Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG GallAnonim - [+18] To on pociąga za sznurki

GallAnonim - 2016-02-27, 10:27
Temat postu: [+18] To on pociąga za sznurki
Z pewnością Roasie Renjurosie jesteś mistrzem wielkich gier, szarą eminencją, która dla odrobiny rozrywki pociągała z cienia za z pieczołowitością snute sznurki po całym regionie Kanto, by wprawić przygotowaną scenerię w ruch. Z pewnością region Kanto stał się ciekawszy odkąd zacząłeś swoje gry, uniemożliwiając literze prawa zaprowadzenia jakiegoś trwalszego porządku.
Teraz jednak ktoś poodcinał twoje sznurki. Liderka pokemonów psychicznych, Sabrina, zdołała przejrzeć twoją grę, odnaleźć cię i stoczyć zwycięską dla niej bitwę. Cóż, sam przyznałeś, że ostatnia partia należała do niej, ale nie zamierzałeś zakończyć swoich działać. Jednak by uciec, byłeś zmuszony porzucić swoje najpotężniejsze pokemony, ale nie miałeś przywiązania do nich, ani do żadnych innych rzeczy materialnych. Liczyła się dla ciebie tylko dobra rozrywka. A pokemony można zdobyć nowe, nici na nowo rozpleść.
Miałeś przygotowaną na ewentualność porażki kryjówkę w pobliskim Lavender, gdzie przeniósł cię swoją mocą twój Abra. Tam wypocząłeś kilka godzin po długiej, męczącej walce z Sabriną, a po zabraniu zachomikowanego w mieszkaniu zaopatrzenia, bladym świtem opuściłeś miasto, oznajmiając, że oto zaczyna się kolejna rozrywka.
Faktycznie, wyglądało na to, że opinia publiczna jeszcze nie była poinformowana o twoim istnieniu, ale jaką możesz mieć pewność, że wkrótce się to nie stanie? Że nie rozpocznie się obława mająca ciebie schwytać? Sabrina mogła naprawdę uprzykrzyć ci tym życie. Jakie są twoje zamiary? Opuścić Kanto nim stanie się za gorąco? W jaki sposób? Samolot, statek, pociąg?

Curtis - 2016-02-27, 14:20

Ach ta Sabrina. Pamięć naszej pierwszej bitwy nieprędko mnie opuści. Dobrze się spisała, nawet lepiej niż śmiałem przypuszczać. Interesująca osoba. Szalenie interesująca.
- Moja droga, udało Ci się sprawić, że z niechęcią opuszczę Kanto. – Usłyszałem swój własny głos przerywający na chwilę błogą, poranną ciszę. Tęskno mi będzie za tym regionem kiedy już znajdę się poza jego granicami. Dostarczył mi wiele rozrywki, a teraz gdy dowiedziałem się o obecności tak zacnego gracza, dostarczyłby mi jeszcze niezmierzone jej ilości. Ale obecna sytuacja też może być zabawna, czego dowodem może być chichot, którego nawet nie staram się powstrzymać.
Jednak na razie muszę znaleźć sposób by opóścić ten region bez większych komplikacji. Mógłbym spróbować przedostać się przez granicę drogą morską. A może powinienem przelecieć maluczkim trenerom nad głowami i z nieba przynieść swoje dary dla innego regionu? Najzabawniejsza może być droga lądowa, prawdopodobnie najbardziej ryzykowna, ale i zapewniająca największe pole manewru. Możliwości, możliwości. Tyle opcji do wybrania, a każda inna niż poprzednia. Hehehe. Jednak niemądrze byłoby podejmować decyzję teraz. Choć ostatnia klęska była bardzo zabawna, to nie po mojej myśli byłoby tak szybkie jej powtarzanie. Zdaje się, że Sabrina nie wszczęła alarmu, ale może właśnie tak właśnie ma mi się zdawać? Zatajenie informacji przed społeczeństwem to również zatajenie ich przede mną. Jeżeli udało jej się pokonać mnie w mojej własnej grze, muszę spodziewać się po niej wszystkiego. W tej sytuacji nie mogę też skreślać pozostałych liderów, choć do tej pory się nie popisali.
Dźwięk moich własnych kroków dobiegał mnie gdy myślałem o dalszych posunięciach. O tym w jaki sposób wymknę się z Kanto zadecyduję później. Najpierw potrzeba mi informacji. Czy liderzy lub policja kontrolują granice? Czy drogi morskie i powietrzne są strzeżone? Dopiero gdy odpowiedzi na te i podobne pytania zostaną ujawnione, moja ścieżka będzie jasna. Muszę się na to przygotować.
- I jeszcze ty. Jesteś użyteczny, lecz tylko z tobą niewiele zdziałam. Chyba będzie trzeba znaleźć ci kolegę. – Powiedziałem do zwisającego mi przy pasie pokeballa. Abra dobrze wywiązał się z zadania, teraz już jednak zabraknie elementu zaskoczenia. Następna teleportacja może nie powieść się tak gładko jak poprzednia. Być może w dalszej drodze spotkam coś wartego schwytania. Coś, co pozwoli mi tkać sieci swoich planów na nowo.
Patrząc przed siebie kontynuuję marsz, decydując się iść dalej drogą na południe od Lavender. W końcu okaże się, jaki powinien być mój kolejny ruch. I jaki ruch wykona przeciwnik.
- Szykuje się zabawna podróż - Zachichotałem.

GallAnonim - 2016-03-05, 22:26

Głowiąc się nad trudnościami jakie może ci sprawić próba wydostania się z Kanto, opuściłeś Lavender. Oczywiście nie przejmowałeś się tym tak, jak inni ludzie by się przejmowali. Dla ciebie to tylko część gry. Niemniej maszerowałeś przed siebie i stanowiłeś dość ciekawy obrazek. Ludzie z twoim wyglądem i strojem nie stanowią raczej trzonu pieszych podróżników. W dodatku Abra nie stanowił zbyt pewnej obrony, o czym sam wiedziałeś. Na razie jednak nie spotkałeś nikogo i miałeś spokój. Szedłeś drogą w kierunku wybrzeża morskiego i otaczał cię typowy dla Kanto las liściasty. Szwendały się tu ówdzie różne pospolite pokemony, jak Rattaty, Weedle, Caterpie, czy Pidgeye, albo Spearowy. Cóż, takiego stworka mógłbyś złapać przy odrobinie szczęścia nawet bez walczenia z nim. Oczywiście jeśli zamierzasz poświęcić swój czas i w ogóle próbować. W innym wypadku możesz kontynuować podróż dalej na południe.
Curtis - 2016-03-06, 20:53

Leśne pokemony. Większość z nich nie jest może najwyższych lotów, ale można znaleźć dla nich interesujące zastosowania. Las zawsze stanowił znakomitą scenę dla moich zagrywek. Z lasów pochodziła większość pokemonów, których używałem do swoich celów. Mogłem w nim planować znakomite zasadzki. Mogłem też posłużyć się dziką naturą by zasiać odrobinę zamętu. Lub choćby pospacerować między drzewami i w spokoju zaplanować następny ruch. Teraz nadszedł czas by ponownie skorzystać z jego dobrodziejstw.
- No, malutkie. Które z was chce namieszać trochę w nudnych życiach tych wszystkich równie nudnych trenerów? – Choć wcale mi się nie spieszy, to jednak nie zwlekając zbaczam odrobinę z drogi i zaczynam kręcić się na obrzeżach lasu. Jestem pewien, że znajdę tu coś przydatnego. Wprawdzie widziałem kilka pokemonów po drodze, ale fakt że kręciły się poza lasem może oznaczać, że są słabe i zostały stamtąd wykurzone przez silniejsze osobniki. A może po prostu byłoby to zbyt proste? W każdym bądź razie, pokemon ptak mógłby być ciekawym wyborem. Przy odrobinie pracy w ostateczności mógłby posłużyć mi za środek transportu. Jeżeli za sprawą Sabriny zabawa obróci się na moją niekorzyść takie wyjście okazałoby się przydatne. A może i zyskałbym sposobność do prowadzenia operacji powietrznych. To dopiero urozmaiciło by grę.
Z drugiej jednak strony... las to domena owadów. A te, jeśli blizna wokół mojego oka jest dowodem, potrafią być naprawdę intrygujące. Wredne. Zaciekłe. Agresywne. Posiadające szeroki wachlarz zdolności, które nie raz umożliwiły mi osiągnąć zamierzone cele. Miłym dodatkiem był fakt, że wielu ludzi przerażał ich wygląd.
- Dobrym wyborem byłby osobnik z pewną dozą trucizny. Warto by mieć kilka nieprzyjemnych sztuczek w zanadrzu. – Mruczę sobie pod nosem kontynuując poszukiwania. Szczególną uwagę zwracam na pnie, gałęzie i wierzchołki drzew. Tam zwykle kryją się istoty, które najbardziej by mi się przydały. Jednak nie zapominam o badaniu podszycia. Nie sądzę bym znalazł tam coś, co mnie zainteresuje, ale lepiej zachować ostrożność. W końcu lasy bywają nieprzyjazne. To też sprawia, że są zabawne.

GallAnonim - 2016-03-11, 21:35

Zboczyłeś zatem z głównej drogi i zagłębiłeś się nieco głębiej w las, szukając interesujących cię rodzajów pokemonów. Większość raczej przed tobą uciekała, ale nie wykluczone, że w końcu natrafisz na pokrewną tobie duszę. Las jak to las, było dużo drzew liściastych oraz krzaczastych zarośli, które nieco sprawiały ci trudności w przedzieraniu się przez nie, ale stanowiły również obietnicę, że znajdziesz tam jakiegoś pokemona.
Co do latającej ferajny, widziałeś nieco lepiej odżywione osobniki Spearowów, czy Pidgey. Trafiały się też Wingulle, które widać przywiało z nieodległego przecież wybrzeża morskiego.
Zaś jeśli idzie o trujące, robacze poki to oczywiście Weedle’i nie brakowało, ale żadnych Kakun, a więc gniazd, nie widziałeś, zatem nie groziła ci niebezpieczna nawet dla ciebie napaść Beedrilli. Poza tym jeszcze pod krzakami pałętały się Venonaty, a w cieniu snuły pajęczyny Spinaraki. Koło nogi śmignął ci też zadziornie spozierający na ciebie Ekans, chociaż on akurat owadem nie jest.
To jak? Podejmujesz próbę bez bitewnego złapania kogoś z tych okazów?

Curtis - 2016-03-12, 16:01

Proszę, proszę. Widzę, że las ten naprawdę obficie wypełniony jest interesującym stworzeniami. A to przecież tylko jego początek. Kto wie jakie skarby kryją się jeszcze w gęstwinach? Na razie jednak bądźmy realistami. Szanse złapania pokemona bez walki są już i tak niewielkie, stratą czasu byłoby szukać dalej. Tym bardziej, że wybór wcale nie jest zły.
- Nieprawdaż, ptaszyny? Życie w tym lesie musi być dla was dostatnie. Macie tu drzewa, w których bezpiecznie zakładacie gniazda i mnóstwo pożywienia, które tylko czeka by je złapać. – Zaczynam krążyć między drzewami, prowadząc swój mały monolog. – Jednak czy małe Weedle tak po prostu się na to godzą, czy może czekają by zatopić swoje żądła i zmienić myśliwego w ofiarę? Może zamiast znaleźć obiad same się nim stajecie, gdy nieuważnie zaplątacie się w sieci rozplecione dyskretnie przez Spinaraka? Tak, one i ja mamy wiele wspólnego. Niczym ptak w sieci Spinaraka, tak liderzy sal wpadali w moje sidła. I tak jak ofiara próbująca się z sieci wyrwać, tak i oni robili wszystko by się z nich uwolnić. Aż znalazł się ptaszek, który trafił po nitce do kłębka. Jednak jad pająka będzie nadal wyniszczał, nawet gdy ten zostanie już zjedzony. – Swoje małe przemówienie, którego świadkiem nie jest nikt poza pokemonami i drzewami kieruję się w stronę fioletowego węża, który całkiem mnie zaintrygował.
- Natomiast wąż może łatwo zjeść samotnego ptaszka. Masz dobre spojrzenie. Chciałbyś mnie dorwać, prawda? Jesteś pewny siebie. Silny. Odważny. Lub po prostu głupi. - O ile jeszcze nie uciekł nawiązuję z nim kontakt wzrokowy. Ekans może być interesującym wyborem. Jednak czy skala wyzwania nie jest tu zbyt duża? Wydaje się być zdrowym i czujnym okazem. Nie obejdzie się bez sporej dawki szczęścia. Mógłbym wypuścić swojego stworka dla niepoznaki. W najgorszym wypadku zostałby zatruty, wtedy zadziałałaby jego umiejętność i zwiększyłaby moje szanse na schwytanie węża. Ceną za to byłby jednak osłabiony Abra, co może negatywnie wpłynąć na jego zdolność (i chęć) do teleportacji, a z przyszłością jako wielką niewiadomą to byłoby ryzykowne. W każdym razie dobywam pokeballa, powoli przygotowując się do rzutu.
- A może to nie to? Może tak jak mnie nudzi cię, gdy w życiu nic się nie dzieje? Może szukasz wyzwań? Chcesz udowadniać tym, którzy staną ci na drodze ich słabości? W takim razie świetnie się dogadamy. Tak czy inaczej, teraz pójdziesz ze mną! – Nie tracąc więcej czasu rzucam pokeball. Jeżeli Ekans znajduje się obecnie pod jakimś drzewem, staram się rzucić na tyle mocno i pod takim kątem, by kula odbiła się od pnia i trafiła węża od tyłu, licząc że zaskoczenie zwiększy szanse na schwytanie. Dodatkowo, jeżeli światło słoneczne przedostaje się przez korony drzew mógłbym je wykorzystać i starać się oślepić gada, odbijając je stalowymi elementami mojego stroju. Jeśli się nie uda, być może będę musiał zdecydować się na włączenie do akcji Abry. Lub po prostu zmienić cel, ale gdzie byłaby w tym zabawa?

GallAnonim - 2016-03-19, 14:16

Ze wszystkich otaczających cię stworzeń, postanowiłeś skupić swą uwagę na zadziornym Ekansie, który zatrzymał się opodal krzaków, zabezpieczając sobie ewentualną drogę ucieczki i machał leniwie ogonem żeby cię podrażnić. Co ciekawe, kiedy nawiązałeś z nim kontakt wzrokowy, on nie odwrócił głowy, tylko również spojrzał, zupełnie jakbyście obaj zaglądali w głąb siebie. Po chwili pojawiła się między wami coś w rodzaju nici zrozumienia, jaka może powiązać dwa podobnie myślące byty. Kiwał też głową, kiedy do niego mówiłeś, jakby dając ci do zrozumienia, że trafiłeś w sedno, że faktycznie jest znużony tym miejscem. Nie spodziewał się jednak, że w tym momencie rzucisz w niego pokeballem. Nim zniknął w kuli, miał dość wkurzone oblicze, a przedmiot długo kulał się. Przez chwilę wydawało się, że nigdy to się nie skończy, albo mimo oczekiwania wąż ucieknie. W końcu jednak pokeball wydał charakterystyczny odgłos i znieruchomiał. Najwidoczniej Ekans przez cały ten czas wahał się, czy dać się, czy nie dać złapać bez walki, ale pewnie chęć zabawienia się przeważyła. Niemniej udało się. Nie ma co, poszczęściło ci się, że trafił ci się pokemon, któremu spodobał się twój tok myślenia.
Curtis - 2016-03-19, 21:25

Z uśmieszkiem na twarzy podchodzę lekko tanecznym krokiem do pokeballa i podnoszę go. Cóż za radość. Schwytanie pokemona zawsze przynosiło ze sobą miłe uczucie. Uczucie, że wszystko układa się tak jak powinno. Ale Ekans to dopiero pierwsza część układanki. A części tych będzie znacznie więcej. Więcej, niż ktokolwiek poza mną mógłby sobie życzyć.
- A więc gra zyskuje nowego członka. Mądrze postąpiłeś, dając mi się złapać. Oddaj mi swą lojalność, a w zamian uczynię z ciebie narzędzie chaosu i intryg. - Mówię, przyglądając się dogłębnie pokeballowi w mojej dłoni i chichocząc jak to mam w zwyczaju. Mam nadzieję, że Ekans wkrótce będzie bawił się równie dobrze jak ja sam. Momentalnie jednak poważnieję i kontynuuję swój monolog. – Od teraz znany będziesz jako Ertsul. Wąż, zaciskający pętle tajemnic wokół swych oponentów. Żołnierz pod moją komendą. I być może okażesz się kluczem do drzwi, stojących na mej drodze ku dalszym regionom. – Kończę, po czym wyjmuję swojego pokedexa i skanuję nim schwytanego właśnie pokemona. Jeśli pokeball stanowi w tym przeszkodę to wypuszczam węża, a po skanie wycofuję go z powrotem. Muszę w końcu coś o nim wiedzieć, jeśli mam skutecznie korzystać z jego umiejętności. Już wkrótce przyjdzie czas, by go użyć. Mam już dla niego kilka zastosowań, które chętnie bym wypróbował. Na pewno dobrze mi się przysłuży.
- Lecz najpierw zajmijmy się nudnymi sprawami. Muszę znaleźć jakieś pożywienie. Powinny się tu znajdować jakieś drzewa lub krzewy owocowe, których mógłbym użyć do uzupełnienia zapasów. W końcu to las. – Przez myśl przechodzi mi pewna myśl, która od razu przyprawia mnie o szeroki uśmiech. – Lub mógłbym zobaczyć jak sprawuje się mój nowy nabytek. Jeśli nie uda mi się nic znaleźć, może posłuży mi do upolowania jakiegoś ptaszka. To byłby ciekawy sprawdzian jego sprawności. – Z delikatnym śmiechem uciekającym mi z gardła ruszam w poszukiwaniu jedzenia. Droga będzie długa, a ja nie zadbałem o prowiant przed wyruszeniem w nią, więc skorzystam z okazji by temu zaradzić. Poszukam owoców, najlepiej soczystych, by zapewnić sobie również odrobinę płynów. Nie zagłębię się dalej w las, pozostając na jego obrzeżach. Niezależnie od wyniku moich poszukiwań wkrótce ruszę w dalszą drogę. Co prawda nie spieszę się w moich poszukiwaniach prowiantu, chcę jednak ruszyć dalej przed nastaniem południa. W końcu jest jeszcze wiele rzeczy, które należy zrobić. Wiele informacji, które należy zdobyć. I wiele pomysłów, które należy wprowadzić w życie.

GallAnonim - 2016-03-27, 15:21

Przeskanowałeś pokeball z wężem i oto co ci wyszło:
Cytat:
Ekans
Imię:

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Ekans (22 lvl) -> Arbok
Ataki: Wrap, Leer, Poison Sting
Charakter i historia: Ta samica Ekansa to dorodny okaz, która dotychczas wiodła nudne życie opodal Lavender. Tak bardzo pragnęła akcji, że dała się złapać trenerowi, który jej to obiecał, ponieważ czuła, że ten człowiek mówi akurat prawdę. Zadziorna z niej bestia, lubi grać na nerwach i naigrywać się z innych. Uwielbia jak coś się dzieje, a szczególnie, gdy ona jest w centrum uwagi. Nuda ją wkurza. Podczas walki jest bezlitosna, a znęcanie się nad słabszymi to coś co kocha.
Umiejętność: Shed Skin - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
Trzyma:

Niezły początek organizowania nowej armii.
Tymczasem wyruszyłeś na poszukiwanie żywności, chociaż trzymanie się bliskości drogi nieszczególnie ci w tym pomagało. Miejscowymi ptaszkami niezbyt byś się najadł, nawet gdybyś z pomocą Ekans upolował jakiegoś. W końcu jednak wypatrzyłeś krzak jagodowy, na którym wisiało kilka dojrzałych jagód Oran. Niezły traf. I ty się tym możesz najeść oraz twoje pokemony. Niestety, poza tym krzaczkiem, na nic więcej nie możesz w tej chwili liczyć, więc lepiej brać co się ma, a do południa już bardzo blisko.

--------
Kod:
Kod:
[color=purple][b]Ekans[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://cdn.bulbagarden.net/upload/1/18/Spr_5b_023.png[/img][img]http://cdn.bulbagarden.net/upload/b/b9/Spr_b_5b_023.png[/img]
[b]Poziom: [/b] 5
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Poison.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Ekans[/u] (22 lvl) -> Arbok
[b]Ataki: [/b]Wrap, Leer, Poison Sting
[b]Charakter i historia:[/b] Ta samica Ekansa to dorodny okaz, która dotychczas wiodła nudne życie opodal Lavender. Tak bardzo pragnęła akcji, że dała się złapać trenerowi, który jej to obiecał, ponieważ czuła, że ten człowiek mówi akurat prawdę. Zadziorna z niej bestia, lubi grać na nerwach i naigrywać się z innych. Uwielbia jak coś się dzieje, a szczególnie, gdy ona jest w centrum uwagi. Nuda ją wkurza. Podczas walki jest bezlitosna, a znęcanie się nad słabszymi to coś co kocha.
[b]Umiejętność: [/b] [u]Shed Skin[/u] - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
[b]Trzyma: [/b]

Curtis - 2016-04-06, 20:25

Zbieram więc co jadalnego się na rękę nawinie i wkładam do plecaka. Te Oran jagody powinny wystarczyć na jakiś czas, zwłaszcza jeśli będę ostrożnie je racjonował. W każdym bądź razie nie umrę w drodze z głodu. To byłby niezbyt interesujący koniec dopiero rozkręcającej się gry. Zawiódłbym wszystkich tych, którzy czekają aż nadam ich życiu troszkę smaku.

Gdy już napełnię swój bagaż jagódkami, ruszam w dalszą drogę. Staram się oczywiście wyjść z lasu mniej więcej w tym miejscu, w którym do niego wszedłem. A przynajmniej trafić na ten sam szlak. Nie powinno być to trudne, w końcu nie zapuszczałem się głęboko w las. Nie planuję też obecnie żadnych postojów. Jeśli zgłodnieję zjem sobie jagódkę, ale wszystko jest już przygotowane do dalszej drogi. Mam dwa pokemony, z czego jeden może posłużyć mi do walki a drugi do ucieczki. Mam zapas jedzenia, którego postaram się prędko nie wyczerpać. Mam czas, do końca dnia wciąż daleko, a i w nocy można śmiało podróżować. A przede wszystkim mam chęć i zapał, by maszerować na przód. W końcu każdy krok na przód to szansa na to, że wydarzy się coś ciekawego. A coś ciekawego zawsze może zdarzyć się tam, gdzie jestem ja.

Będę więc szedł na przód, kierując się do kolejnego miasta. Tam zbiorę informacje. Może nawet uda się zebrać ich trochę po drodze? O tej porze powinno przybyć trochę życia na drogi łączące ze sobą różne miejscowości. Dodatkowo znajduję się blisko morza, więc powinni kręcić się tu jacyś turyści, czy też zwykli miłośnicy przyrody. Zawsze mogę też zabawić się i trochę narozrabiać, może zostawić wskazówkę lub dwie dla tych, którzy spróbują mnie pochwycić. Na wszystko przyjdzie pora. Teraz po prostu zmierzam przed siebie, krok za krokiem, myślami błądząc po różnorakich scenariuszach pojawiających się w mojej wyobraźni.

GallAnonim - 2016-04-13, 13:02

Tak więc przeszukałeś jagodowy krzaczek i wzbogaciłeś się o 8 jagód Oran. Zdobycz może niebyt wielka, ale powinno na troszkę wystarczyć. Następnie zaczęłaś się przedzierać przez krzaki z powrotem do drogi. Po paru minutach mogłeś kontynuować podróż na południe. Zgodnie z planem maszerowałeś bez żadnych postojów, tylko w drodze posiliłeś się jedną z jagód, by pozbyć się uczucia głodu. Przez dłuższą chwilę krajobraz się nie zmieniał, ale gdy nastało popołudnie, twój nos zaczął czuć w powietrzu zapach soli, a roślinność powoli się zmieniała z typowo leśnej na nadmorską. Pewnie niedługo może zobaczysz. Na razie mijałeś pewien duży głaz i nagle ktoś na niego wskoczył. Był to jakiś dzieciak.

Wyglądał jak typowy świeżo upieczony posiadacz pokemona. W dodatku miał zaciętą, pewną siebie minę.
- Hej, panie! – zawołał do ciebie, stojąc dumnie na skale. – Pan też jest trenerem, prawda? Ja jestem tego pewien. Taki cudak nie może być przecież turystą. Chcę walczyć z panem. Teraz, jeden na jeden – dodał, wyciągając pokeball.
Och ty, ciekawy, nieoczekiwany wypadek. To jak? Walczysz, czy spławiasz smarkacza?

Curtis - 2016-04-13, 21:27

Czy ten młodziak właśnie nazwał mnie cudakiem? Ach, ten dziecięcy płomień, który sprawia, że pierw działają a później myślą. Dziecko czy nie, mierzę małego wzrokiem. Typowy ubiór, nie to co mój. Nie zapewniłby mu ochrony w razie ataku. Za to znacznie lepiej niż mój nadaje się do wtopienia w tłum. Ale gdzie w tym byłaby radość, wyglądać jak każdy pospolity, nudny i szary trener, nie czyniący ze swoim życiem niczego, co ciekawe? Wygląda na żółtodzioba. Nie w moim stylu jest pojedynkowanie się z takimi jak on. Dzieci nie są w stanie w pełni docenić wymiaru moich czynów, wszelkie podstępy i spiski się na nich marnują. Ale lubię pewnych siebie. Tacy sprawiają największą przyjemność. Podważanie takiej pewności zawsze było zabawne, a i zazwyczaj stanowili większe wyzwanie niż reszta.

- Masz dziś szczęście. Złapałeś mnie w dobrym nastroju, uraduję Cię więc tym pojedynkiem. - Oczywiście to tylko część prawdy. Może nie powinienem się teraz wdawać w żadne walki. Lubię też myśleć, że "uczciwy" pojedynek ze mną winien być nagrodą dla tych, którym uda się do mnie dotrzeć. Ale tym razem mogę zrobić wyjątek. Chłopiec może mi posłużyć do sprawdzenia swojego nowego nabytku w akcji. A może zabawniej byłoby wystawić do walki Abrę? Temu leniowi przydałoby się trochę ruchu. Powinien być w formie, jeśli ma mi się przydać w przyszłości.

Zgodziłem się więc na pojedynek, teraz zaczekam, aż chłopak wykona swój ruch. A nóż mnie czymś zaskoczy? Może okaże się jedną częścią układanki, którą muszę złożyć by się wydostać z Kanto? A może sam uczynię z niego kawałek domina, które będzie czekać aż ktoś je przewróci, by w ten sposób wskazać tej osobie drogę do mnie? Wszak prosta ucieczka jest dla przestępców i tchórzy, nie dla artysty. Powinienem co jakiś czas zostawić po sobie ślad, inaczej gra nie byłaby zabawna. W każdym razie uważnie obserwuję swojego przeciwnika, gładząc przy tym dłonią swoją brodę.

- Zobaczmy, co też dla mnie przygotowałeś. - Mruczę sobie jeszcze pod nosem, nie zważając w ogóle na to czy chłopiec jest w stanie mnie usłyszeć, czy też nie. Staję pewnie, krzyżując ręce i obmyślając swój pierwszy ruch, czekając tymczasem aż młodziak wybierze swojego stworka.

GallAnonim - 2016-04-18, 19:56

Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i zeskoczył ze skały, gdy zgodziłeś się z nim walczyć.
- Wie pan, śmiesznie pan wygląda i śmiesznie pan gada. Brzmi pan zupełnie jak mój dziadek, tylko wąs ma pan mniejszy – zawołał do ciebie, poprawiając swoją czapkę. – Dobra, to czas pokazać mojego kumpla. Wychodź, Trujak! – mówiąc to sięgnął po pokeball i rzucił go w stronę pola między wami.
Z kuli wyszedł taki oto pokemon i stanął przed tobą w bojowej pozycji:

- Przedstawiam Trujaka! Trujak, przywitaj się – mówił dalej chłopak, a na polecenie Nidoran pisnął głośno. – No to my jesteśmy gotowi. Teraz niech pan pokaże co tam pan chowa – rzucił z lekka wyzywającym tonem.

Curtis - 2016-04-23, 21:13

- Odpowiedni wygląd to podstawa, chłopcze. – Mówię, przekonany jednak, że chłopak nie pojmie lekcji. Krzyżując ręce na klatce piersiowej przyglądam się uważnie jego pokemonowi. Jeśli nazwa już tego nie sugeruje, każdy domyśliłby się jakiego typu jest ten Nidoran po samym wyglądzie. Jest niemal tak fioletowy jak ja! Oczywiście, Abra byłby najlepszym wyborem, gdyby nie fakt, że ten leń zna tylko jeden atak. Może za karę powinienem go użyć w tej walce?

Rezygnuję jednak po chwili z tego pomysłu. Mogłoby być zabawnie (dzieci kochają zabawę, prawda?), ale obecnie pragnę wypróbować w walce Ekansa. Pojedynek dwóch trujących typów może też okazać się całkiem interesujący. To, albo przyprawi mnie o potężny ból głowy.
Wyciągam więc pokeball, służący teraz za mieszkanie dla węża. Gdy jedna dłoń unosi w górę kulisty obiekt, druga buszuje po moim zaroście, jako oznaka mojego zamyślenia nad tym, jak takowy pokemon mieści się w czymś tak małym bez żadnych skutków ubocznych. Gdy już zamachnąłem się by rzucić pokeballem, nagle coś przyszło mi do głowy. Nie pomyślałem nad imieniem dla swojej zdobyczy.

Powstrzymuję się od rzutu, zastanawiając się przez chwilę. Chłopak poczeka, ale to nie problem. Jest młody, ma jeszcze mnóstwo życia do zmarnowania. Powinienem pójść za przykładem dzieciaka i dać jakieś oczywiste imię? Czy powinno ono odzwierciedlać umiejętności mojego pokemona? Jego mocne i słabe strony? Wygląd? Wybory, wybory...

W końcu wzruszam lekko ramionami i rzucam pokeball z Ekansem, nazywając ją, by było ciekawiej, pierwszym wyrazem jakie przyjdzie mi do głowy.
- Zabawmy się, Draggah. Tak, to twoje imię. – Czekam aż wąż opuści swoje więzienie, po czym zastanawiam się nad kolejnym ruchem. Szybko dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie jeśli zacznie mój przeciwnik.

- Młodzi mają pierwszeństwo. – Informuję chłopaka, krzyżując palce by móc trochę skłamać i chichocząc z zaistniałej sytuacji. Oczywiście pierwszeństwo to coś co chętnie oddam jeśli zapewni mi to przewagę, lub pozwoli ułożyć jakąś strategię. Osobiście uważam że najlepsze ataki to te, których przeciwnik się nie spodziewa. Przed wykonaniem ruchu powinienem poznać umiejętności i styl walki przeciwnika. Nawet jeśli to żółtodziób.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group