Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

Archiwum - Przygoda Lu

Molin - 2015-10-24, 10:43
Temat postu: Przygoda Lu
Małe, zielono-żółte robakowate coś. Na jego widok odskoczyłaś do tyłu jak oparzona, jednocześnie potykając się o własne nogi, po czym ponownie upadłaś na miękką trawę. Na szczęście zdążyłaś podeprzeć się rękoma, więc nic złego się nie stało, ale za to twoja ulubiona torba (która oczywiście przeniosła się tu razem z tobą!) uderzyła dość mocno o ziemię, a jej zawartość rozsypała się dookoła. Wśród różnych pierdół, które jak zawsze znajdują się w kobiecej torebce, zauważyłaś też coś, czego na pewno wcześniej tam nie było - 6 czerwono-białych kulek i dziwne, prostokątne urządzenie, także czerwonego koloru. Poza tym znajdował tam się też niewielki, szary, związany przydługim, srebrnym sznureczkiem. Widziałaś go pierwszy raz na oczy, więc nie miałaś pojęcia co mogłoby być jego zawartością.
Zanim zdecydowałaś się pozbierać wszystkie rzeczy, rozglądnęłaś się dookoła. Nie znałaś miejsca do którego trafiłaś, ale wyglądało w miarę normalnie. Zwykła polanka przez którą przepływał niewielki strumyk, a w nim... ryby. Nic specjalnego, ale te były jakieś dziwne! Większe niż te normalne, białe ze złotymi elementami oraz rogiem na głowie, a także bardzo dziwnymi, nie pasującymi do tego gatunku oczami. A poza tym zmutowane, wielkie kijanki, wyglądające jak niebieskie kulki z ogonkiem, a także dziwnym znakiem na brzuszku. Nie ma dwóch zdań, że przeżyłaś w tym momencie niemały szok, ale to nie koniec! Po polance hasał sobie brązowy, futrzany króliczek, który także z prawdziwym miał mało co wspólnego. Jego brzuch składał się z dużej, brązowej, futrzanej kulki, a takie same występowały także na jego uszach. Gdy tylko cię zauważył natychmiast czmychnął w jakieś krzaki obrośnięte nieznanymi ci jagodami. Polana była okrążona drzewami, przy czym na niektórych siedziały ptaki, dziwne tak samo jak reszta występujących tu stworów. Wszystko to wywarło na tobie takie wrażenie, że przez moment zapomniałaś o całej tej sytuacji z wypadkiem.
Z tego stanu wyrwało cię dziwne uczucie, jakby łaskotania na twojej dłoni. Natychmiast spojrzałaś w tamtą stronę i ujrzałaś wspomnianego wcześniej robaczka. Nie był zbyt duży, choć oczywiście większy od insektów występujących w twoim świecie. Jego zielone plecki przyozdabiały żółte kółka, a na jego czole widniało dziwne, czerwone "coś". Przy okazji usłyszałaś dziwne pikanie - przycisk na urządzeniu które wypadło z twojej torby zaczął się świecić, gdy tylko stworek się zbliżył. Ale to nie było teraz najważniejsze - robak wbił swoje małe ząbki w twoją dłoń. Wprawdzie były to tylko łaskotki, bo nie ma szans żeby coś takiego mogło ci wyrządzić jakąkolwiek krzywdę, ale to, że zaraz oślini ci całą rękę jest już trochę mniej przyjemne.

Lu - 2015-10-25, 13:49

Ten zielony robak mnie przerażał, ale na swój sposób był niezwykle urokliwy. Te wielkie oczka przesiąknięte były słodyczą. Ale mimo tego coś jednak nadal nie pozwalało mi się do niego całkowicie przemóc. Pewnie dlatego, że widzę to coś pierwszy raz na oczy.
Kiedy rzeczy wysypały mi się z torebki, zauważyłam, że mam przy sobie to, co zapakowałam z domu - książki, notatnik, ołówek, a nawet telefon. Jednak znalazło się też kilka rzeczy, które widzę pierwszy raz na oczy. Co to może być? Czyżby mi je ktoś podrzucił? Najbardziej intrygował mnie ten woreczek, który na pewno coś w sobie skrywał. Miałam nawet po niego sięgnąć, kiedy moją uwagę przykuło coś innego. Jakieś... zwierzęta? Widziałam ryby, ptaki, przerośnięte kijanki a nawet królika, jednak nic nie przypominało mi stworzeń, które mogłam zobaczyć jeszcze wczoraj. Poczułam się trochę jak w "Alicji w krainie czarów", tylko że to głupie. A może te biedne zwierzęta tak wyglądają ze względu na testy, które na nich przeprowadzano? Niby ludzie starają się nie mówić o testowaniu kosmetyków na zwierzętach i wszystkie firmy zaręczają, że nikomu nie robią krzywdy, ale zawsze znajdzie się jakiś królik doświadczalny...
Postanowiłam skupić swoją uwagę ponownie na robaku. Kiedy się zbliżył, czerwone "coś" z mojej torby zapikało, przyprawiając mnie o kolejny zawał. Pięknie. Jak tak dalej pójdzie, to nie dożyję nawet trzydziestki, nic nie mówiąc już o późnej starości. No właśnie... dożyję... Dlaczego nadal mogę oddychać i patrzeć na to wszystko? W końcu tamten samochód... nie było szans na to, abym wyszła z tego w takim stanie...
Chciałam już sięgnąć po ten przedmiot, kiedy robak znalazł się przy mojej dłoni i zaczął ją... lizać? Poczułam też łaskotanie, które wskazywałoby na to, że ma zęby. Z mojej krtani wydarł się pisk i szybko strąciłam stworka z dłoni. Nie znałam tego czegoś i nie wiedziałam, co może mi zrobić. A jeżeli posiada jakiś jad albo toksyczną ślinę. W końcu każde (albo prawie) ma coś do obrony przed drapieżnikami. Wytarłam dłoń w trawę i szybko złapałam pikający przedmiot, aby go w końcu uciszyć.

Molin - 2015-10-25, 14:26

Machnęłaś dłonią, chcąc jak najszybciej pozbyć się stwora. Ten nie był w stanie nic zrobić, byłaś zbyt silna dla małego, bezbronnego robaczka - wyleciał w powietrze i upadł na ziemię około 1,5m od ciebie i przeturlał się jeszcze niewielki kawałeczek. Skończył leżąc na brzuszku, z zamkniętymi oczkami wydał z siebie ciche "pie" i więcej się nie ruszył. Umarł? Naprawdę, zdecydowałaś się zacząć to wszystko od zamordowania bezbronnego stworzenia? Mimo tego czynu zdecydowałaś się najpierw uciszyć to wkurzające urządzenie, które włączyło się kiedy potworek się zbliżył. Oczywiście na początku nacisnęłaś ten największy i najbardziej wyróżniający się przycisk, a na ekraniku wyświetliło się zdjęcie i usłyszałaś ciekawą informację.

Cytat:

#010 Caterpie - Pokemon robak (samiec)

Poziom: 6
Znane ataki: Tackle, String Shot
Umiejętność: Shield Dust - Ataki ofensywne, którymi zostanie zaatakowany ten Pokemon, na pewno nie będą miały dodatkowych efektów.
Pokemon pochodzący z Kanto, lecz często pojawiający się także w innych regionach. Najczęściej zamieszkuje lasy. Dzięki przyssawkom umieszczonych na jego łapkach może bez problemu wspinać się po drzewach, które są najczęściej jego miejscem zamieszkania, a jego ulubionym pożywieniem są liście. W przypadku zagrożenia, czerwona antenka umieszczona na głowie Pokemona potrafi wypuszczać okropny zapach, odstraszający przeciwników.


Tak, po usłyszeniu ostatniego zdania już wiedziałaś co się święci. Nie minęła sekunda, a wokół rozszedł się okropny, duszący zapach. Większość potworów, tak zwanych "Pokemonów" przebywających w pobliżu natychmiast czmychnęła do swoich kryjówek. A ty właśnie siedziałaś sama, w nieznanym miejscu, z rozsypanymi rzeczami i dziwnym, śmierdzącym robakiem.

Lu - 2015-10-26, 13:37

Nie spodziewałam się, że mam na tyle siły, aby wyrzucić robaka aż tak wysoko. Efektem mojego "strzepnięcia" miało lekkie odepchnięcie, a nie wyrzucenie go nie wiadomo jak wysoko i jak daleko. No i przede wszystkim nie chciałam go zabić! Nie ruszał się, a to mogło wskazywać na jedno...
Kiedy spróbowałam uciszyć to nieznośne urządzenie, otworzyło się i zaczęło do mnie mówić! Jednak to ustępowało swoje dziwactwo wszystkiemu temu, co usłyszałam. Jakie Kanto? Jaki region? Nie byłam orłem z geografii, ale niemożliwym było, abym znalazła się od tak w Japonii! Przecież ją i Anglię dzielą tysiące kilometrów... I w dodatku te "Pokemony". Wiedziałam, że japońcy są dziwni, ale chyba właśnie wkroczyłam na nowy poziom tego określenia. Jednak te zmutowane zwierzęta całkowicie by do nich pasowały...
Kiedy robak uwolnił z siebie duszący zapach, o którym poinformowało mnie czerwone urządzenie, szybko zakryłam nos i usta dłonią. Zwierzęta zaczęły uciekać, a więc powinnam chyba pójść za ich przykładem. Rzuciłam się szybko na ziemię w celu zebrania wszystkich swoich rzeczy i schowaniu ich do torby. Kiedy to miałam już za sobą, starałam się jak najprędzej opuścić obszar skażony tym zapachem. Gdy mi się uda, od razu łapię za telefon i dzwonię do Ethana. Ktoś musi uwolnić z tego wariatkowa!

Molin - 2015-10-26, 18:42

Plan był dobry, wykonanie odrobinę mniej. Chcąc rzucić się w stronę przedmiotów, kolanem przygniotłaś jedną z dziwnych, czerwono-białych kulek. Na szczęście ta nie zniszczyła się, ale skończyło się to mniej przyjaźnie dla ciebie - razem z nią noga pojechała ci do tyłu, a ty ponownie wyłożyłaś się na ziemi, jednak nie zważając na to zabrałaś się za pakowanie wszystkich rzeczy. Gdy dziwne urządzenie, reszta kulek oraz worek i reszta potrzebnych rzeczy znalazła się w środku, zerwałaś się na równe nogi i tym razem nieco ostrożniej uciekłaś kilka metrów od tego miejsca, choć czułaś, że zapach zaczął powoli zanikać. Robak się uspokoił?
Natychmiast wyciągnęłaś z torby telefon i pierwsze co zrobiłaś to wyszukałaś jego numer po czym zadzwoniłaś z nadzieją, że wkrótce nadejdzie jakaś pomoc. Oni też muszą być niezwykle zmartwieniu twoim zniknięciem. Niestety, "wybrany numer nie istnieje" zdecydowanie nie było tym co chciałaś usłyszeć. Przeżyłaś nie tylko szok, ale i zaczęłaś się bać. Byłaś kompletnie sama w obcym miejscu, nie mogąc się z nikim skontaktować. Spróbowałaś jeszcze raz z nadzieją, że był to jedynie chwilowy błąd, ale sytuacja się powtórzyła. Ogarnęło cię poczucie bezradności i nieco spanikowana rozejrzałaś się wokół. Żadnej żywej duszy. Nawet Caterpie! Ale na jego miejscu leżała właśnie jedna z tych dziwnych kul - dokładnie ta która w pośpiechu gdzieś się zawieruszyła i nie zapakowałaś jej razem z resztą.

Lu - 2015-10-26, 19:21

Człowiek w stresie robi różne rzeczy, ale żeby aż tak? Nie wiedziałam, że jestem aż taką niezdarą. W każdym razie udało mi się uciec przed tą śmierdzącą chmurą tylko po to, aby za chwilę się kompletnie załamać. Jakim cudem "wybrany numer nie istnieje"?! To niemożliwe! Przecież jeszcze rano pisałam do Ethana i wszystko było w porządku. Rozumiem, że mogłoby być coś nie tak z zasięgiem ze względu na odległość, jaka nas dzieliła, ale to na pewno nie były problemy z telekomunikacją. Rozpaczliwie próbowałam dodzwonić się jeszcze kilka razy, ale zawsze odpowiadało to samo... Wolałam już nie sprawdzać, czy mogłabym dodzwonić się do rodziców, gdyż bałam się usłyszeć taką samą ofpowiedź... Kompletnie nie wiedziałam, co robić. Jestem na jakimś wygwizdowie, z dala od rodziny i domu. Zniknął nawet ten Caterpie, jakkolwiek dziwnie nie brzmi akurat taka nazwa gatunkowa dla robaka. Zamiast niego znalazła się czerwono-biała kula, którą wcześniej zgubiłam. Postanowiłam ostrożnie do niej podejść i dołączyć ją do pozostałych. Wolałam tutaj niczego nie zgubić, a tym bardziej przedmiotów, które widzę pierwszy raz na oczy.
Naprawdę nie wiedziałam, co dalej robić. Niedługo pewnie zacznie zmierzchać, a ja nie mam przy sobie żadnych ciepłych ubrań ani nie wiem, gdzie dokładnie jestem. A na pewno na mojej liście obecnych marzeń nie ma zwiedzania jakiegoś obcego lasu nocą... Z braku pomysłów postanowiłam sięgnąć z torby po ten woreczek. Może jego zawartość podpowie mi, co mam robić, bo na razie mam pustkę w głowie...

Molin - 2015-10-26, 20:02

Podniosłaś kulę, po czym schowałaś ją razem z resztą. Gdy wzięłaś ją do ręki ta delikatnie drgnęła, jakby coś nią poruszyło. A może tylko ci się wydawało? Nie wiadomo czym w ogóle są te przedmioty i czy to na pewno dobry pomysł żeby zabierać je ze sobą.
Następnie zajęłaś się woreczkiem. Bez problemu rozwiązałaś sznurek i sprawdziłaś zawartość. Pierwsze co udało się tam znaleźć był poskładany kawałek papieru. Nieco zaciekawiona rozłożyłaś go, a twoim oczom ukazała się... mapa. Niby nic specjalnego, ale w twojej sytuacji może nawet uratować ci życie. Jedyny problem był taki, że całość wyglądała jak narysowana przez jakiegoś dzieciaka, ale mimo to jakoś w miarę dało się w tym rozczytać. Tylko mieć nadzieję, że ta mapa ma w ogóle coś wspólnego z rzeczywistością.
Na samej górze kartki widniał napis, a dokładniej dwa, z czego jeden to było kilka razy przekreślone czerwoną kredką "Kalos", a obok spory napis "Sinnoh" z kilkoma wykrzyknikami. Ktoś najwyraźniej nie mógł się zdecydować. Niżej znajdowało się kilka punktów, najprawdopodobniej miast. Twinleaf Town, Floaroma Town, Celadon City... Kompletnie nie znałaś tych miast ani nigdy o nich nie słyszałaś. Były połączone liniami, podpisanymi jako drogi, a przy nich były jeszcze mniejsze elementy informujące o dodatkowych obiektach takich jak jaskinie, jeziora czy inne miejsca tego typu. Jedno miejsce było zaznaczone kółkiem - Ilex Forest. Jako, że znajdujesz się w lesie to najprawdopodobniej ten zaznaczony, gdyż żadnego innego nie mogłaś znaleźć. Wyczytałaś też, że w zależności od tego który kierunek obierzesz dojdziesz do Eterna City lub Rustboro. Przynajmniej wiedziałaś choć odrobinę na temat tego miejsca.
Kolejną rzeczą były pieniądze - inne niż te, których używało się u ciebie, ale mimo to mogłaś zauważyć, że była ich tu dość spora sumka. O ile nie okaże się, że w tym miejscu jest to tyle co nic to z pewnością będziesz mogła sobie na nieco pozwolić.
I ostatnia rzecz... cukierki. Nieduże, zawinięte w niebieskie papierki, bez żadnego napisu ani znaczka na opakowaniu. Było ich dokładniej osiem, a ich zapach... był dziwny. Chyba jedzenie ich tak od razu nie byłoby dobrym pomysłem i lepiej najpierw dowiedzieć się coś więcej na ich temat. Ale to chyba nie na to pora! Patrząc się na to, że czas mija coraz szybciej, a wcześnie nie jest to przydałoby się gdzieś wyruszyć żeby nie zostać w tym miejscu na noc.

Lu - 2015-10-26, 20:39

Zawartość woreczka była zaprawdę dziwna. Mapa, cukierki i pieniądze. Gdyby nie to, że na mapie zaznaczony był las, w którym prawdopodobnie się znajdowałam, powiedziałabym, że ktoś go zgubił. Ale patrząc na to z innej strony, wygląda to tak, jakby ktoś to dla mnie naszykował. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Ogarnął mnie lęk i niepokój. Wprawdzie mapa była nabazgrana kredkami przez jakieś dziecko i nazwy na niej nic mi nie mówiły, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie miałam pojęcia, ile tu leżałam i kto mógł się tutaj kręcić. A jeżeli nadal tutaj jest... wolę spadać stąd jak najprędzej.
Ogarnęłam wzrokiem jeszcze raz okolicę, po czym zaczęłam dokładniej studiować kawałek papieru. Według niego znajdowałam się na drodze pomiędzy dwoma miastami: Eterna City i Rustboro. Nie wiedziałam, na ile prawdziwe są proporcje zachowane na mapie, ale nie miałam innego wyjścia. Postanowiłam udać się tą drogą, którą prędzej dostanę się do któregoś z miast. Byle jak najszybciej dostać się do ludzi. Tym, czy się z nimi dogadam, będę się przejmować później.

Molin - 2015-10-27, 21:10

Jeszcze raz dokładnie oglądnęłaś mapę i gdy mniej więcej zrozumiałaś w jakim kierunku się udać żeby dość do któregoś z miast prędko ruszyłaś w drogę. Ta nie była zbyt ciężka - cały czas prowadziła się niewielka, wydeptana dróżka, a w lesie nie skrywało się żadne niebezpieczeństwo, które mogłoby ci zagrozić. Jedynym problemem było to, że podróż się dłużyła - szłaś cały czas prosto, ale mimo to nic się nie zmieniało. Wszystko wyglądało właściwie tak samo, jakbyś cały czas chodziło w kółko, choć to trochę mało możliwe.
Drugą sprawą było słońce - powoli zachodziło i zaczynało już chować się za horyzontem, ale w tym momencie się zatrzymało. Mimo mijającego czasu stało w miejscu i za wszelką cenę nie chciało ruszyć. Poczułaś się tak jakby coś po prostu nie pozwalało ci ruszyć dalej. Masz coś zrobić? Tylko co? Nie miałaś pojęcia.
Szłaś tak bez celu, ale od pewnego momentu zaczęło się coś dziać! Czułaś jak w twojej torbie coś od czasu do czasu delikatnie się porusza. Z początku myślałaś, że jedynie ci się wydaje, ale gdy już usłyszałaś dziwny dźwięk, a torba stała się nieco cięższa w końcu zrozumiałaś, że coś nie jest w porządku. Zerknęłaś do niej, a tam ujrzałaś duże, błyszczące oczka. Caterpie trzymającego w pyszczku niebieski cukierek, patrzącego na ciebie błagalnym wzrokiem.

Lu - 2015-10-27, 21:27

Wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdybym doszła do jakiegoś konkretnego celu. A tymczasem błądziłam po lesie, mając wrażenie, że czas się zatrzymał. Nawet słońce przestało obniżać się ku linii nieba, co było strasznie dziwne. Ogarnęło mnie dziwne uczucie i odruchowo przyśpieszyłam kroku. Przestało mi się podobać to miejsce. Od początku było z nim coś nie tak!
Las był zdecydowanie za cichy. Nie napotkałam jak na razie żadnych zwierząt, nawet tych dziwnie wyglądających. Czyżby ten przykry zapach robaka aż tak skutecznie odstraszał inne osobniki w tak dużym promieniu? Coś mi tutaj zdecydowanie nie grało. Przez to wszystko las nabrał nieco straszniejszego oblicza i jeszcze bardziej przestało mi się tutaj podobać.
Kroczyło za mną nieodparte wrażenie, że coś w mojej torbie cały czas się rusza. Z początku myślałam, że mi się to zdawało, ale później szarpania się wzmocniły i byłam przekonana, że to nie żadne złudzenie. Niepewnie ją otworzyłam i to, co w niej zobaczyłam, przyprawiło mnie o kolejny atak serca. Caterpie! Co ten robak robi w mojej torbie?! Przecież wcześniej na pewno go tam nie było, inaczej od początku czułabym, że zrobiła się cięższa, a swoją wagę zmieniła dosłownie przed sekundą. Miałam już na dzisiaj dość tych wszystkich niespodzianek, które WCALE mi się nie podobały.
- A co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być na łące? - zapytałam, nadal głowiąc się tym, jak dostał się do torby. Jednak robak nie był niczemu winien. Po tym, jak przypadkiem go znokautowałam, dobrze, że się na mnie nie rzucił. A ten prosił tylko i wyłącznie o cukierka. W sumie sama bym go nie zjadła, ponieważ nie za ciekawie pachniał (no i przecież mama wiele razy powtarzała, aby nie przyjmować cukierków od nieznajomych!), ale skoro robaka to przyciągnęło, to... Pozwoliłam mu go zjeść, prędzej ściągając sreberko. Przynajmniej tak będę mogła mu wynagrodzić ten atak na jego osobę.

Molin - 2015-10-31, 17:37

Ledwo ściągnąłeś papierek, a robaczek podziękował ci cichym dźwiękiem w stylu "prii prii!", a w jego oczkach można było zauważyć szczęście. Wygramolił się z torby razem z cukierkiem, po czym wylądował na ziemi i zjadł go ze smakiem. Mruknął cichutko i... zaświecił się? Nie wiedziałaś dokładnie o co chodzi, ale robaczek na moment zabłysnął oślepiającym światłem, ale po kilku sekundach wszystko zanikło, a ten niezadowolony potrząsał główką. Na szczęście po chwili się uspokoił, podskoczył radośnie i spojrzał na ciebie ucieszony. Następnie trochę się porozglądał, poniuchał, chwilę poszperał w okolicznych krzakach i zastanowił się. Gdy minęło trochę czasu w końcu wpadł na pomysł! Obejrzał się jeszcze raz wokół, po czym zszedł ze ścieżki, tak, że ledwo go widziałaś w okolicznych trawach. Potrząsnął delikatnie ogonkiem, po czym przeszedł jeszcze kawałeczek i obrócił się, po czym spojrzał na ciebie oczekująco. Czyżby znalazł sposób na ucieczkę z tej pułapki?
Lu - 2015-10-31, 17:50

To, co stało się przed chwilą, było jeszcze dziwniejsze niż te wszystkie rzeczy, które do tej pory się działy. A to ci numer, bo myślałam, że nic mnie tu już nie zaskoczył. Ale świecące robaki to kwintesencja dziwności tego miejsca. W każdym razie postanowiłam za nic nie próbować tych cukierków. Nie chciałam się po nich mienić jak choinka.
Co więcej powiedzieć? Zwierzątko postanowiło zboczyć z kursu i było chyba przekonane, że pójdę za nim. Średnio mi się to podobało, ale w sumie i tak nie miałam jakiegoś wielkiego wyboru. Bo dalsze błądzenie po tym lesie może się źle dla mnie skończyć. A skoro ten maluch tutaj żyje, to może zna drogę ku miastu? Chociaż zwierzęta są z pozoru głupie i kierują się instynktem, a nie rozumem, to może dopisze mi szczęście i wydostanę się z tego błędnego koła?

Molin - 2015-11-02, 11:32

Zdecydowałaś się podążać za robaczkiem, a ten szybko popędził do przodu prowadząc cię dalej. Podróż przez wysoką trawę i krzaki, a także niskie gałęzie niektórych drzew nie była najprzyjemniejsza, ale może w ten sposób uda ci się przerwać to błędne koło? Mogłaś mieć nadzieję, ale mimo tego nadal nic się nie zmieniało.
A może jednak? Po kilku minutach z pomiędzy drzew ujrzałaś jakieś nowe miejsce, kolejną polanę. Wprawdzie nie miasto, ale zawsze coś - przynajmniej udało ci się uwolnić i teraz na spokojnie udasz się do celu... albo i nie. Gdy tylko udało ci się wydostać z tych wszystkich krzaków i tym podobnych, natychmiast zrobiło się ciemno. Słońce zaszło całkowicie w przeciągu sekundy, temperatura mocno się zmieniła i zaczęło ci być dość zimno. Caterpie przerażony tym wydarzeniem zaczął głośno popiskiwać, po czym wspiął się po twojej nodze, żeby dotrzeć do twojej torby. Najwyraźniej nadrobił się cały ten zagubiony czas, szkoda, że nie można powiedzieć tego samego o drodze. O tej porze powinnaś być już w mieście!
Ale to nie wszystko. Bo zrobieniu kolejnych kilku kroków, na polanie pojawiła się... mgła? Można tak powiedzieć, ale znacząco różniła się od normalnej. Była czarna. Wyglądało to nieco przerażająco kiedy coś takiego unosiło się wokół ciebie, a na dodatek po chwili zauważyłaś, że nie ważne jakbyś chciała nie dasz rady przez nią przejść! Zostałaś uwięziona w kolejnej pułapce, a na dodatek robiło się tu coraz zimniej.
Nagle wśród tego wszystkiego zaświeciły się dwa czerwone punkty... oczy? Wpatrywały się w ciebie, a wokół zaczęły rozchodzić się dźwięki - coś przypominającego szepty, przerywające przez cichy, przerażający śmiech. To nie był koniec - rozległo się ciche "witaj" powtórzone wielokrotnie przez echo. "Nie wyjdziesz", "nie wydostaniesz się stąd", "nie uda ci się odnaleźć wyjścia". Powtarzało wielokrotnie to samo, a dziwne dźwięki w tle ani na chwilę nie ustawały. Tobie natomiast zrobiło się słabo - zakręciło ci się w głowie, a gdy na moment przymknęłaś oczy... usłyszałaś bicie serca. Wszystko jakby się zatrzęsło, zrobiło niewyraźne, ale za moment w końcu uspokoiło, a po wcześniejszym uczuciu nie było ani śladu. Nie wiedziałaś co tu w ogóle się wyprawia, ale z pewnością nie jest to nic dobrego.

Lu - 2015-11-02, 12:16

Podróż rzez chaszcze nie należała do najprzyjemniejszych i najbardziej komfortowych, ale przynajmniej udało mi się wydostać z tego błędnego koła... chociaż po części zaczynałam tego żałować. Gdy tylko wyszłam na kolejną polanę, słońce w mgnieniu oka schowało się za horyzontem i nastały egipskie ciemności. Z mojego gardła wyda się niezrozumiały dźwięk. Kompletnie już ogłupiałam! Nic z tego nie rozumiałam. Czas poszedł dalej, ale ja byłam nadal w tym samym miejscu, kiedy powinnam być już dawno w mieście. Wcale nie dziwiłam się robakowi, atmosfera panująca na polanie przyprawiała o ciarki. Objęłam się odruchowo ramionami, kiedy poczułam spadek temperatury. Po prostu super! Właśnie tego chciałam uniknąć! Nie miałam przy sobie nic, czym mogłabym się okryć, a mój strój nie był odpowiedni na takie temperatury. Jeszcze mocniej opatuliłam się koszulą, którą miałam na sobie i rozejrzałam się w około.
No tak, za wiele to ja nie zobaczyłam. Wszystko przez tą cholerną mgłę, która jeszcze bardziej mnie przerażała. Dlaczego ona była czarna? Raczej nie był to dym, bo po takiej dawce dwutlenku węgla padłabym na ziemię ekspresowo. I w dodatku ciągnęła się w nieskończoność, bo za nic w świecie nie mogłam poza nią wyjść. Super! Kolejna pułapka! Jeżeli ktoś robi sobie ze mnie jaja i jestem w jakiejś ukrytej kamerze, to muszą mieć ze mnie niezły ubaw. Niech tylko dorwę tych gości.
I nagle te czerwone światełka, które przyprawiły mnie o KOLEJNY zawał. Jeżeli jeszcze nie zeszłam ze świata, to te atrakcje na pewno mi to zagwarantują. Zaraz... to oczy?! Oprócz nich nie było widać niczego, nawet kontur postaci, chociaż miałam pewność, że nie należą do żadnego człowieka. Naoglądałam się za dużo horrorów, żeby nie wiedzieć, co się teraz stanie... Głos tego czegoś przyprawiał mnie o kolejne ciary. Słyszałam moje zęby odbijające się o siebie z przerażenia i zimna. Włosy stawały mi w dęba na samą myśl o tym czymś z mgły. W dodatku zaczęło mi się robić słabo. Miałam nadzieję, że zemdleję i gdy się obudzę, będzie już wszystko po staremu, ale niestety, zachowałam świadomość. Więc co to było? Stan przedzawałowy? Cholera, niedobrze.
Nie wiedziałam, co teraz zrobić, ale na pewno nie zamierzałam stać tak bezczynnie i czekać na nieuchronną śmierć z ręki tego potwora.
- Ccc-zee-go cccch-ceee-sz? Kkkk-im jeee-steee-ś? - pytałam, zgrzytając zębami z zimna. Jeżeli to coś mnie nie zabije, to na pewno zamarznę tutaj na kostkę lodu. - Jeżeli jesteś jakimś pieprzonym zboczeńcem, to nawet się do mnie nie zbliżaj! Mam... gaz pieprzowy i nie zawaham się go użyć! - krzyknęłam, starając się nie okazywać gazu. Sięgnęłam także szybko do torby po buteleczkę z perfumami. Wprawdzie to nie gaz pieprzowy, ale może chociaż trochę go przestraszę?
Wpadłam w niezłe bagno. Cholerni Japońcy!

Molin - 2015-11-04, 22:07

"Przyjacieelem" - taką odpowiedź usłyszałaś, ale to wcale a wcale cię nie uspokoiło. To coś na pewno nie miało dobrych zamiarów, patrząc się na to, że napada cię samą w środku nocy. "Zabrać cię ze sobą". Kolejna odpowiedź, która zmartwiła cię jeszcze bardziej. Zabrać? Gdzie? Sięgnęłaś do torby po perfumy, ale w tym momencie poczułaś zimny dotyk na swoim policzku. To "coś" uformowało sobie z mgły niekształtne dłonie, z czego jedna z nich dotykała twojej twarzy. Zamarłaś, nie mogłaś się ruszyć w żaden sposób, twoje ciało po prostu przestało się słuchać, a dwa czerwone punkty nieco się do ciebie zbliżyły oglądając cię dookoła.
Ponownie zrobiło ci się słabo, a twoje myśli wypełnił obraz - dziwny, rozmazany, nie potrafiłaś rozpoznać co na nim się znajduje. W większości wypełniony bielą, na środku znajdował się dziwny zarys, być może człowieka, ale nie byłaś do końca pewna. Do obrazu dołączyły także dźwięki - znów bicie serca, połączone teraz z irytyjącym pikaniem, brzmiącym dosyć znajomo. Zagubiona w tym wszystkim nie zwracałaś uwagi na zjawę, która zbliżała się do ciebie coraz bardziej, a wydawane przez nią śmiechy i szepty stawały się coraz głośniejsze. Aż w końcu znalazła się dosłownie kilka centymetrów od twojej twarzy.
Światło. Jasny, oślepiający błysk, który wyrwał cię z tego wszystkiego i zmusił do przysłonienia oczu. Ujrzałaś niewielki punkt, który je emitował, mknący z nieba w waszą stronę. Rozproszył na boki mgłę, która momentalnie zniknęła, po czym z hukiem uderzył w polanę tworząc niewielki wybuch, a na jej samym środku - mały krater. Sama na szczęście przy tym nie ucierpiałaś, a najwidoczniej i skorzystałaś, gdyż to coś właśnie wybawiło Cię z opresji.
Wśród dymu ciężko ci było cokolwiek zauważyć, ale po dłuższej chwili coś ujrzałaś. Zarys nieznanego ci, małego stworzenia, które nieruchomo siedziało w samym centrum.

Lu - 2015-11-17, 23:07

Kiedy usłyszałam odpowiedź widma, serce mi zamarło. Jakim przyjacielem do cholery? Przyjaciele nie napadają się w środku nocy, nie chowają się we mgle i nie chcą cię gdzieś porwać. No właśnie. Ten ktoś chciał mnie gdzieś zabrać. Jeszcze bardziej się zmartwiłam. W końcu miał ku temu idealną okazję. Nikogo tutaj nie było, nikt by nie usłyszał mojego krzyku. W dodatku nie widziałabym, gdzie mnie zabiera przez tą mgłę. Chciałam uciekać stąd jak najprędzej, ale nie mogłam. Kiedy dotknął mnie tą zimną łapą uformowaną z powietrza, zamarłam. Dosłownie nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Jeśli przyjdzie mi tutaj umrzeć...
Znowu te zawroty głowy. Tym razem widziałam jakiś mglisty obraz, na którym był przedstawiony jakiś mężczyzna. Słyszałam także to nieznośne bicie serca. Zupełnie nie wiedziałam, o co w tym może chodzić. W innej sytuacji pewnie próbowałabym to jakoś zinterpretować, ale teraz nie byłam zdolna do racjonalnego myślenia. Cieszyłam się w sumie, gdy pojawił się ten błysk. Nie wiedziałam, czy może być jeszcze gorzej - co było bardzo wątpliwe - ale jedno było pewne, odzyskałam władzę w rękach. Odwróciłam wzrok od źródła światła, jednak zdążyłam spostrzec, ze emituje go jakiś mały punkt. Meteoryt to raczej nie był, a nic innego nie przychodziło mi na myśl. Wolałam nad tym nie rozmyślać, tym bardziej, ze moje wszystkie teorie mogły okazać się błędne. W kraterze siedziało jakieś małe stworzenie, którego widziałam tylko zarysy. Wolałam nie upewniać się, co to jest, nawet, jeżeli wybawiło mnie z opresji. Nie wiedziałam, czy nie ma jeszcze gorszych planów, a wrażeń po dzisiejszym dniu wystarczy mi do końca życia. Nie chciałam konfrontacji z tym czymś, więc korzystając z tego, ze mgła zniknęła, rzuciłam się pędem przed siebie. Nie, żebym wiedziała, gdzie biegnę - chciałam być po prostu jak najdalej od tego miejsca.

Molin - 2015-11-25, 18:54

Jak chciałaś tak zrobiłaś - natychmiast uciekłaś z polany, nie zwracając uwagi na to, co znajdowało się właśnie w środku krateru, a to coś najwyraźniej nie zamierzało cię gonić. Jedynie po przebiegnięciu kilku metrów, chcąc jak najszybciej oddalić się od tego miejsca, usłyszałaś płacz. Dość głośny, dobiegający z polany. Może to właśnie to stworzenie? Teraz już się nie dowiesz, chyba, że zdecydujesz się wrócić, ale nie wiadomo co może cię tam czekać.
Ucieczka przez las nie należała do najprzyjemniejszych - krzaki, wysokie trawy, zwisające, długie, gałęzie. Ale no cóż - innego wyboru nie było. Caterpie tymczasem siedział sobie grzecznie w twojej torbie, nawet nie myśląc o tym żeby z niej wychodzić, ale na szczęście ciężki nie był, więc problemów ci nie sprawiał, za to gorzej było z tym, że ponownie się zgubiłaś i nie wiedziałaś w którą stronę uciekać, a dodatkowo zaczynałaś się powoli męczyć. Wydawało się, że znowu nie znajdziesz wyjścia... ale za to stało się coś całkiem innego!
Zza drzewa wyszedł jakiś człowiek i zanim zdążyłaś się zorientować było już za późno - nie zatrzymałaś się i po prostu na niego wpadłaś. Nic złego się nie stało, uderzenie nie było na tyle silne żeby go przewrócić, za to ty odskoczyłaś do tyłu jak oparzona i spojrzałaś na niego zdezorientowana. Wysoki chłopak z fioletowymi włosami. Nie wyglądał groźnie, choć w ciemności ciężko cokolwiek ujrzeć. Ale najwyraźniej nie ma zamiaru ci nic zrobić - jedynie spogląda na ciebie, tak samo zdezorientowany i zagubiony jak ty i nie ma pojęcia co w ogóle powiedzieć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group