Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Daisy7 - Przygoda Lu

Daisy7 - 2016-02-01, 08:12
Temat postu: Przygoda Lu

Wytłumaczenie tytułu
Wszyscy wiemy, czym jest Kamień Wskrzeszenia i że wiąże się on z osobami, które umarły. Caroline teoretycznie powinna umrzeć, bo wjechał w nią samochód, ale przeniosła się do świata Pokemonów i nie wie, czy żyje, czy może jednak nie.

Obudziłaś się na tajemniczej polanie, nie wiedząc zupełnie, co się stało. Totalna pustka w głowie. Ostatnie co pamiętasz to pisk hamulców, a potem lot w powietrzu i chyba utrata przytomności. Po otworzeniu oczu powinnaś czuć ból i znajdować się cała we krwi na jezdni, w szpitalu bądź ambulansie albo ostatecznie lewitować sobie jako duch nad swoim martwym ciałem i przyglądać się z góry całemu zamieszaniu, jakie wynikłoby z twojej tragicznej śmierci. Żadna z tych opcji nie pozwala ci na bycie pośród drzew Bóg wie gdzie. I jeszcze ten tajemniczy stworek przypominający latający pieniek. Maluch zwiał w pobliskie zarośla, ale po chwili wychylił łepek. Kiedy ujrzał, że na niego patrzysz, znów się ukrył, lecz zaraz ponowił próbę przyjrzenia ci się. Bez wątpienia jest zainteresowany twoją osobą tak samo jak ty jego.

Lu - 2016-02-01, 15:23

Wszystko była strasznie dziwne. Nadal nie rozumiałam, co robię pośrodku jakiegoś lasu i czemu nie jestem zalana krwią. Chociaż... może to i nawet dobrze? Nie zniosłabym widoku załamanych rodziców i Ethana, którzy patrzą na moją śmierć. Nawet myśl o tym, że mogą przeze mnie cierpieć, wprawia mnie w kiepski nastrój.
Od pewnego czasu przyglądała mi się pewna istota. Z początku uznałam go za zwykły pieniek, ale po tym, jak zaczął lewitować w powietrzu, o mało co nie dostałam zawału. Z drugiej strony to by się zgadzało. Jeżeli jest jakimś duszkiem, to znaczy, że umarłam i jestem.... gdzieś. W niebie? Zaświatach? To się jeszcze okaże. - Hej, nie bój się mnie. Czym jesteś? - zapytałam z nutką ciekawości w głosie.

Daisy7 - 2016-02-01, 16:29

Stworek najwyraźniej cię rozumie, ponieważ gdy poprosiłaś go, by się nie bał, nieco odważniej wychylił się zza ukrycia. Niestety chyba niezbyt wie, jak odpowiedzieć na zadane pytanie. Końcówką głowy, czyli tym dymkiem u góry, podrapał się, jakby próbował zrozumieć dla odmiany, czym ty jesteś. Czyżby widział człowieka po raz pierwszy? A może po prostu zaskoczyło go, że pojawiłaś się tu tak nagle? Chociaż to też nie jest takie oczywiste, bo kto wie, ile tu leżałaś, zanim się ocknęłaś. Zaczęłaś się nad tym mocno zastanawiać, dopóki tajemniczy lewitujący pieniek nie zbliżył się do ciebie i swoim "ogonkiem" nie zaczął miziać się po odkrytym fragmencie kostki, badając, jak na to zareagujesz. Nie boli, nie szczypie, jedynie łaskocze.
Lu - 2016-02-01, 17:16

Kiedy stworzenie zaczęło zastanawiać się, kim ja jestem, od razu uświadomiłam sobie, że się nie przedstawiłam. Wcześniej wydawało mi się to głupie, ale skoro duszek mnie rozumiał i chciał poznać, dlaczego by nie?
- Ja jestem Caroline - uśmiechnęłam się do niego, przyglądając się jego dalszym zabiegom. Nie wiedziałam, że duchy mogą łaskotać, ale ten najwyraźniej był do tego zdolny. Po chwili wybuchnęłam śmiechem. Kiedy już go od siebie trochę odpędziłam, postanowiłam spytać o kolejną rzecz. - Znasz ten las? Mógłbyś mnie gdziekolwiek zaprowadzić? Nie chciałabym tutaj zostawać na noc - wyjaśniłam, spoglądając w górę, aby określić, która to też może być godzina.

Daisy7 - 2016-02-01, 17:57

Kiedy przedstawiłaś się stworkowi, ten uśmiechnął się całkiem uroczo jak na możliwości lewitującego pieńka. Następnie zapytany o to, czy zna tutejszy las i mógłby cię gdziekolwiek zaprowadzić, ochoczo pokiwał łebkiem. Nim się obejrzałaś, tajemniczy stworek obleciał cię wokoło, a następnie bardzo szybko pomknął w pobliskie krzaki. Nie pozostawało ci nic innego, jak za nim biec. Na szczęście po krótkim przedzieraniu się przez krzaki i zarośla trafiliście na ścieżkę. Tak, najprawdziwszą wydeptaną dróżkę, która może wskazywać na obecność ludzi w tym dziwnym miejscu, do którego trafiłaś. Twój przewodnik doprowadził cię do drogowskazu, przy którym się zatrzymał, by dać ci możliwość wyboru kierunku.

Lu - 2016-02-01, 18:05

Ścieżka, na którą natrafiliśmy, dała mi nowe pokłady energii. To znak, że gdzieś blisko mieszkają ludzie i dość często tędy przechodzą. Teraz akurat nikogo nie zauważyłam, ale był za to drogowskaz z dwoma nazwami, których zupełnie nie znałam.
- Chyba jestem daleko od domu... - pomyślałam na głos, przyglądając się dokładniej obydwóm nazwą miejscowości. Zupełnie ich nie rozpoznawałam, więc postanowiłam strzelić na ślepo. - Chodźmy do Accumula Town - powiedziałam, kierując się babskim instynktem.

Daisy7 - 2016-02-01, 19:20

Kiedy użyłaś liczby mnogiej w wyrazie "chodźmy", na buźkę towarzyszącego ci stworka wstąpił radosny uśmiech. Jeszcze szerszy niż ten, którym obdarzył cię na polanie, kiedy mu się przedstawiłaś. To chyba dobry znak, że łapiecie swego rodzaju wspólny język, prawda? Przynajmniej nie musisz włóczyć się po nieznanych ci okolicach samotnie. Tym bardziej, że za jakąś godzinę, sądząc po niskim położeniu Słońca na horyzoncie, zapewne zacznie się ściemniać, a kto wie, jakie bestie zamieszkują tutejsze lasy. Wędrówka trwała dosyć długo, bo co najmniej czterdzieści minut, przez co ledwo czujesz wycieńczone nogi. Po drodze nie spotkaliście niczego ani nikogo, więc obeszło się bez dodatkowych urozmaiceń podróży. Miasto, do którego doszłaś, wygląda zupełnie cywilizowanie, a nie jak jakaś wioska Buszmenów czy innych Pigmejów. Jest za to niewielkie, ciche i strasznie tu pusto, ale może to ze względu na wieczorną godzinę. Pierwszym budynkiem, jaki ujrzałaś, jest "Centrum Pokemon", a przynajmniej tak ktoś napisał na tabliczce przed nim. Wyróżnia się na tle innych, bo w przeciwieństwie do reszty, która wygląd jak zwykłe domy bądź bloki mieszkalne, ten tutaj przypomina z zewnątrz nowoczesny szpital. Wchodzisz do środka czy idziesz w głąb Accumuly?

Lu - 2016-02-01, 20:12

Idąc drogą do Accumuly postanowiłam sprawdzić zawartość mojej torby. Jak się okazało, wszystko to, co zapakowałam przed wypadkiem w niej było. Najbardziej obchodził mnie jednak telefon, który postanowiłam sprawdzić. Może uda mi się skontaktować z rodziną?
Kiedy dotarłam do miasta, nogi miałam jak z waty. Byłam zmęczona, głodna i chciało mi się pić. Kiedy zobaczyłam pierwszy budynek wyróżniający sie z tłumu o nazwie "Pokemon Centrum", postanowiłam do niego zajrzeć. Może znajdę tam coś, co zaspokoi mój głód i pragnienie? Spojrzałam na duszka z przekonaniem, po czym wkroczyłam do budynku.

Daisy7 - 2016-02-01, 20:34

Niestety na telefonie wyświetla ci się brak zasięgu, ale przynajmniej dowiedziałaś się, że z niego, że jest 19:30 tego samego dnia, którego miałaś wypadek, czyli czwartego września dwa tysiące piętnastego roku. Sądząc po zachowaniu duszka, który trzyma się bardzo blisko ciebie, odkąd weszliście na teren miasta, jest on raczej dzikim, bezpańskim stworzeniem. Miał pewne obawy, czy wlecieć za tobą do budynku, ale ostatecznie wolał to, niż zostanie samemu na zewnątrz. Kiedy weszliście do środka, ujrzałaś w końcu ludzi, a przynajmniej wyglądają oni jak ludzie. W centrum pomieszczenia znajduje się lada i spora maszyna, którą obsługuje różowowłosa kobieta w białym fartuchu. Z plakietki, którą nieznajoma ma przyczepioną do ubrania, wynika, że nazywa się Siostra Joy. Towarzyszy jej również uroczy stworek o pięknych, niebieskich jak niebo oczach. Zarówno ta nieznana ci istota jak i Siostra Joy mają na głowach białe czapki charakterystyczne dla pielęgniarek. Oprócz tej dwójki znajduje się tu również grupka pięciu nastolatków wyglądających na jakieś 14-16 lat.


Lu - 2016-02-01, 20:50

Duszek zachowywał sie dość dziwnie, jakby bał sie wlecieć do budynku. Nie wiem, dlaczego miałby się czegoś obawiać, skoro jest duchem, ale może skoro potrafi dotknąć innych osób, to równie dobrze ktoś może mu wyrządzić krzywdę?
Budynek od środka wyglądał dziwnie. Stały tam maszyny, których nie znałam, za ladą kobieta w różowych włosach i jakieś dziwne stworzonko, którego kompletnie nie rozpoznawałam. Podeszłam do nich bliżej.
- Dobry wieczór, Siostro Joy - przywitałam sie, spoglądając prędzej na plakietkę z jej imieniem. - Nie znam kompletnie tych terenów i nie wiem, gdzie jestem. Wie pani może, jak daleko stąd do Cardiff? I... co to za stworzonko przy pani boku? - spytałam z nutką nadziei w głosie. Może to wcale nie tak daleko, jak mi się zdaje?

Daisy7 - 2016-02-01, 22:11

- Dobry wieczór - odpowiedziała łagodnym, trochę dziecięcym głosem kobieta, po czym wysłuchała, co masz jej do powiedzenia, jednak im więcej mówiłaś, tym jej mina robiła się bardziej zdziwiona. Gdy skończyłaś, podrapała się po głowie, zastanawiając nad odpowiedzią. - Jest pani w Accumuly Town - zaczęła powoli. - Cardiff? Co takiego? Nie pomyliło się coś pani? Jestem pewna, że nie ma takiego miasta ani wioski w Unovie. W innych regionach raczej też nie. Może pani coś źle usłyszał, hmm? Mój towarzysz to Audino, pielęgniarz. Em... Nie chcę być niegrzeczna, ale może powinien panią zbadać lekarz? Mogę zadzwonić po niego - zaproponowała, a ty właśnie zrozumiałaś, że zostałaś wzięta przez Joy za osobę chorą psychicznie.
Nathanek - 2016-02-01, 22:31

- W Unovie... - powtórzyłam cicho za pielęgniarką, coraz bardziej rozdziawiając usta. W życiu nie słyszałam o takim państwie, a tym bardziej o innych "regionach". Kiedy Siostra Joy dała mi do zrozumienia, że nie słyszała o żadnym Cardiff, przeżyłam lekki wstrząs. Skąd ona się urwała i gdzie ja do cholery jestem? Chciałam zapytać ją o coś jeszcze, ale chyba nie zrobiłam na niej dobrego wrażenia. Wzięła mnie za wariatkę i chciała wezwać lekarza... Dała mi tym wyraźnie do zrozumienia, że nie mam już czego tutaj szukać.
- Nie, nie trzeba. Przepraszam za kłopot - odpowiedziałam otumaniona, cofając się do wyjścia. Nie zostanę w tym budynku ani chwili dłużej, bo jeszcze zamkną mnie w jakimś szpitalu psychiatrycznym. Co ja teraz zrobię? Nie miałam żadnego punktu zaczepienia, gdzie jestem ani co mam ze sobą począć.

Daisy7 - 2016-02-02, 07:32

- To żaden kłopot - odpowiedziała życzliwie Joy, chociaż dalej przygląda ci się dosyć podejrzanie. - Gdyby zmieniła pani zdanie, proszę przyjść lub zgłosić się do przychodzi, to tuż za rogiem. Naprawdę są ludzie, którzy z chęcią pani pomogą - dodała, zanim na dobre udało ci się wycofać i opuścić Centrum Pokemon. Całe szczęście, że nie rozkazała jakimś byczkom, aby schwytali cię siłą.
Po wyjściu z białego budynku z czerwonym dachem nadal towarzyszyły ci uczucia zdumienia i przerażenia, wiążące się z dziwną rzeczywistością, w jakiej się znajdujesz. Czując cię trochę jak w amoku, bez zastanowienia ruszyłaś w głąb miasta, nie zwracając uwagi na to, co cię otacza. Dopiero towarzyszący ci duszek, zatrzymał cię i wskazał na interesującą tabliczkę ustawioną przed drewnianym, podłużnym domem.


Lu - 2016-02-02, 15:07

Gdyby nie duszek, szłabym bez celu przez całe miasto. Uśmiechnęłam się do niego, chociaż mogło wyjść dość cierpko. Następnie przeczytałam tabliczkę. Nie wiem, kim byli ci cali trenerzy ani czy przyjmują także bezdomnych, ale warto spróbować. Kiedy weszłam do środka, rozejrzałam sie dookoła w poszukiwaniu jakiejś recepcji.
- Dobry wieczór, czy mogłabym zatrzymać się tutaj na noc? - zapytałam, spoglądając na duszka. Może się uda?

Daisy7 - 2016-02-02, 16:44

na przyszłość dłuższe posty proszę, min 5 pełnych linijek
---------------
Kiedy weszliście do środka, poczułaś się jak w typowym schronisku młodzieżowym. Mówiąc prościej, wybudowano je ze skąpych funduszy miasta, więc nie masz co liczyć na luksusowe warunki, ale skoro oferują darmowe noclegi i posiłki, to nie wypada narzekać.
- Cześć - usłyszałaś głos gdzieś z prawej. Kiedy się tam odwróciłaś, ujrzałaś dorosłego faceta zawalonego mnóstwem papierkowej roboty. Sądząc po jego podkrążonych oczach, ślęczy nad nimi już kilka godzin, a może nawet dni. - Jasne, nie ma sprawy. Żeńskie pokoje są na pierwszym piętrze. W czteroosobowych nie ma już wolnych miejsc, ale w sześcio- i ośmioosobowych powinnaś coś znaleźć - dodał, nie podnosząc nawet wzroku znad kartek.

Lu - 2016-02-02, 16:56

Powitał mnie mężczyzna zawalony robotą papierkową. Wszystko zwięźle mi wyjaśnił, nawet nie odrywając oczu znad swojej pracy. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję na jakiś pokój jedno- lub dwuosobowy, ale skoro wszystko jest za darmo, to nie mam na co narzekać. Miałam już udać się na pierwsze piętro w poszukiwaniu wolnego pokoju, jednak przypomniałam sobie o czymś dość istotnym.
- Mogłabym się jeszcze dowiedzieć, gdzie wydawane są posiłki? - zapytałam, łapiąc się za brzuch. Przydałoby się coś zjeść, bo nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam coś w ustach do jedzenia.

Daisy7 - 2016-02-02, 17:51

- Tam. Te dwuskrzydłowe drzwi po prawo - odpowiedział, wskazując głową na prawo, gdzie rzeczywiście ujrzałaś żółte, trochę już brudnawe drzwi z okrągłymi szybkami u góry.
Jako, że brzuch burknął ci dosyć głośno, kiedy się za niego załapałaś, postanowiłaś najpierw wrzucić coś na ząb, a dopiero potem zająć się szukaniem pokoju z jakimś wolnym łóżkiem. Wraz z duszkiem udałaś się na stołówkę. Wygląda jak typowy bar mleczny. Kwadratowe stoliki okryte kraciastymi foliami z kompletem czterech krzeseł przy każdym. Ustawione są dosyć blisko siebie, ale ku twej uciesze dostrzegłaś jeden bardziej na odludziu w kącie, przy którym jeszcze nikt nie usiadł. Tuż nad nim wisi tablica, taka jak w szkołach, gdzie napisano dzisiejszy jadłospis. Wynika z niego, że o tej godzinie wydają kolacje. Do wyboru masz parówki z bułką posmarowaną masłem, kanapki z dżemem truskawkowym lub płatki zbożowe na mleku. Do każdego posiłku dają również darmową herbatę. Po posiłek należy zgłosić się do okienka przy jednej ze ścian, natomiast po skonsumowaniu go naczynia odnosi się do innego okienka. Nie trudno odszukać owe miejsce, gdzie wydają jedzenie, ponieważ stoi tam kolejka złożona z ośmiu ludzi. Ogólnie wszyscy wyglądają normalnie, jednak dostrzegłaś, że większość z nich ma przy paskach przyczepione kulki wielkości piłki do tenisa, przeważnie biało-czerwone, ale mignęła ci też jakaś fioletowa albo niebieska. O ile dobrze pamiętasz, w tym całym Centrum Pokemon grupka nastolatków też coś takiego posiadała.

Lu - 2016-02-02, 18:06

Kiedy mężczyzna powiedział mi, którędy do stołówki, od razu udałam się w jej kierunku. Na pusty brzuch nie będę przecież szukała pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi, pomieszczenie wyglądało w miarę normalnie. Prawie tak, jak stołówka w mojej szkole, tylko ta była mniejsza. Prześledziłam jadłospis na dziś wieczór i postanowiłam zadowolić się płatkami zbożowymi z mlekiem. To właśnie na nie miałam ochotę. Kiedy nastąpiła moja kolej na odebranie posiłku, wzięłam tackę (wcześniej dziękując) i ruszyłam w stronę stolika, który wcześniej sobie upatrzyłam.
- Ty raczej nie będziesz nic jadł? - spytałam się duszka, który nadal ze mną był. Zastanawiające było to, czy duchy muszą jeść, czy też nie. Jedząc posiłek, przyglądałam sie innym osobom, które miały przy sobie te dziwne kulki. Jakaś nowa moda? Ciekawe, co też to może być.

Daisy7 - 2016-02-02, 20:02

Phantump spojrzał na ciebie, a następnie zbliżył się do twojej miski pełnej płatków z mlekiem. Chociaż wyglądało, jakby się tylko nad nią nachylał, tak naprawdę wypił trochę białego płynu, ponieważ kiedy odsunął się na wcześniejsze miejsce, poziom mleka w misce był niższy niż przedtem. Interesujące. Odnośnie mleka to warto dodać, że chociaż smakuje podobnie jak to, które znasz, tutejsze bije twoje na głowę. Czyżby mieli jakieś super krowy? Kiedy konsumowałaś kolację, zadowalając tym samym swój wygłodniały żołądek, do twojego stolika dosiadły się dwie dziewczyny mniej więcej w twoim wieku. Również przyszły tu coś zjeść, ale oprócz pożywiania się, zaczęły także rozmawiać między sobą. Chcąc, nie chcąc, słyszałaś cały przebieg pogawędki, a brzmiał on następująco:
- Widziałaś promocję w markecie? Kupując osiem pokeballi, dziewiąty dostajesz gratis! - powiedziała podekscytowana blondyna, która pochłania swoje kanapki, jakby nie jadła co najmniej miesiąc.
- Tak, widziałam na szyldzie. Mimo wszystko mogli dać trzy w cenie dwóch, a nie dziewięć za cenę ośmiu. Wątpię, żeby dużo na tym zarobili - odpowiedziała brunetka o jasnobrązowej karnacji.
- E tam, nie znasz się. Ludzie połaszą się na wszystko, co oznaczono jako "promocja" albo "wyprzedaż. W ogóle muszę ci się pochwalić nowym nabytkiem, ale to dopiero jak pójdziemy do pokoju.
- Pewnie masz rację. Masz nowego Pokemona?! Serio? Weź mi coś zdradź, błagam.
- Hehe, wiedziałam, że to cie zainteresuje. No cóż... Ma typ lodowy i posiada jedno stadium ewolucji. Póki co ma dopiero poziom piąty, ale zna już kilka podstawowych ataków.
- Brzmi super! Chodźmy, muszę go zobaczyć! - zapiszczała ciemnoskóra, po czym gwałtownie wstała i pociągnęła za sobą swoją koleżankę, przez co znów zostałaś sama przy stoliku (nie licząc duszka). Zapewne po tym, co usłyszałaś, nasuwa ci się jedno rzeczowe pytanie. O czym te laski, do cholery, gadały?

Lu - 2016-02-02, 20:44

Zdziwiłam się, gdy duszek upił z mojej miski mleka i to nie przeleciało przez niego na wylot. To znaczy, że musiał być żywym organizmem z układem pokarmowym i tak dalej. Trochę straszne, ale i fascynujące. Zaśmiałam się na ten widok, mówiąc przy tym "Smacznego". Wracając do posiłku, to był naprawdę pyszny. Chyba jeszcze nigdy nie piłam tak dobrego mleka!
Kiedy dosiadły się do mnie jakieś dwie dziewczyny, słuchałam, o czym rozmawiały. Nie to, żebym podsłuchiwała, po prostu nie dało się nie słyszeć tego, o czym mówiły. Przecież siedziały przy moim stoliku. Miałam się już ich spytać, o czym one do cholery bredziły, ale nie chciałam wyjść na niegrzeczną, wtrącając się w środek ich rozmowy. Na szczęście obie szybko poszły, a ja mogłam w spokoju dokończyć posiłek.
- Słyszałeś, o czym one rozmawiały? - spytałam się duszka, idąc z tacką do okienka, w którym oddawało się puste naczynia. Czas iść poszukać pokoju i trochę doprowadzić się do porządku. Przy okazji sprawdzam czas na komórce.

Daisy7 - 2016-02-02, 22:20

Duszek kiwnął główką potakująco, jednak w przeciwieństwie do ciebie nie wygląda na zaskoczonego tą rozmową, więc chyba tylko ty jesteś taka nieogarnięta w tutejszych sprawach. Po odstawieniu naczyń i udaniu się na pierwsze piętro, ruszyłaś wzdłuż korytarza, zaglądając po drodze do uchylonych pokoi. Dosyć szybko udało ci się znaleźć sześcioosobowy pokój, w którym póki co zajęte są tylko trzy z pośród sześciu posłań. Są to łóżka piętrowe, więc dodatkowo możesz wybrać, czy wolisz spać na górze czy na dole. Nie czas jednak na takie przyziemne sprawy, kiedy po sypialni biegają kolejne nieznane ci stworki. Jeden wyglądem przypomina coś pomiędzy wiewiórką, chomikiem a surykatką z przerażającymi czerwonymi oczami, natomiast drugi niebieską kaczkę. Jak mogłaś się spodziewać, żadna z trójki kobiet, które się tu znajdują, nie reaguje na harce maluchów.
- Hej! - zawołała do ciebie jedna z babek mająca na oko trochę ponad dwadzieścia lat. - Śmiało, wchodź, nie zrobią krzywdy twojemu Phantumpowi - dodała, zapewne stwierdzając, że stanęłaś w drzwiach, bo obawiasz się o towarzyszącego ci latającego pieńka, no bo chyba to jego nieznajoma nazwała Phantumpem czy jakoś tak, prawda?


Lu - 2016-02-02, 23:04

Kiedy znalazłam pokój, w którym była wolna jeszcze połowa łóżek, postanowiłam w nim zostać. Jednak już na samym progu napotkałam przeszkodę. Po całym pomieszczeniu ganiały się kaczka i jakaś dziwna surykatka. Te również wyglądały dziwnie i niecodziennie, jak ten stwór w Centrum Pokemon. Przez chwilę wahałam się, czy wejść do pokoju, czy znaleźć sobie inny, jednak z rozmyśleń wyrwała mnie jakaś dziewczyna, która zarezerwowała sobie jedno z sześciu łóżek.
- Phantumpowi? Nie nazywałam go tak. I nie należy on do mnie - wyjaśniłam, bulwersując się na to, jak dziewczyny traktują te stworzenia tak przedmiotowo. Nie, żebym rozumiała też, o czym one mówiły. Postanowiłam jednak wejść do środka, uważając na zwierzęta ganiające się po podłodze i usiadłam na jednym z wolnych łóżek, tym na dole.

Daisy7 - 2016-02-03, 07:14

- Eee... Chodziło mi o nazwę gatunku. Wybacz, nie wiedziałam. Uznałam, że skoro ci towarzyszy, to twój Pokemon - odpowiedziała kobieta zaskoczona twoim zbulwersowanym tonem, po czym usiadła na zajętym przez siebie łóżku i sięgnęła po jakąś książkę o interesującym tytule "Liderzy i jak ich pokonać".
Ty w tym czasie wybrałaś posłanie dla siebie. Kiedy siedziałaś na łóżku, przyglądając się z ukrycia wszystkim i wszystkiemu dookoła, lewitujący pieniem ułożył się obok ciebie i zmrużył oczy. Chyba zasnął, bo słychać wydobywające się do niego ciche pochrapywanie. Jeszcze chwilę tak odpoczywałaś, próbując zebrać wszystko do kupy, co okazało się niemożliwe, gdy wtem stałaś się świadkiem kolejnego dziwnego zjawiska. Laska, z którą niedawno rozmawiałaś, wyjęła te dwie dziwne czerwono-białe kulki. Kiedy wzięła je do rąk i nacisnęła guzik pośrodku, przedmioty powiększyły się nieco, a następnie wydobyło się z nich jaskrawe czerwone światło, które dosłownie wessało niebieską kaczkę i surykatkę do środka! Potem kulki znów się zmniejszyły, a kobieta przypięła je z powrotem do paska i wróciła do czytania lektury.

Lu - 2016-02-03, 10:52

Nazwa gatunku? Pokemon? Zaraz, czy ta nazwa nie pojawiła się też w szyldzie tego całego Centrum Pokemon? To wszystko jakoś dziwnie się ze sobą łączy, ale czy potrafię połączyć ze sobą te kawałki?
Kiedy duszek nazwany Phantumpem przez tamtą dziewczynę położył się obok mnie i usnął, uśmiechnęłam sie na ten widok. Postanowiłam spróbować go delikatnie pogłaskać. Skoro on może mnie dotknąć, to ciekawe, czy ja mogę to zrobić jemu. Kolejne wydarzenie, którego byłam świadkiem przyprawiło mnie o kolejny wstrząs. Ta dziewczyna zamknęła te stworzenia w kulkach! Nie wiedziałam, jak to możliwe, ale rozumiałam już, dlaczego traktowała te stworzenia tak przedmiotowo. Mogła je chować, kiedy jej sie znudzą, całkiem jak zabawki. - Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego schowałaś je do tych kulek? - trudno, może uznają mnie za wariatkę, ale chciałam dowiedzieć sie, dlaczego to zrobiła i czemu służą te przedmioty.

Daisy7 - 2016-02-03, 16:41

Kiedy zbliżyłaś rękę do tej "drewnianej" części Phantumpa, odkryłaś, że możesz ją normalnie i bez przeszkód dotykać, a teksturę ma jak zwykła kora. Jednak gdy sięgnęłaś ku tym jego dymkom, twoja dłoń po prostu przeniknęła przez nie, jakby były zwykłym powietrzem. Po zadaniu nurtujących cię pytań, wszystkie trzy dziewczyny spojrzały na ciebie jak na wariatkę, czego się nawet spodziewałaś. Z początku żadna nie odpowiadała, jakby liczyła, że wyręczy ją inna. W końcu posiadaczka dwóch stworków, które niedawno schowała, zabrała głos.
- Żeby sobie trochę odpoczęły? - zapytała retorycznie z przekąsem. - Jeśli ten twój Phantump woli być poza ballem, to nie mam nic przeciwko, ale moje Pokemony lubią swoje małe mieszkanka - dodała.

Lu - 2016-02-03, 16:53

Domyślałam się, że mogą uznać mnie za dziwną, ale oczekiwałam chociaż jakichś odpowiedzi. Te spogladały się na siebie i w końcu ta, która schowała zwierzątka do kulek zabrała głos. Jakie domki? Że niby im jest tam wygodnie? Nie mogłam jakoś w to uwierzyć.
- Jeszcze raz powtarzam, on nie należy do mnie - odburknęłam, wstając z łóżka. Złapałam za torbę i udałam się z nią do łazienki, aby się ogarnąć przed spaniem. Nie zamierzałam rozmawiać więcej z tymi dziewczynami, skoro i tak mają mnie już za wariatkę. Niedługo całe miasto będzie tak myślało...

Daisy7 - 2016-02-03, 17:04

Dziewczyna jedyni wzruszyła ramionami, po czym zajęła się sobą, starając nie zwracać na ciebie uwagi. Nie było to trudne, gdyż zabrawszy swoją torbę, udałaś się do łazienki. Na drzwiach łaźni znów spotkałaś się ze słowem Pokemon, gdyż przyczepiono do nich tabliczkę z prośbą o niewprowadzania tych istot do łazienek ze względów higienicznych. Po szybkim ogarnięciu się, wróciłaś do pokoju. W międzyczasie ulokowały się w nim dwie nowe osoby: jakaś starsza babka z małą dziewczynką, zapewne wnuczką. Staruszka zajęła wolne miejsce na dole, a jej młoda towarzyszka wylądowała na górze łóżka zajmowanego przez ciebie. Kiedy tylko położyłaś się na materacu, naszła cię fala nagłego zmęczenia i zasnęłaś. Sen miałaś bardzo chaotyczny i niespójny. Niestety nie było ci dane wypoczywanie do rana, ponieważ o 2:30 usłyszałaś cichy płacz. Okazało się, że hałasuje to dziecko nad tobą, które chce iść do WC, lecz boi się zejść z góry po drabince.
Lu - 2016-02-03, 17:18

Sen, którego tak wyczekiwałam został mi tak brutalnie przerwany. Kiedy spojrzałam na zegarek w telefonie, ukazał mi się środek nocy. Komu o tej godzinie chce się wstawać? Na pewno nie mi... Ale jeżeli to dziecko nie pójdzie do łazienki, to nie będzie mi dane dłużej pospać. Zsunęłam się z łóżka i stanęłam na równych nogach aby zarównać się twarzą z łóżkiem na górze.
- Hej, nie bój się. Nic ci się nie stanie. No dalej, schodź, a ja będę pilnowała, żebyś nie spadła. W razie czego cie złapię. - szepnęłam, mając nadzieję, że nikogo więcej już nie obudzi. Oby nie dała się długo namawiać...

Daisy7 - 2016-02-03, 20:13

- Dziękuję - wyszeptała dziewczynka, która momentalnie przestała płakać i powolutku zeszła po drabince na dół, po czym cichutko jak myszka przeszła przez pokój i wyszła na korytarz w celu udania się do toalety.
Wróciłaś do łóżka, ale nie zdążyłaś zasnąć przed powrotem dziecka. Mała ujrzawszy, że nie śpisz, wdrapała ci się na posłanie i usiadła po turecku obok śpiącego Phantumpa.
- Pani jest trenerem, prawda? Ja też chcę nim zostać, kiedy podrosnę. Uwielbiam wszystkie Pokemony. No... może prócz tych strasznych - wyszeptała, przyglądając się duszkowi.

Lu - 2016-02-04, 14:37

- Trenerem? Nie, skądże - odparłam, zastanawiając się, co dziewczynka miała na myśli. Nie wiedziałam nawet, kim jest ten cały trener. - Jeżeli chodzi ci o tego duszka, to jest on całkiem przyjazny i pomocny. Nie widziałam jeszcze nic strasznego. A jeżeli chodzi o inne, em... Pokemony, to jakie cię przerażają? - zapytałam szeptem. Może od małej dowiem się czegoś więcej i przynajmniej ta nie weźmie mnie za kompletną wariatkę? W końcu większość dzieci jest skora do rozmów, a ta dziewczynka wydawała się całkiem miła.
Daisy7 - 2016-02-04, 15:22

- Przeważnie są to Pokemony typu mrocznego. Na przykład Houndoomy, które kiedyś kręciły się po lasach niedaleko domu moich dziadków. Bałam się wychodzić wieczorami na dwór, bo mój głupi starszy brat straszył mnie, że mnie porwą! - jęknęła. - Ale są też niemroczne, których nie lubię. Na przykład taki fioletowy glut, którego nazwy nie pamiętam albo Trubbish. Wiedziałaś, że on powstaje z odpadków i śmieci? Obrzydliwe. Musi okropnie śmierdzieć, prawda? A ty jakich Pokemonów nie lubisz?
Lu - 2016-02-04, 16:07

- Jak tak je opisujesz to naprawdę wydają się straszne - odpowiedziałam dziewczynce, nie chcąc się jej sprzeciwiać. W sumie te Houndoomy mogły być groźne, jednak te dwa ostatnie co najwyżej obleśne. Chyba, że naprawdę tak obrzydliwie wyglądają... No ale kto tam wie? Na pewno nie ja!
- Tak w ogóle to my się chyba jeszcze nie poznałyśmy. Jestem Caroline - przedstawiłam się dziewczynce, podając jej dłoń. Ciekawe, czy uda mi się od niej czegoś dowiedzieć. - Hm... Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć. Umiesz dotrzymywać sekretów?

Daisy7 - 2016-02-04, 17:14

- No i są - potwierdziła dziewczynka głosem pełnym przekonania. - A ja jestem Amelie. Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się wesoło, wyciągając rękę, by uścisnąć twoją. - Co chcesz mi powiedzieć? Oczywiście, że umiem dotrzymywać sekretów! Jestem w tym świetna. Mam koleżanki, z którymi wymieniamy się różnymi sekretami i nigdy żadnego nikomu nie zdradziłam. Nawet babci, chociaż ona też jest moją koleżanką i mówimy sobie o wielu rzeczach. A jaki jest ten twój sekret? - zainteresowała się. Przy okazji coraz bardziej upewniasz się w przekonaniu, że mała to typowa gaduła, ale w tym wypadku to może nawet lepiej, niż gdyby miała być cichą, nieśmiałą i nieskorą do rozmów dziewczynką.
Lu - 2016-02-04, 17:27

Dziewczynka wyglądała na godną zaufania. A nawet gdyby komuś coś powiedziała, to kto by jej uwierzył?
- No dobrze. Tylko pamiętaj, to ma być nasz mały sekret. Nie znam się na tych wszystkich Pokemonach, trenerach, Centrach Pokemon i tych dziwnych kulkach. Wychowałam się gdzieś, gdzie niczego takiego nie było. Nie mam swoich ulubionych Pokemonów i znienawidzonych, a ten mały duszek, który sobie smacznie śpi nie należy do mnie, tylko znalazł mnie w lesie, w którym się obudziłam - wyjaśniłam jej chyba wszystko, co sama wiedziałam. Oby ona kolejna nie wzięła mnie za stukniętą wariatkę.

Daisy7 - 2016-02-04, 21:07

- Serio? Wow, nie wiedziałam, że istnieją takie miejsca, gdzie nie mówi się o Pokemonach ani innych takich rzeczach z nimi związanymi. I w ogóle nie macie tam żadnych stworków? Żyjecie tylko wy, ludzie? Ale to dziwne musi być - skomentowała dziewczynka, która chyba od razu uwierzyła w twoje słowa i wcale nie uważa, że ci odbiło. Jaka miła odmiana, nieprawdaż? - To czemu teraz jesteś tutaj u nas? Pewnie znudziło ci się tamto dziwne miejsce, co? W sumie wcale ci się nie dziwię. Ja sobie nie wyobrażam życie bez Pokemonów. Ej, wiesz co, chciałabyś się dowiedzieć czegoś o tym swoim duszku? Moja babcia ma w torebce pokedex, takie urządzenie do skanowania Pokemonów. Mogę go wziąć po cichu. Potrafię się nim obsługiwać, więc dowiesz się czegoś o swoim koledze. Chcesz?
Lu - 2016-02-04, 21:19

Amelie od razu mi uwierzyła i nie uważała, że jestem dziwną. Miła odmiana. Polubiłam ją!
- Nie do końca sami. Mamy tam zwierzęta. Niektóre z waszych Pokemonów je przypominają - zachichotałam, widząc zdziwienie dziewczynki. Kiedy poruszyła temat mojego pojawienia się tutaj, przybrałam poważniejszy ton. - Nie wiem, jak się tutaj znalazłam. Miałam wypadek i później obudziłam się w lesie. Ale o tym już wiesz -wytłumaczyłam jej, raz jeszcze się zastanawiając jak się tutaj znalazłam. Z refleksji wyrwała mnie ciekawa propozycja dziewczynki.
- Hm... Nie obudzimy tym kogoś? Bardzo chętnie bym się czegoś dowiedziała o Phantumpie.

Daisy7 - 2016-02-04, 21:55

- Zwierzęta? - powtórzyła zaskoczona dziewczynka. - Coś mi to mówi... chyba... w sumie nie wiem. A może jak miałaś wypadek, to wpadłaś do jakieś magicznego portalu, który przeniósł cię do lasu? Co o tym sądzisz? To byłoby super! - podekscytowała się, a ty zrozumiałaś, że mówi całkiem serio. No cóż, w końcu to dziecko. Zapewne nadal wierzy w Świętego Mikołaja i tego typu sprawy. - Jak chcę, to potrafię poruszać się bezszelestnie! - oznajmiła dumnie, kiedy zapytałaś, czy nie obudzicie przypadkiem nikogo.
Po chwili Amelie była już przy łóżku zajmowanym przez jej babcię pogrążoną w głębokim śnie. Bez problemu wyjęła z jej torebki czerwone, prostokątne urządzenie, a następnie wróciła z nim do ciebie. Usiadła na materacu i zaprezentowała ci przedmiot, który wygląda jak duży, rozsuwany smartfon.

- Widzisz? To jest właśnie pokedex. Ale nie wszystkie tak wyglądają. Jest kilka wersji w zależności od regionu, w którym swój dostaniesz, bo otrzymuje się je od profesorów podczas wyruszenia w podróż. Ten jest typowy dla naszego regionu, czyli Unovy - objaśniła ci dziewczynka, obracając delikatnie urządzenie w rękach. - Wystarczy kliknąć i się uruchamia. Masz tu godzinę, kalendarz i wiele innych funkcji oprócz samego skanowania Pokemonów. Można nawet kupić taki wypasiony, który jednocześnie pełni rolę komórki i możesz z niego dzwonić oraz wysyłać wiadomości tekstowe. Super, co nie? Są też takie z aparatami, dokładnymi mapami regionów i takie tam. Chcesz zobaczyć? - zapytała, wyciągając technologiczne cacuszko ku tobie.

Lu - 2016-02-04, 22:10

- To całkiem możliwe - kolejny już raz przyznałam dziewczynce rację. Jeżeli jednak jest tak jak mówi, to jakim cudem mam wrócić z powrotem do domu? Nie chciałabym wskakiwać drugi raz pod samochód. Kto wie, gdzie by mnie wyrzuciło tym razem... O ile nie skończyłabym pod kołami samochodu na dobre.
Spojrzałam na przedmiot, który przyniosła Amelie. Ich technologia trochę wyprzedzała naszą, chociaż nadal ją przypominała. - Ile tak właściwie jest tych regionów? - zapytałam zaciekawiona. Już drugi raz słyszę o tych całych regionach...
- No nie wiem... A jeżeli coś się zepsuje? - niepewnie złapałam urządzenie, przyglądając mu się uważnie. Spojrzałam przy okazji, która to już godzina i poprosiłam Amelie, aby pokazała mi, jak dowiedzieć się czegoś o Phantumpie.

Daisy7 - 2016-02-05, 06:59

- Jest ich pięć. Kanto, Johto, Hoenn, Sinnoh, Unova i Kalos - odpowiedziała ci Amelie, wyliczając kolejne nieznane ci nazwy na palcach, lecz coś jej nie pasowało i wypowiedziała je raz jeszcze. - Hmm... Jednak sześć. Ja mieszkam w Unovie, ale byłam kilka razy w Kalos, bo mieszka tam moja ciocia z wujkiem. A mój głupi starszy brat, który podróżuje po świecie jako trener, jest aktualnie w Kanto albo Johto. On to ma fajnie. Może chodzić i zwiedzać wszystko, i nie musi się nikogo słuchać, po prostu robi to, co zechce - westchnęła. - Spokojnie, nic nie zepsujesz. Żeby przeskanować Pokemona wystarczy skierować z niego pokedex i po chwili wyświetli ci się na ekranie skan. Spróbuj sama, to banalne! - zachęciła cię wesoło dziewczynka.
Dosyć niepewnie podniosłaś urządzenie i przekręciłaś je tak, jakby było pilotem, a śpiący Phantump telewizorem, który chcesz włączyć. Nic nie musiałaś nawet klikać, gdyż, tak jak powiedziała młoda, pokedex sam "pobrał" dane na temat namierzone stworka i po chwili ujrzałaś wszystko na drobnym monitorze.

Phantump
Imię: ---

Poziom: 7
Typ:
Ewolucja: Phantump (Pal Pad) -> Trevenant
Ataki: Tackle, Confuse Raz, Astonish, Venom Drench, Pain Split
Charakter i historia Phantump zamieszkiwał las pomiędzy Accumulą a Nuvemą w regionie Unova, gdzie z niewyjaśnionych przyczyn znalazła się Caroline. Pokemon nigdy nie zbliżał się do ludzkich siedlisk, więc bardzo zainteresowała go obecność nastolatki. Kiedy leżała nieprzytomna na polanie, pilnował jej przed drapieżnikami. Z niewiadomych powodów Snow bardzo przypadła mu do gustu, dlatego postanowił jej pomóc odnaleźć jej się w świecie Pokemonów. Maluch jest bardzo nieśmiały, a jedyną osobą, której się nie boi, jest siedemnastoletnia panienka Benett, przy której czuje się bezpieczny. Nie lubi wdawać się w żadne konflikty, lecz kiedy coś zagraża jemu bądź jego przyjaciołom, bez zastanowienia staje do walki. Jest również niezwykle inteligentny, a także wierny, jednakże obydwie te cechy ukazuje jedynie tym, do których pała szczerą przyjaźnią, a ze względu na nieco nieufną naturę duszka, nie tak łatwo się z nim zakumplować.
Umiejętność: Natural Cure - Kiedy Pokemon zostaje wycofany do Pokeballa, wylecza się ze wszystkich zmian statusu.
Trzyma: ---


- To jest właśnie skan - poinformowała cię Amelie, po czym zaczęła wskazywać na poszczególne rubryczki. - Najpierw masz nazwę Pokemon, jego płeć i imię, którego ten nie posiada. Potem obrazek wyglądu. W tej wersji pokedexu jest taki fajny 3D i ruchomy. Dalej typ, ewolucja, czyli w co stworek może się zmienić, jeśli się postara. Niżej są jego ataki, charakter z historią, umiejętność no i czy trzyma przy sobie jakiś specjalny przedmiot. Jak widzisz, skan aktualizuje się bardzo szybko, dlatego w historii Phantumpa są już informacje na twój temat. Fajowe, co?

Lu - 2016-02-05, 16:01

- Kim są i czym zajmują się trenerzy? - wypowiedziałam kolejne nurtujące mnie pytanie. Wszystkie wiadomości wpajałam z trudem, jakby w ogóle do mnie nie docierały. Chyba trudno jest mi się przestawić na te wszystkie nowości.
- Pewnie, choć jest to trochę straszne - skomentowałam ten cały skan w Pokedexie. Zdziwiło mnie, gdy była w nim wzmianka o mnie. Skąd on to wszystko wiedział? Choć nie powiem, bo ucieszyły mnie zdobyte informacje. Duszek polubił mnie, a ja z jakiegoś powodu odwzajemniałam to uczucie. Kolejna rzecz, która mnie zdziwiła, to ta cała ewolucja. Jak to możliwe, że ich organizmy tak szybko się zmieniają? Ludzie także ewoluowali, ale działo się to na przestrzeni wieków, a nie kilku chwil. - Co to za ataki i umiejętności? - miałam nadzieję, że nie zamęczę małej na śmierć, ale chciałam dowiedzieć się jak najwięcej.

Daisy7 - 2016-02-05, 16:17

- Mój brat jest trenerem i ja też chcę być, ale na razie jestem za młoda. Trener to taki człowiek, który wyrusza w podróż po regionach, by złapać jak najwięcej gatunków Pokemonów. Oprócz tego trenuje je i walczy nimi w pojedynkach Pokemon. Są też pojedynki w salach gimnastycznych, gdzie przeciwnikiem jest zawsze lider, czyli taki lepszy trener. Z nim już nie tak łatwo wygrać, ale jeśli ci się to uda, dostaniesz odznakę. A kiedy zdobędziesz wszystkie odznaki z danego regionu, możesz wziąć udział w Lidze Pokemon. Tam to już naprawdę nie ma przelewek, ale największym marzeniem każdego trenera jest zostanie mistrzem Pokemon, a żeby zdobyć ten tytuł, trzeba pokonać elitarną czwórkę i aktualnego mistrza, którzy są w Lidze Pokemon - wyjaśniła ci dziewczynka. Mówiła o tym z prawdziwą pasją i zafascynowaniem. - Ataki to... no ataki, jakich może użyć Pokemon. Nimi walczy, a im ma ich więcej, tym można tworzyć lepsze i ciekawsze taktyki w pojedynkach. Głównie Pokemony zdobywają nowe ataki, kiedy zwiększa się ich poziom, chociaż są też inne sposoby. A umiejętność to taki... hm... nie wie, jak to nazwać, ale też przydaje się w walce. Każdy stworek ma jedną od urodzenia i nie da się jej zmienić czy usunąć. To taka jakby wrodzona zdolność. Wiesz co, zrobiłam się śpiąca, więc chyba już pójdę do swojego łóżka. Jak chcesz, to możemy jeszcze pogadać rano - oznajmiła, pocierając oczka.
Lu - 2016-02-05, 17:02

Słuchałam dziewczynki z ogromną ciekawością. Życie trenera musi być naprawdę ekscytujące, skoro nawet tak mała dziewczynka chce nim zostać. Kiedy ja miałam tyle lat, co ona to, hm... chciałam zostać baletnicą? Taaak...
- Widzę, że naprawdę ci się to podoba. Trzymam za ciebie kciuki, Amelie. Kiedyś na pewno zostaniesz Mistrzynią - powiedziałam, uśmiechając się do niej. I nie mówiłam tego tylko, aby dziewczynka zrobiła się czerwona. W końcu nikt nie zajdzie wysoko bez pasji w to, co się robi i zaangażowania. A ona oba te przymioty na pewno posiada. - Jasne. Dziękuję ci za to, że wytłumaczyłaś mi te rzeczy. Pamiętaj, to będzie nasz sekret. Dobranoc - pożegnałam się z dziewczynką, kiedy wspinała się po kolejnych szczebelkach na swoje łóżko. Dowiedziałam się już chyba dość dużo. Może z tą wiedzą teraz nikt nie uzna mnie za wariatkę?

Daisy7 - 2016-02-05, 17:10

Następnego dnia rano miałaś nie lada problem z obudzeniem się. Byłaś zmęczona przez tą nocną rozmowę, jednak gdy przypomniałaś sobie, gdzie się znajdujesz i że nie jest to twoje ciepłe łóżeczko w rodzinnym domu w Cardiff, natychmiast się ożywiłaś. Gdy otworzyłaś oczy, ujrzałaś, że Phantump już nie śpi, lecz lewituje sobie nad tobą. Przekręciwszy się w bok, ujrzałaś cztery puste posłania. Czyżby gdzieś wszystkich wymiotło? Wypełzawszy spod kołdry, stanęłaś na równe nogi i zerknęłaś na materac wyżej. Amelie też nie. Kurczę, a co jeśli razem z babcią opuściły już schronisko? Co prawda kilku podstawowych rzeczy na temat Pokemonów udało ci się dowiedzieć, ale to zapewne nadal kropla w oceanie. Z drobnego szoku połączonego z przerażeniem wyrwał cię duszek, który zaczął trącać twoje ramię.
Lu - 2016-02-05, 17:34

Zawsze miałam problemy z wstawaniem, ale żeby aż takie? Nikogo w pokoju już nie było, zostałam sama jak palec, nie licząc Phantumpa, który lewitował nade mną. No super! Jeżeli Amelie poszła już sobie z babcią, nie dowiem się niczego więcej. Jeżeli szybko czegoś nie wykombinuję, to może być nie ciekawie...
- Hm... Co jest, Phantump? Chcesz mi coś pokazać? - zapytałam duszka, który uporczywie trącał mnie w ramię, aby zwrócić na siebie moją uwagę. Obudził się wcześniej, więc może wie, gdzie znajduje się Amelie? Przy okazji sprawdzam godzinę w telefonie. Ile to ja zaspałam...?

Daisy7 - 2016-02-06, 14:01

Telefon wskazuje godziną 8:45. Toż to wcześnie. Bywało, że budziłaś się w południe. Phantump kiwnął twierdząc łebkiem na pytanie, czy chce ci coś pokazać. Zarzuciłaś więc szybko bluzę i naciągnęłaś spodnie, żeby nie paradować tak w piżamie, a następnie wyszłaś z pokoju, kierując się za lewitującym pieńkiem. Stworek zaprowadził cię na dół do recepcji, gdzie wczoraj rozmawiałaś z kolesiem zawalonym stertą papierów. Jest tu całkiem sporo ludzi, ale po chwili rozglądania się po ich twarzach, ujrzałaś, że na jednym z krzesełek siedzi Amelie, machając radośnie nóżkami, które nie dosięgają do podłogi.
Lu - 2016-02-06, 14:08

Kiedy szybko zarzuciłam na siebie ubrania i schowałam wszystkie swoje rzeczy do torby, wyleciałam z pokoju za Phantumpem. Zaprowadził mnie do recepcji, w której był spory tłum, w przeciwieństwie do wczoraj. Po chwili wypatrywania w końcu znalazłam Amelie. Podeszłam do niej.
- Hej. Wcześnie wstałyście, myślałam, że już opuściłyście schronisko - przywitałam się z dziewczynką. - Gdzie jest twoja babcia? Może chciałabyś ze mną zjeść śniadanie? - zaproponowałam, mając tym samym nadzieję, że dokończymy naszą nocną rozmowę.

Daisy7 - 2016-02-06, 15:01

- Cześć! - zawołała radośnie Amelie, ujrzawszy się. - Już jadłam śniadanie. Moja babcia poszła zapytać o coś pana zza lady. Chyba chce się dowiedzieć, czy możemy tu przenocować jedną noc, bo miałyśmy mieć dzisiaj pociąg, ale okazało się, że był jakiś wypadek na torach i kurs został przełożony na jutro, czy jakoś tak - wytłumaczyła ci. - Jak chcesz, to możesz mnie zabrać na plac zabaw. Babunia nie przepada za nimi, bo mówi, że strasznie głośno krzyczą dzieci, ale nie powinna mieć nic przeciwko, bym poszła pod twoją opieką. Przy okazji będziemy mogły dokończyć wczorajsze sekrety - zaproponowała.
Lu - 2016-02-06, 15:28

W sumie... Mogę zjeść coś później. Nie jestem aż tak głodna, żeby padać z nóg. Wczoraj zjadłam dość pożywną kolację i wystarczy mi jeszcze na trochę.
- Twoja babcia nie będzie miała nic przeciwko? Może lepiej, żebym się jej najpierw przedstawiła? - zapytałam się dość niepewnie. No bo kto puściłby dziecko na miasto pod opieką nieznajomej? - Chodźmy najpierw do twojej babci, a później prosto na plac zabaw, co ty na to?

Daisy7 - 2016-02-06, 16:01

czas ruszyć z akcją "Daisowe zdjęcia w odpisach" i "promocja Puław oraz okolic" ;d
-------------------
Dziewczynka zgodziła się z tobą. Na szczęście babcia Amelie była bardzo nowoczesną i zdecydowanie niestereotypową staruszką. Przywitała się z tobą prawie równie radośnie jak jej wnuczka, a po wysłuchaniu na spokojnie waszej propozycji, zgodziła się, pod warunkiem, że dasz jej swój numer telefonu (tak na wszelki wypadek) i odprowadzisz małą z powrotem na obiad na stołówkę. Wygląda na to, że macie kilka godzin, idealnie. Plac zabaw, o którym mówiła dziewczynka, znajduje się jakiś kwadrans drogi od schroniska. W jego skład wchodzi najbardziej oblegana przez dzieciaki drabinka, piaskownica, dwa bujane koniki, dwie huśtawki i karuzela.
- Chodźmy na huśtawkę! - zarządziła Amelie, a kiedy już usadowiła się na plastikowym siedzisku, poprosiła, byś ją pobujała, a jednocześnie możesz pytać o kolejne sprawy związane z Pokemonami.


Lu - 2016-02-06, 16:16

Widzę, że na bogato na tym placu zabaw XD
---------------------
Babcia Amielie okazała się bardzo miłą kobietą i bez żadnych sprzeciwów puściła swoją wnuczkę ze mną na plac zabaw. Podałam jej swój numer, chociaż nadal nie wiem, w jakim celu, skoro moja komórka tutaj nie działa. Ale skoro prosiła, to nie mogłam odmówić... Po prostu będziemy z Amelie punktualne i nie dopuścimy do sytuacji, w której babcia będzie musiała do mnie dzwonić.
Plac zabaw rzeczywiście był oblegany przez dzieci. Starszej osobie mógłby przeszkadzać ten hałas, ale na szczęście na mnie nie robiło to większego wrażenia. Poszłyśmy na huśtawki i zaczęłam bujać dziewczynkę.
- Co chciałabym jeszcze wiedzieć... Może powiesz mi, gdzie zdobyć to urządzenie, którym skanowałyśmy w nocy Phantumpa? Nie ukrywam, że przydałoby mi się, gdybym miała tutaj zostać na dłużej.

Daisy7 - 2016-02-06, 17:27

ciekawe co myśleli ludzie, jak widzieli Daisiaka fotografującego plac zabaw #pedobear
---------------------
- Takie prawdziwy pokedex można dostać tylko u profesora. W każdym regionie jest jeden. W Unovie mamy panią Profesor Juniper, której laboratorium znajduje się w Nuvema Town. To bardzo blisko stąd. Do profesora zgłasza się każdy początkujący trener lub koordynator, żeby odebrać od niego taki startowy zestaw, czyli właśnie pokedex, pięć pokeballi i swojego pierwszego Pokemona, czyli startera - wyjaśniła ci Amelie. - Hmm... W sumie to babcia mi mówiła, że urządzenia podobne do pokedexów można też kupić w większych marketach, ale to nie są takie prawdziwe pokedexy, dlatego są trochę gorsze i nie mają wszystkich funkcji. Ciekawe czy dużo kosztują.

Amelie

Lu - 2016-02-06, 17:58

- Hm... Jak myślisz, mogłabym się do tej profesor zgłosić? Na market nie miałabym co liczyć, bo nie mam przy sobie nawet pieniędzy - do tej pory się zastanawiam, jak to możliwe, że nie wzięłam z domu portfela. Chociaż pewnie to i tak by się na nic zdało, bo prawie na bank mają tutaj inną walutę. Wiedziałam jednak, że odwiedzenie tej profesor może być niezłym startem. - Jest jeszcze coś, o czym powinnam wiedzieć? Nie za bardzo wiem, jakie zadawać ci pytania... - wyjaśniłam, zastanawiając się jeszcze, o co powinnam pytać dalej małą.
Daisy7 - 2016-02-06, 19:20

- Myślę, że tak. Przeważnie trenerami zostają dzieciaki w wieku 10-12 lat, ale nie ma żadnej reguły zabraniającej starszym odebranie swojego startowego przydziału. Słyszałam, że całkiem sporo osób decyduje się na wyruszenie w podróż Pokemon po zdaniu matury albo studiach. Mój brat miał taki zamiar, ale kolega namówił go wcześniej - wyjaśniła ci dziewczynka. - Tylko będziesz musiała iść tam sama, bo babcia mnie tak daleko nie puści. W sumie to... nie wiem, o czym jeszcze powinnam ci powiedzieć. Walczyć nauczysz się w trakcie swojej wędrówki, a Poki łapie się do balli poprzez rzucenie taką kulką w interesującego cię stworka. Tylko musi być osłabiony walką, spać, być sparaliżowany albo zamrożony, bo zdrowy nie da się tak łatwo schwytać bez pojedynku.
Lu - 2016-02-06, 19:31

Amelie postawiła przede mną ważne pytanie, mimo, że nie wypowiedziała go wprost. Czy jestem gotowa na to, aby zostać trenerem? Czy zdołam wyruszyć w podróż? Nie znałam jeszcze na to odpowiedzi, ale jednego byłam pewna. Jeżeli będę siedziała w jednym miejscu na tyłku to same do mnie nie przyjdą.
- Rozumiem, nawet nie śmiałabym cię o to prosić. Mam jeszcze jedno pytanie. Po co jest to Centrum Pokemon? - nie chciałabym tam wracać po tym, jak tamta różowowłosa kobieta chciała mnie wysłać do psychiatry, ale nigdy nie wiadomo. A wiedzą jest przydatna.

Daisy7 - 2016-02-06, 19:57

- Ach, centrum, jak mogłam zapomnieć - jęknęła Amelie, kręcąc głową z dezaprobatą. - To bardzo ważne miejsce. Siostra Joy leczy w nim zemdlałe bądź osłabione po walce Pokemony, bo same nie wyzdrowieją. Centra są w każdym mieście i czasem dodatkowo przy jakichś jaskiniach albo na leśnych ścieżkach, więc nie zdarza się, by nie móc go długo znaleźć. Oprócz tego większość ma też darmowe noclegi i czasami posiłki dla trenerów oraz koordynatorów, ale spanie jest za free tylko przez jedną noc. Potem trzeba płacić, dlatego my z babcią wybrałyśmy to schronisko - wyjaśniła. - Może pójdziemy teraz na karuzelę, póki jest wolna?
Lu - 2016-02-06, 20:10

W każdym mieście? No nieźle. Coś czuję, że tych pielęgniarek musi być tutaj naprawdę sporo. Pewnie nawet i więcej niż u nas polityków... No ale o czym to ja...
- Pewnie cię to jeszcze nie interesuje, ale może byś wiedziała, gdzie zarobić trochę pieniędzy? W drodze będą mi niezbędne, więc przydałoby się mieć przy sobie parę groszy - wyjaśniłam, na czym polega mój problem. Ośmioletnia dziewczynka pewnie nie interesuje się takimi rzeczami, ale Amelie dowiodła, że jest bardzo mądra i bystra jak na swój wiek.
- Pewnie! Zobaczymy, która dłużej wytrzyma - zaśmiałam się i zatrzymałam huśtawkę, aby rudowłosej nic się nie stało.

Daisy7 - 2016-02-06, 20:49

Po udaniu się na karuzelę, usiadłyście naprzeciwko siebie i zaczęłyście się kręcić, póki co wolno.
- Chcesz zrobić pieniążki? Hmm... Ja czasem dostaję od mamy, jak zrobię coś dobrego. Na przykład za posprzątanie w pokoju dała mi 5$, ale za tyle wiele nie kupisz. Co najwyżej batonik czekolady, gumy i jakiś mały napój w kartoniku - odpowiedziała. Swoją drogą to urocze, jakie są "priorytety" takich maluchów.
Czas zleciał wam bardzo szybko na wspólnej zabawie. Przy okazji ujrzałaś dwa nowe Pokemony, których przedtem nie miałaś okazji nigdzie zobaczyć. Jeden z nich wyglądał bardzo podobnie do psa rasy york. Amelie powiedziała, że to Lillipup. Drugi przypominał fioletową małpkę z piątą łapką na końcu ogona, lecz jego nazwy twoja towarzyszka nie znała. Swoją drogą co z Phantumpem, zapytasz? Stworek przez cały czas trzymał się na uboczu w cieniu rozłożystego dębu.
- Kim, Nance! Wracamy do domu! Dochodzi czternasta! - zawołała jakaś młoda mamuśka do swoich dwóch pociech.
- Czternasta? To chyba pora obiadowa. Musimy już wracać? - zapytała cię Amelie, schodząc z bujanego konika.

Lu - 2016-02-06, 20:59

Co prawda Amelie w sprawie zarobku nie powiedziała mi nic, co mogłabym wziąć pod uwagę, ale nie mogłam jej za to winić. W końcu to jeszcze dziecko i ma swoje priorytety. Spędziłyśmy na placu zabaw dobre kilka godzin, przez które dobrze się bawiłyśmy. Dobrze jest sobie przypomnieć czasy dzieciństwa. Przy okazji zobaczyłam nowe Pokemony. To zadziwiające, w jakim stopniu są podobne do zwierząt. Ośmiolatka znała tylko nazwę jednego z nich, ale może o malpce dowiemy się czegoś z Pokedexu?
- Tak, pora już wracać. Twoja babcia chciała, abyśmy wróciły do schroniska na obiad. Nie dajmy jej powodu do zmartwień - wyjaśniłam dziewczynce, a następnie wzięłam ją za rękę i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Hm... głodna się zrobiłam.

Daisy7 - 2016-02-06, 22:24

Amelie kiwnęła głową, po czym obydwie udałyście się do schroniska. Będąc na miejscu, skierowałyście swe kroku ku stołówce, gdzie czekała na was babcia dziewczynki. Kobieta podziękowała ci za opiekę nad jej wnuczką i to, że zabrałaś ją na plac zabaw, gdzie sama nie lubi chodzić. W ramach podziękowania podarowała ci sześć czerwono-białych kulek, które widziałaś przy paskach mnóstwa ludzi.
- Masz swój pierwszy pokeball! - oznajmiła ci radośnie mała.
- P... pierwszy? Och. Nie wiedziałam. Wszystkie są puste. Przepraszam za taki kiepski prezent, ale nie miałam zbytnio pomysłów, co mogę pani dać, a myślałam, że jest pani trenerką, której dodatkowe pokeballe zawsze się przyda - wyjaśniła zaskoczona staruszka.
- Możesz w jednego z nich schwytać Phantumpa. Wtedy oficjalnie stanie się twoim Pokemonem - dodała Amelie.

Lu - 2016-02-06, 22:37

Wróciłyśmy na czas na stołówkę i babcia Amelie nie musiała wykonywać telefonów, których i tak nie mogłabym odebrać. W ramach podziękowania kobieta podarowała mi kulki - Pokeballe, które służą do łapania Pokemonów. Zdziwiłam się, gdyż nie oczekiwałam nic w zamian za opiekowanie się Amelie.
- Ależ nie trzeba było. Czas spędzony z Amelie to sama przyjemność - podziękowałam, jej, przyjmując jej prezent. Kobieta zdziwiła się, kiedy usłyszała, że to moje pierwsze balle w życiu. Cóż... - Wcale nie jest kiepski! Jest wręcz idealny, gdyż rozmyślałam nad tym, czy nie udać się w podróż. Pani wnuczka bardzo pomogła mi w tym wyborze - odpowiedziałam, uśmiechając się w stronę ośmiolatki. Kiedy ta powiedziała, że mogę złapać Phantumpa, zdziwiłam się. Wcześniej o tym nie myślałam, a Amelie powiedziała, że najpierw trzeba osłabić Pokemona przed próbą schwytania. Chyba że...
- Phantump, co ty na to? Wiem, że się do mnie w jakiś sposób przywiązałeś, a ja mogę to samo powiedzieć o sobie. Chcesz wyruszyć ze mną w podróż? - spytałam duszka, dając mu wolny wybór.

Daisy7 - 2016-02-06, 23:04

- Moja wnuczka pomogła pani w wyborze? - powtórzyła staruszka. - To ja już wiem, jaka jest pani decyzje - dodała, śmiejąc się. - Potrafi opowiadać o byciu trenerem i przygodzie Pokemon jak o czymś wielkim, nieziemskim. Oczywiście cieszę się, że ma takie optymistyczne podejście i kocha Pokemony, ale trzeba pamiętać, że oprócz przyjemności są też obowiązki. W końcu stworki potrzebują regularnego karmienia, treningów, poświęcenia im dużej ilości uwagi, słowa otuchy czy wsparcia, a czasem nawet kosztownych lekarstw, gdy poważnie zachorują. No ale dzięki temu uczymy się odpowiedzialności, nieprawdaż?
- Ja na pewno będą odpowiedzialna, kiedy zostanę trenerką! - oznajmiła triumfująco Amelie.
- Oczywiście, oczywiście - uśmiechnęła się życzliwie jej babcia, klepiąc małą po głowie. - Chodź, rybko, musimy coś zjeść. Zresztą twoja pani opiekunka musi w końcu odpocząć, bo pewnie wyciągnęłaś ją na każdą zabawkę na placu zabaw - po ty słowach obydwie odeszły, zostawiając cię samą z Phantumpem, który był mocno zaskoczony twoją propozycją, ale postanowił nie trzymać cię w niepewności i szybko pokiwał łebkiem na "tak".

Lu - 2016-02-06, 23:15

- Oczywiście, ma pani rację. Odpowiednio zajmę się moimi podopiecznymi - zapewniłam starszą kobietę. W większości podobne jest to do opiekowania się zwierzętami, tylko te nie potrzebują jakichś specjalistycznych treningów. No ale wszystko przede mną, prawda?
Kiedy Amelie i jej babcia ruszyły w stronę stołówki, pomachałam im życzliwie. Ja też zamierzałam się tam udać, ale najpierw musiałam załatwić jedną, ważną rzecz. Kiedy Phantump zgodził mi się towarzyszyć w bardziej oficjalny sposób, złapałam za jeden z Pokeballi i próbowałam go powiększyć tak, jak widziałam to wczoraj u tamtej dziewczyny. Następnie stuknęłam go piłką w korę. Kiedy mieliśmy to już za sobą, pałam się go wypuścić i udać się na stołówkę coś zjeść. Duszek pewnie też musi być głodny.

Daisy7 - 2016-02-07, 09:35

Stworek bez problemu pozwolił ci się schwytać do kulki, a następnie z niej wypuścić. Swoją drogą owa czynność jest banalnie prosta. Wygląda na to, że nie wszystkie Pokemony można zdobyć poprzez osłabienie ich w walce. Niektóre wystarczy po prostu zapytać. Nauczyłaś się właśnie cennej wskazówki, która z pewnością pomoże ci w tym świecie. W końcu nie wiadomo, jak długo tu zostaniesz i co cię tu spotka. Z jednej strony brzmi to strasznie, ale z długiej... chyba nie powiesz, że nie zainteresowały cie te fascynujące istoty jakimi są Pokemony, prawda? Kiedy udało ci się wyrwać z zamyśleń, wraz z Phantumpem udałaś się na stołówkę. Na tablicy zapisano, że dzisiaj na obiad jest zupa kalafiorowa, a jako drugie danie serwują kluski śląskie.
Lu - 2016-02-07, 13:15

Amelie pewnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że można złapać Pokemona bez konieczności osłabienia go w walce, dzięki czemu mogłam się tego dowiedzieć sama. Nie powiem, bo jest to bardzo przydatna informacja. Być może przyda mi się jeszcze tutaj.
Na obiad nie proponowano już tak różnorodnego wyboru jak na wczorajszej kolacji. Wszyscy musieli jeść to samo, co mi oczywiście nie przeszkadzało, ponieważ naprawdę lubiłam zupę z kalafiora. Nie wiedziałam natomiast, co to te całe kluski śląskie, ale na pewno nie mogą być złe. Podeszłam do okienka z tacą, czekając na wydanie posiłku. Przy okazji pytam, czy mogłabym dostać coś do jedzenia dla Phantumpa. Jeżeli się nie uda, to podzielę się z nim swoim obiadem, tak jak wczoraj.

Daisy7 - 2016-02-07, 14:16

Kucharka stojąca za okienkiem, gdzie wydają posiłki, poinformowała cię, że nie mają specjalnej karmy dla Pokemonów, ale mogą one jeść to samo co ludzie, więc nałoży ci więcej klusków, byś mogła zaspokoić apetyt Phantumpa. Okazało się, że owa potrawa to rodzaj klusek ziemniaczanych przygotowanych z gotowanych ziemniaków i mąki, formowane w spłaszczone kulki z wgłębieniem, gotowane w osolonym wrzątku. Kiedy usiedliście do stołu z tacką, lewitujący pieniek zbliżył się do talerza z zupą, jednak szybko odleciał od niego z wyrazem zniesmaczenia na łebku. Wygląda na to, że nie przepada za kalafiorami. Na szczęście nie grymasił przy drugim daniu, więc obydwoje opuściliście stołówkę z pełnymi brzuchami. Co teraz? Godzina dochodzi 15:00. Możesz zostać tutaj lub ruszyć w dalszą drogę albo przynajmniej zwiedzić miasteczko, w którym się znajdujesz. Może jest tu więcej atrakcji niż Centrum Pokemon, schronisko, plac zabaw i domki mieszkalne.
Lu - 2016-02-07, 14:38

Jak się okazało, Phantump nie przepadał za zupą kalafiorową, ale te całe kluski mu odpowiadały. Wyglądały mi one znajomo, ale na tę chwilę nie mogłam stwierdzić, jak nazywa się potrawa, która mi je przypomina. Po pożywieniu się sprawdziłam godzinę i okazało się, że jest równo 15. To chyba za późno, aby wypuszczać się gdzieś dalej. Zostanę jeszcze na jedną noc w schronisku, a jutro z samego rana wyruszę do tej Profesor Juniper. Tylko... najpierw muszę się dowiedzieć, jak do niej dotrzeć. Przydałaby się jakaś mapa. Może poszukam czegoś na mieście? Wprawdzie nie mam przy sobie pieniędzy, ale na pewno znajdzie się jakieś inne rozwiązanie.
Daisy7 - 2016-02-07, 15:12

Po wyjściu ze schroniska ruszyłaś uliczkami miasta przed siebie. Mijałaś różne sklepy, począwszy od zwykłych odzieżowych czy spożywczych, a kończąc na obleganym przez mnóstwo ludzi markecie, gdzie oprócz typowych produktów można kupić również gadżety dla trenerów, w tym pokeballe, biało-niebieskie kulki podobne do znanych ci już pokeballi, specjalne karmy dla Pokemonów, witaminy oraz jakieś lecznicze maści i spraye zwane powszechnie "medykamentami" bądź "potionami". Przez szybę marketu dostrzegłaś również stojak z mapami, ale mało prawdopodobne, by były one rozdawane za darmo. Niestety żadnej dużej mapy w centrum Accumuly nie znalazłaś.
Lu - 2016-02-07, 15:26

Okazało się, że zwiedzanie miasta poszło na nic. Prócz sklepów wypełnionych rzeczami dla trenerów nie znalazłam nic wartego uwagi. Na jednym ze stoisk widziałam nawet mapy, ale na pewno nie były one darmowe. Trochę żałowałam, że nie mogę nic kupić dla Phantumpa, ale nie miałam nawet na jedzenie dla siebie... Zastanawiałam się, co teraz. Okazało się, że straciłam jedynie czas na chodzeniu po mieście, a nadal nie wiem, jak dostać się do Profesor Juniper. Może Amelie albo jej babcia będą mogły mi wytłumaczyć, jak tam dotrzeć?
- Masz jakiś pomysł, co teraz moglibyśmy zrobić, Phantump?

Daisy7 - 2016-02-07, 18:11

Phantump pokiwał ze smutkiem łebkiem na boki, dając ci do zrozumienia, że nie ma żadnego pomysłu. No cóż, mówi się trudno. Może przy odrobinie szczęście wpadniesz jeszcze dzisiaj na Amelie oraz jej babcię w schronisku i poprosisz o wytłumaczenie drogi do Nuvemy, gdzie, jak mówiła mała dziewczynka, znajduje się laboratorium profesor Juniper. Ciekawe czy ta kobieta cały czas tam przesiaduje. Byłoby głupio, gdyby okazało się, że szłaś na marne. Ale skoro rozdaje początkującym trenerom ten startowy zestaw to chyba nie powinna opuszczać na długo "posterunku", prawda? Rozmyślałaś nad tym, dopóki nie zorientowałaś się, iż idąc ciągle prze siebie, wkroczyliście do lasu poza terenem Accumuly. Już miałaś zawrócić, gdy wtem dostrzegłaś brązowe coś z białym pędzelkiem na końcu wystające ponad gęste krzaki. Z początku myślałaś, że to zwykły patyk, jednak dziwna rzecz zgięła się, a potem znów wyprostowała i lekko poruszyła. Żadne gałęzie raczej tak nie robią, prawda?


Lu - 2016-02-07, 18:50

Byłam tak pochłonięta myśleniem... właściwie o niczym, że nie zauważyłam, gdy wyszliśmy poza tereny miasta. Znaleźliśmy się w lesie, jednak to nie był ten sam, w którym się obudziłam. Chyba. Nawet nie wiem, ile tutaj szłam. Chciałam już zawrócić i zdążyć dojść do schroniska, zanim się zrobi ciemno, gdy coś zobaczyłam. Jakiś patyk wystający z krzaków. No tak, niby to nic nadzwyczajnego, ale czy on się nie poruszył? Zaraz... To był pędzelek do malowania! Kto normalny chowa się po krzakach i w nich maluje?
- Halo, czy ktoś tam jest?

Daisy7 - 2016-02-08, 07:33

Kiedy zapytałaś, czy ktoś jest w krzakach, tajemniczy patyk wyprostował się w pionie, a potem ujrzałaś, jak ucieka między krzakami tak, że tylko gdzieniegdzie było go widać. Phantump zaczął podążać za pędzelkiem, a ty za nim, by przypadkiem nie zgubić malucha. W końcu należy do ciebie. Przebyliście takim sposobem dystans kilkudziesięciu ładnych metrów, zagłębiając się w dziki las (czyt. tam, gdzie nie ma już ścieżek). W końcu krzaki skończyły się i uciekinier musiał z nich wyskoczyć. Tak też się stało. Twym oczom ukazał się brązowy, niewielki Pokemon z wyłupiastymi niebieskimi oczami. Potworek stanął pod drzewem w pozycji bojowej około 3m od ciebie i lewitującego pieńka.

Lu - 2016-02-09, 19:30

Okazało się, że to wcale nie był pędzelek, a ogon tej fretkowiewiórki! Wyglądał tak samo, jak Pokemon tamtej dziewczyny ze schroniska, z wyjątkiem oczu, które były niebieskie. Spodziewałam się jakiegoś świra malującego w krzakach i się zawiodłam. Wygląda na to, że te stworzenia są na każdym kroku. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, goniąc go.
- Phantump, może lepiej sobie odpuśćmy? - zapytałam, starając się wycofać. Fretka nie miała raczej przyjaznych zamiarów, patrząc po jej pozycji. A jeżeli odejdziemy, to może sobie odpuści? Zawsze moglibyśmy z konieczności z nią walczyć, ale nie pamiętałam tych wszystkich ataków duszka.

Daisy7 - 2016-02-11, 22:23

starałam się ;-;
Doskonale znasz charakter Phantumpa ze skanu, więc nie powinno być dla ciebie zdziwieniem, że stworek zgodził się odpuścić wytropionemu Pokemonowi. Na pewno walka z nim to ostatnie o czym marzy. Zresztą podobnie jak ty, prawda? Wojownicza surykatka prychnęła na was ostrzegawcza, a gdy tylko się odwróciliście, dała nogę. Jej chyba też nie uśmiechał się żaden pojedynek, ale nie chciała wyjść na tchórza. Podczas powrotu na główną drogę, a potem do miasta nic nowego was nie zaskoczyło. Dopiero na obrzeżach Accumuly zainteresowałaś się pewnym facetem, który potwornie krzyczał na skulonego przy jego nodze liska. Malec wygląda jakby nie jadł kilka tygodni i cudem przeżył bliskie z spotkanie z tirem albo wielkim drapieżnikiem.


Lu - 2016-02-11, 23:29

Fretka na szczęście nie chciała walczyć i nie goniła nas, gdy odpuściliśmy. Nie powiem, upiekło nam się, bo nie wyobrażam sobie, co mogłabym zrobić w odwrotnej sytuacji. Rzucać w nią kamieniami? Chyba nie miałabym innego wyjścia...
W międzyczasie wróciliśmy do miasta. Po drodze nic nas nie zaskoczyło, jednak moją uwagę przyciągnął mężczyzna, który wyżywał się na jakimś lisopodobnym stworzeniu. Pokemon wyglądał naprawdę marnie, jakby nie jadł nic przez kilka dni. Zrobiło mi się go strasznie żal, to pewnie dlatego postanowiłam zainterweniować. - Hej, dlaczego na niego krzyczysz? Nie widzisz, że jest wystarczająco zmarnowany?

Daisy7 - 2016-02-12, 11:37

- Do mnie szczekasz? - zreflektował się zaskoczony mężczyzna, lustrując cię groźnym wzrokiem, po czym przeniósł go na liska, który od razu spuścił nisko łeb. - A ty nie widzisz, że to mój Vulpix i masz się od nas odczepiać? Kupiłem go, więc należy do mnie i mogę z nim robić, co chcę. Zresztą wypraszam sobie jakieś złe traktowanie. Żarcie rano i wieczorem dostaje, a gdyby się bardziej przyłożył do pracy, to nie musiałbym go poganiać batem - dodał zniecierpliwiony, po czym tupnął nogą. - Jazda! - krzyknął do malca, na co ten podreptał posłusznie przodem, wlokąc po brudnej ziemi swoje piękne ogony, których końcówki przypominają bardziej zużyte mopy.
Lu - 2016-02-12, 16:35

Proszę, jaki bezczelny! Niby dorosły facet, a odzywa się gorzej niż gimnazjalista. Widocznie nikt nie wpoił mu zasad dobrego wychowania. Gołym okiem widać, że ten stworek był przez niego zastraszany i bity, co sam też potwierdził. Nie ma tutaj żadnych służb, które zajmowałyby się takimi przypadkami?
- To, że go kupiłeś, nie oznacza, że możesz z nim robić, co ci się żywnie podoba. To żywe stworzenie i nie możesz go traktować jak przedmiot. Zresztą, dorośli mężczyźni podobno nie bawią się zabawkami - nie chciałam go w żaden sposób obrażać, ale nie mogłam pozwolić na to, aby dłużej traktował tak tego biednego liska.

Daisy7 - 2016-02-12, 16:57

- Matko, dziewczyno, nie masz co robić, tylko bawić się w jakąś obrończynię praw Pokemonów? - warknął poirytowany facet, po czym klasnął, na co Vulpix zatrzymał się natychmiastowo. - Słuchaj, zawrzemy pewien układ. Jak przyniesiesz mi dwie bańki, oddam ci tego zakichanego Vulpixa i będzie mogła z nim zrobić, co zechcesz. Dopóki nie dostane szmalu, to ja będę się nim "opiekował" - oznajmił, szczerząc się wrednie przy wypowiadaniu ostatniego słowa. - Mieszkam tam. Lepiej się pospiesz - dodał, wskazując na pobliski dom wyróżniający się od reszty podwórkiem zawalonym od desek, po czym odszedł, ponownie klaszcząc na wynędzniałego liska, który grzecznie wznowił chód.
Lu - 2016-02-12, 19:08

Hm... czy byłabym w stanie przygarnąć liska do siebie? Wprawdzie chciałam dla niego wolności od tego faceta, ale czy będzie mu lepiej u mnie? Jeżeli facet mówił prawdę, to dostaje regularnie jedzenie, czego ja nie mogłabym mu zapewnić. Nie mam pieniędzy na jedzenie, a co dopiero na wykupienie dla liska wolności. Ale będę musiała coś zrobić, w przeciwnym wypadku mężczyzna dalej będzie się nad nim znęcał.
- Dwie bańki? - spytałam, nie za bardzo rozumiejąc, ile to tak naprawdę jest pieniędzy. Jaka by to nie była suma, muszę ją zdobyć. Może uda mi się przy okazji przyoszczędzić i zachować coś dla siebie?

Daisy7 - 2016-02-12, 22:04

- Tak, dwa baksy, niewyraźnie mowię? Dwa tysiące Poke-dolarów. Mam ci to jeszcze przeliterować? A może to za mało dla takiej obrończyni praw Pokemonów? Mogę dorzucić kolejne dwa, jeśli ci coś nie pasuje - odparł wrogo koleś, po czym wszedł na teren swojego domu i zniknął za drewnianą konstrukcją przypominającą rozlatującą się szopę.
Zostałaś sama z Phantumpem. Masz jednak wrażenie, patrząc na niego, że podobnie jak tobie jemu również nie spodobało się to, jak wredny koleś traktuje swojego Pokemona. Teraz tylko pytanie skąd weźmiesz tyle kasy. Niby na tutejszej walucie się nie znasz, ale dwa tysiące Poke-dolarów brzmi na sporą sumkę.

Lu - 2016-02-13, 00:59

Złośliwe uwagi mężczyzny zignorowałam, nie chciałam sobie psuć humoru na kogoś takiego. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to dwa tysiące Poke-dolarów. Jeżeli tutejsza waluta ma taką samą wartość, jak ta u mnie, to jestem w kropce. Skąd ja mu wytrzasnę taką ilość pieniędzy?! No ale będę musiała się postarać, dla Vulpixa.
Spojrzałam na Phantumpa, któremu również nie spodobał się sposób, w jaki traktuje liska ten facet. Wychodzi na to, że oboje jesteśmy zmobilizowani do pomocy stworkowi. Na dobry początek postanowiłam przejść się po mieście, tym razem zwracając uwagę na miejsca, w których mogłabym zarobić parę groszy.

Daisy7 - 2016-02-13, 11:21

Dokładnie rozglądałaś się po okolicy z nadzieją na wyhaczenie jakiejś oferty, która mogłaby ci przynieść trochę kasy. Przechodząc obok jednego z domków jednorodzinnych, ujrzałaś dziecko nieco starsze od Amelie, które grabiło podwórko. Pewnie starsi ludzie, którzy nie mają siły na takie czynności, są chętni zatrudnić kogoś do pomocy, ale na bank nie dostaniesz za to dwóch tysięcy do ręki, a zanim uzbierałabyś taką kwotę, Vulpix mógłby już paść z wykończenie. Wizja jeszcze bardziej wynędzniałego liska przybiła cię, ale jednocześnie mocno zmotywowała. Przyspieszyłaś kroku i weszłaś w jedną z bocznych uliczek, a tam co? Przed jakiś barem o nazwie "Poroże Stantlera" widnieje tabliczka z informacją, że właściciel restauracji pilnie szuka atrakcyjnej kelnerki, która ma ukończone 16 lat i nie ma problemu w kontaktach międzyludzkich. Przewiduje również zapłatę w postaci 100$ za każdą przepracowaną godzinę + kasa z napiwków. Czyżby szczęście postanowiło się do ciebie uśmiechnąć?
Lu - 2016-02-13, 12:29

Długo szukałam jakiejś pracy. Na początku nie mogłam znaleźć czegoś, gdzie mogłabym dostać wystarczającą gotówkę w jak najszybszym czasie. Ale to nie było nic dziwnego, w końcu nikt nie da mi od ręki dwóch tysiący dolarów. Jednak w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Stanęłam przed jakimś barem, w którym poszukiwali kelnerki. Wszystkie wymogi raczej spełniałam, a skoro dawali 100 dolarów za godzinę plus napiwki, to mogłam zarobić wystarczająco pieniędzy i jeszcze zachomikować coś dla siebie! Spojrzałam z nadzieją na Phantumpa. Jeżeli mi się uda, to lisek niedługo będzie wolny. Postanowiłam spróbować i weszłam pewnym krokiem do baru.
Daisy7 - 2016-02-13, 14:45

Do baru nie można było wchodzić z Pokemonami, więc musiałaś schować Phantumpa do jego przenośnego mieszkanka. W środku budynku panuje klimat przywodzący na myśl karczmy z westernowskich filmów, gdzie nie brakuje świeżego, gorzkiego piwa, skwierczącego bekonu ani pasków suszonej wołowiny. Co do klienteli to zdecydowanie przeważa grupa ludzi dorosłych. Są zarówno grupki mieszane, jak i same babki oraz faceci (ci głównie siedzą przy barze, za którym stoi młoda tleniona blondyna z biustem takim, że hohoho i mruga zalotnie rzęsami do każdego osobnika płci męskiej, który wrzuci coś do słoika z napisem "napiwki"). W kącie znajdują się drzwi do toalet i palarni, a za ladą baru przejście i okienko na kuchnię. A gdzie jakieś biuro, do którego powinnaś się zgłosić jako kandydatka na kelnerkę? Chyba nie pozostaje ci nic innego, jak zapytać tą wypindrzoną laskę obsługującą ludzi przy barze.
Lu - 2016-02-13, 14:58

Karczma nie wyglądała źle. Na pewno nie jest to szczyt moich marzeń, jeśli chodzi o pracę, ale na tę chwilę nie znajdę nic lepszego. Klientów nie brakowało, a więc jeżeli dostanę tę pracę, nie będę mogła narzekać na brak zajęcia. Kiedy spojrzałam na barmankę, zastanowiłam się dwa razy, kogo uważają jako "atrakcyjną". Jeżeli szukają kogoś pokroju tej sztucznej blondynki, to chyba źle trafiłam... Nikt, kto robi z siebie coś takiego nie może być mądry.
- Przepraszam, podobno szukacie kelnerki. Gdzie mogłabym znaleźć właściciela baru? - podeszłam do baru i zapytałam się tej dziewczyny.

Daisy7 - 2016-02-13, 15:51

Dziewczyna akurat żuła różową gumę balonową i kiedy skończyłaś mówić, zrobiła wielkiego balona, który pękł ku uciesze obserwujących was klientów. Na szczęście żaden kawałek nie strzelił w twoją twarz. Po chwili ciszy dziewczyna bez słowa leniwym gestem wskazała ci na nieźle ukryte drzwi, które znajdowały się za akwarium, w którym nie ma rybek, a dno błyszczy się od brązowych, złotych i srebrnych monet. Na wszelki wypadek zapukałaś, a gdy usłyszałaś "proszę", nacisnęłaś klamkę i weszłaś do środka. Znalazłaś się w niewielkim gabinecie. W centralnym miejscu stoi drewniane biurko, a za nim na obrotowym krześle siedzi dorosły mężczyzna w ciemnobrązowych sztruksach oraz kremowej koszuli w kratę. Ma bardzo bujny czarny zarost i w sumie to właśnie owa broda rzuca się najbardziej w oczy.
- Dzień dobry. O co chodzi? Mam nadzieję, że nie przyszła pani w sprawie jakiejś skargi? - zapytał, uśmiechając się szczodrobliwie.

Lu - 2016-02-13, 16:18

Na szczęście nie musiałam z blondynką rozmawiać. Wskazała mi jedynie drzwi, których wcześniej nie zauważyłam, a ja czym prędzej poszłam ku nim. Swoją drogą, dlaczego je tak ukryli? Przez to akwarium ich nie widać... Kiedy zapukałam i zostałam zaproszona, weszłam do środka. Szefem baru okazał się dorosły mężczyzna z bujną brodą. Wydawał się dosyć miły, jak na pierwszy rzut oka.
- Nie, skądże. Przyszłam w sprawie ogłoszenia, które powiesiliście na zewnątrz. Jest ono nadal aktualne? - miałam nadzieję, że uda mi się dostać tą posadę. Konkurencji chyba żadnej nie mam. Przynajmniej jej tutaj jeszcze nie widzę.

Daisy7 - 2016-02-13, 16:32

- Chciałaby pani zostać kelnerką? - zapytał, nie ukrywając swojej radości. - Lepiej trafić pani nie mogła. Że się tak wyrażę, na gwałt potrzebujemy kogoś na to miejsce, bo nasza aktualna kelnerka rozchorowała się i musi dziś oraz jutro leżeć w domu. Na razie jej obowiązki przejął mój siostrzeniec, ale robi to tylko tymczasowo, dopóki nie znajdziemy odpowiedniej zastępczyni. Nie oszukujmy się, pryszczaty rudzielec w roli kelnera nie zachęca klientów. Ale panienka nadaje się idealnie! Wygląd jest, miła buźka. Jak pani sobie radzi w rozmowie z innymi? Czasem zdarzają się naprawdę trudni klienci, którzy nie będą czuć wyrzutów przed obrażaniem pani czy rzucaniem jakimiś niestosownymi komplementami, ale... taka praca. I trzeba w takich sytuacjach grzecznie się uśmiechać oraz nie dać ponieść emocjom. Da pani radę?
Lu - 2016-02-13, 16:50

Dobrze było usłyszeć takie słowa. Cieszyłam się, że jednak nadaję się na tę posadę. Zastanawiałam się, czy zniosę obraźliwe teksty niektórych klientów, ale po krótkiej chwili zastanowienia stwierdziłam, że dam radę. W końcu nie będę tutaj pracowała długo, a dla uwolnienia liska mogę znieść wiele rzeczy.
- Oczywiście, postaram się jak tylko mogę, aby dobrze zastąpić pańską pracownicę - zapewniłam szefa baru. - To... kiedy mogłabym zaczynać? Nie ukrywam, że chciałabym zacząć jak najprędzej - chciałam się jak najszybciej wdrążyć w tą pracę, ale też zarobić jak najwięcej się tylko da.

Daisy7 - 2016-02-13, 18:25

- Mówiąc szczerze, to możesz zaczynać od zaraz. Przebież się tylko w te ciuchy - tu podał ci specjalny strój kelnerki - i już jesteś gotowa. Zgłoś się do mojego siostrzeńca, żeby wytłumaczył ci, jak należy zapisywać zamówienia i obsługiwać gości. Na pewno plącze się gdzieś tam po sali - dodał, po czym sięgnął po gruby kalendarz i zaczął czegoś w nim szukać, nie zwracając już uwagi na twoją osobę.
Nie miałaś zbytniego wyboru, jeśli chciałaś tu pracować, więc posłusznie wzięłaś od faceta uniform, w który przebrałaś się w damskiej łazience, po czym wyszłaś na salę. Akurat wyhaczyłaś wzrokiem rudego kelnera obsługującego parę klientów przy stoliku, gdy wtem jakiś lekko podchmielony mężczyzna podszedł do ciebie i poprosił o zamówienie mu taksówki pod bar.

Lu - 2016-02-13, 18:35

Przebrałam się w strój kelnerki i wyszłam na salę. Chciałam już podejść do siostrzenca szefa, kiedy zaczepił mnie mężczyzna, od którego było czuć alkohol. Pijany poprosił mnie o zamówienie taksówki pod bar. Tylko skąd ja mu ją wstrząsnę? Nie mam ani telefonu, ani numeru. No ale muszę coś wykombinować, nie mogłam go zignorować. Przeprosiłam go na chwilę i podeszłam do baru.
- To znowu ja. Byłabyś tak miła i powiedziała mi, gdzie jest tutaj jakiś telefon, z którego można skorzystać? Przydałby się też numer do jakiegoś taksówkarza - poprosiłam blondynkę, mając nadzieję, że posiadają tutaj jakiś służbowy telefon.

Daisy7 - 2016-02-13, 19:09

Blondyna zza lady była zaskoczona twoim strojem, ale postanowiła go nie skomentować. Zamiast tego wskazała ręką na wiszący telefon znajdujący się tuż przy wyjściu z baru i dodała, że numer na taryfę jest podany na naklejce przylepionej do słuchawki. Okazało się, że mówi prawdę i bez problemu udało ci się zamówić taxi. Gdy poinformowałaś o tym pijanego klienta, ten podziękował ci wylewnie, a nawet wręczył woreczek z jasnozielonym proszkiem , po czym wyszedł, zataczając się lekko. Nie miałaś teraz czasu na zastanawianie się, czym jest podarunek od nieznajomego, więc zawiązałaś go, by się nie wysypał i wrzuciłaś do kieszeni stroju kelnerki, a następnie podeszłaś do wspomnianego wcześniej rudzielca. Wytłumaczywszy kolesiowi, kim jesteś, ten odetchnął z ulgą.
- Całe szczęście. Już myślałem, że będę miał przewalony cały wieczór - westchnął, zdejmując z głowy kowbojski kapelusz podobny do twojego, lecz czarny. - No to tak. Tu masz notesik i długopis. Zapisuj skrótami, żeby klienci nie musieli czekać, aż zanotujesz wszystko, stojąc nad ich głowami. Jak już masz spisane zamówienie, idziesz z kartką i podajesz ją Suzan, tej kolesiówie stojącej za ladą, a ona przekazuje notatkę do kuchni. Kiedy zamówienie będzie gotowy, Suzan krzyknie do ciebie, żebyś je odebrała i zaniosła. Tylko nie myl stolików i bądź zawsze uprzejma, cokolwiek by się nie działo. Ach, uważaj na grupkę tych młodych facetów pod oknem. Jeden z nich ma wieczór kawalerski i naprawdę zaczyna im nieźle odwalać - poinstruował cię siostrzeniec właściciela, podając ci jednocześnie zarówno notesik jak i długopis. - Miłej roboty.

Lu - 2016-02-13, 19:25

Proszek, który dostałam od mężczyzny mocno mnie zaintrygowal, jednak niestety nie mogłam go teraz dokładniej przebadać. Czekała na mnie w końcu praca. Siostrzeciec właściciela baru ucieszył się na mój widok. Co się dziwić. Byłam dla niego jedyną opcją ucieczki od wieczora spędzonego w pracy. Mi ona nie przeszkadzała, ale chłopak pewnie miał jakieś plany. Kiedy wszystko mi wytłumaczył i wręczył notes z długopisem, opuścił mnie. Podziękowałam mu na odchodne i zabrałam się do przeglądania kartek notesika, sprawdzając, czy nie zostawił po sobie jakichś zamówień, które trzeba by dostarczyć Suzan. Przy okazji obserwuję stoliki i uważam, czy aby ktoś nie chce złożyć zamówienia.
Daisy7 - 2016-02-13, 19:46

Do odebrania miałaś tylko jedno zamówienie dla względnie spokojnej parki. To chyba jacyś zakochani, ponieważ kiedy podeszłaś do ich stolika i położyłaś na nim dwie porcje spaghetti, a następnie życzyłaś smacznego, nie oderwali od siebie wzroku ani na chwilę. Do dwudziestej trzeciej było znośnie. Wiadomo, czułaś się już mocno padnięta, ale jeszcze tylko godzinka i koniec pracy na dzisiaj. Miałaś nawet szczerą nadzieję, że nic złego się nie wydarzy, lecz, jak to bywa w takich sytuacjach, wykrakałaś. Akurat szłaś do pijanej grupki facetów, przed którymi ostrzegał cię rudzielec, w celu wręczenia im rachunku, gdyż zaczęli się powoli zbierać. Kiedy stałaś przy stoliku i próbowałaś dogadać się z nawalonym facetem, jego koleżka chwycił cię porządnie za pupę.
- To co, mała, idziesz z nami na miasto trochę zabalować? - zapytał, na co pozostali wydali z siebie dźwięki wyrażające aprobatę.

Lu - 2016-02-13, 19:59

Praca w barze nie była zła. Nawet fajnie mi się roznosiło te wszystkie zamówienia. Dodatkowo kontakt z ludźmi dobrze mi zrobił. No... może z niektórymi. Dotychczas na facetów z wieczora kawalerskiego nie zwracałam uwagi, do czasu, gdy musiałam dostarczyć im rachunek. Faceci byli nieźle pijani i nie sposób było się z nimi dogadać. Kiedy jeden z nich chwycił mnie za tyłek, zdenerwowałam się, jednak nie mogłam dać po sobie tego poznać. Normalnie dostałby już po twarzy za takie chamstwo, ale byłam w pracy i nie mogłam być dla nich niemiła. Szef i jego siostrzeciec mnie przed takimi ostrzegali... Zrobiłam krok w bok, aby mężczyzna nie powtórzył drugi raz tej czynności.
- Niestety, ale jestem w pracy. Przyjmują panowie ten rachunek? - spytałam, starając się wysilić na uśmiech. Nie wiem, jak długo będę musiała ich nakłaniać do zapłaty, ale lepiej żeby przyjęli ten rachunek jak najszyciej.

Daisy7 - 2016-02-13, 20:30

Faceci zaśmiali się, kiedy zrobiłaś krok w bok i powiedziałaś, że musisz zrezygnować z ich propozycji. Żaden też nie odpowiadał ci na pytanie dotyczące rachunku. Zamiast tego zaczęli cię przekonywać, być wyrwała się z pracy wcześniej, a jeśli nie możesz, to oni z chęcią na ciebie poczekają. Zaczęło się robić naprawdę nieciekawie, dopóki niespodziewanie od stolika obok nie wstały dwie laski. Wygląda na zwyczajne młode kobiety w wieku około 23-25 lat, jednak coś w ich demonicznych twarzach sprawiło, że pijacy umilkli.
- Won - wyszeptała jedna z babek, spoglądając niczym bazyliszek na mężczyznę, który klepnął cię w tyłek.
- Tylko żartowaliśmy - wydukał, zostawiając na stole banknot dwieście dolarowy (o 50$ więcej niż powinni zapłacić!), po czym opuścił bar wraz z resztą kumpli.
- Nie martw się, twój szef się o tym nie dowie - zapewniła wesoło twoje obrończyni, która teraz kompletnie nie brzmi ani nie wygląda na wcielone zło.
- Gdybyś chciała się nauczyć takich pożytecznych sztuczek, wbij na naszą stronę internetową, feministki.pk - zachęciła cię druga, po czym złapała koleżankę za rękę i wspólnie udały się ku barowi, uprzednio wykrzykując "waginy górą!".
Tyle wrażeń jak na jeden dzień roboty chyba przekracza dozwoloną normę, co? Ledwo otrząsnęłaś się z drobnego szoku, gdy ujrzałaś, że zza drzwi ukrytych za akwarium wynurzył się twój pracodawca i macha ręką, przywołując cię do swojego gabinetu.

Lu - 2016-02-13, 20:43

Sytuacja robiła się napięta, a ja nie mogłam nic zrobić. Jedyne co, to ich zbywać, a nawet przy tym musiałam być ostrożna. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie te dwie kobiety, które siedziały obok. Wykurzyły stąd pijanych facetów w dość efektowny sposób.
- Dziękuje za pomoc. Em... Na pewno was tam odwiedzę - odpowiedziałam zmieszana całym tym zajściem. Sam adres strony internetowej mówił już aż za wiele. Chociaż nie powiem, przydałyby się takie sztuczki na namolnych facetów.
Mogłam dalej stać tak zszokowana wyjściem dwóch kobiet i ich okrzykiem, ale szef zawołał mnie do gabinetu. Szybko zgarnęłam pieniądze ze stolika i po drodze do mojego pracodawcy zostawiłam Suzan należną kwotę, a napiwek schowałam do kieszeni. O co może mu chodzić?

Daisy7 - 2016-02-13, 23:37

- Jak tam ci idzie praca? - zapytał mężczyzna, jednak nie dał ci odpowiedzieć, gdyż od razu kontynuował. - Dzisiaj musimy zamknąć trochę wcześniej, więc miałbym prośbę, żebyś oznajmiła to klientom. Oczywiście nie poganiaj ich na siłę, ale sama rozumiesz, muszą zapłacić należne rachunki, a zanim ci mocniej wstawieni zwleką się z krzeseł, to trochę potrwa. Oczywiście zapłatę masz pełną, tak jakbyś pracowała do północy, bo to z mojej winy kończymy przed czasem - poinformował, wręczając ci kopertę z pieniędzmi. - Mam nadzieję, że jeszcze jutro możemy na ciebie liczyć? Jeśli tak to zapraszam od czternastej do północy.
Lu - 2016-02-13, 23:45

Obawiałam się trochę, że może szef w jakiś sposób dowiedział się o incydencie z tamtymi mężczyznami, jednak on chciał tylko poinformować, że zamykamy dziś wcześniej i że to ja mam poinformować o tym klientów. Nie robiło mi to żadnej różnicy, a jeżeli miałam dostać i tak normalną stawkę, to byłam nawet zadowolona. Wcześniej wrócę do schroniska i w końcu odpocznę.
- Oczywiście, będę punktualnie o czternastej - potwierdziłam moją gotowość do jutrzejszej pracy i przyjęłam kopertę z gotówką. - Przepraszam że pytam, ale... stało się coś? - chodziło mi oczywiście o powód wcześniejszego zamknięcia baru. Nie chciałam być wścibska, co to to nie. Kiedy właściciel karczmy pozwolił mi opuścić biuro, udałam się na salę, aby zrobić to, co nakazał mi pracodawca.

Daisy7 - 2016-02-14, 11:50

- Nic takiego, sprawy osobiste - odpowiedział wymijająco twój pracodawca, po czym zaczął wkładać telefon i pliki kartek do stojącej na biurku aktówki.
Aby nie wyjść na wścibską, nie dopytywałaś już szefa o powód wcześniejszego zamknięcia pubu, lecz grzecznie wróciłaś na salę i zaczęłaś informować ludzi, że muszą opuścić lokal. Na szczęście nikt zbytnio się nie bulwersował, więc operacja ta przebiegła bez problemów. Kiedy wszyscy już wyszli, przebrałaś się w swoje ciuchy, a robocze zaniosłaś właścicielowi. Podziękował ci i życzył bezpiecznej drogi do domu. Kiedy wyszłaś z budynku restauracji, trafiłaś na zaciemnioną uliczkę. Musisz przejść nią do głównej, gdzie na szczęście ulicznych lamp nie brakuje, a potem udać się prosto do schroniska. Jest już godzina 23:30, więc młode dziewczyny nie powinny same włóczyć się po mieście, ale masz inne wyjście?

Lu - 2016-02-14, 14:09

Na szczęście wszyscy bez sprzeciwu opuścili bar i nikigo nie trzeba było do tego zmuszać. Trzydzieści minut przed północą byłam wolna i mogłam już wrócić do schroniska. Kiedy wyszłam przed bar, znalazłam się na ciemnej uliczce. Brr... Nie jest tutaj za przyjemnie. Byłam na niej sama i chyba wolałabym, aby tak pozostało. Objęłam się mocniej ramionami i przyśpieszyłam kroku. Chciałam jak najszybciej przejść na główną ulice, gdzie przynajmniej jest oświetlenie.
Daisy7 - 2016-02-14, 15:50

Kiedy byłaś już blisko głównej uliczki, o mały włos nie dostałaś zawału, gdy spadło komuś z balkonu białe prześcieradło, które wylądowało ci przed nosem. Prawie jak duch! Na szczęście wzięłaś się w garść, przyspieszyłaś kroku i jakoś bez zbędnych przygód dotarłaś do schroniska. Było otwarte, chociaż w recepcji nikogo nie zastałaś. By nie budzić innych, przeszłaś po cichutku na paluszkach przez korytarz, a potem weszłaś do pokoju, gdzie spałaś ostatniej nocy. O ile dobrze widzisz, Amelie śpi na swoim posłaniu znajdującym się nad twoim, chociaż jest tak ciemno, że nie możesz być pewna, czy to na pewno ona. Nie zawracając sobie tym głowy, szybko przebrałaś się w piżamę i runęłaś na swój materac. Odpłynęłaś, zanim doliczyłaś w myślach do dziesięciu. Rano zbudziłaś się o dziwo bardzo wypoczęta. Chciałaś sobie nawet uciąć drzemkę, lecz wtem usłyszałaś męski głos mówiący "królewno, budzimy się". Zszokowana otworzyłaś oczy. Szybkie ogarnięcie sytuacji: pokój wygląda inaczej, niż go zapamiętałaś, a oprócz ciebie jest tu pięciu osobników płci męskiej w różnym wieku (wszyscy patrzą na ciebie, większość z rozbawieniem lub zdziwieniem) i żadnej kobitki.
- Ktoś tu chyba pomylił sypialnie - zaśmiał się gruby koleś, wcinający nuddle.

Lu - 2016-02-14, 19:10

Kiedy się obudziłam, coś mi ewidentnie nie pasowało. Hm... Może to, że moje współlokatorki przez noc zamieniły się w mężczyzn?! Gdy zobaczyłam, że w pokoju są sami faceci, o mało nie dostałam zawału. Pamiętałam jeszcze incydent z wczoraj i nie miałam najmniejszej ochoty na powtórkę.
- Taaak... Wróciłam dość późno i nie zauważyłam, że jestem nie na tym piętrze co trzeba... Już mnie tu nie ma - spaliłam przysłowiowego buraka i złapałam za swoje rzeczy, po czym szybko wybiegłam do łazienki. Gorzej ten dzień nie mógł się chyba zacząć.

Daisy7 - 2016-02-14, 22:42

- Wpadaj śmiało! Nam nie przeszkadzasz! - zawołał za tobą jeden z mężczyzn, a reszta zaśmiała się wesoło, jednak przez wypieki, które pokryły twą zawstydzoną twarz, nie miałaś ochoty odwracać się do nich.
Kiedy ogarnęłaś się w łazience, udałaś się na moment do pokoju, w którym powinnaś spać. Nie zastałaś w nim Amelie ani jej babci, ale jest jeszcze inna, nieciekawa wiadomość. Wszystkie łóżka są zajęte, więc jeśli sytuacja się nie zmieni, nie będziesz miała gdzie dzisiaj spać w nocy. Chociaż dziewczynka wspominała, że w Centrum Pokemon można zostać z darmo na jedną noc, ale tam władzę sprawuje różowowłosa laska, która chyba ma cię za osobę chorą psychicznie. Ugh... A tak przy okazji to dochodzi 10:00.

Lu - 2016-02-15, 00:34

Gdy zajrzałam do pokoju, w którym powinnam spać, odkryłam, że moje łóżko jest już zajęte. Nie była to najlepsza wiadomość. Musiał już ktoś na nim w nocy spać, więc i tak nie miałabym gdzie wrócić po wczorajszej pracy. Może to i nawet lepiej, że zawędrowałam na inne piętro? Tutaj mogłabym się jeszcze na kimś położyć i go udusić we śnie... No ale koniec końców, jeżeli nie znajdę czegoś innego, nie będę miała gdzie spać. Powinni mieć tutaj chyba więcej pokoi. Kiedy będę wychodziła do pracy, spytam się o to recepcjonisty. Na razie postanowiłam wypuścić Phantumpa i razem z nim udać się na śniadanie. Jakby nie patrzeć, nie jedliśmy nic od wczorajszego obiadu. Byłam głodna, duszek pewnie też.
Daisy7 - 2016-02-15, 11:36

Na śniadanie dostaliście kanapki z dżemem. Sama zjadłaś dwie duże, natomiast Phantump zaspokoił głód jedną połówką i to niecałą, gdyż głównie wylizywał słodką substancją, a chleb skubał jako dodatek. W sumie jest mały, więc pewnie tyle mu starcza, by czuć się najedzonym. Po posiłku opuściliście stołówkę. Macie jeszcze ponad trzy godziny do czternastej, czyli godziny, o której rozpoczynasz pracę w barze. Przez ten czas mogłabyś zrobić coś pożytecznego, tylko co? Teraz twoim priorytetem jest zdobycie pieniędzy. Nie tylko na uratowanie biednego liska, ale też by mieć coś dla siebie. Prędzej czy później będziesz musiała opuścić to miasto i mieć z czego zapłacić na noclegi albo jedzenie. Pozostaje jeszcze kwestia tego nieszczęsnego pokedexa. Aby go zdobyć, musiałabyś udać się do Nuvemy i pogadać z tą całą profesorką, o której mówiła Amelie.
Lu - 2016-02-15, 13:39

Zastanawiałam się, jakby tu teraz spożytkować pozostały mi czas. Do Nuvemy nie zdążę dojść i wrócić przed moją zmianą, więc nie miałam się po co tam nawet wybierać. Jeżeli dopisze mi szczęście, to może jutro tam wyruszę? Na razie jednak postanowiłam przeliczyć, ile to wczoraj udało mi się zarobić włącznie z napiwkami, a później udać do sklepu. Wiem, że stracę pieniądze, zamiast wcześniej uratować liska, ale muszę być odpowiednio przygotowana na uwolnienie go. Muszę kupić przede wszystkim coś do jedzenia. Zarówno dla mnie, jak i dla Pokemonów. Później pomyśli się, co dalej.
Daisy7 - 2016-02-15, 14:42

Wychodzi na to, że wczoraj zarobiłaś 900$ + 230$ z napiwków, co łącznie daje ci sumę 1130$. Biorąc pod uwagę, że dzisiaj będziesz pracowała od czternastej, a nie jak wczoraj od szesnastej, to powinnaś otrzymać wynagrodzenie większe o 200$. Chyba starczy ci na drobne zakupy i odkupienie liska, prawda? Schowawszy monety, które są okrągłymi krążkami o złotym, brązowym lub srebrnym kolorze (w zależności od nominału) ze znaczkiem przypominającym literkę P, opuściłaś schronisko i udałaś się do marketu. W sklepie było mnóstwo rzeczy, których nazwy nic ci nie mówiły, ale na szczęście znalazłaś też takie zwyklejsze. Ostatecznie w twoim koszyku pojawiły się: 10 kanapek, 3 jabłka, 7 jednolitrowych butelek wody mineralnej, a także 12kg zwykłej Poke-karmy (według informacji zamieszczonej na opakowaniu nadaje się dla stworków każdego gatunku). Powinno ci starczyć na ponad tydzień. Za swoje zakupy zapłaciłaś 242$. Co więcej otrzymałaś za darmo papierową mapę regionu Unova, w którym się znajdujesz, jako dodatek do każdego zakupu powyżej 200$.

Mapka

Lu - 2016-02-15, 15:19

Całkiem sporo zebrałam napiwków z wczorajszej zmiany. Myślałam, że będzie u mnie gorzej z wypłatą, a tutaj okazuje się, że po dzisiejszej pracy będzie mnie stać na odkupienie Vulpixa. Ten dzień chyba może być jeszcze dobry. Zwłaszcza, że udały mi się zakupy i dostałam gratis mapę. Super! Jak tak na nią spojrzałam, to Nuvema nie była daleko od mojego obecnego miejsca pobytu. Amelie miała rację. Szkoda, że jej ostatnio nie spotkałam... Wypadałoby się pożegnać przed wyruszeniem w podróż.
Sprawdziłam obecną godzinę i w zależności od pozostałego czasu udaję się albo w stronę pracy, albo udaję się na spracer po mieście razem z Phantumpem.

Daisy7 - 2016-02-15, 17:57

Zostały ci jeszcze prawie dwie godziny wolnego czasu, więc udałaś się na spokojny spacer po mieście. W sumie prawie ogarniasz już Accumulę na pamięć. Rozmieszczenie budynków i uliczek nie jest trudne, a miasteczko zajmuje niewielki obszar. Ciekawe jaka jest Nuvema. Oby nie okazała się olbrzymią metropolią, bo wtedy nie będzie tak wesoło ze znalezieniem laboratorium pani profesor. Kiedy zegar w telefonie wskazał 13:40, ruszyłaś bez pośpiechu ku barowi. Dotarłszy kilka minut przed czasem, weszłaś do środka i udałaś się w stronę ukrytych drzwi gabinetu właściciela restauracji, lecz w połowie drogi usłyszałaś głos blond barmanki: "Nie ma go dzisiaj. To znaczy przyjdzie, ale dopiero po osiemnastej. Ciuchy do przebrania masz tutaj (w tym momencie wskazała na małą szafkę pod wieszakami). Ogarnij się szybko, bo zaraz otwieramy".
Lu - 2016-02-15, 18:03

Spacer po mieście był przyjemny. Myślę, że Phantumpowi też było dobrze po przebywać na świeżym powietrzu, ponieważ musiałam go schować przed barem. Kiedy weszłam do środka, okazało się, że szefa na razie nie ma. Nie przejęłam się tym zbytnio i zrobiłam tak, jak blondynka powiedziała, czyli wzięłam mój strój z szafki i poszłam do damskiej łazienki się przebrać. Obym dzisiaj nie trafiła na takich klientów, jak faceci z wieczoru kawalerskiego z wczoraj...
Daisy7 - 2016-02-15, 18:16

Na początku praca była bardzo przyjemna. Głównie przychodziły rodziny z dziećmi na obiad, więc nie musiałaś wywlekać z baru żadnych pijaków na siłę. Potem około szesnastej brzdąców robiło się coraz mniej, za to był napływ nastolatków, którzy przyszli się trochę zabawić. Na a wieczorem i w nocy to rozhulała się prawdziwa impreza. Głównie podawałaś alkohol i chipsy, a ciepłe posiłki nosiłaś sporadycznie. Chociaż większość klientów była mocno wstawiona, nie dochodziło ani do bójek, ani innych niemiłych sytuacji. No może nie licząc tego jednego zdarzenia, kiedy zalana w trupa dziewczyna zaczęła przystawić się do wieszaka. Próbowała nawet z nim flirtować, ale w końcu zwyzywała go od chamskich i bezczelnych gburów i poszła sobie, zostawiając ci zapewne przypadkiem spory napiwek. Gdy wybiła północ poprosiłaś pozostałych gości o uregulowanie rachunków i opuszczenie lokalu. Ostatecznie o 00:17 byłaś wolna. Pozostaje jedynie zgłosić się do szefuńcia po kasę, a potem dotrzeć bezpiecznie do schroniska z nadzieją, że zostało jakieś wolne łóżko na żeńskim piętrze.
Lu - 2016-02-15, 18:54

Praca nie była aż tak ciężka. W sumie, mogłabym się nawet przyzwyczaić i to polubić, ale jak to mówią, komu w drogę temu czas. Może kiedyś spróbuję ponownie? W każdym razie kiedy tylko ostatni klient opuścił lokal, udałam się ponownie do łazienki, jednak tym razem przebrać się w swoje normalne ubrania. Przełożyłam zebrane dzisiaj napiwki do koperty z wczorajszą wypłatą i kiedy złożyłam uniform, udałam się do szefa, aby zameldować, że bar został zamknięty i odebrać ostatnią już wypłatę. Już niedługo będę mogła wrócić do schroniska i odpocząć po ciężkim dniu pracy. O ile zastanę jeszcze jakieś wolne łóżko...
Daisy7 - 2016-02-15, 22:57

Szef podziękował ci za nienaganną pracę i podarował wypłatę za dzisiaj, czyli równe 1100$. Z dzisiejszych napiwków uzbierałaś łącznie 255$, co razem daje ci 1325$. Nieźle można tu zarobić, nieprawdaż? Niektórzy w twoim świecie na taką kwotę tyle, że w dolarach, pracują pół miesiąca albo nawet cały. Pewnie mają tu wyższe zarobki, ale też ceny. Po opuszczeniu baru, w niecałe dwadzieścia minut udało ci się dotrzeć do schroniska, jednakże tam czekała na ciebie niemiła niespodzianka. Budynek jest zamknięty! Na drzwiach wisi jedynie kartka z informacją, że nie ma wolnych miejsc. Ale... ale jak to? W przypływie załamania nerwowego i bezsilności osunęłaś się na ziemię. Siedząc pod drzwiami z twarzą ukrytą w dłoniach, próbowałaś nie dopuścić, by łzy, które cisnęły ci się do oczu, wypłynęły na policzki. Ta nagłe niemoc pojawiła się dosłownie znikąd, lecz nie chciała odejść. Kompletnie straciłaś poczucie czasu i nie wiedziałaś, ile czasu spędziłaś na koczowaniu pod schroniskiem. Z tego dziwnego stanu otępienia wyrwało cię odczucie gilgotania po kostce. Zdezorientowana podniosłaś wzrok i ujrzałaś małego, zielonego stworka przypominającego... w sumie czy może być on odpowiednikiem jakiegokolwiek zwierzęcia?

Trudny do określenia Pokemon smyra cię pyszczkiem po nodze. Z początku myślałaś, że jest sam, lecz nagle snop światła padł na twoją twarz. Zmrużyłaś oczy i podniosłaś głowę wyżej. Kawałek od ciebie na chodniku stoi ciemnowłosy koleś w białej koszuli, krawacie i grubej kurtce. Jakby się zastanowić, to rzeczywiście zrobiło się chłodno, a ty tu taka roznegliżowana aż prosisz się o złapanie jakiegoś paskudnego choróbska.
- Axew, tylko nie przegryź pani nogi, bo nie mam kasy na płacenie odszkodowań - powiedział mężczyzna, kierując swoje słowa do zielonego potworka. Żartował, prawda? - Tak w ogóle to dobry wieczór. Nie zimno ci tutaj? - dodał, kucając, byście twarze mieli na mniej więcej takiej samej wysokości (chociaż jego i tak znajduje się wyżej).



Lu - 2016-02-15, 23:28

Nie spodziewałam się tego, że zamkną schronisko! Rozumiem, że nie mieli miejsc, ale mogłabym spać nawet na krześle czy kanapie w recepcji. A tak zostałam sama pod drzwiami budynku. To dla mnie za wiele. Chcę wrócić do domu...
W przepływie słabości straciłam zupełnie poczucie czasu. Musiałam być silna i nie dać popłynąć łzom, chociaż nie wiedziałam, dlaczego pchały mi się do oczu. Nie wiedziałam, co mogę ze sobą zrobić. Do Centrum Pokemon na pewno nie wrócę, a na dworze też nie mogę zostać, bo zrobiło się dosyć chłodno. Byłam w spodenkach i koszulce, jeżeli czegoś nie wymyślę, to zamarznę na kość...
Nie zwracałam na nic uwagi, dopóki coś nie zaczęło mnie gilgotać po nodze. To chyba Pokemon, chociaż nie przypominał żadnego znanego zwierzęcia. Uśmiechnęłam się słabo. Dopiero po chwili zorientowałam się, że stworek nie jest sam. Spojrzałam na ciemnowłosego chłopaka. Po jego stroju domyślałam się najgorszego. Czyżby kolejny pijany facet wracający z imprezy? Chociaż... Nie było po nim widać, że jest pod wpływem alkoholu.
- Może trochę. Nie zdążyłam wrócić do schroniska przed zajęciem wszystkich miejsc - dopiero teraz zwróciłam uwagę, że na moim ciele pojawiły się ciarki. Starałam się ich pozbyć, rozcierajac ramiona rękami.

Daisy7 - 2016-02-16, 00:31

Facet, usłyszawszy twoje słowa, parsknął śmiechem. Poczułaś lekkie oburzenie i złość. Jakim prawem on się śmieje? Chyba taka sytuacja ma prawo zdarzyć się każdemu, prawda? Trzeba jednak coś mu przyznać... ma zniewalający uśmiech. Z niewiadomych powodów przypomniałaś sobie nagle o Ethanie, a w głowie ujrzałaś jego wiecznie wesołą twarz. No tak, to przecież o jego uśmiechu mówiłaś zawsze, że "powala". Zamyśliłaś się na moment, a gdy otrząsnęłaś się z tej chwili zapomnienia, ujrzałaś, że nieznajomy wyciąga ku tobie rękę, w której trzyma grubą kurtkę. Musiał ją zdjąć, gdy ty na moment "odpłynęłaś".
- Zakładaj i podnoś się. Nie mogę cię tu zostawić - oznajmił poważnym tonem.

Lu - 2016-02-16, 00:42

Myślałam, że coś mu zrobię, kiedy zaczął się ze mnie śmiać. Ja rozumiem, że byłoby to zabawne, gdybym gdzieś porządnie zabalowała, ale ja ciężko pracowałam. Uch.... Jednak... mogłam mu to przepuścić, gdyż jego uśmiech przypominał mi Ethana. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo za nim tęsknię.
- Nie możesz? Przecież nawet się nie znamy. Mógłbyś pójść dalej i udać, że mnie nie widziałeś - oznajmiłam, korzystając z jego pomocy. Jaka ja byłam odrętwiała. Od tego siedzenia na ziemi wszystko we mnie zestygło. Nieprzyjemne uczucie... Mimo wszystko założyłam kurtkę od nieznajomego, bo na wzrost temperatury jak na razie się nie zapowiadało.

Daisy7 - 2016-02-16, 11:58

- Obawiam się, że to nie działa tak prosto. Na pewno gdzieś w okolicy jest kamera, która właśnie nas rejestruje. Gdyby rano znaleźli cię tu zmarzniętą i nieżywą, sprawdziliby nagranie i szybko zostałbym ukarany za to, że nie zareagowałem, tylko przeszedłem obojętnie. A uwierz mi, że kłopoty z prawem to ostatnie, o czym marzę - ostatnie zdanie wypowiedział z nieukrywanym śmiechem.
Kiedy założyłaś kurtkę nieznajomego i wraz z nim ruszyłaś uliczkami miasta, mężczyzna po chwili ciszy zapytał, jak się nazywasz i czy nie masz tu nikogo znajomego, u kogo mogłabyś przekimać nockę.

Lu - 2016-02-16, 13:04

- Jestem Caroline Benett. Niestety, nie mam tutaj nikogo znajomego. Pochodzę z... dosyć daleka - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jeżeli w ogóle odległość dwóch światów można uznać za daleko. Spojrzałam na chłopaka i stworka, który człapał obok niego. - A ty? Jak się nazywasz? I co chcesz ze mną zrobić, aby nie mieć kłopotów z prawem - ostatnie słowa wręcz zacytowałam od chłopaka. Mimowolnie lekko się uśmiechnęłam. W kurtce było mi już znacznie cieplej.
Daisy7 - 2016-02-16, 13:17

- Kougami Shinya do usług - odpowiedział mężczyzna, nachylając się po zielonego malucha, który do tej pory kręcił mu się pod nogami, ale chyba już mu się znudziło, bo zaczął chwytać na nogawkę spodnie swojego opiekuna. - A to Axew - dodał, podnosząc Pokemona na ręce. - Skoro nie masz tu nikogo znajomego, to chyba nie mam wyboru i muszę zabrać cię do siebie. Mam tu niewielką kawalerkę. Nic specjalnego, ale lepsze to niż nocowanie pod drzwiami schroniska, co nie? Bez obaw, będziemy spać oddzielnie, żebyś mi czegoś nie zarzuciła przypadkiem - oznajmił neutralnym tonem.
Lu - 2016-02-16, 13:26

Kougami... dosyć specyficzne imię. Jeszcze nigdy takiego nie słyszałam. Zalatuje mi tutaj jakimiś japońskimi korzeniami, ale skoro oni nawet nie wiedzą, co to Japonia, to o niczym takim nie ma mowy. Powiedziałabym, że miło poznać, ale okoliczności, w jakich się spotkaliśmy, nie były za ciekawe. Spojrzałam na Axew, który kręcił się pod nogami ciemnowłosego. Zachowywał się zupełnie jak dziecko, które chce na siebie zwrócić uwagę. A może właśnie nim jest? W końcu Pokemony też muszą się skądś brać, a wątpię, aby rodziły się jako dorosłe.
Nie powiem, bo obawiałam się trochę tego, że nieznajomy chce mnie wziąć do siebie. Wprawdzie lepsze to niż spanie pod drzwiami zamkniętego schroniska, ale nigdy nie wiadomo, co takiemu chodzi po głowie. No cóż... nie szkodzi chyba spróbować.

Daisy7 - 2016-02-16, 14:00

Po kilku minutach dotarliście do niewielkich bloków, gdzie znajdują się same kawalerki. Wcześniej nie zwróciłaś specjalnej uwagi na to osiedle, gdyż są tu jedynie mieszkania i jeden warzywniak. Klatka schodowa, do której weszliście, skojarzyła ci się z takimi, jakie widuje się w najbiedniejszych dzielnicach twojego miasta, gdzie pełno jest patologicznych rodzin, a spożywanie alkoholu przez nieletnich jest na porządku dziennym. Poczułaś niemiłe ciarki, ale skoro zaszłaś za Kougamim tak daleko, nie będziesz się przecież teraz wycofywać. Mieszkanko mężczyzny składa się z jednego pokoju, będącego jednocześnie salonem, oddzielonego półścianą od aneksu kuchennego z małym, kwadratowym stołem. Oprócz tego jest jeszcze fragment przeznaczony na przedsionek, gdzie zdjęliście buty i odwiesiłaś kurtkę oraz drzwi do łazienki, prawdopodobnie. W pokoju mężczyzna posiada tylko jedną kanapę służącą przy okazji za łóżko.
- To tak. Ty będziesz spała na kanapie, a ja sobie przygotuję jakieś posłanie na dywanie. Em... Chcesz skorzystać z łazienki czy coś? - zapytał, wyciągając ze schowka pościel, koc i poduszki. W międzyczasie Axew umościł się wygodnie w posłaniu przypominającym psie legowisko.

Lu - 2016-02-16, 14:34

Droga do domu Kougamiego była dosyć długa, ale przeszliśmy ją w milczeniu. Jego osiedle nie wyglądało za przyjemnie, ale może tak mi się tylko zdaje na porę dnia, w jakiej tutaj jesteśmy? Może za dnia wygląda to o wiele lepiej? Kawalerka jak to kawalerka, była mała i ciasna, ale chyba dla samego chłopaka jest wręcz idealna.
- Ym... chętnie - odpowiedziałam na pytanie chłopaka, znikając zaraz za drzwiami. Przejrzałam się w lusterku (o ile w ogóle je posiadał). Musiałam wyglądać tragicznie po pracy i pobycie pod schroniskiem. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i przebrać się w ciuchy do spania.

Daisy7 - 2016-02-16, 16:07

Na szczęście jakieś lusterko nad zlewem się znalazło. Wyglądałaś nie najlepiej. Twarz czerwona, oczy spuchnięte od łez, a włosy całe potargane. Aż dziw, że koleś nie wziął cię za jakąś bezdomną pijaczkę. Dobrze, że nie miałaś żadnego mocnego makijażu. Gdyby rozmazał ci się tusz, wyglądałabyś jak ta babka, która wychodzi z telewizora w horrorze "Ring". Na szczęście po szybkim prysznicu i przebraniu się w piżamę jest już okey. Opuściwszy łazienkę, udałaś się do pokoju. Kougami pościelił ci, a sobie przygotował prowizoryczne posłanie na podłodze. Sądząc po jego minie, jest zaskoczony twoim prawdziwym, "oczyszczonym" wyglądem.
- Eeeee... - zająknął się, ale po chwili otrząsnął z tego drobnego szoku. - Zrobiłem kanapki - wydukał, wskazując na talerz stojący na stoliczku przy łóżku.

Lu - 2016-02-16, 21:03

Tak, szybki prysznic zdecydowanie mi pomógł. Nawet Kougami zdziwił się na mój widok. Pewnie myślał, że tamta tapeta brzydoty to moje prawdziwe oblicze. Zaczesałam jeszcze wilgotne włosy palcami do tyłu i usiadłam na kanapie, którą naszykował mi chłopak.
- Wiesz, trochę mi głupio, że wygnałam cię na podłogę... - przyznałam się, spoglądając na posłanie, które przygotował dla siebie na podłodze. No i zrobiło mi się go trochę żal. - Em.. Dziękuję - jeny, jaka ja byłam głodna. Jadłam tylko śniadanie, więc na słowa o kanapkach od razu zrobiło mi się lepiej. Złapałam za jedną i zaczęłam jeść.

Daisy7 - 2016-02-16, 22:16

- E tam, nie przejmuj się tak. Nic mi nie będzie. Mam tu koc, poduchę i super miękki dywan - odpowiedział pogodnie, klepiąc wspomniany dywan, jakby na potwierdzenie swoich słów. - Tylko jak będziesz się budzić w nocy, żeby pójść do łazienki, to błagam, nie nadepnij na mnie! Widzę, że zajadasz, aż ci się uszy trzęsą. Smacznego - dodał.
Kiedy napełniłaś brzuch, życzyliście sobie dobrej nocy, a potem chłopak zgasił światło i poszliście spać. Pomimo tego, że byłaś ogólnie wykończona, nie mogłaś zmusić się do snu. To pewnie przez obecność Kougamiego. W końcu nie na co dzień nocujesz w domu nieznajomego kolesia. Odpłynęłaś dopiero nad rankiem, gdy za oknem zaczęło już świtać. Zbudziły cię głosy, jakie wyłapałaś. Z początku sądziłaś, że to sen, ale zorientowałaś się, że jednak nie. Uchyliłaś oczy i ujrzałaś swojego wybawiciela. Stoi tyłem do ciebie przy oknie i gada przez telefon.
- Hej. Słuchaj, nie za bardzo mogę rozmawiać. Nie, nic takiego. Po prostu... mam gościa. Eh... tak, to dziewczyna. No i co z tego? Co ja jestem małe dziecko? Weź przestań, bo brzmisz jak jakaś nadopiekuńcza matka. Nie, to nie taka dziewczyna! Wybij to sobie z głowy. Nie będę jej nigdzie przyprowadzał, idioto! Muszę kończyć, nara - chociaż z początku Shinya brzmiał normalnie, pod koniec jego głos przybrał bardzo wrogi i oburzony ton. Aż dostałaś ciarek na ciele.
Zanim facet zdążył się obrócić przodem do ciebie, zamknęłaś oczy, by nie wydało się, że słyszałaś jego wymianę zdań z tajemniczym rozmówcą. Słyszałaś, że Kougami podchodzi do ciebie, a potem poczułaś, jak chwyta za skrawek kołdry, którą byłaś okryta do połowy. Serce zaczęło walić ci jak oszalałe, lecz mężczyzna jedynie przykrył cię materiałem, byś nie była odkryta od pasa w górę.
- Eh, i co ja mam z tobą zrobić, mała - westchnął cicho chyba bardziej do siebie, po czym odszedł, sądząc po cichnących krokach.

Lu - 2016-02-16, 22:38

Noc była ciężka. Mimo, że byłam zmęczona, jakoś nie mogłam się przemóc do zaśnięcia przez obecność obcej mi osoby. Udało mi się zmrużyć oczy dopiero nad rankiem.
Kiedy się obudziłam, byłam świadkiem dziwnej rozmowy. Po słowach chłopaka uznałam, że telefonuje do niego jakiś kolega. Gdy Kougami wspomniał coś o dziewczynie, zrobiło mi się głupio. Wiedziałam, co ten ktoś właśnie pomyślał. Na szczęście Shinya nie wiedział, że to słyszę, bo zrobiłoby mu się jeszcze bardziej głupio. Mimo wszystko trochę przestraszył mnie swoim tonem głosu. Postanowiłam, że nie powiem mu o tym, że podsłuchałam ich rozmowę, nawet niechcący. Nie była to moja sprawa, jakie ma stosunki z tym kimś i pewnie tylko bardziej bym go rozzłościła. Postanowiłam poleżeć tak jeszcze kilkanaście minut, aby chłopak niczego się nie domyślał.
- Dzień dobry - przywitałam się z nim, przenosząc się z pozycji leżącej do siedzącej na kanapie.

Daisy7 - 2016-02-16, 23:40

- O, dzień dobry. Niezły z ciebie śpioch. No chyba, że to przez tą noc pełną przygód, heh - przywitał się z tobą Kougami, który w ciągu tych kilkunastu minut, gdy udawałaś, że śpisz, zdążył skoczyć do łazienki w celu przebrania się oraz poskładał swoje prowizoryczne łóżko. A co do godziny to jest 12:10, dlatego nazwał cię śpiochem. - Zapewne zjadłabyś śniadanie. Chociaż z drugiej strony mamy bardziej porę obiadową, a moja lodówka świeci pustkami, więc jeśli nie masz nic przeciwko, moglibyśmy skoczyć na miasto coś wszamać. Akurat o wpół do trzynastej otwierają moją ulubioną knajpkę z pysznymi grillowanymi kanapkami, więc zdążysz się do tego czasu przebrać i przypudrować sobie nosek, czy co wy tam dziewczyny robicie przez tryliony godzin w łazience - zachichotał.
Lu - 2016-02-16, 23:52

- Właściwie to trochę się śpieszę... No ale niech będzie - zgodziłam się na propozycję chłopaka, chociaż nie chciałam nadużywać jego gościnności. W sumie to mogę postawić nam obiad, aby zrewanżować się za przenocowanie mnie. - Wyobraź sobie, że nie siedzę trylion godzin w łazience - zaśmiałam się. Złapałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy byłam już za drzwiami, wynurzyłam zza nich głowę i powiedziałam: - Zwykle siedzę tak długo, aż ciepła woda się nie skończy - odpowiedziałam żartem, zamykając za sobą drzwi. Postanowiłam umyć twarz i ręce na szybko, aby wyrobić się na otwarcie baru. Przebrałam się z piżamy w normalne ciuchy. Będę musiała załatwić sobie jakieś inne, bo długo w jednych i tych samych nie wychodzę. Może znajdę coś dość tanio w którymś z tutejszych sklepów? Z powodu braku prostownicy moje włosy po umyciu były lekko falowane, toteż postanowiłam, że po uprzednim uczesaniu zwiążę je w koński ogon. Hm... chyba jestem gotowa do drogi.
Daisy7 - 2016-02-17, 12:03

- Co? Za jakie grzechy? Podobno trzeba pomagać ludziom, ale oto co dostaje się w zamian - jęczał Kougami, rzecz jasna żartując.
Kiedy wyszłaś z łazienki, mężczyzna delikatnie przekręcił sobie twoją kitką włosów wokół palców, stwierdzając, że ładnie ci w niej. Zarumieniłaś się lekko, więc spuściłaś głowę. Na szczęście koleś chyba tego nie zobaczył, ponieważ dalej zachowywał się normalnie jak gdyby nigdy nic. Dotarłszy na miejsce, zamówiliście sobie specjalność knajpki, czyli dużą grillowaną kanapkę z mnóstwem warzywnych dodatków, pysznym kawałkiem soczystego kurczaka i sosami do wyboru. Posiłek jest naprawdę spory, ale skoro ma być jednocześnie obiadem to dobrze, bo przynajmniej najecie się nim do syta. W trakcie jedzenia Shinya zaczął wypytywać cię o różne rzeczy. Nie był wścibski, ponieważ nie poruszał tematu rodziny i takich tam. Interesowały go przyziemne sprawy, np. twój ulubiony kolor, roślina, kamień. Problem pojawił się, gdy padło pytanie "A jaki gatunek Pokemona lubisz najbardziej?".

Lu - 2016-02-17, 12:29

Podczas obiadu spędziłam z Kougamim miło czas. Pytał mnie o różne rzeczy, a ja chętnie na nie odpowiadałam. Nie były to też jakieś wielkie pytania, rozmawialiśmy o drobnostkach. Problem jednak pojawił się, kiedy zapytał mnie o ulubiony gatunek Pokemona, chwilę się nad tym zastanowiłam.
- Ciężko stwierdzić. Widziałam bardzo mało Pokemonów jak do teraz i trudno byłoby wybrać, wiedząc, że jest ich tam znacznie więcej - odpowiedziałam, zdając sobie sprawę, że chciałabym ich zobaczyć jak najwięcej. Może mi się to uda? - A ty? Jakie Pokemony lubisz najbardziej?

Daisy7 - 2016-02-17, 12:53

- Lubię mojego Axew. Zwłaszcza jego ostateczną formę Haxorusa. Wtedy wymiata po całości. W sumie ogólnie podobają mi się Pokemony typu smoczego, ale niestety są dosyć rzadkie i trudne w wytrenowaniu - oznajmił. - Hmmm... Co masz na myśli, mówiąc, że widziałaś do tej pory bardzo mało Pokemonów? To znaczy wiem, że trudno spotkać je wszystkie, bo niektóre występują tylko w danych regionach albo są legendami, a wtedy to już w ogóle ujrzenie ich graniczy z cudem. Ale jakby nie było masz już co najmniej z szesnaście, siedemnaście albo osiemnaście lat, prawda? No więc na pewno zdążyłaś przez tyle czasu zobaczyć kilkadziesiąt jak nie kilkaset gatunków. Żaden nie wywarł na tobie większego wrażenia? - zainteresował się, zaskoczony tym, co powiedziałaś.
Lu - 2016-02-17, 13:01

Kougami wprowadził mnie w zakłopotanie, jednak nie chciałam dać po sobie tego poznać. Jakby nie było, miał rację - osoba w moim wieku powinna już zobaczyć sporo Pokemonów.
- Mam siedemnaście lat. Nie widziałam ich zbyt wiele, ponieważ dopiero kilka dni temu postanowiłam, że wyruszę w podróż. A tyle, ile ich dotychczas widziałam to bardzo mało w porównaniu do wszystkich żyjących Pokemonów. Kto zresztą wie, ile ich tak naprawdę jest? - odpowiedziałam, kompletnie nie wiedząc, co robię. Jeżeli strzelę jakąś gafę, to chłopak to od razu pozna i wtedy będę w kropce. Nie chciałam mu mówic prawdy, ponieważ wiedziałam, jak na nią zareaguje. Nie byłby w stanie zaakceptować mojej rzeczywistości, tak jak reszta dorosłych. Rozumiała mnie jak na razie jedynie Amelie.

Daisy7 - 2016-02-17, 15:29

- Ach, więc to miałaś na myśli - odpowiedział Kougami, a ty odetchnęłaś z ulgą, że niczego się nie domyślił i nawet udało ci się go zbytnio nie okłamywać. - Rzeczywiście świat Pokemonów jest i myślę, że pozostanie niezbadany w stu procentach. Z tego co kojarzę naukowcy podają, że rozpoznali ponad 700 gatunków, ale kto wie, ile jeszcze tych niespotkanych przez ludzi żyje na ziemi - dodał. Chyba interesuje się tym tematem. Może jest trenerem, o których opowiadała ci Amelie? Jeśli tak to zapewne posiada pokedex!
Lu - 2016-02-17, 15:39

- Widzę, że bardzo się tym interesujesz. W dodatku posiadasz Axew. Czy jesteś może trenerem? - zapytałam zaciekawiona. W zasadzie nie wiem, dlaczego nie zapytałam o to prędzej. Nie było okazji? Jeżeli nim jest, to może doradzi mi kilka rzeczy na rozpoczęcie mojej podróży? dobrze by było. - Może wiesz, czy profesor Juniper posiada przy sobie jeszcze Pokedexy? - wolałam się upewnić, niż tłuc się bezsensownie do Nuvemy, zwłaszcza, że musiałabym się tutaj wracać z powrotem, żeby gdziekolwiek dalej iść. Strata czasu.
Daisy7 - 2016-02-18, 12:05

- Tak, jestem trenerem, chociaż od dosyć niedawna i nie wyruszyłem jeszcze w podróż. Póki co trenowałem Axew w okolicy Accumully, ale chyba wkrótce pora ruszyć tyłek, bo tutejsze stworki są już za słabe na mojego podopiecznego - odpowiedział. - Niestety nie wiem, ponieważ ja swój pokedex dostałem od kolegi. To prawdziwy fanatyk urządzeń tego typu i zaprojektował swój własny, ulepszony pokedex, tak zwaną wersję alfa. Jeśli nie chcesz się wracać do Nuvemy, mogę spróbować poprosić go o takie cacuszko dla ciebie. Niedługo wypuści je na rynek, ale póki co kończy jeszcze testy i ostatnio szukał młodych trenerów, którzy otrzymaliby za darmo od niego pokedex, a w ramach tego prosi tylko o wysyłanie mu raportów co jakiś czas, czy wszystko działa jak należy i nie pojawiają się żadne błędy. Sądzę, że to sprawiedliwy układ.
Lu - 2016-02-18, 14:16

Axew Kougamiego musiał być już silny, skoro żaden z Pokemonów w okolicy nie był wystarczająco silny, aby się z nim równać. To mi uświadomiło, że skoro chcę być trenerem, również powinnam trenować.
- Naprawdę, mógłbyś to dla mnie zrobić? - zapytałam z lekką nutą niedowierzania. Nie dosyć, że mogłabym przetestować jakiś nowy wynalazek, to nie musiałabym się wracać do Nuvemy i za chwilę z powrotem do Accullumy. Taki układ jak najbardziej mi pasował! - W takim razie może pójdziesz teraz do niego, a ja udałabym się jeszcze do pewnego miejsca, gdzie mam jedną sprawę do załatwienia. Spotkalibyśmy się tutaj za godzinę, co ty na to? - zaproponowałam. Mówiąc, że mam do załatwienia jedną sprawę było oczywiście uwolnienie Vulpixa od tamtego faceta. Nie chcę więcej zwlekać, już dość się przy nim nacierpiał.

Daisy7 - 2016-02-18, 15:34

Kougami zgodził się na twój pomysł, uprzedzając jednak, że nie obiecuje, iż uda mu się załatwić dla ciebie to urządzenie, chociaż będzie się starał. Kiedy się rozdzieliliście, od razu ruszyłaś w kierunku domu kolesia znęcającego się nad liskiem. Nikt nie odpowiadał, gdy naciskałaś na domofon przy furtce, lecz była ona otwarta na oścież, więc postanowiłaś wejść do teren posesji mężczyzny. Gdy udałaś się na tyły domu, gdzie mieście się spore podwórko, ujrzałaś zmarniałego Vulpixa uwiązanego na łańcuchu do jakiegoś drążka wbitego w ziemię. Pokemon leży na trawie, chlipiąc językiem resztki wody z ubłoconej miski. Nawet nie podniósł łba, kiedy cię ujrzał. Co do jego właściciela to stoi tyłem do ciebie i jest zajęty rąbaniem drewna, więc pewnie dlatego nie usłyszał twoich kroków.
Lu - 2016-02-18, 16:17

Co on z nim zrobił... Na widok tego biednego Vulpixa zrobiło mi się słabo. Jak tak w ogóle można traktować zwierzęta?! Facet stał tyłem i był na tyle pochłonięty swoją pracą, że nie słyszał, jak weszłam na podwórko. Mogłabym teraz zabrać tego stworka i nawet by nie zauważył. Wolałam jednak mieć to z głowy i zapłacić mu ustaloną kwotę. ażeby ten dupek się w końcu odczepił od biednego liska.
- Przyszłam po Vulpixa - oznajmiłam zdecydowanym tonem, chcąc zwrócić na siebie uwagę mężczyzny.

Daisy7 - 2016-02-18, 16:32

Mocno zaskoczyłaś mężczyznę swoją obecnością, przez co wypuścił z rąk siekierę i jej drewnianą końcówką przywalił sobie w stopę. Nic strasznego mu się nie stało, jedynie silny ból, który zaraz przejdzie. Mimo to zaklął głośno, na co leżący na trawie Vulpix skulił się jeszcze bardziej.
- To ty, smarkulo - warknął, masując sobie nogę. - I co? zebrałaś już dwie bańki? - zapytał z niedowierzaniem, a gdy pokazałaś mu dokładnie wyliczoną kwotę, splunął w bok i mruknął coś o rozpieszczonych dzieciakach, które dostają forsę na co chcą do swoich rodziców idiotów. Potem zabrał ci wspomnianą forsę, mówiąc, żebyś brała sobie lisa i nigdy więcej nie pokazywała mu się z nim na oczy. Dodał też na wszelki wypadek, że łańcuch to jego własność, jakbyś miała zamiar się na niego połaszczyć.

Lu - 2016-02-18, 19:11

Ciekawe, czy by się zdziwił, kiedy powiedziałabym, że sama zarobiłam tą kasę. Nie miałam jednak po co tłumaczyć mu się z tego, skąd ją mam. Bo po co? I tak by nie uwierzył. A ja nie chciałam sobie psuć humoru. Podeszłam bez słowa do Vulpixa i przy nim ukucnęłam. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i spróbowałam uwolnić go od łańcucha.
- Nie bój się, już nic ci nie grozi - powiedziałam troskliwym głosem po czym wzięłam go ostrożnie na ręce. Nie sądzę, aby miał siłę iść o na własnych łapach. - A jego Pokeball? Chcę mieć pewność, że się o niego nie upomnisz - zwróciłam się do faceta, patrząc na niego z pogardą. Nie sądzę, że trzymał liska cały czas na wolności, bo inaczej już dawno by od niego uciekł. Musiał mieć zabezpieczenie w postaci kulki, do której mógł go przywołać, kiedy tylko chciał.

Daisy7 - 2016-02-18, 19:18

Mężczyzna bez słowa oddał ci kulkę należącą do Vulpixa, a następnie wrócił do rąbania drewna. Po uporaniu się z łańcuchem podniosłaś liska na ręce. Ojej, jaki on lekki i te żebra... można by je policzyć gołym okiem. Kiedy kojącym głosem zapewniłaś Pokemona, że nic mu nie grozi, liznął cię swoim mokrym języczkiem po ręce, a następnie schował pyszczek w miejsce twojego zgięcia łokcia, jakby chciał jak najszybciej stąd odejść i wymazać ostatnie dni z pamięci. Kto wie, ile jeszcze by wytrzymał, będąc traktowanym w tak okrutny sposób. Po wyjściu z posesji złego mężczyzny, spojrzałaś na zegarek. Masz jeszcze ponad pół godziny do spotkania z Kougamim. Mogłabyś przez ten czas podleczyć jakoś zmarniałego Pokemona, ale jak?
Lu - 2016-02-18, 19:52

Schowałam Pokeball do torby. Może to nie był najlepszy pomysł, aby iść z tak wyglądającym Pokemonem przez miasto, ale nie chciałam odbierać mu tej wolności, którą przed chwilą otrzymał. Ludzie mogą mówić sobie co chcą. Niestety, lisek chyba nie był w najlepszym stanie. Musiałam coś z tym zrobić, bo wyglądał dość licho. Przypomniałam sobie słowa Amelie odnośnie Centrum Pokemon.... To chyba wyższa potrzeba i będę usiała się tam udać. Może ta cała Siostra Joy już mnie nie pamięta? W końcu przewija się tam masa ludzi, no chyba że powiesiła przed budynkiem ogłoszenie z moją podobizną...
Daisy7 - 2016-02-18, 20:24

Ludzie, których mijałaś w drodze do Centrum Pokemon, rzeczywiście oglądali się za tobą i Vulpixem. Na szczęście nie wyglądali tak, jakby chcieli cię zlinczować, lecz bardziej pochwalić, co może oznaczać, że domyślają się, iż uratowałaś stworzonko, a nie sama się nad nim pastwisz. Po dotarciu do lecznicy dla stworków, przed którą nie dostrzegłaś swojej podobizny z napisem "poszukiwana", stanęłaś w krótkiej kolejce do Siostry Joy. Trudno stwierdzić, czy kobieta cię poznała, ponieważ natychmiast zaczęła wypytywać o liska, a mówiąc dokładniej o przyczyny jego strasznego stanu. Zapytała również, czy posiadasz jego ball, ponieważ aby wyleczyć Poka w odpowiedniej maszynie, musi być on schowany do swojego miniaturowego mieszkanka. Oczywiście można też leczyć Pokemony bardziej tradycyjnie jak zwierzęta u weterynarza, lecz trwa to znacznie dłużej.
Lu - 2016-02-18, 21:05

Trudno powiedzieć, czy pielęgniarka mnie poznała, ale przynajmniej nie złapała za telefon i nie zadzwoniła po psychiatrę. To już jakiś plus, prawda? Kiedy zaczęła pytać, zastanowiłam się chwilę nad tym, co powiedzieć.
- Zabrałam go od pewnego mężczyzny, który się nad nim znęcał. Co do Pokeballa, to oczywiście, że go posiadam. Proszę - podałam kobiecie kulkę, wcześniej oczywiście schowałam do niej liska, którego zapewniłam, że nic mu się nie stanie. Jeżeli wszystko sprawnie pójdzie, to zwinę się stąd, zanim Joy zacznie sobie coś przypominać i zdążę na umówioną godzinę dotrzeć do baru.

Daisy7 - 2016-02-19, 10:43

- Dziękuję - odpowiedziała kobieta, biorąc od ciebie kulkę, którą następnie umieściła w potężnej maszynie za swoimi plecami.
Proces leczenia Pokemona przy pomocy tego ustrojstwa nie trwał długo. Jakieś 10-15min co w porównaniu do tradycyjnego stawiania na nogi poprzez kilkudniowe podawanie leków jest niezwykle szybką metodą. Po wszystkim Siostra Joy oddała ci pokeball z liskiem i oznajmiła, że czuje się już znacznie lepiej i na pewno ma więcej sił, jednak dla jego dobra nie powinnaś przemęczać go przez najbliższe dwa dni i dopóki nie odzyska prawidłowej wagi, należy podawać mu zwiększone porcje posiłków.

Lu - 2016-02-19, 11:07

Nie musiałam czekać długo, co było dużym plusem. Po wysłuchaniu wszystkich rad podziękowałam kobiecie i schowałam kulkę do torby. Powinnam idealnie wyrobić się w czasie, więc ruszam nieśpiesznie do baru, w którym byłam umówiona z Kougamim. Ciekawe, czy mu też poszło tak dobrze i sprawnie? Już nie mogłam się doczekać aż zobaczę mój nowy nabytek! Jeżeli dobrze pójdzie, to może jeszcze dzisiaj wyruszę w podróż? Nie ma co czekać, w schronisku pewnie i tak nie będzie wolnych miejsc.
Daisy7 - 2016-02-19, 11:59

Kougami był przed czasem, więc nie musiałaś na niego czekać. Żeby nie owijać w bawełnę, od razu przeszedł do tematy pokedexu alfa. Okazało się, że jego koledze został już ostatni testowy za darmo i z chęcią ci go ofiaruje, lecz trzeba zgłosić się po urządzenie osobiście, by złożyć odpowiedni podpis, że zobowiązujesz się do wysyłania raportów. Teoretycznie nic trudnego, jednakże techniczny maniak poinformował twojego znajomego, że urządzenia rozchodzą się jak ciepłe bułeczki i gdybyście wrócili do niego razem, mogłoby być już za późno. Właśnie dlatego Kougami postanowił wziąć drugi pokedex na siebie.
- Proszę, to on - powiedział, wręczając ci tekturowe, jeszcze nienaruszone pudełko. - Mam nadzieję, że będziesz grzeczną dziewczynką i nie zapomnisz o wysyłaniu sprawozdań, żebym potem nie pożałował swojej decyzji o wzięciu dexa na siebie, bo w razie czego to do mnie kumple będzie miał pretensje - zaśmiał się. - A jak tam twoja sprawa? Wszystko załatwiłaś?

Lu - 2016-02-19, 12:25

- Dziękuję ci bardzo za pomoc - ucieszyłam się, że Kougami postanowił mi tak zaufać i wziął Pokedex na siebie. Oczywiście będę musiała pamiętać o tych raportach, ale to nic trudnego. Kiedy rozpracuję już to urządzenie, nie będzie to dla mnie stanowić problemu. Postanowiłam jednak na razie się nim nie "bawić" i jak grzeczna dziewczynka, odłożyłam prezent do torby, na później. Zamiast niego wyciągnęłam Pokeball należący do Vulpix.
- Poszło świetnie. Zyskałam nowego podopiecznego... chyba - oznajmiłam, wskazując na kulkę. Zastanowiło mnie to, czy Vulpix będzie chciał ze mną zostać. Zapłaciłam za niego, lecz tak naprawdę decyzja należy do niego. W przeciwieństwie do jego byłego właściciela - do niczego go nie zmuszę.

Daisy7 - 2016-02-19, 12:33

- Chyba? - zdziwił się Kougami, spoglądając na kulkę, którą mu pokazałaś, po czym kliknął na guzik pośrodku niej, a wówczas z pokeballa wyskoczył rudy lisek, materializując się przy twoich nogach. Wygląda znacznie lepiej niż niecałą godzinę temu, lecz dalej jest wychudzony. - O, jaki słodki - skomentował, kucając przy maluchu i powoli wyciągając do niego rękę. Z początku Vulpix nie kwapił się, by zapoznać się z mężczyzną, ale potem spojrzał na ciebie i chyba wyczytał z twoich oczu, że ten koleś nie zrobi mu krzywdy, ponieważ nieśmiało potarł łebkiem o jego dłoń. - Grzeczny chłopiec... albo dziewczynka, heh. Skanowałaś go już? To chyba nietutejszy Pokemon, prawda? Nigdy takiego jeszcze nie widziałem. Zapewne pochodzi z innego regionu.
Lu - 2016-02-19, 12:41

- Tak... Odkupiłam go od pewnego faceta, który się nad nim znęcał i nie wiem, czy będzie chciał ze mną zostać. na razie to chyba konieczne, bo według Siostry Joy musi dojść do formy, ale później sam zadecyduje - wyjaśniłam, uśmiechając się do liska. Wyglądał już lepiej, jednak był wychudzony. Dodatkowe porcje jedzenia na pewno mu nie zaszkodzą. - Wiem tylko tyle, że nazywa się Vulpix. Może to czas, żeby go zeskanować? - zapytałam, wyciągając z torby Pokedex. Szybko go rozpakowałam i postarałam się go włączyć, tak jak to robiła Amelie na urządzeniu należącym do jej babci.
Daisy7 - 2016-02-19, 12:56

Kei, nie licz mi tego skanu, bo większość już była zrobiona
------------------------
Gdy wyjęłaś pokedex z pudełka, okazało się, że wygląda inaczej niż ten, jaki posiadała babcia Amelie. Twój przypomina bardziej rozkładaną dyskietkę i wygląda na nowocześniejszy. Zaufałaś instynktowi i kliknęłaś guzik, który zdawał ci się uruchamiać urządzenie. Jupi, rozsunęło się, a na ekranie pojawiły się różne ikonki, godzina, data i takie tam pierdółki. To co różni go od tapetu zwykłego telefonu, to brak wskaźnika jakiejś baterii. Czyżby pokedexy nie potrzebowały naładowywania? A może kupuje się im nowe baterie co jakiś czas jak w pilocie do telewizora? Nie czas teraz na rozkminianie o tym. Gdy tylko skierowałaś przedmiot na Vulpixa, na ekranie w błyskawicznym tempie pojawił ci się jego skan. A nie, przepraszam, to samiczka.




VULPIX

Poziom: 10½

Ewolucja: Vulpix (Fire Stone) -> Ninetales
Ataki: Ember | Tail Whip | Roar | Baby-Doll Eyes | Quick Attack
Charakter i historia:
Pierwszym opiekunem lisiczki był okrutny mężczyzna, który znęcał się nad nią. Caroline postanowiła uzbierać dwa tysiące PokeDollarów, by móc odkupić wynędzniałego stworka. Kiedy mała trafiła w jej ręce, od razu poczuła się bezpieczna i kochana. Ufa jedynie swojej trenerce, do innych kobiet i dzieci podchodzi z dystansem, a większości facetów panicznie się boi. Vulpix pomimo traumatycznej przeszłości jest figlarną, roześmianą samiczką, czasem zachowuje się wręcz jak kokietka. To bardzo kochliwy Pokemon i zakochuje się od pierwszego wejrzenia w każdym porządnie wyglądającym samczyku, nawet jeśli nigdy wcześniej go nie spotkała. Brak odwzajemnienia uczuć powoduje u niej krótkotrwałą depresję, podczas której nie reaguje na żadne bodźce zewnętrzne. Nie można odmówić jej jednak determinacji w walce, zwłaszcza, gdy idzie o miłość i pokazanie swojej siły ukochanemu.
Umiejętność: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
Trzyma: ---

Lu - 2016-02-19, 14:14

Zapomniałaś o najważniejszym w odpisie D: Pokedex jest pomarańczowy!
----------------------
Pokedex okazał się zupełnie inny od tego, który pokazała mi Amelie. Jednak nie był to duży problem, gdyż udało mi się go uruchomić, a to już połowa sukcesu. Kiedy spojrzałam na skan liska, dowiedziałam się o nim kilku ciekawych informacji. Nie wiedziałam, że aż tak się do mnie przywiązała - w końcu ledwie co się znamy. Ale chyba problem z wypuszczeniem Vulpix jest już rozwiązany.
- Witaj Vulpix, ja jestem Caroline, a to Kougami. Przy mnie już nic ci nie grozi - przywitałam się z samiczką, zapewniając ją, że u mnie będzie jej dobrze. Podrapałam ją za uchem i spojrzałam na ciemnowłosego. - Mówiłeś, że nie wyruszyłeś jeszcze w swoją podróż. Może... pójdziemy razem? - zaproponowałam całkiem spontanicznie. W końcu nic nie tracę, pytając.

Daisy7 - 2016-02-19, 18:53

Ty to masz problemy ;_; Zresztą dałam Ci obrazek przecież i jest czerwony. Gdzie ty tam pomarańcz widzisz? @.@
---------------
Vulpix wydobyła z siebie przyjazny pomruk i zmrużyła oczy, kiedy drapałaś ją za uszkiem. Chyba można śmiało powiedzieć, że zyskałaś drugiego Pokemona, tak już na stałe jak z Phantumpem.
- Mówisz serio? - zapytał zaskoczony Kougami, gdy zaproponowałaś mu wspólną podróż. - To znaczy wiesz, nie żebym miał coś przeciwko tobie, ale po prostu mnie zaskoczyłaś. Zazwyczaj trenerzy wyruszają ze swoimi dobrymi przyjaciółmi z dzieciństwa albo miłością swego życia, a my znamy się niecałą dobę. W sumie mnie tu nic specjalnego nie trzyma, a tak jak mówiłem, chciałem się już stąd wyrwać od jakiegoś czasu. Ale jesteś pewna, że właśnie tego chcesz?

Lu - 2016-02-20, 00:55

Mówiłem ci o tym na chatango sklerozo :<
------------------
- Czemu nie? Nikogo innego tutaj nie znam, a w dwójkę zawsze raźniej, prawda? - odpowiedziałam na pytania Kougamiego. Może i mu się tym trochę narzucałam, ale ciemnowłosy chyba nie miał większych oporów. W końcu chciał się stąd i tak wyrwać, a moje towarzystwo nie powinno mu przeszkadzać. - Masz tutaj jeszcze coś do załatwienia? - zapytałam, chcąc określić, kiedy moglibyśmy wyruszyć. Mnie już raczej nic tutaj nie trzymało, chociaż chętnie wybrałabym się jeszcze do jakiegoś sklepu z ubraniami. Przy okazji sprawdziłam godzinę w Pokedexie.

Daisy7 - 2016-02-20, 13:05

prych
----------------------
- No dobra, niech będzie. Zapowiada się interesująco. W sumie to tylko skoczyłbym do domu, żeby się trochę spakować. Jakieś ciuchy, śpiwór, zapas jedzenia i takie tam duperele. Ty masz wszystko w torbie? - zapytał, spoglądając na twój bagaż.
Cóż, ciekawe kiedy Kougami zorientuje się, że nie jesteś taką zwykła trenerką z Unovy. Na razie możesz grać nieogarniętą w sprawach związanych z Pokemonami, ale pewnie prędzej czy później zacznie coś podejrzeć. Tak czy siak to chyba jeszcze nie najlepsza pora na zdradzanie mu swojego pochodzenia. I tak by nie uwierzył.
- Ziemia do Caro - zaśmiał się twój nowy towarzysz podróż. Oj, chyba odpłynęłaś myślami gdzieś daleko. - Pytałem, czy chcesz skoczyć ze mną na chwilę po te rzeczy, czy wolisz coś jeszcze załatwić i spotkać się za pół godziny na przykład przy północnym wyjściu z miasta?

Lu - 2016-02-20, 13:18

Może i nie będę mogła ukrywać pewnych rzeczy w nieskończoność przed Kougamim, ale to chyba lepiej, że będę miała przy sobie kogoś ogarniętego w sprawach z tego świata. Jak to dziwnie brzmi... Kiedy będę musiała mu powiedzieć, kim jestem, na pewno weźmie mnie za kosmitę...
- Hm? Och... Wiesz, przeszłabym się jeszcze do jednego sklepu, zanim wyruszymy, więc spotkanie się z pół godziny przy wyjściu z miasta to dobry pomysł - przystałam na propozycję chłopaka, po czym wzięłam Vulpix na ręce i ruszyłam na poszukiwania jakiegoś sklepu odzieżowego. Pół godziny to niewiele czasu, trzeba się pośpieszyć!

Daisy7 - 2016-02-20, 15:16

A więc znów przyszło wam się rozdzielić, lecz tym razem tylko na pół godziny. To niewiele czasu jak na zrobienie odzieżowych zakupów, ale powinnaś dać radę, biorąc pod uwagę fakt, że w Accullumie widziałaś dotychczas tylko jeden sklep z ubraniami. Dotarłszy do niego, zaczęłaś szukać interesujących się części garderoby. Kiedy koszyk był już prawie pełny, poszłaś do przymierzalni. Większość rzeczy leżała na tobie idealnie, ale wiedziałaś, że nie powinnaś zbytnio szastać kasą, dlatego ostatecznie zdecydowałaś się na zieloną kurteczkę, białą sukienkę, przewiewną bluzkę z delikatnego materiału oraz zwyczajne dżinsowe szorty. Po zapłaceniu 345$, opuściłaś sklep. Dopiero wtedy zorientowałaś się, że w kieszeni nowo kupionej kurteczki ktoś zostawił kasę. I to nie byle jaką. Łącznie masz 3368$ (wyjaśnienie: twój aktualny stan wynosił 1713$, odjęłam od tego 345$ za zakupy i dodałam 2000$ w ramach zwrócenia hajsu za wykupienie Vulpixa; w banku zapisz sobie to jako -345$ za zakupy oraz +2000$ znalezione, a wszystko już nam się ładnie wyrówna i będzie zgadzało).
Lu - 2016-02-20, 15:46

Kiedy poszłam na zakupy, poczułam się prawie jak w domu. W końcu mogłam zagubić się w tych wszystkich ubraniach, przymierzać, dopasować... Pamiętałam jednak, że goni mnie czas. Kiedy udało mi się wybrać kilka rzeczy, od razu w nich zostałam. Chyba sprzedawczyni nie miała nic przeciwko? Założyłam na siebie dżinsowe szorty, przewiewną białą koszulkę i zielona kurtkę. Sukienkę i ubrania, które miałam na sobie dotychczas schowałam w torbie. Będę musiała je gdzieś wyprać... Ale tym pomartwię się po drodze. Przy okazji znalazłam sporą sumę pieniędzy w kurtce, ale myślę, że nikt się nie obrazi, jeżeli je zatrzymam. Mi się chyba przydadzą bardziej... Kiedy zapłaciłam za wszystko, udałam się z Vulpix na rękach w stronę północnego wyjścia z miasta.
Daisy7 - 2016-02-20, 16:13

Vulpix bardzo odżyła i spodobało jej się podróżowanie przy tobie. Kiedy doszłyście do północnego wyjścia z miasta, o którym mówił Kougami, lisiczka zaczęła bawić się liściem. Potem do zabawy wkręciła również ciebie. Zajęte gonieniem unoszonego przez wiatr liścia przypadkiem weszłyście na brzeg lasu, gdzie ujrzałaś tajemniczego żółto-niebieskiego robaka. Stworek wygląda, jakby miał zamknięte oczy i w ogóle był pogrążony w jakimś śnie, więc zamierzałaś wycofać się po cichu. Okazało się jednak, że Pokemon wcale nie drzemie. Cały czas był czujny, a teraz zwinął się w kulkę i niczym Sonic (ten niebieski jeż z gier) poleciał prosto na ciebie, powodując draśnięcie na twoim ramieniu. Wylądował po drugiej stronie jakieś 2m od ciebie. Wygląda na to, że nie pozwoli ci po prostu odejść. Ognista lisiczka skoczyła na przód, jakby chciała cię ochronić, ale przecież miała przez najbliższy czas odpoczywać i się nie przemęczać.

Lu - 2016-02-20, 19:44

Vulpix spodobało się na wolności. Nie dziwię się, skoro u poprzedniego właściciela cały czas była na łańcuchu. Teraz mogła chociaż trochę odżyć. Świetnie się bawiłyśmy do czasu, aż nie natrafiłyśmy na jakiegoś Pokemona. Nie sądziłam, że aż tak oddaliłyśmy się od wyjścia z miasta... Pasowałoby wracać, ale to coś nie pozwoli nam tak łatwo odejść. Kiedy drasnął mi ramię, syknęłam z bólu i je przetarłam. Rany wielkiej nie było, jednak mnie zabolało. Vulpix chciała mnie bronić, jednak nie mogłam pozwolić się jej przemęczać. Wyciągnęłam Pokedex i sprawdziłam, co za stworek nas zaatakował.
- Spokojnie mała, na ciebie przyjdzie jeszcze pora. Pozwól załatwić to swojemu koledze - mówiąc to, wypuściłam z balla Phantumpa. - Ten robaczek chyba chce z nami walczyć, co powiesz na małą rozgrzewkę? - zapytałam duszka i przy okazji szybko sprawdziłam dla przypomnienia jego ataki w Pokedexie.
- Phantump, zacznij od Confuse Ray, a następnie spróbuj użyć Venom Drench. Kiedy ci się uda, spróbuj zaatakować go z Strength. Następnie powtórz to zagranie jeszcze raz - poleciłam duszkowi, jednak zdałam sobie sprawę, że kompletnie nie znam się na walkach i nawet nie wiem, co to za ataki. Może szczęście mi dopisze i Phantumpowi uda się go jakoś pokonać?

Daisy7 - 2016-02-20, 23:39

mam nadzieję, że to "sprawdzenie stworka" to chodziło tylko o te podstawowe dane, a nie cały skan xd
i nie gniewaj się za to szybsze skończenie walki, ale tym tempem szła by jak krew z nosa ;-; początkowe bitwy są nadzwyczaj nudne i już
-------------------
P: Natural Cure - Kiedy Pokemon zostaje wycofany do Pokeballa, wylecza się ze wszystkich zmian statusu.
D: Rattled - Zwiększa szybkość Pokemona i jeden poziom, jeśli zostanie on trafiony atakiem typu Bug, Ghost bądź Dark.
-------------------
Kiedy nakierowałaś pokedex na stworka, wyświetliło ci się coś w stylu uproszczonego skanu, który nie zawiera tych wszystkich tabelek co zwykły. Ciekawe czemu tak się stało, prawda? Może dlatego, że ten robaczek nie należy do ciebie i jest dziki? Tak czy siak z zamieszczonych informacji dowiedziałaś się, że trafiłaś na samca Dunsparce, czyli Pokemona o typie normalnym na poziomie czwartym z umiejętnością Rattled. A teraz przejdźmy do pojedynku. Na początku robaczek użył obtoczył się, by zwiększyć swoją obronę (Defense Curl). Chwilę później oberwał od Confuse Ray, który wprowadził go w stan konfuzji (pokemon ma 50% szans na pomyślne wykonanie ataku, w przeciwnym wypadku odbiera sobie 1/16 życia). Następnie znów zwiększył swoją obronę przy pomocy Defense Curl. Venom Drench, który zaplanowałaś dla Phantumpa, nie powiódł się, gdyż cios zmniejsza atak, specjalny atak i szybkość oponenta tylko wtedy, gdy jest on zatruty. Rywal uderza sam siebie ze względu na stan konfuzji, w jakim się znajduje (-21HP). Czas na Strength, który zabiera Dunsparce'owi 40HP. Stworek najwyraźniej poczuł się mocno zagrożony, ponieważ wykorzystując chwilę nieuwagi zwiał, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem twój podopieczny zdobywa +2lvl za walkę! W końcu starał się i męczył, prawda? Wychodzi na to, że ma już dziewiąty poziom, nieźle.

Phantump: 227/227HP
Dunsparce: 280/341HP (+20% DF | konfuzja) - uciekł z walki

Kiedy gratulowałaś lewitującemu pieńkowi, odnalazł cię Kougami. Wygląda tak jak wcześniej, ale na plecach ma spory plecak, a do paska przymocował sobie pokeballe, natomiast obok niego podąża Axew, którego miałaś okazję poznać już wczoraj.
- Gdzieś ty dziewczyno się zawieruszyła? Aż tak bardzo ciągnie cię do lasu pełnego dzikich Pokemonów? Prawdziwa pełna energii trenerka z nadzwyczajną zdolnością do pakowania się w kłopoty - zaśmiał się, podchodząc bliżej. - Widzę, że prócz Vulpix posiadasz też Phantumpa. Masz jeszcze jakieś inne stworki prócz nich? Ej... czekaj... wcześniej byłaś ubrana w coś innego. Tylko mi nie mów, że przez te pół godziny latałaś po sklepach! Matko, typowa kobieta.

Lu - 2016-02-21, 01:05

No raczej ;o Okok, wolę to, niż żebyś się zbierała do odpisu dwa dni xD
--------------------
Phantump całkiem nieźle sobie poradził i gdyby nie to, że Dunsparce zwiał, miałby z nim szanse na wygraną. Pogratulowałam mu, jakby nie patrzeć, wygranej.
- To była wyższa potrzeba! Wyobrażasz sobie, że miałabym chodzić cały czas w tych samych ubraniach? - zaśmiałam się w odpowiedzi Kougamiemu. Przecież nie było tak źle, wyszłam ze sklepu z większą kwotą, niż kiedy tam weszłam, a w dodatku kupiłam kilka naprawdę ładnych rzeczy. - Nie, oprócz tej dwójki nie posiadam nikogo innego. Przynajmniej na razie - odpowiedziałam, dumna ze swoich podopiecznych. Postanowiłam, że zostaną na razie przy mnie. Phantump mógł sobie latać, a Vulpix wzięłam na ręce, żeby się nie przemęczała. - A ty? Posiadasz jeszcze kogoś oprócz Axew?

Daisy7 - 2016-02-21, 12:15

skąd wiesz, że bym się zbierała dwa dni?! D: (co z tego, że miałeś już u mnie przygodę)
------------------------
- Jasne, jasne, wyższa potrzeba - zaśmiał się, po czym ruszyliście na północ drogą numer dwa, przy okazji prowadząc rozmowę na temat posiadanych przez siebie Pokemonów.
Z wypowiedzi Kougamiego dowiedziałaś się, że twój towarzysz podróży oprócz Axewa posiada jeszcze dwa inne Pokemony. Ruffleta, czyli małe pisklę, które podobno ewoluuje na bardzo wysokim poziomie w potężnego orła, a także Sandile - brązowego krokodyla w czarne paski posiadającego aż dwa stadia przemiany. Kiedy tak sobie wędrowaliście, będąc już niedaleko Striaton, czyli miasta będącego waszym dzisiejszym celem, ujrzeliście niedużą ścieżkę odbijającej od głównej w głąb lasu. Nie byłoby w niej nic nadzwyczajnego, gdyby nie fioletowy śluz "zdobiący" dróżkę.
- Co ty na to, byśmy sprawdzili, dokąd ta alejka nas zaprowadzi? Do miasta mamy już blisko, więc taka dodatkowa atrakcja nie powinna nam przeszkodzić - zaproponował mężczyzna.

Lu - 2016-02-21, 12:30

Widziałem, jak chętnie odpisywałaś Mhrokowi przy walce :V
-----------------
Okazało się, że Kougami posiadał jeszcze dwa Pokemony, które złapał, najpewniej trenując swojego Axew. Na pewno będę miała okazję je zobaczyć. Kiedy mieliśmy już kolejne miasto na wyciągnięcie ręki, coś zwróciło naszą uwagę. Była to ścieżka prowadząca dalej w las. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie ten dziwny śluz...
- Czemu nie, chodźmy - zgodziłam się na propozycję chłopaka i ruszyłam przodem, uważając na ten fioletowy śluz.

Daisy7 - 2016-02-21, 15:05

było nie podglądać :P
------------
Wędrówka krętą ścieżką brudną od tajemniczego śluzu nie trwała długo. Kiedy tylko drzewa przysłoniły wam główną drogę, ujrzeliście rozległe bagna. Aż roi się tu od fioletowego śluzu i jego prawdopodobnych stwórców, czyli Pokemonów o takim samym kolorze przypominających żywą maź. Są też inne, podobne do nich, lecz znacznie większe i wyglądające na groźniejsze. Na szczęście żadne z nich nie wykazując wobec was wrogości, chociaż nie wiadomo, jakby zareagowały, gdybyście za bardzo się tu rozpanoszyli.

- Nie kojarzę tych Poków, ale na pewno mają typ trujący, skoro przebywają w takim miejscu - stwierdził Kougami, rozglądając się wokół. - O, spójrz, a tam tłoczy się jakieś stadko Caterpie. To owady z Kanto, ale są równie popularne w pozostałych regionach. Pewnie już je widziałaś - dodał, wskazując ręką na grupkę zielonych robaczków. Mężczyzna przeniósł wzrok z powrotem na fioletowe szlamy, a ty dalej przyglądałaś się insektom. Wtem dostrzegłaś, że wśród nich znajduje się jeden całkiem inny niż reszta. Ma barwy czarno-czerwone, a do tego zdaje się być nieco większym.



Lu - 2016-02-21, 15:23

Droga śluzu prowadziła na bagno. Jak uroczo... Dowiedzieliśmy się także, kto zostawiał po sobie fioletową maź. Były to stwory, które swoją konsystencją przypominały to, co po sobie pozostawiły. Nie wyglądały zbyt przyjemnie i nie chciałam się do nich zbliżać. Kto wie, jak zareagują? Postanowiłam podejrzeć w Pokedexie, jak się nazywają, a następnie przeniosłam urządzenie na robaczki, które były stłoczone w stadzie.
- Taak... Ale spójrz, jeden z nich jest zupełnie inny. Ciekawe, dlaczego? - zadałam pytanie na głos, przyglądając się uważniej temu wyjątkowemu Caterpie. - Może podejdziemy do nich bliżej? Chciałabym się trzymać najdalej jak to możliwe od tych trujących Pokemonów.

Daisy7 - 2016-02-21, 16:48

Okazało się, że ta mniejsza maź to Grimer, a ta większa zowie się Muk. Kiedy wskazałaś Kougamiemu wyróżniającego się Caterpie, którego wcześniej nie ujrzał, gdyż zlewał się z ciemnym podłożem, chłopak zmarszczył brwi i przyznał, że nigdy przedtem nie widział takiego specyficznego robaka. Zastanawiał się nawet, czy nie jest to jakimś inny gatunek, lecz pokedex potwierdził, że macie styczność z Caterpie. Podeszliście bliżej stadka. Wszystkie robaki uciekły w inne miejsce, jedynie czarny ewenement został tam, gdzie był i nie zwracając na was uwagi, nie przerywał skubania rozmiękłej zieleniny.
- Szkoda, że nie mam jakiejś sałaty - mruknął mężczyzna.
Niespodziewanie czarny owad zwrócił na was uwagę. I może nie tyle na was, co na ciebie, ponieważ podpełzł do twojej nogi, oparł się o nią i... zaczął gwałcić! No wiesz, tak jak to czasem robią psy. Na moment osłupiałaś z zaskoczenia, za to Kougami nie mógł się powstrzymać i wybuchł gromkim śmiechem, co nie wystraszyło zapalonego Caterpie.
- Wiesz, p-przynajmniej nie r-robi ci k-k-krzywdy - powiedział Shinya pomiędzy salwami chichotu, którego widocznie nie może powstrzymać.

Lu - 2016-02-21, 17:27

Ten robak nie był zdecydowanie normalny ani z wyglądu, ani z zachowania. Zachowywał się jak pies. W dodatku napalony. Z zażenowaniem spojrzałam w dół na to, co wyprawia z moją nogą. Kougami wybuchnął śmiechem, za co miałam ochotę mu walnąć.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne - spojrzałam na niego ostrym wzrokiem, dając mu tym samym do zrozumienia, aby przestał. Następnie zwróciłam się do Caterpie. - Ty też mógłbyś przestać - odsunęłam go delikatnie od siebie nogą tak, aby nie zrobić mu większej krzywdy. Dobrze, że swoimi rozmiarami nie przypomina tych ludzkich, bo by się na mnie jeszcze rzucił.

Daisy7 - 2016-02-21, 18:21

- Wybacz, ale nie wiem, czy zdołam się powstrzymać. To wychodzi samo ze mnie - odparł Kougami, nadal chichocząc, chociaż już ciszej niż przedtem, kiedy to swoim głośnym śmiechem mógłby sprowadzić lawinę śnieżną, gdybyście byli w górach.
Kiedy zrobiłaś krok do tyłu, Caterpie zasmucił cię, o czym świadczy dźwięk, jaki z siebie wydał. Coś pomiędzy prychnięciem, a żałosnym stęknięciem. Robak okazał się jednak należeć do grupy tych, którzy się tak łatwo nie poddają i skoro odeszłaś, to on zbliżył się do ciebie w celu zgwałcenia drugiej nogi.
- Buahahahaha - zataczał się mężczyzna, podpierając się już za boki. - Caro, nie bądź taka, łamiesz mu serce. Zresztą skoro cię tak kocha, to na pewno z chęcią zostanie twoim Pokemonem. Wtedy będziecie mieli się na wyłączność - wyszczerzył się, udając przejętego sprawą.

Lu - 2016-02-21, 20:22

Pomimo moich starań odgonienia od swojej nogi robaka, ten nie dawał za wygraną i postanowił spróbować "szczęścia" z drugą, przez co stałam jeszcze bardziej zażenowana zaistniałą sytuacją. W dodatku Kougami coraz bardziej pogarszał swoją pozycję. Chociaż... Może miał trochę racji? Mogłabym złapać tego robaczka. Jest inny niż wszystkie, a jego nachalne próby "zdobycia" moich nóg będę mogła udaremniać zamknięciem w ballu.
- Co ty na to, Caterpie? Chciałbyś do mnie dołączyć? Jeżeli się na to zgodzisz, to pozwolę ci także pobawić się nogami mojego kolegi. Co cztery nogi to nie dwie, prawda? - zaśmiałam się, wyciągając z torby jedną z kulek, które podarowała mi babcia Amelie. Spojrzałam na Kougamiego. O tak, to będzie dobra zemsta.

Daisy7 - 2016-02-21, 22:47

tak btw to przypominam o usuwaniu balli przy łapaniu Poków
--------------------------
- Ej, ej, ej! Ale bez takich proszę! Nie pozwalam ci decydować o moich nogach - zaczął się szybko sprzeciwiać, jednak Caterpie wcale nie wyglądał na zainteresowanego propozycją nowych kończyn.
Nie musiałaś długo nakłaniać robaka, aby został twoim podopiecznym. Co prawda pokeball widział chyba po raz pierwszy, dlatego przyglądał mu się tak niepewnie, ale kiedy zapewniłaś stworka, że to nic groźnego, odważył się zaryzykować i po chwili czerwone światło pochłonęło go do środka.
- Radziłbym ci go zeskanować. Może dowiesz się czegoś interesującego na temat jego charakteru i nietypowej natury - powiedział Kougami, po czym podszedł blisko i strzelił ci lekko palcami w nos. - A to za te głupie obietnice, jakie wygadywałaś do Caterpie - oznajmił zadowolony.

Lu - 2016-02-21, 23:17

K, ale za Vulpix nie muszę? ;x
------------
- I tak nie był tobą zainteresowany... A to za to, że się tak okrutnie śmiałeś - odpowiedziałam lekkim szturnięciem z łokcia w jego brzuch za pstryknięcie mnie w nos. Uśmiechnęłam się z satysfakcją, po czym wyciągnęłam po raz kolejny już Pokedex. - Szczerze to nie wiem, czy chcę wiedzieć o innych "interesujących" cechach jego charakteru...- powiedziałam, jednak po chwili zastanowienia postanowiłam zaryzykować i zobaczyć, jakiego to gagatka udało mi się złapać. Drugi Pokemon w ciągu jednego dnia, a nawet południa. Ciekawe, czy biję tym jakieś rekordy?

Daisy7 - 2016-02-22, 16:10

nope
----------------------
Czarny Caterpie
Imię: ---

Poziom: 6,5
Typ:
Ewolucja: Caterpie (7lvl) -> Metapod (10lvl) -> Butterfree
Ataki: Tackle, String Shot
Charakter i historia: Caterpie urodziła się na bagnach niedaleko drogi drugiej w Unovie. Swój nietypowy kolor zawdzięcza oparom, jakich nawdychała się jej matka, gdy była w ciąży. Oprócz czarnej barwy wyróżnia się również ponadprzeciętną wielkością w porównaniu do innych przedstawicieli swojego gatunku. Samiczka ma fioła na punkcie nóg swojej opiekunki, które chciałaby ciągle gwałcić. W sumie uwielbia każdą część jej ciała, ale do dolnych kończyn najprościej jej się dostać. Świetnie dogaduje się z innymi samiczkami, jednakże kompletnie nie kręcą jej faceci. Nie przepada za ich towarzystwem, a szczególnie irytuje ją Kougami - towarzysz Caroline, którego Caterpie uważa za swojego wroga numer jeden. W walce wykazuje się niezwykłym sprytem, lubi stosować zawiłe taktyki i marzy o ewolucji w ostateczną formę, gdyż niezwykle ekscytuje ją myśl o możliwości latania.
Umiejętność: Shield Dust - Ataki ofensywne, którymi zostanie zaatakowany ten Pokemon, na pewno nie będą miały dodatkowych efektów.
Trzyma: ---


- Wychodzi na to, że choćbyś chciała, to Caterpie nie tknie moich nóg. Za to z chęcią "pobawi" się innymi częściami twojego ciała - odparł zadowolony mężczyzna, zerkając na skan, jaki wykonałaś. - O, spójrz, brakuje jej tylko pół poziomu do ewolucji. Ciekawe jak wygląda czarny Metapod. Z tego co pamiętam zwyczajny przedstawiciel tego gatunku to taki zielony kokon, a Butterfree to chyba motyl, ale stuprocentowej pewności nie mam.
Jako, że nic więcej nie trzymało was na bagnach, opuściliście je i wróciliście na główną ścieżką, a nią udaliście się prosto do Striaton. Na miejsce dotarliście wieczorem, więc zwiedzanie miasteczka musicie przełożyć na jutro. Na pierwszy rzut oka wygląda nowocześnie i z pewnością jest większe od Accumuly.
- Skoro jesteśmy trenerami, to nie powinno być problemu z darmowym noclegiem w centrum. Pasuje ci? Widzę, że pod drugiej stronie obok marketu - zaproponował Shinya, wskazując na wspomniany budynek.

Lu - 2016-02-22, 16:46

Wygląda na to, że trafił mi się dość nietypowy osobnik. W dodatku samiczka. Nie spodziewałam się, że Pokemony mogą mieć tak złożony charakter, a nawet odmienną orientację. Kiedy Kougami wspomniał o ewolucji, oczy mi się zaiskrzyły. Jeszcze nigdy nie widziałam tego procesu, a Caterpie była naprawdę blisko osiągnięcia siódmego poziomu. Może szybko uda nam się go dobić?
- Jasne, skoro możemy z tego skorzystać, to czemu nie? - poparłam propozycję mężczyzny odnośnie noclegu, kiedy dotarliśmy już do miasta. Wyglądało na nowoczesne i z pewnością było większe od Accumuly. Ciekawe, co nas w nim czeka nazajutrz.

Daisy7 - 2016-02-22, 18:23

Jakże wielkiego szoku doznałaś, kiedy po wejściu do centrum ujrzałaś za ladą kobietę wyglądającą tak samo jak Siostra Joy z Accumully. Co więcej okazało się, że ta również się tak nazywa. Zapewne kusiło cię, by zapytać Kougamiego o ten niesamowity zbieg okoliczności, jednakże mężczyzna nie wykazywał żadnych oznak świadczących o tym, iż jest chociażby lekko zdziwiony. Każdy w tym świecie ma swojego sobowtóra czy jak? Tak czy siak pielęgniarka przyznała wam dwuosobowy pokój z oddzielnymi łóżkami na pierwszym piętrze. Jest znacznie przytulniejszy i wygodniejszy od sześcioosobowej klitki w schronisku. Kiedy ległaś na swoje posłanie, poczułaś zapach proszku identycznego do tego, w jakim prała twoja mama. Od razu przypomniałaś sobie rodzinny dom i bliskich, przez co w oku zaszkliła ci się łza. Ta nie umknęła twojemu towarzyszowi, ponieważ zmarszczył brwi i prawdziwie zatroskanym głosem zapytał, czy wszystko w porządku ani czy nic nie boli.
Lu - 2016-02-22, 21:54

Każdemu zbiera się kiedyś na wspominania, a mi akurat teraz. Przez tak błahą rzecz jak proszek do prania zebrało mi się na łzy. Starałam się to zatuszować, ale Kougami coś jednak zauważył i zapytał, czy wszystko gra.
- Taak... To po prostu ten dzisiejszy dzień tak na mnie wpłynął. Tyle się wydarzyło - kłamstwo nie było najlepszym rozwiązaniem, jednak jak na razie takie musiało wystarczyć. - Pójdę do łazienki się wykąpać i przy okazji spiorę te ubrania - oznajmiłam towarzyszowi swoje zamiary i pozostawiłam z nim Vulpix i Phantumpa. Muszę się czymś zająć, żeby odgonić od siebie myśli. Nie będę teraz płakać.

Daisy7 - 2016-02-22, 22:36

Kougami chyba uwierzył w twoje kłamstwo, ponieważ nie dopytywał. Ewentualnie wyczuł, że nie masz ochoty się przed nim otwierać i opowiadać mu o swoich problemach, więc nie naciskał. W łazience udało ci się zająć kąpielą oraz praniem, dzięki czemu nie doszło do potoku łez. Po powrocie do pokoju zamieniliście się rolami, a więc ty zostałaś z Pokemonami, a twój towarzysz udał się pod prysznic. Kiedy ległaś na swoje łóżko, ze zdziwieniem wyczułaś inny zapach niż przedtem. Całkiem nie ten, który skojarzył ci się z rodzinnym domem. Jak to możliwe? Czyżbyś miała wcześniej jakieś omamy węchowe? Nie miałaś jednak okazji się nad tym zastanawiać, ponieważ ciszę przerwało dzwonienie pokedexu Kougamiego, który mężczyzna zostawił na stoliku nocnym. Po kilkudziesięciu sekundach urządzenie ucichło, ale po chwili rozbrzmiało ponownie i tak jeszcze dwa razy. Za piątym razem lekko poirytowana wstałaś i podeszłaś do pokedexu. Ciągle wydzwania jakiś Joseph. Czy powinnaś odebrać? Może to coś pilnego? A jeśli Shinya nie będzie zadowolony, że wzięłaś jego rzecz bez pytania? Czas na podjęcie kolejnej trudnej decyzji.
Lu - 2016-02-22, 23:08

Ciepła kąpiel i pranie ciuchów przyniosło wytchnienie i przestałam rozmyślać o bolących wspomnieniach. Gdy wyszłam z łazienki, starałam się rozwiesić mokre ubrania na grzejniku a następnie usiadłam na łóżku, aby rozczesać włosy. Jak zwykle po każdym kontakcie z wodą był z nimi ten sam problem - kręciły się jak szalone. Jeżeli szybko nie zdobędę prostownicy, jedynym rozwiązaniem będzie ścięcie włosów... Wolałam o tym poważnie nie myśleć.
Kiedy się położyłam, nie było mi dane długo odpocząć. Ktoś natarczywie próbował dodzwonić się do Kougamiego, a ten tego nie słyszał. Nie zamierzałam za niego odbierać, w końcu każdy powinien mieć minimum prywatności. Zresztą ja nie mówiłam mu o wszystkim, byłoby bardzo nie fair, gdybym odebrała jego Pokedex... Postanowiłam zapukać do łazienki i powiedzieć ciemnowłosemu, aby się pośpieszył, bo ktoś do niego dzwoni. Przy okazji skorzystałam z okazji, że jestem już na nogach i nakarmiłam Pokemony karmą, pamiętając o zwiększonej ilości dla Vulpix.

Daisy7 - 2016-02-23, 11:48

Kougami odkrzyknął zza drzwi, że zaraz wychodzi, a ty możesz zignorować jego pokedex. Skoro tak to okey. Aby nie skupiać się na dzwoniącym urządzeniu, postanowiłaś nakarmić podopiecznych (-1kg). Na razie są jeszcze małe, więc nie potrzebują dużej ilości pokarmu, ale ciekawe jak to będzie, gdy ewoluują. Po kilku minutach, gdy stworki kończyły posiłek, przyszedł Shinya. Ma na sobie jedynie dresy do spania, a jego włosy są jeszcze mokre i potargane. Nie wygląda jednak na skrępowanego, cóż w końcu to facet i im wolno pokazywać tors. Wziąwszy swoje urządzenie, westchnął, poklikał coś chwilę, a potem wrzucił je do torby.
- Wiedziałaś, że w Striaton jest gym? Zastanawiam się, czy jutro tam nie skoczyć. Przy odrobinie szczęścia mógłbym z nim wygrać i zgarnąć niezły hajs no i odznakę. Nie wiem tylko, jakim typem Pokemonów włada tutejszy lider, a szkoda, bo to mogłoby mi nieźle ułatwić sprawę - powiedział mężczyzna, rozkładając się na swoim łóżku.

Lu - 2016-02-23, 14:53

Kougami ma plecak a nie torbę sklerotyku D:
---------------
Amelie wspominała mi o liderach, którzy są najlepszymi trenerami z danego miasta. Kougami chciał się udać do tutejszego po odznakę. Może i ja bym spróbowała? Oczywiście nie dorównywałam umiejętnościom mojego towarzysza, ale mogłabym to nadrobić przez ciężkie treningi.
- Chętnie bym to zobaczyła. Kto wie, może i ja mogłabym się z nim zmierzyć? Tylko najpierw przydałby się nam jakiś trening rzecz jasna - wypowiadając ostatnie zdanie, spojrzałam na moje Pokemony, które zajadały się karmą. Może Kougami byłby chętny pomóc nam w treningach?

Daisy7 - 2016-02-23, 16:58

użyłam wyrazu torba jako synonim, jako taki ogół ala bagaż D:
-------------
Kougami zaproponował ci wspólny trening waszych Pokemonów, dodając, że postara się być dla twoich podopiecznych delikatny. Co, myśli, że nie dadzą sobie rady z jego stworkami? Taki jest? No to jutro dasz mu popalić i pokażesz siłę teamu Caroline! Byłaś bardzo zmotywowana i trochę zbytnio pobudzona, przez co nie mogłaś zasnąć i przez dobrą godzinę kręciłaś się po łóżku. Ale twój towarzysz również nie odpłynął tak szybko, ponieważ jakieś pół godziny po zgaszeniu świateł, usłyszałaś, jak cicho i z rozbawieniem komentuje twoje wiercenie się słowami "ktoś tu ma chyba owsiki". Prych. Rano zostałaś obudzona przez Caterpie, która dobrowolnie opuściła swój mały domek i postanowiła trochę "pobawić się" z twoimi nogami. Zerknęłaś na drugie łóżko. Facet jeszcze się nie obudził. Chociaż tyle dobrego, że nie usłyszysz żadnych kąśliwych uwag.

Lu - 2016-02-23, 17:17

Jaaaaasne :v
-------------------
Sprawdziłam w Pokedexie godzinę. Skoro Kougami śpi, to musi być jeszcze wcześnie, ale to i lepiej. Przynajmniej nie będzie znowu rechotał z tego, co Caterpie wyprawia z moimi nogami. Uśmiechnęłam się do niej lekko, po czym złapałam ją na ręce i położyłam obok mnie. Ja natomiast wstałam i udałam się do łazienki, na poranne obchody. Kiedy byłam już umyta, ubrana i rozczesałam włosy, które postanowiłam dzisiaj zostawić rozpuszczone, wróciłam do pokoju, aby nakarmić Pokemony i przygotować śniadanie mi i Kougamiemu. Trzeba się najeśc, w końcu czeka nas dzisiaj trening!

Daisy7 - 2016-02-23, 18:18

Godzina jest 8:30, a przynajmniej była, bo łazienkowe sprawy i przygotowanie śniadania trochę czasu ci zajęły. Akurat skończyłaś podawać kanapki na talerz, gdy zbudził się Rin. Najpierw przeciągnął się jak wielki kot, a potem spojrzał z zaskoczeniem na śniadanie, jakie wam podałaś.
- Uuuu, pyszotki. Jeśli tam mają wyglądać każde poranki, to mogę podróżować z tobą dokąd tylko zapragniesz. Powiedz jeszcze, że potrafisz gotować obiady i prać, a lecę do sklepu po pierścionek zaręczynowy - wyszczerzył się mężczyzna, po czym sięgnął po jedną kromkę z szynką. - I co, nadal jesteś chętna na mały trening z moimi Pokami? - zapytał.

Lu - 2016-02-23, 18:53

*Kougami .____.
----------------
- Co nieco potrafię przygotować, nie jestem taką kaleką kulinarną - zaśmiałam się w odpowiedzi Kougamiemu, zajadając się przy tym przygotowanym śniadaniem. Kiedy zjadłam dwie kanapki i popiłam je wodą, szybko po sobie posprzątałam i spojrzałam na towarzysza. - No pewnie! Przez myśl o treningu nie mogłam spać - powiedziałam podekscytowana, zwołując do siebie Pokemony. Czekałam już tylko, aż ciemnowłosy będzie gotowy do wyjścia.

Daisy7 - 2016-02-23, 20:11

bo macie zbyt podobne przygody z Mhrokiem ;-; nawet łapaliście w tym samym momencie Vulpixy, które były ledwo żywe, więc nadal mi się myli, kto ma zwykłego, a kto polarnego // a Ty 4,5 linijek napisałeś :x
-----------------
- Wiem, wiem, słyszałem, jak się kręcisz - zaśmiał się Kougami. - Dzięki za śniadanie, było naprawdę dobre. To ja skoczę się szybko ogarnąć do łazienki, a ty zbierz siły witalne czy coś tam - dodał, po czym wyszedł.
Ledwo zdążyłaś przywołać do siebie trójkę podopiecznych i przyjrzeć im się dokładnie, zanim mężczyzna wrócił. Serio, krócej się nie dało? Opuściwszy centrum, udaliście się do okolicznego parku znajdującego się niedaleko lecznicy, gdyż Kougami stwierdził, że najpierw lepiej będzie poćwiczyć, a potem kiedy Pokemony będą odpoczywać, wasz dwójka będzie mogła pozwiedzać.
- Rozumiem, że przez trening masz na myśli zwykły pojedynek, tak? Na ile Pokemonów? 1vs1 czy multiwalka? - zalał cię falą pytań.

Lu - 2016-02-23, 20:42

Moja wina, że dałaś mu go wtedy, co mi? D: Ponad, czyli już 5!
-------------
- W sumie to nie wiem. Chciałabym, aby wszystkie moje Pokemony potrenowały, ale jeżeli wszystkie naraz będą walczyły, to ciężko się będzie nie pogubić. Może każdy pojedynczo? Nasi podopieczni na pewno też więcej z tego wyniosą, jeżeli każdemu poświęcimy uwagę z osobna - powiedziałam, co tak naprawdę myślałam. Zresztą, sama chciałam wynieść z tego treningu jak najwięcej. Miałam nadzieję poznać zastosowanie niektórych ataków i poznać lepiej moich podopiecznych. Kto wie, może Caterpie uda się też ewoluować?

Daisy7 - 2016-02-23, 22:25

oczywiście, że Twoja .-. ale wolałabym pełne 5!
-------------------
- Potrójna walka? No nieźle, nieźle. To prawie jak starcie z liderem. Chociaż... ja pewnie jestem silniejszym przeciwnikiem niż jakiś tam lider. Jeśli ze mną wygrasz, to gwarantuję ci, że z liderem również, hyhyhy - odpowiedział Kougami jak zwykle pewny siebie i swoich zdolności trenerskich. - Dam ci fory i jako pierwszy wystawię Pokemona. Na początek może... - zaczął się zastanawiać, po czym wyjął jeden z balli przyjętych do paska i podrzucił go do góry, by przywołać do siebie brązowego krokodylka w czarne paski. - Sandile, do boju! - dokończył energicznie.

Lu - 2016-02-23, 22:41

Dobrze, postaram się wyciągać te 5, ale jak z telefonu piszę to trudno mi ogarnąć, czy je mam, czy nie .-.
-----------------
Po wypuszczeniu przez Kougamiego pierwszego Pokemona postanowiłam go zeskanować. Co prawda znałam jego nazwę gatunkową, ale bardziej interesował mnie jego typ. Postanowiłam, że pierwszy do walki stanie Phantump. Był chyba moim najsilniejszym Pokemonem, ale nie wiem jak to jest z podopiecznymi ciemnowłosego.
- Phantump, na sam początek zacznij od Confuse Ray, aby oszołomić przeciwnika. Kiedy już to zrobisz, zastosuj Growth, a następnie powtórz jeszcze raz ten sam ruch. Kiedy wszystko pójdzie po naszej myśli, na koniec zaatakuj ze Strength. Jeżeli krokodyl będzie chciał ci oddać, staraj się podlecieć wyżej, aby cię nie dosięgnął - poleciłam duszkowi. Byłam już mniej więcej zaznajomiona z działaniem jego ataków poprzez walkę z Dunsparce, ale nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć.

Daisy7 - 2016-02-24, 13:11

a ja postaram się dotrwać w tej walce do końca ._.
-----------------
P: Natural Cure - Kiedy Pokemon zostaje wycofany do Pokeballa, wylecza się ze wszystkich zmian statusu.
S: Anger Point - Kiedy Pokemon zostaje trafiony ciosem krytycznym, moc jego ataku wzrasta do maksimum.
-----------------
Ze skanu dowiedziałaś się, że twój przeciwnik posiada typy zimny i mroczny, a jego umiejętnością jest Anger Point, która zdaje się być silna. Na początku przeciwnik uderza krytycznym Bite. Cios typu mrocznego okazuje się działa superefektywnie na twojego duszka, dlatego odbiera ma aż 194HP! Na szczęście nie powoduje stchórzenia, dzięki czemu Phantumpowi udaje się wykonać Confuse Ray, przez który rywal zapada w stan konfuzji (pokemon ma 50% szans na pomyślne wykonanie ataku, w przeciwnym wypadku odbiera sobie 1/16 życia). Przeciwnik podczas swojej kolejki zamierzył użyć Tackle, lecz ze względu na konfuzję odebrał 15HP samemu sobie. Przy pomocy Growth lewitujący pieniek zwiększył swój atak i specjalny atak o 10%. Sandile udało się wykonać Leer, który obniża obronę oponenta. Phantump znów zwiększa wspomniane wcześniej statystyki dzięki Growth. Sandile nie wykonuje Bite - rani sam siebie przez konfuzję. Czas na ostatni cios w tej rundzie, czyli Strength. Ruch był krytyczny i odebrał równo 211HP rywalowi, czyli tyle, ile ten posiadał. A to ci fart! Pomimo kiepskich początków Phantump zwycięża z pozostałymi mu 15% punktów życia, co oznacza, iż zdobywa aż 3lvl za walkę.
- A niech to! To wszystko przez tą konfuzję - jęknął zdziwiony wynikiem walki Kougami, po czym odwołał zemdlałego stworka, a na jego miejsce wystawił zielonego smoczka. - Axew, musisz pomścić swojego przyjaciela.


Phantump: 33/227HP (+20% AT | +20% Sp.AT | -10% DF) - WIN!
Sandile: 0/241HP (konfuzja) - LOSE!

Lu - 2016-02-24, 15:28

Nie wierzę, że nam się udało! To było naprawdę coś! Z początku Phantump nieźle obrywał, ale koniec końców udało mu się załatwić naszego przeciwnika. Wiedziałam już z doświadczenia, że konfuzja może dużo zdziałać, ale żeby aż tyle? No nieźle.
- Phantump, dziękuję ci za walkę, ale teraz czas na kogoś innego. Odpocznij sobie - podziękowałam duszkowi, po czym odwołałam go do Pokeballa, aby zregenerował swoje siły. Kolejnym przeciwnikiem był Axew. Kougami wspominał coś o typie smoczym, więc nie musiałam go już skanować Pokedexem. Zastanawiałam się jednak, kogo wystawić do tej walki... - Caterpie, teraz twoja kolej - wywołałam swoją podopieczną. Wolałabym, aby nie natrafiła na ostatniego Pokemona mojego towarzysza, gdyż z tego, co pamiętam, jest ptakiem...
- Nie mamy zbyt wiele ataków do zaprezentowania, ale mimo to postarajmy się, aby ta walka była jak najlepsza. Zacznij od String Shot. Kiedy już go użyjesz, postaraj się zaatakować z Tackle. Powtórz ten ruch jeszcze raz. Na sam koniec postaraj się wyprowadzić ponownie String Shot. Uważaj na ataki Axew i kiedy będziesz mogła, staraj się ich uniknąć.

Daisy7 - 2016-02-24, 19:35

A: Rivalry - Jeśli Pokemon ma taką samą płeć jak przeciwnik, to siła bazowa jego ataków wzrasta o 25%. Jeśli przeciwną, to spada o 25%.
C: Shield Dust - Ataki ofensywne, którymi zostanie zaatakowany ten Pokemon, na pewno nie będą miały dodatkowych efektów.
-------------------
Na początku Axew obniża obronę rybaka o 10% używając do tego Leer. Potem twój podopieczny zmniejszył szybkość rywala aż o 20% wykorzystując String Shot. Dzięki temu robaczek jest szybszy od smoczka i znów jest jego kolej, podczas której atakuje krytycznym Tacklem (-56HP). Axew atakuje Caterpie przy pomocy Dual Chop, czyli podwójnego kopnięcia, które odbiera łącznie 238HP. Niestety to więcej niż posiadał demoniczny robaczek, a więc mdleje, a rundę zwycięża milusiński Kougamiego, co bez wątpienia go ucieszyło.
- O to chodziło! - pochwalił Poka. - W nagrodę możesz sobie trochę odpocząć, a ja wystawię Ruffleta. Trochę obawiam się tego starcia, bo maluch dopiero niedawno przyszedł na świat i to będzie nasza pierwsza walka, ale muszę mu dać szansę - dodał, a następnie odwołał Axew, by na jego miejsce wystawić pisklę jastrzębia.


Axew: 177/233HP (-20% SPEED) - WIN!
Caterpie: 0/231HP (-10% DF) - LOSE!

Lu - 2016-02-25, 21:17

Podziękowałam Caterpie za walkę i przywołałam ją do balla, aby odpoczęła. Mimo, że dość szybko padła, to udało jej się uderzyć Axew, przez co smok na pewno jest słabszy. Teraz jednak przyszła pora na Ruffleta, którego zeskanowałam. Kiedy usłyszałam, że dopiero, co przyszedł na świat, ucieszyłam się. Vulpix nie będzie miała doświadczonego przeciwnika, a zważając na jej stan zdrowia, będzie to wyrównany pojedynek.
- Vulpix, twoja kolej. Pamiętaj, aby się nie przemęczać i kiedy będziesz mieć dość, daj mi po prostu znać. Na sam początek zacznij od Baby-Doll Eyes. Kiedy go wykonaj, zastosuj Tail Whip, dwa razy. Zakończ tą rundę mocnym Quick Attack. Pamiętaj o unikach, w razie czego odskakuj na boki i nie daj się trafić Ruffletowi - coraz bardziej podobało mi się wydawanie poleceń i te całe walki. Jeszcze tylko zaznajomię się bardziej z atakami, a będzie jeszcze lepiej.

Daisy7 - 2016-02-26, 14:50

V: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
R: Keen Eye - Celność Pokemona nie może zostać obniżona.
--------------------
Teraz masz do czynienia z Ruffletem - Pokemonie o typach normalny i latający posiadającym umiejętność Keen Eye, która uniemożliwia zmniejszenie celności pisklęcia. Jako, że Vulpix jest nieco szybsza, a dodatkowo wybrała ruch z priorytetem, udaje jej się zaatakować na początku, używając do tego Baby-Doll Eyes. Śliczne oczęta, jakie zrobiła, spowodowały spadek statystyki ataku u rywala o całe 10%. Ptaszek w ramach zemsty przy pomocy Leer zmniejsza obronę lisiczki o 10%. Czas na Tail Whip, który ma taki sam skutek jak wykonany przed chwilą Leer. Kougamiemu znudziły się ofensywne posunięcia, dlatego polecił podopiecznemu zaatakowanie Fury Attack, który zadał dwa ciosy, odbierając tym samym 44HP. Vulpix ponownie obniża obronę oponenta. Maluch rzeczywiście jest jeszcze dosyć nieposłuszny i dziecinny, ponieważ nie wykonał Peck tak po prostu, bo mu się nie chciało, heh. Samiczka Quick Attackiem zabiera 60HP rywalowi. Na koniec Rufflet obniża jej obronę Leerem o 10%.

Vulpix: 173/217HP (-20% DF)
Rufflet: 221/281HP (-10% AT | -20% DF)

Lu - 2016-02-26, 21:07

- Vulpix, zaatakuj jeszcze raz z Baby-Doll Eyes, abyś nie otrzymywała jeszcze większych obrażeń niż powinnaś. Następnie przystąp do pełnej ofensywy i na sam początek uderz Quick Attack. Później zaatakuj swoim Ember, aby na koniec powtórzyć przedostatni atak. Tak, dobrze słyszysz, na koniec użyj ponownie Quick Attack. Pamiętaj o unikach, staraj się uciekać na boki, kiedy Rufflet będzie starał się ciebie uderzyć - wydałam polecenia swojej podopiecznej. Lisiczka jak na razie nie wyglądała źle i nie zauważyłam, aby ją coś bolało. Jednak musimy uważać i w razie kłopotów będziemy musieli przerwać walkę. Taki wysiłek może ją nieźle zmęczyć.
Daisy7 - 2016-02-27, 17:59

Czas na kolejną rundę fascynującego pojedynku! Vulpix przy pomocy Baby-Doll Eyes zmniejszyła statystykę rywala o 10%. Kiedy Kougami polecił mu wykonanie Leera, ten odmówił, heh. Widocznie znudził mu się już ten atak. Z focha wyrwał go Quick Attack, którym oberwał od lisiczki, tracąc w ten sposób 60HP. W ramach zemsty zaatakował Peckiem (-50HP), ale chwilę później oberwał czymś nowym, a mianowicie podstawowym ciosem ognistym, czyli krytycznym Emberem (-74HP, nie spowodował poparzenia). Pisklę zaatakowało Fury Attackiem, który tak jak poprzednio zadał dwa ciosy, odbierając tym samym 44HP. Drugi Quick Attack powodzi się (-60HP). Na koniec Vulpix obrywa Peckiem (-50HP).

Vulpix: 29/217HP (-20% DF)
Rufflet: 27/281HP (-20% AT | -20% DF)

Lu - 2016-02-28, 15:01

Nie pochwaliłaś mojej pomysłowości względem sygnaturki D:
----------------------
Zarówno Vulpix, jak i Rufflet byli już na skraju sił. Podejrzewam, że wystarczy jeden celny cios, aby któreś z nich padło. My musimy zrobić to pierwsze.
- Vulpix, wytrzymaj jeszcze trochę. Jeżeli ci się uda, to załatwisz przeciwnika jednym sprawnym ciosem. Użyj do tego Quick Attack. Jesteś szybsza od Ruffleta, ale gdyby próbował jakiegoś podstępu, to atak z priorytetem da ci nad nim przewagę. Jeżeli coś by nie wyszło, nie daj mu się trafić i ponów atak - poleciłam lisiczce. Już niedługo będzie mogła odpocząć, jednak przed tym ma jeszcze walkę do skończenia.

Daisy7 - 2016-02-28, 17:01

na chatango chwaliłam ;c i mówiłeś, że robiłeś to o 1 w nocy
---------------
Na twoje szczęście Vulpix nie tylko była szybsza, ale również użyła priorytetowego ataku, więc Rufflet nie miał szans, aby zaatakować jako pierwszy. Pozostawała jeszcze kwestia tego, czy trafi, przez co o mały włos nie dostałaś palpitacji serca. Jakże wielka była twa radość, kiedy lisiczka zrobiła wszystko według planu i powaliła pisklę na łopatki. Przeciwnik jest niezdolny do dalszej walki co oznacza, że pojedynek zwyciężyła ognista samiczka, a dzięki temu zdobyła +3lvl! Chłopak odwołał ptaszynę do balla, a na jego miejsce wystawił swojego ostatniego Pokemona, którego zdążył już użyć. Mowa oczywiście o Axew. Zmieniasz Vulpix na Phantumpa, czy na razie zostawiasz ją w walce?

Vulpix: 29/217HP (-20% DF) - WIN!
Rufflet: 0/281HP (-20% AT | -20% DF) - LOSE!

Lu - 2016-02-28, 17:30

Skleroza mi się od ciebie udziela :<
---------------
Pogratulowałam Vulpix wygranej. Dzięki szybkości zaatakowała pierwsza i wykończyła Ruffleta. Został nam tylko Axew, którego obawiałam się najbardziej. Mimo, że Caterpie zrobiła co w jej mocy, to ten łatwo może pokonać lisiczkę i duszka. Obydwoje mogli walczyć ostatkami sił.
- Świetnie ci poszło, Vulpix, ale muszę prosić cię jeszcze o jak największe osłabienie smoka. Wierzę, że dasz radę. Na sam początek użyj swojego nowego ruchu, Fire Spin. Jesteś szybsza, więc może uda ci się uniknąć kontrataku przeciwnika. Jeżeli będziesz jeszcze w stanie stać na nogach, to wyprowadź swój ostatni ruch - Quick Attack - wierzyłam, że sobie poradzi. Nie było realnej szansy na to, aby udało jej się go pokonać, ale może postarać się jak najbardziej go osłabić, żeby dać na to szansę Phantumpowi.

Daisy7 - 2016-02-29, 07:56

jasne, zwal na mnie, najlepiej :<
-------------
Chociaż tobie zostały jeszcze dwa Pokemony, a Kougamiemu tylko jeden to chłopak wygląda na bardzo zadowolonego. Czy cieszy się słusznie? A może z pomocą Vulpix i Caterpie wykończysz jego Axewa. Wszystko okaże się lada chwila. Na początku pojedynek smoczka z lisiczką. Samiczka przy pomocy Fire Spin uwięziła rywala w wirze ognia, który co turę będzie odbierał mu 1/16 HP. Już teraz zabiera 20HP ze względu na uderzenie, jakie zadał. Podopieczny twojego towarzysza użył Scratch, którym odbiera pozostałe punkty życia Vulpix, a tym samym wygrywa. Na koniec tury Axew traci 1/16HP (15HP) na skutek Fire Spin. Teraz nie masz wyboru i musisz wystawić robaczka.

Vulpix: 0/217HP (-20% DF) - LOSE!
Axew: 142/233HP (-20% SPEED | Fire spin [1/4]) - WIN!

Lu - 2016-02-29, 22:40

Tak jak myślałam, Vulpix nie udało się długo przetrwać. Mimo to uwięziła przeciwnika w wirze ognia, który jakoś na niego oddziaływał, więc o tyle dobrze. Podziękowałam jej za ciężki trening i odwołałam do Pokeballa, aby odpoczęła.
- Phantump, pora na ciebie. Aby mieć jakiekolwiek szanse, musisz nałożyć na Axewa stan konfuzji. Zaatakuj z samego początku Confuse Ray. Jeżeli będziemy mieć szczęście, to nie wykończy nas w tej rundzie... Następnie uderz go z Pain Split, aby pomniejszyć przepaść pomiędzy wami. Na sam koniec wykonaj Strength. Gdyby to jednak nie wystarczyło, zaatakuj nim jeszcze raz - poleciłam duszkowi. Miałam nadzieję, że uda mu się wytrzymać w tej walce jak najdłużej. Jednak jeżeli na Axewa nie zadziała konfuzja, to można powiedzieć, że przegraliśmy.

Daisy7 - 2016-03-01, 22:13

Teoretycznie pierwszy powinien atakować Axew, jednak ze względu na jego obniżoną szybkość, pałeczkę przejmuje Phantump. Lewitujący pieniek wykonał Confuse Ray, który wprowadza przeciwnika w stan konfuzji, a co jest tego skutkiem, wszyscy już świetnie wiemy. Zielonemu smoczkowi nie udało wykonać się zaplanowanego Leer. Zamiast tego zaatakował sam siebie (-15HP). Następnie dochodzi do interesującej sytuacji, czyli użycia przez ducha Pain Split, który wyrównuje życie walczących stworków, a więc obydwoje mają teraz po 80HP. Robi się naprawdę ciekawie! Ku twemu szczęściu podopieczny Kougamiego nie wykonał Assurance, lecz uderzył siebie samego (-15HP). Twój stworek użył Strength, który zabiera 96HP, a tym samym rozkłada Axew na łopatki! Co za niespodziewany zwrot akcji! Phantump zwycięża i zdobywa +3lvl za wygraną, a twój towarzysz ma taki wyraz twarzy, jakby właśnie dowiedział się, skąd się biorą dzieci.

Axew: 0/233HP (-20% SPEED | Fire spin [1/4]) - LOSE!
Phantump: 80/227HP (+20% AT | +20% Sp.AT | -10% DF) - WIN!

Lu - 2016-03-02, 15:56

To było niesamowite! Phantump spisał się idealnie. Nie dość, że wykonał poprawnie wszystkie polecenia, to jeszcze udało mu się pokonać Axewa! Podziękowałam duszkowi za walkę i pogratulowałam wygranej. Odesłałam go do Pokeballa, aby zregenerował swoje siły. Będziemy musieli oddać nasze Pokemony pod opiekę Siostrze Joy.
- I jak, nadal uważasz, że poradzę sobie z tutejszym liderem? - zapytałam z uśmiechem. Byłam taka usatysfakcjonowana, że gdybym mogła, to wzniosłabym się już ponad ziemię. Nie dość, że rozegrałam pierwszą walkę Pokemonów swoim życiu, to ją jeszcze wygrałam!

Daisy7 - 2016-03-03, 15:10

nie poradzę* chyba ;p
----------------
- Dobra, dobra, może i dasz radę, jeśli dopisze ci szczęście, tak jak teraz - odpowiedział z przekąsem Kougami, pokazując ci język. - Tak czy siak ja żądam rewanżu. Może nie tak od razu, ale jak trochę potrenuje ze swoją drużyną. Zwłaszcza z Ruffletem, bo jestem pewien, że gdybym miał go dłużej, nie robiłby takich fochów - dodał, po czym wspólnie ustaliliście, że teraz wypadałoby udać się do Centrum Pokemon, aby wyleczyć waszych podopiecznych.
W budynku lecznicy oddaliście kulki ze stworkami Siostrze Joy, a ta umieściła je wszystkie do potężnej maszyny stojącej za jej plecami. Po kilkunastu minutach maluchy były gotowe do odbioru.
- Może pójdziemy teraz pozwiedzać trochę to miasto? W końcu co za dużo walk, to niezdrowo, więc na sali gimnastycznej możesz wykazać się wieczorem albo jutro - zaproponował twój towarzysz.

Lu - 2016-03-05, 00:20

Nie znasz się, dobrze jest :v Kougami wcześniej mówił, że jak Caroline z nim wygra, to na pewno wygra z liderem, więc nie wciskaj mi tutaj jakichś fejkowych błędów xd
-------------------
Na słowa chłopaka jedynie prychnęłam, uśmiechając się z wyższością. Teraz ubolewa, bo przegrał ze mną w pojedynku, ale kiedy postęka to może jego ego wytrzyma. Gdyby moja Caterpie była bardziej wytrenowana, na pewno sprawniej by nam to poszło, jednak wolałam już tego na głos nie mówić. Zaśmiałam się na słowa Kougamiego i udaliśmy się do Centrum Pokemon, aby uleczyć stworki.
- Czemu nie. Striaton jest większym miastem od Accumuly i ma na pewno więcej atrakcji do zaoferowania. Choooodźmy - po wygranej walce miałam wyjątkowo dobry humor, więc chciałam go jak najlepiej spożytkować.

Daisy7 - 2016-03-05, 12:20

prych
-------------------
O dziwo Kougamiemu również dopisywał dobry humor, chociaż jeszcze niedawno był skwaszony i nie w sosie po przegranej walce. Opuściwszy centrum, ruszyliście wgłąb miasta, aby je dokładnie zwiedzić. Pierwszym interesującym budynkiem, na jaki trafiliście, jest Szkoła Trenerów, czyli miejsce, gdzie przyjść może każdy, kto chce dowiedzieć się czegoś więcej na temat stworków. Głównie uczęszczają tu młodzi ludzie, który dopiero chcą zostać trenerami albo trenerzy nowicjusze. Niestety aktualnie szkoła jest pusta, ponieważ zajęcia odbywają się wieczorem. Dzisiaj są dwa po godzinie. O 18:00 lekcja pt. "Mowa ciała Pokemonów", a o 19:00 wykład zatytułowany "Wszystko o ballach". Prosto ze Szkoły Trenerów udaliście się do Ogrodu, czyli po prostu parku miejskiego. Jest tu bardzo elegancko i szykowanie. Teren otacza woda, więc by dojść do postawionej w centrum fontanny, trzeba przejść po małych, uroczych mostach. Widać, że dbają tu też o rośliny, ponieważ żywopłoty zostały przystrzyżone na kształt różnych stworków. Właśnie przechadzaliście się kwiecistą alejką, kiedy twoją uwagę przykuło wiszące na drzewie ogłoszenie.


Lu - 2016-03-05, 16:22

- Myślę, że możemy odwiedzić tą szkołę, jeżeli nie znajdziemy innego zajęcia na wieczór, co ty na to? - zapytałam mojego towarzysza, chociaż bardziej było to stwierdzenie niż pytanie go o zgodę. W końcu ktoś musi decydować, prawda? A nie powiem, bo posłuchanie takiego wykładu mogłoby mi bardzo pomóc. Park był bardzo ładny. Szczególnie podobały mi się żywopłoty przystrzyżone na kształt Pokemonów. Mimo, że ich nie rozpoznawałam, to czułam, że to właśnie te stworki. Kiedy szliśmy dalej i mogłam zachwycać się majestatycznością owego Ogrodu, naszą uwagę zwróciła kartka przypięta do drzewa. Co to, list gończy? Czy takie nie wyszły z mody w... średniowieczu? W dodatku ludzie ścigali... Pokemona!
- Spójrz Kougami, ktoś daje wysoką nagrodę za złapanie tego urwisa. Może spróbujemy go znaleźć? - spytałam, wychodząc już z lekkiego zdziwienia całym tym listem. Na przykładzie mojej Caterpie wiedziałam, że Pokemony mogą mieć złożoną osobowość, ale żeby do tego stopnia? Jak taki mały stworek może coś kraść? Chodzi chyba o jakieś drobnostki, bo telewizora z domu to on chyba nie wyniesie.

Daisy7 - 2016-03-05, 17:45

- Jak dla mnie to spoko. Podzielmy się nagrodę na pół, pasuje? Swoją drogą to musi być z tego Pichu niezły cwaniaczek, skoro tak bardzo zdenerwował władze miasta, że aż list gończy za nim wysłali i dają całkiem sporą sumkę za jego schwytanie - stwierdził Kougami, przyglądając się fotografii myszki.
Wspólnie uznaliście, że skoro ogłoszenia są porozklejane na terenie parku, to zapewne właśnie tutaj grasuje mały recydywista. Wykonaliście bardzo dokładne i ponad dwugodzinne poszukiwania, zaglądając w każdy krzak, jednak ani śladu Pichu albo chociaż jego potencjalnej kryjówki.
- No trudno - westchnął nieco zmęczony mężczyzna, siadając na ławce niedaleko rzędu straganów ze świeżymi owocami i warzywami. - Mmmm... te jabłuszka wyglądają na pyszne. Skoczę po jedno. Kupić ci też?

Lu - 2016-03-05, 18:08

Przystałam na propozycję wysuniętą przez chłopaka. siedem i pół tysiąca poke-dolarów to aż za dużo za taką myszkę, a ja spokojnie zadowolę się połową tego. Niestety, chyba się przeceniliśmy. Po dwóch godzinach szukania nie trafiliśmy na nic, co doprowadziłoby nas do Pichu. Chyba cena była warta takiego złodziejaszka, którego nikt nie mógł namierzyć. Usiadłam obok Kougamiego zmachana, rozglądając się jeszcze po okolicy w nadziei, że gdzieś wypatrzę żółtą myszkę.
- Poproszę - odpowiedziałam z uśmiechem na pytanie ciemnowłosego. O tak, soczyste jabłko na pewno doda mi energii na kolejne poszukiwania. Chyba, że zrobimy sobie od tego przerwę i pójdziemy robić coś innego. Sprawdziłam godzinę w Pokedexie, aby dowiedzieć się, ile czasu zostało nam do pierwszego wykładu w szkółce.

Daisy7 - 2016-03-05, 19:14

Podczas gdy Kougami poszedł zakupić jabłka, ty zostałaś na ławce i zajrzałaś do pokedexu. Dochodzi 14:00, czyli pora obiadowa, co mogłoby tłumaczyć, dlaczego nagle park tak opustoszał, chociaż jeszcze dwie godziny temu było tu sporo ludzi. Przyglądałaś się straganom, gdy wtem ujrzałaś, jak mała, żółta myszka schowana dotychczas pod wiklinowym koszem, właśnie wyszła spod niego i zakradła się do sprzedawczyni jednego ze stoisk. Kiedy kobieta patrzyła gdzieś na bok, maluch wyrwał jej złotą bransoletkę, którą miała na nadgarstku, a następnie błyskawicznie zaczął uciekać, skacząc po innych kramach, rozsypując przy tym owoce, jakie znajdowały się na wystawach. Babka wrzasnęła "łapać go", a potem rozpętała się prawdziwa gonitwa za urwisem, który biegł prosto na ciebie. Usłyszałaś jeszcze jak jakiś starszy mężczyzna, który przed chwilą sprzedawał jabłka Kougamiemu, krzyczy do ciebie, byś nie łapała gryzonia w ręce, ale było już za późno. W sumie to Pichu sam wskoczył ci przypadkiem do rozłożonych rąk i pomyślawszy, że zechcesz je na nim zacisnąć, postanowił się obronić, używając do tego prądu elektrycznego. Poczułaś okropny ból, a potem całkowity paraliż i... nic. Wszystko co widziałaś, rozmazało się, a potem zniknęło.
Czujesz się dziwnie, jakbyś co chwilę była rażona przez lekki prąd, co z kolei powoduje ból głowy. Kiedy zorientowałaś się, że zmysły ci wracają, otworzyłaś oczy. Ujrzałaś szary sufit. Przekręciwszy głowę na prawo, dostrzegłaś szpitalną aparaturę. Wzrokiem śledziłaś przezroczystą rurkę, dopóki nie doszłaś do jej końca, czyli wenflonu wczepionego w twoją rękę. Zdezorientowana przekręciłaś głowę w drugą stronę. Zobaczyłaś małą szafkę nocną przy łóżku, na której stoi włączona lampka, okno, za którym widać nocne niebo i księżyc, a także siedzącego na krześle kilkanaście centymetrów od twoje łóżka Kougamiemu. W sumie to koleś chyba zasnął, bo głowę ma opuszczoną, a oczy zamknięte. Jesteście w tym ciasnym pomieszczeniu tylko we dwójkę. Po chwili zauważyłaś, że pod ścianą po drugiej stronie pokoiku leżą wasze bagaże. Szkoda, że są tak daleko i nie masz zbytnio jak po nie sięgnąć. Zresztą gdy tylko pomyślałaś o czymś takim, ból głowy przypomniał ci o sobie silnym pulsowaniem.

Lu - 2016-03-05, 23:50

Super, po prostu świetnie. Skąd mogłam wiedzieć, żeby nie łapać tej myszy w ręce? Gdybym prędzej wiedziała, że może mnie porazić elektrycznością, zaopatrzyłabym się w jakieś rękawice gumowe... Teraz, nie dosyć, że wylądowałam w szpitalu, w którym leżałam nie wiadomo jak długo, to wszystko mnie bolało. Nawet nie mogłam ruszyć się po moje rzeczy... Na szczęście Kougami został i nie wyruszył dalej w samotną podróż. Nie chciałam go jednak wyrywać ze snu, więc postanowiłam, że odpuszczę sobie dostanie się do mojej torby i odprężyłam się, próbując zasnąć. To chyba jedyne, co mi na tą chwilę pozostało, gdyż był środek nocy i nie chciałam nikogo więcej pobudzić moimi krzykami wywołanymi bólem przy poruszaniu jakąkolwiek kończyną.
Daisy7 - 2016-03-06, 09:57

Zaśniecie nie było niczym łatwym ze względu na odczuwalny ból. Próbowałaś o nim nie myśleć poprzez zajmowanie głowy wszystkim innym, ale niestety wychodziło to dosyć marnie i długo musiałaś czekać, aby móc wreszcie odpłynąć. Obudziłaś się wczesnym rankiem, słysząc jakieś chrobotanie. Najpierw myślałaś, że może Kougami się rozbija po pokoju, jednak otworzywszy oczy, dostrzegłaś, że śpi dalej na krześle. Szmer powtórzył się i dobiegł ze strony okna. Spojrzawszy w tamtym kierunku, ku swemu wielkiemu zdziwieniu dostrzegłaś małą żółtą myszkę stojącą na parapecie po drugiej stronie za szkłem. Jak ona się tu wdrapała i po co? Chce cię wykończyć? Nie miałaś zbyt wiele czasu na zastanawianie się nad tym, ponieważ Pichu zniknął równie szybko, co się pojawił, a ty poszłaś spać dalej. Tak porządnie obudziłaś się dopiero potem o bliżej nieokreślonej godzinie (za oknem jest już całkowicie widno), kiedy to pielęgniarka majstrowała ci coś przy wenflonie.
- O, dzień dobry - powiedziała, uśmiechając się serdecznie. - Muszę powiadomić doktora, że już nie śpisz. Zaraz tu do ciebie przyjdzie. Nazywasz się Caroline Benett, tak? Przed salą czeka twój kolega, wpuścić go?

Lu - 2016-03-06, 12:59

Kiedy po przebudzeniu zobaczyłam Pichu za oknem, nieźle się wystraszyłam. Czego tutaj ten szczur jeszcze szukał? Chciał mi coś ukraść? A może porażeniem mnie naznaczył i teraz przyszedł tylko dokończyć swoją robotę? Chciałam już wzywać jakąś pomoc, ale elektryczny stworek zniknął tak szybko, jak się pojawił. Na szczęście.
Po całkowitym już wybudzeniu się ze snu zastałam w pokoju pielęgniarkę poprawiającą mi wenflon. Powitała mnie o dziwo całkiem miło, z czym nie spotkałam się u siebie. Tam pielęgniarki wykonywały swoją robotę na odwal i nie przejmowały się pacjentami...
-Dzień dobry. Tak, a mówiąc już dokładniej Caroline Shelia Benett - potwierdziłam kobiecie moje dane osobowe, które z pewnością pozyskała od Kougamiego. Kiedy pielęgniarka spytała się, czy go wpuścić, pokiwałam twierdząco głową. Nie wierzę, że cały czas tutaj siedział... - Przepraszam, mogłabym się jeszcze dowiedzieć, którą mamy godzinę?

Daisy7 - 2016-03-06, 13:30

- Dziękuje, dopisze pani drugie imię do karty. Co do godziny to dochodzi 10:00 - poinformowała cię pielęgniarka, po czym wyszła, ale dosłownie kilka sekund po niej do sali wszedł Kougami.
Mężczyzna wygląda trochę jak zombie. Ma podkrążone oczy, a włosy potargane tak bardzo, jakby spał na sianie. Mimo to na jego twarzy gości uśmiech, którym raczył cię przywitać. Podszedł bliżej i usiadł na krześle, skąd bacznie ci się przygląda.
- Jak się czujesz? - zapytał na wstępie. - Prawie zawału przez ciebie dostałem wczoraj. Jak cię ten mały łobuz poraził prądem, to cała zaczęłaś się trząść, a potem zesztywniała poleciałaś na chodnik. Nawet akcja twojego serca została zatrzymana, ale na szczęście znam się trochę na pierwszej pomocy, a potem pogotowie szybko się tobą zajęło - opowiedział ci po skrócie, wzdrygając się mimowolnie na to nieprzyjemne wspomnienie.

Lu - 2016-03-06, 13:59

- Obolała - odpowiedziałam w dużym skrócie na pytanie Kougamiego, uśmiechając się lekko na jego widok. Wyglądał strasznie, nawet gorzej ode mnie, chociaż nie widziałam swojego odbicia w lustrze. Spanie na krześle mu nie służyło. Kiedy opowiedział mi, co się stało, przeszły mnie ciarki. Byłam o krok od kolejnej śmierci... - Co do tego Pichu, to widziałam go dzisiaj rano, wpatrywał się we mnie przez okno. Nie mam pojęcia, dlaczego miałby mnie szukać, ale nie podoba mi się to - postanowiłam podzielić się moimi obecnymi zmartwieniami z towarzyszem mając nadzieję, że coś mi poradzi. Nie wiem, czy moje serce wytrzymałoby kolejną dawkę takiej porcji elektryczności...
Daisy7 - 2016-03-06, 15:51

- Co? Naprawdę? - zapytał zaskoczony tą rewelacją, spoglądając na okno, jakby myślał, że może Pichu nadal się tam znajduje. Oczywiście nigdzie nie było już śladu po żółtej myszce. - Musiałem przysnąć. A może ci się przywidziało? Albo śniło? To dziwne, żeby się tutaj wdrapał i jeszcze do okna sali, w której leżysz. Wiem, że Pokemony są mądre, ale to tylko mała myszka, która podobno popieściła prądem już niejedną osobę i raczej nie przejmowała się jej losem, tylko cieszyła, że po raz kolejny udało jej się zwiać z łupem. Swoją drogą to ciekawe po co takiemu gryzoniowi różne kosztowności. Rozumiem, gdyby kradł owoce, bo byłby głodny, ale biżuterie? Dziwne.
Kiedy Shinya skończył mówić, rozległo się pukanie do drzwi, a następnie do środka wszedł doktor. Starszy mężczyzna z kilkoma pojedynczymi siwymi włosami przylizanymi na bok. Na szpiczastym nosie lekarza trzymają się niewielkie okulary, a za nimi widać równie drobne oczy o piwnej barwie. Twarz ma usianą zmarszczkami, ale kiedy uśmiechnął się do was na powitanie, ułożyły się one tak, że od razu nabrałaś zaufania do pracownika szpitala.
- Jak się czujemy, panienko Benett? Miała pani dużo szczęścia. Po tak silnym porażeniu prądem, kiedy serce przestaje bić, trzeba jak najszybciej pobudzić je do działania, bo zanim przyjechałoby pogotowie, byłoby już zdecydowanie za późno. Życie zawdzięcza pani w głównej mierze swojemu koledze, który od razu przystąpił do masażu serca i sztucznego oddychania - oznajmił lekarz, a ty dostrzegłaś, że policzki Kougamiego zaczerwieniły się. - Chociaż mówiąc szczerze było to też bardzo ryzykowane, a nawet nieodpowiedzialne posunięcie, bo nie powinno od razu dotykać się osoby porażonej prądem, gdyż możemy przy tym sami zostać porażeni - dodał, spoglądając karcąco na młodzieńca, który tylko odwrócił wzrok na bok. - Chciałbym teraz wykonać pani kontrole badania i chwilę porozmawiać - poinformował, dając twojemu towarzyszowi znać, że powinien wyjść. Ten zorientował się, o co chodzi i grzecznie opuścił salę, informując na odchodnym, że będzie czekał na korytarzu. - No dobrze. Muszę panią osłuchać, więc proszę zdjąć bluzkę. Czy czuje pani jakieś niepokojące bóle? Nie odnotowałem paraliżu żadnej kończyny, więc chyba nie ma pani problemu z poruszaniem rękami czy nogami, prawda?

Lu - 2016-03-07, 15:46

Wysłuchałam wszystkich uwag lekarza. Do tej pory chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak źle ze mną było. Ale może to dobrze? Może, gdybym znów umarła, wróciłabym do swojego domu? A może tym razem byłby to mój definitywny koniec? Sama nie wiem, co o tym myśleć... Śledziłam wzrokiem wychodzącego z sali Kougamiego. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że tak naprawdę nie podziękowałam mu jeszcze za ratunek. Będę to musiała nadrobić po tej wizycie lekarza. Na razie ściągnęłam bluzkę tak, jak kazał doktor, przy czym nie mogłam powstrzymać się od cichego syknięcia. Kiedy uniosłam ręce, od razu poczułam dokuczliwy ból. Moje ciało chyba długo będzie pozbywać się tego przeładowania elektrycznością.
- Sam pan widzi. Boli mnie praktycznie wszystko, ale to chyba normalne, skoro oberwałam od pioruna. Co do niepokojących bólów, to chyba prawe ramię boli mnie mocniej, niż pozostałe części ciała. Czy to może być coś poważnego? - zapytałam ze zmartwieniem. Jeszcze tego by brakowało, gdyby coś stało się z moją ręką. Co ja bym bez niej zrobiła?

Daisy7 - 2016-03-07, 17:16

Doktor uważnie obejrzał twoje ciało, zwracając największą uwagę na ramię. Rutynowe badania nie trwały długo.
- Nie ma powodów do zmartwień. Takie niegroźne bóle są normalne po wstrząsie elektrycznym. Skoro nie są bardzo dokuczliwe, powinnaś nie zwlekać z powrotem do życia sprzed wypadku. Możesz normalnie chodzić i wykonywać wszystkie czynności, ale się nie przemęczaj zbytnio. Kiedy będziesz czuła, że ból narasta, po prostu przerwij, to co robisz i odpocznij. Co do ramienia to na nie proszę uważać najbardziej. Żadnego dźwigania prawą ręką, wymachów itd. Zaraz napiszę ci wypis ze szpitala. Oczywiście gdyby działo się coś niepokojącego, proszę jak najszybciej skontaktować się z lekarzem. Niewykluczone, że mocne bóle głowy mogą dopiero nastąpić po jakimś czasie. Na takie dolegliwości przepiszę ci tabletki przeciwbólowe. Są dosyć mocne, dlatego wydają je jedynie na receptę. Pamiętaj, aby zażywać je jedynie w tych krytycznych przypadkach, kiedy nic innego nie pomaga. I maksymalnie dwie dziennie w odstępie czasu nie krótszym od dwóch godzin - mówił, wypisując ci dwie potrzebne kartki, czyli wypis ze szpitala i receptę. - Proszę. Ma pani jeszcze jakieś pytania? A, co do tej blizny na ramieniu, to bardzo prosiłbym jej nie ruszać. Takie operacje bywają niebezpieczne, a nie jest szpetna ani rzucająca się w oczy - dodał, podając ci wspomniane wcześniej kartki.

Lu - 2016-03-07, 22:34

Wysłuchałam wszystkich zaleceń lekarza i podziękowałam mu za pomoc medyczną. Przyjęłam do niego obydwie kartki i rzuciłam na nie wzrokiem. Wypis ze szpitala i recepta. Ciekawe, czy tutaj w szpitalu mają jakąś aptekę i będą mogła wykupić tutaj leki, czy jednak będę musiała poszukać gdzieś na mieście. Pożegnałam się z lekarzem i poczekałam, aż wyjdzie, abym mogła w spokoju się przebrać z tych szpitalnych ubrań. Postanowiłam założyć na siebie sukienkę, gdyż nie chciałam podrażnić mojego ciała żadnymi obcisłymi ubraniami. Na razie musiałam się przyzwyczaić do tego lekkiego bólu i dziwnego mrowienia w palcach. Kiedy zebrałam wszystkie swoje rzeczy, ostrożnie wyszłam na korytarz, gdzie miał czekać Kougami.
Daisy7 - 2016-03-08, 07:25

Kiedy wyszłaś z sali i natknęłaś się na czekającego prze nią Kougamiego, ten zlustrował cię wzrokiem i zapytał czy nie będzie ci zimno w samej sukience, radząc przy okazji, byś ubrała również zieloną kurtkę. Co za niańka. W każdym razie po oddaniu wypisu pani w recepcji, wyszliście ze szpitala i udaliście się do stojącej nieopodal niego apteki, gdzie za 45$ kupiłaś przepisane tabletki przeciwbólowe. Drogie to cholerstwo jak na zwykły środek przeciw bólowi. Miejmy nadzieję, że nie zostałaś naciągnięta i jeśli głowa zacznie ci się rozrywać na miliony kawałku, to tabletki pomogą. Cały czas znajdujecie się w Striaton City, a jako, że do pory obiadowej jeszcze trochę brakuje, twój towarzysz zaproponował przejście się do sali gimnastycznej i wstępne zapoznanie z tym, co was czeka.
Lu - 2016-03-09, 23:34

Uwagę Kougamiego dotyczącą mojego stroju puściłam mimo uszu. Jeżeli naprawdę będzie na dworze chłodniej, niż przypuszczałam, to założę tą kurtkę. Tabletki w aptece były dość drogie, a przynajmniej tak mi się wydawało, ale miałam nadzieję, ze są warte swojej ceny i w kryzysowych sytuacjach pomogą przynieść mi ulgę.
- Czemu nie. Ale to ja dyktuję nam tempo - zaśmiałam się, jednak po części mówiłam prawdę. Gdybym chciała pobiec, moje ciało chyba by spłonęło. Musieliśmy iść powoli, abym nie potrzebowała aż tak szybko tych tabletek. Ale to chłopak oczywiście prowadził. Nie miałam sił, aby błądzić po mapie i szukać sali, w której stacjonował lider.

Daisy7 - 2016-03-10, 06:48

Kougami zgodził się na twoją propozycję i wolnym spacerkiem ruszył w wybranym przez siebie kierunku. Wygląda na to, że kiedy byłaś nieprzytomna, a potem spałaś, mężczyzna studiował dokładną mapę Striaton, ponieważ ani razu nie zerkał na żadne drogowskazy czy plany miasta, ani też nie zawahał się, dzięki czemu bez problemu dotarliście pod salę gimnastyczną znajdującą się między szkołą trenerską, a innym budynkiem. Drzwi gymu otworzyły się przed wami automatycznie i po chwili znaleźliście się w bardzo nowoczesnym, wręcz ekskluzywnym i sterylnie czystym pomieszczeniu. Jest tu jasno, wszystko wygląda na świeżo umyte i wypastowane, a dodatkowo czuć w powietrzu zapach środków czystości, co niestety kojarzy ci się ze szpitalem, z którego dopiero co wyszłaś. Oprócz was znajduje się tu jedynie elegancko ubrana kobieta stojąca przy jedynych drzwiach prowadzących dalej. Kiedy do niej podeszliście, przywitała się z wami i powiedziała następującą formułkę: "Witajcie w sali trzech braci, gdzie mile widziani są wszyscy początkujący trenerzy. Jeśli chcecie zdobyć swoją pierwszą odznakę, nie mogliście lepiej trafić. Niech jednak nie zwiedzie was ta przemowa, gdyż Cilian, Chili i Cress to niestudzeni przeciwnicy".
Lu - 2016-03-10, 10:39

Gym wyglądał dość specyficznie. Zapachem przypominał trochę szpital, co niezbyt mnie ucieszyło. Ciekawe, czy we wszystkich jest tak czysto i błyszcząco... Kiedy kobieta oznajmiła, że to sala trzech braci, zrobiłam zdziwione oczy. Jak to, przecież Kougami mówił cały czas o jednym liderze.
- Czy to oznacza, ze będziemy mogli zdobyć po trzy odznaki? - zapytałam zaciekawiona, bowiem to pytanie nurtowało mnie na tę chwilę najbardziej. Posłałam mężczyźnie wzrok w stylu "Wiedziałeś coś o tym?".

Daisy7 - 2016-03-10, 16:25

- Nie. To tak nie działa. Każdy z braci dysponuje jedną, taką samą odznaką co pozostali. Chodzi o to, że początkujący trener ma takie ułatwienie, iż może sobie wybrać, z którym z trójki braci się zmierzy. Nie mogę wam jednak powiedzieć, kto jakim typem Pokemonów dysponuje, ale dowiecie się o tym podczas wykonywania zadań, które doprowadzą was na arenę, gdzie odbywają się pojedynki. Czy jesteście gotowi na ich rozpoczęcie? - poinformowała i zapytała was kobieta.
- Emmm... No nie wiem. Miałaś się nie przemęczać, więc może dzisiaj sobie jeszcze darujemy walkę z liderem. Możemy przyjść tu jutro, jak będziesz czuła się lepiej - zaproponował Kougami, spoglądając na ciebie pytająco.

Lu - 2016-03-10, 22:48

Przez chwilę poważnie zastanawiałam się nad tym, czy nie pójść o krok dalej i wstąpić na salę tych braci. Nie miałam jednak żadnego pomysłu, a i taktykę musiałabym poważnie przemyśleć, aby się nie skompromitować. W dodatku na moją decyzję miały wpływ te zadania, o których mówiła kobieta. Chyba nie byłam na nie przygotowana. Przynajmniej nie dzisiaj.
- Em... chyba sobie na dzisiaj odpuścimy i wrócimy tutaj jutro. W każdym razie dziękujemy za udzielenie jakichkolwiek informacji - powiedziałam do kobiety, po czym uprzejmie się pożegnałam i zaczęłam kierować w stronę wyjścia.
- Wiesz... nie miałam okazji podziękować Ci za ratunek. Gdyby nie ty, prawdopodobnie bym z tego nie wyszła - słowa te skierowałam w stronę mężczyzny, kiedy opuściliśmy już budynek. Powinien wiedzieć, że jestem mu wdzięczna za uratowanie życia.

Daisy7 - 2016-03-11, 06:48

- Jak sobie życzycie. W takim razie do zobaczenia - powiedziała kobieta i ukłoniła się lekko na pożegnanie.
- Emmm spoko, nie ma o czym mówić. Każdy by tak postąpił, nie? Po prostu inni byli zszokowani i pewnie w przeciwieństwie do mnie woleli zachować się zdrowym rozsądkiem, wiedząc, że nie powinno dotykać się osoby porażonej prądem - odpowiedział Kougami, najpierw trochę speszony, ale potem obrócił wszystko w żartobliwy ton.
Po wyjściu z gymu ruszyliście przed siebie. Dzisiejsze zajęcia w szkółce odbywają się dopiero o dziewiętnastej i będą dotyczyć typów Pokemonów, a mówiąc dokładniej ich zależności na inne, czyli jaki na jaki jest dobry, a którego lepiej unikać. Dotarliście właśnie w ślepą uliczkę nieopodal parku, kiedy coś przykuło twoją uwagę. Za kontenerem na śmieci dostrzegłaś kartonowe pudełko z wygryzioną dziurą pozwalającą jakiejś małej istocie na schronienie się w kartonie. Aktualnie chyba niczego żywego nie ma w środku, jednak to ci cię zaskoczyło to fragment złotej bransoletki wystający przez otwór. Zaraz, zaraz, czy dokładnie takiej nie zwinął wczoraj Pichu babce pracującej przy stoisku z owocami i warzywami?

Lu - 2016-03-11, 12:46

Kougami się nieco speszył moimi podziękowaniami, więc postanowił obrócić to wszystko w żart. No tak, typowy facet! Temat wykładu w szkółce bardzo mnie zainteresował, bowiem zdawał się być czymś naprawdę istotnym w walkach. Muszę dzisiaj na niego pójść! Oczywiście, o ile znowu prędzej nie przydarzy mi się jakiś wypadek...
- Spójrz tam, czy ty widzisz to samo co ja? - zapytałam nice zdziwiona mojego towarzysza, wytężając wzrok w stronę kartonu. Tak, to na pewno była złota biżuteria. Od razu skojarzyłam ją sobie z tą kobietą, którą widziałam w parku. Czy to możliwe, że Pichu miał tutaj swoją kryjówkę na łupy? Cóż... szczerze to nie wiem. Postanowiłam tam podejść i przyjrzeć się temu dokładniej, chociaż to wszystko średnio mi się podobało...

Daisy7 - 2016-03-11, 20:12

Kougami zmarszczył brwi i zaczął dokładnie przyglądać się pudełku, z którego wystaje złota bransoletka. Wygląda na to, że przedtem w przeciwieństwie do ciebie nie zwrócił na nie żadnej uwagi, ale teraz chyba pomyślał o tym samym co ty, czyli, że odkryliście kryjówkę Pichu-złodzieja, ponieważ zanim zdążyłaś zrobić kilka kroków do przodu, mężczyzna chwycił cię za ramię, nie pozwalając iść dalej.
- To nie najlepszy pomysł. Dopiero co się pozbierałaś, a chyba życie jest ci jeszcze miłe, co? - powiedział odrobinę surowym tonem, jakby gniewał się, że chcesz tak lekkomyślnie narażać swoje życie. - Ja zerknę - dodał i nie czekając, aż zaprotestujesz bądź nie, zbliżył się do kartonu. - Pichu ani śladu, ale jest tu więcej błyskotek i ogryzki po jabłkach - poinformował cię, a chwilę później zamarłaś, kiedy ujrzałaś żółtą myszkę stojącą na kontenerze na śmieci znajdującym się tuż przy kartonie, skąd właśnie gryzoń przygląda się z zainteresowaniem niczego nieświadomemu Kougamiemu, który w najlepsze szpera w jego prawdopodobnym domku.

Lu - 2016-03-12, 01:11

Zaktualizowałabyś izbę leniu D:
--------------------
Jak już wspominałam - typowy facet. Zupełnie nie zwraca uwagi na szczegóły! Nie wspominając już o drogiej biżuterii, która wala się po śmietnikach. Kto by pomyślał, że tutaj właśnie ten mały złodziejaszek zrobi sobie kryjówkę? Z jednej strony to dość przewidywalne, ale z drugiej... kto by w ogóle szukał go w takich miejscach, skoro jest na pewno wiele możliwszych opcji?
Kiedy zobaczyłam mysz na kontenerze, serce mi zamarło. Jeżeli zaatakuje Kougamiego, tern będzie w takim stanie jak ja albo i gorszym. Czy potrafiłabym go uratować? Wolę tego nie sprawdzać. Wypuściłam natychmiast Vulpix.
- Jeżeli mu coś zrobisz, ostro tego pożałujesz - oznajmiłam twardo, rzucając te słowa w stronę elektrycznej myszy. - Vulpix, jeśli Pichu zaatakuje bądź pierwsza i doskocz do niego z Quick Attack, aby później oddać mocnym Ember. Jeżeli będzie chciał coś zrobić Kougamiemu, obroń go - te polecenia wydałam ognistemu liskowi w razie ataku ze strony przeciwnika. Jeżeli nie będzie innego wyjścia, to będę walczyła.

Daisy7 - 2016-03-12, 10:33

nie rozkazuj mi D:
----------------------------------
Kiedy Kougami usłyszał, jak jak ostrzegasz kogoś, że jeśli coś zrobi, to pożałuje, a potem jeszcze wydajesz polecenia dla Vulpixa, zaskoczony powoli odsunął się od pudełka i uniósł głowę do góry. Jego spojrzenie spoczęło na przyglądającemu się mu Pichu, który twoje słowa zignorował totalnie, bo nawet nie zerknął w twoim kierunku, kiedy do niego mówiłaś.
- Hej maluchu. Nie mamy złych zamiarów. Nic ci stamtąd nie wziąłem, widzisz? - powiedział łagodnym, chociaż lekko wystraszonym głosem, pokazując gryzoniowi puste ręce. Ten chyba nie dał się przekonać, bo z jego policzków wystrzeliło kilka ostrzegawczych iskierek. - Spokojnie, przecież nic ci nie robię. Już się stąd oddalam - dodał prędko, wycofując się do tyłu.
Niestety Kougami poruszył się za szybko, co nie spodobało się Pichu. Mały zeskoczył z kontenera i posłał delikatną wiązkę prądu na mężczyznę, trafiając go w stopę.
- Auć! - pisnął mężczyzna, odskakując na bok.
Vulpix nie potrzebowała żadnych dodatkowych znaków. W mgnieniu oka znalazła się przy żółtej myszy i uderzyła ją Quick Attackiem, a następnie wykonała unik przed ciosem przeciwnika i potraktowała go Emberem. Ten jednak nie zaatakował, lecz uniósł obydwie łapki do góry jakby w geście poddania się.

Nathanek - 2016-03-12, 17:12

Ale ty nic nie zrobisz bez wyraźnego polecenia leniu :<
----------------------------
Konami próbował załatwić to w pokojowy sposób, ale jak widać się nie powiodło. Ktoś w ogóle spodziewał się innego efektu? Bo ja nie. W każdym bądź razie mężczyzna miał swoją kolej i do akcji wkroczyła Vulpix. O dziwo maluch uniósł łapki w celu poddania się. Jaki miałby w tym cel? Jakoś nie potrafiłam mu uwierzyć. Skoro zaatakował mnie raz a teraz również ciemnowłosego, to na pewno nie będzie się wahał zrobić tego ponownie.
- Tak szybko się podajesz? Dlaczego? Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że skoro znaleźliśmy twoją kryjówkę, to będziemy musieli zwrócić te rzeczy ich właścicielom? - zalałam go pytaniami, chcąc uzyskać na nie odpowiedzi, chociaż mogło to nie być takie łatwe z oczywistych powodów. Jednocześnie kazałam Vulpix zachować wszelką uwagę i w razie czego szybko reagować.

Daisy7 - 2016-03-13, 10:54

czepiasz się mnie, że mylę Kougamiego z Rinem, a sam napisałeś Konami ;-;
------------------------
Vulpix podobnie jak ty nie uwierzyła Pichu na słowo, dlatego nadal jest w pozycji bojowej i jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie w stanie błyskawicznie zaatakować albo się obronić. Co do żółtej myszki to nadal trzyma łapki w górze, jakby chciała wam udowodnić, że naprawdę nie ma w planach oszukania was. Kiedy zapytałaś malca, czy już się poddaje, kiwnął twierdząco łebkiem. Problem pojawił się, gdy zapytałaś "dlaczego?". Gryzoń zrobił smutną, a wręcz skruszoną minę. Na ostatnie pytanie również odpowiedział kiwnięciem.

Lu - 2016-03-13, 11:35

Bo to z tabletu odpis pisałem, autokorekta i te sprawy :V
-----------------------
Maluch nadal mnie jakoś szczególnie nie przekonał. Mógł równie dobrze robić dobrą minę do złej gry, czy jak to się tam mówiło. Zlustrowałam go jeszcze dokładnie wzrokiem, po czym przemówiłam:
- Pozwól, że najpierw weźmiemy te wszystkie łupy, aby mieć pewność, że czegoś nie będziesz kombinował. Później zastanowimy się, co z tobą zrobić - wytłumaczyłam, po czym kiwnęłam na Kougamiego, aby ruszył za mną przejrzeć rzeczy z kartonu i zapakować je do torby bądź jego plecaka. Wiedziałam, że względnie nic nam nie grozi, skoro Vulpix czuwa.

Daisy7 - 2016-03-13, 12:40

winny się tłumaczy
-------------
Na pyszczku Pichu pojawił się grymas niezadowolenia, kiedy powiedziałaś, że najpierw zabierzecie jego wszystkie skarby, jednak nie zaatakował ani nie opuścił łapek. Chociaż jego oczy krwawiły, a serce rozdzierało się na pół, oczywiście w przenośni, kiedy chowaliście kolejne błyskotki do twojej torby, to wytrzymał. Nie miał tego zbyt wiele, ale niektóre bransoletki i naszyjniki wyglądają na naprawdę drogie, a nie kupione na bazarku za 15$.
- Chyba łobuziak rzeczywiście się nas wystraszył, skoro się tak poddaje - stwierdził Kougami, spoglądając jeszcze od czasu do czasu na Pichu. - Co z nim robimy? Nawet jeśli teraz zabierzemy jego kosztowności, to po naszym odejściu ze Striaton będzie mógł wrócić do okradania innych.

Lu - 2016-03-13, 13:03

Chyba Pichu rzeczywiście nie chciał nas oszukać. Mimo, że zabieraliśmy jego skarby, ten nie atakował, tylko patrzał na to z wielkim bólem. Naprawdę nie trafił jeszcze na nikogo, kto byłby w stanie go powstrzymać? W końcu suma za jego złapanie była wysoka, a na pewno znaleźli się chętni na taki zarobek.
- W sumie masz rację. Nie jestem pewna, czy istnieje jakieś pokemonowe więzienie, ale... Daję mu tym spory kredyt zaufania - powiedziałam, ostatnie słowa kierując zarówno do Kougamiego, jak i Pichu. - Jedynym słusznym rozwiązaniem będzie złapanie cię do Pokeballa. Wtedy będziemy mogli cię mieć na oku, a przede wszystkim mieć pewność, że niczego nowego nie zmalujesz. Chyba, że wolisz, abyśmy oddali cię w ręce policji - zaproponowałam stworkowi, stawiając mu tym samym ultimatum. Ale się nam podporządkuje, albo zostanie na komisariacie. Z nami miałby chyba lepiej, prawda?

Daisy7 - 2016-03-13, 13:57

Pichu uważnie przysłuchiwał się waszej rozmowie, wiedząc, że dotyczy jego dalszych losów. Kiedy usłyszał, że rozważasz możliwość schwytania go do kulki, rozdziawił szeroko pyszczek, oczy wyszły mu na wierzch, a łapki opadły mimowolnie (nie żeby zrezygnował z poddania się, po prostu się załamał). Taka postawa ewidentnie świadczy o tym, że ani myśli zostać czyimś podopiecznym. Jednak kiedy usłyszał o drugiej opcji, czyli oddaniu go w ręce polcji, poddał się całkowicie. Przez chwilę wyglądał jakby chciał zwiać, lecz Vulpix głośnym warknięciem ostrzegła go, by nawet nie próbował. W końcu podjął decyzję i powolnym krokiem z opuszczonym łebkiem podszedł do ciebie niczym na skazanie.
- Mały, więcej wiary w twoją nową trenerkę. Wiem, że wygląda na żółtodzioba, ale potrafi zaskoczyć - zaśmiał się Kougami, nie mogąc przepuścić okazji na dogryzanie ci.

Lu - 2016-03-13, 14:36

Od razu było widać, że Pichu dużo lepiej czuł się jako wolny i dziki Pokemon. Nie mogłam go tak jednak pozostawić, skoro się już na niego natknęliśmy. Wybór nie był dla niego łatwy, jednak chyba z dwojga złego wolał już zostać przy mnie, niż całkowicie pozbyć się wolności w więzieniu, czy gdzie go by tam wsadzili.
- Przestań, nie będzie aż tak źle. Nie będziesz moim więźniem, tylko Pokemonem. Powiedzmy, że poddamy cię małemu procesowi resocjalizacji - oznajmiłam Pichu, co miało brzmieć jak słowa pocieszenia. Dla niego było to chyba jeszcze większym dobiciem... - Tak, zwłaszcza, że pomożesz temu żółtodziobowi skopać ponownie jego tyłek - odgryzłam się z uśmiechem na twarzy. Wyciągnęłam jedną kulkę, w którą schwytałam żółtą myszkę, a po wszystkim zeskanowałam ją Pokedexem.

Daisy7 - 2016-03-13, 15:52

Zmień sobie tylko rubryczkę "Charakter i historia" w skanie, bo reszty nie ruszałam.
------------------------
Chociaż ta resocjalizacja wyraźnie dobiła Pichu, to jednak dostrzegłaś cień uśmiechu na jego pyszczku, kiedy zadowolonym głosem mówiłaś o ponownym skopaniu tyłka Kougamiemu. Ten odwracając głowę w inną stronę, celowo udał, że nie słyszał twojego odszczekania. Po schwytaniu żółtej myszki do kulki przystąpiłaś do jej zeskanowania. Łał, niezły poziom, a co dopiero szeroki wachlarz ataków. Do wyboru do koloru. Jeśli gryzoń będzie cię słuchał w miarę swoich możliwości, to rzeczywiście twój towarzysz może mieć delikatnie mówiąc przekichane, hehe.


PICHU
Sparky

Poziom: 19

Ewolucja: Pichu (szczęście) -> Pikachu (Thunder Stone) -> Raichu
Ataki: Thunder Shock | Charm | Tail Whip | Sweet Kiss | Wish (EM) | Thunder Wave | Nasty Plot | Thunder (TM) | Rain Dance (TM) | Attract (TM) | Thunder Punch (MT) | Magnet Rise (MT)
Charakter i historia:
Pichu jako dziki Pokemon mieszkał w Striaton City, gdzie siał prawdziwe spustoszenie, ponieważ okradał ludzi ze wszystkich błyskotek, jakie posiadali. Dzięki swojej zwinności i szybkości zawsze udawało mu się uciec, dlatego władze miasta wyznaczyły sporą sumkę za schwytanie tego łobuziaka. Pewnego razu mały przypadkiem wpadł na Carolinę i myśląc, że ta chce go złapać, bardzo mocno poraził ją prądem, po czym zwiał. Nastolatka o mało nie przepłaciła tego zdarzenia życiem, co po raz pierwszy wywołało w Pichu tak wielkie wyrzuty sumienia, że przez całą noc doglądał panienkę Benett przez szpitalne okno. Kiedy upewnił się, że dziewczynie nic już nie dolega, wrócił do dawnego stylu życia, będąc pewnym, że już nigdy nie spotka Caroline. Los lubi jednak płatać figle i następnego dnia trenerka odnalazła poszukiwaną od dawna kryjówkę złodziejaszka, a przy okazji wpadła też na niego. Między gryzoniem a ognistym liskiem Caroline doszło do drobnej potyczki, którego szalka zwycięstwa ewidentnie przechylała się na stronę Vulpix, dlatego Pichu zdecydował się poddać. Potem dostał ultimatum: zostanie podopiecznym Snow albo trafi w ręce policji. Żadna z tych opcji nie przypadła małemu do gustu, gdyż nade wszystko ceni sobie wolność, jednak ostatecznie postanowił dołączyć do drużyny nastolatki. Tak naprawdę zrobił to też w ramach przeprosin i zadośćuczynienia za wcześniejsze porażenie Caroline, bo prawdopodobnie gdyby tylko chciał, udałoby mu się zwiać, wymigując się w ten sposób od obydwóch nieprzychylnych opcji. Elektryczna mysz ma spaczony pogląd na temat świata. To co jest złe widzi jako dobre i odwrotnie, dlatego przed jego nową opiekunką czeka trudny proces resocjalizacji malca. Chociaż można by go uznać za typowego łobuza, to jednak posiada kilka pozytywnych cech: nigdy nie odczuwa tremy, więc udział w pokazach to dla niego pestka, wykazuje ponadprzeciętny spryt, a kiedy przekona się do kogoś i mu zaufa (co niestety trwa bardzo długo), jest wobec takiej osoby wierny oraz oddany do samego końca.
Umiejętność: Lightningrod - Pokemon ściąga na siebie wszystkie ataki elektryczne.
Trzyma: ---

Lu - 2016-03-13, 17:16

Skan Pichu był imponujący i przez chwilę zastanawiałam się, czy Pokedex się nie zepsuł. W końcu maluch miał bardzo wysoki poziom i szeroki wachlarz ataków. Gdyby chciał, z pewnością by nas pokonał. Charakter też mnie zupełnie zdziwił. No cóż, przed nami długa droga, ale wierzę, że uda nam się go "naprawić". Przy okazji spojrzałam jeszcze na godzinę, aby zorientować się, ile zostało nam do obiadu.
- To co, najpierw pójdziemy odnieść łupy na policję, aby oni się nimi zajęli, czy pójdziemy coś zjeść i dopiero potem zajmiemy się tą sprawą? - spytałam, pozostawiając mojemu towarzyszowi wybór. Nie urywam, że wolałabym oddać te wszystkie cenne rzeczy, niż chodzić z nimi po mieście w mojej torbie. Kto wie, może Pichu znajdzie "godnego" następcę? Podziękowałam Vulpix za pomoc i odwołałam ją do kulki, aby odpoczęła.

Daisy7 - 2016-03-13, 18:54

Wybiła właśnie godzina 13:00, czyli idealna pora na obiad. Z drugiej strony obudziłaś się dzisiaj dosyć późno, więc nie odczuwasz jeszcze głodu. No i chodzenie z torbą wyładowaną najróżniejszymi drogocennymi błyskotkami też ci się nie uśmiecha. Na szczęście Kougami wybrał opcję pierwszą, więc od razu skierowaliście się na policje, gdzie oddaliście skradzioną biżuterię. Oficer Jenny, czyli kobieta w beżowym umundurowaniu i krótkich, morskich włosach, podziękowała wam, jednak nie dostaliście żadnej nagrody pieniężnej, gdyż ta była przeznaczona dla osoby, która schwyta i odda w ręce glin Pichu-złodziejaszka, a ty obiecałaś mu, że zostanie z tobą.
- Na co masz ochotę na obiad? - zapytał cię towarzysz, kiedy opuściliście komisariat.

Lu - 2016-03-14, 08:25

Szkoda, że nie dostaliśmy nagrody wyznaczonej w liście gończym, ale było tam wyraźnie napisane, aby złapać i oddać Pichu. Wolałam nawet nie wspominać, że maluch jest ze mną. Kto wie, co Jenny mogłaby zrobić? W każdym razie wystarczyły nam jej podziękowania. Z pustą torbą było mi zdecydowanie lżej. Nie tylko dlatego, że te kosztowności całkiem sporo ważyły, ale także dlatego, że nie musiałam dłużej ponosić za nie odpowiedzialności.
- Szczerze to nie mam pojęcia. Nie jestem aż tak głodna, aby jeść coś dużego. Mi wystarczy jakiś lekki posiłek. Ty zdecyduj - ponownie zostawiłam Kougamiemu możliwość wyboru, ale lepiej, żeby on zdecydował, gdzie mamy iść skoro jest głodny. Ja na pewno znajdę tam coś dla siebie.

Daisy7 - 2016-03-14, 18:07

- Lekki posiłek powiadasz? W takim razie chodźmy... tam - zdecydował wskazując ręką na coś znajdującego się za tobą. Kiedy odwróciłaś się, ujrzałaś budynek z szyldem "naleśnikarnia".
Kougami miał dobre wyczucie, ponieważ restauracja okazał się zarówno smaczna jak i tania. Za dwa naprawdę duże i pełne nadzienia po brzegi naleśniki zapłaciłaś jedynie 14$, a do tego 3$ za sok ze świeżych owoców. Twój towarzysz wziął sobie taki sam zestaw. W trakcie jedzenia zaczął dzwonić mu pokedex, lecz kiedy spojrzał na ekran urządzenia, zrobił zniesmaczoną minę, westchnął, chyba mruknął pod nosem coś brzmiącego jak "palant", a potem mocno przycisnął guzik "odrzuć połączenie" i zdecydowanie zbyt agresywnie cisnął przedmiot na dno swojego plecaka. Aby ukryć tą nagłą zmianę nastroju, sięgnął po menu i udając, że je przeglądał, zasłonił sobie twarz, dopóki z powrotem nie nabrała zdrowych barw.

Lu - 2016-03-14, 22:32

Naleśniki były naprawdę smaczne. Może nie był to najlżejszy posiłek, gdyż naleśniki były dość syte, jednak dwa w zupełności wystarczyły, aby pomóc zniknąć mojemu i tak nikłemu głodowi. W dodatku nie zapłaciliśmy za obiad wiele, a mieliśmy pełne żołądki. Może będziemy częściej jadać w tego typu miejscach?
- Coś się stało? - spytałam najnormalniejszym tonem głosu, aby nie wyjść na wścibską. Reakcja mężczyzny była dość dziwna, jednak przypominała mi ona akcję z rana, kiedy nocowałam u Kougamiego. Wolałam jednak nie poruszać tego tematu i łączyć ze sobą tych dwóch spraw, bowiem wydałoby się, że podsłuchiwałam jego rozmowę. Jeżeli będzie chciał, to sam powie.

Daisy7 - 2016-03-15, 07:35

- Eh, nic takiego, uparty znajomy nie daje mi spokoju. Chyba się wkurzył, że wyruszyłem w podróż. No trudno - oznajmił sucho Kougami, nie podnosząc nawet wzroku znad swojego talerza.
Kiedy skończyliście jeść, zapłaciliście za naleśniki, a następni opuścili restaurację. Jako, że byliście już na policji, to aktualnie nie macie niczego konkretnego w planach. Walkę z liderem przenieśliście na jutro, w mieście nie straszy żadna elektryczna mysz... no po prostu żyć, nie umierać.
- To może jakiś trening? - zaproponował twój towarzysz, który widocznie również zastanawiał się, co możecie ze sobą zrobić do wieczora, kiedy to macie w planach udanie się do szkółki trenerskiej na wykład. - W Centrum Pokemon jest arena, gdzie trenerzy mogą zawalczyć z innymi. Warto tam zajrzeć.

Lu - 2016-03-15, 10:43

Cóż, powiedzmy, że postanowiłam mu uwierzyć. Musiał być to jakiś dobry znajomy, skoro tak się o niego martwił. Może mieli wyruszyć razem w podróż? Ech... nie wnikam, w końcu nie moja sprawa.
- To całkiem dobry pomysł. Będę mogła obmyślić jakąś sensowną taktykę przed walką z liderem i poznać bliżej umiejętności Pichu. No i skopać ci tyłek po raz drugi, tak jak obiecałam - zaśmiałam się przy ostatnim zdaniu, wyzywając tym samym Kougamiego na pojedynek. Oczywiście spróbowałabym swoich umiejętności z kimś innym, ale jeżeli nikt się na arenie nie nawinie, to pozostanie nam potrenować razem z ciemnowłosym. Może uda mu się coś mi doradzić przed pojedynkiem o odznakę?

Daisy7 - 2016-03-15, 15:51

- O nie, nie, nie. Nie tym razem. Masz zbyt wykokszonego Pichu. Jeszcze tego tylko brakuje, bym przegrał z taką nowicjuszką na oczach innych ludzi i to w miejscu publicznym! Czy ty wiesz, jak bardzo ległaby w gruzach moja nieskalana niczym sława? Zresztą ze mną niedawno walczyłaś, o czym szczerze wolałbym zapomnieć, więc teraz powinnaś skopać tyłek komuś innemu, udowadniając, że nie wygrałaś ze mną ze względu na słabość jaką darzę takie niewinne młode dziewczęta - oznajmił stanowczo Kougami w drodze do centrum.
Kiedy dotarliście do Poke-lecznicy, udaliście się prosto na arenę, a raczej salę z kilkoma mniejszymi arenami, dzięki czemu jednocześnie odbywać się mogą tu nawet 4 pojedynki i trenerzy nie muszą długo czekać, aż przyjdzie ich kolej. Minusem tego są małe obszary wydzielone na jedno boisko, ale spokojnie starczy, aby odbyć trening. Kiedy tylko podeszliście do ławki, którą zajmują osoby chętne na walkę, podbiegł do was jakiś rozbrykany chłopiec mający na oko nie więcej niż 12 lat, przedstawił się jako Neon Stabilo ze składem dwóch Poków na 15lvl i zapytał, czy któreś z was nie zechciałby się z nim pojedynkować.
- Panie mają pierwszeństwo - oznajmił dżentelmeńsko twój towarzysz, lecz kiedy tylko Neon przeniósł wzrok z Kougamiemu na ciebie, ten pozwolił sobie na złośliwy uśmieszek w stylu "ale cię wkopałem".

Lu - 2016-03-22, 14:54

- Em... Jaka twoja sława? - skwitowałam wypowiedź mężczyzny tymi słowami, po czym zrobiłam krótkie "prych". Nadal nie mógł pogodzić się z tym, że wygrałam, bo jestem lepsza. Niech nadal żyje w swoim świecie, może kiedyś będę taka dobroduszna i go z niego wyrwę.
Mój przeciwnik był dość młody, ale wiek nie powinien tutaj stanowić różnicy, tylko nasze umiejętności, a chyba obydwoje byliśmy dopiero co początkującymi trenerami.
- Nazywam się Caroline Benett i z chęcią z tobą zawalczę. Jak chcesz walczyć, pojedynczo czy od razu dwoma pokemonami? Wybieraj, mnie to bez różnicy - pozostawiłam mu wybór, gdyż dla mnie nie stanowił on większego znaczenia.

Daisy7 - 2016-03-22, 17:47

- Zdecydowanie bardziej wolę walczyć pojedynczo. Wtedy lepiej skupić mi się na swoich Pokemonach, niż gdy muszę ogarniać dwa na raz - odpowiedział chłopak, po czym wspólnie poszliście na wolną arenę, gdzie stanęliście po przeciwnych stronach boiska.
- Dasz radę, Caro! - zawołał za tobą jak zwykle "uprzejmy" i "wspaniałomyślny" Kougami. Pewnie z miłą chęcią poszedłby za wami, aby móc obserwować pojedynek, ale wtedy mógłby przegapić swojego potencjalnego przeciwnika, bo przecież sam również chce potrenować.
- Mudkip, wybieram cię! - krzyknął twój przeciwnik, wyrzucając w powietrze kulkę, z której wydobył się niewielki niebieski stworek.


Lu - 2016-03-23, 20:48

- W takim razie ja do walki wybieram Pichu - powiedziałam, wyrzucając przed siebie kulkę należącą do myszki. Trochę się obawiałam tego, co może zrobić, gdyż była nieco nieobliczalna, ale musiałam zaryzykować. Niech pokaże, na co stać ją w walce.
- Zacznij od Thunder Wave, a następnie zaatakuj Sweet Kiss. Jeżeli ci się udadzą poprzednie zagrania, spróbuj swoich sił z Thunder Shock. Na sam koniec wyprowadź celny Thunder Punch. Nie zapominaj o unikach, jesteś mały i zwinny - wykorzystaj to do odskoków przed atakami Mudkipa. Staraj się nie zostawać w miejscu i po każdym ataku zmieniaj swoje położenie.

Daisy7 - 2016-03-24, 11:58

P: Lightningrod - Pokemon ściąga na siebie wszystkie ataki elektryczne.
M: Torrent - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki wodne zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
---------------
Twój przeciwnik zrobił nieciekawą minę na widok Pichu. Zapewne kojarzy tego Pokemona i wie, że może stanowić poważne zagrożenie dla jego podopiecznego. Chłopak postanowił jednak nie dać się nastraszyć. Jako pierwszy atakuje Sparky, używając do tego Thunder Wave, który powoduje paraliż u oponenta (obniża prędkość do 25% prędkości początkowej, 25% szansy na niepowodzenie ataku). Wodny stwór uderza Tacklem (-70HP). Sweet Kiss nie powodzi się tak samo jak kolejny Tackle Mudkipa ze względu na paraliż. Thunder Shock zabiera 56HP. Growl Mudkipa również nie podołał zadaniu przez paraliż. Thunder Punch mocno zaszkodził twojemu wrogi, gdyż zabrał mu aż 102HP! Na koniec mamy Mud-Slap, który zmniejsza celność Pichu o 1 poziom.

Pichu: 111/181HP (-12,5% cel.)
Mudkip: 83/241HP (paraliż)

Lu - 2016-03-25, 20:13

Sytuacja nie wyglądała najgorzej, walka była nawet na naszą korzyść. Pichu o dziwo całkiem nieźle szło i w dodatku przyjmował ode mnie polecenia. Spodziewałam się trudniejszych początków z tym maluchem, a tu proszę, takie miłe zaskoczenie.
- Jeśli dobrze to rozegramy, to uda nam się zakończyć waszą bitwę jednym ciosem. Staraj się zaatakować celnym Thunder Punch. Ten atak powinien powalić Mudkipa, ale musimy dmuchać na zimne i w razie, gdyby coś się nie udało, wykonaj jeszcze raz Thunder Punch, robiąc wcześniej unik przed ciosem przeciwnika. Dasz radę, Sparky!

Daisy7 - 2016-03-25, 20:47

Twój przeciwnik widocznie zdawał sobie sprawę, że jeśli Pichu teraz trafi, to pierwszą rundę ma już przegraną. Postanowił dlatego podejść do tego na spokojnie i zobaczyć, jak potoczy się walka. Ku twojej uciesze Pichu trafił Thunder Punchem, odbierając nim pozostałe punkty zdrowia Mudkipa (Pichu +1,5lvl). Jego opiekun pohamował emocje i jedynie zazgrzytał zębami, po czym odwołał omdlałego Pokemona, a na jego miejsce wystawił stworka przypominającego kamień z okiem, nogami i dziwnym sterczącym dodatkiem na głowie. Możesz teraz wymienić elektryczną mysz na innego Poka lub zostawić Sparky'ego na arenie, by kontynuował bitwę.


Pichu: 111/181HP (-12,5% cel.) - WIN!
Mudkip: 0/241HP (paraliż) - LOSE!

Lu - 2016-03-25, 20:59

- Świetnie ci poszło, Sparky! Co ty na to, żeby jeszcze chwilę zostać na polu bitwy? Zacznij od Wish. Następnie wykonaj Rain Dance, aby sprowadzić na arenę deszcz. Kolejnym ruchem, który wykonasz będzie Thunder. Na sam koniec postaraj się uderzyć przeciwnika Thunder Punch. Pamiętaj o unikach, wiem, że jesteś zmęczony, ale tym bardziej nie możemy pozwolić temu kamykowi na osłabienie ciebie. Zmieniaj położenie po każdym ataku - wydałam polecenie myszce. Przy okazji sprawdziłam w Pokedexie naszego nowego przeciwnika. Chciałam się jedynie zapoznać z typem i nazwą Pokemona, bo nie ukrywam, że przydałyby się takie podstawowe informacje o rywalu.
Daisy7 - 2016-03-26, 12:17

R: Sand Force - Zwiększa siłę ataków typu Ground, Rock i Steel o 33% podczas burzy piaskowej.
------------------------
Na początku Pichu używa Wisha, a raczej miał zamiar go użyć, lecz potknął się i nie wyszło. Chwilę później Roggenrola słuchając poleceń swojego opiekuna, wykonał Headbutt. Cios odbiera 112HP, czyli odrobinkę więcej niż pozostało elektrycznej myszce po ostatnim starciu. Takim oto trafem gryzoń mdleje ku uciesze twojego przeciwnika. Dzieciak przykucnął obok kamiennego stworka i pogłaskał go po głowie, uważając na wystający element. Ty natomiast musisz wystawić nowego Pokemona.

Pichu: 0/181HP (-12,5% cel.) - LOSE!
Roggenrola: 251/251HP - WIN!

Lu - 2016-03-26, 13:05

No... nie wyszło najlepiej. Nie liczyłam na to, że Pichu uda się pokonać Roggenrolę, ale przynajmniej osłabić go w pewnym stopniu. Niestety, nie udało się. Przyszedł czas na kolejnego Pokemona. Tylko kogo by tutaj...
- Phantump, teraz twoja kolej. Na początek potestujemy trochę twoich nowych ataków. Zacznij od Toxic, a następnie zaraz po nim użyj Venom Drench. Kiedy tą kombinację już wykonasz, uaktywnij Sunny Day. Pichu nie zdążył przywołać deszczu, więc ty przyzwij słońce! Na sam koniec zaatakuj Solarbeam - wydałam polecenia mojemu podopiecznemu. Jego przeciwnik był silny, skoro jednym atakiem ściągnął Sparky'ego, dlatego też musieliśmy się go pozbyć szybko. Przeciąganie meczu na pewno nie będzie nam służyło...

Daisy7 - 2016-03-27, 08:38

P: Natural Cure - Kiedy Pokemon zostaje wycofany do Pokeballa, wylecza się ze wszystkich zmian statusu.
---------------------
Chłopak bardzo zainteresował się Phantumpem. Może nie wiedząc o tym, zdobyłaś jakiś rzadki gatunek? A może po prostu młodzieniec zafascynował się wyglądem lewitującego pieńka. Bez względu na to stworek zaatakował Toxicem, który ciężko zatruwa przeciwnika (odbiera 1/16 HP w pierwszej turze, 2/16 w drugiej turze, 3/16 w trzeciej turze itd, stając się z każdą turą silniejsze) i już teraz zabiera mu 16HP. Rywal potyka się i jego Harden nie powodzi się. Venom Drench obniża Roggenroli statystykę ataku, specjalnego ataku i szybkości - wszystko o jeden poziom. Oj coś nasz wróg ma pecha, bo zaplanowany przez niego Tackle również nie odnosi zamierzonego celu i pudłuje. Sunny Day zmienia pogodę ze zwykłej na słoneczną, co mocno wpływa głównie na ataki ogniste, zwiększając ich siłę, ale nie tylko. Rock Blast zadaje dwa ciosy, które łącznie odbierają duszkowi 44HP. Ostatnim ciosem twojego podopiecznego w tej rundzie jest krytyczny Solar Beam, który dzięki słonecznej pogodzie nie potrzebuje czasu na naładowanie. Super silny atak zabiera... 450HP! Chyba nie trudno się domyślić, że po czymś takim Roggenrola zemdlał, a tym samym przegrał walkę (Phantump +1lvl).
- Gratulacje - powiedział nastolatek, odwołując swojego stworka do kulki. - Proszę, weź to. Niedługo powinno się wykluć - dodał, podając ci błękitno-różowy przedmiot przypominający strusie jajo.


Roggenrola: 0/251HP (-10% AT | -10% Sp.AT | -10% speed) - LOSE!
Phantump: 183/227HP - WIN!

Lu - 2016-03-27, 14:30

Phantump jak zwykle spisał się rewelacyjnie. O dziwo Roggenrola zadziwiająco często nie wykonywała ataku, co tylko przyśpieszyło jej porażkę. W dodatku poznałam zastosowania kilku ataków, więc nic, tylko zyskałam na walce z Neonem.
- Dziękuję ci bardzo za walkę. Twoje Pokemony są naprawdę dobre - pochwaliłam podopiecznych chłopca. Dlaczego nie? Roggenrola napsuła sporo krwi i gdyby bardziej się postarała, Phantump na pewno miałby też problemy i z nią. Spoglądałam na "łup wojenny", który ofiarował mi dwunastolatek. Jakieś... jajko? Ciekawe, co się z niego wykluje. Podziękowałam jeszcze raz chłopakowi, po czym schowałam zdobycz i ruszyłam w poszukiwaniu Kougamiego. Wcześniej jednak podziękowałam duszkowi za walkę i odwołałam go do balla, aby odpoczął.

Daisy7 - 2016-03-27, 18:27

Kiedy wróciłaś na tzw. "ławkę rezerwowych", gdzie ostatnio widziałaś Kougamiego, okazało się, że tym razem go tam nie ma. Na szczęście nie odszedł nigdzie daleko. Walczył z jakąś wątłą młodą kobietą o krótkich czarnych włosach, iskrzących oczach oraz wydłużonych i lekko szpiczastych uszach. Gdyby miała jeszcze skrzydła, spokojnie można by ją wziąć za chochlika. Nieznajoma używała jedynie trawiastych stworków, z którymi ekipa Shinyi dała sobie radę. Po zwycięskiej walce czarnowłosy podszedł do ciebie i uśmiechnął się z wyższością.
- Mam nadzieję, że widziałaś, jak z łatwością ścieram tamtą laskę i jej Pokemony na drobny pył? Ciesz się, że to nie ty stałaś na jej miejscu - ostatnie zdanie wyszeptał tajemniczym tonem przyprawiającym o gęsią skórkę, pochylając się tak, by mieć usta tuż obok twojego prawego ucha, co jeszcze bardziej "zmroziło" cię. - O, jajo? Wiesz do jakiego Poka należy? Tylko mi nie mów, że dostałaś je za wygraną?! Czemu mi zawsze trafiają się małe przydatne bzdety albo marna kasa? - jęknął, przyglądając się trzymanemu przez ciebie przedmiotowi z nieukrywaną zazdrością.

Lu - 2016-03-27, 18:36

Kougami jak zwykle się wywyższał, ale tym razem pozwoliłam mu chwilę być górą. Niech się chłopak nachwali i poopowiada, jak mu to sprawnie nie poszło, a po pewnym czasie mu się znudzi. Tak, to najlepsza taktyka!
- Owszem, dostałam je od tamtego miłego chłopaka jako nagroda za wygraną - cóż, nie mogłam się powstrzymać przed pochwaleniem się mężczyźnie wynikiem mojego meczu. A niech pali się z zazdrości! Hehehe. - Niestety, nie wiem, co się z niego wykluje, ale Neon powiedział, że już niedługo ujrzy światło dzienne - odpowiedziałam ciemnowłosemu, jeszcze bardziej zastanawiając się, co wyłoni się z kolorowego jaja.

Daisy7 - 2016-03-27, 18:40

- Mhmmm... rozumiem. Sądząc po kolorze, mogłoby się z niego wykluć coś z typem wodnym albo wróżkowym, ale to tylko czyste przypuszczenia. W każdym razie jeśli się sprawdzą i stworek z jajka będzie miał któryś z tych typów, dasz mi coś w nagrodę. Jeszcze nie powiem ci co, ale to nie będzie cię nic kosztowało ani też nie zechce niczego z twojego ekwipunku, więc bez obaw. I nie ma sprzeciwu. Postanowione, zatwierdzone, koniec kropka - wyszczerzył się pogodnie, klepiąc cię po głowie jak małe dziecko. - Tak przy okazji jajo można wykluć w centrum, dzięki czemu nie będziesz musiała długo czekać.
Lu - 2016-03-27, 18:46

- Fajnie by było, bo takich typów nie mam jeszcze w swoim składzie, ale nie będę narzekać... Nie będzie mnie nic kosztować? Już się boję - oznajmiłam lekko zrezygnowana, aby podłamać ciemnowłosego. Zaraz jednak ponownie się uśmiechnęłam, aby nie sprawiać mu zawodu. Nie miałam chyba nic więcej do powiedzenia w tej kwestii. - Chyba zaufam tamtemu chłopakowi i poczekam, aż samo się wykluje - powiedziałam, zastanawiając się, ile może trwać "niedługo", jak to określił Neon. Przy okazji sprawdziłam godzinę w Pokedexie.
Daisy7 - 2016-03-27, 18:56

- Okej. W sumie to nigdy nie widziałem na żywo, jak Pokemon wykluwa się z jaja. Ciekawe czy to raczej obrzydliwe, bo wychodzi ze środka takie pomarszczone coś oblepione w jakimś śluzie, czy raczej urocze. Mam nadzieję, że ta pierwsza opcja, bo z chęcią zobaczę twoją minę w takiej sytuacji, hehehe - powiedział Kougami, a ty w międzyczasie zerknęłaś na pokedex, by sprawdzić godzinę. Werdykt: dochodzi już 17:00. Ach jak ten czas szybko mija. - Chcesz się gdzieś jeszcze dziś przejść czy zakwaterujemy się w wolnym pokoju w centrum i trochę odpoczniesz? Przypominam, że lekarz kazał ci się nie przemęczać.
Lu - 2016-03-27, 19:03

- Fuj, jesteś obrzydliwy - skwitowałam to, marszcząc czoło na samą myśl o tym, co powiedział Kougami. Oby to była ta druga wersja, proszę! - Została nam tylko godzina do wykładu, więc chyba nic nie zdążymy zwiedzić w ten czas. Zakwaterowanie się w pokoju centrum to chyba najlepszy pomysł, na jaki dzisiaj wpadłeś - sporo on pozwala sobie na docinki, to ja nie będę mu dłużna, ot co! Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia z areny, aby przejść do Centrum Pokemon.
Daisy7 - 2016-03-27, 19:14

- Chciałaś powiedzieć słodki, ale wybaczam ci to przejęzyczenie - zachichotał, po czym obydwoje udaliście się do recepcji w centrum, gdzie poprosiliście Siostrę Joy o wolny dwuosobowy pokój z oddzielnymi łóżkami.
Kobieta dała wam kluczyk do wybranej sypialni, w której zostawiliście niepotrzebne bagaże, po czym poszliście do szkółki na wykład. Dzięki przybyciu na miejsce jako jedni z pierwszych, mogliście zająć dobre miejsca z przodu. Zajęcia rozpoczęły się równo o czasie i trwały półtorej godziny, czyli do 19:30. Tak jak było zapowiedziane dotyczyły zależności między typami. Lekcja bardzo ci się przydała i czułaś, że od teraz prościej będzie ci decydować, jakiego Poka wystawić do walki w zależności od typu przeciwnika. Co więcej każdy otrzymał małą, zgiętą na pół kartkę z graficzną, łatwą do odczytania rozpiską jaki typ na jaki jak działa (WTF ;-;).

Lu - 2016-03-27, 19:24

Wykład był bardzo ciekawy i wiele się z niego dowiedziałam. W dodatku karteczka, którą otrzymaliśmy, mogła być bardzo pomocna w trakcie walk. Wiadomo, że trochę słabo bym wyglądała jako trenerka, gdybym na początku bitew wertowała karteczkę przed wypuszczeniem Pokemona, ale zawsze będę mogła nauczyć się tych wszystkich zależności w czasie wolnym. A postanowiłam urządzić sobie takie nauki w któryś wieczór, dodatkowo studiując ataki. Zanim odeszliśmy ze szkółki w kierunku naszego miejsca noclegu, sprawdziłam, czy aby przypadkiem nie ma jutro jakichś wykładów i innych dziedzin niż dzisiaj. W końcu miałam jutro walczyć o odznakę, więc zejdzie nam jeszcze przynajmniej cały jeden dzień w tym mieście.
Daisy7 - 2016-03-27, 19:52

Jutro ma odbyć się jeden wykład o tej samej godzinie co dzisiaj. Będzie dotyczył żywienia Pokemonów. Sądząc po minie Kougamiego, nie zainteresował się tym zbytnio. W końcu wie o Pokemonach znacznie dłużej niż ty i na pewno sam dobrał już karmy dla swoich podopiecznych. Jako, że pora była już dosyć późna, a na dworze nie zapowiadały się żadne ciekawe atrakcje, wróciliście do centrum prosto do niedawno wynajętego pokoju. Kiedy twój towarzysz poszedł się kąpać, a ty zostałaś sama w sypialni, jajko, które otrzymałaś w nagrodę za wygraną walkę, zaczęło się poruszać i pękać! Wołając swojego towarzysza, który też chciał byś świadkiem narodzin nowego stworka, nie spuszczałaś oczu z jajeczka. Mężczyzna wybiegł z łazienki, o mało się przy tym nie zabijając. Ciało i włosy ma jeszcze wilgotne, a jego ubiór stanowią jedynie czarne bokserki z czerwonymi akcentami. Stanął obok ciebie i obydwoje w napięciu przyglądaliście się narodzinom nowego życia. Po dobrych kilku minutach skorupki w końcu przepołowiły się i ze środka wydostał się różowy malec przypominający... hm... oto jest pytanie. Najważniejsze, że scena nie była drastyczna i obeszło się bez śluzu.
- Wygląda na dziewczynkę. Niestety nie kojarzę tego gatunku - odezwał się cicho Shinya, aby nie przestraszyć maleństwa, które przygląda wam się z zainteresowaniem i póki co spokojem.


Lu - 2016-03-27, 20:32

Jutrzejszy wykład nie zapowiadał się jakoś specjalnie. Nie znałam się dobrze na Pokemonach, ale raczej potrafiłam zadbać o to, aby moi podopieczni nie byli głodni. Pewnie dowiedziałabym się czegoś nowego, ale obecna wiedza na ten temat w zupełności mi wystarczała. W dodatku Kougami nie wydawał się chętny na taki wykład, a ja sama nie chciałam tam iść.
W Centrum Pokemon stała się rzecz dość nieoczekiwana - jajko zaczęło się wykluwać! Kiedy zawołałam Kougamiego, który nie chciał przegapić tego wydarzenia, oblałam się czerwienią. Wczoraj był bez koszulki, a dzisiaj w samych bokserkach. Bałam się, co będzie jutro... starałam się jednak skupić na Pokemonie, a nie na nagim ciele mężczyzny. Stworek, który wychylił się ze środka przypominał trochę meduzę. Czyżby ciemnowłosy wygrał zakład?
- Hej malutka. Jestem Caroline, a to Kougami. Cieszę się, że tak szybko postanowiłaś przyjść na świat - przywitałam się że stworkiem, pytając o pozwolenie na zeskanowanie go. Wolałam wpierw zapytać, niż wystaraszyć go mechanicznym głosem Pokedexu.

Daisy7 - 2016-03-27, 22:03

Pokemon wydał z siebie cichy, bardzo ładny i melodyjny głos, który skojarzył ci się z pieśnią syren. Nie żebyś takową słyszała, ale gdybyś miała ustalić, jak według ciebie brzmi, z pewnością wybrałabyś dźwięczne brzmienie wydobywające się z różowej meduzy. Uznawszy, że samiczka nie ma nic przeciwko, zeskanowałaś ją. Okazało się, że należy do gatunku Frillish i posiada dwa typy, wodny oraz duch. Kougami zainteresowany skanem spoglądał na niego nad twoim ramieniem, o czym byłaś przekonana, gdyż krople zimnej wody z jego włosów skapywały na twoje ramiona, powodując u ciebie lekkie ciarki.
- Ha, typ wodny - ucieszył się. - Pamiętasz o zakładzie? - wymruczał cicho, zbliżając usta do twojego ucha, dokładnie jak po wygranej walce z kobietą przypominającą chochlika. Jego gorący oddech o zapachu mięty owinął się wokół twojej twarzy, przywołując na myśl orzeźwiającą roślinę, która w połączeniu z cytryną i lodem tworzy idealny napój na upały. - Chcę dostać buziaka. W policzek - oznajmił z łobuzerskim uśmiechem, wskazując palcem na swój lewy polik. Czułaś, że specjalnie nie spuszcza wzroku z twojej twarzy, by ujrzeć, jak na to zareagujesz. - A tak swoją drogą interesujący charakter ma twój nowy podopieczny. Nie mogę doczekać się jej spotkania z demoniczną Caterpie, hehehe.

Frillish
Imię: ---

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Frillish (40lvl) ->Jellicent
Ataki: Mist (Egg Move), Bubble, Water Sport, Absorb
Charakter i historia: Caroline otrzymała jajo Frillish od młodego trenera w ramach nagrody za wygraną z nim walkę. Pokemon wykluł się jeszcze tego samego dnia wieczorem, czego świadkiem była nie tylko panienka Banett, ale również jej towarzysz Kougami. Frillish od razu uznała tą dwójkę za swoich rodziców. Kocha obydwojga tak samo i uwielbia spędzać czas w trójkę. Oprócz tego jest zagadkowym i skrytym Pokemonem, który zachowuje się tak, jakby ukrywał przed całym światem jakąś wielką tajemnicę. Od maleńkości pociągała ją nagość. Czyżby w przyszłości miała zostać nimfomanką?
Umiejętność: Cursed Body - Kiedy zostaje trafiony atakiem, który wymaga kontaktu fizycznego, blokuje go w 30% przypadków.
Trzyma: ---

Lu - 2016-03-27, 22:30

Buziak? Tego się nie spodziewałam. Nie na zbyt dużo sobie pozwala? Ale z drugiej strony nie mogę go winić, w końcu nic nie wie. Ech... Będę musiała z nim porozmawiać. Od początku przypuszczalam, że ta chwila prędzej czy później nadejdzie.
- Załatwimy to później. Najpierw zajmę się Frillish - odparłam spokojnie Kougamiemu, który z ekscytacją czekał na odpowiedź. Skan był dość ciekawy. Tak jak wcześniej powtarzałam kilka razy, tak i zrobię to ponownie. Pokemony mają naprawdę zróżnicowane charaktery. - Co powiesz na to, aby schować się w Pokeballu? Tam będzie ci przyjemnie i wygodnie oraz porządnie wypoczniesz. Jutro zapoznam cię z resztą drużyny, bo dzisiaj jest już dosyć późno - przedstawiłam propozycję meduzie. Nie chciałam jej do niczego zmuszać, dlatego zostawiłam też Pokeball przed nią, aby sama wybrała.

Daisy7 - 2016-03-27, 22:39

Frillish popatrzyła na pozostawiony jej pokeball, a potem waszą dwójkę. Po chwili zastanowienia podpełzła na krawędź łóżka, by stamtąd móc uścisnąć najpierw ciebie, a potem Kougamiego. Trzeba przyznać, że jej dotyk jest bardzo specyficzny. Trochę jak taka galaretka, trochę jak lekkie i delikatne piórko. Po tym geście mającym najwidoczniej oznaczać coś w stylu "dobranoc", samiczka dotknęła kulkę, a ta "wessała" ją do środka. Kiedy ty podnosiłaś okrągły przedmiot z kołdry, Shinya sięgnął po skorupki jajka, by wyrzucić je do kosza.
- Dostanę tego buziaka teraz, czy mam się dokończyć kąpać, bo musisz się psychicznie przygotować do zwykłego, niewinnego całusa w policzek? - zapytał lekko ironicznie.

Lu - 2016-03-27, 22:57

Ojej, to całkiem słodkie. Co prawda dotyk Frillish był dość specyficzny, ale gest był miły. Uśmiechnęłam się ciepło do stworka i pomachałam mu na dobranoc. Spojrzałam na Kougamiego, który wyraźnie czekał i dopominał się o swoją nagrodę.
- Nie wiem, ale najpierw chciałabym z tobą o czymś porozmawiać. Więc zależy to głównie od ciebie, czy chcesz siedzieć tak jak stoisz i spać później na mokrym łóżku, czy też pójdziesz się do końca ogarnąć - odpowiedziałam spokojnie ciemnowłosemu, nie dając wyczuć nutki strachu, która kłębiła się we mnie przed rozmową z Shinyą.

Daisy7 - 2016-03-27, 23:04

- Porozmawiać? Matko, to brzmi okropnie poważnie. Dobrze, pójdę dokończyć prysznic i się wytrę, a ty tu siedź i wyluzuj. Chodziło mi o zwykły, przyjacielski buziak w policzek. Nie odbieraj tego w inny sposób. Nie planuję ci się oświadczyć - zaśmiał się, uśmiechając tym razem łagodnie i bez cienia złośliwości, co podziałało na twój organizm uspokajająco, jakbyś wypiła kubek melisy.
Po niecałych dziesięciu minutach Kougami wyszedł ponownie z łazienki, lecz tym razem w dwuczęściowej piżamie. Usiadł na twoim łóżku, ale nie tuż przy tobie, byś nie czuła, że twoja prywatna przestrzeń została naruszona.
- Widzisz, nawet założyłem górę od piżamy, którą przeważnie pomijam. A to wszystko, żebyś mogła się skupić na tym, co chcesz mi przekazać, a nie moim super wysportowanym ciele - wyszczerzył się wesoło. - No więc? - dodał, starając się lekko spoważnieć, ale jednocześnie nie stworzyć napiętej atmosfery.

Lu - 2016-03-28, 00:05

Kougami starał się być zabawny i rozładować napięcie, ale mi to nijak pomogło. Kiedy zdradził mi już swoje prawdziwe zamiary i że niczego innego nie oczekuje w zamian jak przyjacielskiego buziaka, zrobiło mi się głupio. Pomyślałam już nie wiadomo o czym, kiedy mężczyzna nie chciał tym zakryć jakichś innych przesłań. Głupia ja.
- No więc... - zawiesiłam na chwilę głos, zastanawiając się, co ja tak właściwie robię. Postanowiłam spłacić swój "dług". W końcu to tylko przyjacielski buziak, który nic nie znaczy, prawda? Cmoknęłam więc szybko Kougamiego w policzek, tak jak chciał.
- Po prostu myślałam, że chodzi ci o coś więcej, a to byłoby nie fair w stosunku do ciebie, gdybym odrzuciła twoje starania bez podania powodu. Nie chciałabym, aby coś między nami się popsuło... Przepraszam, że trzymałam cię w niepewności - wyjaśniłam, czując na polikach nieznaczne zaczerwienia. Super, spalę buraka i wyjdę na kompletną idiotkę. Postanowiłam wstać i zabrać rzeczy, po czym udałam się do łazienki. Tochyba najlepsze, co mogłam w tej sytuacji zrobić. Długi prysznic pozowli mi się uspokoić i odprężyć.

Daisy7 - 2016-03-28, 14:22

wybacz, że olewam połowę twojego postu, ale Kougami miał inny zamiar i zgaduję, że po tym co zrobi, nie będziesz już mówiła tego, co zaplanowałaś 3:
--------------------
Kougami siedział dalej grzecznie, czekając, aż wyjaśnisz mój powód swojego zniechęcenia. Zanim jednak zaczęłaś mówić więcej, szybko przysunęłaś się do niego i wyciągnęłaś głowę, by dać mu nagrodę za zgadnięcie typu Poka z jajka. Mężczyzna zaplanował jednak coś innego, niż mówił. Kiedy twoje usta dzieliło od jego twarzy bardzo niewiele, Shinya prędko przekręcił głowę, czego rezultatem było trafienie w jego chłodne po kąpieli, lekko słonawe i miętowe wargi, a nie policzek. Buziak był szybki i delikatny, ponieważ zorientowawszy się, do czego doszło, machinalnie odsunęłaś twarz.
- Czerwienisz się - oznajmił radosnym i bardzo zadowolonym głosem. - Chyba się na mnie nie pogniewasz? Taki delikatny całus w usta jest równie niewinny jak przyjacielski buziak w polik, nie sądzisz? - uśmiechnął się niby przepraszająco, jednak równocześnie tak, że wiedziałaś, iż nie czuł się winny i gdybyście cofnęli się o tych kilkadziesiąt sekund, powtórzyłby swą "intrygę".

Lu - 2016-03-28, 22:45

Co on sobie w ogóle wyobraża?! I za kogo mnie ma? Nie będę łatwą dziewczyną ani nic z tych rzeczy. Mieliśmy inną umowę, a on ją bezczelnie złamał na swoją korzyść. Może bym się tak nie unosiła, ale musiałam być fair w stosunku do Ethana. Kougami ma szczęście, bo gdybyśmy się nie znali, od razu dostałby w twarz. Tutaj jednak powstrzymywałam się od tego wszystkimi siłami.
- Nie, nie był niewinny, skoro go zaplanowałeś. Nie wierzę, że to zrobiłeś! - powiedziałam uniesionym głosem, ledwo powstrzymując się przed krzykiem. Najlepszym wyjściem w tej sytuacji było opuszczenie pokoju. Nie zamierzałam na razie z nim rozmawiać. Pobiegłam szybko do łazienki i się w niej zamknęłam. Zawiodłam się na ciemnowłosym. Myślałam, że jest inny.

Daisy7 - 2016-03-28, 22:57

Uśmieszek Kougamiego prysł jak bańka mydlana, kiedy odezwałaś się do niego uniesionym i pełnym wyrzutów głosem, a potem wyskoczyłaś z łóżka na równe nogi i pobiegłaś do łazienki, zamykając się w niej na amen.
- Przecież żartowałem! - krzyknął mężczyzna, na sekundę przed tym, jak zatrzasnęłaś za sobą drzwi. - Caro, proszę - dodał po chwili, stojąc prawdopodobnie z drugiej strony drewnianych wrót.
Po tych słowach uciszył się na dobre dwadzieścia minut. Pomyślałaś nawet, że może wyszedł, ale wtedy usłyszałabyś odgłos otwieranych i zamykanych drzwi waszego pokoju.
- Caro... - usłyszałaś w końcu cichy, brzmiący na skuroszny głos Shinyi. - Masz rację. Zaplanowałem to i zachowałem się jak jakiś gówniarz. Przepraszam. Nie wiem, co mnie podkusiło. Chociaż nie... wiem, ale to mnie nie usprawiedliwia. Jeśli chcesz, wezmę swoje rzeczy i poproszę o inny pokój - oznajmił.

Lu - 2016-03-31, 01:42

Zachował się jak gówniarz? Było to w prawdzie zagranie godne sześciolatka z przedszkola, jednak bardziej bolało mnie to, że Kougami postąpił tak egoistycznie pomimo tego, co mu powiedziałam. A raczej chciałam powiedzieć. Nie chciałam z nim na razie rozmawiać. Wprawdzie mogłam wyjść i dać mu chociaż jakikolwiek znak, co ma dalej zrobić, ale nie chciałam tego. Sam zdecyduje, czy opuścić nasz pokój czy w nim zostać. Ja dalej siedziałam pod drzwiami i czekałam, rozmyślając o wszystkim i o niczym.
Daisy7 - 2016-03-31, 06:48

Nastąpiła iście grobowa cisza. Nie słyszałaś, aby drzwi do waszego pokoju były otwierane lub zamykane, więc nastolatek chyba został w pokoju, mimo wszystko postanawiając poczekać na twój werdykt w jego sprawie. Siedząc tak w łazience, udało ci się trochę uspokoić, chociaż najgorsze były nagłe wizje, jakie pokazywały ci się w myślach, przedstawiające Ethana, który patrzył na ciebie z góry z zasmuceniem, wrogością, a wręcz odrzuceniem, tak jakbyś zrobiła mu wielką krzywdę. Potem pojawił się inny problem. Gdy sięgnęłaś do klamki, by otworzyć drzwi, ta kompletnie nie chciała dać się nacisnąć. Po chwili szarpaniny z nią zrozumiałaś, że zatrzasnęłaś się tu na dobre! A co jeśli mężczyzna opuścił jednak waszą sypialnię i nie usłyszy twoich nawoływań o pomoc (o ile masz zamiar posłużyć się takowymi)?
Lu - 2016-04-01, 00:51

PRIMA APRILIS! HA!
------------------------
Super, nie dość, że miałam beznadziejny humor, to jeszcze drzwi do łazienki się zepsuły! Nie wiedziałam, czy Kougami jest w pokoju, ale nie zamierzałam prosić go o pomoc, gdyż nadal byłam na niego zła. Zresztą, chyba by usłyszał moje dobijanie się? A może śpi? No nie ważne, sama sobie jakoś poradzę. Dobrze, że się nie kąpałam, bo inaczej to, co zaraz zrobię, mogłoby się skończyć przeziębieniem, czy coś. Podeszłam do okna, jakieś na pewno powinno tutaj być. Na sam początek postanowiłam je otworzyć i ocenić wysokość z okna do ziemi. Może się uda...? Jeżeli nie będzie wysoko, to po prostu wyjdę, a jeżeli nie, to rozglądam się za czymś, po czym mogłabym zejść. Jakieś kraty, drzewo, cokolwiek stabilnego, z czego od razu nie spadłabym na twarz.

Daisy7 - 2016-04-01, 06:44

ale nawet mnie nie nabrałeś ;-;
----------------
W łazience znajdowało się małe okno, które postanowiłaś wykorzystać. Nie byłaś pewna, czy uda ci się przez nie przecisnąć, ale kto nie próbuje, ten żałuje. Kiedy weszłaś na dozownik WC, udało ci się otworzyć szybę na oścież i ku swej wielkiej uciesze ujrzeć, że podłoże znajduje się dosyć nisko, więc jeśli tędy wyjdziesz, nie powinnaś skręcić sobie kręgosłupa. Zadanie nie należało do najprostszych i raz o mały włos nie skręciłaś sobie kostki, kiedy źle postawiłaś nogę, ale ostatecznie przecisnęłaś się przez otwór i wylądowałaś w gęstych paprociach rosnących pod oknem. Roślinki zamortyzowały upadek.
- Eee... wszystko gra? - usłyszałaś nieznajomy głos.
Obróciwszy się, ujrzałaś jakiegoś kolesia w bordowych włosach związanych z tyłu w kucyk sięgający prawie do kolan mężczyzny. Przynajmniej to nie Kougami, który zaraz miałby niezłą polewkę.

Lu - 2016-04-01, 23:11

Mimo, że okno było cholernie małe, udało mi się jakoś przez nie przecisnąć i prysnąć z tego "więzienia". Co prawda nie obyło się bez problemów przy lądowaniu, ale koniec końców przeżyłam to. Jest moc. No, prawie. Wszystko by się udało, gdyby pewien chłopak nie przyglądał się całej tej sytuacji. Pewnie musiał mieć niezły ubaw, kiedy patrzał, jak staram się przecisnąć przez to wąskie okno. Nawet jeżeli się śmiał, to zachował to dla siebie i normalnie spytał, czy wszystko w porządku. I co ja mam odpowiedzieć? "Drzwi w łazience się zatrzasnęły, więc musiałam wyjść oknem"? Tak, na pewno nie uzna mnie za wariatkę.
- Teraz już tak. Chciałam sprawdzić, czy uda mi się wydostać przez to okno - to wcale nie brzmiało lepiej. To brzmiało tragicznie! Nie dosyć, że w poprzednim mieście przez kilku ludzi byłam uznawana za wariatkę, to jeszcze tutaj musiało się kilku takich znaleźć.

Daisy7 - 2016-04-02, 00:08

Facet parsknął cicho pod nosem, usłyszawszy twoje wyjaśnienie. Rzeczywiście zabrzmiało tragicznie, więc i tak dobrze, że tylko się zaśmiał, a nie wezwał ludzi z psychiatryka. Ciekawe jak wyglądałabyś odprowadzana w kaftanie bezpieczeństwa do wozu, którym następnie przewieziono by cię prosto do wariatkowa.
- Mam dwie teorie - zaczął nieznajomy, a ty byłaś zaskoczona, że jeszcze nie odszedł. Powiem więcej, podszedł, by pomóc ci się podnieść. - Albo jesteś złodziejką i właśnie obrabowałaś kogoś, kto sypia aktualnie w tym pokoju, albo jesteś kochanką i niespodziewanie do sypialni weszła żona twojego casanovy, dlatego musiałaś uciekać przez okno, żeby nie zdarła z ciebie skóry żywcem. Zgadłem? Bez obaw, nikomu nie wygadam, ale chodź ze mną na moment. Potrzebuję pomocy kogoś obcykanego.

Lu - 2016-04-02, 23:48

- No, nie udało ci się zgadnąć - odpowiedziałam, dziwiąc się, dlaczego wysnuł tylko dwie teorie. Przecież mogą ich być tysiące. No ale okej. Nie jest ani złodziejką, ani kochanką jakiegoś nadzianego faceta. - Może jak będziesz dalej zgadywał to ci się uda - podpowiedziałam mu, chociaż zwykle najłatwiejsze odpowiedzi najtrudniej przychodzą do głowy. Co jeszcze, może wypęzłam z muszli klozetowej i wyśliznęłam się przez okno?
- Wątpię, żebyś potrzebował akurat mojej pomocy - powiedziałam, nie za bardzo wiedząc, co ma na myśli poprzez "obcykanie". Nie ruszę się z miejsca, dopóki mi tego nie rozjaśni. Nie za bardzo chciałam latać za obcym facetem nie wiadomo gdzie o tak później porze. Właściwie to w ogóle nie powinno mnie tutaj być.

Daisy7 - 2016-04-03, 10:36

- Szczerze mówiąc, nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. To były takie pierwsze myśli. Ale cieszę się, że nie wpadłem na złodziejkę ani niczyją kochankę - parsknął cicho śmiechem, zakrywając sobie usta. - Cóż, może nie akurat twojej, bo jeszcze kilka minut temu nie wiedziałem o twoim istnieniu, ale w każdym razie nadajesz się. Jesteś kobietą w wieku podobnym do mojej dziewczyny, której chce sprezentować naszyjnik. Tu zaraz jest sklep z biżuterią i naprawdę byłbym ci mega wdzięczny, gdybyś poświęciła mi te kilkanaście minut na doradzenie, który łańcuszek podoba ci się najbardziej. Wiesz, ja jako typowy facet nie mam bladego pojęcia o tego typu sprawach.
Lu - 2016-04-04, 20:05

- Nie jestem pewna, czy o tej godzinie jest otwarty jeszcze jakiś sklep, zwłaszcza z biżuterią. Jest po 20 - odpowiedziałam nadal nieufnie, jednak po chwili namysłu postanowiłam, że zaryzykuję i sprawdzę, czy chłopak mówi prawdę. W końcu sklep miał być gdzieś w okolicy, więc nie powinno nam długo zająć dojście do niego. Pewnie w życiu bym się nie zgodziła, aby za nim pójść, ale to jakoś wydawało mi się lepsze niż powrót do pokoju, w którym był Kougami.
Daisy7 - 2016-04-04, 20:31

- Wielkie dzięki! - ucieszył się twój towarzysz, z którym ruszyłaś ku pobliskiej uliczce pełnej sklepów, chociaż większość była już zamknięta. - Tak w ogóle nazywam się Tetsu i miło mi cię poznać, przymykając oko na to nietypowe wpadnięcie na siebie, hehe.
Bordowowłosy mężczyzna zaprowadził was pod piętrowy budynek. Według szyldu na górze rzeczywiście znajduje się sklep jubilerski. Weszliście do środka i już miałaś ruszyć schodami na górę, kiedy coś rzuciło ci się w oczy. Przejście na górę zostało już zamknięte na kraty. Podobnie jak dwa wejścia do sklepów znajdujących się na parterze w tym budynku. Jedyne co jest do dyspozycji to ten niewielki, zaciemniony przedsionek. Usłyszałaś, że drzwi zamykają się za wami. Zdezorientowana odwróciłaś wzrok i ku swemu przerażeniu ujrzałaś, że to Tetsu trzasnął drzwiami, a co więcej zabarykadował je prowizorycznie przy pomocy stojącej obok miotły. Gdy słabe światło wydobywające się z góry z zamkniętej części padło na jego twarz, dostrzegłaś na niej bardzo obleśny uśmieszek. Poczułaś, jak adrenalina napełnia twoje żyły. Jesteś tu sama z tym oszustem, wszystkie drogi ucieczki zostały zamknięte, a co więcej nie masz przy sobie pokedexu, nie wspominając już o Pokemonach, których przecież nie zabierałaś do łazienki. Co cię podkusiło, by mu zaufać? Ogarnąwszy w pośpiechu ciemnawe pomieszczenie, dostrzegłaś, że w kącie znajduje się chyba puste wiadro oraz kawałek dalej pusty, drewniany stolik okryty niewielkim, białym obruskiem. I to by było na tyle.
- Uprzedzam, że jeśli zaczniesz krzyczeć, tylko pogorszysz swoją sytuację. Lepiej bądź posłuszna - odrzekł Tetsu głosem złośliwym i zupełnie niepodobnym do poprzedniego. - Na co czekasz? Zdejmuj te ciuchy. Chcę cię widzieć w samej bieliźnie. Migiem - ostatni wyraz zabrzmiał wręcz groźnie, jakby za ociąganie się była przewidziana surowa kara.

Lu - 2016-04-04, 23:13

Na leczenie już za późno *dzwoni po egzorcystę*
-------------------------
Co... to ma znaczyć! Wiedziałam, że coś z tym gościem nie gra, a mimo to za nim poszłam. Jaka ja jestem głupia. No ale czasu już nie cofnę. Znajdowaliśmy się w zamkniętej galerii, gdzie wszystkie drogi ucieczki zostały odcięte. Ale zaraz, nie powinno tu być jakichś kamer? Kiedy rozglądałam się po budynku, starałam się zwrócić uwagę na to, czy mają tutaj monitoring. No i powinna tu być jakaś łazienka czy coś w tym stylu, może gdzieś za schodami są jakieś drzwi? Rozglądałam się za takimi szczegółami, nie podejmując jeszcze żadnej decyzji. Nie chciałam, aby zaczął mnie gonić albo coś. Przynajmniej nie teraz.
- Pogorszę swoją sytuację? Przecież i tak zamierzasz zrobić to, co zaplanowałeś. Nic gorszego nie może mnie teraz spotkać - starałam się grać na czas i przeciągać to jak najdłużej. Uch, nie mogę uwierzyć, że na świecie żyją takie obleśne świnie! Zrobiło mi się nie dobrze, kiedy usłyszałam jego "prośbę", którą zignorowałam, nie zamierzałam mu niczego ułatwiać. Zaczęłam nieznacznie cofać się w stronę schodów, krok po kroku, ale tak, aby nie zwrócił na to szczególnej uwagi.

Daisy7 - 2016-04-05, 08:09

myślisz, że on pomoże? 3:
----------------
Twoją uwagę przykuło migające w rogu sufitu czerwone światełko. Jest to mała lampeczka prawdopodobnie od kamery bądź alarmu przeciwpożarowego. Miejmy nadzieję, że chodzi jednak o to pierwsze. Niestety nigdzie nie dostrzegłaś drzwi do ewentualnej toalety, schowka czy czegoś kolwiek. Pewnie nawet gdyby takowe się znalazły, z twoim szczęściem byłyby zamknięte. Powoli zaczęła cofać się do schodów, jednak Tetsu takim samym tempem zbliżał się do ciebie, więc odcinek między wami wcale się nie zwiększał. W końcu poczułaś za plecami kraty od zamkniętego przejścia na górę. Po minie swojego napastnika poznałaś, iż bardzo podob mu się ta zabawa w kotka i myszkę.
- Uwierz mi, że zawsze może być gorzej - odpowiedział, pozwalając sobie na lekki błysk zębów. - Taka wystraszona, a udaje twardą. Urocze, bardzo urocze - zachichotał, zatrzymawszy się dosłownie kilka cenymetrów od ciebie.
Z takiej odległości doskonale czułaś zapach drogiej wody kolońskiej i widziałaś niepokojące iskierki w jego ciemnych oczach. Facet przysunął się jeszcze o krok, tak, że delikatnie szuracie o siebie bluzkami. Zanim zdążyłaś mu coś zrobić, szybkim ruchem schwycił cię za ręce i obrócił tyłem do siebie. Dłonie miałaś wykręcone w nieprzyjemny sposób, co powodwało lekki ból. Momentalnie mężczyzna pochylił cię, jakbyś chciała zrobić ukłon. Poczułaś, że twoja wypięta pupa ociera się o coś obrzydliwego. Wystającego i twardego. Wolną dłonią zboczeniec uniósł skrawek twojej sukienki i kurtki (bo chyba taki zestaw zakładałaś po wyjściu ze szpitala). Wyczułaś jak chłodna skóra jego ręki ląduje na twoim biodrze, a następnie, o zgrozo, wsuwa się po lini talii pod twoje majtki. Wtem rozległo się uderzanie do drzwi. Nie brzmi to jak zwykłe pukanie, ale też nikt nie próbuje ich wyważyć.
- caro! - usłyszałaś nawołujący, znajomy głos Kougamiego, który musi znajdować się przed budynkiem. Czyżby postanowił cię szukać, odkrywszy, że zwiałaś z łazienki?
- Nie. Waż. Się. Choćby. Pisnąć - wysyczał ci do ucha Tetsu tonem tak wrogim, że dostałaś gęsiej skórki.
Najwyższy czas podjąć decyzję. Nie wiadomo, co się stanie, jeśli krzykniesz, dając Kougamiemu znać o swoim położeniu, ale chyba domyślasz się, do czego dojdzie, jeżeli tego nie zrobisz. Wybór należy do ciebie.

Lu - 2016-04-05, 16:42

Nie, ale nie mam pomysłu na nic innego 3:
------------------------------
Jaki on był obleśny! Miałam ochotę zwymiotować, kiedy zaczął mnie obmacywać i rozbierać. Nie miałam nawet jak się bronić, gdyż każdy ruch powodował mocniejsze wykręcenie moich dłoni. Powstrzymywałam się od płaczu, chociaż pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. W tej chwili posunęłabym się do wszystkiego, aby się stąd wydostać...
Zaraz. Czy to Kougami?! Może nie jestem jeszcze do końca zgubiona i mnie uratuje? Warto zaryzykować, ponieważ nie zamierzałam pozwolić się zgwałcić temu zwyrodnialcowi. Postanowiłam zagrać szybko. Kiedy Tetsu zbliżył twarz do mojego ucha, postanowiłam mocno zamachnąć się głową, aby uderzyć chłopaka (w twarz oczywiście), następnie zgięłam nogę, aby kopnąć go w kroczę.
- Kougami, pomóż mi! - krzyknęłam, kiedy tylko mogłam uwolnić się od faceta.

Daisy7 - 2016-04-05, 17:54

Kiedy uderzyłaś mężczyznę głową z zamachu, ten puścił cię, zataczając się w bok. Nie żeby był pijany, ale kompletnie nie spodziewał się takiego ataku z twojej strony. Zanim zdołał się otrząsnąć, otrzymał siarczystego kopa w samo krocze. Uuuu, to musiało boleć. Jednocześnie krzyknęłaś z prośbą o pomoc.
- Caroline! - usłyszałaś w odpowiedzi głos Kugamiego, a po chwili rozległo się uderzanie w drzwi budynku, w którym się znajdujesz.
Tym razem było to typowe dobijanie się i przy drugim takim kopnięciu miotła, którą wcześniej Tetsu zabarykadował drzwi, pękła z głośnym chrupnięciem, a do środka wbiegł twój towarzysz podróży. Ujrzał scenę, w której twój napastnik trzymający się jedną ręką za kroczę, drugą wyciągał do ciebie. Co więcej fragment majtek nadal miałaś na wierzchu, ponieważ sukienka i kurtka wpadły pod bieliznę po tym, jak "odrzuciłaś" od siebie natręta. Cóż, Kougami do idiotów nie należy, więc szybko połapał się, jakie były plany bordowowłosego względem twojej osoby.
- No dotykaj jej, pocukrzony (wersja ocenzurowana) zboczeńcu! - wrzasnął głośno i z nieukrywaną wściekłością.
Gdyby ktoś miał wątpliwości co do rozwścieczenia Shinyi, wystarczy spojrzeć na jego płonące od gniewu oczy. Wygląda jak morderca, psychopata albo w najlepszym wypadku młodociany recydywista. W każdym razie Tetsu olał jego ostrzeżenie i zrobił krok ku tobie, dzięki czemu udało mu się przejechać dłonią po fragmencie twojego odkrytego uda.
- Powiedziałam, że masz jej NIE DOTYKAĆ! - ryknął jeszcze głośniej Kougami i nie czekając, aż facet posłucha, w trybie błyskawicznym znalazł się obok was.
Najpierw chwycił kolesia za fraki i miotnął nim o kraty. Kiedy Tetsu upadł, dostrzegłaś, że z jego rozciętego czoła wypływa krew. To jednak nie wystarczyło Shinyi. Niczym rozjuszony zwierz rzucił się na rannego i zaczął okładać go pięściami po twarzy. Kiedy usłyszałaś dziwne pęknięcie, pomyślałaś, iż najprawdopodobniej nos Tetsu został złamany. Rozdygotana i w ciągłym szoku przyglądałaś się swojemu zdyszanemu wybawcy lejącego zboczeńca bez opamiętania. Problem w tym, że on naprawdę wpadł w szał i chociaż jego przeciwnik chyba właśnie zemdlał, nie przeszkadza mu to w dalszym wyżywaniu się na nim, bluzgając przy tym tzw. podwórkową łaciną.
- Przeproś ją, gnido! - tym razem ton Kougamiego chociaż dalej wrogi, zabrzmiał słabo, jakby Shinya nie miał już siły, czego nie można stwierdzić na podstawie jego rąk będących w ciągłym ruchu. Przypadkiem dostrzegłaś też, że z oczu ciemnowłosego wypłynęło kilka łez. A może to strużki potu?

Lu - 2016-04-07, 01:24

Wszystko stało się tak szybko. Najpierw Kougami wpadł do budynku, a później zaczął okładać Tetsu pięściami. Nie powiem, bo sobie zasłużył, ale czy było warto? Jeżeli coś mu zrobi, to ciemnowłosy będzie za to jeszcze odpowiadać. Nie chciałabym, aby miał problemy z prawem przeze mnie. Poprawiłam szybko moje ubranie, gdyż dopiero teraz zorientowałam się, że widać przez nie za dużo. Podeszłam do Shinyi, który bez opamiętania bił czerwonowłosego.
- Kougami, przestań... Nie warto - powiedziałam, kładąc dłoń na jego ramieniu. Starałam się opanować głos, chociaż przychodziło mi to z trudem; nadal dygotał. Dopiero teraz wszystkie te emocje szukały we mnie ujścia, jednak nie chciałam rozpłakać się w tym miejscu. Muszę być silna.

Daisy7 - 2016-04-07, 19:08

Same słowa nie podziałały na Kougamiego, jednak kiedy położyłaś dłoń na jego ramieniu, poczułaś, że po ciele przeszły mu ciarki i cały zesztywniał, jakby dotknął językiem baterii. Jego ręce niczym pozbawione mięśni opadły luźno wzdłuż ciała. Mężczyzna dyszał jeszcze przez moment, siedząc na nogach Tetsu, gdyż w takiej pozycji było mu go najłatwiej lać, jednak po chwili doszedł do siebie i wstał. Niespodziewanie przyciągnął cię do siebie i mocno przytulił, tak, że twarz miałaś przyciśniętą do jego klatki piersiowej, a raczej okrywającej ją bluzki pachnącej mieszanką różnych zapachów.
- Nie zrobił ci krzywdy? - zapytał cicho, gładząc cię lekko dłonią po włosach. - Powinniśmy pójść z tym na policję, ale zgaduję, że nie masz ochoty na zwierzenia. Jeśli tak to zadzwonię anonimowo z budki telefonicznej z informacją, że włamał się tu zboczeniec, którego ofiara zdążyła uciec, uprzednio działając w samoobronie, co wyjaśni tą pobitą twarz. Nie możemy go od tak zostawić, bo będzie zagrażał innym kobietom.

Lu - 2016-04-10, 22:19

Nie spodziewałam się takiej reakcji po Kougamim. Był roztrzęsiony praktycznie na równie ze mną, a przecież to ja byłam ofiarą tego zboczeńca. Tłumaczyłam to sobie jednak tym, że martwił się o mnie. Odwzajemniłam jego uścisk. W tej chwili potrzebowałam obecności bliskiej mi osoby, a nie mogłam ukrywać, że zżyłam się z ciemnowłosym.
- Nie zdążył - odpowiedziałam cicho, nie podnosząc wzroku. Nie chciałam teraz dopuszczać do siebie tych wszystkich emocji, bo prawdopodobnie bym się rozpłakałam. Na kolejne słowa kiwnęłam jedynie twierdząco głową. Nie chciałam iść z tym na policję i wszystkiego ze szczegółami im opowiadać. To, że nic nie zaszło nie znaczy, że tego nie przeżyłam. Chciałam już tylko wrócić do pokoju i mieć ten koszmar za sobą.

Daisy7 - 2016-04-12, 18:03

Opuściwszy budynek, w którym pozostawiliście nieprzytomnego zboczeńca, udaliście się najkrótszą drogą do centrum. Tuż przed lecznicą Kougami zatrzymał się jeszcze na moment, by wykonać z budki telefonicznej wspomniany wcześniej telefon na policję. Oficer Jenny, która przyjęła zgłoszenie, podziękowała mu za wykazanie się dobrą postawą obywatelską oraz poinformowała, że już wysyła patrol na wskazane miejsce. Dotarłszy do centrum, poszliście do wspólnego pokoju. Po tym wszystkim wcześniejsza pierdółka, przez którą obraziłaś się na ciemnowłosego, teraz wydawała się wręcz komiczna, dlatego obydwoje zachowywaliście się, jakby w ogóle się nie wydarzyła. Po umyciu się poszłaś do łóżka. Niestety czas leciał i leciał, a ty nie mogłaś w spokoju zasnąć, ponieważ chociaż byłaś totalnie zmęczona, gdy tylko udawało ci się odpłynąć, pojawiałaś się w zamkniętym pokoju z przerażająco śmiejącym się Tetsu, który zbliżał się do ciebie. Za każdym razem budziłaś się natychmiast zlana zimnym potem. Czyżbyś dzisiejszą noc miała spędzić bez zmrużenia oczu? Jeśli tak to jutro będziesz wyglądała jak zombie, a do tego nici z wypoczywania, o które poprosił cię doktor, zanim opuściłaś szpital. Kiedy wybiła 1:30 w nocy, zdesperowana i ledwo żywa zerknęłaś na bok. Shinya drzemie w najlepsze na swoim posłaniu, które ma jeszcze połowę wolnego miejsca. Co postanawiasz?
Lu - 2016-04-12, 18:54

Uh, wychodziło na to, że nie zmrużę dzisiaj oka. Gdy tylko zamykałam powieki, przedstawiał mi się Tetsu z tą przerażającą miną. Chciałam myśleć, że nie jest to jakiś uraz, ale na pewno w jakimś stopniu zostawił piętno na mojej psychice. Mam nadzieję, że zgnije w tym więzieniu za to, co chciał mi zrobić.
Spojrzałam na łóżko Kougamiego, w którym było jeszcze sporo wolnego miejsca. Być może przy nim udałoby mi się zasnąć, ale byłabym w stosunku do niego i siebie niesprawiedliwa. Najpierw na niego nakrzyczałam, a teraz miałam mu się pakować pod pościel? Nie ma takiej opcji.
Z racji tego, że i tak nie mogłam zasnąć, ubrałam się i wyszłam po cichu na zewnątrz, przed Centrum Pokemon i usiadłam na ławce, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i oczyścić umysł. Tym razem zabrałam ze sobą wszystkie Pokeballe.

Daisy7 - 2016-04-12, 19:10

Na dworze było cicho i spokojnie, ale i tak byłaś przewrażliwiona, dlatego na każdy szmer reagowałaś błyskawicznym odwróceniem się w stronę, z którego go usłyszałaś i serce przestawało ci walić jak oszalałe, dopiero kiedy upewniłaś się, że odgłos wywołał wiatr wprawiające liście drzew w szelest. Ostatecznie udało ci się trochę uspokoić, więc postanowiłaś wrócić do lecznicy. Tym bardziej, że wewnętrzny głos podpowiadał ci, że gdyby teraz Kougami zbudził się i zobaczył, iż nie ma cię w łóżku, dostałby zawału albo wpadł w niemożliwy do powstrzymania szał. Na szczęście facet się nie zbudził, a ty przed trzecią nad ranem odpłynęłaś i tym razem żaden Tetsu nie zakradł ci się do snu. Następnego dnia rano zbudziłaś się nieco zmęczona, ale nie tak bardzo, jak mogłabyś się spodziewać. Przetarłszy oczy, ujrzałaś stojącą na szafce nocnej tackę, a na niej talerzyk w dwoma rogalikami, gorąca herbata przykryta małym spodkiem, by nie wystygła oraz dorodne, czerwone jabłko, w które ktoś wbił na wykałaczkę kartkę z napisem "Smacznego :3". Poczułaś przyjemne ciepło, które rozeszło się po twoim ciele. Ciekawe tylko gdzie ten Kougami się podział, bo w pokoju go nie ma, a z łazienki też nie dochodzą żadne odgłosy.
Lu - 2016-04-12, 19:22

Wiedziałam, że wyjście na świeże powietrze dobrze mi zrobi. Co prawda kilka razy nieźle się wystraszyłam, ale ostatecznie wyszło mi to na dobre i w końcu mogłam usnac bez tych koszmarów przed oczami.
Pobudka okazała się zaskakująco miła. Nie spodziewałam się, że Kougami przyniesie mi śniadanie. Ciekawe, gdzie się podział? No nic, będę musiała go poszukać, ale najpierw zjem te smakołyki i wypiję herbatę, zanim mi WYSCHNIE. Później udam się do łazienki przygotować na dzisiejszy dzień (zakładam zestaw, w którym się tutaj pojawiłam - spodenki i luźną bluzkę na ramiączkach) i ruszę na poszukiwania Shinyi. Może jest na dole i załatwia coś u Siostry Joy?

Daisy7 - 2016-04-12, 19:36

Kiedy się przebrałaś i wyszłaś z łazienki, Kougami akurat wszedł do pokoju. Sądząc po jego stroju i rześkości, jest już gotowy do dalszej drogi. Powitał cię z uśmiechem na twarzy i zapytał, czy śniadanie smakowało. Koleś zachowuje się zupełnie inaczej niż wczoraj wieczorem. Jest niesamowicie miły, opiekuńczy i zdawać by się mogło, że wręcz bije od niego jakaś niewidzialna aura dobrego samopoczucia. Czyżby robił to wszystko celowo, abyś nie myślała o Tetsu?
- Ramię już nie boli? Dzisiaj mieliśmy w planach walkę z liderem, ale jeśli jeszcze nie czujesz się pewnie, możemy ją przełożyć - zaproponował, przyglądając ci się uważnie.

Lu - 2016-04-12, 19:45

Kougami zachowywał się co najmniej dziwacznie. Był jakoś dziwnie miły i radosny, zero dogryzania ani nic z tych rzeczy. Czułam się z tym dziwnie, ale stwierdziłam, że po prostu nie chciał rozmawiać i przypominać mi o tym, co wydarzyło się wczoraj.
- Teraz jakoś szczególnie nie odczuwam bólu, więc śmiem twierdzić, że jest lepiej. Co do walki o odznakę, chciałabym przynajmniej spróbować i zobaczyć, na co mnie stać - odpowiedziałam, potwierdzając tym samym gotowość do walki. Podziękowałam mu także za naszykowanie dla mnie śniadania. Było wyjątkowo smaczne!

Daisy7 - 2016-04-12, 21:26

- Podoba mi się takie odważne podejście do sprawy. Będą jeszcze z ciebie ludzie - zaśmiał się, czochrając cię po włosach.
Opuściwszy centrum, udaliście się spacerkiem w stronę sali gimnastycznej. Jako, że byliście tam już wczoraj, nie mieliście problemu z dotarciem na miejsce. Tym razem po wejściu do środka przywitały was trzy kobiety. Wszystkie ubrane są bardzo elegancko, ale różnią się pod względem naturlanej urody. Pierwsza babka ma pocieniowane blond włosy do ramion z zielonymi refleksami. Na twarzy zero makijażu. Jest najszczuplejsza i wygląda niczym matka natura. Druga z kolei to jej totalne przeciwieństwo. Ciemnoskóra z bordowo-rudymi włosami upiętymi w ekstrawagancki kok. Ma duże, pełne usta pomalowane na jasnoczerwony kolor i krągłe, kobiece kształty. Czas na przedstawienie pani numer trzy. Wysoka i dosyć szczupła o prostych jak druty, błękitnych włosach sięgających jej do pasa. Idealnie nadawałaby się na modelkę, gdyby nie miała tak jasnej, wręcz anemicznej cery, przez którą widać większość żył i naczynek ukrytych pod skórą. A może jest albinosem?
- Witamy - odpowiedziały chórkiem, ukłaniając się lekko przed wami.

Lu - 2016-04-14, 20:52

- Dzień dobry - przywitałam się z trzema kobietami, które zastaliśmy na miejscu. Wczoraj była tutaj tylko jedna i nie wydaje mi się, żeby była to któraś z nich.
- Chciałabym zmierzyć się z liderem tej sali. Czy któraś z was nim jest? - zapytałam, na chwilę całkowicie zapominając, że sala ta posiada aż trzech liderów. Może wszystkie trzy nimi są? To by w sumie pasowało. Wolałam się jednak upewnić, więc czekałam na jakąkolwiek odpowiedź.

Daisy7 - 2016-04-14, 22:13

na przyszłość więcej linijek
---------------
- Nie, ale jesteśmy ich kobietami - wyjaśniła ciemnoskóra kobieta, uśmiechając się szeroko.
- Mówiąc dokładniej, narzeczonymi - dodała niebieskowłosa, spoglądając na swoją koleżankę spode łba.
- No tak, tak, narzeczonymi. Ale to może się niedługo zmienić! Planujemy wielkie potrójne wesele. Czegoś takiego jeszcze nie było w Unovie, a pewnie i nigdzie indziej. Na początku sądziłam, że ślub i te sprawy są przereklamowane, ale wizja bycia w centrum tak wielkiego wydarzenia ostatecznie mnie przekonała - odezwała się ponownie ciemnoskóra.
- Wątpię, by nasi goście byli tym zainteresowani - zaśmiała się milcząca do tej pory blondyna. - Kto do jakiego lidera? Uprzedzam, że Cilan ma dzisiaj kiepski dzień, więc lepiej byście zdecydowali się na walkę z Chilim lub Cressem, ale nie będę was zmuszać.
- Zgaduję, że Chili posługuje się Pokemonami ognistymi, a Cress? - zapytał Kougami.
- Wodnymi. Ma do nich prawdziwą smykałkę - pochwaliła mężczyznę niebieskowłosa.

Lu - 2016-04-16, 04:23

Wyznanie kobiet zaskoczyło mnie. Narzeczonymi? No nieźle. A naprawdę spodziewałam się tego, że to one są liderkami sali. Kiedy jednak słuchałam ich tak dalej, zaczynałam się trochę gubić. Wychodzą za mąż tylko dlatego, że takiej imprezy nie było jeszcze nigdy przed nimi? Mam nadzieję, że chociaż trochę kierują się swoimi uczuciami...
- No to nie zostaje mi życzyć nic innego, jak powodzenia - postarałam się na przyjemny uśmiech i pogratulowałam trzem kobietom ich zamążpójścia. Bo jakoś nie wypadało tak zignorować tej wiadomości.
- W takim razie chciałabym zawalczyć właśnie z Cressem - oznajmiłam, pewna swojego wyboru. Skoro specjalizował się w pokemonach wodnych, to miałam już kilku kandydatów na tą walkę. Mam nadzieję, że podjęłam właściwą decyzję...

Daisy7 - 2016-04-16, 11:22

- No to dla mnie został Chili - oznajmiła Kougami zaraz po tobie.
- Dobrze. Skoro wybraliście różnych liderów, musicie oddzielnie pokonać zadania, dzięki którym dotrzecie na arenę, gdyż różnią się nieco między sobą. Pana zapraszam do czerwonych drzwi pośrodku, a panienkę do tych niebieskich na prawo - oznajmiła blondyna.
- Powodzenia! - krzyknęła za wami ciemnoskóra, zanim weszliście za wskazane drzwi.
Kiedy przeszłaś przez wrota, znalazłaś się w ciemnym korytarzu. Był wąski i prowadził cały czas prosto, więc nie mogłaś zrobić nic innego, aniżeli kierować się nim do końca. Po kilku minutach dostrzegłaś w oddali światło. Ucieszona przyspieszyłaś i prędko dotarłaś do niewielkiego pomieszczenia, które wygląda niczym plac zabaw. Znajdują się tu bowiem huśtawki, karuzela, piaskownica, w której zamiast piasku jest woda, a także wysoka zjeżdżalnia. Co więcej roi się tu od niebieskich żabek, które nie zwracając na ciebie uwagi, korzystają ze wszystkich atrakcji. Jest ich co najmniej tuzin. Po chwili obserwacji dostrzegłaś drzwi po drugiej stronie pomieszczenia. Gdy udało ci się do nich przepchać, zorientowałaś się, iż są zamknięte i prawdopodobnie otwierają się po wpisaniu kodu liczbowego, ponieważ tuż obok znajduje się wbudowany w ścianę mechanizm przypominający domofon na szyfr. Teraz pozostaje tylko zdobyć zapis z cyframi, ale skąd? Kiedy się nad tym zastanawiałaś, twój wzrok przykuła jedna z żabek, która do przedniej łapki ma przyczepione coś, co wygląda niczym niewielki rulonik papieru.


Lu - 2016-04-16, 18:29

No i w końcu znalazłam się w pomieszczeniu, które było zapewne moim zadaniem, które musiałam wypełnić przed walką z Cressem. Poczułam się jak w jakimś reality show. Tyle, że zamiast siedzieć w pomieszczeniu z jakimiś wężami, pająkami, szczurami czy innymi paskudztwami, przydzielono mi żabki. Nie powiem, bo podobał mi się taki układ. Teraz tylko znaleźć tą, która trzymała przy sobie szyfr...
W końcu odnalazłam w tym tłoku jednego stworka, który miał przywiązaną do łapki jakąś karteczkę. Mogłam dać sobie głowę uciąć, że był tam kod, którego potrzebowałam do otwarcia drzwi. Postanowiłam sprytnie to rozegrać, aby nikt na tym nie ucierpiał.
- Cześć. Nie przeszkadza ci to coś przyklejone do twojej pianki? O tam, z tyłu... Jeżeli chcesz, to odczepię to od ciebie, bo wygląda naprawdę koszmarnie - starałam się oszukać stworka, udając, że ma coś przyklejonego do kożucha wokół szyi. Tak naprawdę chciałam się do niego dostać na tyle blisko, aby w trakcie "pomocy" niepostrzeżenie zabrać mu rulonik z łapki.

Daisy7 - 2016-04-16, 18:56

Płaz okazał się przyjaźnie nastawioną istotą, która nie miała nic przeciwko twojej ofercie pomocy. Bez problemu udałaś, że zdejmujesz jej coś z pianki przy szyi, a tak naprawdę oderwałaś kartkę, którą maluch miał przy łapce. No po prostu geniusz zła. Niestety, kiedy ją rozwinęłaś, ujrzałaś następujący napis: "Pudło, ale szukasz dobrze". No serio? Lekko poirytowana zaczęłaś tropić wzrokiem gromadkę żabek. Po kilkunastu minutach dostrzegłaś kolejną z przywiązanym papierkiem do łapki. Może tam jest szyfr? Niestety malec okazał się niezwykle płochliwy i gdy robiłaś krok w jego stronę, natychmiast zwiewał, mieszając się w tłumie pozostłych Pokemonów.
Lu - 2016-04-16, 19:16

Że co? Czy to znaczy, że mam sprawdzać każdą żabkę, która ma przy łapce uwiązany taki sam papierek? Żart im nie wyszedł. Teraz byłam więcej niż pewna, że mnie nagrywają i emitują to do tutejszej telewizji.
Lekko poirytowana, postanowiłam wypuścić Vulpix i Pichu z pokeballi. Miałam nadzieję, że pomogą mi w sprawdzeniu tych wszystkich kartek, a raczej w ich zdobyciu.
- Nie załatwiałabym tak tego, ale nie mam zamiaru ganiać za tą żabką i straszyć ją jeszcze bardziej. Vulpix, Sparky, użyjcie Attract na tym osobniku i na każdym, który ma karteczkę uwiązaną do przedniej łapki - poleciłam stworkom. Nie wiedziałam, jakiej są płci, dlatego musiałam prosić o pomoc zarówno lisiczkę, jak i myszkę. Gdy zauroczyli jakąś żabkę, podchodziłam i sprawdzałam, czy na ich kartkach nie ma kodu do drzwi.

Daisy7 - 2016-04-16, 20:38

No proszę, Caroline staje się coraz większym geniuszem zła. Tym razem postanowiła wykorzystać dwójkę swoich Pokemonów, które rozkochały żabki z kartkami przy łapkach, dzięki czemu mogłaś bez problemu zabrać im owe papierki. Łącznie znalazły się jeszcze trzy takie płazy, nie licząc tego pierwszego. Dwa z nich miały fejkowe kartki, ale na szczęście trzecia karteluszka zawierała sześciocyfrowy kod. Po wpisaniu go do urządzenia wbudowanego w ścianę, drzwi otworzyły się przed tobą. Przeszłaś wzdłuż niedługiego, lecz wskiego korytarza i takim sposobem dotarłaś na arenę. Jest to basen, na którym znajdują się dwie duże platformy i jedna nieco mniejsza pośrodku. Nie ma pod nimi żadnych filarów czy czegokolwiek, więc wygląda na to, że po prostu unoszą się na wodzie, więc mogą nie być zbyt stabilne. Przez chwilę przyglądałaś się uważnie "boisku", dopóki koleś stojący w drugim końcu sali, którego przedtem nie dostrzegłaś, nie zawołał do ciebie, prosząc, byś weszła na jedną z większych platform. On sam zrzucił z siebie wierzchnie ubranie i pozostając w samych kąpielówkach, wskoczył do wody, a następnie podpłynął do swojej platformy. Na pocieszenie dodam, że nie ma tu nikogo prócz waszej dwójki.
Lu - 2016-04-16, 21:13

Arena, na której się znalazłam była dość... oryginalna, żeby nie powiedzieć dziwna. Spodziewałam się jakiegoś prostego pola do walki, a tutaj basen. Szczerze powiedziawszy nie uśmiechało mi się stawać na platformie, która bez żadnych umocowań dryfowała sobie na wodzie. Wyobrażam sobie, co by się ze mną stało, gdyby w ruch poszedł jakiś silniejszy atak... Tymczasem lider, Cress, bez żadnych zahamowań wskoczył do wody w samych kąpielówkach i dopłynął do platformy.
- Czy to konieczne? Mogłabym instruować moje pokemony z brzegu - zapytałam, podchodząc do krawędzi basenu. O tak, tutaj było mi zdecydowanie dobrze i nie chciałabym wskakiwać do wody. Raz, że nie byłam przygotowana na pływanie i nie wzięłam stroju kąpielowego, a dwa, że nie chciałabym rozbierać się przed obcym facetem.

Daisy7 - 2016-04-16, 21:52

- Hmm... No skoro tak wolisz, to nie widzę problemu. Mi znacznie lepiej wydaje się polecenia stąd, gdy jestem bardzo blisko swoich podopiecznych, chociaż nie ukrywam, że często przez to wpadam razem z nimi do wody - zaśmiał się, po czym wyjął ukryty za plecami pokeball, z którego wydobył niebieskiego stworka przypominającego trochę żabę, ale to z całą pewnością nie ten sam gatunek Pokemona, z jakim miałaś styczność kilka minut temu w pokoju z mini placem zabaw. - Tak przy okazji to jestem Cress, a to mój Panpour (14lvl). W walce możesz użyć takiej samej ilości Pokemonów co ja, czyli dwóch. Nie prowadzimy tu dwuwalk, więc zabronione jest używanie dwóch stworków jednocześnie. Masz jakieś pytania? Jeśli nie to wystaw swojego podopiecznego i zaczynaj bitwę.


Nathanek - 2016-04-16, 23:00

- Jestem Caroline. Nie mam żadnych pytań, możemy zaczynać - odpowiedziałam, sięgając po jednego z balli. Cress wystawił jakąś małpkę, pominę już to, skąd wyciągnął jej kulkę, skoro był w samych kąpielówkach...
- Frillish, liczę na ciebie! To będzie nasza pierwsza wspólna walka, wierzę, że dasz z siebie wszystko. Na sam początek zacznij od Mist, aby przeciwnik nie zaskoczył nas jakąś zmianą statystyk. Następnie użyj Shock Wave, które ze względu na typy powinno go zaboleć. Po uniku jego ataku postaw na Absorb, aby trochę się podleczyć. Na sam koniec zaatakuj jeszcze raz Shock Wave. Pamiętaj o unikach, możesz lewitować nad wodą a w razie potrzeby schować się pod jej taflą

Daisy7 - 2016-04-17, 12:43

P: Torrent - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki wodne zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
F: Cursed Body - Kiedy zostaje trafiony atakiem, który wymaga kontaktu fizycznego, blokuje go w 30% przypadków.
-----------------------
Czas rozpocząć walkę! Na początku Panpour używa Play Nice, który zmniejsza atak Frillish o 10%. Potem mamy Mist - ruch sprawia, że przez pięć tur żadna statystyka Panpoura nie może ulec zmienia, a także on nie może zmienić żadnej statystyki Frillisha. Małpka przy pomocy Water Gun odbiera twojej podopiecznej 24HP. Potem mamy Shock Wave, który zabiera Panpourowi 168HP. Dalej mamy znów Water Gun, lecz tym razem krytyczny (-36HP). Absorb odbiera małpeczce 54HP, a połowę z tego, czyli 27HP zwraca użytkownikowi. Ledwo dychający Panpour uderza ponownie krytycznym Water Gunem (-36HP). No i na koniec Shock Wave, który rozkłada stworka Cressa na łopatki (Frillish +1,5lvl). Gratulacje, zwyciężyłaś pierwsze starcie, jeszcze tylko jedno i nagroda będzie twoja.
- Czas na ciebie, Lillipup! - krzyknął lider, wystawiając na miejsce poprzedniego Poka małego, całkiem uroczego pieska. Ciekawe czy potrafi dobrze pływać, skoro arenę stanowi basen.
Zanim zdążyłaś zdecydować, czy pozostawisz Frillish w walce, czy może zmieniasz ją na innego Pokemona, na salę wszedł Kougami. Pomachał ci z oddali i kciukami uniesionymi do góry życzył powodzenia, po czym usiadł na trybunach, by obejrzeć, jak sobie radzisz. Czyżby wygrał już z Chilim?



Panpour: 0/241HP - LOSE!
Frillish: 182/251HP (-10% AT) - WIN!

Lu - 2016-04-17, 19:43

- Świetnie ci poszło, Frillish! Wiedziałam, że dasz sobie radę. Chciałabym cie prosić o to, abyś jeszcze chwilę powalczyła. Być może uda Ci się pokonać tego pieska, jeśli dobrze to rozegramy. Na sam początek wleć pod platformę, na której stoi i wywal ją, aby zrzucić Lillipupa do wody. Kiedy będzie się pod nią znajdował strzel Shock Wave, które powinno go jeszcze bardziej zaboleć niż normalnie. Następnie ukradnij mu trochę życia Absorbem. Trzymaj się od niego na dystans i z daleka zaatakuj Shock Wave. Miejmy nadzieję, że twój przeciwnik nie zna ataków dystansowych i będzie musiał ryzykować zbliżeniem się do ciebie. Jeżeli tak się stanie, zawsze mamy jakieś tam zabezpieczenie dzięki twojej umiejętności, ale generalnie nie daj się mu zaatakować. Na sam koniec wykonaj Bubble - poleciłam różowemu duszkowi, patrząc przy okazji na trybuny, na których pojawił się Kougami. Uśmiechnęłam się lekko. Czyżby wywalczył już swoją odznakę?
Daisy7 - 2016-04-18, 08:06

L: Vital Spirit - Pokemon nie może zostać uśpiony.
F: Cursed Body - Kiedy zostaje trafiony atakiem, który wymaga kontaktu fizycznego, blokuje go w 30% przypadków.
-----------------
Na początku Lillipup doskoczył do Frillish i zaatakował ją krytycznym Bitem (-120HP). Co prawda samiczka oberwała, ale przynajmniej nie miała problemu z wrzuceniem psiaka do wody, a następnie potraktowaniem go krytycznym Shock Wavem (-69HP). Maluch, chociaż był mocno obolały po elektrycznym ciosie, zdołał dopłynąć do platformy i zaatakować Tacklem, a raczej spróbować to uczynić, ponieważ Frillish obronił się przed ciosem przy pomocy swojej umiejętności. Następnie Absorbem odebrała czworonogowi 16HP i połowę z tego, czyli 8HP przywróciła sobie. Kolejny, tym razem niekrytyczny Bite powodzi się i rozkłada wodnego ducha na łopatki, oczywiście w przenośni. Czas zmienić walczącego Pokemona.

Lillipup: 146/231HP - WIN!
Frillish: 0/251HP (-10% AT) - LOSE!

Lu - 2016-04-19, 20:44

Podziękowałam Frillish za walkę i odwołałam ją do kulki. Zrobiła już dosyć swojego. Przeciwnik nieźle oberwał nawet pomimo tego, że duszek miał za sobą już jedną bitwę.
- Pora na ciebie, Vulpix. Wiem, że podłoże nie jest zbytnio obiecujące, ale postarajmy się to zakończyć szybko. Staraj się unikać kontaktu z wodą, jednak jeśli tego nie zrobisz, szybko wdrapuj się z powrotem na platformę. Na sam początek zacznij od prioretytowego Flame Charge. Kiedy uderzysz go płomiennym ładunkiem, wystrzel Energy Ball. Z racji tego, że mamy ogarniczone ruchy tak jak Lillipup, staraj się go atakować kombinacjami dystansowymi. Następnym zagraniem będzie Dark Pulse. Na sam koniec natomiast wykonaj Quick Attack, przeskakując ze swojej platformy na jego. Nie zapominaj o unikach!

Daisy7 - 2016-04-20, 07:54

V: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
+ trzyma: Bright Powder - zwiększa zdolność do uniku o 10%.
L: Vital Spirit - Pokemon nie może zostać uśpiony.
------------------
Jako pierwsza atakuje Vulpix, używając do tego priorytetowego Flame Charge, chociaż i bez priorytetu zaatakowałaby jako pierwsza, gdyż jest nieco szybsza od swojego przeciwnika. W każdym razie cios trafił i oprócz odebrania oponentowi 49HP, dodatkowo zwiększył szybkość użytkownika. Następnie piesek uderza Tacklem (-58HP). Nie da się ukryć, że jego głównym celem wykonania tego ciosu była chęć wrzucenia ognistego liska do wody, ale na twoje szczęście Vulpix nie dała się tak urządzić i zaraz po oberwaniu, w ramach odwetu zaatakowała Energy Ballem. Chociaż silny cios był krytyczny, zabrał Lillipupowi tylko 84HP. No może nie "tylko", bo jednak to spora ilość, ale szkoda, że zabrakło tak niewiele, by rozłożyć wroga na łopatki. Ruch nie zmniejszył specjalnej obrony Poka. Rywal atakuje Bitem (-47HP). No i na koniec mamy Dark Pulse, który wykańcza podopiecznego lidera. Oznacza to, że twoja samiczka zwyciężyła, za co otrzymuje aż +4lvl!
- Moje gratulacje, jesteś świetną trenerką - pochwalił cię Cress po wyjściu z basenu i podejściu do ciebie. - W ramach nagrody przyjmij ode mnie Odznakę Tria, TM27 Return oraz 1680$ - mówiąc to, podawał ci kolejno wspominane rzeczy. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i będę mógł liczyć na rewanż - dodał, uśmiechając się ciepło.

Vulpix: 112/217HP (+10% speed) - WIN!
Lillipup: 0/231HP - LOSE!

Lu - 2016-04-20, 21:02

- Świetnie się spisałaś, Vulpix! Byłaś niesamowita! - pochwaliłam moją podopieczną, kiedy wygrała walkę z Lillipupem. Z racji tego, że była pośrodku basenu, odwołałam ją do Pokeballa, aby nie narażać ją na kontakt z wodą.
- Dziękuję, też mam taką nadzieję - powiedziałam, gdy Cress podszedł do mnie po skończonej bitwie. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jego umiejętności! Widać, że wiedzieli, kogo wybierają na lidera - bądź jak w tym przypadku - na liderów. Po odebraniu wygranych łupów podziękowałam jeszcze raz niebieskowłosemu za walkę i ruszyłam w stronę trybun, do Kougamiego, aby pochwalić mu się zdobytą odznaką. Była niesamowita!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group