Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Mhrok - Na tropie swojej przeszłości. Na drodze swojej przyszłości.

Mhrok - 2016-01-28, 16:34
Temat postu: Na tropie swojej przeszłości. Na drodze swojej przyszłości.
- Niewiele mogę ci pomóc, ale prawdopodobnie ktoś wysoko postawiony z Team Galactic mógłby powiedzieć nieco więcej.
Słowa bibliotekarki rozbrzmiewały echem w twojej głowie. Dopiero co przybyłaś do regionu Sinnoh, a już znalazłaś jakiś trop powiązany z otrzymanym od twojej matki krucyfiksem. Póki co siedziałaś na ławce i oglądałaś port w mieście Canalave, do którego trafiłaś po przypłynięciu do Sinnoh. Udało ci się póki co zorientować, że miasto to znajduje się w południowo-zachodniej części regionu. W porcie, w którym spędziłaś już sporo czasu, widziałaś sporą ilość statków, od handlowych, przez małe kutry rybackie, aż do ogromnych wycieczkowców. Od bibliotekarki nie udało ci się uzyskać żadnych więcej informacji. Póki co cel wydawał ci się prosty i jasny, w końcu musiałaś odnaleźć tylko jakiś członków Teamu Galactic i dotrzeć do przywódców tej organizacji. Przecież jaka może być z tym trudność, nieprawdaż?
Jednak co ty, siedemnastoletnia uciekinierka z domu dziecka, mogłaś począć sama w pełni obcym tobie miejscu. Póki co siedziałaś sama na ławce na molo miasta. Obok ciebie przechodziło dużo osób, słoneczna pogoda bardzo zachęcała do wyjścia na dwór i chłonięcia promieni słońca zanim przyjście zimy to uniemożliwi. Póki co twoim jedynym sprzymierzeńcem był mały Pancham, którego spotkałaś na statku. Udało ci się wziąć ze sobą nieco oszczędności, dzięki czemu mogłaś zakupić sobie trochę podstawowego ekwipunku. Nie było to może dużo, jednak nawet wielcy ludzie zaczynali z niczym.

Snazzy - 2016-01-28, 20:58

No cóż. Muszę przyznać, że mam szczęście. Niesamowitego wręcz farta.
Szanse na to, że obrany przeze mnie dalszy kierunek podróży okaże się sukcesem, były cholernie niewielkie, ale i tak natrafiłam na pierwszą poszlakę. Wiedziałam, że zachowanie tego krzyża może mi prędzej czy później ułatwić poszukiwanie... jednak nie ukrywam też, że trochę żałuję, iż na razie niewiele wiem. Bo ile mi da sama informacja, że istniała kiedyś jakaś sekta? I w sumie czym jest Team Galactic?
Tego ostatniego powinnam się raczej dowiedzieć najszybciej jak się da, bo skoro według bibliotekarki tam mogę znaleźć kolejne wskazówki co do ewentualnego pochodzenia swojej matki (a może także i ojca?), to raczej nie zostawię tego przypadkowemu losowi. Muszę działać, póki mam jeszcze taką możliwość i póki policja nie szuka mnie po wszystkich regionach jako osoby zaginionej, chociaż... uciekłam to pewnie nawet odciążyłam biedny personel od ciężkiej pracy. Kto będzie szukał biednej, zagubionej sierotki Marysi, hehe.
Świeci dzisiaj słońce, z czego nawet się cieszę. Barwa zachodzącego słońca podkreśla jeszcze bardziej moje czerwony włosy i oczy. Trochę mi tylko ponuro, że siedzę tu sama bez żadnego towarzystwa, dlatego wypuszczam miśka. Pandy raczej powinny być przyjazne, ale zastanawiam się, co powie, gdy mu oznajmię, że nie stać mnie na codzienne duże dostawy bambusa specjalnie dla niego.
- No i widzisz, Aiden, gdzie wylądowaliśmy? W sumie... niewiele wiem o tym miejscu, a przydałoby się chociaż poznać z podstawową wiedzą o Sinnoh - mówię, obracając w palcach tajemniczy krucyfiks. "Dla Caitlyn od Marcusa". Gdybym tylko wiedziała nieco więcej o tej sekcie, może udałoby mi się odnaleźć listę jej członków i dzięki temu namierzyć tego całego Marcusa? Tylko co bym mu wtedy powiedziała? Zapewne... nic. - Na razie będzie chyba trochę krucho z forsą, więc będziesz musiał wytrzymać na zwykłej karmie, dopóki nie będzie mnie stać na odrobinę bambusa dla ciebie... a na razie chyba musimy sobie znaleźć lokum na noc. Co powiesz na Centrum Pokemon? - sugeruję, po czym podnoszę z ławki i wraz z miśkiem kieruję się do tego budynku, gdzie po przybyciu pytam o ewentualną możliwość wzięcia pokoju na noc, a także rozglądam się za świeżą codzienną gazetą. Może chociaż z niej dowiem się co nieco?

Black Lotus - 2016-01-31, 20:00

Pancham przyjął od ciebie informacje z pokorą, jednak widać było, że nieco zesmutniał po usłyszeniu, że przez pewien czas nie będzie od ciebie dostawał swojego ulubionego bambusa, tylko będzie żywiony zwykłą karmą. Jednak co mógł innego zrobić, skoro już postanowiłaś tak a nie inaczej?
Słońce chyliło się ku zachodowi, w przepiękny sposób rozświetlając dotąd ciemne morskie fale i całą przybrzeżną okolicę. Zachwycałaś się tymi okolicznościami przyrody również z tego powodu, że idealnie podkreślały one twoje rude włosy. Jako że szła noc warto by znaleźć sobie jakieś ciepłe lokum, co by nie musieć spędzić nocy pod mostem lub na ławce w parku. Obrałaś sobie za cel Centrum Pokemon, bo niejednokrotnie słyszałaś, że trenerzy mogą znaleźć w nim schronienie, a skoro posiadałaś własnego pokemona to raczej się do nich zaliczałaś. Odnalezienie poszukiwanego przez ciebie budynku nie należało do trudnego zadania z oczywistych powodów. Po wejściu do środka od razu przywitała ciebie miła muzyczka dobiegająca z zawieszonych pod sufitem głośników oraz ubrana w fartuch różowowłosa pielęgniarka.
- Witam w Centrum Pokemon. - przywitała ciebie swoim miłobrzmiącym głosem. - W czym mogę pomóc?
Od razu wyłuszczyłaś kobiecie swój problem. Siostra Joy, jak się później przedstawiła, pomogła ci w wyborze i rezerwacji pokoju oraz zaoferowała swoją pomoc w dowolnie wybranej przez ciebie kwestii, obojętnie czego by dotyczyła. Starałaś się znaleźć jakąś gazetę, jednak twoje poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu.

Snazzy - 2016-01-31, 21:00

Widząc nieco ponurą minę u Aidena mam wrażenie, że coś mnie kłuje w sercu. Nie lubię odmawiać innym przyjemności, ale jak na razie jesteśmy przecież na straconej pozycji - sama też nie kupię sobie od razu nowych ciuchów ani nic w ten deseń, bo mnie po prostu na to nie stać, a czuję wyraźnie, że przez najbliższy tydzień będę się raczej żywiła suchymi bułkami. W sumie... czy warto było tak wcześnie uciekać z sierocińca tylko po to, by wszcząć własne poszukiwania w nowym regionie, który może dać więcej wskazówek aniżeli moje rodzinne Kalos? Nie jestem już tego taka pewna jak jeszcze na początku dzisiejszego dnia, jednak mam nadzieję, że z czasem te wątpliwości mi miną. W końcu mam już pierwszą wskazówkę!
Tymczasem po załatwieniu spraw związanych z ewentualnym noclegiem pozostała mi jeszcze kwestia ewentualnych problemów, jakie jasnowłosa kobieta mogłaby mi pomóc rozwiązać. Mam wręcz ochotę krzyknąć "nie wiem, co tu robię, niech mi pani wytłumaczy, co ja w ogóle zrobiłam ze swoim życiem!", ale z drugiej strony... raczej nie powinnam udawać histerii. Muszę być twarda i sumienna w tym, co postanowiłam, zwłaszcza, że gdybym miała do czynienia ze zjawą, ta na pewno przejęłaby kontrolę nad moim strachem, wzmagając go jeszcze bardziej.
- W sumie... dopiero dzisiaj przybyłam do Sinnoh i jeszcze nie do końca się orientuję, jeśli chodzi o sam region... interesuję się głównie historią i zastanawiam się... czy w pobliżu Canalave znajdę jakieś miejsca bezpośrednio powiązane z historią regionu, a jednocześnie będące idealnymi do trenowania Pokemonów? - pytam, pozwalając sobie na nieśmiały uśmiech w kierunku kobiety. Cóż, mam nadzieję, że w tej sytuacji mój naturalny urok zadziała. Gdy zaś dowiem się wszystkiego, co może mi ewentualnie pomóc, dziękuję i wybieram się na małe zakupy do najbliższego sklepu. Przede wszystkim chcę kupić jedną gazetę codzienną, a poza tym jedno jabłko dla siebie i ewentualnie jakiś mały kawałek bambusa dla Aidena. Nie ma co, przyda mi się jakiś przysmak na podkupienie go.

Black Lotus - 2016-02-02, 01:06

- Canalave jest stosunkowo nowym miastem, więc ciężko doszukiwać się tutaj jakiś na prawdę starych zabytków. Jeśli interesuje ciebie coś spoza okresu industrializacji, to będziesz musiała udać się gdzieś indziej. - odpowiedziała ci siostra Joy. - Słyszałam, że Muzeum w Oreburghu otworzyło ostatnio bardzo ciekawą wystawę dotyczącą legendarnych pokemonów regionu Sinnoh. Jeśli chciałabyś się tak udać, najszybszej byłoby iść drogą do Jublife. Stamtąd będziesz miała już prostą drogę do Oreburgha. - kobieta dokładnie opisała ci drogę dotarcia do miasta, w którym mogłabyś dowiedzieć się nieco więcej o historii regionu, do którego trafiłaś. - Zaś jeśli chodzi o trening pokemonów, to w okolicach Jubilife znajduje się spora ilość lasów i polan, więc najpewniej tam będzie ci najłatwiej znaleźć jakieś stworki chętne do walki.
Po rozmowie z siostrą Joy opuściłaś Centrum Pokemon i wyruszyłaś na poszukiwania sklepu. Nie zajęło to ci długo, gdyż takowy znalazł się dosłownie kilkanaście kroków od lecznicy. Chwyciłaś jedną sztukę "Głosu Sinnoh", na stoisku spożywczym zważyłaś dwa jabłka (jedno nie chciało się ważyć na wadze), zaś na dziale z produktami egzotycznymi udało ci się znaleźć paczkę z pędami bambusa. Jak policzyłaś na szybko, wszystko powinno ciebie wynieść jakieś 20$.

Snazzy - 2016-02-02, 16:58

Cóż, z zakupów wracam chyba zwycięsko, bowiem udało mi się dorwać wszystkie produkty z mojej listy zakupów - nie jestem tylko pewna co do tego, czy Panchamy jedzą pędy czy tylko same liście, ale cóż - wydaje mi się, że jedzą wszystko. Najwyżej wyjdzie w praktyce, za czym Aiden nie przepada, a za co dałby się pokroić na kawałeczki.
W sumie to i tak muszę go nieco głębiej poznać i powinnam się raczej już namyślać, jak to zrobić. Ponoć nie ma nic bardziej jednoczącego niż wspólny wróg, ale... jakby nie patrzeć, ja i Aiden spotkaliśmy się zupełnie przypadkiem. Sama nawet nie rozumiem do końca, dlaczego zdecydował się wtedy na zostanie ze mną na statku i podróż tutaj, do Sinnoh.
W każdym razie teraz priorytetem jest się chyba przespać, bo z tego, co mi wytłumaczono, to czeka mnie raczej długa podróż. Z Geosenge do Coumarine był całkiem spory kawałek, a podejrzewam, że odległość między Canalave a wspomnianym Oreburghiem wcale nie jest mniejsza. No cóż, czas goni, a więc płacę za zakupy i wracam do pokoju, gdzie mam przenocować dzisiaj. Tam też daję ze dwa kawałki Aidenowi na spróbowanie, a sama zajadam się jednym z jabłek, przeglądając przy okazji gazetę w poszukiwaniu ewentualnych sugestii, które mogłyby mi chociaż odrobinę pomóc.

Black Lotus - 2016-02-04, 10:09

Wróciłaś ze swoimi zakupami do wynajętego w Centrum Pokemon pokoju. Pierwszym, co chciałaś sprawdzić, było to, czy Panchamowi zasmakują zakupione przez ciebie pędy bambusa, które w wyglądzie przypominały cienkie kawałki suchego makaronu. Początkowo Aiden podchodził do swojego jedzenia niezbyt chętnie, oczekując zapewne od ciebie świeżego bambusa a nie wyłącznie jego pędów. Stworek jednak, widząc, że ci zależy, wziął jeden z pędów i włożył je do ust. Pokemon uśmiechnął się szeroko i zaczął brać kolejny i kolejny.
- Pan, pan. - mówił wesoło Pancham, najwyraźniej pędy bardzo mu zasmakowały.
Ty zajęłaś się jedzeniem kupionego sobie jabłka oraz czytaniem gazety. Początkowo nie mogłaś znaleźć w niej niczego ciekawego, widziałaś informacje sportowe, prognozę pogody, jednak nic godnego uwagi czy przybliżającego ciebie do znalezienia Team Galactic nie udało ci się znaleźć. W centralnej części gazety natrafiłaś jedynie na obszerny artykuł mówiący o otwarciu w Veilstone wielkiej stacji kosmicznej, która miałaby się zająć badaniem meteorytów znajdujących się w okolicach tego miasta. Na jednym ze zdjęć został przedstawiony wysoki, postawny, niebieskowłosy mężczyzna ubrany w elegancki garnitur. Na jego twarzy rysował się szczery uśmiech. Mężczyzna w artykule niejednokrotnie wspominał o jego zainteresowaniu stworzeniem świata oraz o tym, jak prowadzone przez nich badania będą mogły wspomóc naukę w wyjaśnieniu tego, co było na początku.
- Pan, pan? - twój podopieczny przerwał ci czytanie artykułu.
W łapkach Aiden znajdowała się paczka z pędami bambusa. Zauważyłaś, że została ona opróżniona jedynie w jakiejś 1/5. Najwyraźniej Pancham pamiętał twoje poprzednie słowa, dotyczące waszej specyficznej sytuacji finansowej, i po zjedzeniu jeszcze kilku pędów, postanowił oddać ją tobie, żeby zachować swojego nowego przysmaku na później.

Snazzy - 2016-02-04, 22:06

- Hm, czyli ci smakowało? No cóż, świetnie! Przynajmniej wiem już, czym urozmaicać ci ewentualnie posiłki - uśmiecham się życzliwie do swego futrzastego towarzysza, odsuwając od siebie na razie gazetę, po czym biorę go sobie na kolana, wzdychając cicho. - Nie jestem pewna, do kiedy mają termin ważności, ale zobaczymy zaraz. Jak się jeszcze trochę ostaną, to zachowamy sobie na później, a jak się okaże, że mają krótki termin, raczej je szybko spożytkujemy, co? W każdym razie podoba mi się, że wszystko szybko łapiesz.
Leniwym ruchem sięgam do paczki, by wyszukać datę oznaczoną "najlepiej spożyć do". Podejrzewam, że skoro to leżało na półce w sklepie, to raczej ma długą datę przydatności do spożycia, ale lepiej zawczasu sprawdzić... no i wygospodarować na to jakieś miejsce w plecaku. Mam tylko nadzieje, że Aiden nie przyzwyczai się za bardzo do takich luksusów... przynajmniej dopóki nie mam stałego źródła zarobków.
- W każdym razie... wydaje mi się, że Veilstone też może być ciekawym tropem... co o tym myślisz, mały? - zagaduję po dłuższej chwili milczenia, wskazując wcześniej czytany artykuł z gazety. Przy okazji także ponownie mu się przyglądam, próbując znaleźć nazwisko tegoż wysokiego mężczyzny ze zdjęcia.

Black Lotus - 2016-02-08, 23:24

Aiden przytaknął na twoje stwierdzenie, po czym wspólnie z tobą postanowił poszukać daty przydatności do spożycia. Po chwili dostrzegłaś małe cyferki oznajmujące, że bambus należy zjeść przed 10 grudnia 2016 roku. Spojrzałaś na gazetę i dojrzałaś na pierwszej stronie dzisiejszą datę - 9 września 2016. Oznaczało to, że macie jeszcze trzy miesiące, żeby Aiden mógł delektować się smakiem pędów bambusa, jednak ten na pewno skończy się o wiele wcześniej. Pancham podłapał również temat podróży do Veilstone, wesoło potakując na ten pomysł. Wróciłaś do dokładniejszego studiowania artykułu, aby odnaleźć w nim nazwisko mężczyzny w garniturze. Po chwili dostrzegłaś również i jego fotografię, która podpisana była imieniem fundatora obserwatorium - Cyrus Akagi. Zatem czyżbyś to jego musiała poszukiwać po dotarciu do Veilstone?

~ wygląd Cyrusa - autor: 烏兎

Snazzy - 2016-02-10, 21:25

- Cyrus... Akagi... - powtarzam sobie na głos imię i nazwisko mężczyzny. W sumie nawet nie wiem, dlaczego, bo raczej tak szybko mi nie wypadnie z pamięci. Nie w takiej sytuacji, gdy człowiek ten interesuje się historią stworzenia świata, a zapewne większość sekt z Sinnoh jest związana właśnie ze stworzeniem świata.
Na razie jednak powinnam odpocząć, dlatego dokańczam jabłko, a ogryzek wyrzucam do kosza na śmieci - w końcu nie powinno się zostawiać burdelu, spędzając u kogoś noc, nawet jeśli to instytucja publiczna jest. Następnie zaś zamierzam się przebrać w ciuchy bardziej nadające się do spania i wylądować w łóżku... z Aidenem, rzecz jasna, bo w łóżku oboje się zmieścimy, a i mu pewnie milej będzie.
- W każdym razie jutro czeka nas sporo roboty, mały. Dobranoc... - przeciągam się jeszcze na koniec i zagrzebuję się w kołdrze.

Mhrok - 2016-02-13, 22:05

Nazwisko mężczyzny, prowodyra powstania stacji badawczej w Veilstone, kilka razy zostało przez ciebie powtórzone kilkukrotnie w myślach, jednak nie łudziłaś się, że zapamiętasz je na długo. Skończyłaś jeść jabłko, po czym ogryzek wyrzuciłaś do kosza w aneksie kuchennym. Następnie przebrałaś się w piżamę i wskoczyłaś wraz z Panchamem do łóżka. Misiek bardzo chętnie przystał na twoją propozycje spędzenia nocy z tobą. Zmęczona po dzisiejszych wydarzeniach, niesamowicie szybko usnęłaś.

~*~*~*~*~*~*~*~*~

Obudziło ciebie słońce przedzierające się przez znajdującą się w oknie firankę. Przetarłaś oczy i pierwszym, co zobaczyłaś, był śpiący Aiden, który wyglądał niezwykle uroczo. Usiadłaś na łóżku i zaczęłaś patrzeć w dal. Twoja ucieczka z domu dziecka nie była snem, na prawdę z niego uciekłaś i znajdowałaś się w regionie Sinnoh. Częściowo wydawało się to być bardzo nieodpowiedzialne, a wręcz głupie. Jednak ty miałaś ważny powód, żeby tutaj przybyć.

Snazzy - 2016-02-13, 22:18

Wczorajszego wieczoru nie zwlekałam ani sekundy z pójściem spać, dlatego teraz jestem chyba znacznie żywsza niż po podróży statkiem. Mimo to, gdy przecieram oczy tuż po przebudzeniu mam ochotę wszystko nazwać snem...
...niestety, ciężar Aidena na łóżku jest zbyt realny, żeby to był sen.
A więc podsumowując - znajduję się w Sinnoh, dokąd przypłynęłam zakamuflowana na pierwszym lepszym statku z Kalos, gdzie wychowywałam się w sierocińcu. Od razu znalazłam jakiś trop odnośnie tego całego krzyża, jaki mam przy sobie, jednak na większą ilość informacji będę musiała poczekać do czasu, aż uda mi się znaleźć Team Galactic. Ach, jeszcze wieczorem przeglądając gazetę, znalazłam mężczyznę, który także mógłby mi pomóc, bo z artykułu wynikało, że interesuje się wszelkimi mitami dotyczącymi stworzenia świata - a więc też może będzie wiedział coś na temat jakichś podejrzanych sekt. Nazywa się... hm... Cyrus... o, Cyrus Akagi.
No tak. A spać położyłam się wcześniej, bo miałam się udać w stronę Oreburgha zgodnie z sugestią, która została mi podsunięta. Sprawdzam więc przede wszystkim godzinę na zegarku, by ocenić, jak bardzo wcześnie wstałam (obym tylko nie zaspała, bo może być nieciekawie - a nie chcę nocować pod jakimś krzaczorem), a następnie biorę do rąk drugie z jabłek, jakie kupiłam wczoraj w markecie. Przed wyruszeniem w wędrówkę będę musiała tam jeszcze raz zajść, ale trudno, pewne zakupy są koniecznością. W międzyczasie jeszcze raz przeglądam gazetę w poszukiwaniu dodatkowych wskazówek - jednak nie ukrywam, że robię to głównie by zabić czas w oczekiwaniu aż Aiden raczy się ocknąć.

Black Lotus - 2016-02-15, 23:46

Na szczęście twoja pamięć okazała się nie być aż tak zawodna, jak się spodziewałaś, bo pomimo odpłynięcia w krainę Morfeusza, dalej pamiętałaś przeczytane wczoraj nazwisko. Wstałaś i od razu zaczęłaś rozglądać się w poszukiwaniu jakiegokolwiek zegarka. Jeden wisiał na ścianie i wskazywał dokładnie 7.45. Było to całkiem wcześnie, więc raczej nie zaspałaś, chociaż nie miałaś na co. Póki co postanowiłaś nie budzić śpiącego Aidena, chciałaś, aby dostatecznie wypoczął, gdyż czekała was dzisiaj długa wyprawa. Ponownie zaczęłaś przeglądać gazetę w poszukiwaniu jakiś nowych informacji. Oprócz wczorajszego reportażu z Cyrusem Akagi znalazłaś również notkę o zaakceptowaniu na stanowiskach nowych liderów sal. Kontrowersje stwarzało obsadzenie na lidera sali w Oreburghu syna lidera zasiadającego w Canalave. Gdy ty byłaś zaczytana w wypowiedzi różnych osób związanych z Ligą Pokemon, Aiden obudził się i podszedł bliżej ciebie i przytulił się do twojej nogi.
- Pan, pan. - powiedział, a ty wierzyłaś, że mówił "dzień dobry"

Snazzy - 2016-02-16, 22:26

No cóż, dowiedziałam się wiele. Kontrowersje, rodzinne układy oraz ta cała liga Sinnoh. Inna sprawa, że chyba będę musiała się nią zainteresować, jeśli będę chciała zdobyć trochę kasy na swoje potrzeby - walki owszem, są ryzykowne, ale mimo wszystko myślę, że dzięki temu udałoby mi się raz na jakiś czas wygrać i utrzymać niezależność finansową... a przecież sponsoringu uprawiać nie będę, bo za przeproszeniem ku**ić się nie zamierzam. Wbrew pozorom mam szacunek dla własnego ciała, nawet jeśli mi się ono nie podoba.
A tymczasem niedźwiadek postanowił wstać, a ja postanawiam się z nim przywitać.
- Taaak. Mi ciebie też dobrze widzieć takiego wyspanego i w ogóle - mówię całkiem szczerze, czochrając lekko mu łebek na przywitanie. - Niestety, będziemy się powoli zbierać, bo chcę jeszcze zajść do sklepu, a do Oreburgha zapewne jest tak samo daleko jak z Geosenge do Coumarine... a więc chcesz trochę tych bambusów z wczoraj? Dzisiaj kupię trochę karmy, to potem ewentualnie wymieszamy karmę z pędami i też będzie dobrze - proponuję, by następnie zakończyć pakowanie własnego ekwipunku, Panchamowi dać posiłek, a samej ruszyć w kierunku sklepu, gdzie zgarniam 3 butelki wody litrowej, świeżą gazetę, dwie paczki karmy i kolejne dwa jabłka dla siebie. Teoretycznie długo na nich nie pożyję... ale cóż, na razie na luksusy sobie nie pozwolę.

Mhrok - 2016-02-17, 14:23

Aiden chętnie przystał na twoją propozycję i opróżnił kolejną część paczki z pędami (została już jej jedynie 3/5), ochoczo zajadając się swoim przysmakiem. Niedźwiadek przysłuchiwał się uważnie twoim wyjaśnieniom co do dalszej podróży. Był on bardzo zadowolony, nie wiedziałaś jednak czy było to spowodowane jedzeniem przez niego bambusa, czy wizją podróży po regionie. Spakowałaś swoje rzeczy, po czym z Aiden wyszłaś z pokoju, a następnie oddałaś klucze od niego siostrze Joy, która życzyła ci pomyślnej dalszej podróży. W sklepie wzięłaś planowane przez siebie produkty, za które zapłaciłaś łącznie 30$. Mogłoby się to wydawać niewiele, jednak przy twoich aktualnych funduszach nie mogłaś sobie pozwolić na więcej. Dlatego zaplanowałaś wziąć udział w Lidze Pokemon, dzięki której powinnaś nieco podbudować swój nikły budżet. Jednak póki co plan ten wydawał się być dosyć odległy. Wyszłaś z miasta i dotarłaś na ścieżkę międzymiastową, która wedle znaku nazywała się "Droga 218". Oto początek, twojej przygody!
Snazzy - 2016-02-17, 21:59

A więc to się tak zaczyna - stoję sobie na drodze oznaczonej znakiem z numerem 218 i w sumie, jakby się zastanowić kompletnie... nie mam pojęcia, co dalej. Czy to typowe przy pierwszej takiej podróży, na jej początku? A może po prostu jestem przewrażliwiona i przerażona? Cóż, zgaduję, że raczej tak, ale muszę zachować spokój, bo chyba jako trener powinnam być stabilnym wsparciem dla Aidena, czyż nie? Na wszelki wypadek spoglądam na niego pytająco, a następnie ruszam dalej, pilnując, by nie zgubić miśka ani tym bardziej nie zgubić się samej na drodze do Jubilife... to już byłby kompletny pech.
- Swoją drogą Kalos i Sinnoh... trochę się różnią, co nie? Ale nie przeczę, że mi się tu podoba bardziej. A jak tobie, mały?

Mhrok - 2016-02-18, 13:08

- Pan, pan. - odparł optymistycznie Aiden i ruszył żwawym krokiem do przodu.
Pancham musiał być bardzo zadowolony z możliwości podróżowania z tobą. Spotkałaś go na statku, kiedy płynęłaś z Kalos do Sinnoh, i tak właściwie nie wiesz nic o jego przeszłości, skąd był, czy ma jakąkolwiek rodzinę. Nie wyglądał on na porzuconego stworka, był w końcu cały czas szczęśliwy i uśmiechnięty. W pewnym momencie pokemon przystał i zaczął ruszać swoim noskiem.
- Cham! - krzyknął bojowo Pancham, po czym szybko wskoczył w rosnące obok krzaki.
Usłyszałaś dźwięki szamotaniny, po czym z zarośli wyskoczył czerwony lis, a za nim wybiegł nieco podrapany Pancham. Wieloogoniasta lisiczka nie wyglądała na specjalnie zadowoloną ze spotkania z twoim podopiecznym.

Snazzy - 2016-02-18, 21:56

Tego się nie spodziewałam, że Aiden potrafi z takim zapałem rzucić się do walki, ale szczerze powiedziawszy... powoduje to, że zaczynam się coraz bardziej o niego martwić - no bo co będzie, jak trafi przypadkiem, broń boże, na silniejszego od siebie przeciwnika? Jak nic mała trumienka na Panchama. Tymczasem jednak powinnam zacząć się szykować do walki, dlatego przez moment lustruję lisa wzrokiem, a następnie szykuję pusty Pokeball - tak w razie co.
- Dobra, Aiden... chyba nam przyszykowałeś niezłe zamieszanie z tą nagłą walką, ale trudno. Zacznij od Double Team, by nieco zmylić lisa, a następnie rzuć się na niego, atakując Storm Throw. Po tym natychmiast usuń się z pola jego zasięgu, a gdy próbował cię zaatakować, postaraj się użyć Grass Knot, jakikolwiek miałoby to efekt.

Mhrok - 2016-02-22, 21:37

Vulpix nie wyglądała na agresywną w stosunku do Panchama, nawet pomimo faktu, że to on zaatakował ją pierwszy. Jednak po chwili lisiczka stanęła w bojowej pozie, po czym zawyła. Poczułaś wtedy, że słońce zdaje się świecić jeszcze mocniej niż przed chwilą. Zaraz po tym jak Pancham wykonał swoje kopie, Vulpix posłała w niego ogromną falę ognia (Heat Wave), która uderzyła nie tylko w klony, ale i w twojego podopiecznego. Niedźwiadek nie pozostawał dłużny i od razu przeszedł do kontrataku. Po jego ciosie lisiczka zawarczała (Growl), czym zmniejszyła atak Panchama. Grass Knot, który został przez niego wykonany niestety nie uderzył mocno. Vulpix wykorzystała lekki spadek formy swojego przeciwnika i uderzyła w niego szybkim i zwinnym Quick Attackiem.

- 70% HP, Atak 95%, Uniki 105%, Scrappy
- 60% HP, Drought


~ muzyczka do walki

Snazzy - 2016-02-24, 21:56

Uch, nie jest dobrze. Nie radzę sobie z walkami, a biorąc pod uwagę, iż to moja pierwsza taka, ekhm, samotna... cóż, zawaliłam już to od początku. Mimo wrażenia, że słoneczko zaczęło mocniej przygrzewać, staram się zachować zimną krew i dalej nawigować Panchama.
- Dobrze, Aiden. Zacznijmy od bardziej dystansowego ataku, by nieco zmniejszyć szansę na to, że Vulpix cię trafi - odskocz do tyłu i poślij w jego kierunku dwa Dark Pulse, jedno za drugim, starając się, by to drugie trafiło nieco dalej niż pierwsze. Vulpix wtedy, odskakując do tyłu, na pewno nie umknie przed zagrożeniem. Po tym natychmiast wykonaj następne Double Team, by zwiększyć swoją unikliwość, a następnie wraz z klonami skocz w kierunku lisa i uderz Storm Throw. Gdyby coś ci zagroziło, natychmiast się wycofaj i staraj się robić uniki przed atakami przeciwnika.

Mhrok - 2016-02-28, 23:14

Dwa Dark Pulsy były dla ciebie bardzo szczęśliwcze, bo oba trafiły krytycznie i odebrały lisiczce sporą część życia. Ta wydawała się być nieco wściekła i uderzyła szybko w Panchama najpierw Quick Attackiem a następnie Heat Wavem. Następnie misiek rozmnożył się i uderzył gromadą w Vulpix. Ta wydawała się być początkowo przytłoczona takim wzmorzonym atakiem, jednak szybko się pozbierała i oddała Panchamowi silnym Heat Wave'm. Jednak nawet po nim twój podopieczny posiadał sporą przewagę jeśli chodzi o ilość życia. Wysuwaliście się na prowadzenie i mogliście szybko wygrać tę walkę.

- 32% HP, Atak 95%, Uniki 110%, Scrappy
- 20% HP, Drought

Snazzy - 2016-03-01, 21:10

Hm. Teraz dopiero dopadło mnie myślenie. Skończyć walkę czy zatrzymać ją w takim ekscytującym momencie? Nie zaprzeczałam, że byłoby to pyrrusowe zwycięstwo, biorąc pod uwagę aktualny stan Panchama oraz to, że ledwo stoi na nogach. Ta walka to wykańcza, dlatego... cóż, decyduję się wziąć do ręki pusty Pokeball, a następnie rzucić nim w Vulpix. To chyba moja jedyna szansa, dlatego zamierzam ją wykorzystać - między innymi po to, by sprawdzić, czy mam jakiekolwiek szanse na jej złapanie.
Black Lotus - 2016-03-04, 07:31

Vulpix była gotowa do dalszej walki, a Pancham oczekiwał na twoje rozkazy, najwyraźniej uważając, tak samo jak lisiczka, że dojdzie teraz między nimi do ostatecznego starcia, które wyłoni najsilniejszego pokemona. Ty jednak postanowiłaś postąpić inaczej, niż oczekiwały oba stworki. Wyciągnęłaś szybko z torby PokeBall i rzuciłaś go w stronę lisiczki. Ta wydawała się być zaskoczona twoją decyzją, bo nawet nie ruszyła się z miejsca, gdy kula leciała w jej kierunku. Po chwili nie miała już takiej możliwości, bo znalazła się w środku czerwono-białego PokeBalla. Ten zaczął machać się na trawie, aby po chwili zupełnie zastygnąć. Brawo, udało ci się złapać pierwszego pokemona!
Snazzy - 2016-03-05, 21:20

O matko... a więc to nie sen? Jestem już po tym wszystkim?
Przede wszystkim czuję, że moje kolana drżą lekko. Ot co, po prostu się przeraziłam całością odpowiedzialności, jaka nagle na mnie spadła, gdy Pancham wynurzył się z krzaków wraz z Vulpix. Nie wiem, jakim cudem robię kolejne kroki w kierunku swojego rozrabiaki, ale kiedy w końcu do niego dochodzę, kucam i biorę go w objęcia, wzdychając z ulga.
- Najważniejsze... że chyba nam się udało, co Aiden? - odpowiadam, uśmiechając się słabo, a następnie sięgam po Pokeball, w który złapałam lisicę. - Cóż... zawsze lepsze to niż podróżowanie wyłącznie we dwójkę. Chodźmy lepiej już do następnego miasta, tylko... proszę cię, nie szukaj zaczepki w krzakach. Nie chcę się cofać do Canalave, a jeśli nie uszanujesz mojej prośby... no, przecież jesteś dużym miśkiem i nie chcesz być noszony na rękach, prawda?

Black Lotus - 2016-03-06, 00:18

- Cham, cham. - odparł do ciebie niedźwiadek, który był niezwykle szczęśliwy z powodu swojej wygranej, jednak twoja uwaga z twojej strony, szczególnie ta część z bycia noszonym na rękach, nieco zniżyła go z tonu.
Pancham zaczął posłusznie iść obok twojej nogi, nie oddalając się od ciebie na odległość nawet kilkudziesięciu centymetrów. Pokemon na pewno był na ciebie za to nieco zły, jednak przynajmniej miałaś pewność, że nic ciebie nie zaskoczy, szczególnie, że twój podopieczny był zmęczony po walce z ognistą lisiczką.
Świecące słońce oraz lekka morska bryza sprawiały, że twój spacer był dla ciebie samą przyjemnością, a nie jakimś przymusem. W sumie to nieco śmieszne, że jeszcze kilka dni temu mieszkałaś w domu dziecka, gdzie cały twój dzienny harmonogram był zaplanowany od A do Z, a teraz jesteś tak naprawdę wolnym duchem. Chcesz wstać o 10? - proszę bardzo. Chcesz zostać w mieście jeden dzień dłużej? - oczywiście. Chcesz jeść tylko pizzę? - smacznego. Jednak musisz uważać, żeby ta pozorna wolność nie uderzyła ci za bardzo do głowy.

Snazzy - 2016-03-07, 18:05

Wolność. Wolność i swoboda po prostu. W sumie... brakowało mi tego przez lata, a teraz, gdy już to mam... nie ukrywam, boję się, że mi woda sodowa uderzy do głowy. Ale, ale przecież jestem nadal tą samą Mariettą, tylko po prostu w innej scenerii i tyle. Aiden chyba poza tym mnie przypilnuje, bym jakoś nie przeszarżowała, a skoro już o nim mowa...
- Co powiesz na chwilę przerwy? - pytam, gdy już przejdziemy jakiś konkretny kawał drogi, po czym szukam wzrokiem jakiegoś miejsca na postój, jakiejś polany czy coś. Tam też zamierzam rozłożyć się, a następnie wypuścić nowo poznaną lisicę... w końcu muszę się czegoś o niej dowiedzieć, prawda?

Mhrok - 2016-03-08, 20:51

Tym sporym kawałkiem drogi była połowa przestrzeni pomiędzy oboma miastami. Dostrzegłaś znajdujący się niedaleko punkt postoju dla podróżnych. Składała się na niego niewielka polanka z miejscem na postawienie namiotów oraz dwie pary stolików i ławek. Idealne miejsce na spędzenie nocy pod gwiazdami, jednak ty zamierzałaś spędzić tutaj tylko kilka chwil. Pancham, zobaczywszy to miejsce, zgodził się, przytakując tobie uroczo swoim łebkiem. Przysiadłaś na ławce i wypuściłaś z kuli lisiczkę, która zdała się być nieco zdezorientowana. Gdy tylko zobaczyła Panchama, od razu przybrała bojową pozę, sądząc zapewne, że ten ponownie zamierza ją zaatakować.
Sebuś - 2016-03-08, 22:38

- Hej, spokojnie, mała. Żadne z nas cię nie skrzywdzi, obiecuję, naprawdę - staram się w miarę pokojowo uspokoić biedaczkę. W sumie to brawo ja, bo nawet nie pomyślałam, że widok Panchama i ogónie zmiana okolicy może tak na nią wpłynąć. Na wszelki wypadek wyciągam odrobinę karmy i zbliżam się powoli do niej z wyciągniętą dłonią. No i na kuckach. - Spokojnie. Jestem Marietta, a to jest Aiden i jesteśmy z Kalos. Chcemy tylko... Się z tobą zaprzyjaźnić. No i współpracować. To chyba nie jest takie straszne i niebezpieczne, nie?
Następnie wyciągam dexa i skanuję Vulpix.

Mhrok - 2016-03-09, 23:11

Vulpix zdała się uwierzyć w twoje słowa, bo po chwili podeszła bliżej Panchama i podała mu łapkę na zgodzę. Po tym znaku pojednania lisiczka wydawała się czuć już bardziej swobodnie. Skąd ten wniosek? Cóż, który pokemon tak szybko wskoczyłby na kolana dopiero co poznanego człowieka? W sumie to dopiero teraz zdążyła przedstawić siebie i Aidena, a twoje dalsze słowa zdawały się jedynie coraz bardziej utwierdzać Vulpix w zdaniu, że podjęła ona słuszną decyzję. Cóż, łatwo poszło. Lisiczka nie oponowała nawet, kiedy wyciągnęłaś ku niej PokeDex, aby ją zeskanować.
- Vulpix, Lisiasty Pokémon. - usłyszałaś wydobywający się z głośników urządzenia przyjemny kobiecy głos. - Vulpixy pierwotnie rodzą się jedynie z jednym, śnieżnobiałym ogonem. Im lisy są starsze oraz otrzymują większej czułości od otoczenia, tym jego pojedynczy ogon się rozdziela i ostatecznie powstaje sześć ogonków. Wewnątrz ich niewielkich ciał znajduje się wiecznie płonący ogień. W ciągu dnia, kiedy temperatura wzrasta, Vulpixy wypuszczają z pyszczków niewielkie płomyki, aby nie przegrzać nazbyt swojego organizmu.

Vulpix

Poziom: 18
Typ:
Ewolucja: Vulpix (Fire Stone) -> Ninetales
Ataki: Ember, Tail Whip, Roar, Baby-Doll Eyes, Quick Attack, Fire Spin, Confuse Ray, Imprison, Flamethrower
Charakter i historia: Vulpix jest pokemonem niezwykle przyjaznym i ciepłym. Jednak nie jest ona taka w stosunku do wszystkich pokemonów jak i ludzi. Do nieznanych sobie osób podchodzi z odpowiednim dystansem i ostrożnością, aby dowiedzieć się czegoś więcej o nowo poznanej osobie. Vulpix może wydawać się niektórym nieco arogancka, jednak jest to złudne wrażenia. Jest ona tak naprawdę niezwykle przytulaśna i sama pragnie uczucia ze strony bliźniego. Marietta spotkała ją podczas podróży do Canalave do Jublife i pochwyciła ją po walce z Panchamem. Vulpix nie czuje względem Aidena żadnych wyrzutów, rozumie, że ten wykonywał po prostu polecenia swojej trenerki.
Umiejętność: Drought - Kiedy Pokemon wchodzi do walki, słońce zaczyna mocno świecić. Efekt ten zanika dopiero po pięciu turach.

Snazzy - 2016-03-11, 22:01

Nie chciałbyś mi jeszcze skanu w code wysłać na PW? ;)
--------------------------
- Wiesz... chyba też się cieszę, że nie masz nam za złe. No bo... w sumie jesteś pierwszym pokemonem, jakiego złapałam po walce i trochę się bałam, że niekoniecznie się dogadamy, ale skoro tak... to chyba nie jest źle, prawda? - uśmiecham się szerzej, sięgając dłonią do czerwonego futerka lisicy, by ją pogłaskać, a w międzyczasie sprawdzam też z czystej ciekawości ilość jej ogonów. - Swoją drogą... skoro według tego całego ustrojstwa w twoim ciele jest ogień... trochę to głupie pytanie, możesz normalnie pić wodę? Nie chcę, żeby się okazało, że ci w jakiś sposób zaszkodziłam przypadkiem lub coś...

Mhrok - 2016-03-12, 22:16

Vulpix wesoło do ciebie zaszczekała, po czym wtuliła się w twój brzuch. Takie jej ułożenie umożliwiło ci policzenie jej ogonków, których naliczyłaś równo sześć, co oznaczało, że natrafiłaś na już dojrzałego przedstawiciela. Bądź drugą możliwością jest to, że została ona po prostu opuszczona. Jednak czy potrafiłaby ona wtedy być aż taka pocieszna? Gdy tylko zapytałaś ją o to, czy napiłaby się wody, ta przytaknęła. Wyjęłaś z plecaka malutką miseczkę i nalałaś do niej nieco wody dla Vulpix i Pancham (-0,5l)
Snazzy - 2016-03-19, 21:45

Cóż, zdaje mi się, że mam niezwykłe szczęście, iż trafiłam właśnie na nią, a nie na lisa, który cholera jedna wie, jakby się zaklimatyzował w naszym wąskim gronie. No cóż, zobaczymy, jak pójdzie dalej, a na razie pozostaję w miejscu przez jakieś następne piętnaście minut, odprężając się lekko i przeglądając na szybko kupioną przez siebie świeżą gazetę (kto wie, może od wczoraj coś się zmieniło?). Po tym zaś ruszam dalej, zbierając swoje rzeczy, jednak Vulpix i Panchama pozostawiając na powietrzu.
- Nadal pewnie jesteście trochę zmęczeni po waszej walce, dlatego starajcie się zachować, dobrze? Przynajmniej póki nie dojdziemy do miasta - uprzedzam ich jeszcze, zanim ruszymy w dalszą drogę.

Black Lotus - 2016-03-23, 23:26

Zaczęłam przeglądać świeżo zakupioną gazetę, ażby dowiedzieć się, co się zmieniło od wczorajszego wydania dziennika. Nie znalazłaś żadnego rozbudowanego i ciekawego artykułu, tak jak wczoraj. Przeczytałaś jakiś mały opis nowo otwartego Day Care w okolicach nieznanego ci zupełnie Solaceon. Gdzieś zauważyłaś informację o rozpoczynających się jutro pokazach, gdzie pierwsze miałyby mieć miejsce w Jubilife. Rzuciłaś również okiem na reklamę nowej kolekcji ubrań zimowych reklamowanych przez niejaką Candice. Musiałaś przyznać, że prezentowała się ona w nich całkiem nieźle. Jednak nie miałaś możliwości przesiedzenia tutaj całego dnia i ruszyłaś dalej w drogę.
Do Jubilife dotarłaś po jakiś kilkudziesięciu kolejnych minutach ciągłego marszu. Tak jak prosiłaś, stworki zachowywały się w miarę grzecznie. Co prawda co jakiś czas siebie szturchały lub na siebie naskakiwały, jednak była to jedynie zabawa, a nie jakiś rodzaj przekomarzania się między sobą. Jednak wracając do miasta. Było ono bardzo duże i zurbanizowane. Praktycznie kilka minut po wejściu do niego zostałaś otoczona przez wysokie wieżowce. Teraz mogłaś zrobić wszystko, co ci się żywnie podoba.

Snazzy - 2016-03-27, 21:51

Łał! Jestem po prostu... zdumiona. Wszędzie wieżowce i ulice z chodnikami wyłożonymi płytami betonowymi - zupełne przeciwieństwo mego rodzinnego Geosenge. Widziałam wprawdzie kilka wieżowców w Coumarine, a także raz byłam w Lumiose, jednakże to, że mogę pobyć dłużej w takim bogato wyglądającym mieście napawa mnie pewnego rodzaju... przerażeniem.
A co, jeśli się zgubię? Albo ktoś mnie okradnie? Boję się... chcę do domu... gdybym ja miała jakikolwiek dom. No cóż, miejmy nadzieję, że sobie poradzę, a na razie szukam wzrokiem jakiegokolwiek Centrum Pokemon, gdzie będę mogła oddać swoich urwisów do wyleczenia oraz dowiedzieć się więcej o pokazach, które wypatrzyłam w gazecie. To może być kolejna opcja na zarobek, zwłaszcza, że ich nigdy nie widziałam...

Black Lotus - 2016-03-31, 22:57

Znalezienie Centrum Pokemon nie było dużym wyzwaniem. Jest to budynek ta tyle charakterystyczny, że wybijał się on swoim wyglądem nawet spomiędzy wysokich budowli znajdujących się w Jublife. Po wejściu ujrzałaś ogromną kolejkę ludzi. Z jakiego powodu oni tak stali?
- Pamiętajcie koordynatorzy, zapisy do jutrzejszych pokazów prowadzone kończą się dzisiaj o 20! Nie zapomnijcie złożyć zapisu, jeśli tego jeszcze nie zrobiliście! - po chwili dostałaś wyjaśnienie.
Cóż, sama chciałaś przystąpić do pokazów z chęci zarobku, więc nie miałaś innego wyjścia, jak po prostu stanąć w tej kolejce. W między czasie wypełniłaś formularz, zresztą tak jak inni, żeby czas stania przy okienku był jak najkrótszy.
- Zatem w czym ci mogę pomóc? - spytała siedząca przy biurku kobieta, kiedy nadeszła twoja kolej.

Snazzy - 2016-04-02, 21:02

Zamieszanie z tymi pokazami - to autentycznie moja pierwsza myśl na temat rozgardiaszu, jaki zastałam na miejscu. Tyle tłumów i wypełnianie jakiegoś formularza, bo potrzebny do pokazów - to akurat rozumiem, ale nie spodziewałam się, że będzie tu aż tyle zainteresowanych. Dość szybko po wypełnieniu papierka i odstaniu w kolejce staję przed biurkiem, gdzie całkiem "sympatyczna" babka zapytała, czego chcę. Czas więc na odpowiedź.
- Chciałabym się zapisać na pokazy, to chyba oczywiste, prawda? - mówię, oddając jej wyżej wspomniany formularz, gdy o niego zapyta. Potem zaś, gdy już dopełnię wszelkich koniecznych formalności, kieruję się do siostry Joy, by oddać swoją dwójkę urwisów do leczenia. Dopiero wtedy będę gotowa na podbijanie Jubilife w całości.

Black Lotus - 2016-04-03, 22:18

Kobieta przyjęła od ciebie wypełniony formularz, a w zamian otrzymałaś pudełeczko, w którym mogłaś kolekcjonować wstążki. Następnie udałaś się do siostry Joy, u której na szczęście nie było żadnych kolejek, dzięki czemu nie musiałaś długo czekać na oddanie i ponowne otrzymanie dwójki podopiecznych. Po wyjściu z Centrum Pokemon w sumie sama nie wiedziałaś, co mogłaś robić. Pokazy, według tego co się dowiedziałaś, zaczną się dopiero jutro, więc miałaś trochę czasu. Słońce zachodziło powoli za horyzont, co przypomniało ci, że jest już wieczór. Tak właściwie to jest pora rozpoczęcia drugiego życia każdego większego miasta. Jesteś w Jubilife, jesteś wolna. Może jest to okazja, ażeby się nieco zabawić?
Snazzy - 2016-04-13, 21:15

Jubilife po załatwieniu koniecznych spraw wydawało mi się być naprawdę wielkim miastem - a jednocześnie tak bardzo kusiło. Niemniej jednak ja nie chciałam popadać ze skrajności w skrajność, dlatego wypuszczam Panchama i Vulpix, a następnie zwracam się do nich z pewną wesołością w głosie:
- Nie wiem, jak wy... ale ja bym w sumie się przespacerowała na moment do jakiegoś parku, tak na piętnaście minut. Co wy na to? - pytam cicho, a gdy uzyskam aprobatę, wracam na moment do Centrum, by zapytać o ewentualne wolne pokoje i dopiero wtedy ruszam na poszukiwania najbliższego parku... albo chociaż skweru? Czegokolwiek, co można nazwać terenem zieleni.

Mhrok - 2016-04-14, 22:15

Vulpix oraz Pancham chętnie przystali na twoją propozycję. W końcu kto nie chciałby pójść do parku i się tam pobawić. Naprędce wróciłaś do Centrum, które nadal było pełne ludzi, i zarezerwowałaś pokój.
- Masz sporo szczęścia, bo są to już ostatnie wolne pokoje. - poinformowała ciebie siostra Joy. - Sporo osób przyjechało na jutrzejsze Pokazy. Będzie w nich brało udział spora liczba osób. - skwitowała to kobieta.
Następnie opuściłaś budynek i ruszyłaś na poszukiwania jakiegoś parku bądź skweru. Nie było to specjalnie trudne, wbrew pozorom w Jublife znajdowało się sporo drzew, a nie same budynku. Skwerek, do którego zaszliście, miał kształt prostokąta o wymiarach ok. 30 metrów na 50 metrów. Znajdowały się tutaj ławki, gdzieniegdzie stały lampy, a w środkowej części zielonego terenu stała fontanna. Udało wam się również znaleźć niewielki plac zabaw, teraz pusty z powodu późnej pory. Pancham i Vulpix od razu polecieli na zjeżdżalnie, aby się na niej pobawić. Podczas zjazdów wyglądali niezwykle uroczo. Sielanka jednak została wam przerwana, gdyż na teren placu weszła dwójka, całkowicie nie znanych ci stworzeń.

Snazzy - 2016-04-15, 20:45

Wieczór jest odpowiednim momentem na lekkie rozluźnienie. Człowiek musi wtedy wytracić całą energię i prawdopodobnie tak samo jest z Pokemonami, bowiem Aiden i Vulpix rzucili się w kierunku placu zabaw, jakby nigdy go nie widzieli... w sumie, tak może być rzeczywiście. Zapewne większość życia spędzili w dziczy. Ja natomiast... chyba za bardzo wyrosłam z placów zabaw. Nigdy nie potrafiłam się bawić beztrosko w porównaniu z pozostałymi dzieciakami. Może po prostu... byłam samotniczką? Mam nadzieję, że wraz ze zmianą otoczenia to też pójdzie w niepamięć... a na razie postresuję się lekko pokazami - w końcu Joy sama powiedziała, że ma być tyle uczestników... czy ja aby na pewno dam sobie radę?
Z nerwowych myśli wyrwało mnie nagłe pojawienie się dwóch kotów - jednego szarego, drugiego zaś czarnego. Na widok tego drugiego nawet się uśmiecham. Skoro obok mnie przechodzi czarny kot, to już gorzej być, nie może, prawda?
- Hm... zgubiliście się? A może chcielibyście coś zjeść? - zagaduję cicho koty... głównie popędzana ciekawością.

Mhrok - 2016-04-16, 20:06

Dwa koty zaczęły się tobie przyglądać z ciekawością, zupełnie ignorując zadane przez ciebie pytanie. To zaciekawiło również Aidena oraz Vulpix, bo przyszli oni bliżej ciebie i wspólnie z tobą zaczęli obserwować przybyszów. Dwójka podopiecznych podeszła bliżej przybyszów i zaczęła z nimi zaciekle negocjować. Po chwili zobaczyłaś szerokie uśmiechy na pyszczkach całej czwórki, co musiało oznaczać, że stworki się ze sobą zaprzyjaźniły. Wspólnie wszystkie pokemony zaczęły ganiać się po placu zabaw. Automatycznie na twojej twarzy pojawił się uśmiech.
- No cześć koleżaneczko. - usłyszałaś za sobą męski głos, który okazał się należeć do dwójki jakiś chłopaków. - A ty nie boisz się siedzieć tak sama w nocy?
- Jak chcesz, to możemy do nas pójść i się nieco zabawić. - zagaił drugi z nich. - Co ty na to?

Snazzy - 2016-04-17, 19:22

- Hm? - odwracam się, zaskoczona obecnością kogoś innego o tej porze w parku. No cóż, los mnie nienawidzi, bowiem widzę wyraźnie dwóch kolesi... a na dodatek ton ich głosu nie wskazuje mi na nic dobrego. Może i jestem kompletną sierotą, ale też nie jestem tępa, dlatego też zamierzam odpowiedzieć wymijająco... a może nawet i negatywnie odnieść się do ich propozycji? - Panowie wybaczą, ale ja się już zbieram. Aiden, Vulpix... idziemy, dobrze? - zwracam się do swojej dwójki towarzyszy, po czym odwołuję ich do balli, by szybko ewakuować się do Centrum - nawet biegiem, byle tylko jak najdalej oddalić się od twej dwójki... brrrrr, brak mi słów.
Snazzy - 2016-04-17, 19:24

- Hm? - odwracam się, zaskoczona obecnością kogoś innego o tej porze w parku. No cóż, los mnie nienawidzi, bowiem widzę wyraźnie dwóch kolesi... a na dodatek ton ich głosu nie wskazuje mi na nic dobrego. Może i jestem kompletną sierotą, ale też nie jestem tępa, dlatego też zamierzam odpowiedzieć wymijająco... a może nawet i negatywnie odnieść się do ich propozycji? - Panowie wybaczą, ale ja się już zbieram. Aiden, Vulpix... idziemy, dobrze? - zwracam się do swojej dwójki towarzyszy, po czym odwołuję ich do balli, by szybko ewakuować się do Centrum - nawet biegiem, byle tylko jak najdalej oddalić się od twej dwójki... brrrrr, brak mi słów.
Mhrok - 2016-04-17, 22:53

Już miałaś schować pokemony do kul i uciec w stronę Centrum Pokemon, kiedy stało się coś dla ciebie nieoczekiwanego. Cała czwórka stanęła przed tobą i przyjęła bojowe pozy. Najwyraźniej ton głosu chłopaków niezbyt im się spodobał. Twoi możliwi oprawcy raczej uznali to za... w sumie sama nie wiedziałaś za co to uznali. Po prostu zaczęli bliżej ciebie podchodzić i mówili coś o tym, że "lubią jak to dziewczyny udają niedostępne". Nie przewidzieli oni jednak jednego. W pewnym momencie czarny kot zaczął mienić się białą barwą. Jego ciało zaczęło się zmieniać niczym figurka z plasteliny. Pokemon ewoluował. Po chwili biała mgiełka opadła i zobaczyłaś kota w nowej formie.

- Ty stary, on nie wygląda nazbyt przyjacielsko. - odparł jeden z facetów do swojego kolegi.
- No co ty kurwa nie powiesz? - odpowiedział mu ze złością w głosie. - Spieprzamy stąd!
Cóż... Ta sytuacja na pewno należała do rodzaju tych dziwnych, ale cóż... Musiała się komuś przytrafić i najwyraźniej wypadło na ciebie. Ewoluowany kot, pomimo swojego nieco strasznego wyglądu, od razu zaczął się do ciebie łasić niczym jakiś uroczy Sentret czy inny pokemon tego pokroju.

Snazzy - 2016-04-18, 22:07

Na moment zaniemówiłam, rozglądając się dookoła w szoku. Niemniej jednak... to chyba nie jest ukryta kamera ani nic z tych rzeczy. No i mam chyba wybawcę w postaci czarnego kota, który też... zaczął się do mnie łasić? I w ogóle stał się większy niż wcześniej! Matko, ile dobroci...
- Ty... naprawdę mnie chyba wybawiłeś, wiesz, mały? O ile mogę jeszcze do ciebie mówić mały... - uśmiecham się lekko, gładząc czarne futerko kocura, a następnie spoglądam też na pozostałą trójkę. - Naprawdę wam wszystkim dziękuję... to naprawdę miłe z waszej strony... ale przecież ja jestem dla was prawie że obca... - ostatnie zdanie kieruję wprost do szarego kota i mego czarnego wielbiciela - ...chyba że chcecie do mnie dołączyć. Coś ostatnio rzeczywiście mam szczęście do zawierania nowych znajomości, a po tej nocy... rzeczywiście nie chciałabym się z wami rozstawać. Co wy na to?

Mhrok - 2016-04-21, 08:43

Twoja propozycja mimo wszystko nieco zaskoczyła dwójkę pokemonów. Koty zaczęły między sobą rozmawiać, najpewniej wspólnie decydując, czy ją przyjąć, czy odrzucić. Ostatecznie koty odwróciły się w twoją stronę... z uśmiechami na swoich pyszczkach. Dla ciebie oczywistym więc było, że właśnie zyskałaś dwójkę nowych przyjaciół. Po procesie łapania, który w tym przypadku był jedynie formalnością, wróciłaś do Centrum Pokemon. Czas na zapisy do Pokazów skończył się z jakąś ponad godzinę temu, więc nie dziwnym było, że lecznica w pełni opustoszała. Siedząca na recepcji siostra Joy przywitała się z tobą, ty zaś ruszyłaś do swojego pokoju, gdzie wzięłaś szybki prysznic i położyłaś się do łóżka. Sen przyszedł praktycznie natychmiastowo, nic dziwnego, w końcu przeżyłaś tego dnia mnóstwo rzeczy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~

Obudziło ciebie ćwierkanie zza okna jakiegoś ptaka oraz promienie słońca przedzierające się przez firankę i uderzające prosto w twoją twarz. Spojrzałaś na zegarek stojący na stoliku nocnym. Wskazywał on godzinę 8.24. Oto i za niecałe cztery godziny rozpoczną się pierwsze w twoim życiu Pokazy!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group