Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Mhrok - Dwie dusze w jednej powłoce

Mhrok - 2015-10-08, 13:07
Temat postu: Dwie dusze w jednej powłoce
Obudziłeś się w niewielkim pokoju hotelowym. Twoje ciało do połowy było przykryte ciepłym, wełnianym kocem. Oparłeś się na łokciach i rozejrzałeś się po pomieszczeniu. Znajdował się tutaj jedynie stolik z dwoma krzesłami, kuchenka oraz zlew i lodówka, robiące zapewne za aneks kuchenny, telewizor oraz łóżko i stojąca obok niego nocna szafka, czyli podstawowe wyposażenie każdego hotelu. Jednak do końca nie pamiętałeś, jak się tutaj znalazłeś. Ostatnim co pamiętasz, był cmentarz oraz wejście do twojego ciała jakiegoś ducha, który później nie chciał go opuścić. A może to był tylko sen? Położyłeś swoją głowę na poduszce i zamknąłeś oczy. Tak, to na pewno musiał być sen. Wiele razy miałeś do czynienia z duchami i każdy po chwili sterowania tobą niczym kuglarz marionetką opuszczał twoje ciało. Czemu tym razem, miało być inaczej.
- Witaj Harley. Widzę, że wstałeś. - usłyszałeś spokojny męski głos.
Nagle się podniosłeś i rozejrzałeś po pokoju, jednak nikogo tutaj nie było. Tajemniczy głos znowu się z tobą przywitał. Teraz dopiero sobie uświadomiłeś, że dochodzi on z wnętrza twojej głowy.

Księciu - 2015-10-08, 13:27

- Bardzo Pan spostrzegawczy. – Odgryzam się w myślach, słysząc nieproszonego gościa wewnątrz swojej głowy. Nie mam zamiaru być miły dla intruza, szczególnie, że on nie wydawał się być taki dla mnie podczas wyścigu o moje ciało. Wywracam teatralnie oczami, odkrywając pokrótce, że to nie był sen i to, co wydarzyło się na cmentarzu było naprawdę.
Wstaję, zdejmując z siebie koc. Sprawdzam godzinę na zegarku – o ile tu takowy jest. Jeżeli nie ma, godzina powinna być wyświetlana w PokeDeksie – tak mi się przynajmniej wydaje, jeśli tutaj także jej nie ma, żyje w słodkiej nieświadomości czasowej. W sumie nie czuje, że jestem w innym miejscu niż moje ukochane Lavender, za którym zaczynam tęsknić – czy może po prostu tęsknię za rodzicami i przyjaciółmi. Niezależnie od tego która jest godzina i jaka jest pora doby, podchodzę do lodówki, grzebię w niej i przeglądam jej zawartość, ażeby coś upichcić.
Wzdycham cicho, zastanawiając się nad planami na dzisiejszy dzień.

Mhrok - 2015-10-12, 19:26

Zegarek udało ci się znaleźć niedaleko ciebie, bo na stoliku nocnym. Wskazówki urządzenia wskazywały godzinę 9.12, czyli porę całkiem znośną jak na standardy większości ludzi. Wstałeś z łóżka i w samych spodniach od piżamy ruszyłeś w stronę lodówki. W środków znajdowało się kilka produktów, takich jak mleko, jajka, plastry jakiejś przyschłej szynki, dwa pomidory i papryka. Jedyną w miarę sensowną potrawą, jaką mogłeś z tego zrobić, to omlet z dwoma czerwonymi warzywami, które miałeś w anadrzu. Wyciągnąłeś patelnię, olej i już po chwili miałeś przygotowane pyszne danie. Twój towarzysz był przez cały czas dziwnie cichy. Pogoda za oknem wyglądała na przyjemną, świecące słońce oświetlało wszystkie zakamarki miasteczka, odkrywając przy tym wszystkie skrywane przez nie sekrety.
Księciu - 2015-10-18, 12:12

- Dlaczego tu jesteś? - Pytam gościa podczas swoich rozmyśleniach egzystencjonalnych. Czekając w międzyczasie na odpowiedź od ducha, będąc pojedzonym idę w kierunku łazienki; biorę prysznic, ciepły z początku i chłodny pod koniec mycia, a następnie ubieram się, sprawdzam czy wszystkie swoje rzeczy wziąłem i wychodzę z pokoju hotelowego.
Podczas wszystkich tych czynności staram się poznać intencje ducha, rozpoznać czy to był przypadek (choć nie sądzę, aby tak było), czy po prostu perfidna próba kradzieży ciała. W sumie powątpiewam, że zmarły przyzna się jaki ma w tym cel, ale tli się we mnie nadzieja, że może faktycznie będzie dane mi dowiedzieć się o co chodzi, a nawet czy mogę jakoś pomóc.
Pod nosem nucę sobie piosenkę, coby poprawić sobie humor.

Mhrok - 2015-10-23, 23:58

- Najwyraźniej nie jesteś tak inteligentny, jak myślałem. - odparł kpiącym tonem Thaddeus. - Zależy mi wyłącznie na tym, żeby wrócić do świata żywych. Jednak na drodze mojego celu stoi jedna osoba. A jesteś nią ty. - mężczyzna był przy tym niezwykle spokojny, niczym chirurg operujący na otwartym sercu, co samo w sobie było lekko przerażające.
Żeby móc wziąć prysznic, musiałem udać się do wspólnej łazienki na korytarzu. Po drodze nie spotkałeś żadnego innego gościa hotelowego czy obsługi. Wróciwszy do pokoju przejrzałeś swój plecak, w którym znalazłeś wcześniej używany już PokeDex, portfel wraz z pozostałymi tobie pieniędzmi oraz pięć czerwono-białych kul. Ostatnia, szósta, leżała na stoliku nocnym. Znajdował się w nim Gags, Gastly z którym zaprzyjaźniłeś się, będąc jeszcze w Lavender. Thaddeus nie odezwał się do tej pory ani jednym słowem, jedynie biernie przypatrując się wszystkim wykonywanym przez ciebie czynnościom.
Nie pozostało ci nic innego, jak pójście na recepcję, zdanie kluczyka i udanie się w świat. Oddając klucze i odpowiadając na krótkie pytania dotyczące obsługi i standardów w hotelu, mimochodem usłyszałeś grające w tle radio:
- Z tej strony DJ Mary. Mamy godzinę 10, wtorek 6 października. Tak jak zwykle, zaczynamy nasz kilkugodzinny cykl muzyczny. Zaczniemy od nowej piosenki zespołu Blue Azumarill - Me & Creed. - kobieta przerwała, po czym z radia zaczęła iść rytmiczna muzyka.
Po załatwieniu niezbędnych formalności, wreszcie mogłeś opuścić ten przybytek. Wyszedłszy z budynku, poczułeś przyjemny powiew wiatru oraz przyjemne ciepło słońca.

Księciu - 2015-10-24, 20:57

- Sam rozsądkiem się nie wykazujesz, drogi Panie, zdradzając swoje plany wobec mnie, dzięki czemu mogę się przygotować, ażeby przeciwstawić się. Czemu chcesz wrócić do żywych? - Odpieram z wyraźnym uśmieszkiem satysfakcji, wdychając przez nozdrza świeże powietrze jothońskiego miasta Ecruteak. Pytanie zadaje poprzez wrodzoną, dziennikarską ciekawość, chociaż w głębi siebie odczuwam, że nie interesuje mnie jego odpowiedź – chcę się go pozbyć raz na zawsze i nigdy nie próbować medytować na cmentarzu w taki sposób w jaki zrobiłem to wczoraj.
Pojedzony i odziany jestem niemal gotowy na ewentualną podróż – z pewnością nie powrotną do Kanto. Skoro już tu jestem, zacznijmy od początku – ruszam spacerem w kierunku sklepu, w którym mam zamiar nabyć mapę i ewentualny posiłek oraz napitek na wycieczkę. O Jotho słyszałem niewiele, głównie jako wspominki wyjazdów rodziców na wakacje czy rodzinę, która podobnoż gdzieś tutaj się zaszyła; najwidoczniej życie sprowadziło mnie do tego momentu, że mogę odkryć nowe miejsce, zaszyć się tu i może znaleźć to, czego szukam od zawsze – miłości i pasji.
Macam kulę z duchowym towarzyszem; jest dla niego zdecydowanie za jasno, więc pobędę w swoim towarzystwie. Swoją drogą połączenie podróży pokemon, tak jak to robią małe dzieci, z wycieczką krajoznawczą to całkiem udany pomysł, jednak do tego potrzebne mi będą inne pokemony, na które pragnę zapolować.
Jeżeli w sklepie uda mi się kupić mapę i jedzenie na później, kroki swe kieruję do centrum Pokemon, ażeby uzyskać od siostry Joy – bo one są chyba wszędzie – na temat tutejszej ligi Pokemon, a także będę chciał skorzystać z telefonu do domu. Na pewno się o mnie martwią.

Mhrok - 2015-10-25, 18:22

- Widać, że jeszcze mało wiesz o tym świecie mały. - odparł kpiąco, jak to zwykle, Thaddeus. - Zdradziłem ci swoje plany co do ciebie już na początku. Jeśli dałeś mi wniknąć do swojej świadomości, to teraz jest już niewiele potrzebne, żebym wypędził stąd ciebie. - po tych słowach mężczyzna zamilczał i nie zdradził ci powodu, czemu chce wrócić do świata żywych.
Sklep, w którym mógłbyś się zaopatrzyć na dalszą podróż, nie był trudny do odnalezienia. Wszedłeś do środka i zakupiłeś kilka niezbędnych dla ciebie produktów, czyli 5 wegańskich kanapek, dwulitrową butelkę wody, 3 jabłka oraz kilogram karmy dla pokemonów typu Ghost, żeby twój Gastly nie zgłodniał podczas podróży. Udało ci się także znaleźć szczegółową mapę całego Johto. Za wszystkie te produkty zapłaciłeś 200$.
Twoim kolejnym celem było Centrum Pokemon, które również nie było trudne do odnalezienia ze względu na swój charakterystyczny czerwony dach. Wszedłeś do środka, po czym udałeś się do recepcji, żeby dowiedzieć się od siostry Joy co nieco o tutejszej lidze.
- Wystarczy, że dasz mi swój PokeDex, a maszyna sczyta z niego wszystkie informacje na twój temat. Po wrzuceniu tych danych do systemu, będziesz mógł zacząć walczyć z liderami. - wyjaśniła tobie kobieta.
Nie zostało ci nic innego, jak posłuchać się jej i przekazać swoje czerwone urządzenie. Kobieta po chwili oddała ci go wraz z pudełkiem na odznaki.
- Życzę powodzenia. - odparła z uśmiechem. - Szybko będziesz miał okazję zmierzyć się w Lidze. W naszym mieście możesz zmierzyć się z Morty'm, liderem pokemonów duchów.
Próbowałeś się skontaktować się z rodzicami przez telefon znajdujący się w Centrum, jednak nikt nie odbierał. Nie pozostało ci zatem nic innego, jak opuścić budynek. Szedłeś sobie jedną z kilkudziesięciu uliczek miasta, gdy nagle wyskoczył przed tobą jakby latający kawałek materiału. Gdy zobaczyłeś na nim okrągłe ślepia, wiedziałeś, że jest to pokemon. Duch zobaczywszy ciebie, schował się za tobą. Po chwili wiedziałeś już, dlaczego pokemon ucieka. Z zarośli wyłonił się psowaty stworek o niebiesko-czarnej sierści.
- Lux, luxio! - zawarczał na ciebie pokemon groźnie.

Księciu - 2015-10-25, 21:01

Mrużę oczy krzyżując wzrok z pokemonem. Nie skanuję go, pewnie do kogoś należy – jest dość wyrośnięty i nie widzę zaniedbanego czy ubrudzonego futra.
- Spokojnie, nie bój się. Nic Ci się ze mną nie stanie. – Mówię do duszka wychodząc krok w przód do psowatego. - Uciekaj, zanim stanie Ci się krzywda. On jest tu ze mną. – Odpowiadam doń, czekając na jego reakcje. Nie jestem osobą, która się patyczkuje z kim/czymkolwiek i zdecydowanie jest mnie na tyle, ażebym dał radę odeprzeć ewentualny atak wręcz. Gorzej, jak to cudo dysponuje jakimś żywiołem – może mnie poturbować. Tak czy inaczej, nie daje po sobie poznać obojętności czy strachu. Udaje większego drapieżnika niż on.
Awaryjnie trzymam Pokeball z Gagsem, który mimo że nie będzie specjalnie zadowolony przez słoneczne światło, będzie musiał mi pomóc – jak niebiesko-czarny pokemon rzuci się na mnie, wypuszczam gazowego ducha i wydaje mu krótką komendę „Użyj hipnozy!”

Mhrok - 2015-10-28, 22:34

Miałeś rację w tym, że czarny stworek na pierwszy rzut oka nie wyglądał na zaniedbanego, jednak jak przyjrzałeś mu się bliżej, zauważyłeś, że futerko przy jego łapach jest lekko posklejane i ubłocone, a gdzieniegdzie jego futro jest nieco wyższe niż obok. Nie wykluczone zatem było, że stworek jednak mógł był dziki. Lewitujący duch schował się za twoim potężnie zbudowanym ciałem, jedynie co jakiś czas zza niego wyglądając. Początkowo może i czarny pies lekko wycofał się do tyłu, jednak jego defensywna postura szybko przerodziła się w bojową postawę. Chciałeś oszczędzić Gastly'emu zbędnego przebywania na słońcu, jednak w razie czego byłeś przygotowany do wystawienia jego do walki. Zauważyłeś, że w pysk pokemona coś lekko się tli, jakby niewielki płomienie. Po chwili psiak otworzył swoją szczękę i zauważyłeś w niej otaczające kły płomienie. Pokemon zaszarżował na ciebie, chcąc zaatakować. Na szczęście udało ci się wykonać unik. Najwyraźniej nie uda ci się nic wskórać w pokojowy sposób.
- Gastly! - odparł wesoło Gags, kiedy go wypuściłeś.
Zaraz po tym rozkazałeś swojemu podopiecznemu użyć Hypnosis, ataku który sprawiłby, że atakujący was pokemon zostałby uśpiony, co pozwoliłoby wam na ewentualne oddalenie się z pola walki.
Niestety technika ta nie trafiła, zatem nie pozostało wam nic innego, jak walka z waszym oponentem.
- I co Harley, jaki będzie twój kolejny genialny plan? - odparł Thaddeus po nietrafionym ciosie Gastly'ego. Jego pasywna postawa niezbyt tobie w tym momencie pomagała.
________________________
* Taka mała prośba i informacja zarazem. Nie ma u mnie ograniczenia co do ilości ataków w taktyce. Postaraj się dać jak najwięcej, żeby walka nie trwała długo :)

Księciu - 2015-10-28, 22:43

- Tak chcesz się bawić? Dobrze Gags, nie zostaje nam nic innego tylko ruszyć w akcję! Zaczniemy od jeszcze raz - miejmy tym razem nadzieję celnego Hypnosis. Niezależnie od efektu zdematerializuj się i znajdź się za przeciwnikiem - gdy ten nie będzie się niczego spodziewał, zasadź mu pokaźnego Ice Punch. Jako, że nie posiadasz dużej ilości ruchów ofensywnych, użyj na psowatym Spite, a następnie zniknij ponownie i znów użyj Ice Punch - może uda nam się go nawet przymrozić.
Jeżeli oponent będzie sprawiał większe problemy przy ataku w zwarciu, sparaliżuj go używając Lick oraz odpowiadając Ice Punchem i dematerializuj się, tym samym unikając jego ataków. Dasz sobie radę.
- Polecam stworkowi taktykę bojową i zerkam na przyczajonego za mną ducha. - Wszystko w porządku? Zranił Cię? - Pytam troskliwym głosem, niemal zezując na niego i na przebieg walki.

Mhrok - 2015-10-31, 21:55

Drugi Hypnosis również nie trafić w psa, więc mieliście nieco utrudnione zadanie. Postanowiłeś wykorzystać to, że Gastly jest duchem i kazałeś mu zniknąć, i następnie pojawić się za przeciwnikiem. Było to doskonałe posunięcie, bo Ice Punch zadał wtedy obrażenia krytyczne. Luxio nie był zadowolony z takiego obrotu spraw i zaatakował ducha Fire Fangiem. Psiak szykował się do ponownego użycia tego ataku, jednak Gastly zablokował go Spitem. Następnie duch wykonał dwa uderzenia Ice Punchem i jedno liźnięcie Lickem. Tym razem żaden cios nie by krytyczny, jednak widać było, że Luxio powoli zaczyna słabiej trzymać się na łapkach. W kontrze Luxio użył dwóch Thunder Fangów, a na końcu uderzył w Gastly'ego superefektywnym na niego Night Slashem.

- 53% HP
- 48% HP, Rivarly (Att & Sp.Att +25%)


Shuppet na początku cały czas ukrywał się za twoim potężnie zbudowanym ciałem, jednak powoli zaczynał zza niego wychylać łebek i przyglądać się pojedynkowi. Na twoje pytanie o jego samopoczucie, duch uśmiechnął się szeroko, oznajmiając że wszystko z nim w porządku. Gdy już wiedziałeś, że Shuppet nie jest w żaden sposób ranny, mogłeś skoncentrować się na walce. Oba stworki walczyły łeb w łeb. Będziesz musiał się postarać, żeby przeważyć szalę zwycięstwa na swoją stronę.
________________________
* Jako że póki co Spite nie ma działania ustalonego, to będzie on po użyciu blokował przeciwnikowi możliwość wykonywania ciosu przez 3 tury.

Księciu - 2015-10-31, 22:14

- No dobrze Gags, w takim razie przechodzimy do pełnej ofensywy. Zdematerializuj się na chwilę, nieco dłuższą niż ostatnio i pozostaw Luxio w niepokoju. Wyłoń się, gdy ten nie będzie się tego spodziewać i użyj bardzo mocnego Ice Puncha i Lick prosto w twarz, by choć na chwilę go ogłuszyć lub oślepić. Gdy tak będzie, użyj serii Ice Punchów, a gdy ten będzie chciał skontrować, zdematerializuj się i wracamy do punktu wyjściowego - siarczysty Ice Punch prosto w twarz po dłuższej chwili. Dasz radę go pokonać, jak nie Ty to kto?
Mhrok - 2015-10-31, 23:07

Lick, użyty przez Gastly'ego na początku tej tury, sprawił, że Luxio został sparaliżowany. To była wasza szanse, żeby rozprawić się z tym pokemonem. Gags zaczął zmasowany atak Ice Punchami, które były kontrowane przez Fire Fangi przeciwnika. Walka mogła skończyć się waszą przegraną, gdyby nie szczęśliwy paraliż, który dwukrotnie zamroził psiaka na kilka sekund. Nawet ten parę chwil pozwoliło wam wysunąć się na prowadzenie, które nie zostało zagrożony przez krytyczny Fire Fang.

- 12% HP
- 0% HP, Rivarly (Att & Sp.Att +25%), paraliż

Gastly otrzymuje 1,5lvl


Duch latał w kółko, ciesząc się ze zwycięstwa. Jego radość była zasłużona, Luxio był trudnym przeciwnikiem i jedynie szczęśliwy traf sprawił, że wygraliście. Oczywiście Thaddeus musiał o tym napomknąć, ty jednak postanowiłeś go ignorować i dalej pozwolić cieszyć się Gastly'emu, do którego dołączył Shuppet. Teraz została jedynie kwestia Luxio, który gonił na drugim duchem, jednak psiak... zniknął. Musiał on ostatkiem sił uciec z pola bitwy. Teraz będzie miał nauczkę, żeby więcej nie zadzierać z żadnymi duchami.

Księciu - 2015-11-01, 10:58

- Uff, dobrze, że mamy to za sobą. Shuppet, może masz ochotę dołączyć do mnie i do Gagsa w poszukiwaniu przygód? Lubię otaczać się duchami. - Mówię i puszczam do drugiego duszka oczko, wyciągając jedną z pustych kul. Podsuwam urządzenie duszkowi i czekam na jego reakcje - wiem, że postępuje szybko i nawet się nie znamy, ani nie pokonałem go w walce, jednak jak na pokemona o typie duch jest uroczy.
Niezależnie od decyzji Shuppeta, wycofuję Gagsa do kuli, dziękując mu uprzednio za wspaniałą i widowiskową walkę i wracam do Centrum Pokemon, coby duch mógł odzyskać siły. W międzyczasie zerkam na mapę i zaznaczam sobie trasę od najsłabszego lidera do najsilniejszego z kolejnością zgodną z informacjami w PokeDexie.

Mhrok - 2015-11-02, 11:30

Gdy wysunąłeś propozycję Shuppetowi, aby ten dołączył do ciebie, ten jakby nieco posmutniał i się lekko wycofał, z całkowicie nieznanego ci powodu. Gags podleciał bliżej swojego duchowego pobratymca i zaczął z nim rozmawiać w nieznanym ci, pokemonowym dialekcie. Tak właściwie to bardziej Gastly przysłuchiwał się temu, co Shuppet mu opowiadał. W końcu Gags do ciebie podleciał i zaczął wskazywać na twój plecak. Początkowo nie wiedziałeś o co chodzi, jednak tutaj bardzo przydatny okazał się Thaddeus:
- Niby jak ma ci on coś przekazać, co? - pewnego rodzaju irytacja była bardzo "dostrzegalna" w jego głosie. - Użyj tego swojego magicznego czerwonego pudełeczka. Geniusz się znalazł. - ostatnie zdanie mężczyzna próbował powiedzieć "nieco ciszej" niestety "coś mu nie wyszło"
Tak jak poradził ci twój towarzysz niedoli, wyciągnąłeś PokeDex i skierowałeś go na drugiego duszka duszka.

Shuppet
Imię: Dolly

Poziom: 14
Typ:
Ewolucja: Shuppet + (37lv)--> Banette + (Mega Stone) <--> Mega Banette
Ruchy: Knock Off, Screech, Night Shade, Spite, Will-o-wisp
Charakter i historia: Shuppet został w przeszłości porzucony przez swojego trenera, po tym jak po raz kolejny przegrał pojedynek. Chłopak uznał go za nieprzydatnego i wypuścił. Shuppet wziął sobie te słowa bardzo do siebie i przez to czasami zdarza mu się wątpić w swoje siły. Jednak w dobre dni jest on stworkiem bardzo wesoły i przyjaznym w stosunku do innych. Jak to każdy duch bywa czasami niesforny i wręcz uwielbia robić innym niespodziewane psikusy.
Umiejętność: Cursed Body - Kiedy zostaje trafiony atakiem, który wymaga kontaktu fizycznego, blokuje go w 30% przypadków.
Trzyma: ---


Teraz było już jasne, czemu Shuppet nie zaczął się zbytnio cieszyć na twoją propozycję dołączenia do niego. Duch zawiódł się już na ludziach i najpewniej nie chciał przeżyć ponownie odrzucenia ze strony trenera, do którego by się przywiązał. Gastly próbował go przekonywać do dołączenia do was, jednak niezbyt mu to wychodziło. Teraz wszystko zależało od ciebie...

Księciu - 2015-11-09, 13:36

- Posłuchaj mnie uważnie, Dolly. - Zacząłem, zwracając się całym ciałem do duszka. Staram się patrzeć mu prosto w oczy, by poczuł, że każde słowo płynie prosto z serca. - Nie jestem człowiekiem, który porzuca Pokemony jak śmieci. Obroniłem Cię przed tym Luxio nie po to, żeby Cię zwabić, ale żebyś poczuł się bezpieczny, żebyś nie musiał uciekać. Proponuję Ci współpracę, bo wiem, że wewnątrz siebie jesteś silnym Pokemonem, który - nie ukrywam, mógłby mi pomóc zdobyć tutejszą ligę. W zamian obiecuję, że będę Cię bronił od złego i nigdy Cię nie zostawię.
Dodatkowo, jak sam zauważyłeś, moim partnerem jest Gags; moglibyście się zaprzyjaźnić, miałbyś bratnią...duszę. Nie zmuszam i nie przyciskam Cię do podjęcia decyzji.
- Nadal trzymam pusty Pokeball w rękach, czekając na jego decyzję. Gdy ją podejmie, wracam do Centrum Pokemon jak postanowiłem przedtem uleczyć Gagsa oraz rozeznać się w mapie zaznaczając sobie trasę od najsłabszego lidera do najsilniejszego z kolejnością zgodną z informacjami w PokeDexie.

Mhrok - 2015-11-12, 00:03

Shuppet przysłuchiwał się tobie z dużą uwagą, powoli się do ciebie zbliżając. Tak jak ty patrzyłeś się jemu prosto w oczy, tak samo on zdawał się wpatrywać we wnętrze twojej duszy. Gags stał z boku, zdając się w pełni na twoje umiejętności.
- Shu, shup... - odparł chwilę po zakończeniu twojej przemowy, po czym rzucił się na ciebie.
Poczułeś na swoim ramieniu coś zimnego. Były to łzy Shuppeta spływające po twoim ramieniu. Dziwnym było, że duch może płakać, jednak w pewien sposób był to dla ciebie sukces. Dolly otworzył się na ciebie.
- Doprawdy, niesamowicie ckliwa i urocza scenka. - odparł Thaddeus, po czym ostentacyjnie prychnął. - Kobiety, w obliczu śmierci, płakały tak samo rzewnie, błagając mnie o litość. - ty jednak ignorowałeś ten wewnętrzny głos.
Shuppet jeszcze przez chwilę tulił się do ciebie, po czym odsunął się od ciebie i dotknął kuli, którą cały czas trzymałeś w dłoni. PokeBall nawet się nie machał, tylko od razu usłyszałeś charakterystyczny dźwięk towarzyszący złapaniu pokemona. Wróciłeś do Centrum Pokemon, w którym byłeś zdawało się kilka minut temu. Tym razem za recepcją stał jakiś mężczyzna, na plakietce przypiętej do jego uniformu dowiedziałeś się, że był on stażystą. Zabrał on od ciebie kulę z Gagsem i Dolly'm, a ty przysiadłeś na jednej z kanap. Szukałeś w PokeDexie jakichkolwiek informacji o liderach. Dowiedziałeś się, że Liga Johto nie zabrania walk w dowolnej kolejności.
- Początkującym trenerom polecana jest trasa: Violet -> Azalea -> Goldenrod -> Ecruteak -> Cianwood -> Olivine -> Mahogany -> Blackthorn. Prowadzi ona on ścieżką umożliwiającą trenerom powolne zwiększanie swoich umiejętności wraz z umiejętnościami liderów prowadzących poszczególne sale. - mogłeś dalej przeczytać.
Sięgnąłeś po mapę, którą wcześniej zakupiłeś. Miałeś sporo szczęścia, bo Ecruteak, w którym aktualnie się znajdowałeś, leżało niedaleko Violet - pierwszego miasta na liście.

Księciu - 2015-11-17, 23:41

Uśmiecham się pod nosem przesuwając palcem po mapie. To nieco niewiarygodne, że jeszcze chwilę temu leżałem do góry brzuchem w Lavender, a teraz stoję przed wyzwaniem jakim jest Jotho i jego tajemnice. Z cichym świstem wydmuchuję powietrze z płuc gdy wstaję od stolika przy którym ówcześnie siedziałem, a następnie pakuję to, co rozpakowałem przy okazji analizowania terenu i ruszam z wolna do lady przy której stoi mężczyzna. Niemal od razu, mimowolnie, moje oczy rozpoczynają jego lustracje; chłoną jego wygląd i ruch ciała - to niemal prawdziwa uczta.
- Cześć. - Zaczynam - Jestem Harley; mam pytanie - jak długo moje pokemony będą potrzebować tutejszej kuracji? - Pytam - i nawet nie dlatego, żeby mieć pretekst, ażeby do niego zagadać. Chciałbym już stąd iść, ruszyć, zrobić coś.

Mhrok - 2015-11-21, 19:29

Po zaplanowaniu podróży spakowałeś mapę do plecaka i podszedłeś do lady. Za nią stał wyższy od ciebie i bardzo chudy mężczyzna. Na jego nosie znajdowały się cienkie okulary, długie do ramienia brązowe włosy były na końcach zaokrąglone.
- W czym mogę panu pomóc? - spytał ciebie z uśmiechem, jego głos był dosyć niski, czego można by się nie spodziewać po osobie o takiej budowie.
Usłyszałeś wewnątrz swojej świadomości głośne prychnięcie Thaddeusa, jednak je zignorowałeś.
- Jestem Joshua. A jeśli chodzi o twoje pokemony, to będą potrzebowały one z jakieś 15-20 minut odpoczynku. - poinformował ciebie, po czym na chwilę zniknął na zapleczu. - Widziałem, że przeglądałeś mapę. Czyżbyś planował zbierać odznaki? Jeśli tak, to musisz się zarejestrować w systemie, ale to już pewnie zrobiłeś.

Księciu - 2015-11-21, 23:27

- Miło mi Cię poznać Joshua. Nietypowe imię muszę przyznać. - Odpowiadam chłopakowi, uśmiechając się przy tym pociesznie. Nie zwracam uwagi na czającego się w potylicy Thaddeusa, bowiem nie jestem zainteresowany w jakikolwiek sposób swoim rozmówcą.
- W sumie jestem tu przypadkiem, ale chcę zostać na dłużej - jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Nigdy nie bawiłem się w te trenerskie rzeczy, ale doszedłem do wniosku, że to nie taki zły pomysł. Mniej więcej nakreśliłem plan podróży według poziomu zaawansowania ligi i mam nadzieje nie zginąć w akcji. Co do rejestracji, to... chyba się zarejestrowałem. Tak, siostra Joy mnie rejestrowała. - Dodaję, obracając w dłoniach czerwony Pokedex, wyszukując informacji o rejestracji.
- Długo tu pracujesz? - Pytam, coby podtrzymać rozmowę. Jakoś trzeba przeczekać te kilka minut.

Mhrok - 2015-11-23, 22:19

- Cóż mogę Harley, tak mnie rodzice nazwali i muszę się przyzwyczaić. Chociaż wiem, że są gorsze imiona dla dzieci. Można powiedzieć, że miałem sporo szczęścia. - chłopak zaśmiał się.
Mogłeś zobaczyć perłowobiałe uzębienie chłopaka. Jego uśmiech też był w pewien sposób czarujący, zresztą tak samo jak cała jego reszta. Aż dziwnym było, że Joshua to jedynie stażysta, bo spokojnie mógłby zajmować się albo aktorstwem, albo modelingiem.
- Nie mów mi, że się zakochałeś w tym chłoptasiu? - usłyszałeś głos, dotąd milczącego, Thaddeusa. - Daj spokój, jaka jest szansa, że jest on... taki sam jak ty. - mężczyzna wydawał się unikać słowa "gej" bądź jego synonimów, jakby bał się, że przydarzy się mu wtedy jakieś nieszczęście.
- Zatem pozostaje mi jedynie życzyć ci powodzenia. - odparł chłopak. - Praktyki robię od jakiegoś miesiąca. Pochodzę spod Goldenrod, gdzie pomagam moim dziadkom w ich hodowli. Tak jak oni, chciałem się tym zająć, stąd też i obrałem studia w tym kierunku. I oto jestem.

Księciu - 2015-11-28, 23:26

Oczywiście, że się nie zakochałem. On nawet nie jest w moim typie. - Odpowiedziałem w myślach, obserwując swojego rozmówcę. Nawet lśniąca biel zębów nie zdobyła mojego serca, ale faktem jest, że chłopak wygląda dobrze i powinien spróbować swoich sił w innej, bardziej eksponującej ciało pracy. Uśmiecham się, niezbyt szeroko na jego anegdotę odnośnie imienia, którą wpuściłem jednym uchem, a wypuściłem drugim.
- Nie-dziękuję, żeby nie zapeszyć. Hm, Goldenrod jest chyba na liście miast, które muszę zwiedzić podbijając tutejszą ligę; może uda mi się odwiedzić farmę twoich dziadków. Tobie również życzę powodzenia; mam nadzieję, że opieka nad pokemonami jest tym, co chcesz w życiu robić. W sumie sam chciałbym spróbować siły w hodowli pokemonów - kto wie, może kiedyś sam założę farmę? - Mówię płynnie, niezbyt szybko, normalnym tonem. Pod koniec wypowiedzi nieco rozmarzam się, tym samym czekając na Pokemony.
Gdy te będą gotowe, wychodzę z Centrum Pokemon żegnając się chłopakiem o perłowym uśmiechu i ruszam w kierunku Violet.

Mhrok - 2015-11-30, 23:41

- Jak będziesz przechodził przez Goldenrod, to koniecznie do nich wpadnij. Jeśli powołasz się na mnie, to możliwe, że pokażą tobie co nieco "hodowlanych" sztuczek. - powiedział ci Joshua, po czym usłyszeliście cichy dzwoneczek. - Najwyraźniej proces leczenia twoich podopiecznych dobiegł końca. Zaraz wrócę. - chłopak poszedł na zaplecze.
- Dobra, może i się w nim nie zakochałeś. Ale co to za różnica? U takich jak ty to trudno jest odróżnić. - prychnął Thaddeus, ponownie usilnie starając się nie użyć słowa "geje" w swojej wypowiedzi.
- I już po wszystkich, twoja dwójka przyjaciół jest już w pełni zdrowa. - chłopak niósł tacce z okrągłymi zagłębieniami, znajdowały się na niej jedynie dwie czerwono-białe kule. - Żadne z nich nie miało żadnych poważniejszych uszkodzeń czy poważniejszych problemy. - poinformował ciebie Joshua. - Muszę powiedzieć, że są one wręcz okazami zdrowia.
Jako że Gags oraz Dolly są już w pełni sprawni do dalszej podróżny, nie pozostało ci nic innego, jak pożegnać się z Joshuą, który na odchodne przekazał ci jeszcze swój numer, zapisany na odwrocie jednej z wizytówek Centrum Pokemon.
- Jeśli będziesz miał czas, to zadzwoń. Chętnie posłuchał, co nowego przeżyłeś. - powiedział ci, z uśmiechem na ustach, na odchodne chłopak.
Twoim celem było Violet, więc oczywistym było opuszczenie Ecruteak. Według drogowskazu stojącego przy wydeptanej w trawie ścieżce kroczyłeś właśnie Drogą 37. Pogoda dalej była słoneczna, wiejący wcześniej wiatr ustał, przez co wokół ciebie pojawiła się niepokojąca nieco cisza.

Księciu - 2015-12-10, 00:55

- Wcale nie jest, Thaddeus. - Odpowiadam duchowi w myślach. Na twarz niemal automatycznie napływają ciemne chmury przykrywające uśmiech i radość. - Wszystko wygląda tak samo jak w związku heteroseksualnym. Niekiedy zainteresowanie jest widoczne, niekiedy nie. Wszystko zależy od atrakcyjności drugiej osoby.. co ma do tego orientacja? - Pytam, po raz kolejny zmagając się z tym samym stereotypem, niezmienionym od dawien dawna, skoro nawet morderca jest uprzedzony i zniesmaczony. Wypuszczam ze świstem powietrze z ust, wracając myślami i ciałem do rzeczywistości, gdzie znów mogłem cieszyć się słodkim ciężarem dwóch kul, w których drzemały sobie dwa poke-duchy. Na pożegnanie z chłopakiem również się uśmiecham, dziękuję za dobre słowa i notując jego numer w telefonie wychodzę z ośrodka, kierując się drogą prowadzącą do Violet.
Pogoda dopisuje; czuje niemal każdy promień słońca beztrosko padający na moją twarz - i nie tylko przez to, że jest mi ciepło, ale także dlatego, że nic nie widzę i ogólnie jest bardzo jasno. Brak wiatru w taki dzień jak ten jest znakiem, że będzie parno i duszno - czyli dla misiopodobnego człowieka jak ja oznacza udrękę. Jednak skoro wiatr nie niesie dźwięków, to znaczy, że zbliżają się kłopoty.
Tak czy inaczej idę przed siebie, będąc czujnym.

Black Lotus - 2015-12-10, 01:12

Thaddeus, po twoich wyjaśnieniach, że miłość homoseksualna wcale nie różni się od tej uważanej powszechnie za normalną, jedynie prychnął, najwyraźniej chcąc dać ci do zrozumienia, że nawet te argumenty, które były według ciebie w pełni słuszne, i tak go nie przekonały. Trudno będzie zmienić zdanie kogoś tak uprzedzonego w tej kwestii.
Dla ciebie taka pogoda była wręcz udręką, lecz nie wszyscy podzielali twoje zdanie. Gdy szedłeś ścieżką, minąłeś parę, która wesoło ze sobą rozmawiała. Oboje byli uśmiechnięci, bardzo cieszyli się swoim towarzystwem. Póki co za twojego "przyjaciela" robił Thaddeus, który skrywał się wewnątrz twojego ciała. Nie sterował nim, nie mógł przez nie przemówić. Najbardziej można by przyrównać twój stan do schizofrenii, jednak nie byłeś chory psychicznie. Po prostu w twoim ciele znajdowały się dwie dusze.
W pewnym momencie zobaczyłeś przed sobą niebieskiego pokemona, który dreptał sobie prostopadle do ścieżki. Stworek zauważył ciebie i przez chwilę rzucił na ciebie okiem. Było to dla niego zgubne, bo przewrócił się o kamień, ostatecznie lądując przykryty własnym ogonem. Ten jednak nie wyglądał, żeby miał się rozpłakać czy coś. Wstał, odkurzył się ogonkiem i szeroko do ciebie uśmiechnął.

Księciu - 2015-12-11, 00:16

- Ojej, urocza kijanka. - Mówię do siebie, szczerząc się głupkowato. Podchodzę do stworzenia, niezbyt gwałtownie i kucam przed nim. - Wszystko w porządku, Gapciu? - Pytam, wyciągając doń powoli rękę. Po jego słodkim uśmiechu, którym mnie przywitał dochodzę do wniosku, że chyba jest przyjaźnie nastawiony - gdyby jednak tak nie było, zachowuję środki wszelkiej ostrożności.- Jestem Harley. - Mówię doń. Wyciągam również PokeDex i skanuję go, zastanawiając się czy malec się nie zgubił - wydaje się być typem żyjącym nad zbiornikami wodnymi, a jesteśmy w sumie w szczerym polu. - Zgubiłeś się?
Mhrok - 2015-12-13, 00:03

Pokemon wesołym krokiem zbliżył się do ciebie, nie miał najwyraźniej żadnych złych zamiarów względem twojej osoby. Musiałeś przyznać, że stworek wyglądał na naprawdę wesołego, nawet mimo tego, że udało mu się wywrócić o własny ogon, kiedy do ciebie szedł. Gdy zbliżył się do ciebie, zaczął skakać wokół twojej nogi, a potem przymilać się do niej niczym jakiś kot.
- Poli, poli. Wag. - odparł stworek, gdy się mu przedstawiłeś.
Pokemon przez chwilę stał nieruchomo, co wykorzystałeś i skierowałeś na niego PokeDex, żeby móc co nieco więcej się o niem dowiedzieć.

Poliwag
Imię:

Poziom: 8,5
Typ:
Ewolucja: Poliwag (+ 25lv) -> Poliwhirl (+ Water Stone) -> Poliwrath
Poliwag (+ 25lv) -> Poliwhirl (+ King's Rock) -> Politoed
Ruchy: Water Sport, Water Gun, Hypnosis
Charakter i historia: Poliwag zasadniczo jest przyjemnym stworkiem, jednak czasami okazuje swój łajzowaty charakterek. Natura obdarzyła go dość sporym ogonkiem, o który dosyć często zdarza mu się potykać. Jednak maluch nie przejmuje się tym i stara się dalej robić swoje. Jest posłuszny i z reguły nie kombinuje, tylko wypełnia polecenia swego opiekuna, w miarę swoich możliwości jak najdokładniej.
Umiejętność: Swift Swim - Kiedy podczas walki pada deszcz, szybkość Pokemona podwaja się. Szybkość spada do normalnej, gdy pogoda się zmienia.
Trzyma:

Księciu - 2015-12-13, 12:22

- Szukasz może przyjaciół? Wyruszam własnie w podróż pełną przygód i taki uroczy stworek jak Ty zasiliłby moją drużynę. - Pytam, kucając do niebieskiej kijanki, starając się jej nie rozdeptać/nie zgnieść tym samym. Cóż, niewątpliwie typ wodny będzie czymś nowym w mojej mrocznej, eterycznej drużynie. Wyczekuje również na opinie Thaddeusa - może i go nie lubię, ale jestem ciekaw co ma do powiedzenia na temat wodnego stworka.
Jeżeli stworek będzie chciał do mnie dołączyć, wyciągam kulę i stawiam ją przed nim i czekam na jego ruch; jeżeli jednak Poliwag będzie miał jakieś wątpliwości, to będę starał się go przekonać.

Mhrok - 2015-12-13, 23:38

- Cudowny sposób na zaskarbienie sobie miłości tego małego stworka. - kpił Thaddeus ze słów, które wypowiedziałeś do wodnego pokemona. - Ja na jego miejscu od razu walnął bym tobie w twarz z armatki wodnej.
Mężczyzna na pewno tobie nie pomagał, jednak taki już on był. Dziwnym raczej by było, gdyby Thaddeus mówił tobie jakieś miłe słowa czy wspierał ciebie w twoich działaniach. Jedynym co mogłeś robić to po prostu go ignorować. W końcu Poliwag zdawał być się zainteresowany twoją propozycją. Po kilku chwilach rozmyślania wodny stworek zaczął wesoło skakać, co można było uznać za chęć wyruszenia z tobą w podróż. Zatem nie zostało ci nic innego jak oficjalne pochwycenie stworka. Wyjąłeś z plecaka jeden ze swoich PokeBalli i lekko dotknąłeś nim brzuszka Poliwaga, na co ten wesoło zachichotał. Czerwone światło go pochłonęło, kula trochę się pomachała i... pyk! Pokemon został złapany. Trzeba było przyznać, że dwa pokemony w jeden dzień to całkiem niezły wynik.
_____________________
* "Harley spotkał Poliwaga podczas wędrówki przez Drogę 37. Pokemon od razu był zainteresowany postacią chłopaka, więc ten nie miał trudności z jego złapaniem."
Dodaj powyższy cytat na początku skanu Poliwaga. Dziękuję c:

Księciu - 2015-12-14, 23:16

Dopiszę. <3
_
Nutka nienawiści i pogardy w jego głosie? Niby żyjemy ze sobą chwilę, a już wydaje mi się to niesamowicie urocze i poprawiające nastrój. Jeżeli jakiś sposób działa, to znaczy, że nie jest głupi - i tak, po raz kolejny poprzez rozmowę i pochwałę drugiej istoty pochwyciłem kolejnego stworka do swojej kolekcji. Dwa duchy i kijanka - nie zapowiada to żadnych pościgów i wybuchów, ale w sumie może być ciekawie.
W sumie to się nawet cieszę, że nie musiałem używać siły coby złapać wodnego delikwenta - po pierwsze, nie muszę wracać się do Dżoszuy, ażeby wykurował mojego podopiecznego, a po drugie, używanie siły samo w sobie jest bezsensu. Minimalizuję kulę, w którą złapałem Poliwaga, chowam ją torby podobnie jak Pokedex i ruszam dalej w stronę Violet.

Mhrok - 2015-12-14, 23:48

Póki co udawało ci się unikać walki z pokemonami zanim je złapiesz. Jedynie podczas próby pochwycenia Shuppeta miałeś małe starcie, jednak miało one jedynie na celu ochronę twojego podopiecznego. Tobie jednak było bardzo na rękę, że udało ci się przekonać kolejnego pokemona bez potrzeby rozlewu krwi. Schowałeś cały swój ekwipunek do torby i ruszyłeś dalej ścieżką. Droga była nudna, co jednocześnie mogło być uznane za zaletą jak i za wadę, z jednej strony duża monotonia a z drugiej nic nie zakłóciło ci twojej drogi. W ten sposób udało ci się dojść aż do przecięcia się trzech dróg - trzydziestej siódmej, trzydziestej szóstej i trzydziestej piątej. Jednak nie byłem skazany na bezsensowne błąkanie się po niezbyt dobrze ci znanych terenach środkowego Johto, bo udało ci się znaleźć drogowskaz, który wskazał ci ścieżkę ku miastu Violet. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewna rzecz, która postanowiła uprzykrzyć ci życie. Po pokonaniu zakrętu zobaczyłem sporo zbiegowisko ludzi, którzy zebrali się wokół ogromnego konaru powalonego drzewa.
- Ile to jeszcze będzie trwało? - usłyszałeś zniecierpliwiony głos jakiejś kobiety ubranej w elegancką garsonkę i spódnicę za kolano.
- Staramy się usunąć szkodę jak najszybciej. - odpowiadał mężczyzna, prawdopodobnie pracownik wnioskując po jego stroju. - Jeśli bardzo się państwu śpieszy, to mogą państwo przejść przez teren Ruins of Alph. Jest to aktualnie najkrótsza droga do miasta. - mężczyzna zwrócił się do tłumu, który coraz bardziej zaczynał się niecierpliwić przez przedłużające się usuwanie przeszkody z drogi prowadzącej do Violet.
_____________________
* Spoczko <3

Księciu - 2015-12-15, 00:23

- No chyba ich cycki swędzą. - Rzuciłem od niechcenia, przewracając teatralnie oczyma. Cóż - mógłbym iść tym skrótem całym, ale... jestem zbyt leniwy ażeby to zrobić - dlatego też rozglądam się po otoczeniu wokół mnie i gdy udaje mi się zlokalizować jakąś ławkę/głaz/kamień/wolny skrawek trawy siadam tam ciężko i przeglądam zawartość swojej torby w poszukiwaniu dobrego prowiantu i wody. Jednak znając życie coś mi nie da tu spokoju, dlatego też umysł pozostaje czujny.
Lustruję Panią w garsonce; włączam tryb festiwalu próżności, oceniając każdego przechodnia pod względem wyglądu i zachowania. Może wpadnie mi ktoś w oko?

Black Lotus - 2015-12-15, 09:02

Postanowiłeś nie ruszać się z miejsca i czekać na to, aż przeszkoda zostanie usunięta. Co prawda nie udało Ci się znaleźć żadnej wygodnej ławki, ale niedaleko stał całkiem wygodnie wyglądający kamień, na którym sobie przysiadłeś. Z braku innego zajęcia, zacząłeś rozglądać się po tłumie. Oprócz zauważonej przez ciebie kobiety i robotnika stali tam też: matka z dwójką dzieci, dwóch niczym specjalnym nie wyróżniających się nastolatków, starsza kobieta oraz mała dziewczynka, która się tobie przypatrywała. Jednak nie było to takie patrzenie na innych z nudów, jak w twoim przypadku. Dziewczynka bacznie ciebie obserwowała, jakbyś był jakimś ciekawym muzealnych dziełem.
___________________
* Info dla Mhroka - Doliczyć do wypłaty!

Księciu - 2015-12-15, 09:19

Mała, ciekawska dziewczynka? Uśmiecham się i również lustruję ją wzrokiem, starając się nie mrugać. Niezależnie od tego, czy podejmie ona moje wyzwanie na najśmiertelniejsze spojrzenie czy też nie, czy je wygra czy też nie, pytam ją o to dlaczego jest tu sama i co takiego ją we mnie zaciekawiło, że się tak paczy.
W końcu jakiś odpoczynek od marszu; jeżeli dziewczynka się mną znudzi czy coś, wracam do obserwowania postępów pracy i delektowania się ostatnimi promykami letniego słońca.

Mhrok - 2015-12-15, 21:29

Uśmiechnąłeś się do tej dziewczynki, jednak ona dalej się w ciebie wpatrywała. W pierwszym momencie chciałeś do niej podejść, ale nie wiedzieć dlaczego nie zrobiłeś tego. Biła od niej jakaś dziwna aura, która wręcz odstraszała i powoli zaczynałeś się czuć nieswojo.
- Nie wiedzieć czemu, ale ta mała wydaje mi się jakoś podejrzana. Myślę, że powinniśmy się od niej ulotnić. - powiedział w pewnym momencie Thaddeus, nie obrażając ciebie w żaden sposób. - Także tego. Rusz swój gruby zad i zbierajmy się stąd. - bańka mydlana prysła, a stary dobry Tadek wrócił na swoje miejsce.

Księciu - 2015-12-15, 23:46

Boisz się jej? Ty? - Odpowiadam mu jakby półgłosem w myślach, podnosząc się powoli z ziemi, zaprzestając tym samym zażywania kąpieli słonecznych. Bardzo zastanawiające; dziewczyna wygląda na całkiem materialną, zatem aura, która od niej promienieje nie może pochodzić z zaświatów.
Też czujesz tą aurę? Jest taka... nietypowa. Kojarzysz coś może? Niestety żaden ze mnie mag czy nekromanta, cobym ją rozpoznał. - Dodaję po chwili, nie odrywając od dziewczęcia oczu.
- Wszystko w porządku? - Odzywam się jeszcze, stojąc przed nią. Stawiam stopę z tyłu, będąc gotowym do ewentualnej ucieczki. Dziwność całej chwili powoli mnie przeraża; czuję pot na czole i strach wypełniający moje ciało.
Bez względu na to czy dostanę odpowiedź czy nie, zostawiam dziewczynkę samą, jednak nawet po tym jak od niej odchodzę i kieruję się w stronę tych całych ruin, oglądam się czy nie rosną jej jakieś rogi lub czy nie planuje się na mnie rzucić i wyrwać serce... jak to na strzygi przystało.

Mhrok - 2015-12-19, 22:48

- Znalazł się odważny! - prychnął na ciebie Thaddeus. - Nie tyle co się jej boję, tyle co niezbyt mi ona tutaj pasuje.
Nie do końca rozumiałeś, co mówił twój "towarzysz" o tej dziewczynce. Jak ona mogła tutaj nie pasować? Widziałeś ją, do tego wydawała się być całkiem materialna, bo niecierpliwiący się ludzie co jakiś czas ją trącali.
- Jakbyś nie zauważył, to nie żyję. - powiedział z pogardą głos w twoim głowie. - Nie czuję tego co ty, jedynie widzę, że ta mała się nam przypatruje. A ta twoja cała "aura" to po prostu niepokój z bycia obserwowanym. - dowalił się mężczyzna. - Że też musiałem trafić na kogoś takiego. - Thaddues znowu "próbował" powiedzieć to cicho, ale znowu niespecjalnie mu to wyszło.
No cóż, jedynym co ci zostało zrobić, było oddalenie się z tego miejsca do niedaleko leżących ruin. Wydawała się być to jedyna droga, która pozwoliła ci zniknąć od dziewczynki i jednocześnie nie oddalać się od Violet. Dotarcie do Ruins of Alph nie było trudne, ułatwiły ci to drogowskazy skrzętnie ustawione na poboczu. Przed wejściem na teren ruin zauważyłeś sporych rozmiarów tabliczkę, która nieco przybliżyła ci to miejsce. Ruins of Alph miały być pozostałością po starożytnych ludziach, którzy czcili pokemona o tajemniczej nazwie Unown. I w sumie było to jedyna przydatna informacja. Spora część tablicy była zapełnioną legendą mówiącą o powiązaniu Unownów z innymi legendami z regionu Johto. Po przejściu przez bramę poczułeś zimny dreszcz, zupełnie jakbyś przekroczył ścianę wody. Znowu poczułeś się nieswojo, zupełnie jak przy tamtej dziewczynce. Rozejrzałeś się wokół, jednak nie dostrzegłeś nikogo w twojej okolicy. Zatem co mogło wywołać twój dziwny dreszcz?
___________________
* LINK! - nie wiem czemu, ale słowa tej piosenki kojarzą mi się z "Harley x Thaddeus" xDD

Księciu - 2015-12-24, 10:41

Usłyszawszy i zignorowawszy po raz kolejny słowa ducha zamieszkującego moje ciało skupiłem się na drodze i drogowskazach prowadzących mnie do "objazdu", który miał mnie doprowadzić do Violet, by móc zawalczyć z liderem. Będąc na miejscu, w ruinach, rozglądam się dokładnie, by nie być zaskoczony gdy coś mnie dopadnie. Próbuję zapamiętać jak najwięcej informacji z tablicy wieszczącej o Unownach oraz o samych ruinach - skoro już jestem w takim historycznym miejscu warto coś o nim wiedzieć.
Mimo, że ponownie czuję tą paskudną aurę niepokoju, próbuję nie wpadać w panikę. Jeżeli coś chciałoby mnie po prostu zabić dla samych łowów, zrobiłoby to od razu. Jeżeli coś niewidzialnego mnie obserwuje, to próbuje odczytać moje intencje lub po prostu boi się, że to ja jestem większym drapieżnikiem niż to. Ewentualnie w grę wchodzi jakaś paranormalna istota, która zwykle karmi się moim strachem i tak naprawdę ma bekę z tego, że tak to analizuje. Tak czy inaczej przechodzę przez ruiny, tak by dostać się w końcu do Violet, jednak uważam na każdy krok postawiony na tutejszej ziemi.

Mhrok - 2015-12-28, 18:39

Wedle informacji, znajdujących się na drewnianej tablicy, Unowny przybierały różnorakie formy, które z powodu swojego podobieństwa zostały nazwane literami. Jednak nie był to jedyny powód takiego ich nazwania. Z tablicy dowiedziałeś się również, że jedną z większych atrakcji ruin były całe linijki tekstu zapisane na ścianach w podziemnych częściach niektórych komnat wykutych w skałach. Jednak nie były one zapisane zwykłymi literami a właśnie różnokształtnymi Unownami. Ruszyłeś dalej w głąb Ruins of Alph. Przez kilkanaście minut swojego marszu nie poczułeś ponownie tego dziwnego niepokoju, który pojawił ci się przy wejściu do kompleksu ruin. Po części mogłeś czuć się spokojniejszy, jak i wręcz przeciwnie. W końcu nie wiedziałeś, co wywołało ten dziwny niepokój, co mogło jedynie zwiększać u ciebie strach. Po chwili znowu poczułeś jak zimny dreszcz przeszył twoje ciało.
- Chyba mamy towarzystwo. - odezwał się do ciebie Thaddeus.
Mężczyzna miał rację. Usłyszałeś dziwny dźwięk, nieco podobny do tego wydawanego podczas przekraczania bariery dźwięku, a po chwili zmaterializował się przed tobą groźnie wyglądający pokemon, który swoją posturą nieco przypominał człowieka.

Miał on 130-140 centymetrów wzrostu, a charakterystycznym był dla niego sporych rozmiarów żółty wąs. Dopiero po chwili dostrzegłeś kolejne znaki szczególne, między innymi czerwoną gwiazdę na czole pokemona oraz dzierżoną przez niego w prawej dłoni srebrną łyżeczkę.
- Kada, kadabra! - krzyknął do ciebie stwór.
Na pewno nie znajdowałeś się w dobrej sytuacji. Wiedziałeś, że przed tobą stoi jeden z silniejszych psychicznych pokemonów. Co prawda posiadałeś aż dwa duchy, jednak były one jeszcze niezbyt wyćwiczone w boju. Wtedy między tobą a Kadabrą znalazło się... jajko? Była to biała elipsoida, na której znajdowały się niebieskie i różowe prążki. Po chwili jajko zostało otoczone fioletową mgiełką, która powoli stawała się ciemniejsza, aż ostatecznie zaczęła oddalać się od jajka i przeć w kierunku Kadabry. Musiał być to jakiś atak, bo psychiczny stworek obawiał się tego ciosu. Po uderzeniu nadal trzymał się na nogach, jednak widziałeś, że nie jest już tak chętny do walki jak przed chwilą, co ostatecznie sprawiło, że się teleportował. Jajko odwróciło się w twoją stronę i okazało się być uroczym pokemonem.

Stworek był tak przesłodki, że od razu chciałeś do niego podejść, jednak najwidoczniej on nie podzielał twojego zachwytu. Pokemon zaczął machać to w lewo, to w prawo swoimi łapkami, po czym wypluł serię twardych nasion, które trafiały raz po raz w twój brzuch. Zgiąłeś się w pół z powodu bólu, który zadał ci "uroczy" pokemon.
- Już polubiłem tego pokemona. - powiedział, z dziwnym jak dla niego, entuzjazmem Thaddeus. - Też będziesz próbował go złapać?

Księciu - 2016-01-07, 23:27

Oczywiście, że tak. Tylko muszę użyć innego sposobu, żeby tego dokonać... chyba. - Odparłem niepewnie, chwytając się w miejscu gdzie salwa nasion mnie uderzyła. Przez chwile zastanowiłem się jakie narządy wewnętrzne zostały ewentualnie narażone na szkodę, jednak zdałem sobie sprawę z tego, że droga do nich wiedzie przez tłuszcz, który mógł zamortyzować atak. Zastanawiający jest fakt dlaczego Pokemon, który widzi mnie pierwszy raz na oczy wydaje się być taki agresywny, nawet jeśli - jak przynajmniej mi się zdaje - nie naruszyłem jego terytorium ani jego przestrzeni osobistej (o ile Pokemony takową mają).
Nie boi się mnie. Jest zadziorny mimo swojego małego rozmiaru.
- Hej, podobasz mi się, Mały. Gapcio, bądź gotów do walki! - Rzuciłem i słowem i kulą, którą wyciągnąłem z kieszeni. Gdy Poliwag pojawi się we właściwej postaci, uśmiecham się zadziornie. - Spróbuj użyć na nim Hypnosis; niezależnie od tego czy zaśnie czy nie, potraktuj go Water Gunem. Jeżeli ten wda się z Tobą w walkę, staraj się unikać jego ciosów i szybko kontrować jego ruchy Water Gunem. - Polecam stworkowi, wyciągając z kieszeni pusty Pokeball.

Mhrok - 2016-01-10, 00:06

Pomimo dosyć... chłodnego przywitania ze strony Togepiego nie zraziłeś się zbytnio i mimo wszystko postanowiłeś go złapać. Aprobata Thaddeusa była dziwna, jednak nie przeszkadzała ci ona specjalnie. Togepi w końcu sprawił ci ból, a najwyraźniej to ucieszyło współmieszkańca twojego ciała. No cóż, taki jego urok. Postanowiłeś nieco zmęczyć Togepi'ego przed próbą złapania go, zatem wypuściłeś do walki z jajkiem Poliwaga, którego pochwyciłeś nie tak jeszcze dawno. Hypnosis niestety nie trafił, więc Togepi zostawał w pełni sprawny na dalszą walkę. Zatem zostało tobie jedynie używanie Water Gunów zarówno w funkcji obrony jak i ataku. Ruch ten był całkiem efektywny ze względu na nieco wyższy poziom kijanki. Gdy tylko zobaczyłeś, że Togepi zaczął utrzymywać się na nogach nieco słabiej, rzuciłeś w niego PokeBall. Kula machała się wte i wewte, a po kilku chwilach usłyszałeś kliknięcie. Brawo, udało ci się złapać Togepi'ego!

Poliwag zdobywa 0,5lvl

Księciu - 2016-01-17, 23:22

Niespodzianka. - Rzuciłem w głąb umysłu, zostawiając tym samym Thaddeusowi wiadomość. Uśmiechnąłem się, minimalizując kulę, teraz już zamieszkałą przez pierwotne i wcielone zło jakim jest Togepi. W sumie naprawdę spodziewałem się pościgów, wybuchów i zwrotów akcji, a tu Gapcio załatwił całą sprawę jedną turą.
Kucnąłem przed poke-kijanką, pogłaskałem z uczuciem po głowie o również schowałem go do jego kulistego domku. Po nim w sumie też nie spodziewałem się, że wykaże się takim potencjałem, ażeby zmieść miniaturowe Chtulu z pola walki. Muszę zacząć wierzyć w swoje pokemony.
Wzruszam ramionami, otrzepując spodnie z pyłu. Przeczesuję włosy dłonią i ruszam do przodu do swojej destynacji - Violet.

Mhrok - 2016-01-26, 00:10

- Przynajmniej będzie jakiś inny wyraźny charakter w naszej drużynie. - odparła Thaddeus, z nieco niecodziennym jak dla niego, entuzjazmem i brakiem jakiejkolwiek obelgi w twoją stronę.
W sumie mężczyzna zbytnio nie opowiadał dużo o swojej przeszłości. Wiedziałeś jedynie tyle, że kiedyś był on zabójcą kobiet, a ostatecznie popełnił samobójstwo. Jako medium wiedziałeś, że samobójcy często zostają na ziemi z powodu takiej nienaturalnej śmierci. Dodając do tego takie zbrodnie i brak skruchy za ich popełnienie, nie było dziwnym, że dusza Thaddeusa była tak blisko świata żywych. Jednak to były jedynie twoje spekulacje, w końcu zaświaty nie były tobie miejscem znanym w stu procentach, zresztą tak samo jak dla innych żyjących istot.
Poliwag był wyraźnie zadowolony ze swojego zwycięstwa, nawet pomimo faktu, że nie było ono jakieś specjalnie spektakularne. Najwidoczniej jego zadowalały nawet takie małe rzeczy. Schowałeś wesołą kijankę do wnętrze jej kuli, po czym ruszyłeś dalej w swoją podróż do Violet. Dalsze przejście przez ruiny nie zaskoczyły ciebie żadną inną niespodzianką. Ostatnią oznaką pobytu w ruinach był budynek oznaczony jako "Centrum badań nad Ruinami Alph". Bardziej to przypominało zwykły co dom niż jakiekolwiek centrum badawcze, jednak to nie tobie było oceniać zmysł architektoniczny projektanta tej budowli. Droga pomiędzy ruinami a miastem nie zajęła ci dużej części twojego czasu. Już zaledwie po kilkunastu minutach wkroczyłeś w granice jednego z większych miast w Johto. Zauważyłeś kątem oka na jednym z budynków zegar, który wskazywał godzinę 17.18. Nie była to późna godzina, jednak wycieczka do lidera tutejszej sali powinna być raczej odłożona na kolejny dzień. Jednak nie samymi walkami człowiek żyje. Byłeś w tętniącym życiem mieście, czemu nie mógłbyś się nieco zabawić?
_____________________
* "Harley napatoczył się na Togepiego podczas przechodzenia do Violet przez Ruins of Alph. Stworek uratował chłopaka przed dzikim Kadabrą, który przeteleportował się do niego znienacka. Togepi dodatkowo odwdzięczyła się Harleyowi ciosem nasionami w jego brzuch, czym zyskał sobie jego aprobatę."
Dodaj powyższy cytat na początku skanu Togepiego. Dziękuję c:

Księciu - 2016-01-29, 12:58

W końcu dotarłem do pierwszego miejsca, dzięki któremu zacznie się moja prawdziwie trenerska przygoda. Wdycham powietrze tego miasta delektując się powoli zachodzącym słońcem. Jesienna noc i chłód jest tym, co właśnie potrzebowałem po dniu w pieszej wędrówki przez ruiny.
Masz na coś ochotę, zły człowieku? - Zagaiłem żartobliwie do schizofrenicznego głosu siedzącego w moim ciele, poprawiając torbę ciążącą na ramieniu i ruszając przed siebie powoli, chłonąc tutejszą atmosferę.
Wypadałoby zainteresować się jakimś kwaterunkiem, chociażby żeby zostawić rzeczy. Zostaje mi hotel albo centrum pokemon, które chyba - z tego co przynajmniej kojarzę - oferuje darmowe lub za niewielką opłatą noclegi dla trenerów. Co prawda w hotelu miałbym większą wygodę, ale wybieram Centrum - i właśnie tam kieruję swoje kroki.
Rozglądam się po mieście chcąc zapamiętać jak najwięcej lokali, które mógłbym odwiedzić.
Tutejszy trener i jego sala na pewno odpadają w dniu dzisiejszym - ale jakieś dobre, tutejsze żarcie wcale nie byłoby złym pomysłem, więc pewnie zahaczę o jakąś knajpkę. Wypadałoby również odwiedzić sklep i uzupełnić zapasy dla siebie i pokemonów, bo wydaje mi się, że one nie żywią się powietrzem. Następnie, korzystając z cywilizowanego miejsca można się gdzieś zabawić, ale to na końcu - najpierw kwaterunek i jakieś zakupy.

Black Lotus - 2016-02-01, 14:30

Thaddeus nic ci nie odpowiedział, najwyraźniej nie podłapując twojego nieco żartobliwego tonu lub po prostu jak zwykle uważa ciebie za skończonego idiotę, któremu nie warto odpowiadać. Zarówno pierwsza jak i druga opcja była całkiem prawdopodobna i tak naprawdę nie mówiła ci nic więcej o twoich duchowym towarzyszu. Jako że zbliżał się wieczór, postanowiłeś sobie znaleźć jakiś nocleg, co by nie wylądować pod mostem. Rozstrzygałeś miejsce pomiędzy jakimś przytulnym hotelem a pokojem w Centrum, jednak ostatecznie wybrałeś to drugie miejsce. Podczas poszukiwania PokeCenter rozglądałeś się za jakimiś knajpkami, w których mógłbyś spędzić wieczór. Było tutaj wiele miejsc, począwszy od wykwintnych restauracji, poprzez bary i knajpki, kończąc na dyskotekach. Lokali jako tako nie była duża ilość, jednak na pewno uda ci się znaleźć ten jeden, w którym miło spędzisz czas. Po odnalezieniu Centrum wynająłeś w nim pokój, w którym zostawiłeś swój dotychczasowy dobytek, a następnie ruszyłeś na poszukiwania jakiegoś sklepu, w którym mógłbyś uzupełnić swoje zapasy. To nie zajęło ci długo, bo po zaledwie kilkunastu minutach udało ci się znaleźć sklep, w którym można kupić dosłownie wszystko, od karm dla pokemonów, poprzez jedzenie dla ludzi, jak i inny osprzęt przydatny podczas podróży.
______________________
* Spójrz jaki piękny mam avek *^*

Księciu - 2016-02-06, 19:40

Chwyciwszy koszyk nie skupiłem się, ani w sumie nie zastanowiłem nad tym czego tak naprawdę potrzebuję, więc brałem to, na co naszła mnie w tamtej chwili ochota i to co przecenione. - i tym sposobem wziąłem kilka gotowych kanapek, coby mieć na ewentualną kolację w środku nocy albo na jutro rano, dwie butelki wody, gdybym po dzisiejszej nocy czułbym się mało świeży i zmięty oraz kilka smakołyków jak na łakomczucha przystało.
Następnie skierowałem swoje kroki do pokemonowego działu, coby móc zaopatrzyć moich podopiecznych; oprócz karmy rozglądam się za ciekawymi rzeczami, które mogłyby mi się również przydać w jutrzejszej walce pokemon. Czuję ekscytację i ciarki na samą myśl o jutrzejszych wydarzeniach i mam cichą nadzieję, że Thaddeus niczego nie popsuje.
Jeżeli chodzi o dalsze plany na wieczór, to po zaniesieniu zakupów i nakarmieniu pokemonów mam zamiar zadzwonić do rodziców; czuję się tutaj nieco samotny i potrzebuję do kogoś otworzyć twarz.

Mhrok - 2016-02-12, 22:21

Chwyciłeś pięć hermetycznie zapakowanych kanapek z serem, pomidorem i sałatą, do tego dwie litrowe butelki wody, które w takiej formie są niezwykle poręczne, a do tego wszystkiego wziąłeś jeszcze dużą mleczną czekoladę z dużymi kawałkami orzechów oraz opakowanie chipsów o smaku papryczki chilli. Następnie udałeś się do działu z artykułami dla swoich maluczkich podopiecznych. Zgarnąłeś 10kg karmy dla pokemonów, a następnie ruszyłeś ku półkom z akcesoriami. Zobaczyłeś na nich wiele przedmiotów, w różnych kształtach i kolorach.
- Widzę, że interesują pana nasze przedmioty ewolucyjne. - odezwała się do ciebie pracowniczka sklepu. - Mamy tutaj duży wybór, znajdzie pan u nas zarówno kamienie jak i inne przedmioty. - powiedziała dziewczyna, po czym szeroko się do ciebie uśmiechnęła.

Księciu - 2016-02-22, 23:42

Unoszę lekko głowę, przygryzam delikatnie wargę i skupiam wzrok na półkowym wyborze, jednak chwila namysłu sprawia, że wzrok z dóbr znajdujących się na półce przenoszę na PokeDex, który pozwoli mi przeanalizować mój skład: Gags ewoluuje poprzez poziom, a także przez Pal Pad, za którym rzucam okiem na ekspozycje. Shuppet ewoluuje poprzez poziom, więc nic tu dla niego nie znajdę. Poliwag - on natomiast może ewoluować na dwa sposoby - poprzez Water Stone oraz King's Rock. Na półce próbuję odnaleźć ten drugi, ponieważ Politoed wydaje mi się lepszym rozwiązaniem. Ostatnim moim podopiecznym jest nieszczęsny Togepi, który ewoluuje przez szczęście (powodzenia), a także przez Shiny Stone, za którym również się rozglądam.
Jeżeli znajdę to co chciałem, pakuję to do wózka i kieruję się ku kasie.

Mhrok - 2016-02-23, 07:30

Żeby nieco wspomóc się w wyborze dóbr, które zakupiłbyś w sklepie, wyjąłeś z plecaka PokeDex i zacząłeś analizować każdego z członków swojej drużyny. Dzięki temu odnalazłeś trzy potencjalne przedmioty, za którymi zacząłeś rozglądać się po półkach. Po chwili zaopatrzony byłeś w kamienną koronę, notatnik z pomarańczową okładką oraz jasny kamień, z którymi udałeś się wprost do kasy.
- Do zapłaty będzie 7.750$. - powiedziała do ciebie sprzedawczyni, po podliczeniu wszystkich produktów znajdujących się na taśmie. Jak patrzyłeś podczas kasowania rzeczy, najdrożej wychodziły ci przedmioty ewolucyjne dla pokemonów, bo każdy był po 2.500$. Następnie plasowała się karma dla pokemonów za 200$, jedzenie wychodziło ciebie 50$.

Księciu - 2016-02-23, 12:00

- Tak jest, wszystko się zgadza. Zapłacimy kartą. - Mówiąc to wyciągam z portfela kartę i wkładam do terminala. Podczas oczekiwania na akcje terminala pakuje zakupy do plecaka, tak, ażeby nic nie uszkodzić. W odpowiednim momencie wpisuje PIN, a gdy transakcja przechodzi przez kasę biorę z powrotem kartę, wkładam ją do portfela, a sam portfel ląduje w plecaku.
Załadowany jak muł ruszam do Centrum Pokemon, ażeby zjeść coś, nakarmić moich podopiecznych, odświeżyć się i ruszyć na miasto. W sumie idąc już w stronę pokoju przegrywam walkę z głodem i biorę jedną kanapkę, którą kupiłem i zaczynam ją konsumować. Mniam.

Mhrok - 2016-02-23, 21:09

Kobieta przyjmując od ciebie kartę, nawet nie zauważyła, że omyłkowo użyłeś słowa "zapłacimy". Co biedną kasjerkę winić, siedzi po kilka godzin w sklepie na kasie, musi wysłuchiwać niektórych uważających się za "panów i władców" klientów, a do tego mało jej za to wszystko płacą. Nic dziwnego, że zrobiła to wszystko w sposób mechaniczny, jednak cały czas na jej twarzy gościł szeroki uśmiech.
- Dziękuję bardzo za zakupy w naszym sklepie i zapraszam ponownie. - powiedziała do ciebie, oddając ci kartę wraz z paragonem.
Po wyjściu ze sklepu ruszyłeś w stronę Centrum Pokemon. Zamierzałeś coś tam zjeść, jednak głód okazał się na tyle silny, że na miejscu pochłonąłeś kupioną zaledwie kilka minut wcześniej kanapkę. Zaraz po jej zjedzeniu dotarłeś do lecznicy, poszedłeś do pokoju i zostawiłeś tam rzeczy, po czym zacząłeś ogarniać się przed wieczorem. W międzyczasie nakarmiłeś czwórkę swoich podopiecznych, którzy zjedli łącznie 700 gramów karmy. Po kilkunastu minutach przygotowań byłeś gotowy do wyjścia. Wróciłeś do miejsca, w którym widziałeś wiele klubów i zacząłeś rozglądać się za tym jednym konkretnym. Zauważyłeś klub w stylu nowojorskim "Manchattan", bar w angielskim typie "Green Clover" oraz klub w stylu japońskim "Tanoshi"

Księciu - 2016-02-23, 23:20

Nawet mimowolnie używam liczby mnogiej, bo podświadomie wiem, że tam siedzisz, Cassel. - Wymruczałem w myślach, wracając wspomnieniem do wizyty w sklepie. Przypominam sobie również, że miałem zadzwonić do domu, ale postanawiam to przełożyć na jutrzejszy dzień - o ile przeżyje.
Będąc już na mieście czuję się wyśmienicie - zupełnie, jakbym był u siebie w domu w Lavender, gdzie do Celadon - mieście zdecydowanie większym i żywszym - można było się dobrze rozerwać i poznać ciekawych ludzi.
Nad wyborem nie zastanawiałem się długo, bowiem uwielbiam klimaty amerykańskie, więc Manchattan, który powinno pisać się przez samo h, wpadł mi prosto w oko. Świeży, pachnący i powiedzmy syty kieruję się w stronę przybytku, poprawiając kołnierzyk przy koszulce i odruchowo przeczesując włosy.
Myślę, że wyglądam dobrze - koszula o kolorze granatowej nocy, którą nieregularnie zdobią białe kropki. Do tego ciemne spodnie i ukochane, czerwone trampki z dwoma różnymi kolorami sznurówek. Mam też na sobie bluzę, w sumie jako ubranie na wierzch, cobym nie zmarzł.
Oczywiście w kieszeni mam zminimalizowany pokeball Gagsa, a samego ducha wypuściłem na zewnątrz, ażeby miał pieczę nade mną i moją przestrzenią osobistą.
- Bądź na moje zawołanie, dobrze? - Wymruczałem do ducha, wypuszczając go z ciasnej kuli, dając mu swobodę poruszania się. Wdech, wydech - jestem gotowy. Niech zacznie się zabawa.

Mhrok - 2016-02-27, 16:28

Jako cel obrałeś sobie amerykański bar. Postanowiłeś wziąć ze sobą Gastly'ego, który miałby robić za twojego ochroniarza, mimo że nie powiedziałeś tego wprost. Duch zmaterializował się, jednak podświadomie czułeś jego obecność. Byłeś medium, więc nie była to wielka sztuczka, ale coś w rodzaju szóstego zmysłu, podpowiadającego, że obok ciebie ktoś się znajduje.
- Na serio zamierzasz spędzić wieczór w takim miejscu? - zagaił do ciebie Thaddeus, jednak nie wyczuwałeś w jego głosie jakiegoś zgorzknienia lub chęci psychicznego przywalenia ci. - W sumie to całkiem niezły pomysł. Na pewno znajdzie się tam dużo pięknych kobiet.
Znałeś przeszłość mężczyzny i jego... spore zainteresowanie płcią przeciwną. O ile wcześniej takie wyjście na miasto mogłoby się zakończyć zabójstwem jakiejś osoby, to teraz Thaddeus był ograniczony przez ciebie i nie mógł nikomu wyrządzić żadnej krzywdy.
Wracając jednak to samego miejsca. Bar "Manchattan" był dosyć obleganym miejscem. Ludzie zarówno tańczyli na sporym parkiecie, jak pili drinki przy barze, czy po prostu siedzieli przy stolikach i rozmawiali między sobą. Wychodzi na to, że miałeś do wyboru aż trzy opcje, co zrobić teraz.

Księciu - 2016-02-27, 17:18

Zdecydowanie kieruję się do baru, ażeby się napić czegoś mocno oprocentowanego. Podbijam do szynkwasu i siadam na wolnym stołku, a następnie próbuję złapać z osobą obsługującą bar kontakt wzrokowy i złożyć zamówienie na jakiegoś drinka - na przykład wiśniówkę z colą, albo czystą wódkę ze spritem - natomiast jak nie będzie tego, co lubię, zadowolę się każdym trunkiem.
Rozglądam się dyskretnie po lokalu oceniając jego wygląd, a także lustruję bawiących się tu ludzi. Wzrok swój skupiam na mężczyznach, próbując wypatrzyć jakiegoś, który przyszedł tu w tym samym celu co ja - zabawić się w rytmie dobrej, energicznej muzyki i spędzić wspólnie noc niekoniecznie w łóżku; co prawda nie liczę na żadną przygodę ani nową znajomość, ale brakuje mi jakiegoś towarzystwa, które nie hejciłoby mnie na każdym kroku. W sumie nie znam tego regionu i osoba stąd mogłaby mi wiele pomóc.
Tak czy inaczej, gdy dostaję drinka w dłoń, wypijam go sprawnie i proszę o drugą kolejkę, a gdy promile wpłyną mi do krwi ruszam na parkiet.

Mhrok - 2016-03-01, 00:12

Na szczęście na barze udało ci się zamówić jednego z twoich ulubionych drinków - wiśniówkę wymieszaną z colą. Podana była ona w wysokiej szklance z dużym plastrem mandarynki. Musiałeś przyznać, że zamówiony przez ciebie trunek był całkiem niezły i już po pierwszej szklance poczułeś jego moc. Zamówiłeś kolejny drink, którego powoli sączyłeś i rozglądałeś się powoli po reszcie lokalu. Sporą część klienteli stanowiły pary, jedynie pewien odsetek to były osoby wolne. Wśród nich znajdowali się mężczyźni, jednak jak wiadomo nie da się rozpoznać geja po wyglądzie, więc póki co do nich nie podbijałeś, ale co jakiś czas zerkałeś w ich stronę. Dopiero czwarty drink ośmielił ciebie na tyle, żebyś porzucił okupowanie baru na rzecz pokazania swojej rozrywkowej duszy na parkiecie. Dostrzegłeś, że Gastly trzyma się kąta baru, który był w pełni wolny od światła, w którym duch mógłby zostać zauważony. Bawiłeś się naprawdę świetnie tańcząc na parkiecie. Sam nie wiesz, ile na nim spędziłeś, ale kiedy wróciłeś do baru po kolejnego drinka, zobaczyłeś, że jest już 22.40. Dokładnie sam nie wiedziałeś, kiedy wyszedłeś z Centrum Pokemon, jednak to nie było aż takie ważne. W końcu wieczór się dopiero zaczynał!
Księciu - 2016-03-04, 00:33

Smak wiśni z colą, przyjemny szum w uszach, ciepło przepływające przez żyły i pot spływający po moim ciele przez taniec - tak dawno tego nie czułem. W sumie nie pamiętam kiedy ostatnim razem było mi tak dobrze. Zupełnie wyłączyłem myślenie, dałem się ponieść rytmowi muzyki tętniącej w klubie dryfując z parkietu do baru i z powrotem. Dobrze, że Gastly czuwa nade mną.
Siadam przy barze, ażeby odetchnąć. Zamawiam jeszcze jednego drinka, sączę go powoli, łypiąc delikatnie na mężczyzn. Może któryś zwrócił na mnie uwagę na parkiecie?
W sumie mentalnie wzruszam ramionami. Będę się zaraz zbierał stąd, rano trzeba być rześkim, ażeby móc zawalczyć z tutejszym liderem.

Mhrok - 2016-03-04, 23:42

Znowu usiadłeś przy barze i zamówiłeś kolejnego drinka, jednak nie mogłeś sobie przypomnieć, który to z kolei już będzie. Sączyłeś powoli zamówioną wiśniówkę z colą i ponownie rozglądałeś się po reszcie klubu. Jak poprzednio nie zauważyłeś nic ciekawego... początkowo. Po chwili usłyszałeś, jak z tyłu sali robi się jakiś raban. Podszedłeś bliżej zbiegowiska i zobaczyłeś szarpiących się dwóch mężczyzn.
- Jak zwykle jakaś pijacka burda. - komentowali to zebrani ludzie. - Pewnie pokłócili się o dziewczynę.
W sumie mogli mieć rację, jednak po chwili zobaczyłeś jednego z mężczyzn. Jego oczy były w pełni czarne. Widziałeś już to kiedyś. Oznaczało to, że mężczyzna ten został opętany przez złego ducha. Początkowo starał się on szarpać, jednak w pewnym momencie opadł on na podłogę.
- Ty, pomóż mi go wynieść na zewnątrz. - usłyszałeś skierowany do twojej persony niski głos.
Nim się spostrzegłeś, na twoim ramieniu oparty był zemdlały mężczyzna i wspólnie z nieznajomą ci osobą wyciągnęliście do tylnym wyjściem do alejki.
- Dzięki ci. - odparł do ciebie mężczyzna, po czym spojrzał na leżącego na ziemi mężczyznę. - Możesz już iść. W sumie to nie chciałbym, żeby-...
Ciało mężczyzny podniosło się i wydobył się z niego jakby czarny dym, który po chwili zmaterializował się w pokemona.
- Właśnie tego chciałem uniknąć. - mężczyzna odparł spokojnie. - Wybacz, że ciebie wplątuję w tę sytuację, ale pomógłbyś mi się rozprawić z tym pokemonem? - po tych słowach tajemniczy gość wypuścił z kuli pokemona z wielgachną paszczą. Stworek na widok ogromnego ducha w pierwszym momencie nieco się wystraszył, ale po chwili przybrał bojową postawę.
Wszystko to wyglądało i brzmiało niezwykle dziwacznie, jednak jednego byłeś pewien - na własne oczy widziałeś, jak z tego biednego, omdlałego mężczyzny wyszedł najprawdziwszy duch, który go wcześniej opętał. Mogłeś uciec, ale mogłeś równie dobrze zostać.
- Gastly, gas. - odparł Gags, wpatrując się w waszego przeciwnika, jakby chciał dać do zrozumienia, że chce walczyć.

Księciu - 2016-03-05, 00:14

- Duch? Mam w tym nieco wprawę. - Wymruczałem, przygotowując się mentalnie do walki. Alkohol w tej sytuacji nie jest moim sprzymierzeńcem, ale staram się wymówić każde słowo poprawnie i składać zdania, ażeby były całkiem logiczne.
- Dobrze Gags. Pierwszym naszym ruchem będzie Shadow Ball, który wymierz w twarz. Staraj się być czujny, ażeby nie dostać od oponenta. Następnie spróbuj zrobić coś takiego - zdematerializuj się i pojaw się za Dusknoirem uderzając z Ice Puncha. Zdematerializuj się ponownie i pojaw się z drugiej strony, ażeby użyć Fire Puncha i znów zniknij. Następnie pojaw się przed nim, przed jego twarzą i wymierz mu celny Thunder Punch w policzek. Zobaczymy jak to wyjdzie. - Polecam swojemu podopiecznemu, obserwując pole walki. Może uda mi się go złapać? Wróć - jednak nie, nie mam ze sobą trenerskiego sprzętu. W międzyczasie spoglądam na nieznajomego, lustrując go od dołu wzwyż. Wydaje mi się, że ten mężczyzna ma coś wspólnego ze światem duchów, jednak boję się, że to tylko wpływ alkoholu na mój splątany umysł.

Mhrok - 2016-03-05, 22:57

Wykonany przez Gagsa na początku Shadow Ball nie zrobił na waszym przeciwniku dużego wrażenia. Ba, nie zrobiło to na Dusknoiru żadnego wrażenia. To tak jakby pyknąć plastikową kulką w wielgachnego Wailorda - żaden efekt. Jednak jego "kontratak" był dużym zaskoczeniem dla Gastly'ego, który uderzył w ścianę.
- Nie dobrze, bardzo niedobrze. - mówił twój towarzysz, któremu walka również nie szła najlepiej.
Co prawda jego Mawile póki co się trzymała na noga, jednak głównie próbowała unikać ataków ze strony ogromnego ducha, niż próbować go zaatakować. Nagle zobaczyłeś zza siebie jasne światło, które rozświetlało dotychczas ciemną alejkę. Wszyscy, którzy się tutaj znajdowali, zainteresowali się żródłem tego blasku, czyli... twoim Gagsem. Pokryty on był czymś na wzór świetlistego cienkiego, płaszczyka. Po chwili powstało coś na wzór niewielkiego wybuchu, po czym zamiast Gastly'ego, zobaczyłeś na jego miejscu zupełnie innego pokemona.

- Hau, ter? - odparł zdziwiony Gags
Ewolucja twojego podopiecznego była wam w tym momencie bardzo na rękę. Haunter podniósł się z podłoża i od razu zaczął okładać Dusknoira pięściami przy ataków w różnych typach. Ten obrót akcji pozwolił również Mawile'owi przejść z defensywnego trybu walki do większej ofensywy. Dusknoir próbował się bronić, jak tylko mógł, ale zmasowany atak waszej dwójki to było dla niego najwyraźniej zbyt dużo i postanowił się wycofać.

Haunter otrzymuje 1lvl

- Dobrze się spisałaś. - mężczyzna pogratulował swojej podopiecznej, po czym schował ją do kuli i udał się bliżej ciebie. - Dziękuję ci za pomoc. Zapomniałem się chyba przedstawić. Nazywam się Logan.

~ wygląd Logan - autor: nieznany

Księciu - 2016-03-06, 21:37

Nie dociera do mnie w pełni to co się stało; pewien etap w życiu, kiedy to po raz pierwszy zobaczyłem wystraszonego ducha, Gagsa, zakończył się - teraz przede mną lewituje wykształcony duch z dwoma pięściami, zdolnymi wykonywać ruchy, które w jego poprzedniej formie ewolucyjnej wydawały się absurdalne (widziałeś kiedyś jak Gastly używa ruchu typu Punch?)
Uśmiecham się szeroko, a oczy poniekąd zachodzą mi łzami... albo pijacką mgłą, nie jestem pewien.
- Dzięki Gags.. w sumie to imię do Ciebie już nie pasuje. Może być Trick? - Proponuję, podchodząc do duszka. Widzę, że jest równie zdezorientowany co ja, jednak próbuję rozświetlić jego nastój ciągłym uśmiechem. Ewolucja jest dobra.
Dochodzą do mnie słowa Logana. Zwracam się ku niemu, unosząc lekko brwi.
- Nie ma sprawy, jestem zawsze chętny do pomocy. Jestem Harley, miło mi. Chcesz może wyskoczyć na jakiegoś kebaba? Zgłodniałem nieco. - Puszczam mu oczko, wskazując budkę z żarciem na wynos.

Black Lotus - 2016-03-07, 18:00

- Ter, Hanter. - odparł do ciebie stworek, po czym obdarzył ciebie solidnym liźnięciem po twarzy.
Logan przystał na twoją propozycję. Nie byłeś do końca pewien, jak to jest możliwe, ale w wasze okolicy znalazła się budka z kebabami. Normalnie magia! Podeszliście do niej i zamówiłeś dwie porcje, sobie wegetariańską z kawałkami tofu i ostrym sosem, a Loganowi z kurczakiem i sosem słodko-kwaśnym.
- Muszę przyznać, że nie zauważyłem na twojej twarzy żadnego zdziwienia, kiedy ten Dusknoir wydostał się z ciała tamtego faceta. Czyżbyś też się zajmował egzorcyzmami? - spytał ciebie Logan.

Księciu - 2016-03-07, 22:51

Głodny zawsze znajdzie drogę do jedzenia - przynajmniej ta zasada działa w moim przypadku. Pałaszując kebaba, czując eksplozję ostrości sosu i neutralności tofu okraszonego bukietem warzyw i bułką doszedłem do wniosku, że nic lepszego mnie nie spotkało, jednak po chwili mentalnie pacnąłem się w głowę, zerkając na towarzystwo z którym tu przybyłem.
Logan. Och, Logan. Maślanymi oczami zerkam w jego stronę, podziwiając ostre rysy twarzy i gęstą brodę. Lustrując go uważniej, w świetle knajpki, wędruję w dół jego ciała podziwiając poukrywane pod koszulką tatuaże, ciągnące się aż na ręce. Wzdycham, biorąc kolejny kęs wegebaba.
Dociera do mnie, że chłopak mnie o coś zapytał, a ja zupełnie odpłynąłem myślami od tematu, który poruszył. Ja? Egzorcysta? Doszedłem do wniosku, że sam takiego zabiegu potrzebuje.
- Nie... do egzorcyzmów mi daleko, ale.. zaraz, też? Jesteś egzorcystą? - Jestem zakłopotany i pod wrażeniem z drugiej strony, że odwróciłem kota ogonem.

Black Lotus - 2016-03-08, 22:59

- No można tak powiedzieć. - odparł nieco zmieszanym głosem Logan. - Może nie mam jakiś walizek z przyborami, nie posiadam wielkiego poparcia ze strony Watykanu i nie ubieram się niczym Van Helsing, ale zajmuję się wypędzaniem duchów z ludzi. Tym Dusknoirem zajmowałem się już od jakiś dwóch tygodni. Co chwilę zmieniał swoje naczynie i był niezwykle trudny do namierzenia.
- Widać, że twój koleżka niezbyt przepada za nieproszonymi gośćmi. - odezwał się dotąd cichy Thaddeus. - Widzę, jak na niego patrzysz. Z resztą nie jest to dla mnie wcale dziwne. Szkoda by było, gdyby się on dowiedział o moim istnieniu w tobie, nieprawdaż? - to co mężczyzna powiedział przypominało groźbę, jednak jak niby miałby on się skomunikować z Loganem, skoro był jedynie duchem niezdolnym do samodzielnej egzystencji.

Księciu - 2016-03-10, 12:54

- Jestem medium. - Odpaliłem, niewiele myśląc nad konsekwencjami moich słów. - I jestem opętany przez ducha przez moją nierozwagę. - Dodałem po chwili, nieco ściszonym głosem. Alkohol dodaje mi odwagi, jednak nie czuję, ażeby na sercu zrobiło mi się lżej, ale tak, czy inaczej zawsze gram w otwarte karty i jeżeli on przedstawił mi swoją rolę, czemu ja mam ją ukrywać?
Uważnie wyczekuje jakiejkolwiek reakcji z jego strony i jestem gotów na ewentualny "policzek". Sytuacja - przynajmniej z mojej strony - wydaje się napięta i ciężka, bowiem moje słowa zawisły w powietrzu. Niedokończonego kebaba odkładam na chwilę na talerz, a moje źrenice rozszerzają się, wpatrzone w oczy Logana.
"Powiedz coś" - myślę przez chwilę, bowiem ta sytuacja, ta chwila ciągnie się dla mnie bardzo długo. Po chwili moje ręce są spocone, a oczy uciekają z domyślnego obiektu westchnień. Czuję kortyzol w żyłach, istną suszę w ustach i przyśpieszone bicie serca. Czuję przyśpieszony oddech i wkradający się do moich myśli niepokój, przygotowujący organizm do najczarniejszego scenariusza.

Mhrok - 2016-03-12, 20:16

Tak jak przypuszczałeś, między wami nastała cisza. Logan wpatrywał się na ciebie, początkowo z niedowierzaniem, a potem ze zdziwieniem. Mężczyzna widział, że jesteś pod wpływem, jednak mimo to musiał uznać twoje słowa za w pełni poważne.
- Ja.. Ja w sumie nie wiem, co powiedzieć. - odparł po pewnej chwili mężczyzna. - Jeśli chcesz, to mogę ci pomóc się pozbyć tego ducha.
- Nie ma takiej potrzeby, prawda? - odezwał się Thaddeus, a w jego głosie mogłeś dosłyszeć nutkę zdenerwowania. - W końcu jest nam razem dobrze, nie uważasz?
Twój wewnętrzny partner widziała na własne oczy, co Logan zrobił z tamtym mężczyzną i okupującym jego ciało Dusknoirem. Na pewno musiał się bać, że jednak zdecydujesz się na taki krok i zechcesz go ostatecznie wypędzić z własnego ciała.

Księciu - 2016-03-15, 00:39

- Sęk w tym, że... wydaje mi się on niegroźny. Przynajmniej teraz, ponieważ jego przeszłość była dość... brutalna. Nie znam jego historii dokładnie, nie potrafię ocenić czy jest w stanie on przejąć nade mną kontrolę. - Mówię to pełnym powagi głosem, tak jakby odkładając upojenie alkoholowe na bok. -Natomiast nie mam pojęcia co może się stać gdy usnę lub gdy nie będę czujny. Wiem, że to może być dla mnie zabójcze. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. - Odpowiadam Loganowi, przeczesując bujną czuprynę zmierzwioną pastą do włosów wymieszaną z potem.
Patrzę na mężczyznę zmęczonym wzrokiem, unosząc leniwie lewy kącik ust. prawdę powiedziawszy jestem w kropce i nie wiem jak mam ustosunkować się do tego co wyszeptał mi w myślach Thaddeus. Czuję, jakbym miał związane ręce, bowiem faktycznie, nie jest mi z duchem źle, oprócz tego, że cały czas kwestionuje moje zdanie - ale co on może zrobić pod moją nieuwagę? Jak bardzo może być nieobliczalny? Nie jestem w stanie tego określić. Czuję pod skórą strach.
Z drugiej strony Logana też nie znam za bardzo. Rozmawiam z nim niedługo i oprócz tego, że jest przystojny nie mogę nic więcej powiedzieć.
Wzdycham ciężko, przykładając kebaba do ust i penetrując jego wnętrze wsłuchuje się w ewentualną odpowiedź Logana.

Mhrok - 2016-03-16, 23:06

Logan przysłuchiwał się twojej odpowiedzi na twoje pytanie. Nie byłeś zdolny do odczytania emocji z twarzy mężczyzny, Logan cały czas zachowywał kamienną twarz i jedynie słuchał, samemu nie odzywając się nawet jednym słowem. Sam nie byłeś w tym momencie niczego pewien. Stałeś na pewnym rozdrożu swojego życia, kiedy to każdy twój nawet najmniejszy krok czy najmniej ważna decyzja mogła mieć duży wpływ na kształtowanie się twojej przyszłości.
- Hmm, rozumiem. Skoro nie chcesz, to nie będę ci się narzucał. - odpowiedział po pewnym czasie Logan. - Wiedz jednak, że jeśli będę miał podejrzenia, jakoby miał on zrobić coś złego, to bez wahania go z ciebie wypędzę. - przy tych słowach Logan patrzył ci prosto w twarz, zupełnie jakby chciał mieć pewność, że znajdujący się wewnątrz Thaddeus mógł je usłyszeć.
Kontynuowaliście jedzenie kebabów w takiej samej atmosferze co dotychczas, jakby informacja o tym, że jesteś mieszkaniem dla ducha nawet nie została przez ciebie wypowiedziana. Po koniec ruszyliście w dwójkę do Centrum Pokemon, w którym to też mieszkał Logan. Odprowadził ciebie pod pokój, a następnie udał się do swojego. Twoje miejsce do spania wyglądało podobnie do tego, w którym mieszkałeś przez kilka dni w Ecruteak. Z braku innego zajęcia, oraz z powodu bycia niebotycznie zmęczonym, od razu padłeś do łóżka, jeszcze w ubraniach, i zasnąłeś. Obudziłeś się dopiero kolejnego dnia, a obudził ciebie... twój własny telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłeś, że dzwoni twój ojciec.

Księciu - 2016-03-24, 22:14

Wchodząc do pokoju po imprezie i po tym jak Logan mnie odprowadził do drzwi nieco żałowałem, że nie zaprosiłem go do środka ani nie zaproponowałem mu czegoś więcej. Z drugiej strony jednak na takim małym łóżku dwa miśki miałyby zwiększone ryzyko złamania tego mebla oraz niewyspania się przez małą ilość miejsca. Leżąc na łóżku usypiam, odpływając do krainy ostrym kebsowym sosem i piwem płynącej, cicho marząc o brodatym egzorcyście mieszkającym kilka pokojów dalej.
RANEK JEST KATORGĄ PO TAKICH IMPREZACH. Rozsadzający ból głowy pulsuje mi pod czaszką, język wysechł na wiór i jedyne na co mam teraz ochotę to jedzenie i dużo picia. Niekoniecznie procentowego, chociaż czasem to działa. Kac morderca nie ma serca i po raz kolejny się o tym przekonuję.
I JESZCZE TEN TELEFON, który mam ochotę rzucić o ścianę. Tata. Dobre wyczucie czasu; w sumie miałem wczoraj do nich zadzwonić, ale... jakoś wypadło mi to z głowy. Odbieram telefon pośpiesznie, ażeby się nie rozłączył.
- Moshi moshi Harley desu~ - Mówię pośpiesznie głosem starając wydobyć z siebie choć odrobinę entuzjazmu.

Black Lotus - 2016-03-28, 23:47

- Cześć synku. Słyszę, że wczoraj nieźle balowałeś. - ojciec przejrzał ciebie na wylot. - Jak tam poza tym u ciebie? Mam nadzieję, że zostało ci jeszcze nieco oszczędności i nie przymierasz głodem. - mężczyzna jak zwykle był pełen wigoru i entuzjazmu, które wręcz się wylewały przez słuchawkę twojego telefonu. - Mam dla ciebie pewną niespodziankę. Ostatnio znalazłem schorowanego pokemona. Zaopiekowałem się nim i teraz jest już pełen zdrów. - do końca nie wiedziałeś, z jakiego powodu musisz wysłuchiwać tej historii. - Jest on dosyć... nieokiełznany. Chciałem się zapytać czy nie przyjąłbyś jego wraz z Krabbym, który został mi przekazany. Oczywiście jeśli nie byłby to dla ciebie problem. - czyli tak naprawdę dzwonił on, żeby pozbyć się dwójki, pewnie jakiś słabych pokemonów. Cudownie.
Księciu - 2016-03-30, 23:25

- Och, cześć tato. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. - Odpowiadam na przywitanie, przewracając się na plecy, leżąc wciąż na łóżku. Puste spojrzenie wbijam w sufit, a zaćmiony umysł z trudem przyswaja słowa, które płyną przez słuchawkę. Podziwiam go - cokolwiek by się nie działo, zawsze ma dobry humor i stara się wyjść z twarzą z problemowej sytuacji.
Wsłuchuje się w jego słowa jeszcze bardziej.
Na zapytanie o finanse odpowiadam, że jest krucho, ale jeszcze nie przymieram. Mówię również, że gdy będzie bardzo źle z pewnością się uśmiechnę do niego albo do mamy o wsparcie.
Słucham dalej - nieokiełznany pokemon? Kto używa w dzisiejszych czasach tego słowa? Zrozumiałbym uparty, albo wybuchowy, ale nieokiełznany? To nawet trudno wymówić. Twarz wykrzywiam w grymasie, czując tętniącą krew przez moją głowę. Dlaczego teraz musi dzwonić, kiedy umieram? Ogarnąłbym, gdyby dzwonił w jakiejś trudnej albo dramatycznej sytuacji - a on chce tylko pozbyć się pokemonów. Cudnie. Zawżdy interesujący poranek.
Przewracam się z powrotem na brzuch, hamując odruch wymiotny. To nie był dobry pomysł. Wzdycham ciężko, siląc się na odpowiedź.
- Okej, przygarnę obie pociechy. Postaram się... okiełznać tego tajemniczego pokemona. Krabbim również się zajmę, naturalnie. Miałbym do Ciebie jednak prośbę - pochwyciłem wczoraj małego, uroczego Poliwaga. Chciałbym, żebyś go dla mnie przechował, ewentualnie podszkolił, nauczył czegoś fajnego. - Odparłem po chwili słowotokiem. Jednocześnie.

Black Lotus - 2016-03-31, 23:32

- To doskonale. - odparł mężczyzna z ogromnym entuzjazmem. - Kiedy będziesz miał nieco więcej wolnego czasu, to zadzwoń do mnie z komputera i wtedy prześlę ci tę dwójkę.
Porozmawialiście jeszcze chwilę o pierdołach, ojciec oczywiście musiał napomknąć o tym, że powinieneś o siebie dbać, zdrowo jeść i takie tam, jednak w aktualnym stanie niezbyt zwracałem na to uwagę. W sumie to nawet jakbyś nie miał kaca, pewnie też nie zwracałbyś na to uwagi, ale przynajmniej teraz miałeś dobrą wymówkę.
Po odłożeniu słuchawki poleżałeś jeszcze przez jakieś kilkanaście minut na łóżku i nabierałeś sił do jakiejkolwiek egzystencji na tym pełnym zła świecie. W końcu, kiedy zdecydowałeś się powstać, zacząłeś grzebać po szafkach i lodówce w poszukiwaniu jakiegokolwiek jedzenia. Wczoraj była to pyszna jajeczniczka z pomidorami, dzisiaj miałeś do wyboru tosty z serem albo kanapki z masłem orzechowym. Mogłeś jednak zawsze wyjść do jakieś jadłodajni i tam sobie coś zamówić.

Księciu - 2016-03-31, 23:56

Zanim jednak wyjdę ze swojego pokoju i upoluję coś do jedzenia, wpadam na pomysł jednocześnie ryzykowny jak i w pełni satysfakcjonujący. Ociężale siadam na łóżku, próbując przegonić mentalny muł, który osiadł na moim mózgu czyniąc myślenie i szerzej pojęte życie bardzo trudnymi czynnościami.
Zasiadłszy na meblu grzebię chwilę w torbie, reorganizując ją, tak, by zrobić nieco miejsca na ewentualne nowe rzeczy, które mam zamiar pozyskać. Po niedługiej chwili porządkowania wnętrza worka, wyciągam z niego Pal Pad, który kładę obok siebie, po czym chwytam za kulę Hauntera i wypuszczam ducha z jego sfery.
- Chciałbym Ci coś dać, Trick. - Zaczynam, patrząc duchowi głęboko w oczy, przyciszonym głosem. To nieco trudne, bo czuję jak wywieram na stworze presję, która nie była moim zamiarem. - Gags, znamy się tak długo. Byłeś - ba, jesteś wciąż - moim w sumie jedynym przyjacielem, który zawsze mnie strzeże ode złego i wytrzymuje moje humorki. Trick, twoja ewolucja dzisiejszej nocy była tak cudowna, że potrafię ją dopiero docenić teraz, gdy zacząłem wracać do siebie. - Kontynuuję, biorąc do rąk Pal Pad.
- Chciałbym, żebyś to ode mnie wziął i zatrzymał jako dowód mojej.. khm, głębokiej przyjaźni. Chciałbym, żebyś osiągnął swoją ostateczną formę ewolucyjną, ażebyś nie miał sobie równych na polu walki. Chciałbym, żebyś był gotowy chronić mnie przed tym, co siedzi w moim ciele. - W tym momencie wręczam Haunterowi przedmiot, czekając na dalsze wydarzenia.
Jeżeli duch ewoluuje w swoją wyższą formę gratuluję mu przedsięwzięcia, chowam go do kuli i schodzę na dół w poszukiwaniu czegokolwiek do spałaszowania.

Mhrok - 2016-04-01, 23:13

Wypuściłeś Hauntera i przekazałeś dla niego Pal Pad oraz podzieliłeś się z nim swoimi przemyśleniami o waszej relacji. Zauważyłeś kątek oka, jak róg jego wargi się podnosi, a potem ujrzałeś już pełny uśmiech. Duch był tak bardzo szczęśliwy, zarówno z prezentu jak i z wypowiedzianych przez ciebie słów, że aż ciebie przytulił. Po chwili czułości Haunter pochwycił Pal Pad i... nie stało się nic. Duch patrzył to na ciebie to na książkę, jednak cały czas się nic nie działo. Aż tu nagle książka zajęła się białym światłem, które następnie przeszło na ciało Hauntera. Duch właśnie ewoluował. Gdy jasna poświata opadła ujrzałeś w pełni jego nową formę.

- Gen, gar? - stworek był nieco zdziwiony kolejną jego zmianą, gdyż poprzednia miała miejsce zaledwie kilka godzin temu.
Odruchowo znowu sięgnąłeś do plecaka i wyciągnąłeś z niego czerwony PokeDex, ażeby dowiedzieć się co nieco więcej o swoim przyjacielu.

Gengar
Imię: Trick

Poziom: 43
Typ:
Ewolucja: Gastly + (25lv) -> Haunter + (Pal Pad) -> Gengar (+ Mega Stone) <-> Mega Gengar
Ruchy: (EM)Ice Punch, (EM)Fire Punch, (EM)Thunder Punch, (EM)Psywave, (EM) Foul Play, Hypnosis, Lick, Spite, Mean Look, Curse, Night Shade, Confuse Ray, Sucker Punch, Shadow Punch, Payback, Shadow Ball, Dream Eater
Charakter i historia: Gags przyłączył się z własnej, nieprzymuszonej woli do Harleya podczas jednego z seansów spirytystycznych w mieście Lavender. Sprawiał on wrażenie ciekawego świata, jednak lęk, który się w nim czai nie pozwalał mu w pełni korzystać ze swojej niematerialności.
Haunter ewoluwał podczas pojedynku z duchem, który opętał mężczyznę bawiącego się w tym samym klubie co Harley. Haunter wydawał się być bardziej śmiały w nowym ciele, a dzięki dodatkowym kończynom potrafił wyprowadzać perfekcyjne ataki.
Swoją ostateczną formę przyjął podczas drugiego dnia pobytu Harley w Violet, kiedy to otrzymał od niego Pal Pad. Po ewolucji jego możliwości bojowe wzrosły jeszcze bardziej. Jego postawa względem świata również się zmieniła. Duch nabrał większej odwagi, jego celem stała się ochrona swojego właściciela - Harleya. Dalej niezbyt cieszy go obecność Thaddeusa, jednak w pewien sposób się z nią pogodził, wiedząc, że nie ma zbyt dużego wpływu na jego obecność. Dalej nie lubi robić psikusów, uważa je za mało wyrafinowane. Jest ciekawy świata, bo ewolucji wszystkie jego dotychczasowe lęki zdawały się całkowicie zniknąć.
Umiejętność: Levitate - Ataki typu ziemnego oraz zdolność "Arena Trap" są powstrzymywane. Nautralizuje efekty ruchu Spikes.
Trzyma:


Schowałeś swojego podopiecznego, po czym zszedłeś na dół Centrum i opuściłeś budynek w poszukiwaniu miejsca, w którym mógłbyś zjeść śniadanie. Twoje poszukiwania nie trwały długo, bo zaraz znalazłeś francuską knajpkę o "Café Soleil", do której wstąpiłeś. Po szybkim przejrzeniu menu zamówiłeś kawę oraz croissanta z czekoladą, po czym usiadłeś przy stoliku blisko okna i zacząłeś obserwować zaspanych ludzi chodzący po ulicy. W pewnym momencie zobaczyłeś wpatrującą się w ciebie dziewczynę. Gdy jednak na chwile odwróciłeś głowę i potem spojrzałeś w to samo miejsce jej... już na nim nie było.
- Proszę, oto pańskie zamówienie. - odparła z uśmiechem kelnerka, podając ci świeżo wypieczonego rogalika wraz z ciepłą kawą.

~ wygląd dziewczyny

Księciu - 2016-04-01, 23:36

Och.
- Dziękuję. - Odpowiedziałem pośpiesznie, kryjąc swoje zmieszanie widokiem zza okna. Spoglądam na kelnerkę obdarzając ją ciepłym, nieco udawanym uśmiechem. Duch? Dziewczyna zza okna wyglądała naprawdę niecodziennie i z trudem próbuję zachować zimną krew, coby nie wzbudzać paniki w swoich myślach. Jeżeli ona coś ode mnie chce, wróci. Pojawi się nie raz, nie dwa, dopóki z nią nie porozmawiam.
Wypuszczam z płuc zastane powietrze, które wciągnąłem przez zapierający dech widok.
Rogalik staje się moją ofiarą, którą na wilczym głodzie pochłaniam szybko, przez co zastanawiam się czy przypadkiem nie zachowuje się nieprzyzwoicie jedząc go pośpiesznie. Mając zapełnioną niewielką część żołądka opieram się wygodnie na krześle na przekór jego trzeszczeniu i łyk po łyku popijam kawę, snując plan na dzisiejszy dzień;
Gdy zakończę posiłek i zapłacę za tą przyjemność, wracam do Centrum, ażeby odświeżyć się po imprezie. W sumie zapomniałem, że wyszedłem nieogarnięty na śniadanie w miasto wyglądając i pachnąc dosłownie jak świnia - dlatego czym prędzej sobie to uświadamiając chcę naprawić swój błąd.
Będąc w swoim pokoju, po wzięciu prysznica pakuję się dokładnie, ażeby o niczym nie zapomnieć i schodzę na dolny segment Centrum Pokemon - w miejsce, gdzie można zadzwonić z wideofonu i przekazywać sobie za jego pomocą pokemony. Zanim jednak wykręcę numer do ojca, wypuszczam z kuli małego Gapcia i tłumaczę mu, że wysyłam go na trening do mojego taty, gdzie będzie szkolił się pod czujnym okiem byłego trenera wodnych pokemonów i że będziemy cały czas w kontakcie. Stworkowi mówię też, że to, że wysyłam go do mojej rodziny nie oznacza, że pozbywam się go na zawsze i na pewno będzie jeszcze okazja, ażeby przeżyć wspólny trening. Po rzewnym pożegnaniu chowam stworka z powrotem do kuli i dzwonie do ojca, ażeby wysłać mu Gapcia i dostać coś w zamian.

Black Lotus - 2016-04-02, 00:19

Zjadłeś, wróciłeś do Centrum Pokemon i ogarnąłeś się. Wszystko to zajęło ci z jakieś pół godziny, więc teraz była... Chwila, przecież nawet nie patrzyłeś dzisiaj na zegarek. Głupiutki Harley. Zacząłeś przeszukiwać wzrokiem pomieszczenie i w końcu ujrzałeś zegar stojący na stoliku nocnym. Wskazywał on godzinę 9.23, czyli w sumie nie było już aż tak wcześnie. Spakowałeś wszystkie manatki i udałeś się na dół Centrum Pokemon, ażeby móc skorzystać ze znajdującego się tam komputera. Uprzednio oczywiście wypuściłeś Poliwaga i wyjaśniłeś mu swoją decyzję, którą pokemona przyjął co prawda ze smutkiem, jednak w pełni ją rozumiał. Przez chwilę pogadałeś z ojcem, po czym wymieniliście się pokemonami. Tak oto i stałeś się właścicielem dwóch pokemonów, oddając przy tym tylko jednego, czyli krótko mówiąc, zrobiłeś interes życia.
Księciu - 2016-04-02, 00:28

Wychodzę z Centrum Pokemon i kieruję się do liderskiej sali, gdzie powinienem zmierzyć się z Falknerem, o którym w sumie nie słyszałem wiele - nawet wcale. Nie wypuszczam nowych towarzyszy, których podesłał mi ojciec z prostego powodu - jeżeli są to stworzenia wodne, na pewno nie zadowoli ich chodnik ani trawnik przed Centrum, a nie chcę ryzykować życia tych istot dla prostego przedstawienia się i wyjaśnienia nowej sytuacji.
Przez myśl przelatuje mi wspomnienie Logana. Chciałbym się z nim zobaczyć, jednak dopiero po walce. Priorytety.

Mhrok - 2016-04-02, 19:34

Ruszyłeś w miasto... jednak tak właściwie nie wiedziałeś, gdzie znajduje się sala lidera. Przez pewien czas po prostu krążyłeś po centrum metropolii, kiedy to zauważyłeś, jak pewnego wieżowca wychodzi dwójka podekscytowanych nastolatków.
- Tak, nareszcie mamy swoje pierwsze odznaki! - powiedział jeden do drugiego.
Najwyraźniej przypadkowo udało ci się odnaleźć siedzibę lidera. Wkroczyłeś do wieżowca i od razu zostałeś przywitany przez pracującą na recepcji kobietę:
- Pan zapewne do Falknera, mam rację? Proszę usiąść, za chwilę przyjdzie. - odparła i wskazała ci rząd miękkich siedzeń.
Czekałeś zaledwie kilka minut, kiedy to z windy wyszedł wysoki mężczyzna o niebieskich włosach. Podszedł on do ciebie, czyli zapewne był to lider.
- Witaj, nazywam się Falkner. Zapewne chcesz mnie wyzwać o odznakę, mam rację? - te dwa zdania zdawały się rozwiewać wszelkie wątpliwości.

~ wygląd Falknera

Księciu - 2016-04-02, 23:17

Nie spodziewałem się, że Violet sprawi, że się zgubię, na szczęście jednak doszedłem do miejsca, które było moją destynacją. Będąc na miejscu rozglądnąłem się po wnętrzu, będąc ciepło przyjętym przez... sekretarkę? Liderzy sal mają sekretarki? Ciekawe czy mój ojciec też takową miał, ciekawe czy miał z nią romans i ciekawe czy mama o tym ewentualnie wiedziała. Kręcę głową wytrzepując imaginacje z umysłu, zostawiając tam pustkę, która zostanie wykorzystania do analizowania taktyki trenerskiej. Stresuję się. Czuję zimny pot oblewający moje ręce i nieco szybsze bicie serca.
Zupełnie nie speszyła mnie aparycja Falknera. Muszę jednak przyznać, że mężczyzna nie wygląda źle - w szatach lidera wygląda majestatycznie i jednocześnie finezyjnie. Ewentualna surowość spojrzenia neutralizowana jest przez miły i przyjemny dla ucha ton głosu, który wibruje w moim uchu.
- Witam. Nie mogę się doczekać kiedy twoja odznaka będzie moja. - Odpowiedziałem zadziornie, puszczając liderowi oczko. I czekam na ewentualny rozwój wydarzeń.

Mhrok - 2016-04-02, 23:36

- Zatem chyba nie zostało nam nic innego, jak udać się na arenę. - odparł Falkner, po czym zaprowadził ciebie do windy.
Zaczęliście wznosić się do góry. Patrzyłeś na podświetlane liczby - dwa, pięć, dziesięć, osiemnaście, dwadzieścia sześć, trzydzieści osiem. Ostatecznie zatrzymaliście się na czterdziestym piątym piętrze. Następnie zostałeś poprowadzony na zewnątrz... wieżowca.
- A oto i nasza arena walki! - odparł lider z rozłożonymi rękoma. - Zapewne nie jesteś zdziwiony ty miejscem. W końcu moją domeną są latające pokemony, a ona najlepiej czują się na świeżym powietrzu. Jednak nie przedłużajmy. Niech rozpocznie się pojedynek! - krzykną Falkner po czym wypuścił do walki pierwszego pokemona.

Księciu - 2016-04-02, 23:41

Och.
W sumie nie spodziewałem się, że Falkner będzie specjalizował się w pokemonach latających. Zupełnie wypadło mi z głowy ażeby przeszukać internet w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o drużynie tego lidera, albo o taktykach jakie stosuje czy o miejscu, w którym będziemy walczyć.
Masz babo placek – ale na całe szczęście lubię placki, więc problem zjem w całości.
Moim pierwszym pokemonem, którego wybieram jest oczywiście Gengar. Jest on najsilniejszy spośród mojej drużyny, poza tym subiektywnie myśląc ma największe szanse na pokonanie ptaszysk przeciwko którym będziemy walczyć.
- Dobrze Trick, zaczynamy zabawę. Wiem, że typowo niewiele zadasz Pidgeyowi, jednak myślę, że z twoją obecną siłą ten ptak, czy jakiś inny nie sprawi Ci wielu problemów.
Zaczniemy od zdematerializowania się, coby zmylić ptaka i podnieść mu ciśnienie. Pojaw się za nim i siarczyście uderz go Thunder Punchem, coby połączenie zaskoczenia i zadanych obrażeń wyrządziło niezłe szkody. Następnie spróbuj użyć Hypnosis. Jeżeli ten ruch zadziała i uśpisz gołąbka, wyjedz mu nieco snów przy pomocy Dream eater, natomiast jeżeli hipnoza się nie powiedzie, ponownie się zdematerializuj i z zaskoczenia wymierz mu sążny Thunder Punch. Oczywiście, nie możemy niedoceniać przeciwnika, więc staraj się unikać wszystkich jego ataków. Jesteś duchem, potrafisz znikać. Wykorzystaj to. Powodzenia, przyjacielu!

Mhrok - 2016-04-02, 23:57

Walka ja walka. Falkner zdawał się być nieco zaskoczony faktem, że używasz przeciwko niemu pokemona ducha, jednak najwyraźniej uznał to za wyzwanie. W sumie to Gengar był wyzwaniem dla Pidgeya, bo pomimo swojej pozornej słabej pozycji, znał super efektywny ruch. A to już mógł być problem. Podopieczny Falknera był niezwykle szybki i zwinny. Udało mu się uniknąć pierwszego Thunder Puncha, jednak wykonane przez ciebie combo z Hypnosis oraz Dream Eatera sprawiło, że stał się on zupełnie bezbronny. Wykorzystaliście ten moment najlepiej jak potrafiliście, zabierając ptakowi sporą część jego życia. Gdy Pidgey w końcu się obudził, starał się wyjść jeszcze na prostą jednak Thunder Punch wymierzony prosto w jego dziób przeszkodził mu w jego wielkich planach. A szkoda. Pidgey padł pokonany na ziemię.
- Wiedziałem, że będziesz dla mnie wyzwaniem, jednak nie sądziłem, że aż takim. - odparł, nieco zdegustowany, Falkner. - Jednak zobaczymy sobie, jak poradzisz sobie z nim!

Księciu - 2016-04-03, 00:06

Na mojej buźce wykwitł potężny uśmiech satysfakcji. Mój Gengar naprawdę robił świetną robotę, miażdżąc ptaka pełnym woltów uderzeniem dyskwalifikując go z walki. Poczułem dumę, jednak nie uprzedzam się do drugiego Pokemona lidera. Kto wie, czy moja pycha nie zaprowadzi mnie do zguby? Może ten Pidgeotto jest na sterydach i znokałtuje mojego ducha? Co to, to nie. Chcę wygrać i to zrobię.
Kącik ust perfidnie unosi się jeszcze raz w skupieniu.
- Trick, wykonaj tą samą taktykę na Pidgeotto. Jestem ciekaw czy zadziała. - Mówię do stworka, zerkając na Falknera z dezaprobatą. Lider? Naprawdę?

Mhrok - 2016-04-03, 00:13

Wykonanie tej samej sztuczki nie przeszło tym razem. Gengar zamiast trafić jakimkolwiek atakiem, sam otrzymał spore bęcki od przeciwnika. Najwyraźniej znieważenie siły przeciwnika nie wyszło wam na dobre. Stawiało to was w nieco niekorzystnej sytuacji, bo Pidgeotto dalej był pełen sił, zaś twój podopieczny stracił w tej "wymianie ciosów" prawie jedną trzecią punktów zdrowia.
- Liczyłeś na to, że przejdzie identyczna taktyka? - spytał z dezaprobatą w głowie lider. - Może i twój Gengar jest silny, jednak jeśli potęga przysłoni ci trzeźwy ogląd na świat, to zawsze przegrasz.

Księciu - 2016-04-03, 16:00

Oczywiście miał racje - przecież nie jestem taki głupi, ażeby to praktykować; chciałem jedynie sprawdzić jak zareaguje sędzia, Falkner, Gengar i Pidgeotto, który nie słyszał poprzedniej taktyki. Zapewne nie popełnię więcej tego błędu - tutaj, przy Falknerze mogłem sobie na to pozwolić wykorzystując masywną przewagę Gengara nad ptakami mimo jego typu, jednak gdy poziom trudności walk zwiększy się będę musiał myśleć intensywniej i bardziej strategicznie - tak, aby taktyka dla oponenta nie była oczywista tak jak teraz.
Na słowa Falknera przytakuję głową i uśmiecham się, nic jednak nie mówiąc. Wciągam powietrze nosem i wypuszczam je ustami oczyszczając umysł z głupich, trollowych myśli ażeby zrobić miejsce na taktyczne myślenie.
- Wszystko w porządku Gengar? Możesz dalej walczyć? Wybacz, że musiałeś tak mocno oberwać, coby rozwiać pewne moje rozważania - to się więcej nie powtórzy. Dosyć gadania - zdematerializuj się;; zniknij Pidgeotto z oczu i zasiej w jego sercu strach i niepewność. Znienacka pojaw się przed nim i użyj Hypnosis, ażeby zminimalizować wygraną Falknera niemal do zera. Gdy ptak uśnie - choć w sumie możesz to wykonać nawet na obudzonym oponencie - wygeneruj w jednej ręce Thunder Punch, a w drugiej Ice Punch. Na oba typy tych ataków ptak jest wrażliwy, więc dobrze byłoby żebyś trafił. Uderz jednocześnie z obu ciosów w ptaka, zadając ogromne obrażenia. Niechże się posra, o.

Black Lotus - 2016-04-03, 16:24

Niestety wasz oponent nie dał się uśpić, to nieco przeszkodziło wam w prostej drodze do szybkiego zwycięstwa. Nie mniej jednak dwa Punche - elektryczny oraz lodowy - zadały Pidgeotto całkiem pokaźną ilość obrażeń, jednak go nie znokautowały. Do tego można jeszcze dodać to, że użył on ruchu Roost, który zregenerować część utraconego przez niego zdrowia.
- Jednak nie będziesz miał takiej łatwej walki, co? - odparł przekornie Falkner.

Księciu - 2016-04-03, 17:47

Okej. Powoli moja cierpliwość się kończy.
- Trick, zniszcz go. - Powiedziałem nieco łamiącym się głosem. Łamiącym się nie od płaczu, a od gniewu, który budził się we mnie wraz z frustracją. Nie chcę dać mu satysfakcji z tego, że wewnątrz tak bardzo emocjonalnie podchodzę do całego pojedynku. Stoimy jakąś odległość od siebie więc nie widzi moich drżących rąk i nieco przyśpieszonego oddechu.
- Zniknij natychmiast i dosiądź tego ptaka. Siądź na nim i trzymaj go mocno; uwieś się na jego szyi i nie daj się strząsnąć. Gdy będziesz dobrze siedział, w pozycji w której będziesz trzymać mocnym uściskiem ptaka, użyj serię Thunder Puncha prosto w kark; jedną ręką trzymaj się stwora, drugą uderzaj i patrz, czy równo puchnie.

Black Lotus - 2016-04-05, 23:00

Walka trwała nadal. Była ona dosyć... monotonna. Wykonywanie jednego ataku, serio? Tylko na tyle ciebie stać? Miałeś szczęście, bo pierwszy cios był krytyczny, a dodatkowo sparaliżował Pidgeotto, dzięki czemu twoja droga do zwycięstwa była niezwykle łatwa (Gengar dostaje 1lv)
- Cóż.. Chyba nie pozostało mi nic innego, jak ci pogratulować. - odparł Falkner, schowawszy swojego znokautowanego podopiecznego do jego kuli. - Jako symbol zwycięstwa pragnę także wręczyć ci tę oto Zephyr Badge. - powiedział lider, wręczając ci odznakę oraz nagrodę pieniężną.

Księciu - 2016-04-06, 01:42

- Dziękuję, Falkner. Z początku byłem sceptycznie nastawiony do tego czy jestem odpowiednią osobą, która może brać udział w zdobywaniu ligi Jotho, jednak teraz po pierwszym kroku postawionym w kierunku bycia najlepszym trenerem tego regionu zaczynam być dobrej myśli.
Wiem, że nasz pojedynek nie był do końca fair, wybacz mi to. Nic nie poradzę, że mam zdolnego Pokemona.
- Mówiąc ostatnie zdanie uśmiecham się zawadiacko, odbieram nagrody i opuszczam salę w Violet.
- Dziękuję Trick. Byłeś boski. Należy Ci się odpoczynek. - Pochwaliłem ducha, pozwalając mu wrócić do kuli by zaznał nieco spokoju po ostatnich burzliwych dniach. Odznaka Zefiru jest taka ładna - oglądam ją dokładnie, a następnie chowam do portfela <<chyba, że dostałem jakiś pokrowiec na to od Joy, to chowam odznakę w pokrowcu>>. W końcu, chociaż jedna rzecz która mi się udała w życiu. Brawo Harley. Jeszcze siedem sal i elitarna czwórka i będziesz mistrzem.. to gdzie teraz?
Będąc na zewnątrz budynku rozglądam się wokół i próbuję przypomnieć sobie drogę do Centrum Pokemon, gdzie mam zamiar złapać Logana i zaproponować mu wspólną podróż - kto wie, może się zgodzi? A wtedy uda mi się go poderwać albo on mnie poderwie? Niewiele się zastanawiając ruszam w drogę powrotną do Centrum Pokemon.

Mhrok - 2016-04-07, 22:04

Trick był niezwykle zadowolony, kiedy go pochwaliłeś. Schowałeś go do kuli, a następnie uczepiłeś zdobytą kilka minut wcześniej odznakę do pudełka otrzymanego w Ecruteak poprzedniego dnia. Droga do Centrum Pokemon nie była trudna, gdyż była doskonale oznakowana. Nie musiałeś jednak nawet wchodzić do budynku, bo na przeciwko wyszedł tobie Logan.
- Hejka, walczyłeś już z Falknerem? - zadał ci pytanie mężczyzna. - Po tej uśmiechniętej minie widzę, że raczej tak.
Wtedy zadałeś mu pytanie o to, czy Logan nie zechciałby do ciebie dołączyć podczas podróży. Mężczyzna nie wydawał się być zaskoczony tym, że go o to zapytałeś. Ba, wydawać by się mogło, że nawet na to czekał.
- Jasne, czemu nie. - odpowiedział rezolutnie, po czym klepną cie w ramię.

Księciu - 2016-04-14, 21:54

- Dzięki. Teraz przynajmniej nie będę musiał gadać sam do siebie. Albo sam do niego.,, ymh, tak, walczyliśmy z Falknerem jednak był bez szans. Mam za dobrego pokemona, co zrobisz, nic nie zrobisz. - Skomentowałem jego zapytanie, wzruszając lekko ramionami. Mógłbym w sumie pokazać odznakę którą dostałem, ale wydało mi się to zbędne.
- Wyspany po dzisiejszej nocy? - Pytam, będąc naprawdę ciekawy. Zerkam na niego lustrując go czujnym, gejowskim okiem szukając w nim ewentualnych oznak zainteresowania mną. Czekając na odpowiedź i kontynuację rozmowy zerkam na mapę wybierając jakie miasto jest następne na mojej trasie do zwycięstwa.
- Idziemy do Azalea. - Wtrącam w ewentualną rozmowę unosząc oczy i nos z PokeDexowej mapy. I jak powiedziałem, tak zrobiłem - ruszyłem powolnym krokiem w kierunku wyznaczonym przez GPSa.

Mhrok - 2016-04-15, 23:58

- A muszę przyznać, że spałem sobie nawet nieźle. - odparł Logan z wesołą miną, po czym uważnie przysłuchiwał się co do dalszych planów waszej podróży. Na fakt, że teraz zamierzacie zmierzać ku Azalei jedynie przytaknął. - Zatem w drogę!
Wyjście z nieco zatłoczonego miasta zajęło wam jakieś dwadzieścia minut. Szybko miejska zabudowa zamieniła się w polanę porośniętą trawą. Z bogu wasza dwójka musiała wyglądać nieco dziwnie, jednak to tobie nie przeszkadzało, bo w końcu czemu by miało? W pewnym momencie poczułeś na sobie czyjś wzrok, ktoś musiał ciebie obserwować. Rozejrzałeś się wokół, jednak nigdzie nie zauważyłeś żadnego pokemona. Obok was stało jedynie drzewo, jednak pod nim nikt lub nic się nie znajdowało. Po chwili jednak, gdy już mieliście odchodzić, z niskiego piętra gałęzi spadł na ziemię niewielkich rozmiarów brązowy lisek.

Księciu - 2016-04-17, 22:42

Staram się "podbiec" o ile to możliwe, żeby nie wywołać u siebie zawału serca czy innych niedogodności prowadzących do śmierci. Przerywam rozmowę z Loganem - o ile taka się odbywała - i zostawiam go za sobą. Będąc blisko małego szkraba zachowuje się ostrożnie i niemalże nieśmiało, coby nie spłoszyć stworka.
- Wszystko w porządku? - Wydobywam z siebie zdyszany i poddenerwowany głos, a gdy ten nie odpowiada, biorę go na ręce i próbuję cucić delikatnie, żeby nie zrobić liskowi krzywdy. Ten świat jest faktycznie dziwny - niby nic się nie dzieje, a tu ni z gruchy, ni z pietruchy spada Eevee z drzewa. Logika? Na co to komu?

Black Lotus - 2016-04-19, 07:53

Eevee nie wydawał się odnieść jakiś większych obrażeń od upadku, najwyraźniej wysokość z jakiej spadł nie była aż taka duża, jakby się mogło wydawać. Na pyszczku lisiczki od razu zobaczyłeś uśmiech, widocznie była ona zadowolona, że ktoś się nią przejął, a nie po prostu zostawił pod tym drzewem na pastwę jakiś dzikich pokemonów.
- Hej malutka. - powiedziała Logan do Eevee, po czym pogłaska ją po głowie, na co ta odpowiedziała miłobrzmiącym i przeciągłym "Iłii". - Raczej jest on nieoswojony, inaczej nikt nie zostawiałby go na drzewie. Będziesz próbował go złapać? - spytał ciebie twój towarzysz, dalej głaszcząc lisiczkę po główce.

Księciu - 2016-04-20, 23:20

- Obiecuję, że zaopiekuje się Tobą jak nikt inny, co Ty na to? - Zwracam się do małej lisiczki, głaszcząc ją również po główce, czekając tym samym na jej reakcję. Powolnym ruchem wyjmuję z kieszeni kulę i kładę koło niej, ażeby sama, bez presji, podjęła decyzję czy chce resztę swojego życia przeżyć z opętanym pedałem, któremu tylko alkohol w głowie.
Uśmiecham się też do Logana. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się usłyszeć z jego ust tak łagodny i pełen troski ton, gdy zwracał się do Eevee. Czuję, jak policzki mi zaczynają płonąć, a moje kąciki ust wykrzywiają się w czymś podobnym do nieśmiałego uśmiechu. Hola, hola! Harley, nie trać głowy!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group