Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Lu - SCHOOL TIME!

Lu - 2016-04-01, 21:13
Temat postu: SCHOOL TIME!
Kunenbo Island jak co roku kusiło nowych trenerów możliwością uczenia się w Akademii Pokemon. Może to dlatego, że większość nastolatków traktowało to jako perspektywę wydostania się z domu. Wprawdzie mogliby od razu wyruszyć w podróż, jednak zasady się zmieniły. Młodzi trenerzy musieli zakończyć naukę w jednej z Akademii, które były rozsiane po całym świecie, a dopiero później wyruszyć w samodzielną wyprawę. Oak miał sporo racji - niedoświadczeni posiadacze pokemonów często byli narażani na ryzyko z powodu swojej zbyt dużej niewiedzy na temat otaczającego ich świata. Na szczęście to zmienił i tak oto w jednej z jego szkół znalazłaś się ty. Czad, nie? Akademia znajdowała się w samym centrum wyspy, otoczona zewsząd tropikalnymi drzewami i krzewami, które nie były już tak bujne jak kiedyś. Zarząd Pomarańczowego Archipelagu zgodził się na wyspach na tylko jedną Akademię Pokemon i wybrano właśnie tą dziurę dryfującą na wodzie. Z racji tego, że była dość mała, budynki wchodzące w skład twojej szkoły zajmowały prawie jej połowę. Cały kampus jak i uczelnia były oczywiście otoczone wysokimi murami, na wypadek wtargnięcia tam pokemonów, których niestety w ostatnich latach zrobiło się coraz mniej. Wiadomo, przez budowę Akademii niejedne straciły dach nad głową i wolały się wynieść do spokojniejszych miejsc. Te wytrwalsze w końcu ugięły się pod naporem trenerów, którzy byli wypuszczani na tzw. polowania.
Wracając do ciebie. Właśnie wyszłaś z sekretariatu, w którym otrzymałaś swój plan lekcji i klucz do pokoju, w którym miałaś zamieszkać. Jako, że udało ci się przypłynąć na wyspę już w sobotę, miałaś trochę czasu na zapoznanie się ze szkołą. Twój plan lekcji nie wyglądał źle, kilka nazw przedmiotów od razu przywodziło ci na myśl, co będziesz na nich robiła, ale niektóre pozostawiały w głowie kompletną pustkę. No, wszystko się okaże w poniedziałek. Do akademiku musiałabyś skierować swe kroki na zewnątrz, gdyż znajdował się on w zupełnie innym odcinku kampusu według twojego planu akademii. Mogłaś też skorzystać z okazji i zwiedzić trochę szkołę, chociaż trzeba zauważyć, że masz przy sobie jeszcze pełne torby, których nie miałaś okazji nigdzie zostawić.

Matryoshka - 2016-04-01, 21:50

Mój entuzjazm rósł z każdym dniem, od kiedy tylko dowiedziałam się, że zostałam przyjęta do tej właśnie uczelni. Zakreśliłam cały kalendarz czerwonym markerem, odliczając dni do wyjazdu. Raczej nic nie mogło mi zepsuć tego dnia. Wystarczyło tylko, że uświadomię sobie, ile przygód mnie tu czeka, a już nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta. Dokładnie... Czuję, że będę się tu świetnie bawić.
Nie zastanawiałam się długo nad tym, co powinnam zrobić w pierwszej kolejności. Chętnie pozwiedzałabym prawdopodobnie największy budynek, w jakbym dane mi było być, ale nie miałam ze sobą żadnego wafelka, na którego mogłabym rzucić torby. Westchnęłam. Zdecydowanie lepiej będzie się najpierw rozpakować. Z resztą akademik chcąc, nie chcąc też był na mojej liście do obadania.

Lu - 2016-04-01, 22:41

Kiedy wyszłaś z uczelni, słońce unosiło się jeszcze dosyć wysoko nad horyzontem pomimo tego, że było już grubo po 18. No ale takie uroki wczesnego lata, za szybko nie zrobi się ciemno, więc jeśli dobrze to rozplanujesz, będziesz mogła zwiedzić jakąś część kampusu po zakwaterowaniu się w pokoju. Akademik był rzeczywiście daleko od szkoły, ale dzięki temu mogłaś zobaczyć po drodze kilka innych budynków, w których na pewno nie były przeprowadzane wykłady. Mogłaś się tylko domyślać po charakterystycznych elementach, że jeden z nich to basen, siłownia, a nawet sala ćwiczeń. Jak widać, szkoła nie była taka uboga i pozwalała na różne ciekawe formy rozrywki uczniom po całym dniu zajęć. W końcu dotarłaś do dużego budynku, który okazał się być akademikiem. Okazało się, że twój pokój znajduje się na samej górze, a z racji braku windy musiałaś przejść się schodami. Wleczenie się na drugie piętro z twoimi tobołkami nie należało do najprzyjemniejszych, ale po dłuższej chwili zziajana stałaś z torbami na szczycie schodów. Kolejne problemy stwarzało ci odnalezienie właściwego pomieszczenia, ale w końcu znalazłaś się pod drzwiami pokoju "31B". Nie ma co, budynek musiał być naprawdę ogromny, skoro twój pokój posiadał aż taki numer. A warto wspomnieć, że było jeszcze drugie skrzydło. Włożyłaś do zamka klucz, jednak ku twojemu zdziwieniu nie chciał się przekręcić. Chwilę się z nim szarpałaś, aż postanowiłaś po prostu pociągnąć za klamkę. O dziwo drzwi się otworzyły, a ty znalazłaś się w niedużym, dwuosobowym pokoju. Ale zaraz. Obydwa łóżka były zajęte. Po pokoju walały się ubrania, a na jednym z łóżek siedziało dwóch chłopaków (bish1) (bish2), którzy wpatrywali się w ciebie zdziwionymi wzrokami. W końcu brunet postanowił się podnieść i do ciebie zagadać.
- Em... cześć? Mogę ci w czymś pomóc? - zapytał lekko zmieszany, jednak po dokładniejszym ogarnięciu cię wzrokiem dodał do tego zdecydowany uśmiech. Drugi z chłopaków zaśmiał się tylko z łóżka, czekając chyba na dalszy przebieg sytuacji.

Matryoshka - 2016-04-01, 23:09

Może i bym się zachwycała niesamowitymi widokami i możliwościami, jakie oferuje mi ta uczelnia, gdybym nie ciągnęła za sobą kilkunastokilogramowego pakunku. Gdyby moim starterem był na przykład jakiś duży stworek typu Rhyhorn, sprawa wyglądałaby inaczej. Nie narzekałabym, gdyby to było kilka metrów do przejścia, ale okazało się, że akademik jest gdzieś na drugim końcu wyspy! Przynajmniej takie człowiek odnosi wrażenie, kiedy ma ze sobą ekwipunek na kilka miesięcy pobytu. Na szczęście w tak nowoczesnym miejscu, w tym pnącym się ku górze budynku powinna znajdować się winda!
...
Powinna...
Przeklinałam to miejsce pod nosem na każdym stopniu, już od trzeciego piętra. O mało nie wyzionęłam ducha. Spaliłam chyba kalorie z posiłków całego tygodnia. Wf to ja mam z bani na najbliższy miesiąc. Prawda?
Stojąc przed drzwiami do pokoju, zamiast planować zwiedzanie, marzyłam o odpoczynku po tym przemiłym "spacerze". Na dziś to ja chyba zwiedziłam wystarczająco dużo. Tylko... Dlaczego te cholerne drzwi nie chcą się otworzyć?
Moim oczom ukazało się wnętrze pokoju, który od kilku dni miałam w wyobraźni... Tylko nie był to mój pokój. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia i kilka razy porównałam numer pokoju z breloczka do kluczy z tym na drzwiach.
- Cześć? - Wyrwało mi się, jakby mój mózg bezskutecznie próbował zanalizować daną sytuację. To na pewno jakaś pomyłka! To jest mój pokój. Czyżby oni źle się rozgościli? A może to w recepcji zaszła pomyłka? Zdecydowanie nie miała zamiaru dylać gdzieś indziej. Jeszcze tego by brakowało, żeby się okazało, że jej pokój jest na parterze. Nie mieliby co zbierać z gościa, który ją tu skierował.
- No więc... To jest mój pokój.- Powiedziałam to zaskakująco spokojnym tonem z delikatnym uśmiechem, ale było w tym coś, co między wierszami mówiło, że jeśli sami nie wyjdą to wyrzucę ich przez okno i obliczę czas ich spadania na sam dół. Podniosłam przy tym breloczek z napisem, który wyraźnie zgadzał się według mnie z tym, na drzwiach.

Lu - 2016-04-01, 23:25

Chłopcy słysząc twoje słowa wybuchnęli gromkim śmiechem. Nie rozumiałaś, o co może im chodzić, ale całkiem prawdopodobne, że miałaś coś na twarzy, bo nie powiedziałaś chyba niczego śmiesznego. W końcu jednak głos zabrał blondyn, który dotychczas znajdował się na łóżku. Zadziwiająco szybko znalazł się koło swojego kolegi, a ty miałaś przed sobą dwóch, całkiem przystojnych i młodych mężczyzn. Warto dodać, że byli od ciebie wyżsi co najmniej o głowę, jak nie półtorej.
- Nie wydaje mi się, żeby przydzielili ci pokój w męskim skrzydle - odpowiedział zadowolonym tonem, nadal śmiejąc się z twoich słów. No tak, to miałoby jakieś ręce i nogi, dlaczego mieli taki ubaw. Ty natomiast stałaś jak słup soli i wyciągnęłaś jeszcze dla pewności w ich stronę kluczyk z breloczkiem, aby przekonać ich do opuszczenia pokoju. Za breloczek złapał ciemnowłosy, uważnie mu się przyglądając.
- Wszystko by się zgadzało, gdyby nie ta ósemka z tyłu - oznajmił trochę poważniej niż jego kumpel. Przyjrzałaś mu się jeszcze raz i dopiero teraz zrozumiałaś, że to, co brałaś za literkę "B" było tak naprawdę cyfrą "8", a twój pokój nosił numer "318", a nie "31B". - To jak, nadal chcesz z nami zamieszkać? - zapytał, na co razem z blondynem wybuchnęli ponownie wesołym śmiechem.

Matryoshka - 2016-04-01, 23:51

No zaraz im przyłożę, obiecuję. Zmarszczyłam mimowolnie brwi, kiedy tak się roześmiali. W tym nie było nic śmiesznego. Czy oni sobie zdają sprawę, ile to wszystko waży? I nawet im nie pomoże to, że są nieziemsko przystojni i gdybym mogła to... No dobra, trochę im pomoże.
- Męskie skrzydło? - Zapytałam podnosząc brew. To tu są jakieś dwa skrzydła?! Na świętego Arceusa, niech ktoś mnie trzyma, bo zaraz wejdę w jakiś tryb Hulka. Następnym razem poproszę kogoś, żeby mi mapę narysował, czy co. Chociaż dla mnie nawet koedukacyjne pokoje byłyby fajne. O ile reszta uczniów to też takie ciacha. Ekhem.
I kolejny strzał w nogę, czy gdzie tam trafiła uwaga o tym, że nie umiem czytać. Zabrałam swój klucz z powrotem i zerknęłam jeszcze raz na wygrawerowany napis. Faktycznie. Jakby się uprzeć... To i mogłaby to być ósemka. Czyli... Wchodziłam tu na darmo? ŚWIETNIE.
- Uwielbiam tą akademię. - Wymamrotałam pod nosem dość jednoznacznym tonem. Naprawdę niewiele brakowało, żebym wyżyła się na tej dwójce. Dosłownie ciut ciut. Wzięłam się jednak w garść i zaczerpnęłam głęboko powietrza. Policzę do dziesięciu. Jeden... Dwa... Może powinnam po prostu zrzucić te bagaże przed okno? Zerknęłam na nie mimowolnie, obliczając tym samym możliwe straty. Trzy... Cztery... Zebrałabym ich resztki na parterze. Od razu byłoby łatwiej! Pięć... Dobra, mam dość.
- No nic. Wybaczcie, że przeszkodziłam. - Wysiliłam się na uśmiech. Naprawdę próbowałam być miła. To zazwyczaj pomaga w zawieraniu nowych znajomości. Czułam jednak, że nie do końca udaje mi się ukryć swoją wewnętrzną furię i dało się wyczuć, że gdybym mogła to sama bym wyskoczyła przez okno.
Złapałam za swoje bagaże i jeszcze raz zerknęłam w stronę okna. Nie... Może i to dobry pomysł, ale się tym razem powstrzymam. Czas na kolejną dawkę wfu. Przecież uwielbiam schody.

Lu - 2016-04-02, 00:29

Postanowiłaś zlitować się nad swoim bagażem, za co był on ci naprawdę wdzięczny. Z rozwalonych rzeczy po połowie kampusu nie miałabyś zbyt wielkiego pożytku, a jakby się okazało, że znowu trzeba wnosić je na najwyższe piętro... No, nie byłoby za ciekawie. Kiedy zrezygnowana podniosłaś torby i przeprosiłaś za wtargnięcie do pokoju chłopaków, ruszyłaś korytarzem w stronę schodów. Oczywiście nie było żadnego łącznika pomiędzy skrzydłami na każdych piętrach i można się było przemieszczać pomiędzy nimi tylko na parterze. Przez chwilę rozważałaś opcję zrzucenia balastu przez poręcz, ale z rozmyśleń wyrwał cię męski głos. Obróciłaś się i przez ramię zobaczyłaś ciemnowłosego chłopaka, z którym przed chwilą miałaś przyjemność rozmawiać. Dopiero teraz zwróciłaś uwagę na jego strój, a składał się on z dresowych spodenek do kolan i obcisłej koszulki bez rękawów, która podkreślała jego dobrze zbudowaną sylwetkę.
- Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że 318 musi być gdzieś na samej górze w przeciwnym skrzydle, a twoje torby wyglądały na dość ciężkie... Może potrzebujesz z nimi pomocy? - zaoferował się chłopak, drapiąc się za głową z zakłopotaniem i niezdarnie się do ciebie uśmiechając, co dodało mu tylko uroku. Cóż, pewnie chciał się teraz zrehabilitować za to, że namęczyłaś się z manatkami wystarczająco już pod tę stronę. Albo po prostu martwił się, że ciśniesz nimi przed schody na sam dół. Możesz sobie wybrać opcję, która wystarczająco cię zadowoli. Czemu nie!

Matryoshka - 2016-04-02, 00:47

Już miałam w myślach kolejne, niepasujące do młodej damy słowa, którymi mogłabym określić to wspaniałe miejsce. Naprawdę myślałam, że nic nie zepsuje mi tego dnia. Przynajmniej spotkanie dwóch modeli nieco zrekompensowało mi ból, cierpienie i zbliżające się zakwasy. Tak troszeczkę.
A jeśli o nich mowa, to ten ładniejszy postanowił przerwać moje rozmyślenia na temat misternego planu ułatwienia sobie życia. Naprawdę byłam gotowa to zrobić. I guzik mnie interesowało, czy ktoś stał na dole. Prawdę mówiąc miałam nadzieję, że byłaby to ta recepcjonistka od klucza.
- Skąd. Są niczym piórka. - Nie mogłam się powstrzymać od sarkazmu. Może dla mężczyzny tylko "wyglądają na ciężkie", ale każda, inna kobieta od razu zauważyłaby, że to czarne dziury, w których zmieściło się pół szafy.
Uchyliłam usta ze zdziwienia. Czy on właśnie zaproponował mi pomoc? Anioł, nie człowiek. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
- Byłabym wdzięczna. - Rzuciłam, jakbym miała się właśnie popłakać ze szczęścia. "Rany, jaki miły człowiek" - pomyślałam, wciskając mu w ręce swoje bagaż. Uwielbiam tą akademię. Serio.

Lu - 2016-04-03, 00:12

Zaskoczony chłopak przyjął twoje torby, jednak ich waga nie robiła na nim większego wrażenia. Tobie natomiast zdawało się, że niósł je jak siatki z zakupami ze spożywczaka. Niewiarygodne, czyżby czarna dziura wchłonęła twoje ubrania i zostawiła mu puste pakunki?
- Chyba zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Christopher, ale większość mówi mi po prostu Chris. A tamten chłopak z pokoju to Brodie, jest moim współlokatorem - przedstawił siebie i swojego kolegę, kiedy tak szliście schodami w dół. Na samym dole nie spotkałaś niestety nigdzie sekretarki ze szkoły, więc twoje wcześniejsze starania z wysłaniem ją na chorobowe mogłyby pójść na marne. Dobrze, że zjawił się Chris, nie?
- Przybyłaś dość szybko, większość przyjeżdża w niedzielę późnym popołudniem. Ja z Brodim* jesteśmy tutaj od czwartku i wynudziliśmy się jak mopsy. Fajnie, że w końcu pojawił się ktoś nowy - chłopakowi wyraźnie przeszkadzała cisza, więc postanowił zacząć rozmowę. Na koniec, wspominając twoje przybycie, wyszczerzył się w twoją stronę.

*Za cholerę nie wiem jak odmieniać to imię. x'D

Matryoshka - 2016-04-03, 00:32

I teraz to do mnie dotarło. Powinnam przypakować. Ale tak porządnie. Jak to możwlie, że jemu w ogóle tu nie ciąży?
- Oh. - Wyrwało mi się. Ja też zapomniałam o tym drobnym szczególe, kiedy niemalże chwilę temu byłam gotowa wparować im do łóżek (które miały być moje).
- Moje imię to Vailee. Miło mi. - I znowu się uśmiechnęłam. Jak to dobrze, że to taki miły przystojniak, a nie jakiś gbur. Swoją drogą ładne imię. Christopher.
- Prawdę mówiąc zabrakło mi cierpliwości. Nie mieszkam daleko, bo po drugiej stronie archipelagu, ale... Po prostu nie mogłam się doczekać. - Wyjaśniłam. Chcąc, nie chcąc zaciekawiło mnie, dlaczego tak wcześnie przybyli. - Skąd jesteście?

Lu - 2016-04-03, 00:47

Kiedy się przedstawiłaś, ciemnowłosy wydał z siebie dziwny, ale miły dla ucha pomruk. Właściwie to nie mogłaś dokładnie przypisać tego dźwięku do czegoś, co znałaś, bo było to mocno nietypowe. Może po prostu podoba mu się twoje imię.
- Ja jestem z Mikan Island, więc to całkiem niedaleko stąd. Nie miałem co robić w domu i stwierdziłem, że jeżeli przyjadę szybciej, to zagarnę najlepsze miejsce, ale okazało się, że wszystkie pokoje są dwuosobowe. Przynajmniej w naszym skrzydle. Niestety, tutaj też nie ma za bardzo co robić, gdy nie ma się towarzystwa. Brodie jest aż z Johto i przyleciał tak wcześnie, bo późniejsze loty nie pozwoliłyby mu na zaczęcie nauki razem z nami - wyjaśnił, zaczynając wdrapywać się po schodach. - O 19 powinna być kolacja w stołówce. Jeśli jesteś głodna, możesz iść tam razem z nami. Będziesz miała okazję zobaczyć, ilu uczniów już przyjechało, gdyż przeważnie wszyscy idą na ostatni posiłek dnia.

Matryoshka - 2016-04-03, 01:16

O jacie kręcę, jaki kociak. Rawr. Nie, żeby coś. Po prostu czuję zainteresowanie takimi indywidualnościami.
- I wszystko jasne. - On jest z Mikan? I to ja mu powiedziałam, że jestem "niecierpliwa", kiedy on siedział tu już ponad dwa dni? Co jak co, ale w tym kryterium mu chyba nie dorównam. Ten drugi ma dobre usprawiedliwienie chociaż! - Chciałabym kiedyś wyruszyć do Jotho. - Chciałabym w sumie zasmakować każdego regionu, o ile mi latek starczy.
No i znowu te schody. Wybudowali hałpy na pół wyspy, a sępili paru groszy na windę? Kto tu dowidzi? Na szczęście tą jakże nieprzyjemną sytuację ratował Christopher. Nawet zaprosił mnie na kolację!
- Z przyjemnością. - Rzuciłam. Odpowiedziałabym z większym entuzjazmem, gdyby to była kolacja dla dwojga. On i ja, kilka świeczek. Chociaż mogłoby być nawet bez świeczek.

Lu - 2016-04-03, 02:05

- Johto nie jest złe. Podobno jeden z profesorów był kiedyś liderem jednej z tamtejszych sal. Ale niestety nie widzieliśmy jeszcze żadnych nauczycieli. Oni pewnie też przyjeżdżają jutro - odpowiedział, kiedy znaleźliście się już na drugim piętrze. Całkiem szybko, kiedy ma się ze sobą towarzystwo, prawda? Tym razem bez problemu odnalazłaś pokój i złożyłaś kluczyk do zamka. Przekręcił się on bez problemu, więc teraz miałaś pewność, że to właściwy pokój i nikomu obcemu nie wparujesz do łóżka.
Pokój był bardzo podobny do tego, w którym zastałaś Christophera i Brodiego. Ściany były białe i po dwóch stronach znajdował się taki sam zestaw. Jedyną różnicą była ogromna szafa, która znajdowała się za drzwiami. Ciężko powiedzieć, czy zmieścisz się w nią razem ze współlokatorką, ale chyba nie będziecie miały innego wyjścia, bo drugiej szafy nigdzie nie widziałaś. W oczy rzuciło ci się duże okno, które oświetlało całe to pomieszczenie. Ogólnie to nie wyglądało to źle, zwykły, studencki pokój. Nie był zbyt wielki tak jak w przypadku tego chłopaków, ale spokojnie można było w nim zmieścić dwie osoby. (kilk)
- Czyli nasze pokoje nie różnią się niczym poza tą szafą. Ona jest zdecydowanie za duża. Co wy zamierzacie w niej chować, uchodźców? - zapytał, śmiejąc się niby to pół żartem, pół serio. W dodatku zauważyłaś, że pokój był zupełnie pusty i nie było w nim żadnych innych rzeczy, więc można zakładać, że byłaś pierwsza i twoja współlokatorka jeszcze nie dotarła, więc to tobie przypadł wybór strony pokoju dla siebie.

Matryoshka - 2016-04-03, 02:23

Tak. Zdecydowanie lepiej czułam się, że nie jestem jedyną osobą, która teraz zmaga się z tymi przeklętymi schodami. Trochę mi było szkoda Chrisa, bo musiał jeszcze pokonać Mount Everest, żeby z powrotem wrócić do swojego pokoju, ale to silny kocur. Poradzi sobie.
- Ładnie. - Podsumowałam krótko wygląd pokoju. Było tu wszystko, czego potrzeba i jeszcze trochę bonusowego miejsca. Po chwili namysłu wybrałam sobie prawą stronę pokoju, bo... Mogłam. W końcu przyszłam tu pierwsza. Usiadłam więc od razu, sprawdzając poziom wygody mojego nowego łóżka.
Zachichotałam mimowolnie na żart chłopaka. No co? Był zabawny. Chociaż jeśli miałabym w niej trzymać coś żywego to byłby to Chris. Ale to chyba zachowam dla siebie.

Lu - 2016-04-03, 02:41

Chris na pewno wolałby spać w swoim własnym łóżku niż u ciebie w szafie, ale kto go tam wie. Różne ludzie mają fetysze, prawda?
- Taaaaaaak, nie są to może luksusy, ale można urządzić pokój po swojemu i coś od siebie dodać. Rysować coś na ścianach, pomalować je, postawić jakiegoś chwasta na oknie, pełna dowolność, jeżeli oczywiście się chce - oznajmił stojąc nadal w drzwiach i opierając się o futrynę. Kiedy wybrałaś swoją stronę i usiadłaś na łóżku, odkryłaś, że materac jest nadzwyczaj miękki. Dla tych, którzy lubili spać na twardym łóżku musi być to prawdziwa udręka. Brunet podszedł do łóżka z twoimi torbami i postawił je bezpiecznie na ziemi.
- Misja wykonana. Jeżeli będziesz miała coś jeszcze do przeniesienia, to daj znać - zaśmiał się, udając twojego osobistego tragarza. W sumie nie głupi pomysł, żeby go tak wykorzystywać. - Zostawię cię teraz samą, żebyś mogła trochę odpocząć i ewentualnie rozpakować. Jak coś to czekamy o 19 na dole - oznajmił, ruszając z uśmiechem w stronę drzwi. Zanim za nimi zniknął, puścił ci "oczko" i zamknął je za sobą.

Matryoshka - 2016-04-03, 03:47

Ależ ja bym go w ogóle o zdanie w tej kwestii nie pytała. A cóż mnie to interesuje, gdzie on woli spać.
Bądźmy jednak przez chwilę poważni. Naprawdę byłam mu wdzięczna. Nie dość, że przystojniak to jeszcze taki miły. Ten dzień waha się od miana najgorszego do najlepszego. Kolacja to rozstrzygnie.
- Jeszcze raz dziękuje. - Zwróciłam się do niego, kiedy wychodził. Mam nadzieję, że usłyszał. Nie często zdarza mi się tak szczerze za coś dziękować, ale... Należało mu się. I to nie tylko to. Będę musiała mu się jakoś odwdzięczyć.
- No... Zobacz, gdzie wylądowaliśmy. - Zwróciłam się niby do siebie, ale już sięgałam rękę po jedyny Pokeball przy pasku. Niech Cubonek też się nieco rozejrzy.

Lu - 2016-04-03, 04:12

Christopher zdawał się słyszeć twoje podziękowania, lecz nic już na nie nie odpowiedział. Ty natomiast postanowiłaś zastąpić go innym towarzyszem. Po wypuszczeniu Cubone rozejrzał się nieufnie po pomieszczeniu, dokładnie zapamiętując każdy jego element. W końcu postanowił podejść do dywanu i sobie na nim przycupnąć. Odłożył kość obok, a ręce położył na swoich krótkich nóżkach. Był jednak czujny i w każdej chwili mógł złapać za swoją broń i zdzielić nią kogoś po kostce, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Przechylił głowę na bok i utkwił swoje spojrzenie w tobie, akcentując to krótkim "Bone", co miało chyba oznaczać przywitanie się. Ty natomiast sprawdziłaś godzinę w Pokedexie i dowiedziałaś się, że jest równo 19:20. Trochę czasu minęło, ale nadal miałaś go całkiem sporo do kolacji.
Matryoshka - 2016-04-03, 20:02

- Co Ty, wariacie mały. - Rzuciłam i nachyliłam się nad nim, żeby wziąć go na ręce. - Tu sobie przycupnij. Zobacz, jak mięciutko. - Yup, posadziłam go na samym środku łóżka. A co będzie na podłodze siedział? Chociaż prawdę mówiąc też w pierwszej chwili chciałam przetestować, jak leży się na takim dywanie. Postanowiłam jednak zachować resztki godności przy Christopherze.
Usiadłam zaraz obok mojego maleństwa. Czasem nie mogę się na niego napatrzyć. Może powinnam nadać mu jakieś imię? Byłby zadowolony? Pomyślę o tym później. Jako, że zostało mi trochę czasu do kolacji, postanowiłam 3/4 czasu przeleżeć, a pozostałe kilkanaście minut spędzić na rozpakowywaniu swoich rzeczy.

Lu - 2016-04-03, 22:03

Cubone uznał, że nie słyszał twoich słów i dalej siedział sobie na dywanie. Kiedy jednak złapałaś go na ręce i postawiłaś na łóżku, ten od razu zbliżył się do krawędzi i z utęsknieniem wyciągnął ręce w stronę swojej kości, która pozostała na podłodze. Maluchowi zbierały się nawet w koncikach oczu łzy, więc czym prędzej podałaś mu jego zabawkę, a ten od razu się uspokoił i zaczął głaskać swoją kość, jakkolwiek nie brzmiałoby to dziwnie.
Postanowiłaś sobie poleniuchować, jednak nie było Ci dane poleżeć na własnym łóżku. Cubone był tak zajęty pielęgnowaniem swojej kości, że ani myślał ci się posuwać, ponieważ było mu tam bardzo wygodnie. Miałaś więc okazję przetestować puchaty dywan, który był bardzo wygodny i ciepły. Drobne włoski przyjemnie smyrały cię po karku. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Musiałaś wstać i zabrać się za rozpakowanie toreb. Szafa w środku wydawała się jeszcze większa niż z zewnątrz, przez co ze wszystkimi ciuchami spokojnie zamieściłaś się na swojej połowie. Nawet zostało Ci jeszcze trochę miejsca! Co do czasu, zostało sześć minut do godziny 19. Chyba czas się zbierać, masz przed sobą jeszcze maraton na schodach.

Matryoshka - 2016-04-03, 22:17

Ranybosko, byle by tylko się nie rozpłakał. Niech sobie już tam maca tą kość jak chce. Widać nawet Pokemony mają jakieś fetysze. A jeśli o fetyszach mowa, to od dziś jednym z moich będzie ten dywan. Świetna sprawa. Muszę sobie taki kupić i rozłożyć na łóżku. To dopiero będzie niebo.
Rozpakowywanie się, a przynajmniej wrzucenie ubrań do szafy zajęło mi mniej, niż się spodziewałam. Jak wrócę to tylko powyjmuję sobie na biurko jakieś drobiazgi, żeby było ładnie, a co. A tymczasem zejdę na tą kolację.
- Jesteś głodny? - Zapytałam się maleństwa i wzięłam go na ręce. Jego to mogę nosić cały dzień! Chociaż ciężko mi powiedzieć, czy on w ogóle to docenia. Trochę smutne, że woli kość od własnej właścicielki.

Lu - 2016-04-04, 21:39

Cubone na początku nie zwracał na ciebie uwagi i dalej zajmował się swoją kością, jednak kiedy zorientował się, że od dłuższego czasu nad nim stoisz, podniósł łepek i dopiero teraz usłyszał twoje pytanie, które zdążyłaś do tego czasu powtórzyć kilka razy. Ten odparł jedynie "Kjuuuuub!" i zamachnął radośnie swoją kością w powietrzu. To chyba miało znaczyć "tak". Kiedy wyszłaś z pokoju i zamknęłaś go na klucz, ruszyłaś w stronę schodów. Zorientowawszy się, że nie zostało ci wiele czasu, urządziłaś sobie maraton, co widocznie spodobało się Cubonkowi, ponieważ nucił sobie cały czas pod nosem "Kju bon. Kju bon." i wystukiwał rytm na twoich rękach swoją bronią. Oczywiście nie na tyle mocno, aby pozostawić twoje przedramiona poobijane w siniakach. Lekko zdyszana dotarłaś na sam dół, gdzie czekali już na ciebie Christopher i Brodie, a w ich towarzystwie mogłaś dostrzec jeszcze jednego chłopaka (klik), którego nie miałaś jeszcze okazji poznać. Na początku nie zwrócili na ciebie uwagi, gdyż byli pochłonięci rozmową, jednak kiedy podeszłaś bliżej, cała trójka zwróciła się w twoją stronę.
- O, widzę, że masz towarzysza. To Cubone, prawda? - zapytał Christopher, nachylając się nad maluchem. Ten pomachał mu tylko przed nosem swoją kością i przywitał się ze wszystkimi krótkim "Booone". - Cieszę się, że przyszłaś. To jest Jasper, nasz sąsiad z pokoju obok - brunet przedstawił tobie długowłosego chłopaka, a ten wyciągnął w twoją rękę dłoń na przywitanie, przy okazji przebijając cię na wylot swoim zielonym, spokojnym spojrzeniem. Aż poczułaś ciarki.

Matryoshka - 2016-04-04, 22:13

Zbiegam zmachana po schodach, a ten sie cieszy. No co za... Najbardziej urocze stworzenie na świecie. No nie. Nawet, jeśli chciałabym być na niego zła, to nie potrafię. No jak niby ktoś mógłby się na niego gniewać? Wybaczam mu wszystko.
Chris i reszta już na dole. Mam nadzieję, że nie stoją tam od chociażby pięciu minut. Mogli iść już przecież na stołówkę, przecież bym, trafiła. Chyba. Pomyliłam męskie skrzydło z damskim. Pewnie myślą sobie o mnie teraz, że mój GPS jest na jakimś ujemnym poziomie. Cóż... Nie mogę ich winić. A jeśli mowa o "tej reszcie" to przypałętał się do nich całkiem przystojny gość. Czyżbym była w raju? Tutaj wszyscy są, jak z okładek magazynów? Najlepsza szkoła na świecie.
- Vailee. - Przedstawiłam się z delikatnym uśmiechem, kiedy wyciągnął do mnie dłoń. Chociaż po krótkim zastanowieniu... Stwierdzam, że ma w sobie coś niepokojącego.

Lu - 2016-04-04, 22:45

Tak, Chris i Brodie zdecydowanie mogli myśleć, że nie trafisz sama na stołówkę. Może twój GPS poszedł na wcześniejsze chorobowe razem z sekretarką, którą chciałaś na nie posłać? Coby nie było, chłopcy wyraźnie martwili się, że pomylisz ponownie pomieszczenia. Zwłaszcza, że stołówka zdawała się nie być w środku akademiku. Wyszliście na zewnątrz i udaliście się chodnikiem w prawo, gdzie na jego końcu znajdował się niewielki budynek oświetlony z zewnątrz przeróżnymi lampkami. Całkiem przyjemnie to wyglądało w świetle zachodzącego słońca. Twoi towarzysze bez zastanowienia weszli do środka, a tobie nie pozostało nic innego, jak ruszyć za nimi.
Budynek nie wydawał się wielki, ale w środku odnosiłaś zupełnie inne wrażenie. Stołówka była ogromna! na prawej ścianie zastawione były lady z jedzeniem (chyba wiesz, o co mi chodzi ;-;), a za nimi stały kucharki z siateczkami na głowach, coby żaden włos nie dostał się do podawanych posiłków. Za nimi znajdowała się chyba kuchnia, ponieważ z lekko otwartych drzwi wydobywały się przyjemne zapachy, które poczułaś już w wejściu. Przy licznych stolikach nie widziałaś zbyt wiele osób. Była to zaledwie garstka uczniów, którzy pojawili się tutaj wcześniej niż reszta, tak samo jak ty. Dostrzegłaś może z sześciu chłopaków i dziewięć dziewczyn, a wszyscy oni siedzieli w mniejszych lub większych grupkach i zajadali się kolacją. Reszta stołów była pusta, co wyglądało dość biednie, patrząc na ich ilość. Po lewej stronie dostrzegłaś odgrodzone pomieszczenie siatką. Jasper poszedł za twoim wzrokiem i po raz pierwszy od twojego pojawienia się odezwał.
- To kąt dla pokemonów, które nie mogą jeść razem z uczniami na stołówce. Mają tam karmę i wszystko, czego im potrzeba - wytłumaczył aksamitnym, męskim głosem, od którego ponownie dostałaś ciarki. Tym razem jednak chłopak lekko się uśmiechnął, przez co nie sprawiał już wrażenia psychopaty (:<). Brodie zaproponował, żeby wypuścić tam swoich podopiecznych, aby mogli również najeść się przed snem. Pozostała dwójka przytaknęła na propozycję i czekali już tylko na twoją decyzję.

Matryoshka - 2016-04-04, 23:15

Może jednak dobrze, że poczekali. Ja szukałabym tej stołówki w tym samym budynku. Może znowu trafiłabym do skrzydła męskiego? Nie, żebym widziała w tym coś złego.
Dokładnie tak, pomieszczenie było o-grom-ne. To była stołówka, czy boisko do piłki nożnej? I nawet znalazło się tu miejsce dla tego smutnego kącika!
- Nie mogą...? - Zapytałam, jakby właśnie oznajmił mi najsmutniejszą rzecz na świecie. No bo jak to tak? Bez Cubonka? Smutek troszkę i żal w serduszku, nie? Ale cóż z tym można zrobić?
- Skoro tak... - Postanowiłam go oczywiście zostawić, żeby napełnił swój brzuszek. I oczywiście zgodziłam się z całą resztą. Dosłownie zżerała mnie ciekawość, jakie Pokemony mogą mieć przy sobie.

Lu - 2016-04-04, 23:51

- No, zawsze mogłabyś schować go pod bluzką i mieć nadzieję, że któraś z kucharek tego nie zauważy. Nie chciałbym jednak narazić się na ich gniew, jeszcze dorzucą ci czegoś do jedzenia, albo coś - powiedział Christopher, zatrzymując się na chwilę, starając sobie wyobrazić kucharkę obcinającą paznokcie nad jego kolacją. Zaraz jednak wzdrygnął się i przestał sobie to wyobrażać stwierdzając, że jest to zbyt obrzydliwe. Tak... trzymanie Cubonka przy sobie nie jest chyba warte zastanawiania się codziennie, czym kucharki mogłyby cię tym razem zaskoczyć...
Podeszliście do kojca całą czwórką. Było już w nim kilka stworzeń, jednak żadnego z nich nie potrafiłaś rozpoznać, a też nie przyglądałaś się im zbytnio, gdyż czekałaś na to, aż twoi znajomi wypuszczą swoje pokemony. W tym czasie odstawiłaś Cubone za siatkę. Maluch popatrzał chwilę na ciebie, nie wiedząc za bardzo co się dzieje, jednak kiedy wytłumaczyłaś mu, o co chodzi, ten podszedł do wolnej miski z karmą i zaczął ją chrupać. Żeby nie było mu za nudno, co którąś granulkę kładł na podłodze i roztłukiwał ją swoją kością, klaszcząc przy tym w dłonie z dość wesołą minką. Chłopcy prawie że równocześnie wypuścili swoje pociechy, które rozciągnęły się ospale i ruszyły do jedzenia swojej kolacji. No tak, przecież one były już tutaj wcześniej.

- Teraz chyba jesteśmy czyści i ze spokojem możemy iść coś zjeść. O ile dobrze zauważyłem, do wyboru jest spaghetti, tosty albo sushi. Dość dziwne zestawienie - skomentował Christopher, zastanawiając się pewnie, co wybrać.

Matryoshka - 2016-04-05, 00:16

Przez chwilę to rozważałam. Naprawdę. Przemycenie Cubonka to dla mnie nic! Jednak... Christopher skutecznie odwiódł mnie od tego pomysłu.Okropna wyobraźnio, przestań to czynić. Fuj.
Na szczęście moja uwaga szybko została skupiona na czymś innym. Jakiegoż to Pokemona wybierze przystojniak numer jeden? Nie mam pojęcia co to jest. Przystojniak numer dwa? Też nie wiem jak się zwie... I w końcu przystojniak numer trzy? O dziwo tego też nie znam! Fajnie, fajnie. Mamy fioletowego jeżyka, żółwia i... Czy on ma zamknięte oczy? Widzi coś w ogóle? Skąd oni wytrzasnęli takie egzotyki? Chyba za bardzo się na nich kupiłam, bo dopiero w połowie zdania zorientowałam się, że Chris coś mówi.
- Sushi. - Rzuciłam z uśmiechem i skierowałam się do przemiłej pani kucharki.

Lu - 2016-04-05, 02:33

Miałaś pewne obawy, odbierając swój posiłek. Wyobraźnia zdziałała już swoje, podsycona teoriami spiskowymi Christophera. Sushi jednak nie wyglądało źle - wręcz przeciwnie, całkiem smakowicie. Dostałaś do swojej porcji jakiś czerwonawy sok i udałaś się razem z chłopakami do wolnego stolika. Było w czym wybierać. Co do ich kolacji, wszyscy oprócz Brodiego postanowili wziąć to samo co ty. Ten był jednak nieufny wobec takiego dania na kolację, więc wziął sobie talerz jeszcze ciepłych tostów w serem i szynką.
- Vailee, co powiesz na to, abyśmy jutro poszli pozwiedzać trochę wyspę? Niby nie wolno nam wychodzić poza mury kampusu, ale tak naprawdę zasady te obowiązują nas od rozpoczęcia nauki - zaczął Christopher, zdradzając swoje plany na jutrzejszy dzień. Pozostała dwójka tylko dziwnie się na niego spojrzała. Niestety, nie mogłaś stwierdzić, czy to przez to, że ciemnowłosy zaprosił cię na jutrzejszy wypad, czy też dlatego, że nie mieli pojęcia, o czym on mówi, bądź nie popierali jego planu.

Matryoshka - 2016-04-05, 16:59

Dopiero teraz, kiedy zobaczyłam ten smakowity talerz z sushi, dotarło do mnie jak dawno nie miałam nic w ustach! Nie, żebym była tak bardzo głodna... Chociaż nie. Prawdopodobnie wszamałabym to wszystko już w drodze do stolika, ale cóż... Jestem w towarzystwie.
Zatrzymałam samolocik z kawałkiem maki w połowie drogi do ust, kiedy usłyszałam pytanie Christophera. Odpowiedź była dla mnie dość jasna, ale hej, hej, hej, co to za miny? Przerzuciłam wzrok z Jaspera na Brodiego. Wiedzieli o czymś, o czym ja nie wiem, albo... Christopher zaprosił mnie właśnie na ich "męski wypad", a oni nic nie wiedzieli? Westchnęłam. Może lepiej, żebym nie poszła...
- Z chęcią... - Myślę jedno, mówię drugie. No co ja poradzę, że perspektywa spędzenia z nimi czasu gdzieś w lesie jest dla mnie bardziej ekscytująca, niż gubienie się samej na tej wyspie?

Lu - 2016-04-05, 17:23

Na szczęście Brodie oraz Jasper w miarę szybko się ogarnęli i już nie mieli takich nietęgich min, dzięki czemu nie popsuli całej atmosfery towarzyszącej kolacji. A szkoda było jeść takie dobre sushi z kiepskim humorem, prawda? W każdym razie podczas dalszego spożywania jedzenia obyło się już bez dziwnych min, a po odniesieniu pustych talerzy udaliście się do kącika, w którym siedziały wasze pokemony. Trafiłaś właśnie na moment, w którym Cubone okładał jakiegoś obcego pokemona kością po głowie, ponieważ ten zabrał mu jego karmę z miski. Kiedy cię zobaczył, przestał bić stworka i wyciągnął w twoją stronę rączki, domagając się tego, abyś go ponosiła. Widocznie spodobał mu się taki środek transportu.
- Widać, że niezły wojownik z twojego Cubone. Zapisałaś się już może na ćwiczenia? - zapytał Jasper, zwracając uwagę na to, co przed chwilą zrobił ziemny stworek ze złodziejem karmy.

Matryoshka - 2016-04-05, 17:42

Tak co chwilę na nich spoglądałam, by wyłapać jakiekolwiek niezadowolenie na ich twarzy. A może jednak powinnam wycofać się z tego, póki mogę? Chociaż... Ktoś by coś powiedział, gdyby mieli coś przeciwko, nie? Ostatecznie jednak nie powiedzieć nic. Dosłownie. Kolacja byłą pyszna, fajna, ale i cicha.
- No chodź tu. - Zwróciłam się do malucha, spełniając tym samym jego życzenie.
- Nie możesz bić innych bez powodu, wiesz? - Zapytałam delikatnie marszcząc brwi. - Mam nadzieję, że chociaż zasłużył... - Ale oczywiście nie mogłam być na niego zła. Myślę, że tracę wszelkie asertywne i stanowcze umiejętności, kiedy on jest w pobliżu.
- Hm? Jakie ćwiczenia? - Zapytałam zaskoczona. Mam nadzieję, że niczego nie przegapiłam!

Lu - 2016-04-05, 17:54

Jasper od razu pośpieszył z wytłumaczeniem, kiedy zauważył, że nie wiesz, o czym mówi.
- Oh, czyli sekretarka ci o nich nie wspomniała? Dziwne. W każdym razie są dwa rodzaje ćwiczeń. Pierwsze są jedną z lekcji i podlegają ocenie, więc jak możesz się domyślić, są obowiązkowe. Drugie są natomiast dobrowolne i może się na nie zapisać, kto chce. Nie są one częścią naszych zajęć, są to raczej takie zajęcia pozaplanowe. Podobno para, która zrobi największe postępy zasłuży na jakąś nagrodę, ale nie jestem pewien, czy to prawda - oznajmił długowłosy, robiąc przerwę po to, aby sięgnąć do kojca po swojego pokemona i następnie schować go w pokeballu.
- Nagroda czy nie, jest to dobry sposób na podniesienie swoich i podopiecznych umiejętności. Z tego co się orientuję, to na pierwszym roku nie ma za dużo ćwiczeń i jest większy nacisk na teorię niż praktykę - wtrącił się Christopher, "puszczając" ci dokładnie takie samo oczko jak przed opuszczeniem twojego pokoju.

Matryoshka - 2016-04-05, 18:32

- Zaczynam mieć wrażenie, że cały personel coś do mnie ma... - Powiedziałam naburmuszona. Nie dość, że recepcjonistka wysłała mnie do złego skrzydła to jeszcze ta jędza z sekretariatu "zapomniała" wspomnieć o dodatkowych zajęciach. Westchnęłam cicho.
- Brzmi świetnie. - Przyznałam, mimo wszystko z uśmiechem. - Pewnie się na nie zapiszemy, nie? - Zapytałam Cubonka, którego trzymałam na rękach. Prawdę mówiąc jest ze mnie okropny leń, ale jeśli on wykaże entuzjazm to nie będę mogła mu tego odmówić. Najwyżej się wypiszę.
Ten Chris jest uroczy. Też bym mu puściła oczko, gdybym nie wyglądała przy tym, jakbym miała paraliż twarzy. Muszę poćwiczyć przed lustrem, o.

Lu - 2016-04-06, 01:17

Na twoje pierwsze słowa chłopaki zareagowali śmiechem. Widocznie nie mieli takich przeżyć z tymi osobami, więc było im do śmiechu. Plusem jednak było to, że nie cały personel się na ciebie uwziął, w końcu dostałaś smaczne jedzenie bez żadnych niespodzianek w środku. Kucharki były praktycznie aniołami w porównaniu do sekretarki czy recepcjonistki.
Cubonek na twoje pytanie zareagował równie entuzjastycznie, co wcześniej, gdy biegłaś po schodach. Widocznie maluch chciał się sprawdzić z innymi pokemonami w ćwiczeniach, a dzisiaj dzięki okładaniu obcego stworka nabrał jeszcze większych chęci do wyżycia się na kimś.
W drodze powrotnej rozmawialiście jeszcze o mniej istotnych sprawach, aż w końcu przyszedł czas na rozdzielenie się. Christopher odprowadził cię na właściwe piętro, martwiąc się pewnie o to, abyś znowu nie zabłądziła. Nie odprowadził cię jednak pod same drzwi; pożegnał się na schodach, życząc dobrej nocy i dużymi susami zbiegł na sam dół, kierując się w stronę swojego skrzydła. Ty zaś ruszyłaś do swoich drzwi, jednak niespodzianka, były one otwarte, a przecież pamiętałaś, że przekręcałaś je na klucz. Zajrzałaś do środka przez uchylone drzwi i zauważyłaś dwie rzeczy: kilka walizek rozwalonych po całym pokoju i blondynkę (klik), która siedziała na łóżku i widocznie była zbyt pochłonięta przeglądaniem jakiegoś magazynu, aby zwrócić na ciebie uwagę. Zaraz, sprostowanie: siedziała na TWOIM łóżku i całkowicie olewała to, że weszłaś do pokoju.

Matryoshka - 2016-04-06, 22:16

Rany... Było mi go naprawdę szkoda. Nie dość, że do siebie miał wysoko, to jeszcze mnie odprowadzał. Nie było przecież ze mną tak źle. Trafiłabym, serio. I pewnie bym mu o tym powiedziała, ale... A niech jeszcze sobie przy mnie pobędzie.
Kolejny zong tego dnia: drzwi do pokoju były otwarte. Albo ktoś mi się włamał, albo... Przyjechała moja współlokatorka! Biorąc pod uwagę, gdzie ją zastałam... Byłabym bardziej szczęśliwa z pierwszego wariantu.
Widocznie jednak laseczka słabo ogarnia, bo nie zauważyła nawet, że weszłam do pokoju. Uśmiechnęłam się delikatnie na znak naszej kwitnącej od pierwszego spotkania przyjaźni i podeszłam do niej. Spokojnie... Wytłumaczę jej tylko i sprawa będzie wyjaśniona.
- No cześć. Cieszę się, że będziemy razem mieszkać. Przyszłam tu wcześniej od Ciebie i jak widzisz zajęłam już tą cześć pokoju. Tobie przypada przeciwna ściana. - Zaakcentowałam, bo widocznie umknął jej ten drobny szczegół i czyjeś rzeczy porozrzucane na łóżku i szafkach. No nic, przecież każdemu się zdarza, nie?

Lu - 2016-04-06, 22:35

Twoja nowa przyjaciółka zdawała się w ogóle nie słuchać, co do niej mówisz. Dalej przeglądała ten swój modowy magazyn z głową spuszczoną w dół. Normalnie jak grochem o ścianę. A może ona jest głucha, skoro nie słyszała, jak weszłaś i do niej mówiłaś? A nie... jednak nie. Po chwili krępującej ciszy podniosła w końcu swoją blond głowę, aby spiorunować cię spojrzeniem.
- Trudno było nie zauważyć tych wszystkich śmieci porozrzucanych po pokoju. I zajrzałam do szafy, masz okropny gust. W życiu nie pokazałabym się w takich ciuchach - cóż, przynajmniej była szczera, prawda? Mówiła to wszystko z odrobiną wyższości w głosie, jakbyś miała okazję rozmawiać z jakąś królową Kalos, czy inną primabaleriną. Trudny typ. - Maleńka, nie wydaję mi się. Nie mogę spać na tamtym łóżku, ponieważ jest tam słabsze oświetlenie niż tutaj. To jak, przeniesiesz się sama, czy może ci pomóc? - zapytała, tym razem zbyt przesłodzonym głosem, wyszczerzając się do ciebie sztucznie. Cubone chyba zwietrzył, że ta laska to same kłopoty, więc powiedział coś po swojemu i zamachał groźnie kością w stronę blondynki. To chyba miała być jakaś groźba.
- Fuuuuj, zabierz mi z oczu tego paszczura - skomentowała zachowanie Cubonka, teatralnie zakrywając usta wewnętrzną częścią dłoni. Chyba nie spodobał jej się twój mały przyjaciel.

Matryoshka - 2016-04-06, 23:23

Kiedy słuchałam tego, co ma do powiedzenia, mimowolnie podniosłam jedną brew ku górze. Skąd... Ona się urwała? Tylko otworzyła gębę, a już mam ochotę potraktować ją taśmą. Jej mozg przeprowadzał wyjątkowo długą analizę w sprawie tego, czy ktoś do niej podszedł. Mam wrażenie, że jak ją strzelę w pysk to zacznie wyć z bólu dopiero za jakieś pięć minut. I wszystko skazywało na to, że jeszcze trochę i się o tym przekonamy. Wszystko bowiem skwitowała czymś, co było jej największym błędem. Jak... Mogła obrazić mojego Cubonka? Definitywnie nie będę umiała żyć z tą laską w zgodzie.
- Słuchaj... Jestem w stanie zrozumieć, że Twoja blond czaszka wolniej przetwarza informacje, więc powtórzę. To... Jest moja strona, ponieważ zajęłam ją wcześniej. - Uśmiech całkowicie znikł z mojej twarzy, nie mogłam ukryć irytacji. Nachyliłam się nad nią. - Jeśli chcesz spać na świetle to mogę Cię zaraz wystawić za okno.

Lu - 2016-04-07, 00:08

Kiedy zaczęłaś mówić do niej poważniejszym tonem, bez zbędnych uśmiechów, ta również je sobie oszczędziła i wstała, aby zrównać się z tobą wzrokiem. No, prawie jej się to udało, bo okazało się, że była od ciebie wyższa o jakieś 6-9 centymetrów. Nałożyła ręce na piersi i słuchała tego, co masz jej do powiedzenia.
- W takim razie ty masz problem z rozumowaniem prostych słów, gdyż mówiłam ci już, że teraz jest to MOJE łóżko. Mam to przeliterować, czy tym razem sobie poradzisz z przyjęciem tej wiadomości do swojej pięknej główki? - zapytała, na końcu znowu używając tego przesłodzonego do porzygu tonu. Czy to nie zaczyna się robić irytujące? Co do swojej groźby, to nie musiałaś się pochylać w stronę blondynki, lecz podnieść głowę lekko do góry, co straciło na pożądanym przez ciebie efekcie. Może skrócisz jej nogi, aby nie patrzyła na ciebie z góry? - Malutka, jeśli naprawdę zamierzasz mi grozić, to wysil się na coś bardzie... Zabierz to coś z MOJEGO łóżka! - dziewczyna zamierzała cię zrównać z ziemią jakąś ripostą godną blondynek, ale nie było jej dane dokończyć przez Cubone, który zeskoczył z twoich rąk prosto na łóżko. Maluch pochylił się w jej stronę i groźnie zawarczał, bijąc końcówką kości po swojej dłoni (taki gest, jaki wykonują nauczycielki z linijką, kiedy uczeń coś zbroił, nwm czy ogarniasz o co mi chodzi ;-;), czym spowodował przerażenie u nastolatki. Wystraszyła się na tyle, że aż odskoczyła do tyłu, potrącając twoje ramię.

Matryoshka - 2016-04-07, 00:23

No i jeszcze jest wyższa! Te dodatkowe centymetry stwórca powinien jej przeznaczyć na objętość mózgu, a nie wzrost. Niech mnie ktoś trzyma, bo zaraz rozsmaruje jej twarz na ścianie. Będę miała oryginalne malunki, o których mówił mi Chris. To jest podobno dozwolone.
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Cubone doskonale wiedział, gdzie jest jej miejsce, a ja... Musiałam jej to jeszcze dobitnie przetłumaczyć na język, który z pewnością zrozumie. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy wjechała we mnie tym grubym cielskiem. No tego juz za wiele! Złapałam ją za bluzkę pod szyją i pociągnęłam gwałtownie w dół, żeby zrównała się ze mną wzrokiem. Postarać, hm?
- Zrobię co mogę. - Powiedziałam z zaczepnym uśmiechem i zerknęłam na Cubonka. - Masz ostatnią szansę, żeby go przeprosić.

Lu - 2016-04-07, 00:36

Co jak co, ale jej cielska nie można było nazwać grubym. Mogłaś się z tym nie zgadzać, ale miała wręcz idealną figurę. W domu pewnie cały czas siedziała na chomikowej diecie i jadła wszystko, co zielone. Kiedy złapałaś ją za ciuchy i porządnie nią potrząsnęłaś, ta w pierwszej chwili nie wiedziała, co się tak właściwie dzieje. Źrenice rozszerzyły się jej ze zdziwienia, kiedy zrozumiała, że odważyłaś się na taki krok. W porę się jednak ogarnęła i zanim cokolwiek jej zrobiłaś, odepchnęła cię od siebie obiema rękami z całej siły tak, że wylądowałaś na łóżku.
- Twoje niedoczekanie! - dostałaś w odpowiedzi od mocno zbulwersowanej blondynki. Chyba ona też przestała się cackać. Gdy była zajęta poprawianiem na sobie bluzki, którą jej pogniotłaś, Cubone szybko zeskoczył na podłogę i uderzył ją w nogę swoją kością z okrzykiem wojennym "Cuuuuuuubone!". Ta zdezorientowana nie poczuła na początku bólu. Pewnie mózg blondynki potrzebował czasu na przetrawienie tego, co się stało, tak jak przypuszczałaś. Dopiero po chwili złapała za swoją błękitną torebkę i magazyn leżące na łóżku i odskoczyła jak poparzona od pokemona.
- Zobaczysz, zamkną gdzieś tego dzikusa! - wyrzuciła, kulejąc na prawą nogę. Nie mogłaś jednak stwierdzić, czy naprawdę ją bolała, czy była tak dobrą aktorką. Syknęła, kiedy rzuciła magazyn na drugie łóżko i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Chyba odzyskałaś swoje łóżko.

Matryoshka - 2016-04-08, 21:12

Było grube, szanowny mistrzu gry. Ta laska nie dość, że była gruba to jeszcze głupia! Moje niedoczekanie?
Skąd ta dziewczyna się w ogole urwała? Pierwszy raz miałam do czynienia z człowiekiem, który miał bardziej wypchany stanik skarpetkami, niż mózg szarymi komórkami. Nie dość, że postanowiła przeprowadzić się na moje łóżko, to jeszcze miała coś do mojego stylu ubierania, zwyzywała mi Cubonka, odmówiła za to przeprosin i jeszcze... Mnie popchnęła. To wszystko przy pierwszym spotkaniu! Co jak co, ale niech tylko dowiem się jak jej na imię, a wyląduje w Death Note z dopiskiem jakieś fantazyjnej śmierci. Z resztą... Nie mogła być w żadnym razie zaskoczona tym, co miałam zamiar teraz zrobić. Już poderwałam się z miejsca i... Na zamiarach się skończyło, bo robotę dokończył nie kto inny, jak Cubone. Zaśmiałam się delikatnie, widząc jej oburzenie. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby jej wydłubał oczy tą kością.
Westchnęłam, kiedy już zostaliśmy sami w pokoju.
- Jaki z Ciebie mały predator. No nie spodziewałam się. - Pogłaskałam go. - Ale nie rób tak więcej. - Nie chciałam go skarcić, ale... - Nie chcę, żebyś miał kłopoty. Po prostu zostaw to mi. Wyrwę jej te blond kłaki, jeśli znowu będzie sapać.
Wyjaśniłam i... Schowałam go do Pokeballa. Dziś koniec wrażeń dla Pokemonów. Ja jednak byłam tak zdenerwowana, że nie wysiedziałabym w pustym pokoju, dlatego zdecydowałam się na spacer.

Lu - 2016-04-08, 22:05

Cubone z uśmiechem zniknął w czerwonej poświacie prosto w ballu. Widocznie był zadowolony z tego, co zrobił i nawet twoje upomnienie nie ściągnęło uśmiechu z jego pyszczka. Teraz możesz być przynajmniej pewna, że troszczy się o ciebie tak, jak o swoją kość, albo nawet bardziej!
Byłaś taka nabuzowana po starciu z blondynką, że nie mogłaś usiedzieć spokojnie na miejscu. Spacer powinien ci dobrze zrobić, ale była też możliwość, że spotkasz na swojej drodze swoją kochaną współlokatorkę i będziecie miały przed sobą kolejną rundę. Tym razem w surowych warunkach, bo bez amortyzatorów w postaci łóżek czy mięciutkich dywanów. Tylko twardy chodnik, ostre krzaki i latarnia, która świeciła ci nad głową.
I proszę, jak na zawołanie. Laska stała z jakimiś dwoma dziewczynami pod stołówką i żywo o czymś z nimi dyskutowała. Mogłaś się domyślić, że wyżalała im się na swoją lokatorkę (czyt. ciebie), a te tylko jej przytakiwały, jak takie śmieszne ozdobne pieski w samochodzie. Miałaś do wyboru iść dalej i nie zwracać na nie uwagi, albo zawrócić, zanim nie będzie za późno. A nie, zaraz... chyba cię zauważyły, bo odwróciły się wszystkie w twoją stronę. Uciekasz? Idziesz dalej? Spuszczasz im wszystkim ciężki łomot? A może coś innego?

Matryoshka - 2016-04-08, 22:26

Gorzej być nie mogło. Wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza, odstresować się po sytuacji, która miała przed chwilą miejsce, przygotować się psychicznie na ignorowanie tej jędzy do końca nauki w akademii i tym podobne. Naprawdę ostatnią rzeczą, którą chciałaby zobaczyć teraz moje piękne oczy, były jej blond kłaki. I teraz pytanie za sto punktów: Co ujrzałam za rogiem? Los chyba naprawdę lubi płatać mi filge. Drogi Arceusie, dlaczego wystawiasz moją cierpliwość na próbę?
Naprawdę miałam ochotę się na nią rzucić, ale... Nie, nie, nie! Jestem cywilizowanym człowiekiem. Poza tym zdaję sobie sprawę, że trzy to więcej, niż jedna. Nawet, jeśli te szczeniaki umiałyby tylko gryźć po kostkach to i tak by bolało.
Niemalże warknęłam, kiedy wymieniłam z nią spojrzenia i... Odwróciłam się na pięcie. Idę stąd. Wystarczyło jednak jedno słowo, jedna najmniejsza zaczepka, a polałaby się tu krew.

Lu - 2016-04-08, 22:50

O tak, krew mogłaby się polać. Ale czy warto dla takich pustych blondynek tracić miejsce w tak fajnej akademii? Jeszcze tylu przystojnych chłopców musi się tutaj kręcić... A ilu jeszcze dotrze jutro!
Postanowiłaś wykazać się anielską dobrocią i olać kompletnie trzy laski, które chyba się z ciebie naśmiewały. Kiedy odwróciłaś się do nich, aby upewnić się, z czego tak rżą, spostrzegłaś, że te znalazły się błyskawicznie obok ciebie z diabelskimi uśmieszkami. No co poradzisz, skoro nie pozwolą ci nawet być tą mądrzejszą i zostawić je w spokoju? Tak właściwie to chciałaś podjąć ostateczną próbę oddalenia się od nich, ale trzy harpie otoczyły cię tak, że nie miałaś jak uciec. Dopiero teraz mogłaś przyjrzeć się uważniej jej koleżankom (1) (2). Obydwie miały tak sukowaty wyraz twarzy jak ich blondwłosa koleżanka. Z tym się chyba trzeba urodzić, bo innego wytłumaczenia na to nie ma.
- Gdzie się wybierasz, maleńka? Właśnie rozmawiałyśmy o tobie i twojej małej maszkarze. Może z nami na chwilę zostaniesz? Zdaje mi się, że nie było nam dane dokończyć tego, co zaczęłyśmy - zaczęła pogardliwym tonem twoja współlokatorka, na co jej przydupasy zachichotały z nie wiadomo czego. Blondynka wystąpiła do przodu i stanęła bliżej ciebie, patrząc na ciebie z wyższością.

Matryoshka - 2016-04-08, 23:24

Wiedziałam, że sobie nie odpuści... Chciałam sobie spokojnie odejść, wymazać z horyzontu jej brzydki ryjek (przynajmniej do ostatecznej chwili, kiedy nie wrócimy na noc do pokoju), a ona i jej pieski zagradzają mi drogę. No i cały misterny plan na nic. Jak to leciało? "Arceusie. Daj mi proszę cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to je wszystkie pozabijam..."
Skrzywiłam się, kiedy otworzyła usta. Chciała dokończyć sprawę? Szybka analiza - jakie plusy i minusy wszczynania bójek jeszcze przed rozpoczęciem semestru? Westchnęłam. Z jednej strony chciałam ją przerobić na kompot, a z drugiej strony...
- Wolę jednak siedzieć gdzieś, gdzie stężenie głupoty w powietrzu jest nieco mniejsze... - Zerkałam to na jedną, to na drugą. - Chętnie bym to dokończyła, ale nie chcę kłopotów, a przynajmniej z Twojego powodu. Nie jesteś tego warta. - Stwierdziła właśnie ta moja druga strona. Niemniej jeśli zacznie się coś dziać - będę się bronić.

Lu - 2016-04-09, 00:09

Arceus jak na złość nie chciał zesłać ci ani siły, ani cierpliwości, ani żadnych innych łask. Widocznie myślał jak facet i miał na tyle pomyślunku, aby wiedzieć, żeby nie mieszać się w babskie sprawy. Pewnie nawet bóg nie chciał poznać gniewu którejś z rozgniewanych, obecnych tutaj kobiet, włącznie z tobą.
- Myślę, że nie pomagają ci takie żarciki - oznajmiła blondynka, spuszczając z tonu, jakby ktoś spuścił z niej całe powietrze. - Chyba to dlatego, że twojego malutkiego obrońcy nie ma w pobliżu - powiedziała, spoglądając ci za ramię na dziewczę w kucyku. Ta doskoczyła do ciebie od tyłu i szybko złapała za pasek, na którym miałaś zaczepiony jeden pokeball. Zgrabnie odczepiła go i równie szybko, co się przy tobie pojawiła, odskoczyła do tyłu ze zdobyczą. Jak ona śmiała zabrać ball należący do Cubonka?! Byłaś teraz bezbronna, przynajmniej czysto teoretycznie. Nadal miałaś nadzieję, że Arceus ci pomoże i skopiesz miednice tym sukom, wszystkim w tym samym czasie. Pewnie pobiłabyś tym kilka światowych rekordów.
- Świetnie, Caren. Skoro pozbyłyśmy się tego brzydala, możemy przejść do konkretniejszych rzeczy - znowu głos zabrała blondynka, palcem wskazującym popychając twoje ramię do tyłu. Chyba domyślałaś się, do czego zmierza. Dziewczyny z tyłu zaczęły chichotać, rzucając sobie ballem Cubonka niczym jakąś piłką plażową.

Matryoshka - 2016-04-09, 00:16

Błyskawicznie podążyłam wzrokiem za Pokeballem z Cubokiem.
- Oddaj. - Wyrwało mi się od razu. Przecież ja nawet nie miałam zamiaru go wyjmować! Złap oddech, Sullivan. Co Cię może spotkać, kiedy ją uderzysz? W akademii rozniosą się nieprzyjemne plotki, możesz nawet zostać wyrzucona i... Szlag by to! Zacisnęłam mocno pięść i przyłożyłam jej w tą szpachlę. Adrenalina zaczęła działać niemalże od razu. Naprawdę się tego po sobie nie spodziewałam, ale skrzywdzenie jej to była jedyna rzecz, jakiej teraz chciałam.

Lu - 2016-04-09, 01:10

Dziewczyny wybuchły śmiechem, kiedy "poprosiłaś" je grzecznie o zwrócenie balla. Chyba miały z tego niezły ubaw i nie zamierzały odbierać sobie tej przyjemności. Tobie w głowie rodziło się teraz jedno pytanie: "Gdzie rodzą się takie suki?".
Adrenalina zadziałała. Laski nie powinny cię denerwować. Może, gdyby nie zabierały Cubonka, zdołałabyś się opanować, ale teraz nie miałaś żadnych zahamowań. Złapałaś głęboki oddech i bez zastanowienia uderzyłaś blondynkę prosto w twarz z zaciśniętej pięści. Twoja przeciwniczka się tego nie spodziewała i zaskoczona przyjęła na siebie ten pocisk. Dłoń zabolała cię jak cholera, kiedy odbiła się od twarzy blondynki, ale było warto. Dziewczynę aż zarzuciło do tyłu i robiąc kilka gwałtownych kroków za siebie, pochyliła się do przodu, łapiąc się obiema rękami za głowę.
- Ta szmata złamała mi nos! - krzyknęła z wyrzutem i niezmierzoną furią w głosie, kiedy gwałtownie się wyprostowała. Nie myliła się - narząd do wąchania był nienaturalnie wygięty, a z niego płynęły stróżki krwi. Ogólnie to niezbyt przyjemny widok dla oka, wszędzie na twarzy miała pełno krwi. Ty jednak cieszyłaś się jak szalona, kiedy zobaczyłaś ją w takim stanie. Nawet pomimo konsekwencji, jakie później nastąpiły.
Jej towarzyszki stały oszołomione, nie dowierzając, co przed chwilą się stało. Kiedy jednak doszły do siebie i spotkały się z wzrokiem blondynki przesyconym czystą wściekłością, doskoczyły do ciebie z zaczęły targać za ramiona, po chwili cię unieruchamiając. Blondynka podeszła do ciebie chwiejnym krokiem i złapała za włosy, targając we wszystkie możliwe strony. Krzyczałaś z bólu, starając się oswobodzić, jednak nie było to takie proste. Dziewczyny mocno trzymały, obrzucając cię co chwilę siarczystymi przekleństwami, które zdecydowanie nie przypadały dziewczynom. W końcu znalazłaś sposób, aby przerwać to rwanie włosów. Kopnęłaś swoją oprawczynię z całej siły w nogę. Ta zawyła i odskoczyła z bólu. Cubone pewnie pochwaliłby cię za tak celne przyłożenie. Nadal miałaś jednak ograniczone ruchy, gdyż dziewuchy dalej trzymały cię zaparcie. Udało ci się jednak nareszcie uderzyć jedną z łokcia w brzuch. Zgięła się w pół, próbując złapać oddech. To się porobiło. Miałaś zamiar uderzyć drugą wolną ręką i tym samym całkowicie się oswobodzić, ale do gry wróciła blondynka.
- Jak śmiałaś zrobić mi coś takiego, suko! - krzyknęła, wymierzając ci uderzenie w policzek z otwartej dłoni. Trzeba przyznać, że kiedy była wściekła, miała siłę. Mimowolnie głowa poleciała ci w drugą stronę, a na policzku poczułaś piekielne pieczenie. Chyba chciała ci się odpłacić w ten sam sposób, ale na szczęście nosa ci nie połamała. Jej niepowodzenie widocznie się jej nie spodobało i przymierzała się już do kolejnego uderzenia. Zacisnęłaś powieki, po których ciekły ci już łzy. Ból, jaki ci zadały był zbyt duży i same napłynęły do oczu. Kiedy przygotowałaś się na kolejnego "liścia", coś niespodziewanie przerwało ten akt znęcania się nad tobą. Zaraz... nie coś, a raczej ktoś. Dłoń blondynki zawisła w powietrzu, złapana przez inną, lepiej zbudowaną rękę. Podążyłaś za nią wzrokiem i ujrzałaś ciemnowłosego chłopaka (klik), który spoglądał na blondynkę z nieukrywaną złością. Jedno było pewne, nie mógł być uczniem z pierwszego roku. Zdecydowanie był od was starszy.
- Zdaje mi się, że drużyny nie są zbytnio wyrównane. Dalej chcesz się tak bawić? - spytał twojej współlokatorki, dalej trzymając jej rękę przed twoją twarzą. Ta syknęła na jego widok, jednak nic więcej nie zrobiła. Wszystkie wgapiałyście się w niespodziewanego gościa. Może to dla ciebie okazja?

Matryoshka - 2016-04-09, 01:27

Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył... W zasadzie w ogóle nie panowałam nad swoimi ruchami. Nigdy się nie biłam (chociaż może kiedyś, na podwórku), a zdołałam narobić nieco szkody. Z resztą miało to swoje konsekwencje. Jeśli ja ją uderzyłam, to mogłam się spodziewać tego samego po niej. I tak też było. No mniej więcej. Ja nie miałam dwóch piesków do pomocy. Szlag! Przygotowałam się już na kolejną dawakę bólu, kiedy... Ten nie nadszedł. Moim oczom ukazał się chłopak, na które spojrzałam może przez ułamek sekundy. Flirty i ocenianie jego wyglądu było ostatnim, co mi przychodziło teraz na myśl. Póki założył na chwilę głównemu awanturnikowi kolczatkę, szarpnęłam gwałtowanie rękę, żeby wyswobodzić się z uścisku. To by było chyba po "zabawie". Złapałam swój Pokeball, który nigdy nie powinien trafić w ich łapy i... Uciekłam. Może powinnam mu podziękować, ale prawdę mówiąc miałam ochotę się rozpłakać z samych nerwów i bólu. Wolałabym nie robić tego przy obcych. Kierunek - łazienka.
Lu - 2016-04-09, 01:41

Korzystając z powszechnej nieuwagi przeciwniczek, oswobodziłaś się, odebrałaś im balla z Cubonkiem i uciekłaś w stronę akademiku. Tak właściwie to biegłaś na oślep - nie dosyć, że zrobiło się już ciemno, to jeszcze łzy cieknące ci z oczu zasłaniały cokolwiek, czego nie udało się pochłonąć mrokowi. Udało ci się jednak trafić do budynku. I to by było na tyle. Odszukanie łazienki nie było już takie proste. Pamiętałaś, że w pokoju nie było żadnych drzwi, więc łaźnie musiały być pewnie wspólne. Szybko, jak na siebie, dobiegłaś na samą górę i zaczęłaś przeczesywać korytarz w poszukiwaniu swojego punktu docelowego. W końcu znalazłaś - drzwi na samym końcu, które były naprzeciwko schodów. W przeciwieństwie do tych od pokojów, nie posiadały numerków, tylko kobiecy znaczek. Jak mogłaś wcześniej ich nie zauważyć...?
Mniejsza, weszłaś szybko do środka. Łazienka była ogromna. Na ścianie naprzeciwko drzwi stało kilka kabin prysznicowych. Na lewo stała pół-ścianka, która zamieniała się w pełną ścianę okrytą kafelkami. Było tam zapewne przejście do toalet, bo nic innego nie przychodziło ci do głowy. Na prawej ścianie stały zaś trzy pralki i dwie suszarki. To chyba wiadomość dla ciebie, że w kampusie nie ma żadnej pralni tylko jesteś zdana sama na siebie w kwestii prania ubrań. Na środku znajdowały się dwa rzędy umywalek zwróconych do siebie tyłami. Przedzielała je mała ścianka, która tak właściwie była jednym, wielkim lustrem po obu stronach.

Matryoshka - 2016-04-09, 01:52

To do mnie takie niepodobne. Powinno mi niby ulżyć, że mam ze sobą Cubonka, ale... Stchórzyłam. Będą mogły opowiadać jak zjawiskowo zwiałam ze łzami w oczach.Zagryzłam lekko wargę. Chyba pierwszy raz tak ciężko było mi się uspokoić. Przez chwilę nawet myślałam, że biegły za mną i zaraz tu wpadną, dlatego mimowolnie wbiłam wzrok w drzwi na krótką chwilę. Uświadomiłam sobie, że szybciej pójdą do pielęgniarki, niż tutaj. I dobrze.
Podeszłam do umywalek i wzięłam głęboki oddech. A raczej starałam się, bo drżałam jak cholera. Schyliłam się i obmyłam twarz chłodną wodą. Dopiero teraz odważyłam się zerknąć w lustro naprzeciwko, oceniając tym samym szkody.

Lu - 2016-04-09, 02:08

Twoje obawy były błędne. Dziewczyny tak zmasakrowane przez ciebie będą musiały dojść do siebie u pielęgniarki, a nie w łazience. Swoją drogą ciekawe, co powiedzą? Że pobiła je drobna szesnastolatka, a sama nie wylądowała w szpitalu? Czy to brzmi w ogóle wiarygodnie?
Obmycie twarzy przyniosło ci ukojenie, ale i ból. Zimna woda dobrze ci zrobiła, ale dotknięcie swojego lewego policzka nie było przyjemne. W lustrze zobaczyłaś, że jest nieźle zaczerwienione i pewnie zostanie po tym ślad na jakiś czas. Plus był taki, że mogłaś to jeszcze w jakiś sposób odpowiednio zatuszować włosami, więc nie było konieczności zakładania opatrunku, który tylko przyciągałby uwagę innych. Co do włosów, to z nimi było kiepsko. Miałaś je całe potargane i pomimo tego, że ich nie dotykałaś, czułaś, jak każda pojedyncza cebulka cię boli. Zupełnie, jakby blondyna cały czas stała nad tobą i szarpała cię dalej za głowę. Więcej odznak tej walki na swoim ciele nie zauważyłaś, chociaż bluzkę miałaś poplamioną krwią dziewczyny, z którą się biłaś. Chyba ciężko będzie to sprać.

Matryoshka - 2016-04-09, 02:16

Opierałam się o tą umywalkę jeszcze przez dłuższą chwilę. Odsapnęłam, uspokoiłam się. Z samego rana będę szukała tej lewej recepcjonistki. Nie ma innej opcji - musi przenieść gdzieś mnie albo tą sukę. Mogę równie dobrze spać pod pralką, byle nie z nią w jednym pokoju.
Westchnęłam po raz ostatni i przeczesałam raz włosy palcami, odsłaniając przy tym czoło. Nie chciałam wracać do pokoju, póki ona mogła tam wejść w każdej chwili, ale prawdę mówiąc... Nie miałam innego wyjścia. To chyba najlepszy moment, żeby iść spać.

Lu - 2016-04-09, 02:22

Ruszyłaś, choć niechętnie, w stronę wyjścia na korytarz, a z niego prosto do pokoju. Jedno było pewne, nie wytrzymasz z nią w jednym pokoju. Za daleko to zaszło. Kto wie, co może jej odbić i czy aby na pewno nie zrobi czegoś tobie podczas gdy ty będziesz sobie smacznie spała? Odrzuciłaś na bok te nieprzyjemne wizje i wyszłaś z łazienki. Przeszłaś kilka kroków, jednak zorientowałaś się, że jest coś nie tak. Czułaś się jakoś nieswojo. Dowiedziałaś się, co było tego przyczyną, gdy odwróciłaś się na pięcie. Mało zawału nie dostałaś. O ścianę oparty stał twój wybawiciel, który miał niedbale złożone ręce na torsie. Skąd on wiedział, gdzie cię szukać..? Spoglądał cały czas na ciebie, po czym zapytał, tym razem bardziej opanowanym tonem:
- Wszystko w porządku?

Matryoshka - 2016-04-09, 02:33

Dopiero co się zdążyłam uspokoić, a na nowo serce podeszło mi do gardła. Daję wiarę, że jakby ten piękniś odezwał się szybciej, niż go zauważyłam to zaczęłabym krzyczeć. Chociaż i tak nieźle mnie przestraszył. Powinnam być nieco bardziej czujniejsza! To mogła być ta blondyna z koleżankami. Kiedy emocje znowu opadły, zaczęło mnie dręczyć najważniejsze pytanie:
- Co tu robisz? - No i oczywiście nie mogłam go nie zadać. Może ma dziewczynę i zdał już sobie sprawę, że płaczą one najczęściej w łóżku lub... Właśnie w łazience. Nie jesteśmy zbyt skomplikowane. Zmarszczyłam brwi, kiedy usłyszałam swój nieco drżący ton głosu. Odchrząknęłam.
- Nie. - Co Ty godosz, wariacie? - Znaczy tak. Wszystko w porządku. - Kiwnęłam głową, jakbym sobie sama właśnie przytakiwała, że dokładnie to chciałam powiedzieć od początku. - Dziękuje. Za pomoc i w ogóle.

Lu - 2016-04-09, 02:44

Nad odpowiedzią na twoje pytanie nie zastanawiał się długo. Pewnie myślał, że jest ona zbyt oczywista, aby o nią w ogóle pytać.
- Co tutaj robię? Chciałem sprawdzić, czy nie wykrwawiłaś się po drodze do łazienki. Spodziewałem się po tobie takiego stanu, jak u tamtej blondynki, ale widocznie nie oberwałaś aż tak jak ona. Chyba na razie masz je z głowy, poszły do pielęgniarki i raczej nieprędko od niej wyjdą - wyjaśnił, dalej podpierając ścianę w tej samej pozycji. Poprawił jedynie ręce, które tym razem schował do kieszeni bluzy. - Na pewno? - dopytał, niezbyt przekonany twoją odpowiedzią. Chyba sama nie wierzyłaś w to, że wszystko jest dobrze. Przecież przed chwilą lałaś się w trzema laskami.
- Ja tak właściwie nic nie zrobiłem. Można powiedzieć, że jedynie odwróciłem ich uwagę - wzruszył ramionami, oglądając się na bok. Zawiesił chwilę wzrok na drzwiach z numerem 323, a później opuścił go na podłogę.

Matryoshka - 2016-04-09, 15:19

Podniosłam delikatnie brew. Dlaczego miałby się o to martwić? Wzruszyłam lekko ramionami. - Na szczęście. - Skwitowałam. Niech tam siedzą nawet do końca semestru.
Kiwnęłam głową a potwierdzenie. Wszystko gra, nic mnie nie boli, najlepszy dzień życia ogólnie.
- I... Tyle wystarczyło. - Zdobyłam się na delikatny uśmiech. - Dziękuje. - No i... Podziękowałam mu drugi raz. Po co? Kto go tam wie. Mimowolnie podążyłam za nim wzrokiem na jakiś pokój. No tak. Tam właśnie powinnam się teraz znaleźć. - To... Narazie. - Rzuciłam nieco niepewnie i spokojnie oddaliłam od tegoż właśnie bohatera dnia.

Lu - 2016-04-09, 17:11

Kiedy podziękowałaś chłopakowi, ten kiwnął nieznacznie głową i mruknął "Dobranoc". kiedy postanowiłaś oddalić się do pokoju. Nie szedł za tobą, tylko dalej stał tak oparty o ścianę. Czekał na kogoś? A może po prostu czekał na to, aż znikniesz w pokoju i dopiero potem sobie pójdzie?
Twój apartament był w takim samym stanie, w jakim go opuściłaś. To znak, że nikogo tutaj jeszcze nie było. Nawet magazyn blondynki leżał w tym samym miejscu na łóżku. Zgodnie z planami chciałaś ozdobić trochę swoje biurko różnymi rzeczami, ale nie miałaś sił i cierpliwości na zabawę z takimi duperelami. Po tym, jak cała adrenalina opuściła twoje ciało, poczułaś się obolała i zmęczona. Większość mięśni w twoim ciele chciała się wyrwać i zamienić się w bezkształtną papkę. Jedynym słusznym rozwiązaniem było położyć się spać. I tak też zrobiłaś - jedynie sen mógł dać ci ukojenie od bólu.
Wstałaś lekko obolała, ale w znacznie lepszym stanie niż kładłaś się spać. Włosy już tak nie bolały, a mięśnie nie rozrywały się na kawałeczki przy najmniejszej próbie zgięcia jakiejkolwiek części ciała. Nie pamiętałaś, co ci się śniło. Widocznie mózg musiał porządnie wypocząć i nie zaprzątał sobie niepotrzebnie miejsca wytworami twojej podświadomości. Rozejrzałaś się po pokoju i z uśmiechem na twarzy zauważyłaś, że blondynki nie było w pokoju. Prawdopodobnie nawet tutaj nie spała, gdyż pościel na łóżku wyglądała na nienaruszoną od wczorajszego wieczoru.

Matryoshka - 2016-04-09, 17:27

Witaj nowy dniu. Od razu zorientowałam się, że tej jajecznicy umysłowej nie ma i nie było w tym pokoju. Dlaczego? Prawdopodobnie nawet bym się nie obudziła, gdyby weszła tu w nocy i mnie zobaczyła. W ogóle, ale to nawet w najmniejszym stopniu nie żałowałam tego, że przeze mnie wylądowały u higienistki. Z resztą to nie była nawet moja wina.
Wstałam, ubrałam się w swoje niemodne ubranka i... Umówiłam się dziś z chłopakami, prawda? Przypięłam więc moje maleństwo do paska, wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi. Tym razem ja poczekam na nich.

Lu - 2016-04-09, 19:12

Musiałaś założyć na siebie inny komplet ubrań, aby nie afiszować się tak z plamami krwi na bluzce. Kiedy jako tako się ogarnęłaś i stwierdziłaś, że możesz już wyjść, była godzina 7:52. Zejście ze schodów na parter sprawiało ci trochę problemów ze względu na odzywające się obolałe mięśnie, ale jakoś udało ci się w jednym kawałku znaleźć na dole. Jeżeli codziennie będziesz robiła kilka takich kursów, to szybko przyzwyczaisz się do wchodzenia na samą górę. Kto wie, może nawet wyrobisz sobie mięśnie pośladków albo innych łydek?
Chwilę musiałaś czekać na chłopaków. Na początku miałaś obawy, że poszli bez ciebie, ale gdy zobaczyłaś schodzącego z góry Christophera, wszystko się rozjaśniło. No, prawie, pozostałej dwójki tylko brakowało.
- Dzień dobry. Chłopaków nie ma, bo wcześniej wyszli na stołówkę zająć nam miejsca. Od samego rana zjeżdżają się pozostali uczniowie i jest niezłe zamieszanie - przywitał się z tobą wesoło, tłumacząc również nieobecność Jaspera i Brodiego. - Możemy już iś... Co... ci się stało? - zaczął, jednak nie dokończył swojej pierwszej myśli. Zmienił ton na poważniejszy, kiedy ujrzał twój obity policzek.

Matryoshka - 2016-04-09, 19:30

Obiecuję, że ją zabiję. - To właśnie sobie powtarzałam za każdym razem, kiedy coś mocniej mnie zabolało. Ugh. Mam nadzieję, że ją też wszystko boli, bo sobie zasłużyła.
- Dzień dobry! - Odpowiedziałam niemalże błyskawicznie z uśmiechem, ukrywając wszelkie oznaki tego, że wczorajszy wieczór był dla mnie najgorszym wieczorem ever. A mogłam ten czas spędzić na randce... Dlaczego mnie nie zaprosiłeś na randkę, Christopher, hm?
Niemalże wszystko mi się udało. Już nawet pierwsza ruszyłam w stronę stołówki, kiedy usłyszałam... Ze jednak zauważył.
- Aż tak widać? - Zapytałam i złapałam włosy tak, jakbym miała się nimi zaraz nimi obwiązać. Machnęłam ręką. - To takie tam... - Co mu powiedzieć? Że pustak na mnie spadł? Jestem niezdarą i nadziałam się na dłoń współlokatorki? A może nowy trend w makijażu? W sumie to mogłabym opisać mu całą sytuację ze szczegółami, wymyślając przy tym kilkanaście ciekawych epitetów na tą zołzę, ale... Siebie też bym przedstawiła w świetle jakiegoś predatora, co się nocami naparza jak jakiś kibol po meczu. Kto normalny robi sobie kłopoty jeszcze przed rozpoczęciem semestru? Westchnęłam.
- Chodźmy. - Wspaniała wymówka Vai, +10 do sprytu. Może domyśli się, że nie chcę ciągnąć tego tematu.

Lu - 2016-04-09, 19:46

Chrisowi nie podobały się twoje uniki dotyczące podbitego policzka, ale postanowił nie drążyć tematu dalej. Skoro nie chciałaś mu o tym powiedzieć, to po co ma cię niepotrzebnie denerwować niechcianą rozmową. Po drodze raczej na pewno zauważył, że chodzisz jakoś sztywniej i odrętwialej niż wczoraj, ale nie zadawał więcej pytań, wiedząc, że nie uzyska na nie satysfakcjonującej go odpowiedzi.
Na stołówce rzeczywiście było więcej ludzi, niż na kolacji. Większość z nich miała przy sobie jeszcze walizki, co mogło oznaczać, że niedawno dotarli do akademii. Poszliście wypuścić swoje pokemony do kojca. Cubonek przywitał się z wami radośnie, machając na powitanie kością. Czyżby utrzymywał mu się jeszcze humor z wczoraj? Wszystko możliwe. Żółwik przywitał się z wami skinięciem głowy i odwrócił się, szukając swoich kolegów. Wy natomiast ruszyliście po swój posiłek. Do wyboru były dzisiaj naleśniki z różnymi nadzieniami i jajecznica, a do tego pomarańczowy lub jabłkowy sok.

Matryoshka - 2016-04-09, 20:02

Musiałam przyznać, że te uniki nie były wyjątkowo wyszukane. Nie chciałam go okłamywać, ale z drugiej strony nie chciałam mówić mu prawdy.
Rozejrzałam się ponownie po stołówce. Im więcej było tu ludzi, tym mniejsza się wydawała. Ale to dobrze. Tak właśnie powinna wyglądać szkolna stołówka! Mnóstwo ludzi, podzielone stoliki między wszelkiej maści przedstawicieli subkultur, miłośników danych typów, czy coś... Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że to jeszcze było nic w porównaniu do tego, co się będzie tu działo po rozpoczęciu zajęć.
Przynajmniej Cubonek był w dobrym humorze tego dnia i jakoś wystarczająco mnie to ucieszyło. Wybrałam sobie naleśniki na słodko, bo... Mogłam. A do tego sok pomarańczowy, który wręcz uwielbiałam.

Lu - 2016-04-09, 20:28

Wzięliście swoje śniadania i rozpoczęliście poszukiwania blondyna i długowłosego, co nie zajęło wam długo. Okazało się, że zdołali zająć to samo miejsce, co wczoraj. Przysiedliście się do nich, a chłopcy przywitali się z tobą. Jedzenie było smaczne, ale czego innego można spodziewać się po naleśnikach, które były nadziane najróżniejszymi jagodami, truskawkami i kawałkami jabłek? Do tego pełno bitej śmietany! Z uśmiechem na twarzy wcięłaś wszystkie trzy naleśniki i popiłaś je sokiem pomarańczowym, jednak nie jadłaś za szybko, aby nie pomyśleli, że jesteś jakaś nienażarta. Skończyłaś zaraz po chłopcach, jednak zanim podnieśliście się, aby odnieść naczynia i odebrać pokemony, głos zabrał Brodie.
- Będziemy musieli przejść przez mur za akademikiem, aby nikt nie zauważył, że wychodzimy. Dzisiaj będzie tutaj przez cały dzień spory ruch, więc nikt nie zwróci uwagi na brakujące cztery osoby, ale musimy uważać, żeby nikt nie zauważył, że jesteśmy poza kampusem. Ktoś ma coś jeszcze do załatwienia, czy możemy ruszać? - wyjaśnił wszystko ściszonym głosem, aby nikt nie podsłuchał tego, o czym mówi. Zdawałaś sobie sprawę, że za opuszczenie terenu akademiku wymierzane są surowe kary, więc lepiej byłoby nie złapać po raz kolejny zasad obowiązujących w Akademii Pokemon.

Matryoshka - 2016-04-09, 20:40

Myślę, że zdołam polubić tutejszą kuchnię. W domu sama musiałam sobie gotować, a tu proszę. Nie dość, że wszystko takie pyszne to jeszcze podane do rączki. Mogłabym kiblować w pierwszej klasie do pełnoletności dla tego żarcia. Nie przesadzam. Miód.
Kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa. To był zupełnie nowy poziom łamania regulaminu akademii. Byłam podekscytowana i niewątpliwie ucieszona jakimikolwiek perspektywami nielegalnego zwiedzania dziczy. Może sama bym się bała to zrobić, ale miałam przy sobie trójkę modeli. No jak mogłabym sobie odpuścić?

Lu - 2016-04-09, 21:42

Gdy wszyscy potwierdziliście swoją gotowość, odebraliście swoje pokemony i po schowaniu ich do balli, ruszyliście wolnym krokiem w stronę akademika. Kiedy upewniliście się, że nikt was nie obserwuje, szybkim susem skoczyliście za budynek i znaleźliście się na jego tyłach. Mur był dosyć wysoki, przynajmniej jak na ciebie. Jednak z pomocą Christophera, który złapał cię w talii i podsadził, złapałaś za szczyt ogrodzenia i wciągnęłaś się na niego (oczywiście z pomocą chłopaka, który pomagał ci przy podciąganiu się). Zejście było dosyć problematyczne, ale gdy zobaczyłaś, że chłopcy po prostu skaczą, ty też postanowiłaś zaryzykować. Na szczęście nic ci się nie stało. Gdybyś źle postawiła stopę, to mielibyście poważny problem. Ruszyliście szybko w głąb lasu, gdyż przy ogrodzeniu drzewa były przerzedzone i z budynku mógłby was ktoś zauważyć. Szliście tak sobie dobre dziesięć minut, kiedy znaleźliście się w prawdziwym gąszczu. Musieliście iść w gęsiego blisko siebie, aby przedrzeć się przez ściany gałęzi, liści i paproci. W końcu stanęliście przed rozdrożem, pierwsza ścieżka, jeśli można to tak nazwać, prowadziła na lewo i ostro zakręcała po kilku metrach, a druga szła praktycznie cały czas prosto.
- Może się rozdzielimy? - zapytał Chris, stając bliżej ciebie jako twoja potencjalna para. Pozostała dwójka nie zgłaszała większego sprzeciwu, więc pozostawili decyzję tobie.

Matryoshka - 2016-04-09, 22:06

Wiedziałam to od razu, kiedy tylko przeskoczyłam przez mur - powinniśmy tak robić częściej. Myślę, że byłam najbardziej spięta z naszej czwórki, ale starałam się tego po sobie nie pokazywać. Niby musieliśmy się śpieszyć, żeby całkowicie zniknąć z widoku, ale w biegu nie mogłam się powstrzymać, żeby zerknąć tu i tam (przez co raz prawie wylądowałam na drzewie). Niemniej nie mogłam się doczekać reszty atrakcji. Zwłaszcza, że Chris właśnie zaproponował takie sam na sam! Moja dziewczęca dusza piszczała, ale zdołałam ją stłumić i rzuciłam tylko:
- Nie mam nic przeciwko.

Lu - 2016-04-10, 22:28

- Skoro wszyscy się zgadzają, to możemy ruszać. Spotykamy się pod murem o 12, żeby wrócić przed obiadem - wyjaśnił Jasper, po czym razem ze swoim kolegą zniknęli za ostrym zakrętem prowadzącym w głąb dziczy. Ty ruszyłaś zaś z Christopherem drugą ścieżką. Zdawałaś sobie sprawę z tego, że nie możecie być tutaj za długo, aby nie zdradzić tego, że opuściliście teren kampusu i tym samym złamaliście zasady obowiązujące w akademii, ale byłaś tak podekscytowana wizją zostania sam na sam z Chrisem, że chętnie zostałabyś tutaj do wieczora. Szliście tak przed siebie, rozglądając się po okolicznej florze i faunie. Tak właściwie tego drugiego nie widzieliście za wiele, po drodze spotkaliście jedynie kilka poke-robaczków, które od razu znikały wam z oczu w liściach. Umilaliście sobie również drogę rozmowami na jakieś błahe tematy, kiedy brunet postanowił zaryzykować i podjąć jeszcze raz temat twojego podbitego policzka.
- Na pewno nie chcesz porozmawiać o tym, co ci się stało? - zapytał, nieco zmartwionym tonem, jednak na jego twarzy nadal gościł sympatyczny uśmiech.

Matryoshka - 2016-04-10, 22:40

No i... Ostatecznie trochę się zawiodłam. Często oddalałam si.ę od Christophera na kroczek, czy dwa, żeby ustać na palcach i zajrzeć gdzieś za drzewo, albo schylić pod jakiś krzaczek, ale cóż... Wszystko, co fascynujące szybko znikało mi z oczu. No nic. Przynajmniej towarzystwo mi to wynagradzało. Nawet sobie gadaliśmy o jakiś pierdółkach, póki... W chłopaku znowu nie odezwała się ciekawość. Westchnęłam cicho i zerknęłam na niego.
- Trafiłam na współlokatorkę, na którą bez wahania wypuściłabym z Pokeballa Wailorda. - Uśmiechnęłam się delikatnie, pewnie ogarnie co mam na myśli. - Muszę zawalczyć o zmianę pokoju, bo zalejemy sąsiadów krwią.

Lu - 2016-04-10, 22:48

Christopher uważnie wysłuchał tego, co masz do powiedzenia. Chwilę się zastanowił nad tym, co ma powiedzieć.
- Współlokatorka? Mam nadzieję, że przynajmniej porządnie oberwała za to, co ci zrobiła - uśmiechnął się pogodnie, aby nie wprowadzać cię w gorszy nastrój. Wiedział, co robi - nie mogłaś chodzić smutna przy takim pięknym uśmiechu! - Chyba jest to najlepsze rozwiązanie, skoro obie nie możecie na siebie patrzeć. No i może załatwisz sobie pokój na niższym piętrze, jeżeli dobrze to rozegrasz? Chyba, że przyzwyczaiłaś się już do wspinaczki po schodach - zaśmiał się, całkowicie rozwiewając lekko nadpsutą atmosferę rozmową o blondynce.

Matryoshka - 2016-04-10, 23:00

- Wysłałam je do pielęgniarki! - Rzuciłam z szerokim uśmiechem, po czym zorientowałam się... Że chyba nie powinnam się tym tak ochoczo chwalić. To chyba mało dziewczęce, dlatego szybciutko podążyłam za jego zmianą tematu.
- Do końca nauki będę apelować o wprowadzenie windy... - W życiu nie przyzwyczaję się do porannych ćwiczeń. - Pokój na parterze to byłoby luksus. Jakiś vip room! Ale póki nie będzie obok tej dziołszy to mogę spać nawet na dachu. - Zaśmiałam się niemalże równo z nim. No nie dało się inaczej. Miał w sobie coś, dzięki czemu wszystko stawało się mniej skomplikowane.

Lu - 2016-04-10, 23:34

Nastolatek był zaskoczony twoim spontanicznym wyznaniem, ale raczej w dobrym tego słowa znaczeniu, gdyż uśmiech z jego buzi nie zniknął nawet na ułanek sekundy. Widocznie nie odrzucały go twoje popędy do bójek, a imponowałaś mu swoją zaradnością. Cud, nie chłopak, prawda?
- Co do parteru, to może być ciężko. Podobno na samym dole pokoje zajmują trzecio- i czwartoklasiści. Takie przywileje najstarszych w szkole, czy coś. W każdym razie jest duże prawdopodobieństwo, że na następny rok zmienisz pokój, jeżeli teraz ci się to nie uda - powiedział, chociaż wizja spędzenia całego roku szkolnego w pokoju z tą sukwą nie satysfakcjonowała cię. Prawdopodobnie byłby to twój najgorszy rok w tej szkole.
Szliście sobie tak dalej, dyskutując o tym, co mogło stać się z tymi wszystkimi pokemonami, kiedy coś przecięło wam drogę. Wyskoczyło z jednego krzaczka i wskoczyło do drugiego. Z racji, że stworzenie było bardzo szybkie, nie zdążyłaś przyuważyć, co to było, lecz miałaś pewność, że to na pewno nie żaden robaczek, który spadł z drzewa.

Matryoshka - 2016-04-10, 23:43

Zdecydowanie nie satysfakcjonowało. Nawet skrzywiłam się mimowolnie, kiedy to sobie wyobraziłam. A może jakiś starszak by mnie przygarnął? No czemu niby nie, hm? Pewnie rozmawialibyśmy o tym dalej, gdyby coś nie wyskoczyło sobie z krzaków. Zrobiło to swoją drogą tak nagle, że ledwo powstrzymałam pisk, kiedy dosłownie... Wskoczyłam na chłopaka obok. No wstyd i hańba. Zupełnie, jakby mi jakaś mysz przebiegła pod nogami. Na szczęście reszta tego nie widziała. Czułam, że błyskawicznie się rumienię, ale hej, hej, hej... Cóż to było w sumie?
- Ja, to znaczy... SPRAWDŹMY! - Zdecydowałam i (niechętnie) zeskoczyłam Chrisowi z rąk (oczywiście zakładając, że mnie złapał). Wpadłam zaraz potem od razu w krzaczki w pogoni za swoim celem.

Lu - 2016-04-10, 23:57

Co zrobić? Christopher był zaskoczony twoją nagłą reakcją i o mało co cię nie upuścił, jednak w porę się zorientował, co wyprawiasz i złapał cię na swoje silne ręce. Kiedy objęłaś go rękami wokół szyi, coby nie rozwalać się na jego ramionach na wszystkie strony, mimowolnie oblałaś się rumieńcem, którego nie sposób było nie zauważyć. Chłopak nie był ślepy i zbliżył minimalnie twarz do twojej.
- Wszystko gra? - zapytał, a ty poczułaś, jak twoją buzię oblewa fala miętowego oddechu bruneta. Nie było jednak czasu na rozmyślanie o niebieskich migdałach, w końcu podjęłaś decyzję za was obu.
Chris odstawił cię bezpiecznie na ziemię, po czym wbiegł za tobą w gęste krzaki. Nie zwalniałaś z tępa, aby nie zgubić śladu stworka, który cały czas buszował pomiędzy gałęziami. Zdradzało go szeleszczenie, które naprowadzało cię na dobry trop. W końcu, nieźle podrapana przez ostre gałęzie, wyleciałaś z krzaków, zatrzymując się w ostatniej chwili. Gdybyś zrobiła krok do przodu, wpadłabyś do jeziorka, które wyrosło przed tobą. Twój towarzysz nie wiedział jednak, co macie przed sobą i kiedy wychodził z krzaków, wpadł na ciebie, o mało nie strącając cię do wody. W porę jednak złapał cię za rękę i przyciągnął do siebie, przez co twoja twarz znalazła się blisko jego torsu.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że się zatrzymałaś - tłumaczył się, robiąc dość niewinną minę. Rozjaśnił ją jednak swoim rozbrajającym uśmiechem, przez co nie mogłaś się na niego długo gniewać nawet, jakbyś chciała. - To co, gdzie jest ten mały urwis? - zapytał, rozglądając się po okolicy. Nigdzie jednak nie było śladu po stworku, za którym tutaj przybiegliście.

Matryoshka - 2016-04-11, 01:37

Ah, wiedziałam, że mnie złapie. Refleks to on miał! Zamiast jednak odpowiedzieć mu jak człowiek to zdołałam ledwo kiwnąć głową. Jeszcze bym się zająknęła na dokładkę tej upokarzającej (aczkolwiek dziwnie przyjemnej) sytuacji.
No i koniec maratonu. Sama byłam zaskoczona tym, jak skutecznie Chirs pomaga zapomnieć mi o obolałych mięśniach. Całkiem szybko kopytkowałam za moim celem! I... Nagle straciłam go z oczu. Nic dziwnego. W końcu byłam akurat wyjątkowo rozkojarzona. No przecież nie moja wina! Niemniej to nie był koniec atrakcji. Zdążyłam wydać z ciebie ciche jęknięcie, a potem oczami wyobraźni widziałam siebie wpadającą do jeziorka. Na szczęście refleks seksiaka był na tyle niezawodny, że ten obraz został tylko w wyobraźni. Jejku, co za klata. Mogę dotknąć? Co on tam w ogóle gada? "Gdzie"... co?
- A gdzie tylko chcesz... - Wymamrotałam, jakbym przez chwilę była na haju. Może wskoczę na niego jeszcze raz? Zaraz, co?
- No tak! Gdzie on jest?!- Na szczęście szybko się ocknęłam. To chyba nie najlepszy moment na rozmarzanie się o modelach. Odskoczyłam od niego, żeby rozejrzeć się dokładniej po okolicy wokół jeziorka. - Chyba go zgubiliśmy...

Matryoshka - 2016-04-11, 01:42

Ah, wiedziałam, że mnie złapie. Refleks to on miał! Zamiast jednak odpowiedzieć mu jak człowiek to zdołałam ledwo kiwnąć głową. Jeszcze bym się zająknęła na dokładkę tej upokarzającej (aczkolwiek dziwnie przyjemnej) sytuacji.
No i koniec maratonu. Sama byłam zaskoczona tym, jak skutecznie Chirs pomaga zapomnieć mi o obolałych mięśniach. Całkiem szybko kopytkowałam za moim celem! I... Nagle straciłam go z oczu. Nic dziwnego. W końcu byłam akurat wyjątkowo rozkojarzona. No przecież nie moja wina! Niemniej to nie był koniec atrakcji. Zdążyłam wydać z ciebie ciche jęknięcie, a potem oczami wyobraźni widziałam siebie wpadającą do jeziorka. Na szczęście refleks seksiaka był na tyle niezawodny, że ten obraz został tylko w wyobraźni. Jejku, co za klata. Mogę dotknąć? Co on tam w ogóle gada? "Gdzie"... co?
- A gdzie tylko chcesz... - Wymamrotałam, jakbym przez chwilę była na haju. Może wskoczę na niego jeszcze raz? Zaraz, co?
- No tak! Gdzie on jest?!- Na szczęście szybko się ocknęłam. To chyba nie najlepszy moment na rozmarzanie się o modelach. Odskoczyłam od niego, żeby rozejrzeć się dokładniej po okolicy wokół jeziorka. - Chyba go zgubiliśmy...

Lu - 2016-04-11, 14:59

Racja, twoje mięśnie już tak nie bolały, a zdawałoby się, że podczas biegu będą się palić. Ale w końcu nie byłaś z tych słabych, co się dziwić? Sama powaliłaś te trzy szkaradne Goliaty!
Christpoher popatrzał na ciebie zdziwiony. Gdzie chce? Chyba nie o to mu chodziło, ale postanowił nie komentować twojego chwilowego zaćmienia mózgowego i zrobił to samo, co ty - zaczął rozglądać się za stworkiem, który przeciął wam drogę. Rozdzieliliście się, aby szybciej przeczesać teren. Ty obeszłaś jeziorko z jednej strony, a chłopak z drugiej. Swoją drogą, miejsce to było bardzo urokliwe. Wcześniej nie zwróciłaś na to uwagi (bo i jak, skoro byłaś zajęta klatą swojego kolegi), ale miejsce to tętniło życiem. Zobaczyłaś nawet kilka robaczków i innych stworków, które nie uciekały na wasz widok tylko wygrzewały się na brzegu strumyka. W wodzie też coś pływało, jednak tafla wodna rozmywała jego kształt i nie mogłaś dokładniej go zobaczyć. Jedno było jednak pewne - żadne z tych uroczych stworzeń nie mogło być tym, które napotkaliście. Były zbyt rozleniwione, aby biegać tak po wyspie.
Wtem coś zobaczyłaś. Za kamieniem znalazłaś kilka odcisków łapek w podeptanych jagodach. Co więcej, ślady te prowadziły za duży głaz, który znajdował się po drugiej stronie polanki. Może warto sprawdzić ten trop?

Matryoshka - 2016-04-11, 21:12

Zatrzymałam się na chwilę i rozejrzałam na około siebie. Wspaniale miejsce... Zachwyciło mnie na tyle, że znów odpłynęłam. Tym razem z zupełnie innego powodu. Naprawdę chciałabym tu wychodzić znacznie częściej i już wiedziałam, że będę to robić (nawet, jeśli nie jest to dozwolone).
Przerzucałam wzrok z jednego malucha, na drugiego i nagle coś przykuło moją uwagę. Oczywiście nie mogłam tego zignorować. Podążyłam za śladem rozciapanych jagód i zajrzałam za głaz.

Lu - 2016-04-11, 22:37

Miejsce to zdołało cię na tyle zachwycić, że postanowiłaś dla niego regularnie łamać prawo. Kto by pomyślał, że jeziorko i kilka kwiatków na polanie w środku lasu może tyle zdziałać.
- Niczego nie znalazłem... Ale widzę, że ty złapałaś jakiś trop - usłyszałaś znajomy głos Christophera, który kierował się w twoją stronę z pustymi rękami. Postanowił ci jednak nie przeszkadzać i w spokoju przypatrywał się z boku temu, co robiłaś. A co tak właściwie robiłaś? Po śladach łapek doszłaś do dużego głazu, za którym trop się urywał. Znalazłaś tam sprawcę całego tego bałaganu - złotego liska, który przednie i tylne łapy miał upaćkane w fioletowym soku z jagód. Na razie cie nie zauważył, gdyż był zbyt zajęty pałaszowaniem innych dobrodziejstw tego lasu.

Matryoshka - 2016-04-11, 22:46

Owszem! Znalazłam coś. A raczej kogoś. Z szerokim uśmiechem powitałam złote, zachwycające futerko. Nie do końca wiedziałam, co mam teraz zrobić. Nie chciałam w żadnym razie wystraszyć malucha. Zerknęłam od razu na Chirsa i przyłożyłam palec do ust, a zaraz po tym pomachałam delikatnie ręką, by do mnie podszedł. Też musiał go zobaczyć! Normalnie ósmy cud świata. Miałam ochotę go capnąć i nie wypuszczać z rąk.
Lu - 2016-04-11, 23:03

Gdy Christopher do ciebie podszedł i zobaczył co znalazłaś, wywalił oczy na wierzch zdziwiony. Na jego usta cisnęło się coś, co chciał koniecznie ci przekazać, jednak przerwałaś mu gestem zanim zdążył coś powiedzieć i zwrócić na was uwagę liska, który jak na razie dalej zajmował się jedzeniem jagód.
Może i mogłabyś wytulać taką słodkość, jednak nie wiadomo, kto ostatecznie by kogo zadusił. Na słodkim wyglądzie wszystko się bowiem kończyło. Gdy złoty stworek podniósł łepek do góry i was zobaczył, warknął ostrzegawczo i przednią łapą zagarnął jagody bliżej siebie, jakby chcąc przez to powiedzieć: "Znajdźcie sobie inny bufet, frajerzy". Ciemnowłosy spojrzał na ciebie zdezorientowany, nie wiedząc za bardzo, jak w takiej sytaucji się zachować. On postanowił na razie milczeć, lecz lisek nie spuszczał z was czujnego wzroku.

Matryoshka - 2016-04-11, 23:15

Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że jego też zachwyci. Od razu nawet chciał go komentować! Z resztą sama się ledwo powstrzymywałam. Na szczęście mogłam w końcu otworzyć buzię, kiedy lisek nas zauważył. Zorientowałam się właśnie wtedy, że na dłuższa chwilę wstrzymałam oddech, żeby go nie wystraszyć. On o dziwo się nas chyba nie bał. To chyba my powinniśmy się bać jego. Niemniej uroczy pyszczek umniejszał nieco tym ostrzeżeniom, które nam wysyłał. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- No cześć, kwiatuszku. - Powitałam go i zerknęłam na jagody. - Luzik, już jedliśmy.

Lu - 2016-04-12, 04:22

Trudno powiedzieć, czy Chrisa zachwycił ogoniasty w ten sam sposób, co ciebie. Można było tutaj tylko spekulować, gdyż nie było mu dane nawet się odezwać!
Oj, nazwanie lisa kwiatuszkiem nie było najlepszym pomysłem. Określenie to tylko rozjuszyło stworka, który zaczął na was (a raczej głównie na ciebie) ostrzegawczo szczekać (czy co tam za dźwięki wydawają lisy). Nawet zapewnienie go, że nie chcecie zabrać jego obiadu nie pozwoliło na chwilę ciszy.
- Hej, spokojnie kolego. Vailee wcale nie chciała cię tak nazwać, prawda? - brunet starał się złagodzić sytuację gdy zobaczył, że nie dajesz sobie rady z pokemonem. Może twoje przeprosiny coś zmienią?

Matryoshka - 2016-04-12, 20:01

- Ups. To chyba samczyk. - Zdołałam z siebie wydać, kiedy lisek zaczął na mnie szczekać. Możliwe, że w innym wypadku by mnie to rozczuliło, ale szybko zorientowałam się, że mam do czynienia z dzikim Pokemonem, który równie dobrze może mi odgryźć rękę. Jeszcze mnie pociśnie z jakiegoś miotacza płomieni albo wodą jak z hydrantu i dopiero będę miała ubaw... Dla bezpieczeństwa schowałam się za swoim towarzyszem podróży.
- Skąd. Tam mi się wymsknęło... - Rzuciłam zakłopotana, przyglądając się futrzakowi zza pleców Chrisa. - Jesteś bardzo męski, jakby Ci się tak przyjrzeć. Mówiąc "kwiatek"... Miałam na myśli takiego wiesz... Kaktusa np. Albo dąb, czy co. - Pierwszy raz się tak pogrążyłam. I to jeszcze przed Pokemonem.

Lu - 2016-04-12, 20:33

Tak, to zdecydowanie był samczyk, co zdążył już zauważyć Chris. Gdy wskoczyłaś za niego, ten zrobił zdezorientowaną minę. W końcu to teraz on był na "celowniku" liska, którego wcale a wcale nie szło udobruchać. Chociaż... na chwilę zamilkł, kiedy nazwałaś go bardzo męskim. Podniósł dumnie głowę i pewnie afiszowałby się tak dalej, gdybyś... nie nazwała go kaktusem. Oj, teraz to się dopiero rozeźlił. Ponownie zaczął szczekać na ciebie, całkowicie ignorując twojego towarzysza, który stał niczym mur przed tobą.
- Widzę, że nie idzie wam najlepiej. Może wyjaśnicie to sobie w walce? - zaproponował Christopher, usuwając się na bok. Uznał, że jest tam całkowicie zbyteczny, skoro stworek o złotym futerku zupełnie miał na niego wylane. Spojrzał na ciebie z nadzieją w oczach. O ironio, chyba naprawdę myślał, że walką uda ci się nie doprowadzić do rozlewu krwi.

Matryoshka - 2016-04-12, 20:48

- Nie jestem zbyt dobra w komplementach. - Przyznałam się, dalej schowana za Chrisem. - Mamy się bić? - Zapytałam i zerknęłam na chłopaka. - Tak... Szczerze to nie wystawiałam jeszcze Cubonka do walki. - Wyjaśniłam niemrawo. Widziałam nie raz jak się odbywają takie waki, ale Cubonek to zazwyczaj robił co chciał. - Powinnam... O tym wspomnieć wcześniej, że moje doświadczenie jest gdzieś na minusie, w skali 1-10? - Zerknęłam na liska. Wyraźnie chciał mnie zabić... Zupełnie nie wiem za co. Kaktus to bardzo męska roślina, nawet anagram ma męski. No nic. Sięgnęłam po Pokeball i wypuściłam z niego Cubonka.
- Do boju! Wiesz co robić, ufam Ci! To Twój przeciwnik. - Tak! Tylko tyle mogę zrobić. Z resztą... - Wygląda uroczo, ale jest bardzo silny. - Szepnęłam do Chrisa.

Lu - 2016-04-12, 21:16

To, że nie jesteś zbyt dobra w komplementowaniu, zauważył chyba nawet lisek, nie wspominając już o Christopherze, który musiał być zdziwiony tym, w jakie kłopoty się wpakowałaś, usiłując być miłą. Tak potrafisz chyba tylko ty.
- Wierzę, że sobie poradzisz. Może jeżeli Vulpix się wyżyje, bądź też dostanie niezłe lanie od Cubone, to od razu się uspokoi? - oznajmił chłopak, ani na chwilę nie wątpiąc w twoje umiejętności, bądź ziemnego stworka. Co ciekawsze, znał nazwę złotego lisa, więc może o tym chciał ci od początku powiedzieć..? Skoro mowa już o twoim podopiecznym, był nieźle zakręcony, kiedy postawiłaś go przed liskiem. Zupełnie nie spodziewał się, że w swojej pierwszej walce będzie musiał być zdanym na siebie samego. I to wyraźnie dało mu się odczuć we znaki.
Vulpix nie czekał, aż jego przeciwnik we wszystkim się połapie. Ruszył z miejsca jako pierwszy i z szybkością błyskawicy znalazł się przy Cubone, uderzając go Quick Attack. Ziemny pokemon przewrócił się na plecy i kiedy wstał, nie było już przy nim liska. Wykorzystał to, że trzymał się na dystans i wypuścił z pyszczka kilka ognistych kulek, które były Emberem. Wszystkie trafiły prosto do celu, którym był twój pokemon. Cubone jedyne co zrobił, to żałośnie zaskrzeczał, obniżając atak Vulpixa Growlem. Zupełnie nie mógł odnaleźć się w tej walce i niewątpliwie przydałaby mu się pomoc, inaczej może nie być mowy o wygranej.
- Nie możesz zostawić go tak samego. Poprzez walki najlepiej szlifuje się więź pomiędzy trenerem, a pokemonem. Jeżeli teraz nie spróbujesz, później może być wam ciężko się zgrać - poradził ci Christopher, widocznie zmartwiony stanem Cubonka. Sprawiał wrażenie zupełnie nieporadnej i zbłąkanej owieczki, która została zostawiona na pastwę głodnego wilka.

Matryoshka - 2016-04-12, 21:55

No miejmy nadzieję, że się uspokoi! Na razie się w ogóle na to nie zapowiadało. Tak poturbował mojego Cubonka, że miałam ochotę go z powrotem schować do Pokeballa i sama skopać futrzaka! Zerknęłam na Chrisa, od którego oczekiwałam niezwykle profesjonalnych porad i takową właśnie dostałam. Beaz instrukcji się nie obejdzie? Możliwe, że będzie jeszcze gorzej! Niemniej wróciłam pamięcią do ataków, które pamięta stworek. Mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam te komendy... Wzięłam głęboki oddech i skombinowałam "taktykę" na poczekaniu:
- Dobra! Cubonek, skup się! Najpierw rozprosz go tiku tiku ogonkiem! Tail Whip, czy coś! Później dawaj na niego ten ciach i strzel z elektrycznej łapy! Tylko tak mocno. Nawet dwa razy! Rób uniki, a jak będzie się rzucał to go z kości po łapach! Tak właśnie! - Dokończyłam niezwykle zdeterminowana, jakbym właśnie rzuciła najlepszą techniką ever.

Lu - 2016-04-13, 01:14

Cubone widząc, że włączasz się do zabawy, poczuł się od razu pewniej. Nie błądził już po polanie niczym ślepa kura, a miał obrany jeden, konkretny cel - Vulpixa. Lisek był szybszy, więc jako pierwszy przeszedł do ofensywy. Zaczął od Ember, które składało się z czterech pocisków. Trafia tylko połowa z nich, gdyż Cubonek zastosował się do twoich poleceń i odskakiwał przed każdym kolejnym płomieniem. To się nazywają uniki! Przyszła kolej na atak ze strony twojego podopiecznego. Wykorzystał ten czas na obniżenie kolejnej statystyki przeciwnika - obrony, dzięki użyciu Tail Whip. Zakręcił śmiało swoim kuperkiem, na którym znajdował się krótki ogonek i prowokował liska do ataku. Oczywiście nie musiał długo czekać - opanowany rządzą wygranej ruszył z Quick Attack. Twój maluch wydawał się na to jedynie czekać. Gdy ognisty pokemon był blisko, ten odwrócił się błyskawicznie w jego stronę i wystawił przed siebie łapkę, która zaiskrzyła żółcią (Thunder Punch). Rozpędzony Vulpix nie zdołał wyhamować i nadział się prosto na łapkę Cubonka. Ten niewzruszony stał dalej na swoim miejscu, kiedy to liska odrzuciło do tyłu. Ziemny stworek skorzystał z sytuacji i podbiegł do zwalonego z nóg przeciwnika, uderzając go po raz kolejny z Thunder Punch. Vulpix odwdzięczył się jednak Fire Spin, wypuszczając na twojego podopiecznego spiralę ognia, która ciasno go oplotła. Co dziwne, ogień nie znikał ani nie reagował w kontakcie z trawą. Lisek miał czas odbiec od Cubone'a zajętego próbą odgonienia płomieni. Chciał przystąpić do kolejnego ataku póki cel nie był skupiony na nim, ale wtem z jego ciała wyskoczyły wiązki elektryczne, które skrzywiły zadartą minę stworka. To paraliż! Musiał pojawić się po drugim ataku elektryczną pięścią. Słowem podsumowania, obydwa pokemony były już nieźle zmęczone, ale nadal miały jeszcze siłę walczyć.
Matryoshka - 2016-04-15, 22:33

- Tak! - Wyrwało mi się ze szczęścia, kiedy Cubonek robił kolejne uniki.
- No nie! - I skwitowałam to, kiedy jednak oberwał tą czwartą kuląognia. Czułam się jak kibic na stadionie. Kto by myślał, że walki Pokemonów mogą być tak ekscytujące? Zwłaszcza, kiedy samemu ma się jakiś wpływ na ich wynik!
-Kręć kuperkiem, skarbie! I kością go! Kością! - Machałam przy tym rękoma, jakbym miała w nich kij baseballowy. W sumie jakbym wzięła ze sobą taki sprzęt to i bym się chętnie włączyła do walki. Chociaż... Uwięzienie w permanentnym płomieniu było mało ciekawą opcją. Spanikowałam, mimo że przeciwnik też nie miał kolorowo.
- Wiem! Kręć jak wiatraczkiem! Widziałam jak to kiedyś robisz! - Nie wiem, czy to wystarczający sposób na odgonienie wiatru, ale... Warto spróbować. - I w nos go z elektrycznej łapy!

Lu - 2016-04-15, 23:07

Zaczął Vulpix, który mimo swojego stanu miał zaciesz na mordce. Widocznie walka sprawiała mu na tyle przyjemności, że całkowicie ignorował swój obecny stan, który nie był za ciekawy, podobnie jak u Cobone'a. Lisek zaczął z Ember, które przeleciało przez ścianę ognia i ugodziło ziemnego pokemona. Cubone zgodnie z twoim poleceniem użył Tail Whip, obniżając jeszcze bardziej obronę przeciwnika. Był jednak coraz słabszy i nawet machanie kością nie pomogło w rozwianiu efektu Fire Spin. Na koniec można było jednak zobaczyć niesamowity zwrot akcji. Ognisty stworek, chcąc zakończyć ostatecznie tą bitwę, biegł w stronę uwięzionego Cubonka za pomocą Quick Attack. Wyskakując przed ścianą ognia... oberwał z kości prosto w pyszczek, spadając zdezorientowany na ziemię! Widocznie twój podopieczny był znudzony ciągłym wymachiwaniem bronią i postanowił zrobić z niej większy użytek. Nagle przeleciał przez ogniste okręgi i z całą siłą uderzył leżącego Vulpixa naelektryzowaną pięścią (Thunder Punch). Po całej akcji zdyszany Cubone stał nad bezwładnie leżącym złotym liskiem, który ostatnimi siłami ruszał łapkami, prawdopodobnie z chęcią kontynuowania przegranej potyczki. Pytanie tylko, co w takiej sytuacji zrobisz ty?
Matryoshka - 2016-04-16, 01:13

- Łooo... - Jak zwykle mój komentarz wnosił do walki tyle, co nic. Niemniej nie mogłam nic więcej z siebie wydusić. Na pewno nie spodziewałam się takiej determinacji po tej dwójce. Muszę przyznać, że miałam mieszane uczucia. Z jednej strony widać, że cieszyli się walką, a z drugiej aż żal było patrzeć, jak robią sobie nawzajem krzywdę. Jacyś masochiści.
I ostatecznie walka zakończyła się niesamowicie widowiskowym występem mojego ziemnego czaszkowatego! Aż z radości zdzieliłam swojego towarzysza po plecach! Na moje to było mocno, ale wątpię, żeby Chris to w ogóle poczuł. Jakiś komar go dziabnął, czy co? W każdym razie myślałam, że to koniec, póki lisek nie zaczął podnosić dupska. Westchnęłam cicho i podeszłam do tej dwójki.
- Chyba już starczy, hm? - Zapytałam, nachylając się nad nimi. Przez chwilę siliłam się na spokojny ton, jednak nie trwało to długo.
- To było genialne! Piąteczka! - Wybuchłam, podstawiając Cubonkowi moją dłoń przed pyszczek.
- Oczywiście Ty też się świetnie spisałeś! Jesteś niesamowicie silny! - Zwróciłam się do Vulpixa i pozwoliłam sobie podrapać go za uchem, wykorzystując to, że nie ma na tyle siły, żeby mnie zwęglić.

Lu - 2016-04-16, 18:47

Christopher obejrzał się na ciebie, gdy niespodziewanie strzeliłaś go po plecach. Nie wydawał się jednak zły, a podzielał twój entuzjazm z powodu wygranej walki.
- Skoro wygrałaś pojedynek, to może spróbujesz złapać Vulpixa? W takim właśnie momencie najłatwiej złapać pokemona - zaproponował, uważnie przyglądając się rozłożonemu na łopatki liskowi. - No i ma bardzo rzadkie umaszczenie, aż szkoda go zignorować. Widziałem już Vulpixy i mają zupełnie inny kolor futerka - podzielił się z tobą swoimi spostrzeżeniami, marszcząc czoło. Czyżby o tym chciał ci powiedzieć od momentu, w którym zobaczył liska?
Ty natomiast pochwaliłaś pokemony, które były zadowolone z bitwy. No, może nie tyle Vulpix, co Cubonek, który pomimo zmęczenia przybił ci ochoczo piątkę... swoją kością. Nie miał jednak na tyle siły, aby cię zranić. Vulpix natomiast puścił z nozdrzy dym ,kiedy pogłaskałaś go po główce, ale na żadne inne formy oporu nie starczyło mu niestety sił. Co za szkoda, prawda?

Matryoshka - 2016-04-16, 22:31

- Złapać? - Zapytałam zaskoczona. Pewnie przed pójściem busz, lepiej byłoby zawitać na jakiejś lekcji teorii. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie liczyłam na spotkanie jakiegoś Pokemona. W końcu zabrałam ze sobą Pokeballe.
- Vulpix, hm? - Wiele o nich wiedział! Właściwie mogę stwierdzić, że jego, a moja wiedza na temat Pokemonow to porównywanie kieszonkowego słowniczka i translatora google.
Z nieukrywaną radością wygrzebałam jedną miniaturkę Pokeballa z kieszeni i otworzyłam ją przy pyszczku Vulpixa. Czyżby... To był mój pierwszy, złapany Pokemon?

Nathanek - 2016-04-16, 23:36

Pomimo pewnych braków wiadomości na temat łapania pokemonów udało Ci się wygrzebać balla i powiększyć go do normalnych rozmiarów. Tak, to nie mogło być zbytnio skomplikowane, prawda? Schyliłaś się nad prawie że omdlałym stworkiem i dotknęłaś jego główki kulką. Czerwona poświata pochłonęła Vulpixa do środka, a Pokeball wypadł z twojej dłoni, targany silnymi drgnięciami. Po chwili jednak wszystko ustało i ball zastygł nieruchomo w miejscu.
- Gratulacje, złapałaś swojego pierwszego Pokemona! - powiedział podekscytowany Christopher. Przeżywał to tak, jakby to on wszedł właśnie w posiadanie nowego stworka. Sięgnęłaś szybko po kulkę leżącą na ziemi, gdy spostrzegłaś się, że Cubonek zamachiwał się swoją kością tuż przy niej. Czyżby chciał rozpocząć naukę gry w golfa? - Chyba powinniśmy się zbierać. Vulpix zabrała nam sporo czasu, niedługo powinniśmy spotkać się z chłopakami pod murem - oznajmił ciemnowłosy, spoglądając na zegarek zawieszony na nadgarstku.

Matryoshka - 2016-04-16, 23:49

Uhuhu! Kiedy tylko usłyszałam potwierdzenie, miałam ochotę piszczeć z radości. Nawet rozłożyłam ramiona, żeby rzucić się na Chrisa z miśkiem, ale w ostatnim momencie zrezygnowałam. Jeszcze by mnie wziął za wariatkę. Z resztą był tu ktoś, kto znacznie bardziej zasłużył na tulasa - Cubonek! Niemalże udusiłabym go cycami, ale to nic. To wszystko ze szczęścia.
- Co? Już? - Zapytałam, jakby mnie wyrwał z transu. Czy on cokolwiek wyniósł z tego wypadu? Pewnie lepiej byłoby, gdyby podreptał gdzieś z chłopakami. A tak to tylko patrzył jak nieudolnie cisnęłam futrzaka. No nic. Jeszcze mi się nie udało zrekompensować mu maratonu po schodach z moimi bagażami. Może innym razem...

Lu - 2016-04-17, 00:22

Christopher nie wydawał się zawiedziony tym, że niczego nie dostał w swoje łapki. W końcu liczyło się towarzystwo i mile spędzony czas, a przynajmniej powinno tak być. Cubone również nie narzekał, kiedy przytuliłaś go do piersi. Wydawał się być zadowolony z dzisiejszego wypadu, jednak był tak przemęczony walką, że w trakcie podróży usnął ci w ramionach. Mieliście trochę problemów ze znalezieniem drogi powrotnej i kilka razy zabłądziliście. Nie ma się czemu dziwić - przedzierając się przez wszystkie chaszcze za Vulpixem znaleźliście się w zupełnie innej części lasu. W końcu znaleźliście się na jakiejś leśnej ścieżce, która rozdzielała się dalej na dwie strony. Byłaś prawie pewna, że wcześniej tutaj nie byliście.
- Ciężko w to uwierzyć, ale chyba zgubiliśmy się na tak małej wyspie... Masz może jakieś pomysły? - zapytał, starając się opanować emocje. Widać było, że był lekko podłamany. Jak dotąd to on cały czas prowadził was przed siebie i prawdopodobnie zgubienie się w lesie brał na siebie. Tylko co ty możesz zrobić? Z waszej grupy wyspę tą znał chyba najlepiej lisek, który siedział u ciebie w pokeballu.

Matryoshka - 2016-04-17, 00:35

Właściwie średnio przejmowałam się drogą powrotną. Dreptałam za Chrisem, z bananem na ustach i sądziłam, że nic, zupełnie nic nie może zniszczyć zadowolenia, jakie mnie w tej chwili wypełniało. A jednak!
- Zgubiliśmy się? - Zapytałam dla pewności podnosząc brew. Chcąc, nie chcąc wyłapałam zwątpienie chłopaka i... Nie mogłąm pozwolić na to, żeby się winił, czy co! Nic z tego! W sumie czyżby zgubienie się w gdzieś w lesie nie było wstępem do jakiegoś romansu? Tylko ja, on i natura. Hehe. Nic dziwnego, że nie wyglądałam na załamaną.
Nie. Wróćmy do rzeczywistości. Jeśli nie znajdziemy się szybko w akademii, możemy mieć kłopoty!
- Nie martw się. - Zaczęłam, chcąc go jakoś podnieść na duchu. Wspominałam, że w tym też nie jestem dobra? Nic poza tym nie powiedziałam. Pewnie nie zachwyciłby go fakt, że jedyne moje doświadczenie ze sztuki przerwania nabyłam, kiedy wyjechałam na obóz i przesiedziałam go w namiocie, bo bałam się natknąć na jakiegoś Pokerobaka. Westchnęłam. Miałam w końcu tylko jeden pomysł.
- Może... Vulpix nam pomoże? - Równie dobrze też mógł spać, wyczerpany walką. Albo zaprowadzić nas do jakiejś mroczniejszej części lasu w ramach "podziękowania" za ataki Cubonka. Mimo wszystko... Zaryzykowałam i wypuściłam stworka.
- Słuchaj, jest sprawa. - Zaczęłam nerwowo. - Wyprowadzisz nas z lasu? Zapłacę żarełkiem.

Lu - 2016-04-17, 01:02

Wizja zatrzymania się w jakimś krzaczku ciebie i Christophera została przesłoniona przez nieubłaganie kończący się wam czas. Przez głowę przemknęło ci pytanie, jakie to kary czekają was za opuszczenie terenu akademii. Na pewno nie były one za ciekawe, skoro przechodzenie przez mur było jednym z najcięższych wykroczeń.
- Huh, Vulpix? - wyrwałaś go z zamyśleń, przez co chłopak nie od razu zorientował się w tym, o co ci tak właściwie chodzi. Kiedy jednak wszystko sobie uświadomił, pacnął się w czoło z otwartej dłoni. - No tak! Vulpix musi znać te okolice jak własne ogony - zreflektował się dość szybko, kiedy ty zdążyłaś wypuścić już liska. Widać, że był jeszcze zmęczony, ale regeneracja w pokeballu musiała się dobywać znacznie szybciej niż na zewnątrz, bo na chwilę obecną wyglądał lepiej od Cubonka. Kiedy obiecałaś mu jedzenie, ten przystanął na propozycję pomocy wam i od razu ruszył przed siebie, zaczynając już drugą tego dnia gonitwę za jego złotymi ogonami. Pomimo obaw, jakie miałaś przed wypuszczeniem liska, ten okazał się być uczciwym stworkiem i doprowadził was praktycznie na sam początek lasu. Może nie widziałaś jeszcze muru, ale drzewa znacznie się przerzedziły. Wkrótce też z daleka zobaczyliście Jaspera i Brodiego kucających przed krzakiem, za którym schowali się, aby nikt z okien akademiku ich nie zobaczył. Byli tak pochłonięci rozmową, że jeszcze was nie zauważyli.

Matryoshka - 2016-04-17, 17:44

Uświadamiając sobie magiczne, a raczej regeneracyjne działanie wnętrza Pokeballi, zdecydowałam się schować śpiącego Cubonka. Zasłużył na odpoczynek. Zaraz potem skupiłam się tylko na pogoni za uroczym futrzakiem. Kto by pomyślał, że mój team rozrośnie się, jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnych polowań?
Zauważyłam chłopaków. Raaany, całe szczęście, że nas nigdzie nie wyprowadził.
- Dziękuje. - Zwróciłam się do niego z uśmiechem i pogłaskałam za uchem. Oczywiście mam zamiar wywiązać się z danego mu słowa, kiedy tylko dotrzemy na stołówkę...
Niczym ninja (a przynajmniej tak myślałam) przyczaiłam się do chłopaków.
- No cześć.

Lu - 2016-04-19, 20:58

Vulpix po dość długim biegu zmachany rozłożył się na trawie, wystawiając język z pyska i ciężko dysząc. Widać Pokeball nie przywrócił mu pełni sił, ale na szczęście wystarczyło mu ich na wyprowadzenie was z lasu. Kiedy go pogłaskałaś, ten zmrużył oczy i oddał się pieszczocie.
- No cześć. Co wy robiliście w tym lesie, że nawet ustalonej godziny nie potraficie się trzymać? Daliśmy wam za mało czasu dla siebie? - zapytał Brodie, uśmiechajac się głupio. Jego długowłosy kolega zaśmiał się na jego słowa, a Chris skomentował to jedynie nadętymi policzkami.
- Mieliśmy mały problem z odnalezieniem drogi. Ta wyspa jest większa niż można by się było tego spodziewać - odpowiedział twój towarzysz, spoglądając tym samym dumnie na waszego wybawiciela - złotego liska. Widać było, że chłopcy mieli jeszcze jakieś kąśliwe uwagi co do waszego wspólnego podróżowania po lesie, ale na całe szczęście zatrzymali je dla siebie.
- Co to za Pokemon? Chyba nie powiecie, że coś złapaliście? - głos zabrał tym razem Jasper, zwracając w końcu uwagę na waszego czworonożnego kompana. Christopher spojrzał jedynie na ciebie, dając im do zrozumienia, że to twoja zasługa.

Matryoshka - 2016-04-20, 22:14

Świetnie się spisał ten futrzaczek. Kupię mu gdzieś na lewo najlepsze żarelko na jakie będzie mnie stać, a co! Zasłużył. Uratował nam życie.
- Buuu. - Nadęłam poliki w tym samym momencie co Chris, przez co przez chwilę oboje wyglądaliśmy ajk debile. Romantycznie, prawda?
Swoją drogą, jakby wiedzieli co nas spotkało, to by się słowem nie odezwali! Tylko czekałam, aż bystrzacha #1 lub #2 zauważy to cudo, co mi padło niemalże przed nimi i... BINGO.
Patrzyłam na nich i podjarana kiwnęłam ochoczo głową na potwierdzenie tego, co zasugerował Chris. - To jest Vulpix. - Przedstawiłam go, chociaż lepiej by się prezentował, gdyby nie leżał plackiem z jęzorkiem na wierzchu. Zdecydowałam się go schować do Pokeballa, by dokończyć: - Mój tyciu, uroczy, futrzasty miotacz płomieni! - I tylko dlatego to zrobiłam, bo mógłby się fochnąć za te określenie.

Lu - 2016-04-21, 00:09

Jasper był wyraźnie niezadowolony. Kiwał głową na boki z niedowierzaniem, jakby chciał odpędzić od siebie złe myśli. Założył ręce na klatkę piersiową i przeniósł wzrok ze znikającego w ballu Vulpixa na waszą dwójkę.
- No to mamy problem. Jak myślicie, czy nikt nie domyśli się, że byliśmy bez niczyjej zgody poza terenem akademii, kiedy zobaczą nowego pokemona u ciebie przed rozpoczęciem jakichkolwiek polowań? - zapytał się ironicznie, wlepiając na dłużej wzrok w twoją osobę. Mogłaś być zła, ale nastolatek miał sporo racji. Nowy podopieczny jest wręcz idealnym dowodem na to, że złamaliście prawo panujące w szkole.
- Jaki ze mnie dureń, w ogóle o tym nie pomyślałem! - zawołał Christopher, strzelając sobie kolejnym facepalmem. Kiedy już "odlepił" od czerwonego czoła swoją dłoń, spojrzał na ciebie przepraszającym wzrokiem. Chyba obwiniał się za to, że nie pomyślał do przodu o konsekwencjach złapania Vulpixa.

Matryoshka - 2016-04-21, 00:19

Podniosłam delikatnie brew, kiedy Jasper mi to wszystko tłumaczył. Za kogo on mnie miał? Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednak.. Z jakiegoś powodu nie mogło mi to popsuć humoru.
- Poradzę sobie. - Stwierdziłam krótko. Będę go ukrywać do pierwszego polowania. To nie może trwać długo. Z resztą tej sukwy jeszcze nie ma w pokoju. Mogłabym poprosić chłopaków, żeby zajęli się tym kwiatuszkiem, ale... Jasper i tak był już zdenerwowany, a ja nie chciałam przysporzyć im z tego tytułu kłopotów (jakby się coś wydało). W każdym razie...
- Przyjmę każde konsekwencje za tego futrzka. Luzik. - Przyznałam, nie tracąc uśmiechu. A owszem, byłam czasem odpowiedzialna! Kto śmiał w to wątpić?

Matryoshka - 2016-04-21, 00:19

Podniosłam delikatnie brew, kiedy Jasper mi to wszystko tłumaczył. Za kogo on mnie miał? Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednak.. Z jakiegoś powodu nie mogło mi to popsuć humoru.
- Poradzę sobie. - Stwierdziłam krótko. Będę go ukrywać do pierwszego polowania. To nie może trwać długo. Z resztą tej sukwy jeszcze nie ma w pokoju. Mogłabym poprosić chłopaków, żeby zajęli się tym kwiatuszkiem, ale... Jasper i tak był już zdenerwowany, a ja nie chciałam przysporzyć im z tego tytułu kłopotów (jakby się coś wydało). W każdym razie...
- Przyjmę każde konsekwencje za tego futrzka. Luzik. - Przyznałam, nie tracąc uśmiechu. A owszem, byłam czasem odpowiedzialna! Kto śmiał w to wątpić?

Lu - 2016-04-21, 00:32

Twoja zadowolona mina przyniosła na twarz długowłosego nastolatka grymas zdziwienia, jednak szybko ustąpił jego "naturalnej" masce i jedynie wzruszył ramionami. Skoro sobie poradzisz, to chyba nie miał się co bardziej wtrącać, prawda? Powiedział, co wiedział i sio, do akademiku!
Z przejściem przez mur pomogli ci chłopcy, tak jak wcześniej. Zakradliście się do akademiku i zatrzymaliście w holu na dole (tak jak to mieliście w zwyczaju przed pójściem na stołówkę), aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń.
- Mamy jeszcze jakieś czterdzieści minut do wydawania obiadu na stołówce. Ktoś chce coś załatwić, czy pójdziemy już na stołówkę i tam poczekamy na obiad? - zapytał, tym razem Brodie, łapiąc się za brzuch, który dopominał się o jedzenie. Ty również mogłaś odczuć lekkie skurcze żołądka. Leśna wyprawa i maraton pomiędzy drzewami nieźle cię wymęczył, więc nie dziwne, że zgłodniałaś.

Matryoshka - 2016-04-22, 01:03

Uff, przekonałam go? Wątpliwe. Co prawda rzuciłam, że sobie poradzę, ale nie miałam żadnego konkretnego pomysłu. Dlatego właśnie miło, że nie drążył tematu.
Od rozmyśleń nad Vupixsiątkiem wyrwała mnie kolejna dawka adrenaliny, kiedy przechodziliśmy przez mur. Wiedziałam, że to nie jest ostatni raz. Powinnam nauczyć się sama wspinać na to bydle. Ja nie dam rady? Mniejsza. Wróćmy do ważniejszych rzeczy. Jedzenie. O ile z Cubonkiem nie było problemu, bo żarł chyba wszystko, to nie wiedziałam co podebrać liskowi, bo oczywiście nie mogłabym go wypuścić do tego swego rodzaju kojca. A może jednak? Czy ktoś zauważy w tym tłumie małego futrzaczka?
Wzruszyłam ramionami na pytanie chłopaka. Niech oni decydują. Ja nie mam żadnych planów.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group