Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

Archiwum - ~Przygoda Tify

Viviann Malesci - 2016-02-28, 17:40
Temat postu: ~Przygoda Tify
Wyruszyłeś po spakowaniu się w drogę, dowiedziałeś się wcześniej że z buta masz tam dobre pięć dni drogi. Wędrowałeś tak po drodze przy dużej, zielonej polanie na której pasło się kilka Deerlingów w zielonej szacie i jeden Sawsbuck który zmierzył cię czujnie wzrokiem ale zaraz wrócił do skubania trawy. Twoja Litleo spacerowała sobie za tobą i obserwowała okolicę, chyba na coś czekając. Tak sobie szliście aż usłyszałeś a raczej nie, że twoja starterka zatrzymała się z niewiadomych powodów. Odwróciłeś się i zauważyłeś, jak ta obwąchuje ziemię pod sobą i nastawia uszu co jakiś czas powarkując nieprzyjemnie. Ty zauważyłeś jakieś pęknięcia ale nie wyglądały one jakoś tajemniczo. No chyba że nie uwzględnisz faktu, że właśnie w momencie kiedy chciałeś już iść dalej spod ziemi wyskoczył taki oto Trapinch. Przyjrzał się tobie ciekawsko a Kira zawarczała na niego odskakując do ciebie. Więc albo miała ochotę na walkę albo po prostu się tego nie spodziewała. Albo jedno i drugie.

Tify - 2016-02-28, 18:00

//Kiara? ;w;

Droga rozpoczęta. Przygodę czas zacząć. Pogoda sprzyjała, więc czym miałby się martwić? Idąc drogą zastanawiał się co ich czeka, czego mogą się spodziewać i czego powinni się obawiać. Dobry plan przydaje się zawsze, szczególnie w momencie kiedy stajemy przed stosunkowo nowym wyzwaniem. Podobno człowiek boi się tylko nieznanego - w takim razie jedyny sposób by się pozbyć strachu, to ruszyć przed siebie i poznać tak wiele, jak się tylko da. W ten sposób mógł rozwijać siebie oraz swoje pokemony. Słyszał wiele o podróżach pokemon i przygodach trenerów którzy spędzali swoje życie na zwiedzaniu świata, odnajdywaniu nowych pokemonów i doskonaleniu ich umiejętności. Stało się to dla niego motywacją do nauki. Dzięki temu przekonał rodziców aby pozwolili mu ruszyć w swoją podróż. W końcu wiedzieli ile czasu poświęcił na przygotowania i sami doskonale wiedzieli jak dobrze jest do tego przygotowany. To jednak, nie wlicza najmniej oczekiwanych - i nie konieczne groźnych - sytuacji, takich jak to co miało go zaraz spotkać.

Mały pokemon wyskoczył z pod ziemi. Gdyby nie reakcja Kiry, całkiem możliwe że przegapił by to - kompletnie zamyślony na temat swojej podróży. Przekręcił lekko głowę, nie wiedząc zbytnio co ma zrobić. Z jednej strony, coś na rozgrzewkę i dobry początek by się przydało. Szczególnie że minęło trochę czasu odkąd Kira walczyła. Nie chciał żeby jej zmysły zostały przytępione brakiem prawdziwej walki. Z drugiej...stworzenie nic im nie zrobiło. Atakowanie go o tak, tylko dlatego że się akurat pojawił byłoby dosyć niemiłe. Nie podobał mu się do końca ten pomysł. Wyjął PokeDex i zeskanował przybysza, chcąc dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Kucnął też przy nim, pokazując Litleo dłonią aby stała w miejscu i nie podchodziła na razie. W takim nastroju mogłaby tylko przestraszyć bardziej pokemona, lub zaatakować go bez powodu.
- Jak się masz? Mam nadzieję że Kira Cię nie przestraszyła. Wszystko w porządku?
Zapytał pokemona, starając się zachować spokój i opanowanie. Bądź co bądź był to dziki pokemon, silny czy nie, ciężko było przewidzieć jego reakcję. Starał się więc nie przestraszyć go, jednak zachowywał czujność. To że on nie chciał zaatakować stworzenia bez powodu, nie oznacza że to uczucie będzie w jakiś sposób odwzajemnione. Pokemon mógł być niewielkich rozmiarów, jednak to nie oznaczało że nie byłby w stanie zrobić człowiekowi krzywdy.

W trakcie swojej przygody z pewnością będzie potrzebował pomocy, wiedział o tym. Powiększenie swojej drużyny jest czymś co już wcześniej uznał za priorytet, szczególnie na początku. Im szybciej pozna nowe pokemony i zbuduje z nimi odpowiednią więź, wiedział że razem ze wzajemnym zaufaniem, przyjdą rezultaty. A poza tym - opiekowanie się pokemonami i pomaganie im w staniu się silniejszymi było czymś co fascynowało go od dziecka. Dlatego właśnie chciał wyruszyć w podróż, zamiast tkwić w laboratorium rodziców, badając teorie. Praktyka była dla niego o wiele bardziej ciekawa.

Viviann Malesci - 2016-02-29, 10:43

Twój Pokedex mówi o nim
Cytat:
Trapinch pokemon mrówczy dół. Trapinchy mają bardzo mocne szczęki którymi gryzą ziemię i skały. Ich podziemne tunele mogą mieć nawet kilka kilometrów długości


Pokemon patrzył na Ciebie nieco podejrzliwie, chyba oceniał Cię czy nadasz się jej na coś. Na twoje pytanie pokręciła przecząco łbem. Wyszła ze swojej dziury i złapała Cię błyskawicznie za rękę ale nie było to bolesne. Pociągnęła Cię (okazała się niebywale silna) i wsadziła twoją rękę do dziury jakby sądziła że się tam zmieścisz. No ale rozczarowała się, dziura magicznie się nie rozszerzyła a Trapinch zdała się zawiedziona. Usiadła zrezygnowana a Kira wyskoczyła do przodu i zaczęła rozkopywać dół a Trapinch od razu się ożywiła i również zaczęła kopać. Po minucie przyglądania się im dół był już ba tyle duży ze mogłeś tam wskoczyć. Zauważyłeś że dziura prowadzi do podziemnego tunelu a Trapinch wyraźnie chyba abyś tam wszedł. Kira przygladała się tobie pytajaco i co jakiś czas zerkała do tunelu gdzie czekał już dziki pokemon

Tify - 2016-02-29, 11:25

Dziabnięcie Trapinch'a nie bolało - ale było zaskakująco. Co prawda był przygotowany na możliwą agresję, jednak wciąż dał się zaskoczyć. Naprawdę, ciekawy pokemon go spotkał. Z początku nie rozumiał o co chodzi pokemonowi, dziura która po nim została była zdecydowanie za mała, jednak poke-mrówka wydawała się dziwnie zdeterminowana. O co mogło jej chodzić?

Kiedy zobaczył kątem oka ruch Kiry, chciał ją zatrzymać, ale szybko zrozumiał że nie chce zaatakować przybysza a jedynie pomóc. Dół rozszerzał się w naprawdę błyskawicznym tempie przy połączonych wysiłkach obu pokemonów. Nie wiedział do końca o co chodzi, ale kiedy zajrzał do środka - jak na ironię - wszystko się nieco rozjaśniło. Spojrzał na Trapinch, którą zdążyła już wskoczyć do środka. Sam nie był pewien co powinien zrobić. Nie miał pojęcia co się tak naprawdę dzieje, w dodatku nie wiedząc nic o tym tunelu, nie miał pewności czy nie zasypie go, lub nie uwięzi na dole. Słyszał o takich historiach, kiedy niestabilne tunele nagle zasypywały się pod ciężarem ziemi.

Spojrzał na Kirę, jakby szukając odpowiedzi - jednak jej mina zdradzała że jest równie nie pewna, co on. Postawa Trapinch wskazywała jednak że jest to coś dla niej ważnego. Jak do tej pory wszystko wygląda tak jakby poke-mrówka szukała pomocy a tego nie mógł odmówić. Westchnął ciężej i spojrzał na Kirę
- Cóż...to może być błąd, ale ciężko by nam było później gdybyśmy nie sprawdzili o co chodzi, prawda?
Zapytał lwiątko, po czym wziął ją na ręce i zeskoczył do tunelu, podążając za Trapinch. Cokolwiek się stanie, muszą być na siebie ostrożni. Nie chciał spędzić reszty życia pod ziemią.

Viviann Malesci - 2016-02-29, 14:14

Wskoczyłeś do środka a Kira za tobą, Trapinch Cię prowadziła. Okazało się że musiałeś poruszać się na czworaka bo chociaż było szeroko to niezbyt wysoko. Tubel jak tunel nic szczególnego w nim nie było i oczywiście się ubrudziłeś ale co tam. Zauważyłeś ze Trapinch ma teraz jakiś takiś nijaki humor a kiedy zatrzymała się ty prawie na nią wpadłeś. Litleo nie wyrobiła i prawie weszła Ci w zadek więc było to troche śmieszne. Jednak zaraz wszystko to minęło bo tunel się skończył i miałeś teraz widok z góry na dużą jamę. Byłeś na wysokości około 4 metrów centralnie nad....ogromnym, śpiącym Flygonem. Spał sobie pochrapując a Ty zauważyłeś inne otwory z tuneli w których były inne Trapinchy i wyglądały na przerażone.Trapinch spojrzała na ciebie a Ty poczules jak Kira łapie Cię za nogawke spodni abyś nie spadł. Czyżby ten tutaj Flygon opanował gniazdo Trapibchów? A może to jakiś terroryzujący król/królowa podziemi?
Tify - 2016-02-29, 15:24

- Mogłem się tego spodziewać...w końcu Trapinch nie jest tak duży. Jeśli to on wykopał te tunele, nie mogły być one zbyt wysokie.
Pomyślał, idąc dalej za pokemonem. Zastanawiał się dokąd go prowadzi. Jeśli rzeczywiście miał problem, nie miał zielonego pojęcia czym ten problem mógł być. Kiedy zderzył się z pokemonem, wyjrzał nad nim, patrząc gdzie trafili. Jaskinia którą zobaczył wyglądała jak zwykła jaskinia...poza Flygon'em w jej centrum. Problem Trapincha z czegoś ciekawego stał się czymś dosyć groźnym. Nie do końca wiedział jak mógłby jej pomóc.

- O co chodzi, Trapinch? Niespodziewany gość?
Zapytał poke-mrówkę, głaskając Kirę i dziękując jej za pomoc. Gdyby spadł tam w dół, bez konkretnego pomysłu co tam jest, mogłoby się to bardzo źle skończyć. Bardzo, bardzo źle. Sam jednak nie wiedział co miałby zrobić. Flygon bądź co bądź nie wyglądał na coś słabego, co można by pokonać ot tak. Jeśli o to chodzi, to musiał znaleźć jakiś sposób. Rozglądał się wokół jaskini, próbując ją lepiej poznać. W końcu oczy przystosowują się do ciemności z czasem, więc po kilku chwilach powinien być w stanie lepiej poznać teren wokół siebie.

Viviann Malesci - 2016-02-29, 22:08

Flygon poruszył się niespokojnie a ty mogłeś przysiąść, że tobie serce wyskoczyło z pomiędzy płuc i utknęło w gardle. Wyglądał jakby się budził, rozłożył skrzydła ale zaraz potem poszedł spać. Z kolei Trapinch która cię tutaj przyciągnęła pokiwała tylko potwierdzająco głową. Pewnie myśli że jesteś super, ekstra trenerem który może jej pomóc. Zaraz jednak pokiwałam przecząco łebkiem, jakby szybko zmieniła zdanie. Chyba ta sprawa była bardziej skomplikowana niż się wydaje, skinęła łebkiem w dół abyś się dokładniej przyjrzał Flygonowi. Kiedy tak starałeś się coś na nim wypatrzeć a trochę ci to zajęło, jeden z nieznanych ci Trapinchów przebił się gdzieś pod tobą i niestety strącił cię. No tak dokładniej to osunęła się ziemia pod tobą i poleciałeś w dół razem z Kirą i Trapinchem którego już znałeś. Spadliście prosto na Flygona który oczywiście się obudził. Dalej się sturlaliście po nim i na ziemię, zatrzymaliście się jakieś 4 metry od niego a ty jakimś cudem tylko się poobijałeś i nie skręciłeś karku. Ogromny pokemon spojrzał na was zły ale potem szybko zasnął, nie miał nawet czasu wstać. W tym momencie twoje czujne oczy dostrzegły na pysku tego Flygona jakiś zielonkawy proszek, był też na skrzydłach i na obrzeżach paszczy. Przypominało ci to jakiś pył a więc czy coś przychodzi ci do głowy? Może kiedyś twoi rodzice coś wspominali o tym proszku ale raczej ci to umknęło.
Tify - 2016-03-01, 00:15

Sprawa robiła się coraz dziwniejsza - szczególnie po reakcji Trapinch. Teraz już sam nie wiedział o co może chodzić. Jednak nim miał okazję to przemyśleć, poczuł obsuwającą się pod nim ziemię. Przez jego myśl przeskoczyła tylko myśl - która powinna być ocenzurowana. Następne co pamiętał, to bolący kark. Ten upadek nie był zbyt przyjemny. Jego wzrok szybko skierował się na Flygon'a, spodziewał się kłopotów...podczas gdy nie stało się nic złego. Szybko zorientował się co było nie tak. Spodziewał się ataku, gniewu...czy czegoś takiego. Podczas gdy pokemon po prostu zasnął znowu. W dodatku wyglądał jakby nie mógł wstać. A raczej, jakby coś nie pozwoliło mu wstać.

Zebrał się z ziemi i otrzepał z kurzu. Pora sprawdzić co tu było nie tak. Zbliżył się ostrożnie, przypatrując się temu co już wcześniej przykuło jego uwagę. Zielony proszek na jego pysku...jeśli połączyć to z jego stanem...czy to możliwe? Spojrzał przez ramię na Trapinch
- Czy gdzieś tu w pobliżu kręcą się roślinne albo robacze pokemony?
Zapytał poke-mrówke. Proszek który zobaczył był podobny do tego, który jego rodzice wykorzystywali do tworzenia środków nasennych dla pokemonów, które potem wykorzystywane były w PokeCentrach. Pozyskiwali go z reguły z roślinnych pokemonów, które żyły w ich ogrodzie, lub w okolicy. Wolał się nie zbliżać, żeby nie wpaść pod wpływ tego proszku.
- Trapinch, przydała by się woda. Macie tu może jakieś podziemne źródło?
Przydałoby się trochę wody, żeby go przemyć. Jeśli zrobią to powoli i delikatnie, żeby nie rozpylić go na inne pokemony...to by się mogło udać. Ale do tego potrzebna im była woda...

Viviann Malesci - 2016-03-01, 13:51

Trapinch poszła ostrożnie za tobą a na zadane jej pytanie zastanowila się. Pewne Podrapałaby się jeszcze po głowie ale w jej sytuacji było to niemożliwe. Kilka Trapinchów wycofała się w głąb a ta którą znałeś dała znać abyś za nią poszedł. Znowu musiałeś poruszać się tunelem na czworakach ale tym razem wyraźnie schodziliście na dół. Robiło się zimniej a ziemia stawała się twardsza aż w końcu ty i Kira czołgaliście się po prawie litej skale. W końcu pojawiła się kolejna większość komora a ram było małe jeziorko i strumyk..Nie była to jakaś wielka Komora ale akurat jak wstałeś to trzy centymetry sufit od głowy. No to jest twoje źródełko z wodą. Teraz tylko zaczerpnąć wodę, wrócić i działać.
Tify - 2016-03-06, 12:07

Spojrzał na źródełko, zastanawiając się co dalej. Nie przemyślał tego dokładnie - mógł przecież przewidzieć że nie ma ze sobą nic, w co mógłby nabrać wody. Przeklął się w myślał, zastanawiając się co dalej. W końcu musiał coś zrobić...wtedy go olśniło. Miał przecież wodę w plecaku. Jak mógł o tym zapomnieć? Wrócił szybko do Flygon, zdejmując plecak i otwierając go. Wyciągnął butelkę wody i powoli zbliżył się do śpiącego pokemona. Zmoczył kawałek koszulki i wilgotnym materiałem delikatnie zaczął czyścić pyszczek pokemona z pyłku. Starał się co chwilę opłukiwać koszulkę - nie chciał aby osiadły na niej pyłek trafił ponownie na skórę Flygon. Powinno pomóc, taką miał przynajmniej nadzieję.

Wciąż jednak pozostawało pytanie - w jaki sposób ten pyłek się tam znalazł? W końcu Trapinch nie wiedziała nic raczej o pokemonach w okolicy które mogłyby to spowodować. Czy to możliwe że Flygon trafiła na to będąc na powierzchni a efekt z jakiegoś powodu się opóźnił i uśpił ją dopiero tutaj? Ciekawiła go ta sprawa coraz bardziej, bo wszystko wyglądało dość tajemniczo.

//Nie chciałem pisać czegoś tak krótkiego, ale domyślam się że twoje PW znaczyły "Weź idź i odpisz w grze wreszcie", więc odpisuje~~

Viviann Malesci - 2016-03-06, 23:29

Odpowiedź być może zaraz przyjdzie szybciej niż się spodziewasz, otóż kiedy ty tak sobie myłeś pokemona z pyłku za tobą góra całego podziemnego kopca się osunęła a ty o mało co nie zostałeś zgnieciony. Hałas zrobił się dość duży a Trapinch razem z Kirą skoczyły na ciebie aby ochronić cię przed lecącymi kawałkami ziemi. Wszystkie inne poke-mrówki uciekły a ty leżałeś ponownie na Flygonie który powoli się budził wraz z dwoma pokemonami. Z dziury w górze spadł prosto przed was Cacturne, właściwie to zgrabnie wylądował na nogach a potem zaatakował! Właśnie wtedy Flygon błyskawicznie wstał i zrzucił ciebie jak i Trapinch wraz z Litleo i odpowiedział mu potężnym Overheat


Trapinch zaczęła cię szarpać abyś się ruszył i zaprowadziła cię do tunelu. Dwa pokemony nadal walczyły a ty zanim wszedłeś do ciemnego tunelu zauważyłeś jak Flygon łapie w pasie Cacturne i wylatuje w górę. Szybko poczołgałeś się zanim cały tunel się zawali do wyjścia, Trapinch was wyprowadziła na powierzchnię. Kiedy już stałeś na twardym gruncie, dokładniej to na polance gdzie jeszcze jakiś czas temu pasły się Sawsbuck i Deerlingi, zauważyłeś że już wieczór. Tak szybko to minęło? Dziwne. Panowała cisza mącona jedynie twoim oddechem oraz mamrotaniem bardzo niezadowolonej Kiry i "podminowanej" Trapinch. Cisza.... Az tutaj KABOOM!
Oby dwa pokemony podskoczyły kiedy to spod ziemi jakieś 5 metrów od was wybił się Flygon i Cacturne. Mistyczny pokemon uderzył po raz ostatni smoczym atakiem i mroczny pokemon odleciał w siną dal. Flygon wylądował wyraźnie zmęczony a Trapinch od razu do niego podbiegła i zaczęła się o coś pytać. Wtedy dwumetrowy pokemon spojrzał na ciebie jakby zły (a może po prostu ma taki wzrok?) i skinął łbem chyba ci dziękując za obudzenie go. Trapinch patrzyła na ciebie jak na cudotwórcę.

Tify - 2016-03-08, 22:49

- Chyba nie zostało już tego dużo...
Pomyślał, myjąc dalej pyszczek pokemona. Interesowało go to skąd ten pyłek się tu wziął, ale poszukanie odpowiedzi na to pytanie musi poczekać. Stan Flygon'a to w tej chwili priorytet. Chciał się upewnić że usunie z niego cały pyłek. Poszczególne ziarna pyłu nie miały efektu, aczkolwiek wciąż stanowiły swojego rodzaju zagrożenie. Zanim zorientował się co się dzieje, leżał już na ziemi, otoczony kamieniami, ziemią i pyłem. Kiedy zdał sobie sprawę co się stało, podziękował w duchu że pokemony miały lepszy refleks. Sytuacja szybko jednak wymykała się z pod kontroli, złapał szybko swój plecak nim cokolwiek miałoby okazję go uszkodzić. Nie czekając na nic ruszył za Trapinch. Zmiana priorytetów - teraz trzeba znaleźć jakieś bezpieczniejsze miejsce. Nie miał pojęcia ile te tunele wytrzymają, musiał się więc spieszyć.

Odetchnął głębiej dopiero kiedy poczuł wiatr na twarzy i wizja walącego się sufitu przestała mu zagrażać. Wieczór wydawał się spokojny - wbrew temu co się przed chwilą stało. Escalated Quickly, huh? Idealny opis sytuacji. Przynajmniej byli bezpieczni...albo tak im się wydawało. Odsunął się szybko kiedy ziemia niedaleko nich wybuchła, ujawniając oba pokemony. Kolejny raz to pokemony okazały się mieć lepszy refleks niż on. Sytuacja wydawała się dosyć niebezpieczna, jednak Flygon szybko się pozbył niebezpieczeństwa. Ukłonił się lekko przed nim.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się że mogłem pomóc.
Powiedział, uśmiechając się do niego. Wreszcie mógł odetchnąć z ulgą, niebezpieczeństwo jest za nimi. Kucnął przy Trapinch i pogłaskał ją. Co za uroczy pokemon.

Viviann Malesci - 2016-03-09, 22:05

Kira zaczęła chyba czegoś szukać, wepchnęła ci się do torby i wyrzuciła z niej pokeball a on wylądował obok Trapinch. Poke-mrówka spojrzała na ów przedmiot jakby kompletnie nie wiedziała co to jest, chyba nawet trochę się tego wystraszyła. Twoja starterka postanowiła uciąć sobie drzemkę w twoim plecaku, ta cała przygoda pewnie uważała że za bardzo ją zmęczyła (xD) Flygon wbił się w powietrze i wylądował z impetem przed tobą że aż odrzuciło cię lekko do tyłu, chyba mu się nie spodobało to że pokeball leży obok jednej z jego poddanych czy podopiecznych (bo ciężko było ocenić stosunki Flygon-Trapinchy) Samo to co zrobił, czyli odrzucił ball daleko w trawę miał oczywisty przekaz- nie ma mowy aby Trapinch do ciebie dołączyła. Ona z koeli patrzyła na ciebie bezradnie a kiedy zdawało się że stracisz ją już na zawsze z oczu, mały pokemon zaczął krzyczeć (wręcz wrzeszczeć) na Flygona. Ten zdziwił się a zadzior na jego pysku na sekundę zniknął, po chwili już go nie było bo wrócił do gniazda. Pomachała mu łapką a od ciebie chciała czegoś- a ty chyba wiedziałeś czego. Wydawała się być bardzo zadowolona.
Tify - 2016-03-10, 20:16

Spojrzał zdziwiony na Kirę, nie wiedząc co lwiątko robi. Dopiero kiedy zobaczył kulkę wylatującą z plecaka, zorientował się o co chodzi. Reakcja Flygon'a była jednak jeszcze bardziej zaskakująca. Dopiero kiedy odleciał, chłopak wiedział na czym stoi. Wreszcie chociaż trochę stabilności. Podszedł do krzaków, podnosząc pokeball i wrócił do Trapinch, kucając przy niej.
- Chcesz do nas dołączyć, mała?
Zapytał, uśmiechając się do niej i przysuwając pokeball do niej. Co prawda nie spodziewał się powiększyć drużyny tak szybko...ale skoro jest okazja, to czemu nie? Trapinch może okazać się przydatna w późniejszym czasie, kiedy dotrą na miejsce wykopalisk. W końcu ten pokemon zna się na kopaniu, prawda? Zdecydowanie przydatna umiejętność w jego sytuacji.

W międzyczasie Litleo zwinęła się w plecaku. Przyda jej się, to nie był najłatwiejszy dzień. Szczególnie że robi się późno...i to jest z drugiej strony problem. Kiedy Trapinch wskoczył do pokeballa, schował go i podniósł się, rozglądając wokół. Musiał ruszać dalej, musiał znaleźć jakieś miejsce na noc. Jeśli nie poke-centrum, to chociaż dobre miejsce na spędzenie nocy. Jakaś jaskinia? Bardziej rozłożyste drzewo? Jakieś w miarę bezpieczne miejsce, gdzie mógłby się przespać i nie być zaskoczony przez nocne zmiany pogodowe. Ale priorytetem i tak było znalezienie Poke-Centrum. Nie chciał marnować za wiele czasu, więc otrzepał się tylko z kurzu i delikatnie podniósł plecak, próbując nie obudzić Kiry po czym ruszył w dalszą drogę.

Viviann Malesci - 2016-03-10, 20:39

Trapinch nie wahała się ani chwili dłużej, dotknęła pokeballa i po chwili zamieniła się w czerwoną energię i zniknęła w środku. Chwilę potem usłyszałeś charakterystyczne "ding" które dało ci znać, że pokemon jest twój. Ruszyłeś w dalszą drogę, na oko było przed 20 i robiło się już naprawdę ciemno, kiedy to nawet się nie zorientowałeś jak nieco zboczyłeś z drogi i wszedłeś do lasu. Było tak ciemno że równie dobrze mógłbyś zamknąć oczy i różnica byłaby niewielka, wytężałeś wzrok i próbowałeś się nie zabić w tych prawie egipskich ciemnościach. Próba wrócenia na ścieżkę którą podążałeś nie powiodła się, no cóż czasem się zdarza. Na twoje szczęście po niecałej godzinie mozolnego przemieszczania się między drzewami ujrzałeś jakiś blask. Nie mając większego wyboru ruszyłeś w jego stronę i już niebawem znalazłeś się na leśnej polance gdzie ktoś urządził sobie biwak. Były tutaj dwa namioty, ognisko na środku a dookoła niego dwa koce oraz szpikulce do pieczenia kiełbasek. Pod drzewami zauważyłeś też dwa śpiące pokemony których jeszcze w życiu nie widziałeś

Po chwili z namiotu wyszedł jakiś chłopak, brunet z szarymi oczami. Jego włosy były krótko ścięte i mocno rozczochrane a twarz jak i dłoń zdobiła potrójna blizna. Podszedł do ogniska i chyba chciał upiec kiełbaskę ale zauważył cię i momentalnie chwycił za pokeball na swoim pasku u spodni - Ej coś ty za jeden?

Tify - 2016-03-21, 19:50

Zmierzch przyszedł szybko. Jak na jego upodobania, za szybko. Musiał znaleźć jakieś dobre miejsce na noc tak szybko, jak to tylko możliwe. W dodatku las...oczywiście, musiał tam być las. Przecież takie jest jego szczęście. No cóż, jakoś sobie musiał poradzić w końcu. Usiłując się nie zabić a jednocześnie nie obudzić lwiątka śpiącego w plecaku, szedł powoli, spokojnymi krokami, starając się dojrzeć cokolwiek przed sobą. Nie miał ochoty potknąć się o jakiś kamień, czy wystający korzeń. W końcu - niczym światełko na końcu tunelu - ujrzał źródło światła. Miał tylko nadzieję że to nie pociąg...

Kiedy zbliżył się, zorientował się gdzie trafił. Miejsce jakiego szukał - szkoda tylko że już zajęte. Wyglądało na to że ktokolwiek postanowił się tu zatrzymać, poświęcił trochę czasu żeby się urządzić. Jego obserwację zakłócił widok dwóch, śpiących pokemonów. Był to raczej niecodzienny widok, więc zamrugał kilka razy, sprawdzając czy to nie po prostu dziwny kąt padania światła. Nie. Jednak nie. Miał ochotę przyjrzeć się im bliżej, ale niezidentyfikowany osobnik opuścił namiot. W nie najlepszym humorze.
- Nikim ważnym, popełniłem błąd wchodząc w nocy do lasu i zgubiłem drogę. Nie spodziewałem się takich ciemności. Nie miałem zamiaru nikogo nachodzić, po prostu szukałem dobrego miejsca na noc. Moje szczęście znowu mi dopisało, bo widzę że tutaj niestety już zajęte.
Powiedział spokojnie, tłumiąc ziewnięcie i przeciągając się. Nie miał wielkiego interesu w tym kim była ta osoba i prawdę mówiąc chciał po prostu odpocząć. Miał nadzieję że znajdzie w pobliżu jeszcze jakieś dobre miejsce.

Viviann Malesci - 2016-03-22, 22:17

Littleo jak spałą tak spała, chyba nawet piorun jej nie obudzi. Nieznajomy nadal trzymał pokeball w dłonie, ściskał go nerwowo i obracał w dłoni przyglądając ci się. Ciszę przerywał tylko trzask płomieni trawiących drewno, oddech chrapiących smoków i twój własny oddech. Chyba po trzech minutach krępującej ciszy nieznajomy odezwał się
- W sumie możesz tutaj przenocować, mój namiot pomieści jeszcze dwie osoby ale nie ma nic za darmo- Podszedł do drugiego namiotu i zatrząsł nim porządnie, krzycząc coś w jakimś języku którego nie znałeś. Interesujące. Z drugiego namiotu wyszedł taki ktoś:

Nie miał broni ani kapelusza czy też płaszczu, tylko jakąś białą piżamę a jego włosy przypominały długie jesienne liście a jego cera była zielona! Spojrzał na ciebie zaspanym wzrokiem a ty sam zauważyłeś, że do jego nogi był przypięty pasek który trzymał 3 pomniejszone pokeballe. Mężczyźni porozmawiali chwilę w swoim języku aż podszedł do ciebie ten zielonoskóry i położył ci na na ramieniu swoją dłoń. Poczułeś przyjemne ciepło które ogarnia całe twoje ciał, świat się troszeczkę zamazał ale widziałeś też całą okolicę jakby w weselszych kolorach (coś jakbyś się nawciągał głupiego jasia[taki gaz xd] ale nie było ci do śmiechu) Tak szybko jak to było tak szybko też zniknęło to dziwne uczucie, jednak kiedy tak na chwilę ci przymuliło mózg nie wiedziałeś co się dzieje. Kiedy wybudziłeś się z owego transu siedziałeś sobie przy ognisku a obok ciebie ten zielonoskóry. Drugiego faceta nigdzie nie było ale twój "przymusowy" towarzysz się odezwał
- Hej Kolego, mój Kolega poszedł znaleźć jakieś jagody wiesz? Kolega chciał powiedzieć że możesz w sumie tutaj pospać ale musisz drogi Kolego mnie i mojemu Koledze pomóc. Gdzieś tam wędrujesz ale ja i mój Kolega zapewnimy ci wszelkie wygody i bezpieczeństwo. To co Kolego zainteresowany?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group