Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Viviann Malesci - ~ Przygoda Celii

Viviann Malesci - 2015-12-13, 21:37
Temat postu: ~ Przygoda Celii
Pogoda była jesienna, na szczęście nie padało ale naturalnie się ochłodziło więc trzeba było ubrać grubsze rzeczy. Mogliście oboje podziwiać malownicze liście drzew, mieniące się złotem i czerwienią. Las w Kanto był ogromny, straciliście orientację i po prostu szliście przed siebie. Parę Deerlingów w jesiennej szacie przemknęło wam pod nosem, nawet zaobserwowałaś jak jeden z nich opieszale zmieniał szatę z zielonej ja pomarańczową po czym zwiał. Froakie i Fennekin biegali między drzewami "strasząc" okoliczne ptaki. W pewnym momencie ciszę między wami przerwało dziwne chrupanie. Poczułaś jak twój plecak drży i skojarzyłaś- jajo! Przecież w środku było jajo które niedawno znalazłaś. Twój nadopiekuńczy przyjaciel aż podskoczył - Hej Celia to te jajo...- Należy więc wyciągnąć i obserwować cię narodzin. Jajko lekko się świeciło ale jeszcze nie czas.

//tak na dzień dobry wykluwa się pokemon :> \\

Celia - 2015-12-14, 00:00

Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co przeżyłam. Westchnęłam głęboko, wstrzymując na dłuższy moment oddech, przy okazji zerkając kątem oka na jasnowłosego towarzysza. Dobra, pora na wstępną analizę sytuację, panno Celio Daisy Stell.
Po pierwsze: było cholernie zimno. Przynajmniej dla mnie.
Po drugie: najwyraźniej ojciec rzeczywiście mnie nienawidzi.
Po trzecie: kim był do cholery ten chłopak?!
Pomijając już to, że obudziłam się w lesie. No normalnie lepszego miejsca chyba nie było!
Dobra, dobra. Bez marudzenia, Celly (czasami tak mnie nazywano, gdy jeszcze za dzieciaka byłam razem z ojcem, w cyrku).
Pogoda... można powiedzieć, że była jesienna, ale na szczęście nie padało, ani nie zanosiło się na deszcz. No i niestety było dużo chłodniej niż w lato, kiedy to mogłam się spokojnie wygrzać. Otuliłam się bardziej bluzą, którą wyciągnęłam wcześniej z torby, po czym zerknęłam przed siebie, mrucząc pod nosem kilka nieprzyzwoitych słów w kierunku chłopaka, któremu wciąż nie ufałam, choć... nie sprawiał wrażenia aż tak złego...
Pokręciłam głową. Nie, Celia. To, że jest nadopiekuńczy nie znaczy, że nie może ciebie skrzywdzić. Ledwo się znacie!
Liście drzew przybierały powolutku nowe barwy, począwszy od odcieni złota, a skończywszy na klasycznej czerwieni. Oczywiście las był ogromny, więc trzymałam się blisko Ciela – bo tak nazywał się ten dupek – aby się nie zgubić. Chociaż znając go to spróbowałby mnie odnaleźć. Znaczy, tak przepuszczam. Nie mam pojęcia jakby było w praktyce.
Szliśmy oczywiście w ciszy, bo jakoś zbytnio nie miałam tematu do rozmów z białowłosym. Była to zaleta, ponieważ po drodze natknęliśmy się na grupę poke-jelonków, które wyglądały doprawdy... ciekawie. Aż wstrzymałam oddech, gdy jeden z nich w biegu zmienił swoją szatę z zielonego, na pomarańczowy. Szkoda, że uciekł.
Uśmiechnęłam się czule na widok Froakiego i Fennekin, którzy ganiali się, przy okazji siejąc spustoszenie pośród poke-ptaków.
W pewnym momencie usłyszałam... jakby dziwne chrupanie. Drżenie dobiegało jakby... hm, z torby! Podskoczyłam lekko, kojarząc fakty – no tak! Było tam przecież jajo, które niedawno znalazłam. Ot, idę sobie i idę... a tu jajo! No, niemniej, tą historię zostawię sobie na później, dla wnuków.
Uniosłam do góry prawą brew, zerkając teraz na jasnowłosego. Powstrzymałam się od prychnięcia.
- Och, plus dziesięć punktów dla ciebie, Sherlocku. – wymamrotałam, ściągając bluzę. Aż zadrżałam, ale to nic. Jakoś wytrzymam. Wyjęłam jajo, po czym owinęłam je w moją (jeszcze ciepłą!) bluzę. Gdzieś tam kiedyś przeczytałam, że maluchy potrzebują właśnie ciepła. Jęknęłam cicho, przyciskając jajo do piersi.
Ziiiiiiiiiiimno!
- Wiesz może przynajmniej kiedy będziemy w pobliżu JAKIEGOKOLWIEK miasta? – zapytałam chłopaka, dając szczególny nacisk na przedostatnie słowo. Marzyła mi się ciepła kąpiel w i kontakt z cywilizacją. W końcu też zbytnio nie kojarzyłam, w jakim regionie jesteśmy...
wiem, że w Kanto, ale nie chcę robić z mojej postaci wszystkowiedzącą. ^^

Viviann Malesci - 2015-12-14, 07:59

Chcąc niechcąc, Ciel lekko się uśmiechnął pod nosem na twoje słowa i dość szybko odpowiedział
- Z tego co mi się kojarzy to byliśmy...tam na wschodzie... Wiem tyle że jesteśmy niedaleko Kanto bo kiedyś tam byłem z Fennekin a ona ma dobry węch, więc nas tam doprowadzi, prawda Ann?- Zapytał swojego lisa, która odpowiedziała jasno - Kin!- Najwyraźniej nieznajomy miał pełne zaufanie do swojego pokemona, co dobrze świadczy. Z kolei kiedy ty jeszcze bardziej zaczęłaś się trzęść, Ciel zaczął szukać chyba jakiegoś swetra w plecaku dla ciebie. Ale Frouky był szybszy i zrobił coś bardzo miłego. Widząc że nieźle marzniesz, wskoczył ci na ramię i swoją "pianką" którą miał na szyi okleił ci całe ręce - Frouky....rouky..Frouky- wymamrotał coś pod nosem. Od razu zrobiło ci się cieplej, może nie jak przy kominku ale różnica była. Potem otoczył też miękkim tworem jajko ale tak, by pokemon w nim nie miał problemów z wyjściem. Potem powodział jeszcze jakieś "ky" i ruszył dalej w pogoń za swoją towarzyszką zabaw
- Haha no proszę, wyprzedził mnie- powiedział twój towarzysz. Nie zatrzymywaliście się, jajko nadal drgało ale nic z tego, jeszcze nic się nie wykluło. W niespodziewanym momencie przed wami pojawił się dziki pokemon! A może nie dziki? Mianowicie był to Seviper, wyraźnie zły na coś/kogoś. Co tutaj robi ten pokemon? Przecież to nie jego region, może się zgubił? Wyraźnie jednak, ku twojej przestrodze, gapił się na jajko -Ssee ...vipe...-zasyczal. Wasze pokemony od razu do was wróciły a Ciel krzyknął do niego
- Zejdź nam z drogi Seviper, wracaj do właściciela!

Celia - 2015-12-14, 18:35

Spojrzałam na chłopaka, niczym na rasowego idiotę, po czym westchnęłam ciężko. Choć z natury byłam spokojną i opanowaną osobą, w tej chwili miałam ochotę wybuchnąć na Ciela i go skrzyczeć. Znaczy, bardziej opieprzyć, no, ale bądźmy dobrymi i kulturalnymi ludźmi.
Uśmiechnęłam się jednak lekko na widok jego starterki, z którą najwyraźniej miał bardzo dobry kontakt, co – według mnie – było plusem. Zmarszczyłam jednak brwi, przypominając sobie o tym, co powiedział chwilę temu. Kanto... chyba tu nigdy nie byłam, a jeśli nawet, to tylko za dzieciaka. Niestety nic nie pamiętałam. Zaraz...
To dlatego ojciec w ostatnich latach nie chciał tutaj przyjechać z cyrkiem?
To było zaplanowane?
Pokręciłam głową. Nie, to niemożliwe. A jeśli nawet... dobra, uspokój się Celly. Będzie dobrze, tylko podejdź do tej sprawy z dystansem. Zresztą, później się tym zajmiesz!
Spojrzałam znów na jasnowłosego, przygryzając jednocześnie dolną wargę.
- Powiedzmy, że ci ufam. – powiedziałam dosyć nieufnie w stronę towarzysza, na chwilę zapominając o doskwierającym mi coraz bardziej zimnie. Chwilę potem przeszedł mnie jednak nieprzyjemny dreszcz. Brr, oddanie bluzy to nie był jednak zbyt dobry pomysł!
Nadymałam policzki, rumieniąc się przy okazji lekko, gdy zauważyłam jak Ciel zaczął grzebać w swoim plecaku, najwyraźniej szukając czegoś dla mnie. Prychnęłam cichutko, po czym spojrzałam zaskoczona na swoje ramię, gdy poczułam jakiś ciężar – uśmiechnęłam się jednak, zauważając Froakiego. Mój uśmiech się poszerzył, gdy użył swojej „pianki” do oklejenia mi rąk. Choć nie dawało to znaczącej różnicy, to jednak był to miły gest ze strony żabki. Po zajęciu się mną, okleił również jajo – teraz z pewnością było jej, bądź mu, wystarczająco ciepło, a przynajmniej miałam taką nadzieję.
- Dziękuję Sheo. – powiedziałam do Pokemona z uśmiechem, po czym zaczęłam go na nowo obserwować, gdy wrócił do pogoni za Ann. Zerknęłam na Ciela, po czym pokiwałam głową.
- Taki już jest. – skomentowałam krótko, a zarazem z uśmiechem. Ot, Sheo sprawił, że było mi tak jakoś... weselej. Zapamiętać: obecność własnych podopiecznych wprawia cię w dobry nastrój. Jesteś uspokojona niczym po kilku łykach melisy~
Jajko drgało, no, ale bądźmy szczerzy – póki co to nie było jeszcze to. Westchnęłam ciężko, bo byłam naprawdę ciekawa, jaki to będzie Pokemon. Nigdy nie widziałam podobnego jajka.
W pewnym momencie na drogę wyskoczył jakiś dziki stworek. Cofnęłam się lekko za Ciela, jakby chcąc uchronić jajo przed czujnym wzrokiem węża – na nic to, bo i tak zdawał się na nie gapić...
Przeszedł mnie dreszcz.
O nie, nie zjesz go!
Ścisnęłam mocniej płaszcz chłopaka, jakby robiąc z niego żywą tarczę. Oczywiście Froakie oraz Fennekin niemal od razu pojawili się przy nas, zapewne by stanąć w naszej obronie. Nieco zmieszana przycisnęłam się do pleców Ciela, przy okazji stając na palcach, tak, by dosięgnąć jego ucha.
- A jeśli nie ma właściciela? I będzie chciał zawalczyć? – wyszeptałam łamiącym się głosem, będąc niemal blisko płaczu. Fakt, że w tej chwili mogłam stracić nienarodzonego Pokemona mnie przerażał... w końcu to był tylko maluch! Okej, wdech i wydech. Wydech i wdech.
Równie dobrze możesz to sama zrobić, Celio!
No tak!
- Froakie! – powiedziałam już głośniej, ale jednak chowając się za plecami jasnowłosego. Choć nie widziałam go całego, to przynajmniej starałam się robić to częściowo, zerkając na mojego podopiecznego zza ramienia Ciela.- Jeśli cię zaatakuje, zrób unik w bok. Ogólnie postaraj się być poza zasięgiem ataku węża i – w razie potrzeby oczywiście – atakuj na dystans swoim Bubble. – poleciłam, obserwując uważnie dalszy rozwój wydarzeń. Nie wątpiłam w to, by podopieczna Ciela nie dała sobie w tym starciu rady, ale wolałam w razie czego pomóc.

Viviann Malesci - 2015-12-15, 11:52

- Frouky!
- Kin, Kin!
- ...Vipeee!

Pokemony wymieniły ze sobą krótkie zdania, po czym Seviper zaatakował błyskawicznie. Chciał użyć bite na Froukym, jednak ten słuchając ckę uskoczył sprawnie w bok i użył swoich bąbelków. Trafił ale na wężu nie zrobiło to większego wrażenia - Fennekin miotacz płomieni!- krzyknął Ciel a jego starterka posłuchała go natychmiastowo, atakując pysk węża. Ten jednak okazał swoją szybkość i uderzył ogonem i skutecznie ją unieruchomił!
- Ann nie poddawaj się!- zachęcił ją trener ale nic z tego. Lisek leżał na ziemi, a na "arenie" został tylko twój Frouky. Oba pokemony atakowały się nawzajem ale poki co, nawzajemrobili uniki przed atakami z obu stron. Twój starter chyba nie miał pomysłu co zrobić dalej a Ciel miał najwyraźniej ochotę rzucić się na Sevipera i rozszarpać go gołymi rękoma.






//Wiem że powinnam pisać angielskie nazwy ale pisze z fonu i nie wiem jak jest miotacz płomieni po ang ;) No i sory że tak krótko ale wena siada ;p \\

Celia - 2015-12-15, 17:03

Zza ramienia chłopaka widziałam co prawda jedynie skrawek obecnej sytuacji z wężem, jednak dzięki stawaniu na palcach orientowałam się bardziej w obecnym zdarzeniu. Faza pierwsza: wymienienie pomiędzy sobą zdań. Oczywiście języka Pokemonów nijak nie rozumiałam, ale domyśliłam się, że zarówno Froakie jak i Fennekin chcieli... hm, być może, odstraszyć naszego napastnika.
Faza druga: pogodzenie się obu stron i dojście do kompromisu.
W naszej sytuacji faza druga zakończyła się niepowodzeniem – wąż zaatakował.
Wstrzymałam oddech.
Na szczęście Sheo pamiętał o moich poleceniach, w których to kazałam mu robić uniki. Tak też zrobił, wychodząc tym samym bez szwanku w tej krótkiej potyczce. Bubble trafił, ale jednak nie zrobił na przeciwniku większego wrażenia – szczerze aż zwątpiłam w efektywność ataku swojego startera, więc usunęłam prędko „piankę” z jednej dłoni, po czym wygrzebałam z torby szybko PokeDex, uważając na jajo, by się przypadkiem nie odsłonić. W ukryciu zeskanowałam oponenta, po czym przeczytałam informacje o nim. Seviper. Typ trujący.
Podskoczyłam, słysząc krzyk Ciela z poleceniem dla małej Fennekin. Odłożyłam PokeDex z powrotem na miejsce, po czym wyjrzałam zza ramienia chłopaka na lisiczkę, która zaatakowała silnym ogniem pysk węża. Wow, to się nazywa siła!
Jednak szala zwycięstwa znów przechyliła się w kierunku węża, gdy ten wykazał się swoją szybkością, tym samym uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch. Zgryzłam wargę ze zdenerwowania, słuchając jasnowłosego. Nie, Ciel, to niemożliwe. Ann... ten wąż ją pokona!
Przeraziłam się.
Albo Sheo da z siebie wszystko, albo Seviper będzie miał pyszny obiadek z całej naszej drużyny!
Celia, dasz radę.
Zamknęłam na chwilę oczy, uśmiechając się mimo wszystko lekko.
Pewnie, że dam. Muszę.
- Tylko się nie denerwuj, bo złość piękności szkodzi. – odparłam do chłopaka, pokazując mu język. Po chwili odsunęłam się od niego, tym samym wychodząc bardziej naprzód. Wręczyłam Cielowi jajo w dłonie, po czym spojrzałam na nim wzrokiem mówiącym: „nie spieprz tego, bo cię uduszę”.- Sheo da radę.
Po czym strzepałam pozostałości „pianki” z rąk i odwróciłam się przodem do walki, obserwując ze złością Sevipera.
Szybka taktyka. Status, atak z daleka, status i atak z bliska... no i uniki. To się chyba uda.
- Dobrze, Sheo! Nie zaprzestawaj uników! – poleciłam żabie, dopinając obmyśloną taktykę na ostatni guzik. Bałam się jedynie użycia Pound, bo w takiej sytuacji Seviper mógł łatwo unieruchomić Pokemona... dobra, Celia, nie martw się na zapas.- Odskocz nieco dalej od węża, po czym zaatakuj Growl – to osłabi atak twojego oponenta i nie będziesz obrywać aż tak bardzo. Następnie wykonuj uniki wykorzystując do tego, przykładowo, pobliskie drzewa. Jestem pewna, że z łatwością poradzisz sobie w doskoczeniu na wyższe gałęzie. Uważaj również na to, by Fennekin nie oberwała za bardzo twoim Bubble, którym to następnie zaatakujesz Sevipera. To jest bardzo ważne, ponieważ Ann może na takim błędzie szczególnie oberwać... na siebie również uważaj. Szczególnie na siebie. – Odetchnęłam, łapiąc oddech. Mówiłam niezwykle szybko, aczkolwiek zrozumiale. Bez tchu. Nabrałam powietrza do płuc, po czym kontynuowałam:- Po tym manewrze wykonaj kolejny Growl, po czym zaatakuj z bliska swoim Pound i oddal się szybko z pola ataku węża. Możesz się przykładowo schować w krzakach, by zaatakować go następnie z zaskoczenia Pound albo Bubble. – powiedziałam, po czym przygryzłam wargę. Bałam się, że cała taktyka pójdzie się kochać w pobliskich krzakach, bo choć wydawała się być dobra, to pozostawały pewne wątpliwości...


//Flamethrower bodaj ^^ I nie ma problemu, mi to nie przeszkadza. No i długość to też nie problem, bo ja sama (przynajmniej tak mi się wydaje) strasznie leję wodę. xD No i nie pisz też na siłę~ //

Viviann Malesci - 2015-12-16, 23:02

jak się zobowiązałam do odpisywania to odpiszę xD Raz będą długie raz krótkie ;) A ja zdałam sobie sprawę, że źle piszę nazwę tej żaby! *Głupia!*
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jajko nieznanego pokemona coraz bardziej... zaczęło pękać. Niestety nadal postanowiło trzymać cię w dodatkowych nerwach, nie wyłażąc na świat. Ciel w odpowiedzi na twój język zrobił minę typu "mnyhy mnyhy *przedrzeźnia* >.<" ale potem już skinął głową i trzymał jajo, parząc na ciebie z lekkim podziwem. Froakie skoczył na drzewo nim ty ruszyłaś przed Ciela, Seviper teraz gapił się na niego i syczał a co. Twój podopieczny skinął głową słysząc polecenie nr 1, po czym użył ataku i osłabił Sevipera! Ten z kolei użył ogona i zaczął walić w drzewo, żabka zeskoczyła i użył bąbelków. Te jednak zostały skutecznie wyminięte przez zwinnego, aczkolwiek dużego węża. Następne dwa ataki były świetne, oby dwa trafiły a Froakie dodatkowo rzucił bąbelkami. Ann nie ucierpiała i po chwili w ferworze walki uciekła do swojego trenera. Seviper trafiony bąbelkami został odrzucony na sąsiednie drzewo... i był niezdolny do walki. Teraz macie spokój, chyba że spróbujesz go złapać. Jednak czy podołasz tak silnemu pokemonowi? Ciel podszedł do ciebie i powiedział - Super ci poszło nigdy jeszcze nie widziałem jak walczyłaś, trzymaj jajko zaraz się wykluje- szybko wrócił do swojej Fennekin. Jajko coraz mocniej było popękane, pianka od żabki je lekko ogrzewała. Nagle oboje z oddali, bardzo cicho, usłyszeliście jakiś odgłos... klaksonu auta! Miasto pewnie już niedaleko.

Celia - 2015-12-17, 16:02

Zanim odwróciłam się w kierunku stworków, zdążyłam wyczytać lekki podziw z miny chłopaka. Uśmiechnęłam się szeroko, z triumfem, jednak skrzywiłam się, zerkając jednocześnie na jajo... najwyraźniej maluch się nie śpieszył, albo po prostu lubił trzymać innych w słodkiej – a może gorzkiej? – niepewności.
Froakie wykonywał wszystkie polecenia zgodnie z planem. Przygryzłam jednak mocniej dolną wargę, gdy Seviper ominął Bubble Froakiego. Martwiłam się, że oberwie... jednak nic się takiego nie stało. Odetchnęłam z ulgą, po czym polizałam usta. Skrzywiłam się, czując metaliczny smak krwi.
Następne ataki, na szczęście, nie zostały ominięte przez naszego przeciwnika. Ucieszyłam się, a Sheo dodatkowo dodał od siebie kolejny ruch, którego znały zwykle wszystkie Pokemony wodne. Kolejne odetchnięcie z ulgą, tym razem spowodowane przez Ann wyrwało się z moich ust – lisiczka na szczęście nie ucierpiała od ataku, jak na początku zakładałam, a w chwili ataku czmychnęła szybko w kierunku swojego trenera. Wracając jednak do walki... cóż. Bubble, bo o nim mowa, było mocnym atakiem, znaczy, przynajmniej w tym wypadku. Wąż został odrzucony na sąsiednie drzewo, a ja sama się skrzywiłam; to musiało boleć... zdecydowanie.
Seviper niezdolny do walki.
Wyprostowałam się, po czym do niego podeszłam. Do dzikiego stworka, rzecz jasna. Dłuższą chwilę stałam tak nad nim i zastanawiałam się, czy go nie złapać, jednak zdecydowałam, że zostawię go w spokoju. Pogłaskałam stworka chwilę po łbie, po czym rozejrzałam się za jakimiś jagodami. Jeśli jakieś znalazłam, to zerwałam kilka i zostawiłam je obok węża. Kiedy jednak nie znalazłam nic, to pogłaskałam go chwilę dłużej...
- To była dobra walka. – wyszeptałam, po czym się wyprostowałam. I odeszłam.
Oczywiście w kierunku grupy!
Na pochwałę Ciela jedynie się zarumieniłam. Oczywiście dzięki mojej „kochanej” bladej cerze wyglądałam przez to trochę gorzej... znaczy, nie wiem. Domyślałam się... niemniej jednak mogłam się z powodzeniem nazywać „Celiowy pomidor”.
- Dzięki. – mruknęłam jedynie w odpowiedzi, po czym odebrałam od niego jajo. Pogłaskałam je czule, przytulając. Choć zimno znów było odczuwalne, to już się tak tym nie przejmowałam. Wytrzymam.
Wzdrygnęłam się, słysząc... no właśnie, co? Wsłuchałam się bardziej w ciszę, po czym poczułam napływającą radość. Klakson! Auta!
TAAAAAAAAAAK!
- Szybkoszybkoszybko, chodźmy! – krzyknęłam uradowana do chłopaka, jak i Pokemonów, po czym ruszyłam szybkim krokiem do przodu. Ach, gorąca kąpielo – nadciągam!

// Nie ma problemu, mnie to nie przeszkadza. :3 I wiesz, że nie zauważyłam? Szybkie czytanie robi swoje... x'D
EDIT: Jakiś lv dla żabki albo Ann? c: //

Viviann Malesci - 2015-12-18, 20:56

Chciałaś podejść do Sevipera i pogłaskać go, jednak ten widząc cię od razu się otrzepał i zwiał, wpierw na ciebie sycząc abyś się nie zbliżała. Musiałaś się więc zatrzymać i nici z pogłaskania czy pogratulowania walki. Myślisz że robił to z przyjemnością? Był głodny i nie udało mu się zjeść świeżego jajka. No ale co tam, pewnie znajdzie inne okazje. Froakie ruszył pędem w podskokach za tobą, Ciel tak stał chwilę w tyle ale potem ruszył z Fennekin. Biegłaś i biegłaś, desperacko wręcz w nieznane i nie słyszałaś jak jajko pęka ani tym bardziej głosu Ciela. Froakie z kolei słyszał i postanowił cię zatrzymać, rzucając pianki pod twoje nogi. Oczywiście wywróciłaś się ale na szczęście żabka pomyślała, więc upadłaś na przed sekundą stworzone "posłanie" z pianki nie wybijając sobie zębów. Usłyszałaś trzasknięcie i jakiś pisk... O nie!! Przewróciłaś się prosto na jajo a te pękło! Kiedy szybko się podniosłaś ujrzałaś...
Małą(lub małego) Fennekina!

Maluch leżał przestraszony i patrzył na ciebie, kompletnie nie wiedząc co się dzieje. Nim cokolwiek zrobiłaś, ten zwiał w najbliższe krzaki i zaczął się żalić "Kin...kin...kiiiiiiii!"- Froakie siedział przy tobie i patrzył się na ciebie wyczekująco.
Dobiegł do ciebie Ciel (bez Fennekin którą chyba wsadził do pokeballa) i złapał mocno za ramię, podnosząc cię. Porozglądał się... - Gdzie jajko!?- A jajka nie było bo przecież już ktoś się z niego wykluł.

+1 lvl dla tw poka

Celia - 2015-12-19, 02:43

Zanim rozpoczęłam bieg, Seviper zdążył się ulotnić z miejsca akcji, wcześniej sycząc wściekle w moją stronę. Oczywiście nie zareagowałam, bo było już po ptakach, ale w myślach prychnęłam niczym rozjuszona kotka. Chciej być miły i pomocny – w zamian dostaniesz WIELKIE NIC.
Bieg. W biegach nie byłam ani dobra, ani zła. Ot, w sam raz. Oczywiście po dłuższym dystansie zaczęłam dyszeć, jednak nie poddawałam się, nie przerywałam tej czynności. Desperacko próbowałam się dostać do miasta, którego póki co nie było widać. Liczyło się tylko to.
Cywilizacja.
Przyznam – brakowało mi kontaktu z innymi ludźmi, choć nie byłam z reguły zbyt towarzyska. Moja postawa zaczęła mnie coraz bardziej zadziwiać. I myślami błądząc to tu, to tam, nie zważywszy na resztę. Ani na jajko, na którym mi przecież tak zależało, ani na Ciela, którego powolnymi kroczkami zaczęłam tolerować.
Aż się wywróciłam.
Jęknęłam cicho, w trakcie otwierając oczy, które zamknęłam z myślą o twardym upadku. Nic jednak takiego się nie stało... zerknęłam na powód – ach, Froakie. I jego magiczna pianka... zerknęłam w kierunku mojego startera i się uśmiechnęłam, nieco z bólem. Głupia ty, głupia Celuś.
Niemal zapomniałam o trzasku!
Zerknęłam przestraszona na jajko, na którym wylądowałam, po czym zerwałam się na nogi. Próbowałam ocenić szkody, ale w zamian zauważyłam przestraszone oczka Pokemona, który wpatrywał się wprost na mnie. Pobladła, ale zarazem szczęśliwa, obdarzyłam stworka uśmiechem, który przypominał bardziej grymas.
Fennekin. No ładnie, będzie nas przynajmniej coś łączyło, Ciel.
Już otworzyłam usta, by zacząć przemowę pt.: „Witaj, jestem...”, ale zanim zdołałam cokolwiek zrobić, lisek myknął w pobliskie krzaki, po czym zaczął... piszczeć? Płakać?
Zerknęłam bezradnie na żabkę, która z kolei wpatrywała się we mnie wyczekująco, jakby zastanawiając się, co teraz zrobię. Wniosłam oczy ku niebu, nie wiedząc, co tak naprawdę mam teraz zrobić.
Po chwili dołączył do nas wysoki jasnowłosy, ale tym razem bez Fennekin, którą najprawdopodobniej schował do pokeballa. Spojrzałam na niego ze skwaszoną miną i grymasem na ustach. Wspomniałam, że wcześniej upadłam na kolana, załamując się?
Syknęłam, gdy złapał mnie za ramię i podniósł. Nie lubiłam tak.
Wyrwałam się z jego uścisku.
- Wykluła się... albo wykluł. To Fennekin. – wysyczałam cicho, niezadowolona z tego, co zrobił chwilę temu. Chwilę potem westchnęłam, znów klęcząc przy Froakim.- Mógłbyś spróbować trochę uspokoić Fennekin? Wtedy... spróbowałabym z nią... albo z nim... pogadać. – zaproponowałam nieco nieśmiało, już łagodniejszym tonem głosu. Następnie się wyprostowałam, po czym zgromiłam jasnowłosego jednym spojrzeniem, a przy okazji przyłożyłam palec do ust, nakazując mu być cicho.

// Czyli żadnego poziomu/połówki za walkę, tiak? :<

Viviann Malesci - 2015-12-22, 16:07

//zerknij wyżej :)//

Ciel jedynie na twoje pytanie pokiwał przecząco głową nim Froakie cokolwiek zrobił - Myślę, że to zły pomysł. Musisz sama przekonać Fennekim do siebie- I w tedy Ann wyskoczyła z pokeballa ~Fenneken~ powiedziała wesoło, zapewne chcąc wesprzeć cię w tej "misji" Froakie również lekko pociągnął cię za bluzkę i wskazał na krzaki w których siedział mały pokemon. Sheo najwyraźniej postanowił spełnić twoją prośbę bo zaraz pokicał razem z Ann bliżej krzaków, komunikując się po swojemu z tamtym Fennekinem. Jednak ten za nic nie chciał się pokazać, odpowiadał im coś smutno. Froakie spojrzał na ciebie z nieco zawiedzioną miną i mruknął znużony ~Frou...~ Ann nie poddawała się ale koniec końców przestała się odzywać. Sheo pokiwał łapką abyś do niego podeszła.

Celia - 2015-12-22, 22:28

// Dooopisane~

Jęknęłam cicho na słowa Ciela – szczerze nie uśmiechało mi się gadanie z Fennekin z jednego powodu: czułam się niekiedy winna temu, że się mnie boi. Głupia ty. I na co było ci to bieganie?! krzyknęłam do siebie w myślach, a zamiast swojego głosu słyszałam inny, męski. Należał do ojca.
No tak, wcześniej to on się na mnie darł, teraz ja sama na siebie... pięknie, kurna, pięknie.
Nic nie odpowiedziałam chłopakowi, a jedynie na niego spojrzałam i westchnęłam ciężko. Uśmiechnęłam się jednak na widok liska, który do niego należał – ot, obecność Ann była pokrzepiająca. Poza tym, pewnie wyskoczyła dlatego, by mnie jakoś wesprzeć, no nie? A to już coś! W końcu jak nie Ciel, to ona. Dobre i to! pomyślałam wesoło, próbując przy okazji obmyślić jakiś plan pod tytułem: „Jak przekonać do siebie Fennekin, część pierwsza”.
Uśmiechnęłam się nieco głupkowato, mówiąc pod nosem „no już, już”, w chwili gdy Froakie pociągnął mnie za bluzkę, wskazując na krzaki, w których – jak zapamiętałam – siedział nowo narodzony lisek. Wstrzymałam oddech, nerwowo bawiąc się dłońmi, gdy nasi poke-towarzysze podjęli się próbie rozmowy z bojaźliwym stworkiem. Ten jednak nie zamierzał wychodzić z kryjówki, a na gadanie naszych podopiecznych jedynie odpowiadał coś smutno. Westchnęłam, niemal mając łzy w oczach, które jednak próbowałam ukryć – chyba nici z tego, by przekonać do siebie stworka.
Nie.
Muszę coś zrobić!
Zacisnęłam mocno usta, po czym podeszłam do liska i żaby, zachowując jednak odpowiedni dystans pomiędzy mną, a krzakiem. Wzięłam głęboki wdech, próbując się choć lekko uśmiechnąć, by mój wyraz twarzy nie wyglądał zbyt surowo.
- Hej Fennekin. – przywitałam się nieco cicho, jednak potem odchrząknęłam, mówiąc już głośniej:- Naprawdę przepraszam cię za całą tą sytuację. Nie chciałam, byś się wystraszył...a. – dodałam po chwili, wyraźnie skruszonym tonem głosu. Dobra, pierwsze koty za płotem!
Czy jakoś tak.
- Poza tym nazywam się Celia. I teoretycznie jestem twoją trenerką. A czy w praktyce mam nią być, to zobaczymy. To już zależy od ciebie. – powiedziałam już bardziej wesoła. Wyciągnęłam również rękę do przodu, by lisek mógł zapoznać się z moim zapachem.- Jeszcze raz przepraszam... to jak, pokażesz nam się?
Szczerze? Tak, miałam nadzieję, że te kilka słów pomogą mi w oswojeniu stworka, ale jak powszechnie wiadomo – słowa to sprawa drugorzędna. Liczą się czyny.

Viviann Malesci - 2015-12-25, 19:39

Malutki pokemon przez cały czas kiedy mówiłaś nie chciał wyjść, jednak jakieś 3 minuty (które wydawały się być wiecznością) po twojej wypowiedzi lekko spojrzał na ciebie znad krzaków. Fennekin Ann oraz Sheo znowu coś powiedzieli, słyszałaś w ich głosie przyjazny ton. Udało się, maluch wyszedł z krzaków i popatrzył pytająco na ciebie i na pokemony. Nadal był chyba troszkę wystraszony, jednak tylko tak troszkę. Zdawało się że Ciel całkowicie gdzieś zniknął, mimo że stał za tobą oparty o drzewo ale się nie odzywał. Twój Fennekin przekrzywił lekko łebek i położył się na ziemi, właściwie to się przewrócił. Może jest ranny? Może głodny? Może mu zimno? Niemniej Froakie się zdenerwował i kurczowo pociągnął cię za nogawkę spodni abyś coś zrobiła.
Celia - 2015-12-26, 19:51

Lisowaty Pokemon nijak chciał współpracować. W pewnym momencie wyszło też na to, że miał kompletnie gdzieś moje gadanie, które na dobrą sprawę pozostawało sobie wiele do życzenia. No, ale w życiu nie można mieć wszystkiego, prawda?
W którymś momencie jednak Fennekin zdecydował się spojrzeć na mnie znad krzaków. Uśmiechnęłam się szeroko, jakby zachęcająco, a Sheo wraz z Ann powiedzieli coś od siebie dosyć wesołym, jak i przyjaznym tonem. I w tym momencie się udało.
Maluch wylazł kompletnie z krzaków, tak, że w tej chwili mogłam go zobaczyć w całej swojej okazałości. Można powiedzieć, że był taką małą, żółtą kuleczką z białymi i czerwonymi akcentami. Choć wciąż był przestraszony, to widziałam jego zaciekawiony wzrok skupiony na mojej osobie, jak i Sheo i Ann. Rozejrzałam się również dookoła, by wychwycić Ciela, którego zauważyłam tuż przy drzewie. Stał, w kompletnej ciszy, opierając się o korę. Wzruszyłam ramionami, po czym odwróciłam wzrok. Co on mnie tam...
Spojrzałam znów na liska, który w tym czasie zdążył się poło... a właściwie to przewrócić. Spojrzałam na niego zmartwiona, po czym zbliżyłam do niego swoją dłoń – ostrożnie, by go nie przestraszyć – i spróbowałam pogłaskać. Pokemony bez powodu się nie przewracają. Jęknęłam cicho. Nie mówcie mi, że... że przyczyniłam się do złamania jego łapki!
- Hej, maluszku, boli cię? – zapytałam przestraszona żółtawej kuleczki, głaszcząc ją po miękkim futerku. Chwilę po tym dostałam nagłego olśnienia.- Mam pomysł. Znajdujemy się niedaleko miasta, gdzie znajduje się lecznica. Tam cię wyleczą. Bo chyba coś ci się stało w łapkę. – dodałam, zmartwionym tonem głosu. Westchnęłam.- Tylko musiałbyś się dać złapać w PokeBalla – dzięki temu zaniosę cię szybciej. A ci będzie chyba wygodniej. – wyjaśniłam, przy okazji wyciągając kulkę z torby, którą następnie położyłam przed stworkiem. I czekałam.

Viviann Malesci - 2015-12-27, 18:35

Mały pokemon lis przez chwilę leżał tak na ziemi dając się głaskać i gapił się w pokeball. Najwyraźniej nie miał pojęcia o co chodzi, jednak dotknął kuli i po chwili był twój.


Fennekin
Imię:

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Fennekin (16 lvl) ->Braixen -> (36lvl) Delphox
Ataki: Ember, Tail Whip, Scratch
Charakter i historia: Fennekin wykluła się dość nietypowym sposobem, wręcz brutalnie została pęknięta jej skorupka kiedy to Celia wywróciła się na jajko. Jest ona dość strachliwa, mało wie o świecie i wszystko co większe przeraża ją. Najlepiej jednak czuje się w otoczeniu przyjaciół i tych których zna i to właśnie dzięki nim istnieje możliwość, że po ewolucji jej strach się zmniejszy.
Umiejętność: Blaze - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki ogniste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
Trzyma: -
Kod:

[color=red][b]Fennekin[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię: [/b]
[img]http://orig09.deviantart.net/bf10/f/2014/073/a/1/fennekin_by_creepyjellyfish-d7a4442.gif[/img]
[b]Poziom: [/b] 5
[b]Typ: [/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Fire.png[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Fennekin[/u] (16 lvl) ->Braixen -> (36lvl) Delphox   
[b]Ataki: [/b] Ember,     Tail Whip, Scratch
[b]Charakter i historia: [/b] Fennekin wykluła się dość nietypowym sposobem, wręcz brutalnie została pęknięta jej skorupka kiedy to Celia wywróciła się na jajko. Jest ona dość strachliwa, mało wie o świecie i wszystko co większe przeraża ją. Najlepiej jednak czuje się w otoczeniu przyjaciół i tych których zna i to właśnie dzięki nim istnieje możliwość, że po ewolucji jej strach się zmniejszy. 
[b]Umiejętność: [/b] Blaze - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki ogniste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
[b]Trzyma: [/b] -


Ciel wtedy sie odezwał - Ann prowadź nas do miasta- Wtedy Ann nastawiła uszu, wyłapywała coś przez 3 minuty i potem ruszyła biegiem, Sheo pokicał za nią. Wkrótce dotarliście do centrum Kanto, Na drzewach i na niebie latało parę Pidgey'ów a wam rzuciło się Centrum Pokemonów jakieś 40 metrów stąd. Kiedy tam dotarliście siostra Joy wzięła od ciebie pokeballa z małą Fennekin i nakazała ci zaczekać. W tym czasie Sheo wskoczył ci w ramiona (dosłownie) i uśmiechnął się, jakby czegoś chciał. Ciel gdzieś zniknął, pewnie poszedł coś załatwić.

Celia - 2015-12-27, 22:01

Po tym, jak Fennekin wpakowała się do pokeballa, nie mogłam się powstrzymać od triumfalnego uśmiechu – w końcu lisek był mój. Tak prawilnie. Od razu sprawdziłam swój PokeDex, przy okazji zerkając na skan mojego nowego podopiecznego... a raczej podopiecznej. Nic, tylko zacząć myśleć o imieniu!
Ale o tym później.
Na dźwięk głosu Ciela podskoczyłam w miejscu, po czym schowałam balla liska do torby, przy okazji prostując kości. Ann w tym czasie nastawiła uszu, uważnie nasłuchując – potem, po kilku minutach, wypruła przed siebie, a Sheo za nią. Ja zmusiłam się jedynie do szybkiego marszu, a na towarzysza nie zwracałam szczerze większej uwagi. No co? Póki co toleruję go na tyle, na ile zasługuje.
Wkrótce dotarliśmy do jakiegoś miasta, którego zupełnie nie kojarzyłam. Wzrokiem jednak próbowałam wychwycić tabliczkę, która informowała o tym, jak się dane miasteczko nazywa. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie rozejrzała, oceniając całokształt, który nie wyglądał tak źle...
Uśmiechnęłam się na widok jakichś poke-ptaków, które latały, bądź siedziały na gałęziach drzew. Zeskanowałam je, szybko czytając informacje na ich temat. Pidgey.
W oczy jednak rzucało się najbardziej Centrum Pokemon, o charakterystycznym pomarańczowym dachu. Nie było aż tak daleko, ale też nie całkowicie blisko, co jednak mi nie przeszkadzało tak bardzo. Po prostu przyśpieszyłam kroku, a nim się obejrzałam – już byłam w środku lecznicy.
Lecznica jak lecznica, nic niezwykłego. Zupełnie olałam wystrój, a bardziej skupiłam się na tym, by oddać siostrę Joy pokeballa z moją nową towaryszką. Kobieta odpowiedziała jedynie, że mam czekać. No to czekałam, opierając plecy lekko o ladę tak, że różowowłosa mogła mnie spokojne klepnąć w ramię, gdyby miała mi coś do powiedzenia.
Sheo w tym czasie wpadł na pomysł, by wskoczyć mi na ramiona. Uśmiechnęłam się na ten gest, a on odwdzięczył się tym samym. Wydawało mi się tylko, że czegoś ode mnie chciał. Hmm...
- Co tam kombinujesz, kolego? Jeść chcesz? – zagadnęłam wesoło do Pokemona, bo szczerze nic mi nie przychodziło do głowy. Pogłaskałam go również po łebku, a ja sama doznałam dziwnej ochoty na jakiś dobry obiadek... chociaż kanapką też bym nie pogardziła.
Rozejrzałam się dookoła, ale po Cielu nie było śladu. No cóż... trudno. Wzruszyłam lekko ramionami – jego problem, jeśli mnie zgubi. Ja za nim płakać nie będę. Przy okazji spróbowałam zaczepić jakiegoś trenera w pobliżu (najlepiej młodego), po czym zagadnęłam do niego dosyć nieśmiało:
- Czy w pobliżu można coś zjeść? I w sumie... co to za miasto?

Viviann Malesci - 2015-12-28, 10:09

Sheo pokiwał głową zadowolony, że odgadłaś o co mu chodzi i jeszcze "pomasował" się po brzuszku. Siostry Joy nigdzie nie było a trenera którego zatrzymałaś miał u swego boku Vaperona (swoją drogą nigdy nie widziałaś takiego poka bo niby jak) A owym trenerem była jakaś dziewczyna z rudymi włosami o jasnych pasemkach. Spojrzała ona na ciebie, oceniając wzrokiem i wzruszyła ramionami - Jak wyjdziesz z Centrum Pokemonów i pójdziesz dwa razy w prawo a potem prosto to po lewej będzie mały bar w którym można coś zjeść, jesteś w Kanto a gdzie by indziej- Potem ruszyła dalej, właściwie to chciała ruszyć ale zatrzymała się w połowie kroku i zapytała się ciebie - Może potowarzyszę ci? Wbrew pozorom łatwo się tutaj zgubić- O może Ciel się zgubił? Sheo zainteresował się Vaperonem który z żartem lekko pacnął go swoim ogonem. Frouki nie wyglądał na zadowolonego i szybko wskoczył ci na ramię, wystawiając język do nieznanego pokemona.
- A tak poza tym jestem Fliria- wtrąciła dziewczyna podając rękę w geście przywitania.


Celia - 2015-12-28, 11:55

Osobą, którą zaczepiłam, była dziewczyna z dziwnym Pokemonem u boku – częściowo wyglądał na lisa, jednak jego ciało było pokryte łuskami, a jego ogon był płetwą. Uszy i szyja... pozwólmy, że je pominę, bo nie mam za cholery pojęcia, jak to się nazywa. No wiecie, w taki bardziej specjalistyczny sposób.
Zarówno jak w przypadku wcześniejszych Pokemonów, go również przeskanowałam. Vaporeon.
Dopiero po zajęciu się – no i niekiedy podziwianiu – stworkiem, skupiłam się na trenerce. W sumie powinnam najpierw zwrócić uwagę właśnie na nią, ale cóż... wolę stworki, co tu ukrywać. Niemniej dziewczynie można było zazdrościć nie tylko podopiecznego, a także włosów – ot, rudy mi się zawsze podobał. Uroczy kolor, ot co.
Jej oceniający wzrok sprawił, że zmusiłam się do nieco fałszywego uśmiechu.
- A... dzięki ci. – wykrztusiłam, po czym dodałam niewinnie:- Region – Kanto. To wiem. Ale interesuje mnie miasto, w którym się dokładnie znajdujemy... jest tu jakiś lider może? – dodałam, ale właściwie to moje pytanie było dosyć niepotrzebne, gdyż rudowłosa ruszyła dalej. Westchnęłam, ruszając do przodu, chcąc już stąd wyjść. A nóż widelec zgubię przy okazji Ciela?
Dobra perspektywa, panno Stell.
Trenerka Vaporeona zatrzymała się jednak w połowie postawionego kroku, po czym znów na mnie spojrzała. I zapytała, czy by mi nie potowarzyszyć. Skrzywiłam się na tę propozycję, jakbym zjadła coś kwaśnego, po czym objęłam lekko. Właściwie, to miałam coś przeciwko towarzystwu, ale myśl, że mogłabym się zgubić, nie była najlepsza. Westchnęłam – przykro mi, Celly, ale musisz wytrzymać.
- W sumie... czemu nie. – mruknęłam w odpowiedzi, po czym zachichotałam, gdy Sheo dostał od Vaporeona lekko z „ogona”. Żabka – nie wyglądająca swoją drogą na zadowoloną z tego obrotu spraw – wskoczyła mi na ramię i w odpowiedzi wytknęła wodnemu stworkowi język. Uroczo.
- Celia. – odpowiedziałam krótko rudzielcowi, ściskając jej dłoń. Potrząsnęłam ją, po czym zabrałam rękę. Koniec tych czułości.- Jeszcze tylko coś załatwię u Joy i możemy iść.
Oczywiście kiedy zobaczyłam na horyzoncie lekarkę, albo kogoś z recepcji, od razu zagadnęłam i poinformowałam, że mnie przez jakiś czas nie będzie, także Fennekin będzie musiała trochę zostać sama, pod opieką lekarzy. Trochę beznadziejnie, że nie mogłam podać swojego numeru kontaktowego czy czegokolwiek. Po prostu nie miałam jeszcze żadnego... hm, odpowiedniego sprzętu. Może kiedyś sobie kupię?
- Dobra, możemy iść. – powiedziałam do rudej, wracając do niej. Oczywiście następnie ruszyłam przed siebie, z zamiarem opuszczenia Centrum Pokemon.

Viviann Malesci - 2015-12-28, 19:45

//I ty się mnie pytaj o miasto jak myślałam że Kanto to miasto :D taki zacof xD\\

Fliria uderzyła się ręką w czoło i powiedziała -Aaaa no tak sory, jestem trochę roztrzepana. Miasto to Parmania, lider to Koga ale jest bardzo silny ma pokemony trujące z tego co wiem można zdobyć odznakę Duszy...- Nie dokończyła bo ty już pędziłaś do siostry Joy. Ona tylko pokiwała głową i powiedziała, że Fennekin ma skręconą łapkę i musi tutaj pobyć do wieczora i żebyś właśnie o tej porze się zjawiła. Wróciłaś do dziewczyny która ruszyła z CP do owego baru. Nie rozmawiałyście za wiele, ona też raczej była skupiona na "rozmowie jej pokemona z twoim Sheo"
Chłopacy gadali po swojemu dowiadując się pewnie co nieco o sobie i swoich trenerkach, nawet zdawało ci się że Vaporeon spojrzał nagle zaskoczony na ciebie. W końcu dotarłyście do baru, taki tam przyjemny lokal. Żadnych nachlańców czy coś a w powietrzu unosiły się rozmaite, rozkoszne zapachy. Zauważyłaś też mnóstwo pokemonów których nigdy nie widziałaś np.



Sheo i ty nie mogliście się przestać przyglądać tym pokemonom! Były piękne. Fliria posadziła cię gdzieś w kącie przy dwuosobowym stoliku a sama zamówiła jakieś danie, po czym usiadła i powiedziała - To jest taki baro-klub dla tych co mają Eeve albo jego wyewoluowaną formę. Eeve to chyba jedyny pokemon który tak różnorodnie może ewoluować, przeskanuj sobie każdego a się dowiesz- Aha a więc już wiesz częściowo czemu tutaj tyle tych pokemonów, wydają się mieć coś wspólnego z wyglądu a tu się okazuje że to jeden pokemon wyewoluowany w jakiś niezwykły sposób... Czy cuś :)
- Hej a tak w ogóle co tutaj robisz? Widziałam z tobą jakiegoś chłopaka który potem poszedł chyba do toalety...- W tym czasie Vaporeon zaczął spacerować sobie po barze i witał się z każdym pokemonem.

Celia - 2015-12-28, 23:43

Luzik~ Ja właśnie myślałam, że się „przejęzyczyłaś”, więc nic nie mówiłam ;w;
____________________________________

Przed tym, jak poszłam do Joy z poinformowaniem jej o mojej tymczasowej nieobecności, zdążyłam jeszcze usłyszeć to, co mówiła Fliria – Parmania, a lider to Koga, typ trujący. Hmm... to, że jest silny, nawet mnie nie zraziło zbytnio. Ale nie chciałabym na początku zaczynać od typu trującego. Wydaje się być bardzo silny.
Fennekin. To, co usłyszałam... cóż, było mi zwyczajnie głupio. Oczywiście obwiniałam się również za to, że lisek miał złamaną łapkę. Głupia Celia. Na co ci było to bieganie?!
Odetchnęłam jednak głęboko, wracając do rudowłosej. I ruszyłyśmy przed siebie.
Po drodze rozmowa za bardzo się nie kleiła, ale co poradzić. Ja sama byłam raczej skupiona na podziwianiu Parmanii, niż na zawieraniu nowej znajomości. W którymś momencie jednak spojrzałam na Froakiego, który zdawał się polubić Vaporeona. A przynajmniej właśnie to wnioskowałam po ich zażartej „rozmowie”.
Nawet była chwila, w której łuskowaty spojrzał na mnie zaskoczony. Nie widziałam dlaczego... a może mi się tylko wydawało. Zaczynam chyba mieć jakąś paranoję...
Bar. Nie był to jakiś lokal, w którym piło się na potęgę alkohol, a raczej przytulne miejsce, gdzie można było coś spokojnie zjeść. Oczywiście, coś dobrego, co wywnioskowałam po zapachu unoszącym się w powietrzu. Aż zaburczało mi w brzuchu!
A wokół znajdowały się prześliczne stworki. Niby takie same, a jednak inne. Wstrzymałam na chwilę oddech.
Nigdy ich nie widziałam, więc czym prędzej zeskanowałam wszystkie Dexem, co starałam się zrobić dosyć dyskretnie, by nie wyjść na jakiegoś pokemonowego napaleńca. W końcu wszystko jest możliwe, prawda?
Brązowy lisek to był Eevee, a reszta – co wywnioskowałam po jego opisie – była ewolucjami tegoż stworka. Leafeon – typ trawiasty, Jolteon – typ elektryczny, Flareon – typ ognisty, Espeon – typ psychiczny, Glaceon – typ lodowy, Umreon – typ mroczny oraz Vaporeon, którego już kojarzyłam.
I Sylveon.
To on podbił moje serce, co mogę przyznać bez zająknięcia. Podobał mi się sposób, w jaki się porusza, bawi z innymi, a nawet jak się komunikuje! I te hipnotyzujące, błękitne oczy. Westchnęłam z rozmarzeniem, choć wiedziałam, że pewnie taki stworek się nie zgodzi do mnie dołączyć... zresztą, mógł do kogoś należeć! Wtedy wyszłabym na idiotkę, a nie na porządną trenerkę...
Westchnęłam głośno, zajmując miejsce przy dwuosobowym stoliku, które wypatrzyła rudowłosa.
- Och. Rozumiem. Zazdroszczę... śliczny Pokemon. Sama chciałabym takiego Sylveona. – powiedziałam, zerkając ukradkiem na poke-wróżkę. Fascynujące. Że też taki mały Pokemon miał tyle... hmmm... możliwości, że to tak określę. I na pewno miał jeszcze wiele innych możliwości ewolucji!
Oczywiście nieodkrytych.
Drgnęłam, słysząc następne pytanie Rudej. Wzruszyłam lekko ramionami, obserwując spacerującego Vaporeona, który witał się z innymi eeveewolucjami.
- W sumie nie wiem. Obudziłam się w lesie, a wcześniej podróżowałam wraz z cyrkiem. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, to pożar. Chyba, tak mi się wydaje. – odparłam nieco obojętnie, zerkając na nią. Nie widziałam niczego fascynującego w mojej historii. Ot, niechciane dziecko. Następnie prychnęłam cicho, na myśl o Cielu.- Nie wiem kim jest. Szczerze, to ledwo go znam! Ciągle za mną łazi. Był ze mną od początku. Może to jakiś zboczeniec czy coś... – dodałam po chwili, układając usta w dzióbek.- A ty? Jak jest z tobą?
Gdy czekałam na odpowiedź rudowłosej, w międzyczasie zamówiłam dla ciebie jakąś kanapkę (najlepiej z kurczakiem) i małą sałatkę, bo szczerze mówiąc konałam z głodu. Froakiemu natomiast wzięłam karmę (albo jakieś inne specjalne jedzonko, najlepiej dla Pokemonów wodnych). Jeszcze coś do picia, może sok?
I w tym momencie czekałam. Zarówno na jedzenie, jak i odpowiedź dziewczyny.

Viviann Malesci - 2015-12-29, 00:03

Fliria słuchała twojej krótkiej opowieści i chciała coś dodać od siebie, jednak w tym momencie kelnerka podała wam zamówione dania. Ty miałaś to co chciałaś i też dla Sheo, rudowłosa z kolei zamówiła dla siebie jakąś rybę z warzywami i surową rybę w kosteczkach dla Vaporeona który tylko wyczuł obiad a pojawił się jak wiatr przed miską na ziemi. Sheo spojrzał na swoją karmę i wzruszył ramionami po czym usiadł na ziemi i zjadł ze smakiem. Między kęsami Fliria powiedziała "coś o sobie"
- Dziwne że nic nie pamiętasz. Może twój tato miał jakiegoś pokemona co potrafi wymazywać pamięć? Wiem że niektóre Espeony które są bardzo dobrze trenowane to potrafią- zaśmiała się na wzmiankę o pedofilu - Ej tutaj niedaleko klubu jest jego prywatna wylęgarnia gdzie są jajka z Eevee. Jakbyś chciała jedno mogłoby być twoje i w tedy mogłabyś też zostać członkiem klubo-baru- zaoferowała ci Fliria - A tak się składa, że jestem zastępcą szefowej kubo-baru który nazywa się prosto "Świat Eevee"

Celia - 2015-12-29, 00:45

Dziewczyna wydawała się być... hmm, zaciekawiona – a przynajmniej tak myślałam w tej chwili – moją krótką opowieścią dotyczącą tego, jak tu się znalazłam. W chwili, gdy najwyraźniej chciała coś od siebie dodać, akurat kelnerka podała nam zamówione dania. Uśmiechnęłam się w jej kierunku przepraszająco.
Ja miałam swoją kanapkę z pożywnym mięsem, jak i sałatkę, a Sheo jakąś karmę. Przynajmniej na karmę mi to wyglądało... z kolei dziewczyna wybrała rybę z warzywami. I coś dla Vaporeona – pachniało rybą.
Oczywiście łuskowaty Pokemon pojawił się w trymiga, gdy wyczuł obiad. Zaśmiałam się, życząc obu wodnistym stworkom „smacznego”, jak i samej rudowłosej.
W tym czasie zaczęłam słuchach Flirii. Słysząc jej „teorię” uniosłam jedynie brew do góry. Pokiwałam przecząco głową, wzdychając.
- Szczerze to nie mam pojęcia... nawet nie wiem jakich stworków używał. – odpowiedziałam dosyć ponuro, jednak słysząc śmiech dziewczyny uśmiechnęłam się szeroko. A nawet zadławiłam kanapką – do tego stopnia, że musiałam ją popić sokiem.- Naprawdę? To nie był by żaden problem? – dopytałam, czując niesamowitą radość na myśl o własnym Eevee. Następnie się uśmiechnęłam, kończąc kanapkę. Po chwili pałaszowałam już sałatkę.- Dobrze wiedzieć. Na przyszłość będę wiedziała do kogo się zgłaszać, jeśli będę miała pytania dotyczące Eevee.
I zaśmiałam się szczerze.

Viviann Malesci - 2015-12-29, 10:57


Dziewczyna pokiwała tylko głową i dokończyła swoją rybę, po czym pogrzebała w torebce wyciągając jakiś formularz i długopis - Okej to wypełnij formularz. Imię, nazwisko, data urodzenia, gdzie mieszkasz i jakiś kontakt. Możesz napisać że podróżujesz w miejscu zamieszkania
no i tam jeszcze jakieś pytania o twoje dotychczasowe pokemony na dzień dzisiejszy.... A i nie musisz płacić za posiłek, dla członków jest darmowy a tu...
- przerwała na chwilę
ponownie grzebiąc w torbie i wyciągając jakąś opaskę w folii - Opaska członkowska. Jak już uzupełnisz to daj znać to pójdziemy po twojego pierwszego Eevee. Na razie nie zakładaj okej? Aha i..- w tym miejscu nie dokończyła bo z wnętrza jej torebki (gdzie pewnie miała jakieś pokeballe) wyskoczył...Sylveon! Prosto na stół i zaczął gapić się swoimi wielkimi oczami prosto na ciebie - Wybacz jej, strasznie lubi patrzeć na nowych członków klubu...Sylvia złaź...- Chciała ją lekko odciągnąć od ciebie ale Sylveon pacnęła ją w rękę swoją "wstęgą"


Celia - 2015-12-30, 14:19

Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała swoją głową, a jej rude kosmyki włosów zakołysały w skutek tego ruchu. Przekrzywiłam głowę, zastanawiając się, jakby Fliria wyglądała w innym środowisku. A potem na zdjęciu. Z moich ust wyrwało się ciche 'uch', po czym pokręciłam głową - o czym ja myślę?
Zaraz potem dostałam jakiś formularz. I długopis. Przełknęłam sałatkę, po czym zabrałam się za czytanie, a raczej wypełnienie, a w międzyczasie słuchałam uważnie rudowłosej. Podzielność uwagi, ha!
Imię - tutaj powstrzymałam się od przywrócenia oczami - oczywiście, że Celia!
Nazwisko - ooo, dobra, tego Ruda nie wiedziała - Stell.
Data urodzenia - szczerze? Znienawidzony dzień w roku - szóstego października.
Gdzie mieszkam - tak jak poleciła dziewczyna - 'podróżuję'.
Kontakt? Hmm... zastanowiłam się przez dłuższą chwilę, po czym napisałam 'przez Ciela'. Zaraz jednak skreśliłam to zdanie, po czym je zamieniłam z tym: 'pytać o Celię Daisy Stell w Centrum Pokemon'. No i git.
Jeszcze tylko dopisałam, jakie stworki posiadam. I tyle.
- Dzięki wielkie. - odpowiedziałam wesoło, oglądając uważnie opaskę. Schowałam ją do torby, tym samym spełniając prośbę dziewczyny, by jej nie zakładać. Na wieść o Eevee uśmiechnęłam się szeroko.- Jasne, nie ma sprawy.
W pewnym momencie dziewczyna przerwała swoją wypowiedź, bo z wnętrza jej torebki wyskoczył... no właśnie, Sylveon! Spojrzałam przyjaźnie w oczy poke-wróżki, przenosząc wzrok na Flirię.
- Nic się nie stało. Piękna jest. - odpowiedziałam dziewczynie, głaszcząc Pokemona po głowie i grzbiecie. Następnie wstałam, upewniając się, że Froakie zjadł swój posiłek.- To jak, idziemy?

Viviann Malesci - 2016-01-03, 21:16

Fliria przewróciła oczyma i zawołała swojego Sylveona do pokeballa - Taaa piękna, szkoda że nie znasz drugiej strony medalu- zaśmiała się. Schowała formularz zgłoszeniowy i wstała, dając znak żebyś i ty wstała i poszła za nią. Przeszłyście ścieżką za klubo-barem a następnie małym gajem drzewnym, po chwili ujrzałaś jakieś 40 metrów dalej średniej wielkości budynek. Wyglądał troszkę jak taka stodoła, jednak bardzo zadbana i w rozmiarze XL z ładnymi wręcz nowoczesnymi oknami. Weszłyście do środka. Przywitała was delikatna, wręcz romantyczna muzyczka lecąca z ukrytych głośników. Ujrzałaś coś na kształt recepcji a za nią dwoje drzwi. Jedne zdawały się być nieco grubsze a drugie takie zwyczajne. Gdzieś po prawej w sieni zauważyłaś kolejne drzwi, miały na sobie podobizny wszystkich możliwych ewolucji Eevee
- W sumie... Możesz też zaadoptować Eevee a nie czekać aż się wykluje- odezwała się Fliria. Niespodziewanie podeszła do Was jakaś nieznajoma czarnowłosa dziewczyna, mająca przy swoim boku Glaceona i Leafeona. Przywitała się radośnie z Flirią i zapytała się chyba prędzej ciebie niż twojej towarzyszki - O kolejna nowa członkini? Cześć jestem Ann, opiekuję się inkubatorami

Celia - 2016-01-04, 15:51

Chciałam tylko powiedzieć, że lv z profesji dałam Froakiemu, a przez to potrafi kolejny atak – Quick Attack. Informuję w razie czego. c:
_________________________________________________________

Spojrzałam nieco zdziwiona na dziewczynę, jednak nie skomentowałam tego, co powiedziała na temat swojej podopiecznej, Sylveon. Druga strona medalu...? Zastanowiłam się przez chwilę, po czym się wzdrygnęłam – wyobraziłam sobie bowiem Sylvię w dosyć... krwawej sytuacji, w której to ona raczej była „mordercą”, niż ofiarą. Ot, taki... szurnięty, czy nawet niestabilny psychicznie, Pokemon. Brr. Samo wyobrażanie sobie tego jest straszne, a co by było gdyby tak rzeczywiście było?
Ogarnęło mnie nieprzyjemne uczucie.
Okej, Celly, spokojnie. Fliria tego na pewno nie miała na myśli, tak? No właśnie. Tak, nie miała. Koniec tematu.
Pokręciłam głową, po czym wstałam z krzesła, tuż po rudowłosej, gdy ta schowała również formularz. Osobiście miałam nadzieję, że połapie się w tych moich bazgrołach, a – w przyszłości, oczywiście – złapanie ze mną kontaktu nie będzie trudne. No, chyba że będę poza miastem, a w pobliżu nie będzie żadnego Centrum Pokemon. No dobra, nieważne. Tym będę się przejmować za... kiedyś tam, o.
Wyszłyśmy z baru, a ja pożegnałam stworki, które kręciły się w pobliżu. Jakoś czułam do nich większą sympatię niż do ludzi, którzy mnie otaczali. Tak już mam, co poradzić? Uśmiechnęłam się mimowolnie, biorąc na ręce Froakiego, którego następnie pogłaskałam. Droga prowadziła przez ścieżkę, która z kolei mieściła się za budynkiem, w którym uprzednio zjadłyśmy obiad. Minęłyśmy mały gaj drzewny, a ja wybałuszyłam oczy na widok... no, tego budynku.
Z daleka nie wyglądał na zbyt nowoczesny (co wywnioskowałam po wyglądzie stodoły; za to bardzo zadbanej i... wielgachnej wręcz), ale gdy się zbliżyłyśmy, zauważyłam, że posiada – charakterystyczne dla zwykłych domków w mieście – okna, co uchroniło go od miana... hmmm... w sumie nie wiedziałam jak to określić. No, nieważne zresztą.
Wygląd, o który zadbano w środku, również był nienaganny. Rozglądałam się z uśmiechem na boki, a ucho koiła romantyczna muzyka. Nie moje klimaty, ale najgorzej też nie było. W oczy oczywiście rzucała się recepcja. Drzwiami za bardzo się nie przejęłam; ot, co będę oceniać, skoro się nie znam? Jedne po prostu były wykonane z grubszego drewna, niż te drugie.
W oczy rzucały się jednak inne kolejne, na której wyryto podobizny wszystkich eeveewolucji. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Te były śliczne.
- Naprawdę? – zagadnęłam z błyszczącymi oczami, zerkając na rudowłosą. Z zachwytem. Osobiście nie mogłam się doczekać aż zdobędę własnego liska. Mój zapał zgasiła jednak jakaś czarnowłosa dziewczyna, która miała przy swoim boku lodową odmianę Eevee, jak i tą trawiastą. Mimowolnie się cofnęłam za Flirię, jednak szybko zatrzymałam się w połowie kroku. Spokojnie. Ona jest z nami.Hej i cześć. Jestem Celia. – powiedziałam jedynie, pamiętając prośbę rudowłosej, by nie nosić na razie przepaski, bo chyba o tym właśnie mówiła... by za bardzo nie pokazywać tego, że dołączyłam. Chyba. Spojrzałam na Rudą z zapytaniem w oczach, a samego Sheo dopieściłam kolejną porcją głaskania.

Viviann Malesci - 2016-01-04, 21:17

//takie coś to zgłaszasz w takim specjalnym dziale wiesz? xDD Tak na przyszłość xD //

Fliria wydała z siebie coś na kształt ziewnięcia, wyciągając ręce do góry i odzywając się do Ann - No to ty się nią zajmij, zrób co uważasz za słuszne. Dałam jej już bransoletkę, ja idę potrenować z kimś. Na razie Celia- pomachała ci na do widzenia i skierowała się do drzwi z podobiznami wszystkich Eeveewolucji. Ann też przewróciła oczami i założyła opaskę która magicznie znalazła się w jej ręce. Zauważyłaś na niej jakiś napis i znaczek Eevee ale nie potrafiłaś rozczytać napisu - No dobra na razie chodź do wylęgarni- Pociągnęła cię za rękę bardzo brutalnie, tak że nie miałaś okazji jako tako zareagować. Otworzyły się drzwi (te grubsze) i od razu buchnęło na ciebie duże ciepło. Żywy inkubator. Jajka leżały na specjalnie przygotowanych, podłużnych, białych "stołach"(tak to wyglądało) z wgłębieniami wymoszczonymi miękkim puchem. Wszystkie jajka wyglądały tak samo, jedno wyróżniało się brązowymi plamkami (bardzo lekkimi, swoją drogą tylko ty zauważyłaś to jajko) No a tak poza tym - Trochę ciepło ale musi być. Podejdź do któregoś jajka, te tutaj po prawej powinny się wykluć dzisiaj może jutro...

Celia - 2016-01-05, 16:11

Och. Kurczę, przepraszam. Będę wiedziała na przyszłość. xD
_____________________________

- A... na razie. – wydukałam nieco rozczarowanym tonem głosu w kierunku rudowłosej, która postanowiła nas opuścić, co mi mocno nie pasowało – w końcu zostałam z nieznajomą mi całkowicie dziewczyną... w sumie Rudą też znałam krótko, ale przynajmniej spędziłam z nią więcej czasu. Westchnęłam, odprowadzając ją wzrokiem, aż do drzwi z podobiznami ewolucji Eevee. Hmm. Czyli tam odbywają się treningi? Albo walki... w sumie można to rozumieć dwuznacznie.
Po chwili zerknęłam z powrotem na ciemnowłosą, która miała w ręce – raczej – bransoletkę, którą z kolei podarowała mi wcześniej Fliria, na znak przynależności do... hmm, tego stowarzyszenia. Spróbowałam skupić wzrok na przepasce, jednak szybko przeniosłam go na... Ann. Chyba tak miała na imię.
- Okej. – wyszeptałam jedynie, w sumie już wtedy, gdy zdążyłyśmy być bliżej drzwi, bo – jakby to delikatnie ująć – dziewczyna szarpnęła mnie za rękę, po czym zaczęła ciągnąć w kierunku następnego pomieszczenia. Cóż... okazji do sprzeciwienia się nie było, a zresztą nie miałam po co to robić.
Drzwi od wylęgarni – co można było stwierdzić po kilku sekundach, zważywszy na ciepło tu panujące, jak i ze względu na jaja – otwierały się automatycznie. Skrzywiłam się leciutko, ale tylko ciut, czując napływające ciepło na twarz, co było spowodowane wejściem do tego pomieszczenia. Wyrwałam szybko dłoń z uścisku dziewczyny, po czym rozejrzałam się dookoła. Jedno było pewne: znajdowało się tu pełno poke-jajek, z których (jak się zdążyłam domyślić) w niedalekiej przyszłości miały się wykluć Eevee.
Zaczęłam przechadzać się wzdłuż stołów, po czym jednak zatrzymałam się gwałtownie, widząc, że jedno jajko się wyróżniało. Całkowicie. Wiedziałam o tym, że istnieją odmiany tych samych Pokemonów, ale o innym ubarwieniu... jednak coś czułam, że to nie to. Wątpiłam, by można było po kolorze skorupy rozpoznać umaszczenie stworka. Na słowa Ann pokiwałam głową, ale swój wzrok skupiłam głównie na tajemniczym jajku.
- Hmm. Okej. Mogę sobie jakieś wybrać i, ot tak, wziąć? – zapytałam dla pewności, jednak potrząsnęłam głową, patrząc na nią.- Fliria powiedziała, że równie dobrze mogę adoptować wyklutego stworka... ale chyba skuszę się jednak na jajko. Ot, taka niespodzianka. – dodałam po chwili z lekkim uśmiechem. Na mojej twarzy pojawiło się jednak zmartwienie, a ja sama wskazałam na tajemnicze jajko, które wyróżniało się spośród innych plamkami.- A... to jajko różni się od innych.
Brawo Celia, plus dziesięć punktów dla ciebie.

Viviann Malesci - 2016-01-10, 20:19

- Nie, najpierw wybierz potem daj mi znać jak to zrobisz ale nie bierz jajka, są bardzo ciepłe-Ann postanowiła zająć się doglądaniem jajem gdzieś na najdalszym stole po lewej, sprawdzała coś tam na tabliczkach i inne czary na których się nie znałaś. Kiedy usłyszała twoją uwagę, niemal jak błyskawica znalazła się przy tobie i obadała jajko z niemal każdej strony. Popatrzyła na tabliczkę i zaraz ją zerwała, mówiąc... do siebie albo do ciebie - To nie jest jajko Eevee, kto był na tyle głupi aby je tutaj dać?! Dlaczego... ugh! Celia mogę ci w sumie je dać, nie wiem to chyba będzie Bunnelby albo Buneary. Na pewno nie shiny Eevee...- wypadła z pomieszczenia. Zostałaś chwilę sama a twój Froakie, który przecież cały czas ci towarzyszył w ciszy, pociągnął cię za spodnie i powiedział coś po swojemu, jakby zachęcając cię abyś wzięła te jajko. W końcu im więcej stworków tym lepiej! Znowu pojawiła się w drzwiach Ann - To co bierzesz i idziesz zaadoptować?
Celia - 2016-01-13, 18:04

Odsunęłam się nieco od dziewczyny, która zjawiła się błyskawicznie przy tajemniczym jajku, które zauważyłam chwilę temu. Posłałam w jej stronę zmieszany uśmiech, sama stojąc cicho, by jej nie przeszkadzać... czy tam nie przerywać monologu. No, przynajmniej jedno jest pewne – to nie było jajko Eevee. Ani jego kolorowa odmiana, o czym pomyślałam. W sumie... czułam się nieco zbita z tropu. W końcu swojej uwagi o shiny nie wypowiedziałam na głos...
… chyba.
- Oooch... serio? To nie będzie pro... – zaczęłam, jednak nie skończyłam, bo Ann wypadła błyskawicznie z pomieszczenia. Uśmiechałam się przez dłuższą chwilę, zaraz potem wyginając usta w podkówkę.- ..blem...? – dokończyłam, choć ciągnięcie tej wypowiedzi było teraz bez sensu; w końcu dziewczyna gdzieś pobiegła. Zerknęłam na poke-żabę, która pociągnęła mnie za spodnie, mówiąc przy okazji coś po swojemu. Skierowałam swój wzrok na jajo, po czym się zawahałam. Nowy towarzysz, bądź towarzyszka, przydałaby się, czego w sumie nie ukrywałam. Cóż... jak to ludzie powiadają – bierz, jeśli dają, bo później możesz jedynie stracić. Czy jakoś tak.
Dlatego też sięgnęłam po jajo, uważając, by się nie poparzyć – w końcu Ann ostrzegała, że reszta jest bardzo ciepła, więc i z tym nie mogło być inaczej. Następnie włożyłam przedmiot ostrożnie do torby, przy okazji przykrywając je bluzą, by jako-tako ogrzać. Ogółem ochronić przed zimnem.
Podskoczyłam, zerkając w kierunku skąd pochodził głos... wzdychając z ulgą. Oczywiście to była Ann, bo jakże inaczej. Uśmiechnęłam się szeroko na jej słowa.
- Już wzięłam. – odparłam, pokazując z dumą wypchaną torbę. Zaraz potem kiwnęłam głową. Cóż... masz ci los – chciałaś jajo, ale może skusisz się na „gotowca”? Kiwnęłam w myślach na tą myśl. W sumie lepiej zebrać teraz gotową drużynę... mam niekiedy dość jajek, ze względu na Fennekin. Cóż... zdobyć jej zaufanie nie będzie łatwo.- Tak, tak. Już idę. – powiedziałam, idąc w kierunku dziewczyny, a następnie za nią. Sheo dałam znak, by podążał za mną albo wskoczył na ramię – jakoś dodatkowe obciążenie mi nie przeszkadzało, jeśli to tak określę.

Viviann Malesci - 2016-01-16, 00:47

- Tak dobrze, super. Zgłosiłam już, że mamy obce jajko ale ty je weźmiesz. Chodź, drzwi obok są... a z resztą zobaczysz- powiedziała Ann, pokazując abyś ruszyła za nią. Sheo pierwszy wyskoczył z pomieszczenia, odetchnąwszy w wyraźną ulgą. Najwyraźniej ciepłe powietrze średnio mu się spodobało. Poszłaś za dziewczyną o dziwo jakimś korytarzem, na ścianach widniały bardzo ładne zdjęcia Eevee i jego ewolucji wraz z trenerami jak i gabloty z nagrodami w konkursach czy dyplomy z podziękowaniem. Tych nagród nie było dużo ale zawsze coś, Ann pruła przed siebie aż nie stanęłyście przed jasnobrązowymi drzwiami - Jak nie lubisz hałasu to zatkaj uszy, te drzwi są dźwiękoszczelne ale niektóre z tych Eevee bardzo głośno... rozmawiają- Po czym otworzyła drzwi. Tym razem "zaatakował cię" odgłos szczekania typowo dla Eevee. Zauważyłaś duży pokój z akcesoriami tj. tunele, drapaki czy mostki i domki wielopiętrowe. Spokojnie mogło by się tutaj zmieścić z 50 osób, jednak zamiast tego było tutaj 6 dziewczyn (pewnie opiekunki) i około 12-14 Eevee. Trudno było je zliczyć ciągle się ruszały. Jednak nie panował tutaj chaos, wydawało się że wszystko jest pod kontrolą a tutaj trwa sielanka. Chyba tak z 50% Eevee spało lub bawiło się w "atakowanie siebie nawzajem dla zabawy" Druga połowa z kolei ganiała się w stadkach po przeszkodach. Jeden z Eevee siedział przed wami i przywitał was. Ann pogłaskała go i powiedziała do niego a potem do ciebie - Cześć Oaza, co chcesz wyjść? Ann usiądź sobie gdzieś i poczekaj aż jakieś Eevee nie podejdą. Możesz też wziąć zabawkę i spróbować jakiegoś przywabić. Mówię ci, to najlepszy sposób na idealne dobranie pokemona. Poczekać aż zrobi to samowolnie- Szybko cię poinstruowała i sama usiadła gdzieś pod dużym oknem, zaraz "zaatakoway ją" dwa inne Eevve.
Celia - 2016-01-17, 01:09

Ruszyłam za Ann, jednak to Sheo przekroczył pierwszy próg drzwi, wpadając do pomieszczenia z normalną temperaturą. Uśmiechnęłam się lekko, parskając cichutko ze śmiechu. Najwyraźniej mój podopieczny nie za bardzo przepadał za ciepłem, co przyjęłam ze zdziwieniem. Myślałam, że Pokemony podobne do niego lubują w takim „otoczeniu”. Cóż, w tej chwili mogę śmiało stwierdzić, że uczymy się całe życie.
Tym razem szłyśmy jakimś korytarzem, którego ściany przyozdobione były zdjęciami Eevee i jego ewolucji – przyznam, że były naprawdę ładne. Stały tu również gabloty z trofeami, jak i dyplomami. Domyśliłam się, że nagrody były pewnie za pokazy, a „papierkowe” sprawy za zasługi klubu. Tego wszystkiego nie było za dużo, ale wystarczająco, by członkowie stowarzyszenia byli wystarczająco zadowoleni. Ann dorównać było ciężko... no, ale ją jakoś doganiałam. W końcu stanęłyśmy przed jasnobrązowymi drzwiami. Kiwnęłam głową na słowa dziewczyny, uśmiechając się lekko.
- Nic mi nie straszne.
Jednak po otworzeniu drzwi przez dziewczynę moją twarzy wykrzywił grymas.
Odgłos szczekania, który to był niezwykle charakterystyczny dla Eevee, doszczętnie zaatakował moje uszy, sprawiając lekki ból. Nieśmiało wtargnęłam do środka, obserwując wszystko dookoła. Lisków było dużo, a opiekowały się nimi kilka dziewczyn. Ogółem pomieszczenie było przystosowane do tego, by znajdowały się tu poke-maluchy. Część ze stworków atakowała się nawzajem – z ulgą dostrzegłam, że to jednak dla zabawy – a druga zajmowała się torem przeszkód. Niektóre istotki odpłynęły również w krainę snów.
W końcu jeden z lisków podszedł do nas i nas... przywitał? Pomachałam mu nieśmiało, będąc zbyt zmieszana, by go pogłaskać. Wyręczyła mnie oczywiście Ann. Poczułam lekkie uczucie zazdrości. Miała bardzo dobry kontakt z Pokemonami.
- Okej. Posłucham się ciebie. Dziękuję. – odpowiedziałam jedynie, po czym spojrzałam znacząco na Sheo.- Mam nadzieję, że mi pomożesz, skarbie. – powiedziałam ze śmiechem, po czym zabrałam się za szukanie jakiejś piłeczki, czy czegoś w tym stylu. Na początku zaproponowałam zabawę Froakiemu, by inne Eevee zobaczyły, że nie jestem taka zła. Następnie spróbowałam jakoś liski zachęcić... uśmiechem na przykład. W końcu to jest już dobry początek, no nie?

Viviann Malesci - 2016-01-19, 15:38

//dostałam zawału przez twojeg av'a xd//

Sheo chętnie zaczął się z tobą bawić, ganiając za piłką w paski którą udało ci się znaleźć. Bawiłaś się tak przez jakiś czas a żaden z Eevee nie wyglądał na zainteresowaneg, czyżby żaden z nich nie chciał "zaszczycić" cię swoją obecnośvią? Ann spojrzała po około 10 minutach na ciebie i powiedziała - No...czasem tak się dzieje, że...- nie dokończyła a wyszczerzyła się nagle i odunęła. Nie wiedziałaś przez chwilę dlaczego tak się uśmiecha, kiedy jednak chciałaś się zapytać poczułaś jak coś skacze ci na głowę. Potem to coś zeskoczyło na ziemię, prosto na Sheo. Jednak twój przyjaciel nie dał się tak łatwo i umknął przed "atakiem" Oczywiście był to Eevee, łatwo zauważyłaś że shiny który chciał się pobawić. Froakie wskoczył ci na ramię a potem postanowił gonić Eevee dookoła ciebie. Ann już ci nie przeszkadzała, najpewniej ten Eevee może zostać twoim podopiecznym.

Celia - 2016-01-23, 15:07

//Mam nadzieję, że teraz koza nie wystraszy xD//

Piłeczka w paski, którą udało mi się znaleźć, wyglądała doprawdy zachęcająco. Dlatego też nie musiałam czekać zbyt długo, żeby Sheo zaczął za nią ganiać. Spędziliśmy tak kilka minut, jednak żaden Eevee nie chciał podejść. Westchnęłam – myślałam, że tym sposobem zobaczą, że nie jestem taka zła i nie gryzę... no, najwyraźniej byłam w błędzie.
Dziesięć minut. Około sześćset sekund. Liczyłam. Dziwna jestem, wiem.
- No... czasem tak się dzieje, że...
Znów westchnęłam, spoglądając na dziewczynę z lekkim uśmiechem, który był jednak nieco zbolały.
- Nic się nie stało. Po prostu będziecie mieli członkinię bez Eevee. - wyszeptałam, nieco zdziwiona własnym pesymizmem, jak i tajemniczym uśmiechem Ann. Myślałam, że się nieco nabija z mojego nastawienia, ale gdy poczułam, jak coś skacze mi na głowę, jedynie zmrużyłam oczy i zniżyłam głowę.
Pokemon...?
„Ciężkie coś” po obadaniu mojej głowy (i przy okazji zniszczenia fryzury – dzięki!), zeskoczyło na ziemię, celując w Sheo. Żabka nie dała się jednak tak łatwo, umykając przed zamachem na własne życie. Zachichotałam, ponieważ cała sytuacja wyglądała dosyć zabawnie. Po chwili jednak zaprzestałam tej czynności, zerkając na liska, który ZDECYDOWANIE różnił się od innych. Jeden mały szczegół.
Jego futerko było dużo jaśniejsze niż takich zwykłych Eevee. Odcienie szarości.
I chciał się pobawić!
Nie ma co, mam dziś szczęście pomyślałam wesoło, choć wiedziałam, że istnieje również możliwość, że lisek po prostu nie będzie chciał ze mną nigdzie iść. Nie zraziłam się jednak, głaskając Sheo tuż przed tym, jak zeskoczył na ziemię. I zaczął ganiać Eevee. Zaśmiałam się wesoło, nie przeszkadzając im przez chwilę. Pięć minut? No, może.
- Hej, maluchu. Może chcesz poganiać za piłeczką? – zapytałam nieśmiało, aczkolwiek zachęcająco, liska o srebrzystym futerku.

Viviann Malesci - 2016-01-23, 15:32

Eeve zaczął się chętnie z tobą bawić jak i ze Sheo. Ogólnie wyglądało to bardzo dobrze, nawet jeśli nie będzie chciał do ciebie dołączyć, może postarasz się go jakoś przekonać? Nagle po pomieszczeniu rozległ cichy dźwięk "diiin" Wszystkie Eevee wstały i zaczęły wybiegać przez ukryte w głębi pokoju drzwiczki. Wszystkie oprócz tego shiny. Ann wstała, inne opiekunki też wychodziły - Teraz idziemy wszyscy na zewnątrz, dołącz do nas potem oki? Przez te drzwi w prawo i dojdziesz do wyjścia na wybieg- podeszła do ciebie i szepnęła ci do ucha ~ Jestem prawie pewna, że Ori, bo tak ma na imię ta Eevee się do ciebie przyłączy. Pobaw się z nią i powiedz coś o sobie a jak wszystko pójdzie dobrze to wyciągnij jakiegoś pokeballa~ Poinstruowała cię po raz kolejny i wyszła, zapadła cisza a Eevee wgapiała się w ciebie. Pokój opustoszał i zrobiło się tutaj... ciszej ~ Frouky!~ odezwał się Sheo, dugając cie lekko w nogę i wskazując głową na Eevee. Ori zaczęła bawić się pobliskim sznurkiem aby zabić nudę.
Celia - 2016-01-23, 16:15

Lisek chętnie przyjął zaproszenie i po chwili zaczął się z nami bawić. To znaczy ze mną i Froakim. Ogółem wszystko szło pięknie, a ja nie narzekałam. Cieszyłam się z obecności Pokemona, ale nie dlatego, że był w swój sposób unikalny, a dlatego, że po prostu był. W końcu jako jedyny „odezwał” się na moje „zaloty”. Inne liski po prostu miały mnie gdzieś, że to tak określę... a przynajmniej miałam takie wrażenie. No, ale pewnie dobrze myślałam.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się cichy, aczkolwiek dobrze słyszalny, dźwięk. Osobiście przypominał mi dzwonienie dzwonkiem do drzwi, ale zapewne to nie było to. Zerknęłam na liski, które wstały i zaczęły znikać mi z oczu. Spojrzałam, nieco przestraszona, na srebrzystego stworka, który jednak nie ruszył się z miejsca. Nie ukrywam, że w pewien sposób mnie to uspokoiło.
Zerknęłam na Ann, po czym pokiwałam głową.
- Pewnie. Przyjdę niedługo. – powiedziałam, obiecując jej swoje przybycie. Zaraz potem podeszła do mnie i wyszeptała kilka słów na ucho. Zarumieniłam się lekko, czując jej ciepły oddech muskający moje ucho. Zapamiętać – Ori to shiny Eevee. I jest samiczką, co wywnioskowałam z formy, w której mówiła Ann o lisiczce. Kiwnęłam głową, po czym pożegnałam ją gestem dłoni.
Zapadła cisza, zarówno między mną i Pokemonami, jak i w pokoju. Było dużo spokojniej. Odetchnęłam z ulgą.
Odzew Sheo spowodował, że wzdrygnęłam się lekko. Uśmiechnęłam się do niego, również zerkając na lisiczkę. Przepełniała mnie determinacja.
Podeszłam do lisiczki, obserwując ją w ciszy. Zaraz jednak uklękłam obok niej, ciągnąc za drugi koniec sznurka. Ot, lekka prowokacja. Oczywiście nie robiłam tego zbyt mocno, ale tak, by Ori wykorzystała swoje ząbki do zatrzymania dla siebie zabawki. Po kilku minutach siłowania się, zaśmiałam się dźwięcznie, również uśmiechając. Pora na kolejny etap.
- Ori. Ładne imię. – powiedziałam na początku, podając swoją dłoń do obwąchania. Następnie pogłaskałam ją po łebku, drapiąc delikatnie za uchem.- Jestem Celia. Początkująca trenerka Pokemon. – dodałam po chwili, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć... ale po chwili mnie olśniło. Zabrałam również swoją dłoń, którą pieściłam stworka.- Podróżuję. Na razie zaczynam, ale mam w planach zwiedzić wszystkie regiony... świat. Poznać nowych ludzi, Pokemony, jak i towarzyszy. Póki co nie mam zbyt wiele do zaoferowania, ale... – przerwałam na moment, z bijącym sercem sięgając do torby. Wyjęłam balla, którego pokazałam lisiczce.- M-może się do mnie przyłączysz?

Viviann Malesci - 2016-01-23, 21:55

Eevee niemal od razu zareagowała i złapała zębami za sznurek, próbując odebrać swoją zabawkę. Jej wzrok całkowicie skupiał się na zbawce, tak jakby ona była najważniejsza na świecie. Na wzmiankę o ładnym imieniu, skupiła jednak wzrok na tobie. Widocznie lubiła jak ktoś ją chwalił, zaciekawiona usiadła i wysłuchała cię. Kiedy wyjęłaś pokeballa, reakcja Ori była zadziwiająca! Zamiast dać się złapać, skoczyła na ciebie i zaczęła się wtulać w twoje ramiona, liżąc cię i wydając piski radości. Potem przestała, siadając ci na kolanach i dotykając pokeballa. Niedługo potem usłyszałaś ''ding'' i Ori dała się złapać. Zaraz jednak wyskoczyła samowolnie, mając nadzieję na zabawę czy coś.

Shiny Eevee

Typ:
Imię: Ori
Poziom: 10
Zadowolenie: 15/100
Ewolucja: Eevee-> (szczęście+ TM Fairy[Fairy-type move]) Sylveon
Ataki: Helping Hand, Growl, Tackle, Tail Whip, Sand Attack, Baby-Doll Eyes, Swift
Charakter i historia: Ori wykluła się w okolicznym schronisku w Kanto i zaadoptowała ją Celia. Jak większość Eevee jest dość przyjaznym stworkiem, lubi się bawić i spędzać miło czas ze swoją nową trenerką. W walce słucha poleceń ale trochę za szybko się poddaje, wspierana uśmiechami i zachęcającymi słowami może się to zmieni. Czasami nieśmiała co do nowych przyjaciół.
Umiejętność: Adaptability - Ataki, które mają ten sam typ, co Pokemon, są o 2 razy silniejsze niż gdy używa je inny typ (bez tej umiejętności - 1,5 raza).
Trzyma: -

Kod:
[color=silver][b]Shiny Eevee[/b][/color][img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[IMG]http://i63.tinypic.com/1zlamhl.png[/IMG]
[b]Typ:[/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Normal.png[/img]
[b]Imię:[/b] Ori
[b]Poziom:[/b] 10
[b]Zadowolenie:[/b] 15/100
[b]Ewolucja:[/b] Eevee-> (szczęście+ TM Fairy[Fairy-type move]) Sylveon
[b]Ataki:[/b] Helping Hand, Growl, Tackle, Tail Whip, Sand Attack,     Baby-Doll Eyes, Swift 
[b]Charakter i historia:[/b] Ori wykluła się w okolicznym schronisku w Kanto i zaadoptowała ją Celia. Jak większość Eevee jest dość przyjaznym stworkiem, lubi się bawić i spędzać miło czas ze swoją nową trenerką. W walce słucha poleceń ale trochę za szybko się poddaje, wspierana uśmiechami i zachęcającymi słowami może się to zmieni. Czasami nieśmiała co do nowych przyjaciół.
[b]Umiejętność:[/b] Adaptability - Ataki, które mają ten sam typ, co Pokemon, są o 2 razy silniejsze niż gdy używa je inny typ (bez tej umiejętności - 1,5 raza).
[b]Trzyma:[/b] -



Niespodziewanie drzwi do pokoju się otworzyły i ujrzałaś w nim najpierw Fennekin a następnie Ciela! Wyglądał na zmachanego ale i też uspokojonego kiedy cię zauważył, podszedł do ciebie i zapytał się - Hej, poszedłem na chwilę do łazienki a ty mi znikłaś z oczu. Myślałem że ktoś cię porwał, dobrze że w CP siostra Joy wskazała mi drogę ale i ta szukałem tego miejsca z godzinę-dwie! A no i jeszcze coś- uspokoił się i pogrzebał chwilę w kieszeni kurtki. Wyciągnął po chwili jakiś pokeball - Twoja Fennekin już wyzdrowiała, musimy iść bo zaraz się ściemni a my nie mamy nawet miejsca na nocleg- Już jest wieczór? Wow, ale ten dzień szybko zleciał czas rzeczywiście nieco się zlał ze sobą.

Celia - 2016-01-24, 16:44

Reakcja lisiczki była natychmiastowa – zamiast dać się od razu złapać, ta skoczyła na mnie i zaczęła się wtulać w moje ramiona. Zaśmiałam się wesoło, gdy zaczęła mnie lizać po twarzy, przy okazji wydając z siebie piski radości. Cieszyła się, tak samo jak ja. Nie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu, gdy głaskałam ją po miękkim futerku. Chwila trwała dłużej, a ja miałam wrażenie, że trwa wieczność. I mi to pasowało.
W końcu jednak stworek opanował emocje i usiadł mi na kolanach. Bez zastanowienia podsunęłam bliżej balla, a srebrzysta towarzyszka zniknęła w białym promieniu. Ciche kliknięcie oznaczało, że od teraz była moją podopieczną. Przymknęłam oczy, przytulając pokeballa. Dziękuję, Ori.
Zaraz jednak wyskoczyła samowolnie, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Najwyraźniej chciała się bawić, dlatego też porzucałam jej kilka razy piłeczkę, ale też zachęciłam ją do ciągnięcia sznurka, tak jak wcześniej. Czułam się... szczęśliwa. Naprawdę, ten dzień był tak... tak cholernie wesoły, że nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu.
W końcu zostawiłam wszystkie zabawki w jednym miejscu, spoglądając na Ori – mimo wszystko, ta zabawa sprawiła, że się nieźle zmachałam. Dlatego też podskoczyłam zaskoczona, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Widok... chłopaka mnie nieźle zaskoczył.
Spoglądałam na Ciela ze zdziwieniem, zarumienionymi polikami i zmieszanym uśmiechem. Ile z tego widział? pomyślałam, czując dziwny skurcz w żołądku. Nie chciałam, by widział mnie jako... dzieciaka. Wolałam być poważnym bucem, szczerze powiedziawszy.
Poza tym to był zmachany, ale uspokojony, gdy mnie zobaczył.
… szukał mnie?
Wstałam z miejsca, chowając Froakiego i Eevee do pokeballa, jednocześnie spoglądając na nich przepraszająco. Następnie skierowałam swój zmieszany wzrok na Ciela, choć jakaś myśl podpowiadała mi, bym uciekała wzrokiem.
- Mam siedemnaście lat i mimo wszystko nie jestem dzieciakiem. – burknęłam w odpowiedzi, krzyżując ręce na klatce piersiowej i zerkając gdzieś w bok. Kiedy jednak zaczął grzebać w swojej kurtce, spojrzałam na niego z uniesioną brwią.- Ach. Dzięki. – wyszeptałam skruszona, biorąc balla i chowając go do torby – tam, gdzie znajdowała się reszta. Ach... no tak, jajko. Pogładziłam jego skorupkę z delikatnym uśmiechem na ustach. Na słowa chłopaka wzruszyłam ramionami.- Poprawka. Ty nie masz miejsca na nocleg. Ja coś dla siebie znajdę. – prychnęłam, po czym bez słowa ruszyłam do przodu, zostawiając chłopaka za sobą.
Ruszyłam w kierunku wybiegu, czyli tam, gdzie powinna się obecnie znajdować Ann. Cóż... wieczór sprawiał, że nie mogłam tu zostać dłużej, choćbym chciała. A w sumie też nie chciałam robić kłopotu, dlatego chciałam się stąd zwinąć jak najszybciej. Kiedy już znalazłam dziewczynę, a tym samym wybieg, uśmiechnęłam się w jej kierunku przepraszająco.
- Wyyybacz, Ann... – zaczęłam skruszonym tonem głosu, zerkając na nią wzrokiem zbitego psiaka.- Muszę już iść, poszukać noclegu na noc. W razie czego Ori jest ze mną. Przy okazji – jak nazywa się to całe stowarzyszenie? – wyjaśniłam następnie, czekając na odpowiedź dziewczyny. Gdy ją otrzymałam, ruszyłam w drogę powrotną, czyli do Centrum Pokemon. Może tam znajdzie się coś dla mnie?

Viviann Malesci - 2016-01-24, 18:36

Froakie nawet z chęcią wrócił do pokeballa, pewnie chcąc odpocząć po całym tym dniu. Ori jakoś niespecjalnie ale widząc nieznajomego, od razu zniknęła we wnętrzu kuli. Ciel przewrócił oczami i spojrzał w górę na twoją reakcję, jakby prosząc boga o litość - O nie! Nie ma takiej opcji abym cię teraz zostawił- i ruszył za tobą. Wybieg na którym miałaś się zjawić, to nic innego jak ogrodzony plac z trawą i przeszkodami do zabawy dla Eevee oraz miejscami siedzącymi dla opiekunek. Sześć dziewczyn wśród których była Ann i Fliria, wyglądały na zmęczone. Wszystkie oczy skierowały się ku tobie, kiedy zagadałaś do Ann. Ona chwilę się zamyśliła, uznając iż udało ci się złapać Ori bo byłaś jednak trochę rozpromieniona, odpowiedziała ci - Stowarzyszenie Pomocy Eevee w skrócie "SPE". Mogę ci polecić tutaj niedaleko jest motel, jak wyjdziesz to idź główną drogą i chwila...- zamyśliła się. Jednak zanim ona dokończyła, Fliria szybciej wskazała resztę drogi - Potem szukaj ulicy Srebrzysta 9a/b tam jest ten motel, ciężko przeoczyć jest dość... charakterystyczny. No i za pokój na jeden dzień bez wyżywiania za dwie osoby biorą ze 60-50$- Ruszyłaś więc pożegnawszy się we wskazaną ci drogę, lepszego wyboru raczej nie miałaś. Ciel dorównywał ci kroku i głównie szliście w milczeniu. Cisza została przerwana propozycją chłopaka - Co ty na to abyśmy jutro potrenowali sobie z pokemonami? Twój pokemon kontra moja Fennekin?
Celia - 2016-01-24, 19:03

Uśmiechnęłam się zmieszana do Ann, otrzymując odpowiedź. Czułam się zawstydzona sytuacją, w której się znalazłam. Tyle dziewczyn... i wszystkie pary oczu skierowane na mnie. Powiem szczerze, że byłam czerwona jak nigdy dotąd. Jejku, dlaczego nie mogą one patrzeć na Ciela?! Jest dużo przystojniejszy ode mnie!
Zaraz.
Co ja powiedziałam?
- D-dzięki. – wyjąkałam w odpowiedzi, czerwieniąc się jeszcze bardziej z powodu własnych myśli. Pomachałam reszcie dziewczyn na pożegnanie, ruszając do wyjścia. Na świeżym powietrzu przystanęłam, nabierając ogromne ilości powietrza do płuc. Wdech, wydech, wdech, wydech. I tak w kółko. Musiałam się uspokoić, przy okazji jakoś „pozbywając” tych cholernych rumieńców. Kiedy to już zrobiłam, ruszyłam bez zastanowienia do przodu. Dosyć szybkim krokiem.
Między mną, a chłopakiem, zapadła cisza. Dla mnie wręcz niezręczna, ale mniejsza. Serce biło mi jak oszalałe, a w myślach – niczym mantrę – powtarzałam słowa z wcześniej. Przy okazji zerkałam ukradkiem na chłopaka, przyglądając się jego twarzy. Następnie włosom, posturze ciała i tak dalej. Nawet na sposób chodzenia!
Bożebożebożeboże powtarzałam gorączkowo w myślach, mając chęć naciągnięcia sobie na głowę kaptur – jednak na chęciach się skończyło, ponieważ nie miałam na sobie bluzy, bądź kurtki. Wszystko wepchnęłam do torby, chcąc bardziej ogrzać jajko. Super! pomyślałam zdenerwowana, po czym wzdrygnęłam się, gdy Ciel wyskoczył z pewną propozycją. Zaśmiałam się gorączkowo, zerkając gdzieś w bok i gładząc nerwowo jajko, które wystawało częściowo z mojej torby.
- Jeśli wybiorę Froakiego to wiesz, że jesteś skończony, no nie? – powiedziałam, śmiejąc się nerwowo. Myślałam, że zdawał sobie sprawę z tego, że mogę wybrać właśnie żabkę na partnera.- Poza tym, chodźmy gdzieś do sklepu zanim pójdziemy od razu do tego motelu. Chcę coś słodkiego.
O tak, zmiana tematu o walce na słodycze jest bardziej fascynująca.

Viviann Malesci - 2016-01-25, 23:05

Ciel wzruszył ramionami i zaśmiał się - Przy odpowiednim podejściu nawet ognisty pokona wodnego. Nie bądź aż taka pewna siebie- powiedział w pełni słuszalnym żartem, nie mając zamiaru cię obrazić. A przynajmniej próbował tego nie zrobił. Wskazał głową na ulicę w lewo i tam skręciliście. Ulica miła i ładnie oświetlona. Tutaj zauważyłaś parę Umbreonów bawiących się z innyni formami Eevee ale to nie były jednyne pokemony tutaj. Poczułaś jak jeden z twoich pokeballi w torbie zaczął się trzęść a kiedy wyciągnęłaś go to wyskoczyła z niego Fennekin i zaczęła ci się przyglądać...trochę ze strachem trochę z ciekawością. Fennekin od Ciela przyjacielsko ją zaczepiła i po chwili oby dwa liski zaczęły gonić się wzdłuż ulicy aż ty i chłopak nie wyszliście do typowego spożywczaka. Stała tam jakaś starsza pani która ciebie i liski powitała uśmiechem.
Celia - 2016-01-26, 15:00

Założyłam ręce na piersi i prychnęłam, przy okazji nadymając policzki. W tej chwili wyglądałam niczym naburmuszone dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki na Gwiazdkę.
- Nie jestem pewna siebie. – wymamrotałam z lekka wkurzona, choć słowa chłopaka były po części prawdą. Gdzieś tam w środku bowiem wierzyłam, że wygrana jest bardziej po mojej stronie, no, ale wiadomo – jeśli jasnowłosy będzie miał dobrą taktykę, to mogę wymięknąć. Sheo zresztą tym bardziej! Ergh, no nic. Będę musiała przed snem ewentualnie pomyśleć nad planem... ooo, tak. To dobry pomysł.
Ruszyliśmy uliczką, którą wcześniej wskazał Ciel, która była taka... miła. Znaczy, no, atmosfera, która tu panowała, miała w sobie to coś. Na dodatek światło padało w taki sposób, że wszystko było w tak ciepłym oświetleniu. Uśmiechnęłam się lekko, opuszczając ręce.
Zauważyłam również kilka ewolucji Eevee, które były typu mrocznego. Jeśli się nie mylę, to nazwa gatunkowa dla tych maluchów brzmiała „Umbreon” czy jakoś tak. Było również paręnaście zwykłych lisków, w pierwszym stadium, jak i jakieś inne gatunki. Nie chciało mi się już jednak wyciągać PokeDexa by sprawdzić, jak się zwą.
Wzdrygnęłam się lekko, jednocześnie czując coś ruszającego się w torbie – w pierwszej chwili myślałam, że to pokemon z jajka się wykluwa, jednak po wyciągnięciu przedmiotu okazało się, że „sprawcą” był ball. Już chciałam wypuścić podopiecznego, ale sam to zrobił... cóż, wolna wola, no nie? To była Fennekin. Uśmiechnęłam się do lisicy lekko, gdy ta badała mnie wzrokiem wyrażającym zarówno ciekawość, jak i strach. Zaraz jednak została zaczepiona przez Pokemona Ciela i oba liski zaczęły się ganiać wzdłuż ulicy. Zerknęłam na Ciela, uśmiechając się półgębkiem.
- Od kiedy znasz się z Fennekin? – zapytałam z ciekawością, myśląc, ile czasu chłopak musiał pielęgnować tak silną i piękną więź. Nie czekając na jego odpowiedź, weszłam do spożywczaka. Od razu skierowałam się w stronę działu ze słodyczami. Wzięłam jakieś kwaśne żelki, zwykłą czekoladę mleczną i... no i tyle. Wzięłam jeszcze butelkę wody i poke-karmę (tak żeby starczyło na 4 Poki). Następnie podeszłam do lady, za którą stała jakaś starsza pani, i uśmiechnęłam się ciepło, kładąc zakupy.
- Poproszę to i reklamówkę. Ile płacę? – zapytałam grzecznie, tak jak mnie nauczono, wyciągając również portfel z torby. Zerknęłam również na Ciela, unosząc do góry brew.- Kupujesz coś?
Lepiej zapytać, no nie?

Viviann Malesci - 2016-01-28, 19:57

Zmierzaliście do sklepu spożywczego kiedy nagle zaskoczyłaś Ciela swoim pytaniem, co zauważyłaś bo jego "wybałuszeniu" oczu i odwrócenie wzroku na sekundę w bok. Pewnie chciał to ukryć no ale na jego nieszczęście zauważyłaś jego dziwną reakcję - Ja... nie wiem, długo może dwa lata czy coś...- Odpowiedź niby konkretna ale pozbawiona szczegółów. Oby dwie Fennekin zaprzestały wygłupów kiedy weszliście do małego spożywczaka. Kiedy brałaś czekoladę nagle nad owym miejscem gdzie leżały czekolady pojawił się Venomoth wgapiając się w ciebie wesoło...a może ostrzegawczo tak, jakby te czekolady były jego? Odwróciłaś się a na ramieniu starszej pani pojawił się samiec Pikachu. Kobieta zaśmiała się i powiedziała swoim typowo babcinym głosem
- Venomoth bardzo lubi czekolady ale ignoruj go nic się nie stanie... za to wszystko będzie 5$- Venomoth jakby obrażony zaczął latać dookoła pod sufitem i coś mamrocząc. Kiedy ty chciałaś zapłacić Pikachu skoczyła na blat i wzięła reklamówkę po czym wpakowała twoje słodkości do środka i podała ci ją ~Pika pika!~ powiedział wesoło pokemon i zniknął gdzieś za ladą. Babunia skasowała też zakupy Ciela (wziął dość dużo, chleb, herbatę, dwie wody, zestaw plastykowych talerzy i kubków oraz parę owoców i warzyw... może ubezpiecza się na jakąś dłuższą podróż?) Pikachu ponownie zapakował z niewielką pomocą Ciela zakupy i skoczył starszej pani na ramię. Zapłacił i wyszliście a Fennekin'ki zaczęły iść spokojnie obok was (zapewne Ana obok Ciela a twoja pokemonka obok ciebie ale kto wie...)
- Co to były za dziewczyny z którymi rozmawiałaś tam w SPE?- zapytał chłopak kiedy zamierzaliście szukać tego motelu o którym mówiła Ann i Fliria.

//odejmij sobie 5$ z banku xD

Celia - 2016-01-29, 01:10

// Zrobione~ Dopisałam też te rzeczy do ekwipunku. :3c

Kobieta zaśmiała się, na co ja uśmiechnęłam się leciutko. Fakt, Pokemon pilnujący słodyczy był bardzo uroczy. Oczywiście nie był jedyny, gdyż na ramieniu babuni znajdował się inny stworek, ale dużo drobniejszy. Wyglądał jak mysz, a jego ogon był w kształcie pioruna... no i na dodatek miał dłuższe uszy i czerwone policzki. Kolor futerka? Żółty.
- Przepraszam, Venomoth. – powiedziałam wesoło w stronę latającego Pokemona, gdy tylko dowiedziałam się, jaką ma nazwę. Wyglądał na nieco obrażonego, gdy tak latał pod sufitem. Zaśmiałam się na ten widok, po czym podałam kobiecie kwotę. W tym czasie poke-mysz zeskoczyła na blat i zaczęła pakować moje zakupy do reklamówki. Jejku, jak ona uroczo wyglądała! Uśmiechnęłam się szeroko, skanując stworka, głównie dla nazwy gatunkowej...
Gdy chowałam konsolkę do torby, akurat Pikachu – tak nazywała się mysz – skończył pakować słodkości i inne rzeczy, które kupiłam.
- Dziękuję. – odparłam z wdzięcznością w głosie, zarówno do myszki, jak i babuni. Odebrałam reklamówkę, a w tym czasie żółtawy stworek gdzieś zniknął. W tym czasie odeszłam nieco na bok, przy okazji podglądając Ciela. Cóż... jego zakupy były o wiele większe. Prychnęłam cicho pod nosem, nieco naburmuszona nadymając policzki. Pierwsza myśl, jaka się pojawiła na widok jego zakupów, była taka, że chłopak myśli, że tyle jem. Bezczelność! Zaraz jednak uspokoiłam myśli. To nie było na pewno tylko dla mnie, ale też dla niego i naszych Pokemonów! Albo też ubezpieczał się na dłuższą podróż, o, to też było dobre.
Dobra, dobra, ale wracając.
Chłopak zapłacił i zapakował zakupy (z pomocą Pikachu, który wrócił), po czym zabraliśmy się do wyjścia. Ja jeszcze pożegnałam starszą kobiecinę przy okazji machając jej, jak i Pokemonom, na pożegnanie.
I ruszyliśmy w drogę, a Fennekinki towarzyszyły nam obok. Przy okazji przypomniała mi się jego odpowiedź... dwa lata. Dosyć długo, nie ma co. Tylko... co to była za dziwna reakcja na pytanie?
Hmmm...
Pokiwałam leciutko głową. Kiedyś o to zapytam. Najwyraźniej teraz nie pora.
Słysząc pytanie chłopaka, zaśmiałam się cichutko i wystawiłam w jego stronę język.
- A coo? Zazdrosny? – zapytałam, chichocząc. Zaraz jednak się ogarnęłam, rozglądając dookoła, coby zauważyć ten motel, o którym mówiły dziewczyny.- To... przyjaciółki. Tak mogę je chyba nazwać. Ann i Fliria. Ta druga pokazała mi SPE i „magię” Eevee. O Ann wiem mało. A reszty dziewczyn nie znam... ale są chyba opiekunkami. – odpowiedziałam, spoglądając na niego kątem oka. Zaśmiałam się niczym mały diabełek.- A może chcesz się z którąś z nich umówić, co, narcyzie? – zapytałam pół-żartem, pół-serio.
Dalszą drogę przebyliśmy w ciszy, a przynajmniej z mojej strony. W końcu, gdy byliśmy blisko motelu (czy coś), pociągnęłam Ciela za rękaw jego kurtki. Gdy się odwrócił w moją stronę, pierwszą rzeczą jaką mógł zauważyć, były moje rumieńce na policzkach.
- Ciel... – zaczęłam cicho, po czym westchnęłam głęboko, podnosząc na niego swój wzrok.- Moglibyśmy spać razem? – poprosiłam, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Oczywiście nie myślałam o niczym zboczonym! To tylko... hmm... takie... nocowanie, dokładnie tak!
Uśmiechnęłam się leciutko, dosyć nieśmiało, uciekając wzrokiem.
- Mam często koszmary. I teraz pewnie nie będzie inaczej... to jak?
Miałam szczerą nadzieję na to, że się zgodzi.

Viviann Malesci - 2016-01-29, 10:49

//hehe ten post mnie rozbawił :D\

Ciel wpakował wszystko do swojego obszernego plecaka i oboje ruszyliście dalej.
- Hmm...Może- odpowiedział ci na wszystkie pytania tak więc nie wiedziałaś czy moze będzie zazdrosny czy może się umówi z jedną. Wracając.
Znalezienie tabliczki z nazwą ulicy której szukaliście było trochę trudne, Ciel pytał się przechodniów o drogę, była ulica Srebrowa, Srebna a nawet Sarkastyczna ale sami nigdzie nie mogliście dostrzec Srebrzystej. Omyłkowo ktoś poprowadził was na ul.Srebną 9b/a jednak tam był jakiś zwykły dom rodzinny. Powoli traciliście cierpliwość i nadzieję, że nie zgubicie się w labiryncie tych ulic. Jednak los dzisiaj ci sprzyjał bo oto na swojej drodze spotkalas Flirię która wyglądała jakby napadło ją stado dzikich pokemonów (widać było po niej zmęczenie) Jednak dziewczyna skierowała was na ulicę Srebrzystą i pożegnała was. Dostrzegliście owy motel. Długi, szaro-czerwony, prostokątny budynek z jednym piętrem (pewnie tam są pokoje), parkingiem przed sobą, okrągłymi i trochę małymi oknami i wielkim neonem na środku ''Motel Jazz''. Ciel zaśmiał się na twoją propozycję ''spania razem'' - Spoko weźmiemy dwuosobowy pokój
Po wejściu do środka wnętrze wyglądało jak przydrożny bar dla tirowców z lat 80. Pachniało mięsem, sokiem,piwem, owocową herbatą i mlekiem. Ludzie siedzieli przy stolikach, kobiety i mężczyźni i niektórzy mieli też zapewnione towarzystwo nieznanych ci pokemonów. Ciel podszedł do lady za którą stała kobieta z Pichu na głowie i polerowała szklanki. Chłopak zamówił dwuosobowy pokój i kupił też kolację dla ciebie i siebie - Pożyczysz 30$?- zapytał. Usiedliście na razie przy stoliku a na nim stała mini szafa grająca a z niej wydobywała się ''pop'owa'' muzyka z lat 80. Ana wróciła do pokeballa a twoja Fennekin wgapiała się w ciebie zmęczonym wzrokiem.

Celia - 2016-01-29, 21:34

// Do usług. B)

Moja propozycja spotkała się ze śmiechem od strony jasnowłosego. Zakryłam częściowo twarz, zerkając gdzieś na bok, ale słysząc jego odpowiedź, spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję. – szepnęłam, nieco wesoło jak na moją osobę. Ale to nieważne. Mój uśmiech nieco zmalał, jednak wciąż się uśmiechałam. No i w końcu zerknęłam na motel, przed którym się znaleźliśmy.
Dotarcie tutaj było ciężkie. Ciel pytał nawet przechodniów o drogę, ale żaden nie wiedział jak dotrzeć na Srebrzystą. Niektórzy nawet chyba myśleli, że mamy na myśli inną ulicę, a wypowiadamy źle nazwę – tym sposobem nawet trafiliśmy na Srebrną! Osobiście stopniowo traciłam cierpliwość, nie mówiąc już o nadziei. Ale natrafiliśmy na Flirię.
Przywitałam nią, jak nakazywała kultura, a ona – dzięki ci, Arceusie! – zaprowadziła nas na Srebrzystą. Oczywiście po wyrazie jej twarzy wywnioskowałam, że jest zmęczona... no, nie licząc tego, że wyglądała jakby napadło na nią stadko zdziczałych Eevee.
I oto jesteśmy przed motelem!
Budynek był w kształcie prostokąta. Jedno piętro, szaro-czerwone ściany i okrągłe, małe okienka. Był nawet parking, zapewne przeznaczony dla osób, które zatrzymały się tutaj. Oczywiście nad wejściem znajdował się wielgachny, neonowy szyld z nazwą motelu. „Motel Jazz”. Jakże oryginalnie.
Bez zbędnego ociągania się ruszyłam do przodu, wchodząc do budynku. Automatycznie zmarszczyłam lekko nos, czując dziwną mieszaninę jedzenia. Szczególnie piwo zapadło mi głęboko w pamięć, bo chmielu nijak nie da się poczuć. Ale były też milsze zapachy, takie jak sok czy też owocowa herbata. Wnętrze... wnętrze wyglądało jak przydrożny bar. Uśmiechnęłam się lekko, ponieważ nigdy w takim nie byłam. No proszę, pierwszy raz i nie boli aż tak bardzo.
Ludzie siedzieli przy stolikach. Kobiety i mężczyźni, zero dzieci. Może spały? Kto wie. W dodatku niemal każdy miał towarzystwo Pokemonów. Żadnego nie kojarzyłam i jakoś nie miałam zamiaru używać PokeDexa by to zmienić. Ot, przynajmniej teraz sobie odpuszczę.
Stanęłam za Cielem, gdy ten podszedł do lady i zarezerwował dwuosobowy pokój. Zarumieniłam się z lekka, a ten kontynuował, zupełnie nieświadomy mojej reakcji. Słysząc jego pytanie pokiwałam głową i bez słowa podałam mu odpowiednią sumę pieniędzy. Jeszcze mam dużo, także mogę spać spokojnie.
Usiedliśmy przy stoliku.
Okej, cisza.
Okej, Fennekin jest zmęczona.
Spojrzałam na podopieczną z lekkim uśmiechem, po czym wyjęłam jej pokeballa z torby.
- Chcesz wrócić czy wolisz przespać się na moich kolanach? – zapytałam, pochylając się nad liskiem lekko. Gdy mała tylko podjęła decyzję, to schowałam jej balla/pogłaskałam po karku, gdy wskoczyła mi na kolana, a po dłuższej chwili pieszczot spojrzałam na Ciela.- Przy okazji... em... dzięki. Czy jakkolwiek by to nazwać. – powiedziałam nieco bez ładu, po czym odchrząknęłam.- W sumie to nawet nie wiem dlaczego wtedy ze mną zostałeś. W sumie to mogłeś tego nie robić. Na dodatek zabrać kilka rzeczy i po prostu uciec. Ale tego nie zrobiłeś. Zająłeś się mną... dlaczego? Masz jakiś powód? – zapytałam, mrużąc oczy. Byłam ciekawa co też odpowie. Zaraz potem zaśmiałam się ponuro.- I nawet nie próbuj jakoś uciekać. Jestem pewna, że masz w tym jakiś cel.

Viviann Malesci - 2016-02-01, 16:13

Fennekin kichnęła a jej futro w uszach zajarzyło sie jaśniej, potem ziewnęła i zwinęła się w kłębek na twoich kolanach i zasnęła. Chyba nie widziało jej się siedznie w pokeballu. Ciel spojrzał na tę scenkę z lekkim uśmiechem zadowolenia. Ana wróciła do swojego balla a Ciel nieco się zamyślił nad odpowiednią odpowiedzią na twoje pytanie. Zaśmiał się nagle z niewiadomego powodu - A słyszałaś o bezinteresowności? Szczerze....skoro już o tym gadamy ja też niewiele pamiętam. Tak jakby moje życie zaczęło się od podróżowania z tobą. Albo jakby mój umysł powoli zapominał przeszłość, nie pamiętam co robiłem tydzień temu- W miarę jak mówił w jego głosie słuchać było niepewność. Kelner w tymczasie przyniósł to, co zamówił Ciel- dla ciebie owocową herbatę i naleśniki a dla siebie zieloną herbatę i kanapkę z bekonem i cebulką. Chłopakowi błysnęło w oczach na widok jedzenia, chyba był bardzo głodny bo zaraz zaczął jeść.
Celia - 2016-02-01, 22:08

Moje pytanie z początku spotkało się z nieprzyjemną ciszą. Mruknęłam pod nosem kilka słów niezadowolenia, po czym zaczęłam głaskać Fennekin, która zdecydowała się zasnąć na moich kolanach. Wcześniej kichnęła... miałam nadzieję, że się nie rozchorowała czy cokolwiek innego.
Nagle się zaśmiał.
Zerknęłam na Ciela zaskoczona, zupełnie zbita z tropu. Na jego pierwsze słowa automatycznie spaliłam buraka, ale kolejne... cóż, po pierwsze – były o wiele ciekawsze. Choć niepewność w jego głosie była dosyć... intrygująca, że to tak określę. Uśmiechnęłam się lekko. Jestem nieco podejrzliwa, także pojawiła się myśl, że jasnowłosy najzwyczajniej na świecie kłamał.
Cóż.
- Och... rozumiem. Nie ma problemu. Czy coś. – odpowiedziałam jedynie, również nieco kłamiąc. Problem był. Ba, on był od początku naszej „podróży”. Westchnęłam ciężko, myśląc o swoich ostatnich wspomnieniach – ogień... mnóstwo ognia i śmiech mojego ojca, swoją drogą godny seryjnemu mordercy. I ta karteczka! Jednym słowem wielka niewiadoma... i jakie wkrótce? Wzdrygnęłam się na samą myśl o całym „starciu”. Mam... wytrenować podopiecznych, czy co?
Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
Na szczęście nie musiałam się przejmować zbyt długo wspomnieniami, ponieważ kelner przyniósł nasze... a raczej Ciela, zamówienie. Spojrzałam z błyszczącymi oczami na naleśniki. Jako napój jasnowłosy wybrał mi owocową herbatę, co było ogromnym plusem. Sok również by był w porządku, ale jakoś tak na noc wolałam herbatę albo kawę. Ale to już zależało co później miałam robić.
- Smacznego. – rzuciłam jeszcze w kierunku jasnowłosego, po czym zabrałam się za jedzenie naleśników. Fakt, że jadłam kilka godzin temu, kompletnie zignorowałam, ponieważ tak czy inaczej byłam głodna.
Oczywiście zostawiłam kilka kawałeczków dla Fennekin (jeśli chciała) po czym zabrałam się za wypicie herbaty, która pewnie zdążyła wystygnąć. Następnie rozsiadłam się wygodnie na krześle i zaczęłam głaskać Fennekin. Na Ciela spojrzałam dopiero po dłuższej chwili.
- To jak, idziemy do pokoju? – zapytałam nieśmiało, nieco zawstydzona. Tak czy inaczej pytanie brzmiało... dosyć dwuznacznie. Przynajmniej dla mnie, oczywiście.

Viviann Malesci - 2016-02-07, 15:43

Poszliście na górę po zjedzeniu pysznej kolacji, Fennekin zajadała ze smakiem a potem pokazała ci że chce wrócić do pokeballa. No więc wróciła a wy szliście do pokoju nr 7. Korytarz jak to korytarz, szarawe ściany pobrudzone... czymś-tam, podłoga to drewniane deski które skrzypiały. Każde drzwi były takie same, brązowe i tylko różniły się numerkami. Weszliście do środka pokoju nr 7 i było tam łóżko. Jedno, dwuosobowe łóżko jakie widuje się w sypialni par. Poza tym był tutaj mały stolik a przy nim byle jakie krzesła (2), biały dywan i mały TV na szerokiej półce. Drewniana podłoga i fioletowo-zielone ściany, dwa okrągłe okna z widokiem na ulice i las oraz dobre oświetlenie jak i szafa na ubrania. Ogólnie ciasno ale dało się żyć, Ciel usiadł na łóżku i zaraz właściwie się położył - Jestem skonany... Hej, Celia nie powiedziałem ci o czymś. Kiedy cię szukałem udało mi się złapać nowego pokemona, chciałabyś zobaczyć? A potem pójdę spać bo jestem naprawdę wykończony- Jeden z twoich pokeballi w środku zatrząsł się i wyskoczył z niego Sheo wraz z Ori która też się wydostała. Pokemony spojrzały na ciebie z uśmiechem, chyba usłyszały o nowym pokemonie i zapewne bardzo chciały się z nim zakumplować. Ogólnie panowała miła, nocna atmosfera a tobie samej kleiły się powieki ;)
Celia - 2016-02-07, 18:29

Fennekin skorzystała z propozycji skosztowania naleśników, na co zareagowałam delikatnym uśmiechem. Następnie schowałam ją do Balla, tak, jak sama chciała. Sama z Cielem wstałam od stolika i ruszyliśmy w kierunku naszego pokoju.
Głównie prowadził mnie chłopak, a ja szłam wolno za nim, trzymając w dłoniach zakupy. Rozejrzałam się dookoła, po czym zmarszczyłam delikatnie nos. Niby korytarz był zwykły, ale szarawe ściany mówiły co innego – widać było, że wnętrze jest nieco... zaniedbane? No, bo jak inaczej mogę określić brud? Podłoga była wyłożona drewnianymi deskami, które skrzypiały, gdy się na nie stanęło. Norma. Drzwi do pokoi były z kolei takie same, niczym się nie różniły od innych. Tylko numerkiem.
Nasz pokój mieścił się za drzwiami o dumnym numerze siedem. Szczęśliwa liczba pomyślałam gorzko, widząc łóżko. Takie dwuosobowe, normalne dla par. Dobra, teraz bez marudzenia... sama sobie tego piwa nawarzyłam i sama muszę je wypić. Postawiłam rzeczy na małym stoliku, przy którym stały jakieś krzesła w ilości dwóch. Drewniane, takie najzwyklejsze na świecie. A pomimo to różne. Dziwne.
Na drewnianej podłodze znajdował się bialutki dywan. Ściany były z kolei pomalowane na fioletowy i zielony kolor. Okna? Okrągłe, z widokiem na zewnątrz. Dokładniej do ulica i las. Oświetlenie było w cholerę dobre, co się chwali. Pod ścianą stała również szafa na ubrania. Niby ciasno, ale z drugiej strony dało się żyć. Zresztą, jesteśmy tu tylko na chwilę, więc nie powinnam marudzić.
Uśmiechnęłam się w kierunku jasnowłosego, gdy ten dosłownie rzucił się na łóżko. Słysząc jego słowa, kiwnęłam głową.
- Jasne, czemu nie. – powiedziałam nadto wesoło, po czym zerknęłam w kierunku smugi światła. Dokładnie to dwóch smug, z których wyłonił się Sheo razem z Ori. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Czyżby chcieli powitać nowego kompana? Najwyraźniej. Ziewnęłam, zakrywając usta. Podeszłam do torby i wyjęłam z niej o wiele za dużą koszulkę i krótkie spodenki. W końcu nie będę spać w tym, co dziś nosiłam, no nie?
Po prezentacji Pokemona chłopaka pochwaliłam go za zdobycie nowego kompana. Sama natomiast wzięłam poduszkę z łóżka (pewnie były dwie, jedna dla mnie, druga dla chłopaka), która była po „mojej” stronie i położyłam ją na podłodze. Tam miał spać Sheo wraz z Ori. Fennekin też, jeśliby zechciała. W sumie to... a co mi tam! Położyłam z uśmiechem jej balla na miękkiej poduszce, a sama odwróciłam się plecami do jasnowłosego. Najpewniej spał, także mogłam zrobić to, co planowałam.
Na początku zdjęłam spodnie, bluzkę i skarpetki. Same ubrania złożyłam i położyłam na krześle. Tak zostałam w bieliźnie, ale chwilę potem pozbyłam się stanika, po czym założyłam na siebie szybko koszulkę. Dolna partia była nieco innym tematem. Uch... dobra, niby nie powinnam „świecić” za bardzo tyłkiem, ale majtek też się pozbyłam. Szybko jednak wcisnęłam się w krótkie spodenki. Czułam się nieco zażenowana, ale jakoś nie chciało mi się szukać łazienki. Takie tam.
Uczesałam jeszcze włosy, po czym odwróciłam się powoli w kierunku jasnowłosego. Raczej spał, no nie?

Viviann Malesci - 2016-02-08, 15:13

Tak, Ciel niemal lunatykując wyjął pokeballa a z niego wyskoczył Nincada. Spojrzał na was z dołu jakby zastanawiając się, czego wy do cholery od niego chcecie. Nie był zadowolony i tylko przewrócił oczami kiedy Froakie i Eevee przyjaźnie go przywitali. Pokemony wyraźnie się zdziwiły i zaraz Sheo i Ori pognali na poduszkę którą im dałaś na ziemię. Ciel ziewnął i wysapał coś do swojego nowego pokemona "powrót" czy "wracaj tam" Położył się plackiem i powiedział coś zanim zasnął - No, nie jest to misiek ale jest bardzo silny. Ledwo co z moją Fennekin udało mi się go pokonać. Mam nadzieję że szybko ewoluuje w Ninjaska czy coś tam- potem już usłyszałaś ciche chrapanie. Ciel nawet się nie przebrał, zasnął w jeansach, koszulce i rozpiętej bluzie oraz butach na nogach. Kiedy ty się przebrałaś i położyłaś do łóżka, Ori i Sheo wskoczyli do ciebie trzymając poduszkę i podając ci ją. Oni sami wtulili się w ciebie i też szybko zasnęli. Ty też, zgasiłaś lampę i sen porwał cię w swoje odmęty.
Spałaś głęboko jednak coś w środku nocy cię obudziło, poczułaś jak ciepłe powietrze (jak w lato) lekko muska twoją dłoń i włosy niby lekki wiatr. Potem do twoich oczu dotarło lekkie światło, jakby własnie żarówka traciła swoją siłę. Oczywiście obudziłaś się a kiedy spojrzałaś w bok nie było Ciela! A po drugiej stornie pojawił się jakiś dziwny wir! O co chodzi? Jak tylko się skapnęłaś, złoty wir lewitujący w powietrzu przybrał na sile i zaczął cię wciągać. Chwyciłaś się ramy łóżka ale twór nie dawał za wygraną i zasysał jeszcze mocniej, już czułaś jak pochłania twoją nogę niczym głodny rekin! Mogłaś krzyczeć ale chyba cały hotel zniknął a pokój w którym byłaś zdawał unosić się w nicości. Nagle zauważyłaś że w najdalszym kącie siedzi skulona Ori a Sheo pędzi w twoją stronę i łapie cię za rękę, chcąc nie dopuścić abyś wpadła najpewniej do innego wymiaru czy coś. Zdawało ci się, że ktoś krzyczy cicho twoje imię ~"Celia natychmiast... do mnie!"~ ale skąd to dobiegało?

Celia - 2016-02-08, 16:25

Ciel spał jak zabity, co w sumie było mi na rękę. Zachichotałam cicho, zakrywając usta dłonią. Zaraz jednak westchnęłam z dezaprobatą, widząc jego strój – czyli to, co dziś miał na sobie. Nawet butów nie zdjął! Jednak nie miałam zamiaru marudzić, bo co by to dało? Nic. Nawet nie próbowałam go rozebrać czy coś w tym stylu, tylko od razu wślizgnęłam pod kołdrę, uprzednio kładąc balla z Fennekin na szafkę nocną.
Ułożyłam się w najwygodniejszą pozycję jaką dało mi się znaleźć, po czym sięgnęłam do poduszki Ciela, którą chciałam mu podkraść, ale poratowali mnie moi podopieczni, oddając tą, którą im dałam. Uśmiechnęłam się lekko, głaszcząc obojga po łebkach. Następnie wzięłam od nich przedmiot i włożyłam go pod głowę, a oni sami wtulili się we mnie i zasnęli. Nie protestowałam. Zgasiłam lampę i sama zasnęłam.

Ze snu wyrwało mnie ciepłe powietrze, muskające wierzch mojej dłoni. Było łudząco podobne do tego, które dało się czuć w lato. Kiedy do moich oczu dotarło światło, które pomimo swojej słabej mocy raziło, uniosłam powoli powieki. Ziewnęłam, przenosząc zaspany wzrok na bok, na miejsce Ciela.
Ale go nie było.
Poczułam narastającą panikę, a to uczucie nie należało do najprzyjemniejszych. Na dodatku po drugiej stronie pojawił się jakiś dziwny... wir? Przeklęłam głośno, chwytając za balla lisiczki, a nim się zorientowałam – te dziwne lewitujące coś zaczęło mnie wciągać! Nosz do cholery najjaśniejszej! Znów przeklęłam, ale tym razem chwyciłam się ramy łóżka, nie dając za wygraną.
Ale dziwne zjawisko też nie miało zamiaru odpuścić.
Ku*wa.
Rozejrzałam się dookoła w panice, jednak napotkałam... nicość. Tak jakby. Niby byłam wciąż w pokoju hotelowym, ale jednak nie. Poczułam napływające do oczu łzy, gdy napotkałam wzrokiem skuloną w kącie Ori. Sheo z kolei pognał w moją stronę po czym złapał mocno za rękę, najpewniej nie chcąc dopuścić do tego, by ten wir mnie wessał do... właśnie – dokąd? Do kurna innego wymiaru?!
Na dodatek ten cichy krzyk.
- Nienienienienie – wyrzuciłam z siebie z prędkością wyrzuconego naboju z karabinu. Zacisnęłam mocno powieki, nie chcąc dopuścić do płaczu.- To się nie dzieje naprawdę... to tylko głupi koszmar... – dodałam po chwili, chcąc chwycić się jeszcze czegoś, choć jedną ręką było to dosyć uciążliwe. W końcu w drugiej trzymałam balla z Fennekin!
Ten głos.
Czy to mógł być ojciec...?

Viviann Malesci - 2016-02-12, 19:44

Sheo ciągnął z całych sił, jednak niewiele mógł zdziałać. Wtedy Ori zapiszczała jakby coś ją zabolało, zaraz potem ruszyła na odsiecz i zaczęła też ciebie ciągnąć ząbkami za rękę. Jednak to nic nie dało, momentalnie poczułaś jak brutalna siła grawitacji odrywa cię od łóżka, czułaś ciepło niczym na pustyni kiedy wpadłaś do wiru. Za tobą popędził (do wnętrza wiru) Sheo a zaraz potem Ori. Dookoła miałaś wirujący piasek, niestety tylko tyle bo zaraz potem po prostu cię zemdliło. Pobudka trwała długo, najpierw poczułaś ogromny ból głowy jakby ktoś wepchał ci do środka poduszkę a ciśnienie pod czachą wariowało. Potem zorientowałaś się, że Sheo i Ori leżą na tobie ale chyba też dopiero co się wybudzają... Kiedy otworzyłaś oczy, nad tobą ktoś klęczał! Była to jakaś dziewczyna, może w twoim wieku i krótkich blond włosach z czerwoną pasemką. Miała surową miną. Obok niej był jakiś chłopak, też pewnie w twoim wieku może nieco starszy. Miał łagodny ale zamyślony wyraz twarzy, rozczochrane, kręcone brąz włosy a zza jego pleców wystawała jakaś dziwna broń. Coś mówiło ci, że to rodzeństwo. Poza tym poczułaś że masz inne ubranie na sobie. Długie spodnie i krótki rękawek w kolorze piasku a na głowie coś w stylu chustki, wszystko to było jednak bardzo lekkie i przewiewne a jednocześnie chroniło cię przed upałem a twoje włosy niewątpliwie były spięte w kucyk i ukryte pod chustką. No właśnie! Było cholernie gorąco, poczułaś pod sobą piasek więc musisz być na jakiejś pustyni czy coś. Kiedy oboje zorientowali się, że żyjesz dziewczyna brutalnie złapała cię za bluzkę i zapytała ostro - Coś za jedna? Pewnie demon od Apopisa co nie? Albo jeden z magów od tej Sary! Gadaj chyba że chcesz aby twoje uszebti ucierpiały- Odrzuciła cię i złapała za kark Sheo i Ori a pokemony nagle się obudziły i zaczęły szamotać, jednak dziewczyna nie miała zamiaru ich puszczać. Wtedy do akcji wkroczył chłopak - Sadie uspokój się! Puszczaj te stworki, to na pewno nie są uszebti! Zgłupiałaś? Nie możesz jej...- jednak owa Sadie mu przerwała - Zamknij się Careter, ja jestem od czarowania ty od walki- Wtedy chłopak rzucił się na nią i zabrał jej pokemony, oddał je szybko tobie a Sheo i Ori przytulili się do ciebie aby cię pocieszyć. Carter pokłócił się chwilę z Sadie a ty nawet nie miałaś okazji aby jakkolwiek zareagować. Sadie w końcu odpuściła a chłopak uklęknął przy tobie i łagodnym głosem powiedział - Wybacz mojej upartej siostrze, niestety ona potrafi być bardziej irytująca niż ci się zdaje... No, to kim jesteś?
Celia - 2016-02-13, 20:30

Nie otrzymałam odpowiedzi na moje pytanie.
Zamiast tego spojrzałam błagalnie na Sheo, który ciągnął mnie z całych sił, co jednak niewiele dawało. Słysząc pisk małej Eevee przeszedł mnie dreszcz, ponieważ pomyślałam, że coś się jej stało. Na szczęście nic jej nie było, o czym przekonałam się chwilę później, gdy lisiczka próbowała mnie przyciągnąć do siebie, ciągnąc ząbkami za dłoń. Na ten gest syknęłam cicho, próbując zignorować ból.
I wpadłam.
Na nic były starania moich podopiecznych, ponieważ grawitacja robiła swoje i chwilę później znajdowałam się w wirze. Uśmiechnęłam się lekko, gdy zobaczyłam Froakiego oraz Eevee. Chociaż... zaraz... nie! To wcale nie było dobre, że moje stworki wskoczyły tuż za mną! Cholera jasna, nie, nie, nie! Wracajcie do pokoju!
Wiedziałam jednak, że to na nic. Stworki nie słyszały moich myśli, a nawet jeśli, to wątpię by mnie posłuchały. Dookoła był wirujący piasek, a ja instynktownie zamknęłam zarówno oczy, jak i usta, tym samym wstrzymując oddech. Nic dziwnego, że chwilę później mnie całkowicie zemdliło.

Bum. Bum. Bum.
Jęknęłam, zaciskając mocno powieki. Serce waliło mi jak szalone, jakby chciało się wyrwać z piersi. Adrenalina? Bardzo możliwe. Na dodatek ten cały ból głowy... czułam się jakbym miała kaca. Takiego porządnego. W sumie to dziwne porównanie, bo nigdy się nie upiłam...
Lekki ciężar, który odczuwam po wzięciu oddechu, utrzymał mnie w przekonaniu, że Sheo wraz z Ori leżą na mojej klatce piersiowej. Odetchnęłam z ulgą, po czym otworzyłam leniwie oczy. Serce w mojej piersi zabiło mocniej niż poprzednio, a ja sama zmrużyłam powieki, zaskoczona silnym światłem. Ale teraz moje myśli krążyły wokół czego innego.
Ktoś nade mną klęczał.
Pierwszą osobą była dziewczyna. Z twarzy wyglądało na to, że jest moją rówieśniczką. Jej ciemne włosy były długie, a zarazem kręcone. Jednym słowem – nastolatka miała szopę na głowie. Jej mina była surowa, a sam jej wzrok mówił mi, że nie jestem zbyt mile przez nią widziana. Natomiast drugą osobą był chłopak. Rówieśnik... a może ciut starszy? Szczerze nie wiedziałam, a sam jego wiek był dla mnie zagadką. Miał krótkie blond włosy, rzecz jasna rozczochrane. Po jego minie wywnioskowałam tyle, że jest neutralnie do mnie nastawiony, co mnie w sumie ucieszyło. Tylko ta dziwna broń, która wystawała zza jego pleców... ona była dziwna.
Przełknęłam ślinę.
A jeśli to nie ludzie, a jakieś stworzenia, które chcą mnie zabić i zjeść...?
Nie byłam gotowa na śmierć. Nigdy nie byłam, gdy znajdowałam się w dosyć nieprzyjemnej sytuacji. Niemal zawsze się bałam tego, co będzie „po”. Spojrzałam pierw na dziewczynę, po czym na chłopaka. Ich oczy były niezwykłej, błękitnej barwy. Jednak nie o tym teraz myślałam, a o przeżyciu. Bałam się, dam słowo, że dygotałam. Sam wzrok błagał o to, bym uszła z tej sytuacji cało.
Sama... czułam się lżejsza. Ale zarazem całkowicie okryta. Nieco zdziwiona wyciągnęłam przed siebie ramiona, zauważając zmianę w ubiorze. W dodatku było cholernie gorąco! Zaraz... czy ja siedzę na piasku? Co do...?
Nie miałam jednak czasu, by zastanawiać się nad tym, gdzie się znajduję. Wszystko stanęło pod znakiem zapytania, a ja zostałam brutalnie złapana za materiał bluzki, którą miałam na sobie. Syknęłam ostrzegawczo w stronę ciemnowłosej dziewczyny, ale ta była niewzruszona moją reakcją. Same jej słowa... mocno mnie zdziwiły. Nie miałam pojęcia o czym mówi. Uszebti? Demon Apopisa?!
Jęknęłam, gdy mnie odrzuciła.
Sheo... Ori...!
- Zostaw ich! – krzyknęłam błagalnie w jej kierunku, zerkając ze strachem na żabkę, to na lisiczkę. Zaraz potem zapaliła się w mojej głowie czerwona lampka. Fennekin... Zacisnęłam mocno zęby, po czym rozejrzałam się dookoła. Poszukałam również znajomej okrągłej rzeczy po kieszeniach.
- Sadie, uspokój się! Puszczaj te stworki, to na pewno nie są uszebti! Zgłupiałaś? Nie możesz jej...
- Zamknij się Careter, ja jestem od czarowania ty od walki! – przerwała mu szybko dziewczyna, a ja posłałam w kierunku blondwłosego zdziwione spojrzenie. Czary...? Magia?! O CO, DO CHOLERY, CHODZI?!
Odebrałam szybko podopiecznych z rąk obcego chłopaka, po czym przytuliłam stworki do siebie, jakby bojąc się, że dziewczyna znów się na nie rzuci. Sami nastolatkowie przez chwilę się pokłócili, a ja w tym czasie wtuliłam twarz w futerko Ori. Nie, nie, nie... to jakiś głupi koszmar... zły sen...
Wzdrygnęłam się, słysząc chłopaka. Jego słowa były skierowane do mnie, a mimo to spojrzałam na niego przestraszona i rozejrzałam się dookoła, jakby szukając kolejnego rozmówcy. W końcu skierowałam wzrok na blondyna i wstałam z miejsca, wciąż trzymając przy sobie stworki.
Przełknęłam ślinę.
- Ja... nazywam się Celia. – odpowiedziałam cicho, czując napływające zawstydzenie. Nigdy nie byłam dobra w kontaktach z płcią przeciwną... Mimo to kontynuowałam:- Celia Daisy Stell. Jestem trenerką. W jakim regionie się obecnie znajdujemy? – dodałam nieśmiało, po czym zaśmiałam się nerwowo.- Bo na Kanto mi to nie wygląda. Może Unova? Słyszałam, że są tu niezłe pustynie... no... a tu mamy pustynię. Dziwny zbieg okoliczności. – Kolejny nerwowy śmiech. Przez chwilę zamilkłam i, daję słowo, błękitnookie rodzeństwo ma mnie pewnie za wariatkę.
Westchnęłam, po czym spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się delikatnie w jej kierunku.
- Kto to ten Apopis? Mówiłaś, że jestem jego demonem... i – odpowiadając na twoje oskarżenie – nie, nie jestem żadnym demonem. Tylko człowiekiem. Poza tym... czym są te uszebti? A Sara? – wyrzuciłam z siebie, spoglądając na dziewczynę, to na chłopaka. W końcu westchnęłam i uszczypnęłam się mocno w wierzch w dłoni. Obudź się, no, dalej...- Poza tym... KIM wy jesteście? Gdzie JA jestem?!
Bałam się.

Viviann Malesci - 2016-02-18, 11:13

Żar pustyni zdawał się być coraz większy, twoja próba wstania się nie powiodła bo od razu zobaczyłaś mroczki przed oczami i musiałaś usiąść. Poza tym Carter nie pozwolił ci wstać, musiałaś więc siedzieć a on zaczął na ciebie bardzo dziwnie patrzeć. Sadie po twoich słowach patrzyła na ciebie tak, jakbyś uciekła z domu wariatów a chłopak prawie tak samo. Zapadła niezręczna wręcz cisza a twoje pokemony całkiem zgłupiały i nie wiedziały co robić. W końcu dziewczyna się odezwała - Nie mam pojęcia o czym ty mówisz i co z tego że jesteś trenerką jakieś drużyny czy czegoś tam. Nie potrzebna nam ta informacja. Jesteśmy w Egipcie a Kalos czy Unova nic mi nie mówi a ty...- nim pewnie rzuciła coś niemiłego w twoją stronę, Carter chrząknął aby się zamknęła i on przemówił - Zadajesz za dużo pytań, pójdziemy może do naszego tymczasowego schronu i tam porozmawiamy dobrze? Sadie a ty sobie idź, masz przecież coś do zrobienia czyż nie?- Dziewczyna niemal zasyczała jak wściekły wąż ale oddaliła się czym prędzej. Z przymusu poczułaś że musisz odwołać Sheo i Ori do pokeballa a jak to zrobiłaś Carter wybałuszył oczy - Wow co to było? Kurde ty nie jesteś stąd... mogę się nawet założyć że nie jesteś z tego świata...- Wyraźnie się zamyślił, szliście w tym słońcu a ty w oddali zauważyłaś jakieś białe obiekty które potem przemieniły się w skalne budynki. Weszliście do jednego z nich a środek był dość ubogi. Dwa łóżka, stolik, TV oraz umywalka żeby się umyć. Carter pokazał palcem abyś usiadła na krześle przy stoliku a sam podszedł do umywalki i do szklanek (które nagle pojawiły się w jego dłoni) nalał "kranówy" i podał ci sam siadając naprzeciwko ciebie - Nie mogę ci powiedzieć wszystkiego, to są sprawy których byś nie pojęła. Może najpierw ty mi opowiedz jak się tutaj znalazłaś i w jakim świecie żyjesz? Czy myślisz że jesteś w jakimś... czekaj jak ty to nazwałaś... Regionie?
Celia - 2016-02-20, 20:18

Zanim jednak ktokolwiek z rodzeństwa zdołał odpowiedzieć na moje pytanie, przed moimi pojawiły się mroczki, które z kolei sprawiły, że musiałam usiąść. Możliwe, że tutaj dużą rolę grał żar, którego nijak dało się zignorować. Zapamiętać: nigdy nie wybierać się na pustynię. Pustynie to zło.
Chłopak spojrzał na mnie jedynie dziwnie, a Sandie? Ona potraktowała mnie niemal tak samo, z tą różnicą, że z jej wzroku zdołałam wyczytać jeszcze jeden przekaz: „wariatka!”. Carter jakoś się powstrzymał, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że w myślach może o mnie sądzić co innego.
No i zapadła niezręczna cisza.
Na tyle niezręczna, że moi poke-towarzysze nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Tak samo jak ja, dlatego w międzyczasie zaczęłam szczypać się w wierzch dłoni. Jednak po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że to nic nie da. To NIE JEST żaden sen!
- Huh? – Drgnęłam lekko, po czym przeszedł mnie dreszcz gdy dziewczyna się do mnie zwróciła. Zmarszczyłam brwi. „Egipt” niewiele mi mówił, ale samo brzmienie tego słowa brzmiało tak... egzotycznie? Jakkolwiek by to określić. Niemniej, może to był jakiś nieznany region? Oby. Ta głupia nadzieja była dosyć pocieszająca, co podnosiło mnie nieco na duchu.
Następnie zmarszczyłam lekko nos, gdy dziewczyna zbierała się do tego, by rzucić jakimś niemiłym komentarzem w moją stronę, jednak przerwał jej – mój wybawca! – Carter. Na jego słowa jedynie parsknęłam, rozbawiona pierwszymi słowami. Fakt, że Sandie miała nas za chwilę zostawić, niezwykle mnie ucieszył.
Zaraz.
Sami?
Na samą myśl o byciu sam na sam z chłopakiem poczułam nieprzyjemny ścisk w żołądku i wypieki na policzkach.
- Dziwisz się...? – wyszeptałam cicho, jakby w odpowiedzi na ilość zadawanych pytań. Następnie westchnęłam, czując, że muszę schować podopiecznych. Przymus? Być może. Bardziej troszczenie się o ich zdrowie... w końcu taki gorąc nie był normalny, można nawet powiedzieć, że szkodliwy. Jedynie Fennekin dałaby sobie tutaj jakoś radę. Przeszedł mnie kolejny dreszcz, a ja spojrzałam ze zdziwieniem na chłopaka i się lekko uśmiechnęłam.- To zabrzmiało jak jakiś tani podryw z ciasteczek chińskich. – powiedziałam, mając nadzieję, że chłopak jakoś załapie żart. Albo i nie.
W końcu ruszyliśmy w stronę tego całego „schronu”.
Na horyzoncie nie widziałam nieczego, co mogło wyglądać na taki schron. W dodatku to całe słońce było bardzo wkurzające. Przeszkadzało. Westchnęłam, po czym naciągnęłam chustę bardziej na oczy, coby nie podrażnić sobie wzroku. W tym czasie zauważyłam w oddali jakieś białe obiekty. Skały?
… i, bingo, to były skały. Ale stwierdzenie „skalne budynki” było w tej chwili trafniejsze.
To było miasto. Chyba. Nie ukrywam, że za wszelką cenę zakrywałam lekko twarz, jakby bojąc się, że mieszkańcy mi coś zrobią za bycie „obcą”. W końcu lepiej dmuchać na zimne, niż w przyszłości oberwać tak, jak od Sandie, bo choć była dziewczyną to jedno musiałam przyznać – jest cholernie silna.
W końcu weszliśmy do jednego z budynków, a środek nie robił zbyt dużego wrażenia – wszystko było utrzymane w dosyć ubogim stylu. Ot, dwa łóżka, stolik, telewizor oraz umywalka. Westchnęłam z ulgą, zdejmując okrycie z głowy i siadając na krześle przy stoliku. W czasie kiedy napełniał szklanki wodą, ja położyłam na stoliku wszystko, co miałam. Musiałam sprawdzić, jakie przedmioty i Pokemony miałam przy sobie. Błagałam również w myślach o to, żeby znaleźć jakieś przedmioty lecznicze, bo tak to byłam zdana tylko na regenerację stworków w czasie snu, bo z tego co wiem, to nie miałam po co liczyć na Centra Pokemon...
- Dzięki. – szepnęłam do chłopaka, gdy podał mi napój, który następnie zaczęłam sączyć. Powoli, małymi łyczkami. W międzyczasie wysłuchałam go i uniosłam brew do góry, po czym postawiłam szklankę przed sobą. Nie ukrywam, że potraktowałam go spojrzeniem przeznaczonym dla idiotów.- To, o czym mam ci zamiar powiedzieć, również jest niepojęte. I tego nie zrozumiesz, a jak już, to sobie nieźle u mnie zaplusujesz. – mruknęłam w odpowiedzi, zerkając w bok. W duchu starałam się poskromić ten lęk przed płcią przeciwną, choć wciąż czułam się nieswojo. W końcu odchrząknęłam, uprzednio biorąc łyk wody.- Więc tak. Spałam sobie spokojnie w łóżkuz tym dupkiem Cielemaż nagle porwał mnie jakiś wir. To tak w wielkim skrócie. A żyję w świecie... w sumie... no, normalnym. W świecie Pokemon. – dodałam ostrożnie, bawiąc się ballem Sheo. Następnie kiwnęłam lekko głową.- Region to wyspa w „moim” świecie. Póki co znane jest mi sześć, ale co jakiś czas odkrywa się kolejne, które są następnie zasiedlane przez ludzi. Zazwyczaj naukowców, którzy chcą bliżej poznać naturę tamtejszych Pokemonów – to są z kolei kieszonkowe stworki, które trzyma się w takich kulkach. One są odpowiedzialne za to, by nikt z nieproszonych osób nie podkradł ci stworka. – wytłumaczyłam, w międzyczasie unosząc do góry balla z poke-żabką. Uśmiechnęłam się lekko, podając kulkę chłopakowi.- Uważaj tylko na ten guzik, bo wypuścisz wtedy mojego podopiecznego, a on raczej chciałby teraz odpocząć. Wracając jednak do sprawy Regionów – myślałam, że jesteśmy w jednym, bo każdy z nich ma różne... jakby to nazwać... strefy klimatyczne? No wiesz. Przykładowo, w Unovie, znajdziesz zarówno lasy, ale też takie bardziej pustynne klimaty. Dlatego myślałam, że jesteśmy właśnie w Unovie. A tu proszę. Nie, jesteśmy w Egipcie. A na dodatek wszystko znajduje się w całkowicie innym wymiarze... – wytłumaczyłam, a pod koniec zamilkłam, niekiedy bojąc się reakcji chłopaka. Westchnęłam, uśmiechając się w jego kierunku dosyć słabo. Byłam zmęczona, a zarazem zmartwiona tym, że mogę nigdy nie wrócić do swojego świata.
Do tego dupka...
… no co? Polubiłam go.
Oczywiście mowa o Cielu.
Potrząsnęłam głową, po czym spojrzałam na jasnowłosego poważnym wzrokiem.
- Skoro ja powiedziałam coś o swoim świecie, to pora na ciebie. Nawet jeśli to jest niepojęte... to mi o tym opowiedz. I tak właściwie dlaczego Sandie chciała mnie zabić? Toczycie jakąś wojnę i mieliście mnie za wroga? I... cóż... – przerwałam na moment, zastanawiając się nad pytaniem - dalej nie wiem kto to ten cały Apopis i Sara.

Viviann Malesci - 2016-02-23, 18:00

Carter słuchał i patrzył na ciebie z wyraźnym zastanowieniem, widocznie analizował wszystko po kolei i często marszczył czoło i kręcił głową. Wziął kulę i uważnie jej się przyjrzał, jakby była zrobiona ze złota i wysadzana diamentami. Kiedy ty skończyłaś i zapytałaś a raczej powtórzyłaś swoje pytane, chłopak wstał z kamienną i zamyśloną miną i podszedł do łóżka a spod poduszki wyciągnął cienką ale dużą książkę zatytułowaną "Atlas i mapy świata". Szukając czegoś w między czasie powiedział - Celia tutaj nie ma czegoś takiego jak Pokemony. Nie mam pojęcia co to jest i takie stworki jakie ci towarzyszyły... no po prostu nie istnieją. Patrz- otworzył atlas najpierw na mapie Egiptu i pokazał gdzie jesteście. Następnie dwie kartki dalej pokazał ci planetę Ziemie, pokazał palcem gdzie są i jak się nazywają kraje (wspomniał o regionach, stanach i tak dalej) Gdzie co jest w skrócie i dopiero po tym westchnął ciężko - Jeżeli naprawdę nie kłamiesz, wszystko wskazuje na to że naprawdę jesteś z innego wymiaru. Tutaj wszystko jest inaczej... Wiesz jakie zwierzęta przypominają twoje stwork? Jakąś rzechotkę drzewną która jest żabą a ten drugi futrzasty kojarzy mi się z lisem ale lisy są rude a ten wygląda jak lis arktyczny... Po prostu przetraw fakt że innych stworków tutaj nie spotkasz... A co robią te pokemony? Odpowiedz mi jeszcze na te pytania a ja powiem ci kim jest... Apopis i Sara oraz dlaczego Sadie uznała cię za demona
Celia - 2016-02-25, 17:22

Chłopak potraktował pokeballa niczym jakieś bóstwo, a przynajmniej tak wyglądały jego gesty w moich oczach – w końcu pierwszy raz spotkałam się z taką reakcją na widok poke-kulki. Racja, kiedy się było dzieckiem również dopytywało się o te przedmioty, ale błagam. Dla nas była to codzienność i wytłumaczenie mechaniki łapania stworków nie robiła aż takiego wrażenia. Przynajmniej nie w moim przypadku.
W końcu Carter wstał ze swojego miejsca z kamienną, a zarazem zamyśloną miną po czym podszedł do łóżka i wyciągnął spod poduszki – niczym jakiś pamiętnik! – cienką, aczkolwiek dużą, książkę. Mimo, że chłopak stał kilka metrów dalej, z łatwością odczytałam tytuł, który brzmiał „Atlas i mapy świata”. Pierwsza myśl: ludzie stąd jednak wiedzieli o Pokemonach tylko nie chcieli się przyznać.
Ale słowa wypowiedziane przez chłopaka, gdy wertował atlas, sprawiły, że zamarło mi serce.
- Jak to...? – wydukałam, czując jak pieką mnie oczy. Czy byłam bliska płaczu? Być może. Mimo wszystko spojrzałam uważnie na strony atlasu i zamarłam. Egipt... miał dziwny kształt, nawet bardzo. Potem planeta... niby nic nowego, ale jednak układ regio... tfu, kontynentów – o których wspomniał chłopak – był inny. Kraje, stany... regiony...
To nie był świat, który znałam.
Wysłuchałam chłopaka w ciszy, wpatrując się w swoje dłonie. Tuż po chwili poczułam na skórze coś mokrego. Cholera. Zaczęłam płakać. Westchnęłam tylko i wytarłam wierzchem dłoni łzy. Nabrałam powietrza do płuc.
- Nie kłamię. A to o czym mówisz... grzechotki drzewne i lisy arktyczne... tego z kolei nie ma u nas. Ale określenie „żaba” i „lis” znam. O tyle dobrze... – zaśmiałam się nerwowo, po czym pociągnęłam nosem. W tej chwili nijak nie potrafiłam ukryć swoich uczuć. Jeszcze jego słowa... „Po prostu przetraw fakt, że innych stworków tutaj nie spotkasz”. Nie pocieszasz, Carter.Pokemony... trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Ale ogólnie to walczą i towarzyszą trenerom, czyli ludziom, którzy wyruszyli w podróż po regionach. – powiedziałam, ale zaraz w panice dodałam:- Oczywiście nie walczymy nimi na śmierć i życie! Owszem, są czasami jakieś grupy przestępcze, które wykorzystują Pokemony do złych celów, ale zwykle natrafia się na trenerów, którzy są nastawieni bardzo pokojowo. W relacjach człowiek-Pokemon... chodzi o więź, którą tworzysz na przedziale dni, miesięcy, a nawet lat. Tworzysz ze swoim kompanem rodzinę. Stajecie się jednością... – wytłumaczyłam, pod koniec czując, że się czerwienię. Nigdy nie byłam dobrym „mówcą”. W końcu westchnęłam i się lekko uśmiechnęłam.- N-no cóż. Nieważne. Erm. To powiesz o co chodziło? – dodałam nerwowo, wyczekując odpowiedzi.

Viviann Malesci - 2016-02-26, 23:05

Oczywiście Carter ponownie się zamyślił i uważnie cię słuchał, po czym wstał i westchnął. Popatrzył przez prowizoryczne okno i wrócił do stolika. Chwilę nic nie mówił jakby zastanawiając się czy Sadie go nie zabije za powiedzenie ci, kim jest Apopis i Sara oraz o tym demonie. Uderzył lekko dłońmi w stół po czym powiedział - Nie dziwię się że jesteś z innego wymiaru. Może jakiś uczeń bawił się zaklęciami w Domu Brooklyńskim więc...- wzruszył ramionami. Ponownie westchnął i powiedział - Dobra powiem ci ale obiecaj mi, że pomożesz nam. Możesz się naprawdę przydać, no więc tak w skrócie? Apopis to wielki wąż chaosu który za 72 godziny połknie słońce i zmieni Ziemię w pierwotną papkę Morza Chaosu. Sara i jej spółka to jedni z pomocników tego stwora która chce mnie zabić... a Sadie... Sadie to Sadie i ma różne pomysły. Demony to takie od trzech do pięciumetrowe stwory z różnymi przedmiotami zamiast łba i o czerwonym kolorze skóry...- Z atlasu wyciągnął jeszcze coś

- Ja jestm bardziej wojownikiem niż magiem, działka magiczna to raczej Sadie. Istnieje też coś takiego jak Duat... szczerze mówiąc ciężko to wytłumaczyć. Równoległy świat co do tego, tam mieszkają bogowie tacy jak Horus czy Izyda. W Duat każdy ma swoją prawdziwą postać i jest to źródło magii. Można tam też coś chować i przywoływać... Pewnie się z nami tam kiedyś wybierzesz więc sama zrozumiesz. To co tutaj robimy jest trudne, Apopis chce połknąć słońce czyli Ra którego przebudziliśmy rok wcześniej z nadzieją że powstrzyma węża ale... Ra nie dość że stary to zachowuje się jak pięcioletnie dziecko. Przetraw to, zadaj pytania a potem dalej będę ci opowiadał- Wszystko to przeczyło temu w co wierzyłaś, co widziałaś i co wiedziałaś. Równie dobrze można by ci teraz wyczyścić mózg i wlać do niego od nowa wiedzę tego świata - Oczywiście magów jest niewielu a zwykli cywile nic na razie nie dostrzegają prócz kataklizmów tj trzęsienie ziemi... Najgorsze jest to, że Apopisa nie da się tak naprawdę zranić ani zabić więc jesteśmy w czarnej dupie. Nie siedzimy bezradnie ale i tak czarno to wygląda. Więc w sumie masz pecha że tutaj trafiłaś bo jak nie wygramy, zginiemy wszyscy ty też i nie wrócisz do swojego świata...- Ups.

Celia - 2016-03-02, 22:53

// IMAH BAK! I wybacz, szkoła mnie nieco przygniotła + sprawy osobiste. Przy okazji - mam przy sobie Eevee, Froakiego i Fennekin, tiak? x'D

Podskoczyłam na swoim miejscu, gdy Carter uderzył rękoma o stół – nie ukrywam, że ten gest mnie nieco wystraszył. Ba, aż przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz! Kiedy chłopak przeszedł do tłumaczeń, ja wstrzymałam na chwilę oddech. Obawiałam się tego, co usłyszę.
„Nie wrócisz już do swojego świata”.
Bałam się tego. Tego, że już nie zwiedzę reszty regionów, nie poznam nowych osób. Zero, null! Jedynie pustka, bo jak inaczej mogłabym nazwać to nieprzyjemne uczucie, które pewnie by mnie prześladowało do końca moich dni... w tym świecie?
No, ale wracając.
Na słowa chłopaka jedynie mruknęłam, bo nie mogłam mu niczego obiecać, ale też nie wypadało mu odmawiać. Dlatego też „odpowiedziałam” tak, a nie inaczej – w końcu nie oznaczało to ani potwierdzenia czy też odmowy. Ot, wielka niewiadoma. Dalsza część jego wypowiedzi... mnie zszokowała. Czułam, jak serce zabiło mi szybciej, a mnie ogarnęła panika.
- Okej. Nie mam pytań, kontynuuj. – poinformowałam chłopaka, opierając głowę na dłoni, a drugą machając na znak, by kontynuował swoje tłumaczenie. Kątem oka obserwowałam również szkic Apopisa... wyglądał jak Arbok, ale przecież nim nie był...
A potem...
… potem moje przepuszczenia się potwierdziły.
- I ty myślałeś, że tego nie pojmę? – mruknęłam oskarżycielsko w stronę chłopaka, po czym westchnęłam i wstałam z miejsca.- No dobra. Obiecuję ci, że ci pomogę i takie tam. A teraz konkrety – mamy trzy dni inaczej wszyscy zginiemy. Brzmi sensownie – wzięłam głęboki wdech, po czym kontynuowałam, chodząc wte i wewte:- Pierw wypadałoby ustalić „typ” tego Apopisa, chociaż nie wiem, czy na coś się to zda... – powiedziałam jakby do siebie, po czym spłonęłam rumieńcem i spojrzałam na chłopaka.- Typ to... uch... żywioł Pokemona, w czym się najlepiej czuje. I są każdy typ ma jakąś przewagę. Przykładowo woda jest silna przeciwko ogniu, a ogień przeciwko trawie, a trawa przeciwko wodzie. Wszystko na siebie oddziałuje. – wytłumaczyłam pokrótce i zastanowiłam się na moment.- On jest... eee... wężopodobnym czymś, więc jego łuski muszą mieć niezłą odporność na ogień, prawda? Wnioskuję to po słońcu, które tutaj nieźle daje wam popalić. Więc... dobrym wyjściem byłoby zaatakowanie czymś lodowym... gwałtowne ostudzenie, a następnie rozpalenie... czy jego skóra nie powinna wtedy zejść? Czy coś? Próbowaliście tego? – Tak, tak. Wiem, gadam nieco jak wariatka, bo głównie do siebie, ale każda informacja będzie na wagę złota.

Viviann Malesci - 2016-03-05, 20:27

Po twojej przemowie Carter uderzył głową w stół - Celia bogowie jakie ty gadasz głupoty, nie mów mi że rozumiesz bo nic nie rozumiesz. Nie porównuj swojego świata do naszego, zapomnij o wszystkim co wiesz bo tutaj to nie działa. Nie rozumiesz CZYM jest Apopis. Jego nie da się zranić ani osłabić, żaden śmiertelnik czy bóg nie jest w stanie go pokonać nie licząc Ra ale on... Im więcej zadasz ciosów temu wężowi tym jest silniejszy dlatego nie wiemy jak się go pozbyć!- Chłopak o mało co nie zaczął krzyczeć i wstał, zaczął nerwowo krążyć po pokoju i nie mógł się uspokoić - Przepraszam po prostu to wszystko jest zbyt skomplikowane- Nagle do domu wpadł jakiś dziwaczny stwór ze skrzekiem który wiercił dziurę w mózgu

Był wielkości przerośniętej Ponyty co w kłębie ma dwa metry. Podbiegł do Cartera a ten rzucił mu (nie wiadomo skąd to wytrzasnął) mrożonego indyka i stwór zniknął. Chłopak z kolei miał taką minę jakby zobaczył najlepszego przyjaciela a potem jakby ten przyjaciel zmienił się w ducha. Usiadł na krześle i złapał się ręką za włosy a następnie spojrzał na ciebie - Skoro Świrus tutaj jest znaczy to, że muszę się udać do Duat. Niestety musisz iść ze mną... - Gwizdnął i stwór znowu pojawił się w drzwiach machając ogonem i rzucając się na ciebie, jednak nie zaatakował a lizał cię swoimi językami. Carter skoczył na niego i zaczął wrzeszczeć aby cię zostawił. Świrus cofnął się i gapił się na ciebie chociaż jego oczy nie były widoczne.

Celia - 2016-03-19, 21:17

Wzdrygnęłam się, gdy chłopak uderzył w stół. Głową. Auć.
Sam wybuch złości Cartera sprawił, że poczułam się niezręcznie i głupio. Fakt, nic nie wiedział o jego świecie, ba, ICH świecie! Ale chciałam pomóc. Miałam chęci i... cóż... niekiedy czas, by to zrobić. Ponadto miałam po co to robić. Westchnęłam cicho, myśląc o Cielu. Ciekawe czy się martwi... a może on też tutaj jest?
Potrząsnęłam lekko głową i spojrzałam ze zmartwieniem na chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko, aczkolwiek z nutką smutku. I winy. To przeze mnie się niepotrzebnie denerwował...
- W porządku. – wydusiłam z siebie, po czym zerknęłam w kierunku drzwi i... zamarłam.
Stwór, który wbiegł do domu, był dziwaczny. Nieco przerażający, aczkolwiek nie na tyle, bym uciekała gdzie pieprz rośnie. Jego lawendowa skóra wydawała się być oślizgła, jakby pokryta śluzem. Paszcza wyglądem przypominała kwiat lilii... w dodatku miał trzy pary łap! Wzrostem przypominał Ponytę, a może nawet taką większą. Jęknęłam cicho, zakrywając gwałtownie usta – nie chciałam, aby stwór mnie usłyszał. Bałam się, że mógłby być agresywny w stosunku do nieznajomych.
Wtem Carter wkroczył do akcji i rzucił stworowi jakieś mięso, a ten jakby „w podzięce” zniknął chłopakowi z oczu. Skrzywiłam się lekko na jego słowa.
- „Niestety”? Aż tak tam źle? – zapytałam ze strachem, po czym poczułam na sobie coś... mokrego. Pisnęłam, chcąc odpędzić od siebie stworzenie, którym był... Świrus czy jak tam go nazwał chłopak, który po chwili zaczął na niego wrzeszczeć. Choć nie byłam zwolenniczką przemocy wobec innych, w tej chwili dziękowałam nastolatkowi za to, że mnie „uratował”. Sapnęłam, odchodząc od lawendowego stwora i zerkając na chłopaka. Nieśmiało zbliżyłam się do Świrusa i go pogłaskałam po łbie, po czym – równie szybko – się cofnęłam.
Odetchnęłam głęboko.
- Idziemy?

Viviann Malesci - 2016-03-19, 23:29

Carter pokiwał głową kiedy zapytałaś się czy aż tak źle, wdrapał się na Świrusa i podał ci rękę aby pomóc ci wejść na tego stwora. Po chwili ruszył pełnym cwałem przez pustynię na której zapadała już noc, robiło się chłodniej a Carter jak nic trzymał się stwora. Czułaś że jakby twoje ciało przykleiło się do owego Świrusa, jakby jego skóra była nie dość że obślizgła to jeszcze to nie śluz a klej. No ale przynajmniej nie spadłaś
- Celia złap się mnie a najlepiej przylgnij do mojego ciała, zrób to jak najszybciej-
Nie miałaś za bardzo wyjścia więc tak też zrobiłaś, zaraz poczułaś jednocześnie paraliżujące zimno i uderzenie ciepła od ciała chłopaka a potem już tylko ciemność. Co ciekawe nie straciłaś świadomości oraz zaczęła otaczać was jakaś mgła. Po chwili poczułaś jak Świrus uderza mocno w ziemię a krajobraz się zmienił. Była to ogromna sala z kolumnami, czarny marmur dominował i było zimno. Na końcu tej gigantycznej sali była duża, stara waga z szalami na końcach. Obok wagi był duży tron a na nim... Siedział człowiekopodobny osobnik ale przypominał raczej człowieka z czarną cerą oraz straszną anoreksją. kości były bardzo widoczne. Był jednak on ubrany bogato niczym egipski król, minę miał pozbawioną emocji. Klęczał przed tym żywym kościotrupem jakiś człowiek i coś tam mamrotał. Obok wagi stały czterometrowe demony, miały czerwone ciało człowieka ale ich głowy przypominały wilcze łby. Świrus stał a Carter obrócił się w twoją stronę i na prędce wytłumaczył
- To jest kraina umarłych, tutaj mój ojciec osądza zmarłych. Serce zmarłego jest ważone na tamtej szali a jeżeli będzie cięższe od Pióra Prawdy co jest na drugim końcu Pożeraczka zjada jego serce no i.. kaplica- Wtedy właśnie serce owego zmarłego zostało położone na jednym końcu szali a na drugim pióro. Wyglądało wspaniale, kryształowe i wielkości twojego ramienia tak na oko bo nadal się nie zbliżaliście. Właśnie wtedy pióro prawdy poszło w górę a serce na dół, pojawiło się nowe stworzenie. Wielkości kota, coś co przypominało z przodu krzyżówkę krokodyla a z tyłu hipopotama. Wyskoczyło spod ziemi i zjadła serce jednym kłapnięciem a martwy... zniknął. Zmienił się w czarną mgłę i zniknął. Zwierzę pognało w waszą stronę a Świrus od razu zrzucił Was z siebie i zaczął bawić się z małym potworkiem jakby był dużym kotem a ten tam małym kotem. Carter pomógł ci wstać
- Zaczekaj tutaj idę porozmawiać z moim ojcem
Ruszył i podszedł do tego człowieka(?) na tronie i zagadał do niego, nie słyszałaś co mówili a z resztą- Świru i ten pół hopcio-pół krokodyl zderzyli się z tobą. Mały stworek patrzył na ciebie jak na największy cud a Świrus stał obok jakby obrażony.

Celia - 2016-03-30, 17:20

Wszystko działo się tak szybko, że zanim się obejrzałam to byłam już – a przynajmniej tak mi się wydawało... – na miejscu. Rzecz jasna z Carterem i jego, nieco dziwnym, towarzyszem.
Oboje wylądowaliśmy w ogromnej sali, być może nawet tronowej, której sufit był przytrzymywany kolumnami. Ogółem dominował tutaj czarny marmur i... niesamowite zimno. Wzdrygnęłam się i objęłam ramiona, ponieważ to co miałam na sobie nie nadawało się zbytnio do tego miejsca. Brr. Wracając jednak do wystroju... na końcu gigantycznej sali zauważyłam jeszcze coś, co nie od razu przykuło moją uwagę – była to duża, a zarazem stara, waga z szalami na końcach. Tuż obok tron, a na nim pewien człekopodobny osobnik. Nie ukrywam, że jego wygląd wywołał u mnie niepokój i strach. Dodatkowo obok wagi znajdowały się jakieś podobne do demonów stworzenia.
Wszystko było niepokojące.
- Och... – Tylko tyle szepnęłam w kierunku Cartera, który pokrótce wytłumaczył mi okoliczności. Cały „sąd” martwego człowieka obserwowałam w milczeniu, a na koniec się wzdrygnęłam – miałam nadzieję na to, że po śmierci Arceus nie będzie na mnie czekał z podobnym zamiarem co tutaj...
Wydałam z siebie zdziwiony okrzyk, gdy Świrus zrzucił mnie i chłopaka z grzbietu. Jęknęłam, gdy wylądowałam na podłodze i spojrzałam na stworzenia po czym westchnęłam. Nie mogę się złościć, ponieważ te chciały się tylko pobawić...
Uśmiechnęłam się lekko i uścisnęłam dłoń chłopaka, gdy ten pomógł mi wstać.
- Jasne, poczekam – powiedziałam w jego kierunku, gdy ten odszedł do ojca. Widząc bawiące się ze sobą stworzenia uśmiechnęłam się ciepło, w sumie tęskniąc trochę za siedzibą SPE. Gdy tylko zauważyłam na sobie wzrok mniejszego stworka uśmiechnęłam się nieśmiało.- Cz-cześć?
Raczej mnie nie pożre, co nie?

Viviann Malesci - 2016-03-30, 19:42

Stworek został złapany przez Świrusa za kark nim ten cokolwiek zrobił i... zjadł go. To wyglądało strasznie ale hipo-krokodyl idealnie mieścił się w jego paszczy, mała hybryda została wypluta nim cokolwiek zrobiłaś i pobiegła w stronę wagi po czym rozpłynęła się w powietrzu. Dosłownie. Carter wrócił i pomógł ci wstać, ogólnie zapadła cisza większa niż poprzednio i było chyba jeszcze chłodniej niż poprzednio. Podeszliście powoli do tego pół-kościotrupa, pół-człowieka a ty czułaś się bardzo niezręcznie. Czułaś... wiedziałaś że to ktoś cholernie tutaj ważny, jednak chyba tylko on może ci pomóc. O dziwo spojrzał na ciebie po swojemu łagodnie i miał też bardzo miły, sympatyczny i ciepły głos. Taki głos dobrego ojca
- Mój syn opowiedział mi wszystko i chyba wiem jak ci pomóc, wprawdzie nie ja ale ktoś inny mógłby odesłać cię z powrotem
Pojawiła się czarna mgła niedaleko twoich nóg a z niej wyłonił się dwumetrowy człowiek z głową drapieżnego psa. Jego skóra zdawała się być zrobiona z czarnego marmuru świątyni ale była znacznie ciemniejsza. Patrzył na ciebie pustym wzrokiem, trzymał w dłoni jakąś wysoką laskę(bez skojarzeń xD) a Carter szybko szepnął ci do ucha - To jest Anubis, bóg zmarłych. Wyśle cię z powrotem do siebie
Owy Anubis wtedy podniósł dłoń jakby uciszając Cartera i lodowym tonem oznajmił
- Twoje przybycie naruszyło porządek w wymiarach, nie mogę cię odesłać od tak nie poświęcając czegoś z twojej strony. Za tę podróż wrócisz o 5 lat starsza. Jesteś gotowa poświęcić te lata?
O kurde......

Celia - 2016-03-31, 12:49

//Ejo, mogę zmienić wygląd? XD W sumie tylko zmieni się długość włosów co masz pokazane tutaj – klik. Z góry dzięki xD

Po moich słowach stworek został złapany za kark przez Świrusa, jakby ten chciał go gdzieś przenieść... ale tego nie zrobił. Zjadł go.
Zrobiłam wielkie oczy, cofając się o krok, gdy zauważyłam, że hybryda mieści się idealnie w paszczy podopiecznego Cartera. Na szczęście jednak został hipo-krokodylek został przez niego wypluty. Ten, jakby skruszony, pobiegł w innym kierunku i... się rozpłynął.
Pokręciłam głową. Ten świat nie jest dla mnie.
Uśmiechnęłam się słabo do Cartera, gdy ten do mnie podszedł i zaprowadził w kierunku tajemniczego jegomościa – zapadła cisza gorsza niż poprzednio i miałam wrażenie, że było też zimniej... brr. Gdy spojrzałam na ojca chłopaka poczułam się co najmniej niezręcznie; tak, jakby ktoś przedstawiał mnie swoim swoim rodzicom jako dziewczynę. Czułam również w duchu, że mężczyzna może mi pomóc. I, o dziwo, spoglądał na mnie łagodnie. Westchnęłam z ulgą. Jednak nie jest taki zły!
Zanim cokolwiek zdołałam odpowiedzieć mężczyźnie, niedaleko moich nóg pojawiła się czarna mgła co sprawiło, że podeszłam bliżej Cartera, ba, prawie się za nim schowałam ze strachu! Przełknęłam ślinę, chcąc nie chcąc, spoglądając z niejakim podziwem na kolejną hybrydę.
- Anubis... – powtórzyłam cicho za chłopakiem, gdy ten szepnął mi do ucha imię hybrydy. Zarumieniłam się również lekko, gdyż jego ciepły oddech łaskotał mnie nieco w skórę. Miłe uczucie.
A potem poczułam, jakbym połknęła głaz.
- Ja... – Dygotałam. Pierwszy raz od jakiegoś czasu czułam nieprzyjemne dreszcze. Słowa Anubisa wryły mi się w pamięć, a w głowie wciąż słyszałam jego głos, który mówił co mam poświęcić. Niby to nic takiego, ale... wszystko w moim świecie pewnie będzie mogło być inne. SPE mogło się rozpaść, motel w którym się zatrzymałam z Cielem mógł zbankrutować i teraz byłby jedynie ruiną... Ciel! Zupełnie o nim zapomniałam – co z chłopakiem? Przecież... skoro mnie „nie było” przez pięć lat... on...
Wdech, wydech.
Co jeśli Ciela nie ma?
Istniały różne możliwości, które sprawiały, że czułam się niedobrze. Chciało mi się wymiotować.
- Ja... – powtórzyłam, a mój głos nie był głośniejszy niż szept.- Jestem gotów poświęcić pięć lat – dodałam głośniej, a zarazem pewniej. Podeszłam do Anubisa, ale przedtem spojrzałam przepraszająco na Cartera i szepnęłam w jego kierunku „dziękuję”. A potem spojrzałam hybrydzie prosto w oczy.

Viviann Malesci - 2016-03-31, 15:48

Hybryda-bóg skinął tylko głową i uderzył mocno swoją laską w ziemię i pojawił się ten sam piaskowy portal który wciągnął sie do twgo wymiaru. No z tą różnicą że piasek był czarny i biło od niego zimno a nie ciepło. Anubis podał Ci dłoń jakbyś była damą dworu i wskazał abyś weszła do środka. Było w tym bogu coś strasznego a jednocześnie pociągającego. Kiedy patrzyła mu w oczy widziałaś przystojnego bruneta w skórzanej krurtce, niebieskich oczach i seksownym ciele. Musiałaś jednak spuścić wzrok bo poczułaś jak na twoich powiekach osadza się szron, znikł kiedy zaprzestałaś patrzenia w oczy śmierci. Carter złapał cię nim wskoczyłaś do środka i zapytał - Będziemy potrzebować ciebie. Przywołamy cie w razie czego dobrze?
Po uzyskaniu odpowiedzi puścił Cię a Ty koniec końców wskoczyłaś do środka. Zrobiło się zimno a potem ciepło. Co ciekawe czulas ból w ciele. Dopiero po chwili zorientowałaś się że twoje ciało nieznacznie rośnie, włosy się wydłużają a pustynne ubranie znika i zastępuje je klasyczne jeansy i bluzka wraz z bluzą czyli to co mialas na sobie przed spaniem. Poczułaś się doroślejsza az na końcu portalowego tunelu ujrzalaś pokój w którym spałaś. Hotel. Wyrzucilo Cię na puste łóżko a portal zamknął się bardzo szybko. Wszystko wyglądało prawie identycznie , twoje zakupy tytaj były tak samo jak ubrania ale nie było Ciela. Za oknem...dzień a na dodatek ciepły dzień. Było lato! Co teraz robisz ? Okazało się też że drzwi z pokoju są zamknięte na amen a kalendarz w pokoju pokazuje rok 2021.... czyli 5 lat minęło.

Celia - 2016-03-31, 19:10

Po moich słowach Anubis skinął łbem i walnął swoją laską hehe mocno o ziemię – w wyniku zderzenia pojawił się ten sam wir. Jedyną różnicą było to, że piasek był czarny i... wytwarzał zimno, a nie ciepło. Poczułam dreszcze, które przeszły po moich plecach.
Uśmiechnęłam się półgębkiem, gdy hybryda podała mi dłoń i spojrzałam jej głęboko w oczy. Uśmiech mi nieco zmalał, gdy widziałam w nim przystojnego bruneta, który nijak pasował do tego świata – skórzana kurtka, niebieskie oczy... tak podobne do Ciela. Spuściłam jednak wzrok na swoje buty, ponieważ poczułam jak osadza mi się coś dziwnego na powiekach. Palcami drugiej dłoni dotknęłam oczu i... poczułam delikatne zimno. Szron?
Wdech, wydech. Pora wracać.
Już miałam wejść do portalu, kiedy w ostatniej chwili zatrzymał mnie Carter. Posłałam w jego kierunku delikatny uśmiech.
- Jasne – odparłam szybko, a ten mnie puścił. Spojrzałam jeszcze na jego ojca i skinęłam głową.- Dziękuję.
A potem wkroczyłam do środka.
Znów otoczyło mnie zimno, jednak zostało one równo szybko zastąpione ciepłem. O dziwo nie skończyło się tylko na tym, ponieważ poczułam ból... w całym ciele. Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza do ust, niemal dławiąc się powietrzem. Czułam, że nieznacznie podrosłam, a włosy – gwałtownie rosną. Zerknęłam również na ubiór, który został szybko zastąpiony tym, co miałam na sobie przed ubraniem ciuchów do spania. I co najważniejsze...
Czułam się dużo doroślejsza.
Pisnęłam, gdy wir rzucił mną o łóżko w pokoju, w którym się ostatnio znajdowałam. Rozejrzałam się w panice po pomieszczeniu, jednak... ani śladu po chłopaku. Przełknęłam ślinę, zatrzymując wzrok na oknie – dzień, w dodatku lato! Rok? Który rok? Szybkie zerknięcie na kalendarz wystarczyło, żebym rzeczywiście przekonała się o tym, że minęło pięć lat.
- Cholera – zaklęłam pod nosem, zrywając się z łóżka. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i ubrałam krótkie spodenki, a do tego czarną koszulkę na ramiączkach. Do tego trampki, norma. W panice wypuściłam z kulki Eevee. Może... może... SPE będzie coś wiedziało?- Hej – rzuciłam przyjaźnie w kierunku lisa, wiążąc włosy, które sporo urosły. Westchnęłam, pakując zakupy i ubrania do plecaka, a kulki z Pokemonami przypięłam do swojego paska przy spodniach.- Musimy iść do siedziby SPE. Dasz radę mała mnie tam zaprowadzić? – zapytałam z nadzieją, po czym ruszyłam w kierunku drzwi.
Okazało się, że są zamknięte na amen.
- KuźwaKolejne przekleństwo w ciągu kilkunastu minut, brawo Celia powiedziałam do siebie w myślach nieco wkurzona, próbując otworzyć drzwi. Spróbowałam jeszcze poszukać kluczyka, ale gdy to nie pomogło – zaczęłam wołać o pomoc. A nóż widelec ktoś mi pomoże?

Viviann Malesci - 2016-03-31, 23:32

Ori z pokeballa wyszła bardzo zaskoczona, wyraźnie martwiła się o ciebie bo nie wiedziała co się stało. Ciągle coś gadała po swojemu i machała ogonkiem. Obserwowała cię uważnie aż nie powiedziałaś czego od niej chcesz, ona kiwnęła głową że cię tam zaprowadzi. Klucza nie było a więc zaczęłaś krzyczeć ale możliwe że hotel był ogólnie zamknięty. Eevee przypatrywała się tobie z przekrzywioną głową a chwilę później znalazła się za tobą
~ Eev! Eevee!~ krzyknęła do ciebie i pokazała głową abyś sie odsunęła. Wyskoczyła w górę i uderzyła w drzwi swoim Swift. Gwiazdki naruszyły strukturę drzwi a Ori dodatkowo wyważyła je całkiem z zawiasów dodając Quick Attack. Spodobało jej się to nawet bo odwróciła się do ciebie z uśmiechem. Popędziła przed siebie a ty za nią, okazało się że hotel faktycznie był zamknięty ale i tak udało wyjść się przez okno. Na zewnątrz było strasznie ciepło, niektórzy ludzie patrzyli dziwnie na ciebie kiedy wychodziłaś z hotelu ale poza tym nic więcej się nie działo. Eevee poprowadziła cię i tak spacerkiem przez 30 minut dotarłyście do siedziby SPE. Ori wyraźnie była zadowolona z powrotu tutaj chociaż niedawno stąd wyszła. One pewnie nie zdawała sobie sprawy jak wiele lat minęło w rzeczywistości. Nic się tutaj nie zmieniło nawet w środku. Co ciekawe zauważyłaś tutaj znajomą twarz- Ann. Miała ścięte włosy i stała za recepcją, na recepcji siedział shiny Umbreon i przyglądał jej się z ciekawością. Na ziemi stał Vaporeon i spał bo chyba nic lepszego w taki upał nie mógł robić. Po korytarzu spacerowały też dwa Eevee i jeden Glaceon który nieco schładzał powietrze. Ann cię zauważyła i przez chwilę zastanawiała się ki jesteś, dopiero potem na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech
- Celia! O boże to ty! Dlaczego nie było cię aż pięć lat, Ori jeszcze nie ewoluowała? Dziwne... gdzie cię wywiało zdobywałaś może odznaki?


+8 pkt zadowolenia dla Eevee

Celia - 2016-04-01, 14:46

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczyłam reakcję lisiczki na mój widok – wydawała się być szczęśliwa. Może się martwiła? Niepotrzebnie, choć... fakt, nie wypuszczałam jej z kulki zbyt często. Westchnęłam... ta cała sprawa z wymiarami była bardzo dziwna. I miałam szczerze nadzieję na to, że nie zobaczę Cartera przez jakiś czas. Chciałam...
Właściwie, czego chciałam?
Potrząsnęłam głową, wracając do rzeczywistości. Krzyki i szarpanie nic nie pomagały, a sama Ori spoglądała na mnie z przekrzywionym łebkiem. W pewnym momencie zaoferowała, a przynajmniej tak czułam, abym się odsunęła – zrobiłam to bez zawahania, a ona przystąpiła do akcji. Uśmiechnęłam się lekko, widząc jej siłę. Celny Swift, potem Quick Attack, a po drzwiach nie było śladu. Spojrzała na mnie, a ja na nią, po czym pognała przed siebie. Zrobiłam to samo.
Hotel rzeczywiście był zamknięty, ale i to mnie nie powstrzymało od tego aby stąd wyjść. W końcu okno to też jakieś rozwiązanie, prawda? Prychnęłam cicho, widząc wzrok nieznajomych – przyglądali mi się dziwnie, co starałam się zignorować tak samo jak panujący na dworze skwar. Dobrze, że się przebrałam.
Podróż do siedziby SPE wydawała mi się trwać wieczność. A jednak był to około półgodzinny spacer. Widząc entuzjazm Ori poczułam ukucie w sercu... w końcu lisica nie miała pojęcia o tym, że minęło pięć lat... Westchnęłam. Powiem o tym swojej drużynie gdy znajdę chwilę momentu. A teraz – SPE i Ciel to dla mnie piorytet. Weszłam do siedziby i aż się uśmiechnęłam, z ulgą nie zauważając żadnej zmiany. Do tego była tu Ann! Ulga zalała całe moje ciało, gdy zobaczyłam ją całą i zdrową. Jak na SPE przystało były tu również Pokemony, ba, niesamowite ewolucje Eevee. Do tego ten Umbreon i odmienne ubarwienie... shiny. Piękny.
Ann mnie poznała. Znowu ulga.
Na jej słowa zaśmiałam się nerwowo.
- Cześć Ann – przywitałam się nieco nieśmiało, uśmiechając się lekko.- Musiałam nagle wyjechać... przez rodzinę. Później nieco podróżowałam po regionach – skłamałam bez zająknięcia, choć poczułam się podle z powodu kłamstwa. Po tym nagle otworzyłam oczy i sprawdziłam szybko plecak – jajo! Oprócz Ori SPE podarowało mi również tajemnicze jajo. Cholera. Zupełnie o nim zapomniałam. Szybko jednak się ogarnęłam i udałam, że to nic takiego, a jedynie nerwowe przeszukanie plecaka.- Odznak brak... raczej skupiłam się na podróżowaniu. A Ori... Ori jest blisko ewolucji. Jeszcze tylko trochę i zmieni formę – kolejne kłamstwo, ale tym razem z nieśmiałym uśmiechem. W końcu nie powiem dziewczynie, że wylądowałam w zupełnie innym wymiarze i musiałam poświęcić pięć lat aby tu wrócić...
Pokręciłam głową.
- Zresztą... co tam u ciebie? Dużo mnie ominęło? – zapytałam przyjaźnie dziewczyny, a gdy tylko udzieliła mi odpowiedzi, kontynuowałam:- I naprawdę przepraszam, że nie dawałam znaku życia... chciałam się... wyciszyć – dodałam. Znowu ukucie w sercu, aż poczułam przypływającą nadzieję.
Może wie coś o Cielu?
- E, poza tym, pamiętasz tego chłopaka co tu ze mną był w dniu, kiedy dołączyłam do SPE i wzięłam ze sobą Ori? – zapytałam i nie czekając na odpowiedź dopowiedziałam:- Wysoki, białe włosy z niebieskim pasemkiem. Ciel. Nic mu nie mówiłam o swoim nagłym wyjeździe i... chciałam go przeprosić. I w ogóle. – Nerwowy głos, czerwone policzki. Oby tego nie odebrała jak wyznanie chłopakowi miłości przez inną osobę.- I... um... ten hotel, jaki mi poleciłaś, wciąż funkcjonuje?
Może jest zamknięty na amen... i dlatego ludzie tak dziwnie na mnie patrzeli.

Viviann Malesci - 2016-04-05, 13:05

Ann stukala palcami w klawiaturę ale słuchała Cię, Umbreon widząc Ori uniósł dumnie głowę i nie zwracał na ciebie ani twoja eevee uwagi. Czyżby jakiś "król"?
Tak czy inaczej kiedy się zbliżyłaś Vaporeon wstał i podszedł do Ori żeby lekko ją spryskać a potem oby dwa pokemony zaczęły się ganiać po korytarzu a Glaceon Indesit inne eevee się dołączyły. Na twoje pytanie czy kojarzy Ciela pokiwała przecząco głową
- Nie kojarzę ale mogę przejrzeć nagrania z kamer i sprawdzić czy owy Ciel nie brał jakiegos Eevee z SPE. A u mnie nic ciekawego, poza paroma pokazami pokemonów w których udało mi sie wygrać to nic ciekawego haha. Hotel gdzie cię wtedy to jedt czynny ale teraz zamknięty bo właściciele wyjechali na wakacje . Zaczekaj tutaj zaraz będę
No i poszła sprawdzić czy Ciel nie zawitał ostatnio w te strony. W tym czasie Ori wskoczyła ci na ręce uciekając przed Vaporeonem i dwójką innych Eevee oraz Glaceonem. Cztery pokemony zostawiły w spokoju Ori i pobiegły dalej. Ann wróciła i podała ci jakieś zjdecia w formacie A4, był na nich Ciel który trzymał na ramionach jakigos Eevee
- Zdjęcie jest z 2020 roku dokładnie z maja. Ten Ciel adoptował samca Eevee ale więcej nie mogę Ci pomóc. Hej a może masz ochotę na walkę? Twoja Ori kontra jeden z moich pokemonów!

Celia - 2016-04-13, 19:36

Powracam! ^^

Choć Ann wyglądała na nieco zajętą, co wywnioskowałam po jej stukaniu w klawiaturę, wydawała się mnie słuchać. A przynajmniej mam taką nadzieję pomyślałam nieco zmartwiona, ale uśmiechając się wesoło, jakby nie przejmując się obecną sytuacją... choć byłam zestresowana. I się bałam. Ale widząc inne Eevee i jego ewolucje bawiące się z moją podopieczną... odprężyłam się.
A potem poczułam ukucie w sercu.
- Byłabym wdzięczna gdybyś sprawdziła czy rzeczywiście nie brał liska – powiedziałam do niej szybko i uśmiechnęłam się lekko.- Wygranej gratuluję.
Sam hotel, w którym się zatrzymałam wraz z jasnowłosym, był zamknięty gdyż właściciele zrobili sobie wolne... dlatego ludzie się tak na mnie dziwno patrzyli! W sumie było to zrozumiałe, nie żeby coś. Na słowa dziewczyny jedynie kiwnęłam i grzecznie poczekałam. W tym czasie Ori wskoczyła mi na ręce, a ja powitałam ją z szerokim uśmiechem na ustach – najwyraźniej zrobiła to, ponieważ uciekała przed Vaporeonem, który po chwili odszedł gdyż stracił zainteresowanie. Pogłaskałam ją, a w międzyczasie wzięłam od Ann, która zdążyła wrócić, wydrukowane zdjęcia poszukiwanego chłopaka.
Ciel. Zdjęcie zrobione rok temu.
Poczułam jak szczypią mnie oczy.
- Dziękuję Ann... naprawdę. Jeśli pozwolisz, wezmę jedno zdjęcie. I wybacz... ale nie mam ochoty na walkę. Jeszcze raz dzięki – powiedziałam do dziewczyny ze łzami w oczach, zachowując jedno ze zdjęć i wciskając je do plecaka, a resztę położyłam na ladzie.- Będę się zbierać. Trzymaj się ciepło – dodałam po chwili, przytulając lekko Ann na pożegnanie; Ori natomiast wypuściłam z objęć i powoli ruszyłam ku wyjściu.- Cześć! Odezwę się jak znajdę chwilę!
Po tym ruszyłam biegiem przed siebie.
Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy. Fakt, nie lubiłam Ciela. Nienawidziłam tego, że mnie niańczy. Że tak naprawdę robi wszystko, aby mnie chronić. Co z tego, że nie znałam powodu dlaczego to robi? W głębi serca mu ufałam. I za nim tęskniłam. Czułam się winna temu, że... że...
- CIEL! TY DUPKU! – wykrzyczałam w eter, niemal dławiąc się łzami. Co z tego, że inni mogli na mnie patrzeć jak na wariatkę? Ja... po prostu...
Zwolniłam, łkając cicho. Twarz schowałam w dłoniach.
Ciel...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group