Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Snazzy - I really want to be best more than ever, no one

Chmurek - 2015-06-20, 15:16
Temat postu: I really want to be best more than ever, no one
Wiosna niemal dobiegła końca, a lato rozpoczynało się w pełni. Drzewa zaczynały wydawać owoce, temperatura nie spadała poniżej dwudziestu stopni i w każdym sklepie sprzedawali lody. Idealny czas na rozpoczęcie podróży. Nie można było sobie wyobrazić lepszego czasu niż moment, kiedy nawet spędzenie nocy pod gołym niebem nie wydawało się straszne.
Stałaś na drodze numer jeden, opierając się o drewniane belki odgradzające ścieżkę od pastwisk, błoni i łąk, próbując rozczytać się cokolwiek z trzymanej w dłoniach mapy. Wiedziałaś, że jeśli wybierzesz złą drogę, okrążysz miasteczko i wrócisz do niego południową drogą, stracą przy tym cały dzień. Gdybyś tylko częściej chodziła z mamą na zakupy do Viridian, albo też słuchała jak ojciec tłumaczył ci jak używać mapy.
Charmander biegał dookoła ogrodzenia, goniąc za rzucanymi przez liście rozbieganymi liśćmi. Potknął się, przewracając jak długi i przekręcając na plecy śmiał się, otulony promieniami ciepłego słońca. Wiedziałaś dobrze, że od urodzenia maluch kochał słońce.
Wróciłaś do studiowania mapy. Postanowiłaś obrać lewą ścieżkę. Jeśli dobrze odczytałaś kawałek papieru, wkrótce skręci w prawo, potem znów w lewo, a w efekcie doprowadzi was wprost do Viridian City. Miasta, w którym znajduje się pierwszy stadion lidera regionu Kanto. Miałaś zamiar go wyzwać, zdobyć odznakę i spełnić swoje od dawna skrywane w sercu marzenie. Będziesz taka jak dziadek, a nawet lepsza. Ty i Charamander.
- Char? – stworek wspiął się po belkach i usiadł na najwyższej obok ciebie. Czekał, aż udacie się w dalsza drogę. Cieszył się na tę podróż równie mocno jak ty. Chciał poznać świat, stać się silniejszym, przeżyć mnóstwo przygód.
Usłyszałaś krzyk. Charmander spiął się i obniżył kły. Dochodził z niedaleka. Niewątpliwie męski, dorosły. Nie był krzyk gniewu, złości, a raczej wołanie o pomoc.
- Aaaaaa…. Raaatttuu….. – głos niósł się echem wśród tych jeszcze niedawno spokojnych kwiecistych łąk. Stado Pidgey’ów uniosło się do lotu spomiędzy traw. Z głośnym rabanem, przestraszone poleciały w stronę Pallet Town, twojego rodzinnego miasta, domu.

Koori - 2015-06-20, 15:38

Oglądając mapę wzdychałam tylko w duchu. Lepiej byłoby mieć GPS, albo chociaż przewodnika. No, ale tu przecież chodzi o to, by się usamodzielnić. W sumie nie powinnam mieć aż tak wielkich problemów z dotarciem do Viridian, w końcu to tak naprawdę nie jest daleko. No, ale cóż zrobić, jak dzieciak za młodu się nie interesował. Ale co, ja nie dam rady? Młodsze dzieciaki dają, po jedenaście, dwanaście lat, a ja, stara dupa, nie dam rady?
Spojrzałam z lekkim uśmiechem na Charmandera. Jak zwykle energiczny i rozbrykany.
- Tak, ruszamy, mały - rzuciłam gładząc go po łbie. Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale ten krzyk... Spojrzałam na odlatujące Pidgeye. Spłoszyły się, bywa. Ale... chwila, ktoś woła o pomoc. Spojrzałam na warczącego Charmandera z lekka niepewnie. Potem jednak podjęłam decyzję
- Ruszamy, mały. Jeśli będziemy mogli, pomożemy. Jak nie, wrócimy do miasta i sprowadzimy pomoc - zadecydowałam w końcu. Schowałam mapę do plecaka i ruszyłam w tamtym kierunku z duszą na ramieniu...

Chmurek - 2015-06-21, 15:48

Biegniesz w stronę hałasu. Nie mogłaś zignorować wołania o pomoc. Nie byłabyś sobą, gdybyś w takiej chwili odwróciła się i ruszyła w swoją stronę. Charmander najwidoczniej też palił się do sprawdzenia źródła hałasu, gdyż biegł tuż obok ciebie, co chwila cię wyprzedzając. Z zadowoleniem zauważyłaś, że głos dochodził ze strony w którą i tak miałaś się udać.
Źródło odnalazłaś na skraju lasu, niedaleko głównej drogi. Mężczyzna w uniformie firmy dostawczej został zaatakowany przez kilka dzikich Hoothootów. Starał się odgonić je trzymaną w ręku paczką. Jego wysiłki jednak nie na wiele się zdały, a rozwścieczone pokemony dziobały jeszcze zacieklej, kradnąc mu czapkę z daszkiem. Szybko rozeznałaś się w sytuacji. Policzyłaś pokemony. Cztery. Mężczyzna musiał przechodzić na skróty przez las, budząc przy tym śpiące w dzień pokemony i prowokując je tym do ataku.
Charmander czujnie stał przy twoich nogach. Czekał na twoje polecenie. Mogłaś spróbować je pokonać, co na pewno nie będzie łatwe lub jakoś je przestraszyć, aby dały spokój swojej ofierze.
Mężczyzna odnalazł twój wzrok. Dopiero teraz zauważyłaś jak młody był i zapewne niedoświadczony, przez co spotkało go to co spotkało.
- Pomocy! – zawołał. - Pomóż mi, one oszalały!

Koori - 2015-06-21, 16:25

Zmarszczyłam brwi. Cztery Hoothooty i mój Fae jako jedyny. Łatwo nie będzie, ale jakoś trzeba mu pomóc, inaczej zadziobią go na śmierć. A potem pewnie i nas. Spojrzałam na niego. To byłaby nasza pierwsza walka, ale z czterema przeciwnikami naraz
- Hej, zostawcie go! - rzuciłam, ale z moim głosem to zapewne nie wyszło najlepiej. No cóż, zwykle w takich sytuacjach uciekam, wołając kogoś innego do pomocy
- Fae, jesteś gotowy? - zapytałam pokemona. Głupie pytanie. On zawsze był gotowy do bójki

Chmurek - 2015-06-22, 12:12

Postanowiłaś zareagować. Podbiegasz bliżej walczących, krzycząc do napastników, by dały spokój swojej ofierze. Hoothooty na chwilę zaprzestają ataku, spoglądając na swoją nową ofiarę. Charmander groźnie zawarczał, stając przed tobą i posyłając w stronę stada ostrzegawcze, małe płomyki strząśnięte z własnego ogonka. Trzy ptaki, przerażone, a może oślepione ognikami, wycofały się, chowając z powrotem w kępie drzew. Mężczyźnie udaje się uciec i podbiega do ciebie.
Od razu zauważyłaś, że ma nie więcej niż dziewiętnaście lat. Chciał coś powiedzieć, ale nagle zepchnął cię z drogi, przez co omal się nie przewróciłaś, a pomiędzy wami przeleciał wściekły Hoothoot. Sowa najwyraźniej nie miała zamiaru się poddać. Charmander rzucił się za nim, co chwila strzelając w niego małymi promieniami. Zwinna sowa z wdziękiem unikała ataków. Wreszcie odwróciła się i sama zaatakowała.
Charmander uskoczył. Wciąż gotów do walki.
- Dzięki – wydyszał chłopak. Był poraniony, podrapany. W kilku miejscach jego ubranie było rozerwane i nasiąknięte krwią. Nad brwią także dostrzegłaś krwawy ślad. Pokemony musiały być naprawdę wściekłe. - Jestem Mike – przedstawił się. - Pojawiłaś się w ostatniej chwili.

Koori - 2015-06-22, 18:24

Spojrzałam na Charmandera z podziwem. Odważny mały, nie ma co... Co najważniejsze, z czterech sów została jedna, a Fae nadal miał chęci do walki. Potem szybki zerk na chłopaka. No cóż, nie wyglądał najlepiej. Widać konkretnie podpadł sówkom. Zaczerwieniłam się tylko
- Sara - mruknęłam nieśmiało, a potem spojrzałam na sowę i Fae. Ta chyba nie zamierzała odpuścić, sądząc po jej atakach. Szybko zrobiłam sobie w głowie listę.
- Dobra, Fae, zacznij od Growl, dzięki czemu zmniejszymy atak tego ptaszyska. Następnie rób uniki, chowając się za drzewami nieopodal. Może rąbnie w jedno z nich. Z takimi małymi skrzydełkami nie może być zbyt zwinny, poza tym ty jesteś szybszy. Potem zaatakuj Dragon Pulse celując w skrzydła, wtedy nie będzie mógł latać, a tego lub jej jedyny w tym momencie atut. Następnie postaraj się o kolejną porcję uników. Wymęcz przeciwnika, a potem podskocz do niego atakując Scratch. Jak już będziesz blisko to możesz go też ugryźć, bo czemu nie? - rzuciłam do Fae. To była nasza pierwsza wspólna walka, w dodatku z rozwścieczonym ptaszyskiem...

Chmurek - 2015-06-23, 16:46

Chciałbyś być tak odważna jak twój pokemon. Dla niego atak sowy był jedynie kolejnym wyzwaniem, które zamierzał przezwyciężyć i wygrać. Przecież nie jakieś ptaszysko nie będzie go rozstawiać po kątach. Z radością przyjmuje fakt, że włączasz się do walki i wydajesz mu polecenia. Widać, tylko na to czekał.
Growl rozdziera ciszę, obniżając atak przeciwnika. Następnie mknie do drzew. Nim jednak do nich dobiega, sowa dogania go i atakuje. Foresight. Zdziwiony Fae, nie czeka, aż przeciwnik zada jakiś raniący cios i sam atakuje. Dragon Pulse odbiera ptakowi 128HP. Choć atak trafił w skrzydła, nie był dość skuteczny, by powstrzymać Hoothoota przed lotem. Sowa otrząsa się i dziobie. Charmander traci 73HP. Fae broni się przed ostrym dziobem swoimi pazurami. Zanurza je w przeciwniku, raniąc go i zabierając mu 94HP. Hoothoot próbuje zahipnotyzować swojego przeciwnika, ale nie udaje mu się, a Charamander gryzie go w nogi i zabiera 117HP. Hoothoot uwalnia się kolejnym Peck, raniąc Fae i zabierając mu 73HP. Oba pokemony mierzą się gniewnie.
- Twój Charmander jest wyjątkowym wojownikiem – zauważył Mike.

Fae
982/1128 HP



Wild Hoothoot
957/1296 HP
-10% atak

Koori - 2015-06-23, 17:34

- To dobrze... tak myślę - odpowiadam mu niepewnie, a potem patrzę na Fae
- Świetnie, przyjacielu. Teraz sowa ma słabsze ataki niż wcześniej. Na początek wyczekaj moment, aż będzie blisko ciebie i zaatakuj ją Dragon Pulse, co powinno ją odrzucić na jakieś drzewo. Wtedy dobiegnij do niej i zaatakuj Scratch. Dobrze. Teraz odbiegnij od niej nieco i kolejny Drago Pulse. To ją na pewno porządnie osłabi. Na sam koniec wykonaj Growl, na pewno nie zaszkodzi, a się przyda. Pamiętaj o unikach, mimo wszystko ta sówka jest niebezpieczna - rzuciłam do niego, patrząc z niepokojem na walkę. Fae wyglądał na silniejszego, ale Hoothoot wychowywał się w lesie i walczył na pewno nie raz i nie dwa. Spojrzałam na mężczyznę jednym okiem
- Powinieneś jak najszybciej odwiedzić lekarza - zdobyłam się w końcu na wypowiedzenie tych słów

Chmurek - 2015-06-24, 09:14

Chłopak dotknął rozcięcia na czole. Skrzywił się lekko, ale zaraz uśmiechnął widząc twój zmartwiony, acz zmieszany wzrok.
- Nic mi się będzie – zapewnił. - To tylko powierzchowne rany. Zresztą jestem ciekaw jak zakończy się pojedynek, ponad to, za ocalenie należy ci się jakaś nagroda, ale nie chcę cię teraz rozpraszać.
Kontynuujecie walkę. Oba pokemony są pełne zapału i gotowe zadawać kolejne ciosy. Ponownie zaczyna Charmander, zabierając przeciwnikowi 128HP. Sowa postanawia także przejść do defensywy i obniżyć otrzymywane ciosy. Używa Growl. Szybki Fae nie zatrzymuje się jednak, slalomem biegnie do przeciwnika, podskakuje i tnie. Scratch jest ciosem krytycznym i nawet z osłabionym atakiem Charmandera zabiera Hoothootowi 128HP. Hoothoot dziobie, przez co ognisty pokemon traci 73Hp. Walka jednak nie kończy się na tej wymianie. Charmander wysyła kolejny smoczy atak, który znów rani przeciwnika, zabierając kolejne 128HP. Sowa podejmuje ponowną próbę uśpienia rywala, ale i tym razem nie trafia. Ciężko trafić w poruszający się cel. Charmander kończy rundę kolejnym obniżeniem ataku sowy, na co ta odpowiada dziobaniem. 65HP.
Zaczyna być widoczne zmęczenie poke ptaka. Charmander wyraźnie wychodzi na prowadzenie.

Fae
844/1128 HP
-10% atak



Wild Hoothoot
573/1296 HP
-20% atak

Koori - 2015-06-24, 15:55

- Nie wiem, czy jest co oglądać rzuciłam pod nosem, ale zaraz potem spojrzałam na sowę. Widać było po niej zmęczenie. Skoro tak, to i jej reakcje będą wolniejsze, a ataki nieco słabsze. To dla nas świetna szansa na skończenie tej walki teraz lub za krótką chwilę. Za to Fae trzymał się całkiem nieźle. Urodzony wojownik
-Tak trzymaj, przyjacielu. Jeszcze trochę i zwyciężymy. Hoothoot jest zmęczony - mruknęłam. Ciężko wymyślić dobrą taktykę, mając tylko 3 ataki, z czego jeden statusowy, ale jak widać dajemy radę. To zapewne przez niedoświadczenie przeciwnika...
- Tym razem przechodzimy do ostrzej ofensywy, żeby jak najbardziej osłabić ptaszysko. Zaczynamy od Dragon Pulse prosto w dziób. Następnie podbiegnij do niego i użyj Scratch tam gdzie trafisz. Szybki odwrót i kolejny Dragon Pulse, pamiętając o unikach. Sowa już dwa razy próbowała cię zahipnotyzować. Nie patrz jej w oczy i rób uniki. Jesteś szybszy, powinno się udać. Na sam koniec jeszcze raz Dragon Pulse z daleka. Potem stań tuż przy jakimś drzewie. Gdy sowa będzie chciała cię zaatakować, poczekaj aż będzie blisko i odskocz. Jest szansa, że nie wyhamuje i trześnie w drzewo

Chmurek - 2015-06-25, 12:19

Wiedziałaś, że Hoothoot już długo nie wytrzyma, a twój pokemon jest silniejszy niż myślałaś. Jak na waszą pierwszą walkę szło wam lepiej niż przypuszczałaś. Miałaś zamiar wygrać tę walkę i to w tej chwili. Wydałaś kolejne plecenia.
Charmander rozpoczyna od Dragon Pulse, który okazuje się być idealnie wycelowany, a co za tym idzie krytyczny i zabiera sowie 192. Sowa dziobie, ale obniżony atak pozwala jej tylko na zadanie 65HP obrażeń. Ognisty pokemon drapie, zabierając 87HP. Sowa znów dziobie. 65HP. Twój stworek wysyła kolejny smoczy promień, który zabiera 128HP. Hoothoot ledwie zipiąc, zbiera się na Growl. Atak Charmandera spada, ale nie ma to wpływu na siłę następnego ataku, którego używa. Dragon Pulse trafia prostu między oczy sowy, ponownie będąc atakiem krytycznym i zabierając sowie resztę punktów HP. Bezwładny ptak opadł na łąkę.
- Wow! – powiedział Mike. - To było niezłe. Dwa ataki krytyczne podczas jednej rundy – zawołał. - Twój Charmander musi być niezwykle silny, szczególnie jeśli chodzi o szybkość. Ale, ale … – zaczął grzebać w plecaku, który miał na sobie. - To dla ciebie. Próbki z naszego sklepu z Viridian City – powiedział podając ci dwa Potiony, Antidote i Premium Ball. - To za uratowanie życia, choć dla szefa pewnie bardziej liczy się ocalenie przesyłki. Pewnie by mnie zlinczował, gdybym nie dostarczył tego do profesora Oaka.

Charmander +Lv2. Poznaje Ember.

Koori - 2015-06-25, 15:02

Uśmiechnęłam się, gdy sowa wreszcie padła
- Dobra robota, Fae, świetnie się spisałeś, brawo! - pochwaliłam pokemona, głaszcząc go po główce. Potem spojrzałam ma "nagrodę" od chłopaka i skinęłam głową, nadal z uśmiechem
- Nie ma za co, każdy by tak postąpił na moim miejscu. Dziękuję - rzuciłam, nieco nieśmiało, ale co tam. Ważne, że facet nie został zadziobany na śmierć - Właśnie się wybieram do Viridian, może przy okazji zajrzę do tego sklepu - dodałam. Ale ze mnie dzisiaj gaduła. Zwykle wypowiedzenie jednego zdanie zajmuje mi pół godziny, a tu aż dwa w przeciągu zaledwie kilku minut. Woow.

Chmurek - 2015-06-26, 17:51

- Zrób to koniecznie – chłopak poprawił uniform, torbę i wziął głęboki oddech. - Powołaj się na mnie, a może podarują ci jakiś drobny rabat – uśmiechnął się. - Jeszcze raz dzięki za pomoc – zasalutował ci w dziwny sposób, po czym ruszył w kierunku, z którego niedawno nadeszłaś.
Pogłaskałaś Charmandera, nagradzając go za tak świetną walkę. Wiedziałaś od chwili, kiedy wykluł się z tego jajka, że jest niesamowitym pokemonem, ale dopiero teraz otrzymała dowód. Stworek uniósł łebek domagając się pieszczot pod bródką.
Schowałaś otrzymane przedmioty do torby, wiedząc, że na pewno przydadzą się w czasie dalszej wędrówki, po czym ruszyłaś przed siebie wcześniej wybraną drogą.
Dzień rozkwitł w pełni słoneczną pogodą, bezchmurnym niebem i delikatnym wiatrem. Droga prowadziła prosto do Viridian City, które miałaś nadzieję zobaczyć jeszcze przed kolacją. W końcu znajdowało się niecały dzień drogi od Pallet Town.
Spoglądając na tereny okalające trasę widziałaś pokemony przebiegające między trawami, chowające się w koronach drzew. Mijałaś uginające się od jagód krzaki. Dostrzegłaś nawet kilka tych dziwnych drzew, z których owoców wykonuje się specjalne pokeballe. Czytałaś o tym w jednym z miesięczników matki. W zależności od koloru owocu, powstawał inny rodzaj kuli, która zwiększała szansę na złapanie danego stworka biorąc pod uwagę jego szybkość, płeć, a czasem nawet miejsce złapania. Drzewo, które dostrzegłaś wydało czarne owoce.

Koori - 2015-06-27, 09:51

Tego Bulbasaura już mam czy będziesz go wprowadzał?
___
Uśmiechając się podrapałam Fae pod brodą, a potem jeszcze raz pogłaskałam po głowie. Z jednej strony nieustraszony wojownik, a z drugiej mimo wszystko pieszczoch i misiak do głaskania. Taka sprzeczność. Idąc dalej drogą rozmyślałam nad pierwszym liderem i taktyką, dzięki której może uda się go pokonać. Na pewno trzeba będzie złapać kolejne pokemony, samym Charmanderem nic niestety nie zwojuję. Myślałam nad jakimś pokemonem psychicznym lub ptakiem, na pewno nie zaszkodzi, a może jedynie pomóc. Może złapię Caterpie i postaram się, aby ewoluował w Butterfree? Zawsze dobre i tyle na początek. Zamyślona po chwili zauważyłam drzewo. Spojrzałam na nie i sprawdziłam, czy owoce są już dojrzałe. Pokeballe prawie że za darmo, coś takiego. Tak naprawdę do tej pory myślałam, że czasopismo robi sobie żarty z ludzi, a tu jednak okazuje się, że to prawda...

Chmurek - 2015-06-28, 09:53

Wprowadzę go. W sposób może nie mega zaskakujący, ale otrzymasz go w Viridian.

Podróż nie przynosiła zbyt wiele zmęczenia. Traktowałaś ją jak spokojny spacer. Wiedziałaś, że na nic przyjdą ci wyścigi, a nawet jeśli po drodze napotkasz parę przygód, odpoczniesz albo zwyczajnie będziesz się ociągać i tak osiągniesz Viridian najpóźniej późnym wieczorem. Miałaś więc czas nad rozmyślaniem nad przyszłością. Charmander choć silny, nie wystarczy, aby zwyciężyć z pierwszym liderem sali. Musisz więc zdobyć coś jeszcze. Zaczęłaś więc rozglądać się za innymi stworzeniami, bawiącymi się na route 1.
Idąc ku rozłożystym drzewie widziałaś mnóstwo pokemonów. Pierwsze, najczęściej spotykane na trasie pokemony, których oczywiście było najwięcej to Rattata i Pidgey. Wszędzie można było dostrzec fioletowy ogonek albo stado małych ptaszków oblegających jakiś na wpół wyschnięty krzaczek. Odkąd jednak świat stał się mniejszy i ludzie zaczęli częściej podróżować po regionach, na trasie zaczęły pojawiać się i odnajdywać dom pokemony, których pierwotnie tutaj nie było, chociażby nocne Hoothooty, które przyleciały z Johto.
Kiedy więc lepiej się przyjrzałaś, zauważyłaś przemierzające trawę Santrety, a nawet jednego Furreta, choć zdawałaś sobie sprawę, że jego złapanie może być trudne, a nawet niemożliwe. Na drzewach, także na tym apricornowym żyły małe Wurmple, Pineco i Spinaraki. W bardziej kwiecistych miejscach dostrzegałaś zbierające nektar Ledyby. W oddali, w miejscy, gdzie las stawał się ciemniejszy, a drzewa rosły bliżej siebie, dostrzegłaś stado Poochyen. Zdobycie jednej sztuki oznaczałoby wpierw pokonanie lub wystraszenie pozostałych. Wreszcie wypatrzyłaś ostatnich mieszkańców trasy numer 1 łączącej Pallet Town i Viridian City, a mianowicie urocze, elektryczne myszki Plusle i Minun oraz kota Shinxa, który został przywieziony tutaj aż z Sinnoh.
Będąc pod drzewem, sprawdziłaś stan owoców. Choć większość była jeszcze niedojrzała, to zauważyłaś, ze część apricornów została już zebrana, zapewne przez podróżujących tą drogą codziennie trenerów czy mieszkańców miast. Zauważyłaś jednak dwa, skryte w cieniu liści owoce, które mogłabyś bez trudu zerwać.

Koori - 2015-06-28, 19:54

Ok
---
Z radością przyglądałam się bawiącym w trawach pokemonom. Moją uwagę przykuł szczególnie mały Shinx bawiący się obok poke-myszy. Ten elektryczny kot na pewno byłby dość ciekawym dodatkiem do drużyny. Zwłaszcza, że dalsza droga na pewno zaprowadzi mnie do liderów i trenerów posiadających pokemony wodne oraz latające. Ignorując na razie owoce zbliżyłam się do poke-kota na dość bezpieczną odległość i ukucnęłam
- Kici kici rzuciłam cicho przebierając palcami w trawie. Jako kot na pewno jest niezależny, ale może skusi się na porcję głaskania, kto to wie?

Chmurek - 2015-06-28, 20:25

Postanowiłaś zwabić Shinxa sposobem, który zdaje się działać na wszystkie kotowate. Paluszkami. Pokemon spostrzegł cię niemal od razu, jednak zachował dystans i czujność. Uniósł łebek węsząc w powietrzu. Spojrzał na Charmandera i zjeżył się.
Urażony ognisty pokemon wystąpił naprzód i groźnie dmuchnął w górę ogniem. Shinx przyjął wyzwanie, zniżył się i zawarczał, a w jego sierści przeskoczyło paręnaście iskier. Nie tak sobie to wyobrażałaś. Chciałaś go tylko pogłaskać. Nie miałaś ochoty na kolejną bójkę.
Pokemony już miały się na siebie rzucić, kiedy w pobliżu coś eksplodowało. Shinx spłoszył się, gnając prost w ciemny las. Nie zastanawiając się, pobiegłaś za nim, a Fae za tobą.
Kiedy tylko przekroczyłaś linię drzew, natychmiast otuliła cię ciemność, a za nią przyszedł chłód. Niesamowite jak ciemny las potrafił stworzyć własny mikroklimat. Usłyszałeś ciche zawodzenie Shinxa, który zaalarmowany wystrzałem i hukiem pognał na oślep wprost w krzaki cierniowe. Teraz wisiał poraniony i zaplątany w ciernie. Charmander wydał z siebie dziwny dźwięk. Mogłabyś przysiąść, że właśnie się zaśmiał.

Koori - 2015-06-29, 08:18

Westchnęłam. Charmander zawsze musi się palić do walki. Na huk wystrzału na oślep pognałam za kotem, kierowana chęcią ucieczki. Byłam jak małe stworzenie leśne.
Dopiero między drzewami uspokoiłam się na tyle by móc normalnie funkcjonować i natychmiast usłyszałam bolesne jęki Shinxa i dziwne parsknięcie Charmandera. Zmarszczyłam brwi
- Fae, tak nie wolno. To nie jest miłe - rzuciłam do pokemona, a potem ostrożnie podeszłam na pewien dystans do Shinxa
- Spokojnie - rzuciłam łagodnie do kota -Zaufaj mi, nie skrzywdzę cię, tylko pomogę ci wyjść z krzaków i postaram się wyleczyć twoje rany. Obiecuję - szepnęłam, podchodząc o krok - Tylko proszę, nie szarp się teraz w tych krzakach, bo zrobisz sobie większą krzywdę, dobrze? - kolejny krok i powolne przykucnięcie. Potem delikatne odsuwanie lub wyłamywanie cierni, żeby Shinx mógł się uwolnić, a następnie użyjemy na spokojnie Potion, który otrzymałam po walce z Hoothootem. Przynajmniej się przyda...

Chmurek - 2015-06-29, 09:08

Zganiłaś Charmandera za wyśmianie tchórzostwa elektrycznego pokemona, który na pierwszy głośniejszy hałas, zupełnie stracił głowę. Ognisty przyjmuje te słowa ze wzruszeniem ramion, po czym postanawia się nie wtrącać. Podchodzi do najbliższego drzewa i kiedy ty głowisz się jak wyjmiesz poranionego pokemona, on ostrzy sobie pazurki o korę.
Shinx zaplątał się na na żarty. Kolce wbijały się i przecinały jego skórę, a kłębki sierści zdobiły już większość rośliny. Ostrożnie zbliżyłaś się do ofiary, ale kiedy tylko wyciągnęłaś rękę, ten zaczął mocniej się szarpać, głębiej wchodząc w pułapkę i raniąc się dotkliwiej. Kot nie należy niestety do najodważniejszych pokemonów.
Mówisz do Shinxa uspokajająco, starając się, by ci zaufał. Kiedy wreszcie przestaje wierzgać, ostrożnie wkładasz ręce w krzak cierniowy i próbujesz go wyjąć. Początkowo nie idzie ci za dobrze. Kotek porządnie się zaplątał. Szybko jednak odnajdujesz dobry sposób i mozolnie udaje ci się wydostać pokemona z uwięzi.
Mały pokemon wyglądał jakby rzeczywiście stoczył z kimś walkę na pazury. Stał, trzęsąc się lekko, niepewny co zrobić. Pogłaskałaś go i wyjmując potion, opryskałaś jego rany. Pod wpływem magicznego lekarstwa, obrażenia niemal natychmiast zamykały się i leczyły. Shinx szybko znów wyglądał na pełnego energii. Jedynym śladem po dzisiejszej przygodzie były miejsca, gdzie stracił większa ilość sierści.
Poczułaś, że pokemon liże ci dłoń. Dopiero teraz zauważyłeś, że któryś cierń cię zranił i delikatnie krwawiłaś. Shinx chyba w ten sposób chciał okazać ci wdzięczność za pomoc.

Koori - 2015-06-29, 13:36

Uśmiechnęłam się delikatnie i podrapałam go za uchem
- Nie ma za co, mały, nie ma za co - rzuciłam. A tam takie skaleczenie, nie ma się czym u mnie przejmować... kotek wyglądał dużo gorzej. Pogłaskałam go po łebku
- A może chciałbyś podróżować ze mną? - zaproponowałam kotu, patrząc mu w ślepka i uśmiechając się łagodnie. Może i jest nieco tchórzliwy i niepewny siebie, ale to cechy, które dobry trener zamieni w największe zalety w przyszłości, a może nawet całkiem wypleni. Pytanie tylko, czy ja jestem na tyle dobrym trenerem... Swoją drogą języki kotów zawsze mnie zastanawiały. Takie szorstkie, a jednocześnie to miłe gdy któryś cię obliże...

Chmurek - 2015-06-29, 20:29

Shinx przekrzywił łebek w dość słodki sposób, przyglądając się z zainteresowaniem twojej twarzy. Zupełnie jakby starał się cię odczytać – twoje intencje, a może nawet i poznać jakim człowiekiem byłaś. Nie do końca byłaś pewna czy pokemon jest w stanie tego dokonać, ale elektryczny kot wydawał się w jakimś stopniu uspakajać i był coraz przychylniej nastawiony ku tobie.
Kiedy już myślałaś, że wszystko skończy się dobrze, nastąpił kolejny wybuch. Pokemon podskoczył, ale tym razem nie uciekł. Odnalazł schronienie w twoich ramionach. Przytuliłaś go mocno. Charmander jak zwykle się nie wystraszył, ale jego czujność zwiększyła się niemal o sto procent. Zaczął węszyć i nasłuchiwać. Kolejny wybuch. Coś złego działo się przy trakcie i to w bliskiej odległości od was. Shinx drżał w twoich ramionach.
Wtedy coś mignęło ci przed oczami. Gwałtownie zamrugałaś, ale cień zniknął. Wytężyłaś wzrok, skupiając go na czymś co przemykało pomiędzy ciasno rosnącymi drzewami. Nagle kształt zatrzymał się, a wasze spojrzenia skrzyżowały się. Nie dalej niż dziesięć metrów od ciebie stał majestatyczny, olbrzymi lis. Ninetales. Zamarł, poruszając jedynie swymi ogonami. Nim cokolwiek udało ci się wykrztusić, lis ruszył przed siebie, wprost na otwartą przestrzeń, wprost ku źródłu wybuchów.

Koori - 2015-06-29, 21:03

Zamarłam. Ninetales... tutaj? I co się dzieje z tymi wybuchami? Przytuliłam mocno kota
- Nie bój się, mały. Nie dam wam zrobić krzywdy - rzuciłam do niego. Mimo, że sama byłam prawie tak samo przerażona co kot ruszyłam za majestatycznym, legendarnym dla mnie lisem. Ciekawość przezwyciężyła strach. Zwłaszcza, że te wybuchy były bardzo niepokojące, a jeśli będę mogła jakoś pomóc w zatrzymaniu ich... to zrobię to.

Chmurek - 2015-06-30, 08:40

Ruszyłaś biegiem w stronę, gdzie zniknął legendarny lisi pokemon. Mało jest stworków równie majestatycznych co Ninetales i o których krążyłoby tyle opowieści i legend owianych tyloma tajemnicami, że ledwie widać prawdę.
Wypadasz z powrotem na otwartą przestrzeń. Wszystko wydaje się niezmienione. Trakt w tym miejscu jest pusty, ale możesz dostrzec, że z oddali zbliżają się jacyś ludzie. Rozglądasz się w poszukiwaniu uciekającego pokemona, ale niczego nie dostrzegasz. Rozpłynął się.
Zwróciłaś się ku źródłu hałasu. Było nim drzewo apricornowe, które oglądałaś wcześniej. Wiszące na nim Pineco spadały, po czym eksplodowały. Wiedziałaś jednak, że pokemony nie ranią się bez powodu. Coś tam musiało się stać. Przyjrzałaś się uważniej, podchodząc kilka kroków. W pierwszej chwili nie zauważyłaś niczego niezwykłego. Dopiero po chwili dotarło do ciebie, że obronne wybuchu są spowodowane obecnością Mr.Mime, który próbuje wspiąć się na drzewo z nieznanych ci powodów.
- Char? – ognisty pokemon spojrzał z zainteresowaniem na całą sytuację.

Koori - 2015-06-30, 12:02

Pokręciłam głową zdziwiona tym wszystkim. Ninetales zniknął... W naszą stronę idą jacyś ludzie, a całe zamieszanie spowodowane jednym Mr.Mime? Hm... coś tu i tak jest nie tak
- Też nie wiem, o co chodzi, Fae. Po co Mr.Mime miałby się wspinać na to drzewo? - zastanawiałam się na głos. Pogładziłam sierść Shinxa, którego nadal trzymałam na rękach, próbując go uspokoić. Chociaż właściwie byłam równie wystraszona tą sytuacją co on. Przyjrzałam się bliżej drzewkom, na których siedziały Pineco. Może coś tam pomoże rozwiązać zagadkę

Chmurek - 2015-07-02, 08:44

Postanawiasz nie reagować bez pomyślunku. We wtórze spadających i wybuchających pokemonów starasz się dokładnie zbadać sytuację. Ludzie, którzy nadchodzą ścieżką to zwykli mieszkańcy Pallet Town, którzy pewnie wybrali się na zakupy. Są jeszcze zbyt daleko, by wybuchy brzmiały dla nich groźnie, ale pomimo odległości poznałaś znajome twarze. Ostatecznie Pallet nie jest dużym miasteczkiem i choć nie jesteście przez to wszyscy najlepszymi przyjaciółmi, każdy mieszkaniec rozpozna innego bez trudu, gdyż musiał go mijać ulicą chociaż raz.
Mr.Mime nadal nieudolnie próbował wspiąć się na drzewo. Robisz kilka kroków w przód, by lepiej widzieć. Coś wisiało na jednej z gałęzi drzewa. Koszyk? Pokemon najwyraźniej musiał zbierać apricorny, kiedy przestraszył Pineco. Dziwne, że wcześniej nie zauważyłaś klauna. Musiał być nieźle ukryty wśród liści. Wiedziałaś jedno, jeśli nie dostanie koszyka, nie przerwie prób wspinania się, aż wszystkie szyszki nie spadną na ziemię.
Shinx wtulił się w ciebie, czując się bezpiecznie. Charmander nadal z zainteresowaniem przyglądał się Mr.Mime’owi, który będąc już nie ma na miejscu, dostaje szyszką i spada, po czym znów zaczyna od początku. Syzyfowa praca.

Koori - 2015-07-02, 16:42

Uśmiechnęłam się łagodnie, widząc biednego pokemona. Skoro chce dorwać te apricorny, i ma do tego koszyk, to raczej ktoś go po nie wysłał. Tylko czemu sam nie przyszedł? No, nie będę wnikać, może opiekuje się dzieckiem, albo coś w tym rodzaju... Nieważne w sumie. Rozejrzałam się za czymś, co by mogło pomóc pokemonowi. Charmander, choć wojownik jak się patrzy, z wybuchającymi Pineco szanse ma niewielkie, zwłaszcza, że stoczył dopiero jedną walkę, i to całkiem niedawno, więc na pewno nie odpoczął. Za to Shinx nie wyglądał na zbyt doświadczonego w bojach. Może będę rzucać w szyszki kamieniem, aż spadną, i wtedy pomogę Mr.Mime'owi zebrać te apricorny? W sumie niegłupi pomysł...
Chmurek - 2015-07-03, 08:53

Tak patrzę, że muszę ci dać jeszcze Squirtle'a i będziesz miała komplet.

Postanawiasz pomóc. Podbiegasz niżej, łapiesz za pierwszy lepszy kamień i rzucasz. Niestety niezbyt celnie. Kamień przelatuje obok, omal nie uderzając w klauna. Nie poddajesz się jednak. Dopingowana przez pokemony podnosisz następny kamień. Tym razem trafiasz w jedną z gałęzi. Pineco spada i wybucha. Aby uratować jednego pokemona będziesz musiała zranić nie wiadomo ile innych. Zdezorientowany Mr.Mime przestaje się ruszać i patrzy na ciebie wystraszony. Już masz rzucić kolejny kamień, kiedy ktoś woła, byś przestała.
W twoją stronę z kierunku miasta nadbiegała wysoka, młoda dziewczyna z Growlithem przy nodze. Miała krótki, blond włosy, a na sobie t-shirt w jakimś odcieniu błękitu i ogrodniczki. Stanęła przed tobą ze złością wymalowaną na twarzy. Położyła ręce na biodrach i spojrzała gniewnie. Mr.Mime schował się za nią wyraźnie przerażony.
- Co ty sobie wyobrażasz? Chciałaś go zabić? - unosi głos. - Dobrze, że zainteresowałam się dlaczego tak długo nie wraca. I te wszystkie biedne Pineco - rozejrzała się po podziurawionej ziemi, w której spoczywały zwęglone ciałka.
Growlithe zawarczał groźnie, naśladując zachowanie właścicielki. Charmander nie pozwolił się zastraszyć. Obniżył zęby i wypuścił trochę ognia ostrzegawczo. Nawet mały, nieco tchórzliwy Shinx prychnął na agresywnego psa.
Atmosfera zgęstniała. Choć "bombardowanie" się skończyło, problemy zostały. W tej chwili minęli was ludzie, których widziałaś wcześniej w dole drogi. Dwie kobiety, które na pewno wybierały się na zakupy. Jedna wskazała was palcem, po czym obje nachyliły się do siebie i poczęły szeptać.

Koori - 2015-07-03, 17:15

No, też zauważyłam ;)
Zmrużyłam oczy patrząc na warczącego pokemona. Potem jednak spojrzałam w oczy tej dziewczynie i poraziła mnie nieśmiałość. Wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć - że nie powinna wysyłać swojego pokemona samego i że Pineco same go zaatakowały, a ja chciałam mu pomóc, żeby nie zrobiły z niego miazgi... ale jakoś nie przechodziło mi to przez gardło.
- Chciałam mu pomóc... te pokemony go atakowały - rzuciłam w końcu, takim tonem jakbym się tłumaczyła. Czyli w sumie jak zwykle. Szepczące osoby wcale mi nie pomagały, a i warczący Fae nie pocieszał. Growlithe za to był przerażający...
- Nie miałam innego pomysłu - dodałam cicho, czerwieniąc się

Chmurek - 2015-07-05, 08:55

Dziewczyna patrzyła na ciebie uważnym wzrokiem, starając się chyba ocenić czy kłamiesz czy mówisz prawdę.
- Mime, czy to prawda? - zapytała swojego pokemona nie odwracając jednak spojrzenia. Growlithe także nadal pilnował was groźnym spojrzeniem i okazyjnym warknięciem, co denerwowało Charmandera, który czekał tylko, aż pozwolisz mu sprać psa na kwaśne jabłko.
Mr.Mime zaczął coś pokazywać, mówić, jak dla ciebie bez składu i ładu, ale jego trenerka zdawała się go rozumieć.
-A więc to tak - skomentowała jedynie. Odstąpiła od ciebie, podeszła do drzewa i nie drażniąc już Pineco, choć właściwie żaden nie ostał się cały, zdjęła koszyk.
Wypełniony był niemal po brzegi dojrzałymi apricornami. Pewnie dlatego, kiedy przechodziłaś dostrzegłaś tylko dwa gotowe do zerwania. Mime cię uprzedził. Tylko jakim sposobem wcześniej go nie dostrzegłaś.
- Przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałam - zaczęła blondynka, zakładając włosy za ucho. - Mime długo nie wracałam. Martwiłam się i postanowiłam to sprawdzić. Myślałam, że chce go skrzywdzić. Wybrałaś sobie dziwny sposób na pomoc - dodała, po czym wreszcie uspokoiła Growlithe. Ten jednak nadal miał was na oku i spoglądał podejrzanie na każdy ruch. - Czy w ramach przeprosin dasz zaprosić się na lunch? Głupio mi, że tak zareagowałam. Mieszkam niedaleko, pierwszy dom po wejściu do Viridian City - mówiła z wyraźną dumą. - Chyba i tak kierowałaś się w tamtą stronę, prawda?

Koori - 2015-07-05, 16:58

Pogłaskałam Fae po głowie uspokajając go. Ten Growlithe nie wyglądał zbyt sympatycznie, jeszcze z tymi zębiskami... brr. Spojrzałam na dziewczynę
- Nie przepraszaj, wiem, jak to mogło wyglądać z boku. Też pewnie bym się wściekła widząc coś takiego... I tak, właśnie wybierałam się do Viridian, wyzwać lidera sali. Więc jeżeli nie byłoby to problemem dla ciebie, to bardzo chętnie - uśmiechnęłam się nieśmiało, a potem postawiłam Shinxa na ziemi i ukucnęłam z pokeballem w ręku
- To co, dasz się namówić na dołączenie do drużyny? - zapytałam pokemona a delikatnym uśmiechem. Taki kotek na pewno się przyda... a może nawet po drodze machniemy sobie jakiś trening?

Chmurek - 2015-07-05, 18:42

Pomimo twoich zapewnień, że nic się nie stało, widziałaś wyraźnie, że dziewczyna jest zmieszana. Wiedziałaś, że miała powód, by zareagować tak a nie inaczej, ona także wiedziała, a mimo wszystko było jej głupio.
- W każdym razie jestem Viera - przedstawiła się. - A ci tutaj to Mime i Flame. Pomagają mi w pracy - wyjaśniła przedstawiając swoje pokemony.
Choć konflikt, a może raczej nieporozumienie pomiędzy wami się zakończyło, pokemony nadal zachowywały dystans. Tak to już było z ognistymi pokemonami.
Zgodziłaś się na lunch u blondynki, ale najpierw musiałaś sfinalizować sprawę nowego pokemona. Ostatecznie jeszcze nie był twoim pokemonem, a fakt, że wciąż był w twoich objęciach świadczył to tym, że ciągle wpadaliście z jednych tarapatów w drugie. Postanowiłaś wreszcie zadać to wiszące w powietrzu pytanie.
Postawiłaś pokemona na trawie, uklęknęłaś przed nim nieomal jakbyś miała zamiar się mu oświadczyć, po czym wyjmując i pokazując mu pokeball zapytałaś, czy dołączy do ciebie. Shinx nawet się nie wahał. Nim się spostrzegłaś, trzymałaś w dłoniach kulę z nowym pokemonem. Teraz mogłaś ruszyć za Vierą do Viridian City.
- Lidera? To raczej nie będzie możliwe - zaczęła. - Nie słyszałaś? Ta wieść musiała dotrzeć już do Pallet. Stadion jest zamknięty już od jakiegoś czasu. Po tym jak poprzedni lider okazał się przywódcą Teamu R, nasza sala jest zamknięta - wzruszyła ramionami. - Słyszałam, choć to nic oficjalnie potwierdzonego, że kogoś znaleziono na jego miejsce, ale z pewnych względów otwarcie nastąpi nie szybciej niż za miesiąc, dwa.
Podczas spaceru dziewczyna wyjaśniła ci także, po co Mime zbierał apricorny. Okazało się, że blondynka zajmuje się tworzeniem i sprzedażą wykonanych przez siebie pokeballi. A mówiąc, że pokemony to jej pomocnicy miała na myśli fakt, że Mime zbiera apricorny, a Growlithe dba o odpowiednią temperaturę pieca.
- Oczywiście nie jestem tak dobra jak Kurt z Azalea - wyjaśniła, być może z czystej skromności, a być może było to prawdą? W końcu nie miałaś pojęcia o kim ona mówi. - Ale odbyłam u niego staż i nauczyłam się tego i owego. Muszę ci powiedzieć, że można z tego wyżyć - uśmiechnęła się.]
Nim się obejrzałaś byłyście w mieście. W towarzystwie czas szybciej płynie i jakby spod ziemi wyrosły przed tobą zabudowania miasta. Viridian City. Byłaś tutaj nie pierwszy raz, ale teraz wszystko zdawało się inne, świeże, nowe. Na twarzy wykwitł ci uśmiech.
- Pięknie tutaj, prawda? - zapytała, a może stwierdziła Viera, prowadząc cię ku pierwszemu budynkowi, po przekroczeniu napisu oznajmującego, że znalazłaś się w Viridian.
Dom był wprawdzie mały, ale wyglądał na prawdę przytulnie. Biały z małym gankiem, na którym od razu spostrzegłaś huśtawkę. Większą część działki zajmował ogród, który aż roił się od kwiatów, drzew owocowych i apricornowych różnych kolorów. Wszystko otoczone było białym, niewysokim płotkiem, który raczej pełnił funkcję ozdobną, a nie obronną.
- Witaj w moich skromnych progach - zaśmiała się Viera, przechodząc przez furtkę i otwierając drzwi do domu, za którymi natychmiast zniknęły Growlithe i Mr.Mime z koszykiem. - Masz ochotę na coś konkretnego? Planowałam tosty z domowej roboty dżemem, ale jako, że robiłam rano zakupy, mogę zrobić coś innego - oświadczyła.
Rozglądałaś się po ogrodzenie nie wiedząc na czym zawiesić oko. Bombardowało cię jednocześnie tysiące bodźców. Charmander wydawał się równie mocno zachwycony.
Cytat:
Shinx
Imię:

Poziom: 7
Typ:
Ewolucja: Shinx (lvl15) -> Luxio (lvl30) -> Luxray
Ataki: Tackle, Leer, Double Kick [EM]
Charakter i historia: Sara spotkała Shinx na drodze numer 1, kiedy to zmierzała ku Viridian City. W efekcie niefortunnych zdarzeń z udziałem Pineco i Mr.Mime, maluch pognał w las, gdzie zaplątał się w krzak cierniowy. Sara uwolniła go z pułapki, a pokemon był jej na tyle wdzięczny, że zgodził się zostać jej pierwszym pokemonem. Shinx jest bardzo tchórzliwa i jeśli to tylko możliwe, stara się unikać konfrontacji. Lubi pieszczoty i zabawy. Ma jedną słabość. Słodycze. Jeśli napotka na swojej drodze jakieś ciastko, nic ją nie powstrzyma przed zdobyciem go.
Umiejętność: Intimidate - Kiedy Pokemon wchodzi do walki, siła ataków przeciwnika spada o jeden poziom. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie słabszych Pokemonów maleje o 50%.

Koori - 2015-07-05, 20:55

No i super, Shinx chyba się do mnie przywiązała. Natychmiast po tym wypuściłam ją z kulki i szłam obok Viery, słuchając jej. Nie miałam pojęcia o połowie rzeczy, o których opowiadała, ale jedna wiadomość mocno mną wstrząsnęła
- Fakt, coś tam słyszałam, ale szczerze mówiąc myślałam, że nowy lider już otworzył salę... W takim razie trzeba będzie udać się dalej - westchnęłam nieco smutna. Potem jednak zobaczyłam ogród dziewczyny
- Wooow... Sama o to dbasz? - zapytałam zdumiona tymi wszystkimi kwiatami i różnorodnością tutejszej flory. Potem usłyszałam pytanie
- Nie trzeba, tosty naprawdę wystarczą. Piękny masz ten ogród - zachwyciłam się

Chmurek - 2015-07-06, 16:12

Viera oparła się o kamienną framugę w drzwiach swego domku, zaplotła ramiona i zabrała się za wyjaśnienia.
- Tak, sama dziwiłam się, że tak długo to trwa. Przecież w Kanto jest wielu utalentowanych trenerów, którzy mogliby bez trudu objąć stanowisko lidera sali. Tym bardziej dziwi mnie, że skoro już kogoś znaleźli to tak długo zwlekają z otwarciem - westchnęła. - Ale chyba nie nie poradzimy. Ostatecznie ostatnie mistrzostwa niedawno się skończyły. Pewnie dlatego się nie śpieszą - wzruszyła ramionami.
Kiedy zapytałaś ją o kwiaty, zarumieniła się lekko, ale widziałaś, że połaskotałaś jej ego. Musiała być dumna z tego co tutaj stworzyła.
- Wiesz, tworzenie pokeballi to jednak dość nieramowa praca. Czasem pracuję cały dzień, a kiedy indziej mam trzy dni wolnego. Apricornów nie można poprzędzać przy wzroście. W wolnych chwilach więc zajmuje się ogrodem. Kocham to - dodała, wdychając głęboko zapach kwiatów. - Ale dość, wchodź do środka. Czas coś zjeść. Nie wiem jak ty, ale ja umieram z głodu.
Wewnątrz dom był tak przytulny jak zapowiadało się na to z zewnątrz. Blondynka poprowadziła cię krótkim korytarzem do kuchni, w której oprócz standardowego wyposażenia znajdował się stół dla czterech osób. Widocznie Viera nie mogła sobie pozwolić na osobną jadalnię. Usiadłaś, a dziewczyna wyjęła cztery miski do których nasypała karmy dla pokemonów. Następnie zaczęła robienie tostów, a kiedy następne kawałki chleba się opiekały, zniknęła gdzieś na chwilę po czym wróciła z czterema słoikami. Odkręciła je i postawiła na stole.
- Pomarańczowy, jagodowy, wiśniowy i standardowy - truskawkowy - powiedziała, wskazując na kolejne słoiki. W między czasie przyniosła nakrycie także dla was.
Wreszcie tosty były gotowe, a Viera stawiając pomiędzy wami talerz z ich pokaźną ilością, zajęła miejsce naprzeciw ciebie.
- Ale dość się już nagadałam o mnie. Opowiedz coś o sobie - poprosiła, łapiąc za nóż i grubo smarując pierwszą z brzegu kromkę.

Koori - 2015-07-07, 12:07

Uśmiechnęłam się. Gadatliwa osóbka, nie ma co... Usiadłam przy stole chłonąc to wszystko oczami
- Masz wyjątkowy zmysł estetyczny - rzuciłam dziewczynie oglądając wnętrze domku. Pogładziłam Shinx i puściłam na podłogę, żeby móc swobodnie zajadać. Skinieniem głowy podziękowałam i postanowiłam spróbować tego pomarańczowego dżemu...
- O mnie? Cóż, tu nie ma wiele do opowiadania tak naprawdę. Dopiero co rozpoczęłam swoją podróż... i już zdążyłam wpakować się w kłopoty - uśmiechnęłam się nieśmiało - Chcę zostać mistrzynią wszystkich regionów, tak jak kiedyś mój dziadek. Tyle, że on nie podróżował po Kalos. Co życie zrobi z tymi planami, cóż... zobaczymy - zakończyłam ten niezręczny dla mnie wywód

Chmurek - 2015-07-08, 09:53

Siedziałyście z Vierą zajadając smaczne tosty z dżemem w jej kuchni. Pokemony, które zjadły wcześniej niż wy pognały pobawić się na zewnątrz, wychodząc przez specjalne wyjście w tylnych drzwiach domku.
- Dziękuję - odpowiedziała, kiedy pochwaliłaś jej dom. - Robię co mogę. W końcu nie mam nikogo do pomocy. Mieszkamy tu sami. Ja, Growlithe i Mr. Mime - zrobiła kolejny kęs, słuchając twojej opowieści.
- Zazdroszczę - rzuciła. - Chociaż nie. Też próbowałam. W Johto. Ale kiedy tylko dotarłam do Azalea i poznałam Kurta, wiedziałam już, że bycie trenerem, zdobywanie odznak to jednak nie mój konik. - uśmiechnęła się. - Nie żałuję. Tutaj jestem szczęśliwa, robiąc to co kocham - oznajmiła, ścierając dżem z kącika ust. Zjadłyście wszystko co do okruszka. Byłaś przyjemnie najedzona i gotowa na nowe niespodzianki. Dopiero teraz zauważyłaś wiszący zegar. 16:32. Tak właściwie zjadłyście obiad, a nie lunch.
- Skoro kolekcjonujesz odznaki, powinnaś udać się do Pewter City i wyzwać tamtejszego lidera Brocka. Jego specjalnością się skalne pokemony, o ile dobrze się orientuję - Viera zaczęła zbierać brudne naczynia i wkładać je do zlewu. - Może być ci trudno pokonać go mają do dyspozycji jedynie ognistego i elektrycznego pokemona. Jakby cię to interesowało, kilka kroków na zachód od miasta znajdują się stawy, w których żyje mnóstwo wodnych pokemonów - doradziła, kończąc sprzątanie.
- Zostaniesz na kawie? - zapytała. - Później będę musiała zabierać się do pracy, ale mam ochotę jeszcze z tobą porozmawiać. Nie często mam okazję z kimś porozmawiać - wzruszyła ramionami. - Mogę też odpowiedzieć na twoje pytania o mieście, jeśli masz jakieś. Wiesz takie standardowe, gdzie można się przespać, gdzie tanio zjeść, co można zobaczyć - zaśmiała. - Wiem, że najchętniej wyruszyłabyś od razu do następnego miasta, ale odradzam przedzieranie się przez Viridian Forest po zmroku.

Koori - 2015-07-08, 14:18

Uśmiechnęłam się i zerwałam żeby jej pomóc
- Pewter i skalne pokemony, mówisz? Faktycznie, z moimi pokemonami mogłoby być ciężko. Chętnie potem obejrzę ten staw. Za kawę podziękuję, ale może herbata, jeśli oczywiście masz - dodałam szybko. Nie przepadałam za kofeiną. Hm, Viridian Forest...
- Aż tak źle jest tam po zmroku? - zapytałam zdziwiona. Nie słyszałam, by ktoś się skarżył z tych, którzy dzwonili do rodziców, a którzy to rodzice potem się chwalili... ale kto wie, może oni podróżowali w dzień?
- Bardzo chętnie dowiem się czegoś o Viridian, dziękuję. W sumie dość dawno tam nie byłam, jedynie raz, z rodzicami. Nie miałam chęci podróżowania przez jakiś czas. Powiedz mi, proszę, coś o ciekawych miejscach, bo myślę, że ze znalezieniem jedzenia i noclegu nie będzie problemu - uśmiechnęłam się i sprawdziłam przez okno czy moje potworki nie rozrabiają. Ni bardzo byłoby mnie stać na pokrycie szkód...

Chmurek - 2015-07-09, 08:34

Viera szybko uwinęła się z napojami i nim się obejrzałaś siedziałyście w malutkiej, drewnianej altance na tyłach domu. Wokół pachniało kwiatami, a słychać był jedynie wiatr i owady. Przyglądałyście się bawiącym się pokemonom, które chyba zagrzebały już topór bojowy.
- I tak i nie - odpowiedziała blondynka, pociągając łyk ciepłej kawy. - W dzień nie ma się tam czego bać. Oczywiście jest ciemnej, gdyż las jest gesty, chłodny i wilgotny. W nocy jest tam zupełnie ciemno. Czarno - podkreśliła. - Znam jedynie garstkę ludzi, którzy się odważyli pójść tam po zmroku. Wprawdzie udało im się przejść przez las, ale mówili, że bez dużej latarki i mapy nie daliby rady. Jedna dziewczyna mówiła coś o przemieszczających się drzewach - zaśmiała się szczerze. - Cóż za wyobraźnia - odstawiła kubek na stole i wstała, wychodząc przed altankę i oglądając najbliższą roślinkę.
- W takim razie powinnaś odwiedzić nasz sklep. Można tam kupić dosłownie wszystko i to w rozsądnej cenie - uśmiechnęła się do ciebie. - W mieście znajduje się także szkoła dla trenerów, stawy o której wspomniałam, centrum pokemon - wyliczała. - Jest też sala lidera, ale zamknięta - wróciła na miejsce i chwyciła ponownie za kubek.
- Dlaczego powiedziałaś, że nie miałaś chęci podróżowania - zapytała Viera.

Koori - 2015-07-09, 11:21

Słuchałam dziewczyny z uwagą. Brr... Nie, ja chyba zdecyduję się na normalny spacer, w dzień. Nie dla mnie egipskie ciemności i chodzące drzewa. Chyba się nie skuszę. Z uśmiechem przyglądałam się bawiącym się pokemonom. To dobrze, że nie próbują podpalić całego ogrodu...
-Szkoła trenerów, powiadasz? Może tam zajrzymy, będzie ciekawie. Sklep i tak muszę odwiedzić, kupić karmę i takie tam - rzuciłam upijając łyk aromatycznego napoju. Potem spojrzałam na dziewczynę
- Po prostu... tak wyszło. Byłam zbyt nieśmiała, żeby, tak jak inne dzieciaki poprosić profesora o pokemona. Poszłam na studia, wróciłam do domu, już praktycznie szukając pracy... A potem znalazłam jego - kiwnęłam głową na Fae - Spotkałam go, zanim się wykluł. Wspaniały pokemon. To dzięki jego odwadze i wierze zdecydowałam się jednak wyruszyć - dodałam, patrząc na Charmandera z uznaniem, ciesząc się, że go spotkałam. Tak, ten Charmander może i wyglądał jak setki innych, ale dla mnie był jedyny w swoim rodzaju...

Chmurek - 2015-07-10, 08:49

Dziewczyna milczała chwilę słuchając twojej opowieści. Wydawała się szczerze zainteresowana twoją opowieścią.
- Więc łączy was specjalna więź - podsumowała, dopijając kawę. - Powinnam wracać do pracy, bo inaczej nie zdążę z jutrzejszym zamówieniem, ale poczekaj tutaj chwilę - poprosiła, po czym wbiegła do domu, zabierając ze sobą swój, pusty już, kubek.
Podczas nieobecności gospodyni, obserwowałaś bawiące się pokemony. Mogłaś z łatwością rozpoznać ich osobowości. Charmander zawsze odważnie gnał do przodu, a mała Shinx zachowywała się ostrożnie i wolała trzymać za kimś. Mr. Mime był pod tym względem do niej podobny, choć zachowywał się bardziej swobodnie. Growlithe był odbiciem lustrzanym twego pokemona i czasem dochodziło do drobnych przepychanek.
Viera wróciła z czymś okrągłym w dłoniach. Kubek musiała zostawić w środku.
- To dla ciebie. Mime wspominał, że sama oglądałaś apricorny - wyjaśniła, wręczając ci dwa nieznane dotąd pokeballe, a zabierając pusty kubek po herbacie. Różniły się znacząco od klasyczno czerwono białej kuli. U tych góra była niebiesko - czerwono - żółta, a spód biały. - To Lure Ball. Pomyślałam, że mogą ci się przydać. Ułatwiają złapanie stworka, jeśli dorwałaś go łowiąc. Bardzo przydatna rzecz, jeśli trafi ci się jakiś rzadki pokemon - uśmiechnęła się.
Wróciłyście do wnętrza domu, skąd zabrałaś resztę swoich drobiazgów, po czym wyszłyście przed dom. Wiedziałaś, że Viera chce wrócić do pracy i nie chciałaś jej dłużej siedzieć na głowie. Bardzo ci pomogła i wynagrodziła chwilę stresu, kiedy oskarżyła o atak na Mr.Mime.
Charmander i Shinx stały już gotowe, obok twoich nóg, kiedy żegnałaś się z blondynką.
- Uważaj na siebie i baw się dobrze, podczas podróży - powiedziała. - Jeśli będziesz kiedyś w pobliżu albo będziesz potrzebowała nowych pokeballi, odezwij się - dodała, podając ci małą, białą karteczkę, wyrwaną zapewne z jakieś zeszytu, na której podany był numer telefonu.
Podziękowałaś i wróciłaś na drogę, która prowadziła w głąb miasta. Było po siedemnastej. Nadal było gorąco, ale żar przestał już sączyć się z nieba, pozostawiając za sobą tylko przyjemnie ciepłe powietrze.

Koori - 2015-07-10, 13:32

Ten tego... Dostałam jajo Raltsa, Chimchara i Cubchoo(tak tylko informuję ;))
---
Wstałam, dopijając herbatę i z uśmiechem oglądałam bawiące się pokemony. Więź... w sumie można to tak nazwać. Tak, Charmander na pewno był dla mnie wyjątkowym pokemonem... Spojrzałam na dziewczynę ze zdziwieniem, gdy tak wbiegła z powrotem z dziwnymi pokeballami, których nigdy nie widziałam
- Dziękuję ci. Za pokeballe, herbatę z grzankami i miłą rozmowę - rzuciłam, nadal uśmiechnięta, po czym wyszłam na drogę. Zamyśliłam się. Do miasta, zamówić sobie nocleg czy może najpierw nad jeziorko? Nie, nad jeziorko zdążę pójść jutro, dzisiaj jeszcze pochodzę po mieście, może znajdę coś ciekawego w sklepie... Ruszyłam więc, wraz z moimi wiernymi pokemonami w stronę centrum miasta, by znaleźć hotel, w którym mogłabym się przespać. A jak będę w sklepie, to chyba kupię sobie namiot na dłuższe podróże, bo spać pod gołym niebem podczas deszczu raczej dobrym pomysłem nie będzie... Przy okazji schowałam do plecaka karteczkę z numerem Viery. Kiedyś się zapewne przyda.

Chmurek - 2015-07-10, 15:28

Ruszasz przed siebie w kierunku centrum miasta. Im głębiej się zanurzałaś, tym więc ludzi zaczęłaś spotykać. Nie śpieszyli się, ale też nie zwracali na ciebie specjalnej uwagi. Byli to ludzie w różnym wieku i różnej płci. Spacerowali, robili zakupy, wracali do domów lub do pracy na wieczorną zmianę.
Budynki nie różniły się wiele od tego do czego przyzwyczajona byłaś w Pallet Town. Choć szukałaś uważnie i bacznie się rozglądałaś, nie znalazłaś niczego co choć przypominałoby hotel, motel lub inne miejsce, w którym można spędzić noc. Zauważyłaś za to czerwony dach centrum pokemon, niebieski należący zapewne do sklepu, o którym już nie raz wspomniałaś i duży budynek u wyjścia miasta, który musiał być szkołą trenerów, teraz pewnie już zamkniętą.
Minęłaś także jedynie jedną restaurację, która chwaliła się głównie swoją ofertą śniadaniową. Żadnych nocnych lokali, barów. Dopiero po chwili dotarło do ciebie, że także nie natrafiłaś na stadion lidera. Musiał znajdować się gdzieś poza granicami właściwego miasta.
Podczas przemierzania miasta, Charmander usiadł na chodniku. Był zmęczony. Walczył dziś i przeszedł pieszo kilkanaście kilometrów. Miał prawo do chwili odpoczynku, a ty musiałaś zdecydować co robić dalej. Shinx otarła się o twoją nogę.

Koori - 2015-07-10, 16:44

Zamyśliłam się i usiadłam obok Fae, drapiąc Shinx za uchem. Też byłam nieco zmęczona całym tym chodzeniem. Do sklepu zdążę zajrzeć jutro, a tymczasem naprawdę należałoby znaleźć nocleg. Może w centrum pokemon mnie jakoś poratują? Warto by było się zapytać, w sumie czemu nie... Ale na razie chwila odpoczynku. Spojrzałam w niebo, starając się przewidzieć jutrzejszą pogodę, a po kilku minutach wstałam
- Chodźcie. Przy odrobinie szczęścia przygarną nas w centrum - rzuciłam do pokemonów, kierując się do budynku z czerwonym dachem. Całe szczęście. Słyszałam, że w niektórych miastach nie ma center. Ciekawe, czy na mojej drodze znajdę takie. Stadion lidera przestał mnie interesować, skoro aktualnie go nie ma, ale szkołę dla trenerów można jutro odwiedzić. Choćby na chwilę, żeby zobaczyć, jak wygląda taka profesjonalna szkoła. Ot, zwykła ludzka ciekawość...

Chmurek - 2015-07-10, 17:03

Fae choć z ociąganiem ruszył za tobą. Chyba przekonało go to, że wskazany przez ciebie budynek był naprawdę blisko. Niecałe pięć minut później znajdowałaś się przed pokaźnym, trzypiętrowym gmachem oznaczonym jako centrum pokemon. Poczułaś się malutka.
Odważnie weszłaś do środka przez automatyczne, rozsuwane drzwi. Wnętrze było równie ogromne jak z zewnątrz, acz bardziej przytulnie. W środku ładnie pachniało, wszytko było czyste i czuło się przyjemną atmosferę.
Na drugim końcu pomieszczenia od razu dostrzegłaś ladę, za którą stała pielęgniarka Joy w towarzystwie różowego pokemona. Poza nią w centrum było niewiele osób. Mogłaś się tego spodziewać. W Viridian zapewne nie przebywa zbyt wielu trenerów jednocześnie. Szczególnie teraz, kiedy stadion został zamknięty na cztery spusty. Po lewej stronie przy kanapach z telewizorem siedziało troje młodych trenerów, dwóch chłopaków i dziewczyna, a po prawej, w rogu, gdzie stały telefony, siedziała jeszcze jedna dziewczyna, rozmawiając.
Fae ponownie usiadł, a Shinx podeszła go pocieszyć liźnięciem w pyszczek. Charmander warknął w odpowiedzi, denerwowany nagłym, niechcianym dotykiem. Zerknęłaś mimochodem na ekran telewizora. Wiadomości ze świata. Zespół R został przegnany z Viridian Forest dzięki odwadze młodego doktora mieszkającego na jego obrzeżach. W Hoenn nadal nie wyjaśniono wybuchu w Petalburg City. Policja wciąż stara się złapać sprawcę. W Johto wędrowna trupa teatralna wznowiła swoje tournee. Najbliższy występ w Ecruteak.

Koori - 2015-07-10, 17:10

Rozejrzałam się. Matko, ale to centrum jest ogromne... Rozglądając się zauważyłam trenerów i telewizor. Hm... Viridian Forest... Właśnie jutro się tam wybieram... To chyba można powiedzieć, że mam szczęście. Spojrzałam karcąco na Fae
- No wiesz co? - spytałam kręcąc głową. No cóż, jest zmęczony i zdenerwowany, ale z drugiej strony Shinx chciała po prostu być miła... Nic to. Uśmiechając się nieśmiało podchodzę do lady
- Dobry wieczór - rzuciłam z grzecznym uśmiechem - Siostro Joy, mam ogromną prośbę. Czy ja i moje pokemony moglibyśmy odpocząć tu przez noc? Nie zauważyłam nigdzie żadnej noclegowni, inaczej bym nie przeszkadzała - dodałam z wrodzoną nieśmiałością. Ciekawił mnie ten różowy pokemon. Co to za gatunek? Przyjrzałam mu się uważniej. No cóż, niby ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale takie coś chyba nie zaszkodzi...

Chmurek - 2015-07-12, 09:16

Pielęgniarka była miłą i uśmiechniętą osobą, która pracowała tutaj z dobroci serca i czerpała z tego radość. Dzięki temu goście chętnie wracali, podróżni czuli się jak w domu, a pokemony miały doskonałą opiekę.
- Ależ oczywiście. Drugie i trzecie piętro to pokoje sypialne - wyjaśniła, szukając czegoś w komputerze stojącym na ladzie. - Dlatego nie ma u nas hotelu, gdyż jest to nieopłacalne. Nawet w czasach, kiedy odwiedzało nas więcej trenerów ze względu na salę lidera, pokoje nigdy nie miał stu procentowego obłożenia - uśmiechnęła się, podając ci klucz do pokoju numer 8. - Drugie piętro, trzecie drzwi na lewo, kiedy wejdziesz po schodach - dodała.
Przyjrzałaś się lepiej różowej kulce stojącej obok Joy. Chansey. Słyszałaś, że nie we wszystkich regionach są one pomocnicami pielęgniarek, ale w Kanto najwyraźniej królowały. Ostatecznie nic w tym dziwnego. Nie ma chyba pokemona, którego zdolności medyczne byłby lepsze niż Chansey.
- Niestety nasza stołówka nie pracuje jak powinna. Kucharz niedawno się zwolnił i nie znaleźliśmy jeszcze zastępcy - powiedziała.- Gdybyś jeszcze czegoś potrzebowała, pytaj śmiało - dodała, jakby dając znać, że stojący za tobą chłopiec trzyma rannego pokemona, którym powinna się zająć.
Odeszłaś więc na bok, pozwalając kobiecie wykonywać swój zawód. Masz nocleg. Jedna rzecz z głowy. Mocniej ścisnęłaś klucz z okrągłym breloczkiem, na którym wybito wielką ósemkę.

Koori - 2015-07-12, 09:35

- Bardzo dziękuję - rzuciłam jeszcze uśmiechając się szeroko. Co tam stołówka, skoro mamy nocleg? Dzisiaj możemy zjeść coś z zapasów... Wzięłam Charmandera na ręce uważając na jego ogonek i ruszyłam obejrzeć pokój. Drugie piętro... Uff, nawet dla mnie był to już teraz spory wysiłek. Włożyłam klucz w zamek i przekręciłam, otwierając drzwi i rozejrzałam się zaciekawiona, a potem odstawiłam małego, żeby sobie odpocząć i zaczęłam przeszukiwać plecak w poszukiwaniu czegoś jadalnego, by pomóc im odzyskać siły. Po chwili jednak zorientowałam się, że... nic takiego nie mam. A sklepy pewnie zamknięte. Westchnęłam i zaczęłam myśleć.
- A może zatrudnimy się dzisiaj w formie kucharza? Przy okazji się najemy - rzuciłam do pokemonów. Może i byłam nieco zmęczona, ale to nie powód, żeby unikać kolacji, a przy okazji zrobienia dobrego uczynku. Gotować akurat potrafiłam, i to całkiem nieźle, więc czemu nie?

Chmurek - 2015-07-13, 10:31

Wspięłaś się po schodach do wyznaczonego pokoju, by go obejrzeć i zostawić to, czego nie potrzebujesz. Nie było jeszcze późno, bo przed osiemnastą, ale jak podejrzewałaś większość sklepów zapewne otwarte jest do siedemnastej, a jeśli znajdziesz jakiś otwarty o tej porze, może być w nim drogo. Z drugiej strony restauracje zawsze czynne są dłużej i też można w nich zjeść pomijając gotowanie i sprzątanie po posiłku.
Przekręciłaś kluczyk w drzwiach i zajrzałaś po pokoju. Był skromny, ale przytulny. Jedno łóżko z przygotowaną do ubrania pościelą, szafka nocna, na której stała lampka, komoda, mały stolik, dwa fotele i telewizor - wersja mini, zapewne z poprzedniej epoki. Do pokoju dołączona była łazienka z prysznicem, do której prowadziły drzwi po prawej. Charmander od razu wskoczył na łóżko, gdzie zwinął się w kłębek i zasnął. Shinx usiadała przy stole.
Wpadłaś na pomysł, by pomóc z kuchni, a przy okazji zdobyć darmowy posiłek. Zeszłaś więc ponownie do Joy i zaproponowałaś jej to. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, dziękując za pomoc i odmawiając. Wytłumaczyła, że nie wątpi, że dobrze gotujesz, ale potrzebują kogoś na stałe i kogoś kto da rady przygotowywać kilka posiłków na raz. Jeśli jednak chcesz możesz skorzystać z kuchni i przygotować coś dla siebie i pokemonów. Nie ma tam wiele, ale coś dobrego powinnaś wyczarować.
Nic jednak za darmo. Siostra Joy poprosiła, by w ramach udostępnienia kuchni mogłabyś wykonać dla niej mały quest. Poprosiła, żebyś wzięła ze sobą pakunek z lekarstwami dla pewnego lekarza mieszkającego w Viridian Forest. Sama nie może tego zrobić, gdyż musiałaby zostawić Centrum bez opieki, a boi się wysłać Chansey samą.

Koori - 2015-07-13, 11:10

Szybko rozejrzałam się po pokoju i zostawiłam Charmandera. Niech sobie śpi, biedaczek. Ja biorę Shinx na ręce i idziemy do kuchni. Hm... ale tam nas nie chcą... No ok. Słuchałam siostry Joy i spojrzałam na pakunek
- I na pewno warto by było to dostarczyć dzisiaj, prawda? - zapytałam uśmiechając się niepewnie. Pamiętam, co tamta dziewczyna opowiadała mi o lesie w nocy... Ale z drugiej strony chyba nie może być aż tak źle, prawda? Prawda?
No nic. Zgodziłam się na wyprawę, ale najpierw poszłam zrobić coś do jedzenia dla mnie i pokemonów, żeby potem po nocy nie trzepać garami i lodówką. Po obudzeniu Charmandera i zjedzeniu chowam go do kulki, żeby mógł odpocząć i wyruszam z pakunkiem. Nie mam ochoty zostawiać go tu samego...

Chmurek - 2015-07-13, 20:37

- Ależ nie- zaśmiała się Joy. - To nic aż tak pilnego. Wystarczy, że dostanie paczkę jutro, a nawet pojutrze - dodała. - Przepraszam jeśli myślałaś, że poślę cię w nocy do lasu, tylko dlatego, że pozwolę ci zjeść za darmo parę kanapek. Nie jestem tak okrutna - westchnęła. - W każdym razie kuchnia jest twoja, a ja wracam do pracy - pożegnała cię smutnym uśmiechem, wchodząc na zaplecze. Jej miejsce zajęła Chansey. Gdyby pojawił się nowy pacjent, będzie na posterunku.
Po wyjaśnieniu sprawy, udałaś się do kuchni. Była niemal sterylnie czysta, przynajmniej z wierzchu. Brakowało jej tego czegoś, co widać, kiedy kuchnia jest notorycznie w użytku. Wszystkie garnki były poukładane w szafkach, narzędzia odłożone na miejsca. Sprzęt zachwycił nawet ciebie. Na wyposażeniu centrum zdawało się być wszystko o czym można tylko zamarzyć.
Na chybił trafił otwierałaś szafki, w których były konserwy, suche jedzenie, mąki, ryże, makarony. Natrafiłaś na worek pokekarmy, a w pełnej lodówce roiło się od warzyw, owoców, mięs i kilku jajek. Teraz wystarczyło tylko wymyślić na co masz ochotę i wziąć się do pracy. Shinx wałęsała się pomiędzy twoimi nogami, zapewne w ten sposób chcąc wyrazić, że też jest już głodna.

Koori - 2015-07-13, 21:02

- Pocieszyła mnie pani. Słyszałam kilka niezbyt ciekawych historii o tym lesie - westchnęłam jeszcze i ruszyłam do kuchni. O matko, jak to wszystko wygląda, niesamowite... Otwierając i zamykając szafki natknęłam się na chlebuś i karmę dla pokemonów.
- Już, malutka, chwila - uśmiechnęłam się do Shinx i do miseczki wsypałam jej poke-karmy. Drugą miseczkę wzięłam dla Fae, najwyżej rano je odniosę. A sobie zrobiłam dwie kanapki z wędliną i ruszyłam z tym wszystkim na górę, do pokoju. Tam w spokoju zjadłam kolację i zrobiłam szybki przegląd plecaka oraz portfela, patrząc, co trzeba będzie dokupić. Na pewno jakieś jedzonko, do tego przydałby się namiot lub chociaż śpiwór, bo jeszcze nie jest za zimno, jakaś latarka byłaby w porządku... ogólnie większość rzeczy typowo biwakowych plus jedzenie. Ciekawe, czy na wszystko starczy... No, zobaczymy jutro. Dziś jeszcze trzeba się szybko umyć i rozwalić w piżamie na łóżku... Jakie kochane, ciepłe, miękkie łóżko...

Chmurek - 2015-07-15, 17:23

Z gotową kolacją wróciłaś do pokoju. Niewygodnie było ci nieść dwie miski z pokekarmą i talerz z kanapkami, ale udało ci się. Ze smakiem zjadłaś kolację, podobnie zresztą jak Shinx, która pochłaniała swoją porcję jakby od dawna nie miała niczego w ustach, a przecież zjedliście obiad u Viery. Żując swoją kanapkę, zastanawiałaś się, czy to wpływ przyzwyczajenia - ostatecznie w dziczy ciężko o możliwości powolnego delektowania się posiłkiem. Czego nie zdążysz połknąć, trafi do ust kogoś innego. Szczególnie jeśli żyje się w stadzie. Czy też może po prostu Ava była głodomorem.
Po zjedzeniu dwóch kanapek, którymi najadłaś się do syta, zabrałaś się do przejrzenia plecaka. Z domu zabrałaś jedynie bieliznę i kilka ubrań na zmianę, ponad to leżało tam kilka różnych pokeballi, TM oraz mikstury lecznicze. W portfelu nadal znajdowała się ta sama suma, z którą wyruszyłaś z domu. Przynajmniej do jutra. Czułaś, że jeśli uda ci się kupić wszystko czego mogłabyś potrzebować, znacznie uszczuplisz swoje finanse. A może nie będzie tak źle?
Wzięłaś szybki, gorący prysznic, by jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Wśliznęłaś się pod ciepłą kołdrę, uważając, by nie obudzić Charmandera, obok którego niemal natychmiast położyła się Shinx. Nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś. Emocjonujący pierwszy dzień przygody zmęczył się wyraźnie bardziej niż się tego spodziewałaś.
Obudziłaś się wypoczęta, rześka i z uśmiechem na ustach. Nie pamiętałaś co ci się śniło, ale musiało to być coś przyjemnego. Przeciągnęłaś się, biorąc spory haust powietrza. Dziś czekał cię kolejny etap wędrówki, którego nie mogłaś się już doczekać. Oba pokemony smacznie jeszcze spały, ale kiedy wstałaś, zauważyłaś, że miska Fae jest pusta. Musiał nocą obudzić go głód.

Koori - 2015-07-15, 19:09

Wypoczęta przeciągnęłam się jeszcze w łóżku, a potem ruszyłam odbębnić poranną toaletę. Wzięłam obie miski i zeszłam na dół, by je umyć i odnieść razem z moim talerzem po kanapkach. Przywitałam się z siostrą, prosząc jednocześnie o przesyłkę. Prawdopodobnie dziś już wyruszę w głąb lasu, więc nie ma sensu tego przeciągać. Chwilę potem budzę pokemony, składam ładnie łóżko i ogólnie robię porządek. Przecież nie zostawię po sobie syfu, prawda? No, a potem pierwszy przystanek, czyli sklep... Trzeba się rozejrzeć za najważniejszymi przedmiotami, bo prawie że nic nie posiadam... Przede wszystkim karma dla pokemonów, jakieś sucharki, jabłko, konserwa... ogólnie jedzonko. Dopiero potem ruszyłam sprawdzić czy mają namioty i śpiwory.
Chmurek - 2015-07-17, 10:36

Poranna toaleta, ubranie się, przygotowanie pokemonów i posprzątanie pokoju. Zadowolona z osiągniętego rezultatu, zeszłaś ostrożnie na dół, niosąc ze sobą pożyczone miski, w myślach dodając, że chyba przydałby ci się podobne na trasie jeśli nie chcesz karmić pokemonów z ręki lub sypać im jedzenie na ziemię.
Joy wita cię z uśmiechem na twarzy, na której nie widać zmęczenia. Jest jak zwykle wypoczęta i pełna energii. Zastanawiasz się, czy czasem nie jest robotem, albo nie pracuje tutaj więcej jej sióstr i po prostu się zmieniają, kiedy któraś musi odpocząć. Z zamyślenia wyrwała cię położona na ladzie malutka paczuszka. Zapewne nie był to zapas na długie dni.
Pożegnawszy się z Joy, ruszyłaś do budynku z niebieskim dachem. Pokemarket. Być może spotkasz Matta? Na pewno wrócił już z Pallet Town. Droga nie była daleka. Sklep znajdował się niedaleko centrum. Był znacznie mniejszy niż się spodziewałaś, ale z ulgą zauważyłaś fakt, że jest wielobranżowy, a więc przy odrobinie szczęścia uda ci się zakupić wszystko co potrzebujesz.
Przy drzwiach wejściowych wisiała tabliczka, że pokemony muszą znajdować się w ballach na czas pobytu wewnątrz. Wróciłaś więc Ave i Fae, po czym przekroczyłaś próg sklepu. Po twojej prawej ukazały się niebieskie koszyczki na zakupy i napis, że proszą, aby zabrać go ze sobą. Na wprost stały cztery kasy, z czego tylko jedna była obsadzona. Typowe. Na szczęście o tak wczesnej porze nie było tutaj nikogo prócz kasjera, więc nie będzie stanowiło to problemu.
Zaburczało ci w brzuchu. No tak, nie jadałaś śniadania. Będziesz musiała coś kupić tutaj albo skorzystać z restauracji. Rozglądając się po sklepie zauważyłaś, że jest podzielony ze względu na typ produktu - nabiał, pieczywo, warzywa i owoce, alkohole, soki i napoje, etc. . W tyle znalazłaś dział "inne", gdzie od razu dostrzegłaś wyposażenie do podróżowania - latarki, namioty, koce, materace, lampy, bidony, krzesiwa. Wszystko to co może się przydać jeśli zabłądzisz w trasie.
Teraz wystarczyło zdecydować do włożysz do koszyka i pójść z tym do kasy.

Koori - 2015-07-17, 13:59

Rozejrzałam się po sklepie z ciekawością. Niby mały, ale tyle rzeczy się w nim mieści. Na początku idę do tych "innych" rzeczy. Od razu zabieram namiot, śpiwór, latarkę i dodatkowe baterie do niej, do tego krzesiwo, które na pewno się przyda i śpiwór. Przy okazji rozejrzałam się za sztućcami w jakiejś normalnej cenie, bo raczej się przydadzą. No i miski dla moich pokemonów, plus dwie zapasowe, na wszelki wypadek. Potem przeszłam do sekcji żywności. Przede wszystkim karma dla maluchów. Do tego woda, jakaś bańka pięciolitrowa by się przydała, a jak nie, to przynajmniej dwie dwulitrowe. Następnie sucharki, które tak szybko nie stracą świeżości jak chleb, ze dwa małe ogórki, dwie konserwy... Rozglądam się za czymś, co może się jeszcze przydać
Chmurek - 2015-07-18, 09:02

Przeglądasz kolejne artykuły zapełniające sklepowe półki, co chwila wkładając do koszyka kolejny przedmiot. Śpiwór, namiot i latarka. Kawałek dalej znajdujesz baterie, miski dla pokemonów i krzesiwo. Sztućców nie znalazłaś, jedynie plastikowe zestawy, w których znajdowały się dwa komplety sztućcy i dwa talerze.
Nim przeszłaś do sekcji z żywnością, musiałaś pójść po drugi koszyczek, gdyż pierwszy był prawie cały zajęty. Zastanawiałaś się jak się teraz spakujesz. Przechodząc pomiędzy półkami z jedzeniem wrzuciłaś od razu karmę dla pokemonów. Sucharki, ogórki i konserwy. Problem stanowiła woda. Chciałaś zabrać jak największą jej ilość, ale zapomniałaś, że będziesz musiała ją nieść i już pomijając brak miejsca w plecaku na pięciolitrową wodę, ciężar, który musiałabyś taszczyć na plecach nie jawił się w różowych barwach. Pozostaje więc zabranie jednej większej albo dwóch mniejszych butelek i uzupełnianie ich w czasie podróży. Ostatecznie w czasie wędrówki na pewno napotkasz na rzeki, potoki i jeziora. Przegotowana woda jest dobra jak każda inna.
Spojrzałaś na oba koszyki podliczając ich zawartość. Nie licząc sztućców, na które się jeszcze nie zdecydowałaś i wody, będziesz musiała zapłacić 350$. Jeśli zdobędziesz się na odwagę i wspomnisz Matta, może dostaniesz ten obiecany rabat. Rozejrzałaś się po sklepie jeszcze raz, czy aby na pewno masz wszystko. Kto wie ile dni zajmie ci podróż do Pewter?

Koori - 2015-07-19, 09:49

Zamyśliłam się. W sumie i tak lepiej plastikiem niż palcami... zgarnęłam te sztućce i dwie mniejsze butelki tak na wszelki wypadek. Z tym wszystkim podeszłam do kasy. Nie, raczej nie zdecyduję się na "rabat", aż tak odważna to jeszcze nie jestem... Czekam aż osoba sprzedająca skończy mnie podliczać, a potem pakuję wszystko do plecaka i podaję pieniądze. Następnie wyszłam ze sklepu i wypuściłam oba pokemony. Fae nie lubił siedzieć w pokeballu, a co do Shinx to jeszcze się nie przekonałam... Hm, gdzie teraz? Może do tej szkoły trenerów, zobaczymy, co tam ciekawego. W sumie dlaczego nie?
Chmurek - 2015-07-20, 10:44

- To będzie razem 375$ - powiedziała sprzedawczyni, kobieta w średnim wieku o miły uosobieniu, która zawsze wszystko zdrabniała w rozmowie. Kiedy wyjmowałaś z portfela banknoty, kobieta podsadziła ci pod nos wielką szklaną kulę, która od razu przypomniała ci o akwarium dla złotej rybki, tyle, że ta wypełniona była papierowymi kulkami.
- Jako, że kupiła pani za kwotę powyżej dwustu pokedolarów, przysługuje pani jeden los z naszej loterii. Nagrody są naprawdę ekskluzywne.
Podałaś jej pieniądze i kiedy wkładała je do kasy, ty wylosowałaś jedną kulkę. Podała ją sprzedawczyni, która aż klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się. - Wygrała pani, gratulację!
Sięgnęła po stojące przy kasie ładnie zapakowane prezenciki z czerwoną wstążką. Podała ci go, po czym wymieniłyście pożegnania i z nowym ekwipunkiem, który ledwo taszczyłaś, wyszłaś ze sklepu.
Słońce było już wysoko i w pierwszej chwili nieco cię oślepiło. Wypuściłaś pokemony, po czym przy najbliższej ławce zaczęłaś pakowanie rzeczy do plecaka. Z trudem, ale dałaś radę. Otarłaś pod z czoła, po czym zarzuciłaś plecak. Ciężki. Ale ostatecznie miałaś wszystko czego potrzebowałaś. Znów zaburczało ci w brzuchu, ale zignorowałaś to. Skierowałaś się do szkoły trenerów.
Budynek szkoły poza swoim rozmiarem nie wyróżniał się niczym szczególnym od innych budynków w mieście. Od razu przypomniałaś sobie o szkole, do której sama uczęszczałaś. Zza szkoły dobiegały radosne okrzyki, sugerujące, że znajduje się tam boisko, na którym właśnie odbywają się jakieś lekcje. Podeszłaś do drzwi i upewniwszy się, czy i tutaj nie mają czegoś przeciwko pokemonom, weszłaś do środka.
Przywitał cię miły uśmiech recepcjonistki, a pomieszczenie w którym się znalazłaś było niczym innym jak swego rodzaju poczekalnią i wejściem, skąd kierowało się odpowiednich klas.
- Witam w Szkole Trenerów Viridian City - powiedziała kobieta. - Co panią do nas sprowadza?

Koori - 2015-07-22, 22:39

Pozwól, że bank i itemy ureguluję po 25, teraz net mi strasznie muli
---
Dałam kobiecie pieniądze, a po chwili wyszłam z prezentem i zdumieniem na pyszczku. No cóż. Przynajmniej mam wszystko czego mi potrzeba. Po przepakowaniu plecaka stał się on o wiele cięższy... no cóż, musiałam się z tym liczyć. Z ciekawości jeszcze na ławce otworzyłam prezent, który wygrałam. Potem ruszyłam do poke-szkoły. Uśmiechnęłam się do recepcjonistki
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się grzecznie - Właściwie to czysta ciekawość. Jestem tu przejazdem - dodałam, patrząc na moje pokemony czy nie próbują nic spsocić. No cóż, lepiej je mieć na oku, zwłaszcza małą Shinx...
- Ale oczywiście nie chcę przeszkadzać w zajęciach - oświadczyłam szybko uśmiechając się nieśmiało

Chmurek - 2015-07-28, 11:39

W otrzymanym prezencie znalazłaś pokeball. Nie był to jednak prosty model, taki, który można kupić w każdym sklepie, ale taki z najwyższej półki, którego nie można zdobyć w normalny sposób. Wyjęłaś go, spoglądając na przyczepioną doń karteczkę. Napisane były na niej jedynie dwie rzeczy. "Mystery gift" oraz numer #001.
Recepcjonistka wyjaśniła, że nie przeszkadzasz w zajęciach, gdyż są wakacje i zajęcia letnie zaczynają dopiero po południu.
- W czasie letniej przerwy niewiele się tutaj dzieje - podała ci ulotkę, na której napisane było jak zapisać się na zajęcia, kilka zdjęć. - Wieczorami uczą się u nas przyszli poke lekarze. Organizujemy też różnego rodzaju turnieje, zarówno trenerskie jak i koordynatorskie dla początkujących. Udostępniamy też pole do ćwiczeń z pokemonami na tyłach szkoły- mówiąc wskazywała kolejne elementy ulotki. - Dziś wieczorem rozgrywany będzie mini turniej trenerów. Zresztą na pewno słyszałaś ćwiczących na zewnątrz. Okropnie hałasują - przewróciła oczami.
Rozejrzałaś się za własnymi pokemonami z ulgą stwierdzając, że oba grzecznie stoją u twoich nóg.
- Jeśli planuje się pani zapisać do któreś z klas, lekarskiej bądź zwykłej, proszę wypełnić ten formularz - wskazała na leżący na blacie recepcji blankiet. - Jeśli zostanie pani przyjęta, poinformujemy panią przed końcem sierpnia, gdyż zajęcia zaczynają się do września.

Koori - 2015-07-28, 15:10

Zamyśliłam się patrząc na blankiet. W sumie niegłupi pomysł, zwłaszcza, że jest dużo czasu do rozpoczęcia nowego roku, a ja mogę się nauczyć dość sporo o leczeniu pokemon... klasa trenerska mnie nie interesowała, skończyłam studia na tym kierunku...
- Cóż, dziękuję pani bardzo. A czy można się zapisać na ten turniej? - zapytałam zainteresowana. Zawsze jakieś dodatkowe doświadczenie przed walkami z liderami... Spojrzałam na blankiet gotowa wypełnić go jak najszybciej. Na razie schowałam kulkę do kieszeni. Później sprawdzę co w niej jest...
- I tak, słyszę ich treningi. Całkiem... głośne są - też się lekko skrzywiłam

Chmurek - 2015-07-28, 20:06

- Sekundkę - poprosiła, po czym zaczęła stukać coś w klawiaturę, a na ekranie komputera szybko zaczęły przesuwać się jakieś okienka. Nie byłaś w najlepszym miejscu do ich śledzenia czy też czytania, więc zadowoliłaś się poczęstowaniem się leżącymi na blacie cukierkami. - Mamy jeszcze wolne miejsca - uśmiechnęła się i podała odpowiedni formularz. - Prosze.
Wypełniłaś wszystkie wymagane pola i oddałaś kobiecie formularz. Kobieta wpisała dane do komputera i poinformowała, że walki zaczynają się około godziny piętnastej. Miałaś więc całkiem sporo czasu, który mogłaś poświęcić na trening, odwiedziny polecanych ci przez Vierę jeziorek lub zrobienie jeszcze czegoś innego o czym wcześniej nie pomyślałaś.
- Życzę miłego dnia - powiedziała recepcjonistka, gdyż do recepcji podszedł kolejny młody trener, który zajął twoje miejsce przy biurku.

Koori - 2015-07-28, 20:50

- Bardzo dziękuję - rzucilam i zamyśliłam się. W sumie dobrze by było potrenować i zobaczyć, co też chowa się w pokeballu który wygrałam w sklepie. Ruszyłam więc na pola treningowe wraz z moimi towarzyszami. Na miejscu rozejrzałam się. Fakt, całkiem sporo miejsca... a hałas nieznośny. No, ale wiadomo, walki pokemon zawsze są dość... głośne, zwłaszcza, jak trenuje kilka osób na raz... Potem wyciągnęłam z kieszeni ten jakże drogi pokeball i wypuszczam istotkę która w nim siedziała. Ciekawe, ile czasu. Biedne maleństwo... chyba maleństwo. Potem rozglądam się jeszcze raz, w poszukiwaniu kogoś, kto akurat nie trenuje. Taka mini walka byłaby dobrym treningiem...
Chmurek - 2015-07-29, 19:53

Spojrzałaś na oznaczenia znajdujące się na ścianach budynku i kierując się nimi, opuściłaś go, wychodząc na tyłu, gdzie mieściło się wielkie pole treningowe. Wszędzie wokół toczyły się walki, zarówno sparingowe jak i z wyimaginowanym przeciwnikiem.
Początkowo nie zwracając na siebie niczyjej uwagi, odeszłaś na bok, tuż obok ławki, gdzie zdjęłaś plecak i wypuściłaś pokemona z podarowanego balla. Ku twojej uciesze z jego wnętrza wyłonił się mały Bulbasaur. Stworek ziewną szeroko, po czym spojrzał na ciebie swymi wielkimi oczyma.
Rozejrzałaś się w poszukiwaniu partnera do treningu. Ciężko było kogoś wypatrzeć w tej kotłowaninie, ale udało ci się wypatrzyć dwie potencjalne osoby. Chłopaka, o krótkich rudych włosach na których błyszczały gogle i dziewczynę, o długich blond włosach i kowbojskim kapeluszu w krowie łatki. Pierwszy trenował strzały swojego Squirtle'a, a blondynka trenowała Taurosa. Tak duży pokemon rzucał się w oczy.
Spojrzałaś na pokemony. Charmander z błyskiem w oku obserwował całe boisko, co chwila podskakując i uderzając łapka o łapkę. Shinx raczej obdarzyła walczących nieufnym spojrzeniem i nim się zorientowałaś, wycofała się w bezpieczne miejsce za twoimi nogami. Bulbasaur nadal zdawał się być półprzytomny, ziewał i zachowywał się, jakby świat zewnętrzny wciąż do niego nie dotarł.

Koori - 2015-07-29, 23:36

No tak Shinx jest nieco nieśmiały... Spojrzałam na Bulbasaura
- Cześć, jestem Sara. Od dziś będziemy razem podróżować, cieszysz się? - zapytałam pokemona gładząc go po... bulwie na grzbiecie. No cóż. Po rozejrzeniu się po sali zaczęłam się zastanawiać. Niby Tauros to silny przeciwnik, ale kto wie, jak dobrze wytrenowane są te stworki? Spojrzałam na Bulbasaura
- Masz ochotę nieco się rozgrzać po tym długim siedzeniu w kuli? - zapytałam go. W sumie od jego odpowiedzi zależy, do kogo pójdę walczyć... Bo jeśli nie będzie chciał, wezmę Charmandera i zmierzymy się ze Squirtlem. Bo zawsze warto walczyć z silniejszym przeciwnikiem, który w dodatku ma przewagę typu...

Chmurek - 2015-07-30, 09:49

Bulbasaur przekrzywił łebek najpierw w prawo, potem w lewo, a potem wreszcie się uśmiechnął. Chyba w końcu dotarło do niego, że znalazł dom, nową trenerkę i właśnie zaczyna się jego przygoda.
- Saur! - zawołał, liżąc cię po policzku. Shinx natychmiast podbiegła z drugiej strony i też cię polizała. Chamrander spojrzał na nich z litością, po czym odwrócił wzrok, by obserwować walki. W jego oczach przeskakiwały iskry, które niemal zgasły, kiedy poprosiłaś o walkę nowego pokemona. Widocznie ognisty stworek też chciał walczyć.
Neo zgodził się od razu, napinając się i pokazując jak bardzo jest silny i gotowy. Ava zdawała się go dopingować, natomiast Fae całkowicie zignorował.
Postanowiłaś więc wyzwać Taurosa. Zgodnie ze swoją filozofią, że lepiej walczyć z kimś silniejszym niż bawić się ze słabszym. Dziewczyna przerwała trening, kiedy tylko znalazłaś się w pobliżu.
Przedstawiłaś się i zapytałaś o sparing.
- Sammy - blondynka założyła kosmyk włosów za ucho. - I chętnie się z tobą zmierzę. Każdy ma już parę, a z Kagamim walczę niemal codziennie. Plusy podróżowania razem - uśmiechnęła się, przywołując do siebie wielkiego byka. Był znacznie większy od twojego pokemona. Każdego z nich.
- Chcesz ustalić jakieś zasady pojedynku czy możemy zaczynać? - zapytała, głaszcząc pokemona.

Koori - 2015-07-30, 12:51

- Nie martw się, Fae, jak szybko się wyrobimy z Taurosem, ty też sobie powalczysz - rzuciłam do Charmandera gładząc go po łbie. Po przedstawieniu się dziewczyny uśmiechnęłam się szeroko
- My właściwie dopiero rozpoczęliśmy podróż - rzuciłam do niej z uśmiechem - I myślę, że możemy zaczynać. Noe, jesteś gotowy? - zapytałam Bulbasaura obserwując go uważnie. W końcu długo siedział, może potrzebuje chwili, żeby się przygotować, albo coś w tym stylu... Ten byk na pewno jest potężnym przeciwnikiem, więc będzie trzeba ustalić dobrą strategię... No cóż. Na pewno damy radę, poradzimy sobie z tym jakoś. Bulbasaur jest wolniejszy od byka i słabszy... Ale i tak w niego wierzę, to strategia czyni zwycięzcę! Rozejrzałam się po kawałku placu, na którym my mieliśmy walczyć, żeby znaleźć punkty szczególne, które też przydadzą się w tej walce...

Chmurek - 2015-07-31, 11:51

Razem z dziewczyną znaleźliście kawałek wolnej przestrzeni, na której można stoczyć pojedynek. Nie był ani specjalnie długi, ani szeroki, a obok was z lewej zmagały się dwa Pinsiry. Po prawej i za wami mieliście ścianę budynku szkoły. Miejsce w najmniejszym stopniu nie było idealne, ale znalazłaś zaletę. Tauros ma za mało miejsca na ataki z szarży. Jedną rzeczą, którą mogłabyś wykorzystać, zdawała się ławka stojąca na boku.
Stanęłyście na przeciw siebie. Bulbasaur i Tauros ustawiły się pomiędzy wami, a Charmander i Shinx usiadły za tobą. Kiedy pocieszyłaś swojego pokemona, Sammy uśmiechnęła się, związała włosy w kitkę, aby nie przeszkadzały jej podczas walki i powiedziała.
- Nie powinnaś nas niedoceniać. Tauros stoczył nie jedną walkę - zapewniła. - Pozwól się zaskoczyć.
Byk spojrzał groźnie w kierunku Neo, głośno uderzając kopytem o podłogę. Wiedziałaś co to. Specjalna umiejętność Taurosa Intimidate, która obniża atak przeciwnika. Roślinny stworek zrobił ledwie zauważalny krok w tył.
- Gotowa? - zapytała blondynka.

Neo
1176/1176 HP
-10% atak



Sammy's Tauros
1416/1416 HP

Koori - 2015-07-31, 13:19

- Ależ ja was doceniam. Stwierdziłam jedynie, że tak walka nie potrwa długo... ale raczej z naszej strony. Chociaż, kto wie? - rzuciłam uśmiechając się. Cóż, Intimidate Taurosa na pewno nie pomoże nam w zwycięstwie... Ale damy radę. Musimy!
- Dobrze, Noe. Skoro my na starcie mamy obniżony atak, zacznij od zrobienia tego samego, czyli Growl. Jesteś nieco wolniejszy niż przeciwnik, ale na pewno dasz sobie radę. On niezbyt może się tu rozpędzić. Po tym użyj Lech Seed. Na pewno nie zaszkodzi, gdy będziesz czerpał energię z Taurosa, prawda?> A jego osłabi. Potem Power Whip, i staraj się celować w jego kopyta, byś może się potknie i upadnie dzięki temu. Jak nie, cóż... mówi się trudno. W każdym razie Postaraj się, by właśnie tak wyszło. Na koniec użyj znów Growl, by jeszcze bardziej osłabić jego atak. Tak silny pokemon raczej korzysta głównie z fizycznych ataków, i to raczej kontaktowych, więc staraj się robić dość szybkie uniki. Dasz radę, mały - rzuciłam jeszcze obserwując w napięciu poczynania stworka

Chmurek - 2015-08-04, 10:49

Walka się rozpoczęła. Byk był znacznie szybszy od małego, zielonego stworka i nim ten zdał sobie z tego sprawę, przeciwnik już uderzał go rogiem. 236HP. Bulbasaur skoczył na równe nogi, po czym głośno zawył, obniżając atak przeciwnika. Chciał wyrównać szansę. Tauros również odpowiedział zmianą statusu. Scary Face w jego wykonaniu, obniżyło jeszcze bardziej szybkość Bulbasaura, który odpowiedział Leech Seed. Od tej chwili po każdej turze część życia będzie trafiała do Neo.
- Sprytnie, ale nie dostatecznie - pochwaliła cię Sammy. - Mogłabym zakończyć tę walkę w trzech ruchach, ale wolę sobie zostawić coś na finały ... aby cię zaskoczyć. Coś mi mówi, że to nie nasza ostatnia walka - uśmiechnęła się. - Jeszcze raz! Horn Attack!
Neo przyjmuje kolejny cios, choć tym razem odrobinę słabszy. 212HP. Pnącza biją po nogach byka, ale nie powoduje to wywrotki. Niestety atak nie jest na tyle silny, by przewrócić Taurosa. 165HP. Walka kończy się wymianą statusów. Byk obniża obronę Bulbasaura swoim Tail Whip, a Neo obniża jego atak Growlem. Do twojego podopiecznego powraca 74HP.
Nie wyglądało to różowo i byłaś tego świadoma. Tauros był pokemonem o iście piekielnym ataku, szczególnie dla tak małego pokemona jak Bulbasaur. Musiałaś coś wymyślić. I to szybko.

Neo
802/1176 HP
-10% atak
-10% obrony
-10% szybkość




Sammy's Tauros
1177/1416 HP
-20% atak
Leech Seeded

Koori - 2015-08-04, 11:11

Zmarszczyłam brwi. Szybki skubaniec, ale i tak damy jakoś radę!
- Noe, nie jest źle. No, nie jest bardzo źle. Damy bykowi radę. Tym razem użyj na początku Giga Drain, zabierzesz mu tym nieco energii i się zregenerujesz. Potem znów Power Whip, tym razem po pysku i najlepiej ślepiach, może akurat trafisz tak, że przez chwilę będzie oślepiony. Wtedy użyj Power Whip by na niego wskoczyć i zrób sobie swoiste rodeo, wspomagane Growl. Potem zeskocz tak, żeby wylądować na tej ławeczce. I pamiętaj o unikach, mały, wiem, że może jesteś wolniejszy, ale na pewno jesteś sprytny. Dasz sobie radę! - rzuciłam do pokemona. Na słowa dziewczyny uśmiechnęłam się
- Być może... o ile dojdę tak daleko jak ty - rzuciłam wesoło

Chmurek - 2015-08-05, 18:54

Wiedziałaś, że to jeszcze nie koniec. Czułaś jak twoja nieśmiałość lekko zanika, ustępując miejsca determinacji. Zamierzałaś wygrać. Neo także. Druga rundę zaczął kolejny atak rogów przeciwnika, który zabrał Bulbasaurowi 207HP. Choć atak trafił, poczułaś satysfakcję. Growl podziałał i ataki byka nie były już tak silne jak na początku. Z wyrazu twarzy przeciwniczki mogłaś wyczytać, że ona też to zauważyła.
Teraz ruch należał do twojego pokemona, który nie tracąc czasu zaczął wysysać życie z przeciwnika, jednocześnie uzdrawiając siebie. Byk stracił 171HP, a żaba zyskała 86. Tauros zaczął następną wymianę ciosów od Scary Face, obniżając szybkość Bulbasaura o kolejny stopień. W odpowiedzi otrzymał cios pnączami, który zabrał mu 165HP. Atak trafił w oczy, przez co oślepiony przeciwnik nie trafił z kolejnym atakiem, wbijając się rogami w ścianę. W gniewie wyszarpał uwięziony rogi, otrzymując kolejne ciosy pnączami. 165HP. Walka się wyrównywała. Byk uderzył Tackle, zabierając ze sobą 187HP, a Neo ponownie zawył, obniżając na koniec walki atak przeciwnika. Leech Seed zabrał swoje żniwo, napełniając punkty życia Bulbasaura. 74HP.
Runda druga dobiegła końca, a walka się wyrównała.

Neo
568/1176 HP
-10% atak
-10% obrony
-20% szybkość




Sammy's Tauros
602/1416 HP
-30% atak
Leech Seeded

Koori - 2015-08-05, 22:15

Tak! Świetnie, mamy jeszcze jakąś szansę. Byk jest coraz bardziej rozwścieczony... A i jego trenerka uważniej przygląda się walce. Jest dobrze...
- Brawo, Noe, bardzo dobrze. Może nawet uda nam się to wygrać. Tym razem zaczniemy od Sludge Bomb ciśniętego prosto w pysk, a kolejnego pod kopyta. Kto wie, może się poślizgnie? Następnie Giga Drain, by znów podbudować twoją energię i kolejny Power Whip, aby zabrać mu kolejną część życia. Dasz radę, Noe, jeszcze tylko troszeczkę! - rzuciłam z ogromną wiarą w małego pokemona. Czyżby naprawdę miało nam się aż tak poszczęścić? Pierwsza walka Noego i od razu sukces, w dodatku z tak potężnym zdawałoby się przeciwnikiem? W dodatku tak szybko? Cóż... Przyglądam się wymianie ciosów w napięciu nieco zestresowana

Chmurek - 2015-08-07, 12:08

Czułaś, a właściwie obie wiedziałyście, że ta runda jest tą ostateczną. Że jeszcze kilka ciosów i pojedynek się zakończy. Rozpoczął Tauros, który w porównaniu z wolnym Bulbasaurem, poruszał się z szybkością dźwięku. Stał w jednym miejscu, a za chwilę uderzał w twojego pokemona. 149HP.
Neo postanawia spróbować czegoś nowego. Pluje nieczystościami, które spływają po byku. 194HP. Byk ponownie uderzał, a żabka traci kolejne 149HP. Po otrzymaniu ciosu Neo zaczął się świecić, jego oczy błyszczeć, a wokół poczęła tworzyć się zielonkawa poświata. Wiedziałaś co to oznacza. Jego umiejętność zadziałała. Overgrow. Jednak nie korzystasz z tego, każąc mu użyć kolejnego Sludge Bomba. Byk zostaje uderzony po kopytach, ale nie ślizga się. 194HP.
- Chcesz się poddać? - zapytała Sammy. - To w końcu tylko spraing, nie powinnyśmy walczyć na śmierć i życie - uśmiechnęła się delikatnie.
Nie zamierzałaś jednak się poddać. Bulbasaur przyjął następny cios byka. 149HP. Jego siły były na wyczerpaniu. Widziałaś, że ledwo trzyma się na nogach. Shinx i Charmander patrzyli na ciebie przestraszeni. Już miałaś na końcu języka, aby wrócić go do pokeballa, kiedy stwierdziłaś, że jeszcze masz szansę. Giga Drain poskutkowało. Zabrało Taurosowi 267HP. Roślinny atak wzmocniony sekretną umiejętnością, a dodatkowo atak tego samego typu co pokemon podziałały z zawrotną siłą. Neo przywrócił sobie 134HP, a Tauros zachwiał się i upadł nieprzytomny.
Sammy natychmiast podbiegła do biedaka, padając przy nim na kolana i tulą. Wygrałaś. Najtrudniejszą jak dotąd walkę. Poczułaś, że jesteś cała oblana potem. Zmęczyłaś się. Jeśli cały turniej ma tak wyglądać ... czeka cię mnóstwo ciężkiej pracy.

Bulbasaur level up ! + Lv2

Koori - 2015-08-07, 12:40

Natychmiast podbiegłam do Bulbasaura i utuliłam go
- Świetnie się spisałeś, Noe, gratulacje - rzuciłam do pokemona, a potem wstałam
- Twój Tauros jest naprawdę silny. Mało brakowało, a przegralibyśmy. Gratuluję, świetnie go wyszkoliłaś - rzuciłam do dziewczyny, uśmiechając się delikatnie i podając jej dłoń. Fakt, jeśli cały turniej będzie tak ciężki... choć i tak raczej daleko nie zajedziemy, nie na naszym poziomie. Traktuję to raczej jako ciekawostkę niż prawdziwą rywalizację o zwycięstwo. Na pewno jest tu o wiele więcej trenerów i to silniejszych niż dziewczyna... Noe tymczasem wrócił do pokeballa, by mógł wypocząć po walce
- Fae, a ty nadal masz ochotę na trening? - zapytałam mając jednak nadzieję, że się rozmyśli. W końcu widział, jak potężni przeciwnicy tu są. Spojrzałam przy okazji na zegarek, żeby sprawdzić, która godzina i ile mamy czasu. Przydałoby się również wyleczyć Bulbasaura, by był w pełni sił na wyzwania, które nas czekają...

Chmurek - 2015-08-08, 11:26

- Gdybym tylko użyła pełnej mocy - westchnęła dziewczyna, wracając swojego pokemona do kuli. - Pamiętaj, że jeśli spotkamy się w turnieju, nie pójdzie ci tak łatwo - puściła ci oczko, po czym wróciła do budynku.
Tulisz Neo, które choć jest wdzięczny z pieszczoty, słania się w twoich ramionach i koniec końców mdleje. Śpi tak głęboko, że nawet potrząsanie, nie jest w stanie go obudzić. Spoglądasz na Charmandera i zadajesz mu pytanie o walkę.
Pokemon robi wielkie oczy i macha łapkami na znak, że odpuszcza. Nie wiesz, czy jest przerażony siłą tutejszych pokemonów, czy faktem, że z własnej woli chcesz go posłać na wodnego pokemona, kiedy wystarczy jeden celny strzał w jego ogon, by go zabić. Shinx też zdawała się unikać twego wzroku. Mogłaś wracać do centrum pokemon lub po drodze zająć czymś jeszcze.
Zerknęłaś na zegarek. Było parę minut po dwunastej. Do siedemnastej miałaś jeszcze sporo czasu. Mogłaś odpocząć i nabrać sił, zwiedzić coś, pójść coś zjeść. Zamyśliłaś się.

Koori - 2015-08-08, 11:57

Utuliłam i Shinx i Charmandera
- Spokojnie, skoro nie chcecie, nie będę was zmuszać. Pójdziemy coś zjeść, a potem zrobimy sobie trening indywidualny, okej? - rzuciłam do pokemonów. Cóż, zmuszany pokemon to niezadowolony pokemon. Zamyśliłam się. Faktycznie warto by było coś wszamać, a potem można tu wrócić i nieco potrenować celność obu pokemonów. Muszę się też zaopatrzyć w jakieś ciastka, najlepiej dużą paczkę, żeby zmobilizować Avę do działania... Ale wszystko w swoim czasie. Teraz wychodzę wraz z maluchami ze szkoły i kieruję się w stronę jakiegoś baru czy czegoś w tym rodzaju, żeby się posilić. Jak Noe się obudzi, też dostanie jedzonko, mam przecież karmę dla niego... Choć uszczuplanie zapasów nie jest najlepszym rozwiązaniem, on akurat musi teraz odpoczywać.

Chmurek - 2015-08-09, 20:09

Wyszliście razem ze szkoły trenerów. Neo musiałaś nieść na rękach, bo wciąż był nieprzytomny. Walka na prawdę go zmęczyła i na pewno byłoby mu wygodniej w pokeballu albo w centrum pokemon. Skierowałaś swe kroki ... przed siebie. Nie wiedziałaś, gdzie znajduje się jakakolwiek restauracja, ale byłaś całkiem pewna, że mijałaś coś podobnego do restauracji w drodze do szkoły.
Błądziłaś niecałe dwadzieścia minut, kiedy znalazłaś odpowiedni budynek. "U Mimii" był parterowym budynkiem przed którym ustawione były stoliki ukryte pod kolorowymi parasolami. Kiedy weszło się do środka, klienta witało przyjemne wnętrze, zapraszające by sobie usiąść i coś zjeść, a przy okazji poczytać. Wszędzie, gdzie tylko było wolne miejsce stały regały z książkami.
Wewnątrz znajdowało się niewielu ludzi. Jakaś starsza pani jadła smakowicie wyglądające ciasto, a dwóch chłopaków wgryzało się w hot dogi. Mogłaś więc stwierdzić, że serwują tutaj na prawdę szeroki wachlarz dań.
- Stolik dla jednej osoby - zapytała uśmiechnięta blondynka w stroju kelnerki. - Dzisiaj polecamy duży omlet - podała ci otwartą kartę dań, na której znalazłaś takie przysmaki jak pasta z ośmiornicy, krokiety dyniowe, zupa kukurydziana, ryżowy omlet, pieczony ryż czy pomidorowe risotto.

Koori - 2015-08-09, 21:48

*Ale na poprzedniej stronie wsadziłam Neo do balla xD*
---
-Dzień dobry. Tak, stolik dla jednej osoby - uśmiechnęłam się wesoło do kelnerki. Sympatyczna kobieta. Hm... Omlet? W sumie czemu nie? Przejrzałam kartę w poszukiwaniu ceny i czegoś dla Fae i Avy, żeby też zjedli. Pewnie mają tu specjalną karmę dla poszczególnych typów... Zdecydowałam się po chwili na ten omlet, do tego jakiś napój do popicia i tą karmę dla pokemonów, a potem usiadłam w wyznaczonym dla nas miejscu i czekałam na dania, jednocześnie rozglądając się ciekawie po całej restauracji. Nie ma co, ładnie mają i w ogóle...

Chmurek - 2015-08-10, 13:54

[szie=9]Nie zauważyłem. Uznajmy, że jednak jest w ballu.[/size]
- Już podaję - odpowiedziała ci uśmiechem i wskazując stolik, udała się w stronę wysokiej lady, a którą dojrzałaś ciemny zarys drzwi prowadzących najpewniej do kuchni.
Zajęłaś swoje miejsce, a Ava i Fae rozłożyli się przy stoliku. Po chwili kelnerka wróciła z nakryciem dla ciebie oraz pokemonów, po czym kiedy ponownie się pojawiła, położyła przed tobą sok pomarańczowy.
Patrzyłaś jak kelnerka znika na zapleczu. Było coś uroczego w jej niebieskiej sukience w białe paski albo białej sukience w niebieskie paski, błękitnej wstążce do włosów i śnieżnobiałym fartuszku, który zdawał się być częścią sukienki.
Rozejrzałaś się po lokalu. Choć zapewnie nie miewają zbyt wielu klientów, wydawało się, że restauracja dobrze prosperuje. Ktoś mógł też dokładać do niej z własnej kieszeni, ale ostatecznie jak długo można ciągnąć nierentowny biznes.
Z zamyślenia wyrwał cię stawiany przed tobą talerz z parującą zawartością i o nieziemskim zapachu. Był tak żółty, że od razu zorientowałaś się, że jajka wykorzystane do jego przyrządzenia musiały być naturalne, z własnej hodowli. Przez omlet nałożony był ketchup.
- Smacznego - powiedziała kelnerka, nasypując do misek pokekarmy. Zwykłej. Jak zdążyłaś się wcześniej dowiedzieć, to restauracja dla ludzi i choć przyjmują i obsługują pokemony, mają dla nich jedynie zwykłą, podstawową karmę.
- Hey, Feli - zawołał jeden z chłopaków, siedzących dwa stoliki od ciebie. - Idziesz z nami oglądać zawody w szkole trenerów?
- Nie dzisiaj - odpowiedziała. - Jestem sama, a nie mogę zamknąć restauracji - dodała, podchodząc do nich i zabierając puste talerze. - 25$ - wyciągnęła rękę, na którą każdy z chłopców położył swoją część.
- Żałuj - powiedział ten drugi, rudzielec. - Podobno wśród zawodników jest jakiś tajemniczy trener z tajemniczym pokemon, którego nie można spotkać w Kanto.
- Pewnie z Wumplem - zaśmiała się dziewczyna, a drugi z chłopców, blondyn, jej wtórował.
- Śmiej się, śmiej - obraził się.
Drzwi lokalu otwarły się i do środka weszła para staruszków. Pan odsunął dla żony krzesło, a kiedy zasiedli, kelnerka od razu do nich podeszła.
Zajadałaś się omletem. Był tak dobry jak na to wyglądał. W życiu nie jadałaś nic tak dobrego.

Koori - 2015-08-12, 03:01

Całkiem ładna ta restauracja. No i może nie mają specjalnej karmy, ale moje pokemony na pewno ucieszą się i z takiej, zważywszy na ich puste żołądki. Mój zresztą też nie był najpełniejszy, śniadanie jakoś tak wyleciało mi z głowy... Spojrzałam zadowolona na talerz. Jedzenie wyglądało naprawdę apetycznie. Uśmiechnęłam się wesoło i podziękowałam grzecznie
- Ilę płacę? - zapytałam od razu żeby mieć już jakieś pojęcie o cenie. No i jakiś napiwek należałoby zostawić, bo naprawdę się postarali... Z ciekawością przysłuchiwałam się rozmowie kelnerki i tych chłopaków. Pokemon, którego nie można spotkać w Kanto? Ciekawe, co to za stwór... W sumie Shnx też naturalnie nie występuje w tym regionie, ale to raczej nie o nią chodzi, bo Ava jest jeszcze zbyt nieśmiała na jakiekolwiek walki... muszę popracować nad podbudowaniem jej, żeby się tak nie bała wszystkiego... No nic, zabieram się za jedzenie tego wspaniałego cudu, jakim jest ten omlet
- Smacznego - rzuciłam do pokemonów

Chmurek - 2015-08-14, 09:39

- 85$ - odpowiada kelnerka zapytana o cenę. - Zaraz przyniosę panience rachunek.
Wróciłaś do jedzenia, podobnie jak twoje pokemony. Nim dziewczyna wróciła z rachunkiem, zaniosła jeszcze parze staruszków ich jedzenie. Przyniosła im grillowaną rybę i jakąś sałatkę.
Nie dowiedziałaś się niestety o jakiego pokemona. Mogłaś tylko przypuszczać, że chodzi o takiego, który ani normalnie nie występował w Kanto ani nie zadomowił się tutaj sprowadzony z innych regionów. Wiedziałaś, że Shinx powinna zamieszkiwać region zwany Sinnoh, ale od czasu, kiedy trenerzy swobodnie poruszali się po świecie i uwalniali swoje pokemony, wiele z nich zasiedliło nowe rejony. Oczywiście nadal istnieją pokemony ograniczone terytorialne - chodzi tutaj głównie o te, które ciężko złapać i byle jaki trener nie jest w stanie ich posiąść. W sumie dziękowałaś za to. Co to za frajda z podróży, kiedy wszędzie są takie same pokemony?
Felicity postawiła przed tobą talerzyk, na którym leżał duży cukierek, przytrzymując cienką papierową karteczkę, rachunek.
Chłopcy chwilę jeszcze porozmawiali z kelnerką, po czym zebrali się do wyjścia. Nie wspomnieli już o tajemniczym pokemonie, a jako, że pora obiadowa rozkwitła w pełni, dziewczyna nie mogła sobie pozwolić na swobodną rozmowę. Miała wielu klientów na głowie. Zapewne przy tak niewysokich cenach, ludzie woleli zjeść tutaj niż brudzić kuchnię w domu, szczególnie starsi ludzie.
Poczułaś, że coś szarpie cię za nogawkę spodni. Zerknęłaś pod stół. Charmander gwałtownie gestykulował i nie sposób było go zrozumieć. Poddałaś się, szukając wzrokiem Avę. Miałaś nadzieję, że ona ci wyjaśni o co chodzi. Kiedy jednak nie znalazłaś jej, wiedziałaś co chciał przekazać ci Fae. Shinx zniknęła.

Koori - 2015-08-14, 12:50

O w mordę... Gdzie mogła pójść Ava, i to zupełnie sama? Jasny gwint! Szybko zostawiłam 100$ przy rachunku i podniosłam się
- Fae, musimy ją znaleźć - rzuciłam do pokemona nieco spanikowana. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam się rozglądać. Gdzie mógł pójść kot, w dodatku nieco strachliwy i nieśmiały? Szukałam wzrokiem jakiejś wskazówki, czegokolwiek. Może poszła do parku, albo coś w tym rodzaju... w Viridian w ogóle jest park? Kurczę, kurczę, kurczę!
- Jakieś sugestie, mały? Widziałeś, kiedy znikała? - zapytałam z troską Charmandera nadal się rozglądając. Może zobaczę coś, co byłoby dla niej atrakcyjne, sama nie wiem, jakaś wielka kuweta albo ogromny kłębek wełny...

Chmurek - 2015-08-18, 08:37

W pośpiechu położyłaś na stole banknot, który pokrył koszty waszego jedzenia i napiwku dla kelnerki, po czym zarzucają na plecy plecak pognałaś na zewnątrz. Stara staruszków popatrzyła na ciebie, a któreś z nich zrobiło kąśliwa uwagę na temat "tej dzisiejszej młodzieży".
Nie miałaś jednak czasu na rozmyślanie nad tym. Miałaś na głowie większe kłopoty. Rozejrzałaś się dookoła. Shinx nigdzie nie było widać. Widziałaś oddalających się chłopców, ale żaden nic nie trzymał ani nie towarzyszył im żaden pokemon. Gdzie ona mogła pójść? I w dodatku sama. Przecież jest nieśmiała. Fae zdawał się także jej nie wyczuwać. Czyżby, aż tak daleko się oddaliła? A może wróciła do domku Viery? Tylko po co?
Zawołałaś. Brak odpowiedzi. Nawet Charmander coś zaryczał, ale i jemu odpowiedziało tylko echo odbijające się od ścian budynków. Drzwi restauracji za tobą otworzyły się i stanęła w nich kelnerka.
- Wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona. - Wybiegłaś w takim pośpiechu. Zapomniałaś tego - powiedziała podając ci .
Nagle wewnątrz rozległ się rumor. Jakby metal uderzający o metal, jakby coś spadało, dużo "czegoś". Kelnerka natychmiast weszła do środka, kierując się prosto ku zapleczu. Charmander pobiegł za nią.

Koori - 2015-08-18, 11:33

Podając mi...? Boś nie dopisał, ale wybaczam :3
---
Rozejrzałam się wszędzie i dostrzegłam kelnerkę idącą w moją stronę. Aż tak bardzo było widać, że coś jest nie tak? No tak, spieszyłam się, bo mój pokemon zaginął! Kurczę, martwiłam się, tak? To chyba logiczne! Westchnęłam tylko i pokręciłam głową
- Nie, nie jest w porządku. Zniknął mój poke... - rzuciłam i ogłuszył mnie rumor. Nie... proszę, niech to tylko nie będzie to, o czym ja myślę... bo jeśli to to, to mamy całkiem ślicznie przekichane... Nigdy więcej nigdzie nas nie wpuszczą... Jasna cholera! Pobiegłam za kelnerką ściskając (?) w ręce. Miałam naprawdę szczerą nadzieję, że to nie Ava podkradła się do kuchni i że to nie ona spowodowała ten okropny rumor... Tylko o tym jednym teraz myślałam. Szlag by to wszystko...

Chmurek - 2015-08-23, 09:49

Po się zastanawiałem czegoś mogła zapomnieć i nie wymyśliłem i zapomniałem i wkleiłem post ;_; Zostawmy ten "?", przedmiot nieważny fabularnie.
Wbiegłaś niemal depcząc kelnerce po piętach. Ludzie wewnątrz niespokojnie oglądali się w kierunku zaplecza, z którego dochodziły dziwne hałasy. Choć cichły, nadal słyszałaś jakby ich echo. Blondynka pierwsza pokonała drzwi do kuchni, zatrzymując się niemal za progiem. O włos a wpadłabyś na nią. Fae jakby wiedział, co może się zdarzyć biegł obok, a nie za tobą.
Kiedy znalazłaś się w kuchni od razu wiedziałaś, że coś jest nie tak. Na środku, pomiędzy dwoma blatami, leżała kupka metalowych naczyń kuchennych - garnki, patelnie, sztućce. Spomiędzy nich wydostawały się jakieś resztki jedzenia.
- Och - jęknęła kelnerka, odkładając na bok trzymaną wciąż w rękach tacę i klękając, by pozbierać naczynia. Kiedy uniosła największy z garnków, odnalazła się twoja zguba. Ava siedziała pod nim z pyszczkiem usmarowanym na fioletowo, a wokół leżało jeszcze więcej okruszków.
- Jak się tu dostałeś? - zapytała dziewczyna. Widziałaś, że była zła, że jej praca poszła na marne, a w dodatku Ava nabałaganiła, ale nie krzyczała na pokemona.
Charmander na widok Shinx zaczął się śmiać. Rzeczywiście wyglądała komicznie z kubkiem na uszu, usmarowana czymś fioletowym, ale z pełnym uśmiechem zadowolenia na twarzy.
- Inx! - szczeknęła, radośnie wydostając się spomiędzy naczyń i dreptają w twoją stronę.
Kelnerka podążała za jej krokami, a kiedy pokemon usiadł zadowolony przed tobą i domagał się wzięcia na ręce, jej spojrzenie spiorunowało ciebie.
- Czy to twój pokemon? - dla ciebie nie była już tak miła jak dla Shinx. Może udasz, że go nie znasz?

Koori - 2015-08-27, 21:50

Spoko
---
Jasna cholera... Spojrzałam na Avę groźnie
- No ładnie... Nie wolno tak uciekać i jeszcze na dodatek zjadłaś coś, co nie należało do nas, Ava! Martwiłam się o ciebie, wiesz? Mogłaś jakoś, no nie wiem, pokazać, że chcesz deser, przecież bym go wzięła. Zobacz, co narobiłaś - rzuciłam zmartwiona biorąc pokemona na ręce. Też nie krzyczałam, bo to nie był sposób wychowywania, po prostu powiedziałam to. Przytuliłam zwierzaka nie zwracając uwagi na fioletowe plamy, a potem spojrzałam na dziewczynę. Była zła, to było bardzo widoczne... Szlag by to. Cofnęłam się o pół kroku i spuściłam głowę
- Tak, Shinx jest mój... bardzo przepraszam za nią. Oczywiście posprzątam i zapłacę za to co zjadła czy zepsuła... - rzuciłam pokornie. Ten wzrok... brr... Obliczałam ile to może wyjść za to wszystko i ile czasu może zająć sprzątanie
- A ty, moja panno, mi w tym pomożesz - mruknęłam do Shinx nieco zła, ale bardziej szczęśliwa, że się znalazła i że prócz odrobiny strachu nic jej nie jest...

Chmurek - 2015-08-28, 15:57

Przypominam o nagrodzie w konkursie : )
- Po prostu, idźcie stąd - poprosiła kelnerka, zbierając rozrzucone garnki, układając sztućce i zetrzeć ślady po deserze rozmazane podłodze.
Postanowiłaś jednak pomóc. Uklęknęłaś obok dziewczyny i odkładać na bok te przybory, które zbrudziły się w kontakcie z jedzeniem. Shinx usiadła obok i zaczęła sprzątać, ale siebie. Myła się zaciekle, aby zetrzeć z pyszczka ślady swojej zbrodni, które jednak nie chciały dać się zmyć.
Kiedy spoglądałaś na nią kątem oka, potulnie spuszczała głowę na znak, że żałuje, ale nie byłaś tego do końca pewna. Gdyby ktoś postawił przed nią kolejny placek jagodowy, mogłabyś dać sobie rękę uciąć, że mała pognałaby za nim na złamanie karku.
Już prawie kończyliście, kiedy do kuchni zerknęła starsza kobieta.
- Felicity kochanie, masz nowych klientów, a my chcieliśmy prosić o deser - uśmiechnęła się jak to tylko babcie potrafią.
- Przepraszam, muszę się tym zająć - zwróciła się do ciebie. - A ty na prawdę powinnaś już pójść. Dość zdziałałyście - powiedziała, chwytając za tacę i wybiegając.

Koori - 2015-08-28, 16:58

Mam ją odebrać w konkursie czy w urodzinkach? BTW jeszcze 1 lvl i Charmander ewoluuje :3
---
Przynajmniej nie wywaliła nas na zbity pysk, tylko delikatnie zasugerowała, że nie mamy tu czego szukać... zabieram moje pokemony i wychodzę zła na Avę
- Za karę powinnaś siedzieć ze dwa dni w pokeballu - wyburczałam trzymając ją na rękach. No cóż, zrobiła źle...
- Nie można tak się podkradać i zjadać czegoś, co nie należy do nas, mała. Zobacz, ile problemów tym zrobiłaś - dodałam po chwili wzdychając. Jasne, byłam zła, ale wrzeszczenie na pokemona nic nie da... Idę z powrotem w miejsce, gdzie trenowaliśmy w tej szkółce. Teraz kolej Fae, obiecałam mu to... Ale to będzie raczej jakiś trening sprawnościowy, by miał lepszą szybkość albo coś... Ale i to za chwilę. Być może. Patrzę na zegarek sprawdzając godzinę i siadając na trawie żeby doczyścić Shinx futerko

Chmurek - 2015-08-30, 09:01

Normalnie w temacie. Daisy już wie. Po prostu wybierasz sobie poka, robisz skan i piszesz, że to za mnie odbierasz.

Wróciłaś na plac treningowy, który wyglądał teraz trochę inaczej. Od razu zauważyłaś, że zostało tylko kilku trenerów. Większość poszła zapewne coś zjeść, wypocząć albo ostatni raz odwiedzić siostrę Joy, tak, aby ich pokemony były gotowe na to co nastąpi. Ostatni maruderzy chcieli zapewne wykorzystać pozostały czas do końca lub też wcześniej nie znaleźli miejsca na ćwiczenia.
Usiadłaś na boku, gdzie zajęłaś się czyszczeniem futerka Shinx, w szczególności pyszczka. Dobrze, że szykowałaś się na zawody koordynatorskie. Brudny pokemon to nienajlepsza wizytówka. Charmander zajął miejsce niedaleko ciebie, gdzie rozpoczął rozgrzewkę przed treningiem. Ty obserwowałaś jego, aby nie zgubić kolejnego stworka i resztę ćwiczących. Aktualnie nie trwał żaden sparing. Chłopak z Pidgeotto ćwiczył szybkie nurkowanie z powietrza, drugi, którego rozpoznałaś z restauracji ścigał się z Ponytą, a dwie dziewczynki, bliźniaczki poprawiały koordynację swoich Clefairy.
Dwadzieścia minut zajęło ci doprowadzenie swego pokemona do stanu względnej czystości, choć ślady jagód nadal były widoczne, kiedy się lepiej przyjrzało. Wiedziałaś jednak, że nic już z tym nie zrobić i Ava będzie musiała nosić znamiona swojego czynu przez co najmniej kolejny dzień.

Koori - 2015-09-04, 15:31

Westchnęłam tylko patrząc na futerko Shinx. Tyle dobrego, że nie było śnieżnobiałe, takie, jakie mają na przykład Cubchoo, bo wtedy byłoby nieciekawie... No ale nic to jednak. Po skończonej robocie z Avą czas chyba zabrać się za trening Charmandera i jej właśnie... Bulbasaurowi na razie damy spokój, niech odpocznie po tamtej wyczerpującej walce z Taurosem. Spojrzałam na oba pokemony i zamyśliłam się
- Dobra, mordki, czas na was. Fae, u ciebie zrobimy trening szybkości i celności. Czyli na początek będę rzucać do góry patyki, a ty będziesz niszczył je Aerial Ace na przemian z Ember. Jeden patyk tak, jeden tak. Na początku będę rzucać wolno, ale tempo będzie rosło z każdą serią. A potem całą trójką pobiegamy wokół placu żeby wzmocnić kondycję. Następnie trochę odpoczniesz, a Ty - zwracam się do Avy [/i]- Ty zaczniesz swój niewielki trening. Twój będzie czysto siłowy. Zrobisz parę serii Double Kick na... tym pniaku?[/i] - pokazałam jej cel - A potem znów zrobimy ze dwa kółeczka. Co wy na to? - pytam

Chmurek - 2015-09-08, 12:22

Rozpoczęliście trening. Starałaś się rozdwoić, by jednocześnie kontrolować poczynania Shinx i móc rzucać patyki dla Charmandera. Początkowo nie szło wam za dobrze. Po części dlatego, że był to wasz pierwszy wspólny trening, a po części dlatego, że żadne z was nie wiedziało na co może liczyć z drugiej strony. Szybko jednak się zgraliście, a trening zamienił się w dobrą zabawę, która sprawiła radość zarówno tobie jak i pokemonom.
W trakcie waszego treningu zniknęły dziewczynki z Clefairy, na chwilę pojawił się Poliwag, ale znikł równie nagle jak się pojawił. Ostatecznie zostaliście sami na cały boisku, które mieliście tylko dla siebie. Zarządziłaś przerwę. Ty może nie, ale pokemony były wykończone. Nie byłaś pewna czy ich szybkość czy siła ataku wzrosły, ale wiedziałaś, że odwaliliście kawał dobrej roboty i należy wam się odpoczynek. Właściwie dopiero w tej chwili zauważyłaś, że zostaliście sami.
Spojrzałaś na zegar. Do zawodów pozostała godzina i cztery minuty. Wypadałoby się odświeżyć i odpocząć. Sapiące i zmęczone pokemony mogą nie dać sobie rady z pełnymi sił przeciwnikami, a z tego co zdążyłaś zauważyć, aby wygrać nie można pozostawać w tyle nawet o włos.

Koori - 2015-09-10, 10:53

<a jakieś lvl za trening dostaniemy? :)>
---
Rozejrzałam się. Faktycznie, nikogo już nie ma i niewiele czasu zostało... Wypadałoby odpocząć, ale nie bardzo mamy gdzie... Może po prostu rozwalimy się pod drzewkiem, napijemy wody i przekąsimy coś? W końcu turniej szkoły trenerskiej zapewne będzie gdzieś tu... i zapewne nie będzie prosty, o nie... Będzie ciekawie. No cóż, ale damy z siebie wszystko. Na razie miział i gładzę pokemony
- Damy sobie radę, nie, maluchy? Tyle możemy - uśmiechnęłam się delikatnie do obu zwierzaków

Chmurek - 2015-09-13, 20:16

Tak, przepraszam za przeoczenie. Oczywiście zarówno Fae jak i Ava otrzymują 0.5 levela za odbyty trening. Przy okazji, zabrałaś pokemona urodzinowego?

Oddalasz się nieznacznie od boiska, gdzie trawa jest zieleńsza, a co najważniejsze rośnie. Siadasz pod najbardziej rozłożystym drzewem jakie udaje ci się wypatrzeć i wyjmujesz jedzenie dla siebie i pokemonów. Po kilku chwilach mocowania się z otwarciami, wyjmowaniu jedzenia, mogliście rozkoszować się tą chwilą rozkoszy i odpoczynku. Pokemony z radością przyjęły tę chwilę wytchnienia i nim się obejrzałaś, drzemały już słodko w cieniu listowia.
Głaskałaś je i miziałaś, pilnując byś i ty nie zasnęła. Skoro już zapisałaś się na turniej wypadałoby się pojawić, a nie go przespać. Ludzie pewnie pomyśleliby, że stchórzyłaś. Nikt nie przypuszczałby, że słodko śpisz w cieniu wielkiego klonu.
- Przepraszam - usłyszałaś na sobą kobiecy głos. Kiedy uniosłaś głowę, zauważyłaś, że recepcjonistka nachyla się nad tobą, chwiejąc się, kiedy wysokie szpilki wbijały się w miękką ziemię. - Wszyscy uczestnicy mają udać się do szatni. Zauważyłam panią przez okno - poinformowała. - Sala pięć, drugie piętro. Tam na pewno otrzyma pani dalsze instrukcje - wycofała się z ulgą stając na twardym betonie boiska i już z większą gracją wracając do budynku.
Wstałaś, przeciągając się. Nadszedł czas, byś sprawdziła swoje umiejętności. Wiedziałaś już, że nazwa turnieju "dla początkujących trenerów" jest bardziej mydleniem oczu. W osobach tutaj przebywających nie widziałaś zbyt wielu mających choć najmniejszy związek ze słowem początkujący. Zastanawiałaś się co jest tego przyczyną. Tak dobrze tutaj uczą czy też turniej zdominowany jest przez "obcych" trenerów, którzy nie posiadają odznak czy wstążek, co niekoniecznie oznacza, że dopiero rozpoczęli podróż. Lenistwo też jest dobrym wytłumaczeniem.
Obudziłaś pokemony i skierowałaś kroki w kierunku budynku. Idąc tam zauważyłaś dziwną postać. Z postury wnioskowałaś, że to mężczyzna, ale dlaczego nosił płaszcz z kapturem w tak ciepły dzień? W dodatku nie do końca wyglądał na "młodego trenera". Jednak kiedy twarz skryta jest cieniem kaptura nie można dobrze określić wieku. Nim zniknął wewnątrz budynku, dołączył do niego pokemon. Nigdy nie widziałaś go osobiście, ale znałaś go. Ostatecznie czytałaś gazety i oglądałaś telewizję. Czy to o nim rozmawiali tamci chłopcy? Pokemon spoza regionu? Nie było mowy o pomyłce. To musiał być on.
Heatmor.
Widząc go pomyślałaś o dwóch rzeczach. Po pierwsze, że mogłaś odwiedzić jednak te jeziorka, a po drugie, że ten turniej będzie koszmarnie trudny.

Koori - 2015-09-27, 23:58

Wybacz brak odpisów, znów umieram ;_; Nie mogę się doleczyć do końca
---
Heatmor. To pewnie o nim rozmawiali... Spojrzałam na moje pokemony. Będzie naprawdę ciężko... Być może... ale tylko być może, damy radę. Jeśli nie... cóż... też mam jednego asa w rękawie. Właściwie w kieszeni. Być może ani Charmander, ani Shinx, ani tym bardziej Bulbasaur nie dadzą mu rady. Ale... może Dratini da? W końcu to on siedzi w ballu, którego jeszcze nikt nie widział. Chociaż, z drugiej strony, Heatmor może być ciężkim przeciwnikiem i dla niego... No cóż, zobaczymy jak to będzie. Tak naprawdę i tak nie liczyłam na zwycięstwo, ważniejsze było wytworzenie więzi między mną a moimi pokemonami, pokazanie, że mogą mi zaufać... choć wygrana na pewno pomogłaby w tym procesie. No, ale dobra zabawa też będzie, czyż nie? W każdym razie... Idę za nim na miejsce naszej zbiórki, mając w głowie mętlik. Być może nie dojdziemy nawet do walki z nim, więc nie ma co się przejmować na zapas. Poza tym moje pokemony nie są wytrenowane prawie w ogóle... Tyle tylko, co dwie wcześniejsze walki oraz ten krótki trening. A mi to zdecydowanie nie wygląda na konkurs dla początkujących trenerów. No, ale, jak to mówią... A, nie pamiętam już co mówią i jak. Mniejsza z tym, szoł mast goł on, czy coś...

Chmurek - 2015-09-29, 13:34

Kiedy szłaś za swoim możliwe, że przyszłym przeciwnikiem, postanowiłaś się nie poddawać. Ani teraz, ani później. Porażka nie zawsze oznacza przegraną. Czasem może okazać się większym sukcesem niż zwycięstwo. Tego się nauczyłaś.
Wkrótce znalazłaś się w klasie, która teraz służyła za szatnię. Ławki zostały wyniesione, a krzesła ustawiono pod ścianą i oknami, przynajmniej początkowo. Teraz każdy zabrał sobie jedno i usiadł ... gdzieś chciał. Jednak nie do końca tego się spodziewałaś, kiedy weszłaś do środka. Byłaś gotowa na powtórkę z boiska treningowego. Sądziłaś, że każdy będzie siedział sam, myśląc nad strategią i gniotąc wzrokiem rywali. Myliłaś się. W szatni było gwarno od śmiechów i rozmów. Nikt nawet nie rozmawiał o walkach. Byłaś szczerze zaskoczona.
Jedynie przybysz, którego śledziłaś zdawał się odstawać. Schował się w kącie i udając, że wygląda przez okno, obserwował uważnie zebranych jakby skanował ich wzrokiem.
Zauważyłaś, że na tyle klasy znajdują się dwie pary drzwi oznaczone kolorem czerwonym i zielonym. Zapewne prowadziły do miejsca, gdzie będziecie walczyć. Nagle gwar ucichł. Z sufitu, w miejscu gdzie wisiała tablica, wysunął się ogromny ekran. Zabłysł, a światła w pomieszczeniu wyłączyły się, jakby telewizor zabrał całą energię z pomieszczenia. Na ekranie pojawiło się pole walki. Wielki, prostokątny obszar otoczony trybunami. Nie było na nim zbyt wielu ludzi, ale zdawało się, że nadrabiali żarliwością. Przy arenie stała tablica, zapewne pokazująca aktualny stan pojedynku.
Na ekranie pojawiły się wasze zdjęcia. Usłyszeliście cię charakterystyczne piknięcie, świadczące o tym, że rozpoczęło się losowanie. Walki się rozpoczynają.
Patrzyłaś chwilę jak zdjęcia poruszają się po ekranie, aż wreszcie się zatrzymują. Jakież było twoje zdziwienie, kiedy okazało się, że walczysz pierwsza, a jeszcze większe, kiedy rozpoznałaś przeciwnika. Mike.
- Miło ponownie cię spotkać, Sara - uśmiechnął się, kiedy podążaliście w asyście spojrzeń pozostałych uczestników ku drzwiom. Ty czerwonych, on zielonych. - Dawno żeśmy się nie widzieli.
Nie miałaś pojęcia co on tutaj robił. Czy nie dawno nie goniło go stado Hoothootów? Przecież nie miał pokemonów! Jak mógł się tu znaleźć? Nim jednak zdążyłaś zadać choć jedno pytanie, stałaś już za drzwiami, w jak się okazało windzie, która wiozła cię w górę, na dach, na arenę.
Gdy drzwi windy ponownie się otworzyły owiał cię delikatny wiatr. Usłyszałaś doping ludzi z trybun i niemal natychmiast rozpoznałaś chłopców z restauracji. Zajęłaś swoje miejsce na jednym z końców pola walki, a na środek wyszedł sędzia.
- Walka jeden na jednego. Trwa dopóki jeden z pokemonów nie będzie mógł dalej walczyć - obwieścił krótko zasady, po czym wycofał się poza linię areny. - Zaczynajcie! - wrzasnął.
Mike puścił ci oko, sięgnął po pokeball i wybrał.
Twoim przeciwnikiem jest Lickitung.

Koori - 2015-09-30, 09:04

No ładnie. Nie tego się spodziewałam, mówiąc szczerze. W ogóle się go nie spodziewałam... Spojrzałam na swoje pokemony.
- Fae, teraz twoja kolej - uśmiechnęłam się do pokemona i zachęcająco pokazałam mu arenę. Potem obejrzałam ją zaciekawiona. No i naszego przeciwnika. Lickitung... Atak porównywalny, obrona lepsza od Charmandera... ale jego szybkość... cóż, nie powalała na kolana. Co nie zmienia faktu, że biorąc pod uwagę życie i obronę to może być ciężki pojedynek... chociaż, Charmander da sobie radę.
- Dobra, mały. Zaczynamy. Na początku użyj Smokescreen, który zmniejszy mu widoczność i w efekcie celność. Zaraz po tym ataku zakop się pod ziemię(Dig) i uderz w niego z całej siły. To powinno wyrzucić go w powietrze. Wtedy wyskocz do niego używając Aerial Ace i wbij go w ziemię Brick Break. To powinno poważnie osłabić oponenta. Nie zapominaj o unikach, które z powodu twojej szybkości nie powinny stanowić problemu. Na pewno dasz sobie radę, mordko! - zdopingowałam go. Potem spojrzałam na Mike'a
- Hej, powodzenia - uśmiechnęłam się wesoło. Może to po tym ataku Hoothootów znalazł sobie pokemona, a teraz chciał go sprawdzić?

Snazzy - 2015-11-21, 16:32

Kurza twarz chędożona, zabiję Chmurzaka. Wybacz, musiałam nadrobić wszystkie strony, a szkiców też mi się nazbierało ;-; Mam nadzieję, że nie przeoczyłam jakoś dokładnego opisu areny, więc zrobię to po swojemu :* Aha, Fae potraktowałam tak, jakby jeszcze nie ewoluował, ewentualnie zrobi to po tej walce xD
-------------------
Mike ponownie posłał w twoim kierunku uśmiech, kiedy życzyłaś mu powodzenia.
- I wzajemnie, Sara - odpowiedział, po czym sam zaczął instruować swojego podopiecznego, dodając na koniec, iż nie wątpi w twój talent, jednak ma nadzieję, że język Lickitunga przyniesie mu zwycięstwo. Różowy pokemon jakby na potwierdzenie słów swego trenera wzniósł ręce do góry, szykując się na pierwszy cios, którym okazał się być... Smokescreen Fae. Przeciwnika na kilkadziesiąt sekund otoczył ciemnoszary dym, który prawdopodobnie skutecznie przesłonił mu widoczność. Dzięki temu Lick użyty przez Lickitunga spudłował, uderzając w pustkę na lewo od miejsca, gdzie jeszcze sekundę temu stał Charmander - teraz bowiem została po nim jedynie dziura w podłożu świadcząca o użyciu Dig. Różowe stworzenie nie ukrywało swojego zdziwienia nagłym zniknięciem jaszczurki i zbytnio nie wiedział, co ma robić.
- Użyj Magnitude, Lickitung - podpowiedział mu trener, po czym jego podopieczny wytworzył małe trzęsienie ziemi, powodujące, że siedzący pod ziemią Fae ucierpiał dość mocno (-20%HP), jednak chwilę później odrobił nieco straty (-10%HP). Uderzenie nie było też na tyle mocne, by wyrzucić rywala w powietrze, jednakże jaszczur odepchnął go na niewielką odległość, dzięki czemu nie ryzykował też, że dostanie atakiem liżącego pokemona, który spudłował po raz drugi Lickiem.
Charmander nie czekał już, aż język przeciwnika się zwinie, lecz zręcznie ruszył do ataku. Ogień na końcu jego ogona momentalnie się zwiększył, natomiast ciało się rozmyło i pojawiło tuż za Lickitungiem, który tym razem oberwał nieco mocniej, dlatego też poleciał na nieco większą odległość (-15%HP). Różowy stwór tym razem zaś postawił na obronę, którą podwyższył sobie za pomocą Defense Curl.
Koniec rundy także nie był skomplikowany - Fae tym razem zadał potężne obrażenia (-18%HP) Brick Breakiem, jednak ze względu na niewielką własną masę, nie udało mu się zbytnio wbić rywala w ziemię. Ten zaś ponownie użył Defense Curl. Jego trener natomiast ma niezbyt wesołą minę i zapewne myśli, co może jeszcze wykombinować, a twój ognisty jaszczur z niecierpliwością czeka na dalsze polecenia.

Lickitung - 57%HP | - 10% celności | +20% obrony
Charmander - 80%HP

Koori - 2015-11-21, 23:09

Czemu go zabijesz? Nie jest aż tak źle. I spoko, niech ewoluuje po tej walce, będzie okej :)
---
- Wspaniale, Fae! Świetnie ci idzie, naprawdę! Teraz postawimy na atak dystansowy, niech Lickitung się do ciebie nie zbliży. Na sam początek zaatakuj Flamethrowerem, najlepiej celuj w język. To najważniejsza część jego ciała, warto by było go poparzyć. - rzuciłam podekscytowana. Całkiem nieźle mu szło... Byłam dumna. Ale, ale... rozejrzałam się po arenie, zastanawiając się co możnaby tu jeszcze wymyślić
- Dobrze, całkiem nieźle. Naszym następnym ruchem będzie Smokescreen, który jeszcze bardziej obniży Lickitungowi celność. A potem zrób małe combo - jedną łapką wykonaj Thunder Punch, a drugą Dragon Claw. Wiem, że dasz sobie radę, mały! - dopingowałam go uważnie obserwując przebieg wydarzeń na arenie

Snazzy - 2015-12-04, 22:31

Snazzy nie lubi walk, ale próbuje przełamać tę chęć </3 na razie idzie mi świetnie :3
---------------
Fae po twoim dodatkowym dopingu wyglądał na jeszcze bardziej pobudzonego do walki niż jeszcze kilka sekund wcześniej, chociaż wydawało się to niemożliwe, by być jeszcze bardziej pewnym siebie. Cóż, nie ma się co dziwić - w końcu jest w swoim żywiole.
Wracając jednak do przebiegu walki - tę rundę także zaczęła ognista jaszczurka, z fenomenalnym efektem używając Flamethrower, które dotkliwie zraniło przeciwnika, jednak nie pozostawiło żadnych dodatkowych efektów (- 15%HP). Lickitung zaś ponownie postawił na Defense Curl, ponownie w ten sposób zwiększając swoją obronę. Tymczasem ty wnikliwie zanalizowałaś pole walki, które jest... proste. Składa się na nie jedynie zbita, wyrównana ziemia z dwiema dziurami i krótkim tunelem, jakie pozostały po Digu użytym wcześniej przez Charmandera. Tak więc raczej nie masz w tym przypadku zbyt dużego pola do popisu, jednak kto wie, może twój analityczny mózg coś wykombinuje.
Fae ponownie zadymił arenę Smokescreen, obniżając przy tym po raz kolejny celność różowego stwora. Wrogi atak jednak nie nastąpił, ponieważ przeciwnik skorzystał po raz kolejny z sytuacji, używając Defense Curl. Czyżby Mike zamierzał iść powoli bardziej w strategię defensywną? Nie zważając na to, poradziłaś smoczkowi, by wykonał dość trudną kombinację dwóch ataków jednocześnie - Thunder Punch i Dragon Claw. Pierwszy jednak uderzył ten elektryczny (- 6%HP, nie zostawiając po sobie żadnego efektu, chociaż prąd sprawił, że cel stanął na moment w bezruchu, co pozwoliło pazurom na zadziałanie (- 6% HP). Na sam koniec przeciwnik użył Lick (- 10%HP), także nie pozostawiając żadnych dodatkowych przykrych niespodzianek.

Lickitung - 30%HP | - 20% celności | +40% obrony
Charmander - 70%HP

Koori - 2015-12-05, 10:16

- Cudownie, Fae! Wróg na pewno jest już zmęczony. Świetnie! Jeszcze tylko trochę. Być może to ostatnia runda- rzuciłam do stworka. Arena bardzo prosta... No dobrze, nie będziemy kombinować - Tym razem postawimy na czystą siłę. Zaczniemy od Iron Tail, by zaraz po nim zaatakować Brick Break! Potem odskocz od niego i stosuj uniki. Potem uderz z oddali Flamethrower. Na pewno dasz sobie radę. Na sam koniec ponowny Brick Break, by dokończyć tę walkę. Uda ci się, Fae! - rzuciłam do pokemona, obserwując jednocześnie mężczyznę i różowego gluta z językiem na wierzchu. Ciekawe czy nam się uda... Powinno, ale kto wie?
Snazzy - 2015-12-08, 21:09

Czy to mogła być już ostatnia runda w tym turnieju dla Mike'a? Cóż, następne minuty z pewnością to pokazały, a tymczasem kolejkę znowu rozpoczął Fae, używając ze zniewalającym efektem Iron Tail. Atak nie tylko zadał obrażenia (- 6%HP), lecz także obniżył obronę przeciwnika. Rywal natychmiast uczynił kontrę w postaci Supersonic i, ku waszemu zdziwieniu, atak zadziałał, pozostawiając go w stanie konfuzji. Trzeba też wam przyznać, że macie też niesamowite szczęście, bowiem Charmander bezproblemowo zaatakował Brick Break (- 17%HP). Po tym twój podopieczny odskoczył, szykując się do ewentualnego ataku, jednak Lickitung szybciej wyciągnął swój język w jego kierunku, wykonując Lick (- 10%HP).
Fae nie zraził się tym niepowodzeniem i prawie natychmiast zabrał się do wykonania następnego ataku z bliska - Flmethrower (- 20%HP). Atak ten ostatecznie przypieczętował wasze zwycięstwo, powodując, że właściciel długiego języka legł na ziemię osmalony po zetknięciu z ogniem. Sędzia zaś natychmiast postanowił zabrać głos.
- Lickitung jest niezdolny do walki. Wygrywa Charmander - oznajmił, jednak w trakcie stało się coś... dziwnego? Mianowicie Fae zaczął świecić niespotkanym dotąd przez was blaskiem, który następnie całkowicie go pochłonął. Światło otaczało go przez około minutę, a gdy w końcu zanikło, przed tobą stało twój przyjaciel, ale... jakby nieco odmieniony? I wyższy?


Lickitung - 0%HP | - 20% celności | +30% obrony
Charmander - 60%HP | konfuzja (+ 1 lvl)

Koori - 2015-12-09, 02:18

- Brawo, Fae, udało ci si... - przerwałam w połowie zdania, widząc, że z moim pokemonem dzieje się coś... hm, dość dziwnego. A potem... wyłonił się on. Oszołomiona wpatrywałam się w... Charmeleona!
- Fae... Ewoluowałeś... - rzuciłam przejęta patrząc na nową postać mojego podopiecznego - Nie dość, że zwyciężyłeś, to stałeś się o wiele silniejszy... i to w tak krótkim czasie... gratulacje, mój kochany! - powiedziałam, przytulając ognistego stwora z szerokim uśmiechem. Byłam z niego taka dumna!

Snazzy - 2015-12-12, 21:20

Fae zarumienił się lekko, gdy go uścisnęłaś w przypływie radości, jednak odwzajemnił gest, a po nim wyciągnął łapę, formując ją w gest żółwika. Widać było wyraźnie, iż twój podopieczny cieszy się wyraźnie z wygranej. Kątem oka zaś mogłaś zauważyć, że przegrana zgasiła nieco Mike'a, który zawrócił swojego partnera do kulki, a następnie udał się do wyjścia, gdzie zaczekał na ciebie i twojego gada niczym prawdziwy dżentelmen.
- Muszę przyznać, że spodziewałem się tego, jednakże jestem ci bardzo wdzięczny za walkę - odezwał się cichym, ale nie ponurym głosem. - I swoją drogą, gratuluję ci wygranej. Jestem pewny, że dalej pójdzie ci łatwiej.

Koori - 2015-12-15, 13:03

Z uśmiechem zadowolenia na twarzy przybiłam Fae żółwika i ruszyliśmy razem do Mike'a. Nieco go zasmuciła porażka... Mi też pewnie zrobiłoby się przykro gdybym przegrała... Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco
- Cudem nam się udało. Twój pokemon jest naprawdę silny, trzeba mu to przyznać... Dobrze go wytrenowałeś. Chętnie zawalczę z tobą kiedyś jeszcze raz, to było bardzo ciekawe doświadczenie. Nie smuć się tak, następnym razem na pewno ci się uda. Również dziękuję za walkę - zaczerwieniłam się, ale wyciągnęłam do niego rękę. Potem usiadłam w pokoju obserwując inne walki. Interesował mnie zwłaszcza ten mężczyzna z osobliwie wyglądającym pokemonem. Byłam ciekawa, w jaki sposób walczy...

Snazzy - 2015-12-23, 23:18

- Cudem? Wybacz, że to powiem, ale gniotłaś mnie od samego początku - Mike wyszczerzył zęby w zawadiackim uśmiechu, kręcąc przecząco głową - ale nie ukrywam, ze mieliśmy wiele szczęścia. Szansa na to, że Supersonic zadziała, była bardzo mała. W każdym razie powodzenia dalej, chyba zostanę obserwować dalsze twoje poczynania - dodał po chwili, po czym razem udaliście się w kierunku sali, gdzie zgromadzona była reszta uczestników.
Dalsze walki przebiegały w nieco wolniejszym tempie, chociaż jedna wyraźnie wybijała się ponad ten schemat. Była to, oczywiście, walka tajemniczego osobnika będącego właścicielem Heatmora i trwała zaledwie pół minuty - na wyświetlaczu pojawił się błysk i tyle, po walce. Bitwa ta była ostatnią bitwą pierwszej rundy i po niej praktycznie od razu przystąpiono do wywołania pierwszej pary. Byłaś w niej ty oraz jasnowłosy chłopak, w pierwszej rundzie używający Croconawa.
- Powodzenia - mruknął do ciebie, zanim się rozstaliście przy swoich drzwiach.
Dalej powtórka z rozrywki, czyli jazda windą. Tym razem jednak zatrzymaliście się piętro niżej niż wcześniej, gzie przywitała was pokryta trawą arena oraz sędzia. Zasady te same z jednym wyjątkiem - nie mogliście wybrać stworka, który walczył w pierwszej rundzie. Twój nowy przeciwnik wybrał więc Spinaraka.

Koori - 2015-12-24, 16:23

- I nawzajem - rzuciłam. Przyda mi się... Spinarak... Charmeleon był w pierwszej rundzie, więc nie pójdzie... Sięgnęłam po pokeball ze smokiem zamyślona. Nie, reszta się nie nadaje. Poza tym mój smoczek jest w każdej sprawie lepszy niż robak... W każdym razie tak mi się wydaje. Wyrzuciłam go
- Dratini, teraz twoja kolej! Zaczniemy od Ice Beam, staraj się trafić tuż przed Spinarakiem, by jego kolejny atak trafił w ścianę lodu. Zaraz po tym zaatakuj Dragon Rush i gdy już będziesz obok owiń się wokół niego(w sensie Wrap). Trzymaj Spinaraka jak najdłużej zdołasz, przy takiej konfiguracji dużo ci nie zrobi. Na sam koniec odskocz używając Thunderbolt z pełnej mocy. Dasz sobie radę, Dratini! - rzuciłam. Co prawda pokemon był młody i to była jego pierwsza walka, ale na pewno da sobie radę. A jego pouczanie na pewno wkurzy Spinaraka... Uśmiechnęłam się lekko.

Sebuś - 2016-01-01, 20:59

Walka zaczęła się błyskawicznie, a pierwszy ruch należał do twojego podopiecznego, który zgodnie z twoim poleceniem nie trafił prosto w przeciwnika (notabene, robaczek sam odskoczył do tyłu, jakby się bał, iż oberwie lodowym promieniem), lecz Ice Beamem wytworzył cienką i, niestety, dość wąską ścianę między nimi. Pajączek jednak nie zraził się po tym zbytnio i wycelował celnie Poison Sting (- 15%HP), nie powodując przy tym, na szczęście, zatrucia. Następny ruch Dratiniego, czyli Dragon Rush nie trafił. Może to kwestia braku odpowiedniego treningu albo po prostu niewyobrażalny pech – niemniej jednak Spinarak wykorzystał to i strzelił w kierunku smoka String Shotem, który spowolnił go nieznacznie, ale nie na tyle poważnie, by jakoś zagroziło to twojej misternej taktyce, dlatego też Wrap możemy zaliczyć do udanych ataków (- 10%HP) - a dodatkowo spowodował uwięzienie robaczka we zniewalającym wręcz uścisku.
Malutki piechur nie poddaje się wbrew pozorom bez walki, więc twój mały przyjaciel ponownie oberwał Poison Stingiem (- 15%HP). Ucisk spowodował, że zdrowie robaka nieco zostało nadwerężone (- 4%HP)). Ostatni z waszych ataków, czyli Thunderbolt, zadziałał tak, jak powinien, jednak nie pozostawił po sobie paraliżu (- 10%HP), w przeciwieństwie do kontry w postaci Poison Sting (- 15%HP), która zatruła Dratini. Twój podopieczny traci na zdrowiu (- 3%HP) podobnie zresztą jak i rywal (- 2%HP).

Dratini - 62%HP | - 10% szybkości | Zatrucie
Spinarak - 74%HP | Wrap - 2 kolejki

Koori - 2016-01-06, 17:52

<Dratini ma Marvel Scale, proszę o dodatkowe punkty do obrony :]>
---
Nie wyglądało to najlepiej... Dratini został zatruty. Trzeba bardzo szybko zakończyć tę walkę, inaczej już po nas. Zamyśliłam się. Uch, i co teraz... Trzeba przejść do ostrej ofensywy...
- Dobrze, Dratini, nie jest źle. Dasz radę, to tylko malutki pajączek. Na sam początek użyj Leer, aby osłabić jego obronę, a zaraz potem użyj Dragon Rush. Zaraz potem odskocz od niego i zaatakuj Ice Beam, może uda się go zamrozić, choć wątpię w to. Niezależnie od wyniku ataku na koniec sprzedaj mu piękny Dragon Rush, najpotężniejszy jaki potrafisz. Na pewno ci się powiedzie, Dratini - rzuciłam z zapałem. Choć trucizna... Niepokoiło mnie to. Mogło nie być tak pięknie i mogliśmy przegrać...

Snazzy - 2016-01-13, 21:59

tajest, już się robi o7 i jeszcze nie zauważyłam, że smoczuś ma Leftovers :<
---------------------
Po raz kolejny turę rozpoczął Dratini, który nie tylko uleczył się nieznacznie dzięki Leftovers (+ 6%HP), ale jednocześnie zgodnie z twym poleceniem osłabił obronę przeciwnika, korzystając z Leer. Pajączek wprawdzie na początku cofnął się do tyłu przerażony majestatem smoczka, jednak chwilę później ponownie zaatakował Poison Sting (- 8%HP) - trzeba przyznać, że jak na razie wasze szanse na wygraną się zwiększają, ale... ile wytrzyma Dratini?
Po raz kolejny efekty poprzednich ataków (czyli zatrucie oraz Wrap) dały o sobie znać, znacznie osłabiając walczącą dwójkę (- 3%HP|- 3%HP), jednak w przypadku niebieskiego stworka ponownie zadziałało Leftovers (+ 6%HP). Także on ponownie ruszył do ataku, używając Dragon Rush (- 17%HP). Można teraz chyba odważnie powiedzieć, iż szala zwycięstwa powoli przechyla się na waszą stronę, a robak... ponownie zaatakował zgodnie z poleceniem swego trenera Poison Sting (- 8%HP). Blondyn rzeczywiście wygląda, jakby nie miał specjalnie pomysłu na atakowanie. Tymczasem ponownie obaj podopieczni skrzywili się lekko, gdy znowu ubyło im trochę sił (- 3%HP|- 1%HP + koniec Wrap), jednak sekundę później Dratini kiwnął głową, jakby poczuł się lepiej (+ 6%HP) i strzelił Ice Beamem. Promień spowodował, że drobiny kurzu unoszące się w powietrzu i stojące na jego drodze zalśniły w sztucznym świetle, gdy zostały zmrożone, jednak Spinarak nie ucierpiał na tym zbytnio (- 10%HP) i był w stanie chwilę później zaatakować Poison Stingiem (- 8%HP). Trucizna i efekt leczący jeszcze raz spowodowały chwilową pauzę (podsumowując oba: + 3%HP) u twojego smoczego przyjaciela, jednak po momencie wahania, zaatakował po raz drugi Dragon Rushem (- 17%HP). Jego przeciwnik zaś... chyba niespodzianką nie był trujący kolec lecący w stronę gadzinki (- 8%HP), a na sam koniec mamy znów kombinację leczenia i trucizny (+ 3%HP). Jak na razie też udało wam się trochę wyrównać szanse.

Dratini - 48%HP | - 10% szybkości | Zatrucie | +50% Obrony
Spinarak - 26%HP | - 10% Obrony

Koori - 2016-01-14, 21:08

<xD Nie gniewamy się ze Smoczusiem ^^ Sama zapomniałam, że dostał resztki :D>

- Świetnie, Dratini. Myślę, że możemy to wygrać jeśli dobrze to rozegramy. Zaczniemy od kolejnego Leer, by jeszcze bardziej osłabić jego obronę, a potem szybko Dragon Rush. Następnym naszym posunięciem będzie Dragon Tail. Niech pajączek myśli że ma nas w garści... Pokaż mu swój ukryty do tej pory atak! Na sam koniec zaatakuj Flamethrower, niech płonie! - zaśmiałam się cicho. Nie damy się tak łatwo pokonać, o nie... Czekałam na tę chwilę gdy będziemy mieli tę przewagę cały czas... Damy sobie radę, na pewno. Dratini nie podda się tak łatwo... Ani ja zresztą

Snazzy - 2016-01-23, 22:15

A więc wszystko znowu zaczęło się od Leer, który jak zawsze skutecznie osłabił obronę przeciwnika, natomiast ten po raz kolejny zaatakował Poison Sting. Trująca igiełka nie mogła wyrządzić bardziej krzywdy (- 8%HP), a dodatkowo po tym nastąpiło kolejne uleczenie oraz równocześnie mały ubytek na zdrowiu spowodowany działaniem trucizny obecnej już w organizmie smoczka (+ 3%HP). Dratini nie przejął się tym jednak mocno i podjął udaną próbę zaatakowania Dragon Rush. Atak sprawił, że teraz pajączek ledwo trzyma się na nogach (- 21%HP), ale bez wahania podjął próbę kolejnego ataku Poison Sting (- 8%HP), po której nastąpiło standardowe osłabienie niebieskiego stworzenia oraz jego uleczenie (+ 3%HP). Ostatnim zaś atakiem w tej walce okazał się być Dragon Tail, który odebrał Spinarakowi pozostałą energię i sprawił, że wasz przeciwnik zwinął się w kulkę, omdlewając. Sędzia nie zwlekał ani sekundy z ogłoszeniem wyniku.
- Spinarak jest niezdolny do walki! Wygrywa Dratini! - oznajmił. Blondwłosy chłopak zaś podszedł na razie do swojego podopiecznego, by następnie lekko go pogłaskać, a następnie odwołać do kulki.

Dratini - 38%HP | - 10% szybkości | Zatrucie | +50% Obrony | + 2 lvl
Spinarak - 0%HP | - 20% Obrony

Koori - 2016-01-24, 02:24

Podchodzę do wymęczonego smoczka i biorę go na ręce
- Świetna robota, maluszku. Naprawdę, gratulacje. To była świetna walka - rzucam chwaląc go. Przydałoby się na chwilę wyjść i zanieść go do Poke Centrum... Z drugiej strony nie mam pojęcia ile zajmą inne walki. Ale ciul tam, zdrowie smoczka ważniejsze... Poza tym stąd nie jest tak daleko... Chociaż może lepiej nie ryzykować. Wyciągam z plecaka Antidote i używam na Dratinim
- Zasłużyłeś na odpoczynek. Powrót - kieruję go do balla, po czym wracam na miejsce oczekiwań. Ciekawe, z kim teraz przyjdzie mi się zmierzyć... Cóż, mam szczerą nadzieję że ktoś pokona tamtego chłopaka. Jego pokemon wygląda na niesamowicie wyszkolonego, a my... cóż... dopiero zaczynamy

Snazzy - 2016-02-02, 21:55

Antidote potrzebowało trochę czasu, by zadziałać, jednak podsumowując wszystko - Dratini wydawał się być nieco żywszy, gdy pochwaliłaś go za udaną walkę, zaś skrzywienie z jego twarzy zniknęło w momencie, kiedy lekarstwo zaczęło działać. Wtedy też odwołałaś go do kulki, by spokojnie regenerował siły - nigdy bowiem nie wiadomo, co mogłoby was czekać w następnej rundzie.
Gdy tylko wkroczyłaś ponownie do sali, gdzie skumulowali się pozostali uczestnicy turnieju poczułaś na sobie baczne spojrzenie. Krótka obserwacja pozwoliła ci się upewnić, że trener z płaszczu z kapturem uważnie ci się przygląda. Widziałaś dokładnie teraz jego oczy - rozszerzone i pożerające cię wręcz z ciekawości - jednak reszta jego twarzy nadal pozostawała ukryta w cieniu.

Koori - 2016-02-02, 22:38

Zarumieniłam się nieco widząc, jak ci wszyscy ludzie tak mnie obserwują. Zwłaszcza, jeśli chodzi o tamtego mężczyznę w płaszczu... Ciekawił mnie. Widzę też, że po dwóch wygranych walkach ja jego również ciekawię... Miło. Przynajmniej wiem, że choć część uważa mnie za godnego rywala. Z uśmiechem wchodzę głębiej do sali i siadam gdzieś w kącie, żeby nie przykuwać zbytniej uwagi i obserwuję kolejne pojedynki. Ciekawe, ile ich jeszcze będzie... To był drugi, a uczestników jest sporo... Jeszcze jest sporo. Machinalnie gładzę palcem kulkę, w której jest mój as, Fae. On już co prawda nie powalczy z powodu zakazu używania dwa razy pokemona, ale i tak świetnie się spisał...
Snazzy - 2016-02-10, 16:48

Tak więc niekoniecznie celowo znalazłaś się w kręgu zainteresowania innych uczestników, jednak nie ma się co dziwić - przed chwilą w końcu stoczyłaś całkiem imponującą walkę, gdzie twemu podopiecznemu niewiele brakowało do przegranej. W każdym razie trzeba też spojrzeć na plusy sytuacji - może dzięki temu staniesz się docenionym i rozpoznawalnym trenerem w całym regionie... ewentualnie tylko lokalnie tutaj, w Viridian.
Starałaś się usiąść gdzieś z tyłu, nieco dalej od pozostałych uczestników, by w spokoju przeanalizować walki pozostałych uczestników. Zaraz po tobie na arenę wkroczyło dwóch brunetów w okularach - jednym z nich był wyraźnie poddenerwowany właściciel innego Charmandera, natomiast drugi wykazywał dziwny spokój i obojętność, wystawiając do walki Pidgeotto.
- Trener z Charmanderem na pewno wygra. Wbrew pozorom okazywanie emocji czasem pomaga - skomentował to niespodziewanie znajdujący się blisko ciebie głos. Dopiero po chwili byłaś w stanie przypisać go do właściciela, jednak... czy to możliwe, że zakapturzony trener z Heatmorem się do ciebie odezwał?

Koori - 2016-02-10, 20:16

Zerknęłam na niego zdumiona. Odezwał się... Do mnie czy ogólnie w przestrzeń? Spojrzałam na oba pokemony
- Pidgeotto wygląda na wytrenowanego, ale jego trener... Jakby miał to wszystko gdzieś. Nie widzę więzi która by ich łączyła - odpowiadam w końcu zupełnie od czapy. O czym ja chrzanię? Znaczy... gadam do rzeczy, ale czemu na głos? Przecież tak tylko pomyślałam... Co nie zmienia faktu, że koleś ma rację. I moim zdaniem wygra ten z Charmanderem. Nie zawsze silny jest zwycięzcą. Zwłaszcza jeśli pokemon jest trenowany tylko tak, żeby trenować. Rozsiadam się nieco wygodniej wypuszczając Shinxa i biorąc go sobie na kolana
- Chodź, też sobie popatrzysz. Za jakiś czas i ty będziesz tak walczył, wiesz? - mruczę do niego cicho, gładząc go po łebku. Powoli trzeba go ośmielać...

Snazzy - 2016-02-17, 18:52

Przez krótką chwilę panowała cisza, jakby zakapturzony człowiek przetwarzał to, co przed chwilą powiedziałaś - w końcu jednak się odezwał.
- Dokładnie - przytaknął nie tylko werbalnie, ale także w postaci gestu jakim jest kiwnięcie głową. - W każdym razie uważam, że mimo wyraźnej przewagi, warto będzie oglądać tę walkę, chociażby dla samej inspiracji.
Ot, tyle z jego strony, bo dalej już nie powiedział nic więcej, zajmując się już tylko jedynie obserwacją ekranu, na którym wyświetlała się transmisja z areny. Ty zaś postanowiłaś wypuścić Shinxa, by dotrzymał ci towarzystwa, a przy okazji przyjrzał się aktualnej toczonej walce. Niestety... przeliczyłaś się trochę z tym braniem na kolana, ponieważ gdy tylko wypuściłaś malucha z jego kulki, pochłonęło go chwilowe światło, identyczne jak to, które zainicjowało ewolucję Charmandera. Po chwili przy tobie stał dumnie nieco większy kotowaty, a część z uczestników ponownie zwróciła na ciebie swoją uwagę. Tak więc brawo - stałaś się chyba tutejszą atrakcją.


Koori - 2016-02-17, 20:09

Zrobiłam się czerwona z tego wszystkiego. Dlaczego oni się gapią? Nie widzieli ewoluującego pokemona? Ale poczułam dumę
- Gratulacje... Ava, ewoluowałaś, kocie. Jestem z ciebie dumna - mówię, gładząc stworka po łebku. Cieszy mnie jej ewolucja, to znaczy, że jest silniejsza niż wcześniej. Być może walka z jej udziałem nie będzie taką klęską jak myślałam... Hm... No, zobaczymy. Na razie również wpatruję się w ekran, zaciekawiona. Pidgeotto wygląda na naprawdę silnego, ale Charmander na pewno nie podda się bez walki... Będzie wesoło

Snazzy - 2016-02-22, 20:58

/Tak, będę przedłużać ten wątek, dobrze mi się go pisze tak fragmentarycznie/
---------------------
Rzeczywiście wzrok gapiów mógł ci nieco przeszkadzać, jednak z drugiej strony mogłaś rozważyć też pozytywne strony tej uwagi ze strony pozostałych uczestników - jak dotąd w trakcie walk ewoluowały ci aż dwa Pokemony, co pewnie ma oznaczać, że raczej jesteś dość... niepokojącym przeciwnikiem, jeśli można to tak określić.
Ava na pieszczotę zareagowała przyjemnym, wydłużonym mruknięciem wydobywającym się z jej gardła, gdy spokojnie przeczesałaś palcami jej miejscami gęste futerko. Już miałaś przenieść swą uwagę z powrotem na ekran, gdy rozległ się znany ci już głos.
- Gratuluję. Swoją drogą... nie ma chyba nic piękniejszego niż ewolucja podopiecznego. Swoją sztuką urzeka bardziej niż najwspanialsze spektakle tego świata - zakapturzony jeszcze raz kiwnął głową - chociaż... ciebie sława raczej nie interesuje, nieprawdaż?

Koori - 2016-02-23, 14:45

Ależ mnie to nie przeszkadza ^^
---
Gładziłam kota machinalnie, zastanawiając się nad słowami zakapturzonego
- Nie zgodzę się z tobą. Fakt, ewolucja pokemona jest piękna, ale jeszcze piękniejsze są ich ucieszone mordki, gdy są szczęśliwe - mówię po chwili wpatrując się w Avę a potem przez chwilę w mężczyznę
- Sława sama w sobie nie. Nigdy mnie nie interesowała - dodaję wreszcie, po kilku chwilach namysłu - Raczej chęć sprawdzenia, jak dobrym trenerem jestem i jak wiele mi brakuje do tych lepszych. Bo zawsze jest ktoś lepszy - mówię zamyślona. Dziadek coś o tym wiedział. A teraz wiem i ja...

Snazzy - 2016-03-05, 13:17

- Oczywiście, masz rację... ale skupmy się lepiej na walce, póki się rozpoczyna. Potem możemy przegapić kilka z ładniejszych akcji - odparł twój rozmówca, po czym już się nie odezwał, całkowicie skupiając się na wyświetlaczu pokazującym arenę. Ty wraz z Avą także to uczyniłaś, ponieważ właśnie sędzia skończył instruować walczących, a następnie dał znak do rozpoczęcia walki, którą to rozpoczął Pidgeotto, szarżując na ognistą jaszczurkę. Ta jednak zgrabnie odskoczyła i puściła w kierunku przeciwnika kilka żarzących się pocisków. Ogółem opisując walka polegała głównie na natarczywości ataków ptaka oraz zgrabnych i przemyślanych uników Charmandera. Koniec końców walkę wygrał trener gada, fenomenalnie przygwożdżając do ziemi skrzydlatego. Ich rywal zaś wyglądał na zniesmaczonego.
Na następną walkę nie trzeba było długo czekać - wywołana została blondwłosa dziewczyna w słomkowym kapeluszu oraz twój rozmówca. Podnosząc się z siedzenia, wyciągnął rękę w twoim kierunku, jakby się żegnał.
- Trzymaj za mnie kciuki, chcę się z tobą zmierzyć dalej - powiedział.

Koori - 2016-03-07, 08:16

Uniosłam głowę patrząc z odrobiną zaskoczenia na wyciągniętą w moją stronę rękę. Po chwili podniosłam się z mojego miejsca i ujęłam ją
- Już nie mogę się doczekać pojedynku z Tobą i Twoimi podopiecznymi. Nie zamierzamy przegrać przed nim - uśmiechnęłam się lekko, nieśmiało, rumieniąc się na policzkach - Prawda, Ava? - spoglądam na kota, a potem znów na chłopaka - W każdym razie powodzenia - dodaję jeszcze, odprowadzając go spojrzeniem. Intrygująca postać... Niezwykle intrygująca. Czuję, że nasz pojedynek będzie niezmiernie ciekawy... Naprawdę już nie mogę się go doczekać. To będzie interesujące starcie. Gładzę opuszkami palców pokeball z pokemonem, którego mam zamiar użyć
- Już niedługo - szepczę

Snazzy - 2016-03-11, 21:54

Tym oto gestem prawdopodobnie spowodowałaś na twarzy konkurenta uśmiech. Dlaczego "prawdopodobnie"? No cóż, nie masz jednak widoku na jego twarz. Ciekawe, czy kiedykolwiek ją zobaczysz. Na razie jednak skupiłaś się na odprężeniu przed walką, która cię czekała, chociaż za dużo nie obejrzałaś - zdążyłaś jedynie dostrzec, że twój rozmówca wywołał do walki Absola, gdy podszedł do ciebie Mike.
- Rozmawiałaś z nim... - bardziej stwierdził niż zapytał, siadając obok ciebie i wpatrując się z pełną powagą w wyświetlacz. - Widać, że jest dobry... ale co o nim myślisz? Masz jakieś szanse w walce przeciw niemu?

Koori - 2016-03-17, 14:15

Zamyśliłam się
- Szczerze powiedziawszy, Mike... Nie mam pojęcia. To się okaże. To nasz pierwszy turniej, a on i jego pokemony są bardzo pewne siebie. Nie mamy doświadczenia, lecimy na żywioł. Ale wierzę, że moi podopieczni dadzą sobie radę. A Ty? Co o nim sądzisz? - pytam po chwili, wpatrując się w Mike'a. Ciekawa jestem, co ON sądzi o tajemniczym rywalu. Być może zauważył więcej niż ja i dostanę przypadkiem jakąś cenną wskazówkę, która pomogłaby go rozgryźć. Czemu ukrywa twarz? To jest dopiero interesujące zagadnienie...

Snazzy - 2016-03-25, 21:17

- Jest inny niż pozostali - Mike kiwnął głową, gdy tylko usłyszał twoją prośbę o podzielenie się opinią. - Wydaje się być najbardziej spokojny i... nieco bardziej w naszym wieku niż w wieku większości trenerów kręcących się w pobliżu. Mam też wrażenie, że jest... lekko znudzony? Tak przynajmniej mi się wydawało, jak przyglądał się innym walkom. Przy twojej nieco się poruszył, ale nadal nie wyglądał na zaciekawionego. Może po prostu uważa się za lepszego, bo pochodzi spoza Kanto? Widziałaś chyba jego Heatmora, prawda?
Koori - 2016-04-06, 20:10

Kiwam głową
-Widziałam, ale nadal nie sądzę, żeby się wywyższał. Za to na pewno jest bardziej doświadczonym trenerem niż my, co do tego nie mam wątpliwości. Jego walki są dość... zaawansowane. Jeśli uda mi się z nim zmierzyć na pewno wiele się nauczymy. Prawda, Ava? - drapię delikatnie kota po łebku. Choć na pewno to nie Luxio będzie z nim walczył... Kieruję wzrok na ekran z ciekawością. Heatmor, Absol... Co tam jeszcze skrywasz? Ciekawi mnie to niezmiernie... No, ale to zobaczymy. Na razie muszę się skupić na awansowaniu wyżej, zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Snazzy - 2016-04-16, 22:04

- Z samego ich oglądania można by się wiele nauczyć - Mike przytaknął, po czym usiadł na wolnym krześle nieopodal, wgapiając się podobnie jak ty w ekran, na którym widać było potyczkę zamaskowanego trenera i jego przeciwnika. Rywalka wystawiła doskonałą kontrę na Absola w postaci Hitmonchana, jednakże mroczny Pokemon doskonale sobie radził z nim wbrew jego przewadze. Wszystko to za sprawą fenomenalnych uników oraz mądrego wykorzystania chwil, gdy człekokształtna istota niedokładnie koncentrowała się na futrzaku. Pod koniec zdenerwowany Hitmonchan nie był już w ogóle w stanie się skupić, dlatego szala zwycięstwa błyskawicznie przechyliła się w stronę twego nowego znajomego, a niedługo potem sędzia zmuszony był odgwizdać zwycięstwo pana w czerni. Szybka wymiana uprzejmości z trenerką i nasz kochany zamaskowany obywatel już wchodził przez drzwi, kierując się w waszym kierunku, jednak widząc Mike'a na moment stanął - po to, by usiąść bez słowa na swoim poprzednim miejscu. Hm... czyżby obecność chłopaka mu w jakikolwiek sposób przeszkadzała?
Koori - 2016-04-20, 09:33

Kiwnęłam mu głową
- Hej, gratulacje - uśmiechnęłam się nieśmiało - Dobra walka... Już nie mogę się doczekać naszej - rzucam, jakby to było pewne, że dostaniemy się do następnej rundy. Potem patrzę w napięciu na tablicę, która ma wywołać następną dwójkę, nadal gładząc Luxio po łebku. Ciekawe, kto teraz... i kogo nam wylosują. W sumie moje pokemony nie są jakoś zaawansowane, więc... No, zobaczymy. Poza tym koleś w kapturze... Kim jesteś i co tu robisz, skoro twoje pokemony nie dają innym szans? Interesujące... No ale nic to jednak, na razie trzeba się skupić na wygranej!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group