[/u] (28lvl) -> Necrow (Dusk Stone) -> Vultergyst
[b]Ataki:[/b] [color=#8D2E3A]Night Slash (Egg Move), Peck, Leer, Curse, Sand-Attack, Fake Out, Sand Tomb, Hone Claws, Shadow Sneak, Aerial Ace, Tailwind, Pursuit[/color]
[b]TM:[/b] [color=#8D2E3A]Shadow Ball, Protect, Sludge Bomb, Double Team, Taunt, Earthquake, Payback, Dream Eater, Swagger, Dark Pulse, U-turn[/color]
[b]MT:[/b] wszystkie dostępne
[b]Ataki dostępne w przygodzie:[/b]
Shadow Wings - Ghost 110/90%/0 - potężny atak skrzydłami.
Possessed - Dark 120/75%/100% (na oszołomienie + poison) - opętuje przeciwnika, narzucając na niego klątwe
[b]Charakter i historia:[/b]
Pewny siebie i bardzo otwarty ptaszek. Niby z wyglądu przypomina pokemona, który powinien być straszny, mroczny i ponury, ale nie w tym przypadku. To najlepszy przyjaciel, jaki mógł ci się tracić. Zawsze stanie po twojej stronie, potrafi pocieszać i przedewszystkim słuchać. Aczkolwiek, nie jest on taki zwyczajny. Posiada niezwykły dar, a raczej aurę, która rozgrzewa każdą osobę, dotykającą jego ciała. Chodzą pogłoski, że przynosi wtedy nawet szczęście! Można byłoby powiedzieć, że jest idealny, ale jednak ma też swoją "ciemną" stronę, dokładniej interesuje się nekromancją. Zbiera dusze pokonanych przeciwników i wykorzystuje je do tajemniczych rytuałów, które zawsze odprawia w ukryciu.
[b]Umiejętności:[/b]
[u]Sand Veil[/u] - unikliwość Pokemona wzrasta o jeden poziom podczas burzy piaskowej. Dodatkowo, kiedy Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie dzikiego Pokemona w miejscach gdzie ona szaleje spada o 50%.
[u]Necromancer (dostępna tylko w przygodzie)[/u] - za każdego pokonanego przeciwnika statystyki pokemona zwiększają się o 5, aż do osiągnięcia +70.

Gwen Brown - 2014-10-03, 18:17

/ Dobze, już nie będę ;P

W tym momencie nie mogłam wyjść z podziwu. Ja na prawdę nie spodziewałam się, że w Dexie znajdę jakiekolwiek informacje o tym całkiem sympatycznym ptaszku. A tu bach! I wszystko jest. I jego ewolucje, co lubi, miejsca bytowania... Choroba, trzeba będzie pogrzebać w tej przepastnej encyklopedii. Skoro jest tam coś o moim Desuoli, z pewnością znajdzie się także i więcej nieznanych mi stworzonek. Jak to się człowiek uczy w podróży.
- Chwila, synuś, powoli. Nie pchaj się tak na mnie, bo zaraz żadne z nas nic nie będzie widzieć. No, o wiele bardziej lepiej. A zatem, panowie, ten oto sympatyczny, mięciutki i cieplutki ptaszek zwie się Desuola. I co pewnie nikogo nie zaskoczy ma dwa typy- lot i duch. Użyteczne. Jeszcze przy takich małych rozmiarach... Wygląda na to, że byłby z niego całkiem niezły szpieg, jak myślicie?
Pogładziłam ptaszynę po łebku. Nie spodziewałam się, że zareaguje tak pozytywnie. Zazwyczaj pokemony duchy były skryte i miały jakieś swoje tajemnice. Wiem to chociażby po moich duchowatych podopiecznych. Najwyraźniej Desuola, tak jak moja Haunter był bardziej optymistycznie nastawiony do życia. Cóż, jak dla mnie zacnie.
- Wiesz co, mały? Trzeba by ci nadać jakieś klimatyczne imię. Wiesz, ja mam taką swoją tradycję, że każdy z moich podopiecznych ma jakieś swoje, unikalne imię. Co byś powiedział na... Golgari. Hm? Chyba pasuje, prawda? Takie trochę tajemnicze... zupełnie jak ty.
Po tym jak mój nowy towarzysz określił czy podoba mu się nowe miano, czy też nie, postanowiłam wrócić myślami do bardziej przyziemnych spraw.
- No, chłopaki, ja już opowiedziałam co miałam opowiedzieć. Chyba trzeba by pomyśleć co teraz? Mamy jakieś niecierpiące zwłoki plany, czy wracamy do podróży na pełnym luzie. No, może przy okazji dowiem się co też do nas sprowadza naszego nowego kompana w podróży- puściłam oczko do Konnego.
- Nie żaby coś, ale odniosłam wrażenie, że nas szukałeś. Mogło mi się zdawać, nie chcę siać tu jakiegoś zamętu. Tak tylko pytam. Bo jeśli nie szykuje nam się kolejna szalona przygoda, chętnie ruszyłabym do następnej sali. Od Celadon jest rzut beretem do kilku większych miast. Najbliżej jest Saffron i prawdę mówiąc to tam bym ruszyła. Ponoć tamtejsza liderka jest całkiem niezła, a że łatwo łapią się nas kłopoty i różne szalone akcje, podobna okazja mogłaby mi się nie trafić. Co myślicie?

Did - 2014-10-03, 21:28

/uczcijmy Konniego ;-;

- Dobrze, nie będę się pchał, ale też jestem ciekawy tego pokemona! - Remi cicho burknął, po czym wrócił do swojej poprzedniej pozy, czekając z podekscytowaniem na informacje. - Super! Mam nadzieję, że go wytrenujesz. - dodał, lekko czochrając twoje włosy.
Przeglądając jeszcze chwilę pokedex, dostrzegłaś interesujące zdanie na temat Desoula. Pochodzi on z Urobos, zapomnianej wyspy, do której według danych nie ma drogi. W skrócie nikt jeszcze jej nie odkrył oraz nie zbadał. Krążą o niej jedynie plotki i legendy... brzmi, jak motyw wspaniałej wyprawy, ale nie to jest teraz najważniejsze. Golgari, tajemnicze i oryginalne imię, które od razu spodobało się małemu ptaszkowi. Ba! Nawet twoim towarzyszom się spodobało.
- Ja? A tak. No bo wiesz... - Konny momentalnie przerwał swoją wypowiedź, zatykając buzię, dłonią, z której, jak zauważyłaś zaczęła wypływać krew. Również z oczu zaczęły kapać mu krwawe łzy, plamiąc jego twarz na ciemnoczerwony kolor. Tak nagle i bez przyczyny, czyżby był na coś chory, a może to jakiś wirus? Może właśnie o tym chciał wam powiedzieć?
- Gwen! Biegnij szybko po Joy! - Remi krzyknął, zrywając się z podłogi, po czym błyskawicznie przystąpił do RKO.

Gwen Brown - 2014-10-04, 05:31

/Uczcijmy

Urobos... Coś mi się widzi, że w miedzyczasie pojawił mi się kolejny cel w podrózy. I nagle naszła szalona myśl- czyżby te inne światy, w których się tłukłam, czyzby to właśnie było to? A kto to wie. Jedno jest pewne, ten maluch jest swoistym kluczem do wszystkiego.
Tymczasem mięliśmy właśnie przejść do spraw bardziej bieżących. Konny właśnie miał boś powiedzieć, kiedy nagle dosłownie zalała go krew. Co jest? Dopiero co siedział wesolutki i rumiany, a nagle takie coś? A moze to tylko jeden z tych jego szalonych, ataków padaczkowych. A moze nie...?
- Już pędzę!
Poderwałam się z łóżka, na którym wcześniej siedziałam i pognałam najszybciej jak potrafiłam na parter, do "dyzurki" siostry Joy. W tym momencie zdecydowanie znienawidziłam płytki podłogowe. No, może nie tyle płytki, ale tego inteligenta, który je czymś napastował. Buty tak mi się śligały, że na zakrętach, albo schodach mało się nie zabiłam. A moze nikt nic nie napastował, tylko tak mną "rzuca" za sstrachu? Nie wiem, nie chcę wiedzieć. Kiedy dobiegłam do Joy, ledwie mogłam mówić. chwyciłam zdezorientowaną kobiecinę za rękę i pociągnęłam za sobą.
- Pomocy! ... Już!- zdołałam wychrypieć.
Miejmy nadzieję, że ona coś poradzi. Joy by nie dała rady? Miejmy tylko taką nadzieję...

Did - 2014-10-04, 07:35

Jakimś cudem siostra Joy zrozumiała ciebie i zaraz, po tym, jak chwyciła wielką, czerwoną apteczkę spod lady, zaczęła biec za tobą do pokoju. Wydawało ci, że droga do niego jest długa i kręta, a czas niemiłosiernie się dłuży. A gdy spojrzałaś na zegarek... dostrzegłaś, że minęła dopiero minuta. W pokoju zastałaś ten sam obraz, który pozostawiłaś wybiegając z niego w poszukiwaniu pomocy... może jedynie znajduje się w nim więcej plam krwi.
- O mój... natychmiast stąd wyjdźcie! Dzwońcie po pogotowanie! - Joy spojrzała na was, po czym siłą wypchnęła z pokoju, zatrzaskując przed waszymi twarzami, drzwi. - Nie poddawaj się! ... Wyjdziesz z tego! ... No dalej! ... Jesteś silny! - co jakąś chwilę do waszych uszu docierały głośne krzyki Joy.
- Mam nadzieję, że Konny z tego wyjdzie. To nawet fajny koleś. - Remi westchnął, wyciągając z kieszeni pokedex, na którym wystukał numer pogotowania. - Mają być za chwilę. - dodał, mocno cię ściskając. Widać, że bardzo przeżywa to zajście... chociaż próbuje to ukryć. Pewnie chce być dla ciebie wsparciem...
W korytarzu staliście dobre kilka minut, do momentu, w którym siostra Joy wyszła z pokoju, smutna, cała we krwi. Przez jej ramie mignął ci Konny... również całego we krwi. Czy to już koniec? W tym samym momencie dotarł do ciebie jeszcze dźwięk karetki pogotowania, jak dzwon przerywający ciszę. (to porównanie xd)

Gwen Brown - 2014-10-04, 18:32

/ A tak jeszcze odbiegając od ogólnego klimatu odpisu: przy tym moim Desouli, przy MT- jak mam rozumieć to "wszystkie dostępne". Że może je poznać, tak?

Co jak co, ale na Joy zawsze można liczyć. Kobita złapała swoją apteczkę i pognała za mną. W sumie, nawet się nie zdziwiłam jak potem wywaliła na korytarz mnie i Remiego. Kiedy mój luby dzwonił po pogotowie, ja patrzyłam wyczekująco na drzwi zza których słychać było głos Joy. Jeny, czemu to wszystko tyle trwa!
- W sumie, nic złego mi nie zrobił, a nawet raz poratował. Fakt, działo się to w czasie tego jego ataku, co namieszał w przestrzeni, ale i tak nie był taki zły. Jeżuniu kolczasty... Jak w ogóle to się stało?
No właśnie, jak? Przecież siedział sobie z nami, gadał, śmiał się... I nagle, ni z juszki ni z pietruszki ta krew. Żeby tylko nie stało się nic poważniejszego. Mnie może nie ruszało to aż tak bardzo jak Remiego. No, nie oszukujmy się- można śmiało powiedzieć, że Konny'ego nie znałam. Nie znaczy to, że się o niego nie martwiłam. Martwiłam, ale zdecydowanie mniej niż mój chłopak. Co się dziwić- znali się, kumplowali... To zupełnie co innego.
- Będzie dobrze. Musi być...- w tym momencie z pokoju wyszła Joy. ale nie spodobało mi się to. Była jakaś taka smutna. Czyżby...? Nie, to nie możliwe. Ale z drugiej strony po co miałaby stamtąd wychodzić gdyby dało się jeszcze coś zrobić? Dosłownie chwilę po tym, jak kobieta wyszła usłyszałam dźwięk syren karetki. Powinnam się cieszyć, ale teraz ten odgłos miał dla mnie jakieś inne brzmienie. Zupełnie jak dzwony pogrzebowe. Po prostu wiedziałam, że to już koniec i nic nie da się zrobić. Bez słowa mocniej objęłam Remiego, aby po chwili mocniej go przytulić. To będzie wyjątkowo smutny wieczór...

Did - 2014-10-06, 17:01

/tak ~ mam nadzieję, że chcesz być na pogrzebie Konniego ;-;
_______________________
- Wasz przyjaciel był jeszcze młody. Miał jeszcze tyle życia przed sobą, ale je stracił. Nie leczył się, zaniedbał swoje zdrowie i stało się. Doznał krwotoku wewnętrznego... nie mam siły tego tłumaczyć. - pielęgniarka westchnęła, a z jej oczy zaczęły spływać drobny łzy, które, co jakiś czas wycierała chusteczką. - Macie moje kondolencje, a teraz pozwólcie, że wrócę do swoich obowiązków. - dodała, schodząc na dół.
Chwilę później zjawiły się służby pogotowania, które w kilka minuta przetransportowały ciało waszego znajomego do karetki. W międzyczasie zdążyli jeszcze was wypytać o podstawowe informacje na temat Konnego, po czym zostaliście zupełni sami przed zaklejonymi drzwiami pokoju.
- To wszystko... tak nagle. Co powinniśmy teraz zrobić? - Remi spytał się ciebie, mocno przytulając swoje ciało do twojego.

Gwen Brown - 2014-10-06, 18:19

/ A to spoko. Co do pogrzebu... zawsze jakiś motyw w przygodzie.

Tak jak się spodziewałam. To koniec. Jeden moment i po wszystkim. normalnie aż mi się sucho w ustach zrobiło, po tym co powiedziała siostra Joy. Na prawdę nie fajna sprawa. A potem pojawiły się służby z karetki, aby zabrać ciało Konny'ego. Dziwnie było tak patrzeć, jak wywożą go na noszach w ciemnym worku. Potem mieliśmy moment, aby zabrać co nasze, a i to pod okiem mundurowych. Dobrze, że chociaż mieliśmy wszystko jako tako popakowane do kupy... Na koniec faceci zaplombowali pokój jakąś taśmą i... i w sumie tyle. Staliśmy jak te cielęta, dalej nie mogąc zrozumieć jak to się stało. I czemu tak nagle.
- Może... Może na początek poprośmy Joy o kluczyk do jakiegoś nowego pokoju. Nie możemy zostać na korytarzu. A potem, cóż... Sama nie wiem. Ty znałeś go lepiej, miał jakąś rodzinę? Chyba wypadałoby wywiedzieć się czegoś i chociaż pojawić się na jego pogrzebie. Nic więcej już dla niego nie zrobimy- stwierdziłam wzdychając smutno.
I nagle zrobiło się tak smutno i nostalgicznie. Jakie to życie jest przewrotne, nie? A najgorsze, że nic nie dało się zrobić. Że mogliśmy jedynie czekać i bezradnie patrzeć...

Did - 2014-10-07, 18:27

w sumie .-. to nawet mam zarys "czegoś" do tego pogrzebu
____
- Chyba masz rację. Jedyne czego teraz potrzebuję, to błogi sen, który pomoże mi to jakoś ogarnąć. Pomyśleć, że jeszcze dzisiaj rano razem się śmieliśmy. - wyszeptał ci do ucha, po czym wypuścił ciebie ze swoich objęć. - Poczekaj tutaj, a ja zaraz wrócę z nowym kluczem. Nie będziesz się przemęczać. - dodał, schodząc po schodach.
Chwila, w której zostałaś sama wydawała się, jakby trwa w nieskończoność. Z jednej strony było to strasznie dziwne i nieswoje, ale z drugiej dostałaś moment, żeby rozmyślić kilka spraw i uporać się z bólem po stracie przyjaciela. Na szczęście z tego stanu wyrwał cię twój ukochany, który dumnie dzierżył w swojej dłoni klucz do innego pokoju.
- Będziesz tutaj tak stać czy idziesz ze mną? - spytał się ciebie, kierując się do nowego pokoju.

Gwen Brown - 2014-10-07, 18:45

/No to czekam na rozwój wypadków :)

W odpowiedzi kiwnęłam głową. Potem tylko odprowadziłam Remiego wzrokiem. Jeny, ale się zrobiło dziwnie... Tak smutno i dziwnie cicho. I w ogóle tak jakoś... Innymi słowy cięższa atmosfera. Czekałam aż Remi wróci, a w głowie kłębiły mi się rozmaite myśli. Dosyć smutne myśli. Takie z gatunku tych melancholijnych o ulotności życia. Nigdy dotąd nie myślałam o tych sprawach jakoś mocno. Każdy kiedyś umiera. Ja umrę, Remi, moja siostra... Każdy. Tylko czemu teraz poczułam strach przed tym wszystkim? Nagle dotarło do mnie, ile lat ma każdy z członków mojej rodziny czy przyjaciół. Weźmy taką prababcię. Była dla mnie czymś naturalnym- była odkąd pamiętam. Zawsze i po prostu. Jakby to było, gdyby nagle jej nie było? A któraś z babć? Rodzice? Nagle uświadomiłam sobie jak długo ich nie widziałam, ilu rzeczy im nie powiedziałam... Ale co to za myśli- przecież oni jeszcze żyją! Co mi się teraz robi? W pewnym momencie nawet nie zauważyłam, kiedy wrócił Remi.
- Tak, tak. Już idę- bąknęłam zamyślona,kierując się za nim.
Na miejscu w milczeniu odłożyłam swoje rzeczy w jakiś kąt, aby nie przeszkadzały. Cóż, atmosfera była baardzo ciężka. Człowiek by się odezwał, ale... co powiedzieć? Jak można gadać o jakichś banałach w takiej chwili. Nic dziwnego, że większość czynności robiłam w milczeniu.
Kiedy mieliśmy już się kłaść, zrobiło mi się jakoś szczególnie dziwnie. Tak pustawo jakoś. Zaraz wstałam i wgramoliłam się do Remiego.
- Może to dziwnie zabrzmi, ale dziś chcę być obok ciebie. Czuję, że po tym wszystkim nie zasnę całkiem sama- mówię mu, wtulając się w niego. Śmierć Konny'ego stanowczo za bardzo mnie przytłacza. Może jutro będzie jakoś inaczej? Kiedy już się z tym prześpimy?

Did - 2014-10-09, 18:02

- Dobrze mój skarbie... - Remi szepnął ci do uszka, po czym objął cię ramieniem i mocno przytulił do siebie. - Cieszę się, że jesteś przy mnie. Bez ciebie ten świat nie miałby tyle uroku. dodał, lekko całując cię w głowę.
Rano obudziły was promienie słońca, które zwinnie przekradły się przez firanki w oknie. Wszystko działo się w akompaniamencie niesamowite śpiewu ptaków. Najpewniej jakiś Chatot żyje na pobliskim drzewie i postanowił obdarować was swoim talentem.
- Jak się spało, kochanie? - Remi przywitał cię, składając namiętny pocałunek na twoim policzku. - Jakie masz plany na dzisiejszy dzień? Oczywiście... najpierw zjemy wspólne śniadanie, prawda? - westchnął, rozciągając się na łóżku.

Gwen Brown - 2014-10-09, 18:42

- Z wzajemnością, kotuś. Z wzajemnością...- odparłam wygodniej się w niego wtulając i odwzajemniając pocałunek.
Tak, to było to czego potrzebowałam- porządny i opiekuńczy facet u boku. Życie od razu robi się bardziej kolorowe. Nawet na moment zapomniałam o tym, ze kilkanaście minut temu umarło się Konny'emu. W sumie, nie ma co tego rozpamiętywać. Z takim oto optymistyczniejszym nastawieniem zasnęłam. Rano obudziło mnie słońce, świecące wprost na twarz oraz całkiem przyjemny śpiew jakiejś ptaszyny. Milutko.
- Bardzo przyjemnie- odparłam jeszcze nie otwierając oczu. Potem pomrukując wyciągnęłam nad głowę obie ręce rozciągając się odrobinkę.
- Śmiechem żartem, ale dawno się tak nie wyspałam. Musimy tak spać częściej- stwierdziłam nieco bardziej rozbudzonym tonem. Potem przekręciłam się w łóżku, ale jeszcze nie chciało mi się wstawać. Było tak cieplutko... jednak kiedy Remi wspomniał o śniadaniu, mój żołądek oczywiście musiał sobie zabulgotać. Co za wyczucie chwili.
- Jasne- śniadanie rzecz święta. A co do planów... Sama nie wiem. Na pewno skoczę do Joy odebrać te skamielinki i jajo, co to wczoraj je zostawiłam. No i chyba zrobię kolejny remanent w drużynie, póki jesteśmy w Centrum. I... to chyba byłoby na tyle z takich rzeczy bardziej bieżących. A może ty masz jakaś sugestię, hm?- zapytałam, na koniec składając mu jeszcze niewinny pocałunek na policzku.
W sumie, jak dotąd to ja miałam najbardziej decydujący głos. Remiemu było w zasadzie wszystko jedno jakie miasto będziemy odwiedzać. Fakt, wspominając niektóre wydarzenia, czasami oboje trafialiśmy niekoniecznie tam gdzie chcieliśmy, jednak jak na razie wciąż było bardziej "po mojemu". Nawet fajnie byłoby dla odmiany posłuchać jego propozycji. Z pewnością mogłoby być ciekawie.

Did - 2014-10-10, 20:03

- Daj mi minutę, a wrócimy do naszej rozmowy. - uśmiechnął się do ciebie, po czym w błyskawicznym tempie zarzucił na siebie ubranie i tak samo szybko wyszedł z pokoju.
Jak można było się domyślić, jego "minuta" trwała trochę dłużej. Jednak nie odczułaś tego zbytnio, bowiem w tym czasie, kiedy byłaś sama zdążyłaś wykonać wszystkie poranne czynności, a gdy skończyłaś sznurować drugi but, ujrzałaś w drzwiach swojego ukochanego z wielką tacą w ręku, z której unosił się przyjemny i bardzo ciekawy zapach.
- Zapraszam cię na poranne śniadanie! Wybacz, ale udało mi się zdobyć jedynie tosty i pomarańczowy sok. Inne potrawy przyrządzałyby się znacznie dłużej, a nie chciałem zostawiać cię samej... na tak długo. - zaśmiał się pod nosem, drapiąc się drugą ręką w głowę. - Smacznego moja kochana. - westchnął, siadając obok ciebie. - Co do twojej propozycji... może udamy się do pobliskiego Gardenia Town? Słyszałem, że oprócz wielkiej areny czy czegoś tam... znajdują się w nim ogromne ogrody. To idealne miejsce, żeby odpocząć od teraźniejszych spraw. - spytał się ciebie, pałaszując tosta.

Gwen Brown - 2014-10-10, 20:45

Remi błyskawicznie wybył z pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem, zsuwając nogi z łóżka. Pewnie skoczył po śniadanie. Cały on- mój kochany żywiciel. W tym czasie zdążyłam się już ogarnąć, a kiedy przyszedł z radością usiadłam z nim do śniadania.
- Coś ty, jak dla mnie miodzio- stwierdziłam racząc się zapachem tych przypieczonych tostów. Mhm, ten zapaszek przypieczonej skórki o poranku...
- Smacznego- odparłam sięgając po tosta. W międzyczasie Remi zarzucił swoja propozycją spędzenia czasu. Swoją drogą dosyć kuszącą propozycją.
- Gardenia Town, mówisz? Brzmi ciekawie- w sam raz aby się trochę wyciszyć po tym wszystkim. Jestem jak najbardziej na tak.
W sumie dlaczego nie? Taki relaksujący wypad dobrze wszystkim zrobi. Ot tak, dla odmiany. Wcześniej tylko muszę ogarnąć swoje sprawy w Centrum, ale to zajmie tak na prawdę tylko chwilkę. No i trzeba by w międzyczasie pomyśleć jakie pokemony ze sobą zostawić. Swoją drogą ciekawe co tam u pozostałych, tych które odsyłam do domu? Może tatulo znowu zaskoczy mnie jakąś ewolucją... Ha- trzeba będzie sprawdzić!

Did - 2014-10-11, 21:22

- Cieszę się, że ci smakuje, bowiem kuchnia to nie moja działka. W skrócie zjem prawie wszystko. - Remi zaśmiał się.
Reszta śniadania minęła ci w prześwietnej atmosferze, którą możesz zawdzięczać swojemu ukochanemu. Trzeba mu przyznać, że ma ogromne poczucie humoru i potrafi śmiać się nawet z siebie, co jest całkiem urocze. Czasami dobrze mieć przy sobie osobę, która poprawi ci humor. A gdy jeszcze posprząta po śniadaniu, to po prostu jest bóstwem!
- Właśnie! Jakim sposobem chcesz dotrzeć do Gardenia Town? Pieszo, a może na pokemonach? - spytałam się ciebie, zamykając drzwi do pokoju. Następnie delikatnie złapał cię za rękę i pociągnął za sobą na dół.

Gwen Brown - 2014-10-11, 22:14

Nie można powiedzieć- jak raz trafiłam na swój życiowy ideał. Z Remim było o wiele weselej- nawet przy tak prozaicznej czynności jak jedzenie śniadania. Swoją drogą nie ma co wybrzydzać- mój luby i tak był lepszym kucharzem ode mnie. Z moim szczęściem do kucharzenia, ja przypaliłabym nawet wodę na herbatę.
- Ha, przecież wiesz, że cenię sobie prostotę. No, zdróweczko- odparłam stukając swoją szklanką z sokiem w jego.
A potem oboje ruszyliśmy ku drzwiom. Na pytanie Remiego, odpowiedziałam po dość krótkiej chwili.
- Jasne, że na pokemonach. No, może akurat nie na Lugii, aby nie robić sensacji, ale innym troszkę ruchu im nie zaszkodzi. Nie bojaj się- użyczę ci jakiegoś wierzchowca.
Pamiętałam, że mój luby jak dotąd miał tylko trójkę podopiecznych, z czego żaden nie nadawał się "pod wierzch". No, ostatecznie Houndour, ale wyglądałoby to co najmniej dziwacznie.
Potem, kiedy już zeszliśmy na parter, od razu skierowałam się do siostry Joy, aby popytać o zostawione pokemony. Kiedy już je odebrałam, ruszyłam do maszynek przesyłowych, aby odesłać ciążący mi nadmiar pokeballi. Wielkiego szału w drużynie nie zrobiłam- odesłałam jedynie Haxorusa na rzecz Golgariego, który zajął miejsce mojego czarnego smoka. Resztę po prostu odesłałam. W międzyczasie mogłam zaktualizować sobie informacje o stanie moich podopiecznych- komputerek w Centrum był praktycznie kopią z bazy taty, w domu. Jeśli postanowił mi podtrenować lub ewoluować jakiegoś z moich milusińskich, nawet taki kawał od rodzinnego domu, będę o tym wiedzieć.
Tymczasem, kiedy już ogarnęłam co miałam do ogarnięcia, mogliśmy ruszać do Gardenia Town. Sięgnęłam po dwa pokeballe i po chwili przed nami zmaterializował się mój ukochany Vigo oraz Azula.
- Pamiętasz jeszcze Vigo, prawda? Powinien bez problemu cię unieść, a poza tym bardzo cię lubi. Nie powinien sprawiać ci problemów. Ja wskoczę na Azulę. Pozostaje pytanie- lecimy, czy też pocinamy po ziemi?
Kiedy już uzgodniliśmy tę drobną kwestię, lekko trąciłam boki Azuli, prowokując ją aby stanęła dęba. Będzie epicko jak w tych wszystkich filmach.
- A zatem cwałem ku przygodzie!- zawołałam wesoło. Zawsze chciałam to krzyknąć siedząc na jakimś poke-koniu (xD)

Did - 2014-10-12, 11:25

Tak, jak przypuszczałaś wszystkie pokemony już się wykluły. Na szczęście żaden maluszek nie jest chory, więc spokojnie odesłałaś ich do swojej rodziny, dzięki magicznej maszynie. Swoją drogą... ciekawe na jakiej zasadzie ona działa. To dosyć dziwne, że po prostu wsysa pokemona i przetransportowuje do innego miejsca. Mniejsza z tym, gdy tylko uzupełniłaś wszystkie informacje na temat swoich pokemonów oraz wymieniłaś czarnego smoka na tajemniczego ptaka z innego wymiaru, Remi lekko wypchnął cię na świeże powietrze. Trzeba przyznać, że pogada dzisiaj jest niesamowita. Przyjemny, lekki wiaterek, który ochładza ciało nagrzane przez promienie słońca.
- Oczywiście, że pamiętam Vigo. Lepiej lećmy nad lasem, bowiem nie wiem, jak Flygon poradzi sobie z omijaniem drzew z takim ciężarem. - Remi zaśmiał się, po czym dosiadł ogromnego smoka.
Już po chwili oboje lecieliście na swoich podniebnych rumakach, pałając się przyjemnym wiatrem we włosach i niesamowitymi widokami lasu z góry. Będąc w połowie drogi dostrzegłaś małego pokemona, który leży pod wielkim wielkim drzewem. Na pierwszy rzut oka wygląda, jakby część tego wytworu natury przygniotło biedaka. Zdaje się, że Remi tego nie zauważył, więc podlatujesz zbadać sprawę czy lecisz dalej?

Gwen Brown - 2014-10-12, 12:22

I polecieliśmy. Takie podniebne gonitwy to fajna sprawa. No i powiedzonko "poczuć wiatr we włosach" nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jednym słowem było świetnie.
W pewnym momencie, kiedy tak lecieliśmy sobie nad lasem zauważyłam w dole dość niepokojący obrazek. Jakiś mały pokemon był najwyraźniej przygnieciony przez drzewo. Przynajmniej tak wyglądało to z góry. W sumie szkoda mi się zrobiło tego maluszka. Ech, ja i moje dobre serce. Żebym tylko znowu nie wpakowała się w jakąś kabałę...
- Remi, poczekaj!- zawołałam w stronę ukochanego, a potem wskazałam mu tego przygniecionego pokemona.
- Trzeba poratować biedaka. Jeszcze go co zeżre albo co. Niech sobie żyje
A zatem na ratunek pokemonowi!

Did - 2014-10-12, 13:17

- Co się stało? Jaki pokemon? - Remi odwrócił się do ciebie. - Gdzie ty widzisz tego pokemona? Chyba jestem ślepy albo ty po prostu masz lepszy wzrok. Ale nich ci już będzie. - dodał, kierując się za tobą.
Gdy tylko zeszliście ze swoich pokemon i zbliżyliście się do pokemona, dostrzegliście, że tak naprawdę nic mu nie jest. Część, wyglądająca, jakby go przygniotła, to jednak jego futro, które jest bardzo podobne do liści, więc nie trudno się pomylić. Na szczęście dziki pokemon nie zdążył się obudzić, żeby was zauważyć, ale innym już to zrobił. Odwróciwszy swój wzrok za siebie ujrzeliście, jak drzewa w lesie zaczęły się uginać. Coś potężnego musi brnąć w waszą stronę.
- Co to... - Remi nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi, ponieważ w tym samym momencie usłyszeliście głośny krzyk, na który mały, dziki stworek się obudził. Jednak zaczął się wycofywać w kierunku drzewa, gdy tylko was ujrzał. - Uciekamy? - Remi złapał cię za rękę.

Gwen Brown - 2014-10-12, 16:02

Na miejscu okazało się, ze stworzonko które z góry wydawało się potrzebować pomocy tak na prawdę spało sobie i nic mu było. Ale nawet nie zdążyłam mu się lepiej przyjrzeć. Nagle coś zaczęło się dziać. Coś niepokojącego i... dużego.
- Ki diabeł?- odparłam rozglądając się na wszystkie strony. Ten krzyk był co najmniej niepokojący.
Tymczasem stworzonko, które dotąd sobie spało, teraz wycofało się w kierunku drzewa. To nie był dobry znak. Szybka ocena sytuacji- coś wielkiego do nas lezie i sądząc po zachowaniu tamtego pokemona jest groźne. Co gorsza jest niedaleko i z każdą chwilą się zbliża. W pierwszej chwili pomyślałam o ucieczce w powietrze. Coś jednak mi podpowiadało, że to chyba nie będzie najlepsze wyjście. Błyskawicznie odwołałam oba pokemony.
- Między drzewa, już!- pociągnęłam go w dość obficie wyglądające krzaki.
Jak nie będziemy się rzucać w oczy może to coś sobie pójdzie. Poza tym, wiedząc przed czym uciekamy, łatwiej nam będzie wyjść cało z tych kłopotów. Ech, a nie mogłam lecieć dalej i w nosie mieć tamtego pokemona? Z drugiej strony cała ta sytuacja na swój sposób mnie hipnotyzowała. Byłam ciekawa jak to się skończy i co tak właściwie robi tyle hałasu.

Did - 2014-10-14, 13:15

Gdy tylko schowaliście się w krzakach z lasu wyłonił się ogromny, dziki pokemon, po którym widać, że jest okropnie wściekły. Na oko ma jakieś cztery metry i bardzo przypomina dophana... jednak jego kły są znacznie mniejsze. Aczkolwiek, ten ubytek wyrównuje jego dziwaczna trąba, na której końcu posiada przerażająco wielką kłodę drzewa. Lepiej nie ryzykować dostania z czegoś takiego, bowiem może się do skończyć bardzo źle, ale to bardzo źle! Z początku w szale i furii zaczął przetrząsać pobliskie krzaki, jakby czegoś szukał. Czyżby was? Uspokoił się dopiero, gdy zobaczył, że mały stworek spod drzewa jest bezpieczny. Po jego zachowaniu, a raczej jej, można się spodziewać, że jest matką owego pokemona. Mogłoby się wydawać, że już po sprawie i rozwścieczona matula odejdzie z polany, ale nic z tego. Usadowiła się razem z malcem pod drzewem i zaczęła uważnie przeczesywać wzrokiem resztę krzaków oraz nastawiła swoje uszy, które o dziwo są liśćmi.
- Cholera... co teraz? Jeden ruch, a to bydle na nas skoczy. - Remi szepnął ci do ucha.

Gwen Brown - 2014-10-14, 14:34

Całą sytuację można podsumować tylko dwoma słowami- cholera jasna. O ile ten maluch nie wyglądał na groźnego, o tyle jego mam mogła już narobić srogiego spustoszenia. Prawdę mówiąc nigdy nie widziałam takich pokemonów. Dwa słonie, które najwyraźniej posiadały typ trawiasty. Na mur beton. W końcu po grzyba były by im te liście? Nie zmieniało to jednak faktu, ze byliśmy w dodupnym płożeniu. To, że mama-słoń jeszcze nas nie znalazła to chyba efekt jakiegoś nagłego przypływu szczęście. Żeby jeszcze sobie poszła ze swoim małym, to nie- siadła pod tamtym drzewem i dalej patrolowała okolice. Przecież jak nas zauważy to ręka, noga, mózg na ścianie. Choć w tym wypadku bardziej na drzewie.
- Widzę- odparłam nie spuszczając oka z mamuśki. No to ładnie. Prawdę mówiąc sama nie bardzo wiedziałam co zrobić. To prawie jak ze stadem rozszalałych Beedrilli- nie idzie się dogadać. Owszem, mogłabym próbować, ale najpewniej nic to nie da. Święta zasada każdego trenera, hodowcy tudzież koordynatora- nigdy, ale to NIGDY nie stawaj pomiędzy matką a jej potomstwem. No, ale kto wiedział, że to tak się skończy. Trzeba by się jakoś z tego wyplątać. Tylko jak? Chociaż- właśnie przyszedł mi do głowy dość szalony pomysł. Dyskretnie podałam Remiemu pokeball z moim Flygonem.
- Na trzy cztery rozbiegamy się. Nie pobiegnie za obojgiem. Gdyby pogoniła za tobą, spróbuję odwrócić jej uwagę, a ty wskakuj na Vigo i leć stąd. Najważniejsze, aby kiedy mamuśka pogoni za którymś z nas drugie wypuściło jakiegoś latającego pokemona. Potem idzie jakoś się ratować i odwracać jej uwagę od tego drugiego. Gdybyśmy wypuścimy pokemony tutaj, w kupie, mamuśka z miejsca nas rozniesie. Chyba, żeby przypuścić zmasowany atak, ale nie wiem czy to by się udało. Trzeba próbować kupić sobie nieco czasu. Próbowałabym się z nią dogadać, ale pewnie bez solidnej walki nic z tego nie wyjdzie. Chyba, że masz lepszy plan?- powiedziałam szeptem, czujnie obserwując mamę-słoń. Nie chciałabym przeżyć bliskiego spotkania z tą jej wielką kłodo-trąbą... Chociaż, z drugiej strony słonica sama w sobie wyglądała na naprawdę silne stworzenie. Przez chwilę nawet w głowie przemknęła mi myśl, czy nie spróbować by jej złapać. Ale chyba to byłoby za duże ryzyko. Gdyby była sama... Ale z młodym? To tak jakby dobrowolnie władować się do paszczy lwa. Chyba podziękuję.

Did - 2014-10-17, 18:46

- Nie no, chyba nic lepszego nie wymyślę. Twój plan wydaje się być bardzo dobry. Jakoś będzie. Poza tym, my nie damy rady? No weź! Podobno przeżyła magiczną grę, więc taki słoń, to powinna być dla ciebie bułka z masłem. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Gdy tylko doliczyłaś do czterech oboje wystartowaliście niczym strzały z łuku. Ty w prawo, a Remi w lewo. Tak, jak się spodziewałaś mama słoń od razu poderwała się z ziemi i zaczęła niesamowicie szybko przeczesywać teren. Najpierw lewą stroną, ale na szczęście nie dostrzegła twojego towarzysza. Później przyszła pora na twoją stronę i tutaj już jej oko nie zawiodło. Dostrzegła cię kiedy przedzierałaś się przez krzaki i bez zawahania zaszarżowała w twoich kierunku torując ci dalszą drogę. W tym samym momencie dostrzegłaś, że Remi zdołał wznieść się nad las.
- Trzymaj się Gwen. - usłyszałaś jego głos, po czym Flygon zaczęła atakować słonicę, żeby odwrócić jej uwagę.
O dziwo ta nadal stoi przed tobą z miną zabójcy i zupełnie ignoruje chłopaka i latająca ważkę. Czyżby chce cię zabić, a może ma inny zamiar wobec ciebie?

Gwen Brown - 2014-10-17, 19:07

Jak pomyśleliśmy, tak też zrobiliśmy. Rozbiegliśmy się na boki, przy czym to Remi miał szczęście i słonica go nie zauważyła. Mógł bez problemu wypuścić Vigo i wznieść się na bezpieczną odległość. Ja nie miałam tyle szczęście i zostałam błyskawicznie zauważona. Jednak nie to szczególnie mnie zaskoczyło. Raczej fakt, że słonica nie reagowała na ataki Vigo i pokrzykiwanie mojego chłopaka. Wpatrywała się we mnie tym na wskroś złym spojrzeniem, ale nie ruszyła się. A raczej nie ruszyła jeszcze. Cholera jak to zrozumieć? A może... Czy ona właśnie mnie wyzywa? A kto ją tam wie. Swoją drogą to całkiem kuszące.
- Remi, poczekaj chwilę!- krzyknęłam w stronę chłopaka.
Teraz skierowałam się w stronę słonicy. Powoli uniosłam ręce, tak aby widziała, że moje dłonie są puste. Jednocześnie starałam się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów.
- Jesteś wściekła, mam rację? Że jakieś dwa dwunogi naszły ciebie i straszą twoje dziecko. Nie dziwię się- jesteś jak każda matka, która chroni swoje dziecko. Widzę też, że jesteś strasznie uparta. Może rozwiążmy nasz problem potyczką, co? Jeśli pokonasz moją podopieczną- odejdziemy i nigdy już nie będziemy niepokoić ciebie, ani twojego maluszka. Jeśli jednak to my wygramy, dołączycie do mnie- ty i twój maluch. To jak, zgadzasz się?
Miejmy nadzieję, że tylko jej bardziej nie rozsierdzę. Ostatnie czego chcę to skończyć zadeptana przez wściekłą słonicę.

Did - 2014-10-19, 00:08

- Jesteś pewna, że mam przestać? Jak chcesz! - Remi krzyknął do ciebie, po czym przerwał atakowanie wielkiej, leśnej słonicy.
Ta jednak nadal nie zwróciła na nich uwagi. Traktuje ich, jakby nie istnieli. W pierwszym momencie waszego już "spokojnego" spotkania zaczęła powoli zamachiwać się na ciebie swoją wielką kłodą. Mogłaś ujrzeć wtedy na jej twarzy dziwny uśmieszek... chyba cieszyła się, że cię zabije? Jednakże kiedy zaczęłaś swoją wypowiedź opuściła "swoją broń" i spojrzała na ciebie zupełnie innym wzrokiem, aniżeli zabójcy. Gdy skończyłaś monolog, wycofała się na otwartą przestrzeń, po czym stanęła w bojowej pozycji. Czyli przyjęła twoją propozycję. Musi być pewna swojej siły, bowiem jeśli dobrze wnioskujesz... możesz ją skutecznie skontrować. Aczkolwiek może skrywa jakiegoś asa w kieszeni? Pozostaje również opcja, że jest głupia...

Gwen Brown - 2014-10-19, 08:41

Aż dziw przyznać, ale udało się. Żyję, jestem w jednym, nienaruszonym kawałku i zaraz powalczę z ową leśną słonicą. Jeszcze jakie byłby jaja, jakby udało mi się ją pokonać, a potem pochwycić! No, ale nie uprzedzajmy faktów- widać było, że byle co nie zrobi jej krzywdy. Aczkolwiek, nawet jeśli nie wiedziałam jeszcze co to za konkretny pokemon, byłam prawie pewna jej typu. Postanowiłam zaufać przeczuciom i po chwili wypuściłam Azulę. Ognista i w dodatku latająca Rapidash była chyba najlepszym wyborem.
- Azula, wznieś się wyżej ponad bezpośredni zasięg swojej rywalki. Rozpocznij od Feather Dance, którym obniżysz atak słonicy. Następnie z pomocą Quick Attack, zygzakiem zbliż się do niej, aczkolwiek nie za bardzo i zaatakuj Fire Blast. To potężny atak, więc słonica na pewno odczuje jego efekty. Zaraz po tym, odfruń kawałek. Słonica na pewno zechce kontratakować. Jeśli będą to jakieś ataki typu proszki czy kule, przekieruj je za pomocą Gust. W każdym innym przypadku rób uniki. Teraz nieco zaskoczymy naszą rywalkę. Użyj Fire Spin i podpal podłoże naszego pola bitwy. W ten sposób twoja rywalka będzie miała ograniczone pole manewru. Na koniec wyceluj w nią Inferno. Postaraj się trafić- ten atak ma bardzo przydatną właściwość i warto byłoby z niej skorzystać. Generalnie w trakcie całej potyczki staraj się być w ciągłym ruchu i nie zniżaj za mocno lotu. Twoją kluczową przewagą jest możliwość lotu- korzystaj więc i nie pozwól się sprowadzić na ziemię.
No, zaraz się zacznie. Ciekawe jak nam pójdzie...

Did - 2014-10-23, 15:48

- Powodzenia kochanie! - Remi pomachał ci z góry.
Jak mogłaś się spodziewać twoja podopieczna zaczęła walkę. Dzięki swym piórom ze skrzydłem, które opadły na ciało wielkiej słonicy i wdzięcznym ruchom w powietrzu obniżała jej atak. Całe widowisko zapiera dech w piesiach, ale po ruchu dzikiego stworzenia... cała majestatyczność została przy miażdżona stertą kamieni i to dosłownie. Biedna latająca klacz oberwała z Stone Egde, tracąc przy tym ponad połowę życie. Ta jednak nie załamała się i dzięki Quick Attack'owi zbliżyła się do przeciwnika, który niczym kamienny posąg pozostawał w bezruchy, aczkolwiek znów użył Stone Egde. Niby łatwo nim chybić, ale dzięki skupieniu atak znów się powiódł... tym razem wykańczając Azulę. Mecz wygrała słonica.
- Gwen! Uciekaj! Coś leci w naszą stronę. - chłopak krzyknął wskazując na południowy zachód, z którego nadciąga wielka, czarna kula. Czyżby kolejny dziki pokemon?

Gwen Brown - 2014-10-23, 16:06

No masz. Jak raz wydawało się, że pójdzie dobrze, tak zawsze coś musiało się pochrzanić. Z drugiej strony nie spodziewałam się, że mama-słoń zna jakiś kamienny atak. Trudno- słowo się rzekło i nici ze słoni w ekipie. Szkoda trochę. Odwołałam zemdloną Azulę i zwróciłam się do słonicy.
- Nie powiem, ładnie nas rozgromiłaś. Trudno, tak jak obiecałam zaraz się stąd wynie...- w tym momencie usłyszałam Remiego i odwróciłam głowę w kierunku, który mi wskazał
- ...siemy?- dokończyłam obserwując tajemniczy obiekt, który bardzo szybko leciał w naszą stronę. Ki diabeł? Jakiś inny rozsierdzony pokemon? Trudno powiedzieć. Na pewno nie miało dobrych zamiarów. Szybkim ruchem sięgnęłam po pokeball Lugii, a kiedy się pojawiła wskoczyłam na jej grzbiet. Nagle przypomniałam sobie o słoniach. Widok wielkiego białego gada mógł je nieco zaniepokoić, jednak w obecnej sytuacji to nawet dobrze.
- Uciekajcie, już! Sio! Zaraz może być niebezpiecznie! Sio!- krzyknęłam do słonicy i jej malucha, jednocześnie machając rękami. Trzeba było się zmywać. Definitywnie. Cokolwiek do nas leciało, mogło chcieć wyrządzić krzywdę wszystkiemu jak leci- leśnym poke-słoniom też. Nie wiem czy to jakoś zmotywuje je do ucieczki w las, ale przynajmniej próbowałam.
- Shinonome, trzeba będzie się stąd zmywać. Nie podoba mi się tamta kula- mówię do swej podopiecznej, ukradkiem zerkając na tajemniczy obiekt. Nie ma to jak wpaść z jednych kłopotów w następne, prawda?

Did - 2014-10-29, 15:19

To co leci do was wygląda naprawdę przerażająco i niebezpiecznie... jednak ani to, ani twoje słowa nie wzruszyły słonicy, bowiem ta nadal stoi w miejscu wraz ze swoim dzieckiem, które przybiegło do niej przed chwilą. Jedynie posłała w twoim kierunku podejrzany uśmieszek. Czyżby wiedziała, co leci w waszym kierunku?
- Dobrze... - tylko tyle zdołałaś usłyszeć, kiedy wypuściłaś swoją podopieczną, ponieważ ty oraz wszyscy z twojej grupy zostaliście unieruchomieni przez dziwną siłę. Jak możesz się spodziewać słonicy i malutkiemu słonikowi nic nie jest.
- Świetna robota, Alakazam! - i wszystko jasne. Tajemnicza kula okazała się być Zekromem i jakąś kobietą o matowych włosach. - Jak śmiecie znęcać się nad pokemonami pod ochroną! Nikt nie nauczył was szacunku do fauny? - krzyknęła, a w tym samym momencie dzikie stworzenia zaczęły trząść się ze strachu i pojękiwać. Trzeba im przyznać, że są cwane... chyba naumyślnie chcą wam narobić kłopotów. - Ty, blondi mów! - dodała, machając dłonią dzięki czemu twoje magiczne uwięzi poluzowały się.


http://cdn.bulbagarden.ne...ver_Sabrina.png ;-; Daisy podawała kolor xd

Gwen Brown - 2014-10-29, 16:12

Kiedy próbowałam przegonić słonie, zauważyłam, że w ogóle nie reagują. Ba- nawet jakoś tak chytrze się uśmiechają. Podejrzana sprawa. Niestety zanim cokolwiek zdołaliśmy zrobić zostaliśmy pochwyceni przez jakąś tajemniczą siłę. Potem wyjaśniła się też tajemnicza ciemna kula- toż to Zekrom, pokemon legendarny z Unovy. Cóż, szkoda, że mam okazję go zobaczyć w tak niekomfortowej sytuacji, ale śmiechem żartem mam odhaczoną kolejną legendę z mojej listy do obejrzenia na żywo. Wracając do Zekroma, nie był sam- towarzyszyła mu też jakaś kobieta. Wróć! Nie "jakaś"- błyskawicznie ją rozpoznałam- to była Sabrina, liderka z pobliskiego Saffron. Już nawet nie wnikam skąd się tu wzięła, w dodatku z tak potężną obstawą. Kiedy w końcu pozwoliła mi mówić, nie ukrywam, że wkurzyło mnie zachowanie słonicy i jej potomka, a także cała ta sytuacja.
- A kto to widział ludzi napadać po lasach, co? I żeby było jasne, nikt nikogo nie napastował, jeśli już to ta cwana słonica, co to teraz udaje niewiniątko i próbuje nas wrobić w jakiś rozbój. W ogóle to było tak...- w tym miejscu opowiedziałam Liderce naszą wersję. Jak lecieliśmy do Gardenia Town i jak zobaczyłam tego małego i z góry myślałam, że coś go przygniotło, jak wparowała słonica i nas zaatakowała, jak wynegocjowałam z nią uczciwą potyczkę i jej wynik. Innymi słowy wszystko co się wydarzyło.
- I w tym momencie pojawiasz się ty i łapiesz nas jak jakieś bydło. Zapewne i tak mi nie uwierzysz- twoja wola. Widzę jednak, że masz przy sobie Alazkazama. Słyszałam, że odpowiednio wyszkolone potrafią nawet czytać w umysłach. Jeśli twój też posiadł tę sztukę, to proszę bardzo- może ze mnie czytać jak z otwartej księgi. Nie mam absolutnie nic do ukrycia. Zobaczymy wtedy czyje będzie na wierzchu.- dodałam na koniec hardo spoglądając w oczy liderki. Jeszcze tu będzie mnie ktoś wrabiał w jakiś kryminał. Jeszcze czego! Jeszcze te słonie. Ech, stałabym tej kupie sadła ten durnowaty uśmieszek z mordy... Chociaż, jeśli udałoby się udowodnić naszą wersję, podejrzewam, że słonicy i tak by się dostało. No, ciekawe jak to wszystko się skończy. Z jednej strony fajnie, że spotkałam Sabrinę, ale wolałabym jednak zrobić to tradycyjnie- wejść do jej sali i wyzwać ją do walki. Może potem, kiedy już wszystko wyjaśnimy uda się doprowadzić i do tego. Na razie musieliśmy czekać.

Did - 2014-10-30, 21:05

Kobieta popatrzyła na ciebie, po czym wybuchła dosadnym śmiechem. Chyba nie uwierzyła w twoją historię...
- Po pierwsze, to ich naturalne środowisko i to ty naruszyłaś jego granice, więc te biedne stworzenia tylko się broniły. Po drugie, to ta historia jest wyssana z palca. Już ci uwierzę, że ta słonica nauczyła się ataku z TM. Święty mikołaj przyniósł jej go pod choinkę, co? Po trzecie, mój Alakazam nie będzie czytał w twoich brudnych myślach. Poza tym dowody wskazują na coś innego. Do tego nie chce mi się słuchać twoich wymówek. Mogłaś przemyśleć swoje czyny, a teraz wybieraj. Obóz kultury czy prace społeczna? Jakaś kara musi być! Szanuj zieleń, a nic ci nie będzie! Inaczej czeka cię kara! - uśmiechnęła się do ciebie, po czym popatrzyła na Edwarda. - Jak się zwie ten chłoptaś? - dodała.

Gwen Brown - 2014-10-30, 22:09

Jaki Edward? o_O

No teraz to się lekko wkurzyłam. Co to do cholery, już nad lasem nie wolno przefrunąć? W lesie się zatrzymać? No prawie jak w jakimś getcie! Chyba wiedziałabym gdyby nad jakimś miastem i jego peryferiami zamknęli strefę powietrzną czy okoliczne lasy- trąbili by o tym jak durni w każdej gazecie czy programie w telewizji. Cóż, jak to mawiała babunia: z durnym nie ma co dyskutować. Ja i Remi wiedzieliśmy swoje. Skoro liderce nie chciało się wysilić i sprawdzić każdego tropu tylko uparcie trzymała się przy swoim, to była z niej taka sama służbistka jak ze mnie śpiewaczka operowa. A atak słonicy? Już wiele razy słyszałam o przypadkach dzikich pokemonów, które jakimś cudem znały więcej ataków niż wskazywałby na to ich poziom. Kto jednak wiedział, że ta konkretna także zna coś nadprogramowo?
- Brudne? Wypraszam sobie! A co to ja chciałam zgwałcić te słonie czy co? No bez jaj. Co ja jestem wyrocznia jakaś, że wiem co siedzi za każdym krzakiem? Kobieto, ja pierwszy raz na oczy widzę takie pokemony! Co, jakby taki słoń naskoczył na jakąś babuleńkę co przyszła sobie do lasu na jagody, to też traktowałabyś ją jak jakieś chodzące zło?- odparłam poirytowana. Cóż, musiałam dać upust narastającej we mnie złości, żeby zaraz nie sypnąć jej w twarz jakąś srogą wiązanką. Kurde, normalnie czeski film. A potem posłuchałam sobie o "karach"... Jak usłyszałam o tym obozie kulturalnym to normalnie coś we mnie pękło.
- Przyganiał kocioł garnkowi. Osoba kulturalna, droga pani zamiast rzucać się na obcych ludzi jak jakiś dzikus wybiera drogę bardziej cywilizowaną. A jeśli już rzucać się na ludzi, to wypadałoby się chociaż przedstawić, żeby było wiadomo kto rzuca oskarżeniami. Co z tego, że liderka? Jak już robić z obcych ludzi degeneratów, to chociaż wypadałoby otwarcie poprzeć to swoim nazwiskiem. A żeby udowodnić, że nam jednak nie brak kultury pozwolę sobie nas przedstawić. Remington Smisse, mój chłopak, z którym podróżuję po regionie. Ja natomiast nazywam się Gwendala Brown. Ale pewnie dalej pozostaniemy tylko kłamliwymi zbójami. Szkoda. Skoro już upierasz się na jakąś karę, z dwojga złego wolę prace społeczne. Z obyciem nie jest jeszcze u nas tak najgorzej.
Tak oto cwane słonie i uparta liderka zrobiła z nas jakiś motłoch. A pomysleć, że ja chciałam pomóc temu małemu...
- A tak z ciekawości. Czyżby to kolejny przypadek napaści na "bezbronne słoniki"? Sądząc po gwałtowności i przesadnej obstawie, pewnie nie jesteśmy pierwszymi...- stwierdziłam, czekając aż liderka w reszcie wymyśli nam jakieś zajęcie.
Bez kitu zastanawiające. Normalnie, gdybyśmy faktycznie napastowali te słonie i wyskoczyłby jakiś "strażnik Teksasu", ryknął by tylko to swoje: "A co się tu wyprawia?!" Potem fakt, można by się naparzać, gdybyśmy to my byli ci źli. Ale żeby od razu Zekrom, Alakazam i liderka? I to jeszcze tak od razu, bez cackania się użycie siły? Dziwne dość... Ale by były jaja, gdyby przypadkiem wyszedł na wierzch ten słoniowy przekręt...

Did - 2014-10-31, 20:25

pomyliło mi się z Fay .-.

- Nie wnikam w twoje preferencje seksualne i jeśli lubisz gwałcić pokemony, to twoja sprawa. - kobieta zaśmiała się pod nosem, po czym uśmiechnęła się do ciebie. - Jak już ci tak bardzo zależy, to jestem Sabrina i pewnie się domyśliłaś, że pełnię funkcję liderki w sali Saffron City. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy i będziemy mogły stoczyć pojedynek, w którym skopię ci tyłek... zadziorna blondyneczko. - westchnęła, lekko poprawiając włosy. - Do twojej wiadomość traktujemy wszystkich równo i zawsze chronimy stworzenie w tym lesie. Możesz być nawet niewidoma i kulawa, a i tak poniesiesz karę, kiedy w pobliżu ciebie znajduje się pokemon objęty ochroną. Aczkolwiek cieszę się, że zgodziłaś się na karę. Wybierasz nasze cudne ogrody, muzeum czy centrum rozrywki? - dodała, pociągając nosem.
- Jak mogę się wtrącić... Gwen, może wybierzemy ogrody? I tak mieliśmy je zwiedzić, więc nie widzę przeciwwskazań, żeby trochę tam popracować. Poprawimy sobie tylko kondycję. - Remi wtrącił się. Po jego minie możesz domyśleć się, że cała ta sytuacja trochę go bawi.

Gwen Brown - 2014-10-31, 20:41

Ciężko się nie zgodzić z Remim i jego rozbawieniem. Ta sytuacja była tak popaprana, że aż śmieszna. Dałam sobie spokój ze spieraniem się z liderką. Jeszcze się zrewanżuję... kiedy będę ją wyzywać do pojedynku. Może być pewna, że dokładnie wybiorę swoich podopiecznych do walk. Wtedy zobaczymy kto kogo pokona.
- Wiesz, Remi, z tego wszystkiego ogrody brzmią i tak najrozsądniej. Łatwo się domyślić co może nas czekać- odparłam.
Cóż taka prawda. Muzeum też nie byłoby najgorsze, jednak od wiejących kurzem pomieszczeń wolałam świeże powietrze. Bo co można robić w ogrodach? Coś zgrabić, podciąć, zebrać jakieś śmieci... No, chyba, że Sabrina oddeleguje nas do kopania jakiegoś oczka wodnego.

Did - 2014-11-03, 18:00

nie umiem pisać D;

- No to w drogę blondyneczko i ty... Remi, nie? Mniejsza z tym i tak nie zapamiętam waszych imion. Jesteście dla mnie zwykłymi przestępcami. - Sabrina zaśmiała się, po czym całą grupą ruszyliście w stronę ogrodów.
Droga do wyznaczone celu, w którym będziecie odpracowywać swój "nie do końca" zły uczynek przebiegła wam w ciszy i spokoju. Można rzecz, że właśnie teraz na swojej skórze przekonałaś się, jak działa prawo na świecie. Nie zbadają dobrze sprawy, a już wyciągają pochodne wnioski, żeby najszybciej zakończyć całą sprawę i mieć wolne. Dotarcie na miejsce przed cudne ogrody pełne rozmaitych pokemonów, roślin i uliczek zajęło wam trzydzieści minut. Dostrzegłaś w nich również wielkie jezioro na środku ogromnego placu oraz zejście do podziemi i inne dziwne budynki, które pewnie są szklarniami.
- Do roboty. Znajdźcie Felix'a. On powiem wam, co macie robić. Taki czarny, wysoki facet z czarną bródką. Poza tym mamy tu pełno przestępców, wiec na pewno wam pomogą. Na wszelki wypadek zabieram wasze pokemony. Zgłoście się po nie, gdy skończycie całą pracę. - kobieta w skrócie olała was i pozostawiła na pastwę losu, a sama odleciała w kierunku dużego budynki z waszymi pokemonami.
Zaraz po zniknięciu Sabriny podbiegła do was dziewczyna, która widocznie cieszy się z waszego, bowiem możesz dostrzec na jej twarzy wielkiego banana.
- Cześć! - przywitała się z wami, lekko poprawiając włosy. - Też jesteście tutaj za złe zachowanie? Przed chwilą ostatnia osoba skończyła karę i zostałam zupełnie sama... mam nadzieję, że wrobili was w znęcanie się nad dużym pokemonem, żebym miała chociaż do kogo zagadać. Kij, że broniłam się przed Wailordem. Wsadzili mnie tu na tydzień. Mają jakiś pieprzony system wagi pokemonów i zależnie od kg wyznaczając karę. Za dużo gadam... jak coś jestem Beth. - dodała, jeszcze bardziej się nakręcając.


http://imgur.com/AbV3ECI Beth i Felix ;-;

Gwen Brown - 2014-11-03, 18:35

Tak jak przypuszczałam, z Sariny była jednym słowem dodupna służbistka. Ech, wredny świat. A miało być tak spokojnie. Trudno, odpracuję co tam wymyśli i będzie spokój. Niech tam ma. Na miejscu okazało się, że ona tylko łapie i dostarcza "przestępców" (ach, udusiłabym, gdyby jeszcze raz tak mnie określiła), "profilaktycznie" zabiera im pokemony, a potem w nosie ich mając zmywa się i przekazuje niejakiemu Felixowi. Spoko, może z nim jakoś uda się ugadać i coś wynegocjować. W międzyczasie można było się porozglądać. Nie można powiedzieć, było na czym zawiesić oko.
- Ej, ładnie tutaj. Na prawdę bardzo ładnie- powiedziałam do Remiego rozglądając się z grubsza po ogrodach. Szkoda, że zamiast romantycznego spaceru zaistniały nam roboty społeczne. Ale przynajmniej mogliśmy pooglądać co tu ładnego rośnie.
- Hm, może poszukajmy tego całego Felixa? Czuję się nieswojo bez swoich podopiecznych przy sobie
I w tym momencie pojawiła się Beth. Swoją drogą okazało się, że i ona "podpadła" jakiemuś pokemonowi. No i dziewoja przedstawiła nam odrobinkę tutejsze zasady. Cholera, żeby te słonie nie ważyły zbyt dużo... Nie mógł nas wrobić jakiś Cottonee, czy inna Flabebe? Ech...
- Hej. Ja jestem Gwen, a to mój chłopak Remi. I tak, też okazaliśmy się "okropnymi przestępcami atakującymi bezbronne pokemony w środku lasu"- odparłam przedrzeźniając Sabrinę. Dobrze że już sobie poszła. Sądząc po jej reakcjach, za takie coś by mnie zjadła żywcem i przetrawiła...
- Wiesz, właściwie może mogłabyś nam pomóc. Szukamy niejakiego Felixa, aby wyznaczył nam tą całą karę. Mogłabyś nas do niego zaprowadzić? Kto wie, może akurat popracujemy razem?- zapytałam na koniec.

Did - 2014-11-07, 13:27

- Chciałbym wtrącić, że to Gwen rzekomo "skrzywdziła tego pokemona". Ja nie miałem nic z tym wspólnego. Jestem tutaj najbardziej poszkodowany. - Remi zaśmiał się, po czym lekko objął cię za ramię. - Mam nadzieję, że te słonie były na diecie... aczkolwiek, nie przejmuję się tym za bardzo. Z Gwen jest mi wszędzie dobrze. Nawet, gdy traktują mnie, jak chuligana. - dodał całując cię w policzek.
- Zazdroszczę ci takiego chłopaka... w sumie, to mnie nie kręcą faceci. Ostatni okazał się być cholernym dupkiem, więc zmieniłam orientację i muszę wam przyznać, że bycie lesbijką jest cudowne! - dziewczyna uśmiechnęła się do was. - Znów za dużo gadam! Wybaczcie mi, ale już taka jestem. Co do Felixa... tego dziada, to wiem jak go znaleźć. Przeważnie siedzi w swojej szopie i sprawdza jej stan i wypełnia jakieś papiery. Ogólnie, to straszny sztywniak i cholerny perfekcjonistka. Ile to ja już razy dostałam opieprz za to, że źle skosiłam trawę albo niepoprawnie przycięłam róże. Chodźcie za mną. - dodała, po czym chwyciła was za ręce i zaczęła lekko ciągnąć za sobą.
Po drodze do szopy Felixa mijaliście masę kwiatów i innych roślin, których nigdy w życiu nie widziałaś na oczy. Trzeba przyznać, że zgromadzili w tym ogrodzie dużo gatunków przedstawicieli flory... a cała trasa przez kwieciste alejki zajęła wam sporo czasu. Mianowicie, aż piętnaście minut.
- Oto jesteśmy! - dziewczyna westchnęłam wskazując niedużą szopę z narzędziami i nasionami, w której ktoś na pewno jest, bo chodzą z niej głośnie i wyraźnie dźwięki. - Kawałek dalej jest tablica kar. - dodała wyciągając rękę w prawą stronę.

Gwen Brown - 2014-11-07, 17:52

- A bo ty jesteś takim specjalnym chuliganem- odparłam odwzajemniając pocałunek.
Potem dowiedziałam się paru ciekawostek z życia Beth. Cóż, niby nic nie miałam do lesbijek, gejów czy innych biseksualistów. Aczkolwiek nie ukrywam- czułam się wśród nich nieco dziwnie.
- To dosyć... interesujące- odparłam nie bardzo wiedząc jak inaczej zareagować na to szalone wyznanie, jednocześnie nie urażając Beth. Na szczęście była podobnie zalatana jak moja młodsza siostra- jednym uszkiem wpadło, drugim wypadło. Za to nieco zaniepokoił mnie komentarz o Felixie.
- Na prawdę jest aż taki wredny?- zapytałam. Chociaż, stawiając się na jego miejscu- to kto by nie był. Podtykają mu pod nos kolejnych osobników płci obojga i martw się o nich i żeby coś nie pochrzanili. Nawet zdrowy na umyśle by nie wyrabiał. Ech, spokojnie. Grunt to nie wkurzać gościa niepotrzebnie, to może mnie nie zeżre... Chyba. Cóż, przynajmniej nasza nowa znajoma nie ociągała się z pomocą i zaprowadziła nas do "posterunku" owego jegomościa. Po drodze było na czym popaść oczy. Jej, tu chyba zgromadzili rośliny z połowy świata. Tak co najmniej. Nie powiem, sporo kojarzyłam tak po wyglądzie, ale i tak większość miałam okazję obejrzeć pierwszy raz w życiu. Cudnie, po prostu cudnie!
- Dzięki, Beth. To do zobaczenia potem- powiedziałam patrząc na szopę. Ów Felix coś ostro tam pracował, bo co raz słychać było jakieś szczelękanie i inne trzaski. Ech, raz kosie śmierć...
- Dzień dobry. Pan Felix? Sabrina przysłała nas na odbycie kary i kazała się zgłosić do pana- powiedziałam chyba najuprzejmiejszym tonem na jaki było mnie stać, nie zapominając wcześniej o zapukaniu do drzwi szopy i wszelkich zwrotach grzecznościowych. Może nie będzie taki zgryźliwy jak opisywała go Beth...

Did - 2014-11-07, 19:15

- Do zobaczenia! - Beth pożegnała się z wami, po czym pognała w kierunku jednej z szklarń. Pewnie ma coś w niej do zrobienie.
Gdy tylko blondynka zniknęła wam z pola widzenia... Felix otworzył wam drzwi do szopy. Jednak, nie wygląda na zbyt zadowolonego z waszej niezapowiedzianej wizyty. Zauważyłaś, że cały pokryty jest trocinami, a w ręce dumnie dzierży młotek.
- Cholera jasna... nie dadzą człowiekowi wykonać pracy i przysyłają jakiś ludzi. Wiecie, jak trudno odmierzyć idealne proporcje? Przez waszą cholerną wizytę będę musiał zacząć wszystko od nowa, bo wyjechałem o centymetr za linię. Podkreślę, że to była ostatnia rzecz, którą miałem zrobić, a teraz szlag mnie trafia. - warknął na was, po czym rzucił wam dwie szczotki i ścierkę. Miałaś szczęście, że Remi złapał je w ostatniej chwili... inaczej czekałaby cię wizyta w szpitalu.
- Może ostrożniej? Zranił prawie pan moją ślicznotkę. - Remi burknął na Felixa, po czym podniósł szmatę z ziemi.
- Co mnie to odchodzi. Może by się nauczyła, że nie wolno krzywdzić pokemonów, jakby ją mocno zabolało. Jak coś wasza kara wynosi 150kg. Zapomniałbym... sala numer 15 w podziemnej strefie naszym ogrodów ma lśnić! Do widzenia. - dodał trzaskając drzwiami.
- Już mi się ten gość nie podoba... idziemy zobaczyć naszą karę czy od razu do tej sali? - chłopak spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2014-11-07, 19:46

Zmieniam zdanie. Beth miała całkowitą rację- kawał zgryźliwej mendy i tyle. Jeszcze rzucał tymi szczotkami jak jakiś pomylony. Dobrze, że Remi je złapał. Dostać takim rozpędzonym trzonkiem w twarz to średnia przyjemność.
- Skoro już jesteśmy blisko to rzućmy okiem na tę tablicę kar, o której mówiła Beth. Pewnie będzie tam rozpisane jak długo będziemy tu robić za sprzątaczki. A potem poszukamy tej sali do ogarnięcia. Trzeba będzie wrócić na ten placyk, na którym nas zostawiła Sabrina. Widziałam tam jakieś zejścia do podziemi, więc to pewnie gdzieś tam- odparłam.

Did - 2014-11-07, 22:44

ten odpis jest taki beznadziejny ;-; czuję, że są w nim same błędy xd składnia leży i kwiczy xd

- No to chodźmy. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym chwycił twoją dłoń i razem skierowaliście się pod wielką tablicę.
Droga do niej zeszła wam znacznie krócej, aniżeli droga do szopy z mendowatym Felix'em. Również długo nie musieliście szukać swojego przedziału, bowiem tablica jest podzielona na siedem części, a wasza kara znajduje się w czwartej części, czyli spędzicie tu całe cztery dni. Trochę długo, ale chociaż będziecie razem.
- Cztery dni... gorzej chyba nie będzie! Chodźmy lepiej do tej sali, bo mam ochotę wrócić do tego dziada i mu przywalić w twarz... - Remi burknął, a po jego minie możesz wywnioskować, że jest bliski wybuchu. W sumie, to nie można mu się dziwić. Każdego w takiej sytuacji mogą ponieść nerwy.
Od razu spod tablicy skierowaliście się na plac, na którym wcześniej zostawiła was Sabriny. Właśnie tam znajduje się wasze pierwsze zadanie, a raczej obowiązek. Trasa do niego zajęła wam dwadzieścia minut, czyli tyle samo, co wcześniej doliczając "dodatkowy kawałek". Tu również nie musieliście długo szukać swojego celu, ponieważ zejście na dół jest bardzo widoczne i znajduje się tuż obok wejścia do ogrodu. Jednak... gdy tylko zeszliście schodami natknęliście się na dosyć niemiłą niespodziankę. Mianowicie na drzwi, które są zamknięte. Czyżby Felix zapomniał dać wam klucze?
- Szlag by to! - chłopak kopnął z całej siły drzwi, po czym oparł się o ścianę.
- Niech zgadnę... nie dał wam kluczy, co nie? Jak chcecie mogę dam wam moje. - znów usłyszeliście słodki głos Beth, która uśmiecha się do was z góry i trzyma w dłoni pęk kluczy.

Gwen Brown - 2014-11-08, 13:14

/E tam, jak dla mnie nie jest taki zły ;P

Cztery dni. Zajebiście. Niby fajnie bo ogród, kwiatki i w ogóle coś pięknego, ale z drugiej... tyramy to za darmo tylko dlatego, że tak sobie ubzdurała liderka. Nie ukrywam, podobnie jak Remi miałam ochotę nieco odreagować.
- Tja. Z drugiej strony co tam my. Jak sobie pomyślę, że Azula gdzieś tam siedzi zamknięta w pokeballu, poobijana i prawie dogorywająca... Cholera jasna no- warknęłam poirytowana. No bo taka prawda. Nawet nie było kiedy się nią zająć. miejmy nadzieję, żę chociaż pozwolą nam na jakieś widzenie, żeby chociaż nakarmić towarzystwo. Mogłabym jej podrzucić jakąś jagódkę uzdrawiającą, ewentualnie kilka.
Tymczasem skierowaliśmy się na główny placyk, a potem do podziemi. I tu zaczęła się pierwsza niespodzianka.
- Żartujesz?- pociągnęłam za klamkę, ale to nie zmieniało faktu, że była zamknięta. Durny zrzęda. Opieprzać za nic to miał czas, ale kluczy to już nie dał. wróciłabym się, ale teraz to by mnie chyba zjadł. Na szczęście pojawiła się Beth. Nie ukrywam, ucieszyłam się na jej widok.
- Beth, spadasz nam z nieba!- zawołałam na jej widok.
- Jeśli to nie problem, to będziemy ci bardzo wdzięczni
Spoko, można powiedzieć, ze już zdobyliśmy klucze. skoro już na wejściu były takie niespodzianki, to aż boję się pomyśleć co zastaniemy za drzwiami? Jakąś zapuszczoną halę z roślinkami? Tyle syfu, że gdzieś w tym brudzie powstała maleńka cywilizacja? A kto tam wie... Chociaż, jeśli Felix to taki perfekcyjny pan menda, równie dobrze może to być raptem nieznaczna warstewka kurzu na podłodze. Trudno, zaraz sami zobaczymy.

Did - 2014-11-08, 22:05

jest ;-;

- Chociaż jedna osoba w tym ogrodzie jest wstanie nam pomóc. - Remi westchnął uśmiechając się do Beth. Mogłaś również dostrzec, że jego nagła złość zaczęła powoli go opuszczać. W sumie, ty również poczułaś się jakoś spokojniej. Czyżby ta dziewczyna miała jakąś tajemniczą aurę wokół siebie?
- Jasne, że to nie problem. Skończyłam przed chwilą swoją pracę i ukrywam się przed Felix'em, żeby nie dał mi dodatkowej. - blondynka wesoła zbiegła na dół i błyskawicznie otworzyła drzwi do dosyć zaniedbanego tunelu. - Szczerze mówiąc, to nie byłam tutaj od początku mojej wizyty. Podobno zamknęli tą strefę z jakiegoś powodu. Mogę się do was dołączyć. - spytała się ciebie, przy okazji zaczynając hipnotyzować waszą dwójkę wzrokiem szczeniaczka.
- Jak dla mnie możesz. Decyzja należy do ciebie. - chłopak westchnął spoglądając na ciebie.

Gwen Brown - 2014-11-09, 09:20

- Jasne. Im nas więcej tym weselej. Z resztą mamy kiblować w tych ogrodach całe cztery dni, więc warto sobie znaleźć sobie jakiegoś ogarniętego kompana- odparłam ze śmiechem, przepuszczając Beth z kluczami. Kiedy otworzyła drzwi, od razu rzucił się w oczy zaniedbany korytarz.
- Wiecie, chyba się nie dziwę, że to zamknęli. Sama z siebie też nie pchałabym się do takiej zapuszczonej nory- stwierdziłam po krótkiej obserwacji. Cóż, taka prawda.
- Mam tylko nadzieję, że gdzieś tam w środku nie zalągł się jakiś dziki i agresywny pokemon. Bez naszych podopiecznych konfrontacja byłaby jak samobójstwo. Chociaż odnoszę wrażenie, że tutaj wszystkiego można się spodziewać.
Cóż, szmata w dłoń, szczota w drugą i poszli. Trzeba zobaczyć co tam przyjdzie nam robić.

Did - 2014-11-09, 12:14

Gwen, jaki kolor włosów ma Remi xd?

- No to w drogę moje panie. - Remi wyszczerzył swoje ząbki wykonując gest ręką, którym zaprasza was do środka.
Gdy tylko przekroczyłaś próg drzwi poczułaś, jak zimny wiatr dobiegając z niższego piętra ociera twoje rozgrzane ciało. Z tego, co zauważyłaś na jednym piętrze mieszczą się dwie, wielkie sale oszklone brudnym i zamazanym szkłem, które oddziela korytarz o szerokości pięciu metrów i długości 7. Z tego wynika, że sala numer piętnaście znajduje się na siódmym piętrze, ale z tabliczki obok wejścia jest ich, aż 10.
- Też macie wrażenie, że coś was obserwuje? W ogóle, na którym piętrze musicie posprzątać. - dziewczyna spytała się was, po czym zaczęła rozglądać się po sporym pomieszczeniu.
- Nie, nie mam takiego wrażenia. Co do numerka, Gwen? - westchnął zaczynając szukać czegoś w plecaku. - Mam! Latarkę, bo sądzę, że nie ma tutaj prądu... - dodał.

Gwen Brown - 2014-11-09, 12:26

Przyjmijmy, że czarne

Kurde, strasznie tutaj. Jeszcze oszklone, brudne sale. Prawie jakbym była w jakimś horrorze. Ech, a myślałam, ze czeka nas jakieś niewinne pielenie klombów czy podcinanie krzaczków. Aha, żebym się nie przeliczyła. Praktycznie od razu wtuliłam się w ramię Remiego. wolałam mieć namacalne poczucie jego bliskości. Potem zerknęłam na tabliczkę przy wejściu z rozpiską sal.
- Wychodzi na to, że na siódmym- stwierdziłam odwracając się od tabliczki.
- I masz rację, Beth, jakoś tutaj dziwnie. Pewnie to przez to, że nie lubię takich wiejących grozą miejsc i zaczyna mnie ponosić wyobraźnia. Jeszcze trochę a zacznę widzieć jakieś cienie czy inne diabelstwo.- stwierdziłam omiatając wzrokiem całe miejsce. Dobrze, że Remi wyjął latarkę. W sumie, też mam swoją, dlatego po chwili i ja wygmerałam latareczkę ze swojego tobołka.
- Nie ma co stać tak w progu i trząść portkami. Ogarnijmy tę salę i zmywajmy się stąd jak najszybciej

Did - 2014-11-09, 13:17

- No właśnie... jakby miałoby coś tutaj być, to dawno zamknęliby ten ogród i zajęli się tą sprawę. - Remi westchnął włączając latarkę. Po chwili ty również włączyłaś swoją, a światła z nich sowicie rozświetliły korytarz, który przestał wydawać się już taki straszny.
- Szkoda, że zostawiłam swoje rzeczy z pokoju. Też mam latarkę i pewnie by się przydała. Zawsze byłoby więcej światła. - Beth uśmiechnęła się do was.
Całą trójką ruszyliście w stronę kolejnych schodów i kolejnym. W końcu czeka was spacer, aż na siódme piętro. Tak, jak mogłaś się spodziewać na drugim piętrze zastałaś ten sam widok, co na pierwszym, czyli dwie, wielkie sale z brudnymi szybami. Jedynie dodatkiem do wcześniejszego schematu są miejsca do siedzenia na środku korytarza.
- Czekajcie! Widzicie coś w tamtym rogu? - zanim ruszyliście dalej, Beth zatrzymała was, po czym wskazała ręką prawy róg przy schodach, w którym rzeczywiście leży coś czarnego i małego.
- Nic nie widzę, ale to potwierdzone informacje, że jestem ślepy... - chłopak zaśmiał się.

Gwen Brown - 2014-11-09, 13:31

- To nic, z dwiema latarkami też jest sporo światła- odparłam i potem poszliśmy dalej.
Cóż, kolejne piętra były urządzane praktycznie w identyczny sposób. Dwie przeszklone sale i kupa brudu. No, na drugim pojawiły się jakieś ławki, żeby było gdzie usadzić cztery litery. Poza tym drobnym szczegółem było praktycznie tak samo. Już mieliśmy iść dalej, kiedy Beth coś zauważyła. Nakierowałam swoją latarkę we wskazane przez nią miejsce.
- Nic tam... A nie, jednak coś jest. Jakieś takie małe czarne. Może to tylko jakaś stara szmata albo inny śmieć. Chociaż stąd to na pewno tego się nie dowiemy
Hm, no tu raczej nie będzie tak strasznie jak w tym lesie. To zamknięta przestrzeń, więc może nie wyskoczy na nas jakiś Onix czy inna cięższa cholera. Sądząc po rozmiarach owego czegoś, prawie na pewno nie jest to zbyt ciężkie. W razie co dodatkowa kara nie powinna być tak dotkliwa. Z drugiej strony, jeśli to jakiś pokemon, może dałoby się go przekabacić na swoją stronę? Zawsze by był jakiś mały pomocnik, o którym nikt inny nie musiałby wiedzieć...

Did - 2014-11-09, 14:28

- Dobra... ja to sprawdzę. Trzymaj latarkę. - chłopak podał ci drugą latarkę, po czym podszedł bliżej tajemniczego obiekty. Następnie przykucnął przy nim, a po chwili odwrócił się do was trzymając na ręką małą, słodką myszkę. - No i mamy naszego winowajcę całego zdarzenia. - uśmiechnął się do was. - To chyba będzie shiny Dedenne i to bardzo brudny... czekajcie ma jakąś malutką obrożę. O, proszę! Zwie się Daisy, więc do dziewczynka. - dodał wyciągając ku was Daisy, która od razu wlepiła w was swoje oczki i wysunęła swój różowy języczek.
- Jaka ona słodka i chyba jest głodna... macie coś do jedzenie? - blondynka uśmiechnęła się do nowego pokemona, po czym lekko pogłaskała go w główkę, co widocznie spodobało się mu się, bowiem zaczął się uśmiechać.

Gwen Brown - 2014-11-09, 15:24

Dedenne! Yay! ^^

No proszę, a jednak nawet w tak parszywym miejscu mogło się pojawić odrobina słodyczy. Kto by pomyślał, że trafimy na Dedenne? I to jeszcze Shiny. Doprawdy słodziaszne maleństwo.
- Tak, coś się znajdzie- odparłam i poszperałam w plecaku. Po chwili wyjęłam ze środka muffinkę i podstawiłam ją małej Daisy.
- Cześć, Daisy. Może skusisz się na odrobinkę? Chyba, że wolisz jakieś owoce, mam przy sobie kilka jagódek.- powiedziałam do małej, czekając na jej reakcję.
- Daisy, właściwie jak się tutaj dostałaś, co? I gdzie jest twój właściciel?- zapytałam malucha. na razie jednak po ludzku- ostatecznie pokemony rozumieją co do nich mówimy. Nie chciałam tak na wejściu wystraszyć Beth. Ostatecznie nie każdy gada z pokemonami ot tak. Ciekawe czego dowiem się od Daisy...

Did - 2014-11-09, 18:50

Dedenne uśmiechnęła się do ciebie, a kiedy podałaś jej muffinkę, chwyciła ją w swoje, malutkie łapki i zaczęła ją zajadać. Musiała być bardzo głodna, bowiem słodkość zniknęła z waszych oczu w niecałą minutę, ale dzięki niej myszka wygląda na jeszcze szczęśliwszą.
- Jaka ona jest pocieszna. - dziewczyna westchnęła, dalej zachwycając się pokemonem.
Gdy zadałaś jej pytanie, ta zaczęła machać przed sobą łapkami i głośno piszczeć, jakby chciała ci przekazać, że nie dokładnie nie wie, co się stało z jej trenerem, ale było to bardzo straszne i działo się niezwykle szybko. Sama zaś błądzi w tych korytarzach od kilkunastu dni.
- Gwen, wiesz o co jej biega? - Beth spytała się ciebie, patrząc z niedowierzaniem na mysz.

Gwen Brown - 2014-11-10, 08:48

Nie ma to jak poratować wygłodzonego pokemona. Byłabym skłonna dać jej coś jeszcze, jednak pamiętałam jak tata zawzięcie mi tłukował, że im pokemon mniejszy tym większą ma tendencję do tycia. Nie ma więc co przesadzać i napychać małej Dedenne. W końcu ta kruszynka przed momentem opchnęła niewiele od siebie mniejszą muffinkę. Na razie powinno jej wystarczyć. Za to wyjęłam z plecaka jedną z misek moich pokemonów i nalałam do środka trochę wody. Skoro Daisy już zjadła, to niech teraz sobie popije.
Potem posłuchałam co mała ma do powiedzenia na zadane pytania. Wiele się nie dowiedziałam, ale zawsze coś. Jednak mimo to podziękowałam Daisy za te szczątkowe informacje. No, to zostało najtrudniejsze- uświadomić Beth tak, aby się nie wystraszyła. Tak za bardzo.
- Wiesz, jeśli mam być szczera to tak, zrozumiałam każde jej piśnięcie- odparłam powoli.
- Beth, ja wiem, ze to zabrzmi dość dziwnie i ludzie zazwyczaj potem się mnie boją, ale... Ja rozumiem mowę pokemonów. Tak dosłownie rozumiem. To co piskała Daisy też zrozumiałam. Ja...
Teraz pozostaje poczekać na reakcję dziewczyny. Jest kilka opcji. Albo mnie wyśmieje i uzna za wariatkę, albo wystraszy się, uzna mnie za szatański pomiot i zwieje, albo w reszcie przyjmie wszystko ze spokojem i zafascynowaniem tak jak wiele lat temu zrobił to Remi.

Did - 2014-11-15, 17:24

Dedenne zeskoczyła w rąk Remiego, po czym szybko przebierając nóżkami podbiegła do miski z wodą i zaczęła delikatnie zatapiać w niej swój różowiutki języczek. Gdy skończyła pić, wskoczyła do naczynia i zaczęła się w nim taplać, aż do momentu, w którym przeźroczysta woda powoli zmieniła swój kolor na ciemno szary. Następnie wyskoczyła z miseczki i solidnie wytrząsnęła z siebie resztę wody, którą lekko ochlapała wasze stópki.
- No i jesteś czyściutka! - Remi zaśmiał się, ponownie biorąc dedenne na ręce.
- Serio? Umiecie gadać z pokemonami! To musi być naprawdę przydatne! Też bym tak chciała! No co ty! Nie będę się was bać! Super znać taką osobą, jak ty! Po wyjściu musisz mnie tego nauczyć! - dziewczyna uśmiechnęła się do was. - Idziemy dalej? - spytała się po chwili zabawy z myszką.

Gwen Brown - 2014-11-15, 17:33

Odpis! ^^

To miło, że Beth zareagowała dość pozytywnie. Spodziewałam się, że raczej zacznie na mnie patrzeć jakoś tak dziwnie. No i przy okazji sprawiłam Dedenne kolejną przyjemność. Teraz mała była już czyściutka, najedzona i w ogóle uradowana. Wylałam brudną wodę z miski, przepłukałam ją jeszcze, a na koniec schowałam do plecaka.
- Taka jazda. Wiesz, trochę kiepski by był ze mnie nauczyciel. Sama jeszcze się uczę i nie znam jeszcze do końca swoich możliwości.- odparłam z uśmiechem.
- Jasne, nie ma co się obijać zbyt długo. Uprzątnijmy tę salę i zmywajmy się. Coś czuję, że zejdzie nam z tym trochę, a nie chciałabym siedzieć w tej norze nie wiadomo jak długo- odparłam
No właśnie, ciekawe jaki burdel przyjdzie nam uprzątnąć...

Did - 2014-11-15, 18:49

- No to w drogę moje panie. Pozwolicie, że pójdę przodem, dobrze? Razem z naszą małą towarzyszką. - Remi uśmiechnął się do was, schodząc kolejnymi schodami na dół.
Tak, jak można było się spodziewać kolejne piętra wyglądały identycznie. Następne brudne szyby, przez które znów zupełnie nic nie widać oraz miejsca na odpoczynek. Tą całą monotonnie przerwały wam drzwi, które zagrodziły wam dalszą drogę z faktu, że są zakute łańcuchem, to właśnie one miały poprowadzić was na ósme piętro. Czyżby ten ogród krył w sobie jakieś tajemnice, a napis na żelaznych skrzydłach owych drzwi "Don't Open" napisany czarną farbą ma z tym coś wspólnego?
- O co tu chodzi? - Beth westchnęła, przyglądając się drzwiom.
- Nie mam pojęcia... Gwen? - Remi spojrzał na ciebie, po czym dotknął napisu, który okazał się na dość świeży.

Gwen Brown - 2014-11-16, 09:59

To poszliśmy. Tak jak wcześniejsze, tak każde kolejne pięterka urządzone były dokładnie tak samo. Problem zaistniał dopiero, kiedy byliśmy już praktycznie na miejscu. Ostatnie drzwi były zablokowane łańcuchem i oznaczone ostrzegawczym napisem. Cóż, po coś musieli to pozamykać, prawda? I jeszcze ten świeży napis. Ktoś musiał go namalować niedawno. Hm, a może Feliksowi pomyliły się sale? Może to wcale nie chodziło o piętnastkę? A może o piętnastkę, ale nie w podziemiach? Z drugiej strony jakoś nie uśmiechało mi się do niego wracać.
- Ech i co jeszcze?- mruknęłam szarpiąc z łańcuch.
- Gdyby ta pierdzimączka Sabrina zostawiła nam chociaż jednego pokemona, ten łańcuch i drzwi nie stanowiłyby problemu. Chociaż... Beth, pokaż jeszcze te swoje klucze. Może znajdzie się też taki, żeby rozblokować te łańcuchy
Zawsze pozostawał jeszcze plan B w postaci Remiego. Fakt, że już dawno zarzucił swoje złodziejskie praktyki, ale może jednak udałoby mu się jakoś rozwiązać problem tej blokady. Tak na drodze wyjątku. Tylko w ostateczności pofatygowałabym się do Felixa, a szczerze wolałam tego uniknąć.

Did - 2014-11-16, 14:32

- Naprawdę mam ochotę wrócić się na górę i przywalić temu Felix'owi. Nie dość, że Beth musiała pożyczyć kluczę, to jeszcze teraz trafiliśmy na zamknięte drzwi. W diabli z nim! - Remi burknął pod nosem, po czym oparł się o ścianę. - Wybaczcie, ale muszę chwilę odetchnąć, bo mnie zaraz coś weźmie. - dodał, zajmując się myszką.
- Nie martw się. Sprawdzimy z Gwen klucze, a jeśli się nie uda, to wtedy nam pomożesz. - Beth uśmiechnęła się do Remiego, po czym podeszła do ciebie z pękiem kluczy, który w rzeczywistości jest cholernie duży.
Zaczęłyście sprawdzać klucz za kluczem. Przez czas, który nad tym spędziłyście poznałaś i zobaczyłaś przeróżne klucz. Od zdobionym, po normalne z metalu. Ostatnie, ostatni, mały, biały i lekko wyszczerbiony kluczyk otworzył kłódkę na łańcuchy, który zsunął się następnie z klamek.
- No to idziemy? - Beth spytała się was.
- Jeśli Gwen jest gotowa, to tak! - Remi odpowiedziałam dziewczynie, podchodząc do was.

Gwen Brown - 2014-11-16, 17:45

Nie dziwiłam się, że Remi zrobił się taki nerwowy. W ogóle ta sytuacja to jak jakiś czeski film. Ech, dobrze, że to tylko cztery dni- dłużej chyba nie wytrzymałabym w tym wariatkowie. A niby wszyscy gadają jaka to metropolia to Saffron, jaka kultura i w ogóle. Następny osobnik, który mi coś takiego palnie dostanie w twarz. Amen.
- Wiesz, Remi, nie zdziwiłabym się gdyby zaraz coś na nas wyskoczyło. To chyba by był szczyt wszystkiego- odparłam w trakcie przebierania kolejnych kluczy.
Jezu, ile tego było. Kluczów jak mrówków. Małe, duże, zdobione, zwykłe. Nawet jakiś taki kuty w jakieś zawijasy... W reszcie, na samiutkim końcu trafiliśmy na ten właściwy.
- Zwarta i gotowa- odparłam mocniej chwytając kij od szczotki. W razie co byłam skłonna tym komuś tudzież czemuś przywalić gdyby zaszła taka konieczność. W tym miejscu wszystkiego trzeba było się spodziewać.
- Bądźcie czujni. Poważnie mówię. Dla jaj tych drzwi nie zamknęli- dodałam jeszcze na koniec.
Ech, miejmy to już za sobą...

Did - 2014-11-18, 16:58

- Będziemy uważać i rozglądać się. - Remi i Beth odpowiedzieli ci niemal jednocześnie, po czym razem z tobą przeszli na drugą stronę drzwi.
Pomieszczenie na ósmym piętrze nie przypominało wcale tego, co widzieliście na poprzednim. Wszędzie walają cię pourywane siedzenia, papiery i inne śmieci. W niektórych miejscach podłogi widać głębokie i spore dziury, jakby toczyła się tutaj jakaś walka. Co najdziwniejsze szyby w tym miejscu są niesamowicie czyste i widać przez nie sale, które również na pierwszy rzut oka są czyste, więc po co przysłał was tutaj Felix? Co najgorsze tabliczki w numer sal są urwane i pewnie znajdują się gdzieś w tym śmiechach.
- Na pewno to miało być piętnaste piętro, Gwen? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2014-11-18, 17:24

I poszliśmy. Ale to co zastaliśmy na miejscu nieco mnie zaskoczyło. O ile korytarzyk wyglądał jakby przeszedł przez niego tajfun, to sale były czyściutkie. Co jest? Czy ten cały Felix robi z nas debili czy jak? No ale... Przecież uważnie słuchałam, a ten dziadyga powiedział wyraźnie- podziemia sala piętnaście. Choroba...
- Na pewno chodziło o salę piętnaście. Jestem tego pewna na sto procent- odparłam.
Dziwne, na prawdę bardzo dziwne.
- Co jest, że może zeszliśmy za daleko? Ktoś zawsze może cofnąć się pięterko i zobaczyć numery sal, ale i tak myślę, że doszliśmy w odpowiednie miejsce. Przecież tak nas wykierował ten dziadyga. Trudno, skoro sale są czyste ogarniemy tylko ten korytarz i myślę, że też styknie.
No tutaj mogło być ciekawie. Podłoga była podziurawiona jak szwajcarski ser. Czyżby zagnieździł się tu jakiś pokemon? Tak by wychodziło. Albo ktoś polecił swemu pokemonowi kopać tunele.
- Jak myślicie, wyskoczy coś na nas?- zapytałam ot tak, zerkając w jedną z dziur.
Znając nasze szczęście było to bardzo prawdopodobne.

Did - 2014-11-19, 19:13

- On na pewno powiedział sala numer 15... słyszałam jego krzyk i musiała tam być gorąco, co nie? - Beth uśmiechnęła się do was, zaczynając zbierać na jedną kupkę porozwalane papiery.
- Uwierz mi, że było. Do tego wszystkiego rzucił w Gwen szczotką... miałem ochotę zostawić mu solidny ślad na twarzy i może jeszcze coś. - Remi westchnął, dołączając do Beth. - Raczej nie powinno, ale kto wie. - dodał, spoglądając w twoją stronę.
Gdy zerknęłaś do jednej z dziur na jej dnie dostrzegłaś okrągły, fiolety przedmiot, który delikatnie rozświetla mroczną otchłań nieznanego pochodzenia.

Gwen Brown - 2014-11-19, 19:59

- Potwierdzam. Dostaliśmy na dzień dobry solidny opieprz tak za nic w zasadzie- dorzuciłam jeszcze.
Tymczasem w dziurze, nad którą się pochyliłam zauważyłam jakiś fioletowy, połyskujący przedmiot. Trudno było powiedzieć co to takiego. Jakiś kamień ewolucyjny? A może jeszcze inne licho. W każdym razie dziura była mała i do dna było daleko. Jakby nie patrzeć sama się do tego nie dobiorę. Hm... Daisy to chyba nam z nieba spadła.
- Ej, tu na dole coś jest. Jakiś... kamień? Albo coś w tym guście. Daisy, malutka, może udałoby ci się to dla mnie wydobyć, co? Spróbowałabym się opuścić na kiju od szczotki i potem wciągnęłabym cię z powrotem. Co ty na to?- zapytałam Dedenne. W obecnych warunkach nie ma to jak improwizacja z tym co mięliśmy pod ręką. A wiele nie mieliśmy.
W tej kupie śmiecia grzech by było, gdyby coś takiego zostawić na zmarnowanie. Poza tym dziura nie wydawała mi się jakaś groźna. Może coś co ją zrobiło już się stąd ulotniło. Z resztą gdyby coś mnie zaalarmowało nie szalałabym zbytnio. Szkoda bardzo, żebym ryzykowała zdrowiem obcego i dopiero co poratowanego pokemona. Wbrew temu co sądzi Sabrina nigdy specjalnie i z rozmysłem nie krzywdziłam pokemonów.
Jeszcze za pamięci przeskanowałam Dedenne swoim pokedexem. Nie tyle dla informacji o jej gatunku ile w kontekście ataków, które znała. W razie gdyby jednak zaistniała konieczność potyczki wiedziałabym jakie wydawać jej polecenia. No i tak z czystej ciekawości...

Did - 2014-11-21, 13:01

Dedenne
Imię:
Daisy

Ataki:
Eerie Impulse, Tackle, Tail Whip, Thunder Shock, Charge, Charm, Parabolic Charge, Nuzzle, Thunder Wave, Volt Switch, Thunder, Electroweb, Iron Tail, Magnet Rise, Thunder Punch
Ability:
Plus


Gdy poprosiłaś myszkę o pomoc, ta zeskoczyła z głowy Remi'ego i podbiegła do ciebie, po czym pokiwała swoim łebkiem, że się zgadza. Już chwilę później mocno trzymała się kijka szczotki, przesadnie eksponując swoją odwagę i determinację. Można z tego wywnioskować, że lubi być w centrum uwagi i to, jako bohater! Cała akcja trwała dosłownie kilka minut, bowiem wystarczyła jedna próba, a tajemniczy przedmiot znalazł się na powierzchni, dzięki ogonkowi myszy, w którym go trzymała. Jest to szklana, fioletowa kula, emanująca lekkim światłem o tym samym kolorze. Co najdziwniejsze posiada zamek.
- No i co to jest, Gwen? - Beth spytała się ciebie, na chwilę przerywając swoją pracę.
- No właśnie, mów moja śliczna. - Remi uśmiechnął się do ciebie, również przerywając pracę, co w sumie jest mu na rękę, bowiem na sprzątaczkę, to się nie nadaje

Gwen Brown - 2014-11-21, 14:57

No, no, z Daisy to może tak prędko nie zginiemy. Skubana miała całkiem niezły wachlarzyk ataków do dyspozycji. Warto wiedzieć. Tak w razie czego.
Tymczasem okazała się też całkiem wdzięcznym pomocnikiem. Chociaż, wyglądała też bardzo pociesznie, balansując na tym kiju, tak jakby od jej "misji" miało zależeć nasze życie. W każdym razie bardzo się wczuła. Tak czy siak bez problemu wydobyła dla mnie ów tajemniczy przedmiot. Podniosłam go i dokładnie obejrzałam. Dziwaczna rzecz.
- Żebym to ja sama wiedziała- odparłam przekręcając kulkę w dłoni.
- Jakaś taka kula. Szklana. Powiedziałabym, że to jakaś ozdoba czy inne licho. Tylko zastanawia mnie po grzyba tutaj ten zamek? Dziwna rzecz... Trudno. Może ta tajemnica sama się rozwikła. Na razie wy coś robicie, a ja się opierniczałam. Tak być nie może- stwierdziłam.
W końcu trzeba ogarnąć tej bajzel, a samo się to nie zrobi. Niestety. Tak więc wkładam kulę do plecaka i zabieram się do roboty. Może na początek pomogę im zbierać te śmieci. no i trzeba by jakoś połatać te dziury. Jeszcze brakuje, aby któreś z nas coś sobie przez nie zrobiło. Jak już będziemy się nimi zajmować, zaglądam do każdej. Wiadomo, może ta tajemnicza kula to nie jedyna rzecz, jaką tu odkryjemy?

Did - 2014-11-21, 21:32

- Dosyć ciekawa ta rzecz. Trzeba przyznać, że nie widuje się takich na co dzień. No cóż, też nie mam bladego pojęcia, co to może być. Lepiej wracajmy do roboty, bo mam dość tego miejsca. - Remi podrapał się po głowie, po czym niechętnie wrócił do sprzątania
- Ja również nie odkryję zastosowania tej rzeczy. - Beth uśmiechnęła się do ciebie. Następnie, jak Remi wróciła do swojej roboty.
Ty także dołączyłaś do swoich towarzyszy, którzy w pocie czoła starają ogarnąć się to miejsce, żeby wygląda przyzwoicie... no może nie Dedenna, bowiem ta leniuchuje sobie na skrawku podłogi. Praca w trzech zeszła wam o wiele szybciej, aniżeli miałoby to miejsce w dwójkę. Trzeba przyznać, że z Beth jest świetna sprzątaczka, a jej ruchy są niezwykle precyzyjne i nigdy nie musi powtarzać swojej pracy. Również nie znalazłaś w dziurach, więc fioletowa kula była ich skarbem.
- No to idziemy, co nie? - Remi spytał się was, przeciągając się.

Gwen Brown - 2014-11-21, 21:45

Tak oto w tak zwanym międzyczasie będę sobie rozwiązywać tajemnicę owej kuli. Na razie jednak zmiana priorytetów. Trzeba w końcu ogarnąć to miejsce. Cóż, we troje całkiem sprawnie poszło. Muszę stwierdzić, że Beth pracowała z nas najwydajniej. Skubana, albo nabrała wprawy od harówki tutaj, albo ma jakiś wewnętrzny dar sprzątania. Tak czy inaczej szacuneczek. W każdym razie w końcu udało się tu zaprowadzić ład i porządek. W sumie, bez tego śmiecia i dziur w posadzce nawet nie było tu tak brzydko. Jeszcze z tymi ogarniętymi wcześniej salami to już w ogóle cud-miód. miejmy nadzieję, że Felix doceni nasz trud.
- Raczej nie inaczej. Zameldujmy się temu zrzędzie- odparłam.
Cóż, tym razem jednak będę bardziej uważać. Jeśli pan-zrzęda będzie w tej swojej szopie to najpierw zajrzę do środka przez jakąś szparę, żeby znowu nie obudzić w nim instynktu mordercy. Już raz prawie mi rozbił łepetynę- dwa razy to byłoby przegięcie.

Did - 2014-11-25, 19:09

- Doskonale znając już trasę do szopy Felix'a, dotarliście pod nią w około dwadzieścia pięć minut. Miałaś już do niej podejść i sprawdzić, co dzieje się w środku, gdy twój chłopak za trzymał cię i zaciągnął ciebie oraz Beth za wysokie rośliny.
-[i] Nie możemy do niego teraz pójść... jeśli zobaczy Dedenne, to na pewno ją nam zabierze.
- Remi szepnął do was, wyglądając z "krzaków"
- To byłoby straszne. Mogłabym ją przechować, ale z drugiej strony też muszę złożyć mu raport, a głupio będzie pójść do niego... kilka minut po was. - dziewczyna westchnęła, lekko poprawiając włosy. - Gwen jakieś pomysły? - spytała się ciebie, uśmiechając się do myszki, który wygląda na zadowolą, że może "pooddychać świeżym powietrzem.".

Gwen Brown - 2014-11-25, 19:39

Remi poruszył dość istotną kwestię. Byłoby głupio stracić w tak durny sposób jedynego poke-sprzymierzeńca jaki nam został po konfiskacie jaką zafundowała nam Sabrina.
- Faktycznie o tym nie pomyślałam. Kurcze...- przygryzłam wargę mocno wysilając mózgownicę. Hm... Może by tak... Nie. A może...?
- W sumie są dwie opcje. Daisy mogłaby schować się do plecaka któregoś z nas. Plan prosty, ale Daisy musiałaby być absolutnie cicho. No i nie może też ruszać się w plecaku- zaraz zwróciłaby uwagę, gdyby zaczęła tam jakieś spacery. Można by też poprosić ją, aby została tutaj, w tych krzakach i po prostu na nas poczekała. Być może Felix nie zada nam już dziś więcej zajęć, więc potem można by ją zgarnąć i jakoś dyskretnie wynieść- odparłam, z grubsza wyjaśniając moje sugestie.
Osobiście bardziej skłaniałabym się ku drugiej opcji. Była chyba nieco mniej problematyczna w wykonaniu- to znaczy istniało mniejsze prawdopodobieństwo, że Felix zauważyłby Daisy. Gdyby jakoś udało się załatwić te wszelkie formalności, potem będziemy się martwić co dalej z nią zrobić.

Did - 2014-11-28, 19:29

- No to chyba mamy już jakiś plan, co nie? - Remi uśmiechnął się do was, kładąc shiny Dedenne na ziemię. Ta od razu schowała się w najbliższe rośliny, według waszego polecenia i zakryła się ich listkami, by nikt jej nie zauważył.
- Teraz śmiało możemy iść do pana Felixa... nie mogę się tego doczekać. - Beth dodała, nie ukrywając się z przesadną ironią.
Po ustaleniu wszystkiego w trójkę udaliście się pod drzwi szopy Felixa. Gdy względnie oceniliście sytuację, zapukaliście do drzwi. Z początku nikt wam nie odpowiadał, ale już po chwili w drzwiach stanął... dosyć zdenerwowany Felix.
- Cholera! Czego? - krzyknął, mierząc was wzrokiem.

Gwen Brown - 2014-11-28, 20:45

No, Dedenne schowana, to można działać. Jak ja się cieszę. No jak ja się cieszę! Jaka to WIELKA radość... - parafrazując pewien pocieszny kabaret. Jak na ironię, idealnie oddawał to co się działo. Tym razem najpierw ogarnęliśmy sytuację w szopie, aby znowu nie dostać ochrzanu "za nic". Co ciekawe i tak pan Felek wyskoczył na nas tyle, że nie powarkując. Świetnie.
- My przyszliśmy zameldować, że już skończyliśmy. I zapytujemy, czy jeszcze czegoś nie trzeba zrobić? Tylko wtedy poprosilibyśmy o wszystkie niezbędne rzeczy- klucze do pomieszczeń też.- odparłam z nutką ironii w głosie. A co! Skoro i tak już tu kiblujemy, a facet traktuje nas jak jakichś degeneratów, to co mi szkodzi palnąć mu prawdą w oczy. Może mnie nie zje. Chyba.

Did - 2014-11-29, 14:59

- Ja też skończyłam już swoje zadanie, jak coś. Wszystko gra i jest w nieskazitelnym stanie - Beth westchnęła, lekko poprawiając włosy.
- Tylko po to... zawracacie mi głowę? Nie mówiłem wam, że jestem zajęty? Co za nędzne istoty. Nigdy niczego nie można wykonać w spokoju! - warknął, ściskając dłonie. - A idź ta w cholerę! Ta druga blondynka powinna was zaprowadzić do kwater i wskazać pokój numer 4. - machnął na was rękę, po czym trzasnął drzwiami i wrócił do swojej pracy.
- Ta druga blondynka mówi wam, że będziemy razem nocować! - dziewczyna uśmiechnęła się do was. - Idziemy już do kwater, czy chcecie coś tutaj zwiedzić? No i oczywiście, musimy wrócić po Daisy. - dodała.
- Nie chcę zwiedzać tego ogrodu. Gwen, a ty? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2014-11-29, 15:59

O bosz...
- On coś pił? Ćpał? Klej wąchał? Cokolwiek? Przecież sam kazał nam się tutaj zameldować jak skończymy.- stwierdziłam kiedy tylko za Felkiem zamknęły się drzwi. Cholera czy wszyscy w Saffron i okolicach mają tak zrytą banię? Jezuniu, gdzie myśmy trafili! Dobrze, że Beth jest w miarę normalna. Inaczej chyba powariowalibyśmy tutaj ze szczętem.
- Też podziękuję. Przez najbliższe trzy dni jeszcze zdąży nam się znudzić to miejsce. Zgarnijmy Dedenne i zmywajmy się. Nędzne istoty muszą nieco odsapnąć- odparłam na propozycję Beth. Mówiąc ostatnie zdanie specjalnie poudawałam głos Felka.
- Ciekawe jak wyglądają te kwatery. Beth, mam nadzieję że tam nie ścigają ludzi za byle pierdołę? Wiesz kwestia ciszy nocnej i tak dalej. Średnio uśmiechałyby mi się naloty takich Felków czy Sabrin do pokoju.
Chociaż kto wie? Jak na razie okolice Saffron będą mi się kojarzyć z sennymi koszmarami. Zapamiętać- przy najbliższej rozmowie z rodzinką przekazać Ance aby mijała to miejsce szerokim łukiem. Starczy, że na mnie padła taka nieprzyjemna niespodzianka- szkoda mi młodszej siostry i jej nerwów.

Did - 2014-11-29, 23:24

- Dopiero teraz, to zauważyłaś? Ten koleś od początku jest chory psychicznie. Współczuję jego rodzinie, bo chyba szlag by mnie trafił, jakbym miał z nim cokolwiek świętować. - Remi zaśmiał się, drapiąc się po policzku.
- Kwatery, to jedna z lepszym rzeczy w tym cholernym ogrodzie! Nie mówiłam wam, ale pracuje tam zajebista babka, zwie się Ellie. Jest sto razy lepsza i bardziej wyluzowana od tego Felixa i tej Sabriny. Można z nią śmiało porozmawiać o wszystkim i przemyca dla nas, czyli przestępców z przypadku, najpyszniejsze smakołyki. Ona na bank nie będzie miała jakiegoś sprzeciwu wobec Dedenne. Sama korzysta z pomocy pokemonów, ale po kryjomu, więc ani słowa o tym, dobrze? Bo jeszcze ją wyrzucą. Co do naszych sal... dzięki Ellie są niesamowite! Można się poczuć tam, jak w hotelu. Do tego z własnych pieniędzy urządziła salę odpoczynkową, żeby było nam trochę milej. Za mną! - Beth wyjaśniła wam wszystko o kwaterach, po czym razem z nią skierowaliście się do kolejnym pomieszczeń w podziemiach.
Tym razem jest to tylko jedno piętro, wykryte panelami z masą drzwi do pokoi, roślin, ławek, automatów i jednym wielkim wejściem prowadzącym do stołówki/sale odpoczynkową.
- Gwen, powiedz, że idziemy coś zjeść! - Remi zatrzymał was zanim weszliście do pokoju i wskazał owe, wielkie drzwi.
- W sumie, to ja też jestem trochę głodna. - Beth zgodziła się z Remim.

Gwen Brown - 2014-11-30, 13:16

Kiedy posłuchałam o kwaterach i rządzącej tam Ellie od razu zrobiło mi się lżej.
- Oj jak dobrze. W kwestii pokemonów oczywista oczywistość. Kto wie, może ona będzie coś wiedziała o przeszłości tej Dedenne? Zawsze można próbować popytać tak po cichu.
I poszliśmy. Zaraz po wejściu aż zagwizdałam z wrażenia.
- No no, elegancja-Francja. Ładnie tutaj. Tak przytulnie.- stwierdziłam się po tym jak z grubsza omiotłam wzrokiem pomieszczenie.
Kiedy Remi wspomniał o stołówce jak na zawołanie zaczęło mi burczeć w brzuchu. Zaprawdę, mój żołądek ma zacne wyczucie czasu.
- Ja tam jestem za. Zobaczmy co tam smacznego serwują na tej stołówce- stwierdziłam w odpowiedzi.

Did - 2014-11-30, 14:18

- No to w drogę! - Beth uśmiechnęła się do was, po czym zaczęła wesoło podskakiwać w kierunku największych drzwi. Chwilę później dołączyliście do niej, ale już normalnym chodem.
Gdy otworzyłaś drzwi do stołówki/sala odpoczynkowa, ujrzałaś wielkie pomieszczenie podzielona na dwa części. Po jednej stronie znajdują się dosyć nowoczesne stoliki oraz blat w ścianie, na którym porozstawiane są rozmaite potrawy. Obok blatu znajdują drzwi do kuchni, której zarys widać przez lukę w ścianie. Prawa strona jest zupełnie inna i nawiązuje do drugiej części nazwy miejsca. Znajdują się w niej wszystkie możliwe rzeczy poświęcone rozrywce... zaczynając od bilardu, karaoke, aż po matę do tańca i mini trampolin. Po prostu żyć i nie umierać!
- O! Beth! Witaj! Widzę, że przyprowadziłaś przyjaciół! Miło, ale to bardzo miło. Witajcie! - kobieta około trzydziestki wyłoniła się przez okienko w ścianie i z uśmiechem na twarzy pomachała do was. - Pewnie jesteście głodni, co nie? Śmiało! Mówcie, co chcecie, a ja wam to ugotuję! - dodała, wyjmując notatniczek.
- Dzisiaj mam ochotę na szaszłyki i letnią sałatkę z pomidorkami. - Beth odpowiedziała Ellie, po czym usiadła przy jednym z stolików.
- Zjadłbym pizzę z serem, pieczarkami i salami. - Remi również podał swoje zamówienie, a następnie dołączył do Beth.
- A młoda dama, czego sobie życzy? - Ellie spytała się ciebie, dzierżąc w dłoni długopis.

Gwen Brown - 2014-11-30, 14:40

Nie no tutaj to normalnie inny świat. Jeszcze te przyjemne zapachy bijące od kuchni. Mhm... Coś wspaniałego. Po chwili mieliśmy przyjemność poznać też panią Ellie we własnej osobie. Od razu wywołała u mnie miłe wrażenie. Można? Można. I wcale nie trzeba było się na nas drzeć ani wyzywać. No, to teraz mogłam spokojnie pomyśleć co by tu przekąsić...
- To może też wezmę pizzę. Też ser i pieczarki, ale zamiast salami wolałabym kurczaka- odparłam z uśmiechem.
Potem usiadłam przy stoliku razem z resztą i czekaliśmy na zamówienie.

Did - 2014-12-05, 14:42

- Już się robi! - Ellie uśmiechnęła się do was, po czym pobiegła do kuchni, z której momentalnie zaczęły wydobywać się niebiańskie zapasy.
Na zamówione potrawy nie musieliście zbytnio długo czekać, bowiem już po zaledwie trzydziestu pięciu minutach, znalazły się one już na waszym stoliku z dodatkowymi naczyniami w postaci trzech szklanek, wypełnionym prawie po brzeg musującą wodą(nie wiem czy takie coś istnieje ;-;) z dodatkiem soku z cytryny.
- Smacznego moi mili! Jakbyście czegoś potrzebowali, to będę w kuchni. - kobieta ponownie się do was uśmiechnę, po czym znów pobiegła do kuchni.
- Dziękuję. Gwen, Remi... może opowiemy coś o sobie? Spędzimy tu jeszcze dobre trzy dni, więc wypadałoby się trochę lepiej poznać, co nie? - Beth spytała się was, zaczynając pałaszować swoje danie.
- Ja również dziękuję! Kiepski ze mnie człowiek do opowiadać, ale daję sobie głowę urwać, że Gwen da sobie z tym radę! - Remi zaśmiała się, również zaczynając jeść swój posiłek.

Gwen Brown - 2014-12-05, 18:47

- Bardzo dziękuję- odparłam kiedy na stole znalazło się nasze żarełko.
Nie no, w kwestii wyżywienia nie można było nic zarzucić. Długo nie czekaliśmy, a całość pachnie smacznie, wygląda smacznie i stawiam wszystko, że jest smaczna. Kuchnia idealna.
- Opowiadacz kiepski, ale jak przyjdzie co do czego to skubany ma takie gadane, że w pięty idzie- stwierdziłam ze śmiechem
To był jeden z jego paradoksów. Jak tak, to taka cicha woda, co to albo się odezwie, a prędzej nie. Szczególnie jeśli ktoś nam towarzyszy. Ale jak coś go solidnie wnerwi, albo trzeba się wyłgać z jakichś większych kłopotów to nadaje jak katarynka. Szkoda że przy Sabrinie się nie "włączył".
- Co ja ci mogę o nas opowiedzieć? Ja jestem z Kanto z okolic Alabastii, Remi z kolei pochodzi z Johto, ale przeniósł się w moje strony dobrych kilka lat przed rozpoczęciem naszej podróży. Że nie jesteśmy tacy zwyczajni to już się nieco przekonałaś w tamtych podziemiach. Tak więc moją dziwność już znasz. Co do Remiego, to z nim nie znasz dnia ani godziny. Przez własną głupotę, dziecięciem będąc, wpakował się w jakąś klątwę no i czasami zamienia go w kota. W sumie dobrze abyś o tym wiedziała, tak w razie czego. Chociaż ostatnio coś długo zachowuje normalną postać. Nie żeby przeszkadzało mi jego czarne futerko, ale w obecnych warunkach przydatna jest każda para rąk. Wiesz rozumiesz- przerwałam na moment swoją przemowę i pociągnęłam łyk wody.
- Gdyby nie fakt, że skonfiskowali nam pokemony, przedstawiłabym ci teraz część swojej gromadki. No ale wyszło jak wyszło. A poza tym, to tak się tułamy po Kanto to tu to tam i mamy mniej lub bardziej normalne przygody. Aczkolwiek z większą tendencją do tych nienormalnych. Nie wiem co mogłabym ci jeszcze o nas opowiedzieć. Gdybyś miała jakieś pytania to śmiało pytaj. A jak to było z tobą? I pozwolisz, że zapytam, ale zżera mnie to od początku naszego spotkania. Wspominałaś, że wsadzili cię tutaj za Wailorda, prawda? Skąd ty w środku Kanto znalazłaś takiego morskiego bydlaka? One raczej nie pływają w pierwszych lepszych rzeczkach.
No, teraz kiedy Beth przejmie pałeczkę opowiadania mogłam nieco zakąsić tej świeżutkiej pizzy. No i posłuchać tego i owego.

Did - 2014-12-06, 16:01

- Może klątwa przerzuciła się na ciebie i lada moment będziesz kotem? - Remi zaśmiał się, zaczynając czwarty kawałek pizzy.
Ty również zaczęłam zajadać swoją pizzę. Nie myliłaś się co do niej, bowiem okazała się być niesamowicie smaczna. Wszystkie składniki komponowały się w jedną, zajebistą całość, która daje niezwykłe rozkosze podczas jedzenia. Do tego, trzeba przyznać Ellie, że potrafi robić idealne ciasto, a to wielka sztuka, żeby wszystkie proporcje były zachowane.
- Wailorda? Przechadzałam się po południowym brzegu Kanto, aż tu takie bydle wyskoczyło mi z wody i zaczęło mnie atakować, ale to ja go skrzywdziłam. Broniąc siebie i swoje pokemony. - Beth zaśmiała się. - Pochodzę z Cerulean City, ale dosyć szybko opuściłam to miasta, żeby wyruszyć w podróż. Od dziecka chcę pokonać Blue i stać się nowym champion'em w Kanto. Nie znoszę tego chłopaka. W dzieciństwie nasze rodziny dobrze się znały i często spędzałam z nim czas. Irytował mnie i wnerwiał, co kilka sekund. Zawsze, gdy go widziałam chciało mi się rzygać. Miałam go ostatnio wyzwać, bo przebiłam się już przez elitarną czwórkę, ale znalazłam się tutaj. Zostały mi niecałe cztery dni i pojadę skopać mu tyłek. Domyślam się, że jesteś trenerem, nieprawdaż? Jeśli mi się to uda, to za jakiś czas będziesz ze mną walczyła, co nie? - dodała, po czym dojadła swojego szaszłyka.
- Nie mogę się doczekać waszej walki! Masz wygrać, bo chcę zobaczyć walkę blondynek w ogniu bitwy! To będzie starcie roku! - Remi uśmiechnął się do was, kończąc pizze.

Gwen Brown - 2014-12-07, 11:35

- A wiesz, nie byłoby takie złe. W kociej skórze mogłabym się legalnie poopierniczać- odparłam. Cóż, ale fakty były takie a nie inne- jeśli ktoś miałby tu zaraz porosnąć futrem, to tylko Remi. Chyba, że o czymś nie wiem.
- Chociaż, nie wywołujmy wilka... e, kota z lasu. Z naszym szczęściem wszystko się może wydarzyć
Natomiast Beth mnie wyraźnie zaintrygowała. Fiu, fiu- niby taka nie wyróżniająca się z tłumu, a pokonała wszystkich z elitarnej czwórki. To nie lada wyczyn. Cóż, teraz nie byłabym sobą, gdyby i mi nie udało się dokonać podobnej sztuki. Na razie jednak moim numero uno było solidne utarcie nosa tej wrednej Sabrinie, w postaci zdobycia jej odznaki. A potem kto wie?
- Śmiechem żartem, ale to nie taki głupi pomysł. Tak, prędzej czy później spotkamy się na polu bitwy. Sama jestem ciekawa rezultatów. No, ja niestety nie mogę się pochwalić aż takim osiągnięciem. Mam raptem kilka odznak- gdzie mi tam jeszcze do elitarnej czwórki. Chociaż, to będzie solidna motywacja, aby spiąć poślady i pokazać na co stać mnie i moje pokemony. Prawdę mówię czy nie prawdę?
Nie ma to jak smaczny posiłek w wesołej atmosferze. Może te kolejne dni harówki nie będą takie złe?

Did - 2014-12-07, 15:58

- Będę na ciebie czekała! Jestem ciekawe w jakich pokemonach się specjalizujesz i jakie techniki stosujesz. Może byśmy stoczyły walkę, gdy wyjdziemy z tego ogrodu? Zawsze przyda mi się trening przed walką z Blue. - Beth uśmiechnęła się do ciebie, wstając z krzesła. - Nie wiem jak wy, ale ja idę się zdrzemnąć. Trochę jestem padnięta, więc musicie mi wybaczyć. - dodała, przeciągając się.
- Może też pójdziemy odpocząć do pokoju, Gwen? Aczkolwiek, może wolisz porobić coś innego? Rozejrzeć się? Pogadać z Ellie? - Remi spytała się ciebie, dopijając jednym łykiem resztę wody.

Gwen Brown - 2014-12-07, 19:08

- Pozwolisz, że pozostawię to jako tajemnicę. Będziesz mieć niespodziankę. Co do potyczki to czemu nie? Przed walką z Sabriną dobrze mi to zrobi.- odparłam, kończąc swój posiłek.
- Jasne, nie ma sprawy. Kolorowych snów- dodałam kiedy Beth odchodziła od stołu. Rzuciłam jeszcze okiem po sali. Nie było tu zbyt wielu osób, to dobra okazja aby zamienić z panią Ellie ze dwa słowa w cztery oczy. Postanowiłam wykorzystać okazję.
- Jeśli chcesz, też możesz iść. Ja za chwilkę bym do ciebie doszła, dobrze? Chciałabym zamienić kilka słów z naszą przyjemniejszą szefową. Wiesz, póki prawie nikogo tu nie ma- powiedziałam do Remiego.
Kiedy już ugadałam się w tej kwestii, ruszyłam w stronę okienka i drzwi kuchennych. Przy okazji zebrałam też nasze naczynia z kolacji. Nie ma to jak drobniutkie podlizanie się szefostwu. Cóż, na pewno nie zaszkodzi.
- Przepraszam. Pani Ellie? Mogłabym o coś zapytać? O ile nie przeszkadzam za bardzo. W razie czego mogę w czymś pomóc.- powiedziałam po wejściu do pomieszczenia i odstawieniu naczyń w jakieś potencjalnie odpowiednie miejsce

Did - 2014-12-12, 13:12

- Jak chcesz! W sumie, to lubię niespodzianki. - Beth puściła ci oczko, po czym wolnym krokiem zaczęła maszerować do pokoju.
- To ja też pójdę. Beth zaczekaj! - Remi uśmiechnął się do ciebie, a następnie pobiegł za Beth.
Gdy weszłaś do kuchni, Ellie przerwała zmywanie naczyń i odwróciła się w twoją stronę z uśmiechem na twarzy. W sumie, to jej kuchnia jest pierwszej klasy. Posiada z tego, co jest napisane na tabliczce, najlepsze sprzęty i przybory kuchenne. Do tego mieści się na sporej powierzchni.
- Śmiała pytaj, skarbie. Nie spodziewam się żadnych przybyszy, więc będziemy mieć sporo czasu na rozmowę. - kobieta odpowiedziała ci, wskazując taboret przy stole kuchennym, po czym sama usiadła.

Gwen Brown - 2014-12-12, 13:38

To miło, że kobiecina nie ma zbyt wiele pracy i ma czas ze mną pogadać. W końcu nie chciałam jej za bardzo przeszkadzać.
- Beth wspominała, ze można z panią pomówić otwarcie w różnych kwestiach. Na przykład o pokemonach. Dzisiaj, kiedy pracowaliśmy w podziemiach znaleźliśmy małą Shiny Dedenne. Ma obróżkę z imieniem i w ogóle widać, że z pewnością ma, a przynajmniej miała właściciela. Nie słyszała, pani, aby ktoś zgłaszał ostatnio zaginięcie takiego pokemona?- zapytałam. Strasznie ciekawiła mnie ta sprawa, a jeśli był sposób aby jakoś dotrzeć do właściciela małej, chciałam spróbować. W końcu nigdy nie przywłaszczałam sobie niczego co do mnie nie należało- zwłaszcza pokemonów. Kiedy już uzyskałam jakąś odpowiedź, sięgnęłam do bocznej kieszeni plecaka i wydobyłam tajemniczą, fioletową kulę.
- Poza Dedenne, znaleźliśmy też to. Nie mam pojęcia co to może być, ani jak tego używać. Może zna pani kogoś, kto umiałby mi pomóc rozwikłać tę zagadkę?
To były w zasadzie najważniejsze rzeczy jakich chciałam się dowiedzieć. Ciekawe czy pani Ellie uda się jakoś mi pomóc. Może chociaż naprowadzi mnie na jakiś trop?

Did - 2014-12-17, 17:14

- Jasne, że można ze mną porozmawiać o wszystkim! Zawsze dotrzymuję tajemnicę. Szczerze, to nie zawsze tutaj było tak okropnie. Dopiero, gdy Sabrina i Felix objęli władzę... wszystko się posypało. Ja jednak nie odeszłam. - Ellie westchnęła, podpierając głowę ręką. - Co do Dedenne, to nie słyszałam żadnych wieści o zaginionych pokemonach. Pewnie przywędrowała tutaj i zgubiła się. Na szczęście znaleźliście ją, więc nic się jej stanie. - przerwała na chwilę, spoglądając na tajemniczą kulę. - Nie mam zielonego pojęcia, co to może być. Aczkolwiek, ma zamek! Mamy tutaj pracownika, który zbiera się klucze i może umiałby wam pomóc, ale szczerze, to nie przepadam za nim. Człowiek starej daty... chociaż wystarczy zagadać do niego o kluczach i zupełnie się zmienia. Musiałabyś dobrze grać fankę tych rzeczy, żeby się nie połapał. Jak coś, to zwie się Jack i ma swoje biuro na końcu głównej alei. - dodała. - Chciałabyś jeszcze coś wiedzieć? - spytała się ciebie, odkładając kulę na stół.
Gwen Brown - 2014-12-17, 17:54

A więc Deddene jest tak jakby nietutejsza. Z jednej strony dobrze i nie dobrze. Cóż, przynajmniej na razie mogę się nią zająć. Nie powinno być jej u mnie źle, a przynajmniej będę się starać jak zawsze. Kwestia kuli... Cóż, gość lubi klucze tak? W sumie, może nie powinno to być takie trudne. Przynajmniej warto spróbować. O i nie zawsze było tu tak tragicznie. Ciekawe.
- Czyli kiedyś można było spokojnie wędrować sobie przez las bez obawy, że zostanie się nazwanym bezdusznym człowiekiem pastwiącym się nad pokemonami? Właściwie jak do tego doszło? Felix... no może jeszcze można by się go spodziewać tutaj. Tak w ostateczności. Ale Sabrina? Przecież to liderka sali! Powinna mieć wystarczająco wiele własnych obowiązków zamiast grać jakąś policjantkę. Aczkolwiek słabo jej to wychodzi jak na mój gust. To co ona wyprawia przecież jest złe i dla ludzi i dla pokemonów. Da pani wiarę...- i w tym momencie opowiedziałam jej jak tutaj trafiliśmy, ja i Remi. O tej podstępnej słonicy, która wrobiła nas w jakieś przestępstwo, którego nawet nie popełniliśmy.
- Pokemony nie są głupie. Zobaczyły, że wystarczy zaatakować jakiegoś podróżnika i zaraz pojawia się Sabrina z odsieczą, żeby je chronić. Robi z nich podstępne, złe i bezkarne stworzenia, a jak przyjdzie co do czego, to nie będą umiały same się obronić. Ech, ale ja chyba nie pojmę złożoności tej chorej sytuacji.- stwierdziłam na koniec.
Ostatecznie podziękowałam pani Ellie za wszystko i potem potuptałam korytarzem na poszukiwanie Remiego. A potem lekkie ogarnięcie, jakaś drobna przegryzka dla Daisy i lulu spać. A juto od nowa Polsko Ludowa...

Did - 2014-12-20, 14:00

- Oczywiście, że wcześniej można było bezpiecznie poruszać się po lasach. Co do Sabriny... sprawa z nią jest trochę pokręcona, ponieważ wcześniejszy właściciel ogrodów, ożenił się z nią, a rok później wyruszył w podróż, z której nigdy nie wrócił. Podobno w połowie trasy natrafili, on i jego grupa, na potężny sztorm. Do dziś nie znaleźli nawet wraku. Po jego stracie, Sabrina miała sprzedać ten ogród, ale postanowiła dzierżyć w nim władzę. Może te głupie zasady, to jakiś rodzaj wylania smutków? Może karząc ludzi... uśmierza swój ból? Kto wie. Co do jej sali, to wiem, że prowadzi jakieś zapisy. Coś w rodzaju umawiania się na walki. - Ellie westchnęła. - Nie będzie, aż tak źle! Może kiedyś Sabrina odejdzie? Na razie życzę ci spokojnej nocy, skarbie. Dobranoc. - uśmiechnęła się do ciebie, po czym razem z tobą opuściła stołówkę i skierowała się do pokoju 1A, zaś ty do swojego.
Na miejscu przywitała cię jedynie Dedenne, bowiem Beth i Remi śpią już w najlepsze. Po krótkiej chwili razem z Dedenne dołączyłaś do nich, rozmarzając się w krainie snu. Rankiem obudziły cię ciche kroki... czyżby ktoś się zbliżał?

Gwen Brown - 2014-12-20, 16:43

- Cóż, miejmy taką nadzieję- stwierdziłam podnosząc się ze stołeczka.
- Dziękuję za wszystko. Dobrej nocy- odparłam kierując się do pokoju.
W pokoju zastałam wszystkich- z tym, że Remi i Beth już spali. Tylko Dedenne wyskoczyła się przywitać. Po cichutku zrzuciłam ciuchy i ułożyłam się na wolnym łóżku. Poprosiłam też Dedenne aby ułożyła się obok mnie i nie oddalała za bardzo. Spałam sobie smacznie do rana. Obudził mnie odgłos kroków. Praktycznie od razu mnie otrzeźwiło. Dedenne. Daisy nie może być na widoku, bo inaczej po nas. Szybko spojrzałam czy dalej leży dam gdzie wcześniej. Jeśli tak- hyc za bety i wtarabaniam ją pod kołdrę, jednocześnie rzucając coś typu : Daisy, cichutko. Jak nie, to szybko rozglądam się po pokoju i głosem (ale nie za głośno, wiadomo) mówię Daisy aby się schowała. Sama tymczasem udaję- nie udaję, że właśnie wstałam. Jak ktoś wejdzie raczej nie będzie to wyglądać podejrzanie- w końcu jest ranek. Żeby tylko Daisy się nie wydała...

Did - 2014-12-20, 18:11

Na szczęście udało ci się schować Dedenne, która bez żadnego oporu przystała na twoją propozycję. Widać, że ci ufa i to może nawet bezgranicznie. Mniejsza z tym, gdy zakończyłaś sprawę z kryjówką dla myszki, do pokoju, nawet nie pukając, wtargnęła Sabrina. Po jej minie możesz wywnioskować, że nie jest w sosie i jej wizyta nie będzie zbytnio miło.
- Wstałaś już blondyno! - wrzasnęła, budząc dwójkę śpiochów, którzy nie są zbytnio przytomni. - Będziesz mi dzisiaj potrzebna, więc ogarnij się i za 15min widzę cię na górze, zrozumiano, przestępco? - dodała, wychodząc z pokoju.
- Co to było? - Remi i Beth zapytali cię zaspanym głosem... niemal równocześnie.

Gwen Brown - 2014-12-20, 18:41

Co jest? Kurde ta to ma decybele. Myslałam, że mi bębenki rozsadzi jak rozdarła japę. Aż Remi podskoczył. Całe szczęście, że Daisy została na swoim miejscu i udało mi się ją w porę schować. Wolę nie myśleć jak zareagowałaby Sabrina na jej widok. Tymczasem kobieta była jak bomba: wpadła i wypadła nie wiadomo kiedy i skąd. To byłoby na tyle z przyjemnym porankiem.
- A co ma być? Sabrina i te jej humory.- odparłam ponuro. Od razu zwazył mi się nastrój.
- Dziś widać będę musiała być na nią skazana. Trudno, może mnie nie zje. Zostawię Daisy z wami. Słyszysz, malutka? Dziś opiekują się tobą Remi i Beth. Ja nie chcę za bardzo ryzykować. To zmykam.- mówiłam szybko zarzucając na siebie ubranie.
Potem zgarnęłam torbę i już mnie nie było. Po drodze wyjęłam sobie i zjadłam muffinkę. Cóż, raczej nie miałam co liczyć na jakieś sensowniejsze śniadanie, więc pozostawał mi mój prowiant. Ciekawe co mi wymyśliła za zajęcie...

Did - 2014-12-23, 14:47

- Naprawdę? Poszedłbym z tobą, ale nie chcę narobić ci kłopotów. Od samego początku ta sz... Sabrina mi się nie podoba. Trzymaj się skarbie. Po tym wszystkim... postaram ci się to jakoś wynagrodzić. W sumie, to ja zaproponowałem ogrody. Przepraszam. - Remi westchnął, po czym z przybitą miną wstał z łóżka i mocno cię przytulił. - Dasz sobie radę. - dodał, kierując się do łazienki.
- Życzę ci powodzenia, bo Sabrina nie będzie łatwym przełożonym. W sumie, to trochę się jej boję. Do zobaczenia! - Beth uśmiechnęła się do ciebie, siadając na brzegu łóżko.
Gdy w końcu Dedenne pozwoli ci wyjść z pokoju, bowiem usilnie próbowała cię w nim zatrzymać, jak najszybciej wbiegłaś po schodach na górę, gdzie czekała na ciebie Sabrina, ściskając w dłoni kartkę, którą od razu wręczyła tobie.
- Otwórz i przeczytaj. - rozkazała ci, mierząc cię wzrokiem cerbera.

Gwen Brown - 2014-12-23, 16:38

- Nic nie szkodzi. może mnie nie zje. Chyba.- stwierdziłam kierując się do drzwi.
Tam spotkałam się z inną, skądinąd sympatyczną przeszkodą. Daisy za nic nie chciała mnie wypuścić, ale w końcu udało mi się oswobodzić i pobiegłam na miejsce spotkania.
Cóż, Sabrina nie wyglądała na zbyt uradowaną, więc potulnie wypełniałam każde jej polecenie. Nie miałam ochoty na jakieś większe nieprzyjemności i to jeszcze z samego rana. Tak więc wzięłam ową kartkę, zastanawiając się czy to będzie jakoś powiązane z moimi dzisiejszymi zajęciami i zaczęłam czytać.

Did - 2014-12-23, 18:46

Tak, jak sądziłaś, ujrzałaś na kartce swoje dzisiejsze zadanie, a raczej jedno z wielu zadań, które czekają cię pod nadzorem Sabriny. W sumie, to nie wydaje się zbytnio trudne, ale może tylko na takie wygląda?

"Blondyneczko... masz dzisiaj szczęście, a może nie? Będziesz moim chłopcem na posyłki! To idealne zadanie dla takiego przestępcy. Musisz pojechać do Carmini Town i odebrać moją paczkę w biały domku z niebieskim dachem. Zrozumiano? Ucieknij, a twój towarzysz nie wyjdzie z tego ogrodu."

- Widzę, że przeczytałaś już kartkę. Kilka zdań, a dość długo je czytałaś. - Sabrina zaśmiała się. - Przy bramie będzie czekać Felix z pojazdem. Gdy wrócisz, masz udać się prosto do mojego biura, zrozumiano? - dodała, wyszarpując ci kartkę z dłoni, po czym odeszła w przeciwnym kierunku.

Gwen Brown - 2014-12-23, 19:02

- Tajest- odparłam i kiedy już było po wszystkim posłusznie ruszyłam do wyjścia z ogrodów.
Ucieczka? Co ona pijana? Nigdy w życiu. Już i tak jesteśmy bliżej końca naszej odsiadki- nie w głowie mi szukanie nowych "kłopotów". Hm, a więc będę dziś kimś w stylu "podaj, przynieś, pozamiataj". Nie jest najgorzej. Ciekawe co przypadnie w udziale Remiemu i Beth. Cóż, pochwalą mi się wieczorem. Na razie idę do mojego "ulubionego" Felixa.
- Dzień dobry. Pani Sabrina mówiła, że ma mnie pan podwieźć do Carmini Town po jakąś przesyłkę dla niej. Mówiła coś o jakimś białym domku z niebieskim dachem, że to tam.- powiedziałam słowo w słowo to co było na instrukcji na kartce. Miejmy nadzieję, że nie ma tam samych białych domków z niebieskimi dachami...

/ Jakbyś życzył pokedex do spisu, do mnie, to ci mogę podesłać :) Robię sobie tak profilaktycznie

Did - 2014-12-23, 22:09

jak możesz, to chętnie wezmę ;-;
__________________________
- Chyba się nie zrozumiałyście albo masz problemy ze słucham. Stawiałbym na to drugie w twoim przypadku. - Felix zaśmiał się donośnym głosem, po czym pociągnął, jakże delikatnie w stronę przygotowane pojazdu, którym okazał się być niebieski, górski rower. - Przygotowałem ci najlepszy pojazd do twojej osoby. Nie dość, że schudniesz, to może się nie zabijesz. - dodał, nie przestając być chamski. W sumie, to czego można byłoby się po nim spodziewać. Wczoraj omal cię nie zabił...

Gwen Brown - 2014-12-24, 12:07

Ta, nie ma to jak podwózka. Ale z drugiej strony rower nie był taki zły. Na pewno trochę ruchu mi nie zaszkodzi. Pozostawało tylko jedno...
- Pan mnie chociaż nakieruje w którą stronę do tego miasteczka. Ja nie tutejsza, a zgubić się nie chcę.- przemawiam do jegomościa.
Ręką chociaż niech machnie, nie wymagam wiele. A potem hyc na rower i pojechałam- zgodnie ze wskazówkami. To chyba nie jest daleko skoro dał mi rower, no nie?

/ A no to ci podeślę

Did - 2014-12-27, 12:50

- Wyglądam na kompas albo mapę? Nie przesadzaj ty... miałem być dzisiaj dla ciebie miły, ale szarpiesz mi nerwy! Znikaj mi z oczy blondyneczko! - warknął, machając ręką na północ.
Nie tracąc czasu i na wszelki wypadek, żeby nie zdenerwować Felixa, wsiadłaś na rower i popedałowałaś na północ w stronę Carmini Town. Tak, jak myślałaś miasto znajdowała się zaledwie kilka kilometrów od ogrodów i po jakiś trzydziestu minutach dotarłaś pod główną bramę, która zaprowadziła cię na osiedle dziesięciu białych domków z niebieskimi dachami i sieci kilku urzędowych budynków, a mianowicie PC, marketu, ratuszu, szpitala i szkoły. Czekaj... czy nie miałaś udać się do jednego z tych domów na osiedlu? Czyżby Sabrina zrobiła to specjalnie?

Gwen Brown - 2014-12-27, 13:09

- Dobra, dobra, już mnie nie ma.- wskoczyłam na rower i popedałowałam na północ. Przynajmniej w tamtą stronę machnął Felix.
Gdy dojechałam na miejsce mojej uwagi nie zwróciły dość pospolite budynki typu ratusz, Centrum czy jakiś market. Było to osiedle domków. Tak- białych domków o niebieskich dachach. Zatłukę ją chyba... Bo to nie można podać adresu jak człowiek. No nic. Pobawię się w domokrążcę. Po prostu podchodzę do każdego domku pasującego do opisu, grzecznie pukam i jak jakaś dusza mi otworzy, tako rzeczę:
- Dzień dobry. Przysłała mnie pani Sabrina, znaczy liderka sali z Saffron, po jakąś paczkę dla niej. Z tym, że nie podała mi konkretnego adresu, tylko opisała miejsce odbioru tej paczuszki. Jeśli to nie tutaj, to przepraszam za zakłócanie spokoju.
I tak do skutku. Może uda mi się za pierwszym razem, a może będę musiała złazić całe osiedle. Może też znajdzie się ktoś, kto powie: "Idź dziecko tu i tu, bo to tam". Zobaczymy...

Did - 2014-12-27, 13:52

Niczym jehowita albo wędrowny kupiec zaczęłaś pukać do każdego z domków i wypytywać o paczkę przeznaczoną dla Sabriny. W większości mieszkań zastałaś dzieci, które z uśmiechem na twarzy stwierdziły, że nie znają owej pani i zatrzasnęły przed tobą drzwi. W innym otworzyła ci starsza kobieta, a jeszcze w innym mężczyzna w bokserkach, który zapraszał cię namolnie do środku, ale w końcu zrezygnował, gdy usłyszał krzyki z sypialni. W końcu dotarłaś do ostatniego z dziesięciu domów i będąc już trochę znużona zapukałaś do jego drzwi. Po chwili otworzyły się i ujrzałaś w nich Sabrinę... tak Sabrinę! Co ona tutaj robi? Czy to jakiś jej chory test?
- Witaj dziecino. Mogłabyś powtórzyć? Trochę jestem zaspana, bo dopiero wstałam. - kobieta przywitała cię słodszym i cieplejszym głosem od Sabriny z ranka.


/bliźniak znikąd zawsze dobry ;-;

Gwen Brown - 2014-12-27, 14:08

No tak, nie ma to jak zabawa w Jehowców z samego rana. A to trafiłam na jakieś dzieciaki, a to na napalonego samca. Aż w końcu, w ostatnim domu... na Sabrinę. Co jest? Nie powiem stałam jak wryta, kiedy zobaczyłam kto mi otworzył.
- Zaraz, moment. Przecież... Ja... Pani wysłała mnie z ogrodów tu... i... Ale jak?!- zaczęłam się plątać.
- Może mi ktoś wyjaśnić co tu się właśnie stało?- stwierdziłam w końcu bezradna i totalnie skołowana. Przecież ona była identyczna. Fakt, w piżamie i w ogóle, ale to była toćka w toćkę Sabrina.
Albo to jakiś wyjątkowo durny żart Sabriny, albo właśnie spotkałam jej nieznaną siostrę bliźniaczkę. A może... może to jest właściwa Sabrina? A ta z ogrodów to jakaś zmienniczka czy coś w tym guście? A kto tam wie. Po tym wszystkim co już mnie spotkało w czasie podróży mogłam się spodziewać właściwie wszystkiego.

Did - 2014-12-27, 15:47

- Wybacz, nie przedstawiłam Ci się. - kobieta uśmiechnęła się do ciebie. - Jestem Sabrina, a kobieta, którą spotkałaś w ogrodach jest moją bliźniaczką. Po stracie męża straciłam ochotę zajmować się jego dorobkiem. Zamieniłam się wtedy życiem z siostrą. Oddałam jej mój ogród, a ja osiadłam w tym mieście. Prowadzę szkółkę trenerską. Zawsze kochałam dzieci, ale nigdy swoim się nie dorobiłam. - Sabrina odpowiedziała na twoje pytanie, podając ci paczkę z adresem ogrodu. - Proszę o to paczka, którą oczekuje moja siostra. Jeszcze, proszę, żebyś nie mówiła nikomu o naszej rozmowie. Mało osób o tym wie, a chciałabym utrzymać tą tajemnicę jeszcze przez pewien okres. - dodała.
Gwen Brown - 2014-12-27, 16:13

Ha, czyli moje domysły były słuszne. To była ta prawdziwa Sabrina. Ta, o której słyszałam. Cóż, teraz wszystko powoli zaczyna się układać. Ciekawe czy wiedziała co wyprawia jej siostra?
- Dziękuję. I nie ma sprawy, nikt niczego się nie dowie, a przynajmniej nie ode mnie. Umiem dochować tajemnicy. Aczkolwiek jeśli mam być szczera to dobrze by było, aby nie zwlekała pani z ewentualnym powrotem do dawnego życia. Teraz w ogrodach i w ogóle w okolicach Saffron nie dzieje się najlepiej. Nie jestem pewna czy byłaby pani zachwycona tym wszystkim- powiedziałam odbierając paczkę.
Jeśli Sabrina wyrazi zainteresowanie (bo wiadomo, może akurat nic nie wie?) opowiadam jej co sama przeżyłam. Poczynając od spotkania ze słoniami, poprzez zachowanie jej siostry, na ogrodzie-więzieniu i tym co się tam wyprawia kończąc. Napomknęłabym coś o zgryźliwym Felixie i sympatycznej Ellie... Jeśli jednak jest ona świadoma co i jak, po prostu się żegnam i wracam do ogrodów. Sabrina nie wydawała się tak zgryźliwa jak jej siostra- przeciwnie, była bardzo miła. Wolałam jednak nie ociągać się zbyt długo. Kto wie jaki ochrzan mogłabym zebrać po powrocie. A czułam, że pewnie nie skończyłoby się tylko na wrzaskach...

Did - 2014-12-29, 18:41

Kobieta wysłuchała twoje wszystkie słowa, po czym na chwile się zamyśliła, jakby nie wiedziała, co powiedzieć, a co najważniejsze, jak zareagować na tą opowieść. Gdy ocknęła się, przeprosiła cię na krótki moment i znikła w wnętrzu swojego mieszkania, żeby wrócić do ciebie gotowa do drogi.
- To straszne, co moja siostra zrobiła z ogrodem mojego męża. Wiem, że zawsze była porywcza i buntownicza, ale... to przeszło wszelki granice! - westchnęła, zamykając drzwi na klucz. - Wybacz, ale zostawiłam swoje pokemony w sali, a na obecną chwilę posiadam tylko jednego. Jakoś będziesz musiała wrócić na tym rowerze. - dodała, wypuszczając na świeże powietrze Metagrossa, z którym po chwili znikła ci z oczu.

Gwen Brown - 2014-12-29, 20:00

Czyli nie wiedziała... Hm, a więc może to dobrze, ze jednak się dowiedziała. Kto wie jak długo to wszystko by się ciągnęło gdybym trzymała język za zębami. Bo sadząc po jej zachowaniu niechybnie zamierzała wrócić do sali po swoje pokemony, a potem najpewniej uderzyć z ochrzanem do siostry.
- Cóż, w takim razie dobrze, że już pani o wszystkim wie- odparłam siadając na rower.
- Nie ma problemu. I tak muszę oddać ten rower, bo to nie mój. Cóż, do zobaczenia- pożegnałam się z nią i zaczęłam pedałować z powrotem do ogrodów.
Ciekawiło mnie czy fakt dostarczenia tej paczki, co to ją miałam ze sobą do siostry Sabriny będzie miał jeszcze jakiekolwiek znaczenie. O ile dojdzie do konfrontacji obu pań, oczywiście. Cóż, miejmy nadzieję, że tylko nie zrobi się gorzej... A że ja mam talent do pakowania się (i tych co są w pobliżu też) w kłopoty, to mogło być rozmaicie. Tak czy inaczej narzuciłam sobie nieco szybsze tempo. Aczkolwiek bez szaleństw- jeszcze brakuje abym się wywaliła na jakimś kamieniu czy innej dziurze na drodze. Innymi słowy- szybko, ale z rozumkiem.

Did - 2015-01-01, 17:49

Będąc kilkanaście metrów od ogrodów do twoich uszu dotarła, i to całkiem wyraźnie, kłótnia bliźniaczek. Możesz z niej wywnioskować, że Sabrina jest totalnie wściekła na siostrę oraz kilku pracowników. Z jej ostatnich słów, zanim dotarłaś na miejsce, usłyszałaś, że Felix, dziadek od kluczy oraz kobieta udająca prawdziwą Sabrinę, zostali wylani na bruk.
- Gwen! - Sabrina przywitała cię, gdy dotarłaś do niej i swoich towarzyszy oraz Ellie. Zapewne reszta towarzystwa zdążyła się już ulotnić. - Wybacz mi, że musiałaś przez to przechodzić, ale już wszystko będzie. Oczywiście nie musisz dalej odbywać swojej kary. Teraz pozwólcie, że oddalę się i załatwię resztę spraw. - dodała, kierując się do biura.
- To było coś. - odwróciwszy się, ujrzałaś swojego chłopaka, który trzyma wasze rzeczy. - Mam stawiać, że to twoja sprawka? - uśmiechnął się do ciebie, mocno tuląc się do twojego ciała.
- Czyli jesteśmy wolni? Blue zniszczę cię! - Beth radośnie podskoczyła do góry, przegrzebując swoją torbę. - Chyba będę się powoli zbierać. - westchnęła, wyciągając fioletową kulkę z torby.

Gwen Brown - 2015-01-01, 18:25

Nie ma to jak happy end, prawda? Zła siostra została zdemaskowana i wszystko zostało doprowadzone do ładu. Ach, coś wspaniałego...
- No, nie chwaląc się, ale tak. Powiedzmy, że przyspieszyłam nieco fakty. Ostatecznie prędzej czy później właściwa Sabrina i tak by się o wszystkim dowiedziała- stwierdziłam odwzajemniając przytulaska.
- Na to wygląda, Beth- stwierdziłam zadowolona- Powodzenia
Cóż, my raczej też nie będziemy tutaj stać. Chętnie uderzyłabym do Sabriny z propozycją stoczenia potyczki o odznakę, ale stwierdziłam, że aż tak to mi się nie pali. Niech kobiecina ogarnie co ma do ogarnięcia.
- To co, kotuś, jakiś nowy pomysł na czas wolny? Zdaję się, że wróciliśmy do punktu wyjścia
Hm, interesowała mnie jeszcze sprawa tajemniczej kuli. Ale jakoś nie sądzę, aby ten dziadeczek co o nim mówiła Ellie był zadowolony z mojego widoku. Bądź co bądź przyczyniłam się do wylania go z roboty. Taak... Chyba trzeba będzie poszukać informacji gdzie indziej. Chociaż. Z drugiej strony co mi szkodzi spróbować? Najwyżej wyskoczy na mnie z japą. Tak, to by było to... Hej, zaraz- została jeszcze Daisy. Właśnie!
- A co z Daisy? Z tego wszystkiego prawie zapomniałam o naszej rozkosznej kruszynie- zapytałam wypatrując Dedenne.
Ha, może nie będzie tak nudnawo.

Did - 2015-01-02, 11:02

- Do zobaczenia, kochani! Nie martw się, Gwen! Nie zamierzam mieć tego pokemona w składzie championa! - Beth uściskała was na pożegnanie, po czym wypuściła Xerneas z masterballa i pognała na nim w kierunku północy. Zapewne do najbliższego miasta.
W upływie kilku sekund ponownie zostaliście sami bez pomysłu na dalszą podróż. Zupełnie, jak wczoraj, gdy obudziliście się w PC.
- Tym razem, to może lepiej TY wymyśl cel naszej podróży. Znów palnę przypadkowe miejsce i skończymy w jakimś więzieniu. - Remi zaśmiał się dosadnym głosem, po czym delikatnie wyciągnął coś z kieszeni, gdy wspomniałaś o Dedenne. Po chwili ujrzałaś przed sobą drobną, małą, niebieską kuleczkę. Czyżby była w niej Dedenne?
- Jeszcze jej nie zeskanowałem, bo chcę, żeby była twoja. Nawet nie sprzeciwiała się, gdy ją łapałem. - dodał słodkim półtonem, podając ci greatball.

Gwen Brown - 2015-01-02, 11:21

No proszę- te poke-legendy chyba nie są aż takie rzadkie. Cóż, w takim razie na mojej osobistej liście widniały już: Mew, Mewtwo, moja Shinonome, Zekrom i teraz Xerneas. Nie ma to jak spełniać marzenia na poczekaniu.
A potem Remi podał mi balla. Zaraz, to by znaczyło, ze Daisy była pozbawiona swojego własnego. Że ktoś mógł ją wypuścić i znowu była wolna. No proszę, że też o tym nie pomyślałam.
- Na prawdę? Jej... Dziękuję.- przytuliłam go mocniej.
Po chwili wypuściłam ją z jej nowego domku.
- Cześć, malutka. Wygląda na to, ze zasilisz moją drużynę. Pozwolisz?
Potem przeskanowałam ją pokedexem, aby tym sposobem zdobyć jej pełny skan. Kiedy już to zrobiłam, schowałam dexa, a małą posadziłam sobie na ramieniu. Skoro już ją wypuściłam, to niech się nacieszy świeżym powietrzem.
- Czy ja wiem... Ciągle nurtuje mnie sprawa tej fioletowej kuli z zamkiem. Wiesz, tej co to ją znalazłam wtedy w podziemiach. Kiedy wczoraj wieczorem gadałam o tym z panią Ellie, wspominała o jakimś starszym jegomościu. Jack mu było bodaj... Nie wiem czy gość będzie miał ochotę w ogóle ze mną gadać, bo Sabrina chyba go pogoniła razem z Felixem i jej siostrą, ale z drugiej strony nawet nie widział nas na oczy. Może go poszukamy? Pewnie poszedł zabrać swoje klamoty zanim całkiem się wyniesie.
Wtedy potuptalibyśmy zgodnie ze wskazówkami uzyskanymi od Ellie: domek na końcu głównej alejki. Hm, ciekawe czy moja wiedza i ściemnianie o kluczach będzie wystarczające by jakoś go przekonać do współpracy?

Did - 2015-01-04, 08:59

Shiny Dedenne
Imię: Daisy

Poziom: 33
Typ:
Ewolucja: Dedenne
Ataki: Eerie Impulse(EM), Tackle, Tail Whip, Thunder Shock, Charge, Charge, Parabolic Charge, Nuzzle, Thunder Wave, Volt Switch, Rest, Snore
Charakter i historia: Dedenne, to tajemnicze i słodkie stworzenie, o którego przeszłości nie wiadomo nic. Tylko ono umie odpowiedzieć na pytanie "Skąd pochodzi?", ale z jakiś powodów nie chce wspominać o swoim życiu. Pomijając jego sekret, to bardzo miła i kochliwa myszka. Większość czasu spędza na odpoczynku i posiłku, ale potrafi też zawzięcie pracować. Jeśli ktoś ją o to poprosi lub da jej farby, z którymi potrafi wyczyniać cuda. Tą umiejętność zawdzięcza swojemu ogonowi. Bardzo sprawnemu i zręcznemu. Namaluje nim wszystko i otworzy prawie wszystko.
Umiejętności: Pickup - Istnieje 10% szans, że po stoczonej walce Pokemon znajdzie jakiś przedmiot. Im wyższy poziom Pokemona, tym większa szansa na cenniejszy przedmiot. Umiejętność nie działa, kiedy użytkownik już coś trzyma.
Trzyma: - Podnosi moc ataków typu elektrycznego o 20%.


Kod:
[color=brown][b][i]Shiny[/i] Dedenne[/b][/color][img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię:[/b] Daisy
[img]http://www.serebii.net/Shiny/XY/702.png[/img]
[b]Poziom:[/b] 33
Typ:[img]http://pldh.net/media/types/electric.png[/img][img]http://pldh.net/media/types/fairy.png[/img]
[b]Ewolucja:[/b] [u]Dedenne[/u]
[b]Ataki:[/b] Eerie Impulse(EM), Tackle, Tail Whip, Thunder Shock, Charge, Charge, Parabolic Charge, Nuzzle, Thunder Wave, Volt Switch, Rest, Snore
[b]Charakter i historia:[/b] Dedenne, to tajemnicze i słodkie stworzenie, o którego przeszłości nie wiadomo nic. Tylko ono umie odpowiedzieć na pytanie "Skąd pochodzi?", ale z jakiś powodów nie chce wspominać o swoim życiu. Pomijając jego sekret, to bardzo miła i kochliwa myszka. Większość czasu spędza na odpoczynku i posiłku, ale potrafi też zawzięcie pracować. Jeśli ktoś ją o to poprosi lub da jej farby, z którymi potrafi wyczyniać cuda. Tą umiejętność zawdzięcza swojemu ogonowi. Bardzo sprawnemu i zręcznemu. Namaluje nim wszystko i otworzy wszystko.
[b]Umiejętności:[/b] [u]Pickup[/u] - Istnieje 10% szans, że po stoczonej walce Pokemon znajdzie jakiś przedmiot. Im wyższy poziom Pokemona, tym większa szansa na cenniejszy przedmiot. Umiejętność nie działa, kiedy użytkownik już coś trzyma.
[b]Trzyma:[/b] [img]http://www.serebii.net/itemdex/sprites/magnet.png[/img] - Podnosi moc ataków typu elektrycznego o 20%.


Daisy bez żadnego sprzeciwu dała ci się zeskanować, po czym ponownie wróciła do pokeballa, żeby w nim odpocząć. Widocznie martwiła się o ciebie, bowiem na jej twarz od razu pojawił się szeroki uśmiech.
- Jeśli, to wiadomości od samej Ellie, to możemy do niego zajść. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym chwycił za rękę i razem pognaliście główną aleją do dziadka od kluczy.
W ostatnim momencie zdążyliście złapać go przed chatą, ale był zbyt zajęty, żeby zamienić z wami słowa i na odchodne powiedział tylko, że wszystkie klucze są na miejscu i jeśli chcecie jakiś, to proszę bardzo.
- Czyżby wiedział, że przyszliśmy do niego po klucz? - Remi spytał się ciebie dosyć zdziwiony, otwierając drzwi do chaty, w której dostrzegliście setki, a nawet tysiące kluczy, starannie pogrupowanych.

Gwen Brown - 2015-01-04, 10:27

Tak oto urocza Daisy stała się moim pełnoprawnym pokemonem. Jak dla mnie super. Tego co małe i puchate nigdy dość. Pewnie spodobałaby się mojej siostrze- ona lubi wszystkie małe i słodziutkie pokemony.
Tymczasem ruszyliśmy do "klucznika" jak przezwałam w myślach owego dziadeczka. Prawdę mówiąc dobrze, że się teraz do niego zebraliśmy- złapaliśmy go dosłownie w ostatniej chwili. Szkoda, że nie bardzo chciał z nami gadać. Machnął tylko na drzwi chatki i potem tyle go widzieliśmy.
- Może to do niego zwykle go wysyłano? Wiesz po klucze to tych rozmaitych szklarni, podziemi i tak dalej. Mógł się przyzwyczaić- stwierdziłam odprowadzając wzrokiem staruszka. No dobrze, to zobaczmy co tam jest w środku...
- Święci pańscy!- zawołałam po otwarciu drzwi.
- Tego jest na tysiące. Szacunek, że w ogóle się w tym odnajdywał. Jejku jej...
Klucze były wszędzie, wielkości i kształtów rozmaitych. Duże, małe, takie malutkie do kłódek, jakieś wielkie, podejrzewam nawet, że kute. Ale przynajmniej staruszek dokładnie je opisał, więc mamy nieco ułatwione zadanie.
- Dobra, przynajmniej są przy nich jakieś etykietki. Wiemy czego na pewno NIE szukamy. Przynajmniej tak mi się wydaje, ze z miejsca możemy wykluczyć klucze od rozmaitych szklarni czy pomieszczeń z ogrodów. Przyjrzałabym się natomiast wszelkim innym. Tyle ich jest, że bardzo prawdopodobne, że któryś jednak będzie pasował.
No to dawaj- sprawdzamy po kolei, kluczyk za kluczykiem... Długo nam zejdzie, ale nigdzie sienie spieszymy. Kto wie? Może akurat się uda i poznamy tajemnicę tej kuli z zamkiem?

Did - 2015-01-04, 11:27

Zostawiając torby pod jedną ze ścian, zaczęliście próbować otworzyć zamek tajemniczej kuli. Remi żwawo podawał ci coraz to wymyślniejsze klucze, a ty usilnie próbowałaś je dopasować do zamku przedmiotu. Przy wielu z nich myślałaś, że już się udało, ale jednak nie, bo żaden nie chciał się przekręcić. W natłoku zajęć, nie zauważyliście, że słońce już dawno zaszło, a na niebo wspiął się srebrzysty księżyc.
- To ostatni, który może pasować. - Remi westchnął, podając ci diamentowy kluczyk z wyrytym napisem, którego nie jesteście wstanie rozczytać, ponieważ zapisany jest nieznanym dla was językiem.
Delikatnie chwyciłaś ostatni klucz i powoli wsunęłaś go do zamka! Wszedł! Następnie gładko go przekręciłaś! Strzał w dziesiątkę! Ostrożnie wyjęłaś kluczyk z zamku i odłożyłaś na biurko, po czym przekręciłaś wieczko kuli i otworzyłaś ją. Wyleciał z niej błękitny dym, który momentalnie uśpił waszą dwójkę, gdy tylko go powąchaliście. Ocknęłaś się dopiero późno w nocy i ujrzałaś przed sobą przeźroczystą fiolkę z proszkiem, kulę wypełnioną krwią i... Remi'ego w postaci kota, który nieprzytomnie leży na podłodze oraz dziwny, błękitny tatuaż na swoim nadgarstku. Skutek nieznanego dymu?

Gwen Brown - 2015-01-04, 15:38

To do roboty! Remi co raz podawał mi kolejne klucze, a ja sprawdzałam czy pasują. Za każdym razem okazywało się, że "to nie ten" i zaraz dostawałam nowy do sprawdzenie. Przebrnęliśmy przez wszystkie. Dopiero ostatni, diamentowy kluczyk ozdobiony jakimś napisem okazał się być tym właściwym. Wsunęłam go delikatnie i przekręciłam, a potem otworzyłam tajemniczą kulę. Z wnętrza wydobył się jakiś dziwny dymek, a potem urwał mi się film. Pamiętam tylko, że moja ostatnia myśl to coś w stylu: "Tylko nie jakiś nowy popaprany świat!" Ale nie. Ocknęłam się tu gdzie mnie zmogło, to jest w chatce klucznika. Zaspanym wzrokiem omiotłam pomieszczenie. Remiego zamieniło w kota i aktualnie leżał na podłodze, przypuszczałam, że śpi. Otwarta kula wypełniona była krwią, ale na razie wolałam nie wnikać czyją konkretnie. Obok stała też fiolka z jakimś proszkiem. Kiedy próbowałam się podnieść zauważyłam na swej ręce jakiś tajemniczy tatuaż. Dziwna sprawa... Na razie jednak nie miałam ochoty głębiej się nad tym zastanawiać. Zbliżyłam się do Remiego i delikatnie nim potrząsnęłam.
- Remi, wstajemy. Wstajemy futrzaku...- przemówiłam doń nie za głośno. Może faktycznie śpi? Co będę się nad nim wydzierać.
Cóż, przynajmniej miałam nadzieję, że śpi. Ta krew wyglądała dość niepokojąco... Choroba, co tu się właściwie stało?

Did - 2015-01-04, 20:24

/Gwen, Remi umie mówić w postaci kota? Wiem, ze mnie pewnie zjesz, ale nie wiem tego ;-;

Omal się nie przewróciłaś, gdy wstałaś z krzesła, ale na szczęście w ostatnim momencie odzyskałaś równowagę przy pomocy jednej z szafek na klucze. Po głębokim oddechu powoli podeszłaś do Remi'ego. Zdążyłaś wypowiedzieć jedynie jedno słowo, gdy poczułaś jak tracisz grunt pod nogami i ponownie mdlejesz.
- Gwen? Gwen! Ocknij się! - rankiem przez zamglone oczy ujrzałaś nad sobą niewyraźny obraz swojego chłopaka, który usiłuje cię obudzić. Zapewne sam niedawno odzyskał przytomność. - Proszę cię! Obudź się! - dodał półgłosem, a ty poczułaś zimne łzy, które delikatnie muskają twoją twarz.

Gwen Brown - 2015-01-04, 22:17

/Mówi, mówi. Jemu tylko się zmienia powłoka cielesna ;) Nie zjem cię- za tyle odpisów to się nie godzi xD

Jak ja lubię to uczucie kiedy nagle tracisz grunt pod nogami. Masz nogi, czujesz, że stoisz pewnie i nagle jakby je kto uciął. I ten taki bezwład... Kiedy wiesz co się dzieje, ale nawet nie możesz palcem kiwnąć. A potem przychodzi odrętwienie i urywa się film. Tak było i tym razem. Kiedy zaczynałam się przebudzać słyszałam niewyraźny głos Remiego. I potem ta wilgoć na policzku. No masz, niechcący doprowadziłam swego mężczyznę do łez. Niedobra ja. Tylko, ostatecznie nie miałam na to wpływu.
- Remi?- starałam się ze wszelkich sił chociaż to wymamrotać. Niech wie, że jest ze mną kontakt.
Postanowiłam się zebrać i spróbować podnieść. I tym razem nie chlapnąć o glebę jak jakieś warzywo. Cholera babo- weź się w garść!
Jak przez mgłę pamiętałam to co się stało. A właśnie- co się właściwie stało? Chociaż boję się, że na to pytanie nie uzyskam zbyt szybkiej odpowiedzi.

Did - 2015-01-04, 22:27

/ok

- Gwen, nie ruszaj się, bo jeszcze coś ci się stanie. - zanim spróbowałaś wstać, poczułaś dotyk silnych ramion mężczyzny, który w jednym momencie podniósł cię z ziemi na tyle delikatnie, że praktycznie tego nie poczułaś, po czym posadził cię na krześle. - Wczoraj, gdy otworzyłaś tą kulę poczułem straszny ból i przemieniłem się w kota, a następnie zemdlałem. Obudziłem się kilkanaście minut temu i ujrzałem ciebie w kałuży krwi. Zapewne wina szafki, bo także jest zakrwawione, ale nie znalazłem na twojej głowie żadnego śladu... tylko mały niebieski kosmyk za uchem. Farbowałaś ostatnio włosy? - Remi otulił cię kocem z torby, wyciągając przy okazji butelkę wody, którą cię napoił.
W międzyczasie, gdy Remi był zajęty, spojrzałaś na swoje włosy. Mówił prawdę... niebieski, a raczej błękitny kosmyk pojawił ci się za uchem. Zauważyłaś również, że tatuaż na nadgarstku lekko się powiększył. Czyżby te wszystkie zdarzenia były z nim powiązane?

Gwen Brown - 2015-01-05, 08:40

- Dzięki- powiedziałam przyjmując od niego wodę.
- Wiesz, też się obudziłam. W nocy. Pamiętam że leżałeś na podłodze właśnie jako kot i próbowałam do ciebie podejść. Jak widać z kiepskim skutkiem.
Jednak wzmianka o niebieskim kosmyku lekko mnie... zaniepokoiła? To chyba dobre określenie. Natychmiast zaczęłam gmerać we włosach za uchem i faktycznie- jest! Wtedy mimochodem zerknęłam też na ten tatuaż na ręce. Zaraz zaraz. Czy on w nocy nie był mniejszy? Postanowiłam więc podzielić się przypuszczeniami z Remim.
- Wiesz jak się obudziłam, wtedy w nocy to ta tajemnicza kula była wypełniona krwią a na ręce pojawił mi się ten dziwaczny tatuaż. Teraz ty mówisz, że prawdopodobne walnęłam o szafkę i zamiast rany mam tylko niebieski kosmyk włosów. Ale nie tylko. Ten tatuaż też się powiększył. Wiesz, zaczynam odnosić wrażenie, że to nie jest przypadek.
Zastanawiało mnie o co może chodzić. co właściwie się stało i... no, gdzie w zasadzie szukać pomocy, gdyby coś wymknęło się spod kontroli. Takie rzeczy raczej nie zdarzają się zbyt często. Kompletnie nie wiedziałam co z tym fantem zrobić.

Did - 2015-01-05, 12:08

- Dosyć podejrzane, ale chyba na obecną chwilę... nic nam nie grozi. - Remi uśmiechnął się do ciebie. - Może lepiej wyruszymy już w dalszą drogę i wymyślimy coś podczas wędrówki? Jesteśmy już dzień w plecy. W sumie, to dobrym pomysłem będzie odnalezienie kogoś znającego stare języki, żeby pomógł nam rozszyfrować napis na kluczu. Może coś nam to pomoże? Na razie dopij wodę i jeśli możesz, to sprawdź mapę. Najlepiej udać się do najbliższego miasta. - dodał, podając ci czerwony pokedex, po czym chwycił obie torby/plecaki i założył je. - Masz jakiegoś... dużego pokemona, na którym mogłabyś podróżować? - spytał się ciebie.
Gwen Brown - 2015-01-05, 12:41

Słuszna koncepcja. Pomyślmy...
- To może Saffron? Pamiętasz jak stuknięta siostra Sabriny dała nam do wyboru miejsca aby odbyć karę? Wspominała coś o muzeum. Można spróbować tam. W końcu pracują tam jakiś obeznani ludzie, najwyżej nas przekierują do kogoś innego- stwierdziłam popijając wodę.
- Pytasz jakbyś nie wiedział. Shinonome powinna się nadać. Z jej rozmiarami pewnie mogłaby ponieść nas oboje. Najwyżej znowu cię poratuję jakimś wierzchowcem. A właśnie- czy ta wariatka w ogóle karmiła nasze pokemony? Cholera, przecież jak nas wtedy zgarnęła, Azula była delikatnie mówiąc zmasakrowana przez tą słonicę. Chwila. sprawdźmy- aż tak nam się nie pali.
Ponieważ chatka nie była zbyt objętościowa postanowiłam wypuścić swoich podopiecznych na zewnątrz. Na początek oczywiście Azula, którą w razie czego będę ratować jakąś substancją leczniczą czy jagódkami. A potem reszta towarzystwa. Zorientuję się jak tam u nich z głodem. Dla Golgariego przewidziałam specjalny poczęstunek w postaci specjalnego cukierka Rare Candy. Czułam, że jest na prawdę bliski swej ewolucji, więc postanowiłam przyspieszyć nieco fakty. A potem chyba będziemy się zbierać.

Did - 2015-01-06, 00:56

/ Co do skanu, to zmień sobie obrazek na ten http://vignette2.wikia.no...=20131001014943 i nazwę na Necrow. I dopisz "Po ewolucji w swoją wyższą formę bardzo polubił słodkości i marzy, żeby wykąpać się w czekoladzie."

- Nie znam się na rozmiarach pokemonów, ale masz rację. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym wypuścił swoje pokemony, gdy o nich wspomniałaś. - Nie wyglądają, aż tak źle. - stwierdził, witając się ze swoją gromadką.
Rzeczywiście wszystkie pokemony mają się w najlepszym miewaniu, nawet Azula! Chociaż one były traktowane dobrze i godnie podczas tych dwóch dni, kiedy musieliście pracować w ogrodzie, ale nie odmówiły posiłku, który im zaproponowałaś. Wszystkie jednym, zgodnym ruchem zaczęły spożywać podane im smakołyki. Zjadły, aż siedem kilo karmy dla pokemonów oraz wypiły twoje ostatnie butelki wody plus kilka od Remiego. Zanim jednak schowałaś większość stworków do pokeballi, były one świadkami ewolucji Golgariego, który ze smakiem wciągnął cukierka i w blasku zmienił się w Necrowa z obsesją na punkcie słodkość, bowiem od razu wyciągnął ci czekoladę z torby i wszamał ją w kilka sekund.
- Chyba możemy już lecieć, co nie? Pomóc ci wejść na Lugię? - Remi spytał się ciebie, chowając swoją trójkę stworków.

Gwen Brown - 2015-01-06, 10:24

Tak oto Golgari wziął i urósł. Aż miło popatrzeć. Miejmy tylko nadzieję, że ta jego słodyczowa mania nie skończy się otyłością. Muszę pamiętać, żeby lepiej chować słodkie przekąski. Towarzystwo lekko, a nawet bardzo uszczupliło nam zapasy wody. Ale ostatecznie lecimy do miasta- tam śmierć z pragnienia nam nie grozi. Wstąpi się do pierwszego lepszego spożywczaka i uzupełni zapas, o.
- Chyba nie. Niby czuję się lepiej, ale na wszelki wypadek mnie asekuruj jakbym nagle zaczęła spadać- odparłam wspinając się na grzbiet Shinonome.
I znowu byliśmy w trasie. Saffron nie powinno być daleko, więc lot nie zapowiadał się zbyt długi. W plecaku miałam kulę, tajemniczy klucz oraz proszek, który pojawił się w fiolce, a w głowie kłębiło mi się tylko mnóstwo pytań. Może uda się znaleźć odpowiedź chociaż na kilka z nich. Na razie trzeba było dolecieć na miejsce, a potem popytać o muzeum. Reszta wyniknie w trakcie.

Did - 2015-01-06, 13:51

- No to w drogę! - Remi radośnie zawołał, a gdy bez problemu wsiadłaś na Lugię, on sam wskoczył na Vigo, który z wami został.
Momentalnie wzbiliście się w powietrze i po ustaleniu kierunku popędziliście w stronę Saffron City. Miałaś rację, że miasto znajduję się bardzo blisko, ponieważ po zaledwie dwudziestu pięciu minutach wylądowaliście przed jego z bramami. Z daleko możecie zauważyć potężny budynek muzeum, znajdujący się w samym centrum. Po drodze znajduje się jeszcze PC oraz kilka marketów, a to z żywnością, karmami, ubraniami i innymi niezbędnymi rzeczami do życia.
- To gdzie idziemy najpierw? - Remi spytał się ciebie, zsiadając z Vigo.

Gwen Brown - 2015-01-06, 14:37

Szybko poszło. Kilka minut i byliśmy na miejscu. Żeby było weselej nawet nie trzeba było się szczególnie rozglądać za muzeum. Ten budynek okazał się niezwykle charakterystyczny, a więc nie było mowy o zgubieniu się. Po drodze było jeszcze Centrum i jakieś sklepy. Fajnie, wszytko czego potrzebowaliśmy w jednym miejscu. Po wylądowaniu odwołałam pokemony do ich pokeballi.
- Sklepy czy Centrum raczej nam nie uciekną, można tam spokojnie zajrzeć później. Może przejdźmy się najpierw do muzeum? Wiesz, tak na świeżo z wydarzeniami- odparłam poprawiając plecak.

Did - 2015-01-06, 16:08

- No to chodźmy. - Remi chwycił cię za rękę, po czym razem z tobą skierował się do muzeum.
W takcie drogi mijaliście masę ludzi zajętych swoimi codziennymi sprawami. Może i lepiej, że zdecydowałaś się pójść do muzeum, ponieważ kolekcji do marketów są zastraszające długie. Zapewne kilku nowych trenerów lub koordynatorów wyrusza w swoje przygody, a reszta przyszła uzupełnić zapasy. Po przyjemnym i w miarę możliwości spokojnym spacerze, który trwał piętnaście minut, weszliście do muzeum przez ogromne, ciężkie, drewniane drzwi.
- Dzień dobry. Czego państwo sobie życzą? - kobieta w podeszłym wieku przywitała was po wejściu. Z jej wyglądu możesz rozszyfrować, że zajmuje się recepcją w budynku. W sumie, to siedzi również za ladą.

Gwen Brown - 2015-01-06, 17:28

I potuptaliśmy. Wtedy zauważyłam ,że wybranie muzeum nie było takim głupim pomysłem. W sklepach było ludziów jak mrówków. Jakiś spęd młodych trenerów i koordynatorów? A kto tam wie. Na razie ruszyliśmy do wspomnianego już przybytku kultury. Tam powitała nas jakaś starowinka, najpewniej ktoś w rodzaju recepcjonistki.
- Witamy- przywitałam się z nią[/b]- Potrzebujemy pewnej porady, najlepiej kogoś znającego się na starych językach. Znaleźliśmy pewien przedmiot, ale sami nie umiemy odczytać wyrytych na nich napisów. Pomyśleliśmy, że spróbujemy popytać tutaj, a gdybyśmy nie znaleźli rozwiązania, to może ktoś przekierowałby nas w jakieś inne miejsce.[b]- wyjaśniłam pokrótce to z czym przychodzimy.
A teraz modlić się o jakiegoś lingwistę czy innego badacza języków...

Did - 2015-01-10, 14:31

- Zapomniane dialekty? Oczywiście, że znajdziecie u nas szereg naukowców i ksiąg zajmujących się tą dziedziną, ale osobiście polecam Annie. Dołączyła do naszego grona niedawno, lecz jest niesamowicie obeznana z tych tematach i na pewno zdoła wam pomóc. Zazwyczaj przebywa na trzecim piętrze wśród ksiąg o starożytnym Egipcie. Aleja 15, dział Egipt. Powinniście państwo znaleźć ją bez problemu. - kobieta uśmiechnęła się do was, wskazując windę, która praktycznie nie rzuca się w oczy.
- Dziękujemy. - Remi podziękował kobiecie, po czym chwycił cię za rękę, a następnie razem weszliście do windy i po chwili znaleźliście się na trzecim piętrze.
Z łatwością dotarliście do alei piętnastej, w której znajdują się jedynie dwa działy, więc bez problemu skierowaliście się do odpowiedniego. Wystarczyło, że przeszliście kawałek, a ujrzeliście drobną sylwetkę kobiety, na oko koło dwudziestki, która energicznie przegrzebuje regały z księgami.

Gwen Brown - 2015-01-10, 15:39

No, można się dogadać? Można. Bez problemów udało nam się dotrzeć w odpowiednie miejsce, dzięki instrukcjom starszej pani z recepcji. Potem w Alei 15 dosyć łatwo było odszukać właściwy dział. W końcu były tam tylko dwa. Tak więc dość szybko trafiliśmy do sali, gdzie zastaliśmy jakąś młodą kobitę. W sumie dziewczątko. Na oko mogłybyśmy być w jednakowym wieku. A przynajmniej zbliżonym. Tak czy inaczej nie będziemy stać w progu- po coś tutaj przyszliśmy.
- Dzień dobry- witam się z kobietą. Starałam się mówić tak, aby jej nie przestraszyć. Była zajęta, więc jakbym tak nagle ryknęła, albo podeszła i szturchnęła, pewnie by co najmniej podskoczyła.
- Bardzo przeszkadzamy? Powiedziano nam, że zna się pani na zapomnianych dialektach. Mogłaby nam pani pomóc rozszyfrować pewien napis?- pytam po chwili.
Jak kobiecina wyrazi chęć pomocy, sięgam do torby, aby pokazać jej klucz, którym udało nam się otworzyć tajemniczą, fioletową kulę.

Did - 2015-01-10, 16:36

- Dzień dobry. - dziewczyna odwróciła się do was. - Jasne, że mogłabym rozszyfrować dla was jakiś napis. Lubię, a wręcz kocham zapomniane dialekty. Może i jestem młoda, ale zwiedziłam niezły kawałek świata i odwiedziłam zaskakujące miejsca! Pełne różnych kultur. - odpowiedziała wam, po czym wzięła od was kluczyk. - Dosyć ciekawy i niespotykany napis. Za mną, kochani! - zawołała z podniecenia, chwytając was za ręce, po czym zaczęła was ciągnąć w stronę windy, w której nacisnęła ukryty guzik z napisem "-2". - Nie powinno was tutaj być, ale zrobiłam wyjątek w tak ważnej sprawie. - poinformowała was, gdy dotarliście do potężnego magazynu z masą pudeł i drewnianych skrzyń.
Zdążyliście przejść jedynie kilka metrów i zorientować się, że pomieszczenie jest dwukrotnie większe od pomieszczeń na górze, a Annie wyciągnęła z jednego pudła wielką księgę i uśmiechnęła się do was.
- Znalazłam! Brakowało mi jednego słowa i już je mam! To stare przysłowie albo powiedzenie, które w naszym języku jest dosyć rozbudowane. W sumie, to może też być klątwa. W ostateczności jakiś czar. "Otwórz, zapłać, zaśnij. Otworzę dla ciebie drzwi, zapłacę ceną swej mocy i zaśniesz, budząc się z nią." To tyle. Musiałabym trochę się zagłębić, żeby odszukać pochodzenie tego klucza i ewentualnie dodatkowe informacje na jego temat. Na obecną chwilę wiem, że pochodzi z regionu Kalos, a dokładniej starej wioski. Mamy o niej jedną księgę. - westchnęła, zamykając księgę.

Gwen Brown - 2015-01-10, 19:51

Oż w mordę. Mówiąc najprościej. Powiedzonko? Jak dla mnie to zdecydowana klątwa. "Otwórz, zapłać, zaśnij". Otworzyć otworzyliśmy, zapłacić... to chyba ta krew. No i zasną też zasnęliśmy. Ale druga część... "Zapłacę ceną swej mocy i zaśniesz budząc się z nią" O co chodzi? Czy powinnam się bać?
- Jej to zabrzmiało dość... ciekawie. I strasznie zarazem. A może mogłaby nam pani powiedzieć coś więcej o tym kluczu i wiosce, z której ponoć pochodzi?- zaczęłam zakłopotana. Przez to tłumaczenie w moim umyśle rozkwitały coraz to nowe "teorie spiskowe".
- Bo widzi pani... my już użyliśmy tego klucza. Tylko teraz nie bardzo wiemy co z tym fantem zrobić. Bo powiem szczerze, że zaczynam się bać ewentualnych konsekwencji tej klątwy, czy cokolwiek to jest.
Tja, nie ma to jak być w posiadaniu nieznanych artefaktów i użyć ich, nawet nie wiedząc jakie mogą być tego skutki. Witam w moim świecie...

Did - 2015-01-10, 21:54

- Wiadomo mi, że kiedyś w tej wiosce mieszkało plemię obeznane w magii krwi, ale zostało już dawno "udomowione" i pozostało po nim tylko kilkanaście domów w środku lasu Kalos. - Annie westchnęła, a gdy zaczęłaś wspominać o użyciu klucza jej twarz przesiąkło lekkie niedowierzanie. - Naprawdę użyliście tego klucza? Na czym? To dość ryzykowne posunięcie, bo wiele dawnych artefaktów zazwyczaj ma w sobie pułapki albo trujące napary. - dodała, poprawiając okulary.
- Na jakiejś kuli, którą znaleźliśmy w piwnicach ogrodu. - Remi wtrącił się.
- Na kuli? Mogłabyś mi ją pokazać? Jeśli chcecie więcej informacji, to potrzebuję czasu, żeby zbadać księgę. Mam się za to wziąć? - spytała się was, wyciągając ku tobie dłoń.

Gwen Brown - 2015-01-10, 22:13

Lepszy rydz niż nic. Może akurat będziemy wiedzieć coś więcej.
- Powiedzmy, że w ryzykownych pomysłach to my jesteśmy mistrzami- stwierdziłam sięgając po kulę.
- Proszę, to ta kula. To może przy okazji opowiem to co sami wiemy. Kiedy ją otworzyliśmy, to tak jak mówił ten napis- ścięło nas i posnęliśmy. Jak się ocknęłam to w środku było pełno krwi, a obok pojawiła się fiolka z takim oto proszkiem. A i na ręce pojawił mi się taki dziwny tatuaż. Przy czym, w międzyczasie upadłam na szafkę i tam gdzie powinnam mieć co najmniej rozciętą skórę, pojawiło się tylko pasemko błękitnych włosów i tatuaż na ręce nieco się powiększył. Tak więc to najpewniej jest jakoś powiązane.
Takim oto sposobem wyznałam jej wszystko co wiedziałam o tej kuli i wszystkim co się stało po jej otworzeniu.
- Bylibyśmy wdzięczni. Skoro już władowaliśmy się w jakieś kłopoty, to chcielibyśmy wiedzieć czego mniej więcej się spodziewać. Dużo potrzebowałaby pani czasu? Chociaż w sumie na razie nie będziemy się ruszać z miasta, więc w razie czego możemy wymienić się numerami czy coś, żeby być w kontakcie, gdyby trafiła pani na coś ważnego.- odparłam
A teraz modlić się, aby to nie była jakaś śmiercionośna klątwa. Chociaż źle, że w ogóle to klątwa, ale nie chciałabym kolejnego wyścigu o życie.

Did - 2015-01-15, 20:26

miałem odpisywać częściej, a tu dupa ;-;
______________________________________
- Bardzo ciekawe rzeczy opowiadacie. To musi być zaginiony artefakt! Tak, to jest to! Napaliłam się, żeby go zbadać! - Annie podskoczyła z radości, a wy mogliście zauważyć w jej oczach malutkie płomyki. - Dajcie mi jeden dzień, a dowiem się wszystkiego na ten temat! Jestem praktycznie pewna, że nic ci nie będzie! - dodała, wyrywając jeden błękitny włos z twojej głowy.
- Oczywiście, że damy pani jeden dzień. Stawimy się jutro z rana. - Remi uśmiechnął się do kobiety, po czym pociągnął cię za sobą do windy. - Gdzie chciałabyś się udać? Mamy cały dzień na szaleństwa! - spytał się ciebie, naciskając guzik w windzie.

Gwen Brown - 2015-01-16, 13:06

/ Oj tam, oj tam xD

- Ał!- zawołała kiedy Annie nagle wyrwała jeden z tych niebieskich włosów na mojej łepetynie. Cóż, to drobna ofiara dla nauki...
- Nie ma problemu, poczekamy- stwierdziłam, a po chwili pożegnaliśmy się i wszyli z budynku.
Tak, to mamy powtórkę z rozrywki. Po raz trzeci. Prawdę mówiąc nie miałam pomysłu co moglibyśmy zrobić. Saffron to duże miasto, czułam się tu nieswojo pośród tych wszystkich budynków. Nie lubiłam miast. Wolałam otwarte przestrzenie. Na razie jednak czy tego chciałam czy nie, musiałam zadowolić się miastowymi rozrywkami...
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Hm, może nawiedźmy jeden z tutejszych marketów? Drobny zakupowy szał nie powinien być taki zły. Uzupełnimy zapasy, a może przy okazji znajdziemy coś ciekawego?- odparłam.
Kiedy szliśmy do muzeum w tych wszystkich sklepach aż roiło się od ludzi. Ale hej- to wielkie miasto, na pewno są tu też jakieś nieco mniej oblegane miejsca. Przynajmniej na tyle aby spokojnie wejść, kupić coś i wyjść bez potrzeby przedzierania się przez tłum.

Did - 2015-01-16, 14:27

- No to chodźmy, a później rozejrzymy się po mieście i może znajdziemy coś ciekawego, dobrze? - Remi uśmiechnął się do ciebie, całując cię lekko w czoło.
Zanim jednak dotarliście do jakiegokolwiek sklepu, po drodze zaczepiła was nieznajoma kobieta o wielkich i pięknych czerwonych oczkach, ubrana w bardzo skąpy strój króliczka z logiem PokeBoy. W swojej dłoni trzyma ogromnie wielką kartkę z napisem "AWESOME POKEMON QUIZ", która lekko przytłacza jej drobną sylwetkę.
- Witajcie! - zawołała, wyciągając kartkę do góry. - Jak widzicie organizujemy konkurs! Chcielibyście wziąć w nim udział? Znaczy... tylko ty, piękna blondynko, ponieważ to quiz dla kobiet! - spytała się ciebie, czarując słodką miną*jak na obrazku poniżej*.


http://s3.argim.net/files..._bunny_girl.jpg wygląd kobiety

Gwen Brown - 2015-01-16, 15:53

/ Rozwaliłeś mnie teraz xD

Ledwie wyszliśmy a tu zaczepia nas jakaś laska. Dość dziwna laska. Ten stój i w ogóle... Nie wiem czy czułam się w tedy bardziej rozbawiona czy zażenowana jej obecnością. Jakieś quizy, jakieś Pokeboy'e... O wow...
- Pani podziękujemy. Miłego dnia- stwierdziłam zdecydowanym tonem i pociągnęłam Remiego dalej.
Jakoś nie podobała mi się ta dziewoja i jej quiz. Wydała mi się co najmniej podejrzana, już nawet pomijając to, co myślę o tego typu laskach, ale po prostu włączyła mi się w głowie jakaś ostrzegawcza lampka. Nie, na razie nie trzeba mi takich wrażeń. Ech, gdzie tu jest jakiś sklep? Żeby tylko nie próbowała być nachalna i nas gonić...

Did - 2015-01-16, 17:26

/ nyan ~

Kobieta wyraźnie nie spodziewała się twojej odmowy, ponieważ od razu po jej usłyszeniu, totalnie ją zamurowało i nie potrafiła wypowiedzieć ani jednego słowa. Wy, korzystając z okazji, od razu pognaliście przed siebie, kierując się do sklepu. Wasza wolność nie trwała jednak zbyt długo, bowiem twoje najgorsze myśli stały się prawdą. Kobieta wróciła... i to z podwójną dawką energii!
- Ale to jest super quiz! Nie musisz się obawiać o nic! To wydarzenie odbywa się na naszym głównym rynku przy doborowej ochronie! Wiem, że mogę wydawać się dziwna, ale jestem jedną z animatorek całego przedsięwzięcia! To nasz coroczny zwyczaj! Proszę zgódź się! Brakuje nam jednej osoby i musi to być blondynka! - zaczęła cię namawiać, wymachując przed tobą rękoma.
- Nie słyszałaś? Nie chce brać udziału w tym przestawieniu, więc proszę odejdź. - Remi wtrącił się, posyłając kobiecie wymowne spojrzenie.
- Przepraszam, ale pytam się jej, a nie ciebie. - parsknęła na twojego towarzysza, po czym wróciła do namawiania twojej osoby

Gwen Brown - 2015-01-16, 17:42

No masz. Ta to jednak nie wie kiedy dać spokój. Cóż, to chyba cecha typowa dla wszelkich "namawiaczy".
- Powiedziałam raz i teraz to powtórzę- dziękuję bardzo, nie jestem zainteresowana. Proszę nas już nie nagabywać- odparłam siląc się na możliwie uprzejmy ton. Gdyby rozmowa odbywała się przez telefon w tym momencie trzasnęłabym słuchawką. Jednak "na żywca" po prostu po raz kolejny próbowałam pójść swoją drogą.
Nie mam bladego pojęcia jakie to zwyczaje mają w tym mieście i co do tego ma mój kolor włosów, ale wolałam w to nie wnikać. Najwyżej jak będzie nam się nudzić, to przejdziemy się na ten rynek zerknąć cóż to za wydarzenie kulturalne. Niemniej jakoś nie czułam się na siłach, aby brać w nim udział.

Did - 2015-01-16, 17:57

- Widzę, że nie jesteś otwarta na nowe wyzwania, trudno. Będę musiała znaleźć kogoś innego, ale wiedz, że moje serce będzie ubolewać! Od pierwszego spojrzenia na ciebie wiedziałam, że nadajesz się do tego quiz'u! Ranisz mnie! - kobieta pociągnęła nosem, po czym smętna i przybita zniknęła w pobocznej uliczce, a wy w spokoju weszliście do marketu, w którym nie zastaliście żadnej kolejki.
Widocznie chmara trenerów zdążyła już zaopatrzyć się na dalsze podróżowanie albo mogła się udać również na rynek, o którym wspomniała niebiesko włosa kobieta z PokeBoy'a.
- Dzień dobry! W czym możemy was służyć? Nie chcemy być wścibskie, ale nie udajecie się na rynek? - zaraz na wejściu zza przywitały was urocze bliźniaczki.

Gwen Brown - 2015-01-16, 18:16

/ Gwen taka uparta xD

Ech, po prostu cycki opadają. No ale przynajmniej udało nam się pozbyć błękitnowłosej. Yay! I nawet ludność trochę się rozlazła, więc nie było tak tłoczno. Świetnie. Ale w tym momencie... Nosz jasna niespodziewana, co to za dziwne miasto!
- Nie, nie chcę brać udziału w żadnym debilnym quizie! Nie za cholerę nie dam się namówić! Nie i koniec! Jeśli za następnym winklem znowu wyskoczy na nas jakaś laska i zapyta mnie o to, to jak pragnę zdrowia, ale ktoś dostanie w caban!
Pociągnęłam Remiego za rękę i oddaliliśmy się od tego sklepu.
- Chodźmy na ten durny rynek i zobaczmy co się tam wyprawia, bo inaczej chyba nikt nie da nam spokoju- stwierdziłam poirytowana.
Mają tu aż taki deficyt blondynek, że tak nas obskakują czy co?

Did - 2015-01-16, 23:24

- Spokojnie. Było minęło, a teraz chodźmy zobaczyć ten cały konkurs na rynku. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym objął cię ramieniem.
Na szczęście obyłaś się bez stosowania przemocy, ponieważ droga na rynek przebiegła wam w nieziemskim spokoju, a gdy tylko wyłoniliście się z pobocznej uliczki, ujrzeliście na nim masę ludzi, zebranych w okół sporawej sceny, umiejscowionej dokładnie po środku areny. Akurat trafiliście na sam początek, ponieważ na scenę kolejno wychodzą uczestniczki quiz'u. Najpierw rudowłosa piękność, potem czarnowłosa, brunetka, szatynka i na sam koniec blondynka, która wydaje ci się przerażająco znajoma, ale z tej odległości nie jesteś w stanie dokładniej przyjrzeć się jej twarzy.
- Nie wydaje ci się, że to jest Beth? - Remi spytał się ciebie, a w tej samej chwili ekrany po bokach sceny włączyły się i potwierdziły jego pytanie. To Beth!

Gwen Brown - 2015-01-17, 11:24

Gdy dotarliśmy na rynek cała impreza właśnie się zaczynała. Popadliśmy na moment kiedy uczestniczki quizu wchodzą na scenę. Wtedy jedna z nich wydała mi się dziwnie znajoma.
- Bez kitu, to Beth- stwierdziłam kiedy na dużych ekranach przy scenie pojawiła się jej twarz.
- Podejdźmy bliżej- powiedziałam po chwili
Zobaczmy czego też dotyczył ten cały Quiz. Poza tym warto się rozejrzeć i po samym rynku. Często takim lokalnym imprezom towarzyszą jakieś pomniejsze akcje. A to reklamują się
jakieś szkoły czy inne zakłady, a to schroniska i centra adopcyjne. Bardzo możliwe, że i tutaj zadzieje się coś podobnego. Ale to potem. Na razie oczajmy przebieg quizu.

Did - 2015-01-18, 00:10

Zdołaliście przebić się zaledwie o klika metrów, ponieważ ludzi jest zbyt dużo i każdy chce mieć dobry widok, więc pcha się do przodu. Na szczęście te kilka metrów wystarczyło, żebyś miała idealny widok na całą scenę, co jest trochę dziwne, bowiem ludzie obok ciebie strasznie narzekają i wpatrują się najczęściej w ekrany. Czyżbyś miała super wzrok?
- Chyba się zaczyna na dobre. Szkoda, że muszę gapić się w ten ekran. Pewnie nie uchwyci wszystkiego, a z tej odległości nie wszystko na scenie jest wyraźnie. - Remi szepnął do ciebie.
- Witajcie na corocznym święcie "Przygarnij Mnie"! My, organizacja PokeBoy, prowadzimy już od dawna schronisko dla zwierząt i spotykamy się z wyjątkowymi okazami, ale w tym roku nasze pociechy są jeszcze wspanialsze i jeszcze słodsze! Każdy kto będzie chciał może zaadoptować nowego pokemona, a jeśli ma dobre serce może nam ofiarować jeszcze drobny datek, który zapewni naszym stworkom jeszcze dogodniejszą i lepszą ochronę! Dość tego gadania! Zaczynajmy! - niebiesko włosa dziewczyna przywitała was wszystkich, po czym przystąpiła do przestawienia uczestniczek i wytłumaczeniu pierwszej konkurencji, która polega na uzupełnieniu tabelek z typami. Czyli wypisaniu wszystkich i dopisaniu do nich odporności oraz słabych punktów. Jak możesz się domyślać, Beth wysunęła się na pierwsze miejsce i to ze sporą przewagą.

Gwen Brown - 2015-01-18, 09:16

- Poważnie? Ja tam wszystko widzę cud-miód- odparłam lekko zaskoczona.
Dziwna sprawa. Ale faktycznie, wszyscy dookoła marudzili, że daleko, że nie wyraźnie... Ale ja poważnie widziałam wszystko dobrze. Czyżby kolejny skutek otwarcia kuli? Cóż, później o tym pomyślę- właśnie się zaczęło.
Ludzie to jednak debile. Kurcze, kto normalny reklamuje quiz ośrodka adopcyjnego facetkami wyglądającymi jakby się urwały z jakiegoś burdelu. No idiotyzm. Trudno, z pewnością poza quizem tez będzie okazja nieco porozglądać się za jakąś możliwością adopcji. Pierwsze zadanie okazało się dość mało wymagające. Typy i zależności między nimi to podstawa, szczególnie w potyczkach. Nie zdziwiło mnie też, że Beth szybko objęła prowadzenie. Z jej ambicjami byłoby dziwne, gdyby poległa na czymś tak prostym. Cóż, ciekawe co organizatorzy wymyślą jako drugie zadanie.

Did - 2015-01-23, 16:54

- I oto tym sposobem panna Beth wyszła na prowadzenia, dzięki błyskawicznemu i w stu procentach prawidłowemu wynikowi! No to czas na kolejne zadanie! Tym razem sprawdzimy zwinność i celność naszych uczestniczek. Będą musiały strzelać do wizerunków członków nielegalnych zespołów, uważając, żeby nie ustrzelić miłych i słodkich pokemonów! Do dzieła, moje drogie panie! - ponownie usłyszeliście głos animatorki, po czym na scenie pojawił się specjalny tor do zapowiedzianej konkurencji, do którego kolejno zaczęły podchodzić uczestniczki. Jak mogłaś się spodziewać, Beth góruje nad resztą dziewczyn i jeszcze bardziej wysuwa się na prowadzenie. Nie dość, że idealnie dopasowała zależności typów, to teraz trafia w każdy cel, idealnie omijając tarcze z pokemonami. Również w trzecim, a zarazem ostatnim zadaniu rozłożyła konkurencję na łopatki, prawidłowo odpowiadając na każde pytanie z quizu. Po prostu kobieta-encyklopedia-ninja.
- Dziękujemy wszystkim za udział w evencie i zapraszamy serdecznie na kolejny event, który będzie już za rok! Przejdziemy teraz do rozdania nagród i ogłoszenia wyników! Jak sie domyślacie na pierwszym miejscu znalazła sie Beth! Powędruje do niej nasz ukochany Fuelong! Reszta dziewczyn będzie miała pierwszeństwo w adopcjach! To tyle! Do zobaczenia! - kobieta pożegnała się ze wszystkimi, wręczając Beth pokeball z unikalnym i niespotykanym pokemonem.
- Całkiem fajna nagroda... zobacz. Ewoluuje z Crakling. - Remi szepnął do ciebie, pokazując ci pokedex, na którym wyświetlił się Fuelong.



Gwen Brown - 2015-01-23, 19:57

Beth bez problemu rozgromiła konkurencję i wygrała cały event. Wow. Jeśli kiedyś miałybyśmy się spotkać na polu bitwy mogło być ciekawie. Z jej wiedzą i umiejętnościami... Potem było ogłoszenie wyników i rozdanie nagród.
- Robi wrażenie- stwierdziłam zerkając na ekran pokedexu, na którym wyświetlił się wizerunek smoka, którego wygrała Beth.
Pomyśleć że ominęła mnie taka atrakcja przez jakiegoś łoma, który wysłał tamtą facetkę przebraną w bikini. Ech, trudno.
- Może popatrzmy jakie tu mają ciekawostki w tych adopcjach, co? Możliwe, że natrafimy tu na jakieś perełki.
Nie ma to jak puścić babę między stragany. Zobaczmy co tu ciekawego oferują. Pewnie raczej nie trafię na takiego imponującego smoczka, ale kto wie? Z moim uwielbieniem do pokemonów maści rozmaitej łatwo było mnie zadowolić. Nie zdziwiłabym się gdybym wyszła stąd z więcej niż jednym stworkiem.

Did - 2015-01-23, 20:19

Na widok pokemonów do adopcji, aż cię zatkało. Można tu zaadoptować dosłownie każdego stworka, o którym się marzy. Widać, że schronisko PokeBoy jest niezwykłą placówką, pomagającą dzikim, niezdolnym do przetrwania pokemonom. Większość z nich jest na ostatecznej formie, a z informacji na tabliczce możesz się dowiedzieć, że niezaadoptowane pokemony trafią do specjalnego rezerwatu, w którym będą mogły żyć na wolności. Bardzo to szlachetne. W końcu, gdy udało się wam przecisnąć przez tłum ludzi, żeby dokładniej przyjrzeć się pokemonom... przed wami pojawiła się animatorka, która usiłowała cię namówić do udziału w konkursie.
- Przepraszam, ale wy nie możecie korzystać z tej adopcji. Ochrona! - wystarczyło tylko, że klasnęła w dłonie, a wy zawiśliście kilkanaście centymetrów nad ziemią, trzymani za dwóch osiłków, którzy wynieśli was na tyły całego przedsięwzięcia, gdzie Beth zapoznaje się ze swoim nowym pokemonem.
- O! Cześć wam! Co tu robicie?! - zawołała na was widok.
- Znów jesteśmy niegrzeczni, aż wygnali nas z adopcji! - Remi zaśmiał się, ale po jego minie widzisz, że chciał coś adoptować.
- Co się stało? - spytała się was, a bardziej ciebie.


/#wrednymgjestwrednylel T_T

Gwen Brown - 2015-01-23, 20:41

/No żebyś wiedział xD

Było tak pięknie, że aż... coś musiało się pochrzanić. Normalnie nas wyprosili! A czemu? Bo nie chciałam wziąć udziału w jakimś quizie? Przecież to nie było obowiązkowe!
- O, cześć Beth- przywitałam się kiedy łaskawie opuszczono nas na ziemię- Gratuluję wygranej
No, ten jej smoczek na żywo to co innego niż na obrazku w dexie. Tymczasem Beth wyraźnie zainteresowało to, czemu oddelegowała nas ochrona.
- A daj spokój. Jedna z tych animatorek na nas naskakiwała z tym quizem. No ale jak widzisz półnagą babę z jakimś PokeBoyem na szyldzie to pierwsze co myślisz, że się z jakiejś agencji towarzyskiej urwała. No to odmówiłam. Grzecznie, ale stanowczo. Dopiero tutaj okazało się, że to jej przebranie pasowało jak wół do karety. No ale trudno się mówi. W każdym razie jak było po wszystkim i chcieliśmy się rozejrzeć po adopcjach, zauważyła nas i kazała wyprowadzić ochronie. Tak o, bez powodu. Dziwna jakaś.
Cóż dosyć interesujące podejście do poke-adopcji z jej strony. W końcu niewykluczone, że dałabym opiekę co najmniej jednemu z tutejszych stworków. Cóż, dobroczynność pełną parą.

Did - 2015-01-23, 20:54

/huehue ~

- Chodzi wam o... Annie, nieprawdaż? Dość pokręcona z niej kobieta, ale można z nią nawet wytrzymać. Chociaż, nie chciałabym mieć do czynienia z nią na co dzień. - Beth westchnęła, chowając smoka do pokeballa.
- Święta racja. Współczuję jej przyszłemu albo obecnemu chłopakowi. - Remi zaśmiał się.
- Mniejsza z tym, macie już jakieś plany na podróż? Ja zadzwoniłam do Blue i umówiłam się z nim na walkę! Odbędzie się za dwa dni w tym mieście. Na arenie i jeśli chcielibyście, to możecie wpaść i zobaczyć moją potyczkę. Oczywiście planuję zmienić pokemony, gdy wygram, więc i tak będzie czekała cię niespodzianka, Gwen. - Beth uśmiechnęła się do ciebie. - Właśnie! Podobno mają tutaj z tej okazji przyjechać Blaine i Giovanni. Walczyłaś już z nimi? Mogłabym cię umówić na walkę z nimi. Co ty na to? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2015-01-23, 21:16

- O, to świetnie. Chętnie popatrzę, może podpatrzę jakieś ciekawe sztuczki.
To mogłoby być ciekawe doświadczenie. W końcu nie co dzień ogląda się walkę Czempiona Elitarnej Czwórki z Kanto. No i poznałabym choć trochę styl walki Beth. Nie żeby w przypadku mojego "na pałę" miało to jakiekolwiek znaczenie.
- Na razie pobędziemy w Saffron. Po tej hecy z ogrodami i siostrą Sabriny wolałam nieco odczekać z wyzywaniem jej do walki o odznakę. Potem pewnie ruszylibyśmy do Fuchsia i takim kołem na wyspę Cinnabar i w końcu do Viridian. Chociaż walka z tamtymi liderami... Kusząca propozycja. W sumie, czemu nie? W razie co, zawsze mogę prosić ich o rewanżyk w ich salach.
Może to nie takie głupie. Miałabym swobodny dostęp do Centrum żeby podmienić pokemony no i to zawsze liderzy sal. W obecnej sytuacji i przy optymistycznych warunkach trafiłoby mi się takie trzy w jednym. No, troje właściwie. Najs... Ale może nie ma co za bardzo zwlekać z walką z Sabriną? Teraz jest w mieście, ale co potem? Głupio by było gdyby coś jej wypadło i nagle wybyła. Hm, chyba trzeba będzie przespacerować się do niej i umówić na potyczkę. Tak oto w prosty sposób, Beth poprawiła mi nieco nastrój po tych nieudanych adopcjach.

Did - 2015-01-23, 21:27

- No to zaraz do nich zadzwonię! Nie uznajcie mnie za jakiegoś dziwaka, ale mam numery do każdego z liderów. Wiecie... walczyłam z nimi i trochę się z nimi zaprzyjaźniła. Oprócz Sabriny, a raczej jej siostry. - Beth zaśmiała się, wyciągając z torby telefon, po czym oddaliła się od was na chwilę, żeby w spokoju wykonać telefon.
- Przestań, to nie jest nic dziwnego. W sumie, to my jesteśmy dziwniejsi. - Remi uśmiechnął się do niej.
- Blaine i Giovanni proponują ci podwójną walkę. Już ci wyjaśniam jej zasady. Obaj wystawiliby po jednym pokemonie ze swojej drużyny, a ty wystawiłabyś swoją dwójkę. Oczywiście wszystko odbyłoby się w tajemnicy, więc tożsamość pokemonów poznałabyś na arenie. Powiedzieć im, że się zgadzasz? - Beth spytała się ciebie, zakrywając komórkę dłonią.

Gwen Brown - 2015-01-23, 21:36

Wow, ot ciekawostka. Chociaż, skoro stwierdziła, że trochę się zaprzyjaźniła z liderami to nic dziwnego, ze ma do nich numery.
- A tam już dziwni. Raczej jedyni w swoim rodzaju- mówię dając Remiemu kuksańca w bok.
A potem Beth podała mi zaproponowane zasady. Dwa moje pokemony na jednego któregoś z nich. Interesujące, takiej walki jeszcze nie toczyłam.
- Brzmi ciekawie, zgadzam się.
No, to mogłam powoli myśleć nad wstępną strategią. Giovanni specjalizował się w typach ziemnych, natomiast Blaine w ognistych. Fakt, nie będzie to raczej potyczka jak z takim Brockiem czy Misty, bo ostatecznie to byli jedni z silniejszych liderów w regionie. Mimo że obaj zdecydowali się wystawić tylko po jednym pokemonie, nie powinno to oznaczać, że podejdę do sprawy w sposób lekceważący. Właśnie trzeba będzie solidniej wziąć się do roboty.

Did - 2015-01-23, 21:42

- No to wszystko ustalone! Walka odbędzie się jutro o piętnastej na arenie. - Beth poinformowała ciebie, chowając telefon do torby. - Ja będę już lecieć, bo mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia, ale obiecuję, że zjawię się na arenie i będę ci kibicować! Do zobaczenia! - dodała, przytulając się do was, po czym pognała w podskokach jedną z uliczek.
No i zostaliście zupełnie sami w nieznanym wam miejscu. Otoczeni masą kamienic, pomiędzy którymi wije się sieć uliczek.
- Mamy jeszcze dużo czasu do wieczora, więc co porobimy Gwen? Może wybierzemy się do jakiejś knajpki na późny obiad czy tam wczesną kolację albo odwiedzimy coś innego? - Remi spytał się ciebie, obejmując cię ramieniem.

Gwen Brown - 2015-01-23, 21:58

- Dzięki. Do zobaczenia- pożegnałam się z uśmiechem, z Beth.
Lecz kiedy dziewczyna zniknęła ogarnęła mnie panika. Jutro?! Już jutro?! Toż to tak mało czasu! Ja jeszcze się nie przygotowałam! Ani nic właściwie. O wow...
- Właściwie jakiś szybki obiadek może dobrze mi zrobi. A potem gnamy do Centrum. Przecież ja muszę się przygotować! Obmyślić jakąś strategię, cokolwiek! Kurcze nie spodziewałam się, że to będzie już jutro.
Nie ma to jak uderzyć w stres...

Czekaj ja nie pokręciłam coś z tą podwójną walką?

Did - 2015-01-24, 12:19

- Dasz sobie radę, przecież to ziemne, ogniste i kamienne typy. Mają wspólną wadę, więc zniszczysz ich. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym chwycił cię za dłoń i razem zagłębiliście się w jedną z alejek.
Przypisało wam ogromne szczęście, bowiem od razu, gdy wyszliście z alejki pomiędzy kamienicami, trafiliście na małą, przytulną restauracyjkę o wdzięcznej nazwie "Skowronek". Idealne miejsce, żeby zjeść soczysty i pożywny obiad!
- Wchodzimy tutaj czy chcesz poszukać czegoś innego? - Remi spytał się ciebie, ogarniając włosy, które spadły ci na oczka.

Gwen Brown - 2015-01-24, 15:35

- Może...- odparłam przytulając jego ramię.
Ta, miejmy nadzieję. Chociaż fakt, wszystkie te typy miały jedną słabość. No, może i faktycznie nie będzie tak źle... Tymczasem po wyjściu z alejki trafiliśmy wprost do uroczej restauracyjki. Malutka, skromniutka- jak dla mnie w sam raz. I jeszcze ta przyjemna nazwa... Podejrzewam, że dania które tam serwują mogą smakować tak jak w domu. A przynajmniej podobnie.
- Wygląda całkiem przytulnie. Może być- odparłam spoglądając na lokal.

Did - 2015-01-24, 16:12

- No to chodźmy. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Gdy tylko otworzyliście drzwi do restauracji, poczuliście przyjemny zapach, dobiegający z kuchni. Zapewne kucharze przygotowują dania dla gości, których o dziwo jest dosyć sporo. Widocznie restauracja cieszy się pozytywną opinią wśród mieszkańców miasta, więc czeka was przyjemny posiłek.
- Jeszcze chwila i nie mielibyśmy gdzie usiąść, ale na szczęście wypatrzyłem wolny stolik. - Remi pociągnął cię lekko za rękę, prowadząc do dwuosobowego stolika w jednym z rogów knajpki, na którym znajduje się niewielkie, fioletowe, ale dość obszerne menu, gustujące w tradycyjnym potrawach.
- Dzień dobry państwu! Zdecydowaliście się, co chcecie zamówić? - po chwili przybiegła do was złotowłosa kelnerka z uśmiechem na twarzy.
- Ja poproszę Żur, Pierogi ruskie oraz sałatkę grecką. Do tego piwo. - Remi odpowiedział kelnerce, odkładając swoje menu.


/http://img1.wikia.nocookie.net/__cb20140726034624/hetaliafanmadecharacters/images/9/94/Blonde-hair-animes-anime-30920322-500-632_large.jpg
jakieś tam pierwsze menu z google http://www.niegotuj.pl/uploads/0/209/file_big.jpg picie możesz wybrać dowolne

Gwen Brown - 2015-01-24, 16:41

Z zewnątrz przyjemnie, a w środku jeszcze bardziej. Normalnie jakbym nawiedziła moją babcię w kuchni. W powietrzu roznosiły się same przyjemne zapachy. Nie zdziwiło mnie więc, że poza nami, wewnątrz było dość sporo ludzi. To tylko dobry znak, że serwują tu znakomite posiłki. Remi znalazł nam wolny stolik, a potem mogłam przejrzeć menu. O, kuchnia tradycyjna. Mając do wyboru większość ze swych ulubionych potraw mogłam wybierać i wybierać...
- A ja poproszę rosół z makaronem, filet z mintaja oraz surówkę z czerwonej kapusty. Do tego jakiś sok albo kompot. W zasadzie obojętnie jaki, więc może być nawet pierwszy z brzegu.- powiedziałam podając swoje zamówienie.
No, teraz to na prawdę prawie jak u babuni na obiedzie...

Did - 2015-01-26, 15:13

/muszę dać twojemu chłopakowi jakieś nowe pokemony .-.

- Zamówienie przyjęte! - kelnerka uśmiechnęła się do was, po czym pognała do kuchni, by wrócić z niej dziesięć minut później, ale tym razem z tacą pełną ciepłych i smakowitych potraw, które aż krzyczą, żeby je zjeść. - Życzę smacznego. Mam nadzieję, że nasze starania zadowolą pastwa podniebienia. - znów obdarowała was promiennym uśmiechem, kładąc potrawy na waszym stoliku, a następnie wróciła za bar.
- Nie dość, że ekspresowa obsługa, to jeszcze dania są przepyszne! - Remi powiedział, zapychając się swoją zupą. - Chciałabyś po posiłku ze mną zawalczyć. Tak dla rozgrzewki? - spytał się ciebie, przegryzając pieroga.

Gwen Brown - 2015-01-26, 15:49

/ Nom, śmiechowo tak wygląda jak on biedny ma 3, a ja taką chmarę xD

Remi miał racje- to żarełko było przepyszne. A dopiero czepiłam się swojego rosołku. Skoro już zupa była wyśmienita, zapewne ryba i surówka nie będą od niej odbiegać. Tymczasem moja druga połowa nie zamierzała poprzestać na posiłku. W sumie ta jego propozycja potyczki nie była taka głupia.
- Czemu nie? Podejrzewam, że wszystkim to wyjdzie na dobre.
Ja się trochę odstresuję, Remi potrenuje... Przyjemne z pożytecznym.

Did - 2015-01-27, 22:39

/zrobię z niego super bossa ;-;

- No to wszystko ustalone! - Remi pokiwał głową, wciągając szóstego pieroga.
Tak, jak sądziłaś dania okazały się przepyszne, a wręcz wyśmienite! Nie zauważyłaś nawet tego, kiedy wszystko z talerzy znikło w twoim układzie pokarmowym, przypominając ci dziecinne lata. Skończywszy już swój posiłek, zapłaciliście za rachunek, a raczej Remi zrobił to za ciebie, po czym wyszliście z knajpki.
- Chcesz zostawić rzeczy w PC czy od razu udać się na potyczkę? - Remi spytał się ciebie, chwytając twoją dłoń.

Gwen Brown - 2015-01-27, 22:56

Cóż, jedzonko było po prostu niebo w gębie. Normalnie jadłby cały dzień. Niestety szybko co dobre, błyskawicznie znika z talerza. Tak więc dosyć szybko zjedliśmy co tam zamówiliśmy, a po zapłaceniu rachunku znowu znaleźliśmy się na ulicy.
- Centrum nam nie ucieknie. Znajdźmy jakieś odpowiednie miejsce i jak dla mnie możemy walczyć- odparłam.
Po co czekać? Naparzajmy się zaraz. Myślałam jakiego by tu pokemona wystawić. Cóż, nie oszukujmy się, ale obecny skład mojego lubego raczej nie był zbyt piorunujący. No, chyba, że o czymś nie wiem. Tak czy inaczej nie chciałam wyskoczyć mu z rywalem z grubej rury- w końcu to miał być taki luźny sparing dla obu stron.

Did - 2015-01-30, 13:24

- I to w tobie lubię! - Remi pocałował cię delikatnie usta, po czym razem skierowaliście się wzdłuż jednej z alejek.
Przypisało wam ogromne szczęście, bowiem po niecałych dziesięciu minutach spaceru alejką, udało się wam wyjść z miasta tylną bramą i od razu natrafić na sporawą łąkę, otoczoną gęstym lasem. Miejsce idealne na arenę do waszej potyczki. Nie ma tu zbędnych krzaków, kwiatów ani innych tworów natury. Jest to zwykła, idealnie równa, trawiasta łąka.
- Jesteś już gotowa? - Remi spytał się ciebie, stając kilka metrów od ciebie oraz wypuszczając swojego Houndoura.

Gwen Brown - 2015-01-30, 18:23

Tak oto z tym całuśnym akcentem, ruszyliśmy poszukać jakiegoś miejsca do stoczenia potyczki. I nawet mieliśmy szczęście. Już po kilku minutach wyszliśmy z miasta, a tam- pole bitwy jak marzenie. Łączka, otwarta przestrzeń, żadnych drzew, krzaczorów czy innych tworów natury. Innymi słowy grunt tak neutralny, że chyba lepiej się nie da.
- Bardziej chyba nie będę- odparłam, zastanawiając się nad wyborem pokemona. A więc Houndour. Cóż Flame'a znałam bardziej na zasadzie "tyle o ile". Wiedziałam jednak jedno- psiak miał swoje humory i czasami miał tendencję się stawiać. Przynajmniej taki był odkąd miałam przyjemność go poznać. Tymczasem szybko wybrałam jednego ze swych podopiecznych- Necrowa. Kruk, sądząc po wachlarzu jego umiejętności nie był zbyt słaby, ale nie byłby to tez rywal z górnej półki. Poza tym byłam strasznie ciekawa jak sprawdzi się w boju.
- Pozwolisz, że zacznę? Golgari, zaczniemy na spokojnie od Tailwind. Wznieś się nieco wyżej, uchroni cię to nieco od ewentualnych ataków w kontakcie. Z góry użyj Sand Tomb przy czym niezależnie od skutków tego ruchu zaatakuj później Earthquake. Trzymając dystans masz większe szanse na skuteczne uniki. W razie co, wspomagaj się dodatkowo Agility.- wydałam komendę.
Zobaczmy co z tego wyjdzie. Po chwili zastanowienia rzuciłam jeszcze:
- Jak mnie pozytywnie zaskoczysz, załatwię ci coś słodkiego...
Cóż, drobna motywacja nigdy nie zaszkodzi...

Did - 2015-01-31, 18:27

- Zaczynaj, moja kochana kobieto. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Gdy tylko wspomniałaś Golgariemu, że dostanie coś słodkiego w razie wygranej walki, w jego oczach pojawił się malutki płomyk, a sam ptak dłużej nie zwlekając rozpoczął walkę. Dzięki Tailwind stał się jeszcze szybszy, ale niestety nie udało mu się uniknąć mrocznego psiaka, który błyskawicznie uderzył w niego z Dark Pulse (-438). Na szczęście Golgari w mgnieniu oka otrząsnął się po ataku i odpowiedział Sand Tomb'em w stronę przeciwnika, skutecznie więżąc go w piaskowym grobie (-206). Nie mniej jednak na Houndourze nie zrobiło to większego wrażenia, a co najwyżej trochę go zdenerwowało, bowiem wbrew prośbie Remi'ego użył Nasty Plot, zwiększając swoją siłę. Kolejnym ruchem twojego pokemona było użycie Earthquake, który bezproblemowo trafił w uwięzionego psa (-340). Można byłoby rzecz, że jest już pozamiatane, ale okazało się zupełnie inaczej. Gdy tylko Houndour otrzepał się z resztek kurzu, wykorzystał siłę twojego ptaszka, uderzając w niego z Nasty Plot, po czym dobił go z Dark Pulse. Nawet użycie Agility nie uchroniło go przed przegraną.
- Naprawdę wygrałem? - Remi spytał się ciebie, nie ukrywając zdziwienia.

Gwen Brown - 2015-01-31, 19:09

O w mordę... Co tu się właśnie stało? Normalnie szok. Nie zdziwiłabym się gdybym złapała się na tym, że kopara mi opadła.
- Chłopie, nie strasz mnie. Albo chociaż ostrzegaj przed taką jatką- odparłam ze śmiechem, po czym podeszłam do swojego kruka.
- I tak dobrze ci poszło. Potem coś dostaniesz, dobrze?- szepnęłam do niego, gładząc po piórkach. Na koniec odwołałam Golgariego do pokeballa. Niech sobie odpocznie.
- No, mistrzuniu, szacuneczek. Może i ty popróbowałbyś się z liderami, co? A właśnie, o liderach wspominając, już chyba wiem kogo wystawię jutro do walki. Chciałabym tylko sprawdzić czy uda mi się pewien manewr, więc jeśli nie miałbyś nic przeciwko poświęciłabym chwilkę by go sprawdzić.
Postanowiłam postawić na moją sprawdzoną dwójkę- Perłę i Vigo. Z rozpiętością ich różnorakich ataków, mieliby chyba największe szanse. Przypomniał mi się jednak jeden szczegół, który- gdyby wszystko się udało- nieco zaskoczyłby moich jutrzejszych rywali. Chodziło o Perłę i to co działo się w świecie upiornych dziewczynek. Tam moja urocza smoczyca umiała poderwać się do lotu. Ciekawiło mnie czy udałoby się powtórzyć tę sztuczkę. Mogłaby się przydać.

Did - 2015-01-31, 20:39

Gwen, ale dragonairy umieją latać xD
__________________________________________
- Nie wiedziałem, że tak potoczą się sprawy, ale walka była zacna! - Remi pocałował cię w policzek, po czym schował swojego psa do pokeballa. - Śmiało możesz próbować wszystkich sztuczek! Jutro masz dać fenomenalny popis! Chcę zapamiętać tą walkę na bardzo długo, dobrze? Co do liderów, to może kiedyś. Najpierw muszę złapać kilka pokemonów i wytrenować obecna. - dodał.
Zaraz po tym, gdy schowałaś Golgariego do pokeballa, wypuściłaś Vigo i Perłę. Uradowane smoki przywitały się z tobą, po czym zaczęły latać wysoko w powietrzu, czekając na to, co im powiesz.

Gwen Brown - 2015-01-31, 21:27

/Sugerowałam się anime, gdzie bardziej pełzały i trzymały się ziemi xD A przynajmniej nie przypominam sobie lotów w ich wydaniu. Także ten... ;P

- Postaram się. Zobaczymy jak mi wyjdzie to staranie się.
To już wiedziałam, że ten manewr działa. Okiej. Przynajmniej wiedziałam, że będę miała tę przewagę, że oba moje pokemony będą znajdować się w powietrzu. W przeciwieństwie do pokemonów liderów. Teraz trzeba to jakoś zgrabnie wykorzystać. Jest jeszcze jeden szczegół. Moje pokemony znają się i lubią. Pokemony Giovanniego i Blaina mogły się znać, ale wątpię aby darzyły się jakąś większą zażyłością.
- Moi mili czas na naradę bojową. Perła, Vigo jutro stoczycie walkę z pokemonami dwóch liderów. To będzie dwuwalka, więc kluczem do naszego sukcesu jest pełna współpraca między wami. Musicie osłaniać się nawzajem i pilnować. Na początek chciałabym zobaczyć w waszym wydaniu dwa dosyć dalekosiężne ataki, przed którymi ciężko się wybronić. Mianowicie Waterfall i Bulldoze. Spróbujcie je wykonać najpierw kolejno po sobie, czyli najpierw Perła i jej wodna wala, a zaraz potem Bulldoze Viga. Wtedy nawet jeśli waszym jutrzejszym rywalom jakimś cudem uda im się przetrwać pierwszą falę, wpadną na następną. Chodzi o to aby nie było między nimi zbyt dużej przerwy. Popróbujcie. Potem zastanawiałam się czy nie wykorzystać Bulldoze z jakimś innym atakiem. Chciałabym zobaczyć połączenie Draco Meteoru Perły i wspomnianego już Bulldoze. Ale tym razem jednocześnie. Efekty też mogą być ciekawe. Wy jako stworzenia latające macie większe pole manewru i łatwiej będzie wam robić uniki. Poza tym ciekawi mnie jak dacie sobie radę przy tej drugiej kombinacji, właśnie w kwestii uników.- wydawałam komendy jednocześnie na głos myśląc.
Pierwsza kombinacja będzie raczej bezinwazyjna dla moich pokemonów. Trzymając się w powietrzu nie odczują nawet wpływu obu fal. W drugiej pozostawała kwestia Draco Meteoru. Te odłamki spadają praktycznie wszędzie, co w połączeniu z "falującym" podłożem powinno nieźle namieszać moim rywalom. Ale czy Perła i Vigo będą dość zręczni aby samemu nie oberwać?

Did - 2015-01-31, 22:28

/no chyba, że tak/ btw, miałem ochotę napisać, że jeden z meteorytów spada ci na głowę xD nie umiem opisywać ataków ;-;

Pokemony uważnie wysłuchały twojej przemowy, po czym oddaliły się od was, wzbijając się przy tym wysoko w powietrze, żeby nie zrobić wam krzywdy. Pierwszy ruch wykonała Perła, bezproblemowo wytwarzając ogromną falę, która rozprzestrzeniła się po większej połowie łąki. Od razu po Perle, Vigo w tym samym kierunku posłał potężną falę wstrząsów. Praktycznie na końcu łąki ataki spotkały się, tworząc nieduże wybuchu wody pod wpływem wstrząsów. Trzeba przyznać, że wyglądało to bardzo majestatycznie. Kolejna kombinacja również zapierała dech w piersiach. Meteorytu spadające z nieba, zaczęły roztrzaskiwać się nad ziemią przez fale, tworząc coś w rodzaju kamiennych pocisków, mających zasięg pięciu metrów. Na szczęście tym razem obydwu pokemonom udało się uniknąć każdego pocisków, chociaż czasami naprawdę robiło się niebezpiecznie. Gdy skończyli wykonywać polecone im ataki, wrócili do was, czekając na kolejne wskazówki.

Gwen Brown - 2015-02-01, 09:34

/Dobrze wyszło. Tym bardziej że to połączenia typu: "szlag trafił mi poprzedni zamysł, a trza wymyślić coś na bieżąco" xD

Nieźle, nieźle. Pierwsze połączenie wyszło całkiem nieźle. Dla poruszających się po ziemi pokemonów będzie ciężkim orzechem do zgryzienia. Drugie... Drugie to najprawdziwszy armagedon. Ziemia się trzęsie, z góry lecą skały i jeszcze na domiar złego owe skały w pewnym momencie wybuchają. Piękne i niebezpieczne widowisko. Co prawda teraz Perła i Vigo wyszli z tego bez szwanku, ale musiałam wymyślić im jakieś taktyki obronne. Nie chcę ryzykować tym, że mogą zrobić sobie krzywdę.
- Bardzo ładnie. Na prawdę bardzo ładnie. To teraz ustalmy taki drobny szczegół. Kiedy jutro wydam wam polecenie "Fala" wykonacie pierwszą kombinację, czyli Waterfall i Bulldoze. Natomiast kiedy krzyknę "Fajerwerki" to tę drugą z Draco Meteorem. Hm, pod koniec Fal zaistniało całkiem ciekawe zjawisko, które też można wykorzystać. Spróbujcie teraz wykonać Waterfall i Bulldoze, ale jednocześnie, a nie tak jak wcześniej kolejno po sobie, dobrze? Zaciekawiły mnie te wodne wybuchy pod koniec. Ewentualnie jeszcze Waterfall i Earthquake- też jednocześnie. Zobaczymy, które połączenie będzie miało ciekawszy efekt.
Cóż, na razie chętnie przyjrzę się bliżej tej wersji Fal. W międzyczasie może uda mi się wykombinować coś bardziej obronnego. Nazwy tych połączeń też nie były takie głupie. Rzucając taką komendą ja i moje pokemony wiedzieliśmy co zaraz się stanie. Rywale już niekoniecznie. A zaskoczenie to już połowa sukcesu.

Did - 2015-02-04, 11:44

Pokemony pokiwały główkami, po czym wróciły na swoje pozycje i przystąpiły do jednoczesnego wykonania poleconego im manewru. Wielka fala, którą stworzyła Perła, zaczęła tryskać do góry strumieniami wody, wywołanymi przez Bulldoze. Zamieniwszy Bulldoze na Earthquake, efekt stał się jeszcze bardziej silniejszy i niechcący doczekaliście się darmowego prysznicu. Dosłownie przemokliście do suchej nitki, ale zauważyłaś podczas tego, że strumienie wody są na tyle mocne, by mogły wybić w powietrze nieduże stworzenia. Dość cenna informacja, ale czy przyda ci się na arenie?
- No to chyba nie musimy się dzisiaj myć. - Remi zaśmiał się.

Gwen Brown - 2015-02-04, 18:06

Ło ho ho! Żeby nie powiedzieć, że hej i ojej! Wyszła nam całkiem niezła kipiel. O właśnie! I już mam nazwę dla tego połączenia. Swoją drogą dobra rzecz- fala zmyje towarzystwo, a wstrząsy zafundują coś jak wirowanie w pralce. To jest dobre. Jeszcze te strumienie wody wyskakujące do góry. Jakieś mniejsze pokemony mogłyby sobie "polatać". O ile dobrze się orientowałam, wśród pokemonów Blaina, które zwykł wystawiać w swojej sali był Growlithe. Gdyby ten psiak spotkał moje domowej roboty tsunami, mogłoby być ciekawie....
- Nie godzi się. Jutro muszę wyglądać godnie- zaśmiałam się wyżymając włosy. Skinęłam dłonią na moich podopiecznych.
- Wyszło cud miód, moi mili. Tak więc macie nowe połączenie do zapamiętania- Waterfall plus Earthqake, czyli Kipiel. Mamy już kilka niezłych kombinacji na atak, pora skupić się na obronie. Nie umknęło mojej uwadze jak ryzykownym połączeniem są nasze Fajerwerki. Dlatego aby ograniczyć ewentualne obrażenia wtedy, oraz jako obronę przed atakami rywali trzeba wam skombinować jakieś osłony. Perła, ty znasz Ice Beam. Spróbujmy sprawdzić ile wytrzymałaby taka lodowa osłona. Vigo- ty zaatakujesz Draco Meteorem, a ty Perła spróbuj zrobić sobie właśnie taką lodową osłonę w wormie kuli, albo co najmniej swego rodzaju parasola.

Did - 2015-02-05, 13:04

- Jak sobie chcesz, ale ja nie zamierzam się myć! - Remi ponownie się zaśmiał, po czym rozłożył się na mokrej trawie.
Pokemony wysłuchały twojej kolejnej taktyki, a następnie wykonując beczkę w powietrzu, wróciły na swoje miejsca. Tym razem całą akcję rozpoczął Vigo, posyłając w górę smoczy meteor, który po chwili zaczął spadać z nieba w postaci wielu, znacznie mniejszych kawałków. Jednak przed tym, Perła zdążyła wykonać lodową tarczę, dzięki pomocy Ice Beam. Lodowa osłona zdołała wytrzymać jedynie cztery uderzenia meteorytu, które spadły wprost na Dragonair, po czym pękła. Reszta odłamków... wyryła sporo małych dziur. Zmieniając łąkę w ser szwajcarski. Dumne z siebie pokemony nie zdążyły nawet wrócić do was, ponieważ błyskawicznie znikły w czerwonych promieniach, a zanim zdołaliście zorientować się, co się stało, znaleźliście się na ziemi, zakuci w kajdanki.
- Co wy tutaj wyprawiacie! Dlaczego niszczycie tą łąkę! Zostajecie zatrzymani! - usłyszałaś za sobą głos oficer Jenny, która jednym, silnym ruchem podniosła cię z ziemi. - Pamiętajcie, że wszystko, co teraz powiecie, zostanie wykorzystane przeciwko wam! - dodała.

Gwen Brown - 2015-02-05, 14:52

Osłona dawała radę. Trochę, ale dawała. Może gdyby była grubsza... No, ale tego już nie dane było mi sprawdzić. Pojawiła się oficer Jenny, która zaraz zakuła nas w kajdany.
- To może jednak zachowam milczenie. Przynajmniej na razie- odparłam do policjantki.
- Nie ma potrzeby używać przemocy, wykonamy wszelkie pani polecenia. Serio- dodałam aby uprzedzić wszelkie przepychanki.
Kiedy sytuacja choć minimalnie się uspokoi, spróbuję wyjaśnić policjantce w czym rzecz. Że tylko trenowałam przed jutrzejszą walką, a na łączce poza miastem aby nie napatoczył się nikt postronny i niechcący nie zrobić nikomu krzywdy. Wszak w szczerym polu idzie spotkać mniej osób niż w środku miasta, prawdaż? Chyba, że... Czyżby niechcący wtargnęliśmy na czyjąś działkę? Ojć, wtopa. Jeśli będzie trzeba zgodzą się na zapłacenie jakiejś grzywny czy coś. Ostatecznie nie ma co robić sobie kłopotów z policją. Na spokojnie, robić co tam każą, potulnie przyjąć karę i nie powinno być tak strasznie. Chyba.

Did - 2015-02-06, 17:04

- To ja też będę milczał. - Remi powiedział, nie stawiając oporu, gdy asystentka sierżant Joy wepchała go do auta.
- Jak sobie chcecie. - sierżant Joy westchnęła, po czym również wpakowała cię do auta, a następnie bezszelestnie ruszyła autem, zapewne do komisariatu.
Podróż policyjnym autem przebiegła wam niesamowicie szybko, ponieważ już po pięciu minutach znaleźliście się w komisariacie, w którym zostaliście rozdzieleni. Remiego zabrała asystentka sierżant Joy, a ty zostałaś oddana w ręce faceta o włosach w kolorze ciemnej zieleni. Policjant zabrał cię do białego pokoju z czerwonym biurkiem, dwoma czarnymi krzesłami oraz czarną lampką na biurko. Bez słowa przykuł cię w nim do krzesła.
- To co tam robiłaś, panienko? - policjant spytał się ciebie, opierając nogę o krzesło oraz nachylając się na tobą.

Gwen Brown - 2015-02-06, 19:21

Cóż, na spokojnie i bez stresów zostaliśmy dostarczeni na komisariat. Na miejscu rozdzielono nas. W sumie nic dziwnego- pewnie chcieli sprawdzić poprawność zeznań, czy coś w tym guście. Ale ja tam nie miałam nic do ukrycia.
- Trenowałam, proszę pana- odparłam spokojnym tonem.
- Jutro czeka mnie dosyć istotna walka, więc chciałam opracować na nią jakąś strategię. Ale po kolei. Razem z moim chłopakiem kręciliśmy się wcześniej po mieście i postanowiliśmy stoczyć między sobą drobną potyczkę. On mi ją zaproponował. Więc żeby było też bezpiecznie dla osób postronnych szukaliśmy odpowiedniego miejsca. No i tak wyszło, że trafiliśmy na tamtą pustą łączkę. Powalczyliśmy, a potem postanowiłam potrenować, tak jak wspomniałam o tym na początku. Cóż, co trenowałam to trenowałam, ale potem pojawiła się sierżant Jenny i reszta wydarzeń jest już jasna. Mój chłopak powie wam to samo- wyjaśniłam policjantowi.
Cóż, prawda jak na spowiedzi. Może nie skończy się to jakimś większym bigosem.

Did - 2015-02-08, 16:07

- Zwykła walka i trening, powiadasz? - policjant zmarszczył brwi. - To czemu łąka wygląda, jak pole bitwy? Wszędzie walają się kamienie, o które można się zabić! Pełno na niej dziur! Woda, którą wywołaliście... na pewno też wyrządziła wiele szkód! Pomyśl o dzieciach, które chodziły się tam bawić! To było najlepsze miejsce na pikniki! Nie wstyd ci? Wiesz ile potrwa doprowadzanie jej do przyzwoitego stanu? Poza tym, jeśli chciałaś potrenować, to mamy od tego arenę! Wystarczyło tylko poszukać! - dodał, rozsiadając się na krześle.
Gwen Brown - 2015-02-08, 16:42

- Cóż, przyznaję kombinacje nad którymi myślałam są dość "inwazyjne" jeśli idzie o otoczenie i jeśli mam być szczera nie pomyślałam o arenie- odparłam ze skruchą.
- Aczkolwiek wina, która nie ukrywam jest i to nawet znaczna, nie leży wyłącznie po mojej stronie. Skoro to teren piknikowy powinno to być jakoś oznaczone. Tabliczka chociaż jakaś. Łąka to łąka, skąd mogłam wiedzieć, że to jakieś tutejsze miejsce na imprezy plenerowe?
No heloł! Nikogo by nie zabolało gdyby ktoś to jakoś oznaczył. Co ja atlas, że wiem który metr ziemi jest ziemią niczyją, a który ma właściciela? Nawet po wsiach, jak ktoś ma jakiś swój prywatny kawałeczek, to chociaż wiadomo o tym, bo miedza jakaś jest, a jak kto się uprze to i odgrodzi co jego. Kurde nawet jakiś kamień graniczny ludzie wbijają! A tu? Szczere pole, dzicz prawie w lesie i wielkie halo, bo okazało się, że to tereny miejskie. Tylko czym one się różniły od typowej dzikiej łączki niczyjej? Ano właśnie.
Tymczasem ciekawe, jak to się skończy i jak długo pokiblujemy na tym komisariacie...

Did - 2015-02-08, 17:13

- Leży wyłącznie po twojej stronie. I to z naciskiem na wyłącznie. - policjant odburknął na twoją próbę obrony. - To chyba logiczne, że najbliższe ziemie należą do miasta? Poza tym, kto cię wychowywał, że niszczysz naturę bez większego zawahania? Mniejsza o to, możesz odsiedzieć tutaj ze swoim chłoptasiem czterdzieści osiem godzin w celi albo zapłacić grzywnę. Co wybierasz, niszczycielko natury i wszystkiego, co dobre? Gadaj, nie mam czasu! - dodał, uderzając dłonią o biurko.
Gwen Brown - 2015-02-08, 17:36

- Niemniej tereny typowo rekreacyjne powinny być oznaczone.- skwitowałam krótko, ale na tym koniec. Nie zamierzałam się z nim kłócić, już i tak zbyt dużo czasu straciłam.
Potem gość przedstawił mi dwie opcje kary. Grzywna lub odsiadka trwająca 48 godzin. Cóż, trochę terminy mnie goniły więc decyzja była błyskawiczna.
- To ja wolę grzywnę- odparłam szybko.
- Ile?- byłam gotowa w każdej chwili sięgnąć po portfel i wydobyć odpowiednią kwotę.
Cóż na dziś starczy mi wrażeń. Trzeba zadekować się gdzieś na noc, a do tego idealnie nada się Centrum Pokemon. W końcu jutro z rana mieliśmy stawić się w muzeum, a po południu czeka mnie ta nieszczęsna walka. Trzeba się chociaż wyspać.

Did - 2015-02-13, 15:11

- Dobrze. O wysokości grzywny dowie się pani w recepcji w głównym holu, gdzie przyjmujemy małe wezwania. Gdy wyjdzie pani z tej sali, proszę się skierować w lewo. Następnie skręcić w prawo, po czym niech pani idzie cały czas prosto, aż do wielkich szklanych drzwi. Za biurkiem spotka pani, Lolę. Naszą sierżant. Tylko niech pani nic nie kombinuje! Na korytarzach roi się od kamer, więc będzie pani pod stałą obserwacją! - policjant poinformował cię zupełnie innym tonem, po czym rozkuł cię, a nawet otworzył ci drzwi!
Gwen Brown - 2015-02-13, 16:56

- W porządku- odparłam kiedy policjant dał mi wskazówki jak dojść do recepcji.
Może się nie pogubię. Co do kombinowania... Czy on głupi? Odwalać coś w komisariacie, w którym aż roi się od policji. Musiałoby mi się baardzo nudzić.
Po wyjściu postępowałam zgodnie z wskazówkami. Najpierw w lewo potem w prawo i prosto aż do dużych szklanych drzwi. Na miejscu zagadam do owej pani sierżant. Powiem o tej grzywnie, zapłacę i le trzeba i zapytam o Remiego.
Jak już będzie po wszystkim możemy odejść i wynająć sobie pokój w Centrum i już możliwie spokojnie dotrwać do jutrzejszego poranka. Na dziś wyczerpaliśmy limit przygód... Tak myślę.

Did - 2015-02-13, 22:43

Lola http://i.imgur.com/A76rlGL.jpg
_______________________________
Na szczęście nie zgubiłaś się w korytarzach komisariatu i już po pięciu minutach dotarłaś do głównego holu, w którym za ladą zastałaś młodą policjantkę o włosach w kolorze fioletu, ubraną w białą koszulę na krótki rękaw z fioletowym krawatem, na której mieni się złota gwiazdka. Dość nietypowy wygląd, jak na policjantkę. Do tego ssie jeszcze w namiętny sposób czerwonego lizaka.
- Witaj skarbie! Co cię do mnie sprowadza? Przybyłaś do mnie przez inne drzwi, więc już tu musiałaś być, nieprawdaż? Jak się nazywasz? - kobieta spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2015-02-14, 07:33

Wow. Dosyć "inna" ta policjantka. Taka lekko nietypowa. No, ale co ja tam bedę wnikać.
- Witam. szczerze mówiąc nigdy tu nie byłam, a tak zostałam pokierowana.- odparłam.
- Nazywam się Gwendala Brown i miała mi pani ustalić wysokość grzywny do zapłacenia. A i już tak czysto przy okazji- nie wychodził stąd może taki brunet z długimi, prostymi włosami? Szare oczy, wyższy ode mnie. To mój chłopak, razem nas zgarnęli, a po prostu nie wiem czy jeszcze muszę na niego czekac, czy też to on czeka na mnie.
Facetka wydawała się całkiem przyjemna, taka na luzie. Może nie zedrze ze mnie jakiejś kosmicznej sumy...

Did - 2015-02-14, 15:14

- Już wiem! - Lola zawołała, odkładając lizaka do szklanki. - To ty jesteś tą kobietą, co zniszczyła łąkę, nie? Tam między nami, to dziękuję ci za to. Nienawidzę tamtego miejsca. Miałam w nim ćwiczenia praktyczne i myślałam, że padnę tam! Nie dość, że kazali nam tam nocować i żywić się darami natury, gdy z miasta dolatywały przepyszne smaki, to jeszcze ten cholerny tor przeszkód i ćwiczenia w lesie! Normalnie koszmar. - kobieta zaczęła ci się żalić. - Przepraszam, że się rozgadałam, ale całymi dniami siedzę tutaj sama, więc brak mi kontaktu z ludźmi. Ostatnio przeszłam grę i muszę znaleźć sobie coś innego, a nie mam jak się stąd ruszyć... znów wybacz! Co do twojej grzywny. Potraktuję cię łagodnie, ale zostanie to między nami, ok? Nie usłyszą nas tutaj, bo kazałam nie nagrywać głosu. Musisz zapłacić 15k. Swoją drogą, to bez ulgi... wyszłoby 50k. Idiota wymyślał te grzywny. - dodała, wyjmując formularz spod lady.
Gwen Brown - 2015-02-14, 15:49

/Rozumiem, że te 15k mam sobie odpisać, nie?

E, dobra jest! Okazało się, że facetka faktycznie jest spoko. No i jak widać nie całe miasto będzie płakać za kawałkiem porośniętym trawą. W sumie jakby było po czym.
- Nie no, nie ma sprawy. Ja tam znowu ostatnio co raz pakuję się w jakieś mniejsze lub większe kłopoty. Chociaż, czasami to jest nawet wesoło. Dziś to nawet pierwszy raz w życiu radiowozem jechałam, więc przeżycia, że ho ho. Jak się dorobię to będzie co dzieciom opowiadać.- odparłam lekkim, niemal żartobliwym tonem.
Potem zerknęłam na formularz. W sumie to to już żadna filozofia. Po chwili wypełniłam odpowiednie rubryczki, wyłożyłam kasę ile tam było trzeba i... w zasadzie byłam wolna. Ciekawe co z Remim...

Did - 2015-02-15, 10:12

/zimno mi ;-;

- Radiowozy też mamy okropne. Już od dawna staram się o nowe, ale nic z tego, bo najpierw trzeba było ulepszyć komisariat! Będę się śmiała, gdy pewnego razu nie dojedziemy na miejsce przestępstwa, bo nam samochód padnie. - kobieta westchnęła, odbierając od ciebie formularz, który zdążyłaś już wypełnić. Wystarczyło podać kilka danych osobowych i po sprawie! - Przybyłaś tutaj z chłopakiem, nieprawdaż? Reni? Rezi? Remi? Jakoś tak, nie? - spytała się ciebie. - Z tego, co się orientuję to ma jeszcze przesłuchanie, więc możesz na niego poczekać albo podać mi adres miejsca, do którego ma iść, a ja mu o tym powiem. - dodała, wyjmując lizaka z szklanki.

Gwen Brown - 2015-02-15, 10:25

/ A daj spokój. Jeszcze godzinę temu było tak cieplutko i słoneczko świeciło, a teraz taka pomroka... I mgła i wieje. Przynajmniej u mnie xD

O proszę. Ciekawe co tak go dłużej przytrzymali. Cóż potem mi się pochwali.
- Remi. Tak przywieźli nas razem. Ale poczekam. Przy okazji dotrzymam pani towarzystwa- odparłam rozglądając się za jakimś krzesłem czy innym stołkiem, żeby sobie klapnąć. Trudno powiedzieć ile jeszcze tam mu zejdzie, więc stwierdziłam, ze nie ma co stać.
- Faktycznie pustawo tutaj. ale chyba czasami jeździ pani na jakieś akcje, prawda? Siedzieć tak cały czas w papierkach to przecież by się zanudził- zagadałam do niej.
Przynajmniej nam obu jakoś zleci czas.

Did - 2015-02-15, 10:58

/nawet nie wiem jak jest na dworze xd ale chyba jest słońce i wiatr

- Kiedyś jeździłam, ale teraz zupełnie nie ma tutaj przestępstw. Od czasu do czasu zdarzy się jakieś wydarzenie, ale wtedy przeważnie młodzi wraz ze starymi jeżdżą na akcje w ramach pierwszego razu. Chyba rzucę tą pracę w cholerę i zostanę trenerką. Zawsze marzyła mi się podróż po regionie i zbieranie tych odznak. W sumie, to zrobię to! Jutro zostanę trenerką! Może kiedyś się jeszcze spotkamy, a tym razem... chyba twój chłopak już wraca. - kobieta skończyła mówić, a w tej samej chwili Remi wszedł do głównego holu.
- Dzień dobry. - przywitał się z Lolą, która uśmiechnęła się do ciebie, po czym podszedł do ciebie. - Cześć skarbie. Możemy już chyba iść, nieprawdaż? - pocałował cię z czoło.

Gwen Brown - 2015-02-15, 14:32

O proszę, jak to można podszepnąć komuś zmianę drogi życiowej. Nie żeby specjalnie, ale skoro kobitka sama stwierdziła, że się tu marnuje... Kto wiem, może kiedyś faktycznie zdarzy nam się stanąć przeciw sobie na jakiś turnieju czy coś.
- W takim razie życzę powodzenia i wielu zwycięskich bitew. Cóż, w tak razie nie "do widzenia", a do zobaczenia- powiedziałam do policjantki, po chwili opuszczając budynek.
- Ale mi się trening udał, nie? Patrz, wcześniej heca z tymi słoniami, teraz ta nieszczęsna łączka... Normalnie robią się z nas przestępcy- zażartowałam, dając Remiemu sójkę w bok.
Strach się bać normalnie. miejmy nadzieję, że nikt po drodze do Centrum nie będzie nas jakoś szczególnie tępił z tego powodu. Jeszcze tylko brakuje jakiejś starowinki czy "złotej młodzieży" wykrzykujących jakieś kalumnie...

Did - 2015-02-15, 21:41

- Do zobaczenia! - kobieta pożegnała się z wami, po czym wróciła do swoich obowiązków, czyli do obijania się w miejscu pracy.
- Dla mnie zawsze byłaś niegrzeczna. - Remi zaśmiała się za ciebie, chwytając cię w biodrze. - Jutro twój dzień, a dzisiaj już mieliśmy dużo wrażeń, więc od razu po przybyciu do centrum, masz iść spać, dobrze? - dodał, całując cię w policzek.
Na szczęście po drodze do centrum pokemon nikt wam nie zaczepił, a tym bardziej nie oskarżył. Aczkolwiek, gdy tylko dotarliście do samego budynku... zastała was kolejna fala trenerów, która utworzyła sporą kolejkę.
- Znów kolejki... - Remi jęknął.

Gwen Brown - 2015-02-16, 13:29

- I kto to mówi, co?- odparłam ze śmiechem.
Ot się dobraliśmy. Że on swego czasu złodziejował to wiem, bo sam mi powiedział. Ale że co raz ludzie uważają mnie za przestępcę, chociaż zupełnie nie jestem tego świadoma było zwyczajnie aż śmieszne. Za jakiś czas trzeba będzie przerzucić się na jakiś inny region, bo kto wie- jeszcze w każdej jednej mieścinie będzie nas ganiał jakiś wściekły motłoch? Sądząc po moim szczęściu do pakowania się w kłopoty była to wizja całkiem prawdopodobna. Tymczasem doczłapaliśmy na miejsce.
- No to sobie poczekamy- westchnęłam patrząc na ogonek ludzi znikający w Centrum.
Trudno, trzeba poczekać. Załatwimy sobie pokój, ja zostawię Perłę i Vigo "na przegląd" i odbiorę jutro rano. A potem tak jak stwierdził Remi- do łóżeczka i spać.

Did - 2015-02-16, 17:41

Osoba po osobie przesuwałaś się wraz z Remim do przodu. Nie mieliście nawet czasu na rozmowę, bowiem robiliście to zastraszająco szybko, tak, że już po dwudziestu pięciu minutach wyczekiwania w końcu dotarliście do lady siostry Joy... a raczej jej asystentki, zgrabnej złotowłosej pielęgniarki. Zapewne pracuje tutaj w ramach praktyk, bo nie nosi jeszcze różowej peruki.
- Dzień dobry? W mogę pani pomóc? - spytała się ciebie, lekko poprawiając swoją grzywkę.

Gwen Brown - 2015-02-16, 19:00

Cóż, na siostrę Joy nie trafiliśmy, ale za to na jej asystentkę. Cóż, przy takim ruchu to nic dziwnego. Od razu sięgnęłam po Pokeballe Perły i Vigo.
- Parę minut temu moje pokemony miały dosyć mocniejszy trening. Chciałabym je zostawić na przebadanie, żeby jutro były pełne sił. I chciałabym jeszcze wynająć pokój na noc dla mnie i mojego chłopaka.
Taki tu tłok, że aż na moment strach mnie wziął, że może już wszystko pozajmowane. Ale może nie. No, w ostateczności mam dość pojemny namiot...

Did - 2015-02-16, 23:11

- Trzeba pani przyznać, że ma pani ogromne szczęście! Został nam tylko jeden wolny pokój. Nie przeszkadza pani, że jest w nim jedno, dwuosobowe łóżko? - kobieta spytała się ciebie.
- Nie będzie jej to przeszkadzać. - Remi wtrącił się, odbierając od kobiety klucz.
- No to życzę wam miłej nocy w pokoju numer 100. Co do pokemonów, będzie mogła pani je odebrać jutro o dziesiątej. - dodała, uśmiechając się do was.
Załatwiwszy wszystko, co mieliście, udaliście się razem do pokoju. Na miejscu zastaliście duże łóżko pod oknem. Mały stolik z dwoma taboretami, komodę, szafkę i drzwi do łazienki. Wszystko w pastelowych kolorach.
- Idziesz pierwsza do łazienki? - Remi spytał się ciebie, kładąc wasze bagaże przy łóżku.

Gwen Brown - 2015-02-17, 09:55

O trafił nam się pokoik z większym wyrkiem. Takim małżeńskim. Zacnie, bo w przeciwieństwie do tych węższych, na tym będzie zdecydowanie wygodniej się spało. Podziękowaliśmy, zabrali klucz i poszli. W sumie pokoik prezentował się całkiem, całkiem. Położyłam swój plecak na podłodze, przy łóżku.
- A w sumie mogę iść pierwsza- stwierdziłam.
Zabrałam więc co trzeba i poszłam się przechlapać. Niby Perła i Vigo załatwili nam już niezły prysznic, ale jednak woda wymieszana nieco z ziemią i trawą była średnio przyjemna. cóż, w miarę sprawnie się ogarnęłam, a potem wyszłam robiąc miejsce dla Remiego. Usiadłam na brzegu łóżka i nachyliłam się nad plecakiem. Postanowiłam od razu naszykować sobie ciuchy na jutro. W sumie dawno nie zakładałam jakichś sukienek. Cóż, było jeszcze całkiem ciepło, więc trzeba korzystać. Wyjęłam więc tę, która wydała mi się odpowiednia na wszelkie jutrzejsze zadania i położyłam ją na komodzie. Skoro już się tak kręciłam, sprawdziłam jeszcze czy zamknęliśmy dobrze drzwi od pokoju. Jeszcze brakuje nam jakichś nocnych gości. Potem już po prostu położyłam się pod kołdrą i czekałam na Remiego. O ile wcześniej nie zasnęłam sama z siebie, co czasem mi się zdarzało... Ech, jutro wielki dzień.

Did - 2015-02-17, 12:55

Załatwiwszy wszystko, co sobie zaplanowałaś, wskoczyłaś do łóżka z zamiarem poczekania na swojego chłopaka. Niestety nie udało ci się tego dokonać, bowiem po kilku sekundach mocno wtuliłaś się w kołdrę i zasnęłaś. Rano obudził cię delikatny dotyk Remiego, który stoi nad tobą z smakowitą tacką na śniadanie.
- Widzę, że naprawdę byłaś wczoraj zmęczona. - zaśmiał się, stawiając ci tackę na łóżko. Teraz mogłaś dostrzec, że znajdują się na nim dwa, ociekające serem tosty, jajko na twardo, pomidorki, ogórki i szklanka pomarańczowego soku. - Pomyślałem, że będziesz głodna, więc skoczyłem rano do stołówki i kupiłem ci śniadanko. - dodał, siadając obok ciebie.

Gwen Brown - 2015-02-17, 14:10

Tak jak się spodziewałam, tym razem też szybko mi się usnęło. Ale może to dobrze? Przynajmniej się wyspałam. Rano obudził mnie Remi. Ze śniadaniem. Chłopię-anioł po prostu.
- Śniadanie do łóżka? Jej, te wszystkie romansidła mogą się schować. Dzięki, skarbie
Nie ociągając się zbytnio zaczęłam jeść, tak więc już po kilku minutach z zadowoleniem odstawiłam na bok pustą tackę. No, starczy mi tego leżenia.
- Właściwie to która godzina?- zapytałam gdzieś w trakcie mojego porannego ogarniania się.
Miałam dziś napięty grafik. Odebrać Perłę i Vigo o dziesiątej, skoczyć do muzeum i zobaczyć co tam udało się dowiedzieć naszej młodej pani archeolog no i najważniejsze- walka z liderami po południu. Zdecydowanie nie będzie nudno.

Did - 2015-02-18, 13:32

- Zawsze możesz na mnie liczyć. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym pocałował cię delikatnie w usta. - Jakoś po dziewiątej... dwadzieścia po! Mamy jeszcze sporo czasu, żeby załatwić kilka spraw. - odpowiedziała na twoje pytanie, gdy skończyłaś zajadać śniadanie, które były wyśmienicie przygotowane. Trzeba przyznać, że jedzenie w pokecetrum nie równa się niczego. Świeże, smaczne i zdrowe! - Odwiedzamy muzeum przed walką czy po walce? - spytał się ciebie, wstając z łóżka.
Gwen Brown - 2015-02-18, 14:49

- Ej, to faktycznie na luzie- stwierdziłam zwalniając nieco z tempem.
Nie ma się co spieszyć w takim układzie. Skoro już jestem w Centrum, to najwyżej wyjdziemy bardziej o dziesiątej, aby od razu odebrać moje pokemony. Przecież nie ma sensu, abym się potem wracała. Ewentualnie możemy wyjść wcześniej, ale ogarnąć coś takiego co jest blisko. Uzupełnić zapasy na ten przykład. Zdaje się, ze gdzieś koło Centrum był jakiś sklep, więc nawet bardzo się nie nachodzimy. Albo ogarnę swój box. Trzeba rzucić okiem co tam u moich stworzonek słychać. Chociaż znając moją rodzinkę, krzywda im się nie dzieje. Ale w sumie... Równie dobrze zakupy czy box mogę załatwić po walce, już na totalnym luzie. Nawet byłby pretekst, aby przedzwonić do rodziców. Hm, tak. Tak się zrobi.
- Zdaje mi się, że przed. Walkę niby mam mieć po południu aż o 15, więc co będziemy robić do tego czasu? A sądząc po wczoraj, chyba nie zejdzie nam tam nie wiadomo ile- odparłam na jego pytanie.
A zatem wymarsz o dziesiątej, po odebraniu moich smoczków.

Did - 2015-02-19, 12:08

- W sumie, to będziemy mieć ponad cztery godziny, więc możemy odwiedzić je przed walką. Na razie spakujmy najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę zostawmy tutaj, dobrze? Potem zejdziemy na dół i odbierzemy twoje pokemony. - Remi uśmiechnął się do ciebie, a następnie zaczął przegrzebywać swój ekwipunek.
Za pięć dziesiąta, zabrawszy najpotrzebniejsze rzeczy, wyszliście z pokoju i skierowaliście się na parter centrum. Tym razem nie zastaliście w nim żadnej kolejki... zapewne większość trenerów jeszcze śpi albo je śniadanie. Wszystko byłoby pięknie, ale dostrzegłaś, że siostra Joy na wasz widok znacznie posmutniała. Czyżby coś się stało?
- Panna Gwen? - siostra Joy spytała się ciebie. - Nie chciałabym martwić pani od rana, ale z pani Dragonair jest bardzo źle. - dodała przyciszonym tonem.

Gwen Brown - 2015-02-19, 13:11

Cóż, jak uzgodniliśmy tak też zrobiliśmy. Remi miał rację. Nie miało sensu ganiać po mieście z pełnym ekwipunkiem, skoro wszystko wykazuje na to, ze i tak spędzimy tu jeszcze trochę czasu. No, co jak co, ale pokoju nam nikt nie ukradnie. W każdym razie gdzieś chwile przed dziesiątą zeszliśmy na dół. I tu siostra Joy zastrzeliła mnie niepokojącą wiadomością. Normalnie jakby mi ktoś teraz strzelił w mordę.
- Perła? Ale jak to? Co jej jest?- zapytałam zszokowana.
Zaraz też zrobiłam szybki rachunek sumienia. Wczoraj w czasie treningu nic jej nie było. Nie ucierpiała też od jakiegoś ataku. Ostatnie co robiła to ta lodowa osłona, ale zanim doszło do czegokolwiek groźniejszego, zjawiła się oficer Jenny i oba moje pokemony wylądowały w swoich kulkach. A więc co poszło nie tak? Przeoczyłam coś? Bałam się. Już nawet pies trącał tę dzisiejszą walkę. Przecież to była Perła! Moja mała Perła, którą wychowałam od samiutkiego jajka! Jak jej się coś stanie to chyba nigdy sobie nie daruję...

Did - 2015-02-19, 14:31

- Podczas badań okazało się, że pani pokemon zaraził się groźnym szczepem wirusa. Choroba ta jest bardzo rzadka i nie posiada żadnych objaw. Bezszelestnie rozprzestrzenia się po całym organizmie, a potem atakuje. Miała pani szczęście, że zjawiła się tutaj pani wczoraj. Dzień czy dwa, a mogła pani stracić swojego pokemona. - siostra Joy odpowiedziała ci na pytanie. - Nie musi się pani martwić o resztę swoich stworków, bowiem ta choroba atakuje jedynie Dratini, Dragonair i Dragonite. - uśmiechnęła się do ciebie. - Co do jej stanu... na razie jest stabilny. Aczkolwiek, czekamy na specjalistkę, żeby mogła podać szczepionkę i przeprowadzić potrzebną operację. - dodała.
- Nie martw się, Gwen. To silny pokemon i na pewno z tego wyjdzie. - Remi uśmiechnął się do ciebie, obejmując cię ramieniem.

Gwen Brown - 2015-02-19, 14:47

- Jezus Maria...- jęknęłam, czując jak nogi się pode mną uginają. Dobrze, że Remi mnie akurat obejmował, bo pewnie chlapnęłabym o ziemię.
Teraz to w ogóle jakby ktoś mnie oblał kubłem lodowatej wody. Wirus? Gdzie? Jak? Kiedy? I to w dodatku jeszcze jakiś poważny, taki który mógł uśmiercić moją biedną Perłę. To miasto jest jak jakaś wylęgarnia pechowych sytuacji. Odkąd tu jestem, wszystko, dosłownie WSZYSTKO się chrzani.
- Jak długo trzeba czekać na te specjalistkę? I operacja? Czy to będzie jakiś poważny zabieg?- zapytałam po chwili.
Nie ruszę się stąd dopóki nie będę mieć pewności, że z moją podopieczną wszystko będzie dobrze. W obecnej sytuacji, to nie wiem czy w ogóle gdziekolwiek się ruszę...

Did - 2015-02-19, 15:09

- Jej statek ma przybić do portu o dziesiątej trzydzieści, więc powinna być tutaj za godzinę. Operacja będzie polegała na wprowadzeniu do ciała Dragonair specjalnej szczepionki, która podobnie do wirusa rozprzestrzeni się po ciele i go zwalczy. - pielęgniarka wyjaśniła ci przebieg choroby. - Istnieją tylko dwa zagrożenia. Pani dała jej everstone, nieprawdaż? Szczepionka może go zwalczyć i wymusić ewolucję na pokemonie lub doprowadzi do przemiany w formę shiny. Coś w rodzaju zrzucanie skóry i odziania się w nową. - dodała.
Gwen Brown - 2015-02-19, 15:19

Czyli Perła nie będzie musiała długo czekać. O ile nie pojawią się jakieś niespodziewane wypadki. Ale miejmy nadzieję, że nie. Sama operacja też nie wydawała się jakoś szczególnie skomplikowana. Tymczasem...
- Ale to wcale nie musi mieć miejsca, prawda?- zapytałam po chwili.
Na wieść o ewentualnych skutkach ubocznych aż chciało mi się płakać. Przecież to tak jakby ona, ale zupełnie nie ona.

Did - 2015-02-19, 15:27

- Prawdopodobieństwo jest bardzo małe, ale zawsze możliwe. W mojej karierze lekarskiej uczestniczyłam w dwudziestu takich operacja i tylko w dwóch zaszły te zmiany, więc nie musi się pani zbytnio martwić. - siostra Joy uśmiechnęła się do ciebie. - Nie musi pani również tutaj czekać, bo wiem jaki to stres. Może pani śmiało załatwić inne sprawy w mieście. Uryuu to niezawodna specjalistka i na pewno wyleczy pani pokemona. Do tego... odwiedziny są niemożliwe. Dragonair musi pozostać w sterylnych warunkach. - dodała.
- Jeśli chcesz, to możesz tutaj zostać. Sam pójdę do muzeum. - Remi szepnął ci do ucha.

Gwen Brown - 2015-02-19, 15:42

W sumie kobieta prawdę mówiła. Tak, to ja tu będę siedzieć i się martwić. Ale przecież to Centrum! Gdzie jak gdzie, ale tutaj mojej kochanej smoczycy nie powinna stać się krzywda. Będąc pod stałym nadzorem nawet gdyby jej się gwałtownie pogorszyło to będzie tu ktoś, kto ją poratuje. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Cóż, przynajmniej Vigo jest zdrów jak ryba.
- Nie, Remi. Też pójdę. Siostra Joy ma rację- pomóc nic raczej nie pomogę, a tylko będę się martwić. Ale chciałabym tu wrócić, kiedy załatwimy już sprawy w muzeum, dobrze? Może do tego czasu coś się zmieni- odparłam

Did - 2015-02-19, 16:01

- Do zobaczenia. - siostra Joy pożegnała się z wami, po czym wróciła do swoich obowiązków.
Wychodząc z centrum, kątem oka ujrzeliście, że pozostali trenerzy zbierają się w holu i leniwie ustawią się w kolejce do siostry Joy. Czasami jest dobrze wstać wcześniej, żeby ominęła cię na przykład kolejka w lecznicy! Tym razem również nic nie spotkało was w drodze do muzeum. Może wyczerpałaś już swój limit przestępstw na najbliższy czas?
- Jesteście! Czekam na was od rana! - gdy tylko weszliście do muzeum, zobaczyliście profesor Annie krzątając się na parterze. - Chodźcie szybko za mną! Wczoraj przesiedziałam całą noc i mam dla was nowe wieści! - dodała szybkim tempem, po czym kliknęła guzik od windy.

Gwen Brown - 2015-02-19, 16:05

Tak więc poszliśmy. W międzyczasie zaobserwowałam, że inni trenerzy dopiero zaczynali schodzić na parter. Dobrze, że my to jesteśmy takie bardziej ranne ptaszki. A tymczasem, do muzeum! Jak miło, że po drodze nic nam nie przeszkadzało. Jak raz, było nad wyraz spokojnie. Kiedy weszliśmy do muzeum, od razu natknęliśmy się na naszą panią profesor.
- Na prawdę? Wprost nie możemy się doczekać. Co dokładnie udało się pani odkryć?- zapytałam.

Did - 2015-02-19, 16:18

Ponownie znaleźliście się w magazynie muzeum, w którym profesor Annie pracowała całą noc... na kilku litrach kawy, bowiem widzisz wszędzie walające się kubki po niej.
- Klątwa nie wygląda na poważną, ale jest w niej pewna tajemnica. Udało mi się rozszyfrować jej pierwszy etap i połowę drugiego. O trzecim, a zarazem ostatecznym... nie znalazłam zupełnie nic. - westchnęła. - Nie przeciągając i mówiąc skrótem, to gdy siedem razy stanie ci się krzywda... twoje włosy przybiorą stopniowo błękitną barwę, a tatuaż będzie się powiększać. Gdy klątwa osiągnie swój cel... napełni twoje ciało mocą. W tym miejscu nie mogę rozszyfrować kolejnych zdań. - dodała, padając na fotel.

Gwen Brown - 2015-02-19, 16:32

Wow, kobiecina poważnie wzięła się za to zadanie. Tyle kubeczków po kawie...
- I tak dużo już pani odkryła. Faktycznie nie wygląda to jakoś strasznie. Ciekawe tylko o jakiego rodzaju moc chodzi.
Ha, najprościej to byłoby zrobić mi krzywdę jeszcze tych kilka razy i samo się okaże. Ale może dałoby się coś wyprognozować? Chociaż mniej więcej, na podstawie jakichś przesłanek o ludzie, który w ogóle wymyślił tę klątwę. Może wiedząc co nieco o nich, ich zwyczajach czy wierzeniach, łatwiej byłoby wpaść na to, co takiego może się kryć w tych zagadkowych słowach. Chociaż, to tylko takie gdybanie. Skoro pani Annie, obeznana w tym temacie spędziła tyle czasu i nic, to ciężko by było gdyby od tak znalazła się odpowiedź. trzeba czekać. Cóż, mogłam się tylko cieszyć, że raczej nie jest to coś w stylu: "zrób coś tam bo inaczej kiedyś tam umrzesz". Przynajmniej tak myślę.

Did - 2015-02-21, 12:32

- To nie będzie raczej coś niesamowitego i super. Bardziej kierowałabym się w stronę zmysłów i fizyczności ciała. Może lepszy słuch, wzrok? Nadludzkie skoki albo siła? Coś w ten deseń. - kobieta westchnęła, popijając kawę.
- Gwen, mówiłaś mi, że na występie wszystko dokładnie widziałaś z dość dużej odległości. Słyszałaś wtedy narzekania ludzi przez włączeniem ekranów, nie? Może to już się zaczęło. - Remi wtrącił się.
- Naprawdę? Widziałaś przedtem w ten sam sposób? Pewnie miałaś dobry wzrok, ale czy tak bardzo dobry? - kobieta ocknęła się, wstając z fotela.

Gwen Brown - 2015-02-21, 13:14

Kiwnęłam głową na wyjaśnienia kobiety.
- To by co nieco wyjaśniało. Faktycznie, wtedy z tymi ekranami poczułam się nieco dziwnie. Wszyscy zrzędzili, ze daleko i niewyraźnie, a mi tam absolutnie nic nie przeszkadzało. Jak tak się zastanowić to pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego, a więc to musi mieć jakiś związek z otwarciem tej dziwnej kuli- odparłam.
W sumie nie było to złe. Ślepota była raczej jedną z ostatnich rzeczy jakie mi groziły, a dodatkowa poprawa wzroku ani mnie grzała ani ziębiła. Ale...
- Mówiła pani, że te zmiany mają się dokonać po tych siedmiu razach. Tymczasem wychodzi na to, że w moim przypadku może się pojawić kilka anomalii. Jak dotąd to zdarzyło mi się tylko rąbnąć o tę nieszczęsną szafkę i faktycznie- tatuaż się powiększył, mam ten niebieski kosmyk... i lepszy wzrok. Jeśli dobrze kombinuję jeśli teraz znowu coś bym sobie zrobiła może pojawić się coś jeszcze, jakaś nowa zmiana. Jeśli to byłaby prawda, to co może czekać mnie po tych siedmiu razach?
Taka tam hipoteza. Aczkolwiek jak tak przemyśleć ostatnie zmiany nie wydawała się taka całkiem pozbawiona sensu. No, jakieś przesłanki ku jej prawdziwości już miałam.

Did - 2015-02-23, 15:26

od dziś będę dawać co najmniej 1 odpis dziennie ;-; jak nie dam, to masz mnie zbić
____________________________________________________
- Zerowa wada, a nawet kilka poziomów ponad normą. Dość ciekawe zjawisko. - Annie westchnęła, sprawdzając jakimś urządzeniem twoje oczy. - Niesamowite. Może gdzieś w tych notatkach jest napisane coś o wyjątkach. Musiałabym to sprawdzić. Co do twojego pytania, to może dostanie tej mocy w twoim przypadku rozkłada się na etapy, a po 7 razach nic się nie stanie. - dodała, szperając coś w pobliskich kartonach.
- Mam bardzo głupie, ale ważne pytanie. Nie chciałabyś dać zrobić sobie krzywdy, żebyśmy mogli posunąć się w badaniach? - spytała się ciebie po chwili, wyjmując w pudła strzykawkę z niebieską cieczą.

Gwen Brown - 2015-02-23, 16:10

/Cichaj, jest dobrze. Nie zamierzam cię bić ;)

W sumie też ciekawa opcja. Ale kiedy Annie wyjęła tę strzykawkę aż mnie wtrząchnęło. Brr! Nie chodziło o sam fakt zrobienia sobie krzywdy. Sama byłam ciekawa i pewnie z ciekawości wsadziłabym łapę w jakieś drzwi czy coś. Ale od zawsze miałam jakieś "ale" do wszelkiej maści strzykawek. I jeszcze to odwieczne kłamstwo pielęgniarek: "To będzie jak ukąszenie komara" i potem ten piekący ból.
- W sumie mogę, ale czy ta strzykawka będzie konieczna? Może to głupio zabrzmi, ale nie przepadam za zastrzykami- zapytałam nieufnie zerkając na strzykawkę

Did - 2015-02-23, 16:50

- Chciałam to zrobić w mało bolesny sposób, ale jeśli wolisz inny, to nie będę się sprzeciwiać. Mogę ci jeszcze zaoferować ranę kłutą nożem albo postrzał w pistoletu. To najbezpieczniejsze środki do zadania ci krzywdy, które nie zagrażają bezpośrednio twojemu życiu. Aczkolwiek, nie jedyny, bowiem może wy macie jakieś pomysły? - kobieta spytała się was, ponownie szukając czegoś w kartonach.
- Nie przychodzi mi nic na myśl. Osobiście jednak wybrałbym pocisk. Chociaż decyzja należy do ciebie, Gwen. W końcu to ty będziesz krzywdzona. - Remi zaśmiał się, drapiąc się po policzku.

Gwen Brown - 2015-02-23, 16:56

Wow. Normalnie zabrakło mi słów. Ten... wybór.
- Ludzie spokojnie. Wy mi macie tylko zrobić krzywdę, a nie zabijać. Remi, ty się nie śmiej, bo ja mam jeszcze dziś walkę przed sobą.
Westchnęłam głośno. Z tych wszystkich koncepcji strzykawka faktycznie nie wydawała się taka najgorsza.
- Pani kłuje tą strzykawką. Z trojga złego faktycznie nie wydaje się taka straszna- odparłam

Did - 2015-02-24, 13:07

- No to zaczynam. - Annie podeszła do ciebie ze strzykawką, którą jednym ruchem wbiła twoją rękę, po czym wprowadziła do twojego ciała niebieski płyn.
Poczułaś jak ciesz rozprzestrzenia się o twoim krwiobiegu i po kolei unieruchamia twoje partie ciała. Gdy w końcu straciłaś czucie w nogach, straciłaś przy tym również przytomność. Spałaś dobre dwie godziny, bowiem obudziwszy się lekka, jak piórko, dostrzegłaś na tarczy zegara godzinę trzynastą dwadzieścia.
- Czujesz się jakoś inaczej? - Annie spytała się ciebie, gdy Remi pomagał ci stanąć z podłogi.
- Jest niesamowicie lekka... jakby praktycznie nic nie ważyła. - Remi zdziwił się, kiedy praktycznie zawisłaś w powietrzy, gdy pomagał ci stanąć na nogi.
- Utrata grawitacji? Mogłabyś podskoczyć do góry. Chciałabym coś zobaczyć. - dodała.

Gwen Brown - 2015-02-24, 16:56

Kiedy Annie wbiła się we mnie strzykawką syknęłam cicho. Nie lubiłam zastrzyków. Zaraz potem miałam wrażenie jakby całe ciało mi siadało. Ręce nogi... Zupełnie ich nie czułam. A potem wzięło mi się i zemdlało. Kiedy się ocknęłam na zegarze było już dobrze po pierwszej. Choroba... Powoli próbowałam się podnieść.
- Czy ja wiem? Raczej dość normalnie- stwierdziłam, kompletnie nie czując swojej lekkości, o której z kolei wspominał Remi.
Kiedy Annie poprosiła mnie o podskok, bez słowa wykonałam jej polecenie. Sama byłam ciekawa co wyniknie.

Did - 2015-02-24, 23:26

Kiedy podskoczyłaś do góry, a raczej wystrzeliłaś niczym z procy, zawisłaś dosłownie na sekundę na wysokości prawie trzech metrów, po czym straciłaś na sobą panowanie i zaczęłaś spadać na dół. Na szczęście Remi zdołał cię złapać w ostatniej chwili, więc nie dowiesz, co by się stało, gdybyś doznała obrażeń na skutek upadku.
- Tak jak sądziłam. Możesz przełamywać barierę grawitacji. Dość ciekawe zjawisko i gdy tylko nauczysz się je kontrolować, będzie, jak ninja. - kobieta westchnęła, lekko poprawiając włosy. - No cóż, nie będę was zatrzymywać. Odpocznę chwilę i wracam do dalszych badań. Wróćcie jutro do mnie, dobrze? - dodała.
- Nigdzie jeszcze się nie wybieramy, więc na pewno tutaj wrócimy. - Remi uśmiechnął się do Annie, odstawiając cię na ziemię.

Gwen Brown - 2015-02-25, 07:08

W kurczątko. Ja tu sobie delikatnie podskoczyłam, a skończyłam prawie przy suficie. Obłęd. Na razie czułam się jednak bardziej zdezorientowana tym swoim "wyskokiem". Trzeba będzie się pilnować przy ludziach, bo jeszcze niechcący skończę w jakimś pokręconym miejscu. Chociaż z drugiej strony... To był całkiem niezły patent do ucieczek. Hyc i już jestem na drzewie. Hyc i ileś tam metrów dalej, jakby to był bardziej skok w dal...
- Dobrze, raczej na pewno wpadniemy- odparłam jeszcze z ramion Remiego.
W sumie dobrze, że mnie złapał, bo wolę nie myśleć co by się jeszcze zadziało w przeciwnym wypadku. Cóż, pewnie obserwowalibyśmy jakieś dwie anomalie, a nie jedną.
Na razie trzeba było wracać do Centrum. Koniecznie musiałam się dowiedzieć co z Perłą i znaleźć jej jakiegoś "zastępcę". Nie chciałam rezygnować z tych kombinacji, które przypłaciłam komisariatem. A że moja gromadka nie należy do malutkich ktoś się znajdzie. I nawet już wiedziałam kto to taki...

Did - 2015-02-25, 13:59

Pożegnawszy się z profesor Annie, wsiedliście do windy, po czym pognaliście do pokecentrum, żeby dowiedzieć się, co z Perłą. Na miejscu zastaliście siostrę Joy, która nadal obsługuje dużą ilość trenerów. Pewnie wszyscy przybyli tutaj na coroczną adopcję pokemonów. Szkoda, że wam nie udało się niczego zdobyć. Aczkolwiek, może przybyli na walkę Beth z mistrzem Pokemon? To bardzo możliwe.
- Gwen i jej chłopak? - po chwili zaczepiła was kobieta w białych fartuchu. - Tak, to musicie być wy. Operacja udała się. Wasz pokemon będzie zdrowy, ale musi jeszcze trochę czasu spędzić w lecznicy. Pojawiły się jedynie drobne powikłania w zmianie kolorze skóry. Gdzieniegdzie na jej ciele występują bladofioletowe placki. Zejdzie jej to z czasem. Chyba lepsze to, aniżeli jej utrata. Chciałabym się jeszcze o coś spytać. Posiadacie inne pokemony w gatunku Parły? Wypadałoby je zbadać, bowiem okazało się, że choroba Perły, to wada wrodzona. Oczywiście takie badanie trwa z dziesięć minut. - dodała.


http://i592.photobucket.c...sallymew3-1.jpg

Gwen Brown - 2015-02-25, 16:14

Jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy. W Centrum siostra Joy od razu nas zaczepiła. Opowiedziała, ze już po wszystkim. Że operacja się udała, że na jej skórze pojawiły się jakieś plamy. Ale przynajmniej wszystko było już w porządku.
- Tak, mam jeszcze Dratiniego, innego Dragonair i Dragonite. Aczkolwiek nie są spokrewnione z Perłą, a nawet jak dotąd nie miały okazji się z nią zobaczyć. Ta trójka jest spokrewniona jedynie między sobą, bo Dragonair i Dragonite przyszły na świat podczas sklonowania Dratiniego. Ale dla świętego spokoju mogę dać je przebadać. Tylko za momencik, dobrze? Na mam ich przy sobie i muszę je sobie przesłać. Zaraz wracam- powiedziałam do Joy.
Zaraz też przeszłam do maszyn przesyłowych, aby ściągnąć na miejsce wspomniane już smoki. Jeśli w przypadku Perły to była wada wrodzona, mogłam być spokojna o Szafira, Epsilona i Karfira. W końcu nie łączyły ich z nią żadne więzy krwi. Chyba, żeby złapały gdzieś te zarazę same z siebie. Chociaż znając moją rodzinkę i warunki jakie zapewniają nie tylko moim pokemonom, nie było to zbyt prawdopodobne. W końcu jak moi rodzice mogliby szkolić pokemony dla Oaka, skoro nie umieliby zapewnić odpowiedniej opieki medycznej dla mojej i ogólnie naszej rodzinnej gromadki? A przynajmniej miałam nadzieję, że wszystko jest w porządku...

Did - 2015-02-25, 21:46

- Wrócę za jakieś półgodziny i oddam pani od razu całą trójkę. - kobieta uśmiechnęła się do was, biorąc od ciebie trzy pokeballe z pokemonami, które przed chwilą otrzymałaś z maszyny przesyłowej. - Jeśli chcecie, to możecie iść ze mną i zobaczyć Perłę przez szybę. Do środka nie możecie jeszcze wejść, ponieważ nie chcę jej narażać na jeszcze inne powikłania przez bakterie z zewnątrz. - dodała, chowając pokeballa do szerokiej kieszeni w swoim fartuchu.
- Jasne. I tak nie mamy, co robić. Gwen potrzebuje jednego z smoków do walki... jeśli dobrze dedukuję. - Remi powiedział do doktorki, po czym chwycił cię za rękę.
Na miejscu przez szybę ujrzeliście Perłę, podpiętą pod stertę maszyn, które monitorują jej stan zdrowia dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zauważyłaś na jej ciele trzy duże i dwa małe placki w kolorze bladofioletowym. Na szczęście nie wyglądają na poważne, więc na pewno nie spowodują u niej zmiany koloru.
- Mówiłem, że jest silna i da sobie radę. - Remi uśmiechnął się do ciebie.

Gwen Brown - 2015-02-26, 19:26

Skinęłam głową.
- Jasne, to zrozumiałe. Dziękuję- odparłam do doktorki
Cieszyłam się, że mogłabym zobaczyć Perłę. Wiadomo, musiała nieco posiedzieć pod tą rozmaitą aparaturą, ale przynajmniej było już po wszystkim. A te plamy? W sumie nie wyglądały aż tak strasznie. Najpewniej zejdą same po kilku wylinkach.
- Tak, jest bardzo silna- odparłam przytulając się do jego ręki.
Patrzyłam przez szybę na swoją ukochaną smoczycę. Ciekawe, czy Perła czuja, że mogę być w pobliżu? zawsze byłyśmy ze sobą dość blisko odkąd ją znalazłam. Kurcze ile to czasu minęło od tamtej pory i ile to się pozmieniało... Teraz musiałam tylko poczekać aż Perła wróci do siebie, a wtedy znowu będzie mogła mi towarzyszyć w różnych mniej lub bardziej istotnych wydarzeniach.

Did - 2015-02-26, 21:58

Najbliższe pół godziny spędziliście w spokoju i ciszy, którą nagle przerwała wam pani doktor, wychodząc z sąsiedniej sali z twoimi pokeballami oraz uśmiechem na twarzy.
- Wszystkie pani pokemony są zdrowe i w pełni sił, więc nie musi się pani martwić. - kobieta podała ci twoje pokeballe. - Życzę państwu miłego dnia. Ja wracam do pracy, bo trzeba przygotować lekarstwa wzmacniające dla Perły. - dodała, wracając do sali, z której przyszła.
- Dziękujemy i również życzymy pani miłego dnia. - Remi uśmiechnął się do kobiety. - Dochodzi czternasta. Idziemy już na salę? - spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-02-27, 08:16

Odetchnęłam z ulgą odbierając pokeballe. Teraz, skoro Perła powoli dochodzi do siebie i byliśmy już w muzeum została mi tylko ta nieszczęsna walka.
- W sumie możemy, ale daj mi jeszcze momencik. Muszę kogoś zaznajomić z naszą taktyką. wiesz rozumiesz- odparłam z uśmiechem.
Na tyłach Centrum zawsze jest jakieś niedurze pole bitwy. Nie, nie zamierzałam robić kolejnego treningu. Raczej przypominajkę z ostatniego dla Vigo. No i trzeba było uświadomić Karfira co właściwie będzie się działo. Wypuściłam więc swego Flygona oraz Dragonita.
- Witajcie, chłopcy. Dziś czeka nas raczej dość wymagająca walka. Vigo, wczoraj trenowałeś z Perłą, ale niestety, nie może dziś być u twego boku. W jej zastępstwie wystąpi Karfir, ponieważ zna mniej więcej te same ataki co Perła. Karfir, skup się teraz, bo to co powiem będzie bardzo ważne. wczoraj wypróbowaliśmy kilka ciekawych połączeń ataków.- w tym momencie chwyciłam jakiś patyk i gestem nakazałam, aby smoczki popatrzyły co im tam rozrysowuję.
- Kiedy dzisiaj rzucę wam komendę "Fala" to oznacza, że najpierw Karfir wykonuje Waterfall, a niedługo po nim, Vigo swoje Bulldoze. Jasne?- spojrzałam na smoczki sponad rysunku przedstawiającego wodną falę i idącej za nią kolejnej, z pofalowanego podłoża.
- Dobrze. Druga kombinacja to "Kipiel". Bardzo podobna do pierwszej, z tą różnicą że wyprowadzacie swoje ataki jednocześnie. Czyli Karfir ponownie Waterfall, a Vigo Earthquake. Jasne?- ponownie machnełam im prosty rysunek obu ataków czyli fali i pod nią zygzakowatą linię trzęsącego się podłoża.
- Okej, to została jeszcze jedna, ostatnia kombinacja. To będą "Fajerwerki". Wtedy Karfir używa Draco Meteor, a Vigo Bulldoze. To jest najniebezpieczniejsza z naszych kombinacji z tego względu, że po pierwsze z góry sypią się głazy, a po drugie owe głazy roztrzaskują się potem o falujące podłoże i rozpryskują na boki. Dlatego tutaj musicie polegać na swojej zwinności i zręczności przy unikach. ALE, kiedy zorientujecie się, że nie dacie rady zrobić uniku nie panikujcie tylko korzystajcie ze swoich ataków. Karfir zna kilka ataków ochronnych jak Protect czy Light Screen, którymi mógłby was obu osłonić. Będziecie na polu bitwy razem, więc musicie się nawzajem osłaniać i trzymać w pobliżu. To trzymanie się w pobliżu jest szczególnie ważne przy fajerwerkach- na ziemi powstał kolejny prosty rysunek, przedstawiający spadające z góry kamienie, pofalowane podłoże i rozpryskujące się nad nim głazy.
- Tak więc jeszcze raz: "Fala" to Waterfall i Bulldoze po sobie, "Kipiel"- Waterfall i Earthquake jednocześnie i "Fajerwerki" czyli Draco Meteor i Bulldoze. Trzymajcie się razem, walczcie razem i chrońcie się nawzajem. Gotowi? To chodźmy pokazać jak walczą smoki!
Zanim odwołałam obu z powrotem do ich kulek, dałam jeszcze Karfirowi pewien drobny przedmiot. Bright Powder, który wspomagał w jakiś sposób robienie uników. Podobny miał już przy sobie Vigo. Potem, kiedy już wszystko sobie przyswoiliśmy i poprzypominali mogliśmy iść na podbój sali. Było zbyt mało czasu na konkretniejszy trening praktyczny, więc mogłam tylko mieć nadzieję, że Karfir da sobie jakoś radę...

Did - 2015-02-27, 18:21

- Jasne. Ostatnie dopięcie guzika przed walką, co? - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Dotarłszy na łąkę za pokecetrum, wypuściłaś swoje pokemony, które uważnie wysłuchały twojego monologu związanego z opisem kombinacji ataków, po czym kiwnęły główkami, że wszystko zrozumiały, a następnie zniknęły w czerwonym promieniu, gotowe do walki.
- Wszystko gotowe? Już dziesięć po czternastej, więc wypadałoby wybrać się już do sali. Chyba nie chcemy się spóźnić, nie? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-02-27, 19:15

Ha, nie ma to jak mowa motywacyjna przed ważną walką. Czułam się jak ten generał, co to wydaje jeszcze ostatnie polecenia swoim oddziałom przed decydującym natarciem. Aż mi adrenalinka skoczyła!
- Ależ oczywiście, mój miły. Teraz już wszyscy jesteśmy gotowi- stwierdziłam, kiedy pokemony zniknęły już w swych kulkach.
A zatem na pohybel tutejszej sali! Chociaż nie, to zabrzmiało nie tak jak trzeba. Przecież nie miałam walczyć z Sabriną, tylko Giovannim i Blainem, a oni podobnie jak ja są nietutejsi. W każdym razie po jakiego grzyba ja to roztrząsam, jak i tak wiadomo o co chodzi? Na pohybel!

Did - 2015-02-28, 18:02

Do sali lidera dotarliście dokładnie dziesięć minut przed piętnastą. Przed wejściem zastaliście dwie młode dziewczyny, ubrane w stroje z ognistymi elementami, które z uśmiechem zaprosiły was do środka. Wnętrze sali wygląda podobnie, jak w każdej innej. Dopiero, gdy weszliście na arenę... zrozumieliście, że potyczka z dwójką liderów nie będzie przyjemna. Czemu? Arena jest przystosowana pod pokemony przeciwników. Pole... to praktycznie gorące morze lawy z szeregiem wysepek, po których można skakać. W sumie, co to dla twoich latających pokemonów? Aczkolwiek, i tutaj sytuacja nie wygląda ciekawie. Z sufitu areny zwisają ogromne, kamienne kolce, które uniemożliwiają wzbicie się w powietrze wyżej, aniżeli do dwóch metrów i dwudziestu centymetrów. Sam Flygon ma dwa metry, więc chyba nici z twoich planów. Do tego... użycie Draco Meteorytu, może zasypać twoje pokemony pod stertą kamienie lub spowoduje wpadnięcie ich do lawy.
- Panna Gwen? - z oględzin sali wyrwał was donośny głos dwójki mężczyzn, którzy wkroczyli na arenę z drugiej strony.
- Cześć! - Beth zawołała do was z trybun.
- Możemy już zaczynać? - Giovanni spytał się ciebie, wyjmując pokeball z kieszeni.

Gwen Brown - 2015-02-28, 19:05

/Żesz kur... cze malowane xD Stary, serio? Serio?

Weszliśmy do sali. Z początku wydawało się, ze to będzie spacerek, że zastanę pole bitwy neutralne dla obu stron. No to się przeliczyłam. W jednej chwili wszelkie wcześniejsze przygotowania trafił szlag. Na początek rzuciła mi się w oczy wysokość między podłożem, a górą. W każdym razie w tym momencie nawet lotnicze umiejętności średnio pomogą moim smoczkom. Choroba, czegoż tu tak nisko! Nie dość, że z góry zwisają kamienne kolce, to jeszcze ta lawa. O święci Ojoju i Ojeju...
I w tym momencie ujawnili się liderzy.
- Tak, tak. Naturalnie- odparłam, kiedy tak i panowie i Beth niemal jednocześnie się do mnie odezwali.
To będzie rzeź. Za prawdę powiadam wam, rzeź jeszcze gorsza niż przy walce z Remim. Z grobową miną sięgnęłam po pokeballe swoich podopiecznych i wypuściłam Vigo oraz Dragonite'a. W porządku, to kogo wystawią panowie?

Did - 2015-03-04, 15:38

/kocham trollować ;-;

- Odważny wybór, panienko! Ten Flygon prawie się nie mieści! - Giovanni zaśmiał się, wypuszczając na arenę Dugtrio. - To ja też pójdę na żywioł i wystawię coś nieprzewidywalnego! - dodał.
- Czyli ja też powinienem wystawić coś nieprzewidywalnego? - Blaine spytał się was. - No cóż... nie mam nic takiego, ale mam coś również dużego, jak Flygon! - uśmiechnął się do ciebie, wypuszczając na arenę Growlithe. - No to niech panienka zaczyna! - dodał.
- To będzie niesamowita walka! - Beth wtrąciła się, przyglądając się wam z podnieceniem.

Gwen Brown - 2015-03-04, 17:26

/No właśnie widzę xD Ale nie ma tego złego- teraz odwdzięczę się zdrowo porytą strategią ;P

Ogarnijmy sytuację. Mam miejsca tyle, ze Vigo prawie szoruje łbem po tych kamiennych kolcach. Mamy morze lawy i kilka wysepek, po których mogą hasać sobie pokemony. No i teraz mogłam zobaczyć pokemony rywali. Growlithe, który jak to psiątka, hasać sobie może po wspomnianych wysepkach. I Dugtrio. No tu Giovanni rozwalił system. Za Boga nie wiem jak to nieszczęsne stworzenie będzie przemieszczać się z wysepki na wysepkę. Przecież jakby mu rozwalić grunt pod nogami (to ma w ogóle nogi? xD)... Chociaż tak właśnie rodzi się koncepcja.
- Bo wiecie panowie, jak już szaleć to na całego. A że ja lubię pokemony smoki...- odparłam ze śmiechem. Bo co mi obecnie pozostało? Przy takich okolicznościach otoczenia cud będzie jak te kolce nie posypią się nam na łeb...
- Nie ma co, trzeba zaczynać. Karfir, Vigo mamy mocno ograniczone ole manewru. ale nie całkiem. Zacznijcie od Fali (Waterfall i Bulldoze po sobie) żeby nasz trening do reszty nie poszedł na marne. Następnie... Następnie pobawimy się tymi kolcami. Trzeba korzystać z otoczenia. Vigo, użyj Dig, ale w odwrotną stronę- "przekop się" przez nie w górę. Nie wiem, jak dasz radę to gdzieś nad nie, a jak nie to dosłownie przez nie i ryj sobie w nich wesoło, niech spadają niżej. Karfir- ty manewruj Twisterem tak, aby to co posypie się za Vigiem, użyć jako swego rodzaju amunicji i ciskać nim w rywali. Jak dobrze pójdzie oczyścicie sobie nieco przestrzeń. W razie kłopotów, Karfir osłaniaj was obu za pomocą Protect. Vigo szaleje u góry, raczej mało prawdopodobne, by rywale skupili się na nim, jeśli grozi to spotkaniem z gruzem. W razie czego odpowiadaj Dragon Breath. Ty Karfir trzymaj się Twistera. Nie tylko przerzucaj nim na rywali ten gruz z góry, możesz przekierowywać nim też ataki rywali. Jak już szaleć to na całego!
A co! Ta cała sytuacja już i tak jest nieco zryta. A że miewam durne pomysły, to może w obecnej sytuacji mi aż tak nie zaszkodzą. Najwyżej potem liderzy będą wspominać- "o, to ta co to nas mało nie zasypała pod gruzem!" Takie tam heheszki...

Did - 2015-03-04, 19:44

- Niech walka się zacznie! - usłyszeliście głos sędziego, który gestem ręki zaczął waszą potyczkę.
Walkę rozpoczął Dugtrio, który zaatakował Dragonite z Night Slash. Atak jednak nie okazał się zbytnio spektakularny ani silny. Nic dziwnego, że na potężnym smoku nie zrobił większego wrażenia. Odczekawszy krótką chwilę, twoje oba pokemony wysłały w kierunku przeciwników połączony atak, który okazał się pierwszym, a zarazem ostatnim atakiem z ich strony. Potężna fala z połączeniem Bulldoze Viga, przechyliła szalę zwycięstwa na twoją stronę.
- Koniec! - sędzia zakończył wasz pojedynek.
- Pozostaje nam tylko złożyć ci gratulacje i podziękować za walkę! Przyjdź do naszego biura po odznaki! - mężczyźni podziękowali ci za walkę i złożyli gratulacje, po czym opuścili arenę.
- Świetnie walczyłaś! - Beth rzuciła ci się w ramiona.

Gwen Brown - 2015-03-04, 19:56

Wow. Poszło tak... szybko. Prawie jak przy walce z Remim. Normalnie szok nad show. Kto by pomyślał, że nasza kombinacja okaże się aż tak silna?
- Jezu, co tu się właśnie stało?- rzuciłam ukradkiem do swoich smoczków.
Potem z uśmiechem przyjęłam gratulacje i podziękowania. Byłam w takim szoku, że zrozumiałam właściwie tylko tyle, że mam się do nich zgłosić po odznaki. Cholera, dopiero dotarło do mnie, że rozgromiłam dwóch najsilniejszych liderów w regionie. Choroba...
- Dzięki, Beth. A właśnie, tu gdzieś jakoś niedługo ty walczysz z Blue, prawda? Nie spóźniliśmy się? Bo taki mieliśmy lekko zalatany dzień- zapytałam.
Jak już troszkę ochłonę, to przejdę się po te odznaki. W takim układzie zostali mi jeszcze Sabrina oraz Koga. Tak, trzeba będzie się kiedyś przejść do Sabriny póki jest w mieście i nie ma aż tyle na głowie. No i póki sama jestem też na miejscu.

Did - 2015-03-04, 23:46

- Właśnie! Miałam do ciebie zadzwonić, że lekko zmienił się termin walki! Jutro równo o dwunastej stanę na twoim miejscy i zmierzę się z Blue! To będzie czysta masakra. Zamierzam znieść go z powierzchni ziemi! Spędziłam ostatnie godziny nad analizą jego pokemonów i stworzyłam skład idealny! - uśmiechnęła się do ciebie. - Podczas walki nasunął mi się pewien pomysł! Jeśli macie wolny wieczór, to może udamy się na wspólną kolację? W końcu trzeba uczcić twoje zwycięstwo! Co wy na to? - spytała się was.
- Chyba będziemy mieć wolny wieczór. Gwen teraz odbierze swoje odznaki i nie mamy co robić. Chociaż może wymyśliła jakiś nieprzewidywalny plan. Ostatnio strasznie szaleje! Nawet policja zaczęła się nią interesować! Normalnie nie poznaję jej! - Remi zaśmiał się, całując cię w policzek.

Gwen Brown - 2015-03-05, 21:09

O, czyli jednak się nie spóźniliśmy. Fajnie, bo nie chciałam przegapić tej walki.
- Oj tam, oj tam. Ostatecznie nic wielkiego się nie stało- odparłam dając mu sójkę w bok.
- Ale moje poczciwe chłopię prawdę mówi. Skoczę po odznaki i w zasadzie mamy wolne. Na razie troszkę trzeba zluzować, a potem pomyślę o jakichś innych "wyskokach". Dajcie mi sekundkę, dobrze?
Postanowiłam szybko skoczyć po swoje świeżutkie odznaki i w zasadzie można było świętować. Na dziś i tak nie miałam jakichś planów- wyrobiliśmy co było do zrobienia.

Did - 2015-03-06, 14:18

- Nic wielkiego? Jak tak mówisz. No biegnij już, bo widzę, że nie możesz się doczekać nowych odznak. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
- Zajmę się przez ten czas Remim. Nie musisz się o niego bać, bowiem wszystko ładnie mi wyśpiewa! Dowiem się, co robiliście! - Beth zaśmiała się.
Opuściwszy arenę, skierowałaś się długim korytarzem do pomieszczenia o nazwie "Backstage", w którym zapewne odbywają się bankiety i inne imprezy liderów, bowiem wystrojone jest w takim klimacie. Przy jednym ze stołów dostrzegłaś dwójkę liderów, którzy pomachali do ciebie na twój widok.
- Panienka Gwen! Proszę oto odznaki. - Giovanni uśmiechnął się do ciebie, wręczając ci obie odznaki. - Weź jeszcze tą kopertę, ale obiecaj mi, że otworzysz ją, gdy wyjdziesz z tej sali. Tak w sumie powiedział nam jakiś tajemniczy posłaniec. Dodał też, że koperta musi trafić w twoje ręce, więc tak się stało. - dodał Blaine.

Gwen Brown - 2015-03-06, 16:49

- Ale nie szalejcie za bardzo, dobrze? Zaraz wracam- powiedziałam i po chwili potuptałam poszukać liderów.
Trafiłam na pomieszczenie, które można by określić jako swego rodzaju sala balowa. Tak czy inaczej odbywał się tam drobny bankiecik. No i trafiłam na liderów. Zaraz też pomachali w moją stronę i wręczyli po odznace- po jednej od każdego z nich. Nie powiem, w tym momencie byłam strasznie dumna!
- Dziękuję, bardzo dziękuję- odparłam odbierając plakietki. A potem pojawiła się ta tajemnicza koperta...
- Tajemniczy posłaniec? No dobrze. Cóż, w takim razie zrobię tak jak panowie mówią. Ślicznie dziękuję.
Oddaliłam się powoli, aby otworzyć tę dziwną kopertę. Ciekawe... W czym może być rzecz? Och, w sumie to tylko kawałek papieru, może nie posypie się na mnie jakieś niebezpieczeństwo tak jak z tym dziwnym kwiatkiem po pokonaniu Eriki. Na wszelki wypadek wypuściłam jednak Vigo. Tak na zaś. A nóż widelec coś się stanie? Tak chociaż będę mieć jakąś obstawę.
- Vigo, może to zabrzmi głupio, ale gdyby stało się ze mną coś dziwnego masz sprowadzić Remiego, rozumiesz? Albo narób przy okazji hałasu- ryknij czy coś. Tutaj niedaleko są Giovanni i Blaine, przybiegliby zobaczyć co się dzieje. Ale tylko jak zadzieje się coś niepokojącego, dobrze?- zwróciłam się do niego przyciszonym głosem.
A potem otworzyłam kopertę...

Did - 2015-03-06, 23:13

Gdy tylko pożegnałaś się z liderami i wyszłaś z sali, wypuściłaś Viga na korytarz. Z początku był zdezorientowany tym, co powiedziałaś, ale nie zamęczał się zbędnymi pytania i przystąpił do bacznej obserwacji twojej osoby. Na szczęście nie było to potrzebne, bowiem nic się z tobą nie stało, gdy otworzyłaś kopertę. Znalazłaś w niej tylko małą kartkę z napisem "Chcesz zagrać w grę?" i maciupkim dopiskiem "Jeśli tak, to przyjdź jutro w samo południe pod wielki dąb na obrzeżach miasta. Jeśli nie, to bardzo łatwo może się komuś stać krzywda.". Dość... groźna wiadomość. Czyżby ktoś próbował ci grozić?
Gwen Brown - 2015-03-07, 16:50

Na szczęście nie było tak pokrętnie jak po tamtym nieszczęsnym kwiatku. Aczkolwiek sama wiadomość była dość niepokojąca. Ki cholera? Komu już zdążyłam podpaść? Ale by były jaja gdyby to była ta pomylona facetka co nas pogoniła z adopcji. Chyba, żeby siostrze Sabriny czy innemu Felixowi zebrało się na zemstę za ukrócenie rządów w ogrodach. No bo kto by miał jeszcze jakiś motyw? Co, za łączkę by się mścili? Na szczęście w liście nie było nic napisane, że mam iść sama. wyciągnę ze sobą Remiego, żeby mieć go przy sobie i przy okazji na oku. Westchnęłam i schowałam list.
- Dzięki, Vigo. Za samą obecność- powiedziałam do swojego smoczka, a potem odwołałam go do pokeballa.
Nie ma co, trzeba wracać do Remiego i Beth. Potem poruszę temat tej dziwnej wiadomości. Choć z drugiej strony i na upartego mogłam pokierować się na komendę i pożalić w tej sprawie. Może akurat to ktoś psychiczny, jak te dziwne dziewczynki? Strach się bać...

Did - 2015-03-07, 23:34

Schowawszy do kieszeni list z tajemnicą informacją, odprawiłaś Viga z powrotem do pokeballa, po czym swobodnym tempem wróciłaś do Remiego i Beth, których zastałaś pogrążonych w rozmowie. W pierwszym momencie nawet cię nie zauważyli. Dopiero po chwili zorientowali się, że stoisz nad nimi. Swoją drogą, to ciekawe o czym rozmawiali.
- O wróciłaś! No to co, jesteście gotowi na wspólną kolację i zabawę do białego rana? - Beth spytała się was, wstając z murku barierki.

Gwen Brown - 2015-03-08, 10:46

Ot się zagadało towarzystwo. Pewnie Remi wspominał Beth o naszej walce, a potem tym szalonym treningu i jego konsekwencjach.
- Przecież mówiłam, że za moment wrócę- odparłam ze śmiechem.
- Wygląda na to że tak. Chociaż... Zabijcie mnie, ale najwyraźniej znowu wplątałam się w jakieś kłopoty. Żeby było śmieszniej nawet nie bardzo wiem komu tym razem podpadłam. Wygląda też na to, że chyba ominie mnie twoja walka z Blue. Z resztą sami zerknijcie- stwierdziłam podając im tajemniczy list.
Tja, nie ma to jak zgasić wesołą atmosferę. Zła ja. Ale nie chciałam za długo dusić w sobie tej informacji. Aczkolwiek z drugiej strony jedno nie przeszkadzało drugiemu- wszak na miejsce spotkania miałam się udać dopiero jutro. Nikt nie broni nam wydzwonić sobie lampeczki winka czy dwóch. A czy będzie to na cześć mojego zwycięstwa czy też utopienia smutków to w sumie wszystko jedno.
Intrygowała mnie jednak ta wiadomość. "... bardzo łatwo może się komuś stać krzywda". Hm... Ale komu? Remi był pod ręką, moja rodzinka przy takim zatrzęsieniu połapanych przeze mnie podopiecznych mogła się bronić nawet przed najazdem wojennym... I wtedy oświecenie strzeliło we mnie jak grom z jasnego nieba. Perła! Ten pomylony, tajemniczy ktoś, miał na oku moją chwilowo niedomagającą smoczycę! Tylko ona wydawała się w tym momencie wyjątkowo łatwym celem. Ale za Boga światowego nie mogłam pojąć dlaczego ktoś chciałby jej zrobić krzywdę. Dlaczego ktoś w ogóle wziął sobie na cel mnie? Ot zagwozdka...

Did - 2015-03-08, 22:39

- Z tobą się nie da nudzić, Gwen! Jak nie napad dzikich słoni, to teraz tajemnicze listy z groźbami. No cóż... to tylko kawałek papieru, więc policja się tym nie zainteresuje. Chyba będziemy musieli tam iść, żeby ruszyć to trochę do przodu, a na razie miejmy się wszyscy na baczność, dobrze? - Remi przytulił się do ciebie. - Będzie dobrze. Damy radę! - dodał.
- Rami ma rację, ale szkoda, że nie będziecie na mojej walce. Chociaż... może zostaniecie tam kolejną kopertę? Jeśli tak, to może zdążylibyście na ostatnie sekundy. Mniejsza z tym, porozmawiamy o tym przy kolacji, bo umieram z głodu! - Beth uśmiechnęła się do was.
- W sumie, to też jestem głodny. Może już chodźmy, co? - Remi spytał się was.

Gwen Brown - 2015-03-09, 15:06

- No nie? Podróżowanie jako dobrzy ludzie jakoś nam nie wychodzi- stwierdziłam ze śmiechem.
- Nie wiem Beth. Nie mam zielonego pojęcia co tym razem zmalowałam, ale jeśli się uda, chętnie popatrzę choćby na samą końcówkę. Tymczasem moi mili porzućmy wszelkie smutki i tak jak mówi Remi, idźmy gdzieś stąd. Przechowuję w swej torbie nie ruszaną butelkę wytrawnego wina, która aż się prosi, aby jej spróbować.
Nie ma co. Juto będzie futro, a dziś jest dziś, można trochę poszaleć.

Did - 2015-03-10, 17:45

Całą trójką ruszyliście na wspólną kolację. W kwestii restauracji zdaliście się na Beth, bowiem znacie jedynie tutaj domową knajpkę w ciasnej alejce. Jednakże nie zawiedliście się na swojej blond włosej znajomej. Po kilkunastu minutach orzeźwiającego spaceru, zawitaliście pod próg luksusowej restauracji, o wdzięcznej nazwie "ShinySnow". Wybrawszy stolik przy wielkim, szklanym oknie, przystojny kelner podał wam trzy, przepiękne karty z daniami, w której wybór jest niesamowicie obszerny.
- Ile tu dań! Wezmę chyba homara z ziemniaczkami i sałatą. Nigdy nie jadłem takiego dania, a chętnie bym spróbował. - Remi poinformował was, odkładając kartę.
- Podobno homar jest tutaj świetny, ale tym razem wezmę sobie pierś z przepiórki i to, co ty. - Beth dodała, również odkładając kartę. - A ty co bierzesz, Gwen? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2015-03-10, 17:55

Tak jak uzgodniliśmy, tak też zrobiliśmy. Beth zaprowadziła nas do całkiem luksusowego miejsca. A zatem możliwe, że serwują tu całkiem smaczne i wyszukane dania. Nie myliłam się. Kiedy przeglądałam menu normalnie mnie zatkało. Chorobcia, jaki wybór! Tyle tego, że hej i ojej.
- To skoro już tak próbujemy nowych smaków, ja skuszę się na tutejszy zestaw owoców morza. Zawsze ciekawiło mnie jak smakuje taka ośmiornica czy inny krab- stwierdziłam przeglądając kartę.

/Tak bardzo wymyślanie dania na poczekaniu xD

Did - 2015-03-11, 18:38

Kilka minut od złożenie przez was zamówienia, mogliście się już delektować gotowymi daniami, które aż krzyczały, żeby je zjeść. Trzeba przyznać, że to miejsce nie tylko ładnie wygląda, jak czasami bywa. Ma i jakość na sali, jak i w kuchni! W dzisiejszych czasach brakuje takich miejsc... w sumie nic dziwnego, bowiem dziś liczą się tylko pieniądze i nikt nie dba o ludzi.
- Jakie to pyszne! W sumie, to co zamierzacie robić w najbliższym czasie? Ja chyba pojadę do Kalos... podobno mają świetne plaże i to najbardziej nowoczesny region. Pewnie ma w sobie dużo atrakcji. - Beth spytała się was, wcinając swoje danie.
- Sam nie wiem... pewnie pójdę tam, gdzie Gwen. Miłości się nie wybiera. - Remi zaśmiał się, kończąc już połowę homara...

Gwen Brown - 2015-03-11, 20:49

Nie ma to jak próbowanie nowych smaków w miejscu gdzie ład i porządek panują nie tylko w obejściu. Normalnie coś przepysznego! Tymczasem Beth zeszła na nieco luźniejszy temat.
- Kalos? Kawał drogi stąd, aczkolwiek ponoć w tamtych stronach mają dosyć ciekawe podejście do trenerów i w ogóle. Tamtejsze pałacyki bitewne mogą być dość interesujące. Wiecie, co walczy się z osobami o tym samym tytule szlacheckim i zdobywa je od barona w górę. Zawsze coś takie inne i wyróżniające się- odparłam, w międzyczasie zadziobując sobie na widelec jakąś malutką ośmiorniczkę.
- Na razie jednak zostaniemy w Kanto. Skoro już zaczęłam się bawić w odznaki, pasowałoby chociaż zebrać te osiem. Ale jestem na dobrej drodze- została mi tylko Sabrina, do której kiedyś się przejdę, póki jest w mieście, a potem trzeba będzie uderzyć do Kogi i już będzie komplet. W zasadzie mam taki epicki plan, że jak już odbębnię te odznaki stąd, to przerzucę się na jakiś inny region. W sumie wszystko mi jedno nawet jaki by to był. O widzisz, Remi- teraz ty będziesz mógł wybrać gdzie to się poszlajamy. Nie sądziłam, że powiem to kiedykolwiek o swoim rodzinnym regionie, ale Kanto źle na mnie działa. Bez przerwy ładuję jak nie siebie, to nas oboje w jakieś kłopoty, a nawet jak nie robię tego ja, to zawsze coś się musi samo pochrzanić i w efekcie mamy przerąbane. Może jak kiedyś tam w przyszłości zaczniemy gdzieś w nowym miejscu, z "czystą kartą" to troszkę się to wszystko uspokoi...

Did - 2015-03-12, 18:29

- To świetny pomysł! Zawsze fajnie zacząć wszystko od nowa i przeżywać przygody na nowo. Sama bym to zrobiła, ale gdy zostanę championem, to będę musiała pozostać już sobą. W końcu z takim tytułem wiąże się wielka odpowiedzialność! Pewnie będą mnie ciągać po jakiś przyjęciach i uroczystościach. - Beth westchnęła, dojadając sałatkę.
- Naprawdę będę mógł wybrać nam następny region do zwiedzania? Super! Tylko ciekawe, kiedy wszystko się uspokoi. Pewnie jeszcze spotka nas kilka niespodzianek po drodze. - Remi zaśmiał się, przeglądając tutejsze desery. - Co wy na to, żeby zamówić sobie wspólnie tort czekoladowy? - spytał się wam.
- Może być. Zjadłabym kawałek. - Beth odpowiedziała Remiemu.

Gwen Brown - 2015-03-12, 20:36

- Bycie taką championką to nie byle co. Stałabyś się jedną z bardziej wpływowych osób w regionie. Wiesz każdy musiałby się nieco z tobą liczyć- odparłam.
ciekawa sprawa tak w ogóle. Nie wiem czy sama umiałabym się tak przestawić z mojego obecnego mocno szalonego życia i przerzucić na bardziej statyczną rolę championki. Pewnie z początku byłoby fajnie, ale czy w pewnym momencie nie zaczęłoby to być zwyczajnie nudne? Aczkolwiek prestiż by był.
- A czemu nie? Mi jest poważnie wszystko jedno- odpowiedziałam Remiemu na temat doboru kolejnego regionu. A potem moje poczciwe chłopię poruszyło kwestię tortu...
- Oj tak, dobry torcik nie jest zły. Tak więc mamy trzy razy na tak?

Did - 2015-03-13, 23:29

- To zaraz wracam! - Remi udał się zamówić tort.
- W sumie, to masz rację. Aczkolwiek, jak już zdobędę tytuł championki, to się zobaczy. Teraz, to tylko nasze wyobrażenia. Mniejsza z tym, nie mogę się doczekać, kiedy przyniosą nasz tort! - gdy Beth odpowiadała ci na wcześniejsze słowa, Remi zdążył już wrócić.
- Tort niedługo będzie. - poinformował was, siadając na swoje miejsce.
Po kilku minutach błogiej ciszy, na wasz stolik zawitała ogromna taca z przepięknym, czekoladowym tortem, trzeba talerzykami, nożem do ciast i trzema. Wszystko układa się w idealną całość, którą aż szkoda naruszać, ale z drugiej strony... kto by przed tym wytrzymał?
- Czyń honory, nasza zwyciężczyni. - Remi zaśmiał się, podając ci nóż.

Gwen Brown - 2015-03-14, 14:12

- Ano właśnie. W każdym razie życzę ci powodzenia- odparłam.
Potem chwilę poczekaliśmy na Remiego, a potem na sam tort. Kiedy dostarczono nam gotowe ciacho mimowolnie się uśmiechnęłam. Już nie tyle szło o to, że to był nasz ulubiony smak. Ten tort, jego wykonanie i w ogóle... Normalnie jak jakieś małe dzieło sztuki. Aż żal było go pokroić i zjeść. Niestety "żądza" słodkości wygrała. Wzięłam nóż, od Remiego, puszczając mu oczko w odpowiedzi na jego słowa i po chwili odkroiłam każdemu po w miarę równej porcyjce. Jak dotąd jedzonko było wyjątkowo smaczne, więc ciacho z pewnością nie będzie się pod tym względem różnić. Poza tym w mojej osobiście ocenie wszelkich tortów, nie występowało coś takiego jak "nie smaczny tort". Były dobre, bardzo dobre i de lux.

Did - 2015-03-14, 15:30

Dopełniwszy swoje brzuchy wyśmienitym deserem, który okazał się być harmonią smaków, wyczułaś w nim nawet nutkę pomarańczy i jakiegoś wybornego alkoholu, padliście na krzesła. W międzyczasie waszego odpoczynku, kelner zdążył zabrać wszystkie talerze i inne naczynia oraz przynieść rachunek, który od razu Beth zgarnęła dla siebie.
- Ja was zaprosiłam na kolację, więc ja za nią zapłacę. - uśmiechnęła się do was, ledwo się prostując. - Nigdy się tak nie najadałam. Swoją drogą, co będziecie teraz robić? - spytała się was.
- Ja to bym jeszcze mógł coś zjeść. - Remi zaśmiał się. - Nie wiem, co. Pewnie Gwen coś wymyśli. - dodał.

Gwen Brown - 2015-03-14, 15:54

Oj tak, nie ma to jak napchać się do syta. I to jeszcze tak smacznym żarełkiem. W międzyczasie kelner pozabierał wszelkie naczynia, które stały na stoliku i zaraz też przyniósł rachunek. Beth od razu zaoferowała się, że zapłaci. Chciałam protestować, ale tak się napchałam, że nawet nie bardzo miałam siłę jakoś sensowniej się podnieść. Ta, tu ośmiorniczki, tam ciasteczko, a dupa rośnie...
- Dzięki, Beth to była wspaniała kolacja- powiedziałam.
Tymczasem kiedy ja najchętniej uderzyłabym w kimono po takim obżarstwie, Remi wydawał się jeszcze całkiem rześki.
- Poważnie? Jak chcesz to możesz sobie coś jeszcze zamówić, póki jesteśmy w restauracji. Ja już wysiadam. Prawdę mówiąc nie mam pomysłu na jakieś sensowniejsze spędzenie czasu. Właściwie...- w tym momencie ziewnęło mi się.
- Ojć, wybaczcie. Zawsze jak podjem sobie pod wieczór, to zaraz mnie kładzie.- dodałam nieco zakłopotana.

Did - 2015-03-14, 17:50

- Zjadłbym, ale pewnie rano bolałby mnie brzuch, więc muszę się powstrzymać. Chociaż... trudno! Najwyżej przyjdę tutaj jutro! - Remi westchnął, powoli wstając z krzesła. - No to będziemy się powoli zbierać, co nie? Gwen i tak już prawie pada ze zmęczenie. Chyba będę musiał ją ponieść do centrum. - zaśmiał się.
- W sumie, to też jestem trochę śpią, więc do zobaczenia! Tylko dotrzyjcie do centrum w całym kawałku! - Beth pożegnała się z wami, po czym wyszła z lokalu, wcześniej płacąc za rachunek.
- No to idziemy? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-03-14, 21:20

- Może nie będzie aż tak tragicznie, ale jednak chyba pora się pożegnać i wracać na nocleg. Cóż, to dziękujemy, Beth. Było całkiem miło- powiedziałam podnosząc się z krzesła.
- Do zobaczenia. Może jakoś uda mi się załapać na kawałek twojej walki. A przynajmniej spróbuję zrobić tak żeby mi się udało. Cześć!
Po pożegnaniu się z Beth i opuszczeniu restauracji mogliśmy spokojnie wracać do Centrum. Na miejscu zerknę jeszcze do Perły. Nie było mnie praktycznie całe popołudnie, więc może coś tam się u niej zmieniło. A potem spać. Rano znowu trzeba przejść się do muzeum, a w południe jeszcze spotkanie z tym tajemniczym ktosiem. Zaraza... Nic, trzeba będzie wcześniej wstać.

Did - 2015-03-15, 15:58

Przed udaniem się do pokoju, spotkałaś się z panią doktor przy sali pooperacyjnej, która poinformowała cię, że Perła czuje się już lepiej, ale będzie mogła dopiero wyjść za dwa lub trzy dni, ponieważ ma osłabioną odporność i najmniejsze przeziębienie może być dla niej groźna. Gdy w końcu dotarłaś do swojego pokoju, Remi już dawno spał, więc po szybkiej wizycie w toalecie, dołączyłaś do niego, nieco uspokojona. Rano obudził się cichutki stukot do okna. Pewnie nie usłyszałabyś go w normalnym okolicznościach, ale przecież posiadasz super słuch.
Gwen Brown - 2015-03-15, 17:39

Jak na razie z Perłą wszystko było w porządku. Cieszyło mnie to. Kiedy doczłapałam do naszego pokoju, Remi już spał. Po cichu się nieco ogarnęłam, a potem delikatnie, tak aby go nie obudzić ułożyłam się obok niego. Kto wie co czeka mnie jutro, więc zamierzałam się wyspać. I w sumie się wyspałam. Powiedzmy. Obudził mnie jakiś dziwny stukot o okno. Ki diabeł? Napaść tajemniczego "ktosia"? Toż miałam się spotkać w południe. Jakiś dziki pokemon się tłucze? Nie, za lekko. Cóż, leżąc i gdybając nie dowiem się co to. Po cichutku zsunęłam się z łóżka i podkradłam się do okna. Zobaczmy kto to nas zaszczycił...
Did - 2015-03-16, 12:55

wybacz za nędzną jakość odpisu, ale jestem znów chory ;-; *jakby kiedyś były dobrej jakości, lel*
_______________________________________
Gdy lekko uchyliłaś kremową firankę w beżowe kropki... ktoś tu musi mieć naprawdę epicki gust ...twoim oczom ukazała się drobna postać, a mianowicie mały, zielony ptaszek, który niesamowicie przypomina jabłko. Ba! Ma nawet ogonek na czubku swojej główki, co najpewniej jest jego grzebieniem. Najdziwniejsze w nim jest to, że jego nóżki są niewyobrażalnie chude, jakby narysowało je dziecko z przedszkola. Ciekawe jak on na nich stoi. Mniejsza o to, bowiem nawet na twój widok nie przestał pukać w okno. Może chce, żebyś go wpuściła, a może przed czymś ucieka? Chociaż nie dostrzegasz niczego w oddali... ale to też może być prawda!


Gwen Brown - 2015-03-16, 18:07

/ Luzik ;P

Niczym rasowy szpieg podpełzłam do okna. Nawet Remiego nie obudziłam. Potem ostrożnie odchyliłam firankę. Swoją drogą mają tu niesamowitych dekoratorów. Ten prosty i nieskomplikowany wystój. Prawie jak w internacie czy innym akademiku. Ale do rzeczy. Źródłem dziwnego pukania był pokemon. Poke- ptak dokładniej. Natu, żeby być już całkiem dokładnym. Ale co to małe stworzenie tutaj chce? Nie przestał pukać nawet kiedy już stałam z nim tak oko w oko. Chce żeby go wpuścić czy jak? Zastanawiające. A że nie bardzo wiedziałam czego się po nim spodziewać jedną ręką sięgnęłam po leżące w pobliżu pokeballe i wybrałam ten należący do Sableya. Następnie dyskretnie go wypuściłam i równie dyskretnie, na migi pokazałam mu że ma być czujny. A potem otworzyłam okno. Gdyby ten mały opierzeniec próbował jakichś numerów miałam na podorędziu jednego ze swych podopiecznych. A gdyby nie? Gdyby nie to po prostu skorzystam ze swych umiejętności i zapytam co on tutaj chce.

Did - 2015-03-16, 21:45

Sableye bez problemu zorientował się o co ci chodzi i błyskawicznie rozpłynął się w powietrzu, stając się niewidzialny, by jeszcze lepiej móc ochronić cię przed Natu... jeśli ptaszek okazałby się groźny. Na szczęście okazało się zupełnie inaczej! Gdy tylko otworzyłaś okno do pokoju, co jeszcze bardziej wybudziło cię ze snu, świeży wiatr i te sprawy, Natu od razu wylądował w twoim staniku i wygodnie rozgościł się pomiędzy twoimi piersiami, po czym zaćwierkał, że gdy tylko cię zobaczył, zorientował się, że nie może bez ciebie żyć i planuje cię obserwować, by zadecydować czy do ciebie dołączyć. Dość nietypowy gość i do tego postawił cię przed faktem dokonanym... cóż za wychowanie.
- Gwen? Co ty masz w biuście? - Remi westchnął, mozolnie wstając z łóżka.

Gwen Brown - 2015-03-17, 16:44

O w mordę. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Ptaszyna bezceremonialnie władowała się między moje piersi. I jeszcze że chce mnie obserwować, by zdecydować czy zrobi mi łaskę i do mnie dołączy. Co to się porobiło na tym świecie... I jeszcze Remi wstał.
- Ja? Jakiegoś lekko niewychowanego Natu- stwierdziłam delikatnie acz stanowczo usuwając nieproszonego gościa z mojego stanika.
- A właśnie, ptaszyno. Do tych krągłości ma dostęp tylko i wyłącznie jeden osobnik, a konkretniej mój chłopak. Chcesz to mnie sobie obserwuj, nie mam nic przeciwko temu, byle precz od moich cycków- pogroziłam nieco ptaszkowi.
Nie ma bata, nikt nieupoważniony nie będzie mi w cycki zaglądał. A co!
- Remi, wybacz jeśli niechcący cię obudziłam. Obudziło mnie stukanie w okno. A skoro już oboje jesteśmy obudzeni, możemy się nieco ogarnąć, zejść na śniadanie, a potem popatrzyć jakie to nowe anomalie wywoła u mnie nasza poczciwa pani doktor- stwierdziłam rezolutnie, wskakując na łóżko i złożyłam na policzku Remiego lekki pocałunek.

Did - 2015-03-17, 19:37

- I tak były niewygodne, a do tego są strasznie małe. - Natu odparł lekko poirytowany... czekaj, ale jak? On gada! To ci dopiero zjawisko! - Może cię zdziwi, że umiem mówić, ale jestem po prostu zajebisty! Czuję, że też chciałabyś być zajebista, ale to zarezerwowane dla szlachty. - zaśmiał się. - Poza tym, powiedz swojemu Sableyowi, żeby nie chował się po kątach, bo bardzo dobrze go widzę. Jestem medium i skrywam wiele tajemnic! - dodał tajemniczym tonem.
- To ja może pójdę jeszcze spać, co nie Gwen? Bo coś czuję, że jestem jeszcze we śnie. - Remi wyszczerzył oczy, drapiąc się leniwie po głowie.

Gwen Brown - 2015-03-18, 06:30

A to ci niespodzianka. Gadający Natu. Wróć! Bezczelny, gadający Natu.
- W porządku, Sly. Czekaj dam ci coś za fatygę z samego rana- zwróciłam się do swego podopiecznego, a po chwili wygrzebałam mu w nagrodę udku kurczaka. Za takie ładne stróżowanie należy się coś więcej niż jakaś muffinka czy trochę karmy. Mimo wszystko. Poza tym specjalnie zwróciłam się do niego w jego pokemonowym języku, a nie tak "po ludzku".
Tymczasem stworek upierał się, że jest medium. Ach ta magia psychicznych pokemonów...
- Jestem medium, powiedział pokemon psychiczny. Zaskoczę cię, ale wiele stworków tego typu skrywa różne "tajemnice". Aczkolwiek z tym mówieniem to trochę mnie zaskoczyłeś- odparłam ptaszkowi, puszczając mimo uszu jego uwagę o moich cyckach. Jeszcze brakuje bym się wykłócała z jakimś stworzeniem trochę większym od kurczęcia.
- Ktoś, zmartwię cię straszliwie, ale to nie sen. My po prostu prowadzimy zdrowo poronione życie- odparłam ze śmiechem, ponownie go całując.
- Wstawaj, wstawaj. Po takiej niecodziennej pobudce aż mnie nosi do jakiegoś działania.
Po tych słowach zaczęłam się ubierać. Tyle się może zadziać rzeczy mniej lub bardziej porytych, że szok. A pomyśleć że dopiero co zwlekłam się z wyrka...

Did - 2015-03-18, 12:13

Sly ze smakiem zjadł całe udko z kurczaka, a pozostawioną kość kulturalnie wyrzucił do kosza. Chociaż po jego wzroku byłaś pewna, że wykorzysta ją do jakiegoś żartu, a tu ci taka niespodzianka! Pewnie nie chce cię jeszcze bardziej zdenerwować.
- Kto ci powiedział, że jestem typu psychicznego? Nie patrz na świat pozorami i stereotypami. - Natu burknął, po czym nieruchomo usiadł na karniszu i zaczął cię obserwować.
- Muszę się w końcu przyzwyczaić, że mam niezwykłą dziewczynę. - Remi uśmiechnął się do ciebie, odpowiadając kolejnym pocałunkiem. - To gdzie najpierw idziemy? Jest dziewiąta. - spytał się ciebie, również się ubierając.

Gwen Brown - 2015-03-18, 14:23

Machnęłam ręką na Natu i jego humory. Co ja się będę z nim wdawać w jakieś dysputy. A tymczasem...
- Na początek, to może pójdźmy coś zjeść. A potem pewnie nawiedzimy muzeum i doktor Annie- odparłam.
Potem, kiedy skończyłam się ubierać odwołałam Sableye'a do jego pokeballa. Sly był jakiś nad wyraz grzeczny. Normalnie jak nie on. Pewnie gdybym go nie znała, uznałabym że wszystko jest w porządku. Ale, że Sly lubił robić psikusy, musiałam przy nim zachować czujność. Aczkolwiek tym razem najwyraźniej miał jakiś lepszy i grzeczniejszy dzień. No nic, to na śniadanko. A potem ( o ile wcześniej sama sobie czegoś nie zrobię) może dowiemy się co takiego jeszcze może się ze mną zadziać. Jak dotąd ta klątwa nie była taka najgorsza.

Did - 2015-03-18, 18:08

Zanim jednak skończyłaś się ubierać, zorientowałaś się, że zniknęły ci wszystkie lewe skarpetki. To ci dopiero Sly! Zapewne musiał wykorzystać fakt, że wypuściłaś go i zrobił ci psikusa. Cały on! Ba! Nawet teraz wyszczerza swoje ostre ząbki i po cichu chichra się w koncie.
- Nawet się uśmiałem z tego. Widziałem go, gdy chował twoje skarpetki. Trochę mu pomogłem, bo skupiłem twoją uwagę na sobie. - usłyszałaś nad sobą cichy głosik Natu, który dołączył do Sableye i również się z ciebie nabija.
- To ja może skoczę po śniadanie i zjemy je w pokoju, co? W tym czasie znajdź skarpety, bo moje będą na ciebie za duże. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym pognał do stołówki.

Gwen Brown - 2015-03-18, 19:00

Aha, czyli jednak za wcześnie pochwaliłam mojego Sableye'a. Mały złośnik. Lecz kiedy odezwał się Natu, nerwy mi puściły. Upierdliwy charakter Sly'a to jedno, ale ten wymądrzający się Natu to inna sprawa.
- ZAWRZYJ DZIÓB!- wrzasnęłam jednocześnie zarzucając na niego koszulkę, co to ją miałam na siebie zakładać. Chwyciłam go mocno i zdecydowanie, aby mi się nie wysmyknął.
- Słuchaj, ty mała kupko pierza. Mam wystarczająco dużo zmartwień bez tego twojego upierdliwego tonu. I to jeszcze z samego rana! Więc albo łaskawie się zamkniesz i siądziesz na dupie w jakimś kącie, albo przyrzekam jak tu stoję, że przerobię cię na rosół!- wysyczałam mu prosto w oczy. Potem gwałtownym szarpnięciem "strzepnęłam" go na podłogę.
Może trochę przesadziłam, ale wkurzało mnie to małe ptaszydło. Z drugiej strony mój wybuch mógł mieć też przyjemniejsze konsekwencje. Być może Sly zorientuje się, że po Natu, wezmę sobie jego na celownik i łaskawie odda mi co moje. Wzięłam głęboki oddech, aby się nieco uspokoić.
- Wybacz, Remi. Poniosło mnie troszkę. Tak, możemy zjeść w pokoju. Poczekam tu na ciebie i troszkę ochłonę, żeby się na kimś niechcący nie wyładować.
Kiedy Remi wyjdzie z pokoju, odwracam się do Sableye'a.
- No, Sly. Pośmialiśmy się, a teraz oddawaj skarpetki. Wszystkie.

Did - 2015-03-18, 20:03

/dat agresywna Gwen ;-;
_____________________
Natu nawet się nie ruszył ani nie odezwał się, kiedy chwyciłaś go swoją koszulką i wyprawiłaś mu solidne kazanie. Wcześniej był taki wygadany, a teraz? Zupełnie nic... ciekawe czemu. Dopiero, gdy strzepnęłaś, jak sądziłaś prawdziwego Natu na podłogę, okazało się, że krzyczałaś do kawałka drewna, które dzięki czarom albo czemuś innego, przypominało owego ptaszka. Kropla w kroplę.
- Już dobrze, kobieto. Nie denerwuj się. Będę milczał, jak grób. Pasuje? - usłyszałaś głos Natu, nadal siedzącego w tym samym miejscu na karniszu. To ci dopiero cwaniak.
Już miał coś dodać, gdy Sableye wypluł na podłogę twoje wszystkie skarpetki, a następnie sam powrócił do pokeballa, żeby uniknąć odpowiedzialności za swój czyn. O dziwo, skarpetki nie są mokre.

Gwen Brown - 2015-03-18, 20:11

Tag xD

Kiedy okazało się, że Natu dalej sobie ze mną pogrywa, miałam szczerą ochotę rzucić w niego tym kawałkiem drewna. Najpewniej jednak skończyłoby się to tylko jakimiś szkodami materialnymi, więc odpuściłam.
- Bardzo łaskawe z twojej strony- mruknęłam schylając się po skarpetki, które wypluł Sly.
O dziwo nawet nie były mokre. Ot, ciekawostka. Nie miałam jednak ochoty wnikać jak to w ogóle możliwe. Poza tym Sly sam wyczuł pismo nosem i ewakuował się do swojej kulki. Może to i lepiej. Cóż, w takim wypadku zostało mi tylko skończyć się ubierać i poczekać na Remiego.

Did - 2015-03-18, 20:39

Kiedy skończyłaś ubierać lewą skarpetkę, do pokoju wpadł Remi z tacą pełną pyszności. Główną rolę grają na niej idealnie usmażone naleśniki i masa dodatków do nich, a mianowicie czekolada, truskawki, bita śmietana, karmel, syrop klonowy i dżem malinowy. Do picia jest sok z świeżo wyciskanym pomarańczy, żeby lekko złagodzić nadmiar cukru, kwaśnością owych owoców.
- Zapraszam do stołu, Gwen! Wybrałem naleśniki, bo każdy je lubi. - uśmiechnął się do ciebie, rozkładając śniadanie na stoliku.
Kątem oka zauważyłeś, że Natu wytrzasnął jakiś cudem mniejszą wersję naleśników i rozsiadł się na karniszu, wcinając je.

Gwen Brown - 2015-03-19, 17:56

O śniadaniu mowa- właśnie wrócił Remi. Od razu poprawił mi się humor po tym co zobaczyłam na talerzu. Naleśniki. Ten facet wie co lubię.
- Dzięki, kotuś. Już siadam- stwierdziłam.
W pewnym momencie nawet chciałam rzucić coś Natu. Jakąś muffinkę czy trochę karmy. Może i był wkurzający, ale nie godziło się nie dać mu coś do żarcia. Ku mojemu zdziwieniu wytrzasnął skądś naleśniki. Skąd? Tajemnica lasu. Mogłam mieć tylko szczerą nadzieję, że nie podmienił tych naleśników, które przyniósł Remi na jakąś iluzję. Cóż, nie przekonam się jak nie spróbuję.

Did - 2015-03-23, 18:02

Na szczęście naleśniki okazały się być prawdziwe i niesamowicie smaczne! Z idealnie odmierzonymi składnikami i z idealnym czasem smażenia... po prostu rozpływały się wam z ustach. Gdy dodaliście do nich dodatki, mogliście śmiało powiedzieć, że znaleźliście się w siódmym niebie. Po skończonym posiłku, Remi pozbierał wszystkie naczynia do kupki i wstał z tacą.
- Gotowa do drogi? O czternastej mamy być pod wielkim drzewem, a trzeba jeszcze zajść do profesor Annie, nieprawdaż? - uśmiechnął się do ciebie, otwierając drzwi do pokoju.

Gwen Brown - 2015-03-23, 19:37

Natu miał szczęście- naleśniki okazały się prawdziwe. Rany, jakie to było dobre! Normalnie kosmos. Nie było więc dziwne, że szybko się z nimi uporaliśmy.
- Dobrze mówisz. Natu, zbieramy się!
Odwróciłam się do ptaszka i wyciągnęłam rękę coby na niej usiadł. Potem posadzę go sobie na ramieniu i będę tak z nim paradować. W każdym razie zaraz pomykamy do muzeum, a potem zobaczymy kto to, albo co to mnie zawezwało. Ech, ale będą jaja jak skończy się to jakąś potyczką. Jak w westernach- walka w samo południe.

Did - 2015-03-24, 14:57

- Wyczuwam w twoim głosie coś dziwnego, ale niech ci będzie. Usiądę na twym ramieniu i potowarzyszę ci w podróży... chociaż i tak bym to zrobił. W końcu muszę podjąć decyzję. - Natu odpowiedział ci, wycierając malutką serwetką swój dziób, po czym zrobił to, co powiedział, czyli zasiadł na twym ramieniu.
Razem we trójkę udaliście się do muzeum. Dziś droga zeszła wam trochę dłużej, aniżeli zazwyczaj. Zapewne przez naleśniki, którymi najedliście się do syta. Mniejsza o to, na miejscu recepcjonistka przekierowała was ponownie do magazynu. Wyszedłszy *nie mam pojęcia czy to pasuje* z windy, zastaliście śpiącą w nim doktor Annie.
- Obudź ją, bo mnie nie wypada. - Remi szturchnął cię lekko łokciem.

Gwen Brown - 2015-03-24, 17:12

A ten dalej szuka drugiego dna.
- Ej, kulturalnie zwołałam cię z żyrandola, weź daj mi spokój!- stwierdziłam kiedy Natu łaskawie sfrunął i ulokował się na mym ramieniu.
A potem potuptaliśmy na dół i do muzeum. Przez to, ze opchaliśmy się naleśnikami trochę nam zeszło, ale w końcu byliśmy na miejscu. Tradycyjnie przekierowano nas do magazynu, gdzie też z resztą się udaliśmy. Na miejscu zastaliśmy doktor Annie pogrążona w błogim śnie. Jej, chyba to nie przez mój szalony przypadek. Nachyliłam się nad nią i delikatnie szturchnęłam ją w ramię.
- Pani doktor?- odezwałam się przyciszonym głosem.

Did - 2015-03-25, 11:36

- Tak? - Annie spytała się cichym głosikiem, przecierając oczy. - A, to wy! Czekałam na was i jakoś mi się przysnęło. Znów siedziałam tutaj całą noc, ale spięłam się i dowiedziałam się nowych rzeczy o twojej klątwie. - westchnęła, otwierając przed wami księgę. - Ta klątwa jest gorsza od labiryntu i można się w niej pogubić na dobre, dosłownie! Okazało się, że masz jej inną odmianę, bowiem twoje serce okazało się czyste i takie tam rzeczy. Podsumowując, za każdym razem, aż do siódmego, gdy się zranisz, twoje ciało zostanie zmodyfikowane, czyli tatuaż się powiększy, a część włosów przybierze barwę niebieską. Polepszą się także twoje wszystkie umiejętności, zmysły. Masz już super wzrok i potrafisz ignorować grawitację, by być, jak ninja. Kolejność i efekty są losowe, i zależny od osoby. Ta super moc w innym przypadku, to to samo, ale naraz. - dodała, poprawiając włosy.
- Czyli będę mieć super kobietę? - Remi zaśmiał się.
- Tak, tak. - Annie również się zaśmiała.

Gwen Brown - 2015-03-25, 16:27

Po obudzeniu pani doktor, ta błyskawicznie przedstawiła nam wyniki swoich badań. Nie powiem, było czego posłuchać. W każdym razie wszystko sprowadzało się do tego, że te zmiany to będą raczej na plus.
- No, no. Taka zabawa to mi się podobuje- stwierdziłam ze śmiechem.
- To chyba wychodzi na to, że nie bardzo jest już co badać. Chyba. To co, dźgniecie mnie czymś jeszcze żeby wywołać kolejną moc, czy pozostawimy to losowi?
Bardzo mnie ciekawiło jaki to wszystko przyniesie ostateczny skutek. Innymi słowy jak daleko mogą zajść te wszystkie zmiany. Ot ciekawostka.

Did - 2015-03-25, 16:40

- Wstrzymałbym się z tym, Gwen. Ostatnim razem na trochę usnęłaś, a o czternastej mamy coś ważnego do zrobienia. Poza tym, musimy się z tym pośpieszyć, żeby zdążyć chociaż na finał walki Beth. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
- Jestem niesamowicie ciekawa, co byłoby następnym efektem, ale jeśli jesteście umówieni, to również odradzam ci to. Jak wspomniałam, efekty są losowe, więc czas utraty przytomności... zapewne też. - Annie zgodziła się z Remim. - Jeśli będziecie mieć jakieś pytania albo dostaniesz nową moc, to dzwońcie, dobrze? - dodała, podając wam swoją wizytówkę.
- Na pewno będziemy! W końcu, to dzięki pani dowiedzieliśmy się o opisie klątwy. Dziękujemy. - Remi podziękował profesorce, biorąc od wizytówkę.

Gwen Brown - 2015-03-25, 17:02

Kurcze, bez kitu.
- W sumie racja. Dobrze, w takim razie tak zróbmy- odparłam.
No i ten tego. To chyba tyle.
- Czyli będziemy się zbierać, co nie? Trzeba się rozejrzeć za miejscem spotkania.
Po pożegnaniu się z doktorką oraz opuszczeniu muzeum trzeba będzie ruszyć w las. Miałam spotkać się z tajemniczym ktosiem pod jakimś wielkim drzewem. A wielkie drzewa najlepiej wypatruje się z powietrza.
- Proponuję rozejrzeć się z góry. Szukamy jakiegoś wielkiego drzewa, więc coś takiego raczej trudno będzie przegapić- stwierdziłam sięgając po pokeballe Azuli i Vigo.
Mogłabym wspomóc się skrzydłami Shinonome, ale jakoś czułam się nieswojo, rozważając wypuszczenie jej tutaj, na mieście. Spora jest i rzuca się w oczy.

Did - 2015-03-26, 10:49

Vigo się odmienia? ;-;
_______________________________
Po pożegnaniu się z doktor Annie, poboczną uliczką doszliście na skraj lasy, gdzie wypuściłaś Azulę i Viga, bowiem Remi nadal nie posiada latające pokemona... w sumie, to jego pokemony są sto razy słabsze od twoich... co poradzić.
- Przypomnij mi, żebym udał się kiedyś na trening i jakieś łowy, bo trochę głupio mi posiadać trzy malutkie stworki, kiedy ty masz nawet legendę. - Remi zaśmiał się, witając się z pokemonami. - No to do roboty! Trzeba znaleźć drzewo! - dodał, wzbijając się na Vigu w górę.
Nie tracąc czasu również wzbiłaś się w górę na swojej skrzydlatej klaczy. Teraz dopiero możesz się przekonać, jak silny teraz masz wzrok. Praktycznie widzisz każdy najdrobniejszy szczegół w kwadracie o bokach kilku kilometrów, więc to nic dziwnego, że już po chwili dostrzegłaś najwyższe drzewo w okolicy. Znajduje się po drugiej stronie miasta, po prostej od twojego miejsca.

Gwen Brown - 2015-03-26, 18:15

Wydaje mi się, że tak

- A widzisz, niegłupi pomysł. Ale proponuję popróbować łapać cokolwiek gdzieś kawałek od Saffron. Po tej hecy z siostrą Sabriny boję się władować w jakieś nowe kłopoty. W każdym razie szukajmy drzewa.- odparłam dosiadając Azuli.
Zaraz potem oboje byliśmy już w powietrzu. Wow. Posiadanie super wzroku to fajna sprawa. Normalnie jak ten zoom w kamerce. Moment i wypatrzyłam drzewo, którego szukaliśmy.
- Remi! Mam je. Lećcie za nami!- zawołam w stronę mego lubego.
Potem po prostu pokierowałam Azulę w kierunku drzewa. Czasem zerkałam czy Remi i Vigo nie zostają z tyłu czy coś. No, to zobaczmy co nas tam spotka.

Did - 2015-03-27, 16:24

- Zrozumiałem! - Remi krzyknął do ciebie, po czym razem z Vigo zaczęli pędzić za tobą w kierunku najwyższego drzewa w okolicy.
Idealnie wstrzeliłaś się w umówioną godzinę, bowiem równo o dwunastej wylądowaliście pod wielki drzewem, którym okazał się potężny i kilkuset letni dąb, bowiem takie informacje widnieją na tabliczkę obok niego. Czekaj, ale nikogo oprócz was tutaj nie ma? Czyżby, to nie to miejsca? Tu musi być tutaj, przecież nigdzie nie widziałaś większego drzewa, więc o co chodzi?
- Gwen... coś się świeci tam pod drzewem, ale nie można do niego podejść... chyba znów wpadniemy w tarapaty. - Remi westchnął, wskazując na malutkie światełko pomiędzy korzeniami dębu.

Gwen Brown - 2015-03-27, 16:34

Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Remi i Vogo raźno ruszyli za nami. Ostatecznie wylądowaliśmy pod drzewem w samą porę. Nie powiem, konkretny dąbek. Z pewnością pamięta nie jedno historyczne zawirowanie. Poza tym w tych wielkich konarach mógł znaleźć dom niejeden pokemon. Nawet miał przyczepioną jakąś tabliczkę informacyjną. Czyli pomnik przyrody. Nie żebym zamierzał cokolwiek zrobić z tym drzewem- szanuję przyrodę. Tylko- ja jestem, a "ktosia" nie widać.
- Ki diabeł? Jesteśmy o czasie- stwierdziłam rozglądając się. Nawet krzyknęłam jakieś "Halo", czy coś. Ale nie. W pewnym momencie Remi coś wypatrzył.
- Hm, faktycznie. Ale chyba mam jakieś polubowne rozwiązanie. Wszak pokemon może sobie wskakiwać na i pod każde drzewo i tym podobne. W końcu to pokemony.- odparłam sięgając po pokeball Sly'a.
No, tutaj to raczej nie bardzo ma co zmalować. Chyba, że wyrwie tę tabliczkę, ale to rzuci mi się w oczy.
- Sly, zanurkuj w korzeniach tego dębu i zobacz co tam się świeci, dobrze?- wydałam mu polecenie.
Mogłabym sama się pofatygować, ale kto wie- może jak raz wyskoczy jakiś nawiedzony obrońca lasu, który zechce nas wsadzić do pierdla, bo pozaginaliśmy jakąś trawkę czy coś.

Did - 2015-03-27, 16:46

Widać było, że Sly trochę się bał, gdy wypuściłaś go z pokeballa, ale gdy tylko zorientował się, że nie chcesz wyprawiać mu kazania, pokiwał główką i niewidzialny pognał w kierunku światełka. Po zaledwie pięciu minutach powrócił z kolejną dla ciebie kopertą, na której dodatkowo znajduje się odblaskowa gwiazdka. Zapewne, żebyś dostrzegła ją pomiędzy korzeniami.
- Jakaś kolejna zagadka? Może otworzymy ją w drodze do areny, bo chciałbym się chociaż załapać na końcówkę walki, dobrze? - Remi poprosił cię, lekko całując twoje czoło.

Gwen Brown - 2015-03-27, 16:51

Sly wywiązał się z zadania. Okazało się, że ktoś bawi się z nami w podchody i na miejscu zastaliśmy tylko kolejną kopertę. Odebrałam ją. rozejrzałam się jeszcze czy Sly czegoś nie zmalował, podziękowałam mu i odwołałam do pokeballa.
- W porządku, może być. Też jestem ciekawa jak pójdzie Beth
A zatem mogliśmy lecieć ku arenie. Po drodze otworzyłam kopertę. Ale ostrożnie, tak żeby nie zgubić załączonej wiadomości. Ciekawe o co chodzi? Komuś musi się nudzić skoro woli się bawić w takie wskazówki. No ale, lepsze to niż walka z jakimś złodupcem. To co w tej kopercie?

Did - 2015-03-27, 16:58

Tym razem oprócz zwykłego liściku, który brzmi tak - "Świetnie, świetnie! Czas na coś lepszego, kochana Gwen! Przyjmiesz moje zaproszenie do Lost Hotel czy wolisz płacz i rozpacz? Wybierz to, co najlepszym wyjściem jest" -, znajdował się malutki, srebrny kluczyk. Czyżby do jakiegoś pomieszczenia w wspomnianym miejscu? W sumie, to jeśli tam nie pojedziesz, to się tego nie dowiesz!
- No i co pisze w kopercie? Swoją drogą, to mam nadzieję, że Beth nie rozgromi go w dwadzieścia minut, bo jeszcze minie z pięć zanim tam dojdziemy. - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-03-27, 17:06

No masz. To sobie pooglądałam starcie.
- W sumie nic nowego. Mam się podporządkować bo inaczej mogiła i takie tam. W każdym razie teraz mam się stawić do jakiegoś Hotelu. Lost Hotel dokładniej. Jest nawet kluczyk, najpewniej do pokoju. Albo jakiejś skrytki. No nic, jakby nie patrzyć muszę się tam udać. Ale, żeby się tam udać muszę wiedzieć gdzie to jest. Więc najlepiej będzie podpytać kogoś w mieście. Pytanie tylko czy chce ci się szwendać ze mną z miejsca na miejsce? Jak dotąd szwendamy się jak kołowaci i nic z tego nie wynika. Możemy polecieć do tego Hotelu jak już się wywiem gdzie to jest, ale nie gwarantuję, że znajdziemy tam autora liścików. Może tam być kolejna wiadomość. Tak więc jeśli chcesz możesz zostać i pooglądać tę resztę walki, a ja się poszwendam. zostawiłabym ci Viga w razie czego.
Irytowała mnie nieco ta sytuacja. Champion regionu nie walczy co dzień i obejrzenie takiej potyczki to całkiem niezła lekcja trenerska. No i chciałam zobaczyć Beth w akcji. Z drugiej strony nie chciałam igrać z autorem liścików. Wiadomo, może mam do czynienia z kimś psychicznym? A przecież nie wiadomo kiedy głupi żartuje, więc nie mam wyjścia i muszę grać w tę całą gierkę.

Did - 2015-03-28, 11:31

- Nie przesadzaj, skarbie. Na pewno mamy czas, więc cicho siedź i chodź za mną! - Remi uśmiechnął się do ciebie, chwytając cię za rękę, żebyś nigdzie mu nie uciekła.
Gdy w końcu udało się wam dotrzeć na arenę, Beth była w krytycznej sytuacji, bowiem champion Blue zdołał załatwić jej Mega Ampharosa, Mega Houndooma i Mega Charizarda Y, jednym pokemonem. Na szczęście, gdy tylko was zobaczyła, dostała nowej energii i wypuściwszy czwartego pokemona ze swojej drużyny, którą okazała się Mega Diance, zmiotła nią pięć pokemonów przeciwnika. Od jej siły wróżki i gracji księżniczki oraz waleczności lwa, kładła ich praktycznie na dwa ruchy. W końcu czar jej siły przełamał Mega Charizard X. Jednakże na niego Beth miała specjalnego przeciwnika. Jak mogłaś się dowiedzieć, Mega Blastoise, którą wypuściła na arenę, okazała się jej starterką. Po zaciętej walce dwóch żywiołów, Beth ostatecznie starła uśmieszek z twarzy Blue, a tym samym została nową championką regionu Kanto! Oczywiście, nie obyło się od drobnej uroczystości i oficjalnego wręczenia nagród. Zaraz po tym, z całych sił przybiegła do was.
- Cześć! - przywitała się z wami. - Normalnie czuję się, jakbyście dali mi porządnego kopa w tyłek! Od razu lepiej mi się walczyło! Mniejsza z tym, jak tam to tajemnicze spotkanie? - spytała się was.
- Świetnie walczyłaś, a co do spotkania, to Gwen ci o wszystkim opowie! - Remi pogratulował Beth, mocno ściskając ją.

Gwen Brown - 2015-03-28, 11:50

Jak widać Remi miał odmienne zdanie na temat priorytetów i chcąc nie chcąc zostałam zaciągnięta na arenę. No, no. wychodzi na to że trafiliśmy w samą porę. Beth szło źle. Źle, ale tylko do chwili aż nas zobaczyła. Bo potem jakby coś w nią wstąpiło i błyskawicznie nadrobiła straty. Jak się okazało legendarny jelonek z Kalos, to nie jedyna poke-legenda, którą pochwyciła Beth. Nieźle. Ostatecznie zwyciężyła. No, to mamy nową championkę.
- Jej, Beth byłaś świetna. Normalnie szacuneczek- odparłam, kiedy blondynka do nas podbiegła.
- A spotkanie. Spotkanie okazało się kolejną kopertą ze wskazówką. Najwyraźniej komuś się nudzi. Wiesz może gdzie znajduje się Lost Hotel? Tam powinnam się udać
Może akurat Beth nas poratuje? Wydaje się zorientowana w tm mieście.

Did - 2015-03-28, 12:36

- Dziękuję za te miłe słówka. - Beth zarumieniła się. - Co do twojego pytania, to wiem, gdzie znajduje się Lost Hotel. To opuszczony hotel w regionie Kalos. Żyje tam masa poke-duchów i mrocznych pokemonów, więc to strasznie niebezpiecznie miejsce. Musisz się bardzo dobrze przygotować do tej wyprawy, bo słyszałam, że ludzie wracając stamtąd w bardzo poważnym stanie. - odpowiedziała na twoje pytanie. - W sumie, to jeśli musisz jechać do Kalos, to może mogłabym wam przez chwilę towarzyszyć? Mówiłam wam, że chcę odwiedzić ten region. - spytała się was.
- Dla nie ma problemu! - Remi uśmiechnął się do Beth.

Gwen Brown - 2015-03-28, 12:47

No to pięknie. Szykuje się wycieczka.
- No i cudnie. Ale najpierw chcę pozałatwiać to i owo w Kanto. Ale nie ma tego wiele. Poza tym, autor listu nie sprecyzował kiedy mam się tam pojawić. Przynajmniej będzie pretekst, aby się sprężać.- odparłam ze śmiechem.
Nawiedzony hotel. Świetnie. Przynajmniej nie mogę narzekać, że w moim życiu nic się nie dzieje.
- A wracając do moich spraw, chyba najwyższa pora odwiedzić Sabrinę w jej sali. A przynajmniej umówić się na potyczkę. Na wszelki wypadek przeszłabym się jeszcze do Centrum i podmieniła kilka pokemonów, w razie gdyby czekała mnie walka "na już". Nigdy nic nie wiadomo.

Did - 2015-03-28, 22:28

- To jak będziecie się wybierać do Kalos, to dajcie znać, dobrze? Muszę i tak zrobić jeszcze kilka rzeczy tutaj, więc nie śpieszno mi. - Beth uśmiechnęła się do was. - Wybaczcie, że tak szybko ucieknę od was, ale śpieszę się na autobus do domu. W tym stanie, to lepiej nie prowadzić pokemona. - dodała, mocno ściskając was oraz zostawiając kartę z numerem na wszelki wypadek.
- No to , co? Idziemy do tego centrum, a później do Sabriny? - Remi spytał się ciebie dla pewności.

Gwen Brown - 2015-03-29, 08:27

- Jasna sprawa, Beth. Do zobaczenia- odparłam kiedy dziewczyna niedługo potem pożegnała się z nami i odbiegła.
Prawdę mówi, po takim przeżyciu w człowieku tak buzują emocje, że strach się bać. Tymczasem dzień jeszcze całkiem długi, do zachodu dużo czasu. Kto wie, może akurat trafi mi się dziś walka?
- Dokładnie, kotuś. W razie czego będę już mieć gotową drużynę- odpadłam przytulając się do jego ręki.
W Centrum od razu skierowałam się do maszyn przesyłowych. Pomyślmy. Sly i Shinonome mogą się przydać. Z resztą głupia bym była gdybym chciała odsyłać gdzieś Lugię. Nie, ona i Perła będą pod tym względem nietykalne. Ale reszta to co innego. Tak więc odesłałam Azulę i Vigo. Zamiast nich przysłałam sobie Zoroarka, Aggorna i Shedinję. Pozostawała jeszcze kwestia Perły. Ona i tak na razie musiała pozostać w Centrum więc tak jakby jest, ale jakoby jej nie było. Dlatego mimo, że z początku chciałam odesłać Golgariego, pozostawiłam go na razie przy sobie. Na wszelki wypadek. Tak więc aktualny skład prezentował się następująco: Lugia, Sableye, Mega Aggorn, Shedinja, Zoroark i Necrow, plus przebywająca w Centrum i lekująca się Perła. Teraz mogłam ruszać na spotkanie z Sabriną. A nawet gdyby do walki dziś nie doszło, byłoby komu suszyć łby na treningu. Aczkolwiek może tym razem bez niszczenia jakichś wybitnie ważnych łączek...

Did - 2015-03-29, 22:35

Miałaś niesamowite szczęście, bowiem zdążyłaś podejść do maszyny przesyłowej zanim zrobiła się przy niej niewyobrażalnie długa kolejka. Może los przestał cię już karać? Mniejsza z nim, sprawnie i szybko pozmieniałaś swoje pokemony w drużynie, dzięki którym będziesz mogła stoczyć pojedynek z Sabriną, trenerką psychicznych pokemonów. Nic dziwnego, że wybrałaś na tą okazję swoje mroczne perełki. Jak się bawić, to na całego!
- No to teraz udajemy się do Sabriny czy chcesz jeszcze przed tym odwiedzić Perlę? - Remi spytał się ciebie. - Wpadłem przed chwilą na pewien pomysł... może udasz się do niej sam, a ja w tym czasie zadbam o swoją drużynę, co kotku? - dodał po chwili, całując cię w policzek.

Gwen Brown - 2015-03-30, 14:25

Miałam farta, bo gdybym zwlekała nieco dłużej utknęłabym w solidnej kolejce. A tak kilka piknięć i już podmieniłam całą ekipę. Z takim składem Sabrina i jej pokemony nie będą mi straszne. Wróciłam do czekającego na mnie Remiego.
- W sumie skoro już tu jesteśmy, chętnie do niej zajrzę. Kilka minut zwłoki nie zrobi mi specjalnej różnicy.- odparłam odwzajemniając pocałunek.
Pod opieką Joy, Perła pewnie już niedługo będzie mogła opuścić salkę w Centrum i móc szlajać się przy mnie. I tak na razie trzymają ją na obserwacji. Może dziś będzie nieco żywsza podczas odwiedzin? Ostatnio kiedy u niej byłam była jeszcze nieco ospała. W sumie co się dziwić- wpadliśmy świeżo po zabiegu. Ech, spotkanie z ukochaną starterką to coś czego mi potrzeba przed ewentualną potyczką o odznakę.

Did - 2015-03-30, 22:17

- Więc nie traćmy już czasu i chodźmy ją odwiedzić, Gwen. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Tym razem Perła wygląda zupełnie inaczej. Widać po niej, że nabiera na nowo swoich dawnych sił. Nawet uśmiechnęła się do ciebie na chwilę, ale potem znów wróciła do błogiego odpoczynku, by jak najszybciej zregenerować siły. Pewnie strasznie się jej nudzi w zamkniętym pomieszczeniu i chciałaby wrócić do ciebie w najbliższych dniach. W sumie, to każdy ześwirowałby, gdyby musiał leżeć przez tyle godzin... nic nie robiąc.
- Idziemy już? - Remi wyrwał cię z wpatrywania się w smoczycę.

Gwen Brown - 2015-03-31, 16:07

Jak ustaliliśmy, tak zrobiliśmy. Ucieszył mnie widok Perły. Fakt, nie była jeszcze w pełni sił, ale i tak prezentowała się znacznie żywiej niż wcześniej. Nawet się do mnie uśmiechnęła! Od razu mi się zrobiło tak lżej i milej na sercu.
- Tak, tak. Chodźmy.- odparłam zerkając jeszcze na swoją smoczycę. Pomachałam jej lekko, a potem poszliśmy.
Teraz wystarczyło tylko złapać gdzieś Sabrinę. Jak dobrze pójdzie, to może będę mogła przedzwonić do rodzinki i pochwalić się im swoimi aktualnymi osiągnięciami. W sumie mogę to zrobić niezależnie od przebiegu walki z liderką.

Did - 2015-03-31, 18:26

Kiedy odchodziliście, Perła jeszcze raz się do ciebie uśmiechnęła. Może czuje, że zamierzam po raz kolejny walczyć z liderem? W sumie, to jesteście ze sobą od zawsze, więc łączy was niezwykła więź, jak bliźniaków. Dlatego wszystko jest możliwe. Wystarczy uwierzyć!
- Gwen, jakoś umknęło mi to wcześniej. Co mówiłaś o mojej propozycji? Tej, żebyśmy się na chwilę rozłączyli. Ty pójdziesz do Sabriny, a ja wyruszę na trening i złapię jakiegoś pokemona? - Remi spytał się ciebie, kiedy opuściliście centrum.

Gwen Brown - 2015-03-31, 18:40

Tak, spotkanie z Perłą to coś czego było mi trzeba. Od razu zrobiło się tak bardziej optymistycznie. Tymczasem Remi powrócił do rzuconej wcześniej propozycji.
- Nie ma sprawy. Twoim podopiecznym na pewno się to przyda. Hm, czekaj- odparłam sięgając do torby. Pogrzebałam w niej chwilę, a potem wydobyłam słoiczek miodu.
- Trzymaj, przyda ci się. Ponoć strasznie przyciąga dzikie pokemony. A zatem do zobaczenia i owocnych łowów. W razie co będę się kręcić przy Centrum kiedy się już obrobię.- dodałam, całując go na pożegnanie w policzek.
Jak dotąd Remi nie miał okazji jakoś solidniej potrenować ze swoimi pokemonami. Nie mam więc mu za złe, że chce poświęcić im nieco czasu. Co to za trener, który by tego nie robił? Aczkolwiek szkoda, że u Sabriny nikt nie będzie mi towarzyszył. Ale to nic- dam radę. A zatem kierunek- Sala! I na pohybel pokemonom Sabriny.

Did - 2015-04-01, 11:47

zrób mi coś, ale nie pamiętam twojej lokalizacji, więc teleportujesz się do Saffron w dwadzieścia minut xD
_____________________
- Dziękuję, skarbie. Ty też się trzymaj i pamiętaj, że masz wygrać dla mnie walkę z Sabriną! Inaczej nie wracaj![i] - Remi podziękował ci za słoik miodu. -[i] Oczywiście, to ostatnie jest żartem. Prędzej ja wrócę z niczym, aniżeli ty. - zaśmiał się, również całując cię w policzek, po czym pognał wraz ze słoikiem miodu wgłąb lasu.
Wolnym i spokojnym krokiem w niecałe dwadzieścia minut zawitałaś pod bramy Saffron City. Po drodze widziałaś ciąg maszyn, które zmierzały z tego miejsca do miejsca, w którym znajdują się ogrody. Sabrina na ostro musiała się wziąć za pracę nad nimi, ale na szczęście, nie zaniedbuje również sali, bowiem gdy tylko przekroczyłaś bramę, ujrzałaś wielki plakat z jej powrotem oraz ją samą.
- Gwen! - pomachała do ciebie spod plakatu.

Gwen Brown - 2015-04-01, 16:07

/ Ale ja cały czas jestem w Saffron xD Ej, ale ja też jestem łajzą. Jak otworzyłam tę kulę no nie, to tam był też jakiś proszek. Ty, to był Shiny Proszek? ;P

Droga do sali minęła mi dość sympatycznie. Po drodze widać było pełno maszyn, które ciągnęły najpewniej w stronę ogrodów. Sabrina musiała się ostro za nie wziąć. W sumie nie ma dziwu- jej siostra zostawiła tam niezły burdel. Miałam tylko nadzieję, że zastanę Sabrinę w jej sali.
Chociaż kiedy dotarłam na miejsce wszystko wskazywało, że kobieta nie zapomniała i o tym przybytku. Na wejściu wisiał ogromny plakat obwieszczający jej powrót. Była też sama Sabrina. No to wio.
- Witaj!- odpowiedziałam, wesoło się uśmiechając.
- Widzę, że sala funkcjonuje, prawda? Właściwie ja w tej sprawie. Trochę mi się narobiło spraw do załatwienia i pewnie niedługo razem z moim chłopakiem będziemy musieli ruszać dalej. Chciałabym wyzwać cię do walki o odznakę, o ile nie masz teraz zbyt wiele na głowie. Co na to powiesz?- zapytałam.

Did - 2015-04-02, 12:20

/to żem się popisał xd / tak, to był shiny proch

- Jasne! Właśnie ponownie otwieram salę z nowymi regułami, więc będziesz moim pierwszym przeciwnikiem w niej! - Sabrina ucieszyła się, gdy poprosiłaś ją o walkę. - Może trochę cię przestraszyłam tymi nowymi regułami, ale nie bój się, pokemony zostają takie same... tylko mój Alakazm trzyma Mega Stone. Lubię kontrowersję, więc czemu nie! Drastyczniejsze zmiany zaszły w arenach. Pobawiłam się trochę psychicznymi mocami pokemonów i mechaniką, żeby je ulepszyć! Dobra, koniec szczegółów! Reszty dowiesz się na miejscu! Za mną! - dodała, wchodząc do środka sali.

Gwen Brown - 2015-04-02, 14:00

No ja nie lepsza xD

- O, brzmi ciekawie- odparłam kiedy Sabrina napomknęła o kilku zmianach.
Okazało się, że wśród nich jest Mega Alakazam. Hm... Zależności typowe zostają u niego bez zmian. Co innego jego umiejętność. Ale ta też daje niezłe pole do popisu. Jej psychiczny potworek kopiuje umiejętność rywala. W takim wypadku muszę tylko wybrać kogoś z mojego składu, który pasowałby do potyczki i miał w miarę neutralną zdolność. I nawet mam już pewien pomysł. Ale po kolei.
- W porządku, sama nie mogę się doczekać- stwierdziłam podążając za nią.
Ciekawe jak będzie wyglądać arena. Oby nie tak ekstremalnie jak ta którą przyszykowano Giovanniemu i Blaine'owi.

Did - 2015-04-02, 15:18

- Ta będzie odpowiednia! - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie, otwierając drzwi do areny numer dwa. Na pierwszy rzut oka, to zwykła, nie zawierająca przeszkód i żadnych rzeczy arena, ale na pewno tkwi tu jakiś haczyk. - Niech nie zwiedzie cię jej prosty wygląd! Ta arena nie skupia się na utrudnionym podłożu... tylko na polach siłowych! Skonstruowałam pole, które niweluje przewagę typów oraz STAB! Każdy wie, że pokemon używający ataku ze swoim typem, zadaje więcej! Tutaj jest to zniwelowane, plus wspomniana przewaga typów. Mam nadzieję, że nie popsułam twoich planów? - zaśmiała się, stając po przeciwnej stronie areny. - Gotowa? - spytała się ciebie, szykując pokeball.
Gwen Brown - 2015-04-02, 16:45

No wiesz?! A dej pan spokój...

No to pięknie. Tylko brakowało mi tego pola siłowego. Chociaż nie tyle pola samego w sobie, ale jego właściwości. I gdzie to piękno walk gdzie trzeba skupiać się na zależnościach typowych? Gdzie, ja się pytam?
- Szczerze mówiąc nieźle mnie zaskoczyłaś. Ale popróbujmy. Najwyżej umówimy się na rewanżyk- stwierdziłam zajmując swoje miejsce.
No tak, wybór pokemona. Niby wiedziałam jakimi pokemonami dysponuje liderka. Pytanie tylko czy będzie wystawiać je w typowej kolejności. A, kij. Jakoś będzie!
- Pokaż się, Sly- powiedziałam wypuszczając swojego Sableya.
A kogo wybierze Sabrina?

Did - 2015-04-03, 20:25

kocham cię trollować ;-;
____________________________
- Sableye, powiadasz? - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie, po czym szybkim ruchem wypuściła na arenę Venomoth. - Jako, że jesteś moim pierwszym przeciwnikiem po rewolucji, to możesz śmiało zaczynać! Pamiętaj, żeby myśleć nad każdym ruchem, bowiem najmniejszy błąd... może przechylić szalę zwycięstwa na stronę przeciwka, a w końcu przyszłaś tutaj, by wygrać, nieprawdaż? - zaśmiała. -[i] Koniec gadania, niech walka się zacznie![i] - dodała, czekając na twój ruch.

Gwen Brown - 2015-04-03, 21:04

Nie mogłabym chociaż jednego lidera pokonać bez trollowania? Proszę! T-T

No masz. Nie dość, że warunki nijak mi nie sprzyjają, to jeszcze rywal. Ech, trudno. Chociaż Sabrina mogła sobie darować tę uwagę- aż za dobrze zdawałam sobie sprawę, że jeden błąd i będę udupiona na całego. Pocieszający był jednak fakt, że ja jak każdy wyzywający, w przeciwieństwie do liderów mogłam podmieniać swoje pokemony. Chociaż tyle.
- No to zaczynajmy- stwierdziłam krótko.
- Sly, rozpocznij od... obrony. Venomoth ma tę przewagę, że lata i jest szybszy, więc najpewniej zbierze się do ataku pierwszy. Musisz być na to gotowy. Co by ta nie było spróbuj skontrować to Ominous Wind, aby przekierować ów atak lub po prostu zrób unik. Wiaterek jest szczególnie wskazany przy różnego rodzaju proszkach nasennych, trujących czy ogólnie omamiających. Jak trafi się okazja przejdź do Feint Attack. Następnie spróbuj zaatakować Confuse Ray Byłoby miło gdyby udało ci się trafić, wpływ tego promienia bardzo by nam pomógł. Niezależnie czy poprzedni atak się powiedzie czy nie, przejdź do Shadow Ball. To ma być solidny ostrzał, nie jedna kulka, ale co najmniej ze 3. Spróbuj celować w skrzydła rywala i jakoś go strącić. Na ziemi byłby łatwiejszym celem. Na koniec zaatakuj Shadow Sneak. O unikach raczej nie muszę ci przypominać- stosuj je przy nadarzającej się okazji. A na wszelakie proszki czy inne kule- wspomniany na początku wiaterek. Proszę daj z siebie wszystko.
No to niech się dzieje wola nieba...

Did - 2015-04-04, 10:18

wygrałaś z Gardenią ;-; tą babką od roślin / poza tym, to już końcówka, więc nie może być za łatwo / Jakbyś zdecydowała się na ligę, to byłby koszmar xD
____________________________________
O dziwo Venomoth nie zaatakował żadnym proszkiem, a jedynie zwiększył swoje statyki za pomocą Quiver Dance! No cóż, w tym wypadku Ominous Wind... nie pomoże przed proszkami, ale za to zadało dość duże obrażenia, aż 86HP oraz zwiększył wszystkie statystyki Sableye! Można rzecz, że upiekłaś dwie pieczenia na jednym ogniu! Chociaż, to koniec twojego pasma szczęścia, ponieważ zaraz po tym... ćma uśpiła twojego pokemona! Było już tak dobrze, a wyszło, jak zawsze! Dzięki temu, Venomoth znacząco przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę, zabierając 256HP twojemu pokemonowi.

- 352/608 + wszystkie statystyki +1 / sen *jeszcze na jeden atak przeciwnika, więc możesz użyć 3 w kolejnej turze*

- 603/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +1

Gwen Brown - 2015-04-04, 12:59

Synu, kiedy to było xD A poza tym to było świeżo po przenosinach do ciebie i sam stwierdziłeś, że nie chce ci się bawić w walkę. Co do ligi... O lidze to nawet zapomnij- w takie bagno to ja się dobrowolnie nie właduję xD

Początek był zacny, ale końcówka do dupy. Widać było przewagę Venomotha, a której ćma chętnie skorzystała. No ale jak już zaczęłam to muszę skończyć.
- Sly, wytrzymaj! Kiedy tylko się ockniesz dawaj nura pod ziemię Dig. Nie możesz tam za długo przebywać, nasi przeciwnicy są cwani, więc zaraz potem musisz błyskawicznie wyprowadzić jakiś atak. Polecam wspomniany wcześniej ostrzał Shadow Ballami. Tak jak poprzednio- ze 3, którymi staraj się strącić rywala, albo co najmniej zająć go, żeby spokojnie przejść do kolejnego ataku. Na koniec spróbuj jeszcze raz z Confuse Ray. I pamiętaj- unik rzecz święta. Nie możesz dać się ponownie uśpić, bo wtedy koniec. Chyba, że chcesz wyjść na słabeusza.
Ostatnim zdaniem nieco pojechałam mu po psychice. Ale może da mu to jakąś motywację do działania. Na razie jest źle. A to dopiero pierwszy pokemon Sabriny....

Did - 2015-04-06, 22:23

ale jednak było xD

Sabrina uśmiechnęła się do ciebie, po czym jeszcze raz poprosiła Venomotha o użycie Silver Wind, które z osobno odebrało mu 128HP. Widziałaś już, jak twój twój pokemon powoli wybudza się ze snu, ale to wszystko poszło na marne, gdy Veno ponownie użył Sleep Powdera, kolejny raz trafiając! Ten sen okazał się ostatnim czym Sableye ujrzał na tej arenie, bowiem w kolejnych ruchach... został rozłożony na łopatki! Do tego wszystkiego... wasz przeciwnik jeszcze raz zwiększy sobie statystyki!
- Widzę, że trochę ciężko ci idzie, więc na tą rundę wyłączę swoje pole, a co! - liderka zawołała do ciebie, wciskając czerwony guzik.


- 0/608

- 603/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +2

Gwen Brown - 2015-04-07, 08:46

Aczkolwiek właśnie na tym polegają walki- aby bawić się typowymi zależnościami xD Już i tak jest wyzwanie, bo pokemony liderów znają bodaj ataki do określonego poziomu plus TM'y. No i najpocieszniejsze- najsilniejsi liderzy już za mną xD

Tak oto Sly padł zanim zdołał się wybudzić. No masz.
- Trudno, przyjacielu. Starałeś się chociaż- stwierdziłam odwołując go do pokeballa.
Tymczasem Sbrina postanowiła pójść mi nieco na rękę i wyłączyć swoje pole. Tymczasowo bo tymczasowo, ale grzech zmarnować taką okazję.
- Dzięki. Shinonome, twoja kolej!- powiedziałam wypuszczając Lugię.
- No, kochana jest okazja żeby się odkuć. Na dzień dobry użył Tailwind żeby porządnie zwiększyć twoją szybkość. Teraz przechodzimy do ofensywy. Narób tu porządnego wichru swoim Gust, niech twój rywal miota się jak listek. Dzięki temu przy okazji uda ci się przekierować ewentualne kontrataki- masz duże skrzydła i dzięki temu sporą siłę przebicia. Gdzieś w międzyczasie spróbuj zaatakować Psyshock, a na koniec twoim ruchem flagowym- Areoblast. Po prostu staraj się trafić w rywala. Generalnie staraj się robić uniki przed kontratakami. Szczególnie uważaj na proszek usypiający Venomotha. Chociaż i na to mamy sposób- wszak znasz Sleep Talk, więc w razie czego nie będziesz taka bezbronna.
Jeśli dobrze pójdzie Venomoth powinien wkrótce paść, a wtedy uda mi się wyrównać.

Did - 2015-04-07, 15:49

Czemu nie doceniasz Sabriny? ;-; / nie lubię ability Lugii ;-;
___________________
Tak, jak się spodziewałaś Venomoth ponownie użył Sleep Powder, gdy tylko twoja Lugia zwiększyła swoją szybkość. Na szczęścia, miałaś na to plan w postaci ruchu Sleep Talk. Niestety... dwa pierwsze ataki okazały się dość słabe, bowiem jest to Rain Dance oraz Natural Gift, który nic nie robi! Na szczęście trzeci, Thunderbolt, zrobił coś przeciwnikowi i odebrał mu, aż 122HP! Jednakże, nie zdołał go sparaliżować przez posiadaną przez niego umiejętność. Lugia w tej rundzie straciła 266(306-40 przez przedmiot)HP, przez oberwanie trzy razy HP, która jeden raz okazała się być ciosem krytycznym!

Rain Dance 4/5

Venomoth 481/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +2

Lugia 566/832 + Speed +2 / sen (tutaj nie musisz się ograniczać do 3, bowiem masz Sleep Talk)

Gwen Brown - 2015-04-07, 17:42

Kto powiedział, że nie doceniam? Aczkolwiek pociesznie to wygląda- dwóch najsilniejszych liderów pokonałam w zasadzie jednym atakiem, a stojącą niżej w hierarchii Sabrinę męczę i nic z tego nie wynika xD No i Sleep Powder? Rly? Będziesz mnie nim męczyć cały czas? W sumie czemu mnie to nie dziwi xD

Szlag. A niech cię proszku usypiający! Chociaż tyle, że Lugia znała Sleep Talk inaczej pewnie skończyłaby jak Sly. Chociaż, padający deszcz nie jest taki głupi...
- Shinonome słyszysz mnie? Na razie musimy polegać na Sleep Talk, więc użyj go jeszcze raz. No i spróbuj się jakoś obudzić- musisz widzieć gdzie celujesz. Zadziałamy inaczej. Tobie deszcz nic nie zrobi, ale Venomoth to ćmia- prędzej czy później kropelki deszczu zaczną mu ciążyć. Użyj bardzo zacnego połączenia- puść Waterfall i Earthquake oba równocześnie. Może przemoczony Venomoth akurat wpadnie na naszą ulepszoną falkę- źle by to nie było. W każdym razie na koniec zaatakuj jeszcze raz Thunderboltem. Venomoth jest mokry- powinno go zaboleć jeszcze bardziej. No i najważniejsze- spróbuj się obudzić i nie daj więcej uśpić.

Did - 2015-04-07, 18:40

Tak ;-; Czemu nie napisałaś, żeby używała Sleep Talku? xd ale i tak mój Venomoth zaraz padnie D;
___
Tym razem Sleep Talk okazał się strzałem w dziesiątkę, bowiem ukrył się pod jego postacią atak Fly, który uderzył w ćmę z destrukcyjną siłą, aż 391HP! Nawet Lugia wybudziła się po tym ataku, ale los tak chciał, że Venomoth ponownie posłał w jej kierunku Sleep Powder! Gdyby była wolniejsza od niego, to na pewno zniszczyłaby go w kolejnym ruchu, a tak? Ćma uderzyła w nią ponownie z mrocznego HP, który okazał się ciosem krytycznym i odebrał jej 134HP(wliczone działanie itemu). W kolejnym ruchach oponent powtórzył dwa razy HP, sprowadzając HP twej legendy do stanu 231HP.
- Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! - Sabrina zaśmiała, lekko poprawiając włosy.


Rain Dance 3/5

Venomoth 90/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +2

Lugia 391/832 + Speed +2 / sen na 1 atak, czyli znów nie musisz się ograniczać do 3, gdy napiszesz Sleep Talk ;-;

Gwen Brown - 2015-04-07, 19:27

Bo jestem nieogarniętą łajzą xD

No jasna niespodziewana! Dopiero co się obudziła i znowu ją uspało.
- Shinonome- powtórka z rozrywki czyli Sleep Talk. W sumie póki śpisz używaj tego ataku. A jak tylko się wybudzisz błyskawicznie przejdź do Gust Żeby się paliło, waliło, strzelały pioruny siarczyste masz rozpętać tutaj porządną zawieruchę. I wreszcie na koniec poślij ku Venomoth tą nieszczęsną ulepszoną falę, czyli Waterfall i Earthquake równocześnie. Błagam cię na wszystko w świecie nie daj się uśpić trzeci raz bo inaczej kaplica.
Czułam się bezradna jak dziecię w piaskownicy. Co to za proszek, którego nic się nie ima? Cholera, nawet deszcz go nie spłukuje! Czary, kurna czary...

Did - 2015-04-08, 17:21

grałaś kiedyś w poki? I denerwowałaś się, gdy lider użył potiona? Teraz możesz to poczuć ponownie ;-; / nie bój się, tylko 1 potek na całą walkę ;-;
_______________
Niestety... tym razem Sleep Talk nie okazał się takim wspaniałym ruchem, jak poprzednio. Praktycznie nic nie zrobił, bowiem deszcz na arenie już pada. Swoją drogą, to nie koniec złych wieści, bowiem w międzyczasie Sabrina uleczyła swojego pokemona, używając jednorazowego Max Potion! No cóż, takie życie! Gdyby nie to, to kolejny atak Lugii położyłby tą irytującą ćmę, a tak? Zabrał jej tylko 245HP! Jak mogłaś się spodziewać... twój pokemon ponownie zasnął, świetnie, co nie? Na dodatek oberwał jeszcze z siłą 268HP(odliczyłem dodane HP z itemu).
- Ma nadzieję, że nie jesteś zdenerwowana? Nie można nigdy tracić gardy! - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie.


Rain Dance 2/5

Venomoth 443/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +2

Lugia 123/832 + Speed +2 / sen na 2 ataki, czyli nie musisz ograniczać się do 2, gdy napiszesz Sleep Talk ;-;

Gwen Brown - 2015-04-08, 18:43

Nie grałam i nie miałam okazji się zdenerwować z tego powodu. Aczkolwiek na razie wystarczył mi tylko twój Sleep Powder xD

Szlag, szlag szlag! Jak już było blisko to Sabrina musiała uleczyć tę cholerną ćmę. I jeszcze ten irytujący proszek nasenny. Zacisnęłam usta, żeby nie sypnąć jakąś złotą myślą na podsumowanie.
- Shinonome, co ja cię będę czarować- kolejny raz musisz polegać na Sleep Talk. Przynajmniej dopóki się nie obudzisz, a więc zapewne ze 2 razy. Byłoby baaardzo zacnie gdyby pod nimi ukryły się jakieś ataki typu lot, aczkolwiek wal czym dysponujesz. A jak już się obudzisz, to znowu narób wichru- z miejsca zacznij używać Gust. Na sam koniec dwukrotnie Aerial Ace. Proszę cię postaraj się wyeliminować tą ćmę.
Ach, piękno ataku, który nigdy nie chybia. Gdyby ukrył się pod jednym ze Sleep Talków to już w ogóle byłby miód. Miejmy nadzieję, że tym razem po długich mękach Venomoth jednak padnie. Chyba, że to mnie wcześniej trafi szlag. Kto by pomyślał, że jeden pokemon będzie aż tak problematyczny?

Did - 2015-04-10, 15:40

Ja widziałem, że kupiłaś Max Revive xD Nie możesz ich użyć ~ Akceptuję nawet przekładanie poków z boxu, ale nie item, którego nie miałaś przy sobie xD
________________________________
Twoje modły zostały wysłuchane i pod pierwszym Sleep Talk ukrył się atak typu flying, ale niestety nie zdołał on pokonać Venomoth'a, który w swoim kontrataku rozłożył twoją legendę na łopatki! Lugia padła, a tym samym zostały ci już tylko dwa pokemony. W sumie, to mogłabyś je obudzić, ale czy zaopatrzyłaś się przed walką w potrzebny do tego item?
- Serio? Pokonałam legendarną Lugię... moim Veno? Jesteś super Veno! - Sabrina zdziwiła się, uśmiechają się do swojego pokemona.


Rain Dance 1/5

Venomoth 150/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +2

Lugia 0/832

Gwen Brown - 2015-04-10, 19:00

/ A kto powiedział, że ja je będę teraz używać? Coś czuję, że bez rewanżu to dupa blada, więc się zabezpieczam na przyszłość xD

Kurde nie może być! Normalnie czuję się jak jakiś dwuletniak, co walk na oczy nie widział. Sabrina kosiła mnie aż miło. I to jeszcze jedną i tą samą ćmą! Szok.
- Próbowałaś, Shi.- mruknęłam odwołując Lugię do pokeballa.
- Uwierz mi, jestem nie mniej zaskoczona. Czuję się jak w jakimś czeskim filmie- rzuciłam do liderki, sięgając po kolejnego pokemona. Tym razem "na rzeź" leciał Necrow.
- Golgari, od razu uprzedzam- uważaj na Sleep Powder tego Venomotha. Zacznij od Double Team, aby nieco rozproszyć jego uwagę. Następnie przejdź do dwukrotnego Aerial Ace. Najlepiej abyś nie wyprowadzał tych dwóch ataków z jednego miejsca. Troszkę polatał koło niego- zaatakuj z tyłu lub z boku. Jakiego by ataku nie wyprowadził, szczególnie jeśli miałby to być Sleep Powder, masz odpowiadać Ominous Wind. Niech ten proszek leci na niego, a nie na ciebie. W razie co manewruj- wznieś się ponad chmurę tego pyłu (czy innego ataku). Nie wystawiaj się i nie ułatwiaj im zadania!- wydałam komendy.
Jeśli każdy pokemon Sabriny jest tak wytrenowany, no to jest ze mną źle. Ale jeśli tylko ćma jest tak problematyczna, to może jest dla mnie szansa. Nie ma bata, bez odznaki nie opuszczę tego miasta. Choćbym miała gnębić Sabrinę dzień w dzień. Ale może Golg da sobie radę. Hm...
- A jak się ładnie spiszesz to przyrzekam jak tu stoję, zafunduję ci tyle czekolady, że będziesz mógł się w niej nie tylko wykąpać!- dorzuciłam na zachętę. A nóż widelec to podziała?

Did - 2015-04-11, 16:40

/w sumie xD

Niestety... Golgari okazał się być wolniejszy i nie zdążył nawet się ruszyć, bowiem od razu Venomoth zaatakował go z Sleep Powder! Jak mogłaś się spodziewać, sen przechylił szalę zwycięstwa na stronę oponenta, który w dwóch ruchach rozłożył Golgariego na łopatki, a zanim to nastąpiło, zdążył jeszcze zwiększyć swoje ulepszone statystyki... o kolejny poziom . Normalnie, ćma morderca!
- No to został ci ostatni pokemon, zaskocz mnie! - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie.


Venomoth 150/688 + Sp. Atk, Sp. Def, and Speed +3

Golgari 0/688

Gwen Brown - 2015-04-11, 18:04

/ Ej, to że się zabezpieczam na ewentualną przyszłość, nie znaczy, że tak ma być xD

O kurde. Orzesz kurde i wiele innych słów na k, ch itp. Coż to za ćma? Morderca? Skubana kosi mnie jak nie wiem.
- A czym cię tu zaskakiwać jak tu już pozamiatane?- odparłam odwołując kruka do jego kulki.
To kto następny na rzeź? A, jak już szaleć to szaleć... Na arenie materializował się właśnie mój Mega Aggron.
- Goro, zacznij od Surf. Jeśli ta ćma wcześniej cię nie uśpi, to może coś ugrasz. Następnie dwukrotnie użyj Rock Slide. Narób tymi kamulcami zamieszania na arenie, może któryś chociaż zahaczy o tego owada. A na koniec kolejne Surf. Staraj się robić uniki, a przynajmniej chociaż rób takie wrażenie.- rzuciłam naprędce wymyśloną taktykę.
Kogo ja chcę oszukać? Przecież to latające bydle zaraz skosi i mojego Goro. Chociaż dopiero byłyby jaja gdyby jednak udało się pokonać tę ćmę. Tylko z drugiej strony co mi to da? Raczej mało prawdopodobne aby udało mi się pokonać pozostałe pokemony Sabriny jednym pokemonem. O ile doszłoby do takiej ewentualności. No ale bądźmy realistami!

Did - 2015-04-11, 18:40

Walkę rozpoczął Venomoth, który jednak spudłował Sleep Powderem, dzięki czemu twój Goro mógł posłać w jego kierunku potężną falę. Niestety... nie zrobiła ona na nim większego wrażenia (-83HP) i zaraz po otrząśnięciu skrzydeł z wody, posłał w kontrataku Hidden Power typu Dark, po czym padł pod naciskiem kamienie. Że co? Tak! W końcu udało ci się pokonać tą ćmę! Niemniej jednak... Sabrina nadal ma 3 pokemony.
- No to czas na Alakazama! - Sabrina odwołała Veno z pola bitwy, po czym wypuściła na niego Alakazama.


Venomoth 0/688

Aggron 535/688

Gwen Brown - 2015-04-11, 19:04

O święci Ojoju i Ojeju! Toż to cud! W reszcie ta upierdliwa ćma padła!
- Goro, ja cię chyba ucałuję- stwierdziłam kiedy Venomoth znikał z pola bitwy.
Ale teraz do akcji wkraczał Alakazam. No to teraz się zacznie.
- Goro, jak już ci tak zacnie idzie to zacznij od Rock Slide. Następnie użyj Protect, bo rywal prawie na pewno wyprowadzi jakiś atak. A na koniec zaatakuj Rock slide i Surf. W tej lub odwrotnej kolejności, śmiem twierdzić, że to byłoby nawet dowolne. Staraj się robić uniki, bądź czujny i daj z siebie wszystko.
Nie miałam pomysłu na taktykę. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że uda mi się położyć tego Venomotha. Tak więc nie oczekuję zbyt wiele... Myślmy realnie.

Did - 2015-04-11, 19:17

Starcie Aggrona z Alakazamem wyglądało, jak prawdziwa naparzanka się atakami, a arena po serii wybuchów i mocarny ataków wszelakich typów, przemieniła się w pobojowisko. Ostatecznie oba pokemony poległy na polu bitwy, a tym samym Sabrina wygrała całą walkę, bowiem zostały jej dwa pokemony, a tobie już żaden! No cóż, będziesz musiała walczyć z nią jeszcze raz!
- To była niesamowita walka! Jeszcze nigdy takie nie prowadziłam! Miałam szczęście, że proszkiem skutecznie cię usypiał, ale ty także... dawałaś z siebie wszystko. No to, do kolejnego razu! - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie, ściskając ci dłoń.

Gwen Brown - 2015-04-11, 19:27

Nie można powiedzieć- Goro idealnie znał znaczenie pojęcia "dawać z siebie wszystko". Na tę potyczkę aż chciało się patrzyć. Szkoda tylko, że nie udało mu się zostać nieco dłużej. Ale przynajmniej pokonał Alazazama. Znaczy padły w tym samym czasie, ale mimo wszystko Goro i tak pokonał dwa z czwórki pokemonów Sabriny. To już coś.
- Nie no. Przegrać z liderem to żaden wstyd. Cóż, kiedyś znowu się przypałętam- odparłam odwzajemniając uścisk dłoni.
No, tym razem muszę się solidnie przygotować. Trzeba znaleźć jakiś sposób na ten proszek usypiający, żeby nie było powtórki z rozrywki. Cóż, na razie mogłam się udać do Centrum i podleczyć swoich podopiecznych. Ciekawe czy Remiemu udały się łowy?

Did - 2015-04-13, 18:18

Zaraz po pożegnaniu się z Sabriną, udałaś się do centrum pokemon, żeby uleczyć swoje pokemony. Chwilę to trwało, ale w końcu nastała twoja kolej i w mgnieniu oka twoje pokemony wróciły do prawidłowego stanu. Miałaś już wychodzić, by znaleźć Remi'ego, gdy dostałaś od niego wiadomość w pokedexie: "Cześć skarbie! Jak poszła ci walka? Ja muszę powiedzieć, że moje łowy udały się... w stu procentach! Złapałem kilka ciekawych pokemon i wyewoluowałem obecne. Spotkajmy się przed bramą do miasta, dobrze?".
Gwen Brown - 2015-04-13, 19:04

Po kilku minutach stania w kolejce, oraz typowego oczekiwania, moi podopieczni zostali uleczeni. W porządku, na dziś wystarczy im wrażeń. Tymczasem nigdzie nie było widać Remiego. Niespodziewanie przyszła mi od niego wiadomość na Pokedex (ty- w razie co mam i komórkę xD). Wychodziło, że u niego było nad podziw dobrze. To dobrze.
Przynajmniej jedno z nas miało farta. Już pędzę- wystukałam szybko wiadomość.
Wyszłam z Centrum i wypuściłam Shinonome. Ostatnio zbyt wiele czasu spędzała w pokeballu, więc trochę ruchu jej nie zaszkodzi. Nawet po dopiero co stoczonej walce. Ale w sumie bardzo jej nie nadwyrężę- tym bardziej, że to miał być tylko krótki lot na obrzeża miasta. Wsiadłam na jej grzbiet i poleciłam gdzie ma lecieć. No, zobaczmy co tam nałowił mój luby...

Did - 2015-04-18, 11:42

Lugia ucieszyła się, gdy wypuściłaś ją z pokeballa, ale zanim pozwoliła ci siebie dosiąść, wykonała kilka wspaniałych powietrznych akrobacji, żeby rozprostować swoje, potężna skrzydła. Po drodze na obrzeża miasta, przeprosiła cię, że za przegraną walkę oraz zasugerowała użycie, żebyś użyła w ponownej pokemona z ability Insomnia lub zabezpieczyła się atakiem Worry Seed.
- Cześć Gwen i Lugia! Jak tam walka? - Remi przywitał was wraz małą wróżką z czerwono-czarnym kwiatkiem, gdy tylko dotarłyście do wyznaczonego miejsca.

Gwen Brown - 2015-04-18, 12:03

- To nic, Shinonome. Błędem było iść tak na żywioł bez konkretnego przygotowania. Teraz przynajmniej wiemy czego się spodziewać- odparłam głaszcząc ją po szyi.
- Chociaż nie powiem, uwaga niegłupia. Na pewno warta rozważenia
Tymczasem kiedy dolecieliśmy na miejsce przywitał nas Remi we własnej osobie oraz jakiś niepozorny pokemon. Czyżby jego nowy nabytek?
- A daj spokój. Wstyd opowiadać. Rozgromiła mi praktycznie cała drużynę jednym Venomothem. Wszystko przez ten jego proszek usypiający. Ale to nic. Muszę zrobić sobie znowu jakiś destrukcyjny trening i drugie podejście do Sabriny- odparłam schodząc z grzbietu Lugii.
- Ale, ale, czy to czasem nie jest Floette? I to jeszcze ta rzadka. Ta, jak im było... Eternal, o! Pogratulować, kochany. No, pochwal się jak tam ci poszło. Przydał się miodek?- zapytałam, żartobliwym tonem, przyglądając się stojącej obok mego lubego wróżce.
Ciekawiło mnie jak tam mu poszło polowanie i trening. Dotychczas miał tylko trójkę pokemonów, z czego tylko jednego złapał w czasie podróżowania ze mną. Zawsze to jakie odreagowanie po tej "walce" z Sabriną. No, to popatrzmy.

Did - 2015-04-18, 18:19

- Nie smuć się. Będzie dobrze i na pewno następnym razem uda ci się pokonać Sabrinę. Wystarczy, że przeanalizujesz jej styl walki i będziesz miała z górki. - Remi pocieszył ciebie, całując cię z policzek. - Co do moich zdobyczy, to właśnie Floette skusiła się na niego. - uśmiechnął się do ciebie, głaszcząc po główce malutką wróżkę. - Złapałem jeszcze Lopunny i mój Houndour wyewoluował w ostatnią formę Będę musiał zdobyć dla nich kamienie. - dodał, drapiąc się po policzku.
Gwen Brown - 2015-04-18, 18:42

- Prawdę mówisz- dobrze będzie. W sumie nawet Shinonome po drodze podsunęła mi niegłupią podpowiedź. Z resztą kto mówił, że mam się dobijać do sali zaraz na następny dzień- odparłam odwzajemniając pocałunek.
- No, twoja ekipa zaczyna nabierać kształtu. Przydałby ci się jaszcze jakiś latający pokemon do kompletu. Ale to można odłożyć na jakieś kolejne polowanko. Może i ja poganiałabym trochę z pokeballami po okolicy. Jak za dobrych początków, gdy wyruszaliśmy w drogę, no nie?
Nie to żebym cierpiała na brak podopiecznych. Ale miło jest od czasu do czasu "zapolować" i poczuć tę adrenalinkę. Złapie się czy się nie złapie?
- Mega Stone, co? Ha, zaczyna się robić ciekawie. W sumie Saffron jest dość spore. Na pewno mają tu jakiś sklep z przedmiotami ewolucyjnymi- można popytać. W razie co mogę ci się dołożyć. Jak tak się zastanowić to i ja przy okazji mogłabym się zaopatrzyć w kilka kamyków "na wszelki wypadek". W każdym razie możemy się jeszcze poszwendać w tej sprawie, nie mówię nie.
Zawsze miałam w torbie jakiś zapasik przedmiotów wszelakich. Nigdy nie wiadomo co tam wpadnie w ręce i co się przyda do ewolucji.

Did - 2015-04-19, 14:11

- Dzięki, Gwen. Na jeden na pewno mi wystarczy, ale na drugi praktycznie nie. - Remi uśmiechnął się do ciebie. - W sumie, to masz rację, że brakuje mi latającego pokemona. Może wybralibyśmy się kiedyś w skaliste góry? Poke-ptaki lubią takie środowiska, a poza tym pełno tam jaskiń, więc moglibyśmy jakąś zwiedzić. Prawdopodobnie odkrylibyśmy jakieś nieznane tunele. - spytał się ciebie, chowając do pokeballa swoje pokemony.
Gwen Brown - 2015-04-19, 14:52

- Oj tam, nie róbmy sceny. Najpierw trzeba się zorientować czy on w ogóle występuje w tutejszym asortymencie. A potem będziemy robić zrzutę- odparłam ze śmiechem.
Tymczasem druga część wypowiedz mojego lubego wyraźnie mnie nakręciła. Wyprawa w góry, polowanie. Oj, podoba mi się tok jego myślenia!
- Dobrze kombinujesz. I w sumie nawet mamy jakieś góry pod nosem. Po Drodze do Lavender Town jest jakiś masyw. Nie wiem jak tam u niego z wysokością i skalistością, ale na początek lepsze takie góry niż żadne. A tak wracając do poke-ptaków, tyle się dziś działo, że prawie zapomniałam o Natu.
Rozejrzałam się za zielonkawym ptaszkiem. Wcześniej siedział mi na ramieniu, ale przecież w międzyczasie trochę sobie latał. Zastanawiało mnie czy wystarczająco się na mnie napatrzył i uznał za godną swego towarzystwa. Skoro już zawracał mi gitarę chciałam wiedzieć na czym stoję.

Did - 2015-04-20, 15:04

- Nie musisz się o mnie martwić. Jestem wszędzie. - usłyszałaś jego głos za swoimi plecami. - Swoją drogą, to trochę szkoda było mi ciebie podczas tej walki, ale była zbyt śmieszna, żeby ją przerwać. - dodał, pojawiając ci się przed oczyma... w postaci Banette. Co do cholery? Jak Natu, może być duchem? - To moja prawdziwa postać, ale kocham sztukę iluzji i mrocznej magii. Jednym skinieniem mogę zmienić się we wszystko oraz mogę wszystko wyczarować. Fajnie, co nie? Mroczna magia daje więcej pola do popisu. No już, rzuć we mnie tą kulką i miejmy już to z głowy. - dodał, rozsuwając suwak, żeby móc wyszczerzyć swoje białe, jak śnieg ząbki.
- Zrobiło się całkiem ciekawie. - Remi wtrącił się.

Gwen Brown - 2015-04-20, 15:21

Tymczasem okazało się, że Natu to tak na prawdę nie jest Natu tylko Banette. O kurczątko! Normalnie jaki zwrot akcji! Nie spodziewałam się czegoś takiego.
- Wow. Czekaj niech to sobie ogarnę.- odparłam lekko skołowana.
- O wow. To dość... interesujące. I... Czekaj, zaczynam się teraz plątać jak kilkulatka, co? Już sięgam po pokeballa. Nie ma co robić z siebie jeszcze większej pierdoły.- stwierdziłam grzebiąc w torbie.
Po chwili wydobyłam pusty pokeball i rzuciłam nim lekko ku Banette. Skoro uznał mnie za godną swego towarzystwa, najpewniej pozwoli się schwytać.
- Wiesz, po tych wszystkich szaleństwach, które przeżyliśmy, to nie jest jeszcze aż tak... szalone? W każdym razie wiesz co mam na myśli.- stwierdziłam w czasie kiedy Banette "łapał się" do Pokeballa.

Did - 2015-04-21, 18:06

- No w sumie. To jedna z przyjemniejszych rzeczy, które nas spotkała. - Remi zaśmiał się. - Tak teraz sobie pomyślałeś, że wypadałoby przyszykować się na tą górską wyprawę. Znając nas, to na pewno coś nam się przytrafi! Co o tym myślisz? - spytał się ciebie, kiedy Banette zdążył ponownie pojawić się przed wami.
- Rozmawialiście coś o Mega Stone... też chcę jednego. Mam nadzieję, że będzie stać cię na jakiś porządny, bo ten tutaj, to prawdziwy szmelc. Poza tym, jest pomarańczowy, a ja wolę niebieski. - westchnął, rozbijając Mega Stone Y.

Gwen Brown - 2015-04-21, 19:12

- To, to na pewno. Z naszym szczęściem nie ma co pchać się w góry na spontana- odparłam.
Tymczasem przed nami pojawił się Banette we własnej uduchowionej osobie. Zaraz czy on właśnie...?
- Nie, nie nie!- za późno, Mega Stone, który duch najwyraźniej skądś zdobył właśnie trafił szlag.
- No wiesz?! Jak ten ci się znudził to mogłeś powiedzieć, wykorzystałabym go. Remiemu dała! Jezu taka fortuna rozbita w drzazgi...- jęknęłam patrząc na kawałki pomarańczowego, jakby nie patrzeć drogocennego kamienia.
- Zawsze jesteś taki narwany? Weź na przyszłość dawaj znać zanim coś rozwalisz, może jednak da się to wykorzystać- dodałam kwaśno sięgając po Pokedex. Trzeba by przeskanować mój nowy, humorzasty nabytek...

Did - 2015-04-22, 19:46

- Nazywasz ten syf... użytecznym? Naprawdę? Jeśli preferujesz zbieranie takich śmieci, to następnym razem uprzedzę cię i zrobię to wolniej, i z większą rozkoszą. - Banette zaśmiał się, a gdy tylko skan został ukończony, schował się do pokeballa, który zaczął lewitować obok ciebie, świecąc się na czarna.
- Nawiązanie z nim kontaktu... będzie cholernie trudne, ale widać, że drzemie w nim potężna siła. Może się nam przydać, a do tego zna tą ability, która uniemożliwia zaśnięcie od proszków. Będzie idealny na walkę z Sabriną, co nie? - Remi uśmiechnął się do ciebie. -[i] Chcesz jeszcze coś zrobić czy idziemy do tego sklepu z przedmiotami ewolucyjnymi?

Gwen Brown - 2015-04-23, 15:06

Ech, ręce opadają. Potem Banette, co nawet mnie nie zaskoczyło, sam z siebie schował się do swojego pokeballa. To indywiduum jest jeszcze bardziej upierdliwe niż te moje czworaczki Eevee, które jakiś czas temu wyklułam w Celadon. No, tamte choć rozbrykane, szybko zorientowały się kto tu jest wyższą siłą wykonawczą. Tymczasem Banette... Oj, coś czarno to widzę.
- Siła z pewnością. Ale prędzej uda mi się wytresować kawałek skały, aby był choć minimalnie posłuszny. Zważywszy na okoliczności nie wiem czy nie wytypować do walki swojego Ariadosa. Też ma odpowiednią umiejętność, a i nie jest aż tak porywczy w działaniu. Boję się czy Banette nie zechce za bardzo działać na własną rękę i ignorować polecenia. Ale to okaże się na treningu, który mam nadzieję jutro przeprowadzić. Tymczasem nie widzę powodu abyśmy mieli sterczeć na skraju miasta. Możemy spokojnie rozejrzeć się za tym sklepem- odparłam, jednocześnie ujawniając swoje obawy względem humorzastego podopiecznego.

Did - 2015-04-23, 19:05

- Gwen, ale wiesz, że ja to wszystko słyszę? - usłyszałaś chichot dochodzący z wnętrza pokeballa.
- Takie buty. - Remi westchnął, drapiąc się po policzku. - E tam! Nie zawracajmy już sobie tym głowy. Będzie dobrze i mogę ci to przysiąść, a tym czasem... chodźmy poszukać tego sklepu. - dodał, chwytając cię za rękę, żeby pociągnąć cię za sobą do miasta.
Trochę to trwało, ale w końcu udało się wam znaleźć... nie jeden, a dwa sklepy z przedmiotami dla pokemonów! Jeden jest w stylu klasycznym i zwie się "PokeItem", zaś drugi jest bardziej nowoczesny i wyróżnia się na tle innych budynków oraz nosi nazwę "P&P", co oznacza Pokemon and People, więc możesz spodziewać się w nim rzeczy również dla siebie.
- Do którego wpierw wchodzimy? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-04-23, 19:18

A to ci małe draństwo. Podniosłam pokeball wyżej.
- A to nawet dobrze, może wyciągniesz jakieś konstruktywne wnioski.- przemówiłam do ukrytego w kulce pokemona. Cóż, na pewno wyglądało to dość... dziwacznie. Potem schowałam pokeball do jednej z kieszeni mojej torby, jako, że przy pasku miałam już komplet sześciu kulek.
- Ano chodźmy- stwierdziłam, obejmując moje chłopię, kiedy to ruszyliśmy raźno szukać owego przybytku.
Troszkę musieliśmy połazić, ale opłaciło się. Okazało się, że zamiast jednego, udało nam się znaleźć dwa sklepy. Zacnie.
- Może najpierw do tego "PokeItem"? Jest jakby mniejszy, ale czasami w takich malutkich, swojskich sklepikach można znaleźć kilka perełek. Z resztą, gdyby nie mieli tam nic, co mogłoby nas zainteresować, zajrzymy do tego drugiego- stwierdziłam po chwili zastanowienia.

Did - 2015-04-24, 19:31

jak pójdziesz do Medykametnów, to spotka cię nagroda ;-;
_________________________________
- No to chodźmy. - Remi uśmiechnął się do ciebie, otwierając przed tobą drzwi do PokeItem.
Miałaś rację, że sklep jest dosyć mały, ale za to bogaty w asortyment! Regały z rzeczami są, aż wypchane po samiutkie brzegi! Jest ich dokładnie sześć, a dzielą się na następujące działy: Medykamenty, Kamienie Ewolucyjne, Przedmioty do trzymania, Karmy, Itemy i stroje pokazowe oraz Jagody. Chwilę ci to zajęło, ale w końcu wypatrzyłaś na jednej z półce w dziale Przedmioty Ewolucyjne, owe kamyki. Ba! Trafiłaś nawet na promocję, która brzmi "Dwa w cenie jednego". Czyż to nie wspaniałe?
- Jaka okazja! - Remi podniecił się, sięgając od razu po dwa kamyczki.

Gwen Brown - 2015-04-25, 08:49

/Okej xD

No, i kto powiedział, że jak coś jest małe i kameralne to z miejsca jest gorsze? Ten sklepik był wprost świetny! Nie jak w tych nowoczesnych, gdzie na półkach leżały trzy rzeczy na krzyż. Tutaj wszystko było wypełnione do granic możliwości. Cóż, na pewno znajdę tu sporo przydatnych rzeczy. A więc na wejściu koszyk w dłoń i poszliśmy między półki. Ładnie tu było wszystko oznaczone, a cały asortyment podzielony był na sześć działów. Jako, ze na razie najbardziej interesowały nas kamienie ewolucyjne, poszliśmy w tamtą stronę. Kamyczków do wyboru, do koloru i jeszcze trafiliśmy na wspaniałą promocję.
- Żebyś wiedział, że się nam trafiło- stwierdziłam ze śmiechem, również sięgając po dwa Mega Stone. Jeden pomarańczowy, a drugi niebieski. Jak mój rozrabiający Banette będzie choć minimalnie grzeczny, to dostanie upragnioną nagrodę. Będąc jeszcze w dziale z kamieniami ewolucyjnymi, rozejrzałam się za Moon Stone. Miałam różową "parkę" Nidorinę i Nidorino, więc przydałyby się i odpowiednie kamyczki dla nich, na zapas. Pomyślmy, co jeszcze może mi się przydać? Karma? Nie, czego jak czego, ale w karmę jestem dobrze zaopatrzona. Hm...
- Chodź, zobaczymy co tam mają ciekawego w Medykamentach. Nigdy nie wiadomo co się może przydać. A przed naszą wyprawą w góry, to byłoby nawet wskazane zaopatrzyć się w to i owo- stwierdziłam.
Wiadomo? Może jak tu taka przecena w kamyczkach, to i tam trafimy na jakąś promocję? A może nawet trafią się jakieś "medyczne" perełki? Popaczmy

Did - 2015-04-25, 21:48

- A no, trafiło się nam. W końcu i my mamy trochę szczęścia. - Remi zaśmiał się, całując cię w policzek.
Schowawszy wszystkie, cztery kamyczki, skierowaliście się jeszcze po drodze do działu z medykamentami. W sumie, to na pierwszy rzut oka nie ma w nim nic specjalnego, bowiem wszędzie roi się od półek zapchanych po samiutkie brzegi... wszelakiej maści miksturami leczniczymi lub sprayami, ale gdy tylko zagłębiliście się w nim trochę bardziej, dostrzegliście malutkie stoisko z "Darmowymi paczkami cukierków". Z notatki pod spodem wyczytaliście, że każdy trener może wziąć jedną paczkę, w której znajduje się dziesięć Rare Candy, a wszelkie próby oszustwa będą surowo karane. Cała akcja ma na celu pomocy trenerom w ich podróży.
- Naprawdę mamy dzisiaj jakiś niesamowity dzień. - Remi westchnął, drapiąc się lekko po policzku.

Gwen Brown - 2015-04-26, 06:37

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. A w dziale z medykamentami uderzyła nas ogromna różnorodność asortymentu. No, no. Właściciele znają się na rzeczy. Zanim jednak zaczęłam przeglądać te wszystkie spraye i miksturki, moją (i w sumie nie tylko moją) uwagę zwróciło coś innego. Nieduże stoisko, gdzie jak po chwili się okazało rozdają darmowe cukierki. I to nie byle jakie! Toż to Rare Candy! Te niepozorne cukiereczki potrafią podnieść poziom pokemona. Zacnie zacnie. I to jeszcze trafiły nam się za darmo.
- Ty, jak tak dalej pójdzie to wyczerpie się nasz limit szczęścia i znowu dostaniemy po tyłkach- odparłam ze śmiechem.
- Aczkolwiek nie widzę powodu, aby nie cieszyć się tą przyjemną chwilą.
Tak więc do moich czterech kamyczków dołączyła jeszcze paczka cukierasków. Potem wróciłam do tego co oferował dział z Medykamentami. Pogrzebawszy w półkach, do moich pozostałych "sprawunków" doszły jeszcze po dwa: Max Potion, Full Restore, Full Heal, Antidote i Awakening. No, nie można powiedzieć- poszalelimy.
- W sumie, to ja mogę już tuptać do kasy. chyba, ze ty jeszcze chcesz się za czymś porozglądać- powiedziałam.
Nie ma co szaleć, bo zaraz całkiem zdębieję jak przyjdzie do płacenia. Ale może nie...

Did - 2015-04-26, 15:45

- W sumie, to ja też mogę już udać się do kasy, bo nic oprócz kamyków nie jest mi potrzebne. W sumie, to może zapłacisz też za mnie? Będzie szybciej, ok? - Remi poprosił ciebie, podając ci dwa kamyczki i okrągłe dwadzieścia pięć tysięcy dolarów.
Jako, że dzisiaj nie ma specjalnie dużego ruchu, trafiłaś od razu na wolną kasę, za którą stoi młoda blondynka, więc nic dziwnego, że bez większych problemów i dość sprawnie obliczyła sumę, którą musisz zapłacić. Cały rachunek wyniósł 58400$, w tym twoje 33400$ i 25000$ Remiego.
- No to, gdzie teraz idziemy? - Remi spytał się ciebie, kiedy po uregulowaniu rachunku, wyszliście na zewnątrz.

Gwen Brown - 2015-04-26, 17:25

- Jasne, nie ma sprawy- odparłam biorąc też jego zakupy.
Przy kasie poszło sprawnie. Najwyraźniej dziś był jeden z wolniejszych dni i po lokalu nie kręciło się zbyt wielu kupujących. Szybko więc uregulowałam co trzeba, a potem pochowałam co moje do torby. Właściwie załatwiliśmy co było do załatwienia.
- Powiem ci szczerze, że nie mam pojęcia- odparłam, oddając Remiemu jego kamienie.
- Bo to pora taka jest. Niby jeszcze jasno, ale zaraz będzie ciemno. Treningu trochę nie opłaca się robić. Na tyle co siedzimy w Saffron to i wycieczki odpadają. Śmiechem żartem, ale jedyne co mi przychodzi do głowy to popastwienie się nade mną i poeksperymentowanie z tą klątwą. Bo nawet jeśli mnie zetnie to i tak jest prawie wieczór. Ale to, to może w pokoju w Centrum.

Did - 2015-04-29, 17:39

- Naprawdę chcesz sobie coś zrobił? - Remi spytał się ciebie, nie ukrywając swojego zdziwienia, które zaczęło malować się na jego twarzy. - Normalnie brzmisz, jak nie ty. Do tego musi ci się strasznie nudzić, że to zaproponowałaś. - westchnął, drapiąc się po policzku. - Aczkolwiek, z drugiej strony, to też jestem ciekawy mocy, którą teraz uzyskasz. Masz już super wzrok i umiejętność pokonywania grawitacji, nie? Czy może o czymś zapomniałem? - spytał się ciebie.
Gwen Brown - 2015-04-29, 19:10

- Uwierz mi, też nie wierzę, że to mówię. Ale wiesz jak to jest. Połączenie ciekawości i baby jest brzemienne w skutkach- odparłam ze śmiechem.
No bo co mamy robić? Taka godzina nijaka, ze ni się kłaść, ni coś robić. A tak chociaż sprawdzimy tę nieszczęsną klątwę.
- Taa, wzrok, grawitacja i słuch jeszcze. Dziś rano pomógł mi kiedy to Na... Wróć! Banette w formie Natu pukał do naszego okna. No, to jak i ja jestem ciekawa i ty jesteś ciekawy, to chyba możemy z czystym sumieniem tę ciekawość zaspokoić. Może nic mi wyrośnie, co? Chyba.
Tak, ciekawość i baba to zdecydowanie straszne połączenie. W obecnej sytuacji byłam skłonna nawet dźgnąć się jakimś widelcem w czasie kolacji, aby zobaczyć jakie to może mieć skutki. Choroba, trzeba będzie odbębnić te siedem razy, bo coś mnie się zaczyna robić...

Did - 2015-04-30, 18:06

No tak... prawie zapomniałem o tym super słuchu. Ciekawe, jak ja spamiętam te moce, gdy będzie ich więcej.[/i] - Remi zaśmiał się. - Mniejsza o to, co zamierzasz sobie zrobić? Od razu mówię, żebyś wybiła sobie z głowy pomysł, żebym to ja cię skrzywdził. Jesteś zbyt piękna i sumienie mi nie pozwala. - dodał.
- Ktoś tu mówi o krzywdzeniu? - Banette wtrącił się, wyskakując z pokeballa. - Ja mogę! Zrobię to za darmo i z pełną satysfakcją! Może wybrać sobie dowolną rzecz, a przetestuję ją na twoim ciele! - dodał, pocierając dynamicznie rączkami.

Gwen Brown - 2015-04-30, 18:31

- Jakoś to będzie. W sumie...
W tym momencie wtrącił się Banette. Czemu mnie to nie dziwi...
- Chłopcy, chłopcy, powoli. Dojdźmy może najpierw do Centrum. Nie ma co robić widowiska na mieście. Jak mi się odpłynie, to chociaż na tamtejszym, wygodnym wyrku.- stwierdziłam ze śmiechem.
No taka prawda. Banette powiedzmy mnie użre, a potem co? Chlapnę jak błoto o chodnik? Nie... Nie dam skubańcowi takiej satysfakcji.
- Tak właściwie, to nawet dobrze, ze się napatoczyłeś i wylazłeś. Tradycji musi się stać zadość i muszę ci nadać jakieś imię. Każdy z moich podopiecznych jakieś ma, bo głupio mi tak zwracać się do was po nazwie gatunkowej. Tak więc pomyślałam chwilę i chyba mam w coś w sam raz. Od dziś będziesz się nazywać Anathar, mój drogi. Takie lekko mroczne, troszkę groźnie brzmiące, jak imię jakiegoś demona. Idealne.- stwierdziłam w międzyczasie.
Na jego miejscu nie grymasiłabym za bardzo. Zawsze mogłam skazać go na coś bardziej haniebnego. Chociażby takiego "Lorda Pierdka". Z resztą niech wie, że ma kogoś nad sobą, a nadane imię idealnie będzie mu o tym przypominać.

Did - 2015-05-02, 08:24

- Możesz sobie mówić do mnie... jak chcesz. - Banette uśmiechnął. - Nikt nie powiedział, że muszę cię słuchać w stu procentach. - dodał, chichocząc złowieszczo.
- Już to widzę. - Remi westchnął.
- Ale niby co? - mroczny duszek spytał się, nie ukrywając swojego zdziwienia.
- Nieważne. Lepiej się pośpieszmy i dojdźmy w końcu do tego PC. - Remi dodał, ignorując kolejne słowa Anathara.
Droga do PC nie należała do najprzyjemniejszych, ale w końcu doszliście do wyznaczonego miejsca i nie musieliście już dłużej słuchać Banette, który nawijał całą drogę. Oczywiście nie oszczędzał sobie również obrzydliwych historyjek na temat "krzywd", jakie jest wstanie ci wyrządzić. Ba! Znalazło się w nich nawet obdzieranie ze skóry, co jednak byłoby trochę przesadzone.
- No to, co ci zrobić? - Banette spytał się, kiedy całą trójką weszliście do pokoju.

Gwen Brown - 2015-05-02, 08:51

Tak, ta "współpraca" raczej nie będzie łatwa, ale na głowę nie dam sobie wleźć. Puściłam Remiemu porozumiewawcze spojrzenie. Anathar jeszcze nie wie...
Nie mam pojęcia skąd to diablę się urwało, ale mógłby pisać scenariusze horrorów lub robić w jakiejś izbie tortur. Momentami robiło mi się już niedobrze, bo upierdliwiec nie szczędził szczegółów opisywanych tortur. Na szczęście dotarliśmy do Centrum i Anathar wreszcie się przymknął.
- Tak gwoli ścisłości, to masz mi TYLKO zrobić krzywdę, a nie od razu zabijać. Tak więc z rozumkiem- przemówiłam do ducha, odkładając torbę, gdzieś koło łóżka.
- A teraz choć minimalnie wysłuchaj co ci teraz powiem- zaczęłam mówić, kładąc się na łóżku. Jak już "odpływać" to chociaż wygodnie. Ułożyłam się tak, że lewa ręka wisiała mi poza łóżko.
- Twoje zadanie jest proste jak budowa cepa. Masz mnie po prostu użreć w tę rękę, rozumiesz? Nie obdzierać ze skóry, nie przypiekać nad ogniami piekielnymi tylko zwyczajnie użreć. Ewentualnie potraktować pazurami. W każdym razie zadziałać tak, abym się jednak potem obudziła, jasne? Remi, jak mi się najpewniej odpłynie, to oficjalnie robisz za dowódcę. Jakby Anathar za bardzo szalał, to pozwalam ci zrobić mu cokolwiek, aby sprowadzić go do pionu. A teraz... Cóż, do zobaczenia później. Zobaczymy co mi tam się znowu objawi.
Mogłam mieć tylko nadzieję, że konsekwencje nie będą podobne do tego co spotkało mnie w Celadon. Cóż, bliskie spotkanie mojego ramienia i zębów Gible nie należało do najprzyjemniejszych. Ale może się tu nie wykrwawię, no nie? No nie?

Did - 2015-05-03, 09:05

- Jak sobie życzysz... moja pani. - Banette zaśmiał się, rozpinając swój zamek na twarzy. - No to mów, co mam ci zrobić. - dodał, lewitując za tobą, aż do łóżka.
- Jasne! Zajmę się tutaj wszystkim, gdy będziesz spała. - Remi uśmiechnął się do ciebie, gdy skończyłaś przemawiać..
- Myślałem, że będę mógł się zabawić, a tu dupa! Mniejsza z tym, dawaj mi swoją rękę. - Anathar westchnął, oblizując miejsce, w którym po chwili wbił swoje kły.
Przez chwilę poczułaś nawet lekki ból, ale później twój obraz po prostu się urwał. Kiedy wybudziłaś się ze snu, ujrzałaś za oknem jedynie ciemność. Musiałaś spać dobre kilka godzin, bowiem nawet Remi z Anatharem zasnęli na jednym łóżku. O dziwo... nie widać żadnych zniszczeń ani "demonicznych"wytworów ducha. Czyżby się zaprzyjaźnili? Mniejsza o to, oprócz tego, że tatuaż ponownie powiększył ci się na nadgarstku, a twoje włosy są już prawie w połowie błękitne... nie czujesz nic dziwnego. Czyżby nic się nie stało, a może nowa umiejętność na razie się ukrywa? Ciekawe, co to może być!p.

Gwen Brown - 2015-05-03, 10:12

O dziwo Banette nawet okazał się posłuszny i bez jakichś cyrków, po prostu mnie ugryzł. Cóż, te jego przypominające suwak zęby to może nie były sztylety, ale okazały się wystarczające, aby ponownie zwalić mnie z nóg. W sumie to dobrze, że na tę próbę natchnęło mnie o tej porze. Kiedy się obudziłam było zupełnie ciemno. No, dla mnie i moich ślepi może nie koniecznie były to totalne ciemności. Ale jakby na to nie patrzeć głucho wszędzie, cicho wszędzie... Chłopcy sobie posnęli- a niechaj śpią. Nie zamierzam się tłuc teraz po nocy. rozejrzałam się. Hm, panował porządek, znakiem tego Anathar nie robił problemów. Zerknęłam na swoją rękę. Tatuaż wyraźnie się powiększył, pasemko w sumie też zaczęło mi już obejmować prawie połowę włosów. Ale w sumie poza tym faktem nie zaobserwowałam żadnych zmian. Czyżby moja nowa moc wymagała jakichś specjalnych warunków, aby się objawić? Ech, najwyraźniej. Trudno, sprawdzimy to w ciągu dnia, może nawet u doktor Annie. na razie jednak była noc, a że noc jest od spania, niewiele myśląc przekręciłam się na bok z zamiarem zaśnięcia. W sumie ta klątwa nie jest taka zła- w ciągu tych kilku razy nadrobię sobie wszystkie zarwane noce z przeszłości.
Did - 2015-05-06, 12:16

Rankiem obudziłaś się, jako pierwsza ze swojej grupy, ujrzawszy ten sam obraz, co po przebudzeniu w środku nocy. Może z jedną, drobną zmianą, a mianowicie niedużą dziurą w ścianie obok twojego łóżka, której wczoraj na sto procent nie było. Czyżby ktoś podglądał cię przez sen, a może to głupi żart Banette albo Remi'ego? W sumie, to mogłaś też sama ją zrobić, ale czy posiadasz tyle siły? Dość dziwna i tajemnicza sprawa. Zero śladów, a tyle teorii... tylko, która jest prawdziwa?
Gwen Brown - 2015-05-06, 14:15

Noc była dość spokojna, a po takiej dawce snu, nie zdziwiło mnie zbytnio kiedy obudziłam się pierwsza. Przeciągnęłam się po cichu i... moim oczom ukazała się jakaś dziura w ścianie. Zaraz, co?! Ale jak? Wczoraj na pewno jej nie było. Raczej wykluczałabym włamanie. Jakoś nie pasowało mi to do spokojnych Centrów. Hm, może chłopcy, a w domyśle Banette, zrobili mi jakiś kawał? A może... może to moja sprawka? Choć z drugiej strony chyba wiedziałabym gdybym wywaliła dziurę w ścianie. Z resztą nawet nie mam aż tyle siły... A może jednak mam? Ot zagwostka. Tymczasem, jako, że i tak już nie usnę, postanowiłam po cichutku się ogarnąć, a potem zejść na dół po jakieś śniadanie. Ostatnio to Remi raczył mnie posiłkami podawanymi do łóżka- pora się odwdzięczyć. A dziura i moja nieodkryta moc? Cóż, można się tym zająć później- na razie nie goniły mnie żadne terminy.
Did - 2015-05-08, 22:01

Zostawiwszy sprawę tajemniczej dziury w ścianie, zaraz po przebraniu się w czyściutkie i świeże ubrania, wyszłaś z pokoju. Na szczęście, nie obudziłaś nikogo dźwiękiem otwieranych i zamykanych drzwi. Dzięki temu na pewno będziesz mogła się odwdzięczyć śniadaniem, Remi'emu.
Chwilę to trwało, ale w końcu znalazłaś stołówkę, która trzeba przyznać, że jest dziwnie ulokowana, ale nie ma w niej jeszcze żadnej kolejki, więc jako pierwsza będziesz mogła złożyć zmówienie! Świetnie, co nie?
- Dzień dobry. - blond włosa kelnerka powitała cię z uśmiechem na twarzy. - Czym mogę pani pomóc? - spytała się ciebie, lekko poprawiając włosy.

Gwen Brown - 2015-05-09, 07:03

Jako, ze chłopcy dalej sobie spali, moja śniadaniowa niespodzianka raczej wypali. Zacnie. Ale zacnie już tak nie było kiedy przyszło do szukania stołówki. Kurcze, czemu to jest tak dziwacznie ulokowane? Teraz wyszło, że jestem tu po raz pierwszy. Tak czy inaczej udało mi się ją znaleźć. Tymczasem, jako że było dość wcześnie, nie było jeszcze nikogo, więc mogłam w spokoju zamówić coś na ząb. Na miejscu powitała mnie (a jakżeby inaczej) blondwłosa kelnerka. Kurcze, miasto blondynek czy jak? Aż pociesznie. Nie zdradzając się jednak ze swymi spostrzeżeniami, złożyłam zamówienie. Skoro wczoraj raczyliśmy się naleśnikami, to może dziś wrzucilibyśmy coś konkretniejszego? Nie ma co tak jechać dłuższy czas na słodkościach, bo oboje rozbyjemy się w biedrach. Popatrzmy co mają tu w ofercie... Hm, ten zestaw śniadaniowy z jajecznicą i jakąś zieleniną nie wydawał się zły. Nawet dość smacznie to to wyglądało.
- Witam. Wzięłabym na wynos dwa razy tamten zestaw śniadaniowy. I do tego jakiś sok- powiedziałam.
Po odebraniu zamówienia, wracam do pokoju. Ciekawe czy mój luby już wstał?

Did - 2015-05-10, 03:40

Kobieta natychmiastowo przyjęła twoje zamówienie i odesłała je do kuchni. Już po chwili zaczęły wydobywać się z niej cudne zapachy, a po kilku minutach czekania, wszystko znalazła się już na tacy przed tobą.
- Życzę smacznego. Co do ceny, to nie musi nic pani płacić. Śniadania mamy za darmo, to taki wymóg naszym pracodawców, który jest niesamowity. - kobieta uśmiechnęła się do ciebie, dokładając na tacę dwie pary sztućców.
Zabrawszy zamówione jedzenie, skierowałaś się swobodnych krokiem do swojego pokoju, uważając, żeby nie pozbawić tacy jej zawartości. Niestety, gdy otworzyłaś drzwi, Remi wraz z Banette nadal smacznie sobie śpią. Chyba nie pozostaje ci nic innego, jak ich obudzić.

Gwen Brown - 2015-05-10, 08:49

Mhm, widać nie tylko wygląd tego jedzonka jest obiecujący. Sądząc po zapachach z kuchni wszystko wskazywało, że i walory smakowe będą niczego sobie. Po niedługim czasie oczekiwania, mogłam odebrać tacę z naszym śniadaniem.
- Bardzo dziękuję- powiedziałam odbierając tackę.
Potem poczłapałam do pokoju. Cóż, jak raz niespodzianka mi się udała- panowie dalej sobie spali. Normalnie nie miałam serca ich budzić, no ale jako że jajecznica jest najlepsza na ciepło... Odstawiłam tackę na nasz stolik a potem przysiadłam koło Remiego i delikatnie nim potrząsnęłam.
- Hej, kotuś. Pora wstawać- powiedziałam nieco przyciszonym głosem.
W międzyczasie drugą ręką szturcham też Anathara.
Potem będzie można zasiąść do jedzenia. Oczywiście musiałam pamiętać i o swoich podopiecznych. Na razie śniadanie zaserwuję tylko Anatharowi. Potem, jak wyjdziemy z
Centrum, zrobię pozostałym takie zbiorowe śniadanko- choćby na placyku za Centrum. Cóż, aktualnie miałam ze sobą nieco większe pokemony, a wypuszczenie takiej Lugii wewnątrz budynku to dość słaby pomysł.
- Remi, życzysz śniadanie do łóżka?- zapytałam jeszcze

Did - 2015-05-11, 18:04

- Gwen? To ty już wstałaś? - Remi spytał się ciebie, przecierając oczy. - To już ranek? Wybacz, że wczoraj cię nie przypilnowałem... ale spałaś tak długo, że w końcu zasnęliśmy. - westchnął, siadając na łóżku. - Widzę, że odwdzięczasz się za ostatni raz? To strasznie miłe. - uśmiechnął się do ciebie. - Chodź, zjemy je razem. - dodał, wyciągając ku tobie rękę.
W międzyczasie, Anathar zdążył się już obudzić i nie ukrywając swojego, chamskiego zachowania, podśmiewa się z was na boku. No cóż, już taki jego charakter.
- Dla mnie też coś masz? - spytał się ciebie, nie przestając się chichotać.

Gwen Brown - 2015-05-11, 20:33

Ujęłam moje chłopię za rękę i pomogłam wstać. Było tak miło... Gdyby jeszcze tak Anathar przestał się chichrać.
- Już, mordeczko- odparłam całując Remiego w policzek.
Tymczasem postanowiłam nakarmić i Anathara. Skoro jednak jest moim pokemonem, to wypadałoby. Sięgnęłam więc po torbę i wydobyłam z niej miskę, do której wsypałam trochę karmy.
- A i owszem. Mogę tylko wiedzieć z czego tak się cieszysz? Bo jeśli z tamtej dziury w ścianie, to wiedz, że zdążyłam ją zauważyć- stwierdziłam podsuwając duchowi jego posiłek.
- Tak właściwie to nie wykluczam, że to mogła być moja sprawka. Ale nie wiem, pamiętałabym. No, chyba że zrobiłam to przez sen. Prawdę mówiąc nie wywiedziałam się co tam mi się tym razem objawiło, ale nie wykluczałabym jakiejś super-siły. Tak właściwie to trzeba by to potem jakoś dyskretnie zaszpachlować. Joy chyba nie będzie zachwycona takim nowym "okienkiem"- dodałam zajmując swoje miejsce przy stoliku.

Did - 2015-05-12, 18:33

- Śmieję się z ciebie i nie wiem o jaką dziurę ci chodzi... na pewno nie masz nic z głową? - Anathar westchnął, odbierając od ciebie karmę. - To chamsko, żebym jadł takie coś. Gdybym nie był głodny, a to nie byłoby smaczne, to dawno miałabyś to na głowie. Meh. - dodał, zajadając się karmą.
- Właśnie... o jaką dziurę ci chodzi? - Remi spytał się ciebie, błądząc wzrokiem po pokoju. - Nie widzę jej jakoś... chociaż, może ta poduszka ją zasłania, co nie? Jednak nie chce mi się wstać, kiedy zamówiłaś dla nas takie pyszności. - uśmiechnął się do ciebie, popijając sok. - Jeśli naprawdę jest tam dziura, to raczej wypadałoby ją zaszpachlować. Ciekawe czy mają tutaj sklep z potrzebnymi do tego rzeczami. - dodał, zajadając się śniadaniem.

Gwen Brown - 2015-05-12, 18:41

Ten Banette jest lekko wkurzający.
- To skoro jesteś głodny i żarcie dobre, nie rozumiem co jaśnie panu nie pasuje. Będziesz grzeczny to dostaniesz muffinka na deser- rzuciłam w kierunku ducha.
Tymczasem okazało się, że ni jeden ni drugi nie wiedział o jaką dziurę chodzi. Albo faktycznie tam nic nie ma a ja mam już coś do reszty ze ślepiami, albo jest, albo to kolejna iluzja Anathara i bydlę robi ze mnie wariata. Kto tam wie?
- No dziura. O tutaj. Może nie na pół ściany ale dziura.- odparłam nieco zdezorientowana wskazując na miejsce gdzie wcześniej objawił mi się wspomniany ubytek.
Ale by były jaja jakby nic tam teraz nie było. Cóż, wtedy to na pewno byłaby sprawka tego upierdliwca, Banette.

Did - 2015-05-13, 05:56

- Chyba muszę iść do okulisty, bo mam coś z wzrokiem. - Remi westchnął, łapiąc się za głowę. - Jak ja mogłem jej nie zobaczyć? Powiedz mi to Gwen. Swoją drogą, to całkiem niezła ta dziura. Jeśli to nie sprawka Anathara, to musiałaś nieźle uderzyć w tą ścianę, żeby przebić się na drugą stronę. Chyba naprawdę musiałaś dostać super siłę, ale z drugiej strony czułaś, że ta taca jest lekka? - spytał się ciebie, dokańczając jajecznicę.
- Ta, jasne. Zwalcie wszystko na mnie! Jakbym miał zrobić dziurę w ścianie, to byłaby sto razy większa. Takie małe coś, to mnie nawet obraża! - Banette burknął, opychając się karmą, która z tajemniczych przyczyn... nie znika.

Gwen Brown - 2015-05-13, 17:12

- Nie wiem, Remi. Przez sen dzieją się różne rzeczy.- stwierdziłam wracając na swoje miejsce.
- Taca? Taca jak taca, czy ja wiem czy była jakąś wybitnie lekka? W sumie, zawsze możemy dość prosto przetestować tę moją domniemaną siłę. Ale najpierw zjedzmy
Tymczasem Anathar wydawał się nieco urażony naszymi oskarżeniami. Cóż, może ni było to zbyt miłe, jednak z drugiej strony charakterek Banette aż sam nasuwał taką opcję.
- Z całym szacunkiem, mój drogi, ale masz tak wrednawy charakter, że wywalenie dziury w ścianie ot tak byłoby dla ciebie niemal typowe. Skoro jednak to nie twoja sprawka, przepraszam cię za rzucanie oskarżeń.
Miałam właśnie zabrać się za jajecznicę, kiedy moją uwagę zwrócił drobny szczegół. Anathar niby opychał się jak szalony, ale karma jak była tak jest w jego misce.
- A skoro już jesteśmy przy twoim charakterku, co to za jakieś przekręty z jedzeniem? Lepiej żeby się nie okazało, że podmieniłeś moje śniadanie na twoją karmę.
Choć z drugiej strony otruć to bym się nie otruła. Mimo wszystko byłaby to średnia przyjemność...

Did - 2015-05-15, 15:09

- Od razu podmieniłem twoje jedzenie! Wiesz, co? Wypchaj się, o! - Anathar burknął, odwracając się do was plecami. - Teraz powinno cię to nie rozpraszać. Poza tym, umiem powielać rzeczy. To moja tajemnicza moc, o której wiesz teraz tylko ty i Remi. Mam nadzieję, że więcej nie będzie mi czegoś takiego zarzucać! W życiu, nie zjadłbym tych dziwnych jaj. Wolę połykać surowe, by czuć białko i żółtko. - zaśmiał się, rzucając pustą miskę na podłogę.
- Gwen, powinnaś mu czasem zaufać. Może i ma taki charakter, ale nie zawsze chce nam zrobić coś złego. No już, zabieraj się za jedzenie, bo zjem za ciebie! - Remi uśmiechnął się do ciebie, dokańczając powoli jajecznicę.

Gwen Brown - 2015-05-15, 17:03

Łojć, może faktycznie zaczyna mnie ponosić. I to jeszcze z samego rana. Najwyraźniej Anathar nie jest aż taki zły i może jednak warto byłoby mu dać jakiś większy kredyt zaufania. Z Remim, kiedy przyznał mi się do swojego złodziejowania jakoś nie miałam takich kłopotów. Ba, prawie od razu pokazałam mu naszą najcenniejszą rodzinną pamiątkę. Oj, mateńka długo suszyła mi o to głowę, a na świeżo podniosła taki ryk, że do dziś jest spokój z Rattatami. I co? Jak byliśmy parą tak jesteśmy, a rodowy pokeball dalej pozostał na swoim miejscu. Tak, z Anatharem zdecydowanie przesadzam.
- Macie rację, chłopaki. Zdecydowanie przesadziłam. Wybacz, Anatharze, że tak ci się obrywa za byle pierdołę. Spróbuję ci to jakoś wynagrodzić, dobrze? A tak na przyszłość, gdybyś chciał sobie więcej podjeść, nie musisz powielać swojego posiłku- wystarczyło poprosić, dałabym ci więcej.- powiedziałam ze skruchą. Jeszcze brakuje nam tu jakiejś wojny domowej skoro świt.
Tymczasem, zgodnie ze słowami Remiego wzięłam się za swoje śniadanie. Szykował się kolejny pracowity dzień. Trzeba by ogarnąć co z Perłą- o ile dobrze pamiętam, dziś chyba miała mieć wypis. No i są jeszcze odwiedziny w muzeum oraz zaplanowałam sobie trening przed walką z Sabriną. Można by obejrzeć umiejętności Anathara w praktyce...

Did - 2015-05-15, 23:22

- Tym razem ci wybaczę, ale zapamiętaj sobie, żeby nie robić czegoś takiego następnym razem, zrozumiałaś? - Anathar westchnął, odwracając się do was. - Będę pamiętał o tej karmie. - dodał, drapiąc się po policzku.
- I od razu jest lepiej, co nie? - Remi uśmiechnął się do was, połykając ostatni kęs jajecznicy. - Ta jajecznica była wyborna! Najadłem się do syta! Chociaż, gdybyś nie zaczęła jeść, to znalazłabym trochę miejsca na twoją porcję. - zaśmiał się, klepiąc się lekko po brzuchu, który znacznie się nadął. - Swoją drogą, to co zamierzamy robić po śniadaniu? - spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-05-16, 06:14

Tak, atmosfera od razu się przerzedziła. Uśmiechnęłam się tylko i zaraz dokończyłam swoją porcję. Faktycznie- niby jajecznica, ale objadłam się niczym kilkudaniowym obiadem. No, po czymś takim można szaleć.
- Tak, nie ma jak dobre śniadanie. Na początek zajrzałabym do Perły. Zdaje się, że dziś miała mieć wypis, więc z radością znowu przywitałabym ją u swego boku. A potem wyszłabym na ten placyk za Centrum. Trening czy sprawdzenie mojej siły swoją drogą, ale nie tylko my czy Anathar chciałby zjeść śniadanie. A zatem proponuję dość spokojny początek dnia. No i pozostaje kwestia tej dziury. Trzeba będzie połazić po mieście za jakąś szpachlą i dyskretnie to to załatać. Nie uśmiecha mi się toczyć bojów z Joy- stwierdziłam.

Did - 2015-05-16, 13:25

- A no tak! Kompletnie mi to wyleciało z głowy, że Perła dzisiaj wychodzi. W sumie, to wczoraj u niej nie byliśmy... chyba. Nie dość, że jestem ślepy, to jeszcze mam zaniki pamięci. Chyba muszę trochę odpocząć. - Remi uśmiechnął się do ciebie, uporządkowując naczynia na tacy. - Może ty skoczyć po Perłę, a ja zaniosę tacę z naczyniami na stołówkę? Wolelibyśmy, żeby nikt po nie tutaj przychodził. Zaraz po tym do was dołączę, dobrze? - Remi dodał, chwytając tacę w ręce.
- Kim jest... ta cała Perła? To wasze dziecko? Chociaż... trochę dziwne imię, jak na dziecko. Jednak, mogliście je skrzywdzić. - Anathar spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-05-16, 14:30

- Nie przesadzaj- odparłam całując go w policzek.
- W sumie możemy tak zrobić. Tymczasem tę dziurę, tak na wszelki wypadek zastawię poduszką i jakimiś moimi ciuchami. Na wszelki wypadek
Jak pomyślałam tak zrobiłam. Tymczasem dopiero teraz zajarzyłam, że przecież Banette nawet na oczy nie widział Perły i nie wie kim właściwie dla mnie jest.
- Nie, aż tak nie szalejemy. Przynajmniej jeszcze.- odparłam ze śmiechem.
- Perła jest moim pierwszym pokemonem. Nie miałeś okazji jej poznać, bo akurat twoje pojawienie się zbiegło się w czasie z jej chorobą i operacją. Cóż, dziś będziesz mógł się przywitać- wyjaśniłam Anatharowi, sięgając po torbę. Zaraz...
- A właśnie. Byłeś grzeczny, to łapaj obiecanego muffinka. Chyba, że nie chcesz? Remi, chcesz jednego?- zapytałam jeszcze, kiedy wszyscy byliśmy w pokoju.
Potem, cóż... Potem zgarniam duszka i Remiego i schodzimy na dół. Remi odnieść tackę, a ja po swoją smoczycę. Aż nie mogę się doczekać ją uściskać!

Did - 2015-05-19, 14:23

O dziwo Banette tym razem nie rzucił chamskim komentarzem, ba, nawet podziękował lekkim skinieniem głowy za muffinkę, która wszamał od razu. Remi również nie pogardził małym co nieco, ale w przeciwieństwie do Banette położył ją na tacy i pobiegł przodem do stołówki, żeby oddać tacę z naczyniami z śniadania. Zaś ty, wraz z Anatharem, udałaś się w stronę sali, na której leży twoja, kochana podopieczna. To już dobre trzy dnia, a nawet więcej, odkąd leży nad niej pod stertą maszyn. Chociaż dziś jest ich trochę mniej, a na twoje szczęście, udało ci się spotkać panią doktor, która powitała cię z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry. Prawie wstrzeliła się pani w odpowiednią godzinę, żeby odebrać swojego pokemona. Właśnie szłam zrobić jej ostatnie badania, by móc przepisać leki ochronne. Nie chcemy, żeby choroba ponownie ją złapała. - powiedziała do ciebie, po czym zostawiwszy cię, weszła do sali i zaczęła badać Perłe masą rzeczy, z których rozpoznajesz jedynie strzykawkę.

Gwen Brown - 2015-05-19, 16:18

Skoro i Anathar, i Remi skusili się na muffinki, też wygrzebałam sobie jedną. Zjadłam ją sobie po drodze do sali Perły. Dziś wydawało się, że nie ma tam aż tyle tego wszelkiego medycznego ustrojstwa. To dobrze- znak, że moja smoczyca nabiera sił. Po drodze spotkaliśmy opiekującą się nią panią doktor.
- Witam. O, naprawdę? W takim razie poczekam- odparłam zostając przed salą.
Nie ma co przeszkadzać w ostatnich badaniach. Za to mogłam je swobodnie obserwować zza szyby. Cóż, raczej słaby ze mnie medyk- z tego co używała lekarka rozpoznałam raptem strzykawkę. Ale to nic. Na razie musiałam cierpliwie poczekać, a potem uważnie wysłuchać ostatnich wskazówek. W końcu nie chcemy powtórki z operacją...

Did - 2015-05-22, 16:59

Kiedy czekałaś, wpatrując się w panią doktor, która nadal bada Perłę, Remi zdążył już wrócić ze stołówki. Bez słowa przytulił się do ciebie i razem z tobą zaczął obserwować rzeczy, dziejące się za szybą. Trochę to trwało, ale w końcu pani doktor podała ostatnie lekarstwo twojemu pokemonowi, po czym schowała ją do twojego pokeballa, a następnie, wyłączywszy światło i wszystkie maszyny w sali, wróciła do ciebie i Remiego.
- Proszę, o to Perła. Cała i zdrowa! Okazało się, że jest już w prawie świetnym stanie, więc proszę dodawać jej tylko ten syrop do picia. Rano i wieczorem, dobrze? Dzisiaj tylko wieczorem, bowiem dostała przed chwilą pierwszą dawkę. - pani doktor uśmiechnęła się do ciebie, podając ci pokeball oraz buteleczkę syropu. - A, jeszcze coś! Musi pani dawać jej ten syrop przez cały tydzień i niech na razie jada lekko. - dodała, kierując się wgłąb centrum pokemon.
- Co teraz robimy? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-05-22, 17:23

W czasie, kiedy tak czekałam na zakończenie badań u Perły, Remi zdążył już wrócić ze stołówki. Na szczęście to była już końcówka i lekarka po chwili odwołała moją podopieczną do pokeballa i powyłączała stojące w pomieszczeniu maszynerie. Wysłuchałam jeszcze ostatnich porad dotyczących mojej smoczycy.
- Ślicznie pani dziękuję- odparłam odbierając balla.
- Lekka dieta i syrop przez tydzień rano i wieczorem. Rozumiem. Ach, a jeszcze tak dopytam- jaka dawka? Wie pani, żeby roztwór był odpowiedni.
W końcu nie mógł być ani za słaby, bo nic by nie pomógł, ani za mocny, bo jeszcze by zaszkodził. Po uzyskaniu jeszcze tej istotnej informacji, pożegnałam się z doktorką.
- Najsampierw muszę utulić kogoś, kto nie był tulany przez przeszło trzy dni- odpowiedziałam Remiemu ze śmiechem, wypuszczając jednocześnie Perłę.
Tak, co jak co, ale za nią stęskniłam się mocno. Przez ten czas kiedy nie było jej przy mnie było mi tak jakoś dziwnie. Teraz znowu będzie po staremu. Jak słowo się rzekło, pierwsze co zrobiłam to utuliłam swoją starterkę- aczkolwiek z rozumkiem.
- Perła, nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że nie muszę już cię oglądać zza tej szyby. A właśnie, muszę ci przedstawić naszego nowego koleżkę- oto Anathar.- powiedziałam wskazując jej na Banette.

Did - 2015-05-23, 07:56

- No tak... zapomniałam o tym. Dwie łyżeczki, takie do cukru, na litr wody. Tylko niech pani o tym nie zapomni, jak ja! - odpowiedziała ci, po czym znikła za metalowymi drzwiami.
- Też się za nią stęskniłem. - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Gdy tylko wypuściłaś Perłę, ta otuliła się swoim długim ciałem wokół was, pocierając swoją główką o wasze policzki. Zanim was puściła minęło dobre pięć minut. Zapewne trwałoby to dłużej, ale w pewnym momencie dostrzegła Anathara, który uśmiechnął się do niej i to za jej namową oddalił się wraz z nią od was o kilkanaście centymetrów.
- Ciekawe o czym tam dyskutują. - Remi szepnął do ciebie, przyglądając się szeptom i chichotom twoich pokemonów.

Gwen Brown - 2015-05-23, 11:08

Widać Perła stęskniła się za nami nie w mniejszym stopniu niż my za nią. Ach, przyjemnie było móc się do niej w reszcie przytulić. Potem zauważyła Anathara i aktualnie oba stworki ucinały sobie jakąś pogawędkę.
- Trudno powiedzieć. Ale niech tam sobie pogadają. Dobra znajomość podstawą dobrej współpracy, co nie?- odpowiedziałam Remiemu, również szeptem.
Aczkolwiek nie ma co tak stać w środku korytarza. Po kilku minutach, musiałam przerwać tę skądinąd sympatyczną dysputę.
- No, dobrze moi drodzy. Będzie jeszcze czas na pogawędki, choćby i za moment, kiedy przejdziemy się za Centrum. Jest tam sporo miejsca, a poza tym jeszcze nie wszyscy jedli dziś śniadanie, a nie chcę aby czekali- odezwałam się do moich podopiecznych.
W każdym razie jako się rzekło, potuptamy na placyk za Centrum. A potem miski i karma w ruch, żeby żaden z moich pokemonów nie był dziś głodny. Chwila relaksu z samego rana nikomu nie zaszkodzi. Potem będziemy mogli kombinować czy to z jakimś treningiem, czy lataniem po mieście za szpachlą czy innym cementem. Aktualnie nie mieliśmy na głowie żadnych zajęć "na już", więc można nieco wyluzować. Chociaż z moim szczęściem do ładowania się w kłopoty z pewnością czeka nas dzień pełen wrażeń.

Did - 2015-05-23, 18:31

Perła i Anathar nie chętnie przerwali swoją rozmowę, ale w końcu poszli za wami prosto na łączce, która znajduje się za centrum pokemon. Gdy tylko znalazłaś się na jej środku, wypuściłaś resztę swoich podopiecznych. Oczywiście, zanim zaczęli jeść i pić, musieli przywitać się z Dragonair i mocno ją wyściskać oraz porozmawiać chwilę z Banette. Dość dziwne, że wszystkie stworki się z nim dogadują... a on sam jest dla nich strasznie miły, przecież jeszcze wczoraj wygłaszał przemowę w jaki sposób może cię skrzywdzić. Czyżby przeszedł wewnętrzną przemianę?
- Wspominałaś coś o treningu. Chcesz się go podjąć teraz czy po powrocie od doktro Annie? - Remi spytał się ciebie, również wypuszczając pokemony z pokeball, żeby je nakarmić, a nie oszukując, to trochę ich przybyło.

Gwen Brown - 2015-05-23, 19:38

Cóż, na łączce za Centrum udało mi się zorganizować całkiem przyjemne śniadanko zapoznawcze. Wszyscy jak jeden mąż przywitali się z Perłą po jej drobnej nieobecności. Wszyscy też ucięli sobie pogawędkę z Anatharem. No proszę, faktycznie nie jest taki zły. Jak na razie działa się tu pełna kulturka. Nawet gromadka mojego lubego dołączyła do tej sielanki. Tymczasem Remi poruszył dość istotną kwestię.
- Wydaje mi się, ze lepiej się zabrać za to już po wizycie w muzeum. Wolałabym też wykorzystać do tego celu jakąś arenę, aby uniknąć jakichś przykrych niespodzianek jak z tą nieszczęsną łączką- odparłam po chwili zastanowienia.
A trening trzeba było zrobić koniecznie. Choćby dla podtrzymania kondycji u moich podopiecznych.

Did - 2015-05-24, 16:11

- Chciałabyś trenować na jakiejś arenie? Może Sabrina nam coś użyczy, bo nie rzuciła mi się tutaj w oczy, sala treningowa. W sumie, to dowiedzielibyśmy się wtedy... jakie areny jeszcze posiada w zanadrzu. Widząc jej uśmiech na twarzy, kiedy o tym mówiła, możesz się spodziewać niezłych rzeczy. - Remi uśmiechnął się do ciebie, drapiąc się lekko po policzku. - Swoją drogą, to wystawiasz tą samą drużynę czy będziesz robiła jakieś zmiany? Wspominałaś chyba coś o Anatharze? Przez jego umiejętność, nie? Chociaż, to może się przesłyszałem albo mam jeszcze do mojej ślepoty i innych wad... jakąś chorobę psychiczną i słyszę głosy. - spytał się ciebie.
Gwen Brown - 2015-05-24, 16:24

Ha, dobrze powiedziane.
- Myślałam, aby popytać choćby u Joy za jakąś salą treningową. Ale widzę, że kombinujesz lepiej ode mnie- stwierdziłam ze śmiechem.
Tak, Sabrina wspominała, że ma kilka pól bitewnych na wszelakie okazje. Można by się przy okazji rozejrzeć...
- Wtedy byłbyś moim, kochanym psycholem- stwierdziłam przytulając się do niego.
- Ale tak na poważnie, to nie przesłyszałeś się- rozważam Anathara. Wcześniej muszę go tylko zobaczyć w akcji. Na pewno powtórkę z wystąpienia zaliczą Sly i Goro. Trudno powiedzieć jak się rozwinie sytuacja- może skorzystałabym też z umiejętności Haku lub Spirita. Trudno powiedzieć. Na razie najważniejsze to nie dać się temu Venomothowi, tak jak ostatnio. Potem będę kombinować na bieżąco.
Ta, zwykle kombinowanie mi wychodziło. Chyba, że wyczerpałam sobie limit szczęścia- wtedy trafiał się taki mocarny Venomoth. Ale jakoś to będzie. Tymczasem patrzyłam sobie jak moja gromadka w dalszym ciągu cieszy się świeżym powietrzem i chwilą wolności od pokeballi.

Did - 2015-05-28, 19:44

- Dobrze myślisz, ale kim są Haku i Spirit? - Remi spytał się ciebie. - Nie obraź się, ale masz tyle pokemonów, że nie jestem wstanie spamiętać wszystkich ich imion. Podziwiam cię, że ty to potrafisz. - dodał, kiedy obok was zjawił się Anathar.
- Słyszałem, że plany o moim występie podczas walki z liderką... są już bardzo prawdopodobne. Chociaż, zastanawia mnie, co chcesz u mnie jeszcze sprawdzać. Jestem majestatyczny i pełen gracji w walkach. Oczywiście nie zapominajmy o szczypcie okrucieństwa. Brutalne walki są o wiele ciekawsze, co nie Gwen? - spytał się ciebie, wyszczerzając swoje ząbki.

Gwen Brown - 2015-05-28, 20:08

No tak, zapomniałam, że chyba tylko ja w pełni ogarniam moją liczną gromadkę. I chyba tylko ja potrafię spamiętać jakie to gatunki udało mi się zachomikować.
- Haku to Zoroark, natomiast Spirit to Shedinja- odparłam.
Tymczasem podszedł do nas Anathar, który wyraźnie zainteresował się swoim udziałem w rewanżu z Sabriną.
- Prawdę mówiąc miałam okazję zobaczyć tylko część twoich sztuczek. Ciekawi mnie jak ogólnie zachowujesz się na polu bitwy. Jaki masz czas reakcji, szybkość wyprowadzania ataków... Nazwijmy rzeczy po imieniu- chcę zobaczyć cię w akcji. Co do brutalności to trochę bym z tym polemizowała, ale co kto lubi- stwierdziłam.
Ja tam byłam taki trochę kombinator. Trochę całkiem. Nawet teraz chodził mi po głowie iście poroniony plan działania. Na razie jednak wolałam o nim nie wspominać, jako że był w fazie planowania. Chociaż ciekawe czy wypaliłby i dał mi efekt zaskoczenia u Sabriny? Ale trudno zgadnąć. Potem przedyskutuję to z chłopakami. Tymczasem moja gromadka chyba kończyła jeść.

/Tak gwoli wyjaśnienia- Zoroarka i Shedinję wypakowałam z KP na rzecz Perły i Anathara, ale fabularnie dalej mam ich przy sobie

Did - 2015-06-01, 19:07

- Ciekawy wybór. Nawet lepszy, aniżeli poprzednio. Chociaż, to pewnie Banette jest od nich lepszy, co nie Anathar? - Remi zaśmiał się, lekko pocierając policzek.
- No ba, że jestem! Jeszcze się zdziwisz i będziesz mnie przepraszać, że nie chcesz docenić mojego wrodzonego talentu! Ci podopieczni Sabriny... w żadnym stopniu nie są mi równi! Widziałem ich technikę i jest żałosna. - Anathar oburzył się. - Chodźmy już na tą arenę, bo mnie, aż ręce świerzbią, żeby ci udowodnić moją siłę! Możesz mnie nawet zaatakować całą hordą pokemonów, to i tak wygram! - dodał, mocno podenerwowany.
- Może lepiej chodźmy, co nie Gwen? - Remi uśmiechnął się do ciebie, chowając swoje pokemony do pokeballi.

Gwen Brown - 2015-06-01, 19:21

Zachichotałam.
- A to wyniknie w trakcie. Prawdę mówiąc Haku i Spirit jeszcze nie mieli okazji przejść swojego chrztu bojowego. Chociaż, pewnie przeszliby go gdyby nie ta upierdliwa ćma. Kto wiedział, że to takie uparte bydlę. Ale teraz jestem mądrzejsza o tę wiedzę- odparłam.
Tymczasem całe towarzystwo już się i najadło i nagadało. Ta, chyba nie ma powodu aby siedzieć tu na tej łączce.
- Prawdę mówicie. No, kochani, przykro mnie bardzo, ale na razie musicie wrócić do swoich kulek- stwierdziłam odwołując swoje pokemony.
Został tylko Anathar, bo w sumie czemu nie, no i Perła, bo strasznie się stęskniłam za jej obecnością. Potem pozbierałam swoje klamoty, żeby nie zostawiać totalnego bajzlu.
- Nie to żebym wątpiła w twe umiejętności, Anatharze ale chętnie bym zobaczyła chociaż część z nich dla samej idei oglądania. Ale na razie starczy gadania i możemy tuptać- rzekłam wesoło.
W sumie towarzystwo zaraziło mnie zapałem do działania. Poza tym ciekawiło mnie ile w słowach Anathara było prawdy. Aczkolwiek po tych kilku niewinnych psikusach, które mi sprezentował do tej pory, wszystko wskazywało, że raczej nie wyolbrzymiał swoich umiejętności i faktycznie jest mocarny.

Did - 2015-06-05, 07:25

Gdy tylko schowałaś swoje pokemony do pokeballi, Perła otuliła się w okół ciebie i wyszeptała ci do uszka, że podeprze się trochę na tobie, żeby jeszcze nie przemęczać się zbytnio. Raczej, to potraktowała cię jak środek transportu, ale przynajmniej jest cieplutka w dotyku. Mniejsza z tym, całą czwórką ruszyliście w stronę sali Sabriny. Oczywiście, że po drodze Anathar jeszcze z kilka razy chwalił się przed wami swoimi super mocami i tym, że pokona wszystkie pokemony Sabriny... w pojedynkę! Ciekawe czy to mu się uda!
- Gwen, już przyszłaś na rewanż?! - Sabrina przywitała was, gdy tylko podeszliście pod jej salę.

Gwen Brown - 2015-06-05, 14:08

I poszliśmy. Perła wyraźnie jeszcze nie chciała się przemęczać, co było dość zrozumiałe. Otuliła się wokół mnie, co w sumie było nawet całkiem przyjemne. Była taka cieplutka... Mhm, prawie jak pod jakimś kocykiem. Po drodze Anathar dalej nie szczędził nam swoich przechwałek jaki to on jest mocarny. Aż mi się przypomniała moja siostra, snująca opowieści jaką to będzie niesamowitą koordynatorką. Mimowolnie uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Anka zawsze była dość pocieszna.
- Dobrze, dobrze. Popatrzymy i pomyślimy. A że miewam różnie szalone pomysły niewykluczone, że z tego treningu zrobi się rewanż. Na razie tam doczłapmy, zgoda?- powiedziałam do swojego rozbrykanego i aktualnie rozgadanego duszka.
Niedługo potem zawitaliśmy przed salę Sabriny, gdzie nawet zostaliśmy przez nią powitani.
- Cześć. Właściwie to tak i nie. Chciałam sprawdzić umiejętności mojego nowego podopiecznego i rozglądamy się za jakimś odpowiednim miejscem. Pomyślałam, że może użyczyłabyś mi jakiejś salki na tę okoliczność? Jakoś ślepa jestem, ale nigdzie nie widziałam jakieś sali treningowej dla zwykłych ludzi. A potem kto wie, może i faktycznie machniemy rewanżyk.- stwierdziłam pogodnym tonem, wyjaśniając cel naszej wizyty.
W sumie skoro Anathar jest taki pewny siebie można popróbować. W jego wypadku wystarczy mi tylko jakaś poglądowa wymiana ataków, takich totalnie z dupy, aby tylko się rozeznać jak on się zachowuje na polu bitwy. W przeciwieństwie do moich pozostałych stworków, tylko on jest taki dość wybuchowy i narwany. A potem niech się dzieje- możemy robić i rewanż. Ostatecznie co się może stać? Wygram- ach jak zacnie, ruszymy zawracać głowę Kodze i jego trującym stworkom. Przegram- będę się dobijać do skutku.

Did - 2015-06-07, 14:19

- Widzę, że ostro wzięłaś się do treningu! Podoba mi się taki zapał w młodych trenerach![ - Sabrina uśmiechnęła się do was, zapraszając was jednocześnie do środka. - Kiedyś mieliśmy tutaj salę czysto do treningów, ale została przerobiona na klub. Nawet fajny, ale znam lepsze. Chociaż, mają w nim świetne jedzenie, a gdyby tylko zmienili muzykę i lekko wystrój, to na pewno odnieśliby większy sukces. O czym ja tu gadam. Chcieliście potrenować, a ja wam wyjeżdżam z klubem. Wybaczcie mi. - zaśmiała się, otwierając drzwi do sali. - Proszę! Oto moja sala treningowa dla trenerów. Zawiera wszystkie tryby, więc możecie wypróbować każdy! Wystarczy kliknąć odpowiedni guzik i nie bójcie się, że coś zepsujecie! Sama dopilnowałam, żeby zlikwidowano każdy błąd! Pozwolicie, że was zostawię? Mam kilka spraw do załatwienia, a za półgodziny mam kolejną walkę. - dodała, po czym znikła za innymi drzwiami.
- No to zapraszam do środka, Gwen. - Remi uśmiechnął się do ciebie.

Gwen Brown - 2015-06-07, 14:44

- Cóż, niby i tak zawsze wymyślam swoje taktyki na bieżąco. Ale jednak to przyjście wtedy tak na hura nie wyszło mi najlepiej. Tym razem wolę się przygotować- odparłam kiedy Sabrina wpuściła nas do środka.
Tymczasem wyjaśniło się czemu w tak wielkim mieście nie ma żadnej publicznej areny treningowej. Bo była, ale ktoś wybitnie inteligentny postanowił ją przerobić na jakiś klub. Chyba nigdy nie zrozumiem myślenia miastowych. Na szczęście Sabrina była na tyle miłe, że użyczała swojej salki dla takich jak my. Po chwili wyjaśniła wszystko co i jak, a potem wyszła oznajmiając, że niebawem toczy kolejną walkę.
- Dzięki. Postaramy się raczej nie nabroić- odpowiedziałam, kiedy liderka nas opuszczała.
A zatem mamy teraz dla siebie calutką salę treningową i to z wszystkimi trybami, z jakich korzystała Sabrina. Coś wspaniałego.
- No, chłopcy. Wygląda na to, że możemy się tu trochę porozglądać. Chętnie obejrzałabym każdy z tych trybów. Na razie ustawię to tak, jak podczas naszej poprzedniej walki z Sabrią. A ty Anathar pokaż co potrafisz. A żeby nie było ci tak smutno i pusto, do pomocy wezwiemy Goro. Na razie dajcie mi chwilkę-stwierdziłam wypuszczając po chwili swego Mega Aggrona. Następnie ustawiłam odpowiednio właściwości areny przy odpowiednim panelu.
- Dobra, ustawione. To teraz tak- Goro, użyjesz Rock Slide. Ty Anatharze masz za zadanie pokazać mi jak u ciebie z refleksem przy unikach oraz z szybkością wyprowadzania ataków. Możesz skontrować czym ci się podoba. To jakiego użyjesz ataku nie ma dla mnie w tej chwili większego znaczenia. Po prostu pokaż mi co potrafisz. A i z rozumkiem- obiecałam, że nie nabroimy tu za bardzo. No to zaczynajcie- powiedziałam.
Zobaczmy jak to wyjdzie. Potem pooglądam sobie pozostałe ustawienia- wtedy będę mniej więcej wiedziała czego się spodziewać, gdybym przystąpiła dziś do rewanżu.

Did - 2015-06-10, 01:27

- Pokażę ci, że nie rzucałem słów na wiatr! - Banette wyszczerzył swoje ząbki, po czym przystąpił do walki z Goro.
Zanim twój Mega Aggron zdążył wykonać jakikolwiek ruch, Anathar znalazł się już za nim, raniąc go przy tym swoimi pazurami, a następnie rozłożył go na łopatki jednym ruchem. Jak mogłaś się spodziewać... po całym przedstawieniu zaczął śmiać się w najlepsze.
- Widzisz? Nie muszę stosować uników przy takich wolnych przeciwnikach. Wystarczy, że będę szybszy i zadam im cios w czuły punkt! - powiedział z dumą. - Pewnie zastanawiasz się nad słowami "czuły punkt", co nie? Pokemony, podobnie do ludzi, mają swoje silne i słabe strony. Wystarczy się tylko o nich nauczyć i można śmiało korzystać z tej wiedzy w walce! - dodał, czekając na twoją odpowiedź.
- Widzę, że mamy tu niezłego speca od walk. - Remi wtrącił się.

Gwen Brown - 2015-06-10, 08:13

Nie powiem, kopara mi opadła. Nie spodziewałam się, że Anathar jest taki mocarny. Znaczy spodziewałam się, że może być silny- czemu nie? Ale to co mi zademonstrował to normalnie szacuneczek.
- Okiej, zwracam honor. Widzę, że znasz się na rzeczy. Może w wolnej chwili to ty podszkolisz trochę mnie, co?- stwierdziłam.
Po chwili podeszłam do Goro. Cóż, mój olbrzym nawet nie miał okazji się ruszyć. Pomogłam mu się pozbierać, oceniając obrażenia. Hm... jakiś potionek czy kilka jagódek Sitrus i będzie jak nowy. Po tym co zaprezentował Anathar, zaczęłam całkiem realnie myśleć o rewanżu. A po tym wszystkim nie zdziwiłabym się gdyby duszek postawił na swoim i faktycznie położył wszystkie pokemony liderki. Prawdę mówiąc po tym co widziałam nie brzmiało to jak jakieś mrzonki. To się może udać!
- Dobrze, popatrzymy co jeszcze można zmaniścić z tą areną. Przynajmniej warunki terenowe nie będą nam obce. A potem niech się dzieje- możemy próbować robić drugie podejście.

Did - 2015-06-10, 11:33

- Klikaj, klikaj! Ja również jestem ciekawy jej trybów! - Remi powiedział do ciebie.
Cała maszyneria posiada pięć trybów. Jeden już znasz, a jest nim pole wyłączające zależności typów, co dało ci się we znaki w poprzedniej walce. Drugim trybem okazał się być system lewitujących wysp, które porwały Goro w górę. Przepaść pomiędzy nimi wypełniona jest lepkim, różowym, świecącym płynem... i lepiej nie przekonywać się, co to, bowiem nie pachnie zbytnio ładnie, ale też nie śmierdzi. Trzeci tryb, to kolejne pole, ale tym razem uniemożliwia ono latanie, co niezmiernie poczuł na sobie Anathar. Jak możesz się domyślić, nie spodobało mu się to i zaczął na ciebie trochę krzyczeć. Czwartym i piątym trybem są czyste utrudnienia, mogące dać się we znaki. Mianowicie w jednym na całej arenie pałętają się elektryczne kable, które tryskają wiązkami, paraliżującymi wszystko, co popadnie. W drugim trzeba uważać na cyfrowe klocki, które spadają w góry i wzbijają się z dołu! Istny tor przeszkód!
- No no... całkiem wymyślne te areny i widać, że szykują kolejne, bo jeszcze sporo miejsca na tej maszynie. - Remi westchnął, drapiąc się po policzku.

Gwen Brown - 2015-06-10, 11:47

Zgodnie z życzeniem mego lubego, klikłam. Cóż, pozostałe tryby również były dość wymagające. A to latające wyspy pośród czegoś różowawego, czego efektów nie chciałam sprawdzać, a to coś co uniemożliwiało latanie i lewitację. Były jeszcze swego rodzaju tory przeszkód- z kablami oraz spadającymi i ponownie wzlatującymi klockami. Nie powiem w każdym trzeba będzie się napracować i nagimnastykować.
- Nie powiem, mają rozmach. Wygląda na to, że ta z zależnościami typowymi chyba nie była aż taka najgorsza. Ale teraz przynajmniej wiadomo czego się spodziewać- stwierdziłam, wyłączając wszystkie tryby.
Jedno było pewne bez kombinowania nic z tego nie wyjdzie. Tylko, że mi najlepiej wychodziło kombinowanie na bieżąco.
- Nie wiem jak wy, ale chyba widziałam wystarczająco. Przynajmniej na tyle, aby zorientować się, ze bez zwinności to tu wiele nie nawywijamy. Co wy na to aby obejrzeć sobie tę walkę Sabriny, którą zaraz będzie toczyć?- zaproponowałam na koniec.

Did - 2015-06-14, 12:58

- Jak trafi się nam arena, na której nie będę mógł latać, to wracam do pokeballa i sama sobie walcz. Nie chcę przez to przechodzić! Nigdy więcej! To tak, jakbym był sparaliżowany i nie mógłbym się w ogóle poruszać. Hańba i szczyt chamstwa. - Anathar oburzył się, wracając do pokeballa.
- Nigdy go takiego nie widziałem. Naprawdę musiało to być straszne przeżycie dla niego. W jednej chwili stracić coś, co bardzo się kocha. Sam nie wiem, jakbym zareagował, gdybym nie mógł już dłużej chodzić. - Remi westchnął, otwierając drzwi. - Panie przodem. - dodał, uśmiechając się do ciebie.

Gwen Brown - 2015-06-14, 14:04

Oho, pierwsze objawy niezadowolenia. Ale w sumie nie ma się czemu dziwić- duch który nie lata to prawi tak jakby już nie był duchem. Aż zrobiło mi się go żal.
- Doskonale widziałam, że nie odpowiadał ci taki stan rzeczy. Z resztą to nie ode mnie zależy jaka arena się trafi we właściwej potyczce. Najwyżej zapytam Sabrinę czy zgodzi się na rewanż w takich samych warunkach co ostatnio, a więc na tych wyłączonych zależnościach typowych. Może tak być?
Cóż, gdyby liderka się nie zgodziła, przed rewanżem będę zmuszona ściągnąć swojego Ariadosa. Tak na wszelki wypadek. Tylko on ma jeszcze umiejętność uniemożliwiającą mu zaśnięcie w walce i dzięki temu szansę z tym mocarnym Venomothem. Wtedy miałabym chociaż jakąś alternatywę, gdyby trafiła się ta grawitacyjna arena. Chociaż, może Sabrina nie używa jej wtedy kiedy posyła do walki swoją ćmę. W końcu Venomoth również najlepiej się sprawdza w powietrzu, a na ziemi... no nie za bardzo. Zobaczymy.
- Dzięki, mój ty dżentelmenie- odparłam również z uśmiechem.
No to wio.

Did - 2015-06-14, 16:47

Kiedy weszliście na arenę, walka trwała już na dobre. Z tablicy wyników możesz wywnioskować, że Sabrina jest lekko w czterech literach, bowiem pozostał jej jedynie Venomoth, zaś rudowłosej trenerce, aż dwa pokemony i to dosyć silne. Mianowicie Eternal Floette i Talonflame. Aktualnie na zwykłej arenie znajduje się ognisty ptaszor. W sumie, to nie powinien mieć problemu z wrażliwą na ogień ćmą, ale jednak przegrywa?! Jak możesz się domyśleć, nasenny proszek upierdliwego robaka znów daje się we znaki! [Na szczęście, nie tobie.] Za pierwszym razem uśpił Talonflame, co zakończyło jego pobyt na polu bitwy. Gdy tylko upadł, ćma zaczęła swój taniec i rozłożyła przeciwnika na łopatki.
- No nieźle. Widać, że Sabrina trenowała, bo ta ćma jest jeszcze gorsza... trochę się nawet jej boję. - Remi westchnął.

Gwen Brown - 2015-06-14, 17:10

/ Może jeszcze nie wiesz, ale jak się wstawiłam za tobą o te fakemony u Daisy, to nawet skończyło się to pozytywnie ;P

Kiedy weszliśmy na arenę walka trwała aż miło. Sądząc po tabeli wyników, liderce nie szło za dobrze i wyzywająca miała znaczną przewagę. Ale coś czułam, że to długo nie potrwa. Sabrinie został Venomoth. Tak, ta straszna ćma i jej proszek nasenny. Jak łatwo się było domyślić, i Herkules dupa kiedy proszku kupa. Ćma rozłożyła na łopatki pokemony tamtej dziewczyny zupełnie tak jak wczorajszego dnia moje. Przyznam, ze mimowolnie głośniej przełknęłam ślinę.
- Ta, ma robal talent do usypiania. Wszystko przez ten proszek usypiający, gdyby nie to, tamta ruda mogłaby sobie dać radę. A tak skończyła praktycznie tak jak ja, z tą różnicą, że mnie Venomoth spotkał na początku starcia, a ją pod koniec- odparłam.
Niemniej było na co popatrzeć.

Did - 2015-06-19, 13:22

Eternal Floette podobnie do Talonflame, padła, zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch. No cóż, ćma znów wygrała, ale ty znalazłaś już na nią sposób... tylko czy skuteczny? Jeśli Anathar lub inny pokemon z ochroną przed snem padnie, to ćma ponownie może dać ci się we znaki. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie i nie będziesz musiała wracać tutaj kolejny raz.
- O! Gwen! Skończyliście już trening? - Sabrina krzyknęła do was, kiedy pożegnała się z rudowłosą dziewczyną. - Namyśliłaś się czy chcesz ze mną walczyć? Jeśli tak, to musisz mi dać chwilę, żebym zregenerowała siły albo mogę użyć zastępczego składu, co wolisz? - spytała się ciebie, chowając ćmę do pokeballa.

Gwen Brown - 2015-06-19, 15:02

Tak, zdecydowaniem głównym atutem Venomoth jest ten jej usypiający proszek. Dzięki niemu od razu unieszkodliwia wszystko co się na nią wypuści. Na szczęście umiejętność Anathara uniemożliwi robalowi ten myk. Miałam też szczerą nadzieję, że jego bojowe zdolności także okażą się wystarczające. Gdy padnie ćma, bój z pozostałymi stworkami chyba nie powinien być aż tak wymagający. Ot choćby sugerując się walką tamtej dziewczyny- przegrała dopiero, kiedy Sabrinie pozostał Venomoth. Tymczasem walka dobiegła końca.
- Chyba jednak się zdecyduję. Właściwie mam czas, więc mogę poczekać na twój standardowy skład. Słuchaj, bardzo by było nie bardzo, gdybyśmy walczyły na arenie o takich samych warunkach co ostatnio?- zapytałam.
W razie gdyby nie, zawsze miałam chwilkę w zapasie, aby ekspresem pognać do Centrum i przesłać sobie Ariadosa. Tak na wszelki wypadek, gdyby padło na tę arenę grawitacyjną.

Did - 2015-06-20, 00:01

- W sumie, to możemy na niej zawalczyć, bo czemu nie? Będzie to czysta walka, w której będzie się liczyć siła i taktyka, co jeszcze bardziej mnie nakręca! To oczywiste, że kocham wymyślne areny i walki, ale dobrze czasami wrócić do starych zwyczajów. Daj mi chwilę, a pojawię się z wypoczętym i gotowym teamem do walki! - Sabrina zgodziła się na twoją propozycję, po czym znikła za metalowymi drzwiami.
- No to do dzieła! Tym razem masz wygrać... dla mnie. Inaczej czeka się kara! - Remi uśmiechnął się do ciebie, całując cię w policzek, po czym usiadł w dogodnym miejscu na trybunach, żeby mieć idealny widok na pole walki.

Gwen Brown - 2015-06-20, 07:10

- Cóż, prawdę mówiąc ostatnio nawet nie bardzo miałam kiedy coś pokombinować po spotkaniu z twoją ćmą. Skubaniec ma talent do usypiania. Ale może tym razem będzie lepiej.
Na szczęście Sabrina się zgodziła, więc nie widziałam potrzeby gnać do Centrum po pajączka. Będę kombinować z tym towarzystwem, które aktualnie mam przy sobie. cóż, do dwóch razów sztuka, może akurat się uda.
- Jaka groźba- odparłam ze śmiechem, odwzajemniając pocałunek.
- Popróbuję, tego możesz być pewien. Ale ostatecznych skutków nie obiecuję.
Potem ruszyłam powoli ku arenie. Anathar chyba powinien być zadowolony. Sięgnęłam po jego kulę.
- Słyszałeś? Nie będzie areny grawitacyjnej, tylko taka na której rozłożyłeś Goro. Chyba pasują ci takie warunki, co?
Cóż, z taką lekką motywacją powinien walczyć tym chętniej.

Did - 2015-06-21, 06:33

- Oczywiście, że słyszałem i cieszę się niezmiernie. - westchnął. - Nie mniej jednak dam ci się wykazać. To fakt, że mógłbym sam rozprawić się z pokemonami tej liderki, ale dam ci się poprowadzić, do pewnego stopnia. Gdy uznam, że twoja taktyka jest bezsensu, zaatakuję po swojemu. Gdy będzie dobra, to lekko ją zmodyfikuję, żeby była jeszcze lepsza. Dobrze, trenerko? - spytał się ciebie, chichocząc po cichu.
Chwilę musieliście jeszcze zaczekać, ale w końcu Sabrina dotarła z powrotem na arenę, na którą błyskawicznie wypuściła Mega Alakazam, po czym stanęła naprzeciw ciebie.
- No to co? Zaczynamy! Pierwszy ruch należy do ciebie! - uśmiechnęła się do ciebie, naciskając przycisk na panelu, by aktywować pole.

Gwen Brown - 2015-06-21, 07:39

Anathar chyba faktycznie sfolgował nieco ze swoim zachowaniem i różnymi odzywkami. A teraz nawet jakby czytał mi w myślach.
- Brzmi sensownie- niechaj będzie- odparłam krótko. Bo i co tu więcej dodać, jak wszystko zostało powiedziane?
Tymczasem po niedługim czasie powróciła Sabrina. Zaraz też ujawniła swojego pierwszego pokemona- Mega Alakazam. Hm, na razie wstrzymam się z użyciem Anathara. Z nim poczekam na tę piekielną ćmę. Na razie na plac boju wkroczył mój Sableye. Ostatnio bidulek nawet nie miał okazji się wykazać. No i pamiętałam o specjalnej umiejętności naszego Mega-rywala. Alakazam mógł skopiować umiejętność mojego stworka, co w przypadku Sly'a nie powinno chyba aż tak narobić szkody.
- Otóż właśnie. Sly, zacznij od Feint Attack. Użyj tego ataku, żeby możliwie zbliżyć się do rywala i wtedy zaatakuj Poison Jab. Musisz być przygotowany na rozmaite kontrataki. Najprościej będzie jeśli po prostu użyjesz Dig i dasz nura pod ziemię. Wyskakując wtedy spod ziemi atakuj Rock Smash, coby jak już atakować, to z czymś konkretnym. Ale nie zawsze korzystaj z takiej zmyłki- czasami po prostu zrób "zwykły" unik. Myk z ucieczką pod ziemię wykorzystaj w przypadku problematyczniejszych kontrataków od strony rywala- takich, które mogłyby wywołać u ciebie jakieś oszołomienie, zatrucie czy inne niekorzystne zmiany. Wtedy staniesz poza ich bezpośrednim zasięgiem. Na koniec spróbuj użyć Confuse Ray, aby samemu coś u niego "wywołać".

Did - 2015-06-21, 17:22

dodaj sobie +1lvl Sly, jak nie ma 100 ;-;
________________________
I co tu dużo mówić? Na widok Sableye, Sabrinie i Alakazamowi opadły szczęki. Chyba arena nie likwiduje wrodzonej odporności mrocznego duszka na ataki psychiczne, więc w tym wypadku poszło ci jak po maśle. Wystarczyło kilka ruchów Sly'a, a jego przeciwnik padł, nie wykonując nawet żadnego ataku. No cóż, tym razem, to ty wysuwasz się na prowadzenie, oby tak dalej, a odznaka będzie twoja!
- Nie przewidziałam tego ruchu, ale nich ci będzie! Tym razem lepiej dobiorę przeciwnika! Veno, twoja kolej! - Sabrina zagryzła wargę, posyłając na pole bitwy, sławną ćmę!

Gwen Brown - 2015-06-21, 19:04

/Tak się zrobi :)

Cóż, Sly spisał się lepiej niż dobrze. Skubany rozłożył tego Alakazama na łopatki, dając punkt na naszą korzyść. Nie powiem, morda mi się ucieszyła. Niestety zaraz zrzedła, kiedy zobaczyłam sławnego Venomotha. No, to pora na mój plan B.
- Doskonale, Sly. Ale na razie nawróć się tu do mnie i spocznij.- zwróciłam się do swojego chochlika, zganiając go z pola bitwy. Zaraz też sięgnęłam po kulę Anathara.
- Anathar, to właśnie przeciwnik w sam raz na ciebie. Zaczniemy od Feint Attack aby się podkraść do ćmy i wtedy wyprowadzić cios Shadow Claw. Jako, że lubisz działać z ukrycia i wyskakiwać jak diabeł z pudełka, operuj głównie Feint Attack, czy to aby się podkraść, czy też aby się ukradkiem wycofać. W sprzyjającym momencie zaatakuj też Ominous Wind- szczególnie wskazane, gdyby Venomoth słał ku tobie ataki proszkowe. Tym mrocznym wiaterkiem powinno się dobrze je przekierowywać, wprost na ćmę. A na sam koniec proponuję ostrzał Shadow Ball.
No to wio. Sama jestem ciekawa wyniku starcia z Venomothem.

Did - 2015-06-22, 16:15

Walkę, ze względu na swój niesamowity refleks, rozpoczął Anathar. Dosłownie w ciągu jednej sekundy znalazł się za ćmą i używając Shadow Claw, przyszpilił ją do powierzchni areny. To, co stało się później, to tylko kwestia sekund, zanim ćma poległa pod demoniczną siłą Banette, który przysporzył jej na pewno niewyobrażalnej męki za pomocą swoich, cienistych pazurów.
- No to jestem w kropce. Widzę, że tym razem lepiej przygotowałaś się do walki! Cieszę się, że mogłam cię czegoś nauczyć. - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie, wypuszczając na arenę ostatniego pokemona, czyli mima. Z nim nie powinnaś mieć chyba większych problemów, ale kto wie?

Gwen Brown - 2015-06-22, 19:31

- Cóż, staram się uczyć na błędach- odparłam ze śmiechem.
Tymczasem Anathar również spisał się śpiewająco. Podkradł się do Venomotha zanim cokolwiek zdążył zdziałać i sprawnie unieszkodliwił robala. Widok ten był jak miód na me serce, szczególnie, że ciągle miałam w pamięci to jak ów robal rozgromił moich podopiecznych. No, to teraz trafiła kosa na kamień. Tymczasem na arenie pojawił się Mr. Mime. Powiem szczerze, że poczułam się dziwnie. Nigdy nie pałałam miłością do tego konkretnego gatunku. Był tak pokraczny, że aż dziwny. Miał też w sobie coś co wywoływało we mnie nutkę niepewności. Ujmując rzecz krótko- nie lubiłam dziada i zazwyczaj spotykało się to z wzajemnością od poke-mimów. Trzeba będzie uważać.
- Anatharze, zostajesz. Wydaje mi się, że powinieneś podołać. Ale nie lekceważ skurczybyka- ten gatunek nie tylko umie udawać spotkanie z niewidzialną ścianą, ale i takie tworzyć. Nie możesz dać się złapać w coś takiego. Proponuję ponownie skorzystać z Feint Attack i podkraść się pod tego mima. Najlepiej by było gdyby udało ci się go zajść z którejś strony ii mocno go chwycić. Możesz skorzystać ze swoich Shadow Claw, na pewno wiele to nie zaszkodzi, a pomóc pomoże. A potem, postaraj się jak najszybciej pozbyć rywala. Używaj do tego wspomnianych już pazurków, możesz też próbować ostrzału Confuse Ray, aby nie był aż tak problematyczny. W przypadku kontrataków pamiętaj o unikach, ale to chyba jednak oczywiste. Właściwie jeśli sytuacja będzie tego wymagać, możesz spokojnie kombinować też na własną rękę.
Cóż, ostatnie zdanie było bardziej kierowane do uszu Sabriny, jako, że już wcześniej ustaliliśmy z Anathharem, ze gdyby w mojej taktyce były jakieś zgrzyty, on zadziała po swojemu.

Did - 2015-06-24, 16:44

Tym razem również pierwszy ruch wykonał twój podopieczny, zbliżając się do przeciwnika za pomocą Feint Attack, ale co to? Gdy miał już go zaatakować, jego dłoń zderzyła się z magiczną osłoną, roztrzaskując ją na milion kawałków. Skubany mim stworzył w okół siebie pudełko, przez które przenikają tylko jego ataki. Z miny Anathara możesz wywnioskować, że nie przewidział tego zupełnie i nie ma bladego pojęcia, co robić! Na obecną chwilę bez żadnych większych skutków, naparza w przeciwnika atakami, które skutecznie blokują, co nóż nowe bariery, a jedynym zawodnikiem, który dostaje obrażenia, jest twój Banette. Bowiem! Jakimś cudem część obrażeń zadawanych w wytworzone obiekty, odbija się i rani go. Co jest najdziwniejsze, w ogóle go to nie interesuje i uderza w bariery coraz mocniej. Widzisz jak z sekundy na sekundę coraz gorzej wygląda... aż w końcu padł?! Wraz z nim padł również Mim, co do jasnej cholery teraz się stało? Oba pokemony padły w tej samej chwile, ale stworek Sabriny nie otrzymał, przecież żadnych obrażeń?
- To dość dziwne, ale gratuluję ci. - Sabrina pogratulowała ci, a w tym samym momencie pokedex zapiszczał ci kieszeni.

Gwen Brown - 2015-06-24, 17:38

I zaczęło się. Tak jak się spodziewałam, ten skurczybyk Mime, zrobił wokół siebie tę upierdliwą niewidzialną osłonę. Jaki był efekt? Anathar naparzał aż miło, a jego rywal cieszył michę, bo nic mu się nie działo. Mało tego- ataki mojego ducha odbijały się od osłony i w efekcie tylko bardziej go raniły. Nic nie mogłam zrobić, bo Anathar nie zamierzał przestać. Ale to co stało się potem zdziwiło mnie nie mniej, jeśli nie bardziej od Sabriny. Bo ostatecznie padł nie tylko Anathar, ale również jego rywal. Ale jak? Przecież dziad chował się za swoimi barierami. Czarna magia... Muszę koniecznie zapytać Anathara co takiego nawywijał i co najważniejsze jak tego dokonał!
- O kurczę- zdołałam tylko wykrztusić, odwołując Anathara do jego kulki.
Nagle zaczął mi piskać mój Pokedex. Co tam znowu?
- Wybacz, coś się do mnie dobija. Rzucę tylko okiem- powiedziałam do Sabriny i sięgnęłam po Pokedex.

Did - 2015-06-24, 20:02

Kiedy włączyłaś pokedex, na jego ekranie pojawiła się krótka wiadomość o przyswojeniu nowego ataku przez Anathara, a mianowicie Destiny Bond. Czyżby, to dzięki temu wygrał walkę? W sumie, zgadzałoby się to nawet. Najpierw związał się za pomocą tego ataku z mimem, po czym doprowadził do swojej porażki, a tym samym porażki twojego przeciwnika. Sprytne i również szlachetne zachowanie. Poświęcił się, żebyś wygrała.
- Cieszę się, że mogłam z tobą walczyć. Dało mi to dużo do myślenia i na pewno podpatrzę kilku technik od ciebie. - Sabrina uśmiechnęła się do ciebie. - Jeszcze raz ci gratuluję i proszę, oto twoja nagroda. - dodała, wręczając ci odznakę i inne drobiazgi.

Gwen Brown - 2015-06-24, 20:17

Okazało się, że Anathar naumiał się nowego ataku. I to przydatnego ataku! Poza tym skubany nawet mi zaimponował- poświęcił się, abym ostatecznie zwyciężyła. Hm, z nim w ekipie trzeba się spodziewać niespodziewanego- normalnie jak Hiszpańska Inkwizycja.
- A to cwana bestia. Dasz wiarę, że nauczył się i wykorzystał nowy atak? Szok- stwierdziłam chowając Pokedex.
Tymczasem Sbrina, aby przypieczętować wygraną moją oraz moich podopiecznych, ofiarowała mi standardowo odznakę oraz kilka innych drobiazgów. Zaraz też przypięłam plakietkę w odpowiednim do tego celu miejscu.
- Prawdę mówiąc i ja wyniosłam co nieco z tej walki. Na pewno było to budujące doświadczenie. Serdecznie dziękuję za walkę- powiedziałam, wyciągając ku liderce dłoń, coby uściskiem przypieczętować całą sprawę.

Did - 2015-06-25, 18:38

- Muszę pogratulować świetnego pokemona. Mało, który może opanować ataki poznające się podczas narodzin. - liderka odwzajemniła uścisk, po czym pożegnawszy się z tobą, znikła za drzwiami.
- Świetnie się spisałaś! Miałem na co popatrzeć! - Remi uśmiechnął się do ciebie, mocno cię ściskając. - Może zanim udamy się w dalszą podróż, to gdzieś wyskoczymy? W końcu trzeba uczcić twoje zwycięstwa, a ponadto jestem już trochę głodny. - zaśmiał się. - Co powiesz na tą restaurację, w której byliśmy z Beth? - dodał po chwili.

Gwen Brown - 2015-06-25, 19:33

Nie można powiedzieć- Anathar był zdecydowanie jedyny w swoim rodzaju. Ciężko było mi się do tego przyznać, ale po początkowych nieporozumieniach, chyba zaczynam się do niego przekonywać. Tymczasem było już po wszystkim i mogliśmy pokombinować co robić ze sobą dalej.
- Wiesz, ja tam wiele nie zadziałałam- Sly i Anathar robili po prostu swoje- odparłam, uśmiechając się lekko. W sumie taka prawda- to pokemony naparzają się po arenach, a trenerzy tacy jak ja tylko wydają im polecenia.
- Właściwie to czemu nie? Też chętnie coś przekąszę. Przy okazji będzie można podyskutować gdzie znowu nas poniesie.
Właściwie w Saffron nic mnie już nie trzymało. No prawie- została kwestia tej klątwy, z którą lataliśmy do doktor Annie. Niby mogliśmy się ugadać telefonicznie, ale jednak gdyby rzuciła okiem co tam się ze mną wyprawia to zawsze jest nieco inaczej. Właściwie gdyby już ogarnąć tę kwestię moglibyśmy spokojnie kierować się ku Lavender, gdzie umyśleliśmy wyprawę do tych gór co leżą po drodze, poganiać za pokemonami. A stamtąd to już prosto ku Fuchsia i do sali Kogi. Tam czeka na mnie ostatnia odznaka z regionu i teoretycznie otwierają się wrota Ligi czy też "Fantastycznych" Czwórek. Ale to wolałam sobie darować. Wtedy, po ogarnięciu tego wszystkiego, mogłabym z czystym sumieniem opuścić region. A potem trzeba będzie sprawdzić kto i po jakiego grzyba wzywał mnie do Kalos do jakiegoś hotelu. Ten tajemniczy liścik ciągle nade mną wisiał i nie dawał spokoju...

Did - 2015-06-28, 19:35

- No to chodźmy. - Remi uśmiechnął się do ciebie, biorąc cię przy tym za rękę. - Tak się zastanawiam czy odwiedzamy jeszcze dzisiaj doktor Annie? Czy poczekamy do jutra? W sumie, to nie jest jeszcze późno i pewnie kolacja również nie zejdzie nam długo, więc powinniśmy się wyrobić przed nocą, ale decyzja należy do ciebie. - spytał się ciebie, kiedy wychodziliście z areny. - Poza tym, co powiesz na odwiedzenie pewnego sklepu? Podobno specjalizuje się w wyrobienie specjalnych balli. Nie oszukując, jestem ciekawy i z chęcią bym je zobaczył. -dodał po chwili.
Gwen Brown - 2015-06-28, 19:52

Tymczasem niespiesznie opuszczaliśmy arenę. Korzystając, że Remi ujął mnie za rękę, przytuliłam się do niego.
- Właściwie można do niej zajrzeć. Ostatecznie dzień jest jeszcze długi. No i nikt nie powiedział, że musimy koniecznie coś tam eksperymentować. Wystarczy, że rozwikłamy co tam mi się objawiło ostatniej nocy- rzuciłam rezolutnym tonem. cóż, wynik starcia ostro podziała na mój humor.
- Balli, mówisz? Czemu nie? Brzmi to ciekawie i również chętnie rzuciłabym tam okiem.
Tematyka Balli to temat rzeka. Ale co bym nie wyczytała w jakichś pismach i ile bym nie wyniosła ze szkoły do dziś zastanawiało mnie jak to jest mieszkać w takiej kulce. Jakie to uczucie jak cię wciąga do środka i wywala na zewnątrz? Jak tam właściwie jest w środku? Kiedyś pytałam o to Perłę, ale nie potrafiła mi tego jakoś sensowniej zobrazować. Cóż, najwyraźniej to jedna z tych tajemnic, których raczej nie przyjdzie mi rozwikłać. No i zawsze warto być na czasie z nowinkami technicznymi. Szczególnie, jeśli szło o balle. Wszak wygoda podopiecznych przede wszystkim, prawda?

Did - 2015-06-28, 20:30

- No to mamy ustalony plan dnia, co nie? Najpierw kolacja we dwoje, potem odwiedziny u doktor Annie, a następnie luźny wypad do sklepu. Chyba od dawna nie mieliśmy tak rozplanowanego dnia. - Remi zaśmiał się.
Zanim doszliście do restauracji, Remi zdążył opisać ci wszystkie rodzaje pokeballi, które można kupić wspomnianym przez niego sklepie. Mianowicie w asortymencie przedsiębiorstwa znajdują się ręcznie zdobione kulki, szklane, posiadające specjalne efekty przy wypuszczaniu pokemonów, z efektami leczącymi oraz z 100% szansą złapania danego typu.
- Proszę. - Remi powiedział do ciebie, otwierając drzwi do restauracji. - Będziesz mogła wybrać sobie, co chcesz! - dodał, wskazują wolny stolik.

Gwen Brown - 2015-06-29, 10:58

- Faktycznie. Ostatnio ogólnie jest jakoś tak spokojniej- odparłam.
Po drodze Remi uraczył mnie garścią informacji o asortymencie w upatrzonym przez niego sklepie. Że tak powiem, ciekawe rzeczy tam sprzedają. Szczególnie zainteresowały mnie te szklane Pokeballe z jakimiś ciekawymi efektami. Swoją drogą, one chyba pozwalały też stworkom wyglądać przez nie jak przez okno i podziwiać co dzieje się na zewnątrz. Takiego cudu nauki jeszcze nie widziałam i chętnie zobaczę. Na razie jednak doczłapaliśmy do restauracji.
- Tak mówisz? W porządku- odparłam z uśmiechem i sięgnęłam po menu.
Ostatnio raczyłam się tutaj owocami morza i nie powiem posiłek był przedni. Ale tym razem zdecydowałam się na coś bardziej orientalnego. Wybrałam więc jakieś mniej więcej znane mi danie z kurczakiem w roli głównej oraz sałatkę. W kwestii popitki postanowiłam zdać się na swego lubego.

Did - 2015-07-01, 00:52

- Poprosimy dwa razy curry z kurczakiem oraz tą sałatkę, specjalnie robią do tego dania. Co do picia, poprosimy jeszcze o butelkę włoskiego wina! Z najwyższej półki. W końcu mamy, co świętować! - Remi zamówiła dla was obiad, kiedy czarnowłosa kelnerka zawitała z uśmiechem do waszego stolika.
- Oczywiście. Dania powinny być za jakieś piętnaście minut. W międzyczasie proszę napić się z cytryną i posmakować naszych grzanek na przystawkę. - odpowiedziała, podając wam przystawki, a mianowicie jak wspomniała grzanki z przeróżnymi ziołami oraz wodę.
- Ostatnim razem nie podali nam chyba przystawek, co nie? Może robią to tylko w wyznaczone dni? Mniejsza z tym, jak już są, to warto je skosztować. - Remi uśmiechnął się do ciebie, biorąc gryza grzanki. - Przepyszne! - dodał po chwili.

Gwen Brown - 2015-07-01, 21:45

Remi zamówił nam jadełko, a w międzyczasie kelnerka poczęstowała nas przystawkami.
- Faktycznie. Może teraz wprowadzili taką drobną innowację? nie mam pojęcia. Nie mniej, fajna sprawa- stwierdziłam pociągając łyczek wody.
Po chwili zachęcona stwierdzeniem swego lubego o smaku grzanek, sama skusiłam się na jedną. Faktycznie samo dobro! Rzadko idzie trafić na taki lokal gdzie co by nie spróbować, to jest wyśmienite.
- Smaczne jadełko, przyjemny lokal, winko... Brakuje jeszcze świec i będzie jak na naszej pierwszej randce, pamiętasz?- rzuciłam, lekko pochylając się do niego nad stolikiem.
Się przyjemnie zrobiło... Aż dziw, że ostatnio taki spokój. Tfu! Żeby nie zapeszyć. Z moim szczęściem niewykluczone, że za chwilę coś z wielkim hukiem wywali ścianę, znowu zrobi się o wiele bardziej "wesoło" i tyle będzie naszego spokoju.

Did - 2015-07-05, 04:09

- Jasne, że pamiętam. Aczkolwiek, z tobą każda chwila jest cudowna i cieszę się, że ciebie spotkałem. - Remi uśmiechnął się do ciebie, również pochylając się do ciebie nad stolikiem, żeby skraść pocałunek z twoich ust.
Jednakże, pech tak chciał, że podczas składania sobie całusa, potrąciłaś szklankę z wodą, która chamsko wylądowała na twoich kolanach (a następnie spadła cała na podłogę), mocząc do suchej nitki twoje ubranie. Nie zapominając o dolnej bieliźnie. Chyba będziesz musiała się przebrać...
- Nic ci nie jest? - Remi zerwał się z miejsca do ciebie, podnosząc szklankę z podłogi.


/tylko ja umiem zepsuć romantyczny wieczór ;-;

Gwen Brown - 2015-07-05, 12:18

/Serio? Stary, ale serio? xD A tak na marginesie, już mnie skręca kiedy mi moją postać zamienisz w tego wodnego smoczka ;P

Było tak cudnie. Normalnie jak nigdy. Oboje poczuliśmy ten miłosny zew jak na naszych pierwszych spotkaniach. I kiedy już, już mieliśmy się pocałować... to musiałam potrącić tę cholerną szklankę! I teraz cały zad miałam mokry, zupełnie jakbym narobiła w gacie. Pięknie, kurna, pięknie!
- Szlag- syknęłam pod nosem.
Dobrze, że przynajmniej miałam ze sobą swoją torbę z większością dobytku. Pewnie znajdzie się w środku coś do przebrania- wszak babska torba kryje wiele skarbów. Na razie jednak, aby nie wzbudzać w siedzących w lokalu ludziach rozbawienia, czy innego obrzydzenia moim aktualnie średnio komfortowym wyglądem, ściągnęłam swój sweterek. Zamierzałam przewiązać się nim w pasie i trochę pozasłaniać te mokre plamy. Jak się przemknę do toalety w bluzce na ramiączkach, to może nikt z tego tytułu nie umrze.
- Żyję, żyję. Ale będę musiała się przebrać w coś innego. Daj mi chwilkę, za moment wracam- odparłam.
Ech, może w tutejszym kiblu nie spotka mnie żadna dodatkowa niespodzianka...

Did - 2015-07-06, 18:50

/niedługo cię zmienię ;p

- Dobrze, leć się przebierz, a ja wytrę to miejsce i będę na ciebie czekał. - Remi uśmiechnął się do ciebie, powoli zaczynając doprowadzać wasz stolik do stanu przed wypadkiem z wodą.
Zaś ty szybko owinąwszy się swetrem, czmychnęłaś do łazienki, żeby zatuszować ową wpadkę "na sobie". Niestety, trafiłaś akurat w czasie, gdy wszystkie kabiny, a jest ich zaledwie trzy, są zajęte. Niestety będziesz musiała trochę poczekać, ale w tym czasie możesz skorzystać z innych urządzeń w łazience, a jest tutaj dosłownie wszystko! Zaczynając od papierowych ręczników, aż do suszarek. (nie wiem jak się nazywa to coś w łazience, co dmucha ciepłym powietrzem)

Gwen Brown - 2015-07-06, 19:07

Remi ogarniał stolik, a ja przemknęłam do łazienki. Niestety, ale wszystkie kabiny były pozajmowane i chcąc nie chcąc musiałam poczekać. Tymczasem mogłam próbować poratować się tym co oferowały tutejsze łazienki. Były papierowe ręczniczki, z których wolałam jednak nie korzystać. wiele by to nie dało, a najprędzej obrałabym się cała w kawałki papieru. Ale były też te suszarki, co dmuchały ciepłym powietrzem. No, tym już prędzej się podratuję. Raczej mało prawdopodobne, że wysuszę się całkowicie, ale może uda mi się ogarnąć na tyle, ze nie będę wyglądać jakbym miała wpadkę z pęcherzem. W każdym razie jak tylko coś się zwolni od razu zajmuję kabinę i wrzucam jakiś suchy ciuch. A potem co prędzej wracam do Remiego.
Did - 2015-07-09, 21:53

Niestety suszenie ubrania nie przyniosło pozytywnych efektów, bowiem okazało się zbyt mokre na słaby strumień ciepłego powietrza. Aczkolwiek, po pięciu minutach dostałaś się do kabiny, w której szybkim tempem przebrałaś się w suche rzeczy. Załatwiwszy już wszystko, co miałaś załatwić, ruszyłaś z powrotem do stolika, gdzie oprócz Remiego, czeka na ciebie zamówiony posiłek. Już z daleka możesz poczuć jego aromatyczny zapach.
- Wszystko już w porządku? - Remi spytał się ciebie, odsuwając ci krzesło. - Trafiłaś idealnie na danie, bowiem kelnerka przyniosła je dosłownie przed chwilą. Wygląda niesamowicie! Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsze! - dodał, życząc ci smacznego.

Gwen Brown - 2015-07-10, 11:55

Tak jak się spodziewałam, ciężko było oczekiwać od sprzętu, który ledwie suszył dłonie, aby wysuszył przemoczone ciuchy. Na szczęście niedługo potem jedna z kabin się zwolniła a ja mogłam się spokojnie przebrać. Kiedy wracałam do stolika okazało się, że akurat przyniesiono nasze jadełko.
- Żyję, żyję. Szklanka wody to trochę za mało aby mnie stąd przegnać- odparłam chichocząc.
- Właśnie widziałam po drodze. Wygląda niesamowicie, ale i pachnie wyjątkowo apetycznie
Pożyczyliśmy sobie smacznego i mogliśmy wcinać. Hm, raczej mało prawdopodobne aby coś co ma kurczaka w składzie, wygląda i pachnie znakomicie okazało się niesmaczne. Z resztą wierzyłam w smaki orientu, a te raczej mnie nie zawodziły...

Did - 2015-07-11, 21:22

Potrawa nie ważyła się zawieść ciebie swoim smakiem. Ba! Nawet przerosła twoje oczekiwania, bowiem gdy tylko wzięłaś pierwszy kawałek dania do ust, zaczęła w nich grać orkiestra smaków, które szalały jak małe dzieci na placu zabaw.
- Te dania są świetne... chciałbym się nauczyć tak gotować, ale z moimi umiejętnościami, to prędzej wywołałbym pożar, aniżeli stworzył takie arcydzieło kulinarne. - Remi zaśmiał się, biorąc jeszcze większy kęs dania. - Zamawiamy sobie jakiś deser? W sumie, to mieliśmy przystawkę z tym grzanek, więc wypadałoby dotrzeć do końca. Na co miałabyś ochotę? - spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-07-12, 08:14

Nie można powiedzieć, kucharze z tej restauracji znali się na rzeczy. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że można tu zamawiać dania kompletnie na przypał, a i tak będzie można zjeść bardzo smacznie. Tymczasem Remi rozwodził się nad swoimi umiejętnościami kulinarnymi.
- Nie rób sceny. I tak masz do tego większy talent niż ja. Pamiętasz jak kiedyś chciałeś abym ci ugotowała zwykły budyń?- odparłam ze śmiechem.
Ech, dawno to było, ale tamtego razu nie było mi do śmiechu. Inna sprawa, że wtedy pierwszy raz w życiu zabrałam się za niby tak prostą rzecz. Nie zmieniało to jednak faktu, ze prawie spaliłam kuchnię. Powiedzmy to sobie szczerze w przypadku gotowania byłam gorzej niż łajzą. Udało mi się co prawda nauczyć zrobić kilka prostszych dań, ale to wszystko. To dość zastanawiające, bo u mnie w rodzinie wszyscy mają wrodzony dryg do kucharzenia, a tylko ja potrafię spalić gotujący się wrzątek. Remi może i nie był jakimś mistrzem patelni, ale poz względem umiejętności był dużo bardziej zaawansowany ode mnie. Cóż, przy nim przynajmniej z głodu nie umrę. A tymczasem poruszony został temat deseru. Z moim zamiłowaniem do słodkości raczej nie mogło być mowy, aby przeoczyć ten punkt w naszym posiłku.
- Wiesz, że deserom nigdy nie mówię nie. Właściwie może być cokolwiek, ale może nie porywajmy się na jakiś wielki tort, tylko weźmy coś mniejszego. Jakiś sorbet czy inne ciasteczka- odparłam.

Did - 2015-07-13, 08:16

- Jasne, że pamiętam. Biedna kuchnia... była taka piękna i metalowa. - Remi uśmiechnął się do ciebie, wykonując gest na przywołania kelnera. - Wybacz, ale jak teraz o tym pomyśleć, to nawet wydaje się śmieszne. - dodał, przed dotarciem kelnerki.
- W czym mogę służyć? - spytała się was z jeszcze większym uśmiechem na twarzy.
- Po prosimy dwa sorbety truskawkowe z polewą czekoladową i tyle samo ciasteczek z wróżbami. - odpowiedziała jej.
- Chyba nie masz za złe, że zamówiłem ciasteczka z wróżbą? Zawsze chciałem jakąś przeczytać, a nóż będzie ciekawa i się spełni? Biorąc fakt, że posiadasz magiczne moce. - wyszeptał do ciebie, gdy tylko kelnerka odeszła wraz z waszym zamówieniem w stronę kuchni.

Gwen Brown - 2015-07-13, 08:53

Na wspomnienie tamtych odległych wydarzeń i tego jak żałośnie wyglądała kuchnia, mimowolnie się zaśmiałam. Ech, stare czasy... Teraz przynajmniej już umiem zrobić budyń. No, przynajmniej nie przypala mi się za często.
Po chwili Remi złożył zamówienie na nasz deser. Mhm, smak truskawek i czekolady... Zacnie, zacnie. Mój luby zdecydował się jeszcze na ciasteczka z wróżbą.
- Czemu nie? Może być pociesznie- odparłam.
Różne rzeczy wrzucają do tych ciasteczek. Najpewniej trafią się nam jakieś mniej lub bardziej pokrętne cytaty. Niemniej zawsze to coś innego.

Did - 2015-07-15, 00:55

Chwilę musieliście czekać, ale przynajmniej delikatny dźwięk muzyki, którą swoją drogą włączyli dopiero teraz, umilił wam ten moment, zaś to, co przyniosła kelnerka było tylko wspaniałym zadośuczynieniem i dopełnieniem całej scenerii. Sorbet, aż wystawał ponad miskę, a czekolada prawie wylewała się z owego naczynia. Znając kuchnię tej restauracji, będziecie mogli poczuć się jak w siódmym niebie. Aczkolwiek, zanim zdążyłaś skosztować ten cudowny deser, Remi podał ci malutkie ciasteczko z wróżbą.
- Sorbet nam nie ucieknie, a to ciasteczko idealnie nadaje się na przystawkę przed deserem. Poza tym, jestem strasznie ciekawy mojej wróżby. W sumie, to twojej też. - westchnął. - Zachowuję się jak niecierpliwe, małe dziecko, ale sama wiesz. - dodał, uśmiechając się do ciebie.

Gwen Brown - 2015-07-15, 06:53

Na deser trzeba było chwilkę poczekać, ale najpewniej będzie warto. W międzyczasie załączyli bardzo przyjemną, nastrojową muzyczkę. No, w takich warunkach można czekać. Niedługo potem pojawiła się kelnerka z sorbetem i ciasteczkami. Mhm, jakie zapachy! Byłam pewna, że nasz deser będzie smakowa wyśmienicie. Zanim jednak się do niego dobraliśmy, Remi zaproponował otwarcie ciasteczek z wróżbą.
- Czemu nie. No, to zobaczmy co się poukrywało w tych ciasteczkach. Sama jestem ciekawa i mojej i twojej wróżby- odparłam, sięgając po ciasteczko.
Ale by były jaja gdyby trafiła mi się taka "sprawdzająca się" wróżba zamiast jakiegoś mądrego cytatu.

Did - 2015-07-16, 08:47

Przełamawszy ciastko, twoim oczom ukazała się malutka karteczka, a gdy odwinęłaś ją dostrzegłaś na niej napis, napisany drobnym maczkiem. Nie jest to może cytat z jakiejś książki czy opowieści, ale nie jest też najgorszy, a brzmi on tak: "Unikaj światła księżyca podczas pełni". Kilka słów ułożonych w całość. Ciekawe czy można im wierzyć?
- No i jak? Ciekawa ta twoja wróżba? U mnie już się spełniła. Napisali mi, że moje szczęście zawsze je przy mnie, co nawet się zgadza. - Remi uśmiechnął się do ciebie, wyszczerzając białe siekacze.

Gwen Brown - 2015-07-16, 16:09

Po przełamaniu ciasteczka zobaczyłam wąski pasek papieru. Tekst wypisany był na nim drobniutkim maczkiem, ale z moim podrasowanym wzrokiem nie stanowił aż takiego problemu. Tekst sam w sobie tez nie wydawał się kłopotliwy. Ale co najmniej zastanawiający.
- O, jak miło- odparłam również z uśmiechem.
- Moja jest o tym, żebym uważała na światło księżyca w czasie pełni. Ale co ja jestem, wilkołak? Chociaż, z naszymi przygodami, nawet tego nie byłabym taka do końca pewna- dodałam ze śmiechem.
Ciekawe, czy może mieć jakiś związek z moją klątwą? Ale nie... Przecież to bez sensu! Co ma jedno do drugiego. Pewnie zwykły przypadek...
- To co, bierzemy się za sorbet, prawda? Tak tu pachnie truskawkami, że aż z trudem się powstrzymuję, aby nie popróbować tego specjału.

Did - 2015-07-22, 10:49

-Najwyżej zamkniemy cię w szafie... tak dla pewności. - Remi zaśmiał się. - Wybacz, ale nie mogłem sobie tego darować. Poza tym, nie sądzę, żeby to było prawdą. Większość tych wróżb nie spełnią się i nie ma większego sensu. To cud, że moja okazała się prawdziwa. Chociaż, i tak to już wiedziałem. - uśmiechnął się do ciebie. - Smacznego. - dodał po chwili, a następnie zaczął zajadać się zamówionym przez was sorbetem.
Ty również zaczęłaś zajadać się owym deserem, a każdy kolejny kęs był lepszy od poprzednie. W sumie, to czemu miałoby być inaczej? W końcu, truskawki i czekolada to idealne połączenie, jeśli chodzi o desery. Chociaż, kto, co woli!
- To co teraz robimy, Gwen? - Remi spytał się ciebie, dokańczając sorbet.

Gwen Brown - 2015-07-22, 17:59

- W szafie? Hm, właściwie to lepsza alternatywa niż gdybym miała skończyć goniona przez wściekły tłum z pochodniami- odparłam chichocząc.
Mimowolnie wyobraziłam sobie taką sytuację. Dość... śmiechowa koncepcja. Mimo wszystko. Tymczasem sorbet zrobił się zbyt nęcący...
- Smacznego- powiedziałam i również zaczęłam się raczyć naszym deserem.
O tak, kto wątpił w epickość połączenia czekolady i truskawek powinien przyjść tu i spróbować tych pyszności. Dawno morda mi się nie cieszyła z powodu niby zwykłego sorbetu. Ale co poradzić, pyszny był!
- Zdaje się, że chciałeś wstąpić do jakiegoś sklepu z Ballami. Wiesz, tego o którym opowiadałeś mi po drodze. No i mieliśmy nawiedzić naszą panią doktor w muzeum- odparłam muskając łyżeczką brzegi pucharka, aby wyskrobać caluteńki deser.
Może jak tak będziemy wędrować przez miasto napatoczy się jakiś sklep budowlany czy coś w tym guście. Cały czas mierziła mnie ta dziura w ścianie i świadomość, że jesli ktoś by wlazł do naszego pokoju i wymyślił sobie poprawić poduszki, to cały "kamuflaż" trafi szlag. A ostatnie czego chciałam to niepocieszona Joy. Z resztą, ta dziura duża nie była, więc woreczek gipsu coby to wyrównać, powinien wystarczyć. A że ściany białe, gips biały to i znaku bardzo by nie było... Chociaż, kto wie czy tej nocy znowu nie wyniknie jakaś inna rozróba... Ale może nie.

Did - 2015-07-24, 12:16

- No tak! Prawie o tym zapomniałem, a przecież wymieniłem ci praktycznie każdy rodzaj, sprzedawanych tam, balli. Naprawdę się o siebie martwię. Może powinniem brać jakieś lekarstwa? - Remi westchnął, wołając kelnerkę z rachunkiem.
- Mam nadzieję, że smakował państwu posiłek. Oczywiście zapraszamy ponownie. Co do rachunki, proszę zostawić go w tym. - kelnerka uśmiechnęła się do was, zostawiając wam etui kelnerskie z rachunkiem, po czym poszła zbierać zamówienie od ludzi, którzy niedawno tutaj weszli.
- Oczywiście, że smakowało i na pewno tutaj wrócimy! - Remi odpowiedział blondynce, wkładając pieniądze do etui, tak, żebyś nie widziała. - No to, możemy już iść. - dodał, podając ci rękę.
Kiedy wyszliście z restauracji, twoim oczom rzucił się malutki sklepik, przy którym dostrzegłaś tabliczkę z napisem "Artykuły budowlane". Normalnie, jakby spadł z niebie! Na pewno znajdziesz tam wszystkie potrzebne rzeczy, żeby zamurować dziurę w ściane. Tylko czy idziecie tam teraz, czy później?

Gwen Brown - 2015-07-24, 13:00

- Nie przejmuj się. W takich okolicznościach każdemu by się zapomniało- odparłam, kładąc dłoń na jego ręce.
Tymczasem dostaliśmy rachunek i właściwie mogliśmy już sobie iść. Remi chyba się starał, aby nie zauważył, że to on płaci. Cóż, babę jednak ciężko tak wykiwać i nie uszło to mojej uwadze. Trzeba będzie się kiedyś zrewanżować.
Tymczasem opuściliśmy restaurację. Jak to miałam w zwyczaju, przytuliłam się do ręki Remiego i tak sobie tuptaliśmy. I niespodziewanie, normalnie jakby z nieba nam spadł- sklep budowlany. Mały, bo mały, ale gips mają na pewno. A że ja nie lubię zasypywać gruszek w popiele.
- Kotuś, wstąpiłabym jeszcze do tego sklepiku jakiegoś gipsu i szpachelkę kupić. Wiesz, cały dzień mierzi mnie ta dziura w pokoju, co to ją poduszką zasłoniłam, a nie chciałabym nam narobić kłopotów u Joy. Dosłownie moment to zajmie, a jak wrócimy to się pobawię w murarza- powiedziałam.
Cóż plan był taki, że jak już tam potuptam to z miejsca lecę do jakiegoś sprzedawcy, mówię co chcę, jak mają to biorę i płacę, a potem kontynuujemy spacerek do sklepu z pokeballami. Chyba nic nie może pójść nie tak?

Did - 2015-07-25, 11:42

- No tak! Dziura przy łóżku. O niej też zapomniałem. - Remi westchnął. - Oprócz gipsu i szpachelki... przydałoby się jeszcze jakieś wiaderko, w którym będzie można rozrobić ów proszek. Raczej samym gipsem, dziury nie załatasz. - zaśmiał się, udając się razem z tobą do sklepu.
Zaraz po zakupie potrzebnych wam rzeczy, za które zapłacił również Remi, skierowaliście się z powrotem na drogę do sklepu z ballami. Minęła wam ona w błogiej ciszy, dzięki czemu nie odczuliście upływu prawie dwudziestu minut. Niestety, gdy podeszliście do drzwi owego sklepiku, okazało się, że jest zamknięty! A to pech! Spóźniliście się dosłownie niecałą godzinę. Mówi się trudno i żyje dalej.
- Szlag. Tak bardzo chciałem, żebyś zobaczyła te cuda. Sam również byłem ich ciekaw. No cóż, będziemy musieli przyjść tutaj jutro, bo nie odpuszczę sobie tego! Mniejsza z tym, teraz udajemy się do doktor Annie czy załatwić tą sprawę z dziurą? - spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-07-26, 09:04

- Nie bój się. Baba to takie chytre stworzenie, że i wiaderko zaimprowizuje. Poza tym nie chcę na wejściu w Centrum zwracać na siebie uwagi z wiadrem w dłoni- odparłam ze śmiechem.
W sklepiku dość szybko uwinęliśmy się ze wszystkim. Ale nie dość szybko, bo sklep z pokeballami był już zamknięty, kiedy do niego dotarliśmy. Szlag! Wiedziałam, że Remiemu zależało, aby tam wstąpić. Trudno. Jutro można tam zajrzeć, choćby z rana.
- Przykro mi. Trudno jutro tez jest dzień. A na dziś chyba darujmy sobie i wizytę w muzeum u pani doktor. Już i tak jest późnawo, a jeszcze trzeba ogarnąć tę dziurę, więc na pewno nam to trochę zajmie. No i Perła musi wziąć lekarstwo, a nie chcę się z tym ociągać do północy- stwierdziłam po chwili zastanowienia.
Nie ma co, zanim się spostrzegłam naszedł nas wieczór. Lepiej więc odłożyć pewne sprawy na jutro, tym bardziej, ze na razie nie mamy w planach jakiś zajęć nie cierpiących zwłoki. W Centrum zostawię jeszcze Anathara, Sableya i Aggrona, coby siostra Joy rzuciła na nich okiem. Potem, w pokoju przygotuję Perle lekarstwo i w końcu zajmiemy się tą dziwną dziurą. Ciekawe co właściwie się działo w noc, kiedy powstała? Czyżbym serio zyskała jakąś super siłę? Właściwie można to bardzo łatwo sprawdzić. Jak by mi się nudziło, spróbuję podnieść jedną z tych szafek nocnych. Były na tyle ciężkie, że bardziej nadawały się do przesuwania, przynajmniej dla mnie. Jak taką podniosę, to będzie znak, że moje mięśnie zyskały na sile. A jak nie, to pewnie zadziało się coś innego, coś co nie jest aż takie oczywiste.

Did - 2015-07-28, 13:14

- Masz rację. Jutro też jest dzień, a Perła jest w tej chwili najważniejsze. Nie chcemy, żeby znów zachorowała. Poza tym, wypadałoby się pośpieszyć z załataniem tej dziury, bo jeszcze ktoś wynajmie pokój obok nas i wszystko się wyda. - Remi uśmiechnął się do ciebie, po czym razem z tobą skierował się w stronę Centrum Pokemon.
Droga do niego minęła wam zastraszająco szybko, ba, nawet nie musiałaś czekać w nim w kolejce, żeby oddać pokemony do siostry Joy, która przywitała was z uśmiechem na twarzy, więc jest bardzo prawdopodobne, że nie odkryła jeszcze ubytku w ścianie. Na wasze szczęście. Załatwiwszy wszystkie sprawy na dole, poczłapaliście do swojego pokoju, gdzie Remi od razu zabrał się do łatania dziury.
- To ja się zajmę tym, a ty przyszykuj lekarstwo dla Perły, dobrze? Może lepiej wyszłabyś z nią na dwór? Nie pomyślałem i odtworzyłem już worek z gipsem. Pył z niego mógłby jej zaszkodzić... - westchnął, mieszając gips z wodą.

Gwen Brown - 2015-07-28, 17:22

Zgodnie stwierdziliśmy, że powrót do Centrum do najlepsze posunięcie. Jak ustaliliśmy, tak też zrobiliśmy. Cóż, Joy nie wydawała się jakoś zła kiedy podeszłam do lady załatwić kwestię zdrowotne moich podopiecznych. Czyli, że nie wie o tej dziurze. Jeszcze. Nie zamierzałam jej pozbawiać tej nieświadomości. Załatwiwszy wszystko na dole, weszliśmy do naszego pokoju. Remi od razu wziął się za gips.
- W porządku, tak zrobię. Przy okazji podkarmię całe towarzystwo. Wziąć też twoje pokemony, czy sam chcesz je nakarmić?- zapytałam jeszcze.
Po zejściu na dół, skierowałam się na placyk przy Centrum, na którym rano stołowały się nasze pokemony. Dobra kolacja każdemu poprawi nastrój. Tak więc powypuszczałam swoich podopiecznych i zaserwowałam każdemu po odpowiedniej porcji karmy. Dla Perły przygotowałam też w oddzielnej miseczce lekarstwo, zgodnie z zaleceniami lekarki. Pilnowałam też, aby przypadkiem nikt się na nie nie połasił. Hm, przyjemnie jest...
Może zadzwoniłabym do domu, pochwalić się aktualnymi osiągnięciami? Z miejsca jednak odrzuciłam mieszczące się na parterze Centrum wideofony. Moja matula bardzo ukochała sobie mój naturalny kolor włosów, więc gdyby zobaczyła mnie z połową kłaków błękitnych jak niebo, na płaczu z pewnością by się nie skończyło. Nie, na razie oszczędzę jej tego widoku i może w ogóle nie wspomnę jeszcze nic o klątwie czy tych tajemniczych liścikach. Ale za to mogę zarzucić informacjami o odznakach czy pozostałych przygodach. Zerkając więc co porabiają moje pokemony, w międzyczasie sięgnęłam do kieszeni po komórkę i wybrałam numer. O tej porze pewnie powinni być w domu, a jak nie to będę dobijać się do Anki. Młoda może i ma siano we łbie, ale telefon zawsze ze sobą nosi.

Did - 2015-07-29, 08:48

- W sumie, to możesz, bo nie będę łaził po centrum w gipsie, bo na pewno się pobrudzę. Mógłbym to zrobić po kąpieli, ale nie chcę się rozchorować, bo mamy już plany. - Remi uśmiechnął się do ciebie, wskazując na torbę, w której są jego pokemony.
Zabrawszy jego dorobek pokemonowy, pohasałaś na polankę za centrum pokemon, na której urzędowaliście już z samego rana. Jak mogłaś się spodziewać, wszystkie stworki ucieszyły się z możliwości pooddychania świeżym powietrzem i rozprostowania swoich nóg. Zanim jednak zdołałaś zrobić lekarstwo dla Perły... swoją drogą, to nie takie trudne ...minęła dłuższa chwila, bowiem nie mogłaś się opędzić(?) (;-;) od przytulania. W sumie, to wygląda ona znacznie lepiej, aniżeli wcześniej. Widocznie jej organizm zaczął już w pełni pracować! Mniejsza z tym, kiedy pokemony skupiły się na szamaniu karmy, znalazłaś w końcu chwilę, żeby zadzwonić do swojej rodzinki.
- Gwen, córeczko, to ty? - po kilku sygnałach usłyszałaś głos swojej matki.

Gwen Brown - 2015-07-29, 10:19

Ojej, ojej, ojej. Jak słodziasznie z samego początku! Perła najwyraźniej dalej miała niedobór pieszczot, bo zanim zabrałam się do czegoś sensowniejszego dosłownie mnie oplotła. Ale nie powiem, pasowało to obu stronom. Kiedy w końcu się z nią wybawiłam, przygotowałam jedzonko dla reszty oraz lekarstwo, mogłam przedzwonić do domu. Przez chwilę zastanawiałam się czy jednak nie wybrać numeru siostry, ale w końcu odezwała się mamunia. Jednak to dobrze, ze nie zdecydowałam się na wideofon.
- Cześć, mamuniu!- zawołałam ucieszona do telefonu.
- Wiesz, tak jakoś wyszło, że nijak nie mogłam się zebrać i przedzwonić do was. Ale teraz mam chwilkę, więc można pogadać. Co tam w domu słychać? Anka dalej maltret... znaczy szkoli Puszka, czy jednak w końcu zdecydowała się na pogoń za wstążkami? No i jak tam moja gromadka? Nie rozrabiają za bardzo?
Gdzieś w trakcie rozmowy pochwalę się odznaką z Celadon, potem niecodzienną walką z Blaine'm i Giovannim, oraz dzisiejszym rewanżem z Sabriną. Mogę wspomnieć o naszej "niewoli" i złej bliźniaczce Sabriny, czy o tym w jaki niecodzienny sposób zostałam posiadaczką Anathara. No i Shinonome. Trzeba by uświadomić ich, że jeśli gdzieś będą trąbić o trenerce posiadającą Lugię, to chodzi o mnie. Raczej mało prawdopodobne, aby ktoś uwierzył mi w podróże między światami, ale mogę wspomnieć, że pomogłam jej wydostać się z kłopotów i potem postanowiła ze mną zostać. Jak tak się zastanowić to nawet prawdę powiem. Najbardziej ciekawiło mnie jednak co ta się w domu wyprawia. Ostatecznie już dość długo sobie wędrujemy z Remim...

Did - 2015-07-31, 14:10

- Witaj, witaj! Prawda to, że nie dzwoniłaś do nas, ale nie jestem na ciebie za to zła. W końcu jesteś już duża i masz swoje obowiązki. - twoja mamusia zaśmiała się. - U nas w domu wszystko po staremu, ale za to Anka wyruszyła wczoraj na jakieś pokazy. Niestety nie zapamiętałam ich nazwy, więc nie pytaj mnie o szczegóły. Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej, to lepiej przedzwoń do niej. Co do twoich pokemonów, to rosną jak na drożdżach! Ostatnio nawet twój Swinub, Apus, nie? Wyewoluował w wyższą formę! Do tego, kilka innych pokemonów też jest bliskich ewolucji. - dodała, po czym zaczęła słuchać twoim opowieści z wielką ciekawością, przez co wasza rozmowa zmieniła się bardziej w monolog, aniżeli w dialog.
- No córuś! Muszę ci powiedzieć, że dużo się u ciebie dzieje! Oczywiście, gratuluję ci zdobycia legendy! W końcu, to wielki zaszczyt, nieprawdaż? Do tego zbliża ci się walka w elitarną czwórką. Mam nadzieję, że zaprosisz starą matkę i ojca, żeby mogli podziwiać swoją pociechę? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2015-07-31, 15:55

No proszę proszę, czyli jednak siostrunia w reszcie uznała Puszka za gotowego i ruszyła do akcji. Nawet fajnie to było słyszeć. Ale w sumie ambitna była- wolała się ociągać z pokazami i wcześniej popracować nad umiejętnościami swego podopiecznego zamiast iść na przysłowiowe "hura" z czymś słabszym. Ha, na pewno się tym bliżej zainteresuję.
- Apus? O proszę, bardzo się cieszę. Ale nie szalejcie tam za bardzo, dobrze? Ja wiem, że to taki nawyk od trenowania tych starterów dla Oaka, ale serio nie musicie mnie aż tak rozpieszczać. Wiesz, tak właściwie to może niedługo zrobię drobne przemieszanie w swojej drużynie. Obecny skład był bardziej pod Sabrinę, a że do Fuchsia jest jeszcze kawałek, to sobie zaplanowaliśmy z Remim pobuszować nieco w dziczy. Przyda się wziąć w obroty również któreś z tych młodszych rozrabiaków- odparłam ze śmiechem.
Tymczasem mamunia poruszyła kwestię Elitarnej Czwórki. No tak...
- Wiesz, właściwie czemu nie? Chętnie zobaczyłabym was na widowni w czasie moich zmagań z Czwórką. Ale na razie wolałabym to nieco odciągnąć w czasie. Odznaki się nie przedawniają, więc wyzwać ich będę mogła w każdej chwili. Oczywiście jak już uda mi się pokonać Kogę. Ale może by tak Liga... Właściwie do Ligi to się mogę zapisać, to też dość prestiżowa sprawa i na pewno będzie co oglądać, gdybyście zechcieli się tam zwalić całą familią. Bo wiesz, w świat nas ciągnie, wielki i szeroki. Nawet planujemy uderzyć z grubszej rury i wywędrować do Kalos. Ale nie martw się, postaramy się nie rozrabiać
W międzyczasie zerkam co tam porabia nasza gromadka, co to ją pilnuję. Ale nasze stworki są w miarę grzeczne, raczej nie powinny wszczynać jakichś burd z wieczora. No przynajmniej moje i ta bardziej znana mi część ekipy Remiego. Jego nowych podopiecznych jeszcze nie zdążyłam poznać z charakteru. Lepiej więc dmuchać na zimne i zerkać co tam porabiają...

~~~
Tylko nie szalej za bardzo - ja nie chcę Mamoswine'a xD

Did - 2015-08-03, 13:26

Hmm, nie chcesz mamoswine'a? *uśmieszek* Dobrze, nie wyewoluuje go, ale... :D
____________________________
Kiedy odwróciłaś wzrok za siebie, ujrzałaś, że wszystkie pokemony zajmują się sobą, a to biegają po polance, inne znów wylegują się pod gwieździstym niebem, a jeszcze inne bawią się razem ze sobą. Trzeba przyznać, że Remi i Ty, posiadacie wspaniałe i dosyć grzeczne pokemony... czemu dosyć? ...bowiem zawsze znajdzie się jakiś rozrabiaka. Nawet, gdy na takiego nie wygląda. Poza tym, nie można zapominać o Anatharze!
- No, no. Ciekawe macie te plany! Jesteś już duża, więc nie mogę ci zakazać opuszczenie regionu. W sumie, to ja też lubiłam podróżować, gdy byłam młoda, ale może pomińmy ten fakt. - zaśmiała. - To jakbyś postanowiła walczyć z elitarną czwórką, to wiesz gdzie nas szukać, a teraz wybaczysz mi córeczko? Trzeba jeszcze dojrzeć pokemonów, a później trzeba przygotować powitanie dla twojej cioteczki. Tak, tak, przyjeżdża do nas moja młodsza siostra, ale nie będę ci zawracać o to głowy. Trzymaj się i baw się dobrze! - dodała, rozłączając się.

Gwen Brown - 2015-08-03, 13:49

Nie chcę go, bo jest szpetny jak koniec listopada. Żeby chociaż miał słoniową trąbę co pasuje do całości, to machnęli mu taki ryj jak u wieprza. A Piloswine jest zarąbisty- taki zarośnięty, garbaty dziczek xD Aczkolwiek zaczynam się obawiać tego twojego uśmieszku xD Niech zgadnę- ma zryty charakter? Remiego zamieniło w kota i biedny siedzi unyrlany w gipsie? Albo może moja postać wejdzie do Centrum, a tu lincz od strony Joy za ścianę? ;) Chociaż, może nie powinnam ci podsuwać pomysłów...

Zerk na nasze pokemony i jak na razie wszystko szło całkiem nieźle. Cóż, gromadka była w miarę grzeczna i nie działy się tam jakieś sceny dantejskie. Szło jeszcze pogadać chwilkę czy dwie.
- Ciocia Maya? Sama czy z dzieciarnią? Z resztą, to bez znaczenia- pozdrów ode mnie wszystkich niezależnie od tego w jakiej liczbie was nawiedzą. Ja też już będę powoli kończyć. A, jeszcze za pamięci, podeślij mi na dexa aktualny skan Apusa, dobrze? Jestem ciekawa jak bardzo zmienił się mój kudłaczek. W każdym razie całuski i do zobaczenia!
Trochę było mi szkoda że jesteśmy teraz praktycznie na drugim końcu regionu. O ile wspomniana dzieciarnia w wieku czterech i pięciu lat była dość wkurzająca i generalnie rozwrzeszczana, a "pan mąż" wujaszek Tom nieco rubaszny, tak ciocia była całkiem w porządku. Taka jakby jeszcze milsza i jednocześnie bardziej szalona w działaniu wersja mamy. Potrafiła ni z tego ni z owego wyskoczyć z jakimś niecodziennym pomysłem. Ot, przy okazji ostatniej wizyty zgarnęła nas z Anką pod jakimś pretekstem, coby tatulo nie wiedział. Bo jakby wiedział, że ciotka chce nas zabrać na jakieś skoki spadochronowe, to chyba by ją zjadł. Właściwie i tak się dowiedział, ale że było już po fakcie, a my całe i zdrowe to nawet nie zjechał jej za bardzo. Tak, ciocia Maya jest w porządku...
No, starczy tego dobrego. Remi tam pewnie już kończy, więc nie było powodu aby siedzieć tu na dworze.
- Dobrze, moi drodzy. Czas wracać do Centrum. Ale jutro rano też was tutaj wypuścimy, widzę że taki kawałek wolnej przestrzeni wam służy- powiedziałam podnosząc się, coby połapać towarzystwo do ich kulek.
Ciekawe jak tam Remiemu idzie robota? Możliwe, że już skończył, a ja tu sobie pogaduszki urządzam.

Did - 2015-08-05, 12:34

zobaczysz... wkrótce

Pokemony bez większego sprzeciwu wróciły do swoich pokeballi, a gdy tylko skończyłaś sprzątać po nich i sobie, pohasałaś, w wesołym humorze, z powrotem do pokoju. Kiedy otworzyłaś drzwi do niego, zastałaś w nim załataną już dziurę oraz półnagiego Remi'ego, który wrócił dopiero co z kąpieli, bowiem możesz jeszcze dostrzec na jego włosach kropelki wody. Co najważniejsze, nie ma w nim śladu po malutkim remoncie. Chwała, że podróżujesz z tak pracowitym chłopakiem i nie musiałaś sama ogarniać powstałego bałaganu.
- Wróciłaś już. - uśmiechnął się na twój widok. - I jak tam? Moje pokemony nie sprawiły ci kłopotów? Poza tym, jak się czuje Perła? Wszystko z nią dobrze? - spytał się ciebie, zakładając koszulkę do spania.

Gwen Brown - 2015-08-05, 12:46

Dobrze xD

W dośc dobrym humorze powróciłam do pokoju. Nasi podopieczni byli grzeczni, miło mi się pogadało z mamą... No zacnie było, no! Tymczasem wewnątrz panował ład i porządek, a co najważniejsze po dziurze w ścianie nie pozostał nawet ślad. Nie powiem, byłam pod wrażeniem.
- Ła, czemu mi nigdy nie mówiłeś, że z ciebie taka złota rączka?- zaśmiałam się na wejściu.
- Co jak co, ale nasze pokemony są grzeczne i nie rozrabiały jakoś szczególnie. Z Perłą jak na razie też wszystko w najlepszym porządku, na powitanie znowu mnie wyściskała, dostała swoje lekarstwo no i grzecznie spędzała czas z resztą. Wiesz, nawet w tym czasie przedzwoniłam do mamy. Proszę ciebie, Ankę w reszcie wywiało na jakieś pokazy. Zbierała się, zbierała, ale w końcu się zebrała. No i jeszcze...
Opowiadając mu co i jak, w międzyczasie odłożyłam rzeczy na miejsce. A potem zrzucałam z siebie ciuchy, coby i samemu skorzystać z kąpieli. Ostatecznie z ręcznikiem i mydełkiem pod pachą oraz w samej bieliźnie przeparadowałam pod prysznic.

Did - 2015-08-05, 13:00

- Nie ma się czym chwalić. - Remi zaśmiał się. - No, no, całkiem dużo dzieje się w twojej rodzinie i fajnie, że Anka w końcu zdecydowała się na podróż. Chyba będzie podróżować, co nie? Może spotkają ją takie przygody, jak nas? Niekoniecznie te z ostatnich dni. Nie chciałbym jej zobaczyć więzioną w ogrodzie. - zaśmiał się ponownie, wskakując pod kołderkę. - Nie obrazisz się, że pójdę już spać? Jestem trochę zmęczony, bo z tą ścianę było strasznie dużo problemów. Dobranoc, skarbie. - dodał, wtulając się w poduszkę.
Kiedy brałaś kąpiel, przez niewielkie okno obok prysznicu, wleciał malutki ptaszek, po czym spadł na podłogę. Jest tak brudny, że nie jesteś wstanie wywnioskować jaki to gatunek, ale jedna rzecz jest pewna. Jest on strasznie poobijany i lekko krwawi.

Gwen Brown - 2015-08-05, 13:17

- Na to wygląda. Cóż, z jej temperamentem obstawiałabym bardziej takie przygody jak ten trening na łączce. Dobrze, nie zagaduję cię już. Kolorowych snów
Tymczasem kiedy kąpałam się spokojnie, naraz usłyszałam jak coś wleciało przez uchylone okienko koło prysznica i pacnęło o podłogę. Z początku nieco się wystraszyłam, ale po chwili stwierdziłam, że nie ma czego. Był to jakiś ptaszek. Nieduży, ale brudny straszliwie. W dodatku jakiś taki poobijany i jakby krwawiący. Cóż, dobrze, że przynajmniej jesteśmy w Centrum. Niewiele się zastanawiając, wytarłam się pospiesznie, na tyle, aby nie zachlapać pół światu, zarzuciłam bieliznę i okręciłam się dokładnie jakimś szlafrokiem, co to był z gatunku "made in Centrum". Teraz chaps ptaszynę i do Joy. Kto jak kto, ale pielęgniarka na pewno poratuje tę małą bidulkę, nawet o tej porze. Później będę się zastanawiać czym ten ptaszek jest i skąd się tu znalazł, na razie trzeba mu pomóc.

Did - 2015-08-08, 09:27

Niczym błyskawica ogarnęłaś się do przyzwoitego stanu i równie szybko pognałaś z ptaszyną do siostry Joy. Ta bez słowa odpowiedzi pobiegła z nią na salę operacyjną, na której już po chwili zgromadził się tłum specjalistów. Zanim dostałaś jakikolwiek znak od niej, minęło dobre półgodziny, ale w końcu różowowłosa pielęgniarka zjawiła się ponownie za ladą.
- Ma pani ogromne szczęście. Jeszcze chwila i nie byłoby kogo ratować. - siostra Joy odetchnęła z ulgą. - Gdzie znalazła pani tą biedaczkę? Nie sądzę, żeby taki stan osiągnęła przy pani. Widziałam jak pani troszczy się o pokemony. Szkoda, że nie wszyscy trenerzy są... jak pani. Świat byłby wtedy lepszy, a pokemony byłby bezpieczniejsze. - dodała, wyciągając notatnik.

Gwen Brown - 2015-08-08, 10:02

W tempie ekspresowym znalazłam się na dole. Tam Joy przejęła tajemniczego ptaszka, który też od razu wylądował na sali operacyjnej. Uf, w samą porę. Jak się okazało jeszcze chwila zwłoki i... mielibyśmy zwłoki. Teraz, kiedy sytuacja była względnie opanowana, pielęgniarka postanowiła zasięgnąć informacji co i jak.
- Prawdę mówiąc ten maluch nie należy do mojej gromadki. Jak widać na załączonym obrazku właśnie brałam prysznic. Ciepło było, no i żeby tam całkiem nie zaparować to mieliśmy uchylone okno. Właśnie przez to okno ten maluch dostał się do środka, a potem pacnął o kafelki. Jak zobaczyłam, że nie jest z nim najlepiej to chaps go i przygnałam tutaj. Nie wiem skąd jest, gdzie tak się urządził, ani czy w ogóle ma jakiegoś trenera- wyjaśniłam.
Szkoda malucha. Niezależnie od tego czy to jego opiekun go tak urządził, czy też zadziało się to w dziczy, ale szkoda go. W takich sytuacjach zawsze byłam skłonna poratować wszystko co ledwie dychające.
- Tak właściwie to co to za pokemon? Powiem szczerze, że przez jego stan nawet nie bardzo mogłam rozpoznać gatunek. No i czy mogłabym potem do niego zajrzeć? Oczywiście jak już nieco dojdzie do siebie i będzie nieco przytomniejszy

Did - 2015-08-14, 01:14

- Tak przypuszczałam, że okaże się przybłędą. - siostra Joy westchnęła. - Co do gatunku tej ptaszyny, to nie pochodzi ona z naszego regionu. W sumie, to pochodzi z bardzo daleko i jestem ciekawa... jak taki malec zdołał się tu dostać. Mniejsza z tym, zwie się Harpee. - odpowiedziała na twoje wcześniejsze pytanie, pokazując ci wygląd znajdy na pokedexie. - Jest jeszcze jedna sprawa. Jako, że pokemon nie posiada właściciela, a pani znalazła ją pierwsza, przysługuje pani prawo do adopcji lub oddania pokemona do schroniska. Oczywiście, gdy wyzdrowieje i dojdzie do pełni sił. Jaka jest pani decyzja? - spytała się ciebie, lekko poprawiając włosy.


Gwen Brown - 2015-08-14, 09:38

Ej, tak dla pewności- wprowadzasz mi moją Akinę, nie? Bo ja już mam Harpee, więc raczej średnio chce mieć dwie xD

No proszę, okazuje się, że ta urocza ptaszynka jest dość rzadkim stworzonkiem. Głównie dlatego, że jest nietutejsza, tak na swój sposób. Kiedy Joy pokazała mi o niej informacje w pokedexie ledwie dostrzegałam podobieństwo pomiędzy wizerunkiem tej istotki na ekranie, a w rzeczywistości. Mała musiała sporo przejść. Szkoda by było, gdyby znowu coś takiego miałoby się jej przytrafić. Wtedy też podjęłam decyzję co z tym fantem zrobić.
- Z miłą chęcią bym ją przygarnęła. Szkoda jej, a poza tym ta ptaszyna może mieć w sobie niemały potencjał. Na razie jednak, jeśli siostrzyczka pozwoli, wrócę na górę. Teraz i tak trzeba czekać, a ja jeszcze łeb mam mokry... No nie widzę potrzeby aby stać tu w holu, kiedy już najgorsze za nami. Jutro, jeśli tylko będzie taka możliwość, chętnie zobaczę się z tą uroczą ptaszyną.
Pożegnałam się z Joy i po cichutku wróciłam do pokoju. Remi spał, więc nie chciałam go obudzić. Najpewniej nawet nie zauważył, że zdążyłam wybiec w wielkim pędzie na dół... Niech sobie śpi. Jutro się go uświadomi, co go ominęło. A na razie ogarnę włosy i też uderzę w kimono.

Did - 2015-08-16, 18:16

- Dobranoc. - siostra Joy uśmiechnęła się do ciebie. - Proszę pani! Niech pani zaczeka! Strasznie panią przepraszam, ale pomyliłam gatunki pokemonów! To nie jest Harpee, ale trawiasty koliber, a mianowicie Foliat. Również pochodzi z daleka, ale porozmawiamy o tym później, dobrze? Nie będę pani zatrzymywać. - krzyknęła do ciebie, kiedy byłaś praktycznie na samej górze schodów.
Zadowolona z ocalenia ptaszka, ogarnęłaś swoje włosy i zaraz po tym wskoczyłaś do łóżka, otulając się cieplutką kołderkę. Dzięki intensywnemu dniu, nie miałaś problemu z zaśnięciem, a rano obudziłaś się przed Remim, więc możesz robić, co tylko chcesz!

Gwen Brown - 2015-08-16, 18:27

- Nie szkodzi, każdemu zdarza się pomylić. Szczególnie o takiej porze. Dobranoc.- odparłam, uśmiechając się do pielęgniarki.
Tymczasem mogłam z czystym sumieniem wracać do pokoju. Tam spokojnie dosuszyłam sobie włosy, a potem mogłam włazić pod kołdrę. Zanim całkiem zasnęłam wyjęłam jeszcze Pokedex, aby "wyprztykać" nieco informacji o tym trawiastym koliberku. Foliat, Foliat... Hm, z tego co mi wyskoczyło wynika,że to całkiem przyjemny ptaszek. Ciekawe czy będzie mnie pamiętać jak już do niego zajrzę?
Niedługo potem przymknęłam powieki, a kiedy je znowu otworzyłam... był już ranek. Wow, nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam. Okazało się, że Remi jeszcze spał. Nie chciałam go obudzić, więc po cichutku odprawiłam poranną toaletę, a żeby było jeszcze szybciej, zamiast swego zwykłego stroju zarzuciłam jakąś barchankę (znaczy sukienkę), a na koniec po cichutku wyszłam. Znowu zafunduję swemu lubemu śniadanie do łóżka. A przy okazji, kiedy już będę na dole dowiem się co z tym małym Foliatem.

Did - 2015-08-20, 10:16

Foliat, czyli koliber, zamieszkuje dalekie krainy regionu Urobos. Regionu, którego nikt do końca jeszcze nie odkrył, więc adekwatne jego to, że koliber również jest jeszcze okryty tajemnicą. Wiadomo tyle, że lubi ciepłe klimaty oraz miąższ świeżych owoców, a także ewoluuje dwa razy. - Tylko tyle udało ci się dowiedzieć z pokedexu.

Rankiem załatwiwszy wszystkie codzienne rutyny, jak ninja wymsknęłaś się z pokoju, nie budząc Remiego. Kiedy zeszłaś na dół, nie zastałaś kolejki do siostry Joy, więc nie tracąc okazji, podeszłaś do niej z uśmiechem na twarzy. W końcu, wstałaś rześka i wypoczęta, i chyba w dobrym humorze.
- Dzień dobry, panno Gwen. - siostra Joy przywitała się z tobą. - Przepraszam za wczorajszą pomyłkę jeszcze raz, ale było takie zamieszanie, że nie wiedziałam, co zrobić. W nocy ptaszek poczuł się trochę gorzej, więc mieliśmy tu istne urwanie głowy, ale wszystko jest już z nim w porządku. - westchnęła, lekko poprawiając fartuszek. - Chciałaby się pani czegoś więcej dowiedzieć o Foliacie albo ma pani jakieś inne pytanie? - spytała się ciebie po chwili.

Gwen Brown - 2015-08-20, 11:43

Cóż, Pokedex raczej wiele mi nie rozjaśnił sytuacji. Niemniej lepsze to niż nic.
Kiedy już się obudziłam i ogarnęłam, udało mi się cichutko wymknąć z pokoju. O tak wczesnej porze nie zdziwił mnie zbytnio brak kolejki do Joy. Mogłam w spokoju zapytać o Foliata.
- Ależ nic nie szkodzi, na prawdę- odparłam, kiedy Joy jeszcze raz tłumaczyła mi się z pomyłki.
Potem powiedziała mi, że w nocy maluch miał też nieco gorsze chwile. Nie powiem, nieco mnie to zmartwiło.
- Mam nadzieję, że nie było to nic zbyt poważnego?- zapytałam z troską w głosie.
- Właściwie chętnie dowiedziałabym się czegoś o tym gatunku. Przed snem przejrzałam jeszcze zasoby swego Pokedexu, ale wiele mi to nie dało. Wiem tyle że pochodzi z jakiegoś tajemniczego i odległego regionu, lubi ciepły klimat, wcina owoce i przechodzi dwa razy ewolucję. Ot i wszystko. Może siostra wie o nim ciut więcej?No i jak jest z nim teraz? Jest szansa, aby go zobaczyć, czy dziś raczej niekoniecznie?
Kiedy dowiem się już wszystkiego, powędruję do stołówki. My tu gadu gadu, a Remi mógł się już powoli budzić. Chociaż nie był z typowych rannych ptaszków, ale zdarzało mu się poderwać wcześniej z łóżka.

Did - 2015-08-24, 21:22

- Nie, nie było to coś poważnego. Lekkie osłabienie organizmu. - Joy uśmiechnęła się do ciebie. - Foliat, to trudny orzech do zgryzienia. Gatunek pokemona odkryty kilka tygodni temu, więc nie ma na jego temat zbyt wielu wiadomości, ale może zadowoli panią fakt, że pochodzi z regionu Urobos, położonego kilkaset kilometrów od naszego. Swoją drogą, to podobno piękny i malowniczy region, mało zagospodarowany przez człowieka. Wracając do pokemona, jego skrzydła są zrobione z liście. Dosyć twardym, które potrafią się same regenerować. Dość dziwne zjawisko, ale to prawda. Ma niesamowicie delikatne i miękkie futerko, które raz jest zimne, a raz cieplutkie. Chyba zależy to on jego stanu zdrowia albo samopoczucia. Reszty powinna dowiedzieć się pani z obserwacji tego wspaniałego okazu, podczas podróży. - dodała, po czym pożegnała się z tobą, a następnie zajęła się obsługiwaniem trenerów za tobą.
Dowiedziawszy się wszystkiego o znalezionym pokemonie, udałaś się do stołówki, w której również nie zastałaś kolejki, więc wystarczy, że zamówisz śniadanie u kucharki, która powitała cię z uśmiechem na twarzy, a będzie mogła wrócić z nim do Remiego.

Gwen Brown - 2015-08-25, 13:46

Okazało się, ze i Joy nie bardzo może mi pomóc. Niemniej podzieliła się tą garstką informacji, które sama w jakiś sposób zdobyła. Hm, region Urobos... Może kiedy w reszcie dotłuczemy się do Kalos, rozwiążemy sprawę tajemniczego osobnika co chciał się ze mną spotkać w jakimś hotelu i ogólnie kiedy już się tam wyszalejemy... Może warto by się wybrać do tego tajemniczego regionu na drugim końcu świata? Tak, to będzie do obgadania z Remim, na przyszłość.
Na razie jednak podziękowałam pielęgniarce za to co już dla mnie zrobiła i skierowałam się na stołówkę. Tam skombinowałam dla nas śniadanie. Po wczorajszych dość konkretniejszych posiłkach, na dziś zdecydowałam się na naleśniki z serem i ciepłą herbatę. Otrzymawszy nasze śniadanko na wynos, wracam ci ja do mego lubego. A potem? Cóż, uświadomię go, że moja szalona drużyna powiększa się niemal samoistnie...

Did - 2015-08-25, 19:33

Przygotowanie naleśników i herbaty zajęło kucharce zaledwie piętnaście minut, więc po tej na pozór krótkiej chwili, z gotowym śniadaniem powędrowałaś do swojego pokoju, gdzie Remi jeszcze smacznie sobie spał. Niestety, przerwałaś mu tą zaczną czynność, wołając go na śniadanie. Na szczęście, nie wygląda na złego z tego faktu, ba! Niczym struś pędziwiatr przybiegł do ciebie, zwabiony zapachem pysznych naleśników z serem i aromatycznej herbaty.
- Kolejne śniadanie do łóżka? Rozpieszczasz mnie, kochanie. - Remi uśmiechnął się do ciebie, całując cię lekko w policzek. - Kiedy odwdzięczę ci się za to? No, kiedy? - zaśmiał się, biorąc spory kęs naleśnika. - Jakie one pyszne. Muszę przyznać, że nawet tutaj potrafią gotować... na strasznie wysokim poziomie. - westchnął, popijać herbatkę. - Widzę po tobie, że chcesz mi o czymś powiedzieć, więc wal śmiało. - dodał po chwili.

Gwen Brown - 2015-08-25, 20:10

Kiedy wróciłam do pokoju z naszym śniadaniem, Remi jeszcze sobie spał. Niby nie chciałam go budzić, ale szkoda, aby naleśniki i herbata wystygły. Na szczęście moja druga połowica nie wydawała się rozgoryczona faktem pobudki. Remi zaraz zasiadł do stołu i zgarnął swoją porcję.
- No wiesz, kiedyś musiała przyjść pora aby się zrewanżować za te wszystkie śniadania do łóżka z twojej strony- odparłam odwzajemniając pocałunek.
- Jakbyś zgadł. A zatem nie przedłużając zostałam posiadaczką nowego pokemona. Maluch zwie się Foliat i... jak na razie widziałam go dość przelotnie. Szok nad szoł, wiem, też jestem zaskoczona. A było to tak: kiedy wczoraj sobie przysnąłeś, a ja brałam prysznic...- i opowiedziałam mu jak to wczoraj wyglądała akcja ratunkowa.
- W każdym razie ptaszyna leży jeszcze pod tymi wszystkimi aparaturami. Ciężko mi powiedzieć kiedy będzie można go odebrać, ale chętnie zajrzałabym do niego jakoś później w ciągu dnia. W każdym razie moja szalona drużyna rozrasta się praktycznie sama z siebie- zakończyłam opowieść, chichocząc.
W międzyczasie sama też dziobałam swojego naleśnika i od czasu do czasu popijałam herbatę. Ogólnie całkiem pocieszna sprawa z tym Foliatem. Cóż, spodziewaj się niespodziewanego. A coś mi podpowiada, że to nie jedyne atrakcje- wszak dziś czeka nas jeszcze wizyta w tym sklepie z pokeballami, o którym opowiadał Remi no i oczywiście wizyta u doktor Annie. Z miłą chęcią podgoniłabym tę klątwę, tak jak ostanio. Ciekawość mnie świerzbi jaki to przyniesie ostateczny skutek... Oj tak, ciekawość u baby to rzecz straszna...

Did - 2015-08-27, 19:01

- Biedny ptaszek, ale najważniejsze, że wszystko już z nim dobrze. Jeszcze lepiej, że znalazł również ciepły dom. Na pewno świetnie się z nim dogadasz i wytrenujesz go na silnego pokemona... jak twoje inne stworki. - Remi uśmiechnął się do ciebie, dokańczając śniadanie.
Ty także skończyłaś śniadanie, które okazało się zadziwiająco smaczne. Trzeba przyznać, że jakość jedzenie w tym mieście... jest powalająca! Każdy kęs przyprawia zajadającą się osobę o niesamowite przeżycia, aż szkoda będzie opuścić to miejsce. Kto wie czy znajdzie się inne z takim darem?
- Swoją drogą, to jesteś gotowa do drogi? - Remi spytał się ciebie, zbierając naczynia do kupy. - Nie mogę się doczekać wizyty w tym sklepie! Korci mnie, żeby kupić sobie ten szklany pokeball. Jestem strasznie ciekawy... jak on działa. - dodał, ubierając się w świeże i czyste ubrania.

Gwen Brown - 2015-08-28, 10:38

- Ha co jak co, ale dogadać to się na pewno dogadamy- odpowiadam, puszczając Remiemu oczko.
Tymczasem szybko i sprawnie pochłonęliśmy śniadanie. Remi najpewniej chciałby ruszyć z kopyta w miasto. Sfolgowałam go jednak ruchem dłoni.
- Chwila, chwila, kawalerze
Na najbliższe 6 dni musimy oboje przywyknąć do pewnego nowego rytuału o poranku i z wieczora. Wypuściłam Perłę i zaserwowałam jej porcję karmy, a w międzyczasie rozrobiłam jej lekarstwo. Pozostali z mojej gromadki mogą dostać małe co nie co i za jakiś czas, ale Perła ze względu na lekarstwo jest na nieco uprzywilejowanej pozycji.
- No, teraz można powiedzieć, że jestem gotowa, prawda Perła?- odpowiadam, kiedy moja smoczyca zje swoją porcję oraz wypije lekarstwo.
Dość sprawnie ogarnęłam miskę Perły, coby nie stała brudna i zarzuciłam torbę na ramię.
- Tak coś czułam, że sklepik pójdzie dziś na pierwszy ogień. Prawdę mówiąc sama jestem ciekawa tych szklanych pokeballi.

I gdzie ten eventeł? xD Nie bój się, tak się drażnię ;P

Did - 2015-08-29, 23:38

Bez problemu rozrobiłaś lekarstwo, które Perła wszamała ze smakiem wraz z karmą. Następnie nie obyło się bez wyściskania twojej osoby oraz owinięcia się w okół ciebie. To chyba będzie już stały plan jej dnia. W końcu jesteście bardzo zżyte ze sobą, więc nie ma, co się jej dziwić. Poza tym, kto by nie chciał cię wyściskać? W końcu jesteś piękną kobietą o urodziwych kształtach!
- Nawet słodko to wygląda. - Remi uśmiechnął się do ciebie, poprawiając torbę.
Gdy tylko skończyłaś bawić się z Dragonair, razem z Remim opuściliście budynek pokecentrum, skierowując się w stronę sklepu z pokeballami. Podróż do niego zajęła wam niecałe piętnaście minut, więc o dziewiątej byliście już na miejscu. Nie zdziwiło cię nawet, gdy Remi pobiegł najpierw do szklanych pokeballi, które swoją drogą stanowią raczej główny cel tej podróży.
- Gwen, podejdź tu! - Remi zawołał ciebie. - Te pokeballa zmniejszają nasze pokemony i pozwalają im obserwować świat w okół. Czy to nie super? Teraz Perła może być zawsze z tobą. - dodał.

Gwen Brown - 2015-08-30, 08:15

Perła chyba nabrała nowego zwyczaju, bo znowu okręciła mnie na powitanie. Nie powiem, nawet mi to odpowiadało na swój sposób. Sama odwzajemniłam jej uściski i jeszcze pomiziałam ją po łuskach za tymi jej pierzastymi uszo-skrzydełkami. Bardzo to lubiła.
Kiedy kwestię śniadania i tym podobne, mieliśmy już za sobą, można było iść w miasto. Nie odwoływałam Perły do jej pokeballa, pozwalając aby sunęła tuż obok. Dopiero kiedy doczłapaliśmy do sklepiku musiałam ją odwołać- wewnątrz nie było aż tyle miejsca, między tymi wszystkimi regałami i półkami. Praktycznie od wejścia Remi pognał ku tym szklanym Pokeballom. Mimowolnie zachichotałam. Wyglądał jak taki malutki chłopiec, który przyszedł z rodzicami do sklepu z cukierkami i dostał możliwość wybrania sobie tych, na które ma ochotę. Sama też się zbliżyłam, aby zobaczyć ja się prezentuje owo cudo techniki.
- Nie powiem, ciekawy patent. Perła mogłaby sobie wszystko oglądać nawet bez opuszczania balla- dobra rzecz jakby się trafiła jakaś sytuacja podbramkowa.- stwierdziłam po krótkich oględzinach.
- Ciekawe jak u nich z wytrzymałością? No wiesz, jednak to szkło. No i kwestia ceny
Rozejrzałam się za jakimś sprzedawcą, aby podpytać o to i owo. Chociaż właściwie byłabym zdecydowana na co najmniej dwie takie kulki- dla Perły i Shinonome. W międzyczasie zerkam też na pozostały towar- balle jednak dobra rzecz.

Did - 2015-09-03, 16:20

- Dzień dobry. - młoda sprzedawczyni podeszła do was. - Co do pani pytań, to gwarantuję, że te szklane pokeballe są bardzo wytrzymałe. To specjalne szkoło z dodatkiem diamentowego pyłu, więc jest mocniejsze od zwykłego i jedynie przy użyciu ogromnej siły można byłoby je zbić. Co do ceny, to jest trochę wysoka, bowiem kosztują dziesięć tysięcy, ale teraz mamy promocje i może pani zaoszczędzić na jednym siedem tysięcy. - kobieta uśmiechnęła się do ciebie. - Oferujemy również ręcznie zdobione pokeballe, których wzory, aż zapierają dech w piersiach. W naszej ofercie są również dostępne kulki, które zawsze łapią dany gatunek pokemona oraz takie, które leczą go ze zmian statusu i uzdrawiają po walce. Oczywiście, jeśli pani jest koordynatorem, to posiadamy w naszym asortymencie pokeballe ze specjalnymi efektami przy wypuszczaniu pokemonów! Pierwsze trzy kosztują trzy tysiące, a ostatni rodzaj dwa. Mam nadzieję, że pomogłam pani. - dodała.
Gwen Brown - 2015-09-03, 17:29

Chwalmy tego co wpadł na ideę promocji, bo gość spisał się na medal.
- Wiesz Remi, nie wiem jak ciebie, ale mnie ta pani przekonała. Osobiście na pewno wezmę dwie takie szklane kuleczki. A co do reszty asortymentu...
Cóż, z pokazami różnie bywało, ozdóbki średnio miały u mnie rację bytu. Pomyślałabym ewentualnie o tych kuleczkach leczących. Tymczasem sprzedawczyni wspomniała o jeszcze innym rodzaju- ballach które zawsze pochwycą pokemona. Ni mniej ni więcej tylko Masterballe. Cóż, osobiście wolałam łapać pokemony w dość tradycyjny sposób, niż uciekać się do rzucenia kulką z ukrycia. Nie mniej czasami pojawia się taki stworek, że w mózgu włącza się lampka "musisz mieć" i wtedy taka rzecz okazuje się nadzwyczaj przydatna. Tak, takie Masterballe lepiej mieć w zapasie, niż nie mieć i potem płakać. A że jeszcze chcieliśmy sobie z Remim kiedyś popolować...
- Co do reszty asortymentu, kupiłabym też ze dwa Masterballe. A ty, kochanie? Masz coś na oku?
Ostatnie pytania są kierowane do Remiego oczywiście. A po zakupach... Hm, chyba przejdziemy się do muzeum. Nie ma co zasypywać gruszek w popiele.

Did - 2015-09-04, 16:03

- Mnie też przekonała. - Remi uśmiechnął się do ciebie, biorąc do ręki trzy szklane pokeballe. - Ja wezmę tylko te trzy. Nie potrzebuję innych kulek. Chociaż... ta leczące jest nawet kusząca, ale nie walczę zbyt ciężko, więc zajmowałaby tylko miejsce w plecaku. - dodał.
Zapłaciwszy rachunek za zakupione pokeballe, a dokładnie mówiąc okrągłe dwanaście tysięcy dolarów, wyszłaś razem z Remim ze sklepu, obierając od razu kierunek na muzeum. Droga do profesor Annie zeszła wam równie szybko jak droga do sklepu, więc około dziesiątej byliście już na miejsce. Ba! Nawet sama Annie wyszła was przywitać. Chyba nie mogła się was doczekać.
- Witajcie! Co tam u was? Objawiła ci się może jakaś nowa moc? - spytała się was.

Gwen Brown - 2015-09-04, 16:19

Po dość szybkich zakupach mogliśmy tuptać dalej. Później zafunduję Perle i Shinonome przeprowadzkę do nowych kulek. Na razie raźnym krokiem ruszyliśmy do muzeum. Najwyraźniej nie tylko my rwaliśmy się do tego miejsca- przed budynkiem zastaliśmy doktor Annie we własnej osobie.
- Dzień dobry. Prawdę mówiąc planowaliśmy wpaść wczoraj, ale trochę się nam nazbierało spraw i było już zbyt późno- powiedziałam witając się z blondynką.
- Właściwie to tak, ale jeśli mam być szczera nie mam bladego pojęcia co to może być. Obstawiałabym przyrost siły, bo z tym wszystkim wiązała się pewna dziura w ścianie. Ale nawet nie było kiedy i na czym tego sprawdzić, aby się upewnić. Może przy okazji podgonilibyśmy jeszcze nieco kwestię tej klątwy? Tak po prawdzie mamy w planach ruszać dalej, a skoro pani już się zajmuje moim przypadkiem, chciałam aby dociągnąć to już do końca tutaj, na miejscu.

Did - 2015-09-05, 10:03

- Jeśli chcesz, to możemy zakończyć te siedem etapów klątwy... za jednym zamachem. Gdy was nie było, doczytałam księgę i wpadłam na ciekawy trop. Jeśli odpowiednio silnie cię skrzywdzimy, klątwa osiągnie swój kulminacyjny punkt. Niestety... jest jedno "ale". Osoba, która doznaje przemian w czasie... emm... dojrzewania klątwy, pod sam jej koniec, będzie mogła zmieniać swój kształt. Powinnaś o tym słyszeć, a Remi nawet to znać. - Annie uśmiechnęła się do was. - Nie bądźcie na mnie źli, ale wiem o sekrecie Remi'ego. Nie pasowało mi coś w nim i zbadałam jego DNA. Zdobyłam je przy okazji, którejś z waszych wizyt. Nie bójcie się, nie wydam was. Lubię odkryć tajemnice dla siebie. - dodała.
- Wiedziałem, że w końcu pani to odkryje. Mniejsza z tym, to wszystko zależy od Gwen, przecież to ją dotyczy klątwa. - Remi westchnął.
- Zgadzasz się, Gwen? - profesor spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2015-09-05, 16:04

- No cóż, prędzej czy później i tak ktoś by się wywiedział- wzruszyłam ramionami, zerkając na Remiego.
Tymczasem pani doktor mnie zaintrygowała. Zmiennokształtność? No cóż, po tak długim towarzystwie Remiego i jego pojawiającej się od czasu do czasu futerkowej wersji, nie raz sama z miłą chęcią zamieniłabym się w takiego kota na ten przykład. Dla towarzystwa i żeby memu lubemu nie było tak dziwnie. Ale jak to będzie w tym wypadku? I naraz naszła mnie szalona myśl. że może to nie jest takie głupie i że się może przydać. Mimo wszystko, nawet gdyby miało mnie zamieniać w pokraczne żabsko, to jednak może się czasem do czegoś nadać. A to oznaczało tylko jedno...
- Zmiennokształtność, pani mówi? Piszę się na coś takiego. To może być dość ciekawe przeżycie no i przydatna umiejętność. A że potrafimy mieć na prawdę szalone przygody, to odrobina wkładu własnego w to szaleństwo już raczej nie zaszkodzi
No to niech się dzieje wola nieba...

Did - 2015-09-07, 19:15

- Zanim przejdziemy do rzeczy, to muszę się ciebie o coś zapytać, ale najpierw chodźmy do magazynu. - Annie westchnęła, zapraszając was do środka. - Przy każdej przemianie zapadałaś w sen, więc teraz również zapadniesz. Znacznie dłuższy, który może potrwać kilka dni. Nie martw, będę cię monitorowała, ale nie musisz czegoś robić w najbliższych dniach? Może gdzieś jesteś umówiona albo coś innego? - spytała się ciebie, kiedy dotarliście na miejsce.
- Perła! Gwen musi dawać lekarstwo Perle. Rano i wieczorem! - Remi wtrącił się. - Mogę to robić za ciebie... tylko musiałabyś powiedzieć mi jak. Poza tym, będę tutaj z profesor Annie, więc dopilnujemy jej. - dodał.

Gwen Brown - 2015-09-08, 09:42

Uważnie wysłuchałam co ma do powiedzenia doktor Annie. Już miałam napomknąć o lekarstwie Perły kiedy ubiegł mnie w tym Remi.
- Z ust mi to wyjąłeś- odparłam chichocząc.
Zaraz też poinstruowałam go co i jak, jakie stężenie i tak dalej. Dodatkowo wspomniałam też o podkarmieniu od czasu do czasu reszty mojej drużyny.
- ... i w razie czego pamiętaj mieć oko na Sly'a. Ten Sableye jest niemożliwy, więc jakby coś sobie przywłaszczył bez pytania to możesz go tam ode mnie zdzielić po łapach za to. A i gdybyś gdzieś się kiedyś zakręcił przy Centrum, a Joy o mnie pytała w sprawie tego Foliata, to możesz jej powiedzieć, ze jestem na jakichś badaniach czy coś, ale wiem i pamiętam o tym maluchu. No i... to chyba wszystko
Trudno powiedzieć jak długo będę sobie tutaj drzemać, więc na koniec uraczyłam swego lubego długaśnym pocałunkiem. Po upływie dłuższej chwili dałam znak doktor Annie, że jestem gotowa, cokolwiek by tam dla mnie nie przygotowała.

Did - 2015-09-09, 17:21

- Będziemy mieli wszystko pod kontrolą. - Remi szepnął do ciebie.
Kiedy dałaś znak, że jesteś już gotowa, doktor Annie usadowiła cię na łóżku, a po podłączeniu wszystkich urządzeń do twojego ciała, wstrzyknęła ci zielony płyn w rękę. Powoli zaczęłaś tracić czucie w każdej części ciała, a po dłuższej chwili totalnie odleciałaś. Zamiast ciemności, którą powinnaś ujrzeć, znalazłaś się głęboko pod wodą, gdzie tajemnicza siła nie pozwalała ci robić nic innego, aniżeli płynąć w górę. Kiedy w końcu udało ci się wydostać z morskich głębin, obudziłaś się wśród swoich towarzyszy, ale czekaj? Nie jesteś w swoim ciele... tylko w ciele jakiegoś stworzenia, to smok! Jesteś smokiem! Wielkim, błękitnym smokiem, aż dziw, że się tutaj zmieściłaś, bowiem na oko masz z dwa metry wysokości i cztery metry szerokości. W sumie, to trochę też ważysz, ponieważ łóżka, na które kładłaś się przed snem... jest w bardzo opłakanym stanie.
- Gwen, to ty? - Remi spytał się ciebie, cofając się do tyłu.

Gwen Brown - 2015-09-09, 17:53

4m szerokości? Rly? Co ja kwadratowa jestem xD Nie, żart, wiem, że to o długość chodzi xD

Kiedy już mogliśmy zaczynać doktorka podpięła mnie do jakichś urządzeń, wstrzyknęła co i... film mi się urwał. Zazwyczaj w takich sytuacjach pojawia się przed oczami nieprzenikniona ciemność. A tutaj czułam się jakbym była pod wodą. I to dość głęboko, a teraz wypływała na powierzchnię. Hm, czyżbym od razu przeszła do snu? A kto tam wie. Kiedy już "wypłynęłam" powróciłam też do rzeczywistości. I to nawet z dość ciekawym rezultatem, gdyż ponieważ bo, po obudzeniu się odkryłam, że jestem smokiem.
- Remi?- odezwałam się, próbując się podnieść.
- O wow- wydusiłam w pierwszej chwili, widząc swoje pokryte łuskami łapy.
Byłam nieco oszołomiona, ale i oczarowana zaistniałymi zmianami. Z początku siedziałam i najzwyczajniej w świecie się oglądałam. Łapy i moje nowe pazury, połyskujące łuski... Powoli się odwróciłam, co przy mojej nowej szyi nie było zbyt trudne i właściwie mogłam bez problemu podziwiać swoje plecki. Przez grzbiet biegł mi rząd przypominających kolce wyrostków, no i jak na smoka przystało miałam też skrzydła i długaśny ogon. Kurde, ale to dziwne uczucie mieć ogon. Ba- mieć skrzydła! Spróbowałam delikatnie poruszyć jednym z nich, aby je leciutko otworzyć. Cóż, w takim metrażu raczej nie mam co marzyć o próbie lotu.
- Powiem wam, że tego to się na pewno nie spodziewałam. To dość... niecodzienne uczucie. Tak, to dobre określenie- odezwałam się w końcu, w dalszym ciągu, niczym małe dziecko, badając każdy centymetr swojej nowej skóry. Skóry, która z każdą chwilą zaczynała mi się coraz bardziej podobać.

Did - 2015-09-11, 15:59

- To jest... niesamowite! - doktor Annie krzyknęła. - Nie spodziewałam się, aż takiego efektu! Myślałam, że zmienisz się w coś małego, a tym czasem... jesteś smokiem! - dodała.
- Teraz oboje jesteśmy inni. Mam nadzieję, że kiedyś przewieziesz mnie na swoim grzbiecie! - Remi uśmiechnął się do ciebie.
Kiedy skończyłaś mówić, poczułaś jak ciepło otacza twoje, nowe ciało i każdą łuskę po kolei. Chwilę później zaczęłaś się kurczyć, aż w końcu wróciłaś do ludzkiej postaci. Jak mogłaś się spodziewać, z ubrań kompletnie nic nie zostało, więc jesteś teraz zupełnie nagusieńka. Dodatkowo, błękitna barwa w całości przejęła kontrolę nad twoimi włosami, nie pozostawiając śladu po blondzie, zaś twoje oczy nabrały jaśniejszego koloru. To wszystko, co zmieniło się w twoim wyglądzie.
- Nic ci nie jest? - Remi spytał się ciebie, podbiegając do ciebie z kocem, którym cię otulił.

Gwen Brown - 2015-09-11, 16:22

Już miałam się znowu odezwać kiedy niespodziewanie poczułam jakieś takie dziwne ciepełko, a potem... znowu byłam człowiekiem. Nie ukrywam, byłam tym faktem nieco zawiedziona. cóż, z pewnością jeszcze kiedyś uda mi się przemienić. A tymczasem, stałam ci ja nagusieńka, pośrodku magazynu. nie było to dla mnie zbyt duże zaskoczenie- pewnie postradam niejeden ciuch na tych przemianach. Jeśli szło o jakieś poczucie wstydu... No, nie w tym wypadku. Co przed facetką mam się wstydzić? Też ma to samo między nogami i cycki, a ja ani krzywa, ani parchata. A Remi to Remi- kto jak kto, ale on ma prawo oglądać mnie w negliżu. Niemniej chętnie okryłam się kocem, który mi podał. Ale zanim odpowiedziałam na jego pytanie, po prostu na raz wtuliłam się w niego i czule pocałowałam.
- Dla mnie ten sen to była tylko chwilka, ale ty pewnie zdążyłeś się już stęsknić, co?
Później zauważyłam, ze tatuaż na ręce mi pozostał, a także... błękitna czupryna. Zajebiście. Kiedyś pasowałoby się matce pochwalić, co to się ze mną porobiło, ale na razie bez farbowania się nie obejdzie. No inaczej moja rodzicielka weźmie i zejdzie na zawał. Poza tym sama lubiłam swój naturalny kolor. Resztę zmian byłam skłonna zaakceptować i przeboleć. Tak się zrobi, potuptam do jakiejś drogerii, zainwestuję w farbę i się chlaśnie tę moją grzywę. Miałam tylko szczerą nadzieję, że nie będę musiała tego robić każdorazowo, po kolejnych przemianach...
- Jak widzicie żyję i czuję się całkiem dobrze. Wiesz, Remi, teraz już wiem co miałeś na myśli jak próbowałeś mi opowiedzieć o swoich przemianach. O wow... Mam tyle pytań, że sama nie wiem od czego zacząć. Może tak- jak długo spałam i co mnie w tym czasie ominęło?

Did - 2015-09-12, 10:39

- Zanim ci odpowiem, to muszę przyznać, że ten kolor włosów... pasuje ci. Do tego, jest niesamowicie piękny. Zostaniesz w nim czy wracasz do blondu, który również jest fajny? - Remi spytał się ciebie. - Wracając do twoich pytań, to spałaś prawie tydzień. Dokładnie jutro minęłoby siedem dni. Co do wydarzeń, to nic ciekawe się nie działo. Codziennie karmiłem twoje pokemony, dbałem o Perłę i czuwałem przy tobie. - odpowiedział ci na twoje pytanie, całując cię lekko w policzek. - Zapomniałbym! Twoja mama dzwoniła, a potem jeszcze twoja siostra! Oczywiście, nic jej nie powiedziałem. Wymyśliłem jakąś bajeczkę na poczekaniu, ale lepiej do niej oddzwoń. Zaś Anka zdobyła swoją pierwszą odznakę i chyba bardzo polubiła walki. Poza tym, chce się z nami spotkać, więc też do niej oddzwoń. - dodał.
- Jak już załatwisz wszystkie sprawy, to zgłoś się do mnie na badania. Chciałabym coś sprawdzić. - Annie uśmiechnęła się do ciebie.

Gwen Brown - 2015-09-12, 11:02

O jejku, jej! Tydzień spania? Jak na razie mój rekord!
- W kwestii swojego okłaczenia na razie wolałabym wrócić do blondu, ale może z czasem przywyknę do tego błękitu.
Tymczasem okazało się, ze mamunia zadzwoniła. I nawet Anka co się jej rzadko zdarza. I zaraz... odznaka? A to ona nie wybyła na pokazy? A z resztą to taki roztrzepaniec, kto tam za nią nadąży.
- Najsampierw, to ja się może ubiorę. A w kwestii badań, czy mogłoby to być jutro? Muszę mieć czas ponadrabiać to i owo- stwierdziłam.
Jako się rzekło najpierw zarzucam jakiś ciuch, żeby w ogóle można było wyjść do ludzi. Najpierw zajrzałabym do Centrum. Po niespełna tygodniu Foliat raczej jest rześki jak wiosenny poranek, pasowałoby się z nim w reszcie zobaczyć. Po drodze dokładnie wypytam Remiego co właściwie mówił mojej mamie i siostrze. głupio by było gdybyśmy się rozminęli w opowieściach i wtedy wszystko trafiłby szlag. Potem można by z czystym sumieniem oddzwonić do każdej z nich i wywiedzieć się co właściwie chciały. Pewnie w międzyczasie znajdzie się też kilka innych zajęć wartych wykonania, ot chociażby zakup farby do włosów. Ale z malowaniem wstrzymam się do jutra, jak już będę po tych wszystkich badaniach.

Did - 2015-09-12, 14:18

- Oczywiście, że tak. Do zobaczenia. - doktor Annie pożegnała się z wami.
Po drodze do centrum pokemon, Remi opowiedział ci o kłamstwie, które powiedział twojej matce i siostrze. Dotyczyło ono tego, że zaczęłaś zajmować się porzuconymi pokemonami po operacjach i nie masz zbytnio czasu w tygodniu. Taki wolontariat w PC. Dużo nie minął się z prawdą, ponieważ masz zamiar zająć się Foliatem. Na miejscu, siostra Joy przywitała was z uśmiechem oraz Foliatem na ramieniu, który, gdy tylko cię zobaczył, poderwał się i podleciał do ciebie. Zapewne musi cię pamiętać.
- Dzień dobry. Jak widzi pani, to Foliat ma się w świetnym stanie i widać, że pamięta panią. W końcu, to dzięki pani... wyzdrowiał. Gdyby pani go wtedy nie znalazła, to strach pomyśleć, co by się z nim stało. - powiedziała do ciebie.

Gwen Brown - 2015-09-12, 14:46

- No kotuś, powiem ci, że fantazja cię nie opuszcza- odparłam chichocząc, przytulona do jego ręki.
Hm, a więc to tak czuła się Perła po tych wszystkich dniach po operacji? Coś czuję, że i ja zacznę wszystkich namiętnie przytulać. A tymczasem dotuptaliśmy do Centrum. W środku przywitała nas Joy oraz... Foliat! Maluch jak tylko mnie zobaczył, zaraz podfrunął wesoło ćwierkając. No nijak nie było i jego nie przytulić.
- Cześć słodziaku. Pamiętasz mnie, prawda? No jasne, że pamiętasz- mruknęłam w międzyczasie gładząc te jego liściopodobne piórka.
- Ech, nie róbmy sceny. Wie siostra, tak jakoś nie mogłabym zostawić tego malucha samemu sobie. Poza tym co mu po mnie, skoro to siostra najbardziej przyczyniła się do jego wyzdrowienia- odpowiedziałam do pielęgniarki.
- Ano właśnie, mój kochany. A co byś powiedział jakbym zajmowała się tobą tak już na stałe? Chciałbyś do łączyć do mnie, Remiego i mojej wesołej ekipy? Chyba, że nie chcesz to nie będę cię zmuszać. W końcu tu o ciebie chodzi. Więc jak?- zwróciłam się do ptaszyny.

Did - 2015-09-18, 12:36

- Ja tylko wykonywałam swoją pracę. - siostra Joy uśmiechnęła się do ciebie.
Foliat, aż zaćwierkał, kiedy spytałaś się go czy chce do ciebie dołączyć. Po jego zachowaniu i szczęśliwej minie, możesz wywnioskować, że czekał na ciebie od wyzdrowienia, ba! Przyniósł od razu swój pokeball, który musiał dostać od siostry Joy, więc wystarczy, że go przygarniesz, a twoja drużyna powiększy się o nowego członka! I to nie byle jakiego!
- Widzę, że świetnie się dogadujecie, ale złapanie go w pokeball, to jedna sprawa. Musi pani jeszcze wypełnić formularz adopcyjny, ale to tylko najważniejsze dane o pani. Mianowicie, imię, wiek, miejsce urodzenia, stan cywilny itp. Da sobie pani radę. - siostra Joy powiedziała do ciebie, podając ci papiery do podpisania i wypełniania.

Gwen Brown - 2015-09-18, 12:52

Jaki słodziak! Widać, że nie mógł się mnie doczekać.
- Widzę, że memy jednomyślność w tej kwestii, co przyjacielu?- stwierdziłam "łapiąc go" dla czystej formalności.
Tymczasem czekała mnie jeszcze drobna papierologia.
- Naturalnie, już się biorę do pisania- odparłam biorąc dokumenty.
Faktycznie tylko najważniejsze sprawy. Wypełnienie tego to tylko kilka minut roboty, ot i wszystko. Zaraz tez pouzupełniałam co trzeba i oddałam je pielęgniarce.
Potem wypuszczam Foliata coby go przeskanować Pokedexem i poznać nieco bardziej. Mały jest, więc w zasadzie może sobie na razie latać w pobliżu zamiast kisić się w kulce. Po chwili zastanowienia...
A skoro już i tak jesteśmy w Centrum to ogarnę jeszcze swoją drużynę. Teraz skład był bardziej pod Sabrinę, a że walka już za mną, można podmienić nieco moich podopiecznych- stwierdziłam.
Cóż, na pewno zostawię przy sobie Perłę, Shinonome i Foliata. Pozostali muszą na razie przez jakiś czas pobyć u mojej rodzinki. Zaraz też przysyłam sobie swojego niedawno wyewoluowanego Piloswina (którego niedługo potem skanuję, aby wiedzieć jak tam mu posłużył pobyt pod okiem moich rodzicieli). Takim sposobem miałam jeszcze dwa wolne miejsca. Hm... Wodny Pawter i Mroczna Purrloin powinny być w sam raz. Niech się młodzież wprawia w wędrowaniu ze mną, a co! Ekipa zebrana, kto miał być przeskanowany to i został, więc teraz gorsza sprawa... Tak- telefon do mamuni, a potem do kochanej siostruni. Oczywiście oba z mojej komórki, coby obie uniknęły oglądania mojej obecnej fryzury. Mama "bo tak", a Anka... bo zaraz poleci i się wygada matce i na jedno wyjdzie. Ciekawe co kobitki ode mnie chciały?

Did - 2015-09-19, 19:08

Zanim Foliat zniknął w czerwonym świetle pokeballa, zdążył jeszcze potrzeć główką o twój policzek, co prawdopodobnie miało odzwierciedlać pocałunek. W końcu, to ptak, więc nie mógł zrobić tego dziobem. Chociaż pewnie wyglądałoby to zabawnie. Mniejsza z tym, gdy schowałaś już kulkę z nowym stworkiem, zajęłaś się zmianami w swojej drużynie. Mianowicie, posłałaś swoim rodzicom Banette, Sableye, Aggrona i Necrowa, a w zamian przywołałaś sobie pokeballe z świeżo wyewoluowanym Piloswine'm, Pawter'em oraz Purrloin'em. Trzeba przyznać, że drużyna jest teraz bardziej zrównoważona i silniejsza, bowiem posiada większy wachlarz ruchów. Załatwiwszy już wszystko, co miałaś załatwić, wyszłaś na łączkę z zamiarem zadzwonienia do swoich bliskich. Gdy miałaś już wybierać numer do swojej mamuśki, telefon zaczął dzwonić ci w dłoni, a po przeczytaniu numeru, zorientowałaś się, że Anka wyprzedziła twoje zamiary i sama do ciebie zadzwoniła!
- Cześć Gwen! - niemal krzyknęła do słuchawki. - Remi mówił ci, że zdobyłam odznakę? W ostatniej chwili zmieniłam zdanie i nie poszłam na pokazy! Wiem, jestem pokręcona, ale jakie emocja są podczas walk, to nie uwierzysz albo uwierzysz, bo w końcu sama walczy! - przerwała na chwilę. - Mówił ci też, że chce was odwiedzić? Chyba nie masz nic przeciwko, co siostra? - dokończyła.

Gwen Brown - 2015-09-19, 20:46

Po dokonaniu zmian w drużynie mogłam spokojnie przedzwonić do mamy. I już miałam to zrobić kiedy niespodziewanie... dobijała się do mnie siostra. Tradycyjnie przywitał mnie jej rozszczebiotany głosik.
- Wow, powoli ty katarynko- odparłam ze śmiechem, kiedy już mogłam dojść do słowa.
- Oczywiście, szczerze ci gratuluję. Aczkolwiek chyba nikt w rodzinie się nie spodziewał, że w ogóle wciągną cię walki. Odkąd tylko dostałaś Puszka tak namiętnie go szkoliłaś, że teraz byłby pokazowym czempionem. Właściwie skąd ta nagła zmiana? A z resztą potem mi opowiesz. A i tak, Remi mówił, że chciałabyś się spotkać. Nie wiem czy ci mówił, ale na razie jesteśmy w Saffron. W razie gdybyś była gdzieś niedaleko stąd to wal śmiało, wpadnę po ciebie. Shinonome będzie zadowolona mogąc rozprostować sobie skrzydła.

Did - 2015-09-21, 09:33

- Ja wiem, że ćwiczyłam do pokazów, ale... tak trochę głupio mi o tym mówić. No dobra, powiem ci! Jeden chłopak, który strasznie interesuje się walkami pokemon, podoba mi się od dawna. Dostał się nawet do finału jakiegoś turnieju. Jest taki przystojny i epicki! Przechodząc do sedna sprawy, to na arenie odbywały się walki o odznakę. Wiesz, takie z widownią i innymi rzeczami. No i on też tam był, więc w ostatniej chwili zmieniłam swoje plany i zapisałam się na walki! Po wygranej podszedł do mnie i pogratulował mi, osobiście! Rozumiesz?! OSOBIŚCIE! Zaprosił mnie też na wspólny trening. CZAISZ TO! NA TRENING! Swoją drogą, to urocze, że w tak młodym wieku osiągnął, aż tyle! - Anka odpowiedziała ci na twoje pytanie, nie ukrywając swojej ekscytacji. - Tylko mi nie mów, że jestem za młoda na randki. Już wysłuchałam się tego od mamy. Poza tym, mam już prawie szesnaście lat! Niedługo będę kobietą! Co do wizyty, to na pewno skorzystam! - dodała. - Swoją drogą, to, co robicie tak długo w Saffron? - spytała się ciebie po chwili.
Gwen Brown - 2015-09-21, 10:17

/Taka mnie naszła szalona myśl... Co ty na to, abym machła drzewo genealogiczne rodzinki mojej postaci i/lub Remiego? Miałbyś ściągę w razie czego xD

Czyli sprawy sercowe... Który to już z kolei?
- Takie buty... No, to nic tylko pogratulować. Ale na wszelki wypadek nie obiecuj sobie zbyt dużo. Tak, tak, wiem że zaczynam brzmieć jak matka, ale czego jak czego, ale życie zdążyło mi już dać solidnego kopa po dupie, więc choć raz mnie posłuchaj. Może się okazać, że trafi ci się tak jak mi Remi- no to wtedy chwalić Boga, klaskać w dłonie. Ale może ci się też trafić jakiś dupek i nie chciałabym, abyś potem płakała. Chodzi mi o to... Ech, wiesz co mam na myśli.
Machnęłam ręką. Ostatnio to też była "wielka miłość", a potem przez bite dwa miesiące Anka siedziała jak ten zbity pies i gapiła się w okno. Wolałam uniknąć powtórki... Tym bardziej, że na razie nie widziałam w tym nic szczególnego. Zazwyczaj przegrany gratuluje zwycięzcy po pojedynku. I nierzadko zdarza się, że wyskakuje z propozycją treningu, aby coś podpatrzyć... A może już tak zdziadziałam z wiekiem, że takie coś mnie nie rusza? Cholera wie, grunt, że martwiłam się nieco o swoją młodszą siostrzyczkę.
- Wierz mi, też się dziwię, że siedzimy tu aż tak długo, ale to jedna z tych sytuacji kiedy "nie chcem, ale muszem". A że sprawa jest dość zapętlona, wyjaśnię ci jak już się spotkamy. Właśnie, dziecko- to gdzie w końcu jesteś? Podejrzewam, że nie chcesz, aby minął cię lot na grzbiecie Lugii, co nie?

Did - 2015-09-25, 17:34

/ok

- To będzie coś innego! Mówię ci to! Jestem teraz zupełnie inną osobą! Czuję, że mogę zrobić wszystko i wierzę, że nam się uda! Jeśli nie, to nie będę już płakać... jak ostatnio, ale pójdę do przodu! Tak! - Anka odpowiedziała ci. - Czuję, że spędzimy wieczór na siostrzanych plotkach! Zżera mnie ciekawość, co to za sprawa, która zatrzymała cię w Saffron! poza tym, będę już po treningu, więc zrelacjonuję go ci w całości! Oczywiście, że nie przegapię możliwości lotu na Lugii! Przylecisz po mnie jutro o 18 na drogę numer 8? Wybieram się tam, żeby złapać jakiegoś pokemona. Dobrze? - dodała.

Gwen Brown - 2015-09-25, 17:45

Ha, młoda chyba zhardziała ostatnio. Właściwie to dobrze...
- Nie ma sprawy. Ha, to ty musisz być w Lavender, no nie? Mieliśmy się tam kierować z Remim, ale jakoś na razie nijak nam to nie wychodzi. Nic, postaram się być na czas. Tak więc bądź grzeczna i do jutra
Rozmowę zakończyłam naszą zwyczajową formułką. Zawsze jedna mówiła drugiej, aby"była grzeczna" co zostało nam po czasach kiedy byłyśmy jeszcze małe. Mama zawsze jak gdzieś wychodziła to żegnała nas tą regułką i tak już nam zostało... A właśnie- skoro Anka już załatwiona, to pora podobijać się do mojej rodzicielki. Tak więc wybieram odpowiedni numer i niech się dzieje...

Did - 2015-09-25, 18:02

- Bądź grzeczna i do jutra! - Anka pożegnała się z tobą.
Niestety, nie udało ci się zadzwonić od razu, po rozmowie z siostrą, do swojej rodzicielki, bowiem, gdy miałaś już wykręcać do niej numer, z krzaków nieopodal wypadła na ciebie banda (5) wkurzonych Espeonów. Nie dość, że wysłały twój telefon i torbę, z której wypadł jedynie jeden pokeball, w kosmos, to jeszcze zaczęły biczować swoimi ogonami twoje stopy, biegając wokół ich! Co za wredne stworzenia! Na dodatek, na sto procent użyły iluzji, bowiem Remi albo ktoś inny przybiegłby ci już pomocą.

Gwen Brown - 2015-09-25, 18:16

Oho- niespodziewajka. Ni z tego ni z owego napadła na mnie grupka Espeonów. Najwyraźniej nudziły się skubańce, bo wytrąciły mi praktycznie wszystko! Na szczęście ostał się jeden Pokeball. Nie wiem jak, ale rozpoznałam, że to kulka Ainu- mojego Purrloina. No, to chcemy czy nie, młody przejdzie chrzest bojowy. Wypuściłam go z pokeballa i zaraz wydałam pierwsze polecenia:
- Ainu, na początek użyj Feint Attack. Właściwie przemieszczaj się za pomocą tego ataku od jednego Espeona do drugiego. Kiedy będziesz blisko, próbuj oślepiać je piaskiem, za pomocą Sand Attack. Wtedy będą podatniejsze na twoje ataki. Wtedy zrobimy pierwszą selekcję- jeśli któryś z Espeonów zostanie oślepiony koncentruj na nim siłę swojego Feint Attack, aż ten padnie. Są podatne na typ mroczny, więc nie powinno to być trudne. Potem oślep kolejnego i znowu Feint Attack. Staraj się nie pakować w takie miejsca gdzie jest więcej niż jeden z Espeonów, żeby nie przytłoczyły cię swoimi atakami. Pamietaj też o unikach- to absolutna podstawa! Wierzę w ciebie, na pewno dasz im radę.
No to niech się dzieje. Ainu mógł tu wiele zadziałać- był odporny na ataki psychiczne, a jego mroczne ruchy były dość mocno odczuwane przez tę pokraczną bandę. No, tylko ich jest pięć, a on jeden. Ale może nie będzie tak źle...

Did - 2015-09-25, 18:59

Pierwsze dwa Espeony nie były przygotowane na błyskawiczny kontratak twojego kota, bowiem to on znajdował się w szczęśliwym pokeballu, i padły od razu, gdy Purrloin uderzył w nie mroczną siłą z Feint Attack! Zostały jeszcze trzy! Trzeci Espeon sprawiał lekkie problemy, ale również dołączył do dwójki pokonanych przyjaciół, kiedy Purr nasypał mu w oczy piasku za pomocą Sand Attack, co równoznaczne jest z tym, że nie mógł dalej się bronić i uległ znaczącej sile kota. Niestety, dwa ostatnie, różowe pokemony okazały się sprytniejsze i złączając się ogonami, przygniotły twojego stworka do ziemi! Lada moment, a wyzionie ducha! Lepiej zrób coś z tym szybko, jeśli nie chce go stracić! Aczkolwiek, trzeba im przyznać, że wpadły na genialny pomysł, żeby pokonać przeciwnika, któremu nie są wstanie wyrządzić krzywdy swoimi mocami. Co prawda, to dosyć brutalny sposób, ale jednak jakiś sposób. Poza tym, nic dziwnego, że chcą go zabić. Zapewne, miały w planach zabić również ciebie.
Gwen Brown - 2015-09-25, 19:17

Trzy padły, zostały dwa. Nawet nieźle. Szkoda tylko, że skubańce zaczęły teraz dusić mojego podopiecznego! O nie, na to nie pozwolę.
- Ainu, musisz się uwolnić! Wiem, że to trudne, ale spróbuj użyć Pursuit i wycelować w jednego z Espeonów. Nie musi to być kończący cios- wystarczy, że któryś się zachwieje i poluźni chwyt, a wtedy będziesz miał szansę się wydostać. Jak tylko te psychole z jakiegoś powodu trochę sfolgują z tym duszeniem, pryskaj stamtąd! Korzystaj też z tego co masz- dziabnij któregoś, albo strzel pazurami (Scratch lub Fury Swipes- obojętnie), w sumie jak będziesz się rzucał, możesz nawet próbować rzucić któremuś piaskiem w oczy- byle tylko się uwolnić. Jeśli ci się uda, od razu wycofaj się z pomocą Feint Attack. Te Espeony współpracują, więc ciężko będzie je rozdzielić, ale spróbuj. Tak jak poprzednio staraj się je wyłączyć z akcji z pomocą Feint Attack. Już prawie, prawie!
Uważnie obserwuję starcie. Jeśli zrobi się zbyt niebezpiecznie sama włączę się do akcji. Rzucę w towarzystwo kamieniem dla odwrócenia uwagi, albo co. Jeśli będzie trzeba sama się na nie rzucę okładać je pięściami. Nie chciałam, aby Ainu stała się krzywda.

Did - 2015-09-27, 13:39

Niestety, z faktu, że Purrloin był przygniatany do ziemi, nie mógł on wykonać żadnego specjalnego ataku, więc pozostało mu tylko wymachiwanie na oślep łapkami i modły o to, żeby trafił jedno ze swoich oponentów. Chyba sam Arceus zmiłował się nad jego losem i sprawił, że w ostatnim momencie przed zejściem z tego świata, zadrapał pazurami biodro Espeona, który zawywszy z bólu, odskoczył na kilkanaście centymetrów. Dzięki czemu, mroczny kotek błyskawicznie wrócił do pełni sił i posłał rannego przeciwnika na listę przegranych! Został ostatni Espe... ale co to! Ostatni Espeon zaczął błyszczeć, a po chwili zmienił się w Umbreona! Czyżby to kolejna ze sztuczek tej bandy!? Na to wygląda, ale w takim wypadku musisz szybko coś wymyślić, bowiem żaden z aktualnych ataków Purrloina nie robi zupełnie nic nowemu przeciwnikowi, która ma zamiar posłać w waszym kierunku potężny Dark Pulse!
Gwen Brown - 2015-09-27, 13:49

Było groźnie. Było cholernie groźnie. Na szczęście udało się i Ainu zdołała się oswobodzić, a także wyłączyć z gry jednego Espeona. Został jeszcze... Umbreon?! I właśnie dlatego nie przepadam za takimi zagrywkami u pokemonów. To zmienia całkowicie postać rzeczy. Pojedynek mrok na mrok...
- Ainu, uzyj Feint Attack, ale nie jako ataku, ale do przemieszczenia się. Na początek musisz działać tak, aby nie trafił cię ten Dark Pulse. Nie żeby zrobił ci szczególną krzywdę, ale lepiej, żeby nie zrobił. Spróbuj się do niego zbliżyć i oślepić piaskiem z Sand Attack. Gdyby ci się udało, twój rywal miałby ograniczone pole widzenia. Coby się teraz nie działo, musimy przejść do bezpośredniej ofensywy. Robimy użytek z twoich pazurków- wal naprzemienne Cut, Fury Swipes lub Scratch. Niestety, tutaj musimy polegać głównie na tym. Staraj się zasypać go gradem ciosów, przytłocz go nimi, aby nie miał czasu samemu przypuścić ataku. Ale gdyby jednak coś tam zakombinował, staraj się zrobić unik.
Jeszcze tylko ten jeden... Tylko ten jeden i będzie po wszystkim... Chyba?

Jakby ci się nudziło to możesz poczytać o członkach rodziny mojej postaci w KP. Kiedyś wrzucę zobrazowane drzewo genealogiczne żeby łatwiej było się w tym łapać. Ty jeszcze o tym nie wiesz, ale ja chciałabym kiedyś wątek z pocieszną prababcią xD

Did - 2015-09-28, 19:42

Ainu błyskawicznie udało się dostać do Umbreona, ale nie zdołał on już przerwać jego ataku, a jedynie zmienił jego tor ruchu. Niestety, tak niefortunnie, że dostałaś mrocznym promieniem w sam środek brzucha. Siła ataku była tak ogromna, że odleciałaś kawałek do tyłu i rąbnęłaś solidnie głową o ziemię, przez co urwał ci się film. Kiedy w końcu się ocknęłaś, pierwsze, co ujrzałaś to truchło pokonanego Umbreona, a chwilę później smukłą postać kotowatego pokemona. Mianowicie, wyższej formy Purrloina, czyli Lieparda. Wygląda na to, że twój Ainu ewoluował w trakcie bitwy! Szkoda, że nie widziałaś jak zmienia swoją formę, ale najważniejsze, że Espeony zostały już pokonane.
- Meow! - Ainu zamruczal, kiedy zorientował się, że już się ocknęłaś. - Jesteś ze mnie dumna? - dodał w pokemonowym języku.

Gwen Brown - 2015-09-28, 19:54

Ainu to... samiec jest xD

Cóz, niestety nie dane mi było zobaczyć dalszej części. Atak Umbreona najzwyczajniej we mnie uderzył, a niedługo potem zaliczyłam glebę i urwał mi się film. Ja i moje szczęście do omdleń w miejscach publicznych. Kiedy się ocknęłam zobaczyłam pokonanego Umbreona i... Lieparda! Ainu ewoluował! O wow, tego się nie spodziewałam.
- Bezsprzecznie, mój drogi. Odwaliłeś kawał wspaniałej roboty- odparłam przyglądając się jego nowej, większej formie.
Te cętki, to smukłe ciało... Oj tak, czasami ewolucja nieźle podkręca możliwości pokemonów, a czułam że nie inaczej jest tym razem.
- Bardzo ci dziękuję za pogonienie tych urwipołciów. Powiem szczerze twoje umiejętności przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Szacuneczek.
Kiedy już się pozbierałam i podniosłam rozejrzałam się za swoimi rzeczami. Po tym uderzeniu czułam się trochę otumaniona, ale czułam, że powinno obejść się bez jakichś sensacji medycznych. Nie pierwszy raz uderzył mnie jakiś atak, a pewnie i nie ostatni. Dam se radę! Pasowałoby przeskanować mojego Lieparda, no i... Co to ja miałam? A tak! Do mamuni chciałam dzwonić, ale się napatoczyła ta banda. Trzeba będzie spróbować znowu...

Did - 2015-09-30, 19:35

- Cieszę się, ale pozwól, że teraz odpocznę. - Liepard zamruczał, po czym sam z siebie odwołał się do pokeballa.
Zanim zaczęłaś szukać rzeczy, musiałaś chwilę odetchnąć, bowiem zakręciło ci się lekko w głowie. Lepiej, żebyś poszła z tym do lekarza, ponieważ może być to coś poważnego albo to tylko zwykły efekt po upadku, który zniknie za kilka godzin. Aczkolwiek warto dmuchać na zimne. Mniejsza z tym, najważniejsze, że znalazłaś swoje rzeczy bez większego problemu. Niestety, pokedex nie wyszedł z tego cały i rozpadł się na dwie części! Co do telefonu, to jest w tym samym stanie i dzwoni! Dokładniej, to twoja mamusia dzwoni do ciebie!
- W końcu się do ciebie dodzwoniłam, Gwen! - przywitała się z tobą. - Co ty na to, że za trzy dni mamy zlot rodzinny u babci Rosemary? Każdy musi zjawić się obowiązkowo. - dodała. - Słyszałam, że Anka chce cię odwiedzić, więc może zajechałybyście tam razem z Remim, przypilnujesz jej? - spytała się ciebie po chwili.

Gwen Brown - 2015-09-30, 20:14

3 dni? A chciałam jeszcze powalczyć z Kogą :( Będę się tak kręcić jak to gónwo w przerębli od regionu do regionu...

Trochę zakręciło mi się we łbie, więc na razie posiedziałam sobie na ziemi. Ainu zdecydował się powrócić do swojej kulki, a ja omiotłam resztę swoich rzeczy. Pokedex właśnie trafił szlag. Trzeba będzie oddać go do naprawy, albo zainwestować gdzieś w nowy. Za to telefon miał się świetnie i właśnie obwieszczał mi, ze dzwoni mama. Odebrałam.
- O wow. Za trzy dni? No dobra, jakoś postaram się coś zakombinować, chociaż trochę mi nie po drodze do Hoenn. Ale w sumie szalony zjazd u Babuni rekompensuje wszystko. Z młodą umówiłam się na jutro, więc będę mieć ją na oku. A Remi? Cóż, w reszcie będzie miał okazję poznać Babunię i pozostałą część rodzinki. Tak się zrobi. A właśnie, taka głupia sprawa. Wziął mi się i rozwalił Pokedex, a dokładniej rozdupcył się w czasie potyczki z bandą Espeonów. Z resztą to jest najmniej ważne. Weź mi powiedz, może wiesz gdzie można by go dać do naprawy, albo skąd skombinować nowy? Skoro i tak dostarczacie Oakowi nowe pokemony startery, to może doktorek szepnął wam skąd bierze ten sprzęt? Ewentualnie może wiesz, kto może wiedzieć coś takiego. Głupio tak wędrować bez sprawnego Dexu...
Także to. A potem trzeba się jakoś podnieść z ziemi i dotoczyć do Remiego i powiedzieć mu o tym zjeździe i Ance, co nas nawiedzi. Ech, ten mój łeb... I jeszcze tyle na głowie! Najwyraźniej trzeba będzie rozejrzeć się jeszcze za jakąś przychodnią, niech mnie prześwietlą czy co. Dopiero by było, gdyby zadziałoby się coś poważniejszego. Cholera, a jeszcze parę minut temu wydawało się tak spokojnie...

Did - 2015-10-04, 13:51

- Mam nadzieję, że nic ci się nie stało podczas tej potyczki, co nie córuś? - mama spytała się ciebie. - Co do pokedexu, to wystarczy, że oddasz do w pokecentrum, a dostaniesz nowy. Mało kto wie, że można wymienić w lecznicy zniszczony pokedex i zawracają o to głowę profesorom, którzy mają ograniczoną ilość tego sprzętu. - odpowiedziała ci na pytanie. - W ogóle, to będę już kończyć, dobrze? Chciałam ci tylko przekazać tą wiadomość, bo muszę się jeszcze spakować. Jutro rano wyjeżdżamy, więc zostało nam mało czasu. Do zobaczenia! - dodała, rozłączając się.
Zaraz po rozłączeniu się mamusi, telefon ponownie zaczął dzwonić, tym razem pokazując na wyświetlaczu numer Beth.
- Gwen! Cześć! Dzwonił do mnie Koga, że będzie w Saffron, więc może chcesz z nim zawalczyć? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2015-10-04, 14:00

- Nie no, skoro gadamy, to znakiem tego żyję- odparłam ze śmiechem.
- Serio? Patrz, nawet nie wiedziałam. Bardzo dziękuję, mamuniu. Dobra, to już ci nie zawracam głowy. Do zobaczenia u Babuni.
Ledwie się rozłączyłam, a tu Beth. No to odebrałam. I nie powiem, morda mi się ucieszyła strasznie.
- Poważnie? Oj jak miło. Bardzo chętnie bym z nim zawalczyła. Umówiłabyś mnie z nim? W każdym razie nie jutro z rana i nie koło 18, bo wtedy mam coś do załatwienia. Albo ewentualnie dała numer i ja się z nim umówię?
Kamień z serca. Gdyby udało się z nim jakoś zawalczyć, to jutro miałabym dość pracowity dzień, a po jutrze trzeba by już grzać na zjazd rodzinny. O wow, tyle się dzieje, a biedny Remi nawet o tym nie wie. Trzeba go będzie uświadomić o tym wszystkim. I dobrać skład na trujące pokemony Kogi. Ech, kto wiedział? Wtedy rano zawezwałabym już odpowiedni skład. Ale to nic. I nawet we łbie mi się aż tak nie kręci... Ale dla świętego spokoju może jednak przejdę się do jakiejś przychodni, żebym jeszcze nie chlapnęła o chodnik na środku miasta.

Did - 2015-10-05, 12:40

- Jeśli nie z rana ani koło osiemnastej, to może o trzynastej, co ty na to? - Gwen spytała się ciebie. - Dałabym ci numer do lidera, ale jest prywatny, więc nie wiem czy mogę. Sama dostałam go tylko z faktu, że jestem nowym mistrzem. Wolałabym mu nie podpaść, bo tak między nami, to trochę się go boję. Do tego wydaje mi się, że jest zboczony. - dodała. - O czym ja w ogóle do ciebie mówię. Udaj, że tego nie słyszałaś, dobrze? Jestem okropna, obgaduję ludzi, których powinnam szanować i uważać za wzór. Co ze mną się dzieje. Czuję, że sława zaczyna mi uderzać do głowy. - zaśmiała się.
Gwen Brown - 2015-10-05, 14:13

/Pytam samą siebie? Dobra jestem xD Nie, ja wiem, że się machłeś, nic się nie stało.

Dowiedziałam się przy okazji o Kodze również paru takich smaczków, które niekoniecznie są dostępne dla przeciętnych zjadaczy chleba. Ale warto takie rzeczy czasem wiedzieć.
- O, może być. Byłoby tak po środku. A skoro nie bardzo możesz dzielić się tym numerem to nie ma sprawy. Nie chciałabym aby potem suszył ci głowę o taką pierdołę. Niemniej, nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. Kolejny raz spadasz mi dosłownie z nieba- zachichotałam.
Taka prawda- dzięki Beth miałam ogarnięte już kilka odznak, a wcale nie musiałam się fatygować gdzieś dalej. To takie dobrze i nie dobrze, bo lubiłam tuptać poprzez świat. Ale w tym momencie zaoszczędziłam sobie kłopotów. Zacnie.

Did - 2015-10-09, 18:11

- Wiele osób mówi mi, że jestem jak anioł. - Beth zaśmiała się. - Jeśli mamy już wszystko umówione, to pozwolisz, że się pożegnam, dobrze? Mam jeszcze trochę spraw papierkowych do załatwienia i kilka miejsce do odwiedzenia, i wiesz co? Muszę wyrobić się z tym wszystkim... do jutra. Dlatego trzymaj się i nie spóźnij się jutro na walkę! - pożegnała się z tobą.
Zaraz po rozłączeniu się Beth, ujrzałaś Remiego, który z przerażeniem na twarzy wbiegł na polankę. Widocznie zaczął się o ciebie martwić, a biorąc pod uwagę fakt, że ostatnim razem "twój wypad" na takową łączkę... zakończył się wizytą w dziwnym świecie, to chłopak ma się o co zasępiać.
- Myślałem, że coś cie się stało. - powiedział do ciebie, mocno cię ściskając.

Gwen Brown - 2015-10-09, 18:28

- Jasne, nie będę cię zatrzymywać. Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia... kiedyś tam, w przyszłości- odparłam, ze śmiechem, żegnając się z Beth.
Niedługo potem na polankę wbiegł Remi. Sądząc po minie mego lubego, wydawał się zmartwiony moją przeciągającą się nieobecnością. W sumie to aż zrobiło mi się go żal, że musiał się tak o mnie zamartwiać.
- Prawie jakbyś zgadł, kochanie- odparłam odwzajemniając uścisk.
Opowiedziałam mu pokrótce o tym co się działo na polance. Że jutro koło osiemnastej mam zgarnąć siorkę i przywieźć tutaj, że napadły na mnie te Espeony i Umbreon, że zarobiłam gonga i na moment urwał mi się film, że Ainu wziął i ewoluował, a także, że dzwoniła Beth i że umówi mnie na walkę z Kogą tu w Saffron...
- A teraz wisienka na torcie- mamunia dzwoniła, że za trzy dni będzie zlot rodzinny u Babuni i że mamy tam być. No i jakoś dociągnąć tam Ankę. W każdym razie czy chcemy czy nie szykuje nam się obowiązkowa wycieczka do Hoenn. Tak więc jak widzisz, nie można mnie zostawić nawet na moment, bo jak mi coś nie da w łeb, to telefon prawie się urywa- zakończyłam chichocząc.
Taka sytuacja...

Did - 2015-10-11, 17:43

- Nigdy więcej mi tak nie rób. - Remi szepnął do ciebie, kiedy opowiedziałaś mu o wszystkim, co zdarzyło się na polanie.
Niestety, kiedy zaczęłaś mówić mu o zjeździe rodzinnym nieco pobladł na twarzy.
- Zjazd rodzinny? W Hoenn? Serio? - spytał się ciebie, nie ukrywając swojego zdziwienia. - Trochę zamurowałaś mnie tym faktem i jestem nim przerażony. To nie tak, że nie chcę poznać twojej rodziny, ale po prostu boję się. Nigdy nie byłem na zjeździe rodzinnym, a do tego wszystkiego, to twoja rodzina jest całkiem spora, nieprawdaż? Niemniej jednak, jakoś będę musiał to przetrwać. Na szczęście mam ciebie. - westchnął. - Chodźmy już do pokoju, dobrze? Jutro musisz się wyspać, bo czeka nas pracowity dzień. Nie chcesz chyba wyglądać jak zombie przy spotkaniu ze siostrą, co nie? - dodał, podając ci rękę.

Gwen Brown - 2015-10-11, 18:16

Cóż, kto by pomyślał, że niewinne rozmowy telefoniczne przerodzą się w taki cyrk? Ano nikt. Na prawdę było mi przykro, że Remi aż tak się martwił. Muszę mu to jakoś wynagrodzić... i nawet coś już chodziło mi po głowie...
- Postaram się- odpowiedziałam.
Zaraz też wspięłam się na palce i czule pocałowałam. Z moim talentem pakowania się w kłopoty różnie może wyjść z tym postanowieniem poprawy. Tymczasem nie uszła mojej uwadze jego reakcja na wieść o zjeździe rodzinnym. W sumie nie bardzo mu się dziwie- kogo jak kogo, ale Remiego rodzinka niezbyt rozpieszczała. Rodziny od strony matki w zasadzie nie znał, rodzina od strony ojca miała do gdzieś. Matka nie żyła, ojciec jeśli się nie zapił to i pewnie chlał dalej. Możliwe że gdzieś w tym szerokim świecie żył sobie jego starszy brat, Martin. No, tylko chłopaki zatracili kontakt strasznie dawno, a znalezienie go po mglistym opisie Remiego graniczyło niemal z cudem. I to by było na tyle. Mówiąc w skrócie Remi zyskał rodzinę dopiero gdy go do siebie przygarnęliśmy. Jedno było pewne- tego zjazdu to my pewnie długo nie zapomnimy. Moja rodzina chyba wyszłaby z siebie gdyby wyszło inaczej. No oni po prostu tak mają.
- Wiesz, skłamałabym gdybym powiedziała ci, że nie masz czego się bać. Moja rodzinka jest dość... hm... malownicza, jeśli mogę ich tak określić. To taka zbieranina najrozmaitszych charakterków i indywidualności, że sama czasami ich nie ogarniam. Jest sporo dość przyjemnych osobników, ale są i tacy, którzy się jakoś wyróżniają. Na swój sposób każdy jest kochany, ale czasami potrafią cię przytłoczyć jakąś pierdołą. Chociaż vhyba właśnie o to w tym chodzi, prawda? Nie martw się, jakoś damy radę. Z naszymi szalonymi przygodami krótki zjazd rodzinny będzie jak luźny urlop- odparłam, obejmując go.
Potem mogliśmy wracać do Centrum. Zanim jednak udaliśmy się do naszego pokoju postanowiłam zaczepić Joy o nowy pokedex, bo potem zwyczajnie o tym zapomnę. Gdzieś kiedyś w wolnej chwili przeskanuję sobie Ainu. Na razie jednak pasowałoby wleźć pod prysznic, bo po tych wszystkich przygodach pewnie capię jak góralska chata...

Did - 2015-10-16, 16:56

Pocałunek wyszedł ci wręcz idealnie, bowiem przez chwilę poczułaś się, jakbyś była w siódmym niebie. Co najważniejsze, twoje ciało przeszła fala przyjemnego ciepła, dzięki któremu nieco się rozgrzałaś w ten chłodny, ale czarujący wieczór.
- Zawsze możemy wyrwać się stamtąd na chwilę, żeby pobyć trochę w samotności i wrócić na przyjęcie z nową energią. - Remi uśmiechnął się do ciebie, również cię obejmując.
Siostra Joy bez problemu wymieniła twój zniszczony pokedex na zupełnie nowy. Niestety, nie miała już starego modelu, więc dostałaś najnowszy, który jest w kolorze niebieskim i ma znacznie więcej funkcji. Jedną z nich jest na przykład GPS, wskazujący miejsce zidentyfikowanego pokemona. Dzięki temu żaden stworek z twojej drużyny nigdy się nie zgubi! Zaraz po tym udałaś się do pokoju razem z Remim, gdzie od razu zmorzył was sen. Po kilku godzinach zbudziłaś się cała zalana potem, bowiem w nocy przyśniła ci się dziewczynka, która jakiś czas temu uwięziła cię w swoim świecie. Tym razem była cała we krwi i goniła cię przez pole pełne jelenich czaszek, wykrzykując, że czas zemsty niedługo nastąpi. Czyżby to było prawdą i niedługo znów ją spotkasz? Czyżby jakimś cudem przeżyła walkę i przedostała sie do tego świata, a może to był tylko zwykły koszmar? Kto wie takie coś o szóstej nad ranem!

Gwen Brown - 2015-10-16, 17:18

W nieco poprawionych humorach ruszyliśmy do Centrum. Tam też dostałam nowiuteńki Pokedex i to nawet zaopatrzony w kilka przydatnych bajerów. Zacnie. Niedługo potem znaleźliśmy się w łóżku. Zupełnie nie wiadomo kiedy poczułam się jakbym nie spała od dłuższego czasu. Przytuliłam się więc tylko do Remiego i dosłownie moment później usnęłam. Ha, okazało się, że nie tylko przygody mam porąbane, ale i sny. Przyśniła mi się mianowicie ta upiorna dziewczynka co to kiedyś mnie porwała do swojego świata. Ganiała mnie po jakichś czaszkach, wykrzykiwała najrozmaitsze kalumnie i przekleństwa. I obiecywała zemstę. Mniej więcej w tej chwili się obudziłam. O wow, co to było? Musiałam srogo wyrżnąć wczoraj o glebę, że śnią mi się takie pierdoły. A może nie? A może gówniara rzeczywiście przetrwała? Na chwilę zatopiłam się w myślach. No nic, co by nie było już jest rano. A że dziś był cholernie pracowity dzień, nie zamierzałam marnować go na martwienie się o takie rzeczy. Niemniej na razie było jeszcze bardzo wcześnie, więc stwierdziłam, że nie będę jeszcze budzić Remiego. Z wyćwiczoną już wprawą zsunęłam się z łóżka coby się ogarnąć i ubrać. Potem po cichutku na stołówkę po coś dobrego. Hm, może tak jakieś naleśniki? Czemu nie. Czekając na zamówienie wypuszczam Ainu coby nie stać bezproduktywnie i przeskanować go w końcu. Potem żarełko w dłoń i wracamy. Ciekawe czy Remi jeszcze śpi? Cóż, w razie czego delikatnie go budzę.
Did - 2015-10-20, 20:37

Śmiało możesz przyznać sobie order "mistrza wyślizgiwania się rankiem z pokoju"! Czemu? Znów udało ci się wyjść z pokoju, nie budząc przy tym ukochanego. Uradowana z tego faktu, kolejny raz pognałaś do stołówki, żeby zamówić śniadanko. Tym razem zamarzyłaś sobie naleśników, co nie było zbytnim wyzwaniem dla tutejszych kucharzy, bowiem już po chwili dostałaś talerz pełen owych, aromatycznych placków oraz tackę z masą różnych dodatków. Znajduje się na niej między innymi sos czekoladowy, dżem truskawkowy, morelowy, wiśniowy i agrestowy, syrop klonowy, cukier puder oraz jogurt naturalny. Do tego wszystkiego zaoferowano ci dzbanek soku z świeżo wyciskanych pomarańczy. Obładowana tą masą jedzenie, wróciłaś do pokoju, gdzie czekał na ciebie już Remi. Widocznie obudził się, kiedy byłaś w stołówce.
- Znów śniadanko do łóżka - uśmiechnął się do ciebie. - Rozpieszczasz mnie, kochanie. - dodał, całując cię namiętnie w usta. - Ale pyszne! - aż krzyknął po skosztowaniu naleśnika z sosem czekoladowym.

Gwen Brown - 2015-10-22, 10:13

Tak, tym razem również udało mi się wyjść nie budząc przy tym Remiego. Zaczynam nabierać wprawy. Tymczasem po paru minutach śniadanie było gotowe i obładowana solidnymi porcjami z wszelkiej maści dodatkami powoli dotoczyłam się do pokoju. Akurat aby zastać mego lubego już na nogach.
- Za te wczorajsze szaleństwa należy ci się coś od życia, nieprawdaż, kotku?- zachichotałam w odpowiedzi, odpowiadając kolejnym pocałunkiem.
- Z resztą coś mi mówi, że czeka nas dzisiaj co dobrego i nie mało. Badania, walka, Anka... Nom, nie można powiedzieć, nudno nie będzie- stwierdziłam zasiadając do stołu.
Kiedy już się najemy i przyjdzie nam zbierać się do wyjścia, udaję się jeszcze do maszyn przesyłowych coby dosłać sobie ekipę do starcia z Kogą. Coś mi mówiło, że bezpośrednio po badaniach w muzeum, mogę nie mieć czasu na takie rzeczy. Nie chciało mi się też zamieniać dopiero co przysłanych pokemonów, więc stwierdziłam, że doślę sobie jakieś 2-3 na potrzeby walki, a potem kiedy będzie już po wszystkim to je sobie odeślę. Mało to razy włóczyłam się z więcej niż szóstką pokeballi na raz? Ano właśnie. Wśród wybranych stworków, które chciałam sobie dosłać, był mój Flygon, Mega Aggron oraz Banette. Dodatkowo do starcia nadawał się też Piloswine, którego miałam akurat pod ręką, względnie Shinonome, Perła czy Ainu. W każdym razie miałam zamysł na główną czwórkę i nawet kilka "opcji zapasowych", więc dobrze jest. A jak się uda starcie to wyjdzie w praniu, jak to mówią. Do tego jednak jeszcze kilka godzin- najpierw badania u doktor Annie.

Did - 2015-10-23, 20:47

- No, czeka nas dzisiaj sporo wrażeń. Poza tym, to już dzisiaj wieczorem rozpoczynamy podróż do Hoenn czy dopiero jutro? Jeszcze coś! Płyniemy tam statkiem czy lecimy na pokemonach? Jeśli wybierzemy tą pierwszą opcję, to wypadałoby udać się do miasta portowego. - Remi spytał się ciebie, zjadając drugiego naleśnika.
Kiedy z talerza zniknął już ostatni naleśnik, najedzeni i wypoczęci udaliście się w stronę muzeum, gdzie doktor Annie umówiła się z tobą na badania. Droga do ów miejsca minęła wam w ciszy i zaskakująco szybko, bowiem równo o siódmej przekroczyliście jego próg. Niestety, na miejscu musieliście zaczekać chwilę na Annie, więc dopiero o siódmej trzydzieści zeszliście z nią razem do magazynu.
- Wybaczcie, że musieliście na mnie czekać, ale miałam ważną wizytę. Niemniej jednak, jestem już gotowa. - Annie uśmiechnęła się do was, wyjmując z torby strzykawkę. - Gwen, czułaś coś dziwnego, kiedy się obudziłaś? Mam też nadzieję, że nie boisz się pobierania krwi, co nie? - spytała się ciebie, pobierając ci, przed twoją odpowiedzią, krew. - Mam nadzieję, że się nie śpieszycie? Chwilę zajmie mi zbadanie tej krwi. - dodała, podchodząc do dziwnego urządzenia, które zapewne służy do wymienionej przez nią czynności.

Gwen Brown - 2015-10-23, 21:05

Przy śniadaniu Remi poruszył dość istotne kwestie, których prawdę mówiąc jeszcze sama nie miałam okazji przemyśleć.
- Nie no, na pokemonach to chyba byśmy się tam zapłakali po drodzę we trójkę, już prędzej statkiem. Hm, a nie ma gdzieś w pobliżu jakiegoś lotniska? Wyszłoby chyba najszybciej. Trzeba będzie zasięgnąć gdzieś informacji... A co do samej podróży, skłaniałabym się raczej ku dniu jutrzejszemu, coby lepiej wypocząć. Z resztą młoda zażyczyła sobie żebym ją zgarnęła o 18, to głupio by było tak prosto z mostu grzać do Hoenn. Niech już się nami nacieszy przez noc- stwierdziłam, w międzyczasie krojąc swojego naleśnika.
Po paru minutach oboje byliśmy najedzeni, a niedługo potem mogliśmy potuptać do muzeum. Tam trzeba było chwilę zaczekać na panią doktor, a potem ta prawie od razu przeszła do rzeczy.
- Poza durnym koszmarem sennym, to nic niepoko... AŁA!- krzyknęłam kiedy niespodziewanie wbiła mi igłę. Chociaż może to i lepiej- z moją "miłością" do igieł nawet nie zdążyło mi się zrobić niedobrze. Bo mój ból dotyczył nie tyle widoku krwi co igieł i zastrzyków właśnie.
- Właściwie to o 13 jestem umówiona na walkę. A potem mam coś do załatwienia dopiero o 18- odparłam rozcierając miejsce po wbitej strzykawce.

Did - 2015-10-24, 22:44

- Decyzja należy do was, bo jeśli nie chcecie, to nie musicie tutaj czekać za wynikami, które powinny być około dziewiątej. - Annie uśmiechnęła się do was, pobierając od ciebie próbkę śliny. - To byłoby chyba na tyle z moich badań. Nie mam zamiaru zadręczać cię dziwnymi rzeczami. Poza tym, wystarczy mi zbadać twoją krew i ślinę. W obu próbkach zawarte jest twoje DNA, które porównam z DNA normalnej osoby. Dzięki temu zobaczy... jak twoje ciało zmieniło się przez klątwę. - dodała, robiąc z próbką śliny to samo, co z próbką krwi.
- Jak dla mnie, to możemy tutaj zaczekać, co nie Gwen? Chyba, że chcesz zrobić coś innego? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-10-25, 10:20

- Dziewiąta? Szczerze mówiąc myślałam, że zejdzie nam dużo dłużej. Możemy poczekać- stwierdziłam.
W sumie co innego miałam do roboty? Do walki z Kogą jeszcze kupę czasu, pójść gdzieś... nie bardzo wiedziałam gdzie. Tak więc po prostu tu sobie posiedzimy. Mogłabym nakarmić moje pokemony, ale stwierdziłam, że mogę to zrobić jak już będzie po wszystkim. Jakby nie patrzeć od dziewiątej do trzynastej jest jeszcze sporo czasu. Ba, pewnie nawet sami z Remim w międzyczasie coś wtrząchniemy w ramach obiadu. Tymczasem same badania nie były takie głupie. Dzięki doktor Annie wiedzieliśmy już, że w przypadku Remiego jego "kotowatość" jak najbardziej oddziałuje na jego kod genetyczny. Podejrzewam, że w moim wypadku może być podobnie. Jeśli tak, to w przyszłości aż strach byłoby się starać o dzieci. O ile będziemy tak szaleni, aby w ogóle starać się o dzieci. Chociaż to jeszcze pół biedy, tylko co robić dalej? Chować się przed lekarzami i rodziną do samego rozwiązania? W końcu jaką możemy mieć gwarancję, że powiłoby się normalnie wyglądające niemowlę, a nie istotka obdarzona naszymi niekoniecznie normalnymi cechami wyglądu? Ot zagwozdka. No, ale na szczęście na razie nie musimy się o to martwić- jak na razie jeszcze za żadnym z nas "dziecko nie chodzi", można spać spokojnie.

Did - 2015-10-25, 12:20

- Zeszłoby dłużej, gdybym miała robić te "dziwne rzeczy", o których wspomniałam, ale nie widzę potrzeby bicia cię młotkiem w kolano czy coś w ten deseń. - Annie uśmiechnęła się do ciebie, zatracając się w badaniach nad twoim DNA, co wygląda dość spektakularnie, ale za chiny nie ogarniasz tego. W sumie, to nie musisz tego ogarniać, przecież ty tego nie robisz. Grunt, że Annie się na tym zna.
W międzyczasie razem z Remim usiedliście na bardzo wygodnej kanapie, a dzięki twojemu lubemu, który znalazł książkę o mitycznych stworzeniach, zatraciliście się w jej lekturze. Trzeba przyznać, że jej autor ma niezwykły dar do pisania, a jej rysownik do rysowania. Czemu? Rysunek razem z opisem pozwalają wam zobaczyć postacie przed sobą. To dopiero nazywa się sztuka! Niestety, zostaliście z niej brutalnie wyrwani, kiedy doktor Annie poinformowała was, że wyniki są gotowe.
- Widzę, że zaczytaliście się w jednej z moich ulubionych książek. Czas przy niej leci jak szalony, ale warto się w niej zatracić. Jest niesamowicie piękna! - uśmiechnęła się do was. - Co do wyników DNA, to nie widzę w nim specjalnych zmian. Oczywiście nie liczę tych wszystkich, co już w nim zaszły w czasie działa klątwy. Jedyną nową zmianą jest to, że mam super siłę i twoje ciało powinno reagować inaczej na temperatury. W końcu jesteś smokiem. Jeśli masz jakieś pytania, to wal śmiało. - dodała.

Gwen Brown - 2015-10-25, 12:34

Czekając na wyniki Remi znalazł całkiem przyjemnego czasoumilacza. A mianowicie książkę, nie dość że napisaną całkiem sensownie to jeszcze bardzo ładnie zilustrowaną. Siedliśmy sobie w jakimś kątku i czytali w najlepsze, nie bardzo wiedząc co się dookoła nas dzieje.
Tymczasem Annie skończyła i podeszła podzielić się z nami wynikami. W sumie nie brzmiało to jakoś strasznie.
- Chyba nie. Bo to od czego zależą moje przemiany i jak to ugryźć to chyba wykombinuję sama, w trakcie- odparłam po chwili zastanowienia.
- Cóż, czyli to chyba by było na tyle, prawda? Bardzo pani dziękuję. Sami chyba nie dalibyśmy rady ogarnąć całej tej sprawy, a tak poszło całkiem... hm, bezproblemowo, że tak to ujmę.
Teraz, kiedy jedną rzecz mieliśmy z głowy, a i czasu jeszcze w zapasie, można by potuptać w jakieś zaciszne miejsce i podkarmić moją gromadkę oraz uświadomić towarzystwo o czekającej nas dziś potyczce.

Did - 2015-10-25, 12:46

- Ja też dziękuję, że mogłam się tobą zająć. Kocham badać historię i jakieś niewyjaśnione zdarzenia. Trzymajcie się i może jeszcze kiedyś spotkamy, kto wie! - Annie pożegnała się z wami, a następnie wróciła do swoich codziennych.
- Kto wie! Do zobaczenia! - Remi odpowiedział jej.
Kiedy wyszliście z muzeum, Remi zaprowadził cię na niedużą, ale wręcz idealną łączkę na obrzeżach Saffron City. Z tabliczki przed wyjściem z miasta wynika, że jest to pole specjalne przygotowane do treningów oraz karmienia swoich podopiecznych. Jako, że jest jeszcze względnie wcześnie, nie ma na niej żywej duszy, więc cała jest do waszej dyspozycji.
- Pomyślałem, że przyda ci się trening przed walką, a jak nie trening, to jakaś pogawędka z twoimi stworkami. Poza tym, wypadałoby nakarmić nasze pokemony, co nie? - Remi uśmiechnął się do ciebie, wypuszczając swoich podopiecznych.

Gwen Brown - 2015-10-25, 13:46

- Może, może. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia
Potem Remi zaprowadził mnie na całkiem sympatyczną łączkę idealnie dostosowaną pod trenerów. Tego mi było trzeba.
- Jasna sprawa. No moi mili, pora na śniad... Chwila! Jeden osobnik wymaga specjalnego potraktowania- zaraz przypomniałam sobie o Bareczku.
Bo Rebuś coby o nim nie mówić był dość niesforny jak go puścić samopas. W dodatku na tę łączkę mógł sobie zawędrować ktoś obcy, a Rebuś obcych bezwzględnie atakuje. Poza tym stawianie jego miski w pobliżu innych stworków to też kiepski pomysł- jest zbyt terytorialny względem żarcia i na pewno skończyłoby się to bójką. A ja nie miałam ochoty na kolejne kłopoty. Dlatego zanim mój Pawter opuścił pokeball, wcześniej wypuściłam Perłę. A kiedy już się porządnie wyściskałyśmy, wyjaśniłam co od niej chcę.
- Posłuchaj, kochana, czy mogłabyś mi zrobić tutaj taką nie za dużą ale mocną zagrodę za pomocą Ice Beam? Będzie niezbędna aby nakarmić pewnego urwisa. Nie musi być zbyt wysoka, Barry i tak nie jest jakiś wyjątkowo skoczny.
Kiedy zagroda była gotowa wstawiłam do niej miskę z karmą i wypuściłam Bareczka. W ten sposób nie nabroi i będzie mógł troszkę sobie poszaleć. Co prawda w ograniczony sposób, ale jednak. Ale jak już w końcu nas wywieje na jakieś zadupie, gdzie ludzi nie ma to będzie mógł hasać do woli. Dziś niestety musi się przemęczyć.
Potem wypuściłam pozostałe towarzystwo i im także zaserwowałam po porcyjce karmy. Przez pierwszych kilkanaście minut pozwoliłam, aby moi podopieczni nacieszyli się wolnością, spokojnie sobie zjedli i ewentualnie pohasali. A potem...
- No dobrze moi drodzy, mam ogłoszenie. Dzisiaj czeka nas walka o odznakę z niejakim Kogą. Gość specjalizuje się w pokemonach trujących i z tego co wiem ma do dyspozycji Muka, dwa Koffingi i Weezinga. Innymi słowy stworki o typie czysto trującym. Jeszcze nie wiem na jakich zasadach odbędzie się ten pojedynek. Czy standardowo, tak jakby to było u niego w sali, czy coś tam sobie zamyśli. Nie mam pojęcia. Ale jedno jest pewne, poćwiczyć trzeba. Goro, Vigo, Apus, Anathar, Perła i Shinonome- waszą szóstkę poprosiłabym na razie o jakieś drobne ćwiczenia typowo rozgrzewkowe. Pozostali jeśli chcą mogą się przyłączyć lub po prostu popatrzeć. Ja w tym czasie zastanowię się nad jakąś sensowną taktyką. Gdyby ktoś miał jakieś pomysły chętnie posłucham. A teraz do dzieła!
To machnęłam im mowę motywacyjną. W czasie gdy moje stworki będą się rozgrzewać, ja zaczęłam się zastanawiać nad jakimiś ciekawymi połączeniami ataków. Ostatnim razem taka Kipiel czy Fale okazały się dość przydatne. Liczyłam, że wykombinuję coś odpowiedniego na typ rywali.

Did - 2015-10-25, 15:52

Perła bez problemu zgodziła się stworzyć dla ciebie lodową zagrodę, do której po chwili wpuściłaś Bareczka... a jak to Bareczek, od razu próbował się w niej wydostać. Kilka razy nawet prawie mu się to udało, ale że to lód, to niestety ześlizgiwał się z niej na sam koniec. Na oko po dwudziestu razach odpuścił sobie to i przeszedł do pałaszowania karmy, a następnie go ganiania w kółko swojego ogona. Trzeba mu przyznać, że wygląda pocieszcie, kiedy to robi. Mniejsza z tym, załatwiwszy sprawę z Bareczkiem, wypuściłaś resztę swojej gromady, którą... gdy tylko się najadła i wyszalała na świeżym powietrzu ...zaprosiłaś na poważną rozmowę dotyczącą walki z Kogiem. Musisz być naprawdę niesamowitym trenerem, bowiem cała drużyny - nawet ci, których nie wymieniłaś - przystąpiła do treningu. Wszystkie w niej pokemony zaczęły ćwiczyć to, co jest ich mocną stroną, czekając na dokładną taktykę od ciebie. Między innymi, Apus razem z Vigo oddali się w wir siłowania się, by zwiększyć swoją siłę, a taka Perła trenuje swój refleks wraz z malutkim Akim. Naprawdę rzecz można, że to niesamowity widok, gdy pokemony pomagają sobie nawzajem w treningu.
Gwen Brown - 2015-10-25, 16:29

/Ja im tam zaraz rozdam/dokupię ataki co się pojawiły w moim zamyśle twórczym ;P

Ach, aż serce rośnie gdy cała gromadka od razu przystąpiła do treningu. Każde czy musiało, czy nie chętnie ćwiczyło to w czym akurat jest dobre. W tym czasie mogłam kombinować nad taktyką.
Pomyślmy o pokemonach Kogi. Taki Muk był podatny na ataki ziemne i psychiczne. Czyli np. wystawienie przeciwko niemu mojego Flygona nie było takie głupie- znał dość szeroki wachlarz ruchów typu ziemia. Ale taki Aggron też nie byłby głupim posunięciem- typ stalowy daje mu całkowitą odporność na ataki trujące. No, tyle tylko, że nie jest aż tak mocarny w kierunku ataków ziemnych. To jednak szybko mogłabym naprawić z pomocą mojego zapasiku płytek z atakami. Jedziemy dalej. Są jeszcze Koffingi i Weezing. Te z kolei chociaż maja ten sam typ, mają trochę inne słabości niż Muk- szczególnie mocno obrywają od ruchów psychicznych, a na ziemne są już całkowicie odporne. W dodatku te gagatki lewitują i mogą atakować z góry. Hm, tutaj Vigo już raczej nie poszaleje. Ale pozostali jak najbardziej. Lepiej gorzej, ale poszaleją. Czym by tu zaskoczyć Kogę...
- No dobrze, kochani. Widzę, że wszyscy się wczuliście w rolę. Tak Rebuś, nawet ty ganiając za ogonkiem. A wracając, wydaje mi się, że całkiem niemałe szanse w starciu ma nasz Goro- dzięki typowi stalowemu jest całkiem odporny na truciznę. Dlatego będziesz takim moim czołgiem ostatniej szansy na wypadek gdyby działo się nieciekawie. Typ stalowy cię ochroni, a sam w sobie jesteś dość mocarny. Wolny, ale mocarny, więc postawimy na tą siłę i żelazną obronę jednocześnie. Jak już jesteśmy przy typie stalowym, podsunęło mi to całkiem niegłupi pomysł. Większość z was zna jakiś atak typu stalowego, a jak nie zna, to zaraz coś wykombinuję i pozna. W każdym razie takimi atakami możecie próbować się osłaniać przed truciznami rywali. Odbijać jakieś zatrute pociski lub działania tego typu- podejrzewam, że raczej nie powinna zadziać się wam krzywda właśnie przez wpływ ruchów stalowych. Co dalej. Vigo pamiętasz Fale, które wymyśliłam na potrzeby innej walki? Earthquakie i Bulldoze po sobie, tudzież równocześnie. W każdym razie to będzie twój as w rękawie na Muka- szczególnie obrywa od ataków ziemnych, a ty jesteś tu od nich ekspertem. Zostały Koffingi i Weezing. Pioruny lewitują i mogą truć z góry. Umyślałam więc coby ich jakoś unieruchomić i potem ewentualnie przyatakować czymś na co są podatne tudzież czymkolwiek co odnosi na nie większy skutek. W przypadku Perły i Shinonome będzie to Lodowa Fala. Pokazuję i objaśniam: puszczacie na nich Waterfall, żeby je wciągnąć trochę pod wodę i generalnie zająć. Potem cały myk polega na tym ,że mrozicie tę falkę Ice Beam, tak aby unieruchomić w niej rywala. Anathar, ty pokazałeś mi już, że jesteś szybki. Że jesteś cholernie szybki i w twoim przypadku pójdziemy w szybką nawalankę z zaskoczenia. Został nam Apus. Ty kochany będziesz totalnym zaskoczeniem, dzięki tym twoim skokom. Koga za cholerę nie spodziewa się tak skocznego i sprawnego Piloswina. Twoja taktyka będzie prosta jak budowa cepa- atak wyprowadzony z wyskoku. Tudzież przyduszenie rywala swoim ciężarem i arak w kontakcie. Na razie jednak chciałabym, aby Vigo przypomniał sobie jak się robiło Falę, a później niech Perła i Shinonome przećwiczą Fale Lodowe.

Did - 2015-10-30, 18:08

Pokemony bez większych problemów wykonały twoje polecenia, które trzeba przyznać, że są niesamowicie precyzyjnie dopasowane do ich zdolności, co czyni cię piekielnie dobrą trenerka. Być może kiedyś zostaniesz smoczą mistrzynią, ale najpierw musisz stworzyć swoją, smoczą drużynę. Mniejsza z tym, zaraz po treningu udałaś się do sali Saffron City, gdzie ostatnim razem demoniczna ćma zatruwała ci życie. Miejmy nadzieję, że Muk ani latające kulki nie będą tak samo upierdliwe... jak ona. Już niedługo powinnaś się tego dowiedzieć, bowiem Koga wyszedł właśnie z sali i stanął naprzeciwko ciebie, kłaniając ci się.
- Witaj, panienko! Jesteś niesamowicie piękna, wiec mam nadzieję, że walka będzie równie piękna. - uśmiechnął się do ciebie. - Nie traćmy czasu i zaczynajmy! - dodał, posyłając na arenę Muka.

Gwen Brown - 2015-10-30, 18:24

E, dobrze jest. Moi podopieczni pokazali mi, że jednak pośród tych mniej lub bardziej popapranych przygód zyskują niemałe doświadczenie bitewne. To dobrze. To nawet bardzo dobrze. Zadowolona z rezultatów treningu, poodwoływałam towarzystwo do pokeballi i uprzątnęłam całe miejsce, coby nie zostawiać po sobie burdelu.
- No, to niech się dzieje wola nieba. Słońce wskazuje, że południe niebawem, więc pora ruszać na arenę- stwierdziłam.
Na miejscu, a jakże Koga już czekał. I faktycznie, zdaje się, że faktycznie ciągnie go do bab. Może być śmiesznie.
- Ja także witam pana serdecznie- odpowiedziałam na jego powitanie.
Niedługo potem Koga wystawił swojego pierwszego pokemona- Muka. Czyli zabawę rozpoczyna Vigo. Zaraz też wypuściłam swojego Flygona.
- Vigo, rozpoczniemy konkretnie- użyj Fal, tak jak ćwiczyliśmy. Powinno to dać nam niemałą przewagę. Uważaj na kontrataki- w razie czego osłaniaj się lub odbijaj ataki rywala z pomocą Steel Wing. Naszym kolejnym posunięciem będzie Sand Tomb- spróbuj jakoś unieruchomić Muka, a na koniec zaatakuj Earth Power. Cały czas bądź czujny i uważnie obserwuj rywala. Nie pozwól, aby udało mu się w ciebie trafić. Korzystaj se swych skrzydeł- krąż nad areną z miejsca, na miejsce, aby trudniej mu było trafić. Z góry łatwiej też będzie ci wypatrzyć, kiedy Muk szykuje się do ataku i kiedy najlepiej jest zrobić unik. Będzie dobrze, mały!
No, to zaraz wszystko się rozstrzygnie...

Did - 2015-11-01, 12:59

Vigo bez problemu wykonał manewr, nazwany przez ciebie Falą. Dosłownie w kilka sekund Muk wyleciał w powietrze od siły wstrząsów Earthquake, a następnie został zmieciony przez Bulldoze, co zakończyło jego pobyt na arenie, a tym samym dało ci jeden punkt na twoje konto. Jeszcze dwa i wygrasz walkę.
- Bardzo ciekawy manewr, aż się podnieciłem! - krzyknął Koga, posyłając na arenę Koffinga. - Ciekawe czy z tym pokemon poradzisz sobie równie dobrze, mała! - dodał, oblizując wargi.

Gwen Brown - 2015-11-01, 13:12

Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Chwila moment i Muk pacnął o ziemię niezdolny do walki. Najs...
- Zobaczymy- odparłam.
- Vigo, powrót. Na razie sobie spocznij- powiedziałam odwołując Flygona.
W starciu z Koffingiem jego ziemne ataki wiele by nie pomogły. No to może... Lugia?
- Shinonome, twoja kolej- powiedziałam wypuszczając swoją sporą podopieczną.
- Zacznij od Lodowej Fali- wiesz w czym rzecz i po co to robisz. Niezależnie od rezultatu pierwszego ruchu, zaatakuj Psyshock. Gdyby pierwszy myk nie wyszedł, lub zaistniałą taka potrzeba, przytrzymaj Koffinga Telekinesis i okładaj naprzemiennie Psyshock i Extrasensowy. Bądź czujna i nie daj się mu trafić. Uważnie obserwuj każdy jego ruch, aby w razie potrzeby wykonać unik. Dasz radę, kochana!

Did - 2015-11-03, 12:19

Lodowa Fala wyszła jeszcze idealniej, aniżeli mogłaś sobie wyobrazić. Skutecznie uwięziła przeciwnika w lodzie, dzięki czemu Lugia mogła od razu posłać w jego kierunku Psychock, który wykończył biedaka... oraz samą Shinonome!? Ta mała planetka musiała użyć jakimś cudem Destiny Bond, bowiem tylko ten ruch pasuje do tejże sytuacji. No cóż, tą rundę można potraktować jako remis.
- Mały skubaniec! - Koga krzyknął, wycofując Koffinga. - Został mi ostatni pokemon, więc niedługo walka się skończy. Szkoda, bo nie będę mógł się już na ciebie patrzeć! - zaśmiał się, wypuszczając na arenę Weezinga.

Gwen Brown - 2015-11-03, 19:29

Ha fala podziałała. Jednak zaistniał też pewien skutek uboczny, którego nie przewidziałam. Destiny Bond? Cwaniura... Niemniej i tak byłam 2 zwycięstwa do przodu: Kodze został tylko jeden pokemon, więc nie było tak źle.
- To nic, kochana. Sprawiłaś się wspaniale- powiedziałam, odwołując Shinonome.
Został ostatni przeciwnik- Weezing. Mocniejsza wersja poprzedniej trującej kulki. Cóż, w dalszym ciągu to nie jest starcie dla mojego Vigo... ale Anathar to co innego. Zaraz wypuściłam swojego Banette.
- Anatharze, rozpocznij od Telekinesis i spróbuj "złapać" Weezinga. Niezależnie czy ci się to uda czy nie, okładaj go potem Psychic póki nie padnie- aczkolwiek pod wpływem działania pierwszego ruchu powinno to być łatwiejsze. Zagramy też ich bronią- gdyby sytuacja w którymkolwiek momencie zrobiła się nieciekawa od razu użyj Destiny Bond i pozwól się znokautować. Koga wystawia ostatniego pokemona- nawet jeśli padniesz to dzięki Destiny Bond i tak odniesiemy zwycięstwo w ostatecznym rozrachunku.
Byłam dobrej myśli. Dzięki Destiny Bond co by się nie zadziało, mogliśmy i tak to wygrać, nawet gdyby Anathar nie sprzątnął Weezinga wcześniej. Ale że on był stworzeniem dość "bojowym" jeśli tak mogłam go określić, mógł to rozwiązać rozmaicie.

Did - 2015-11-03, 21:14

/ dodaj po 1lvl dla każdego poka, co walczył ;=;

Anathar bez problemu złapał Weezinga w psychicznie sidła, dzięki którymi cisnął nim o podłogę, a następnie o jedną ze ścian trybunów, co praktycznie znokautowała biedną planetę. Niestety, jako, że jeszcze trzymała się na "nogach", An wstąpił w jej cień i wykończył ją w dość brutalny sposób. Na szczęście nic się jej nie stało, jest tylko strasznie poobijana, ale dzięki temu wygrałaś kolejną odznakę! Tym razem, trujących pokemonów!
- Niezłe bydle z niego! - Koga westchnął, podając ci twoje nagrody. - Niezła walka, dzięki za nią! Może spotkamy się kiedyś na osobności, co mała? Jeśli tylko chcesz, to niech Beth poda ci mój numer. - zaśmiał się, po czym zniknął za drzwiami prywatnej sali.

Gwen Brown - 2015-11-04, 07:17

No, takie przebłyski umiejętności bojowych to ja rozumiem! Anathar bez problemu pozbył się Weezinga dając naszej ekipie zwycięstwo. Takim oto sposobem miałam już osiem odznak z Kanto i kwalifikowałam się do Ligi. Ale na razie Liga może poczekać- chwilowo miałam raczej nawał spraw z gatunku tych rodzinnych. Niemniej będzie czym się pochwalić wieczorem siorce.
W każdym razie podziękowałam za walkę i zgarnęłam co tam Koga przewidział w nagrodę. Nie dałam tego po sobie poznać, ale nie byłam pewna czy chciałabym jego numer. Gość faktycznie wydawał się być z tych co leciałby na wszystko co ma cycki.
Tymczasem mogłam wrócić do czekającego na mnie Remiego.
- I jak ci się podobało?- zagadnęłam wyszczerzona w uśmiechu. Jednak zwycięstwo daje ogromną radochę.
Cóż, podejrzewałam, że do osiemnastej jest jeszcze spoooro czasu. Dlatego możemy się trochę gdzieś poszlajać na mieście. Zdaje się, że jest już bardziej pora obiadowa, więc najpewniej celem naszego szlajania będzie jakaś knajpka. Oczywiście później trzeba będzie też zająć się Lugią i ją nieco podlekować- w końcu coś obiecałam Ance, a ja raczej dotrzymuję słowa.

Did - 2015-11-06, 17:10

- Byłaś wspaniała. - Remi uśmiechnął się do ciebie, podnosząc cię lekko do góry, że skraść ci pocałunek. - Niemniej jednak... ten Koga wydaje się być strasznie zboczony. Widziałaś jak się na ciebie ślinił? To było wręcz obleśne, aż nie mogłem na niego patrzeć, więc skupiłem się tobie oraz walce. Czego nie żałuję w żadnym stopniu. Jesteś taka piękna, gdy walczysz. Na co dzień również jesteś piękna, żebyś nie zrozumiała tego źle. - zaśmiał. - Do osiemnastej mamy dużo czasu, więc co powiesz na jakiś romantyczny obiad? Po świętujmy znów twoją wygraną. Wkrótce zdobędziesz wszystkie odznaki i nie będzie czego świętować. - dodał. - Oczywiście wybieramy tą restaurację, co zawsze? Czy poszukamy czegoś innego. - dopytał się ciebie po chwili.
Gwen Brown - 2015-11-06, 17:24

Oj tak, bliskość mego lubego po tych wszystkich zboczonych uwagach to jak miód na serce. Od razu odwzajemniłam pocałunek, chcąc jak najbardziej przedłużyć tę chwilę... i pokazać Kodze, że ta laska jest zajęta, o ile chłopina skądś tam tu zerkał. A nawet jeśli nie zerkał, to kto mi zabroni.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi było wtedy dziwnie. Że go jeszcze nikt nigdzie za to nie pozwał, to aż dziw- odpowiedziałam.
- Właściwie z miłą chęcią bym gdzieś wyskoczyła. Po tych wszystkich ostatnich szaleństwach odrobina romantyzmu dobrze nam zrobi. A co do restauracji... Po co szukać miodu, skoro znaleźliśmy całkiem miły lokal? Jak dla mnie możemy pójść tam co ostatnio.- odpowiedziałam, przytulając się do niego, jak to miałam w zwyczaju.

Did - 2015-11-06, 17:31

- No to w drogę moja ukochana kobieto. - Remi uśmiechnął się do ciebie, podając ci rękę.
Droga do restauracji minęła wam na przyjemnej rozmowie o pokemonach, którą rozpoczął twój luby. Dowiedziałaś się z niej, że planuje złapać do swojej drużyny Clefairy, bowiem od pewnego czasu zainteresował się nią i uważa, że drzemie w niej ukryty talent, bowiem jest ona niczym diament, którego wystarczy tylko oszlifować, żeby był wspaniały. Ów pogawędka zakończyła się pytaniem po co są jej skrzydła chociaż na nich nie lata. Dość trudne pytanie na temat, którego zapewne trzeba byłoby zagłębić się w jakiejś księgi. Mniejsza z tym, zaraz po wejściu do restauracji, dostaliście ten sam stolik, co zawsze oraz menu.
- Może zjemy dzisiaj jagnięcinę, co ty na to? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-11-06, 17:38

Droga do restauracji przeminęła nam dość sympatycznie. Remi stwierdził, że chciałby kiedyś pochwycić Clefairy. Przez większość drogi rozkminialiśmy po co temu gatunkowi są skrzydła, mimo, że z nich nie korzystają.
- Ty wiesz, nawet się nad tym jeszcze nie zastanawiałam- stwierdziłam i... nagle mnie olśniło.
- No, cielątko, to cielątko- przecież mogę o to zapytać u samego źródła! W tej mojej szalonej gromadce jest przecież jedna Clefairy- Iris. Jeśli ona jako przedstawicielka tego gatunku nie będzie znała odpowiedzi, to podejrzewam, że nikt tego nie zrobi. Ale z pewnością znajdzie się i na to czas.
Tymczasem doczłapaliśmy na miejsce. Zajęliśmy stolik oraz przeglądaliśmy sobie menu.
- Właściwie czemu nie? Prawdę mówiąc nie jadłam jeszcze jakiegoś "dostojniejszego" dania z jagnięciną. W każdym razie bardzo chętnie- odpowiedziałam.

Did - 2015-11-06, 18:31

- To danie główne mamy załatwione, a co chciałabyś na deser? Wybór należy do ciebie. - Remi spytał się ciebie, podając ci otwarte menu na sekcji deserów, w której znajduje się chyba każdy deser świata, więc masz w czym wybierać. - Jeśli mogłabyś, to może wybierz coś... czego jeszcze nie jedliście, dobrze? - dodał, uśmiechając się do ciebie. - Wracając do naszej, wcześniejszej rozmowy, to na sto procent musimy się spytać Clefairy, po co jej skrzydła. Swoją drogą, to takie nieistotne pytania, a ciekawi człowieka jak cholera. Dobrze mówią, że ten pokemon ma coś w sobie! Wiele zagadek i tajemnic. Mam nadzieję, że odkryjemy je wszystkie, co ty na to, Gwen? - dopytał się ciebie, składając w międzyczasie zamówienie, kiedy już wybrałaś deser.
Gwen Brown - 2015-11-06, 18:49

- Deser mówisz? W porządku. Co powiesz na... Tartę czekoladową z bananami? może być dobra- połączenie czekolady i bananów zwykle jest całkiem niezłe- stwierdziłam przeglądając menu.
Potem Remi złożył zamówienie, a potem dalej sobie gawędziliśmy o poprzednich rozkminach.
- Coś w tym jest. Każdy pokemon ma jakieś sekrety. Weźmy takiego Gastly'ego. Zauważyłeś jak jest niesamowicie podobny do Cloystera? Oczywiście nie licząc skorupy tego drugiego. Zupełnie jakby to było wcielenie tego lodowego małża po śmierci. Albo Venonat. Doczepić mu skrzydełka i Butterfee jak się patrzy. Zupełnie jakby to było jakieś ogniwo zagubione w toku ewolucji. Można by tak szukać i szukać. Taak, każdy pokemon ma jakieś sekrety i fajnie byłoby móc je rozszyfrować. Na pewno nie będzie to takie proste jak zdobycie wszystkich odznak, a z całą pewnością o wiele bardziej czasochłonne i przez to ciekawsze- w sam raz dla nas, prawda?

Did - 2015-11-07, 17:02

- Nigdy nie zastanawiałem się nad innymi gatunkami, ale jak tak teraz mówisz, to rzeczywiście! Gastly i Cloyter są normalnie, jak dwie krople wody. Co do Venonat... taki trochę pulchniutki Butterfree byłby z niego, ale strasznie widać ich podobieństwa. - Remi zaśmiał się. - Mówiłaś, że chcesz zostać smoczą mistrzynią, prawda? Może zaczniemy odkrywanie tajemnic pokemonów, właśnie od tego gatunku? Swoją drogą, to smocze pokemony są niesamowite. W każdym drzemie równie potężna siła, a każdy jest inny od drugiego. To ci dopiero zjawisko! - nalał ci wina, kiedy kelnerki przyniosła wasze zamówienie, życząc wam smacznego. - Smacznego, kochana. Wrócimy do tej rozmowy po obiedzie, dobrze? - dodał, zaczynając zajadać się jagnięciną.
Gwen Brown - 2015-11-07, 17:08

- Właściwie wstyd się przyznać, ale przez te wszystkie szalone zawirowania aż o tym zapomniałam- odparłam ze śmiechem.
Bycie Smoczą Mistrzynią to było moje marzenie... właściwie od zawsze. Do pokemonów smoków ciągnęło mnie chyba najmocniej. A kiedy trafiłam na Perłę to już w ogóle zaczęłam jakoś podświadomie budować mocną więź z rozmaitymi smoczymi gatunkami. Rozszyfrowanie ich tajemnic i zdobycie tego tytułu- to byłoby coś. Jeszcze jak dołożyć do tego moją smokowatość byłabym potencjalnie jedyną Smoczą Mistrzynią, która jest smokiem. Śmiechowo. Tymczasem podano do stołu.
- W takim razie zdrówko, kochanie. Niech nam szczęście sprzyja!- powiedziałam unosząc kieliszek do toastu.

Did - 2015-11-07, 17:44

Obiad minął wam w przyjemnej atmosferze praz przy delikatne muzyce pianina, które zaczęło grać chwilę później od rozpoczęcia przez was uczty. Co do samej uczty, każdy kęs dania był lepszy od poprzedniego, a tarta, którą wybrałaś na deser... okazała się strzałem z dziesiątkę. Chrupka na zewnątrz i miękka w środku, przyprawiła was niemal o kulinarny orgazm. Szkoda, że niedługo opuścicie ten region i nie będziecie mogli dalej jeść w tej restauracji.
- Dochodzi siedemnasta, więc może udamy się już na miejsce spotkania z Anką, co ty na to? Po drodze porozmawiamy o Clefairy i smokach, dobrze? - Remi spytał się ciebie, wycierając usta serwetką po obiedzie.

Gwen Brown - 2015-11-07, 18:00

Posiłek przeminął nam we wspaniałej atmosferze. Jedzenie było wspaniałe. Jeszcze ta muzyka w tle i ogólny nastrój... No magia! Aż szkoda, że to najpewniej będzie ostatni posiłek tutaj, zanim wyruszymy do Hoenn na zjazd.
Tymczasem posiłek dobiegł końca. Akurat zleciał nam czas- w sam raz, aby wybrać się po moją siostrę.
- Faktycznie, można by się już po nią powoli wybierać. Miała się gdzieś kręcić w pobliżu drogi do Lavender Town. Ale z góry damy radę ją wypatrzyć

Did - 2015-11-07, 18:25

- Świetny pomysł z tą obserwacją z góry, ale co powiesz na rozdzielenie się? Jedno z nas wypatrywałoby jej z góry, a drugie szlajałoby się po ziemi? Jeśli będzie szła lasem, to raczej nie zobaczy się jej z góry, bo korony drzew będą zasłaniać cały widok. No to jak? - Remi spytał się ciebie. - Jak coś to mogę wziąć na siebie górę, ale będziesz musiała pożyczyć mi pokemona, bo ja jeszcze nie dorobiłem się jakiegoś latającego. Cały czas o tym zapominam. - zaśmiał się. - Aczkolwiek, może ty wolisz górę? - dodał.
Gwen Brown - 2015-11-07, 18:29

Remi zaproponował rozdzielenie się. Hm, w sumie Anka wspominała coś, że będzie chciała łapać jakieś stworki po drodze. Może faktycznie to nie głupi pomysł.
- Jak uważasz. Ale w takim wypadku to ja wolałabym wziąć górę. Obiecałam jej lot na grzbiecie Shinonome. Jak zobaczy Lugię, choćby i z daleka, to sama się znajdzie. Wierz mi, to moje zalatane pacholęcie nie przepuści takiej okazji- odparłam.
- Ale jeśli chcesz mogę ci pożyczyć Viga. Gdybyś nie dał rady znaleźć jej na ziemi, zawsze mógłbyś dołączyć do mnie w powietrzu- zaproponowałam

Did - 2015-11-12, 11:29

- Dam sobie radę. - Remi uśmiechnął się do ciebie. - Uważaj tam na siebie! Jak coś to będę w lesie! - dodał, ruszając wgłąb lasu.
Nie tracąc czasu, dosiadłaś Shinonome i wraz z nią wbiłaś się z powietrze, żeby mieć lepszy widok na drogę. Przez pierwsze dwadzieścia minut nie zauważyłaś żadnej, żywej duszy. Dopiero, gdy wybiła osiemnasta na twoim horyzoncie dostrzegłaś postać drobnej dziewczynki, jadącej na białym Taurosie. Od razu rozpoznałaś w niej swoją siostrzyczkę, która swoją drogą zmieniła trochę swój wygląd. Stał się bardziej kobiecy i wyrafinowany. Czyżby twoja Anka dorosła, a może to przez tego chłopaka? Kto wie! Najlepiej jeśli się jej zapytasz.

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/6a/86/e9/6a86e93dd798f97aa5a86e3f1323807b.jpg ~

Gwen Brown - 2015-11-12, 11:43

- Ty też, słonko. Do zobaczenie później- odparłam całując go na pożegnanie.
Potem wskoczyłam na grzbiet Shinonome i poleciałyśmy. Z początku nie było widać żywego ducha. Dopiero gdzieś koło osiemnastej pojawiła się moja siostra we własnej osobie. No, machnęła wejście smoka, nie można powiedzieć. Po pierwsze zmieniła styl ubioru, na zdecydowanie bardziej dziewczęcy. Gdzie to moje roztrzepane pacholęcie? No i jej podopieczny- biały Tauros. No zakochałam się w tym byczku. Taurosy same w sobie nawet mi się podobały, ale ten albinotyczny prezentował się przewspaniale.
- To ona, Shinonome. Możemy lądować- powiedziałam do Lugii, wskazując dziewoję na byczku.
Kiedy wylądowaliśmy pierwsze co zrobiłam to porządnie uściskałam siostrę.
- No, siostra od kiedy to zaczęłaś chodzić w spódnicach? Ale nie można powiedzieć, prezentujesz się pięknie. Czyżby to za sprawą tego chłopaka? No i widzę, że Puszek ma całkiem uroczego kolegę. Czyli łowy się udały, co?

Did - 2015-11-12, 12:01

- Cześć Gwen! - Anak rzuciła ci się na szyję. - Tak jakoś chciałam coś zmienić w moim stylu i może po części to sprawka tego chłopaka. - zaśmiała się. - Co do łowów, to były perfekcyjne! Ta Tauros jest genialna i słodka! Dowiedziałam się kilka dni, że dotarła w te okolice z gór, więc pomyślałam o jej złapaniu. Idealnie pasuje do mojej drużyny. Wybacz, że nie powiedziałam ci o niej, ale była jedna... z resztą ty masz legendę! Nie sądziłam, że będzie taka epicka! Nie mogę się doczekać, aż sama będę jakąś posiadać! - uśmiechnęła się do ciebie. - Wracając do mojej opowieści o łowach, to była jedna wraz z jajkiem. Jak się okazało, to jest z niej świeża mamusia. Jeśli chcesz to mogę podarować ci to jajko. - dodała.
Gwen Brown - 2015-11-12, 12:16

- Żebyś wiedziała, braku uroku to nie można mu zarzucić. A co do jajka to nie mówię nie- z miłą chęcią przygarnę. Podopiecznych do tulania nigdy dość- odparłam ze śmiechem.
- A właśnie, jak już tak się wszyscy witamy- Shinonome, to jest moja siostra Ania. Podejrzewam, że się polubicie, zwłaszcza, że najpewniej spędzimy ze sobą nieco czasu. A właśnie, mama dzwoniła do ciebie w sprawie zjazdu, prawda? Jeśli nie dzwoniła, to wiedz, że czeka nas wycieczka do Babuni. Obiecałam mamie, że cię tam dostarczymy z Remim. A właśnie, chyba nie ma co tak stać na środku lasu, wracajmy do Remiego, pogawędzimy sobie we trójkę- dodałam robiąc jej miejsce na grzbiecie Lugii. W końcu słowo się rzekło.
Remi pewnie kręcił się gdzieś po lesie. W trakcie lotu dzwonię do niego, że znalazłam już Ankę i żeby nie kręcił się po jakimś gąszczu to i jego zgarniemy. Hm, znając moją siorkę i jej talent do prowadzenia rozmów, szykuje się nam dłuuuga i pełna opowieści noc.

Did - 2015-11-15, 18:44

Shinonome polizała Ankę w policzek, co może oznaczać jedynie to, że ją polubiła. Czemu? Bowiem bez żadnego problemu pozwoliła jej dosiąść siebie razem z tobą. Lot na niej do miejsca, w którym rozstałaś się z Remim, minął wam dosłownie w kilka sekund, ale był niesamowicie przyjemny. Można go śmiało porównać do przejażdżki kolejką górską!
- Do centrum pokemonów też na niej... - Anka przerwała mówić, zakrywając usta dłonią. - Co to za krew! - krzyknęła, wskazując ci dużą plamę krwi na trawie. - Powiedz, że to nie jest krew Remiego! Powiedz mi to! Powiedz, że jest z nim wszystko dobrze! - dodała, padając na ziemię.

Gwen Brown - 2015-11-15, 18:53

/Znaczy mogę sobie dopisać jajco tego białego Taurosa, czy jeszcze nie?

Lot minął nam dosłownie błyskawicznie. Anka była tak uchachana, że usta prawie jej się nie zamykały- gadała i gadała. Śmiałabym się gdyby przypadkiem połknęła jakąś muchę, albo komara. Tymczasem wylądowaliśmy w miejscu gdzie rozstałam się z Remim. I wtedy moja siostra zobaczyła ślady krwi. Zmroziło mnie. Jak babci drapci- serce na moment mi stanęło.
- Miejmy nadzieję, że nie. Na pewno nie...- odpowiedziałam.
Tylko czemu sama nie wierzyłam w to co mówię? Jedno było pewne- nie podobało mi się to ani trochę. Musiałam jak najszybciej znaleźć Remiego. Od razu sięgnęłam po pokeball i wypuściłam Bareczka (swoją drogą ewoluowałam go w międzyczasie xD). Trudno było powiedzieć, czy zechce wypełnić moje polecenie, ale musiałam spróbować. Złpaałam go za łeb tak, aby musiał mi spojrzeć w oczy.
- Barry, posłuchaj mnie, bo to bardzo, bardzo ważne. Widzisz tę krew? Obwąchaj ją i powiedz mi czy należy do Remiego. Skup się proszę. Jeśli tylko wyczujesz, że to jego krew postaraj się go wywęszyć i mnie do niego zaprowadzić, rozumiesz?
Byłam przerażona, ale starałam się nad sobą panować. Łzy i krzyki nic nie pomogą- tu trzeba działać! W razie gdyby Rebek nie zechciał współpracować, spróbuję uzyskać pomoc od któregoś z moich innych podopiecznych.

Did - 2015-11-15, 21:27

- Też chcę w to wierzyć. - Anka jęknęła, podnosząc się z ziemi.
Bareczek posłusznie zabrał się do szukania tropu, bowiem w takiej chwili nawet on umie zachować się poważnie. Na szczęście nie zajęło mu to zbytnio dużo czasu, ponieważ już po kilkunastu sekundach wbiegł w las po tropie, a po kilku minutach zaczął szczekać głośno, żebyście mogły go dobrze usłyszeć. W końcu, kiedy dobiegłyście do niego, widok, który ujrzałyście, dosłownie was zamurował. Nieduża polana obsypana kwiatami powinna budzić w człowieku pozytywne emocje, ale tym razem tak nie jest. Kwiaty pokryły się krwią kilkunastu caterpie, których ciała są dosłownie rozszarpane na strzępy. To jednak nie wszystko, twój pies wyje nad identyczną plamą krwi... jak wcześniej. Różni się ona jedynie tym, że na jej środku leży ludzka dłoń.
- Mój boże, to nie może dziać się napra... - nie dość, że Remi zaginął, to jeszcze twoja siostra zemdlała, więc wszystko pozostaje w twoich rękach.

Gwen Brown - 2015-11-15, 21:39

Barry o dziwo pojął powagę sytuacji i nie harcował jak to on miał w zwyczaju. Dość szybko złapał trop, a potem pognał przodem. Z duszą na ramieniu biegłam za nim. Cholera, żeby nic się nie stało, żeby nic się nie stało...
I wybiegliśmy na polankę, gdzie zamiast sielanki trup ścielił się gęsto. Robaczy trup, bo pełno tu było martwych Caterpie.
- Co tu się do cholery stało?- szepnęłam zszokowana.
Tymczasem Rebuś oraz Anka zauważyli coś gorszego niż kilka martwych gąsienic. Rękę... Ludzką... We krwi. Efekt był taki, że siostra mi zbladła, a potem chlap i zemdlała. Tak oto sama musiałam ogarnąć ten bajzel.
- Słodki Arceusie, jeszcze ty?- jęknęłam zrezygnowana, próbując ją docucić.
- Nic z tego nie będzie. Shinonome, zanieś ją do Centrum Pokemon. Pilnuj jak oka w głowie! Znasz drogę, a tam moja siostra powinna być bezpieczna. Joy się nią zajmie. Nie jestem pewna z czym mamy do czynienia, ale jeśli tylko moja siostra będzie bezpieczna, wróć do mnie. Ja spróbuję rozwikłać co tu się wydarzyło- powiedziałam do Lugii, usadzając Ankę na jej grzbiecie.
Potem zwróciłam się do Bareczka:
- Rebuś, skup się, czujesz jakiś nowy trop? Cokolwiek? Szukaj, piesku, musimy znaleźć Remiego
Sama, choć z niemałym obrzydzeniem przyglądam się tej oderwanej ręce. Raczej mało prawdopodobne, że rozpoznam w niej rękę... w sumie kogokolwiek. Ale miałam głęboką nadzieję, że to nie mojego Remiego spotkała taka krzywda. Że on gdzieś jest, cały i zdrowy... Muszę go tylko znaleźć.

Did - 2015-11-19, 16:09

Lugia błyskawicznie podchwyciła Ankę, po czym jak najszybciej poleciała w kierunku centrum pokemon. Ty natomiast zostałaś na zakrwawionej łączce. Niestety nie zdążyłaś poprosić Bareczka o ponowne poszukanie tropu, bowiem poczułaś po kilku chwilach... jak po twoim ciele rozchodzi się lekkie wyładowanie elektryczne, pozbawiające cię czucia we wszystkich mięśniach. Sztywna jak kloc drewna upadłaś na trawę, tracąc przytomność. Ostatnią rzeczą jaką pamiętasz przed obudzeniem się w ciasnej celi komisariatu, jest widok Bareczka, którego jakaś tajemnicza osoba, zapewne sierżant Joy, odsyła do specjalnego, policyjnego pokeballa.
- Widzę, że nasza podejrzana się obudziła. - usłyszałaś nad sobą kobiecy głos. - Jeśli to ty, to naprawdę zastanawiam się... jak w takiej kobiecie może kryć się takie zło. Pójdziesz z nami po dobroci czy wolisz kajdanki?

Gwen Brown - 2015-11-19, 16:15

Lugia odleciała, a ja chciałam poprosić Barrego o poszukanie kolejnego tropu. Niestety zanim cokolwiek zdołałam zrobić zostałam spacyfikowana, a Rebek odesłany do specjalnego pokeballa. Kiedy się ocknęłam siedziałam w pierdlu. Zajebiście. A Remi gdzieś tam jest w tym piekielnym lesie. Że też ta policja jest tak... hm... upierdliwa.
- To co właściwie mi się przypisuje?- mruknęłam zrezygnowana.
Z nimi nie ma co dyskutować. Jeszcze znowu zarwę po łbie, a i tak ta służbistka nie da sobie nic przetłumaczyć. Co jeszcze się dziś spieprzy?

Did - 2015-11-19, 16:27

- O morderstwo kilkunastu Caterpie i człowieka ze szczególnym okrucieństwem, ale najpierw chcielibyśmy wysłuchać tego, co robiłaś w tamtym lesie. Być może masz jakieś alibi, które oczywiście sprawdzimy, więc nie radzę mnie okłamywać. - sierżant Joy powiedziała do ciebie, prowadząc cię do sali przesłuchań. - Jak już skończyć wymyślać swoją historyjkę, to podaj nam swoje najważniejsze dane osobowe i kontakt do kogoś bliskiego, może rodziców? Musimy ich zawiadomić, że możesz być potencjalnym mordercą. - dodała, siadając na krześle.
Gwen Brown - 2015-11-19, 16:38

No to jedziemy z wyjaśnieniami... Opowiedziałam więc jak było- że miałam razem z chłopakiem odebrać z okolicy moją siostrę, ale się rozdzieliliśmy i ja wypatrywałam jej z powietrza, a on z ziemi. Że kiedy już zgarnęłam Ankę to wróciliśmy nam miejsce gdzie ostatni raz widziałam Remiego oraz, że tam zauważyłyśmy pierwsze ślady krwi.
- ... więc poprosiłam Barrego aby wywęszył Remiego. I tak trafiłyśmy tutaj, gdzie ta krwawa jatka już była. I potem moja siostra wypatrzyła ludzką dłoń i najzwyczajniej w świecie zemdlała. Nie chciałam aby coś jej się stało, więc poprosiłam inną z moich podopiecznych aby zaniosła ją do Centrum Pokemon w Saffron. I tu dochodzimy do chwili obecnej. Chciałam poprosić Barrego, aby spróbował podjąć trop Remiego, ale jak już obie wiemy nic z tego nie wyszło. To co powiedziałam to szczera prawda. Moja siostra- jeśli to diabelstwo, które ubiło tyle pokemonów i jakiegoś człowieka jej nie dopadło- powinna być właśnie tam, w Centrum. Jeśli zajdzie taka potrzeba mogę się poddać badaniu na wykrywaczy kłamstw, czy co tam ode mnie zechcecie. Proszę wybaczyć, ale czy znaleziono pozostałą część ciała tego człowieka? Dobrze usłyszałam? Czy mogę je zobaczyć? Proszę. Muszę mieć pewność, że to nie Remi. Po prostu muszę wiedzieć, że nic mu nie jest.
Podałam też oczywiście wszystkie dane i kontakty, których wymagała pani policjant. Piorun wie czy mi uwierzy.

Did - 2015-11-19, 16:46

- Dosyć ciekawa historyjka, ale pozwól, że sprawdzimy czy naprawdę masz siostrę, która zemdlała i trafiła do centrum pokemona... niesiona przez legendarnego pokemona, dobrze? - sierżant Joy powiedziała do ciebie ironicznym tonem. - Poczekaj tutaj chwilę. - dodała, zamykając się w sali przesłuchań.
Sprawdzenie twojego alibi i powrót do sali zajęły policjantce równo trzydzieści minut. Natomiast ty przez ten czas mogłaś się jedynie wsłuchiwać w tykanie zegara i modlić się, żeby Anka magicznym sposobem nie zniknęła z centrum pokemon.
- To prawda, co powiedziałaś o swojej siostrze, ale odnoście Remiego, to mamy malutki problem. Dlaczego skłamałaś, że zniknął? Zastałam go całego i zdrowego przy twojej siostrze. Według siostry Joy wbiegł do centrum pokemon... zaraz po Lugii. Czyżbyś chciała ich chronić? Czyżbyście razem wykonali tą zbrodnię? Kim była ta osoba, którą zabiliście! Mów! - powiedziała, uderzając dłonią w stół.

Gwen Brown - 2015-11-19, 16:55

Okazało się, że Remi jest cały. Normalnie kamień z serca. Tymczasem musiałam się tłumaczyć czemu mówiłam, że zniknął... kiedy nie zniknął.
- Proszę pani, już mówiłam, nie zastałyśmy go tam, zobaczyłam ślady krwi to myślałam, że coś się stało i chyba logiczne, że chciałam go znaleźć prawda? Niech się pani zastanowi, czy gdybym wiedziała, że nic mu nie jest to łaziłabym po tym lesie? No oczywiście, że nie, bo i po co? Poza tym, z całym szacunkiem, ale czy ja wyglądam jakbym właśnie zaszlachtowała tabun pokemonów i człowieka? Gdyby tak było byłabym calutka we krwi- moje ciuchy, torba, wszystko. A jak widać na załączonym obrazku jestem raczej czysta. Nie mam zielonego pojęcia co lub kto stoi za tą masakrą, ani też kto tak na prawdę zginął. Nie wiem. Może tu pani stać nade mną i łapać za słówka, ale nie potrafię udzielić tych informacji. Po prostu złapała pani niewłaściwą osobę
Starałam się mówić spokojnie, żeby glina nie wysnuła jakichś opacznych wniosków. Zobaczymy jak to się skończy... Miałam szczerą ochotę wynieść się z tego lasu i wrócić do Centrum, do Remiego i Anny.

Did - 2015-11-20, 20:31

- Pani sierżant! - gdy skończyłaś mówić, do sali wbiegł młody chłopak z kartką w dłoni. - To nie ona stoi za tymi morderstwami. Znaleźliśmy sprawcę tego wszystkiego, ale jego pokemon uciekł nam do lasu, a nie znaleźliśmy jeszcze tego chłopaka, o którym nam wspominałaś. Wiemy tylko, że jest ranny... krew lubi przyciągać dzikie potwory. Oby nic mu się nie stało. Oczywiście przeszukujemy teren i ruszyliśmy za owym pokemonem, ale niech pani jedzie do naszego oddziału w lesie. - dodał.
- Wygląda na to, że jesteś wolna. Możesz iść, ale mniej się na baczności. Będę ci się przyglądała! No i tak... twój chłopak nadal jest w lesie. To była tylko taka zagrywka. Rzeczy odda ci kobieta w recepcji przy wyjściu, zrozumiałaś? - Joy poinformowała cię, wybiegając z młodym policjantem z sali przesłuchań, a tym samym pozostawiając cię w niej w samotności.

Gwen Brown - 2015-11-20, 20:44

Aha, byłoby stanowczo za dobrze. Ta zdzira legalnie sobie ze mnie pogrywała! Remi dalej był gdzieś w tym lesie. W dodatku ranny! Gdyby nie fakt, że mogłabym skończyć w pierdlu chyba dałabym tej całej pani sierżant po mordzie.
- Ta jest- mruknęłam tylko.
Od razu poszłam po swoje rzeczy. A kiedy już je odzyskałam, musiałam, normalnie musiałam wrócić i szukać Remiego. Jakoś nieszczególnie ufałam policji ostatnimi czasy. Postanowiłam wziąć sprawę we własne ręce. Ale do tego przydałby się Shinonome. Najpewniej została w Centrum, z Anką. Biegiem tam pędzę. Mój plan był prosty jak budowa cepa- hyc na jej grzbiet i hajda nad las. Oby tylko nic się nie stało...

Did - 2015-11-22, 15:21

Odbiór rzeczy i dotarcie do centrum pokemon zajęło ci niecałe dwadzieścia minut. Będąc już na miejscu, zajrzałaś do Anki, która życzyła ci powodzenia w poszukiwaniach Remiego, a także żebyś uważała na siebie i dzikiego pokemona grasującego w lesie. Zaraz po odwiedzinach, wsiadłaś na Shinonome i razem z nią ruszyłaś w kierunku lasu. Na jego obrzeżach znalazłaś się o dziewiętnastej trzydzieści, więc od zaginięcia minęło Remiego minęło już półtorej godziny. Miejmy nadzieję, że nic mu nie jest i znajdziesz go, zanim znajdzie go Zoroark. Od czego zaczynasz poszukiwania?
Gwen Brown - 2015-11-22, 16:42

Czas leciał, a Remi przepadł jak kamień w wodę. W dodatku robiło się coraz ciemniej. I kiedy już zaczynałam powoli tracić nadzieję, przyszedł mi do głowy plan tak piękny w swej prostocie, że mógł się udać. Owszem, też chodziło o wywęszenie Remiego. Ale tym razem uderzam do eksperta- mojego Emboara. Zhu był obdarzony przez naturę w węch doskonały- jeśli on nie znajdzie Remiego, to równie dobrze nie muszę już angażować w to któregokolwiek innego z moich "węszycieli".
Poprosiłam Shinonome, aby wylądowała i dopiero potem wypuściłam Zhu. Sporawy był i ciężki, bałam się, że Shinonome nie uciąży nieść nas obojga. Zaraz też wyjaśniłam Zhu czego od niego chcę i przy okazji dałam mu do obwąchania jakąś koszulkę Remiego, którą zgarnęłam na szybko z Centrum. No, teraz niech się dzieje wola nieba...

Did - 2015-11-26, 22:42

Kiedy dałaś Zhu koszulę Remiego, ten od razu wyczuł trop związany z nim i niczym błyskawica zaczął się nim kierować, a ty za nim. O dziwo możesz nadążyć za świnką, co pewnie jest zasługą twojej przemiany w smoka. W końcu i twoja sprawność fizyczna mogła się poprawić w trakcie klątwy, bo czemu nie? Mniejsza z tym, po jakiś dziesięciu minutach prawdziwego sprintu, natrafiłaś na przerażający widok. Mianowicie razem z Zhu wbiegliście na ogromnego Zoroarka, któremu z pyska leje się krew. Może i nie byłoby to tak przerażające, gdyby nie fakt, że pod jego łapami znajduje się górne ubranie Remiego. Czyżby ten potwór pożarł go przed chwilą? Czy to w ogóle jest możliwe, żeby taki pokemon to zrobił? Będziesz się mogła o tym niedługo przekonać, bowiem zaczął na was warczeć oraz przygotowuje się do szarży. Lepiej coś zrób, bo możesz skończyć, jak Remi. O ile to z pożarciem, to prawda.
Gwen Brown - 2015-11-27, 13:07

Zhu od razu podjął trop. Dzielny dziczek! Wiedziałam, że na jego węch mogę liczyć. Gnaliśmy przez ten las i w końcu... dognaliśmy na polankę. A na polance czaił się Wielki Zły Wilk. Znaczy się Zoroark. I w tym momencie w jednej chwili mnie zmroziło, a w następnej obudził się instynkt mordercy. Zoroark miał pod łapami ubranie Remiego! O nie, tym razem pałka się przegła...
- Zhu, Rollout i przygnieć skurczybyka. Potem daj mu po mordzie, choćby i Hammer Arm. W każdym razie nie pozwól mu zebrać się do ataku.- szybko wydałam polecenia.
Ale nie zamierzałam poprzestać tylko na Zhu. Tym razem ogarnęła mnie taka furia, że rozniosę tego Zoroarka. Zaraz też sięgnęłam po kilka innych pokeballi.
- Perła, przymroź tego Zoroarka Ice Beam, gdyby sprawiał problemy wspomóż się Extreme Speed, żeby znaleźć się tuż przy nim i wtedy go przymroź. Shinonome, ogarniaj sytuację z góry. Gdyby skurczybyk coś za ostro kombinował, przycap go Telekinesis. A potem atakujcie go czym uznacie za stosowne w ilości hurtowej. Przyłóżcie się moi drodzy- upierdliwiec ma nawet nie mieć siły ruszać łapami, nie wspominając o atakowaniu. Nagle nabrałam niesamowitej ochoty posiadać futro z Zoroarka, ale może zanim je z niego zedrę wyciągnę od niego co zrobił z Remim.
Wkurzyłam się. Chyba jak jeszcze nigdy w życiu. Ten Zoroark miał w tym momencie cholernie przesrane. Choćbym miała poszczuć go każdym moim pokemonem razem czy z osobna, wilczur raczej żywy stąd nie wyjdzie... Uważnie obserwowałam co będzie się działo. Zoroarki słyną ze zmiany kształtu, ale... dość kulawej. Zawsze zdradza je ogon i oczy. Nawet jeśli wilczek będzie próbował jakichś sztuczek, szybko zorientuję się którego z moich podopiecznych próbuje podrobić. Szczególnie, że dość mocno się na niego zawzięłam.

Did - 2015-11-27, 13:35

Mimo, że Zhu użył Rollout, Zoroark z łatwością zatrzymał go swoimi łapami i rzucił nim, jak piłeczką o drzewo. Na jego nieszczęście spadając, przebił swoją nogę, gałęzią, co skutecznie wyeliminowała go z pola walki, na którym pozostał wilkołak i Lugia. Ta w odróżnieniu od swojego towarzysza, zaczęła trzymać bestię na dystans i stopniowo osłabiać za pomocą swoich ruchów. W końcu, kiedy wystarczająco pozbawiła go sił, zamroziła jego ciało, używając do tego Ice Beam, a żeby mieć pewność, że nie zdoła uwolnić się z tego lodowego więzienia, otoczyła lód psychiczną mocą, dając ci wolne pole do popisu. Teraz z łatwością będziesz mogła wyciągnąć od niego informacje oraz zrobić z nim, co tylko będziesz chciała.
Gwen Brown - 2015-11-27, 13:44

Cóż, okazało się że Zoroark ma nieco pary w sobie. Zhu przekonał się o tym najboleśniej. Na szczęście potem do akcji wkroczyła Shinonome. Miała więcej szczęścia i udało jej się w końcu zapanować nad rozeźlonym wilczkiem.
- Bardzo dobrze, Shinonome. Pilnuj go- powiedziałam.
Na razie odwołałam Zhu do jego kulki. Ranny i tak nie mógłby wiele zdziałać. Koniecznie trzeba będzie go podleczyć w Centrum. Tymczasem pozostał Zoroark...
- Troszkę nawywijałeś, mój drogi- odezwałam się podchodząc do Zoroarka.
- Troszkę nawet za dużo. A teraz gadaj: Remi, wysoki brunet- co mu zrobiłeś? Wiem, że to twoja sprawka. Gdzie on jest?- powiedziałam lodowatym tonem, wpatrując się prosto w ślepia stwora.
Wyciągnę to z niego. Jak jasna cholera, wyciągnę!

Did - 2015-11-27, 20:00

- Mylisz się! - Zoroark warknął na ciebie. - Zrobiłem to z przyjemnością i zrobiłbym to jeszcze raz ! Należało mu się! Skrzywdził mojego pana! Jego mięso było świeże i pyszne, twoje pewnie jest takie same. - oblizał się po wargach. - Szukasz swojego chłopczyka? Pewnie już dawno się wykrwawił. Najpierw przeciąłem mu udo, a teraz rozciąłem plecy, więc pewnie gdzieś tutaj leży, ale gdzie? Tego ci nie powiesz szmato! No zabij mnie, co się ociągasz! - dodałam, śmiejąc się na swój pokemonowy sposób.
Gwen Brown - 2015-11-27, 20:08

Wygadany upierdliwiec. Najzwyczajniej w świecie ulałam go pysk. Tak po prostu, z liścia.
- O śmierć to ty mnie jeszcze będziesz błagał- warknęłam, rozcierając rękę.
- Shinonome trzymaj go, bo zaraz na serio mu coś zrobię. Gdyby robił zbyt duże problemy, pozwalam ci coś mu połamać. Ale z karkiem, na razie jeszcze się wstrzymaj- rzuciłam do Lugii.
O ile Zoroark mówił prawdę, Remi może być gdzieś w pobliżu. Szkoda, że Shu zarwał w nogę. Ale mam innego "niuchacza" pod ręką.
- Szukaj, Rebuś. Szukaj, jak jeszcze nigdy w życiu- powiedziałam, do wypuszczonego przed momentem Barrego, podtykając mu pod nos koszulkę Remiego.

Did - 2015-11-28, 10:07

- W twoich snach, szmato. - Zoroark odpowiedział ci na twoje słowa, po czym jego paszcza została otoczona psychiczną mocą, by nie mógł się już odzywać.
Zostawiając Shinonome przy potworze, razem z Rebusiem ruszyliście na poszukiwania Remiego. Pies błyskawicznie pochwycił jego trop i już po dziesięciu minutach znalazł jego ciało w krzakach. Wilkołak mówił prawdę o tym, że jest w strasznym stanie. Jego rana na nodze zaczęła już ropieć, a plecy wyglądają, jakby ktoś je posiekał nożem. Na szczęście żyje, ale jego organizm funkcjonuje przy pomocy resztek sił, bowiem możesz zauważać jak jego oddech jest coraz słabszy. Musisz się pośpieszyć, bo inaczej umrze. Czekaj! On trzyma w dłoni jakąś karteczkę! Ciekawe, co na jest na niej napisane.

Gwen Brown - 2015-11-28, 10:38

Hm, z każdą chwilą tylko utwierdzałam się w przekonaniu, że posiadanie futra z tego upierdliwca to nie taki głupi pomysł. Jak nigdy nie podniosłam ręki na pokemona, tak tego konkretnego byłam gotowa osobiście obedrzeć ze skóry.
Na razie miałam jednak inne priorytety. Rebek szybko podjął trop i już po paru minutach znaleźliśmy Remiego. Na jego widok najzwyczajniej się popłakałam. Zmaltretowany jak po spotkaniu z bliżej nieokreśloną liczbą noży lub bardzo "zębatym" stworzeniem. Zaraz przypadłam do niego... i wtedy zauważyłam jakąś kartkę w jego dłoni. Sięgnęłam po nią, może na niej być coś ważnego.

Did - 2015-11-30, 17:24

Rozwinąwszy zakrwawioną karteczkę, ujrzałaś na niej napis, którego część została niestety rozmyta przez ciemnoczerwoną substancję. Słowa, którym udało się przetrwać, układają się w początek dość istotnego zdania - Nie jedź na spotkanie, oni chcą... - brzmi jak ostrzeżenie, ale czego oni chcą? Na razie pozostaje to wielką tajemnicę. Mniejsza z tym, kiedy skończyłaś czytać wiadomość, zauważyłaś, że Remi przestał oddychać! Lepiej szybko coś wymyśl i pomóż mu... albo stracić go już na zawsze! Czemu nie zadzwoniłaś jeszcze po pomoc? Czemu nie zaczęłaś go reanimować? RUSZ SIĘ KOBIETO! TWÓJ UKOCHANY UMIERA, A TY CZYTASZ KARTECZKĘ?!
Gwen Brown - 2015-11-30, 17:37

Zerk na karteczkę i już wiedziałam, że nie było tam nic na tyle istotnego. Teraz trzeba było działać pierunem. Święty Arceusie! Reanimacja! Jednak te zajęcia w szkole były przydatne. Ale sama nie dam sobie rady. Gdzieś w międzyczasie, próbuję jakoś wypuścić, któregoś z moich pokemonów. W ciągu jakiejś krótkiej chwili pod ręką przemknął mi Pokeball Kaia, mojego Mega Lucario. I naszła mnie szalona idea, która mogła się udać...
- Kai, Heal Pulse w Remiego, prędko!- wydałam krótką i treściwą komendę, wypuszczając stworka.
Ataki generalnie wpływają na pokemony i ludzi, tak? No tak, sama nie raz czymś zarobiłam to wiem. A te leczące leczą pokemony, tak? No więc jeśli rozumowałam słusznie, Heal Pulse powinien w jakimś stopniu poprawić stan zdrowia Remiego. Przynajmniej odrobinkę. Zaraz też komórka w dłoń, tryb "na głośnik" i dawaj dzwonić na numer alarmowy. Sama jedna to ja tu wiele nie zdziałam- na miły Bóg jakąś karetkę!

Did - 2015-12-01, 20:22

Twoje przypuszczenie odnośnie Heal Pulse okazały się strzałem w dziesiątkę. Kiedy różowy promień dotknął ciała twojego ukochanego, wszystkie rany, zadrapania i inne ubytki w jego skórze... po prostu znikły, a oddech powrócił jak bumerang. Już po kwadransie przed tobą stał nowo narodzony Remi. Wszystko byłoby cudowne i magiczne, gdyby nie jeden malutki fakt. Właśnie dowiedziałaś się, że użycie Heal Pulse na człowieku ma efekt uboczny w postaci przefarbowania włosów na kolor różowy. W sumie, to nawet mu do twarzy w tym odcieniu różu i w końcu nie jesteś tą jedyną, która zmieniła kolor swych włosów.
- Ja żyję! Wybacz, że przysporzyłem Ci tyle kłopotów. - Remi rzucił się na ciebie, nieświadomy tego, co zrobiłaś z jego brązową czupryną.

Gwen Brown - 2015-12-01, 20:43

O wow! Jednak czasami mam przebłyski geniuszu. Heal Pulse załatwił sprawę pierwsza klasa. Nie dość, że Remi znowu normalnie oddychał, to jeszcze pogoiły się wszystkie jego rany i zadrapania. Był tylko drobny efekt uboczny... Różowe włosy... Kto wiedział, że Heal Pulse ma taki efekt uboczny na człowieku? Z resztą kij z tym! Remi żyje!
- Kotuś!- zawołałam tuląc się do niego mocno.
Jeśli wcześniej ryczałam, to teraz chyba zamieniłam się w fontannę. Cholernie szczęśliwą fontannę.
- Jak ja się bałam! Tu było tyle krwi! Co tu się stało? Z resztą, to już nie jest takie ważne- najważniejsze, że już wszystko dobrze!- szeptałam pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
Cóż, Remi na razie wydawał się być nieświadomy zmiany koloru jego kruczoczarnych włosów... I tak po prawdzie nie miałam serca wyprowadzać go z tej nieświadomości. Ale w sumie i tak prędzej czy później by się skapnął, więc chyba lepiej jeśli od razu mu o wszystkim powiem.
- Kotuś, siądź sobie teraz dobrze i spróbuj się nie wściec... Wiesz, było z tobą na prawdę bardzo, bardzo kiepsko... Kazałam Kaiowi użyć Heal Pulse na tobie. Podziałało, tylko teraz jesteś jakby ciut bardziej... różowowłosy? Ale w sumie całkiem ci teraz ładnie... Włosy ci tak fajnie kontrastują z oczami, wiesz?
W tym momencie musiałam się przygotować na potencjalne reakcje. Szok? Przerażenie? Wielki wkurw? Trudno orzec. Mój luby niby nie pałał aż takim "nie-lubieniem" do tego konkretnego koloru co ja... Tylko co innego różowy ciuch, a co innego różowy fryz.

Did - 2015-12-03, 16:02

/ na czym on ma usiąść? xd
____________________________
- A wiesz, że nie pamiętam? Ostatnie wspomnienie, które posiadam, to to z naszego rozstania przed lasem. Później jest tylko czarna dziura. Może i to lepiej, że nic nie pamiętam? Nie będzie to do mnie wracać, z czego się cieszę. - Remi westchnął. - Naprawdę mam różowe włosy? - spytał się ciebie z niedowierzaniem. - Ale jak to!? Jak ja muszę teraz wyglądać... nigdy nie wyobrażałem siebie w różu. Nic nie mam do tego koloru, ale raczej do mnie nie pasuje. - westchnął, podnosząc lekko ton. - Nie miałbyś jakiejś czapki? Wolałbym nie paradować tak po mieście... normalnie szlag mnie trafia, ale nic do ciebie nie mam. W końcu uratowałaś mi życie i nie wiedziałaś, że to ma takie skutki. - dodał, całując cię w czoło.

Gwen Brown - 2015-12-03, 16:33

Hm... na dupie? Wiesz, każdy człowiek ma takie osobiste "siedzisko" xD

Okazało się, że swoją nieoczekiwaną zmianę w wyglądzie przyjął dość dobrze. Powiedziałabym, że nawet nad podziw dobrze. Fakt, szczęśliwy z tego powodu nie był, ale ja też nie skakałam z radości jak zobaczyłam swoje okłaczenie po pierwszej przemianie.
- Nie martw się, coś wykombinujemy- odparłam.
Przyciągnęłam do siebie swoją torbę, coby przejrzeć jej zawartość. Na pewno pakowałam sobie jakąś czapkę... Albo co najmniej jakąś chustkę na łeb. A że babska torba to jak dziura bez dna, trochę mi zajęło zanim wygrzebałam jakąś względnie "uniwersalną", jednolitą czapkę. No przecież nie dam facetowi czegoś typowo babskiego, bo to tylko pogorszy sytuację.
- Czapejka, sztuk raz- oznajmiłam podając mu nakrycie głowy.
- To powiem ci, że sporo cię ominęło w takim wypadku. Ale to raczej dłuższa i pokręcona opowieść. Na razie jednak wolę się nacieszyć twoim zdrowiem i niejakim powrotem do żywych- dodałam przytulając się do niego.

Did - 2015-12-05, 14:28

- Mam taką nadzieję. - Remi westchnął, zakładając czapkę na głowę. - Na szczęście nie jest za mała i pasuje na moją głowę! - pocałował cię w policzek. - Znów ratujesz mi życie, co ja bym bez ciebie zrobił. Pewnie już dawno bym nie żył. - zaśmiał się, chwytając cię za rękę. - W sumie, to już od dawna chciałem zadać ci to pytanie... może i to nie jest najbardziej romantyczna chwila i przepraszam, że nie zrobię tego w trakcie kolacji przy świecach, ale nie mogę już z tym czekać. - przerwał na chwilę, wyciągając coś z kieszeni. - Przetrwał, więc Gwen... zostaniesz moją żoną? Myślę, że znamy się już wystarczająco dobrze oraz dzielimy ze sobą swoje największe tajemnicze. To idealny czas, że potwierdzić nasz związek. - dodał, klękając przed tobą.
Gwen Brown - 2015-12-05, 15:32

Chwila moment i atmosfera od razu się polepszyła. Przy Remim nawet najbardziej grobowy nastrój znikał praktycznie sam z siebie. Pośmialiśmy się, wycałowali... i nagle Remi zaczął przede mną klękać! Nie może być! Czy on właśnie...?
- Remiś?- szepnęłam w pierwszej chwili, totalnie zaskoczona.
Znaczy spodziewałam się, że prędzej czy później przeciągniemy nasz związek na "wyższy stopień wtajemniczenia". Nie spodziewałam się jednak, że to będzie tak... już? Tak, Remi zdecydowanie umiał zaskoczyć. Tymczasem właśnie padło to sakramentalne pytanie. Cóż, odpowiedź mogła być tylko jedna...
- Tak, tak TAK!- zawołam w euforii, rzucając mu się na szyję i całując.
Kij, że jest ciemno, kij że jesteśmy w środku lasu, kij ze wszystkim! Właśnie zostałam najszczęśliwszą laską na świecie!

Did - 2015-12-10, 19:12

- To teraz musimy wybrać tylko miejsce na ślub. Marzy mi się uroczystość w stylu hawajskim, co ty na to? - Remi spytał się ciebie, podnosząc cię lekko do góry, by móc wykonać romantyczny obrót. - Zrobiło się już ciemno, zbierajmy się stąd lepiej. Anka pewnie się o nas martwi. Dopiero do nas przyjechała, a już tyle się zadziało... biedna. - westchnął, poprawiając czapkę. - Swoją drogą to, co zrobiłaś bestią, która zaatakowała mnie i caterpie? - dopytał się ciebie.
Gwen Brown - 2015-12-11, 10:34

- Ciepło, morza szum i tupot mewek? Takie klimaty niezawodnie na Wyspach Pomarańczowych. Podoba mi się ta koncepcja- odparłam, całując go.
Można by przedłużać ten moment w nieskończoność, ale powoli trzeba było powrócić do normalności dnia codziennego. A raczej jego nienormalności. Młoda pewnie aż chodzi po ścianach w Centrum i wygląda kiedy wrócimy, no i zostawiłam przecież Shinonome, aby pilnowała tego piekielnego sierściucha.
- Znając ją pewnie przykleiła się do szyby przy wejściu jak jakiś glonojad i ani myśli stamtąd iść. Chyba, że Joy zafundowała jej coś na uspokojenie. A jeśli idzie o tego sierściucha... Właściwie jeszcze nic mu nie zrobiłam, prawie od razu pobiegłam cię szukać. Shinonome go pilnuje. W okolicy kręciła się policja, więc jeśli jeszcze ich nie znaleźli, pewnie ucieszą się kiedy dostarczymy im tego Zoroarka. Aczkolwiek zanim to nastąpi jego włochaty zad ma umówione spotkanie z moim butem, jeśli wiesz co mam na myśli. Bo płazem mu tego wszystkiego nie puszczę.
W sumie kusiło mnie, aby kazać Shinonome go rozszarpać na strzępy. Nie... Tu trzeba czegoś bardziej finezyjnego. W mojej głowie narodziła się lepsza koncepcja. Dużo lepsza. Najpierw jednak musimy wrócić do Lugii i obadać aktualną sytuację.

Did - 2015-12-14, 22:41

Powróciwszy do Lugii, zastałaś ten sam widok, który zapamiętałaś przed poszukiwaniem Remiego. Błękitnobiała smoczyca dzielnie więzi potężnego wilkołaka. Niemniej jednak jest jej teraz łatwiej to robić, bowiem Zoroark stracił zupełnie wszystkie siły i nie próbuje już wyrwać się z jej uwięzi. Na twoją osobę nawet nie zareagował, zaś Lugii widocznie ulżyło, że nic ci nie jest.
- Pozwolisz, że zostanę z boku? Na jego widok wszystko mnie boli... chyba powoli zaczynam odzyskiwać pamięć, co nie jest zbytnio miłe. - Remi powiedział do ciebie, odwracają wzrok od bestii.

Gwen Brown - 2015-12-14, 23:05

Wróciliśmy do Shinonome. Jak się okazało dzielnie pilnowała tego sierściucha. O dziwo nie był już taki wygadany, nawet nie wyrywał się szczególnie. Hm, jednak potęga legendarnego pokemona to nie w kij pierdział.
- Nie ma sprawy, kochanie. Ale nie martw się, postaram się, aby nie zajęło mi to wiele czasu...- odparłam.
Podeszłam bliżej Zoroarka i Lugii.
- Świetna robota, Shinonome. Pierwszorzędnie się spisałaś. A że obiecałam coś temu sierściuchowi, to będę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę...
Zerknęłam na Zoroarka. Niby nie zwracał na mnie uwagi, ale byłam pewna, że słucha każdego mojego słowa.
- Początkowo miałam chęć kazać Shinonome rozerwać cię na strzępy. Kawałek po kawałku. Jej moce psychiczne są dość precyzyjne w tym względzie, na pewno byłoby wesoło. Ale powiedzmy, że mam teraz trochę lepszy humor, więc łaskawie cię nie zabiję. Ale za to mogę sprawić, że znienawidzisz każdą chwilę swojego życia. Shinonome...- tym razem zwróciłam się do Lugii.
- Chciałabym, abyś zrobiła z niego wieczystego i nieodwracalnego kalekę. Taką roślinę zdaną na innych. Niech jego ciało będzie jego więzieniem, niech żyje ze świadomością, że nawet najmniejsza cząstka jego jestestwa nie będzie mu podwładna. To w jaki sposób to załatwisz pozostawiam do twojej dyspozycji. Wtedy ten sierściuch nie tylko dostanie solidną karę, ale będę też mieć pewność, że nie skrzywdzi już nikogo więcej.
Tak, zraniona kobieta nie przebiera w środkach. Zraniona kobieta to bestia zdolna do wszystkiego co zrodzi się w jej targanym emocjami umyśle. Bo kobieta, kiedy walczy z przeciwnikiem stara się go zniszczyć, a nie tylko pokazać swoją wyższość. A ten Zoroark zaraz się o tym przekona...
Po wszystkim wracamy do Centrum. Anka za długo na nas czeka, a ja miałam szczerą ochotę przysnąć na piersi ukochanego. A Zoroark? A, powiadomi się policję, gdzie jest i niech oni się nim teraz martwią. Ostatecznie nie byłam aż takim potworem, aby zostawić go samego sobie w tym lesie. Chociaż szczerze mówiąc miałam i na to ochotę...

---
/Tak przy okazji- dałbyś radę załatwić mi kiedyś w przygodzie możliwość wymiany fakemona? Bo Daisy uszczęśliwiła mnie po pokazach jajem Carbite, którego to już mam, a u Ann fakemonów nie można wymieniać... To tak na kiedyś, nie musisz się spieszyć

Did - 2015-12-15, 15:35

Może dostaniesz, ale jak będziesz grzeczna xD
____________________________
- Mimo, że ten Zoroark zabił niewinne pokemony i skrzywdził Remiego... nie zabiję go ani nie zrobię z niego bezużytecznej lalki. Mam swoje zasady, a jedną jest miłosierdzie, nawet dla bestii. Musisz pamiętać, że ja też byłam bestią i nie chcę zostać nią ponownie. Nie wiem... jak mogłaś mnie o to poprosić. Miałam cię za wspaniałą osobę, ale po tych słowach straciłaś w moich oczach. Możesz zrobić z nim, co tylko chcesz, ale nie w mojej obecności. Wybacz, ale muszę Ci odmówić. Gdyby nie fakt, że powstrzymuję tego potwora przed kolejnymi morderstwami, wróciłabym do pokemona. - usłyszałaś głos Lugii w swojej głowie. Z jej słów wynika, że jest oburzona twoją postawą i nie zamierza wykonać twoich poleceń.

Gwen Brown - 2015-12-15, 15:45

/Dobzę :)

Cóż, Shinonome postanowiła się zbuntować. Aczkolwiek, coś mi mówiło, że ona miała całkowitą rację. Co to się ze mną porobiło do cholery?!
- Może faktycznie trochę mnie poniosło... Wybacz, Shinonome, nie powinnam cię była prosić o coś takiego. Dobra, odstawmy go policji, niech oni się nim martwią. Starczy nam atrakcji na dziś.
Telefon w dłoń, dzwonię pod odpowiedni numer i wyjaśniam sytuację. Może nawet popadnę na tę facetkę, która próbowała wmówić we mnie ukatrupienie tego stadka Caterpie i jakiegoś człowieka? Przynajmniej będzie wiedzieć o co chodzi. Tak czy inaczej potem już definitywnie wracamy...

Did - 2015-12-20, 09:10

Długo nie musiałaś czekać na policję, bowiem najbliższy patrol znajdował się kilkanaście metrów od ciebie, więc zaledwie po upływie siedmiu minut byłaś już wolna i mogłaś ruszyć już razem z Remim do Centrum Pokemon - niestety nie spotkałaś policjantki, która próbowała wrobić cię w zbrodnię. Na miejscu Anna rzuciła wam się na szyje, płacząc ze szczęścia. Po mokrej szybie możesz wywnioskować, że wypatrywała was od dłuższego czasu, co w pełni zgadza się z twoimi, wcześniejszymi przypuszczeniami.
- Obiecajcie mi, że nigdy się to nie powtórzy! Nadal mam przed oczami widok tych zmasakrowanych ciał, a od czasu do czasu czuję zapach krwi unoszącej się w powietrzu. - powiedziała do was przez łzy.

Gwen Brown - 2015-12-20, 09:53

O dziwo sprawa Zoroarka potoczyła się w miarę sprawnie. Aż dziwne, że policja nie nadziała się na nas szybciej. Ale kto tam ich zgadnie. Potem powróciliśmy do miasta, a konkretniej do Centrum. Tak jak się spodziewałam, Anka robiła za "glonojada", bo już z daleka widziałam ją przyklejoną do szyby. Stało ci to moje pacholęcie, zagubione i zapłakane... Aż mi się przypomniało jak kiedyś za dzieciaka zgubiła się w sklepie i nie mogła nas znaleźć. Teraz wyglądała bardzo podobnie. Ech, spodziewałam się, że nasze spotkanie będzie obfitować w emocje, ale nie myślałam, że tego rodzaju.
- No już, już. Spokojnie, siostra już jest po strachu- powiedziałam tuląc ją do siebie.
- Wszyscy już jesteśmy w komplecie, wszyscy żyjemy, nie trzeba płakać. Chodźmy, trzeba by się jakoś doprowadzić do porządku po tych przygodach. Zaraz klapniemy sobie na łóżku, zrobi się inna atmosfera...
Zanim pójdziemy do naszego pokoju, zostawiam Joy swojego Emboara. Wszak po spotkaniu z tą gałęzią, powinien go ktoś zobaczyć. A potem wykąpiemy się, zjemy coś, pogadamy jak ludzie...

Did - 2015-12-25, 09:01

- Nie wiecie jak się cieszę, że nic wam nie jest! - Anka powiedziała do was, wyswobadzając was ze swojego uścisku. - Poczekajcie chwilę! Kilkanaście minut przed wami była tutaj policja. Chciała, żebym złożyła zeznania, ale nie wiele mogłam im powiedzieć, w końcu zemdlałam na sam widok polanki... Mniejsza z tym, dostałam od nich jakiś dziwny przedmiot w ramach jakiejś na nagrody. Powiedzieli, że to przedmiot dla pokemona, ale wygląda, jak kalejdoskop. Nie przypominam sobie, żeby jakiś pokemon tego potrzebował. Co to może być i czyżbyście sami złapali potwora? - Anka spytała się was.
- Co do potwora, to tak. Znaczy się, to Gwen go złapała i uratowała mi przy tym życie. Co do przedmiotu, to nie mam zielonego pojęcia, co to może być. Gwen, może ty wiesz? - Remi odpowiedział Ance, jednocześnie zwracając się do ciebie.

Gwen Brown - 2015-12-25, 09:11

Wyściskaliśmy się i powoli, powoli atmosferka nieco się uspokoiła. W pewnym momencie moja siostra przypomniała sobie o jakimś przedmiocie, który dostała od policji. Kiedy po niego pobiegła wykorzystałam tę krótką chwilkę aby oddać Joy swego Emboara "na przegląd". Niebawem młoda powróciła niosąc ów przedmiot. Nie powiem, też nieco się zdziwiłam.
- Powiem wam, nie widziałam jeszcze takiego cuda. A może...? Chwila, coś mi świta- stwierdziłam sięgając po swój pokedex.
Miałam nieodparte wrażenie, że przeglądając sobie kiedyś gatunki pokemonów, widziałam przy którymś ikonkę w kształcie tego dziwnego kalejdoskopu.
- Ten nie, ten nie... Mam! Przedmiot ów nazywa się- a to ci niespodzianka- Kaleidoscope, a służy do ewolucji tego oto malucha w takie tęczowe cudo- odpowiedziałam, pokazując im na Dexie odpowiednie stworki.
- A żeby było jeszcze pocieszniej, wśród mojej wesołej gromadki jest taki mały Arjibi. Nawet miałam chęć kiedyś popytać w jakimś sklepie z przedmiotami ewolucyjnymi czy mają coś takiego.
A to ci niespodzianka.

Did - 2015-12-25, 09:20

Joyle od razu zajęła się twoją świnką, ale niestety będziesz mogła odebrać go dopiero jutro rano, bowiem rany, które odniósł w walce są dość poważne, więc musi zostać na noc pod obserwacją.
____
- Naprawdę kreatywna nazwa! Nie spodziewałbym się takiej. - Remi zaśmiał się, próbując jeszcze bardziej rozluźnić atmosferę.
- Jest świetna! Nie śmiej się z niej! - Anka uśmiechnęła się do niego, cichutko chichocząc. - Zanim złapałbym takiego cudaka, to minęłoby dużo czasu, więc łap ten przedmiot i się z niego ciesz! Należy ci się, bo w końcu złapałaś potwora i ocaliłaś Remiego! - podała ci przedmiot do ręki, lekko poprawiając włosy. - Ja będę się zbierać. Zameldowałam się w pokoju obok waszego, więc jak będę coś chciała to do was zajrzę! Dobranoc! - dodała, po czym pohasała na górę.
- My też będziemy się zbierać, co? - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2015-12-25, 09:29

/A, spoko ;P
~~~

- Tak, czasami te nazwy potrafią rozwalić swoją prostotą- zachichotałam chowając Dex.
- Mówisz? Dzięki, siostra. Na pewno się u mnie nie zmarnuje. A co do pokoju, wpadaj śmiało. Kolorowych snów
I pohasała. Czasami byłam pełna podziwu tego jak szybko moja siostra potrafiła przejść z rozpaczy w radość, tak jak w tym wypadku. No, ale z dwojga złego wolę ją w takim wydaniu, niż gdyby miała wypłakać sobie oczy.
- Też tak myślę, kochanie- odparłam obejmując go.

Did - 2015-12-25, 09:54

Remi pozwolił ci pierwszej skorzystać z łazienki, więc od razu po wejściu do pokoju, udałaś się właśnie do niej. Nie dość, że ciepły prysznic idealnie zmył brud i pot, to jeszcze odprężył twoje ciało, czego potrzebowałaś po ciężkim dniu. Drugiej rzeczy, której potrzebowałaś po takich wydarzeniach, był sen, więc nic dziwnego, że błyskawicznie zasnęłaś, kiedy tylko wskoczyłaś do łóżka. W nocy śniły ci się tańczące lamy w bikini, które zorganizowały imprezę stulecia na plaży. Już miałaś wskakiwać podczas niej do morza, gdy w ostatniej chwili obudził cię telefon od twojej matuli. Ciekawe o co może jej chodzić.
Gwen Brown - 2015-12-25, 10:07

O tak, ciepła woda to zdecydowanie jedna z tych rzeczy których potrzebowałam. O wiele bardziej lepiej. Dopiero teraz poczułam też jak bardzo jestem zmęczona- usnęłam praktycznie zaraz po położeniu się do łóżka. A jaki miałam sen! Nie dość, że lamy, to jeszcze w bikini i na plaży. Impreza była sroga i właśnie miałam wskakiwać do wody, kiedy doleciał mnie jakiś dziwny odgłos i... obudziłam się. Okazało się, że to telefon dzwoni. Zaspana sięgnęłam po niego, nawet nie zwracając specjalnie uwagi która to godzina. Zerknęłam tylko, kto tam się dobija. Mamunia? Tak z samego rana? Co tam się zadziało?
- Słucham ciebie- powiedziałam ziewając.

Did - 2015-12-25, 18:17

- Cześć córuś! - mama przywitała się z tobą. - Dzwonię, żeby dowiedzieć się czy Anka dotarła do ciebie, cała i zdrowa! No, więc jest już u ciebie czy coś zatrzymało ją po drodze? - spytała się ciebie. - Poza tym, to kiedy zamierzacie wyruszyć do babuni? - dopytała się ciebie. - Swoją drogą, to szykuje się tutaj niezłe przyjęcie! Babunia zaszalała i zamówiła tyle jedzenia i innych rzeczy, że będziemy siedzieć tutaj przez tydzień! - zaśmiała się. - No i oczywiście ma dla jakąś specjalną informację! Ciekawe, co tym razem wymyśliła. Oby nic niebezpiecznego, ale znając ją, to możemy się spodziewać wszystkiego! - dodała.
Gwen Brown - 2015-12-25, 18:38

Byłam totalnie zaspana i niezbyt trzeźwo myśląca. Zdecydowanie myślami byłam jeszcze przy tych pociesznych lamach...
- Młoda? Jest, jest. Pojawiła się co do minuty, tak jak się umówiłyśmy. Zaraz, Babunia co? Poczekaj chwilkę. Mhm, jeszcze się nie dobudziłam- mruknęłam, przeciągając się.
O tak, teraz było o wiele bardziej lepiej. No i ogólnie jakoś się troszkę bardziej rozbudziłam.
- Nic się nie bój, pojawimy się wszyscy. Już ja tego dopilnuję, w końcu obiecałam. Jeśli nic nas po drodze nie zatrzyma, to najpewniej dziś będziemy wyruszać. Powiedziałabym, abyś powiedziała Babuni, aby nie szalała za bardzo, ale wiem, że to i tak wiele nie pomoże. Mam tylko nadzieję, że znowu czegoś nie odwali. Powiedz, mamuniu, dużo już się towarzystwa najechało? Byłyby jaja, jeśli tylko na nas czekacie...- odparłam, powoli zsuwając nogi z łóżka.

Did - 2015-12-28, 18:40

/dodaj mnie na fb, Gwen :C

- To dobrze, bo nie powiem, że się nie martwiłam. Anka jest jeszcze młoda i sama wiesz jaka, więc miałam spore obawy, co do jej podróży. Na szczęście nic się nie stało! Może powinnam bardziej w nią wierzyć. - twoja matula odetchnęła z ulgą. - Ty nie wiesz, co babunia odprawiała, gdy ciebie na świecie jeszcze nie było! Zdziwiłabyś się, i to bardzo! Co do twojego pytania, to nie czekamy tylko na was. Brakuje jeszcze sporo osób, więc nie musisz się denerwować ani się spieszyć! Mamy jeszcze sporo do zrobienia, żeby wszystko było, jak babunia chce! - dodała.

Gwen Brown - 2015-12-28, 18:54

/wysyłałeś mi zaproszenie? Przykro mnie to stwierdzić, ale chyba popadłeś na niewłaściwą Agnieszkę xD

Och, jak to dobrze, że matula nie wie co się wczoraj wyprawiało. Oj jak dobrze...
- Mogę się tylko domyślać. Zachcianki, Babuni? Ha, no to wam nie zazdroszczę. Nic, pogadamy jak już się dotoczymy na miejsce, nie ma co. Nie bój się o nic, będzie dobrze. Do zobaczenia!
Cóż, skoro już i tak zostałam obudzona, to chyba pora wstać i zacząć się ubierać. Zerkam na Remiego. Podejrzewam, że mój głos go obudził, ale jeśli śpi, delikatnie go budzę.
- Cześć, kotuś. Już mamy dzień...- mruczę, całując go w policzek.

Did - 2015-12-28, 19:12

/nic nie wysyłałem xd to ty mi wyślij &-&

- Trzymaj się córuś i do zobaczenia! Ja tym czasem wracam do pracy. - matula pożegnała się z tobą.
O dziwo wasza rozmowa nie zbudziła Remiego, więc zrobiłaś to za nią. Kiedy delikatnie pocałowałaś go z policzek, ten podniósł się i złożył na twoich ustach soczystego całusa, a następnie uciekł do łazienki, żeby się ogarnąć. W międzyczasie do waszego pokoju zawitała Anka z tacą pełną pyszności.
- Jak słodko. - skomentowała was pocałunek, kiedy ją dostrzegłaś. - Pomyślałam, że będziecie głodni, więc przyniosłam nam trochę rogalików, tostów, pączków i owoców. No i sok z jabłek! - dodała.

Gwen Brown - 2015-12-28, 19:21

/A co ja wróżka? Skąd mam wiedzieć do kogo wysyłać xD Żyj w błogiej nieświadomości kto ja jestem xD

Uśmiechnęłam się, odprowadzając Remiego wzrokiem... i wtedy zauważyłam Ankę stojącą w drzwiach.
- Jak długo tu stałaś?- zapytałam.
- A z resztą, nie ważne. Mama dzwoniła, pytała czy dotarłaś do nas i cała jesteś. Nie bój się, nie mówiłam jej co się wczoraj wyprawiało i sądzę, że tak powinno zostać. Nie chciałabym jej martwić. Swoją drogą, dzięki za śniadanie- odparłam, przeglądając zasoby swoich ciuchów.
Kiedy Remi zwolnił łazienkę, poszłam się doprowadzić do porządku. Potem można było zasiąść do śniadania.
- Powoli acz nieubłaganie, trzeba będzie się dotoczyć do Hoenn, na ten zjazd. Od razu ostrzegam, że może być co najmniej dziwnie- Babunia znowu ma jakieś zachcianki, podejrzewam, że będzie się działo. Ale na razie z tego co mówi mama, nie trzeba się zbytnio spieszyć. Macie jakieś sugestie na dziś?

Did - 2016-01-04, 14:00

/podam ci dane osobowe i mnie zaprosisz xd
_____________________________
- Kilka minut? Jeśli chodzi ci o pocałunek, to widziałam go. Ślicznie wyglądaliście podczas niego. - Anka zaśmiała się, lekko poprawiając włosy. - Mam nadzieję, że nie powiedziałaś jej o wczorajszym wydarzeniu? Nie chcę, żeby się o nas martwiła. Ma na głowie teraz wesele naszej babuni, co zapewne jest wystarczającym źródłem stresu. - zaniepokoiła się, gryząc tosta. - Wiem... wiem. Po babuni możemy spodziewać się wszystkiego, więc wolę nie myśleć, co dla nas przygotowała. Swoją drogą, to jak udamy się do Hoenn? Statkiem czy na pokemonach? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-01-04, 14:13

/Nope xD Żyj w niewiedzy xD

Tymczasem Anka z typową dla siebie prostotą zaczęła paplać o tym i o tamtym. Przy okazji wydało się co tam Babunia wykminiła. Nie powiem- szok i niedowierzanie.
- Świergolisz?- wydusiłam z siebie niemal krztusząc się sokiem.
- Babunia wychodzi za mąż? Nasza Babunia? Nasza przeszło-stuletnia-co-to-przeżyje-wszystko-i-wszystkich Babunia? No, tego to się nie spodziewałam. Ciekawa jestem kogo wyhaczyła. Ej, to chyba nie ten sąsiad z którym namiętnie przerzucają się śmieciami z jednego ogródka do drugiego, nie? Chociaż, kto tam za babunią nadąży...
Taka zabawa... No, to ciekawe jak zareaguje rodzinka jak i my z Remim ogłosimy szczęśliwą nowinę.
- Szczerze mówiąc działo się tyle, że jakoś nie udało mi się tej kwestii sensowniej pchnąć do przodu. Wcześniej, jak gadałam z Remim rozważałaliśmy bardziej lot samolotem, wydawałoby się , że tak byłoby najszybciej. Trzeba by tylko wykminić, gdzie tu jest jakieś lotnisko, które oferuje loty w tamtą stronę. A potem, w Hoenn można się spokojnie przesiąść na pokemony.

Did - 2016-01-04, 14:33

zginiesz w przygodzie xd perła będzie różowa, a Remi zwiąże się z Anką xd
_________________________
- O czym ty mówisz? - Anka spytała się ciebie. - Nasza babunia nie wychodzi za mąż, przecież nasza matula by już o tym wiedziała! Chyba musiałam się przejęzyczyć. Wybacz, u mnie też jest wszystko możliwe! - uśmiechnęła się do ciebie. - Samolot? Zdecydowanie brzmi lepiej od statku. Poza tym, to będzie mój pierwszy lot samolotem! Chcę! - dodała.
- O czym tak rozmawiacie, dziewczyny? - Remi spytał się was, wychodząc odświeżony z łazienki.

Gwen Brown - 2016-01-04, 14:42

/Nie możesz mnie tak szantażować. To podchodzi pod jakiś paragraf, wiesz? ;P

No i masz. Czyli Babunia odwaliła coś innego... Jeszcze się dowiem co. Ale nie teraz.
- Trudno. Dotłuczemy się tam to i się dowiemy- machnęłam ręką.
Tymczasem wrócił też Remi, jak to on w całkiem niezłym humorze.
- Zastanawiamy się właśnie jakby tu najlepiej dostać się do Hoenn na ten cały zjazd. I chyba stanęło na naszej pierwotnej koncepcji z samolotem. A tak poza tym, Anka zafundowała nam całkiem smakowite śniadanie.- odparłam ze śmiechem.
- Hm, właściwie poza wypytywaniem o jakieś lotnisko to mamy jakieś plany na dziś? Z tego co mówiła mama, nie musimy tam lecieć na łeb na szyję, więc w razie czego możemy jeszcze coś spokojnie załatwić i zamarudzić z dzień. Macie jakieś marzenie, tutaj w Saffron?

Did - 2016-01-06, 09:38

/ mogę ;3

- Tak się składa, że jestem strasznie głodny. Dzięki, Anka. - Remi uśmiechnął się do twojej siostry, zajadając się smakołyki, przyniesionymi przez nią. - Samolot to jednak najlepsza opcja podróży, więc jak mamy to ustalone, to możemy powoli zbierać się do podróży. Nie mam już nic do roboty w tych stronach. - dodał, pijąc sok.
- W sumie też nie mam ambitnych planów, związanych z tym miejscem, poza jednym, malutkim. Gwen! Jako, że jedziemy na zjazd rodzinny, wypadałoby jakoś ładnie wyglądać. Chodźmy na zakupy! Oczywiście... nie przyjmuję odmowy! Remi, jeśli chcesz to możesz do nas dołączyć. - spytała się was obu.
- Dziękuję, ale wolę zająć się szukaniem lotniska! Wy zrobicie zakupy, a ja załatwię na samolot! - powiedział.
- O! I to jest dobra myśl! - zaśmiała się.

Gwen Brown - 2016-01-06, 09:47

/Nie-e :(

- Widzę, że nie mam wyboru- odparłam chichocząc.
- W porządku, możemy połazić po sklepach. Kotuś, na pewno nie chcesz iść z nami? Nie chciałabym, abyś później siedział tutaj sam.
Właściwie te zakupy, z którymi wyskoczyła Anka to nie taki głupi pomysł. Przy pierwszej przemianie postradałam jedną bardzo fajną kieckę. Trzeba by się zabezpieczyć na przyszłość. Miałam tylko nadzieję, że Anka nie będzie mnie ciągać po najdroższych butikach...

Did - 2016-01-10, 16:26

/taa-ak ;c

- Jestem w stu procentach pewny! Poza tym nie widziałyście się tyle czasu, że powinnaś spędzić z Anką trochę czasu, same, jak siostry! Ja bym tylko wam przeszkadzał. - Remi odpowiedział ci. - No idźcie już, bo wiem, że trochę wam to zejdzie, a chcę jeszcze dziś wylecieć do Hoenn. - dodał.
- No idziemy już, aż tak nie możesz z nami wytrzymać? - Anka zaśmiała się, ciągnąć cię za rękę na korytarz. - Chcesz jeszcze odwiedzić coś po drodze czy możemy iść prosto do centrum handlowego? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-01-10, 16:55

- Dobrze, już zmykamy. A ty bądź grzeczny- zaśmiałam się i pocałowałam go przed wyjściem.
Siostra praktycznie sama wyciągnęła mnie na korytarz. Aż ledwie złapałam swoją torbę, bo była mnie wyciągnęła na miasto bez portfela. Ech, aż zapomniałam jaki to ona czasami ma entuzjazm...
- Już, już. Powoli, idę- zachichotałam, kiedy tak ciągnęła mnie po schodach.
- Jak dla mnie możemy iść prosto na "szoping", nie mam za bardzo potrzeby szlajać się gdzieś jeszcze- odparłam.

Did - 2016-01-11, 17:58

/Agnieszko, jestem zażenowany twoją postawą i myśleniem. -100 punktów na Gryffindoru ;c
___________________
- No to w drogę, Gwen! - Anka uśmiechnęła się do ciebie.
Po niecałych dwudziestu minutach drogi dotarłyście do ogromnego centrum handlowego w południowo-zachodniej części Saffron City. Ów budynek na oko składa się z pięciu albo sześciu piętr, które zapewne wypełnione są sklepami i innymi usługi, więc szykuje się wam solidny "szoping". Na sto procent Anka będzie chciała "chociaż" przelecieć wszystkie piętra.
- Cudnie! - zawołała. - Od czego zaczynamy, siostrzyczko? - spytała się ciebie, poprawiając włosy.

Gwen Brown - 2016-01-11, 18:05

Na to może być tylko jedna odpowiedź... KLIK

No to poszłyśmy. Znając entuzjazm mojej siostrzyczki, szykowało się duuużo łażenia i przerzucania szmatów. Zapewne zdąży mi się włączyć tryb faceta i "ale wracajmy juuuuuż..." A jak doczłapałyśmy na miejsce to byłam niemal pewna, że tak się stanie. Anka chyba specjalnie dybała gdzie tu jest największa galeria w mieście. Ten budynek autentycznie mie przeraził. No ale, słowo się rzekło, Gwenia pod drzwiami...
- To może na początek od wejścia do środka?- odparłam po pierwszym szoku.
- A potem... Najpewniej po kolei, jak leci
Bo w sumie i tak łaziłybyśmy po kolei jak leci...

Did - 2016-01-18, 01:19

- W ogóle nie czujesz magii zakupów! W sumie, to ja też jej nie czułam, ale jakiś czas temu ją pokochałam! - Anka zaśmiała się. - Co powiesz na wizytę u fryzjera? Widzę, że jedną już miałaś i przefarbowałaś się na błękit! Może ja też przefarbuję włosy na jakiś szalony kolor, jeśli nawet Remi to zrobił? Swoją drogą to bardzo ładnie mu w różowym i nie mam bladego pojęcia, kiedy to zrobił. W końcu wczoraj było, co było. - westchnęła, czekając na twoją odpowiedź.
Gwen Brown - 2016-01-18, 09:42

Oj siostra, żebyś ty wiedziała w jakich okolicznościach wynikały te farbowania...
- Powiedzmy, że te nasze kolorki to takie niespodziewane efekty uboczne. No, no, nie szalej. Jeszcze matka się nam zapłacze jak nas wszystkich zobaczy z kolorowymi łbami. Niech chociaż jedno sprawia wrażenie "tego normalnego"- zachichotałam.
- Ale w sumie łażę już z tą burzą loków tyle czasu, że pasowało by to trochę podciąć... Ok, idziemy. Będę tym fryzjerkom patrzeć na ręce to może przy podcinaniu końcówek nie opakują mnie na łyso.
No więc jako się rzekło- fryzjer. I jako się rzekło końcówki. Miałam w przeszłości rozmaite perypetie z fryzjerami, więc uważnie pilnuję, aby nikt nie przyciął mi za dużo. Tak z 5, no absolutny max 10cm. W każdym razie wolałam wyjść stamtąd jeszcze z jakimiś włosami na głowie.

~~~
Z bidy i nierozumu rozrysowałam swojej postaci drzewo genealogiczne. Raduj się, bo łatwiej ci będzie po tym ogarniać familię na zjeździe niż po suchym spisie w KP xD

Did - 2016-01-19, 19:50

- Może i efekty uboczne, ale nie powiesz, że nie są śliczne, co nie? - Anka zaśmiała się, prowadząc cię do fryzjera. - W sumie to masz rację, że jeśli wszyscy się przefarbuje, to mama przeżyje mały szok, więc zostanę tylko przy pielęgnacji włosów. - dodała, zapisując was do fryzjera.
Po kilku minutach czekania w poczekalni, zostałaś poproszona na krzesło fryzjerskie, przy którym pracuje młoda, brązowowłosa dziewczyna o szmaragdowych oczach. W mgnieniu oko spełniła twoją prośbę, czyli podcięcie końcówek. Ba! Zafundowała ci dodatkowo darmowe mycie włosów i ich pielęgnację, w ramach pierwszej wizyty. Trzeba przyznać, że to świetna zachęta z ich strony na kolejną wizytę!
- Wow! Świetnie wyglądasz! - Anka powiedziała do ciebie, kiedy już obie z powrotem znalazłyście się w poczekalni. - To teraz idziemy na zakupy, co nie? Wypadałoby kupić jakąś sukienkę na zlot rodzinny. - Anka spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-01-19, 19:55

W sumie, nasze aktualne okłaczenia- i moje i Remiego miały jakiś swój urok. Tymczasem jako się rzekło, potuptałyśmy do fryzjera. Po odczekaniu w kolejce, zasiadłam na fotelu, gdzie "obrabiała" mnie młoda fryzjerka o dość miłej aparycji. Z radością stwierdziłam, że nigdzie nie obcięła za dużo, ba nawet załapałam się na coś ekstra. W każdym razie opuściłam zakład zadowolona.
- Sukienki? Mówisz i masz!- stwierdziłam wskazując na sklepik, gdzie rzuciło mi się coś na wystawie.
Zlot rodzinny to u nas dość ważna sprawa- pasowałoby coś lekko dostojnego. Z drugiej strony nie ma też co przesadzać. Ha, na tyle sklepów coś się znajdzie.

Did - 2016-01-19, 20:17

- No to chodźmy! Już stąd widzę kilka interesujących kreacji. - Anka uśmiechnęła się do ciebie, zaczynając ciągnąć cię do, wskazanego przez ciebie ,sklepu. - Myślisz, że czarna sukienka będzie dobrze wyglądać na zlocie? Nie chcę, żeby ktoś patrzył na mnie dziwnym wzrokiem podczas niego. Wiesz jaka jest nasza rodzinka, wolę nie podpaść kilku osobom. - zaśmiała się, przeglądając sukienki. - A ty jak? Wpadło ci coś już w oko? - spytała się ciebie. - Co powiesz na tą?! - dopytała się ciebie, pokazując ci dość klasyczną, czarną sukienkę.

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/1d/67/8f/1d678f29838351548b9bcd8376f8c7ee.jpg 1 rząd 5 sukienka ;=;

Gwen Brown - 2016-01-19, 20:27

- A tam! Ty się nie żresz co zjazd z wujaszkiem. Zaraz się jej przyjrzymy- odparłam.
Sukienka wbrew pozorom nie wyglądała żałobnie. Prezentowała się nad wyraz mile dla oka.
- Zakładaj, zobaczymy jak leży- stwierdziłam, podając jej wieszak z typowym dla niej rozmiarem.
Sama też się trochę rozglądałam. I prawdę mówiąc spodobały mi się aż dwie. Pierwsza była dość podobna do tej, która spodobała się Ance- tyle tylko, że miała czerwonawą kratkę. (1 rząd, 3 od prawej). Z kolei druga była bardziej czerwieńsza, ale też dostojna (1 rząd, 1 po prawo). Postanowiłam przymierzyć obie i potem wybrać tę, w której lepiej się czuję.

Did - 2016-01-22, 16:33

- Leży jak ulał! - Anka powiedziała do ciebie, wychodząc z przymierzalni w czarnej sukience z czerwoną kratą. - Chyba przy niej zostanę. Teraz twoja kolej, no przymierzaj je! - dodała, wpychając cię do przymierzalni.
Na pierwszy ogień zaczęłaś przymierzać czerwono-czarną sukienkę, która prezentuje się bardziej dostojnie od pierwszej! Niestety okazało się, że jest na ciebie zbyt mała i nie możesz jej dopiąć, a wzięłaś największy rozmiar jaki mieli, co może oznaczać tylko jedno. Przytyło ci się i to nawet sporo! Wypadałoby pomyśleć nad jakąś dietą albo ćwiczeniami! Mniejsza z tym, na szczęście druga sukienka pasuje na ciebie, jak ulał. Nie tracąc czasu wyszłaś w niej do Anki.
- Ładnie ci w niej! Do tego pasuje do mojej! - skomplementowała cię. - A jak ta druga? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-01-22, 16:41

- Elegancja-Francja. Potrzymaj mi torbę, zaraz zarzucę swoje- powiedziałam podając jej torbę i weszłam do przymierzalni.
Na pierwszy ogień poszła sukienka-dostojna. Cóż i tu potwierdziło się, że rozbyło mi się tu i tam. Mogłabym zwalić sprawę na zaniżoną rozmiarówkę, ale trzeba sobie powiedzieć pewne fakty w twarz- zad mi urósł. Trzeba będzie wrócić do podróżowania na piechotę i spalić troszkę kilogramów, bo będzie źle... Ale za to druga, ta bardziej kraciata pasowała idealnie. Nawet była z takiego zacnego, przyjemnego materiału.
- Czyli biorę tą. Tamta jest niestety za mała. To co siostra, rozglądamy się jeszcze co tu mają ładnego, czy wędrujemy do następnego butiku?
Tak czy inaczej przebieram się w swoje ciuchy i w razie czego tuptam do kasy zapłacić za nasze kiecki. Nie będę taka zła, już zasponsoruję Ance parę ciuchów.

Did - 2016-01-25, 15:02

- No trochę ci się przytyło od naszej, ostatniej wizyty! Pewnie się rozleniwiłaś podczas podróży i odżywiasz się niezdrowo! - Anka zaśmiała się, klepiąc cię po brzuchu. - Sukienki mamy już załatwione, fryzjera również, więc pozostało nam chyba tylko kupić buty, co nie? Chyba, że chcesz iść po jakieś dodatki do kreacji? Ja nie zamierzam obwieszać się jakimiś naszyjnikami, kolczykami... nie jestem wieszakiem! Decyduj, mi to obojętnie i tak mamy jeszcze sporo czasu! - dodała, kierując się razem z tobą do kasy, gdzie kasjerka policzyła wam za obie sukienki okrągłe 600$.
Gwen Brown - 2016-01-25, 15:29

- No wiesz? Jak to miło mieć oparcie w rodzinie- odparłam żartobliwie.
W międzyczasie kasjerka policzyła ile wyjdzie za nasze zakupy i zapakowała sukienki. Podałam jej odpowiednią sumę i ruszyłyśmy dalej.
- Też nie mam potrzeby szukania jakichś dodatków, trzeba wykorzystać to co mam. Z resztą znasz mnie i wiesz, że nie lubię się za mocno stroić. Czyli wychodzi, że teraz polujemy na buty
Ach jak ja kocham kupować buty! Mierzenie tych wszystkich albo drogich, albo pieruńsko niewygodnych modeli to normalnie sama rozkosz! W sumie mogłam założyć na zjazd któreś z mojego osobistego zapasu, powybrzydzać w sklepie i w rezultacie wyjść z niczym. Ale za dobrze znam Ankę. Młoda będzie chciała mnie uszczęśliwić nową parą i ostatecznie odwiedzimy wszystkie obuwnicze w mieście. Nie, wolałam nie ryzykować. Najwyżej zainwestuje w kolejne baletki, ot i wsio...

Did - 2016-01-26, 18:33

- Widziałam po drodze ciekawy sklep z butami i musimy w nim znaleźć buty, bo do innego nie idę. - Anka jęknęła, poprawiając włosy. - Cofam swoje słowa, że robienie zakupów jest moją miłością. Inaczej do wyglądało, gdy chodziłam do małych sklepów. Wymiotować mi się chce, jak widzę to centrum handlowe i ilość tych wszystkich pomieszczeń w nim. - westchnęła, ciągnąć cię za rękę do obuwniczego sklepu, który swoją drogą prezentuje się całkiem zacnie i dla ułatwienia poszukiwań, posiada kilkanaście stref, podpisanych rodzajami butów. Nie powinno cię to zdziwić, że Anka zabrała cię do strefy z szpilkami.
- Biorę te i już. - powiedziała, biorąc pierwszą, lepszą parę butów z półki.

https://getyourinkon.files.wordpress.com/2013/03/springing-into-april_008.png

Gwen Brown - 2016-01-26, 18:40

- Co, włączył ci się wewnętrzny facet?- zachichotałam.
No to poczłapałyśmy po te buty. Sklepik był nawet przyjemny, porządnie oznaczony i w ogóle. I nawet miał dość bogaty asortyment. Jak nie lubiłam obuwniczych, tak ten był spoko. I jako się rzekło, przeglądaliśmy co by tu wziąć. Młoda od razu wparowała do strefy ze szpilkami i wzięła pierwsze lepsze.
- Chociaż przymierz czy wygodne. A ja poprzeglądam baletki, wiesz, że obcasom mówię stanowcze nie
Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Wybrałam najzwyklejsze czarne baletki, bo to buty które już miałam sprawdzone i zawsze były wygodne. Przymierzyłam sobie kilka coby dobrać rozmiar i w zasadzie byłam po zakupach. Wróciłam oczywiści do siostry, zerknąć jak jej idzie.

KLIK

Did - 2016-02-01, 18:35

- Na pewno będą wygodne! - Anka uśmiechnęła się do ciebie, przymierzając wybrane buty. - Mówiłam, że będą! Nigdy się nie mylę, gdy chcę wyjść ze sklepu! Co do twoich balerinek, to wszystko mi jedno. Jak już wspomniałam... mam już dość zakupów. - westchnęła, stając przy kasie.
Na szczęście ty również znalazłaś pasuję buty w kilka minut, więc nie tracąc czasu na przeglądanie kolejnych modeli, dołączyłaś do Anki przy kasie. Za oba pary zapłaciłaś okrągłe dwieście dolarów z czego większa część to szpilki Anki, ale czego nie robi się dla siostry!
- Jest dwunasta! Nigdy więcej nie idę na zakupy do centrum. - Anka krzyknęła, gdy wyszliście już na zewnątrz. - Co teraz? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-02-01, 19:19

Zakupy poszły nam nad wyraz sprawnie. Zwykle mojej siostrze rzadko włączał się tryb faceta i najczęściej bujała po sklepach aż do znudzenia. Zapłaciłam za nasze zakupy i wyszłyśmy.
- Jak dla mnie możemy już wracać do Remiego. Też już mam dość szwendania się po sklepach na dziś- odparłam.
Słodki Arceusie, gdzież to tak do południa przefiutać tyle czasu na zakupy? No ale odmówisz rodzonej siostrze? No nie odmówisz. A moje chłopię siedzi tam biedne w Centrum... Centrum... O kur! Właśnie uświadomiłam sobie, że z tego wszystkiego nie nakarmiłam moich podopiecznych! O nie, tak być nie będzie, koniecznie muszę wypuścić towarzystwo na tę łączkę za Centrum niech sobie pohasają i coś zjedzą.

Did - 2016-02-02, 11:55

- A Remi nie miał do nas zadzwonić? W końcu poszedł szukać lotniska, żebyśmy mogli polecieć na zjazd rodzinny. - Anka spytała się ciebie, poprawiając włosy. - Mniejsza z tym, możemy iść do centrum pokemon, bo nie mówiłam ci, ale mam dostać pokemona od tego trenera, o którym ci opowiadałam! Czuję, że naprawdę mnie polubił. Co do rodzaju pokemona, to będzie to niespodzianka! - dodała, chwytając cię za dłoń.
Droga do centrum zajęła wam kilkanaście minut. Gdy już do niego dotarłyście, rozdzieliliście się z Anką, która poszła wyczekiwać wiadomości od swojego chłopaka lub przyjaciela. W końcu nie wiesz czy są ze sobą. Zaś ty udałaś się na łączkę, gdzie wypuściłaś gromadkę stworków.

Gwen Brown - 2016-02-02, 12:05

- A już nie wiem, najwyżej do niego przedzwonię- stwierdziłam.
Wstyd się przyznać, ale już nie pamiętałam jak to się umówiliśmy. Kolejny sygnał, że nie myślę świeżo po obudzeniu. Jakby nie patrzeć, z każdym dniem coraz bliżej do bycia starą babcią... Nie... To tylko moja skleroza i ogólne roztrzepanie.
- No to powodzenia. Będę czekać na łączce za Centrum, najwyżej do mnie dołączysz- powiedziałam, kiedy młoda wspomniała o obiekcie swoich westchnień.
Jako się rzekło, potuptałam na łączkę i wypuściłam moje wesołe towarzystwo. Tym razem postanowiłam nie zagradzać Rebeczka, niech sobie psina pobiega. Ale miałam jego balla w pogotowiu, na wypadek gdyby ktoś się przyplątał. Ostatnie czego chciałam to pogryzione osoby trzecie. W czasie gdy moi podopieczni zażywali swobody, ja zaczęłam rozdzielać im porcję karmy.

Did - 2016-02-02, 17:17

O dziwo Bareczek nie zaczął rozrabiać, co jest dość dziwnym widokiem. Może coś mu się stało podczas wczorajszej akcji albo po prostu w końcu dorósł? Kto go tam wie... ważne, że żyje i je! Co do reszty pokemonów po przywitaniu ciebie, zabrały się do jedzenie karmy oraz hasania po łączce, by rozprostować nogi. Jedynie Perła nadal tkwi koło ciebie i usiłuje wygrzebać coś w twojej torbie. Ciekawe, co ona stamtąd chce? Lepiej jej pomóc, bo za chwilę będziesz musiała zmieniać sobie plecak, bo nic z niego nie zostanie.
Gwen Brown - 2016-02-02, 17:25

Rebek pozytywnie mnie zaskoczył, ale ten psiak miewał takie przebłyski spokoju. Musiałam mimo to mieć go na oku. Tymczasem Perła wyjątkowo mocno zainteresowała się moją torbą. Musiałam przyznać, że wyglądała zabawnie próbując dobrać się do niej i wkładając do środka głowę.
- Co jest, malutka? Powiedz w czym rzecz, to pomogę ci szukać- powiedziałam, gładząc ją po szyi.
Czyżby chodziło jej o jakiś smakołyk? Trudno zgadnąć, zaraz zobaczymy.

Did - 2016-02-06, 20:04

- Znalazłam ostatnio pewien magazyn, kiedy spałaś. Jakbyś nie wiedziała, to czasem wychodzę z pokeballa w nocy i przechadzam się po pokoju. Okazjonalnie wyjdę na dwór, ale nie bądź na mnie zła. Kocham nocne spacery. - usłyszałaś w głowie cichutki głosik Perły. - Odnośnie tego magazynu, to przeczytałam w nim artykuł o mocach pokemonów. Podobno Latias i Latios potrafią zmieniać się w ludzi, jeśli tylko chcą. Myślisz, że ja też mogłabym tego spróbować? Tylko jest jeden problem... sama nie znajdę kryształu, który dał im tę moc. Pomogłabyś mi w tym? Wiem, że to dość duża prośba, ale jesteśmy ze sobą od zawsze, kocham cię. - dodała, zwijając się w kłębek.
Gwen Brown - 2016-02-06, 20:26

To co usłyszałam od Perły było dość niecodzienne. Nawet nie przypuszczałam, że potrafiła robić sobie jakieś nocne wycieczki bez mojej wiedzy. W pierwszej chwili miałam nawet ochotę nieco ją za to zganić... ale sumienie mi nie pozwalało. Nie, po prostu nie potrafiłam się na nią gniewać. Towarzyszyła mi już tyle czasu, wychowałam ją od maleńkości. Cholera, przecież ona jest dla mnie jak rodzona córka, nie to, że młodsza siostra!
- Cóż, mam tylko nadzieję, że nie oddalasz się wtedy za bardzo i trzymasz z daleka od kłopotów. Nie chciałabym, aby spotkała cię jakaś krzywda, wiesz?- odparłam przytulając ją do siebie.
- Zmiana w człowieka? Trudno powiedzieć. Ostatecznie Latios i Latias to pokemony legendarne, tak jak nasza Shinonome. Chociaż... W niektórych kręgach twój gatunek także uchodzi za tak samo legendarny. Ech, co ja tu owijam w bawełnę- oczywiście, że spróbujemy, czemu mamy nie spróbować? Jeśli jest jakiś cień szansy, że może się udać, trzeba koniecznie spróbować! Na początek trzeba będzie poszukać o tym nieco więcej informacji, żeby wiedzieć czego dokładnie szukamy. A potem samo jakoś pójdzie.- odparłam wyraźnie nakręcona do działania.
Naparzam się z mniej lub bardziej pokracznymi istotami, ganiam po innych wymiarach, na co dzień spotkałam więcej niezwykłych pokemonów niż niektórzy ludzie przez całe życie... Przy tym wszystkim szukanie jakiegoś niezwykłego kryształu jest jak spacerek. Znajdę go, niechbym miała złazić cały świat, ale znajdę go. Dla Perły.

Did - 2016-02-07, 10:19

- Wiem, że one są legendami, ale we mnie również płynie legendarna krew. Może w mniejszym stopniu, ale zawsze warto spróbować! - Perła powiedziała do ciebie. - Dziękuję! Jesteś wspaniałym trenerem! Lepszego nie mogłabym mieć! Kocham cię i dziękuję, że nie gniewasz się za moje nocne spacery. Co to twojego wcześniejszego pytania, to uważam na nich i nie oddalam się zbytnio. Wracając jeszcze do kryształu, podobno jest gdzieś w Hoenn, więc nawet dobrze się składa. W końcu jedziemy na zjazd twojej rodziny do tego regionu. Tymczasem lecę do reszty drużyny. - dodała, mocno cię ściskając, zanim zaczęła hasać razem z resztą pokemonów.
Zaraz po odejściu Perły, komórka zaczęła dzwonić ci w torbie, a po jej wyjęciu, ujrzałaś na jej wyświetlaczu numer Remiego. Z rozmowy z nim dowiedziałaś się, że znalazł lotnisko i wykupił wam już lot na godzinę siedemnastą i poprosił was, żebyście przyszły z Anką do centrum miasta, skąd odbierze was i zaprowadzi na lotnisko.

Gwen Brown - 2016-02-07, 10:27

Uszczęśliwić ukochaną podopieczną? Bezcenne. Aż mi się po tym wszystkim zrobiło tak milutko i ciepło na sercu... Tymczasem odezwał się Remi. Wszystko już pozałatwiał i umówił, więc pozostało tylko sprawdzić, czy w naszym dotychczasowym "lokum", to jest pokoju w Centrum nie zostały jakieś drobiazgi, zgarnąć Ankę i czekać na mego lubego w centrum miasta.
I tak też zrobiłam. Kiedy moi podopieczni się wyszaleli, poodwoływałam towarzystwo do pokeballi, posprzątałam po ich śniadanku i udałam się sprawdzić jeszcze nasz pokój czy nic nie zostało. To zrobione, to zrobione, Zhu po tej przygodzie z nogą już odebrany... Czyli zostało tylko zlokalizować młodą i udać się na miejsce "zbiórki".

Did - 2016-02-13, 17:45

Posprzątawszy po pokemonach na łączce, udałaś się z powrotem do centrum pokemon, by znaleźć w nim Ankę. Na szczęście nie musiałaś jej długo szukać, bowiem znajdowała się w tym samym miejscu, co przed waszym rozdzieleniem się. Tylko jedna mała rzecz, a raczej mały ktoś, wyróżnia się z zapamiętanego przez ciebie obrazu, sprzed kilkunastu minut. Mianowicie, na kolanach Anki słodko leży sobie mała, zielona jaszczurka. Zapewne to prezent od chłopaka Anki, o którym wspomniała ci w drodze powrotnej z centrum handlowego.
- O! Cześć Gwen! Zobacz jaką słodką jaszczurkę dostałam! Zwie się Bazalisk! - Anka powiedziała do ciebie, machając ci ręką. - Dzwonił może Remi? - spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-02-13, 19:08

Jak po chwili się okazało, znalezienie mojej siostry nie było takie trudne. Można by rzec, że nawet nie musiałam specjalnie się wysilić- czekała dokładnie tam gdzie się rozdzieliłyśmy. I tak jak zapowiedziała, towarzyszył jej ów sprezentowany pokemon. Przyjrzałam się ciekawie tej pociesznej jaszczureczce. Zieloniutki, wyrostki na grzbiecie i głowie przypominające listki- typ trawiasty na sto procent. Na razie jednak ten "typ trawiasty" spał sobie i nie wiedział co się dzieje dookoła. Aż mnie korciło, by go pogłaskać, ale powstrzymałam się. Może go troszkę pomiziam, jak już się obudzi i chociaż rzuci na mnie okiem. Nie chciałam go wystraszyć.
- Faktycznie słodziak. Jeszcze takiego małego cuda nie widziałam, aż sobie o nim poczytam później w Dexie- stwierdziłam, po bliższych oględzinach jej nowego podopiecznego.
- Ja właśnie w tej sprawie. Dzwonił, dosłownie parę minut temu. Wszystko już załatwił, mamy czekać na niego w mieście, a potem już śmigamy prościutko na lotnisko. Chyba możemy już ruszać, prawda?
Jeśli możemy, to i ruszamy. Nie chcę aby mój luby musiał na nas zbyt długo czekać.

Did - 2016-02-17, 20:23

- Jasne, że możemy ruszać. W końcu czekałam tylko na ciebie, żeby dołączyć do Remiego. - Anka uśmiechnęła się do ciebie, chowając swojego, nowego pokemona do pokeballa. - Swoją drogą, to ile taki lot może trwać? - spytała się ciebie jeszcze zanim opuściłyście centrum pokemon.
Droga do centrum miasta minęła wam na przyjemnej pogawędce o pokemonach i jagodach przeznaczonych specjalnie na nich. Wszystko to zajęło wam zaledwie 20 minut, więc równo o drugiej popołudniu byłyście na miejscu, gdzie jednak nie ma Remiego. Ciekawe, co go zatrzymało, a może podał wam złe miejsce spotkania? Kto wie!
- Może zadzwonisz do niego? - Anka spytała się ciebie.

Gwen Brown - 2016-02-17, 20:44

Po chwili tuptałyśmy sobie na miejsce spotkania, zostawiając Centrum za sobą. No proszę, lada moment, a zostawimy za sobą nie tylko Saffron, ale i całe Kanto.
- Bo ja wiem? Nie leciałam jeszcze samolotem- zastanawiałam się na głos.
- Hoenn leży ładny kawałek od Kanto, ryzykowałabym co najmniej 2-3 godzinki podroży. Chyba, zobaczymy jak to wyjdzie
Tymczasem pogawędziłyśmy sobie o tym i o tamtym, a w międzyczasie dotarłyśmy na miejsce. Ale Remiego ni widu, ni słychu.
- Chyba, nie ma innego wyjścia- stwierdziłam, sięgając po komórkę.
Może jest już w drodze? Albo coś go zatrzymało? Zaraz zobaczymy.

Did - 2016-02-20, 08:43

Zanim zdążyłaś wybrać numer do Remiego, Anka szturchnęła cię lekko w ramię, żebyś tego nie robiła i spojrzała w prawą stronę. Ujrzałaś tam swojego ukochanego, który stoi od was dobre kilka metrów i próbuje was znaleźć. Chyba nie tylko wy na kogoś czekacie. Czyżbyście w tym pośpiechu nie rozpoznali siebie, na to wygląda.
- Remi, tutaj! - Anka zawołała do niego, śmiejąc się. - Ja nie wiem... jak mogłeś nas nie poznać oraz Gwen, jak mogłaś nie poznać Remiego? - dodała, łapiąc się za brzuch.
- Szczegół! - Remi powiedział do was. - Przestań się śmiać i zbierajmy się w drogę. Niedługo mamy lot. - dodała, uśmiechając się do was.

Gwen Brown - 2016-02-20, 10:15

Tak to jest jak dwoje ludzi próbuje się gdzieś szukać... Okazało się, że Remi był dosłownie pod moim nosem. Jak to się stało, że jakoś nie mogliśmy się zauważyć? A ciort wie. W każdym razie poznajdowaliśmy się i to było akurat najistotniejsze.
- Oj tam, oj tam- odparłam, szczerząc się do Remiego.
Zdecydowanie wolałam mieć go u boku. Teraz mogliśmy już udać się na lotnisko.
- W takim razie podążajmy. Głupio by było się spóźnić- dodałam, swoim zwyczajem "przyklejając" się do ramienia swego ukochanego.

Did - 2016-02-26, 19:51

Na lotnisko dotarliście kilkanaście minut przed odlotem, więc idealnie po odprawie wystartowaliście, pozostawiając wczorajsze wspomnienia w Kanto. Jakby tak spojrzeć w twoją przeszłość, to rzadko opuszczasz swój, rodzinny region, a do tego pierwszy raz lecisz samolotem. Te wspomnienia na pewno pozostaną długo w twojej pamięci. W końcu lecisz na niezapowiedziany zjazd rodzinny, który urządza wasza, kochana babunia, a nie oszukujmy się... po niej można spodziewać się wszystkiego, ale mniejsza z tym. Lot minął wam w błogim spokoju i jego większą część po prostu przespaliście, bowiem był to nocny lot, co jest logiczne biorą pod uwagę godzinę wystartowania. Podsumowując dokładnie o szóstej nad ranem znaleźliście się na lotnisku w Lilycove, cudownym, nadmorskim mieście, słynącym z przecudnej plaży i krystalicznej, morskiej wody!
- Jak tu ślicznie! - Anka krzyknęła. - Pójdziemy na plażę?! - spytała się was.

Gwen Brown - 2016-02-26, 20:15

Bez większych problemów dotarliśmy na lotnisko, a potem przeszliśmy odprawę. Dopiero po wejściu do samolotu troszkę zaczęłam się obawiać. A co, jeśli z jakiegoś powodu zamieni mnie w smoka? Nie kontroluję tego jeszcze, a w swojej gadziej formie jestem dość spora, mogłoby się to skończyć nieciekawie. Na szczęście obyło się bez tego typu ekscesów z tej prostej przyczyny, że większą część lotu przespaliśmy. Następnego dnia o świcie wylądowaliśmy w Lilycove. Zaraz, LILYCOVE?! O borze szumiący, przecież to jest na drugim końcu Hoenn! I to jeszcze tym końcu bardziej z dupy strony. Ech, trudno, najwyżej się spóźnimy...
- Powściągnij zapał, siostra. Mamy się dotoczyć na zjazd, pamiętasz?- zachichotałam i sięgnęłam po Pokedex, a na nim wystukałam mapę regionu.
- Patrzcie, Lilicove jest tutaj- wskazałam naszą pozycję.
- A my mamy się dotłuc tu- mój palec przesunął się praktycznie na przeciwległy koniec mapki. A pamiętajmy, że Babunia miała swoją rezydencję na obrzeżach Petalburgha, gdzie tak po prawdzie miała tylko jednego sąsiada, z którym to toczyła babciowo-dziadkowe boje. Innymi słowy dodatkowy kawałek do pokonania.
- Coś mnie się zdaje, że bez lotu na pokemonach to się nie obędzie, jeśli nie chcemy się całkowicie spóźnić. Ale przynajmniej jesteśmy już bliżej niż dalej, więc nie jest najgorzej

Did - 2016-02-27, 08:33

*miał być wczoraj, ale mama coś robiła na laptopie, więc Did usnąć w łóżku*
________________________
- O ja... chyba mogłem pomylić miejsce, w którym mieszka twoja babunia, bo tu niedaleko Lilicove jest inne miasteczko na P. - Remi jęknął, łapiąc się za głowę. - Wybaczcie! Niemniej jednak, co to dla nas! Mamy szybkie pokemony, więc powinniśmy dotrzeć tam na czas. - dodał, szczerząc się do was.
- Przestańcie, bo nie wytrzymam. - Anka zaczęła się niespodziewanie śmiać. - Dramatyzujecie, jak zawsze! Gdyby chociaż jedno z was przeczytało ulotki w samolocie, to wiedzielibyście, że w Hoenn wybudowano metro, dość szybkie metro i tak się składa, że ma bezpośrednie połączenie z każdym miastem, więc dotrzemy do babuni na czas i zaliczymy plażę, więc do zobaczenia! - powiedziała do was, kierując się w stronę wielkiej plaży, którą widać już z lotniska.
- Emm... - Remi westchnął. - Twoja siostra coraz bardziej mnie zaskakuje... jest zupełnie inna od ciebie. To w takim razie też ruszamy na plażę czy zwiedzamy miasto? Może wybudowali tu coś jeszcze. - spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2016-02-27, 19:16

Nie przejmuj się. Ja znowu dopiero co siadłam na zadzie, bo cały dzień pomagałam przy karczowaniu drzew, więc tak po prawdzie, nawet nie zauważyłam różnicy w datach xD

- To nic kotuś, nie przejmuj się- powiedziałam do Remiego, przytulając go.
I w tym momencie moja siostra normalnie mnie zaskoczyła. Kij że zaczęła się niespodziewanie chichrać. Mnie bardziej zaskoczyło, że ten suseł nie spał razem z nami tylko czytała jeszcze jakieś ulotki. Toż to do niej zupełnie niepodobne! Tymczasem dowiedziałam się od niej, że pobudowali pod calutkim Hoeenn sieć metra. Metro pod całym regionem? Mają rozmach sukinkoty... Spojrzeliśmy z Remim po sobie. W sumie, skoro zaistniał taki zwrot akcji...
- Uwierz mi, ja też czasami się zastanawiam czy aby na pewno jesteśmy spokrewnione- zachichotałam.
- No to skoro tak, to możemy połazić po mieście... a potem potuptać również na plażę- ostatnie dodałam pod wpływem spojrzenia siostry.
A co tam! Skoro już się tu przyplątaliśmy, to miejmy z tego jakąś korzyść.

Did - 2016-03-05, 11:31

- No to w drogę, kochanie! - Remi uśmiechnął się do ciebie, odejmując twoje ramię, swoim.
Kiedy wyszliście zza ogromnego budynku, ujrzeliście Hoenn, które diametralnie zmieniło się od ostatniego razu, gdy tu byłaś. Wszystko, ale to dosłownie wszystko, nawet budynki mieszkalne zostały odnowione i są teraz nieskazitelnie czyste, piękne i nowoczesne. Do tego powstało tu kilka kin, restauracji, centrum gier i sportu, basenów, sklepów z drogą i tańszą odzieżą, kliniki, szkoły trenerskie i szkoły dla porzuconych pokemonów oraz monstrualny ratusz, mieszczący w sobie arenę na mistrzostwa. Zaś ludzie jeżdżą tu na elektrycznych deskach, by nie zanieczyszczać powietrza samochodami, używanymi do długich podróży. Co do pokemonów, żyją one tutaj, jak normalni ludzie. Dostosowały się do nowego świata, a jego mieszkańcy im pomagają. Jednym słowem, to miasto przyszłości, a może nawet region?
- Metro to nic w porównaniu z tym. Mają rozmach i pieniądze, żeby w taki sposób odnowić Lilycove. - Remi westchnął.

Gwen Brown - 2016-03-05, 11:43

Tuptaliśmy sobie i... gały normalnie wyłaziły nam z orbit. Hoenn się zmieniło. Wróć! Zmieniło się jak jasna cholera. Gdzie te swojskie krajobrazy. Gdzie te sympatyczne miejskie zaułki? Teraz wszystko poodnawiali i fakt, było czysto i ładnie, ale ta wszędobylska nowoczesność niejako mnie dobijała. Było jak na tych filmach science-fiction. Mogłam mieć tylko nadzieję, że babunia nie przerobiła swojej rezydencji na jakiś naszpikowany nowinkami technicznymi lokal.
Aczkolwiek niektóre aspekty tej nowości były całkiem przydatne. W Lilicove powstała masa przydatnych budynków, arena, szkoły trenerskie. Innymi słowy masa przydatnych miejsc.
- Ano mają. Nie spodziewałam się, że Hoenn może się aż tak pozmieniać.- odparłam zerkając na ludzi śmigających na jakichś deskach.
- Ale na szczęście na pewno nie unowocześnili plaż i oceanu. Chodźmy się wygrzać na piasku. Ta cała nowoczesność zaczyna mnie trochę przytłaczać.

Did - 2016-03-06, 12:39

- A mnie się nawet podoba. Chyba kupię sobie taką deskę do jeżdżenia. Pomyśl... jakie to musi być wygodne, a do tego pewnie daję epicką zabawę! - Remi uśmiechnął się do ciebie, idą obok ciebie na plażę.
Na szczęście piaszczysta przestrzeń nie została unowocześnia w takim stopniu, jak stało się to z miastem. Oprócz kilku rybnych knajp i toalet na jej terenie, nadal jest dziką i nieprzewidywalną częścią świata. Nie tracąc czasu zaczęliście szukać Anki, co było jednak trochę trudne, ponieważ jest tu masa ludzi, ale po jakiś dziesięciu minutach udało wam się tego dokonać. Zastaliście ją na leżaku, gdzie popijała bezalkoholowego drinka.
- W końcu jesteście! Myślałam już, że poszliście gdzieś beze mnie, a ta piękna woda na nas czeka! Remi popilnowałabyś naszych rzeczy, żebyśmy mogły z Gwen popływać z morzu? Później cię zmienię. - Anka spytała się Remiego.
- Jeśli tylko Gwen chce, to nie widzę problemu. - odpowiedział jej, czekając jednocześnie na twoją odpowiedź.

Gwen Brown - 2016-03-06, 13:22

- Nie wątpię, na pewno wyglądają interesująco- odparłam.
Na moje szczęście plaże pozostały tu bardziej tradycyjne. Cóż, nie ukrywam, nowinki techniczne są spoko, ale jednak co swojski starość to jednak nie to samo. Teraz trzeba było odszukać gdzieś to moje pacholę. Przez moment łaziła z nami, ale gdzieś w trakcie zachowała się jak woda i gdzieś sobie spłynęła. Na szczęście udało się ją zlokalizować na leżaczku, pod parasolką z drinkiem...
- A tobie nie za dobrze?- rzuciłam żartobliwym tonem w stronę siostry.
Młoda zarzuciła propozycją pływania.
- Jasne, czemu nie. Zarzucam strój i możemy pływać- odparłam.
Gdzieś czytałam, że pływając gubi się najwięcej kalorii. A że dupsko mi troszkę urosło, trafiło mi się idealnie. Tuptam więc do przeznaczonych na ten cel przebieralni, coby zarzucić strój, zostawiam rzeczy pod czujną opieką mego lubego i... można iść się "topić".

Did - 2016-03-07, 12:55

- Nie mogę się już doczekać chłodnej wody pieszczącej moje ciało! - Anka uśmiechnęła się do was, po czym tanecznym krokiem skierowała się ku oceanowi.
Żeby znów nie stracić jej z wzroku zaczęłaś podążać jej śladem w dwuczęściowym bikini, które przyciągało uwagę praktycznie każdego mężczyzny na plaży, a w tak krótkiej drodze, usłyszałaś więcej komplementów, aniżeli dostałaś przez całe życie. Może jednak nie masz, aż tak grubego tyłka? Niestety nie obyło się także od zbereźnych tekstów, które padały najczęściej z ust starszych panów i typowych gimbusów, przesiąkniętych technologią. Ba! Nawet na plaży korzystają z internetu, zamiast opalać się czy pływać.
- Widzę, że masz powodzenie! Ciekawe, co na to Remi! - Anka zaśmiała się do ciebie, opryskując cię chłodną wodą, która jest idealnym lekarstwem na tak upalne dni, jak ten.

Gwen Brown - 2016-03-07, 13:02

Podążąłam za Anką i okazało się, że chyba w tym małym mieście mam większe powodzenie, niż przez całe życie. Wow. Oni jeszcze nie wiedzą, co ze mnie za ziółko. Poza tym, byłam już "zaklepana" przez Remiego, więc puszczałam te uwagi mimo uszu.
- Ostatnia w wodzie to Wailord!- krzyknęłam niespodziewanie pędząc ku wodzie.
Oj tak, to było to. To zdecydowanie było to, nawet jeśli woda z początku była troszkę zimna.
- Nie wiem, ale najpewniej ma na to tak samo wywalone jak ja. Dla mnie liczy się tylko on, a te gimbusy i leśne dziadki mogą się ślinić do woli- zachichotałam, "oddając jej" solidnym chlapnięciem.

Did - 2016-03-07, 13:11

- W sumie, to nie wyobrażam sobie, żebyś była z kimś innym. Idealnie pasujecie do siebie z Remim. Nie tylko z wyglądu, ale również z charakterów. - Anka uśmiechnęła się do ciebie, zanurzając się na chwilę w wodzie. - Jaka przyjemna! Musisz spróbo.. - przerwała na chwilę, żeby przetrzeć oczy. - Gwen... czemu twoja ręką pokrywa się łuskami? Mam jakieś omamy... może dosypali mi coś do drinka? - powiedziała do ciebie.
Zaniepokojona spojrzałaś na swoją prawą rękę, która rzeczywiście pokrywa się powoli smoczymi łuskami w kolorze błękitu. To jeszcze nie wszystko! Gdy spojrzałaś w dół, ujrzałaś, że nie posiadasz już stóp, a za to na ich miejscu potężne łapy! Czyżbyś za chwilę miała zmienić się w ogromnego smoka na środku plaży? Lepiej coś wymyśl!

Gwen Brown - 2016-03-07, 13:16

Ciapałyśmy się w wodzie jak małe dziewczynki kiedy nagle...
- O kurwa- stwierdziłam krótko, oceniając sytuację.
Okazało się, że w międzyczasie, czego zupełnie nie czułam, ani się nie spodziewałam zaczęło mnie zmieniać w smoka. Na plaży pełnej ludzi. Będzie przypał.
- Potem ci wyjaśnię!- krzyknęłam w biegu, aby jak najszybciej dać nura w głębszą wodę.
Aby dalej od płycizny, potem zakamufluje mnie ocean i będzie git. Zanurzę się pod wodą, może nikt nie zwróci na mnie uwagi... Gorzej, jeśli zamieni mnie na oczach tych wszystkich ludzi. Będzie panika, będzie panika jak jasna cholera. Cóż, wtedy też nura w wodę, niech myślą, że się spłoszyłam czy coś. Może nie będą mnie atakować... Chyba?

Did - 2016-03-07, 14:32

Na szczęście w ostatniej sekundzie zdążyłaś całkowicie zanurzyć się w wodzie, a kiedy ostatnia część twojego ciała znikła pod taflą wody, przeistoczyłaś się w błękitnego smoka. Jedno, co trzeba przyznać to to, że wyglądasz jeszcze majestatyczniej niż na lądzie. Promienie słońca, którym udaje się przebić powierzchnię wody, rozświetlają twoje łuski na miliony barw. Część z nich widzisz po raz pierwszy, ale ich większość możesz dopasować po podstawowym kolorów. Kiedy tak bezwładnie dryfowałaś w głębinach oceanu, niespodziewanie pojawił się przed tobą dziwny kozioł. To chyba satyr, ale co robi pod powierzchnią wody i czemu to stworzenie w ogóle istnieje?
- Gwen? - spytał się ciebie, przyglądając się twojemu, smoczemu ciału.



Gwen Brown - 2016-03-07, 14:36

Ha, na styk! Na styk, ale udało mi się zniknąć w porę pod wodą. Dryfowałam tak sobie pod wodą i jak oczarowana przyglądałam się jak przebijające wodę promienie słońca rozświetlają moje łuski. Wyglądało to co najmniej bajecznie. Tymczasem dryfując tak sobie moim oczom ukazał się... kozioł? Nie, raczej satyr. Hm, chyba w nic się nie uderzyłam, więc to raczej nie omamy.
- W-witaj- odezwałam się niepewnie.
- Powinnam cię znać tak właściwie?
Ta, w tym życiu już mnie nic nie zdziwi...

Did - 2016-03-07, 14:42

- Nie, ale za to ja znam ciebie. - Satyr uśmiechnął się do ciebie. - Jestem Gustaw, przewodnik dla nowych istot magicznych! Dzięki temu, że przeistoczyłaś się w smoka uzyskałaś w swoim rodzaju... wzrok! Teraz widzisz magiczne stworzenia, które skrywają się wśród ludzi. Niestety są cholernie uważne, więc założę się, że jeszcze żadnego nie widziałaś. Nie martw się, nie znają cię jeszcze! Założę się, że jesteś miła i sympatyczna! - dodał, drapiąc się lekko po policzku. - Jeśli tylko chcesz, mogę nauczyć cię korzystania z postaci smoka oraz opanowania przeistoczenia. Tylko musiałabyś zniknąć ze mną na chwilę. Nie bój się, czas płynie u nas inaczej, więc wrócisz zanim twoi towarzysze wpadną w panikę. - spytał się ciebie.
Gwen Brown - 2016-03-07, 14:48

Hm, nie wiem czemu, ale ufałam temu satyrowi. Prawił z sensem.
- Przewodnik i nauczyciel... Wiesz Gustawie, myślę, że zdecydowanie przydałoby mi się takie szkolenie- odparłam.
Hm, skoro czas miał płynąć ciut inaczej i Remi z Anką nawet nie zauważyliby mojego zniknięcia... Chyba mogłabym sobie na troszkę zniknąć. Wtedy zapunktowałoby to w przyszłości, kiedy miałabym jakąś większą kontrolę nad swoim nowym ciałem.
- W porządku, chętnie podszkolę się w tym i owym. Co mam robić?

Did - 2016-03-11, 21:04

- Po prostu się odpręż. - Gustaw uśmiechnął się do ciebie, klaszcząc kopytkami, z których poleciał magiczny pyłek, zmieniając wodne otoczenie w okół was na leśną łąką z drewnianą chatką. - Zaprosiłbym cię do środka, ale jesteś trochę za duża, więc zostaniemy tutaj. - powiedział do ciebie, strząsając z siebie ostatnie krople morskiej wody. - Dobrze! Możemy zaczynać, ale najpierw mi powiedz... czego chciałabyś się najpierw nauczyć. Jakiś przydatnych umiejętności czy raczej opanowania przemiany? - spytał się ciebie, przekąszając w międzyczasie soczystą trawę.
Gwen Brown - 2016-03-11, 21:10

Odprężyć się? W porządku. Ze spokojem przyglądałam się jak Gustaw "czaruje" i niebawem zamiast dryfować w morzu, stałam sobie na słonecznej łączce z jakąś chatynką nieopodal. Satyr miał chęć zaprosić mnie do środka, ale nie trzeba było być wielkim obserwatorem, aby stwierdzić, że jestem troszkę za duża.
- Może na początek sprawy przemiany? Wiesz, chodzi o to, że nie chciałabym aby odmieniło mnie np. w trakcie lotu kilka metrów nad ziemią- odparłam po chwili zastanowienia.
Zawsze to człowiek troszkę spokojniejszy, jak już ma jakieś minimum kontroli nad własnym ciałem.

Did - 2016-03-11, 21:20

- Zanim w pełni nauczysz się wywoływać i przerywać przemianę, musisz poznać jej istotę. Chodzi mi o to, że jest kilka rzeczy, które wymuszają na ciebie przeistoczenie się w postać smoka. Pierwszą jest słona woda. To dlatego musiałaś uciekać z plaży. Drugą jest deszcz, nie mam pojęcia czemu, ale tak jest. Pogódź się z tym. Trzecią jest nagły napad gniewu, zaś ostatnią lody truskawkowe, ogólnie truskawki. Podobno pierwsze smok stworzył te przepyszne owoce i czerpał z nich moc, więc zjedzenie truskawki automatycznie zmieni cię w smoka. To tyle z teorii, przejdziemy teraz do praktyki. Nie, jeszcze nie! - Gustaw westchnął. - Nie przejdziemy do praktyki... dopóki nie przemienisz się w człowieka. Pierwsze przemiana może trwać godziny, więc powiedz mi jakie są twoje ulubione kwiaty. - spytał się ciebie, drapiąc się po policzku.
Gwen Brown - 2016-03-11, 21:25

Ot ciekawostka, wyszło, że teraz będę mogła zapomnieć o pływaniu w morzu, jeśli na plaży byłyby tłumy ludzi. Hasanie w deszczu, skądinąd romantyczne na filmidłach też skończyłoby się nieciekawie. W sumie to miało sens- moja smocza forma sądząc po tych wszystkich płetwach i skrzelach miała wyraźny związek z wodą. Nagły gniew też w sumie był sensowny i do zrozumienia. Ale truskawki totalnie mnie zaskoczyły.
- O, warto wiedzieć. Truskawek w życiu bym się nie spodziewała, będę musiała mieć to na uwadze- odparłam, po wysłuchaniu Gustawa.
- Kwiaty? Teoretycznie wszystko byle nie róże. Ale tak najbardziej ukochałam sobie lilie
Czyżby one wymuszały przemianę w drugą stronę? Chyba tak, bo w takim razie po co Gustaw by o to pytał? Z resztą, na razie i tak muszę się zdać na niego.

Did - 2016-03-16, 14:37

- Lilie! - Gustaw klasnął w ręce, a chwilę później bukiet lilii pojawił się przed tobą.
Ich słodki zapach błyskawicznie wypełnił twoje nozdrza, przemieniając cię z powrotem w dziewczynę o błękitnych włosach. Niestety, tak jak poprzednim razem, pozbawiło cię to ubrań. Na szczęście Gustaw przewidział to i w mgnieniu oka odział cię w sukienkę w kolorze twoich ulubionych kwiatów, dodatkowo wplótł ci je we włosy. Oczywiście wszystko uczynił za pomocą magii, dzięki czemu nie musiał marnować na to cennego czasu.
- Jeśli chcesz uniknąć nieprzewidzianych przemian, zanim je opanujesz, noś przy sobie kwiat lilii. Jego zapach zatrzyma cię w ludzkiej formie. - dodał. - Wracając do naszych lekcji, pamiętasz jakieś wydarzenie, które naprawdę cię poruszyło? Coś, czego nigdy nie zapomnisz. - spytał się ciebie, rozsiadając się na trawce.

Gwen Brown - 2016-03-16, 18:48

O, czyli dobrze się domyślałam i niebawem moje ulubione kwiaty przemieniły mnie z powrotem w dziewoję. Hm, raczej nagą dziewoję... No, ale na szczęście Gustaw za pomocą swojej magi błyskawicznie mnie odział, więc nawet nie było kiedy zawstydzić się tym faktem.
- Będę mieć to na uwadze- odparłam, zerkając na swoją nową, wyczarowaną kreację.
- Pewnie nazbierałby się tego, jakby tak nad tym pomyśleć. Dzień kiedy znalazłam Perłę, dzień kiedy poznałam Remiego, pierwsza zdobyta odznaka, jakieś bardziej szalone przygody, zaręczyny... Ale jest jedno wydarzenie, które bije wszystkie na głowę- chwila kiedy prawie straciłam swojego ukochanego. Obraz tamtego momentu już chyba zawsze będzie się kołatał w mojej pamięci.

Did - 2016-03-22, 18:47

- Moment, w którym prawie straciłaś ukochanego? - Gustaw zaczął drapać się po brodzie. - To, co powiem na pewno ci się nie spodoba, ale w chwili przemiany musisz wyobrazić sobie jego śmierć. Jeśli zaakceptujesz wizję, w której tracisz go na zawsze, będziesz mogła powstrzymywać przemiany w smoka. Jeśli zawahasz się nawet na moment, nie będziesz wstanie ich ujarzmić. Z czasem pochłoną twoje ludzkie ciało i staniesz się smokiem już po kres czasu, po kres życia swych bliskich - dodał, wstając z ziemi. - Jeśli będziesz gotowa, możemy tego spróbować. Chyba, że wolisz już wrócić do siostry i ukochanego. - spytał się ciebie.
Gwen Brown - 2016-03-22, 20:48

Faun miał rację- nie spodobało mi się to co usłyszałam. Szczególnie, że owe wspomnienia były jeszcze bardzo świeże. Fakt, nie urodziłam się wczoraj i wiedziałam, że prędzej czy później każdy z nas opuści ten ziemski padół. Jednak atak tego Zoroarka... To było takie nagłe, ZBYT nagłe i zbyt bestialskie. Szczerze mówiąc wolałam aby te wspomnienia gdzieś się zatarły. Cóż, najwyraźniej nie tędy droga...
- Spróbujmy- powiedziałam w końcu.
- Nie wiem czy dam radę, ale spróbujmy
To nie będzie takie proste. Wróć! To będzie cholernie trudne. Zaakceptować wizję, kiedy tracę miłość swego życia tak na wieki wieków? Raczej ciężko jest się pogodzić z czymś takim. Nie pytałam Gustawa co może się stać gdyby jednak moja smocza część zapanowała nad całością. Czy zamienię się w krwiożerczą bestię, która nie pamięta dawnego życia? Bestię, która byłaby w stanie skrzywdzić swych bliskich? Nie, nie chciałabym tego. Nie mogłabym...
No dobra, skup się dziewczyno! Po prostu muszę spróbować zrobić to, co powiedział Gustaw. Już kij ze mną, ale robię to też dla Remiego, dla Anki... dla wszystkich! Muszę spróbować.

Did - 2016-03-27, 18:16

Faun na twój znak oblał cię słoną wodą, a ty po upływie sekundy poczułaś, jak krew w twoich żyłach zaczyna pulsować, a ciało powoli się zmieniać. Właśnie w tej chwili w twojej głowie wizja z wczoraj zaczęła malować przerażający obraz. Ponownie myślami wróciłaś do tamtej nocy, kiedy stałaś nad Remim, a on konał, poharatany przez wilkołaka, ale tym razem w postaci ducha. Jak możesz się domyśleć, przeszła ty użyła Heal Pulse, ale teraz różowy promień nie zadziałał i nie przywrócił waszemu ukochanemu przytomności. Stojąc z boku widzisz jak Gwen z przeszłości płacze i krzyczy wniebogłosy nad jego ciałem. Czekaj? Co to? Nagle przed tobą pojawiły się dwa lewitujące przedmioty... świeczka wraz z zapałką oraz zdjęcie, na którym całujesz się z Remim. Chyba musisz wybrać jeden... zatem

&Świeczka czy &Zdjęcie ???

Gwen Brown - 2016-03-27, 18:23

No i spróbowaliśmy. Gustaw oblał mnie morską wodą, co zaowocowało przemianą. I wtedy zaczęłam kreować wizję wydarzeń z wczoraj. Hm, to było z jednej strony nieprzyjemne, ale i fascynujące zdarzenie. Takie "co by było gdyby...?" W każdym razie wizja była bardzo realistyczna i nie ukrywałam tego- bolesna.
Tymczasem pojawiły się przede mną dwa przedmioty. Hm, tak ma być? Chyba tak. Jedno to było zdjęcie, ze mną i Remim. Drugim przedmiotem była z kolei świeczka i zapałki. Chyba muszę wybrać jedno z nich. Pomyślmy. Świeczka od razu skojarzyła mi się z pogrzebem i zapalaniem zniczy na mogiłach. Ale co mogło znaczyć zdjęcie? Wspomnienie szczęśliwych chwil? Kurcze...
W końcu sięgnęłam po świeczkę, mając nadzieję, że wybrałam dobrze.

Did - 2016-03-27, 18:50

Kiedy dotknęłaś świeczki, błyskawicznie przemieniłaś się w smoka, a w twojej głosie rozniósł się donośny śmiech, który przypomina śmiech dziewczynki, które uwięziła cię kiedyś w swoim świecie. Ciekawe czy to zbieg okoliczności, czy coś poważniejszego? Jednak mniejsza z tym, po minie fauna możesz wywnioskować, że nie jest z ciebie zadowolony. Chyba jednak świeczka nie była dobrym wyborem. Chyba było nim zdjęcie.
- A już myślałem, że ci się uda! Byłaś tak blisko, a tu dupa i nic z tego nie wyszło. Mniejsza z tym, na dziś to byłoby tyle. Wiesz, co może przemienić cię w smoka, co to blokuje i jak sobie z tym połowicznie radzić. - Gustaw westchnął, a ty przeniosłaś się z powrotem na plażę

Gwen Brown - 2016-03-27, 19:10

Dupa, dupa, po trzykroć dupa. Jednak trzeba było wziąć zdjęcie. Jednak co zwróciło moją uwagę- ten śmiech... Zaraz, ja go kojarzę... Nie, nie możliwe. Chociaż?
Tymczasem Gustaw nie był zbyt zadowolony. W sumie nie bardzo mu się dziwię...
- Zaraz, czekaj!- zawołałam jeszcze, ale za póżno, przeniósł mnie z powrotem na plażę.
Nawet nie zdążyłam go zapytać kiedy chciałby mnie uraczyć kolejną lekcją. Chociaż psychicznie bym się przygotowała. No i ten śmiech, ciągle nie dawał mi spokoju... Trudno, muszę poczekać do następnego razu.
Cóż, to teraz trzeba by się rozejrzeć za Remim i Anką. I uważać na morską wodę, bo znowu będę musiała dać nura na głębinę...

Did - 2016-04-02, 13:34

Jak mogłaś się spodziewać, nie pojawiłaś się w tym samym miejscu, w którym przemieniłaś się w smoka. W końcu było to w wodzie, a zapewne nie chciałabyś się jeszcze raz w niego zamienić. Stoisz teraz na linii oddzielającej plażę od jednego z nowoczesnych miast Hoenn. Dla zwykłego człowieka, odnalezienie swoich bliskich z tego miejsca w tłumie ludzi byłoby niemożliwe, ale nie jesteś już zwykłym człowiekiem. Dzięki nowemu wzroku, który otrzymałaś przez klątwę, dostrzegłaś ich w mgnieniu oka. Znajdują się kilkanaście metrów od ciebie, a jako, że nie wiedzę, że wróciłaś, zajęci są twoim szukaniem. Możesz teraz iść do nich albo jeszcze trochę poudawać zaginioną.
Gwen Brown - 2016-04-02, 14:04

Cóż pojawiłam się ponownie kawałek od miejsca, z którego zostałam "zabrana". Na szczęście nie było to też w wodzie. Ech, pewnie jeszcze nie tak dawno temu nie potrafiłabym odszukać Remiego w takim tabunie ludzi, w dodatku w obcym miejscu. Ale teraz to co innego. Chwila moment i już zlokalizowałam i mojego lubego i siostrę. Wyglądali na lekko zaniepokojonych i wyraźnie mnie szukali. Nie zamierzałam udawać zaginionej tylko od razu potuptałam im na spotkanie. Jak będę bliżej spróbuję do nich zamachać, żeby mnie zauważyli. Nie chciałam, aby się martwili.
Did - 2016-04-05, 16:49

- Remi, tam jest! - Anka szturchnęła Remiego, wskazując dłonią miejsce, w którym stoisz.
- Gwen! - Remi krzyknął do ciebie, po czym rzucił ci się w ramiona. Zapewne, gdybyś nie przeszła swoich przemian, po prostu by cię zgniótł, ale że je przeszłaś, bezproblemowo może cię tulić. - Nigdy więcej nie znikaj bez słowa w taflach wody. Nigdy mi, nam, tego nie rób. - dodał, całując cię w usta.
- Gwen! Gdzieś ty była! - twoja siostra spytała się ciebie, kiedy w końcu do was się doczłapała. - Zanurkowałam za tobą w wodę, ale nie było cię nigdzie. To niemożliwe, żebyś w takim tempie przepłynęła gdzieś indziej. Do tego jesteś sucha i zmieniłaś ubranie! Co do jasnej cholery... się tu wydarzyło! Czy ukrywacie coś przede mną? - dopytuje się ciebie, a ty możesz zaobserwować, jak jej wesoła mina, spowodowana twoim odnalezieniem... zmienia się w wkurzoną minę.

Gwen Brown - 2016-04-05, 17:35

Nie zauważą, że zniknęłam, tak? Oj, ktoś tu dostanie w papę. Nie będę osobnika wskazywać palcem, ale jak szczelę w ten kozi łeb...
- Jestem. Tak wiem, że zasłużyłam na opierdziel. Ja wiem i rozumiem i się zgadzam, bo to moja wina. Ale ja wam wszystko zaraz wyjaśnię- odparłam skruszona.
Mo i opowiedziałam. Jak to ciapałyśmy się z Anką jak dwuletniaki, a potem zauważyła że mnie zmienia w gada. Jak skoczyłam na głębszą wodą, coby uchronić te tabuny ludzi o d paniki- bo smok. W międzyczasie trzeba pewnie będzie uświadomić moją siostrę- w końcu Remi już mnie widział w smoczej skórze, a ona nie. A potem opowiedziałam o spotkaniu z Gustawem i co z tego wynikło. Aczkolwiek przemilczałam tylko chichot, który miałam wrażenie, że usłyszałam, kiedy moja próba wzięła i nie wyszła. Tę kwestię będę musiała sobie na spokojnie przemyśleć, jak mnie najdzie jakiś moment na przemyślenia. To i ten porąbany sen ostatnio.
- Wierzcie mi, ja też się lekko zdziwiłam jak zobaczyłam fauna płynącego sobie w moją stronę. Chociaż po tym co już się ze mną zadziało przez te wszystkie dni podróży, to było to nawet jeszcze w granicach normy. Właśnie on wyczarował mi tę fikuśną, kwiatową kieckę. A potem znowu coś poczarował i wywaliło mnie na plaży. I słowo harcerza- od razu szłam was szukać. I jeszcze raz was oboje przepraszam. Bardzo bardzo.
Nie będą się gniewać. Znaczy, będą, ale szybko im przejdzie. Przynajmniej taką miałam nadzieję.

Did - 2016-04-08, 15:43

- To żart czy ona mówi prawdę, Remi? - Anka spytała się Remiego, podejrzanie patrząc na ciebie.
- Tak, to prawda. Od pewnego czasu twoja siostra potrafi zmieniać się w potężnego smoka. To skutek klątwy, który ją dosięgła. W sumie to nie jest jedynym skutkiem tego. Gwen zdobyła też kilka doładowań do swojego ciała, między innymi super wzrok! - Remi odpowiedział jej na pytanie.
- Oh... i dowiaduję się o tym ostatnia? Fajnie! Dzięki, że masz do mnie zaufanie i raczysz mówić mi o takich sprawach. Ciekawe czy w ogóle byś mi to powiedziała, gdyby nie dzisiejsza sytuacja. - Anka powiedziała do ciebie, podnosząc lekko ton wypowiedzi. - Nie mam teraz głowy do tego wszystkiego. Idź i napisz o tym w gazecie, którą dasz mi za rok, bo wszyscy inni to twoje siostry, ale nie ja. Idę sobie, nie wiem gdzie, ale idę. A nawet, jakbym wiedziała, to bym ci nie powiedziała, o! - dodała, wpadając w dziewczęcą furię, po czym machnęła na was ręką i pobiegła z tłumem do miasta.
- Chyba trochę się zdenerwowała. - Remi westchnął.

Gwen Brown - 2016-04-08, 15:54

- Daj spokój, wiesz, że nie potrafię kłamać. Zaraz miałabym czerwone uszy, jak zawsze gdy próbuję kręcić, pamiętasz?- odparłam, próbując nieco rozładować atmosferę.
Tyle, że mi nie wyszło. Ni choroby mi nie wyszło. Ech, się porobiło...
- Siostra, czekaj!- powiedziałam próbując ją złapać.
Ale i to nie wyszło. Młoda się wkurzyła i poleciała w siną dal. Aż mi się zrobiło głupio.
- Fakt, trochę nawet bardzo się zdenerwowała. Trochę głupio wyszło...- stwierdziłam, spoglądając za siostrą.
Było mi smutno, że zareagowała w ten sposób. Jasne, że nie chciałam się z tym kryć przed nią i resztą rodziny. Tyle, że okoliczności wynikły takie jak wynikły. A teraz młoda się wkurzyła i gdzieś poleciała.
- Może chodźmy za nią zanim zrobi coś głupiego. Wierz mi, ona ma do tego dar. Spróbuję z nią pogadać jeszcze raz, bardziej na spokojnie, jakoś to wytłumaczyć- powiedziałam do Remiego.

Did - 2016-04-14, 17:33

- Nie ma czasu do stracenia. Jej osobowość połączona ze złością, to niebezpieczna mieszanka. - Remi westchnął, biegnąć razem z tobą w kierunku, w którym udała się Anka.
Mimo, że z początku dobrze wam szło i prawie złapaliście ją, kiedy zatrzymała się przy jednym ze straganów, to jednak później znikła wam zupełnie z oczu. Dopiero pod wieczór, kiedy byliście już zupełnie wyczerpani bieganiem po mieście, wpadliście na nią przy plaży. Bez żadnego zmartwienia siedzi na jednym z murków, jedząc hamburgera, którego popija bezalkoholowym piwem, co oczywiście widzisz tylko ty, bowiem Remi nie posiada super wzroku.
- Może lepiej pójdziesz do niej sama, dobrze? Na spokojnie wszystko jej wytłumaczysz, a ja się oddalę. - Remi spytał się ciebie.

Gwen Brown - 2016-04-14, 17:50

Już prawie ją dogoniliśmy, ale ostatecznie jakimś sposobem udało jej się dosłownie zniknąć. Zlataliśmy potem chyba całe miasto. I nic. Jak kamień w wodę. Dopiero kiedy wieczorem, jeszcze raz przeszukiwaliśmy plaże znalazła się. Siedziała sobie jakby nigdy nic na jakimś murku, jadła i piła.
- Dobrze. Może tym razem już nie będzie uciekać- zgodziłam się i powoli ruszyłam w stronę siostry.
- Tutaj jesteś- powiedziałam kiedy podeszłam wystarczająco blisko, żeby się nie drzeć.
Podeszłam i oparłam się o murek, na którym siedziała moja siostra.
- Możemy pogadać? Wiesz, ja rozumiem twoją reakcję. Że się martwiłaś jak tylko zniknęłam pod wodą i nigdzie mnie nie było. Też bym się martwiła na twoim miejscu. Wiesz, wtedy to chyba nawet trochę spanikowałam. Nie chciałam, aby na plaży wybuchła panika, dlatego zareagowałam tak gwałtownie. To nie tak, chciałam to przed wszystkimi ukryć. Prędzej czy później i tak by się wydało więc nie miałoby to sensu. Chciałam ci powiedzieć. Tobie i reszcie rodziny, na zjeździe. Aby w razie czego wiedzieli wszyscy. Nie myślałam, że przez niewinne chlapanie się w morzu wyjdzie tak jak wyszło
Westchnęłam, zerkając na jej reakcję.
- Wiem, że się gniewasz, ale uwierz mi, nigdy bym cię nie odtrąciła. Jesteś moją siostrą, pamiętasz? Moją małą Anią, którą zawsze poratuję. Zawsze. Nawet jeśli wydawałoby ci się, że jest inaczej, zawsze będę chciała dla ciebie jak najlepiej
Trudno powiedzieć jak Anka zareaguje. Zawsze była dość wybuchowa. Da mi po pysku? W sumie, zasłużyłam... Zacznie krzyczeć? Dość prawdopodobne. Płakać? Hm... Mogłam tylko mieć nadzieję, że nie zafunduje mi kolejnego maratonu...

Did - 2016-04-15, 20:07

- Nie jestem już taka mała. W sumie to jestem już stara, chociaż teraz czuję się trochę młodziej, kiedy jestem przy tobie. - Anka zaśmiała się, proponując ci łyk piwa bezalkoholowego. - Wybacz, że wtedy tak wybuchłam, ale znasz mnie, zawsze taka była. Nieprzewidywalna i szalona. Czasami zastanawiam się po kim to odziedziczyłam. Może po naszej babuni? - zamyśliła się na chwilę. - Mniejsza z tym... przeze mnie możemy spóźnić się na zjazd rodzinny. Powinniśmy być już dawno w metrze, a siedzimy na jakimś murku i zimno mi jest. Myślisz, że mamy jeszcze szansę na jakiś nocny pociąg? - spytała się ciebie, zeskakując z murka.
Gwen Brown - 2016-04-15, 20:21

Taak, Ania i te jej zmiany nastroju. Ale przynajmniej jej przeszło, więc w sumie dobrze jest.
- Serio jestem aż taka stara?- zachichotałam popijając piwko, które mi podała.
- To ty mów, bo jak tak zgrzybieję za młodu to na starość nie będzie ze mną życia
Tymczasem Anka zeskoczyła z murku i stwierdziła, że tak w ogóle to powinniśmy być wszyscy w drodze na zjazd. W sumie miała rację.
- Trzeba spróbować. A jak nie, to zawsze możemy zafundować sobie nocny lot na pokemonach. Chodźmy, Remi na nas czeka.
Jako się rzekło, tak też uczyniliśmy. Sprawdźmy sobie to super nowoczesne metro...

Did - 2016-04-18, 17:48

- Na pewno starsza ode mnie. - Anka uśmiechnęła się do ciebie, hasając w kierunku miejsca, w którym Remi podpiera ścianę jakiegoś domu. - No chodź! Trzeba zajść na metro! - dodała.
Kiedy całą trójką ponownie byliście już razem, ruszyliście w kierunku najbliższego zejścia do podziemia Hoenn, w którym rozciągają się niezliczone tunele z torami, przeznaczonymi do szybkiego przemieszczania się regionie. W sumie to dobre rozwiązanie, żeby nie niszczyć naturalnych środowisk oraz nie zanieczyszczać powietrza spalinami samochód czy innych środków transportu. Tak tylko zużywa się energię, którą i tak produkują elektryczne pokemony, zadowolone z tego, że pomagają ludziom, ale mniejsza z tym. Gdy zawitaliście na stację metra, okazało się, że idealnie trafiliście na ostatni kurs do miasta Petalburg. Dokładnie metro odjeżdża z tej stacji o 23:00, a już o 00:05 jest na miejscu. Wystarczy, że zaczekacie dwadzieścia minut, a będziecie o krok od swojego celu.
- Jakieś pomysły, co możemy zrobić przez te dwadzieścia minut? - Remi spytał się was.

Gwen Brown - 2016-04-18, 17:56

Tak humory mojej siostrzyczki zawsze mnie rozbrajały. Mimowolnie się zaśmiałam patrząc jak hasa niczym młoda łania w kierunku Remiego. Potem potuptaliśmy do podziemi, jakkolwiek złowróżbnie to brzmi. W każdym razie kiedy już zeszliśmy do metra, okazało się, że całkiem nieźle się zgraliśmy i niedługo będzie ostatni kurs do Pethalburga. Wystarczyło tylko poczekać te dwadzieścia minut.
- Nie mam pojęcia, kochanie. Osobiście najchętniej już nic bym nie robiła tylko siadła sobie w jakimś kątku i poczekała- odparłam.
Zaraz też zaczęło mi się ziewać. Osłoniłam usta dłonią jakaś kultura musi być.
- Wybaczcie, po tym wszystkim trochę mnie kładzie- zachichotałam.

Did - 2016-04-22, 18:11

- Może po prostu poczekajmy na ten pociąg w ciszy? W sumie to ja też trochę przysypiam. - Anka powiedziała, ziewając jednocześnie.
- Dobrze. - Remi odpowiedział wam, również ziewając po krótkiej chwili. - Chyba mają rację, że ziewanie jest zaraźliwe. - dodał.
Na szczęście dwadzieścia minut do pociągu nie dłużyło wam się w nieskończoność i w końcu nastała ta chwila, w której metro zawitało na stację, a wy mogliście spokojnie do niego wsiądź. Niestety przejażdżka okazała się nie być dla was zbyt miła. Dzięki super nowoczesnemu wyposażeniu, w mgnieniu oka zasnęliście wtuleni w mięciutkie fotele, a obudziliście (dokładnie tylko ty) się dopiero o pierwszej w nocy w metrze, zamkniętym i ciemnym, i na pewno nie na stacji w Petalburg. No cóż, czasami tak bywa, tylko dlaczego kierowca metra was nie obudził? Musiał się chyba zagapić...

Gwen Brown - 2016-04-22, 18:21

Okazało się, że poddałam całkiem niegłupią ideę i zamiast się gdzieś szwendać bez celu po prostu poczekaliśmy na pociąg. A kiedy już przyjechał o odpowiedniej godzinie, wsiedliśmy do środka. Kiedy ruszyliśmy, praktycznie od razu pousypialiśmy. Obudziłam się pierwsza. Coś tu jest nie halo. Pierwsza na zegarze, a to nijakim sposobem nie jest stacja Pethalburg. W dodatku ciemno było wszędzie i wszystko wskazywało na to, że siedzimy zamknięci w wagonie. Kie diabeł?
Postanowiłam obudzić Remiego i Ankę. Nie wiem czemu, ale miałam jakieś złe przeczucia i wolałam nie zostawać z nimi sama...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group