Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Daisy7 - Przygoda Black Lotus

Daisy7 - 2015-10-10, 20:30
Temat postu: Przygoda Black Lotus

Wytłumaczenie tytułu
Twoja gra ma być luźna i przyjemna, a Harumi to takie wolne dziewczę, które nie ma na głowie żadnych poważnych problemów. Czyż nie kojarzy Ci się to z piękną sceną, gdy Harry leci uradowany nad wodą na grzbiecie hipogryfa - istocie symbolizującej wolność?

15 września 2015r, godz: 11:20.
- Haru, jesteś taka śliczna. Zawsze wstydziłem ci się to powiedzieć, ale ja cię... - piękny brunet, który zaczepił cię w trakcie wieczornego spaceru po parku, właśnie objął twe zaróżowione policzki w swoje ciepłe dłonie. Całe twoje ciało lgnęło do niego i wiedziałaś, co zaraz nastąpi. Wtem...
- CYNDAAA!
Piękny sen zniknął ci sprzed oczu w mgnieniu oka. Zamiast niego pojawił się pyszczek Cyndaquila oraz szczypanie w okolicach brody. Ten mały skubaniec znów obudził cię w najlepszym momencie używając do tego swojego gorącego chuchnięcia prosto w twarz. Piecze, piecze, piecze! Jak tak dalej pójdzie będziesz cała blada, a na twarzy murzynka. Najgorsze jest jednak to, że Blaze nie widzi niczego złego w swoich metodach budzenia cię i dodatkowo sprawiają mu one niesamowitą radość. Zaspana zerknęłaś na zegarek stojący przy łóżku. Ugh... 11:20. No to sobie porządnie pospałaś. Pewnie maluch jest głodny, stą to jękliwe "cyndaaa".

Black Lotus - 2015-10-10, 22:10
Temat postu: Re: Przygoda Black Lotus
Stałam w parku pod jedną z kilkudziesięciu latarni w alejce a obok on, facet moich marzeń. A pomyśleć, że nie chciało mi się tego dnia w ogóle wychodzić z domu. Już zaraz jego usta miały spocząć na moich, gdy nagle poczułam pieczenie na twarzy.
- Czyżby ona aż tak mnie rozpalił? - pomyślałam w pierwszej chwili.
Po chwili twarz bruneta zdawała się jakby rozpływać, a na jego miejscu pojawił się pyszczek Cyndaquila. I wszystko stało się jasne. Blaze ponownie musiał obudzić mnie, przypalając mi twarz.
- Blaze! - w pierwszej chwili krzyknęłam na pokemona.
Chociaż w sumie to nie jest aż tak bardzo jego wina. Gdy tylko zanurzałam się w objęcia Morfeusza, obudzenie mnie było wielkim wyzwaniem. To że znalazł on najefektywniejszy sposób, jest teraz problemem tylko dla mnie.
- Dobrze przepraszam ciebie mały. - odparłam i pogłaskałam stworka po główce. - Ale nie rób tak następnym razem, dobrze?
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie wpół do jedenastej. Czyli zaspałam, zresztą tak jak zwykle, gdy znajdowałam jakąś interesującą książkę i siedziałam nad nią do długich godzin wieczornych, aż w końcu ją kończyłam.
- Pewnie jesteś głodny maluszku, co? - powiedziałem do stworka, usiadłszy na łóżku. - Zaraz zejdziemy na dół i zjemy coś pysznego.
Przeciągnęłam się, odstawiłam Cyndaquila na podłogę, po czym podchodzę do szafy, z której wyciągam mój dzienny strój przypominający nieco szkolny mundurek. Po przebraniu się biorę Blaze w swoje ramiona, po czym wraz z nim schodzę na dół i kieruję się do kuchni. Następnie odstawiam go, po czym zajmuję się przygotowaniem dwóch posiłków, jednego dla siebie, a drugiego dla ognistego stworzonka. Gdybym wstała wcześniej, pewnie miałabym okazję z nią zjeść, jednak teraz pewnie zajmuje się podopiecznymi jej hodowli.


________________________
* Ta scena w książce była bajeczka *^* (tym bardziej, że dla mnie Więzień to najlepsze część xD)
Mam nadzieję, że pierwszy odpis jest w miarę w porządku. Gdyby coś było nie tak to mów śmiało :)

Daisy7 - 2015-10-10, 22:38

spoko jest ;) chociaż niedługo się pewnie nauczysz, że takie odpisy są ściankami wg Dais i rzadko się na nie trafia xd
-----------------------
Blaze krzątał się po kuchni w celu wyniuchania całej podłogi. Co prawda był już tu nie jeden raz, ale nadal wszystko go interesowało i lubił tropić nowe zapachy. Zwłaszcza, że twoja mama mająca codziennie kontakt z różnymi Pokemonami, przynosiła ze sobą za każdym razem coraz to ciekawsze wonie. O, jaka kochana, zostawiła wam na stole śniadanie. Dla ciebie kanapki z serem i herbatę w termicznym kubku, a dla Cyndy miskę pełną suchej karmy dla Pokemonów. Po skończonym posiłku ognisty jeż zaczął łasić ci się o nogi (całe szczęście, że nie "włączył" płomieni na grzbiecie!), jednak szybko owe łaszenie przemieniło się w nerwowe zwracanie ci uwagi, aż w końcu doszło do tego ciche popiskiwanie. Maluch drepcze w miejscu i niespokojnie kręci kuperkiem. O co może mu biegać?

Black Lotus - 2015-10-12, 15:51

Patrząc na Cyndaquila, który niuchał w każdym zakątku kuchni, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Stworek był w tym domu z jakiś tydzień, jednak nadal zachowywał się, jakby przybył tutaj pierwszy raz i musiał dokładnie poznać każdy zakamarek domu. Uśmiech utrzymał i się dalej, gdy zobaczyłam na stole już przygotowane śniadanie, zarówno dla mnie, jak i dla Blaze'a. Podałam stworkowi jego miseczkę, po czym sama zajęłaś się swoimi kanapkami, które co jakiś czas popijałam ciepłą jeszcze herbatą. Po chwili oboje byliśmy już po posiłku. Cyndaquil zaczął wiercić się obok mojej nogi, najprawdopodobniej chcąc dać mi coś do zrozumienia.
- Co chcesz maluszku? - spytałam go, nie wiedząc jeszcze, co może on ode mnie chcieć.
Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co stworek mógł mieć na myśli. Minął już tydzień, a ja cały czas siedziałam w domu. Profesor Elm wysłał do mnie Cyndaquila, ponieważ chciałam wyruszyć w podróż, jednak jak na razie byłam cały czas w tym samym miejscu.
- Pewnie chciałbyś już wyruszyć, prawda Blaze? - zagaiła do stworka, mając nadzieję, że o to się rozchodzi. - W sumie to chyba i nadeszła pora, żebym opuściła rodzinne gniazdko. Jedyne co musiałabym zrobić, to spakować plecak i pożegnać się z mamą. - planowałam sobie na głos. - A potem w drogę. Ku nieznanemu! - zaśmiałam się pod nosem z mojego całkiem dużego entuzjazmu.


________________________
* Więc będziesz musiała się przyzwyczaić <3

Daisy7 - 2015-10-12, 16:07

pfff, co to za pyskowanie osobie mądrzejszej od sb xd
----------------
Blaze ożywił się jeszcze bardziej, gdy powiedziałaś, że chyba nadeszła pora na opuszczenie rodzinnego gniazdka. Wydał z siebie zadowolony kwik i wybiegł z kuchni, po czym pomknął prosto do twojego pokoju. Gdy weszłaś do swojej sypialni chwilę po ognistym jeżyku, zastałaś go zajętego pomaganiem ci w pakowaniu. Mówiąc dokładniej zbiera z podłogi wszystkie skarpetki, jakie znajdzie i składa je na stos. Kiedy skończył owe zajęcie, zaczął czegoś szukać. Przedmiotem tym okazał się być twój plecak, który wisi sobie na oparciu krzesła. Maluch kręci się wokół niego i cicho popiskuje, jakby był jakimś radarem.

Mhrok - 2015-10-12, 18:41

Musiałam trafić w dziesiątkę, bo Blaze od razu się rozweselił i zaczął latać wokół mnie. Po chwili już stworka nie było w kuchni i uciekł mi z mojego pola widzenia. Domyślałam się, gdzie mógł on pobiec i nie zawiodłam się. Blaze był w moim pokoju i pomagał mi, w swoim mniemaniu, spakować się na podróż.
- Dzięki za pomoc Blaze. - odparłam z uśmiechem do stworka, po czym zajęłam się pakowaniem potrzebnych rzeczy do plecaka, który wisiał sobie bezczynnie na oparciu krzesła.
W głowie co chwilę powtarzałam sobie listę najważniejszych rzeczy, które powinnam ze sobą spakować:
- PokeDex, Pokeballe, portfel z pieniędzmi, ubranie i bielizna na zmianę... Hmm... przydałoby się też wziąć coś do zjedzenia na drogę.
Jako że jedzenia raczej nie znalazłabym w swoim pokoju, zakładam jedno ramię plecaka na siebie i schodzę do kuchni, gdzie szukam czegoś suchego do jedzenia dla siebie i jakiejś karmy dla Cyndaquila. Gdy uda mi się, bądź nie uda, spakować i to, wychodzę z domu, a następnie szukam swojej mamy, żeby móc się z nią pożegnać.


________________________
* Ale że komu niby? Sam sobie nie pyskuję .-.

Daisy7 - 2015-10-12, 19:04

ha.ha.ha ;-;
-----------------------
Z kuchni udało ci się zabrać półtoralitrową butelkę wody mineralnej, paczkę herbatników i soczyste jabłko, które będziesz musiała zjeść jeszcze dzisiaj, żeby ci nie zgniło w plecaku. Dodatkowo przesypałaś z dużego pojemnika do woreczka 1kg karmy dla Pokemonów (dopisz sobie to wszystko do kapcia). Po opuszczeniu domu zaczęłaś rozglądać się za mamą. W odnalezieniu jej pomógł ci nie kto inny niż Blaze! Jeżyk wyniuchał Midori, którą zastaliście na tyłach waszego domu, gdzie podlewała plantację jagód.
- Dzień dobry. Jak się wam spało, śpiochy? - zapytała, uśmiechając się życzliwie. - Zjedliście śniadanie? Naszykowałam wam je w kuchni na stolę. Wybierasz się gdzieś, Haru? - ostatnie pytanie zadała z nutką podejrzliwości, zerkając na plecak wiszący na twoim ramieniu.

Black Lotus - 2015-10-12, 23:03

Zadowolona, że udało mi się znaleźć prowiant przynajmniej na początek podróży, spakowałam to wszystko do plecaka i wyszłam z domu. Cyndaquil po raz kolejny okazał się nieocenioną pomocą, bo w jeden moment wyczuł zapach mojej mamy i doprowadził mnie do niej. Midori, moja ukochana mama, zajmowała się naszą niewielką plantacją przeróżnych jagód, którymi karmiliśmy podopiecznych naszej hodowli.
- Dziękuję bardzo za śniadanie. Zarówno ja i Blaze. - odparłam do kobiety z dużym uśmiechem na ustach. - Zaś jeśli chodzi o plecak... - wiedziałem, że mama od raz to zauważy. Sądziła, że jest ona świadoma, że nie sprowadziłam tutaj pokemona aż z przeciwległej strony Johto, żeby mieć towarzystwo. - Postanowiłam wyruszyć w podróż. Zwiedzić świat, zobaczyć nowe, wspaniałe miejsca. Istnieje nawet szansa, że po drodze spotkałabym Reia i Mirę.

Daisy7 - 2015-10-13, 07:32

- Ach, tak myślałam. Wiedziałam, że lada chwila nadejdzie ten dzień. Zwłaszcza, gdy przybył do nas ten mały urwisek - powiedziała, uśmiechając się do Cyndaquila, który kwiknął radośnie, aż z noska poszedł mu dym. - Spakowałaś wszystko? Pokedex? Pokeballe? Jedzenie i picie? Jakieś ciepłe ubranie? - zalała cię falą pytań, po czym coś ją olśniło i po chwili wyjęła z kieszeni spodni kartkę złożoną na kilka razy. - Proszę, na pewno ci się przyda - dodała, podając ci owy przedmiot, który okazał się być mapą regionu Johto. Potem nastąpiło już tylko matczyne przytulenie, podczas którego cichym głosem poprosiła cię, byś na siebie uważała.
Black Lotus - 2015-10-13, 20:24

Pożegnania nigdy nie należały do najprzyjemniejszych momentów. Pamiętam, jak źle się czułam, gdy musiałam żegnać się z Rei'em i Mirą, gdy oni wyruszali w podróż. Byli to jedynie moi przyjaciele, a czułam się źle, więc nawet nie mogłam sobie wyobrazić, jak musiała czuć się mama. Przytuliłam się do niej mocno, po czym trzymałam jej ramiona wyprostowanymi dłońmi.
- Spokojnie mamo, wszystko spakowałam. - odparłam na pytanie mamy. - Blaze nie pozwoliłby mi o niczym zapomnieć. - starałam się nieco rozluźnić atmosferę, jednak wiedziałam, że nie będzie to najłatwiejsze.
Po otrzymaniu od mamy mapy regionu Johto, schowałam ją do plecaka, po czym znowu przytuliłam się do ciała kobiety. Wiedziałam, że nie będę tego mogła zrobić przez długi czas, dlatego chciałam... Właściwie sama nie wiedziałam, czemu dokładnie ma to służyć. Ale im bardziej przedłużałam ten moment, tym trudniej będzie mi się rozstać.
- Zatem... do zobaczenia mamo. - odparłam do kobiety, po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę furtki. Jednak po kilku krokach odwracam się i patrzę na swoją mamę jeszcze raz. - Kocham się.

Daisy7 - 2015-10-13, 23:22

Oj, niepotrzebnie się obróciłaś. Przez to zobaczyłaś, jak twoja mama ociera oczy, co oznacza, że już się rozpłakała. Oczywiście starała się to zakamuflować szerokim uśmiechem i radosnymi słowami "ja ciebie również, skarbie", ale wiedziałaś, jaka jest prawda. Aby niepotrzebnie nie przedłużać chwili rozstania, przyspieszyłaś. Po kilku minutach mogłaś się bezpiecznie odwrócić za siebie, nie martwiąc się, że zobaczysz zapłakaną Midori. Za to Blaze wygląda na tak uradowana jak nigdy przedtem. On w końcu nie zdążył przywiązać się do twojej mamy, więc nie myśli o żadnej tęsknocie. Po prostu cieszy się chwilą. Mówiąc dokładniej plącze ci się ciągle pod nogami i wącha teren. Już po chwili złapał jakiś trop. Kwiknął, by dać ci sygnał, że coś wywęszył i nie czekając, aż zareagujesz, pomknął ku pobliskim krzaczorom.
Black Lotus - 2015-10-13, 23:32

Będąc coraz bardziej oddalona od tomu, tym coraz trudniej było powstrzymywać łzy, które chciały znaleźć ujście z moich oczu. Ja jednak postanowiłam być dzielna i trzymać emocje na wodzy. Blaze praktycznie nie poznał blisko mojej mamy. Spędził tutaj jedynie tydzień, a i tak większość czasu był przy moim boku, więc pewnie bardziej płakałby za mną. Dopiero teraz poczułam mokrą łzę na moim policzku.
- Nie bądź głupia. Przecież nie rozstajesz się z nią na zawsze. - pocieszałam siebie, obcierając łzę ręką.
Z mamą byłyśmy bardzo blisko związane. Mój ojciec opuścił nas zaraz po moich narodzinach. Rozstanie musiało być dla mamy ciężko, bo ilekroć chciałam się co nieco dowiedzieć o moim rodzicielu, ta od razu smutniała. Po pewnym czasie zaprzestałam pytań, jednak czasami zadawałam sobie pytania o tajemniczego pana Hasashi: kim tak naprawdę jest?, czemu odszedł?, co teraz robi?
Blaze jak zwykle plątał się pod nogami i obwąchiwał okolicę. Musiał złapać jakąś woń, bo po chwili wystrzelił jak strzała w pobliskie krzaki. Wiedziałam, że moje wołanie za nim mało przyniesie, więc jedynie mogłam pójść za nim i obejrzeć jego znalezisko.

Daisy7 - 2015-10-14, 11:31

zgiń!
----------------
Podążając za swoim starterem, dotarłaś w bardzo zakrzaczone miejsce. Musiałaś skupić się na Cyndaquilu, by nie myśleć o podrapanych przez krzaki nogach. Ku twemu miłemu zaskoczeniu nie było to wcale takie trudne, gdyż znalezisko Blaze'a okazało się doprawdy interesujące. Wytropił jajo! Biedna, porzucone jajeczko, które zostawione tu na pastwę losu może prędko stać się pokarmem dl wygłodniałego drapieżnika. Jajo ma kolor czarny albo ciemnoszary, a pośrodku widnieje na nim bordowy ślad o nieregularnym kształcie.


Black Lotus - 2015-10-14, 12:16

Wbiegłam w krzaki zaraz za Cyndaquilem, ale nie pomyślałam o jednym. Ubrana byłam w krótką spódniczkę i koszulkę, a strój ten raczej niezbyt nadawał się do przedzierania się przez mocno zarośnięte miejsca.
- Gdzie mnie prowadzisz Blaze? - pytałam się stworka, dalej przedzierając się pomiędzy gałązkami krzewów.
W końcu udało nam się dotrzeć do znaleziska ognistego pokemona. Było nim samotne jajo. Wychowałam się na farmie i wiele razy widziałam różnego rodzaju jaja, jednak to nie wyglądało na żadne, które już miałam okazję widzieć. Oznaczało to, że należało ono do jakiegoś mniej popularnego w Johto gatunku pokemona. Tym bardziej wydawało mi się dziwne, że ktoś zostawił je tak po prostu w krzakach.
- Brawo Blaze, świetnie się spisałeś. - pogratulowałam swojemu podopiecznemu, po czym zbliżyłam się do jaja, żeby móc mu się dokładniej przyjrzeć.


________________________
* Nie robię ci na złość, samo tak wychodzi D:

Daisy7 - 2015-10-14, 12:20

nie wierzę Ci ;-;
----------
Blaze wygląda na bardzo dumnego. Tak jak ty postanowił zbliżyć się do jaja. Okazało się, że skorupka jest dosyć chłodna, a to nie wróży dobrze dla jeszcze nienarodzonego Pokemona. W końcu nie bez przyczyny na farmie twoja mama wszystkie jaja umieszczała w ciepłym miejscu i opatulała kocami. O tym samym pomyślał widocznie Cyndaquil, gdyż zaczął delikatnie ogrzewać jajeczko swoim gorącym oddechem i żarem z nosa (;-;). Efekt był natychmiastowy. Skorupa zaczyna pękać!

Black Lotus - 2015-10-14, 22:44

Po obadaniu jajka mogłam stwierdzić jedno, było ono stanowczo za zimne. Na farmie mama pomagała w podopiecznym jeśli chodzi o tą kwestię, jednak w dziczy to pokemony ogrzewały swoje jeszcze nienarodzone młode po to żeby zapewnić im ciepło potrzebne do szybszego przyjścia na świat, ale także do utrzymania jego funkcji życiowych. Stojące przede mną jajo nie miało żadnej opieki, a gdyby Cyndaquil jego nie wywąchał, to pewnie nienarodzony pokemon niedługo by umarł. Teraz zostało jedynie ogrzać zmarznięte jajo. Blaze musiał pomyśleć o tym samym, bo od razu podszedł do jaja i zaczął je ogrzewać ogniem z pyska. Musiało to pomóc, bo po chwili jajo zaczęło... dygotać i pękać. Zdarzało mi się być przy wykluwaniu się pokemonów z jaj, jednak zawsze obok mnie stała mama, która miała dużą wiedzę na ten temat. Teraz musiałam poradzić sobie sama.
- Najważniejsze to zachować zimną krew. - próbowałam sama siebie uspokoić. - Spokój i opanowanie.

Daisy7 - 2015-10-15, 08:09

*kontra atak ścianką!*
---------
No tak, ty dalej gadałaś do samej siebie, a jajo coraz bardziej dygotało i dygotało, aż w końcu pierwszy odłamek skorupki z górnych partii wystrzelił niczym pocisk. To było takie nagłe, że na chwilę wstrzymałaś powietrze z wrażenia. Na szczęście na dalsze "postrzały" byłaś przygotowana. Musiałaś tylko uważać, by żaden odłamek nie uderzył cię w oko, bo raczej nie skończyłoby się to zbyt dobrze. Zaczęłaś się poważnie zastanawiać nad Pokiem, który lada moment ujrzy światło dzienne. Czyżby był to jakiś agresywny jeż strzelający kolcami? Minęły cztery minuty, zanim bordowo-czarna łapka wysunęła się z ukrycia. Zaraz za nią pojawiła się druga, a następnie czubek pyszczka z małym noskiem. Stworzonko obwąchało teren i uznawszy, że może wyjść, tak też zrobiło. Stoi teraz przed tobą puchata kulka, która z tajemniczym uśmieszkiem na mordce przygląda się zarówno tobie jak i Blaze'owi. Na szczęście maleństwo nie ucieka, ale też nie łasi się od razu, co oznacza, iż musisz je jakoś do siebie przekonać. W innym wypadku zwieje albo skończysz z podrapaną twarzą. Zanim jednak przystąpiłaś do jakichkolwiek czynności zapoznawczo-uspokajających, postanowiłaś przy pomocy pokedexa dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat nowo wyklutego Poka oraz pozyskać jego skan. Najpierw to pierwsze: Zorua to szary Pokemon podobny do lisa z bordowymi i czarnymi akcentami. Ma duże, trójkątne uszy, które potrafią rejestrować znacznie więcej dźwięków niż uszy człowiek. Zorua może zmienić swój wygląd, jednak przemiana to tylko iluzja, ponieważ Pokemon zachowuje swój typ i ataki. Zazwyczaj robi to, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i odstraszyć wrogów. Potrafi nawet przybrać postać małego dziecka, jednak zawsze zostaje widoczny puchaty ogon, a jeśli ktoś go dotknie, stworek powraca do swojej pierwotnej formy. Większość Pokemonów tego gatunku bywa złośliwymi i lubiącymi zaskakiwać.

Zorua
Imię: ---

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Zorua (30lvl) -> Zoroark
Ataki: Copycat (Egg Move), Scratch, Leer, Pursuit
Charakter i historia: Jajo Zoruy zostało porzucone w lesie, gdzie zamarzłoby gdyby nie pomoc Blaze'a (Cyndaquil Harumi), który ogrzał je swoim gorącym oddechem. Lisek jest niezwykle sprytny, jak na takiego malucha, ale niestety również odpowiednio złośliwy i pyskaty. Bardzo nie lubi, gdy narzuca mu się swoje zdanie. Gdy trener go zdenerwuje, potrafi totalnie olewać jego polecenia nawet podczas walki. Jednak nie stoi wtedy jak kołek i nie pozwala się atakować, po prostu walczy po swojemu, co przeważnie ma korzystne efekty. Lubi żartować i zaskakiwać innych swoimi pomysłami, które czasem bywają genialne, a innym razem dosyć... głupie oraz dziecinne.
Umiejętność: Illusion - Sprawia, że Pokemon przyjmuje wygląd ostatniego Pokemona w drużynie. Umiejętność przestaje działać po przyjęciu ciosu od przeciwnika.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2015-10-15, 13:11

Przez to, że próbowałam się jak najbardziej uspokoić, w pierwszym momencie nie zauważyłam, że jajko zaczyna się machać na boki. Dopiero gdy kolejce części skorupki zaczęły wystrzeliwać w powietrze, zauważyłam ten proces. Zasłoniłam oczy dłońmi, żeby żaden odłamek nie wleciał mi do nich. Wykluwanie trwało może z jakieś pięć minut, jednak dla mnie wydawała się to prawie wieczność. Cały czas zastanawiałam się, jaki to może być pokemon. Czarna skorupa mogłaby wskazywać na stworka o typie Dark, jednak równie dobrze mógł to być inny gatunek nawet nie związany z tym typem. Po chwili jednak poznałam odpowiedź. Z jajka wyszedł niewielkich rozmiarów, czarny lisek z czerwonymi akcentami na niektórych częściach swojego ciałka. Stworek obejrzał się na mnie i Blaze'a. Nie wyglądał, żeby chciał uciec, ale również nie było widać na jego pyszczku zbytniego entuzjazmu naszym widokiem. Najpewniej lisek zostawał przy nas jedynie z czystej ciekawości.
- Ten lisek jest prześliczny, te uszki i puchaty ogonek. - zachwycałam się dopiero co wyklutym pokemonem. - Muszę go złapać.
Jednak zanim to, chciałam się nieco dowiedzieć o tajemniczym pokemonie. Wyciągnęłam z plecaka PokeDex i skierowałam urządzenie na liska. Już po chwili dostałam niesamowitą ilość informacji na temat tego pokemona.
- Czyli jednak miałam rację, jest on typu Dark. - przypatrywałam się skanowi liska.
- Więc masz na imię Zorua, tak? - powiedziałam do pokemona, dalej przyglądając się kątem oka na ekran urządzenia. - Ja jestem Haru, a ten mały pocieszny jeżyk to Blaze. Miło nam ciebie poznać Zorua. - uśmiechnęłam się do liska, mając nadzieję, że zrobiłam na nim dobre pierwsze wrażenie.


________________________
* Żebyś ty widziała prawdziwą ściankę xD
Spójrz sobie do gry Blackie u mnie. Tam są prawdziwe ścianki <3

Daisy7 - 2015-10-15, 18:28

Aaaa! ... Koniec, już koniec Mhrok. Czytałeś "Chatkę Hagrida", więc proszę się stosować do zasad, bo inaczej naprawdę mi się odechce Twojej gry ;x Jak lubisz dłuższe odpisy, to po co się do mnie zapisywałeś? ;-; I błędy masz! "kolejce części skorupki" -> kolejne, "nie związany z tym typem" -> niezwiązany
-----------------------
Lisek trochę was olał. Mówiąc dokładniej nie odpowiedział w żaden sposób na pytanie, czy nazywa się Zorua. Widocznie uznał to za zbędne, skoro owa informacja pokazała ci się na pokedexie. Pewnie pomyślała, że jesteś totalną idiotką? Hehe. Na drugą wypowiedź zareagował kiwnięciem łepka. Bez wielkiego entuzjazmu, ale chociaż wiesz, że wysłuchał tego, co powiedziałaś. Po chwili stworek znudził się siedzeniem i wpatrywaniem w was, więc spuścił wzrok ku ziemi, a razem ze wzrokiem pyszczek, by powąchać podłożę. Wśród liści wyniuchał żołędzia, którego wziął do pyszczka, jednak nie zasmakował mu, bo już po chwili rozgryziony żołądź został wypluty.

Mhrok - 2015-10-15, 19:08

Trzeba było przyznać, że Zorua jest dosyć oschły, jeśli chodzi o stosunki interpersonalne. Cóż, takie typ pokemona i będę musiała się przyzwyczaić. Po chwili obecność moja i Blaze'a musiała się znudzić liskowi, bo zaczął bawić się znalezionym na ziemi żołędziem, który następnie zjadł. Zorua długo się nim nie rozkoszował, bo po chwili wypluł owoc z wyraźnym niesmakiem.
- A może wolałbyś jagodę zamiast tego żołędzia. - odparłam do stworka, uznając to za odpowiedni moment, dzięki któremu zdobędę sympatię pokemona. - Proszę, poczęstuj się. - podałem liskowi żółtą Sitrus Berry, mając nadzieję, że owoc zasmakuje mu bardziej niż żołądź.


________________________
* Wiem, że to może wyglądać na perfidne pisanie tobie ścian, podczas gdy ty za nimi nie przepadasz, ale ciągle przestawiam się z tego dłuższego pisania postów, więc proszę, ale przemęcz się ze mną jeszcze, bo nie chcę tracić takiego fajnego MG, którym jesteś. *wazelina mode OFF*
PS. KLIKNIJ TUTAJ!

Daisy7 - 2015-10-15, 21:33

nooo dobra, wzruszyłeś moje serce z kamienia, najwyżej będę Cię bić łopatą ;-; niedługo opanuję jastrzębie .o.
------------------------
Zorua spojrzał jagodę tak, jak dzieci patrzą na brokuły albo brukselkę, czyli jednym słowem z totalnym obrzydzeniem. Postanowił jednak powąchać owocka i na szczęście zapach przypadł mu do gustu. Chyba nawet bardzo, bo przestał wykrzywiać pyszczek i zamiast grymasić, zrobił kilka kroków do przodu. Następnie szybkim ruchem chwycił i zabrał ci z ręki Sitrus Berry. Był przy tym zręczny, ale także ostrożny. Nie poczułeś, by żaden jego ząbek choćby musnął twoją skórę. Maluch szybko wszamał jagódkę i cichym popiskiwaniem domaga się o więcej.

Black Lotus - 2015-10-15, 21:54

Zorua początkowo był początkowo nie chętny do zjedzenia żółtej jagody. jednak po chwili podszedł do owocu, powąchał go i najwyraźniej się przemógł., bo ręcznie chwycił jagódkę w swoje łapki, po czym szybko go zjadł. Początkowa niechęć ustąpiła, a Zorua, najwyraźniej już lekko odnieśmielony, chciał ode mnie więcej jedzonka.
- To dobrze, że ci smakuje. - powiedziałam uradowana, po czym poczęstowałam liska kolejnym owocem, tym razem zielonym Lum Berry.
Do tej pory szło gładko, jednak jagody mi się skończyły. W przypadku gdy Zorua zechce ich ode mnie więcej, a ich nie dostanie, może uciec. Musiałam zatem szybko zareagować.
- Zorua, a co byś powiedział, żeby dołączyć do mnie i Cyndaquila. - zaproponowałam czarnemu liskowi. - Mógłbyś z nami podróżować, zwiedzać nowe i ciekawe miejsca. A do tego częściej będziesz mógł jeść takie pyszne jagody. - teraz pozostało mi jedynie czekać na odpowiedź lisa. W przypadku gdy będzie ona twierdząca, wyciągam z plecaka jeden z PokeBalli i delikatnie dotykam kulą pyszczka Zoruy.


________________________
* Cieszę się <3

Daisy7 - 2015-10-15, 22:14

Maluch znów niepewnie przyglądał się jagodzie, jako, że dostrzegł, iż jest inna od wcześniejszej. Zdecydowała się jednak jej skosztować i ku uciesze was obydwóch zasmakowała mu. Następnie oblizał pyszczek i znów spojrzał błagalnie, popiskując. Chyba niezły z niego głodomorek. Niestety nie miałaś już więcej przysmaków, co zdecydowanie nie przypadło do gustu liskowi. Miał chyba nawet zamiar już odejść, lecz wtem powiedziałaś, że jeśli dołączy do twojej drużyny, będzie mógł częściej konsumować smakowite jagódki. Stworek udawał przez chwilę, iż się zastanawia, by w końcu niby od niechcenia kiwnąć główką na "tak". Ucieszona schwytałaś go do kulki, co obeszło się bez jakichkolwiek komplikacji. Gratulacje!
Black Lotus - 2015-10-17, 13:14

Nie jako fartem udało mi się trafić w zamiłowanie Zoruy do jagód. Najpewniej argument, że będzie miał ich ze mną pod dostatkiem, ostatecznie przekonał liska do wyruszenia ze mną.
- Dopiero co wyruszyłam, a już udało nam się pozyskać towarzysza. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo zbankrutuję, musząc dokupywać PokeBalle. - zaśmiałam się w myślach.
- To co Blaze, idziemy dalej? - odparłam do ognistego jeżyka, głaszcząc go po główce.
Kolejny miastem na mojej drodze będzie Ecruteak City. Zdarzało mi się je odwiedzać wraz z mamą i oglądać występy w tamtejszym teatrze. Pamiętam, że jako mała dziewczynka uwielbiałam stroje występujących tam aktorem.
- Ciekawe czy jeszcze jest on otwarty? - zastanawiałam się. - Fajnie byłoby znowu odwiedzić tamto miejsce.

Daisy7 - 2015-10-17, 13:28

niejako*
----------------------
Blaze kiwnął twierdząco łebkiem, po czym wyszliście na główną ścieżkę i ruszyliście nią drogą 38 na wschód. Jest to jedna z tych typowych leśnych dróg, na której nie ma niczego specjalnego, a wokół widać krzewy, drzewa i wysoką trawę pełną raczej słabych Poke-robaków. Spostrzegłaś jednak, że dosyć często mijają was rowerzyści. Czyżby zawsze był tu taki ruch? Podróżowałaś już tędy z mamą nie raz ani nie dwa i jakoś nie potrafisz sobie przypomnieć, by ścieżka była tak oblegana przez rowerzystów. Ciekawe. Mijało trochę czasu, aż niespodziewanie jakiś młody chłopiec na rowerze o mały włos nie przejechał twoje Cyndaquila. Dosłownie w ostatniej chwili, kiedy ognisty jeż zrobił oczy wielkości piłek do tenisa, młody skręcił w bok i wjechał na wystający korzeń, czego rezultatem było wywrócenie się wraz z dwuśladem. Nie widać, żeby krwawił, ale leży i jęczy. Chyba powinnaś mu pomóc.

Mhrok - 2015-10-17, 18:57

Najwyraźniej wyklucie się stworka z jajka i przekonywanie go do dołączenia do mnie było niezbyt interesujące dla Arceusa, bo musiał on dalej się ze mną zabawiać. Przebolałabym to, że ktoś chciałby wjechać swoim jednośladem we mnie, ale próby przejechania mojego kochanego Blaze'a nie podaruję. Już chciałam podejść do niedoszłego samobójcy i przedstawić mu ewentualne konsekwencje jego czynu (gdzie popełnienie seppuku było jedną z lżejszych rzeczy), jednak się powstrzymałam. Gdzieś wewnątrz mnie odezwał się cichutki głosik, który współczuł poszkodowanemu chłopakowi i mówił, żebym mu pomogła. Żeby potem nie odczuwać wyrzutów sumienia, postanowiłam go posłuchać.
- Wszystko dobrze? - zapytałam chłopaka, podbiegłszy do niego.


________________________
* KLIK!

Daisy7 - 2015-10-17, 19:41

- Aaaa... Ałć, kostka mnie boli. Ałć! I to bardzo! - jęknął chłopak, łapiąc się za wspomnianą część ciała. - Sory, nie chciałem zrobić krzywdy twojemu Pokemonowi. Chyba nic mu nie jest, prawda? Po prostu od niedawna jeżdżę i niezbyt mi to idzie, a zwłaszcza po takich leśnych ścieżkach, ale nie mogłem sobie odpuścić "Festyny Rowerów" w Ecruteak City, a to już dzisiaj wieczorem. Pewnie z udziału w głównej atrakcji, czyli wyścigach nici, ale chociaż kupię sobie jakiś fajny kask i rękawice. O, i te pyszne lizaki w kształcie części rowerów, pychota! - rozgadał się, podnosząc się przy pomocy podpierania o pobliskie drzewo. - Hmmm... Może jednak nie jest tak tragicznie. Oby nie spuchło. A ty też wybierasz się na festyn? Ale nie masz roweru. Nie bierzesz udziału w wyścigu?
Tak, teraz masz pewność, że trafiłaś na młodego pleciugę.


Mhrok - 2015-10-18, 02:55

Patrzyłam cały czas na chłopaka, który miotał się po ziemi, niczym podpalana przy pomocy lupy mrówka, albo podgrzewane na patelni robaki. Cichy głosik wewnątrz mnie cały czas powtarzał, wręcz niczym jakąś mantrę, słowa: "Wyrządzone dobro zwraca się podwójnie.". Nie wiedziałem, czemu akurat jakaś część świadomości upatrzyła sobie tego chłopaka na cel tego przysłowia, jednak pogodziłam się z tym. I wkrótce tego pożałowałam. Chłopak szybko zapomniał o bolącej kostce i zaczął przekazywać mi przeróżne informacje z prędkością pistoletu maszynowego. Po pobieżnym przeskanowaniu przyjętych danych, odpowiedziałam mu częściowo na zadane przez niego pytania:
- Niestety nie mam roweru. I niestety nic nie wiem o tym festynie, do niedawna niespecjalnie interesowały mnie takie imprezy. Możesz powiedzieć mi nieco więcej o tym "Festynie Rowerów"? Oczywiście jeśli to nie problem.


________________________
* Dobziu mi póki co idzie? ;3

Daisy7 - 2015-10-18, 10:54

śpiewająco .o. ale o 2:55 się śpi xd
---------------
- Ależ skąd! Mogę o nim nawijać godzinami! Ale chodźmy, bo jeszcze się spóźnimy czy coś - odpowiedział chłopak i całkowicie zapominając o bólu kostki, ruszył przed siebie, prowadząc rower z boku. - No więc "Festyn Rowerów" odbywa się co roku w różnych miastach w regionie Johto. Interesuję się nim od dobrych czterech lat, ale zawsze wypadał gdzieś daleko, więc nie mogłem się na niego wybrać. W tym roku w końcu wylosowali Ecruteak City na miasto-gospodarza. Czemu wylosowali? Jest to taka tradycja. Pod koniec każdego festynu pan Guji Gun Gan, czyli główny organizator, losuje kartkę z nazwą miejsca, gdzie impreza będzie miała miejsce za rok. Jeśli mowa o samym przebiegu, to tak jak wspominałem, główną atrakcją jest wielki wyścig. Udział może wziąć każdy, ale trasa jest naprawdę długa i ciężka, dlatego gdybym wystartował, byłbym zapewne najmłodszym uczestnikiem. W sumie nie wiem, co sobie myślałem, bo i tak bym nie wygrał za Chiny Ludowe. Oprócz tego podczas festynu kupić można mnóstwo gadżetów do roweru i dla rowerzysty, ale nie takich byle jakich, prawdziwe dzieła! Ręcznie malowany kask z ziejącym ogniem Charizardem śni mi się po nocach. Są też nietypowe przekąski na ciepło. Najbardziej znaną jest chyba grilowany brokuł z serem i czosnkiem. Smakuje nieziemsko, chociaż zapach lekko odrzuca, ale najważniejsze jest, że dodaje siły i odporności rowerzystom. Dzieciaki głównie jarają się słodyczami, na przykład lizak w kształcie kierownicy albo "cukierki pedałki", które ostatnio wywołały niezłą awanturę, więc nie wiem, czy dalej będą pod taką samą nazwą. Ach, są też atrakcje dla Pokemonów i ich trenerów.

Mhrok - 2015-10-18, 14:03

Tak jak myślałam, ten chłopak był całkowitą ciapą. Jeszcze moment temu był silnie umierający, ale teraz wyglądał na całkiem zdrowego.
- Skąd biorą się tacy ludzie? - zastanawiałam się.
Już po chwili zostałam uraczona sporą dozą informacji o samym "Festynie Rowerów". Wydawał się on całkiem interesujący, nawet mimo tego, że główną jego atrakcją był wyścig jednośladem. Dla jakiś zapalonych kolarzy musiało być to wielkie wydarzenie, jednak dla mnie, dziewczyny niezainteresowanego kolarstwem, mógł być jedynie sposobem na miłe spędzenie czasu.
- W sumie czemu by nie spędzić w Ecruteak troszku więcej czasu? - pomyślałam. - Zbytnio nigdzie mi się nie śpieszy, więc nie zaszkodzi nieco przedłużyć pobytu w mieście.

Daisy7 - 2015-10-18, 14:17

Chłopak nawijał jak katarynka przez resztę drogi do miasta. Na szczęście, kiedy tam dotarliście o 13:47, pożegnał się z tobą i poszedł w kierunku miejsca, gdzie będzie start oraz meta wyścigu, czyli bardziej z boku. Ty natomiast masz do dyspozycji całe Ecruteak. Wygląda tak, jak je zapamiętałaś, a więc pełne jesiennych barw (głównie pomarańcz, którym pomalowano 90% dachów tutejszych budynków). Najciekawsze budynki, jakie tu znajdziesz to: sala gimnastyczna, Barrier Station to Bell Tower, Burned Tower, Kimono Dance Theater i Bell Tower. Sporo tego, więc masz w czym wybierać. Szkoda tylko, że są tu takie tłumy zapewne wynikające z dzisiejszego festynu.
Black Lotus - 2015-10-18, 15:04

Gdy ciapowaty rowerzysta opuścił mnie, żeby móc przygotować się do wyścigu, odetchnęłam z wielką ulgą. Spojrzałam na PokeDex, żeby sprawdzić godzinę. Urządzenie wskazywało prawie czternastą godzinę.
- Całkiem niezły wynik, zważywszy na przygodę z Zoruą i oszukanie śmierci. - pomyślałam. - Ale teraz mogę w pełni oddać się zwiedzaniu.
Miasto wyglądało identycznie, jak je zapamiętałam. Wszędobylska pomarańcz, jesienna atmosfera oraz domki stylizowane na japoński styl. Nie wiedzieć czemu, miejsce to bardzo mi się podobało i gdy była mała, zawsze powtarzałam, że się tutaj przeprowadzę. Niestety nie miałam szans na ciche zwiedzanie okolicy. Festyn musiał być naprawdę wielkim wydarzeniem, bo były tutaj tłumy ludzi. Jednak pierwszym miejscem, które chciałam odwiedzić w mieście, był Kimono Dance Theater i nie zamierzałam z tego zamiaru rezygnować. Wzięłam Cyndaquila na ręce, żeby przypadkiem nie zgubił się w tym dzikim tłumie.
- Chodź Blaze, obejrzymy sobie przedstawienie. - odparłam entuzjastycznie do stworka.

Daisy7 - 2015-10-18, 16:00

Blaze kwiknął, co zapewne ma oznaczać "okey", biorąc pod uwagę, że nie protestuje i nie wyrywa ci się z rąk. Dotarłszy do Kimono Dance Theater, weszliście do środka. Jest tu jeszcze ładniej niż z zewnątrz. Dużo japońskich znaczków, wszędzie drewno i perfekcyjne zdobienia będące najczęściej wielkimi obrazami przedstawiającymi kobiety ubrane w kimona. Jedne stoją z rękami złożonymi jak do modlitwy, za to inne wyglądają jakby chciały skopać ci tyłek. Obserwowałaś największy z obrazów, na którym szczegółów jest bez liku, dopóki Cyndaquil nie wydał z siebie odgłosu przypominającego warknięcie. Od razu spojrzałaś na niego, a potem powędrowałaś za jego wzrokiem. Okazało się, że dostrzegł puchatego liska siedzącego w cieniu dużej drewnianej figury, który przygląda wam się z zainteresowaniem od bliżej nieokreślonego czasu.

Mhrok - 2015-10-18, 19:24

Kimono Dance Theater przywróciło mi wiele wspomnień z dzieciństwa. Wnętrze ozdobione obrazami, na których znajdowały się modelki ubrane w tradycyjne japońskie stroje, wszędzie znajdujące się drewno jak i inne azjatyckie motywy interesowały mnie już od pierwszej wizyty w tym miejscu, jako kilkunastoletnie dziecko. Przyglądałam się największemu obrazowi na ścianie, starając się wyłapać jak największej szczegółów i odniesień do azjatyckiej kultury. Z tego zafascynowania wyrwało mnie ciche warknięcie Blaze'a.
- Co się stało maluszku? - spytałam go zdziwiona.
Stworek patrzył się on w stronę dużej drewnianej figury, jednak jasnym było, że nie podziwia jej majestatyczności czy kunsztu rzeźbiarza, który ją wykonał. W cieniu zauważyłam leżącego stworka o jasnoczerwonej futrze i jasnym puchatymi ogonem i szyją. Była to jedna z ośmiu ewolucji Eevee'go, czyli najbardziej rozpoznawalnego pokemona na świecie. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z Flareonem - ognistą ewolucją brązowego liska. Pokemon wyglądał niezwykle urocze, jednak przerażające było, że ciągle na nas patrzył, niczym jakaś ukryta kamera.

Daisy7 - 2015-10-18, 20:23

http://jastrzebie-gramatyki.pl/cytat/381703
-----------------
Blaze dalej powarkiwał wrogo w kierunku liska, w którym słusznie rozpoznałeś ognistą ewolucję Eeevee'ego - Flareona, jednak ten nie zmieniał pozycji przez dobre kilka chwil. Dopiero kiedy Cyndaquil znudził się zdzieraniem sobie na niego strun głosowych, ten zdecydował się wstać i powoli do was podejść. Zatrzymał się zaledwie metr od ciebie, dzięki czemu mogłaś mu się dokładnie przyjrzeć. Dostrzegłaś, że ma na szyi czerwoną obróżkę. Zanim jednak zdecydowałaś się coś zrobić, malec czmychnął ku ścianie i... normalnie jakby był duchem i przez nią przeniknął! Zaintrygowana podeszłaś bliżej, by zbadać miejsce. Och, to przecież klapa w ścianie! Szkoda, że się do niej nie zmieścisz, ale taki Cyndaquil nie miałby z tym najmniejszych trudności.

Black Lotus - 2015-10-19, 19:26

Chciałam podejść ognistego lisa, bo byłam nim bardzo zainteresowana. W dzieciństwie zawsze marzyłam sobie, że kiedyś będę trenerką Eevee'ego, chociaż tak samo myślała prawie każda dziewczynka. Flareon jednak ubiegł moje zamiary i sam się do nas zbliżył. Widziałam teraz pokemona w całej jego okazałości, jego puchaty, jasny ogonek oraz sierść w kolorze płomienia. Kątem oka dostrzegłam również obróżkę na szyi lisa, co oznaczało, że nie jest on dziki i ma swojego właściciela. Nie miałam jednak czasu zauważyć u stworka większej ilości szczegółów, gdyż mi czmychnął. Początkowo wydawało mi się, że przeleciał przez ścianę niczym duch, jednak okazało się, że Flareon uciekła po prostu przez klapę w ścianie. Niestety otwór był za mały dla mnie, jednak Cyndaquil dałby sobie z nim radę. Początkowo wahałam się, czy go puszczać samemu i ostatecznie przypieczętowałam tą decyzję. Nie będę puszczała Cyndaquila nigdzie samego. Postanowiłam jedynie spojrzeć przez klapę w ścianie. W końcu co może się złego stać?
________________________
* KLIK!

Daisy7 - 2015-10-19, 20:13

ile razy jeszcze to dasz? ;-;
---------------
Cyndaquil chyba ucieszył się, że nie poprosiłaś go o pójście za Flareonem, bo usłyszał jaki cicho odetchnął z ulgą. Nie żeby się ciebie bał i lękał ci się sprzeciwić, bo przecież mowa tu o jeżyku budzącym cię poprzez poparzenie twarzy, ale najzwyczajniej w świecie niechałby odmówić, żeby nie wyjść na tchórza. Ach te urocze, "odważne" i honorowe Pokemony. Zajrzawszy do klapy, nie dostrzegłaś niczego konkretnego, gdyż w tuneliku panują egipskie ciemności. Jednak ledwo zdążyłaś podnieść się na równe nogi, gdy nagle przez ukryte drzwi niedaleko klapy do pomieszczenia weszła wysoka, szczupła kobieta o kręconych rudych (wręcz marchewkowych, jak Victoria ze "Zmierzchu") włosach ubrana w pomarańczowo-czerwono-bordowe kimono z czarnymi zdobieniami. Tuż za nią wmaszerował Flareon, ten sam z czerwoną obróżką! Czyżby była to jego opiekunka? Nieznajoma uśmiechnęła się do was i skłoniła w typowo japoński sposób.
- Witajcie w tanecznym teatrze sióstr Kimono. W czym możemy wam pomóc, najmilsi? - zapytała łagodnym i życzliwym głosem.

Black Lotus - 2015-10-19, 22:01

W tunelu niestety nie udało mi się dużo wypatrzeć z powodu ciemności, które w nim panowały. Teraz tym bardziej cieszyłam się, że nie wysłałam tam Cyndaquila. W końcu nie wiadomo, jak długi jest ten tunel i do czego ostatecznie prowadzi. Gdy tylko wstałam na nogi, do sali weszła wysoka kobieta o kręconych rudych włosach, a obok jej nogi kroczyła Flareon. Była to najpewniej ta sama, bo miała identyczną czerwoną obróżkę na szyi. Żeby uszanować azjatycką kulturę, witam się z kobietą tak sam, jak ona.
- Przyszliśmy tutaj jedynie obejrzeć jakiś spektakl, ale widzę, że na razie żadnego nie ma. - odpowiedziałam kobiecie. - Później zaczepiła nas, jak mniemam, twoja Flareon.

________________________
* Łee, ścianka ;_; (~Daisy)

Daisy7 - 2015-10-19, 22:35

- Tak, teraz ona przyjmuje gości. Jak tylko ktoś się zjawi, biegnie do naszego pokoju i nas o tym powiadamia. Mówiąc "nas" mam na myśli mnie i resztę moich sióstr, a także ich Pokemony. Dzisiejszy spektakl został odwołany ze względu na "Festiwal Rowerów". Jest z nim wielkie zamieszanie, więc nasze przedstawienie przeniosłyśmy na jutro na godzinę 11:00. Potrwa równo do 13:00. Zapewne nie wiesz, że w Japonii czas od 11:00 do 13:00 uznaje się na najszczęśliwszy i nazywa go Godziną Konia, czyli po japońsku shakkō. Interesujące, nieprawdaż? - uśmiechnęła się, mrużąc oczy. - Może chcesz wstąpić na zieloną herbatę do naszego saloniku? Poznasz moje siostry, a tym samym pozostałe artystki teatru i mogę opowiedzieć ci co nieco o japońskich zwyczajach - zaproponowała.
Black Lotus - 2015-10-19, 23:01

Zatem kobieta była jedną ze słynnych Sióstr Kimono. Wyjaśniono mi, że Flareon pełni rolę recepcjonistki, a teatr nie jest opuszczony, tylko reszta aktorek odpoczywa w oddzielonym od głównego pomieszczeniu saloniku.
Informacja o odwołaniu i automatycznym przełożeniu spektaklu nieco mnie zasmucił. Liczyłam, że szybko uda mi się je obejrzeć. Trudno, zostanę w Ecruteak dzień dłużej i będę mogła pooglądać inne zabytki tego miasta.
- A może i uda mi się zawalczyć z liderem? - zastanawiałam się.
Już miałam podziękować kobiecie za gościnę, oraz za niezwykle ciekawą ciekawostkę o kulturze japońskiej, kiedy dostałam propozycję spotkania się z innymi Siostrami.
- Na prawdę, mogłabym?! - zapytałam mocno uradowana, jednak od razu spuściła z tonu. - To znaczy, bardzo chętnie. Będzie mi niezwykle miło poznać pani siostry i napić się wspólnie herbaty. - tym razem starałam się to powiedzieć jak najbardziej spokojnie, ale i realistycznie zarazem.

Daisy7 - 2015-10-20, 07:45

naprawdę* ;3 // musiałam dać ściankę, inaczej się nie dało tego opisać, ale pamiętaj, że robię to z bólem serca D:
-----------------------------
- Ależ oczywiście, nie ma problemy, a my chętnie spotykamy się ze wszystkimi naszymi fanami, że się tak wyrażę - odpowiedziała rudowłosa kobieta, po czym gestem pokazała ci, byś szła za nią.
Przeszłyście przez ukryte drzwi, jedynie Flareon zdecydował się przedostać za pomocą swojego tajnego przejścia. Jeśli spodziewałaś się, że wejdziecie prosto do salonu, gdzie odpoczywa reszta artystek, to byłaś w błędzie. Otóż znalazłyście się w wąskim i podłużnym korytarzu, w którym na prawo i lewo są drzwi. Naliczyłaś pięć par drzwi po prawej stronie, z których wszystkie oznaczone były tabliczkami z różnymi imionami, a także dwie na lewo. Twoja przewodniczka poinformowała cię, że te po prawo to sypialnie sióstr Kimono, ale dwa pomieszczenia po lewej stronie stanowią kuchnię z jadalnią i łazienkę, gdyż kobiety mieszkają tu na stałe i potrzebne są im taki wygody. Wy jednak ominęliście wszystkie przejścia, zatrzymując się na samym końcu przed największym, drewnianym, dwuskrzydłowym. Domyśliłaś się, że prowadzą do salonu i tym razem miałaś rację. Wszedłszy do środka, ujrzałaś obszerne, wyczyszczone na błysk pomieszczenie. Podłoże wyłożono wykładziną z japońskimi znaczkami, a ściany pomalowano na kolor cielisty. Najbardziej w oczy rzuca się spory, niski, kwadratowy stół pośrodku, przy którym na czterech spośród ośmiu poduszek siedzą kobiety, a obok nich towarzyszące im Poke-liski. Na pierwszy rzut oka wszystkie panienki różnią się od siebie i to bardzo (przede wszystkim kolorami włosów), jednak po dokładniejszej obserwacji można zauważyć, że mają podobne twarze, wszystkie są szczupłe i raczej wysokie. Jeśli mowa o włosach to nie tylko je posiadają pod kolor podopiecznego, ale także kimona. Co do stworków to od razu rozpoznałaś, że są to kolejne eeveelucje: Espeon, Umbreon, Jolteon i Vaporeon z kolorystycznie dopasowanymi obróżkami. Hmm... Ciekawe czemu cała czwórka ma przy obróżkach małą zawieszkę w kształcie koniczynki, a u ognistego liska takiej nie dostrzegłaś.
- Witajcie siostry. Zaprosiłam tą młodą damę na wspólną herbatę. Może zechcesz się nam przedstawić? - zaproponowała opiekunka Flareona, a żeby cię ośmielić, sama powiedziała, jak się nazywa - Naoko.


Black Lotus - 2015-10-20, 23:06

Kroczyłam za kobietą, przechodząc korytarze z siedmioma parami drzwi, pięcioro z nich prowadziło do sypialni Sióstr Kimono, dodatkowo oznaczone one były tabliczkami z imionami, a za dwoma kolejnymi parami znajdowała się kuchnia i łazienka. Na końcu długiego halu znajdowała się ostatnio par drzwi, nieco przypominające wrota. Za nim znajdował się salon, o którym wspominała trenerka Flareona. Kobieta krótko przedstawiła powód mojego przybycia tutaj, po czym sama się przedstawił.
- Jestem Haru Hasashi. - przywitała, zginając się w pół, po czym wskazałam ręką na ognistego jeżyka. - A to jest mój towarzysz, Blaze. Miło mi panie poznać.
Rozglądałam się po pomieszczeniu, które tak samo jak teatr, było urządzone na styl japoński. Niski stój, tematyczne ozdoby i inne szczegóły sprawiały, że można było się poczuć jak w zupełnie innym świecie. Obok czwórki siedzących na poduszkach kobiet zauważyłam kolejne eeveelucje, które tak samo jak Flareon, wyglądało niezwykle uroczo, ale i jednocześnie elegancko i dystyngowanie.

________________________
* Kolejna, ścianka ;_; Czemu mi to Klusko robisz? *płacze rzewnie*

Daisy7 - 2015-10-21, 07:17

cichaj, ja jestem MG, ja mogę wszystko, to jako gracz masz się przystosowywać D:
-----------
Kobiety przedstawiły się po kolei: pani od Espeona - Sayo, od Umbreona - Zuki, od Vapreona - Kuni i od Jolteona - Miki. Jeśli chodzi o same liski to nie mają żadnych imion, więc wszyscy zwracają się do nich po nazwie gatunku. Naoko poprosiła cię, byś usiadła obok niej przy niskim stole na bardzo wygodnej poduszce. Sayo poszła zrobić herbatę, a gdy wróciła i podała każdemu (włącznie z tobą) po kubku napoju, towarzystwo rozgadało się, jakby smak bądź zapach tego picia rozwiązał im języki. Siostry rozmawiały głównie o nowych krokach i pomysłach do przedstawień, a ty chociaż nie miałaś okazji, aby się często odezwać, nie czułaś się jakaś wyobcowana. W końcu temat uległ zmianie, kiedy Kuni, która, jak się okazało, jest najstarsza, zapytała opiekunkę Flareona co z rytuałem przejścia. Zapytana spuściła głowę i wybełkotała coś niezbyt zrozumiałego.

Black Lotus - 2015-10-24, 17:32

Kobiety zaczęły się przedstawiać, a ja próbowałam w miarę możliwości zapamiętać imiona każdej z niej, jednak wiedziałam, że nie będzie to łatwe zadanie. Usadowiłam się obok Naoko, której podopieczną była Flareon. Sayo, która trenowała psychiczną ewolucję Eevee, poszła przygotować herbatę, a po chwili powróciła z ciepłym naparem dla każdej z nas. Wszyscy rozgadali się, kobiety mówiły głównie o swojej pracy, a ja z zaciekawieniem przysłuchiwałam się ich rozmowie. Nie czułam się wyobcowana w towarzystwie, nawet zbytnio mi nie przeszkadzało, że odzywałam się jedynie co jakiś czas. W pewnym momencie kobiety zapytały się Naoko o jakiś tajemniczo brzmiący "rytuał przejścia". Trenerka Flareona posmutniała, a ja przypomniałam sobie o pewnym szczególe. Jedynie jej eevelucja nie miała przy obróżce koniczynki. Uznałam to za nieistotny szczegół, najwyżej niepotrzebnie.
- A czym jest ten rytuał przejścia? - spytałam Kuni.

________________________
* STRÓJ NR 1
STRÓJ NR 2
Haru ma móc się ubrać w te ubranka *^*

Daisy7 - 2015-10-24, 18:01

nie ma tak dobrze, musi je kupić wpierw w sklepie odzieżowym w przygodzie *^* znajdziesz taki sklep w każdym mieście (city, a nie town)
------------
- Rytuałem przejścia nazywamy solowy występ artystki na scenie podczas Kwartalnego Przedstawienia. Chodzi o to, że musi sama ze swoim podopiecznym ułożyć własną choreografię, dobrać muzykę i zadbać o każdy szczegół, a następnie ją przedstawić przed publiką. Jeśli zbierze duże brawa, rytuał zostaje uznany - wyjaśniła Kuni.
- A Kwartalne Przedstawienie, czyli z japońskiego Shihanki shō to występ odbywający się raz na trzy miesiące. Taki z przytupem trwający co najmniej dwie i pół godziny, na którym cała sala jest zapełniona - dodała z przerażeniem w głosie Naoko.
- Oj tam, za bardzo się tym stresujesz i przejmujesz. Pomyśl, że to zwykły występ, taki jaki codziennie odgrywamy dla dwudziestu osób. Przecież przy takich nigdy nie zżera cię trema - odezwała się wesoło Miki, głaszcząc Jolteona, który z radości zaczął aż strzelać delikatnymi iskierkami, co Vaporeon "skomentował" niezadowolonym prychnięciem.
- Ta, jasne - burknęła Naoko, nadal nie podnosząc głowy. - Zresztą musiałabym być chyba ślepa, żeby na widowni widzieć dwadzieścia osób zamiast dwustu!
- Oj no, chciałam dobrze - westchnęła przygaszona właścicielka elektrycznego lisa.
- Nikt cię nie obwinia, Miki. Po prostu Naoko ma pietra, bo za pierwszym razem wygwizdali jej występ na Kwartalnym Przedstawieniu. Heh, mija już rok od tego wydarzenia, a tak świetnie je pamiętam - zakpiła Zuki, uśmiechając się iście diabelsko, przez co została sparaliżowana wzrokiem bazyliszka przez pozostałe siostry oprócz jeszcze bardziej podłamanej Naoko.

Black Lotus - 2015-10-25, 00:18

Przysłuchiwałam się wyjaśnieniom najstarszej z Sióstr Kimono dotyczących Rytuału Przejścia. Okazał się być nim ponad dwugodzinny solowy występ podczas Kwartalnego Przedstawienia, będącego ważnym wydarzeniem w teatrze, ściągającym do niego mnóstwo publiczności.
- Nic dziwnego, że Naoko czuje się zestresowana. Co innego występ przed kilkunastoma tymi samymi osobami, a co przed pełną widownią. - rozmyślałam o dziewczynie, patrząc na jej nieco załamane oblicze. - Tym bardzie pewnie czuje presje, że jedynie ona z sióstr nie przeszła tego testu.
Miki, która jednocześnie głaskała swojego Jolteona, próbowała pocieszyć dziewczynę, jednak Naoko niezbyt poprawiło to humor. Po niej odezwała się Zuki, właścicielka Umbreona, i bardziej dobiła i tak załamaną już najmłodszą siostrę. Zbliżyłam się do Naoko, objęłam ją ramieniem i próbowałam ją pocieszyć:
- Nie przejmuj się nią. Nie warto cały czas rozpamiętywać przeszłości, bo zostaniemy jedynie uwikłani w jej sidła. Na pewno znajdziesz jakiś pomysł, żeby przełamać tremę. Ja ci chętnie pomogę. - uśmiecham się do dziewczyny, mając nadzieję, że moja krótka "mowa motywująca" podniesie ją nieco na duchu.

Daisy7 - 2015-10-25, 10:46

- Och, naprawdę chciałabyś mi pomóc? - zapytała Naoko, unosząc głowę i wlepiając w ciebie swoje duże, lekko zaczerwienione oczy. - To znaczy wiesz, teoretycznie powinnam zrobić to wszystko sama, ale chodzi o to, że bez pomocy innych aktorek, czyli moich sióstr. A ty do nich nie należysz, więc nie złamałabym tym żadnej zasady, prawda? - tym razem zwróciła się do swoich siostrzyczek.
- Cziter - prychnęła cicho Zuki.
- Nie słuchaj jej. Jeśli pomoże ci ktoś z zewnątrz, nie będzie żadnego problemu z naruszeniem zasad - poinformowała radośnie właścicielka Vaporeona, na co reszta dziewcząt (prócz Zuki) posłała najmłodszej z sióstr przyjazne uśmiechy.
- No to super! Najpierw musimy mieć jakąś inspirację, więc przydałoby się gdzieś pójść. Co proponujesz, towarzyszko? - zapytała cię uszczęśliwiona Naoko, w której nadzieja odżyła.

Black Lotus - 2015-10-25, 19:19

Naoko wyraźnie odżyła, gdy powiedziałem jej, że może liczyć na moją pomoc. Inne siostry nie miały nic przeciwko, żeby nieco wspomogła dziewczynę. Nieprzychylnie podeszła do tego jedynie Zuki, która od początku wydawała się dokuczać siostrze.
- Masz rację. Zmiana otoczenia pozwoli nam wpaść na nowe pomysły. - przytaknęłam Naoko, jednak głównie bardziej ze względu na to, żeby Zuki dalej jej nie strofowała.
Żegnam się z resztą sióstr, po czym opuszczam teatr wraz z Naoko. Teraz zostało jedynie wymyślić, gdzie moglibyśmy się udać, żeby znaleźć inspirację do występu młodej tancerki. Coś, co byłoby związane z Flareonem, ognistą eeveelucją...
- Co ty na to, żeby przejść się do Burned Tower? - zaproponowałem tancerce.

Daisy7 - 2015-10-25, 19:29

- Tak, tak, tak, jestem za. Też myślałam o tym miejscu - przytaknęła ci Naoko, po czym we dwie ze swoimi Pokemonami ruszyłyście ku wspomnianemu budynkowi znajdującemu się w północno-zachodniej części miasta.
Dotarłszy na miejsce, przeczytałyście krótką informację na temat Burned Tower zamieszczoną na drewnianej tabliczce przed wieżą: "Wieża spłonęła 150 lat temu. Niegdyś była równie wspaniała co Bell Tower. Krąży legenda, że została podpalona przez legendarnego Pokemona Ho-Oha, lecz nikt nie jest w stanie jej potwierdzić ani podać przyczyn takiego zachowaniu u ptaka".
- Hmmm... Zbyt wiele to nie napisali - zauważyła twoja koleżanka. - Wchodzimy do środka?

Black Lotus - 2015-10-25, 19:44

Uśmiechnęłam się do Naoko, gdyż szybko zgodziła się na mój pomysł. Poszliśmy w stronę spalonej wieży, która zarówno jak okazalsza od niej Bell Tower, jest bardzo znanym budynkiem w Ecruteak. A tak właściwie znane jest to, co pozostało po okazałej niegdyś budowli. Krążyło o tym miejscu wiele legend i opowieści, jednak w żadną z nich niezbyt wierzyłam.
Z samej tabliczki nie dowiedziałyśmy się z Naoko tak właściwie nic. Wtedy dziewczyna zaproponowała, żebyśmy weszły do środka.
- Właściwie to czemu nie. Co może nas tam złego spotkać? - odparłam do Naoko, po czym przekroczyłam krok Burned Tower.

Daisy7 - 2015-10-25, 19:54

Naoko chyba chciała coś powiedzieć, lecz w porę ugryzła się w język, stwierdziwszy, że jeszcze przestraszy cię tym, co ma do powiedzenia i zrezygnujesz z odwiedzenia Burned Tower, a tym samym nici z jej solowego występu. Wszedłszy do środka, poczułyście zapach stęchlizny i spalenizny. Takie fetory długo utrzymują się w powietrzu. Gdyby nie dziury i szpary w drewnianej budowli, byłoby tu ciemno jak w grobie nawet za dnia, gdyż okna zostały w bliżej nieokreślonym celu pozakrywane ciemnymi płachtami. Przy każdym kroku, jaki stawiacie, słychać trzeszczenie desek.
- Um, masz może latarkę? Chyba przed nami są schody - odezwała się twoja towarzyszka.

Black Lotus - 2015-10-25, 20:54

Weszłyśmy w dwójkę do środka. Wnętrze Burned Tower wewnątrz wyglądało jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Wszędzie unosił się nieznośny zapach spalenizny oraz stęchlizny. Gdyby nie to, że zaoferowałam się już wcześniej pomóc Naoko, raczej nie odważyłabym się odwiedzić tego miejsca, jednak nie mogłam teraz zrezygnować. Idąc coraz bardziej wgłąb budowli, deski wydawały się trzeszczeć coraz, jakby za chwilę miały się zawalić pod ciężarem moim i Naoko.
- Niestety nie. - odparłam do dziewczyny. - Jednak Blaze może postarać się oświetlić drogę przy swojego płomienia. Co ty na to?

Daisy7 - 2015-10-25, 21:31

- O, no, to świetny pomysł - przyznała Naoko, po czym Blaze posłusznie rozpalił płomienie na swym grzbiecie i od razu zrobiło się jaśniej oraz odrobinkę przyjaźniej i mniej strasznie.
Okazało się, że rzeczywiście przed sobą macie schody prowadząc na górę. Ostrożnie weszłyście po nich, starając się nie myśleć o tym okropnym skrzypieniu, które zdaje się wręcz krzyczeć "zaraz pękniemy!". Dotarłszy na wyższe piętro, ogarnęłyście je wzrokiem i wtem dostrzegłyście, że coś przemknęło po drugiej stronie pomieszczenia, a potem zniknęło za starym i zwęglonym fortepianem. Nie mogło ci się przewidzieć, bo nawet Flareon zaczął szczekać, lecz trenerka szybko go uspokoiła.

Black Lotus - 2015-10-26, 22:32

Naoko przytaknęła na mój pomysł, więc poprosiłam Blaze'a, żeby uruchomił ogień na swoim grzbiecie. Gdy tylko płomienie zostały wzniecone, wokół zrobiło się od razu milej i jakby mniej strasznie. Ostrożnie weszłyśmy na górę, oczywiście drewniana posadzka dalej dawała o sobie znać i złowieszcze trzeszczała, próbując nas wystraszyć. Wszedłszy na górę, starałyśmy się dostrzec jak najwięcej szczegółów pomieszczenia, w którym się znalazłyśmy. Nie było tutaj zbytnio nic ciekawego, oprócz starego, zwęglonego fortepianu, który smętnie stał po drugiej stronie pokoju. Nagle coś przemknęło po całej długości pokoju. Początkowo uznałam to za zwidy, jednak Flareon zaczęła szczekać. Uświadczyło mnie to w przekonaniu, że raczej mi się to nie przewidziało.
- Co to mogło być? - spytałam Naoko, po czym powoli zaczęłam zbliżać się w stronę zniszczonego fortepianu.

Daisy7 - 2015-10-27, 07:25

- A bo ja wiem? Podobno wieżę zamieszkuje sporo bezdomnych Pokemonów duchów - odpowiedziała Naoko, podążając za tobą w stronę starego, zwęglonego fortepianu, gdzie pomknęła zjawa.
Dotarłyście na miejsce, lecz nikogo ani niczego tam nie zastałyście. Zaczęłaś rozglądać się wokół, sprawdziłaś nawet miejsca pod i za fortepianem, ale wszędzie pusto.
- Wygląda na to, że jeśli coś tu było, zdążyło już zwiać - mruknęła jakby ucieszonym głosem młoda artystka. - Idziemy wyżej? - zaproponowała, wskazując na kolejne schody prowadząc na drugie piętro.

Black Lotus - 2015-10-27, 22:23

Nieco się zlękłam, gdy usłyszałam o pokemonach duchach, które zamieszkiwały Burned Tower. Mimo że nigdy nie spotkałam takich pokemonów, jakoś niespecjalnie chciałam przyspieszać to spotkanie. Nie był to strach, ale bardziej... lęk przed nieznanym.
Wraz z Naoko podeszłyśmy bliżej fortepianu, za którym... nie było nic. Zatem albo mi się przewidziało, albo rzeczywiście był tutaj duch, który zdążył już uciec.
- Myślę, że możemy iść dalej. - odparłam do Naoko, zerkając jeszcze przez chwilę na fortepian, jednak po chwili wraz z nią zaczynam wdrapywać się na kolejne piętro budynku.

Daisy7 - 2015-10-27, 22:30

Zerkając na fortepian, znów miałaś dziwne wrażenie, że coś ci tam mignęło, ale gdy tylko zamrugałaś, nie dostrzegłaś niczego dziwnego. Miejmy nadzieję, iż żaden urwisowaty duszek nie stroi sobie z ciebie żartów. Na kolejnym piętrze nie było niczego godnego uwagi, więc zdecydowałyście się wejść na ostatnie. Tutaj nikt nie zakrył dziur ani miejsc na okna żadnymi płachtami, dlatego jest znacznie jaśniej, ale jednocześnie chłodno przez spory przewiew. Najbardziej w oczy rzuca się gruby sznur wiszący mniej więcej na środku pomieszczenia. W pierwszej chwili przeszły cię ciarki, bo pomyślałaś sobie o wisielcu, lecz po chwili dostrzegłaś, że sznur służy do "uruchomienia" dużego, złotego dzwonu (jak w starych kościołach). Wystarczy go trochę rozbujać, a okolicę przeszyje donośne "bum bum".
Black Lotus - 2015-10-28, 20:00

Jeszcze przez chwilę zerkałam niepewnie na fortepian, jakby w końcu miał zza niego wyskoczyć, jednak nic takiego się nie stało. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak pójście na Naoko na kolejne piętro drewnianej konstrukcji. Niestety na nim nie był nic wartego większej uwagi, więc weszłyśmy na sam szczyt Burned Tower. Miejsca po oknach nie były zakryte, więc było tutaj o wiele jaśniej niż na niższych poziomach, jednak było też tutaj bardzo wietrznie. Wartym uwagi przedmiotem był wielki, złoty dzwon, do którego przyczepiony został gruby sznur. Musiała to być jeszcze pozostałość z czasów świetności wierzy. Ostrożnie zbliżam się do "okien", żeby móc obejrzeć panoramę miasta Ecruteak. Jest to wysoko położony punkt, więc powinnam mieć możliwość ujrzenia sporej części okolic miasta i terenów do niego sąsiadujących.
Daisy7 - 2015-10-29, 06:40

Rzeczywiście miasto stąd wygląda ślicznie. Dodatkowo wszędzie widać żółte, pomarańczowe, brązowe i czerwone liście drzew, które powoli odpadają i upiększają chodniki czy trawy. Nic tylko stać i podziwiać, ewentualnie robić zdjęcia. Niespodziewanie rozległo się donośne "bum bum" dzwona. Tutaj w wierzy na samej górze słychać to tak głośno, że czujesz, jak całe twoje ciało wibruje pod wpływem dźwięków. Czy ten Naoko odwaliło do reszty?! Odwróciłaś się dynamicznie, lecz wtem dostrzegłaś swoją towarzyszkę w całkiem innym miejscu z miną równie zaskoczoną co twoja. Z wyrazu jej twarzy potrafiłaś odczytać "to nie ja pociągnęłam za sznur". Jeśli o sznurze mowa to faluje na powietrzu, jakby dopiero co został poruszony.
Black Lotus - 2015-10-29, 10:45

Widok, który uświadczyłam ze szczytu Burned Tower, był nawet lepszy, niż się mogłam spodziewać. Różnokolorowe liście przepięknie ozdabiały, nieco tajemnicze, Ecruteak. Z tego zachwytu wyrwało mnie dopiero donośne bicie dzwonu.
- Naoko, coś ty zrobi-... - wyrwało mi się na początku, jednak odwróciłam się i zobaczyłam, że dziewczyna jest daleko od dzwonu i jest równie zdziwiona co ja. - Co do...?
Sznur lekko falował. Można by to zrzucić na wiatr, jednak wtedy dzwon nie zacząłby grać. Zatem jeśli nie byłam to ja, ani Naoko, oznaczało to, że...
- Ktoś tutaj jest. - powiedziałam do dziewczyny, po czym przypomniałam sobie o tym, co widziałam w sali z fortepianem. Wyglądało na to, że nie było to złudzenie. - Nie musisz się ukrywać duchu. Nic tobie nie zrobimy.
Skąd ten wniosek. Naoko wspominała o tym, że wieżę zamieszkują teraz duchy. Gdyby był tutaj jakiś człowiek, usłyszelibyśmy skrzypienie drewnianej podłogi i schodów. Wnioski wysnuwały się same...

Daisy7 - 2015-10-29, 17:08

- Moja koleżanka mówi prawdę, duszku. Jesteśmy tu tylko przelotem. Chciałyśmy zwiedzić Burned Tower, ale na spokojnie, by nikomu tym nie zdenerwować. Gdybyśmy wiedziały, że ci przeszkadzamy, nie łaziłybyśmy po twoim domku - dodała Naoko, rozglądając się wokół, chociaż jeśli rzeczywiście macie do czynienia z duchem, sam zdecyduje, kiedy i czy w ogóle zechce się wam ujawnić.
Trochę tak stałyście jak słupy soli, dopóki Blaze nie wyczuł tropu i nie podszedł do przewalonego regału, na który zaczął warczeć. Wtem zza niego wyleciał fioletowy stwór. Wykonał obrót w powietrzu i zawisnął pod sufitem.


Black Lotus - 2015-10-29, 18:37

Naoko również dodała coś od siebie, na przekonanie tajemniczej istoty, że nie zamierzaliśmy zakłócaj jej spokoju. Z boku pewnie wyglądało to nieco dziwnie i częściowo komicznie - dwie dziewczyny stoją naprzeciw siebie i proszą niewidzialną istotę o przebaczenie. Mi jednak nie było w tym momencie do śmiechu. Mogłyśmy trafić na przyjaznego duszka, który chciał jedynie nas nieco wystraszyć i zabawić się naszym kosztem, jednak równie dobrze mógł być to zbłąkany ubiór żądny jedynie krwi. Dlatego, gdy zza regału wyleciał niegroźnie wyglądający stworek, odetchnęłam z ulgą. Duszek nie wyglądał strasznie, na swój sposób był nawet uroczy.
- Więc to ty nas straszysz, co? - odparłam do niego.
Jeśli fioletowy stworek był tutaj sam, musiało oznaczać to, że jest on dziki. Dlatego też wyjęłam z plecaka PokeDex, który skierowałam na pokemona.

Daisy7 - 2015-10-29, 20:01

Duszek wyszczerzył się (o ile można to tak nazwać, skoro nie ma zębów ;-;) do ciebie i kiwnął energicznie łepkiem, przyznając się, że to on was straszy. Nie wygląda na jakiegoś złego, agresywnego czy też niezadowolonego i chyba nękał was nie dlatego, że był zły czy coś w tym stylu, tylko po prostu mu się nudziło. Zresztą wszystkiego dowiedziałaś się po przeczytaniu rubryki z charakterem w skanie malucha, który okazał się należeć do gatunku Shuppetów.

Shuppet
Imię: Vivian

Poziom: 10 [00%]
Ewolucja: Shuppet --(37lv)--> Bannete <--(Mega Stone)--> Mega Bannete
Ataki: Knock Off, Screech, Night Shade, Spite
Charakter i historia: Shuppet miała kiedyś trenera, jednak chłopak pewnego razu o mały włos nie zszedł na zawał, gdy został wystraszony przez Gengara brata. Od tamtej pory nastolatek znienawidził Poke-duchy i pozbył się swoich, wypuszczając je do Burned Tower. Takim sposobem Vivan znalazła się w wieży, gdzie z początku bardzo jej się podobało, lecz w końcu zaczęło jej się nudzić. Zwłaszcza, że samiczka uwielbia towarzystwo oraz bycie w centrum uwagi. Najczęściej zwraca na siebie uwagę poprzez robienie innym żarcików, które na szczęście póki co są niegroźne. Shuppet na szczęście nie ma traumy do ludzi, a nawet można by rzec, że ją na swój sposób fascynują.
Umiejętności: Insomnia - Pokemon nie może zasnąć.
Trzyma: ---

Mhrok - 2015-10-29, 21:24

Duszek uśmiechnął się do mnie, co uznałam za bardzo dobry znak. Pokemon od samego początku wyglądał na miłego i pozytywnie nastawionego do życia. Gdy tylko zobaczyłam skan, a dokładnie część z charakterem pokemona, pochwaliłam pod nosem możliwości PokeDexa.
- Shuppet... Vivian... - szczątkowo czytałam informacje o pokemonie. - Porzucił swoje pokemony... Więc jesteś po prostu samotna, mam rację? - ostatnie zdanie skierowałem do duszka, który zapewne dalej lewitował kilka metrów nad ziemią. Moja prośba mogła wydać się jej zbyt śmiała, jednak postanowiłam zaryzykować. - Co byś Vivian powiedziała na to, żeby do mnie dołączyć? Nie musiałabyś już dłużej nudzić się na tej wieży.

_______________________
* *chwali się nowym wyglądem C:*

Daisy7 - 2015-10-30, 15:02

śliczny, zwłaszcza kotek z syny <3
----------------
Shuppet spojrzała na ciebie dosyć zaskoczonym wzrokiem. Chyba nikt dotąd nie proponował jej tak wprost dołączenia do drużyny. Możliwe nawet, że jesteś pierwszą osobą, która nie zwiała od razu na jej widok. Duszek nie odpowiedział na twoje pytanie. Zamiast tego zaczął latać nad twoją głową, jakby chciał coś przez to powiedzieć, ale pytanie "co".
- Wiesz, mam wrażenie, że ona nie chce dać się tak łatwo schwytać - odezwała się Naoko. - Może spróbujesz ją złapać podczas walki? - zaproponowała ci, zerkając na Vivian.

Black Lotus - 2015-10-30, 22:42

- Wygląda na to, że nie mam wyjścia... - odparłam do Naoko, po czym zwracam się do Vivian, szeroko uśmiechnięta. - To co, zmierzysz się ze mną?
Nie wiedzieć czemu, podświadomie czułam, żeby nie używać w tej walce Cyndaquila. Zamiast tego wolałam wybrać mojego drugiego podopiecznego - Darkasa. Pora zobaczyć, jak lisek radzi sobie w walce.
- Zacznij od wykonania Leer. Spójrz na swoją przeciwniczkę groźnie, niech się ciebie wystraszy, przez co trudniej będzie jej się bronić przed twoimi ciosami. Następnie zacznij biec na jedną ze znajdujących się tutaj kolumn, od której odbij się i uderz w Vivian Pursuit. Postaraj się wtedy zaczepić swoimi ostrymi pazurkami o materiał, który stanowi ciało ducha, i ściągnij go na ziemię. Gdy duch zostanie uziemiony, ponownie uderz w niego Pursuit. Kolejną wykonaną przez ciebie techniką niech będzie Copycat. Postaraj się skopiować od Shuppet jakiś cios, którym już oberwałeś, i który wyglądał według ciebie na całkiem silny. - taktyka może nie była jakaś powalająca, jednak była to moja pierwsza poważna walka. Nie byłam pewna wszystkich rezultatów, dlatego starałam się patrzeć na ruchy Zoruy jak najdokładniej, żeby móc wyeliminować ewentualne błędy.

Daisy7 - 2015-10-31, 15:30

Z: Illusion - Sprawia, że Pokemon przyjmuje wygląd ostatniego Pokemona w drużynie. Umiejętność przestaje działać po przyjęciu ciosu od przeciwnika.
S: Insomnia - Pokemon nie może zasnąć.
--------------
Pierwszy ruch należy do samczyka. Zorua wykonał Leer. Jego oczy zaiskrzyły czerwienią, a rezultatem tego jest spadek obrony u przeciwnika. Następnie duch w odwecie zaatakował Screechem, który obniżył obronę liska aż o dwa poziomy. Ten szybko rzucił się na oponenta z pazurkami, by zadać całkiem spore obrażenia przy pomocy Pursuit. Później oberwał Night Shade, aczkolwiek stracił bardzo niewiele punktów życia. Potem znów efektywny Pursuit, dzięki któremu twojemu podopiecznemu udało się "ściągnąć" oponenta na ziemię. Wykończony duch poddaje się i daje złapać w pokeball. Gratulacje!
- Super wam poszło - pochwaliła was Naoko. - Czuję, że w swoim przedstawieniu nawiążę do tej interesującej walki między Pokemonem duchem, a mrocznym. Oczywiście pod warunkiem, że nie macie nic przeciwko.

PS Dopisz do charakteru Poka, że Harumi schwytała Shuppet, uprzednio odbywając z nią zwycięski Poke-pojedynek w Burned Tower.

Black Lotus - 2015-11-01, 12:23

Pierwsza walka w mojej "karierze" poszła mi zaskakująco dobrze. Zorua zaufał mi w pełni i wykonał wszystkie moje polecenia do do joty. Widać było, że był on zmęczony, ale na pewno był równie zadowolony ze swojej wygranej.
- Brawo Darkas, świetna robota! - pochwaliłam pokemona, biorąc go na ręce. - Musisz być zmęczony. Odpocznij sobie. - przyłożyłam niedaleko łebka lisa jego kulę i przywołałam go do jej wnętrza.
Cyndaquil mógł czuć się zawiedziony, że to właśnie jego nie wybrałam do walki, dlatego podeszłam bliżej niego i powiedziałam mu, że jeszcze nadejdzie moment, że on będzie miał swoje pięć minut.
- Jasne, jeśli pomoże ci to urozmaicić występ, to możesz odtworzyć tą walkę. - przyzwoliłam Naoko na wykorzystanie oglądanego przez nią pojedynku w jej przedstawieniu. - To jak, chyba możemy już wracać, co?

_______________________
* *chwali się nowym wyglądem C:*

Daisy7 - 2015-11-01, 12:32

już się chwaliłeś ostatnio, tylko na Mhroku .-.
-----------
Zorua wrócił d kulki by odpocząć, a Blaze kiwnął łebkiem i dał ci znać, że nie czuje się urażony. Naoko natomiast przyznała ci rację, więc nie zwlekając, zeszłyście schodami na sam dół, a następnie wyszłyście z Burned Tower.
- Cóż, ogólny zarys występu już mam. Dopracuję go jeszcze na spokojnie w teatrze, przyszykuję kostiumy oraz dodatki i wszystko powinno pójść zgodnie z planem. Bardzo dziękuję za pomoc. Pewnie gdyby nie ty, dalej nic bym nie zrobiła, aby zbliżyć się do zaliczenia rytuału przejścia. Proszę, przyjmij to w ramach podziękowania - powiedziała opiekunka Flareona, podając ci pudełeczko owinięte fioletową wstążką. - W środku znajduje się Bag Charcoal, czyli kawałek drewna, który może trzymać Pokemon, dzięki czemu jego ogniste ataki stają się silniejsze o 20%. Na pewno Cyndaquil ucieszy się z takiego podarku, a jeśli nie on to jakiś inny z twoich podopiecznych - wyjaśniła, uśmiechając się szeroko. - To co... do zobaczenia?

Black Lotus - 2015-11-01, 13:49

Opuściłyśmy wspólnie z Naoko Burned Tower. Dziewczyna miała już w głowie zarys swojego występu, więc nie było już powodów, dla których miałybyśmy zostać tam dłużej.
- To nie był żaden problem. - odparłam na podziękowania tancerki. - Gdyby nie ty, nie zapoznałabym się z Vivian. - uśmiechnęłam się.
Gdy tylko Naoko wręczyła mi pięknie udekorowane pudełko, odparłam, że nie trzeba było i pomogłam jej z wielką przyjemnością, niestety dziewczyna była uparta w swoich zamiarach.
- Chyba tak... - odparłam, nieco smutna, gdy przyszedł czas pożegnania. Przytuliłam się do Naoko i obiecałam jej, że wpadnę jutro na jej solowy występ. - Nie mogłabym czegoś takiego przegapić.
Teraz zostało mi jedynie zastanowić się, co zrobić z wolnym do wieczora czasem.
- Na pewno będę musiała wstąpić do Centrum Pokemon, zarówno żeby uleczyć Zoruę i Shuppet, jak i zarejestrować się w Lidze. Może by przejść się później spróbować zawalczyć z liderem? - zastanawaiałam się. - Chociaż nie, moje pokemony mogłyby sobie jeszcze nie poradzić. To może... Zakupy! - na tą myśl zaświeciły mi się oczy. - Jutro na przedstawienie Naoko powinnam się pięknie ubrać. O tak!
Zanim ruszyłam do tej części Ecruteak, w której mogłabym się zaopatrzyć w jakąś kreację na jutro, sprawdzam godzinę. Nie chciałabym przy wpadnięciu w szał zakupów stracić rachuby czasu, bo muszę wyspać się przed jutrem.

_______________________
* Bo kopiowałem od niego size'y i zapomniałem dopisek usunąć .-.

Daisy7 - 2015-11-01, 14:08

*gryzie w kostkę za ścianę*
-------------------
Cóż... jeśli chodzi o godzinę to dochodzi 16:30, z czego wynika, że wizyta w teatrze, uczestniczenie w rozmowach sióstr, a później zwiedzanie Burned Tower oraz walka z Shuppet zajęły ci ponad dwie i pół godziny. Ach jak ten czas szybko leci przy dobrej zabawie, nieprawdaż? Bez trudu udało ci się dostrzec sklep z odzieżą. Wygląda na przyzwoity i ceny też są całkiem okey, więc czemu by się nie rozejrzeć?
- Witam w butiku "Stella". W czym mogę pani pomóc? Szuka pani czegoś konkretnego? Jakiś rozmiar, kolor, krój? - zapytała cię sklepowa asystentka, która jest podoba do jednej z telewizyjnych celebrytek, ale nie pamiętasz krórej.

Mhrok - 2015-11-01, 16:02

Pora była jeszcze wczesna, więc mogłam sobie pozwolić na dłuższe zakupy. Wytropienie... to znaczy znalezienie przeze mnie jakiegoś przyzwoitego butiku z ubraniami nie trwało długo. Po wejściu do środka przywitała mnie pracująca tam ekspedientka. Kobieta wydawała mi się dziwnie znajoma, jednak nie wiedziałam, skąd mogłabym ją znać.
- Dzień dobry. - przywitałam się z nią. - Tak, szukałabym czegoś konkretnego. Chciałabym, żeby to była sukienka kratę z takim uniesionym dołem i... - uświadomiłam sobie, że nie dosyć, że ten opis może być bardzo obszerny, to może być on także bardzo niedokładny. - Wie pani co? Zaraz pokaże pani zdjęcie. - zaczęłam grzebać w swoim plecaku w poszukiwaniu PokeDexa, na którym miałam zdjęcie pewnej kreacji, która bardzo mi się spodobała. - Chciałabym coś takiego. - odparłam, pokazując ekspedientce zdjęcie mojej wymarzonej sukni.

_______________________
* Gomenasai Daisy-chan ;-;

Daisy7 - 2015-11-01, 16:13

- No, no, no. Niezła sukienka. Nie jestem pewna, czy mamy takie ekstrawaganckie stroje, ale zaraz poszukam. Proszę za mną - powiedziała, spojrzawszy na zdjęcie, po czym zaprowadziła cię do działu dla kobiet z nietypowymi sukienkami lub, jak tak wolisz, oryginalnymi. - Sprawdźmy... ta nie, ta nie, ta też nie, ta odpada, ta również... może ta? Nie, nie ten kolor i inny krój. Czerwona nie, ta nie ma wiązadeł z przodu, a ta bez kokardki. Heh, muszę pani powiedzieć, że doprawdy niezłe wyzwanie. O, proszę, jednak jest! - ucieszyła się, wyciągając wieszak, do którego przyczepiono identyczną sukienkę do tej z fotografii. - Rozmiar jak na panią. Kosztuje 850$. Idziemy do kasy?
Mhrok - 2015-11-01, 16:55

Ruszyłam za kobietą do wnętrza sklepu w celu odszukania chcianej przeze mnie kreacji. Kobieta przebrała mnóstwo przeróżnych sukienek i powoli traciłam wiarę w to, że uda jej się znaleźć tą przeze mnie wymarzoną. Wreszcie się udało, ekspedientka wyjęła spomiędzy ubrań TĘ suknię. Była ona kropka w kropkę taka sama, jak ta ze zrobionego przeze mnie zdjęcia. Jedynie cena okazywała się być małą barierą. 850$ stanowiło prawie 1/5 pieniędzy, które ze sobą wzięłam. Nie wiedziałam, kiedy będę miała okazję nieco przyzarobić, więc powinnam oszczędzać jak najwięcej.
- Teraz grzecznie przeproszę panią i wyjdę ze sklepu. - powiedziałam sobie.
- Oczywiście, kupuję. - odparłam do kobiety z uśmiechem.
Taaaak... Na pewno do moich zalet nie należała konsekwencja w postawionych sobie działaniach. No cóż... Ale przynajmniej miałam kupioną super kieckę na jutrzejszy dzień.

Daisy7 - 2015-11-01, 17:24

- W takim razie zapraszam do kasy - zaszczebiotała zadowolona kobieta, która chyba nie była pewna co do tego, czy zdecydujesz się na zakup, nie oszukujmy się, drogiej kreacji. - Dziękuję za zakup i zapraszam ponownie! - zawołała za tobą sprzedawczyni, kiedy po zapłaceniu za sukienkę, wychodziłaś już z butiku.
Trudno, że wydałaś prawie 1/5 swojego budżetu. Najważniejsze jest przecież twoje szczęście, a dzięki temu ślicznemu ciuszkowi, humor na pewno ci się poprawił, nieprawdaż? Przy okazji zorientowałaś się, że tuż obok sklepu odzieżowego znajduje się Centrum Pokemon.

Black Lotus - 2015-11-01, 20:36

Podeszłam do kasy i zapłaciłam wyznaczoną kwotę za sukienkę. Bogatsza o suknię, i jednocześnie biedniejsza o prawie 900$, wyszłam z butiki. Teraz moim celem było Centrum Pokemon. Miałam o tyle szczęście, że znajdowało się ono dosłownie kilka kroków od sklepu. Raźnym krokiem weszła do Centrum Pokemon i podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry, - przywitałam się z pracownikiem, bądź pracowniczką. - chciałabym zapytać o dwie sprawy. Po pierwsze, czy istniałaby możliwość wynajęcia tutaj pokoju. I drugie, czy mogłabym zostawić dwójkę pokemonów do wyleczenia. - wszystko to powiedziałam z dużym uśmiechem na ustach.

Daisy7 - 2015-11-01, 20:41

Osobą pracującą w Centrum Pokemon okazała się być różowo włosa kobieta o bardzo łagodnym i miłym wyrazie twarzy. Wygląda na sympatyczną babkę, więc nie ma powodu do stresu.
- Dzień dobry - przywitała się, a potem wysłuchała twoich pytań. - Tak, istnieje możliwość wynajęcia pokoju. Proszę tylko powiedzieć iluosobowy. Pierwsza noc jest darmowa dla trenerów i koordynatorów, a każda kolejna to koszt 20$. A co do wyleczenia Pokemonów, to jak najbardziej. W końcu tym się tutaj zajmuję - odpowiedziała.

Black Lotus - 2015-11-01, 20:46

- Poproszę pokój jednoosobowy, - odparłam początkowo. - z miejscem na tego uroczego szkraba. - dodałam, wskazując na Blaze'a. - Pokój na razie chcę wynająć na jeden dzień, bo nie jestem pewna, czy jutro długo zostanę w mieście. Mogłabym ewentualnie jutro przedłużyć swój pobyt?
Podałam uśmiechniętej kobiecie dwie kule, jeden z Darkasem i drugi z Vivian. Spytałam się jej, czy mogłabym je zostawić pod jej opieką. Dlaczego chciałam zostawić je i nie czekać, aż będę w pełni wyleczone? Chciałam odłożyć suknię w pokoju i, z powodu jeszcze wczesnej pory, wyjść na miasto pooglądać atrakcje związane z dzisiejszym Festiwalem Rowerów.

Daisy7 - 2015-11-01, 20:54

- Ależ nie ma najmniejszego problemu - odpowiedziała uśmiechnięta Joyle, podając ci kluczyk do pokoju numer 4 znajdującego się na parterze z lewej strony korytarza. - Co do Pokemonów to może pani przyjść po nie kiedy chce, byle nie czekały tu dłużej niż dwadzieścia cztery godziny. Wyleczone będą za jakiś kwadrans, może trochę dłużej - dodała, biorąc od ciebie kulki, które następnie umieściła w dużej maszynie znajdującej się za nią.
Kiedy dwójka twoich podopiecznych dochodziła do siebie, ty razem z Blazem udałaś się do wynajętej sypialni. Jest mała, przytulna i biedna, jeśli chodzi o umeblowanie, ale czegóż można spodziewać się po Centrum Pokemon, gdzie trenerzy przychodzą zazwyczaj tylko na noc, aby się przespać. Teoretycznie wystarczyłyby same łóżka. Zmieniwszy ubranie, opuściłaś pokój i zamknęłaś go na klucz. Teraz możesz wyruszać na podbój Ecruteak City!

Black Lotus - 2015-11-01, 21:07

Otrzymałam od pracownicy, po czym ruszyłam na piętro. Pokoik, który przypadł mi do spania, może nie był największy, ale wystarczył do tego, żeby przyjść do niego wieczorem i przespać się. Odłożyłam zatem sukienkę na łóżko, poprawiłam w lustrze fryzurę i wyszłam z Blazem z pomieszczenia, przelotnie zerkając na godzinę na zegarze. Będąc już z powrotem w głównej części Centrum Pokemon, pytam się pielęgniarki, czy pokemony zostały już wyleczone. Jeśli tak, to biorę je ze sobą, przy okazji dziękując za szybką obsługę. Gdyby tak jednak się nie stało, wychodzę, uprzedzając uprzednio kobietę, że odbiorę od niej Zoruę i Shuppet po powrocie.
- Czas na podbój miasta! - cieszyłam się na to wyjście. - W centrum na pewno będzie najwięcej atrakcji.

Daisy7 - 2015-11-01, 21:17

Godzina 17:13. Jeśli chodzi o Pokemony to nie zostały jeszcze wyleczone, więc odbierzesz je później zgodnie z umową zawartą z Siostrą Joy. Wyszedłszy na zewnątrz, skierowałaś swe kroki ku centrum Ecruteak City. Znajduje się tam plac z fontanną pośrodku, która przedstawia jakiegoś Poke-żółwia, któremu strumyk przezroczystej substancji wypływa z pyszczka. Ogólnie jest tu dosyć tłoczno, a zwłaszcza jeśli mowa o ludzi na rowerach. Dostrzegłaś też tablicę z informacjami na temat miasta i różnych wydarzeń, jakie się tu odbywają. Oczywiście połowę zajmują plakaty dotyczące Festiwalu Rowerów, ale są też inne ciekawostki, których chyba warto byłoby się przyjrzeć.
Black Lotus - 2015-11-01, 23:19

Zdumiona byłam, że pomiędzy kupnem przeze mnie sukienki a zakwaterowaniem w pokoju w Centrum Pokemon minęła prawie godzina. Czas leciał nie ubłaganie. I pomyśleć, że gdybym została w domu, to pewnie by mi się teraz nudziło.
Udało mi się dotrzeć do najbardziej obleganego przez ludzi centrum miasta, na środku którego niezwykle dostojnie prezentowała się fontanna z bliżej nieznanym mi pokemonem. Gdzieś pomiędzy gąszczem ludzi zauważyłam tablicę informacyjną o mieście.
- W sumie to czemu by do niej nie podejść? - jak pomyślałam, tak też zrobiłam.
Nigdy nie mogło się wiedzieć za dużo o danym miejscu. Zbliżam się do tablicy, po czym czytam znajdujące się na niej kartki, starając się zapamiętać jedynie najważniejsze czy najciekawsze informacje o Ecruteak.

Daisy7 - 2015-11-02, 12:26

Niestety na tablicy nie znalazłaś niczego ciekawego, tj. czegoś, o czym byś już nie wiedziała. Jak już wspominałam, połowę zajmują plakaty informujące o Festiwalu Rowerów, a na drugiej znalazłaś kartkę ze spisem najbliższych spektakli w Kimono Dance Theatre, krótki opis Burned Tower (identyczny jak ten przed wieżą), informacje na temat tutejszego gymu (lider Morty specjalizujący się w pokemonach duchach, uwielbia dawać zagadki na spostrzegawczość), a także jakieś krótkie obwieszczenie do mieszkańców miasta na temat podwyższenia ceny podatku.
Black Lotus - 2015-11-02, 15:00

Mogłam stwierdzić, że nie znalazłam tutaj żadnej przydatnej informacji, jednak nie byłaby to prawda. Najciekawszą z tych wszystkich informacji była to dotycząca tutejszego Gymu.
- Lider Morty, specjalizacja w pokemonach duchach. - przeczytałam półgłosem tekst z ogłoszenia. - Ciekawe jakimi pokemonami mogłabym go pokonać?
Gdzie mogłabym szukać na to pytanie odpowiedzi? Oczywiście, że w PokeDexie - największej encyklopedii dotyczącej pokemonów i wszystkich kwestii z nimi związanymi. Wyjmuję z plecaka urządzenie i staram się odnaleźć odpowiedź.

Daisy7 - 2015-11-02, 16:02

Otworzywszy w pokedexie zakładkę z typami, wybrałaś interesujący cię czyli typu duch. No to tak, typ duch jest: podatny (otrzymuje obrażenia x2) na Pokemony duchy i mroczne, super efektywny (zadaje obrażenia x2) na Pokemony duchy i psychiczne, odporny (otrzymuje obrażenia x0,5) na Pokemony trujące i robaki, mało efektywny (zadaje obrażenia x0,5) na Pokemony mroczne, nietykalny (otrzymuje obrażenia x0 = nie otrzymuje żadnych obrażeń) przez Pokemony normalne i walczące oraz brak efektu (zadaje obrażenia x0 = nie zadaje żadnych obrażeń) na Pokemony normalne. No, no, no, ciekawa rozpiska. Teraz weź bądź mądra i się w tym połap, heh.
- Przepraszam - z rozkmin wyrwał cię czyjś głos. Odwróciwszy się, ujrzałaś chłopaka ubranego na pomarańczowo z rowerem, którego ramy ozdobione są płomieniami. - Czy to twój Cyndaquil? Jestem fotografem Pokemonów ognistych i robię zdjęcia do magazynu "Mój pupil". Czy mógłbym sfotografować tego jeżyka? Kto wie, może wyląduje nawet na okładce, a ja dzięki temu awansuje na fotografa drugiego stopnia!

Black Lotus - 2015-11-02, 17:39

- Zatem najłatwiej będzie pokonać go pokemonami typów Duchowego i Mrocznego. - uśmiechnęłam się, bo miałam w swojej drużynie Zoruę i Shuppet. - Vivian też będzie obrywała równie silnie od podopiecznych Morty'ego, więc będę musiała mieć się wtedy na baczności.
Z zaciekawieniem przejrzałam również inne zależności na pokemony typu Duchowego. Nie było w nim żadnej wzmianki o atakach ognistych, co oznaczało, że w razie czego mogę wystawić do walki również Cyndaquila. Wtedy zaczepił mnie jakiś chłopak na rowerze, którego rama przyozdobiona w płomienie.
- Jasne, czemu nie. - odparłam z uśmiechem na pytanie chłopaka o zdjęcie Cyndaquila. Odsunęłam się nieco, żeby rowerzysta mógł na spokojnie zrobić zdjęcie ognistego jeżyka. Po tej mini sesji fotograficznej znowu biorę Blaze'a na ręce i idę pooglądać poszczególne powystawiane tutaj stoiska.

Daisy7 - 2015-11-02, 17:46

-Wielkie dzięki! - odpowiedział chłopak, który zaczął fotografować Cyndauila. - Okej, fajnie, teraz jeszcze obróć się, byśmy pokazali jak wygląda twój grzbiet bez i z płomieniami - powiedział, lecz gdy tylko Blaze postąpił zgodnie z poleceniem nastolatka, ten wskoczył na rower, a jeżyka wrzucił do zamykanego koszyka z przodu pojazdu i z piskiem opon zaczął zwiewać, po drodze o mały włos nie taranując oburzonych ludzi. Aaaaa! On ukradł twojego podopiecznego i zaraz zniknie ci z oczu. Co robić?!
Black Lotus - 2015-11-02, 17:56

Cyndaquil był wyraźnie zadowolony z tej mini-sesji zdjęciowej. Uśmiechałam się, patrząc, jak wymyśla coraz to nowe pozy, jak zawodowy model. Nie przypuszczałam jednak jednego, że ten chłopak ukradnie mojego Blaze'a. Świat jakby się zatrzymał. Ten *** po prostu sobie wziął mojego ukochanego Cyndaquila. W mojej głowie pojawiła się jedynie jedna myśl:
- Będzie cierpiał...
Rzuciłam się w bieg za złodziejem, który niestety miał duże ułatwienie, bo jechał na rowerze.
- Zatrzymać go! On ukradł mojego pokemona! - krzyczała, licząc, że któryś z przechodniów spróbuje go zatrzymać.
Sama nie zatrzymywałam się nawet na chwilę, tylko starałam się biec jak najszybciej, żeby móc złapać tego ***. Wiedziałam, że mu tego nie podaruję.

Daisy7 - 2015-11-02, 18:34

Niestety, tak jak mogłaś się spodziewać, ludzie oglądali się na ciebie i uciekiniera, lecz nikt nie raczył czegoś zrobić. Takie właśnie jest dzisiejsze społeczeństwo. Zamiast reagować, ogląda zdarzenie, a potem "nie wiedziałem, co robić" lub "nie wiedziałem, co się dzieje". Eh... szkoda słów. Złodziejaszek znikał ci już z oczu, chociaż nie przestawałaś biec ile sił w nogach, a przy tym traciłaś wiarę w ludzkość, gdy wtem z tłumu wyskoczył granatowowłosy młodzieniec ubrany w eleganckie spodnie, koszulę, krawat i marynarkę z małym kotkiem na ramieniu. Nieznajomy wyrzucił w górę niebiesko-biały ball, z którego wyleciał wielobarwny ptak. Kot odbił się od nastolatka i z gracją wylądował na grzbiecie pierzastego Pokemona.
- Kuro, Taka, nie pozwólcie uciec tamtemu kolesiowi w pomarańczowym! - krzyknął młodzieniec, biegnąc za swoimi podopiecznymi, którzy rzecz jasna byli szybsi zarówno od niego jak i ciebie.
Gdy tylko drużyna kot&ptak znalazła się nad złodziejaszkiem, czworołap zeskoczył na niego i zaczął drapać go po plecach. "Fotograf" od razu stracił równowagę i wywalił się razem z rowerem i zamkniętym koszykiem, w którym przetrzymywany jest twój Cyndaquil. Zanim właściciel dwójki bohaterów oraz ty nie dobiegliście, ptaszek dbał o to, by złodziej nie zwiał.
- Świetna robota! - pochwalił podopiecznych granatowo włosy, po czym schylił się ku przerażonemu złodziejowi. - Dzwonić na policję czy chcesz załatwić to inaczej? - zapytał cię nieznajomy, siłą zmuszając "fotografa", aby wstał.
- Ja nie chciałem! To... to nie tak! - jęczał ***.

A to twój wybawca z kotem i ptaszkiem.

Black Lotus - 2015-11-02, 19:07

Liczyłam na to, że ludzie będą starali się zatrzymać chłopaka, za którym krzyczy biegnąca dziewczyna. Niestety bardzo się przeliczyłam. Ludzie jedynie patrzyli się, zarówno na mnie, jak i na jadącego na rowerze chłopaka, jednak nikt się nie kwapił do pomocy. Nagle z tłumu wybiegł elegancko ubrany chłopak, który wypuścił z kuli czerwonego ptaka, na którego grzbiecie usiadł czarny kot. Duet ten zaatakował uciekiniera i uniemożliwił mu ucieczkę. Gdy dotarłam do złodzieja, ten przytrzymywany był już przez ciemnowłosego chłopaka.
- Jasne, tylko załatwię jedną rzecz. - rzuciłam do chłopaka, po czym podeszłam do złodzieja i uderzyłam go pięścią w szczękę najsilniej jak tylko mogłam. - Teraz możesz już dzwonić. - odparłam z uśmiechem do wybawcy, po czym ruszyłam ku koszykowi, żeby oswobodzić z niego Blaze'a.

Daisy7 - 2015-11-02, 19:33

Kiedy przywaliłaś złodziejaszkowi w buźkę, coś w niej głośno chrupnęło, jednak niezbyt się tym przeraziłaś. W końcu zasłużył, prawda?
- A to ode mnie - dodał ciemnowłosy chłopak, po czym przywalił oszustowi z pięści w nos, który skrzywił się i zaczęła z niego kapać krew. - Taka nauczka, że nie wolno kraść, a tym bardziej Pokemonów, a już zwłaszcza ślicznym dziewczynom - wyjaśnił, uśmiechając się diabelsko do zmasakrowanego "fotografa", którego następnie wypuścił, odrzucając do tyłu, tak by upadł n cztery litery. - Może lepiej odpuśćmy sobie tą policję, bo będziemy musieli się tłumaczyć, czemu ma taką poobijaną gębulę, a jakoś nie uśmiecha mi się konflikt z prawem. Zresztą myślę, że daliśmy idiocie wystarczającą nauczkę, a sam się do psów nie zgłosi, bo się wkopie, że ukradł ci stworka. Mam rację? - dodał, spoglądając na kolesia w pomarańczowym wdzianku, który szybko pokiwał głową, po czym zwiał, gdzie pieprz rośnie, zostawiając własny rower. Chociaż pewnie jego też komuś dziabnął.
W międzyczasie udało ci się otworzyć koszyk i wyjąć z niego przestraszonego Blaze'a, który natychmiast wtulił się w ciebie, ukrywając pyszczek między twoimi piersiami. Biedactwo.
- Nic mu nie jest? - zapytał elegancko ubrany bohater, jednocześnie odwołując ptaszka do niebiesko-białej kulki i podnosząc uroczego kotka z ziemi. - Tak w ogóle nazywam się Rin - dodał, posyłając ci szczery uśmiech.

Black Lotus - 2015-11-02, 20:25

Zaraz po moim uderzeniu coś w szczęce chłopaka chrupnęło, ale zbytnio się tym nie przejęłam. Po tym jak złodziej dodatkowo otrzymał w nos, powoli zaczynałam bardziej lubić mojego wybawiciela.
- Muszę przyznać ci rację. - odparłam do ciemnowłosego, gdy ten powiedział, żeby nie wzywać żadnych służb. - Za to ja mam nadzieję, że ty będziesz grzeczny, mam rację? - odparłam poobijanego uciekiniera z największym możliwym uśmiechem.
Teraz najważniejszy był Cyndaquil. Gdy wyjęłam go z pudełka, stworek okazał się być niesamowicie przestraszony. Starałam się go uspokoić, co chwilę powtarzałam, że już wszystko dobrze. Przez myśl przeszło mi, żeby poprosić Blaze'a, żeby i on wyżył się na swoim oprawcy, jednak uznałam to za zbyt brutalny zabieg. Powoli zaczęłam ruszać z miejsca schwycenie złodzieja, bo nie chciałam, żeby ludzie nagle stali się "tacy uczynni" i zawezwali odpowiednie służby.
- Jest jedynie nieco wystraszony, ale zaraz na pewno dojdzie do siebie. - odpowiedziałam chłopakowi, głaszcząc Blaze'a po łebku. - Miło mi ciebie poznać Rin. Ja jestem Haru, a mój towarzysz to Blaze. Tak w ogóle, to dziękuję za pomoc. Gdyby nie ty, to możliwe, że bym straciła Cyndaquila.

Daisy7 - 2015-11-02, 20:40

Twój wybawca zdecydował się ruszyć za tobą, by również przypadkiem nie zostać zbyt długo w "miejscu zbrodni" i niepotrzebnie nie kusić losu. Spaceruje twoim tempem w odległości około pół metra od ciebie, by nie straszyć Blaze'a ani nie wyjść na zbyt natarczywego. Jeśli mowa o ognistym jeżu to rzeczywiście zaczyna dochodzić do siebie. Wysunął już łepek z ukrycia i przygląda się z zainteresowaniem kociakowi trzymanemu przez młodzieńca.
- Nie ma za co - odpowiedział Rin, szczerząc się życzliwie, aczkolwiek nieco tajemniczo. - Chociaż... nie obraziłbym się, gdybyś postawiła mi kawę czy coś - dodał wesoło.

Black Lotus - 2015-11-02, 21:17

- Kawę? Niech będzie. I tak będzie to mała zapłata za twoją pomoc. - odparłam do Rina, po czym zaczęłam rozglądać się za jakąś przytulną kawiarenką.
Rin wydawał się być bardzo miłym chłopakiem. Nie był on zbytnio natarczywy, nie starał się dostać jakiejś wyjątkowej nagrody za to, że w pojedynkę uratował Blaze'a. Zaczynał on jawić się trochę jako rycerz na białym Rapidashu, przybywający na pomoc niewieście w potrzebie. Zaśmiałam się lekko na ten widok, jednak starałam się nie dać tego po sobie znać. Znalazłszy jakąś kawiarnię, zapraszam Rina do środka, po czym wraz z nim zamówienie (sama zamawiam jakąś dobrze zapowiadająca się ciepłą czekoladę).
- Co ciebie sprowadza do Ecruteak, Rin? - pytam chłopaka. - Bo raczej nie wyglądasz na kogoś, kto jest wielkim miłośnikiem kolarstwa.

Daisy7 - 2015-11-02, 22:39

Trafiliście do przytulnej i o dziwo niezapełnionej po brzegi rowerzystami kawiarni. Jej wystrój przywodzi na myśl staroświecki dom na prerii z bujanym fotelem, na którym siedzi staruszek z długą, siwą brodą i delikatnie huśta się na swoim siedzisku, paląc przy tym fajkę. Nie zapomnijmy o zabytkowym banjo opartym o wydrapaną sofę, która przysłużyła się już wielu pokoleniom. Ach ta nostalgia. W każdym razie szybko dostaliście zamówione napoje i popijając je w kąciku przy niedużym stoliku okrytym beżowym obrusem, zaczęliście rozmowę.
- Heh, rzeczywiście. Nawet nie mam roweru. Taki ze mnie wariat - zaśmiał się. - Jestem trenerem Pokemonów i przyszedłem tutaj ze względu na salę gimnastyczną. Chcę zawalczyć o odznakę, chociaż kompletnie nie mam pojęcia o tutejszym liderze, wiec najwyżej pójdę na żywioł. Szczerze mówiąc to o tym całym festynie dowiedziałem się przypadkiem, kiedy dotarłem już do Ecruteak. Gdybym wiedział o nim wcześniej, prawdopodobnie przełożyłbym swoją wizytę w tym miasteczku, bo nie przepadam za tłumami. Nie przepadamy - poprawił się, spoglądając na łaszącego się do niego kociaka. - A ty, Haru? Bo też nie widzę, żebyś ciągnęła za sobą jakiś jednoślad.

Black Lotus - 2015-11-03, 17:25

Mieliśmy ogromne szczęście, bo nie dosyć, że trafiliśmy do bardzo przytulnej kawiarni, to była ona zupełnie wolna od wszelkiej maści miłośników kolarstwa. Spędzenie czasu w takim miejscu na pewno będzie bardzo przyjemne.
- Brawo, punkt za spostrzegawczość. - odparłam z ogromnym uśmiechem na ustach. - Tak samo jak ty, trafiłam tutaj zupełnie przypadkowo. Rano wyruszyłam w podróż z rodzinnego Olivine i trafiłam tutaj. - odpowiedziałam na pytanie zadane przez chłopaka. - Zaś jeśli chodzi o lidera, to mam na jego temat kilka informacji. Nazywa się on Morty i używa pokemonów typu Ghost. - następnie spojrzałam na kota chłopaka. Wcześniej nie miałam okazji przyjrzeć mu się dokładnie, jednak teraz dostrzegłam, że jest on w pełni nie znanym mi gatunkiem. - Twój kot nazywa się Kuro, prawda? Jaki to gatunek pokemona? - spytałam chłopaka, bardzo ciekawa odpowiedz.

_______________________
* No gdzie znowu ścianką we mnie? ;-;

Daisy7 - 2015-11-03, 18:03

kontra atak ścianką XD
--------------
- Och, czyli jesteś nowicjuszką jeśli chodzi o bycie trenerem, tak? Ja w sumie też, bo podróżuję jakiś tydzień, tak na oko - odpowiedział. - Wow, dzięki za informacje! W takim razie muszę pomyśleć nad jakąś taktyką, bo Poke-duchy są ciężkim orzechem do zgryzienia. Takie jakieś... nieobliczalne z nich stworki według mnie. Tak, to jest Kuro i nie jest żadnym gatunkiem Pokemona. Sam nie wiem, jak mam to rozumieć. Po prostu to taki odmieniec. Czasem mam wrażenie, że wyszedł z piekieł, żeby siać spustoszenie, bo jak się wkurzy, dostaje istnej furii. Ale chyba coś się w wyglądzie pomylili, bo raczej nie budzi sobą lęku, heh - zaśmiał się.

Mhrok - 2015-11-03, 19:28

- Można chyba mnie tak nazwać. - odparłam, śmiejąc się lekko. - Również niepokoję się przed walką, bo tak to miałam jedynie walczyć z duchem w Burned Tower. Jednak Morty na pewno będzie miał silniejsze stworki w zanadrzu. - dodałam.
Zaczęłam patrzeć się na kota, jednocześnie słuchając odpowiedzi Rina na moje pytanie. Kiedyś słyszałam o nieznanych dotąd żadnych uczonym gatunkom pokemonów, bądź takich które różniły się nieznacznie od tych, które zostały już ukatalogowane, jednak uznawałam to jedynie za plotki. Bo w końcu jak to możliwe, że wielcy uczenie mogli pominąć jakiś gatunek, jak udało im się odnaleźć ponad 700? Według mnie było to praktycznie niemożliwe.

Daisy7 - 2015-11-03, 19:52

Siedzieliście jeszcze chwilę w kawiarni, dopóki nie dokończyliście pić kawy i czekolady, za które ostatecznie zapłacił Rin. Chłopak był bardzo uparty i nie chciał słuchać żadnych tłumaczeń, że postawienie mu napoju miało być podziękowaniem za uratowanie Blaze'a. Na ten argument odpowiedział, że wystarczająco mu pomogłaś, mówiąc o Mortym, a kiedy tylko wyszliście z budynku, zaoferował odprowadzić cię pod Centrum Pokemon, gdzie, jak się okazało w międzyczasie, on również nocuje.
- Jakby co będę w pokoju numer 1, więc jakbyś chciała pogadać czy coś to śmiało - dodał entuzjastycznie, po czym delikatnie uścisnął cię na pożegnanie i wyraźnie zadowolony odszedł do swojej aktualnej sypialni w lecznicy.

Mhrok - 2015-11-03, 22:15

Rin, niczym prawdziwym dżentelmen, chciał zapłacić za nas oboje, od czego bardzo się wzbraniałam. Znałam go dopiero od kilkunastu minut, żeby to był jakiś dobry znajomy, to wiedziałabym, że odpłacę mu się następnym razem, jednak tutaj nie miałam takiej pewności. Równie dobrze mógł to być ostatni raz, kiedy się widzimy. Ostatecznie chłopak postawił na swoim. Dodatkowo odprowadził mnie pod same drzwi Centrum Pokemon. Przez chwilę poczułam się, jak dziewczyna odprowadzana z randki, jednak szybko wycięłam tą myśl ze swojej podświadomości.
- Czemu w ogóle o tym pomyślałam? - byłam zaskoczona sama sobą.
Okazało się, że Rin również nocował w lecznicy, co, nie wiedzieć czemu, mnie ucieszyło. Po pożegnaniu się z nim, wróciłam do swojego pokoju i od razu klapnęłam na łóżko. Nie wiedzieć czemu, wyjście z Rinem bardzo mi się podobało, serce łomotało mi szybciej niż normalnie.
- Czyżbym się... zakochała? - zadałam sobie pytanie, w moim mniemaniu w pełni retoryczne. - Nie, to nie możliwe. Uratował Blaze'a i za to jestem mu wdzięczna.
Wstałam z łóżka, po czym szybko wykąpałam się, przebrałam w pidżamę, zjadłam kolację (jabłko zabrane z domu) i położyłam się pod kołdrę. Jutro czekał mnie ważny dzień, więc wolałam się wyspać.

______________________
* Przepraszam, przepraszam, przepraszam... ;-;

Daisy7 - 2015-11-04, 07:18

*fuka jak obrażony królik*
-----------------
Odbywszy wszystkie ważne czynności wieczorne, położyłaś się spać. Było wygodnie, ciepło i milutko, ale i tak nie mogłaś zasnąć, co bardzo cię irytowało, bo przecież na jutro musisz być wyspana oraz pełna sił. Wszystko rzecz jasna przez Rina, a mówiąc dokładniej przez tysiące twoich myśli związanych z jego osobą. Kiedy mózg podsunął ci pytanie o jego numer buta, stwierdziłaś, że koniec z tym i trzeba się ogarnąć, bo rano będziesz miała wielkie wory pod oczami, a taka na pewno nie przypadniesz do gustu żadnemu chłopakowi. Owa groźba podziałał na twój mózg, który natychmiast wydał polecenie "spać" i nim się obejrzałaś, płynęłaś już jako młoda oficerka na wielkim statku przez bezkres oceanu. Sen był całkiem przyjemny, a o 8:10 dnia następnego obudziłaś się w bardzo dobrym nastroju.

Black Lotus - 2015-11-04, 21:29

Miałam problem z zaśnięciem z powodu pewnego chłopaka. Cały czas o nim myślałam, jednak kiedy mój mózg podsunął mi pytanie o jego rozmiar buta (kto to wymyślił? x"D) uznałam, że jednak coś z nim nie tak. Posłałam wyraźny sygnał: "Spać!" i na szczęście mój organizm mnie szybko posłuchał, bo już po chwili znalazłam się w krainie Morfeusa. Po bardzo przyjemnym śnie, w którym płynęłam na luksusowej łodzi jako jego oficer, wstałam wyspana i wypoczęta. Zegar wskazywał godzinę dziesięć po ósmej, czyli do samego występu zostały mi trzy godziny. Niby mało i dużo, jednak wiadomo, jak to jest z kobietami. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że zapomniałam wieczorem odebrać Vivian i Darkasa. Szybko przebieram się i idę odebrać swoją dwójkę podopiecznych z rąk siostry Joy. Następnie kieruję się na stołówkę, gdyż powoli dawał mi się we znaki głód, gdyż przez cały wczorajszy dzień zjadłam jedynie dwie kanapki i jabłko.
Daisy7 - 2015-11-04, 22:09

Poranna toaleta, przebranie się i szybkie odebranie Pokemonów od Siostry Joy, a potem prosto na stołówkę. Życzliwa pielęgniarka oddała ci kulki z wyleczonymi malcami, za co serdecznie jej podziękowałaś. Kiedy dotarłaś na stołówkę, od razu w oczy rzuciło ci się mnóstwo ludzi. Pewnie to uczestnicy wczorajszego Festiwalu Rowerów, którzy nie chcieli wracać po nocy, więc zdecydowali przespać się z centrum. Całe szczęście, że zdążyłaś zarezerwować pokój wcześniej, bo jeszcze by się okazało, że zabrakło wolnych sypialni i kicha! W każdym razie postanowiłaś jakoś przeżyć niemiłosierny tłum i ustawiłaś się na końcu kolejki do okienka, gdzie wydawane są posiłki. To taka typowa stołówka jak za PRLu, a więc tanio, domowe, ale też biednie (czyt. żadnych frykasów). Z tablicy zawieszonej na ścianie dowiedziałaś się, że możesz zakupić tu następujące dania: owsianka - 4$, kanapka (do wyboru z: serem/wędliną/dżemem owocowym) - 2$/szt. lub mussli na mleku - 5$, a do picia herbata, kawa, sok bądź woda (wszystko oprócz wody po 3$ za szklankę, woda 1$).
- Co będzie? - usłyszałaś chrypliwy głos, który przerwał ci rozmyślenia na temat śniadania. Okazało się, że kolejka minęła i teraz twoja kolej, a pytanie zadała kobieta wydająca posiłki.

Mhrok - 2015-11-05, 01:37

Tłum ludzi niespecjalnie mi przeszkadzał. Byłam głodna i to było teraz najważniejsze! Stołówka nie przypominała może jakiejś wykwintnej restauracji, ale zawsze to lepsze niż jedzenie suchych herbatników i popicie ich wodą. Dla bezpieczeństwa, własnego i mojego podopiecznego, chowam Blaze'a do jego kuli. Wolałam nie powtarzać przygody z wczoraj. Następnie stanęłam w kolejkę, jednocześnie przyglądając się menu. Z zamyślenia, wyrwała mnie dopiero pani wydająca posiłki.
- Poproszę dwie kanapki, jedną z dżemem, a drugą z wędliną, musli oraz herbatę. - odpowiadam do kobiety, po czym płacę za posiłek, jak wyszło z moich szybkich obliczeń, całe 12$.
Teraz zostało mi jedynie znaleźć wolne miejsce i zjeść. Przechodząc po stołówce, szukam Rina. Wczorajszy wieczór spędziło mi się z nim bardzo dobrze, więc czemu by nie powtórzyć tego dzisiaj?

Daisy7 - 2015-11-05, 06:46

Kobieta wzięła od ciebie pieniądze, po czym poszła po zamówione produkty spożywcze. Akurat kiedy wracała do ciebie z tacką, poczułaś jak ktoś delikatnie kładzie rękę na twoim ramieniu.
- Cześć, Haru - usłyszałaś nad uchem wesoły i przyjemny głos Rina, a wówczas twój mózg przetworzył informację, że to jego ręka musi znajdować się na twoim ramieniu, więc w związku z tym poczułaś na ciele przyjemne dreszcze. Odwróciwszy się, upewniłaś się w swoich przekonaniach.
Chłopak ubrany jest w to co wczoraj, aczkolwiek ma chyba inną koszulę, bardziej podchodzącą pod błękit niż wczorajsza biała. Nastolatek poprosił jedynie o wodę i po chwili cię dogonił. Co ciekawsze nie widzisz nigdzie Kuro, a kotek zdawał się być nieodłącznym elementem młodzieńca. Tym bardziej, że nie jest Pokemonem, więc nie można go schować do balla.
- Siadamy razem? - zaproponował, wskazując na wolny stolik pod oknem.

Black Lotus - 2015-11-05, 11:18

Czekając na posiłek, poczułam jak ktoś położył mi rękę na ramieniu. Gdy tylko usłyszałam przyjemny głos Rina, poczułam jak dreszcz przeszedł całe moje ciało.
- Cześć Rin. - odparłam z uśmiechem, odwróciwszy się do chłopaka.
Przyjęłam od kobiety tacę z jedzeniem, po czym zaczęłam szukać wolnego stolika. Tutaj wyręczył mnie Rin, bo znalazł jeden, który był pusty.
- Jasne, chodź. - powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę stolika.
Nie dało się nie zauważyć, że przy Rinie nie ma Kuro. Wczoraj chłopak mówił mi, że nie jest on pokemonem, więc schowanie go do kuli można było wykluczyć.
- Gdzie jest Kuro? - spytałam chłopaka.

Daisy7 - 2015-11-05, 17:26

- Kuro sobie jeszcze smacznie śpi. Straszny z niego leniuch, hehe. Zazwyczaj kiedy ja idę na śniadanie, on sobie jeszcze ucina drzemkę. Bo widzisz, kolejną nietypową rzeczą, zdolnością, umiejętnością czy jak to sobie jeszcze nazwiesz, jest to, że Kuro nie je. Dosłownie nic. Czasem tylko pije wodę, kiedy jest gorąco, ale to raczej żeby się ochłodzić niż nawodnić organizm. Przy okazji przez ciągłe towarzystwo Kuro sam niewiele jem - poinformował cię, wskazując na butelkę z wodą, która chyba pełni rolę całego śniadania nastolatka. - Ale bez obaw, nie głodzę swoich Pokemonów - dodał prędko, śmiejąc się cicho. - W każdym razie tobie życzę smacznego. Masz już jakieś plany na dzisiaj? Walka z Mortym czy jeszcze nie czujesz się gotowa? - zapytał zainteresowanym tonem.
Black Lotus - 2015-11-06, 16:09

- Normalnie jakbym słyszała opis własnej osoby. - odparłam z uśmiechem do Rina. - Oczywiście nie zawsze mam takie dni. Ale czasami się zdarzają. Ale tylko czasami.
Zajęłam się jedzeniem swojego posiłku. Może i wyglądałam bardzo szczupło, jednak czasami zdarzało mi się jeść naprawdę dużo. Tym bardziej, że miałam mieć dzisiaj bardzo pracowity dzień, najpierw przedstawienie Naoko, a po niej planowałam jeszcze zawalczyć z Morty'm.
- Tak się przedstawiają moje plany. - odparłam, streszczając to, co jest wyżej. - Jeśli chcesz, to możesz pójść ze mną do teatru.

Daisy7 - 2015-11-06, 17:54

- Wiesz, akurat po tobie widać, że raczej dużo nie jesz - zaśmiał się, przelatując cię wzrokiem, żeby podkreślić, że ma rację i twoja smukła figura idealnie to potwierdza. - Do teatru? Mówisz o tym sławnym Kimono Dance Theatre? Chciałem tam wczoraj wpaść z rana, ale nie grali niczego cały dzień. Ale skoro dzisiaj wystawiają jakąś sztukę, z chęcią na nią z tobą pójdę. Hmmm... To taka randka, czyż nie? - uśmiechnął się zawadiacko, a oczy zalśniły mu milionem iskierek.
Black Lotus - 2015-11-06, 18:13

Ucieszyłam się, że Rin zgodził się iść ze mną na solowy występ Naoko w Kimono Dance Theatre. Ale gdy tylko usłyszałam słowo "randka", automatycznie się speszyłam i wbiłam wzrok w pustą już miskę po musli, które właśnie skończyłam. Mimo że przez cały wczorajszy wieczór dużo myślałam o chłopaku, nie pomyślałabym, żeby od razu wyznać mu, że coś do niego czuję.
- Czyżby on też tak uważał? - zastanawiałam się.
Na wybrnięcie z sytuacji przez żart nie było już możliwości, może gdybym nie wpijała wzroku w pustą miskę... Została zatem jedynie jedna opcja.
- No, ten.. Tak jakby, trochę... - jak zwykle moje myśli były zwięzłe i całkowicie na temat. - No chyba tak...
Taaak. Ja to umiałam nie dawać ponosić się emocjom i nie okazywać ich na lewo i prawo.

Daisy7 - 2015-11-06, 18:28

- A ty co tak ucichłaś? - zdziwił się Rin, który w przeciwieństwie do ciebie nie kryje się z tym, że czeka was randka, a co więcej wygląda na zadowolonego z takiego obrotu spraw. - Jeśli nie chcesz, żebyśmy traktowali to jako randkę to nie ma problemu. Sory, że tak z tym wypaliłem. Po prostu tak jakoś głupio wyszło. Możemy to uznać za najzwyklejszy w świecie wypad kumpli do teatru, zgoda? Tylko spójrz na mnie i się uśmiechnij - poprosił, proponując nową "wersję". - O której jest ten występ?
Black Lotus - 2015-11-06, 18:53

- Nie, nie. - chciałam pokazać chłopakowi, że się nie zgadzam. - To może być randka.
Skoro Rin cieszył się z naszego wspólnego wyjścia do teatru, to nie musiałam się przed nim zbytnio kryć. Najwyraźniej ja również mu wpadłam w oko... Co wcale mi nie przeszkadzało. W mojej głowie znowu pojawiły się myśli głównie związane z Rinem. Wyrwało mnie z nich dopiero ponownie pojawiające się pytanie o rozmiar jego stopa, jak i jego pytanie o godzinę występu.
- Równo o jedenastej, zatem mamy jeszcze... - spoglądam na zegarek na Pokedexie i mówię chłopakowi ile czasu pozostało do spektaklu.

Daisy7 - 2015-11-06, 20:30

Kiedy powiedziałaś, że możecie potraktować wspólny wypad do teatru jako randkę, Rin znów oblał cię czarującym uśmiechem, a także puścił ci oczko. Poczułaś, że na twarzy pojawiają ci się wypieki, ale może to tylko twoja nadwrażliwość w tych sprawach. Zegarek w pokedexie wskazuje godzinę 8:50, a więc macie jeszcze dwie godziny z kawałkiem do rozpoczęcia się spektaklu. Zerkając na pokedex, dostrzegłaś małą kopertkę w górnym rogu ekranu, która okazała się być oznaczeniem nieprzeczytanej wiadomości. Otworzyłaś ją i okazało się, że przyszła o 8:15, a jej nadawcą jest twoja mama. Pewnie nie usłyszałaś, że doszła, bo byłaś wtedy w łazience. W każdym razie wiadomość brzmi następująco: "Część córciu :) Jak tam po pierwszym dniu podróży? Masz pieniądze? Nie brakuje ci niczego? Nie chodzisz głodna? Wyspałaś się? Pamiętaj, że zawsze Ci pomogę. I mam nadzieję, że Cię nie obudziłam?". No taaaak... przewrażliwiona mamuśka potrafi zadać milion pytań na minutę, heh.
- Chyba jesteś zajęta, co? To ja będę czekał pod centrum o 10:40, okej? Głupio byłoby się spóźnić. - zaproponował Rin, podnosząc się powoli z krzesła.

Black Lotus - 2015-11-06, 20:48

Gdy ostatecznie ustaliliśmy, że wyjście do teatru jest randką, oblałam się rumieńcem. Często czytałam w książkach o miłości od pierwszego wejrzenia i takich tak, jednak nie sądziłam, że kiedykolwiek takie coś przytrafi się właśnie mi. Do spektaklu miałam jakieś dwie godziny, uznałam to za wystarczającą ilość czasu na przygotowanie się do wspólnego wyjścia.
- Myślę, że uda mi się w te niecałe dwie godziny odpowiednio przygotować. - odparłam z uśmiechem Rinowi, po czym odnoszę naczynia po posiłku i udaję się do swojego pokoju.
Sprawdzając wcześniej godzinę, zauważyłam, że dostałam od mamy wiadomość. Teraz, gdy byłam już sama, mogłam swobodnie jej odpisać.
- "Po pierwszym dniu, cudownie ;3 Póki co udało się mi dojść do Ecruteak. Nocowałam w tutejszym Centrum Pokemon. Wczoraj spotkałam jedną z aktorek z tutejszego teatru i zostałam zaproszona na jej solowy występ. Przesyłam całusy <3 <3" - piszę w odpowiedzi.
Tak jak wcześniej postanowiłam, szukam w pokoju jakiś misek, do których wsypuję karmę, którą mam w plecaku. Następnie wypuszczam Blaze'a, Darkasa i Vivian i częstuję ich posiłkiem. W między czasie zakładam sukienkę i robię lekki makijaż.

Daisy7 - 2015-11-06, 21:19

Tak więc po pożegnaniu się, odniosłać tackę, a następnie poszłaś do siebie do pokoju, by nakarmić tam w pokoju podopiecznych (-0,8kg karmy) oraz na spokojnie odpisać matuli, coby się biedaczka nie zamartwiała. Akurat kiedy skończyłaś przebierać się w kreację i robić sobie lekki makijaż, nadeszła nowa wiadomość, również od mamy. Tym razem nie ma w niej od groma pytań, ale za to... cenne rady. Sama przeczytaj: "Bardzo się cieszę, że podróż Ci służy! Mam nadzieję, że za tym stwierdzeniem 'po pierwszym dniu, cudownie <3' nie kryje się żaden chłopak?! Nie no, żartuję, przecież masz nowoczesną mamuśkę! Pamiętaj, że zawsze będę Cię wspierała i zaakceptuję Twoje wybory. Tylko no... nie chciałabym zostać jeszcze babcią. Wiesz, jak się zabezpieczać, prawda? Rozmawiałyśmy o tym kiedyś. Nie zawiedź mnie ;)".
Black Lotus - 2015-11-06, 21:43

Pierwsze, co poczułam, zobaczywszy wiadomość zwrotną od mamy, było lekkie zażenowanie. Jednak cieszyłam się, że nie nie wyjeżdżała ona z takimi tekstami, gdy przyprowadzałam do domu swoich kolegów, bo to dopiero byłby obciach.
- "Dzięki mamo za cudowną radę, na pewno skorzystam." - napisałam, jednak od razu to skasowałam i zastąpiłam to inną treścią. - "Mamo, proszę ciebie. Zgadłaś, spotkałam kogoś. Jednak póki co to nic poważnego! Kocham cię <3 Mimo wszystko...."

Daisy7 - 2015-11-06, 22:18

jaki piękny odpis *łezka w oku*
--------------
Na szczęście mamusia postanowiła dać ci spokój, przynajmniej na razie, i nie odpisywała na kolejną wiadomość. Nie opłacało ci się nigdzie wychodzić, więc wolny czas wykorzystałaś na zacieśnienie kontaktów z podopiecznymi. Cyndaquil i Shuppet z chęcią brali udział w coraz to nowszych zabawach, ale problem był z Zoruą, który zamiast grzecznie się bawić, wolał robić psikusy i denerwować swoich towarzyszy. Chyba będziesz musiała poświęcić dla niego nieco więcej czasu. Kiedy zegarek wskazywał wpół do jedenastej, pochowałaś maluchy, ogarnęłaś ostatnie poprawki, rozczesałaś włosy i udałaś się pod Centrum Pokemon. Po drodze w poczekalni usłyszałaś, jak jakiś młody gówniarz gwiżdże na twój widok i chyba nawet powiedział do swojego kolegi "niezła dupa", aczkolwiek nie miałaś teraz czasu na użeranie się z niewychowanymi szczeniakami. Kiedy dodarłaś przed budynek, Rin już tam na ciebie czekał. Znów bez Kuro, chociaż tym razem to raczej zrozumiałe, bo koty raczej nie chadzają do teatrów. Ma na sobie to samo ubranie co rano, chociaż wygląda jakoś schludniej, pomimo tego, iż włosy pozostawił w artystycznym nieładzie. Dostrzegłaś również, że trzyma coś za sobą.
- Dzień dobry, panience - uśmiechnął się, podchodząc do ciebie i wyjmując zza pleców białą różyczkę, którą ci wręczył. - Ślicznie wyglądasz. Możemy iść? - skomplementował, a następnie wyciągnął rękę przed siebie.

Black Lotus - 2015-11-07, 01:04

Jako że przed wyjściem miałam jeszcze trochę czasu, zaczęłam bawić się z trójką moich podopiecznych. O ile Shuppet i Cyndaquil wyglądali na bardzo zaabsorbowanych różnymi zabawami, o tyle Zorua nie wykazywał zbytniej aktywności, wolał robić pozostałej dwójce psikusy. Postanowiła, że będę musiała spędzić z lisem nieco więcej czas. Jednak to potem, bo zegar wskazał 11.30. Schowałam pokemony, sprawdziłam czy wszystko jest okej, wprowadziłam ostatnie poprawki i wyszłam przed budynek. Nawet teksty, które rzucała do mnie jakaś dwójka dzieciaków w poczekalni, niespecjalnie mnie zraziły. W końcu szłam na randkę z Rinem!
- Pamiętaj Haru, tylko nie zrób z siebie idiotki. - powtarzałam sobie cały czas.
- Witam panicza. - przywitałam się z chłopakiem w podobnym stylu co on. - Dziękuję za komplement. Ty również wyglądasz świetnie. - odparła i chwyciłam Rina za wyciągniętą rękę. - Możemy ruszać. - uśmiechnęłam się do niego promieniście.

________________________
* No gdzie we mną tą ścianką pupko? ;-;

Daisy7 - 2015-11-07, 09:59

ale ja Cię nie rozumiem, bo przecież Ty lubisz ścianki, więc Tb nie powinny przeszkadzać :o
-------------
W trakcie pokonywania drogi z Centrum Pomemon do teatru gadaliście głównie o błahostkach związanych z przedstawieniem bądź Mortym i jego duszych specjalnościach. Wymieniliście się kilkona cennymi uwagami, a słuchając Rina, zrozumiałeś, że chociaż również podróżuje zaledwie od tygodnia, to wie o Pokemonach mnóstwo informacji niczym doświadczony trener, który posiada już wszystkie odznaki. W teatrze udało się wam zdobyć dobre miejsca bliski widowni, dzięki czemu występ oglądało się świetnie. Co więcej stojąc przy kasie spotkaliście Naoko, która powiedziała, że wasza dwójka ma darmowy wstęp na dzisiejszy pokaz. Najmłodsza z sióstr wykonała zapierający dech w piersiach solowy występ, dzięki któremu zebrała ogromne brawa. Promieniując ze szczęścia podziękowała publiczności. Teraz na bank ma zaliczony rytuał przejścia. Kiedy spektakl dobiegł końca o godzinie 13:45, wyszliście z Kimono Dance Theatre.
- To co, może teraz zabiorę Cię na jakiś obiad? Na pewno zgodniałaś od śniadania, a ja znam tu fajną restaurację - zaproponował Rin.

Black Lotus - 2015-11-07, 11:43

Przedstawienie wyszło Naoko wspaniale! Widownia była zachwycona jej występem, nie było osoby, która nie biłaby jej braw. Dziewczyna również była niesamowicie szczęśliwa, rytuał przejścia ma zaliczony na bank.
- Brawo Naoko, wiedziałam, że ci się uda. - powiedziałam do niej, jeszcze przed wyjściem z teatru. - I nie przejmuj się Zuki. Najważniejsze jest to, że wreszcie udało ci się przełamać tremę. - na odchodne przytuliłam mocno dziewczynę.
Sama też byłam bardzo zadowolona, bo miałam, co prawda niewielki i ukryty, wkład w ten występ. Gdy wyszliśmy z teatru dochodziła prawie druga. Jednak nie był to jeszcze koniec naszej randki...
- Do restauracji? Z wielką przyjemnością. - odparłam z uśmiechem na propozycję chłopaka.

________________________
* Ale lubię też je pisać pupko ;-;

Daisy7 - 2015-11-07, 12:27

nie ma tak dobrze *^*
------------
Restauracja, do której zabrał cię Rin, okazała się doprawdy wytworna i elegancka. Ostatnio byłaś w takiej bodajże podczas swojej komunii, czyli sporo lat temu. Później jakoś nie było specjalnych okazji na takie świętowanie. Kiedy tylko weszliście do środka, wycackany kelner zaprowadził was do dwuosobowego stolika, przy którym zapalił świeczkę, a następnie podał wam karty dań, proponując dzisiejszy specjał, czyli paellę z owocami morza bądź kurczakiem i chorizo. Kiedy tylko odszedł, ujrzałaś na twarzy towarzysza lekkie zakłopotanie.
- Wybacz, nie sądziłem, że tu jest... aż tak na poziomie. Znaczy nie żeby coś, ale nie chcę żebyś się jakoś źle czuła. Jeśli chcesz możemy zamówić coś bardziej zwyczajnego albo nawet zmienić lokal. Zależy mi, żebyś dobrze wspominała ten wypad - wyjaśnił nieco zawstydzony, co było przyjemną odmianą, gdyż przeważnie to ty się czerwienisz i wbijasz wzrok w podłogę.

Mhrok - 2015-11-07, 15:00

Restauracja była naprawdę elegancka. Czułam się trochę jak księżniczka na wykwintnym przyjęciu w pałacu, a Rin był moim księciem.
- Znowu naczytałaś się za dużo książek Haru. - śmiałam się sama z siebie.
Rin wydawał się nieco bardziej spięty niż ja, co już samo w sobie było dziwne. Okazało się, że chłopaka przytłaczała nieco atmosfera tego miejsca. Starałam się go uspokoić.
- Wszystko jest dobrze. Ważne, że możemy razem spędzić czas. - odparłam, trzymając go za rękę. - To co zamawiamy? - spytałam Rina, czytając kartę z daniami. - Ja to chyba bym się skusiła na tą paellę z kurczakiem. A ty?

________________________
* Sczeźnij w piekle ;-;

Daisy7 - 2015-11-07, 15:18

Kiedy uścisnęłaś rękę Rina, ten uniósł głowę i przywołał na twarz lekki uśmiech. W jego oczach dostrzegłaś iskierki radości, które były po prostu śliczne. Tak bardzo, że nie mogłaś oderwać od nich wzroku, przez co trochę czasu spędziliście na wpatrywaniu się sobie prosto w oczy.
- Skoro tak to ja też zaryzykuję i zamówię tą paellę, chociaż mówiąc szczerze nie mam pojęcia co to jest, ale skoro ma w sobie kurczaka, to musi być dobre, nie? - zaśmiał się, a kiedy przyszedł ponownie kelner, złożył wasze zamówienie dodając do niego po szklance coli na osobę (koleś spojrzał się trochę zdziwionym wzrokiem, ale darował sobie komentarze, zrozumiawszy, że przynajmniej ty jesteś niepełnoletnia, dlatego wino czy inny napój alkoholowy odpada). - Całkiem to dobre, nie? - skomentował Rin, kiedy dostaliście swoje porcje. - Może powiesz coś o sobie, Haru? Z chęcią poznam cię bliżej, bo na razie niestety prawie niczego o tobie nie wiem, prócz tego, że czasami potrafisz nic nie jeść jak Kuro - zaśmiał się.

Mhrok - 2015-11-07, 16:55

Romantyczna kolacja w dzień po poznaniu? Tak, takie coś wydarzało się najczęściej, jak nie jedynie, w książkach i tanich komediach romantycznych. Ale cóż... Ja nie narzekałam. Zajęłam się jedzeniem paelli, czyli dania składającego się z ryżu, warzyw i oczywiście kurczaka. Musiałam przyznać, że jest ona całkiem smaczna i że może kiedyś spróbuję zrobić ją sama.
- Coś o mnie? Coż... pochodzę z Olivine, ale to już tobie wspominałam. Mieszkam tam z mamą, a tata... cóż. Nie pamiętam go, a mama niezbyt chętnie o nim mówiła. Prowadzimy wspólnie hodowlę pokemonów, coś na wzór Day-Care Center spod Goldenrod, ale na znacznie mniejszą skalę. I głównie zajmowaliśmy się pospolitymi stworkami. Wyruszyłam po części aby zwiedzić świat, a po części żeby móc odnaleźć dwójkę moich przyjaciół z dzieciństwa. I w sumie, to chyba wszystko. - odparłam po opowiedzeniu o sobie nieco więcej niż "co nieco" - A co z tobą? O tobie wiem jeszcze mniej niż ty o mnie.

Daisy7 - 2015-11-07, 17:09

To jest obiad, a nie kolacje, ignorancie!
--------------
- Własna hodowla Pokemonów? Czyli wychowywałaś się z nimi od dziecka. Zazdroszczę. Pewnie dzięki temu wiesz o nich mnóstwo rzeczy. Musisz mnie kiedyś do siebie zaprosić. Wybacz za to wpraszania się, heh. Chociaż... Jak twoja mama zareagowałaby, gdyby jej córka wróciła z podróży z chłopakiem? - tutaj szelmowski uśmiech w wykonaniu Rina. - W filmach zawsze to różnie przedstawiają. Sam nie jestem specem od takich spraw, bo widzisz, nie znam swoich rodziców. Jestem z domu dziecka, gdzie trafiłem w wieku trzech lat. W sumie nawet nie wiem, czy żyją. Jakoś nigdy mnie to nie interesowało. W końcu czy porządni rodzice upijają się za przeproszeniem w cztery dupy i wydzierają tak głośno, żeby któregoś razu sąsiedzi wzywają policję, a ta z miejsca odbiera im prawa rodzicielskie i zabiera ich dwójkę dzieci do bidula? Wątpię - westchnął i zdecydowanie zmarkotniał. Ajć, czasem takie pytanie o przeszłość swojego rozmówcy na pierwszej randce nie jest dobre.

Mhrok - 2015-11-07, 17:19

- Nie no skąd, wcale to nie jest nachalne. - odparłam chłopakowi. - Co by powiedziała mama? - przypomniałam sobie poranne wiadomości wymieniane z mamą, a konkretniej tą, w której pytała się o to, czy poznałam jakiegoś chłopaka. - ...Na pewno byłaby szczęśliwa. - uśmiechnęłam się.
Po dosyć rozbudowanej odpowiedzi Rina sama również zmarkotniałam. Moje przeszłość może nie była usłana różami, ale cały czas miałam wsparcie w kochającej mnie mamie. Rin nie miał nawet tego...
- Ja.. Ja przepraszam Rin. - powiedziałam zmarnowanym głosem. - Ja nie chciałam.

________________________
* Oj tam, oj tam :v *rzuca batonik musli domowej roboty*

Daisy7 - 2015-11-07, 17:37

taki z Cb zdolny chłopiec? *zjada* dobłe
-----------
- Ugh, przepraszam, wpadłem w ten okropny stan markotności, tak? Naprawdę nie chciałem. I to nie twoja wina! Nie pozwalam Ci tak myśleć ani mnie przepraszać, bo nie masz za co. Przeszłości ani rodziny się nie wybiera, nie? Zresztą w życiu miewałem też przyjemne chwile, a odkąd wyruszyłem w podróż to po prostu czuję się jak młody Bóg - zażartował, spoglądając ci prosto w oczy roziskrzonymi ślepiami, by zapewnić cię, że już wszystko w porządku.
Kiedy skończyliście jeść i trochę odpoczęliście, kelner przyniósł książeczkę z rachunkiem. Rzecz jasna Rin nie pozwolił ci nawet zajrzeć do środka. Dyskretnie wsunął banknot do środka, po czym wstał jako pierwszy, by odsunąć ci krzesło i wspólnie opuściliście restaurację.
- Mam taki pewien pomysł. Bo ty chciałaś dzisiaj rozgromić jeszcze Morty'ego, nie? To może teraz się pożegnamy na trochę, żebyś mogła na spokojnie zrównać go z ziemią, a ja załatwię kilka swoich spraw, lecz wieczorem się jeszcze spotkamy. Chcę cię zabrać w pewne super miejsce niedaleko Ecruteak, ale radzę ci się przebrać w jakieś wygodne ciuszki. Nie mogę powiedzieć czemu, bo wtedy nie będziesz miała niespodzianki - zaproponował, a w jego głosie wyczułaś wiele podekscytowania, które zostanie okrutnie zabite, jeśli odmówisz. Chyba naprawdę szykuje coś ciekawego na ten wieczór. - Do 19 się wyrobisz? Czekałbym o tej godzinie pod centrum, jak dzisiaj przed 11 - dodał.

Mhrok - 2015-11-07, 19:50

Patrząc w oczy Rina, czułam się jakbym odpływała. Czas jakby się zatrzymywał, a rzeczywistość rozpływała i byliśmy jedynie on, i ja. Już po wczorajszym wyjściu na kawę wiedziałam, że Rin nie pozwoli mi dołożyć się do rachunku, więc nawet nie protestowałam.
- A coś ty taki tajemniczy? - zapytałam chłopaka z zaciekawieniem. - No dobra, niech ci będzie. Zatem do zobaczenia później. - odparłam, po czym zbliżyłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
Tak jak postanowiłam, ruszyłam do miejscowej Sali. W sumie niezbyt wiedziałam, gdzie ona jest, ale jako że głupi ma zawsze szczęście, to pewnie okaże się, że nie umyślnie do niej trafiam. W tak zwanym międzyczasie sprawdzam godzinę. Nie chciałabym się spóźnić na niespodziankę, którą przygotował mi Rin.

________________________
* No ba ^^ *dorzuca do zestawu grzaniec jabłkowy*

Daisy7 - 2015-11-07, 20:47

chcesz mnie upić?! D:
-----------
Rin zrobił rozmarzoną minę, gdy pocałowałaś go w policzek. Szybko jednak "oprzytomniał", żeby tak nie stać jak ten słup soli z rozanieloną miną. Trzeba jednak przyznać, że wyglądał bardzo uroczo i teraz jesteś już pewna, że wpadłaś mu w oko. Kiedy odeszliście w swoje strony, zaczęłaś szukać sali gimnastycznej. To chyba nie powinno być zbyt trudne, skoro gym jest jedną z większych atrakcji Ecruteak. Akurat po sprawdzeniu godziny na pokedexie (15:05) wpadłaś na schody, które prowadzą do poszukiwanego budynku. Wygląda całkiem ładnie, nieprawdaż?

Wszedłszy na górę, spróbowałaś wejść do środka, lecz to nie takie proste. Już na samym początku czeka cię zagadka. Dopóki jej nie rozwiążesz, zamki we wrotach nie puszczą. Mianowicie chodzi o wpisanie kodu przy pomocy specjalnego panelu (coś takiego jak masz domofony na hasło liczbowe). A owy kod musisz ustalić na podstawie tej ilustracji zamieszczonej nad panelem:

Mhrok - 2015-11-07, 23:48

Tak jak sądziłam, odnalezienie Sali nie było wielkim wyzwanie. Tak jak inne budowle w Ecruteak, tak i to miejsce zbudowane było w typowych dla Azji stylu. Miasto dzięki temu zabiegowi wyglądało niezwykle klimatycznie. Po wejściu na górę spotkała mnie niezbyt miła niespodzianka - drzwi do Sali były zamknięte z trzy spusty. Była to jednak część testu sprawdzającego trenerów. Obok drzwi powieszona była kartka z serią kresek i kropek. Od razu wiedziałam, że jest to alfabet Morse'a. Zadanie było o tyle łatwe, że był to jedynie ciąg cyfr, a nie liter.
- 4... 8... 0... 0... 2... 3... 7 - wpisałam na klawiaturze i czekałam na efekt.

________________________
* Jest on na bazie sok jabłkowego. Nie upijesz się :c

Daisy7 - 2015-11-08, 12:30

jasne, jasne
--------------------------
Kiedy tylko nacisnęłaś klawisz zatwierdzający, po wpisaniu siedmiocyfrowego kodu na panel, coś chrupnęło w drzwiach. Teraz bez problemu mogłaś nacisnąć klamkę i wejść do środka. Znalazłaś się na czerwonej wycieraczce. Podeszłaś między posągi z dwoma pokeballami i już miałaś ruszyć przed siebie po szarym polu na drugi koniec sali, gdzie między dwoma innymi posążkami stoi jakiś facet - prawdopodobnie tutejszy lider, lecz wtem zatrzymał cię jakiś niskim mężczyzna z sumiastym wąsem.
- Zaczekaj! Nie tak prędko! Jeśli staniesz na złe pole, spadniesz do dziury i będziesz musiała zaczynać od nowa. Musisz iść zgodnie ze wskazówkami - poinformował cię, wręczając ci jakiś kawałek kartki, po czym odszedł.
Zaintrygowana spojrzałaś na zwitek papieru. Okazuje się, że są na nim wypisane jakieś literki.

N N N N E N N W W W N N E E E N N W N N W W S S W W N N N N E E E N E N N W N

Na poniższym obrazku masz zaznaczyć po tych kratkach, jak się poruszasz. Zaczynasz od "O", a kończysz na "X". Jak Ci nie wyjdzie dojście do X, tzn., że coś źle robisz xD

Black Lotus - 2015-11-08, 16:40

Wpisana przeze mnie sekwencja cyfr okazała się prawidłowa i drzwi do Gymu stanęły przede mną otworem. Po drugiej stronie sali stał prawdopodobnie lider. Już miałam przejść po szarym polu, gdy zostałam zatrzymana przez mężczyznę. Okazało się, że jest to kolejna zagadka. Otrzymałam kartkę z literami jako wskazówkę i przestrogę, że muszę uważać, inaczej GAME OVER i zaczynam od nowa. Poprzednio było to alfabet Morse'a, tym razem zbiór liter. Na pierwszy rzut oka nie było tam żadnej głębszej ideologi. Po chwili zauważyłam pewną zbieżność, na kartce powtarzały się jedynie cztery litery: N, S, W oraz E. Uznałam, że są to skróty oznaczające kierunki świata.
- Raz kozie śmierć. - pomyślałam, wykonując pierwszy krok.


________________________
* No bo jest pupciu :v

Daisy7 - 2015-11-08, 17:39

Okazało się, że znów dobrze myślałaś i rzeczywiście literki oznaczały kierunku świata. Co więcej odczytałaś je dobrze, więc dotarłaś na drugi koniec sali bez konieczności powtarzania swojej wędrówki przez szare pole. Wreszcie stoisz przed szczupłym blondynem ubranym na czarno-szaro. Wokół jego głowy lewituje sobie jakiś Pokemon kojarzący ci się nieco z Shuppetem. Czyżby również duch? Prawdopodobnie należy do lidera, a skoro włada on duchami, to wszystko by się zgadzało. Koleś stoi wyprostowany i gapi się gdzieś w dal, jakby cię nie widział. Jakiś schiz czy totalne zadufanie w sobie i czeka, aż pierwsza się odezwiesz?

Black Lotus - 2015-11-09, 07:36

Przejście przez kolejną zagadkę ponownie nie sprawiło mi większej trudności. Wreszcie stanęłam, prawdopodobnie, przed liderem. Wokół głowy blondyna latał dosyć nietypowy pokemon. Wyglądał on jak czarna kula, wokół której unosił się jasnofioletowy obłok. Prawdopodobnie-lider zdawał się mnie ignorować. Czyżby miał aż tak wysokie mniemanie o sobie, że niegodnym było odezwać mu się pierwszemu?
- Chyba raczej nie opętał go zły duch. - zaśmiałam się w środku.
- Dzień dobry, jestem Haru. Ty to pewnie Morty, lider Sali w Ecruteak, mam rację? - spytałam chłopaka, niebędąc do końca pewna, bo nigdzie nie widziałam, zdjęcia bądź podobizny lidera, jedynie jego imię. - Chciałabym się z tobą zmierzyć. Oczywiście, jeśli to nie jest problem.

Daisy7 - 2015-11-09, 08:22

Kiedy tylko odezwałaś się do lidera, ten jakby ożył. Przestał stać na baczność i wpatrywać się w jakiś niewidoczny dla ciebie punkt w oddali, a zamiast tego rozluźnił ramiona oraz spojrzał na ciebie.
- Cześć, mała. Tak, masz rację - odpowiedział, śmiejąc się cicho pod nosem, co nie było zbyt grzeczne, a zwłaszcza, że nie masz bladego pojęcia, z czego się tak chcholi. Co za brak wychowania. - Problem? Żaden problem, ale pamiętaj, że moc duchów zawsze wygrywa. Chodź do sali, bo tutaj raczej trudno będzie nam walczyć - dodał, odsuwając się na bok i przepuszczając cię w drzwiach, które znajdowały się za jego plecami.
Po przejściu przez wrota, obydwoje znaleźliście się w obszernej sali o wysokim suficie. Wygląd jak najzwyklejsza arena do pojedynków Pokemonów. Żadnych urozmaiceń. Jedyne co w niej nietypowe to światło, które ma barwę fioletowawą, co nadaje pomieszczeniu ciekawego klimatu pasującego do specjalizacji tutejszego lidera. Morty kazał ci zostać po jednej stronie pola bitwy, podczas gdy sam przeszedł na drugą.
- Moim pierwszym Pokemonem będzie Gastly! - poinformował głośno, po czym duszek, dotychczas krążący wokół jego głowy, wyleciał teraz przed swojego opiekuna, jakby chciał go osłonić. - Przypominam, że walka są standardowe 1vsv i w ciągu całej bitwy nie możesz użyć większej ilości Pokemonów niż ja, czyli czterech.



Black Lotus - 2015-11-10, 23:35

Sposób, w jaki mówił Morty, był nieco pretensjonalny, jednak zrzuciłam to na fakt, że dzieli nas pewnie niewielka różnica wieku, więc niespecjalnie się tym przejęłam. Przeszliśmy do drugiej sali, którą okazała się być arena, na której przyjdzie mi walczyć z liderek Gymu w Ecruteak. Pierwszym pokemon wybranym przez chłopaka była latająca wokół niego kulka - Gastly. Sama zdecydowałam się na...
- Naprzód Shuppet! - wypuściłam do walki ducha, którym tak naprawdę był Zorua. Jak to możliwe? Miał on specjalną umiejętność, Illusion, która pozwalała mu przybrać formę innego pokemona z mojej drużyny. Nie byłem pewien, jak bardzo Zorua upodobni się do Shuppet, jednak zdecydowałem się zaryzykować. - Zdematerializuj się, po czym pojaw się w losowym miejscu sali i wystrzel w ducha Shadow Ball! Następnie ponownie zniknij, tym razem pojaw się pod Gastlym i wyślij w niego wiązkę mrocznej energii - Dark Pulse. - zdecydowałem obniżyć się miejsce przebywania Darkasa na wypadek, gdyby został uderzony, a działanie Illusion ustało. - Następnie ponownie uderz w swojego przeciwnika silnym Shadow Ballem. Na zakończenie wykonaj Copycat i skopiuj najsilniejszy do tej pory atak Gastly'ego. Niech dostanie obuchem od własnego ciosu!

Daisy7 - 2015-11-11, 12:21

- Duch przeciwko duchowi? Może być ciekawie - powiedział bardziej do siebie lider, który nie zdaje sobie sprawy z drobnej intrygi, jaką wykonałaś przy pomocy umiejętności Zoruy. Tym bardziej, że Zorua w wersji Shuppeta wygląda kropka w kropkę jak oryginał.
Jako pierwszy atakuje Gastly. Morty polecił mu wykonanie Hypnosis, lecz cios się nie powiódł. Następnie duch oberwał Shadow Ballem, który dodatkowo obniżył jego prędkość, lecz nie na tyle, by Gastly stał się wolniejszy od Zoruy. Stworek ponownie zdecydował się na spróbowanie Hypnosis i... tym razem mu się udało! Zorua-Shuppet śpi smacznie podczas swojej kolejki, na którą miał zaplanowany Dark Pulse. Podopieczny lidera wykonał Lick (bez paraliżu). Jakże wielkie było zdziwienie twojego rywala, gdy cios odebrał Zorurze-Shuppetowi bardzo niewiele punktów życia. Oj chyba zaczął się czegoś domyślać. W każdym bądź razie mroczny lisek nadal smacznie chrapie (traci zaplanowany Shadow Ball). Wróg uderza Night Shadem, który znów nie odbiera tyle HP, ile powinien, gdyby przeciwnik miał typ duch jak to prawdziwy Shuppet. Na koniec tury twój maluch wybudza się i używa Copycat. Darkas uderza przy pomocy Night Shade (Copycat kopiuje ostatni ruch wroga, a nie najsilniejszy, jakiego użył do tej pory). Cios odbiera zrównoważoną ilość HP oponentowi (z jednej strony sporo, bo zależność typów, a z drugiej niewiele, gdyż Zorua ma niski poziom, a atak ten bazuje właśnie na poziomie użytkownika). Podsumowując, Gastly jest znacznie bardziej wyczerpany od twojego liska-ducha, jednak ma jeszcze siłę walczyć.

Black Lotus - 2015-11-11, 20:14

Jak na drugi pojedynek w życiu, to w moim mniemaniu szło mi całkiem nieźle. Początkowo Morty nie był świadomy wykorzystania przeze mnie umiejętności Zoruy, jednak musiał zauważyć, że ataki Duchowe nie robią na Zorua-Shuppecie żadnego wrażenia. Iluzja cały czas działała, więc nie musiałem specjalnie ograniczać się podczas taktyki. Jedyną, nieco uprzykrzającą mi życie rzeczą, było ciągłe używanie przed pokemona lidera usypiającego ataku.
- Zacznij biec w stronę swojego przeciwnika. Podczas biegu poślij w ducha Shadow Ball. Zaraz po jego wystrzeleniu, zacznij bieg po łuku, jednak nadal w tej samej odległości od Gastly'ego. Gdy kula dosięgnie pokemona, poślij w niego drugi ataka, tym razem Dark Pulse. - w głębi serca liczyłam na powodzenie tej taktyki. Może i wydawała się ona nieskomplikowana, ale zawsze mogło coś pójść w niej nie tak, jak trzeba. - Następnie wykonaj atak o wdzięcznej nazwie Fake Tears. Zacznij głośno płakać, nich Gastly'emu zrobi się ciebie przykro. Obniży to jego czujność, a przy okazji wskaźnik specjalnej obrony. Następnie w nic niespodziewającego się ducha wystrzel mocny Dark Pulse. Pamiętaj o unikach od ataków twojego przeciwnika, a przede wszystkim uważaj na jego Hypnosis.

Daisy7 - 2015-11-11, 20:58

Etap znów rozpoczyna Gastly, gdyż jest szybszy. Tym razem na pierwszy ogień wybrał Confuse Ray, który trafił, a tym samym powoduje oszołomienie u twojego podopiecznego (pokemon ma 50% szans na pomyślne wykonanie ataku, w przeciwnym wypadku odbiera sobie 1/16 życia). Przy okazji iluzja Zoruy przestała działać, więc maluch wygląda już tak jak powinien. Nie da się ukryć, że Morty'ego nie zaskoczyło to tak bardzo. Mrocznemu liskowi udało się wystrzelić krytyczny Shadow Ball. Super efektywna kula odebrała oponentowi resztki życia, w rezultacie czego ten mdleje, a tym samym nie może dalej walczyć. Lider odwołał przegranego Pokemona, a na jego miejsce wystawił Hauntera (21lvl), czyli ewolucję Gastly.
- Zmieniasz swojego Poka czy na razie zostawiasz? - zapytał cię rywal, "głaszcząc" swojego ducha.


Black Lotus - 2015-11-13, 07:41

- Brawo Zorua! - gratulowałam stworkowi i przytuliłam się do niego. - A teraz sobie odpocznij trochę.
Nie chciałam do kolejnego pojedynku go wystawiać ze względu na oszołomienie, które wywołał u niego Gastly. Do wyboru został mi albo Cyndaquil, albo Shuppet. Postanowiła wystawić teraz do pojedynku pierwszego pokemona.
- Do boju Blaze! - wypuściłam ognistego jeżyka do walki. - Zacznij od wykonania Fire Pledge. Niech z ziemi buchnie wysoki słup ognia, który zacznie trawić Hauntera. Następnie wskocz pod ziemię przy użyciu Diga. Cały czas przemieszczaj się, żeby utrudnić duchowi odnalezienie ciebie. Następnie, gdy ten będzie blisko ziemi, wyskocz i go uderz. Na koniec strzel w niego podwójnym Emberem. Niech pozna on moc twojego ognia i przekona się, że nie będzie łatwo ciebie pokonać

_____________
P.S. Mam Cyndaquilem już 14 poziom

Daisy7 - 2015-11-13, 21:50

Zorurze dodaj za walkę 2,5lvl~
---------------
Cyndaquil trzyma: Charcoal - Podnosi moc ataków typu ognistego o 20%
---------------
- Okej, Haunter. Teraz znaleźliśmy się w lepszym położeniu niż Gastly kontra Zorua. Na początku proszę cię o wykonanie Hypnosis - powiedział Morty, lecz duchowi nie powiodło się uśpienie ognistego jeża.
Twój podopieczny od razu przeszedł do ataku używając do tego Fire Pledge. Cios o dużej mocy został dodatkowo wzmocniony dzięki STABowi (typ ataku taki sam jak typ użytkownika) oraz przedmiotowi trzymanemu przez Cyndę. Dzięki temu wszystkiego zadał doprawdy interesujące obrażenia. Na tyle mocne, że lider zamiast próbować ponownie z uśpieniem, rozkazał Haunterowi zaatakować czymś równie silnym - Sucker Punch. No dobra, atak nie jest tak podrasowany jak Fire Pladge, ale i tak daje popalić. Co mamy dalej? Ach, Dig. Jeż ukrył się na jedną kolejkę pod ziemią, przez co rywal spudłował zamierzonym Lickiem. Po wynurzeniu się Blaze'a nie uderzył Digiem ze względu na umiejętność oponenta (Leviatate lamo xd). Kolejny Lick udał się. Nie tylko odebrał Cyndaquilowi nieco życia, ale również doprowadził go do stanu paraliżu. Ember nie powiódł się ze względu na paraliż. Znów Sucker Punch, który kiereszuje twojego malucha. Na koniec ognistemu jeżykowi udaje się walnąć Emberem. Już miała nastąpić druga tura, gdy niespodziewanie Blaze zaczął się świecić i przekształcać. Zaraz, zaraz... on ewoluuje! Kiedy tylko przemienił się w większego i dłuższego jeża, najechałaś na niego pokedexem w celu zapoznania się ze skanem.

Quilava
Imię: Blaze


Poziom: 14 [00%]
Ewolucja: Cyndaquil --(14lv)--> Quilava --(36lv)--> Typhlosion
Ataki: Tackle, Leer, Fire Pledge, Smokescreen, Ember, Dig, Quick Attack
Charakter i historia: Haru otrzymała Cyndaquila od profesora Elma na początek swojej podróży po regionie Johto. Na pierwszy rzut oka stworek wydaje się być niezbyt miły, lekko lekceważącym inne osoby. Jednak spowodowane jest to jedynie tym, że nie zna on drugiej osoby. Po zapoznaniu się stosunek stworka zmienia się o 180 stopni. Niegdyś był typowym kanapowcem uwielbiającym pieszczoty, jednak po ewolucji w Quilavę stał się bardziej aktywnym Pokemonem. Teraz trudno usiedzieć mu w miejscu, a o kilkugodzinnym nic-nie-robieniu nie ma w ogóle mowy. Często rozpiera go energia i zawsze jest gotowy zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, które postawi przed nim los.
Umiejętności: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
Trzyma: Charcoal - Podnosi moc ataków typu ognistego o 20%.

Black Lotus - 2015-11-15, 16:12

Pojedynek szedł Cyndaquilowi nawet nieźle. Już miałam wydawać mu kolejne polecenia, gdy Blaze zaczął... świecić! Podczas pracy na farmie dane było mi wiedzieć ten proces, jednak teraz była o wiele bardziej podekscytowana, ponieważ...
- Blaze, ty.. ewoluowałeś! - powiedziała z wielką ekscytacją, w końcu spędził on u mnie jedynie tydzień czasu.
Blaze nie zmienił się w wyglądzie w dużym stopniu, nieco urósł a jego kończyny i ciałko się wydłużyło. Za to nadal wyglądał niezwykle słodko.
- Quilava, teraz na pewno to wygramy! - wstąpiły we mnie nowe pokłady energii. - Zacznij od Smokescreen. Rozrzedź po arenie walki czarny dym, starając przykryć się zarówno ciebie i Hauntera. Ważnym jest, żebyś zapamiętał jego pozycję, bo chciałbym, żebyś następnie uderzył w niego podwójnie Ember, raz stojąc w tym samym miejscu co normalnie, a później przemieściwszy się po okręgu w prawo. Na koniec dołóż to tego Fire Pledge. Niech ognista kolumna pochłonie biednego Hauntera i trawi jego trzewia.

Daisy7 - 2015-11-16, 20:30

Usłyszałeś pomruk aprobaty lidera, kiedy Blaze ewoluował. Sama natomiast poczułaś w sobie nowe pokłady energii, więc z werwą przystąpiłaś do działa. To znaczy Haunter i tak zaatakował jako pierwsze przy pomocy Sucker Punch, ale nieważne. Smokescreen nie powodzi się ze względu na paraliż. Rywal po raz kolejny atakuje Sucker Punchem no i niestety udaje mu się odebrać językowi pozostałe punkty zdrowia, w rezultacie czego ten mdleje. Nie martw się, duchowi nie zostało wiele życia, więc powinnaś go prędko rozgromić przy pomocy innego Pokemona. Tylko jakiego? Wybór należy do ciebie.
Black Lotus - 2015-11-16, 21:17

Z powodu paraliżu Blaze nie miał nawet szansy, żeby zaatakować Hauntera. Ten jednak był już bardzo osłabiony i dzięki szybciej i silnej taktyce powinnam móc wygrać i z nim. Do walki postanowiłem wystawić moją ostatnio podopieczną.
- Vivian, do boju! - krzyknąłem, wypuszczając do walki Shuppet. - Rozpocznij od wykonania Night Shade. Zamień się w straszną zjawę i wystrasz na śmierć swojego przeciwnika. Następnie zdematerializuj się, aby kilka sekund później pojawić się za Haunterem. Użyj wtedy na nim, Will-O-Wisp. Niech niewielki ogniki polecą w stronę ducha i go podpalą, żeby co pewien czas był on trawiony przez ogień. Nie przerywaj jednak ataku i od razu uderz w niego Knock Offem. Jeśliby Haunter nadal miał jeszcze siłę do walki, dołóż to tego silny Thunderbolt. Bo tym jak jego ciało przeszyje potężna błyskawica, duch powinien nie mieć dalszej siły do walki.

Daisy7 - 2015-11-16, 22:22

Jak zwykle zaczyna Haunter. Lider polecił mu użycie Hypnosis, lecz atak spudłował. W sumie i tak by się nie powiódł ze względu na zdolność Shuppet, ale lepiej nie informować o tym Morty'ego, dopóki sam się nie zorientuje. Night Shade Pokemona na poziomie trzynastym, może nie byłby taki silny, gdyby nie dodatkowe obrażenia x2 wynikające ze słabości typu duch na ataki tego samego typu oraz x1,5 ze względu na cios krytyczny. Takim sposobem przeciwnik traci resztki życia, a lider wystawia na jego miejsce swojego przedostatniego stworka jakim jest także Haunter (21lvl).
Black Lotus - 2015-11-17, 08:01

Walka z pierwszym Haunterem przebiegła szybko, zaś Morty teraz do pojedynku wystawił kolejnego Hauntera. Byłam już na półmetku. Póki co został mi nieco już zmęczony Zorua oraz Shuppet, która była w pełni sił. Postanowiłem liskowi dać jeszcze odpocząć i zostawić Vivian do dalszej walki.
- Zacznij od użycia na swoim przeciwniku Will-O-Wisp! Niech niewielki ogniki polecą w stronę ducha i sprawią, żeby co jakiś czas będzie on trawiony przez płomienie. Jednak ty nie możesz stać w miejscu, od razu zaszarżuj na przeciwnika i uderz w niego Knock Offem. Następnie wystrzel w niego potężny Shadow Ball. Następnie zacznij szybko się przemieszczać, żeby uniemożliwić Haunterowi jakikolwiek kontra atak (<3). Nie możemy jednak przedłużać pojedynku w nieskończoność. Po kilku takich zwrotach wystrzel we wrogiego ducha Thunderbolt. Ciało Hauntera zostanie przeszyte przez silny impuls elektryczny, co niechybnie przybliży nas do zwycięstwa.

Daisy7 - 2015-11-17, 08:27

Haunter rozpoczął walkę od użycia Lick, jednakże spudłował. Chwilę później oberwał Will-O-Wispem, który powoduje poparzenia (-50% siły obrażeń zadawanych przez poparzonego, odbiera 1/16 HP co turę). Następnie rywal używa Mean Look, który powoduje, że Vivian nie będzie mogła zostać odwołana dopóki nie zemdleje bądź nie pokona swojego aktualnego przeciwnika. Twoja podopieczna w ramach zemsty używa Knock Off. Atak typu mrocznego zadaje spore obrażenia. Morty rozkazał swojemu stworkowi użyć Hypnosis, jednakże cios spudłował. Czas na potężny Shadow Ball (nie zmniejsza statystyk). Cios zrobił niezłe spustoszenie w HP oponenta. W końcu Hypnosis trafia, ale nie powoduje uśpienia. To wszystko dzięki umiejętności Shuppet. Lider warknął pod nosem, lecz nie dał się zirytować. Na koniec mamy Thunderbolt, który oprócz odebrania sporej ilości życia, dodatkowo paraliżuje rywala. Ach, zaraz, zaraz, jeszcze obrażenia z użytego na początku Will-O-Wisp. Cios odbiera pozostałe punkty zdrowia Hauntera, który mdleje. Morty wystawia ostatniego ze swoich podopiecznych - Gengara (25lvl).

Black Lotus - 2015-11-17, 17:00

Vivian poradziła sobie świetnie z przeciwnikiem, z którym szybko się rozprawiła. Wstępywała we mnie jakaś dziwna pozytywna energia, której od dawna nie odczuwałam. Odkąd Rei i Mira opuścili Olivine...
- Vivian, jeszcze trochę i pokonamy także jego! - dopingowałam swoją podopieczną. - Zacznij walkę od Shadow Sneak. Zamień się w cień i prześlizgnij się za Gengara. Po ciosie, od razu użyj na nim Will-O-Wisp. Podpalenie twojego przeciwnika ułatwi nam dążenie do zwycięstwa. Następnie poślij w Gengara mroczny Shadow Ball. Na koniec postaraj się uderzyć najpotężniejszym jakim zdołasz wytworzyć błyskawicę. Thunderbolt, teraz!

Daisy7 - 2015-11-17, 19:04

tak jak się umówiliśmy, Shuppet +4lvl za dwie zaległe walki
------------
Tym razem zaczyna twoja podopieczna, a to wszystko dzięki priorytetowi jaki posiada użyty przez nią Shadow Sneak, który odbiera nieco HP oponentowi. Lider wiedział już, że Shuppet jest odporna na sen, więc zamiast Hypnosis rozkazał jej użyć Lick z nadzieją na powodzenie paraliżu. No i cóż, koleś się przeliczył, ponieważ ruch odebrał jedynie trochę życia przeciwnikowi. Teraz znów atakuje Gengar, a używa do tego nigdy niepudłującego Shadow Punch, który nieźle daje w manto Vivian. Ta jednak nie poddaje się i przy pomocy Will-O-Wisp "ofiarowuje" rywalowi flagę poparzenia. Stwór miał w planach użycie Confuse Ray, jednakże spudłował. Dalej widzimy jak Shadow Ball oraz Thunderbolt wykańczają ostatniego Pokemona Morty'ego. Shuppet wykazała się po raz kolejny i chociaż już ledwo dycha, przetrwała, a tym samym zdobywa +1,5lvl (w sensie do tych 4, więc razem 5,5 xd). Mężczyzna zagwizdał z uznaniem, odwołując zemdlałego stwora, a następnie podszedł do ciebie, by pogratulować i wręczyć ci nagrodę za zwycięstwo: 2760$ + Odznakę Mgły + TM30 Shadow Ball.

Black Lotus - 2015-11-17, 23:23

Byłam niesamowicie ucieszona z mojego pierwszego, wielkiego sukcesu jako trenerka. Przytuliłam się do wyczerpanej Vivian, po czym schowałam ją do kuli, żeby sobie nieco odpoczęła. Cała trója spisała się niesamowicie.
- Będę im musiała zafundować pyszne jedzenie w zamian za wygraną. - postanowiłam.
- Bardzo ci dziękuję za walkę Morty. Walka z tobą była dla mnie wielkim wyzwaniem. - powiedziałam do lidera, przyjmując od niego nagrody.
Opuszczam Gym i pierwszym miejsce, do którego kieruję swojego kroki, to Centrum Pokemon. Priorytetem teraz było, żeby pokemony zostały w pełni uleczone. W międzyczasie sprawdzam w PokeDexie godzinę. Byłam z Rinem umówiona na 19, a nie chciałabym się spóźnić na spotkanie z nim.
- Ciekawe co takiego on przede mną ukrywa? - zastanawiałam się.

Daisy7 - 2015-11-18, 06:56

Kiedy dotarłaś pod Centrum Pokemon zegarek w pokedexie wskazywał 17:14. Ach, jak ten czas szybko leci. Z drugiej strony masz niecałe dwie godziny do spotkania z Rinem, więc na pewno zdążysz z przygotowaniami. Chociaż... czy na tę okazję powinnaś się jakoś specjalnie stroić? W końcu chłopak kazał ci założyć coś wygodnego, więc raczej nie zabierze cię do ośrodka kultury, gdzie wymagają oficjalnych ubrań. Siostra Joy zabrała od ciebie kulki i powiedziała, że za niecałe pół godziny Pokemony powinny być gotowe do odbioru. Aby nie czekać przy ladzie, zdecydowałaś się pójść do pokoju, jednak zanim do niego dotarłaś, usłyszałaś ciekawą rozmowę dwójki kobiet dobiegającą z damskiej ubikacji. Przystanęłaś sobie obok drzwi, by dokładniej podsłuchać gadkę.
- Nikt nie chce tego jaja. Nie ma mowy o sprzedaży, skoro nawet za free go nie biorę - powiedziała zniesmaczonym głosem jedna z rozmówczyń.
- Przesadzasz. To niemożliwe. Przecież... Jest prawie normalne - odpowiedziała druga, a w jej głosie dało się wyczuć sporą ilość zwątpienia.
- Jasne. Kiedy ostatnio widziałaś niekształtne jajo usiane jakimiś dziwnymi plamami. Jak nic wykluje się z niego chorowity okaz. Co jak będzie zarażał? Nie możemy pozwolić, by popsuł nam resztę Pokemonów.
- No to co niby proponujesz? - zapytała.
- Cóż... Po prostu wrzućmy jajo do rzeki czy jeziora. Może jakiś wodny drapieżnik będzie miał z niego pożytek. Przecież trzeba likwidować niebezpieczne i odmienne okazy.
- Ugh... No dobra, ale popytam jeszcze trenerów w centrum. Może mimo wszystko znajdzie się ktoś chętny - dodała ta, która chyba jest mniej okrutna i bezwzględna od swojej towarzyszki.

Black Lotus - 2015-11-18, 22:52

Idąc w stronę Centrum Pokemon, cały czas myślałam o mojej wygranej z Morty'm. Ciągle czułam tą adrenalinę i podekscytowanie, które towarzyszyły mi podczas walki z liderem. Po prostu od nowa czułam, że żyłam. W Centrum oddałam stworki, a jako że ich leczenie miało zająć prawie pół godziny, postanowiłam pójść do swojego pokoju, żeby wziąć prysznic, coś zjeść i ogólnie ogarnąć się przed spotkaniem z Rinem. Wtedy usłyszałam rozmowę dobiegającą z damskiej toalety. Jakieś dwie kobiety naradzały się, co zrobić z jakimś jajkiem. Początkowo niezbyt mnie to obchodziło, ale gdy usłyszałam, że chcą one je porzucić. Jedna z nich była sceptyczna co to tego pomysłu i chciała je komuś oddać. Postanowiła poczekać przed toaletą i zaczepić je po ich wyjściu, i zapytać się je o te jajko, zgłaszając się niejako jako ochotniczka do jego przygarnięcia.
__________________________
* Ić z takim czymś Klusko ;-;
Bo ci seppuku popełnię :C

Daisy7 - 2015-11-19, 06:45

*prych* gorsze byłoby przyłożenie Twojego mikrofonu do uszu .-.
----------------
Po chwili kobiety wyszły i rzecz jasna wpadłyście na siebie. Zanim zdążyłaś zapytać o jajko, jedna z nich sama wpadła na pomysł wręczenia ci go. Powiedziała, żebyś chwilę poczekała, bo ma coś dla ciebie w ramach przeprosin za to nieszczęsne zderzenie się. Byłaś pewna, że chodzi o jajeczko i proszę, wuala! Kiedy powiedziałaś, iż z chęcią przyjmiesz prezent, twarze nieznajomych przedstawiały zdziwienie, ale szybko się opanowały i uśmiechnęły szeroko, by nie wzbudzać w tobie jakichkolwiek podejrzeń. A potem podały ci przedmiot w ręce, by następnie odejść pospiesznie. W sumie to jajo wygląda całkiem normalnie. Białe z zielonym "kwiatkiem" na środku. Jakby się bliżej przyjrzeć, rzeczywiście można dostrzec lekkie plamki, ale nie wyglądają groźnie czy niebezpiecznie.


Black Lotus - 2015-11-20, 15:58

Sama byłam zadziwiona tym, z jaką łatwością udało mi się uzyskać od kobiet jajo. Obie musiały bardzo chcieć się go pozbyć, bo zaraz po tym jak je od nich otrzymałam, pospiesznie odeszły w nieznanym mi kierunku. Samo jajo też nie wyglądało na specjalnie groźne czy niebezpieczne, jak wskazywały na to opisy kobiet. Mogłam jedynie cieszyć się, że jajo wylądowało w moich rękach, a nie skończyło jako ze obiad jakiegoś wodnego stwora.

Daisy7 - 2015-11-20, 19:25

na przyszłość wysil się do tych pełnych pięciu linijek ;p
----------
Po powrocie do pokoju odłożyłaś jajo na łóżko, a następnie zaczęłaś zajmowanie się sobą, tj. przebranie w wygodne, ale zarazem ciepłe ubrania, bo wieczorem może być chłodno na dworze. Potem jeszcze rozczesałaś włosy i ogarnęłaś, czy wyglądasz w miarę przyzwoicie, by nie wystraszyć Rina jakimiś podkrążonymi oczami, brudem w zębach albo trupiobladą cerą. Uznawszy, iż jest wystarczająco okey, opuściłaś sypialnię i udałaś się po odbiór Pokemonów od Siostry Joy, po czym wyszłaś na dwór i czekałaś tam na znajomego. Chłopak przybył jakieś pięć minut przed czasem. Ubrany jest w ciemne adidasy, czarne spodnie, niebieską bluzę z kapturem oraz białą kurtkę i na ramieniu towarzyszy mu czarny kot imieniem Kuro.
- Cześć - przywitał się z tobą, uśmiechając się szeroko. - Długo czekasz? Przepraszam, jeśli tak. Jak się udała walka z Mortym? - zadał ci pytania, jednocześnie przysuwając swoją dłoń bliżej twojej z nadzieją, że zgodzisz się na schwytanie się za ręce.

Black Lotus - 2015-11-21, 01:56

Po krótkim ogarnięciu się w pokoju byłam gotowa do spotkania się z Rinem. Znowu w mojej głowie pojawiło się pytanie: "Gdzie on chce mnie wyciągnąć?". Chłopak od początku mówił, że jest to niespodzianka i nie chciał uchylić rąbka tajemnicy nawet o milimetr. Mogłam jedynie próbować się domyślać, co on dla mnie przygotował. W lekkim zamyśleniu odebrałam pokemony od siostry Joy, po czym wyszłam przed Centrum. Po kilku minutach czekania dołączył do mnie Rin.
- Skąd, też dopiero co tutaj przyszłam. - odparłam do chłopaka. - Walka z Mortym? Cudownie. Może i to fart początkującego, ale udało mi się zdobyć jego odznakę. - tak jak Rin chciał, pozwoliłam mu się chwycić za dłoń. - A powiesz mi teraz, co to za niespodzianka?

__________________________
* Na drugi raz to dostaniesz karną ściankę za narzekanie Klusko x:

Daisy7 - 2015-11-21, 10:01

*prycha*
----------------------
- Och, gratulacje! Ale to na pewno nie żadne szczęście początkującego tylko talent twój i twoich podopiecznych. Więcej wiary w siebie - odrzekł entuzjastycznie. - Wysoko postawiłaś poprzeczkę, wygrywając z nim za pierwszym podejściem. W końcu nie mogę być gorszy - zażartował. - Co do miejsca, do którego się wybierzemy, to niestety nadal tajemnica. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie - poinformował, prowadząc cię za rękę ku wyjściu z miasta, a następnie, gdy znaleźliście się na leśnej ścieżce, skręcił wgłąb lasu. - Bez obaw, nie zgubimy się, byłem tam już ze dwa razy - zapewnił cię, nie przerywając marszu, który trwał dobre dziesięć minut. - Okej... jesteśmy już blisko. Ufasz mi? Jeśli tak, proszę, zamknij oczy - poprosił, uśmiechając się zawadiacko i tajemniczo zarazem.

Black Lotus - 2015-11-21, 14:42

Zaśmiałam się lekko, gdy Rin próbował dodawać mi otuchy. Miłym było, że wzmacniał moją samoocenę. Ponownie się zaśmiałam, jednak teraz powód był inny. Znałam tego chłopaka jedynie jeden dzień, a wydawać by się mogło, że znamy się już z kilka lat. Wszystko to szło niesamowicie szybko, przez to czasami sama nie dowierzałam, że dzieje się to naprawdę, a nie jest jedynie snem, wytworem mojej wyobraźni.
- Nie musiałeś o tym mi mówić. Słabo mnie to przekonuje. - odparłam przekornie, gdy Rin powiedział, że będzie w tym tajemniczym miejscu dopiero trzeci raz.
Szłam z nim dalej, trzymaliśmy się za dłonie. Nie zwracałam nawet zbytnio uwagi, gdzie idziemy. Gdy tylko Rin poprosił mnie, żebym zamknęła oczy, uczyniłam to.
- Przecież nie mam powodów, żeby tobie nie ufać. - odparłam, zdając się w tym momencie w pełni na Rina.

Daisy7 - 2015-11-21, 16:15

- No jasne - zachichotał, a ty pomimo, że miałaś zamknięte oczy, wiedziałaś, że mówiąc to, zrobił ten swój uroczy i powalający uśmieszek łobuziaka, od którego na pewno niejednej kobiecie zrobiłoby się gorąco.
Szliście jeszcze tylko kawałek. Rin cały czas trzymał cię mocno za rękę i prowadził powoli, byś przypadkiem nie zrobiła sobie krzywdy. Dodatkowo rzucał przestrogami i wskazówkami typu "uważaj, na prawo jest kamień", "pochyl głowę, bo rośnie tu niska gałąź" itd. Przez zamknięte oczy inne z twoich zmysłów wyczuliły się. Na przykład taki słuch, dzięki któremu wyłapałaś nasilający się szum. To brzmi zupełnie jak... woda. Jakiś strumyk? Nie, za głośno. Rwąca rzeka albo niewielki wodospad.
- Okej, jesteśmy, stój jeszcze i nie otwieraj oczu - poprosił nastolatek, delikatnie wyswobadzając swoją rękę od twojej. Chociaż młodzieniec już cię nie trzymał, czułaś, że jest blisko, dzięki szelestowi liści, którymi poruszał, idąc. Stałaś wedle prośby, aż niespodziewanie poczułaś ręce Rina po bokach swojej tali. Powoli przesuwały się do przodu, dopóki nie złączyły się na twoim brzuchu. Czułaś za plecami klatkę piersiową towarzysza, który jest doprawdy blisko.
- Otwórz oczy - wyszeptał ci do ucha, opierając swą brodę na twoim ramieniu przez co jest tak blisko, że jego nos delikatnie łaskocze cię w policzek, a ciepły oddech robi za milutką podusię. Czułaś się jak zaklęta, trafiona urokiem, więc zanim twój mózg zakodował, co masz zrobić, minęła krótka chwila. Na szczęście nie dałaś się całkiem ponieść emocjom i wykonałaś prośbę trenera.
Kiedy tylko uniosłaś powieki, twoim oczom ukazał się śliczny krajobraz niczym wyjęty z książki fantasy. Znajdujecie się na niewielkiej polanie otoczonej zewsząd iglastymi, wysokimi drzewami. Stoicie na lśniącej trawie, a przed wami znajduje się nieduże, ale chyba głębokie jeziorko, do którego wpada woda z małego wodospadu. Dodatkowo rozpryskuje się ona o kamienie z boku, dzięki czemu pada na wasze twarze orzeźwiająca mgiełka. Jeszcze ten śliczny księżyc rogalik zawieszony na granatowym niebie otoczonym mnóstwem gwiazdek, które uroczo odbijają się w tafli wody.

Black Lotus - 2015-11-21, 16:40

W tym momencie byłam całkowicie bezbronna i zależna od Rina. Wiele razy ciekawość starała się brać górę i namawiała mnie, żebym otworzyła oczy, jednak ja jej nie słuchałam. Zaufałam Rinowi i zamierzałam czekać na jego wyraźny sygnał. Gdy nie mogłam wykorzystać wzroku, pozostałe zmysły dostały jakby kopa. Słyszałam praktycznie każdy szelest wiatru, dźwięk pękających gałązek i... coś jakby strumień.
- Gdzie on mnie prowadzi? - zaczęłam się zastanawiać.
Byłam dalej przez Rina prowadzona niczym małe dziecko we mgle. W końcu doszliśmy. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki widziałam w życiu. Do tej pory takie ilustracje znajdowałam jedynie w książkach, a i tak były to jedynie obrazy.
- Tutaj... tutaj jest przepięknie. - zachwycałam się miejscem, do którego przywiódł mnie Rin.

Daisy7 - 2015-11-21, 17:25

- Wiedziałem, że to powiesz - zachichotał Rin, nie zmieniając swojej pozycji, którą obrał już wcześniej.
Staliście tak prawie, że wtuleni w siebie i podziwialiście niesamowity krajobraz. Kto wie, kiedy następnym razem trafisz w równie bajeczne miejsce. Uważnie obserwowałaś teren, jakbyś chciała zapamiętać każdy szczegół. Dostrzegłaś, iż w jeziorku z boku co jakiś czas tafla wody zostaje zachwiana. To raczej nie wina wodospadu, gdyż ten spływa w innym miejscu. Czyżby jakiś Pokemon? Niewykluczone. Pewnie żyje tu sporo nieśmiałych, uroczych i mieniących się w blasku księżyca stworków.
- Przeszkadza ci, kiedy cię obejmuję i jestem tak blisko? - zapytał po jakimś czasie nastolatek.

Black Lotus - 2015-11-21, 18:35

Byliśmy teraz tutaj zupełnie sami, w tych pięknych okolicznościach przyrody. Wyruszyłam z jakieś 40 godzin temu, nie pomyślałabym wtedy, że podczas tego, jakże by się mogło zdawać, krótkiego odcinku czasu wydarzy się w moim życiu tyle rzeczy. Nie mówię o poznaniu Sióstr Kimono, czy o przygodzie w Burned Tower, a nawet o walce z Mortym i ewolucji Blaze'a podczas pojedynku. Chodziło mi o to, że spotkałam Rina. Otoczenie mało mnie w tym momencie obchodziło. Dostrzegałam wszystko, to się działo na około, woda z wodospadu spadała, tafla, dotąd płaskiego jak szkło, jeziora została zachwiana. Jednak mnie to nie interesowało.
- Nie Rin, nie przeszkadza mi to. - kilka tych słów zostało wypowiedzianych przeze mnie z wielkim trudem. Odwróciłam się, żeby móc patrzeć na twarz Rina. - Ja.. Ja czuję coś do ciebie i ty.. ty pewnie czujesz to samo do mnie. - czułam jak moje ciało napełnia gorąca, próbowałam się wysłowić, jednak żadne słowa nie chciały wyjść z moich ust. Jedynym co zostało mi, to zbliżyć je do ust Rina. Wtedy będę miała potwierdzenie jego uczuć do mnie.

Daisy7 - 2015-11-21, 20:22

łap jako pierwszy za pomoc xD
-----------
Kiedy obróciłaś się przodem do Rina, zorientowałaś się, że również wygląda na lekko zdenerwowanego. Może nie tak bardzo jak ty, ale mimo wszystko tak, a to dodało ci trochę otuchy i pewności siebie. Chłopak był chyba zbyt zaskoczony, rzecz jasna mile zaskoczony, twoimi słowami, ponieważ wpatrywał się w ciebie jak zaczarowany. Chciał coś powiedzieć, lecz wówczas zorientował się, do czego zmierzasz. Bez zastanowienie przycisnął twoje ciało bliżej swojego oraz pomógł ci się nieco podwyższyć, chwytając cię jedną ręką za plecy i tak jakby podciągając do góry. Kiedy tylko wasze usta się spotkały, przyssały się do siebie w namiętnym pocałunku. Zamknęłaś oczy, objęłaś Rina i myślałaś tylko o tej błogiej chwili. Nastolatek również się wczuł i udzieliła mu się romantyczna atmosfera, ponieważ nie miał dosyć. Kiedy tylko oderwaliście się od siebie na moment, dysząc głośno, Rin lekko się obniżył, by złapać cię za uda, a następnie podnieść sobie ciebie tak, abyś poniekąd siedziała na nim z nogami oplecionymi wokół jego bioder, dodatkowo podtrzymuje cię rękami za pupę - wizualizacja. Będąc w owej pozie, znów przystąpiliście do namiętnych pocałunków, których żadnemu z was nie było dosyć.
- Zaraz... ci... serducho... wystrzeli... - wyszeptał ciemnowłosy między całusami. Głos miał zadyszany, ale również niesamowicie szczęśliwy i wesoły. Co do twojego serca to rzeczywiście wali jak oszalałe.

Black Lotus - 2015-11-21, 22:17

Stało się. Rin i ja zaczęliśmy się całować. Nie był to jednak nieśmiały pocałunek skąd. Zaczęliśmy się całować niezwykle namiętnie, niczym zakochane pary w komediach romantycznych. Wcześniej wydawało mi się to nieco śmieszne, jednak teraz czułam się niezwykle błogo. Nie protestowałam nawet przeciwko temu, żeby Rin mnie podniósł. Byliśmy ze sobą, kochaliśmy się i to było najważniejsze. Dopiero gdy Rin o tym wspomniał, poczułam, jak serce mi szalenie szybko łomotało. Dałam chłopakowi dyskretny sygnał, żeby puścił mnie na chwilę z objęć. Gdy znowu znalazłam się na ziemi, podeszłam bliżej jeziora. Wpatrywałam się w jego niezmąconą żadną niedoskonałością taflę.
- Muszę ci przyznać, że wybrałeś wspaniałe miejsce. - powiedziałam do Rina, odwróciwszy się w jego stronę, po czym podchodzę do niego i całuję go w policzek.

__________________________
* Nosz mówiłem, że nie ścianką ;-;

Daisy7 - 2015-11-21, 22:31

Rin odstawił cię posłusznie na ziemię. Idąc do jeziorka chwiejnym krokiem, czułaś się nieco jak w amoku. Podobno pierwsza miłość upaja najbardziej, ale żeby aż tak? Wpatrując się w taflę wody, poczułaś łaskotanie w brzuchu. Bardzo przyjemne tzw. "motylki", a zaraz po nich pojawiły się dreszcze podekscytowania. Kiedy troszkę się uspokoiłaś, odwróciłaś się i podeszłaś do Rina, by obdarować go jeszcze jednym, znacznie mniej łapczywym pocałunkiem w porównaniu do poprzednich. Chłopak uśmiechnął się lekko, po czym wsunął palce między twoje i delikatnie umocnił trzymanie się za ręce.
- Dziękuję, chociaż nawet w najśmielszych oczekiwaniach, nie spodziewałem się, że dojdzie do czegoś takiego. Co prawda miałem zamiar wyznać ci miłość, ale sądziłem, że dostanę kosza, a nawet jeśli nie, to największą czułością będzie taki delikatny buziaczek w polik, a tu proszę jak mnie łaskawie obdarowałaś - powiedział, całując cię lekko w czubek głowy. - Chcesz tu jeszcze chwilkę zostać, żeby napawać się pięknem natury? Wiesz... Nie chciałabym, abyś z nadmiaru wrażeń mi zemdlała czy coś takiego - dodał, wyjawiając ciszej swoje obawy.

Black Lotus - 2015-11-21, 23:01

Czułam się jak pod wpływem alkoholu. Mówiono że miłość upaja, ale żeby aż tak? Mimo wszystko uczucie to bardzo mi się podobało. Ponownie zbliżyłam się do Rina, który odwzajemnił mój całus w policzek, całując mnie w czoło.
- Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, to jeszcze chętnie bym z tobą tutaj jeszcze posiedziała. - opowiedziałam chłopakowi.
Tym razem to ja postanowiłam prowadzić chłopaka. Podeszłam wraz z nim bliżej brzegu, po czym usadowiłam się na zielonej trawie. Gdy oboje już będziemy siedzieć, opieram się o ramię chłopaka i wpatruję się w taflę jeziora odbijającą niczym lustro srebrny Księżyc, którzy patrzył na nas z nieboskłonu.

Daisy7 - 2015-11-21, 23:14

nieboskłon ;-; Mhrok, zadziwiasz mnie
---------------
- Widzisz, język ci się plącze - zachichotał Rin, kiedy podwójnie powiedziałaś "jeszcze", po czym posłusznie poszedł prowadzony przez ciebie nad wodę, gdzie usiedliście na trawie.
Siedziałaś tak oparta o nastolatka, który głaskał cię powoli od ramieniu po samą dłoń i przyglądałaś się niezmąconej tafli wody. W pewnym momencie coś jasnoniebieskiego wynurzyło się na moment, ale zaraz ponownie schowało. Pewnie jakiś wodny Pokemon, cóż by innego. Kompletnie straciłaś poczucie czasu. Po prostu relaksowałaś się w ciszy przepełniona pozytywną energią, zapominając o Bożym świecie. Po bliżej nieokreślonym czasie poczułaś, że robisz się senna...
- Dobranoc - usłyszałaś aksamitny głos, który potrafisz już rozpoznać spośród wielu innych.
Zdezorientowana otworzyłaś oczy, ogarniając, że nie słyszysz szumu wody ani szelestu liści. Ujrzałaś nad sobą twarz nastolatka, który przykrywał cię kołdrą po samą szyję. Szybko zrozumiałaś, że znajdujesz się w ubraniu na łóżku w swojej sypialni w Centrum Pokemon, do której Rin musiał cię zanieść, kiedy nieświadomie odpłynęłaś na łączce. - Oj, nie chciałem cię budzić - wyszeptał, zorientowawszy się, że nie śpisz. - Śpij mała, bo rano nie wstaniesz. Spotkamy się na śniadaniu o ósmej jak wczoraj, zgoda? - dodał, czekając na odpowiedź, by następnie móc wyjść i udać się do swojego pokoju.

Black Lotus - 2015-11-22, 00:01

Wraz z Rinem zaśmiałam się ze swojej gafy. Najwidoczniej działam on ma mnie tak bardzo, że nawet nie umiałam ułożyć normalnych zdań. Położyłam się ramieniu Rina i wpatrywałam się w toń jeziora. Było mi niesamowicie błogo. Tak bardzo, że nawet nie wiedziałam, kiedy odpłynęłam...
Gdy się przebudziłam, nie znajdowałam się już na trawie, ale w pokoju wynajętym przeze mnie w Centrum Pokemon. Nade mną stał Rin, który przykrywał mnie kołdrą.
- Nic się nie stało. I dziękuję, że się mną zająłeś. - odparłam nieco sennym głosem. - Jasne, spotkamy się jutro. O ósmej. - uśmiecham się do chłopaka, a gdy tylko opuści mój pokój, zatapiam się w błoni sen.

__________________________
* Rozszerzona geografia do czegoś zobowiązuje xDD

Daisy7 - 2015-11-22, 00:12

aaaa, no tak *ociera łezkę dumy*
-----------------------------
Z ponownym zaśnięciem nie miałaś najmniejszego problemu, a to co ci się przyśniło było po prostu... Zresztą sama oceń. We śnie znajdowałaś się z Rinem w hotelu, do którego zabrał cię w ramach niespodzianki. Co więcej wybrał dla was wspólny pokój z dwuosobowym łożem małżeńskim. Po udanej kolacji w jakiejś wyszukanej restauracji wróciliście do sypialni w hotelu i bardzo szybko doszło do fizycznych czynów z udziałem was obydwóch. Uprawialiście namiętny stosunek i czułaś się niesamowicie przyjemnie. W pewnym momencie poczułaś łaskotanie na stopie. Sądząc, że to kolejna igraszka ciemnowłosego, zachichotałaś, jednak niespodziewanie wszystko zaczęło się rozpływać, aż w końcu zniknęło. Wtedy też zrozumiałaś, że spałaś i właśnie się obudziłaś. Dziwiło cię jednak, że nadal czujesz łaskotanie po stopach. Zaspanym wzrokiem spojrzałaś na swoje nogi wystające spod kołdry i oniemiałaś widząc wiercącego się na nich stworka, który wyglądem przypomina jakiegoś trawiastego baranka? Trudno w sumie określić czym jest, ale musiał wykluć się z jaja, które wczoraj zostawiłaś w pokoju, gdyż na podłodze roi się od pozostałości po skorupce.

Black Lotus - 2015-11-22, 00:20

Mój sen był tak właściwie przedłużeniem tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku godzin. Znajdowałam się z Rinem w jakimś hotelu, do którego przyszliście zaraz po skończeniu kolacji w wykwintnej restauracji. Doszło tam do... Uprawialiśmy namiętny seks. Czułam się wręcz na niebo wziętą. Gdy poczułam łaskotanie, uznałam to za kolejną igraszkę mającą na celu przedłużenie zabawy. Jednak otaczająca mnie rzeczywistość zaczęła się rozmywać. To wszystko był jedynie sen. Może poza jednym wyjątkiem, mianowicie dalej czułam łaskotanie. Po chwili wiedziałam już, kto był tego sprawcą. Przy moich nogach siedział pokemon wyglądem przypominający skrzyżowanie chmury z kilkoma wielkimi liśćmi. Początkowo nie dochodziło do mnie to, co widziałem, po chwili jednak szok minął. Kątem oka dostrzegłam skorupki leżące na podłodze. Zatem ten dziwny stwór musiał być dopiero narodzonym pokemonem.
- Witaj, nazywam się Haru a ty jesteś... - nie wiedziałam tego, więc chwyciłam PokeDex i zeskanowałam pokemona.

__________________________
* Naucz się seksy opisywać, bo ci to słabo wychodzi .-.

Daisy7 - 2015-11-22, 13:20

bo to, pupko, nie miało być opisywanie seksów T.T to było tylko poinformowanie, co się śniło Haru, bez szczegółów, na nie przyjdzie jeszcze pora *^*
-----------------
Cottonee
Imię: ---


Poziom: 5 [00%]
Ewolucja: Cottonee --(Sun Stone)--> Whimsicott
Ataki: Switcheroo (Egg Move), Absorb, Fairy Wind, Growth
Charakter i historia: Haru dostała jajo Cottonee za darmo od pewnych kobiet, które próbowały się go pozbyć za wszelką cenę, ponieważ miało dziwne plamy i bały się, że Pokemon wykluje się chory, a przez to zarazi ich inne stworki. Na szczęście mały przyszedł na świat w pełni zdrowy i niczym nie różni się od typowego przedstawiciela swojego gatunku. Wykluł się nad ranem, kiedy Haru spała w Centrum Pokemon. Maluch jest niezwykle uroczy i podbija serca wszystkich. Idealnie nadaje się na pokazy. Niestety jest również bardzo dziecinny, nieodpowiedzialny i po prostu nie można spuścić go z oczu ani na moment, bo zrobi sobie krzywdę. Zachowuje się jak typowy trzylatek ciekawy świata. Wszystkiego musi dotknąć albo nawet posmakować (szczególnie lubi lizać różowe przedmioty). Bardzo boi się obcych ludzi i Pokemonów, zwłaszcza, gdy jest z nimi sam na sam.
Umiejętności: Chlorophyll - Kiedy podczas walki świeci słońce, szybkość Pokemona podwaja się. Wraca do normy, gdy pogoda się zmienia.
Trzyma: ---


Po przeskanowaniu Pokemona dowiedziałaś się na jego temat wszystkiego, co było ci potrzebne. Stworek zauważył, że się obudziłaś i wydał z siebie zabawny głos przypominający coś pomiędzy piskiem, a śmiechem. Następnie zaczął wiercić się i wdrapywać po twoich nogach na brzuch, aż dotarł ci pod samą głowę. Jego milutkie futerko okazało się bardzo łaskoczące. Pogłaskałaś malucha, odkładając go przy okazji na kołdrę. Wtem zorientowałaś się, że pokedex wskazuje godzinę 7:45, a z tego co pamiętasz, umówiłaś się z Rinem na ósmą na śniadanie.

Black Lotus - 2015-11-22, 14:48

- Zatem witaj Cottonee. - odparłam z uśmiechem do pokemona.
Stworek wpadł mi na głowę, jego futerko było bardzo łaskoczące, ale jednocześnie miękkie. Kątem oka zauważyłam, że zegar na PokeDexie wskazuje już za kwadrans ósmą. Miałam piętnaście minut, żeby się przyszykować i zejść do Rina.
- Cottonee, jesteś niezwykle uroczym stworkiem. Co powiedziałbyś, żeby do mnie dołączyć, co? - zaproponowałam pokemonowi.

Daisy7 - 2015-11-22, 15:28

Cottonee wydał z siebie ten sam odgłos co poprzednio, a następnie dał się złapać do pokeballa (odejmij). Schowawszy kulkę do innych, wygrzebałaś się z łóżka i w ekspresowym tempie poleciałaś do łazienki, gdzie szybko się ogarnęłaś oraz przebrałaś. Następnie pomknęłaś do stołówki, gdzie jest bardzo pusto, dzięki czemu bez problemu wyłapałaś wzrokiem Rina, który zajął wam dwuosobowy stolik. Jest sam, a więc Kuro zapewne jeszcze śpi. Kiedy podeszłaś do nastolatka, uśmiechnął się do ciebie szeroko i przywitał. Okazało się, że zamówił wam śniadanie - naleśniki na słodko. Dodatkowo na twoim widnieje coś podobnego do serduszka zrobionego z sosu klonowego.
- Obudziła się we mnie dusza artysty - powiedział lekko zawstydzony chłopak. - Tak, to miało być serce... - westchnął.

Black Lotus - 2015-11-23, 21:11

- Naleśniki są przepiękne. Dziękuję ci. - odparłam z uśmiechem do Rina.
Miło było zobaczyć, że chłopak postarał się coś dla mnie zrobić, nawet jeśli nie wyszło mu to najlepiej. Ważne są chęci. Siadam więc i zaczynam jeść przygotowane przez niego naleśniki. Musiałam przyznać, że to całkiem urocze, nawet jeśli niezbyt oryginalne.
- Jakieś plany na dzisiaj? - pytam Rina pomiędzy kęsami naleśników. - Ja w sumie już pokonałam Morty'ego, więc teraz twoja kolej.

Daisy7 - 2015-11-23, 22:11

- Nie ma za co. Cieszę się, że ci się podobają - odpowiedział zadowolony Rin, któremu chyba kamień spadł z serca. Widocznie bał się, że niepotrzebnie się wygłupił i teraz będziesz śmiała się z jego braku talentu artystycznego. - Ano, przydałoby się, żebym go pokonał. Mogłabyś tam pójść ze mną i popatrzeć na mistrza w akcji, ale wiesz... nie chcę, żebyś dostała kompleksów czy czegoś w tym stylu - zachichotał. - Swoją drogą po tym wczorajszym to mam rozumieć, że zostaliśmy parą, a skoro tak będziemy wspólnie podróżować, prawda? No bo chyba nie złamiesz mi teraz mojego kruchego serduszka i nie powiesz, że to była tylko jednorazowa przygoda - swoją wypowiedź zakończył skruszonym tonem, robiąc minę zbitego psa. Może i da Vinci z niego kiepski, ale talentem aktorskim dorównuje Leonardowi DiCaprio.
Black Lotus - 2015-11-23, 22:38

- No bo właśnie chciałam z tobą o tym porozmawiać. - odparłam, starając się, żeby mój głos brzmiał na przybity, lekko niepewny. Wstałam ze swojego krzesła, po czym usiadłam obok Rina. - Do wczoraj nie do końca byłam pewna. W sumie to dopiero teraz jestem pewna swojej decyzji. - starałam się nie patrzeć mu w oczy, niby z wyrzutów sumienia. - Ja... Ja chciałam ci powiedzieć, że... - tutaj teatralnie zawiesiłam głos. - Sprawisz mi wielką przyjemność swoją osobą. - powiedziałam szybko, po czym cmoknęłam Rina w policzek.
Czemu nieco się zabawiłam? No cóż, skoro Rin może bawić się w aktora, to czemu nie zabawić się z nim?

Daisy7 - 2015-11-23, 22:48

Kompletnie zaskoczona i przerażona mina Rina upewniła cię w przeczuciu, że dał się nabrać. Dobrze, że zawiesiłaś głowę do dołu, bo prawdopodobnie byś nie wytrzymała i wszytko ległoby w gruzach, gdybyś nagle wybuchła mu śmiechem w twarz. Po kilku sekundach od dokończenia swojej wypowiedzi i cmoknięcia nastolatka, ten nabrał z powrotem kolorów oraz odetchnął z ulgą.
- Kobieto... - zaczął jękliwym głosem. - Jak ja ci... - zaczął pewniejszym siebie tonem i nagle coś wpadło mu do głowy, ponieważ wyszczerzył się diabolicznie, a następnie wyszeptał ci do ucha zakończenie. - Jak ja ci pokażę wieczorem, jaka jest kara za robienie sobie ze mnie takich żartów, to nie usiądziesz na dupci przez najbliższych kilka dni - poinformował cię, spoglądając na ciebie srogo i z wyższością, jakby właśnie wygłaszał ci wielką naganę, po czym nagle zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni i jak gdyby nigdy nic, zapytał, czy naleśniki ci smakują oraz co będziesz robiła, gdy on pójdzie walczyć z Mortym.

Black Lotus - 2015-11-23, 23:18

- Oj Rin, spokojnie. - odparłam do chłopaka, gdy ten się na mnie zezłościł. - To miał być tylko taki mały żarcik. W sumie chyba lepiej, że powiedziałam ci o tym teraz, niż po twojej ucieczce z Centrum. - ostatnie zdanie dodałam cicho, sama dla siebie.
Przeszłam do dalszej konsumpcji naleśników, na znak że przyrządzona przez chłopaka bardzo mi smakuje. Gdy spytał mnie, co zamierzam porabiać, gdy on będzie walczył z liderem, odparłam, że propozycja patrzenia na jego walkę jest bardzo kusząca i chętnie ją obejrzę.

Daisy7 - 2015-11-24, 07:43

wybacz za ściankę, musiałam dać upust wenie twórczej .-.
-------------------
- Żarcik, pfff, ja ci dam stroić sobie ze mnie takie podłe żarciki - mamrotał pod nosem Rin. - Ugh, naprawdę musisz ją oglądać? To znaczy rób co chcesz, ale jak mi nie pójdzie, to wiedz, że z twojej winy, gdyż będziesz mnie rozpraszać! - rzucił oskarżycielsko, po czym poszedł odnieść talerze do okienka i umówiliście się za kwadrans przed Centrum Pokemon.
Po piętnastu minutach spotkaliście się w wyznaczonym miejscu i skierowaliście swe kroki prosto ku gymowi. Dzisiejsza pogoda jest trochę podejrzana. Mniej słońca, za to sporo nagłych, porywistych wiatrów, a chmury przemieniły się z pięknych, bielutkich baranków (cumulusy) w długą, szarą pokrywę skutecznie niepozwalającą promieniom słońca przedostać się na powierzchnię ziemi (nimbostratusy). Podobno występowaniu tych chmur towarzyszą ciągłe opady, więc nie zdziwcie się, gdy nagle lunie deszcz. Po dotarciu do sali gimnastycznej, chłopak przystąpił do wykonywania zadań, które musi przejść, aby móc zawalczyć z tutejszym mistrzem. Z miłym zadowoleniem zauważyłaś, że tobie ta część poszła znacznie sprawniej, co przyjemnie połechtało twoje ego, jednak jemu nic nie mówiłaś, żeby się biedak nie zasmucał przed wielkim starciem. Co do owego starcia to tutaj ciemnowłosy królował i w kilkanaście minut rozłożył na łopatki całą drużynę rywala. Co więcej, żaden z jego Pokemonów nie zemdlał, chociaż jeden ledwo trzyma się na łapkach. Po odebraniu nagrody za wygraną ponownie ruszyliście do lecznicy, aby wyleczyć podopiecznych Rina. W międzyczasie gdy te były pod opieką Siostry Joy, młodzieniec zapytał cię, co chciałabyś teraz porobić.

Black Lotus - 2015-11-24, 13:26

Pomimo sprzeciwów chłopaka poszłam obejrzeć jego walkę. Byłam ciekawa jego umiejętności a także tego, jakie pokemony posiada w swojej drużynie. Do tej pory widziałam tylko Fletchindera, a na pewno chętnie zapoznałabym większą ilość jego stworków. O ile zagadki nie szły Rinowi najlepiej, to walka poszła mu niesamowicie gładko. Podczas gdy ja straciłam dwa pokemony, a trzeci ledwo co trzymał się pod koniec na łapkach, jemu nie zemdlał żaden z jego podopiecznych, jedynie jeden był bardziej wymęczony. Pośpiesznie wróciliśmy do Centrum Pokemon, żeby nie złapał nas deszcz, po czym oddaliśmy nasze pokemony pod opiekę siostry Joy.
- Oboje już zdobyliśmy odznaki z tego miasta, więc może ruszymy dalej, co ty na to? - zaproponowałam chłopakowi, po czym wyjęłam PokeDex, żeby poszukać w nim informacji o miastach, w których mogłabym zmierzyć się z kolejnymi liderami, po czym wybieram tego, z którym walka byłaby najłatwiejsza.

__________________________
* Wybrałaś idealny moment na ściankę. Akurat mam tyle na głowie, że nie mogę dużo napisać :"C

Daisy7 - 2015-11-24, 16:43

właśnie o to chodzi *^*
----------------
- W sumie czemu by nie - przytaknął ci Rin, po czym poszedł odebrać wasze stworki od Siostry Joy, podczas gdy ty zajęłaś się przeglądaniem mapki Johto i ustalaniem, gdzie najlepiej będzie się teraz wybrać.
Z pokedexu dowiedziałaś się, że najbliżej stąd lidera znajdziecie w Violet City i ma "stopień" łatwego do pokonania. W mniej więcej takiej samej odległości lub odrobinę większej siedzibę w Mahogany Town posiada Pryce, jednak jest to przedostatni lider dysponujący naprawdę silnymi Pokemonami, więc lepiej zostawić go sobie na kiedy indziej.
- Podsumowując, najbardziej opłaca nam się iść do Violet City, tak? Akurat tam już byłem i Falknera, tamtejszego lidera, mam za sobą, ale z chęcią zobaczę, jak ty sobie z nim radzisz. Kto wie, może nawet dam ci kilka cennych wskazówek na jego temat, jeśli zasłużysz - uśmiechnął się, wysłuchawszy twoich przemyśleń i ewentualnych propozycji. - Pasuje ci to miasto czy jednak wolisz coś innego?

Black Lotus - 2015-11-24, 19:26

- Myślę, że Violet będzie najodpowiedniejsze, przynajmniej jak na razie. - odparłam z uśmiechem do Rina, po czym schowałam PokeDex do plecaka.
Teraz zostało jedynie zadecydować o tym, jak dotrzemy do Violet. Mogliśmy albo iść pieszo, albo rozejrzeć się po mieście za innym środkiem transportu. Pogoda nie była za ciekawa i wolałabym jednak podróż, na przykład pociągiem, niż marznąć na zewnątrz.
- Wiesz może, czy w Ecruteak jest stacja kolejowa? - spytałam chłopaka. - Moglibyśmy wtedy pojechać do Violet pociągiem.

Daisy7 - 2015-11-24, 19:38

trzynasta strona :3 TRZYNASTA :3
-----------
- Masz szczęście, bo i tu i w Violet jest stacja kolejowa. W sumie to chyba pociągi kursują między wszystkimi większymi miastami, więc na przyszłość warto o tym pamiętać - odpowiedział Rin.
W ciągu kilkunastu minut dotarliście na stację PKP, gdzie zakupiliście dwa bilety na najbliższy pociąg do Violet City (odejmij 30$). Macie szczęście, bo pośpieszny przyjedzie dosłownie za 5-10min. Wsiadłszy do pojazdu, usiedliście na dwóch wolnych miejscach obok siebie w dosyć pustym wagonie bezprzedziałowym. Ledwo pociąg ruszył, gdy nagle deszcz lunął z nieba jak przy tzw. oberwaniu chmury. No nieźle. Kiedy po około czterdziestu minutach dotarliście do Violet i wyszliście na peron, zastał was lekki deszczyk, prawie mżawka.
- Proszę - powiedział Rin, zdejmując z siebie marynarkę i podając tobie. - Wolisz przeczekać na stacji czy spróbować przedostać się do tutejszego centrum albo gymu? - zapytał, prowadząc cię za rękę przez tłum ludzi pchających się do nowoczesnego pendolino, który przybył tuż za waszym szynowcem.

Black Lotus - 2015-11-24, 20:05

- Możemy spróbować przedostać się do Centrum. W sumie to na razie wystarczy mi wczorajszy pojedynek z Morty'm. - odparłam do chłopaka. - Do tego chciałabym nieco potrenować z moimi pokemonami, żeby podczas walki z Falknerem nie mieć żadnych większych problemów.
Póki co nie wiedziałam, jakiego typu pokemonów używa lider. W swojej drużynie posiadałam Quilavę, Zoruę i Shuppet, co dawało mi przewagę jedynie nad typami Robaczym, Trawiastym, Duchowym, Stalowym i Psychicznym. Nawet nie uwzględniając tego, że raczej drugi raz nie zmierzę się z duchami, to i tak moja sytuacja nie była najlepsza. Bo jaka była szansa na to, żebym trafiła w Violet akurat na któryś z tych czterech pozostałych typów?

Daisy7 - 2015-11-24, 21:00

W takim razie idę zerknąć na mapkę miasta. Zaraz wracam - poinformował cię Rin, po czym zrobił tak, jak powiedział. - Mamy szczęście. Centrum znajduje się tuż za rogiem - uśmiechnął się lekko po powrocie.
Na szczęście plan Violet City nie kłamał i znaleźliście lecznicę dokładnie tam, gdzie się jej spodziewaliście. W środku jest dosyć tłoczno. To pewnie ze względu na deszcz, który wszyscy wolą przeczekać w suchym i ciepłym pomieszczeniu. Po wzięciu kluczy do dwóch jednoosobowym pokoi (zostały tylko takie), rozdzieliliście się i udaliście do nich, uprzednio wymieniwszy się numerami pokedexów, tak na wszelki wypadek. Cóż, znalazłaś się w swoim nowym, tymczasowym pokoju bardzo podobnym do tego z lecznicy w Ecruteak. Właśnie zorientowałaś się, że nie oddałaś marynarki chłopakowi, gdy ciszę przerwało brzęczenie urządzonka. Wiadomość od mamy: "Jak tam, córciu? :)".

Black Lotus - 2015-11-24, 21:13

Na szczęście Centrum znajdowało się dosłownie za rogiem od stacji. Cieszyłam się, bo nie chciałam zbytnio zmoknąć na deszczu. Niestety zostaliśmy przydzieleni do dwóch pojedynczych pokojów. Podzieliśmy się z Rinem numerami, sama dziwiłam się, że tego jeszcze nie zrobiliśmy, i poszliśmy do swoich tymczasowych mieszkanek. Zaraz po wejściu otrzymałam wiadomość od mojej kochanej mamy.
- "U mnie wszystko dobrze. Chłopak, o którym ci już wspominałam (jbc, ma na imię Rin), postanowił ze mną podróżować. Akurat jesteśmy w Violet. U nas jest straszna pogoda, a jak u ciebie?" - napisałam w wiadomości zwrotnej.

Daisy7 - 2015-11-24, 21:28

Mama odpisała natychmiastowo. Chyba siedziała non stop z telefonem w ręce. W każdym razie jej wiadomość brzmi następująco: "Rin tak? I zaproponował ci wspólne podróżowanie? Oj córciu, to chyba już coś poważniejszego. Bądź szczęśliwa i uważaj na siebie, pamiętaj. A jakby coś się działo, odrazu do mnie pisz kub dzwoń. Co do pogody to wcześniej było słonecznie, ale teraz zaczęło kropić i nadciągają czarne chmury. Szkoda, chciałam zabrać małą Ponyte na zewnątrz, a tak to nici z treningu na świeżym powietrzu". Nie miałaś zbytnio co robić, więc usiadłaś i rozmyślałaś dosłownie o wszystkim. Po jakimś bliżej nieokreślonym czasie ktoś zapukał do drzwi. Jak mogłaś się spodziewać, to Rin, który wszedł do środka, nie czekając na pozwolenie. Chyba nieźle przemókł, ponieważ zmienił koszulę na zwiewną bluzkę z krótkimi rękawami, a spodnie na te, które miał wczoraj.
- Jak tam, mała? Nudziło mi się i troszkę się stęskniłem, wiesz? Co prawda jeszcze pada, ale dowiedziałem się, że w centrum mają kilka zadaszonych aren. Może chciałabyś potrenować? Obiecuję, że cię oszczędzę - zaproponował, uśmiechając się łobuzersko.

Black Lotus - 2015-11-24, 21:50

Położyłam się na łóżko i zaczęłam patrzeć w sufit. Wszystko działo się tak szybko. Jeszcze kilka dni temu leżałam w swoim łóżku i czytałam książkę, a malutki Blaze się do mnie przytulał. Teraz byłam kilkaset kilometrów od domu, ba, miałam nawet chłopaka. Nie żeby mi to przeszkadzało, po prostu jeszcze nie dochodziło to wszystko do mnie.
- Zostawiłeś mi marynarkę. - odparłam, podając ją Rinowi. Na jego, nieco zgryźliwą, uwagę odpowiedziałam natychmiastowo. - Dasz mi fory? Dzięki Rin, chyba zostaniesz moim ulubionym chłopakiem w tym tygodniu. - po tym stwierdzeniu podchodzę do niego i całuję go w policzek. - To jak, idziemy?

Daisy7 - 2015-11-24, 22:12

- Ależ ty masz cięty języczek - westchnął Rin, wznosząc teatralnie oczy ku górze, po czym wsunął swoje palce między twoje i przytaknął na pytanie odnośnie pójścia na zadaszoną arenę.
Mieliście niezłego pecha, ponieważ gdy tylko zjawiliście się w rozległym pomieszczeniu z arenami oddzielonymi od siebie siatkami, wywaliło korki w całym Centrum i musieliście czekać dobre pół godziny, zanim wszystko wróci do normy oraz pozwolą wam skorzystać z przestrzeni do walki.
- Użyję mój nowy nabytek, któremu przyda się trening - poinformował nastolatek, kiedy stanęliście naprzeciwko siebie. - Idź, Buizel! - dodał głośniej, wyrzucając w powietrze pokeball, z którego wydostała się pomarańczowa wydra.

Black Lotus - 2015-11-24, 22:52

- Jaki śliczny pokemon! - zachwyciłam się nad wybranym przez Rina stworkiem. - Aż szkoda będzie mi go pokonywać.
Znowu był to dla mnie nieznany gatunek. Jednak na rękach Buizela zauważyłam niebieskie płetewki, więc postawiłam śmiałą tezę, że jest to pokemon typu Wodnego. Rin idealnie trafił, bo nie miałam żadnego podopiecznego, który byłby silniejszy w starciu z jego pokemonem.
- Vivian, naprzód! - ostatecznie wybrałem Shuppet, gdyż znała jeden elektryczny cios. To mało, jednak dobre i to. - Zacznij od wykonania Shadow Sneak! Zamień się w cień i zgrabnie przedostań się za Buizela. Gdy będziesz za jego plecami, przyzwij Will-O-Wisp. Niech te ogniste duszki zaatakują Buizela, aby później co jakiś czas zadawać mu dodatkowe obrażenia od płomieni. Następnie Thunderbolt! Uderz w pokemona silnym wyładowaniem elektrycznym. - tego etapu bałam się najbardziej. Jeśli wybrałam dobrze, atak powinien nieźle zaboleć przeciwnika. Jeśli zaś Buizel nie był wodnego typu... cóż... - Na zakończenie poślij w swojego przeciwnika silny Shadow Ball. Staraj się celować w brzuch, który wydaje się być czułym miejscem Buizela.

Daisy7 - 2015-11-25, 07:15

S: Insomnia - Pokemon nie może zasnąć.
B: Water Veil - Pokemon nie może zostać podpalony.
-----------
Jako pierwszy atakuje Shuppet, gdyż Shadow Sneak jest ciosem priorytetowym. Duch rozszerzył swój cień, w którym poniekąd się ukrył, a następnie, będąc tuż za przeciwnikiem, uderzył go. Buizel używa Pursuit o typie mrocznym, który działa super efektywnie na Shuppeta. Teraz znów kolej wydry, która zdecydowała się na Water Gun. Wodna broń trafiła w przeciwnika, który w ramach odwetu zaatakował Will-O-Wispem. Zamysł był dobry, jednak umiejętność, jaką posiada podopieczny Rina, skutecznie chroni go przed poparzeniami. Przy pomocy Growl atak Vivian zostaje obniżony. Potem mamy Thunderbolt, a raczej mielibyśmy go, gdyby cios nie spudłował. Przeciwnik znów używa mocnego Pursuit. Heh, jednak nie, potknął się. Ostatnim posunięciem, które należy do Shuppet, okazuje się być Shadow Ball. Kula cienia trafia i odbiera całkiem pokaźną sumkę HP wroga, jednak nie obniża jego specjalnej obrony. Obydwa Pokemony są jeszcze zdolne do dalszej walki, więc czas rozpocząć rundę drugą!

Shuppet -10% At

Black Lotus - 2015-11-25, 10:51

Walka szła Vivian całkiem nieźle. Buizel był silnym przeciwnikiem, jednak na pewno nie na tyle, żeby pokonać Shuppet, której udało się zwyciężyć aż z dwoma pokemona Morty'ego.
- Vivian, zacznij od potężnego Thundebolt! - krzyknęłam do ducha. - Niech wyładowanie elektrycznie poważnie wstrząśnie Buizelem. Następnie szybko wykonaj Shadow Sneak. Jako cień zacznij przemieszczać się szybko po arenie, by móc potem uderzyć w swojego przeciwnika w najmniej oczekiwanym przez niego momencie. Po tym ciosie, poślij w wydrę silny Shadow Ball, starając się tym razem celować w jego twarz. Atak, po tym jak uderzy, powinien na chwilę zamroczyć Buizela. Wtedy ty poślij w niego kolejny Thunderbolt!
Mimo że byliśmy parą, nawet jeśli jedynie parę godzin, to każdy z nas chciał wygrać z drugim, pokazując tym samym niejako swoją wyższość.

Daisy7 - 2015-11-25, 19:16

Tym razem jako pierwszy atakuje Buizel. Pokemon wykonał Pursuit. No cóż, cios jest naprawdę super efektywny na Shuppeta, a do tego duch dostał manto w pierwszej rundzie, więc nic dziwnego, że teraz zemdlał. Gdyby zaatakował jako pierwszy i Thunderbolt by się powiódł, na bank wykończyłby również mocno osłabioną wydrę, ale pech to pech. Kiedy odwoływałaś Vivian do kulki, Rin zrobił to samo ze swoim wodnym podopiecznym, uprzednio pogłaskawszy go po łebku w ramach nagrody za wygraną.
- Nieźle ci idzie jak na początkującego trenera - uśmiechnął się nastolatek, podchodząc do ciebie. Wygląda na to, że mówi naprawdę szczerze i tym razem wcale nie ma zamiaru sobie z ciebie żartować. - Masz, daj to Shuppet jak wyzdrowieje. Zasłużyła - dodał, podając ci jeden Rare Candy.

Black Lotus - 2015-11-25, 19:33

Ta runda nie trwała długo. Vivian została znokautowana przez silny cios Buizela. Schowałam ją do kuli, co i ze swoim podopiecznym uczynił Rin, po czym do mnie podszedł.
- Dzięki, jednak jeszcze dużo pracy przede mną. - odparłam do chłopaka.
Teraz priorytetem było, uleczenie Shuppet. A co potem? Sama do końca nie wiem. Pogoda zbytnio nie nastrajała na żadne spacery po mieście, a szkoda bo chciałabym pozwiedzać Violet, a najbardziej słynną Sprout Tower

Daisy7 - 2015-11-25, 19:45

W trakcie gdy wasi podopieczni dochodzili do siebie u Siostry Joy, ty wraz z Rinem podeszliście do tablicy ogłoszeń, by przyjrzeć się jej z bliska. Jak na Centrum Pokemon to mało tutaj informacji dotyczących stworków. Większość to ogłoszenia zatytułowane "sprzedam", "kupię" lub "szukam pracy". Jest też całkiem pokaźna ilość kartek w nagłówkiem "zaginął Pokemon".
- Kolejne porwanie. Tym razem dziabnęli Sunflorę pani McKinley - usłyszałaś głos jakiegoś starszego jegomościa, który stoi kawałek od ciebie razem z innym staruszkiem. Od razu przypomniałaś sobie o tym gówniarzu z Ecruteak, który zabrał Ci Blaze'a.
- To mi wygląda na jakąś zorganizowaną grupę złodziei Pokemonów - odpowiedział drugi starzec, kręcąc smutno głową na boki. - Dzisiaj przyjeżdża do mnie wnuczka. Lepiej ją ostrzegę, żeby miała oko na swoje stworki, bo teraz łatwo o nieszczęście - dodał, po czym pożegnał się z pierwszym jegomościem i wyszedł, przeciskając się przez tłum.

Black Lotus - 2015-11-25, 19:57

Nieco przerażającym było to, że na tablicy ogłoszeń w Centrum było tyle informacji o zaginionych pokemonach. Od razu przypomniałam sobie o incydencie sprzed dwóch dni, kiedy to jakiś chłostek chciał porwać Blaze'e. Gdyby wtedy się nie zjawił Rin, to sama nie wiem, czy bym sobie poradziła. Następnie usłyszałam rozmowę dwóch starszych panów. Mówili oni o kolejnym porwanym pokemonie, Sunflorze niejakiej pani McKinley. Gdy pierwszy mężczyzna, który powiedział o porwaniu stworka, pożegnał się z tym, do którego to mówił, od razu do niego podeszłam.
- Przepraszam, że pytam, ale może wie pan, jak wyglądał porywacz? - spytałam starszego mężczyzny. - Nie żebym była jakaś wścibska czy coś, ale ostatnio wydarzyła mi się bardzo podobna sytuacja.

Daisy7 - 2015-11-25, 20:07

- Och, doprawdy? I co, pewnie dalej nie odnalazłaś swojego Pokemona? - zapytał mężczyzna.
- Odnalazła. To znaczy odnaleźliśmy, bo porwanie miało miejsce nie tutaj, a w Ecruteak i rabusiem okazał się być młody chłopak na rowerze - wyjaśnił za ciebie Rin, który również postanowił włączyć się do rozmowy.
- Ach, nie, nie, w takim razie nie mówimy o tych samych sprawcach. W Violet giną ostatnio Pokemony na skalę masową, ale nie są od tak zabierane na oczach właścicieli. Zazwyczaj do porwań dochodzi nocą, kiedy ludzie wychodzą ze stworkami. Gdy te nieco się oddalają, zostają schwytane gdzieś w krzakach i ślad po nich ginie. Zresztą to nie może być sprawka jednego młodziaka. Jak nic mamy do czynienia z grupą przestępczą - odpowiedział starzec.
- Um... a ta pani McKinley? Jej ukradziono Sunflorę, prawda? Gdzie możemy ją spotkać? - zapytał twój towarzysz.
- Mieszka przy gymie. Szary dom, duży ogród i szklarnia. Jest fanką trawiastych Pokemonów, a Sunflorę traktowała jak własną siostrę. Biedaczka - westchnął smutno jegomość.

Black Lotus - 2015-11-25, 21:02

Udało nam się wyeliminować ingerencję chłopaka spotkanego w Ecruteak w tych porwaniach, jednak wcale się nie uspokoiłam. Porwania w Violet działały na większą skalę, co mnie bardzo niepokoiło.
- Czyżby stała za tym jakaś większa szajka przestępców? - zastanawiałam się. - Czyżby oni..? Nie, to nie możliwe.
Zatem jedyny, co nam pozostało, to spotkać się z panią McKinley i wypytać się jej o szczegóły dotyczące porwania jej ukochanej Sunflory. Może zapamiętała coś, co byłoby pomocne, przy odnalezieniu jej pokemona.

Daisy7 - 2015-11-25, 21:20

- Bardzo dziękujemy za i informacje, spróbujmy coś zdziałać w tej sprawie - odezwał się Rin, po czym złapał cię za rękę i pociągnął za sobą do swojego pokoju, co niewątpliwie cię zdziwiło. Chłopak podszedł do swojego łóżka, gdzie leżał jego plecak, z którego wyjął czarno-szarą grubą bluzę z kapturem, a następnie podał tobie. - Zakładaj, mała. Nałożysz kaptur i może jakoś przelecisz przez deszcz, a jak znajdziemy gdzieś po drodze market, to kupimy parasolkę. Wiesz, nie wiadomo, kiedy przestanie padać, a póki nie leje, możemy wyjść i spróbować znaleźć tą panią McKinley. Zainteresowała mnie ta sprawa. To znaczy nie musisz iść, jeśli nie chcesz - poinformował, czekając, aż podejmiesz decyzję.
Mhrok - 2015-11-25, 22:24

Podziękowałam chłopakowi za bluzę, którą mi dał. Był to bardzo miły gest z jego strony.
- Tylko nie mała. - odparłam w pierwszym momencie, lekko zła. - Nie, chciałabym z tobą pójść. - powiedziałam, do chłopaka. - Mi samej coś nie pasuje w tej sytuacji i chciałabym ją wyjaśnić do końca.
Ubrałam bluzę, żeby nie zmoknąć, kiedy wyjdziemy na deszcz i zeszłam wraz z Rinem na dół Centrum. Przed wyjściem pytam się siotry Joy, czy Vivian jest już wyleczona.

Daisy7 - 2015-11-25, 22:37

- Nie lubisz, kiedy mówię na ciebie mała? - poruszył ponownie temat Rin, kiedy znaleźliście się już na dworze i ruszyliście przez mżawkę w kierunku głównej części Violet City, po uprzednim odebraniu wyleczonych już stworków. - Hmm... To może wolisz młoda? Chociaż to bardziej by pasowało, gdybyś była moją siostrą albo kuzynką. Wybacz, ale jakoś nie przepadam za tymi słodziutkimi "misiaczek", "żabcia" i "myszka", ble. Swoją drogą to jak o młodości mowa, ile masz lat? - zainteresował się. No tak, przydałoby się dowiedzieć czegoś o swojej towarzyszce i dziewczynie.
Mhrok - 2015-11-26, 00:16

- Wystarczy, że będziesz się do mnie zwracał Haru. - odparłam lekko zdegustowana po tym, jak Rin starał się znaleźć dla mnie jakąś, jego zdaniem, zabawną ksywkę. - A jeśli jesteś taki ciekawski, to mam 19 lat.
W sumie sama nie wiedziałam, ile Rin ma lat, albo musiało mi to umknąć. Wyglądać, wyglądał on na całkiem dorosłego, zatem obstawiałam, że jest on w podobnym wieku co ja.
- A ty, panie tajemniczy? Może uchylisz rąbka tajemnicy, co? - zagaiłam do chłopaka.

Daisy7 - 2015-11-26, 06:47

- Dziewiętnaście? No to prawie tyle samo co ja. Mam jeszcze osiemnaście, ale rocznikowo dziewiętnaście i za kilka dni ta liczba mi stuknie. Ty już miałaś urodziny w tym roku, czy jeszcze nie i mimo wszystko jesteś ode mnie starsza o rok? - zapytał zainteresowany. - Dobrze, będę zwracał się do ciebie Haru, maleńka - dodał, szczerząc się wesoło.
Szliście tak i szliście, bardziej zajęci rozmową ze sobą, niż rozglądaniem się po okolicy, przez co nie byliście pewni, czy przypadkiem nie ominęliście gymu i domu pani McKinley. Na szczęście nie. Właśnie docieracie pod nietypową salę gimnastyczną w kształcie walca ze stożkowym dachem, która wygląda bardziej jak jakaś wieża. Niedaleko niej mieści się dom ze sporem ogrodem, w którym oprócz szklarni jest mnóstwo klombów kwiatów oraz krzaczków z jagodami. To musi być ta chata.

Violet City - gym

Black Lotus - 2015-11-26, 08:19

- No tak właściwie to ja też nie mam jeszcze 19 lat. Kończę je pod koniec listopada. - odparłam do chłopaka, nieco bardzo zawstydzona. - Tak właściwie, to dopiero niedługo skończę 18. - to zdanie powiedziałam już ciszo, tak by nie było słyszalne dla nikogo oprócz mnie.
Sama nie do końca wiedziałam, czemu dałam sobie prawie dwa lata więcej. Może jakoś podświadomie czułam to, że chłopak jest ode mnie starszy. Przez uczynienie przeze mnie niezłego faux pas nawet nie zwróciłam zbytniej uwagi na to, że Rin nazwał mnie "maleńka". Starałam ukryć swoje zdenerwowanie, jednak sama nie byłam do końca pewna, czy mi się to udaje. Niedługo doszliśmy pod Gym, wyglądał bardzo dziwnie. Nie przypomniał swoim wyglądem sali, bardziej jakąś wieżę. Jednak teraz nie był on w moim kręgu zainteresowań. Priorytetem było odwiedzenie pani McKinley i dowiedzenie się jak najwięcej o porwaniu jej Sunflory.

___________________________
* Skąd ta rozbieżność dziwna? Mhrok jest dupa i nie umie liczyć .-. Chociaż ty też jesteś dupa, bo masz wiek Haru zapisany w Izbie Pamięci xD

Daisy7 - 2015-11-26, 09:24

no przecież wiem, że mam w izbie ;-; jest że ma 18l tyle co powiedziałam, więc o co pupce chodzi :o
---------------------
- Och... okłamałaś mnie? A to niegrzeczna dziewczynka. Dzisiaj to naprawdę sobie grabisz - zachichotał widocznie będąc w dobrym humorze, po czym poczochrał cię po włosach. - No nie gniewaj się - dodał po chwili, składając ci drobnego buziaka w policzek w ramach przeprosin.
Kiedy dotarliście pod posiadłość pani McKinley, odważyliście się wejść na jej teren, jednak nikt nie odpowiedział wam na pukanie do drzwi domu. Na szczęście zorientowaliście się, że ktoś kręci się po szklarni, gdzie też się udaliście. W środku zastaliście niską kobietę zajętą pracą w ziemi przy roślinkach. Chyba jest trochę przygłucha, bo nie usłyszał, że wyszliście do środka. Nic dziwnego, że skardziono jej Sunflore.
- Dzień dobry! - krzyknął Rin, co zadziało, bo około pięćdziesięcioletnia pani McKinley odwróciła się do was twarzą.
- O, witam. Kim jesteście i w czym mogę pomóc? Jesteście z policji? Znaleźli moją biedulkę? - zapytała z nadzieją w głosie.

Black Lotus - 2015-11-26, 09:38

- Pełnoletnia już jestem, więc o to nie musisz się bać. - odparłam z przekorą do Rina, który wydawał się być dzisiaj niezwykle zaczepny. Całus chłopaka jednak sprawił, że nie mogłam się na niezgo zbyt długo gniewać.
Weszliśmy na teren posiadłości pani McKinley. Kobiety nie było w domu, znaleźliśmy ją podczas pracy w jednej z jej szklarni. Rin, dosyć głośno, przywitał się z nią, gdyż wcześniej nawet nas nie zauważyła.
- Przykro mi, nie jesteśmy z policji i nie wiemy nic o pani Sunflorze. - musiałam to powiedzieć, mimo że wiedziałam, że kobieta będzie tą odpowiedzią bardzo rozczarowana. - Jednak chcemy pani pomóc w odnalezieniu pani pokemona. Musi nam tylko opisać w miarę jak najdokładniej okoliczności towarzyszące porwaniu pani Sunflory.

__________________________
* KLIKNIJ TUTAJ PUPKO!!!

Daisy7 - 2015-11-26, 17:11

*prycha, bo na Mhrok na Rudą mówi kotek, a na Daisiaka cepek ;-;* co, młodsza siostra to już gorsza?!
-----------------------------
- Och - westchnęła smutno staruszka, a cała nadzieja od razu się z niej ulotniła, niczym powietrze z przebitego balonika. - To było przedwczoraj wieczorem. Około dziewiętnastej poszłam jak zawsze do szklarni, żeby obejrzeć, co u roślinek i dać im trochę wody. Zabrałam ze sobą Sunflorę. W czasie gdy ja jestem w szklarni, ona idzie zebrać jagódki z krzaków, które rosną na podwórku. Tak było i tym razem, jednak po wyjściu ze szklarni nie znalazłam nigdzie Sunny. Jestem pewna, że została porwana, ponieważ na wilgotnej ziemi przy krzewach było widać odciski jakichś ciężkich butów, a do tego furtka była otworzona, a sama zawsze ją zamykam - wyjaśniła, wracając chyb niezbyt chętnie do zajmowania się roślinkami. - Odkąd nie ma Sunny, kompletnie straciłam ochotę na ogrodnictwo.

Mhrok - 2015-11-26, 21:32

- Proszę się nie martwić, zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby odnaleźć pani Sunflorę. - podeszłam bliżej staruszki.
To co mówiła, było straszne. Sama pamiętam, jak niesamowicie się bałam, gdy ten chłopak na rowerze tak zwyczaje wziął sobie Cyndaquila i z nim uciekał. Gdyby mu się udało, to pewnie teraz szalałabym z nerwów. Na szczęście Rinowi udało się złapać złodziejaszka.
- Czy moglibyśmy się trochę rozejrzeć? - pytam kobiety. - Może udałoby się nam znaleźć jakieś poszlaki.

__________________________
* Rzuca w pupkę pieczonego pieroga z kapustą i grzybami

Daisy7 - 2015-11-27, 09:38

myślisz, że taki pieróg załatwi sprawę? omomom, dobra, wybaczam
-------------
- Proszę. Rozglądajcie się, ile chcecie, jeśli to pomoże wam odnaleźć Sunny - westchnęła smutno kobieta.
- Biedaczka. W sumie nie dziwię jej się, że jest w takim stanie. Ale żeby okradać staruszkę z jej ukochanego Pokemona, który zapewne dotrzymywał jej ciągle towarzystwa? - mruczał pod nosem Rin, kiedy opuściliście szklarnię i skierowaliście kroki w stronę krzaków z jagodami.
Na ziemi niestety nie widać już żadnych śladów prócz waszych, które właśnie zrobiliście. Nic dziwnego skoro padało. Postanowiliście mimo to przyjrzeć się okolicy bliżej. O ile na krzewach nie znaleźliście niczego interesującego, o tyle furtka okazała się kryć interesującą poszlakę. W jej dolnej części widać oderwany kawałek jakiegoś brązowego materiału. Sądząc po fakturze, może to być fragment sztruksowych spodni. W sumie to miałoby sens, gdyby owy kawałek należał do złodzieja. W końcu koleś musiał szybko zwiewać i możliwe, że przypadkiem zahaczył nogawką o drewniane drzwiczki. Twój towarzysz zabrał poszlakę, po czym włożył ją do kieszeni spodni.
- Teoretycznie powinniśmy zanieść to na policję, ale, nie wiem, czy już mówiłem, nie przepadam za tym organem porządkowym. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie zrobienie małego śledztwa samemu, a jak nam nie wyjdzie, wtedy możemy wykonać opcję pierwszą. Co o tym sądzisz, Haru? - zapytał się ciebie osiemnastolatek.

Black Lotus - 2015-11-27, 21:15

Kawałek materiału przyczepiony przy furtce wydawał się niczym specjalnym, jednak zawsze był to jakiś ślad.
- Masz rację Rin, policja w tym przypadku może mało zdziałać. - przyznałam chłopakowi rację. - Policja będzie opieszała, a tutaj trzeba działać szybko. Jeśli jest to jakaś większa szajka, to mogli już... mogli już sprzedać gdzieś Sunflorę.
O wiele wcześniej wiedziałam, że jest to możliwe, jednak nie chciałam tego mówić przy staruszce, która była już i tak bardzo przybita z powodu samego porwania jej ukochanego przyjaciela. Wypuściłam Darkasa, który jako lis powinien mieć bardzo dobry węch.
- Maluszku, postarałbyś się dla nas wywąchać właściciela tego materiału? - spytałam pokemona, przytykając mu do noska kawałek znalezionych przez nas spodni.

Daisy7 - 2015-11-28, 00:22

Rin ucieszył się, gdy przyznałaś mu rację, jednak owe zadowolenie minęło równie szybko, jak przyszło, kiedy tylko powiedziałaś o możliwości sprzedaży skradzionej Sunflory. Prawdopodobnie sam rozpatrywał taką opcję, jednak nie chciał jej brać na poważnie i wymawiać na głos. Kiedy wypuściłaś Darkasa i poprosiła go o tropienie po zapachu, ten spojrzał na ciebie w stylu "co ja jestem? pies myśliwski?". Na szczęście dał się przekonać, kiedy poinformowałaś go o wysokiej wadze prośby. Dokładnie obniuchał znaleziony materiał, po czym przyłożył nos do ziemi. W pierwszej kolejności zaprowadził was pod krzaki z jagodami. Potem wychwycił nowy trop i niespodziewanie na moment znieruchomiał, by następnie puścić się jak strzała, szczekając głośno i nie oglądając się za siebie, czy za nim nadążacie.
Mhrok - 2015-11-28, 00:27

Gdy tylko Darkas, co prawda początkowo niechętnie i nieco opieszale, podjął trop, poczułam niesamowitą ulgę. Ostatnio trwająca ulewa sprawiła, że odnalezienie starych śladów sprawcy, pomimo tego że miały zaledwie kilkanaście godzin, było niemożliwe. Gdzieś wewnątrz modliłam się o to, żeby i tym razem złapanie tropu nie okazało się niemożliwe, jednak tak się nie stało.
- Chodź Rin, Darkas musiał coś znaleźć! - powiedziałam do chłopaka, po czym chwyciłam go za rękę i zaczęłam biec za mrocznym lisem.

Daisy7 - 2015-11-28, 00:33

Rin nie zdążył nawet kiwnąć głową, gdy już był w trakcie szaleńczego biegu za wyjątkowo szybkim Zoruą. Niekiedy niestracenie go z oczu było bardzo trudne. Zwłaszcza, kiedy maluch wbiegł na wydeptaną ścieżkę, która pod wpływem intensywnych deszczów zrobiła się śliska. Raz o mały włos nie trafiłaś twarzą w błoto, ale na szczęście twój chłopak czuwał i podciągnął cię w odpowiednim momencie. Zdyszani zatrzymaliście się na obrzeżach miasta przy rozwidleniu. Podczas gdy mroczny lisek szukał odpowiedniego kierunku, wy mogliście rozejrzeć się po okolicy. Same magazyny i zrujnowane, zapomniane budynki. Idealne miejsce na siedzibę rabusiów.
- Tak, policja... Zgaduję, że nie wpadli na pomysł, by przeszukać te opuszczone tereny - prychnął z pogardą (jeszcze) osiemnastolatek, po czym przeniósł wzrok na Darkasa. Wygląda na to, iż trop mu się urwał i nie wie, gdzie teraz skręcić.

Mhrok - 2015-11-28, 00:39

Bieg za pędzącą niczym szybki koń wyścigowy Zoruą na pewno nie należał do najłatwiejszych. Świadczy to między innymi to, że o mało co nie przewróciłam się na błocie. Na szczęście Rinowi w odpowiednim momencie udało się mnie złapać. Podziękowałam mu, po czym wróciłam do biegu za lisem, aby nie stracić go z oczu. Ostatecznie dotarliśmy na tereny przemysłowe miasta. A tak właściwie tego, co zostało ze starych przedsiębiorstw, czyli głównie stare fabryki i opuszczone budynki. Tutaj niestety Darkas tracił trop.
- Doskonale się spisałeś kolego. - pogłaskałam lisa i dałam mu w nagrodę jedną Sitrus Berry. - Zasłużyłeś na to.
Miejsce to aż krzyczało: "Jestem idealne na kryjówkę grupy przestępczej", jednak jak słusznie zauważył Rin, policja jakoś tego nie zauważyła.
- Nie ma co na nich psioczyć. Najważniejsza jest teraz Sunflora pani McKinley. - powiedziałam do chłopaka, po czym wykonałam pierwszy krok wgłąb tego ponurego terenu.

Daisy7 - 2015-11-28, 00:45

- Masz rację, ale potem pozwolisz mi się wyżyć, zgoda? - uśmiechnął się lekko, po czym natychmiast spoważniał i do akcji wystawił swojego Fletchindera, którego poprosił o rozejrzenie się po okolicy z góry, ale zachowanie przy tym szczególnej ostrożności. Jeszcze się okaże, że rabusie mają jakieś siatki na latające Pokemony i tragedia gotowa.
Kiedy ptaszek odleciał, zaczęliście iść wgłąb zrujnowanych terenów. Na przodzie szli Darkas i Kuro, którzy mieli oczy szeroko otwarte. W pewnym momencie czarny kociak zjeżył się na grzbiecie, stanął jak zamurowany i zaczął prychać w kierunku sporego magazynu wykonanego z aluminium.
- Dobra robota - mruknął Rin, podnosząc podopiecznego i sadowiąc go sobie bezpiecznie na ramieniu, po czym ruszył w kierunku magazynu. Drzwi okazały się nie być w żaden sposób zabezpieczone czy zamknięte. - Zostańcie - rzucił w kierunku twoim i Zoruy, zanim wszedł do środka, przymykając za sobą drzwi magazynu.

Black Lotus - 2015-11-28, 00:54

- No niech ci będzie. - rzuciłam do Rina, wyraźnie nieprzepadającego za organami ścigania.
Chłopak wypuścił do pomocy swojego Fletchindera, ptak z wysokości na pewno zobaczy więcej terenu niż my z poziomu ziemi. My jednak nie zdaliśmy się wyłącznie na niego i sami ruszyliście przeczysywać opuszczone tereny. Kuro i Darkas szli na przedzie, starając się złapać jakiś nowy trop. Udało się to kotu, który naprowadził nas na jeden ze starych magazynów. Gdy Rin poprosił mnie, żebym wraz z Zoruą została na zewnątrz, przytaknęłam mu. Zrozumiałym było dla mnie, że się o mnie troszczył i nie chciał, żeby mi się coś stało.

Daisy7 - 2015-11-28, 01:00

"szli na przedzie" gdyby mi jastrzębie działały...
-----------
Niestety oczekiwanie na zewnątrz okazało się strasznie trudnym zajęciem. Cały czas nasłuchiwałaś, jakbyś spodziewała się nagle usłyszeć jakiegoś stukotu, brzdęku, a może nawet krzyków, lecz nic takiego nie nastąpiło. Minęły ze dwie minuty, które tobie wydawały się godzinami i dalej nic. Ten magazyn nie jest przecież tak wielki. Gdyby rabusie się tam znajdowali, Rin zobaczyłby ich od razu. A oni jego... Czas płynie i płynie, a ty coraz bardziej nerwowo przystępujesz z nogi na nogę. Gdy Fletchinder wylądował ci na ramieniu, o mały włos nie dostałaś zawału. Ptaszek nie ciągnie cię nigdzie, więc chyba nie dostrzegł niczego godnego uwagi. Wracając jednak do czekania, dłuży się niemiłosiernie, a nerwy zżerają cię od środka. Co jeśli jemu się coś stało?

Mhrok - 2015-11-28, 01:06

Czas mojego oczekiwania na Rina coraz bardziej się zwiększał. Nerwowo przestępowałam z nogi na nogę, na przemian denerwując się i złoszcząc. Gdy Fletchinder wylądował mi na ramieniu, początkowo się przestarszyłam. Po uspokojeniu się dotarło do mnie, że skoro jemu udało się już przeczesać cały, rozległy teren, to Rin tym bardziej powinien już skończyć.
- Ileż można patrzeć, czy w tej blaszanej szopie są jacyś ludzie? - zdenerwowanie wzięło jednak górę. Otworzyłam drzwi do magazynu i weszłam do środka, żeby znaleźć zaginionego w akcji ciemnowłosego.

___________________________
* LINKEŁ - Jest to pupko poprawka forma xD

Daisy7 - 2015-11-28, 01:13

pffffff
----------------
Kiedy weszłaś do środka, zaczęłaś poruszać się po omacku. Jest tu ciemno jak w nieoświetlonej komórce pod schodami, a nawet gdybyś znalazła jakiś włącznik, nie mogłabyś ryzykować naciśnięciem na niego. Mrużąc oczy, szłaś powolutku przed siebie, okropnie przy tym szurając (na ziemi musi być sterta porozrzucanych papierów). Zorientowałaś się, że tymi odgłosami na pewno dałabyś o sobie znać, gdyby ktoś tu był. Z jednej strony dobrze, że nie wpadłaś na przestępców, ale z drugiej Rina też ani widu, ani słychu. Kiedy w końcu wzrok przyzwyczaił ci się do mroku (mhroku, trolololo), dostrzegłaś, że kawałek przed tobą znajduje się otworzona klapa prowadząca po metalowej drabince gdzieś pod ziemię. Kurza stopa, kilka nieostrożnych ruchów i leżałabyś tam w dziurze zapewne mocno pogruchotana.

Mhrok - 2015-11-28, 01:18

Wnętrze magazynku okazało się być niezwykle ciemne, więc przez pierwsze kilkanaście minut ruszałam się w nim po omacku. Na ziemi porozrzucane były sterty papierów, zapewne dawnych dokumentów mieszczącego się tutaj przedsiębiorstwa. Trzeba było przyznać, że nie poruszałam się niczym nimfa wodna po tafli jeziora, jednak nie było mi blisko do słonia w składzie porcelany. Zapewniło mnie to w tym, że gdyby ktoś tu był, to raczej już dawno by się ujawnił. Jednak mimo to nadal nie była spokojna, bo nie było również nigdzie widzieć Rina. Odnalazłam za to otwartą klapę, która prowadziłą po drabinę pod ziemię.
- Rin pewnie po niej zszedł. - oznajmiłam Zorurze i Fletchinderowi. - Rin, w coś ty się wpakował?

Daisy7 - 2015-11-28, 12:09

Zorua i Fletchinder domyśliły się, że zejdziesz na dół i ruszysz podziemnym tunelem. Ptaszek bez problemu zleciał na dół, lecz Darkas nie miał już tak łatwo. W końcu po drabinie nie zejdzie, a gdyby zamierzał zeskoczyć, mógłby sobie połamać łapki, dlatego też zdecydował się zawrócić do swojego balla. Zszedłszy na dół, ruszyłaś przez wilgotny podziemny korytarz. Jest tu potwornie zimno, więc gdyby nie bluza Rina, którą masz na sobie, zamarzłabyś na kość lodu. Po około pięciu minutach dotarłaś nad rozwidlenie. Dwa odbicia w prawo i jedno na lewo. Które wybierasz?
Black Lotus - 2015-11-28, 15:33

Po zejściu na dół poczułam przeraźliwy powiew zimna. Gdybym nie miała na sobie ciepłej bluza Rina, to pewnie od razu był wyszła, jednak dzięki niej chłód był nieco znośniejszy. Ruszyłam wgłąb podziemnego tunelu, przytulona sama do siebie, żeby było mi chociaż trochę cieplej. Fletchinder Rina leciał obok mnie, zapewne również martwił się o los chłopaka. W końcu doszłam do rozwidlenia. Sama nie byłam pewna, które wybrać, więc zdałam się na Fletchindera. Jako pokemona jego zmysły były na pewno lepsze od mojej i może lepiej wybierze odpowiednią drogę.
Daisy7 - 2015-11-28, 16:13

Ptaszek po chwili zastanowienia wybrał jeden z tuneli po prawo. Poszłaś za nim i bardzo szybko trafiliście na kolejną drabinkę, która prowadzi do góry i również ma otwartą klapę. Już miałaś zacząć się tam wspinać, gdy wtem usłyszałaś, jak ktoś gdzieś blisko nad tobą mówi komuś innemu, żeby zapakował sfałszowane papiery, na co ten drugi ktoś mruknął ciszej "spoko". Kurczę blaszka, prawdopodobnie w pomieszczeniu nad tobą znajdują się rabusie Pokemonów. Czy jest z nimi Rin? A jeśli tak to czy zdołał się ukryć, czy... Nie, na pewno go nie schwytali! Chyba...
Mhrok - 2015-11-28, 16:21

Gdy Fletchinder wybrał tunel, uznałam go za najwłaściwszy i ruszyłam nim dalej. Najwyraźniej słusznie zrobiłam ufając pokemonowi, bo po kilku kolejnych minutach marszu dotarliśmy do kolejnej klapy i drabiny, która prowadziła na powierzchnie. Już miałam wydostawać się z tych podziemi, kiedy usłyszałam dwa nieznane mi głosy.
- Czyżby to byli ci rabusie pokemonów? - zaczęłam się zastanawiać. - Jeśli tak to... Arceusie. - w mojej głowie pojawiła się wizja pobitego Rina, która ledwo żywy leżał na podłodze.
Wiedziałam jedno, nie mogłam postępować pochopnie. Jednak co mogłam zrobić? Mogłam albo tu zostać i wyjść dopiero po tym, jak ci dwaj wyjdą, albo ujawnić się, niejako wystawiając się na strzał. Po chwili wpadłam na pomysł. Wypuściłam Vivian i powiedziałam jej, żeby wyleciała niewidoczna na górę i postarała się odciągnąć tych dwoje jak najdalej od wyjścia z podziemi. Nie miałam pewności, czy mój plan się uda, jednak w tym momencie nie wymyśliłabym nic lepszego.

Daisy7 - 2015-11-28, 16:31

Vivan bardzo spodobało się zadanie, do którego ją wybrałaś. Zadowolona ze swojej misji wyleciała niepostrzeżenie. Minęła dosłownie minuta, a może nawet mniej, gdy usłyszałaś gdzieś w oddali jazgot.
- Hę? Co to było? - zapytał zdziwionym głosem jeden z prawdopodobnych porywaczy Pokemonów.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Zmywajmy się stąd. Czekaj, stop. Bierz te dokumenty, a ja zakryję klatki - odpowiedział wystraszonym głosem drugi.
- Już mam. Uciekamy tunelem?
- No a czym barani łbie? Jazda!
Cóż, twoja podopieczna spisała się na medal powodując ten hałas, który zaniepokoił rabusiów i zmusił ich do ucieczki, lecz chyba nie przewidziałaś, że ci będą chcieli wydostać się z pomieszczenia przez podziemia, w których właśnie się znajdujesz.

Black Lotus - 2015-11-28, 16:50

Vivian spisała się doskonale, wykonując mój plan co do joty. Nie przewidziałam jednak dwóch rzeczy. Po pierwsze, tego że nie będę wcale zainteresowani, co zrobiło hałas w magazynie, a po drugie, że podziemne przejście okaże się być ich drogą ucieczki. Na pewno nie ułatwiało mi zadania, tym bardziej, że ich była dwójka kontra jedna ja.
- Fletchinder, jakby co mi pomożesz? - spytałam pokemona, cały czas patrząc na drabinę prowadzącą na górę.
Oddaliłam się nieco od niej, po czym wypuściłam Quilavę, wiedząc, że najprawdopodobniej czekać mnie będzie walka.

Daisy7 - 2015-11-28, 17:03

Fletchinder kiwnął łepkiem, podczas gdy ty wypuszczałaś Quilavę. Pokemon zgasił swoje płomienie na grzbiecie i głowie, jednak przeczuwałaś, że tak czy siak zostaniecie nakryci przez rabusiów. Jakże wielkie było twe zszokowanie i zdziwienie, kiedy dwójka mężczyzna zszedłszy po drabinie, przebiegła jakieś 2m od ciebie, kompletnie cię nie dostrzegłszy. Okej, jest tu bardzo ciemno, ale mimo wszystko ty wyłapałaś ich wzrokiem, więc oni też powinni cię ujrzeć. Chyba naprawdę bardzo się spieszyli. Stałaś jak słup, dopóki nie usłyszałaś dźwięku informującego o nadejściu nowej wiadomości. Jest od Rina i brzmi następująco: "Kazałem Ci zostać przed magazynem! >:/ Gdzie jesteś?!".
Black Lotus - 2015-11-28, 17:08

Albo ci rabusie byli głupi, albo bardzo się spieszyli, bo nie zauważyli ani mnie, ani dwójki pokemonów, a staliśmy od nich zaledwie dwa-trzy metry. Cóż, dobra dla mnie, bo na prawdę martwiłam się o powodzenie w walce. Stanowczo mogłam odetchnąć z ulgą. Nagle dostałam wiadomość od Rina,
- No tak, on sobie sto przed magazynem, a ja ledwo co nie zostałam nakrywa przez tych rabusiów. - zezłościłam się na niego, jednak po chwili złość mnie opuściła i pojawiła się nuta przerażenia.
- Biegną do ciebie rabusie, prawdopodobnie ci, co ukradli Sunflorę. Zaraz będę. - napisałam szybko wiadomość zwrotną, po czym schowałam Blaze'a do jego kuli i ruszyłam biegiem ku wyjściu.

Daisy7 - 2015-11-28, 17:23

na prawdę ;3
---------
Biegłaś w ślad za rabusiami. W międzyczasie usłyszałaś nadejście nowej wiadomości. Zapewne od Rina, który odpisał coś w stylu "okey, jestem gotowy". Na razie nie masz czasu na jej przeczytanie. Jakże wielkie było twe zaskoczenie, kiedy klapa, która wcześniej była otwarta, tym razem znajduje się na swoim miejscu i uniemożliwia ci wyjście tędy. Zerknęłaś więc na wiadomość od chłopaka, która jednak brzmi nieco inaczej, niż przypuszczałaś: "Uważaj na siebie. Jestem przed magazynem, do którego przed chwilą przybyli rabusie, a przynajmniej tak mi się zdaję, bo słyszę jak ktoś tam cicho rozmawia. Zadzwoniłem już na policję, zaraz (ta, jasne) będzie. Mam nadzieję, że gnojki nie postanowią wyjść ze środka, ale gdyby coś, postaram się ich zatrzymać".

Black Lotus - 2015-11-28, 18:27

Biegłam jak najszybciej, żeby dołączyć do Rina. W międzyczasie usłyszałam dźwięk odebranej wiadomości, prawdopodobnie od Rina, jednak ją zignorowałam. Po chwili dotarłam do wyjścia, jednak klapa okazała się być zamknięta. Odczytałam wtedy SMS od Rina.
- Nie dobrze. Bardzo nie dobrze. - zaczęłam się denerwować coraz bardziej.
- Prawdopodobnie jestem w podziemiach tego magazynu. Rabusiów jest dwójka, niestety nie wiem, czy i jakie mają pokemony. - napisałam i już miałam wysłać wiadomość, ale dodałam jeszcze jedno zdanie. - Uważaj na siebie.

Daisy7 - 2015-11-28, 18:35

nie dobrze ;3
---------------------------
Po chwili nadeszła odpowiedź zwrotna: "Dzięki za informacje. Jesteś tam w miejscu pod klapą w tym magazynie, do którego wszedłem, a ty MIAŁAŚ czekać przed nim? Jeśli tak to idź prosto i potem skręć w lewo. Znajdziesz tam drabinkę prowadzącą do studzienki, którą da się otworzyć. Musisz tylko mocno się postarać i użyć sporo siły. Znajdziesz się na tym rozwidleniu dróg, gdzie twój Zorua stracił trop, a stamtąd powinnaś trafić do mnie pod magazyn". Czyli nie wpadliście na siebie, ponieważ osiemnastolatek wybrał inną ścieżkę niż ty i Fletchinder.

Black Lotus - 2015-11-28, 22:06

- Długo nie wracałeś i zaczynałam się o ciebie martwić D: - napisałam w wiadomości zwrotnej - Nie możesz się chyba gniewać za to, prawda? ;-;
Może i było to z mojej strony lekkomyślne, że nie posłuchałam Rina i weszła do magazynu, jednak miałam powody. Ruszyłam ścieżką, o której chłopak napisał w liście, modląc się, żeby nic mu się nie stało podczas spotkania z rabusiami. Próbowałam siebie przekonywać, że jest on świetnym trenerem i na pewno sobie poradzi, jednak i tak się nie uspakajałam.

Daisy7 - 2015-11-28, 23:36

Dotarcie do lewego tunelu, a następnie dojście nim do końca było bułką z masłem. Problem pojawił się, gdy musiałaś podnieść od dołu studzienkę. Rin napisał, że musisz użyć do tego sporo siły, a nie jej niemożliwą ilość! Albo twoje mięśnie kompletnie sflaczały, albo to osiemnastolatek ukrywa pod tą swoją marynareczką i koszulą jakieś olbrzymie muskuły, dzięki którym sprawnie poradził sobie z włazem. Gdyby nie napisał ci, że studzienka jest otwarta, na bank zrezygnowałabyś za pierwszym bądź drugim podejściem. Na szczęście do akcji wkroczył Fletchinder i w końcu waszej dwójce udało się wydostać na powierzchnię. Idąc w kierunku magazynu, zorientowałaś się, że przestało padać. Chociaż tyle dobrego... Gdy ujrzałaś swojego chłopaka całego i zdrowego, odetchnęłaś z ulgą. On również co okazał poprzez gest mocnego przytulenia cię do siebie. Przez dobre pół minuty wąchałaś przyjemny zapach bluzki Rina, mając dociśniętą do niej twarz.
- Co do twojej ostatniej wiadomości... Nie, nie mogę, chociaż bardzo bym chciał - prychnął, powoli wypuszczając cię z objęcia. - Jesteś cała? Wszystko gra? Dziękuję Taka, że się nią opiekowałaś - dodał, chowając ptaszynę do kulki.

Black Lotus - 2015-11-28, 23:44

Tak jak napisał Rin, w końcu doszłam pod właz. Był on niezwykle dociśnięty, starałam się sama go wyważyć, jednak on zdawał się ani drgnąć. Dopiero po połączeniu sił z Fletchinderem udało nam się podważyć właz i w końcu wyjść na powierzchnię. Od razu spodziewałam się przemoknąć w ciągu kilkunastu sekund, jednak miło się zaskoczyłam, bo po deszczu nie było ani śladu. Gdy tylko spotkaliśmy się z Rinem, przytuliliśmy się mocno do siebie. Uścisk trwał z dobre kilkanaście sekund, jednak mi to wcale nie przeszkadzało, bo wiedziałam, że chłopak jest cały i zdrowy.
- Tak, ze mną wszystko dobrze. - odpowiedziałam Rinowi na jego pytanie. - A co z tobą? Spotkałeś tych rabusiów?

Daisy7 - 2015-11-28, 23:50

- Cały, zdrowy i tylko twój - odpowiedział Rin, nabierając ponownie swojego wesołego usposobienia. - Nie, nie spotkałem. Kiedy wszedłeś do magazynu, chwilę łaziłem w nim po ciemku, a potem zobaczyłem uchyloną klapę, więc zszedłem na dół i ruszyłem podziemnymi tunelami. Trafiłem do rozwidlenia i wybrałem lewy korytarz, który doprowadził mnie do wyjścia na powierzchnię. Postanowiłem wrócić do ciebie, żebyś nie musiała dłużej czekać, ale nie zgadniesz, kogo nie zastałem po powrocie pod magazyn - zażartował. - Policja, mam nadzieję, zaraz się tu zjawi. Chociaż i tak już mają ślimacze tempo. Jeśli zawsze tyle czasu zajmuje im dotarcie do miejsca zgłoszenia, to nie dziwię się, że niektórych złodziejaszków nie mogą schwytać przez lata - prychnął, a gdy skończył mówić, usłyszeliście nasilające się wycie koguta policyjnego.
Black Lotus - 2015-11-29, 00:06

- Ja za namową Fletchinder skręciłam w prawy korytarz. Na jego końcu było kolejne przejście i drabina, która prowadziła pewnie do kolejnego magazynu. - przekazałam Rinowi spostrzeżenia z mojej krótkiej eskapady po podziemiach.
Zdziwiło mnie, że Rin zadzwonił po policję. Nie jednokrotnie chłopak mówił mi o jego niechęci do organów ścigania, dodatkowo dalej sobie z niej kpił. Zatem dlaczego po nich zadzwonił?
- Nie! - krzyknęłam po chwili, gdy przypomniałam sobie o dosyć ważnej rzeczy. - Vivian dalej jest w tamtym magazynie!

Daisy7 - 2015-11-29, 00:17

Osiemnastolatek spojrzał na ciebie zaskoczonym wzrokiem. Chyba nie do końca wiedział, co dokładnie masz na myśli mówiąc "tamten magazyn". Czyżby pomyślał, iż twoja Shuppet została uwięziona, co biorąc pod uwagę, iż jest duchem, byłoby bardzo dziwne? Tak czy siak policja właśnie dojechała i zatrzymała się przed magazynem. Kompletnie olewając waszą dwójkę, wbiegli do środka. Dało się słyszeć dobiegające z magazynu krzyki, jednak nie zwracałaś na nie zbytniej uwagi, gdyż całą sobą byłaś przejęta Vivian i tym, gdzie może się teraz podziewać.
- Spokojnie, zaraz ją znajdziemy, tylko powiedz, gdzie była ostatnio - poprosił łagodnie Rin, nie zwracając uwagę na policjantów, którzy właśnie wyprowadzali w magazynu dwóch skutych w kajdanki mężczyzn. Przynajmniej to im szybko poszło.

Black Lotus - 2015-11-29, 00:30

- Znaczy jak dotarliśmy do tamtej drabiny, to wypuściłam Vivian, żeby nieco porozrabiała, żeby osunąć rabusiów od wejścia. Gdy ci uciekli, ja od razu ruszyłam za nim biegiem, zostawiając Shuppet w magazynie, w którym pierwotnie była ta dwójka. - dopowiedziałam Rinowi dalszą część opowieści.
Sama nie mogłam uwierzyć, że zapomniałam o Vivian. Mogłabym się usprawiedliwiać zdenerwowaniem oraz zamartwianiem się o Rina, jednak... Jednak tego nie chciałam. To była w pełni moja wina. Nie powinnam o niej zapomnieć, a jednak...

Daisy7 - 2015-11-29, 13:57

- W takim razie biegnijmy tam - powiedział Rin, po czym obydwoje olewając policję, która już się zawija, udaliście się do magazynu. Stamtąd przedostaliście tunelem do magazynu, gdzie zastałaś rabusiów i gdzie wpuściłaś Vivan. Wszedłszy po drabince do środka, oniemieliście. Pod jedną ze ścian stoi co najmniej pół tuzina klatek, a w nich śpiące Pokemony. Są też klatki wewnątrz których leżą niewyklute jeszcze jajka. Dostrzegłaś również Shuppet, która nieudolnie próbuje otworzyć jedno z zamknięć.
- Więc tutaj je przechowywali - wyszeptał wstrząśnięty nastolatek, podchodząc do porwanych stworków ,wśród których znajduje się również Sunflora. - Wszystkie śpią. To trochę dziwne, nie uważasz? Mam nadzieję, że ci dranie nie zrobili im krzywdy. Tylko pytanie jak je teraz szybko przetransportować do Centrum Pokemon.

Poki i jajka będące w klatkach:

Black Lotus - 2015-11-29, 15:18

Policja zupełnie nie zwracała na nas uwagi, co akurat teraz było nam bardzo na rękę. Przedostaliśmy się magazynem i podziemnym przejściem do miejsca, z którego dwójka rabusiów uciekała. To co zobaczyła, zmroziło mi krew w żyłach. Stało tutaj paręnaście klatek, jedne puste, a inne zapełnione uwięzionymi w nich pokemonami.
- Jak można być tak okrutnym, żeby więzić pokemony w klatkach? - zastanawiałam się nad okrucieństwem złapanych przez policję opryszków.
Jednak mogłam odetchnąć z ulgą. Vivian się znalazła, a porwane pokemony były całe. Rin miał rację, dziwnym było, że wszystkie spały.
- Może uśpili je, żeby przygotować się do transportu? - odparłam do Rina. - Pokemony mają już właścicieli, więc nie mogliby ich schować do kul. A jakoś musieli je stąd wywieźć.
Podeszłam do Vivian, pogłaskałam ją po główce i pogratulowałam niezwykłej odwagi, którą się wykazała.
- To właśnie jest nasz najpoważniejszy problem. - powiedziałam do chłopaka, gdy ten wspomniał o konieczności dostarczenia pokemonów do Centrum Pokemon. - Szkoda, że nie mamy pokemona z ruchem Teleport albo czymś takim. Byłoby o wiele łatwiej.

Daisy7 - 2015-11-29, 16:45

- Prawdopodobnie masz rację. Chociaż ciekawe jak potem by je sprzedali nowym właścicielom, skoro ci nie mogliby ich schwytać w kulki. Zaraz... To by znaczyło, że te Pokemony nie szły na sprzedaż dla nowych opiekunów, czyli... nie... Ku*wa mać! - wrzasnął zdenerwowany Rin, który właśnie pojął, co zamierzali porywacze. Momentalnie jego twarz zrobiła się czerwona, a minę miał tak groźną, że dostałaś gęsiej skórki. Aby wyładować emocje, zmasakrował pusty karton, zasadzając mu kilka porządnych kopniaków. Można by rzecz, że nawet bardzo porządnych. Skąd ten chudzielec ma tyle siły? - Przepraszam. Ponosi mnie, kiedy sprawy są tak brutalnie obrzydliwe - mruknął po kilku minutach, podczas których dochodził do siebie. Potem wziął jeszcze trzy głębokie wdechy i wreszcie wrócił dawny Rin. - Niestety nie posiadam żadnego Pokemona psychicznego, który znałby Teleport. Numeru do lecznicy też nie mam, więc chyba jedyną możliwością jest, by jedno z nas pobiegło do Siostry Joy i powiedziało jej o wszystkim, podczas gdy drugie zostanie tutaj. Co wolisz?
Black Lotus - 2015-11-29, 16:57

Zdenerwowanie Rina było dla mnie oczywiste. Sama nie chciałam sobie nawet wyobrażać tego, co mogli porywacze zrobić z tymi biednymi pokemonami. Żeby nieco ulżyć Rinowi, podchodzę do niego i przytulam się do jego torsu.
- Spokojnie Rin, już po wszystkim. Policja już ich złapała i nie zagrożą już tym pokemonom. - mówiłam do chłopaka, żeby go uspokoić.
Rin dał mi do wyboru, czy wolę zostać tutaj i zająć się pokemonami, czy może udać się do Centrum Pokemon. Wybór był dla mnie oczywisty.
- Zostań tutaj. - powiedziałam do Rina. - Nie wiemy, czy tamta dwójka nie miała żadnych wspólników. Jeśli tak, to ty zapewnisz pokemonom lepszą ochronę. - podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w policzek. - Powodzenia Rin. - odparłam, po czym jak najszybciej wychodzę z magazynu i biegnę z Vivian do Centrum Pokemon.

Daisy7 - 2015-11-29, 17:05

Okazało się, że twoja bliskość bardzo pomogła chłopakowi w opanowaniu się. Dobrze wiedzieć, bo znając życie jeszcze nie raz Rin wpadnie w szał, chociaż miejmy nadzieję, iż jak najrzadziej. Zanim opuściłaś magazyn, nastolatek przytaknął ci i również życzył ci powodzenia. Chyba nawet wyszeptał ciche "dziękuję", ale możliwe, że to już omam słuchowy będący wytworem twojego mózgu. Biegłaś mokrymi po deszczu uliczkami Violet, dopóki nie dotarłaś do Centrum Pokemon. Wpadłaś tam zdyszana, lecz zamiast Siostry Joy ujrzałaś prawdziwy tłum ludzi kłębiących się wokół lady. Dziwne, gdyż nie są ustawieni w kolejce. Dopiero kiedy podeszłaś bliżej, usłyszałaś, jak ktoś z tłumu zaczął głośno pytać oburzonym tonem: "Co z naszymi Pokemona, skoro porywacze nie mieli ich przy sobie?!". Wygląda na to, że wieści szybko się tutaj rozchodzą.
Black Lotus - 2015-11-29, 18:18

Starałam biec do Centrum Pokemon jak najszybciej, żeby nie zostawiać Rina samego w tym opuszczonym magazynie. Gdy wbiegłam do budynku, zobaczyłam kłębiący się przy recepcji tłum ludzi. Jednak nie była to kolejka, bardziej zwyczajne zbiegowisko. Usłyszałam oburzający komentarz jakiejś osoby. Teraz musiałam być bardzo ostrożna. Gdybym przekazała wszystkim wszem i wobec, że udało się odnaleźć ich pokemony, mogliby zaszarżować na magazyn bez większego ładu i składu. Dlatego staram się dyskretnie podejść do siostry Joy i przekazać jej szeptem, że potrzebujemy jej natychmiastowej pomocy.

Daisy7 - 2015-11-29, 18:46

Na szczęście udało ci się przedostać do Siostry Joy na drugą strony lady. Byciem drobną i wątłą osóbką ma swoje zalety w takich sytuacjach. Kiedy kobieta wysłuchała, co masz jej do przekazania, odetchnęła z ulgą, że Pokemony nie zostały nigdzie wywiezione, a następnie podała ci cztery kulki i dwa rozkładane, duże nosze ze sznurkami do podwiązania pod brzuchami Poke-tragarzy. Powiedziała, że w po wypuszczeniu stworków z kulek, musisz zamontować im nosze na grzbietach, by mogły przenieść na nich te cięższe i większe stworki, natomiast mniejsze zabiorą na swoich plecach. Otrzymałaś również profesjonalny sprzęt do otwierania klatek, w którego skład wchodzi pęk ośmiu uniwersalnych kluczy różnej wielkości, a także piła do przepiłowania krat, gdyby jednak kłódki nie chciały się otworzyć tak łatwo. Zanim opuściłaś centrum, pielęgniarka poinformowała cię, że idzie już przygotować salę dla stworków oraz poprosiła, byś weszła tylnym wejściem, aby nie robić wielkiego zamieszania i rabanu.

Tak masz zamontować nosze na Pokach.

Black Lotus - 2015-11-29, 19:03

- Dziękuję, siostro Joy. - odparłam do kobiety, po czym przecisnęłam się pomiędzy zgromadzonymi w Centrum Pokemon ludźmi i zaczęłam biec do magazynów.
Nie wiedziałam nic o stanie śpiących pokemonów ani o przyczynie tegoż snu. Mogły zasnąć same, co wydawało się niezbyt prawdopodobne, albo zostały w sen wprowadzone przez rabusiów. Jednak w jaki sposób one wszystkie zasnęły, nie było dla nas znane, co pogarszało naszą sytuację. Gdy tylko znajdę się już w magazynach wypuszczam otrzymane od siostry Joy pokemony, przywiązuję do ich grzbietów nosze i przenoszę na nie poszkodowane pokemony, po czym udaję się do Centrum Pokemon.

Daisy7 - 2015-11-29, 19:14

Pominęłaś jeszcze otworzenie klatek i wyjęcie z nich śpiących stworków. Na szczęście kłódki nie były jakieś specjalne, dzięki czemu komplet uniwersalnych kluczy zdał swój test. Po wypuszczeniu stworków z kulek, okazało się, że dwa z nich to trawiaste Pokemony przypominające kozice, a pozostała dwójka wyglądem kojarzy się z ognistymi tygrysami bądź lwami.

Wraz z Rinem dobraliście potężne czworołapy w pary i założyliście im nosze, na które zaczęliście przekładać śpiące Pokemony. Wszystkie śpiochy zmieściły się, a jajka wzięliście w ręce. Tak obładowani ruszyliście niczym jakiś konwój w stronę Centrum Pokemon. Dotarłszy na miejsce, weszliście tylnym wejściem i powierzyliście Siostrze Joy oraz jej pomocnikom - grupce Chansey - wszystkie kieszonkowe potworki. Ta podziękowała wam, po czym zajęła się badaniem Poków.
- Chodź, zaczekamy w poczekalni, żeby nie przeszkadzać Siostrze Joy - zaproponował ci nastolatek.

Black Lotus - 2015-11-29, 19:32

O ile nie znałam dwójki trawiastych pokemonów, będących zapewne przybyszami z innego regionu, o tyle dwa pozostałe znałam. I to nawet bardzo dobrze. Były to Arcanine'y potężne bestie, czasami uważane wręcz za pokemony legendarne, co oczywiście nie było do końca prawdą. Teraz jednak nie było czasu na zachwycanie się nad majestatycznością tych ogromnych stworzeń, priorytetem było bezpieczne przewiezienie pokemonów. Wykonaliśmy wszystko zgodnie z wytycznymi siostry Joy i już po kilkunastu minutach wszystkie pokemony były już na salach.
- Masz rację. Teraz i tak nic więcej nie zdziałamy. - odparłam do Rina i zgodnie z jego propozycją poszłam z nim do poczekalni.

Daisy7 - 2015-11-29, 20:03

W poczekalni nie siedzieliście długo. Siostra Joy szybko wybudziła stworki, a następnie wykonała im rutynowe badania, które wykazały, że z porwanymi Pokemonami wszystko w porządku i mogą już wracać do swoich właścicieli stłoczonych w poczekalni przy ladzie. Pielęgniarka po kolei oddawała maluchy ich właścicielom i zanim trójka ostatnich się rozeszła, do Centrum przybyli ludzie z kamerami oraz dziennikarze. Rin mruknął ci na ucho, że idzie się załatwić i kiedy się obejrzałaś, już go nie było. Ty natomiast zostałaś otoczona przez tych wszystkich ludzi pracujących w telewizji, gazetach i radiach, gdyż pielęgniarka poinformowała ich, iż ty znalazłaś i przyprowadziłaś tu uprowadzone istotki. Masz babko placek! Do tego twój towarzysz nie wraca, co mogłoby oznaczać, że wyczuł, co się święci, dlatego podstępnie się ulotnił i przybędzie dopiero, kiedy ekipa od massmediów odejdzie.
- Czy to prawda, że pani uratowała porwane Pokemony? - zapytała fioletowowłosa dziennikarka z mikrofonem w ręce, który znajduje się dosłownie 2cm od twoich ust.
- Kim byli porywacze? - wtrącił elegancko ubrany dziennikarz. - Musiała im pani stawić czoła sama?
- Jak się pani nazywa? Skąd pani jest? Pani rodzina będzie na pewno dumna! - zapiszczała podekscytowana babka w obcisłej miniówie i bluzce z olbrzymim dekoltem, która zdaje się krzyczeć "zgwałć mnie".

Black Lotus - 2015-11-29, 23:18

Gdy tylko dowiedziałam się od siostry Joy, że z porwanymi pokemonami jest wszystko dobrze, kamień spadł mi z serca. Mimo że nawet nie znałam tych stworków, byłoby mi ich żal, gdyby się okazało, że jest coś nie tak z ich zdrowiem. Pokemony zostawały oddawane prawowitym właścicielom i wszystko zdawało się być jak najlepiej. Niestety do czasu.
- Czekaj, gdzie idziesz? - spytałam chłopaka, gdy tylko zobaczyłam wręcz szarżującą na mnie grupę dziennikarzy, jednak Rin zdążył się już ulotnić.
Zostałam otoczona przez grupę ludzi, którzy na pewno nie pozwolą mi wyjść bez jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Tak, ale nie zrobiłam tego sama. - odparłam pierwszej kobiecie. - Niestety, ale nie wiem kim byli porywacze. - odpowiedziałam mężczyźnie. - Nazywam się Haru Hasashi i pochodzę z Olivine City. - to była odpowiedź dla cycastej dziennikarki. Grupa dziennikarzy była nieznośna, chciałam się wydostać jak najszybciej, jednak nie miałam pojęcie, jak to uczynić.
- Rin, licz się z tym, że nie wyjdziesz z tego cało. - przeklinałam chłopaka, dalej mając przyklejony na usta sztuczny uśmiech.

Daisy7 - 2015-11-30, 07:53

To był dopiero początek pytań. Po odpowiedzeniu na pierwsze trzy, zostałaś zalana falą kolejnych: Od jak dawna ma pani kontakt z Pokemonami? Skąd wiedziała pani, gdzie szukać porywaczy, skoro policja nie mogła znaleźć ich bazy przez kilka tygodni? Czy miała już pani do czynienia z takimi zdarzeniami? No i największa bomba - Czy zamierza pani wiązać swoją przyszłość z karierą detektywistyczną? Po udzieleniu odpowiedzi na te wszystkie pytania, musiałaś jeszcze grzecznie siedzieć i się uśmiechać, gdyż dziennikarze potrzebowali twoich zdjęć. W końcu dali ci spokój i poszli sobie. Swoją drogą wyglądało to komicznie, gdy ścigali się do drzwi, by jak najszybciej donieść materiał swoim pracodawcom, aby to ich gazeta/stacja telewizyjna/kanał radiowy przekazał wspaniałe wieści jako pierwszy. Wstałaś i już miałaś ruszyć na poszukiwania Rina, kiedy zostałaś zatrzymana przez rosłego mężczyznę o karmelowym odcieniu skóry. Taki typowy byczek spędzający połowę życia na siłowni, a podczas drugiej położy zażywający wszelkiego rodzaju sterydów.
- To pani uratowała moją Greninje - to było stwierdzenie, nie pytanie. - Jestem panience niezwykle wdzięczny. Elza jest ze mną od początku mojej przygody z Pokemonami. Kilka dni przed porwaniem złożyła jaja, z których wykluła się trójka uroczych Froakie. Chciałbym, aby wzięła panienka jednego z nich w ramach podziękowania - wyjaśnił, wręczając ci pokeball, wewnątrz którego musi znajdować się wspomniany stworek.

Black Lotus - 2015-11-30, 17:04

Te kilka pytań, na które odpowiedziałam dziennikarzom, było tylko zaczątkiem lawiny pytań, które się na mnie zleciały. Zostałam wypytana praktycznie z każdego zakresu związanego z tym porwaniem, mną i moim związkiem z pokemonami. Na szczęście po kilkunastominutowym wywiadzie dziennikarze musieli zebrać już wystarczająco dużo materiału, bo zostawili mnie w spokoju i pospiesznie opuścili Centrum Pokemon. Odetchnęłam z ulgą, gdy podeszła do mnie kolejna persona. On raczej nie był dziennikarzem, na co wskazywała jego dosyć rozbudowana budowa ciała. Mężczyzna okazał się być trenerem jednego z porwanych pokemonów, konkretnie Greninji.
- To na prawdę nie był problem. - odparłam, lekko wystraszona posturą człowieka.
Opowiedział mi swoją historię związaną z pokemonem i... wręczył mi PokeBall z jej potomkiem. W normalnych okolicznościach od razu bym odmówiła i próbowała oddać kulę, jednak budowa ciała mężczyzny dosyć porządnie wybiła mi ten pomysł z głowy.
- Dzię... Dziękuje panu. - podziękowałam mężczyźnie i uśmiechnęłam się, nadal lekko wystraszona

____________________
* Już ci nie przeszkadzają ścianki? :v
Mi w to graj ^^

Daisy7 - 2015-11-30, 17:12

widzisz co Ty ze mną najlepszego wyprawiasz?! D: // i naucz się, że się piszę "naprawdę", a nie "na prawdę" analfabeto Ty ;_;
-------------
- Ależ to ja ci dziękuję raz jeszcze. I pamiętaj, że gdybyś potrzebowała ochroniarza, zawsze możesz do mnie śmiało uderzać - odpowiedział mężczyzna, po czym wyszedł z Centrum Pokemon, zostawiając cię z nową kulką wewnątrz której znajduje się potomek bądź potomkini porwanej Greninji.
- Już jestem - usłyszałaś za plecami głos Rina, który oparł się głową o twoje ramię. - Troszkę mi się zeszło, ale mają tu niesamowicie ciekawą fotokomórkę i jeszcze takie fajne bananowe mydło w pianie, więc trochę mnie poniosło. Wybacz. A co to za pokeball?

Black Lotus - 2015-12-01, 00:43

- Dziękuję za propozycję. - odpowiedziałam mężczyźnie, modląc się w duchu, żeby sobie jak najszybciej poszedł.
Na szczęście nie musiałam z nim już długo rozmawiać. Usiadłam ponownie na kanapę, zmęczona jeszcze bardziej niż zaraz po akcji z porywaczami. Najpierw atak dziennikarzy, potem propozycja pana osiłka. Ciekawe co kolejnego może mi się przytrafić.
- Gdzieś ty był?! - rzuciłam się wściekła na Rina, że ten opuścił mnie akurat w takim momencie. Dopiero po chwili do mnie dotarło, co powiedział Rin. Nic nie powiedziałam, a moja twa przyjęła mniej więcej taki kształt. Dopiero pytanie chłopaka wyrwało mnie z tego stanu, coś pomiędzy totalnym załamaniem się a utratą wiary w męską część ludzkości.
- Ten PokeBall. Dostałam go od trenera Greninjy, którą uratowaliśmy. - odpowiedziałam mu. - W sumie to ciekawe, co się w nim znajduje. - wypuszczam pokemona z kuli, po czym wykonuję jego skan, żeby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

____________________
* A coś ty taka czepialska się zrobiła, co? ;-;

Daisy7 - 2015-12-01, 08:11

Po prostu dbam o Twój polski :3
----------------------
Po naciśnięciu przycisku znajdującego się na środku kulki, wyskoczyła z niej niebieska żabka mająca wokół szyi tajemniczą piankę, która trochę przypomina szal Pokemona. Wygląda niesamowicie uroczo, co stwierdziłaś chyba nie tylko ty, gdyż od razu zbiegł się do was niewielki tłum małych dzieciaków zachwyconych Froakim. Niestety nikomu nie wyszło to na dobre. Przestraszony, a może zdenerwowany potworek naprężył się, po czym wystrzelił wokół siebie białą pianę. Oblepione dzieci odbiegły z płaczem – jeden problem z głowy. Niestety niebieski nicpoń również postanowił dać nogę i nim się obejrzałaś, wskoczył na ladę Siostry Joy, skąd pozwalał kilka kartek, a także zrzucił i rozbił szklaną misę, w której były kolorowe cukierki. Nie miałaś czasu sprzątać, ponieważ potworek dostrzegł już otwarte okno i wykonując jedno, silne odbicie, znalazł się już na parapecie. Nastąpiła krótka chwila ciszy, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Froakie spojrzał na ciebie, a następnie przeniósł spojrzenie na zewnątrz. W następnym momencie straciłaś go z oczu, kiedy zdecydował się wybrać dwór.
- Biegnij za nim, ja tu posprzątam – rzucił Rin, popychając cię lekko w stronę drzwi, jakbyś była na tyle otępiała oraz zszokowana, że nie mogłabyś sama tego zrobić.
Znalazłszy się na zewnątrz, udałaś się pod odpowiednie okno. Przeczesałaś wzrokiem całą powierzchnię, lecz nigdzie ani śladu łobuziaka. Wtem usłyszałaś trzaśnięcie gałązki gdzieś nad twoją głową. Spojrzałaś w górę i dostrzegłaś, jak maluch właśnie przeskakuje z gałęzi drzewa tuż nad tobą na jakąś inną. Biegłaś za nim kierowana główni trzeszczeniem drewna, ponieważ rozłożyste korony drzew z mnóstwem liści utrudniały ci widoczność żabki, więc kątem oka wyłapywałaś jedynie fragmenty jej ciałka od czasu do czasu. Kiedy dotarłaś na teren ogródków działkowych, gdzie nie ma już tak wielu drzew rosnących blisko siebie, nastąpiła znowu cisza. No dalej Froakie, pokaż się. Maluch wyskoczył z ukrycia, odbił się od twojej głowy, niszcząc ci przy tym fryzurę, po czym wylądował na czyichś grządkach marchwi. Zaczął uciekać jak królik goniony przez psy myśliwski, rozkopując przy tym sporą część grządek. Jakie szczęście, że aktualnie nie ma tu zbyt wielu ludzi i póki co nie słyszysz za sobą wzburzonych wrzasków. Kiedy byłaś już blisko nicponia i celowałaś w niego kulką, ten wykonał ostatni, niefortunny skok, w którego rezultacie wpadł do… kompostownika. Tak, najprawdziwszego, śmierdzącego na kilometr naturalnego kompostownika, który ktoś założył sobie w swoim ogródku działkowym (biedni sąsiedzi). Plusem tej całej sytuacji jest to, że drewniane ścianki kompostownika są na tyle duże, że skutecznie uniemożliwiają żabce wydostanie się stąd. Tak czy siak mógł wpaść w inne miejsce…

Black Lotus - 2015-12-01, 19:15

To co się wydarzyło w ciągu kilku minut po wypuszczeniu Froakie'ego było dosyć... aż trudno znaleźć odpowiednie określenie. Zakręcone? To i tak w pełni nie oddawało tego ogromnego zamieszania wywołanego żabą. Najpierw porozwalanie papierów w Centrum Pokemon, ucieczka po drzewach i zdewastowanie ogródków działkowych było dopiero początkiem. Ostatecznie udało mi się złapać uciekiniera. A tak dokładnie to wpadł w gówno. I to dosłownie.
- Czemu zawsze ja? - załamałam się, gdy zobaczyłam żabę w kompostowniku.
Cóż, obcowanie z różnymi wydzielinami ciała pokemonów nie było dla mnie nowością, jednak na pewno nie można było powiedzieć, że cieszyłam się z tego, że muszę teraz pokemona wyciągnąć.
- Po powrocie zafunduję sobie przyjemny prysznic. - próbowałam siebie pocieszać. - Bardzo długi i samotny prysznic.

Daisy7 - 2015-12-01, 19:33

Zeszłaś po drabinie na dół i zaczęłaś brnąć ku żabce. Na szczęście teraz nie ucieka. Nawet dała się złapać do kulki bez żadnych cyrków. Chyba zrozumiała, że jej głupia ucieczka skończyła się w nieprzyjemny sposób zarówno dla niej jak i dla ciebie. Zatykając sobie nos, ruszyłaś w drogę powrotną, a potem prędko wyszłaś z drewnianego zbiornika na odchody i inne odpadki. Zła wiadomość jest taka, że zdążyłaś prześmierdnąć i masz uwalone buty, za to dobra, że tylko na butach się skończyło. Wyobraź sobie, gdybyś straciła równowagę i wpadła tę kupę kupy. Fuj, ble i ohyda! W miarę możliwości wytarłaś obuwie o trawę. Idąc z powrotem do Centrum Pokemon, czułaś na sobie zniesmaczone spojrzenia mijanych ludzi. Czy to twoja wina, że otrzymałaś niezwykle łobuzowatego Froakiego, który postanowił uciec, a potem wylądował w kompostowniku? Dotarłszy do białego budynku z czerwonym dachem, weszłaś do środka i udałaś się do Rina, który właśnie skończył sprzątać zniszczenia spowodowane przez twojego nowego podopiecznego.
- Co tu tak jedz... - zaczął, wąchając powietrze z niezbyt zachwyconą miną, lecz wtem zorientował się, że chyba już zna odpowiedź na niedokończone pytanie. - Emm... Potyczka ze wściekłym Skuntankiem? - zachichotał, spoglądając na ciebie z nieukrywanym rozbawieniem.

Black Lotus - 2015-12-01, 20:25

Tak jak sądziła, nie było to najprzyjemniejsze doznanie w moim życiu. Jednak Froakie musiał zrozumieć swój błąd, bo gdy do niego zeszłam, nie próbował się wyrywać i posłusznie wszedł do kuli. Teraz jedynie zostało wrócić do Centrum... Niestety, okazało się, że było to "aż dojście do Centrum". Kompostownik był bardzo wonny, o czym przekonałam się po minach przechodzących obok ludzi. Nie umknęło to również Rinowi.
- Tak, to było takie straszne! - udałam załamaną, żeby mieć tylko pretekst do przytulenia się do chłopaka. - A teraz jeśli pozwolisz, pójdę się wykąpać. Przekaż Froakie'go i resztę pokemonów do leczenia. - nakazałam Rinowi, przekazując cztery kule, a sama poszłam na górę wziąć prysznic.

Daisy7 - 2015-12-01, 20:41

- Ty mała, podstępna i cwana lisico! - jęknął Rin, kiedy się do niego przytuliłaś. - Przekażę, przekażę. Pamiętaj, żeby nie szczędzić sobie mydła ani wody - dodał, biorąc od ciebie kulki i jednocześnie pokazując ci język.
Dotarłszy do damskiej łazienki, wybrałaś jedną z wolnych kabin prysznicowych. W sumie miałaś spory wybór, bo tylko trzy na dziesięć było zajętych, ale jako, że zbliża się wieczór, wkrótce na pewno przygna tu więcej osób. Twoja kąpiel trwała dobre czterdzieści minut, zanim poczułaś się pachnąca i czysta. Opuściwszy kabinę, wytarłaś się i ubrałaś z powrotem w ciuszki.
- Dłużej się nie dało? - zapytał twój towarzysz, którego zastałaś tuż przy drzwiach do damskiej łazienki. Drzwiach z szybką na górze. Czyżby próbował podglądać? - Omm... Pachniesz apetycznie - rozmarzył się.

Black Lotus - 2015-12-01, 22:12

Pod prysznicem czułam się doskonale. Bardzo cieszyłam się, że trafiłam praktycznie na pustą łazienkę, bo raczej nie zniosłabym dalszego wzroku ludzi na mnie. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych pod ciągle włączonym prysznicem w końcu uznałam się za wystarczająco czystą. Wyszłam, ubrałam się i opuściłam łazienkę.
- Nie musiałem na mnie czekać. - odparłam bez większej emocji, wtedy też zobaczyłam szybkę na górnej części drzwi. - Czy ty przypadkiem nie próbowałeś...? - kończenie zdania nie było koniecznością, bo wiadomym było, czego miałoby dotyczyć.

Daisy7 - 2015-12-01, 22:31

- Nie próbowałem czego? Cóż takiego masz na myśli? Bo chyba nie... o nie, nie, nie, nie... panienka chyba nie posądza mnie o takie niegodziwe czyny! Ja i podglądanie? W sumie to kosmate masz myśli, skoro od razu przyszło ci to do głowy - zachichotał Rin, czochrając cię po mokrych włosach.
Obydwoje udaliście się do twojej sypialni. Ze względu na mokre włosy i wilgotne ciało nie mogłaś teraz nigdzie wychodzić. Jeszcze tego brakuje, byś się przeziębiła albo dostała zapalenia płuc. Wieczór spędziliście w miłej atmosferze, a po dwudziestej zeszliście na kolację. Potem wróciliście i trochę się poprzytulaliście. Dalszej części nie pamiętasz, gdyż... zasnęłaś. Tak, znów. Chyba dni pełne przygód wykańczają twój organizm. Z miłego snu zbudziłaś się dopiero następnego dnia rano. Zaspana zaczęłaś się przeciągać i wtem poczułaś, że coś obok przeszkadza ci rozłożyć rękę. Jakże wielkie było twe zdziwienie, gdy ujrzałaś Rina pochrapującego w najlepsze obok ciebie. Jest taki uroczy! Po chwili zadumy i nieudolnych prób przypomnienia sobie co robiliście, zanim odpłynęłaś, zorientowałaś się, iż jesteś w piżamie, a z całą pewnością się nie przebierałaś. To na pewno byś pamiętała. Zaskoczona spojrzałaś na Rina. Czyżby on był za to odpowiedzialny?

Black Lotus - 2015-12-01, 22:40

Dzisiejsza przygoda musiała mnie niesamowicie zmęczyć, bo o ile pamiętam kolację oraz wieczorną rozmowę z Rinem, o tyle nie pamiętam momentu, w którym zasnęłam. W sumie to było nawet miłe, że nie musiałam wkładać zbytniego wysiłku w zaśnięcie, tylko robiłam to od tak, wręcz na pstryknięcie palcami. Gdy obudziłam się rano, okazało się, że spał ze mną Rin. Uśmiechnęłam się, gdy jego zobaczyła. Uśmiech jednak długo nie zagościł na mojej twarzy, bo ujrzałam, że jestem w piżamie.
- Czyżby on mnie przebrał? Jaki miły. - odparłam zadowolona z chłopaka. - Chwilka... Więc widział mnie w bieliźnie?!

Daisy7 - 2015-12-01, 22:56

Akurat gdy łączyłaś ze sobą elementy układanki i doszłaś do wniosku, że Rin musiał widzieć cię w bieliźnie, skoro cię przebrał, ten zaczął wybudzać się ze snu. Ziewnął przeciągle jak niedźwiadek, a widząc ciebie obok siebie, uśmiechnął się szeroko. Nim się zorientowałaś, wspiął się na poduszce, by być wyżej i wyciągnął ręce ku tobie, zapraszając cię do swojego objęcia i wtulenia się w jego, w jego jasny podkoszulek pachnący tak bosko, że nietrudno o zawrót głowy. Chyba długo namawiać cię nie trzeba do skorzystania z propozycji, prawda?
- Dzień dobry, śpiąco królewno - wymruczał, kiedy już znalazłaś się blisko przy nim i mógł pozwolić sobie na delikatnego buziaka złożonego na czubku twojej głowy. - Jesteś czerwona na twarzy jak dorodny pomidorek. Nie żebym miał coś przeciwko. Wyglądasz bardzo słodko, ale nie ukrywam, że chciałbym poznać powód, dla którego się tak ślicznie zarumieniłaś. Chyba to nie ze złości i nie masz mi za złe, że tu z tobą zostałem na noc? Byłem grzeczny.

Black Lotus - 2015-12-02, 00:45

- Tak. Problemem jest... - zaczęłam mówić, jednak wręcz boski zapach bijący od chłopaka sprawił, że złość ze mnie natychmiastowi wyleciała. - A z resztą, nie ważne.
Moglibyśmy spędzić cały dzień w łóżku, wtuleni w siebie nawzajem, jednak co by to nam przyniosło? Spytałam Rina, czy zaszczycił by swoją księżniczkę jakimś dobrym śniadankiem. Ja w tym czasie wypuszczam z kuli Froakiego. Wczoraj wzajemne zapoznanie się nam nie wyszło, jednak wierzyłam, że tym razem będzie ono nieco pomyślniejsze.

Daisy7 - 2015-12-02, 07:30

nieważne* ;3
--------------------------------
Rin zgodził się zrobić wam śniadanie, jednak wpierw zażądał namiętnego i szczerego pocałunku. W sumie ta czułość nieźle cię rozbudziła. Trochę tak jakbyś wylała na siebie wiadro zimnej wody, lecz w znacznie przyjemniejszym stopniu. Kiedy chłopak zajął się posiłkiem, ty wypuściłaś Froakiego. Na szczęście wewnątrz kulki musi być jakiś automat myjący stworka, ponieważ żabka wygląda schludnie i nie czuć od niej żadnych nieprzyjemnych zapachów. Potworek usadowił się na łóżko, skąd spogląda na ciebie dość obojętnym wzrokiem. Idealna okazja na zeskanowanie swojego nowego podopiecznego.

Froakie
Imię: Kakashi


Poziom: 8 [50%]
Ewolucja: Froakie --(16lv)--> Frogadier --(36lv)--> Greninja
Ataki: Pound, Growl, Bubble, Quick Attack
Charakter i historia: Froakie to jedno z dzieci Greninji, która została porwana w Violet City przez grupę przestępczą. Haru oraz Rin znaleźli kryjówkę rabusiów, a następnie uratowali przetrzymywane tam Pokemony, w tym Greninję, która należy do pewnego osiłka. Ten w ramach podziękowania wręczył Harumi małego Froakiego. Początku znajomości żabki i jego nowej trenerki nie były zbyt udane, ponieważ stworek uciekł z centrum i nie kwapił się do współpracy. Na szczęście szybko zmienił zdanie i chociaż nie można nazwać ich jeszcze wspaniałymi przyjaciółmi, to tolerują siebie nawzajem. Niesamowicie narcystyczny i dumny. Można powiedzieć, że gardzi wszystkim i wszystkimi dopóki nie uzyska od otoczenia choć trochę komplementów i pochwał. A łasy jest na nie niesamowicie. Stosunkowo łatwo go obrazić- nie znosi absolutnie jakichkolwiek słów krytyki. Delikwent, który mu podpadnie automatycznie zostaje obrzucony przez niego solidną porcją piany. Froakie uważa się za chodzącą doskonałość i niesamowitego wojownika, ale prawda jest taka, że poza dobrym celem nie ma zbyt wielu atutów bojowych...
Umiejętności: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2015-12-02, 15:09

- Jest niesamowicie łasy na pochwały. - zacytowałam sobie w myślach część treści wyświetlonej na ekranie urządzenia - Warto to wykorzystać.
- Wiesz co Froakie? Mimo że nasza znajomość nie zaczęła się może najlepiej, jedno muszę Ci przyznać. Jesteś niesamowicie szybki i zwinny. - zarzuciłam przynętę. - Nim się spostrzegłem, ty już wyskoczyłeś przez okno. Gdyby nie szeleszczące gałęzie, pewnie zgubiłabym ciebie od razu. - dalej łechtałam ego wodnego pokemona. - Na prawdę, jesteś wyjątkowym stworzeniem.

Daisy7 - 2015-12-02, 15:57

na prawdę ;-; napisz sto razy poprawnie ^^
------------------------
Trafiłaś swoimi słowami w samo sedno. Froakie rzeczywiście jest niezwykłe łasy na wszelkiego rodzaju komplementy i przyjmuję je jak ciepłe bułeczki. Kompletnie nie wyczuwa w tym żadnego podstępu. Trzeba nad tym trochę popracować w przyszłości, bo inaczej będzie go można łatwo przekupić, omamić, a nawet zabrać ci spod nosa! Podobno Pokemony wraz z ewolucją dojrzewają oraz mądrzeją, więc miejmy nadzieję, że będzie tak w przypadku niebieskiej żabki. Usłyszałaś, jak Rin cicho zachichotał, gdy przesadnie wychwalałaś swojego nowego stworka. Na szczęście nie odezwał się ani słowem.
- Smacznego - powiedział, podchodząc do ciebie z talerzem, na którym piętrzy się stosik małych kanapeczek z kurczakiem, sałatą i ketchupem.

Black Lotus - 2015-12-02, 22:05

Naprawdę ucieszyłam się, gdy zauważyłam, że moje słowa nieco zbliżyły nas do siebie, nawet jeśli opierały się na łechtaniu jego ego. Jednak nie zapomniałam o reszcie moich podopiecznych, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z nowym pokemon w składzie.
- Blaze, Darkas, Vivian, proszę, żebyście poznali Froakiego. - przestawiłem żabę reszcie drużyny, po czym zwróciłem się do wodnego stworka. - Jak widzisz, wszystkie pokemony mają jakieś imię, więc ty też powinieneś jakieś mieć. Co powiesz na... Kakashi?
Stworki na pewno były głodne, więc wyszukuję w szafkach miski i wsypuję do nich karmę, żeby zjadły śniadanie wspólnie z nami.
- Mamy jakieś specjalne plany na dzisiaj? - pytam Rina podczas posiłku.

Daisy7 - 2015-12-02, 22:38

Froakie zgodził się na wymyślone przez ciebie imię oraz przywitał się z twoimi podopiecznymi. Oczywiście Zorua jak zwykle nie kwapi się do spektakularnych powitań, ale tego można się było po nim spodziewać. Zauważyłaś również, że Kakashi i Blaze trzymają się na dystans. Prawdopodobnie to ze względu na typy, które się ze sobą "gryzą". Coś jak wrodzona nienawiść u niektórych psów i kotów. W każdym razie maluchy zjadły 0,2kg karmy dla Pokemonów, którą posiadałaś, jednak nie nasyciły się tą porcją na czterech i koniecznie musisz dzisiaj zrobić zakupy, bo inaczej jutro dasz podopiecznym figę z makiem na śniadanie.
- Hmmm... Twoja walka z Falknerem? - bardziej zapytał, niż stwierdził Rin. - Znaczy się nie popędzam ani nic. Możemy to odłożyć, a dzisiaj zwiedzić Violet, potrenować czy co tam byś chciała.

Black Lotus - 2015-12-03, 00:23

Zorua niezbyt się kwapił do rozmów z innymi, co już zauważyłam wcześniej. W sumie to nawet nie spędziłam z nim dużo czasu na jakiejś rozmowie. Na pewno będę musiała to zmienić. Blaze i Kakashi również nie pałali do siebie jakiś specjalnym uczuciem. Jednak w tym przypadku było to oczywiste, mieli oni odpowiednio typy Ognisty i Wodny, czyli dosyć wrogo do siebie nastawione.
- W sumie to chciałabym potrenować najpierw z Kakashim. Tym razem jednak nie z tobą, a może z jakimś dzikim pokemonem. A potem można by się wybrać zmierzyć z Falknerem. - przedstawiłam Rinowi swoje plany na dzisiejszy dzień.

___________
* Daisy, ciapko, kupiłem 5kg karmy xDD I to przed twoim postem.

Daisy7 - 2015-12-03, 07:27

a do KP to Duch Święty miał wpisać, ciapo?! ;_;
-----------------
- Okej, jak sobie panienka zażyczy - przytaknął ci Rin, zajadając się jeszcze kanapeczkami. - Violet jest otoczone lasami, więc na pewno nie będzie problemu ze znalezieniem odpowiedniego dzikiego Pokemona, na którym mogłabyś potrenować. Może ja też zafunduję swoim maluchom jakieś małe ćwiczonka? Dawno ich nie męczyłem, a nie mogę doprowadzić, żeby straciły formę. W końcu mamy jeszcze prawie całe Johto do pokonania! - dodał, szczerząc się radośnie. Kiedy się tak uśmiecha, przypomina radosnego psiaka. Jedyne czego mu brakuje to merdającego ogona.
Po posiłku i posprzątaniu po nim poszliście do łazienek, aby się umyć, przebrać i załatwić inne tego typu sprawy. Następnie spakowaliście rzeczy i opuściliście centrum, żeby nie zajmować niepotrzebnie dwóch pokoi, gdyż jest spore prawdopodobieństwo, że jeszcze dzisiaj opuścicie to miasteczko, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jeśli nie i zabraknie miejsca do noclegu w lecznicy, to będziemy się tym martwić potem, a nie na zapas.
- No dobrze, to w którą stronę chcesz iść do lasu? Na południe stąd mamy drogę 32, gdzie występują słabe stworki przeznaczone dla takich prawdziwych nowicjuszy. Mają głównie poziom od 4 do 6, czyli totalny brak wyzwania. Na wschód sytuacja jest taka sama albo nawet gorsza. Co więcej drogę 31 zamieszkują głównie owady. Czasem tylko trafi się jakaś roślinka czy ptaszek. Na zachód mamy drog 36 i tam można się już pobawić. Stworki interesujące na poziomach od dwunastego w górę - poinformował cię Rin, kiedy znaleźliście się przed budynkiem Centrum Pokemon. Ciekawe czy wie to wszystko z głowy, czy sprawdził informacje na pokedexie, kiedy ty przesiadywałaś w łazience.

Black Lotus - 2015-12-03, 07:36

Uznaliśmy z Rinem, że nie ma co zajmować dwóch pokoi w Centrum, w końcu mogą się one komuś przydać, a my raczej opuścimy Violet, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem?
- Zatem chyba zostaje nam udanie się na Drogę 36. - odparłam do chłopaka. - Kakashi ma co prawda niecały dziewiąty poziom, ale myślę, że sobie poradzi.
Przypomniałam sobie o Darkasie. Wyjście z miasta i przejście do lasu pewnie trochę nam zajmie, więc będzie to idealna okazja, żeby zacieśnić nieco więzi z tym pokemonem. Wypuszczam więc Zoruę, po czym pytam ją, czy nie miała by nic przeciwko, żeby się z nami przespacerować.

___________
* No... no zapomniało mi się ;-;

Daisy7 - 2015-12-03, 09:28

Ruszyliście chłodniczkiem w stronę zachodniego wyjścia z miasta, które prowadzi na drogę numer 36. Od razu wypuściłaś Zoruę z kulki. Stworek nie miał nic przeciwko przespacerowania się. Wolał jednak iść dwa metry przed wami, coby się zbytnio nie spoufalać. Kiedy tylko weszliście na leśną ścieżkę, lisek złapał jakiś trop. Zaczął iść z nosem przy ziemi i niuchał głośno, od czasu do czasu skręcając na boki, aż w końcu zatrzymał się przy przewalonym drzewie. Okazało się, że jest ono puste wewnątrz i kiedy tam zajrzałaś, dostrzegłaś śpiącego Pokemona. Trochę słabo go widać, ale jest fioletowy, niewielki i przypomina jakiegoś gryzonia bądź coś podobnego.

Black Lotus - 2015-12-03, 11:04

- Świetna robota! - pogratulowałam Darkasowi i wręczyłam mu w nagrodę dwie Lum Berry.
Tak jak postanowiłam wcześniej, wypuszczam do walki Froakiego, żeby ten potrenował nieco na stworku.
- Zacznij od posłania w śpiącego stworka armaty bąbelków. Bubble, już! Gdy pokemon już wstanie, poślij w niego drugi wodny cios, tym razem jednak niech będzie to Water Pulse. Teraz należałoby nieco zmniejszyć szanse bojowe twojego przeciwnika. Warknij na niego Growlem, żeby zmniejszyć siłę jego fizycznych ataków. Na koniec ponownie poślij w niego Water Pulse.
Wiedziałam o swoim przeciwniku jedynie to, że nazywa się Nidoran i jest typu Trującego. Walka z takiego typu pokemona jest trudna, więc skierowałam na śpiącego stworka PokeDex, żeby się nieco więcej o nim dowiedzieć.

Daisy7 - 2015-12-03, 19:47

F: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
N: Poison Point - Przy kontakcie fizycznym istnieje 30% szans na zatrucie przeciwnika.
----------------------
Niodran
Imię: ---

Poziom: 13
Typ:
Ewolucja: Nidoran (16lvl) -> Nidorino (Moonstone) -> Nidoking
Ataki: Leer, Peck, Focus Energy, Double Kick, Poison Sting
Charakter i historia: Nidoran przyszedł na świat w lesie nieopodal Violet City. Wolne dni poświęca leniuchowaniu bądź dogryzaniu starszemu bratu i jego dziewczynie. Sam marzy o własnej samiczce, ale kompletnie nie potrafi żadnej poderwać. Cóż, może z wiekiem się nauczy. Jest niepewny siebie, chociaż stara się to ukryć, robiąc różne wygłupy, aby inni myśleli, że jest taki odważny, zabawny i w ogóle prawdziwy gangsta. W gruncie rzeczy większość stworków się z niego śmieje.
Umiejętność: Poison Point - Przy kontakcie fizycznym istnieje 30% szans na zatrucie przeciwnika.
Trzyma: ---


Kiedy tylko wypuściłaś Froakiego i rozkazałaś mu użyć Bubble, ten posłusznie dostosował się do polecenia. Śliczne bąbelki nie zmniejszyły prędkości wroga, ale za to odebrały mu 67HP i zbudziły ze snu. Co więcej stworek wybudził się tak nagle, że aż podskoczył i uderzył łebkiem o górną część pustego drzewa, w którym drzemał, tym samym tracąc dodatkowe 5HP. W ramach zemsty zaatakował Peckiem (-37HP). Water Pulse zabiera równe 100HP i nie powoduje konfuzji. Potem widzimy jak krytyczny Double Kick dwoma ciosami odbiera łącznie 95HP. Growl niestety nie powodzi się. Dalej widzimy jak fioletowy gryzoń stara się zatruć przeciwnika Poison Stingiem, jednak cios jedynie odbiera życie żabki w wysokości 24HP. Ostatnim ciosem ze strony Kakashiego okazuje się być drugi w tej rundzie Water Pulse, który trafia, a tym samym powala Nidorana, zapewniając twojemu maluchowi zwycięstwo (+2,5lvl).

Froakie: 67/223HP - win!
Nidoran: 0/233HP - lose!

Black Lotus - 2015-12-03, 19:57

- Doskonale. - pogratulowałam Kakashiemu, po tym jak podniosłam go z ziemi i wzięłam na ręce. - Spisałeś się doskonale. Masz, zjedz je sobie w nagrodę. - odparłam i przekazałam żabce 3 wyśmienite Sitrus Berry, a gdy je zje, chowam go do PokeBalla.
Następnie przyszedł czas na zacieśnienie więzi z Darkasem. Podchodzę bliżej niego, po czym kucam przy stworku, żeby znaleźć się na linii jego wzroku. Zaczynam od pytania, czemu pokemon trzyma mnie na dystans.
- Jeśli chodzi o to, że poświęcam ci zbyt mało, to postaram się to zmienić. - próbuję sama domyślić się odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie.

Daisy7 - 2015-12-03, 20:30

Froakie, jak zwykle dumny z siebie, a teraz to już dumny do potęgi ętej, zjadł ze smakiem podarowane mu jagódki, po czym wrócił do kulki, by trochę odpocząć. W końcu pojedynek do najłatwiejszych nie należał, więc porządna regeneracja sił mu nie zaszkodzi. Kiedy tylko schowałaś Kakasiego, podeszłaś do Darkasa i kucnęłaś obok niego. Maluch siedział sobie pod drzewkiem, skąd kątem oka przyglądał się bitwie. Kiedy powiedziałaś o poświęcaniu mu zbyt małej ilości czasu, ten pokręcił przecząco łebkiem.
- Emmm... Wybacz, że się wtrącam... - zaczął niepewnie Rin, ale widząc, że nie chcesz zamordować go wzrokiem, postanowił śmielej dokończyć swą wypowiedź. - ...Ale może po prostu Zorua ma taki charakter? W sensie lubi być sam i nie przepada za towarzystwem. Z tego co wiem dużo Pokemonów typu mrocznego jest takich.
Lisek wysłuchał wypowiedzi twojego chłopaka, po czym spojrzał na ciebie i kiwnął główką z obojętnością.

Black Lotus - 2015-12-03, 21:59

- Cóż, najwyraźniej masz rację. - odparłam zrezygnowana, patrząc jak Zoura nie jako potwierdził stwierdzenie Rina, że jest typem samotnika.
Nie zostało mi zatem nic innego, jak schowanie Darkasa do kuli. Już miałam zaproponować powrót do Centrum Pokemon, żeby uleczyć Froakiego przed udaniem się do sali, gdy przypomniałam sobie, że chłopak wręczył mi dzień wcześniej pewien prezent.
- Spójrz Vivian, co podarował ci Rin. - powiedziałam do duszka, wypuściwszy go na wolność. Rozpakowałam cukierek z folijki, po czym przekazałam go Vivian. - Smacznego.
Gdy Shuppet zje cukierka, chowam ją, po czym przekazuję Rinowi moje wcześniejsze plany.

Daisy7 - 2015-12-03, 22:30

Shupper wyskoczyła na moment z kulki zaraz po tym, jak schowałaś Darkasa. Samiczka skonsumowała cukierek, który dodał jej jeden poziom, a następnie posłusznie zawróciła z powrotem do swojego przenośnego mieszkanka.
- Co, chcesz już wracać? Ale przecież dopiero tu przyszliśmy. Wy kobiety jesteście niesamowicieeeeee niezdecydowane - westchnął zaskoczony Rin, kręcąc głową z dezaprobatą na boki. - Chodźmy się jeszcze przejść. Chociaż dla samego spaceru. Nie musisz już walczyć, jeśli nie chcesz. O Froakiego się nie martw, bo wewnątrz kulki relaksuje się i regeneruje powoli siły po stoczonym pojedynku. To jak będzie? - zapytał, starając się oczarować ciebie i przekonać do swojego pomysłu poprzez zrobienie kuszącej miny łobuziaka z nutką tajemniczości i cząstką Elvisa Presleya jako boga seksu. Doprawdy interesujące połączenie.

Black Lotus - 2015-12-04, 23:27

- No dobra, niech ci będzie. - odparłam na propozycję chłopaka, bo wiedziałam, że moje próby przekonania go i tak w ostateczności spalą na panewce.
W sumie to taki odprężający spacer nie byłby zły. Przedostanie się z Olivine do Ecruteak zajęło mi z kilkadziesiąt minut, podczas których niespecjalnie się przyglądałam tamtejszej florze. Podczas podróży pociągiem również nie pociągał mnie zbytnio widok natury znajdującego się za oknem. Przyszła zatem pora, żeby nieco zmienić moje nastawienie.

Daisy7 - 2015-12-04, 23:56

Spacer rzeczywiście okazał się przyjemny i to pod kilkoma względami. Po pierwsze - relaks, a jednocześnie aktywne spędzanie czasu. Wyciszyłaś się, odprężyłaś i odpoczęłaś od miejskiego gwaru. Żadnych tłumów, pośpiechy czy też klaksonów samochodów. Po drugie - miłe towarzystwo. Rzecz jasna Rin kilka razy rzucił swoje łobuzerskie komentarze, dowcipy, jednak są one częścią jego i nadają mu jeszcze większego uroku. Mogliście też pogadać na luźne tematy, a także posłodzić sobie trochę romantycznymi tekstami. No i po trzecie, a zarazem ostatnie - tutejsza flora i fauna. O ile ta pierwsze nie była specjalnie fascynująca, o tyle Pokemony, które dostrzegłaś na niebie oraz między drzewami, wydały ci się naprawdę interesujące. Mieliście nawet okazję przyjrzeć się z bliska małemu jelonkowi Stantlerowi, który skubał trawę na polanie, lecz szybko się wypłoszył, gdy jakiś ptak siedzący na pobliskim drzewku zrzucił z niego jabłko, wywołując tym samym stuknięcie. Po powrocie do Violet młodzieniec zabrał cię na obiad. Tym razem trafiliście do restauracji japońskiej specjalizującej się w sushi. Tak jak polecił wam kelner, zamówiliście tackę dla dwóch osób z sushi ze świeżego Magikarpia. Do tego otrzymaliście orzeźwiający napój o smaku zielonej herbaty, lekko słodkawe sałatki z dużą ilością sosu sojowego i oczywiście dodatki do smaku sushi (sos sojowy, imbir, wasabi). Najedzeni, a jednocześnie nieprzeżarci na maksa opuściliście lokal.
- To co, mał... Haru? Idziemy do Falknera, byś sprała go na kwaśne jabłko czy wolisz pójść do centrum trochę odpocząć? A może wpadł ci do głowy jeszcze inny pomysł? Jakby coś to dochodzi... - tu chłopak spojrzał na zegarek - 15:00, za kilka minut.

Black Lotus - 2015-12-05, 00:02

Mimo że mieszkałam w pobliżu Ecruteak, miasta znanego z faktu wzorowania się na architekturze i kulturze azjatyckiej, nigdy nie miałam okazji zjeść sushi. Mimo początkowego lęku potrawa ta okazała się naprawdę smaczna i na pewno trafi na listę moich ulubionych. Do tego podana pyszna zielona herbata i zestaw sałatek wypełniły mój żołądek.
- Chyba możemy od razu udać się do Falknera. - odpowiedziałam chłopakowi. - Po tym skoczylibyśmy do jakiegoś sklepu po odpowiedni sprzęt i ruszylibyśmy gdzieś dalej. - przekazałam Rinowi dalsze plany podróży. - Co ty na to?

Daisy7 - 2015-12-05, 10:44

Rin przytaknął ci, po czym ruszyliście wspólnie w kierunku sali gimnastycznej o nietypowym kształcie.
- Hmm... Co miałaś na myśli, mówiąc "odpowiedni sprzęt"? - zapytał zainteresowany nastolatek.
Akurat dotarliście pod gym. Już tutaj spotkałaś się z zaskoczeniem. Otóż nigdzie nie ma drzwi, jedynie otwarte na oścież, spore okna położone na wysokości jakiegoś metra od ziemi. To było dziwne, ale nie miałaś innego wyjścia, jak po prostu wdrapać się na nie i wskoczyć do wnętrza budynku. Kiedy już byliście w środku, czekało cię tam pierwsze zadanie. Ogólnie całość polega na tym, że są tu piętra i trzeba wchodzić po nich, bo na samej górze jest lider. Jednak na każdym piętrze czeka cię jakaś misja, którą musisz wykonać, aby klapa w suficie otworzył się i wyleciała z niej drabinka, po której wespniesz się wyżej. Wracając do pierwszego ćwiczenia - twoim zadaniem jest odgadnięcie szyfru poprzez wskazanie, jaki Pokemon będzie kolejny w tej wyliczance:

Abra, Zoroark, Beldum, Yanma, Clefable, Xerneas, Dragonite, Whismur, Eevee, Vivillon, Finneon, ???

Podpowiedź: "Czytaj między wierszami".

W miejsce ??? należy wstawić:
a) Gible
b) Regice
c) Unfezant

Mhrok - 2015-12-05, 22:35

- Wiem, że spanie pod gołym, usianym gwiazdami niebem jest bardzo romantyczne, ale jakiś namiot i śpiwory raczej by się nam przydały. Nie uważasz? - odparłam na pytanie Rina. - Do tego trzeba dopisać apteczkę plus jedzenie dla nas i naszych pokemonów.
We wejściu do dziwnie wyglądającego Gymu, zastała nas zagadka. Zatem musiała to być powszechnie przyjęta zasada, że zanim trener będzie mógł zmierzyć się z liderem, zmuszony jest do rozwiązania przygotowanych zagadek. Na pierwszy rzut oka to zadanie było trudniejsze niż te u Morty'ego. Kilkukrotnie czytałam listę pokemonów, próbując znaleźć jakąś zależność. Po pewnym czasie udało mi się ją odnaleźć.
- Są to na przemian litery alfabetu: A, Z, B, Y i tak dalej. - mówiłam cichutko pod nosem. - Zatem poprawną odpowiedzią powinien być Unfezant.

Daisy7 - 2015-12-05, 23:01

- Poprawnie - mruknął Rin, który w końcu już pokonał tutejszego lidera, więc musiał wykonać zagadki, z którymi teraz przyszło się męczyć tobie.
Chwilę po słowach nastolatka klapa w suficie została otworzona i opadła, trzymając się na zawiasach. Zaraz za nią spadła drabina z grubych linek. Szybko wdrapaliście się po niej na kolejne piętro, gdzie czeka cię również kolejna zagadka. Tym razem z nieco innego kalibru. Mianowicie musisz rozwiązać test sprawdzający twoją wiedze na temat Pokemonów latających.

1. Który z tych Pokemonów ma typ czysto latający?
a) Tornadus
b) Noibat
c) Pidgey
2. Który z tych Pokemonów ma pierwszy typ latający, a drugi inny?
a) Tornadus
b) Noibat
c) Pidgey
3. Który z tych ataków nie jest atakiem typu latającego?
a) Gust
b) Pluck
c) Haze
4. Jaki typ ataków nie zadaje obrażeń Pokemonom o typie czysto latającym?
a) trawiaste
b) walczące
c) ziemne
5. Jaki typ ataków zadaje duże obrażeń Pokemonom o typie czysto latającym?
a) ziemne
b) walczące
c) elektryczne

Mhrok - 2015-12-05, 23:25

Kolejny test, z którym przyszło mi się zmierzyć, coraz bardziej utwierdzał mnie w przekonaniu, że tutejszy lider posługuje się pokemonami typu Latającymi. Chyba że była to sprytna zmyłka i zbieżność z tymi pokemonami była czystym przypadkiem, co raczej wydawało się mało prawdopodobne. Zaczęłam patrzeć na kartkę i zastanawiać się na poszczególnymi odpowiedziami.
- Tornadus, bo Pidgey i Noibat mają dodatkowe typy... Noibat, bo Pidgey na pierwszy ma typ Normalny... Gust i Pluck są Latające, więc zostaje Haze... To proste, ziemne... Łatwizna, elektryczne. - mówiłam odpowiedzi, przy okazji je sobie wyjaśniając.

Daisy7 - 2015-12-06, 15:02

Wygląda na to, że znów roztrzaskałaś zadanie, ponieważ klapa w suficie opadła i na dół zleciała drabinka, po której weszliście na trzecie i możliwe, że już ostatnie przed liderem piętro. Zaczęłaś uważnie rozglądać się po pomieszczeniu, dopóki nie dostrzegłaś grupki małych kurczaczków stłoczonych w kącie. Kiedy tylko zrobiłaś krok w stronę pomarańczowych maluchów, te zaczęły głośno gdakać i uciekać we wszystkie strony, czego rezultatem było ze dwadzieścia maluchów biegających jak głupie. Totalny harmider. Do tego są głośne i zieją gorącym powietrzem (Ember). Dopiero po chwili zorientowałaś się, że jeden z maluchów jest nieco jaśniejszy i jego pióra zdają się lekko błyszczeć, a co najważniejsze ma przyczepioną do łapki jakąś niewielką karteczkę.




Black Lotus - 2015-12-06, 16:06


Test musiał zostać wypełniony bezbłędnie, bo otworzyły się przede mną wrota na kolejne piętro budynku. Tym razem ujrzeliśmy gromadę kurczakopodobnych pokemonów. Musiałam przyznać, że wyglądały one niezwykle uroczo. Ja jednak nie miałam czasu nad zachwycaniem się nad ich urokiem. Moim celem wydawać był się jeden z 20 pokemonów, lekko inny jeśli chodzi o umaszczenie futerka. Wyjęłam z plecaka nieco karmy i rzuciłam je w porozbiegane stworki, żeby nieco je uspokoić i móc przechwycić kawałek papieru przyczepiony do łapki jednego z nich.

Daisy7 - 2015-12-06, 16:17

Kiedyś rzuciłaś karmę, z początku stworki jeszcze bardziej się przeraziły i zaczęły gdakać tak głośno, że rozbolała cię głowa, na szczęście zorientowawszy się, że to dobra karma, przestały hałasować i biegać. Zamiast tego znieruchomiały w miarę możliwości, by wydziobać wszystkie chrupki. Idealny moment, aby podejść do wyróżniającego się malucha i zabrać mu karteczkę doczepioną do łapki. Operacja przebiegła pomyślnie. Rozwinęłaś zwitek papieru, a na nim znalazłaś treść zadania. Problem w tym, że owa treść nie jest taka prosta do odczytania.


Black Lotus - 2015-12-06, 16:39

Nie spodziewałam się, że pójdzie mi to z taką łatwością. Najwyraźniej pokemony musiały być bardzo głodne. Gdy stworki zajęły się dziubaniem karmy, ja podeszłam do błyszczącego kurczaka i odwiązałam kawałek kartki przywiązany do jego łapki. Zaczęłam nim manewrować, aż byłam w stanie mniej więcej przeczytać zapisaną na nim treść.
- Dopiero.. kiedy je.. rozbijesz, jest.. całe? - przeczytałam na głos - Co to może oznaczać? I o co chodzi? - zaczęłam się zastanawiać nad celem umieszczenia tego zdania u jego zaszyfrowane.

Daisy7 - 2015-12-06, 16:55

- Dopiero kiedy TO rozbijesz, jest całe - poprawił cię Rin, po czym ucichł, przyglądając się, jak męczysz się z zagadką. Widząc, że nie dajesz sobie rady, wyszeptał ci odpowiedź na ucho, a brzmi ona "namiot". Lekko zaskoczona, ale też zażenowana (przecież to było takie proste Haru, wystarczyło pomyśleć - skarcił cię twój wewnętrzny głosik) wypowiedziałaś owe słowo na głos, a wtedy też otworzyła się klapa w suficie i zleciała drabina. Tym razem jest ozdobiona wczepionymi w nią piórkami. Wszedłszy na górę, znaleźliście się na arenie. Ma kształt okręgu i nie jest zbyt duża, ale z to bardzo wysoka, aby Poke-ptakom było wygodnie oraz komfortowo. Przy oknie stoi ubrany na niebiesko młodzieniec z niewielkim ptaszkiem na ręce. Koleś dopiero po chwili zorientował się, że przybyliście. Przeniósł na was wzrok i uśmiechnął się lekko.
- Witajcie! - zawołał, po czym podszedł do was, aby wymienić uścisk dłoni. - Rin, czy ty kilka dni temu nie rozłożyłeś mnie na łopatki? Chcesz jeszcze raz skompromitować mnie na oczach tej piękności? - zapytał podejrzliwie, ale z wyczuwalnym poczuciem humoru.
- Heh, nie, tym razem to tak piękność rozłoży ciebie na łopatki - wyszczerzył się dumnie twój chłopak.
- Och, doprawdy? No to zobaczymy. Jestem Falkner. Jak się nazywasz i skąd pochodzisz? - zapytał lider, przenosząc wzrok z Rina na ciebie.


Black Lotus - 2015-12-06, 19:54

- Jestem Haru i pochodzę z zachodniej części Johto, a konkretnie z Olivine. - odpowiadam na pytanie lidera. - Rinuś, nie mów tak, to niegrzecznie. - mówię do chłopaka, gdy ten mówi o rozwaleniu Falknera na łopatki. - Nie ładnie, że go tak uprzedzasz. Teraz nie będzie miał niespodzianki.
Teraz jedyne było dane czekać mi na ruch Falknera, który oznajmiłby mi, że jest gotowy na pojedynek ze mną. Jako że używa on pokemonów typu latającego, naturalnym było dla mnie wybranie pokemona, z którym wygrana byłaby ułatwiona.
- Kakashi, do walki! - mój wybór padł na Froakiego, który znał lodowy cios, bardzo efektywny przeciwko ptakom. - Zacznij od posłania w przeciwnika silnego Water Pulse. Podczas tego ataku istnieje szans, że przeciwnik zostanie oszołomiony, jednak nie możemy na tym w pełni polegać. Kolejnym twoim ciosem będzie Ice Beam! Staraj się celować centralnie w ciało podopiecznego Falknera. Gdy promień trafić, jego pokemon powinien zamienić się w duży lodowy pocisk i spaść na ziemię. Podbiegnij wtedy do niego i atakuj zawzięcie Bubble. Na koniec dowal mu ponownie silnym Ice Beam.

Daisy7 - 2015-12-06, 21:50

F: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
P: Big Pecks - Obrona Pokemona nie może zostać obniżona.
----------------
- Hihihi, wybacz skarbie, nie będę. Uwielbiam ten twój cięty języczek. Powodzenia - zachichotał Rin, dając ci buziaka w policzek na szczęście, po czym ulotnił się na bok, by móc na spokojnie i w bezpiecznym miejscu oglądać pojedynek.
- No proszę, widzę, że świetnie się dobraliście - prychnął ironicznie Falkner, po czym wystawił do walki trzymanego na ramieniu ptaszka, który okazał się być Pidgeyem, czyli pierwszym stadium stworka z regionu Kanto.
Jako pierwszy zaatakował Froakie, używając do tego Water Pulse. Cios odbiera aż 108HP i dodatkowo wprowadza rywala w stan konfuzji (pokemon ma 50% szans na pomyślne wykonanie ataku, w przeciwnym wypadku odbiera sobie 1/16 życia). Następnie ptaszyna próbowała obniżyć celność Kakashiego przy pomocy Sand Attack, jednak ze względu na konfuzję nie udało jej się i dodatkowo zadała obrażenia samemu sobie (-14HP). Podczas swojej kolejki żabka potknęła się, więc Ice Beam nie wyszedł. Oponent decyduje się na Gust, jednakże znów konfuzja psuje mu te zamiary (-14HP). Teoretycznie teraz powinien zaatakować twój podopieczny, jednak przeciwnik używa priorytetowego, a przy okazjo krytycznego Quick Attacku, którym odbiera Froakiemu 79HP. Kolejny krytyczny cios, tym razem Bubble wykonany przez Kakaskiego. Co więcej bąbelki odbierają Pidgey'owi 108HP, czyli więcej niż miał. Oznacza to, że stworek mdleje, a zwycięzcą tego starcia zostaje twój kompan (+1,5lvl dla Froakiego). Falkner prychnął, odwołując malucha, a na jego miejsce wystawił Pidgeotto (13 lvl), czyli ewolucję Pidgeya.
- Zmieniasz Pokemona czy zostajesz przy tym na razie? - zapytał cię lider, zanim rozpoczęliście walkę rundę drugą.



Froakie: 144/223HP - win!
Pidgey: 0/221HP (konfuzja) - lose!

Black Lotus - 2015-12-06, 22:10

Walka poszła nam niezwykle szybko i nie wiedziałam, czy jest to pozytyw, czy negatyw, ukazanie naszej siły, czy może słabości Falknera. Kolejnym wybranym przez niego pokemonem bnył Pidgeotto. Postanowiłam zostać przy Kakashim, dając mu szansę na pokazanie swojej siły.
- Rozpocznij od Ice Beam! Nie pozwól Pidgeottowi nawet wzbić się w powietrze i zamień go w lodową rzeźbę. Następnie poślij w niego Water Pulse. W poprzedniej walce cios ten ukazał swój drugorzędny efekt, więc może i tym razem się uda. Następnie ponownie poślij Ice Beam! Postaraj się przytwierdzić Pidgeotta do podłoża, przy okazji uniemożliwiając mu wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Na koniec szybko zaszarżuj i uderz w niego Quick Attackiem.

Daisy7 - 2015-12-06, 22:35

F: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
P: Tangled Feet - Kiedy Pokemon jest zdezorientowany, jego zdolność unikania ciosów wzrasta o jeden poziom.
---------------------
No niestety, ale tym razem walkę rozpoczął przeciwnik od użycia priorytetowego Quick Attacku (-66HP). Chwilę później ptak obrywa w powietrzu Ice Beamem. Co to było?! Cios zabrał 248HP za jednym razem, a przecież nie był krytyczny. Falkner wygląda na mocno zaniepokojonego. Po chwili zastanowienia prosi podopiecznego o użycie Tackle. Cios zabiera 81HP, więc Kakashi mdleje. Lider odetchnął z ulgą. Co prawda jego podopieczny ledwo się trzyma na łapkach, ale chyba facet nie chciał, abyś pokonała go jednym stworkiem. Teraz musisz schować żabkę, a na jej miejsce wystawić innego ze swoich Pokemonów.

Froakie: 0/223HP - lose!
Pidgeotto: 19/267HP - win!

Black Lotus - 2015-12-06, 22:42

Pidgeotto był już praktycznie na wyczerpaniu. Wystarczył jeden szybki i silny cios, żeby położyć go na łopatki. Moim kolejnym wyborem został Darkas, który dzięki swojej umiejętności przybiera postać Shuppet.
- Podleć w miarę jak najbliżej Pidgeotta i postaraj się uderzyć w niego Dark Pulsem! - wydałem jedno polecenie, jednak wiedziałam, że Falkner się nie podda, więc warto wymyślić coś jeszcze. - Następnie odleć kawałek i wyślij w podopiecznego lidera Shadow Ball. Oczywistym jest, że cios ten nie zada obrażeń i Falkner na pewno o tym wie i nie będzie się zbytnio starał ominąć tego ciosu. Wykorzystaj to i zaraz za kulą wykonaj Dark Pulse, który powinien uderzyć prosto w nic niespodziewającego się Pidgeotta.

Daisy7 - 2015-12-07, 08:20

Walka Zoury-Shuppeta nie trwała długo, gdyż najpierw Pidgeotto spudłował, a potem oberwał Dark Pulsem, co odebrało mu znacznie więcej niż pozostałe 19HP. W rezultacie stworem zemdlał, a zwyciężył Darkas, zdobywając dla siebie 2lvl. Falkner odwołał podopiecznego, po czym podszedł, pogratulował ci oraz wręczył ci nagrodę za wygraną (). Podziękowawszy mu, opuściliście we trójkę (ty, Rin i Zorua) gym.
- Poczekaj momencik – poprosił nastolatek, kiedy wyszliście z budynku sali gimnastycznej, a następnie nie czekając na twoją odpowiedź, czmychnął w boczną uliczkę.
Nie było go dosłownie 2-3 minuty, zanim wrócił z czerwoną różą zawiniętą wstążką o takim samym kolorze i dodatkowo ozdobioną brokatem.
- Gratulacje wygranej – powiedział, uśmiechając się szeroko i wręczając ci prezencik w postaci kwiatuszka. - To gdzie chcesz teraz iść? Jeśli zwiedziłaś już wszystko, co chciałaś obejrzeć w Violet, możemy ruszać w dalszą drogę, bo jeszcze nie jest tak bardzo późno i prawdopodobnie dotrzemy do kolejnego miasta przed zmrokiem. Chyba, że wolisz jednak zostać tutaj i zrobić sobie leniwe popołudnie, a w dalszą drogę wyruszyć jutro z rana. Wybieraj – dodał.

Black Lotus - 2015-12-07, 18:33

Kolejna wygrana niezmiernie mnie ucieszyła. Zorua mogła być nieco zawiedziona, że jej pojedynek nie trwał długo, ale nie miałam co na to poradzić. Odebrałam od Falknera swoję wygraną oraz kolejną odznakę, po czym wyszłam z Gymu wraz z Rinem i Darkasem.
- Myślę, że możemy spokojnie ruszać. - odpowiedziałam dla chłopaka. - Chyba nie mam potrzeby już dłużej tutaj zostawać, tym bardziej po wczorajszej przygodzie. Zatem gdzie teraz zmierzamy? - zapytałam Rina.

Daisy7 - 2015-12-07, 20:15

- Proponuję wybrać się do Goldenrod City. To chyba największe miasto w Johto. Nie wiem, bo osobiście nigdy tam mnie nie było, ale tak słyszałem. No i ma oczywiście lidera, ale jedyne co wiem o nim, to że jest kobietą. Żeby tam dojść, musielibyśmy się cofnąć na drogę 36 i przejść nią do końca, do National Park, a potem odbić na południe i kierować się prosto drogę 35 do Goldenrod. Proponuję jednak wpierw wstąpić do marketu, bo nie wiem, czy nie zastanie nas noc w lesie, a sama stwierdziłaś wcześniej, że jest trochę za zimno na nocowanie pod gołym niebem - odpowiedział Rin, po czym wskazał ci na pokedexie ewentualną trasę, o ile się na nią zgodzisz.


Black Lotus - 2015-12-08, 08:22

- Zatem mamy już plan. - odparłam do chłopaka z uśmiechem, przyglądając się wskazanej przez niego trasie, po czym złapałam go za rękę. - A teraz na zakupy!
Pomaszerowałam wolnym krokiem uliczką, rozglądając się za jakimś sklepem, gdzie byśmy mogli zaopatrzyć się w odpowiedni ekwipunek na dalszą podróż.
- Czyli w Goldenrod liderką też jest kobieta? - spytałam Rina, jedynie dla pewności. - W Olivine stanowisko piastuje Jasmine. A w Blackthorn liderka nazywa się bodajże Clair. Podobno walki z nią są niesamowicie trudne. - podzieliłam się z chłopakiem moją, dosyć nikłą, wiedzą o dwóch liderkach. - Szkoda, że liderami jest tak mało dziewczyn.

Daisy7 - 2015-12-08, 10:43

- Nieeee! Zakupy! Ble! Jeszcze może zaciągniesz mnie do jakiejś wielkiej galerii handlowej i będziesz wykorzystywać jako tragarza? Mam nadzieję, że nie taka przyszłość mnie czeka - jęknął Rin, posłusznie dając się zaprowadzić do sklepu turystycznego, gdyż żadnego centrum nie mogłaś wypatrzeć. No jaka szkoda. - Clair? A to nie jest przypadkiem najsilniejsza liderka w Johto? Co do tego, że tak mało kobiet zasiada w gymach... cóż... chyba to mówi samo za siebie, nieprawdaż? - zachichotał, ale po chwili poczochrał cię po włosach. - Żartuję, żartuję. Nieźle walczysz. Co prawda ze mną nie wygrałaś, ale nie oczekujmy od razu cudów.
Akurat przeciskaliście się między półkami w sklepie turystycznym, kiedy podszedł do was sklepowy asystent i zapytał, czego szukacie.
- Hmmm... latarka, śpiwory, zapałki na wszelki wypadek... o! No i namiot! Ale wie pan, taki dwuosobowy, wygodny - mówił radośnie twój towarzysz.
- Ależ naturalnie - odpowiedział koleś, puszczając wam jednoznaczny uśmiech. - A dla pani? Moja koleżanka ma po drugiej stronie ulicy sklep z bielizną, polecam.
Czułaś, że jesteś czerwona jak burak. Co gorsza Rin miał z tego wszystkiego totalny ubaw i aż dygotał ze śmiechu, starając się nie wybuchnąć nim na cały budynek.

Black Lotus - 2015-12-08, 11:16

- Nie martw się, to będzie tylko parę najpotrzebniejszych rzeczy. - odparłam do Rina, wyobrażając sobie wszystkie sklepy, do których zajdę.
Niestety nie miałam szczęścia, bo tutaj nie udało nam się znaleźć żadnej galerii. Jednak Rin wspominał, że Goldenrod jest całkiem sporym miastem, więc tam na pewno uda mi się jeszcze coś kupić. Weszliśmy do sklepu turystycznego i znaleźliśmy pracownika, który by pomógł nam w znalezieniu interesujących nas nie rzeczy. Gdy tylko Rin skończył wymieniać rzeczy, które chcemy kupić, stałam się cała czerwona. Gdy pracownik podłapał temat, myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
- Nie, podziękuję. - odparłam, wpatrując się w ziemię. - Tyle nam wystarczy.

Daisy7 - 2015-12-08, 16:41

- Dobrze, w takim razie zapraszam do kasy, a mój kolega wszystko państwu zapakuje - odpowiedział sklepowy asystent, za którym udaliście się we wspomniane miejsce.
Rin kupił namiot i jeden śpiwór, natomiast ty wydałaś 120$ na drugi śpiwór, latarkę (może działać na baterię bądź poprzez nakręcanie korbki) oraz zapałki (dopisz sobie te trzy rzeczy do KP i odejmij kasę z banku). Opuściwszy sklep, zapakowaliście sobie przedmioty do plecaków, by nie musieć dźwigać ich w rękach i ruszyliście na drogę numer 35.
- Mam nadzieję, Haru-chan, że się na mnie nie gniewasz? Wiem, że jestem nieznośny, ale te żarciki są takie zabawne. Pan ze sklepu też się uśmiechał, widziałaś? Wszystkim się podobają. A do tego mogę wtedy popatrzeć, jak słodko się rumienisz - odezwał się Rin po kilkuminutowym marszu w ciszy.

Black Lotus - 2015-12-08, 17:37

Cały czas czerwona ruszyłam do kasy i zapłaciłam za kupowane przedmioty. Byłam nieco zła na Rina za ten żarty. Wiedziałam jednak, że nie mogę się na niego zbyt długo gniewać. Tym bardziej przekonała mnie do tego kwestia Rina, który brzmiał dla mnie nieco jak skruszone dziecko, które przepraszało za pobicie wazonu.
- Dobra, niech będzie. Przeprosiny przyjęte. - odparłam do chłopaka, po czym się do niego przytuliłam. - Wspominałeś, że nie byłeś jeszcze w Goldenrod, więc pewnie jeszcze nie walczyłeś z tamtejszą liderką, mam rację? - pytam go.

Daisy7 - 2015-12-08, 17:46

- A moja kochana Haru jak zwykle bystra - zachichotał Rin, przytakując ci jednocześnie na zadane pytanie.
Droga numer 35, którą idziecie, okazała się nie być trudną do pokonania. Szeroka ścieżka i niewiele wysokiej trawy, w której mogłyby się czaić dzikie Pokemony. Zorientowałaś się również, że aż roi się tu od jakichś harcerzyków albo skautów. Naliczyłaś ich co najmniej siedmiu, a nie wiadomo, ile jeszcze kręci się po okolicy w głębszych partiach lasu rosnącego z obydwóch stron ścieżki. Jednak dzieciaki ani młodzież nie byli zainteresowani walkami, gdyż, jak się szybko okazało, mają jakąś grę terenową i zależy im na czasie, więc spowalniające pojedynki odpadają. Akurat, gdy zaczęło się ściemniać, dostrzegliście na horyzoncie wejście do National Parku.


- Proponuję rozbić namiot tutaj na uboczu, bo tam na terenie parku raczej nam się nie uda. Zresztą nie jest on przeznaczony dla podróżników - powiedział twój towarzysz, wskazując przy okazji na niewielką polankę kawałek od głównej ścieżki, gdzie wasz namiocik i małe ognisko wpasowałyby się jak ulał.

Black Lotus - 2015-12-08, 19:42

Po drodze mijaliśmy grupki dzieci ubranych jak harcerze, jednak ci nie zwracali na nas zbytniej uwagi. Okazało się, że biorą udział w jakiejś grze terenowej, więc tym bardziej przyśpieszyłam kroku, żeby im zbytnio nie przeszkadzać. Mieliśmy szczęście, bo dochodziliśmy już do granic National Parku i dopiero zaczęło się ściemniać.
- Skoro jest to rezerwat przyrody, to pewnie masz rację. - odparłam na słowa Rina, po czym wraz z nim skierowałam się na niewielką polankę, na której pomogłam mu rozłożyć namiot oraz rozpalić ognisko

Daisy7 - 2015-12-08, 20:27

Dzisiejsza noc zapowiada się ciepła i jasna dzięki bezchmurnemu niebu, z którego blask dostarczają wam gwiazdy od Księżyc będący prawie że w pełni. Po rozstawieniu namiotu, ułożeniu w środku śpiworów i zostawieniu w nim zbędnego bagażu, zajęli się rozpalaniem ogniska. Kiedy ogień strzelał już do góry, usiedliście obok paleniska i postanowiliście zjeść na kolacje pieczone kanapki. Rin dał ci dwie z serem, po czym wziął sobie takie same i nadział na patyk, który trzyma nad płomieniami liżącymi leniwie kromki chleba, nadając im przy tym ładniutkiego, złotawo-brązowego kolorku.
- Dzisiaj też mi panienka uśnie tak nagle jak przez ostatnie dwa dni? - zapytał nastolatek, puszczając ci perskie oko.

Black Lotus - 2015-12-08, 22:23

Rozłożenie namiotu i rozpalenie ogniska na szczęście nie zajęło nam dużo. Już po chwili zajadaliśmy się ciepłymi kanapkami z serem upieczonymi na ognisku.
- Zobaczy się. - odparłam lakonicznie. - Zależy czy mnie nie zanudzisz.
Widok gwiazd był niesamowity, a ich ilość była wręcz przytłaczająca. Wypuściłam czwórkę moich podopiecznych, żeby mogły sobie spędzić z nami nieco czasu. Zachęciłam Rina do tego samego. Chciałam, żeby nasze stworki mogły się nawzajem zapoznać. Na pewno w pewien sposób zbliży nie tylko je, ale i także mnie z Rinem.

________________
* Patrz, co piszesz ciapo .-. [LINK]

Daisy7 - 2015-12-08, 22:37

nie takie perskie oko miałam na myśli ;-;
----------------
Rin dał się skusić na wypuszczenie również swoich Pokemonów, więc cała menażeria zajęła się sobą. Stworki nie mają na szczęście mnóstwa energii, więc zachowują się spokojnie. Większość z nich zdecydowała się po prostu położyć, by móc pogawędzić z innymi bądź popatrzeć w gwiazdy i odpocząć. Kątem oka zauważyłaś, że Zorua, który jak zwykle umiejscowił się z dala od innych, jest zachwycony rozgwieżdżonym niebem. Patrzy na nie z prawdziwą fascynacją. Może ma to związek z jego mrocznym typem? Rin w międzyczasie zbliżył się do ciebie tak, że stykacie się ramionami, ale dopiero teraz poczułaś, że objął cię ręką w talii i delikatnie do siebie przysunął, byś mogła oprzeć głowę o jego ciepłe ramię.
- A więc powiadasz, że cię zanudzałem, dlatego zasypiałaś, hm? - zaczął dedukować, bawiąc się kosmykiem twoich włosów, który wplątał mu się w palce. - Cóż... Może wczoraj rzeczywiście nie zapewniłem ci wystarczającej rozrywki, więc dobrze, moja wina, ale przedwczoraj na polanie zdawałaś się być bardzo nieznudzona, wręcz zaciekawiona i podekscytowana. Jak mi to wytłumaczysz, spryciulo? A może... Może tylko udawałaś, żeby nie było mi przykro?

Black Lotus - 2015-12-09, 00:00

Z uśmiechem na ustach przyglądałam się gromadce pokemonów, dzięki czemu poczułam się jak w domu. Mieszkając na farmie, cały czas otoczona byłam przeróżnymi stworkami, więc wcale mi one nie przeszkadzały.
- Nie no, wtedy to była zupełnie inna sytuacja. - próbowałam wprowadzić w głowie Rina mały mętlik. - Jednak jeśli obiecujesz, że dzisiaj nie pozwolisz mi usnąć, to przyjmuję wyzwanie. - mówię, po czym całuję go w policzek. - Zaś jeśli chodzi o wczoraj, to nie musiałeś mi zapewniać dużo rozrywki. Życie mi zapewniło dużo rozrywki, aż w nadmiarze.

Daisy7 - 2015-12-09, 07:21

- Wyzwanie powiadasz. Zobaczymy, co da się zrobić - odpowiedział, uśmiechając się błogo do samego siebie, kiedy obdarowałeś jego policzek pocałunkiem. - Och, chcesz mi powiedzieć, że rozrywki w postaci ścigania przestępców i latania po tunelach to nie twoja codzienność? Rzeczywiście musiałaś mieć baaaardzo nudne życie - zaśmiał się. Znów nastąpiła cisza. Rin coraz śmielej przysuwał cię do siebie i głaskał dłonią w okolicach twojej talii, którą obejmował. Gdy tylko zmrużyłaś oczy, poczułaś delikatne usta muskające twoją szyję, co sprawiło, że dostałaś gęsiej skórki. Chłopak odgarnął ci włosy na bok, a następnie pozwolił sobie na śmielszego buziaka w okolicach twojego obojczyka. - Nie mogę pozwolić ci usnąć - przypomniał jakby na usprawiedliwienie swoich czułości.
Black Lotus - 2015-12-09, 07:46

- Niestety, akurat nie codziennie miałam okazję ganiania za przestępcami, kiedy jeszcze mieszkałam w Violet. - odparłam do chłopaka. - Jednak nie narzekałam na brak wrażeń. Uwierz mi.
Przypomniałam sobie o swoich niedawnych dniach w domu. Część dni może i mijała na leniwym leżeniu w łóżku i czytaniu książek, jednak nie zawsze miałam na to możliwości. Mieszkanie na farmie sprawiało, że zawsze było coś do roboty - czy to pomoc przy pokemonach, czy zajmowanie się ogrodem, bądź innym równie ważnym zajęciem.
- Widzę, że nie zamierzasz przebrać, co? - powiedziałam do Rina, gdy ten zaczął się ośmielać coraz bardziej.

Daisy7 - 2015-12-09, 15:54

- Przegrana w ogóle nie wchodzi w grę - oznajmił zawadiacko Rin, po czym wrócił do smyrania cię nosem po szyi i karku, a następnie obydwiema rękami objął cię w talii i delikatnie uniósł, by móc usadowić sobie ciebie na swoich kolanach. - To skoro już nam tak wygodnie, może opowiesz mi co nieco o swoich wcześniejszym życiu? Mówisz, że ganiałaś za przestępcami, ale mimo to nie narzekałaś na brak wrażeń, tak? Więc co zajmowało ci te wszystkie dni? Czyżby praca od rana do wieczora na farmie mamy? - zainteresował się, oplatając sobie dłonie na twoim brzuchu, a głowę opierając o twe ramię.
Black Lotus - 2015-12-09, 22:13

- Zgadłeś ty mój Sherlocku. - odpowiedziałam Rinowi i pocałowałam go. - Przez większość czasu pomagałam mamie na farmie, a w wolnych chwilach najczęściej czytałam. Tobie może ci się to wydaje nudna, ale mi to niezbyt przeszkadzało. - odchyliłam głowę do tyłu, żeby móc zobaczyć gwieździste niebo w całej okazałości. - Odkąd Mira i Rei odeszli może życie stało się nieco wolniejsze. Nadala spotykałam się z innymi znajomymi, ale nie było to już to samo. Ciekawe, co teraz porabiają? - zaczęłam się zastanawiać. - Mira pisała, że ostatnio udało jej się wygrać w Lidze Sinnoh. A o Reiu niestety nic nie wiem...
Daisy7 - 2015-12-09, 22:26

Rin dokładnie cię słuchał, a przy tym obserwował, jakbyś była ożywionym dziełem sztuki. Okazał się być naprawdę dobrym słuchaczem. Nie przerywał, ale widać było po nim, że jest zainteresowany i skupiony. Kiedy tylko skończyłaś mówić, postanowił zadać nurtujące go pytania, a kilka się ich uzbierało.
- Nie uważam, że czytanie jest nudne. To znaczy zależy co czytasz, ale myślę, że masz lepszy gust niż większość lasek i nie poświęcasz wzroku jedynie dla romansów - uśmiechnął się złośliwie. - Um... Czekaj, bo chyba nie jestem w temacie. Mira i Rei to... ? Jacyś bliscy przyjaciele, kuzyni czy kto?

Black Lotus - 2015-12-09, 23:12

- To ostatnie. Mira i Rei byli moi najlepszymi przyjaciółmi praktycznie od... kiedy tylko pamiętam. Bawiliśmy się już razem od wczesnych lat. - odpowiedziałam Rinowi. - Byliśmy ze sobą bardzo zżyci, praktycznie wszędzie chodziliśmy we trójkę. W podróż też mieliśmy wyruszyć wspólnie ale.. - tutaj przerwałam. Prawdziwym powodem było moje zamartwianie się stanem zdrowia mamy, która dalej ciężko przeżywała to, że opuścił ją mój ojciec. - No cóż, tak po prostu wyszło.
Nagle przeszedł mnie zimny dreszcz i od razu się objęłam. Było już późno, a ja robiłam się coraz bardziej śpiąca.
- Nieco mi zimno. Może wejdziemy do namiotu? - zaproponowałam chłopakowi.

Daisy7 - 2015-12-10, 06:49

- Mhm, rozumiem. Musiało ci być naprawdę ciężko, kiedy obydwoje odeszli i zostałaś bez najlepszych przyjaciół. Zgaduję, że jednym z powodów twojego wyruszenia w podróż jest dogonienie tej dwójki? Cóż, skoro Mira rozgromiła już jedną ligę, to musi być naprawdę silną trenerką, ale kiedyś na pewno uda ci się dojść do jej poziomu - odezwał się Rin, który zrozumiawszy, że nie chcesz zagłębiać się w powód swojej decyzji o niewyruszeniu w podróż razem z przyjaciółmi, postanowił nie naciskać. - Och, rzeczywiście zrobiło się chłodno. Przepraszam, że musisz się dopominać - dodał po chwili lekko zawstydzony swoim gapiostwem.
Zanim weszliście do namiotu, schowaliście podopiecznych, by w nocy nie stała im się żadna krzywda. Kuro wybrała się na nocne łowy, więc zostaliście kompletnie sami.
- Wiesz... Mam duży śpiwór, więc jeśli chciałabyś się ogrzać, możemy położyć się w nim razem - zaproponował nieco zawstydzony, obawiając się, jak zareagujesz na tę propozycję. - A według podstaw survivalu powinniśmy wyskoczyć z ubrań, wtedy człowiek ogrzewa się jeszcze szybciej. No nie śmiej się! To czysta prawda! - zachichotał, nabierając ponownie swojego specyficznego poczucia humoru.

Black Lotus - 2015-12-10, 06:58

Dla bezpieczeństwa od razu schowaliśmy pokemony do ich kul i dopiero weszliśmy do wnętrza namiotu. Nigdy nie miałam okazji spać w prawdziwym namiocie, czasami na farmie zdarzało mi się przesypiać noce w jego dziecięcej, o wiele mniejszej od tego, formie. Kuro gdzieś uciekł, więc byliśmy zupełnie sami i wiedziałam, że Rinowi zaraz włączy się tryb "żartów z podtekstem". Było to nieco drażniące, ale taki był jego urok.
- Wiesz co, to genialny pomysł. - odparowuje, po czym szybko wyskakuję z ubrań, nie zdejmując naturalnie majtek i stanika, po czym wskakuję do jego śpiwora.

Daisy7 - 2015-12-10, 09:32

Rin chyba nie spodziewał się z twojej strony takiej śmiałości, lecz nie da się ukryć, że miło go zaskoczyłaś. Co więcej zarobił się czerwony na twarzy. Gdy położyłaś się w jego śpiworze, zdjął z siebie wszystko prócz bokserek, po czym sam wysunął się wolne miejsce i objął cię tak, aby jedna z jego rąk bezwładnie opadła no twój nieokryty brzuch, a drugą zaczął głaskać cię po włosach.
- Mądra dziewczynka. Zapamiętaj, że na słuchaniu mnie wiele zyskasz. Chociaż wiesz, ja miałem na myśli całkowite rozebranie, ale no... - tutaj zaczął muskać cię ustami po plecach wzdłuż kręgosłupa, gdzie zatrzymał się przy zapięciu stanika. - ...nie będę cię zmuszał - dokończył uwodzicielskim, lekko zachrypniętym głosem, jakby sprawdzał, jak bardzo jesteś w stanie mu ulec.

Black Lotus - 2015-12-10, 11:31

Rin pewnie sądził, że znowu się obrażę albo podniosę na niego głos, bo gry tylko się rozebrałam i weszłam do jego śpiwora, on zrobił się czerwony niczym Charmeleon.
- Niespodzianka! - pomyślałam z satysfakcją w głosie, patrząc, na zmieszanego chłopaka.
Chłopak może i wydawał być nieco bezpośredni, jednak tak naprawdę był dosyć nieśmiały. Widać było, że życie w domu dziecka odbiło na nim jakieś piętno. W końcu nie jest to łatwe przeżycie i nie da się wymazać ze swoich wspomnień miejsca, w którym spędziło się sporą część swojego życia.
- Spokojnie Rin, kiedyś i na to przyjdzie czas. - powiedziałam do niego i kolejny raz go pocałowałam, po czym przytuliłam się do jego umięśnionego ciała. - Cieszę się, że ze mną jesteś.

Daisy7 - 2015-12-10, 14:44

- Trzymam za słowo, a nawet postaram się być grzeczny i cię nie popędzać - mruknął dumnym głosem, jakby właśnie ustanowił sobie jakieś postanowienie, tak jak na adwent albo noworoczne. - Ja też się cieszę, że ze mną jesteś, Harumi - powtórzył, pozwalając ci się wtulić w swoje prawie nagie, a przy tym jakże ciepłe ciało, które z całą pewnością jest przyjemniejszym grzejnikiem nawet od puchatego kocyka. - Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę - kontynuował po chwili. - Nigdy nie czułem się przez nikogo kochany, nikomu potrzebny z wiadomych względów. Co prawda w domu dziecka mieliśmy miłych opiekunów i opiekunki, którzy poświęcali się dla nas i próbowali nam stworzyć coś na wzór wielkiej rodziny, ale to nie to samo, czym ty mnie darzysz. Wychowawcy kochali wszystkie dzieci jednakowo, natomiast ty taki rodzaj miłości ofiarujesz tylko mi. Nie czuję się już jednym z wielu. Wiem, że jestem jedyny w swoim rodzaju. To naprawdę niesamowite i wspaniałe uczucie. Dziękuję - podzielił się z tobą swoimi przemyśleniami, a gdy skończył, ucałował cię w czubek głowy. Co prawda nie widzisz jego twarzy, ale wcale byś się nie zdziwiła, gdybyś dostrzegła na niej łzy wzruszenia. Cóż, mimo wszystko faceci nie są z kamienia. - Jeśli jesteś śpiąca, nie krępuj się. Niech ci się przyśni coś ładnego.
Black Lotus - 2015-12-10, 17:41

Gdy Rin się przede mną otworzył, czułam się niezwykle wzruszona. Już na początku naszego spotykania się mówił, że nie chętnie wspomina okres swojego życia, podczas którego przebywał w domu dziecka. Czułam się obdarzona wielkim zaufaniem, że wszystko mi to mówił. Jego wyznanie na tyle mnie wzruszyło, że z trudnością podtrzymywałam łzy, które ciśnęły mi się do oczu. Wtuliłam się w ciepło ciało Rina, chcąc mu pokazać, że czuję do niego to samo, co on czuje do mnie.
- Dobranoc Rin. - powiedziałam do niego, po czym ułożyłam się wygodnie na jego nagim torsie. - Miłych snów.

Daisy7 - 2015-12-10, 17:53

Udało ci się zasnąć bardzo szybko, jednak w nocy zbudziłaś się co najmniej trzy razy. Pierwszy raz, gdy Kuro wrócił ze swojego spaceru, a potem dwa razy przez zbyt wybujałą wyobraźnie i przewrażliwiony zmysł słuchu, które w połączeniu próbowały wmówić ci, że ktoś jest przy namiocie albo zamieniały zwykły szelest liście w charkot potwora. Mimo wszystko rano o 9:10 zbudziłaś się wypoczęta z bananem na twarzy (kolejne erotyczne sny, świntuszku). Zorientowałaś się również, że znów wstałaś jako pierwsza, gdyż twój ukochany nadal smacznie pochrapuje obejmując cię ręką. Swoją drogą leżysz na nim prawie całym ciałem.
Black Lotus - 2015-12-10, 18:48

Pomimo tego, że mój sens był trzykrotnie przerywanie, czy to przez Kuro, który wrócił z nocnego polowania, czy to przez szelest liści, który moja zbyt wybujała wyobraźnia brała za odgłosy jakiegoś dzikiego stwora, musiałam przyznać, że spało mi się całkiem dobrze. Obudziłam się jak zwykle przed Rinem, mimo że było już po dziewiątej. Całą noc przesłałam na jego ciele, jednak ten nie wyglądał, żeby mu to przeszkadzało. Starałam się wstać tak, żeby go nie obudzić, a następnie biorę swoje ubrania i wychodzę z namiotu, przed którym się ubieram.
Daisy7 - 2015-12-10, 19:01

"Pomimo tego, że mój sens był trzykrotnie przerywanie" czyżby autokorekta? XD
--------------
Na szczęście udało ci się wygramolić tak, by nie zbudzić słodko śpiącego Rina, chociaż ten mruknął przez sen, gdy wymsknęłaś mu się z objęć. Na szczęście to nie obudziło młodzieńca, więc wziąwszy rzeczy do przebrania, wyszłaś na zewnątrz, gdzie doznałaś szoku termicznego. Nie dość, że jesteś w samej bieliźnie, to jeszcze zawiało bardzo mroźne powietrze, od którego dostałaś gęsiej skórki. Wczoraj było tak ciepło, a dzisiaj? Lodówa! Czym prędzej ubrałaś się w ciuchy, lecz mimo to nie jest ci jeszcze wystarczająco ciepło. Przydałaby się jakaś bluzka, kurteczka albo płaszcz. Czyżby szykowały się kolejne zakupy? Heh, ciekawe jak zareaguje na to twój towarzysz. Stałaś tak jeszcze przez moment, gdy niespodziewanie poczułaś, jak coś milutkiego ociera ci się o nogę. Zerknęłaś w dół i ujrzałaś łaszącego się do ciebie Kuro. Kociak obchodzi cię wokół, a przy tym pomrukuje, domagając się zwrócenia na siebie uwagi.

Black Lotus - 2015-12-10, 23:23

Pogoda nie okazała się najlepsza, więc zaczynałam żałować, że nie ubrałam się w ciuszki wewnątrz namiotu. Nawet już nie będąc nagą, chłodny wiatr dawał mi się w znaki.
- Przydałoby się załatwić sobie jakiś płaszczyk. - powiedziałam do siebie, a po kilku chwilach zapłonęły mi płomyki w oczach. - Oznacza to tylko jedno. Zakupy!
Zadowolona, a wręcz otumaniona, wizją przyszłych zakupów nie zwracałam uwagi na otoczenie. Z mojej fantazji wyrwał mnie dopiero Kuro, który ocierał się o moją nogę.
- Co tam u ciebie maleńki? - zapytałam kota. - Szkoda, że nie możesz mówić. Najwyraźniej jest to wspólna cecha twoja i pokemonów. - odparłam, po czym zaczęłam się zastanawiać, czym tak właściwie Kuro może być, jeśli nie pokemonem.

________________________
* Kochane T9 na telefonie <3

Daisy7 - 2015-12-11, 07:19

Kuro dalej łasił ci się na nogę, dopóki niespodziewanie przestał mruczeć i opierać się, a zamiast tego najeżył sierść na karku, podniósł ogon i lekko obniżył głowę. W tej bojowej pozycji wydał z siebie trzy ostrzegawcze syknięcia skierowane w stronę ściany lasu. Wpatrywałaś się w nią, gotowa na ujrzenie w każdej chwili wielkiej, dzikiej bestii. Jakże wielkie było twe zaskoczenie, gdy zamiast owego potwora z olbrzymimi kłami zobaczyłaś małego stworka. Wygląda jak małe dziecko ubrane w za dużą białą sukieneczkę, która zakrywa ma całe ciało i ciągnie się jeszcze z tyłu, natomiast na głowie znajduje się jakaś zielona "czapka". Czapka to może nienajlepsze określenie, ale nie wpadłaś na razie na nic trafniejszego. Maluch szedł przed siebie, wymachując zakrytymi łapkami. W pewnym momencie wpadł na drzewo, jakby kompletnie go nie zauważył. Odsunął się, potrząsnął głową i ruszył dalej na oślep, wpadając tym razem na twoje nogi, od których odbił się jak pałeczka, czego rezultatem było wylądowanie tyłkiem na ziemi. Jakikolwiej to Pokemon, wydaje się niezwykle niesamodzielny. Ciekawe, co robi sam w lesie o poranku.

Black Lotus - 2015-12-11, 11:56

Kuro dalej przymilał się do mojej nogi, co było nawet całkiem urocze. W pewnym momencie przestał i przyjął bojową postawę.
- Co się dzieje Kuro? - spytałam kota, jednak po chwili sama odkryłam powód zmiany jego zachowania.
Zobaczyłam niewielkie stworzenie, wyglądem przypominające małą szmacianą laleczkę. "Ubrana" była ona w śnieżnobiałą sukienkę, a jej główkę zrobił sporych rozmiarów zielona czapeczka, która zasłaniała większość twarzy pokemona. Musiało być to dla niej utrudnienie, bo machała przed sobą rączkoma niczym dziecko we mgle. Wyglądała ona tak niewinnie i uroczo, że dziwnym było dla mnie zachowanie Kuro.
- Co jest malutka? Zgubiłaś się? - spytałam, gdy ta wpadła na moje nogi.

Daisy7 - 2015-12-11, 15:35

Stworek uniósł główkę do góry, kierując się zapewne słuchem, którym wyłapał, jak pytasz go, czy się zgubił. Maluch w odpowiedzi pokręcił przecząco łebkiem. Och, a więc nie ma już, a może raczej jeszcze opiekuna. To by znaczyło, że pochodzi stąd. Poczułaś, że Pokemon obmacuje rączkami twoją nogę, po czym odwrócił się i zaczął iść dalej na oślep, dopóki nie potknął się o wystający korzeń, czego rezultatem było wywrócenie się i wpadnięcie na kopiec jakiegoś Poke-kreta. Mały szamocze się w ziemi, rozsypując ją na boki i próbując wstać.
Black Lotus - 2015-12-11, 19:07

Nasza rozmowa była krótka i nie dostarczała mi za dużej ilości informacji. Skoro stworek był sam, oznaczać by to mogło, że nie posiada swojego trenera. Pokemon długo nie obmacywał mojej nogi i w końcu odszedł w dalszą wędrówkę. Niestety na jej drodze stanął wredny korzeń, który wystawał z drogi i sprawił, że się przewróciła. Zmartwiona jej stanem, szybko do niej podeszłam, po czym przykucnęłam.
- Nic ci się nie stało? - pytam pokemona, starając sama się zauważyć ewentualne zadrapania czy inne czynniki mogące zagrozić jej zdrowiu w przyszłości.

Daisy7 - 2015-12-12, 10:25

Maluch dał się podnieść i obejrzeć. Sam pokręcił przecząco łebkiem. W sumie nie widać żadnych poważnych ran, zadrapań czy czegokolwiek. Jedyne co to jest cały brudny w ziemi. Otrzepałaś Pokemona z nadmiaru brudu, lecz mimo to nie wygląda jak wcześniej. Zielona "czapeczka" cała w brązowych rozmazanych plamach, a o niegdyś białej "sukience" nawet nie wspomnę. Jak nic małemu przydałaby się kąpiel z dużą ilością piany. Tylko gdzie tu znaleźć wannę pośrodku lasu, hę? Brudasek zaczął kręcić noskiem, po czym kichnął trzy razy i ziewnął przeciągle, jakby ta "przygoda" go zmęczyła.
Black Lotus - 2015-12-12, 10:30

Mały pokemon, po upadku, był cały brudny. Biała sukienka przybrała jasnobrązowy kolor, a na zielonek czapeczce widniały plamki ziemi.
- Przydałaby ci się kąpiel, co? - odparłam do stworka. - Tylko gdzie tutaj znaleźć wodę...?
Wanny w namiocie raczej nie uświadczę, więc zostałoby znaleźć jakieś jezioro. Jednak po drodze żadnego z Rinem nie widzieliśmy, a mi nie uśmiechało się szukanie go w lesie, praktycznie po omacku.
- Gdybym tylko miała wodnego pokemona... - wtedy wpadł mi do głowy pomysł. Ja nie miałam takiego pokemona, ale Rin tak. - Kotku, pożyczyłbyś mi na chwilę swoją Buizel? - pytam się Rina, wpadłszy do namiotu. - Chciałabym... się umyć.

Daisy7 - 2015-12-12, 10:35

"Kotku, pożyczyłbyś mi na chwilę swoją Buizel?" myślałam, że do Kuro mówisz xd
--------------
Brudasek zrobił się bardzo ospały i zmęczony, dzięki czemu możesz go nosić, a ten nie ma nic przeciwko. Zapewne w innym wypadku wierzgałby łapkami i chciał czmychnąć. Kiedy wślizgnęłaś się do namiotu, Rin nadal smacznie spał, lecz tym razem na prawym boku. Kucnęłaś przy nim i wyszeptałaś mu do ucha swoją prośbę oraz wyjaśnienie. Ten lekko otworzył oczy robiąc z nich cienką szparkę i po chwili zastanowienia, o co chodzi, mruknął sennym głosem, że nie ma sprawy i żebyś sobie wzięła go z plecaka. Posłusznie zajrzałaś do bagażu nastolatka. Na wierzchu leżały kulki ze stworkami. Znalazłszy odpowiednią, zabrałaś ją i ponownie wyszłaś przed namiot, gdzie wypuściłaś wydrę z miniaturowego mieszkanka.
- Bui? - Buizel wydał zdziwiony odgłos, spoglądając na ciebie z zainteresowaniem.

Black Lotus - 2015-12-12, 10:47

- Buizel, pomożesz mi umyć tą małą...?
Dopiero teraz doszło do mnie, że tak naprawdę nic nie wiedziałam o tajemniczym pokemonie. Jednak najpierw chciałam umyć stworka i go nakarmić, a ewentualnie potem zająć się jego identyfikacją. Poprosiłam Buizela, żeby wypuścił słaby strumień wody, który umożliwiłby mi delikatne umycie laleczki. Gdy ta już będzie czysta, znowu udaję się do namiotu, żeby zabrać z niego po dwie Sitrus Berry dla Buizela i dla tajemniczego stworka oraz PokeDex. Gdy oba pokemony będą się zajadały jagodami, ja skanuję urządzeniem pokemona, żeby poznać chociażby jej imię.

Daisy7 - 2015-12-12, 11:09

Kei, nie licz tego skanu, bo znowu jestem wykorzystywana! ;-;
----------------
Buizel kiwnął łebkiem, po czym według twoich instrukcji wypuścił na brudaska strumień wody. Maluch, którego trzymasz w rękach, ale na odległości, by przypadkiem nie przewrócił się i jeszcze bardziej nie ubabrał, zapiszczał głośno. To pewnie przez szok. Dalsza kąpiel nie była już taka głośna, chociaż potworkowi zdarzyło się wydać różne stłumione dźwięki. Efektem końcowym były czysta jak łza "sukieneczka" i "czapeczka". Po powrocie z namiotu zastałaś dzikiego malucha siedzącego na trawce, a obok niego Buizela, którzy głaska tego pierwszego po łebku. Kuro gdzieś zniknął, więc pewnie poszedł się przejść, by być jak najdalej od wodnych strumieni. W końcu przypomina kota, a te nie przepadają za byciem mokrymi. Podałaś obydwóm Pokemonom jagódki i kiedy zajęli się konsumowaniem ich, wykonałaś skan tajemniczego ciamajdy.

Ralts
Imię: Sirnight



Poziom: 9 [50%]
Ewolucja: Ralts --(20lv)--> Kirlia --(30v)--> Gardevoir <--(MegaStone)--> Mega Gardevoir
Ataki: Growl, Confusion, Double Team
Charakter i historia: Sirnight pochodzi ze Strefy Safari, gdzie się urodziła, lecz pewnego razu po prostu stamtąd uciekła. To dosyć dziwne, bo Pokemony mają na safari jak w raju, ale zdarzają się tacy odmieńcy jak nasza mała poszukiwaczka przygód. Samiczka cały czas wędrowała przed siebie, uderzając po drodze o wszystkie drzewa, ponieważ zielona "czapeczka" utrudnia jej widoczność. Pewnego razu wpadła na obozujących w lesie Haru i Rina. Harumi wymyła ją i nakarmiła, czym zyskała jej ufność. Ralts jest pokemonem... specyficznym? Nie, to za słabe określenie. Jest raczej pieruńsko pokręcona, zupełnie jakby urwała się z jakiegoś snu wariata. Poczemu? Potemu, że ma... rozdwojeni jaźni. Ha, żeby tylko "rozdwojenie"- tak po prawdzie w tym małym ciałku kryje się więcej jej "wcieleń". Jest na przykład milutka i potulna Ralts-dziecko, jest Ralts-strachliwa, albo Ralts-płaksa, Ralts-odkrywca, Ralts-kujon... A najgorsza ze wszystkich, prawdziwy diabeł wcielony to Ralts-psychol, pojawiająca się zupełnie znienacka. W tym wypadku trzeba mieć oczy dookoła głowy- jako "ta zła" potrafiłaby zamordować (albo przynajmniej wyrządzić poważniejszą krzywdę) bez żadnych skrupułów każdego, kto się nawinie. Tak - każdego... Choćby i we śnie...
Umiejętności: Synchronize - Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty lub sparaliżowany, status przeciwnika zmienia się na taki sam. Jednak, jeśli przeciwnik jest typu ognistego lub posiada umiejętność Water Veil - nie może zostać podpalony. Trująace, stalowe i odporne na truciznę Pokemony nie mogą zostać zatrute. Przeciwnik z umiejętnością Limber - nie może zostać sparaliżowany. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, istnieje 50% szans, że napotkane Pokemony będą miały tę samą co on naturę.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2015-12-12, 11:23

- Więc nazywasz się Ralts, tak? - odparłam do laleczki, zapatrując się na nagłówek skanu
Zaczęłam przesuwać wzrokiek niżej. Już po paru linijkach zauważyłam dziwną rzecz. W linii ewolucyjnej występował na końcu proces zmiany przy pomocy tajemniczego "MegaStone". Zwróciło to moją uwagę, bo widziałam nazwę tego przedmiotu już wcześniej, kiedy skanowałam Vivian na szczycie Burned Tower. Dziwnym również było, że strzałki odchodziły przy nim w obie strony...
- Czyżby błąd PokeDexu? - zastanawiałam się. - Nie, drugi raz to już nie przypadek.
Na razie zostawiłam MegaStone i powędrowałam wzrokiem dalej. Gdy przeczytałam sekcję dotyczącą charakteru pokemona, niezbyt chciałam w niego wierzyć. W końcu Ralts wygląda na niezwykle uroczego pokemona, więc jak mogłaby robić to, o czym mówił PokeDex. Niedorzeczne.

________________________
* I tak byś musiała mi dać obrazek i historię pupko :c

Daisy7 - 2015-12-12, 11:37

cichaj, nie do Cb to było : x
---------------
Pokemon kiwnął głową, po czym przełknął ostatni kęs. Ralts pokręciła łebkiem na boki, tak jakby się rozglądała, po czym znów ziewnęła, a ty miałaś wówczas okazję dojrzeć jej oczęta ukryte za "czapeczką". Następnie samiczka przeciągnęła się i zwinęła w kulkę tak, by główkę położyć na kolanach Buizela. Ten nie ma chyba nic przeciwko, ponieważ uśmiechnął się ciepło i zaczął głaskać odpoczywającą na nim Sirnight. Po chwili z namiotu wynurzył się Rin w samych bokserkach, tak jak spał. Włosy potargane, twarz zaspana. Wygląda jak uroczy misio!
- Cześć, mał... Haru-chan - poprawił się, witając z tobą. - Brrr... jak zimno dzisiaj. A co to za maluszek? - zapytał, wskazując głową na Ralts, która chyba zasnęła.

Black Lotus - 2015-12-12, 11:49

Widok Ralts, która ułożyła się do snu na kolanach Buizel, był niezwykle uroczy. Przypominało mi to trochę mnie i Rina.
- To Ralts. Według skanu z PokeDexu uciekła ze Strefy Safari. - odpowiedziałam na pytanie chłopaka. - Co wydaje mi się nieco dziwne, bo pokemony chyba nie mają tam najgorzej, co nie?
Podeszłam do chłopaka i objęłam go ręką w pasie, po czym się w niego wtuliłam i wraz z nim zaczęłam przyglądać się śpiącej Ralts.
- Wydaje się być zagubiona. Myślisz, że powinnam ją złapać? - pytam o zdanie chłopaka.

________________________
* Kei, nie licz jej linijek! Niech sama się męczy :c

Daisy7 - 2015-12-12, 12:03

Kei nie będzie Cię słuchał :c
---------
Rin również cię objął, po czym wysłuchał, co masz mu do powiedzenia.
- Uciekła ze strefy safari? No cóż, to rzeczywiście dziwne, bo na ogół Pokemony cieszą się, gdy tam trafiają. Ale widocznie zdarzają się takie wyjątki. Jak na przykład pewna młoda i piękna trenerka, która zamiast księcia z bajki wybrała włóczęgę na swojego chłopaka - uśmiechnął się lekko. - W każdym razie tak, sądzę, że powinnaś ją schwytać, o ile oczywiście da się tak łatwo bez walki. Jeśli będzie się chciała bić, to pamiętaj, żeby nie odebrać jej całego życia, bo wtedy wszystko pójdzie na marne. W sumie wystarczyłoby ją lekko osłabić. Zajmij się tym, a ja skoczę się przebrać i ogarnąć - dodał, po czym cmoknął cię w policzek, a następnie wyswobodził z twoich objęć i wszedł ponownie do namiotu.
Ralts chyba jednak nie spała, ponieważ nagle rozbudziła się i wstała. Czyżby słyszała waszą rozmowę? Masz dziwne wrażenie, że już nie jest ciamajdowatą i dziecinną wersją, którą była jeszcze kilka minut temu.

Black Lotus - 2015-12-12, 12:11

Rin przekonywał mnie do tego, żebym próbowała złapać Ralts. Wcześniej miałam przed tym lekkie wątpliwości, ale chłopak w pełni je rozwiał. Skoro i tak jest dzika, to czemu nie miałabym tego zrobić? Chwilę po tym jak Rin wszedł do namiotu, Sirnight wstała, najwyraźniej udawała sen, bądź się rozbudziła. Możliwe, że słyszała moją rozmowę z chłopakiem, więc nie było żadnych powodów, żebym ją oszukiwała.
- Sirnight, może chciałabyś do mnie dołączyć? - pytam się stworka. - Zwiedziłabyś z nami świat, mogła walczyć. - próbowałam ja przekonać do dołączenia do mnie.

________________________
* Zobaczysz, że będzie :c

Daisy7 - 2015-12-12, 12:17

ja wiem lepiej!
------------------------
Ralts uśmiechnęła się bardzo szeroko, jednak coś w tym uśmiechu sprawiło, że nie byłaś pewna co do intencji Pokemona. Niespodziewanie Pokemon złożył łapki, tak jakby chciał się modlić. Wokół niej pojawiła się dziwne, różowo-fioletowa otoczka, a "czapeczka" podwinęła jej się na moment, jakby wiatr zawiał od dołu. Przez moment widziałaś oczy stworka. Kompletnie inne niż wtedy, kiedy zasypiała. Wówczas były senne, łagodne i przyjazne, a teraz wyglądają iście diabelsko. Łup! Sirnight skumulowała energię i cisnęła fioletowo-różowym promieniem w pobliskie drzewo. Kora odpadła razem z jedną z większych gałązek w koronie drzewa i mnóstwem liści. Co to za diabeł wcielony?!

Black Lotus - 2015-12-12, 13:30

Nieco się przeraziłam, gdy wzmógł się wiatr. Czapeczka Ralts się podwinęła i mogłam ponownie zobaczyć jej oczy, które tym razem były całkowicie inne, wręcz diabelskie. Skumulowała ona energię i cisnęła jasnym promieniem w pobliskie drzewo. Przełknęłam głośno ślinę.
- Więc... więc chcesz walczyć, tak? - pytam ostrożnie Ralts, jednak po tym krótkim przedstawieniu odpowiedź była dla mnie oczywista. - Zatem zawalczmy.
Postanowiłam wybrać do walki Zoruę, jednak tym razem bez jakiejkolwiek zmiany formy. Wzięłam głęboki oddech, po czym wydałam Darkasowi pierwsze polecenia:
- Zacznij od posłania w nią Shadow Balla. Gdy kula będzie leciał wprost na Ralts, ty porusz się względem niej po okręgu w prawo. Gdy wykonasz ruch o kącie około 90 stopni, stań i następnie poślij w nią Dark Pulse. Teraz wykonaj Fake Tears. Załkaj rzewnie, żeby wzbudzić poczucie winy w Ralts, a przy okazji nieco namieszać w wartości jej specjalnej obrony. Gdy ta będzie skruszona, wykonaj jej nieuwagę i wyślij w nią kolejny Shadow Ball!
Rin mówił, żeby uważać podczas walki, bo jeśli wartość zdrowia Ralts spadnie do zera, nie będę mogła jej już złapać. Dlatego gdy tylko Zorua wykona ostatni cios, rzucam w przeciwniczkę lisa PokeBallem, licząc, że uda mi się ją złapać po tym krótkim starciu

________________________
* No chyba nie :v

Daisy7 - 2015-12-12, 20:44

Ralts powinna dednąć, ale za tą matmę znaj mą dobroć i dam, że ledwo ledwo, ale przeżyła ;-;
----------------
Ralts była brutalna i okrutna w walce, odbierając Zorurze co najmniej połowę życia, jednak ten nie dał się tak łatwo wykiwać. Chyba ma dobry humor, ponieważ ciągle uśmiechał się łobuzersko do rywalki, gdy ta spudłowała, a także chichotał, wykonując popisowe uniki, dzięki którym nie został rozłożony na łopatki. Kiedy runda się zakończyła, a Sirnight ledwo trzymała się na łapkach, rzuciłeś ku niej kulkę. Ta pochwyciła samiczkę bez najmniejszego problemu.
- Gratulacje - usłyszałaś za sobą głos Rina, który właśnie wynurzył się z namiotu, tym razem kompletnie ubrany z dodatkową bluzą na ramieniu. - Załóż. Jak patrzę na ciebie, to dostaję gęsiej skórki - polecił, podając ci wspomniany ciuch.

Black Lotus - 2015-12-12, 22:50

Sirnight podczas pojedynku walczyła niezwykle dzielnie, ukazując mi swoje prawdziwe, bardzo bojowe i waleczne oblicze. Nie wiedzieć czemu, byłam zadowolona z tego faktu, mimo że byłam świadoma trudności, które mogą mnie czekać podczas treningów z małą Ralts. Na szczęście udało mi się ją złapać, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło.
- Dziękuję. Dwukrotnie. - odparłam do Rina, w podzięce zarówno za gratulacje jak i za przyniesienie mi ciepłej bluzy, którą od razu się okryłam. - To jak? Mamy jakieś specjalne plany na dzisiaj? - spytałam chłopaka.

________________________
* I tak byś ją musiała wprowadzić

Daisy7 - 2015-12-12, 23:33

nieee, Dais czasem zabija Poki swoich graczy ;-;
-------------
- Plany na dzisiaj? - powtórzył Rin. - Hmmm... Przejdziemy przez National Park i jeśli coś nas tam zaciekawi, możemy na trochę zostać. Coby się tam nie działo, powinniśmy pokonać drogę 35 i dotrzeć do Goldenrod przed zmrokiem - oznajmił, po czym schował Buizela i zabraliście się we dwójkę za składanie namiotu oraz przygaszanie ogniska. Zanim jednak wyruszyliście w dalszą drogę, skonsumowaliście na szybko kilka kanapeczek, by nie paść w trakcie wędrówki. O, nawet Kuro pojawił się pod koniec posiłku. Oczywiście nic nie zjadł.
- I co, dobrze ci się spało? Jakieś ładny sny miałaś? - zagadał granatowowłosy, kiedy wyszliście na główną leśną ścieżkę i ruszyliście nią na zachód.

Black Lotus - 2015-12-13, 00:08

Wysłuchałam Rina, który mówił o planie naszego dzisiejszego dnia. Według założenia chłopaka, jeśli podczas wędrówki nic by nam nie przeszkodziło, to już wieczorem powinniśmy znaleźć się w Goldenrod.
- Już nie mogę się doczekać zakupów! - ognie w moich oczach zapłonęły z pełną siłą na myśl o nowych rzeczach, w które będę mogła się zaopatrzyć w tamtejszych sklepach.
Pomogłam Rinowi złożyć namiot, po czym posililiśmy się kilkoma kanapkami, żeby w międzyczasie nie paść z głodu.
- Wiesz co? Niezbyt pamiętam swój sen, ale pamiętam, że był dosyć nudny. - odparłam, starając nie dać po sobie zbytnio znać, że bliskość Rina nieco rozkręciła moją wyobraźnię i spowodowała u mnie sny o wiadomym temacie.

________________________
* Sadystka ;_;

Daisy7 - 2015-12-13, 13:14

urealniam grę *^*
-------------
- Nudny? Dziwne... kiedy obudziłem się w środku nocy, wtulałaś się we mnie mocno i z uśmiechem na twarzy wydawałaś ciche jęki. Bałem się nawet, że to może nie jęki bólu i śni ci się coś złego, ale ten błogi uśmieszek mówił co innego, więc zdecydowałem się ciebie nie budzić. Tak czy siak może się myliłem - stwierdził, dzieląc się z tobą swoimi nocnymi spostrzeżeniami. Wesoło będzie, jak zaczniesz gadać przez sen!
Po dotarciu do National Parku, dostrzegliście sporą grupkę osób stłoczonych przy fontannie znajdującej się pośrodku parku. Większość z ludzi ma siatki, takie jak do łapania motyli czy innych owadów.
- Zaraz, zaraz... Czy dzisiaj nie mamy soboty? Jeśli dobrze kojarzę, w National Parku trzy razy w tygodniu, we wtorki, czwartki i soboty odbywają się tutaj zawody w łapaniu Poke-robaków. Chcesz się temu przyjrzeć z bliska? Nie ukrywam, że z chęcią wziąłbym w czymś takim udział, o ile zapisy są jeszcze otwarte - powiedział granatowowłosy.

Black Lotus - 2015-12-13, 14:24

Gdy Rin powiedział, że się rozbudził w nocy, czyli w czasie trwania moje snu, cała oblałam się czerwienią. Na szczęście ten nie domyślił się tematu moich snów, więc mogłam odetchnąć z ulgą. Nie żebym się wstydziła, jednak wolałam, żeby tego nie wiedział.
Dotarcie do National Parku nie zajęło nam długo czasu. Przed wejściem stała spora grupka ludzi z nieznanych mam powodów. Okazało się, że organizowany jest dzisiaj Konkurs Łapania Poke-Robaków.
- W sumie czemu nie. - odparowuję do chłopaka. - Mi specjalnie się nie śpieszy do Goldenrod. - to akurat było kłamstwo, bo chciałam w tamtejszym mieście zrobić zakupy, jednak wiedząc, że Rina za nimi niezbyt przepada, wolałam odłożyć to w czasie.

________________________
* U Snazzy gra jest nawet zbyt realna ;_;

Daisy7 - 2015-12-13, 15:08

:x
------------------
- No to fajnie! Chodźmy - polecił Rin, w którego wstąpiły nowe pokłady dobrej energii.
Chłopak miał rację odnośnie Konkursu Łapania Poke-Owadów, który ma rozpocząć się za niecały kwadrans. Okazało się też, że można się jeszcze zapisywać. Wystarczy podać imię, nazwisko, wybrać jednego ze swoich Pokemonów, który będzie mógł ci pomagać przy łapaniu, a następnie po wypełnieniu formularza, dostaje się przypinkę z odpowiednim numerkiem, saszetkę z piętnastoma specjalnymi Net Ballami (zwiększa trzykrotnie szansę schwytania Pokemona o typie wodnym bądź robaczym) oraz siatkę (taką jak na motyle). Co więcej udział nic nie kosztuje, a do zgarnięcia są różne nagrody. Twój towarzysz szybko zapisał się, po czym zaproponował ci, byś również spróbowała swoich sił w takiej nietypowej atrakcji. Co o tym sądzisz? Jeśli tak, podaj wszystkie potrzebne dane do formularza, o których napisałam wyżej.

Black Lotus - 2015-12-13, 15:14

Konkurs ten wydawał się być bardzo ciekawym wydarzeniem. Sam udział nic nie kosztował, a jak mówiła osoba zbierająca zapisy, niektóre nagrody były naprawdę wartościowe. Rin zapisał się w pierwszej kolejności i zachęcał mnie do tego samego.
- No dobrze, dobrze. Niech będzie. - powiedziałam do chłopaka, po czym chwyciłam jeden z formularzy zgłoszeniowych i długopis. - Imię, Harumi. Nazwisko, Hasashi. Towarzyszący pokemon... - wypełniałam po kolei kolejne pozycji, jednak zatrzymałam się przy ostatniej. Zaczęłam się zastanawiać, który z podopiecznych najbardziej mógłby mi pomóc. Ostatecznie mój wybór padł na Darkasa. - Proszę bardzo. - odparowuję, podając wypełniony formularz osobie prowadzącej zapisy.

Daisy7 - 2015-12-13, 15:28

Koleś nadzorujący zapisy zabrał od was formularze, po czym dał wam wszystkie potrzebne rzeczy. Rin dostał numerek 12, natomiast ty 13. Oby to tylko nie była zła wróżba. Poszliście do reszty uczestników, by poczekać na rozpoczęcie się atrakcji. Zanim zapisy zostały zamknięte, dołączyły jeszcze trzy osoby, więc razem jest was szesnaście. Z jednej strony konkurencja niewielka, ale z drugiej... spora. I weź tu człowieku bądź mądry.
- Witam wszystkich na sobotniej edycji Konkursu Łapania Poke-Robaków! Czy wszyscy chętni mają numerek, balle i siatkę? Jeśli tak to przejdźmy do zasad - zawołał mężczyzna mówiący przez mikrofon, który wyróżnia się jaskrawozielonym garniturem w szmaragdowe cętki. - A więc tak... Udział mogą brać tylko ci, którzy się zapisali. Każdy uczestnik musi przyczepić sobie przypinkę z numerkiem w widocznym miejscu. Uczestnicy nie mogą działać wspólnie. Uczestnikom nie może pomagać rónież nikt spoza osób biorących udział w atrakcji. Uczestnik do pomocy może używać tylko jednego Pokemona, którego podał w formularzu. Robaki łapiemy wyłącznie do otrzymanych Net Balli i nie można chwytać stworków, które nie mają typu robaczego. Pokemony łapiecie tylko na terenie National Parku. Na łapanie macie równo godzinę. Po tym czasie spotykamy się wszyscy tutaj. Trzy minuty przed upływem czasu usłyszycie potrójne gwizdnięcie. Osoby, które spóźnią się o więcej niż pięć minut, nie zostaną dopuszczone do rozdawania nagród. Wygrywa osoba, która schwyta najwięcej Poke-robaków lub kilka osób w przypadku remisu. Przewidziane są również nagrody za miejsce drugie, trzecie, czwarte i piąte dla tych, którzy schwytają kolejno najwięcej Pokemonów. Nasz komentator ma prawo do kamerowania poczynań uczestników, które będą na bieżąco pokazywane na tabloidzie (tu wskazał na wielki ekran po prawej stronie) i w stacji telewizyjnej TV-Poks, oraz komentowania ich. Uczestnik za złamanie którejkolwiek zasady, zostaje zdyskwalifikowany z atrakcji. Zaczynamy za pięć minut, gdy tylko usłyszycie jedno długie gwizdnięcie.

Black Lotus - 2015-12-13, 15:38

Po oddaniu naszych formularzy otrzymaliśmy numerki, które ułatwią naszą identyfikację. Otrzymałam numer 13, który uznawany jest za liczbę pechową, jednak ja nie byłam zbyt przesądna, uznając to za zwykłe bzdety. Byliśmy z Rinem jednymi z ostatnich osób, po nas zapisały się jeszcze trzy, czyli łącznie było szesnaścioro uczestników. Żaden z nich specjalnie się nie wyróżniał, każdy był szarą osobą, taką samą jak ja. Przed nami staną mężczyzna ubrany w szmaragdowozielony garnitur. Wyjaśnił on nam zasady panujące podczas konkursu. Najprościej mówiąc polegały one po prostu na złapaniu jak największej ilości pokemonów z typem Robaczym, co w sumie tłumaczyła już sama nazwa tego konkursu. Cały teren był okamerowany i jakiekolwiek przewinione było od razu karane dyskwalifikacją. Drastyczne, ale jednocześnie bardzo fair. Nie zostało mi zatem nic innego jak czekanie na początek konkursu.
Daisy7 - 2015-12-13, 15:50

Kiedy organizator czy tam prowadzący skończył nawijać, między uczestnikami doszło do żywych rozmów. Okazało się, że sporo z nich bierze już udział po raz któryś, a jeden koleś z numerkiem piątym ma już na swoim koncie aż 12 tego typu konkursów, w tym 2 z pierwszym miejscem i jeszcze kilka na dalszych, ale nadal na podium. Na szczęście oprócz ciebie i Rina znalazły się co najmniej cztery inne osoby, które również pierwszy raz przystąpiły do zawodów w łapaniu Poke-owadów. Niespodziewanie wasze pogawędki przerwało długie gwizdnięcie. Zdecydowana większość jak jeden mąż pobiegła na północ. Kilka osób skręciło też w inne kierunki, w tym Rin, który jako jedyny obrał południowy-wschód. Cóż, chłopak zawsze zdawał się wyróżniać, więc w sumie to nic dziwnego. Teraz pytanie, gdzie postanowisz udać się ty i jaką masz taktykę odnośnie łapania stworków.
Black Lotus - 2015-12-13, 16:02

Po chwili rozpoczął się konkurs. Wszyscy uczestnicy błyskawicznie się rozbiegli, większość na północ, reszta zaś pobiegła w inne kierunku. Zauważyłam, że Rin pobiegł na południowy-wschód, jako jedyna osoba wybrał tamtej kierunek. Żeby zbytnio nie wpaść mu w drogę, postanowiłam wybrać kierunek na południowy-zachód.
- Chodź Darkas, znajdźmy jakieś pokemony. - odparłam do Zoruy, po jej wypuszczeniu. - Postaraj się wyniuchać jakieś stworki. - poprosiłam mrocznego lisa.

Daisy7 - 2015-12-13, 16:11

Darkas prychnął, jakby chciał powiedzieć, że nie zamierza cię słuchać, ale w końcu po kilku minutach proszenia go, co jak zauważyłaś było niestety kamerowane i pokazywane na tabloidzie, stworek zgodził się. Powąchał teren, po czym dumnie ruszył na południowy-zachód. Szybko trafiliście na wysoką trawę. Tutaj może ukrywać się mnóstwo robaków, więc trzeba mieć oczy dookoła głowy. Zanim sama zdążyłaś jakiegoś dojrzeć, Darkas zaszczekał. Przeniósłszy wzrok na niego, zauważyłaś, że pyskiem wskazuje opalającą się na kamieniu gąsienice o jasnoczerwonym grzbiecie i niebezpiecznie wyglądającymi kolcami na odwłoku oraz głowie.

Black Lotus - 2015-12-13, 16:19

Darkas nie był zbyt skory do pomocy. Sądziłam, że jego dobry humor podczas walki z Ralts oznacza, że w pewien sposób się do mnie przekonuje, jednak najwyraźniej nie miałam racji. Specjalnie by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie to że wszystko to dawane było na żywo w telewizji. Teraz wszyscy mogli spokojnie patrzyć na mnie, osobę która nawet nie potrafi okiełznać swojego pokemona. Ostatecznie jednak Darkas mnie wysłuchał i popędził ku wyniuchanemu pokemonowi. Okazał być się nim robak, który opalał się na słoneczku. Stworek wyglądał nieco groźnie, głównie przez kolce na jego ciele, jednak ja byłam dobrej myśli.
- Hej malutka, jestem Haru. - przywitałam się z pokemonem. - Wyglądasz niezwykle uroczo. Co byś powiedziała, żeby ze mną pójść, co?

Daisy7 - 2015-12-13, 17:03

Pokemon leniwie przekręcił łeb ku tobie. Jego mina mówi sama za siebie coś w stylu "Jestem totalnym leniem, a ty mi każesz gdzieś iść, kobieto? Ogarnij się i daj mi spokój, bo zażywam kąpieli słonecznej". Darkas najpierw zachichotał, ale potem stwierdził, że nie pozwoli jakiemuś spasionemu owadowi zachowywać się w ten sposób. Właśnie dlatego zakradł się do niego od tyłu, po czym wyskoczył z bliska, obnażając swe ostre kły. Do tej pory leniwy robaczek nagle stał się bardzo aktywny i podpełzał do ciebie najszybciej, jak tylko potrafił. Cóż... mało przyjazna metoda, ale poskutkowała, ponieważ od razu schwytałaś potworka. Co więcej lisek zaczął znów szczekać, gdyż ujrzał przyssanego do drzewa ciemnoniebieskiego żuka z rzucającym się w oczy "porożem" w kształcie serca. Stworek wygląda, jakby wypijał coś z drzewa.

Black Lotus - 2015-12-13, 17:09

Mój plan przyjaznego przekonania robaka to pójścia ze mną najwyraźniej nie przypadł do gustu Darkasowi. Sposób, towarzyszący schwytaniu pokemona, był niezbyt miły, ale ostatecznie chodziło mi jedynie o jego pochwycenie, więc z sumie nie powinnam mieć chyba pretensji. Zaraz po pochwyceniu robaka Darkas oznajmił odnalezienie kolejnego pokemona. Ten gatunek był mi już znany i nawet miałam plan, jak szybko go złapać.
- Witaj Heracross. Widzę, że przeszkadzam ci w drugim śniadaniu. - odparowuję do robaka. - A co byś powiedział, żeby pójść ze mną, co? Gdybyś dał mi się złapać, mogę ci zagwarantować, że dostaniesz hektolitry pysznego miodu. Co ty na to?

Daisy7 - 2015-12-13, 17:23

Heracross, którą rozpoznałaś poprawnie, okazała się być łatwowiernym łakomczuszkiem, ponieważ nie zastanawiając się ani chwili, odczepiła się od drzewa i podreptała ku tobie. Nawet nie wymagała od ciebie, abyś pokazała jej obiecany miód. Po prostu dała się złapać do Net Balla i już. Kurczę, dwa Pokemony w zaledwie dwanaście minut. Jak tak dalej pójdzie, nie starczy ci tych specjalnych kulek. Niestety następny kwadrans nie przyniósł ci żadnych "plonów" Kompletnie zboczyłaś z wyznaczonej trasy i trafiłaś już na same obrzeża National Parku. Musisz uważać, by nie wyjść poza jego granice. Wtem dostrzegłaś parkę zielonych pajączków. Problem w tym, że przyglądają wam się już za linią wyznaczającą teren parku. Gdyby tylko udało ci się je jakoś zwabić bliżej...

Black Lotus - 2015-12-13, 17:53

Po dwóch tak szybkich pochwyceniach pokemonów byłam bardzo pozytywnie nastawiona do dalszego przebiegu konkursu. Niestety moje nastawienie, po piętnastu minutach bezowocnego przeczesywania parku, skutecznie zmalało. Po tym czasie udało mi się znaleźć dwie Ledyby, jednak znajdowały się one już poza granicami National Parku. Żeby je do siebie zwabić, wyciągnęłam z plecaka Lum Berry i wesoło zachęcałam dwie biedronki, żeby się do mnie zbliżyły:
- Widzicie tę pyszną jagodę? Podejdźcie bliżej, to chętnie się nią z wami podzielę!

Daisy7 - 2015-12-13, 18:05

Pokemony spojrzały z zainteresowaniem na jagódkę. Co więcej ten z dłuższymi czułkami, prawdopodobnie samiec oblizał się i postanowił podejść. Tak jak chciałaś, przeszedł przez granicę między National Parkiem, a leśnymi terenami i zatrzymał się tuż przy tobie. Niestety druga Ledyba nie jest taka ufna albo głodna. Co prawda nie uciekła, jednakże też nie zrobiła kroku do przodu. Darkas zapewne z chęcią by ją pogonił, ale widocznie boi się, że on również nie może wyjść poza obszar parku, gdyż wówczas zostałabyś zdyskwalifikowana.
Black Lotus - 2015-12-13, 18:47

Jeden z Ledyb udało się przekonać do tego, żeby do mnie podleciał, jednak druga nie była taka skłonna. Jednak wierzyłam w to, że jak jeden robaczek się do mnie przekona, to zaraz podleci drugi z czystej ciekawości. Nikt nie mówił, że nie można korzystać z własnego ekwipunku, który miałam cały czas przy sobie. Zatem czemu go nie wykorzystać do uzyskania lepszego wyniku w konkursie?
- Widzisz Ledyba, ta jagoda jest bardzo dobra. - mówię do pierwszej biedronki, jednak tak naprawdę moją intencją jest zainteresowanie tej drugie, dalej znajdującą się kawałek od nas.

Daisy7 - 2015-12-13, 18:59

Ledyba stojący przy tobie wziął ofiarowaną mu jagódkę i zaczął jeść ją ze smakiem. To przekonało drugą biedroneczkę, która widocznie nie była pewna, czy mówisz prawdę i można ci zaufać, czy przypadkiem nie blefujesz. Owad z dłuższymi czółkami pokiwał twierdząco na pytanie, czy owoc jest dobry i mu smakował. Kiedy drugi maluch podleciał, schwytałaś obydwa w Net Balle. Zostały ci już tylko albo aż jedenaście wolnych. Zaczęłaś iść dalej w towarzystwie Darkasa. Po około dziesieciu minutach wpadłaś na jednego z uczestników, a mówiąc dokładniej wysoką dziewczynę o urodzie typowo aryjskiej, która ma numer dziesiąty.
- Hej, jak ci idzie? Ja mam póki co pięć złapanych - zagadała.

Black Lotus - 2015-12-13, 19:32

Mój plan poszedł zgodnie z planem i wkrótce byłam bogatsza o dwa kolejne pokemony. Ruszyliśmy z Darkasem dalej. Według mojego zegarka minęło już jakieś czterdzieści minut, co oznaczało, że mam już coraz mniej czasu na złapanie kolejnych pokemonów. W pewnym momencie natrafiłam na inną uczestniczkę konkursu.
- Nawet całkiem nieźle. Mam co prawda o jednego mniej niż ty, ale jeszcze mam trochę czasu. - odparłam dla dziewczyny.

Daisy7 - 2015-12-13, 19:48

- No to powodzenia. Wybacz, że już znikam, ale nie chcę, żeby nas jeszcze przypadkiem posądzili o współpracę - odpowiedział dziewczyna, po czym skinęła głową i razem ze swoim Wartortle skręciła w wysoką, jeszcze niewydeptaną trawę.
Wygląda na to, że twoja rywalka robiła po prostu zwyczajne rozeznanie, by wiedzieć, jak jej idzie na tle innych łapaczy robaków. O ile nie blefowała z ilością zdobytych stworków, to póki co wygrywa. O, zaraz, może jednak będzie remis? Kawałek przed tobą nad kwiatkami lata mały Pok przypominający pszczołę z trzema pyszczkami.


Black Lotus - 2015-12-13, 21:20

- Oczywiście. Tobie też życzę powodzenia. - odparłam z uśmiechem, rozumiejąc postawę dziewczyny która na pewno nie chciałaby przegrać z powodu zwykłej rozmowy.
To że dziewczyna miała pięć pokemony, podczas gdy ja miałam jedynie cztery wcale mnie nie pocieszało. Jednak po chwili pojawiła się szansa na wyrównanie wyniku. Udało mi się znaleźć pokemona, który kształtem przypominał plaster miodu z pszczelimi skrzydełkami.
- Witaj malutka. Co tam u ciebie? - zagaiłam do stworka. - Widzę, że lubisz zbierać pyłek kwiatowy. Wiesz co? Mam bardzo duży ogród z przeróżnymi rodzajami kwiatów. Co ty na to, żebym ciebie tam zabrała? - pytam pokemona.

Daisy7 - 2015-12-13, 22:33

Pokemon zgodził się na twoją propozycję i bez problemu go schwytałaś. Na Arceusa, gdyby łapanie Pokemonów tak na serio było równie proste, wszyscy mieliby chyba super składy z samymi championami. Ciekawe czy większość robaków ma takie przyjazne usposobienie i daje się łatwo przekonać, czy może dotyczy to tylko tutejszych stworków, które są już "wyszkolone". Resztę czasy spędziłaś razem z Darkasem na dalszych poszukiwaniach. Prawdziwym fartem udało ci się złapać jeszcze trójkę Caterpie, gdy wtem rozległo się potrójne gwizdanie. Najwyższy czas wracać. Cóż... łącznie masz osiem robaczków, a to więcej niż połowa z maksymalnej ilości. Jak na pierwszy raz chyba całkiem dobrze, prawda?
- Woof! - szczeknął Zorua, ponaglając cię, byś przez swoje zadumy nie została zdyskwalifikowana za spóźnienie powyżej pięciu minut.

Black Lotus - 2015-12-13, 23:58

Konkurs szedł mi zaskakująco dobrze. Z początkowych piętnastu kul pustych ostało się jedynie siedem, co uznałam za wynik całkiem niezły, zważywszy uwagę między innymi na to, że pierwszy raz brałam udział w takiego rodzaju zawodach. W końcu usłyszałam potrójny gwizd, który oznajmiał koniec konkursu i konieczność powrotu do miejsca startu. Darkas nawet sam mnie popędzał, najwyraźniej nie chcąc mojej przegranej.
- Może jednak nie jest on taki zły, jak mogło by się wydawać. - zastanawiałam się podczas biegu w stronę miejsca startu.

Daisy7 - 2015-12-14, 07:52

Pod fontannę dobiegłaś minutę po czasie, co nie ma wpływu, ponieważ limit dozwolonego spóźnienia wynosi 5min. Na miejscu była już ósemka innych uczestników. Rin i trójka innych również dotarli mieszcząc się w czasie. Niestety trójka (wśród której znajduje się wysoka laska, którą zdążyłaś poznać) nie załapała się, więc jest was teraz łącznie trzynaścioro. Prowadzący wywoływał po kolei wszystkich numerkami, by wziąć Net Balle (zarówno te puste jak i zamieszkałe) oraz siatki. Dalej staliście w miejscu, oczekując na podanie oficjalnych wyników.
- Miejsce piąte zdobywa numer 3 - Mike Tyson, miejsce czwarte numer 12 - Rin Okumura, miejsce trzecie numer 13 - Harumi Hasashi, miejsce drugie numer 15 - Elizabeth Sue Watermoll, a miejsce pierwsze... numer 5 - Andy Pakerson! - wykrzyczał przez megafon organizator atrakcji, po czym rozległy się gromkie brawa. - Serdecznie gratuluję! Po odbiór nagród zapraszam do mojego pomocnika - tu wskazał na starszego jegomościa siedzącego przy stoliku nakrytym białym obrusem z pięcioma elegancko zapakowanymi paczkami oznaczonymi cyframi od 1 do 5. - Ja natomiast prosiłbym jeszcze naszego zwycięzcę, Andy'ego, by był tak łaskaw i zgodził się udzielić nam krótkiego wywiadu.
Kiedy tylko facet przestał gadać, ludzie rozeszli się. Cóż, widocznie nie jest to aż tak wielkie przyjęcie, byś mogła liczyć na jakiś bankiet czy innego cuda.
- Gratulacje, Haru - usłyszałaś obok siebie miękki głos Rina. Obróciwszy się, ujrzałaś jego osobę. - Niech zgadnę... Pewnie wbiłaś się w strój jakiejś seksownej osy i w ten sposób kusiłaś inne owady - zachichotał.

Black Lotus - 2015-12-14, 20:33

Odetchnęłam z ulgą dopiero, gdy udało mi się dobiec do miejsca startu. Co prawda nie musiałam się aż tak śpieszyć, bo okazało się, że zostały mi jeszcze z jakieś cztery minuty. Niestety trzy osoby nie miały tego szczęścia i dotarły już po czasie, co oznaczało że ostatecznie bierze udział jedynie trzynaścioro osób. W napięciu wyczekiwaliśmy na wyniku. Ostatecznie ja uplasowałam się na trzecim miejscu, a Rin na czwartym.
- Gratuluję ci! - odparłam do chłopaka i przytuliłam się do niego mocno. - A widzisz? A sprzedawczyni w sklepie mówiła, że ten kostium jest idiotyczny. - powiedziałam do niego z dużym uśmiechem.

Daisy7 - 2015-12-14, 21:57

Rin coś tam sobie pomruczał pod nosem, po czym obydwoje poszliście po swoje nagrody. Tobie za bycie na podium udało się jeszcze zgarnąć nagrodę w postaci Pokemona, a oprócz niego 3000$ i jeden Rare Candy. Natomiast twój towarzysz otrzymał to samo, ale bez balla ze stworkiem. Podziękowawszy mężczyźnie wydającemu pudełka z nagrodami, odeszliście w ustronne miejsce na ławeczkę, która znajduje się jeszcze na terenie National Parku.
- No widzisz, opłacało się. W końcu 3 bańki i rzadki cukiereczek piechotą nie chodzą - stwierdził granatowowłosy, chowając swe zdobycze do plecaka. - Akurat Heiwa wbije 16 poziom i powinna ewoluować - mruknął do siebie zadowolony. - Chcesz teraz przywitać się ze swoim nowym przyjacielem, czy zaczekasz z tym do Goldenrod? - zapytał.

Mhrok - 2015-12-14, 23:58

Byłam nieźle zdziwiona, gdy otrzymałam swoje nagrody, za skromne trzecie miejsce. Skoro za bycie ostatnią na podium dostałam 3.000$, Rare Candy oraz pokemona, to nie byłam sobie w stanie wyobrazić, to otrzymał zwycięzca tych zawodów. Nawet nagroda Rina nie była taka zła, otrzymał on to samo oprócz kuli ze stworkiem w środku.
- Heiwa? - odparłam z ciekawością. - Czyżbyś wczoraj nie pokazał mi jednego ze swoich podopiecznych? Nie ładnie Rin. - powiedziałam do niego, po czym podeszłam ku niemu bliżej i zaczęłam go gilgotać w bok.
W sumie równie wczoraj dobrze mogła mi umknąć obecność dodatkowego pokemona u boku Rina, jednak on mógł być na tyle miły, żeby mi go przedstawić. Dopiero gdy chłopak przypomniał mi o mojej dodatkowej wygranej, spojrzałam uważnie na PokeBall.
- Nie ma co zwlekać. - powiedziałam z uśmiechem, po czym wypuściłam pokemona z kuli, żeby móc się z nim zapoznać, a przy okazji wykonać jego skan, żeby moja wiedza nie była ograniczona jedynie do tego, co widzę.

Daisy7 - 2015-12-15, 07:53

Keiosław, tego skanu też nie wliczaj ;x
----------------
- P... p.. przestań - próbował wydusić z siebie Rin, gdy zaczęłaś go łaskotać. Widać, że jest bardzo podatny na tę formę "tortur". Hehehe, dobrze wiedzieć na przyszłość. - Uf... Diablico ty mała w ciele człowieka. Zobaczysz, kiedyś cię stamtąd przegonię - westchnął, regulując swój oddech po łaskotkowym ataku, po czym wyjął kulkę i wypuścił z niej psychicznego Pokemona o żółtawo-złotej barwie, którego możliwe, że już znasz z fermy mamy.

- Heiwa, to Haru. Haru, poznaj Heiwę, czyli moją Abrę, która niedługo stanie się Kadabrą. Prawda? - tu spojrzał na podopieczną, a ta kiwnęła twierdząco łebkiem. - Ach, musisz wiedzieć Harumi, kochanie ty moje, że nadal nie widziałaś wszystkich moich Pokemonów, ale nie martw się, jeśli zasłużysz, zaprezentuję ci też resztę - dodał, szczerząc się nieco złośliwie i z wyższością.
Po poznaniu Heiwy przystąpiłaś do wypuszczenia tajemniczego stworka z balla będącego częścią nagrody za trzecie miejsce w Zawodach Łapania Poke-Robaków. Jeśli spodziewałaś się owada, to byłaś w błędzie, gdyż przed wami zmaterializował się niewielki, pomarańczowy stwór, który niezbyt przypomina ci coś konkretnego. Może jakiś żółw lądowy? Nie zwlekając, przystąpiłaś do przeskanowania swojego nowego podopiecznego.

Trapinch
Imię: Rip


Poziom: 8 [00%]
Ewolucja: Trapinch --(35lv)--> Vibrava --(45lv)--> Flygon
Ataki: Fissure, Superpower, Feint, Bite, Sand Attack, Feint Attack, Earthquake, Rock Slide
Charakter i historia: Trapinch pomimo młodego wieku w swoim życiu miał już trzech trenerów. Co więcej, całej trójce uciekł. W sumie to nie uciekł, ale po prostu odłączał się podczas jakiejś wędrówki czy treningu, a potem miał problem z drogą powrotną, więc postanawiał to olać i zostać dzikim stworkiem. Za czwartym razem został schwytany przez organizatora Zawodów Łapania Poke-Robaków, a ten przeznaczył Ripa na nagrodę za trzecie miejsce podczas jednej z sobotnich edycji. Takim właśnie sposobem dostał się w ręce Harumi. Jego charakter nie jest jeszcze dobrze ukształtowany, to wciąż młodzik. Póki co wykazuje tylko ogromne uwielbienie do zabawy i nieco zbyt duże nieposłuszeństwo wobec poleceń trenera, co kiedyś może skończyć się dla niego śmiercią. Ale mnóstwo czasu przed nim, wszystko może się zmienić.
Umiejętności: Arena Trap - Przeciwnik nie może uciec ani zostać wycofany z walki. Wraca do Pokeballa, jeśli nie dotknie podłoża (typ latający lub umiejętność Levitate) bądź zna atak Baton Pass. Dodatkowo, kiedy Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie dzikiego Pokemona wzrasta dwukrotnie.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2015-12-15, 23:25

Moje gilgotanie zaskoczyło Rina i sprawiło, że nie mógł nic zrobić. Musiałam to sobie zapamiętać na przyszłość, gdybym chciała okiełznać swojego chłopaka.
- Nigdy nie będzie dane ci tego uczynić. - mówię do chłopaka, starając się przybrać straszną i mroczną tonację głosu, po czym zmieniam go niezwykle uroczy głosik. - Ale możesz próbować. - dodaję i całuję chłopaka w policzek.
Po tym jak wypuściłam go z mojego uścisku, Rin wypuściła Heiwę, która okazała się być najzwyklejszą Abrą. Nie widziałam ich co prawda u siebie na farmie, ale co nieco o nich słyszałam. Abry w pierwszej formie nie były najsilniejszymi wojownikami, ale po ewolucjach potrafiły przemienić się w naprawdę zabójcze psychiczne pokemony, jedne z najsilniejszych. Długo nie zachwycałam się nad trzecim już poznanych pokemonem chłopaka, tylko przeszłam do swojego, nowo zdobytego pokemona. Okazał się być nim stworek o wyglądzie krzyżówki żółwia, z racji swojej postury i niewielkiego ciałka, z ... czymś bliżej nieokreślonym, z powodu swojej ogromnej paszczy.
- Witaj Rip. Jestem Haru i od dzisiaj jestem twoją nową trenerką. - przywitałam się z Trapinchem.

Daisy7 - 2015-12-16, 07:23

Trapinch spojrzał na ciebie, dokładnie prześledził cie wzrokiem do dołu do góry, jakby oceniał, czy nadajesz się na jego trenerkę, po czym kiwnął zgodnie łebkiem. Jupi, zostałaś zaabsorbowana, jak miło.
- Rip? - Rin powtórzył imię Poka z nieukrywanym zaskoczeniem. - Brzmi trochę podobnie do mojego, nie sądzisz? Aczkolwiek Rip jest bardziej osobliwe... Czy nie taki skrót pisze się na nagrobkach? Koleś, który nazywał go jako pierwszy, miał naprawdę ciekawe poczucie humoru - skomentował, spoglądając na ziemnego stworka, lecz ten nie zareagował w żaden sposób. Zamiast tego odszedł kawałek od ławeczki ku wysokiej trawie i zaczął ją leniwie pożerać.

Black Lotus - 2015-12-16, 09:43

Miałam pewną świadomość, że skoro sama nie złapałam tego pokemona, to może on mnie nie zaakceptować, więc odetchnęłam z ulgą, gdy stworek przytaknął na moje stwierdzenie, że jestem jego nową trenerką.
- Może chciał zaznaczyć, że to zabójcza broń, która unicestwi każdego, kto stanie mu na drodze? ...Albo wkurzy? - odparłam z przekąsem do Rina, po czym podeszłam do Trapincha, który w tym czasie odszedł nieco dalej i zaczął zajadać się trawką. - Nie przejmuj się nim, mi się twoje imię bardzo podoba. - powiedziałam do niego, nie wiedząc jednak, czy w ogóle przejął się stwierdzeniem Rina. - Właśnie, przy okazji chciałabym ci coś dać. - dodaję, po czym wręczam Ripowi dwa rozpakowane Rare Candy.

Daisy7 - 2015-12-18, 12:23

- Taaaa... Zabójcza broń. Na pewno - odpowiedział również z przekąsem Rin, spoglądając z politowaniem na Trapincha, który, nie oszukujmy się, kompletnie nie przypomina dzikiej bestii. Ciekawe jak będzie wyglądał po ewolucji. - Ale nie żeby coś. Spoko imię, mały też. Po prostu chciałem podzielić się swoimi luźnymi przemyśleniami - doinformował, po czym zajął się Heiwą, podając jej cukierek, po zjedzeniu którego wyewoluowała w Kadabrę.
Ty w tym czasie zbliżyłaś się do swojego nowego podopiecznego. Kompletnie nie zareagował na twoje ani Rina słowa, więc chyba nie ma w naturze przejmować się zdaniem innych. Znacznie bardziej zainteresował go prezent. Najpierw liznął jeden Rare Candy, który widocznie mu zasmakował, bo następnie wpakował sobie dwa do pyszczka i ze zmrużonymi oczkami zaczął żuć, dopóki całkiem ich nie skonsumował.
- Ruszamy dalej? - zapytał twój chłopak, schowawszy psychicznego Pokemona do kulki.

Mhrok - 2015-12-19, 23:00

Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że Rip wcale nie przejął się słowami Rina. W końcu nie chciałabym, żeby przez takie przekąsy któryś z moich podopiecznych się załamał. Trapinch najwyraźniej nie należał do grupy pokemonów, które przejmują się zdaniem innych, co mnie uspokoiło.
- Jasne, możemy ruszać. - mówię do chłopaka, po czym chowam Trapincha do jego kuli i wstaję. - Zatem do Goldenrod! - odparowuję z entuzjazmem, znowu wyobrażając sobie to ilość sklepów, w których będę mogła sobie coś kupić.

Daisy7 - 2015-12-20, 11:09

W trakcie drogi do Goldenrod Rin zrobił się bardzo rozmowy, jednak głównie na tematy związane z twoją osobą. Zaczął sobie wyobrażać ciebie w przyszłości pracującą w różnych zawodach. Najpierw było w miarę normalnie, tzn. ty jako nauczycielka, która wiecznie spóźnia się na własne lekcje albo policjantka, którą każdy potrafi wykiwać. W końcu chyba nie spodziewałaś się, że chłopak odpuści sobie okazję do dogryzania, prawda? Dopiero później zaczął wymyślać, jak wyglądałbyś w stroju pielęgniarki i pokojówki, czemu nie brakowało erotycznych podtekstów. Czyżby jakiś fetysz? W końcu jego sprośne żarciki zostały przerwane poprzez pojawienie się na drodze dzikiego owada przypominającego ważkę chętnego do walki.


Black Lotus - 2015-12-20, 12:07

Początkowo śmiesznym było, że Rin starał wyobrazić się mnie za kilka lat jako już w pełni dojrzałą kobietę, która chodzi do pracy. Wymyślał mi kolejne zawody, i o ile początkowo nawet miło było słuchać o mnie, jako o roztrzepanej nauczycielce czy policjantce, to im trwała ona dłużej, tym wydawała się ona dla mnie dziwniejsza. Starałam pojąć się, że jest on mężczyzną i ma jakieś swoje potrzeby, no ale bez przesady.
- Rinuś, nie żebym ci groziła czy coś, - zaczęłam, mówiąc słodkim głosikiem. - ale jak dalej będziesz tak robił, to Blaze nie omieszka zrobić z ciebie pysznej pieczeni. - zakończyłam moje zdanie uroczym i zarazem niewinnym uśmiechemm.
Na naszej drodze stanął stwór wyglądem przypominający ważkę. O ile dobrze pamiętałam, była to Yanma, pokemon typów Latającego i Robaczego. Wyglądała ona na bardzo chętną do walki, zatem postanowiłam znowu przetrenować Kakashi'ego:
- Zacznij od posłania w stronę Yanmy armii bąbelków. Bubble, szybko! Następnie zacznij biec na nią. Podczas biegu wystrzel w jej ciało Ice Beam. Jeśli ten lodowy promień trafi, powinien on nieźle zmrozić Yanmę, a przy okazji uniemożliwić jej poderwanie się do wyższego lotu. Teraz przejdź do naprawdę szybkiego ciosu, czyli Quick Attack. Postaraj się osiągnąć jak największą prędkość i "wystrzel" w swojego przeciwnika. Na koniec powtórz Ice Beam, który z tych wszystkich ataków najbardziej powinien zaszkodzić Yanmie.

Daisy7 - 2015-12-20, 13:30

F: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
Y: Compoundeyes - Pokemon ma zwiększoną celność o 30%.
-----------------------------
ładniejszego obrazka Frogadiera nie znajdziesz ;c przeszukałam google grafikę, zerochan i dA :c
-----------------------------
Jako pierwszy atakuje Yanma, który przy pomocy Double Team stworzył sobie kilka klonów, co zwiększa jego szansę na unik. Mimo to Froakiemu udaje się zaatakować Bubblem, który zabiera 60HP. Następnie obrywa Tacklem (-58HP). Kakashi zaczął biegać po drodze, by jednocześnie trochę ogłupić wroga, a także w odpowiednim momencie posłać ku niemu Ice Beam. Niestety lodowy promień nie powiódł się. Kolejny cios znów należy do twojego podopiecznego, gdyż jest nim priorytetowy Quick Attack (-57HP). Wróg uderza krytycznym Tacklem odbierającym 87HP, a następnie Quick Attackiem (-47HP). Ostatnim ruchem jest Ice Beam Kakashiego. Ten potężny ruch zabiera 272HP, czyli znacznie więcej niż miała ważka. Ba, tyle nie posiadała nawet na początku starcia! Dziki stwór mdleje, a twój zwycięża, chociaż zapowiadało się nieco inaczej. Gratulacje, Froakie zdobywa aż 3lvl. Ma już 16,5 poziom, a co za tym idzie, zaczyna ewoluować! Na waszych oczach mała niebieska żabka przemieniła się w większą i wyglądającą bardziej bojowo.

Froakie: 31/223HP
Yanma: 0/271HP (+12,5% na unik)

Frogadier
Imię: Kakashi


Poziom: 16 [50%]
Ewolucja: Froakie --(16lv)--> Frogadier --(36lv)--> Greninja
Ataki: Pound, Growl, Bubble, Quick Attack, Water Pulse, Lick, Ice Beam
Charakter i historia: Kakashi to jedno z dzieci Greninji, która została porwana w Violet City przez grupę przestępczą. Haru oraz Rin znaleźli kryjówkę rabusiów, a następnie uratowali przetrzymywane tam Pokemony, w tym Greninję, która należy do pewnego osiłka. Ten w ramach podziękowania wręczył Harumi małego Froakiego. Początki znajomości żabki i jego nowej trenerki nie były zbyt udane, ponieważ stworek uciekł z centrum i nie kwapił się do współpracy. Na szczęście szybko zmienił zdanie i chociaż nie można nazwać ich jeszcze wspaniałymi przyjaciółmi, to tolerują siebie nawzajem. Niesamowicie narcystyczny i dumny. Można powiedzieć, że gardzi wszystkim i wszystkimi dopóki nie uzyska od otoczenia choć trochę komplementów i pochwał. A łasy jest na nie niesamowicie. Stosunkowo łatwo go obrazić - nie znosi absolutnie jakichkolwiek słów krytyki. Delikwent, który mu podpadnie automatycznie zostaje obrzucony przez niego solidną porcją piany. Niegdyś Pokemon uważał się za chodzący ideał, jednak po ewolucji nieco zmądrzał i chociaż dalej uwielbia być wychwalany, pyszni się oraz wykazuje narcyzm, to miewa momenty, kiedy potrafi przyznać się do błędu i nie zrównuje z ziemią osoby, która mu takowy wytknie.
Umiejętności: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2015-12-20, 17:31

Po zakończonej zwycięsko walce z Yanmą ciało Kakashiego zostało pokryte białym, prawie oślepiającym światłem. Froakie ewoluował, co było dla mnie oczywiste. Nie było to dla mnie nowe przeżycie, ale i tak czułam niezwykłe podekscytowanie. Chyba nigdy nie uda mi się pozbyć takiego wrażenia podczas kolejnych ewolucji moich podopiecznych. Proces ten pokazuje nie tylko wzrost siły pokemonów, ale również to, że ich trener właściwie się nimi opiekował.
- Brawo Kakashi! - odparłam wesoło do pokemona, po czym pogłaskałam go po głowie.
Nad zachwytami mogłoby nie być końca, jednak ponownie w mojej głowie pojawiła się wizja zakupowego szału. Dlatego schowałam Kakashiego do kuli, po czym ruszyłam dalej w stronę miasta.

Daisy7 - 2015-12-20, 18:23

Ruszyliście dalej. Rin zachowywał się niczym baranek podczas dalszej drogi. To znaczy odzywał się i dalej wyobrażał sobie ciebie w różnych zawodach, jednak ani razu nie wyjechał z żadnym podtekstem, co jest wręcz nie do uwierzenia. Ale jednak jak chce, to potrafi. Do Goldenrod docieracie na godzinę 18:10. Już z oddali dostrzegliście, że wiele budynków, a przede wszystkim chodniki mają barwę pomarańczowo-żółtawą, wręcz złotą. Do tego mienią się lekko w świetle powoli zachodzącego słońca. Nie ma co, bardzo tu ładnie. Już mieliście wejść na teren miasteczka, gdy wtem zostaliście zatrzymani przed bramą przez masywnego policjanta, któremu przy nodze wiernie służy niebieski Pokemon z pomarańczowymi policzkami.
- Kim jesteście i co was tu sprowadza? - zapytał umundurowany mężczyzna, celując w was trzymaną przez niego pałką.


Black Lotus - 2015-12-21, 22:50

Rin, co prawda, dalej wymyślał dla mnie kolejne możliwe zawody, jednak tym razem nie miały one jakichkolwiek podtekstów. Najwyraźniej moje argumenty były wystarczająco silne i przekonały go dostatecznie. Byłam z tego faktu zadowolona. Do miasta dotarliśmy już po wieczór, co niestety wykluczało mój dziki rajd zakupowy, bo zwyczajnie nie wystarczyłoby mi na to czasu. Dlatego, pomimo mojego głębokiego ubolewania, zmuszona byłam przełożyć go na kolejny dzień. Już mieliśmy wkroczyć na teren miasta, gdy zatrzymał nas gruby policjant wymachujący w nas pałką.
- Może pan zabrać tą pałkę, bo jeszcze pan kogoś nią skrzywdzi. - odparłam nieco opryskliwie. - Jesteśmy trenerami i przyszliśmy tutaj po drodze z Violet. Chyba nam wolno, prawda? - postawa mężczyzny nieco zniechęcała mnie do rozmowy z nim, jednak niestety było to konieczne, żeby dostać się do Goldenrod.

Daisy7 - 2015-12-22, 19:48

Kiedy tylko skończyłaś mówić, Kuro, siedzący na ramieniu Rina, zaczął parskać na policjanta, dopóki chłopak nie uciszył go, a przy tym rzucił komentarz "proszę wybaczyć, nie przepada za psami". Widocznie mało ogarnięty stróż prawa nie zrozumiał, co twój chłopak ma na myśli, bo rozejrzał się wokół, jakby szukał wspomnianego czworołapa, po czym spojrzał na Rina jak na idiotę i poinformował, że jego Pokemon to nie pies, na co Rin rzekł: "Tak, wiem", co jeszcze bardziej wprawiło kolesia w nieogarnięcie. Hehe, zabawna sytuacja. Tak czy siak policjant przepuścił was, uprzednio tłumacząc, że to ze względów bezpieczeństwa i żebyście się nie kręcili nocą po mieście, bo może się to dla was źle skończyć.
- Jak myślisz, blefował, żeby nas nastraszyć? - zapytał cię o zdanie ukochany, kiedy szliście już wzdłuż głównej alejki w Goldenrod.

Mhrok - 2015-12-22, 22:54

Nie byłam najmilsza w stosunku do policjanta, to fakt. Jednak po komentarzu Rina, myślałam, że funkcjonariusz nieźle się wpieni. Ten jednak nie łapał, o co w ogóle chodzi. Załamałam się, a moja załamanie przekroczyło prawie że stan krytyczny po tym, jak po krótkiej wymianie zdań z Rinem, policjant dalej nie wiedział, o co mu chodzi. Starałam się nie wybuchnąć śmiechem, ale prawdopodobnie dalej by nie wiedział, o co nam chodzi. Ostatecznie zostaliśmy wpuszczeni do miasta.
- Nie mam pojęcia. Ale jeśli wszyscy policjanci w mieście grzeszą taką inteligencją jak on, to możemy się zacząć bać. - odpowiedziałam chłopakowi. - To co teraz? Idziemy się zakwaterować w Centrum? Czy może najpierw skoczymy coś zjeść?

Daisy7 - 2015-12-22, 23:01

- Heh, no... normalnie rzeczywiście mogłabyś się bać, ale nie ze mną. Przy mnie nie stanie ci się żadna krzywda. Obiecuję! - oznajmił wesoło, jednak wyczułaś w tym również nutkę powagi, jakby naprawdę stawiał przed sobą takie zadanie, postanowienie. - Hmmm... Co pierwsze się trafi - odpowiedział, po czym wsunął palce w twoje i dalej szliście wzdłuż uliczki, dopóki nie natrafiliście na pizzerię. - Masz ochotę na włoskie smaki czy szukamy dalej? - zapytał cię nastolatek, wskazując na szyld z kucharzem, który trzyma na palcu okrągłe ciasto pełne kolorowych dodatków.
Black Lotus - 2015-12-22, 23:11

Chciałam na początku coś powiedzieć, jednak wyczuwszy pewną nutkę powagi w głosie Rina, zrezygnowałam z tego pomysłu. O ile mój komentarz, dotyczący niezbyt rozgarniętego policjanta, był w stu procentach żartobliwy, jego obietnica wydawała się jak najbardziej prawdziwa. Jedyne co zrobiłam, to przytuliłam się do chłopaka, wdzięczna za jego słowa.
- W sumie to czemu nie. Była już Japonia, Hiszpania, to teraz czas na podbój Włoch. - uśmiecham się do chłopaka.

Daisy7 - 2015-12-22, 23:32

Kiedy tylko weszliście do restauracji, podszedł do was kelner. Zostaliście zaprowadzeni do dwuosobowego stolika przy oknie, który jest odgrodzony od innych parawanami. Tam kelner zapalił wam świeczkę i podał dwie karty menu, po czym odszedł, informując uprzednio, że wróci za kilka minut. Wspólnie postanowiliście skomponować własną pizzę. Oprócz sera i sosu pomidorowego miały znaleźć się na niej również oliwki, kukurydza, kurczak, papryka, pieczarki i papryczka chilli, dużo papryczki chilli, gdyż okazało się, że obydwoje jesteście jej smakoszami. Do tego Rin wybrał jakieś lekkie, podobno dobre białe wino. Po kilkunastu, a może kilkudziesięciu minutach otrzymaliście jedzenie i picie. Rzeczywiście jest pyszne, do tego takie przyjemne chłodne. Od razu gasi pragnienie.
- Uprzedzam, że ja stawiam. Możesz to potraktować jak naszą kolejną randkę - poinformował cię nastolatek w trakcie posiłku. - I jak, dobre? - dopytał po chwili.

Black Lotus - 2015-12-22, 23:53

O ile początkowo chciałam uznać przyjście tutaj jako po prostu zjedzenie dobrej pizzy, po tym jak zostaliśmy zaprowadzeniu w nieco oddzielony od reszty restauracji stolik, znowu poczułam się jak na randce. Świeca, odosobnione miejsce i my dwoje. Nie mogłam sobie wyobrazić niczego lepszego. Zaczęliśmy komponowanie naszej wymarzonej pizzy, dzięki czemu odkryliśmy o sobie nową rzecz - oboje byliśmy wielbicielami ostrzejszych rzeczy, w tym przypadku papryczki chilli. Oprócz pizzy Rin zamówił również wino.
- Wyborne wręcz, Rin. - odparłam do chłopaka, nie próbując nawet komentować tego, że znowu zamierzał płacić rachunek za nas, bo wiedziałam, że i tak nie odwiodę go od tego pomysłu.

Daisy7 - 2015-12-23, 00:21

- Czyli gusta smakowe rzeczywiście mamy podobne - stwierdził Rin, uśmiechając się, widocznie zadowolony i ucieszony z tego odkrycia.
Obiadokolacja minęła wam w miłej atmosferze przy ciepłej, pachnącej i przede wszystkim dobrej pizzy oraz chłodnym, gaszącym pragnienie winie. Kiedy chłopak uregulował rachunki, wyszliście z pizzeri i trzymając się za ręce, powoli, bez większego pośpiechu ruszyliście dalej przed siebie główną alejką, przy której powinno znajdować się jakieś centrum. No właśnie, powinno, a póki co owego ani widu, ani słychu.
- A może dzisiaj zaszalejemy i prześpimy się tutaj? - zaproponował twój ukochany, zatrzymując się niespodziewanie. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że ręką wskazuje na hotel "Izabella" po drugiej stronie uliczki.

Black Lotus - 2015-12-23, 00:32

Wieczór mijał nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Jedliśmy przepyszną pizzę, którą co jakimś czas popijaliśmy winem. Ale nie to było ważne. Najważniejsze, że byliśmy tutaj razem, że spędzaliśmy wspólnie czas. Znałam Rina dopiero czwarty dzień, ale był on już dla mnie bardzo bliski. On też coś musiał do mnie czuć, nawet to wyznał. Czułam się nieco dziwnie, ale moje życie od rozpoczęcia wędrówki zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie żeby mi to nie odpowiadało... Byłam po prostu czasami nieco zdezorientowana.
- A nie uważasz, że to zbytnia przesada? - spytałam chłopaka. - Noc w hotelach raczej nie należy do najtańszych.

Daisy7 - 2015-12-23, 00:37

- Oj przestań. Przecież ja stawiam. Zresztą na pewno nie jest tak drogo. Nie musimy brać pokoju z pięknym widokiem - zaśmiał się lekceważąco Rin, po czym puścił cię na moment, by przejść na drugą stronę alejki i sprawdzić na cenniku zawieszonym na drzwiach, ile kosztuje tu jedna noc dla dwóch osób. Wrócił dziwnie szybko z jakąś podejrzaną miną. - Ee... Chyba nie mają już wolnych pokoi. Chodźmy, zaraz na pewno trafimy do centrum - poinformował cię, a następnie szybko pociągnął, jakby nie chciał, abyś zawróciła.
Cóż, ktoś wysłuchał słów ciemnowłosego, gdyż za następnym skrętem trafiliście na charakterystyczny biały budynek z czerwonym dachem. Weszliście do środka i wynajęliście jeden wspólny pokój na parterze.
- Czy mogę pomóc w czymś jeszcze? - zapytała uprzejmie Siostra Joy.

Black Lotus - 2015-12-23, 00:43

Zaśmiałam się pod nosem, gdy Rin po przeczytaniu cennika hotelu "Izabella" wrócił do mnie jak pies z podkulonym ogonem.
- Jaka szkoda. - powiedziałam, starając się na naprawdę zmartwioną tym faktem. - Trudno. Na pewno zaraz uda się nam coś znaleźć.
Nie musieliśmy długo szukać, bo gdy tylko skręciliśmy za kolejnym rogiem, dostrzegliśmy charakterystyczny budynek Centrum Pokemon. Po wejściu do środka od razu miło przywitała nas siostra Joy. Powiedziałam jej, że chcielibyśmy wynająć dwuosobowy pokój, o ile jest to możliwe. Przy okazji oddaję jej szóstkę moich podopiecznych, żeby mogli sobie odpocząć przez noc.

Daisy7 - 2015-12-23, 00:47

Rin również postanowił zafundować swoim podopiecznym leczniczy nocleg. Siostra Joy kazała wam przyjść po Pokemony rano, gdyż niedługo będzie zamykać i otwarty będzie jest nie tzw. "nocny dyżur" na nagłe, niecierpiące zwłoki wypadki, do których nie zalicza się odebranie wyleczonych stworków. Pokój, jaki otrzymaliście, okazał się być mały, ale przytulny, w sumie jak zawsze. Położyliście bagaże na ziemi, po czym poszliście się umyć. Kiedy wróciłaś z łazienki przebrana w piżamę i gotowa do snu, granatowowłosy leżał już pod kołdrą na łóżku i ziewając, zapytał, czy dłużej się nie dało. Ostatecznie "okazał ci łaskę" i zaprosił na wolne miejsce obok siebie.
Black Lotus - 2015-12-23, 00:53

Podziękowałam siostrze Joy, zarówno za zajęcie się naszymi pokemonami, jak i znalezienie dla nasz dwuosobowego pokoju. Nasz pokoik nie był może największy, ale wyglądał niezwykle przytulnie. Oboje poszliśmy do przeznaczonych dla nas łazienek, gdzie mogłam w końcu wziąć upragniony prysznic. Musiał on potrwać nieco dłużej niż myślałam, bo po powrocie do pokoju Rin robił mi lekkie wyrzuty.
- Ty się ciesz, że się nie przewróciłam i nie utopiła! Co byś wtedy beze mnie zrobił biedaku? - powiedziałam, po czym położyłam się w łóżku obok niego.

Daisy7 - 2015-12-23, 10:16

- Zostałbym nekrofilem, hehe - zażartował Rin (to było śmieszne ;-;), po czym ucałował cię lekko, lecz czule w szyję, powodują u ciebie lekkie, przyjemne drgawki, a także życzył dobrej nocy.
Nie musiałaś czekać długo, aż chłopak cię obejmie. Będąc w niego wtuloną, od razu poczułaś się bezpieczna, a dzięki temu szybko zasnęłaś i śniły ci się same miłe rzeczy. Rano obudziłaś się godzinie 9:40. Wyprostowałaś ręce, przetarłaś oczy i zorientowałaś się, że twój przyjaciel gdzieś czmychnął. Pewnie do łazienki, żeby się przebrać. A jednak nie. Gdy wyjrzałaś przez okno, zobaczyłaś go w bluzie i dresach, jak wykonuje poranne ćwiczenia na tyłach centrum, gdzie znajduje się coś w rodzaju małego parczku.

Black Lotus - 2015-12-23, 11:27

Żart Rina wydał mi się makabryczny. Jemu mógł się wydawać on śmieszny, jednak dla mnie wcale nie był. Już chciałam go skomentować, ale ostatecznie odpuściłam. Po prostu nie miałam już sił. Wtuliliśmy się wzajemnie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam i obudziłam się kolejnego dnia. Zegarek wskazywał kilkanaście minut przed godziną dziesiątą. Znowu chciałam się przytulić do Rina, ale ten gdzieś zniknął. Nie musiałam go jednak długo szukać, bo gdy wyjrzałam za okno, zobaczyłam go ćwiczącego na tyłach Centrum. Nie chciałam mu przeszkadzać w porannych ćwiczeniach, więc zaczęłam szykować śniadanie dla naszej dwójki. Nie mogłam jednak zapomnieć o moich milusińskich, których wypuściłam i poczęstowałam karmą.
Daisy7 - 2015-12-23, 11:43

nie masz poczucia humoru :c
----------------
Przygotowałaś śniadanie, nakarmiłaś Pokemony (odejmij karmę i kanapki) i zdążyłaś się przebrać oraz ogarnąć, zanim Rin wrócił zmęczony z dworu. Najpierw przywitał się z tobą, dając ci buziaka w czoło, po czym skoczył szybko pod prysznic i wrócił już ubrany w typowy dla niego, elegancki strój. Wspólnie zjedliście przyrządzone przez ciebie kanapeczki, a następnie pozwoliliście sobie na odrobinę lenistwa, siedząc na łóżku. W sumie to półleżałaś oparta o ukochanego, który bawił się twoimi włosami, podczas gdy Kuro ulokował się na twoich kolanach i domagał pieszczot.
- Gdzie najpierw mnie dzisiaj zaciągniesz? - zapytał Rin. Czyżby przeczuwał zakupy?

Black Lotus - 2015-12-23, 14:47

Pokemony sobie wesoło jadły, a ja mogłam wtedy wziąć się za robienie śniadania. Rin wrócił niewiele później, wziął prysznic, po czym zasiedliśmy do posiłku, na który składały się przepyszne kanapki. Następnie położyliśmy się obok ciebie na łóżku i tuliliśmy się do siebie. Kuro przysiadł na moich kolanach, co bardzo mi się spodobało. W podzięce zaczęłam go powoli głaskać po jego czarnym jak noc futerku.
- Myślałam może o... jakiś małych zakupach? - starałam się powiedzieć to jak najspokojniej, bo wiedziałam, że Rin za nimi nie przepada. - Przy okazji jakbyśmy byli na mieście, to moglibyśmy dowiedzieć się, jakimi pokemonami dysponuje tutejsza liderka.

Daisy7 - 2015-12-23, 16:39

- Coś tak przeczuwałem, że masz w planach jakiś straszny pomysł, ale nie sądziłem, że aż taki - jęknął Rin, jakbyś właśnie skazała go na dożywocie albo zamknięcie w dybach i obrzucenie pomidorami, na co Kuro, leżący na twoich nogach, przerwał na moment przyjazne mruczenie, aby parsknąć. To chyba coś w rodzaju kociego śmiechu. - Nie śmiej się, czworołapie. Jak nie wpuszczą cię do galerii, będziesz marzł na zewnątrz - pogroził nastolatek, jednak kociak nie wygląda na przejętego. - No dobrze, niech będzie, zgodzę się na te katusze, ale w zamian za solidnego buziaka - dodał po chwili zastanowienia.
Black Lotus - 2015-12-23, 19:44

- Nie martw się Rin, może nie będzie tak źle. - odparłam do chłopaka, gładząc go po jego bujnej, kruczoczarnej czuprynie. - A jeśli chodzi o zapłatę, to proszę. - dodaję, po czym cmokam chłopaka prosto w policzek. - A to możesz potraktować jako premię. - mówię z uśmiechem i tym razem całuję go w usta, licząc na to, że taka zapłata wystarczy.
Nie zostało mi zatem nic innego jak przyszykować się do wyjścia. Proponuję Rinowi, żeby Kuro zostawić w pokoju. W końcu jeśli będzie tutaj siedział zamknięty, to nic nie powinno mu się przytrafić.

Daisy7 - 2015-12-23, 20:21

Rin już miał coś powiedzieć, gdy zaledwie dotknęłaś jego skóry na policzku swoimi ustami, lecz zanim zdążył to uczynić, dostał "premię", a po niej jego twarz przybrała rozanielony wyraz.
- W sumie masz rację. O ile Kuro się zgodzi, bo nigdy go nie zostawiałem na długo w zamkniętym pomieszczeniu. Może zostawię ci otwarte okno, zgoda? Jakbyś chciał gdzieś sobie wyjść, nie będziesz miał ku temu przeszkód. Tylko nie oddalaj się zbytnio i nie pakuj w tarapaty. No i wróć przed nocą - wyliczał granatowowłosy, zachowując się trochę jak nadopiekuńcza matka, co rozbawiło kocurka, który ostatecznie pokiwał łebkiem. - No dobrze, to chyba możemy ruszać - mruknął, spoglądając na ciebie w oczekiwaniu na potwierdzenie i wygrzebanie się z łóżka.

Black Lotus - 2015-12-23, 21:55

Rin przystał na moją propozycję zostawienia Kuro samego w pokoju, jednak od razu postawił mu szereg warunków. Z jednej strony było to nieco śmieszne, z drugiej jednak świadczyło to o jego odpowiedzialności i chęci zapewnienia bezpieczeństwa swoim bliskim.
- Jasne, możemy iść. - mówię do Rina, po czym wygrzebuję się z ciepłego łóżka. Jednak przed wyjściem, wyjmuję z szafki jakąś miseczkę, po czym wsypuję do niej nieco karmy. - To na wypadek gdybyś zgłodniał Kuro. - odparowuję do czarnego kota, po czym podchodzę do Rina i obejmuję go za ramię. - Teraz możemy już iść.

Daisy7 - 2015-12-23, 22:17

- Czyżbyś próbowała się podlizać mojego kocurkowi? - zachichotał Rin, widząc, jak mówisz do Kuro, że ma tu trochę karmy dla siebie. - Doprawdy uroczę, ale po pierwsze sądzę, że już cię lubi, a po drugie to wyszło na jaw, jak bardzo mnie słuchasz, a raczej nie słuchasz. Przypomnij sobie nasze pierwsze wspólne śniadanie, może wtedy zrozumiesz - dodał, dalej wesołym tonem, po czym wyszliście z pokoju, zamykając go za sobą na klucz i po wyjściu z Centrum Pokemon, ruszyliście prosto w kierunku rzucającego się w oczy centrum handlowego. Jest bardzo duże i musi mieścić mnóstwo sklepów. A co do Goldenrod to niestety, ale za dnia nie prezentuje się tak bajecznie jak przy zachodzie Słońca, kiedy jego promienie oświetlają złote budynki i alejki, co wygląda, jakby te błyszczały.
Black Lotus - 2015-12-23, 22:30

- Wybacz, siła przyzwyczajenia. - przyznałam się do błędu, jakim było danie jedzenia dla Kuro. Przypomniałam sobie, jak Rin wspominał o tym, czym kot różni się od pokemonów i jedną z wymienionych przez niego rzeczy był brak konieczności pożywiania się.
Zostawiliśmy Kuro w pokoju, zaś sami ruszyliśmy w miasto. Goldenrod nie prezentowało się tak bajecznie jak wczorajszego wieczoru, kiedy promienie zachodzącego słońca oświetlały budynki, które wyglądały jak na wykonane w pełni ze złota. Takie uroki życia w mieście. Jednak jedną z zalet była bliskość do większych sklepów, gdzie można było się obkupić. Wraz z Rinem wkraczam do galerii handlowej i od razu ruszam do pierwszego sklepu z ubraniami.

Daisy7 - 2015-12-24, 11:08

Okazało się, że galeria handlowa nazywa się "Złote Piaski" i tak jak przeczuwałaś, jest pełna przeróżnych sklepów. Kiedy weszliście do środka, chciałaś od razu polecieć do pierwszego z brzegu sklepu odzieżowego, jednak Rin, postanawiając zostać tym rozsądnym, zdecydował, iż najpierw należy przyjrzeć się planie centrum. Dzięki temu udało ci się oszacować, że jakieś 60% tutejszych sklepów sprzedaje ubrania (w tym również te z bielizną i nietypowymi strojami), 30% obuwie, a pozostałe 10% różne inne produkty (np. artykuły spożywcze, elektroniczne, sportowe, turystyczne, dla Pokemonów). W końcu skierowaliście się do najbliższego sklepu z ciuchami, a tam od razu wpadłaś na pracownicę która zapytała, czego szukasz i czy może ci pomóc.
Black Lotus - 2015-12-27, 23:19

Od razu po wejściu do galerii o wdzięcznej nazwie "Złote Piaski" wpadałam w szał zakupów. Na szczęście Rin nieco mnie uspokoił, za ci byłam mu bardzo wdzięczna. Dlaczego? Po dokładnym obejrzeniu planu galerii okazało się, że część z nich mogłaby stworzyć dosyć dwuznaczne sytuacje, czego wolałabym uniknąć.
- Dobrze kotku, już będę spokojna. - powiedziałam do Rina, po czym wolnym krokiem ruszyłam ku pierwszego sklepu.
Od razu zostałam zaczepiona przez pracującą tak sprzedawczynię. Powiedziałam jej, że interesuje mnie jakiś jesienny płaszcz oraz ewentualnie jakieś gotowe stroje. W końcu nie mogłam cały czas chodzić w swoim mundurku.

Daisy7 - 2015-12-29, 11:27

nie będę opisywała tych ubrań, bo i tak pewnie znajdziesz na internetach jakiś swój wymysł xD
-------------------
Kobieta uśmiechnęła się, kiwnęła głową, a następnie poprosiła, byś poszła za nią do odpowiedniego działu. Zanim odeszłaś, Rin mruknął ci do ucha, że pójdzie na męski dział i zaraz do ciebie dojdzie.
- Proszę, oto najnowsza kolekcja płaszczy jesiennych - oznajmiła pracownica, wskazując ci na długą ścianę pełną różnych płaszczy, zaczynając od takich najzwyklejszych bez żadnych udziwnień, a kończąc na obładowanych futerkami i ćwiekami godnymi gwiazd filmowych. - Co do gotowych strojów to mamy ich kilka po drugiej stronie - dodała. - Gdyby pani chciała o coś zapytać, będę przy kasie. Przymierzalnie mamy tam w kącie na prawo - wyjaśnił, po czym odeszła, zostawiając się sam na sam z mnóstwem ciuchów.

Black Lotus - 2015-12-29, 15:52

Wiedziałam, że nieprzepadający za zakupami Rin, raczej nie będzie chciał patrzeć jak przymierzam kolejne ubrania, więc nie zdziwiła mnie jego ewakuacja. Pracownica zaprowadziła mnie na odpowiedni dział, po czym zostawiła mnie sam na sam z przeróżnymi płaszczami. Ich wybór był ogromny, od najzwyklejszych do najbardziej udziwnionych. Szybko przebiegłam wzrokiem po wieszakach, jednak nic specjalnego nie wpadło mi w oko, więc powoli przeglądałam kolejne kreacje. Wybrałam jeden, prosty płaszcz w szarym odcieniu oraz będący wraz z nim różowy szalik. Już szłam w kierunku przymierzalni, gdy zobaczyłam kolejny płaszcz. Był on co prawda zimowy, jednak tak mi się spodobał, że chwyciłam również i jego, po czym poszłam przymierzyć obie rzeczy.
________________________
* Od razu wymysł :v Mam nadzieję, że takie lekkie "nagięcie" jest w porządku
~ Pierwszy płaszcz - http://i.imgur.com/I7Eu3r5.jpg
~ Drugi płaszcz - http://i.imgur.com/4ZYcFzA.png

Daisy7 - 2016-01-02, 15:21

W przymierzalni okazało się, że obydwa leżą na tobie jak ulał. Ten szary z różowym szalikiem idealnie nada się na nadchodzące wielkimi krokami chłodniejsze dni jesienne, a kiedy zrobi się już mrozek, wtedy wymienisz go na czerwony z białą "pelerynką". Kiedy przymierzałaś drugi strój, oczami wyobraźni widziałaś już wyszczerzonego od ucha do ucha Rina, który bawi się kocimi uszami doszytymi do kaptura. Ciekawe jak zareaguje na nie Kuro. Pewnie kompletnie je oleje, ugh. Opuściwszy ciasną kabinę, poszłaś do kasy, gdzie dowiedziałaś się, że pierwszy komplet kosztuje 210$, a drugi 450$, czyli łącznie musiałabyś zapłacić 660$. Decydujesz się na to, czy coś okładasz?
Black Lotus - 2016-01-02, 18:44

Jako że oba stroje idealnie na mnie leżały i dodatkowo niesamowicie mi się podobały, postanowiłam zakupić oba płaszcze. W końcu kiedy może mi się nadarzyć kolejna okazja na kupienie takiego ślicznego zimowego płaszcza? Płacę podaną kwotę sprzedawczyni, po czym idę szukać Rina, który zaszył się gdzieś w dziale męskim. Kupiłam co chciałam, ale chciałam jeszcze zajrzeć do jakiegoś sklepu z rzeczami dla pokemonów. W końcu czemu by nie kupić czegoś również im?
Daisy7 - 2016-01-02, 18:50

Rina zastałaś na dziale męskim przed lustrem, gdzie przymierzał fikuśne krawaty. Albo miały dziwne wzroki lub kształty, albo grały, kiedy się wcisnęło guzik pośrodku. Ciemnowłosy miał przy tym niezły ubaw, a ty wyobraziłaś sobie jego w wieku 5-6 lat jako rozkosznego malca z potarganą czupryną w słodziaśnej piżamce. Nic tylko schrupać takiego brzdąca! Kiedy chłopak zorientował się, że na niego patrzy, spoważniał i szybko odłożył krawaty, a następnie podszedł i objął cię.
- I co, widzę, że zakupy się udały - stwierdził, spoglądając na siatki z płaszczami. - Daj, ja poniosę. Chcesz gdzieś jeszcze wstąpić zanim opuścimy to królestwo diabła? - zachichotał, biorąc od ciebie reklamówki.

Black Lotus - 2016-01-02, 21:11

Zachichotałam, gdy zobaczyłam Rina przymierzającego kolejne krawaty. Wyglądał on niczym mały brzdąc, który wstąpił do ogromnego sklepu z zabawkami. Nie chciałam mu przerywać zabawy, ten jednak szybko zauważył, że mu się przyglądałam. Rin odłożył prędko krawaty i od razu spoważniał. Pewnie nie chciał, żebym ujrzała jego nieco dziecięcą naturę.
- Żeby tobie nieco ulżyć, mogę ci obiecać, że idziemy do ostatniego sklepu. - uspokoiłam chłopaka. - Zajdziemy jeszcze do sklepu z rzeczami dla pokemonów. - oznajmiłam Rinowi. - Na taki luksus mi chyba jeszcze pozwolisz, co?

Daisy7 - 2016-01-02, 23:23

- Skoro to sklep z rzeczami do Pokemonów to okej. Tam nie jest tak nuuuudno jak w tym wszystkich odzieżowych i obuwniczych - odrzekł, specjalnie akcentując przysłówek "nudno".
Wstąpiliście do największego spośród trzech sklepów z artykułami dla kieszonkowych stworków. Niestety okazało się, że nie ma tu zbyt dużo specjalnych karm czy zabawek. 95% asortymentu sklepu to ubranka dla Poków. Całe mnóstwo obróżek, szaliczków, chust, czapek, skarpetek, kokardek, a także kilkadziesiąt pełnych strojów przygotowanych specjalnie na wybrany gatunek Pokemona. Przykładowo "wyborem dnia", czyli ciuszkiem za pół ceny jest dzisiaj pomarańczowa kamizelka dla Buneary'ego.

Black Lotus - 2016-01-02, 23:48

- Oj nie narzekaj już tak jak mało dziecko. - skarciłam nieco Rina. - Poza tym nie wyglądałeś, jakby ci się specjalnie nudziło tym razem. - nawiązałam do tego, co widziałam kilka chwil temu.
Udało nam się znaleźć sklep z rzeczami dla pokemonów, jednak byłam nim rozczarowana. Liczyłam, że mogłabym w nim nabyć jakieś specjalne karmy czy zabawki, albo chociaż kule do łapania pokemonów. Niestety znajdowały się tam jedynie ubranka dla pokemonów. Rin miał sporo szczęścia, bo niezbyt przepadałam za ubieraniem stworków.
- Masz szczęście kotku, możemy wychodzić. - odparłam do chłopaka. - Skoczymy tylko odnieść rzeczy do pokoju i możemy ruszać dalej. Pierwsza ja wybieram, gdzie chcemy iść. Teraz twoja kolej.

Daisy7 - 2016-01-03, 13:54

- Heh, coś długo nie zabalowałaś w tym sklepie z ubrankami dla Pokemonów. Niech zgadnę, myślałaś, że będą tam gadżety trenerskie innego typu? W sumie też miałem taką nadzieję, bo nie gustuję w pokazach, a tym samym nie mam potrzeby kupowania podopiecznych fikuśnych ciuszków. Zresztą długo by nie wytrzymały podczas jakiejś walki w błocie - zaśmiał się, kiedy wyszliście ze sklepu, po czym udaliście się na moment do centrum, aby zostawić w pokoju twoje siatki z płaszczami. - Skoro ja mam teraz coś zaproponować to może odwiedzimy Radio Tower? Jest tu też Name Rater, czyli miejsca, gdzie możesz zmienić imię swojego Pokemona, jeśli by cię to interesowało - zaproponował, gdy opuszczaliście lecznicę.
Black Lotus - 2016-01-03, 15:32

- Nie żebym nie lubiła pokazów czy występów tego typu. Po prostu uważam, że nie powinno się wystrajać pokemonów niczym jakieś lalki. - wyjaśniłam chłopakowi. - Jest to dla mnie strasznie kiczowate.
Na chwilę wróciliśmy do Centrum Pokemon, w którym zostawiłam swoje zakupy. Rin po opuszczeniu budynku przedstawił mi dwa miejsca, które moglibyśmy zwiedzić w Goldenrod. Imiona moich pokemonów bardzo mi się podobały i póki co nie miałam zamiaru ich zmieniać. Zostało zatem...
- Radio Tower. - wybrałam następny cel naszej podróży. - Musimy tam pójść. To jak być w Olivine i nie zwiedzić tamtejszej Latarni Morskiej.

Daisy7 - 2016-01-03, 17:04

- Heh, cieszę się, że tak mówisz i jesteś pełna entuzjazmu do moich propozycji - oświadczył Rin.
Droga do Radia Tower trwała dosyć długo, gdyż znajdowało się ono w całkiem innym miejscu niż Centrum Pokemon. Tak czy siak nie zmęczyliście się spacerem. Na miejscu nikt nie pilnował budynku od zewnątrz, więc postanowiliście wejść do środka. A tam anielska cisza i spokój, zapach środków czyszczących, dużo przestrzeni i nowoczesne meble.
- Witam. Czy są państwo umówieni na audycje? - zapytała was ciemnoskóra kobieta w białej koszuli i granatowej, obcisłej spódnicy, która właśnie pojawiła się w tym holu, przedsionku, czy jakby to nazwać po wyjściu z windy.

Black Lotus - 2016-01-03, 17:11

Spacerowaliśmy sobie uliczkami Goldenrod całkiem długo, gdyż wieża radiowa znajdowała się w innej części miasta niż Centrum Pokemon, z którego ruszaliśmy. Mimo długiej drogi nie zmęczyliśmy się zbyt bardzo, głównie pewnie dlatego że się nie spieszyliśmy. Okolica Radio Tower była pusta, zresztą tak samo jak jej wnętrze. Budynek od wewnątrz został urządzony bardzo schludnie i nowocześnie, co przypadło mi do gustu.
- Nie, chcieliśmy się tylko rozejrzeć. - mówię do kobiety, która nas zaczepiła. - Oczywiście, jeśli nie sprawia to żadnego kłopotu.

Daisy7 - 2016-01-03, 17:23

- Ach, chcą państwo zwiedzić naszą wieżę radiową, tak? - upewniła się i nie czekając na odpowiedź, kontynuowała. - W takim razie serdecznie zapraszam. Proszę tylko o zachowanie ciszy i porządku, a także niezaglądanie nigdzie, gdzie są zamknięte drzwi, gdyż odbywają się tam audycje lub trwają nad nimi prace - poinstruowała was, po czym odprowadziła wzrokiem, gdy przechodziliście przez hol, zanim nie zniknęliście w podłużnym korytarzu, gdzie ściany obito czerwonym materiałem i w równych odstępach po obu stronach wiszą na nim zdjęcia sławnych osób, które zapewne niegdyś tu były.
- Całkiem tu ładnie, nie sądzisz? - zapytał Rin. - Szkoda tylko, że wszędzie pozamykali drzwi. Prych.

Black Lotus - 2016-01-03, 17:27

- Wszystko rozumiemy. Postaramy się zachować jak największą ciszę. - odparłam do kobiety, po tym jak wyjaśniła zasady pasujące podczas "wycieczki" po wieży radiowej.
Radio Tower było znanym miejscem w Johto. W końcu była to jedyna rozgłośnia, dodatkowo jej zasięg nakładał się praktycznie na cały region. Każdy słuchał radia, czy to w domu podczas śniadania, czy podczas podróży autobusem do szkoły lub pracy.
- Nie przesadzaj Rin. - powiedziałam do chłopaka, po czym szturchnęłam go łokciem. - Praca radiowca wymaga skupienia i pełnej ciszy. W końcu audycje idą na żywo, co na pewno nie jest ułatwieniem.

Daisy7 - 2016-01-03, 17:48

- Nawet tak nie mów. Od razu budzisz we mnie diabelską naturę, która marzy, żeby "przypadkiem" wywołać jakieś głośne zamieszanie - zachichotał niczym złośliwy chochlik.
Wycieczka chociaż wyglądała cały czas tak samo, była bardzo ciekawa głównie przez te zdjęcia sławnych osób. Kiedy trafiliście do małego saloniku, ujrzałaś na żywo dwie znane ci prezenterki radiowe szczebioczące wesoło podczas picia kawki, a także różowowłosą kobietę siedzącą na pomarańczowej kanapie. Masz dziwne wrażenie, że gdzieś ją już widziałaś, ale raczej nie jest żadną babką pracującą w radiu.

- Hej, spójrz - mruknął Rin, szturchając cię w lekko w ramię i pokazując na plakat przyczepiony do korkowej tablicy zawieszonej na 3/4 jednej ze ścian.
Na plakacie znajdowała się ta sama babka, której przed chwilą się przyglądałaś, tyle że wyretuszowana. Widnieje tam również dzisiejsza data i napis "Wywiad z liderką Whitney! Godz: 19:00! Nie przegap!".

Black Lotus - 2016-01-03, 18:00

Nasza wycieczka opierała się głównie na oglądaniu ludzkich podobizn, które były powieszone na ścianie. Może nie było to nie wiadomo jak ekscytujące zadanie, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Ostatecznie trafiliśmy do niewielkiego saloniku, w którym siedziały i rozmawiały ze sobą trzy osoby. Dwie z nich były znanymi prezenterkami radiowymi, dało się to poznać od razu, zaś trzecia osoba wydawała mi się dziwnie znana, jednak nie wiedziałam skąd. Po chwili zagadka została rozwiązana.
- Więc to jest liderka Sali w Goldenrod, tak? - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. - Ciekawe, jakimi pokemonami ona dysponuje. - zaczęłam się zastanawiać. - Może byśmy poznali odpowiedź na to pytanie podczas jej audycji, nie uważasz? - zagadnęłam do Rina.

Daisy7 - 2016-01-03, 18:07

- Wygląda na to, że masz rację. Dobrze, że nie poszliśmy do jej sali od razu, bo pewnie jest zamknięta, a tak dowiemy się czegoś przydatnego. W sumie... po co czekać do audycji? Może podejdziemy do nich i zapytamy, czy moglibyśmy dowiedzieć się czegoś przed występem na żywo, bo jesteśmy wielkimi fanami Whitney? To wcale nie takie głupie, o ile wyjdzie na jaw, że niczego o niej nie wiemy - zaśmiał się cicho Rin. - Ale nie, no serio, mówię na poważnie. W sumie co nam szkodzi, nie?
Black Lotus - 2016-01-03, 18:26

Plan Rina początkowo wydawałam się irracjonalny i niedorzeczny. Jednak im dłużej się nad nim zastanawiałam, tym ten pomysł wydawał się coraz bardziej niegłupi.
- W sumie to i masz racją Rin. - powiedziałam do chłopaka, żeby podbudować go na duchu. - Nawet jak nie uda się nam niczego dowiedzieć, to nic na tym nie stracimy.
Teraz zostało jedynie wykonać plan Rina. On był jego pomysłodawcą, więc pewnie miał też mniej więcej rozplanowany plan działania, dlatego postanowiłam w pełni na nim polegać. Zawsze będzie można na niego zrzucić winę, jak coś się nie powiedzie.

Daisy7 - 2016-01-03, 20:35

- Heh, no co ty nie powiesz, że mam rację. Naucz się, miśku, że zawsze ją mam - wyszczerzył się, po czym wplótł swe palce między twoje i pociągnął cię za sobą do trzech kobiet, zatrzymując się najbliżej różwowłosej, która przeniosło na was zaciekawione spojrzenie. - Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzamy w rozmowie, ale ja i moja dziewczyna jesteśmy pani wielkimi fanami. Nie możemy doczekać się dzisiejszej audycji, dlatego przyszliśmy tutaj, żeby zobaczyć panią na żywo i może... może mogłyby nam pani zdradzić coś przedpremierowo? - zapytał, starając się zabrzmieć na podekscytowanego.
- O... och. Nie wiedziałam, że mam fanów. Bardzo mi miło, chociaż muszę przyznać, że jestem zaskoczona - odpowiedziała po chwili liderka, wyciągając ku wam rękę na powitanie. - Osobiście nie miałbym nic przeciwko, o ile to nie kłopot dla pań - tym razem spojrzała na dwie prezenterki, które przysłuchiwały się całej tej rozmowie.
- Ależ skąd - oznajmiła natychmiast jedna z nich, machając lekceważąco dłonią w powietrzu.
- Nie ma problemu. Często się to zdarza. Mamy tu nawet pokój dla fanów, gdzie ci mogą spotkać się ze swoimi ulubieńcami, żeby porozmawiać na spokojnie. Tylko oddajcie nam Whitney przed 18:30, bo będzie musiała jeszcze zostać umalowana i uczesana - dodała druga, wskazując na wspomniane pomieszczenie ulokowane tuż obok saloniku, w którym się znajdujecie.
- Dzięki - uśmiechnęła się życzliwie liderka, po czym przeniosło wzrok z powrotem na ciebie i Rina. - No to chodźmy.
Kiedy weszliście do "Pokoju dla fanów", okazało się, że to całkiem przytulne pomieszczenie różniące się wystrojem od innych. Nie jest tu zbyt nowocześnie. Raczej... domowo. Dwie wygodne kanapy, mięciutkie poduchy i pufy, a także fotele. Dodatkowo pośrodku znajduje się okrągły stolik na kawę, ciasteczka i takie tam smakołyki. Kobieta usiadła na jednej z puf, która idealnie pasuje kolorem do jej fryzury. Ty razem z ukochanym zajęliście miejsca na sofie, gdzie zostałaś objęta przez ciemnowłosego.
- Wyglądacie uroczo! Uwielbiam zakochanych! - poinformowała radośnie Whitney, mrużąc oczy z rozkoszy. - O co chcielibyście mnie zapytać? - zapytała po chwili, kiedy przeszła jej już to nagłe przesłodzenie. Poczułaś delikatne szturchnięcie od swojego przyjaciela, które zapewne ma oznaczać, iż przekazuje ci pałeczkę i teraz ty musisz zabłysnąć.

Black Lotus - 2016-01-03, 21:29

Plan Rina wypalił i to w stu procentach. Udało nam się zdobyć zainteresowanie Whitney, która była zdziwiona faktem, że posiada jakiś fanów. Była młoda i całkiem atrakcyjna, więc czemu nie miała większego zainteresowania, chociażby ze strony płci męskiej? Na szczęście kobiety, z którymi rozmawiała liderka, nie miały nic przeciwko, żebyśmy im ją podkradły, a dodatkowo przekierowały nas do oddzielnego pokoju, w którym możemy spokojnie porozmawiać z liderką. Wszystko szło doskonale, aż do momentu pytań. Zostałam zostawiona przez chłopaka na lodzie.
- Ten no... - byłam nieco zestresowana. - Od zawsze marzyła pani o zostaniu liderką? I czy było to trudne zadanie? - zadałam liderce dwa pytanie.

Daisy7 - 2016-01-03, 21:53

- O nie, nie, nie. Kiedyś nigdy bym nawet o tym nie pomyślała, by wiązać swoją przyszłość z walkami Pokemon. Co prawda uwielbiałam te stworzenia, jednak w innym kontekście. Lubiłam na nie patrzeć, spędzać z nimi czas, lecz nigdy nie służyły mi do walk. Jako dziecko mieszkałam i wychowywałam się na wsi, więc nie brakowało mi kontaktu z Pokami. Wtedy moim największym marzeniem było przejęcie farmy Miltanków po ojcu, a jako, że mam brata i on również chciał tego samego, ciągle ze sobą rywalizowaliśmy. Wszystko zmieniło się któregoś razu, gdy tata pokazał nam jak jedna z krówek zamiast paść się jak inne, postanowiła dosłownie toczyć się niczym kula po pastwisku. Powiedział, że zapewne próbuje nauczyć się ataku Rollout, ale raczej jej się to nie powiedzie, ponieważ wszystkie Miltanki z farmy były przeznaczone do dojenia, a nie walk i nauk ataków. Wtedy postanowiłam spełnić marzenie tego oryginalnego malucha i szybko wciągnęłam się w bycie trenerem. Oczywiście na startera wzięłam owego Miltanka, którym walczę do dziś i muszę przyznać, że to mój najsilniejszy Pokemon, jakiego posiadam - opowiedziała Whitney, a ty wyczułaś, jak Rin próbuje ci przekazać, że dobrze ci idzie i żebyś kontynuowała.
Black Lotus - 2016-01-03, 22:22

- Trudnym było porzucić swoje poprzednie marzenie, te dotyczące przejęcia farmy Miltanków? - dopytywałam dalej liderkę. - I jeśli twoim pokemonem jest Miltank, to podczas walk w sali pewnie także używasz innych pokemonów typu normalnego, mam rację? - może byłam nieco odważna, jeśli chodzi o kolejne pytanie, jednak Whitney mogła nie podejrzewać, że tak naprawdę wypytujemy ją w kwestii walki o odznakę. - Co pani uważa w kwestii tego, że kobiet liderów jest mało? W Johto są tylko trzy, w Kanto cztery. Sprawy z członkostwem w Elitarnych Czwórkach przedstawiają się podobnie.
Daisy7 - 2016-01-04, 10:44

- Tak, jak mówiłam, z początku w ogóle nie brałam pod uwagę innej opcji na swoją przyszłość, ale gdy potem pojawiło się nowe marzenie, by nauczyć Miltank Rollout i zaczęłam się w to wciągać, moje życiowe plany same się zmieniły i wcale nie tęskniłam za dawnymi - odpowiedziała, a słysząc kolejne pytanie, zrobiła nieco zdziwioną minę. - Eeem... no tak. W końcu moją specjalnością jest typ normalny, ale to przecież wie każdy. Oj chyba nie jesteście takimi stuprocentowymi fanami - zaśmiała się. Uf... Chyba was nie przejrzała, uznając, że to drobna gafa, ale było naprawdę blisko klęski. - Uważam, że kobiet jest mało, bo nie wierzą w siebie. Niestety wiele nadal twierdzi, iż nie sprostałoby byciu liderką, a co dopiero członkinią E4. Myślą, że to typowo męskie posady. Ale to totalna bzdura! Jakbyśmy się my, kobitki, zebrały, to raz dwa przegoniły byśmy wszystkich facetów - zachichotała. - Oczywiście trochę przesadzam i proszę nie brać tego tak do siebie - dodała szybko, spoglądając na Rina, ale ten nie wygląda na oburzonego słowami Whitney. - Po prostu myślę, że trochę więcej kobiet by nie zaszkodziło. Wspaniałymi autorytetami i przykładami w tej sprawie są Cynthia oraz Diantha, championki z Sinnoh i Kalos, a także profesor Juniper z Unovy. Och, ależ ten czas szybko leci. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to tak migusiem - ponagliła, zerkając na zegarek.
Black Lotus - 2016-01-04, 15:53

Whitney dalej odpowiadała na moje pytanie, co dodawało mi nieco odwagi. Dziewczyna wyglądała na osobę otwartą i wygadaną, i nie mającą raczej żadnych oporów przed rozmową, świadczyło o tym chociażby to, że dawała całkiem obszerne odpowiedzi. Niestety Whitney złapała mnie na moje niewiedzy, chodziło o trenowane przez nią pokemony, jednak nas nie przejrzała, najpewniej zrzucając to na nasze gapiostwo. Dalej dowiedziałam się o jej zdaniu na temat kobiet w roli liderek czy członkiń Elitarnej Czwórki. Jak to dziewczyna, uznała ona, że powinno nas być więcej na ważnych stanowiskach.
- Nie nie, dowiedzieliśmy się i tak już dużo. - powiedziałam do liderki. - Bardzo miło było móc z panią porozmawiać. A mogłabym poprosić jeszcze o autograf? - zapytałam na koniec, żeby nieco bardziej urealnić nasze "małe kłamstewko"

Daisy7 - 2016-01-04, 16:54

- Autograf? Naprawdę? Pierwszy raz spotyka mnie coś takiego. Niesamowite. Obym tylko nie nagryzmoliła tego brzydko, hehe - zaśmiała się, po czym wzięła kartkę od Rina, zapytała o wasze imiona i napisała całkiem eleganckim pismem "Od liderki Whitney dla moich pierwszych fanów, Harumi i Rina", a pod spodem drobnym maczkiem dodała jeszcze datę i nazwę miasta. - Mi również miło się z wami gawędziło. Do następnego razu! - wyszczerzyła się, a następnie wyszła z pokoju, zostawiając was w nim samych. Ledwo drzwi zdążyły zamknąć się za kobietą, zanim otrzymałaś namiętny pocałunek w usta.
- Zasłużyłaś sobie - powiedział Rin, kiedy już wasze usta oddzielało od siebie kilka centymetrów wolnej przestrzeni. - Serio, świetnie się spisałaś.

Black Lotus - 2016-01-04, 20:51

Byłam zadowolona, że moja prośba o autograf tak ucieszyła Whitney, nawet jeśli zaczęło się to od zwykłego kłamstewka. Dziewczyna była całkiem ładna, do tego miała pewnie swoje audycje w radiu oraz była liderką, więc dziwnym było, że nie zwracała na siebie uwagi większej liczby osób. Przyjęłam autograf od Whitney i ponownie podziękowałam jej za możliwość rozmowy z nią. Gdy ona wyszła, Rin zbliżył się do mnie i namiętnie mnie pocałował.
- Dzięki Rin. - odpowiedziałam, gdy wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. - Jednak mogłeś mnie nie zostawiać na lodzie, wiesz? - może i to brzmiało jak wyrzuty, ale nie miałam za złe chłopakowi, bo dzięki temu zwiększyłam swoją odwagę.

Daisy7 - 2016-01-04, 22:31

- Oj no przepraszam. Po prostu nie chciałem palnąć czegoś głupiego, co zniszczyłoby nasze starania. A jak już wspominałem, poradziłaś sobie po prostu śpiewająco - odpowiedział. Oczywiście było to typowe podlizywanie się i nadmierne wychwalanie cię, ale cóż innego miał mówić w takiej sytuacji.
Jako, że nie mieliście już po co dłużej przebywać w pokoju dla fanów, opuściliście go i dokończyliście zwiedzanie. W sumie została wam do obejrzenia już ostatnia sala nagrań, która była akurat dostępna dla zwiedzających. Weszliście do środka i zastaliście tam młodego mężczyznę prowadzącego nowy teleturniej umysłowy, który zyskał rzeszę fanów.
- Witajcie, witajcie. Macie wielkie szczęście, gdyż tylko dzisiaj, tylko teraz, możecie wygrać wspaniały i przydatny przedmiot dla każdego trenera, o ile odpowiecie na kilka z moich pytań, jakie zadaje w swoim programie. Co wy na to? Pięć minut i po sprawie. Warto spróbować! - zachęcał was.

Mhrok - 2016-01-04, 23:03

Chłopak próbował usprawiedliwić fakt, że to mnie wypchnął ku Whitney tym, że mógł palnąć coś głupiego, a to ja o mało co nas nie zdemaskowałam. Ale cóż, udało nam się wybrnąć, a przy okazji nieco się dowiedzieć o dziewczynie. Początkowo traktowałam tę rozmowę jako możliwość dowiedzenia się o liderce nowych informacji, ale po tym jak jej wysłuchałam, poczułam się inaczej. Liderzy wydawali się wspaniałymi osobami, znanymi, żyjącymi w pewnych luksusach. Jednak po rozmowie z nią nabrałam nowego oglądu na ich osoby, gdyż okazali się być oni takimi samymi ludźmi jak wszyscy, też mają marzenia, nadzieje, aspiracje.
Nie było mi dane długo zastanawiać się na tym, co usłyszałam od Whitney, gdyż gdy tylko dotarliśmy do jednej, jak nie jedynej, z otwartych sal w radiu, zostaliśmy z Rinem zaczepieni przez faceta, który chciał, abyśmy wzięli udział w czymś rodzaju quizu. I tak nie mieliśmy nic lepszego do roboty, więc w sumie i czemu by nie? Dodatkowo jeśli można coś wygrać...

Daisy7 - 2016-01-04, 23:22

Mężczyzna ucieszył się, że zdecydowaliście się wziąć udział w jego quizie. Rozdzielił was, tak byście siedzieli po przeciwnych stronach podłużnego stołu i podał wam po kartce z kilkoma pytaniami. No to do dzieła:
1. Co osiąga największą prędkość spośród wymienionych w nawiasie (wiatr, dźwięk, światło, przypływ)?
2. Kto zgubił pantofelek na balu i został dzięki temu rozpoznany (Mikołaj, Kopciuszek, Dobra Wróżka, Śnieżynka)?
3. "Ale ..." - powiedział niezadowolony z zakupu klient. Towar z wadami to: bubel, promocja, przecena.
4. Nazwa budowli i bierka szachowa jednocześnie to: wieża, barbakan, baszta.
5. Z kim tańcowała igła w znanym wierszu? (z naparstkiem, tkaniną, guzikiem, nitką)
6. Układ wiatrów powstających wokół ośrodka niskiego ciśnienia to: sztorm, burza, cyklon, wicher.
7. Co służy do usuwania skórki przy paznokciach? (cążki, penseta, lancet, zalotka)

Mhrok - 2016-01-04, 23:32

Quiz ten okazał się być zwyczajnym testem wybory, gdzie musieliśmy dobrać jedną z czterech podanych odpowiedzi. Nic łatwiejszego nie mogło się mi trafić.
- Światło... Kopciuszek... Bubel... Wieża... Z nitką... Cyklon... Cążki... - zapisałam odpowiedzi na kartce, po czym spojrzałam w stronę Rina.
Sam test nie był trudny, jednak ostatnie pytanie mogło sprawić trudność Rinowi, który w końcu był chłopakiem i mógł nie znać części "dziewczęcego ekwipunku". Wstałam z krzesła, po czym podałam wypełnioną kartkę z odpowiedziami mężczyźnie. Teraz jedynie zostało mi czekać na wyniki tego testu.

Daisy7 - 2016-01-04, 23:41

Mężczyzna wziął od ciebie kartkę i szybko przeleciał po niej wzrokiem, po czym uśmiechnął się i pokazał ci kciuka do góry. Rin z dosyć niepewną miną oddał swoją pracę kilka minut po tobie.
- No dobrze, dobrze. Panienka zdobyła maksymalną ilość punktów, za to pan pomylił się tylko w ostatnim pytaniu. Obydwoje dostaniecie... płytkę TM! Jednak jako, że panience poszło lepiej, będzie mogła wybrać, który atak z dwóch dostępnych woli, a jej kolega otrzyma ten drugi odrzucony - oznajmił mężczyzna i podszedł do ciebie z dwiema zapakowanymi płytami, na których "ukrywają" się ataki. Ta w niebieskim opakowaniu nazywa się "TM85 Dream Eater", a w czerwonym "TM55 Scald". Co wybierasz?

Black Lotus - 2016-01-05, 00:34

Okazało się, że odpowiedziałam poprawie na wszystkie pytania, zaś Rin pomylił się, zgodnie z moimi przypuszczeniami, w ostatnim dotyczącym narzędzia do usuwania skórki przy paznokciach. Przytuliłam się do chłopaka, żeby wesprzeć go na duchu, jednak znając życie, będzie próbował udawać, że przegrana w żaden sposób go nie wzruszyła. Nagrodami okazały się być płytki z TMami. Jako że zdobyłam więcej punktów, mogłam wybierać pierwsza między Dream Eater, ruchem psychicznym wysysającym energię ze śpiących pokemonów, albo Scaldem, wodnym atakiem mogącym dodatkowo poparzyć przeciwnika. Wybór nie był łatwy, jednak ostatecznie postanowiłam wybrać...
- Scald. - odparłam do mężczyzny, po czym odbieram od niego płytkę z tym ruchem.

Daisy7 - 2016-01-05, 00:51

Tak więc otrzymałaś czerwoną płytkę z atakiem Scald, a twój chłopak niebieską z Dream Eaterem. Kiedy wyszliście z pomieszczenia, nastolatek podziękował ci, że wybrałaś wodny cios, gdyż okazało się, że bardziej zależało mu na tym drugim. Potem zaczął komentować quiz, czyli narzekał na to, że był on stworzony pod płeć żeńską, bo niby skąd faceci mają wiedzieć, jak nazywa się jakaś pierdółka do usuwania skórki przy paznokciach. Potem zaczął marudzić, że w ogóle po co kobiety ją usuwają, czyt. według niego to tylko strata czasu i pieniędzy na cążki. Po opuszczeniu budynku, ruszyliście w kierunku Centrum Pokemon.
Black Lotus - 2016-01-05, 09:09

Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, dlaczego Rinowi mogło zależeć akurat na Dream Eater. Miał on w swojej drużynie psychicznego Kadabrę, który pewnie znał jakiś atak usypiający, co było wymagane do użycia wyżej wymienionego ataku.
- Nie ma za co Rin. - odparłam do chłopaka, po czym pocałowałam go w policzek.
Droga od studia do nagrań upłynęła głównie w atmosferze narzekać Rina na stronniczość pisanego przez nas testu oraz braku jakiegokolwiek sensu w niektórych zachowań dziewczyn. Nie chciałam już tego zbytnio komentować, bo wiedziałam, że i tak nic to nie zmieni, więc po prostu starałam się ignorować jego narzekania. Ruszyliśmy do Centrum Pokemon. Patrzę na zegarek na PokeDexie, żeby wiedzieć, ile czasu zostało do audycji Whitney, bo bardzo chciałam jeszcze raz ją usłyszeć. A w Centrum Pokemon na pewno będzie jakieś radio.

Daisy7 - 2016-01-05, 11:24

Do lecznicy dotarliście akurat na 18:55. Co prawda w poczekalni było radio, jednak Rin przypomniał, iż nieco mniejsze stoi u was w pokoju na parapecie, a na pewno lepiej będzie słuchać audycji w ciszy niż przy kilkunastu gawędzących między sobą ludziach. Tak więc udaliście się do wynajętej sypialni, włączyliście sprzęt, ustawiliście na lokalną stację i zaczęliście słuchać wywiadu z Whitney. Program trwał równą godzinę do 20:00. Prowadzący pytał głównie o rodzinę i wczesną młodość liderki, więc raz jeszcze mogliście usłyszeć jej historię, tym razem bardziej rozbudowaną i szczegółową, o farmie ojca, rywalizacji z bratem o to, kto przejmie rodzinną firmę i nagły zwrot akcji, kiedy to Whitney ujrzała Miltanka chcącego nauczyć się ataku Rollout. Z nowych rzeczy dowiedzieliście się również, że kobieta utrzymuje świetne kontakty z bratem, który spełnia swoje dziecięce marzenie i często jeździ do niego na wieś. Okazało się również, że Whitney w żaden sposób nie przypomina rozpieszczonej gwiazdy, ponieważ w ich rodzinnym domu nigdy się nie przelewało, wręcz było krucho z kasą, przez co ciężko pracowała na polu i przy dojeniu krówek już jako mały dzieciak. Na koniec pozdrowiła swoich bliskich, a także swoich pierwszych fanów, z którymi miała okazję dzisiaj porozmawiać.
Black Lotus - 2016-01-05, 15:21

Udało nam się dotrzeć do Centrum dosłownie pięć minut przed rozpoczęciem audycji. W głównej sali znajdowało się radio, ale z Rinem postanowiliśmy pójść do naszego pokoju, że móc posłuchać wywiadu z Whitney w ciszy i spokoju. Nie dowiedzieliśmy się o liderce niczego nowego, prowadzący w większości powtarzał zadawane przez nas wcześniej pytania. Whitney powiedziała nieco więcej o swojej przeszłości, w szczególności o swoim dzieciństwie. Wywiad z nią skończył się pozdrowieniami dla jej pierwszych fanów, czyli Rina i mnie.
- Jakieś plany na wieczór? - pytam Rina, starając się przybrać flirciarski głos. - Czy może wolisz spędzić go tutaj?

Daisy7 - 2016-01-06, 12:58

- A ty jak wolałabyś go spędzić? - zapytał Rin, który widocznie wychwycił twój flirciarski ton, ponieważ również zabrzmiał nieco inaczej niż zazwyczaj, gdy wypowiada zwyczajne kwestie. - W sumie Goldenrod nocą wyglądało bardzo ładnie, ale nie wiem, czy chcesz ryzykować. W końcu strażnik kazał nam uważać, pamiętasz? - dodał poważnie, jednak była to udawana powaga i chyba tak naprawdę wcale nie przejął się ostrzeżeniem mundurowego. - Jeśli wolisz spędzić wieczór tutaj, też mogę sprawić, by był niezapomniany.
Black Lotus - 2016-01-06, 17:27

- Tamtej facet wyglądał na nieźle przewrażliwionego. - odpowiedziałam Rinowi, gdy ten wspomniał o strażniku, którego spotkaliśmy wchodząc do Goldenrod. - Na pewno nie może się nic złego tutaj wydarzać. W końcu takie miasto na pewno jest dobrze pilnowane. - dodałam, uznając przestrogi policjanta za czcze.
Założyłam ręce na szyję i odmachnęłam swoje włosy do tyłu. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, gdzie indziej oprócz pokoju moglibyśmy spędzić wieczór. Jednak nie chciałam znowu go spędzać w jakiejś wykwintnej restauracji.
- Co byś powiedział na wyjście do jakiegoś baru albo klubu? - zaproponowałam chłopakowi.

Daisy7 - 2016-01-06, 18:05

- Czemu by nie. Ale tam raczej nie pasuje być w garniturze, nie? Jeszcze mnie wezmą za jakiegoś nadzianego kolesia albo sztywniaka - mruknął bardziej do ciebie, sięgając po plecak w celu wyjęcia z niego ubrań. - Co myślisz o tym? Będę wyglądał normalnie? - zapytał, pokazując ci najzwyklejsze, ciemny jeansy, a do tego białą koszulę z długim rękawem, lecz nie taką elegancką, bardziej w stylu "jestem niegrzecznym dżentelmenem i czekam, aż na mojej koszuli pojawi się twoja szminka".
Black Lotus - 2016-01-06, 18:26

- W sumie to całkiem nieźle wyglądasz. - odparłam do chłopaka, gdy ten założył dżinsy i białą koszulkę.
Wielokrotnie zazdrościłam chłopakom, że obojętnie co założą i tak wyglądają dobrze. Na dobrą sprawę jakby Rin tak ubierał się codziennie, to i tak by mu to pasowało na każdą okazję. Zaczęłam się zastanawiać, co sama bym mogła ubrać. Moja niebieska sukienka w kratę była raczej zbyt oficjalna jak na taki zwykły wypad na miasto, więc jedyną opcją było pójdzie w moim szkolnym mundurku.
- Będę musiała się jeszcze raz wybrać do tego centrum handlowego. - pomyślałam, przyglądając się sobie w lustrze. - Ale tym razem na pewno nie pójdę z Rinem, bo znowu będzie marudził.

Daisy7 - 2016-01-06, 19:27

- Ty również - odpowiedział wesoło, po czym opuściliście pokój, zamykając go na klucz, a chwilę później wyszliście również z całego Centrum Pokemon i trzymając się za ręce, ruszyliście na główną ulicę, gdzie wieczorami tętni studenckie życie.
Okazało się, że przy głównej alei mieści się całe mnóstwo klubów, pubów i dyskotek, które za dnia nie rzucały się tak bardzo, bo miały wyłączone neonowe napisy z nazwami lokali. Szukaliście czegoś odpowiedniego, czyli innego niż eleganckie restauracje, ale też mającego jakiś poziom, by nie trafić do klubu ze striptizem. W końcu wybraliście dwie możliwości. Albo klub o wdzięcznej nazwie "Brooklyn", gdzie motywem przewodnim jest Nowy Jork, albo nowoczesna dyskoteka "Laguna", gdzie gra niezły DJ, a czas można spędzić na parkiecie bądź przy barze. Ostateczną decyzję masz podjąć ty.

Black Lotus - 2016-01-06, 21:26

Okazało się, że znalezienie jakiegoś miejsca, w którym można by przyjemnie spędzić noc, nie było w Goldenrod takie trudne. Za dnia lokale nie były tak bardzo widoczne, jednak po zapadnięciu w mieście zmroku, wszystkie się uaktywniły. Pokazywało to taką drugą naturę miasta.
- Sama nie wiem, które wybrać. - powiedziałam do Rina, wciąż zastanawiając nad wyborem lokalu.
Ostatecznie postanowiłam wybrać Brooklyn. Dlaczegóż to? Ze względu na przypomnienie sobie o regionie Unova, którego największe miasto, czyli Castelia, podobno dużymi garściami brała z wyglądu Nowego Jorku.

Daisy7 - 2016-01-06, 22:16

- A więc jednak klub "Brooklyn". No dobrze, sprawdźmy, co ciekawego tam oferują - odezwał się Rin, kiedy w końcu podjęłaś decyzję, po czym otworzył przed tobą drzwi i przepuścił do środka jako pierwszą.
Klub jest bardzo klimatyczny i rzeczywiście przypomina te, jakie widzi się często na filmach, w których akcja dzieje się w Nowym Jorku. Idealny na spotkania jakichś mafiozów, hyhy. Oprócz zwyczajnych miejsc do siedzenia jest też barek, a przy nim największa ilość młodych ludzi. Kawałek dalej znajduje się kącik z trzema automatami do gier, a zaraz obok nieduży parkiet i wieża, z której wydobywają się imprezowe kawałki. Z pomieszczenia wychodzi również niewielki korytarzyk, który zapewne prowadzi do toalet. Wraz z towarzyszem usiedliście przy barze. Dwójka studentów obok was obgadywała jakieś "niezłe dupeczki" z ich kierunku.
- Co podać? - zapytał barman, całkiem umięśniony, opalony facet w wieku około 30 lat z tribalem na ramieniu.

Black Lotus - 2016-01-06, 23:15

Bo wybraniu przeze mnie jednego z dwóch klubu, przekroczyliśmy próg "Brooklynu". Było tam niezwykle klimatyczne miejsce, w którym na prawdę można było się poczuć jak w jednym z nowojorskich klubów. W "Brooklynie" można było potańczyć na parkiecie, pograć w jedną z gier automatowych albo zwyczajnie usiąść przy barze i się czegoś napić. Z Rinem wybraliśmy opcję numer trzy i zbliżyliśmy się do drewnianego blatu, za którym stał umięśniony barman.
- Na razie chciałabym wziąć colę z lodem. - odparłam do mężczyzny, nie wiedząc, czy Rin chciałby się napić czegoś mocniejszego. W końcu zawsze możemy domówić jakieś drinki.

_________________
* Obejrzyj to koniecznie! *^*

Daisy7 - 2016-01-07, 07:52

- Dla mnie whisky sour - poprosił Rin bez zerkania w kartę z drinkami, ale jeśli ci pamięć nie myli wybrał delikatny, typowo orzeźwiający drink z kwaskowatym posmakiem cytryny.
Barman kiwnął głową, po czym zajął się przygotowaniem waszych napoi, które dostaliście po kilku minutach.
- Mmm... jake chłodne. O to mi właśnie chodziło - mruknął rozkoszujący się piciem chłopak.
- Cześć mała - odezwał się siedzący obok ciebie student, obcięty na typową gwiazdę rocku. - Może postawić ci coś mocniejszego? - zaproponował, a ty mogłabyś przysiąc, że usłyszałaś cichy, wrogi warkot od strony Rina, lecz gdy na niego zerknęłaś, siedział wpatrzony w dal, sącząc powoli swojego drinka.

Black Lotus - 2016-01-07, 12:26

Najwidoczniej Rin nie zamierzał zostawać dzisiaj abstynentem, bo zamówił dosyć znany drink na bazie whisky i soku z cytryny. Sama jeszcze do końca nie wiedziałam, czy sama będę chciała też wypić coś mocnego. Póki co delektowałam się swoją zimną colą. Po chwili przyplątał się do mnie jakiś bardzo pewny siebie student. Rin nie był zadowolony z tego powodu. W sumie to ja też nie miałam ochoty długo spędzać z nim czasu, jednak miałam pewien pomysł, jak go odpędzić.
- No w sumie czemu nie. Tylko wiesz, będziemy musieli chyba zmienić lokal. Mój chłopak jest strasznie zazdrosny i dopiero co dostał wyrok w zawieszeniu za pobicie z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. - mówię, po czym odwracam głowę, żeby spojrzeć na Rina, który najpewniej dalej będzie ignorował nieco namolnego studenta. - To co ty na to?

Daisy7 - 2016-01-07, 17:23

Kiedy obejrzałaś się na Rina, ten rzeczywiście pozostawał w pozie identycznej jak przedtem, jednak widziałaś, jak na jego twarzy maluje się nieco złośliwy, z całą pewnością usatysfakcjonowany uśmieszek. Jego mimika zareagowała kompletnie inaczej do mimiki studenta, który lekko zbladł i zrobił wielkie oczy.
- Och, twój chłopak! - odezwał się po chwili, drapiąc się po głowie. - Nie, nie. Przecież nie będę cię mu zabierał. W sumie na mnie pora - dodał szybko, wlał w siebie pozostałości ciemnego napoju, jaki spożywał, po czym zszedł z barowego stołka i udał się ku automatom.
- Lubię jak tak sobie owijasz wokół palców facetów i łamiesz im serca jednym zdaniem - zachichotał twój towarzysz, dając ci do zrozumienia, iż rzeczywiście przysłuchiwał się waszej rozmowie. - Pod warunkiem, że to nie jestem ja - sprostował. - W każdym razie nie mogę być gorszy od tego przydupasa, więc zgodzisz się, bym postawił ci dowolnego drinka? Albo coś innego, jeśli wolisz.

Mhrok - 2016-01-07, 18:50

- Dzięki kotku. - odparłam, po czym lewą ręką odmachnęłam swoje włosy. - Nie no, co tym. Na tobie nie będę używała takich sztuczek. - powiedziałam, po czym zbliżyłam się do niego nieco bliżej i zaczęłam jechać palcem po jego torsie. - Na ciebie mam przyszykowane coś lepszego. - dodaję i całuję go w usta, po czym siadam na swoje krzesło i dopijam colę. - Zaś jeśli chodzi o drinka, to chętnie się skuszę. - odpowiadam na propozycję chłopaka, po czym zwracam się do barmana. - Poproszę Mexican Surfera.
Daisy7 - 2016-01-07, 19:11

- Dlaczego mam wrażenie, że powinienem się ciebie bać, a zamiast tego ekscytuję się i jeszcze bardziej chcę być przy tobie? - jęknął niczym omotana ofiara jakieś istnej diablicy, nie ukrywając rozkoszy, jaką przyniosły mu twoje słowa i czyny.
- Mexican Surfer raz - mruknęła po chwili barman, stawiając przed tobą szklankę z żółtym napojem, w którym unoszą się dwie kostki lodu. Zanim jednak zdążyłaś po niego sięgnąć, Rin cię przegonił i upił łyk drinku, odkładając go od razu na wcześniejsze miejsce.
- Ananas - stwierdził, cmokając z uznaniem. - Dobry gust.

Mhrok - 2016-01-07, 19:52

- Czemu niby miałbyś się mnie bać? - udawałam zdezorientowana jego kwestią. - Przecież ja nie umiałabym nikomu nic złego zrobić czy powiedzieć. No może poza tamtym gościem. - ostatnie zdanie dodałam po chwili.
Na swój drink nie musiałam długo czekać. Jednak zanim mogłam go spróbować, Rin zabrał mi szklankę i wypił nieco napoju, uznając mój wybór za bardzo dobry.
- Zapamiętaj jedno Rin, ja zawsze dobrze wybieram. W końcu dzięki temu jesteś właśnie tutaj ze mną. - odparłam, znowu starając się brzmieć flirciarsko.

Daisy7 - 2016-01-07, 20:49

- Ależ przestań, bo się zarumienię - zachichotał Rin. - I mam nadzieję, że mi się nie podlizujesz, bo na takie też mam swoje sposoby - dodał, przybierając gardłowy pomruk, po czym powolutku zbliżył swą twarz do twojej szyi, by obdarować ją serią delikatnych, ale jakże gorących pocałunków, którymi dotarł aż do twojego ucha, które lekko połaskotał nosem, lecz wtedy przerwał buziaki, chociaż nie odsunął się ani na milimetr.
- Może usiądziemy tam? - mruknął nadal gardłowym, męskim głosem, a ręką wskazał na stolik w dosyć odosobnionyn miejscu, który otaczają miniaturowe palmy ozdobione jak reszta kolorowymi, migoczącymi diodami.

Black Lotus - 2016-01-07, 23:38

- Gdzież bym śmiała? - odparłam, gdy Rin oskarżył mnie o podlizywanie się mu.
Atmosfera robiła się coraz bardziej miła. Chłopak najwyraźniej podchwycił mój flirciarski ton i postanowił dołączyć do mojej małej gierki. W sumie przyjemnym było, że Rin się stara okazywać mi uczucia, czy to przez pocałunki i uściski, czy czułe słowa. Gdy chłopak wskazał na nieco odosobniony stolik, przystałam na to, żebym tam usiąść, bo w spokoju moglibyśmy tam spędzić sobie nieco czasu. Siadam na jednej kanapie z Rinem, po czym przytulam się do niego.

Daisy7 - 2016-01-09, 11:53

Kiedy usiedliście w odosobnionym miejscu na jednej z dwóch dwuosobowych kanap obitych ciemnobrązowym, lekko bordowym materiałem, przytuliłaś się do Rina, na co ten pogłaskał cię po głowie, po czym podciągnął jeszcze bliżej siebie i troskliwie objął ramieniem tak, że jedna z jego rąk leży na twoim udzie, delikatnie je pieszcząc.
- Mimo wszystko wolałbym ci nie podpaść - powiedział cicho, sięgając po końcówkę swojego drinku, który dopił jednym łykiem, a następnie odłożył i obrócił się tak, żeby wasze twarze były skierowane do siebie i dzieliło je zaledwie kilka centymetrów.
Chłopak uśmiechnął się łobuzerko. Wolną dłonią objął ci twarz, po czym przystąpił do namiętnego pocałunku, który lekko zakręcił ci w głowie. A może to przez drinka? Tak czy siak było miło.
- Chyba się nie wstydzisz? - zapytał, unosząc jedną z brwi jak rasowy podrywacz. Poczułaś, że delikatnie na ciebie napiera, przez co coraz bardziej zbliżasz się z pozycji siedzącej do leżącej.

Black Lotus - 2016-01-09, 12:27

To odosobnienie w tym miejscu baru włączyła w nim nieco łobuzerską naturę. W końcu nikt nie widział, co on robi, więc czemu by nie zrobić czegoś.. mniej grzecznego. Chłopak na początku namiętnie mnie pocałował, co w połączeniu z wybitym przeze mnie drinkiem, skutecznie zakręciło mi w głowie. Sytuacja, w której się znalazłem, była nawet zabawna. Jeszcze kilka dni temu siedziałam na łóżku z książką i ciepłą herbatą, a teraz siedzę w klubie, spory kawał drogi od domu, i całuję się ze swoim chłopakiem. Jakie to życie potrafi być przewrotne, prawda?
- Widzę, że całus to dla ciebie za mało. - odparłam, w pełni rozluźniona. - Jednak może wrócimy do naszego pokoju, co? - zapytałam się chłopaka.

Daisy7 - 2016-01-09, 12:44

- Dla ciebie chyba też całus to za mało, skoro proponujesz mi powrót do pokoju. W końcu ja nic takiego nie sugerowałem - zachichotał Rin, po czym wyprostował się, pozwalając ci wrócić do poprzedniej pozycji. - Jesteś pewna, że chcesz już wyjść? Może jednak jeszcze się trochę powstrzymasz - dodał, nie ukrywając swojego rozbawienia połączonego z zadowoleniem, co oznacza, że jemu te przekomarzania również sprawiają przyjemność. - Zaproponowałbym ci jeszcze jednego drinka, ale wolę byś pozostała na trzeźwo - ostatnie zdanie powiedział bardziej do siebie. - A może jesteś głodna? Na pewno mają tu jakieś przekąski - tym razem odezwała się w nim troskliwa natura.
Black Lotus - 2016-01-09, 23:25

- Nic nie sugerował, tak jasne. - była to pierwsza rzecz, o której pomyślałam, kiedy tylko Rin się wyprostował. - Pewnie uważał, że będzie się ze mną mógł zabawiać. Bo o co innego mogło mu chodzić, skoro się na mnie kładł?
Nie byłam jakoś specjalnie zdenerwowana na Rina, bo sama czułam, że to jeszcze nie jest moment na ten krok. Jednak gdyby on dawał jakieś sygnały, że chciałby przejść ze mną do kolejnego etapu, raczej bym przeciw temu nie starała się zbytnio protestować. W końcu było między nami uczucie, chcieliśmy je rozwijać, więc oczywistym było, że w końcu dojdzie do czegoś więcej niż całus w usta.
- W sumie to czemu nie, chętnie bym coś przekąsiła. - odparłam do chłopaka, po czym szukam jakiejś kartki, czy czegoś w tym rodzaju, pełniącego funkcję menu.

Daisy7 - 2016-01-09, 23:55

Zaczęliście rozglądać się za jakąś kartką ala menu, lecz nic takiego nie znaleźliście. Wygląda na to, że jedyne przekąski jakie mają to chipsy, paluszki, orzeszki solone i onigiri z suszonymi śliwkami przy barze. Rin postanowił wziąć te ostatnie, gdyż z całej czwórki wydawałby się być najbardziej zbliżonymi do zwykłych potraw. Zresztą są też najzdrowsze. Po chwili ciemnowłosy wrócił z tacką ryżowych trójkątów, którą położył na stoliku i usiadł obok ciebie tam gdzie przedtem. Kiedy sięgałaś po smakołyk, młodzieniec lekko pacnął cię w dłoń, mówiąc "nu nu nu" jak do małego dziecko. Gdy spojrzałaś na niego zaskoczonym wzrokiem, uśmiechnął się szelmowsko i wziął jedno z onigiri, podsuwając ci je pod usta.
- Ja cię nakarmię - oświadczył wesoło, machając ci lekko przekąską przed twarzą, jakby chciał cię na nią nakłonić.

Black Lotus - 2016-01-10, 12:08

Niestety nie udało nam się odnaleźć żadnego przedmiotu pełniącego menu. Rozejrzeliśmy się po okolicznych stolikach i dojrzeliśmy na nich w większości chipsy, paluszki i solone orzeszki. Zdziwiło mnie zatem to, że Rinowi udało się zdobyć coś spoza wyżej wymienionej listy. Chłopak przyniósł onigiri, czyli charakterystyczną japońską przekąskę będącą zbitym w trójkąt ryżem. Już chciałam po nie sięgnąć, gdy poczułam uderzenie w rękę. Rin chciał... mnie pokarmić.
- Yyy... Czemu nie... - odparłam, będąc jeszcze nieco zdezorientowana prośbą chłopaka.

Daisy7 - 2016-01-10, 13:46

- Zrób "aaaa" - polecił, uśmiechając się zachęcająco, a gdy tylko otworzyłaś usta, włożył ci onigiri do środka.
Zaczęłaś gryźć i przeżuwać przekąskę. Była bardzo smaczna, ponieważ kleisty ryż idealnie komponował się z lekko słodką suszoną śliwką, a do tego ciekawego smaczku wprowadzały glony nori. Kiedy skończyłaś, chłopak podał ci drinka, którego jeszcze nie zdążyłaś dopić do końca, po czym nakarmił cię połówką drugiego onigiri, uprzednio odgryzając jego fragment.
- Grzeczna dziewczynka - pochwalił cię, klepiąc po głowie.

Black Lotus - 2016-01-10, 17:36

Rin wspominał kiedyś o tym, że ma siostrę, jednak nie mówił czy jest ona od niego młodsza czy starsza. Wiedziałam jedynie tyle, że zostali rozdzieleni w dzieciństwie. I w sumie to tyle... Chłopak niezbyt lubił wspominać o swojej przeszłości, o czym poinformował mnie już na początku naszego związku. Uszanowałam jego decyzję i nie dopytywałam się o jego przeszłość.
- Za taką interpretację zwykłej chęci karmienia ciebie przez Rina w szkole na pewno byś dostała słabą ocenę. - sama śmiałam się w myślach ze swojego zachowania. - Po prostu chce mi sprawić przyjemność. Ot i cała tajemnica. - uznałam, że jednak zachowanie Rina nie ma żadnego drugiego dna spowodowanego taką a nie inną przeszłością.

Daisy7 - 2016-01-10, 18:54

Rinowi udało się nakarmić cię wszystkimi onigiri, z którym sam odgryzał połowę, a resztę dawał tobie. Nie brakowało przy tym różnych pochwał zarówno w postaci słów jak i głaskania czy klepania. Na szczęście najedliście się przekąskami, ale też nie przejedliście, dzięki czemu nie czujesz się jak obżarty Tepig. Po posiłku chłopak ułożył cię tak, że leżysz na brązowo-bordowej kanapie, a głowę masz na jego kolanach. Ktoś mógłby uznać to za dziwną pozycję jak na miejsce publiczne, jednak inni klienci zachowują się podobnie albo nawet bardziej odważnie. Mówiąc prościej, nikt tu na nikogo nie patrzy i nie krytykuje.
- Wiesz co? Nigdy mi nie mówisz o swoich ulubionych rzeczach. W sensie takie błahostki jak ulubiony kolor, kamień, gatunek muzyki, książką itd. Może teraz to nadrobimy? - zaproponował, jednocześnie przeczesując twoją grzywkę dłonią.

Black Lotus - 2016-01-10, 19:30

- Naprawdę? Musiało mi to umknąć... - po pytaniu Rina, uświadomiłam sobie, że moja niewiedza na temat chłopaka nie musi wynikać z jego skrytości, ale z tego że on wiedział o mnie równie mało. - Zatem ulubiony kolor, tak? Myślę, że najbardziej lubię taki ciemniejszy fiolet, ale przepadam też za takim jaśniejszym, nieco świecącym niebieskim. Zaś jeśli chodzi o kamienie to najbardziej podobają mi się szafiry i rubiny. Jeśli chodzi o muzykę, to lubię wszystko, może oprócz disco polo i reggae. Książek też lubię dużo i chyba nie mam jakiejś takiej swojej jednej najbardziej ulubionej. - przedstawiałam po kolei rzeczy, które chłopak wymienił. - To teraz coś spoza tego. Moim ulubionym kwiatem jest lotos. Z potraw lubię kuchnię azjatycką ale również włoską. I lubię podróżować, nawet bardzo. Dotąd nie miałam okazji, a wyruszenie w podróż dało mi taką możliwość. Wydaje mi się to nawet przyjemniejsze od samych walk i tej całej reszty. - dopowiedziałam nieco więcej rzeczy, spoza wymienionych przez Rina, po czym usiadłam na kanapie i zaczęłam się w niego wpatrywać. - To może teraz ty zdradzisz co nieco o sobie, Panie Tajemniczy?
Daisy7 - 2016-01-10, 19:55

- Z tej samej listy co ty? W takim razie lubię kilka kolorów. Zielony, ale nie taki oczojebny, bo kojarzy mi się z naturą. Błękitny jak morze albo niebo. Czarny i biały, bo wspólnie tworzą idealną harmonię. I ostatnio gustuję również w bursztynowym, bo takiej barwy masz oczy. Ulubionego kamienia nie mam. W sierocińcu przez pewien czas miałem pokój z takich kolesiem, którzy kolekcjonował różne skałki i pamiętam jedną. Taka fioletowawa, ale pod światłem mieniła się mnóstwem innych kolorów. Niestety nie kojarzę jej nazwy. W muzyce również stronię od disco polo, a moim faworytem jest rock, ale zwykły, porządny rock, nie ciężki. Książek przeczytałem w swoim życiu mnóstwo, bo głównie to robiłem po szkole, żeby nie musieć integrować się z innymi wychowankami. Cóż... nigdy nie byłem duszą towarzystwa. Szczególnie polecam dzieła Hemingwaya. Na kwiatach się nie znam. Może lilia? W sumie jest chyba podobna do lotosu, prawda? Z kuchni też kocham azjatycką, ale ogólnie to zjem wszystko, co dostanę - zaśmiał się pod koniec.
Black Lotus - 2016-01-10, 20:56

Dowiedziałam się o Rinie sporo nowych rzeczy. Poznałam zarówno jego ulubiony kolor, preferowaną muzykę, fakt lubienia książek oraz jaką kuchnię lubi. Podczas tego całego wywodu jedynie raz wspomniał o swoim dzieciństwie, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że chłopak nie przepada za opowiadaniem historii z tego okresu swojego życia.
- Widzę, że jednak mamy ze sobą coś wspólnego. Oboje lubimy jeść azjatyckie żarcie. - odparłam z uśmiechem. - Co powiesz na kolejnego drinka? Nie musi być on alkoholowy, jeśli nie chcesz.

Daisy7 - 2016-01-10, 21:28

- Okej, czemu by nie. To ja może wezmę... Cocorange virgin. Chyba ma w składzie sok kokosowy, a to ciekawy smaczek - powiedział Rin, po czym zaczekał na twój wybór, a kiedy już się zdecydowałaś, zabrał wasze wcześniejsze kieliszki i po kilku minutach wrócił z nowymi pełnymi kolorowych napoi. - Proszę - mruknął, podając ci twojego drinka i siadając tam gdzie zawsze ze swoim. - Ostatnio wspominałaś mi o swoich przyjaciołach. W tym Reiu, o którego pytałem, czy nie był twoim facetem. O ile dobrze kojarzę, wspominałaś, że przede mną nie miałaś żadnego chłopaka. Mogę wiedzieć czemu? Nie spotkałaś żadnego, który by ci przypasował czy może miałaś jakieś inne opory?
Black Lotus - 2016-01-10, 22:42

- Ja poproszę o... Zieloną Wdowę. - wybrałam drinka z listy, po czym odłożyłam ją na stolik.
Rin poszedł po nasze drinki, z którymi wrócił po kilku minutach. Zielona Wdowa wyglądała niezbyt ciekawie, ale była bardzo przyjemna w smaku, w szczególności jej świeży, pomarańczowy posmak.
- Czemu nie miałam innego chłopaka? W sumie to sama nie wiem. Rei i Mira byli mi bardzo bliscy, a po ich wyruszeniu w podróż nieco rzadziej brałam udział w jakiś imprezach czy zwyczajnych wypadach na miasto. Do tego zaczęłam bardziej pomagać mamie i w sumie jakoś tak wyszło... - byłam nieco zmieszana, że Rin przeszedł do tego tematu. Nie żebym czuła się niekomfortowo czy coś, po prostu nie lubiłam o tym mówić. - A ty? Miałeś przede mną jakąś inną? Nie martw się, nawet jak się przyznasz, to nie dostaniesz. A przynajmniej nie zbyt mocno....

Daisy7 - 2016-01-11, 07:49

- Heh, naprawdę brzmisz bardzo zachęcająco do zwierzeń - parsknął cicho Rin, jednak postanowił podzielić się z tobą swoją historią na ten temat. - Chyba nigdy nie spotkałem odpowiedniej dziewczyny, bo w stosunku do żadnej, którą znałem, nie czułem czegoś więcej, nie wyobrażałem sobie bycia z nią, chodzenia na randki, całowania się i takie tam. Nie żebym nie był mężczyzną. Oczywiście, że w pewnym wieku zacząłem interesować się płcią przeciwną, miałem różne młodzieńcze... fascynacje i marzenia, ale wtedy sądziłem, że swój pierwszy raz przeżyję raczej jako jednorazową przygodę po pijaku z laską na jakiejś imprezie. Nie żeby taka wizja mi się podobała - wyjaśnił, po czym zastanowił się nad czymś, jakby myślał, czy mówić ci o tym. Ostatecznie zdecydował się odważyć. - Ale powiem ci, że kiedy byłem w sierocińcu, niektóre dziewczyny ze szkoły latały za mną i ciągle mi nie narzucały, dopóki nie dowiadywały się, gdzie mieszkam. Wtedy nagle przestawałem im się podobać, jakby dom dziecka myliły z poprawczakiem i miały mnie za jakiegoś łobuza - prychnął i wstał. - Robi się późnawo. Wracamy do centrum? - zaproponował, wyciągając rękę, by pomóc ci wstać i wyjść zza kanapy.
Black Lotus - 2016-01-11, 20:03

Przyszedł na rewanż i teraz to Rin opowiadał o swojej relacji z płcią przeciwną. Wyglądała ona podobnie do mojej, czyli praktycznie nijak. On również niezbyt interesował się dziewczynami, a te które interesowały się Rinem, traciły nim zainteresowanie, gdy tylko dowiadywały się o tym, że mieszka w domu dziecka. Sama do końca nie pojmowałam ich postępowania, przecież bycie sierotą nie oznaczało bycia kimś gorszym. Przytuliłam się do Rina, żeby dodać mu nieco otuchy.
- W sumie to byśmy chyba mogli wracać. - odparłam do chłopaka. - Jutro chciałabym nieco potrenować przez walką z Whitney. Mam nadzieję, że mogę liczyć na twoją pomoc.

Daisy7 - 2016-01-12, 07:17

Rin uśmiechnął się jakoś tajemniczo, po czym przytaknął ci, oferując jutro swoją pomoc podczas treningu i podszedł na moment do baru, by uregulować rachunki. Kiedy wyszliście z klubu, powoli zaczęliście sunąć się całkiem żywymi jak na późną godzinę ulicami Goldenrod. I że niby ludzie tutaj nie włóczą się po nocy, bo coś im może grozić? Chyba niezbyt przekonujący jest ten strażnik.
- Nie powiedziałem, że powrót do centrum oznacza zakończenie tego miłego wieczoru i pójście spać - mruknął zagadkowo twój towarzysz, uśmiechając się tak samo jak chwilę temu w "Brooklynie".

Black Lotus - 2016-01-12, 07:39

- A kto powiedział, że zamierzam już iść spać? - przekomarzałam się z chłopakiem, wtulając się w niego.
Po uliczkach miasta poruszało się sporo ludzi, co stało w pełnej sprzeczności z tym, co mówił strażnik poprzedniego dnia, kiedy przekraczaliśmy granicę Goldenrod. Wieczór spędzony z Rinem był niezwykle przyjemny, zresztą jak reszta dni odkąd go poznałam. Ciekawe, kiedy do naszego związku wkradnie się jakaś rutyna? Nie żeby mi to przeszkadzało, w końcu nie zawsze musieliśmy co wieczór wychodzić gdzieś na miasto. Przecież nie byłoby nic złego w tym, żebyśmy nawet spędzili go w pokoju w lecznicy. Najważniejsze żebyśmy byli razem.

Daisy7 - 2016-01-12, 08:09

- W takim razie cieszę się, że masz jeszcze trochę energii, którą będzie trzeba jakoś zużyć, byś mogła potem spokojnie zasnąć. Ale nie patrz tak na mnie. Ja nie mam nic złego na myśli, świntuszku - wyszczerzył się Rin, głaszcząc cię po ramieniu, które obejmuje jedną z rąk. - No i jesteśmy. Tylko cichutko, bo pusto jakoś w tym centrum i głupio byłoby pobudzić ludzi - poinformował chłopak, kiedy weszliście do lecznicy (jak dobrze, że nie zawsze ktoś tu dyżuruje i nie zamykają jej na noc, bo musielibyście albo się jakość wkraść do swojego pokoju, albo spędzić noc na zewnątrz, co mogłoby zakończyć katarem bądź poważniejszym uszczerbkiem na zdrowiu).
Na szczęście udało wam się dostać po cichu do wynajmowanego pokoju. Rin bez skrępowania zrzucił z siebie wszystko prócz bokserek, po czym legł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie, zachęcając cię do położenia się na nim.

Black Lotus - 2016-01-12, 09:03

Przedostaliśmy się po cichu przez korytarze Centrum aż do naszego pokoju. Nie chcieliśmy nikogo zbudzić i chyba to nam się udało, bo nie słyszeliście żadnych innych szmerów, poza naszymi oczywiście. Po wejściu do pokoju Rin rozebrał się, oczywiście jedynie do bokserek, co uczyniłam i ja zostawiając na sobie biustonosz i majtki, po czym położyłam się obok niego na łóżku. Przez kilka pierwszych chwil wpatrywałam się w sufit. Już wcześniej przechodziła mi przez myśli ta kwestia, jednak póki byliśmy wśród ludzi, nic chciałam jej podejmować. Teraz kiedy byliśmy już sami, nie było już żadnych przeciwwskazań.
- Rin, nie chciałabym się narzucać czy coś, ale... - zaczęłam ostrożnie, bardzo zdenerwowana. - Bo wspominałeś o swojej siostrze... - tutaj znowu zrobiłam pauzę, jednak Rin na pewno będzie wiedział o co mi chodzi, nawet bez dokończania tego zdania.

Daisy7 - 2016-01-12, 19:47

Cóż, gdy wskoczyłaś w samej bieliźnie obok Rina i powiedziałaś, że nie chciałabyś mu się narzucać, ten z całą pewnością nie spodziewał się, że zapytasz o jego siostrę. Zresztą było to widać po jego lekko wypchniętych bokserkach i dało się poczuć, jak ciało chłopaka robi się bardziej gorące. Łobuzerski uśmiech spełzł jednak z twarzy nastolatka i jego miejsce zajęły czerwone wypieki zawstydzenia, kiedy dokończyłaś mówić.
- No tak, wspominałem - przyznał, starając się ukryć twarz w dłoniach, udając, że coś go swędzi. - Mam młodszą siostrę, a przynajmniej miałem, bo nie wiem, czy ona mnie pamięta i wiedziałaby, kim jestem, gdybyśmy się spotkali. Czemu o nią pytasz? - zapytał, nie ukrywając zdziwienia i ciekawości.

Black Lotus - 2016-01-12, 20:05

- W sumie, to sama specjalnie nie wiem... - odparłam, dalej będąc zdenerwowania, najbardziej tym, że w końcu odważyłam się na zadanie tego pytania.
Dalej wpatrywałam się w sufit, bałam się, spojrzeć mu w twarz. Co prawda wspominał on, że nie przepada za opowiadaniem o swoim dzieciństwie, jednak nie wyczuwałam złości czy smutku, a raczej... zaciekawienie.
- Myślę jak to jest, mieć rodzinę o której istnieniu się tylko wie. Nie znasz wyglądu twarzy tej osoby, jej imienia, zainteresowań, przyjaciół. Wiesz tylko to, że gdzieś tam jest. - powiedziałam, dalej patrząc na biały sufit.
Mówiłam o tym, jak o jakimś obcym, nieco wręcz abstrakcyjnym zjawisku, jednak nie było ono dla mnie takie odległe. Mój ojciec gdzieś tam był. Nie wiedziałam o nim kompletnie nic, nawet nie znałam jego imienia. Wiedziałam tyle, że gdzieś tam jest...

Daisy7 - 2016-01-12, 20:20

- Niezbyt fajne uczucie - mruknął cicho Rin, nieco zbitym głosem. To chyba jednak nie było zbyt odpowiednie. - Moja siostra nazywa się Shiemi. Mam nadzieję, że dobrze jej się gdzieś tam żyje u rodziny zastępczej. W sumie jak teraz o tym pomyślę, to wątpię, by w ogóle wiedziała, że jest adoptowana, a co dopiero o tym, iż ma prawdziwego brata. Skoro wzięli ją, gdy była jeszcze maluchem, prawdopodobnie postanowili nigdy nie mówić jej prawy i udawać, że jest ich prawdziwym dzieckiem. Większość rodzin tak robi, kiedy decyduje się na małe dziecko z sierocińca. Mam nadzieję, iż nie dowie się kiedyś prawdy w nieodpowiedni sposób. To będzie dla niej wielki szok - westchnął. - A ty masz kogoś takiego z rodziny, o kim niczego nie wiesz?
Black Lotus - 2016-01-13, 06:54

Przysłuchiwałam się temu, jak Rin mówi cokolwiek o swojej rodzinie, pierwszy raz od tych kilku dni, których się znamy.
- Shiemi. Więc jego siostra nazywa się Shiemi. - powtarzałam sobie w myślach imię siostry chłopaka.
Rin od razu uznał, że jest na straconej pozycji, że najpewniej rodzice zastępczy nawet nie mówili dziewczynie o jej przeszłości, chcąc mieć ją w pełni jako swoje dziecko. Chłopak mówił o tym z taką rezygnacją i lekkim załamaniem, dlatego od razu go przytuliłam. Po chwili jednak Rin odbił piłeczkę i zapytał mnie o to samo, czy mam kogoś, o kim nic nie wiem.
- Mój ojciec. - wyrzuciłam z siebie jednym tchem, wyprostowawszy się. - Zostawił moją mamę zaraz po moim narodzeniu. Mama strasznie to przeżyła. Pewnie dlatego nigdy nie chciała o nim mówić, więc nie znam nawet jego wyglądu czy chociażby imienia. Ale już do tego przywykłam.

Daisy7 - 2016-01-13, 11:49

- Och - wymsknęło się Rinowi, który chyba dotychczas miał cię za typową szczęśliwą dziewczynę, której wszystko się w życiu powodzi, nie ma poważnych kłopotów, a jej największe zmartwienia dotyczą kłótni z przyjaciółmi. - Bardzo mi przykro. Zgaduję, że czujesz do niego nienawiść, a jednocześnie coś w tobie nalega, byś dowiedziała się o nim więcej? Tak przynajmniej często jest. Wiem to, bo w sierocińcu mieliśmy kilka dzieciaków, które ledwo pamiętały swoich rodziców i opowiadały, że jednocześnie ich nienawidzą za porzucenie własnych dzieci, ale z drugiej strony chciałyby ich spotkać i dowiedzieć się czegoś. Tak to już dziwnie jest skonstruowane w naszych umysłach. Zgadłem?
Mhrok - 2016-01-13, 22:48

- Czy go nienawidzę? - powtórzyłam pytanie chłopaka. - Nie jest to nienawiść. Mam mu za złe, że zostawił mamę w takim ważnym dla niej momencie życia, jednak na pewno nie jest to nienawiść. I czy chciałabym go poznać? - znowu w mojej kwestii pojawiło się powtórzenie. - Nie żebym czuła jakiś straszną ciekawość do niego. Wystarczyłoby mi spotkanie z nim tylko po to, żeby zapytać się, czemu nas wtedy zostawił. Może się wystraszył, nie był gotowy na dziecko, przewyższył go fakt posiadania potomstwa.. Może to być dowolny powód, ale chcę usłyszeć to z jego ust.
Wszystko to co mówię mogło się wydawać Rinowi bardzo spokojne. Czy ojciec był mi obojętny? W pewnym sensie tak. Przez dziewiętnaście lat mojego życia ani razu nie zainteresował się swoją córką, więc niby czemu miałoby to działać w drugą stronę? Poza tym ja go nawet nie znałam, więc nie miałam za kim tęsknić.

Daisy7 - 2016-01-14, 11:24

- Mhm, rozumiem, chociaż podziwiam spokój z jakim o tym mówisz - odpowiedział Rin. - Czy gdyby powiedział, że odszedł, bo bał się bycia ojcem, wybaczyłabyś mu? Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, że gardzę twoim ojcem czy coś takiego, ale osobiście uważam tego typu facetów z największe potwory. Najpierw robi swojej kobiecie dziecko, a potem ucieka, tchórzy. A kobieta nie może uciec. Koleś jaki by nie był powinien spiąć tyłek i zająć się nową rodziną. A jak już naprawdę jest taką ścierwą, że ucieka, to niech chociaż wysyła alimenty - warczał, nakręcając się coraz bardziej.
Mhrok - 2016-01-14, 11:32

- Może bym znienawidziła go bardziej. Może stałby mi się bardziej obojętny. Sama nie wiem. - odpowiedziałam, dalej zapatrując się w ścianę. - A może miał inny powód? W sumie gdyby zostawił nas tak z dnia na dzień, to mama raczej by próbowała mnie obrócić przeciwko niemu, a nic takiego nie miało miejsca. Chociaż w ogóle o nim nie wspominała, bo po prostu cierpiała. - myśli o ojcu przelatywały przez moją głowę z prędkością światła.
Nigdy nie zaprzątałam sobie nim głowy, bo i tak nie miała jak o nim myśleć, bo jawił on się dla mnie jako wielka niewiadoma. Rin nie podchodził do tej sprawy z takim spokojem co ja. Sytuacja była nieco śmieszna, bo to ja powinnam być wściekła na swojego ojca, a to chłopak powinien mnie uspokajać. Przytuliłam się do Rina i powiedziałam, że nie musi się tak denerwować.

Daisy7 - 2016-01-14, 12:19

- Skoro tak mówisz to dobrze. Twoja decyzja - odpowiedział Rin, po czym zaczął głaskać cię od głowy wzdłuż kręgosłupa prawie do samej kości ogonowej. - Chcesz już spać? - zapytał gardłowym głosem, którym wcześniej z tobą flirtował, po chwili takiego leżenia i odpoczywania w ciszy, które okazało się bardzo pożyteczne, ponieważ obydwoje się uspokoiliście. W sumie to bardziej twój chłopak, bo ty w przeciwieństwie do niego nie byłaś taka zbulwersowana. To interesujące, że na co dzień jest wesoły i trudno go wyprowadzić z równowagi, ale są też tematy, które od razu powodują u niego pianę w buzi.
Black Lotus - 2016-01-14, 12:25

- Myślę, że możemy już iść spać. - odpowiedziałam Rinowi spokojnym głosem i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Nie wiedzieć czemu cały romantyczny nastrój zdawał się prysnąć niczym duża bańka mydlana. Niby mogłabym spróbować temu jakoś zaradzić, ale nie sądziła, że to by się udało. Nawet jeśli Rin był już spokojny, nadal wrzała w nim krew z powodu rozmowy o moim ojcu. Rin wydawał być się spokojną osobą i aż dziwnym było, że temat mojego tajemniczego rodziciela tak bardzo nim wzburzył. Jednak nie chciałam już o tym myśleć. Wtulam się w klatkę Rina jeszcze mocniej i staram się jak najszybciej zasnąć.

Daisy7 - 2016-01-14, 16:00

- Okej. Przepraszam, że zepsułem tą fajną atmosferę - mruknął Rin, przykrywając was kołdrą. - Dobranoc, skarbie - dodał po chwili, całując cię lekko w czoło, po czym przytulił cię do siebie i już po chwili spał, a ty odleciałaś kilka minut później.
Rano obudziłaś się z nie najlepszym samopoczuciem. Chyba chodzi o alkohol. W sumie nie piłaś go dużo, ale mimo wszystko masz dziwny posmak w ustach i okropnie chce ci się pić. Twój chłopak jeszcze smacznie drzewie, przytulając swoją rękę, jakby była jego pluszowym misiem.

Mhrok - 2016-01-15, 00:48

Poranek przyszedł niezwykle szybko, zarówno szybko przypomniałam sobie o wczorajszym nocnym wypadzie do baru. Nie miałam kaca, w końcu po jednym mocniejszym drinku mało kto by go miał, jednak jako że nie często pijałam alkoholu, organizm nie miał jak przyzwyczaić się do stanu upojenia, nawet lekkiego. Myślałam teraz o jednym - strasznie chce mi się pić. Rin trzymał mnie za rękę. Nie chciałam go budzić, więc staram się wyciągnąć ramię z jego uścisku na tyle delikatnie, żeby nie wykrył on mojej ucieczki. Następnie idę do plecaka i wyciągam z niego butelkę wody, którą zabrałam ze sobą na podróż, i pociągam z niej kilka sporych łyków.
Daisy7 - 2016-01-15, 12:21

Rin zaczął mruczeć przez sen, gdy próbowałaś wyciągnąć swoją rękę z jego uścisku. W końcu udało ci się to po kilku minutach. Na twarzy twojego chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia, ale po chwil zniknął, kiedy znalazł sobie nową przytulankę - poduszką. Uśmiechnęłaś się pod nosem, a następnie podeszłaś do plecaka, z którego wyjęłaś butelkę wody mineralnej. Po wypiciu kilku łyków poczułaś się znacznie lepiej. Tak świeżej i żywiej. Kiedy odkładałaś przedmiot z powrotem do bagażu, coś zielonego mignęło ci przed oczami w oknie. Zaskoczona spojrzałaś ponownie w tamtym kierunku. Twym ślepiom ukazał się całkiem spory, około półtorametrowy Pokemon o zielonej barwie z dwoma dużymi, nieco strasznymi brzytwami zamiast przednich łap, którymi drapie w wasze okno. Co więcej bestia siedzi na parapecie po drugiej stronie, jakkolwiek się tam dostała.


Black Lotus - 2016-01-15, 18:26

Rin długo nie opłakiwał mojego wyjścia z łóżka, bo już po chwili moja ręka została zastąpiona przez miękką poduszkę. Mogłam nad tym ubolewam, ale wolałam, że przytula się do niej, niż żebym musiała sobie odcinać przedramię. Woda od razu postawiła mnie na nogi, poczułam się świeża i jakby tak trochę bardziej wypoczęta. Już miałam iść się ubierać, gdy zobaczyłam, że przez okno puka modliszka. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że miała prawie półtora metra wzrostu i ostrza zamiast przednich odnóży. Z jednej strony było tutaj nieco wysoko i pokemon w każdej chwili mógł spaść, z drugiej zaś jego ostrza niezbyt przekonywały mnie do pierwszej opcji. Ostatecznie wyparłam z głowy drugą myśl i otworzyłam okno, żeby stworek mógł wejść do środka.
Daisy7 - 2016-01-17, 11:40

Kiedy tylko otworzyłaś drzwi, Pokemon wskoczył do środka. W sumie to bardziej wleciał, wykorzystując do tego ukryte na plecach skrzydła, którymi udało mu się dodatkowo strącić plecak Rina i wywrócić jedno z krzeseł stojących przy małym, kwadratowym stoliku. Stworek stanął po drugiej stronie pokoju, obrócił się, a następnie zaczął napierać na ciebie. Uskok w bok nic nie dał, ponieważ modliszka okazała się szybsza. Już po chwili jedną z brzytw przyciskała cię do ściany, byś nie zwiała, a drugą pocięła całą twoją piżamę na strzępki, które opadły na podłogę. Wówczas jakby zadowolona ze swojej roboty puściła cię i podeszła do twojego plecaka, z którego wyjęła cztery Lum Berry i połknęła je w całości (odejmij).
Black Lotus - 2016-01-17, 11:48

Na pewno nie spodziewałabym się tego, co nastąpiło po otwarciu przeze mnie okna pokoju. Modliszka szybko wleciała do pomieszczenia, po czym jednym zwinnym ruchem przycisnęła mnie do ściany. Mogłabym próbować uwolnić się i uciec, albo chociaż wywołać pokemona, aby wystraszyć modliszkę, jednak jej brzytwy skutecznie wybiły mi ten pomysł z głowy. Nie wiedzieć czemu dopiero teraz przypomniałam sobie nazwę mojego napastnika - Scyther. Kilka razy miałam okazję go widzieć, za każdym razem byłam nieco zlękniona na widok jego ostrz.
- Zatem czemu go wpuściłam? - zadawałam sobie bezdźwięcznie to pytanie.
Następnie Scyther kilkoma zwinnymi ruchami pociął moją piżamę na części, po czym... po prostu mnie puścił. Spodziewałam się różnych reakcji, ta jednak zaskoczyła mnie najbardziej.
- Proszę Scyther, częstuj się... - mówiłam, nie do końca świadoma tego, co się przed chwilą wydarzyło.

Daisy7 - 2016-01-17, 12:27

Scyther, którego poprawnie rozpoznałaś, spojrzał na ciebie ze zdziwieniem. Przez chwilę obawiałaś się, że niepotrzebnie się odezwałaś i tym razem rzuci się na ciebie, aby zedrzeć z ciebie skórę, ale na szczęści stworek wydał z siebie jedynie coś przypominającego prychnięcie, po czym wrócił do penetrowania twojej torby. Usłyszałaś, że coś szamocze się przy łóżku. To Kuro, który próbuje zbudzić swojego opiekuna poprzez łaskotanie go wąsami po twarzy. Dopiero po chwili zaczęłaś trzeźwo myśleć i zorientowałaś się, że jesteś naga, więc chwyciłaś za koniec kołdry, którą przyciągnęłaś, zasłaniając się nią od piersi w dół. Dosłownie sekundę później Rin otworzył oczy i odepchnął od siebie kociaka, by przestał go łaskotać. Po przetarciu ślepi spojrzał zszokowany na modliszkę zajętą poznawaniem zawartości bagarza, a następnie przeniósł zdezorientowane spojrzenie na ciebie.
- Haru? Co tu się dzieje? Co robi tu ten Pokemon? Czekaj... Czy ty jesteś bez ubrań? - zalał cię falą pytań, drapiąc się po głowie.

Black Lotus - 2016-01-17, 12:33

Na szczęście Scytherowi wystarczyło zdarcie ze mnie ubrań i nie zamierzał, a przynajmniej na razie nie próbował, zrobić tego samego z moją skórą. Niestety wraz z pidżamą w strzępy poszła moja bielizna. Gdybym w pokoju była sama, specjalnie by mi to nie przeszkadzało, jednak z powodu obecności Rina chwyciłam szybko kołdrę i to w ostatnim momencie. Kuro udało się obudzić swojego pana dosłownie sekundę później, jednak na szczęście chłopak nie zobaczył tego, czego nie powinien.
- Mamy gościa. - odparłam z udawanym uśmiechem, starając się ukryć swoje zażenowanie tą sytuacją. - Zaś Scyther póki co zjadł trochę jagód ode mnie i... to w sumie tyle. - starałam się wyglądać w miarę naturalnie, aby Rin nie odkrył z mojej twarzy, że jestem naga, jednak najwyraźniej mi to nie wyszło. - A mógłbyś mi pomóc ze Scytherem. Przydałby mi się PokeDex, ale ten jest w torbie a ja... - spojrzałam na ostrza modliszki, która grzebała w mojej torbie. - Ty zrobisz to szybciej. - po części chciałam odwrócić od siebie uwagę chłopaka, aby w międzyczasie móc założyć chociażby bieliznę.

Daisy7 - 2016-01-17, 15:57

Sądząc po wyrazie twarzy Rina, niewiele mu się rozjaśniło w głowie i twoje wyjaśnienia raczej nie okazały się pomocne. Postanowił jednak nie protestować i wykonać zadanie, o które go poprosiłaś. Wygrzebał się spod kołdry i podszedł do Scythera. Gdy ten dostrzegł chłopaka, jednym zwinnym ruchem zdarł mu bokserki, które spadły na podłogę, odsłaniając co nieco. Zawstydzony nastolatek zwiał na drugi koniec kołdry, by tak jak ty móc się nią zakryć. Co do twoich planów z założeniem bielizny to nie wypaliły, gdyż znajduje się ona w plecaku, a ten... chyba nie muszę tłumaczyć, prawda?
- Haru, co to się dzieję? - zapytał chłopak, który teraz podobnie jak ty nie zamierza zbliżać się do modliszki.

Black Lotus - 2016-01-17, 17:16

Sytuacja była jednocześnie żenująca jak i nieco komiczna. Jednak najlepsze miało dopiero nastąpić. Rin wygrzebał się z łóżka i szedł w stronę mojej torby. Scytherowi się to najwyraźniej niezbyt spodobało, bo zdarł bieliznę również i z niego. Chłopak, najwyraźniej zaskoczony takim obrotem spraw, postanowił ukryć swoją nagość i tak samo jak ja skrył się pod kołdrą.
- No Scyther wleciał po prostu przez okno. - odpowiedziałam, ukrywając fakt, że to ja sama otworzyłam to okno. - No weź coś zrób, Rin! - mogłam coś sama wymyślić, jednak chciałam, żeby Rin poczuł się jak rycerz ratujący damę w opałach.

Daisy7 - 2016-01-17, 20:05

- Sądziłem, że było zamknięte... - mruknął cicho chyba bardziej do siebie samego, jakby próbował przypomnieć sobie stan okna wczoraj wieczorem. - Eh... Oczywiście. Jak trzeba coś zrobić to do Rina - prychnął, ale wyczułaś, iż tak naprawdę zrobiło mu się miło, że prosisz go o pomoc. - Dobra, Kuro, ty nie masz ubrań, więc ciebie nie powinien zaatakować. Podejdź do mojego plecaka i wyjmij z niego taką fioletową kulkę z literką "M". Następnie podaj ją Haru, żeby mogła złapać modliszkę do środka. Ja podziękuję za takiego Pokemona, a nasza nowicjuszka powinna zdobywać doświadczenie - ostatnie zdanie powiedział ze złośliwym uśmieszkiem skierowanym ku tobie.
Czarny kot kiwnął łepkiem, a następnie zrobił tak, jak mu polecił opiekun. Scyther zerknął na niego, jednak nie zareagował w żaden sposób i wrócił do szperania ci w torbie, z której wyjął i zjadł kolejne cztery Lum Berry. Chyba mu posmakowały. Już po chwili Kuro podał ci specjalną kulkę.
- Rzucaj. To masterball. Ma sto procent skuteczności na schwytanie Poka każdego gatunku - wyjaśnił ci chłopak, który w międzyczasie zaczął sięgać nogą ku leżących na ziemi spodniach.

Black Lotus - 2016-01-17, 20:21

Wiedziałam, że mogę liczyć na pomoc Rina. Chłopak od razu wpadł na pomysł, żeby to Kuro spróbował sięgnąć do którejś z torb. Kot wyjął z plecaka Rina fioletowo-białą kulę z czerwoną literą M na górnej połowie. Chłopak nazywał ten przedmiot MasterBallem i według niego kula miała stu procentową szansę na schwytanie pokemona.
- Sto procent? - powiedziałam w pierwszej chwili zdziwiona. - Przecież żadna znana mi kula nie ma aż takiej skuteczności.
Mogłam się dziwić i stać jak słup soli, albo rzucić tą przedziwną kulą w Scythera, jak doradził mi Rin. Decyzja była niezwykle prosta. Wzięłam niewielki zamach i rzuciłam fioletowym ballem prosto w ciało modliszki, modląc się, żeby zadziałała, nawet pomimo zapewnień chłopaka.

Daisy7 - 2016-01-17, 21:17

Rzuciłaś kulę, która swym czerwonym światłem pochłonęła Scythera. Przedmiot zaczął kręcić się po podłodze, aż po chwili wokół niego zabłysnęły małe gwiazdeczki i ustał. Brawo, schwytałaś tą dziwną modliszkę!
- Cóż, wygląda na to, że nie myliłem się, nazywać cię nowicjuszką - zaśmiał się w odpowiedzi na twoje słowa, że nie znasz żadnego balla ze stuprocentową skutecznością na schwytanie Pokemona.
Chłopak właśnie wyszedł zza kołdry, gdyż udało mu się dosięgnąć i założyć spodnie. Podniósł z ziemi masterball, który włożył do twojego plecaka, a następnie podał ci cały bagaż i odwrócił się tyłem.
- Nie będę podglądał - zapewnił, zakrywając sobie oczy.

Black Lotus - 2016-01-18, 07:52

Nieprawdziwe było stwierdzenie, że nie znałam żadnej kuli o właściwościach takich, jakie posiadał MasterBall. Ja po prostu niezbyt wierzyłam w istnienie takiego przedmiotu i uznawałam je jedynie za wynik działania czyjejś dość bujnej wyobraźni. Tak czy tak, Scyther został złapany i wychodzi na to, że przyjdzie mi go trenować. Na pewno na początku nie będzie łatwo, jednak znałam jedną słabość pochwyconej przeze mnie modliszki, a były nią Lum Berry, które były przez pokemona chętnie zjadane. W międzyczasie Rinowi udało się przywdziać spodnie, po czym zasłonił oczy, abym mogła sama się ubrać.
Daisy7 - 2016-01-18, 08:18

Kiedy Rin się odwrócił, mogłaś na spokojnie założyć nową bieliznę, a potem jakąś bluzkę i spodnie bądź inny komplet. Chłopak też postanowił przywdziać coś więcej niż spodnie, po czym podszedł do okna, aby je zamknąć. Czyżby obawiał się przybycia nowego Scythera zwolennika nudyzmu? Miałaś chwilę na ogarnięcie plecaka, z którego na szczęście nie zniknęło niż więcej oprócz wspomnianych wcześniej ośmiu jagód Lum, a następnie wzięłaś się za sprzątanie pokoju, który wygląda trochę jak po przejściu małego tornada. W tym czasie twój ukochany przygotował szybkie śniadanie składające się z kanapek i herbaty.
- Chciałbym zobaczyć skan tej modliszki, ale nie uśmiecha mi się wypuszczanie jej z kulki - zaśmiał się, kiedy konsumowaliście posiłek.

Black Lotus - 2016-01-18, 23:10

Scyther, mimo że na wolności spędził zaledwie kilka minut, udało mu się zrobić w pokoju niezły harmider. Cóż, teraz mam nauczkę, żeby nie ufać ogromnym modliszkom, a w szczególności tym, które przy okazji mają niezbyt bezpiecznie wyglądające ostrza. Gdy tylko Rin odwrócił wzrok, ubrałam się w swoje codzienne ubranie i powoli zaczęłam ogarniać wszędobylski nieporządek, podczas gdy chłopak zajął się przyrządzaniem śniadania.
- Może teraz po złapaniu nie będzie taki... w sumie sama nie wiem sama jak opisać to, że chciał nas widzieć nago. - powiedziałam do chłopaka pomiędzy łykiem ciepłej herbaty a gryzem kanapki. - Scyther jest bodajże typu Robaczanego, więc może jak wypuściłabym przy okazji Blaze'a, to wtedy nie byłby taki agresywny, jak uważasz Rin?

Daisy7 - 2016-01-19, 08:11

wiem, że wychodzę trochę w przyszłość, ale nie miałam co napisać xd
----------------------
- Cóż, to z pewnością lepsze rozwiązanie niż wypuszczenie tej nudystycznej modliszki samej - uśmiechnął się Rin w odpowiedzi.
Tak więc po zjedzeniu posiłku najpierw wyjęłaś z kulki Quilavę, a dopiero po nim Scythera. Kiedy modliszka ujrzała was w ubraniach, uniosła już ostrza gotowa do zdarcia ich, lecz wtedy do akcji wkroczył Blaze, który ostrzegawczo zapalił swoje płomienie na ciele. Efekt był taki, jakiego się spodziewałaś, a więc modliszka odskoczyła do tyłu i upuściła ostre kończyny. Idealny moment, żeby przeskanować tego rozrabiakę.

Scyther
Imię: ---



Poziom: 5
Ewolucja: Scyther (Metal Coat) -> Scizor (Megastone) <-> Mega Scizor
Ataki: Night Slash (Egg Move), Vacuum Wave, Quick Attack, Leer, Focus Energy
Charakter i historia: Scyther uciekała przed grupką ludzi, którym doszczętnie zniszczyła ubrania i takim sposobem trafiła do pokoju w Centrum Pokemon wynajmowanym przez Harumi i Rina. Już na wstępie przemieniła bieliznę obydwojga w strzępki, po czym bez skrępowania zaczęła objadać się Lum Berry (jej największy przysmak) znalezionymi w plecaku Haru. Została schwytana przez trenerkę w masterball. Samiczka wcale nie psuje ciuchów, bo jest zboczona czy coś w tym guście. Po prostu wychowała się w dziczy i jest mocno zżyta z naturą, a w lasach żadne Poki nie chodziły w odzieniu. W związku z tym uważa noszenie ubrań za bluźnierstwo przeciwko przyrodzie i dlatego postanowiła wyswobadzać ludzi z tego okropnego "grzechu". Prawdopodobnie z czasem nauczy się, iż postępuje źle, ale kto wie, ile to potrwa. Póki co jest jeden skuteczny sposób na okiełznanie jej niszczycielskich zapędów - mianowicie należy przebywać w pobliżu jakiegoś ognistego Pokemona, bowiem przed takimi modliszka czuje respekt i nie odważy się zaatakować.
Umiejętność: Steadfast - Za każdym razem, kiedy Pokemon stchórzy (flinch), jego szybkość wzrasta o jeden poziom.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2016-01-19, 19:55

Mój plan wypalił i udało mi się zeskanować Scyther bez utraty ubrań. Czytając charakter modliszki wyświetlony na ekranie Pokedexu, zrobiłam się nieco zdezorientowana. Niby jej przeszłość tłumaczyła to, dlaczego Scyther postanowiła pozbawić mnie i Rin ubrań, jednak było to dla mnie na tyle abstrakcyjne zachowanie, że dalej było przeze mnie wewnętrznie potępiane.
- Co powiedz na imię Blade? - zapytałam się modliszki. - W ten sposób nasze relacje powinny zostać umocnione. Dodatkowo to chyba miło jest mieć jakieś imię, prawda? - odparła z uśmiechem.

Daisy7 - 2016-01-20, 07:11

Pokemon zareagował na swoje nowe imię wzruszeniem ramionami. Wygląda na to, że jest mu ono dość obojętne. Cóż, lepsze to, niż gdyby miał się na ciebie rzucić, ale chyba w obecności Blaze'a nie zrobi tego. Swoją drogą... Blade i Blaze. Podobne, nie?
- Jestem pewny, że kiedyś się zaprzyjaźnicie. Może nie tak od razu, ale jak zostaniesz wielką ekolożką albo postanowisz wrócić do korzeni i żyć jak ludzie pierwotni to na pewno - zachichotał Rin, nie mogąc sobie pozwolić przegapienia tak wspaniałej okazji na niewinny żarcik. - To co, zbieramy się po mało? Moglibyśmy dzisiaj odwiedzić naszą nową znajomą, Whitney.

Black Lotus - 2016-01-20, 19:52

Scyther może nie zareagowała zbytnim entuzjazmem na fakt nadania jej przeze mnie imienia, jednak nie widziałam, żeby też zbytnio przeciwko temu oponowała. A może było to ze względu na mojego ognistego pokemona, którego, wedle opisu przeczytanego w PokeDexie, Scyther się bała? Bez względu na powód cieszyłam się, że nie będę musiała ponownie pożegnać się ze swoim ubranie.
- W sumie to czemu nie, chętnie się z nią znowu spotkam. - odpowiedziałam Rinowi, schowawszy do kul Quilavę oraz Scyther. - Chociaż przed samą walką chętnie odbyłabym mały trening. Co ty na to?

Daisy7 - 2016-01-20, 22:05

- No wiesz, treningów nigdy za wiele - uśmiechnął się Rin. - Ale masz na myśli walkę ze mną, innym trenerem czy raczej skłaniasz się ku dzikim Pokemonom? Hmm... Z tego co kojarzę, nie ma tu jakichś specjalnych Pokemonów. Jak już to elektryczne kręcą się czasem po mieście, ale raczej wieczorem. No i na pewno jakieś Rattaty i Raticate, które uwielbiają spore miasta pełne ulicznych kubłów na śmieci z niedojedzonymi resztkami - dodał nastolatek, zakładając sobie plecak, a drugą ręką głaszcząc domagającego się pieszczot Kuro.
Black Lotus - 2016-01-20, 22:10

- Skłaniałabym się bardziej ku walce z tobą. - odpowiedziałam chłopakowi. - Co prawda poprzedni pojedynek z tobą przegrałam, jednak tym razem czuję, że tak się nie stanie. - kontynuowała, mój głos był pełen wigoru i energii.
Po części chciałam nieco potrenować przed walką z Whitney. Co prawda pojedynki z Morty'm i Falknerem skończyły się dla mnie zwycięsko, jednak zawsze istniała szansa na to, że moja dobra passa kiedyś się skończy. A poza tym bardzo chętnie zobaczyłabym go nieco cierpiącego po przegranej z dziewczyną.

Daisy7 - 2016-01-20, 22:26

- Pewna siebie dzisiaj jesteś, najsłodsza - puścił ci perskie oko. - No dobrze. Sprawdźmy, czy ta pewność siebie nie okażę się zgubna. Z chęcią zobaczę, jak przyznajesz mi rację, że jestem lepszy w walkach, hihi.
Opuściwszy pokój, udaliście się na dół. Rin poszedłeś dowiedzieć się, czy w centrum mają salę do treningów. Okazało się, że tak, jednak jest zajęta i zapisało się na nią w kolejce już całkiem dużo osób, więc musielibyście czekać dobre czterdzieści minut na swój pojedynek, a przecież stoczyć walkę możecie równie dobrze na dworze. W Goldenrod nie ma pokaźnego parku, ale niedaleko lecznicy ujrzeliście wolny skwer idealnie nadający się na arenę. Kiedy stanęliście po przeciwnych stronach "boiska", ciemnowłosy wypuścił wykokszoną świnkę, której przedtem jeszcze nie używał w twoim towarzystwie.

- Pragnę ci przedstawić mojego Pignite'a imieniem Hog. Postanowiłem go podszkolić, bo ma podtyp walczący, który zadaje niezłe obrażenia stworkom normalnym, a te posiada Whitney. Masz naprawdę genialnego chłopaka, nieprawdaż? - zapytał raczej sarkastycznie Rin.

Black Lotus - 2016-01-21, 12:13

- Jeszcze zobaczymy Rin. - odparłam z przekąsem na słowa chłopaka.
Nie żebym miała jakieś specjalne parcie na wygraną z Rinem. Poprzednią walkę z jego Buizel przegrałam, jednak nie czułam się przez to gorsza czy coś w tym rodzaju. Jednak bardzo chętnie pokazałabym mu, że też jestem świetną trenerką.
Pierwsze miejsce, w którym moglibyśmy stoczyć walkę, niestety było zajęte, a czekanie w kolejce zajęłoby nam prawie godzinę. Ale że nie potrzebowaliśmy nie wiadomo jakich luksusów, udaliśmy się na niedaleki skwerek, który w zupełności wystarczy nam za arenę do walki. Rin wybrał do walki czerwonego prosiaka. Jeden z typów mi podpowiedział, a zważywszy na kolor pokemona uznałam, że jest on typów Ognistego i Walczącego. Do walki mogłam wybrać albo Kakashiego, albo Sirnight. Jako że żaba już pokazała swoje zdolności bojowe, tym razem postanowiłam wypróbować tą niepozorną, małą laleczkę.
- Naprzód Ralts! - odparłam, wypuszczając swoją podopieczną. - Zacznij od wykonania Double Team. Utwórz armię swoich idealnych kopii, przez co Hog nie będzie wiedział, którą jesteś ty. Następnie ty oraz twoje kopie użyjcie Teleport. Rin za pewne będzie spodziewał się, że będziesz zamierzała atakować z tyłu, jednak to nie prawda. Wyślij za plecy Pignite'a jedynie dwie ze swoich kopii, ty trzymaj się z resztą z przodu. Następnie niech cała armia pośle w prosiaka Charge Beamy. Co prawda tylko jeden promień będzie tym prawdziwym, ale taka ilość ciosów lecąca w jego stronę na pewno go nieco przestraszy. Na koniec zaatakuj go Confusion. Może i ten cios nie jest najsilniejszy, jednak ze względu na zgodność typów, jak i przewagę nad typem Walczącym, Pignite powinien na pewno nieco odczuć jego siłę.

Daisy7 - 2016-01-21, 22:22

R: Synchronize - Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty lub sparaliżowany, status przeciwnika zmienia się na taki sam. Jednak, jeśli przeciwnik jest typu ognistego lub posiada umiejętność Water Veil - nie może zostać podpalony. Trująace, stalowe i odporne na truciznę Pokemony nie mogą zostać zatrute. Przeciwnik z umiejętnością Limber - nie może zostać sparaliżowany.
P: Blaze - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki ogniste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
----------------------
Jako pierwszy atakuje Pignite, który jest szybszy. Użył chyba najbardziej podstawowego ruchu typu ognistego, czyli Ember (-79HP). Następnie Ralts zwiększa swoją zdolność do uniku o 12,5% dzięki Double Team. Znów przyszła kolej na rywala. Zaatakował Flame Chargiem (-153HP), który rozłożył Sirnight na łopatki. No cóż, to nie była długa walka.
- Chcesz mały rewanżyk, czy pasujesz? - zapytał cię chłopak, głaszcząc świnkę po łebku. - A ty, Hog świetnie się spisałeś. Zasłużyłeś na odrobinę odpoczynku. Mam nadzieję, że w bitwie z Whitney będziesz równie wspaniały - dodał, odwołując Pokemona do kulki.

Ralts: 0/197HP (+12,5% unik)
Pignite: 321/321HP

Black Lotus - 2016-01-22, 19:09

Sirnight nie udało się zabrać Hogowi ani procenta zdrowia, co niezbyt mnie cieszyło. Ralts może być przybita z tego powodu, w końcu pokładałam w nią wiele nadziei, jeśli chodzi o tą walkę.
- Na pewno będę musiała z nią później o tym porozmawiać. - postanowiłam sobie.
- Chętna jestem na rewanżyk. - odparłam do chłopaka. - Jako że wygrałeś, pozwalam ci na wybranie kolejnego oponenta dla mnie. Skoro teraz wygrałeś, to kolejna walka nie powinna dla ciebie być wielką trudnością.

Daisy7 - 2016-01-23, 09:29

- Miejmy nadzieję - uśmiechnął się Rin, po czym zaczął się zastanawiać, na jakiego Pokemona postawić i w końcu wyjął kulkę znajdującą się najbardziej od brzegu. - Taka, na przód! - krzyknął, wyrzucając ball w powietrze, z którego wyleciał pełna gracji Fletchinder. - Dawno nie trenowaliśmy razem, co? Jesteś moim starterem, więc liczę, że dzięki naszej więzi rozłożymy Haru i jej Pokemona na łopatki! Co ty na to?
- Fleeeeet... Chinder! - "odpowiedziała" ptaszyna głosem pełnym wigoru i energii.

Black Lotus - 2016-01-25, 20:20

Walka Ralts kontra Pignite nie poszła po mojej myśli, jednak mimo do kolejnej pojedynku byłam nastawiona raczej pozytywnie. Rin po raz kolejny wybrał pokemona z podtypem Ognistym, to ponownie wywnioskowałam po kolorze piór. Drugim typem był pewnie Latający, w końcu to ptak. Przeciwko miałem tylko jednego pokemona, który miałby z Fletchinderem większe szanse.
- Kakashi, do boju! - przyzwałam bojową żabę do walki. - Zacznij od wystrzelenia w stronę twojego przeciwnika Ice Beam. Jeśli trafisz w jego korpus bądź skrzydła, powinny one zamarznąć i spowodować, że ptak spadnie na ziemię. Wtedy rzuć w niego Toxic Spikes. Niech przesycone silna trucizną igiełki wbiją się w ciało ptaka i sprawią, że zostanie on zatruty. Następnie poślij w niego silny Water Pulse. Postaraj się obrać jego ciało wodą, po czym ponownie wystrzel Ice Beam, żeby zmrozić jego aż do samych kości.

Daisy7 - 2016-01-27, 07:24

Fro: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
Fle: Gale Wings - Wszystkie ataki typu lot mają zwiększoną prędkość o 1.
-------------------------
Teoretycznie pierwszy zaatakować powinien Frogadier, gdyż jest szybszy od przeciwnika, jednak ten zdecydował się na Peck, czyli atak typu latającego, który dzięki zdolności Gale Wings zostanie wykonany na początku. Cios odbiera 55HP. Ice Beam wykonany przez żabę co prawda nie zamroził rywala, jednak zabrał mu 155HP. Sporo, nieprawdaż? To z pewnością zasługa umiejętności Protean. Nowa tura i jako pierwszy atakuje twój podopieczny. Postanowił wykorzystać Toxic Spikes, co jednak nie było mądrym posunięciem, ponieważ cios ten nie działa na Pokemony typu latającego. Dalej widzimy jak stworek Rina zwiększa swą szybkość o 20% przy pomocy Agility. Aktualnie jego statystyka prędkości wynosi 352, czyli więcej niż szybkość Kakaskiego. Oznacza to, że Taka zaczyna jako pierwszy. Użył Ember, który zabiera 48HP i nie powoduje poparzeń. Czym zaskoczy nas aktualnie trująca żaba? Water Pulsem, który zabiera aż 204HP, a tym samym sprawia, że oponent staje się niezdolny do dalszej walki. Kakashi otrzymuje +1,5lvl. Rin odwołał zemdlałego stworka, a następnie podszedł i pogratulował ci szczerze, dodając przy tym, że będzie musiał zacząć trening na poważnie, by podobna sytuacja nie miała już nigdy miejsca. Jednym słowem obroniłaś swój honor, więc możesz czuć się dumnie.

Frogadier: 146/249HP
Fletchinder: 0/265HP

Mhrok - 2016-01-27, 12:53

Kakashi w walce z Fletchinderem poradził sobie znakomicie. Była to jego dopiero trzecia walka a już widziałam w tej niepozornej żabce ogromny potencjał.
- Ciekawe czy kiedyś Sirnight również taka będzie? - zastanawiałam się nad losem niepozornie wyglądającej laleczki.
Wygrana bardzo mnie cieszyła. Jednak był to drugi pojedynek z Rinem, gdzie pierwszy skończył się moją porażką. Póki co Ralts może i nie jest najsilniejszym członkiem mojej drużyny, ale na pewno kiedyś się to zmieni.
- To co teraz? Może zanim zajdziemy do Whitney skoczymy na jakiś obiad? - spytałam chłopaka. - Czy wolałbym pójść później, już po walce z nią?

Daisy7 - 2016-01-27, 17:32

- Chyba lepiej teraz. Musimy nabrać siły do walki! Ale przed samym starciem z Whitney warto byłoby jeszcze zahaczyć o centrum, bo zarówno moim i jak i twoim Pokemonom przyda się uleczenie - odpowiedział Rin, po czym obydwoje ruszyliście na przedmieścia Goldenrod w celu odnalezienia jakiejś dobrej, niedrogiej stołówki, bo przecież nie możecie codziennie łazić do drogich restauracji.
Trafiliście na interesującą uliczkę z kilkunastoma niewielkimi knajpkami, które mają po 5-7 dwuosobowych stolików. Nie są to żadne znane marki, więc żadna nazwa nic wam nie mówi. Wspólnie wytypowaliście trzy wyglądające najlepiej i najpewniej. Są to: "Chinatown" - specjalizacja w jedzeniu azjatyckim, ale przede wszystkim chińskim, "U cioci Jag" - domowe obiady, "Naleśnikarnia Cu&Kier" - chyba nie muszę wyjaśniać.

Mhrok - 2016-01-28, 01:59

- Tak jest panie kapitanie! - odparłam do chłopaka, po czym zasalutowałam do niego niczym marynarz na okręcie po otrzymaniu rozkazów od swojego przełożonego.
Ruszyliśmy w głąb miasta w poszukiwaniu jakieś małej przytulnej knajpki, gdyż nieco obrzydły nam już wielkie i wykwintne restauracji na każdym kroku ziejące elegancją. Doszliśmy do tej części Goldenrod, w której znajdowało się sporo malutkich, przytulnych barów, które aż zapraszały, żeby do nich wstąpić. Do wyboru mieliśmy trzy różne knajpki, jednak ja wolałam wstąpić do tej pierwszej, w której można by zjeść jakieś azjatyckie dania.

Daisy7 - 2016-01-28, 06:41

Kiedy weszliście do chińskiej knajpki i zajęliście dogodne miejsce przy oknie, podszedł do was mały, skośnooki mężczyzna. Otrzymaliście karty dań, w których potraw było co niemiara. Ostatecznie obydwoje wybraliście danie dnia, czyli kurczaka w pięciu smakach z kompletem trzech różnych sosów, ryżem i warzywami. Po dwudziestu minutach wasz obiad był już gotowy. Trzeba przyznać, że ktoś tu zna się na sztuce ładnego podawania jedzenia.
- Masz już jakąś taktykę na Whitney? Zgaduję, że użyjesz Ralts albo Frogadiera, skoro ich dzisiaj trenowałaś? - zapytał Rin, byście nie musieli jeść w ciszy.

Mhrok - 2016-01-28, 11:19

Do naszego stolika przyszedł mężczyzna, który wyglądał na Azjatę. Fakt ten bardzo mnie ucieszył, bo oznaczało to, że w kuchni znajdują się pewnie osoby znające dalekowschodnią kuchnię. Wybraliśmy wspólnie z Rinem kurczaka w pięciu smakach z dodatkiem sosów, ryżem i warzywami.
- Masz rację, chciałam użyć tej dwójki. - odpowiedziałam Rinowi na jego o pytanie o potencjalny wybór pokemonów przeciwko Whitney. - Nie mam jako takiej kontry przeciwko normalnym pokemonom, więc zostaje mi po prostu wybór najsilniejszych stworków. Myślałam też o Vivian, ze względu na jej odporność na normalne ciosy. Kakashi jest nieprzewidywalny ze względu na swoją umiejętność. - wymieniałam swoje stworki wraz z ich kluczowymi umiejętnościami, które wpłynęły na wybranie przeze mnie właśnie ich. - Skoro Morty używał trzech pokemonów a Falkner tylko dwóch, to pewnie Whitney użyje trzech, dlatego na to miejsce chciałam dać Sirnight. Jednak po pierwszym pojedynku mam co do tego wątpliwości.

Daisy7 - 2016-01-28, 17:28

- No cóż, Sirnight jest raczej neutralna w takiej walce. Nie zadaje jakichś nadzwyczajnych obrażeń, ale też nie obrywa mocno. Jak nie będziesz miała żadnego asa w rękawie, możesz ją wystawić - doradził ci Rin, po czym wróciliście do konsumowania obiadu, a kiedy talerze były już czyste, przyszedł kelner, aby je zabrać i dać wam rachunek. Tym razem dzielicie się sprawiedliwie po połowie (czyli do zapłaty masz 35$), bo jeśli chłopak miałby stawić ci każdy wspólny posiłek, szybko poszedłby z torbami.
Opuściwszy knajpkę, wstąpiliście do centrum, by wyleczyć Pokemony, a następnie udaliście się pod salę gimnastyczną. Tam zostaliście zatrzymani przez elegancko ubranego kamerdynera czy kogoś w tym rodzaju, który oświadczył, że do budynku mogą wejść jedynie trenerzy posiadający minimum jedną odznakę.

Mhrok - 2016-01-29, 16:55

Po zjedzeniu obiadu udaliśmy się z Rinem do Centrum Pokemon, żeby uleczyć nasze zmęczone po wzajemnej walce pokemony. Dalej rozmyślałam o tym, co powiedział mi chłopak o Ralts. Niby miał rację, dodatkowo Sirnight miała kilka bardzo ciekawych ataków, jednak po tym jak przegrała walkę z Pignitem, nie byłam bardzo optymistyczna do ewentualnego wystawienia jej do walki z Whitney. Przed wejściem do budynku stał elegancko ubrany mężczyzna, który oznajmił, że do sali mogą wejść jedynie ci trenerzy, którzy mają już jedną odznakę.
- Jestem już posiadaczką dwóch odznak, a mój towarzysz ma... - zrobiłam pauzę, bo w sumie sama nie znałam dokładnej liczby posiadanych przez Rina odznaczeń za pokonanie liderów.

Daisy7 - 2016-01-29, 23:29

pisze z tableta, wiec brak polskich znakow, bo to dlugo trwa, wybacz ;-;
----------------------
- Odrobine wiecej - dokonczyl za ciebie Rin, nie podajac dokladnej ilosci, chociaz i tak musieliscie udowodnic, ze mowicie prawde. Dopiero wowczas elegancko ubrany mezczyzna wpuscil was do srodka. Wewnatrz budynek wyglada az zbyt normalnie. Typowy wiejski dom z mnostwem drewnianych mebli. Chyba Whitney nie jest w grupie liderow, ktorzy lubuja sie w kolumnach, fontannach i innych wystawnych ozdobach, jakie stawiaja w swoich salach. Wracjac, przed wami znajduja sie cztery pary drzwi z nastepujacymi znaczkami: lisc, plomien, kropla i skrzydlo. Sa jeszcze jedne - najwyzsze i najobszerniejsze, na ktorych nie widnieje zaden symbol, jednakze mieszcza sie cztery okragle wyzlobienia. Z drobnej instrukcji, ktora dostrzegliscie na innej scianie, dowiedzieliscie sie, ze za wyrozniajacymi sie drzwiami znajdziecie arena tutejszej liderki, lecz aby wrota sie otworzyly, trzeba w dziury na nich wlozyc specjalne kamyczki. Wszystkie cztery mozna zdobyc poprzez wykonanie roznych zadan kryjacych sie za mniejszymi drzwiami oznaczonymi wymienionymi wczesniej sygnaturami. Rin zaproponowal, abyscie podzielili sie praca po polowie, a wiec on uda sie do dwoch pomieszczen i ty do dwoch innych, skad lacznie zbierzecie odpowiednia ilosc kamykow. Co wiecej, otrzymalas prawo wyboru wrot dla siebie.

Mhrok - 2016-01-30, 10:43

Rin zgrabnie wybrnął z pytania mężczyzny. Oczywistym jednak było, że nie zaufa on nam jedynie na słowo, więc musieliśmy pokazać mu nasze odznaki. Jednak nawet wtedy nie udało mi się podpatrzeć dokładnej ilości, którą posiadał Rin. Weszliśmy do budynku, który wewnątrz nie wyglądał zbyt okazale, wręcz sala była bardzo przytulna. Przed sobą mieliśmy pięć par drzwi, cztery mniejszy posiadały na sobie symbole liścia, płomienia, kropli i skrzydła, a ostatnie miały w sobie taką samą liczbę wyżłobień. Naszym zadaniem było wykonanie zadań kryjącymi się za oznakowanymi wrotami.
- Możliwe, że te symbole w pewien sposób odpowiadają typom pokemonów, - odparłam do Rina - jednak równie dobrze może to być nie prawda. Mimo wszystko wybieram drzwi z... liściem i kroplą.

Daisy7 - 2016-01-30, 11:09

- Pewnie masz rację. Mam nadzieję, że nie czekają nas za każdymi walki - mruknął, a gdy wybrałaś dwie z czterech par drzwi, kiwnął głową i skierował się ku pozostałym. - W takim razie dla mnie został płomień i skrzydło. Może być interesująco. Do zobaczenia niebawem, oby! - zaśmiał się, po czym zniknął za wrotami oznakowanymi ognistym symbolem.
Jako, że bliżej miałaś do pomieszczenia z liściem, tam też się udałaś (tak, wybieram za Cb, żeby nie przedłużać). Wszedłszy do środka, poczułaś się jak w lesie. Podłoże wyłożone sztuczną trawą, mnóstwo roślin i głazów, sufit pokrywają pnącza (epifity czy inne cudo), a w rogach sali umieszczono głośniczki, z których wydobywają się różne ptasie świergoty. Zanim skończyłaś napawać się wyglądem pokoju, coś przebiegło ci pod nogami. Spojrzawszy w dół, dostrzegłaś tylko jak zielona łapka chowa się za jednym z wielkich kamulców. Podeszłaś powoli i wtem ujrzałaś uroczego malca, bodajże startera z Kanto, który trzyma swoimi pnączami jakąś kopertę.

Mhrok - 2016-01-30, 15:34

Rin jak zwykle był w doskonałym humorze. Cieszyłam się z tego powodu, bo po naszej wczorajszej rozmowie, i ujrzeniu jego innego oblicza, stosunek do chłopaka nieco mi się zmienił. Po podzieleniu się pomieszczeniami wkroczyłam przez drzwi z symbolem liścia. Znalazłam się wtedy jakby w miniaturowym lesie. Co prawda wszystko za pewno było sztuczne, ale sprawiało bardzo dobre wrażenie. Spomiędzy znajdujących się na ziemi kamieni zauważyłam wystającą małą, zieloną łapkę, która okazała się należeć do Bulbasaura. Stworek trzymał w swoich pnączach kopertę, w której zapewne znajdował się opis mojego zadania do wykonania.
- Cześć malutki... albo malutka. - odparowuję do trawiastego pokemona. - Czy ta koperta nie jest aby dla mnie? - pytam go lub ją.

Daisy7 - 2016-01-30, 16:08

Bulbasaur przeniósł na ciebie swoje duże, czerwone ślepia. Kiedy tak patrzy, wygląda zupełnie jak samiczka, ale czy aby na pewno nią jest? Po chwili maluch kiwnął łepkiem i bez żadnego zawahania czy wątpliwości podał ci kopertę. Kiedy wzięłaś ją do rąk, trawiasty Pokemon wspiął się przy pomocy pnączy na wysoki głaz, za którym się ukrywał i położył na nim, mrużąc oczy. Po otworzeniu papierowego opakowania wyjęłaś ze środka kartkę z zagadką, która brzmi następująco: "Aby szmaragd znaleźć, trzeba dąb odnaleźć, lecz pamiętaj trenerze, że pilnują go w atmosferze".
Black Lotus - 2016-01-31, 13:30

- Dziękuję bardzo. - podziękowałam Bulbasaurowi, gdy ten wręczył mi kopertę.
Moje przypuszczenia okazały się dobre, bo w środku znalazłam kartkę z zagadką do wykonania. Dwukrotnie powtórzyłam sobie jej treść i zaczęłam myśleć, co Whitney mogła mieć przez to na myśli:
- Szmaragd jest koloru zielonego, tak jak liście dębu. Jednak co ma do tego atmosfera? - zaczęłam zastanawiać się do tej części i przypomniałam sobie pewien fakt. - Rayquaza jest nazywany strażnikiem atmosfery. Przez jego zielony kolor można by go kojarzyć ze szmaragdem. Jednak co ma do tego wszystkiego dąb? - w mojej głowie piętrzyły się stosy myśli, które powoli przyprawiały mnie o ból głowy. - A może przez atmosferę rozumiane jest po prostu góra? Wtedy kamień ten byłby po prostu schowany w koronie dębu. To chyba lepsze wyjaśnienie niż to, że pilnowałaby go Rayquaza. Teraz zostało mi jedynie znaleźć ten dąb...
Niby zadanie wydawało się być niesamowicie proste do wykonania, jednak pewnie jak zwykle będzie zupełnie odwrotnie. Narzekanie jednak nic nie pomoże, więc zaczynam poszukiwania tego drzewa, bo co innego mi pozostało?

Daisy7 - 2016-01-31, 15:53

Spekulację z Rayuazą odrzuciłaś, wątpiąc, aby Whitney posiadała tutaj legendarnego Pokemona. Aby nie marnować czasu, zaczęłaś szukać dębu. Żadnego dębu nie widziałaś wokół siebie, więc zadanie było średnie, jeśli chodzi o poziom trudności. Z jednej strony jeśli rośnie tu tylko jeden, to przynajmniej będziesz miała pewność, że to ten właściwy. Gdyby były same dęby, musiałabyś sprawdzać wszystkie! Jednak z drugiej strony... gdzie jest to głupie drzewo? Szukałaś go dobry kwadrans, zanim ujrzałaś wśród liści innych drzew te specyficzne o palczastym wyglądzie. Podeszłaś pod sam dąb i spojrzałaś do góry, a tam co? Dziupla! Niestety znajduje się bardzo wysoko, jakieś 2,5m na ziemią. Masz jakiś pomysł?
Black Lotus - 2016-01-31, 19:59

Poszukiwania początkowo nie szły mi najlepiej, gdyż przez kilkanaście początkowych minut nie mogłam znaleźć odpowiedniego gatunku drzewa. Kiedy udało mi się to, co już udałam za spory sukces, jednak wtedy na mojej drodze pojawiła się kolejna przeszkoda. W drzewie znajdowała się dziupla, jednak była ona na tyle wysoko, że moje sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu stało się w tym momencie nie wystarczające, aby do niej dosięgnąć. Wpadłam wtedy na pomysł, żeby zapytać się spotkanego wcześniej Bulbasaura o to, czy by mi pomógł. W końcu nigdzie nie było napisane, że nie mogłam korzystać z pomocy pokemonów.
Daisy7 - 2016-02-01, 16:29

Bez problemu wróciłaś się do Bulbasura, który nadal wylegiwał się na kamieniu. Zainteresowany twoją osobą uniósł łepek i wysłuchał, co masz mu do powiedzenia. Widocznie zgodził ci się pomóc, ponieważ zszedł na dół i podreptał za tobą aż pod sam dąb. Przy pomocy pnączy sięgnął do dziupli, z której najpierw wyrzucił sporą ilość uschniętych liście, a potem... kamyk! Zielony kamyczek, który rozmiarami powinien pasować idealnie do jednego z czterech otworów na głównych drzwiach prowadzących na arenę.
Black Lotus - 2016-02-01, 17:16

Bulbasaur przystał na moją prośbę udzielenia mi pomocy z dostaniem się do wysoko osadzonej dziupli w drzewie. Moje przypuszczenie okazały się prawdziwe i trawiastemu stworkowi udało się odnaleźć w dziurze zielony kamyczek, który zdawał się rozmiarem pasować do wgłębienia w większych wrotach. Podziękowałam Bulbasaurowi za pomoc, po czym wyszłam z tego niby lasu, żeby sprawdzić, czy odnalazłam wymagany do dalszego przejścia przedmiot. Jeśli okaże się on pasować, przechodzę przez kolejne drzwi, tym razem ze znajdującym się na nich symbolem kroplo.
Daisy7 - 2016-02-01, 18:47

Kiedy wyszłaś z "trawiastego pokoju", z miłym zaskoczeniem ujrzałaś, że w dużych drzwiach nie ma jeszcze żadnego elementu, co może oznaczać, że idzie ci lepiej niż Rinowi. No chyba, że on już zdobył pierwszy kamień, ale nie włożył go od razu do dziury, tylko postanowił wpierw udać się po drugi. W każdym razie zielony przedmiot, który Bulbasaur wyjął z dziupli, okazał się pasować jak ulał. Powiem więcej - nie chce teraz wyjść z tego otworu. Postanowiłaś zostawić kamyczek i udać się do pokoju za drzwiami z symbolem kropli. Kiedy weszłaś do środka, ujrzałaś przed sobą basen. Cóż, można się było tego spodziewać. W wodzie nie widać żadnych stworków, co nie jest dziwne, bo jedzie chlorem na kilometr, a Pokemony nie przepadają raczej za takimi zbiornikami wodnymi. Jest za to inna niespodzianka - w basenie znajduje się sztuczny kreator fal i nurtu wodnego. Zarówno to i to płynie w przeciwnym kierunku niż tym, gdzie znajduje się drugi koniec basenu, a jednocześnie mała szklana gablotka, za którą dostrzegłaś szafirowy kamyk. Dodam jeszcze, że po prawo masz parawan i czyste ręczniki.
Black Lotus - 2016-02-02, 01:33

Odnaleziony przeze mnie szmaragd okazał się idealnie pasować do otworu w drzwiach. Póki co był to pierwszy włożony kamień, co oznaczało, że idzie mi lepiej niż Rinowi, co nieco mnie podniosło na duchu. Jednak nie mogłam trwać w tym stanie cały czas, w końcu czekało mnie jeszcze zadanie w kolejnym pokoju. Po przejściu przez drzwi z symbolem kropli znalazłam się... na basenie z kreatorem fal i nurtu wodnego, mających na celu prawdopodobnie upodobnienie ich do wezbranej rzeki. Znajdujący się obok parawan i ręczniki jasno dały mi do myślenia, co jest moim kolejnym zadaniem - musiałam przepłynąć basen wzdłuż i zdobyć znajdujący się po jego drugiej stronie niebieski szafir.
Daisy7 - 2016-02-02, 07:39

pozwolę sb zdecydować za Cb, co robisz, bo nie napisałeś xd
-------------------------
Nie przedłużając, udałaś się za parawan, gdzie zdjęłaś z siebie wszystko oprócz bielizny. Przecież płynąć w ubraniach nie będziesz, ale nago też się nie odważysz. Kto wie, czy te sale nie są kamerowane? Wewnętrzny głosik w twojej głowie zapisał ci w pamięci, byś przy następnych zakupach pamiętała o stroju kąpielowym, który idealnie sprawdziłby się na taką okazje. Opuściwszy miejsce za zasłoną, podeszłaś do brzegu basenu i co tu wiele mówić, wskoczyłaś do środka. Jest on dosyć głębokie, zapewne coś około dwóch metrów, więc osoby nieumiejące pływać mają przechlapane. Na szczęście tobie jakoś idzie i pomimo utrudnień w postaci fal oraz przeciwnego nurtu, płyniesz ku drugiemu końcu wodnego zbiornika. Nic nowego nie zaskoczyło cię podczas pokonywania tego odcinka, więc dotarłszy do końca, wzięłaś kamyk i zrobiłaś sobie mały odpoczynek. Wygląda na to, że mają tu zamontowany jakiś czujnik ruchu, ponieważ teraz fale i nurt zmieniły swój kierunek, by ponownie utrudnić ci wykonanie zadania.

Black Lotus - 2016-02-02, 12:54

Rozebrałaś się aż do bielizny, żeby móc sobie spokojnie przepłynąć. Zapisałam sobie również w myślach, że przy najbliższej wizycie w jakiejś galerii handlowej będę musiała zajść na dział ze strojami kąpielowymi i zakupić sobie tam jedną parę. Wskoczyłam do średnio głębokiego basenu i zaczęłam płynąć naprzeciw falom i nurtowi. Pierwsza cześć zadania niedługo później została wykonana, udało mi się przepłynąć basen i zdobyć niebieski szafir. Jednak podświadomie czułam, że byłoby za łatwo, gdybym teraz miała sobie płynąć z nurtem i falami. Urządzenia zmieniły bieg powyższych zjawisk i znowu musiałam płynąć pod prąd. O ile wcześniej musiałam jedynie przepłynąć basen wzdłuż, teraz zostało to nie dosyć że dodatkowo utrudnione, to nie mogłam zgubić drogocennego klejnotu.
Daisy7 - 2016-02-02, 15:54

Kiedy już trochę odsapnęłaś i nabrałaś nowych sił, zaczęłaś płynąć w drogę powrotną. Było całkiem znośnie, dopóki urządzenie nie wykreowało naprawdę potężnej fali, która pojawiła się nagle i uderzyła z wielką siłą. Niestety wypuściłaś wtedy mały kamyk, który poleciał na dno basenu, więc musiałaś po niego zanurkować. Po kilku minutach wyczerpana dobiłaś do brzegu. Wyszedłszy z wody, owinęłaś się ręcznikiem i dokładnie wytarłaś. Najgorszy problem to włosy, które pomimo próby wysuszenia ręcznikiem, nadal są wilgotne i po założeniu bluzki, zrobiły ci na plecach plamę. Ehh... no trudno, to tylko woda, wyschnie. Opuściwszy pomieszczenie, podeszłaś do drzwi głównych i wsadziłaś szafirowy przedmiot w otwór. Kilka minut później przyszedł Rin z dwoma brakującymi kamyczkami.
- Ładnie ci w mokrych włosach - skomplementował cię, podchodząc bliżej. - A może ci zimno? Chcesz moją marynarkę?

Black Lotus - 2016-02-02, 16:51

Zadanie początkowo było całkiem znośne, więc urządzenie postanowiło mi je nieco utrudnić. Fale stały się tak silne, że aż wytrąciły mi z rąk zdobyty przeze mnie szafir. Musiałam kilkukrotnie zanurkować, żeby go odzyskać, jednak ostatecznie mi się to udało. Po dopłynięciu do brzegu zaczęłam się suszyć ręcznikami. O ile z ciałem poszło łatwo, to moje włosy nie chciały zbytnio współpracować i cały czas były mokre. Ostatecznie zostawiłam je wilgotne i wyszłam z sali z basenem. Kilka minut po wetknięciu szafiru w ogromne wrota pojawił się Rin z dwoma pozostałymi kamieniami.
- Nie, wszystko dobrze. Nie musisz się o mnie aż tak zamartwiać. - staram się uspokoić zmartwionego chłopaka. - Jak poszło ci z twoimi zadaniami? - pytam z ciekawości, na jakie trudności natrafił Rin.

Daisy7 - 2016-02-02, 17:01

- Wybacz, ale to nie takie proste - mruknął, robiąc minę zbitego psa. - Całkiem znośnie. W sali z symbolem skrzydła wykorzystałem Takę, która w kilka minut podleciała na szczyt urwiska i wygrzebała ze sterty liści biały kamień. Gorzej było w drugim pokoju oznakowanego płomieniem. Domyślałem się, że spotkam ogniste Pokemony, ale o mały włos nie zostałem usmażony przez znerwicowanego Combuskena, który biegał za mną po całej salce, kiedy zabrałem mu spod skrzydła czerwony kamyk - wyjaśnił. - A tobie jak poszło? - dodał, wsuwając swoje znaleziska w dwa wolne miejsca w potężnych wrotach, które po chwili rozsunęły się przed wami na boki.
Black Lotus - 2016-02-02, 17:16

- W pierwszej sali, tej ze znakiem liścia, znalazłam się w imitacji lasu. Spotkałam tam bardzo miłego Bulbasaura, który pomógł mi z wyciągnięciem kamienia z dziupli zawieszonej jakieś dwa i pół metra nad ziemią. - opisałam chłopakowi moją przygodę w pierwszym pokoju. - W drugim musiała płynąć w basenie, w którym wytwarzany był nurt i fale. Stąd też moje mokre włosy. - powiedziałam chłopakowi.
Po włożeniu do środka czterech szlachetnych kamieni wrota rozsunęły się. Zapewne za nimi czeka na nas Whitney...

Daisy7 - 2016-02-02, 18:06

- Miły Bulbasaur kontra znerwicowany Combusken. Wiesz co? Następnym razem to ja chcę pierwszy wybrać, gdzie pójdę - zaśmiał się Rin, po czym objął cię i wspólnie weszliście na arenę.
Sala wygląda bardzo normalnie. Zwyczajna arena w kształcie prostokąta z drewnianą podłogą i ścianami pomalowanymi na jasnozielono. Po bokach znajduje się szereg ławek przeznaczonych zapewne dla widowni. Aktualnie siedzi tam jakieś dziesięć nieznanych wam osób. Wszyscy są pogrążeni w rozmowie między sobą, więc chyba nawet nie zorientowali się, że pojawił się ktoś nowy. Ogarnęliście wzrokiem każdego z osobna, ale nikt z nich nie wygląda jak Whitney, którą wczoraj poznaliście. Czyżby liderka jeszcze nie przyszła?

Black Lotus - 2016-02-03, 01:09

- Kolejnym razem sam możesz sobie wykopać taką decyzją grób. - odparłam do chłopaka, który nieco zdenerwował się, usłyszawszy, że moje zadania w stosunku do jego były miłe i przyjemne.
Wkroczyliśmy na arenę, który wyglądała nadzwyczaj normalnie, była to drewniana podłoga z narysowanymi na niej białymi liniami. Po bokach pola walki stały ławki, na których siedzieli bliżej nieznani mi ludzie. Nie mogłam wśród nich znaleźć Whitney, na której obecność bardzo liczyłam. Jeśli byli to inni trenerzy czekający na jej przybycie, oznaczało to długie oczekiwanie zanim będziemy mogli się z nią zmierzyć. Póki co jedynym co mi i Rinowi pozostało to czekać na przybycie liderki.

Daisy7 - 2016-02-03, 07:20

Tak jak postanowiłaś, usiedliście z Rinem na ławkach, jednak chłopak nie zamierzał tracić czasu i już po chwili zagadał do grupki nieznajomych ludzi. Okazało się, że rzeczywiście są to w większości trenerzy, ale nie przyszli tu walczyć, lecz przyglądać się pojedynkom, by wynieść z nich informacje na temat Whitney, które w przyszłości pomogą im samym wygrać z liderką. Całkiem pomysłowe. Kudłaty brunet z pokaźnym zarostem dodał również, że Whitney zaraz powinna się tu zjawić. Na szczęście miał racje i po około dziesięciu minutach na arenę wkroczyła różowowłosa babka, którą mieliście przyjemność już poznać. Dostrzegłszy was, zmarszczyła brwi ze zdziwienia, a następnie podeszła bliżej.
- Hej. Miło znów was spotkać. Przyszliście zobaczyć, jak walczę? Będziemy musieli trochę poczekać, bo póki co nie ma chyba żadnego ochotnika do stoczenia ze mną bitwy Pokemon - powiedziała, nie zdając sobie sprawy z waszego prawdziwego celu przybycia tutaj.

Black Lotus - 2016-02-03, 13:04

Rin nie wytrzymał długo bez nicnierobienia i zagadał do siedzącej obok nas grupki ludzi. Tak jak przypuszczałam, byli to trenerzy, jednak nie przyszli oni tutaj, żeby zawalczyć z liderką, a jedynie obserwować jej styl walki i wyciągnąć za tego jakąś naukę. W sumie nie był to taki głupi pomysł.
- Szkoda że nie wpadłam na to wcześniej. - zarzucałam sobie, chociaż później wydało mi się, że zdobyta podczas wczorajszej rozmowy wiedza powinna być wystarczająca.
Na samą liderkę nie musieliśmy czekać długo, przyszła ona jakieś kilkanaście minut po naszym przybyciu. Whitney była zaskoczona naszym przybyciem, początkowo uważała, że przyszliśmy tutaj, tak jak reszta zgromadzonych, żeby obserwować jej walkę, jednak my...
- ...tak naprawdę chcemy z tobą stoczyć pojedynek. - wyprowadziłam Whitney z niewiedzy. - Jednak ta wczorajsza rozmowa była prawdziwa, na prawdę jesteśmy twoimi fanami. - w sumie teraz częściowo to była prawda. Mimo że poznałam Whitney wczoraj wydawała się być naprawdę miłą osobą.

Daisy7 - 2016-02-03, 16:47

- Och. A to ci niespodzianka - powiedziała wyraźnie zaskoczona kobieta, jednak po chwili uśmiechnęła się, dając wam do zrozumienia, że nie gniewa się za to wczorajsze wypytywanie. - Sprytny pomysł mieliście z tym wczorajszym "wywiadem" na mój temat. Mam nadzieję, że okazał się pomocny i wynieśliście z niego interesujące was informacje. Zresztą zaraz się dowiemy, jak wam poszła analiza moich słów i przygotowanie się do walki. Kto na pierwszy ogień? - zapytała.
- Osobiście nie mam nic przeciwko pójściu jako pierwszy, ale kobietą się ustępuję, więc śmiało, Haru. Trzymam za ciebie kciuki! - wyszczerzył się wesoło Rin, zachęcając się, byś poszła za Whitney na środek areny.

Black Lotus - 2016-02-03, 19:48

- Dziękuję kochanie. - odparłam słodkim głosikiem i pocałowałam go w usta. - Skoro nalegasz.
A to spryciarz z tego Rina. Udaje takiego wspaniałomyślnego, a dzięki temu sam będzie mógł podejrzeć, jak Whitney walczy. Niech mu będzie, skoro chce być taki miły, to niech będzie. Zatem nie zostało mi nic innego, jak pójść za Whitney na arenę. Mówiła ona wczoraj, że trenuje głównie pokemony typu normalnego. Niestety ja nie posiadałam jako takiej kontry na ten typ, więc musiałam liczyć na to, że jej stworki będę posiadały drugi typ, przeciwko któremu będę walczyć. Czekam więc na pierwszego pokemona mojej przeciwniczki.

Daisy7 - 2016-02-03, 20:20

Po wyjściu na środek areny, podałyście sobie z Whitney ręce i lekko się ukłoniłyście, gdyż wymagała tego kultura osobista, po czym odeszłyście na przeciwległe końce boiska. Liderka przed wystawieniem swojego pierwszego Pokemon poinformowała cię jeszcze, że używa dwóch stworków, więc ty również nie możesz wystawić ich więcej. Potem wyjęła zza pasa pokeball w ozdobnej pokrywie i wyrzuciła go wysoko w powietrze. Ze środka wyskoczył bardzo przyjemnie wyglądający Pok.
- Clefairy, zasięgnij mocy księżycowych i wygraj tę walkę! - krzyknęło hardo Whitney, wyciągając wysoko rękę do góry, jakby już zwyciężyła i cieszyła się z wygranej.



Black Lotus - 2016-02-04, 13:01

Wybór przez Whitney do walki Clefairy niezbyt mnie ucieszył. Oprócz typu normalnego posiadała ona również wróżkowy, podatny głównie na ataki trujące i stalowe. Oczywiście ja nie posiadałam pokemona w żadnych z tych typów, nawet takich ataków trudno się doszukiwać w mojej drużynie. Trudno, musiałam sobie poradzić i bez tego. Jako że sama nie mam przewagi, nie dam jej Whitney.
- Vivian, do boju! - krzyknęłam, wypuszczając na arenę Shuppet. - Zacznij od wykonania Shadow Sneak. Wniknij w cień znajdujący się na arenie, a następnie zaatakuj Clefairy od tyłu. Gdy jej plecy będą odsłonięte, wykonaj Will-O-Wisp. Niech malutkie ogniki zagoszczą na jej skórze i ją podpalą. Następnie nieco odleć od swojej przeciwniczki, po czym poślij w nią silny Thunderbolt. Niech silny wyładowanie elektryczne porządnie nią wstrząsie. Na koniec wykonaj jeszcze Shadow Ball. Niech Clefairy i Whitney wiedzą, że nie można z tobą zadzierać.

Daisy7 - 2016-02-04, 19:06

S: Insomnia - Pokemon nie może zasnąć.
C: Magic Guard - Pokemon traci punkty życia tylko wtedy, kiedy przeciwnik atakuje go za pomocą bezpośrednich ataków (za wyjątkiem obrażeń wynikających z użycia ruchu "Struggle").
---------------------
Czas rozpocząć pojedynek! Jako pierwsza atakuje Vivian, która używa do tego priorytetowego (chociaż i tak jest szybsza od rywala) ataku jakim jest Shadow Sneak. Dostrzegłszy pobliski cień rzucany przez ławkę, wniknęła w niego i po chwili pojawiła się tuż za niczego nieświadomym oponentem, aby go uderzyć (-69HP). Clefairy upadł na pyszczek, lecz szybko stanął na równe łapki i wydobył z siebie wysokie brzmienie (Disarming Voice), które dosłownie zraniło Shuppet, chociaż niespecjalnie boleśnie (-49HP). Twoja podopieczna podczas swojej kolejki postanowiła wykonać Will-O-Wisp, lecz nic to nie dało, ponieważ jej wróg obrywa jedynie od ataków bezpośrednich, a więc wszelkiego rodzaju obrażenia wynikające z poparzenia nie wchodzą w grę. Zabawne jest, że liderka rozkazała użyć swojemu stworkowi Sing, lecz na Vivian to nie zadziałało, ponieważ ma umiejętność Insmonia, która nie pozwala na uśpienie Poka. Krytyczny Thunderbolt w wykonaniu Shuppet powodzi się i zabiera 105HP. Clefairy ponownie uderza Disarming Voicem (-49HP). Duszek przy pomocy Shadow Ball odbiera oponentowi 93HP, jednakże nie obniża jego specjalnej obrony. Na koniec ledwo żywa istotka po raz trzeci atakuje tym samy (Disarming Voicem, -49HP).

Shuppet: 82/229HP
Clefairy: 14/281HP

Black Lotus - 2016-02-04, 22:13

Clefairy radziła sobie zadziwiając dobrze, co niezbyt mnie pocieszało. Jeśli się skupimy i nie popełnimy żadnych karygodnych błędów, Vivian i ja cały czas mamy szansę wygrać tą rundę.
- Zacznij od wykonania szybkiego Shadow Sneaka. Jeśli w jakiś sposób nie wykończyłoby to twojej przeciwniczki, oddal się od niej i uderz najpierw Shadow Ballem, a następnie dodaj do tego potężny Thunderbolt. - rozkazałam Shuppet wykonać trzy ruchy, jednak liczyłam, że Clefairy padnie już po pierwszym. Vivian jest już zmęczona, zatem na kolejnego pokemona liderki będę musiała wybrać innego podopiecznego. Tylko którego?

Daisy7 - 2016-02-05, 14:09

Czas przystąpić do rundy drugiej, która raczej nie potrwa zbyt długo, patrząc na ilość pozostałego życia Clefairy, ale kto wie. Może zaskoczy was jakaś niespodzianka? Wszystko zależało od Shadow Sneaka, który Shuppet miała wykonać jako pierwsza. Zaciskając mocno kciuki, modliłaś się w myślach, aby cios nie spudłował ani Vivian się nie potknęła. Na szczęście twoje prośby zostały wysłuchane i duszkowi udało się uderzyć przeciwnika, a tym samym sprawić, iż jest niezdolny do dalszej walki. Shuppet zdobywa aż 3lvl za wygraną! Niespodziewanie z kulki wyskoczyła Sirnight. Okazało się, że ewoluuje. No proszę co za szczęście. Po przemianie Ralts w Kirlię zeskanowałaś ją, a następnie przyjrzałaś się drugiemu Pokemonowi Whitney. Jest nim krówka - Miltank (19lvl). Jakiego Pokemona przeciwko niej wystawisz?



Shuppet: 82/229HP
Clefairy: 0/281HP

Kirlia
Imię: Sirnight


Poziom: 20 [00%]
Ewolucja: Ralts --(20lv)--> Kirlia --(30v)--> Gardevoir <--(MegaStone)--> Mega Gardevoir
Ataki: Growl, Confusion, Double Team, Teleport, Lucky Chant, Shadow Ball, Charge Beam, Will-O-Wisp, Dazzling Gleam
Charakter i historia: Sirnight pochodzi ze Strefy Safari, gdzie się urodziła, lecz pewnego razu po prostu stamtąd uciekła. To dosyć dziwne, bo Pokemony mają na safari jak w raju, ale zdarzają się tacy odmieńcy jak nasza mała poszukiwaczka przygód. Samiczka cały czas wędrowała przed siebie, uderzając po drodze o wszystkie drzewa, ponieważ zielona "czapeczka" utrudnia jej widoczność. Pewnego razu wpadła na obozujących w lesie Haru i Rina. Harumi wymyła ją i nakarmiła, czym zyskała jej ufność. Kirlia jest pokemonem... specyficznym? Nie, to za słabe określenie. Jest raczej pieruńsko pokręcona, zupełnie jakby urwała się z jakiegoś snu wariata. Poczemu? Potemu, że ma... rozdwojeni jaźni. Ha, żeby tylko "rozdwojenie"- tak po prawdzie w tym małym ciałku kryje się więcej jej "wcieleń". Jest na przykład milutka i potulna Kirlia-dziecko, jest Kirlia-strachliwa, albo Kirlia-płaksa, Kirlia-odkrywca, Kirlia-kujon... A najgorsza ze wszystkich, prawdziwy diabeł wcielony to Kirlia-psychol, pojawiająca się zupełnie znienacka. W tym wypadku trzeba mieć oczy dookoła głowy- jako "ta zła" potrafiłaby zamordować (albo przynajmniej wyrządzić poważniejszą krzywdę) bez żadnych skrupułów każdego, kto się nawinie. Tak - każdego... Choćby i we śnie... Po ewolucji odkryła w sobie dwa nowe wcielenia: Kirlia-kawaii, czyli przeurocza i niewinna, która podbija serca wszystkich samców oraz Kirlia-mnich, kiedy to potrafi spędzić kilka godzin na medytacji, a po niej jest niezwykle spokojną, wyciszoną i wrażliwą istotą niepotrafiącą skrzywdzić nawet muchy.
Umiejętności: Synchronize - Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty lub sparaliżowany, status przeciwnika zmienia się na taki sam. Jednak, jeśli przeciwnik jest typu ognistego lub posiada umiejętność Water Veil - nie może zostać podpalony. Trująace, stalowe i odporne na truciznę Pokemony nie mogą zostać zatrute. Przeciwnik z umiejętnością Limber - nie może zostać sparaliżowany. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, istnieje 50% szans, że napotkane Pokemony będą miały tę samą co on naturę.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2016-02-05, 14:56

Shuppet na szczęście udało się wygrać z Clefairy, co wprawiło mnie w bardzo dobry nastrój. Niespodziewanie z kuli wyszła Sirnight, która... zaczęła ewoluować! W międzyczasie Whitney wystawiła do walki Miltanka, pewnie tego samego o którym nam wczoraj mówiła. Patrzyłam to na Kirlię, to na pokemona liderki.
- Kirlia, wybieram ciebie do walki! - krzyknęłam i zamachnęłam ręką w stronę przeciwników. - Zacznij od zdezorientowania swojej przeciwniczki. Confusion, teraz! Następnie wykonaj Charge Beam. Ten elektryczny cios nie dosyć, że zada obrażenia, to jeszcze istnieje duża możliwość, że zwiększy wartość twojego specjalnego ataku, co bardzo by nam pomogło w dalszej walce. Teraz przejdź do Dazzling Gleam. Poślij w stronę Miltank oślepiające światło i dodaj do tego kolejny Charge Beam.

Daisy7 - 2016-02-06, 12:29

M: Sap Sipper - W przypadku trafienia ruchem typu Grass, Pokemon nie otrzymuje żadnych obrażeń, a jego atak zostaje podwyższony o jeden poziom.
K: Synchronize - Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty lub sparaliżowany, status przeciwnika zmienia się na taki sam. Jednak, jeśli przeciwnik jest typu ognistego lub posiada umiejętność Water Veil - nie może zostać podpalony. Trujące, stalowe i odporne na truciznę Pokemony nie mogą zostać zatrute. Przeciwnik z umiejętnością Limber - nie może zostać sparaliżowany.
-----------------
Jako pierwsza atakuje Miltank, używając do tego Stomp (-141HP). Bardzo potężny cios, nie sądzisz? Kirlia jednak nie poddaje się i wykonuje Confusion (nie powoduje paraliżu, -57HP). Jej radość trwa dłużej, niż można by było przypuszczać, ponieważ oponent pudłuje podczas swojej kolejki. Kolejnym ciosem ze strony Sirnight okazał się być Charge Beam. Zabrał zaledwie 57HP, jednakże oprócz tego zwiększył specjalny atak użytkownika. Krówka przy pomocy Tackle (-109HP) rozkłada twoją podopieczną na łopatki. Została ci już tylko Shuppet. Czy dasz radę?

Miltank: 217/331HP
Kirlia: 0/217HP (+10% Sp. AT)

Black Lotus - 2016-02-06, 16:27

Nawet pomimo ewolucji, Kirlia niezbyt poradziła sobie przeciwko Miltankowi. Jednak nie musiało to oznaczać, że jest ona słaba. Krowa zadawała jej potężne obrażenia, przez co nie miała szansy pokazać swojego pełnego potencjału. Mogła jedynie użyć Shuppet, jednak ta miała mało życia. Na szczęście posiadałam w swoim plecaku pewną niespodziankę...
- Shuppet, pokaż się! - przyzywam pokemona na arenę. - Masz, wypij ten Hyper Potion, żeby zregenerować swoje zdrowie. Następnie wzleć wysoko, żeby byś jak najdalej od Miltank, która zdaje się atakować tylko bezpośrednimi atakami. Gdy już wzlecisz, wykonaj Curse. Cios ten co prawda zabierze tobie aż połowę zdrowia, jednak co turę Miltank będzie traciła aż 1/4 życia, co szybko przybliży nas do zwycięstwa. Staraj się zostawać jak najdalej od niej, ażeby przez przypadek nie dać się pokonać. Następnie poślij w nią ogniki z Will-O-Wispa. Gdyby udało ci się podpalić wrogą krówkę, nie dosyć, że otrzymywałaby obrażenia od klątwy, to jeszcze od powoli trawiących jej ciało płomieni. Jednak nie tylko nadawaniem różnych statusów wygrywa się walkę. Na zakończenie poślij w nią Thunderbolt. Pamiętaj o ciągłym utrzymywaniu się jak najdalej od swoje przeciwniczki. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to niedługo wygramy tą walkę.

Daisy7 - 2016-02-06, 18:48

M: Sap Sipper - W przypadku trafienia ruchem typu Grass, Pokemon nie otrzymuje żadnych obrażeń, a jego atak zostaje podwyższony o jeden poziom.
S: Insomnia - Pokemon nie może zasnąć.
----------------------
Na początku Shuppet otrzymuje Hyper Potion, który zwraca Pokemonowi 200HP, a przynajmniej zwróciłby tyle, gdyby mógł ponieważ w tym wypadku stworek miałby już przekroczoną maksymalną ilość życia, a tak być nie może. Następnie wzleciał wysoko z nadzieją na uniknięcie ciosu, lecz Miltank przechytrzył go i postanowił podczas swojej kolejki również podreperować swoje zdrowie, używając do tego ruchu Milk Drink, który przywraca połowę maksymalnego życia użytkownika. Znów mamy kolejkę podopiecznej Whitney, która zwiększa swoją obronę przy pomocy Defense Curl. Następnie Vivian wykonuje Curse, dzięki któremu krówka pod koniec każdej tury będzie traciła 1/4 max. HP, lecz kosztem tego, że już teraz duszek traci połowę własnego życia. Miltank rozpoczyna natarcie przy pomocy Rollout, będącego dodatkowo silniejszym dzięki użytemu wcześniej Defense Curl (-88HP). Will-O-Wispa powoduje poparzenia (-21HP) u Poka twojej przeciwniczki (-50% siły obrażeń zadawanych przez poparzonego, odbiera 1/16 HP co turę). Oponent znów jest skazany na użycie Rollout. Cios mimo osłabienia związanego z poparzeniem rozkłada duszka na łopatki, o ile można tak powiedzieć. Whitney odwołała swojego Poka, po czym podeszła do ciebie z łagodnym uśmiechem na twarzy.
- Walczyłaś świetnie. Twoje Pokemony również. Miltank to moja perełka, więc nie smuć się, że ci się nie udało. Jestem pewna, że jeśli trochę potrenujesz, to ty będziesz triumfować nade mną, kiedy tu wrócisz na rewanż - oznajmiła przyjaźnie. - Proszę. Przyjmij to ode mnie jako nagrodę pocieszenia - dodała, podając ci słoik z białym płynem. - To Moomoo Milk. Leczy 100HP dowolnego Pokemona.

Miltank: 310/331HP (+10% DF) - poparzona
Shuppet: 0/229HP

Black Lotus - 2016-02-07, 23:10

Liczyłam na to, że Shuppet uda się pokonać Miltank. Pomimo że pojawiła się w mojej drużynie jako zlękniony, porzucony duszek, szybko pokazała, że jest niezwykle silna i dzielna. Sądziłam, że tyle wystarczy, żeby zwyciężyć przeciwko Whitney. Najwyraźniej byłam w błędzie...
- Masz rację, muszę pewnie jeszcze potrenować. - odparłam do liderki, po czym podeszłam do niej i uścisnęłam jej dłoń. - Licz się jednak z tym, że kolejnym razem dam ci nieźle popalić. - dodałam, przyjmując od niej podarek.
Jedyne co mi teraz zostało, to usiąść na ławce i przyglądać się pojedynkowi Rina. Kibicowałam mu z całych sił, jednak jakiś wewnętrzny głosik chciał jego przegranej, żeby nie wyszło na to, że jestem od niego w jakiś sposób gorsza.

Daisy7 - 2016-02-08, 07:48

Rin pogratulował ci świetnej walki, po czym zamieniliście się miejscami. Z Clefairy nie męczył się długo, jednak pokonanie Miltanka sprawiało mu nie lada problem. Był nawet moment, w którym jego ostatni Pokemon zdolny do walki miał niecałe 20HP, lecz wtedy nastolatek podał mu leczącą jagodę i dzięki niej Pokemonowi udało się wyjść na prowadzenie, a następnie rozłożyć różową krówkę na łopatki. Kiedy chłopak odbierał nagrodę, czułaś jednocześnie podziw i szczęście, ale też lekką zazdrość. Po opuszczeniu sali gimnastycznej ruszyliście obrzeżami Goldenrod na mały spacerek, zanim udacie się do Centrum Pokemon. Nagle ujrzeliście śnieg. Leży on tylko na niewielkim kawałku ziemi i prowadzi do jaskini w pagórku, której przedtem nawet nie dostrzegliście. Co więcej tuż przy wejściu do niej na śniegu widnieją odciski łap.


Black Lotus - 2016-02-08, 22:19

Gdzieś wewnątrz poczułaś pełne ukłucie żalu, że Rinowi udało się zwyciężyć z Whitney. Jednocześnie jednak czułam dumę z mojego chłopaka, że pomimo trudności pokonał liderkę.
- Nic dziwnego, że faceci żyją krócej. - było to jedyne możliwe podsumowanie szalejących wewnątrz mnie emocji.
Pożegnaliśmy się oboje z Whitney, po czym opuściliśmy salę. Wyszliśmy z miasta i zaczęliśmy spacerować po jego obrzeżach. Nagle zobaczyliśmy... śnieg. Zrozumiałym było, że jest już wrzesień, jednak chyba nie był to jeszcze odpowiedni czas na opady białego puchu. Nie było go jednak dużo, ledwie niewielki kawałek ziemi. Śnieg prowadził do jaskini znajdującej się na pagórku. Nie zwróciłabym na to pewnie zbytniej uwagi, gdyby nie odcisk łap znajdujący się na białym puchu.
- Myślisz, że należą one do jakiegoś pokemona? - zagadują do Rina. - Powinniśmy za nim podążyć? Może być ranny. Do tego ten śnieg... Dzieje się tutaj coś dziwnego.

Daisy7 - 2016-02-09, 07:29

- Myślę, że nawet nie pewno ślady należą do jakiegoś Pokemona. Żaden człowiek nie byłby w stanie ich zrobić. Co prawda śladów krwi nigdzie tu nie widać, ale racja, dzieje się tu coś dziwnego i powinniśmy to zbadać. Bo jak nie my, to kto? - odpowiedział, ostatnie zdanie wypowiadając w rytm znanej piosenki o takim samym tytule.
Kiedy weszliście do środka jaskini, która jest dosyć niska, więc nawet ty musisz się odrobinę schylać, poczuliście powiew chłodu. Natychmiast dostałaś gęsiej skórki, lecz dziwny powiew zniknął po chwili i chociaż dalej czuliście chłód, nie był on już taki mocny. Po chwili dotarliście do pierwszego rozdzielenia tunelu na dwie różne odnogi.
- Rozdzielamy się, żeby zaoszczędzić czas, czy wolisz iść razem? - zapytał Rin.

Black Lotus - 2016-02-10, 00:21

Rin przystał na moją propozycję spenetrowania jaskini, nawet podszedł do tego całkiem entuzjastycznie, co mnie ucieszyło. Podczas wchodzenia do korytarza poczułam nieprzyjemny powiew chłodu, który od razu zjeżył mi wszystkie włosy. Uczucie zimna zniknęło jednak, gdy weszliśmy głębiej jaskini. Niestety strop nadal był nisko i musiałam chodzić nieco przygarbiona, co nie było zbyt przyjemne. W końcu doszliśmy do rozwidlenia na dwie odnogi.
- Proponowałabym się rozdzielić, wtedy mamy też większe szanse na odnalezienie tego pokemona. - odpowiedziałam Rinowi. - Zatem na biorę... lewy korytarz. - mówię, po czym wskazuję palcem na wybrane przeze mnie rozwidlenie korytarza.

Daisy7 - 2016-02-12, 11:07

- Pff, podobno to ja miałem móc teraz wybierać jako pierwszy. Na pewno w twoim korytarzu będą jakieś diamenty, a mi przyjdzie się zmierzyć z Bearticem. Już ja zam to swoje szczęście - narzekał Rin, jednak nie żądał zmiany kierunków, więc rozdzieliliście się według twojego planu.
Już po kilku minutach marszu zorientowałaś się, że znów zaczyna się robić coraz chłodniej. Potem ujrzałaś pod stopami szron, który szybko przemienił się w śnieg. I to nie byle jaki śnieg. Trafiłaś na naprawdę grubą warstwę białego puchu, na której widać identyczne odciski łap jak przed wejściem do jaskini. W końcu dotarłaś do obszernej komnaty. Oprócz śniegu jest tu również lód pokrywający ściany pomieszczenia, a nawet kilka sopli wiszących złowrogo na stropie. Śladów łapek jest tu naprawdę mnóstwo, co może oznaczać, że przypadkiem trafiłaś do mieszkania jakiegoś lodowego Pokemona. Zaczęłaś powoli obchodzić sporą podziemną salę, gdy wtem dostrzegłaś trzy małe stworki przypominające śmietankowe lody w wafelku. Maluchy lewitują nad oblodzonymi kamieniami usypanymi w stożek. Co chwilę któryś z nich uderza własnym ciałem o konstrukcję, lecz ta ani drgnie.



Black Lotus - 2016-02-12, 16:37

Rin, jak to zwykle, nieco ponarzekał, jednak ostatecznie i tak poszłam lewym korytarzem. Po pewnym czasie w tunelu zaczęło się robić coraz chłodniej, a po kolejnych kilkudziesięciu krokach pod moimi stopami pojawiła się cienka warstewka białego puchu, który z kolejnymi krokami powiększał swoją grubość. Ostatecznie trafiłam do obszernej komnaty w pełni pokrytej lodem i śniegiem. Znajdowały się one dosłownie wszędzie, pod moimi nogami, na ścianach. Musiałam przyznać, że wyglądało to przepięknie. W centrum znajdowała się ogromna lodowa bryła, która okrążana była przez trójkę stworków, które wyglądały jak lodowe rożki. Pokemony zdawały się bronić tego monumentu, więc póki co nie zbliżałam się do niego bliżej. Tym bardziej, że pojawiające się ślady łap raczej nie należały do nich.
Daisy7 - 2016-02-12, 17:14

Dalej zwiedzałaś salę, jednak nie zbliżałaś się do tajemniczego stożka pośrodku. Próbowałaś znaleźć coś innego, co wzbudziłoby w tobie równie wielką ciekawość lub wyjaśniło te ślady na śniegu, lecz nic takiego nie odkryłaś. Chcąc, nie chcąc, zaczęłaś coraz bardziej przyglądać się bryle strzeżonej przez trzy lodowe rożki, uważając, by nie podejść zbyt blisko i nie zdenerwować maluchów. Po jakimś czasie zorientowałaś się, że potworki chyba nie do końca pilnują tej góry, co raczej próbują ją zniszczyć. To wyjaśniałoby, czemu ciągle uderzają o nią, próbując robić to na zmianę, ale również na raz. Robią się również coraz słabsze od tego ciągłego "bicia" lodowego stożka, lecz póki mają siły, nie poddają się.
Mhrok - 2016-02-13, 16:45

Zaczęłam rozglądać się po lodowej komnacie, jednak nie zauważyłam w jej niczego ciekawego, nie znalazłam również w jej pokemona, do którego mogłyby należeć ślady łap. Z coraz z większą ciekawością przyglądałam się lodowej bryle i zauważyłam, że lodowe rożki wcale jej nie pilnują, ale... starają się ją rozbić. Czemu jednak miałoby to służyć? Były to lodowe pokemony, więc jaki mogły mieć cel w tym, żeby rozbić skałę związaną z ich żywiołem?
- Czyżby... one do kogoś należały? - zastanawiałam się, jednak praktycznie od razu odrzuciłam tę opcję. W końcu widziałabym po drodze jakiś ludzi, a póki co pewna byłam jedynie obecności Rina w jaskiniach.

Daisy7 - 2016-02-13, 18:09

Rzeczywiście mało prawdopodobne, by maluchy miały jakichś właścicieli, chociaż... kto wie? Jeśli tak to są nimi bardzo nieodpowiedzialne osoby, bo kto przy zdrowych zmysłach zostawiłby takie maleństwa same w lodowej jaskini i polecił niszczyć potężną bryłę? A może wcale nikt im tego nie polecił, lecz robią to same z siebie? Jeśli tak to ciekawe jaki mają powód. Rożki wyglądały już na mocno wykończone, kiedy zorientowały się o twojej obecności. Natychmiast dwa z nich podleciały do ciebie, a raczej za ciebie i zaczęły popychać twoje plecy w kierunku tajemniczego stożka. O co im chodzi?
Black Lotus - 2016-02-13, 20:19

Od razu wykluczyłam opcję z podporządkowaniem lodowych rożków, gdyż raczej nie wyglądały one na takie. Ich czyny zdawały się być w pełni raptowne, w żaden sposób nie przemyślane. W pewnym momencie zbliżyłam się do nich na tyle blisko, że zostałam przez pokemony zauważona. Już myślałam, że zostanę zaatakowana czy coś, jednak stworki... oczekiwały ode mnie pomocy w zniszczeniu lodowej skały. W sumie niezbyt mi się to widziało, więc podchodzę bliżej, uderzan w nią kilka razy, po czym odwracam się i mówię:
- Widzicie, nic z tego. Ja też nie daję rady tego zniszczyć. - staram się przy tym udawać stuprocentową sierotkę, niezdolną pomóc im w żaden możliwy sposób.

Daisy7 - 2016-02-13, 23:24

Kiedy zaczęłaś uderzać o lodową bryłę, Poke-rożki zrobiły to samo z nadzieją, że teraz wasza połączona siła coś da. I rzeczywiście dało się usłyszeć drobniutkie pęknięcie gdzieś na czubku stożka, jednak, aby takim sposobem rozwalić konstrukcję, musielibyście naparzać w nią pewnie kilka godzin, a i tak nie udałoby wam się, bo popadalibyście ze zmęczenia. Stworki zasmuciły się bardzo, kiedy poinformowałaś je, że nie dajesz rady. Zaczęły piszczeć i zawodzić z żalu, a jeden z nich łepkiem wskazał na twoje pokeballe, jakby chciał coś zasugerować.
Mhrok - 2016-02-14, 00:41

Pokemony zdawały się być niezbyt przekonane moim małym przedstawieniem i wręcz domagały się dalszej pomocy. Musiały mieć one wcześniej kontakt z jakimiś ludźmi, bo jeden z lewitujących rożków, zaraz po moim poinformowaniu ich o mojej niemocy w pomocy im, wskazał na moje pokeballe.
- A to spryciule. Wiedzą, że w środku są pokemony. - pomyślałam, częściowo będąc tym zaniepokojona, bo nie podchodziłam chętnie do pomysłu pomocy im w zniszczeniu lodowego masywu.
Jedynym co mi pozostało, to wybrać jednego ze słabszych członków mojej drużyny, tak żeby i on pokazał, że nie jesteśmy w stanie pomóc lodowym rożkom.
- Rip, wybieram ciebie. - odparowuję, wypuszczając na zewnątrz Trapinch. - Postaraj się uderzyć w ta lodową skałę. - rozkazałam mu, wiedząc, że i raczej jemu nie uda się jej zniszczyć.

Daisy7 - 2016-02-14, 12:11

Trapinch uderzył w skałę, lecz nic to nie dało. Oczywiście rożki nie poddawały się i zaczęły mówić coś w języku Pokemonów do twojego podopiecznego. Widocznie zmotywowały go, ponieważ postanowił wykonać silny cios Superpower. Efektem było ukruszenie sporej części masywu, co niezwykle ucieszyło trzy lewitujące stworki. Rip ma chyba w planach ponownie zaatakowanie stożka tym samym, jednak musi chwilę odpocząć, by zregenerować utracone siły. Ty w tym czasie mogłaś dokładniej przyjrzeć się uszkodzonemu fragmentowi i ku twemu zaskoczeniu, w lodowej ściance ujrzałaś jakiś niewyraźny zarys.


Black Lotus - 2016-02-14, 13:39

Początkowo Rip niezbyt radził sobie ze zniszczeniem, jednak zachęcony przez rożki wykonał Superpower, dzięki któremu odrąbał spory kawał skały. Niestety cios bardzo go zmęczył, więc stworek póki co musiał odpocząć. Ja w tym czasie zaczęłam się dokładniej przyglądać się wnętrzu lodowego monstrum i dojrzałam w nim jakieś niewyraźne zarysu. Starałam się wytężyć wzrok i wtedy zobaczyłam, że...
- Tam znajduje się pokemon. - powiedziałam ze zdziwieniem i pewną dozą niedowierzania, a nawet przerażenia. - Dlatego chcieliście zniszczyć tę skałę? Ratujecie przyjaciela? - pytam się lodowych rożków.
To zmieniało postać rzeczy. Wypuszczam jeszcze Blaze'a, ażeby mógł on swoimi płomieniami rozpuścić dalszą część lodu, aby uratować uwięzionego w niej stworka.

Daisy7 - 2016-02-14, 15:40

Poke-rożki zaczęły energicznie kiwać łebkami, potwierdzając, że chcą zniszczyć bryłę, by uratować uwięzionego wewnątrz stworka. Jak on się tam dostał i czy nadal żyje? Miejmy nadzieję, że tak. Użycie Blaze'a okazało się być idealnym posunięciem, gdyż nie musiał się zbytnio męczyć, a jego ogień błyskawicznie roztapiał kolejne partie lodowego stożka. Bardzo szybko udało wam się dostać do Pokemona, który okazał się być białym liskiem. Maluch jest wymarznięty na kość lodu i nie reaguje na żadne szturchanie, lecz wyczułaś delikatnie bicie jego serduszka. Zupełnie jakby był w jakimś stanie hibernacji.
Black Lotus - 2016-02-14, 19:25

W środku okazał być się uwięziony pokemon podobny wyglądem do Vulpixa, jednak od normalnego lis różnił go kolor umaszczenia. Vulpixy z reguły posiadały czerwoną sierść, tutaj była ona w pełni biała. Blaze pomógł mi ją odratować. Pokemon ledwo żył, jego serce biło, jednak było ledwo co wyczuwalne.
- Nie dobrze, bardzo nie dobrze. - mówiłam sama do siebie, po czym zwróciłam się do lodowych rożków. - Muszę zabrać ją do Centrum Pokemon. - informuję ich, po czym biorę Vulpix na ramiona. - Trzeba się śpieszyć inaczej... inaczej może ona nawet umrzeć.

Daisy7 - 2016-02-15, 00:00

Trzy lodowe rożki stłoczyły się nad tobą i nieprzytomną Vulpix. Kiedy powiedziałaś, że musisz zabrać ją do Centrum Pokemon, kiwnęły zgodnie łebkami. Na wiadomość, iż liskowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, wydały z siebie przerażone kwiknięcia czy jakby to nazwać. Na szczęście stworek okazał się być dosyć lekki. Z pewnością waży mniej niż Darkas, który budową ciała i wielkością jest w miarę podobny do tego tutaj biedaka. Szybkim krokiem, prawie biegiem dotarłaś do wyjścia z sali, a potem do rozdwojenia korytarza, gdzie ostatnio widziałaś Rina. Aktualnie nie ma go tutaj. Co robisz? Biegniesz dalej do wyjścia, z zamysłem poinformowania o wszystkim chłopaka, kiedy oddasz już Vulpixa w ręce Siostry Joy, czy może poświęcasz trochę czasu na odszukanie nastolatka? Chociaż "trochę" jest pojęciem bardzo względnym, bo nie wiadomo, jak daleko zaprowadził go jego tunel.
Black Lotus - 2016-02-15, 20:21

Stworek na szczęście okazał się być bardzo lekki, dzięki czemu mogłam z łatwością go podnieść i bezpiecznie przetransportować do Centrum Pokemon. Rina dalej nigdzie nie było, czyli pewnie jeszcze nie doszedł do końca swojego korytarza. Albo coś mu się w nim stało. Myśl ta przeraziła mnie na tyle, że pomyślałam nawet o tym, żeby iść go poszukać. Wtedy jednak popatrzyłam na ledwo zipiącego Vulpixa, który potrzebował natychmiastowej opieki. Przypomniałam sobie wtedy o otrzymanym od Whitney Moomoo Milku. Miltanki dzięki atakowi Milk Drink mogły się samoistnie leczyć, więc może ich mleko potrafiłoby również uleczyć przemarzniętego?
Daisy7 - 2016-02-15, 22:38

Moomoo Milk! No właśnie. Może to jest klucz do sukcesu? A raczej sposób na podtrzymanie Vulpixa przy życiu, dopóki nie dotrzecie do Centrum. Kiedyś podałaś maluchowi mleko do pyszczka, przez chwilę zupełnie nic się nie działo i obawiałaś się, że jednak nie pomoże. Wtem lisek zaczął kaszleć. Widocznie zakrztusił się podanym napojem. Przekręciłaś go sobie na rękach i delikatnie uderzyłaś kilkakrotnie dłonią w plecy stworka, żeby mógł odkaszlnąć porządnie. Tak też się stało i już po chwili wszystko było w normie. Malec wygląda na kompletnie zdezorientowanego. Może dlatego jeszcze nie próbuje ci uciec? Albo po prostu odzyskał bardzo niewiele sił i nie jest w stanie na żadne energiczne ruchy. Bądź co bądź jego ciałko nadal jest zimne, a oczka ma jakby zamglone.
Black Lotus - 2016-02-15, 23:34

Nie byłam pewna działania Moomoo Milk, dlatego bardzo się ucieszyłam się, gdy okazało się ono zadziałać na Vulpix. Lisiczka wydawała się być zdezorientowana sytuacją, ciekawe jak miałaby się czuć po hibernacji w dużej kostce lodu.
- Witaj, jestem Harumi i... - przerwałam, żeby znaleźć dobre słowa do poprawnego wyrażenia się. - ...pomogłam twoim przyjaciołom wydostać cię z tej ogromnej, lodowej bryły. Nie musisz się już niczego bać.
Ulżyło mi, że lisiczka zdawała się czuć chociaż nieco lepiej. Powiedziałam jej, że przyszłam tutaj z chłopakiem, jednak się rozdzieliliśmy i teraz muszę go znaleźć.
- Może chcesz mi pomóc? - proponuję pokemonowi.

Daisy7 - 2016-02-16, 00:39

Małej udało się wysłuchać i chyba nawet zrozumieć, co do niej mówisz, ponieważ, gdy zadałaś pytanie, czy chce pomóc ci w poszukiwaniach towarzysza, kiwnęła niepewnie łebkiem. Odłożyłaś ją, by mogła za tobą podążyć, lecz po zrobieniu zaledwie dwóch chwiejnych kroków Vulpix straciła równowagę i upadła. Jest jeszcze stanowczo zbyt słaba na samodzielny marsz, więc ponownie wzięłaś ją na ręce i wspólnie udałyście się w głąb korytarza, do którego wszedł Rin. Okazał się być bardzo długi i zawiły, ale w przeciwieństwie do twojego nie prowadził do żadnej lodowej jaskini. To znaczy chyba, ponieważ nie dotarłaś do końca, gdyż po jakimś czasie wpadłaś na zawracającego nastolatka. Twój widok zdziwił go, ale raczej pozytywnie, ponieważ na twarzy ciemnowłosego pojawił się uśmiech.
- Co? Musiałaś na mnie czekać? - zapytał, po czym spojrzał na białego liska. Ten skulił się i zadygotał. Chyba nie należy do zbyt ufnych stworzeń. - Czy to jest biały Vupix? - dodał zszokowanym tonem, wybałuszając oczy na Pokemona.

Black Lotus - 2016-02-16, 19:45

Vulpix przystąpiła na moją propozycję, z czego się ucieszyłam. Okazał się jednak, że lisiczka jeszcze nie doszła dostatecznie do siebie i od razu znowu wzięłam ją na ręce, po czym skierowałam się w tunel, w który wszedł Rin. Korytarz zdawał się nie mieć końca, cały czas szłam i szłam. Ostatecznie nie dotarłam do jego zakończenia, bo po drodze spotkałam chłopaka.
- Bardziej musiałam ciebie powiadomić o tym, że musimy wrócić do Centrum Pokemon. - poinformowałam go. - I to właśnie ta biała Vulpix jest tego powodem. Znalazłam ją zamrożoną w wielkiej, lodowej skale. Jeszcze kilkanaście minut temu ledwo co zipała.

Daisy7 - 2016-02-16, 22:50

- Zamrożoną w wielkiej lodowej skale. A... aha. Okej, nie wnikam - odpowiedział zdezorientowany chłopak, po czym ruszyliście pospiesznie ku wyjścia.
Byliście już niedaleko końca jaskini, gdy ujrzeliście coś małego i świecącego, co latała nad sufitem.

- Litwick. Kojarzę tego Pokemona - poinformował cię Rin, wskazując na Poke-świeczkę.
Niestety nie mieliście okazji, by dłużej przyglądać się stworkowi, ponieważ z ukrycia niczym pocisk wyleciał wielki nietoperz, który jednym chapnięciem szczęki pożarł Litwicka, nie zważając na jego płomyk na głowie. Widok pomimo braku krwi był bardzo drastyczny, a morderczy stwór odleciał równie szybko jak się zjawił.
- Nie myśl o tym - poprosił cię twój ukochany, łapiąc za ramię w ramach dodania otuchy. - Taki już ten świat jest urządzony. Drapieżniki muszą coś jeść - wytłumaczył, po czym wyprowadził cię czym prędzej z jaskini na zewnątrz, gdzie zaczęło już zmierzchać.


//Tak, to był ten Twój Litwick, którego już możesz sobie usunąć z potwornej księgi. Wybacz za okrutność, ale test przejścia czeka każdego .-.

Black Lotus - 2016-02-17, 13:36

Ruszyliśmy w kierunku wyjścia z jaskini. Po drodze przydarzyła się nam jedna, dosyć dziwna sytuacja. Pod sklepieniem jaskini latał sobie niewielki stworek, który swoim wyglądem przypominał woskową świeczkę. Z tego powodu zdziwiona była, gdy został on porwany przez wielkiego nietoperza. Co innego jakiś Rattata czy nawet Pidgey, ale pokemon przypominający świecę?
- Nie jestem mała, wiem o tym. Krąg życia i takie sprawy. - uświadomiłam chłopaka. - Dziwnym jednak jest, że ten nietoperz zapolował akurat na niego...
Jednak teraz nie było czasu na roztrząsanie absurdów przyrody, najważniejsze było zdrowie Vulpix, dlatego staram się jak najszybciej dotrzeć do Centrum Pokemon, żeby dowiedzieć się co z nią jest.

Daisy7 - 2016-02-17, 18:45

- Nom, rzeczywiście, ale kto ogarnie te Pokemony - przytaknął ci Rin.
Po dotarciu do centrum od razu zaniosłaś Vulpix do Siostry Joy, która widząc, że lisiczka jest w kiepskim stanie, przyjęła ją bez kolejki i zabrała na salę. Razem z chłopakiem zostaliście w poczekalni, gdyż nie mogliście wejść tam, gdzie poszła pielęgniarka. Teoretycznie moglibyście teraz opuścić budynek, bo samiczka nawet nie należy do żadnego z was, ale obydwoje zainteresowaliście się jej losem. Po dobrej godzinie, gdy wybiła 20:00, różowowłosa wyszła z sali i oznajmiła wam, że stan małej jest stabilny, lecz potrzebuje odpoczynku, więc do jutra zostanie tutaj, a potem będziesz mogła ją odebrać. Niespodziewanie zjawiło się wokół ciebie sporo ludzi, którzy widzieli białą Vulpix i byli nią zachwyceni. Wszyscy chcą ją od ciebie odkupić. Najwyższa cena jaka padła to 10 tysięcy PokeDollrów.
- To jak? Zgadza się pani? - zapytał mężczyzna, który zagwarantował wspomnianą forsę w zamian za unikalnego Pokemona.

Mhrok - 2016-02-18, 08:42

Oboje z Rinem byliśmy bardzo przejęci stanem zdrowia Vulpix. Nawet pomimo faktu że nie należała ona do żadnego z nas i tak zostaliśmy w Centrum Pokemon i czekaliśmy na jakiekolwiek informacje o niej od siostry Joy. W końcu kobieta powiedziała nam, że stan lisiczki jest stabilny, co mnie bardzo uspokoiło. Nie wiedzieć kiedy wokół mnie i Rina pojawiła się ogromna ilość ludzi, która chciała... odkupić ode mnie Vulpix. Już sam ten fakt był dla mnie dziwny, bo przecież nie należała ona do mnie. Kwota pewnego mężczyzny opiewała aż na 10 tysięcy PokeDollarów, co było dla mnie sporą kwotą.
- Przykro mi, ale ten pokemon nie jest na sprzedaż. Za jakiekolwiek pieniądze czy inne dobra. - powiedziałam zgromadzonym ludziom stanowczym głosem, po czym odciągnęłam Rina na bok. - Zostanie w Goldenrod jeszcze jeden dzień raczej nie pokrzyżuje nam planów, co? - pytam się Rina. - A i raczej wędrówka po nocy nie jest najlepszym pomysłem.

_________________________
* Czterdziesta strona ♥
Jeszcze tylko 20 do szukania legendy ♥ ♥

Daisy7 - 2016-02-18, 12:22

Tłum zebranych wokół was ludzi westchnął ze smutkiem, po czym wszyscy rozeszli się, stwierdziwszy, że twój stanowczy głos mówi sam za siebie, iż nie ma sensu namawiać cię na jakąkolwiek kwotę w zamian za Vulpix. Rin powiedział, że osobiście nie ma nic przeciwko zostaniu w Goldenrod przez jeszcze jedną noc, bowiem rzeczywiście nie uśmiecha mu się wędrowanie po zmroku. Dodał również, że powinnaś zobaczyć się rano z lisiczką, bo jeśli postanowi wrócić do swojej lodowej jaskini, tylko ty będziesz mogła ją tam zaprowadzić.
- To co, chyba możemy iść się kąpać i spać, hm? - zapytał pod koniec.

Mhrok - 2016-02-18, 12:49

Reakcja Rina ucieszyła mnie. Chłopak nie naciskał, a mój argument do niego trafił. Powiedział też, że jutro rano najprawdopodobniej czeka mnie powrót do lodowej jaskini, aby odprowadzić Vulpix do jej przyjaciół. Przyznałam chłopakowi rację, tym bardziej że bałabym się ją puszczać samą.
- Tak, chyba już pora się ogarnąć i iść spać. - mówię do chłopaka, po czym udaję się z nim na piętro.
Nie pozostało mi do zrobienia nic innego, jak wziąć prysznic i zjeść jakąś małą kolację. Później kładę się do łóżka, żeby ostatecznie móc zakończyć ten pełen przygód dzień.

Daisy7 - 2016-02-18, 15:13

Tak więc po dniu pełnym przygód przyszedł czas na długi i głęboki sen. Nie był on jednak spokojny ani jasny. Znajdowałaś się gdzieś w górach i byłaś sama. Niespodziewanie doszło do wielkiej burzy śnieżnej, a nigdzie nie mogłaś znaleźć żadnego schronienia, więc po omacku szłaś do przodu z nadzieją, że nie spadniesz ze szczytu. Niestety groźna przyroda była silniejsza i w końcu upadłaś wykończona tym ciężkim marszem. Przeczuwałaś, że lada chwila zostaniesz zasypana przez śnieg i zanim rozpocznie się akcja ratunkowa, będziesz już zimnym trupem. Wtedy właśnie obudziłaś się. Godzina 8:10, a Rina nie ma. Wyjrzawszy jednak przez okno, ujrzałaś go uprawiającego jogging przed centrum tak jak bodajże przedwczoraj.
Black Lotus - 2016-02-20, 01:46

Byłam sama w górach, kiedy zaskoczyła mnie silna burza śnieżna. Starałam się stamtąd uciec, znaleźć jakieś schronienie, jednak wszystkie moje starania nie przynosiły żadnych pozytywnych skutków i ostatecznie opadłam wycieńczona. Na moje szczęście wszystko to okazało się być jedynie snem, wynikiem nawarstwienia się wszystkich wydarzeń poprzedniego dnia. Obudziłam się w łóżku w Centrum Pokemon. Rina nie było razem ze mną, gdyż uprawiał poranny jogging, tak samo jak dwa dni wcześniej. Jako że aktualnie i tak nie miałam nic do zrobienia, postanowiłam ukazać się Rinowi jako super dziewczyna i wzięłam się za przygotowywanie dla niego pysznego i pożywnego śniadania. W końcu na pewno będzie on zmęczony i głodny po porannym wysiłku.
Daisy7 - 2016-02-20, 13:05

Chłopak był mile zaskoczony, kiedy po powrocie do pokoju w centrum ujrzał gotowe, świeże śniadanko. Zdążyłaś się nawet przebrać i ogarnąć. W spokojnej atmosferze zjedliście posiłek, zastanawiając się podczas niego, gdzie ruszycie dalej po opuszczeniu Goldenrod. Nastolatek zaproponował, byście udali się na południe drogą 34 do lasu Ilex, a następnie odbijecie z niego na wschód do niewielkiego miasteczka Azalea, które będzie waszym dzisiejszym celem, jeśli wszystko pójdzie dobrze.
- Dopakuję nas i zejdę na dół, a ty leć dowiedzieć się co z Vulpix - zaproponował Rin po skończeniu śniadania.

Mhrok - 2016-02-21, 03:51

Moim pierwotnym celem w Goldenrod było zdobycie kolejnej odznaki, jednak to mi się nie udało. Nie zamierzałam wyzywać Whitney cały czas przez kilka dni, bo uznałam, że nie ma to większego sensu. Powinna wcześniej potrenować, może i zdobyć jakiegoś silnego pokemona, który byłby dobrą kontrą przeciwko jej podopiecznym.
- W sumie chyba i tak nie mamy lepszego wyboru. Byliśmy zarówno w Violet jak i w Ecruteak, więc cofanie się raczej mija się z celem. - przytaknęłam chłopakowi na pomysł na obranie jako kolejnego celu miasteczka Azalea.
Dokończyłam z Rinem śniadanie i potem wedle jego propozycji udałam się na dół. Staram się odnaleźć siostrę Joy, od której dowiedziałabym się czegoś o stanie zdrowia białej Vulpix. Przed wyruszeniem z miasta trzeba odprowadzić ją do jej jaskini.

Daisy7 - 2016-02-21, 12:47

Kiedy zeszłaś na dół, ujrzałaś Siostrę Joy stojącą jak zwykle za ladą. W kolejce do niej stało kilka osób, więc grzecznie stanęłaś na jej końcu i po kilkunastu minutach nadeszła twoja kolej. Kobieta od razu wiedziała, po co przyszłaś. Zniknęła na moment, po czym wróciła ze ślicznym białym Vulpix, który kręcił jej się wokół nóg. Pokemon ucieszył się na twój widok, co można wywnioskować po tym, że podbiegł do ciebie i zaczął łasić się niczym kociak.
- Sił ani energii mu nie brakuje. Dzisiaj rano pogryzł nawet swoją poduszkę na strzępy, hehe. Nie dawałaś mi jego pokeballa, prawda? - zapytała cię pielęgniarka, przyglądając się liskowi.

Black Lotus - 2016-02-21, 13:06

Miłym było zobaczyć, że Vulpix czuł się już bardzo dobrze. Dzięki rozmowie z siostrą Joy dowiedziałem się również, że jest to samczyk a nie samiczka, jak do tej pory podejrzewałam.
- Nie, nie dawałam pani jego kuli ponieważ... nie należy on do mnie. - powiedziałam kobiecie zgodnie z prawdą. - Znalazłam go rannego w jaskini na obrzeżach miasta i przyprowadziłam go tutaj. W sumie to nawet nie wiem, czy chciałby on zostać moim pokemonem. - moje niepewności była jak najbardziej słuszne.
Równie dobrze Vulpix mógłby się do mnie łasić tylko dlatego, że mu pomogłem, a nie tylko dlatego, że chciałby zostać moim podopiecznym. Jednak co szkodzi zapytać?
- Vulpix, czy może chciałbyś ze mną pójść? - zadaję pytanie stworkowi, przykucnąwszy przy nim.

Daisy7 - 2016-02-21, 15:13

- Doprawdy? Byłam pewna, że należy do ciebie. W końcu przyniosłaś go tutaj, a teraz się tak łasi. Śmiało powinnaś zapytać go, czy nie chciałby dołączyć do twojej drużyny. Lepiej żeby miał porządną trenerkę, a nie skończył u jakiegoś kolekcjonera unikalnych Pokemonów, a uwierz mi, że takich kręci się całkiem sporo, udając zwykłych i dobrych ludzi - oznajmiła Siostra Joy.
Kiedy zadałaś Vulpixowi pytanie, czy zechciałby ruszyć z tobą w podróż, ten wesoło pokiwał łebkiem i wydał z siebie radosnym dźwięk przypominający coś pomiędzy psim szczeknięciem a kocim pomrukiem. Ojej, jak słodko!
- Udanej podróży - dodała jeszcze różowowłosa pielęgniarka, a następnie zajęła się następnym klientem.
- Już jestem - usłyszałaś za sobą głos Rina, który właśnie przyszedł z waszymi bagażami. - I jak tam? Z małą wszystko w porządku? - zapytał, spoglądając na białego liska.

Black Lotus - 2016-02-22, 00:04

Bardzo się ucieszyłam się, kiedy Vulpix zaakceptował mnie jako swojego trenera. Odeszłam od lady, aby umożliwić siostrze Joy zajęcie się kolejnym klientem. Już miałam wyjąć PokeBall z torby, kiedy nadszedł Rin z naszymi wszystkimi bagażami.
- Z Vulpix jak najbardziej wszystko w porządku. - odpowiedziałam chłopakowi. - A na dodatek zostanie on nowym członkiem mojej drużyny. Czyż to nie wspaniale?
Byłam niesamowicie podekscytowana tym faktem. Każdy spotkany przeze mnie pokemon odznaczał się innym charakterem jak i historią, która przywiodła go w to a nie inne miejsce i umożliwiło mu spotkanie ze mną. Żeby nie przedłużać, wyjęłam kulę i dotknęłam nią delikatnie noska lisa. Skoro był on tak chętnie do tego nastawiony, nie musiałam się martwić o niepowodzenie w pochwyceniu go. Gdy tylko lisek zadomowi się w kuli, wypuszczam go, żeby wykonać jego skan, dzięki czemu będziemy mogli się dogadać ze sobą jeszcze lepiej.

Daisy7 - 2016-02-22, 17:02

Polarny Vulpix
Imię: ---




Poziom: 15
Ewolucja: Vulpix (Fire Stone) -> Ninetales
Ataki: Tail Slap (Egg Move), Sheer Cold, Ice Fang, Ice Punch, Ember, Tail Whip, Roar, Baby-Doll Eyes, Quick Attack, Fire Spin, Confuse Ray
Charakter i historia: Polarny Vulpix był uwięziony w bryle lodu, którą udało się zniszczyć Harumi i jej Pokemonom. Malec był przemrożony i ledwo dychał, ale na szczęście szybka pomoc ze strony trenerki, a potem również Siostry Joy szybko postawiła go na równe łapki. Lisek nie tylko jest wdzięczny Harumi, ale także bardzo ją polubił, dlatego postanowił dołączyć do jej drużyny, w której czuje się jak prawdziwa perełka dzięki swej odmienności. Często puszy się jak paw, ponieważ jest bardzo dumny ze swej oryginalności i nigdy nie stara się jej ukrywać. Na szczęście nie zawsze zachowuje się zarozumiale i zazwyczaj sprawuje się bardzo dobrze, no może nie licząc tego, że uwielbia się wszędzie wciskać, a kłopoty przyciąga do siebie jak magnes. Zawsze ma pełno energii, którą wykorzystuje do zabawa, walk czy treningów. Nie lubi siedzieć w miejscu i na pewno nie nadaje się jako cichy, spokojny pupil do głaskania dla starszej pani. Tak jak większość unikalnych Pokemonów jest bezpłodny.
Umiejętność: Drought - Kiedy Pokemon wchodzi do walki, słońce zaczyna mocno świecić. Efekt ten zanika dopiero po pięciu turach.
Trzyma: ---


- Wow, zazdroszczę ci takiego unikalnego Poka - oznajmił pełnym podziwu głosem, spoglądając na dostojnego Vulpixa, który po wejściu do kulki został z niej wypuszczony w celu zeskanowania, a potem zajął się czyszczeniem swojego puchatego ogonka.
Niestety malec budził wielki zachwyt wśród ludzi, więc po chwili byliście otoczeni zauroczonymi liskiem nieznajomymi. Wszyscy chcieli go pogłaskać, co samemu Pokemonowi bardzo się podobało, jednak przy okazji znacznie was opóźniało, a przecież czas to pieniądz. No i nie wiadomo czy wśród tej zgrai nie ma żadnego złodzieja jak ten koleś na rowerze, który próbował zwiać z Cyndaquilem.
- Dla bezpieczeństwa Vulpa, radziłbym ci go póki co schować - wyszeptał ci na ucho Rin, który widocznie pomyślał o tym samym co ty.

Mhrok - 2016-02-22, 20:58

Rzuciłam okiem na skan Vulpixa i znalazłam sporo odmienności od takiego zwykłego lisa. Posiadał on podtyp Ice oraz trzy ciosy w tym typie. Początkowo sądziłam, że jego jedyna odmienność objawia się wyłącznie w wyglądzie, jednak najwyraźniej się myliłam.
Wokół nas zaczęło robić się coraz większe zbiegowisko ludzi, którzy zainteresowani byli niezwykłą odmianą Vulpixa. Malcowi było to w graj, bo znajdował się w centrum uwagi, jednak ja zbyt się tego obawiałam. Podobna sytuacja przytrafiła mi się w Ecruteak, jednak wtedy na szczęście udało się uratować Cyndaquila od złodzieja. Niestety teraz moglibyśmy nie mieć tyle szczęścia.
- Chyba masz rację. - przytakuję chłopakowi, po czym chował Vulpixa do jego kuli i wychodzę z Centrum Pokemon.

Daisy7 - 2016-02-22, 22:27

Po wyjściu z Centrum Pokemon udaliście się prosto na południe, by wyjść na drogę numer trzydzieści cztery. Jest doprawdy niesamowita, ponieważ idzie dróżką mając po jednej stronie rozległy las, a po drugiej otwarte morze, od którego nie dzieli was nawet żadna plaża. Jest tu też całkiem spokojnie, ponieważ w ciągu półgodzinnego spaceru minęliście tylko jednego kolesia. Cisza oraz bliskość z przyrodą wpłynęły na Rina, pobudzając jego romantyczno-spontaniczną naturę. W rezultacie podniósł cię niespodziewanie , jakbyś była ważącą niespełna kilogram lalką, a następnie zataszczył na bok pod sam klif. Dopiero tam postanowił cię odstawić, ale ale ale nie tak prędko. W mig przywarłaś plecami do drzewa, a przed tobą stanął chłopak, opierając się o korę tak, byś nie miała jak uciec.
- No to teraz jesteś tylko moja i musisz zrobić co ci każę - powiedział zagadkowym tonem, uśmiechając się trochę łobuzerko, a trochę flirciarsko.

Black Lotus - 2016-02-22, 22:53

Jedną rzecz na świecie uwielbiałam na równi z czytaniem książek - kontakt z naturą. Do tej pory mieszkałam na obrzeżach miasta Olivine, więc cały czas byłam otoczony przyrodą. Uwielbiałam czasami wyruszać na piesze wędrówki do lasu, żeby móc poobserwować życie mieszkających tam stworków. Dlatego też okoliczności podróży po drodze numer trzydzieści cztery uważałam za bardzo sprzyjające. Przez pewien czas szliśmy z Rinem spokojnie udeptaną ścieżką, ale w pewnym momencie chłopak wziął mnie na ręce niczym pannę młodą i przeniósł bliżej klifu, po czym przycisnął mnie do trzeba. Wydawał się być przy tym bardzo romantyczny, w ten prawdziwy sposób, nie komiczny.
- Zatem rozkazuj mi, panie. - staram się podłapać jego flirciarstką nutkę głosu, żeby nie zepsuć tej chwili w żaden sposób.

Daisy7 - 2016-02-22, 23:21

- Spodziewałem się raczej sprzeciwu i prób wyrwania, ale skoro jesteś taka potulna, to trzeba to wykorzystać - odpowiedział mile zaskoczony, a w jego oku dostrzegłaś błysk. - Sprawdzimy, jak bardzo mi ufasz. Po pierwsze wypuszczę cię ze swoich sideł, ale nigdzie nie odchodź. Stój w miejscu - oznajmił i tak jak powiedział, tak zrobił, a więc odsunął się do ciebie. - Dalej... zamknij oczy. Zamknij i nie podglądaj, choćby nie wiem jak bardzo cię kusiło - polecił, czekając, aż wykonasz jego prośbę.
Kiedy zrobiłaś, jak kazał, nastała chwila ciszy. Szybko twoje zmysły wyostrzyły się, więc słyszałaś szelest liści i łamane gałązki, co oznacza, że Rin kręci się w pobliżu. Pomimo tego, że w miarę możliwości mogłaś określić, jak daleko bądź blisko od ciebie się znajduje, nie spodziewałaś się tego, iż po cichutku podejdzie do ciebie i chwyci cię w talii, przysuwając zaborczo do siebie tak, byście stykali się ciałami najbardziej jak to możliwe. Chociaż miałaś ochotę otworzyć oczy, powstrzymałaś się, a w nagrodę zostałaś naznaczona gorącym pocałunkiem w dolnych partiach brzucha, które pozwolił sobie odsłonić twój towarzysz, podwijając odrobinę twą bluzkę do góry. Zaczęłaś lekko drżeć, co bez wątpienia spodobało się Rinowi, ponieważ ofiarował ci jeszcze jeden namiętny pocałunek - tym razem w usta. Trwał na tyle długo, że po oderwaniu od siebie warg, dyszeliście przez moment.
- Jeszcze nie otwieraj oczu, proszę. Zanim zrobię to co chcę... ufasz mi? - dopytał, zbliżając się do punktu kulminacyjnego swojej gry. Ciekawe tylko co nim jest.

Black Lotus - 2016-02-23, 06:36

Rin, pomimo zadowolona moją decyzją, wydawał się być nią zaskoczony. Czyżbym aż tak bardzo przypominała potulnego mola książkowe, którego uznaje się wręcz za odludka chcącego jedynie oddalić się jak najdalej od ludzi i zaszyć w bezpiecznym miejscu z toną książek? Nawet jeśli to nadeszła pora, abym zmieniła takie postrzeganie mojej osoby.
Chłopak cały czas wydawał się niezwykle tajemniczy. Gdy poprosił mnie o zamknięcie oczu, początkowo nieco się przeraziłam, jednak potulnie wykonałam jego prośbę. W końcu chłopak nie mógłby uczynić mi niczego złego, więc mogłam mu zaufać, nawet jeśli byłam odcięta od jednego zmysłu. Jednak w zamian wyostrzyły mi się inne, między innymi słuch. Dzięki temu słyszałam wszystko, co się dzieje wokół mnie, bardzo dokładnie. Łamane gałązki, szelest liści, zatem Rin cały czas musi gdzieś się tutaj kręcić. Nagle poczułam, jak moja koszulka delikatnie się podnosi, po czym składany jest na niej pocałunek. Lekko zadrżała, po części z niewielkiego podniecenia, po części z zaskoczenia zachowaniem Rina. Po chwili chłopak przeszedł wyżej i złożył mi na ustach długi, gorący pocałunek. Korciło mnie, żeby otworzyć oczy, jednak Rin prosił, żebym tego jeszcze nie robiła.
- Oczywiście, że ci ufam. - odpowiedziałam chłopakowi ze stu procentową pewnością w głosie. - W końcu nie mam żadnych powodów, żeby ci nie ufać.

___________________
* Co za menda, ściankami we mnie rzuca ;-;

Daisy7 - 2016-02-23, 14:08

kto to mówi >_<
--------------------------------------
- Prawidłowa odpowiedzieć - wymruczał ci co ucha, delikatnie pieszcząc je przy tym nosem.
Chłopak zaczął jeździć palcem po twoim ciele, jakby nakreślał na nim jakiś tatuaż. Najpierw objechał ręce, potem dokładnie ramiona i szyję, a następnie zaczął schodzić wzdłuż kręgosłupa, ponownie podwijając sobie bluzkę, by wyznaczać swój szlak na nagiej skórze. Gdy dotarł do dolnej części ubrań nastąpiła chwila zawahania, lecz prędko stwierdził "a co mi szkodzi" i zjechał palcem po pośladkach, a następnie wzdłuż nóg po same stopy. Dobrze że spodni nie kazał ci ściągać. Po "naznaczeniu" zostałaś usadzona prawdopodobnie na barkach Rina, który kazał ci się mocno trzymać. Poczułaś, że gdzieś idziecie. Nie trwało to długo. Kiedy w końcu pozwolił ci otworzyć oczy, ujrzałaś przed sobą rozległe morze. Oczywiście chłopak nie zeskoczył z tobą z klifu, lecz stoicie na jego brzegu przed barierką ochronną, a ty ze znacznej wysokości, na jakiej się znajdujesz widzisz naprawdę śliczny krajobraz.
- W przyszłości chcę mieć taki widok za oknem sypialni - poinformował, trzymając cię mocno za nogi, które opadają na tego klatę.

Black Lotus - 2016-02-24, 07:39

Rin zaczął coraz bardziej odważniej penetrować moje ciało. Jego palce powoli przemykały po moim ciele, jakby chłopak próbował mnie naznaczyć jakimiś dziwnymi symbolami, czymś na wzór skomplikowanego i pięknie wyglądającego tatuażu. Rin powoli zjeżdżał w dół, co mogłam jedynie wyczuć. Przez zamknięte oczy moje podniecenie było jeszcze większe, bo tak naprawdę byłam w pełni zdana na jego wolę. W pewnym momencie chłopak zwalił mnie z nóg. I to dosłownie. Musiałam być na barkach Rina, który zaczął mnie gdzieś nieść . Mimo to nie byłam przestraszona, bo w pełni mu ufałam. W końcu dostałam pozwolenie na otwarcie oczu. To co wtedy zobaczyłam wywarło na mnie ogromny efekt.
- Tutaj.... Tutaj jest przepięknie. - jedynie te kilka słów mogło wydostać się z moich ust, jednak nie opisywały one nawet w jednej setnej tego widoku. Komentarz Rina nieco mnie zaskoczył, w końcu mieliśmy po kilkanaście lat, planowanie ślubu w tym wieku było raczej rzadko spotykanym zjawiskiem. - Ja też. Ja też. - powtórzyłam te dwa słowa i dalej zapatrywałam się w cudowną panoramę morza.

Daisy7 - 2016-02-24, 17:34

Na wpatrywaniu się w piękny krajobraz spędziliście co najmniej kilkanaście minut. W tym czasie żadne z was nie odzywało się, jednak nie czuliście się przez to niekomfortowo. Po prostu chcieliście jak najdłużej nacieszyć swe oczy i móc chociaż na chwilę wyczilować. Niestety po pewnym czasie Rin stwierdził, że powinniście ruszyć dalej, ponieważ kończy wam się limit czasu do marnowania. Ciekawe czy wyliczył to wszystko dokładnie, czy dokonał raczej niedokładnych obliczeń "na oko". Zaraz po odstawieniu cię na ziemie, chwycił twą dłoń i z uśmiechem pociągnął w stronę ścieżki. Spacer był bardzo przyjemny i romantyczny, ponieważ co chwile puszczaliście sobie zalotne spojrzenia bądź dawaliście buziaki z zaskoczenia. W końcu pierwsza miłość upaja, prawda? Popołudniem dotarliście na obrzeża lasu Ilex. Już mieliście się w niego zagłębić, gdy wtem zza drzew wybiegła przerażona, a wręcz zapłakana laska. Krzyknęła tylko "nie wchodźcie tam!", po czym poleciała jak szalona w kierunku, z którego przyszliście.


- Eeee... dziwnych ludzi spotykamy na swojej drodze, nie sądzisz? Szkoda, że nie powiedziała, czemu niby mamy tam nie wchodzić. Mam nadzieję, że to był tylko jakiś durnowaty żarcik - mruknął lekko zaniepokojony chłopak, co poczułaś po tym, iż mocniej ścisnął cię za rękę.

Black Lotus - 2016-02-25, 11:39

Wszystko to było cudowne, romantyczne i niewiarygodne. Czułam się jak w bańce mydlanej, która w każdej chwili może pęknąć, jednak nie przejmowałam się. Chciałam się upajać tą chwilą, póki trwa. W końcu Rin odstawił mnie na ziemię i wróciliśmy na swój poprzedni tor podróży. Patrzyliśmy na siebie zalotnie, co jakiś czas jedno pocałowało drugie z zaskoczenia. Po prostu byliśmy w sobie na zabój zakochani. Gdzieś około południa dotarliśmy do skraju Ilex Forest. Niejednokrotnie było mi dane słyszeć o rozmiarach tego lasu, jednak słowa nie zdołały w pełni go opisać. Las z zewnątrz wydawał być się ogromny, a to uczucie w jego wnętrzu na pewno było potęgowane jeszcze bardziej. Już mieliśmy do niego wejść, gdy jakaś zwariowana dziewczyna z obłędem w oczach wybiegła z lasu i ostrzegła nas przed tym, żebyśmy tam nie wchodzili.
- Masz rację, jakaś dziwaczka. - odparłam do chłopaka w pierwszej chwili, jednak dziewczyna wyglądała na naprawdę przerażoną. - W końcu co może nas spotkać złego w lesie? Atak ze strony Caterpie?

Daisy7 - 2016-02-25, 15:06

- Hehe, chyba to byłaby najstraszniejsza opcja - zaśmiał się Rin, po czym poczochrał cię po włosach, a następnie wkroczyliście w las.
Było tu znacznie ciemniej niż na drodze, którą szliście przed chwilą, ze względu na gęsto rosnące drzewa i ich rozłożyste korony, które utrudniały promieniom słońca przedostanie się do niższych partii. Może tamta laska miała zbyt wybujałą wyobraźnie, a dodatkowo doszedł ten klimat i coś jej się uroiło? Szliście i szliście, aż w końcu zorientowaliście się, że po raz drugi albo nawet trzeci mijacie taki sam głaz. Trudno pomylić go z jakimś innym, ponieważ wygląda jak maczuga.

Black Lotus - 2016-02-26, 00:51

Tak jak myślałam, las wyglądał od środka na jeszcze większy. Korony drzew były na tyle rozłożyste, że uniemożliwiały dotarcie tutaj światłu, jedynie pojedyncze promyki zdołały przekroczyć tę barierę. Wyglądało to przepięknie. Szliśmy dalej wyznaczoną drogą. W pewnym momencie zobaczyliśmy głaz przypominający maczugę, jednak minęliśmy go i ruszyliśmy dalej. Po pewnym czasie zobaczyliśmy podobnie wyglądającą skałę.
- To na pewno musi być przypadek. W końcu takie coś na pewno może występować w więcej niż jednym egzemplarzu. - pomyślałam.
Mój optymizm zanikł jednak, kiedy minęliśmy identycznie wyglądający głaz po raz trzeci. Trudno było mi dopuścić tę możliwość do własnego umysłu. Starałam się znaleźć inne wyjaśnienie sytuacji, w której się znaleźliśmy, jednak było to zadanie w stu procentach niewykonalne.
- Rin, chyba się zgubiliśmy. - powiedziałam do chłopaka.

Daisy7 - 2016-02-26, 13:31

- Zgubiliśmy? Czemu tak sądzisz? Na pewno przesadzasz. Mówię ci, idziemy dobrą drogą. Cały czas główną ścieżką. Nie ma mowy o żadnym zgubieniu! - odrzekł energicznym i pewnym siebie głosem. W sumie to powiedział to aż nazbyt dynamicznie, przez co zabrzmiało mało naturalnie.
Zgodnie z poleceniami twojego towarzysza ruszyliście dalej przed siebie, jednak tym razem przy rozwidleniu chłopak zadecydował, że skręcicie w znacznie mniejszą ścieżkę odbiegającą od tej trzonowej. W rezultacie po dobrych dwudziestu minutach trafiliście na małą polanę, gdzie między drzewami widać drewnianą kapliczkę.
- Może to domek jakiegoś leśnego duszka? Czasem ludzie stawiają takie małe konstrukcje dla wymyślonych bożków lasów, żeby zapewnić im mieszkanie, a tym samym sobie łaski u bogów i wieczne szczęście - powiedział zainteresowany Rin, podchodząc bliżej dziwnej chatki.


Black Lotus - 2016-02-28, 19:14

Rin wydawał się być bardzo pewny swojego zdania, jednak powiedział to tak szybko i nienaturalnie, że sądziła, że tworzy jedynie pozory pewności, a tak naprawdę sam wie, że naprawdę się zgubiliśmy. Udałam, że mu wierzę i ruszyłam dalej, zgodnie z jego rozkazem. W końcu doszliśmy - nie, nie znowu do tego samego kamienia - do leśnej polanki. Nie było tutaj nic szczególnego oprócz drewnianej konstrukcji, wyglądem przypominający miniaturowy domek albo karmnik dla ptaków, postawionej na czterej palach.
- Pewnie masz rację. - odparłam do swojego współtowarzysza. - Miejmy nadzieję, że jak już to żyje tutaj jakiś przyjazny duszek, który nie zdenerwuje się z tego powodu, że tutaj jesteśmy.

Daisy7 - 2016-02-29, 07:37

- Czyżby ktoś tu się lekko wystraszył? - zachichotał chłopak, dalej przyglądając się drewnianemu domkowi. - O, ale bajer. Jest tu pudełeczko z czystymi paskami kartek, a z tyłu tej konstrukcji ludzie pozawiązywali takie same tylko wypisane różnymi prośbami i swoimi marzeniami. Może i ja spróbuję? - powiedział, po czym sięgnął po niezapisany zwitek papieru, nabazgrał coś na nim, ukłonił się przed mieszkankiem leśnego bożka, a na koniec przyczepił swoją karteczkę z tyłu do wąskiej gałązki. - Nie chcesz spróbować? - zapytał, uśmiechając się łagodnie.
Black Lotus - 2016-03-01, 00:58

- Nie wystraszyłam się. Po prostu myślę na głos. - odparłam do chłopaka z lekkimi wyrzutami, bo nabijał się on ze mnie lekko. - W sumie to czemu nie, chętnie spróbuję. - dodaję po tym, jak Rin oznajmia mi, że znajdują się tutaj kartki, na których można napisać życzenie do spełnienia dla duszka.
Wzięłam jeden pergamin i napisałam na nim tak właściwie kilka próśb: odnalezienie przyjaciół, zaprzyjaźnienie się z pokemonami i... szczęśliwy związek z Rinem. Po chwili wydało mi się to nieco głupie i już chciałam to skreślić, kiedy jakaś niewidzialna siła mnie powstrzymała i postanowiłam zostawić to zdanie. Przyczepiając kartkę do gałązki, staram się wypatrzyć pergamin Rina i zobaczyć, co on sobie życzył.

Daisy7 - 2016-03-01, 07:27

Kiedy zaczepiałaś swoją kartkę, ujrzałaś tą należącą do Rina. Udało ci się wyczytać z niej swoje imię, jednak reszta była zasłonięta, a nie mogłaś tam tyle stać ani tym bardziej majstrować przy jego życzeniu, bo zaraz by się skapnął, co próbujesz zrobić. Raz jeszcze ukłoniliście się wspólnie przed drewnianym domkiem i już mieliście odejść, gdy wtem, stojąc tyłem do konstrukcji, usłyszeliście cichy głosik brzmiący jak ziewnięcie. Zaskoczeni odwróciliście się i ujrzeliście małego, zielonego stworka zajmującego wolną przestrzeń w kapliczce. Wygląda na zaspanego, ale wcześniej go tu nie było. Czyżby się teleportował? A może był niewidzialny? Tak czy siak uroczy malec popatrzył na was i wyraźnie się rozbudził, ponieważ wyfrunął z wnętrza mieszkanka, a następnie lśniąc niczym spadająca gwiazda wykonał serię obrotów, unosząc się do góry i zawisnął dobre pół metra nad waszymi głowami.

Black Lotus - 2016-03-01, 08:38

Na kartce chłopaka mogłam zauważyć jedynie swoje zapisane imię. Nie wiedziałam jednak, czego konkretnie dotyczy jego życzenie, jednak było ono jakoś związane ze mną. Czyżby było ono takie samo jak moje? Wspólnie ukłoniliśmy się przed drewnianą chatką i już odchodziliśmy, gdy usłyszeliśmy cichutkie ziewnięcie. Po odwróceniu się zobaczyliśmy wewnątrz drewnianej konstrukcji duszka, który wyleciał, wykonał w kilka zgrabnych piruetów i zawisnął w powietrzu. Podczas pracy w rodzinnej hodowli miałam okazję widzieć wiele, czasem dziwnych, pokemonów, jednak takiego jak teraz widziałam po raz pierwszy. Czyżby pochodził z innego regionu? Albo był na tyle rzadki, że spotkanie go oznacza nasze niesamowite szczęście?
- Cześć malutki. - witam się ze stworkiem. - Co tam u ciebie? Chcesz może coś do jedzenia? - pytam się go, a po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej daję dla niego Sitrus Berry.

Daisy7 - 2016-03-02, 07:19

Kiedy zapytałaś malca, czy chce coś do jedzenia, pokiwał energicznie główką. Niestety Sitrus Berry nie przypadła mu do gust, ponieważ po jej obwąchaniu zrobił skwaszoną minę. Rin zaproponował, że może on coś poszuka, jednak zielony duszek pokręcił główką na boki i podleciał do krzaku z małymi, czerwonymi i okrągłymi owocami. Zerwawszy jeden, wpakował go sobie do buzi, a po przełknięciu zrobił błogą minę i aż złapał się za głowę. Identycznie było z trzema następnymi. Potem zerwał jeszcze dwie, lecz nie dla siebie. Jedną ofiarował tobie, a drugą twojemu chłopakowi, a następnie zaczął wpatrywać się w was, jakby na coś czekał.

Black Lotus - 2016-03-02, 09:51

Niestety podarowane przeze mnie jagódki niezbyt zasmakowały leśnemu duszkowi, jednak ten sobie poradził. Podleciał do najbliższego krzaczka, na którym rosły czerwone jagody, i zaczął się nimi zajadać. Musiały mu naprawdę smakować, bo w przeciągu kilkunastu chwili zjadł aż cztery owoce. Leśny duszek pomyślał również o nas i podzielił się z nami swoim smakołykiem.
- Bardzo dziękuję. - odparłam z uśmiechem do stworka, po czym skosztowałam owocu.
Zastanawiałam się od kilkudziesięciu chwil nad jedną kwestią. Czy ten leśny duszek nie był aby pokemonem. Jakby nie patrzeć wyglądał on na niego, jednak nigdy nie widziałam takiego gatunku.

Daisy7 - 2016-03-02, 15:03

Owoc okazał się być bardzo słodki, ale jednocześnie wodnisty i orzeźwiający. Trudno porównać ci go do jakiegokolwiek smaku, jaki miałaś okazję spróbować, ale chyba najbliżej mu do soczystej truskawki. Takiej słodziutkiej i zerwanej prosto z pola. Jednym słowem nic dziwnego, że leśny duszek tak bardzo uwielbia owe jagódki.
- I co, smakuje? - usłyszałaś delikatny, lekko piskliwy głosik.
Zszokowana spojrzałaś na Rina. Od kiedy on mówi takim tonem? Ten jednak nawet nie patrzył w twoim kierunku, lecz przyglądał się swojemu owocowi i wydawać by się mogło, że nie usłyszał tajemniczego pytania. Ale przecież nie masz omamów słuchowych. Zaskoczona rozejrzałaś się na boki, jednakże na polanie nie widać nikogo prócz waszej trójki.
- Hej, słyszysz mnie? Prawda, że dobre? - odezwał się ponownie ten sam głos. Co więcej dostrzegłaś, że wydobywa się on z pyszczka lewitującego przed wami prawdopodobnego Pokemona! O rajuśku! Nie dość, że rozumiesz tego stworka, to jeszcze twój towarzysz zdaje się go kompletnie nie słyszeć. Chyba dlatego patrzy na ciebie ze zmarszczonymi brwiami. Na pewno masz minę, jakbyś zobaczyła ducha.

Black Lotus - 2016-03-03, 11:38

Otrzymany od leśnego stworka owoc był przepyszny. Był on jakby miksem kilku różnych smaków i konsystencji, przez co trudno było mi go porównać do czegoś mi bardziej znanego. Oboje z Rinem delektowaliśmy się owocami, gdy nagle usłyszałam piskliwy głos. Odruchowo spojrzałam na chłopaka, jednak ten zajęty był jedzeniem otrzymanej od duszka jagody. Zaczęłam rozglądać się po polanie, ale i na niej nie zauważyłam nikogo innego poza naszą trójką. Wtedy znowu usłyszałam ten głos, który okazał się wydobywać.... od tego leśnego duszka! Czyżby ten owoc tak na mnie podziałał? Może mam na niego alergię, a omamy słuchowe są jednym z objawów? Teraz na pewno wyglądałam śmiesznie, ale nie było mi do śmiechu.
- Ty... Ty mówisz? - zapytałam odruchowo. Nie oczekiwałam konkretnej odpowiedzi na to pytanie, bo zarówno odpowiedź twierdząca jak i przecząca nie sprawiłaby, że poczuję się bardziej komfortowo.

Daisy7 - 2016-03-03, 15:55

weź wyjdź, nie czytasz mnie dokładnie, pisałam, że Rin nie zjadł jeszcze tego owocu, tylko mu się przyglądał ;x a to ma duże znaczenie!
---------------------------
- Hę? - tym razem usłyszałaś głos Rina, który patrzy na ciebie, jakbyś zwariowała. - Do kogo ty mówisz, Harumi? Wszystko okey? - zaniepokoił się, po czym spojrzał na trzymany przez siebie czerwony owoc, który ty zdążyłaś już skonsumować. Z pewnością stwierdził, że po jego zjedzeniu zaczęłaś majaczyć, co tłumaczyłoby, dlaczego ma tak wystraszoną minę.
- Jasne, że mówię. Czemu miałbym nie mówić? Szkoda tylko, że ludzie rozumieją mnie, jedynie po zjedzeniu Ilex Berry - odpowiedział zielony duszek leśny, wskazując na krzak z owocami, z których podjadał kilka sztuk. - W sumie to dałem wam je w konkretnym celu, bo mam pewną prośbę. Mogłabyś przekonać swojego kolegę, żeby również zjadł swoją jagódkę? Dzięki temu będzie mnie rozumiał.

Black Lotus - 2016-03-04, 01:05

Zdziwienie wymalowane na twarzy Rina tym bardziej początkowo utwierdzało mnie w przekonaniu, że musiałam się zatruć owocem i stąd te majaki. Od takiego stanu niedaleko już od chęci latania nago po lesie czy bliższego zapoznania się z jakimś drzewem. Leśny duszek jednak tłumaczył mi to i powoli zaczynałam wierzyć w jego wersję.
- Rin, nie uznaj mnie za wariatkę czy jakąś niepoczytalną dziewczynę, ale muszę ci coś powiedzieć. - odparłam do chłopaka, przybliżywszy się do niego. - Ten pokemon mówi, do mnie i do ciebie kotku. Wiem, że może ci się to wydać nieprawdopodobne, ale to prawda. Nie rozumiesz go, bo nie zjadłeś tego owocu. - wskazuję na trzymaną przez niego jagodę. - Wystarczy, że ją zjesz, a wszystko się wyjaśni. Uwierz mi. - uśmiechnęłam się do Rina
Wiedziałam, że wszystko brzmi to niesamowicie niewiarygodnie i prawdopodobnie, gdyby to Rin znalazł się w takiej sytuacji, to uważałabym, że po prostu zwariował. Jednak chłopak wydawał się mi ufać na tyle, że raczej spełni moją prośbę. A przynajmniej tak mi się wydaje...

_______________________
*Oj, cię czepiasz :v

Daisy7 - 2016-03-04, 06:48

Rin nadal nie wyglądał na przekonanego. Widocznie uznał, że zwariowałaś, a teraz namawiasz go, by zrobił to co ty i także postradał zmysły. Przyglądał się bacznie Ilex Berry, obracając ją w palcach.
- No... skoro ten maluch to je i żyje... to chyba nie mogą być zatrute, prawda? - mruknął cicho, aby pocieszyć samego siebie, po czym zdecydował się wpakować sobie czerwony owoc do ust. - Mmm... jakie słodkie - westchnął, rozkoszując się smakiem małej kuleczki.
Po przełknięciu jagódki zaczął się rozglądać, jakby chciał sprawdzić, czy nagle drzewa nie zaczną robić się kolorowe albo nie ujrzy czegoś, czego wcześniej tam nie było.
- No to teraz słyszycie mnie oboje - ucieszył się zielony duszek leśny, wywierając wielkie wrażenie na chłopaku, dla którego gadający Pokemon pomimo twoich ostrzeżeń jest czymś niezwykłym. - Nazywam się Celebi - dodał malec.

Black Lotus - 2016-03-04, 07:26

Chłopak był bardzo sceptyczny co do zjedzenia owocu, co było akurat oczywiste. Widzisz jak własna dziewczyna po zjedzeniu nieznanej jagody nagle zaczyna słyszeć głowy, a potem namawia cię do zjedzenia potencjalnego ogłupiacza. Wszystko brzmi niezwykle logicznie. Na szczęście Rin dał się przekonać i po chwili wraz ze mną słyszał już niewielkiego, leśnego duszka.
- Witaj, ja nazywam się Haru, a ten wystraszony chłopak to Rin. - przedstawiłam nas Celebiemu. - Wspominałeś, że masz do nas jakąś prośbę. O co chodzi?

Daisy7 - 2016-03-04, 20:37

- W... wcale nie wystraszony, tylko mocno zaskoczony, to różnica - odparł Rin, chociaż lekkie zadrganie głosu na początku zdradziło jego prawdziwe uczucia, jakie w nim teraz siedzą.
- Fajnie, że tu przyszliście. Rzadko, kiedy ktoś zagląda w głąb tego lasu. Pewnie się zgubiliście i trafiliście tu przypadkiem, nawet nie wiedząc o moim istnieniu, co? - zachichotał zielony duszek. - Spokojnie, nie mam żalu. Wszyscy tak tu trafiają. Wracając do prośby to nic wielkiego, ale ja jestem za mały, żeby sobie poradzić. Potrzebuję kogoś, kto pomoże mi udekorować tutejsze drzewa i krzewy kolorowymi liśćmi i innymi ozdobami, jakie posiadam, aby pięknie się prezentowały na jesień. Co prawda pierwszy dzień tej pory roku już za nami, ale nic nie szkodzi. Drobne opóźnienia przytrafiają się każdemu - wyjaśnił, wesoło latając wokół waszej dwójki.

Black Lotus - 2016-03-04, 22:37

- W sumie to my się nie zgubiliśmy, prawda Rin? - zwróciłam się do chłopaka, który cały czas zaprzeczał, aby taka sytuacja w ogóle miała miejsce. - Może to fatum nas tutaj zaprowadziło? Jakaś siła wyższa po prostu pewnie chciała, żebyśmy tobie pomogli. - odparłam do pokemona z uśmiechem.
Przysłuchałam się prośbie Celebiego. Nie była ona jakaś nadzwyczajna, bo dotyczyła jedynie pomocy przy dekoracji lasu. Zadanie to nie wydawało się nadzwyczajnie trudne, bo w końcu co można by w tym zrobić źle?
- Oczywiście, że ci pomożemy. - zgodziłam się za nas oboje. - Mów co mamy robić, szefie.

Daisy7 - 2016-03-04, 23:21

- No jasne, że prawda! - odpowiedział pewnym siebie głosem Rin. Wygląda na to, że strach już mu przeszedł.
- Super! W takim razie zaczekajcie tu moment, zaraz przyniosę ozdoby - powiedział ucieszony Celebi, po czym czmychnął do swojego drewnianego domku, z którego przyniósł różne rodzaju małe "ozdoby", na przykład kolorowe papierki po cukierkach, połamane spinki do włosów. - Ludzie ciągle wyrzucają takie skarby, a one przecież tak ślicznie mienią się w złocistym słońcu. Proszę, poprzyczepiajcie to do gałązek drzew i krzewów wokół mojej polanki.
Praca nie było wcale trudna. Można nawet rzec, że przyjemna, ponieważ zajęcie umilało wam słuchanie śpiewu ptaków. Kiedy skończyliście, zaczął powoli zapadać zmrok. Leśny duszek wyjaśnił wam, którędy iść, żeby jak najszybciej dostać się do Azalea Town, a przy okazji uniknąć zgubienia się w lesie. Już mieliście się żegnać i odchodzić, gdy wtem maluch podprowadził was do drewnianej "kapliczki" i wskazał na jakiś gruby zeszyt. Okazało się, że to coś w rodzaju księgi pamiątkowej, do której może wpisać się każdy, kto tu zawędruje. Widocznie wcześniej jej nie dostrzegliście. Otworzywszy brulion na wolnej stronie, zanotowaliście tam swoje imiona i dodaliście krótkie pozdrowienia dla Celebii. Kiedy zamykałaś zeszyt, twoje oko wyłapało jakieś znajome pismo. Szybko przekręciłaś kartkę do tyłu i wtem ujrzałaś na niej następujący wpis: "Dziękujemy Ci duszku za okazaną pomoc. Gdyby nie Ty, wąchalibyśmy kwiatki od dołu... Miej nas w swojej opiece, Mira i Rei - sierpień 2012r.", a pod spodem drugi: "Tym razem to ja pomogłam Tobie. Proszę, wysłuchaj mej prośby i pomóż mi go odnaleźć, Mira - lipiec 2015r.".

Black Lotus - 2016-03-07, 07:29

Pomoc Celebiemu w ozdobieniu lasku była samą przyjemnością. Ozdoby nie były jakieś specjalne, stanowiły one w większości śmieci, które dla leśnego duszka były niezwykłymi skarbami i niepojętym było dla niego, jak można było się czegoś takiego pozbywać. W zamian otrzymaliśmy od Celebiego informacje jak najszybciej dotrzeć do Azalei. Dodatkowo wpisaliśmy się w czymś na wzór w księdze pamiątkowej, w której zauważyłam dwa ciekawe wpisy, które należały do... Reia i Miry. Pierwsze pochodziło sprzed trzech lat, czyli mniej więcej kiedy oboje wyruszyli w podróż. Drugi należał tylko do dziewczyny i wpisany był dwa miesiące temu.
- Celebi, pamiętasz może te dwie osoby? - pytam się leśnego ducha, wskazując na imiona Reia i Miry. - Są oni moimi przyjaciółmi i chciałabym ich odnaleźć.
Nieco niepokojący był dla mnie drugi wpis, który został zapisany w księdze tylko przez dziewczynę. Prosiła ona o "pomoc w odnalezieniu go". Czyżby chodziło o Reia?

Daisy7 - 2016-03-07, 07:42

Celebi spojrzał na wpisy z księgi, które cię tak zainteresowały, a potem pokiwał twierdząco łebkiem.
- Nie żebym się przechwalał, ale mam super pamięć. Zwłaszcza do tych, którzy mi w czymś pomogą. Kiedy przyszli tu pierwszy raz... a raczej przybiegli, byli ścigani przez wielkiego i agresywnego Ursaringa. Zdaje się, że przypadkiem ten chłopak schwytał jego dziecko, bo myślał, że jest samo. Obydwoje byli dopiero początkującymi trenerami, dlatego nie potrafili przegonić rozgniewanego niedźwiedzia. Kiedy usłyszałem ich krzyki, wyleciałem z domku i im pomogłem, bo dobrze mi idzie uspokajanie zarówno Pokemonów jak i ludzi. Podziękowali, wpisali się i ruszyli w dalszą drogę. Minęły lata, aż tu nagle na polanę przyszła sama Mira. Była przybita, zamknięta w sobie i nie chciała mi powiedzieć, co jest tego powodem. Pomogła mi wtedy bardzo, ponieważ nakłoniła grupę drwali, by nie wycinali lasu Ilex. Nie wiem, co wtedy by się ze mną stało. Mieszkam tu od wieków. Na koniec pomodliła się w ciszy, wpisała do księgi i odeszła - opowiedział ci leśny duszek, po czym dodał, byś pozdrowiła ich obydwoje, kiedy się spotkacie.

Black Lotus - 2016-03-07, 20:19

Podziękowałam Celebi za udzielenie mi w pełni wyczerpującej odpowiedzi, po czym ruszyłam wraz z Rinem w stronę Azalei, dziękując ponownie duszkowi za wszelką udzieloną pomoc.
- Czyli Rei i Mira tutaj byli. Jednak skoro dziewczyna była w tych okolicach zaledwie trzy miesiące temu, to czemu nie zaszła do Olivine i się ze mną nie spotkała? - zaczęłam analizować otrzymane od Celebiego informacje. - Do tego mówił on, że po drugiej wizycie Mira była przybita. Czyżby coś się stało Reiowi? Wiedziałam, że coś między nimi iskrzy. Czyżby się pokłócili i rozdzielili? Albo coś się jemu stało...
Zaczęłam się dokładniej zastanawiać nad tym, co zrobić z tym fantem. Przydałoby się jakoś skontaktować z Mirą, żeby wypytać ją o tę sprawę, bo póki co wszystko to były jedynie domysły. Ja jednak nie miałam z nią żadnego kontaktu. Wtedy wpadł mi do głowy genialny pomysł.
- "Cześć mamusiu. U mnie wszystko w porządku. Właśnie zmierzam do Azalei. Udało mi się już wygrać dwie odznaki!" - napisałam do matki, wyciągniąwszy z kieszeni telefon komórkowy. - "Mam do ciebie sprawę. Mogłabyś przejść się do rodziców Miry i poprosić o jakiś kontakt z nią? Chciałabym się z nią spotkać na kawę i takie tam. Kocham ciebie ♥"

Daisy7 - 2016-03-07, 22:21

Po wysłaniu do mamy wiadomości, próbowałaś skupić się na drodze, by znów nie zabłądzić, chociaż Rin słuchał uważnie rad Celebii i to on raczej pełni rolę przewodnika. Oczywiście zajęcie się rozmyślaniem o drodze było bardzo trudne, ponieważ twoje myśli wciąż krążyły wokół Miry i Reia. Dodatkowo odczuwałaś nieprzyjemny niepokój względem tej drugiej osoby. Co prawda w swoim wpisie sprzed kilku miesięcy Mira nie wspomniała, że chodzi o Reia, ale coś wewnątrz podpowiadało ci, że jest właśnie tak.
- Jak myślisz, po jakim czasie działanie Ilex Berry się skończy? Swoją drogą ciekawe czy rozumieliśmy dzięki niej tylko leśnego duszka, czy działa to na wszystkie Pokemony - odezwał się twój towarzysz, wyrywając cię tym samym z głębokich rozmyśleń. A wiadomości zwrotnej od mamusi jak nie było, tak nie ma dalej.

Black Lotus - 2016-03-07, 22:37

Moje myśli na temat Miry i Reia raczej nie przybliżą mnie do wyjaśnienia ich zagadki, a tylko zaprzątają mi głowę. Staram się oczyścić swój umysł i starać się nie myśleć o przyjaciołach w czarnych barwach. W końcu tak na prawdę mogło dojść u nich do zwykłej kłótni, jak to się zawsze zdarza ludziom.
- W sumie to ciekawe. - odparłam do chłopaka. - W sumie skoro to jest Ilex Berry, może się ona odnosić jedynie do pokemonów zamieszkujących te tereny. Jednak może można porozmawiać ze wszystkimi pokemonami, bez względu na miejsce? Fajnie byłoby porozmawiać z naszymi podopiecznymi, co?

Daisy7 - 2016-03-08, 07:32

- No, nawet bardzo. W końcu Tama mogłaby mi wyjaśnić te swoje humorki - zaśmiał się Rin.
Tuż po wyjściu z lasu dostrzegliście rozłożonego na drodze Pokemona kształtem przypominającego węża. Stwór miał pysk skierowany w inną stronę, przez co mieliście pewne wątpliwości, czy w ogóle żyje, bo nie było widać, by jego ciało opadało i unosiło się. Często słyszy się o rozjechanych wężach, które wygrzewają się na słońcu, ale u tego nie widać żadnych śladów po ewentualnym bliskim spotkaniu z samochodem. Podeszliście nieco bliżej, a wtedy zaczajony Pokemon od razu odżył i pyskiem wystrzelił ku tobie. Dobrze, że Rin w porę chwycił cię za ramiona i odciągnął do tyłu, bo dziki stwór mógł ci się boleśnie wbić w ramię. Teraz Pok wije się pośrodku ścieżyny gotów zaatakować, jeśli tylko spróbujecie przejście obok niego.
- To Ekans, prawda? Nie jest tak groźny jak jego wyższa forma, ale chyba też trujący, więc trzeba na niego uważać. Nie mam zamiaru go łapać, więc jeśli chcesz, możesz sobie na nim poexpić swoich podopiecznych - zaproponował młodzieniec, nadal nie spuszczając oczu z węża.

Black Lotus - 2016-03-09, 17:23

Ekan na pewno nas miło nie przywitał. Gdyby nie jego widoczna chęć do wbicia swoich kłów w moje ciało to i może bym i mu przebaczyła i odeszła stamtąd. Jednak ta zniewaga krwi wymaga!
- Rip, pokażmy temu niegodziwcowi! - do walki postanowiłam wybrać, wygranego w konkursie w National Parku, Trapincha. - Rozpocznij od wykonania Sandstorm, aby przyzwać potężną burzę piaskową, która będzie miotała twoim przeciwnikiem. Następnie użyj Dig, aby wkopać się w ziemię i przedostać bliżej twojego przeciwnika. Później wykonaj Bite. Ugryź Ekansa i odrzuć go od siebie. Na koniec Earthquake! Wstrząśnij okolicznymi płytami litosfery, raniąc przy okazji twojego przeciwnika.

Daisy7 - 2016-03-09, 17:59

Ekans: Shed Skin - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
Trapinch: Arena Trap - Przeciwnik nie może uciec ani zostać wycofany z walki. Wraca do Pokeballa, jeśli nie dotknie podłoża (typ latający lub umiejętność Levitate) bądź zna atak Baton Pass.
+ Trzyma: Smooth Rock - przedłuża długość burzy piaskowej wywołanej przez Sandstorm oraz przez zdolność Sand Stream z 5 do 8 tur
-----------------------
Na początku Ekans uderza Poison Stingiem, który odbiera Trapinchowi 15HP, a także powoduje u niego zatrucie, którego skutki ujrzymy pod koniec tury. Następnie twój podopieczny przy pomocy Sandstorm wznieca burzę piaskową. Bite wykonane przez węża zabiera Trapinchowi 77HP. Rip schował się pod ziemią (Dig), przez co wróg nie trafił Bitem. Po wynurzeniu się Ripa, uderza on swojego rywala i zabiera mu... 468HP! Wohohoho! Wąż od razu mdleje, natomiast ziemny stworek zdobywa +1,5lvl.
- Widzisz, wiedziałem, że sobie poradzisz - wyszczerzył się Rin. - Dużo brakuje Trapinchowi do ewolucji?

Ekans: 0/211HP - LOSE!
Trapinch: 139/231HP (zatruty) - WIN!
+ burza piaskowa (1/8 tur)

Black Lotus - 2016-03-09, 19:50

Trapinch poradził sobie w walce z wężem znakomicie. Sama początkowo nieco wątpiłam w możliwości Ripa, jednak ten pojedynek pokazał mi, że już jest on doskonale wytrenowany, jednak przecież zawsze może być jeszcze lepszy.
- Poczekaj chwilę. - odparłam do Rina, po czym wyciągnęłam z torby PokeDex i zeskanowałam nim Ripa. - Według niego ma już on 24 poziom, a do ewolucji potrzeba mu jeszcze z połowę tego. Ale to i tak wspaniale. - chwalę Trapincha, po czym częstuję go Sitrus Berry, żeby ta nieco zregenerowała życie mojego podopiecznego. - To jak, możemy ruszać dalej?

Daisy7 - 2016-03-09, 22:19

Po przeskanowaniu Pokemona dowiedziałaś się, że ma on już 24 poziom, o czym poinformowałaś swojego towarzysza. Ten uznał, że Trapinch idzie jak burza i żebyś się nie zdziwiła, jeśli nagle zacznie ewoluować. Cóż, byłoby miło, ale to chyba niemożliwe, dopóki nie dobije tego trzydziestego piątego. W każdym razie młodzieniec zgodził się wznowić podróż i na wieczór doszliście do Azalei. Któż mógłby przypuszczać, że przejście z jednego miasta do drugiego zajmie cały dzień. No ale jakby nie było, dowiedziałaś się dzisiaj interesujących rzeczy, więc tego dnia nie możesz zaliczyć do zmarnowanych. Wraz z Rinem postanowiliście zostawić sobie zwiedzanie na jutro, a dzisiaj udać się prosto do centrum i wynająć pokój do spania. Kiedy chłopak stał w kolejce do Siostry Joy, a ty postanowiłaś zaczekać z boku, otrzymałaś nową wiadomość. Jak zapewne się domyślasz jest od mamy i brzmi następująco: "Cześć córciu! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu się odzywasz. Sama chciałam już pisać, ale stwierdziłam, że dam Ci trochę spokoju. Pewnie jesteś zmęczona będąc w ciągłej podróży. Dwie odznaki w tak krótkim czasie? Jestem taka dumna! :) Co do numeru do Miry to nie ma sprawy. Wybiorę się do jej rodziców jutro (a przy okazji pochwalę moją zdolną córeńką :*). Powodzenia i pisz częściej".
Black Lotus - 2016-03-10, 23:03

I tak oto po całym dniu w podróży wreszcie udało nam się dojść do Azalei. Możliwe, że gdyby nie małe przerwy przy morzu oraz w Ilex Forest, to doszlibyśmy tutaj szybciej, ale... Ale te postoje były dla mnie ważne. Dowiedziałam się, że nasze uczucie z Rinem jest niezwykle mocne, a dzięki Celebiemu wiem, że powinnam jak najszybciej skontaktować się z Mirą. Wielokrotnie wcześniej, odkąd dostałam od niej list, myślałam już o tym, jednak cały czas to odkładałam. Może gdyby nie to, to mogłabym jej jakoś pomóc wcześniej...
Ucieszyłam się, gdy dostałam od mamy wiadomość zwrotną. Jutro pójdzie ona do rodziców Miry, więc i wtedy powinnam dowiedzieć się, jak najszybciej się z nią skontaktować. Odpisałaś mamie, że dziękuję jej za pomoc i obiecuję odzywać się najczęściej, jak tylko będę miała możliwość.

Daisy7 - 2016-03-11, 18:30

Po przydzieleniu wam wolnej sypialni od razu się do niej udaliście, a następnie poszliście umyć i spać. Dzień spędzony na świeżym powietrzu nieźle was wykończył, więc nie mieliście żadnych kłopotów z bezsennością. Następnego dnia rano wstałaś wypoczęta i pełna energii do życia, jednak widok jaki ujrzałaś za oknem nieco cię zaskoczył. Kompletna biel z domieszką szarości gdzieniegdzie. Zupełnie jakby otaczały was chmury!
- Niezła mgła, co? - usłyszałaś głos Rina, a obróciwszy się, dostrzegłaś, że nastolatek siedzi na krześle jeszcze nieprzebrany ze stroju do ćwiczeń. - Przed chwilą wróciłem z dworu. Tam wygląda to jeszcze lepiej, chociaż z drugiej strony jest dosyć niebezpiecznie, bo łatwo na coś wpaść. Chociaż ludzi żadnych nie zauważyłem, a Siostra Joy wspominała coś, że podczas takich mgieł zabraniają samochodom jeździć szybciej niż 10km/h po mieście. Ale słyszałem też, jak jeden koleś mówił, że bardzo czekał na taką pogodę, bo wtedy wychodzą Poke-duchy i można je spotkać za każdym rogiem w środku dnia. Może urządzimy sobie małe polowanko na nie?

Black Lotus - 2016-03-12, 19:44

Wreszcie po ciężkim dniu mogliśmy spokojnie wypocząć. Oboje byliśmy z Rinem tak zmęczeni, że nawet nie zauważyliśmy, jak zasnęliśmy. Ponownie jak się obudziłam, to chłopak był już po porannym treningu. Kiedy on musi wstawać, skoro przytrafia się to mi cały czas?
- W sumie czemu nie. - odparłam na propozycję Rina. - Nawet jeśli nic nam nie uda się znaleźć, to przynajmniej zrobimy sobie spacer po mieście.
W sumie to nawet interesujące, w jaki sposób utworzyła się ta mgła. Jest ona na tyle potężna, że raczej nie jest ona jedynie atakiem jakiegoś stworka. Może podczas przechadzki uda mi się nieco więcej o niej dowiedzieć.

Daisy7 - 2016-03-13, 11:00

nie zwracaj uwagi na śnieg na zdjęciu, było robione w styczniu ;x
---------------
Po wyjściu na zewnątrz upewniłaś się w stwierdzeniu, że mgła nie może być wytworem jednego Pokemona. Jest tak rozległa i gęsta, że albo zrobiła się sama, albo stworzyła ją cała horda jakichś stworków. Trochę po omacku zaczęliście iść przed siebie. O zwiedzaniu raczej nie ma mowy, dopóki utrzymuje się taka pogoda. Po drodze nie spotkaliście żadnej żywej duszy. Minęło trochę czasu, kiedy wyszliście na brzegi miasta, gdzie mgła nie jest już taka dokuczliwa. Dostrzegliście tu dom, a raczej jego pozostałości. Sądząc po stanie, w jakim się znajduje, nikt w nim nie mieszka.
- Słyszysz? - zapytał Rin i chociaż z początku nie wiedziałaś, co ma na myśli, to po wyostrzeniu słuchu, wychwyciłaś coś co brzmi jak zawodzenie i dochodzi z wnętrza tej upiornej chaty.


Black Lotus - 2016-03-13, 11:41

Co prawda gęsta mgła uniemożliwiała nam podziwianie budynków miasta, ale i tak cieszyłam się, że mogłam nieco czasu spędzić z Rinem. Przeszliśmy na przedmieścia, gdzie mgła nam nie przeszkadzała tak bardzo jak w sercu Azalei. W pewnym momencie ujrzeliśmy stojący na uboczu, stary dom. Muszę przyznać, że wyglądał on nieco strasznie i raczej nie zachęcał do dokładniejszego zwiedzania go. Tym bardziej kiedy usłyszałam dochodzące z jego wnętrza zawodzenie.
- Słyszę go i... I nieco się boję. - powiedziałam do chłopaka i mocniej wtuliłam się w jego ramię. - A co jeśli w tym domu straszą duchy?

Daisy7 - 2016-03-13, 12:44

- Wiesz, to wcale niewykluczone, że mogą tam jakieś duchy mieszkać. Skoro dom jest opuszczony i stoi na uboczu miasta, może stanowić idealną kryjówkę dla takich zjaw - stwierdził Rin, ale jednocześnie objął cię troskliwie ramieniem. - Nie martw się. Nie pozwolę, by spadł ci z głowy choćby jeden włos. Oczywiście jeśli nie chcesz, nie musisz tam wchodzić, ale nie ukrywam, że mi ciekawość nie da potem spokoju, jeśli teraz sobie odpuszczę. Zresztą możemy spotkać też przyjazne duchy. Tak, są takie - dodał wesoło.
Mhrok - 2016-03-13, 23:13

W sumie to argumenty Rina do mnie z łatwością dotarły, bo sama miałam w swojej drużynie Vivian, która pomimo bycia duchem, była niezwykle miła i pocieszna. Dodatkowo skoro chłopak zaoferował się mnie w pełni chronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami, to czemu nie miałabym się zgodzić?
- Dobra, niech ci będzie. Możemy iść. - odpowiedziałam do chłopaka. - Jednak jeśli spadnie mi chociaż włos z głowy, to gwarantuję, że Blaze podpali ty tyłek. - zagroziłam przekornie chłopakowi, po czym mocniej ścisnęłam jego ramię, co miało być znakiem, że możemy wchodzić do nawiedzonego domu.

Daisy7 - 2016-03-14, 07:45

iście kawaii av *-*
----------------------------------
- Hehe, zgoda - odpowiedział Rin, chichocząc cicho pod nosem, po czym ruszył do nawiedzonego domu wraz z tobą przyczepioną do jego ramienia.
Jako, że przy drzwiach nie było żadnego dzwonka ani kołatki, to pozwoliliście sobie wejść do środka bez pytania. Kiedy chłopak popchnął drzwi, te otworzyły się przed wami z nieprzyjemnym piskiem. Na szczęście po wejściu do mieszkania nie zamknęły się za wami z hukiem, jak to często bywa w horrorach. W domu panuje półmrok, ponieważ żadne światła nie działają, a większość z okien pozasłaniano. Pachnie tu też starocią, co nie powinno stanowić dla was zdziwienia. Dom wygląda tak, jakby był po prostu porzucony. W pokojach zostały wszystkie rzeczy i meble, które zdążyły porosnąć sporą warstwą kurzu. Kiedy przechodziliście obok małej biblioteczki, dostrzegłaś, że większość książek należy do gatunku podróżniczych i przygodowych. Były też ze dwie dotyczące roślin i ich właściwości. Wszystko zdawało się normalne, dopóki nie weszliście do kuchni, gdzie ze staroświeckiego kominka zastępującego elektryczną bądź gazową kuchenkę tli się dym. Co prawda węgiel będący w środku nie pali się, ale jest jeszcze gorący, jakby niedawno ktoś zgasił płomienie.
- Może minęliśmy się z jakimś bezdomnym - zasugerował twój towarzysz.

Black Lotus - 2016-03-15, 23:55

Dalej nie do końca byłam pewna słuszności wejścia do tego domu, jednak jeśli obok mnie cały czas był Rin, to chyba nie miałam się czego bać. Zresztą przecież nic złego nie może się nam stać. Ruszyliśmy na wycieczkę po domu. Z wewnątrz wyglądał on niezwykle normalnie. Wszędzie znajdowały się rzeczy należące prawdopodobnie do poprzednich właścicieli, jakieś książki czy inne starocie. Pierwsze zdziwienie nastąpiło dopiero po naszym dojściu do kuchni, gdzie odnaleźliśmy kominek, wewnątrz którego znajdował się ciepły węgiel. Oznaczało to, że ktoś tutaj przed nami był.
- Bardzo możliwe. - przytaknęłam na sugestię chłopaka.
Zaczęłam rozglądać się po reszcie pomieszczenia. Może uda mi się odnaleźć jakieś inne oznaki pobytu tutaj jakiegokolwiek innego człeka, poza nami oczywiście.

Daisy7 - 2016-03-16, 15:51

Zaczęliście uważniej rozglądać się po reszcie domu, jednakże nie znaleźliście niczego innego, co mogłoby was zainteresować bądź wskazywać na to, że niedawno w mieszkaniu był ktoś inny. Ogólnie to budynek jest niewielki i mieści w sobie zaledwie jeden pokój, kuchnię, podłużny korytarz, coś w stylu przedsionka oraz łazienkę. Dziwne jest jednak, że nie ma tu żadnych schodów czy chociażby drabiny, bo z zewnątrz widać przecież wyraźnie okna na drugim piętrze. Może z jakichś powodów wyburzono wejście na górę, bo na przykład chodzenie tam groziło zawaleniem? To najbardziej logiczny powód. Jako, że nic was tu dłużej nie trzymało, mieliście już wyjść, lecz wtem ciszę przerwało chrobotanie. Zdawało się ono dochodzić ze ściany w kuchni. Podeszliście tam i uważnie przyglądaliście się fragmentowi ściany, ale to brzmi tak jakby owe coś było w niej.
- Może to jakiś gryzoń? Podobno Rattaty często robią sobie dziury w ścianach i mieszkają dosłownie w nich, jeśli są starego typu, to znaczy puste w środku, a nie wypełnione cementem czy czymś innym. Wiesz, jest im cieplej na zimę, a przy okazji mają świetną kryjówkę. Z drugiej strony co jeśli ten Pokemon utknął i nie może wyjść? Skoro nikt tu nie mieszka, to chyba nie przeszkodzi nikomu jeśli spróbujemy odłamać fragment ściany - powiedział Rin, zerkając na siekierę leżącą przy kominku, którą z łatwością można by było rozłupać ścianę.

Black Lotus - 2016-03-17, 12:36

Rozglądanie się po parterze nie przyniosło nam żadnych nowych informacji. W międzyczasie szukaliśmy drabiny, schodów lub czegokolwiek innego, co zaprowadziłoby nas na piętro, które było widoczne z zewnątrz. Jednak nie udało nam się niczego znaleźć i ostatecznie odpuściliśmy. Kiedy już mieliśmy już wychodzić z tego starego domu, dosłyszeliśmy drapanie zza ściany w kuchni.
- W sumie zarówno to i to jest całkiem możliwe. - odparłam do Rina. - Jeśli są to Rattaty, to raczej nie będą zadowolone z naszych odwiedzić. Jednak jeśli jakiś pokemon tam utknął, to musimy mu pomóc. - było to przyzwolenie dla chłopaka na wykorzystanie siekiery to zniszczenia ściany. Miejmy nadzieję, że nie jest to ściana nośna, bo źle się to dla nas skończy.

Daisy7 - 2016-03-17, 16:15

Rin zawahał się jeszcze raz, ale ostatecznie stwierdził "ras kozie śmierć" i zamachnął się trzymaną siekierą, po czym uderzył nią w ścianę. Żaden pisk się nie rozległ, więc chyba nie trafił ewentualnej Rattaty bądź innego stworzenia. Pewniejszymi ruchami zaczął pozbywać się się reszty ściany, gdyż odkrył, że w środku jest dziura. Jakże wielkie było wasze zaskoczenie, kiedy ujrzeliście zamurowaną windę kuchenną, którą ludzie posiadali dawno temu w domach i przy jej pomocy mogli wciągać na piętro posiłek. W dzisiejszych czasach nikt już chyba czegoś takiego nie używa. W każdym razie winda wydaje się być sprawna, bo poprzez ciągnięcie wiszących sznurków można nią sterować, czy ma jechać w górę, czy na dół. Twój towarzysz miał w planach wejście do niej, a następnie poproszenie cię, byś wciągnęła go na górę, dzięki czemu mógłby zwiedzić tajemnicze drugie piętro, lecz jest nieco za duży i choćby nie wiem jak bardzo próbował, nie da rady się w niej zmieścić.
Black Lotus - 2016-03-17, 22:11

Po wybiciu dziury w ścianie nie znaleźliśmy rodzinki Rattat, ale... zamurowaną windę kuchenną. Od razu zaczęłam się zastanawiać nad tym, czemu komuś miałoby zależeć na jej zamurowaniu. Rin jednak wybiegł z rozmyśleniami o wiele naprzód. Mianowicie chciał on... wejść do tej windy!
- Czy ci na mózg padło? - powiedziałam grobowym głosem. - Ja rozumiem, zew przygody i takie tam, ale... Ta winda jest już dosyć stara i co się stanie, jak zarwie się pod tobą słaba lina? - wiedziałam, że był to wystarczający argument za tym, żebym do niej nie wchodził, ale znalazł się jeszcze jeden, a mianowicie chłopak się do niej nie mieścił. - O, widzisz? Najwyraźniej to przeznaczenie ci mówi, żebyś nie wchodził do tej windy. - powiedziałam, zwycięskim tonem.

Daisy7 - 2016-03-18, 19:44

- Czasem brzmisz jak przewrażliwione opiekunki z sierocińca. Na nic dzieciakom nie pozwolą, żadnej interesującej rozrywki, tylko układanie puzzli, czytanie i kolorowanki - prychnął sceptycznie twój towarzysz, spoglądając na ciebie spode łba. - Naprawdę nie jesteś ciekawa, co się tam znajduje? A może znajdziemy jakiś skarb? Albo... no nie wiem... super tajne notatki o jakiejś legendzie! - zaczął wymieniać podekscytowanym głosem, dopóki nagle go nie olśniło i obdarzył cię łobuzerskim, nieco rozbawionym uśmieszkiem. - No tak, wszystko jasne. Ty po prostu masz p-i-e-t-r-a - przeliterował, klepiąc cię po głowie jak małe dziecko. - Biedulka, cała się trzęsiesz ze strachu. Taki mały tchórzyk, ojojoj.
Black Lotus - 2016-03-18, 19:50

Rin zaczął przyrównywać mnie do opiekunek, które spotkał podczas swojego pobytu w sierocińcu. Nie byłam nadopiekuńcza tylko... się o niego martwiłam. Po wejściu do windy mogło stać się wszystko, a ja mogłabym mu nie móc pomóc, gdyby spotkało go jakieś niebezpieczeństwo. Gdy to mnie niezbyt ruszyło, zaczął wyzywać mnie od tchórzy. Niezbyt mnie to ruszyło, jednak wiedziałam, że Rin będzie zdeterminowany, żeby móc wejść na górę.
- Dobra, niech ci będzie. - odpuściłam chłopakowi i weszłam do kuchennej windy. - Ale jak mi się coś stanie, to przysięgam, że będziesz musiał się tłumaczyć Blaze'owi.

Daisy7 - 2016-03-18, 20:00

- Ale czy ja cię do czegoś zmuszam? Sama wyszłaś z taką inicjatywą. W razie czego powiem Blaze'owi, że próbowałem wybić ci z głowy ten szalony pomysł, ale byłaś okropnie uparta, w co nietrudno uwierzyć, gdy pozna się bliżej twój charakter - wyszczerzył się zadowolony z odniesionego sukcesu, po czym pomógł ci wpakować się do ciasnej windy. - Jeśli nie spodoba ci się na górze, to po prostu wejdź z powrotem do windy i szarpnij za linkę, a ja sprowadzę cię na dół - poinstruował cię, kiedy siedziałaś już w kucki wewnątrz. - Moja dzielna dziewczynka - dodał, po czym wręczył ci jeszcze swoją latarkę, pozwalając sobie przy tym na zostawienie małego całusa na twoim lewym policzku. Teraz czeka już tylko na znak, że jesteś gotowa i może wciągnąć cię na górę.
Black Lotus - 2016-03-19, 08:56

- Ja tego Rina kiedyś na prawdę zabiję. - pomyślałam.
Nie dosyć, że szantażem wymusił ode mnie posłuszności, to teraz jeszcze w razie ewentualnych problemów chciał wszystko zrzucić na mnie. Do tego zamierzał on nastawić mojego własnego pokemona przeciwko mnie! Ta zniewaga krwi wymaga! Jednak na razie mu odpuszczę. Ale przysięgam, że kiedyś przy jeszcze jednaj takiej akcji nie zawaham się i go zdzielę w głowę.
- Dobra, możesz ruszać. - odzywam się do Rina, po czym ruszam windą na drugie piętro opuszczonego domostwa.

Daisy7 - 2016-03-19, 11:41

"Podróż" na górę nie trwała dłużej niż półtorej minuty, ale trzeba przyznać, że tyle starczyło, byś zaczęła panikować. Najpierw zdawało ci się, że słyszysz wokół siebie chrobotanie, potem poczułaś powiew powietrza na stopie, jakby coś przez nią przebiegło, a ostatecznie zrobiło ci się duszno i bałaś się, że udusisz się w windzie. Dostałaś nawet klaustrofobicznych objawów, które nigdy przedtem nie występowały. Kiedy jednak winda znalazła się na drugim piętrze, czym prędzej wygrzebałaś się z niej i starałaś nie myśleć o drodze powrotnej. Pomieszczenie, do którego trafiłaś jest wielkości dużej sypialni. Czuć tu zapach starości, ale przynajmniej się nie dusisz, bo dzięki rozbitym oknom, następuje wymiana powietrza. Dzięki światłu latarki ogarnęłaś mniej więcej ułożenie mebli. Są to głównie rozpadające się komody i sterta gratów. Jednym słowem typowy strych. Pytanie tylko czemu zakamuflowali wszelkie możliwe wejścia na piętro. Ruszyłaś w głąb pomieszczenia, starając się nie wywalić niczego, co wymagało od ciebie gracji i koordynacji ruchowej godnej prima baleriny. Zaciekawiona niewielką biblioteczką, zaczęłaś się jej przyglądać, gdy wtem usłyszałaś odgłos tłuczonego szkła bądź porcelany tuż za swoimi plecami. Odwróciłaś się, o mało nie upuszczając przy tym latarki i oświetliłaś przestrzeń za tobą. Nikogo ani niczego tam nie ma, ale na podłodze leżą skorupki po porcelanowej filiżance, które jeszcze delikatnie chwieją się na nierównym podłożu, co świadczy o tym, iż dopiero co tam wylądowały.
Mhrok - 2016-03-20, 22:48

Podróż niewielką kuchenną windą była nieprzyjemna. Bardzo nieprzyjemna. Cały czas czułam się niepewnie, w końcu mogło się wydarzyć wszystko, dlatego ucieszyłam się, kiedy wreszcie znalazłam się na piętrze. Jedynymi przedmiotami, jakie się tutaj znajdowały, były jakieś stare, porozrzucane wszędzie graty.
- Dlaczego ktoś miałby je ukrywać? - zadałam pytanie na głos.
Może ktoś chciał ukryć tutaj jakieś cenne przedmioty? Nawet jeśli, to raczej nic tutaj już nie zostało. Rozbite okno pozwalało mi przypuszczać, że ktoś już się tutaj rozgościł. Nagle usłyszałam brzęk tłuczonego szkła. Odruchowo odwróciłam się i zobaczyłam rozbitą porcelanową filiżankę,
- Czy... Czy ktoś tu jest? - zapytałam nieśmiało, a do mojej głowy od razu napłynęły negatywne myśli w postaci przypomnienia sobie wszystkich scen z horrorów, w których to po tych słowach ktoś zawsze ginął.

Daisy7 - 2016-03-21, 14:02

W odpowiedzi usłyszałaś szmer dobiegający z twojej prawej. Natychmiast zerknęłaś w tamtym kierunku, ale nie dostrzegłaś nikogo ani niczego niepokojącego. Podeszłaś trochę bliżej, a wtedy rozległ się tupot po drugiej stronie pomieszczenia tam, gdzie znajduje się okno. Tym razem po zerknięciu w kierunku, z którego rozległ się dźwięk, ujrzałaś falujący strzępek firanki. Niestety nie byłaś w stanie sobie przypomnieć, czy przedtem materiał też był tak naderwany, ale z całą pewnością nie kołysał się. Można by posądzić o to wiatr, ale problem w tym, że dzisiaj przy tej paskudnej mgle ani razu nie poczułaś choćby najmniejszego powiewu. Kiedy się nad tym zastanawiałaś, nagle poczułaś jak coś łapie cię za kostkę, a potem nastąpił w tym miejscu ból. Kiedy na nią spojrzałaś, dostrzegłaś dwa podłużne i równoległe do siebie rozcięcia, jakby ktoś przejechał ci po nodze widelcem z dwoma bardzo ostrymi ząbkami. Ze szram zaczęła wydobywać się krew, która spływała po kostce na but, a czasem skapywała prosto na podłogę. Ciekawe jak wytłumaczy się z tego Rin, który obiecał, że nie spadnie ci z głowy choćby włos w tym nawiedzony domu. Nerwowo zaczęłaś rozglądać się po strychu, starając się ignorować pieczenie. Wtem ujrzałaś, że zza wybrzuszonej kotary sięgającej prawie po samą ziemie wystają dwie stopy z dwoma wielkimi pazurami przy każdej.


Black Lotus - 2016-03-22, 08:18

Co chwilę z różnych części pomieszczenia dochodziły mnie różne, niepokojące dźwięki - stukot, drapanie, tupanie o drewnianą podłogę. Nie powiem, coraz bardziej bałam się i przeklinałam w myślach, że dałam się tutaj wwieść. Musiałam być jednak dzielna. Najpewniej była to jedynie moja wyobraźnia, a gdybym teraz chciała stąd wyjść, najpewniej później zostałabym nazwana przez Rina tchórzem. Powoli uspakajałam swoje skołatane nerwy, kiedy to poczułam ból w okolicach kostki. Gdy na nią spojrzałam, zobaczyłam dwa podłużne nacięcia. Ból pojawił się nagle, więc nie mogłam po prostu nadziać się na jakiś przedmiot. Ktoś tutaj musiał być. I miałam rację. Zza podartej kotary wystawała para nóg zakończona ostrymi pazurami. Najpewniej to ten sam pokemon był odpowiedzialny za moją ranę. Wypuściłam Shuppet ażeby spełniła ona rolę mojej strażniczki.
- Vivian, użyj Icy Wind i przymróź tego nikczemnego pokemon! - rozkazałam mojej podopiecznej.

Daisy7 - 2016-03-22, 08:30

Shuppet opuściła kulkę, po czym kiwnęła łebkiem, dając ci do zrozumienia, że załapała swoje zadanie. Powoli i cicho podleciała bliżej kotary, aby mieć pewność, że trafi w ukrytego stworka. W końcu jest tu tyle gratów i starych mebli, że nie trudno o uderzenie w coś innego. Vivan musiała zdradzić się cichym szelestem, kiedy była już blisko przeciwnika, gdyż ten zaczął kotłować się za zasłoną i nagle wyskoczył zza niej, rzucając się prosto ku tobie z przednimi łapami zakończonymi parą dwóch ostrych pazurów jak u nóg. Już miałaś odskoczyć, lecz wtem Shuppet posłała Icy Wind. Lodowy podmuch owiał się wokół stóp twojego napastnika, zamrażając je przy tym ze sobą, czego rezultatem był upadek tajemniczego Pokemona. Pok zaczął rzucać cię po drewnianej podłodze, ale wtedy Vivian potraktowała go jeszcze jednym Icy Wind, co spowodowało, że może poruszać jedynie głową. Chociaż zdaje się być już nieszkodliwy, to cały czas bacznie wpatruje się w ciebie i nie spuszcza z oczu.


Black Lotus - 2016-03-27, 23:29

Wystraszyłam się, kiedy tajemniczy stwór na mnie wyskoczył i chciał zaatakować. Na szczęście Vivian odznaczyła się najwyższą szybkością i uniemożliwiła pokemonowi atak i późniejsze poruszanie się, umożliwiając mu jedynie poruszanie głową. Znałam tego pokemona z widzenia, czasami pojawiał się w hodowli, jednak nie znałam go jakoś specjalnie dokładnie. Wiedziałem jedynie, że jest to Sneasel i posiada bodajże mieszankę typów Lodowego i Mrocznego.
- Co tutaj robisz? - spytałam stanowczo mroczną wydrę. - I czemu chciałeś mnie zaatakować?

Daisy7 - 2016-03-28, 14:06

Pokemon nie wygląda na skorego do rozmów, a tym bardziej tłumaczenia ci się ze swojego zachowania. Cały czas obnaża wrogo paszczę pełną białych, ostrych zębisk, które nie wyglądają lepiej od jego szponów. Dobrze, że wszystkie łapy ma lekko zamrożone, więc nie oberwiesz nagle tymi strasznymi pazurami. Z drugiej strony owe zamrożenie prędzej czy później przestanie działać, a wtedy Sneasel z całą pewnością nie pozwoli ci odejść w spokoju, biorąc pod uwagę jego agresywną naturę i sposób, w jaki potraktował twoją kostkę.
Black Lotus - 2016-03-28, 16:00

Sneasel nie wykazywał żadnej chęci do jakiejkolwiek rozmowy ze mną. Po tym jak potraktował moją kostkę, bałam się go rozmrozić, bo najprawdopodobniej od razu by mnie zaatakował.
- Wybacz, jeśli naruszyliśmy twoją prywatność. - odparłam do pokemona, starając się odnaleźć powód jedynie agresji. - Po prostu byliśmy ciekawi tego, co się tutaj znajduje. To tyle.
- Nic dziwnego, że go zamknęli. - pomyślałam, patrząc na wrogo nastawionego pokemona. - Ciekawe tylko, jak on się tutaj znalazł.

Daisy7 - 2016-03-28, 21:09

Sneasel przyglądał ci się uważnie, a kiedy powiedziałaś, że byliście ciekawi, co znajduje się na strychu, prychnął jedynie. Widać, że już trochę się uspokoił, chociaż trudno ocenić, jak zachowałby się po odzyskaniu kontroli nad ciałem. Zastanawiając się nad sposobem dostania się wydry do zamurowanego pomieszczenia, spojrzałaś raz jeszcze na okno. Szyba jest wybita, więc może tędy? Kto wie, ile dzikich stworków przychodzi tu na noc, żeby się schronić. Tym bardziej, że tuż pod oknem pnie się rozłożyste drzewo, po którym nawet tobie udałoby się wspiąć. W każdym razie musisz się na coś zdecydować, bo Rin niedługo może się zacząć niepokoić.
Black Lotus - 2016-03-28, 23:02

- Dobrze Sneasel, wypuszczę ciebie, jednak musisz mi coś obiecać. - powiedziałam stanowczo do mrocznej wydry. - Nie zaatakujesz mnie ani Vivian. Wtedy my sobie stąd pójdziemy i wyjdziemy z domu. To tyle. Będziemy udawali, jakby nic się nie stało. Pójdziemy stąd i nigdy nie wrócimy. - zapewniłam pokemona.
Moja oferta mogła wydać się dla pokemona nazbyt śmiała, jednak wydawała się być w miarę fair względem pokemona. Teraz jedynie musiałam czekać na jego decyzję i odpowiednio do niej dostosować swoje kolejne kroki.

Daisy7 - 2016-03-28, 23:13

Tym razem Sneasel wysłuchał cię, a nie robił miny, jakbyś prawiła mu strasznie nudne kazanie, które miał w głębokim poważaniu. Kiedy skończyłaś mówić, Pokemon zamrugał oczami i nawet udało mu się kiwnąć lekko łebkiem. Vivian uznała to jako wyrażenie zgody na zaproponowany przez ciebie układ, dlatego "odmroziła" mroczną wydrę. Dla bezpieczeństwa robiła to stopniowo. Najpierw przednie łapy, a kiedy nie została nimi zaatakowana, wyswobodziła również nogi stworka. Ten wstał i otrzepał się niczym pies po wyjściu z wody, ale nie zrobił choćby najmniejszego kroczku w waszym kierunku. Spokojnie schowałaś Shuppet, doszłaś do małej windy i weszłaś do środka, a Sneasel stał niczym słup soli w tym samym miejscu. Kiedy pociągnęłaś za linkę, winda zaczęła zjeżdżać w dół i już po chwili znalazłaś się w kuchni, a co więcej w objęciach Rina. Chłopak po udzieleniu ci pomocy z wyjściem z ciasnego "pomieszczenia", nie puszczając cię, przysunął sobie twą osobę bliżej i wtedy mocno przytulił.
- Moja dzielna dziewczynka - wymruczał, otulając twoje lewe ucho ciepłym powietrzem, które wydostało się z jego ust. - Znalazłaś coś ciekawego na górze? - dopytał po chwili, pozwalając ci się odrobinkę odsunąć.

Mhrok - 2016-03-30, 07:39

Sneasel na szczęście przystanął na moją propozycję. Stworek dotrzymał swojej części układu, czyli podczas i po rozmrożeniu nawet nie podszedł w moim kierunku. Tak jak mu obiecałam, sama wycofałam się z pomieszczenia i udałam się z powrotem do kuchennej windy, po czym zjechałam na dół. Po kilku chwilach znowu znalazłam się w objęciach mojego ukochanego Rina.
- Na górze? Nic ciekawego, jedynie stare meble i książki. - odpowiedziałam chłopakowi. - Najbardziej interesujące z tego wszystkiego wydawało się być chyba jedynie wybite okno.

Daisy7 - 2016-03-31, 06:43

- Wybite okno? Serio? - zaśmiał się Rin, po czym poczochrał cię po głowie. - Chyba nie ma sensu tu dłużej siedzieć. Widziałem przez okno, że mgła w mieście już trochę opadła, więc możemy tam wrócić - zaproponował, po czym obydwoje ruszyliście do wyjścia z opuszczonego domostwa.
Jakże wielkie było twe zaskoczenie, gdy po otworzeniu drzwi frontowych, ujrzeliście stojącego przed nimi Sneasela. Pokemon nie rzuca się ani nie atakuje. Jedynie stoi i wpatruje się ewidentnie w ciebie. Szanse na to, że to ten ze strychu są prawie stuprocentowe. W końcu ile takich mrocznych wydr może łazić w okolicy?
- Cześ maluchu - odezwał się lekko zaskoczony i niczego nieświadomy Rin. Dobrze, że nie wyciągnął ręki do Poka, bo mógłby skończyć jak ty ze swoją okaleczoną kostką.

Mhrok - 2016-03-31, 09:15

Rin przyjął do wiadomości mój krótki raport z tego, co się działo na strychu, po czym sam poinformował mnie o tym, że warunki pogodowe nieco się polepszyły, dlatego też postanowiliśmy niezwłocznie wrócić do miasta. Kiedy mieliśmy już wyjść ze starego domu, w drzwiach stanął Sneasel, na pewno ten sam, którego spotkałam na strychu. Utwierdzało mnie w tym również to, że pokemon ewidentnie się w mnie wpatrywał. Nie chciałam dać Rinowi poznać, że mam z mroczną wydrą coś wspólnego, dlatego na razie jedynie przypatruję się dalszym ruchom pokemona. Może obecność chłopaka w pewien sposób ostudzi jej wcześniejszy ognisty temperament.
Daisy7 - 2016-04-01, 06:32

Trudno pomyśleć, że ten spokojny Sneasel jest tym samym, który niedawno rzucił się na ciebie na strychu i pewnie byłabyś cała w okaleczeniach, gdyby nie pomysł z użyciem przez Vivian lodowego ataku, który zamroził stworka. A może on coś kombinuje? Że niby na razie grzecznie sobie stoi w miejscu i nie sprawia żadnych kłopotów, ale lada moment znów mu odbije i stanie się agresywną bestią?
- Mały, co się tak wpatrujesz w moją dziewczynę? - zaśmiał się Rin, kucając, by zrównać się wysokością z mroczną wydrą.
Pokemon obrócił łepek w jego kierunku i obnażył lekko ząbki w, o matko jedyna, przyjacielskim uśmiechu, po czym znów wbił spojrzenie w twoją osobę.
- Nie wygląda na groźnego. Może ma do ciebie jakąś sprawę? - zaproponował twój towarzysz.

Black Lotus - 2016-04-01, 07:47

Sytuacja była niezwykle dziwna. Póki co udawałam, że nie znam pokemona, jednak nie wiedziałam, jak długo będę w stanie zostawić Rina w stanie tej błogiej niewiedzy.
- A co, jesteś zazdrosny? - nawet zażartowalam, jednak wszystko to służyło jedynie podtrzymaniu tej iluzji.
Niepokoiło mnie to, że w tym momencie Sneasel wydawał się być niezwykle miły. Jaki mógł mieć w tym cel? Czyżby chciał zrewanżować się za to, co wydarzyło sobie na strychu? Nie miałam najmniejszego pojęcia o zamiarach mrocznej wydry, dlatego podchodziła do niej niepewnie.
- Co chcesz Sneasel? - wolałam pominąć mam moje zwyczajowe "maluszku", żeby nie drażnić stworka.

Daisy7 - 2016-04-02, 00:00

- Ja? Zazdrosny? - zaśmiał się, po czym przybliżył nieco swoją twarz do twojego ucha. - A co, chciałabyś? - wymruczał po cichu takim tonem, że mimowolnie na twojej skórze włoski stanęły dęba. Że też niektórzy potrafią posługiwać się w taki sposób swoim głosem. Niesamowite, prawda? Ciekawe ilu już ludziom zamącił w ich głowach takimi sztuczkami.
Co do stworka to postanowił usiąść na pobliskim kamieniu, skąd nadal ci się przygląda. Dziwaczny Pokemon.
- Myślisz, że ma jakiś biznes? Wątpliwe. Może po prostu potraktujesz go jak dzikiego stworka i z nim zawalczysz, co? A nóż widelec chce się sprawdzić w pojedynku? - zaproponował Rin.

Black Lotus - 2016-04-03, 12:12

- Myślisz, że tego chce? - spytałam, z pewną niepewności w głosie, na potwierdzenie chłopaka. - Może i masz rację.
Spotkanie ze Sneaselem sprzed kilkunastu minut nie należało do najlepszych wspomnień. Do tego jaka jest szansa, że moje wycofanie się ze strychu sprawiło, że wydra postanowiła do mnie dołączyć? Im dłużej nad tym rozmyślam, tym w mojej głowie tworzy się coraz większy mętlik.
- Sneasel, jeśli chcesz się ze mną zmierzyć, to proszę. Jednak wiedz, że nie będzie łatwo ze mną wygrać! - mówię do przeciwnika, po czym wypuszczam do walki swojego startera. - Zacznij od wykonania Sunny Day. Przyzwij słońce, które podczas tego pojedynku będzie twoim dużym sprzymierzeńcem. Następnie zacznij biec na Sneasela i wykonaj Flame Wheel. Zamień się w poruszającą się z ogromna prędkością, zabójczą oponę i staranuj swojego przeciwnika. Twoim kolejnym ruchem będzie Smokescreen, który ma na celu zdezorientowanie twojego oponenta. Gdy ten będzie brodził w ciemnym dymie niczym dziecko we mgle, ty się do niego zbliż i wystrzel potężny Flamethrower.
Przyglądam się uważnie stanowi Sneasela. Skoro chcę go złapać, muszę uważać, żeby Blaze nie potraktował go zbyt ostro. Gdy tylko sytuacja będzie podbramkowa, rozkazuję Quilavie zaprzestanie ataku, po czym posyłam w stronę mrocznej wydry PokeBall.

Daisy7 - 2016-04-03, 18:19

S: Keen Eye - Celność Pokemona nie może zostać obniżona.
Q: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
+Trzyma: Charcoal - Podnosi moc ataków typu ognistego o 20%
----------------
Na początku przeciwnik zaatakował Bitem (-106HP). Następnie Quilava przy pomocy Sunny Day przywołał słoneczną pogodę, co z pewnością zwiększy siłę jego ognistych ciosów. Wróg przy pomocy Leer obniżył obronę Blaze'a o 10%. Następnie obrywa od Flame Wheel (-194HP), który jednak nie doprowadził do poparzeń. Przeciwnik uderzył Scratchem (-72HP). Dalej w planach miałaś Smokescreen, a na koniec Flamethrower, jednakże to mogłoby wykończyć mroczną wydrę, dlatego zamiast kontynuować potyczkę, rzuciłaś pokeballem. Kula "wessała" Sneasela do środka. Chwilę pokręciła się na boki, ale ostatecznie znieruchomiała. Gratulacje, schwyciłaś nowego Pokemona!

Sneasel: 57/251HP
Quilava: 89/257HP (-10% Def)

Sneasel
Imię: ---


Poziom: 5 [00%]
Ewolucja: Sneasel --(Razor Claw w nocy)--> Weavile
Ataki: Bite (Egg Move), Scratch, Leer, Taunt
Charakter i historia: Sneasel zamieszkiwał strych w opuszczonym domu znajdującym na obrzeżach Azalea Town. Uwielbiał straszyć wszystkich, którzy się tam zapuszczali, dlatego zamurowano wszelkie wejścia na najwyższe piętro, co bardzo oburzyło Pokemona. Od tego czasu zaczął szczerze nienawidzić ludzi, co zademonstrował, raniąc Haru w kostkę, kiedy udało jej się dostać na strych. Z początku zamierzał przepędzić nastolatkę, robiąc jej przy tym krzywdę, jednakże, gdy został zamrożony przez jej podopieczną Shuppet, był w szoku, że dał się tak załatwić. Uznał Harumi za niezwykłą trenerką i postanowił dołączyć do jej drużyny, lecz był zbyt dumny, by poinformować ją o tym wprost, dlatego doszło do pojedynku między Sneaselem a Quilavą Blazem. Ostatecznie dziewczynie udało się pochwycić nowego stworka. Sneasel jest bardzo skryty w sobie, co jest typowe dla mrocznych Poków. Często bywa impulsywny, a jeśli go ktoś zdenerwuje, okazuje wobec niego agresję.
Umiejętności: Keen Eye - Celność Pokemona nie może zostać obniżona.
Trzyma: ---

Black Lotus - 2016-04-03, 18:58

Sneasel, pomimo swojego pozornie niskiego wyszkolenia, nieźle dał w kość dla Quilavy. Ten jednak poradził sobie niezwykle dzielnie z przeciwnikiem i ostatecznie wygrał, i sprawił, że moja drużyna powiększyła się o kolejnego członka.
- Brawo Blaze! - pogratulowałam stworkowi i dałam mu dwie Sitrus Berry jako nagrodę za zwycięstwo.
Teraz jedynym co nam zostało, był jedynie powrót do miasta. W Azalei również znajdował się lider i na pewno zechcę z nim zawalczyć.

Daisy7 - 2016-04-03, 19:21

Kiedy wróciliście do miasta, gdzie mgła już opadła, wszystko zdawało się być inne niż przedtem. Miasteczko niby małe, a ludzie jest tu jak mrówek. Ciekawe czy wszyscy tu mieszkają, czy może w najbliższym czasie ma odbyć się tu jakaś atrakcja, co wyjaśniałoby nagły przypływ turystów i podróżników. Ruszyliście przez zatłoczoną Azaleę, zatrzymując się dopiero przy gymie. Trzeba przyznać, że rzuca się w oczy ze względu na kształt i kolory. Budynek został bowiem stworzony na wzór biedronki!
- No to przynajmniej zastanawianie się nad typem tutejszego lidera mamy już z głowy - zaśmiał się Rin.

Black Lotus - 2016-04-03, 22:51

Gdy tylko mgła opadała, miasto zdało się jakby zupełnie odżyć. Tabuny ludzi wyszły na ulice miasto i zaczęło przechadzać się uliczkami. My zaś z Rinem udaliśmy się na poszukiwania Gymu, który był bardzo łatwy do odnaleziania.
- Najwyraźniej mamy to z głowy. - odparłam z uśmiechem do chłopaka, patrząc na okazały budynek w kształcie biedronki.
- Zatem lider bądź liderka, będzie używać pokemonów robaków. Całkiem ułatwia mi to sprawę, bo mogę użyć chociażby Quilavę, Shuppet czy nawet Sneasela czy Polarnego Vulpixa. - wymieniłam po kolei swoje możliwe wybory w walce o odznakę. - Daje mi to całkiem spore pole do popisu, jeśli chodzi o pojedynek.

Daisy7 - 2016-04-04, 07:25

Jako, że nie mieliście niczego do roboty, weszliście do środka gymu. Na początku znaleźliście się w pomalowanym na zgniłozielony kolor holu. Jest wąski i długi, a jedynymi elementami, jakie się tu znajdują, są zdjęcia porozwieszane asymetrycznie i w nierównych odległościach od siebie na obydwóch równoległych do siebie ścianach. Jak można się było spodziewać, przedstawiają najrozmaitsze Poke-robaki, a gdzieniegdzie przewija się również postać fioletowowłosego, dosyć młodego chłopaka trzymającego siatkę na motyle. Czyżby ów młodzieniec był tutejszym mistrzem? Po dotarciu do końca tej "robaczej alejki" napotkaliście nowoczesne drzwi z zamontowanym do nich automatem. Aby przejść dalej, należy przyłożył do urządzenia swój pokedex, gdyż walczyć z liderem mogą jedynie osoby posiadające min. jedną odznakę. No a pokedex rejestruje zdobywane przez was odznaki, jeśli o tym nie wiedziałaś.
Black Lotus - 2016-04-04, 23:55

Po wejściu do Gymu pierwszym, co zauważyliśmy, były znajdujące się niemalże wszędzie fotografie. W większości znajdowały się na nich pokemony robaki, co tym bardzie utwierdzało mnie w tym, jakimi stworkami będzie walczył tutejszy lider. Na niektórych znajdował się całkiem niebrzydki, fioletowowłosy młodzieniec, zapewne tutejszy mistrz. Po dotarciu do elektrycznych drzwi przyłożyłam do nich PokeDex, co było wymagane do dalszego przejścia. Zastanawiałam się nad tym, czy za nimi znajdzie się komnata z zagadkami, gdyż jakby nie patrzeć wyciągnięcie czerwonego urządzenia z torby nie było dużym wyzwanie.
Daisy7 - 2016-04-05, 08:10

Na szczęście system uznał wasze pokedexy i nowoczesne drzwi rozusnęły się. W sumie nie miałby powodu, aby was nie przepuścić, ale z tymi elektronicznymi systemami to nigdy nic nie wiadomo. Wszedłszy do środka, znaleźliście się w przecudownym miejscu. Wygląda jak żywcem wyjęty kącik dla przedszkolaków. Podłogę pokrywa frędzlowata, zielona i z pewnością mięciutka wykładzina imitująca trawę. Ściany ogólnie pomalowane są na niebiesko, ale w wielu miejscach domalowano na nich drzewa. Co do sufitu to wiszą na nim wykonane prawdopodobnie ze styrpianu chmury doczepione na kilkucentymetrowych, cienkich sznureczkach. W pokoju znajdują się również różnokolorowe pufy. Kiedy Rin chciał usiąść na jednej z nich, odkrył, że są rozpinane a w środku oprócz miękkiego wypychacza mają pudełka. W tym Rinowym znaleźliście styropianową literkę "B".
- Myślisz, że powinniśmy spenetrować także resztę puf? - zapytał młodzieniec, obracając w rękacz wspomniany przedmiot.

Black Lotus - 2016-04-05, 08:24

To co zobaczyliśmy po przejściu przez drzwi, wprawiło mnie w niemy zachwyt. Poczułam, jakbym znowu znalazła się w przedszkolu. Miękka, zielona wykładzina przypominająca trawę, niebieskie ściany z narysowanymi na niej drzewami, doczepiane przy suficie białe, puszyste obłoki - krótko mówiąc ideał. Pamiętam, że zawsze uwielbiałam tak urządzone sale zabaw dla dzieci, nie wiem czemu, tak po prostu. Jedna z puf okazała się możliwa do rozpięcia. Rin otworzył ją i odnalazł w niej literę.
- Chyba będziemy musieli przeszukać resztę puf. - odparłam do Rina. - Najpewniej to jest naszą zagadką.

Daisy7 - 2016-04-05, 17:27

Chociaż nie wszystkie pufy miały ukryte kieszonki, na pewno w ponad połowie z nich znaleźliście resztę styropianowych literek. Łącznie jest ich dziewięć: B, W, I, P, E, D, S, E, R.
- Fajnie, ale co teraz? - mruknął Rin, przeszukując pufy dla pewności po raz drugi, jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów. - Hmm... A może... - zaczął rozkminiać, podchodząc do jednej ze sztucznych chmurek, która wisiała nieco niżej niż pozostałe. Sięgnął ku niej i po chwili wyciągnął zrulowaną kartekę. - Bingo! - ucieszył się, rozwijając papier. - Tu jest napisane: "Aby przejść dalej, musisz odszukać ukryte litery i ułożyć z nich na środku dywanu nazwę robaczego ataku, który nie zadaje obrażeń, jednak uniemożliwia przeciwnikowi ucieczkę z walki. Po wykonaniu zadania, odjedź na brzeg i wciśnij znajdujący się na ścianie przycisk, który uruchomi skaner ukryty w suficie nad środkiem "trawy". Jeżeli ułożysz prawidłową nazwę ataku, otworzy się przejście do następnej sali".

Black Lotus - 2016-04-05, 22:51

Po chwili udało nam się odnaleźć wszystkie litery jak i treść zadania, które musieliśmy wykonać, aby przejść dalej. Mieliśmy ułożyć nazwę ataku, który...
- Jest typu robaczego, nie zadaje obrażeń oraz uniemożliwia ucieczkę z walki. - powtórzyłam na głos treść zagadki.
Starałam się wrócić wspomnieniami do zarówno czasów szkolnych jak i pracy na farmie. Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie momenty, podczas których mogłam usłyszeć coś, co pomogłoby mi w rozwiązaniu tej zagadki.
- Jest to... Jest to... - powtarzałam niczym w transie, patrząc na litery i starając się je ułożyć w jakąś sensowną kombinację. - Spider Web! - wykrzyknęłam z radością, po czym poszłam ułożyć literki w odpowiedniej kolejności.

Daisy7 - 2016-04-06, 07:12

Rin zgodził się z twoją odpowiedzią. Po ułożeniu literek na środku wykładziny, odsunęliście się pod ściany i odnalazłszy wspomniany guzik do wykonania skanu, kliknęliście go. Z sufitu wysunęło się niewielkie urządzenie, które tak jak w filmach o agentach przy pomocy czerwone lasera przeskanowało ułożony wyraz. Po zakończonej robocie zapaliła się mała zielona dioda, a sprzęt wsunął się z powrotem do ukrycia. W tym samym czasie z boku pomieszczenia utworzyło się przejście poprzez rozsunięcie fragmentu ściany na bok. Ależ to wszystko zmechanizowane, nieprawdaż? Przeszedłszy do następnego pomieszczenia, znaleźliście się w mini lunaparku. Tym razem drzwi do kolejnej pomieszczenia nie są ukryte, a wręcz rzucają się w oczy tak samo jak niewielki otwór obok nich i napis nad otworem "Zbierz 20 żetonów". Wygląda na to, że musicie poczuć się dziećmi i pograć w te wszystkie automaty. Do wyboru macie: uderzanie wyskakujących kretów, strzelanie ostrymi lotkami z odległości w balony, rzucanie z odległości piłką w puszki oraz mini-kręgle.
- Uuu! Ja chcę kręgle! - twój towarzysz zaklepał sobie atrakcję i nie czekając, aż coś odpowiesz, pobiegł, by wziąć wolną kulę, którą potoczył prosto w drążki. Kiedy udało mu się zbić wszystkie na raz, z ukrytego "dozownika" wyleciały trzy żetony. - Tak to się robi! - odrzekł dumnie.

Black Lotus - 2016-04-06, 07:23

Odpowiedź okazała się być prawidłowa, więc mogliśmy przejść do kolejnego pomieszczenia. Tym razem była to niewielka imitacja parku rozrywki. Co prawda nie znaleźliśmy tutaj ogromnej kolejki górskiej, ale były tutaj inne atrakcjie - kręgle, lotki, uderzanie młotem w kreta, rzucanie piłką do ustawionych w linii puszek. Oczywiście Rin od razu wybrał pierwszą atrakcję, z której udało mu się wygrać trzy żetony. Sama podeszłam do maszyny z młotem. Póki co wolałam nie sprawdzać swojej celności, a szybkość ruchów, bo to zdaje się być ważniejsze przy tej atrakcji.
Daisy7 - 2016-04-06, 22:18

Z początku gra okazała się bardzo łatwa, wręcz banalna, jednak im więcej kretów trafiłaś, tym zaczęły szybciej i na krócej wyskakiwać, przez co w krytycznych momentach uderzałaś dosłownie na głupa, byle tylko któregoś pacnąć i zdobyć żeton. Napociłaś się i zmęczyłaś przy tym niemiłosiernie, a w nagrodę dostałaś zaledwie 6 żetonów. Rin zdobył jeszcze prócz tamtych trzech cztery nowe, więc łącznie macie ich już 13.
- Chyba będę miał uraz do lunaparków i raczej tam nie zabiorę cię na randkę - zaśmiał się twój towarzysz, zdejmując marynarkę i podwijając rękawy koszuli. - Chyba postrzelam lotkami w balony, to nie powinno być takie męczące, nie? - jęknął słabo.

Black Lotus - 2016-04-06, 22:35

Początkowo uderzanie młotem w kolejno wyskakujące krety było dziecinnie proste i wydawało mi się, że z łatwością uda mi się zdobyć dużą ilość żetonów. Jednak im dalej w las, tym gra stawała się coraz trudniejsza, przez co ostatecznie skończyło się na tym, że uderzałam na ślepo. W międzyczasie Rin zdobył kolejne żetony, więc mieliśmy ich teraz łącznie 13.
- Bardzo ci za to dziękuję. - odparłam do chłopaka, gdyż sama po tych atrakcjach miałam nieco dość lunaparków.
Została nam ostatnia atrakcja - rzucanie lotkami. Wydawało się być to dziecinnie proste, jednak jak zwykle okaże się to pewnie piekielnie trudne.

Daisy7 - 2016-04-07, 06:43

Ku zdziwieniu was obojga rzucanie lotkami wcale nie było takie trudno i szkoda, że wcześniej nie spróbowaliśmy w nim swoich sił. Może wtedy nie zniechęcilibyście się tak do parków rozrywki. Ciskając ostrymi lotkami na zmianę, w zaledwie kwadrans zdobyliście brakuję siedem żetonów. Kiedy mieliście już całą dwudziestkę, wsypaliście je do pojemniczka, a wtem potężne drzwi otworzyły się. Przed sobą ujrzeliście arenę. Ma kształt zbliżony do prostokąta, sufit znajduje się dosyć nisko, podłogę wyłożono sztuczną trawą taką jak w pierwszym pomieszczeniu, lecz dodatkowo ustawiono tu prawdziwe pieńki, które w walce mogą służyć jako tarcze przed ciosami. Jedne są niewielkie, a drugie wyglądają jakby ktoś wyciął je z olbrzymich baobabów czy sekwoi. Zanim zdążyliście dokładnie przyjrzeć się sali, z jej drugiego końca wyłonił się fioletowowłosy młodzieniec, ten sam co był na zdjęciach. Z uśmiechem na twarzy podszedł do was i przedstawił się jako Bugsy, lider tutejszej sali. Prędko wyjaśnił zasady walki (możecie używać 3 Poków), a potem zapytał, kto chce zmierzyć się z nim jako pierwszy.
- Mi to obojętne - odrzekł Rin, czekając na twoją decyzję.

Black Lotus - 2016-04-07, 09:25

Gra w lotki była całkiem przyjemna i wkrótce pożałowaliśmy, że to nie od niej zaczęliśmy. Chociaż odprężająca gra, po tych wszystkich irytujących atrakcjach, nie była aż taka zła, a nawet była nam wskazana. Jednak wracając do głównego wątku, udało nam się zebrać 20 żetonów. Hura! Dzięki temu mogliśmy ruszyć dalej. Za kolejnymi drzwiami czekała na nas już arena i stojący na niej lider. Przywitałam się z nim, po czym usłyszałam od niego zasady, którymi rządził się tutejszy Gym.
- Możesz iść ty. Tak na przełamanie pierwszych lodów. - odparłam z uśmiechem do Rina. Dzięki temu będę miała okazję zobaczyć nie tylko wszystkie stworki lidera, ale może i także odkryć ich słabe strony, które będę mogła wykorzystać podczas swojego pojedynku.

Daisy7 - 2016-04-12, 18:03

Rin zgodził się na twoją propozycję i został na arenie, podczas gdy ty udałaś się na trybuny, by stamtąd móc w spokoju obejrzeć pojedynek między liderem a twoim chłopakiem. Bugsy okazał się prostym przeciwnikiem posiadającym trzy stworki na poziomach nie większych niż 20. Najpierw wystawił Kakunę, potem Metapoda, a na koniec swojego championa Scythera. Rinowi udało się rozgromić całą trójkę. Odebrawszy nagrodę za wygraną, udał się, by wymienić się z tobą miejscami. Kiedy stanęłaś na polu walki, przeciwnik jako pierwszego wystawił Metapoda. Czyżby lekka zmiana taktyki?
Mhrok - 2016-04-12, 21:50

Przyglądałam się pojedynkowi Rina z jak największą uwagą, to w końcu było moim celem puszczenia jego pierwszego, wnikliwa obserwacja taktyki Bugsy'ego, ażeby móc zmaksymalizować swoje szanse na zwycięstwo. Z całej trójki najtrudniejszy wydawał się być jedynie Scyther, jednak nie oznaczało to, że mogłam zlekceważyć pozostałą dwójkę.
- Naprzód Kakashi! - do walki postanowiłem na początku wystawić Frogadiera, ażeby Quilavę, który jest przeciw liderowi najsilniejszy, wypuścić do walki możliwie jak najpóźniej. - Zacznij od rozsypania po arenie Toxic Spikes. Jest to pewne zabezpieczenie na przyszłość, jednak o tym później. Następnie zaatakuj Metapoda Ice Beamem. Postaraj się przytwierdzić kokon do podłoża, aby w pełni uniemożliwić mu poruszanie się. Wtedy poślij Water Pulse. Istnieje szansa na zdezorientowanie przeciwnika po tym ciosie, co by nam bardzo pomogło. Na koniec ponownie wykonaj Ice Beam, który w tym momencie jest najsilniejszym z ciosów.

Daisy7 - 2016-04-13, 07:23

F: Protean - Zdolność zmienia typ Pokemona na typ ataku, którego użył.
M: Shed Skin - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
-------------------------
Jako pierwszy atakuje Frogadier. Przy pomocy Toxic Spikes rozłożył trujące kolce, które na pewno wpłyną negatywnie na następnego Pokemona lidera. Metapod wzmacnia swoją obronę Hardenem. Kakashi nie patyczkuje się i wykonuje potężny Ice Beam (-167HP), który jednak nie powoduje zamrożenia i nie przytwierdza oponenta do podłoża. W sumie zbyt wiele by to nie dało, bo stworek i tak się porusza, a przynajmniej do tej pory tak było. Pok ponownie wykonuje Harden (+10% DF). Dzięki Water Pulse Frogadierowi udaje się pokonać przeciwnika. Ten mdleje, a Bugsy na jego miejsce wystawia Scythera, na którego Toxic Spikes nie podziała, gdyż owad posiada typ latający odporny na ten atak. Dodam jeszcze, że Kakashi zdobywa zaledwie 0,5lvl, a to dlatego, iż nie poniósł w pojedynku jakichkolwiek obrażeń.



Frogadier: 249/249HP - WIN!
Metapod: 0/241HP (+20% DF) - LOSE!

Black Lotus - 2016-04-13, 22:34

Pokonanie Metapoda nie było wielkim wyzwaniem dla Kakashiego, tym bardziej że pokemon Bugsy'ego nawet ani razu nie zaatakował. Jednak inaczej mogło być w przypadku Scythera. Widziałem już tego pokemona w akcji i wiedziałam, że może być niebezpieczny. Dlatego też na miejsce Frogadiera wypuszczam Quilavę, który będzie miał podczas tego pojedynku większe szanse na wygraną ze względu na swój typ.
- Rozpocznij od wykonania Sunny Day. Słońce wzmocni siłę swoich promieni, to przełoży się na zwiększone obrażenie zadawane przez twoje ogniste ciosy. Dlatego też następnie użyj Flame Wheel. Rozpędź się niczym mordercza opona i staranuj swojego oponenta. Po tym ciosie przejdź do Flamethrowera. Niech silne podmuchy ognia powoli przypalają skorupę Scythera. Jednak teraz przyszedł czas na wielki finał. Fire Pledge, teraz! Niech Scyther cały znajdzie się w przeogromnym słupie ognia.


________________________
* Jakby co, to Blaze ma już 36 poziom :)

Daisy7 - 2016-04-14, 06:47

nwm, który obrazek Ci sie bardziej spodoba, więc daję jeszcze taki
------------
S: Swarm - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki robacze zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
Q: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
+ Trzyma: Charcoal - Podnosi moc ataków typu ognistego o 20%
------------
Na początku Scyther przy pomocy Focus Energy zwiększa swoją szansę na cios krytyczny. Następnie Quilava zmienia pogodę na słoneczną, używając do tego Sunny Day. Krytyczny Pursuit zabiera twojemu podopiecznemu 87HP. Następnie widzimy jak potężny Flame Charge mocno rani oponenta (-136HP), a dodatkowo zwiększa szybkość użytkownika o 10%. Jest to jednak za mało, by Blaze był szybszy od rywala, który właśnie zaatakował Quick Attackiem (-58HP). Pojedynek kończy Flamethrower, który rozkłada stworka lidera na łopatki. Gratulacje, Quilava wygrywa i zdobywa +2,5lvl! Zaraz, zaraz... on ewoluuje!

Quilava: 112/257HP (+10% Speed) - WIN!
Scyther: 0/281HP - LOSE!

Typhlosion
Imię: Blaze


Poziom: 38 [50%]
Ewolucja: Cyndaquil --(14lv)--> Quilava --(36lv)--> Typhlosion
Ataki: Tackle, Leer, Fire Pledge, Smokescreen, Ember, Dig, Quick Attack, Flamethrower, Flame Charge, Flame Wheel, Sunny Day, Extrasensory, Defense Curl, Swift, Flame Charge, Eruption, Double Edge, Gyro Ball
Charakter i historia: Haru otrzymała Cyndaquila od profesora Elma na początek swojej podróży po regionie Johto. Na pierwszy rzut oka stworek wydaje się być niezbyt miły, lekko lekceważącym inne osoby. Jednak spowodowane jest to jedynie tym, że nie zna on drugiej osoby. Po zapoznaniu się stosunek stworka zmienia się o 180 stopni. Niegdyś był typowym kanapowcem uwielbiającym pieszczoty, jednak po ewolucji w Quilavę stał się bardziej aktywnym Pokemonem. Teraz trudno usiedzieć mu w miejscu, a o kilkugodzinnym nic-nie-robieniu nie ma w ogóle mowy. Często rozpiera go energia i zawsze jest gotowy zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, które postawi przed nim los. Po przemianie w ostateczną formę stał się niezwykle waleczny i odważny, lecz czasem bywa też agresywny, gdy ktoś wyprowadzi go z równowagi.
Umiejętności: Flash Fire - Uodparnia od ataków typu ognistego, a w skutek ich trafienia zwiększa siłę ognia.
Trzyma: Charcoal - Podnosi moc ataków typu ognistego o 20%.

Mhrok - 2016-04-14, 10:42

Walka poszła Quilavie znakomicie. Nie dosyć, że wygraliśmy to Blaze dodatkowo... ewoluował! Było to coś niesamowitego. Jestem w podróży jakiś tydzień z kawałkiem, a móc malutki, ukochany Cyndaquil w pełni dorósł.
- Czy to właśnie tak czują się rodzice w stosunku do ich dzieci? - pomyślałam, po czym poczułam spływającą po policzku łzę, którą szybko wytarłam rękawem.
Ostatnim do pokonania został mi Kakuna. Mogłam łatwo go pokonać przy pomocy Typhlosiona, ale uznałam to za zbyt łatwe zwycięstwo, dlatego poleciłem jemu wycofać się do tyłu. Na jego miejsce posyłam...
- Vivian, do boju! - mówię, wypuszczając do pojedynku Shuppet. - Zacznij od wykonania Night Shade. Jako cień przemknij niepostrzeżenie blisko Kakuny. Nie dosyć, że zaatakujesz, to jeszcze bliskość sprawi, że kolejny cios czyli Will-O-Wisp będzie miał prawie stuprocentową szansę na uderzenie. Następnie się nieco oddal, po czym wykonaj Icy Wind. Niech chłodny podmuch wiatru zmrozi Kakunę aż do wnętrza kokonu. Na koniec poślij w niego szybki i potężny Shadow Ball.

Daisy7 - 2016-04-15, 06:40

S: Insomnia - Pokemon nie może zasnąć.
K: Shed Skin - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
----------------
Czas rozpocząć ostatni pojedynek między Kakuną a Shuppet. Jako pierwsza atakuje ta druga, używając do tego Night Shade. Na moment samiczka stała się cieniem, przez co Kakuna nie mógł jej zlokalizować, a kiedy mu się to udało, było już za późno, bo właśnie oberwał z zaskoczenia (-23HP). Oponent podczas swojej kolejki używa Harden (+10% DF). Następnie zostaje poparzony przez Will-O-Wisp (-50% siły obrażeń zadawanych przez poparzonego, odbiera 1/16 HP co turę, już teraz zabiera 14HP). Rywal znów wykonuje Harden (+10% DF). Skoro ostatnio było gorąco, czas na coś zimnego. Vivian uderza krytycznym Icy Windem (-90HP, -10% speed). Kakuna wykonuje Harden (+10% DF). Shadow Ball trafia i odbiera 180HP, a do tego zmniejsza specjalną obronę robaka, chociaż teraz to chyba mało cię obchodzi. Podsumowując, twoja podopieczna zwyciężyła (+0,5lvl), a tym samym ty rozgromiłaś wszystkie Pokemony lidera, dlatego otrzymujesz pakiet nagród: 1800$ + Odznaka Ula + TM89 U-turn. Podziękowawszy fioletowowłosemu mężczyźnie za pojedynek i zacne upominki, udałaś się na widownię, gdzie wpadłaś na Rina. Młodzieniec pogratulował ci zwycięstwa, po czym oznajmił, że teraz czas na niego i poprosił, abyś trzymała kciuki.

Shuppet: 229/229HP - WIN!
Kakuna: 0/231HP (+30% DF | poparzony | -10% speed | -10% Sp. DF) - LOSE!

Black Lotus - 2016-04-15, 20:28

Udało mi się wygrać z Bugsy'm. Nie wiedzieć czemu, wydawał się on być nieco słabszy od Whitney, u której poniosłam sromotną klęskę. Jednak dzisiejsze zwycięstwo bardzo mnie podbudowało, do tego aby dalej trenować i ostatecznie odnieść zwycięstwo nad liderką z Goldenrod. Podziękowałam chłopakowi za wspaniały pojedynek, po czym poszłam do Rina.
- Przecież ty już z nim walczyłeś. - powiedziałem z krytyką w głosie do chłopaka. - Czyżbyś zamienił się z Goldeen pewną częścią swojego ciała?
Gafa chłopaka była śmieszna, jednak nie zamierzała się na nim za to wyżywać, a szkoda bo pewnie on śmiałby się ze mnie przez kilka godzin. Zamiast tego zaproponowałam mu, abyśmy wybrali się do jakiejś przytulnej knajpki, w której moglibyśmy świętować nasze zwycięstwo.

Daisy7 - 2016-04-15, 23:26

Po zdezorientowanej minie Rina poznałaś, że chłopak rzeczywiście zapomniał o swojej wygranej walce z Bugsym i wcale nie próbował cię nabrać. Matko, czyżby nie spał dzisiaj w nocy czy nawdychał się jakichś otumaniających oparów? W każdym razie po chwili przyswajania sobie informacji pokiwał twierdząco głową i przyznał ci rację, puszczając mimo uszu uwagę związaną z Goldeenem. Dodał też, że dobry posiłek w przytulnej knajpce z pewnością postawi go na nogi, dlatego od razu po opuszczeniu gymu udaliście się do rodzinnej restauracji "Pasta" specjalizującej się we włoskich potrawach, a przede wszystkim makaronach.
- Co dla państwa? - zapytał rudowłosy, młody kelner, podchodząc do was po kilku minutach od zajęcia stolika.

Black Lotus - 2016-04-16, 11:12

Udaliśmy się do włoskiej restauracji, co mnie akurat ucieszyło, gdyż lubiłam kuchnię italijską. Już kilka minut po tym jak zajęliśmy miejsca zostaliśmy obsłużeni przez kelnera.
- Ja poproszę penne ze szpinakiem oraz herbatę. - składam zamówienie, po czym czekam aż to samo uczyni Rin.
Dopiero teraz do mnie dotarło, że od rozpoczęcia mojej podróży minął zaledwie tydzień. Niby te kilka dni to nic, jednak już w ciągu tego czasu przytrafiło mi się mnóstwo rzeczy. Poznałam nowe gatunki pokemonów, część z nich ewoluowała, zapoznałam się z Rinem. Dodatkowo natrafiłam na jakiś ślad na Mirę oraz Reia, jednak ich sprawa zaczynała mnie nieco niepokoić. Ilość pytań cały czas wzrastała, a nic nie wskazywało, żebym w najbliższym czasie miała poznać odpowiedź chociaż na jedną.

Daisy7 - 2016-04-16, 11:43

- Dla mnie to samo - odezwał się Rin zaraz po tobie, po czym kelner zapisał wasze zamówienie na kartce, kiwnął głową i odszedł, zostawiając was samych, chociaż nie na długo, ponieważ po kilku minutach przyniósł wam darmową przystawkę - sałatkę śródziemnomorską.
Wcinając warzywka, rozmyślałaś nad wydarzeniami, które miały miejsce w ostatnim tygodniu. Było ich tyle, że głowa mała. Nawet na farmie nie żyłaś tak aktywnie, chociaż codziennie pomagałaś mamie przy Pokemonach.
- O czym tak myślisz? - usłyszałaś niespodziewanie pytanie swojego towarzysza, które "przywróciło cię na ziemię". Gdy na niego spojrzałaś, dostrzegłaś, że cały czas obserwuje cię uważnie z nieukrywaną ciekawością.

Black Lotus - 2016-04-16, 17:56

- O czym myślę? - powtórzyłam pytanie, wpatrując się w jedzoną przeze mnie sałatkę. - Zastanawiam się nad tym, co mogło się stać z Mirą oraz Reiem. Te dwie kartki wskazywały, że trzy lata temu byli razem, a podczas ostatniej wizyty w Ilex Forset Mira była już sama. Ciekawe co się stało, że oboje się rozstali. - odpowiedziałam chłopakowi, po czym wróciłam do kontemplacji nad pięknem sałatki.
Tak właściwie podczas tych kilkunastu miesięcy pomiędzy ich obiema wizytami mogło się stać wszystko. Jednak jedno mnie dziwi. Skoro była w okolicy dwa miesiące temu, to jak później znalazła się w Sinnoh i dodatkowo zwyciężając w tamtejszej Ligę? We wpisie w budce Celebi'ego wydawała się być nieco załamana i zdeterminowana, żeby "go" znaleźć. Jak zwykle same pytania się mnożą, a odpowiedzi jak nie było tak nie ma.

Daisy7 - 2016-04-16, 18:03

- Hmm... Opcji jest całe mnóstwo. Może po prostu uznali, że chcą podróżować pojedynczo, bo wspólne łażenie chociaż ma mnóstwo plusów, posiada też wady. Na przykład gdy jedna osoba chce iść w pierwszej kolejności do miasta A, a druga do B i takie tam. Możliwe też, że doszło pomiędzy nimi do czegoś więcej i zostali parą, ale im się nie układało, więc się rozstali, z czym Mirze było trudno i bardzo chciała wrócić do Reia - spekulował Rin, gmerając widelcem w swojej sałatce.
Po chwili, kiedy skończyliście jeść przystawkę, kelner przyniósł wam dania główne. Makaron robiony tu na miejscu smakował wybornie w połączeniu ze świeżymi szpinakami.
- Dla takich delicji warto podróżować - zaśmiał się Rin, a następnie, widząc, iż nadal twoje myśli błądzą w oddali, postanowił pobrudzić cię lekko zielonym sosem po nosie. - Ziemia do Haru. Jakie mamy plany na resztę dzisiejszego dnia?

Mhrok - 2016-04-16, 20:35

Wsłuchiwałam się w teorię Rina i zaczęłam każdą z nich analizować. Kłótnia z powodu różnicy zdań dotyczącej wyboru miast podczas podróży od razu odrzuciłam. Zbyt dobrze ich znałam i wiedziałam, że raczej nie pokłuciliby się przez takie głupstwo. Zaś jeśli chodzi o to, czy zostali parą.... Sama do końca nie wiem. Od dziecka przyjaźniliśmy się w trójkę, a Reia traktowałam jak najlepszego przyjaciela. Może rzeczywiście coś między nimi zaiskrzyło podczas podróży?...
- Słucham ciebie cały czas. - odparłam do chłopaka, wyrwawszy się z zamyślenia. - Ja zaproponowałabym zakupy, jednak ty na pewno będziesz sceptyczny co do tego pomysłu. Zatem może... ruszymy w stronę Drogi 36 i poszukamy tam jakiś pokemonów? - zaproponowałam chłopakowi. - Co ty na to?

Daisy7 - 2016-04-16, 21:31

:v
------------------------------
- Zakupy? Kobieto, opanuj się, bo wezwę egzorcystę - powiedział Rin, udając przerażonego, po czym z tajemniczym uśmiechem dodał półszeptem, że jednak to bez sensu, bo nawet egzorcysta nie byłby w stanie uwolnić cię od niego (w sensie Rina), cokolwiek miało to znaczyć. - Co do pomysłu z wyruszeniem na drogę trzydziestą szóstą, nie widzę przeciwwskazań - dodał już zwyczajnym głosem, wycierając ci chusteczką z nosa sos, którym wcześniej cię ubrudził, ale widocznie się nie zorientowałaś.
Przed wyjściem z restauracji zapłaciliście za obiad (25$ na łebka), po czym ruszyliście na wspomnianą przez ciebie drogę. Jest to typowa leśna dróżka, która prowadzi do znajdującej się blisko stąd Union Cave.
- Szukasz jakiegoś konkretnego gatunku albo typu, czy może bardziej chcesz się skupić na treningu Pokemonów niż łapaniu nowych? - zapytał cię towarzysz.

Mhrok - 2016-04-16, 23:52

Zapłaciliśmy za obiad po połowie, pomimo tego że to ja właściwie zapraszałam Rina do restauracji, po czym wyruszyliśmy na Drogę 36, która okazała się też prowadzić do Union Cave, jaskinia zaś była bezpośrednim połączeniem do Violet. Jednak my już tam byliśmy i raczej nie mieliśmy żadnych powodów, aby tak wracać.
- Myślę nad jakimś nowym pokemonem, najlepiej walczącym, aby poradzić sobie z Whitney, kiedy wyzwę ją drugi raz. - odpowiadam chłopakowi na zadane przez niego pytanie. - Konkretnie nie wiem, czemu szukam, ale sądzę, że po prostu poznam, że to ten pokemon, jak tylko go zobaczę.

Daisy7 - 2016-04-17, 11:37

- Rozumiem. Nie wiem, czy znajdziemy na leśnej dróżce jakiegoś Pokemona typu walczącego, ale warto spróbować. W końcu jesteś osobą obdarzoną niezwykłym szczęściem, skoro zostałaś dziewczyną najprzystojniejszego i najfajniejszego faceta na świecie - wyszczerzył się Rin.
Jako, że na głównej drodze nie było żadnych stworków, udaliście się nieco głębiej w las. Tutaj życie tętniło znacznie bardziej, lecz napotykaliście same popularne robaki. Nic konkretnego. Lekko zasmuceni wróciliście na ścieżkę, a tam wpadliście na nietypowo ubraną babkę. Czyżby był cosplayerką? Nieznajoma wyjęła plakat filmu "Bite", który właśnie miał mieć swoją wielką premierę i w ramach promocji wręczyła wam dwa bilety na jutrzejszy seans tej filmowej perełki, który odbędzie się jutro o 20:00 we wszystkich większych miastach w Johto (czyli tych, które mają w nazwie City, a nie Town). Zanim odeszła, dodała jeszcze, że po zakończonej projekcji filmu w każdym miasteczku odbędzie się loteria i dwudziestu wylosowanych widzów otrzyma specjalny upominek.




Black Lotus - 2016-04-17, 15:26

Niestety nie udało nam się znaleźć żadnego pokemona, który spełniałby moje wymagania, co zresztą nie było dziwne. Bo w końcu czemu jakiś walczący pokemon miałby się zapuszczać gdzieś głęboko w las, a nie mieszkać sobie w górach czy jakiś jaskiniach? Gdy prawie wróciliśmy do Azalei, zostaliśmy zaczepieni przez cosplayarkę, która reklamowała nowy film. Miał być to nowy mega hit, a my mieliśmy szczęście, bo otrzymaliśmy bilety na premierową projekcję. Dodatkowo mogliśmy wykorzystać je w każdym większym mieście, byleby dotrzeć do niego przed godziną 20 następnego dnia.
- Wychodzi na to, że czeka nas spacer do Violet. - powiedziałam do Rina. - Po drodze jest Union Cave, prawda? Może tam uda mi się znaleźć jakiegoś pokemona przeciwko Whitney....

Daisy7 - 2016-04-17, 19:07

- Violet? Może odwiedzimy Falknera. Na pewno się za nami stęsknił - zaśmiał się Rin. - Ogólnie plan jest spoko. Możemy nawet zacząć wcielać go w życie. Dzień w końcu jeszcze młody, więc jeśli nie zgubimy się w jaskini, może uda nam się dotrzeć do miasteczka przed zmierzchem. A jak nie to zorganizujemy sobie romantyczny biwak na łonie natury. Swoją drogą jesteś pewna, że chcesz iść na ten film? Słyszałem o nim co nieco i z tego co wiem, to będzie typowa jatka. No może nie taka typowa, bo to nie ludzie będą się bić, ale krwi i ludzkich wnętrzności ma nie zabraknąć - oznajmił młodzieniec, idąc przodem w kierunku Union Cave.
Black Lotus - 2016-04-17, 20:00

- Chyba nie może być tak źle, nie uważasz? - staram się chronić dobrego imienia "Bite". - W końcu gdyby poziom przemocy był na nim aż taki duży, to chyba nie rozdawaliby go od tak na ulicy.
Tak czy siak, oglądanie filmu może być dobrym sposobem na zbliżenie się nas obojga do siebie. Nawet jeśli będzie on taki krwawy, jak mówi Rin, to tym lepiej. Nie będzie to dziwnie wyglądało, jeśli wtulę się przerażona w jego ramię. Tak, to brzmi jak doskonały plan!

Daisy7 - 2016-04-17, 22:42

- Hmm... Coś w tym jest - zgodził się z tobą Rin.
Po dotarciu do jaskini, weszliście do środka. Jak zapewne się domyślałaś, jest tu bardzo ciemno, ale na szczęście latarki poszły w dłonie i po problemie. Okazało się, że w Union Cave aż roi się od wodnych zbiorników. Wyglądają na naturalnie utworzone podziemne jeziorka, w których woda musi być krystalicznie czysta, ale też lodowata. Wzrok przykuwają również wszechobecne głazy o atramentowej barwie. Niewielki odłamek jednego z nich otrzymałaś od swojego chłopaka, który uznał, że będzie to świetna pamiątka.
- Pogwałciliście przyrodę, zabierając stąd fragment jej duszy ukryty w tym kamyku! Zapłacicie za to! - oznajmił niespodziewanie mężczyzna, który wyskoczył zza stalagnatu niczym jakimś batman albo licho wie co. - Stań do walki i broń swych racji! - dodał, wskazując na ciebie palcem, podczas gdy drugą ręką wyrzucił w powietrze kulkę, z której wyskoczył Donphan.


Black Lotus - 2016-04-18, 07:29

Union Cave było ciemne, to fakt, jednak na szczęście tutaj pomogły nam latarki i wszechobecny mrok nie był już żadnym problemem. Cała jaskinia usiana była niewielkimi jeziorkami, co wyglądało niezwykle fajnie. Ogólnie cały wygląd tego miejsca był niezwykle uroczy. Jeziorka idealnie zgrywały się z głazami, które zdawały się przybierać przeróżne kształty. Rin postanowił nawet kawałem skały podarować mi w ramach prezentu. To jednak nie spodobało się jakiemuś przypadkowemu chłopakowi, który wyskoczył zza stalagnatu niczym Ursaring w lesie borealnym. Za zniewagę tego, w jego mniemaniu, świętego miejsca miałam zapłacić karę poprzez udział w walce.
- Dobrze, skoro chcesz. - odparowuję do chłopaka, po czym wypuszczam do walki Frogadiera. - Zacznij od posłania w niego silnego Water Pulse. Następnie zacznij przemieszczać się po jaskini, aby zmusić Donphana do ustawienia się naprzeciw jednego z jeziorek. Wtedy użyj Quick Attack, żeby wrzucić go do wody, a następnie dodaj Ice Beam, aby zamrozić taflę. Wtedy dołóż do tego dodatkowy Water Pulse.

Daisy7 - 2016-04-18, 08:11

Z niewiadomych powodów koleś na widok Frogadiera cały pobladł i z przerażoną miną zrobił kilka kroków do tyłu, odsyłając przy tym Donphana z powrotem do kulki. Kiedy jego skóra była już koloru kredy piszącej, odwrócił się i potykając o najmniejsze kamyki, zwiał, krzycząc przy tym: "Zguba dopadnie wszystkie wodne Pokemony! Nie uciekniecie przed tym!". Przy okazji, kiedy uciekał, wypadł mu z kieszeni niewielki woreczek, który w mgnieniu oka podniósł Kakashi, a następnie podał tobie. Wewnątrz znajdują się trzy jagody Enigma oraz dwie Ipapa.
- Eeee... My to zawsze wpadniemy na kogoś dziwnego - skomentował całe zajście Rin.

Black Lotus - 2016-04-18, 22:40

- No najwyraźniej. - mówię do Rina, tak samo zdziwiona, tym co tutaj zaszło, jak on.
Był jednak plus tej sytuacji, udało mi się zdobyć pięć nowych jagódek do zasadzenia, z czego trzy z nich okazały się być niezwykle cennymi Enigma Berry. Od razu poczęstowałem nimi Frogadiera, który zasłużył na nie nawet pomimo tego, że nie brał udziału w walce. Chowam żabę do jej kuli i idę wraz z chłopakiem dalej, bo w końcu co innego nam pozostało do zrobienia?

Daisy7 - 2016-04-19, 07:33

Dzięki trzem Enigma Berry Frogadierowi doszedł 1,5lvl. Po schowaniu go do kulki zaczęliście iść dalej w sumie bardziej na oślep, bo pomimo, iż mieliście rozświetlające wam drogę latarki, nie znaliście tutejszych tuneli i nie wiedzieliście, w które należy skręcać, by jak najszybciej dotrzeć do wyjścia. Za którymś razem, gdy przypadkiem trafiliście na korytarz, który doprowadził was do podziemnej komnaty pośrodku której znajduje się niewielkie, lecz głębokie jezioro, twój wzrok padł na stos średniej wielkości głazów. Przez chwilę miałaś wrażenie, że jeden z nich się poruszył! I... okazało się, iż wcale ci się nie przywidziało. Zza kamieni wyturlała się niebieska istota z pomarańczowymi refleksami na brzuszku. Po opuszczeniu kryjówki stworek utkwił w was swój wzrok.


Black Lotus - 2016-04-19, 07:45

Chodziliśmy po tunelach Union Cave nieco na oślep, gdyś nie znaliśmy dokładnie drogi, która w najszybszy sposób doprowadziłaby nas znowu na powierzchnię. Jednak nie śpieszyło się nam aż tak bardzo. Projekcja filmu miała nastąpić dopiero kolejnego dnia dodatkowo wieczorem, więc nie musieliśmy się bać, że nie zdążymy. W pewnym momencie przeszliśmy obok stosu głazów, wyskoczył z nich dosyć... niebezpiecznie wyglądający pokemona. Dlaczego miałam takie wrażenie? Większość jego ciała stanowiła ogromna paszcza wyłożona ostrymi zębami, a to raczej nie dodawało pokemonowi zbytniego uroku. Odruchowo schowałam się za Rinem, żeby ten mógł robić za swoistą tarczę w przypadku agresji ze strony stworka. Póki co postanowiłam poobserwować jego zachowanie, a później... cóż, później się zobaczy.
Daisy7 - 2016-04-19, 07:59

Chociaż nie widziałaś miny Rina, mogłaś dać sobie odciąć rękę, że uśmiechnął się, kiedy wskoczyłaś za niego. Cóż... pewnie w przeciwieństwie do ciebie nie pomyślał o sobie jak o żywej tarczy, która przyjmie na siebie atak niebieskiego stworka. A co do Pokemona to jest on bardzo ciekawy, gdyż w momencie, kiedy ukryłaś się za ukochanym, potworek wydał z siebie piskliwy skrzek. Zaskoczona taką reakcją wychyliłaś się za młodzieńca, lecz ku twemu zdziwieniu malucha nie było już w miejscu, gdzie widziałaś go kilka sekund temu. Zaniepokojona powoli odwróciłaś się za siebie i... on tu jest! Zaszedł cię z drugiej strony. Waszą dwójkę dzieli zaledwie jakieś 20cm.
Black Lotus - 2016-04-19, 20:19

Stworek nie atakował, co już było dużym plusem. Nawet wychyliłam się zza pleców młodzieńca, ażeby zobaczyć, czy groźnie wyglądający pokemon nadal tak jest, ale... Jego nie było! Zaczęłam ze zdenerwowaniem rozglądać się po jaskini za stworkiem. Znalazłam go. Idealnie za mną.
- W sumie to chyba by już nas zaatakował, gdyby był aż tak agresywny, na jakiego wygląda. - pomyślałam, przyglądając się ostrym i białym zębom w szczęce stworka.
Wpadłam wtedy na pewien pomysł. Jaki i dotyczący czego? Postawiłam sobie za cel złapanie pokemona. Dlaczego? W sumie sama nie wiem. Po prostu im dłużej przy nim przebywałam, tym bardziej wydawał mi się on być na swój sposób uroczy.
- Może chcesz nieco jagód? - pytam pokemona, wyjąwszy z plecaka trzy Sitrus Berry, licząc przy tym, że przyjmie on od mnie mój dar.

Daisy7 - 2016-04-19, 22:19

Zainteresowany Pokemon zrobił kilka kroków do przodu, by jego pyszczek znalazł się blisko twojej dłoni, na której trzymałaś trzy jagódki. Przez chwilę miałaś ochotę cofnąć rękę. Groźne zębiska dzikiego stworka były tak blisko niej, że gdyby nagle cię chapnął, jak nic zostałabyś bez palców albo nawet całej dłoni. Nie zdążyłeś jednak tego zrobić, gdyż potworek z wyrazem zniesmaczenia na pyszczku trącił twoją rękę, czego rezultatem było rozsypanie się Sitrus Berry.
- Zdaje mi się, że wolałby coś mniej wegetariańskiego - oznajmił Rin, wyjmując z torby dwa plasterki suszonych plastrów jakiegoś mięsa, które rzucił niebieskiego Pokemonowi pod łapy, a ten natychmiast i ze smakiem pożarł je w zaledwie kilka sekund.

Black Lotus - 2016-04-20, 08:02

- Wybacz, że jestem niezbyt dobrze przygotowana. Większość moich pokemonów bardzo przepada za jagodami i myślałam, że tobie też one zasmakują. - powiedziałam do stworka, gdy ten wytrącił mi z ręki jagody.
Odwróciłam się na chwilę do Rina, aby podziękować mu za pomoc. Może dla niego to było nic, ale ja zawsze chciałam mieć jak najlepsze relacje ze wszystkimi spotkanymi stworkami. Tym bardziej jego wsparcie było dla mnie ważne, bo chciałam złapać pokemona z wielką paszczą.
- Co tutaj tak z reguły porabiasz? - pytam stworka. - Jaskinia wydaje się być miejscem całkiem spokojnym i cichym. Pewnie nie masz tutaj zbyt wielu zajęć, co?

Daisy7 - 2016-04-20, 08:12

Pokemon podrapał się po głowie, a raczej z po jej boku, gdyż mała łapka stworka nie była w stanie sięgnąć czubka jego łebka. To musi być dziwne uczucie, gdy nie możesz dotknąć cię na samej górze swojej czaszki, nie sądzisz? Maluch po chwili namysłu pokiwał twierdząco główką, kiedy zgadłaś, że prawdopodobnie nie ma tu zbyt wielu zająć. Rozejrzał się po kamiennej komnacie, w której się znajdujecie, lecz widocznie nie znalazł niczego, co przykułoby jego uwagę. Zdecydowanie bardziej jest zainteresowany teraz waszą dwójką.
Black Lotus - 2016-04-21, 00:14

Tak jak myślałam, stworek zdawał się cierpieć tutaj z nudy. Skoro nie udało się go przekonać przy pomocy jedzenia, to można wykorzystać wcześniej wspomniany przeze mnie fakt. Bo w sumie czemu i nie?
- A co byś powiedział na to, żeby ze mną pójść, co? - spytałam pokemona. - Podczas podróży z nami mógłbyś przeżyć dużo przygód, przez co raczej więcej byś się już nie nudził. Do tego miałbyś tyle dobrego jedzenia, ile sobie zapragniesz. - starałam się przekonać stworka do pozytywnej odpowiedzi na moje pytanie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group