Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Mhrok - *tutaj będzie tytuł gry*

Mhrok - 2015-10-13, 22:18
Temat postu: *tutaj będzie tytuł gry*
Wreszcie nadszedł wyczekiwany przez Luka dzień. Chłopak w końcu opuszczał swoją przytulną posiadłość i wyruszał w podróż po nieznanym ci jeszcze regionie. Rodzina Schwarz pożegnała się ze swoim najmłodszym synem, po czym ten wyszedł z terenu posiadłości, praktycznie od razu trafiając w środek lasu. Widać było po Luce, że jest on zestresowany. Jednak co ty mogłaś na to poradzić? Jesteś jedynie jego pokemonem, podopiecznym, praktycznie kimś niższego rzędu, kogoś mniej wartościowym... Jednak gijinki i pokemony odczuwały tak jak ludzie, tak samo jak oni mieli uczucia, zakładali rodziny, potrafili kochać. Jednak większość ludzi tego nie widziała, używając pokemony jako źródło szybkiego i dobrego zarobku.
- Zatem naszym pierwszym celem będzie... - zaczął mówić Luka, trzymając w swoich ręka PokeNav. - ..będzie sala w mieście Rustboro. - nazwa tego miasta niezbyt wiele ci mówiła, wiedziałaś jedynie, że nie jesteś już w Johto.

Snazzy - 2015-10-14, 07:02

- Rustboro, hm...? - powtarzam za swoim towarzyszem, zamyślając się mocno. To na pewno nie było Johto, a poza tym zastanawiała mnie nazwa miasta. Rust kojarzyło mi się z rdzą, więc podejrzewam, że wspomniana sala ma charakkter iście związany z metalem, a więc ze stalą. Nie ukrywam, że niepokoi mnie to cholernie, dlatego spoglądam na Lukę z lekkim zaniepokojeniem..
- Jesteś pewny, że to będzie dobry pomysł? - pytam, po czym wzdycham z nieznacznym zrezygnowaniem. - Wiesz... bez miecza to ja raczej niewiele potrafię. Obiad ugotuję, posprzątam, mieczem też mogę powalić, ale stalowe giganty to chyba nie ta liga wagowa. Naprawdę nie ma w tej okolicy żadnej innej sali?

Black Lotus - 2015-10-18, 15:21

Entuzjazm chłopaka natychmiastowo zmalał. Najwyraźniej twój argument był niczym zimny kubeł wody, który zgasił jego ogniste podejście.
- Zamiast do Rustboro, możemy udać się do Mauville. Tam też jest Sala. - odparł Luka po dłuższym spojrzeniu na ekran urządzenia. - Jednak na razie i tak nie moglibyśmy walczyć. Do walk ligowych wymagane są przynajmniej dwa pokemony.
Wychodziło na to, że na razie nie będzie dane ci zmierzyć się z jakimkolwiek wytrenowanych przeciwnikiem. Jednak czy to było dobrze, a może wręcz przeciwnie? Poszukiwania kolejnego pokemona do drużyny Luki były pewnym opóźnieniem, na pewno nie jedynym podczas jego podróży. Jednak każda zwłoka oddalała ciebie od ewentualnego spotkania z ojcem. W końcu możliwe, że Luka w pewnym momencie wyruszyłby do Johto, a wtedy już by tylko wystarczyło go odpowiednio pokierować.
- Elena, miałbym do ciebie jedno pytanie. - zaczął chłopak, a w jego głosie z łatwością mogłaś usłyszeć zdenerwowanie. - Powiedz... Jak to jest być gijinką?

Snazzy - 2015-10-18, 16:50

Ups! Wcale nie czuję się winna temu, że mój beznadziejny trener trochę utemperował swoje cele, ale cóż, powinnam go nauczyć logicznego myślenia, a dodatkowo... to chyba jasne, że nie chcę zginąć marnie, nieprawdaż? Biorąc pod uwagę moje rozmiary powinno sobie zdawać sprawę, że zbyt silny przeciwnik mógłby mi zadać śmiertelne wręcz obrażenia i chociaż mój ojciec zawsze powtarzał, że dla dobrze wyszkolonego szermierza nie ma przeciwnika nie do pokonania, jednak wolałabym na razie uniknąć kłopotów, zwłaszcza że nie mam żadnego miecza.
O właśnie! Miecza! Najlepiej już natychmiast! Bez chociażby drewnianego miecza, jakiego wraz z ojcem używaliśmy do treningów, czuję, że moja ręka i ruchy znacznie osłabły, a przecież takie przydatne umiejętności należy praktykować, prawda? Dlatego też nie mogę się doczekać, aż w końcu dojdziemy do miasta, bo wtedy bez problemu znajdę jakiś sklep z bronią i naciągnę Schwarza na jakiś idealny miecz. W końcu jest bogatym dziedzicem, nie? W każdym razie raczej to plus moje argumenty nie powinny być dla niego kłopotem...
...tak samo jak złapanie drugiego pokemona, prawda? W końcu im szybciej znajdzie sobie drugiego podopiecznego, tym szybciej będzie mógł ruszyć dalej, tym szybciej uda mi się go przekabacić na Johto i spotkać z ojcem. Tak, to zdecydowanie jest zbyt idealny plan i na pewno po drodze zdarzy się dużo niespodziewanych problemów, które opóźnią finalną realizację celu. No cóż, niedobrze, ale nadal mam nadzieję, że nie będzie tak źle. W końcu w nawet największych ciemnościach jest chociaż mały, nikły promień światła, nie?
Niemniej jednak z rozmyślań wyrwało mnie pierwsze oraz późniejsze pytanie Luki, dlatego lekko zdziwiona zatrzymuję się i odwracam w jego kierunku. Nawet nie staram się ukryć swojego zaskoczenia, które następnie... cóż, przerodziło się w pewną ponurość.
- Zajebiście, wiesz? - odpowiadam cicho, odwracając głowę w przeciwnym kierunku niż znajduje się trener. Że też musi pytać o takie rzeczy! - Wiesz... jeśli cię to ciekawi, to zapewne gdzieś tam na czarnym rynku znajdziesz jakiegoś doktora, który będzie szukał jakiegoś chętnego do tego typu eksperymentów. Na pewno lepiej dowiesz się, jak to jest być gijinką, gdy sam się taką staniesz, bo ja ci nie zamierzam nic mówić. Nie prosiłam się o to, jasne?

Mhrok - 2015-10-24, 13:05

- Ja... Przepraszam. - chłopak najpierw patrzył ciebie, wybałuszając oczy, a potem spuścił głowę.
Wypuściłaś z siebie całą nagromadzoną złość. Byłaś zła ze względu na decyzję Luki, brak swojego ulubionego miecza otrzymanego od ojca, rozłąkę ze swoją jedyną rodziną, oddalenie od domu o setki jak nie tysiące kilometrów. Wszystkie te myśli i emocje nagromadziły się w tobie, a pytanie Luki jedynie dolało oliwy do ognia. I niestety wyładowałaś całą frustrację na nim. Jednak była jedna część wspólna wszystkich wymienionych problemów - twoja bezsilność wobec nich. Zostałaś złapana i przetransportowana tutaj wbrew swojej woli. Wbrew niej zostałaś również oddana w ręce Luki miałaś być jego podopieczną. Wszystko to działo się poza tobą, nikt nie pytał się ciebie o zdanie, ktoś zawsze decydował za ciebie. Luka nie miał w tym żadnego udziału, przez przypadek trafił w swoje ręce jako prezent od swojej matki, która również nie była świadoma twojej wyjątkowości. Zatem czy warto wyżywać się na tym bogu ducha winnym chłopcu?
W pewnym momencie usłyszeliście szelest po waszej prawej stronie. Początkowo był on ledwo słyszalny, jednak z czasem słyszeliście go coraz lepiej, co oznaczało, że coś się do was zbliża. Po chwili z zarośli wyskoczył niewielkich rozmiarów piesek o czarnej jak noc sierści.

Snazzy - 2015-10-24, 14:52

No cóż... zrobiło mi się głupio. Cholernie głupio. W sumie to nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby wczuć się w jego sytuacje. No bo przecież zobacz, Elena, chłopak pochodzi z bogatej rodziny, jego matka kieruje cholernie dużą firmą, a przy tym jest miłą i profesjonalną kobietą, natomiast jego brat... ach, jego brat! Czuję, że policzki mogły mi się nieznacznie zarumienić, a serce mocniej bić na samą myśl o nim. Nie, żebym go dobrze znała, ale podobał mi się jego wygląd oraz podejście do wszystkiego - w moich oczach jawił się jako taki sam profesjonalista jak pani Schwarz, jednak przeszkadzał mi jeden szczegół.
Jego stosunek do mnie.
Nie ukrywam, że smuciło mnie to okropnie. Człowiek, który na pierwszy rzut oka wydawał się być moim Księciem z Bajki, okazywał się być... no, można go określić wręcz jak ksenofoba. Widziałam przecież, że nie zwracał na mnie uwagi, a nawet jeśli zwracał, to nie spoglądał na mnie z życzliwością. Założę się też, że gdybym odczytała wtedy jego emocje, na pewno byłabym tam w stanie uchwycić nienawiść. Ale... dlaczego? Tylko dlatego, że jestem tym, kim jestem? Przecież się o to nie prosiłam, urodziłam się taka.
Najwyraźniej będzie trzeba następnym razem oświecić pod tym względem także Luciana Schwarza, jednak na razie... miałam inne problemy. Na przykład pokemon o szarym futrze, który nagle zjawił się na naszej drodze. Nic to! Czas zacząć dyplomatyczną misję, dlatego pełna wiary podchodzę i kucam obok niego, przywołując na twarz nieco pochmurny uśmiech.
- Cześć. Naprawdę wolę uniknąć walki oraz niepotrzebnych zatarć, dlatego... nie zrobisz nam krzywdy, prawda? - pytam pełna nadziei, chociaż... nie znam w ogóle tego gatunku. W moim rodzimym Johto nie występował on w moich okolicach i nie wiem, czego mogłabym się spodziewać. Najwyżej... cóż, mogę mieć nadzieję, że młody Schwarz zaliczył pierwszą pomoc na ocenę nieco wyższą niż 2.

Black Lotus - 2015-10-25, 02:04

Najpierw odezwało się poczucie winy. Czułaś się winna lekkiego przybicia Luki, w końcu to nie od niego zależało to, że otrzymał jako swojego startera właśnie ciebie. Jednak po chwili twoje myśli przeszły na zupełnie inny tor i zaczęłaś rozmyślać o Lucianie, tajemniczym bracie twojego właściciela. Sama do końca nie wiedziałaś, co mógł on o tobie myśleć. Obrzydzenie? Poczucie własnej wyższości? Obojętność? Nienawiść? Tak czy inaczej nie były to pozytywne uczucia, a tych właśnie pragnęłaś najbardziej. Twoje jakże głębokie rozmyślania przerwał nieznany ci psiak, który wyskoczył z zarośli. W obecnej sytuacji naprawdę nie miałaś chęci na walkę, więc postanowiłaś rozwiązać tą sprawę pokojowo, za pomocą rozmowy z pokemonem.
- Wyglądasz jak człowiek, jednak... pachniesz zupełnie inaczej od tego chłopaka. - odparł psiak po chwili obserwacji ciebie i Luki. - Czym ty tak właściwie jesteś?
Wychodziło na to, że był to w pełni dziki pokemon, nie zaznajomiony w żaden sposób z gijinkami. Zatem albo był on młody, dopiero co narodzonym stworkiem, bądź w tej części regionu dzikie gijinki były rzadkością.
- Rozumiesz, co on do ciebie mówi? - spytał ciebie w pewnym momencie Luka.
Zatem nie tylko szary psiak nie posiadał zbyt dużej wiedzy o gijinkach. Bo i w końcu skąd miałby coś o nich wiedzieć? Ludzie wiedzieli o istnieniu gijinek, jednak większość nie przykładała do nich zbytniej uwagi. Nie obchodziło ich to, że tak naprawdę jesteście zawieszeni pomiędzy zarówno światem ludzi jak i pokemonów. Ludzie z reguły ustawiali was na na równi ze zwykłymi pokemonami. Z reguły zainteresowanie tematem gijinek pojawiało się jedynie wtedy, gdy wraz z nim pojawiał się temat pieniędzy.

Snazzy - 2015-10-25, 10:51

No i co ja mam odpowiedzieć w tej sytuacji? Z jednej strony mamy Lukę, który znowu zaczyna mnie irytować ze względu na to, iż wcina mi się w rozmowę, a z drugiej... ten wilczek. Nie ukrywam nawet, że całkiem przyjemnie mi się z nim rozmawia... dopóki nie nadeszło to jedno jedyne pytanie.
Kim ja w ogóle jestem?
Elena Weiß. Tak brzmi moje imię i nazwisko. Mam dziewiętnaście lat i jestem niższa od innych dziewczyn w moim wieku. Teoretycznie to wszystko oraz inne rzeczy składają się na to, kim jestem, jednak rozumiem też, że pytanie wilczka odnosi się do mojej przynależności rasowej.
A więc kim jesteś, Eleno?
Najprościej będzie chyba nie odpowiedzieć, jednak obawiam się, że to może wpłynąć negatywnie na chęć kontynuowania rozmowy ze strony futrzaka. Dlatego też wzdycham, a następnie kręcę głową.
- Wiesz... sama bym chciała wiedzieć - odpowiadam cicho, zamykając oczy, po czym jeszcze raz wzdycham - Ale w każdym razie nie chcę walczyć. Chcę tylko po prostu przejść z tym chłopakiem... w sumie... po co ja w ogóle zaczęłam tę rozmowę...
Nie ukrywam już, że się sama pogubiłam. Oby tylko Luce teraz nie przyszedł do głowy jakiś idiotyczny pomysł.

Black Lotus - 2015-10-25, 20:20

Luka jakby podświadomie rozumiał powagę sytuacji i odsunął się lekko na bok, pozwalając bezproblemowo dalej prowadzić konwersację z pokemonem. Prowadziłaś ze sobą wewnętrzny monolog, który wynikł z pytanie pokemona - "Czym ty tak właściwie jesteś?". Sama początkow do końca nie wiedziałaś, o co mu konkretnie chodzi, jednak domyśliłaś się, że chodzi o twoje podporządkowanie do ludzi bądź pokemonów. Zaczęłaś odpowiadać pokemonowi, jednak równie szybko zaprzestałaś kończenia odpowiedzi. Byłaś wewnętrznie rozbita...
- Wyglądasz jak człowiek, jednak możesz ze mną rozmawiać i pachniesz jak pokemon. - powtórzył psiak, jakby chciał się do końca upewnić, że to że ciebie widzi, nie jest żadną iluzją. Przelotnie spojrzał on na Lukę, który cały czas stał z boku. - Wydajesz się niezbyt dumna z tego, że musisz z nim chodzić. Czyżby był on dla ciebie problemem?
Psiak jakby trafił w samo sedno. Jeszcze kilka chwil temu sama narzekałaś na swojego właściciela, który był sporym obciążeniem. Gdyby nie to, że musiałaś cały czas być przy nim, pewnie już dawno byłabyś w drodze do Johto. Niestety ale byłaś od niego uzależniona.
- Też nie chcę z tobą walczyć, jednak jestem świadomy tego, że ten chłopak chciałby mnie złapać. - powiedział w pewnym momencie pokemon. - Jeśli chcesz, mógłbym do was dołączyć, bez jakiejkolwiek walki.

Snazzy - 2015-10-25, 20:41

O matko. Ten wilk jest nawet mądry. Podoba mi się... chociaż nie pod tym samym względem co starszy brat Luki. Człowiek ten był dla mnie wręcz ideałem, z którym mogłabym żyć nawet codziennie, natomiast futrzasty stwór był raczej kimś na kształt... takiego zalążka przyjaciela? Przez ten moment całkiem sympatycznie mi się z nim rozmawiało, jednakże jego zapewnienie, że nie ma dla niego problemu, by się do nas przyłączył do walki. Jeszcze czego! Miałby wesprzeć ten kapuściany głąb? Pfff...
- On... nie do końca jest problemem, ale... po prostu nie podoba mi się sytuacja, w której się znalazłam... jakbym w ogóle miała jakiś wpływ na nią... - burczę cicho, nie ukrywając już swojej niechęci, po czym wzdycham i kręcę głową. - Nie chcę cię namawiać do tego, żebyś do niego dołączał. Nawet w sumie... myślę, że zdecydowanie lepiej byłoby ci na wolności, dlatego na początku zasugerowałam, żebyś się oddalił. Nie zasługujesz na takiego trenera, jak ten smarkacz.
No brawo, Elena, to żeś teraz dowaliła Schwarzowi. Zwłaszcza, że on doskonale słyszy i rozumie, co mówię do wilczka.

Mhrok - 2015-10-27, 23:04

Ponownie rozmarzyłaś się o starszym bracie Luki, uważając go za idealnego mężczyznę. Jednak twój zapał ostygł, gdy tylko powróciłaś do rozmowy z psiakiem. Uznałaś go za przyjaciela, w pewnym rodzaju bratnią duszę. Początkowo dosyć pozytywnie podeszłaś do propozycji dołączenia pokemona do was, uznałaś go za wspaniałego sprzymierzeńca. Spojrzawszy jednak na Lukę, zmieniłaś swoje stanowisko o 180 stopni. Próbowałaś wręcz odwieść go od dołączenia od was, przedstawiając Lukę w nieco złym świetle. Ponownie targały tobą emocję, nie przejmowałaś się chłopakiem, zwłaszcza, że on słyszał doskonale wszystko to, o czym mówiłaś do psiaka. Spojrzałaś w stronę Luki, który stał ze spuszczoną w dół głową. Pokemon również to zauważył i powolnym krokiem podszedł do niego i zaczął łasić się do jego nogi.
- Powinnaś docenić to, że go masz. - odparł do ciebie spokojnym głosem psiak. - Sam pozostałem z miotu sam. Mój tata umarł, a mama i dwójka rodzeństwa została złapana. Gdzieś tam są, jednak szanse na to, że ich spotkam są niskie. Ty przynajmniej masz jego.
Po części i psiak miał rację. Twój ojciec znajdował się gdzieś setki kilometrów stąd w odległym dla ciebie regionie Johto i do pory waszego ponownego spotkania Luka jest jedyną osobą, do której będziesz mogła się odezwać. Ciągłe besztanie go i obniżenie jego samooceny raczej nie przyśpieszy waszej podróży.

Snazzy - 2015-10-28, 07:24

no i pacz, zrzędo, znowu mi go żal ;-;
__________
Uch. W tym spokoju i opanowaniu psiak przypomina mi starszego Schwarza, jednak... cóż, między nimi jest różnica, bo futrzak chce też dobrze dla mnie, a nie zależy mu tylko na Luce. Swoją drogą pobudził mi trochę sumienie. Zachowałam się... no cóż, chamsko. Cholernie chamsko. Przecież ten dzieciak ma dopiero piętnaście lat! A ja go traktuję tak, jakby już swoje na świecie przeżył. I dodatkowo jeszcze pochodzi z bogatej zapewne rodziny, a więc i miał przedłużone bardziej dzieciństwo. W każdym razie - skopałaś to ładnie, Eleno Weiss. Gratuluję.
Nie jestem pewna, co powinnam zrobić. Mogę olać całą sprawę i daej go dołować. Ale mogę też spróbować pocieszyć... Tylko co on wtedy o mnie pomyśli? Jak nic wariatka! Z tego też powodu zbliżam się do wilczka i swego właściciela, uśmiechając się ponuro do tego pierwszego.
- Przepraszam - mówię do niego, a następnie spoglądam ma trenera nieco bardziej surowym wzrokiem. W końcu jestem starsza i mie mogę dać dzieciakowi wejść sobie na głowę... prawda? - Nie ma nic przeciwko, ale to, co zamierzasz z tym zrobić... zależy tylko od ciebie. Możesz go złapać albo puścić wolno.

Mhrok - 2015-10-29, 00:19

Wyrzuty sumienia w pełni dały o sobie znać. Pokemon poruszył ciebie do przemyślenia swojego zachowania i oceniłaś je jako wyjątkowo chamskie i niedojrzałe. W końcu Luka to jeszcze dziecko, a ty wyżywałaś się na nim jak na w pełni dorosłej osobie. Rozważałaś teraz dwie opcje, nie brać tego wszystkiego do siebie i nadal zachowywać się tak, jak dotychczas, albo przeprosić twojego trenera i próbować zacząć się z nim dogadywać. Ostatecznie wybrałaś opcję numer dwa. Podeszłaś bliżej Luki oraz przytulającego się doń pokemona. Przeprosiłaś tego drugiego, a chłopakowi przekazałaś, że czarny psiak chętnie do was dołączy.
- Zatem wystarczy, że dotkniesz łapką ten przycisk. - odparł beznamiętnie Schwarz, przykucnąwszy przy psiaku.
- Nie będzie to łatwe, ale postaraj się być dla niego miła. - powiedział do ciebie psiak, odwróciwszy łebek, po czym się uśmiechnął. - Miło mi ciebie poznać Ralts. Jestem Poochyena, na imię mi Hekate. - przedstawił się tobie Poochyena, po czym dotknął on wystającego na kuli srebrnego guzika i pochłonęło go czerwone światło.
Sam proces nie trwał długo. Ledwo co kula zamknęła się, a ty usłyszałaś charakterystyczne "ding", które oznaczało udane pochwycenie pokemona. Luka od razu wypuścił Hekate, który od razu uśmiechnął się i do nowego trenera, i do ciebie. Chłopak wyprostował się, przez chwilę stał w miejscu, dalej z opuszczoną głową, po czym ją podniósł i ruszył przed siebie.
- Możemy ruszać dalej. - głos Luka dalej pozbawiony był jakiejkolwiek emocji, przechodząc obok ciebie, chłopak nawet przez chwilę na ciebie nie spojrzał.
________________________
* Dobrze ci tak ;-;
Wykaż trochę empatii, a nie tylko go dołujesz .-.

Snazzy - 2015-10-29, 07:50

O matko. Tego się nie spodziewałam, że zabiłam w nim jakiegokolwiek ducha. Teraz wygląda gorzej niż żywy zombie. Gorzej od Muka, mogłabym nawet powiedzieć. I ten głos, taki wyprany z emocji... o matko, co ja narobiłam najlepszego?! Czuję, że serducho mi wręcz pęka, ale przecież teraz tak na środku drogi się nie rozryczę i nie uściskam go mocno, rzewnymi łzami wypłakując swoje najcięższe miny wobec niego. Co jak co, ale to by chyba go kompletnie pozbawiło godności, dlatego z tym wszystkim... zamierzam poczekać do wieczora, gdy już się gdzieś zadokujemy na noc i będę mogła z nim szczerze porozmawiać. No bo... jakby nie patrzeć, las nie jest odpowiednim miejscem na takie rozmowy, a przecież przez ostatnie dni nie rozmawialiśmy ze sobą za długo. Będzie trzeba to koniecznie naprawić. Tymczasem zaś bacznie obserwuję Lukę i jego zachowanie. Nie wiem, czemu, ale z tej odległości wydaje mi się być już pewnym samobójcą. Przy okazji też zwracam się do nowego towarzysza.
- Uhm... Hekate? - ściszam głos maksymalnie, gdy odzywam się do futrzaka - nie chcę bowiem, żeby Schwarz usłyszał to wszystko... a może on przestał skupiać na mnie swoją uwagę? - Wiem, że zwaliłam sprawę, ale... myślisz, że istnieje jakiś sposób, żeby on... no... nie był w tak ponurym humorze jak teraz?
______________
Pffffff. Nie moja wina, że podłożyłeś Pomidorkowi dzieciucha takimi pytaniami D: Ale spokojnie, postaram się, ewentualnie będzie trzeba ratować go od samobójstwa... XD

Mhrok - 2015-10-31, 22:46

Nieco inne wcielenie chłopaka nieco ciebie przeraziło i wstrząsnęło tobą. Od początku niezbyt przebadałaś za perspektywą bycia podopieczną jakiegokolwiek człowieka, tym bardziej kogoś takiego jak jak Luka. Nie docierało do ciebie w pełni, że te kilka wypowiedzianych do Luki słów mogło tak na niego zadziałać. Poczekałaś, aż chłopak nieco się oddalił od ciebie i Hekate, aby móc porozmawiać z psiakiem. Niepokoiło ciebie taka zmiana nastawienia u chłopaka i wolałaś zapobiec ewentualnemu nieszczęściu.
- Jest on w podobnej sytuacji co ty. Jest świadomy, że przez kilka najbliższych miesięcy nie zobaczy swojej rodziny. Czuje się przerażony, tym bardziej że jest on jeszcze młody. - odpowiedział ci psiak. - Tym bardziej powinnaś zrozumieć, w jakiej jest on sytuacji, bo sama w niej jesteś.
Po części miał on rację. Nie pomagałaś zbytnio chłopakowi, który został w tej sytuacji sam, bez jakiegokolwiek wsparcia od jakiejkolwiek osoby. Możliwe, że liczył on na to, że ty będziesz dla niego podporą podczas podróży, jednak po twoim poprzednim zachowaniu, wiedział już, nie może.
________________________
* Jego śmierć nie miałaby sensu :v Mam coś lepszego dla niego ^^

Snazzy - 2015-10-31, 23:51

- Nie jest w ani trochę podobnej sytuacji jak ja. On zawsze może wrócić, a ja... - czuję, że emocje coraz bardziej mną targają. Wiem już, że dobre to to nie jest. W końcu to ja powinnam odczytywać spokojnie emocje wszystkich, a sama być w miarę opanowana. Mam nawet wrażenie, że łzy same zaczynają mi napływać do oczu, jednak staram się je powstrzymać, zaciskając pięści i zęby. Nie mogę przecież pokazać nikomu tego, co ukrywam, prawda...
...bo w końcu to wszystko jest moją winą. To ja dałam się złapać. To ja teraz wszystko napsułam. I powinnam to naprawić, nieprawdaż? Dlatego też próbuję mniej więcej sprawdzić, co Schwarzowi w duszy gra. Mojemu ojcu to źle nie wychodziło... więc mi chyba też nie powinno, nie?

Mhrok - 2015-11-05, 01:24

- Tak może się ci wydawać z boku, jednak czy możesz na sto procent powiedzieć, że może? - odparł Hekate, zapatrując się na Lukę idące kilka metrów przed wami.
Częściowo psiak miał rację. Nie znałaś dokładnej sytuacji w do mu Schwarców. Przebywając w ich domu, najpierw większość czasu spędziłaś w kuli a potem na błąkaniu się po ich rozległem posiadłości. Nie miałaś bezpośredniego oglądu na ich relacje. Wiedziałaś jedynie, że nestorka rodu - Janette - jako rasowa bizneswoman jest współwłaścicielką jakieś większej korporacji. O Lucianie, starszym bracie Luka, wiedziałaś niewiele. Jest on niezwykle zagadkowy, nieco wyróżnia się na tle swojej rodziny. Często stoi bardziej na uboczu, niczym obserwator na polu bitwy. Zaś Luka... Podobnie jak ty, wpatrzony był w Luciana, którego uznawał za autorytet i wzór do naśladowania. Nie traktował ciebie, jak większość ludzi traktowała gijinki, w jego oczach byłaś bardziej jak starsza siostra niż osobniczka niższej kategorii.
Czułaś się winna podłamania się swojego trenera, ale chciałaś to naprawić. Postanowiłaś wykorzystać umiejętność, którą posiadałaś jako Ralts - odczuwania emocji innych organizmów. Sama nie wiedziałaś jednak, jak to zbytnio działa, bo wcześniej z tego nie korzystałaś, więc zdałaś się częściowo na intuicję i częściowo na łut szczęścia. W pewnym momencie poczułaś się, jakbyś opuszczała swoje ciało i weszła w ciało Luki. Widziałaś Lukę, który stał z boku, a obok Luciana stała dwójka jego rodziców i szeroko się uśmiechała. Chłopak patrzył się na brata, jednak nie wyglądał na równie zadowolonego jak on. Później pojawiła się mgła, która rozmyła otoczenie. Teraz znajdowałaś się na boisku szkolnym. Luka klęczał przy znokautowanym pokemonie, płakał, a kilka metrów dalej jego przeciwnik mówił o tym, jaki według niego chłopak jest beznadziejny i na pewno nigdy niczego wyjątkowego nie osiągnie. Ponownie pojawiła się mgła, po czym znalazłaś się w pokoju, podobnym do tych znajdujących się w posiadłości Schwarzów. Na kanapach stojących naprzeciwko siebie siedzieli Luka i Lucian. Po pomieszczenia weszli rodzice chłopców, spojrzeli się na nich, po czym usiedli przy starszym synu. Następnie zobaczyłaś... samą siebie! Stanęłaś na tym samym miejscu, co uprzednio pan i pani Schwarz, i patrzyłaś, to na Lukę, to na Luciana. Podjęłaś decyzję o dołączeniu do pierwszego z nich, jednak będąc już naprawdę blisko niego, odwróciłaś się i usiadłaś przy Lucianie. Luka po tym wpatrywał się nieobecnych wzrokiem w przestrzeń. Po chwili wszystko się rozmyło, a ty znowu znalazłaś się w swoim ciele.
- Wszystko w porządku? - spytał ciebie zmartwionym głosem Hekate.
Czułaś, jak po twoich policzkach spływają łzy...
____________________________
* I nie mów, że Mhrokuś ciebie nie rozpieszcza ;3

Snazzy - 2015-11-05, 16:59

O cholera. Nie spodziewałam się takich rewelacji. Pozwolę się więc zabawić w szybką interpretację aktualnego stanu Luki, chociaż psycholog ze mnie byłby beznadziejni – oni potrafią zgrabnie chować swoje odczucia, a ja płaczę przy byle okazji, jak teraz.
Przede wszystkim – rodzina Schwarzów wydaje mi się być typową podstawową jednostką społeczną pochodzącą z wyższych sfer. Luka prawdopodobnie od początku był porównywany do starszego brata i zapewne w wielu dziedzinach nie był tak samo utalentowany jak on. Syndrom drugiego, niechcianego dziecka? W to już raczej nie będę wnikać, bo to nie moja broszka i w diagnozowanie takich przypadłości się nie bawię. W każdym razie z tego, co zauważyłam, prawdopodobnie chłopak ma obniżoną samoocenę i przez to czuję się cholernie piekielnie. Mogłam na samym początku, zanim coś palnęłam, sprawdzić to wszystko, ale teraz... przynajmniej wiem już, na co powinnam zwrócić uwagę. No i mam szczerą nadzieję, że jednak nie jest za późno, by po tym niemiłym wstępie zbudować dobrą relację z młodym trenerem.
Z intensywnych rozmyślań wyrwał mnie głos Hekate. Miło mi się z nim rozmawia i chyba dzięki niemu... ekhm, stanę się lepszym człowiekiem? Czy pokemonem? Nadal nie mogę się zdecydować, gdzie przynależę bardziej i kim jestem, jednak mam szczerą nadzieję, że prędzej czy później znajdę na to pytanie odpowiedź. Na razie zaś uśmiecham się przepraszająco do wilczura, dając mu znak ręką, byśmy zwiększyli nieco dystans dzielący nas od Luki na tyle mocno, by był nadal widoczny, ale jednocześnie nas nie słyszał prawie w ogóle.
- Spróbowałam odczytać jego emocje, Hekate – wyjaśniam krótko, ocierając ukradkiem łzy – i muszę przyznać, że miałeś rację. W sumie to nawet nie wiem, na ile to wina jego rodziców i brata, ale... wydaje mi się, że on ma... kompleksy? W każdym razie ma niską samoocenę i prawdopodobnie walki nie idą mu za dobrze, więc pewnie dlatego jest taki zdenerwowany, a ja... cóż, dolałam oliwy do ognia. Mimo wszystko jednak uważam, że powinniśmy z nim pogadać oboje, jak tylko się gdzieś zatrzymamy na nocleg, bo ja... wiesz... w sumie też nie walczyłam inaczej jak mieczem, ale to i tak nie jest chyba wystarczające, skoro nie mam miecza, nieprawdaż? Poza tym... czy ja w ogóle mogę normalnie walczyć w tych ligowych walkach? Czy to nie jest lekko... wbrew zasadom? – zadaję chyba za dużo pytań naraz, ale mimo wszystko – nie mam chyba innej opcji. Jeśli mam pomóc Luce, muszę zrozumieć jak najwięcej, a najlepsza w tym przypadku będzie chyba rozmowa wieczorem przed snem. Taki... wieczorek zapoznawczy?
_____________
O w cholerę <3 Niestety nie mogę ci powiedzieć, że cię kocham, bo jestem zajęta, ale muszę przyznać, że pobudasz cholernie Elenkowe sumienie XD

Mhrok - 2015-11-08, 01:43

Hekate z uwagą przysłuchiwał się temu, co mu przekazywałaś po wyjściu z umysłu chłopaka. Co jakiś czas przytakiwał bądź mówić "Tak" lub "Hmm", żebyś wiedziała, że cały czas ciebie słucha.
- Wszystkie te spostrzeżenia wydają się bardzo słuszne. - odparł stworek, po czym spojrzał na Luka, który szedł kilkanaście kroków przed wami. - Nic dziwnego, że się załamał. Jednak skąd mogłaś o tym wszystkim wiedzieć.
Psiak próbował ciebie rozgrzeszyć, jednak ty i tak wiedziałaś, że ponosisz dużą winę za aktualny stan najmłodszego Schwarza. Zamiast od samego początku mu dowalać, mogłaś się o nim czegoś więcej dowiedzieć. Wiedziałaś to już, jednak nie mogłaś tego zmienić.
W pewnym momencie Hekate przytrzymał się i zaczął czegoś niuchać. Najwyraźniej coś wyczuł. Podszedł on bliżej krzaków i odsłonił on dwa owoce wystające spomiędzy zielonych liści. Był to czarny owoc z białą plamką, która układała się w coś na wzór znaku zapytania.
- Czyli one jednak istnieją. - powiedział, nieco tajemniczo, Hekate. - Są to jagody Enigma. Podobno mają one możliwości zwiększać siłę pokemonów. Znaczy, słyszałem tak tylko w plotkach...
Legendarna legenda zwiększająca siłę? Brzmiało to niezwykle obiecująco, jednak... Czy mogło to być aż takie łatwo? Zjedzenie jedynie kilku jagód, żeby się wzmocnić?
- Chcesz ich spróbować? - spytał ciebie Hekate.
Wiele razy narzekałaś na swoje niewielkie umiejętności bojowe, więc każda możliwość, żeby je powiększyć była na wagę złota. Zerwałaś oba owoce. Zjadłaś pierwszy z nich. Miał on niespotykany smak, nie był gorzki, słodki, słony czy ostry. Zdawał się smakować jednocześnie wszystkim jak i niczym. Po pierwszym nie poczułaś zbytniej różnicy, więc zjadłaś drugi owoc. Wtedy dopiero coś poczułaś. Jakby coś w środku. Poczułaś jakąś wewnętrzna siłę, jednak nie do końca byłaś w stanie ja opisać.
- Czemu się zatrzymaliście? - spytał was Luka. Nagle usłyszeliście brzęczenie dochodzące z plecaka chłopaka. - Hmm? - odparł zdziwiony Luka i wyjął PokeDex. - Ralts poznała nowy atak... Confusion... - przeczytał z ekranu. - Poznałaś nowy atak, ale...jak? - chłopak patrzył na ciebie zdziwiony, po czym znowu spojrzał na ekran PokeDexu. - Ciekawe co on robi? - chłopak kilka razy postukał w ekran urządzenia. - Przeciwnik atakowany jest telekinetyczną falą o stosunkowo niewielkiej sile. Istnieje szansa na oszołomienie atakowanego celu.
- Wychodzi na to, że nie były to plotki. - powiedział do ciebie Hekate, usłyszawszy to, co przed chwilą powiedział do ciebie Luka.
____________________________
* Dobrze, i tak ma być :D
I za szkice mi się brać, bo odpisów nie będzie :c

Snazzy - 2015-11-08, 18:26

Nie ukrywam, że cała sytuacja zdziwiła mnie na tyle, że nie pomyślałam, co robię i od razu zjadłam te dwie jagody - Enigmy, jak je nazwał Hekate. Muszę też przyznać, że ich działanie zaskoczyło mnie dobitnie. Poczułam się silniejsza i nieco pewniejsza siebie... wtedy zaś Luka musiał zauważyć, że nie idziemy za nim, dlatego postanowił się wrócić. No i to chędożone czerwone urządzenie, które w mig oznajmiło mu, że nauczyłam się ponoć nowego ataku... czy to właśnie to czułam? Nie jestem pewna, ale miałam ochotę znowu przygadać Schwarzowi na temat jego beznadziejności, jednak kiedy znowu na niego patrzę... no cóż, mówiąc prosto i nieskomplikowanie, robi mi się go żal. Krótkie sięgające do brody proste włosy oraz piegi na policzkach, nie wspominając już o zagubionym spojrzeniu szaroniebieskich oczu, które tak bardzo kojarzą mi się z jego starszym bratem.
- No bo... Hekate wywąchał jakieś jagody tu na krzaczku i... je zjadłam... - rumienię się lekko odwracając wzrok od chłopaka z nadzieją, że nie dojrzał śladów po moich łzach. - I.... Luka, naprawdę, przepraszam cię za to, co było wcześniej. Dla mnie to też trochę ciężka sytuacja i chyba cię trochę rozumiem. W każdym razie... skoro wychodzi na to, że spędzimy ze sobą nieco więcej czasu, chyba powinniśmy wygospodarować trochę czasu na jakąś szczerą rozmowę, prawda? Powinieneś mi mówić, jeśli robię coś nie tak, bo przecież nie siedzę ci w głowie i nie wiem, czy się czegoś nie obawiasz albo się czymś nie stresujesz... - staram się uśmiechnąć lekko do biednego nastolatka. Niech chociaż wie, że mi głupio z powodu mojego poprzedniego zachowania i chciałabym to naprawić - nawet, jeśli nadal uważam go za lekkiego głupka.
____________
As you wish, monsieur. We wtorek mam na 14, to zrobię te szkice, a jutro ogarnę przestrzeń życiową i może NaNo ;-;

Mhrok - 2015-11-14, 22:08

- Nie powinnaś jeść nieznanych ci owoców. Nie wiadomo, co by mogło się stać, gdyby były one zatrute lub coś w tym rodzaju. - zganił siebie młody Schwarz.
Chłopak patrzył się na ciebie i stojącego za tobą Poochyenę. Początkowo jego wzrok był pusty i nieobecny. Po chwili jednak na twarzy Luka pojawił się uśmiech, nawet chłopak lekko się zaśmiał.
- No cóż, nie mam co jednak ciebie za to ganić. - odparł, podnosząc ręce. - Możemy się cieszyć, że teraz będziemy mieli nieco więcej możliwości wyboru ataku w walce.
Hekate uśmiechnął się, widząc, że powoli zaczynacie się dogadywać z młodym Schwarzem. Jakby nie patrzeć, to jemu najbardziej zależało na tym, żeby spór pomiędzy wami jak najszybciej się zakończył.
- Widzisz, nie jest tak źle. - odparł zadowolony Hekate, Luka zrozumiał to jako wesołe poszczekiwanie i również uśmiechnął się do psiaka.
- Zaś jeśli chodzi o rozmowę, to... - zaczął Luka, po czym odwrócił się i dopiero kontynuował. - To ja również chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.
Wychodziło na to, że nie będzie trudności z późniejszym porozmawianiem. Jednak czemu chłopak się odwrócił i dopiero przytaknął na twoją propozycję? Nieco dziwne..
- To jak, możemy ruszać dalej? - spytał was uśmiechnięty Luka, odwróciwszy głowę w waszą stronę
____________________________
* Rób szkice pupko x:
I NaNo x:

Snazzy - 2015-11-14, 23:25

Hm. Nie ukrywam, że całość śmierdziała mi bardzo, natomiast poszczególne fragmenty wypowiedzi brzmiały całkiem okej. Mimo wszystko jednak zachowanie Luki było całkowicie podejrzane - gdybym to ja była nim, z pewnością nie dałabym się tak łatwo udobruchać... chyba, że po prostu jedynym zmartwieniem Schwarza by fakt, iż nie znam nic ofensywnego oprócz walki mieczem. Tylko... czemu nie spojrzał mi w twarz w czasie odpowiedzi?
Tak więc na razie pozostaje mi wyłącznie ruszyć za nim, jednak po drodze zamierzam powtórzyć jeszcze raz odczytywanie jego emocji. Poprzednim razem mocno mi to pomogło, więc może i teraz będzie pomocne?
_____
Tajest, mój kouhai'u, już robię ;w;

Black Lotus - 2015-11-15, 21:20

Ruszyliście w trójkę w dalszą podróż. Rozmyślałaś nad tym, co powiedział do ciebie Luka. Z jego dosyć krótkiej odpowiedzi wywnioskowałaś całkiem dużo. Jednak czy to wszystko była prawda? Patrzyłaś na chłopaka nieco inaczej, odkąd zajrzałaś do jego emocji, do tych kilku scen które ujrzałaś. Chłopak wydawał być się teraz nieco weselszy. Hekate szedł obok niego i zachowywał się jak na normalnego psa przystało, biegał obok Luki, co jakiś czas wesoło poszczekiwał. Po kilkunastu kolejnych minutach marszu wyszliście z lasu na ukwieconą polanę. Obok ścieżki stał znak oznajmujący, że jesteście na drodze do miasta Verdanturf.
- Piękna pogoda, nieprawdaż Eleno? - powiedział do ciebie Luka, jego oczy znowu były pełne energii i życia. Zupełnie jakby to co się wydarzyło kilkadziesiąt minut wcześniej tak naprawdę nigdy nie miało miejsca.

Sebuś - 2015-11-15, 22:54

Och. Muszę przyznać, że wędrówka mocno mnie zaskoczyła, bowiem wyszliśmy w końcu na jakąś normalną ścieżkę, która według drogowskazu prowadziła do jakiegoś Verdanturf. I jeszcze te kwiaty! Mam ochotę namówić Lukę, żebyśmy się zatrzymali na moment na tej polanie, abym tylko mogła zebrać malutki bukiecik dla własnych potrzeb, jednak zdaję sobie też sprawę, że pozwoliłam sobie dzisiaj na trochę za dużo względem Schwarza, a pewnie niedługo będę potrzebowała przycisnąć go jeszcze mocniej, bo musz skombinować mieczyk dla siebie. W sumie ciekawe, jak ten dzieciuch zareaguje na moją prośbę - uzna to za żart czy się zgodzi dla świętego spokoju?
Z tych rozmyślań wyrwało mnie pytanie trenera o pogodę. Nie ukrywam też, że przez moment przyglądam mu się ze zdziwieniem, zastanawiając się, co mu odpowiedzieć. Skłamać czy powiedzieć prawdę? Teoretycznie nie mam w ogóle co kłamać, więc mówię po prostu to, co mi leży na sercu.
- Pogoda? Wiesz, Luka... nie ukrywam nawet, że za nią tęskniłam przez ostatni rok, więc rzeczywiście bardzo mi się podoba... szkoda tylko, że to już wrzesień - odpowiadam, wzdychając na sam koniec z nieukrywanym smutkiem. Potem jednak staram się uśmiechnąć nieco pocieszająco. - Las i leśne ścieżki najlepiej wyglądają późną wiosną i wczesną jesienią i wtedy też chyba jest lepiej zaczynać podróż jako początkujący trener... dlatego też mnie ciekawi... Czemu wyruszyłeś w podróż akurat teraz? - pytam, nie ukrywając swojej wścibskości.

Mhrok - 2015-11-21, 10:46

Miałaś rację był już wrzesień, lecz tego roku odbiegał on takiego typowego. Drzewa w sporej części były zielone, jednak jakby przyjrzeć się im bliżej, można dojrzeć liście w odcieniach czy to żółci, czy czerwieni. Temperatura też była całkiem wysoka, może nie tak jak w lato, jednak pozwalało to nie ubierać się grubo, sam Luka miał na sobie dżinsy oraz bordowo-czerwony sweter z długimi rękawami i nie wyglądało, żeby było mu zimno.
- Masz rację, trochę szkoda. - odparł Luka, po czym odwrócił się do ciebie, a na jego twarzy malował się uśmiech. - Jednak trzeba dostrzegać pozytywy w każdym miesiącu i porze roku.
W dalszym ciągu bardzo zaskakującym dla ciebie było, jak bardzo zmieniło się zachowanie chłopaka. Czyżby to był uboczny efekt tego, że zajrzałaś wgłąb jego emocji? Wydawało się to niezwykle niedorzeczne, jednak jaki inny bodziec mógłby na niego wpłynąć? W końcu nic innego, co mogłoby zmienić jego nastrój, się nie wydarzyło.
- Czemu akurat teraz? - dobry humor chłopaka został nagle zaburzony, niczym płaska tafla jeziora, na którego powierzchnię spadła pierwsza kropla nadciągającego deszczu. - Uznałem, że nie ma co czekać dłużej. I tak chciałem w końcu wyruszyć, więc czemu miałbym to odkładać na później.
Podświadomie czułaś, że chłopak nie mówił ci całej prawdy. Jednak nie było to spowodowane twoimi niezwykłymi umiejętnościami, który wynikały połączenia twojego DNA z kodem Raltsa. To się dało po prostu wyczuć. Ruszyliście dalej, jednak atmosfera, po tym jak zapytałaś Lukę o powód wyruszenia w podróż akurat teraz, była gęściejsza. Nawet Hekate, który wcześniej wesoło podbiegał za chłopcem czy wesoło poszczekiwał, był niezwykle poważny. Podróż w ciszy trwała do momentu w którym doszliście do zapewne jedynego budynku w promieniu kilku kilometrów. Była to sporych rozmiarów drewniana chata, nad wejściem której był szyld z napisem "Centrum Pokemon".
- Co powiecie na małą przerwę? - spytał was chłopak, po czym wszedł do środka.
Wnętrze było bardzo przytulne, zaraz przy wejściu była niewielka recepcja, przy której stała kobieta w rozpuszczonych różowych włosach. Przywitaliście się z nią, po czym udaliście się do pustej stołówki. Spotkana przez was wcześniej kobieta zajmowała się również i tą częścią Centrum.
- Poproszę karme dla Poochyeny i dwie szklanki soku. - zamówił Luka. - To o czym chciałaś ze mną porozmawiać. - spytał ciebie, gdy siostra Joy odeszła i zostaliście w pomieszczeniu sami.

Snazzy - 2015-11-21, 19:01

Nie ukrywam, że ta krótka pogawędka wiele mi pomogła. Przynajmniej wiem już, że chłopak traktuje mnie, jakbym stała na równi z nim - szkoda tylko, iż de facto to ja nadal jestem tak zwanym niewolnikiem, krępowana przez pokeball... ale mimo wszystko mały Schwarz to dobry chłopak, tylko...
Luka rzeczywiście coś przede mną ukrywa. Nie da się tego zamieść pod dywan i boli mnie to bardzo. Może to kwestia tych kilkunastu minut dzisiaj? Albo może tego, iż mogę mu nie wyglądać na dostatecznie starą, za jaką się podaję? Prawdopodobnie nie zaufał mi jeszcze na tyle, by mi się zwierzać ze swoich problemów, ale cóż, trzeba mu to ukazać w innym świetle, dlatego po wypiciu pierwszego łyku soku, odchrząkuję i kiwam głową.
- Chciałam porozmawiać, ponieważ... jest jedna sprawa - odzywam się w końcu, starając się brzmieć jak najbardziej rzeczowo i poważnie, jak się tylko da, chociaż jednocześnie dla mnie to nie jest łatwy temat. Sama chcę się odrobinę odsłonić przed chłopakiem, coby wiedział, że i mi może zaufać w tej kwestii. - Wtedy w lesie... nie przepraszałam cię za same słowa. Ja... wtedy, gdy zauważyłam, że tak spochmurniałeś, postanowiłam sprawdzić twoje emocje. Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że jako gijinka mam pewne zdolności Ralts, dlatego... postanowiłam po prostu sprawdzić, jak się wtedy czułeś.
Dobra. Czas na dziesięć sekund przerwy, w czasie których biorę kolejny łyk napoju... o matko, tego mi było trzeba!
- To wtedy poczułam się głupio. Widziałam wszystko. Nie wiem, na ile to twoja własna opinia o sobie, a na ile opinie innych ludzi, jak na przykład twoich rodziców, brata czy znajomych, jednak... myślę, że niesłusznie tak myślisz - kontynuuję dalej, zamykając jednocześnie na moment oczy. - Chciałabym cię jednak uświadomić, iż w ciebie wierzę. To, że zaliczyłeś parę porażek albo masz brata, który jest w tym lepszy niż ty nie oznacza, że ty automatycznie musisz być gorszy, a poza tym... masz nas. No i mnie. Nie chcę się przechwalać, ale założę się, że Lucian nie miał takiego tłumacza z pokemonowego na ludzki, jakim jestem ja, hehehe... - nie ukrywam już pod koniec uśmiechu, jaki wstąpił na moją twarz. - Więc myślę, że jeśli razem pomyślimy nad tym, jak opracować taktykę i trochę nad tym posiedzimy, to na pewno damy radę, Luka... a swoją drogą, ty też chciałeś o czymś porozmawiać, nie?

Mhrok - 2015-11-21, 21:12

Luka przysłuchiwał się tobie z uwagą. Gdy wspomniałaś, że czytałaś w jego emocjach, jego oczy rozszerzyły się, jednak chłopak ciebie nie krytykował. Wręcz przeciwnie, po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech, co tym razem ciebie nieco zbiło z tropu. Chłopak jednak ci nie przerywał i pozwolił dokończyć twój monolog. Gdy go skończyłaś, nastała cisza, którą po kilku chwilach przerwał twój rozmówca.
- A Lucian powtarzał, że jesteś na tyle słaba, że nawet taka prosta sztuczka ci nie wyjdzie na Magikarpiu. - powiedział chłopak. - Jednak ja wiedziałem, że to nie jest prawdą. Od początku wyglądałaś na niezwykle silną. Jednak nie chodzi mi to o twój pokemonowy pierwiastek. Jesteś po prostu silną osobą. Zaś jeśli chodzi o tą drugą kwestię...
Luka spuścił głowę, jednak jedynie na chwilę. Emocje na jego twarzy nieco zelżały, nie był już tak wesoły jak przed chwilą, jednak nie dostrzegałaś, jakiegoś wielkiego posmutnienia.
- Byłem, jestem i na pewno nadal będę porównywany do mojego starszego brata, dla mnie było to oczywiste. W końcu to Lucian miał o wiele lepsze oceny, wcześniej wyruszył w podróż, a teraz stara się o przyjęcie do Elitarnej Czwórki w Sinnoh, przy okazji oczywiście zawzięcie trenując przed czekającymi go walkami. Tyle że... Tyle że chodzi tutaj o coś jeszcze. - Luka zbliżył się do ciebie i ściszył głos, jakby obawiał się, że ktoś was podsłuchuje. - Lucian kilka miesięcy temu dostał się do tutejszego oddziału Silph Corporation. Oczywiście jako wybitna persona dostał on od razu stanowisku w oddziale badawczym, jednak nie to jest najważniejsze. - głos chłopaka powoli stawał się bardziej pobudzony, jakby nie mógł doczekać się momentu, aż wyjawi tobie jakąś tajemnicę. - Od tego czasu zaczął zachowywać się nieco dziwnie, przynosił do domu jakieś dziwne papiery. Raz udało mi się w nie zajrzeć i część ich przeczytać. Były one o procesie wszczepiania genów pokemonów do ludzkiego DNA.

Sebuś - 2015-11-21, 23:00

- Wiesz... mój tata też mi zawsze powtarzał, że za cheerleaderkę mogłabym robić bez problemu, ale w lesie na pewno by mi tak łatwo nie było, chociaż jakiś tam charakterek mam - uśmiechnęłam się już nieco pewniej, chociaż niewiele później już mi do śmiechu nie było. Luka bowiem postanowił mi wyjawić sekret dotyczący jego własnego brata i to w dodatku taki, który rzeczywiście w niepowołanych rękach mógłby zniszczyć życie Schwarzów, a ich sukcesy obrócić w porażkę. Sama muszę przyznać, że takiej rewelacji się nie spodziewałam, a wręcz mi zaschło od nich w gardle, dlatego więc zanim się znowu odezwę, dla zwilżenia ust biorę większy łyk napoju, a następnie kręcę głową. - Myślisz, że... że on robi to osobiście? To przecież nie może być zgodne z prawem, więc... dlaczego mu na to pozwalają?
Mhrok - 2015-11-23, 22:08

- Nie koniecznie musiała to być wyłącznie jego inicjatywa. - odparł po chwili Luka. - Istnieje jakaś szansa na to, że pracuje nad tym więcej osób, dlatego póki co to nie wypłynęło.
Na chwilę przerwaliście rozmowę, gdy do sali weszła siostra Joy, która przyniosła dla was duży dzbanek wody oraz karmę dla Hekate, który od razu zaczął pałaszować przyniesiony dla niego samokołyk. Powiedziała również, żebyście ją wołali, gdybyście coś od niej jeszcze chcieli. Następnie kobieta wróciła na recepcję, gdyż do Centrum Pokemon przybył nowy gość.
- Trochę naciąganą teorią jest, jakoby całe Silph Co. o tym wiedziało. Jednak raczej jest to mało prawdopodobne, żeby taka szanowana firma ryzykowała aż tak bardzo. - Luka zaśmiał się, najwyraźniej sam nie do końca dowierzając w swój pomysł. - Do tego co byśmy mogli zrobić z tym fantem. Ja jestem zwykłym 15-letnim chłopakiem. Przecież nie zakradniemy się do siedziby firmy, zaczniemy walczyć z pracownikami, aby odkryć jego "mroczną tajemnicę", mam rację?

Sebuś - 2015-11-24, 07:39

- Wiesz, Luka... chodziło mi bardziej o to, że zmuszają ludzi do tego, by eksperymentować na innych ludziach. Przecież żeby to robić... trzeba być kompletnie nieludzkim, nie uważasz? - czuję, że mój głos zaczyna drżeć, gdy wypowiadam każde kolejne słowo. Zaczynam się bać nie na żarty. Lucian rzeczywiście wpadł mi w oko, jednak... kim on jest w rzeczywistości? Nieczułym oprawcą? Czy człowiekiem, który ze względu na pracę musiał odrzucić wszystkie swoje założenia moralne? Najchętniej bym natychmiast znalazła siedzibę tej firmy, jednakże zdaję też sobie sprawę, iż dzieciuch ma rację. Nie możemy tam teraz iść.
- Wiesz... masz chyba rację, ale nie możemy tego odwlekać. W sumie... a gdyby zrobić konfronatację z samym Lucianem i wygarnąć to jemu przy waszej matce? Ona nie wydaje się pewnie zła i spodziewam się, że od razu każe rzucić mu robotę, nie? - proponuję cicho.
_________
Elena i jej mała wiedza o świecie XD

Mhrok - 2015-11-24, 22:18

- Trochę przykro się do tego przyznać, ale nie jesteśmy z Lucianem zbyt blisko, jak już pewnie zdążyłaś zauważyć. - odparł Luka. - Zawsze był bardzo ambitny i nie zdziwiłbym się, że skusiła go wizja wysokiego stanowiska. Ale masz rację, jest to bardzo okrutne.
Gdy między wami zapadła cisza, zaczęłaś rozmyślać o Lucianie. Jednak nie było to zwyczajowe hiperbolizowanie jego postaci. Wręcz przeciwnie, zaczynałaś czuć względem niego obrzydzenie.Jak ktoś, w kim jeszcze kilkanaście minut temu byłaś zauroczona, mógł być wplątany w jakieś nieludzkie eksperymenty na ludziach i pokemonach.
- To jest jakiś pomysł. Jednak Lucian może się wszystkiego wyprzeć, a my nie mamy żadnych dowodów na jego winę. - odparł nieco podłamany chłopak. - Gdyby tylko udało nam znaleźć się jakiekolwiek dokumenty związane z jego pracą.

Sebuś - 2015-11-24, 22:40

- Ech... - z moich ust wydostaje się ciche westchnięcie. Nie ukrywam, że sytuacja martwi mnie coraz bardziej, a ja nie wiem, po czyjej stronie powinnam stanąć. W sumie Luka też niewiele podejrzał, dlatego nie mogę stwierdzić, czy Lucian rzeczywiście zajmuje się nielegalnymi eksperymentami... albo może robi coś pożytecznego, coś, za co nie powinnam go nienawidzić? Pewna będę zapewne dopiero wtedy, gdy skonfrontunę swoje teorie z wiadomym chłopakiem, jednak kiedy ja to zrobię, skoro nie potrafię mu powiedzieć, co do niego czuję? Przełykam ślinę, dopijając do końca swój napój, a następnie podnosząc się na równe nogi i uśmiechając do swoich towarzyszy niedoli. - Nic z tym na razie nie możemy zrobić. Gdybyś mi o tym powiedział wcześniej, to może by coś wyszło, ale teraz już za późno. Wielkie dzięki za sok, ale chyba powinniśmy się już zbierać, nie? A przy okazji opowiesz mi nieco więcej o sali, w której chcesz walczyć -proponuję.
Mhrok - 2015-11-26, 10:48

- Salą w Mauville zajmuje się niejaki Wattson. Jest on nie tylko liderem, ale i burmistrzem miasta. Jego specjalizacją są pokemony typu Elektrycznego. - przedstawiona ci została postać lidera, z którym w najbliższym czasie przyjdzie ci się zmierzyć. - Najłatwiej byłoby go pokonać, gdybym miał jakiegoś pokemona typu Ziemnego, jednak ani ty, ani Hekate nie jesteście wrażliwi na Elektryczne ruchy, co wyrównuje nasze szanse w starciu z Wattsonem.
Chłopak wydawał się być bardzo pewien tego, co ci przekazuje. Ty jednak dalej zastanawiałaś się nad zamieszaniem Luciana z tymi dziwnymi eksperymentami w Silph Corporation. Nie mogłaś, a może bardziej nie chciałaś, wierzyć w to, co mówił ci Luka. Próbowałaś usprawiedliwiać starszego brata swojego brata, między innymi tym że młodzian mógł po prostu źle zrozumieć zapiski znalezione u Luciana. Przecież mógł on zajmować się czymś zupełnie nieszkodliwym, a może nawet czymś co przyniesie światu coś dobrego. Jednak jaka była prawda, tego póki co nie wiedziałaś...

Snazzy - 2015-11-26, 15:35

- A więc elektryczny typ i jeszcze w dodatku jakaś ważna osobistość w mieście... może być ciężko, zwłaszcza, że zapewne nie jest jakimś nowicjuszem na tym stanowisku, a kierowanie miastem pewnie dało mu też jakieś umiejętności planowania strategii... - wzdycham cicho, mrucząc pod nosem. Jak nic to całe Hoenn wydawało mi się być o wiele wiele trudniejsze od rodzimego Johto, chociaż tam raczej nie miałam do czynienia z tamtejszymi liderami - jedynie coś tam opowiadał mi tata o okolicznych miastach, dlatego wiedziałam, że w Ecruteak, najbliższej miejscowości, liderem był Morty, specjalista od duchów. W Violet panował władca ptaków (albo gołębiarz, jak sobie żartował mężczyzna), Falkner, natomiast w Goldenrod licealistka imieniem Whitney. Całą trójkę łączyło to, że są młodzi i z tego, co opowiadał ojciec, większość liderów w Johto też była młoda. Ciekawe, jak z resztą... - Luka, a to Rustboro, o którym wspomniałeś na początku? Może rzeczywiście nie damy tam na razie rady zawalczyć, ale chyba warto zaplanować coś z wyprzedzeniem, nie? Swoją drogą... myślę, że powinieneś wyposażyć się w jakieś jagody leczące paraliż... to chyba były Cheri, nie? Nie, żebym uważała, że syntetyczne środki są złe, jednak chyba będzie lepiej, jeśli będzie to coś naturalnego... a domyślam się, że raczej Hekate też będzie za bardziej naturalnymi metodami, nie? - tutaj na moment przerywam mówienie, by mrugnąć porozumiewawczo do wilczka. - Niemniej jednak, jeśli dobrze zaplanujemy walkę i zdobędziemy przewagę, powinno nam się udać... chociaż podejrzewam, że zapewne sam jako trener wystosujesz jakiś trening, prawda? Wiadomo chociaż, jakich podopiecznych ma ten cały Wattson? - pytam dociekliwie, starając się już odsunąć na razie myślenie o starszym z braci Schwarzów. Teraz czas się skupić na celu naszej podróży i na jego dogłębnej realizacji.
Mhrok - 2015-11-27, 23:22

- Niestety masz rację. Wattson burmistrzem jest od niedawna, ale stanowisko lidera piastuje już od kilkunastu dobrych lat. - odparł Luka, nie widziałaś na jego twarzy żadnej negatywnej emocji. - Jednak nie ma co się przejmować na zapas. Jeśli będziemy od razu złej myśli, to na pewno przegramy.
Przypominając sobie swoje rodzinne Johto, wyjrzałaś bezwiednie za okno. Pogoda na zewnątrz była bardzo ładna. Czubki oddalonych od was drzewa lekko falowały na wietrze, słońce ogrzewało cały świat, sprawiając, że każda istota miała chęci do życia. Nie byłaś przyzwyczajona do tak dobrej pogody, w okolicach w których mieszkałaś przez większość roku były opady lub co najmniej spore zachmurzenie. Jednak ty się do tego przyzwyczaiłaś i niespecjalnie ci to przeszkadzało.
- O ile dobrze pamiętam w Rustboro urząd lidera piastuje niejaka Roxanne. Używa ona bodajże pokemonów typu Kamiennego, jednak nie jestem do końca pewien. - odpowiedział na twoje pytanie chłopak. - W naszym przypadku byłby to wybór gorszy, bo pokemony typu Kamiennego charakteryzują się dużą obroną, przez co wiele typów jest przeciwko nim mało efektywne. Zatem lepszym pomysłem póki co jest jednak wyzwanie Wattsona aniżeli Roxanne. - Luka zdawała się mieć zaskakująco sporą wiedzę na temat pokemonów oraz zależności pomiędzy typem a statystykami danego stworka. Na pewno okaże się to podczas podróży bardzo przydatne. - Słuszna uwaga Eleno. Podczas drogi do Mauville będziemy przechodzili przez Verdanturf, miasteczko znane ze swoich bujnych i bogatych ogrodów kwiatowych i sadów. Możliwe, że tam uda nam się zaopatrzyć w Jaogdy Cheri. - powiedział młodzieniec, po czym uśmiechnął się do ciebie.

Snazzy - 2015-11-28, 15:02

- A czy ja mówię, że przegramy? Po prostu nie lubię się oszukiwać i wolę pamiętać o największych zagrożeniach ze strony przeciwnika - staram się wypowiedzieć tonem osoby, która już niejedną walkę stoczyła, jednak z drugiej strony głęboko w sercu panicznie się boję... matko, ja nigdy nie walczyłam jako pokemon, a wymądrzam się jak mało kto. Mam tylko nadzieję, że Luka pomyśli jakoś nad jakąś walką, żeby chociaż się upewnić, że damy radę, bo inaczej to kaplica totalna. No i oczywiście nadzieja w jego inteligencji, że od razu nie rzuci się na salę i lidera niczym hiena na truchło, które zostawił po sobie najedzony lew. Na szczęście jednak, że widać po chłopaku jakiś intelekt - bez wątpienia ma dużą wiedzę, bo od razu wymienił mi racjonalne argumenty za tym, by nie iść na razie do kamiennej sali w Rustboro. - Poza tym jesteś mądry i muszę przyznać, że to duży plus u ciebie. Gorzej będzie to zapewne przekuć z teorii w praktykę, ale chyba damy sobie z tym radę, nie? - posyłam swemu ludzkiemu towarzyszowi pokrzepiający uśmiech, a następnie wzdycham cicho.
W sumie to teraz dociera do mnie, że żałuję trochę całej tej rozłąki z ojcem. On na pewno wie dużo o otaczającym świecie i zapewne, gdyby wiedział, co mnie spotka, wziąłby pod uwagę przy przekazywaniu mi swojej wiedzy także wiedzę potrzebną do przetrwania w tych warunkach, jakie czekają na mnie i Lukę w czasie tej podróży. Tak to chyba już jest na tym świecie, że ludzie żałują pewnych rzeczy dopiero gdy zderzą się z brutalną prawdą... czy świadczy to więc o tym, że jestem bardziej ludzka? To mógłby być nawet fajny argument w jakiejś rozprawie na temat tego, czy gjiniki powinno się klasyfikować jako ludzi czy pokemony, jednak... to chyba nie jest zabawny temat.
- Uhm, nie mogę się chyba doczekać wizyty w tym mieście. Zapewne zapach zwala tam z nóg... - ponawiam ponownie temat naszej podróży, rumieniąc się lekko. Ach, gdyby rozmowa z Lucianem była taka prosta jak aktualna pogawędka z Luką. - Przy okazji jeszcze moglibyśmy się tam zatrzymać i trochę potrenować i opracować wpierw jakąś taktykę i... no... nieważne... - urywam, rumieniąc się lekko. Nie wiem, czemu, ale słysząc, w jaki sposób nastolatek się do mnie zwraca, powoduje, że moje serce wręcz topnieje. O matko... jego w ogóle da się lubić.

Black Lotus - 2015-11-28, 21:56

- Ja na pewno będę się starał, żeby wykorzystać w praktyce to, co wiem. - odparł z uśmiechem chłopak. - A teraz wybacz na chwilę. Pójdę rozliczyć się z siotrą Joy. - przekazał ci chłopak, po czym podszedł do recepcji.
Przypomniałaś sobie o swoim rodzicielu. Ojciec na pewno chciał nauczyć ciebie wszystkiego, co wiedział sam, jednak po prostu nie zdążył. Twoje porwanie na pewno było dla niego szokiem. W pewien sposób to dowodziło też tego, że zawiódł jako rodzic. Nie upilnował ciebie należycie i na pewno cierpiał nawet bardziej niż ty.
- Dziękuję jeszcze raz za pomoc. - powiedział chłopak do pracującej w Centrum Pokemon, po czym podszedł do ciebie. - Mamy sporo szczęścia. Dowiedziałem się właśnie, że w Verdanturf zaczyna się jutro Festiwal Kwiatów, podczas którego między innymi odbywa się ogromny jarmark, na którym można kupić jagody z całego świata. Mamy szczęście, co? - Luka uśmiechnął do ciebie szeroko, wyraźnie szczęśliwszy po dowiedzeniu się, że nie będziecie mieli zbytnich problemów ze zdobyciem Jagód Cheri.
Zaraz po tym jak wyszliście z budynku, poczuliście na twarzach przyjemny powiew świeżego powietrza. Luka odparł, że nie mogliście sobie wymarzyć lepszej pogody na podróż, z czym nie można było się nie zgodzić. Wkroczyliście na ścieżkę, którą kroczyliście wcześniej. Po kilku minutach marszu napotkaliście kolejny kierunkowskaz, który utwierdził was w tym, że podążacie w dobrym kierunku. Po pewnym czasie łąkę zaczynały porastać coraz to bujniej różnokolorowe kwiaty, aż po pewnym czasie były one tak blisko siebie, że tworzyły przepiękne kwiatowe dywany.
- Jest tutaj przepieknie, prawda Eleno? - Luka zachwycał się okolicznymi widokami.
Droga do miasta nie zajęła wam długo, a przynajmniej nie dłużyła się wśród pięknych widoków, jakie tutaj zastaliście. Verdanturf pełne było kwiatów, rosły one na trawnikach, w ogródkach, wszędzie widzieliście kwiatowe dekoracje. Całe miasto wyglądało po prostu niesamowicie.
__________________________
* Linkeł do przepięknej muzyczki <33

Sebuś - 2015-11-29, 07:43

<3 <3
---------------
- Uhm... rzeczywiście cudowne. U nas w Johto nie było chyba takiego miejsca - przyznaję, starając się jakoś ukryć smutek kryjący się w moim głosie, który na pewno nie był spowodowany obecnością przeogromnej ilości kwiatów - bo kto nie lubi kwiatów? Bardziej przejmowałam się jednak nawracającymi wspomnieniami z rodzinnych okolic, a także tym związanymi z ojcem. To już ponad rok i zaczynam się dogłębnie zastanawiać, czy nadal przebywa w tym samym miejscu, czy może rozjuszony gniewem wynikającym z mojego zniknięcia począł mnie szukać... chociaż czy on w ogóle wie, gdzie mnie szukać? Oto jest trudne pytanie.
Zdaję sobie sprawę, iż przy Luce raczej nie powinnam okazywać takich emocji - jak sam w końcu przyznał, jawię mu się jako osoba raczej silna i twarda, więc zapewne moje łzy wprawiłyby go w zakłopotanie. Nie mogę płakać ani tym bardziej się rozklejać... hehehe, można by nawet powiedzieć, ze w tym związku starter-trener go ja noszę buty.
- Uhm... a co do tego festiwalu, to nie wydaje mi się, że moglibyśmy nazwać to szczęściem. Jagody Cheri są dość pospolite i często występujące - zauważam cicho, wbijając spojrzenie w Hekate, by ocenić, jak na razie podoba mu się wędrówka. Przy okazji także staram się wypróbować na nim swoją sztuczkę z odczytywanien emocji.

Mhrok - 2015-11-30, 23:58

Luka ruszył nieco przed wami, ponownie zostawiając was nieco w tyle. Chłopak pewnie przyjeżdżał już tutaj nie raz, w końcu posiadłość Schwarzów znajdowała się niedaleko Verdanturf.
- Dekoracje z roku na rok stając się się coraz wymyślniejsze i piękniejsze. - poinformował was chłopak, co potwierdzało poprzednie stwierdzenie.
Doszliście do olbrzymiej fontanny, która przyozdobiona była pięknymi, jasnobłękitnymi kwiatkami. Musiała ona stanowić Festiwalu Kwiatów jak i samego miasta. Za pierwszym przemawiała ogromna liczba straganów czy innego rodzaju, za drugi spora ilość osób, która tędy przechodziła nieco pośpieszniej i była mniej zainteresowana jarmarkiem.
- Pójdę kupić jagody. Poczekajcie tutaj na mnie. - powiedział wam Luka, po czym ruszył w stronę straganów reklamujących się posiadaniem w swoim asortymencie wszelkiego rodzaju darów Matki Ziemi.
- Po części możemy mówić. W tych stronach większość pokemonów nie pożywia się mięsem, więc znalezienie jakiś owoców czy jagód jest nieco utrudnione. - poinformował ciebie Hekate, uprzednio położywszy się na kamiennej płycie fontanny. - Chociaż masz rację, Jagody Cheri należą do pospolitszych i nawet pomimo to nie powinno być większych problemów z ich odnalezieniem.
Czarny pies zaczął rozglądać się po przechodzących przed wami ludziach i pokemonach, zwracał na ciebie nieco mniejszą uwagę. Była to idealna okazja, żeby przetestować na nim sztuczkę z odczytywaniem emocji.
Ponownie poczułaś się, jakby twoja dusza została transportowana do innego ciała. Po kilku chwilach zobaczyłaś leśną polanę, na której wygrzewały się dwa pokemony.

Oba czarne wilki były w siebie wtulone, większy tworzył coś na kształt otoczki, w której znajdował się mniejszy, przypominający wyglądem Hekate. Większy również w paru względach przypominał Poochyenę. Zatem czyżby była to jego ewolucja? Postanowiłaś podejść nieco bliżej, żeby lepiej przyjrzeć się dwójce pokemonów. Wtem leżąca wilczyca otworzyła swoje żółte ślepia i łypnęła na siebie groźnie, po czym wstała i zaczęła agresywnie warczeć. Obejrzałaś się za siebie, jednak nikogo tam nie było. Zatem... czyżby widziała ciebie? Wilczyca zaszarżowała na ciebie i była bliska ugryzienia ciebie, gdy nagle wszystko przykryła czarna jak smoła mgła. Twoje niewielkie serduszko łomotało z niesamowitą siłą i częstotliwością.
- Elena, czy ty... Próbowałaś odczytać moje emocje? - co prawda Hekate się ciebie pytał, jednak wiedziałaś, że pokemon zna już odpowiedź na to pytanie. - Musisz wiedzieć, że pokemony typu Mrocznego, takie jak ja, mają naturalnie zapewnioną obronę przeciwko ruchom Psychicznych, do którego zalicza się również twoja umiejętność odczytywania emocji. - poinformował ciebie pokemon. - Wiem, że próbujesz rozwinąć swoją moc, jednak nie możesz tak machać nią na prawo i lewo bez powodu.
__________________________
* Snazzy-senpai wie co dobre <3 <3

Snazzy - 2015-12-01, 17:37

O cholera. Mam wrażenie, że teraz wszystko spadło mi na głowę. Wpierw Luka poszedł w diabły, szukając stoiska z jagodami, by zrobić konieczne zakupy, a teraz jeszcze Hekate zorientował się, że próbowałam mu grzebać w głowie, przeglądając jego emocje... i jeszcze ta wilczyca! Matko, nadal czuję, że nogi mi się trzęsą, dlatego na początku oparłam się o fontannę, a dopiero potem siadłam na jej brzegu, chowając twarz w dłonie. Czy takie ostre kły będą moją nową rzeczywistością, jeśli pójdziemy z Luką dalej? Stanę z prawdziwą bestią twarzą w twarz? Przyznam, że jeśli do tej pory myślałam, że moje nowe życie będzie nieco łatwiejsze ze względu na chłopaka, tak teraz naprawdę zaczynam się bać.
Z tych jakże ciemnych myśli i równie mrocznej ciemności wyrwał mnie głos wilczka, który, niby zadał pytanie, jednak w rzeczywistości doskonale wiedziałam, że on wie. A więc nie mogę całkowicie anonimowo badać emocji innych istot. Ciekawe spostrzeżenie, jednak słowa futrzaka, by nie nadużywać swych zdolności powodują, że mam ochotę się na niego rzucić.
- No ale... jeśli nie rozwinę swoich zdolności, to ta wizja... to, co zobaczyłam... na pewno będzie prawdziwa... - mówię łamiącym się głosem, wspominając cholerne kły zbliżające się do mnie z zawrotną szybkością. Przegryzione gardło. Odgryziona dłoń. Pokiereszowana twarz. Nie, zdecydowanie to jest najbardziej mrożąca krew w żyłach, zwłaszcza, że tak oszpecona na pewno nie spodobam się żadnemu mężczyźnie... i co ja teraz zrobię ze swoim życiem? Przerażona taką możliwością próbuję oddychać głęboko, jednocześnie powstrzymując się od płaczu, chociaż to ciężkie... no i kto wie, może Hekate zaniepokojony moim stanem poleci od razu po Lukę?
_______________
Mhrok-senpai też wie, co dobre <3 Ścianka <33

Mhrok - 2015-12-03, 09:52

Po udanym odczytaniu emocji Luki było dla ciebie sporym zdziwieniem, że nie udało ci się jej wykonać na Hekate, który wyjaśnił ci powód twojego niepowodzenia. Zatem jeśli na nim się to nie udało, to czy możliwym jest, że... nie na każdym będzie to działać? Ujmowało to niezwykłości tej zdolności, bo co z umiejętności, która nie zawsze działa?
- Musisz uważać, bo na naszej drodze mogą pojawić się o wiele silniejsi przeciwnicy, nawet na moment nie pozwalający ci odkryć przed tobą swoje emocje. - powiedział do ciebie Hekate, jednak nie słyszałaś w jego głosie, żeby był na ciebie specjalnie zły za to, co zrobiłaś. - Tym bardziej nie jest to twoja jedyna umiejętność. Jesteś wspaniałym pokemonem i nie powinnaś ograniczać się jedynie do tego, że umiesz odczytywać czyjeś emocje.
___________________________
* Wena tak słaba .-.

Snazzy - 2015-12-03, 21:26

- Nie nazywaj mnie tak, Hekate - prawie natychmiast przerywam mu wypowiedź, nie ukrywając już swojej wrogiej miny. O ile zazwyczaj jestem dość miła i staram się tępić takie negatywne odczucia, jednakże teraz to jedno zdanie mnie zabolało. "Jesteś wspaniałym pokemonem" - akurat wtedy, gdy najmniej potrzebuję wypominania tego faktu. Lucian... to jest największa przeszkoda w mojej drodze do niego, to że nie jestem stuprocentowym człowiekiem, a na dodatek wilk uważa mnie za stuprocentowego swego pobratymcę. Tym bardziej czuję, jak moje ręce automatycznie oplatają podkulone nogi, a wzrok ucieka gdzieś w dół. Nie jestem szczera i w sumie mnie to boli...
...a zdaje mi się, że mój niespodziewany przyjaciel mógłby mi coś doradzić.
- Niby... masz rację, ale przecież to nie jest fajne, gdy tak naprawdę niewiele się różnisz od swojego trenera czy chociażby jego rodziny... - wzdycham zrezygnowana, kręcąc głową, przy czym uśmiecham się ponuro. - Najchętniej oddałabym wszystko, żeby być normalna... żeby być taką samą nastolatką jak Luka, bez zmartwień i bez żadnych udziwnień, a najważniejsze... normalnego, zwykłego wzrostu. Wyobrażasz sobie taką dziewczynę na progu dorosłości jak ja, która ma niecałe półtora metra wzrostu? Totalna porażka...
Tego się nie spodziewałam, że zacznę się zwierzać pierwszej lepszej osobie, jednak mimo wszystko mam nadzieję, że nagle nie nadejdzie chłopak i nie usłyszy zwłaszcza ostatniego zdania.
- ...zwłaszcza, że zakochałam się w jego starszym bracie... - kończę, zdołowana beznadziejnością całej tej sytuacji.
_________________
Mam zatem nadzieję, że ten krótki odpisik pomoże ci ją zebrać w sobie xD

Mhrok - 2015-12-06, 01:03

- Ja... Ja nie wiedziałem... Wybacz. - odparł zdołowany Hekate.
Atmosfera wokół was niesamowicie się zagęściła. Wasza dwójka stanowiła sferę, zamkniętą kulę odciętą od reszty miasta. Zadowoleni ludzie przechodzili obok was, rozmawiali ze sobą, kupowali na straganach. Jednak ten wesoły nastrój wam się nie udzielał.
- Mógłbym mówić, że wiem, że jest ci ciężko, ale tak na prawdę to nic nie wiem o twojej sytuacji. - stworek przerwał ciszę po kilkunastu chwilach. - Z dala od rodziny, zawieszona pomiędzy dwoma światami, przy okazji zarówno należąc do obu, jak i w obu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. - Hekate opisywał twoją sytuację. - To na pewno musi być straszne.
Ponownie nastała cisza, którą tym razem przerwałaś ty swoim szczerym wyzwaniem. Hekate wpatrzył się w ciebie, nie ukrywając swojego zadziwienia. Wiedział on o sytuacji Luki, bo sama mu ją przekazałaś po tym, jak wtopiłaś się w uczucia chłopaka. Nie sądził on jednak, że problem ma drugie dno.
- Cóź, na pewno nie jest to dla ciebie łatwa sytuacja. Jednak wiem jedno, Luka nie może się o tym dowiedzieć. - Hekate utwierdził ciebie w przekonaniu, że twoje uczucie do Luciana nadal powinno zostać tajemnicą. - Luka zdaje się żyć w cienie brata. Fakt, że nawet ty zostałaś mu przez niego odebrana, raczej go nie pocieszy.

Snazzy - 2015-12-06, 19:54

Uśmiecham się lekko do Hekate, a następnie kręcę głową.
- Myślę raczej, że to kwestia mnie samej, a nie mojego pochodzenia i tych spraw. Mój ojciec w końcu doskonale sobie radzi z tym wszystkim i nie zauważyłam, żeby się z tym źle czuł... więc może jednak to sprawa tej całej chorej sytuacji? - mówię cicho, po czym ponownie kręcę głową, przecząc wypowiedzi wilka. - Zdaję sobie sprawę, że lepiej mu o wszystkim nie mówić, ale... Hekate, do diabła, nie chcę mieć przed nim takich sekretów. Poza tym, to że jestem zakochana, nie musi od razu świadczyć o tym, że chcę koniecznie go w jakiś sposób zdołować albo coś podobnego. Chcę dobrze dla Luki, zwłaszcza po tym, co zobaczyłam. Poza tym... jestem pewna, że zrozumie, bo przecież nie jest jakimś nieogarniętym typem, nie?
Na moment milknę, by nieco ochłonąć po tych wyznaniach, po czym uśmiecham się szeroko, wymyślając na szybko temat do dalszej rozmowy - byle tylko zabić czas w oczekiwaniu na młodego Schwarza.
- Swoją drogą, nie walczyłeś kiedyś z jakimś elektrycznym przeciwnikiem? Bo ja w sumie tak trochę niekoniecznie... i trochę się boję - pytam cicho.

Mhrok - 2015-12-11, 23:05

Hekate przysłuchiwał się twojej odpowiedzi na jego wcześniejsze kwestie. Pokemon ci nie przerywał, jedynie słuchał tego, co masz do powiedzenia w podjętych przez niego kwestiach dotyczących Luka.
- Może masz i rację? Jest on już jednak duży i powinien wiedzieć, że nie może wszystkiego brać do siebie. - odparła Hekate, po czym ciężko westchnął i opadł pyszczkiem na kamienny brzeg fontanny.
Wpatrywaliście się w ludzi, którzy przechodzili obok was. Atmosfera zdawała się powoli wracać do normy, a ta bańka mydlana, w której się znaleźliśmy, zaczynała pękać. Po chwili znowu doszedł do was wesoły gwar mieszkańców Verdanturf.
- Kiedyś miałem okazję walczyć z Chinchou, który jest jednocześnie typów Wodnego i Elektrycznego. Muszę przyznać, że nie było łatwo, ale udało mi się z nim wygrać. - pokemon opowiedział ci o swoim doświadczeniu z elektrycznymi pokemonami. - I w sumie to wszystko.
Znowu zapadła cisza, która tym razem nie trwała długo, bo powrócił do was Luka. Trzymał on w dłoni sporych rozmiarów płucienny woreczek, w środku którego najprawdopodobniej znajdowały się jagody.
- Oznajmiam, że misja zakończona sukcesem. - chłopak rozwiał wszelkie wątpliwości co do zawartości pakunku. - Chcecie gdzieś się przejść? Idąc tutaj, znalazłem zegar i jest dopiero po 16, więc mamy jeszcze trochę czasu na zwiedzenie miasta

Snazzy - 2015-12-12, 19:11

Dziwnie się poczułam, widząc Lukę z powrotem, jednak z drugiej strony byłam mu wdzięczna - nie mieliśmy z Hekate więcej tematów do rozmowy, a teraz bardziej powinnam szczerze pogadać z trenerem. Bałam się tego, chociaż jednocześnie zdawałam sobie, że Hekate mógł mieć rację i Schwarz rzeczywiście mógł być na tyle dojrzały, że zrozumie. Szkoda tylko, że za cholerę nie potrafiłam sobie przypomnieć, jaka ja byłam w jego wieku, mimo iż nie było to znowu tak dawno temu.
- Hm, dopiero szesnasta? Wcześnie dosyć - zauważam, nie spoglądając jednak na chłopaka. Bardziej martwi mnie to, że jakoś stałam się ostatnio bardziej drażliwa... albo to może kwestia zbliżającego się okresu? Nie byłam pewna, jednak gdy w końcu postanawiam spojrzeć na chłopaka, staram się wyglądać na pewną siebie zrzędę... czyli taką "typową Elenkę", jak mu już pokazałam w lesie na samym początku. - Wiesz... w sumie teoretycznie wszystko zależy od ciebie. Zauważyłam, że zapewne byłeś już tu kilka razy i podejrzewam, że zwiedzać go nie musisz, jednak jeśli chcesz mnie oprowadzić albo pokazać parę ciekawych miejsc... to w sumie bardzo chętnie skorzystam. Hekate zapewne tak samo - uśmiecham się zachęcająco, podnosząc się na równe nogi. - Swoją drogą... Luka, nie kupiłeś może za dużo tych jagód? Ta torba na poważnie wygląda na wypchaną do granic możliwości...

Black Lotus - 2015-12-13, 14:45

- Późno nie jest. - przyznał ci rację Luka. - Jednak biorąc pod uwagę to, że wyruszyliśmy jakoś kilkanaście minut po dziewiątej, to trochę czasu już minęło, nie sądzisz? - odparł chłopak, lekko śmiejąc się do ciebie.
Luka wydawał się być w naprawdę dobrym humorze. Wygląda na to, że wydarzenia sprzed kilku godzin w lesie nie odcisnęły na nim zbytniego piętna. Chyba że skrzętnie to ukrywał wewnątrz, starając się nie okazywać tobie słabości.
- Masz rację, zdarzało mi się tutaj przychodzić z rodzicami, najczęściej właśnie na Festiwal Kwiatów. Jeśli chcielibyście, to moglibyśmy przejść się po innych straganach, w końcu nie stoją one tylko tutaj. - zaproponował chłopak. - Nie mam tutaj tylko jagód. Kupiłem na zaś nieco zapasów wody i jedzenia dla nas i Hekate. - powiedział chłopak, gdy zwróciłaś uwagę na trzymaną przez niego torbę.

Snazzy - 2015-12-13, 18:20

- Uhm... wszystko zależy od ciebie, naprawdę... - odpowiadam trochę cichszym głosem niż zazwyczaj, starając się ukryć lekki rumieniec, jaki wstąpił na moją twarz. Przy Luce czuję się bowiem... jakoś tak dziwnie. Nie jak gijinka, jakiś wyrzutek społeczny czy coś podobnego - tak, jak byłam traktowana przez ostatni rok. Jak coś nieludzkiego... Bardziej chyba jak człowiek, jednak... to też nie do końca było prawdą. Mam wrażenie, że mój problem dotyczący przynależności na tym świecie co chwila do mnie wraca, jednak zaciskam zęby i kręcę głową. - Wiesz przecież, że nie mam praktycznie żadnych pieniędzy do wydania, a i ty powinieneś trochę oszczędzać, skoro wyruszyłeś w podróż, nie uważasz? Zresztą, jak już powiedziałam, mi to naprawdę jest obojętne, Luka - mówię, uśmiechając się lekko do niego.
Mhrok - 2015-12-15, 21:10

Luce nie umknąć czerwony rumienie, który wstąpił na twoją twarz, tym bardziej że przez geny Ralts twoja cera była blada. Chłopak jednak nie zwrócił na niego większej uwagi. Znowu w twoim umyśle pojawiła się rozterka na temat twojej przynależ ości w tym świecie. Gijinki były czymś nienaturalnym, normalnie nie występującym w środowisku. Pojawiły się one kilkadziesiąt lat temu, jako wynik eksperymentów na ludziach. Początkowo miały one służyć ludzkości. Pokemonowe geny mogłyby uodpornić ludzi na choroby czy wydłużyć ich życie. Jednakże ostatecznie stały się one wyrzutkami, czym na co spora część społeczeństwa patrzyła z obrzydzeniem. Co prawda to połączenie nie było widoczne na pierwszy rzut oka u gijinek, często widoczność tych genów była dostrzegalna dopiero po dokładnym przyjrzeniu się danej osobie.
- Jeśli chodzi o oszczędności... - tym razem to Luka oblał się rumieńcem, był wyraźnie zmieszany. - Jak wiesz, moi rodzice nie muszą się zbytnio martwić o pieniądze i... Cóż. Nie muszę martwić się o to, że zabraknie mi pieniędzy. - nie wiedzieć czemu, taka sytuacja go w pewien sposób krępowała. - Nie chcę, żebyś pomyślała, że jestem kolejnym rozpuszczonym dzieckiem bogatych rodziców.

Snazzy - 2015-12-15, 22:32

- Wcale nie uważam, że taki jesteś! - nie ukrywam już, że mój głos od wzmocnienia jego wokalu jest nieco bardziej piskliwy i jakby... płaczliwy? Nie ukrywam też, że nie było mi to na rękę, jednak widząc lekkie skrępowanie w wysławianiu się swego trenera oraz jego zakłopotanie, koniecznie muszę zareagować w taki, a nie inny sposób. W ogóle tak zauważając, nasza relacja trener-podopieczna nie wygląda w ogóle właściwie, tak jak powinna wyglądać - teraz, gdy tak stoję, mam dziwne wrażenie, jakby to była sprzeczka między znajomymi... albo dziewczyną i chłopakiem? Ostatnią myśl próbuję wyrzucić z głowy, rozpaczliwie kręcąc głową i dopiero wtedy ponownie odzywam się do Luki. - Znaczy... nie wspominajmy już o tym. Jeśli chcesz, możemy iść chociaż się przyjrzeć tym straganom, może będzie coś z Johto, tylko... nic mi nie kupisz. Nie pozwolę ci na to - ostatnie zdanie dodaję ledwo słyszalnym szeptem.
Black Lotus - 2015-12-16, 16:48

Luka zdziwił się twoją reakcją, którą zauważyli również niektórzy przechodzący obok was ludzie, co wprawiło chłopaka w jeszcze większe zakłopotanie.
- Dobrze, dobrze. - odparł po tym jak zadecydowałaś, że nie chcesz otrzymać od niego jakichkolwiek prezentów. - Zatem możemy iść.
Chłopak dla bezpieczeństwa schował Hekate do jego kuli, mimo obustronnej niechęci do tego. Jednak tłum robił się powoli coraz większy, przez napływających ludzi. Przeszliście spod fontanny do jednej prowadzącej do niej odnóg. Stragany w większości posiadały w swoim asortymencie przeróżne smakołyki ze wszystkich zakątków pokemonowego świata. Jednak twoją uwagę zwróciło stoisko, na którym znajdował się miszmasz różniastych rzeczy: zegarów, skrzyneczek czy obrazów. Najbardziej twoja uwaga zaabsorbowana była przez miecz leżący pomiędzy stertą tych przedmiotów.
- Jednak coś ciebie zaciekawiło? - spytał Luka, któremu nie umknęło twoje zainteresowanie tym dziwnym przedmiotem.

Snazzy - 2015-12-16, 22:43

Ups... no to brawo, Elena, teraz kompletnie przesadziłaś. Nie chciałaś wprawiać go w zakłopotanie, a biedak zmieszał się jeszcze bardziej. Chyba naprawdę będę musiała trochę popracować nad utemperowaniem własnego charakteru, jednak na razie nadszedł czas na zwiedzanie straganów, więc... ruszamy!
Tak, jak mogłam się tego spodziewać, większość straganów na Festiwalu Kwiatów opiera się o jedzenie pochodzące od roślinnej części naszej cudnej Matki Natury. Jako wegetariankę widok takiej różnorodności cieszy mnie niesamowicie, jednak dopiero widok jednego niepozornego stoiska z różnymi śmieciami powoduje, że moje oczy błyszczą z zachwytu, a serce bije radośniejszym rytmem. Miecz. Najprawdziwszy... tego nie mogę stwierdzić, jednak nadal tak stoję i na niego spoglądam, zaś gdy Luka się do mnie odzywa, kręcę głową.
- Znaczy... ten miecz wygląda dość ciekawie, ale przecież cię prosiłam, żebyś mi nic nie kupował, prawda? - wyjaśniam, posyłając mu uśmiech przegranej osoby.

Mhrok - 2015-12-22, 00:21

Twój zachwyt musiał być na tyle duży, że nawet po tym jak przypomniałaś Lukowi o swojej prośbie, ten nadal zdawał się patrzeć w stronę tego niepozornie wyglądającego przedmiotu.
- W sumie to masz rację, sama jeszcze mnie o to prosiłaś. - potwierdził twoje słowa chłopak. - Ile zapłacę za ten miecz. - Luka odwrócił się i zaczął rozmowę ze straganiarzem.
- No ja nie wiem, jest to bardzo stary miecz. Doskonale zachowany. - mężczyzna najwyraźniej starał się podbić cenę, jednak nie mówił tego wprost.
- Ma pan zupełną rację, nie można się nie zgodzić. - Luka najwyraźniej zapragną wziąć udział w tej grze. - Zatem, czy tyle wystarczy? - spytał go, podając mu nieznaną ci kwotę pieniędzy.
- Tyle? No nie wiem. - mężczyzna udawał niezdecydowanego, na co Luka wzruszył ramionami i już miał chować pieniądze. - No dobra, niech będzie. - szybko odparł, po czym podał chłopakowi miecz. - Niech ci się dobrze sprawuje.
Odeszliście od stoisk i zaczęliście podążać dalej uliczką. Ty od razu się odwróciłaś, żeby dojrzeć kwotę, jaką zapłacił Luka, jednak nie udało ci się tego dojrzeć. Zauważyłaś jednak, że sprzedawca miał w swojej ręce kilkanaście banknotów, które skrupulatnie przeglądał w słońcu.

Snazzy - 2015-12-22, 21:15

Nie ukrywam, że w tej właśnie chwili najchętniej sięgnęłabym za ostrze i pozbawiła Lukę głowy za to, że postąpił tak nierozważnie... bo kto widział, żeby za pierwszą lepszą zachcianką gijinki kupować jej jakiś stary miecz na straganie? I to jeszcze nie sprawdzając wcześniej jego faktycznego stanu ani nie targując się o cenę, by ją zbić... no naprawdę.
- To było trochę głupie. W każdym razie jak pójdziemy do Centrum, pokażesz mi ten miecz - odzywam się cicho, starając się brzmieć w miarę neutralnie i przyjacielsko. - Oczywiście to twoja decyzja, co robisz z własną kasą, jednakże uważam, że powinieneś to wpierw przemyśleć i poważnie rozważyć targowanie albo chociaż co najmniej wybadać, czy ten miecz na pewno jest tyle wart... swoją drogą... ile mu dałeś...? - ciągnę dalej pytania, idąc dalej za chłopakiem.

Black Lotus - 2015-12-23, 21:37

Z jeden strony byłaś zła na Lukę, że pomimo twojego wyraźnego sprzeciwu, ten postąpił wbrew twoim prośbom i kupić tobie miecz, wydając przy tym zapewne nie małą sumkę. Z drugiej strony jako pierwszy pomysł na ukaranie go za ten czyn wiązało się właśnie z użyciem miecza. Stało to trochę w małej sprzeczności, no ale cóż. Byłaś kobietą, a wielokrotnie udowadniano, że są to bardzo złożone istoty.
- Było, nie było. A co to ma za znaczenie? - odparł Luka, jednak nie z wyrzutem, a bardziej z wesołością w głosie. - Poza tym nie traktuj to jako prezentu a jako... przedmiot do trzymania dla pokemona! Myślę, że tobie przydałoby się to bardziej niż jakieś wygięte łyżeczki. - kontynuował swój wywód chłopak, mimo że nie widziałaś jego twarzy, podświadomie czułaś, że jest w bardzo dobrym humorze. - Zaś jeśli chodzi o cenę to... Ała! - krzyknął chłopak, po czym upadł na ziemię.
Na Lukę wpadła dziewczyna, która wyglądała dosyć.. nietypowo. Ubrana była w różowy spódnicę, koszulę od mundurku, a jej włosy miały taki sam kolor jak dolna część jej ubioru, jedynie ich odcień był nieco ciemniejszy. Dziewczyna, po uderzeniu się z Luką, zająknęła i również upadła na ziemię.
- Kofuku, nic ci nie jest?! - usłyszałaś niski głos, który okazał się należeć do mężczyzny, który podbiegł do "różowej" dziewczyny.
- Wszystko w porządku Daikoku. - uspakajała swojego towarzysza Kofuku. - Jedynie wpadłam na tego...
- Przyznaj się, co chciałeś jej zrobić!? - mężczyzna złapał Lukę na przednią część bluzki.
- Ale ja nic nie chciałem zrobić. - Luka próbował się bronić.
- Daikoku, on mówi prawdę. Przez przypadek na niego wpadłam. - wyjaśniła Kofuku.
- Tak? - mężczyzna nieco się speszył, patrzył to na Luka, to na swoją towarzyszkę. - A to przepraszam młodzieńcze. - odparł, po czym puścił koszulkę twojego trenera.


~ wygląd Kofuku - autor: Emily x Madeleine
~ wygląd Daikoku - autor: Ilse-chan-san

Snazzy - 2015-12-23, 23:05

Cóż, rozmyślania upłynęły mi na słuchaniu Luki, który tłumaczył mi zawile, iż nie powinnam traktować miecza jako prezentu od niego, a raczej przedmiot do trzymania, który miał mi pomóc w walce. W miarę jak kontynuował monolog, czułam, że i mi udzielał się dobry humor... do czasu, aż Luka nie zderzył się z jakąś dziewczyną i nie napadł go jakiś przerośnięty byczek.
I co ja mam teraz zrobić ze swoimi niecałymi stu pięćdziesięcioma centymetrami wzrostu? Prawdą jest, że... no cóż, niewiele mogę zrobić. Na szczęście różowa damulka okazuje się być osobą myślącą, bo wytłumaczyła swojemu bodyguardowi, że to był tylko wypadek. Mimo wszystko jednak moja bardziej pyskata strona nie potrafi wytrzymać.
- Obawiam się jednak, że takie przepraszam może nie wystarczyć - oznajmiam odważnie, starając się zasłonić trenera własnym ciałem, a przy okazji wskazując palcem na tego całego Daikoku. Nie ukrywam już swojej rozgniewanej miny oraz faktu, ze tym razem to jego bym pozbawiła głowy z pomocą miecza.

Mhrok - 2015-12-24, 10:35

Mężczyzna nie wyglądał na osobę specjalnie ugodową, a twoja uwaga zdawała się go rozjuszyć nieco bardziej. Jednak oazą spokoju okazała się być ubrana w róż dziewczyna, która przytuliła się do jego ręki i zaczęła przekonywać, że nic się nie stało, a wszczynanie jakiejś burdy z powodu jej nieostrożności jest całkowicie bez sensu. Taka argumentacja wystarczyła Daikoku, który jedynie ciężko westchnął.
- Musisz mu wybaczyć, czasami nieco go porywa. Ale jest dobrym człowiekiem. - powiedziała ci szeptem dziewczyna, po czym się wyprostowała i wyciągnęła do ciebie dłoń. - Miło mi was poznać, nazywam się Kofuku. - odparła do was z uśmiechem. - A ten przerośnięty byczek to Daikoku.
- Kofuku! - ta uwaga najwyraźniej nieco zawstydziła mężczyznę, który opuścił głowę i zrobił się nieco czerwony na twarzy.
- Przestań Daikoku, przecież wiesz, że i tak ciebie uwielbiam. - powiedziała dziewczyna, po czym przytuliła się do ramienia swojego towarzysza.
Stałaś i przyglądałaś się tej sytuacji i musiałaś przyznać jedno. Kofuku i Daikoku tworzyli dosyć ekscentryczną parę. Ona wyglądała na licealistkę, zaś on mógł podchodzić pod trzydziestkę, jednak wydawał się być nieco zazdrosny o dziewczynę. Doprawdy, dziwna to para.

Snazzy - 2015-12-24, 23:13

Och... chyba powoli zaczynam rozumieć ich związek. Ten mężczyzna, Daikoku, wydaje się być rzeczywiście człowiekiem o dobrym sercu, jak przedstawia go ta cała Kofuku, jego towarzyszka. Ona sama zaś... nie wiem, jeszcze jak ją ocenić. Mam wrażenie, jakby rzeczywiście była przywiązana do mężczyzny niczym psiak do własnego właściciela... ale przecież na pewno nie jest psem, nieprawdaż? Ani tym bardziej... gijinką, prawda? To by było tym bardziej dziwne.
Na wyciągnięcie w moim kierunku ręki postanawiam zareagować nieco bardziej nerwowo, ponieważ czmycham za Lukę, rumieniąc się mocno i czekając dopiero, aż on się przedstawi. Dopiero gdy on to zrobi, przedstawiam się cicho i czekam na dalsze decyzje chłopaka. To w końcu on chyba nosi w tym naszym "związku" spodnie, czyż nie?

Mhrok - 2015-12-28, 23:03

Kofuku nie wyglądała na zmieszaną, gdy czmychnęłaś za plecy Luki. Nawet przeciwnie, mogłaś na jej twarzy dostrzec niewielki uśmiech. Chłopak zaś... był zadziwiony twoim zachowaniem. Do tej pory grałaś dosyć silną osobę, będącą raczej górą w waszych relacjach. Co nagle skłoniło ciebie do zmiany swojego zachowania? To wiedziałaś tylko ty.
- Nazywam się Luka, a to jest moja... towarzyszka, Elena. - chłopak najpierw przedstawił siebie, po czym przesunął się, odsłaniając ciebie.
Tak jak postanowiłaś, starałaś się grać osobę cichą, nawet nieco wycofaną. To tym bardziej dziwiło chłopaka, jednak ten najwyraźniej nie chciał ciebie pytać o powód takiego zachowania w obecności Kofuku oraz Daikoku.
- Jesteś gijinką, mam rację? - spytała ciebie Kofuku. - W sumie nieważne. Należy się tobie taki sam szacunek jak wszystkim stworzeniom. - dodała po chwili dziewczyna.

Snazzy - 2015-12-29, 22:36

Co mnie skłoniło do zmiany swojego zachowania? Nie jestem pewna, ale czuję, że chodziło tu o sam gest, jakim uraczyła mnie Kofuku. Zbyt ludzki i... taki ufny? Do tej pory spotykałam się z nieufnością wobec mnie i traktowaniem niczym niewolnika... i kogoś, kto wcale nie zasługuje na szacunek. Miałam też ogromną nadzieję, że dziewczyna nie zorientuje się, że jestem gijinką, jednak aktualnie... moje nadzieje legły pogrzebane głęboko pod gruzami.
Słysząc pytanie różowowłosej, które zapewne bym zaliczyła do retorycznych, podnoszę na moment głowę, starając się nie spoglądać na nią wrogo. Cholera, rzeczywiście mam niemiłe odczucie, że oni traktują mnie jak dziecko, podczas gdy jestem już w cholerę pełnoletnia. Przez takie zachowanie chyba nie mam za dużej ochoty na dalszą rozmowę z nimi, dlatego ciągnę lekko Lukę za rękę.
- Uhm... jestem lekko zmęczona. Możemy już wynająć jakiś pokój na noc albo pójść gdziekolwiek spać? - proponuję cicho.

Mhrok - 2016-01-02, 18:38

Czułaś, że znowu byłaś traktowana przez otoczenie jak małe dziecko. Jednak czy to przeświadczenie było słuszne? Posiadałaś w sobie geny Ralts, więc z łatwością mogłaś wyczuć powierzchowne uczucia. Od Kofuku nadal biły pozytywne emocje, a po swoim komentarzu dodatkowo się uśmiechnęła, co można by uznać za prawdziwość jej wypowiedzi. Ty jednak sądziłaś tak, a nie inaczej.
- Tak, racja. - odparł do ciebie Luka, również szeptem. - Wiecie co, my będziemy musieli już lecieć. Miło was było poznać. - chłopak zwrócił się do Kofuku i Daikoku
- My też mieliśmy właśnie iść. - odparła po chwili dziewczyna. - Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znowu spotkać. - dodała, po czym zaczęła ciągnąć za sobą swojego opiekuna.
- Muszę przyznać, że jest to dosyć... specyficzna para. - powiedział Luka, gdy Kofuku i Daikoku zniknęli wam z oczu. - To jak, idziemy?
Była to bardziej informacja niż pytanie, bo Luka od razu zaczął iść, a ty z braku innego wyjścia ruszyłaś za nim. Szliście powoli uliczką. Słońce już zachodziło i włączały się uliczne lampy. Na ulice wyszło jeszcze więcej ludzi, chcących dalej oglądać stragany, czy tacy co wybierali się na występy w głównej części miasta.
- Może zanim pójdziemy spać, coś zjemy? - spytał ciebie Luka.

Snazzy - 2016-01-02, 21:33

- Specyficzna czy nie, nie podobali mi się zbytnio, zwłaszcza, że ta dziewczyna... Kofuku... to, gdy powiedziała, że należy mi się szacunek... jak innym stworzeniom. Czemu po prostu nie powiedziała "jak innym ludziom"? To naprawdę boli... - odzywam się jakby od niechcenia, nie ukrywając już tego, że mam zły humor. W sumie cały mój dzisiejszy dzień to trochę taka mieszanina różnych humorów i uczuć - tak mocnych, że wręcz boli mnie od tego głowa. A kolacja? W sumie... nie jest chyba dla mnie aż tak ważna, biorąc pod uwagę, iż cały poprzedni rok cierpiałam prawie że głodówkę. Posiłek raz dziennie? Żaden problem, chociaż... bolałoby mnie to zapewne strasznie, gdyby z tego powodu cierpiał - z jednej strony mam go dość i mnie irytuje, ale z drugiej... no cóż, nie mam co zaprzeczać, zależy mi na nim jako na moim najbliższym ludzkim towarzyszu. Przy okazji też mogłabym pogadać z Hekate w czasie posiłku.
Z tych głównie powodów po dłuższej chwili kiwam głową, uśmiechając się nieco słabiej.
- Możemy w sumie coś zjeść, ale wątpię, bym dużo zjadła. Jakaś kanapka albo sama herbata starczą - odpowiadam nadal cichym głosem, ponownie przybierając lekko poirytowaną minę, przy czym próbuję powtórzyć to samo, co zrobiłam wcześniej tego dnia - zamierzam zajrzeć w emocje Luki.

Black Lotus - 2016-01-02, 23:32

- W sumie masz rację, wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. - odparł Luka, po czym przybrał myślącą minę. - Może nie mówiła konkretnie o gijinkach, ale także o pokemonach, co? Bo raczej mało prawdopodobnym jest, że ona też jest gijinką, w końcu jest nor-... Znaczy ten.. Nic po niej nie widać. - chłopak wyraźnie się zmieszał, gdy prawie nazwał ciebie nienormalną, a wiedział, że ciebie bardzo to zaboli. - Nie powinnaś się tym przejmować. W końcu jaka jest szansa, że uda nam ich się jeszcze raz spotkać?
W sumie Luka miał trochę racji. Wpadliście na Kofuku i Daikoku przez przypadek, głównie przez niezdarność dziewczyny. Zatem szansa na to, że ich jeszcze raz spotkacie była bliska prawie że zeru. Zaczęliście z Luką szukać jakiegoś ustronnego miejsca, w którym moglibyście zjeść kolację. Udało wam się znaleźć niewielki bar z ogródkiem, w którym zasiedliście. Chłopak wypuścił Poochyenę, po czym poszedł zamówić dla was jedzenie.
- I jak tam Elena, coś ciekawego wydarzyło się pod moją nieobecność? - spytał ciebie Hekate.

Snazzy - 2016-01-03, 18:53

- W sumie... masz chyba rację... hehehe, głupia ja, nawet na to nie wpadłam. A tym wszystkim się nie przejmuj, bo tobie raczej jestem zmuszona ufać i rozumiem, że mogłeś nie znaleźć innego słowa - opowiedziałam Luce, nie ukrywając już uśmiechu, jaki wkroczył na moją twarz, gdy zauważyłam jego zmieszanie spowodowane próbą zasugerowania, że gijinki, czyli równie ja, nie są normalne. - Sama sobie przecież zdaję sprawę z tego, że nie jestem do końca normalna, a raczej ty nie użyjesz tego słowa w obraźliwym jego słowa znaczeniu, nie, Luka?
Po tej wymianie zdań raczej już zamilkliśmy, zmierzając w ramach poszukiwań dobrego jedzenia do jakiegoś baru z ogródkiem - takowy też znaleźliśmy, a aktualnie ja i Hekate czekamy sobie przy stoliku, aż nasz ukochany fioletowowłosy towarzysz złoży zamówienie. Pytanie wilczka zaś powoduje, że uśmiecham się porozumiewawczo.
- W zasadzie... chyba nic ciekawego. Obeszliśmy te stragany, Luka wpadł przypadkiem na jedną dziewczynę i tyle. W każdym razie prawdopodobnie jutro będziemy się wybierać do Mauville...

Mhrok - 2016-01-07, 00:28

- Do Mauville mówisz? - odparł nieco zdziwiony Hekate. - Nigdy tam nie byłem, ale słyszałem, że jest to bardzo nowoczesne miasto. Nie mogę się doczekać, aby je zobaczyć. - wyraźnie wyczuwałaś od psiaka wielką ekscytacją na myśl o Mauville.
W sumie to kiedy jeszcze mieszkałaś z ojcem w Johto nie miałaś raczej okazji do podróżowania. Czasami wybywałaś do leżącego blisko Ecruteak, jednak na tym kończyły się twoje wędrówki. Po złapaniu również nie uświadczyłaś zbytniej ilości krajobrazów, byłaś z reguły wypuszczana na krótko, żeby coś zjeść, a po tym wracałaś do kuli, więc nie miałaś nawet okazji niczego zobaczyć. Przy boku Luka na pewno będziesz miała okazję co nieco zobaczyć. Po kilku kolejnych chwilach wrócił do was Luka. Na trzymanej przez niego tacy zobaczyłaś dwa talerze kanapek oraz dwie filiżanki z herbatą. Chłopak wyjął z plecaka torebkę z karmą dla pokemonów i podał ją dla wyraźnie głodnego Poochyeny.
- Wybrałem malinową herbatę, moją ulubioną. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu. - powiedział tobie Luka, podając tobie filiżankę z ciepłym napojem.
Siedzieliście sobie w ogródku i popijaliście małymi łykami ciepłą herbatę. Wokół was przechodziła spora część ludzi, nie wiedzieć czemu w większości były to pary, jakby wszechświat chciał dać ci coś do zrozumienia. Z Luką łączyło ciebie jedynie więź, jaka łączy trenera z jego pokemonem. To że byłaś gijinką, czyli tak właściwie częściowo byłaś człowiekiem, raczej nie wpływało na uczucia żadnego z was. A przynajmniej tak mogło się wydawać.

Snazzy - 2016-01-07, 22:24

- Nie mam nic przeciwko, zresztą... herbata to herbata, najważniejsze, żeby była ciepła, nieprawdaż? - uśmiecham się do chłopaka z wdzięcznością, po czym zgarniam dla siebie jeden z kubków i talerzy. Na sam początek biorę pierwszą kanapkę i uważnie ją oceniam, czy aby na pewno nie zawiera mięsa - niby nigdy go nie próbowałam, jednak po tym, jak ojciec mnie uświadomił, czym jest mięso, jakoś przeszła mi ochota na jego próbowanie... a jakbym miała sobie wyobrażać małe spasione Pidgeye przerabiane na parówki... brrrrrr! Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić, dlatego przede wszystkim upewniam się, że wszystkie kanapeczki dla mnie nie zawierają mięsa. Wtedy dopiero spokojnie je zjadam, popijając cieplutką herbatką... no, chyba że okaże, że wszystkie są z mięsem, to wtedy ograniczam się jedynie do napoju.
Przy spożywaniu tej jakże prostej... hm, kolacji? Nie wiem... w każdym razie spoglądam na Lukę pytająco i takim tonem też odzywam się cicho.
- Uhm... Luka... masz jakiś plan już ustalony na jutro czy coś? - dopytuję, nie ukrywając także zmartwienia. - Wiesz... nie chcę wyjść na jakąś mądralę... ale przecież nie pójdziemy na lidera w Mauville tak bez żadnego przygotowania, prawda? A ja też bym wolała się przyzwyczaić do tego miecza, bo jednak dawno nie miałam broni w rękach...

Mhrok - 2016-01-09, 01:36

Na szczęście dla ciebie wszystkie kanapki okazały się być w pełni pozbawione mięsa, zawierały jedynie sałatę, ogórka i pomidora, co umożliwiało ci ich zjedzenie. Powoli jadłaś kęs za kęsem swoją kolację, co jakiś czas przepychając nieco suchy chleb ciepłym, malinowym naparem. Dzienne ciepło nieco ustąpiło, pojawił się również lekki wiatr, który przyjemnie chłodził wasze nieco rozgrzane ciała.
- Nawet nie zamierzałem od razu po dostaniu się do Mauville szarżować na salę lidera. - Luka rozwiał twoje wątpliwości. - Może w okolicy uda nam się walczyć z dzikimi, elektrycznymi pokemonami, co na pewno by nas wspomogło przed właściwą walką. Ale nawet jeśli nam się nie uda, to teraz każdy trening będzie na wagę złota. - chłopak podzielił się z tobą swoim planem. - Na pewno zabawimy w mieście nieco czasu zanim pójdziemy walczyć z liderem. Przy okazji przydałoby się też nieco przetrenować ciebie w szermierce. Tylko jest problem w tym, że niestety ja nie będę mógł ciebie wspomóc. - Luka założył jedną rękę za głowę, udawał nieco zmieszanego. - Niestety pomiędzy grą w tenisa a nauką wietnamskiego nie znalazło się miejsce na przyuczenie się do walki mieczem. Kto by pomyślał, że teraz by się ono nam przydało?

Snazzy - 2016-01-09, 15:50

- Wiesz... znaczy... ja... chyba nie za bardzo będę walczyć mieczem...
No dobra, w końcu się przyznałam! Wprawdzie zapewne prędzej czy później i tak to by wyszło niczym szydło z worka, jednakże chyba lepiej, że wypłynęło wcześniej - przynajmniej Luka będzie wiedział, jakie mam wątpliwości i obawy przed walkami. Moje wyznanie powoduje, że lekko się czerwienię, udając w ten sposób, jakbym była nieco zawstydzona tym zwierzeniem
- Nie, że nie umiem czy coś, bo jednak ojciec trochę mnie uczył i myślę, że jakieś solidne podstawy mam wyuczone, ale... po prostu nie jestem pewna, czy będę w stanie użyć tego w praktyce... jakbym miała cię bronić przed jakimś zagrożeniem to owszem, na pewno bym skorzystała, ale w takiej walce... to trochę niesprawiedliwe. I bolesne - tłumaczę dalej, nie starając się ukryć nawet swego zmartwienia, chociaż po chwili próbuję się chociaż lekko uśmiechnąć, coby nie było, że brzmię tak w cholerę poważnie i od razu go zniechęcać, tak jak wcześniej rano. - Swoją drogą... naprawdę uczyłeś się wietnamskiego? Niby nie moja sprawa... ale po co? To brzmi tak trochę bezsensownie...

Mhrok - 2016-01-15, 23:50

- Rozumiem, że nie chcesz używać tego miecza przeciwko innym pokemonom. - odparł Luka, jednak nie słyszałaś w jego głosie jakiegoś podłamania twoją decyzją, chłopak zdawał się w pełni ją akceptować. - Wychodzi na to, że nie zasłyniesz jako Ralts Walcząca Mieczem. Trudno, takie życie. - chłopak zaczął patrzeć w stronę zachodzącego słońca.
Hekate zajadał się karmą, którą dostał od trenera, jednak przysłuchiwał się waszej rozmowie, chcąc najpewniej, żeby nie ominęły go jakieś ustalenia dotyczące waszej dalszej podróży.
- Jednak tak czy inaczej jakiś trening na pewno się nam przyda. I tutaj pojawia się pewien problem... - chłopak przez kilka dłuższych chwil wpatrywał się w blat, po czym podniósł wzrok na ciebie. - Nie chciałbym ci się narzucać podczas walk. Wiem, że to może wydawać się dziwne, ponieważ teoretycznie jesteś moim pokemonem, jednak czułbym się z tym nieswojo. - przekazał tobie chłopak. - Zaś jeśli chodzi o ten wietnamski, to się ko nie uczyłem. Miał być to po prostu przykład, że bogaci rodzice wysyłają swoje potomstwo na takie "popularne" zajecia.

Snazzy - 2016-01-17, 19:55

Czułam się trochę głupio w obecności Luki - głównie przede wszystkim dlatego, że używa takich skomplikowanych porównań, które jemu zapewne są znane z codziennego życia, ale mi już niekoniecznie. Sama już nawet nie zauważam, kiedy rumienię się lekko, uzmysławiając sobie tę różnicę między nami... ale czy przez to jestem na straconej pozycji? Nie wydaje mi się, zwłaszcza, że swoje dzieciństwo wspominam raczej o wiele radośniej niż chłopak.
- Taaaaak. Karzełek walczący mieczem na pewno wzbudziłby zainteresowanie wszystkich dookoła... dlatego chyba ta opcja mi nie odpowiada - uśmiecham się nieśmiało, po czym kiwam głową. - W sumie... sama też nie do końca sobie to wyobrażam, ale wiesz... na wszelkie sugestie zawsze będę otwarta i chętna, ale takich nakazów to raczej bym nie przyjęła do siebie. Swoją drogą... skoro już wspomniałeś o takich dodatkowych zajęciach, to na jakie dokładnie uczęszczałeś?
No cóż. Ciekawość to niby pierwszy stopień do piekła, ale na mnie już chyba kocioł mają przygotowany.

Black Lotus - 2016-01-18, 23:27

- No to może nie zasłyniesz jako wojowniczka, ale doskonała czarodziejka? - odparłam z uśmiechem chłopak, odnosząc się zapewne do twoich zdolności atakowania z dystansu.
Wszyscy, również i Hekate, dokończyliście swoje posiłki. Psiak po zjedzeniu karmy wskoczył Luce na kolana i teraz chłopak delikatnie głaskał go po jego główce.
- Na pewno uda nam się dojść do jakiegoś porozumienia, jeśli chodzi o sposób twojej walki. - dodał po krótkiej przerwie chłopak. - Zaś jeśli chodzi o zajęcia... To z tych ciekawszych na pewno był tenis. Może nie szło mi w nim najlepiej, a przynajmniej była to dobra zabawa, a o nią przecież chodzi, nie? Języków obcych nie miałem żadnych, jednak moi znajomi chodzili głównie na dodatkowe lekcje japońskiego. Nie radzili sobie oni z tym przedmiotem najgorzej, ale przecież "zawsze mogą go umieć lepiej". - odparł chłopak z lekką ironią, prawdopodobnie parodiując bogatych rodziców niektórych z jego znajomych. - Chodziłem też na basen, jednak głównie rekreacyjnie dla samego siebie. Mama jeszcze próbowała mnie zapisać na lekcje tańca towarzyskiego, jednak ja bardzo przed tym się wzbraniałem. Nie żebym był nieśmiały, czy coś w tym rodzaju. Po prostu zbyt szkoda było mi nóg mojej potencjalnej partnerki. - powiedział chłopak, po czym się uśmiechnął.

Snazzy - 2016-01-19, 19:11

Słysząc "basen" i "tenis", rumienię się lekko - zaczynam sobie bowiem wyobrażać jakieś zaczątki mięśniowego kaloryferka skrywane pod swetrem, który niestety, nie ukazuje jego ciała. W sumie... może to nawet dobrze, że tego nie robi, bo jednak patrzeć na własnego trenera wzrokiem jakiegoś rasowego pedofila to trochę takie... niezbyt zręczne.
Po chwili bicia się z mymi najszczerszymi myślami pozwalam sobie na lekki uśmiech, coby Luka jednak nie myślał, że coś jest źle.
- Wiesz... nie wygląda na to, żebyś był taki kiepski, jak mówisz. Basen z pewnością wzmacnia mięśnie pleców, a pokonywanie oporu wody przy poruszaniu się w niej na pewno masz też dużo siły w rękach i nogach. Tenis też na pewno wspomaga refleks i zdolność postrzegania oraz logicznego myślenia, dlatego jestem pewna, że prędzej czy później dobrze byś sobie radził z szermierką - odpowiadam nadal lekko zaróżowiona, po czym podnoszę się z krzesła, kręcąc głową. - W każdym razie nieważne... poza tym chyba powinniśmy się już zbierać, jeśli się chcemy na jutro wyspać.
Gdy zaś będziemy już w drodze do miejsca naszego potencjalnego noclegu, zadaję Luce to jedno nurtujące mnie pytanie.
- Hm... bo tak mnie trochę dziwi. Zazwyczaj używasz liczby mnogiej "rodzice" i się zastanawiałam... bo jakoś nie dostrzegłam nigdy twojego ojca... - próbuję zagadać delikatnie.

Mhrok - 2016-01-26, 22:13

- W sumie to nigdy tak o tym nie myślałem. - odparł Luka, gdy zaczęłaś wymieniać zalety tego, że chodził on na basen i tenisa. - Chociaż nie wiem, czy porównywanie zamachiwania się rakietą do walki na miecze jest prawidłowe. Może i by mi lepiej szło, jednak na pewno nie byłby w tym mistrzem. - dodał po chwili chłopak, po czym się cicho zaśmiał.
Twoje powstanie z krzesła było dla chłopaka jasnym sygnałem, że należy już udać się do Centrum Pokemon, w którym mieliście nocować. Wcześniej młody Schwarz powrócił Hekate do jego kuli, po czym poszedł uregulować rachunek za waszą kolację.
- Mój ojciec nie żyje. Został zasztyletowany przez jakiegoś rabusia. - powiedział chłopak, jednak nie wyczułaś w jego nastroju zbyt dużej zmiany. - Umarł jak miałem jakieś cztery latka. Nie pamiętam jego zbyt dużo. Często mama opowiadała mi o tym, jaki mój ojciec był.
Poszukiwania samej lecznicy nie zajęły wam długo. Budynek, nie dosyć że był bardzo charakterystyczny, to wyróżniał się spomiędzy innych drewnianych chatynek. Zarezerwowaliście dwuosobowy pokój, do którego się udaliście. Nie było on może zbyt przestronny, jednak dla was był on wystarczający.

Snazzy - 2016-02-01, 16:14

- Och, przepraszam... nie... wiedziałam.
Chociaż wyraźnie odczuwałam, że nastrój chłopaka nie uległ znacznej zmianie, było mi głupio z powodu nietaktowności mojego pytania. Zapewne... cóż, gdyby mnie zapytać o własną matkę, zapewne zareagowałabym gorzej niż on. Pewnie zależy to od człowieka - Luka wydaje się być spokojny i dość opanowany, a ja natomiast - jestem jego przeciwieństwem? Tak mi się na razie wydaje...
...a na razie muszę chyba wznieść toast za osobisty sukces - chłopak bowiem wziął pokój dwuosobowy. Matulo, jak ja dawno nie spałam we własnym łóżku! Z tego powodu już nawet nie zwlekam, tylko od razu (oczywiście nie na oczach biednego małego Schwarza) przebieram się do snu, a następnie ląduję w jednym z łóżek. Już nawet nie chce mi się słuchać wszelkich ewentualnych protestów - próbuję zasnąć jak najszybciej, żeby tylko się zrelaksować i odpocząć pod kołdrą.

Black Lotus - 2016-02-03, 01:02

- Nic się nie stało. - odparł chłopaka z niemrawym uśmiechem na ustach. - Prędzej czy później pewnie i tak by się tego dowiedziała. Ojca, jak ci już mówiłem, zbytnio nie pamiętam, więc sam nawet nie wiem, czy za nim tęskniej. Wiem że powinienem, ale... To nieco skomplikowane.
Nie dziwnym było, że chłopak wydawał się być zdezorientowany, w końcu ledwo co kojarzył swojego ojca, więc skąd miał wiedzieć, co miał czuć względem jego osoby. Byłaś w podobnej do jego sytuacji, sama też nie znałaś swojej matki. Niejednokrotnie chciałaś się czegoś dowiedzieć się o niej od swojego ojca, jednak ten zgrabnie omijał jej temat, aż w końcu zaprzestałaś pytać.
Gdy tylko dotarliście do waszego pokoju, rzuciłaś się na łóżko. Luka w żaden sposób tego nie skomentował, jedynie uśmiechnął się do ciebie szeroko, po czym wypuścił z kuli Hekate.
- Miło mu będzie, jeśli i on będzie mógł się przespać poza tą ciasną kulą. - argumentował chłopak. - Ja skoczę wziąć prysznic, a wy się rozgośćcie.
- Między wami już chyba wszystko w porządku, co? - spytał ciebie psiak. - Gdyby nie to, że widziałem waszą poranną kłótnię, nigdy bym w nią nie uwierzył.
Następnie zaczęliście wymieniać się spostrzeżeniami co do waszej dalszej podróży. Hekate powiedział ci, że wiedział o istnieniu Mauville, jednak nigdy nie ciągnęło go, aby je zwiedzić. Po kilku minutach do pokoju wrócił na wpół nagi Luka. Zauważyłaś nieśmiało kształtujący się na jego brzuchu sześciopak, który się naprężył, gdy chłopak zobaczył, że mu się przyglądasz. Następnie Luka wskoczył do wolnego łóżka, po czym życzył ci miłych snów i praktycznie od razu zasnął. Hekate wskoczył na twoje łóżko i sam przeszedł do krainy Morfeusza. Początkowo wpatrywałaś się w sufit rozmyślając o dzisiejszym dniu, jednak nim się spostrzegłaś, dołączyłaś do dwójki swoich towarzyszy w krainie snów.

~*~*~*~*~*~*~*~

Obudziło ciebie pukanie w szybę spowodowane przez bliżej ci nieznanego niebieskiego poke-ptaka. Zobaczyłaś, że, dalej na wpół nagi, Luka krząta się przy aneksie kuchennym, najpewniej szykując śniadanie. Przyglądałaś się mu przez dobrych kilkadziesiąt sekund, zanim chłopak zobaczył, że już wstałaś.
- Dzień dobry. Jak ci się spało? - spytał ciebie chłopak, odkrywszy to, co będzie waszym dzisiejszym śniadaniem - pyszne naleśniki.

Snazzy - 2016-02-03, 16:55

Nie pamiętam, o czym dokładnie śniłam, jednak uważam, że pobudka, jaka nastąpiła rano, była najprzyjemniejszą w moim życiu. Obudził mnie bowiem odgłos ptasiego dzioba uderzającego o szybę. Po leniwym otwarciu oczu, orientuję się jednak, że ta cała podróż po Hoenn to nie jest sen, bo nie jestem nawet w stanie rozpoznać gatunku istoty o niebieskim upierzeniu. Dodatkowo jeszcze w aneksie kuchennym pomieszczenia rozchodzą się odgłosy, jakby ktoś szykował posiłek, ale... Luka?
Niezbyt chętnie przecieram oczy, by pozbyć się resztek senności, jakie ostały się na moich rzęsach, a następnie równie nieprzytomnie spoglądam na chłopaka stojącego w tamtym miejscu, w dodatku bez koszulki, dzięki czemu mam idealny wręcz widok na lekko zarysowany na jego brzuchu sześciopak...
...że co?!
Mam wrażenie, że moja zdolność myślenia o tej porze wyostrzyła się do tego stopnia, że reaguję prawie natychmiast, zarzucając sobie na głowę kołdrę, coby tylko nie naszły mnie żadne zboczone myśli na temat biednego nastolatka. Jednocześnie z moich ust wydobywa się ciche prychnięcie.
- Mógłbyś się chociaż ubrać - odpowiadam cicho, po czym wyraźnie nasłuchuję, czy Luka to robi. Jeśli tak, wtedy zdejmuję z siebie kołdrę i sprawdzam, która jest godzina, a jeśli nie... no cóż, zostaję tak, dopóki nie będę pewna, że ma chociaż na sobie jakąś koszulkę.

Black Lotus - 2016-02-07, 23:04

Luka musiał być zdziwiony, gdy tak nagle narzuciłaś na siebie kołdrę. Chłopak musiał zrozumieć aluzję, bo usłyszałaś, jak przechodzi do łóżka, po czym zakłada koszulkę.
- Nie musiałaś się zasłaniać. - powiedział młody Schwarz, gdy ściągnęłaś nakrycie z głowy. - Nie wiedziałem, że będzie ci to tak przeszkadzać.
Chłopak, już w pełni ubrany, wrócił do szykowania śniadania, a tobie dał czas na poranne ogarnięcie się. W sumie po części byłaś dziewczyną, jednak nigdy jako tako nie zajmowałaś się czy makijażem, czy czymś w takim rodzaju. Wystarczył tobie szybki prysznic, żeby być gotową na kolejny dzień. Kiedy wróciłaś do pokoju, na stole stał już stosik naleśników.
- Smacznego. - odparł Luka, po czym wziął jeden placek i zaczął smarować go czerwonym dżemem. - Przeglądałem mapę i według moim wyliczeń powinniśmy jeszcze przed wieczorem dojść do Mauville. - poinformował ciebie chłopak. - W międzyczasie zaliczymy pewnie jakiś trening w ramach przygotowań do walki z liderem. - dodał chłopaka, po czym zamilkł, a ty poczułaś nagłą zmianę otaczającego was nastroju. - Chciałbym porozmawiać o tym, co się wydarzyło w lesie. Wiem, że mogę się wydawać dla ciebie beznadziejny, ale... staram się. Chcę pokazać mamie, że mogę dorównać Lucianowi. To wszystko.

Snazzy - 2016-02-13, 21:58

Mam wrażenie, że po szybkim prysznicu uspokoiłam się już na tyle, że mogę spokojnie przeanalizować, co się stało i jak na to zareagowałam... a zareagowałam chyba zbyt gwałtownie, sądząc po reakcji zwrotnej Luki. No ale skąd on mógł wiedzieć o tym, że po raz pierwszy widziałam... no, tak ładnego i pociągającego chłopaka bez koszulki? W sumie powinnam mu od razu to powiedzieć.
- Uhm, Luka... przepraszam za to. Po prostu... no... ten... tak trochę atrakcyjnie wyglądałeś, a ja... no... nieważne - dukam z siebie cicho, po czym potrząsam przecząco głową, siląc się na uśmiech. - Wiesz... to wprawdzie tylko moje zdanie, ale uważam, że dorównujesz Lucianowi bez problemu i myślę, że nie musisz tego pokazywać waszej mamie, bo ona doskonale sobie z tego zdaje sprawę... wiesz, rodzice raczej kochają oboje dzieci tak samo i zwracają uwagę na ich indywidualne cechy... ale jeśli mimo wszystko nadal chcesz jej to udowodnić, to cóż... mi chyba jedynie pozostaję cię w tym wesprzeć, prawda? - zadaję proste pytanie, na które nawet nie oczekuję odpowiedzi - bo wiem, że to chcę robić. Wspierać Lukę w pokonywaniu własnych słabości.

Black Lotus - 2016-02-14, 23:18

Luka nie wydawał się być zażenowany sytuacją, która miała miejsce, w pewien sposób zdawał się być nawet rozśmieszony twoją wcześniejszą reakcją.
- Nie ma sprawy, przecież nic się nie stało. - odparł wesoło.
Chłopak wysłuchał tego, co miałaś do powiedzenia i wydawać by się mogło, że twoje słowa w jakiś sposób do niego dotarły. Poczułaś, jak atmosfera wokół was rozrzedza się i staje się lżejsza do przetrawiania - Luka uspokoił się.
- Może i masz rację, Elena. - oparł do ciebie chłopak. - Jednak i tak chcę pokazać, chociażby to, abym nie był do niego porównywany. Niezbyt miłym jest, być cały czas przyrównywanym do starszego rodzeństwa. Jakieś wielkie czyny są umniejszane, zaś przykre sytuację ulegają wyolbrzymieniu. Nie żebym winił moją mamę, może... po prostu tak to jest być rodzicem?

Snazzy - 2016-02-15, 22:09

- No cóż... jestem jedynaczką, więc raczej nie znam tego uczucia bycia porównywanym do kogoś innego. Logiczne więc, że raczej ci nie pomogę w wyzbyciu się tego, bo po prostu tego nie rozumiem - pozwalam sobie na przepraszający uśmiech, po czym wracam do placków. - W każdym razie na razie zapomnijmy o tym, bo im bardziej będziesz o tym myślał, tym bardziej będziesz się tym przejmować. Dlatego ja na razie nie myślę o swoim ojcu. Minęło już kilka miesięcy, więc mam nadzieję... po prostu, że u niego wszystko w porządku. A jak zacznę od razu myśleć, to już multum zaniepokojeń, czy on aby na pewno dobrze sobie radzi, żyje, odżywia się... koszmar po prostu. Swoją drogą... świetnie ci wyszły te placki.
Tu już chyba musimy przyznać, że chyba nie mam powodu, by komplementować Lukę. Potem postaram się jeszcze podbudować jego pewność siebie, a na razie kończę posiłek i przystępuję do pakowania się. W końcu... raczej nie zostaniemy tutaj jeszcze przez kilka dni, prawda?
- Ile dokładnie jest stąd do Mauville? Przewidujesz jakąś dłuższą przerwę?

Mhrok - 2016-02-22, 20:59

- Dziękuję bardzo za komplement. - odparł z uśmiechem Luka, twoja uwaga musiała go bardzo podbudować na duchu.
Przez resztę posiłku temat rodziny chłopaka nie był już podejmowany. Następnie, zgodnie z twoimi oczekiwaniami, przyszedł czas na ogarnięcie pokoju i spakowanie się, co zajęło wam jakieś kilkanaście minut. Potem odnieśliście klucze siostrze Joy i wyszliście z budynku.
- Zdaje mi się, że już wspominałem ci o drodze do Mauville. A może nie... Zresztą nieważne. Wraz z jakąś półgodzinną przerwą w środku, nawet jeśli nie będziemy się poruszać zbyt szybko, powinniśmy tam dotrzeć przed wieczorem. - odpowiedział tobie Luka, kiedy byliście już na dworze i powoli wychodziliście z Verdanturf.
Po kilkunastu kolejnych minutach marszu opuściliście mieścinę i ponownie zawitaliście na zielonych terenach. Tym razem były one nieco inne, gdyż otaczające was wokół łąki były na każdym centymetrze kwadratowym usiane kolorowymi kwiatami.

Snazzy - 2016-02-24, 21:49

- Wiesz... to było wczoraj, a wczoraj trochę się działo... w każdym razie nieważne... - rumienię się nieznacznie i odwracam wzrok od Luki, starając się nie wspominać wczorajszego dnia, który... no, przyznajmy szczerze, na pewno ani dla mnie, ani dla młodego nie był przyjemny, przynajmniej na początku. Nadal mi głupio, że tak na niego naskoczyłam, ale nie będę go przepraszać w nieskończoność... chyba. W każdym razie czas spojrzeć na przyszłość i na to, co nas czeka dzisiejszego dnia. Hm... jak to leciało... a, mam, carpe diem! - Hm... skoro planujesz przerwę w trakcie, to co powiesz na to, żebyśmy jednak trochę poćwiczyli w czasie niej i wydłużyli ją do godziny? To chyba nie będzie taki głupi pomysł, biorąc pod uwagę, iż sam stwierdziłeś wczoraj, że treningów nigdy za dużo. Wtedy jeśli zrobimy sobie taki dłuższy postój, to przy normalnym tempie zgodnie z twoimi słowami, w Mauville będziemy akurat na wieczór, by się wyspać i rano ewentualnie spróbować podejść do lidera... - poruszam ten temat, jednak po chwili milknę, a następnie spoglądam na Lukę. - Uhm... mam nadzieję, że za bardzo nie przejmuję dowodzenia, prawda? W końcu to ty tu jesteś trenerem, a nie ja...
Po tych słowach milknę, by dalej iść w ciszy. Zobaczę przy okazji, jak długo chłopak wytrzyma bez zwracania się do mnie.

Mhrok - 2016-02-28, 22:32

- Nie rządzisz się. Cenię sobie każdą propozycję z twojej strony. - odparł niezrażony niczym Luka. - Sam chętnie słuchałbym zdania wszystkich swoich pokemonów, tylko że mam niestety utrudniony z nimi kontakt z wiadomego powodu. - powiedział chłopak, po czym się zaśmiał. - A jeśli o kontakt chodzi. Hekate na pewno ucieszy się, jeśli będzie mógł z nami przejść. - dodał trener, po czym wypuścił czarnego psiaka z jego kuli, na co stworek zaczął się do niego łasić z wdzięczności.
Podróż trwała wam bardzo przyjemnie, łaknęliście wszystkie widoki, które was otaczały. Czas minął wam tak szybko, że nim się obejrzeliście, odpoczywaliście na uboczu, zajadając się kanapkami zakupionymi przez Lukę.
- Chciałabyś potrenować jakiś konkretni atak czy może zawalczyć z jakimś dzikim pokemonem? - spytał ciebie chłopak pomiędzy kęsem kanapki z pomidorem a łykiem herbaty z termosu.

Sebuś - 2016-03-02, 22:41

Nie rządzę się, ale... mam wrażenie, że mnie oszukujesz, Luka. Jak to jest w rzeczywistości?
Nie ukrywam, że momentami nie potrafię zrozumieć zachowania Schwarza wobec mnie. Co on tak naprawdę ma na myśli... i w jaki sposób mnie postrzega. Mam niemiłe wrażenie, że po mojej wczorajszej "pokazówce" stał się jakby bardziej potulny, zabiegający o względy samicy alfa... którą wydaję się być ja. Nie wiem jak to odbierać, ale... zachowanie chłopaka mnie rozczarowuje. Spodziewałabym się prędzej władczego trenera, który miałby w dupie moje zdanie, a co ważne... nie pytałby mnie, co preferuję. Jest to bardziej zgodne z tym, co przeżyłam przez ostatni rok niewoli w małej kulce.
Słysząc pytanie nastolatka, niechętnie odrywam się od drugiego śniadania, posyłając mu równie pytające spojrzenie, a następnie kręcę głową.
- Przede wszystkim sprawdziłabym wpierw ten miecz, który wczoraj kupiłeś - oznajmiam cicho, wskazując na ostrze, po czym... Cóż, spuszczam wzrok, by Luka nie mógł dojrzeć lekkiego wahania w moich oczach. - A jak chodzi o trening... domyślam sie, że wolałbyś stoczyć walkę z jakimś przeciwnikiem, ale ja... boję się kogoś skrzywdzić i wolałabym bardziej poćwiczyć na czymś nieożywionym...

Mhrok - 2016-03-04, 22:52

Nie byłaś pewna co do zachowania chłopaka. Rozważałaś najbardziej opcję, że chciał ci się po prostu przypodobać po wczorajszych wydarzeniach. Nie wzięłaś pod uwagę jednak jednej rzeczy - może Luka cały czas starał się taki być? W końcu sam ci powiedział, że jego matka w pewien sposób faworyzowała jego brata, a on sam wydawał się być osobą dosyć chłodną w relacjach z innymi ludźmi. Luka, jako że nie posiadał ojca, nie miał innego męskiego wzorca poza pierworodnym rodu Schwarz. Może jednak taka rola mu się nie podobała i postanowił zostać przeciwieństwem swojego brata? Mogłaś o to zapytać, jednak nie wiadomo, jak chłopak by zareagował na takie szczere pytanie.
- Trening z bronią oraz preferowanie walki z istotą nieożywioną. - chłopak powtórzył twoje prośby. - Mam nadzieję, że walka przeciwko jakiemuś powalonego pniakowi raczej nie będzie ci zbytnio przeszkadzać, co? - spytał się ciebie, po czym podał ci zakupiony poprzedniego dnia miecz.
Dopiero teraz mogłaś bliżej przyjrzeć się orężowi. Ostrze wyglądało na stare, to fakt, jednak nie dostrzegałaś na nim jakiś plam rdzy, czy czegoś podobnego. Nie mogłaś ze stuprocentową pewnością ocenić, z jakiego materiału był wykonany miecz, jednak prawdopodobnie było to zwyczajne żelazo. Rękojeść nie była jakoś specjalnie ozdabiana, stanowił ją zawiązany na niej materiał dla stabilności przewiązany cienkim sznurkiem. Może nie był to jakiś szczyt marzeń, jeśli chodzi o oręż, jednak póki co lepsze to niż nic, nieprawda?

Snazzy - 2016-03-21, 20:54

- No wiesz, rośliny też mają uczucia - żartuję sobie lekko, puszczając oczko do Luki, po czym ponownie skupiam swoją uwagę na mieczu. Nie jest zły - nie jest tak idealny jak ten, który został w moim domu, ale zawsze lepsze to niż nic. Podoba mi się w nim... cóż, jego prostota. Nie jestem jakoś zwolenniczką zbędnych ozdób i innych pierdół, dlatego chyba polubię tę broń. Na razie zaś ograniczam się do paru najbardziej podstawowych ruchów, a potem... cóż, chowam miecz z powrotem do pochwy, odwracając się ponownie w kierunku Schwarza. - Uhm... nie chciałabym ci w razie co zrobić krzywdy, jakbym wpadła w jakiś ferwor ćwiczenia czy coś... więc może zaczniemy po prostu od treningu bardziej takiego... typowego? Czekam na ewentualne polecenia, trenerze - puszczam do niego po raz kolejny oczko.
Mhrok - 2016-03-25, 22:51

Luka wydał się nieco zawiedziony z powodu twojej rezygnacji z ćwiczenia z orężem, jednak w pełni uszanował twoje zdanie. Tak jak poprosiłaś, przeszliście do ćwiczeń bardziej standardowych dla pokemonów. Ćwiczyliście głównie twoją umiejętność posługiwania się psychicznymi ruchami jak i umiejętność zwinnej teleportacji. Te dwie części były jedynie początkiem do właściwych ćwiczeń. Tak naprawdę trening Luki miał na celu wykorzystanie twojej możliwości szybkiego przemieszczania się i połączyć to z możliwością atakowania.
- Bardzo dobrze ci to wychodzi. - odparł z uśmiechem chłopak, gdy zakończyliście trening (dostajesz za niego 1lvl)
Po jeszcze kilku minutach odpoczynku ruszyliście dalej w stronę Mauville. Tak jak zaplanowaliście, dotarliście tutaj pod wieczór.
- To co, może pójdziemy teraz na jakąś kolację. - spytał ciebie Luka.

Snazzy - 2016-04-02, 21:19

pro tip - Elenka nie umie Teleportu :D
----------------------------
Trzeba przyznać, że Luka potrafi dobrze rozplanować trening. Potwierdza się moja teza, iż ma dobre przygotowanie teoretyczne, a teraz pozostaje tylko przekuć to wszystko w praktykę. To może być nieco cięższe, biorąc pod uwagę kompleks młodszego brata wyraźnie widoczny w jego wypowiedziach odnoszących się do Luciana. Matko kochana, jak ja się cieszę, że nie mam ani brata i siostry, bo pewnie bym wpadła w coś podobnego... ale i tak trochę mi tęskno za ojcem...
Cholerka, znowu rozmyślam nad czym, na co nie mam wpływu. Wyraźnie zbyt mocno się rozklejam, jednak staram się tego po sobie nie poznać, a na propozycję chłopaka kiwam lekko głową.
- Jeśli wychodzenie publicznie z taką osobą jak ja nie przeszkadza ci ani trochę, to z chęcią, ale jeśli jutro znowu zamierzasz sam robić śniadanie, obudź mnie. Dawno nie miałam okazji gotować i w sumie... tęsknię trochę za tym... ciekawe, czy tata sobie w miarę radzi beze mnie... - odpowiadam cicho.

Black Lotus - 2016-04-06, 23:10

- Niby czemu wyjście gdzieś z tobą miałoby mi przeszkadzać? - odparł Luka zdziwiony. - Jesteś takim samym człowiekiem jak inni... No może nie zupełnie, ale wiesz o co mi chodzi. Nie powinnaś się czuć gorsza tylko dlatego, że jesteś inna. Zaś jeśli chodzi o śniadanie, - chłopak zmienił temat. - to chętnie z tobą nieco jutro pogotuję.
Poszliście na kolację do japońskiej knajpki na sushi, w pełni wegetariańskie oczywiście. Jako że wspomniałaś wcześniej o swoich ojcu, Luka postanowił nieco porozmawiać o rodzinie. Dowiedziałeś się co nieco więcej o rodzie Schwarz. Matka chłopaka, Jannete, była współwłaścicielem Korporacji Devon - dużego przedsiębiorstwa zajmującego się nowymi technologiami. Jej ojciec pracował na wysokim stanowisku w banku i był w jakiś skomplikowany sposób spokrewniony z Josephem Stonem, drugim właścicielem Korporacji Devon. Jego rodzice spotkali się na jakimś uroczystym bankiecie i zaiskrzyło między nimi. Niedługo potem pobrali się, a później na świecie pojawił się Lucian, a następnie Luka.
- A co z twoimi rodzicami. Oni też są... gijinkami? - spytał chłopak, nieco jakby speszony swoją śmiałością.
____________________________
* Szczegóły xD

Snazzy - 2016-04-15, 21:48

Pytanie o moich rodziców lekko mnie zbiło z tropu. Cóż, mogłam się spodziewać rozmowy w stylu "Pytanie za pytanie", jednak ostatecznie zaskoczyło mnie to, zwłaszcza, że dotyczyło to moich rodziców.
- Uhm... mój ojciec jest gijinką. Kiedyś... on nie chciał mi o tym mówić, ale był zwykłym człowiekiem, jak ty. Podejrzewam, że to, co się stało... nie do końca było przyjemne i wolał mnie nie zadręczać takimi szczegółami. Mama zaś... - tu robię sobie krótką przerwę. Nie znam swojej matki. Nie zamierzam tego ukrywać. - Nie do końca wiem, co się z nią stało, ale sądząc po reakcji taty, gdy o niej wspomina, zapewne nie żyje.
Po tym wyznaniu zamierzam trochę pomilczeć, w międzyczasie starając się niepostrzeżenie zajrzeć do umysłu Luki. Mam wprawdzie na uwadze radę Hekate, by nie nadużywać tej zdolności, ale... chyba jestem po prostu ciekawa, co on o mnie myśli.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group