Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Daisy7 - Przygoda Alliany

Daisy7 - 2015-05-09, 21:24
Temat postu: Przygoda Alliany

Wytłumaczenie tytułu
Póki co głównym zadaniem Alliany jest odnalezienie Edrika, a następnie skłonienie go, by przyłączył się do drużyny Revelation. Skojarzyło mi się to z werbowaniem uczniów do Gwardii Dumbledore'a stąd tytuł taki, a nie inny ;)

26 czerwca 2015r, godz: 13:35. Właśnie wyszłaś z pociągu i znajdujesz się na niewielkiej stacji w skromnym miasteczku Foxhills położonym w miejscu najbardziej skrajnym na północ w regionie Kanto. Na pieszo można dostać się tu jedynie drogą numer 25, która ma kilkanaście ładnych kilometrów i prowadzi stąd do Cerulean, czyli największego miasta w okolicy. Jednym słowem - zadupie. Zadupie, ale za to jakie śliczne! Pełno tu natury, a do zatoki jest dosłownie rzut beretem. Z rozmyśleń wyrwało cię głośne gwizdnięcie konduktora, który oznajmił w ten sposób, że pojazd może już ruszać. Rozejrzałaś się dookoła. Niewielka grupka ludzi, która wysiadła razem z tobą na tej stacji, właśnie opuszcza ją, schodząc kamiennymi schodkami w dół. Mama mówiła, że babcia będzie na ciebie czekać, ale jakoś jej nie widać. Co prawda nie wiesz, jak wygląda, ale skoro nie ma tu już nikogo prócz ciebie to... chyba nie potrafi stawać się niewidzialną, racja? Niby dostałaś jej numer telefonu (w moich przygodach pokedex ma funkcję dzwonienia i wysyłania SMSów jak zwykły telefon), ale trochę tak dziwnie zadzwonić do kogoś, z kim nigdy wcześniej się nie zamieniło ani słowa. Zawsze możesz poszukać jej domu na własną rękę. W końcu istnieje coś takiego jak tabliczki przed furtkami. Może staruszka po prostu zasnęła na kanapie lub zajęta gotowaniem pożywnego obiadu straciła poczucie czasu. Więc co postanawiasz?



PS Po pierwsze to przeważnie moje odpisy są znacznie krótsze, ale ten taki wyszedł, bo pierwszy i trzeba było wszystko opisać ;) Po drugie w odpisach używam zawsze rozmiaru "size 11" i pozostali moi gracze też, jednak nie jest to wymóg, więc jeśli nie chcesz, nie musisz tak robić. Po trzecie do dialogów używam kursywy. Proszę, byś swoje wypowiedzi również pisała pochyleniem albo normalnie. Byleby nie były pogrubione, bo tego używam tylko do wyróżniania godzin i łatwiej mi je znaleźć, jeśli nic innego nie jest wytłuszczone ^^ Po czwarte kartę w "Izbie Pamięci" zrobię Ci, ale nie wiem kiedy xD Po piąte informuj mnie w "Wielkiej Sali" o wszystkich Pokach, które zdobędzie poza przygodą, bym mogła dopisywać je do Twojego pokedexu. Po szóste - zgadzasz się na Fakemony? Po siódme, ostatnie i najważniejsze niech to będzie przyjemna gra :3

Alliana - 2015-05-09, 22:06

Rozglądałam się po peronie, przestępując z nogi na nogę i na próżno wypatrując babci. Chyba o mnie nie zapomniała? Co prawda pewnie była już trochę posunięta wiekiem, ale skoro mama się z nią konsultowała, to starsza pani nie powinna raczej wykazywać objawów starczej demencji.
Podeszłam do schodków, żeby wyjrzeć na drogę i sprawdzić, czy ktoś nie nadchodzi. Samotny spacer po tak przyjemnej okolicy wydawał się całkiem niezłą opcją, ale wolałam na razie się stąd nie ruszać. Możliwe, że babcia po prostu trochę się spóźni, a jeśli opuszczę umówione miejsce, możemy się gdzieś minąć.
Żeby nie czuć się tak samotnie na opustoszałym peronie, wypuściłam z pokeballa Monę. W końcu podróż trochę trwała, więc niech mała nie kisi się już w kuli i odetchnie nadmorskim powietrzem.


Okej, dostosuję się. Fakemony - tak, poproszę. I też mam nadzieję, że obie będziemy się dobrze bawić :)

Daisy7 - 2015-05-09, 22:21

Podszedłszy do schodków, ujrzałaś przed sobą panoramę ślicznego miasteczka wyglądającym jak zrobione od linijki. Wszędzie zielono i słonecznie. Większość domków wygląda tak samo, a więc są to niewielkie, raczej stare chatki zbudowane z marmuru pomalowane przeważnie na żółty lub pomarańczowy. Gdzieniegdzie dostrzegłaś wyróżniające się budynki, na przykład czerwono-białe centrum Pokemon, niebiesko-biały market, wysoki, drewniany kościół w centrum Foxhills czy też szaro-fioletowa szkoła podstawowa. Niestety prócz grupki odchodzących ludzi nie widzisz nikogo innego. Mimo to postanowiłaś zaczekać na babcie tutaj. Usiadłaś na ławce i wypuściłaś Monę z balla, która natychmiast uradowana wskoczyła na twoje kolana i zaczęła lizać cię po twarzy. Pieszczoty przerwało dzwonienie pokedexu, którego lisiczka przestraszyła się tak bardzo, że aż spadła na ziemię. Dzwoni: "Mama".
- Halo? Ali, jesteś już u babci? Podróż przebiegła bez zakłóceń? - zalała cię pytaniami.

Alliana - 2015-05-09, 22:38

O, przynajmniej ktoś o mnie pamiętał.
- Hej, mamo - powiedziałam, zsuwając się z ławeczki i kucając przy Monie. - Dotarłam do Foxhills bez problemów, ale babcia nie czekała na peronie. Siedzę tu już chwilę i się nie pojawia. Myślisz, że powinnam do niej zadzwonić czy raczej poszukać jej domu?
Mówiąc, drapałam lisiczkę za uchem, by uspokoić ją i pocieszyć ją po upadku. Z zabójczej wysokości moich kolan. Allie, ogarnij się, ona ma brać udział w walkach pokemonów, nie musisz na nią do tego stopnia chuchać i dmuchać. Tak warczałam na siebie w myślach, lecz nie przerywałam pieszczot. W końcu jednak zdołałam wziąć się w garść i wróciłam na swoje miejsce na ławce, by kontynuować rozmowę w bardziej komfortowej pozycji.

Daisy7 - 2015-05-09, 22:46

- A miała czek... Ach! Przecież powiedziałam ci, że będzie, tak? Wybacz mi. Na śmierć zapomniałam do niej zadzwonić. Miałam zrobić to od razu, ale nagle dostałam telefon od członka Revelation i potem miałam trochę papierkowej roboty. Kiedyś ci to wynagrodzę. A teraz możesz na własną rękę poszukać jej domu. Kiedyś jak tam byłam to chyba był pomarańczowy, ale to było dawno temu, więc lepiej kieruj się tabliczkami przy furtkach. Uznaj to za swoją pierwszą misję na nowym terenie - powiedziała, a w ostatnim zdaniu wyczułaś dumę i podekscytowanie. - Gdyby ci nie wychodziło, to po prostu do niej zadzwoń i jakoś się znajdziecie. Foxhills to nie Saffron, prawda? Daj mi znać, jak ci poszło. Pa, skarbie! - dodała, po czym rozłączyła się.
W międzyczasie wygłaskałaś Monę tak bardzo, że aż zaczęła mruczeć z radości, a gdy ponownie usiadłaś na ławce, wskoczyła na nią zaraz za tobą i aktualnie wpatruje się w ciebie z zainteresowaniem swoimi złocistymi oczami.

Alliana - 2015-05-09, 23:29

- Okej, pa - rzuciłam, trochę rozgoryczona.
No dzięki, mamo. A więc to nie babcia cierpiała na sklerozę. Jednak akurat po tobie nie spodziewałam się takiego roztargnienia.
Zaraz, zaraz. Zapomniała zadzwonić w sprawie godziny przyjazdu pociągu, a nie mojego pobytu tutaj w ogóle, prawda?! To by była już przesada. Nie, to nie mogło się zdarzyć. Mama tak nie partaczyła. Spokojnie. Wszystko miało być już dawno ustalone.
Odwróciłam się do Eevee i spojrzałam na nią z udawaną powagą.
- Koniec tego dobrego, wyruszamy na poszukiwania domu babci. To ważne zadanie, więc proszę bez wygłupów.
Zebrałam swoje rzeczy, wstałam z ławeczki i ruszyłam w kierunku schodków. Na razie nie spuszczałam oka z Mony, niepewna, czy lisiczka nie będzie próbowała się oddalać. Myślami jednak byłam przy Revelation. Moja pierwsza misja, dobre sobie. Może na czas pobytu mianem misji zacznę określać też wyjście po bułki. Czemu nie. Będę jeść śniadanie ku chwale Revelation!
Jednak skłamałabym, mówiąc, że wyraźna duma w głosie mamy nie sprawiła mi przyjemności.

Daisy7 - 2015-05-10, 00:00

Mona szczeknęła poważnie w odpowiedzi na twoje słowa skierowane ku niej, po czym aż zbyt dumnie zaczęła iść do przodu, przez co wyglądała bardzo nienaturalnie i zabawnie. Naprawdę trudno było ci się powstrzymać przed wybuchem śmiechu. Na szczęście szybko przestała błaznować, a co lepsze na razie nie ucieka nigdzie na boki. Idąc przez miasteczko, podziwiałaś przede wszystkim śliczne ogródki. Są zadbane oraz idealnie podcięte, jakby miały startować w jakimś konkursie na najśliczniejszy kwietnik. A może to nieoficjalne zawody między mieszkańcami Foxhills, którzy nie mają nic innego na głowie?
- Wrrrr.... Wrrrr...
Usłyszałaś warczenie, które okazało się należeć do Eevee. Samiczka stoi w bojowej pozycji tuż obok ciebie z nastroszoną na karku sierścią. Jej ślepia wyglądają bardzo drapieżnie. Spojrzawszy przed siebie na ścieżkę, zrozumiałaś, co spowodowało zatrzymanie się i gniew twojej podopiecznej. Za wszystkim stoi mały, zielono-żółto-biały robaczek, który zagrodził wam drogę. Wpatruje się pustym wzrokiem w waszą dwójkę, lecz trudno ocenić, czego możecie się po nim spodziewać.



Alliana - 2015-05-10, 00:27

Zatrzymałam się, wpatrzona w robaczka. Eevee poczuła bojowy nastrój, ja jednak nie do końca. Owszem, byłam ciekawa, jak moja podopieczna by sobie poradziła na polu walki, w końcu nie miałyśmy jeszcze okazji tego spróbować. Jednak w tej chwili bardziej interesowało mnie dotarcie do domu babci, w miarę możliwości bez pakowania się w kłopoty, które zwykle mnie ścigały.
Poza tym pokemon był całkiem słodki, jak na robala oczywiście, i trochę nie miałam serca atakować go, gdy tak sobie nieszkodliwie stał. Co prawda jego spojrzenie niezbyt mi się podobało, ale to już szczegół.
- Zostaw go, Mona - powiedziałam, starając się uczynić swój głos silnym i opanowanym. - Idziemy dalej.
Po tych słowach ruszyłam się z miejsca, próbując możliwie szerokim łukiem ominąć pokemona.

Daisy7 - 2015-05-10, 00:51

Mona warknęła ostrzegawczo na robaka, ale odpuściła sobie i postanowiła cię posłuchać. W związku z tym podreptała posłusznie za tobą, robiąc przy tym spory łuk wokół stworka. Ten na szczęście nie odebrał tego w żaden zły sposób, a chyba nawet mu ulżyło, bo gdy tylko odeszliście, zaczął prędko (jak na swoje możliwości) pełznąć w przeciwnym kierunku. Skupiając się mocno na zadaniu, zaczęłaś uważnie przyglądać się wszystkim tabliczkom, lecz przez długi czas nie mogłaś znaleźć tej z nazwiskiem "Casthairs". Tuż przy zejściu na niewielką plażę znalazłaś duże domostwo z jeszcze potężniejszym ogrodem. Jednak nie to przykuło twój wzrok, lecz napis na furtce: "Westhairs". Brzmi bardzo podobnie. Przypadek?
Alliana - 2015-05-10, 10:13

- Brawo, Mona - pochwaliłam Eevee, jednocześnie obiecując sobie, że niedługo z nią potrenuję.
Och, czy to może być ten dom? Proszę, niech to będzie ten, z wielkim ogrodem i tuż przy plaży! To tylko dwie litery różnicy, może twórca tabliczki się pomylił? Chyba że mama zapomniała mi też powiedzieć, że zmieniła nazwisko po wyjeździe z miasteczka.
Podeszłam do furtki, by poszukać domofonu, a jeśli go tam nie znajdę, spróbować wejść na teren posesji i skierować się do drzwi frontowych. W końcu nawet jeśli nie mieszkała tu moja babcia, to mogłam chyba zapytać, gdzie ją znajdę?

Daisy7 - 2015-05-10, 11:50

masz jakiś zamysł wyglądu Eleonory czy mam tu całkowitą dowolność? ;)
-----------------------
Domofonu nie znalazłaś, ale furtka była na szczęście otwarta, więc weszłaś przez nią na teren posesji i kamiennym chodniczkiem podeszłaś pod obszerne drewniane drzwi zdobione metalowymi kwiatami. Zamiast tradycyjnego dzwonka znalazłaś jedynie kołatkę, którą zastukałaś trzykrotnie. Po dosyć dłuższej chwili wrota otworzyły się i ujrzałaś w nich starszą kobietę o mleczno-siwych włosach podpierającą się laską. Ubrana jest w wyblakłą fioletową spódnicę, brązową bluzkę i chustę narzuconą na ramiona. Uśmiechnęła się do ciebie przyjaźnie, co zmotywowało cię do zapytania, czy nazywa się Eleonora.
- Nie, jestem Sophie. Ale ludzie często mylą mnie z moją serdeczną przyjaciółką. To pewnie przez podobieństwo naszych nazwisk. Eleonora miesza dalej od zatoki w niewielkiej chałupce. Ma za to śliczny dziki ogród, który wyróżnia się na tle reszty. Czemu o nią pytasz, złotko? - zapytała.

Alliana - 2015-05-10, 12:09

Rób z nią co Ci się żywnie podoba :P
-----------------------
A więc jednak to nie ten dom. Szkoda, nie obraziłabym się, gdyby ta przyjazna kobieta okazała się być moją babcią. Ale przynajmniej wiedziała, o kim mowa, więc może mnie jakoś nakieruje. No i pewnie w małej chatce będzie bardziej przytulnie.
- Jestem jej wnuczką i miałam przyjechać do niej na wakacje, ale powstało pewne zamieszanie przy przekazywaniu informacji i teraz mam problem ze znalezieniem jej domu. Czy mogłaby mi pani wytłumaczyć, jak tam trafić? - poprosiłam, uśmiechając się do kobiety.

Daisy7 - 2015-05-10, 12:45

ok .o.
----------------
- Och, ty jesteś tą jej sławną wnuczką? Alicja? Nie, nie, Alliana! Tyle o tobie słyszałam. To znaczy żadnych szczegółów, bo twoja babcie nie wie o tobie zbyt wiele, ale mimo to od tygodnia przy każdym naszym spotkaniu potrafiła godzinami opowiadać, jak bardzo nie może doczekać się tego spotkania - powiedziała mile zaskoczona, a ty poczułaś na sercu przyjemne ciepło. - Z chęcią zaprowadzę cię do niej. Poczekaj, tylko włożę buty i możemy iść - dodała.
Wędrówka z panią Sophie trwała dosyć długo i na pewno sama pokonałabyś ten odcinek znacznie szybciej, ale starsi ludzie nie mają przecież młodzieńczej kondycji, a głupio byłoby ci ją od tak zostawić. Najgorsze były jej ciągłe pytania. Okazało się, że jest typową staruszką, która chce wiedzieć o wszystkich jak najwięcej. Miejmy nadzieję, że chociaż twoja babcia nie należy do wścibskich.
Dom Eleonory Casthairs znajduje się tuż obok kościoła. Wzdrygnęłaś się na myśl o porannych dzwonach, które swoim głośnym dźwiękiem będą cię zapewne budzić o szóstej rano. Pomijając to chatka rzeczywiście jest malutka i pomalowana na pomarańczowo z czerwonym dachem. Za to ogród... Typowy styl angielski. Dzikość, tajemniczość, fantazja. Żadnych równiutko przystrzyżonych klombów jak u pozostałych mieszkańców Foxhills.
- Jesteśmy na miejscu. Poradzisz sobie sama czy mam iść z tobą? - zapytała kobiecina, mając nieukrywaną nadzieję, że poprosisz ją o pomoc, by mogła jeszcze bardziej powęszyć swoim długich nochalem.

Alliana - 2015-05-10, 13:06

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że babcia będzie się tak cieszyła na mój przyjazd. W końcu skoro naprawdę chciała mnie zobaczyć, to mogła sama ruszyć się z Foxhills, wyobrażałam ją sobie więc jako raczej oschłą i oziębłą kobietę. A tu proszę, wyglądało na to, że moje domysły były zupełnie niesłuszne.
Ogród bardzo mi się podobał. Owszem, te perfekcyjnie zadbane też miały swój urok, ale taka dzikość zawsze wydawała mi się bardziej pociągająca.
Przygryzłam wargi, niepewna, co odpowiedzieć pani Westhairs. Nie chciałam, by robiła za widownię, ale z drugiej strony trochę obawiałam się tego spotkania i nie pogardziłabym jakimś wsparciem. Nie, skoro przyjaźni się z nią taka miła staruszka, a ona sama ekscytowała się moim przyjazdem, to babcia nie mogła być jakąś straszliwą jędzą. No i otuchy będzie dodawać mi przecież Mona.
- Myślę, że dam sobie radę. Dziękuję pani bardzo za przyprowadzenie mnie tutaj.

Daisy7 - 2015-05-10, 14:01

- No dobrze, jak sobie chcesz. W takim razie pozdrów babcię ode mnie i przekaż jej, żeby wpadła wkrótce do mnie na kawę i ciasto. O! Powiedz jej, że wnuczek przysłał mi ostatnio butelkę bardzo dobrego likieru morelowego. To na pewno ją skusi - poprosiła, po czym ruszyła swoim powolnym krokiem w stronę własnego domu.
Wzięłaś głęboki oddech, a następnie otworzyłaś furtkę i weszłaś na teren posiadłości. Podeszłaś do drzwi i zadzwoniłaś małym dzwonkiem. Odczekałaś chwilę, lecz nikt nie otwierał. Zaczęłaś przystępować z nogi na nogę, a po chwili zorientowałaś się, że nie ma obok ciebie Mony. W tym samym momencie usłyszałaś jej radosne szczeknięcia dobiegające z tyłu domu, a także czyjś lekko chrypliwy chichot.

Alliana - 2015-05-10, 14:17

O nie. Zwiała mi! Powinnam jej była lepiej pilnować. Na szczęście udało się ją szybko zlokalizować, ale nie znaczyło to jeszcze, że mała nie zdążyła niczego nabroić.
- Mona! - zawołałam ją, szybkim krokiem obchodząc dom, by znaleźć swoją pupilkę i przeprosić za ewentualne problemy, które mogła spowodować przez moją nieuwagę.
Ciekawe, czy to babcię słyszałam. W każdym razie dobrze, że moich uszu dochodził chichot, a nie na przykład okrzyki złości.

Daisy7 - 2015-05-10, 15:55

proszę o odrobinkę dłuższe odpisy, bo twój powyższy post po złączeniu ma niepełne 5 linijek, a taki jest minimalny wymóg ;)
-----------
Pobiegłszy za dom, ujrzałaś rozległy sad. Po bokach biegnie kilka rządków drzewek owocowych, a pośrodku znajdują się uprawy innych roślin. Rozpoznałaś w nich między innymi plantację pomidorów i zielonego groszku, krzaczki z malinami, truskawkami, a także uprawę marchwi. Twoja podopieczna przerwała pracę starszej kobiecie, która krzątała się z łubianką przy czerwonych owockach. Nieznajoma jest szczupła, chyba dosyć niska (trudno stwierdzić, bo kuca)i ma krótkie włosy w odcieniu identycznym do twoich, lecz gdzieniegdzie przyprószone siwizną. Na jej twarzy w kształcie serca maluje się pogodny uśmiech spowodowany zapewne głaskaniem rozbrykanej Mony, która merdając szalenie ogonem na boki, szczerzy swe śnieżnobiałe kiełki. Wygląda na to, że kobieta nie pała wrogością wobec lisiczki, która przeszkodziła jej w zbiorach truskawek. Jest mocno skupiona na czworołapie, ponieważ nawet nie zorientowała się, że ktoś nowy pojawił się w jej ogrodzie. Oczywiście mowa tu o tobie.

Alliana - 2015-05-10, 20:14

Kajam się. ;( Btw dostałam jajo Laprasa ze starej KP Lu, nie wiem, czy o tym też w Sali donosić, więc na wszelki wypadek mówię tu. :P

Powinnam poczuć ulgę, że sytuacja z Moną wydawała się być pod kontrolą, ta sprawa zeszła jednak nagle na dalszy plan. Przystanęłam i przez dłuższą chwilę po prostu chłonęłam wzrokiem malujący się przede mną widok. To musiała być ona, pewne podobieństwa było widać na pierwszy rzut oka. A więc ta chwila nadeszła...
Wreszcie zdołałam otrząsnąć się na tyle, by ruszyć się z miejsca i podejść nieco bliżej.
- Dzień dobry - wydusiłam przez ściśnięte z emocji gardło. Nagle nie bardzo wiedziałam, co jeszcze powinnam powiedzieć ani jak zwracać się do babci, która jednak była dla mnie obcą osobą. Na razie po prostu wskazałam na Monę. - Przepraszam, że tak tu wpadła. - Wzięłam głębszy oddech i przeszłam do najważniejszego: - To pani musi być... Eleonorą Casthairs, to znaczy... moją babcią...

Daisy7 - 2015-05-10, 22:57

W sali pisz, jak już będziesz miała żywe Poki, bo jajka czy skamieliny zawsze można sprzedać/oddać bez wykluwania ich ;) A jeśli już mowa o wykluwaniu to chcesz to jajeczko wykluć w Inkubatorze (wątek w "Centrum Pokemon") czy fabularnie mam Ci je wprowadzić do przygody w najbliższym czasie? ;) // Ze względu na problemy z netem odpisuję z telefonu. Od razu uprzedzam, że takie posty często mają literówki i nie używam w nich kursywy do dialogów, bo by mnie szlag trafił xd I ogólnie teraz odpisy będą rzadziej, ale mam nadzieję, że nie na długo utrzyma się taki stan.
--------------------
- Och, a więc to panienka jest właścicielką tej uroczej Eevee? Nic nie szkodzi, nie narobiła żadnych szkód. I dzień dobry - odpowiedziała starsza pani, podnosząc ku tobie oczy, w których dostrzegłaś swoją matkę. Normalnie kropka w kropkę mają identyczne spojrzenie!
Niestety, gdy dodałaś pod koniec swojej wypowiedzi stwierdzenie, że jesteś wnuczką owej kobiety, z jej twarzy zniknął uśmiech. Eleonora zacisnęła usta w wąską kreskę, zmarszczyła brwi, a następnie wstała, otrzepała granatowe rybaczki z ziemi i podeszła bliżej. Rzeczywiście miałaś rację odnośnie jej wzrostu. Jest niższa od ciebie o kilka centymetrów, ale mimo to czujesz się przy niej jak mała dziewczynka, która została niewinnie oskarżona o podjadanie ciasteczek przed obiadem. Naprawdę bije od niej taka surowość czy to tylko twoje mylne wyobrażenie?
- Mogłam pójść po ciebie na stację. Wystarczyło zadzwonić - odezwała się po chwili nieco ozięble, po czym spojrzała na Monę, która właśnie dotarła pod twoje nogi. - Często tracisz ją z oczu? - zapytała ni z gruchy, ni z pietruchy.

Alliana - 2015-05-10, 23:26

Okej. To jajo niech trafi do przygody. :P

Serce zamarło mi w pierści, gdy nagle przestała się uśmiechać. Jak to, przecież podobno miała się cieszyć? Zresztą jeszcze chwilę temu była miła! Dlaczego tak reaguje?!
Musiałam powstrzymać chęć skulenia się, gdy do mnie podeszła. A jednak moje oryginalne wyobrażenia mogły nie być tak dalekie od rzeczywistości...
- Mama miała zadzwonić, ale zapomniała. Ostatecznie jakoś sobie poradziłam - odparłam nieco cienkim głosem, wciąż zdezorientowana i trochę spłoszona. Za to uwaga o Eevee wywołała we mnie złość. Tak, jeszcze chwilę temu byłam gotowa przepraszać za swoją nieuwagę, ale po nagłej zmianie zachowania babci odebrałam ten komentarz jako próbę dopieczenia mi. - Nie, pierwszy raz mi się zdarzyło. - Twarz chyba zaczynała płonąć mi czerwienią, ale przynajmniej mój głos zdawał się brzmieć już pewniej.
Moja odpowiedź była szczerą prawdą, choć fakt, że opiekowałam się Moną od wczoraj, miał tu kluczowe znaczenie.

Daisy7 - 2015-05-11, 07:36

ok ^^ // śliczny av <3
--------------------
- Twoja matka zapomniała? Dziwne, to do niej bardzo niepodobne - skomentowała naprawdę zaskoczona. A może próbuje ci w ten sposób przekazać, że powątpiewa w to co mówisz? Mówiąc prościej, twierdzi, że kłamiesz? Jeśli tak to naprawdę wredna z niej wiedźma... - Skoro pierwszy raz to nie jest znak nieposłuszeństwa, ale musisz mieć się na baczności i nie pozwalać jej na podobne wybryki. W przeciwnym razie straci do ciebie szacunek i będzie sobie pozwalała na to, na co sama ma ochotę. Tak, lisiczko? - nachyliła się, by pogłaskać uradowaną Monę, a ty odczułaś, że większą miłością pała do obcego Pokemona niż własnej wnuczki. - Chodź, pomożesz mi przy obiedzie, a przy okazji opowiesz trochę o sobie, żebym wiedziała, z kim przyszło mi dzielić chałupę. Mam nadzieję, że matka nauczyła cię odbierać ziemniaki? - parsknęła, po czym nie czekając na ciebie, ruszyła w stronę domu.

Alliana - 2015-05-11, 10:35

Dzięki :)
--------------------
Powinnam się trochę uspokoić. Nie ma co szukać drugiego dna w każdej jej wypowiedzi.
- Też wydało mi się to dziwne. Musiała mieć więcej niż zwykle na głowie - powiedziałam, zdecydowana na razie dać jej szansę. Jej kolejny komentarz dotyczący Mony brzmiał już bardziej jak zwykła rada i byłam skłonna ją przyjąć. - Oczywiście, postaram się.
Cóż, przynajmniej jedną z nas zdawała się lubić. Perspektywa opowiadania o sobie mnie nie zachwycała, a wręcz przeciwnie, na wzmiankę o niej zrobiłam się nerwowa. Jasne, powinnyśmy się lepiej poznać, ale zapowiadało się raczej niezręczne popołudnie, i to nawet pomijając jej zjadliwe sformułowanie. Westchnęłam cicho.
- Chodź, Mona - powiedziałam do lisiczki i podążyłam za babcią.

Daisy7 - 2015-05-11, 14:16

Mona pobiegła za tobą. Po chwili obydwie wraz z twoją babcią znalazłyście się w jej kuchni. Pachnie tu bardzo ładnie. Takimi domowymi wypiekami, na które twoja mama niestety nie miała nigdy czasu. Staruszka postawiła na ziemi stołeczek, a obok niego wiadro pełne ziemniaków i pustą miskę z leżącym na jej dnie nożem.
- Najpierw radziłabym ci umyć je, a dopiero potem skrobać. Obierki wrzucaj do pustej miski, a obrane ziemniaki do zlewu. Potem wyniesie...
DRYŃ - DRYŃ - DRYŃ
Głośno dzwoniący telefon przerwał jej wydawanie poleceń. Na moment zostałaś sama, kiedy Eleonora rozmawiała przez telefon stacjonarny na korytarzu.
- Zmiana planów - poinformowała. - Musisz udać się na plażę i pomóc tam synowi mojego znajomego, który jest badaczem Pokemonów wodnych. Wiesz jak tam trafić? Weź ze sobą Eevee, niech się wybiega. Ja w tym czasie przygotuję obiad - wyjaśniła.

Alliana - 2015-05-11, 15:53

Nie przepadałam za gotowaniem, ale miałam zamiar zaprezentować się jak najlepiej, żeby nie dawać babci więcej okazji do wygłaszania uszczypliwych komentarzy. To będą najbardziej profesjonalnie obrane ziemniaki, jakie kiedykolwiek widziała...
Na szczęście jednak szybko okazało się, że nie będę musiała wprowadzać tego postanowienia w życie. Co za ulga. Ciekawe, w czym mam tam pomagać? Cokolwiek miało to być, z pewnością musiało było lepsze od siedzenia w kuchni. No i zobaczę tutejszą plażę! Zastanawiałam się też, czy są tu jakieś interesujące pokemony. Pewnie tak, skoro to miejsce zwróciło uwagę jakiegoś badacza...
- Tak, widziałam zejście na plażę, kiedy szukałam tego domu. - powiedziałam. Starałam się przy tym zanadto nie uśmiechać, żeby dać po sobie poznać, że bardzo chętnie ją opuszczam. - O której powinnam wrócić na obiad?

Daisy7 - 2015-05-11, 18:54

- Im szybciej tym lepiej. Powiedzmy, że daję ci czas maksymalnie do szesnastej. Gdyby coś miało się przedłużyć, daj mi znać, bo nie będę czekać na ciebie z zimnym obiadem – odpowiedziała, zabierając się za obieranie ziemniaków.
Jedynie przytaknęłaś babci na jej słowa, po czym pożegnałaś się i wyszłaś z domu. Czując na twarzy powiew świeżego, letniego powietrza, zrobiło ci się od razu miło. Za to Monie dobry humor dopisuje od momentu opuszczenia pokeballa. W przeciwieństwie do ciebie lisiczka nie ma problemów w zaakceptowaniu i przekonaniu się do Eleonory.
Postanowiłaś nie spieszyć się zbytnio, by nie musieć prędko wracać do swojego nowego mieszkania. Znów nacieszyłaś swoje oczy widokiem małych chatek z wystawnymi ogrodami. Plaża okazała się być niewielka, ale za to bardzo czysta. Dodatkowo nie pokrywają jej żadne kamyczki, jedynie drobne, złociste ziarenka piasku. Nie miałaś problemów z rozpoznaniem badacza, ponieważ po pierwsze ma na sobie biały fartuch typowy dla jakichś profesorów bądź doktorów, a po drugie oprócz niego znajdują się tu tylko dwie inne żywe dusze – dzieci w wieku około 12-13 lat. Mężczyzna ma na oko coś koło czterdziestki, więc nawet nie myśl o flircie, moja panno. Dostrzegłszy twą osobę, zaprosił cię gestem ręki bliżej siebie.
- Cześć, nazywam się Liam Watermoll – przedstawił się, wyciągając ku tobie dłoń na powitanie. - Jesteś wnuczką pani Casthairs, prawda? Wybacz, że musisz przeze mnie tracić czas, ale sam sobie nie poradzę i poprosiłem ojca o dodatkową parę rąk. Kompletnie nie pomyślałem, że może przysłać mi młodą trenerkę. Nie żebym był niezadowolony. Po prostu zdaję sobie sprawę, iż masz znacznie ciekawsze zajęcia na sobotnie popołudnie niż grzebanie w piachu w poszukiwaniu jaj Laprasów – dodał, uśmiechając się przepraszająco. - A ta mała jest z tobą, tak? – upewnił się, wskazując na Monę zajętą wylizywaniem sobie łap.

Alliana - 2015-05-11, 20:51

"nawet nie myśl o flircie, moja panno" przejrzałaś mnie ;___;
--------------------
- Alliana Casthairs - przedstawiłam się, ściskając jego dłoń. - Tak, ma na imię Mona. Chyba nie będzie przeszkadzać? - upewniłam się. - I proszę nie przepraszać, nie miałam żadnych ciekawszych planów na dzisiejszy dzień. - Chyba że policzymy obieranie ziemniaków, które, jak powszechnie wiadomo, jest zajęciem absolutnie fascynującym. - Szukanie jaj Laprasów brzmi całkiem dobrze, nie wiedziałam nawet, że te pokemony tu występują! A może przypływają tu tylko, żeby złożyć jaja? Jeśli tak, to szkoda, że się spóźniłam, chciałabym jakiegoś zobaczyć... - Zdałam sobie sprawę, że za dużo gadam, i w końcu trochę wyhamowałam. - W każdym razie chętnie panu pomogę. Tylko... jak właściwie się za to zabierzemy?

Daisy7 - 2015-05-11, 21:08

huehuehue xD
-----------
- Miło poznać was obydwie - uśmiechnął się tym razem już przyjaźnie, a nie przepraszająco. - W takim razie cieszę się, że nie masz mi za złe zajęcia ci czasu. Trafiłaś w dziesiątkę. Laprasy to duże Pokemony typowo morskie i oceaniczne. Nie pływają w zatokach blisko lądu. Jednak dwa razy do roku na wiosnę i jesień w trakcie okresu godowego muszą pojawić się na plaży, by złożyć swoje jaja. Za pomocą swoich potężnych płetw zakopują jajka pod piaskiem, a potem odpływają. Małe wykluwają się pod koniec wiosny i jesieni, i następnie wędruję prosto do wody. Zupełnie jak morskie Poke-żółwie, prawda? Pewnie zastanawiasz się, czemu mamy szukać tych jajek, skoro maluchy potrafią same się wydostać i trafić do wody. Otóż powinny przyjść na świat już dobry tydzień temu, dlatego lepiej sprawdzić, czy wszystko gra. Bez obaw, nic im się nie stanie. Po prostu zbadam odkopane jajka, po czym ponownie umieszczę je w piachu, jeśli wszystko będzie z nimi dobrze - wytłumaczył. - Do pracy potrzebne nam jedynie dłonie. Musimy się trochę nakopać. Zwłaszcza blisko wody, bo Laprasy nie wychodzą zbyt daleko. Niestety nie możemy użyć łopat, bo to mogłoby uszkodzić jajeczka. Twoja Mona także może nam pomóc, o ile oczywiście chce i będzie delikatna. To co? Bierzemy się do pracy? - zapytał.

Alliana - 2015-05-11, 21:55

Z uwagą wysłuchałam wyjaśnień badacza. Niestety wyglądało na to, że nici z oglądania Laprasów... przynajmniej tych dorosłych. Może zobaczę za to, jak wykluwają się młode? To byłoby nawet lepsze! Miałam tylko nadzieję, że były całe i zdrowe, w końcu to rzeczywiście niepokojące, że spóźniały się już tydzień.
- Jasne! - odparłam, gotowa do działania.
Nie wiedziałam, czy z Mony dobry kopacz, zamierzałam więc pokazać jej, co robię, i zobaczyć, czy będzie zainteresowana naśladowaniem mnie. Jeśli nie, to nic nie szkodzi, tym razem jednak będę starać się nie tracić jej z oczu.

Daisy7 - 2015-05-11, 22:33

Mona przez chwilę przyglądała ci się, jak delikatnie grzebiesz w mokrym piachu. Spodobało jej się to, dlatego postanowiła wam pomóc i użyć swoich łapek do rozgrzebywania plaży. Liam powiedział, że wystarczy znaleźć jakieś 2-3 jajka i na ich podstawie oceni stan wszystkich, których może być tu równie dobrze ponad dwadzieścia i odnalezienie wszystkich zajęłoby wam cały dzień, a może i noc. Jakże wielka była twa radość, gdy odnalazłaś niebiesko-beżowy, owalny przedmiot jako pierwsza. Następne dwa znalazła Eevee. Jedynie Watermollowi nie udało się żadnego wykopać, lecz nie wygląda na przygnębionego z tego powodu. W końcu do niego należało przebadanie jajeczek. Po kilku minutach nasłuchiwania ich stetoskopem badacz stwierdził, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Jeszcze raz nardzo dziękuję za pomoc. Nie będę cię już dłużej przetrzymywał, bo dochodzi 16:30. Czas szybko mija przy dobrej zabawie, prawda? Zaraz zakopię je z powrotem do piachu, a ty zmykaj do babci. Pozdrów ją - powiedział, a ty o mały włos nie padłaś na zawał, gdy usłyszałaś, która godzina się zbliża. - Czekaj! Zapomniałbym! Jesteś trenerką, prawda? Na pewno zdobędziesz kiedyś HM Surf do podróżowania przez morza. Poznać mogą go jedynie potężne Pokemony wodne. Jednym z nich jest Lapras, dlatego swojego wychowasz samodzielnie. Proszę bardzo - uśmiechnął się, podając ci jajo, które sama odkopałaś. - To tyle. Możesz je wykluć w Centrum Pokemon lub poczekać, aż samo postanowi przyjść na świat. Do zobaczenia!

Jajeczko -

Alliana - 2015-05-11, 22:56

Z niedowierzaniem przyjęłam jajo od Watermolla i wylewnie mu podziękowałam. Będę miała własnego Laprasa! To niemal zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
No tak, pewnie nie pożyję dostatecznie długo, by się nim nacieszyć albo chociaż zobaczyć, jak się wykluwa. Kiedy wrócę do domu babci, ta bez wątpienia zabije mnie za to spóźnienie. Eevee tym razem mi nie uciekła, ale czas owszem. Zawsze czegoś nie dopilnuję...
Pożegnałam się, zawołałam Monę i ruszyłam do domu, tak szybko, jak tylko miałam na to odwagę, pamiętając o cennym i delikatnym ładunku. Zastanawiałam się, czy nie byłoby dobrze zadzwonić i powiedzieć, że już wracam, ale stwierdziłam, że i tak za chwilę przybędę, a rozmowa telefoniczna da babci tylko możliwość nakrzyczenia na mnie dwa razy.
Próbowałam myśleć o przyjemniejszych rzeczach, na przykład jakie imię wybrać dla Laprasa, ale lęk przed tym, co zastanę na miejscu, kompletnie zabijał we mnie wszelką kreatywność.

Daisy7 - 2015-05-11, 23:18

Na miejsce dotarłaś zdyszana, chociaż zdążyłaś trochę ochłonąć przed drzwiami do domu, których tak jakoś nie mogłaś otworzyć, jakby między nimi, a tobą znajdowała się niewidzialna bariera. Oczywiście było to spowodowane tylko i wyłącznie twoim strachem przed spotkaniem z babcią, lecz po chwili uznałaś, że czekanie tu i denerwowanie się na zapas nic nie da. Wszedłszy do środka, zdjęłaś buty i poszłaś do kuchni. Tam też zastałaś swoją nową opiekunkę jedzącą obiad i słuchającą jakiejś audycji radiowej na temat niszczenia szkodników w ogródku. Gestem ręki pokazała ci, byś zamilkła, dopóki program radiowy nie dobiegnie końca. Dopiero po nim wyłączyła odbiornik i przeszła do rzeczy.
- Nie masz zegarka? Czy może mapę ci kupić, bo zabłądziłaś w tak wielkim mieście? - prychnęła. - Mówiłam, że nie będę czekać na ciebie z obiadem. Masz gotowy na kuchence. Jak zgłodniejesz, odgrzej sobie w mikrofalówce. Ale najpierw umyj łapy po dworze i nakarm swojego Pokemona - poleciła. - A tego... Jak tam ci poszło na plaży? Nie popsułaś niczego?
No cóż... Dalej brzmi wrednie i czuć, że twoje spóźnienie nie przypadło jej do gustu, ale chociaż się nie drze.

Alliana - 2015-05-11, 23:54

Czekając na audiencję, zabawiałam się układaniem w głowie audycji, która pewnie bardziej zainteresowałaby babcię. Była o niszczeniu wnuczek. Ostatecznie udało mi się jednak przeżyć, i to bez większych trudności, co uznałam za spory sukces.
- Bardzo przepraszam. Czas strasznie szybko zleciał przy robocie. A poszło nam świetnie i popatrz, co dostałam! - Z dumą zaprezentowałam babci jajo. - To mój Lapras - przedstawiłam je, choć pewnie niepotrzebnie, bo nawet jeśli przez telefon nie wspomniano babci o tym, co dokładnie będę robić, to po tylu latach mieszkania tutaj powinna chyba je rozpoznać. - Hm, w zasadzie to nie bardzo wiem, jak zajmować się świeżo wyklutym pokemonem. Ani jajem. O ile ono wymaga czegoś szczególnego, w końcu leżało sobie zagrzebane w piasku... - zastanawiałam się na głos.

Daisy7 - 2015-05-12, 07:51

- Hmm... Więc chyba rzeczywiście nie jesteś taka do niczego, skoro dostałaś w nagrodę za pracę jajko. Cieszę się. Możesz zanieść je do Centrum Pokemon, a tam Siostra Joy wykluje ci je w ciągu trzydziestu minut. Jest to darmowa opcja. Jeśli jednak wolisz, by wykluł się przy tobie, musisz ułożyć jajko na czymś miękkim i nagrzewać je lampą. W swoim nowym pokoju masz odpowiednią przy biurku, a co do "ściółki" to mogę przynieść ci kilka starych koców, jeśli chcesz - zaoferowała się, a jej głos stopniowo zaczął robić się coraz milszy, chociaż nie przesadzajmy, że od razu cieplejszy i troskliwszy. Na to będziesz musiała sobie ciężko zapracować. - Małe Pokemony piją dużo mleka. Ale już po kilku dniach od narodzin zachowują się jak zwykłe, a do walk wystawiać je można praktycznie od chwili wyklucia. Wśród kieszonkowych potworków nie ma długiego etapu dzieciństwa - dodała.
Alliana - 2015-05-12, 12:26

Piszę po raz pierwszy z telefonu, ciekawe, ile rzeczy pójdzie nie tak. :P
---------------------
Tak, Watermoll też wspominał o Centrum Pokemon, ale wtedy miałam inne zmartwienia. Zawahałam się, rozdarta między chęcią zobaczenia Laprasa jak najszybciej, a pragnieniem bycia obecną przy jego "narodzinach". Jednak nawet jeśli zdecydowałabym się poczekać, wciąż istniało niebezpieczeństwo, że wykluje się, kiedy mnie akurat nie będzie w pokoju. Z drugiej strony powinno to chyba nastąpić już wkrótce, a babcia stawała się znacznie przystępniejsza, gdy mówiła o pokemonach, więc dobrze byłoby mieć taki wspólny temat.
- Zaczekam, aż sam zdecyduje się opuścić jajo - postanowiłam w końcu. - Więc poproszę o te koce. A tak właściwie to... gdzie jest mój pokój?

Daisy7 - 2015-05-12, 17:32

współczuję :c No chyba, że Tobie jest tak wygodnie~
---------------
- To dobry wybór. Jestem zdania, że trenerów powinno łączyć jak najwięcej z ich Pokemonami, a nie ma lepszego sposobu na zdobycie zaufanie podopiecznego, niż bycie świadkiem jego narodzin. Najważniejsze, by zobaczył cię jako pierwszą osobę. Wtedy automatycznie zacznie kojarzyć sobie ciebie z domem, spokojem i bezpieczeństwem - powiedziała staruszka, po czym wstała od stołu.
Najpierw udałyście się do salonu, gdzie na dnie starej szafy dostrzegłaś masę koców, pierzyn i poduch. Eleonora dała ci kilka z nich, a następnie zaprowadziła na strych. Tak, właśnie tam mieści się twoja nowa sypialnia. Jest bardzo duża, bo rozciąga się na szerokość całego domu, ale za to ma niski sufit. W końcu od nieba dzieli cię jedynie lekko szpiczasty dach. Oprócz pudeł z różnymi gratami, w których babcia zabronił ci szperać, znajduje się tu jednoosobowe łóżko nakryte fioletową kołdrą z poduszką do kompletu, biurko opatrzone w wspomnianą już wcześniej lampę, ogromna, czarna szafa rodem z horroru, puchowy dywan, niewielka toaletka z lustrem, a także dwa fotele i znajdująca się między nimi biblioteczka (z książkami, które sądząc po tytułach i okładkach, mają co najmniej dwukrotnie więcej lat niż ty).
- To twój pokój. W południe jest tu prawdziwy skwar, dlatego możesz zamontować sobie wiatrak, który powinien być pod łóżkiem. Ogólnie przydałoby się tu odkurzyć i pozamiatać. Potrzebne do tego rzeczy znajdziesz w łazience w szafce pod zlewem. Gniazdko znajduje się przy biurku, a drugie za jednym fotelem. Co tam jeszcze... A, wiem. W salonie zostawiła nowe moskitiery. Je też powinnaś sobie założyć na okna, bo inaczej będziesz musiała się dusić wieczorem i w nocy z zamkniętymi szybami. W przeciwnym razie naleciałaby ci chmara robactwa. Chcesz coś jeszcze wiedzieć czy mogę iść się wykąpać? - dopytała, rozglądając się po strychu.

Alliana - 2015-05-12, 21:24

Nie, ale jakoś dałam radę. W sumie i tak najtrudniejsze było zalogowanie się xD
---------------
Pokój szalenie mi się podobał. Cóż z tego, że sufit niski, skoro mam cały strych tylko dla siebie! Już nie mogłam się doczekać, aż się tu rozlokuję i wszystko dokładnie obejrzę.
- Czy to był kiedyś pokój mamy? - wypaliłam, nim zdążyłam ugryźć się w język. A może powinnam, biorąc pod uwagę reakcję babci na wieść o naszym pokrewieństwie. - I jeszcze... ee... Masz może poke-karmę? - zapytałam po chwili, zawstydzona własnym nieprzygotowaniem. Jakże dla mnie typowym.
Nie spakowałam jedzenia dla Eevee, tak jak i nie brałam prowiantu dla siebie, zakładając, że dom babci będzie obfitował w pożywienie. W końcu babcie były chyba znane z tego, że dokarmiały wszystko, co im się nawinęło, nie? Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że babcia chyba nie posiada pokemonów, a więc i specjalistyczną karmą mogła nie dysponować. Chociaż jeżeli się nad tym zastanowić, to zdawała się wiedzieć o nich całkiem sporo. Może więc gdzieś jakiegoś ukrywała?

Daisy7 - 2015-05-12, 22:05

znam ten ból xD
--------
- Tak, kiedyś należał do twojej matki - odpowiedziała, ale bardzo szybko i jakby beznamiętnie, dając ci tym samym znać, że uważa temat za zakończeniu. - Mam, ale obawiam się, że twojej Eevee może nie smakować zbytnio. Jest przeznaczona dla Pokemonów roślinożernych, więc żadnych kawałków mięsa nie zawiera. Jeśli nie masz pieniędzy, dam ci i skoczysz sobie teraz do marketu, a potem odpracujesz mi to w ogrodzie przy wyrywaniu chwastów. O, i przy okazji zrobisz większe zakupy na najbliższe kilka dni. Co ty na to? - zaproponowała.

Alliana - 2015-05-12, 22:50

Mając potwierdzenie, że kiedyś mieszkała tu mama, spojrzałam na pokój w nowy sposób. Ciekawe, czy znajdę tu jakieś przedmioty z jej przeszłości. Choćby książki, czy mogły należeć do niej, czy to tylko babcia wyniosła je tutaj po jej wyjeździe, by nie zabierały miejsca? W końcu minęło już sporo lat... Nagle uświadomiłam sobie, że nie wiem nawet, ile dokładnie. Mogłabym o to zapytać, ale lepiej nie w tej chwili. Zresztą może łatwiej będzie wydobyć tę informację z mamy.
- Hodujesz jakieś pokemony? - zainteresowałam się za to. - Chętnie przejdę się to sklepu. Ale przed wyjściem uwiję gniazdo dla Laprasa - poinformowałam, po czym zajęłam się układaniem kocy, by umieścić w nich jajo. Jeszcze tylko włączyć lampkę i będzie mogło się tu wygrzewać w luksusowych warunkach.

Daisy7 - 2015-05-12, 23:10

- Hodować to ja sobie mogę fasolkę - prychnęła staruszka, jednak wyczułaś w jej głośnie nic innego niż nutkę rozbawienia. - Posiadam kilka Pokemonów, jeśli to miałaś na myśli. Jednak żaden z nich nie jest mięsożercom. Czasami też dokarmiam znajdy, ale wtedy daję im po prostu resztki z obiadu, a nie specjalną karmę, bo bym nie wyrobiła z pieniędzmi - wyjaśniła, po czym usłyszałaś, że podchodzi do biurka, a następnie ruszyła ku zawijanym schodom prowadzącym na parter (dom ma tylko niewielką piwnicę, parter i strych). - Zostawiłam ci pieniądze, listę zakupów i klucze do domu. Z reszty kup jedzenie dla swojego, a wkrótce swoich podopiecznych. Będę brała kąpiel, więc mi nie przeszkadzaj - dodała, a potem opuściła pomieszczenie na dobre.
Szybko uwinęłaś się ze zrobieniem gniazda z koców, a następnie włożyłaś do środka jajo Laprasa i przyczepiłaś lampę tak, by oświetlała je od góry i lekko z boku. Całkiem zgrabnie ci to wyszło. Miejmy nadzieję, że nie zacznie się wykluwać, kiedy będziesz w markecie.

Alliana - 2015-05-13, 12:20

- Tylko nic nie kombinuj - ostrzegłam jajo, modląc się w duchu, by Lapras na mnie zaczekał. Będę musiała się pospieszyć.
Zebrałam pozostawione przez babcię przedmioty, pobieżnie przeliczyłam pieniądze i przejrzałam listę zakupów, po czym przywołałam do siebie Monę. Jak na razie chodziłyśmy w tę i z powrotem po miasteczku, i mogła się już poczuć tym nieco zmęczona, ale w takim przypadku wspomnę, że to wyprawa po jedzenie dla niej - to chyba przywróci jej entuzjazm. Przed wejściem do sklepu powinna pewnie wrócić do pokeballa, ale na razie może mi towarzyszyć.
Och, i skoro już dostałam ten klucz, to wychodząc, zamknę drzwi, żeby nikt nie wykradł babci z kąpielą.

Daisy7 - 2015-05-13, 14:41

Na liście zakupów znalazłaś następujące produkty: chleb, mąka tortowa, 1kg ziemniaków, paczka przypraw, 4 bułki, 2 jagodzianki, śmietana 18%, dwulitrowe mleko w kartonie 1,5%, sześciopak wody niegazowanej, kasza jaglana, sałata, puszka kukurydzy, drożdże, 50dag schabu i 40dag zmielonej łopatki. Babcia zostawiła ci na zakupy 90$, które wraz z kartą schowałaś do kieszeni spodni. Market okazał się być bardzo mały i ciasny, ale za to ma wszystko, co potrzebne, więc nie trzeba jeździć po większe zakupy do pobliskiego miasta. Zostało ci równe 20$ na 4kg karmy dla Pokemonów, która powinna smakować zarówno roślinożercom jak i mięsożercą, ponieważ jest to zwykła, najtańsza przeznaczona dla każdego gatunku i typu. Oby tylko nie okazało się, że Mona ma nad wyraz wyrafinowane kupki smakowe. Bądź co bądź nie wygląda na takiego francuskiego pieska. W drodze powrotnej zostałaś zatrzymana przez starszego mężczyznę, który poprosił cię o szybkie wytłumaczenie mu, jak napisać SMSa na dotykowym telefonie. Jajeczko Laprasa, wytrzymaj jeszcze chwilkę - modliłaś się w głębi serca. Oczywiście nie musisz zgadzać się na pomoc nieznajomemu.
Alliana - 2015-05-13, 22:38

Nie byłam oczywiście zbyt szczęśliwa, że to właśnie mnie mężczyzna poprosił o pomoc, kiedy akurat mi się spieszyło, ale mu jej nie odmówiłam. Widok staruszków przegrywających walkę z technologią zawsze działał zmiękczająco na moje serce i robiło mi się ich szkoda. Podeszłam więc bliżej, żeby mu wszystko pokazać, siatki z zakupami ostrożnie odkładając na ziemię tuż przy moich nogach.
Mimo że cały czas martwiłam się o Laprasa, to jednocześnie szybko zaczęłam doceniać ten przystanek w drodze do domu - zakupy w końcu swoje ważyły. Babcia chyba miała trochę nieadekwatne do rzeczywistości wyobrażenia na temat mojej siły.

Daisy7 - 2015-05-13, 23:01

te 4kg zwykłej Poke-karmy dodaj sobie do KP, a potem będziesz je odejmowała przy karmieniu stworków :) pamiętaj, że podopiecznych powinnaś karmić raz dziennie (w sensie raz na dzień fabularny, a nie rzeczywisty), aby nie osłabły ani nie zachorowały
-------------------
Staruszek na szczęście szybko pojął, jak pisze się wiadomości tekstowe na jego nowym smartfonie. Przy okazji musiałaś, chcąc, nie chcąc, poznać jakże fascynującą historię o jego wnuczku, który pracuje aż w Kalos w Lumiose City w jakiejś wielkiej korporacji i przysłał mu to cudeńko kilka dni temu. Dodatkowo dowiedziałaś się, że dziadzio martwi się, iż jego wiecznie zapracowany wnusio nie znajdzie sobie pannicy. Co z tego, że ma dopiero 19 lat i jest na stażu w firmie. Za pomoc przy komórce otrzymałaś od starca słoik miodu (też dodaj sb do KP). Podobno można nim posmarować korę drzewa, by zwabić do siebie dzikie Pokemony.
Gdy wróciłaś do domu, odłożyłaś zakupy i zorientowałaś się, że babcia nadal bierze swą odprężająca kąpiel. Ciekawe czy to jej codzienny zwyczaj, czy musi się odstresować po poznaniu własnej wnuczki. Oby to pierwsze! Ruszyłaś ku schodom na strych. Niespodziewanie Mona wbiegła na górę, jakby miała tam znaleźć wielką kość. Lekko zaniepokojona, przyspieszyłaś kroku. Wszystko okazało się jasne, kiedy dotarłaś do swojego nowego pokoju. Na łóżku leży rozbebrany koc, a na nim znajduje się mnóstwo lepkich kawałków niebiesko-bezowych skorupek. Dodatkowo coś zwaliło lampę, która "spoczywa" aktualnie ze zbitą żarówką na podłodze. Nie ma wątpliwości co do tego, że mały postanowił przyjść na świat w trakcie twojej nieobecności, ale gdzie do licha sie teraz podziewa?!

Alliana - 2015-05-13, 23:22

Ok, dodane.
-------------------
O nie, o nie, o nie. Już sam fakt, że ominęła mnie wielka chwila, był dostatecznie okropny, ale niewiedza, gdzie podział się świeżo wykluty Lapras i czy aby nic mu się nie stało, była znacznie gorsza. W jej obliczu bałaganem i zbitą żarówką wcale się nie przejęłam, choć babcia będzie pewnie zła o tę ostatnią. Muszę go szybko znaleźć... Może pomocny będzie w tym węch Mony? W końcu wyczuła, że coś stało się w pokoju. Chwyciłam kawałek skorupki i podetknęłam lisiczce pod nos.
- Mona, szukaj! - powiedziałam, starając się, by w moim głosie zabrzmiał entuzjazm, a nie zdenerwowanie.
Sama zaczęłam zaglądać za pudła. Towarzyszył mi przede wszystkim strach o bezpieczeństwo malca, ale też nadzieja, nie zdążył natknąć się na innego człowieka - miałam w pamięci słowa babci. Wydawało się to mało prawdopodobne, ale kto go tam wie.

Daisy7 - 2015-05-14, 07:28

Mona zasięgnąwszy się zapachem ze skorupki, przytknęła nosek do podłogi i zaczęła niuchać jak prawdziwy pies myśliwski w poszukiwaniu zwierzyny. Uważając na odłamki szkła z żarówki, obeszła je i na moment zniknęła pod łóżkiem. Już po chwili usłyszałaś jej radosne szczeknięcia spod tapczanu. Dumna, że poradziła sobie z zadaniem, wyskoczyła spod posłania i zaczęła merdać ogonem. Nachyliłaś się, by zajrzeć pod łóżko. Na samym końcu w rogu przy ścianie dostrzegłaś coś niebieskiego, małego i skulonego, popiskującego cichutko. Ujrzałaś też ślady krwi przy jednej z płetw malca, co może oznaczać, że pokaleczył się ostrymi kawałkami szkła z żarówki. Na pewno go to boli i całkiem możliwe, iż z tego powodu zaszył się tam w kącie, bojąc opuścić kryjówkę. No ale jakoś wydostać go stamtąd trzeba.
Alliana - 2015-05-14, 17:18

A więc biedactwo jednak się zraniło. Powinnam tutaj być, czuwać nad nim i nie pozwolić, żeby cokolwiek mu się stało! To wszystko moja wina. Mama miała rację, kiedy wcześniej powtarzała, że nie jestem dość odpowiedzialna, żeby zajmować się pokemonami...
- Dobra robota, Mona, brawo - powiedziałam nieco słabym głosem i pogładziłam ją po głowie, myśląc usilnie, jakby tu wyciągnąć Laprasa.
Wolałam nie ruszać łóżka - na pewno było ciężkie, ale przede wszystkim bałam się, że uszkodzę przy tym w jakiś sposób malca, a już na pewno go dodatkowo zestresuję. Może spróbować go wywabić? Tak, to byłaby niezła opcja, pytanie tylko czym? Miałam już karmę, miałam też miodek, a babcia wcześniej wspominała, że młode pokemony lubią mleko, które kupiłam przecież w sklepie.
Mój wybór padł na to ostatnie. Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, żeby Lapras nie wychynął na schody i nie zrobił sobie jeszcze jakiejś krzywdy, i popędziłam na dół. W kuchni wydobyłam karton mleka z siatki z zakupami i zaczęłam szukać niskiej miseczki lub jakiegoś innego naczynia w zbliżonym kształcie.

Daisy7 - 2015-05-14, 17:30

Mały był tak przerażony, że chyba nie w głowie było mu opuszczanie kryjówki, ale mimo to wolałaś nie kusić losu, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Jak dobrze, że babcia nadal bierze kąpiel. Jeśli jeszcze trochę będzie się tak relaksowała, może uda ci się wszystko zrobić i posprzątać, by nie dostać znów po uszach za nieodpowiedzialne zachowanie zostawiając malca samego sobie, narażając go przy tym na niebezpieczeństwo. W końcu człowiek uczy się przez całe życie, prawda? Będziesz miała nauczkę na przyszłość.
Malec dał się prędko przekupić miseczką z mlekiem. Wyszedł spod łóżka i zaczął chłeptać języczkiem białą substancję, a ty wówczas mogłaś mu się przyjrzeć. Wygląda uroczo. Malutki, niebiesko-żółtawy z brązową skorupką. Posiada słodkie zawinięte uszy, niewielki "róg" na czole, a także wielkie, błyszczące oczy. Rana w przedniej płetwie jest na szczęście niewielka, a odłamek szkła nie ugrzęzł mocno. Po wypiciu mleczka Lapras nie uciekł. Wręcz przeciwnie, zaczął się o ciebie ocierać, mrucząc! Niestety wygląda na to, iż boi się Mony, bo gdy lisiczka podeszła, zapiszczał i zaczął się cofać, a jego uśmiech ustąpił wyrazowi lęku.


Alliana - 2015-05-14, 17:48

Przez dłuższą chwilę moje myśli nie były zbyt koherentne, bowiem rozbrajająca słodkość Laprasa podziałała na mnie raczej ogłupiająco. W końcu jednak udało mi się otrząsnąć i przestać gapić się na niego w niemym zachwycie. Przecież zostało mi jeszcze sporo do zrobienia, nie powinnam więc marnować cennego czasu! Miałam właśnie zająć się raną stworka, kiedy pojawił się nowy problem.
- Nie bój się, to jest Mona, nie zrobi ci krzywdy - mówiłam spokojnym tonem, głaszcząc uspokajająco malca. Miałam nadzieję, że dodam mu w ten sposób nieco otuchy.

Daisy7 - 2015-05-14, 17:54

Malec spojrzał pytająco na ciebie, gdy powiedziałaś, że nie musi bać się lisiczki. Przestał piszczeć i cofać się do tyłu, ale podejrzliwie przeniósł wzrok na Monę. Ta postanowiła powolutku usiąść i wyszczerzyć się, ale nie tak groźnie, by zaprezentować Laprasowi rządek swych śnieżnobiałych ząbków. Dzidziuś dał się przekonać, ponieważ wrócił bliżej ciebie i znów zaczął się łasić, a zbliżenie się do was Eevee nie przestraszyło go. Zamiast się lękać, zaczął dopominać się o okaleczoną płetwę, którą położył ci na kolanach.
Alliana - 2015-05-14, 19:18

Odetchnęłam z ulgą, przynajmniej jeden problem rozwiązany. Pochwaliłam Monę, która wykazała się całkiem rozsądnym zachowaniem. Teraz czekało mnie trudniejsze zadanie: jak opatrzyć tę ranę? Specjalistka od pierwszej pomocy ze mnie żadna, ale wydawało mi się, że należało zacząć od usunięcia z niej kawałka szkła, skoro nie wbił się zbyt głęboko. Najpierw jednak przydałoby się zaopatrzyć w coś, czym mogłabym ją ucisnąć, żeby zahamować krwotok. Dobrze byłoby mieć apteczkę, którą oczywiście nie dysponowałam. Babcia powinna chyba trzymać taką w domu, ale nie miałam pojęcia, gdzie mogła ją schować. Postanowiłam sprawdzić w kuchni - do łazienki chwilowo nie miałam dostępu, a nie ośmieliłabym się zapuścić do jej pokoju.
Zapewniłam malucha, że wrócę, zamknęłam za sobą drzwi i znowu pognałam na dół. Jeśli nie uda mi się znaleźć apteczki, to spróbuję zaopatrzyć się chociaż w czyste chusteczki.

Daisy7 - 2015-05-14, 20:04

Lapras zaczął pojękiwać, gdy wstałaś z klęczki i ruszyłaś ku drzwiom. Gdy wracałaś do niego, przestawał piszczeć, ale kiedy robiłaś krok w przeciwną stronę znów wpadał w panikę. Ostatecznie udało ci się opanować sytuację, prosząc Monę o pozostanie z małym, który widocznie zapomniał o dopiero co odczuwanym strachu do lisiczki. Oj... Wygląda na to, że niebieski potworek to prawdziwa przylepka, która nie lubi przebywać w samotności. Oby z czasem wydoroślał. Wracając jednak do teraźniejszości, znalazłaś jedynie zwyczajne chusteczki. Musi wystarczyć.
Alliana - 2015-05-14, 21:03

Zabrałam swoje raczej marne znalezisko i pospiesznie udałam się na strych.
- Widzisz? Wróciłam, nie było powodów do paniki. Zaraz zajmiemy się twoją płetwą - powiedziałam pogodnie, podchodząc do Laprasa. - Dzięki za przypilnowanie go, Mona.
Spróbowałam przenieść malca bliżej okna, pole moich działań było lepiej oświetlone. Przez chwilę musiałam zbierać się na odwagę.
- To może trochę zaboleć - ostrzegłam lojalnie, po czym z duszą na ramieniu zabrałam się za ostrożne wyciąganie kawałka szkła.

Daisy7 - 2015-05-14, 22:28

Trochę oznaczało dla malca coś pomiędzy bardzo a okropnie, sądząc po odgłosach, jakie wydawał, gdy wyjmowałaś kawałek szkła, który utkwił w jego płetwie. Następnie przemyłaś ją czystą wodą i lekko wysuszyłaś. Wszystko przebiegło pomyślnie i mogłaś przystąpić do błahych czynności takich jak posprzątanie z podłogi odłamków żarówki, położenie lampki na biurko czy też oczyszczenie łóżka i koca z kawałków skorupek. Kiedy wykonywałaś te wszystkie czynności, nowo narodzony Pokemon był niańczony przez Monę, którą bardzo polubił (zwłaszcza jej puszysty ogon idealny do łapania w pyszczek).
- Widzę, że już się wykluł – usłyszałaś niespodziewanie głos babci i o mało nie dostałaś przez niego zawału.
Odwróciwszy się, ujrzałaś Eleonorę w długiej koszuli nocnej barwy beżowej i z prowizorycznym turbanem z ręcznika na mokrych włosach. Z troską przygląda się dwójce twoich podopiecznych.
- Słyszałam wcześniej jakieś jęki. Jakbyś paliła kogoś żywcem. Mam nadzieję, że się przesłyszałam? – zapytała podejrzliwie, rozglądając się uważnie po twojej nowej sypialni, którą na szczęście zdążyłaś już wysprzątać na błysk. - Emmm... Dziękuję za zakupy. Starczyło ci na karmę? Swoją drogą to domyślam się, że schwytałaś już Laprasa do pokeballa? Dopóki tego nie zrobisz, nie będzie oficjalnie twój, nie zobaczysz jego pełnego skanu, a także będzie mógł ci zwiać.

Alliana - 2015-05-15, 16:27

- Nikt nie zginął - uśmiechnęłam się do babci. - Starczyło, kupiłam cztery kilo. - I muszę jak najszybciej nakarmić Monę, nieźle się już biedaczka naczekała, chociaż znosi to bez narzekań. Sama zresztą też powinnam wreszcie coś zjeść, w natłoku zdarzeń zupełnie zapomniałam o obiedzie. Teraz pewnie będzie to raczej kolacja. - Już się za to zabieram - odparłam na jej pytanie o pokeball.
Wyjęłam jedną z pustych kulek, przykucnęłam obok Laprasa i mu ją pokazałam.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, żebym cię teraz złapała - powiedziałam i dotknęłam pokeballem jego czoła.

Daisy7 - 2015-05-15, 19:12

- Mhm, dobra. Idę ci odgrzać obiad, bo widziałam, że jeszcze nie miałaś czasu go zjeść, a nie chcę, żeby potem twoja matka zarzucała mi głodzenie własnej wnuczki - powiedziała, starając się zabrzmieć na znudzoną i nieprzejętą, choć ciebie bardziej zainteresowało, czy to zbieg okoliczności, iż kobieta wspomniała o posiłku dla ciebie, czy jest wiedźmą czytającą w myślach.
Kiedy Eleonora opuściła pomieszczenie, przykucnęłaś obok malca i delikatnie dotknęłaś go ballem w czółko. Przedmiot zaczął skakać na boki i migać, ale widocznie Lapras nie miał nic przeciwko zostaniu twoim podopiecznym, ponieważ nie wyskoczył z kulki. Gratulacje, schwytałaś nowego Pokemona! Teraz pozostaje jedynie zeskanować go, a potem możesz już nakarmić Monę i zejść na ogrzany posiłek lub robić, co ci się żywnie podoba.

Alliana - 2015-05-15, 19:54

Wypuściłam Laprasa z pokeballa, po czym wyjęłam pokedex. Gdy poznam płeć pokemona, będę mogła wreszcie nadać mu jakieś imię. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się nad tą kwestią, nie mogąc się zdecydować. Ostatecznie postanowiłam, że samca nazwałabym Sagar, a samiczkę - Samudra.
- I co, jak ci się podobało w środku? - zagadnęłam stworka, jednocześnie uruchamiając skanowanie.
A właśnie, czy ja nie miałam dać mamie znać, że znalazłam dom babci? Jak zwykle zapomniałam. Miałam nadzieję, że się zbytnio nie martwiła, choć chyba tak nie było, skoro nie próbowała się ze mną do tej pory kontaktować. Cóż, lepiej późno niż wcale. Jednak jakoś nie miałam ochoty dzwonić do niej, kiedy babcia mogła usłyszeć moją rozmowę. Napisałam więc szybko SMSa: Jestem u babci, na razie wszystko ok i już byłam gotowa przejść do spraw żywieniowych.

Daisy7 - 2015-05-15, 23:25

Lapras
Imię: Sagar

Poziom: 1
Typ:
Ewolucja: Lapras
Ataki: Sing, Growl, Water Gun
Charakter i historia: Jajo tego Pokemona zostało złożone w piachu na plaży w Foxhills Town (fikcyjne miasto w Kanto) razem z pozostałymi. Ze względu na długi czas oczekiwania na wyklucie, badacz Liam Watermoll wraz z Allianą wykopali kilka, by je przebadać. W ramach podziękowania za pomoc dziewczyna otrzymała jedno z nich i jeszcze tego samego dnia stała się posiadaczką malca. Lapras jest bardzo dziecinny, nieporadny, strachliwy i często także tchórzliwy. Boi się przede wszystkim samotności, dlatego piszczy, gdy tylko ma zostać gdzieś sam, ale lęka się również ciemności i potężnych Pokemonów. Sam nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż wkrótce będzie mierzył dobre dwa i pół metra! Nie myślcie jednak, że żółwik nie ma żadnych zalet. Ależ skąd! Trudno znaleźć bardziej uroczego samczyka z tak wielką energią, którą najbardziej lubi wykorzystywać do zabawy. Żyje chwilą, nie stresuje się i mało prawdopodobne, by kiedykolwiek miał problemy zdrowotne na tle zamartwiania się. Ma ciekawe podejście do walk, ponieważ nie traktuje ich jak krwawe pojedynki, lecz najzwyklejsza zabawę. Oczywiście uwielbia zwyciężać, jednak nie załamuje się porażką. Zamiast tego solidniej przykłada się do ćwiczeń. W bardziej leniwe dni nie lubi się przemęczać i wtedy najlepiej w ogóle nie wypuszczać go z kulki, bo jeszcze zacznie niemiłosiernie jęczeć. Wielce prawdopodobne jest, że jego charakter będzie się powoli zmieniał w trakcie dorastania, aż w końcu jako dorosły osobnik nie będzie miał nic wspólnego ze swoją dziecięcą osobowością.
Umiejętność: Hydration - Kiedy pada deszcz, zmiany statusu Pokemona są leczone po każdej turze walki.
Trzyma: ---


Mały z radością opuścił kulkę. Nie żeby było mu tam niewygodnie czy nieprzyjemnie, ale po jego charakterze doskonale widać, że nie należy do samotników. Na twoje pytanie odpowiedział radosnym kwiknięciem lub tez bliżej nieokreślonym odgłosem trudnym do porównania. Przeczytawszy skan malca, wybrałaś opcję wysyłania SMSów. Napisałaś tylko jeden i zanim zdążyłaś zejść do kuchni na obiad, otrzymałaś odpowiedź zwrotną: "Cieszę się. Bądź miła dla babci". Pff... Łatwo jej mówić. Ciekawe jak wyglądały jej stosunki z Eleonora.
- Ziemniaki ci stygną! - krzyknęła głośno staruszka swoim nieco chrypliwym głosem, który mimo wszystko potrafi brzmieć miło i przyjaźnie, o czym sama się przekonałaś.

Alliana - 2015-05-16, 11:18

- Lepiej, żebyś na razie wrócił do środka. Spróbuj trochę się przespać - powiedziałam Sagarowi i wycofałam go do pokeballa. Miałam zamiar nakarmić Monę i nie chciałam, żeby ją przy tym zaczepiał, a sama planowałam w tym czasie zejść na obiadokolację, nie mogłabym go więc pilnować.
Wolałam, żeby babcia nie dowiedziała się, że Eevee dopiero teraz dostanie swój posiłek. Chojnie sypnęłam pokekarmy do miseczki po mleku i podsunęłam ją lisiczce, a sama udałam się na parter celem pochłonięcia odgrzanych ziemniaków.

Daisy7 - 2015-05-16, 12:07

Sagar posłusznie wrócił do kulki, którą przyczepiłaś sobie jak prawdziwy trener do paska. Następnie nakarmiłaś Eevee zakupioną karmę. Mała zjadła 0,4kg pożywienia, więc zostało ci 3,6kg. Po posiłku samiczka wskoczyła na łóżko, na którym zwinęła się w kłębek i przymknęła ślepka. Wygląda na to, że dzisiejszy dzień pełen wrażeń trochę ją zmęczył, dlatego sama udałaś się na obiadokolację. Była całkiem smaczna jak na odgrzaną żywność. W sumie nawet jakby było niedobre, to zapewne nie odważyłabyś się tego głośno powiedzieć przy babci.
- Ja już pozmywam - powiedziała staruszka, spostrzegłszy, że skończyłaś. - Zamierzasz coś jeszcze dzisiaj robić? Lepiej zostaw siły na jutro. Czeka cię pracowity dzień. Potrzebuję pomocy przy zrywaniu jabłek. W końcu swoje lata mam i wchodzenie na drabinę nie jest dla mnie zbyt przyjemne. A ty masz młody organizm, więc dasz radę. Swoją drogą do kiedy masz zostać? Nie żebym cię wyganiała.

Alliana - 2015-05-16, 13:08

- Jasne, chętnie pomogę - zapewniłam, choć w rzeczywistości nie pałałam entuzjazmem na myśl o pracy. Ale cóż, rzeczywiście starszej kobiecie należałoby pomóc. - Która jest godzina? Muszę jeszcze założyć moskitiery w pokoju i tak dalej, więc wychodzić już dzisiaj raczej nie będę. A zostanę do... - dopóki nie wykonam misji, która zdążyła już wylecieć mi z głowy. Agent ze mnie pierwsza klasa, nie ma co. - Hm, właściwie to nie wiem. Mowa była o kilku tygodniach, ale chyba nigdy nie powiedziano, ilu dokładnie. - Wbiłam spojrzenie w dywan, trochę zażenowana tym całkiem sporym niedoprecyzowaniem. Po chwili dodałam: - Nie chciałabym robić kłopotu.
Daisy7 - 2015-05-16, 13:39

- Nie robisz. Dopóki nie będzie z tobą problemów, możesz tu zostać... ile chcesz. Znudziło mi się mieszkanie samej - mruknęła w odpowiedzi, starając się brzmieć jak najbardziej neutralnie, a może nawet z nutką znudzenia, bowiem, jak już zdążyłaś się przekonać, twoja babcia nie należy do osób wylewnych, które mogłyby godzinami opowiadać o uczuciach z fascynacją i okazywać je w sposób wręcz przesadzony. - Emmm... To możesz już iść. Nastaw sobie budzik w pokedexie na siódmą. Musimy przed ósmą być już w ogrodzie, ponieważ po południu będzie zbyt gorąco na jakąkolwiek pracę w słońcu. Jeszcze udaru byś dostała. A, w łazience zrobiłam ci wolną półkę na przybory kosmetyczne i toaletowe. Jeśli nie wzięłaś z domu ręczników, czyste znajdziesz takim słomianym koszu. To tyle... Dobranoc.
Alliana - 2015-05-16, 14:10

- Dzięki, dobranoc! - odpowiedziałam i zaraz zajęłam się nastawianiem budzika, bo znając mnie, za pięć minut o tym zupełnie zapomnę.
Następnie zabrałam z salonu moskitiery i skierowałam się na strych, by je zainstalować. Poza tym miałam zamiar nieco pozamiatać i pościerać kurze, zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami babci. Co prawda trochę już sprzątałam po wypadku z jajem, ale chyba nie wystarczająco. Rozpakuję się też - chyba mogę umieścić ubrania w tej strasznej szafie? - a przy okazji dokładniej zapoznam się z pokojem i poszukam jakichś pamiątek z młodości mamy. Do pudeł jednak nie będę zaglądać, przestrzegając zakazu babci. Przynajmniej na razie.

Daisy7 - 2015-05-16, 14:20

No więc po kolei. Zamontowanie moskitier na szczęście okazało się proste. Przynajmniej w porównaniu do otworzenia starych okien, które miałaś wrażenie, że lada chwila wypadną z zawiasów i się potłuką. Naprawdę dziwne, że przetrwały wszystkie potężne wiatry nadciągające ze strony zatoki. Po ścieraniu kurzy zaczęłaś rozglądać się za jakimiś pamiątkami matki, lecz niczego takiego nie znalazłaś. Jeśli nie zostały wyrzucone, muszą znajdować się w tych tajemniczych pudłach. Następnie rozpakowałaś się, wykonałaś wszystkie czynności i na koniec poszłaś się umyć. Jakże wielkie było twe zaskoczenie, kiedy niespodziewanie woda zrobiła się z przyjemnie ciepłej lodowatą. Wygląda na to, że tutaj trzeba ogrzewać ją, by mieć gorącą na dłużej albo po prostu nauczyć się szybko kąpać. Przebrawszy się w piżamę, opatuliłaś mokre włosy w prowizoryczny turban z białego ręcznika i wróciłaś do sypialni, gdzie Mona na dobre zasnęła snem mocnym w nogach twojego łóżka. Dochodzi godzina 20:56. Wcześnie jak na spanie, ale czy jest zmuszać się na siłę, by jeszcze nie oddać się objęciom Morfeusza? Tym bardziej, że jutro musisz wstać o siódmej. Mimo wszystko wybór należy do ciebie.
Alliana - 2015-05-16, 14:36

Usiadłam na łóżku i na jakiś czas pogrążyłam się w myślach. Choć ten dzień zaliczałam do udanych - babcia wcale nie była taka zła, mimo jej dziwnej pierwszej reakcji, a na samą myśl o uroczym Laprasie moje serce topniało - to nie byłam ani trochę bliżej wypełnienia powierzonej mi misji. W zasadzie to nie miałam nawet czasu o niej myśleć.
Postanowiłam zacząć poszukiwania od zwiedzenia całego Foxhills, nie tylko po to, by zapoznać się z terenem, ale przede wszystkim w celu obejrzenia tabliczek z nazwiskami mieszkańców. Szkoda, że kiedy wcześniej chodziłam po miasteczku, nie rozglądałam się za nazwiskiem Loritz, ale miałam wtedy inne problemy na głowie.
Drugim tropem była jego znajomość z mamą. Moje zadanie byłoby ułatwione, gdyby okazał się na przykład jej szkolnym kolegą. Chyba jednak trzeba będzie zajrzeć do tych pudeł...
W końcu uznałam, że starczy już na dziś tych refleksji, i wpełzłam pod kołdrę.

Daisy7 - 2015-05-16, 16:51

Sen przyniósł błogi spokój i ukojenie. Mogłaś przestać myśleć o wszystkim, skupiając się na łapaniu kolorowych motyli, ponieważ to było motywem przewodnim twojego snu. Dokładniej mówiąc znalazłaś się w nim na szerokiej łące pokrytej zieloną trawą. Wokół rosło mnóstwo kwiatków. Potem pojawiła się ni stąd ni zowąd Mona, a za nią Sagar, który z niewiadomych powodów był barwy ciemnego granatu i mierzył dobre cztery metry.
Rano obudziło cię dzwonienie alarmu. Tak przynajmniej myślałaś, dopóki nie spostrzegłaś, że na wyświetlaczu pojawił się znaczek koperty, a zegarek wskazuje 6:45. W sumie za kwadrans i tak musiałabyś wstać, dlatego wyłączyłaś alarm i zerknęłaś na nową wiadomość. Od mamy: "Zapomniałam ci powiedzieć. Loritz uwielbia czekoladki z Hondew Berry". Aha... dobrze wiedzieć. Swoją drogą ciekawe skąd to wie. Rozejrzałaś się po sypialni i spostrzegłaś, że Mona także nie chrapie. Zamiast tego kręci się niespokojnie przy drzwiach, cicho popiskując.

Alliana - 2015-05-16, 17:49

Okej, w takim razie kiedy wszystko inne zawiedzie, wystawię po prostu talerz ciastek z Hondew Berry na środku miasteczka i będę patrzeć, kto pierwszy ściągnie na żer.
Najchętniej przewróciłabym się tylko na drugi bok i ponownie zasnęła, ale że takie posunięcie nie miało przyszłości, to zwlekłam się z łóżka. Wolałabym najpierw się ubrać, ale Mona najpewniej musiała wyjść za potrzebą, a w takim wypadku lepiej było nie kazać jej czekać. Otworzyłam więc drzwi, gotowa podążyć za nią, gdziekolwiek lisiczka się skieruje.

Daisy7 - 2015-05-16, 17:54

Mała rzeczywiście chciała się załatwić, ponieważ gdy tylko otworzyłaś drzwi, zbiegła jak szalona po schodach i pomknęła na koniec korytarza do drzwi frontowych. Starając się wygrać ze zmęczeniem podążyłaś za nią i otworzyłaś wrota. Po kilku minutach przebywania na zewnątrz wróciła zadowolona, więc mogłaś zamknąć już drzwi i wrócić do sypialni. Niestety nie było ci to dane, bowiem zostałaś zatrzymana przez babcię, która zainteresowana drobnym hałasem Eevee, wyjrzała z kuchni.
- Widzę, że nie będzie potrzebny ci budzik - zaśmiała się i kucnęła, by pogłaskać lisiczkę, która zaczęła się do niej łasić i sępić o coś na ząb. - Idź się umyć i chodź na śniadanie. Mam nadzieję, że lubisz jajko na miękko? Jak nie to możesz sobie zrobić kanapki.

Alliana - 2015-05-16, 18:15

- Dzień dooobry - powiedziałam trochę niewyraźnie, niezbyt skutecznie stłumiwszy potężne ziewnięcie. - Jajko na miękko w zupełności mi odpowiada.
Udałam się do łazienki, wiedziona nadzieją, że kontakt z wodą przywróci mi w jakimś stopniu jasności umysłu. Następnie ubrałam się, przy wyborze ciuchów pamiętając o tym, że moje plany na ten dzień obejmowały wspinanie się po drabinie, zaplotłam włosy w warkocz, i oto byłam gotowa, by zejść na śniadanie. Na szczęście już w stanie nieco mniejszego zaspania, do kuchni wmaszerowałam więc raźnym krokiem.

Daisy7 - 2015-05-16, 18:22

Kiedy staruszka ujrzała cię ponownie już ubraną i uczesaną, na moment zaniemówiła i sparaliżowało ją. Dosłownie stanęła wpół kroku z lekko rozchylonymi ustami. Zanim jednak zdołałaś cokolwiek uczynić, pomachała głową w powietrzu i "naprawiła się". Spokojnie podeszła do stołu, kładąc na nim dwa pojemniki na jajka wraz z zawartością, obok łyżeczkę, a na talerzyku kromkę chleba posmarowaną grubo masłem.
- Wyspałaś się? Nie chciałabym, żebyś mi zemdlała w trakcie pracy, wiec lepiej się najedz - poradziła, sama coś konsumując. - Masz jakieś plany na popołudnie? Robota w ogródku potrwa maksymalnie do południa, potem zjemy obiad i jesteś wolna.

Alliana - 2015-05-16, 18:36

Uważnie przyglądałam się babci jeszcze przez dłuższą chwilę po tym, jak otrząsnęła się z... szoku? Co to niby miało znaczyć?
Podziękowałam i ochoczo zabrałam się do jedzenia.
- Muszę potrenować z moimi pokemonami - powiedziałam z namysłem, oblizując łyżeczkę od jajka. - A poza tym chciałam pójść na dłuższy spacer i zwiedzić całe miasteczko. Tylko jeszcze nie wiem, czym zająć się najpierw. Swoją drogą, czy młode pokemony nie muszą jeść częściej niż dorosłe? Sagar, to znaczy Lapras, dostał mleko wczoraj wieczorem. Lepiej ponownie nakarmić go teraz, czy trochę poczekać?

Daisy7 - 2015-05-16, 22:29

- Trenuj, trenuj, a może wkrótce zostaniesz posiadaczką pierwszej odznaki, hm? Walki z liderami są bardzo ekscytujące. No... może nie dla wszystkich – tu westchnęła i na moment zamilkła, pozwalając myślom odpłynąć do dawnych wspomnień, lecz po chwili lekki uśmiech powrócił na jej twarz usianą zmarszczkami. - Pewnie nie uwierzysz, ale kiedy byłam mniej więcej w twoim wieku sama byłam trenerką. Naprawdę. Niestety udało mi się zdobyć tylko trzy z Kanto i jedną z Johto. Potem musiałam przerwać podróż – powiedziała, a po jej rozmarzonej minie widziałaś, że czasy młodości wspomina bardzo przyjemnie. Ciekawe jaki powód musiał być na tyle ważny, żeby zrezygnowała z własnych marzeń i pasji. Coś czujesz, że dzięki wizycie w Foxhills odkryjesz sporo zaskakujących sekretów rodzinnych. - Widzę, że lubisz nazywać Pokemony? Bardzo dobrze. Uważam, że pozwala to na zbudowani silniejszej więzi między trenerem, a jego podopiecznymi. Nie musisz martwić się teraz o posiłek dla Sagara. Wystarczy byś karmiła swoje Pokemony raz dziennie do syta i tyle im starczy bez względu na wiek. Zresztą stworki dorastają znacznie szybciej niż ludzie, więc za tydzień lub dwa będziesz już posiadaczką potężnego Laprasa.
Alliana - 2015-05-16, 23:11

Faktycznie, nie dla wszystkich walka o odznaki była szczytem marzeń. Jednak uwierzenie w to, że babcia była kiedyś trenerką, nie sprawiło mi większego kłopotu.
- Dlaczego zrezygnowałaś? - zainteresowałam się, choć może nie powinnam. - I jakie pokemony masz teraz? To te same, z którymi kiedyś podróżowałaś? - dodałam, przypomniawszy sobie, że babcia przecież jakieś posiada. Temat stworków był chyba jej konikiem, więc może chociaż informacji o nich nie będzie tak skąpić.
Uporawszy się z jajkami i chlebem, spojrzałam na nią wyczekująco i zapytałam:
- To co, zabieramy się do pracy? - Nie żebym nie mogła się doczekać zrywania jabłek, wychodziłam po prostu z założenia, że im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy i będę mogła zająć się ciekawszymi sprawami.

Daisy7 - 2015-05-17, 11:26

- No cóż... To przez ciążę. Twoją matkę urodziłam bardzo młodo, chociaż jak na tamte czasy to nie było specjalnie dziwne - wyjaśniła, uśmiechając się ciepło do własnych wspomnień. - Nie mogłam liczyć na pomoc twojego dziadka ani moich rodziców, więc wychowywałam ją sama. Nigdy nie żałowałam tego, że dla dziecka przerwałam podróż i moje marzenie o zostaniu mistrzynią Pokemon legło w gruzach. Z początku myślałam, że wrócę do tego, ale wędrowanie z niemowlęciem okazało się być niemożliwe. Potem Miranda dorastała, poszła do przedszkola i szkoły. Chciała się uczyć. Nie myślała o pójściu w moje ślady. Za bardzo naciskałam na nią, by postąpiła jak ja. Chyba po prostu chciałam, by dokonała tego, czego mi się nie udało - westchnęła. - Teraz mam tylko dwa Pokemony. Może ci je niedługo pokażę. Resztę postanowiłam oddać młodym trenerom. Uznałam, że tak będzie dla nich lepiej, bo przy mnie nigdy nie zostaną championami - dodała z nutką smutku w głosie. - Masz rację, im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. Idź do sadu. Na ganku leżą drewniane kosze na jabłka. Weź ze trzy i możesz zacząć zbieranie owoców. Zrywaj na razie te wiszące nisko, a ja zaraz do ciebie dojdę i wezmę drabinę - poleciła, wstając od stołu i mogłaś przysiąc, że staruszka szybko przetarła oczy ze zbierających się w ich kącikach łez.
Alliana - 2015-05-17, 11:55

Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc po prostu milczałam, wpatrując się w babcię szeroko otwartymi oczami.
- O tak, bardzo chętnie je poznam - zapewniłam za to, kiedy wspomniała, że może pokaże mi swoje pokemony. W tym temacie czułam się zdecydowanie swobodniej.
Postąpiłam zgodnie z zaleceniami babci, zabrałam też ze sobą Monę, by mogła pobiegać między drzewami, i po chwili byłam już w sadzie. Rozejrzałam się po nim z niekłamaną przyjemnością, rozkoszując się letnim porankiem. A potem zabrałam się żwawo do pracy, wciąż mając jednak lisiczkę na oku, na wypadek gdyby przyszło jej do głowy rozkopać jakąś grządkę.

Daisy7 - 2015-05-17, 14:39

Ogród wygląda tak samo, jak zapamiętałaś go wczoraj. Jabłonie rosną na brzegu działki z lewej strony. Prawą od siatki odgradza natomiast rzad grusz, lecz te nie wydają się być jeszcze dojrzałe. Rozkoszując się piękną pogodą, zaczęłaś zrywać czerwone jabłka, co jakiś czas zerkając na Monę. Na szczęście lisiczka nie sprawiała problemów. Z początku biegała po wolnym terenie i węszyła, a kiedy jej się to znudziło, położyła się wygodnie pod drewnianą ławką, gdzie bez wątpienia panował przyjemny chłodek. Gdy przyszła babcia z drabiną, podzieliłyście się tak, że ty miałaś wspinać się na górę i ściągać stamtąd owoce, natomiast ona przeczesywała dolne partie, do których sięgała ręką. O dziesiątej zrobiłyście sobie półgodziną przerwę, a potem sama wróciłaś do roboty, ponieważ Eleonora wróciła do domu zająć się przygotowywaniem obiadu. Swą pracę skończyłaś równo o 13:00. Obmyłaś się, przebrałaś w niezapocone ciuchy i poszłaś na werandę zjeść posiłek razem ze staruszką.
- Wiesz, w tym warkoczu bardzo przypominasz mi swoją matkę - powiedziała kobieta w trakcie posiłku, a ty zrozumiałaś wreszcie, czemu tak często na ciebie zerkała. - Kiedy rano weszłaś uczesana tak do kuchni, przez chwilę pomyślałam, że to odmłodzona ona - zaśmiała się.

Alliana - 2015-05-17, 15:05

Po pracy z apetytem pochłaniałam posiłek. Co do przyczyny babcinego szoku dziś rano, powinnam była się jej domyślić.
- Często słyszę, że jestem do niej bardzo podobna - przyznałam. - Przynajmniej z wyglądu, bo z charakteru to już nieszczególnie. Chociaż... jaka ona była jako nastolatka?
Temat mamy sprawił, że oderwałam się na chwilę od rozmyślań, który ze swoich planów na dzisiejszy dzień powinnam zrealizować najpierw. W zasadzie pora dnia nie sprzyjała szczególnie żadnemu z nich, zwłaszcza że trochę się jednak zdążyłam już zmęczyć. Sprawa Loritza pozostawała jednak na razie nieruszona, a przecież mama na mnie liczyła...

Daisy7 - 2015-05-17, 15:17

- Była bardzo pracowita i sumienna. Potrafiła całe dnie poświęcić na naukę. Wcale nie wymagałam tego od niej. Czasami nawet było mi przykro, że nigdzie nie wychodzi z koleżankami. Swoją drogą nie miała ich zbyt wiele. Tylko kilka, by mieć z kim rozmawiać na przerwach i siedzieć w ławce na lekcjach. Najbardziej zaskakujące było to, że wcale nie potrzebowała towarzystwa. Świetnie czuła się w samotności, a uczenie się sprawiało jej prawdziwą przyjemność. Potem zaczęłyśmy się kłócić. To moja wina. Za bardzo nalegałam, by wyruszyła w podróż. Chciałam ją do tego zmusić, a ona przestała być już potulną córeczką. Zaczęła stawiać na swoim. A potem szybko się wyprowadziła - westchnęła smutno. - Właśnie dlatego nasze stosunki są jakie są, a ty poznajesz własną babcię dopiero mając siedemnaście lat - dodała. - Um... To co zamierzasz robić po obiedzie? - zapytała, starając się poprawić atmosferę, która nastała po jej opowieści.
Alliana - 2015-05-17, 15:39

Taak, to pasowało do mamy. Zero zdziwienia na tym froncie.
Wmuszanie w kogoś podróży wydawało mi się dziwne i trochę głupie, ale cóż, najwyraźniej rodzice miewają różne pomysły. Nie chciało mi się jednak wierzyć, że to wystarczyło, by od tamtej pory się nie widywały. Z drugiej strony, nie wiedziałam, jak naprawdę wyglądała sytuacja i co babcia rozumiała przez "zmusić".
- Ile mama miała lat, kiedy się wyprowadziła? - zainteresowałam się. - Sama nie wiem, czym się teraz zająć. Potrenowałabym, ale nie chcę zmuszać pokemonów do wysiłku w samym środku dnia. - Machnięciem ręki wskazałam słońce. - Jest w tej okolicy coś ciekawego? Poza oczywistymi walorami estetycznymi.

Daisy7 - 2015-05-17, 16:03

- To było zaraz po tym, jak skończyła szkołę, a więc bodajże dziewiętnaście lat. Z początku założenie było takie, że wyjeżdża po prostu na studia, bo w Foxhills nie ma żadnego uniwersytetu, a codzienne dojazdy słono by nas kosztowały. Jednak kiedy skończyła pierwsze trzy lata, zajęła się od razu robieniem magisterki, a potem zamieszkała już na stałe gdzie indziej - odpowiedziała. - Rzeczywiście z treningiem lepiej poczekać do wieczora, kiedy zrobi się chłodną. Swoją drogą jeśli będziesz chciała mieć nieco większy teren do popisu niż moje podwórko, możesz przejść się na plac. Znajduje się tuż za tutejszą podstawówką. W roku szkolnym w trakcie zajęć z wychowania fizycznego dzieciaki używają go jako boiska, a oprócz tego stanowi idealne miejsce do treningów oraz pojedynków Pokemonów. Co do ciekawszych miejsc... hm... Niczego nowoczesnego nie mamy, ale może zainteresują cię jaskinie i tutejsze lasy? Sporo tam pozostałości po dawnych ludach. A jeszcze dalej znajdują się ruiny świątyni Azteków, ale to wycieczka na cały dzień.
Alliana - 2015-05-17, 16:21

- Wielu tu trenerów? - zapytałam, zastanawiając się, czy znajdę tu jakiegoś partnera do sparingów. Spodziewałam się, że nie, w końcu miasteczko nie było zbyt duże, a wszyscy naprawdę zainteresowani tematem pewnie wyruszyli w podróż po odznaki. - Lasy brzmią całkiem nieźle, a jaskinie jeszcze lepiej... Chociaż czy można się ot tak do nich zapuszczać? - zwątpiłam. To by był nadmiar dobra. - I... ruiny?! - Byłam pewna, że aż zalśniły mi oczy na wspomnienie o tej świątyni. - Proszę, opowiedz mi coś o nich! Muszę koniecznie wybrać się tam któregoś dnia.
Daisy7 - 2015-05-17, 16:35

tego Marilla z boxu także wprowadzić Ci fabularnie?
-------------
- Raczej niewielu. Przynajmniej takich silniejszych. Ale kilku niewyszkolonych nowicjuszy, którzy mają jednego Pokemona i lada dzień zamierzają wyruszyć w podróż powinnaś znaleźć. Najprawdopodobniej kręcą się właśnie przy placu albo ewentualnie na plaży. Tam przesiadują zwykle ci specjalizujący się wodnymi Pokemonami, bo bliskość oceanu bardzo im pomaga w pojedynkach - odpowiedziała, zrobiła chwilę przerwy, by odzipnąć i zaczęła mówić znowu. - Teoretycznie zapuszczać się można wszędzie. Do lasów, jaskiń i ruin. Nikt ich nie pilnuje. Tylko, że idąc tam, robisz to na własną rękę. Zgaduję, że w dziczy mieszka mnóstwo nieoswojonych Pokemonów. Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć ci o tych ruinach. Byłam tam kilka razy, ale dawno temu. Ostatnim razem o mały włos nie przepłaciłam ciekawości życiem - wzdrygnęła się. - Są bardzo obszerne, dlatego łatwo się tam zgubić. Zwłaszcza, gdy wejdzie się w podziemne komnaty. Roi się też tam o Pokemonów duchów, ale mogłabym przysiąc, że czuć tam także obecność psychicznych stworków. Z tym, że te chyba nie są tak otwarte i trudno je zmusić do ujawnienia się.

Alliana - 2015-05-17, 17:33

Tak.
-------------
Byłam w szoku, że babcia otwarcie przyznaje, że miejsca te bywają niebezpieczne, ale najwyraźniej nie ma nic przeciwko odwiedzeniu ich przeze mnie. Ale w takim pozytywnym szoku. Słuchając opisu ruin, miałam ochotę podskakiwać w miejscu z ekscytacji, ale na szczęście udało mi się powstrzymać. Najchętniej pognałabym tam teraz, zaraz. Foxhills zaczynało coraz bardziej mi się podobać.
- A co się stało?! - zapytałam, kiedy wspomniała, że omal nie zginęła. Po tym stwierdzeniu wróciłam na ziemię, choć wciąż pozostawałam zafascynowana. - To może dziś wybiorę się do lasu? Tam przynajmniej powinien panować cień.

Daisy7 - 2015-05-17, 21:15

ok ^^
----------------------
- Dłuższa historia, ale tak w skrócie zostałam zaatakowana przez grupkę Pokemonów duchów. Wpadłam w sidła ich iluzji. To naprawdę niebezpieczne stworzenia - powiedziała poważnym głosem, dając ci znać, że nie w głowie jej teraz żarty. - Tak, myślę, że las będzie dobrym pomysłem. Tylko uważaj na siebie i swoje Pokemony - pouczyła, po czym wstała od stołu, zabrała wszystkie brudne naczynia i poszła do kuchni, aby je umyć. - Nie zapomnij wziąć sobie czegoś do picia! W takie upały nie można wychodzić na dwór bez wody! - krzyknęła głośno, byś na pewno ją usłyszała.

Alliana - 2015-05-17, 21:37

- Jasne! - odkrzyknęłam. Jeszcze przez chwilę leniłam się na werandzie, zajęta trawieniem obiadu, ale w końcu udało mi się wygrać walkę z grawitacją i wstać.
Zdaje się, że wśród wczorajszych zakupów była woda mineralna, postanowiłam więc zabrać ze sobą jedną z butelek. Odwiedziłam też łazienkę, a następnie pokręciłam się chwilę po swoim pokoju, zastanawiając się, czy powinnam zaopatrzyć się jeszcze w jakieś dodatkowe wyposażenie. Nie znalazłszy niczego takiego, zeszłam na dół i odszukałam babcię.
- W którą stronę powinnam pójść, żeby trafić do lasu? - zapytałam, już prawie gotowa do wyjscia. Pozostawało mi tylko zgarnąć po drodze Monę.

Daisy7 - 2015-05-17, 22:24

Mony specjalnie zgarniać nie musiałaś, ponieważ samiczka nie opuszczała cię ani na krok od momentu, w którym powiedziałaś, że zamierzasz udać się po obiedzie na spacer do lasu. Widocznie znudziło ją już leżenie pod ławką. Nic dziwnego skoro leniła się w ten sposób od samego rana.
- W sumie każdą stroną trafisz do lasu oprócz na północny-wschód, bo tam jest plażą i zatoka. Bo wiesz, Foxhills gaj otacza zewsząd. Ale jeśli nie chcesz wchodzić tak prosto w głąb drzew, to radzę ci się udać na zachód do głównej ścieżki, która ciągnie się i ciągnie, a potem skręca, aż wreszcie dochodzi do kolejnego miasta, ale to kawał drogi stąd. W każdym razie od głównej drogi odchodzi mnóstwo mniejszych na boki – odpowiedziała babcia zajęta odkładaniem umytych naczyń na suszarkę.

Alliana - 2015-05-17, 22:38

- Okej, tak zrobię. To do zobaczenia!
Pożegnawszy się, opuściłam dom i ruszyłam w drogę zgodnie ze wskazaniami babci. Idąc przez miasteczko, uważnie oglądałam każdą napotkaną tabliczkę, szukając jakiegoś śladu Edrika. Przyszło mi też do głowy, że jeśli jego umiłowanie przysmaków z Hondew Berry rozciąga się nie tylko na czekoladki, ale i na przykład na domowe ciasteczka albo wręcz same jagody, to mógłby hodować je we własnym ogródku. O ile oczywiście w ogóle mieszka w domu z ogródkiem, a nie w szałasie w lesie albo nie zadekował się w jakimś bunkrze. Tak czy inaczej, przyglądałam się również mijanym ogrodom, wypatrując w nich krzewów z Hondew Berry.

Daisy7 - 2015-05-17, 22:59

Idąc drogą na zachód, uważnie przyglądałaś się mijanym domkom, jednak na żadnym nie znalazłaś poszukiwane nazwiska. Oczywiście posiadłość Lortiza równie dobrze może znajdować się w całkiem innej części miasta, albo, tak jak sama rozważyłaś, gdzieś w lesie, w totalnym zaciszu bez cywilizacji. Jeśli chodzi o jagódki, widziałaś ich sporo, aczkolwiek nie byłaś do końca pewna, które to te Hondew. Na obrazkach różnicy się od pozostałych, ale w praktyce nie są takie idealne. Do tego są małe i zlewają się z innymi roślinkami oraz ich owocami. Tuż przed wyjściem z miasta zostałaś zatrzymana przez jakiś dziecięcy głosik.
- Ale ślicny lisiek! - usłyszałaś za sobą i obróciwszy się, ujrzałaś nadbiegającą ku Monie dziewczynkę w niebieskiej sukieneczce i fioletowych pantofelkach. Mała ma nie więcej niż 5 lat, lecz nie widać nigdzie jej opiekuna.

Alliana - 2015-05-17, 23:21

Przystanęłam i spojrzałam czujnie na Monę. Miałam nadzieję, że nie ma nic przeciwko dzieciom. Pewnie znalezienie się w centrum uwagi by jej nie przeszkadzało, przynajmniej o ile dziewczynka nie zdecyduje się pociągnąć jej za ogon albo wycisnąć z niej oddech, ale wtedy i ja nie ręczę za siebie. Na wszelki wypadek stanęłam nieco przed Eevee.
- Cześć - odezwałam się, przywołując na twarz miły uśmiech. - Ee... Gdzie twoja mama?
Błagam, niech będzie gdzieś blisko. Mama, tata, ktokolwiek! Niby dosyć lubiłam dzieci, ale do tej pory raczej z daleka. Nie miałam młodszego rodzeństwa ani żadnego kuzynostwa, i tak się jakoś złożyło, że zupełnie brakowało mi doświadczenia w zajmowaniu się nimi. I chwilowo wolałam, żeby tak pozostało.

Daisy7 - 2015-05-18, 17:36

Dziewczynka zatrzymała się około metra przed Moną i kucnęła, wyciągając powoli rączkę do lisiczki. Ta, zrozumiawszy, że dziecko nie ma złych zamiarów, podeszła bliżej i dała się pogłaskać po łebku. Pieszczota spodobała jej się tak bardzo, że nawet wyszczerzyła ząbki w uśmiechu i zamerdała puszystym ogonkiem, co rozbawiło małą nieznajomą. Po chwili młoda panienka przeniosła swoje duże, fiołkowe oczy na ciebie i odpowiedziała na uśmiech tym samym.
- Ceść. Moja mamusia jest jesce w pjacy. Tejas opiekuje się mnią bjat, aje zośtał na plazi. Tjenuje swoje Pokemony. Nudziło mi się, djatego pośłam się psiejść – odpowiedziała, sepleniąc. – Bajdzo fajny piesiek – dodała wesoło, wskazując główką na nieco obruszoną tym określeniem Eevee.

Alliana - 2015-05-18, 20:49

Uff, przynajmniej była w stanie powiedzieć, gdzie szukać jej opiekuna. No i na razie sprawiała wrażenie całkiem grzecznej, pomijając oczywiście fakt, że komuś zwiała. Ale brat też powinien lepiej jej pilnować. Chociaż akurat ja nie byłam chyba najlepszą osobą, żeby wytykać mu nieuwagę.
- Zaprowadzę cię do niego - zaoferowałam i ruszyłam powoli w stronę plaży, mając nadzieję, że dziewczynka za mną podąży. A jeśli nie za mną, to przynajmniej za moim pokemonem. - Pewnie się martwi. A ta lisiczka na imię Mona - przedstawiłam dziewczynce Eevee. Właściwie to siebie też mogłam. - Ja jestem Alliana. A ty?

Daisy7 - 2015-05-18, 23:17

Kiedy mała zobaczyła, że Eevee poderwała się od razu za tobą, postanowiła także dołączyć do tej "pielgrzymki" i dać się zaprowadzić na plażę. Byłaś bardzo zaskoczona, gdy niespodziewanie złapał twoją dłoń swoją małą, ciepłą rączką. Nie, żeby było to coś niesamowitego, ale wyszło tak nagle. I mimo wszystko poczułaś dziwne, przyjemne ciepełko na serduchu, które zniknęło równie szybko, jak się pojawiło. Nieznajome dziecko nie wydaje się ani trochę skrępowane tym, co zrobiło.
- Cy ja wjem, cy się majtwi. Jeśt bajdzo zajęti śwoimi Pokemonami - stwierdziła, lecz nie wydaje się być tym faktem zasmucona czy poruszona. - Emmm... Mamusia mówiła, ziebym nie przedstawjała się nieźnajomym - dodała, spoglądając na ciebie nieco podejrzliwie, jednak mimo to nie czujesz, by rozluźniała uścisk. - A ti jesteś nieźnajomą, pjawda?

Alliana - 2015-05-19, 20:26

Starałam się jak mogłam, by nie myśleć źle o jej bracie, moim towarzyszu w byciu wiecznie nieuważnym, ale stawało się to coraz trudniejsze. W końcu to przez niego musiałam teraz odprowadzać jego siostrę. To znaczy nie musiałam, ale czułam, że powinnam. Niby las mi nie ucieknie, a dziewczynka wcale nie była jakoś wyjątkowo irytująca, ale i tak niezbyt podobało mi się to opóźnienie. Poza tym najwyraźniej ktoś tu nie widział kompletnie nic złego w trenowaniu w pełnym słońcu. Może na plaży pokemony chłodzi choć trochę morska bryza? Miejmy nadzieję!
- Hmm. Nie musisz mówić mi, jak masz na imię, ale wtedy będę musiała zwracać się do ciebie "dziewczynko" - odpowiedziałam. I tak pytałam raczej po to, by droga nie mijała w niezręcznym milczeniu, niż z autentycznej ciekawości.

Daisy7 - 2015-05-19, 22:22

- Tjochę tak głupio - stwierdziła mała i zaczęła zastanawiać się, jak obejść zasadę wyznaczoną przez mamusię, ale tak, by jednocześnie jej nie złamać. - O! W takim jazie wymyśliłam siobie nowje imję. Nje mam tak napjawdę na imję, wjęc mama nje będzie źła. Moziesz mi mówić Elsa! Tjak ma na imję moja ulubjona bohatejka z bajki o lodowej klainie - wyjaśniła, po czym zaczęła nawijać jak szalona, opowiadając o wspomnianym filmie animowanym aż do samego końca wspólnej wędrówki.
Na plaży ku twemu zdziwieniu zastałaś sporo ludzi i to w miarę młodych. Ciekawa odmiana po wczorajszych odwiedzinach tego skrawka Foxhills. "Elsa" po chwili odnalazła swojego starszego brata, który ku miłemu zaskoczeniu szukał jej spanikowany. Małolat może mieć na oko jakieś 14 lat. Zaczął ci wylewnie dziękować za odnalezienie jego malutkiej siostrzyczki i przyprowadzenie tutaj i nim się zorientowałaś, wsadził ci na siłę w dłonie pokeball, po czym odszedł z małą uciekinierką. Hmm... Ta kulka... Chyba jest już zamieszkana. Ciekawe tylko przez kogo.

Alliana - 2015-05-19, 22:35

Przez chwilę patrzyłam w ślad za chłopakiem w niemym osłupieniu. Kiedy wreszcie zdołałam wydobyć z siebie głos, by zawołać za nim słowa podziękowania, zdążył już się oddalić, nie byłam więc pewna, czy w ogóle mnie usłyszał.
Przeniosłam wzrok na pokeball, by przyjrzeć mu się z mieszaniną niedowierzania i ekscytacji. Co za pokemon mógł być jego lokatorem?! Musiałam to natychmiast sprawdzić!
Wycofałam się w nieco spokojniejsze miejsce, by nie przeszkadzali mi zebrani na plaży ludzie, po czym rzuciłam kulkę przed siebie, gotowa na spotkanie z nowym członkiem mojej drużyny. Który właściwie mógł być dosyć zaskoczony nagłą zmianą właściciela. Miałam nadzieję, że dobrze przyjmie tę wiadomość i nie będzie za bardzo tęsknił za chłopakiem...

Daisy7 - 2015-05-20, 13:17

Odszedłszy kawałek w bardziej ustronne miejsce, gdzie nie kłębi się tylu ludzi, kliknęłaś guzik pośrodku pokeballa, by wypuścić nowo zdobytego Pokemona. Czerwone światło zmaterializowało przed tobą okrągły kształt z ogonkiem zakończonym nieco mniejszą kuleczką. Po chwili stworek nabrał kolory i tak oto widzisz małą niebieską myszkę z białym brzuszkiem.

Malec rozejrzał się niepewnie wokół i jak na zawołanie odezwał się z pobliskich drzew jakiś ptak, wydając z siebie przeraźliwy charkot. Gryzoń przestraszył się tego odgłosu, jednak zamiast zwiewać gdzie pieprz rośnie, skoczył prosto ku tobie i ukrył się między twoimi nogami, delikatnie dygocząc. Heh, chyba niezły z niego strachajło, ale przynajmniej wobec ciebie nie zachowuje się nieufnie jak Lapras na początku wszej znajomości.

Alliana - 2015-05-20, 22:57

A więc to Marill! Absolutnie uroczy. I najwyraźniej strachliwy, ale może z czasem uda się uczynić go odważniejszym.
Schyliłam się, by go pogłaskać. Nie tylko dlatego, że chciałam go uspokoić i pozytywnie do siebie nastawić - po prostu trudno było się przed tym powstrzymać.
- Hej, jestem Alliana - przywitałam się, po czym wskazałam na lisiczkę i dodałam: - Poznaj Monę. - Eevee bardzo miło przyjęła Laprasa, liczyłam więc, że i z Marillem nie będzie problemu, na wszelki wypadek jednak uważnie obserwowałam zapoznanie się dwojga moich podopiecznych. - Witaj w drużynie!
Byłam oczywiście bardzo wdzięczna bratu Elsy, w końcu nie zrobiłam nic wielkiego, a on postanowił nagrodzić mnie pokemonem! Jednak jednocześnie żałowałam, że chłopak tak szybko zniknął. Miło by było, gdyby opowiedział mi coś o tym stworku albo przynajmniej wyjawił, jak mu na imię.
Westchnęłam lekko, wyjmując pokedex i zabierając się za skanowanie pokemona.

Daisy7 - 2015-05-21, 16:06

SKAN BY GWEN BROWN!
Nie wliczaj go, Keisiaku.


Marill
Imię: Taj

Poziom: 10
Typ:
Ewolucja: Azurill (szczęście) -> Marill (18lvl) -> Azumarill
Ataki: Tackle, Water Gun, Tail Whip, Water Sport, Bubble, Defense Curl
Charakter i historia: Alliana otrzymała go od młodego trenera w podziękowaniu za zajęcie się młodszą siostrą chłopaka.
Jest nieco ciamajdowaty - to chyba jedyny przedstawiciel swojego gatunku, który umie zaplątać się we własnym ogonie. Stara się jednak dawać z siebie wszystko do samego końca. Uwielbia rozmaite pieszczoty, szczególnie drapanie za uszkiem. Jest szczególnie nieśmiały wobec większych lub starszych od siebie pokemonów. Wyraźnie widać, że czuje się wśród nich nieswojo.
Umiejętność: Sap Sipper - W przypadku trafienia ruchem typu Grass, Pokemon nie otrzymuje żadnych obrażeń, a jego atak zostaje podwyższony o jeden poziom.
Trzyma: ---


Maluch przywitał się z tobą jak na dobrze wychowanego przystało. Względem Mony również nie zachowywał się nienagannie. Obydwoje obwąchali się wzajemnie, a następnie na ich pyszczkach zagościły przyjazne uśmiechy. Po przeskanowaniu niebieskiej myszki dowiedziałaś się, że to strachliwy samczyk imieniem Taj. Schowawszy urządzenie z powrotem do kieszeni, zaczęłaś rozglądać się wokół. Po pierwsze - zostawiasz nowego podopiecznego przy sobie, czy chowasz go do jego małego, okrągłego "mieszkanka"? Po drugie - wznawiasz wycieczkę do lasu, wracasz do domu, czy postanowiłaś coś innego? Jakby nie było, wątek z "Elsą" zajął ci tylko jakieś 20min, więc specjalnie dużo czasu nie straciłaś.

Alliana - 2015-05-21, 16:25

Mimo swojej płochliwości, Taj zdawał się być bardziej doświadczony niż pozostali moi podopieczni. Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę go w akcji. Pewnie na plaży byli jeszcze jacyś trenerzy... Ale nie, wolałam pozostać przy swoim oryginalnym planie na dzisiejszy dzień. Jeszcze przez chwilę miziałam wodnego pokemona i Monę, żeby lisiczka nie poczuła się zazdrosna, po czym wycofałam Taja do jego pokeballa - na razie wystarczyło, że musiałam stale mieć oko na Eevee - i ruszyłam z powrotem do wyjścia z miasta.
Daisy7 - 2015-05-21, 16:33

Taj nie miał nic przeciwko powrotowi do kulki. Ba. Chyba nawet ucieszył się, że podjęłaś taką, a nie inną decyzję. W końcu wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej i najbezpieczniej.
Przeszedłszy ponownie uliczkami przez zabudowania Foxhills, znalazłaś za granicami miasteczka. Z drewnianego znaku wbitego w ziemię dowiedziałaś się, że wtargnęłaś na drogę numer 25 łącząc twoją rodzinną wioskę z ścieżką numer 24. Tak jak mówiła babcia, biegnie tędy jedna główna alejka, a od niej na boki odbiegają gdzieniegdzie mniejsze i znacznie węższe prowadzące w głąb lasu. Zastanawiając się, czy nie wejść na którąś z pobocznych dróżek, nagle poczułaś słodki zapach. Aż ślinka pociekła ci po brodzie. Spojrzawszy na Monę, zrozumiałaś, że ona również wyczuła kuszący aromat. Jeśli wierzyć jej lisiemu nosowi, źródło woni znajduje się w lesie na północ stąd.

Alliana - 2015-05-21, 16:49

Mmm, cóż to? Skoro i tak miałam skręcać w las, to równie dobrze mogę pójść za tym aromatem i sprawdzić, co jest jego źródłem. Byłam całkiem zaintrygowana, Eevee zresztą najwyraźniej też.
- Prowadź, Mona - poleciłam, pewna, że lisiczka ucieszy możliwość podążenia za przyjemnym zapachem. Miałam tylko nadzieję, że nie popędzi przed siebie jak wystrzelona z procy, zostawiając mnie daleko w tyle, ani nie rzuci się, by od razu pożreć swoje ewentualne znalezisko. Jednak bez jej czułego nosa moje poszukiwania byłyby znacznie utrudnione, toteż postanowiłam zaufać jej samokontroli.

Daisy7 - 2015-05-21, 17:10

Mona ucieszyła się, że pozwoliłaś jej prowadzić. Świetnie spisałaby się w stadzie jako tropiąca samica alfa. Ciekawe czy rzeczywiście jej zdolności myśliwskie oraz stadne są tak dobre? Jeśli tak to mając ją przy boku, nie musisz obawiać się zagubienia w lesie. Prędzej czy później wyprowadziłaby was z niego, a w międzyczasie upolowała trochę zwierzyny. Dobra, stop, ziemia do Alliany. Wasza wędrówka nie trwała szczególnie długo. Niecałe pięć minut albo coś koło tego. Im bardziej wchodziłyście w gaj, tym mocniejszy stawał się zapach, co zapewniało cię, iż podążacie w dobrym kierunku. Dotarliście na niedużą polanę usianą kwiatami, a raczej jej obrzeża, ponieważ nie chciałyście wystraszyć zebranych na miejscu Pokemonów. Schowawszy się w pobliskich krzakach, obserwowałyście uważnie coś niesamowitego. Dokładnie osiem zielonych robaków i jeden żółty, błyszczący chodzi w kółko po łące, a nad nimi w przeciwną stronę, ale też po okręgu, latają cztery motyle. Co ciekawsze "wypuszczają" one ledwo dostrzegalny pyłek, który jest źródłem owego słodziutkiego aromatu. Zieeef, jakoś tak nagle zrobiłaś się senna. Wracając jednak do stworków, wyglądają, jakby wykonywały coś w stylu rytuału. Mało prawdopodobne, by wywoływały duchy przodków, więc o co tu biega?


Alliana - 2015-05-21, 17:33

Byłam dumna z Mony, która po raz kolejny okazała się niezawodna. Kucając za krzakiem, gładziłam jej futerko i przyglądałam się dziwacznemu zachowaniu stworków. Mimo iż śledziłam interesującą sytuację, musiałam walczyć z ogarniającą mnie sennością. Dziwne... Nagle przypomniałam sobie coś, co w obecnej sytuacji było dość niepokojące: czy niektóre pokemony robaki nie były przypadkiem zdolne do wydzielania usypiającego pyłu? Chyba zaczynał na mnie działać, może więc lepiej byłoby wycofać się i kontynuować obserwację z nieco większej odległości. Spróbowałam zabrać ze sobą Monę i po cichu odejść od polany tak daleko, na ile było to możliwe bez utraty podejrzanych robali z pola widzenia, i tam przycupnąć.
Daisy7 - 2015-05-21, 20:45

meow, wybacz za te ścianki teksu ;-; wiem, że reklamowałam się jako MG piszący odpisy na 5-8 liniejek, ale teraz jak mam nety rzadko, to często kopiuję Wasze posty i potem piszę odpisy na lapku bez netów, a że nie mam, co robić, a netów też nie ma przez jakiś czas, to tak piszę sobie trochę więcej ;o
-----------------------
Po zachowaniu Mony domyśliłaś się, że na nią pyłek wydzielany przez motyle działa równie usypiająco co na ciebie. Co rusz ziewała, a jej oczy same się przymykały. Niechętnie podniosła się, by ruszyć za tobą w miejsce bardziej oddalone od polany. Chciałaś jednak móc dalej obserwować znajdujące się tam Pokemony, dlatego nie udało wam się zajść zbyt daleko. Sennym spojrzeniem wpatrywałaś się uparcie w zielone robaczki, które z biegiem czasu zaczęły zmieniać się w szmaragdowe plamki, a potem... ciemność.
Otworzywszy z powrotem oczy, pierwsze, co ci się w nie rzuciło, była zmiana położenia słońca. Przeszło już daleko za zenit. Ba! Niedługo będzie zachodzić. To dało ci do myślenia, że jednak odpłynęłaś i minęło co najmniej kilka godzin. Wyczułaś również, że zrobiło się chłodniej, ale starterka leżąca połową swego ciała na tobie robiła za skuteczny, przenośny grzejnik. Czyli Mona również nie opanowała nagłego poczucia senności. Po szybkich oględzinach zauważyłaś, że z łąki zniknęły wszystkie owady. Mimo to byłaś pewna, że nie miałaś wcześniej zwidów. Sięgnęłaś ręką na bok do torby/plecaka, by sprawdzić godzinę na pokedexie i wówczas odkryłaś coś strasznego. Gdzie twój dobytek?! Nie miałaś tam żadnych wielkich oszczędności ani drogich urządzeń elektrycznych, ale wewnątrz znajdowało się coś znacznie cenniejszego - balle z Sagarem i Tajem!

Alliana - 2015-05-21, 21:39

Nie przeszkadza mi to :P
---------------
O nie. To odkrycie podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Poderwałam się natychmiast, zapominając, że leży na mnie Eevee i niechcący ją przy tym z siebie zrzucając. Co prawda i tak chciałam ją zbudzić, ale raczej nie w tak niedelikatny sposób. Pomijając już fakt, że nie był to czas na dalszą drzemkę, była mi potrzebna - chciałam po raz kolejny wykorzystać jej czuły nos.
Jeszcze przez chwilę rozglądałam się gorączkowo po lesie, po czym przykucnęłam przy lisiczce.
- Mona, proszę cię, skup się, bo mam dla ciebie bardzo ważne zadanie! - powiedziałam z przejęciem, niestety nie udawanym dla zmotywowania pokemona, ale jak najbardziej prawdziwym. W końcu kto wie, co teraz dzieje się z pozostałymi pokemonami?! Taj dopiero co został powierzony mojej opiece, a Sagar to przecież jeszcze maleństwo! Jak mogłam do tego dopuścić... - Musimy znaleźć mój plecak. Spróbuj go wywąchać!

Daisy7 - 2015-05-23, 15:48

Mona nie była zadowolona, że obudziłaś ją w tak nieprzyjemny sposób. Kiedy poprosiłaś ją o skupienie się, spojrzała na ciebie wilkiem i wydała gardłowe warknięcie, ale nie obnażyła kłów. By nie dawać zbyt łatwo za wygraną, specjalnie zaczęła niesamowicie wolno wstawać, a potem rozciągać się po drzemce. Zapewne zamierzała dać ci w ten sposób do zrozumienia, że nie pozwoli sobą pomiatać. W końcu trzeba sobie wychować opiekuna, prawda? Powstrzymując się przed pospieszeniem samiczki, odczekałaś, aż przestanie gwiazdorzyć. Na szczęście nie odmówiła ci pomocy w odszukaniu plecaka. Powąchała cię, by zdobyć potrzebny zapach, a następni położyła nos przy ziemi i rozpoczęła poszukiwania, co jakiś czas przystępując na moment, by się rozejrzeć i wybrać dalszy kierunek. Czułaś stres oraz panikę zżerające cię od środka, aczkolwiek starałaś się ze wszystkich sił nie pozwolić im na zawładnięcie sobą. Z głębokich rozmyśleń wyrwało cię szczeknięcie podopiecznej. Natychmiast wróciłaś duszą do ciała i spojrzałaś na Eevee, która łebkiem wskazuje na przechylone drzewo znajdujące się tuż nad waszymi głowami. Na jednej z pochyłych gałęzi (około 2m nad ziemią) leży fioletowy kot w cętki. Co ciekawsze jego głowa spoczywa na twoim bagażu, który najwidoczniej ukradł, kiedy drzemałaś. Sam ma przymknięte oczy, lecz jego ogon porusza się wolno, więc raczej nie śpi, a czuwa.

Alliana - 2015-05-23, 21:17

Ach, więc oto nasz złodziejaszek! Przez chwilę wpatrywałam się w kocisko, nie mogąc się zdecydować, czy bardziej chcę je udusić za doprowadzenie mnie tą kradzieżą na skraj zawału, czy może przytulić, bo jakkolwiek zademonstrował właśnie podły charakter, to wygląd miał rozkoszny.
- Brawo, Mona - powiedziałam cicho, tak żeby nie płoszyć kota, ale jednak docenić wysiłki podopiecznej.
Co teraz robić? Próba sięgnięcia po plecak raczej odpadała - gałąź znajdowała się dość wysoko, a obawiałam się, że jeśli będę musiała parę razy podskoczyć, kot się zdenerwuje i potraktuje mnie pazurami. A może nie jest on takim totalnym draniem i uda mi się jakoś dojść z nim do porozumienia? Chyba można spróbować, w końcu skoro nie śpi, to raczej nie uda mi się w żaden sposób do niego podkraść, równie dobrze mogę więc się ujawnić i pokazać, że przychodzę w pokoju.
- Dzień dobry - odezwałam się, na tyle głośno, żeby na pewno mnie usłyszał, ale też bez przesady, nie chciałam w końcu zabrzmieć agresywnie. Zamiast tego próbowałam uczynić swój głos jak najbardziej przyjaznym. Co dalej? Jak się rozmawia z kotami?! - Przepraszam, że przerywam odpoczynek, ale chciałabym odzyskać mój plecak.

Daisy7 - 2015-05-24, 13:10

Mona jak zwykle przyjęła pochwałę z dumą, po czym zaczęła kręcić się nad gałęzią, na której wypoczywa koci złodziejaszek. Swoją drogą wygląda na to, że ma więcej z psowatych, niż mogłoby ci się zdawać, ponieważ powarkuje cicho na przeciwnika, lecz nie tyle co ze względu na kradzież, której się dokonał, co raczej z czystej niechęci wynikającej z tego, iż wróg jest kotem. Mimo to fioletowy czworołap zdaje się kompletnie nie zwracać uwagi ani na lisiczkę, ani na ciebie. Na początku nie raczył otworzyć nawet oczu, co mogłoby wskazywać na to, że jednak śpi. Prawda okazała się całkiem odwrotna. Gdy skończyłaś mówić, wstał powoli, przeciągnął się, złapał za jedno z uszu plecaka i zgrabnym krokiem pełnym gracji wspiął się wyżej, ciągnąc za sobą twoją własność. Odłożył ją w bezpieczne miejsce, a następnie usiadł na niej, by pokazać, że nie pozwoli sobie odebrać znaleziska. Ma wąsacz charakterek...
Alliana - 2015-05-24, 20:12

- No wiesz ty co... - wymamrotałam pod nosem, coraz bardziej zła na kota. Jego pełne wyższości zachowanie niepomiernie mnie drażniło, musiałam jednak zachować zimną krew. Spokój. Tylko spokój może nas uratować. - Jeśli mi go oddasz, to cię czymś poczęstuję - zaproponowałam, choć już bez wielkich nadziei. - Teraz pomyślisz pewnie, że tym bardziej nie powinieneś oddawać mi rzeczy, tylko zostawić wszystko dla siebie. Ale mam takie przysmaki, do których nie dostaniesz się nawet przy pomocy swoich zręcznych łapek... - kusiłam, choć nie wiedziałam nawet, czy koty lubią miód.
Daisy7 - 2015-05-24, 23:08

Kotek z początku nie wyglądał na zainteresowanego twoją propozycją. A może tylko się tak maskował, byś nie pomyślała, że wygrałaś w tej "bitwie"? Chyba jednak to drugie, ponieważ niby to od niechcenia zszedł z plecaka i otworzył go łapką, po czym wsadził pyszczek do środka i zaczął poszukiwania. Bacznie go obserwowałaś. I nagle ogon fioletowego wąsacza podniósł się pionowo. Stworzenie wyjęło łebek ze środka, ząbkami ciągnąc za pokrywkę słoik z miodem. Oczywiście nie był go w stanie odkręcić, dlatego zaczął się siłować z pojemnikiem. Przez to zrzucił twój bagaż. Całe szczęście, że stałaś pod drzewem i schwytałaś go, a także że nic nie wypadło ze środka. Balle są całe i zdrowe, to najważniejsze. Jednak pozostała kwestia kocura, który dalej wykonuje niebezpieczne pląsy na chybotliwej gałęzi, skupiony jedynie na otworzeniu szklanego opakowania.
Alliana - 2015-05-25, 13:52

Tak! Ha, udało się odzyskać moją własność! Upewniwszy się, że z pokeballami wszystko w porządku, mogłam wreszcie odetchnąć z ulgą. Zarzuciłam plecak na ramiona, by nie można było mi go tak łatwo odebrać. Mogłabym już ruszyć w drogę do domu, ale... Wyglądało na to, że jeszcze chwila, a nawet koci zmysł równowagi nie pomoże złodziejaszkowi i pokemon zleci na łeb na szyję. Oczywiście, gdyby po prostu zrzucił słoik, mógłby dostać się do miodu, ale istniało niebezpieczeństwo, że pokaleczyłby się odłamkami szkła.
- Otworzyć go dla ciebie? - zaproponowałam, podchodząc nieco bliżej.

Daisy7 - 2015-05-25, 14:07

Mona prychnęła głośno, gdy zaproponowałaś złodziejaszkowi pomoc, by wyrazić swoją dezaprobatę względem tego pomysłu. Kotek spojrzał podejrzliwie na ciebie, potem na słoik i znów na ciebie. Na pewno zastanawia się, czy dając ci opakowanie, nie zwiejesz, zabierając je ze sobą. Po chwili oceny ewentualnego ryzyka podjął decyzję. Bardzo niepewnie zrzucił szklane opakowanie prosto w twoje ręce, ale zaraz po tym sam zeskoczył tyle, że na ziemię, a nie ciebie. Stoi tuż pod twoimi nogami, gotów rzucić się na nie z pazurkami, gdybyś zamierzała nie wywiązać się z umowy. Jednak sądząc po jego minie ma nadzieję, iż nie będzie musiał posuwać się do czegoś takiego, ponieważ wie, jak bacznie jest obserwowany przez Eevee ze zjeżoną sierścią na karku i odsłoniętymi zębiskami gotową bronić swojej właścicielki choćby do ostatnie kropli krwi.
Alliana - 2015-05-25, 14:22

Nie zamierzałam oszukiwać kota. Odkręciłam słoik i postawiłam go przed pokemonem, po czym przykucnęłam obok Mony i zaczęłam ją drapać za uchem, próbując sprawić, że trochę się odpręży. Nie mogłam powiedzieć, żeby jej gotowość do stanięcia w mojej obronie mnie nie cieszyła, ale jednak wolałabym, gdyby pokemony po prostu zachowywały się wobec siebie bardziej przyjacielsko.
- Nie denerwuj się, w domu też dostaniesz coś pysznego - zapewniłam Eevee. - Wszyscy dostaniecie. - Mimo iż Sagar i Taj spędzili cały ten czas w swoich ballach, czułam potrzebę wynagrodzenia im jakoś tego, że prawie ich straciłam. Poza tym wspominałam o jedzeniu nie tylko ze względu na lisicę - skrycie liczyłam, iż uda mi się w ten sposób zainteresować sobą kota. Jasne, teraz miał przed sobą słoik miodu, ale miód kiedyś się przecież skończy...

Daisy7 - 2015-05-25, 15:02

Podekscytowany kocur zaczął wylizywać słodką substancję, gdy tylko położyłaś odkręcony słoik przed nim. Był tym tak zajęty, że kompletnie nie zwracał uwagi na ciebie ani nawet na Monę, której jeszcze przed chwilą się bał. Teraz liczył się dla niego tylko i wyłącznie pyszny miodek. Kiedy wyjadł dobre pół słoiczka, zaczął oblizywać sobie pyszczek i łapki z nie mniejszą zachłannością. W sumie wygląda całkiem uroczo, a nie jak złodziej. Niestety informacja o dodatkowym jedzeniu nie przekonała go i nim się obejrzałaś, zwiał wgłąb lasu, zostawiając ci pół słoika miodu.
Alliana - 2015-05-25, 15:10

Westchnęłam ciężko. Może następnym razem powinnam być mniej subtelna ze swoimi zachętami do przyłączenia się. Cóż, przynajmniej kot był chyba zadowolony, a ja i tak miałam już więcej podopiecznych, niż bym się kiedykolwiek spodziewała, że uda mi się zdobyć w tak krótkim czasie.
Zakręciłam słoik i schowałam do plecaka, może się jeszcze kiedyś przyda. Zerknęłam też na pokedex, by sprawdzić, która godzina i czy nie mam jakichś nieodebranych wiadomości, na przykład od zamartwiającej się o mnie babci. Następnie ruszyłam w drogę powrotną, planując przy okazji zajrzeć jeszcze raz na odkrytą wcześniej polanę. Nie byłam pewna, czy moja orientacja w terenie nie zawiedzie, ale w takim wypadku po raz kolejny poproszę Monę o pomoc.

Daisy7 - 2015-05-25, 22:38

Godzina 20:30. Taaak... zaszalałaś i to bez dwóch zdań. O dziwo nie masz żadnych wiadomości ani nieodebranych połączeń. Dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że dom opuściłaś po trzynastej. Czyżby twoja babcia była najbardziej luzacką staruszką, która jest całą sobą za tym, by dawać młodym się wyszaleć i nie pilnować ich jak przedszkolaków, czy może jednak nienawidzi cię i ma nadzieję, że się zgubiłaś lub pożarł cię jakiś dziki Pokemon? Szybko wyparłaś drugą opcję z głowy, karcąc się za coś takiego. Stek bzdur. Bądź co bądź Eleonora nie jest wcale taka zła, jak mogłaś pomyśleć po wczoraj.
Całkiem nieźle poradziłaś sobie z powrotem na polanę. Nie musiałaś prosić Mony o pomoc. Na miejscu znów nie zastałaś żadnych stworzeń, ale na trawie ujrzałaś kilka cienkich warstw przypominających naskórek. Zupełnie jakby skóra węża, lecz znacznie cieńsze. Co teraz? Powrót do domu czy postanawiasz rozejrzeć się dokładniej po łące?

Alliana - 2015-05-26, 23:07

Rozejrzałam się czujnie, po czym przykucnęłam przy swoim znalezisku. Co to? Jakiś rodzaj wylinki? Poszukałam patyka, by jego końcem delikatnie poobracać i dokładnie obejrzeć warstwy. Następnie wstałam i zaczęłam krążyć po polanie, szukając wszelkich innych odchyleń od normy.
Zastanawiałam się przy tym, czy nie dać babci znać, że nadal żyję, ale nie miałam szczególnej ochoty na rozmowę telefoniczną, a SMSa nie mogłam jej wysłać - w końcu miała telefon stacjonarny. Zresztą jeśli nic nie znajdę, to i tak będę zaraz szła do domu, więc chyba nie powinnam zjawić się na progu o jakiejś straszliwie późnej godzinie.

Daisy7 - 2015-05-27, 16:15

Na polanie nie znalazłaś niczego innego, prócz kolejnych fragmentów zrzuconej skóry. W dotyku patykiem była cienka, łatwa do rozerwania, ale także lepka, jakby coś co ją tu pozostawiło, niedawno to uczyniło. Mona zorientowawszy się, że zainteresowałaś się dziwnym znaleziskiem, zaczęła je obwąchiwać, a po chwili niuchała już teren całej polany. Wreszcie trop urwał jej się przy potężnym dębie, na którego wcześniej nie zwróciłaś szczególnej uwagi, chociaż zdecydowanie wyróżnia się masywnością i rozmiarami od pozostałych. Stając pod nim, podniosła głowę do góry i na chwilę odebrało ci mowę. Tuż nad tobą na dolnych partiach gałęzi wiszą przyczepione do nich kokony. Osiem zielonych i ciemnopomarańczowy. Taki stosunek liczbowy ostatnimi czasy rzucił ci się już w oczy. Tylko gdzie...

Alliana - 2015-05-28, 20:24

Przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie coś takiego widziałam, ale w końcu skojarzyłam - robaki na polanie! To one musiały siedzieć w tych kokonach. A więc może ten ich rytuał nie był niczym aż tak niezwykłym? Nie słyszałam nigdy o takim zachowaniu, ale też nie znałam się zbytnio na pokemonach tego typu. Ciekawe, ile czasu zwykle spędzają w formie takiej poczwarki...
Przypomniałam sobie też, że wcześniej nad gąsienicami krążyły wielkie motyle. Oby nie zostały na straży i nie odebrały mnie jako zagrożenie. Na wszelki wypadek zaczęłam się wycofywać, zwłaszcza że i tak powinnam już ruszać w drogę do domu. Może po powrocie zapytam babcię, czy wie coś o zwyczajach tych pokemonów.

Daisy7 - 2015-05-28, 20:55

Na szczęście nic nie zaatakowało cię w trakcie całej drogi powrotnej. Mimo to czułaś się jakby obserwowana. Niewykluczone, że rzeczywiście śledziły cię barwne motyle, by zyskać pewność, że nie zrobisz krzywdy kokonom wiszącym na drzewie. Z drugiej strony... to mogło byś coś innego albo po prostu jesteś nieco przewrażliwiona na punkcie prześladowców.
Po powrocie do domu zastałaś swoją babcię w salonie. Nie jest sama. Towarzyszy jej miła, chociaż nieco wścibska staruszka, którą zdążyłaś już poznać wczoraj. Eleonora machnęła pospiesznie w twoim kierunku, a następnie wróciła do zawziętego plotkowania z przyjaciółką. Ciekawe od jak dawna jest tu ta kobiecina. Może przyszła zaraz po obiedzie i tak się zasiedziała, że twoja babcia straciła poczucie czasu, stąd brak nieodebranych połączeń na pokedexie? Całkiem możliwe. Usiadłszy na łóżku w swojej sypialni, zaczęłaś głaskać uradowaną Monę skorą do pieszczot. Niestety odkryłaś przy tym, że... mówiąc najprościej w świecie, jej futerko nie pachnie zbyt ładnie.

Alliana - 2015-05-28, 22:02

No proszę, wystarczy towarzystwo do plotek, a już się nie pamięta o wnuczce. Najśmieszniej by było, gdyby rozmawiały przez ten czas o mnie. Podejrzewałam, że mogło tak być - w końcu wcześniej przyjaciółka babci twierdziła, że ta dużo o mnie mówi.
Skrzywiłam się, wyczuwszy zapaszek Mony.
- Nawet nie zauważyłam, kiedy się tak wybrudziłaś - jęknęłam, wstając z łóżka. - Tak czy inaczej, czas na kąpiel - poinformowałam lisiczkę i ruszyłam do łazienki. Miałam nadzieję, że mała za mną podąży. Gorzej, jeśli okaże się, że woda jest jej największym wrogiem.

Daisy7 - 2015-05-29, 08:13

Niestety opcją drugą trafiłaś w samo sedno. Monie najwyraźniej kompletnie nie przeszkadzał zapach, jaki za sobą zostawiała. Kiedy usłyszała słowo "kąpiel", natychmiast spięła mięśnie i podniosła uszy do stójki. Przyjrzała ci się podejrzliwym, lecz wrogim wzrokiem, a potem zawyła przeciągle niczym wilk do księżyca i jednym susem czmychnęła pod łóżko, gdzie wczoraj skrywał się Lapras. Gdy zaczęłaś prosić ją, by opuściła kryjówkę oraz włożyłaś rękę w dziurę, lisiczka wyskoczyła z drugiej strony i uciekła na przeciwny róg pokoju za pudła, gdzie skuliła się, zjeżyła sierść na grzbiecie i zaczęła ostrzegawczo warczeć. Jedyny plus to taki, że zamknęłaś za sobą drzwi do sypialni, więc chociaż nie zwieje na dół.
Alliana - 2015-05-29, 23:11

Westchnęłam ciężko. A więc nie pójdzie tak łatwo... Porzuciłam próby łapania lisicy -
wydawały się dość beznadziejne, a nawet gdyby udało mi się ją dopaść, musiałabym się z nią siłować przez całą kąpiel i pewnie odbiłoby się to na naszych relacjach. Zamiast tego wydobyłam więc paczkę karmy i potrząsnęłam nią zachęcająco. Jedzenie raz już dzisiaj rozwiązało moje problemy z pokemonami, więc może i tym razem poskutkuje. Plan był prosty - o ile tylko Eevee wykaże chęć współpracy, zaprowadzić ją do łazienki, co parę kroków nagradzając pojedynczymi granulkami karmy.

Daisy7 - 2015-06-04, 23:20

Oj... Eeve wcale nie była chętna współpracować. Nawet za karmę. Nieprzyjaźnie i bez krzty przekonania wpatrywała się w smakołyki, które kładłaś na ziemi. Odczekawszy trochę, umieszczałaś co rusz nowego chrupka, by jednak przebłagać lisiczkę. I kiedy myślałaś już, że nic z tego nie wyjdzie, samiczka westchnęła, jakby chciała oznajmić, że daje za wygraną, po czym opuściła skrytkę i okropnie niechętnie poczłapała za tobą do łazienki, chrupiąc pozostawione granulki (odejmij 0,1kg karmy). Na szczęście była na tyle uprzejma, by nie rzucać się zbytnio podczas kąpieli, dzięki czemu uporałaś się z nią całkiem szybko. Gdy skończyłaś, wytarłaś Monę i obydwie wyszłyście z toalety. Akurat Eleonora zamykała drzwi za swoją przyjaciółką, która widocznie postanowiła wrócić do siebie. Staruszka obróciła się i posłała ci (a może Monie?) delikatny uśmiech.
- Widzę, że ktoś się tu upaćkał? Mam nadzieję, że uważałaś na jej uszy. Jak wam minęło popołudnie w lesie? Zdobyłaś jakieś nowe Pokemony? - zapytała grzecznie.

Alliana - 2015-06-06, 18:22

- Zdobyłam jednego, ale nie w lesie. Jakiś chłopak podarował mi Marilla po tym, jak przyprowadziłam jego młodszą siostrę, która zniknęła mu z oczu. W samym lesie... - Urwałam na chwilę, niepewna, czy zwierzać się babci z mojej nieplanowanej drzemki. A jeśli uzna, że lepiej mnie nigdzie samej nie wypuszczać, żebym znowu nie zrobiła czegoś głupiego? Może lepiej nie ryzykować... - Właściwie nie działo się aż tak wiele, ale na pewno tam jeszcze wrócę. Jedną z ciekawszych rzeczy, które widziałam, była grupka pokemonów-robaków. Ich gąsienice pełzały w kółko, a nad nimi krążyły dorosłe motyle. Wyglądało to raczej dziwnie, jak jakiś rytuał. A kiedy wieczorem wróciłam w to miejsce, na pobliskim drzewie było tyle kokonów, ile wcześniej naliczyłam gąsienic. Czy one zwykle się tak zachowują?
Daisy7 - 2015-06-06, 22:13

- Och, byłaś świadkiem przemiany Poke-robaków z gąsienic w kokony. Niektórzy mówią, że przynosi to szczęście. Zwłaszcza szczęście w znajdywaniu i łapaniu owadów. Podejrzewam, że widziałaś rodzinę Caterpie. Rytuał Weedlów wygląda bardzo podobnie, ale te zamiast usypiającego proszku używają w trakcie proszku trującego, dlatego wróciłabyś tu z masą czerwonych plam i bąbli. Dziwne... Nie byłaś senna, kiedy na to patrzyłaś? - zapytała z nutką takiej podejrzliwości, jakby doskonale wiedziała, że zdrzemnęłaś się, a potem zostałaś okradziona przez kota. Nie, to jakaś chora paranoja! - Zaraz przyszykuję ci kolację. Masz jakieś pytanie? - dodała, kierując korki ku kuchni, nie czekając, aż ruszysz za nią, ponieważ Mona podjęła tę decyzję za was dwie, nie odchodząc od nogi Eleonory ani na milimetr.
Alliana - 2015-06-07, 22:18

- Może trochę - wymamrotałam w odpowiedzi na pytanie o senność. - Przynosi szczęście? To super. Szkoda, że nie w łapaniu poke-kotów... - Z pewnym rozmarzeniem wspomniałam złodziejaszka. Wspomnienie tego, jak bardzo byłam na niego zła ledwie parę godzin temu, coraz bardziej się rozmywało. - ...Ale robaki też chyba nie są najgorsze.
Podążyłam za babcią z zamiarem nakarmienia pozostałych pokemonów w czasie, gdy ona będzie przygotowywać kolację dla mnie. Mona chyba zresztą też nie najadła się do syta. Przy okazji będę mogła przedstawić sobie Sagara i Taja. Swoją drogą, ciekawe, czy Lapras urósł choć trochę. W końcu babcia wspominała, że całkiem szybko powinien osiągnąć swój docelowy rozmiar.

Daisy7 - 2015-06-07, 22:33

Tak więc usiadłaś przy stole kuchennym i gdy staruszka zajmowała się szykowaniem kolacji, wypuściłaś z kulek dwa urocze Pokemony. Mona, która znajduje się poza pokeballem przez większość czasu, dołączyła do grona, więc możesz w spokoju przyglądać się całej trójcy twoich podopiecznych. Jeśli chodzi o Laprasa i jego tempo rośnięcia to Eleonora nie myliła się. Chociaż widziałaś go niedawno, gołym okiem dostrzegasz różnicę kilku centymetrów w wysokości i szerokości Sagara. Mimo to dalej zachowuje się jak kochające pieszczoty dziecko, dlatego od razu po przywitaniu się z Tajem zaczął łasić się o twoją nogę. Niebieska myszka zakumplowała się już z obydwoma Pokami. Całe szczęście, że póki co w drużynie nie dochodzi do jakichkolwiek spięć czy kłótni. Coś takiego potrafi nieźle namieszać, psując humor wszystkim wokół. Po posileniu się kaszą manną i kromką chleba z dżemem popitą herbatą cytrynową stałaś się senna. Oczywiście nie tak bardzo jak wtedy na polani przy motylach. Rzecz jasna jeszcze przed wszamaniem posiłku nakarmiłaś Poke-przyjaciół, zużywając na to 0,8kg karmy.
Alliana - 2015-06-07, 22:48

Z zadowoleniem patrzyłam na tę gromadkę, choć musiałam też przyznać, że teraz, gdy liczba moich podopiecznych wzrosła do trzech, zapas karmy kurczył się całkiem prędko. Wkrótce będę musiała znowu udać się do sklepu. Obym tylko tym razem nie musiała wracać równie obładowana jak ostatnio.
Przykucnęłam przy pokemonach i spędziłam dłuższą chwilę głaskaniu i drapaniu za uszami, starając się równo rozdzielać pieszczoty między wszystkich chętnych. Jutro trzeba będzie opracować dla nich jakiś trening. Szczerze mówiąc, nie do końca wiedziałam, jak się za to zabrać, ale może babcia wspomoże mnie jakąś radą. Dziś jednak nie miałam już siły o tym rozmawiać. Najchętniej udałabym się do łóżka, zahaczając tylko po drodze o łazienkę. Może jednak warto byłoby zorientować się, czy nie przyjdzie mi znowu zrywać się z samego rana...
- Mamy jakieś plany na jutro? - zapytałam.

Daisy7 - 2015-06-07, 23:05

- Emm... Teoretycznie nie. To znaczy nic w ogródki ani żadnych domowych porządków, ale gdy cię nie było, dzwonił do mnie wnuczek mojego przyjaciela. Ten badacz od wodnych Pokemonów, któremu pomagałaś wczoraj na plaży. Chyba spisałaś się na medal, ponieważ skontaktował się ze mną, by zapytać, czy nie chciałabyś wybrać się z nim na całodniową wycieczkę do Cerulean City. W mieście specjalnie długo siedzieć chyba nie będziecie, bo droga w dwie strony zajmie łącznie dobre pięć godzin. Tak mniej więcej po dwie i pół na jedną stronę. Powiedział, że zahaczy o interesujący wykład na temat Laprasów, dlatego mogłabyś pójść z nim, żeby dowiedzieć się, jak wygląda prawidłowa opieka nad Sagarem. Możesz tam zajść również do sklepu, jeśli masz jakieś większe potrzeby, których nie zaspokoisz w naszym miejscowym markecie. Oczywiście rób, jak uważasz i nie myśl sobie, że chcę się ciebie pozbyć, ale po prostu myślę, że taka wycieczka wiele cię nauczy, a przy okazji wolę, żebyś tak daleko nie chodziła sama. Jak już zdecydujesz, zadzwoń do młodego Watermolla, żeby dać mu odpowiedź. Numer zapisała na kartce obok telefonu. Tylko nie zwlekaj długo, bo nie wypada. To chyba tyle. Dobranoc - skończywszy długą i wyczerpującą wypowiedź, odeszła powoli, kierując się ku łazience, by wziąć odprężającą kąpiel przed snem.
Alliana - 2015-06-11, 14:35

Słysząc o tej propozycji, natychmiast się rozbudziłam. Nie żebym chciała się już wyrwać z Foxhills - jak na razie nie miałam tu wcale zbyt wielu okazji, by się nudzić - ale wycieczka brzmiała bardzo kusząco. Faktycznie nie zaszkodziłoby mi, gdybym dowiedziała się trochę więcej o Laprasach. W dodatku wzmianka, że prawdopodobnie doskonale się spisałam na plaży, mile połechtała moje ego.
- Pewnie, że bym chciała! - zapaliłam się do pomysłu, po czym rzuciłam jeszcze za babcią: - Dobranoc!
Następnie rzuciłam się do telefonu, by odnaleźć kartkę i wykręcić numer. Przelotnie zastanowiłam się, która właściwie mogła już być godzina... Cóż, gdyby było już za późno, babcia na pewno by mi o tym powiedziała.

Daisy7 - 2015-06-11, 16:23

Na szczęście osoba, która odebrał telefon, nie brzmiała wcale na zaspaną, więc chyba nie wyrwałaś jej ze snu. Upewniwszy się, że rozmawiasz z niedawno poznanym Liamem, poinformowałaś go o swojej decyzji. Mężczyzna od razu wydał się szczęśliwszy, a przynajmniej tak możesz sądzić po jego zmianie tonu. Na swoje usprawiedliwienie wspomniał, iż nie uśmiechało mu się odbywać taką podróż samemu. Potem powiedział ci, gdzie i o której się spotkacie (ósma rano pod zachodnią bramą Foxhills), a następnie życzył dobrej nocy i rozłączył się, zapewniając, że jest bardzo ucieszony. No cóż, miło sprawiać przyjemność innym ludziom. Stałaś tak chwilę przy telefonie, rozmyślając o jutrzejszym dniu. Na ziemię przywróciło cię ocieranie Mony o twoje nogi i jej ciche pomrukiwanie połączone z ziewaniem.
Alliana - 2015-06-11, 16:39

- Masz rację, czas do łóżka - powiedziałam do lisiczki i skierowałam się do swojej sypialni. Tam sięgnęłam po pokedex i nastawiłam budzik na 6:30. Półtorej godziny chyba powinno wystarczyć mi na wyszykowanie się i dotarcie w umówione miejsce. W nagłym przypływie rozsądku dodałam też numer Watermolla do listy kontaktów w urządzeniu. Jeśli jutro się gdzieś zawieruszę, to przynajmniej będę mogła się z nim jakoś skontaktować.
Pozostało mi już tylko udać się do łazienki, o ile oczywiście babcia zdążyła już ją opuścić.

Daisy7 - 2015-06-12, 17:57

Na szczęście dzisiaj staruszka odpuściła sobie długą kąpiel, dzięki czemu nie musiałaś długo czekać na zwolnienie łazienki. Po wzięciu szybkiego prysznica i ogólnym ogarnięciu się na noc, wróciłaś do pokoju, a następnie wskoczyłaś do łóżka pod kołdrę, delikatnie popychając śpiącą na środku Monę bardziej w dół, by nie zajmowała całego wyrka. Taka mała, a jaka wygodnicka, heh.
Rano zbudziło cię dzwonienie alarmu. Zanim zdążyłaś go wyłączyć, spostrzegłaś, że lisiczka też usłyszała budzik. Skąd to wiesz? Otóż w bardzo uroczy sposób próbuje sobie zakryć uszy łapkami niczym czyszczący je królik.

Alliana - 2015-06-12, 18:22

- Już, już - wymamrotałam, nadal trochę zaspana. Wyłączyłam budzik i przez chwilę przyglądałam się Monie, próbując zebrać myśli, co szło mi dość opornie. Wyglądała uroczo, jak zwykle zresztą, ale... Uszy... Ktoś mówił coś o uszach. Ach, tak, babcia pytała mnie wczoraj, czy uważałam na nie podczas kąpieli. Na czym dokładnie miało polegać to uważanie - nie wiedziałam, więc nie trudno mi było określić, czy odpowiednio zajęłam się Eevee. Na wszelki wypadek zajrzałam lisiczce do uszu. W razie braku niepokojących objawów, zwlokę się z łóżka i zajmę ubieraniem.
Daisy7 - 2015-06-12, 20:10

Uszy lisiczki wyglądają chyba dobrze jak na twoje oko. Nie miałaś jednak zbyt dużo czasu na ich dokładną obserwację, ponieważ Monie nie spodobało się to i pokręciła energicznie łbem na boki, jakby próbowała z niego strzepać paproszki bądź natrętną muchę. Zwlekłszy się z łóżka, ruszyłaś krokiem zombie do łazienki, uprzednio wziąwszy ubrania do przebrania i kosmetyczkę. Po porannej toalecie mogłaś już zejść na dół, gdzie zastajesz swoją podopieczną kręcącą się niecierpliwie pod drzwiami lodówki. Dziwne, że nie ma nigdzie Eleonory. Wszystko wyjaśniło się, gdy przeczytałaś karteczkę pozostawioną przez nią na stole: "Wybrałam się do portu po świeże ryby na kolację. Na blacie masz zapakowane kanapki na drogę, a w lodówce zostawiłam butelkę z wodą. Nie zapomnij wziąć. Miłego dnia, babcia".
Alliana - 2015-06-12, 21:40

Uniosłam brwi, widząc zachowanie Mony. Sprawiała wrażenie głodnej, a przecież jadła ledwie wczoraj wieczorem.
Przeczytawszy karteczkę, poczułam się bardzo pozytywnie nastawiona do tej kolacji. Babcia pewnie przygotuje coś pysznego. Obym tylko zdążyła wrócić! Spakowałam pozostawione dla mnie wiktuały, po czym sprawdziłam, która godzina, by upewnić się, że nie grozi mi spóźnienie. Jeśli mam jeszcze wystarczająco dużo czasu, to zjem przed wyjściem małe śniadanko. Wyprawa w końcu ma trochę potrwać, a liczba kanapek jest ograniczona, lepiej więc nie wyruszać z pustym żołądkiem.

Daisy7 - 2015-06-12, 23:55

babcia zostawiła ci pięć kanapek i litrową wodę - możesz to dopisać do KP, ale nie musisz, ponieważ wszystko zejdzie w ciągu wycieczki do miasta ;) jak tam nauka?
-------------
Jako, że miałaś jeszcze wystarczająco dużo czasu, postanowiłaś zjeść śniadanie, które na pewno doda ci potrzebnych do wędrówki sił. Korzystając z produktów babci, które znalazłaś w lodówce, zrobiłaś sobie dwie pożywne kanapki, a dodatkowo mogłaś popić je ciepłą herbatą w sam raz na żołądek. Przy okazji uspokoiłaś lisiczkę, dając jej pół sandwicza, którego nie dałaś już rady w siebie wcisnąć. Upewniwszy się, że wszystko zabrałaś, opuściłaś dom, zamykając go na klucz.
Pogoda jest wprost idealna. Ciepło i przyjemnie, ale jest czym oddychać, nie czujesz, żeby pot lał się z ciebie litrami, a nawet od czasu do czasu zawieje od strony zatoki orzeźwiający wiaterek.
Na miejsce, czyli pod zachodnią bramę Foxhills dotarłaś kilkanaście minut przed czasem. O równej ósmej pojawił się twój kompan dźwigający na plecach spory bagaż. Ciekawe cóż takiego tam zapakował. Niestety pytać ci nie wypada, a przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Dzień dobry - uśmiechnął się na powitanie, wyciągając dłoń przed siebie, lecz gdy już miałaś ją uścisnąć w ramach przywitania, ten niespodziewanie uniósł ją i poczochrał twoje włosy, szczerząc się jeszcze szerzej. - Wzięłaś wygodne buty, mała? Picie mam w razie co. Przed nami jakieś 2,5 godziny drogi. No może dwie, jeśli będziemy trzymać dobre tempo. Widzę, że Eevee nie zamierza przesiedzieć tego czasu w kulce, hm?

Alliana - 2015-06-14, 11:50

To nie dopisuję, żeby zaraz nie wykreślać. A nauka idzie jak po grudzie i przysparza mi straszliwych mąk :<
-------------
- Dzień dobry! - odparłam pogodnie, mimo iż właśnie zaczęło do mnie po raz pierwszy naprawdę docierać, że czekają nas ponad dwie godziny marszu. - Większość czasu pozwalam jej spędzać poza pokeballem - wyjaśniłam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że tak przyzwyczaiłam się do ciągłego towarzystwa lisiczki, że ledwo pamiętałam, iż i ona swój pokeball posiada. Myślałam o niej też w nieco inny sposób niż o Marillu czy nawet Laprasie... Będę musiała to z nimi szybko nadrobić.

Daisy7 - 2015-06-14, 17:36

ojjj :c
-----------------
- I prawidłowo. Nie ma sensu na siłę kazać Pokemonom siedzieć w kulkach. Ale nie można ich też zbytnio rozpieszczać, żeby nie bały się czasami spędzić kilka godzin w ballu, gdy wymaga tego sytuacja, bo przecież nie wszędzie można wejść ze stworkami - zauważył Liam.
Podróż okazała się bardzo przyjemna i nie dłużyła się, dzięki świetnej nici porozumienia, która pojawiła się między tobą, a badaczem. Można by rzecz, że rozumiecie się bez słów pomimo różnicy wieku czy płci. Fajnie, bo inaczej ponad dwugodzinna w ciszy wędrówka zmieniałby się w koszmar.
- Hm, a może byśmy przeszli na ty? Chyba byłoby prościej i swobodniej, a tak to strasznie oficjalnie i czuję się jak jakiś staruszek - zaśmiał się Watermoll. Swoją drogą dalej idziecie przed siebie, ale jesteście już zdecydowanie za połową trasy.

Alliana - 2015-06-15, 13:41

- Okej, czemu nie - zgodziłam się. Możliwe, że będę się czuła z tym nieco dziwnie, przynajmniej na początku, choć akurat w jego przypadku nie powinno być tak źle. - Specjalizujesz się w Laprasach, czy zajmujesz się też innymi pokemonami wodnymi? Wczoraj dostałam Marilla i nie pogardziłabym jakimiś radami jak się nim zajmować. - Postanowiłam też zainteresować się trochę bardziej celem naszej wędrówki: - O której zaczyna się wykład i ile będzie trwał? Jeśli zostanie nam trochę czasu, to chętnie rozejrzałabym się po Cerulean City. O ile oczywiście jest tam coś wartego zobaczenia, ale spodziewam się, że tak.
Daisy7 - 2015-06-15, 14:06

- Zajmuję się wszystkimi Pokemonami wodnymi, ale trzeba przyznać, że mam kilka ulubionych gatunków, a wśród nich Laprasy zajmują czołowe miejsce. Marilla, powiadasz. To bardzo urocze stworzenia proste w opiece i niesprawiające kłopotów, więc raczej za często nie mam z nimi do czynienia, ale coś tam mogę ci podpowiedzieć. Po pierwsze mają wrażliwe uszy, a co za tym idzie świetny słuch. Ich elastyczny ogon działa jak sprężynka i bardzo często służy za coś w stylu trzeciej nogi, to znaczy, że mogą się na nim odbijać od podłoża i poruszać w ten sposób skokami. Co ciekawsze w tym ogonku znajduje się swego rodzaju olej, który jest lżejszy od wody, co pozwala Marillom utrzymywać się na powierzchni wody. Specjalne wodoodporne futro ułatwia im pływanie w silnych prądach rzecznych i morskich. Pokemony te lubią rośliny wodne, a szczególnie różne rodzaju glony, ale nie są wybredne, więc zwykłą Poke-karmą też nie pogardzą. Oby nie było w niej dużo mięso, bo to raczej wegetarianie - po opowiedzeniu o niebiesko-białych myszkach, zrobił sobie chwilę odzipnięcia. - Wykład zaczyna się o jedenastej i ma potrwać około trzech godzin, więc spokojnie zostanie nam czas wolny. Zresztą nie musisz w nim uczestniczyć, jeśli ci się nie spodoba. Wstęp jest wolny, więc każdy zainteresowany może wejść lub wyjść kiedy zechce. O, czekaj, spójrz tam - niespodziewanie została złapana przez Liama za ramię i natychmiast utkwiłaś wzrok w kępie wysokiej trawy, którą wskazał ci mężczyzna. Zmrużywszy oczy, dostrzegłaś, że gąszczu kryje się niewielki brązowawy potworek z zielonym łebkiem. - O ile dobrze pamiętam, trafiliśmy na Chespina. A może zawalczyłabyś z nim i pokazała mi, jak radzisz sobie w pojedynkach Pokemonów? Nie musisz go łapać.

Alliana - 2015-06-16, 00:31

Propozycja walki była kusząca, choć obecność Liama jako widza trochę mnie stresowała.
- Podejmę wyzwanie, ale ostrzegam, że jestem zupełnie zielona, jeśli chodzi o walki - wyznałam. - I mogłabym spróbować go złapać, jeśli w ogóle będę miała na to szanse... - Stworek był całkiem słodki, a roślinny typ pewnie przydałby się w składzie. Trochę jednak obawiałam się, że z moim zerowym doświadczeniem to on rozsmaruje nas na ścieżce.
Którego z podopiecznych powinnam wystawić do walki? Choć Taj dysponował największym wachlarzem ataków, to Chespin miałby nad nim przewagę typu. Pod tym względem Eevee zdawała się rozsądniejszym wyborem, a w dodatku zdążyłam ją lepiej poznać i pewniej czułam się współpracując właśnie z nią.
Postąpiłam o krok do przodu i spojrzałam poważnie na Monę.
- Gotowa do walki? Czas pokazać, co potrafisz! Podbiegnij do Chespina, by nabrać rozpędu, i atakuj Tackle. Następnie odskocz, uważając na możliwy kontratak, i użyj Tail Whip, a potem kolejne Tackle.

Daisy7 - 2015-06-16, 18:47

Eevee: Adaptability - Ataki, które mają ten sam typ, co Pokemon, są o 2 razy silniejsze niż gdy używa je inny typ (bez tej umiejętności - 1,5 raza).
Chespin: Overgrow - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki trawiaste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
-----------------
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Zobaczysz, szybko zdobędziesz doświadczenie w walkach, a potem nie zapragniesz już przestać. Powodzenia - powiedział Liam, zanim wydałaś pierwsze polecenia lisiczce.
Mona bardzo podekscytowała się pojedynkiem. W końcu to też jej pierwszy i na pewno nie chciałaby go zawalić. Miejmy nadzieję, że w razie przegranej nie załamie się. W każdym razie przejdźmy do rozpoczętej walki, którą rozpoczęła Eevee od wykonania wzmocnionego dzięki umiejętności Tackle z zaskoczenia. Nic dziwnego, że Chespin nie zdążył wykonać uniku i oberwał, upadając kawałek dalej w gąszczu traw. Od razu przeszedł do kontra ataku, którym okazał się być Vine Whip. Pnącza zbiczowały Monę, zanim tej udało się odskoczyć na bok. Niby taki zwykły ruch, ale dzięki takiemu samemu typowi ataku co typ użytkownika (tzw. STAB), ruch odebrał półtora razy więcej HP niż normalnie. Tail Whip obniżył obronę trawiastego malucha, który potem zaatakował ponownie Vine Whip. Oj, Mona już ledwo trzyma się na łapkach. Na szczęście dzięki Tackle postawiła oponenta w takiej samej sytuacji i jemu również nie zostało zbyt wiele punktów życia. Na koniec zaryczał głośno (Growl), obniżając tym samym atak lisiczki.
- Jeśli chcesz go złapać, radziłbym teraz rzucić pokeball. Kolejne uderzenie może go już wykończyć - poradził ci Watermoll, który bacznie przygląda się bitwie.

Alliana - 2015-06-16, 20:38

Zacisnąwszy dłonie w pięści, wpatrywałam się w pokemony. Serce waliło mi jak młotem, gdy Mona obrywała pnączami, i niemal żałowałam, że wystawiłam ją na taką próbę. Na szczęście jednak mała okazała się silniejsza, niż się tego spodziewałam. Po walce czekała na nią solidna porcja pochwał i pieszczot, na razie jednak krzyknęłam tylko przez nieco ściśnięte z emocji gardło:
- Dobrze, Mona!
Słysząc słowa badacza, natychmiast sięgnęłam po pusty pokeball. Mnie samej ocena, czy pokemon został już wystarczająco osłabiony, nie przychodziła jeszcze zbyt łatwo, ale jemu byłam gotowa w tej kwestii zaufać. Rzuciłam więc kulkę w Chespina i czekałam w napięciu, modląc się w duchu, żeby się udało.

Daisy7 - 2015-06-16, 22:13

- Gratulacje - powiedział Liam w momencie, gdy dopiero rzuciłaś kulkę w stronę Chespina.
Czerwone światło pochłonęło stworka do środka, a wówczas pokeball zaczął poruszać się na boki. Widziałaś już to, kiedy łapałaś Laprasa, ale to było jednak coś całkiem innego. Wtedy chwytany stworek z własnej woli został twoim Pokemonem, a jak to będzie z zielonym jeżykiem? Kiedy wreszcie przedmiot przestał się kręcić, odetchnęłaś głęboko.
- A nie mówiłem - zaśmiał się mężczyzna. - Jak na pierwszą walkę to świetnie sobie poradziłyście, obydwie - skomentował, spoglądając na ciebie oraz Monę, która pomimo przed chwilą odbytej bitwy, wygląda teraz na pełną energii.

Chespin
Imię: ---

Poziom: 7
Typ:
Ewolucja: Chespin (16lvl) -> Quilladin (36lvl) -> Chesnaught
Ataki: Belly Drum (Egg Move), Tackle, Growl, Vine Whip
Charakter i historia: Chespin narodził się w lesie na niewielkiej polance z dala od ludzkich siedzib. Jednak od dziecka fascynował go świat i ani myślał zostać na stałe w rodzinnych stronach. Kiedy tylko trochę się usamodzielnił, ruszył ku przygodzie. Zwiedził całkiem sporo miast, lecz zawsze bał się wejść między ludzi, dlatego przyglądał im się z ukrycia. Potem został schwytany przez Allianę. Chociaż z początku zdenerwował się na nastolatkę, że pozbawiła go wolności, to złość szybko mu przeszła. Zrozumiał bowiem, że dzięki posiadaniu trenerki może jeszcze lepiej poznać otaczający go świat. Jest typowym rozrabiaką, którego nie zabraknie podczas żadnej zabawy. Uwielbia być w centrum uwagi i łatwo staje się zazdrosny o kogoś, komu poświęca się więcej czasu. Chociaż psocenie ma we krwi, potrafi przystopować, jeśli wymaga tego sytuacja. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie zgodzi się uspokoić z byle powodu. Często też zwiewa. Nie po ty, by uciec, ale po prostu, gdy coś go zainteresuje, biegnie za tym, nie myśląc o tym, że może się zgubić lub ktoś będzie się o niego martwił. Ach, jeszcze coś, nigdy nie mów przy nim o zakładaniu rodziny czy stałych związkach. Życie traktuje jak najwspanialszą przygodę, w której nie ma miejsca na marudzące dzieci albo kaprysy ukochanej.
Umiejętność: Overgrow - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki trawiaste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-06-17, 14:12

- Tak! - wykrzyknęłam, podskakując przy tym w miejscu z radości. Nie dość, że pierwsza walka w moim życiu poszła całkiem dobrze, to jeszcze od razu udało mi się złapać pokemona! Niemal nie wierzyłam w swoje szczęście.
Podbiegłam do Mony, by porwać ją na ręce i zasypać pieszczotami. Przypomniawszy sobie, że po walce nie jest już w perfekcyjnej kondycji, zdołałam trochę się opanować i dla odmiany zaczęłam entuzjastycznie zapewniać ją, że jest wspaniała, dzielna i zdolna.
Kiedy już nacieszyłam się wraz z nią zwycięstwem, sięgnęłam po pokeball z nowym lokatorem z zamiarem wypuszczenia go i powitania w gronie moich podopiecznych. Byłam podekscytowana, ale miałam też pewne obawy - w końcu nigdy wcześniej nie złapałam pokemona po uprzednim pokonaniu go. Jak będzie się zachowywał? Czy od razu zaakceptuje mnie jako swoją trenerkę? Cóż, był tylko jeden sposób, żeby się przekonać...

Daisy7 - 2015-06-17, 16:48

Mona polizała cię po twarzy i zaszczekała w miarę entuzjastycznie, ale do razu widać, że jest wyczerpaną walką, pomimo że próbuje tego po sobie nie pokazywać. Jeśli chodzi o Chespina, jemu też przydałoby się odwiedzić Centrum Pokemon. Jednak ten maluch w przeciwieństwie do lisiczki nie wygląda na ani trochę ucieszonego. Założył sobie ręce na piersi, przyjmując postawę zamkniętą i jakoś nie kwapi się do "powiedzenia" czegoś czy wykonania jakiegoś przyjaznego gestu.
- Nie smuć się, mała. Sporo dzikich Pokemonów z początku ma humorki, ale jestem pewien, że jeśli poznacie się bliżej i spędzicie wspólnie miły dzień, ten uparciuszek zapała do ciebie sympatią - pocieszył cię Liam, wyciągając dłoń ku zielonemu jeżykowi, lecz ten fuknął ostrzegawczo. - No cóż, nie to nie. Możemy ruszać dalej? Swoją drogą radziłbym ci schować do kulek tę dwójkę, bo pewnie są wyczerpani po walce.

Alliana - 2015-06-17, 17:44

Westchnęłam cicho, widząc zachowanie Chespina. Pozostawało mi tylko mieć nadzieję, że Watermoll ma rację. Na razie przykucnęłam przed pokemonem i przedstawiłam się:
- Mam na imię Alliana i jestem trenerką pokemonów. Zamierzam wyruszyć w podróż po całym regionie, a może i dalej, i przeżyć wspaniałe przygody. Mam nadzieję, że uda nam się jakoś dogadać i będziesz mi w nich towarzyszył. - Należałoby nadać Chespinowi jakieś imię, ale stwierdziłam, że może lepiej z tym nieco poczekać, obawiałam się bowiem, że póki jest obrażony na cały świat, żadne mu się nie spodoba. - Wkrótce odwiedzimy Centrum Pokemon, a wtedy na pewno poczujesz się lepiej - dodałam jeszcze, po czym odwołałam jego i Monę do pokeballi, wyprostowałam się i skinęłam Liamowi na znak, że możemy już ruszać w dalszą drogę.

Daisy7 - 2015-06-17, 18:11

Mogłabyś przysiąc, że oczy Chespina zalśniły, gdy powiedziałaś o podróży po całej regionie i dalej. To chyba dobry znak. Niech teraz posiedzi sobie w kulce i na spokojnie wszystko przemyśli, a kto wie, może po wizycie u Siostry Joy stanie się wesołym, zgodnym to bycia twoim towarzyszem Pokemonem. Odwoławszy jego oraz Eevee, ruszyłaś za Liamem w dalszą podróż. Tym razem rozmawialiście o różnych charakterach kieszonkowych stworków. Dowiedziałaś się, że bardzo często zmieniają się one po ewolucji. Zazwyczaj na lepsze, ale bywa też odwrotnie. Oby Mona nie stała się wulgarną lisiczką!
Na miejsce dotarliście o 10:23, co oznacza, że macie ponad pół godziny czasu wolnego przed rozpoczęciem wykładu. Watermoll wskazał ci budynek, w którym ma się odbyć prelekcja, a także stojący niedaleko charakterystyczny piętrowiec o białej barwie z czerwonym dachem - lecznica. Zapytał również, czy poradzisz sobie sama przez te trzydzieści minut z haczykiem, bo on chciałby spotkać się z kolegą badaczem i wymienić informacjami na temat jajek Laprasów, których ostatnio wspólnie szukaliście na plaży.

Alliana - 2015-06-17, 20:20

- Jasne! Pójdę tylko do Centrum, a potem od razu na wykład. Chyba nic nie zje mnie po drodze - odpowiedziałam pogodnie, wciąż uradowana niedawnym sukcesem, i ruszyłam w kierunku wskazanego przez Watermolla budynku. Miałam nadzieję, że nie będzie zbyt wielkiej kolejki i nie spóźnię się na wykład. Nawet jeśli był otwarty, to czułabym się nieco głupio, wchodząc w połowie.
W drodze do Centrum rozglądałam się z ciekawością po okolicy, nie chcąc przeoczyć jakiegoś interesującego miejsca, które mogłabym później odwiedzić.

Daisy7 - 2015-06-17, 21:48

Miasto, do którego trafiliście, nie jest zbyt duże. Oczywiście co najmniej dwa razy takie jak Foxhills, a może nawet i trzy, ale nie można go porównać do tych olbrzymich metropolii, gdzie życie pędzi jak szalone i co noc organizowane są jakieś imprezki z klubach czy pubach. Szybko zorientowałaś się, że większość budynków ma brązową barwę, a dachy są zielono-morskie. Kilka jednak wyróżniało się: centrum, market, niebieski i nowoczesny sklep z szyldem roweru oraz duża hala oznaczona jako "gym". Wszedłszy do lecznicy, stanęłaś na końcu niedługiej kolejki, a kiedy nadeszła twoja pora na rozmowę z różowowłosą kobietą stojącą za ladą, ta przedstawiła się jako Siostra Joy i zapytała, w czym może służyć.
Alliana - 2015-06-18, 00:14

Po wykładzie pewnie wstąpię do marketu. O ile zapas karmy wolałam uzupełnić w Foxhills, żeby nie taszczyć kilku kilogramów taki kawał drogi, to może znajdę tutaj jakieś ciekawe przedmioty, których próżno szukać w maleńkim miasteczku. No i pokeballe zapełniały mi się zaskakująco szybko, mogłabym więc coś z tym zrobić. Ale przed sprawami materialnymi należało zatroszczyć się o zdrowie pokemonów, a potem o moją edukację.
- Chciałabym uleczyć moje pokemony po walce - powiedziałam, wyjmując pokeballe Mony i Chespina i podając je kobiecie.

Daisy7 - 2015-06-18, 14:02

- Ależ oczywiście. Proszę momencik zaczekać - odpowiedziała pielęgniarka, biorąc od ciebie dwie kulki, które następne włożyła do dużej maszyny znajdującej się za nią. - Proszę. Pokemony są już pełne sił - dodała po około pięciu minutach, oddając ci obydwa balle.
Schowawszy stworki, a dokładniej to ich miniaturowe domki w bezpieczne miejsce, ruszyłaś ku drzwiom wyjściowym, mijając nowo utworzoną kolejkę do lady. Zostałaś jednak zatrzymana przez nieznaną ci dziewczynę, która na oko ma nie więcej niż dwanaście lat.
- Cześć! Nazywam się Zoey i jestem trenerką Pokemonów. Widziałam, że dawałaś Siostrze Joy pokeballe, więc ty też musisz zbierać kieszonkowe potworki, prawda? Może chciałabyś się wymienić? Masz coś ciekawego do zaoferowania? - zapytała się, uśmiechając się szeroko.


Alliana - 2015-06-19, 15:00

- Cześć. Jestem Alliana - powiedziałam, przyglądając się Zoey z pewnym zaciekawieniem.
Wymiana? Z jednej strony byłam zaintrygowana, z drugiej chyba nie czułabym się w porządku, oddając któregokolwiek z moich podopiecznych. Zwłaszcza w przypadku Mony czy Sagara ta myśl wydała mi się odrzucająca. Może kiedyś złapię jakiegoś pokemona z myślą o wymianie, nie będę się do niego przywiązywać i nie obiecam mu żadnych podróży i przygód u mego boku. Póki co jednak...
- Wybacz, ale na razie nie planuję rozstawać się z żadnym z moich pokemonów - odpowiedziałam dziewczynie.

Daisy7 - 2015-06-19, 15:31

- Noooo trudno. Może innym razem. To pa! - odpowiedziała bez krzty zmartwienia, po czym odmaszerowała w kierunku następnej osoby odchodzącej od lady, by zaproponować jej wymianę.
Opuściwszy centrum, ruszyłaś ku budynkowi, w którym ma się odbyć wystawa. Plakaty zdobiące go od strony wejścia z wizerunkami Laprasów i dużymi napisami głoszącymi "dzisiaj - prelekcja na temat Laprasów". Hmm... Zostało ci jeszcze prawie pół godziny czasu wolnego. Możesz tu poczekać, wejść do środka i trochę się rozejrzeć albo wybrać się gdzie indziej. Byle blisko, bo sama stwierdziłaś, że głupio byłoby się spóźnić.

Alliana - 2015-06-19, 20:28

Wizyta w Centrum trwała krócej, niż się spodziewałam, i teraz nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. Po krótkiej chwili wahania zdecydowałam się wejść do środka i nieco rozejrzeć. Może przygotowano jeszcze coś ciekawego związanego z Laprasami? W każdym razie nie widziałam w tej chwili żadnej lepszej opcji, jako że wizyta w markecie mogłaby zająć zbyt wiele czasu, a żadnych innych ciekawych miejsc na razie nie wypatrzyłam. Większość trenerów może zainteresowałaby się gymem, ale ja póki co nie paliłam się do odwiedzania sal.
Daisy7 - 2015-06-19, 21:56

Budynek z zewnątrz nie wygląda na specjalnie duży, ale gdy weszłaś do środka, poczułaś się strasznie malutka w porównaniu do wystroju. Na dole znajduje się bufet oraz toalety. Ciekawsza częśc, czyli sam wykład odbywać się będzie na pierwszym piętrze. Wszedłszy tam, ujrzałaś mnóstwo białych krzeseł ustawionych w rządku i skierowanych ku drewnianemu podestowi. Stoi na nim drobny stolik z różnymi gadżetami, a za nim znajduje się rzutnik. Na suficie z tyłu sali wisi natomiast rzutnik. Nie zabrakło też potężnych głośników. Zapowiada się całkiem nowocześnie. Nieco dalej za kotarą znajduje się ściana pełna zdjęć Laprasów, które postanowiłaś obejrzeć z braku lepszego zajęcia.

W międzyczasie, kiedy oglądałaś fotografie, krzesła dla widzów i słuchaczy zaczęły się zapełniać.
- Alliana, mała! - usłyszałaś znajomy głos, a obróciwszy się, ujrzałaś Liama stojącego ramię w ramię z jakimś starszym mężczyzną z siwiejącymi włosami podpierającym się drewnianą laską. Chłopak gestem ręki nakazał ci podejść. - Profesorze, to moja towarzyszka, Alliana, wnuczka Eleonory Casthairs. Mała, to jest profesor William Blake, który poprowadzi spotkanie - przedstawił was sobie, a po tonie głosu, jakim wymówił godność uczonego, poznałaś, że odnosi się do niego z wielkim szacunkiem, a może nawet czcią. Na pewno jest kimś mega mądrym.
- Miło mi cię poznać - odpowiedział życzliwie pan Blake, wyciągając rękę na powitanie. - Słyszałem, że posiadasz młodego Laprasa? Może zgodziłabyś się go potem pokazać publiczności na zakończenie mojego wykładu? Mój Teo jest za duży - poprosił, a w oczach swojego kolegi Watermolla dostrzegłaś błaganie, byś pod żadnym pozorem nie odmówiła jego "mentorowi".

Alliana - 2015-06-20, 16:36

- Dzień dobry - przywitałam się nieśmiało, podając mu rękę. Trochę niepewnie czułam się w towarzystwie starszego pana, który cieszył się takim szacunkiem Watermolla, i bałam się, że zaraz palnę jakąś głupotę.
Nie mogłam odmówić niemej prośbie Liama, choć miałam pewne obawy co do wypuszczania Sagara przed całym tłumem ludzi. Nie należał on w końcu do najodważniejszych pokemonów, więc co będzie, jeżeli się zestresuje i zacznie zachowywać się nieodpowiednio? Cóż, może nie będzie wcale tak źle. W końcu to tylko ludzie, a nie potężne pokemony, no i chyba zachowają przecież jakiś dystans.
- Tak, Sagar wykluł się zaledwie przedwczoraj - odpowiedziałam. - Jeżeli pan profesor sobie życzy, mogę go zaprezentować.

Daisy7 - 2015-06-20, 18:52

- Byłoby mi bardzo miło. No i gościom na pewno także. W końcu co to z przyjemność słuchać tylko jakiejś paplaniny staruszka, który wygląda, jakby lada chwila miał się rozsypać - zaśmiał się głośno, sprowadzając na siebie spojrzenie sporej części zebranych.
- Och, proszę nie wygadywać takich głupstw, profesorze. Jestem pewien, że mnie pan przeżyje z tym swoim poczuciem humoru i wigorem - zapewnił go Liam, a tobie posłał w międzyczasie wdzięczne spojrzenie.
- Bardzo ci dziękuję, Watermoll. Zawsze byłeś miłym chłopakiem. Chodź, pomożesz mi włączyć prezentacje, którą zamierzam wyświetlić na początek - poprosił pan Blake, ciągnąc za sobą zaszczyconego badacza.
Prelekcja okazała się niezwykle ciekawym przeżyciem. Dowiedziałaś się na niej mnóstwa interesujących rzeczy poczynając na suchych faktach typu wzrost, waga i barwa przeciętnego Laprasa, a kończąc na ciekawostkach: "Stworki tego gatunku są łagodne i bardzo pomocne, np. często przewożą na swoich grzbietach ludzi. Niestety ufność Laprasów o mały włos nie doprowadziła do ich wyginięcia z rąk myśliwych, dlatego są teraz uznawane za bardzo rzadkie. Cechują się też wielką inteligencją, a te prawdziwe geniusze potrafią doskonale rozumieć ludzką mowę". Zobaczyłaś też gif przedstawiający zmianę pyska Laprasa, kiedy staje się dorosły - spójrz. Bez dwóch zdań twój Sagar nie ma jeszcze wydłużonego łebka ani małych oczu, co oznacza, iż dalej kwalifikuje się jako dziecko. Chociaż to akurat można stwierdzić na podstawie jego rozmiarów.
- Zaraz będzie czas na pytania, ale zanim to nastąpi, chciałbym, aby zobaczyli państwo na własne oczy żywe Laprasiątko. To podopieczny towarzyszki mojego ucznia i wykluł się zaledwie dwa dni temu. Panno Casthairs, możemy prosić na scenę? - skierował sędziwe, otoczone zmarszczkami oczy ku tobie. Wstając, usłyszałaś wokół szmer podekscytowania.

Alliana - 2015-06-20, 19:14

Przełknęłam ślinę i ruszyłam ku podestowi. Droga zdawała mi się dłużyć, jakbym miała do przejścia co najmniej kilometr. W końcu jednak dotarłam na scenę i nadszedł czas, by zaprezentować zgromadzonym Laprasa. Na moment zacisnęłam dłoń na pokeballu, starając się opanować moje własne zdenerwowanie, by nie udzieliło się młodemu, po czym wypuściłam go z kulki.
- Hej, Sagar - przywitałam się z nim pogodnym tonem, by dodać mu otuchy. Stałam tuż obok niego, gotowa rzucić się go uspakajać, gdyby zanosiło się na to, że puszczą mu nerwy.

Daisy7 - 2015-06-21, 01:12

Stworek zmaterializował się tuż obok ciebie na niewielkiej drewnianej scenie. Wydał z siebie radosny, piskliwy głosik i załopotał łebkiem na boki, jakby chciał się w ten sposób przywitać. Ten uroczy pokaz został skomentowany przez publikę głośnym westchnięciem i rozkosznym "oooo", jakby właśnie obserwowali małego niemowlaka lub szczeniaczka goniącego swój ogonek. Niestety tym sposobem widzowie dali o sobie znać, a kiedy Sagar spostrzegł ich wszystkich wlepionych w jego ciałko, pisnął tym razem nie radośnie i przycisnął się do ciebie najbardziej jak tylko mógł, chowając łepek pomiędzy twoimi nogami, co znów zauroczyło zebranych.
- Dziękujemy, możesz go już schować - powiedział spokojnym tonem profesor Blake, uśmiechając się wdzięcznie. - Jak państwo widzieli, małe Laprasy są przeurocze. Trzeba mieć jednak na uwadze, że łatwo można je wystraszyć lub spłoszyć. Często też płaczą. Nie chcę wyjść na okrutnego, ale nie należy się tym specjalnie przejmować. Chodzi o to, że młode Laprasy często szlochają, bo to je uspokaja. Nie są smutne ani nic im nie dolega. Przykładowo potrafią dzięki temu szybciej się zmęczyć i zasnąć, kiedy mają problem z bezsennością. Oczywiście, jeśli taki maluch płacze długo, wtedy należałoby się nim zainteresować - dodał. - Pannienko Casthairs, czy chciałaby nam pani powiedzieć coś, co zaobserwowała pani u swojego podopiecznego? A może opowie nam pani, jak wyglądało wasze zapoznanie się? Widać, że maluch traktuje panią jak własną mamę - zaproponował.

Alliana - 2015-06-23, 12:05

Jeszcze tylko dwa egzaminy, jeszcze tylko dwa egzaminy <tłucze głową w biurko>
---------
Całkiem przyjemnie być trenerką pokemona, który wzbudza takie zachwyty, ale i tak z ulgą odwołałam Sagara do pokeballa. Uff, obyło się bez laprasowej traumy i mojej kompromitacji! Na razie...
- Mam Sagara od jaja, choć niestety spóźniłam się nieco na sam moment jego wyklucia - przyznałam z żalem. - W pierwszej chwili był dość przestraszony, ale mleko poprawiło mu humor, a już po chwili się do mnie łasił. Cóż, ogólnie jest raczej bojaźliwy i bardzo nie lubi samotności, ale obecność mojej Eevee dodaje mu otuchy. I jej w pierwszej chwili się obawiał, ale szybko go do siebie przekonała.

Daisy7 - 2015-06-23, 13:37

*kładzie poduszkę między głowę a biurko i głaska* dasz radę~ a potem tyleeeee wolnego .o.
-------------------------------------------------------
- Bardzo dziękujemy - powiedział profesor, kiedy skończyłaś mówić i mogłaś wreszcie usiąść na krzesełku obok innych widzów. - Czyli dowiedzieliśmy się jeszcze, że małego Laprasa można łatwo przekonać mlekiem i dobrze być przy nim, gdyż nie lubi samotności - podsumował. - Ktoś ma jakieś pytania? - zapytał, lecz nikt ani się nie odezwał, ani nie podniósł ręki jak grzeczny uczeń w szkoke, kiedy zna odpowiedź na zadane przez nauczyciela pytanie. - W takim razie dziękuję za tak liczną frekwencję. Za kotarą na prawo znajduje się ściana z mnóstwem zdjęć Laprasów. Zapraszam do oglądania. A ja będę się już z państwem żegnał, do widzenia.
Zanim pan Blake zniknął na dobre, raz jeszcze podziękował ci osobiście. Potem w towarzystwie Watermolla opuściłaś budynek, zatrzymując się tuż przed nim w cieniu pobliskiego drzewa.
- Wielkie dzięki, że się zgodziłaś, mała. Masz u mnie loda z bitą śmietaną, owocami, posypką i czym tam sobie zechcesz. A Sagar paczkę przysmaków dla wodnych Pokemonów - wyszczerzył się Liam, czochrając cie po włosach. - Zdążyłaś już coś zwiedzić? Jak nie to mów, gdzie mamy iść i nie martw się o czas.

Alliana - 2015-06-24, 17:15

Wyszłam z wykładu całkiem zadowolona, nie tylko z wysłuchanej prelekcji, ale też z siebie. Miło, że Liam doceniał mój wkład, w końcu to wystąpienie kosztowało mnie nieco nerwów.
- Byłam tylko w Centrum Pokemon, ale zdążyłam trochę się rozejrzeć po drodze. I szczerze mówiąc, nie widziałam nic szczególnie ciekawego, przynajmniej poza marketem, który i tak planowałam odwiedzić - powiedziałam, mając nadzieję, że nie wyjdę na kompletnie ślepą na walory Cerulean City... o ile miało jakieś poza sklepem z rowerami, który jednak chyba trudno by było wciągnąć na listę zabytków.

Daisy7 - 2015-06-24, 17:29

przypominam, że masz fiolkę z Noibatem, którą możesz "zmienić" na Poka w Cerulean ;)
--------------------
- Jak chcesz. Ja byłem tu już z milion razy, więc możemy równie dobrze wracać już do domu. Oczywiście po uprzednim odwiedzeniu marketu - odpowiedział, po czym wspólnie ruszyliście ku niebieskiemu budynkowi.
Ułożenie produktów jest wręcz identyczne co w sklepie w Foxhills. Z tą różnicą, że tutaj wszystkie jest dwa jak nie trzy razy więcej. Spostrzegłaś też, że mają większą ofertę. Przykładowo w karmie. Znajdziesz nie tylko specjały dla każdego typu, ale też różne dodatki w formie ciasteczek, chrupek, które czyszczą zęby i tym podobne. Oprócz tego mnóstwo balli, zwykłe jedzenie dla ludzi i picie, kamienie i przedmioty ewolucyjne oraz medykamenty. Co pakujesz do koszyka?

Alliana - 2015-06-24, 17:56

Rozejrzałam się zachłannie po półkach, powtarzając sobie w myślach, że muszę rozsądnie gospodarować pieniędzmi. Rozsądnie, Alliano. Nie potrzebujesz wszystkiego. Opanuj się.
Wcześniej nie planowałam kupować tutaj karmy ze względu na jej ciężar i odległość od domu, jednak ten szeroki asortyment był całkiem kuszący i po krótkim wahaniu zdecydowałam się jednak odnowić zapasy już teraz.
Ostatecznie do mojego koszyka trafiły następujące przedmioty:
Greatballe - 3 szt.
Karma dla pokemonów wodnych - 5kg
Karma dla pokemonów trawiastych - 2kg
Karma dla pokemonów normalnych - 2kg
Antidote - 1 szt.

Daisy7 - 2015-06-24, 18:27

Z greatballami udało ci się trafić na świetną promocję trzech w cenie dwóch, dzięki czemu zapłaciłaś za nie tylko 1200$. Do tego należy doliczyć trzy różne rodzaje karmy i Antidote. Łącznie wydałaś 1512$. Kiedy uregulowałaś rachunek, wyszłaś przed market, aby zaczekać na swojego towarzysza, który, sądząc po wózku, który wziął na zakupy zamiast zwykłego koszyka, planuje większy shopping niż twój. Przysiadłaś na oparciu ławki skierowana w stronę krzaków. Spostrzegłaś bawiącego się w nich Poke-kota.

Sądząc po różowej obróżce, która zdobi jego szyję, ma już właściciela. Zainteresowało cię jednak to, że stworek bawi się czymś podłużnym, co trzyma w łapkach. Wygląda jak szklana fiolka z fioletowawą zawartością. Ale jeśli to rzeczywiście szkło maluch może sobie zrobić krzywdę. No i nie wiadomo co takiego powoduje znajdujący się wewnątrz płyn. Może ma właściwości żrące?

Alliana - 2015-06-25, 18:10

Jaki rozkoszny! Szkoda, że najwyraźniej do kogoś należy, bo najchętniej wróciłabym z nim do domu. Mogłabym tak siedzieć i rozpływać się nad nim jeszcze przez tydzień, ale fiolka skutecznie zwróciła moją uwagę. Zsunęłam się więc z oparcia ławki i podeszłam nieco bliżej kota, starając się go przy tym nie spłoszyć. Przykucnęłam i odezwałam się przyjaznym tonem:
- Co tam masz? Mogę zobaczyć? - Ostrożnie wyciągnęłam otwartą dłoń w kierunku pokemona, nie za daleko, by nie uznał, że chcę go chwycić. By go zwabić, uciekłam się też do starego dobrego kici kici.

Daisy7 - 2015-06-25, 18:21

Kotek nie zwiał. Z początku nawet nie podniósł na ciebie spojrzenia zajęty zabawą. Jak nic musi mieć właściciela, bo gdyby był dziki, nie pozwoliłby człowiekowi zbliżać się do siebie. Dopiero gdy zaczęłaś się do niego odzywać i wyciągnęłaś rękę, uniósł granatowe oczy, które spotkały się z twoimi. Kici kici zadziałało wręcz idealnie, rozczulając czterołapa, który zostawił fiolkę i ignorując ją, ruszył ku tobie. Najpierw otarł się o twoją wyciągniętą dłoń, potem obszedł cię wokół łasząc się, a na koniec położył tuż pod twoimi stopami, obracając na plecy tak, byś mogła pieścić go bo odsłoniętym brzuszku. Och, to samiczka.
Alliana - 2015-06-25, 18:36

Z najwyższą przyjemnością zajęłam się wygłaskiwaniem kotki za wszystkie czasy. Co za urocze stworzenie! Ach, koty... Na moment moje myśli powróciły do fioletowego hultaja z lasu. Ciekawe, co teraz porabia. Okrada niczego niespodziewających się wędrowców? Zażywa drzemki dla urody? Może kiedyś wybiorę się jeszcze go poszukać. Albo jakiegoś innego kotowatego pokemona, który może charakterem bardziej przypominałby obecny tu egzemplarz niż jego.
Po chwili spędzonej na pieszczotach przesunęłam się nieco w stronę porzuconej fiolki, po czym sięgnęłam po nią jedną ręką, drugą nie przestając miziać kocicy. Z ciekawością zerknęłam na znajdujący się wewnątrz płyn. Może Liam pomoże mi go zidentyfikować? W końcu na studiach powinien mieć jakąś chemię czy coś podobnego.

Daisy7 - 2015-06-25, 18:46

Jedyne co słyszałaś to głośne "mrrrrr" wydawane przez kocicę. Samiczka coraz bardziej wierciła się na plecach, a kiedy tylko na moment przestałaś ją głaskać lub drapać, natychmiast o sobie przypominała głośnym fuknięciem wyrażającym niezadowolenie. Urocza, ale jakże niecierpliwa i wymagająca. Po dokładnych oględzinach fiolki wypełnionej do połowy fioletowym płynem nie dowiedziałaś się o niej niczego więcej. Zero oznakowania, a substancja może być zarówno sokiem winogronowym jak i denaturatem.
- Simona! - usłyszałaś dziewczęcy głos, a po uniesieniu głowy w stronę marketu, ujrzałaś nadbiegającą w twoim kierunku dziewczynę o długich kruczoczarnych włosach do pasa i dużym piwnych oczach. Kotka usłyszawszy nieznajomą, poderwała się i od razu poczłapała ku niej, po czym zaczęła się łasić obok nastolatki. - Och ty pieszczochu. Nawet chwili nie mogłaś zaczekać w spokoju, co? - zaśmiała się, podnosząc Pokemona na ręce i sadzając go sobie na ramieniu niczym pirat papugę. - Przepraszam za nią. Lgnie do ludzi jak magnes. Mam nadzieję, że nic złego nie zrobiła? - zapytała cię uprzejmie.

Alliana - 2015-06-26, 20:20

O rany, to już przesada, jak cudownie Simona wygląda na ramieniu właścicielki. Też chcę swojego pirackiego kota! Fioletowy draniu, bądź gotów - przybywam po Ciebie!
- Nie, skądże, było mi bardzo miło w jej towarzystwie - odpowiedziałam, obdarzając dziewczynę szerokim uśmiechem. - Jest urocza. Swoją drogą, to twoje? - Pokazałam jej tajemniczą fiolkę. - Simona bawiła się nią, kiedy ją zobaczyłam. Bałam się, że może zranić się szkłem albo zawartością... czymkolwiek ona jest. Dlatego właśnie jej ją odebrałam.

Daisy7 - 2015-06-26, 20:47

Dziewczyna zmarszczyła brwi przyglądając się uważnie fiolce, ale nie wzięła jej do ręki. Po krótkiej obserwacji odsunęła głowę, potrząsając ją na boki, jakby odganiała się od natrętnej muchy.
- Nie, to nie moje. Nie wiem co to, ale dziękuję, że zabrałaś to Simonie. Bawi się wszystkim, co wpadnie jej w łapki. Moja mała spryciula - zaśmiała się i pogłaskała kocicę pod brodą, co ta skomentowała cichym mruczeniem. - To my się będziemy już zbierać. Do zobaczenia! - dodała, a następnie odeszła, pieszcząc nadal podopieczną.
Ty natomiast zostałaś sama z małą buteleczką wypełnioną fioletowym płynem. Ale nie na długo, bo po kilku minutach z marketu wyszedł Liam. Sądząc po jego wyładowanym plecaku, zakupy się udały.
- Proszę. Tak jak obiecałem lody dla ciebie, a tu masz w woreczku siedem ciasteczek dla Pokemonów wodnych. Sagar będzie wniebowzięty, jak tylko odstawi mleko - poinformował mężczyzna, podając ci rożka z trzema różnokolorowymi kulkami oraz nieprzezroczystą siatkę opatrzoną w przysmaki.

Alliana - 2015-06-26, 23:22

O, a więc Liam nie rzucał słów na wiatr. Miło! Podziękowałam za otrzymane przysmaki w imieniu swoim i Sagara. Napoczęłam rożka, żeby nie stopniał, po czym znów uniosłam szklany przedmiot, by zaprezentować go Watermollowi. - Masz jakiś pomysł, co to może być? Bawił się tym pokemon, więc mu to zabrałam, żeby się nie skaleczył. Ale kiedy pojawiła się jego właścicielka i chciałam jej oddać tę fiolkę, stwierdziła, że to nie należy do niej. - Zakołysałam łagodnie zamkniętym wewnątrz płynem. - Wygląda całkiem intrygująco. I jaki ma ładny kolor...
Daisy7 - 2015-06-27, 00:08

- Dobrze, że mu to zabrałaś. Nie mam pojęcia, co może znajdować się w środku, ale wątpię, by ktoś wlał do takiej laboratoryjnej fiolki niegroźny płyn. Do tego barwa fioletowa kojarzy się z trucizną, więc możliwe, że znalazłaś jakąś próbkę, która przypadkiem "uciekła" z pracowni. Kto wie, może ten stworek ją stamtąd zabrał, jak leżała na parapecie, bo pomyślał, że będzie z tego świetna zabawa. W każdym razie wydaje mi się to całkiem prawdopodobne, ponieważ a obrzeżu Cerulean znajduje się niewielkie laboratorium. Chyba prywatne i o ile się nie mylę należy do jakiegoś dzianego kolesia, który ma fioła na punkcie eksperymentów. Wiesz, chyba powinniśmy to tam zanieść. Pozwól, że wybiorę się z tobą, ponieważ ten mężczyzna to... - urwał nagle, a ty spostrzegłaś kątem oka, że mówiąc o nieznanym ci profesorku Liam zesztywniał, a jego rysy twarzy zrobiły się wyraźniejsze. - Nieważne. Idziemy? - dodał po chwili, nakładając na twarz maskę spokojnego, opanowanego i jak zawsze uśmiechniętego. Niuch, niuch, jakaś nowa tajemnica?
Alliana - 2015-06-27, 16:38

Uniosłam brwi, obdarzając Liama spojrzeniem pełnym zdziwienia. Ten mężczyzna to kto...? Coś tak urwał w pół zdania?! I teraz się będę zastanawiać... Na szczęście chyba niezbyt długo, skoro zaraz mamy go odwiedzić. Oby tylko był na miejscu, bo naprawdę chcę się dowiedzieć, co to za substancja. W sumie zobaczyć to laboratorium też byłoby całkiem ciekawie. Jeśli ten naukowiec jest totalnym wariatem, to nawet tym bardziej. No, gdybym miała pójść tam sama, to chyba nie czułabym się tak pewnie, ale w towarzystwie Liama już tak.
- Okej, chodźmy - odpowiedziałam, zajadając loda.

Daisy7 - 2015-06-27, 18:26

Tak jak powiedział Liam, prywatne laboratorium znajduje się na samym brzegu miasta, więc po drodze zwiedziliście je całe wzrokiem, aczkolwiek nie dostrzegłaś żadnego ciekawego budynku, o którym nie miałaś wcześniej pojęcia. Samo laboratorium nie wygląda specjalnie okazale. Małe, przypominające zwyczajny domek pomalowany na biało z czarnym dachem. Znacznie bardziej w oczy rzuca się szklarnia wybudowana na terenie posiadłości profesorka, która jest co najmniej trzy razy taka jak budynek! Do tego znacznie wyższa. Ciekawe co też trzymają w środku. Egzotyczne rośliny? Zapukawszy do drzwi, odczekaliście moment i po chwili pojawił się w nich szczupły mężczyzna ubrany elegancko. Głowę zdobią mu potargane włosy w mysim kolorze, a na twarzy ma małe wąsy o identycznej barwie. Do tego wąskie niebieskie oczy ukryte za okrągłymi okularami. Cóż... z twarzy wygląda na sympatycznego.
- Witam państwa. Dotarliście do laboratorium profesora Carltona, czyli mojego. W czym mogę pomóc? Czyżbyście chcieli zostać ochotnikami do badań? - przedstawił się i zapytał, ostatnie pytanie zadając z nieukrywaną nadzieją.


Alliana - 2015-06-27, 23:30

Jak na razie wcale nie wydawał się być podejrzanym osobnikiem. Może Liam coś sobie wymyślił? Albo na przykład ten gość podważył autorytet profesora Blake'a. No dobra, średnio prawdopodobne, ale wizja zapowietrzonego po usłyszeniu takiej herezji Watermolla była dość zabawna.
Ta wzmianka o badaniach była już może ciut niepokojąca, ale pewnie chodziło o coś zupełnie niegroźnego, a poza tym nie łapał przecież gości za fraki i nie wciągał ich do swojej pieczary, tylko szukał ochotników. Od przynależności do tej grupy wolałam się jednak na wszelki wypadek trzymać jak najdalej.
- Dzień dobry - zaczęłam. - Um, nie. Chcieliśmy zapytać, czy to nie należy przypadkiem do pana. - Po raz kolejny zaprezentowałam fiolkę i opowiedziałam pokrótce, jak zagadkowy przedmiot trafił w moje ręce.

Daisy7 - 2015-06-27, 23:47

- Hmmm... Mogę? - poprosił mężczyzna, wyciągając dłoń po fiolkę, którą następnie podniósł wysoko pod słońce i mrużąc oczy, zaczął jej się przyglądać, delikatnie trzęsąc przedmiotem, by zawartość wewnątrz zakołysała się. - Nie, to nie należy do mnie. Wszystkie moje buteleczki z płynami są oznakowane, bo inaczej bym się pogubił. Najprawdopodobniej to zwyczajne antidotum, które leczy Pokemony ze stanu zatrucia. Najczęściej sprzedaje się je w większych, żółtych butelkach, ale takie miniwersję też istnieją. Ale jeśli chcesz, mogę spojrzeć na to pod mikroskopem, wtedy zyskasz pewność - zaproponował uprzejmie, podając ci z powrotem fiolkę.
Alliana - 2015-06-28, 20:50

Antidotum? No nie wiem, dla mnie to wygląda raczej jak coś, po czego przyjęciu z antidotum trzeba skorzystać. Ale to nie ja tu jestem znawcą.
- Jeśli nie będzie to dla pana problemem... - odpowiedziałam, uśmiechając się przymilnie.
Sama nie śmiałabym mu zawracać głowy prośbą, by zbadał tę ciecz, ale skoro sam już się zaoferował, to nie widziałam powodu, by nie skorzystać. Poza tym może poprosi nas, żebyśmy poszli z nim, i będę mogła obejrzeć prawdziwe laboratorium? Raczej się nie zanosi, żeby miał nas w nim zamknąć, więc mogłaby to być całkiem przyjemna wizyta.

Daisy7 - 2015-06-28, 23:14

- Ależ żaden problem. Sama przyjemność! Kto wie, może wspólnie odkryjemy coś przełomowego? - uśmiechnął się, po czym odsunął w bok przepuszczając cię do środka, lecz gdy tylko weszłaś, zagrodził drogę Liamowi. - A pan to po co? - zapytał z nieukrywaną niechęcią.
- Towarzyszę tej małej i beze mnie nie pójdzie - oznajmił niby to neutralnym, całkiem wyluzowanym głosem, lecz kiedy mówił to zdanie jego oczy wyglądały jak ślepia morderczego wilka mającego niezmierną chęć rzucenia się ku gardłu rywala. No i ten zwrot "beze mnie nie pójdzie". Chyba sobie na zbyt wiele pozwala. Przecież jesteście zwykłymi znajomymi.
- Ach tak... No dobrze. W takim razie zapraszam - westchnął znudzonym tonem profesor, wpuszczając do laboratorium Watermolla. - Skręcamy tutaj na prawo - poinformował od razu, wskazując na białe drzwi oznaczone napisem "lab 1".
Trafiłaś do dużego pokoju zawalonego mnóstwem rzeczy. Są tu trzy obszerne biurka, a na każdym co najmniej jeden mikroskop. Do tego wszędzie walają się stosy kartek, a pod jedną ścianą piętrzy się wysoki po sam sufit regał z podłużnymi półkami. Jedna z nich była wysunięta, więc dojrzałaś kątem oka mnóstwo fiolek poukładanych alfabetycznie w wąskich przegródkach. Są chyba szersze od twojej i na każdej widnieje nalepka z napisem. Buteleczka "uszy dla Feebasa" nieco cię przeraziła, ale postanowiłaś tego nie okazywać.
- Przepraszam za bałagan - zaśmiał się pan Carlton, lecz jego chichot zagłuszyło głośne ryknięcie, jakby w pokoju obok palono kogoś żywcem. - Ojć. Zaraz wrócę. Proszę niczego nie dotykać - powiedział i nim zdążyliście przytaknąć, zniknął za drzwiami zostawiając cię samą z badaczem wodnych Pokemonów, który obserwuje pomieszczenie z wyraźnym zniesmaczeniem, a może nawet obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.

Alliana - 2015-06-28, 23:42

Trochę zaniepokoiło mnie, że profesor Carlton w pierwszej chwili nie chciał wpuścić Watermolla. Poczułam ulgę, gdy Liamowi udało się postawić na swoim i mi towarzyszyć, choć zabrzmiał okropnie zaborczo.
Kiedy Carlton wyszedł, odwróciłam się do Watermolla i zrobiłam minę pod tytułem „Co to było?!”. Dobrze, że udało mi się nie upuścić z wrażenia fiolki. Już wcale nie chciałam zwiedzać, tylko jak najszybciej się stąd ulotnić. Niech ten cały profesorek szybko obejrzy tę przeklętą substancję i tyle mnie widział.
A jeśli tuż obok mnie rzeczywiście obdzierano kogoś ze skóry w imię nauki? Ale przecież gdyby działo się tu coś naprawdę złego, to Liam chyba by na to nie pozwolił, prawda? Zawiadomił by władze, a już na pewno by mnie tu nie przyprowadził. Kiedy już się stąd wydostaniemy, będę musiała wypytać go o Carltona i jego eksperymenty, choć teraz wcale nie byłam ich ciekawa - czułam za to, że zaczyna mnie nieco mdlić. Na razie jednak czekałam pokornie na powrót właściciela tego przybytku, trzymając się z dala od wszelkich preparatów i urządzeń.

Daisy7 - 2015-06-28, 23:58

Liam wzruszył ramionami, jakby nie wiedział, co też takiego masz na myśli. Przy okazji zrobił taką minę zbitego psa, że nie sposób było się na niego gniewać. Gospodarz wrócił bardzo szybko lekko spocony na twarzy, ale widocznie zadowolony.
- Już jestem - poinformował niepotrzebnie, bo przecież widać, że przyszedł. - Okej, poproszę jeszcze raz tą fiolkę - powiedział melodyjnym, nieco uwodzicielskim głosem, wyciągając ku tobie dłoń.
Kiedy podawałaś mu buteleczkę, mogłabyś przysiąc, że facet delikatnie pogłaskał cię po dłoni swoim kciukiem, co nieźle cię zamurował. Ten jednak udając, iż nic takiego nie miało miejsca, zaczął przygotowywać preparat. Nałożywszy kropelkę fioletowej substancji na szkło laboratoryjne, wsunął je w mikroskop, a potem zaczął się mu uważnie przyglądać przez powiększający okular. Cmokał powietrze przez moment, po czym stwierdził, że to wcale nie żadne antidotum, a DNA jakiegoś niewielkiego Pokemona.
- Kilka minut w inkubatorze i stworek się narodzi. Tylko taka usługa trochę kosztuję, ale bez baw, oddasz mi w naturze - zaśmiał się, posyłając ci obleśny uśmiech.
Chichot Carltona tym razem został przerwany przez głośne warknięcie Watermolla, którego oczy zrobiły się jeszcze bardziej żadne mordu niż przedtem.
- Och, proszę się nie denerwować. Tak sobie tylko żartuję. Mam słabość do pięknych kobiet. Oczywiście wykluję panience tego malucha za darmo. Możecie państwo poczekać na zewnątrz, bo to może potrwać jakieś dwadzieścia-trzydzieści minut, a ja jestem słaby w zajmowaniu się gośćmi - poinformował życzliwie, wlewając całą zawartość twojej fiolki do małego wysuwanego pojemniczka będącego częścią sporej maszyny, która zapewne jest tym całym inkubatorem.
- W takim razie będziemy przed budynkiem - zdecydował prędko twój towarzysz, przepuszczając cię w drzwiach.

Alliana - 2015-06-29, 00:17

Fuj! Mentalnie aż otrząsnęłam się z obrzydzenia, ale na szczęście udało mi się nie okazać tego na zewnątrz. A więc o to chodziło Liamowi, już wszystko jasne. Całe szczęście, że lubieżny profesorek nie kazał nam zaczekać w środku. Pół godziny w jego towarzystwie to zdecydowanie więcej, niż byłabym w stanie znieść. Kiedy już znaleźliśmy się na zewnątrz i zdążyłam nacieszyć się przestrzenią niezawierającą Carltona, zwróciłam się do Liama:
- Dzięki, że ze mną poszedłeś. Ale mogłeś mnie ostrzec, co konkretnie jest z nim nie tak. - Skrzywiłam się. - Swoją drogą, co on wyrabia w tym laboratorium? Ten wrzask... To chyba nie są żadne normalne eksperymenty.
Przez to wszystko ledwie docierało do mnie najważniejsze: za chwilę otrzymam pokemona. Kto wie, jakiego gatunku... I czy będzie zupełnie normalny mimo dość dziwnego pochodzenia. I faktu, że pierwszą osobą, którą pozna, będzie Carlton. To chyba nie może się nie odbić na psychice niewinnego stworzenia.

Daisy7 - 2015-06-29, 01:28

- Ano powinienem, ale miałem nadzieję, że to tylko plotki i wcale nie jest takim babiarzem. Osobiście nigdy go nie poznałem, więc nie mogłem potwierdzić ich słuszności, a ciebie nie chciałem niepotrzebnie martwić - wyjaśnił, uśmiechając się przepraszająco. - Rzeczywiście ten krzyk nie brzmiał zbyt ciekawie. Zresztą przyglądałem się probówkom, które miał w uchylonej półce i niektóre nazwy... szkoda słów. Aczkolwiek podobno policja regularnie sprawdza, czy wszystko co robi jest legalne i jak widać tak. Chyba, że się tak świetnie z tym ukrywa, ale wolę się w to nie mieszać - dodał.
Podniecenie nowym Pokemonem rosło w tobie coraz bardziej. Kiedy drzwi laboratorium otworzyły się i profesorek was przywołał, o mały włos nie dostałaś zawału. Nie można ludzi tak nagle wyrywać z zamyślenia. Na szczęście mężczyzna schwytał już twojego nowego podopiecznego w jakąś nietypową czerwono-czarną kulkę, którą ci podał, tłumacząc, że to Cherishball, czyli najbardziej luksusowy ball ze wszystkich możliwych.
- Bardzo panu dziękujemy za pomoc i ten hojny dar. Będziemy się już zmywać - powiedział za ciebie Watermoll.
Już miałaś przytaknąć, a następnie odejść, lecz wówczas doszło do... tego. Carlton chwycił cię mocno za nadgarstek pociągając tak, byś stała twarzą do niego, a następnie zbliżył swoje okropne usta do twoich, które zaczął molestować swoimi, wpychając ci swój język do buzi. To było OBRZYDLIWE! Poczułaś się niesamowicie słabo. Tak bardzo, że nawet nie miałaś siły się wyrwać. Chciałaś tylko zemdleć, co niestety nie było ci dane. Potem wszystko działo się wręcz błyskawicznie. Liam chwycił cię w pasie odciągając troszkę brutalnie do tyłu, ale to chyba było konieczne, po czym zrobił krok do przodu i z całej pety przywalił babiarzowi w twarz. Ten zachwiał się, lecz nie upadł, co dodatkowo zachęciło twojego kumpla do przywalenia mu jeszcze dwóch mocnych uderzeń w mordkę. W końcu facet upadł na tyłek, a ty spostrzegłaś płynącą obficie z jego nosa krew oraz rozwaloną wargę. Mimo to dalej uśmiechał się głupkowato. Na koniec badacz wodnych stworków złapał cię delikatnie, aczkolwiek stanowczo za nadgarstek i pociągnął za sobą z dala od laboratorium, narzucając prędko tempo.
- To było ostrzeżenie! - krzyknął Liam, zanim zniknęliście za pobliskimi drzewkami.
Szłaś za mężczyzną powstrzymując się przed zwymiotowaniem. Na szczęście nie kazał ci iść w takim stanie do Foxhills. Zatrzymaliście się na skraju Cerulean tuż przy drodze 24 na małej drewnianej ławeczce. Jak dobrze, że nikogo tu nie ma.
- Usiądź - poprosił Watermoll. - Wytrzyj twarz i najlepiej przemyj wodą. I staraj się o tym wszystkim nie myśleć, mała. Skup się na swoim nowym Pokemonie. Może go wypuścisz, hm? - zaproponował, uśmiechając się szczerze, starając przy tym za wszelką cenę skierować twoje skołatane myśli na dobry tor z dala od tego pod nazwą "profesor Carlton".

Alliana - 2015-06-29, 19:33

Byłam w kompletnym szoku. Jak na razie mój umysł odmawiał przetworzenia ostatniego zdarzenia i póki co chyba wolałam, żeby tak zostało. Pospiesznie zabrałam się do zmywania z siebie brudu, materialnego - w końcu kto wie, co ten dziad hodował w mordzie - jak i nie. Kiedy już nie czułam się przytłaczająco uśliniona ani oblepiona obleśnymi myślami Carltona, pozwoliłam Liamowi odwrócić moją uwagę i wyjęłam otrzymaną kulkę. Przez chwilę przyglądałam się Cherishballowi, po czym wypuściłam jego mieszkańca. Całe moje podekscytowanie perspektywą poznania go gdzieś uleciało, ale próbowałam robić dobrą minę do złej gry, żeby pokemon nie poczuł się odrzucony.
Daisy7 - 2015-06-30, 16:32

Kiedy nacisnęłaś czarny guzik znajdujący się pośrodku kulki, przed wami zmaterializował się niewielki, fioletowo-czarny nietoperz z dużymi, błyszczącymi, błękitnymi oczkami utkwiony w twojej twarzy przez co czujesz się nieco zdezorientowana. Malec załopotał skrzydełkami, ale tylko przez chwilę dał radę utrzymywać się w powietrzu. Po chwili upadł na ścieżkę. Szybko podniósł łepek, otrzepał się i zwinął w kłębek, zakrywając ciałko skrzydłami. Wygląda na nieco zdezorientowanego, dlatego cały czas przenosi wzrok z ciebie na Liama i odwrotnie.

- Cześć maluchu. To ta pani jest twoją opiekunką, nie ja - powiedział Watermoll, uśmiechając się łagodnie do Pokemona. - Nie znam tego gatunku, więc musisz go zeskanować, jeśli chcesz poznać jego nazwę - dodał, tym razem kierując swoje słowa do ciebie.

Alliana - 2015-07-01, 12:35

Och, a więc to nietoperz, i to jaki uroczy! Poczułam, jak na widok malca natychmiast poprawia mi się humor. Miałam tylko nadzieję, że jest po prostu jeszcze zbyt mały, by dobrze latać, a nie że jego upadek był spowodowany jakimś defektem, mającym swe źródło w niecodziennym sposobie narodzin.
- Hej, mały - powiedziałam, wyciągając dłoń, żeby delikatnie pogłaskać pokemona. - Jestem Alliana i od dzisiaj będę się tobą opiekować. - Następnie wyciągnęłam pokedex i przeskanowałam pokemona, zastanawiając się, jak by go tu nazwać. - Musimy nadać ci jakieś imię. Jak ci się podoba Nasir?

Daisy7 - 2015-07-03, 00:04

Maluch zaczął łasić się do twojej ręki, po czym delikatnie schwycił ją ząbkami. Całe szczęście, że są jeszcze bardzo malutkie i nie zabolało cię owo ugryzienie. Bardziej jak lekkie ukąszenie komara albo nietypowy masaż dłoni. Mimo wszystko stworek nie zrobił tego tobie na złość. Wręcz przeciwnie. Zdaje się, że chce w ten sposób okazać ci wdzięczność, przyjaźń, a może nawet zaufanie. Za pomocą pazurków wspiął się po twojej nodze i usiadł ci na kolanach. Niestety imię Nasir nie przypadło mu do gustu. Natychmiast pokręcił przecząco łebkiem na boki. Nie opuszczając swojego nowego lokum, czeka na nowe propozycje. W międzyczasie przeskanowałaś nietoperze.

Zmodyfikowany Noibat
Imię: ---

Poziom: 6
Typ:
Ewolucja: Noibat (48lvl) -> Noivern
Ataki: Switcheroo (Egg Move), Screech, Supersonic, Tackle, Leech Life
Charakter i historia: Noibat został ożywiony z fioletowego płynu w laboratorium profesora-amatora i babiarza Carltona w Cerulean City. Nie wiadomo, kto go stworzył i po co, lecz nieco różni się wyglądem zewnętrznym od innych przedstawicieli swojego gatunku. Otóż ma błękitne oczy zamiast żółtych oraz na uszach po dwa "różki" na każdym zamiast jednego. Dodatkowo miał problemy z lataniem, czego nauczył się dopiero z czasem. Lubi straszyć ludzi i udawać Draculę. Jedynie dla swojej trenerki jest dobry niczym aniołek, ponieważ... skrycie się w niej podkochuje! Uwielbia, kiedy go głaska lub pozwala mu usiąść na swoich kolanach, ale dostaje piany w pyszczku na widok Alliany rozmawiającej z jakikolwiek chłopakiem. Marzy o imieniu godnym wampira.
Umiejętność: Infiltrator - Podczas ataku ignoruje "bariery" powstałe w wyniku ruchów Reflect, Light Screen, Safeguard i Substitute.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-07-03, 00:38

Niemalże rozpływałam się nad Noibatem. Koty kotami, ale nietoperze to jest to! Przez dłuższą chwilę po prostu myziałam podopiecznego, coraz bardziej zrelaksowana i pogrążona w rozmyślaniach nad możliwymi imionami dla niego.
- Hm, a więc nie Nasir. To może... Alvarius? Dario? Nerio? - próbowałam, obserwując uważnie reakcje nietoperka na poszczególne propozycje. - ...Vlad?
Nie czułam się dzisiaj szczególnie kreatywna. A przecież będę jeszcze musiała jeszcze nazwać jakoś Chespina! No właśnie. Słodki Arceusie, mam już pięć pokemonów. Jak to się stało? Ledwie chwilę temu wyjeżdżałam z domu jedynie w towarzystwie Mony. I choć każdy nowy członek drużyny był dla mnie źródłem radości, to zaczynałam czuć się nieco winna, że nie poświęcam im wystarczająco dużo uwagi. Ale niech tylko wrócę do domu, zaraz postaram się coś z tym zrobić.

Daisy7 - 2015-07-03, 01:47

Jak chcesz, możesz już usunąć z charakteru Noibata tę wzmiankę o imieniu albo dopisać, że jego marzenie spełniło się. To miała być tylko taka podpowiedź dla Ciebie ;)
----------------
Noibat okazał się być dosyć uparty i długo machał łepkiem na boki. W sumie nie ma się co mu dziwić. Gdybyśmy sami wybierali sobie coś tak ważnego jak własne imię, na bank poświęcilibyśmy temu wiele godzin. Na szczęście nietoperz zareagował pozytywnie na ostatnią propozycję.
- A więc Vlad, co? Brzmi dosyć rosyjsko - zaśmiał się Liam, co twój nowy podopieczny skomentował oburzonym prychnięciem. - Spokojnie, wampirku. Nie żebym miał coś przeciwko. Tak tylko stwierdziłem - odpowiedział szybko Watermoll, po czym przeniósł wzrok z fioletowego Pokemona na ciebie. - Jak się czujesz, mała? Możemy wracać? - zapytał.

Alliana - 2015-07-03, 08:59

Dopisałam ^^
----------------
Imię wydawało mi się trochę mało subtelne, ale najważniejsze, że jemu się podoba.
- Zdecydowanie lepiej - odpowiedziałam Liamowi, po czym znowu zwróciłam się do Noibata: - Zaraz ruszamy. Wolisz odpocząć w pokeballu czy na przykład usiąść na moim ramieniu? - Miło by mi było, gdyby zdecydował się dotrzymać mi towarzystwa, ale może jako nietoperz preferował późniejszą porę aktywności? Poza tym Cherishball to chyba całkiem zachęcające schronienie, nie będę więc się obrażać, jeśli go wybierze.

Daisy7 - 2015-07-03, 12:25

Pokemon po chwili zastanowienia postanowił wybrać opcję drugą, dlatego przy pomocy pazurków i skrzydeł wspiął się na twoje ramię, wtulając swój mechaty łepek w twój polik, co troszkę łaskocze, ale da się przeżyć. Droga powrotna minęła wam spokojnie. Trochę gadaliście, trochę szliście w milczeniu. Tak jak przewidział Liam i Eleonora do miasta dotarliście na sam wieczór. Jednak zanim zdążyłaś przekroczyć bramę powitalną Foxhills, na drogę przed was wyskoczył fioletowy kociak. Wygląda identycznie jak ten z wczoraj. Czyżby był tym samym? Jak nic pali się do walki, a co więcej oblizuje na widok Vlada, który oburzony prycha na niego głośno.

Alliana - 2015-07-03, 13:57

Na ten widok stanęłam jak wryta i zaczerpnęłam głośno powietrza. Ja tu go wspominam, a on sam do mnie wychodzi! No, w sumie nie wiadomo, czy on, może to jakiś jego kolega. I chyba nie z niepohamowanej tęsknoty, ale co tam. Jeszcze go obłaskawię. I... przekonam, że Vlad to nie danie kuchni rumuńskiej?
- Muszę koniecznie go złapać - obwieściłam Liamowi, po czym zwróciłam się do Noibata, przekonana, że skoro to jego kot obraził tym oblizywaniem się, to właśnie nietoperz powinien się z nim policzyć: - Spróbujesz swoich sił? Na początek utrzymuj dystans i użyj Supersonic, może uda się zdezorientować drania. Następnie Screech. Dopiero potem zbliż się do przeciwnika, by zaatakować Tackle. - Szkoda, że Vlad nie był jeszcze mistrzem latania, wiele by to ułatwiało. Ale cóż, jakoś musimy sobie poradzić.

Daisy7 - 2015-07-03, 14:50

- Powodzenia - życzył wam Liam, kiedy poinformowałaś go o chęci schwytania kota.
Noibatowi spodobało się, że postanowiłaś dać mu szansę. Udało mu się nawet zlecieć z twojego ramienia. Może nie perfekcyjnie, ale lepsze to niż nic. Jeko pierwszy atakuje przeciwnik. Zawarczał głośno (Growl), co obniżyło atak Vlada. Ten w ramach zemsty otworzył szeroko pyszczek i wydobył z niego dźwięki niedosłyszalne dla ciebie ani Watermolla (Supersonic). Ktoś mógłby pomyśleć, że atak nie zadziałał, lecz byłby w błędzie, bowiem fioletowy Pokemon cierpi został oszołomiony. Stworek ma teraz 50% szans na pomyślne wykonanie ataku. W przeciwnym wypadku odbiera sobie 1/16 życia. Już po chwili uderzył sam siebie po nieudanej próbie zaatakowania Scratchem. Screech obniżył obronę oponenta, jednakże temu tym razem udało się zadać Noibatowi dwa ciosy pazurami (Fury Swipes). Nietoperz zatoczył się, jakby był pijany, a na koniec uderzył przeciwnika własnym ciałem (Tackle). Oba Pokemony trzymają się jeszcze na łapkach i są zdolne do dalszej walki. Możesz też spróbować schwycić kociaka. Może dzięki konfuzji nie uda mu się opuścić kulki?

Alliana - 2015-07-03, 15:37

Pospiesznie sięgnęłam po zakupiony dziś greatball - zawsze to trochę większe szanse na złapanie kociska. Dobrze, że zdecydowałam się dzisiaj w nie zaopatrzyć.
Nadal nie byłam jednak do końca pewna, czy to właściwy moment. Może należałoby jeszcze trochę osłabić kota? W końcu wydawał się raczej charakterny, i pewnie zrobi wszystko, co w jego mocy, by wydostać się z kulki. Z drugiej strony bałam się, że przesadzę i pokemon do reszty opadnie z sił, a nawet jeśli nie, to że z czasem ogłupiający efekt Supersonic zacznie zanikać.
Ostatecznie postanowiłam zaryzykować i rzucić kulkę już teraz. Ewentualnie spróbuję później jeszcze raz. Co prawda kilkaset dolarów piechotą nie chodzi, ale dla tego kota jak najbardziej byłam gotowa je poświęcić.

Daisy7 - 2015-07-03, 16:38

Niebieska kulka poleciała prosto na kociaka, który akurat nie patrzył w tym kierunku. Czerwone światło wessało go do środka. Przedmiot zaczął kręcić się raz na prawo, raz w lewo, a przy tym mała lampeczka pośrodku migała coraz szybciej, jakby mierzył twój narastający puls. Kiedy wokół greatballa zabłysły gwiazdeczki, odetchnęłaś z ulgą. Udało ci się schwytać kolejnego podopiecznego.
- Moje gratulacje, mała. Czyżby to już trzeci nabytek jednego dnia? Niezłe tempo - uśmiechnął się Liam. - Jesteśmy już przy mieście, więc trafisz do domu, prawda? Bo mi się trochę spieszy i idę w innym kierunku, więc nie za bardzo mam cię jak odprowadzić - dodał, czekając niecierpliwie, aż pokiwasz głową, dając mu tym samym znać, iż może już sobie pójść.

Alliana - 2015-07-03, 17:19

- Sama jestem w szoku... - odpowiedziałam, podnosząc z ziemi greatball i wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Fioletowy drań jest mój! Byłam z siebie szalenie dumna, no i oczywiście z Vlada. Co prawda przeczucie mówiło mi, że kocisko jeszcze zdąży narobić mi problemów, ale starałam się je na razie ignorować.
Przykucnęłam teraz przy Vladzie, by go wymiziać. Jednak słysząc, że Liam chce mnie już opuścić, oderwałam się na chwilę od podopiecznego.
- Jasne. Dzięki za tę wycieczkę. - Uśmiechnęłam się. - Miłego dnia! - Odwróciwszy się z powrotem do Noibata, powiedziałam: - Świetnie ci poszło, byłeś wspaniały! Na razie odpocznij w ballu, a zaraz pójdę do Centrum Pokemon, gdzie przywrócą ci pełnię sił.
Schowałam pokemona do jego kulki, wstałam i zgodnie z zapowiedzią skierowałam się do czerwono-białego budynku. Musiałam jeszcze przeskanować fioletowego kota, ale może lepiej będzie, jeśli wypuszczę go z greatballa dopiero, gdy wróci do dobrego samopoczucia, przynajmniej pod kątem fizycznym.

Daisy7 - 2015-07-03, 17:26

Liam zniknął błyskawicznie. Dosłownie jakby się zapadł pod ziemię. Ciekawe dokąd mu się tak spieszy... Na randkę? Nie, nie powinno cię to interesować. W końcu jesteście tylko znajomymi. Może całkiem dobrymi, ale nadal to za mało, byś mogła wypytywać go o prywatne spotkania. Noibat nie posiadał się z radości. Trudno stwierdzić, czy większą przyniosła mu wspaniała walka, czy też pieszczoty, jakimi raczyłaś go wynagrodzić. Do centrum dotarłaś w ciągu kilku minut nie wpadając tym razem na żadne zagubione dzieci.
- Witam. W czym mogę służyć, panience? - zapytała jak zwykle uprzejma Siostra Joy stojąca za ladą razem z pulchnym różowym potworkiem, który trzyma na głowie identyczną białą czapeczkę z czerwonym krzyżem co jego towarzyszka, a do tego na brzuchu ma kieszonkę z... jajkiem? Chyba tak.

Alliana - 2015-07-03, 17:49

Dziwne, wcześniej Liam mówił, że mam się nie martwić o czas. Co prawda to było przed zakupami i tym całym zamieszaniem z profesorem Carltonem - poczułam, jak robi mi się lekko niedobrze na jego wspomnienie - a później jeszcze walczyłam, więc musiało minąć już sporo czasu, ale jednak wydawało mi się, że gdyby miał jakieś plany na wieczór, wspomniałby po prostu, że o którejś tam godzinie musi być w Foxhills. Ech, pewnie nie ma się nad czym zastanawiać. Mógł sobie przecież teraz przypomnieć, że jego babcia przygotowuje na kolację pyszną rybę. Jak na przykład moja. Ta myśl sprawiła, że nagle zapragnęłam jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Dzień dobry - przywitałam się, po czym sięgnęłam po balle nietoperza i kota. - Moje pokemony są zmęczone po walce, chciałabym je uleczyć - powiedziałam, podając je Siostrze.

Daisy7 - 2015-07-03, 20:34

- Ależ oczywiście. Proszę momencik zaczekać - powiedziała Joy, zabierając kulki, które następnie włożyła do wielkiej maszyny za sobą, a po kilku minutach wyjęła i podała ponownie tobie. - Pani podopieczni są już zdrowi i pełni sił. Dziękuję za skorzystanie z naszych usług i zapraszam ponownie. Ach, zapomniałam, proszę wziąć tą ulotkę - dodała, podając ci kartkę A4 zapełnioną mnóstwem kolorów.
Opuściwszy centrum, ruszyłaś w stronę domu babci i jednocześnie przyglądałaś się drobnemu podarunkowi. To zaproszenie na pokazy Pokemonów, które odbyć się mają jutro wieczorem (19:30) na plaży. Wstęp wolny, udział może wziąć każdy, kto posiada jakiegokolwiek Pokemona chętnego do występu na scenie przed publicznością. No i oczywiście przewidziane są nagrody. To raczej mały pokaz, a nie żadna prestiżowa atrakcja pokroju Pucharu Wallace'a, skoro ma się odbyć w takiej drobnej mieścinie jaką jest Foxhills Town. Nim się obejrzałaś, a doszłaś pod samą furtkę posesji Eleonory.



Alliana - 2015-07-04, 13:34

Obejrzałam dokładnie plakat. Może wpadnę. W końcu byłaby to świetna okazja, żeby poznać jakichś trenerów, przebywających w tej mieścinie. Udziału w konkursie jednak raczej brać nie zamierzałam - kompletnie nie znałam się na pokazach i nigdy nawet żadnych nie widziałam. Ale z pewnością przyjemnie będzie popatrzeć na stworki innych.
Skierowałam swe kroki prosto do drzwi domu, mając nadzieję, że babcia zaraz podejmie mnie rybą. Aż ślinka mi ciekła na samą myśl... A po kolacji będę mogła wreszcie wypuścić podopiecznych, przeskanować kota, no i nadać imiona tym, którzy ich jeszcze nie mają.

Daisy7 - 2015-07-04, 15:07

Babcia rzeczywiście czekała na ciebie z gotową rybą pachnącą i smakującą tak wybornie, że aż poprosiłaś o dokładkę. W trakcie kolacji opowiedziałaś jej o dzisiejszych przeżyciach omijając rzecz jasna fragment o nieodpowiednim zachowaniu profesora Clartona. Jeszcze tego brakuje, by staruszka dostała zawału! Babunia pogratulowała ci trójki nowych Pokemonów i bardzo zapragnęła je poznać, dlatego po posiłku obydwie wyszłyście na tarasik za domem, gdzie wypuściłaś całą szóstkę podopiecznych.
- Och, to już sześć? Nie wiem czy wiesz, ale przy sobie możesz mieć tylko tyle Pokemonów na raz. Resztę musisz trzymać w boxie, który możesz sobie założyć jutro w Centrum Pokemon przez komputer. Nie martw się, twoi milusińscy będą tam bezpieczni i regularnie karmieni. Dodatkowo możesz przerzucać Pokemony do boxu i z boxu do siebie kiedy tylko zechcesz. No i box ma nieskończoną liczbę miejsc - poinformowała cię Eleonora, przyglądając się twoim nowym nabytkom.
Bez wątpienia najbardziej z nich w oczy rzuca się fioletowy kot, który jako jedyny nie pała energią i nie zapoznaje się z pozostałymi kieszonkowymi potworkami. W przeciwieństwie do nich wybrał samotność. Mówiąc dokładniej wspiął się na pobliską jabłoń i zwinął w kłębek na jednej z gałęzi, obserwując stamtąd całe towarzystwo przez lekko zmrużone oczy. Na szczęście zanim zwiał na górę, udało ci się go, a raczej ją przeskanować.

Purrloin
Imię: ---

Poziom: 10
Typ:
Ewolucja: Purrloin (20lvl) -> Liepard
Ataki: Encore (Egg Move), Scratch, Growl, Assist, Sand Attack
Charakter i historia: Purrloin zamieszkiwała leśną drogę numer 24, dopóki nie została schwytana przez Allianę w trakcie walki z jej Noibatem, którego kocica traktuje jako smakowitą przekąskę. Samiczka nigdy nie chciała zostać czyimś Pokemonem, ponieważ uważa to zniewolenie. Według niej ludzie to głupia, lecz niesamowicie podła rasa, którą należałoby wytępić. Gardzi nimi i ani myśli słuchać jakiegokolwiek z ich przedstawicieli. W sumie mało kogo traktuje z szacunkiem nawet jeśli chodzi o inne Pokemony. Zaprzyjaźnienie się z Purrloin graniczy z cudem. Jest wyniosła, nieprzystępna, opanowana, nieufna i złośliwa. Uwielbia walczyć, a zwłaszcza z silniejszymi przeciwnikami, ale do pokazów koordynatorskich (czyli wg niej robienia z siebie idioty dla uciechy jeszcze większych idiotów) nie zmusisz jej żadną siłą. Lubi przebywać w samotności oraz kraść.
Umiejętność: Limber - Pokemon nie może zostać sparaliżowany.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-07-05, 15:11

- Dzięki, jutro na pewno pójdę go założyć. Mamy jeszcze jakieś plany? Chciałabym poświęcić jutrzejszy dzień na trening, a wieczorem pójść zobaczyć ten konkurs - powiedziałam, podając babci ulotkę z Centrum.
Czas na imiona. No, przynajmniej imię dla Chespina, bo kotka wydawała się kompletnie niezainteresowana czymkolwiek. Wygląda na to, że czeka mnie sporo ciężkiej pracy, zanim choćby obdarzy mnie przychylniejszym spojrzeniem... o ile w ogóle jest to możliwe. Ale po kolei. Na razie przykucnęłam przed trawiastym stworkiem.
- Hej, skoro mamy razem podróżować , to może chciałbyś, żebym zwracała się do ciebie używając jakiegoś szczególnego imienia? Na przykład... Ace?

Daisy7 - 2015-07-05, 18:52

- Nie, żadnych planów, więc możesz spokojnie trenować swoje Pokemony - odpowiedziała babcia, biorąc od ciebie ulotkę, by przyjrzeć jej się dokładniej. - Hmmm... W Foxhills rzadko organizowane są takie atrakcje. Może ja też się wybiorę? Idę zadzwonić do Sophie. Kto wie, może i ją uda mi się namówić - poinformowała, po czym odłożywszy kartkę na stoliku, opuściła taras, wchodząc do domu.
Ty w tym czasie zajęta byłaś zawieraniem kontaktu z Chespinem, który chyba nie żywi już wobec ciebie żadnej urazy. Po chwili zastanowienia pokiwał twierdząco łebkiem, dając tym samym znać, że podoba mu się jego nowe imię. Zanim zdążyłaś coś dodać, poczułaś, że coś wylądowało ci na głowie. Owym czymś okazał się być radosny Vlad, a zaraz za nim przydreptał Taj. Oczywiście nie obyło się bez wywrotki po drodze w wykonaniu ciamajdowatej myszki.

Alliana - 2015-07-06, 00:46

Cóż, wolałabym, żeby akurat przyjaciółka babci nam nie towarzyszyła, no ale cóż poradzę.
Przynajmniej Chespin nie wybrzydzał przy wybieraniu imienia tak jak Vlad. Swoją drogą, kochany z tego ostatniego wąpierz, ale akurat na głowę mógłby mi nie wchodzić, dosłownie i w przenośni. Spróbowałam zdjąć go sobie delikatnie z włosów i umieścić na ramieniu - pozycja, w jakiej spędził większość drogi do domu, znacznie bardziej mi odpowiadała. Pogłaskałam go przy tym, a później zabrałam się za rozdawanie pieszczot wśród pozostałych. Ta kocica nie wie, co traci.
Następnie zaś przykazałam towarzystwu chwilę zaczekać i pobiegłam do kuchni po miski i resztę karmy. Części dałam tę kupioną dzisiaj, dopasowaną do ich typów, ale pozostali będą musieli zadowolić się zwyczajną.

Daisy7 - 2015-07-06, 21:49

Vlad zgodził się zmienić swoją pozycję. Po powrocie z karmą wszystkie Pokemony skłębiły się wokół ciebie. Nawet Purrloin zeskoczyła z drzewa i powoli podeszła bliżej, lecz nie stanęła przy reszcie stworków. Zatrzymała się jakieś dwa metry od nich, zachowując odpowiednią odległość, jakby byli trędowaci. Po napełnieniu przez ciebie miseczek jedzeniem, potworki przystąpiły do wspólnej kolacji. Niestety nie wszystko poszło jak po maśle. Fioletowa kocica wypatrzyła najmniejszego Poka z twojego teamu, który otrzymał zwyczajną karmę. Oczywiście mowa o Noibacie. Szybko odbiła się sprężystymi łapkami od ziemi i wylądowała tuż przed nietoperzem, po czym mocno odrzuciła go na bok łapą zadając przy tym obrażenia ostrymi pazurami i sama zaczęła wcinać ze smakiem porcję poszkodowanego Vlada.
Alliana - 2015-07-07, 22:51

Ach, co za przyjemny widok, grupa pokemonów w pokoju pałaszująca kola...
- NIE! - krzyknęłam odruchowo, widząc krzywdę Vlada. - Purrloin, tak nie wolno! On jest twoim kolegą z drużyny. Dostałaś zresztą przecież własną porcję - strofowałam, starając się brzmieć spokojnie i pewnie, a nie jak histeryczka. Nie miałam pojęcia, jak na nią wpłynąć, więc na razie zdecydowałam się odwołać ją do balla. Swoją kolację dostanie później, tak żeby nie zakłócała posiłku innym. Teraz ważniejsze jest zajęcie się Vladem... Pospieszyłam obejrzeć jego rany i pocieszyć malca, chociaż w tej chwili sama potrzebowałam pocieszenia.
Babcia. Babcia będzie wiedzieć, co w takich przypadkach robić, na pewno. Niech tylko skończy rozmawiać z tą swoją psiapsiułą...

Daisy7 - 2015-07-08, 19:50

Purrloin prychnęła na ciebie obrażona, ale przestała jeść. W sumie wyglądało to tak jakby robiła ci łaskę, ponieważ powoli odeszła od miseczki Vlada i usiadła tyłem. Wówczas odwołałaś ją do kulki, a następnie podbiegłaś do nietoperza. Malcowi nie stało się nic poważnego. Całe szczęście! Szybko się pozbierał, po czym wrócił do reszty stworków, by dojeść to, co zostało w jego pojemniczku. Ty jednak nie zamierzałaś zostawić zaistniałej sytuacji od tak. Kiedy tylko na taras wróciła babcia, wytłumaczyłaś jej, co się stało.
- Hmmm... Czeka cię sporo roboty z tą złośnicą. Oby tylko ci nie uciekła. Radziłabym ci mieć na nią oko i próbować się jakoś z nią zaprzyjaźnić. Najlepiej na razie nie wypuszczaj jej z innymi Pokemonami tylko osobno. Mówię tu zarówno o karmieniu jak i zabawach czy treningach. Chcesz żebym obejrzała Noibata, czy wszystko z nim już okey? - zapytała Eleonora.

Alliana - 2015-07-09, 23:51

Westchnęłam i opadłam ciężko na ławkę.
- Tak właśnie zrobię. Co do Vlada, to wydaje mi się, że czuje się już całkiem dobrze.
Czekałam, aż całe towarzystwo skończy posiłek. Potem mogę dać im jeszcze chwilkę na dalsze zapoznawanie ze sobą nawzajem. Mnie samej też przyda się moment na psychiczne przygotowanie się do konfrontacji z Purrloin. Nie mogę jednak odkładać tego w nieskończoność, tak więc wkrótce pozostałe pokemony będą musiały wrócić do swoich balli, a wypuszczę kocicę. Może i jej zachowanie jest karygodne, ale nie zostawię jej przecież bez kolacji.

Daisy7 - 2015-07-12, 18:39

A więc tak. Jeśli chodzi o karmę to stworki skonsumowały: 0,9kg zwykłej Poke-karmy, 1,1kg karmy dla wodnych Poków, 0,4kg karmy dla trawiastych stworków, 0,4kg karmy dla normalnych stworków. Po kolacji maluchy zacisnęły więzy bawiąc się w piątkę w berka. Szczególnie dobre relacje pojawiły się między Moną, a Acem. No i twoja starterka dalej wydaje się traktować Sagara jak młodszego braciszka lub nawet syna. Urocze. Nawet jeśli wodny delfino-żółw jest już znacznie większy od lisiczki. Schowawszy podopiecznych do kulek, wypuściłaś Purrloin. Kocica od razu położyła się w cieniu pod drzewem i zamknęła oczy, ignorując twoją osobę.
- Zostawię was same. Na pewno znajdziecie wspólny język - pocieszyła cię babcia, po czym weszła do domu.

Alliana - 2015-07-13, 19:59

Okej, przynajmniej reszta dobrze się dogaduje. Tylko co ja zrobię z tą delikwentką... Przez chwilę patrzyłam na kocicę, zastanawiając się, jak z nią postępować. Drgnęłam, wyrwana z zamyślenia przez słowa babci. W pierwszej chwili chciałam ją zatrzymać, żeby pilnowała, czy nie robię głupot, i może podsunęła jeszcze jakieś rady, ale z drugiej strony... Jej czujne spojrzenie chyba by mnie stresowało. Poza tym to w końcu mój pokemon i to ja muszę się nim zająć.
Wzięłam miseczkę z jedzeniem dla Purrloin i przykucnęłam niedaleko niej.
- Zobacz, mam tutaj jedzenie dla ciebie. - Postawiłam miseczkę koło siebie, tak by Purrloin mogła zjeść, ale musiała w tym celu podejść nieco bliżej mnie. - Chciałabym się z tobą jakoś dogadać, ale to trochę trudne, kiedy napadasz na innych członków mojej drużyny. Myślisz, że mogłabyś ich przynajmniej ignorować?

Daisy7 - 2015-07-13, 22:25

Purrloin leżała sobie nadal zamkniętymi oczami i zapewne trwałaby w tej pozycji cały czas, ignorując to, co mówisz, jednak odgłos wydawany przez przenoszoną przez ciebie karmę stukającą o plastikową miseczkę sprawił, iż kocica zdecydował się otworzyć ślepia, a nawet usiąść. Cały czas wpatrywała się w naczynko, a nie ciebie. Nie wiedziałaś też, czy cię słucha. Uznałaś, że nie, kiedy po zadaniu pytania nie otrzymałaś żadnej zwrotnej odpowiedzi. Wiadomo, że nie oczekiwałaś żadnych słów w języku ludzkim, ale uparta samiczka nie wykonała nawet żadnego gestu. Nic. Dopiero po kilku minutach ciszy zaczęła wrogo syczeć i wysunęła pazurki, a jej języczek coraz częściej oblizuje pyszczek.
Alliana - 2015-07-13, 22:33

No nie, co za uparta bestia!
- No chodź, przecież widzę, że jesteś głodna - mówiłam, siląc się na pogodny ton. - Nic ci nie zrobię, nawet pogłaskać cię nie chcę. - To znaczy tak właściwie to chcę, ale niekoniecznie teraz zaraz. Nie spieszy mi się, żeby skończyć z twarzą przeoraną tymi pazurami.
Poczekałam jeszcze chwilę, ale że nie miałam szczególnej chęci siedzieć tak z nią do jutrzejszego poranka, to w końcu zdecydowałam się odsunąć miseczkę od siebie. Tylko troszeczkę i w bok, a nie w kierunku kotki. Niech wie, że jestem skłonna pójść na kompromis, ale nie dam sobie wejść na głowę. Czy coś.

Daisy7 - 2015-07-13, 22:38

Kotka nie przekonała się, dopóki nie odsunęłaś trochę miski. Wtedy zaczęła skradać się powolutku ku niej, ale mniej więcej w połowie drogi wykonała błyskawiczny sus. W mgnieniu oka znalazła się przy naczynku, które rzecz jasna wcześniej puściłaś, by nie narazić się na pazurki samiczki. Z jednej strony postąpiłaś mądrze, lecz z drugiej nie przewidziałaś, że spryciuli uda się chwycić miseczkę i przeciągnąć ją sobie pod drzewo. Dopiero tam zaczęła wyjadać karmę, siadając tyłem do ciebie z delikatnie falującym w powietrzu ogonem, który zdaje się z ciebie drwić i mówić "ze mną nie wygrasz".
Alliana - 2015-07-14, 11:14

Westchnęłam ciężko, zastanawiając się, jakim cudem Purrloin jest w stanie wyrażać tyle pogardy przy pomocy samego ogona.
- Och, brawo, wygrałaś. Gratuluję. Ale zdajesz sobie sprawę, że wcale nie musisz się tak wygłupiać? - mruknęłam, zirytowana jej zachowaniem. Nie, nie mogę pozwolić jej na wyprowadzenie mnie z równowagi. To nie przyniesie nic dobrego, tylko szkodę. - No cóż, po prostu posiedzę tu z tobą, dopóki nie zjesz. Hmm... Jest coś, co sprawia ci przyjemność, Purrloin? - Poza naskakiwaniem na Noibata, oczywiście. - Lubisz walczyć?

Daisy7 - 2015-07-14, 11:44

Tak jak poprzednio, tak i tym razem Purrloin nie reagowała na twoje słowa, dopóki nie powiedziałaś czegoś, co ją zaciekawiło. A tym czymś były wspomniane na końcu walki. Dostrzegłaś, że samiczką podniosła uszy na baczność i zastrzygła nimi, a jej ogonek stanął nieruchomo. Zaczęła łapczywie zjadać resztki karmy i gdy miseczka świeciła pustkami, kotka obróciła się przodem do ciebie, a następnie zamiauczała. Wcale nie dręwiąco, ale tak normalnie jak to kotowate mają w zwyczaju. Potem odważyła się nawet zrobić kilka kroków do przodu, lecz zatrzymała się w odległości metra od ciebie, coby nie "narazić" się na głaskanie.
Alliana - 2015-07-14, 12:43

Och, a więc to był strzał w dziesiątkę! Doskonale, teraz trzeba tylko jakoś pociągnąć ten temat... Powstrzymałam cisnący mi się na twarz tryumfalny uśmiech. Lepiej, żeby kocica go nie widziała.
- Jeśli o walki chodzi, to mogę ci pomóc. Jestem trenerką, a częścią życia trenera są przecież właśnie walki pokemon. Jeśli więc zgodzisz się ze mną podróżować, na pewno będziesz miała mnóstwo możliwości, by zmierzyć się z różnymi przeciwnikami i rozwijać swoje umiejętności. Brzmi zachęcająco?

Daisy7 - 2015-07-14, 13:02

Kocica wydęła pyszczek. Chyba nie spodobało jej się to, że ma pójść na kompromis. Zapewne wolałaby, żeby wszystko układało się tak, jak ona sobie postanowi, ale cóż... życie jest okrutne. Po chwili zastanowienia zdecydowała się zgodzić na tą umowę, jednak dała ci wyraźnie znać, żebyś nie liczyła, iż zostaniecie świetnie dogadującymi się przyjaciółkami, a resztę twoich stworków pokocha jak rodzinę. Będzie ich ignorować i nie zje Vlada, ale nic więcej. Po tym zawarciu sojuszu kocica podeszła bliżej, ale tylko po to, by kliknąć łapką w swój pokeball, który wówczas "wessał" ją do środka.
Alliana - 2015-07-14, 13:56

Tak! Ten mały krok do przodu w relacjach z nią poprawił mi humor i raźno spoglądałam w przyszłość. Może jej się wydawać, że jest taka twarda i zimna, ale jeszcze ją w sobie rozkocham!
Wyprostowałam się i przeciągnęłam, nagle zauważając swoje zmęczenie. Cóż, w końcu przeszłam dzisiaj spory kawał i miałam różne... przeżycia. Przez moment poczułam wyrzuty sumienia, że nie poczyniłam dzisiaj żadnych postępów, jeżeli chodzi o Loritza, ale nie miałam już siły się nad nim zastanawiać. Najwyższy czas wracać do domu. Jeszcze tylko wizyta w łazience i mogę wreszcie paść na łóżko.

Daisy7 - 2015-07-14, 14:40

Po kąpieli poszłaś do swojego pokoju i ledwo zdążyłaś się położyć, zanim zasnęłaś i przeniosłaś się do krainy pełnej kolorowych piłeczek. Niestety wspaniałe marzenie senne zamieniło się w istny koszmar rodem z horroru, w którym musiałaś uciekać przed krwiożerczymi potworami. Obudziłaś się przed piątą rano cała zlana potem. Z początku sądziłaś, że to przez ten koszmar, jednak po chwili usłyszałaś głosy dobiegające gdzieś z zewnątrz. O tej porze? Zaciekawiona wyjrzałaś przez okno i ujrzałaś dwójkę mężczyzn ubranych dosyć podobnie. Zwykłe spodnie, bluzki w paski, dużo niebieskiego i obydwoje mają bandany z dziwnym znaczkiem, który widzisz pierwszy raz w życiu . Mówią bardzo cicho, ale wyłapałaś kilka wyrazów: silny Pokemon na dnie zatoki, na plaży o szóstej, szef, zlecenie roku.
Alliana - 2015-07-14, 22:10

Ciekawiło mnie, co to za goście i co planują, ale chyba jeszcze bardziej, jaki to pokemon. Zastanawiałam się też, którą szóstą mieli na myśli. Jeśli tę poranną, to powinnam zacząć się już zbierać, żeby się nie spóźnić... Zaraz, zaraz, jakie zbierać?! Wróciłam nieco do rzeczywistości. Przecież to w ogóle nie moja sprawa, co oni tam będą wyrabiać. A jeśli to coś nielegalnego? Zobaczę za dużo, a potem moje ciało wyrzucą na brzeg fale... Okiełznałam wyobraźnię. Znając życie, okaże się, że to coś zupełnie zwyczajnego, mimo że jak dla mnie to są trochę podejrzani. A kto jeszcze jest podejrzany? Loritz! Z tego jasno wynika, że ja powinnam się interesować wszelkimi podejrzanymi sprawami. Nietrudne, już się zainteresowałam.
Usprawiedliwiwszy niezdrową ciekawość dobrem Revelation, postanowiłam udać się na tę plażę. Doszłam do wniosku, że musi im chodzić o tę szóstą. Po południu na plaży mogą być ludzie... Na pewno będą, przecież dzisiaj konkurs koordynatorski. No i wtedy nie mieliby po co zwlekać się z łóżek o tej chorej porze.
Zaczęłam się szybko ubierać, zastanawiając się, czy powinnam obudzić Eleonorę. Chyba lepiej nie, jeszcze gotowa mnie zatrzymać. Ale karteczkę to by już wypadało zostawić. Naskrobałam więc szybko, że idę na plażę i przykleiłam papier do drzwi lodówki. Przy okazji powęszyłam w poszukiwaniu jedzonka do wepchnięcia w siebie po drodze, oraz wody, którą mogłabym spakować do plecaka.

Daisy7 - 2015-07-14, 22:24

W kuchni znalazłaś całą zgrzewkę półlitrowych butelek, więc chwyciłaś jedną, a także miękką bułkę z ziarnami dyni, którą znalazłaś w chlebaku, po czym opuściłaś po cichu dom. Facetów nie było nigdzie w pobliżu, ale nie przejęłaś się tym zbytnio. W końcu powiedzieli, gdzie się spotkają, ale plaża w Foxhills nie jest specjalnie wielka. Dotarłszy na miejsce, ujrzałaś dwójkę ujrzanych niedawno mężczyzn, a także nową postać - dziewczynę ubraną podobnie do swoich kompanów, która także posiada bandanę z tajemniczym znaczkiem. Jest jeden problem. Z tej odległości kompletnie nie słyszysz, o czym mówią, ale bliżej podejść już nie możesz, bo nie będziesz się miała za czym ukryć.
Alliana - 2015-07-14, 23:36

No, chyba przyszłam na odpowiednią godzinę i atrakcja mnie nie ominie, na czymkolwiek będzie ona polegać. Swoją drogą, mają całkiem intrygujący dress code. Nie wiedziałam, że w tym sezonie modne są bandany...
Nerwowo przestępowałam z nogi na nogę, nie mogąc się zdecydować, co teraz począć. Z ciekawości mnie aż skręcało, ale przecież nie zacznę udawać miłośniczki porannych spacerów po plaży, gotowi się jeszcze zestresować i odwołać całą zabawę, a przynajmniej się zamknąć. To albo ciało na brzegu.
Rozejrzałam się więc za jakąś kryjówką, z której mogłabym przynajmniej ich obserwować, w miarę niewidoczna i z plaży, i od strony miasteczka. W końcu głupio by wyszło, gdyby jacyś ich koledzy zaszli mnie od tyłu.

Daisy7 - 2015-07-14, 23:47

Ze znalezieniem takiej kryjówki nie miałaś najmniejszego problemu. Między kamiennymi zejściami na plażę znajdują się tereny zielone obrośnięte w wysokie krzaki. Dobrze, że nie są to maliny ani jeżyny, bo mogłabyś się nieźle pokłóć. Dokładnie obserwowałeś trójkę nieznajomych, do których nikt już nie doszedł. "Niebiescy", bo tak można ich nazwać, wypuścili do wody trzy spore Pokemony (przedstawione na dole), na które następnie wsiedli i odpłynęli. Kurczę, tak się oddalili, że teraz widzisz ich tylko jako niewyraźne kształty. Przez to nie możesz przyuważyć, co kombinują nad wodą. A co jeżeli wrzucają na dno bomby, które mają wybuchnąć wieczorem w trakcie pokazów?! Nie... Znów ponosi cię wyobraźnia. Chyba. W każdym razie musisz zdecydować, czy zostajesz tutaj, czy zaszalejesz i wyjdziesz z ukrycia, by się nieco przybliżyć do wody.

Alliana - 2015-07-15, 22:43

Łaał, ależ wspaniałych podopiecznych mają niebiescy! Patrzyłam za nimi z zazdrością. Rany, koniecznie muszę się zaopatrzyć w HM Surf dla Laprasa! Na jego grzbiecie będę przemierzać oceany... No dobra, na to przyjdzie jeszcze czas. Pora wrócić do rzeczywistości.
Postanowiłam wychynąć z kryjówki i podejść bliżej brzegu, jednak nie bez uprzedniego sprawdzenia, czy nikt się nie zbliża. Miałam ochotę skulić się i przemykać chyłkiem, ale nie zamierzałam jej ulegać. Jeśli wejdę tam normalnym krokiem, w razie czego będę mogła twierdzić, że po prostu spaceruję.

Daisy7 - 2015-07-15, 23:07

Nikt się nie zbliżał, więc powolutku i po cichutku opuściłaś kryjówkę, po czym wyszłaś na plażę. Cały czas uważałaś i miałaś się na baczności, chociaż zdawałaś sobie sprawę, że gdy tylko któryś z niebieskich skieruje twarz w stronę brzegu, ujrzy jakiegoś małego ludzika - ciebie. Dawno ci tak serducho nie waliło, ale dzięki odważnej decyzji udało ci się dostrzec, że nieznajomi wrzucają do wody jakieś kulkowate przedmioty. Z początku pomyślałaś, że to balle, ale potem stwierdziłaś, że nie są idealnie okrągłe i chyba są za duże. Teraz instynkt nakazuje ci się wycofać z powrotem do kryjówki. Postępujesz zgodnie z jego zaleceniami, czy zostajesz tutaj na widoku?
Alliana - 2015-07-16, 16:13

Co to mogło być? Czyżby naprawdę jakieś bomby?! Nie żebym wiedziała, jak one w ogóle mogą wyglądać. Ee, to przecież niemożliwe. Ale gdyby jednak... W takim wypadku chyba lepiej byłoby tu nie sterczeć. A nawet jeśli nie było to nic groźnego, to skoro już nawrzucali do wody, co mieli nawrzucać, to teraz w każdej chwili mogli zawrócić i mnie zobaczyć. Zdecydowanie wolałam się więc wycofać. Pospieszyłam z powrotem w krzaczory, które wcześniej posłużyły mi za tak dobrą kryjówkę.
Daisy7 - 2015-07-16, 16:24

Ledwo zdążyłaś umknąć w krzaki, zanim niebiescy odwrócili się i zaczęli zawracać. O mamuniu, o mały włos! Normując przyspieszony oddech, obserwowałaś, jak trójka podejrzanych ludzi dopływa do brzegu. Potem ruszyli ku wyjściu z plaży, więc wcisnęłaś się głębiej w gąszcz i na moment wstrzymałaś oddech.
- Napisz do szefa, że jedzenie wrzucone. Wątpię by nawet legenda byłaby się w stanie oprzeć takim frykasom. Założę się, że jutro o tej samej porze będziemy mieli ją już w kulce - powiedziała kobieta zdecydowanie zadowolonym głosem, kiedy przechodziła wraz z dwójką kompanów niedaleko twojej kryjówki.
Zobaczyłaś jeszcze, jak koleś, do którego się zwracała, przytaknął jej głową i wyjął telefon. Niestety nie mogłaś ich dalej śledzić, ponieważ weszli do zaparkowanego nieopodal zwyczajnego granatowego kombi, którym odjechali w kierunku wyjścia z miasta.

Alliana - 2015-07-16, 16:37

Uff, a więc to tylko jedzenie. Jedzenie nie wybucha. Uspokojona w tym względzie, mogłam z czystym sumieniem zafiksować się na słowie legenda. No bo... legenda? Prawdziwa, realna, nie podrabiana legenda? Tu, w Foxhills? Tu, w moim życiu? NO CHYBA NIE. Oby jednak tak! Szkoda by było, gdyby miało się okazać, że się przesłyszałam, albo że oni nie wiedzą, co mówią. Tyle że jeśli to prawda... oni chcą tę legendę złapać!
Ledwie mogłam usiedzieć na miejscu, ale zdołałam odczekać jeszcze trochę w kryjówce, tak na wszelki wypadek. Dopiero po chwili pomknęłam z powrotem na brzeg, powytężać trochę wzrok, próbując dostrzec cokolwiek w oddali.

Daisy7 - 2015-07-16, 17:14

Gapiąc się w wodę i dal niestety długo nie mogłaś nic dostrzec. Dopiero po jakimś czasie ujrzałaś latające na niebie ptaki. Wyglądają trochę jak pelikany, ale chyba należą do tych potężniejszych, więc lepiej z nimi nie zadzierać. Wnet na horyzoncie twoje oczy zarejestrowały niewyraźny, ale spory kształt. Natychmiast serce zaczęło ci mocniej walić. Legenda?! Jakże wielki zawód przeszłaś, kiedy "legenda" okazała się być zwyczajnym Laprasem. Nie żeby nie był okazały. Na bank jest dorosły, co można stwierdzić po rozmiarach, niestety Pokemon dostrzegłszy, że patrzysz w jego kierunku, zrobił zawrót i chwili stał się czarną kropką.
- Emm... Mogę ci jakoś pomóc? - usłyszałaś nieznajomy, ale bardzo przyjemny dla ucha głos i aż podskoczyłaś, no bo tak nagle.
Odwróciwszy się, ujrzałaś wyższego od siebie o jakieś 10cm chłopaka o lazurowych włosach. Do tego ma błękitne oczy. Dzisiaj stanowczo za dużo NIEBIESKIEGO. W każdym razie nieznajomy może być mniej więcej w twoim wieku i wygląda na porządnego człowieka. Nie tak jak ci z tajemniczej drużyny z bandankami na głowach. Więc... to chyba nie jeden z nich, prawda?
- Ojej, chyba cię wystraszyłem? Przepraszam. Zaciekawiłaś mnie, bo od kilku minut tak tu stałaś i patrzyłaś na ocean - wytłumaczył, uśmiechając się przepraszająco.

Alliana - 2015-07-17, 16:37

Nagle oderwana od swojego zajęcia, przyglądałam się chłopakowi w lekkim oszołomieniu. Przystojnemu chłopakowi, dodajmy, co wcale a wcale nie pomagało.
- Och, um, hej. - Wreszcie zdołałam wydobyć z siebie głos. Szkoda, że nie miałam nic ciekawego do powiedzenia. No chyba żebym zaczęła zwierzać mu się z moich ostatnich odkryć, ale mimo że na to nie wyglądał, mógł być w zmowie z tamtymi. Szkoda by było... Może uda mi się trochę go wybadać? Jeśli nie jest jednym z nich, to może mógłby mi pomóc. Jakoś. Jeszcze nie wiem, w czym dokładnie.
- Wypatrywałam pokemonów - powiedziałam. - Nie sądziłam, że o tej porze będzie tu ktoś jeszcze...

Daisy7 - 2015-07-17, 16:45

- Często to robisz? W sensie wypatrujesz Pokemonów rano. Kurczę, nie, to nie tak miało zabrzmieć, jak jakieś przesłuchanie - zaśmiał się i podrapał po głowie w zamyśleniu. - Chodzi mi o to, że codziennie rano chodzę biegać po plaży. Już od kilku miesięcy, więc chyba byśmy się spotkali, gdybyś często tu przychodziła. To właśnie miałem na myśli. Tak w ogóle to nazywam się Steven, mieszkam niedaleko. A ty... szukasz konkretnego gatunku? Wierzysz w historię o legendzie, prawda? Kiedyś robiła furorę, ale jakoś nikomu nie udało się udowodnić, by w naszej spokojnej zatoczce mieszkał potężny Pokemon, więc Foxhills w mgnieniu oka stało się na powrót spokojną mieściną - dodał.
Alliana - 2015-07-17, 22:48

- Rzeczywiście jestem tu pierwszy raz. To znaczy o tej porze, tak w ogóle to na plaży już byłam, pomagałam nawet szukać jaj Laprasów... - Urwałam, zreflektowawszy się, że zaraz popadnę w opowieść o badaczu, Sagarze i innych bzdurach, które pewnie mało chłopaka interesują. Potrząsnęłam lekko głową. - Wybacz. Jestem Alliana, przyjechałam tu na wakacje do babci.
Nie wierzę, sam zaczął temat legendy! Co oni się wszyscy tak nagle na nią uparli? Tak czy inaczej, teraz niemal szalałam z ciekawości. Starałam się jednak sprawiać wrażenie tylko zwyczajnie zainteresowanej, a nie "umrę, jeśli nie dowiem się więcej".
- Cóż, usłyszałam hasło "legenda", ale nie znam żadnej historii. Może mógłbyś mi ją opowiedzieć? - uśmiechnęłam się prosząco.

Daisy7 - 2015-07-17, 23:17

- Naprawdę nie znasz? Myślałam, że jesteś jedną z tych zapalonych poszukiwaczy i fanatyków, którzy ani trochę nie zwątpili w jej istnienie w naszej zatoczce. Tamci to dopiero by ci naopowiadali. Jak nic historie na kilka godzin - zaśmiał się, po czym spojrzał za zegarek. - Wiesz... W sumie to mam czas, więc mogę ci co nieco zdradzić. Tylko ostrzegam, iż nie wiem jakoś specjalnie dużo. Mógłbym podzielić się tą historyjką w trakcie jedzenia pysznych rogalików maślanych i popijania ich ciepłą herbatą z imbirem. Co ty na to? Wybacz, że tak namawiam, ale nie jadłem dzisiaj jeszcze śniadania. Dasz się zaprosić? - zaproponował.
Alliana - 2015-07-18, 17:47

Czy niebiescy - tamci niebiescy, dla uściślenia, bo pod ogólne hasło to i on podpadał - jedynie coś sobie uroili? Jeśli tak, to chyba nie ma problemu, po prostu okoliczne pokemony najedzą się tym, co wysypali... Bo wysypali zwyczajny pokarm, a nie jakiś naszprycowany Arceus wie czym, prawda? Prawda?!
Cóż, na razie najlepiej będzie, jeśli dowiem się trochę więcej o sprawie. Ale nie powinnam chodzić nigdzie z nieznajomym. Ale to jest przystojny nieznajomy! No, a to wszystko zmienia, czyż nie? No ba! Poza tym wyglądał mi na godnego zaufania. Czyli nie ma przeciwwskazań, mogę z nim iść.
- Z chęcią, te rogaliki brzmią wspaniale. To bardzo miłe z twojej strony - odparłam, uśmiechając się do niego.

Daisy7 - 2015-07-18, 18:26

Chłopak odpowiedział na twój uśmiech tym samym, po czym opuściliście plażę, kierując się bardziej w centrum miasteczka, o ile Foxhills posiada w ogóle coś takiego. Steven zaprowadził cię do niewielkiej kawiarni umeblowanej mniej więcej na styl lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Większość rzeczy jest drewniana, jedną ze ścian zdobi kolekcja zdjęć w sepii przedstawiających głównie członków zespołu The Beatles i The Animals, jednak najbardziej w oczy rzuca się staroświecki telewizor ustawiony w roku oraz spory gramofon, który o dziwo działa. Przytulna kawiarenka znajduje się tuż za marketem, lecz nigdy przedtem jej nie zauważyłaś lub po prostu nie zwróciłaś uwagi.
- Co podać? - zapytała młoda kelnerka ubrana w szorty i moro bluzkę odsłaniającą cały płaski brzuch.
- Dla mnie rogaliki maślane i herbatę. Najlepiej zieloną, a jeśli nie ma to poproszę zwykłą z cytryną - odpowiedział twój towarzysz, jednak ani na moment nie spuścił wzrok z ciebie, jakbyś to ty przyjmowała zamówienie. - Alliana? - dodał pytająco, wyrywając cię z chwilowych rozmyśleń. Dopiero po chwili ogarnęłaś, że pyta, co ty sobie życzysz.

Alliana - 2015-07-18, 20:54

Hm, szkoda, że nie wiedziałam o tym miejscu wcześniej... Chociaż i tak pewnie nie miałabym czasu, żeby tu zajrzeć. Jak dotąd mój pobyt w Foxhills nie obfitował raczej w spokojne momenty, sprzyjające delektowaniu się kawą czy herbatą. Swoją drogą, czemu ten Steven tak się we mnie wpatruje? Mam coś na twarzy?
- Dla mnie to samo - poprosiłam. Właściwie chętnie napiłabym się jaśminowej herbaty, ale skoro chłopak nie był pewny, czy jest tu choćby zwyczajna zielona, to pewnie nie warto nawet o niej wspominać. Zwróciłam się znowu do Stevena: - Może zaczniesz swoją opowieść? Jestem jej bardzo ciekawa.

Daisy7 - 2015-07-19, 12:42

Kelnerka dopisała coś na kartce, po czym odeszła, zostawiając was samych. Wróciła jednak bardzo szybko, podała zamówione jedzenie i picie, a następnie poszła zająć się gośćmi z innego stoliku.
- Ach, no tak, już mówię - zapewnił Steven, sięgając po jednego z rogalików, który zanurzył w gorącym napoju. - Kiedyś rzeczywiście był tu legendarny Pokemon, ale to jakieś 20 lat temu. I pojawił się tylko raz. Pewnie nie uwierzysz, ale ludzie mówią, że miał przyjaciela człowieka. Niejakiego Edrica Loritza, którego "przyniósł" tu na własnym grzbiecie. Podobno tylko jego słuchał, jednak do niego nie należał. Zarówno o Loritzie jak i legendzie słuch zaginął, więc nie wiem, czemu niektórzy ludzie sądzą, że Pokemon dalej żyje w naszej zatoczce. W końcu nie daje żadnych dowodów na to. Jedyne co o nim wiem, to że jest bardzo duży w sensie długi, ma niebieskie ubarwienie z białymi i czerwonymi dodatkami, a jego "przednie łapy" wyglądają jak olbrzymie, płaskie płetwy. Dziwny opis, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić takiej istoty.

Alliana - 2015-07-19, 20:36

Zabrałam się za konsumpcję rogalików, ale te rewelacje sprawiły, że po chwili już praktycznie o nich nie pamiętałam. Loritz! Ledwie mogłam uwierzyć, że się nie przesłyszałam. Czyli jednak włóczenie się z przystojnymi nieznajomymi popłaca! Miałam ochotę uściskać chłopaka z radości, ale może lepiej się tak nie rozpędzać.
Po wysłuchaniu opisu legendy w mojej głowie pojawiło się kilka konkurencyjnych obrazów, ale żaden nie pasował za bardzo do tych legend, o których cokolwiek wiedziałam.
- Wiadomo coś więcej o tym Loritzie? - Żeby ukryć nieco fakt, że gość interesował mnie już wcześniej, dodałam szybko: - W końcu musiał być kimś niezwykłym, skoro udało mu się zdobyć przyjaźń legendarnego pokemona.

Daisy7 - 2015-07-19, 20:51

- Ano właśnie niezbyt. Mówią, że miał albo ma wspaniałą rękę do Pokemonów i te bardzo go lubiły. W sumie to się rozumie samo przez się, skoro zaprzyjaźnił się z legendarnym stworkiem, a jak wiadomo te nigdy nie są zbyt ufne. Za to nie przepadał za towarzystwem innych ludzi, zwłaszcza wścibskich, gadatliwych i ciekawskich. Dlatego nie udzielał nikomu odpowiedzi, kiedy go pytano, czy naprawdę podróżował na legendzie. Mieszkał w Foxhills przez kilka lat, ale potem zrobił się jeszcze mniej towarzyski i któregoś dnia ni z gruchy, ni z pietruchy spakował manatki i opuścił miasto. Najciekawsze jest to, że nie widziano go w żadnym innym, więc prawdopodobnie został pustelnikiem i to gdzieś niedaleko w tutejszych lasach. Niektórzy jednak twierdzą, że przywołał tego legendarnego Poka i odpłynął na jego grzbiecie, by osiedlić się na całkowicie bezludnej wyspie - odpowiedział, po czym zjadał dwa rogaliki. - A czemu tak o niego pytasz? Czyżbyś wiedziała coś interesującego, czego ja nie wiem? - dodał, starając się zabrzmieć tajemniczo, ale radośnie.
Alliana - 2015-07-20, 14:40

- Nie, po prostu wydał mi się bardzo interesujący, nie co dzień słyszy się o ludziach, którzy dokonali czegoś podobnego. - W zasadzie nawet nie kłamałam. W końcu praktycznie nic nie wiedziałam o tym facecie. Przypomniawszy sobie o rogalikach, pospiesznie zabrałam się za jednego, żeby trochę ukryć zmieszanie po jego pytaniu. Kurczę, teraz nie mogłam już za bardzo drążyć tematu, nie budząc podejrzeń Stevena. A chętnie dowiedziałabym się na przykład, gdzie Loritz mieszkał. Oczyma wyobraźni widziałam już, jak podaję jego stare rzeczy Monie, a ona doprowadza mnie do kryjówki Loritza w środku lasu... Nie, po dwudziestu latach to by się chyba nie udało.
Nie mogłam naciskać w sprawie Loritza, ale opowiedzenie mu o zainteresowanych legendą niebieskich wydało mi się dość bezpieczne.
- Widziałam dziś chyba paru takich fanatyków, wierzących, że legenda nadal tu jest. Wrzucili coś do wody, zdaje się, że jedzenie, żeby ją wywabić. Nie wiem, co by to miały być za frykasy, żeby skusił się na nie legendarny pokemon, jeśli by nawet tu był. Ale oni wydawali się całkiem pewni swego.

Daisy7 - 2015-07-20, 16:11

Czy Ali nie myśli o rysowaniu na forum na zamówienia? Tak jak niektórzy w "Twórczości Graczy" ~
-------------------------
- Czemu twierdzisz, że byli to fanatycy? Może zwykłe dzieciaki albo dorośli, którzy wierzą w istnienie legendy i rzeczywiście zamierzają ją schwytać, co jednak jest prawie niemożliwe. Nie przejmowałbym się tym zbytnio. W Foxhills chyba wszyscy znają tą historię, którą ci opowiedziałem i myślę, że co najmniej 1/4 mieszkańców wierzy, że legenda dalej kręci się po okolicznych wodach. W związku z tym niektórzy próbują ją jakoś zwabić, ale raczej szybko sobie odpuszczają. Kiedyś rano podczas biegania wpadłem na grupkę aż pięciu nastolatków, którzy mieli mnóstwo Poke-smakołyków. Wrzucili je do wody, a potem do południa czekali na plaży z aparatami, gotowi wykonać miliard zdjęć, gdy tylko tafla się poruszy - zaśmiał się, dopijając herbatę. - Znacznie gorzej, gdyby ci ludzie, o których mówisz, byli z zespołu Aqua. Ale wtedy od razu byś ich poznała. Charakteryzują się niebieskim ubiorem i logiem przypominającym literę A wykonaną tak jakby z kości. Trudno mi to opisać. na szczęście ostatnim razem policja wystraszyła ich chyba na dobre, bo już się ich tu nie widuje - poinformował tym razem poważnym tonem, po czym wstał od stołu. - Pójdę zapłacić, okey?

Alliana - 2015-07-20, 22:43

Ali to rozważy.
---------------
Już zaczynałam się uspokajać i dochodzić do wniosku, że zupełnie niepotrzebnie się nimi tak przejęłam, kiedy chłopak opisał członków tej całej organizacji. Serce zabiło mi mocniej.
- Steven, zaczekaj chwilę - poprosiłam, po czym ściszyłam nieco głos: - To byli oni! Ludzie z zespołu... Aqua, tak? Doskonale pasują do opisu. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, dlatego ich nie rozpoznałam. Ale zwrócili moją uwagę, bo sprawiali wrażenie dobrze zorganizowanych, a nie jakiejś bandy dzieciaków.

Daisy7 - 2015-07-21, 00:00

yay ^^
-------------------
- Co? Jesteś pewna? Mieli gdzieś taki symbol, jaki ci opisałem? - zalał cię falą pytań, lecz po chwili ciszy zdecydował się jednak szybko zapłacić za rogaliki i herbatę, po czym opuścić kawiarenkę wraz z tobą. Ruszyliście powoli przez miasto, które powoli zaczyna się budzić do życia. - Jeśli się nie mylisz, to chyba mamy kłopoty. W sensie miasto. Ostatnim razem ta band pojawiła się tu nie dawniej jak pół roku temu. Były przez nich same kłopoty. Do tego posiadają potężne Pokemony. Oficer Jenny długo zajęło pozbycie się ich, ale "na odchodne" krzyknęli, że wrócą tu z silniejszymi posiłkami, a wtedy zrobią sobie z Foxhills nową bazę. Bo głównym celem tego chorego stowarzyszenia jest właśnie pochwycenie wodnej legendy, o której ci opowiadałem. Kurdę... Sam nie wiem, co powinniśmy zrobić - ostatnie zdanie wymówił po cichu bardziej sam do siebie. - A gdzie widziałaś ich ostatnim razem? Weszli do jakiegoś budynku? Swoją drogą to dziwne, że pozwolili ci się normalnie obserwować. Nie przeganiali cię? - zaczął przesłuchania na nowo.

Alliana - 2015-07-21, 20:58

- Tak, mieli ten znaczek na bandanach - zapewniłam.
Zmartwiło mnie, że Steven nie wie, co robić. Ja też nie miałam pojęcia i liczyłam, że to on coś zaproponuje. W końcu w przeciwieństwie do mnie był miejscowy i wiedział cokolwiek o naszym przeciwniku.
Tymczasem chłopak rozpoczął przesłuchanie. Nie uśmiechało mi się to, ale nie mogłam mu się dziwić. Na jego miejscu zrobiłabym chyba to samo. - Cóż, powiedzmy, że tam na wybrzeżu nie podziwiałam widoków... - mruknęłam, nie mogąc się powstrzymać. Zaraz się jednak opanowałam i zaczęłam od początku: - Obudziłam się wcześnie rano i przypadkowo usłyszałam ich rozmowę. Coś o pokemonie na dnie zatoki i ważnym zleceniu. Umawiali się na szóstą na plaży, więc z ciekawości poszłam zobaczyć, co będą robić, ale miałam przeczucie, że lepiej się przed nimi ukrywać. Nie zauważyli mnie, a po wszystkim po prostu wsiedli do samochodu i wyjechali z miasta.

Daisy7 - 2015-07-22, 16:19

- Dobrze, że się ukryłaś. Inaczej mogłoby być z tobą nieciekawie. Zespół Aqua jest znany ze swojej tajemniczości. Nie pozwalają, by przypadkowi ludzie dowiedzieli się o nich lub ich celach czegokolwiek, dlatego... pozbywają się ich - odpowiedział, a tobie mimowolnie włosy na rękach stanęły dęba. - Wybacz, nie chcę cię straszyć, ale wolę, żeby wiedziała i miała się na baczności. Nie chciałbym, żeby cokolwiek ci się stało - dodał, a po chwili zarumienił się, uzmysłowiwszy sobie, co też takiego powiedział. - No wiesz, w sensie, że nikt nie powinien umierać z takich powodów - zaczął się szybko tłumaczyć. - Nie usłyszałaś może, kiedy planują tu wrócić? Bo skoro wrzucili do wody jedzenie to na bank będę musieli zjawić się ponownie, żeby sprawdzić, czy zwabili swój cel.
Alliana - 2015-07-22, 16:32

A więc jednak to ciało na plaży było całkiem realistyczną opcją. O matko. W co ja się zdołałam znowu wpakować?! Zdaje się, że powinnam być przerażona, i owszem, trochę się bałam, ale jednocześnie cieszyłam się, że coś się dzieje. Może ja jakaś dziwna jestem?
- Nie, nie przypominam sobie, żeby cokolwiek takiego mówili - odparłam ze szczerym żalem. Taka informacja byłaby wielce pomocna. - Chociaż w sumie... - Zmarszczyłam brwi, usilnie przeszukując pamięć. - Chyba wspominali, że jutro o tej samej porze będzie już pewnie złapana. Ale nic konkretniejszego nie udało mi się usłyszeć. Och, dzisiaj po dziewiętnastej na plaży ma się odbyć pokaz pokemon, więc pewnie będzie tam mnóstwo ludzi. Więc zespół Aqua powinien chyba poczekać na porę, gdy nie będzie tam tylu świadków? A może raczej będą chcieli zrobić wielkie wejście i pokazać wszystkim swoją siłę? Nie wiem zupełnie, czego można się po nich spodziewać.

Daisy7 - 2015-07-22, 16:58

- Skoro powiedzieli, że jutro o tej samej porze legenda będzie już złapana, to prawie na sto procent zjawią się z rana, aby ją pochwycić. Dobry trop - pochwalił cię. - Co do pokazów to raczej mało prawdopodobne. To znaczy lubią pokazywać swoją siłę, ale dopiero, gdy mają stuprocentową pewność, że nic im nie przeszkodzi. A gdyby dzisiaj pojawili się w trakcie pokazów, nie mieliby szans, by jutro rano przedrzeć się na plażę, bo zapewne byłaby dokładnie chroniona całą dobę przez najbliższych kilka tygodni. Ale na wszelki wypadek pójdę na te pokazy, by wypatrywać jakiś ewentualnych dziwnych typków. Heh, zabawne, jeszcze wczoraj zapewniałem znajomych, żeby nie liczyli na moją obecność podczas tej atrakcji. A ty... będziesz? Bo wiesz, możemy wybrać się razem dla towarzystwa, jeśli nie masz nic innego do roboty wieczorem - zaproponował.
Alliana - 2015-07-22, 17:11

- Jasne, bardzo chętnie. - Tak, towarzystwo inne niż psiapsiuła babci! Z nieba mi spadłeś, chłopaku! No i oczywiście lepiej, żebyśmy obydwoje czuwali nad rozwojem sytuacji. To jest najważniejsze. Oczywiście. - W zasadzie i tak planowałam tam zajrzeć. Nie widziałam jeszcze nigdy pokazu, nawet takiego małego jak ten. A czemu ty ich tak nie lubisz? - zainteresowałam się. Może uważał, że są głupawe? - Swoją drogą, trenujesz pokemony? - zapytałam, nagle zdając sobie sprawę, że nawet tego nie wiem.
Daisy7 - 2015-07-22, 18:57

- Znaczy się nie to, że nie lubię, ale po prostu mnie jakoś nie ekscytują i czasami się nudzę podczas ich oglądania. Gdyby to był jakiś bardziej prestiżowy pokaz to może bym się wybrał, ale na takich drobnych raczej zbyt wiele do podziwiania nie ma. To tylko moje zdanie, więc jeśli masz inne zdanie, nie obrażaj się na mnie, proszę - odpowiedział, a gdy usłyszał pytanie o Pokemony, jego oczy tajemniczo zabłyszczały. - Czy ja trenuje Pokemony? Naturalnie. Mówiąc nieskromnie, idzie mi to chyba całkiem nieźle. W sumie to dzięki latom wprawy, bo początki miałem niezbyt ciekawe - zaśmiał się. - Ale wyszedłem już na prostą. A ty? Czyżbyś zamierzała zostać koordynatorką?
Alliana - 2015-07-23, 21:56

- Ja? Koordynatorką? Skądże! - Zaśmiałam się lekko i pokręciłam głową. - Szczerze mówiąc, nie mam o tym pojęcia i jak dotąd raczej mnie to nie interesowało - wyjaśniłam. - Ale jeszcze nigdy nie byłam na żadnym pokazie i chciałam się przekonać, a nuż by mi się spodobało. Wolę się jednak skupić na zostaniu dobrą trenerką. Ale dopiero zaczynam i niestety nie wyszłam jeszcze z fazy częstych błędów. Podejrzewam, że mogłabym się od ciebie wiele nauczyć - powiedziałam, zerkając na niego kątem oka.
Daisy7 - 2015-07-23, 22:19

- Och, a więc jesteś trenerką, tak? No to bardzo mi miło - uśmiechnął się. - Hmmm... Może i dobrze radzę sobie z Pokemonami, ale nie jestem pewien, czy byłbym wzorowym nauczycielem. Nie żebym chciał cię do siebie zniechęcić, lecz po prostu nigdy nikomu nic doradzałem, nie uczyłem. Ba! Nawet jak trenuję ze swoimi podopiecznymi, robię to przeważnie w lesie, gdzie nie ma żadnych przyglądających się ludzi. Może właśnie dlatego nie ciągnie mnie zbytnio do pokazów, bo tam trzeba skupić na sobie jak najwięcej uwagi - mówił, a gdy skończył, zatrzymał się i wskazał ci ręką na nieduży pod względem objętości, aczkolwiek wysoki domek pomalowany na błękitno z białym dachem. Oprócz tego wokół chatki znajduje się spore podwórko, a na nim specjalnie wytyczone miejsce do rozgrywania pojedynków Pokemon. - Tu mieszkam. Sam. Jeśli nie masz nic w planach, zapraszam na wspólny trening naszych stworków. Co ty na to? Pokaże ci, jakie ćwiczenia są według mnie najlepsze. Możemy też zawalczyć, ale nie mam żadnych nowo złapanych stworków, a pozostałe są na... dosyć wysokim poziomie. Oczywiście nie twierdzę, że nie mogłabyś mnie pokonać. Jeśli chcesz, z miłą chęcią zawalczę - zaproponował, otwierając furtkę.
Alliana - 2015-07-23, 22:45

Domek był po prostu uroczy. Zastanowiło mnie jednak, dlaczego nastolatek mieszka sam, a także dlaczego uznał za stosowne to podkreślić. Gdzie są jego rodzice? Czy po prostu wyprowadził się z domu, czy coś się z nimi stało? Zanim zdążyłam się zastanowić, czy wypada zapytać, Steven zaproponował trening i moje myśli natychmiast powędrowały ku bitwom pokemon.
- Trening to doskonała opcja. Chętnie poznam jakieś efektywne ćwiczenia. - Albo jakiekolwiek, ale o tym nie musiałam wspominać.

Daisy7 - 2015-07-23, 23:00

Weszliście na posesję chłopaka. Steven na chwilę zniknął w domu, zostawiając cię na podwórku, by przynieść pięciolitrowy baniak wody.
- Uwierz mi, przyda się podczas przeryw - poinformował, stawiając butlę na ziemi. - Okej, wszystko zależy od tego, jaki trening chcesz zrobić. Są dwa rodzaje. Bardziej integracyjny podczas którego ćwiczą wszystkie Twoje Pokemony, lecz wtedy nie da rady, żeby skupić się na każdym oddzielnie lub indywidualny, a więc tylko ty i jeden stworek. No ewentualnie dwa, ale muszą być to takie Poki, które trenują podobne umiejętności lub potrzebne mi są do dwuwalki, podczas której zaufanie i spójność między stworkami muszą być idealne. Osobiście wolę ten drugi rodzaj, a kiedy chce zintegrować podopiecznych, wybieram się z nimi na plażę i gramy w siatkę, berka albo pływamy. Jeśli pasuje ci indywidualny, wystaw jednego ze swoich stworków i powiedz mi, na czym chciałabyś się u niego skupić. Dobiorę odpowiedniego malucha ze swojej ekipy i będziemy mogli zaczynać ćwiczenia.

Alliana - 2015-07-23, 23:24

Ciekawe, dla kogo ta woda - dla nas czy dla pokemonów?
Wszyscy moi podopieczni wymagali treningu, ale po szybkiej analizie całej mojej dzikiej hordy wybór padł na Taja.
- Na początek chciałabym się skoncentrować na moim Marillu - oznajmiłam. - Jest trochę ciamajdowaty, więc przydałoby się popracować nad płynnością jego ruchów - powiedziałam, po czym sięgnęłam po pokeball z wodną myszą. - Och, i chyba powinnam cię uprzedzić, że czuje się on trochę niepewnie w towarzystwie dużo większych od siebie pokemonów, a nie chciałabym, żeby niepotrzebnie stresował się w czasie treningu.

Daisy7 - 2015-07-23, 23:35

- Mam dla niego idealnego kompana. Frogadier jest niewiele większy od Marilla, a do tego zna się na zwinności i płynności ruchów jak nikt inny - zapewnił, wyciągając kulkę, z której po chwili zmaterializowała się niebieska z białym puchowym "szalem", która na oko ma coś około sześćdziesięciu centymetrów.
Po wypuszczeniu przez ciebie Taja, ten rozejrzał się uważnie wokół. Dobry znak jest taki, że nie schował się od razu za twoje nogi. Natomiast zły, iż zrobił to po jakichś pięciu sekundach.
- Hej maluchu. Nie bój się nas. Jestem kolegą twojej opiekunki, a to mój przyjaciel. Tak jak ty ma typ wodny - odezwał się łagodnym głosem Steven, co skłoniło myszkę do wychylenia się. - Świetnie. Na razie zaczniemy od rozruszania się, a więc mały jogging. Dwa kółeczka i przechodzimy do dalszej części. Szybko! - dodał wesoło, a następnie od razu po dokończeniu swojej kwestii, rzucił się biegiem wraz z Frogadierem, który pomaga swojemu opiekunowi, tarasując przed nim wszystkie patyczki i kamyki. - Refleks to podstawa! - krzyknął jeszcze po chwili.


Alliana - 2015-07-23, 23:56

Z żywym zainteresowaniem przyjrzałam się Frogadierowi. Nigdy jeszcze nie widziałam na żywo tego rodzaju stworka.
Po tym, jak Marill skrył się za mną, zdecydowałam, że kolejnym punktem programu musi być poprawa jego pewności siebie.
- Chodź, Taj, czas się trochę rozruszać! - zawołałam zachęcająco i puściłam się biegiem za Stevenem i jego podopiecznym. Po drodze obserwowałam bacznie Marilla, w obawie, że powinie mu się jego mała łapka. Sama też starałam się nie potknąć, żeby nie wyjść na taką samą łamagę jak i on. Głupio byłoby zaryć nosem w ziemię przy nowopoznanym koledze. Próbowałam równocześnie utrzymać miarowy oddech, żeby nie złapać zadyszki już po pierwszym okrążeniu.

Daisy7 - 2015-07-24, 00:17

W trakcie biegu Taj odkrył coś niesamowitego. Mianowicie chodzi o jego ogon! Mówiąc dokładniej to, jak bardzo może być przydatny i że świetnie sprawuje się jako pomoc przy utrzymywaniu równowagi. Po pokonaniu około połowy pierwszego okrążenia, spojrzałaś za siebie na myszkę. Okazało się, że biegnie bardzo blisko ciebie, z czego był niezmiernie dumny. Niestety tak się tym podekscytował i rozkojarzył, że zapomniał patrzeć pod nóżki. I wówczas łapki mu się poplątały. Rzuciłaś się ku niemu, chociaż oczami wyobraźni widziałaś już, jak malec ląduje pyszczkiem w trawie. Jakże wielkie było twoje zaskoczenie, gdy stworek w ostatniej chwili złapał równowagę, przechylając ogon na odpowiednią stronę. Potem odbił się nim od podłoża i wznowił jogging. Widziałaś po nim, jak bardzo się cieszy. Do samego końca biegu malec nie zaliczył żadnego potknięcia, a także nie pozwolił, by odstęp między wami zwiększył się. Po dotarciu do mety obydwoje usiedliście na trawie i zaczęliście lekko dyszeć. W mgnieniu oka zjawił się Steven. Sam, ponieważ jego Frogadier zdecydował się napić.
- No, no, no. Ktoś tu mnie chciał zrobić w balona, panno Allianno - zażartował. - Według mnie mały poradził sobie świetnie. Ty też. Gratulacje. Chyba zwiększymy poziom ćwiczeń, bo podstawowy będzie dla was zbyt banalny. Gotowi? Jak chcecie pić, to śmiało - dodał, wskazując na baniak okupywany aktualnie przez żabę.

Alliana - 2015-07-24, 14:49

Wciąż zarumieniona po przebieżce, z dumą spojrzałam na Marilla.
- Świetna robota, Taj - pochwaliłam i w nagrodę zaczęłam czule drapać malca za uszkiem. - Muszę przyznać, że mnie również pozytywnie zaskoczył - powiedziałam, tym razem zwracając się do chłopaka. - Pytanie, czy to twoje trenerskie zdolności, czy jego wrodzony talent - rzuciłam żartobliwie.
Sama na razie nie czułam potrzeby uzupełniania płynów, ale wskazałam Marillowi gestem butlę, by nie krepował się, jeśli on ma ochotę się nawodnić.

Daisy7 - 2015-07-24, 19:22

Kiedy skomplementowałeś Marilla, ten wydał z siebie wesoły odgłos, który trudno mi porównać do czegokolwiek. Następnie pokiwał łebkiem i poszedł pewnym siebie krokiem w kierunku Frogadiera, który podzielił się z nim wodą.
- Nie wiem, czy to taka nagła zmiana, czy leciałaś sobie ze mną w maliny, ale ten maluch nie wygląda na strachliwego ani ciamajdowatego. No może na początku, ale nic dziwnego, bo pojawił się w towarzystwie większego od siebie Pokemona i nieznajomego kolesia - stwierdził Steven, uśmiechając się z zadowoleniem, po czym zawołał obydwa potworki, aby wznowić trening.
Dalsza część ćwiczeń polegała na szkoleniu się w unikaniu ataków. Mówiąc dokładniej żaba rzucała pianą ze swojego "szala" w Taja, a ren miał za zadanie odbijać się na swoim ogonie tak, by oberwać jak najmniejszą ilością pocisków. Niestety na 25 ładunków malec uniknął tylko sześciu, co chyba trochę popsuło mu humor.
- Świetnie sobie radziłeś jak na pierwszy trening, naprawdę - starał się go pocieszyć chłopak, aczkolwiek wodna mysz odwróciła się do niego tyłem i zrobiła minę nadąsanego dziecka. - Przepraszam - westchnął tym razem do ciebie, a następnie odszedł kawałek, by wypieścić Frogadiera, a tobie pozwolić zostać samej z obrażonym i zdołowanym Pokemonem.

Alliana - 2015-07-24, 22:20

Rozczarowanie ogarniało mnie w miarę jak obserwowałam kolejne pecyny piany trafiające w wodną mysz. Nie powinno być to dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale początkowe sukcesy podniosły moje oczekiwania. Tak czy inaczej, nie mogłam dać po sobie poznać, że jestem zawiedziona, bo to złamałoby serduszko mojego podopiecznego. Przykucnęłam przy Marillu i powiedziałam:
- Nadal uważam, że świetnie się spisałeś. Nie możesz się tak szybko poddawać. Nie od razu Saffron City zbudowano.

Daisy7 - 2015-07-25, 16:27

Wgl nie wiem, czy wiesz, ale na forum Eevee'ego w Espeona lub Umbreona można ewoluować nie tylko za pomocą szczęścia. Istnieje bowiem również opcja przez przedmiot (Espeon przy pomocy Sun Shard, Umbreon przy pomocy Moon Shard). Obydwa itemki do kupienia w markecie ;)
------------------
Taj przeniósł wzrok na ciebie, wysłuchał, co masz mu od powiedzenia, a następnie podbiegł i wtulił się pyszczkiem w twoje kolana. Trochę sobie pochlipał, a ty w tym czasie głaskałaś go po łebku oraz uspokajałaś kojącym głosem. Kiedy już przestał szlochać, wznowiliście trening. Szło mu nieco lepiej niż poprzednio, ale nadal wiedziałaś, że to będzie wymagało znacznie więcej czasu. Po krótkim odpoczynku przeszliście do kolejnego ćwiczenia polegającego na treningu ataków Marilla. Mówiąc dokładniej role się odwróciły i teraz to twój podopieczny miał za zadanie trafiać Frogadiera Water Gunem oraz Bubble na przemian. Dzięki temu okazało się, że chociaż u małego nie najlepiej ze zwinnością, ma sokoli wzrok i świetnie celuje. Dodatkowo tych kilka godzin treningu zaowocowało zdobyciem przez myszkę +1,5lvl!
- Dochodzi 11:00, więc chyba pora już kończyć - oznajmił w pewnym momencie Steven. - Myślę, że wszyscy świetnie się spisaliśmy. Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć. To ten... do zobaczenia wieczorem, tak? Podasz mi swój adres i mam po ciebie zajść, czy wolisz spotkać się przy wejściu na plażę około 19:30?

Alliana - 2015-07-25, 17:25

W takim razie wkrótce poczynię odpowiedni zakup :P
---------------
Rany, tak pochłonął mnie trening, że zdążyłam już praktycznie zapomnieć o pokazie, a nawet o podejrzanych machinacjach zespołu Aqua. W sumie nadal nie wiedziałam, jaki jest adres babci, więc zamiast opisywać położenie jej domu, zdecydowałam się na prostszą opcję. - Spotkajmy się przy wejściu na plażę - powiedziałam. - Bardzo dziękuję ci za poświęcony czas, ten trening mnie i Marilla wiele nas nauczył. To do zobaczenia!
Pochwaliłam i pogłaskałam jeszcze wodną mysz, po czym odwołałam ją do pokeballa. Przez chwilę wahałam się, czy wracać już do domu. Raczej nie miałam na to ochoty, a babci zostawiłam przecież kartkę, więc nie powinna się o mnie martwić. Postanowiłam więc udać się w jakieś w miarę odludne miejsce i poszukać odpowiedniego przeciwnika dla Purrloin. W końcu obiecałam jej walki...

Daisy7 - 2015-07-26, 00:37

a nie musisz, bo mam w planach dać Ci ten item w przygodzie, ale jeszcze nie teraz, więc jeśli wolisz szybciej ewoluować Eevee to wtedy kup i szybciej wprowadzę ;)
-------------
Dziwnie to brzmi, ale Foxhills tętni życiem. Nigdy o żadnej godzinie nie widziałaś tu jeszcze tyle ludzi. Nawet nie spodziewałaś się, że może ich tu tyle mieszkać. Możliwe, że sporo stanowią przyjezdni. Oczywiście trudno ci to ocenić, bo mieszkasz tu od kilku dni, ale mimo to masz wrażenie, że tłum zjawił się z powodu pokazów, a nie nagle mieszkańcy przypomnieli sobie, do czego służą drzwi wyjściowe. Starając się iść jak najbardziej pustymi alejkami, trafiłaś na wejście do lasu. Nie jest to jednak główne za zachodnią bramą. Tam przecież ciągnie się całkiem szeroka droga, a to zdaje się bardziej dzikie. Zaciekawiona weszłaś nieco głębiej. Już po chwili trafiłaś na niewielką polanę z przewalonym pośrodku drzewem (zapewne skutek potężnej burzy), na którym tyłem do ciebie odpoczywa lub śpi jakiś nieznany ci stworek. Jest brązowy, ma bardzo duży ogon w ciemniejsze pasku niż reszta sierści, a także spore uszy o tej samej barwie.

Alliana - 2015-07-26, 09:58

A to poczekam.
-------------
Doskonale! Ten delikwent w sam raz nada się na naszego pierwszego przeciwnika. Co prawda był totalnie uroczy i chętnie bym go złapała, ale nie, tym razem zdołam się powstrzymać. Sięgnęłam po pokeball mrocznej kocicy i wypuściłam ją.
- Witaj, Purrloin. Wiem, że za mną nie przepadasz, ale chyba nie odmówisz sobie tej przyjemności? - wskazałam gestem dłoni brązowego stworka. - Oto obiecana okazja do walki. - Nie wątpiłam, że kotka podejmie wyzwanie, ale czy będzie słuchać moich komend? Miałam co do tego pewne obawy. Cóż, był tylko jeden sposób, żeby się przekonać: - Zacznij od Scratch - poleciłam.

Daisy7 - 2015-07-26, 11:27

Purrloin z gracją opuściła kulkę i wylądowała na trawie przed tobą. Oczywiście tyłem do ciebie, bo jakże by inaczej. Zainteresował ją Pokemon siedzący nieopodal, a słysząc, że wydajesz jej polecenie, zrozumiała, iż przyjemność, o której wspomniałaś, to nic innego niż walka. Od razu ugięła łapki, by były gotowe do szybkiego ataku i przybrała bardziej bojową pozycję. Zanim rywal zdołał obrócić główkę, fioletowa kocica rzuciła się na niego z pazurkami (Scratch), zadając kilka ostrych cięć w plecy i ogon przeciwnika. Ten zapiszczał, lecz nie odskoczył, ponieważ korzystając z bliskości twojej podopiecznej, odpłacił jej się tym samym. Kilka cięć (Scratch) oszpeciło pyszczek Purrloin, która w mgnieniu oka umknęła w bok, prychając na brązowego szopa, a to rzucając lekko oburzone spojrzenie z bliżej nieokreślonych powodów.
Alliana - 2015-07-26, 15:33

A mogłabyś wprowadzić mi jakoś te RC z KP? Chciałabym ich trochę wpakować w Marilla, żeby móc losować legendę.
-------------
Nagle zdałam sobie sprawę, że muszę wygrać tę walkę. Muszę, bo co, jeśli w przeciwnym wypadku kocica uzna, że nie jestem godna, by ją trenować?! Ach, lepiej teraz o tym nie myśleć, tylko skupić się na pojedynku. Przyjęłam bojową postawę, zacisnęłam dłonie w pięści i zmrużyłam oczy, jakbym sama miała zaraz rzucić się na tę małego Sentreta. Jednak kiedy się odezwałam, mój głos był spokojny i pewny.
- Purrloin, zachowaj bezpieczną odległość i użyj Growl, a następnie Sand Attack. Wykorzystaj moment, kiedy przeciwnik będzie rozproszony przez ziarna piasku w jego oczach, by ponownie zaatakować za pomocą Scratch.

Daisy7 - 2015-07-26, 18:26

kk // a jeszcze tak dopytam, wszystkie itemy, które masz w KP, mam Ci dawać również fabularnie, czy tylko te, które będziesz oznaczała napisem "do wprowadzenia"?
------------------
Purrloin szybko kiwnęła łebkiem, po czym przeszła do działania, a więc zaczęła głośno warczeć. Skrzek rozproszył nieco rywala obniżając jego atak. Żeby jakoś ukryć osłabienie ataku, stworek zaczął wytwarzać wokół siebie kulę. Defense Curl poskutkowało wzrostem statystyki obrony użytkownika. Chwilę później Sentret wiercił się już po ziemi, próbując wyczyścić sobie oczy zasypane piaskiem z Sand Attacku. Dzięki obniżeniu obrony przeciwnika nie udało mu się trafić pazurkami (Scratch) w twoją kocicę. Jej za to poszło znakomicie i podrapała oponenta. A potem dodała od siebie jeszcze jeden Scratch. Takim sposobem rozłożyła wroga na łopatki. Gratulacje, Purrloin za wygraną zdobywa +1,5lvl! Samiczka zamruczała z zadowoleniem, jednak nie wróciła do ciebie. Zamiast tego ruszyła ku omdlałemu. Przez moment przestraszyłaś się, że postanowi zwiać albo co gorsza wypatroszyć szopa (w końcu Noibat o mały włos nie został jej obiadem). Na szczęście nie rzuciła się na niego, lecz zaczęła szperać w puchatym ogonie stworka. Wyjęła z niego jakieś niewielkie niebieskie przedmioty. Zaciekawiona obserwowałaś, jak kociczka przynosi znalezisko i odkłada pod twoimi nogami. Toż to pięć cukierów Rare Candy. Ciekawe jakim cudem znalazły się w ogonie dzikiego Sentreta. Heh, niesamowite.

Alliana - 2015-07-26, 18:56

Zaraz je podzielę na odpowiednie kategorie, chociaż myślę, że prawie wszystko będzie do wprowadzenia. Prawie, bo nie widzę chwilowo w grze zastosowania dla kilofa. xD
--------------
Sam je tam chował czy przypadkowo mu się zaplątały? Ciekawe, ale nawet bardziej zastanawiające od ich pochodzenia było dla mnie to, że Purrloin postanowiła mi je tak po prostu oddać. Byłam nieco wzruszona tym gestem. Przykucnęłam i zebrałam cukierki, mówiąc:
- Dziękuję, Purrloin. Za nie i za tę walkę. Byłaś po prostu niesamowita. - Mówiłam zupełnie szczerze, uszczęśliwiona zwycięstwem. - Mam nadzieję, że ten pojedynek był dla ciebie satysfakcjonujący. Swoją drogą, czy chciałabyś, żebym zwracała się do ciebie jakimś szczególnym imieniem?

Daisy7 - 2015-07-26, 19:04

Okej xD Takie mniejsze/mało użyteczne w przygodzie itemki to mi rybka, więc je już dziel według własnego uznania ~
----------------
Kocica prychnęła najpierw, kiedy zaczęłaś jej dziękować, ale potem podniosła dumnie pyszczek, gdy powiedziałaś, że jest niesamowita. Wygląda na to, że trafiłaś na kocicę łasą na komplementy. Może to klucz do zdobycia jej zaufania, a nawet zaprzyjaźnienia się? To albo walki. Potem jeszcze pokiwała główką, a na pytanie o imię po chwili namysłu odpowiedziała tym samym co poprzednio. Czyli czas na kolejne wymyślenia odpowiedniego imienia. Lepiej podaj kilka propozycji, bo sądząc po charakterze tej małej złośnicy, nie zgodzi się na pierwszą lepszą Pusię czy Mruczusię.

Alliana - 2015-07-26, 22:36

Szło świetnie, tylko teraz musiałam dobrać jej odpowiednie imię, a to nie będzie łatwe. Przez chwilę usilnie myślałam, pocierając palcem brodę i przyglądając się kocicy. Obawiałam się, że cokolwiek zdołam wymyślić, nie będzie dość dobre według Purrloin. W końcu jednak udało mi się znaleźć kilka propozycji:
- Okej, więc co powiesz na... Xena? Albo Inara? A może Freya, Feray lub Hel? - wymieniałam, mając nadzieję, że coś z tego zestawu spodoba się fioletowej. I że nie wyśmieje ona moich durnych pomysłów.

Daisy7 - 2015-07-27, 16:48

Ku twemu wielkiemu zaskoczeniu Purrloin przypasowała już pierwsza propozycja, jaką podałaś. Dopytawszy, czy jest pewna, miauknęła, kiwając twierdząco łebkiem. A więc od dzisiaj będzie nazywać się Xena. Dobrze, że poszło tak szybko i nie oberwałaś pazurami po twarzy. Wygląda jednak na to, że samiczka ma dosyć przebywania poza ballem, ponieważ przeciągnąwszy się porządnie, podszedł do ciebie i noskiem kliknęła w przycisk na swojej kulce. Wówczas czerwone światło pochłonęło kocicę do środka, a ty zostałaś sama na niewielkiej polance blisko miasta.
Alliana - 2015-07-27, 18:54

Przez chwilę wpatrywałam się w kulkę, niedowierzając, że tak szybko poszło. Wreszcie otrząsnęłam się i schowałam pokeball Xeny, a wyciągnęłam Taja. W końcu zostało mi przecież do rozdysponowania kilka sztuk Rare Candy. Miałam dylemat, czy przyznać je właśnie wodnej myszy, która wiele z siebie dała na porannym treningu, czy kocicy, która je dla nas zdobyła. Jednak jako że ta wolała już znaleźć się w zaciszu swego schronienia, a poza tym wcale nie byłam pewna, czy spodobałaby jej się taka propozycja, ostatecznie postanowiłam przyznać je Marillowi.
Wypuściłam go więc, pomyziałam po łebku na przywitanie i podsunęłam mu cukierasy. Wszystkie pięć.

Daisy7 - 2015-07-27, 19:44

Taj przywitał cię radosnym piszczeniem i dał się pogładzić po łebku. Kiedy podsunęłaś mu cukiereczki, obwąchał je, po czym liznął jednego. Widocznie smakują dobrze, bo po chwili wsadził sobie całego Rare Candy do pyszczka i zaczął ssać. Kolejne cztery zniknęły w ten sam sposób. Jednak po skonsumowaniu ostatniego, wydarzyło się coś prawdziwie niesamowite. Maluch zaczął mocno błyszczeć, a wręcz świecić i jakby się przekształcać. Było to tak rażące w oczy, że musiałaś je zamknąć, a po otworzeniu przed tobą stał już całkiem inny, chociaż podobny do Marilla Pokemon. Taj przeszedł przemianę! Jego ciałko znacznie się wydłużyło, urósł o dobre 40cm, uszy zmieniły się z mysich w królicze, a nawet umaszczenie doznało pewnych zmian. Jedyne co pozostało takie jak wcześniej to ogon oraz fakt, że to cały czas Taj. Chyba jest bardzo szczęśliwy, bo wypuszcza mnóśtwo bąbelków wokół siebie.
Alliana - 2015-07-27, 20:55

- Łaał, Taj! Nie mogę w to uwierzyć, ewoluowałeś! Cieszysz się, co? - Na próbę podrapałam go za uchem, żeby sprawdzić, czy nadal tak lubi tę pieszczotę. Poza tym chciałam go po prostu dotknąć i upewnić się, czy aby na pewno jest prawdziwy. Nie mogłam się napatrzeć na tę nową formę. Rany, naprawdę nie spodziewałam się, że ewolucja Marilla - albo na dobrą sprawę któregokolwiek z moich pokemonów - nastąpi tak szybko! Te liczby podane w pokedeksie wydawały się przecież takie odległe. A tu proszę! Mój własny... Azumarill? Trzęsącymi się z przejęcia rękami wygrzebałam pokedex i na nowo przeskanowałam podopiecznego.
Daisy7 - 2015-07-27, 22:45

Pokemon wydał z siebie przyjazny głos, co oznacza, że widocznie nadal lubuje się w pieszczotach. Będzie czym go przekupić, hehe. Po wykonaniu skanu dowiedziałaś się interesujących informacji na temat Azumarilla. Po pierwsze doszło mu kilka ataków, ale to chyba nie tyle sprawka ewolucji co raczej zdobycia nowych poziomów. Największej zmianie podległ bez wątpienia charakter wodnej myszki. Wygląda na to, że twój podopieczny z chłopca stał się prawdziwym mężczyzną. Na pewno stał się również zwinniejszy, szybszy, a jego ataki przybrały na sile. Same plusy.

Azumarill
Imię: Taj

Poziom: 16,5
Typ:
Ewolucja: Azurill (szczęście) -> Marill (18lvl) -> Azumarill
Ataki: Tackle, Water Gun, Tail Whip, Water Sport, Bubble, Defense Curl, Rollout, Bubble Beam, Helping Hand
Charakter i historia: Alliana otrzymała go od młodego trenera w podziękowaniu za zajęcie się młodszą siostrą chłopaka.
Niegdyś był bardzo ciamajdowaty i strachliwy, jednak po ewolucji znacznie zmężniał, stał się odważniejszy oraz dojrzalszy. Co prawda nadal zdarza mu się zlęknąć i nie można nazwać go superbohaterem, ale nie boi się już większych od siebie Pokemonów. Nawet po przemianie zostało mu zamiłowanie do wszelkiego rodzaju pieszczot, które potrafią odciągnąć go na chwilę od każdego zmartwienia.
Umiejętność: Sap Sipper - W przypadku trafienia ruchem typu Grass, Pokemon nie otrzymuje żadnych obrażeń, a jego atak zostaje podwyższony o jeden poziom.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-07-27, 23:14

- Jestem z ciebie taka dumna. - W przypływie uczuć wyściskałam już-nie-malca i dodałam w myślach "Ale dla mnie zawsze będziesz małą słodką myszką".
Chętnie powłóczyłabym się jeszcze w poszukiwaniu kolejnych przeciwników, ale przypomniałam sobie, że miałam jeszcze założyć sobie boks w Centrum Pokemon, a nie chciałabym, żeby babcia się martwiła, że tak długo mnie nie ma. Co prawda, sądząc po dotychczasowych doświadczeniach, raczej nie musiałam się tego obawiać, ale lepiej nie igrać z losem. A nuż się na mnie zdenerwuje. Ruszyłam więc z powrotem do miasteczka, pozwalając Azumarillowi mi towarzyszyć, jeśli tylko miał na to ochotę.

Daisy7 - 2015-07-28, 00:49

Azumarill z chęcią zgodził się ci towarzyszyć. Musiał jednak iść o własnych siłach, ponieważ jest już za duży na noszenie go na ramieniu. Mimo to bez narzekań zawędrował pod samo centrum, a nawet zdecydował się wejść z tobą do środka. W lecznicy jest sporo ludzi. Pewnie to zjawisko również jest związane z dzisiejszymi pokazami. Ustawiwszy się na końcu kolejki, czekałaś grzecznie razem z Tajem, aż nadejdzie twoja kolej.
- Witam. Jaki potężny Pokemon - powiedziała Siostra Joy, kiedy znalazłaś się obok jej lady. - W czym mogę panience pomóc? - dodała, dalej wpatrując się z zachwytem w wodną myszkę, która wygląda na nieco speszoną, a dzielnie się trzyma i nie zwiewa do kulki.

Alliana - 2015-07-29, 15:39

Uniosłam lekko brwi, zdumiona i trochę rozbawiona tymi zachwytami. Mimo ewolucji Taja nie uważałam go za szczególnie potężnego. Cieszyło mnie jednak, że przynajmniej sprawia on takie wrażenie.
- Dzień dobry. Chciałam założyć sobie box - powiedziałam. Babcia wspominała co prawda coś o komputerze, ale nie byłam pewna, co dokładnie powinnam zrobić, więc lepiej, żeby siostra Joy nieco mnie poinstruowała. - Aha, i mojej Purrloin przydałoby się podreperować zdrowie po walce - dodałam, podając kobiecie pokeball Xeny.

Daisy7 - 2015-07-30, 17:03

- Nowa trenerka rozwija skrzydła, miło - uśmiechnęła się Joy, po czym wyszperała z półki pod ladą jakiś papierek i położyła ci go na blacie obok długopisu. - Możesz sama założyć sobie box korzystając z wolnego komputera pod ścianą lub wpisać do tego formularza swoje dana, a ja zaraz je wklepie tu u siebie. Zrób, jak wolisz, a ja zajmę się wyleczeniem Purrloin - wytłumaczyła, a następnie wzięła kulkę z kocicą, by umieścić ją w dużej maszynie leczącej.
Gdy tylko uzupełniłaś dane (czy to na komputerze, czy na kartce), pielęgniarka oddała ci z powrotem ball. Zarówno w elektronicznym formularzu jak i papierkowym musisz podać imię, nazwisko, płeć, datę urodzenia oraz zaznaczyć, czy chcesz, byś mogła wymieniać stworki (z boxu do KP i odwrotnie) tylko w tym centrum, czy we wszystkich.

Alliana - 2015-07-30, 20:40

Chwyciłam za kartkę i długopis, nieufna wobec obcych komputerów, i zaczęłam uzupełniać dane. Mimo że pytania były banalne, to zastanawiałam się nad każdym słowem, bo znając moją lekkomyślność, mogłabym popełnić błąd w nazwisku. W zasadzie już mi się to w życiu zdarzyło... Wybrałam oczywiście możliwość dostępu do boksu z dowolnego Centrum. Kto w ogóle zdecydowałby się na jedno jedyne? Zastanawiałam się właśnie nad tą zagwozdką, gdy wrócił do mnie pokeball Xeny. Podziękowałam, opuściłam budynek i z Tajem u boku udałam się spacerowym krokiem do domu babci.
Daisy7 - 2015-07-30, 20:46

Zanim wyszłaś z centrum, Joy wklepała dane do swojego laptopa i wydała ci kartę. Niedużą, podobną do bankowej. Wystarczy, że przyłożysz ją do czytnika przy komputerze w dowolnym centrum, a będziesz miała do dyspozycji swój box. Taki cwany gadżecik. Wracając przez miasteczko, cały czas obserwowałaś tłumy przyjezdnych. Mówiąc dokładniej nie tyle ich co Pokemony towarzyszące tym ludziom. Wyglądają naprawdę zjawiskowo. Po dotarciu do chatki zastałaś Eleonorę w kuchni zajętą rozwiązywaniem krzyżówek. Tak bardzo się na nich skupiła, że chociaż usłyszała, jak wchodzisz, nie zerknęła ku tobie, a tym samym nie dostrzegła stojącego obok ciebie Azumarilla.
- Dzień dobry Alliano! - zawołała. - Niezły sobie spacer urządziłaś z rana. Nie żebym miała coś przeciwko. Mam nadzieję, że nie chodziłaś głodna? Widziałaś ile koordynatorów zjechało się do naszego miasteczka?

Alliana - 2015-07-30, 21:45

Przez całą drogę nie mogłam się doczekać reakcji babci na widok wyewoluowanego Taja, a ona nawet go nie zauważyła?! Opadłam na krzesło i z rozczarowania aż się nieco przygarbiłam. Westchnęłam, słysząc pytanie o jedzenie. Typowa babcia. Co prawda gdyby nie Steven, to pewnie chodziłabym głodna... Z drugiej strony, gdybym go nie spotkała, pewnie już dawno byłabym w domu. Z trzeciej strony, i tak bym coś teraz zjadła.
- Cześć. Zjadłam coś rano, ale właśnie zgłodniałam... - rzuciłam, licząc, że Eleonora podchwyci temat i zaraz zaproponuje mi coś pysznego. - Widziałam, muszę przyznać, że ich liczba robi wrażenie. Wygląda na to, że wcale nie będzie to taki... - poszukałam szybko zamiennika dla "podrzędny" - mały konkursik, jakiego się spodziewałam.
Żałowałam, że nie mogłam podpytać babci o legendę. Na pewno wiedziała znacznie więcej niż Steven, ale w końcu miałam nie zdradzać się nawet przed nią z moimi poszukiwaniami Loritza. Ale to nie jedyny temat, w którym pewnie dobrze się orientowała... - Babciu, czy kojarzysz tutejszego chłopaka imieniem Steven? Niebieskawe włosy, mniej więcej takiego wzrostu... - Pokazałam w powietrzu.

Daisy7 - 2015-07-30, 21:56

- Zaraz dam ci pyszne racuchy z musem jabłkowym z naszych jabłek z sadu. A do tego lemoniada będzie jak znalazł - odpowiedziała, "połykając haczyk". - Ojej! - wyrwało jej się na widok Taja, który postanowił stanąć sobie obok ciebie tak, że uszami delikatnie łaskocze cię w ramię. - Widzę, że nieźle ćwiczyłaś, skoro udało ci się ewoluować Marilla. To twój pierwszy potworek po przemianie, prawda? Pewnie jesteś z niego dumna - mówiła dalej, a po napatrzeniu się na wodną mysz, podeszła do blatu i zaczęła nakładać ci przysmaki na talerz. - Steven Stone? No jasne, że kojarzę. Chluba miasteczka. A co, spotkałaś go? Pewnie pomógł ci przy Taju? - chwila milczenia. - Zaraz... Mam nadzieję, że nie zamierzasz mieć tu chłopaka? O nie, nie, nie, ja na prababkę jestem za młoda, moja panno - dodała lekko zaniepokojonym głosem, kładąc ci przed nosem talerz pełen aromatycznych racuchów oraz szklankę wypełnioną jasnym napojem.
Alliana - 2015-07-30, 22:16

Ukryłam poczerwieniałą z zażenowania twarz w dłoniach.
- Babciuuu, weeeź - wyjęczałam. Zapach racuchów nie pozwolił mi jednak pozostać w tej pozycji zbyt długo, toteż wkrótce opuściłam dłonie i zabrałam się do jedzenia, między kęsami tłumacząc: - Owszem, spotkałam go, ale to nie znaczy, że nazajutrz na naszym progu wyląduje Delibird. - Swoją drogą, czyżby ta przesadna troska o moją cnotę wynikała z jej własnych przeżyć Eleonory? O dziadku jak do tej pory jakoś nie wspominała. W tej chwili jednak drążenie tematu powiększania rodziny było ostatnim, na co miałam ochotę. Skupiłam się więc na Stevenie: - Czym Steven sobie zasłużył na miano chluby miasteczka? - Może i Foxhills było zapadłą dziurą, ale jednak zaczęłam podejrzewać, że może mieć on na swoim koncie nieco większe osiągnięcia, niż się przyznał. Chciałam też zapytać, czy rzeczywiście mieszka zupełnie sam, ale stwierdziłam, że może lepiej nie wspominać nic na ten temat. Kto wie, co wtedy babcia gotowa by była sobie ubzdurać.

Daisy7 - 2015-07-30, 22:46

będziemy grać na troszkę innych realiach, w których Steven jeszcze nie jest championem ;d
-----------------
- Dobra, dobra, ja cię tylko informuję - odpowiedział babcia, prychając cicho, po czym uspokojona usiadła z powrotem na krzesło i wróciła do rozwiązywania krzyżówki. - To nie widziałaś jego Pokemonów? Zdobył już wszystkie odznaki z Kanto i z tego co wiem, szykuje się na Hoenn. Podobno chce zostać członkiem elitarnej czwórki. Widziałam kiedyś, jak trenuje ze swoimi podopiecznymi na plaży. Według mnie może objąć nawet stanowisko championa! Pierwszy champion z Foxhills, to byłoby by coś - ostatnie zdanie wypowiedziała z prawdziwym rozmarzeniem. - Czerwony kwiat z kolcami na cztery litery? - zapytała, wracając niespodziewanie do krzyżówki.

Alliana - 2015-07-30, 22:59

No nieźle. Jak na takiego mistrza to zachowywał się dość skromnie. I bardzo dobrze, bo pewnie czułabym się przy nim skrępowana.
- Róża - odpowiedziałam automatycznie, po czym spojrzałam na nią badawczo, zastanawiając się, czy staruszki nie dopadła już czasem demencja. Do tej pory jednak udzielała informacji bez większych problemów, toteż postanowiłam nie czekać, aż to źródło wiedzy wyschnie. W końcu jeżeli poruszę temat legendy od strony Teamu Aqua, to nie będzie to chyba takie podejrzane...? - Steven wspominał, że kiedyś w miasteczku grasował Team Aqua. Wiesz może coś na ten temat? Chyba już ich tu nie ma, co? - podpuszczałam babkę, żeby zachęcić ją do mówienia.

Daisy7 - 2015-07-31, 11:15

- Racja, dzięki - odpowiedziała, wpisując prędko litery wyrazu w kratki. - Niestety wiem. Było to jakiś czas temu i naprawdę nieźle dawali nam w kość. Wszyscy żyli w jakimś takim lęku. Chociaż Aqua to nie mordercy czuliśmy się zagrożeni. Słynęli z tego, że bardzo nie lubili, kiedy ktoś spoza ich drużyny dowiedział się czegoś na temat ich misji. Nawet jeśli to był zwykły przypadek. Pamiętam, że dorośli ustanawiali nawet między sobą dyżury, kto danego dnia zaprowadzi dzieciaki do szkoły, żeby same nie chodziły - opowiedziała, zaciskając pod koniec usta. - Na szczęście to już historia. Oficer Jenny udało się wygnać stąd tą bandę wariatów.
Alliana - 2015-08-01, 14:16

Westchnęłam w duchu, trochę rozczarowana. Nie dowiedziałam się niczego nowego. Ale co mi szkodziło jeszcze trochę podrążyć temat?
- I na czym na przykład polegały te ich misje? - Miałam nadzieję, że nie odpowie mi po prostu, że się nie interesowała, bo to było niebezpieczne. W końcu skoro przekonali się, że Aqua tego nie lubią, to chyba ktoś kiedyś musiał się czegoś dowiedzieć? Jednak po tej wzmiance, swoimi doświadczeniami absolutnie nie zamierzałam się z nią dzielić, żeby jej nie denerwować. Wyglądało na to, że miałam więcej szczęścia niż rozumu, kiedy polazłam za nimi na plażę.

Daisy7 - 2015-08-01, 15:04

- Ich główny cel to wielka tajemnica. Są pogłoski, że chcą zawładnąć nad światem, ale według mnie to dosyć... kiczowate i przestarzałe. Pewnie chodzi o pieniądze. Może chwytają bardzo rzadkie Pokemony i potem sprzedają je jakimś bogaczom? Albo całkiem możliwe, że zajmują się jakimiś nielegalnymi badaniami nad Pokemonami i zabawiają się ich DNA, próbując stworzyć nowe gatunki. Jednym słowem nic dobrego - westchnęła, kręcąc głową na boki. - Wtedy co byli u nas ostatnio, to kręcili się przy plaży i chyba chcieli złowić jakiegoś legendarnego Pokemona. Ja tam nie wierzę, żeby w małej zatoczce mógł taki mieszkać - zaśmiała się. - Przenośny komputer na sześć liter? - zapytała, gryząc końcówkę długopisu.
Alliana - 2015-08-01, 16:54

Kiczowate i przestarzałe? Najwyraźniej babcia uważnie śledzi najnowsze trendy wśród podejrzanych organizacji. Ciekawe, co teraz jest na topie. I czy równie surowo ocenia Revelation. Nie zamierzałam jednak teraz z nią o tym rozmawiać, zwłaszcza że wreszcie zahaczyła o historię z legendą, a na to tylko czekałam.
- Laptop, babciu - podpowiedziałam i szybko wróciłam do interesującego mnie tematu, próbując wyglądać na bardzo przejętą, co zresztą nie było trudne. - Łał, legendarny pokemon?! To bardzo ciekawe! Nawet jeśli tak naprawdę go tu nie ma, to chętnie posłucham tej ee... legendy o legendzie. Naprawdę nie pamiętasz, o jaką chodziło?

Daisy7 - 2015-08-01, 18:24

- A gdzie tam. Jakaś wodna. Tyle wiem. No i pewnie duża. Nie znam żadnej legendy, ale możesz zapytać Stevena. On coś powinien wiedzieć, więc może jak go ładnie poprosisz, to uchyli rąbka tajemnicy - odpowiedziała, wpisując jednocześnie hasło, jakie jej podpowiedziałaś, gdy nagle zesztywniała jak struna. - Ale nie TO miałam na myśli przez ładne poproszenie! - wyjaśniła prędko. - Dobra, dobra, nieważne. Znowu zaczniesz się czerwienić. Idę na taras dokończyć krzyżówkę. Wyszło słonko, więc jest tam miło i przyjemnie. Jak nie masz co robić, możesz przebrać mi czereśnie. Leżą w wiaderku przy zlewie. Dobre wrzucaj do zlewu, a robaczywe albo zgniłe do siatki, to się ją potem na kompost da - dodała, wstając z krzesła, by ruszyć ku wyjściu na tyły domu.
Alliana - 2015-08-01, 21:35

Powstrzymałam chęć palnięcia się w czoło po ostatniej uwadze babci. Zamiast tego sprawdziłam, która godzina, po czym zabrałam się za czereśnie. Tu moje pokłady silnej woli uległy wyczerpaniu i nie udało mi się pohamować chęci zjedzenia paru co ładniejszych owoców. Podczas pracy zastanawiałam się, czym powinnam się później zająć. Miałam chyba jeszcze dość czasu, by poszukać kolejnego przeciwnika do walki, a potem wrócić do domu i przygotować się do wyjścia na pokaz.
Daisy7 - 2015-08-01, 21:57

Kiedy skończyłaś pracę nad owocami, dochodziła już dwunasta. No cóż, babcia nie uprzedziła cię, że wiaderko z czereśniami jest takie duże. W każdym razie zaplusowłaś sobie u staruszki, która w ramach podziękowań zwolniła cię z pomocy przy obiedzie. Przez godzinę szwędałaś się po domu z kąta w kąt, wiedząc, że skoro jedzenie będzie na trzynastą, to nie opłaca ci się wychodzić gdzieś dalej w poszukiwaniu rywali do pojedynków. Po skonsumowaniu pysznych pieczonych udek z tłuczonymi ziemniakami i sałatką, wspólnie pozmywałyście naczynia. No i dochodzi 13:40.
- Jakie masz plany na popołudnie? Bo zgaduję, że wieczorem przejdziesz się na pokazy? - dopytała Eleonora.

Alliana - 2015-08-01, 22:53

- Właśnie się nad tym zastanawiałam i chyba pójdę jeszcze trochę potrenować. Wcale nie mam dość na dziś - Uśmiechnęłam się. - No i dzisiejszą porcję ćwiczeń miały właściwie tylko Taj i Xena, więc to nie tak, że je przemęczam. A potem rzeczywiście wpadnę na pokaz.
Nie wspomniałam, że umówiłam się ze Stevenem, bo nagle wystraszyłam się, że babcia gotowa by była zabronić mi pójścia. Wolałam nawet nie myśleć, jak będę tam musiała manewrować, żeby nie wpaść z nim na nią lub jej przyjaciółkę, która na pewno natychmiast by jej o wszystkim doniosła.

Daisy7 - 2015-08-02, 09:16

- Mhm, no dobrze. Ja wyjdę wcześniej, bo chcę jeszcze zajść do Sophie na kawkę, więc gdybyś wracała do domu przed pokazami, masz klucze. Tylko nie zapomnij potem zamknąć drzwi - poinstruowała cię staruszka, zanim zniknęła za ścianą.
Opuściwszy kuchnię, skierowałaś kroki głównemu przejściu. Znalazłszy się na dworze, opuściłaś ogrodzoną posesję Eleonory i spacerkiem podreptałaś wzdłuż chodnika w stronę przeciwną od plaży, gdzie przygotowania idą pełną parą. Takim sposobem dotarłaś do głównej leśnej ścieżki, na której dostrzegłaś (chyba) świeże ślady łap prowadzące w pobliskie krzaczory.

Alliana - 2015-08-02, 21:41

Byłam więcej niż pewna, że babcia i jej przyjaciółka będą plotkować o mnie i o Stevenie. Ciekawe, czy pani Sophie też tak panicznie boi się niechcianych ciąż atakujących znienacka. Na szczęście wkrótce trafiłam na coś, co skutecznie odciągnęło moje myśli od możliwych tematów rozmów starszych pań. Przyjrzałam się śladom, próbując dopasować je do któregoś ze znanych mi pokemonów. Miałam nadzieję, że naprawdę są świeże i zdołam wytropić stworka. Nie chciałam dzielić skóry na Ursaringu, ale podążając za tropem, już zastanawiałam się, którego pokemona wysłać do walki.
Daisy7 - 2015-08-02, 22:11

Trudno było ci rozpoznać Pokemona po śladach, jakie zostawił. Z pewnością nie są to żadne psie czy kocie łapy. Raczej takie cieniutkie paski. Dziwne i kompletnie trudne do zidentyfikowania jak na twoje oko. Tajemnicze odkrycie spotęgowało twoją ciekawość do tego stopnia, że chcąc, nie chcąc, musiałaś podejść do krzaków. Kucnąwszy obok nich, słyszałaś wyraźne szmery, lecz nie były to żadne prychnięcia czy powarkiwania. Powolutku wstałaś i od góry rozłożyłaś gałęzie, by dojrzeć znajdującego się w środku stworka. To jakiś Poke-kwiatek, o dużej żółtej głowie z nietypowym aparatem gębowym. Maluch wygląda na zaciekawionego. Nie ucieka, nie atakuje.

Alliana - 2015-08-02, 22:34

Zawahałam się. Miałam ochotę na walkę, a i moi podopieczni wciąż potrzebowali treningu, ale ten... Bellsprout? nie wyglądał na bojowo nastawionego. Co prawda wcześniej bez skrupułów zaatakowałam pokemona od tyłu, może nawet śpiącego. Ale teraz, gdy stanęłam twarzą w kielich z małą roślinką, ogarnęły mnie wątpliwości. Był taki uroczy... Przez chwilę po prostu gapiłam się na niego, po czym postanowiłam mu odpuścić. Delikatnie puściłam gałęzie i zaczęłam zapuszczać się trochę głębiej w las, jednak pamiętając, że muszę wrócić na czas. Szukałam innego przeciwnika, może tym razem bardziej skorego do walki, choć nie wiedziałam, czy nie kuszę w ten sposób losu. W końcu fortuna gotowa poczęstować mnie z tej okazji wściekłym Ursaringiem czy czymś podobnym, a tego wolałabym mimo wszystko uniknąć...
Daisy7 - 2015-08-02, 22:53

Pokemon nie zmienił swojego nastawienia, a potem został w kryjówce, gdy ty odchodziłaś, zostawiwszy go w spokoju. Musiałaś nieco zboczyć z głównej ścieżki, bo przy niej zapewne będziesz napotykać jedynie stworki takiego pokroju - wystraszone, niechętne do walki lub łakomczuchy sępiące na jedzonko od podróżnych. Dziwnie wyglądałby pojedynek z Pokiem, który zamiast atakować, łasi ci się do nogi. Spacerując między drzewami oraz krzewami, ujrzałaś na korze ślady potężnych pazurów. Takich iście Ursaringowych. Decydujesz się iść dalej czy wycofujesz się i obierasz przeciwną stronę lasku?
Alliana - 2015-08-02, 23:13

No nieźle. Wygląda na to, że wykrakałam. Poczułam niepokój, ale też - jakżeby inaczej - gwałtowny przypływ ciekawości. Co to może być za pokemon? Faktycznie Ursaring? A może coś jeszcze bardziej interesującego? Zwyczajnie nie mogłam tego tak zostawić. Jednocześnie wolałabym jednak nie zostać zeżartą... Ale może uda mi się podkraść nieco bliżej i zobaczyć tego tajemniczego stwora? Taka obserwacja w naturze byłaby na pewno bardzo pouczająca. Ta myśl upewniła mnie co do słuszności moich poczynań i zaczęłam podążać głębiej w las, starając się możliwie cicho stawiać kroki i nie rzucać się w oczy.
Daisy7 - 2015-08-03, 22:34

W trakcie wycieczki znów towarzyszyło ci znajome uczucie podekscytowania, ale jednocześnie przerażenia. Adrenalina wypełniła twoje ciało, a zmysły wyostrzyły się. Na każdy, nawet ten najdrobniejszy szmer odruchowo przekręcałaś na bok lub za siebie głowę. Do tego czułaś się obserwowana, ale uparcie jak osiołek kroczyłaś w głębszą dzicz. Zdawało ci się, że idziesz już dobre pół godziny, lecz spojrzawszy na zegarek, zobaczyłaś, że minął niecały kwadrans. Wiedziałaś, że kierujesz się w dobrą stronę, ponieważ co jakiś czas na mijanych drzewach dostrzegałaś ślady pazurów. W końcu dostrzegłaś w oddali jakąś polanę. Zakradłaś się w pobliskie krzaki i wówczas dostrzegłaś zwłoki jakiegoś niedużego jeleniowatego stworka. Ma rozszarpane gardło, więc nie zdechł z powodu choroby, wygłodzenia czy niedoboru wody. Przełknęłaś głośno ślinkę. Mózg natychmiast dał ci sygnał, żebyś natychmiast wiała. I pewnie byś go nawet posłuchała, gdybyś nie usłyszała tuż za sobą gardłowego warkotu. Sparaliżowało cię od stóp po głowę, jednak dałaś radę obrócić się, jednocześnie upadając na plecy. Wtedy bestia skoczyła na ciebie. Mówiąc dokładniej rozłożyła swe potężne łapska na ziemi, aczkolwiek znajduje się tuż nad tobą i wiesz, że nie masz szans się wydostać z takiej pułapki. Błękitne ślepia wbiła w twoje, a zębiska takiego samego koloru zdają się pytać drwiąco "ostatnie życzenie?".

Alliana - 2015-08-04, 11:38

A więc to tak umrę. Trochę głupio, ale jak się robi głupoty, to potem głupio się umiera i pretensje można mieć tylko do siebie. I po co mi to było?!
Na udawanie martwej i nieinteresującej dla poważnego łowcy było już za późno, zresztą zaraz nie będę musiała nawet udawać. Nie miałam szans z tą bestią, moje pokemony pewnie też nie, nawet gdybym zdołała je wypuścić. Mogłam teraz jedynie podziwiać całe moje życie, przelatujące mi przed oczami. Była to dość nudna projekcja, lecz wciąż lepsza niż zastanawianie się, jak bardzo będzie bolało rozszarpywanie gardła. Z tego wszystkiego aż zdołałam zebrać się w sobie, żeby się odezwać.
- Witaj, potężny... ma-majestatyczny tygrysie - wydukałam z pewnym trudem. - Chciałam cię uprzedzić, że jestem bardzo niesmaczna...

Daisy7 - 2015-08-04, 11:49

Bestia fuknęła na ciebie groźnie, kiedy zabrałaś głos. Chyba tylko bardziej ją tym rozwścieczyłaś. W duchu modliłaś się, by zadała ci szybko śmiertelny cios, a nie powoli i boleśnie cię mordowała. Pysk tygrysa zbliżył się do twojego gardła. Czułaś zimny oddech mięsożercy. już otworzył paszczę, gdy wtem ciszę przeszył głośny gwizd. Drapieżnik natychmiast podniósł pysk i postawił uszy na baczność, nasłuchując. Potem przez chwilę wąchał powietrze, jakby chciał zwęszyć jakiś trop, a następnie ugiął silne łapy i wykonał długi skok, lądując na polanie jakieś 3m przed tobą. Byłaś w szoku, więc nie mogłaś się podnieść. Jedynie obserwowałaś jak potężny Pokemon pędzi przed siebie zostawiając zarówno ciebie jak i martwego jelenia. Pomknął niczym strzała i tyle go widziałaś. Ciekawe co był za gwizd...
Alliana - 2015-08-04, 17:41

Dzięki Arceusowi! Już naprawdę żegnałam się z życiem, ale to chyba jeszcze nie ten dzień. Kolejny raz udało się przeżyć. W szoku nie zdołałam jednak ocenić, skąd dobiega gwizd, a więc i czy bestia pobiegła za nim czy przed nim uciekła. Druga opcja była trochę przerażająca, jednak pierwsza wydawała mi się bardziej prawdopodobna. Czy w takim wypadku przywoływał go właściciel? Ale kto może mieć tak potężnego pokemona? I jednocześnie być na tyle lekkomyślnym, żeby puszczać go samopas, pozwalając mu zagryzać jelonki i ludzi?!
Podniosłam się z ziemi i otrzepałam wciąż nieco drżącymi rękami. Owszem, źródło tego zbawiennego dźwięku było bardzo interesujące, ale po ostatnim doświadczeniu nie zamierzałam próbować go odnaleźć. Co to to nie! Grzecznie wrócę po własnych śladach na ścieżkę, a potem prosto do domu.

Daisy7 - 2015-08-04, 17:57

Na szczęście nie miałaś żadnych problemów z powrotem na ścieżkę. Ślady, które zostawiłaś, były świeże, a do tego widziałaś drzewa oznaczone pazurami. Właśni tym tropem trafiłaś na polankę, czego o mały włos nie przepłaciłaś własnym życiem. Wielkie, groźne, błękitne oczy bestii będą ci się na bank śnić przez najbliższe kilka tygodni. Postanowiłaś jednak na razie o tym tak bardzo nie myśleć, a skupić się na dotarciu w jednym kawałku do domu. Przy wyjściu z lasu czeka cię miła niespodzianka. Widocznie poszłaś jakoś inaczej, ponieważ trafiłaś na krzaki pełne różnych jagód.

Alliana - 2015-08-04, 18:58

Zachłannie wyzbierałam jagody, nie przyglądając się im nawet zbytnio. W domu zapytam babci, co właściwie mi się trafiło. Za to z zadowoleniem zauważyłam, że dłonie wreszcie przestały mi drżeć. Po oberwaniu krzaczków ruszyłam w dalszą drogę, zastanawiając się, czy należałoby kogoś ostrzec, że w lesie niedaleko miasteczka grasuje takie krwiożercze stworzenie. Babci lepiej nic nie mówić, niedobrze by było, gdybym straciła możliwość wychodzenia na spacery, choć w głąb lasu sama z siebie nie zapuszczę się jeszcze przez długi czas. Ale Stevenowi chyba nie zaszkodziłoby o tym wspomnieć.
Po powrocie miałam zamiar zacząć się już przygotowywać do wyjścia na plażę. Planowałam zrobić delikatny makijaż, włożyć szorty i jedną z moich ulubionych bluzek, a także zabrać ze sobą dżinsową kurtkę na wypadek, gdyby wieczorem zrobiło się chłodniej.

Daisy7 - 2015-08-04, 19:06

W domu nie zastałaś już babci. Widocznie poszła do Sophie dużo wcześniej. Ale zaraz... jakie dużo? Już prawie 18:15! Ależ ten czas szybko leci. Zrobiwszy szybko makijaż i przebrawszy się, opuściłaś mieszkanie Eleonory, zakluczając je na wypadek złodziei. Zostawiłaś też jagódki, bo nie ma sensu, byś nosiła je ze sobą w torebce, plecaku czy kieszeniach. Na bank zostałaby z nich mokra plama. Na miejsce, czyli na kamienne schody prowadzące na plażę dotarłaś na 18:45. Ku twemu miłemu zaskoczeniu Steven też już przyszedł i macha do ciebie, zachęcając byś do niego podeszła. Stoi sobie pod jednym z dużych parasoli, które w dzień chronią plażowiczów przed nadmiarem słońca. Całe szczęście na razie nie widzisz nigdzie babuni. Może uda ci się nie wpaść na nią ani razu? W sumie te tłumy nie są takie złe.
Alliana - 2015-08-04, 20:40

Odmachałam Stevenowi i z uśmiechem na ustach ruszyłam ku niemu.
- Hej! - Przywitałam się, po czym nieco spoważniałam. - Nie uwierzysz, co mi się przydarzyło dzisiaj w lesie - zaczęłam, nim zdążyłam dobrze się zastanowić. Chciałam się komuś zwierzyć z mojej niefortunnej przygody, ale może nie powinnam ukazywać mu mojej galopującej lekkomyślności w całej krasie? - Albo i uwierzysz, bo raczej nie przebija to tego, co widziałam rano. Kiedy spacerowałam po lesie, znalazłam ślady potężnych pazurów na pniach drzew, a chwilę później zaatakował mnie wielki dziki pokemon! - Delikatnie ominęłam tę część, w której podążam za tymi śladami jak ostatnia kretynka. - Myślałam, że tam zginę, ale na szczęście usłyszał jakiś gwizd i zwiał. - Zmarszczyłam brwi, po raz pierwszy przytomniej analizując aparycję potwora. - W zasadzie to trochę nie pasował do tutejszych okolic. Sądząc po jego wyglądzie, lepiej czułby się gdzieś w tundrze.

Daisy7 - 2015-08-04, 21:13

- No cześć - przywitał się z tobą Steven, po czym zamilkł, by wysłuchać opowieści, jaką dla niego przyszykowałaś. Kiedy skończyłaś, wyczytałaś z twarzy chłopaka lekkie przerażenie, ale przede wszystkim mocne zaskoczenie. - Dziewczyno, proszę cię, bądźże trochę ostrożniejsza, jak gdzieś sama wychodzisz, zgoda? Rano o mały włos nie zauważyły cię bandziory z Temu Aqua, a teraz cudem unikasz śmierci z łap wielkiej bestii? Ja się naprawdę zaczynam o ciebie coraz poważniej martwić - westchnął, kręcąc głową. - W każdym razie zaciekawiło mnie to, co powiedziałaś, o tym Pokemonie. Zareagował na gwizd i wyglądał na nietutejszego, tak? Bardziej tundrowaty. Czy to stworzenie nie wyglądało trochę jak mieszanina tygrysa z niedźwiedziem i nie miało długich kłów? Zwróciłaś może uwagę, czy pobiegł w stronę, skąd dobiegł was ten gwizd, czy raczej zwiał przed nim? To dosyć ważne - powiedział poważnym tonem.
Alliana - 2015-08-04, 23:40

- Dzień jak co dzień - zaśmiałam się. - Ale postaram się uważać. Na razie trochę przejadły mi się tego typu przygody. Nie będę się już w nic pakować - obiecałam, po czym dodałam po chwili: - Pod warunkiem, że to kłopoty nie znajdą mnie. - Kiwałam głową, słuchając jak opisywał pokemona. - Dokładnie tak wyglądał! Skąd wiedziałeś? Może grasuje już tu od dłuższego czasu? I wiem, że to ważne, ale niestety nie udało mi się tego stwierdzić. No wiesz, trochę trudno skupić się na takich drobiazgach, kiedy w twarz dyszy ci wielki tygrys.
Daisy7 - 2015-08-05, 14:54

- Rozumiem. W każdym razie wygląda na to, że słynny Loritz rzeczywiście nie uciekł daleko, lecz osiedlił się w dziczy. Mówiąc dokładniej on posiadał dokładnie takiego Pokemona, jakiego opisujesz. W ogóle miał podobno same silne stworki, ale ten lodowy tygrys był najbardziej rozpoznawalny, bo prawie zawsze towarzyszył swojemu opiekunowi. Skoro zareagował na gwizdnięcie, to może oznaczać, że Edric go zawołał do siebie, a jako wierny stworek natychmiast posłuchał swojego pana. Dziwne byłoby, gdyby dziki Pok lodowy osiedlił się na takich terenach - poinformował cię.
Alliana - 2015-08-05, 23:15

Otworzyłam szerzej oczy, chłonąc słowa chłopaka jak gąbka. Tak jak wcześniej nic nie wskazywało na obecność Loritza w tym miejscu, a ja miałam problemy, żeby w ogóle o nim pamiętać, tak teraz zdawał się wyskakiwać na mnie na każdym kroku. Jego pokemon wyskakiwał nawet dosłownie. Może po powrocie do domu znajdę Edrika skulonego w babcinej lodówce? Oszczędziłoby mi to trochę zachodu.
- Nic mi o tym wcześniej nie wspominałeś - powiedziałam, próbując powstrzymać oskarżycielską nutę, wkradającą się do mojego głosu. Każda informacja o Loritzu mogła być na wagę złota. A co dopiero taka, że posiadał zabójczego tygrysa! - Myślisz, że to naprawdę mógł być on? Po tylu latach? - Z całych sił starałam się nie wyglądać na niezdrowo podekscytowaną. Byłam na tropie! Z drugiej jednakże strony, wcale nie podobało mi się, że to akurat do niego miałby należeć ten przemiły kotek. Naprawdę miałam nadzieję już nigdy potwora nie spotykać, a poszukiwania Edrika mogłyby to znacznie utrudnić. - ...Czy ten facet znany był może z lekkomyślności? Co on sobie myślał, wypuszczając tę bestię bez nadzoru?!

Daisy7 - 2015-08-06, 10:17

- No bo nie pytałaś. Zresztą nie pamiętam o nim wszystkiego. To z tym lodowym tygrysem dopiero teraz mi się o nim przypomniało, jak powiedziałaś, że o mało cię nie pożarł - odpowiedział, naciągając lekko brwi, co oznacza, że chyba nie do końca udało ci się powstrzymać tą oskarżycielską nutę. - Myślę, że tak. Nie miał powodów, żeby się pokazywać w mieście, więc sobie spokojnie koczował w dziczy. Raczej nie był lekkomyślny, ale tak jak ci mówiłem, nie lubi ludzi. A bestia nie była bez nadzoru, bo przecież zdążył ja przywołać. Myślę, że Loritz był bliżej ciebie niż myślisz, kiedy zaatakował cię stwór. Dokładnie widział, co się dzieję, ale nie zawołał podopiecznego od razu, żebyś się przestraszyła i uciekła stamtąd, gdzie pieprz rośnie i już nigdy nie wracała. Może byłaś zbyt blisko jego kryjówki i bał się, że ją znajdziesz, dlatego celowo napuścił na ciebie tego drapieżnika.
Alliana - 2015-08-06, 14:16

Pytałam wcześniej, czy wiadomo o nim cokolwiek więcej niż to, że przyjaźnił się z legendą, ale może lepiej Stevenowi nie przypominać. Już i tak pewnie wychodzę na nadmiernie zainteresowaną tym gościem.
- Zdążył ją przywołać dosłownie w ostatniej chwili, już po tym, jak prawie dostałam zawału i pożegnałam się z życiem - mruknęłam, niechętna, by wybaczyć właścicielowi tygrysa jego zaniedbania. - Och, no tak. Specjalnie poszczuł mnie tygrysem. - Westchnęłam ciężko. Być tak blisko Loritza i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy! Oby tylko udało mi się ponownie trafić w tę samą okolicę. Przynajmniej wiem teraz, w jakim rejonie mniej więcej się ukrywa. O ile oczywiście nie przeniesie się po tym incydencie.
No i zaraz, jak to ponownie trafić? Przecież miałam trzymać się z daleka! Misja misją, ale nogi miękły mi w kolanach na samo wspomnienie potwora. Nie, na razie nie ma szans, żebym zdobyła się na powrót w tamto miejsce.
- To co, może się tu trochę rozejrzymy? - zaproponowałam, żeby nie drążyć już tematu Edrika. - Zebrało się już mnóstwo ludzi, pokaz pewnie niedługo się zacznie.

Daisy7 - 2015-08-06, 14:53

- Wiem, że zainteresował cię ten cały Loritz i wcale się nie dziwię, bo nie o każdym krążą tak niesamowite legendy, ale mam szczerą nadzieję, że po tym co się stało w lesie, nie zapragniesz go szukać - powiedział poważnym głosem, ale na szczęście po chwili na jego twarzy zjawił się szelmowski uśmiech i łobuzerski błysk w oku. - No to chodźmy się rozejrzeć - powtórzył, lecz zabrzmiało to bardziej tajemniczo niż by wypadało.
Steven delikatnie chwycił cię za nadgarstek i pociągnął bokiem w stronę sceny. Byłaś tym zaskoczona, bo stąd raczej trudno oglądać występ. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że Stone chce ci pokazać coś innego. Dotarliście na same tyły za sceną, gdzie tylko czasami kręci się ochroniarz lub ktoś z organizatorów atrakcji.
- Spójrz tam - polecił niebieskowłosy przystojniak, wskazując ci na wodę w zatoczce, gdzie ktoś rozłożył coś w stylu podwodnego kojca, dzięki któremu znajdujące się wewnątrz niego Poke-ryby nie uciekają. - To Magikarpie. Nagroda pocieszenia dla każdego, kto weźmie udział w pokazach, ale nie zdobędzie pierwszego miejsca. Cóż... mogli się bardziej postarać, bo taką rybkę każdy głupi umie złowić, ale tak czy siak mają gest - poinformował cię, podchodząc bliżej czerwonych stworków.


Alliana - 2015-08-06, 16:09

- Jasne, że nie, nie jestem aż tak nienormalna - zapewniłam i pozwoliłam mu się poprowadzić. Widząc, co chciał mi pokazać, uśmiechnęłam się szeroko i szybko podeszłam bliżej.
- Jakie one pocieszne! Och, wcale nie pogniewałabym się, gdyby mi takiego wręczono - powiedziałam, pochylając się nieco, by lepiej przyjrzeć się rybkom. - Dobrze, że zupełnie nie wiem, na czym właściwie polegają te pokazy, bo gdybym miała choć śladowe pojęcie co i jak, to pewnie wzięłabym udział tylko dla tych nagród pocieszenia i zrobiła z siebie pośmiewisko przed całym miasteczkiem.

Daisy7 - 2015-08-06, 16:18

- Myślę, że powinnaś spróbować. Właśnie dla takiego pociesznego malucha. No spójrz na nie. Są takie zabawne - zaśmiał się Steven, wkładając do wody jeden palec, na co Magikarpie zareagowały zbiorowym pluskaniem, ochlapując was po nogach. - Hehehe. Zresztą po ewolucji będziesz miała Gyaradosa. Kojarzysz jak wygląda? Taki wielki niebieski wąż wodny i niezwykle potężny. Moze nawet ewoluować w formę mega, a to już całkiem odjechana sprawa! - dodał głosem prawdziwego entuzjasty. - Znaczy nie będę cię na siłę namawiał, ale w razie gdybyś się zdecydowała, będę głosował na ciebie - zakończył na spokojnie swoją wypowiedź, uśmiechając się łagodnie i życzliwie.
Alliana - 2015-08-06, 20:06

Słuchając tych zachęt, coraz pożądliwiej patrzyłam na czerwone ryby. Może warto zaryzykować? W końcu Foxhills to straszna dziura i niedługo pewnie i tak stąd wyjadę, więc moja ewentualna kompromitacja raczej nie będzie mnie prześladować. Gorzej, że widziałby ją Steven. A może wcale nie byłoby tak źle? Ale należałoby zacząć chyba od zebrania informacji o tej konkurencji.
- To wszystko brzmi wspaniale - zaczęłam nieco rozmarzonym tonem, bo właśnie wyobrażałam sobie, jak mój majestatyczny Megagyarados robi marmoladę z przeciwników - ale ja naprawdę nie wiem, co dokładnie miałabym robić podczas tego pokazu. Mówiłam ci, że żadnego jeszcze nie widziałam. Mógłbyś mi wytłumaczyć, o co w nich chodzi?

Daisy7 - 2015-08-06, 20:39

- To nic trudnego. Zwłaszcza, że mówią zawsze, na czym polega dana konkurencja. Zapamiętaj, żeby się dużo uśmiechać. Nie bądź nieśmiała i nie daj po sobie pokazać, że zżera cię trema. Co do Pokemona, którego wystawisz, weź najbardziej towarzyskiego oraz wesołego, jakiego masz. Żeby przypadkiem nie przestraszył się gapiących się na niego ludzi. Pierwszy etap to zawsze prezentacja, a wiec każdy uczestnik wychodzi na środek ze swoim stworkiem i mówi o sobie oraz nim kilka słów. Tylko coś ciekawego, a nie oklepana formułka "to jest Bulbasaur o typie trawiasto-trującym, ewoluuje w Ivusaura na poziomie 16 i blablabla". Możliwe, że będzie walka. Jeśli tak to pamiętaj, że nie liczy się w niej nawalanie wszystkim co się da, lecz tworzenie efektownych kombinacji, które zachwycą publikę i jury. Z grubsza to tyle. To jak, idziemy cię zapisać? - wyjaśnił i zapytał, wstając powoli na równe nogi z pozycji kucającej.
Alliana - 2015-08-06, 23:48

Przygryzłam wargi. Miałam pewne obawy, a wręcz całkiem sporą ich ilość. Ale w sumie co mi szkodzi? Najwyżej się wydurnię przed całym tłumem. Ale Magikarpik będzie mój! Podjąwszy decyzję, od razu poczułam się spokojniejsza.
- Okej, chodźmy. Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno - powiedziałam i zaczęłam zastanawiać się nad tym, którego z moich podopiecznych powinnam zaprosić do udziału w tej imprezie. Wahałam się między Moną a Tajem. Oboje byli uroczy, a ona w dodatku na pewno dobrze by się odnalazła na scenie. Ale po przemianie i myszek zrobił się odważniejszy, a w dodatku jego ataki łatwiej byłoby wykorzystać w tego typu konkursie... Tak, to jego wybiorę. Oby tylko Mona mi to wybaczyła...

Daisy7 - 2015-08-07, 10:22

Na szczęście nie było problemu z dopisaniem się na listę uczestników. Podałaś swoje imię i nazwisko, a także gatunek i imię Pokemona startującego. Potem otrzymałaś przypinkę z liczbą sześć, którą musisz mieć cały czas w widocznym miejscu, by jury oraz widownia widzieli, jaki masz numerek, gdyby chcieli ci pogratulować albo... skrytykować. Raz kozie śmierć. Po kilku minutach rozpoczęła się atrakcja i musiałaś wyjść na podest wraz z siedmioma innymi uczestnikami.
- Oto nasza ósemka odważnych! - zaprezentował was prowadzący - wysoki i szczupły koleś w granatowym garniturze. - Teraz poprosimy, by osoba z wyczytanym numerkiem wyszła do przodu, wypuściła swojego startującego stworka i opowiedziała o nim oraz sobie kilka interesujących ciekawostek. Na początek pani z numerem sześć! Wielkie brawa!
Ludzie z widowni zaczęli ci klaskać, a kamerzysta ustawił obiektyw prosto na ciebie.

Alliana - 2015-08-07, 20:31

Spokojnie, tylko spokojnie. W końcu podczas wykładu profesora Blake’a też musiałam wystąpić przed tłumem ludzi i wszystko poszło dobrze. To nic takiego. Powtarzając to sobie w myślach, przywołałam na twarz mój najbardziej czarujący uśmiech i wystąpiłam przed pozostałych zawodników. Wypuściłam też wodną mysz z pokeballa.
- Przywitaj się, Taj - powiedziałam pogodnie do stworka, po czym zwróciłam się do tłumu: - Nazywam się Alliana, a to mój Azumarill, Taj. Jest przykładem na to, jak charakter pokemona może zmienić się po ewolucji. Jako Marill był szalenie nieśmiałym pokemonem. - Opuściłam ciapowatego, bo w końcu mowa o potworku, który to wszystko słyszy i lepiej, żeby akurat w tej chwili nie opisywać w całej rozciągłości jego wad, nawet nieaktualnych. - Ale po przemianie zyskał sporo pewności siebie. Wciąż jednak straszny z niego pieszczoch! - Przykucnęłam obok podopiecznego i podrapałam go za uchem, tak jak lubił. Liczyłam, że ucieszy się i zrobi słodką minkę, ale nie przemawiało przeze mnie tylko czyste wyrachowanie: miałam również nadzieję, że dodam mu w ten sposób otuchy.

Daisy7 - 2015-08-08, 10:34

Tajowi nie potrzeba było dodawania otuchy. Okazało się, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Niesamowite, że ewolucja tak bardzo może zmienić charakter i upodobania Pokemona. W każdym razie Azumarill zachwycił publiczność kilkoma sztuczkami wykonanymi przy pomocy swojego elastycznego ogona, dzięki czemu zebrałaś całkiem niezłe brawa. Całe szczęście, że Steven ani babcia, którą dostrzegłaś w drugim rzędzie publiki wraz z Sophią, nie wygłupili się i nie zaczęli klaskać zbyt przesadnie w porównaniu do innych. Największy aplauz zdobyła około dwudziestoletnia panienka imieniem Amanda wyszykowana w imprezową kieckę, której towarzyszy pokochany przez widownię Banette.
- Czas na etap drugi! - zakomunikował głośno prowadzący. - Walki! Pamiętajcie, że muszą być olśniewające i majestatyczne, ponieważ juty gardzi czystą przemocą. Teraz wylosuję pary... - dodał, a następnie podszedł do okrągłego naczynia przypominającego akwarium, w którym znajdowało się osiem zrulowanych karteczek z imionami uczestników. - Amanda i Jeffrey, Dominic i Parker, Clara i Ariel, a także Alliana i Brian.
Tym razem miałaś wystąpić jako ostatnia, więc siedząc jak na szpilkach, oglądałaś pojedynki swoich rywali, a kiedy Clara z Ariel opuściły scenę, zostałaś na nią wywołana wraz ze swoim przeciwnikiem - rudowłosym młodziakiem (ok. 12 lat) z lekką nadwagą i towarzyszącej mu ognistej małpce Chimchar.
- Panie mają pierwszeństwo - oznajmił radośnie koleś w garniturze, odchodząc na bok, by dać wam pole do popisu.


Alliana - 2015-08-09, 11:17

Skinęłam głową chłopakowi, wciąż uśmiechnięta. Widziałam jego pokemona już wcześniej, zdążyłam się więc zastanowić, jaką taktykę obrać w tej walce.
- Taj, zacznij od Water Sport - poleciłam. Byliśmy w końcu na plaży, czas się trochę zamoczyć! ...I przy okazji zmniejszyć siłę ognistych ataków. - Następnie użyj Tail Whip, a potem Bubble Beam! - Chciałam w ten sposób przyciągnąć uwagę do słodkiego ogonka Azumarilla, a jednocześnie zmiękczyć przeciwnika przed właściwym atakiem. Czymś w końcu musiałam zadać mu obrażenia, a nikt mi chyba nie powie, że bąbelki nie są urocze, toteż zdecydowałam się na atak, który produkował je w wielkiej ilości.

Daisy7 - 2015-08-09, 17:27

A: Sap Sipper - W przypadku trafienia ruchem typu Grass, Pokemon nie otrzymuje żadnych obrażeń, a jego atak zostaje podwyższony o jeden poziom.
C: Iron Fist - Zwiększa siłę ataków podczas których wykorzystywane są pięści o 20%.
--------------
Jako pierwszy zaatakował Chimchar, ponieważ jest szybszy od Azumarilla. Połączył dw ciosy: Scratch oraz Ember, dzięki czemu przy standardowym uderzeniu wynikającym z pierwszego ciosu, jego ogon "wystrzelił" ogniem, co "udekorowało" zwyczajne walnięcie. Wyszło rzeczywiście całkiem ciekawie, ale na szczęście odebrało Tajowi niewiele życia. Ten w ramach zemsty obniżył siłę ognistych ciosów przy pomocy Water Sport, a po wykonaniu uniku przed zwyczajnym Scratchem, zamerdał swoim ogonem 9Tail Whip), nie tylko go prezentując, ale również obniżając obronę przeciwnika. Małpka wpadła w prawdziwy szał i mocno podrapała twojego podopiecznego (cztery ciosy z Fury Swipes), co nie przypadło do gustu sędziom. Niestety nie miała szansy się odkuć, gdyż Bubble Beam okazał się być atakiem krytycznym, który rozłożył oponenta na łopatki. Otrzymaliście brawa, odwołaliście Pokemony i poszliście je wyleczyć do małego lekarskiego namiotu Siostry Joy. Potem wróciliście, by usłyszeć werdykt jury. Bardzo pochwalili Chimchara za połączenie Scratch z Ember, lecz stracił uznanie w ich oczach przez Fury Swipes, a dodatkowo przegrał, co mimo wszystko również ma jakieś znacznie. Takim sposobem w tej walce wygrałaś ty przechodząc do finału wraz z trójką pozostałych zwycięzców (ci co przegrali w pojedynkach odpali).
- Runda trzecia, a zarazem ostatnia przed nami, mili państwo! - zakomunikował wesoło prowadzący, machając mikrofonem tak, jakby nim żonglował. - Alliana, Amanda, Clara i Parker! Wasze Pokemony zmierzą się w wodnym wyścigu! Zaczniemy za pół godziny. Ten czas radzę wam wykorzystać na potrzebne przygotowania. Do zobaczenia wkrótce! - poinformował, po czym grzecznie wyprosił was ze sceny.
- Hej, Alliana, byłaś śliczna! Eee... To znaczy super śliczna w sensie z Tajem. Obydwoje poradziliście sobie elegancko - pochwalił was Steven, który znalazł się przy tobie tak błyskawicznie, jakby wyrósł spod ziemi. - Gotowi na wyścig? - dodał, uśmiechając się zachęcająco.

Alliana - 2015-08-10, 13:24

- Dziękuję! - Zarumieniłam się lekko. - Jej, myślałam, że pójdzie mi znacznie gorzej. Ale to wszystko zasługa Taja! - Przykucnęłam przy stworku, by go przytulić. Kiedy był już dopieszczony, wyprostowałam się i znowu zwróciłam do Stevena: - Wodny wyścig, hm? Dobrze, że wybrałam akurat wodnego pokemona. Myślisz, że mogę się spodziewać jakichś urozmaiceń na trasie? Prowadzący radził nam się przygotować, ale nie wiem, na czym miałoby to polegać. Może jakaś krótka rozgrzewka dla Azumarilla?
Daisy7 - 2015-08-10, 13:50

Taj wydał z siebie zadowolony odgłos i oczywiście nie poskąpił pieszczotom, którymi go uraczyłaś.
- Ano, masz wielkie szczęście. Nie wiem, jakim cudem w wyścigu miałby sobie poradzić Chimchar tego chłopaka, z którym walczyłaś, gdyby przeszedł do finału. Obawiam się jednak, że nie dadzą prostej trasy albo zrobienia kółka. Szykuj się na jakieś utrudnienia. Po pierwsze na rywali, którzy na pewno będą starali się przeszkodzić Azumarillowi, a po drugie całkiem prawdopodobne, że na trasie przygotowano małe wiry wodne oraz niesprzyjający kierunek płynięcia wody. W sensie, że Poki będą musiały płynąć pod prąd. Jak chcesz, możemy na szybko potrenować Taja w strzelaniu atakami z dystansu takimi jak Water Gun albo Bubble. To na bank się przyda, żeby spowolnić oponentów lub się na nich odegrać. Co prawda rano nie wychodziło mu to najlepiej, ale w końcu da radę - powiedział i zaoferował, czekając na twoją decyzję.

Alliana - 2015-08-11, 00:48

Ostrzeliwanie rywali? Brzmiało mi to nieco podejrzanie. Co prawda Steven powinien znać się na rzeczy, ale wolałam podzielić się z nim moimi wątpliwościami.
- No nie wiem, jesteś pewien, że atakowanie innych uczestników jest dozwolone? - dopytywałam, uprzednio poprosiwszy Azumarilla, by wykonał bardziej ogólną rozgrzewkę: parę podskoków, krótka przebieżka, troszkę rozciągania łapek. Obserwowałam jego poczynania i czekałam na odpowiedź Stevena, nie mogąc zdecydować, co powinnam polecić wodnej myszy ponad to, by spodziewała się ataków i była gotowa ich unikać.

Daisy7 - 2015-08-11, 12:34

- Powiedzą jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu, ale wydaje mi się, że takie lekkie przeszkadzanie przeciwnikom będzie dozwolone. Wiesz, nie mam tu na myśli potężnego Surf, usypiania przeciwnika czy zamrażania go. Tylko takie zdezorientowanie bąbelkami albo zatrzymanie na moment przez Water Gun - wyjaśnił. - Ale oczywiście takie ćwiczenia, jakie poleciłaś Tajowi, również się przydadzą.
Azumarill uparcie przygotowywał się do wyścigu przez prawie pół godziny. Pod koniec pozwolił sobie na chwilę przerwy, dopóki nie usłyszeliście donośnego gwizdu zawiadamiającego, że uczestnicy pokazów mają się zjawić przy wodzie.
- Gotowi? No to zaczynamy! Trasa oznaczona jest niewielkimi czerwonymi bojami unoszącymi się na wodzie. Należy dopłynąć w linii prostej do tej ostatniej największej na końcu, a potem tak samo zawrócić i dotrzeć do brzegu, czyli mety. Łącznie będzie jakieś 1100m. Pierwsza część jest trudniejsza, ponieważ Pokemony muszą płynąć pod prąd, natomiast wracając będą kierować się tak jak fale czyli ku plaży. Dozwolone jest lekkie przeszkadzanie przeciwnikom. Nie wolno nikogo usypiać, oszałamiać, paraliżować, zamrażać ani zatruwać - wyjaśnił prowadzący, a następnie krzyknął głośne "START!".

Alliana - 2015-08-12, 10:39

- Pędź, Taj! Pędź! I uważaj! - krzyknęłam. Byłam pewna, że mój myszek da z siebie wszystko, ale czy to wystarczy? Wielkim wysiłkiem woli powstrzymałam się od podskakiwania w miejscu jak podekscytowana mała dziewczynka. W końcu byłam podekscytowaną dużą dziewczynką, no i wciąż brałam udział w konkursie, w którym liczył się styl. Zacisnęłam więc tylko dłonie w pięści i z zapartym tchem śledziłam wzrokiem grupkę pokemonów. Jak się okazało, Steven miał rację co do ataków, liczyłam jednak, że Azumarillowi uda się uniknąć wszelkich zaczepek ze strony konkurentów.
Daisy7 - 2015-08-12, 16:18

Kulturalne do tej pory pokazy przerodziły się w prawdziwe zawody pełne potu, łez i krzyków. Nie tylko wy - właściciele ścigających się stworków dopingowaliście Pokemony. Włączyła się w to większość widzów. Każdy wybrał sobie ulubieńca i głośno wykrzykiwał jego nazwę bądź imię, jeśli owe zapamiętał. Ucieszyło cię, że Taj zyskał kilku zwolenników. Zauważyłaś jednak, że Steven jako jeden z nielicznych nie bierze udziału w tym harmidrze i na spokojnie obserwuje wodny wyścig z boku. Azumarill dopłynął do mety jako trzeci. Co prawda wyprzedzili go dwaj rywale, ale jednego wyprzedził, a to już coś.
- Gratulacje! Pierwsze miejsce zdobywa Amanda, która otrzymuje 1000$, Water Stone oraz najprawdziwszego shiny Psyduck! Natomiast Parker, Alliana oraz Clara dostają nagrodę pocieszenia, czyli Magikarp dla każdego. Bardzo dziękuję wszystkim za udział i zapraszam do pozostania na plaży, ponieważ o 23 będzie można obejrzeć wspaniały pokaz fajerwerków - poinformował wesoło prowadzący, po czym rozdał wam wymienione upominki.
Rybka, którą otrzymałaś, znajduje się w pokeballu ozdobionym fioletową wstążką.

Alliana - 2015-08-13, 13:54

- Wspaniale! - ucieszyłam się, zupełnie nieprzejęta tym, że nie zajęliśmy pierwszego miejsca. W końcu i tak zależało mi właśnie na nagrodzie pocieszenia, a w dodatku wcale nie spodziewałam się, że pójdzie nam aż tak dobrze. - Byłeś cudowny, Taj! Doskonale ci poszło - chwaliłam pokemona, głaszcząc jego futerko. Następnie zaczęłam rozglądać się za Stevenem. Miałam zamiar razem z nim wyjść na brzeg i wypuścić mojego Magikarpia. Przeskanowałabym go, a z chłopaka wyciągnęła informacje, jak najlepiej trenować tę niepozorną rybę, by już wkrótce przemieniła się w zdolnego siać spustoszenie potwora.
Daisy7 - 2015-08-13, 14:17

Do Keia: nie licz skanu, bo Dais dodała tylko historię.
-------------
Steven sam cię znalazł. Dosłownie pojawił się znikąd obok ciebie, a potem jak wierny psiak poszedł za tobą nad wodę, gdzie wypuściłaś i przeskanowałaś nowego przyjaciela. Cóż... Z nim to sobie raczej nie pogadasz, bo nawet gdybyś zaczęła coś mówić, trudno stwierdzić, czy rybka cokolwiek z tego rozumie. Na szczęście po ewolucji będzie wzbudzać respekt i szacunek u innych, a nie chichot.
- Pamiętam, jak ja zdobyłem swojego pierwszego Magikarpia. Złowiłem go na wędkę, którą dostałem od bardzo miłego rybaka, a potem łatwo pokonałem i schwyciłem do balla. Najgorszy był jednak trening. Dopóki maluch znał jedynie bezużyteczny Splash, musiałem wbijać mu poziom poprzez jagody Enigma oraz Rare Candy, a obydwa te produkty są prawdziwą rzadkością i nieźle się namęczyłem, by je zdobyć. Zwłaszcza, że byłem wtedy jeszcze początkującym. Potem, gdy już Magi poznał Tackle bodajże na 15 poziomie, poszło z górki. Kilka szybkich walk z łatwymi przeciwnikami i nim się nie obejrzałem, dobił do 20lvl i ewoluował - powiedział Stone, opowiadając ci swoją własną historię z życia wziętą. - Jak go nazwiesz? - zapytał po chwili, przyglądając się czerwonemu malcowi pływającemu przy brzegu.

Magikarp
Imię: ---

Poziom: 10
Typ:
Ewolucja: Magikarp (20lvl) -> Gyarados (Mega Stone) <-> Mega Gyarados
Ataki: Splash
Charakter i historia: Alliana otrzymała Magikarpia za zajęcie trzeciego miejsca w drobnych pokazach w Foxhills Town, w których wzięła udział razem z Azumarillem Tajem. Na razie trudno powiedzieć coś konkretnego o tej rybce, ponieważ niczym nie różni się od pozostałych ze swojego gatunku, a jej charakter poznamy po ewolucji.
Umiejętność: Swift Swim - Kiedy podczas walki pada deszcz, szybkość Pokemona podwaja się. Szybkość spada do normalnej, gdy pogoda się zmienia.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-08-13, 16:32

- Och - westchnęłam. - Ostatnio wpadło mi w ręce trochę RC, ale już je wszystkie zużyłam. - Przez chwilę tego żałowałam tego ataku rozrzutności, ale potem pomyślałam, że przecież Taj by bez nich nie ewoluował tak szybko, a wtedy kto wie, jak poszłoby mi w tym konkursie. Może na przykład skończyłabym nawet bez Magikarpia. - No cóż, może uda mi się zdobyć jeszcze jakieś. A co do imienia, to muszę myśleć przyszłościowo... Może Kadir? - rozważałam na głos.
Przypomniałam sobie, że to przecież mój siódmy pokemon, więc będę musiała na razie odesłać któregoś do boksu. Ale którego?! Czekała mnie kolejna ciężka decyzja. Miałam jednak nadzieję nieco ochłonąć po emocjach towarzyszących konkursowi, nim zacznę się nad tym zastanawiać.

Daisy7 - 2015-08-13, 17:18

- Jak dla mnie brzmi fajnie. Co mały, chcesz być Kadir? - odpowiedział Steven, spoglądając na Magikarpia, który w odpowiedzi na zadane pytanie lub po prostu przypadkiem zaczął pluskać wodą, ochlapując wam całe spodnie. - Och. Niezły zasięg tego twojego plusku - skomentował rozbawiony chłopak, przyglądając się swojemu dolnemu ubraniu. - Bez obaw, nic nie szkodzi. Swoją drogą możesz go już schować, bo chyba nie chcesz, żeby zwiał. Zostajesz na pokaz sztucznych ogni, Ali? - zapytał, podwijając sobie nogawki do kolan.
Alliana - 2015-08-14, 22:09

Przerażona wizją mego zdobycznego Magikarpia znikającego wśród morskich fal z pogardliwym machnięciem ogona, szybko odwołałam go do pokeballa. Siódmego. Łamię wszelkie zasady! Cóż, może uda mi się wytrzymać jeszcze chwilę tego życia na krawędzi.
- Chyba tak. Która to już w ogóle godzina? - Zerknęłam na ekran pokedeksu. Zaraz potem rozejrzałam się czujnie, by sprawdzić, czy nikt nas nie podsłuchuje. - Na razie ani śladu niepożądanych gości. - zauważyłam, ściszywszy nieco głos. - Może zjawią się późną nocą, już po fajerwerkach, kiedy ludzie na dobre się rozejdą.

Daisy7 - 2015-08-20, 21:47

Na ekranie pokedexu ujrzałaś godzinę 20:57. Nic dziwnego, że wokół jest tak ciemno i zapewne gdyby nie podwórkowe lampki oraz latarnie, powpadalibyście do zatoki jak ćmy do światła.
- Ano na szczęście nic podejrzanego nie dostrzegłem. Ale jutro rano musimy być w pogotowiu - odpowiedział Steven, rozglądając się podejrzliwie, jakby spodziewał się, że nagle zostaniecie zaatakowani przez team aqua.
- Cześć, mała - usłyszałałaś za sobą znajomy głos i obróciwszy się, ujrzałaś Watermolla we własnej osobie. Jest sam i pojawił się tu tak nagle, jakby wyrósł spod ziemi. - Cześć, Steven - dodał po chwili, mierząc twojego kolegę niezbyt życzliwym spojrzeniem.
- Witaj, witaj. Dawno się nie widzieliśmy - odpowiedziała luźno i beztrosko Stone, co chyba jeszcze bardziej wkurzyło badacza wodnych Pokemonów.
- Widziałem cię na pokazie z Azumarillem. Moje gratualcje. A jak tam się Sagar miewa? - zapytał Liam, kompletnie ignorując Stevena. Dodatkowo masz wrażenie, że w powietrzu zawisła nieprzyjemna atmosfera. Czyżby Watermoll był zazdrosny, że nie przyszłaś tu z nim?

Alliana - 2015-08-22, 23:52

- Dobry wieczór! Dziękuję bardzo, a Sagar ma się całkiem dobrze, rośnie w oczach. - Uśmiechnęłam się do badacza. - Moja gromadka wodnych pokemonów się powiększa, teraz dołączył do niej Magikarp, ale postaram się, by już wkrótce stał się Gyaradosem - zapewniłam. Liczyłam, że może i on zarzuci jakąś radą co do opieki nad rybką, ale nie chciałam pytać go o to wprost przy Stevenie. Nie musiałam od razu wjeżdżać na ambicję nowemu koledze, wystarczy, że Liam był nastroszony. Zupełnie nie wiedziałam, o co mu chodzi, sam się przecież ostatnio tak szybko zmył... Zresztą i tak jest dla mnie totalnie za stary! A może to ja sobie tu wmawiam jakieś dziwne rzeczy, a on po prostu nie lubi Stevena? Ale dlaczego ktoś miałby nie lubić Stevena, przecież on jest totalnie słodki... yy, znaczy, jest bardzo miłą osobą. A może Watermoll jest zazdrosny o jego sukcesy? Z drugiej strony, ostatnim razem, kiedy Liam był do kogoś tak wrogo nastawiony, miał zupełnie dobre powody. Niemożliwe, żeby Steven okazał sie jakimś zboczeńcem?!
Daisy7 - 2015-08-24, 11:33

- Dobrze to słyszeć. Jestem pewien, że twój nowy przyjaciel szybko ewoluuje. Masz rękę do Pokemonów. Pamiętaj jednak, by na razie nie spuszczać go z oczu, kiedy będzie poza ballem, bo Magikarpie potrafią szybko zwiać. Dosłownie przekręcisz wzrok na chwilę, a gdy spojrzysz się ponownie, twojego malucha już w niej nie będzie, jakby rozpłynął się w powietrzu - powiedział Liam. - Nie żebym sam doświadczył czegoś takiego. Potrafię dbać o swoich podopiecznych - dodał, patrząc tym razem na Stevena, który nadal uśmiechał się łagodnie i życzliwie.
- Nikt w to chyba nie wątpi. Zostaniesz z nami na pokaz fajerwerków? - zapytał beztrosko Stone.
- Okropnie żałuję, ale nie. Mam na głowie ważniejsze sprawy. Do zobaczenia, mała - odpowiedział, pożegnał się z tobą, a potem odwrócił i odszedł, zaciskając ręce w pięści.

Alliana - 2015-08-26, 00:04

Hm, Steven ostrzegał mnie przed dokładnie tym samym. Najwyraźniej coś faktycznie jest na rzeczy z tymi uciekającymi Magikarpiami i będzie trzeba mieć się na baczności. Dobrze, że o tym wspomnieli, nie spodziewałabym się takich wyskoków po tej akurat rybce.
- Do zobaczenia! - zawołałam za Liamem. Odczekałam, aż znajdzie się w bezpiecznej odległości, po czym spróbowałam podpytać Stevena o tę dziwną wrogość: - Chyba za tobą nie przepada, co? - Starałam się zabrzmieć jakbym zapytała go tylko ot tak, bez wielkiego zainteresowania, choć w rzeczywistości aż skręcało mnie z ciekawości.

Daisy7 - 2015-08-26, 11:03

- Ano, na to wygląda. Brzydko się zachował tak pałając nienawiścią w twoim towarzystwie. Naprawdę mógłby się powstrzymać. Ja dałem radę nie skoczyć mu do gardła, czyż nie? - odpowiedział, chichocząc cicho. - Po prostu się nie lubimy i tyle, jeśli zaciekawiły cię nasze relacje. Żaden z nas nie zabił drugiemu rodziny, więc bez obaw, obydwoje mamy czyste sumienia. Nooo... w miarę możliwości - wyjaśnił.
- Alliano, moje gratulacje! - krzyknęła Sophia, która pojawiła się ni stąd, ni zowąd wraz z twoją babcią.
- Nom, dobrze ci poszło - przytaknęła Eleonora, znacznie częściej zerkając na Stevena niż ciebie. - Nie będziemy wam przeszkadzać. Już się zmywamy - dodała, łapiąc koleżankę za nadgarstek i ciągnąc za sobą.
- Ale ja chciałam... - zaczęła protestować Sophia, lecz na nic się to zdało, bo po chwili zniknęła w tłumie.

Alliana - 2015-08-26, 12:26

Szok, Eleonora nie uraczyła nas żadnym żenującym komentarzem! Kiedy ją zobaczyłam, przeraziłam się, że zechce mnie natychmiast odesłać do domu, no bo jak to tak, już po zachodzie słońca, a ja ze Stevenem?! Nie wiedziałam, skąd jej się wziął ten nagły atak taktu, ale nie zamierzałam narzekać.
- A to właśnie była moja babcia i jej przyjaciółka, Sophie, zresztą pewnie je znasz. - Może nawet lepiej ode mnie, w końcu pochodził z tej mieściny, a ja przyjechałam tu ledwie parę dni temu. - Mamy chyba jeszcze jakieś dwie godziny do pokazu, to mnóstwo czasu. Masz jakieś propozycje, co można by porobić?

Daisy7 - 2015-08-26, 12:36

- Tak, znam je obydwie. Chociaż zdziwiło mnie, że pani Casthairs przyszła na pokazy. Zazwyczaj nie pojawia się tam, gdzie dużo ludzi, ale mimo to wszyscy w Foxhills darzą ją niezwykłym szacunkiem. W sumie nic dziwnego skoro jest taka mądra. Pewnie naciągnęła ją przyjaciółka. Cóż... Pani Sophie zupełnie różni się od twojej babci, co zapewne zdążyłaś już sama zauważyć - zaśmiał się cicho. - Rzeczywiście mamy jeszcze sporo czasu wolnego. Na żadne walki czy treningi nie mam już sił, więc może przejdziemy się do bufetu, wrzucimy coś na ząb i po prostu na spokojnie zaczekamy? Wybacz za takie nudne pomysły, ale nie znam się na planowaniu randek - jęknął i o dziwo nie zaczerwienił się wypowiadając to, co chyba wymsknęło mu się przypadkiem. A może nie?
Alliana - 2015-08-26, 12:58

Uuu. Randek. A więc jestem na randce. Dobrze wiedzieć. Taki obrót sprawy szalenie mnie ucieszył, ale poczułam, że i ja oblewam się rumieńcem. Zdołałam się przy tym przynajmniej uśmiechnąć i odpowiedzieć:
- Mnie to odpowiada, trochę już zgłodniałam i też nie mam już ochoty na trening. - W końcu nie robiłam prawie nic innego przez cały dzień, tylko trenowałam, szukałam kłopotów po krzakach - i znajdowałam je! - i brałam udział w kolejnych konkurencjach podczas pokazu. Naprawdę nie zaszkodzi, jeśli zrobię sobie od tego chwilę przerwy.

Daisy7 - 2015-08-26, 13:15

Te dwie godziny zleciały wam w szaleńczym tempie. W bufecie zaserwowaliście sobie kolację, a potem usiedliście na wypożyczonym kocu na piasku, gdyż zrobił się już dosyć chłodny, a żadne z was nie marzyło raczej o dostaniu wilku (jkbc chodzi o zapalenie pęcherza od siedzenia na zimnym podłożu). Gadaliście w większości o Pokemonach oraz mało ważnych pierdołach, więc nie udało ci się wyciągnąć od Stevena żadnych nowych informacji. Zorientowałaś się również, że chłopak jest naprawdę skryty, jeśli chodzi o niego. Gdy tylko temat zbliżał się do zagadnień w stylu "opowiedz coś o sobie", grzecznie i sprytnie zmieniał go na inny. Od razu w głowie zapaliła ci się lampka, że może coś ukrywa i ciekawość zaczęła narastać, ale na szczęście udało ci się ją powstrzymać i nie wyjść na wścibską. W głowie powtarzałaś sobie, iż jeszcze za wcześnie na wypytywanie, a jak Stone zachce się przed tobą otworzyć, sam to zrobi w odpowiednim dla siebie momencie. W pewnej chwili chłopak wstał i wyciągając rękę, zachęcił cię do tego samego. Okazało się, że lada chwila rozpocznie się pokaz sztucznych ogni. Był naprawdę widowiskowy. Mnóstwo kolorowych świateł tworzących rozmaite figury na tle granatowego nieba. W trakcie oglądania występu Steven pozwolił sobie nawet na objęcie cię w talii i delikatnie dosunięcie do siebie, lecz bez niczego więcej, by nie wyjść na łapczywego. Trzeba przyznać, że ciepło bijące od jego ciała było przyjemne, ale również odrobinę onieśmielające.
- Odprowadzę cię do domu, zgoda? - zaproponował grzecznie, kiedy ostatnia atrakcja dobiegła końca, jednocześnie oswobadzając się ze swoich ramion.

Alliana - 2015-08-27, 15:37

- Jasne, będzie mi bardzo miło - odparłam. Mimo że chętnie spędziłabym jeszcze trochę czasu w jego towarzystwie, cieszyłam się, że już za moment znajdę się w domu. Byłam już porządnie zmęczona po całym długim dniu, a przecież musiałam jeszcze nakarmić moją zgraję pokemonów. No i nie wiadomo, czy znowu nie przyjdzie mi zrywać się z łóżka bladym świtem! No właśnie, co do tego zrywania się... - Jak myślisz, o której powinniśmy jutro zaczaić się na Team Aqua? - zapytałam ściszonym głosem.
Daisy7 - 2015-08-27, 16:19

- Hmmm... Obawiam się, że piąta trzydzieści to najpóźniej. Nie mamy zbyt wiele godzin na spanie, ale lepiej nie przegapić ważnego odkrycia - odpowiedział Steven, kiedy szliście w blasku słońca i ulicznych latarni ku domu twojej babci. - Do zobaczenia jutro na plaży. Miłych snów! - dodał na pożegnanie, stojąc chwilę w miejscu, jakby się zastanawiał, czy może pozwolić sobie na delikatnego buziaka w policzek na "dobranoc", po czym zrezygnował z tych planów i uśmiechnięty odszedł, zostawiając cię tuż przy furtce.
Na szczęście babcia już spała, kiedy weszłaś do środka. Miałaś dziwne przeczucie, że jej wyrozumiałość i takt działają jedynie w miejscach publicznych. Chociaż tak czy siak nie unikniesz rozmowy z nią. W kuchni czekała na ciebie przyzwoita kolacja, jednak objadłaś się już w bufecie. Na szczęście smaczne papu nie zmarnowało się, gdyż pożywiły się nim aż trzy z twoich malców. Resztę dokarmiłaś karmą (-1,8kg dowolnej karm lub mieszanek kilku wedle uznania), by móc następnie w spokoju się wykąpać i wskoczyć pod ciepłą kołderkę swojego łóżka na strychu.
Rano zbudził cię rzecz jasna alarm w pokedexie. Mało prawdopodobne byś bez niego stanęła na nogi o piątej rano!

Alliana - 2015-08-28, 23:12

O tej porze śledzenie poczynań Teamu Aqua nie wydawało mi się już tak fascynujące, nie drugi raz z rzędu. Nawet Steven stał się jakby mniej pociągający. Zwlokłam się jednak z łóżka, ziewając przy tym jak Snorlax. Ubrałam się pospiesznie, zebrałam swoje rzeczy i udałam się do kuchni. Myszkując po niej, planowałam wstępnie resztę dnia. Będę musiała dzisiaj wybrać się do sklepu po karmę. O ile oczywiście będzie stał tu jeszcze jakiś sklep, a co do tego zaczęłam mieć pewne wątpliwości. Robiąc sobie bowiem szybką kanapeczkę, snułam apokaliptyczne wizje rozwścieczonej legendy zrównującej miasteczko z ziemią... Ale może nie będzie tak źle.
Jeszcze tylko krótka wiadomość dla babci, podobna do wczorajszej, i mogę wychodzić.

Daisy7 - 2015-08-30, 10:43

Rano nic cię nie zaskoczyło, więc po skonsumowaniu kanapki i napisaniu wiadomości do babci, opuściłaś dom, kierując się w stronę plaży. Nigdzie nie widziałaś Stevena. Zaczęłaś się zastanawiać, czy nie zaspał, czym z pewnością straciłby w twoich oczach, ale na szczęście owe myśli były mylne. Chłopak po prostu zdecydował się zaczekać na ciebie za wysokimi krzewami na wypadek, gdyby członkowie zespołu Aqua zdecydowali się przybyć znacznie wcześniej.
- Cześć - przywitał się z tobą, kiedy podeszłaś do jego kryjówki. - Jak się spało? Ja jeszcze nie do końca jestem przytomny - zaśmiał się cicho, po czym ziewnął, jakby chciał udowodnić swoje słowa.

Alliana - 2015-08-30, 10:55

Niestety Stevenowe ziewanie okazało się zaraźliwe. Zasłoniłam usta dłonią, ale zdolna do udzielenia mu odpowiedzi byłam dopiero po chwili.
- Hej, ja też nie. Jutro za to mam nadzieję spać do południa. - Znając życie, okaże się, że babcia ma rano jakieś szalenie ważne zajęcia, w których będę musiała pomóc, ale pomarzyć zawsze można. - Na razie nic ciekawego się nie działo? - zapytałam, rozglądając się czujnie po drodze, gdyż miałam zamiar dołączyć do niego w kryjówce, a niekoniecznie chciałam, by ktoś zobaczył, jak do niej włażę.

Daisy7 - 2015-08-30, 11:01

Hehehe, ciekawe co by powiedziała babcia, gdyby zobaczyła, jak wchodzisz w krzaki za Stevenem. Albo jeszcze lepiej! Prawdziwa katastrofa by była, gdybyście zostali przyłapani na tym przez Sophię, która ze swoim darem paplania w ciągu godziny rozpowiedziałaby całemu miastu to co widziała z dodatkowym zabarwieniem historii od siebie. Ledwo powstrzymałaś wzdrygnięcie strachu.
- Ummm... Nie licząc małego upierdliwego Combee, który przez kilka minut nie dawał mi spokoju, to nie - odpowiedział Steven.
Koczowaliście w ukryciu, nie spuszczając wzroku z wejścia na plażę. Czasami któreś z was poruszyło jakiś temat, ale ogólnie byliście znacznie mniej rozmowni niż wczoraj wieczorem. To pewnie przez zmęczenie. W pewnym momencie dostrzegłaś, jak na parking niedaleko plaży podjeżdża auto, do którego wczoraj wsiedli ludzie w niebieskich przepaskach!

Alliana - 2015-08-31, 20:44

No wreszcie coś się ruszyło! W samą porę, bo właśnie zaczynałam pluć sobie w brodę, że tak wcześnie wydobyłam się z ciepłego wyrka, podczas gdy nasi przeciwnicy najwyraźniej woleli sobie pospać. W końcu jednak łaskawie się zjawili, a ja na widok ich samochodu natychmiast otrząsnęłam się z niewesołych i nie do końca składnych rozmyślań. Szturchnęłam lekko Stevena i ruchem głowy wskazałam mu kierunek, w którym powinien spojrzeć. Od tego momentu natomiast starałam się siedzieć w możliwym bezruchu, żeby nie powodować żadnych podejrzanych szelestów czy trzasków, i czujnie obserwować poczynania Teamu Aqua.
Daisy7 - 2015-08-31, 22:40

Steven śledząc twój wzrok, dotarł swoim na samochód, który przed chwilą zaparkował w pobliżu plaży. Z początku był lekko zaskoczony, czemu kazała patrzeć mu na to auto. W końcu wygląda najzupełniej w świecie, ale z drugiej strony czegóż on się spodziewał? Sportowej niebieskiej bryczki z wielkim granatowym napisem "Team Aqua" i naklejką loga ich zespołu na masce? Z pojazdu wyszła dokładnie ta sama ekipa, którą widziałaś wczoraj. Nawet są tak samo ubrani z nieodłączonym elementem stroju, czyli charakterystyczną chustką na głowie. To właśnie jej widok sprawił, że Stone lekko zesztywniał i cicho gwizdnął powietrzem, wypuszczając je z buzi. Oczywiście nie było szans, by niebiescy usłyszeli taki odgłos. Cały czas szli w milczeniu, a gdy znaleźli się na piasku, zaczęli wyjmować z dużego plecaka sporą sieć rybacką oraz podłużne, rozkładane patyki. Znaczy się nie zwykłe patyki tylko ze specjalnego tworzywa z jedną końcówką zakończoną na żółto, a drugą uchwytem do trzymania, przy którym dostrzegłaś jakiś guzik.
- Oż ty w pyszczek - wyszeptał twój towarzysz, którego twarz stężała niczym galaretka. - Oby to nie było to, o czym myślę.

Alliana - 2015-09-04, 19:37

Zmarszczyłam brwi. W pierwszej chwili bardziej skupiłam się na Stevenowym doborze słów - w pyszczek? Serio? Kto tak mówi? Znaczy, kto poza nim. Szybko jednak przypomniałam sobie, że nie jego słownictwo jest tutaj najważniejsze, tylko Team Aqua i ich podejrzane przyrządy. Biorąc pod uwagę to, co chłopak wcześniej opowiadał mi o tej organizacji, jego zaniepokojenie udzieliło się i mnie. Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby te pręty miały służyć do siania totalnego zniszczenia.
- A o czym myślisz? - zaryzykowałam cichutkie pytanie.

Daisy7 - 2015-09-05, 10:50

- Na moje oko wygląda to jak taki patyk pod napięciem. W sensie, że z jednej strony koleś trzyma za rączkę i jak naciśnie ten guzik, wtedy końcówka po drugiej stronie kopnie prądem to, co dotyk. Coś jak paralizator tylko dłuższy. Boję się, że zamierzają tym "uspokoić" Pokemona, na którego polują, jeśli nie będzie chciał grzecznie im się złapać. A wątpię, by jakakolwiek legenda od tak wskoczyła z własnej woli do balla i dała się schwytać - odpowiedział Steven.
Tym razem tylko jeden z niebieskich wypuścił swojego Pokemona, którego widziałaś już wczoraj. Wsiadł na niego, wziął podejrzany przedmiot będący prawdopodobnie niebezpiecznym urządzeniem, po czym popłynął na głęboką wodę. Gdy był już dość daleko, wyjął coś z plecaka i założył na głowę. Tajemniczy przyrząd wygląda jak coś w rodzaju noktowizora. Chyba ma też podobne zastosowanie, bo facet mając sprzęt na oczach, uważnie obserwował wodę. Czyżby dzięki temu ustrojstwu widział wszystko, co znajduje się głęboko na dnie? Zrobił spore kółko, po czym zawrócił. Kiedy zdjął przedmiot z głowy, dostrzegliście jego niezadowoloną minę. Dopłynąwszy do brzegu, gadał chwilę z dwójką towarzyszy, a następnie cała ekipa wystawiła swoich wodnych podopiecznych i jeszcze raz wypłynęli, by powrzucać do zatoki karmę.
- Wygląda na to, że ich cel nie pokusił się na jedzonko i próbują raz jeszcze - wyszeptał Stone.

Alliana - 2015-09-06, 13:47

- To chyba dobrze, nie? Znaczy, że nie udało im się niczego zwabić - powiedziałam, korzystając z tego, że nasi przeciwnicy się oddalili. Nie czułam się jednak do końca pewnie, nie wiedząc, czy nie zostawili jeszcze kogoś w samochodzie. Próbowałam dojrzeć, czy nikt w nim nie siedzi. Wytężałam też wzrok, starając się odczytać numer rejestracyjny, ale osłony krzaków na razie nie opuszczałam. - Może jutro też nic nie wyłowią i w końcu dadzą sobie spokój - powiedziałam, choć było to głównie myślenie życzeniowe.
Daisy7 - 2015-09-06, 14:10

- Ano dobrze. Nie wiem, czego musieliby użyć, żeby przechytrzyć i zwabić legendę. W końcu Pokemony zaliczane do legendarnych nie tylko są bardzo silne, ale również, a może przede wszystkim niesamowicie inteligentne. Wiesz... Obawiam się, że Team Aqua nie rezygnuje tak szybko ze swoich celów - ostatnie zdanie w przeciwieństwie do wcześniejszych Steven wypowiedział niezbyt uradowanym tonem.
W samochodzie niczego ani nikogo nie dostrzegłeś. Niestety numeru rejestracyjnego również nie udało ci się rozszyfrować, ponieważ najprawdopodobniej celowo został ochlapany sporą ilością błota. Ledwo Stone skończył mówić, a trójka niebieskich zaczęła wracać. Szli w milczeniu, potem wsiedli do auta i odjechali, znikając tak szybko jak wczoraj. Najgorsze było to, że nie wiedzieliście, czy zamierzają wrócić, a jeśli tak to kiedy i o której. Już miałaś wyjść zza krzaków, kiedy niespodziewanie poczułaś dłoń towarzysza na dekolcie, która pociągnęła cię w dół. Chłopak puścił cię od razu i zarumienił się mocno.
- Ja.. ja... przepraszam - wyjąkał zawstydzony. - Myślałem, że celuję w ramię - tłumaczył szybko, a potem otrząsnął się z szoku. - W każdym razie spójrz! Tam! - dodał, wskazując na brzeg od strony lasu. Zza drzew wyłoniła się około metrowa bestia z wielkimi kłami i pazurami. Wydała z siebie mrożące krew w żyłach ryknięcie skierowane w stronę wody, po czym ukryła się w wysokiej trawie, lecz nie zwiała. Zaraz, zaraz... dokładnie tak samo wyglądał potwór, który o mało włos nie pożarł cię żywcem. O tym samym widocznie pomyślał Stev, gdyż zapytał, czy to nie o tym Pokemonie opowiadałaś mu wczoraj wieczorem.

Alliana - 2015-09-06, 15:49

Jaaasne, każdy tak mówi... No dobra, tak naprawdę wierzyłam, że zrobił to przypadkowo, jego zakłopotanie wydawało mi się całkiem realistyczne. Sama też się lekko zaczerwieniłam, ale zaraz zapomniałam o tym drobnym zdarzeniu, bo oto pojawił się mój niedoszły oprawca! Niemalże znowu czułam jego oddech na twarzy. W przestrachu aż sama złapałam Stevena za ramię i ledwo zdołałam wyjąkać, że owszem, to ten sam pokemon. Teraz już za żadne skarby nie chciałam wyłazić z krzaków, choć z drugiej strony nagle zapragnęłam znaleźć się w domu, najlepiej swoim własnym, jak najdalej od Foxhills i hasających po nim potworów. Ale... co z Loritzem? Przecież nie mogę po prostu zrezygnować z szukania go, a ta bestia pewnie kręci się wszędzie tam, gdzie on. No właśnie, czy to oznacza, że mój upragniony facet... No dobra, to źle zabrzmiało. Że obiekt mojego zainteresowania jest w pobliżu? Na razie postanowiłam zostać na miejscu i obserwować rozwój sytuacji. Przynajmniej tym razem jest przy mnie Steven. Na pewno w razie czego mnie obroni, skoro jest takim super trenerem!
Daisy7 - 2015-09-06, 16:00

Steven siedział w ukryciu razem z tobą i milczał, obserwując leżącą w trawie bestię, której czubek pleców i gęste futro ala grzywa wystawały ponad zielone źdźbła. Po niecałej minucie usłyszeliście kolejny odgłos. Ten jednak nie brzmiał ani trochę podobnie do ryku bestii. Był raczej... melodyjny z odrobiną pisku, trochę jak płakanie Laprasa, które chociaż wiąże się z czymś smutnym, brzmi iście majestatycznie. Dźwięk wydobył się chyba od strony wody, lecz nie widzieliście nigdzie jego autora. Na ten odgłos najwyraźniej czekał potwór, ponieważ usłyszawszy go, wydał kolejny ryk identyczny co ten wcześniejszy, a następnie czmychnął w głąb lasu, z którego wybiegł.
Alliana - 2015-09-09, 12:43

- A to co znowu? - mruknęłam, zastanawiając się, czy to Loritz posługuje się może jakimś instrumentem, by wydawać swojemu ulubionemu potworowi polecenia, czy może to jakiś inny pokemon. Przybliżony kierunek, z którego dochodził dźwięk, wskazywał jak dla mnie na to drugie. Postanowiłam przy najbliższej okazji podpytać Liama, czy istnieje jakiś gatunek wodnych stworków, które komunikują się za pomocą podobnych dźwięków.
Odczekałam jeszcze dłuższą chwilę, na wypadek, gdyby bestia krążyła w pobliżu i miała zaatakować mnie, kiedy tylko opuszczę kryjówkę. Jeśli nic się nie będzie działo, wychynę wreszcie z zarośli. I to z wielką chęcią, bo naprawdę pragnęłam już rozprostować nogi.

Daisy7 - 2015-09-09, 17:08

Jako, że nie dostrzegłaś nigdzie, by na plaże wrócili członkowie zespołu Aqua ani krwiożercza bestia, zdecydowałaś się wyjść z ukrycia, a w ślady za tobą poszedł Steven. Sądząc po jego mienie, jest zdecydowanie zafascynowany i zaciekawiony. Tak jakby dokonał w krzakach przełomowego odkrycia na trzynasty sposób wykorzystania smoczej krwi, a teraz widziałby oczami wyobraźni wizję wykorzystania owego sposobu w praktyce.
- Niesamowite - mruczał do siebie. - Alliana, skusisz się na śniadanie takie jak wczoraj? Muszę cię do czegoś wykorzystać - powiedział bez owijania w bawełnę i chociaż zabrzmiało to dziwnie, wiedziłaś, że nie ma zamiaru zrobić z ciebie żywej przynęty na potężną bestię.

Alliana - 2015-09-09, 19:33

"Ach, wykorzystuj ile tylko zechcesz..." pomyślałam, lekko rozmarzona, ale udało mi się zachować jeszcze tyle przytomności umysłu, by mu tego nie oznajmiać. Jeszcze by się biedaczek spłoszył, a tego przecież byśmy nie chcieli.
- Z miłą chęcią - powiedziałam więc zamiast tego, uśmiechając się do chłopaka. - Ale dlaczego masz taką minę, jakbyś odkrył coś niesamowitego? To przez ten dźwięk? Czy przez pokemona? - próbowałam podpytać, bo czułam, że coś mnie tu omija. I to chyba nawet całkiem sporo.

Daisy7 - 2015-09-09, 20:36

- Sprytna dziewczynka - wyszczerzył się, obejmując cię w talii i prowadząc tak w głąb miasteczka do kawiarni, w której byliście wczoraj. - Mogę? Jeśli nie to przepraszam i mów od razu, bo nie wiem, czy się za bardzo nie ośmielam. A wracając do twoich pytań, myślę, że rzeczywiście coś odkryłem i odnosi się to zarówno do tego dźwięku jak i Pokemona-tygrysa. Ale wszystko wytłumaczę ci na miejscu, chodźmy.
W kawiarence wybraliście ustronne miejsce, chociaż o tej godzinie i tak nie ma tu nikogo prócz was oraz jednej kelnerki. Gdy kobieta przyniosła wam po kubku kakaa i talerzyku z bajglami, a potem odeszła, Stone zaczął nawijać.
- Otóż chodzi mi o to, że jak na moje oko wyglądało to tak, jakby ten tygrys obserwował gdzieś z ukrycia niebieskich, a gdy odjechali, wybiegł na plażę i zawył, by dać znać, że wróg odszedł. Po chwili coś z kierunku wody odpowiedziało, więc tygrys zawył ponownie, aby poinformować swojego opiekuna, że owe coś żyje, a potem po tej "kontroli" zwiał z powrotem w las. Uproszczając, mam wrażenie, iż to coś, co wydało z siebie melodyjne brzmienie, jest wodną legendą, na którą polują niebiescy, ale na szczęście Loritz wymyślił, jak ostrzec legendę przed pułapką - chwila przerwy. - Tu pojawia się twoja rola. Przyjaźnisz się z Liamem, prawda? No a przynajmniej on lubi ciebie, więc wystarczy. Jest badaczem wodnych Pokemonów, dlatego pomógłby nam, a raczej tobie, bo ci nie odmówi. Ze mną by pewnie nie chciał gadać. Dlatego musisz go zapytać, czy potężne Pokemony wodne potrafią się jakoś komunikować z innymi za pomocą takich dźwiękowych sygnałów. Tylko no... jak zapytasz go wprost, pewnie będzie chciał dociec, co masz na myśli dokładnie, więc musisz użyć swoich zdolności i troszkę go podpuścić, by się nie domyślił, że coś knujemy. Wchodzisz w to? - ostatnie pytanie zadał takim głosem, jakby pytał cię o rękę. Pełen powagi, a jednocześnie ucieszony. Do tego jeszcze patrzy swoimi czarującymi oczami prosto w twoje. Specjalnie czy przypadkiem, nieważne, bo i tak serce wali ci jak młotem!

Alliana - 2015-09-14, 14:48

Skupienie się na jego słowach, kiedy się tak we mnie wpatrywał, wymagało sporego wysiłku, ale jakoś się udało. Och, a więc miał na myśli tylko pogaduszki z Watermollem. No, to raczej nie przedstawiało dla mnie żadnego problemu. Spodziewałam się jakiejś bardziej karkołomnej misji.
- Sama chciałam podpytać Liama o te dźwięki, więc nie ma sprawy - odparłam z uśmiechem, zaraz jednak nieco spoważniałam, choć trudno mi było pohamować ekscytację. - Ale nawet nie przyszło mi na myśl, że mógł je wydawać właśnie legendarny pokemon. Naprawdę myślisz, że to jego słyszeliśmy? To byłoby niesamowite... - I trochę smutne, biorąc pod uwagę, że w kluczowym momencie nie miałam o tym pojęcia, a może należało się na tym odgłosie bardziej skupić, porozkoszować się nim, żeby potem wiedzieć, co prawnukom opowiadać...

Daisy7 - 2015-09-14, 21:09

- Wiesz, mówiąc szczerze, myślę, że to naprawdę mogła być legenda. Rzeczywiście to byłoby niesamowite, że mieliśmy okazję usłyszeć ją na żywo. Szkoda, że bardziej skupiłem się na rozkminianiu, o co z tym wszystkim chodzi, niż słuchaniu - odpowiedział Steven, mieszając leniwie herbatę łyżeczką. - Smacznego - dodał.
Resztę śniadania jedliście w ciszy, pozwalając swoim myślom krążyć po różnych tematach. Gdy skończyliście, Stone zapłacił za wasz posiłek i opuściliście kawiarenkę.
- Wiesz, całkiem podobają mi się te nasze wspólne śniadanka. Chociaż moglibyśmy je spożywać nieco później niż o szóstej rano - zaśmiał się, po czym na chwilę zamilkł, wpatrując ci się w oczy. - Ugh, będę zazdrosny, kiedy będziesz spędzała czas z tym Watermollem - pożalił się, udając zasmuconego i lekko obrażonego. - Ale cóż, pocieszam się tym, że koleś jest grubo starszy. Bo chyba nie gustujesz w facetach po trzydziestce, nie? - dopytał zawadiacko, mrużąc lekko oczy.

Alliana - 2015-09-21, 19:02

Hm, też lubiłam te śniadania, ale będę musiała stanowczo zaprotestować, jeśli następnym razem Steven znów będzie chciał zapłacić za nas oboje.
Przez moment miałam ochotę trochę się z nim podroczyć co do mojego hipotetycznego zainteresowania Liamem, ale ostatecznie stwierdziłam, że lepiej nie podsycać jego paranoi. Może tylko się wygłupiał, ale znacznie gorzej, jeśli faktycznie okaże się typem okropnego zazdrośnika. Oby nie. Masz być idealny, Stevenie, pamiętaj!
- Jasne, że nie - odparłam gładko i raczej zgodnie z prawdą. Owszem, znalazłoby się paru osobników po trzydziestce, których uważałam za wysoce estetycznych, ale byli to głównie aktorzy, a nie ludzie, których naprawdę znałam. - Co powiesz na mały trening? Wczorajszy bardzo pomógł Tajowi, a na wizytę u Watermolla jeszcze chyba i tak za wcześnie - powiedziałam, na razie pomijając drobny fakt, że nie bardzo wiedziałam, gdzie on w ogóle mieszka.

Daisy7 - 2015-09-21, 21:20

Ali! *tula* gdzieś się kobieto podziewała? :c tak znikać swojej emdżi sprzed nosa, nu nu nu
----------------------
- Na trening jestem chętny zawsze i o każdej porze - odpowiedział Steven, łapiąc się lekko za rękę i prowadząc do swojego domu ze sporym ogrodem. - Zapraszam panienkę na salony - zaśmiał się, otwierając przed tobą furtkę na oścież.
Weszliście na teren posiadłości i udaliście w to samo miejsce, gdzie wczoraj trenowałaś Taja.
- Na jaki trening masz dzisiaj ochotę? Też indywidualny? Chcesz dalej szkolić wodną myszkę czy może poznam innego z twoich podopiecznych? Postaram się dostosować odpowiedniego ze swoich stworków do twojego, o ile będzie to możliwe.

Alliana - 2015-09-22, 22:11

Szepraszam :< *tulu tulu*
----------------------
- Tak, myślę, że dzisiaj też dobrze będzie zająć się treningiem indywidualnym. - Zastanowiłam się szybko, na rozwijaniu czyich umiejętności powinnam się teraz skupić. Xena odpadała, w Kadira powinnam najpierw wcisnąć trochę cukierków, a z Sagarem koniecznie należało zacząć wreszcie jakieś ćwiczenia, ale z nim akurat na tym pierwszym etapie chyba będę w stanie poradzić sobie sama. - Hm, dziś chyba potrenuję z Moną - zdecydowałam w końcu. - To moja Eevee - dodałam dla wyjaśnienia i sięgnęłam po pokeball lisiczki. Byłam przy tym szalenie ciekawa, jakiego pokemona tym razem zaprezentuje Steven.

Daisy7 - 2015-09-22, 22:17

nooo dobrze <3
----------
Mona opuściła kulkę i zgrabnie wylądowała obok ciebie. Najpierw otarła się o twoje nogi, a następnie zbliżyła do Stevena, by dać mu się pogłaskać. Gdy owa dwójka zaznajomiła się ze sobą, chłopak wypuścił trzygłowego strusia.
- Przedstawiam Dodrio imieniem Calineczka - powiedział, głaszcząc jeden z łbów Pokemona. - Calineczka jest bardzo szybka, więc pomyślałem, że może pomóc Monie treningu prędkości, ale jeśli wolisz skupić się na czymś innym, mów śmiało. To tylko taka moja luźna propozycja - wyjaśnił.

Alliana - 2015-09-26, 23:04

Przyjrzałam się Calineczce z pewną dozą nieufności, mam nadzieję, że dobrze skrywanej. Zastanawiałam się, czy jej głowy myślą niezależnie od siebie i mają własne osobowości. Idea ta wydawała mi się dość niepokojąca. Niby trzy w cenie jednego, ale opiekowanie się takim pokemonem mogłoby okazać się dość kłopotliwe.
- Prędkość mi odpowiada - odparłam, wracając myślami do naszego treningu. - Znowu zaczynamy od joggingu? - Już nastawiałam się psychicznie na przebieżkę. Mona nie była taką niezdarą jak Taj, więc o nią byłam spokojna.

Daisy7 - 2015-09-27, 10:56

- Tak, myślę, że na początek kilka kółeczek będzie jak znalazł - przytaknął Steven.
Na przodzie pruła przed siebie Calineczka, spory kawałek za nią Mona, a potem Stone i na szarym końcu niestety ty. Lisiczka była znacznie wolniejsza od Dugtrio, jednak bez problemu potrafiła wyprzedzić ciebie i twojego kolegę. Dodatkowo błyskawiczna przeciwniczka motywowała ją, dzięki czemu dawała z siebie całą siłę. W rezultacie tych poczynań jogging zamienił się w wyścig, co niestety nie było do końca mądre, gdyż Eevee po ukończeniu biegu była już padnięta. W sumie nie ma się czemu dziwić, skoro od razu wrzuciła najszybsze obroty zamiast zmieniać je stopniowo.
- Okey, ogłaszam chwilę przerwy. Ale stop, stop, nie rozsiadamy się dziewczęta. Robimy ćwiczenia w miejsu, prędziutko - zarządził Stone, po czym sam zaczął się schylać w celu wykonania kilku głębszych skłonów. - Hmmm... Alliana, a może powiesz mi, czym się interesujesz? Oczywiście prócz Pokemonów. Masz jakieś dodatkowe hobby? Bo ja wiem... rysowanie, taniec, śpiew, a może poezja? - zapytał cię po chwili.

Alliana - 2015-10-04, 09:31

Biedna Mona, nie powinna się tak forsować na samym początku. Ale znając życie pewnie i tak poradzi sobie lepiej ode mnie. Za przykładem Stevena zajęłam się robieniem skłonów, choć wolałabym żyć w słodkiej nieświadomości tego, jak bardzo jestem nierozciągnięta.
- Nie za bardzo - wyznałam troszkę niechętnie. Nagle zaczęłam się obawiać, że chłopak gotów uznać mnie za straszną nudziarę. - No chyba że liczy się to, że lubię różne tajemnicze sprawy i interesują mnie wszelkie starożytne ruiny. Słyszałam nawet, że jakieś znajdują się nie tak daleko stąd i mam zamiar się tam wybrać.

Daisy7 - 2015-10-04, 15:11

- Wow, to naprawdę interesujące i nietypowe hobby. Trochę jak historia, ale od tej tajemniczej, zdecydowanie ciekawszej strony. Też lubię tego typu zagadki, aczkolwiek nie tak, żeby być ich pasjonatem. Po prostu jeśli znajdę się w pobliżu ruin jakiegoś zamku czy świątyni, nie przejdę obok nich obojętnie. Chociaż mną chyba bardziej kieruje zainteresowanie Pokemonami, jakie mogą zamieszkiwać takie odludne miejscówki. Napotkałem takim sposobem szczególnie dużo duchów. Hmmm... Rzeczywiście coś chyba mamy w pobliskich lasach, ale głupio się przyznać, nigdy tam nie zawędrowałem. Jakbyś potrzebowała bodyguarda albo po prostu człowieczego towarzysza do tej wycieczki, wiesz, gdzie uderzać - powiedział, oferując się na końcu jako kompan twojej wyprawy, którą prędzej czy później na pewno odbędziesz.
Alliana - 2015-10-10, 21:47

- Och, czy ja wiem, czy takie nietypowe? Trudno oprzeć się tajemniczości takich miejsc... - mruknęłam, choć w rzeczywistości byłam szalenie zadowolona, że uznał to za ciekawe. Rozpromieniłam się też na wieść o jego ofercie. - Kusząca propozycja! Mam nadzieję, że uda nam się niedługo tam wybrać. A pokemony zamieszkujące takie ruiny też oczywiście mnie interesują, świetnie byłoby złapać jakiegoś ducha - rozmarzyłam się. - Kiedy przechodzimy do kolejnego etapu treningu? - zapytałam po chwili, mając nadzieję, że już niedługo. Rozciągania miałam bowiem już serdecznie dosyć.
Daisy7 - 2015-10-11, 17:39

- Ach, no tak, już, przepraszam, że cię tak wypytuję – odpowiedział natychmiast Steven, po czym zgodnie z tym co powiedział, zarządził koniec ćwiczeń rozciągających.
Jako, że następne zadanie nie wymagało od ciebie żadnego wkładu, usiadłaś na trawie i obserwowałaś, jak Mona trenuje zadanie silniejszych ciosów. Stone cały czas dawał jej jakieś wskazówki. Miałaś nawet dziwne wrażenie, że celowo zajmuje się Eevee, by nie doszło do niezręcznej ciszy. Potem przeszli do uników i na koniec trochę zabawy na rozluźnienie. Przez cały ten czas chłopak powiedział do ciebie może dwa czy trzy słowa. Z początku zasmuciłaś się, że obraził się na ciebie z jakiegoś powodu, jednak po chwili złożyłaś elementy układanki i zrozumiałaś, iż Steven musiał źle cię zrozumieć. Pytanie „kiedy przechodzimy do kolejnego etapu treningu?” widocznie potraktował jak coś w stylu „nudzisz mnie, przestań tyle gadać, przyszłam tu trenować, a nie gawędzić”. No i masz babo placek.
- To już koniec. Mam nadzieję, że rezultaty będą widoczne – mruknął niebiesko włosy, spoglądając gdzieś na bok zamiast na ciebie.

Alliana - 2015-10-19, 19:49

Jeśli mogę się tu jeszcze przyczołgać... ;___;
-----------------
No nie, wszystko szło doskonale, więc chłopak po prostu musiał ubzdurać sobie jakąś głupotę! Uch. Ale jak go teraz wyprowadzić z błędu, nie czyniąc przy tym sytuacji jeszcze bardziej niezręczną?
- Na pewno! Bardzo ci dziękuję za poświęcony czas - powiedziałam, wyciągając ręce do Mony, by wziąć ją w ramiona, jeśli tylko będzie miała na to ochotę. Jednocześnie gorączkowo myślałam co dalej. Nic ciekawego jednak nie wymyśliłam, a że nie zamierzałam tak tego zostawiać, to wypaliłam: - Nie chciałabym, żebyś pomyślał, że nie miałam ochoty z tobą rozmawiać... A obawiam się, że takie odniosłeś wrażenie. Zupełnie nie o to mi chodziło... - Teraz i ja unikałam jego wzroku, wpatrując się za to w lisiczkę. W dodatku czułam, że chyba oblewam się rumieńcem. Rany, musiało to rekordowo głupio wyglądać.

Daisy7 - 2015-10-19, 20:21

śmiało ;)
-------------------
- Nie o to? - zapytał cicho, ale chyba jakby bardziej do siebie, a po chwili zrozumiawszy wszystko, uśmiechnął się szeroko i można by rzec, że narodził się na nowo niczym feniks z popiołów. - No tak, tak. To znaczy nie miałem na myśli nic takiego. Po prostu trochę mnie boli głowa i tyle. W takim razie do następnego spotkania. Swoją drogą masz mój numer? Jak nie to proszę - podał ci kartkę z szybko nabazgranym ciągiem dziewięciu cyfr. - Dzwoń albo pisz, gdybyś czegoś potrzebowała o każdej porze dnia i nocy! Hehe.
Zapewne uradowana z takiego obrotu spraw wzięłaś zwitek papieru, zastanawiając się przy tym, od kiedy osoba z bólem głowy zachowuje się tak radośnie. Od razu widać, że ściemnia. Oj Stone, nawet kłamać nie potrafisz porządnie. Co do Mony to z miłą chęcią wskoczyła ci w objęcia i wtuliła się, opierając łepek na twoim ramieniu. Uhg, waży trochę więcej niż siatka z zakupami, ale czego się nie robi dla kochanego stworzenia.

Alliana - 2015-10-19, 20:38

Skrzętnie schowałam karteczkę, by później zapisać jego numer w pokedeksie. Najlepiej pod kontaktem "Misiaczek", hehe. No dobra, tak naprawdę to nie, zwłaszcza że nawet nie lubiłam tego określenia.
- Dzięki, na pewno się odezwę. To pa! - Uśmiechnęłam się jeszcze na pożegnanie i ruszyłam w drogę do domu babci, wciąż trzymając Monę na rękach. Hm, byłam pewna, że kiedy ostatnio ją podnosiłam, wcale nie była taka ciężka. Ale to przecież ja byłam na babcinym wikcie, ona żywiła się głównie karmą! Tak czy inaczej, lepiej chyba nie sugerować lisiczce, że jej waga daje mi się we znaki. Gotowa się jeszcze za to obrazić.

Daisy7 - 2015-10-19, 21:20

Tak więc wraz z Moną opuściłyście posiadłość Stona, który stał przy furtce jeszcze sporo czasu i machał wam na pożegnanie. W sumie to stał dopóki nie skręciłaś za inny dom, bo potem już go nie widziałaś. Nie ma co, słodziak z niego, ale podobno na takich trzeba najbardziej uważać. Hmmm... Jest już późne przedpołudnie czy tam poranek, więc mieszkańcy Foxhills budzą się do życia i zapełniają uliczki miasteczka. Na szczęście dzisiaj jest ich zdecydowanie mniej niż wczoraj w dzień pokazów. Wędrowałaś sobie tak z Moną na rękach, zastanawiając się i rozmyślając na wiele różnych tematów.
- Alliana? - usłyszałaś gdzieś z boku znajomy głos. - Mała, hej! - krzyknął Liam, który idzie w twoim kierunku z siatką pełną zakupów. - Co tam u ciebie słychać? Coś często na siebie wpadamy, nie? Hmmm... bez towarzystwa dzisiaj? - ostatnie pytanie zadał z nieukrywaną radością, aczkolwiek nie było to zbyt miłe z jego strony. Tym bardziej, że zapewne domyślasz się, kogo miał na myśli mówiąc o towarzystwie.

Alliana - 2015-10-19, 22:00

Miałam ochotę odpowiedzieć mu, że właśnie wracam od Stevena, ale na szczęście zdołałam się przed tym powstrzymać. W końcu nadarzała się okazja, żeby podpytać Liama o legendę, więc lepiej, żeby pozostał w jak najlepszym humorze.
- Cześć! To prawda, ale w takim niewielkim miasteczku chyba nie należy się temu szczególnie dziwić. Wracamy właśnie z Moną z treningu - wyjaśniłam, zresztą najzupełniej zgodnie z prawdą. - A co tam u ciebie? - zapytałam, próbując wymyślić, jak naturalnie skierować rozmowę w odpowiednią stronę.

Daisy7 - 2015-10-19, 22:22

- Na treningu? Chyba nieźle ją wymęczyłaś, skoro zasnęłaś ci na rękach - zauważył Liam, a ty zerknąwszy na lisiczkę, dostrzegłaś, że rzeczywiście zdążyły odpłynąć. - Ja wracam z zakupów, sporych jak widać - tu podniósł rzeczywiście mocno wypchaną siatę. - Musiałem uzupełnić spiżarnię i zapasy Poke-karmy, a jak się ma do wykarmienia takie wielkoludy jak Gyarados czy Milotic to sporo jedzonka idzie. Gdzie teraz idziesz? Pewnie odpocząć po ćwiczeniach do domu, co? - zagadał i powoli zaczęliście iść wspólnie przez dróżki Foxhills Town.
Alliana - 2015-11-02, 21:20

- Dokładnie - potwierdziłam. - Łał, Gyarados? Milotic? Nie miałam pojęcia, że masz takie potężne pokemony! Mogłabym je kiedyś zobaczyć? Albo przynajmniej mi o nich opowiedz, proszę! - Entuzjazm w moim głosie nie był wcale udawany. Własny Gyarados był może odległą, ale zupełnie realną perspektywą, toteż chętnie dowiedziałabym się więcej o tym gatunku. Za to Milotic wciąż pozostawał dla mnie stworzeniem wysoce egzotycznym, a przy tym niezwykle pięknym, toteż szansa na spotkanie jakiegoś wydawała się bardzo kusząca.
No i pojawił się temat wodnych pokemonów, czyli rozmowa zmierzała we właściwym kierunku. Z zadaniem Tego Pytania lepiej jednak poczekać, żeby brzmiało to odpowiednio naturalnie.

Daisy7 - 2015-11-03, 07:30

Aliiiii! Błagam Cię, pilnuj się z terminem odpisywania, bo jak Cię będę musiała wywalić do archwium, to Cię zabiję ;-;
--------------------------
- Wiesz, trochę by tego opowiadać, jeśli chciałabyś się dowiedzieć o nich czegoś więcej niż typ i ewolucja - odpowiedział Liam. - Nie żebym nie był chętny, ale po prostu teraz mamy nie najlepsze warunki. Ty zmęczona po treningu, a ja z ciężkimi siatami. Ale jak chcesz, to wpadnij do mnie po obiedzie albo wieczorem. Z chęcią ci opowiem o wszystkich Pokemonach, jakie cię zainteresują, pod warunkiem, że sam będę coś o nich wiedział - zaśmiał się i nim się zorientowałaś Watermoll odprowadził cię pod sam dom babci. - To do odezwania! - rzucił na pożegnanie, po czym ruszył samotnie w dalszą wędrówkę.

Alliana - 2015-11-03, 15:50

Okej ;____;
--------------------------
- Do zobaczenia! - zawołałam za nim, po czym skierowałam się do domu babci.
Może i z tej krótkiej rozmowy za wiele nie wynikło, ale na pewno nie omieszkam skorzystać z zaproszenia. Oczywiście najpierw będę musiała się dowiedzieć, gdzie znajduje się dom Liama, ale na to pytanie z pewnością odpowie mi babcia. No właśnie, czas sprawdzić, co u niej słychać. Może trzeba jej w czymś pomóc. Na przykład w ograniczeniu liczebności jakichś pysznych przekąsek. Co prawda żadnej pracy się nie boję, ale taka zdecydowanie odpowiadałaby mi najbardziej.

Daisy7 - 2015-11-03, 17:49

Wróciwszy do domu, zastałaś babcię jak zwykle w kuchni. Ona chyba naprawdę lubi gotować. Dobrze, że póki co nie marudzi, że musi stać całe dnie przy garach i blablabla. Tak czy siak staruszka przywitała się z tobą i od razu zaprzęgła cię do roboty. Wpierw miałaś przynieść kiszone ogórki z piwnicy, a następnie pokroić je w drobną kostkę do jakiejś sałatki czy czegoś tam. Udałaś się więc w dolne partie domu, w których nigdy jeszcze nie byłaś. Ten kawałek tuż przy schodach na górę, gdzie znajdują się półki z przetworami, jest mniej więcej ogarnięty, więc nie musiałaś grzebać w pajęczynach. Jednak dalej Eleonora chyba często nie zagląda, bo tam piwnica wygląda jak pradawne, nieodwiedzane przez nikogo przez setki lat lochy pełne skrzyń, stosów książek, siatek, sanek, sztucznych choinek itd. Aż korci, żeby się nieco rozejrzeć, prawda? Z drugiej strony miałaś przynieść babuszce ogórki i pomóc przy sałatce. Co postanawiasz?
Alliana - 2015-11-03, 19:41

Serce zabiło mi mocniej na myśl o myszkowaniu tutaj i poznawaniu tajemnic domu. Zamierzałam jednak wykazać się silną wolą i zajrzeć tu później. Piwnica w końcu chyba nie zniknie w czasie, gdy będę kroić warzywa, prawda? A przynajmniej będę miała więcej czasu na eksplorację. Może w ogóle dobrze by było poczekać, aż babci nie będzie w domu? W końcu do pudeł w mojej sypialni nie pozwoliła mi zaglądać, więc węszenie tutaj też może jej się nie spodobać. Na razie wzięłam więc słoik z ogórkami i ruszyłam z powrotem.
Daisy7 - 2015-11-03, 20:01

Gdy wróciłaś do kuchni, na stole miałaś już naszykowane warzywa, tackę do krojenia oraz ostry nóż. Coby się nie ociągać, od razu przystąpiłaś do roboty, przy okazji podjadając kawałki smaczniejszych warzywek. Już po chwili ciszę przerwała Eleonora, która chociaż lubi spokój i ciszę, nie przepada chyba za takim milczeniem, kiedy jest się w jednym pomieszczeniu z inną osobą. W końcu to już nie pierwszy raz, gdy zaczyna cię zagadywać.
- Dzisiaj też trenowałaś? I jak ci idzie? - zapytała i nie czekając na odpowiedź, dodał: "Podoba ci się u mnie?".

Alliana - 2015-11-09, 11:02

- O tak! Całkiem nieźle, muszę powiedzieć - pochwaliłam się, choć w rzeczywistości postępy Taja i Mony były raczej zasługą Stevena. Do spędzenia tego poranka w jego towarzystwie nie zamierzałam się jednak przyznawać, przynajmniej póki nie byłoby to konieczne. Mimo że babcia nie rzuciła żadnym żenującym tekstem na plaży, wciąż miałam w pamięci poprzednią rozmowę z nią na temat Stevena i wolałabym uniknąć powtórki z rozrywki. Zresztą sama szybko zmieniła temat. Jej pytanie było zupełnie normalne, ale to jak szybko je zadała, sprawiło, że zaczęłam podejrzewać, że może jej naprawdę zależeć na pozytywnej odpowiedzi.
- O tak! Foxhills jest super. Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie tu trochę nudno, bo to taka mała miejscowość, ale stale coś się dzieje. Naprawdę miło spędza mi się tu czas - odparłam, a już tylko w myślach dodałam: "poza tymi momentami, kiedy próbował mnie zjeść potwór". Cóż, przynajmniej nie dało się zaprzeczyć, że były to ekscytujące chwile. - Swoją drogą, czy mogłabyś mi powiedzieć, gdzie mieszka Liam Watermoll? Mam do niego parę pytań na temat wodnych pokemonów - zapytałam po chwili.

Daisy7 - 2015-11-09, 16:01

- W takim razie się cieszę - odpowiedziała kobieta, uśmiechając się ciepło pod nosem, co potwierdziło twoje przypuszczenia odnośnie tego, że zależy jej na pozytywnej odpowiedzi, a nie pyta tak tylko z obowiązku czy dla zabici ciszy. - Rodzina Watermollów mieszka niedaleko nas. Jak wyjdziesz z domu, skręć na prawo i cały czas kieruj się prosto. Miniesz trzy domy, a czwarty pomalowany na biało z żółtym dachem należy do nich. Na pewno spotkasz starego Watermolla. Całe dnie przesiaduje w domu albo na ogródku. Miły człowiek, ale uważaj na niego, bo potrafi zanudzić swoimi pogawędkami. I niech cię ręka boska broni pytać o jego przeszłość, bo dostaniesz historyczny wykład w najnudniejszym z możliwych wydaniu - zaśmiała się pod koniec.
Alliana - 2015-11-15, 22:54

- Dzięki, będę na niego uważać - odparłam z uśmiechem, starając się dobrze zapamiętać jej instrukcje. Przyszło mi jednak do głowy, że opowieści starszego pana mogą wcale nie być takie niepożądane. Gdyby zechciał powspominać dawne czasy w Foxhills, kiedy jeszcze mieszkała tu mama, to z miłą chęcią bym go posłuchała. W zasadzie to co mi szkodzi pomaglować też trochę babcię? - Hm, a może ty opowiesz mi jakąś historię? Na przykład z czasów, kiedy podróżowałaś, zdobywając odznaki - poprosiłam. Najchętniej usłyszałabym coś o dziadku, ale nie za bardzo wiedziałam, czy dobrym pomysłem byłoby o niego pytać.
Daisy7 - 2015-11-17, 16:28

- No cóż... Skoro nalegasz, to coś tam mogę ci opowiedzieć. Ale co? Miałam przygód bez liku! Kiedyś nawet je zapisywałam, to znaczy prowadziłam dziennik, ale pewnie leży gdzieś głęboko w piwnicy zasypany stertą śmieci albo w którymś z tych kartonów w twoim pudełku. Nie ma sensu szukać. To o czym chciałabyś posłuchać? Może historię jak zdobyłam swoją pierwszą odznakę? Albo kiedy razem ze swoją koleżanką zatrzasnęłyśmy się w składziku w Centrum Pokemon, kiedy wspólnie podróżowałyśmy? Oj było wtedy śmiechu, było. Nie zapomnę miny wściekłej Siostry Joy, która normalnie zawsze się uśmiecha z życzliwością - zaśmiała się staruszka, siadając wygodnie na krześle, by móc na spokojnie powspominać dawne, zapewne przyjemne dzieje.
Alliana - 2015-11-18, 13:15

Ha, a więc wiedziałam już, za czym będę się rozglądać przy następnej wizycie w piwnicy! Co prawda nie powinno się raczej czytać czyichś dzienników, ale babcia mówiła o nim tak, jakby nie miała nic przeciwko temu, więc poczułam się już rozgrzeszona na przyszłość. W myślach już zacierałam ręce, nie mogąc doczekać się, aż dopadnę te zapiski.
- Hm, może opowiedz o tym, jak trafił do ciebie pierwszy pokemon, a potem o zdobyciu odznaki - poprosiłam, również moszcząc się wygodniej na swoim miejscu. Wydawało mi się, że wspominki najlepiej zacząć od początków podróży. No i co prawda wciąż nie czułam się szczególnie zainteresowana pokonywaniem kolejnych liderów, ale nie wykluczałam, że kiedyś jednak do jakiegoś zawędruję. Dobrze więc byłoby wiedzieć, jak poradziła sobie z takim wyzwaniem babunia.

Daisy7 - 2015-11-18, 18:10

- Ach, mój starter. To była historia. Wszystko zaczęło się, gdy do Foxhills przybył pewien znany trener. Miał lat ze siedemnaście, a może nawet mniej. Kilkadziesiąt lat temu tutaj w naszym miasteczku wyruszanie w podróż Pokemon, zdobywanie odznak i trenowanie Pokemonów do walk nie było praktykowane. Ja tak jak inne dzieci z Foxhills nie myślałyśmy nawet o czymś takim, dopóki ów trener się nie zjawił. Codziennie opowiadał na plaży niesamowite historie ze swoich przygód, pokazywał nam swoje Pokemony i tłumaczył o nich. Tak jak reszta dzieciaków byłam zafascynowana jego stylem życia. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do zostania rolnikami, tak jak moi świętej pamięci rodzice. Trener powiedział, że wkrótce okolicą będzie przejeżdżał kupiec handlujący ballami. Musisz bowiem wiedzieć, że za moich czasów kulek, nawet tych najzwyklejszych nie dało się od tak sobie kupić w każdym sklepie. Zabrałam swoje kieszonkowe i wydałam wszystko na komplet sześciu pokeballi. Ojciec mnie zdzielił, kiedy się o tym dowiedział, ale na szczęście nie odebrał mi balli. Kilka dni później podczas pracy na polu zauważyłam małego Nidorana, który podgryzał nam marchew. Zawarłam z nim układ, że nie wydam go ojcu, który zapewne chciałby zabić szkodnika, pod warunkiem, iż zostanie moim podopiecznym. Zgodził się i takim sposobem zdobyłam swojego pierwszego Pokemona. Rodzice znów dostali białej gorączki, twierdząc, że zajmuję się głupotami, lecz byłam nieugięta i w końcu w wieku piętnastu lat pozwolili wyruszyć w świat, by zbierać odznaki - opowiedziała, po czym klasnęła w dłonie i wyszła niespodziewanie z kuchni. Byłaś zaskoczona, jednak zanim podjęłaś jakąś decyzję, staruszka wróciła z wiklinowym koszykiem, w którym wierci się jakiś łaciaty maluch. Postawiła przedmiot przed tobą i wówczas mogłaś przyjrzeć się stworkowi z bliska. Wygląd jak chomik albo szynszyla. - Właśnie mi się o nim przypomniało. To jest Dedenne, chociaż ma bardzo nietypową barwę, bo normalnie ten gatunek jest czysto piaskowy. W każdym razie przyniosła mi go Sophie, której podkradał zapasy z piwnicy. Pomyślała, że może ty zdecydujesz się nim zająć, bo ona nie przepada za takimi gryzoniami. Co o tym sądzisz? - dopytała.


Alliana - 2015-11-25, 14:19

- Ooo, jaki uroczy! - zaczęłam się natychmiast rozpływać nad chomikowatym stworkiem. - Cześć, słodziaku. Masz może ochotę na odrobinę ogórka? - zapytałam, podsuwając gryzoniowi parę kawałków pokrojonego przed chwilą warzywa. Następnie, uśmiechając się od ucha do ucha, zwróciłam się do babci: - Oczywiście, że z przyjemnością się nim zajmę! To typ elektryczny, prawda? Taki z pewnością przyda się w mojej drużynie. - Wyciągnęłam rękę, by delikatnie pogłaskać Dedenne, o ile nie będzie miał nic przeciwko temu.
Daisy7 - 2015-11-25, 20:09

Dedenne z miłą chęcią sięgnął po ogórka, którego następnie zaczął konsumować ze smakiem, napychając sobie policzki do granic możliwości. Maluch nie miał też nic, żebyś go pogłaskała. Jedynie zmrużył oczęta, lecz dalej zajadał się warzywkiem.
- Tak, to typ elektryczny. Nie zapomnij go złapać do balla, bo póki tego nie zrobisz, nie jest prawnie twój - przyznała ci rację babcia, spoglądając z uśmiechem na gryzonia. - Możesz już lecieć i zająć się swoimi sprawami. Poradzę sobie. Obiad będzie za godzinę, ale nie pogniewam się, jeśli wrócisz później i sobie odgrzejesz - poinformowała cię.

Alliana - 2015-11-28, 21:45

- Jasne, pamiętam - odpowiedziałam, sięgając po pusty pokeball. Przy okazji stwierdziłam, że moje zapasy kulek kurczą się w szybkim tempie. Będę musiała o tym pamiętać przy następnych zakupach. - To co, gotowy, by dać się złapać? - mruknęłam, odczekawszy uprzednio, aż gryzoń skończy pałaszować ogórka, nie chciałam bowiem zaczynać naszej znajomości od przeszkodzenia mu w delektowaniu się przysmakiem, który ode mnie otrzymał. Po rzuceniu kulki miałam zamiar znowu wypuścić jej nowego lokatora - o ile tylko Dedenne zechce nim w ogóle zostać, choć nie wyglądał mi na buntownika - i oczywiście przeskanować go pokedexem.
- Och, czy mogłabyś przekazać moje podziękowania Sophie, kiedy ją zobaczysz? - poprosiłam jeszcze babcię. - I tobie też jestem wdzięczna, że zgodziłaś się go tu dla mnie przechować.

Daisy7 - 2015-11-29, 13:02

Dedenne nie miał nic przeciwko zostaniu schwytanym przez ciebie do balla. Kiedy tylko go pochwyciłaś, chwilę później z powrotem wypuściłaś chomiczka, by móc dokonać skanowania nowego członka drużyny. Ze skanu dowiedziałaś się kilku interesujących informacji na temat samiczki imieniem Bijou. Otóż interesuje się modą, dlatego jej życiowym marzeniem jest zwiedzenie Lumiose City. Kto wie, może kiedyś w odległej przyszłości los pozwoli ci zawędrować aż do Kalos?
- Nie ma za co i dobrze, przekażę jej twoje podziękowania, kiedy tylko się zobaczymy - przytaknęła Eleonora.

Łaciaty Dedenne
Imię: Bijou

Poziom: 11
Typ:
Ewolucja: Dedenne
Ataki: Natural Gift (Egg Move), Tackle, Tail Whip, Thunder Shock, Charge
Charakter i historia: (Z chomiczego eventu u Dais). Alliana dostała Dedenne od babci, a ta z kolei zabrała chomiczka od swojej przyjaciółki Sophie, której gryzoń zjadał zapasy. Łaciata Dedenne imieniem Bijou to jedna z piątki nietypowych maluchów, które przyszły na świat w bardzo upalny dzień. Bijou jest bardzo miła, pomocna oraz życzliwa. Nie potrafi przejść obojętnie obok kogoś, kto cierpi. Bez względu na wszystko musi udzielić komuś takiemu pomocy przez co w niektórych kręgach zdobyła przydomek Matki Teresy. Oprócz tego interesuje się modą i jej życiowym marzeniem jest pojechanie do Lumiose City. Przykra wiadomość jest taka, że samica nie może być matką z powodu bezpłodności.
Umiejętność: Pickup - Istnieje 10% szans, że po stoczonej walce Pokemon znajdzie jakiś przedmiot. Im wyższy poziom Pokemona, tym większa szansa na cenniejszy przedmiot. Umiejętność nie działa, kiedy użytkownik już coś trzyma.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-12-01, 22:02

- A więc witaj na pokładzie, Bijou! Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się dotrzeć do Lumiose City. Na razie odpocznij sobie trochę w pokeballu - powiedziałam, wycofując Dedenne do kuli. Wciąż nie do końca mogłam uwierzyć, że od teraz będzie mi towarzyszyło tak rozkoszne stworzonko. Posiedziałam więc jeszcze chwilę w kuchni, przyzwyczajając się do tej przyjemnej myśli. Poza tym po prostu nie za bardzo wiedziałam, co mam teraz ze sobą zrobić. Do Liama planowałam wybrać się dopiero pod wieczór, a przed rozgrzebywaniem piwnicznych sekretów powstrzymywała mnie obecność babci. Kartonów w moim pokoju, za które do tej pory też jakoś nie zdążyłam się zabrać, również lepiej w tej chwili nie ruszać. Ostatecznie postanowiłam urządzić sobie mały spacer na plażę. Przechadzka przed obiadem z pewnością poprawi mi apetyt!
Daisy7 - 2015-12-03, 16:27

Po wyjściu z domu ruszyłaś w kierunku plaży. Dzień jest bardzo ładny, ale z oddali nadciągają podejrzanie wyglądające chmury. Mówiąc dokładniej to duża warstwa ciemnych od spodu chmur. Czyżby nimbostratusy? Jeśli tak to późnym popołudniem bądź wieczorem możecie mieć niezłą ulewę. Po dotarciu do zejścia na piach, podreptałaś nim i zaczęłaś przechadzać się spokojnym krokiem podziwiając rozległą zatokę. Do głowy przyszły ci myśli związane z potężnym, legendarnym Pokemonem, na którego prawdopodobnie polują Niebiescy. Naprawdę żyje gdzieś tam w głębinach? Potem przypomniał ci się pysk lodowego tygrysa. Na samą myśl o jego długich kłach i zimnym oddechu przeszła cię gęsia skórka. Z rozmyśleń wyciągnęło cię wywrócenie się i wpadnięcie twarzą w piach. Fuj, jak okropnie zgrzyta między zębami! Wypluwając ziarenka z ust, zerknęłaś za siebie pod nogi. Okazało się, że potknęłaś się o wystającą z podłoża kość. Tak, kość, która z jednej strony ma typowe zakończenie (te dwa "cośki" okrągłe), a z drugiej nic. W sumie to można by uznać ją za nietypowo wyglądającą laskę do podpierania się, jednak jest za mała dla człowieka.


Alliana - 2015-12-03, 20:17

Przez chwilę gapiłam się na kość w kompletnym oszołomieniu. Na szczęście nim zdążyłam spanikować, że odkryłam zagrzebanego w piasku trupa sprzed lat, zaczęło do mnie docierać, że z czymś mi się taka nieco dziwna kość kojarzy... Zaraz, zaraz, z pewnością istnieje pokemon, który nosi ze sobą coś takiego! Nazywał się chyba Cubone czy jakoś podobnie. Ale dlaczego miałby porzucić swój skarb czy też broń? Pewnie nie zrobiłby tego ot tak, z jakichś błahych powodów. Oby tylko nie przydarzyło mu się nic złego! Zmartwiona o zupełnie obcego, a właściwie to dość hipotetycznego pokemona, zaczęłam rozglądać się po plaży. Gdyby delikwenta nie było nigdzie w zasięgu wzroku, byłam gotowa wypuścić Monę i raz jeszcze spróbować szczęścia z jej niezastąpionym nosem.
Daisy7 - 2015-12-03, 20:51

Zaczęłaś rozglądać się uważnie po plaży. Odcinek, na którym się znajdujesz, jest pusty, gdyż właśnie trafiłaś na fragment, gdzie przy brzegu znajduje się mnóstwo kamyków i patyków. Okropne miejsce na kąpiel, dlatego plażowicze rozkładają się tam, gdzie takich przeszkód nie ma, czyli kawałek dalej. Wracając jednak do hipotetycznego Cubona, dostrzegłaś, że coś kotłuje się w piachu pod dużą parasolką (taką chroniącą przed słońcem, co się wbija w piasek), która musiała upaść przy większym wietrze i nikt nie raczył jej podnieść. Trochę niepewnie podeszłaś do przedmiotu. W końcu pod nim może znajdować się całkiem inne stworzenie. Kiedy podniosłaś parasol, ujrzałaś brązowawego stworka z czaszką na głowie, który zapłakany szamocze się na piasku i szlochając, uderza piąstkami jak małe dziecko. Taki typowy pięciolatek w sklepie, któremu mama nie chce kupić lizaka.


Alliana - 2015-12-04, 12:25

Oho, chyba znalazłam właściciela tej kości! To znaczy... drugiego właściciela? Pierwszy przecież musiał od dawna być martwy, co w sumie było bardzo smutne. I trochę straszne. Skąd właściwie Cubone je brały? Ee, może lepiej się nad tym zbyt głęboko nie zastanawiać, bo jeszcze dojdę do jakichś nieprzyjemnych wniosków.
W każdym razie domyślałam się, że stworek przede mną wypłakuje sobie oczy właśnie z powodu zgubienia przedmiotu, więc natychmiast pobiegłam po niego i wróciłam z nim do pokemona.
- Hej, nie zgubiłeś przypadkiem tego? - powiedziałam łagodnym tonem, kucając na piasku i podając mu kość.

Daisy7 - 2015-12-04, 14:26

Cubone nieprzerwanie płakał i uderzał kończynami o piach, w którym zdążył się cały ubrudzić. Dopiero kiedy delikatnie go szturchnęłaś, zdał sobie sprawę z twojej obecności. Zaskoczony spojrzał na ciebie spod czaszkowej "maski". Oj jakie zaczerwienione ślepia. Kiedy stworek dostrzegł, że trzymasz w rękach jego kość, wydał z siebie podekscytowany dźwięk, po czym rzucił się na przedmiot i zaczął go przytulać, a nawet głaskać. Po chwili zrozumiał, że to ty znalazłaś jego kostkę, dlatego też przełożył sobie przedmiot do drugiej łapki, a następnie przyczepił się do twojej nogi. Co więcej nie wygląda na to, aby chciał cię puścić.
Alliana - 2015-12-06, 18:24

- Ależ nie ma za co mi dziękować, naprawdę, bardzo się cieszę, że mogłam ci pomóc - powiedziałam, uznawszy, że Cubone próbuje w ten sposób okazać mi wdzięczność. Byłam tą sytuacją nieco zakłopotana, ale też rozczulona. Nie sądziłam, że mam aż tak miękkie serce, ale najwyraźniej wystarczał nawet nie tyle widok słodkiej mordki, co tylko jej skrawka, wystającego spod raczej niepokojącej maski, żeby kompletnie mnie roztopić. Nie mogłam się więc powstrzymać przed pogłaskaniem pokemona.
Chętnie posiedziałabym z nim dłużej, ale w końcu musiałam zacząć się zbierać. Zastanawiałam się, czy Cubone jest dzikim pokemonem, czy może ma opiekuna, który gdzieś zniknął. Stworek ani trochę się mnie nie obawiał, nie był nawet nieufny, więc miałam powody, aby stawiać na tę drugą opcję.
- Gdzie jest twój trener? A może nie masz żadnego? - zapytałam, na chwilę przerywając pieszczoty.

Daisy7 - 2015-12-06, 18:50

Maluch cały czas ocierał się o ciebie i prosił o pieszczoty, więc był w siódmym niebie, kiedy zaczęłaś go głaskać. Niespodziewanie posmutniał, gdy zapytałaś o jego trenera, o ile takowy w ogóle istnieje. Spuścił łepek i pokręcił przecząco łebkiem, po czym odwrócił się tyłem, złapał kość i oddalił się kawałek. Było dla ciebie jasne, że maluch chce zostać już sam, więc wstałaś i ruszyłaś w przeciwnym kierunku. Jakże wielkie było twe zaskoczenie, gdy po chwili malec zaczął ponownie szlochać. Odwróciwszy się, ujrzałaś jak uroczo biegnie w twoim kierunku. Pech chciał, że potknął się o własną kość trzymaną w łapce i wylądował pyszczkiem w piachu. Już chciałaś mu pomóc, lecz ten od razu się podniósł i nie zważając na piasek przyczepiony do mokrej mordki, dobiegł do ciebie, ponownie przyczepiając się do twojej nogi jak rzep do psiego ogona. Doprawdy nietypowe Pokemon.
Alliana - 2015-12-12, 11:57

- Witaj z powrotem - powiedziałam z uśmiechem, ponownie kucając przy pokemonie i wracając do głaskania. - Spokojnie, nigdzie już nie uciekam - zapewniłam, choć wciąż miałam w planach powrót do domu na obiad. Ale pozostawienie tutaj malca, który najwyraźniej był okropnie samotny, wcale mi się nie uśmiechało. Biedactwo wyglądało tak smutno, kiedy wspomniałam o jego trenerze! Najchętniej zabrałabym go ze sobą. A właściwie to... dlaczego by nie? - Hm, a może... Chciałbyś się do mnie przyłączyć? - zaproponowałam więc, obdarzając stworka ciepłym uśmiechem.
Daisy7 - 2015-12-12, 15:45

Maluch tulił się dalej do twojej nogi, dopóki nie zaproponowałaś mu dołączenia do drużyny. Zaskoczony zrobił krok do tyłu, po czym uniósł pyszczek ku górze tak, by wasze oczy się spotkały. Jeśli mowa już o ślepiach to jego zrobiły się wielkie i jedyne co z nich potrafiłaś wyczytać to zaskoczenie, a nawet niedowierzanie. Mimo to na odpowiedź nie musiałaś czekać długo. Podekscytowany maluch zaczął kiwać energicznie głową, a następnie skakać w miejscu. No proszę, dawno chyba nie widziałaś tak uradowanego maleństwa, nieprawdaż? Teraz pozostają już tylko formalności, czyli schwytanie do kulki i przeskanowanie Poka.
Alliana - 2015-12-12, 16:05

- Wspaniale! - zawołałam, równie uradowana, i sięgnęłam po ostatni pusty pokeball, jaki przy sobie miałam. Położyłam kulkę na otwartej dłoni i z uśmiechem na ustach zaprezentowałam ją Cubone'owi, pozwalając, by stworek sam ją szturchnął i dał się złapać. Następnie tradycyjnie: wypuszczenie, skan i powrót do kulki, choć nim odwołałam stworka, spędziłam jeszcze chwilę na myzianiu go. Chętnie też zaproponowałabym mu spacer do domu u mego boku, ale stwierdziłam, że może lepiej będzie, jeśli zacznę się nieco streszczać. Postanowiłam bowiem, że po obiedzie a przed wizytą u Liama muszę koniecznie udać się na zakupy. A poza tym - rany, najwyższa pora oddelegować część mojego stadka do boksu! Nie wiedziałam tylko jeszcze, której części, ale nad tym mogłam zastanowić się później.
Daisy7 - 2015-12-12, 22:56

Cubone jakby niepewnie zbliżył się do kulki. Może nie wie, co to? W każdym razie zdecydował się jej dotknąć, a wówczas pokeball otworzył się i czerwone światło pochłonęło malca do środka. Gratulacje, schwytałaś go! Potem tradycyjny wypuściłaś nowego podopiecznego, by móc go przeskanować, po czym ponownie schowałaś go do miniaturowego mieszkanka. Może nawet lepiej, że w nim posiedzi. Niech się przyzwyczai i na spokojnie zapozna z nowym lokum. Do domu zmierzałaś szybkim krokiem, czego efektem było "zdobycie" kolki tuż pod domem. Weszłaś do środka i od razu wyczułaś niebiański zapach.

Cubone
Imię: ---

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Cubone (28lvl) -> Marowak
Ataki: Screech (Egg Move), Growl, Tail Whip
Charakter i historia: Cubone zawsze był dosyć ciamajdowaty i dziecinny. Łatwo można go urazić i płacze z byle powodu. Mimo wszystko marzył posiadaniu trenera, który pomógłby mu ewoluować, a tym samym nabrać typowo męskich cech, by słynął ze swej odwagi, a nie bycia przeuroczym maluszkiem do tulenia. Niestety potworek nie miał szczęście. Długo nie mógł znaleźć opiekuna, a gdy w końcu jeden trener pochwycił go, zaledwie dwa dni później porzucił Cubona na plaży, wmawiając mu, że bawią się w chowanego, w co dzienny potworek rzecz jasna uwierzył. Po kilku godzinach poszukiwań zrozumiał, że jego właściciel po prostu się go pozbył. Wówczas wpadł w prawdziwą histerię, podczas której zgubił swą ukochaną kość. Z pomocą przyszła Alliana, która nie tylko oddała malcowi przedmiot, ale także postanowiła go schwytać. Ziemny Pok jest bardzo wdzięczny panience Casthairs, jednak cały czas boi się, że pewnego razu zostawi go tak jak jego poprzedni opiekun, dlatego też stara się jak może i wyciska z siebie siódme poty podczas walk czy treningów, aby pokazać Ali, iż nie jest bezużyteczny.
Umiejętność: Lightningrod - Pokemon ściąga na siebie wszystkie ataki elektryczne, które nie odnoszą żadnych skutków. Dodatkowo siła Specjalnego Ataku tego Pokemona wzrasta o jeden poziom.
Trzyma: ---

Alliana - 2015-12-13, 19:06

Uff, wyglądało - czy raczej pachniało - na to, że udało mi się wrócić w samą porę i obędzie się dziś bez odgrzewania sobie obiadu. Najpierw skierowałam się do łazienki, żeby umyć ręce po macaniu zapiaszczonej kości, a następnie poszłam prosto do kuchni. Rozkoszny zapach sprawiał, że nie mogłam myśleć o niczym innym niż jedzenie, nawet poobiednie plany wyleciały mi chwilowo z głowy. Ach, przygotowywane przez babcię potrawy to zdecydowanie jedne z lepszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały...
Daisy7 - 2015-12-13, 19:33

Wysyłałam Ci skan Cubone na PW *skleroza*? I tak sobie myślę, że może przedmiotów nie będę Ci wprowadzała fabularnie, bo jak widzę, ile ich tam masz w KP "do wprowadzenia" to się przerażam xD Zresztą trwałoby to chyba wieki, a mi przede wszystkim chodzi o fabularne wprowadzanie Poków, więc wolałabym skupić się na nich ;) O ile nie masz nic przeciwko i pasuje Ci taki układ? .3.
-------------
Obiadek jak zwykle był pyszny, sycący, a jednocześnie zdrowy i nietłusty. Jedną ze wspaniałych cech kuchni Eleonory jest to, że oprócz znakomitego gotowania, potrafi również pichcić tak, abyś po tygodniu nie przeobraziła się w żywą beczkę, co niestety stanowi wielki problem dla większości babć chcących rozpieścić swoje ukochane wnuczęta, przez co zapominają o kaloriach. Nie żebym sugerowała, że babunia cię nie kocha i nie chce ci dogadzać. W trakcie posiłku rozmawiałyście na luźne, bardzo błahe tematy, dopóki pod koniec nie padło oczywiste pytanie ze strony staruszki: "Jakie masz plany na popołudnie?".

Alliana - 2015-12-13, 20:01

Tak, zaraz go wstawię do KP. Co do przedmiotów - ok, czyli jakbym chciała czegoś użyć, np. paść Magikarpia RC, to mam je sobie ot tak wygrzebać z plecaka?
A Moon Stone chyba chciałaś mi wprowadzać jak już będę miała Clefairy. I pluszowy Lapras, podczas gdy ja lubię Laprasy! Pomyśl, jakie on daje możliwości! *wink wink nudge nudge*
-------------
- Wybieram się do Centrum Pokemon, żeby odstawić część moich podopiecznych do boksu - odpowiedziałam, krzywiąc się przy tym lekko, nieszczególnie zadowolona z faktu, że muszę to zrobić. Wiedziałam oczywiście, że pokemony można w każdej chwili odebrać, ale i tak pewnie będę za nimi tęsknić. - Mam ich w tej chwili przy sobie trochę więcej, niżby wypadało. Potem wpadnę też do sklepu, może chcesz, żeby ci coś przynieść? No a później planuję jeszcze odwiedzić Watermolla.

Daisy7 - 2015-12-13, 20:41

Tak, właśnie tak~ Ano, Moon Stone można wprowadzić. Pluszowy Lapras? Okej, mam już pewien pomysł nawet ^^ Banalny dość, ale nieważne xd
------------------
- Och, w takim razie nie zwlekaj z odstawieniem nadwyżki do boxu. Gdyby jakiś trener przyuważył, że masz ich przy sobie więcej niż sześć, mogłabyś mieć kłopoty. W sumie nie do końca rozumiem tą zasadę z maksymalną ilością stworków, ale tak już jest i za chodzenie z większą gromadką potrafią nawet wpisać takiego trenera do listy osób, które nie mogą walczyć z żadnym liderem, a tym samym wziąć udziału w lidze Pokemon. Ogólnie to coś w rodzaju grania nie fair - wyjaśniła ci Eleonora. - Możesz też przy zakładaniu sobie boxu ustawić specjalną opcje, która sprawi, że nowo złapane Poki będą automatycznie pojawiać się w boxie, dzięki czemu nie będziesz musiała się martwić się o nadmiar maluchów, gdy będziesz miała już szóstkę przy sobie. Takie przekierowanie. Naprawdę fajna sprawa. Co do sklepu... Przydałoby się trochę pieczywa. Jeden bochenek chleba i ze cztery bułki mogłabyś kupić. Do Watermolla? A co ze Stonem? - ostatnie dwa pytania zadała niby to od niechcenia, jednak wyczułaś, że ta sprawa zainteresowała ją najbardziej. Czyżby naprawdę sądziła, że z trzydziestokilkulatkiem masz takie same relacje jak ze swoimi prawie rówieśnikiem, przez co mogą ze sobą konkurować?

Alliana - 2015-12-13, 20:55

- Hm, opcja automatycznego przesyłania brzmi świetnie, w końcu trochę głupio byłoby co chwilę pędzić do Centrum, licząc, że nikt mnie nie przyuważy, ale co ze skanem? Na dobrą sprawę nie wiedziałabym, co właściwie czeka na mnie w tym boksie - rozważałam na głos. Mimo tych wątpliwości skłaniałam się ku ustawieniu tej opcji. Zmarszczyłam brwi, słysząc słowa babci na temat moich znajomych panów. - Ee, a co niby ma jeden do drugiego? Mogę chyba rozmawiać z Watermollem, przyjaźniąc się jednocześnie ze Stevenem - odparłam, nieco zirytowana babcinymi insynuacjami. Żeby nie karmić jej rozszalałej wyobraźni, specjalnie nie użyłam nawet imienia badacza, tylko jego nazwisko.
Daisy7 - 2015-12-13, 22:21

- A widzisz, tu cała magia jest ukryta. Otóż Pokemon zostanie przeniesiono dopiero wtedy, gdy go zeskanujesz. Twój pokedex łączy się z twoim boxem, więc nie ma mowy o pomyłce. Mówiąc prościej, łapiesz Pokemona, wystawiasz go na chwilę, by dokonać skanu, a potem znów chowasz i od razu przenosi się automatycznie do schowka. Genialne, nieprawdaż? Wszystko to zasługi Billego. Pewnie go kojarzysz. W końcu swoją małą pracowanie ma niedaleko stąd między Cerulean a Foxhills - poinformowała cię staruszka, po czym wysłuchała twojej drugiej wypowiedzi, która chyba niezbyt przypadła jej do gustu. - No dobrze, już dobrze, przecież tylko pytałam. A ty już wychodzisz do mnie z takim kąśliwym tonem - żachnęła się, po czym wstała od stołu i poszła zmywać naczynia.
Alliana - 2015-12-14, 19:33

Przewróciłam oczami, kiedy babcia się odwróciła. Nie przesadzajmy, wcale nie byłam aż tak kąśliwa! Zresztą jak tu się nie denerwować, kiedy ktoś mi prezentuje takie głupie pomysły?
- To ja już się będę zbierać - ogłosiłam, wstając od stołu.
Teraz, kiedy wiedziałam już, że moja nadwyżka pokemonów to nie byle co, zaczęłam czuć się trochę niepewnie z nimi wszystkimi przy sobie. Już za chwilę zostaną bezpiecznie zdeponowane w boksie, ale póki to nie nastąpiło, miałam ochotę przemknąć do Centrum kanałami albo przeczołgać się pod osłoną krzewów. Oczywiście nie wchodziło to w grę, pozostał mi więc tylko szybki krok i udawany spokój.

Daisy7 - 2015-12-14, 20:11

Idąc przez miasteczko, dostałaś prawdziwej paranoi. Miałaś wrażenie, że wszyscy na ciebie patrzą wzrokiem tak podejrzanym i wrogim, jakbyś dokonała poważnej zbrodni, a dodatkowo zdawało ci się, iż jak na złość tłoczy się tu dzisiaj znacznie więcej osób niż normalnie. Na szczęście z mocno bijącym serduchem jakoś udało ci się dojść do Centrum Pokemon, po drodze o mały włos nie dostając zawału, kiedy niespodziewanie zza rogu wyłoniła się policjantka w granatowym uniformie i minie surowszej niż ta, którą ujrzałaś pierwsze dnia na twarzy swojej babci. Dostrzegłaś, że komputery są puste, jednak czy będziesz potrafiła sama założyć sobie box? A może potrzeba do tego konsultacji z Siostrą Joy? Aktualnie pielęgniarka nie wygląda na zajętą, gdyż nie ma do niej żadnej kolejki i ze znudzoną miną rozwiązuje krzyżówkę, podgryzając końcówkę ołówka.
Alliana - 2015-12-14, 20:32

Dzięki Arceusowi, jakoś dotarłam. No dobrze, ale co teraz? Wolałabym skorzystać z pomocy siostry Joy, gdyż istniała uzasadniona obawa, że sama w starciu z systemem kontrolującym boksy doprowadzę do jakiejś katastrofy. Ale jednocześnie w obecnej chwili lepiej byłoby nie stawać oko w oko z żadną istotą ludzką... Po chwili wahania zdecydowałam się jednak podejść do pielęgniarki. W końcu jeśli powiem, o włączenie jakiej opcji mi chodzi, to będzie wiadomo, że kiedyś sama te pokemony musiałam tu odnieść. A mogłam przecież złapać je ledwie chwilę temu albo zostawiać nadprogramowe kulki w domu, a nie nosić przy sobie. Poza tym nawet gdyby uparła się mi pomóc też z umieszczeniem pokeballi w odpowiednim miejscu, nie będzie od razu wiedziała, ile mam ich wszystkich. Istniało wiele opcji, a wina nie była wypisana na moim czole. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do boju.
- Dzień dobry - przywitałam się, podchodząc do lady. - Niedawno założyłam sobie boks, ale nie ustawiłam wtedy opcji, na której by mi zależało. Chodzi mi o automatyczne przesyłanie złapanych pokemonów zaraz po przeskanowaniu.

Daisy7 - 2015-12-14, 21:13

- Dzień dobry. Ależ nie ma problemu. Proszę tylko podać mi swój pokedex oraz imię i nazwisko. Chwila moment i wszystko będzie gotowe - odpowiedziała życzliwie Siostra Joy, która widocznie nie miała w planach zwyzywania cię od najgorszych. Całe szczęście. - No i proszę, wszystko już zostało włączone. Teraz gdy będzie miała pani sześć Pokemów przy sobie, po przeskanowaniu siódmego automatycznie trafi on do boxu. Co więcej do tego odpowiedniego względem typu by czuł się jak najbardziej komfortowo - wyjaśniła, oddając ci elektryczne urządzenie. - Teraz może pani już przejść do komputera i tam w zwyczajny sposób przenieść ewentualny nadmiar stworków.
Alliana - 2015-12-14, 21:24

Z ulgą podziękowałam siostrze Joy i skierowałam się w stronę komputera, po drodze zastanawiając się nad tym, które pokemony powinnam tymczasowo odesłać. Moja starterka musiała koniecznie ze mną pozostać. Sagar też, bo nie dość, że szczerze chciałam obserwować, jak maluch się rozwija, to mógł się jeszcze okazać pomocny przy zagadywaniu Liama. Z kolei Taj to obecnie mój najsilniejszy stworek, lepiej więc mieć go pod ręką. Z kolejnymi trzema miałam większy problem, w końcu jednak zdecydowałam się pozostawić przy sobie Xenę, Bijou oraz Kadira. Ten ostatni mógł wydawać się nieco dziwnym wyborem, ale znalazłam właśnie na dnie plecaka parę RC i planowałam nakarmić nimi rybkę, kiedy tylko znajdę się nad jakimś zbiornikiem wodnym, do którego mogłabym ją wpuścić. Tak czy inaczej, obiecałam sobie, że Centrum Pokemon będę odwiedzać jak najczęściej, żeby każdy z moich podopiecznych mógł ze mną pobyć.
Wiedząc, co chcę zrobić, mogłam zająć się walką z komputerem. Obym tylko nic nie zepsuła.

Daisy7 - 2015-12-14, 22:17

System przesyłania Pokemonów między boxem a swoim ekwipunkiem okazał się być banalnie prosty. Wszystko opracował niejaki Bill, o którym wspominała ci już babcia. W sumie to trenerami zostają nawet dziesięcioletnie dzieciaki, więc to logiczne, że musiał zaprogramować coś przejrzystego i łatwego w obsłudze. Byłby niezły wstyd, gdybyś sobie z tym nie poradziła, ale na szczęście tak nie było. Jedyne co wystarczyło zrobić po podejściu do komputera to zalogować się na swoje konto, następnie wybrać jedną z opcji (w tym wypadku "Wyślij Pokemona do boxu") i we wgłębienie przy maszynie włożyć odpowiednią kulkę, a następnie kliknąć "wyślij". Ball delikatnie zaświecił, a potem zniknął, lecz jego ikonka pojawiła się na ekranie sprzętu pod napisem "Pokemon wysłany pomyślnie". Szybko postąpiłaś w ten sam sposób z pozostałą dwójką, dzięki czemu masz przy sobie już odpowiednią ilość stworków. Wylogowawszy się, odeszłaś od komputera, by go nie blokować. To co teraz? Zmierzasz już do Watermolla, karmisz Magikarpia czy jeszcze coś innego?
Alliana - 2015-12-15, 13:10

A teraz do sklepu! Miałam przy sobie co prawda całkiem sporo greatballi, ale uznałam, że dobrze będzie mieć kilka mniej cennych kulek na te pokemony, które praktycznie same się do nich pchają, dzięki czemu nie jest potrzebne żadne zwiększone prawdopodobieństwo złapania, czy czym tam się te ulepszone balle cechowały. A chyba nawet taki mały sklepik jak tutejszy powinien oferować najprostsze kulki. Poza tym potrzebowałam karmy. Całe szczęście, że stworki w boksie są żywione, bo inaczej szybko by mnie ten cały interes zrujnował.
Ach, no i musiałam pamiętać o pieczywie, które miałam kupić dla babci. Jeszcze gotowa się obrazić, gdybym o tym zapomniała po niezbyt przyjemnym zakończeniu naszej ostatniej rozmowy.

--------------
Jak chcesz mi od razu odhaczyć ten sklep, żeby się tak nie rozdrabniać, to będę brała 4 pokeballe i 9kg zwykłej karmy.

Daisy7 - 2015-12-15, 15:45

kej .o.
----------------
Wszedłszy do sklepu, ruszyłaś najpierw po pieczywo, a potem ku półce z karmą dla Pokemonów, skąd zgarnęłaś dziewięciokilogramową paczkę zwyczajnej karmy dla Pokemonów. Na koniec zaszłaś jeszcze do przedziału z różnymi trenerskimi przedmiotami, gdzie pokbalii i greatballi jest do bólu. Postanowiłaś wziąć cztery najzwyklejsze kulki, po czym ze wszystkim udałaś się do kasy. Za chleb i bułki 8$, 9kg karmy - 45$ i 4 pokeballe po 200$ - 800$. Łącznie musisz zapłacić 853$. Po uregulowaniu rachunków z kasjerką, zapakowałaś zakupy i opuściłaś market.

Alliana - 2015-12-18, 11:57

Przed pójściem do Liama postanowiłam wstąpić jeszcze do domu, by odłożyć zakupy. Nie będę przecież targać ze sobą tych siat pełnych karmy. Ruszyłam w drogę powrotną, tym razem już niespiesznie, bo i obciążenie do tego nie zachęcało, ale po załatwieniu sprawy boksu przynajmniej nie musiałam obawiać się każdej napotkanej osoby. Po pozbyciu się zakupów, dobrze by było od razu nakarmić Magikarpia cukierkami. Wolałam mieć to jak najszybciej z głowy, żeby mi się przypadkiem gdzieś nie zagubiły. Każda sztuka RC była teraz dla mnie szczególnie cenna, biorąc pod uwagę, jak trudno byłoby podnieść poziom tego akurat delikwenta w inny sposób.
Daisy7 - 2015-12-18, 13:59

Tak więc po dotarciu do domu, nie zastałaś babci, lecz jedynie pozostawioną przez nią kartkę z informacją, że udała się do Sophie i wróci wieczorem, a kolacje musisz sobie zrobić sama. Odstawiłaś zakupy, włożyłaś pieczywo od razu do chlebaka, coby nie utraciło na świeżości, a następnie napuściłaś do wanny wody, by móc wrzucić do niej Magikarpia. Kiedy Sagar znalazł się już w swoim wodnym środowisku, podałaś mu po kolei pięć Rare Candy. Rybka jadła cukiereczki ze smakiem. Kiedy skończył ostatni, dobił sobie 15 poziom. Jeszcze tylko 1/4 tego i będzie ewoluował. Przy okazji poznał nowy atak - Tackle. W końcu coś pożytecznego.
Alliana - 2015-12-20, 14:27

Poświęciłam jeszcze chwilę na przemowy do pluskającego się w wannie Magikarpia, przekonując go, że jest wspaniałą i przekochaną rybką. Następnie odwołałam go do pokeballa, wypuściłam wodę i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Przechodząc obok wejścia do piwnicy, przystanęłam na moment, bijąc się z myślami. Babci nie było i miało jej nie być jeszcze przez jakiś czas, okazja do zajrzenia tam była więc wyśmienita. Ale miałam wpaść do Liama jeszcze dziś, a kto wie, ile zajmie mi grzebanie wśród starych gratów. Mogłoby zrobić się za późno na takie wizyty, zwłaszcza jeśli nie chciałam dawać babci okazji do niestosownych komentarzy. Ostatecznie ten argument przeważył i ruszyłam do domu Watermolla.
Daisy7 - 2015-12-20, 17:38

A więc jednak nie dajesz się pokusom i wybierasz wizytę u Liama. No przynajmniej na razie, bo nie wiadomo, czy któregoś pięknego dnia, gdy zostaniesz sama w domu, nie zapragniesz dokonać buszowania w piwnicy. Szybko trafiłaś do posesji Watermollów. Na tarasie w bujanym fotelu siedzi mężczyzna przy kości w wieku około 50 lat, który zawołał, żebyś śmiało wchodziła. Kiedy tylko to zrobiłaś i ruszyłaś kamiennym chodniczkiem ku domowi, niespodziewanie wprost na ciebie zaczął biec niebieski psiak. Nim zdążyłaś coś zrobić, stwór skoczył na ciebie i z radości zaczął lizać cię po rękach. Pewnie wolałby zaślinić ci twarz, lecz do niej nie był w stanie doskoczyć.
- Pawter! Spokój! - krzyknął mężczyzna z tarasu, a psiak natychmiast się uspokoił. Wykazał nawet skruchę cichym skomlnięciem i spuszczeniem łba.


Alliana - 2015-12-22, 11:38

- Dzień dobry! - przywitałam się z mężczyzną. - Jaki kochany psiak! - zachwyciłam się, głaszcząc stworka. Zrobiło mi się go nieco żal, kiedy posmutniał, skarcony, ale wiedziałam, że domowy pupilek faktycznie nie powinien się tak zachowywać. W końcu nie każdy gość chciałby już od furtki być obskakiwany i obśliniany przez pokemona. Oderwawszy się wreszcie od niego, przypomniałam sobie, po co właściwie tutaj przyszłam. - Jestem Alliana Casthairs. Czy zastałam Liama? - powiedziałam, nim zdążyłam przemyśleć ten ruch. A przecież i ten facet mógł dzielić z moją babcią skłonności do dziwnych domysłów! Cóż, miejmy nadzieję, że okaże się od niej normalniejszy...
Daisy7 - 2015-12-22, 19:48

Psiak ucieszony z pieszczot, jakie mu zafundowałaś, postanowił towarzyszyć ci przy nodze, merdając wesoło ogonem, ale opanowując się przed skakaniem i ślinieniem. Gdy przedstawiłaś się, mężczyzna na krześle zmarszczył lekko brwi. Czyżby coś nie tak?
- Alliana Casthairs? - powtórzył. - A więc jednak istniejesz - zaśmiał się pod nosem, nie racząc ci wytłumaczyć, czemu niby miałoby być inaczej. Swoją drogą to miłe powitanie. - Tak, zastałaś go. Jest u siebie i jak zwykle pracuje. Myślałem, że skoro ma już porządną pracę, to szybko znajdzie sobie jakąś narzeczoną i doczekam się bycia dziadkiem, ale nie, lepiej siedzieć staremu ojcu na głowie, eh... Um, to znaczy... - chyba zorientował się, że powiedział zbyt dużo. - Nie powtarzaj mu tego, dobrze? Naprawdę go kocham i nie chciałbym, żeby mu było przykro. Po prostu tacy staruszkowie jak ja czasem nie potrafią trzymać języka za zębami. Wracając do Liama to pokój ma na pierwszy piętrze, białe drzwi, wchodź śmiało.

Alliana - 2015-12-22, 23:54

No raczej, że istnieję. O co tutaj chodzi? Kompletnie nie wiedziałam, co stary Watermoll miał na myśli, wyłapałam za to inną rewelację - najwyraźniej Liam nie miał żadnej dziewczyny. Ciekawe w takim razie, dokąd się tak spieszył, kiedy wracaliśmy z wycieczki. Wysoce podejrzane! Nie zastanawiałam się jednak nad tym zbyt długo, nie przyszłam tu przecież po to, by sterczeć na tarasie i prowadzić rozmyślania nad życiem uczuciowym Liama. Zapewniłam więc starszego pana, że ani słowem nie pisnę o jego wynurzeniach, i ruszyłam na poszukiwanie badacza według danych mi wskazówek. Z tą drobną poprawką, że oczywiście zamiast wejść śmiało, miałam zamiar najpierw zapukać.
Daisy7 - 2015-12-23, 00:32

Kiedy zapukałaś do drzwi domu Watermollów, nikt ci nie odpowiedział. Dopiero po chwili starzec z tarasu powiedział, żebyś wchodziła, bo Liam na pewno nie usłyszał, a nikogo innego prócz niego nie ma w domu. No cóż, skoro tak to raz Gogoatowi śmierć. Pierwsze co, to uderzył cię mocny zapach drewna z odrobiną starości. Chata albo przynajmniej meble (wszystkie z ciemnego drewna) muszą mieć już swoje lata. W sumie nadawałyby się na antyki. Ciekawe ile są warte. Zorientowałaś się również, że jest tu spory bałagan. Nie tylko na korytarzu, ale stery książek, papierów, a nawet ciuchów dostrzegłaś w mijanych pokojach przez otwarte na oścież drzwi. Oczywiście nie wchodziłaś nigdzie. Skierowałaś się prosto na schody, a potem według wskazówek zatrzymałaś się na pierwszym piętrze przed białymi, zamkniętymi drzwiami. Postanowiłaś znów zapukać. Znów cisza. Już miałaś wejść, uznawszy, że może mężczyzna ma słuchawki na uszach i nie słyszy, gdy wtem drzwi otworzyły się przed tobą i ujrzałaś w nich Liama. Hmm... Czyżby spał? Włosy potargane, luźne ubranie wyglądające jak piżama i lekko zmrużone oczy. Z całą pewnością zaskoczył go widok twojej osoby. Ba, na jego policzkach pojawiły się nawet czerwone plamy.
- A... Alliana? - wypowiedział twoje imię. - No, no cześć. Co tam? - zapytał, zapominając o dobrych manierach i zaproszeniu cię do wnętrza sypialni.

Alliana - 2015-12-25, 21:03

- Um, cześć... - zaczęłam, trochę onieśmielona tym, że wyraźnie się mnie tu nie spodziewał. Właściwie bardziej niż trochę. Powiedziałabym nawet, że całkiem niezręcznie. Chyba aż trochę się zarumieniłam. - Przyszłam nie w porę? Wcześniej mówiłeś, że mogę wpaść do ciebie po obiedzie albo wieczorem, żebyś poopowiadał mi o pokemonach. - I żeby przy okazji wydrzeć z ciebie informacje kluczowe dla zagadki legendy, mwahaha! No, ale tego Liam nie musiał wiedzieć. - Więc oto jestem! Ale mogę przyjść później. Albo jutro.
Daisy7 - 2015-12-25, 21:36

- Och, serio? Kurczę, musiałem na śmierć o tym zapomnieć. Ale mi głupio - jęknął i chyba wcale nie kłamie. - Z chęcią bym cię zaprosił, ale no jak widzisz, jestem taki w proszku i nieogarnięty, a do tego mam jeszcze kilka spraw do załatwienia - zaczął się tłumaczyć, a gdy skończył, usłyszałaś coś w rodzaju mruknięcia dobiegającego z wnętrza pokoju Liama. Facet postanowił to chyba zignorować, udając, że nic takiego nie miało miejsca. - Jeśli to nie problem, to możesz wpaść jutro. Obiecuję poprawę, heh. Może być rano... powiedzmy dziesiąta? - zaproponował.
Alliana - 2015-12-25, 22:02

- Jasne! Okej, to do zobaczenia jutro - pożegnałam się, siląc się na pogodny ton, choć w rzeczywistości byłam na niego trochę zła. No dobra, może nie zależało mi aż tak straszliwie na tej pogawędce, ale i nie było to zbyt miłe z jego strony. Poza tym nabrałam właśnie mrocznych podejrzeń, iż, delikatnie rzecz ujmując, starszy Watermoll mógł nie być najlepiej zorientowany w sprawach swego syna. Ta myśl sprawiła, że chciałam się stąd ulotnić jeszcze prędzej. I najlepiej zastosować Domestos do mózgu.
Daisy7 - 2015-12-25, 22:12

Ogarnęło cię dziwne uczucie. Trochę jak po spotkaniu z dementorami, jednak zamiast kompletnego smutku i bezsilności, czujesz złość. To trochę dziwne, bo jakby nie było, prywatne sprawy Liama są... no właśnie, jego prywatnością, ale mimo wszystko zachował się niegrzecznie, zapominając o tobie. Tak bardzo zaczęłaś się na niego wkurzać, że nie zorientowałaś się, kiedy wyszłaś z domu Watermollów, opuściłaś ich posesję, a potem ruszyłaś przed siebie, nie zastanawiając się nawet, czy skręciłaś w dobrą stronę. Z tego dziwnego amoku wyprowadziło cię czołowe zderzenie z nikim innym niż Stevenem, który akurat wyszedł zza rogu no i przypadkiem w niego wlazłaś. Natychmiast straciłaś równowagę i gdyby nie szybki refleks Stone'a, na bank wylądowałabyś z twarzą w ziemi. Ten jednak zdołał cię schwycić, po czym sam jakby lekko się poślizgnął na czymś, bo wykonał dziwny obrót, jednak nadal cię trzymał. W rezultacie przez moment wtulał cię w siebie, dopóki po kilku naprawdę długich sekundach, nie ogarnął się i cię nie puścił, będąc przy tym ostrożnym, jakby martwił się, że możesz upaść.
- Wszystko gra? - zapytał po chwili i nie czekając na odpowiedź dodał. - Wyglądasz jak wściekła Vespiquen - mówiąc to, uśmiechnął się żartobliwie, lecz szybko spoważniał, myśląc zapewne, że stało się coś poważnego i nie masz ochoty na dowcipy.

Alliana - 2015-12-25, 22:30

O tak! Doskonale! Najlepszym lekiem na problem z facetem jest atencja innego faceta, tak więc Steven praktycznie spadł mi z nieba. Gorzej, że być może będę musiała donieść mu o moich dotychczasowych niepowodzeniach w wydobywaniu z Liama interesującej nas informacji. Mogłabym oczywiście opowiedzieć mu o całej sytuacji z Watermollem, żeby nie było żadnych wątpliwości, czyja to wina, ale wtedy przyznałabym się wprost, że gość po prostu o mnie zapomniał, a na to wcale nie miałam ochoty. Poza tym widział przecież, że jestem zdenerwowana, a lepiej, żeby Steven nie łączył moich stanów emocjonalnych z Liamem.
- Tak, w zasadzie tak. Zirytowały mnie totalne głupotki, nie przejmuj się tym - odparłam, właściwie zgodnie z prawdą. Poza tym patrząc na Stevena, czułam, jak opuszcza mnie złość. - Dokąd się wybierasz?

Daisy7 - 2015-12-25, 22:51

- Wieczorny spacer - wyjaśnił krótko, wskazując głową w stronę plaży, gdzie bywa naprawdę często. - Tak jakoś nie miałem pomysłu, co ze sobą zrobić, a nie wiedziałem, czy nie masz jakichś planów, bo coś tam wspominałaś o wyciągnięciu od Watermolla informacji, więc stwierdziłem, że mało prawdopodobne, iż cię zastanę. No i tak takim sposobem zdecydowałem się na samotną wędrówkę, ale będę zaszczycony, jeśli do mnie dołączysz - wytłumaczył już znacznie dokładniej. - Hmmm... A może chcesz mi powiedzieć, co to za głupotki? Wiesz, podobno jak się wygadasz, robi się lżej na sercu, chociaż nie znam się na tym zbytnio, ale chyba byłbym dobrym słuchaczem. Chyba, że nie chcesz, to nie naciskam.
Alliana - 2015-12-26, 10:49

Wzmiankę o Watermollu pominęłam milczeniem. Proszę, nie rozmawiajmy o moich porażkach.
- Szczerze mówiąc, to niespecjalnie - odpowiedziałam na jego propozycję wygadania się, lekko się przy tym krzywiąc. Miałam nadzieję, że Stevenowi nie będzie przykro, że nie chcę się z nim podzielić tym sekretem, ale naprawdę nie miałam ochoty mu o tym opowiadać. Lepiej, żeby nie wiedział. - Ale to naprawdę nic takiego, zresztą złość już mi przeszła. - Uśmiechnęłam się słodko, żeby zasugerować mu, że to właśnie dzięki niemu. - I bardzo chętnie pójdę z tobą na spacer. To ruszamy?

Daisy7 - 2015-12-27, 12:16

- Jasne - przytaknął, wyraźnie udobruchany i uspokojony twoją zmianą nastroju.
Zanim jeszcze dotarliście na zejście do plaży, Steven wsunął swoje palce między twoje. Czułaś ciepło jego ręki, co było bardzo przyjemne, ale miałaś też nieprzyjemne wrażenie, że wszyscy na ciebie patrzą. To pewnie przez te brednie, jakie wygaduje twoja babcia. W sumie jeszcze tylko tego brakuje, żeby nagle się tu pojawiła, wyskakując zza leżaka niczym Filip z konopi. Nie, to mało prawdopodobne, zważywszy na to, iż miała udać się do Sophie na ploty. Pewnie obydwie obrabiają komuś tyłek, popijając herbatkę i delektując się ciastem przy kominku. Kiedy spacerowaliście przy brzegu, podszedł do was patykowaty blondyn ciągnący za sobą wózek pełen pluszaków.
- A może zechce pan sprezentować ukochanej ślicznego misia? - zagaił sprzedawca, wskazując a swój towar.
- Hmmm... - mruknął Stone, spoglądając na zabawki. - Poproszę tego - zdecydował po chwili, sięgając po coś jasnoniebieskiego, jednocześni wręczając blondynowi banknot chyba dwudziestodolarowy i gestem dając mu do zrozumienia, żeby resztę zachował dla siebie.
- Bardzo dziękuję. Miłego wieczoru - odpowiedział zadowolony koleś, po czym ruszył dalej w kierunku, z którego nadeszliście.
- Proszę - powiedział Steven, podając ci dużego pluszaka w kształcie Laprasa. - Będzie ci o mnie przypominał. W sensie kolorem, bo mam podobne włosy - dodał, chichocząc.

Alliana - 2015-12-27, 18:19

- Och, dziękuję! Nie musiałeś... - odpowiedziałam, nieco speszona, ale przede wszystkim uradowana. Prezent szalenie mi się spodobał, choć pluszowy pokemon kojarzył mi się raczej z moim prawdziwym, a nie z kolorem włosów Stevena. Oczywiście w niczym mi to nie przeszkadzało. - Uwielbiam Laprasy! - Już-już miałam zacząć gadać o Sagarze, ale w porę uprzytomniłam sobie, że sytuacja zrobiła się całkiem romantyczna. Postanowiłam więc nie psuć jej trenerskimi anegdotkami, a wręcz podkręcić atmosferę. Wspięłam się na palce i pocałowałam Stevena w policzek.
Daisy7 - 2015-12-28, 12:21

- Och, nie ma za co - odparł mile zaskoczony Steven, gdy pocałowałaś go w policzek.
Spacer nieźle wam się wydłużył, ponieważ mijaliście wszystkie wyjścia z plaży, zatrzymując się dopiero na końcu zatoki przy ostatnich schodkach, które prowadzą z piasku na niewielką leśną drogę, a nią po kilku minutach dociera się do Foxhills. W sumie nigdy tu nie zaszłaś, więc przy okazji poznasz nowe tereny.
- Na jak długo przyjechałaś do babci i co planujesz potem? - zapytał cię towarzysz, gdy przechadzaliście się samotnie przez zaciszny lasek.

Alliana - 2015-12-28, 15:56

Spacerowało mi się ze Stevenem wspaniale. Miałam niesamowite szczęście, że tak na niego wpadłam!
- Właściwie nie ustaliłyśmy terminu mojego wyjazdu. - I dobrze, bo czas leciał, a ja co prawda zbliżyłam się do odnalezienia Loritza, ale tylko odrobinę. Stale coś się tu działo, a nawet jeśli nie, to sama znajdowałam sobie jakieś zajęcie, toteż zdawało mi się, że minęło znacznie więcej czasu niż w rzeczywistości. Mimo to wcale nie spieszyło mi się do opuszczenia miasteczka. - Możliwe, że zostanę tu jeszcze nawet przez parę tygodni. A później mam zamiar ruszyć w trenerską podróż. Co prawda na razie zdobywanie odznak nie interesuje mnie jakoś szczególnie, ale jest wiele pokemonów, które chciałabym spotkać, i wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić.

Daisy7 - 2016-01-02, 15:21

Dokładnie obserwowałaś twarz swojego towarzysza, kiedy mówiłaś mu o swoich planach, dzięki czemu zaobserwowałaś kilka ciekawych spostrzeżeń. Po pierwsze, gdy poinformowałaś go, że zostaniesz tu jeszcze przez parę tygodni, jego śliczna buźka została zniszczona przez grymas smutku, niemiłego zaskoczenia, a nawet czegoś podchodzącego pod żal. Bez wątpienia spodziewał się, iż zamiast "tygodni" powiesz "miesięcy", a może nawet "lat". Na szczęście rozpogodził się, a nawet wyszczerzył na moment, kiedy oznajmiłaś, iż potem zamierzasz wyruszyć w podróż Pokemon.
- Mhm - mruknął. - Jeśli chodzi o Pokemony, to rzeczywiście jest ich mnóstwo. W sumie każdy inny, więc najlepiej byłoby spotkać wszystkie, jakie istnieją. Ciekawe tylko czy to możliwe biorąc pod uwagę legendy. Ale wspomniałaś też o miejscach, które chciałabyś odwiedzić. Powiesz coś więcej? Zgaduję, że nie chodzi tylko o te w Kanto?

Alliana - 2016-01-03, 14:47

Hm, czyżby sam planował pozostać tu już na wieki wieków? No cóż, to bardzo przyjemna okolica, nie przeczę, ale tak raczej na spędzenie zasłużonej emerytury niż burzliwej młodości.
- Och, chciałoby się - rozmarzyłam się, kiedy wspomniał o legendach. - Mam na przykład zamiar zwiedzić różne ruiny - wyszczerzyłam się radośnie. - Interesuje mnie zwłaszcza pewien niedawno odkryty kompleks... - W porę przypomniałam sobie, że to Revelation finansuje jego badania, więc może lepiej będzie się przymknąć. - No ale nie ważne. Na Kanto na pewno nie poprzestanę.

Daisy7 - 2016-01-03, 16:03

- Rozumiem. Fajnie jest mieć własne hobby, które sprawia ci przyjemność - podsumował Steven, po czym odprowadził cię pod sam dom. - No to do zobaczenia. Oby jak najszybciej - pożegnał się i chwilę jeszcze stał, a po jego minie, mogłaś wywnioskować, że prowadzi jakąś wewnętrzną walkę między sobą, czy podać ci rękę i odejść, czy może... Właśnie dostałaś bardzo przyjemnego buziaka w policzek. W sumie to prawie usta. Tak pomiędzy. Był niewinny i grzeczny jak ten twój na plaży w ramach podziękowania za pluszaka, ale wygląda na to, że obydwóm wam sprawił radość. Stone uśmiechnął się jeszcze lekko, po czym odwrócił się i odszedł. Kiedy otrząsnęłaś się z drobnego oszołomienia, odwróciłaś ciało ku mieszkaniu. Wtem dostrzegłaś coś w oknie. Twarz? Nieee... Nie mówcie, że staruszka obserwowała was z okna! Zamrugałaś kilkakrotnie, lecz nikogo w szybie już nie widziałaś.
Alliana - 2016-01-03, 16:16

Nosz... Oczywiście, że babcia musiała nas wyczaić i zatruć to miłe wspomnienie. Miejmy nadzieję, że powstrzyma się dziś od komentarzy. Westchnęłam ciężko i weszłam do środka. Miałam zamiar przygotować sobie kolację i nakarmić pokemony. Zastanawiałam się też nad planami na jutro. Czym by tu się zająć? A tak, miałam iść do Liama. Skrzywiłam się na samo wspomnienie wcześniejszej sytuacji. Ech, jakoś to przeżyję.
Gorzej, że dopiero teraz, kiedy Steven już odszedł, przypomniałam sobie o Teamie Aqua i ich mrocznych planach. Przecież skoro dziś zarzucili kolejną porcję przynęty, to jutro rano pojawią się na plaży, by sprawdzić, czy coś się na nią skusiło, a to oznacza, że powinniśmy być na miejscu, żeby mieć na nich oko! Na szczęście Steven dał mi wcześniej swój numer, więc mogłam napisać do niego szybkiego SMSa z pytaniem, czy wybieramy się jutro rano na plażę, a jeśli tak, to o której.

Daisy7 - 2016-01-03, 17:11

Na szczęście nie wpadłaś nigdzie na babcię. Zorientowałaś się, że musi być u siebie, bo przez szparę na dole drzwi widziałaś światło wychodzące z jej pokoju, a także od czasu do czasu słyszałaś dobiegające stamtąd szuranie krzesłem. Postanowiłaś w ciszy i spokoju zjeść kolację, nakarmić Pokemony (-5kg dowolnej karmy/karm), wysłać wiadomość do Liama, a na koniec pójść się wykąpać. Kiedy byłaś już w swojej sypialni na strychu wykąpana i przebrana w piżamę, pokedex zadźwięczał. Chłopak odpisał: "Chyba nie mamy wyjścia :x Szósta rano tam gdzie gdzie dzisiaj? I nie siedź dzisiaj długo w nocy, żebyś się wyspała".
Alliana - 2016-01-03, 17:23

Chociaż tyle, że nie musiałam dokładnie omawiać z babcią tego buziaka na pożegnanie.
No patrzcie, jak się ten Steven o mnie troszczy! Przez chwilę patrzyłam w ekran urządzenia, totalnie rozczulona, po czym szybko odpisałam "Okej. Nie będę, Ty też się lepiej wyśpij :3". Następnie nastawiłam budzik, wypuściłam Monę, żeby mogła zwinąć się w nogach mojego łóżka - zawsze to miło wiedzieć, że lisiczka mnie pilnuje - i wsunęłam się pod kołdrę. To był długi dzień i zdecydowanie należało mi się trochę odpoczynku, a jutro znowu trzeba było strasznie wcześnie wstawać.

Daisy7 - 2016-01-03, 17:36

Mona liznęła cię po twarzy, po czym wsunęła się bezszelestnie w swoje miejsce i tam ułożyła w kłębek. Sama leżałaś już pod kołdrą i właśnie odkładałaś pokedex, gdy ten zapikał. Chyba Steven ma dobry humor, bo odpisał: "Oczywiście, proszę pani ;]". Znów uśmiechnęłaś się do ekranu, a następnie położyłaś urządzenie na stoliku przy posłaniu i wtuliwszy się w ciepłą poduszkę, zasnęłaś. Rano zbudził cię alarm ustawiony na 5:30. Szybko ogarnęłaś się w łazience, przebrałaś, schowałaś lisiczkę do kulki i wszamałaś kanapkę z dżemem przygotowaną w niecałą minutę. Już byłaś w korytarzu i otwierałaś drzwi, by wyjść z domu, gdy wtem usłyszałaś za sobą kaszlnięcie. Odwróciwszy się, ujrzałaś Eleonorę w długiej piżamie nocnej i w wałkach na głowie.
- Idziesz do Stone'a? - zapytała pozbawionym emocji głosem, przez co trudno ci ocenić, jaka odpowiedź by ją zadowoliła.

Alliana - 2016-01-03, 17:46

Zawahałam się, niestety zbyt długo, by teraz skłamać i udawać, że skądże znowu, wcale nie. Już i tak z całą pewnością zdążyła się domyślić. Oby tylko nie robiła z tego powodu żadnych problemów.
- Idę na plażę, i tak, mam się tam z nim spotkać - odpowiedziałam spokojnie, starannie ukrywając niechęć do jakichkolwiek rozmów na ten temat. - No wiesz, taki poranny spacerek na świeżym powietrzu. - Miałam nadzieję, że taka odpowiedź ją zadowoli i nie będzie mnie dłużej zatrzymywać. Nie mogłam się spóźnić, musiałam przecież nie tylko dotrzeć na miejsce, ale być tam na tyle wcześnie, by zdążyć się ukryć, nim przyjdą Niebiescy!

Daisy7 - 2016-01-03, 17:57

- Za moich czasów na randki umawiało się wieczorami - skomentowała równie pustym głosem co przedtem. - Mam nadzieję, że nie idziesz głodna. I zarzuć na siebie jakiś sweter, bo o tej godzinie na dworze może być chłodno - dodała, tym razem z nieukrywaną nutką zatroskania, po czym odwróciła się i ziewając, poczłapała do kuchni, by zapewne przyszykować sobie śniadanie.
Odetchnęłaś z ulgą. Może Eleonora nie skacze z radości, ale przynajmniej nie postanowiła zabierać ci zbyt dużo czasu. Chociaż niewykluczone, że uraczy cię jakimś wspaniałym wykładem, kiedy wrócisz. No ale trudno. Wyszłaś z domu, zamykając za sobą drzwi i pomknęłaś ku plaży. Po drodze zatrzęsłaś się kilka razy, gdyż okazało się, że staruszka miała rację odnośnie niskiej temperatury o wczesnym poranku, a ty mimo wszystko nie wzięłaś dodatkowego okrycia. Kiedy dotarłaś na miejsce, schowałaś się w te same krzaki co wczoraj i zastałaś tam Stevena. Uśmiechnął się, przywitał słownie, a potem trochę nachmurzył. Zanim zdążyłaś zapytać, o co chodzi, ściągnął z siebie czarną marynarkę i okrył nią ciebie.
- Ta twoja pomarańczowa kurteczka chyba niezbyt chroni przed zimnem, co? Od dzisiaj masz nie tylko się wysypiać, ale też dbać o siebie pod innymi względami - poinformował poważnym tonem, przez co zabrzmiało to trochę jak rozkaz.

Alliana - 2016-01-04, 13:28

Ciekawe, co by powiedziała babcia, gdyby wiedziała, że zaczynamy spotkanie od wlezienia w krzaki. Może nic, bo wcześniej padłaby na zawał. Nie miałam jednak czasu, by zastanawiać się nad tą wizją, bo zajęło mnie co innego.
Poczułam narastający wewnętrzny konflikt. Z jednej strony cieszyło mnie, że Steven pożyczył mi swoją marynarkę, bo naprawdę było mi zimno, no i zawsze to przyjemnie, kiedy ktoś się troszczy. Ale jednocześnie nie podobało mi się wcale, że chłopak zaczyna wydawać mi rozkazy i układać moje życie. Za kogo on się ma?! I przede wszystkim, jak teraz z tego wybrnąć?
Narzuciłam podany mi ciuch i uśmiechnęłam się do Stevena.
- Dziękuję, faktycznie za lekko się dzisiaj ubrałam. To miłe, że się o mnie troszczysz, ale... wiesz, nie musisz mną zaraz tak komenderować - powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał lekko i pogodnie, a nie jakbym czyniła mu wyrzuty. Następnie szybko zmieniłam temat: - Coś się działo, zanim przyszłam?

Daisy7 - 2016-01-04, 14:14

- Wiem - westchnął. - Przepraszam. Czasem tak już mam, że chcę wszystkimi rządzić - wyjaśnił, a po jego głosie poznałaś, że próbuje zmienić swoje zachowanie, ale nie zawsze mu to wychodzi. - Nie wiem, czy coś się działo, bo dopiero co przyszedłem, ale chyba nie - dodał, po czym zapanowała cisza i w takim nastroju obserwowaliście zejście na plaże, a także okoliczny parking, na którym ostatnio parkował wóz Niebieskich.
Przeczekaliście w ukryciu równą godzinę do 7 i nadal nikt się nie zjawił.
- Czyżby dzisiaj zrezygnowali? - mruknął Steven, nieco śmielej wyglądając zza krzaczorów. - Pusto.

Alliana - 2016-01-04, 14:41

No cóż, przynajmniej zdawał sobie sprawę, że to niefajne zachowanie, i próbował coś z tym zrobić. To zawsze coś.
Sama chętnie bym już wypełzła z kryjówki, bo ile można siedzieć w krzakach, nawet w towarzystwie przystojnego chłopaka. Ale znając moje szczęście, obawiałam się, że Team Aqua pojawi się właśnie wtedy. Dlatego zaproponowałam:
- Może poczekajmy jeszcze chwilę. Niezbyt długo, bo pewnie wkrótce zaczną się schodzić pierwsi spacerowicze, a wtedy Niebiescy i tak by już sobie dali spokój. - Przy okazji uświadomiłam sobie, że my również powinniśmy się ewakuować, nim okolica się zaludni. W końcu głupio byłoby zostać przyłapanym na siedzeniu we dwoje w krzaczorach. - Pamiętasz może, o której Niebiescy przyszli tu ostatnim razem?

Daisy7 - 2016-01-04, 15:03

- Okej, zaczekajmy - przytaknął ci. - Hmmm... Wydaje mi się, że to było jakoś chwilę po szóstej rano, dlatego wątpię, by jeszcze się pokazali, ale nic nam się nie stanie, jeśli jeszcze trochę tu pokoczujemy. Ale zapewne wstydzisz się, że ktoś nas tu przyłapie, co? No cóż... Dwóch młodych ludzi schowanych w krzakach... Dziwnie można by to zinterpretować - zachichotał, czochrając cię lekko po włosach dla zabawy.
Udało wam się wytrzymać jeszcze czterdzieści minut do 7:40, ale potem musieliście już opuścić schowek, gdyż rzeczywiście zaczęło pojawiać się niebezpiecznie dużo osób. W większości są to ludzie spieszący się do pracy, ale niektórzy zeszli na piasek, żeby sobie pospacerować o poranku.
- Jadłaś już śniadanie? - zapytał cię Stone, kiedy wyszliście na chodnik.

Alliana - 2016-01-04, 15:11

- Tak, jadłam już kanapkę - odparłam. Jak to dobrze, że rano zdążyłam się posilić, bo Steven może gotów byłby znowu wyskoczyć mi tu z zarządzeniami, że mam bardziej o siebie dbać czy co tam jeszcze. - A swoją drogą, nie wiesz może, czy jest tu w okolicy jakieś jeziorko albo coś podobnego? Mój Kadir poznał wreszcie Tackle, więc mogłabym spróbować wystawić go do walki, ale w wannie raczej tego nie zrobię, a otwartego morza jednak trochę się boję po tych wszystkich ostrzeżeniach, że Magikarpie lubią zwiewać.
Daisy7 - 2016-01-04, 15:42

- Mhm, okej. Jeziorko? Cóż... poczekaj, może coś mi się przypomni - mruknął, po czym zmarszczył brwi i zamknął oczy, jakby się nad czymś głęboko i usilnie zastanawiał. - Niewykluczone, że w lesie jest takie dzikie bajorko. A przynajmniej było, bo pamiętam, jak swego czasu chodziłem tam oglądać Bidoofy budujące sobie żeremie. Tylko to jakieś 7-8 lat temu, więc niewykluczone, że wyschło przez ten czas, ale jak chcesz, możemy to razem sprawdzić. Choćby teraz - oznajmił, czekając na twą decyzję.
Alliana - 2016-01-04, 15:54

- Teraz? Hm, no nie wiem - zaczęłam zastanawiać się na głos. - A długo by nam zajęło dotarcie tam? Bo na dziesiątą umówiłam się z Watermollem, no wiesz, żeby go podpytać o te dźwięki, i nie chciałabym się spóźnić. Więc może lepiej byłoby wybrać się nad bajorko po południu, żebym nie musiała się tak streszczać. - Miałam nadzieję, że Steven nie będzie robił problemu z powodu tego spotkania, a na wszelki wypadek specjalnie mu przypomniałam, że to tylko ze względu na Misję, którą od niego otrzymałam.
Daisy7 - 2016-01-04, 17:17

- Ach rozumiem. Czyli jednak się myliłem i wczoraj u niego nie byłaś. No dobrze, w sumie to nawet lepiej, bo zerknę na mapę w domu i upewnię się, jak dojść nad to bajorku. Głupio byłoby zabłądzić. Wyobraź sobie noc spędzą w lesie, gdzie grasuje wielka bestia z dwoma ostrymi jak żyletki kłami - zachichotał, strasząc cię. - Oczywiście w ostatniej chwili uratowałbym cię, ale mimo wszystko chyba wolałabyś darować sobie takie przeżycie, prawda? To co, rozdzielamy się już i spotykamy po południu czy może potowarzyszyć ci do tej dziesiątej?
Alliana - 2016-01-04, 17:40

Postanowiłam w żaden sposób nie komentować jego słów o mojej wczorajszej wizycie u Liama lub też jej braku. Sama próbowałam zresztą udawać przed sobą, że wcale nie miała ona miejsca. Natomiast wizja zagubienia się w lesie, którą roztaczał przede mną Steven, nawet mnie rozbawiła, poza wzmianką o lodowej bestii - na tę chyba aż lekko zbladłam. O nie, kolejna sprawa, o której wolałabym nie pamiętać. Właściwie parę takich zdążyło się już zebrać w ciągu mojego krótkiego pobytu w Foxhills...
- Skoro już jesteśmy tak blisko plaży, to może spędźmy na niej trochę czasu? Wypuściłabym mojego Laprasa, niech młody sobie trochę popływa.

Daisy7 - 2016-01-04, 18:05

Steven zgodził się na twoją propozycję, więc wspólnie zeszliście po schodkach na plaże i przeszliście kawałek do bardziej ustronnego miejsca oddalonego kawałek od zejścia. Tam też usiedliście na piasku przy brzegu i wypuściłaś Sagara, który od razu zaczął taplać się na płyciźnie. Potem postanowił wypłynąć trochę dalej. Kilkukrotnie miałaś go już przywołać, gdy uznałaś, że wypływa zbyt daleko, jednakże Stone przerywał ci wówczas i tłumaczył, że Laprasy to jedne z najinteligentniejszych stworzeń, nawet kiedy są małe tak jak twój. Ostatecznie postanowiłaś posłuchać towarzysza i ofiarować Sagarowi więcej swobody, z czego był bardzo ucieszony. Kiedy wrócił bliżej, zaczął zanurzać oraz wynurzać głowę na przemian niczym łabędź, co nieźle was ubawiło, gdyż robił przy tym komiczne miny. I tak czas mijał i mijał...
- Świetnie mi się z tobą spędza czas i nie chcę, żebyś uznała, że się ciebie pozbywam, ale wiesz - odezwał się po jakimś czasie Stev i przerwał na chwilę, by popukać palcem w tarczę swojego zegarka na ręce. - Dochodzi prawie dziesiąta - dokończył. Kiedy spojrzałaś na srebrny przedmiot na ręce chłopaka, okazało się, że ma racje. Do równej zostało zaledwie dziesięć minut.

Alliana - 2016-01-04, 18:12

- Och, faktycznie! No to ja już będę lecieć. Napiszę do ciebie później w sprawie naszej popołudniowej wycieczki. I dzięki, że tu ze mną zaczekałeś! - Podniosłam się i otrzepałam z piasku, po czym podeszłam nieco bliżej brzegu. - Hej, Sagar, czas wracać! - zawołałam do pokemona. - Ale nie martw się, niedługo znowu tutaj wpadniemy - powiedziałam na pocieszenie, po czym odwołałam go do pokeballa. Pomachałam jeszcze Stevenowi na pożegnanie, po czym ruszyłam do domu Watermollów. Oby tylko dzisiaj Liam nie zaskoczył mnie już żadną głupotą, bo nie ręczę za siebie.
Daisy7 - 2016-01-04, 18:21

Steven odmachał ci. Wygląda na to, że zamierza tu jeszcze trochę pobyć, ponieważ kiedy już ledwo go widziałaś, nadal siedział na brzegu. Czyżby przeprowadzał jakieś głębokie rozważania? A może trochę potrenuje ze swoimi podopiecznymi? Obydwie opcje wydają się być prawdopodobne. Do domu Watermollów dobiegłaś dokładnie minutę przed dziesiątą. Weszłaś na ich posesję i podeszłaś do drzwi, do których zapukałaś. Tym razem w ogródku nie widać ani niebieskiego psiaka, ani jego starszego opiekuna. Po chwili drewniane drzwi uchyliły się i ujrzałaś w nich Liama. Na szczęście wygląda normalnie, ma uczesane włosy, a ubrania dopasował schludnie - całkowite przeciwieństwo mężczyzny, którego zastałaś wczoraj.
- Cześć, chodź do środka, zaparzę herbaty - powiedział, przepuszczając cię w przejściu. - Mam nadzieję, że nie gniewasz się za to wczorajsze? Naprawdę nie wiem, jak mogłem zapomnieć. Marny ze mnie kolega, huh - jęknął, kiedy znalazłaś się już w korytarzu i zdejmowałaś buty. Wtem zorientowałaś się, że masz na sobie marynarkę Stone'a, o której zapomniałaś na śmierć.

Alliana - 2016-01-04, 18:30

O nie! Ależ ze mnie ciemna masa. Jak mogłam zapomnieć? Nie bardzo przejmowałam się tym, że Steven został bez okrycia, w końcu chłodny poranek już minął, a i tak miałam się z nim niedługo zobaczyć, więc będzie okazja, żeby ją oddać. Gorzej, że Liam mógł ją zauważyć i rozpoznać, a że nie lubił Stone’a, to i jego humor mógł się pogorszyć. Przekorny głosik w mojej głowie co prawda stwierdził, że ja za to nie lubiłam, kiedy ktoś akurat zajmował się jakimiś laseczkami, kiedy był ze mną umówiony, ale wciąż to ja musiałam jakoś wyciągnąć z Watermolla potrzebne informacje. Poza tym niewykluczone, że przed spotkaniem ze Stevenem będę musiała wrócić na obiad, a wtedy marynarkę będę musiała chować też przed babcią! Na razie zdjęłam okrycie i przewiesiłam je sobie przez ramię, tak że nie było od razu widać, co to dokładnie jest.
- Nie, w porządku. Każdemu może się zdarzyć - odpowiedziałam spokojnie. Miało być to kłamstwo, ale w sumie... no, może się zdarzyć. Mój starannie ukryty foch z przytupem nieco zmalał.

Daisy7 - 2016-01-04, 18:39

Liam uśmiechnął się do ciebie życzliwie ucieszony, że nie masz mu za złe wczorajszej wpadki albo po prostu tego po sobie nie okazujesz. Przy okazji nie zwrócił póki co uwagi na nietypowe okrycie, które przewiesiłaś sobie przez ramię. Jak gdyby nigdy nic udaliście się do kuchni, która wygląda bardzo podobnie do tej u twojej babci. Też przytulnie i dosyć staroświecko, ale za to jest bardziej zabałaganiona, chociaż biorąc pod uwagę fakt, iż mieszka tu dwóch facetów, to mogło być gorzej. Watermoll wskazał ci krzesło przy stole i po chwili usiadł naprzeciwko, stawiając przed tobą i sobą po kubku gorącej herbaty z cytryną i miodem.
- To co tam u ciebie słychać? Jak tam Sagar? Nie zapragnął być częściej w centrum uwagi, odkąd wystąpił publicznie podczas wykładu profesora Blake'a? - zapytał cię, chichocząc pod koniec.

Alliana - 2016-01-04, 18:52

- Na razie nie zauważyłam u niego szczególnych gwiazdorskich skłonności. Dopiero co wróciłam z plaży, gdzie zażywał kąpieli w morzu, prawie się przez to spóźniłam! - zaśmiałam się. - A wspominałam ci, że mój Marill ewoluował? A Kadir, to znaczy Magikarp, poznał już Tackle, więc niedługo ruszamy stoczyć parę walk, żeby mógł przemienić się w Gyaradosa! - Wolałam nie zaczynać od tematu tajemniczych dźwięków. Niech rozmowa najpierw nieco się rozwinie, a dopiero potem spróbuję czegoś się dowiedzieć. Poza tym... zwyczajnie przyjemnie było pogadać sobie z Liamem, nie przejmując się tą całą misją.
Daisy7 - 2016-01-04, 19:40

- No, no, widzę, że dalej trenujesz swoje Pokemony pełną parą. I dobrze. Najważniejsze jest, żeby trener miał pasję i lubił to, co robi, inne sprawy to już drugorzędność, bez których można sobie poradzić - stwierdził, co zabrzmiało trochę jak jakaś złota myśl albo słowa buddyjskiego mnicha. - Skoro Kadir zna już Tacle, to najgorsze masz za sobą, czyli to uciążliwe wbijanie poziomu Magikarpiowi, dopóki nie będzie użyteczny w walce. Wspominałaś, że byłaś na plaży, tak? Często tam trenujesz? W sumie masz już trzy wodne Pokemony, więc wcale ci się nie dziwię. Pewnie też bym tam chadzał, gdyby nie duża ilość ludzi. Zwłaszcza po południu, bo do ranny ptaszków nie należę i pewnie nie chciałoby mi się wstawać o siódmej czy ósmej, żeby skorzystać z w miarę wolnej plaży.
Alliana - 2016-01-04, 19:55

- Często bywam na plaży, ale na razie raczej... rekreacyjnie, a nie po to, żeby trenować. Choć pewnie w przyszłości się to zmieni. Na razie jednak nie chciałam wypuszczać Kadira do morza, bo wzięłam sobie do serca te ostrzeżenia przed ucieczkami Magikarpiów. Dlatego mam zamiar poszukać na początek jakiegoś mniejszego akwenu. - Uśmiechnęłam się i wzięłam łyk herbaty. - Swoją drogą, można tutaj spotkać jakieś ciekawe gatunki pokemonów wodnych? Poza składającymi tu jaja Laprasami, oczywiście. - Znowu się uśmiechnęłam, tym razem na wspomnienie dnia, kiedy otrzymałam jajo Sagara.
Daisy7 - 2016-01-04, 20:20

- Ależ oczywiście! - odpowiedział energicznie Liam, aż zbyt energicznie, bo ręką uderzył od dołu w blat stołu, co spowodowało wylanie się waszych herbat. Na szczęście żadne z was nie poparzyło się gorącym napojem.
Przez następnych kilka minut stałaś z boku, przyglądając się, jak lekko zagubiony albo raczej zawstydzony swoją niezdarnością mężczyzna wyciera stół i podłogę, gdzie skapnęło to i owo. Kiedy Watermoll był zajęty, miałaś chwilę na rozejrzenie się po kuchni. Właśnie wtedy dostrzegłaś stojący w kącie śmietnik, a tam na samej górze nic innego niż niebieska bandana z białym logiem przypominającym kółko i dwie dołączone do niego kości. Chyba nie muszę ci przypominać, u kogo na głowie widziałaś dokładnie taką samą, prawda? Byłaś mocno zszokowana, przez co zapomniałaś się i zbyt długo wpatrywałaś się w znalezisko, zwracając tym samym na siebie uwagę chłopaka. Ten, zorientowawszy się, na co się tak gapisz, szybko podszedł do śmietnik, wrzucając na wierzch stertę mokrego w herbacie ręcznika papierowego. Zerknął na ciebie z nutką podejrzliwości, lecz trwało to bardzo krótko. Już po chwili wszystko wróciło do normy i uśmiechnięty Liam zaprosił cię z powrotem do wysprzątanego stołu.
- Jeśli dobrze pamiętam, to pytałaś o ciekawe wodne Pokemony, jakie można spotkać w naszej zatoczce, tak? Wszystko zależy od tego, co masz na myśli mówiąc "ciekawe". Dla mnie wszystkie wodne stworki są interesujące - powiedział, kiedy zajęliście wcześniejsze miejsca na drewnianych krzesłach.

Alliana - 2016-01-05, 12:23

- Tak! Cóż, sama nie wiem, miałam na myśli interesujące z perspektywy trenera, ale jestem wciąż na tyle początkująca, że chyba żaden pokemon nie wydaje mi się nudny - odparłam pogodnie, choć wewnątrz się aż gotowałam. Liam był jednym z nich?! Ale przecież był taki miły, niemożliwe, żeby snuł jakieś mroczne plany! No chyba że to bandana jego ojca, ale starszy pan wydawał mi się jakoś mniej prawdopodobny jako złoczyńca. Albo to ta tajemnicza dziewczyna Liama, ale tu już szalałam z przypuszczeniami. Nie, zostańmy przy moim szanownym koledze. Czy wcześniej, kiedy zapytałam o interesujące pokemony, podekscytował się tak, bo natychmiast pomyślał o legendzie? Niewykluczone. Od teraz będę musiała bardziej uważać, bo może zacząć mnie obserwować. I... może lepiej nie nawiązywać nawet do tych dźwięków, które słyszeliśmy. Steven na pewno zrozumie, jeśli mu wyjaśnię, dlaczego nie podpytałam Watermolla.
Daisy7 - 2016-01-05, 14:06

- No to tak, poczekaj chwilę - poprosił, po czym sięgnął do kieszeni spodni, z których wyjął urządzenie przypominające aparat, jednak znacznie bardziej rozbudowane, ponieważ Liam wszedł w jakieś menu, gdzie wybrał zakładkę "Zdjęcia", następnie "Sortuj według miejsc" i gdy pokazała mu się lista folderów zatytułowanych nazwami różnych miejsc, kliknął w "Foxhills Town, zatoka". - Proszę, obejrzyj sobie. Są to zdjęcia wszystkich gatunków Pokemonów, jakie udało mi się zaobserwować nad tutejszą wodą - poinformował, podając ci urządzenie. - Musisz mieć jednak na uwadze, że większość z tych stworków, zwłaszcza te silne i po ewolucji widziałem tutaj zaledwie kilka razy, więc mógł być to jakiś przypadek. Na przykład Wailmer, ten okrągły wieloryb, nigdzie nie podają jego występowania w naszej zatoczce, a ja go raz wychwyciłem. Prawdopodobnie przypadkiem wpłynął tutaj i równie szybko zwiał. Za to Seele, te białe foczki, pojawiają się jedynie zimą przy dużych mrozach.





Alliana - 2016-01-05, 14:19

- Hm, w zimie już mnie tu już raczej nie będzie... - powiedziałam z żalem. Seel wyglądał na kochane stworzenie i chętnie bym takiego złapała. - Och, rybki w kształcie serduszek! One i te kolejne są takie słodkie! Te czarno-niebieskie to Finneon i Lumineon, prawda? Często tu bywają? Albo Tentacoole! No, to już nie kategoria słodkości, są trochę niepokojące, ale bez wątpienia interesujące. - Z ciekawością oglądałam kolejne fotografie, aż dotarłam do ostatniej. Na ten widok zmarszczyłam brwi. - Co jest na tym ostatnim zdjęciu? Nie mogę się rozeznać - zapytałam, przysuwając twarz nieco bliżej wyświetlacza i udając zwykłe zainteresowanie, choć serce zabiło mi mocniej. Czy to mogła być właśnie legenda?!
Daisy7 - 2016-01-05, 20:47

- Masz szczęście, jeśli chodzi o rybki w kształcie serduszek, czyli Luvdiscy i Finneony oraz Lumineony, które poprawnie odgadłaś, ponieważ pływają one w zatoce przez cały rok. Dwa pierwsze gatunki powinnaś znaleźć nawet blisko od brzegu, Finneony to już raczej na głębszych wodach. Za to Tentacoole i Tentracruele to już nie przelewki. Trzeba się ich trochę oszukać i uważać, bo z natury są raczej agresywne. Szczególnie lubują się w podtapianiu osób, które zakłócają im spokój, więc gdybyś się na nie zdecydowała, lepiej uważaj - poinformował cię Liam, po czym sięgnął po aparat, by przyjrzeć się ostatniemu zdjęciu, o które zapytałaś. Kiedy je ujrzał, zmieszał się lekko, a potem zaśmiał dosyć sztucznie i nerwowo. - To nic takiego. Po prostu rozmazane zdjęcie jakiegoś zwyczajnego Pokemona. Wygląda mi trochę na Gyaradosa. Nie wiem, czemu go nie usunąłem - wytłumaczył, chociaż i tym razem nie widziałaś, by postanowił coś wykasować z urządzenia. Zapanowała cisza.
Alliana - 2016-01-05, 20:59

Teraz byłam już praktycznie pewna, że zdjęcie przedstawiało legendę. A przynajmniej coś, co Liam i reszta Niebieskich za nią uważali, bo mogło się przecież okazać, że to tylko ich urojenia, a Watermoll faktycznie uchwycił jakąś płetwę Gyaradosa i zupełnie niepotrzebnie się tym tak podekscytował. Sama wolałam wierzyć, że ten legendarny pokemon jest jak najbardziej realny, ale powinnam brać pod uwagę wszystkie możliwości.
- Okej, postaram się nie dać się wciągnąć w mroczne odmęty żadnemu Tentacruelowi - uśmiechnęłam się lekko. - O właśnie, co do Gyaradosów, wspominałeś coś, że masz takiego! Może mógłbyś poopowiadać mi trochę o tym gatunku? No bo wiesz, muszę być zwarta i gotowa, kiedy Kadir ewoluuje - wyszczerzyłam się radośnie.

Daisy7 - 2016-01-05, 22:39

- Ano mam i muszę nieskromnie przyznać, że świetnie nam się ze sobą współpracuje, co chyba jest zasługą wielogodzinnych treningów i uwagi, jaką mu poświęcałem zaraz po przemianie w wyższą formę - oświadczył dumnie Liam, a jego chwilowe zdenerwowanie zdjęciem, o które zapytałaś, już zdążyło się ulotnić. - Musisz wiedzieć, chociaż o tym już ci chyba kiedyś wspominałem, że Gyaradosy są bardzo nieufne, agresywne i w ogóle trudne z charakteru. Nie bez powodu nazywa się je często głębinowymi bestiami bądź potworami, chociaż istnieją większe od nich Pokemony wodne. Jednocześnie są przeciwieństwem majestatycznych, ułożonych i grzecznych Miloticów, które również ewoluują z niebudzącej podejrzeń rybki. Najtrudniej oswoić dzikiego Gyaradosa. Wymaga to wielkiego poświęcenia i jeszcze więcej cierpliwości, bo te Poki nienawidzą, kiedy ktoś próbuje im rozkazywać. Właśnie dlatego większość trenerów decyduje się na schwytani Magikarpia i przemęczenie z nabiciem mu odpowiedniego poziomu, ponieważ taki Gayardos zna już swojego opiekuna z czasów, kiedy był rybką. Szczególnie ważne jest pokazywanie Magikarpiowi, że się go kocha, dba i tak dalej, a nie olewa jak niektórzy uważający, iż te niepozorne rybeczki są za głupie na zapamiętywanie, kto jaki dla nich był.
Alliana - 2016-01-06, 11:40

- No tak, to ma sens. - Pokiwałam głową z poważną miną, gdy Liam mówił o ludziach, którzy nie doceniają Magikarpiów. - Biedne Magikarpie! A co do Miloticów, rzeczywiście są piękne i majestatyczne, ale wcześniej, kiedy nie wiedziałam kompletnie nic o ich charakterze, tak jakoś zakładałam, że mają pewnie trudne osobowości, tak jak Gyaradosy, właśnie przez to podobieństwo ich preewolucji. Naprawdę są takie grzeczne i miłe w obyciu?
Teraz, kiedy wiedziałam, że Liam trzyma z wrogiem, wcale nie czułam się już tak dobrze w jego towarzystwie. Miałam wrażenie, że za chwilę przejrzy mnie na wylot, więc robiłam wszystko, żeby rozmowa pozostała lekka i przyjemna. Pytanie o dźwięki nawet nie wchodziło w grę, miałam zamiar pogadać jeszcze chwilkę i się zmyć.

Daisy7 - 2016-01-06, 13:21

- No cóż... Są miłe i grzeczne, ale przede wszystkim mają swój honor. Nigdy nie zachowają się niesprawiedliwie, co czasem zdarza się Gyaradosom, gdy wpadną w szał, jednak musisz wiedzieć, że Miloticy pomimo tych dobrych cech nie są potulne. Też nie przepadają, kiedy ktoś im rozkazuje, ale nie pokazują tego tak bardzo po sobie. Za to jeśli się je zdenerwuje, stają się równie niebezpieczne i groźne co Gyaradosy - wyjaśnił Liam, po czym spojrzał na ciebie z nutką podejrzliwości. - Nie zrozum mnie źle, ale myślałem, że przyszłaś zapytać o coś konkretnego, a nie na takie luźne pogaduchy. Nie żeby mi to przeszkadzało.
Alliana - 2016-01-06, 13:31

O nie, o nie, o nie. Moje prawdziwe Pytanie już się zdezaktualizowało, a nie byłam w stanie teraz na szybko wymyślić jakiegoś zastępczego. Ale z tego co pamiętałam z naszej krótkiej rozmowy wczorajszego przedpołudnia, nie sugerowałam wcale Liamowi, że mam do niego jakieś konkretne pytanie. No chyba że miałam to wypisane na twarzy, ale jakoś wątpię. Może uda się go przekonać, że to on tylko coś sobie wymyślił.
- Och, właściwie to nie, chciałam tylko posłuchać o wodnych pokemonach. Tak ogólnie. W sumie to powinnam już się chyba zbierać. - Podniosłam się zza stołu, starając się, by trzymana przeze mnie marynarka nie rzucała się zbytnio w oczy. - Wielkie dzięki za herbatkę i rozmowę, bardzo miło spędziło mi się z tobą czas. - Poczęstowałam Watermolla słodkim uśmiechem.

Daisy7 - 2016-01-06, 15:09

- Aha, no dobrze, skoro tak mówisz to okej. Wpadaj częściej, bo ostatnio brakuje mi takich rozmów. Podczas roku szkolnego często mnie zapraszają do szkoły, żebym poprowadził młodzieży wykłady o Pokemonach wodnych, ale teraz w wakacje mocno mi tego brakuje - oświadczył, nie ukrywając w głosie nutki melancholii, po czym odprowadził cię do drzwi frontowych. - Do następnego razu. Pozdrów go - mruknął na pożegnanie. Kiedy mówił "pozdrów go" zerknął jednoznacznie na marynarkę, którą trzymasz i po tonie można było poznać, że to raczej sarkazm.
Alliana - 2016-01-06, 15:18

- Nie omieszkam - odparłam głosem słodkim jak miód, chociaż miałam ochotę raczej ukryć twarz w dłoniach i zawyć z zażenowania. No oczywiście, musiał zauważyć tę głupią marynarkę! - To do zobaczenia!
Ruszyłam w stronę domu babci. Kiedy byłam już pewna, że zniknęłam Watermollowi z oczu, wyciągnęłam pokedex, żeby sprawdzić godzinę oraz wysłać wiadomość do Stevena: „Już po spotkaniu. Zapomniałam oddać Ci marynarkę, przepraszam!”. Tknięta straszliwą myślą, obejrzałam też ciuch, żeby sprawdzić, czy nie dosięgły jej niszczycielskie krople herbaty rozlanej przez Liama. Oby nie...

Daisy7 - 2016-01-06, 15:29

Godzina jest 11:30. Któż by pomyślał, że aż tyle siedziałaś u Liama. To pewnie przez tą wpadkę z herbatą i długie przyglądanie się zdjęciom. Po wysłaniu wiadomości do Stevena, zaczęłaś uważnie przyglądać się jego marynarce, lecz wtem nadeszła odpowiedź od chłopaka: "Mam nadzieję, że spotkanie się udało i coś z niego wyciągnęłaś. Moja zdolna dziewczynka ;3 Co do marynarki to nie ma sprawy, teraz i tak jest ciepło. W sumie sam zorientowałem się dopiero przed chwilą. O której chcesz się spotkać?". Na moment schowałaś urządzenie, by dokończyć oględziny. Na szczęście nie widać nigdzie żadnych zabrudzeń. Przypadkiem dostrzegłaś, że w kieszeni marynarki znajduje się niewielkie, bordowe pudełeczko z białym spodem i złotawą kokardką. Czujesz, jak coś w głowie kusi cię, abyś uchyliła wieczko. Ale czy to byłoby fair? Cóż, to twoje sumienie, więc sama zdecyduj.
Alliana - 2016-01-06, 15:41

O nie, niech sobie kusi, ale ja nie ulegnę! Pudełeczko w sumie trochę takie... biżuteryjne. Żeby się tylko nie okazało, że za moimi plecami poprosi kogoś o rękę czy inną część ciała. Niby nie prawdopodobne, ale po tamtej akcji z Liamem mój poziom nieufności wobec facetów wzrósł. No, Watermoll nie był moim facetem, ale i tak. Steven też w sumie nie jest. Nie tak do końca. Ale troszkę tak.
No cóż, nie ma co się zastanawiać nad takimi pierdołami. Odpisałam Stevenowi: „Sprawdziłeś już mapę? Możesz podać jakieś przybliżenie, ile nam to powinno zająć?”. Zanim się z nim umówię, chciałam też zajrzeć do babci i zapytać, na którą planuje obiad.

Daisy7 - 2016-01-06, 15:52

Czułaś, jak mały aniołek ukryty gdzieś tam w głębi twojej głowy czy serca właśnie pogłaskał cię i pochwalił, że nie dałaś się oprzeć pokusie. Pewnie pokazał też język swojemu odwiecznemu przeciwnikowi - mikroskopijnemu diabełkowi, który podpowiada ci różne nieprzyzwoite rzeczy i nakłania do nich. Cóż za rozdwojenie jaźni... Wracając do korespondencji ze Steven, odpisał, że ogarnął już mapkę i droga w jedną stronę może potrwać około pół godziny, maksymalnie 40min. Akurat kiedy skończyłaś czytać jego wiadomość, dotarłaś do domu. Kiedy weszłaś do środka, poczułaś unoszący się w powietrzu zapach bigosu.
- Alliana?! - zawołała z kuchni Eleonora. Ciekawe kogo innego mogła się spodziewać.

Alliana - 2016-01-06, 15:58

- Tak, to ja, babciu! - zawołałam od progu, zdejmując buty i odwieszając marynarkę Stevena, żeby nie musieć z nią paradować przed nosem babci. Umyłam jeszcze ręce, a następnie skierowałam się do kuchni.
- Wspaniałe zapachy się stąd roztaczają - zamruczałam z zadowoleniem. - Kiedy można się spodziewać obiadu? I może mam ci w czymś pomóc? - Miałam nadzieję, że babcia jest dziś samowystarczalna, ale chciałam też być grzeczną i uczynną wnuczką. Na wyprawę ze Stevenem mogłam ostatecznie pójść też po obiedzie.

Daisy7 - 2016-01-06, 16:05

- Dzisiaj obiad będzie wcześniej. W sumie to chwilę po dwunastej, jak skończy mi się gotować kapusta. Możesz w sumie pokroić chleb i położyć go na stole - poinstruowała cię babcia. Gdyby się teraz nad tym zastanowić, idealnie nadaje się na jakąś szefową kuchni, która wydaje innym polecenia.
Tak jak powiedziała, tak też było, a więc do stołu zasiadłyście o 12:15. Musiałaś jeść dosyć wolno, ponieważ potrawa była okropnie gorąca i nawet popijanie jej sokiem porzeczkowym nie pomagało. Jak zwykle zaczęłyście gawędzić, dzięki czemu dowiedziałaś się, że babcia wybiera się na spotkanie do Klubu Seniora, na co namówiła ją oczywiście Sophie.
- Odbija jej a starość - westchnęła Eleonora. - Gdzie ja się tam nadaję do jakiegoś klubu dla starych. Ciekawe co oni tam w ogóle robią. Wątpię, żeby mi się spodobało, ale już pójdę, bo się jeszcze obrazi - mruczała niezbyt zadowolona. - A jak tam twoja randka? Może się niedługo okaże, że zostajesz u mnie na dłużej, co? Nie żebym miała coś przeciwko, ale poinformuj mnie o takiej decyzji odpowiednio wcześniej, bo wypadałoby cię wtedy do jakiejś szkoły zapisać.

Alliana - 2016-01-06, 17:28

- A może właśnie ci się spodoba. - Próbowałam przelać w babcię nieco życiowego optymizmu. - Ee, to akurat nie była randka - odparłam, oblewając się rumieńcem i wbijając spojrzenie w talerz. - Takie tylko spotkanie. Bardzo miłe. - Podniosłam na nią wzrok, kiedy wspomniała o zostawaniu na dłużej. - Na razie nie planuję - zapewniłam. Mało tego, że miałabym zrezygnować z podróżowania i zwiedzania ruin, to jeszcze do tego chodzić do szkoły? Niedoczekanie!
A swoją drogą, to czas mijał, a ja nie odpisałam nic Stevenowi! Kiedy tylko będę mogła wstać od stołu, wyślę mu wiadomość z przeprosinami, wyjaśnieniem, że zagadała mnie babcia.

Daisy7 - 2016-01-06, 18:11

- Eee tam, wątpię, ale zobaczymy. Miłe spotkanie, mhm - skomentowała babcia, po czym wróciła do konsumowania obiadu, po którym musiałaś pozmywać naczynia, gdyż ta stwierdziła, że jeśli wyjdzie później, spóźni się na to całe spotkanie Klubu Seniora.
Akurat kiedy skończyłaś wycierać ostatni talerz, Steven odpisał: "Nic nie szkodzi. To co, jesteś już wolna? Jak tak to może przyjdę po ciebie za kwadrans? Weź wygodne buty ^^". Raz jeszcze zerknęłaś na zegarek. Teraz wybiła 12:40, więc Stone zjawiłby się chwilę przed trzynastą.

Alliana - 2016-01-06, 18:22

Odpisałam mu krótko: ”Okej. :)”, ale za to z uśmieszkiem, żeby nie posądził mnie o postawienie kropki nienawiści. Następnie zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Rozejrzałam się za butelką wody mineralnej i wygodnymi butami, tak jak mi radził Steven - wolałam myśleć, że radził, a nie nakazywał. Dobrze, że babcia zdążyła już wyjść na to całe spotkanie, przynajmniej nie musiałam się obawiać, że powie coś nieodpowiedniego przy Stevenie, albo przynajmniej będzie się na nas gapić zza firanki.
Kiedy byłam już gotowa, wyszłam, żeby zaczekać w ogródku. Drzwi zamknęłam za sobą na klucz.

Daisy7 - 2016-01-06, 18:31

Jako, że wyrobiłaś się bardzo szybko, musiałaś chwilę zaczekać na Stevena. Na szczęście nie spóźnił się. Przywitaliście się ponownie, po czym oddałaś mu pożyczoną rano marynarkę razem z ukrytym w kieszeni pudełeczkiem. Chłopak przerzucił ją sobie przez ramię, gdyż zrobiło się bardzo ciepło i tylko masochista założyłby teraz dodatkowe okrycie. Gawędząc na luźne tematy, dotarliście do wyjścia z miasta, po czym Stone pokierował was przez nieźle ukryte, prawie całkiem zarośnięte przejście. Dopiero wtedy zapytał, czego udało ci się dowidzieć podczas spotkania z Liamem.
Alliana - 2016-01-06, 18:41

- Nie dowiedziałam się zupełnie niczego na temat tych dźwięków, ale mam coś lepszego. Znaczy, gorszego. Znacznie gorszego. - Westchnęłam ciężko i przez moment zastanawiałam się, od czego zacząć. W końcu znowu się odezwałam, tym razem przyciszonym głosem: - Nie zapytałam go o to, o co miałam zapytać, bo... w jego koszu na śmieci leżała bandana Teamu Aqua! Niestety zauważył, że ją zobaczyłam. Więc uznałam, że bezpieczniej będzie mu wcale nie wspominać o tych dźwiękach, które słyszeliśmy. Poza tym pokazywał mi zdjęcia różnych pokemonów z tutejszej zatoki i jedno było bardzo niewyraźne, więc zapytałam, co to jest, a on się wtedy bardzo zmieszał i powiedział, że nic takiego. Ale to było coś niebiesko-białego, chyba z odrobiną czerwieni... Steven, myślę, że to była legenda!
Daisy7 - 2016-01-06, 19:27

- Oż ty w mordę! - wymsknęło się Stevenowi, który słuchał cię z szeroko otwartymi oczami, jakby mu to pomagało. - Oj, przepraszam, wyrwało mi się, ale niecodzienni słyszy się takie rzeczy. Musisz wiedzieć, że wtedy gdy ostatnio był tu Team Aqua, twój drogi przyjaciel bronił ich, mówiąc, że wcale nie mają złych celów i takie tam. Oczywiście wszyscy pozostali byli innego zdania, więc prędko wygnano stąd niebieskich. W sumie to jeden z powodów, dla których się tak nie lubimy. Kiedy Watermoll próbował przekonać policję, że Aqua nie mają złych zamiarów, ja starałem się nakryć ich na gorącym uczynku i pokazać jacy naprawdę są, czyli źli do szpiku kości. Tak czy siak nigdy nie spodziewałem się, że mógłby do nich należeć, bo ostatecznie wyparł się tego i mówił, że popierał ich, ale nie tak, aby z nimi działać. Potem nawet zaczął zmieniać swoje zdanie, lecz możliwe, że robił to dla zmyły. A to co heca! - wyjaśnił.
Alliana - 2016-01-07, 13:15

Uniosłam brwi, gdy chłopak zaczął mnie przepraszać za to „wymsknięcie”. Takie sformułowania naprawdę nie robiły na mnie wrażenia, za to jego zmieszanie odrobinę mnie bawiło.
- Szkoda, że mi o tym wcześniej nie wspomniałeś. Wiem, że teraz to się wydawało bez znaczenia, ale jednak może byłabym troszkę ostrożniejsza przy nim. Cały czas się zastanawiam, czy nie powiedziałam przypadkiem czegoś, co by wskazywało na nasze zamieszanie w tę sprawę. Na szczęście wydaje mi się, że nie, ale pewności mieć nie mogę. - Zamilkłam na chwilę, próbując jakoś pogodzić się z tym, czego się dowiadywałam o Liamie. Nadal nie do końca to do mnie docierało. - Co teraz zrobimy? Mają swoją wtykę w miasteczku. W dodatku to zdjęcie może być dowodem na to, że legenda istnieje naprawdę... a oni się na nią zasadzają.

Daisy7 - 2016-01-07, 17:23

- Po pierwsze, i to kieruję do ciebie, musisz dalej zachowywać się przy Liamie tak jak przedtem. Najlepiej jakbyś nadal się z nim spotykała i takie tam, żeby niczego nie podejrzewał. Oczywiście musisz być ostrożna w rozmowach z nim, żeby nie wyszło na jaw, że również interesujemy się ewentualną legendą, ale jednocześnie możesz od czasu do czasu nakierować temat na legendy, żeby sprawdzić, jak reaguje i jak się zachowuje - poinstruował cię Steven. - Co do nas obydwóch, obawiam się, że będziemy musieli dalej przychodzić codziennie rano na plażę. W końcu musimy chronić tą legendę przed Niebieskimi, jeśli naprawdę istniej i tu żyje - dodał poważnym tonem, który świadczy o tym, iż kocha Pokemony i nie pozwoli nikomu na ich krzywdzenie. Na chwilę zapanowała cisza, nie licząc chrzęstu liści, po których stąpaliście. Dopiero po bliżej nieokreślonym czasie, Stone spojrzał na ciebie wesoło. - Możesz mi coś obiecać? Do końca dzisiejszego dnia nie będziemy już gadać o Liamie ani Teamie Aqua. W końcu każdy od czasu do czasu potrzebuje odrobiny luzu i zapomnienia, a to zamierzam ci ofiarować podczas tego spaceru.
Alliana - 2016-01-08, 14:23

Pokiwałam głową z ponurą miną. Wczesne wstawanie już mi tak nie przeszkadzało, zaczynałam się przyzwyczajać, ale rozmowy z Liamem, w których będzie się pojawiać ten wrażliwy temat? To mogło być trudne. I niebezpieczne. No, przychodzenie na plażę, żeby obserwować ruchy organizacji przestępczej, też takie było, ale już jakoś tego nie czułam... co nie było zbyt mądre z mojej strony.
Zapomnienie, które proponował chłopak, pewnie nie będzie łatwe, bo moje myśli stale krążyły wokół ostatnich rewelacji, ale chyba faktycznie powinno dobrze mi zrobić.
- Mogę na to przystać, tylko mi najpierw jeszcze powiedz, czy jutro spotykamy się na plaży o tej samej porze, żeby wszystko już było ustalone - odparłam z uśmiechem.

Daisy7 - 2016-01-09, 11:53

- Tak, szósta rano przy tym krzaku co zawsze - przytaknął ci Steven, po czym złapał cię za rękę i widocznie ucieszony przyspieszył kroku, ciągnąc cię za sobą do miejsca, gdzie kiedyś znajdowało i może nadal znajduje się leśne bajorko. - Wow! Nieźle się powiększyło i obrosło po brzegach! - skomentował, kiedy dotarliście do celu. Rzeczywiście bajorko przypomina raczej małe jezioro, ale ze względu na obrastające je wokół trzciny trudno dokładnie określić, jaką powierzchnię zajmuje.
Alliana - 2016-01-09, 12:08

Obrzuciłam bajorko krytycznym spojrzeniem, po czym podeszłam nieco bliżej, teraz zwracając baczną uwagę na podłoże. W końcu teren zapewne był podmokły i mógł okazać się zdradliwy, a wolałabym nie utonąć w bagnie. Byłoby to bardzo słabe zakończenie mojej wakacyjnej przygody.
- Chyba się nada, no nie? Nie chciałabym, żeby Magikarp utknął mi gdzieś w sitowiu - rzuciłam do Stevena z odrobiną powątpiewania w głosie, ale sięgnęłam po pokeball zamieszkany przez rybkę. Przy okazji odkryłam w głębinach plecaka jeszcze jednego cukierka. Ucieszona, postanowiłam poczęstować nim Kadira, nim jeszcze zaczniemy się rozglądać za jakimś przeciwnikiem dla niego. Zawsze to o krok bliżej ewolucji.

Daisy7 - 2016-01-09, 12:30

- Bez obaw, woda wygląda dobrze. Niech nie pływa tylko blisko tych szuwar, żeby przypadkiem się gdzieś nie zaplątał - poradził ci Steven, wskazując na gęstwiny na prawo od miejsca, w którym stoicie.
Kadir wyskoczył z kulki i od razu wylądował w wodzie. Połknął podany mu cukierek, dzięki czemu zdobył kolejny poziom. Ze skanu wynika, że ewoluuje na dwudziestym, ale jako, że jesteś ewolucjonistką, powinien zmienić się już na osiemnastym. Przyglądałaś się Magikarpiowi, który pływał sobie kawałek w kółko od brzegu. Postanowił oddalić się jeszcze troszkę, lecz niespodziewanie zawrócił na sam brzeg, tak jakby się czegoś wystraszył.
- Chyba ktoś się nam przygląda - mruknął cicho Stone, wskazując na miejsce, skąd zwiała twoja rybka.


Alliana - 2016-01-09, 12:43

Niemalże zacierałam ręce z zadowolenia. O tak, na to właśnie czekałam! Tyle że wyglądało na to, że przed tą jakże epicką walką będę musiała spróbować dodać Magikarpiowi nieco otuchy, bo Goldeen, czy co to tam było, chyba nieco go spłoszył. W sumie to ja też się nieco spłoszyłam, kiedy uświadomiłam sobie, że Steven mnie obserwuje. No cóż, nic na to nie poradzę, więc pozostaje mi walczyć najlepiej jak potrafię.
- Hej, Kadir, masz ochotę spróbować swoich sił w walce? Na pewno świetnie ci pójdzie! - zawołałam do niego głosem w stylu "no dawaj, będzie fajnie!". - Widzisz tamtą rybę, prawda? Spróbuj do niej szybko podpłynąć i z rozpędu atakuj Tackle! A potem równie szybko odpłyń, żeby nie dosięgnął cię jej kontratak; uważaj zwłaszcza na jej róg!

Daisy7 - 2016-01-09, 12:53

Kadir wysłuchał, co masz mu do powiedzenia (a przynajmniej miejmy taką nadzieję), po czym trochę niepewnie zaczął podpływać do biało-pomarańczowej ryby. Chyba najbardziej boi się jej rogu, który wystaje z wody niczym płetw rekina w "Szczękach". Brakuje tylko tej groźnej muzyczki. Kiedy Magikarp był już blisko, przyspieszył, uderzył przeciwnika Tacklem, a następnie jak szalony zwiał z miejsca zdarzenia. To nie spodobało się Goldeen, która zaczęła gonić twojego przestraszonego podopiecznego. Cóż... wygląda to dosyć zabawnie, gdy dwie rybki pływają w koło, ale Kadirowi chyba nie jest do śmiechu i wypadałoby mu pomóc, bo raczej bez polecenia nie odważy się zaatakować.
Alliana - 2016-01-09, 13:15

- Nie ma czego się bać, Kadir, zadałeś bardzo dobry cios! - entuzjastycznie pochwaliłam mojego podopiecznego. Sądziłam, że Magikarp okaże się odważniejszy, ale najwyraźniej rybka naprawdę była trochę bojaźliwa. No cóż, to jeszcze wcale nie znaczyło, że nie może nam się udać! - Teraz gwałtownie zawróć i znowu użyj Tackle, atakując Goldeen nieco z boku i wykorzystując jej zaskoczenie! - poleciłam. Miałam nadzieję, że Kadir, uderzając przeciwniczkę nieco pod kątem, zdoła uniknąć bliskiego spotkania z jej rogiem. - Tym razem nie uciekaj, tylko szybko powtórz ten atak, póki będzie wytrącona z równowagi!
Daisy7 - 2016-01-09, 14:00

Magikarp wypuścił bąbelki chyba na znak zrozumienia polecenia i po chwili przemógł się. Kiedy nadarzyła się odpowiednia okazja, skręcił i walnął w Goldeen Tacklem od boku. Zamiast zwiewać, został obok niej z zamiarem ponownego zaatakowania. Niestety przeciwnik nie dał się wytrącić na długo z równowagi i przywalił Peckiem. Cios nie wygląda na potężny, jednak Kadir jeszcze bardziej wystraszył się rogu oponenta, przez co zapomniał o ataku Tacklem. Goldeen wygląda już na nieco zmęczonego, więc nie możecie zaprzepaścić szansy na wygraną!
Alliana - 2016-01-09, 15:55

No niech mi się ten Magikarp teraz nie zniechęca, przecież tak niewiele brakuje, żeby wykończył to głupie rybsko!
- Nie poddawaj się, Kadir! Ona oberwała znacznie mocniej niż ty, jesteś już blisko zwycięstwa! - zawołałam głośno. Z trudem powstrzymywałam się przed podskakiwaniem w miejscu i machaniem rękami, żeby tylko dodać otuchy swojemu podopiecznemu. Zapomnianego ataku nie zamierzałam mu wytykać, bo by się tylko jeszcze bardziej zestresował, więc przeszłam zaraz do kolejnych komend: - Użyj Tackle jeszcze raz, wkładając w to całą swoją siłę! - Bardzo liczyłam na to, że ten jeden cios wystarczy, żeby znokautować Goldeen. Na wszelki wypadek jednak dodałam: - Zaraz potem szybko odpłyń!

Daisy7 - 2016-01-09, 16:01

Kadir przestał zwiewać i zawrócił, by zadać miejmy nadzieję ostateczny cios rywalowi. Rybki płynęły prosto na siebie. Goldeen miała już nawet naszykowany róg, by uderzyć Horn Attackiem, lecz wówczas, kiedy była odrobinkę przed Magikarpiem, ten zanurkował, a tym samym uniknął ciosu! Zdezorientowany rywal przepłynął jeszcze kawałek. Dopiero wtem odwrócił się za siebie, jednak było już za późno. Pomarańczowy Pokemon uderzył oponenta krytycznym Tacklem, co spowodowało zemdlenie Goldeen.
- Gratulacje! - zawołał Steven, o którego obecności prawie zapomniałaś przez tą emocjonującą walkę.
Oczywiście niczego nieświadomy Magikarp popatrzył na waszą dwójkę, jakby nie rozumiał, o co chodzi, po czym wrócił do pływania sobie w kółko. Przy okazji zdobył 1lvl za wygraną.

Alliana - 2016-01-09, 16:12

Tym razem już naprawdę zaczęłam podskakiwać. Udało się! Dokonaliśmy tego!
- Wspaniale, Kadir! To było genialne posunięcie, jestem z ciebie taka dumna! - rozpływałam się nad swoją rybką. Ach, jednak całkiem sprytna z niego bestyjka! I teraz znajdował się już ledwie o włos od przemiany. Poszło świetnie. Podziękowałam Stevenowi i jeszcze przez chwilę zachwycałam się Magikarpiem, i to tak, żeby mnie na pewno dobrze słyszał.
- Hm, na razie chyba wystarczy mu walk, co? Nie chciałabym przesadzić, jeszcze przegrałby przez zmęczenie i zupełnie się zniechęcił - powiedziałam już ciszej do Stevena jakiś czas później, kiedy zmęczyłam się wychwalaniem wodnego pokemona pod niebiosa.

Daisy7 - 2016-01-09, 16:25

- Ano lepiej nie wysyłać go na razie do żadnej walki. W końcu oberwał jednym ciosem i nie wiemy, ile dokładnie życia mu to odebrało. Tak czy siak nie musisz go jeszcze chować do kulki, niech sobie popływa, widać, że mu się to podoba. W razie czego szybko go zawrócisz i po problemie - odpowiedział Steven, siadając na miękkiej trawie niedaleko brzegu i zachęcając cię do tego samego. - Zanim tu przyjechałaś, miał ci kto wytłumaczyć zasady gry w piłkę nożną? - chwila cisza. - Ugh, dobra, może jednak zapytam prosto z mostu, bo te moje "podchody" są żałosne. Chciałem się dowiedzieć, czy miałaś kiedyś chłopaka. No wiesz, zanim tu przybyłaś. Bo... Tak sobie myślałem... Niektórzy czasem wyjeżdżają, żeby zapomnieć o przykrych sprawach związanych z miejscami, gdzie się one zdarzyły.
Alliana - 2016-01-10, 22:50

O mój Arceusie! Pojawił się temat związków! Tylko bez paniki; oddychaj, Alliano... Właściwie to byłam raczej podekscytowana niż zdenerwowana tym kierunkiem rozmowy. No pewnie, niechże się ten Steven określi, nie ma co się czaić!
- Nie uciekłam tu, żeby leczyć złamane serduszko, jeśli o to ci chodzi - odparłam pogodnie, opadając na trawę obok niego. - Ani nie zostawiłam tam żadnego usychającego z tęsknoty młodzieńca. No, przynajmniej myślę, że nie, ale może nie doceniam swojego uroku. - Uśmiechnęłam się szeroko i mrugnęłam, żeby wiedział, że to żarty, a nie nagły atak samouwielbienia.

Daisy7 - 2016-01-11, 07:44

- Cóż, z pewnością nie doceniasz - skomentował cicho Steven, patrząc gdzieś przed siebie. - Moje życie uczuciowe też nie ma interesującej historii. Nie licząc młodzieńczych zapędów jako gówniarz, ale to przechodzi każdy facet. Potem skupiłem się na Pokemonach, walkach i zdobywaniu odznak, a gdy zrobiło się o mnie nieco głośno, zacząłem mieć mnóstwo adoratorek. Jednak domyślam się, że leciały na kasę. Chociażby taka jedna niewiasta z Foxhills. Byliśmy sąsiadami od bardzo dawna, a ta zaczęła się do mnie przymilać dzień po tym, kiedy lokalna gazeta wydała numer z wywiadem ze mną. Jakoś wcześniej nigdy nie zwracała na mnie uwagi - zaśmiał się gorzko, ale po chwili rozpogodził, spojrzał na ciebie i uśmiechnął pogodnie. - Chyba właśnie dlatego tak bardzo cieszę się z twojego towarzystwa. Wreszcie jakaś normalna dziewczyna - wyszczerzył się jeszcze szerzej.
Alliana - 2016-01-14, 20:19

No proszę, co za dramaty popularnego człowieka. Tak po prawdzie, średnio interesowała mnie historia jego relacji z kobietami. To znaczy, oczywiście, że chętnie posłucham opowieści o życiu Stevena, nie czułam po prostu jakiejś zabójczej ciekawości co do tego, z iloma dziewczynami się całował czy też chorej zazdrości o każdą, która mogła na niego kiedykolwiek choćby spojrzeć. Bardziej zajmowały mnie sprawy bieżące, takie jak ta potencjalna już-wkrótce-narzeczona, wyglądało jednak na to, że to jeden z moich bardziej wydumanych pomysłów.
- Cieszy mnie, że się cieszysz - odparłam z satysfakcją, po czym nieco spoważniałam. - Choć oczywiście jest mi też przykro, że niektóre osoby traktuję cię w taki sposób.

Daisy7 - 2016-01-15, 12:09

- W sumie to już się przyzwyczaiłem - uśmiechnął się pogodnie, po czym delikatnie położył swą dłoń na twojej, wsuwając palce między twoje.
Nastąpiła kilkuminutowa cisza. Siedzieliście obok siebie na trawie, trzymając się za ręce, rozmyślając oraz obserwując radosnego Kadira, który nadal pływa w kółko po bajorku. Czułaś, że Steven chce coś ci powiedzieć, jednak nie potrafi z siebie tego wydusić. Czekałaś i czekałaś, aż w końcu zebrał się na odwagę. Wypuścił powietrze, a następnie wstał i stanął przed tobą.
- Mogłabyś też się podnieść? Na moment? - poprosił wyraźnie zdenerwowanym głosem.

Alliana - 2016-01-16, 12:26

- Nie siedzę na pilocie, przysięgam - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko i unosząc brwi. Byłam trochę zdziwiona jego prośbą, ale ostatecznie skinęłam głową i wstałam. Otrzepałam się nieco z trawy i rzuciłam kontrolne spojrzenie w stronę jeziorka, żeby sprawdzić, czy Magikarp nie wykorzystał mojej chwilowej nieuwagi, żeby wpakować się w jakieś kłopoty. Następnie skupiłam się już w pełni na Stevenie. Jego nerwowość szybko zaczynała mi się udzielać, a w dodatku czułam się coraz bardziej niezręcznie, stojąc tak i nie wiedząc, o co mu może chodzić. Miałam nadzieję, że to nic poważnego.
Daisy7 - 2016-01-17, 12:04

Chłopak uśmiechnął się lekko, kiedy zażartowałaś. Przynajmniej na moment atmosfera zrobiła się mniej napięta. Niestety szybko wróciła do dawnego stanu, kiedy tylko skończyłaś spoglądać na Kadira, który na szczęście chyba nawet nie zwrócił uwagi na to, że zajęliście się sobą. Jedyne co słyszeliście to pluskanie wody w bajorku oraz brzęczenie jakiegoś owada latającego w pobliżu. Steven ponownie chwycił cię za ręce. Tym razem obydwiema, że trzyma twoje dłonie tak, jakby osłaniał je od zimna z zewnątrz.
- Tak jak już mówiłem bardzo cię lubię i jesteś inna niż wszystkie dziewczyny, które do tej pory spotkałem - zaczął niepewnie, ale w końcu się przemógł i mówił szybko, aby tylko jak najprędzej wydusić to z siebie. - Mam wrażenie, że ty też czujesz do mnie coś więcej, dlatego chciałbym zaproponować, o ile się zgodzisz, no bo nie musisz, w sumie to wcale bym się nie zdziwił... - oj chyba nam się młodzieniec zaczął plątać i nie może dojść do sedna. Może mu pomożesz, jeśli domyślasz się, do czego pije?

Alliana - 2016-01-23, 23:23

Czyżby... chciał mnie poprosić o chodzenie? No bo chyba nie o rękę, pomyślałam, truchlejąc z przerażenia na wspomnienie tamtego pudełeczka. Nie no, dajcie spokój, niemożliwe. Musiałby być kompletnym wariatem. Ech, czemu znowu zajmuję się wymyślaniem jakichś głupot, zamiast porządnie przycisnąć chłopaka, żeby wreszcie to z siebie wydusił?
- Tak? - spróbowałam zachęcić go, by mówił dalej, ale widząc, że biedaczyna zaczyna okropnie plątać się w zeznaniach, dodałam: - Ja też cię bardzo lubię. - Niewykluczone, że dobrze byłoby dodać w tym miejscu coś w rodzaju „nie tylko jako przyjaciela”, ale... nagle odkryłam, że wcale nie mam ochoty - albo raczej odwagi - żeby się tak odsłaniać.

Daisy7 - 2016-01-24, 11:22

Steven przełknął głośno ślinę. Nastąpiła chwila ciszy, jakby zbierał się w sobie na wypowiedzenie tych kilku słów, które ugrzęzły mu w gardle i za nic w świecie nie chcą wyjść. Co prawda przeczuwałaś, do czego zmierza. Byłaś nawet prawie pewna, jednak dopóki tego nie potwierdzi, możesz jedynie spekulować. Ale spójrzmy na to z innej strony. Masz sporo czasu na zastanowienie się i przemyślenie swojej odpowiedzi.
- Ali... - zaczął, zaciskając swoje dłonie nieco mocniej na twoich. - Czy dostąpisz mi tego zaszczytu i zostaniesz moją dziewczyną? - wydusił. Trochę zbyt oficjalnie i nerwowo, ale cóż, chłopina się namęczył.

Alliana - 2016-01-30, 22:51

A nad czym tu się zastanawiać, tu trzeba brać, taki Steven nie zdarza się co dzień. Niemalże westchnęłam z ulgą, kiedy w końcu to z siebie wydobył. Nareszcie! ...Z drugiej jednak strony, wcale nie zwlekał z tą propozycją, znaliśmy się bowiem tylko parę dni, z czego sprawę zdałam sobie dopiero teraz i zupełnie nagle. Mimo to byłam już zdecydowana.
- Tak! - odparłam radośnie, również ściskając jego dłonie i obdarzając chłopaka - mojego chłopaka! - promiennym uśmiechem. Wielki moment psuła mi nieco kolejna natrętna myśl, tym razem o kochanej babci, która prawdopodobnie zawału, kiedy tylko się o tym dowie. A raczej się dowie, bo ukrywać się z tym związkiem nie miałam zamiaru.

Daisy7 - 2016-01-31, 09:51

- Okej, rozumiem, to nic takie... - zaczął mówić, pospiesznie odwracając wzrok, lecz nagle go zamurowało. - Co? Powiedziałaś "tak"? T-A-K? - przeliterował, przenosząc szeroko otwarte oczy z powrotem na ciebie, po czym postanowił dać upust swoim emocjom, a więc objął cię w talli, lekko uniósł i zakręcił w powietrzu robiąc pełny obrót, tak, że nie dotykałaś stopami ziemi, a na końcu odstawił i delikatnie ucałował w czoło. - Przez ciebie będę musiał zmienić listę ulubionych dni w swoim życiu - zażartował, obdarzając cię przy tym szerokim i szczerym uśmiechem, który wygląda znacznie lepiej niż ta nerwowa mina. Chłopak odkrył jednak, że chociaż z początku byłaś jak on cała w skowronkach, nagle zaczęłaś się czymś martwić, smucić. - Chodzi o babcię? - zgadł. - Jeśli nie chcesz, nie musisz jej mówić o NAS. Obiecuję zachowywać się przy niej jak na zwykłego przyjaciela przystało, nic więcej.
Alliana - 2016-02-02, 10:45

Co do PW, to niech no się chwilę zastanowię...
-------------
Nie mogłam powstrzymać się od radosnego pisku, kiedy okręcił mnie w powietrzu. Czyż on nie jest totalnie uroczy? Oczywiście, że jest. I jaki domyślny, od razu wiedział, co mnie zmartwiło!
- Tak, o nią, ale... No nie wiem. Babcia z całą pewnością nie będzie nami zachwycona, więc wydaje się, że byłaby to najbezpieczniejsza opcja, ale... ja wcale nie mam ochoty kryć się po kątach! Nie robimy przecież niczego złego. Prędzej czy później zresztą i tak ktoś inny by nas przyuważył i popędził jej donieść, a wtedy mogłaby się zdenerwować jeszcze bardziej. Tak więc myślę, że lepiej niczego nie udawać - oświadczyłam hardo.

Daisy7 - 2016-02-02, 15:45

spok ^^
--------------------
- Nom, gdyby dowiedziała się od kogoś, to rzeczywiście mogłoby nie być ciekawie. Pewnie z początku będzie zaskoczona, ale myślę, że prędko się przyzwyczai. Zresztą zawsze odnosiłem wrażenie, że mnie lubi, więc to też jakiś plus. Ewentualnie możesz ją postraszyć, że mogłaś sobie wybrać jakiegoś dresa albo kolesia całego w kolczykach i tatuażach, hehe. Albo starszego o dobre dziesięć lat Watermolla - ostatnie zdanie wyszeptał prawie bezgłośnie i chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że je usłyszałaś. - Kurczę, czas tak szybko płynie, że dochodzi już wieczór, a musimy jeszcze przecież wrócić. Nie chciałbym podpaść na starcie pani Eleonorze, więc może zacznijmy się zbierać, hm? - zaproponował.

Alliana - 2016-02-09, 10:43

- Haha, no właśnie - zaśmiałam się na tę wyliczankę moich innych możliwych partnerów, choć kiedy wspomniał o Liamie, musiałam mocno się starać, żeby się nie skrzywić. Hej, chyba już ustaliliśmy, że Watermoll gra dla przeciwnej drużyny? To tak jakby większy problem niż jego wiek, zwłaszcza że przecież gość nie jest jakimś zgrzybiałym starcem. No chyba że Steven sądzi, że marzę o romansie z wrogiem, żeby było tak dramatycznie i w ogóle. - Rzeczywiście lepiej, żebyśmy ruszali już w drogę powrotną - zgodziłam się. Sięgnęłam po pokeball Magikarpia i, zwróciwszy się w kierunku jeziorka, zawołałam: - Hej, Kadir, na dzisiaj wystarczy już zabawy!
Daisy7 - 2016-02-11, 20:15

Niestety dla Kadira chyba nadal było mało, ponieważ, gdy wyciągnęłaś kulkę i już zamierzałaś skierować ją na Magikarpia, ten momentalnie zanurkował. Nie widzieliście go dobrych kilka sekund, podczas których serca podeszło ci do gardła.
- Tam jest! - oznajmił Steven, wskazując na rybkę, która wynurzyła się daleko od brzegu, przez co ledwo ją widać. - Kadir, wracaj! - zawołał, jednakże Pok nie zareagował w żaden sposób. Zamiast tego ponownie zniknął w głębinach. Co prawda jezioro to nie morze, więc maluch nie da rady odpłynąć gdzieś bardzo daleko, ale mimo wszystko szukanie go może zająć sporo czasu.

Alliana - 2016-02-11, 20:48

- A więc wszystko to, co słyszałam o uciekających Magikarpiach, jest prawdą - westchnęłam ciężko. Wiedząc, że pokemon nie może uciec z jeziorka, nie skręcałam się z nerwów, ale i tak byłam trochę zaniepokojona. Co prawda od czasu walki z Goldeen nie wydarzyło się nic złego, ale teraz zaczęłam się obawiać, że mój dokazujący pupil zaraz wpadnie w jakieś tarapaty. Na szczęście szybko przyszedł mi do głowy pomysł na naprawę sytuacji. Znowu sięgnęłam po pokeball, tym razem jednak Taja. Wypuściłam Azumarilla i zwróciłam się do niego: - Hej, Taj! Mam dla ciebie pewne zadanie: czy mógłbyś wskoczyć do wody - zachęcającym gestem wskazałam jeziorko - i skłonić Kadira do podpłynięcia do brzegu?
Daisy7 - 2016-02-12, 11:24

Taj nie miał nic przeciwko pomożeniu ci, więc już po chwili był w wodzie i zaczął poszukiwania niesfornego Magikarpia. Po jakimś czasie wynurzył się spod powierzchni jeziorka, by dać ci znać, że wszystko w porządku i nie masz się o co martwić. Odczekaliście jeszcze trochę czasu, zanim przy brzegu nie pojawił się Azumarill w towarzystwie Kadira oraz... małej pandy, która trzyma pluskającego łobuza?
- To Pancham. Ale co on robił w jeziorze? - zdziwił się Steven, przyglądając czarno-białemu miśkowi, który nadal pilnuje Magikarpia i nie pozwala mu uciec.



Alliana - 2016-02-12, 21:30

- Ach! Jaki uroczy! - szepnęłam z przejęciem. Czy ja na widok każdego napotkanego pokemona muszę się rozpływać z zachwytu?! Ten jednak naprawdę wyglądał uroczo, mimo - a może właśnie dlatego - że na mordce miał wypisaną jakąś taką zadziorność. Nad faktem, że trzymał w objęciach moją rybcię, trudniej było mi przejść do porządku dziennego. Czyżby Kadir jednak wpakował się w jakąś kałabanię?! Spojrzałam czujnie na Taja. Skoro on nie wydawał się spokojny, to chyba nic złego się nie działo, prawda? Podeszłam nieco bliżej i przykucnęłam.
- Cześć, Pancham - odezwałam się pogodnie do małej pandy. - Jestem Alliana. Pomogłeś złapać mojego Magikarpia? - No, miałam nadzieję, że to właśnie robił, a nie na przykład planował się z nim oddalić w bliżej nieznanym kierunku.

Daisy7 - 2016-02-12, 22:36

- Paaan... chaaam! - odpowiedział pogodnie stworek na twoje przywitanie, a gdy zapytałaś go, czy pomógł ci złapać niesfornego Magikarpia, pokiwał kilkakrotnie wesoło główką w górę i dół.
Byłaś z pewnością lekko zaskoczona, ale cóż, chyba powinnaś się cieszyć. Aby się upewnić, podniosłaś ball Kadira i nakierowałaś go w stronę rybki. Czerwone światło pochłonęło malucha do środka, a mała panda nawet nie śmiała protestować. Kiedy była już wolna, zaklaskała ci i zbliżyła się. Nie miałaś pojęcia, co zamierza zrobić, ale na pewno nie spodziewałaś się, że zacznie głaskać przenośne mieszkanko twojego Magikarpia. O cóż może temu Pokemonowi chodzić?

Alliana - 2016-02-12, 23:11

- Bardzo dziękuję za pomoc! - Uśmiechnęłam się ciepło do Panchama. Zmarszczyłam lekko brwi, kiedy pokemon dotknął biało-czerwonej kulki. Czy myśli, że zniknięcie Magikarpia to jakaś magiczna sztuczka? Design przypadł mu do gustu? Albo po prostu szuka sobie trenera. No, akurat w tej materii zdecydowanie mogłabym mu pomóc. - To pokeball. Podoba ci się? A może masz ochotę samemu w takim zamieszkać? Mógłbyś bawić się z innymi moimi pokemonami, rozwijać swoje umiejętności i odwiedzać różne ciekawe miejsca, a potem odpoczywać sobie spokojnie w środku takiej kulki. Brzmi zachęcająco?
Daisy7 - 2016-02-13, 11:08

żeby nie było, Pancham ma celowo 2EM i o 1lvl więcej ze względu na nagrodę w evencie u Dais
--------------
Pokemon, słuchając cię, nadal przyglądał się kulce, która widocznie naprawdę go zaciekawiła. Po chwili ciszy, jaka nastąpiła, gdy skończyłaś mówić, Pancham spojrzał na ciebie i uśmiechając się zawadiacko, pokiwał twierdząco łebkiem. Wygląda na to, że właśnie przysporzyłaś sobie nowego przyjaciela, a jednocześnie członka drużyny. Wyjęłaś pusty pokeball i "wchłonęłaś" nim biało-czarnego misia. Następnie od razu przeszłaś do zeskanowania stworka, by jego kulka mogła w spokoju przenieść się automatycznie do boxu.

Pancham
Imię: ---

Poziom: 6
Typ:
Ewolucja: Pancham (32lvl + mroczny Pok w teamie) -> Pangoro
Ataki: Foul Play (Egg Move), Me First (Egg Move), Tackle, Leer
Charakter i historia: Pancham zamieszkiwała okolicy jeziora niedaleko Foxhills Town, gdzie pewnego razu zawędrowali Alliana i Steven. Nastolatka wypuściła do wody Magikarpia, by sobie popływał, lecz kiedy chciała go schować z powrotem do kulki, ten zwiał. Z pomocą przyszła panda, która schwytała łobuziaka i oddała go jego właścicielce. Pancham ma bardzo mocno rozwinięty instynkt macierzyński i tak się stało, że pokochała Kadira jak własne dziecko, dlatego bardzo ucieszyła się, iż może zostać podopieczną Ali, a tym samym być blisko swojego przybranego synka. Samiczka bywa czasem zbyt opiekuńcza i przewrażliwiona względem Kadira, lecz robi to z czystej miłości. Jest gotowa osłonić rybkę własnym ciałem przed niebezpieczeństwem. Co więcej troszczy się także o inne małe stworki, jednakże żaden nie jest w stanie zająć miejsce Magikarpia. Ciekawe jak zareaguje, gdy jej malutka rybeńka ewoluuje w wielkiego węża morskiego!
Umiejętność: Scrappy - Powoduje, że ataki typu normalnego i walczącego wykonane przez tego Pokemona działają na Pokemony-Duchy.
Trzyma: ---

Alliana - 2016-02-13, 11:29

Okej, a więc niesforny Magikarp bezpiecznie do mnie wrócił, a opiekuńcza panda dołączyła do drużyny. Został więc już tylko jeden pokemon, którym należało się teraz zająć.
- Oczywiście tobie też jestem wdzięczna, Taj. Dobra robota! - powiedziałam, czule głaszcząc Azumarilla. Chwilę później, po odwołaniu go do pokeballa, wyprostowałam się i przeciągnęłam. - No, myślę, że teraz już chyba naprawdę możemy wracać - oświadczyłam z zadowoleniem, podchodząc bliżej Stevena i uśmiechając się do niego wesoło. Ten dzień może nie zaczął się najlepiej, ale teraz wyraźnie próbował to nadrobić.

Daisy7 - 2016-02-13, 11:37

Taj dał się pogłaskać, po czym wrócił do kulki, a ty ze Steven mogłaś udać się w drogę powrotną do Foxhills. Przez las musieliście iść gęsiego, ponieważ wszechobecne krzewy i rosnące blisko siebie drzewa nie pozwalały wam na komfortowy spacer za rękę. Jednak po wyjściu z buszu, a tym samym wkroczeniu na teren miasta, Stone odważył się na złapanie cię za dłoń. Gdy mijali was ludzie, miałaś wrażenie, że spora część z nich łupie na was oczami, ale to chyba twoja paranoja, ponieważ niebieskowłosy zachowywał się bardzo naturalnie i nie było po nim widać, aby był chociaż odrobinę spięty. Zamiast tego na twarzy malował mu się pogodny uśmiech za każdym razem, kiedy wasze oczy się spotkały. Niczym wierny pies odprowadził cię pod sam dom, gdzie na pożegnanie otrzymałaś buziaka w policzek. Nie było to zwykłe cmoknięcie jakim obdarzają się członkowie rodziny przy powitaniu. Było w nim znacznie więcej czułości, to pewne.
- Jutro punkt szósta rano tam gdzie zawsze? - zapytał chłopak. - Jeśli cię to męczy, sam mogę iść, a ty się wyśpij - dodał prędko.

Alliana - 2016-02-13, 11:43

- Nie, ta wczesna godzina przestała mi już przeszkadzać, przyzwyczaiłam się. Przyjdę. - Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że "tam gdzie zawsze" oznaczało "w krzakach". O matko, jak tak dalej pójdzie, to nie ma bata, ktoś nas w końcu nakryje, a wtedy to dopiero zrobi się niezręcznie. Nie miałam jednak pomysłu na lepszy punkt obserwacyjny, toteż nie pozostawało mi nic innego, jak tylko uśmiechnąć się do chłopaka na pożegnanie. - Do zobaczenia! - Na moment ścisnęłam jego dłoń, nim wypuściłam ją z mojej, a potem ruszyłam do domu.
Daisy7 - 2016-02-13, 12:02

Kiedy weszłaś do domu, babcia zawołała cię z kuchni na kolację. Miałaś dziwne i nieprzyjemne wrażenie, że może przypadkiem widziała przez okno, jak trzymając się za ręce podeszliście pod jej dom, a potem jak żegnacie się całusem w policzek. Nie brzmi jeszcze tak tragicznie, ale dla starszej kobiety z bardzo wybujałą wyobraźnią to może być równoznaczne z deklaracją, iż znalazłaś "tego jedynego" i na dniach zamierzasz wyjść za niego za mąż. Wszedłszy do kuchni, zastałaś Eleonorę nakładającą gorące tosty z dżemem na dwa talerze. Ku twemu zaskoczeniu posiłek przebiegł bardzo cicho i spokojnie. Kobieta tylko raz zapytała, jak ci minęło popołudnie, nie dopytując o żadne szczegóły, a potem oznajmiła, że jutro z rana razem z Sophią udaje się do Cerulean, skąd pociągiem pojadą do Vermilion, aby obejrzeć taneczne występy odbywające się na cumującym tam statku, nocować będą w centrum, a wrócą dopiero 4 lipca w sobotę około południa, więc podsumowując przez te kilka dni masz wolny dom i sama musisz przygotowywać sobie posiłki, a także robić zakupy. Trudno stwierdzić, czego spodziewa się po tobie babcia. Może to taki test odpowiedzialności? Albo uznała, że należy ci się więcej swobody, bo jakby nie patrzeć, jesteś już prawie dorosła. Tak czy siak po kolacji pozmywałaś naczynia i nakarmiłaś swoich podopiecznych (-6kg dowolnej karmy/karm), a następnie umyłaś się i poszłaś spać. Następnego dnia rano budzik zadzwonił o 5:10.
Alliana - 2016-02-13, 12:11

Myjąc się, ubierając i przygotowując szybkie śniadanie, cały czas rozmyślałam nie o zbliżającym się być może spotkaniu z groźnymi przestępcami, a o wyjeździe babci. Byłam szalenie podekscytowana perspektywą zostania w jej domu w pojedynkę. Jasne, jej kuchnia była wspaniała i całkiem przyjemnie mi się z nią rozmawiało, jeśli akurat nie skupiała się maniakalnie na osobnikach płci męskiej, ale przecież od dawna czekałam na okazję, by tu trochę pomyszkować. Od czego zacząć? Piwnica, kartony w pokoju? Ach, nie mogłam się już doczekać! Aż szkoda, że najpierw muszę odhaczyć wypatrywanie niebieskich, inaczej zabrałabym się za przekopywanie mieszkania zaraz po przekroczeniu przez babcię progu. Kiedy sama byłam już gotowa do wyjścia, zamknęłam dom i ruszyłam w stronę plaży.
Daisy7 - 2016-02-13, 14:34

Kiedy wychodziłaś z domu, babci już nie było. A przynajmniej wszystko na to wskazuje, ponieważ nie było jej butów, kapelusza, z którym nie rozstaje się w upalne dni, gdy wychodzi gdzieś na zewnątrz ani torebki. Upewniwszy się, że dobrze zamknęłaś drzwi frontowe, udałaś się spacerkiem w stronę plaży. Miałaś jeszcze sporo czasu, więc nie musiałaś się spieszyć. Niestety po dojściu na miejsce (5:53), ujrzałaś, jak jacyś ludzie z napisami "straż miejska" na odblaskowych kamizelkach montują wokół krzewów i drzewek przy zejściu na plażę metalowe siatki. Wśród ogradzanych roślinek znalazł się również wasz krzew pełniący rolę idealnej kryjówki. Co do Stevena to na razie nigdzie go nie dostrzegłaś.
Alliana - 2016-02-13, 15:49

Minęłam strażników i skierowałam się na plażę. Po drodze pobieżnie przyjrzałam się pracującym - w końcu to małe miasteczko, oficjalnie nie dzieje się tu zbyt wiele, więc moje umiarkowane zainteresowanie powstającym ogrodzeniem nie powinno wydać się nikomu podejrzane. Zastanawiałam się, czy tę zmianę planowano już od dawna, czy może jej wprowadzenie miało jakiś związek z nami. Nie spodziewałam się raczej, by stał za tym Team Aqua - jeśli coś podejrzewali, to pewnie woleliby się po prostu na nas zaczaić. Obawiałam się raczej, że to jakiś starszy mieszkaniec przyuważył, jak właziłam w nie ze Stevenem, uznał, że się tam gzimy, i postanowił stanąć w obronie moralności. Czy coś. Oby nie, bo gotów jeszcze donieść babci. Myśl o takim scenariuszu spowodowała też, że nie odważyłam się przystanąć i zagadnąć któregoś strażnika. Jeszcze by się okazało, że pasuję do rysopisu.
Daisy7 - 2016-02-13, 16:05

- Hej - usłyszałaś za sobą głos Stevena w momencie, gdy o mały włos nie dostałaś zawału, gdyż bez uprzedzenia zaszedł cię od tyłu i położył rękę na twoim ramieniu. Kiedy już unormowałaś przyspieszone tętno, spojrzałaś na chłopka. - Och, wystraszyłem cię? Przepraszam. Co tu się dzieje? - zapytał, przyglądając się robotnikom. Gdy odpowiedziałaś mu zgodnie z prawdą, że nie masz pojęcia, co bądź kto zmusił straż miejską do takiego zajęcia, zacmokał. - Przynajmniej mamy pewność, że dzisiaj rano niebiescy tu nie zabalują - ledwo skończył to mówić, aż tu nagle dostrzegłaś zarys znanej ci osoby. Liam! Stoi na uboczu przy ogrodzonych już drzewach i wytężając wzrok, wpatruje się gdzieś w odległe morze. Wygląda na to, że was nie widzi.
Alliana - 2016-02-13, 16:16

Sama popatrzyłam na wodę w zatoce. Czy Watermoll dostrzegł jakieś poruszenie, czy patrzy tylko kontrolnie? Tak czy siak, chyba lepiej nie zdradzać się ze zbyt wielkim zainteresowaniem. Odezwałam się przyciszonym głosem: - Może nie muszą od razu sami się ruszać, w końcu mają obserwatora na miejscu. Nie odwracaj się, Liam jest tu i patrzy na morze. Może lepiej jeszcze stąd nie odchodzić, skoro on czuwa. Ale przejdźmy się trochę po plaży, żeby nie było, że stoimy tu jak kołki. - Z tymi słowy ruszyłam spacerem w stronę drugiego końca plaży. Wypuściłam też Monę, żeby naprawdę wyglądało to na zwykły spacer. No i niech sobie mała rozprostuje łapki, skoro jest ku temu okazja.
Daisy7 - 2016-02-13, 16:23

Steven był zaskoczony tym, co mu powiedziałaś, jednakże oparł się pokusie i posłusznie nie obrócił głowy. Oczywiście nie mógł sobie darować takiej okazji, by trochę podenerwować swojego rywala (a przynajmniej tak się zachowuję), więc podczas spaceru po plaży cały czas trzymał cię za rękę. Kiedy znaleźliście się na horyzoncie Watermolla, kątem oka dostrzegłaś, że facet was ujrzał. Co prawda wyrazu jego twarzy nie widziałaś, ale od razu cofnął się, a potem odwrócił i odszedł szybkim krokiem ze spuszczoną głową. Gdy poinformowałaś swojego towarzysza, że badacz wodnych Pokemonów odszedł, ten uśmiechnął się złośliwie.
- Mamy kolejny dowód. Zachował się zupełnie tak, jakby nie chciał, żebyśmy go tu zobaczyli, zwłaszcza o poranku, gdy często kręcą się tu jego niebiescy przyjaciele. Myślę, że w normalnej sytuacji podszedłby do nas i zaczął coś gadać, żeby tylko przerwać nam spacer - podzielił się z tobą swoimi przemyśleniami.

Alliana - 2016-02-13, 16:33

- Och, no nie wiem. To znaczy, nie wątpię, że jest zamieszany w tę sprawę, ale czy to akurat można potraktować jako dowód? Może po prostu nie chciał nam przeszkadzać - zasugerowałam spokojnie. - Albo, jeśli nie ma tyle taktu, tak go ten widok zniesmaczył, że nie wytrzymał i poszedł do domu - prychnęłam ze śmiechem. - Tak czy inaczej, skoro on sobie poszedł, a przed głównymi siłami niebieskich chroni nas Straż Miejska, to chyba na razie wszystko jest w porządku i możemy zająć się czym innym. Na przykład treningiem! Chciałabym podszkolić trochę Sagara, ale nie bardzo wiem, jak powinny wyglądać takie totalnie pierwsze ćwiczenia. To w końcu jeszcze dzieciak, nawet jeśli jest całkiem sporych rozmiarów.
Daisy7 - 2016-02-13, 18:05

- Szkoda, że nie widziałem jego miny, kiedy nas zobaczył - zachichotał Steven. - Trening o poranku? Widzę, że sił ci nie brakuje, panienko Casthairs - dodał pogodnie, po czym puścił twoją rękę i kazał ci zostać w miejscu, gdzie stoisz, podczas gdy sam odszedł spory kawałek, by nakreślić nogą na piasku boisko jak do pojedynku. Sam zatrzymał się naprzeciwko ciebie na drugim końcu prowizorycznej areny. - To co, mały trening? Nie będzie to zwykła walka, bo mój Frogadier nie będzie atakował, ale sprawdzimy, jak Sagar radzi sobie z poruszaniem się na lądzie. Co prawda zapewne zazwyczaj będziesz używać go do wodnych starć, ale nie zaszkodzi poćwiczyć też na stabilnym podłożu. Jak się zmęczy, przeniesiemy się do morza, hm? - zaproponował, wypuszczając z balla niebieską żabę, którą miałaś już okazje podziwiać podczas treningu Taja, gdy był jeszcze Marillem.
Alliana - 2016-02-15, 17:28

- Brzmi świetnie! - zgodziłam się, sięgając już po pokeball Laprasa. Wypuściwszy go, najpierw poświęciłam chwilę czasu na przywitanie się z nim i pogłaskanie go po długiej szyi. Musiałam też trochę wprowadzić mojego młodzieńca w temat: - Hej, Sagar, co powiesz na mały trening? Na razie na lądzie, ale nie martw się, wkrótce będziesz mógł się też popluskać. Widzisz tę żabę? To Frogadier, będzie dzisiaj twoim przeciwnikiem. Ale nie musisz się niczego bać, tak naprawdę nic ci z jego strony nie grozi - dodałam jeszcze na wszelki wypadek, pamiętając, że młody bywa strachliwy. - To co, jesteś gotowy? - zapytałam, wskazując mu gestem, by ustawił się przede mną. Miałam nadzieję, że Sagar potraktuje to wszystko jako dobrą zabawę, nie chciałabym, żeby się zestresował.
Daisy7 - 2016-02-15, 18:08

Sagar był bardzo wylewny przy powitaniu, więc już po chwili twarz miałaś całą mokrą od jego śliny. Przecież grzechem byłoby nie wylizać buzi swojej pani na dzień dobry, prawda? Zauważyłaś, że stworek tryska dziś energią i z chęcią przystąpił do treningu. Zwłaszcza, że nie musiał obawiać się oberwania jakimś ciosem od Frogadiera. Z wykonywaniem Water Gunu na odległość szło mu naprawdę dobrze, ale strasznie się zirytował, kiedy dostał polecenie zbliżenia się do przeciwnika i zaatakowania z bliska. Chodziło głównie o to, że musiał się przemieścić, a takie człapanie płetwami po piasku było katorgą w porównaniu do błogiego pływania. Gdy był już wystarczająco zmachany, zrobiliście sobie kwadrans odpoczynku, po czym przenieśliście się do wody. To znaczy tylko wasze Pokemony, wy wydawaliście im rozkazy z brzegu. Ćwiczenia potrwały do 8:40.
- No dobrze, moi mili! - zawołał Steven. - Chyba możemy skończyć na dzisiaj. Macie teraz czas na zabawę i pływanie - oznajmił, a ucieszone Pokemony od razu zmieniły nastawienie z bojowego na przyjacielskie. - Myślę, że powinniśmy do nich dołączyć - dodał po chwili Stone.
Zanim zdążyłaś się zorientować, co młodzieniec ma przez to na myśli, byłaś już przez niego niesiona. Podniósł cię i nie zważając na wszelkiego rodzaju prosty siłą zabrał do wody. Dopiero kiedy tafla sięgała mu ponad biodra, postanowił wrzucić cię do zbiornika. Tak, w ciuchach, have fun!

Alliana - 2016-02-16, 15:18

Wpadłam do wody z przeraźliwym piskiem, a wynurzyłam się z niej z bojowym okrzykiem na ustach.
- Jak śmiesz! Przygotuj się na ZEMSTĘ! - Nie tracąc czasu, zaczęłam hojnie ochlapywać Stevena. Skoro ja już byłam cała mokra, to on też powinien. Nie będzie litości!
Kiedy tak śmiałam się i pluskałam, nawiedziła mnie refleksja, że w sumie to aż dziwne, że udało mi się spędzić tyle dni nad samym morzem i do tej pory ani razu się nie wykąpać. Przecież lubiłam wodę. No dobrze, może i zaczęłam dzięki Stevenowi w pełni korzystać z uroków Foxhills, wciąż jednak wolałabym zostać najpierw uprzedzona! Chęć zaopatrzenia się w strój kąpielowy to chyba nie jest jakaś wielka fanaberia! Ale musiałam przyznać, że mimo jego braku, na razie bawiłam się całkiem dobrze.

Daisy7 - 2016-02-16, 18:44

Steven udawał oburzonego twoją zemstą, ale oczywiście nie potrafił długo wytrzymać z groźną miną, więc po chwili wybuchł śmiechem. Do zabawy przyłączyły się również wasze Pokemony i tak oto całą czwórką chlapaliście się w morzu. Kiedy byłaś już przemoczona do suchej nitki i stałaś niedaleko brzegu, ale plecami do niego, usłyszałaś za sobą znajomy głos, który gawędził z innym, którego nie kojarzyłaś.
- Och, spójrz, ta szalona młodość - powiedział pierwszy.
- I dobrze. Tyle ich. Pluję sobie w brodę, że nie spróbowałem tylu rzeczy, gdy nie musiałem jeszcze uważać na te wszystkie cholesterole, ciśnienia i inne - odparł drugi. - Swoją drogą czy to nie nasza dumna, Steven Stone? Nigdy nie widziałem go z dziewczyną. W sumie to jej nie kojarzę. Pewnie nietutejsza.
- Co? Ta dziewuszyna co się z nią chlapie? A gdzieś tam nietutejsza. To wnuczka Eleonory.
- Co ty mówisz, Watermoll? Doprawdy? Skąd wiesz?
- Święta prawda, przyrzekam. A wiem, bo mój syn się z nią koleguje. Gdyby była trochę starsza, może z moim by się tak chlapała, a ja w końcu doczekałbym się synowej. Bo wnucząt to na pewno nie dożyję - westchnął, a ty zrozumiałaś, że ten znajomy głos należy do ojca Liama.
- Nie przesadzaj, nie przesadzaj. Wiesz coś więcej o tej wnuczce pani Casthairs? Na długo przyjechała do babki? - dopytywał drugi, nieznany ci człowiek.
Niestety, a może na szczęście, dalszej rozmowy nie wychwyciłaś, bo dwaj mężczyźni za bardzo się oddalili. Za to obok ciebie pojawił się Stone, który objął cię troskliwie ramieniem.
- Czyżby już o nas plotkowali? - zaśmiał się, udowadniając, że nie wstydzi się przebywania w twoim towarzystwie.

Alliana - 2016-02-17, 11:22

Poczułam, że oblewam się rumieńcem. Czy oni naprawdę musieli gadać o mnie przy mnie?! Nabrałam w dłonie chłodnej wody i opryskałam sobie nią twarz, mając nadzieję, że trochę to pomoże i nie będę czerwona jak burak. Tylko się nie odwracaj, a wszystko będzie dobrze, powtarzałam sobie. Udawaj, że nic nie słyszałaś. Swoją drogą, wygląda na to, że starszy Watermoll nadal nie ma pojęcia, że jego synalek jest jednak całkiem obrotnym facetem i jakąś dziewczynę już sobie znalazł.
- Na to wygląda. No ale wiesz, moja babcia i Sophie wybrały się na wycieczkę, więc ktoś w miasteczku musi za nie wyrabiać dzienną normę ploteczek.

Daisy7 - 2016-02-17, 12:24

- Na wycieczkę? - zainteresował się Steven. - Nic mi nie wspominałaś. A dokąd? Na długo? - zaczął wypytywać, przez co poczułaś się trochę jak na przesłuchaniu na komisariacie.
Przy okazji wyszliście z wody i odwołaliście wasze Pokemony do kulek. Stone oznajmił, że z chęcią zaprosiłby cię na śniadanie do "waszej" kawiarni, ale w przemoczonych ciuchach to tak niezbyt. Wtem wpadł na pomysł, byś poszła do niego na posiłek. Będziesz mogła skorzystać z prysznica i przebrać się w coś suchego, bo ma sporo ciuchów siostry, z których ta już wyrosła, a on w tym czasie sam przygotuje coś zjadliwego, a przy okazji ciepłego, żebyście się nie przeziębili po harcach w morzu. To chyba pierwszy raz, kiedy byłabyś u niego w domu. W końcu dotychczas przesiadywałaś jedynie na podwórku chłopaka.

Alliana - 2016-02-18, 12:42

- Pojechały do Vermilion, oglądać jakieś tańce. Wracają dopiero w sobotę - odparłam, wyciskając sobie wodę z włosów. - Hm, no nie wiem... - Troszkę się wahałam. - Ten twój plan brzmi wspaniale, ale co jeśli twoja siostra nagle się tu zjawi i dozna ataku wściekłości, widząc, że ktoś miał czelność dotknąć jej ciuchów? - Uśmiechnęłam się. Swoją drogą, byłam całkiem ciekawa tej siostry. Steven zwykle jakoś nie palił się do snucia opowieści o swojej rodzinie. Może przynajmniej uda mi się coś o niej wywnioskować, jeśli zobaczę w końcu jego dom.
Daisy7 - 2016-02-18, 13:54

- Nie zjawi, bez obaw - zaśmiał się. - Jest daleko stąd w regionie Kalos, gdzie robi magisterkę z pokemonologii. Zresztą i tak nie miałaby nic przeciwko. Nie nosi już tych ciuchów, jedynie zalegają w szafie i jest im smutno, że nikt ich nie wyciąga - wyjaśnił, śmiejąc się cicho pod koniec. - Rozumiem, że skoro nie obawiasz się już o Amandę, to możemy bez przeszkód iść do mnie, tak?
Dwudziestotrzylatek nie czekał na odpowiedź. Zamiast tego złapał cię za rękę i zaciągnął do swojego domu.
- Z góry przepraszam za bałagan - westchnął, przekręcając w drzwiach klucz. - Zapraszam - dodał, przepuszczając cię do środka jako pierwszą.
Na początku znalazłaś się w niewielkim przedsionku mieszkania, gdzie żadne śmieci nie rzucają się po ziemi. Są tu wieszaki, jakaś szafka oraz stojak na buty. Po zdjęciu obuwia przeszliście do kolejnej części domu, czyli korytarza, od którego wychodzą drzwi do różnych pomieszczeń. Większość z nich jest otwarta. Steven zaprowadził cię do całkiem przestronnej łazienki, a następnie zniknął na chwilę, by przynieść ci komplet suchych ubrań do przebrania. Luźna, fioletowa bluzka bez żadnych nadruków z rękawami 3/4, dżinsowe szorty, a nawet nowiutki, nieodpakowany komplet bielizny i skarpetek. Jedyne czego nie otrzymałaś to biustonosza, ale twój nie przemókł tak bardzo, a byłoby dosyć niezręcznie, gdybyś dostała nawet tą część garderoby. Stone oznajmił, żebyś się nie krępowała i wzięła gorący prysznic, bo w domu i tak jesteście tylko we dwoje, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.


Alliana - 2016-02-19, 20:58

Podziękowałam chłopakowi za dostarczone ciuchy. Kiedy zostałam już sama, przez chwilę z ciekawością rozglądałam się po łazience, szukając jakichś ciekawych elementów - ale tylko wzrokiem, grzebać Stevenowi po szafkach nie zamierzałam. W końcu wzruszyłam ramionami i zaczęłam zdejmować z siebie przemoczone ubrania. Zaczynało mi już być naprawdę chłodno, więc ciepły prysznic stawał się coraz bardziej zachęcającą perspektywą. Miałam tylko nadzieję, że opanowanie temperatury i siły strumienia nie będzie przedstawiało sobą takiego problemu, jak to się czasem zdarzało, kiedy człowiek próbował skorzystać z czyjegoś...
Daisy7 - 2016-02-19, 23:21

Łazienka Stevena wydaje się dosyć normalna. Przy umywalce pasta i szczoteczka, na półkach różne męskie kosmetyki, chociaż nie ma ich specjalnie dużo, a na pralce kilka niedbale rzuconych bluzek. Czyżby to był ten cały bałagan, za który przepraszał? Kiedy weszłaś pod prysznic i przekręciłaś kurek, o dziwo woda nie zaczęła lecieć. Próbowałaś na różne sposoby. Dopiero po chwili odkryłaś tajemnicze zabezpieczenie, którego trzeba było się pozbyć. Niestety strumień lodowatej wody wystrzelił prosto na ciebie. Już miałaś wypuścić słuchawkę prysznicową, ale na szczęście jakiś głosik rozsądku podpowiedział ci, że jeśli to zrobisz, ochlapiesz całą łazienkę Stona, czego z pewnością wolałabyś uniknąć. Po dobrych dwudziestu minutach byłaś gotowa do opuszczenia pomieszczenia, a gdy tylko wyszłaś na korytarz, poczułaś aromatyczny zapach, który doprowadził cię do kuchni. Dwudziestotrzylatek uśmiechnął się na twój widok, a następnie wziął od ciebie mokre ciuchy, by wywiesić je na słońcu. Kiedy zasiedliście do stołu, ujrzałaś jeszcze ciepłe grzanki z jajkiem. Ale to nie byle jakie grzanki, bo w środku mają wyżłobione serducho. Nie trzeba być znawcą kuchni, by przygotować taki uroczy posiłek. Do picia macie natomiast zieloną herbatę.
- I co, dobre są ciuchy? Nie za duże? Amanda ma podobną sylwetkę ciała do twojej, więc uznałem, że będzie ci wygodnie w jej ubraniach - zapytał troskliwie, po czym życzył ci jeszcze smacznego.

Alliana - 2016-02-20, 15:56

- Ojej, jak uroczo! - zachwyciłam się na widok grzanek i pocałowałam Stevena w policzek. Dopiero potem zabrałam się za kosztowanie tych rarytasów. - Całkiem dobrze czuję się w tych ubraniach. Dzięki za użyczenie ich. - Co prawda gdyby nie jego dzikie pomysły, to w ogóle nie byłoby takiej potrzeby, no ale nie będę mu przecież tego wypominać. - I za pyszne śniadanie, oczywiście! Następnym razem to ja muszę koniecznie coś dla nas przygotować. - Co prawda nie byłam mistrzynią kuchni, ale Steven wiecznie zapraszał mnie do kawiarni, a teraz sam dla nas pichcił, więc czas najwyższy, abym i ja się czymś wykazała.
Daisy7 - 2016-02-20, 16:22

Steven zaczerwienił się lekko, a żeby to wytłumaczyć, stwierdził cicho, że strasznie gorąco się zrobiło w kuchni po korzystaniu z kuchenki. Oczywiście było to zwyczajne kłamstwo. Tym bardziej, że podczas dotykania jego policzkami wargami, czułaś lekki chłód bijący od ciała dwudziestotrzylatka. Ach ci faceci.
- Nie ma sprawy. W obydwóch kwestiach - odparł, po czym uśmiechnął się, gdy obiecałaś przyrządzić mu coś dobrego, kiedy nadarzy się ku temu odpowiednia okazja. - Trzymam za słowo. Sklerozy też nie mam, więc już się nie wykręcisz, hehehe.
Smaczne tosty zjedliście w przyjemnej atmosferze, a kiedy skończyliście, Stone wstawił naczynia do zmywarki. Jednocześnie zapytał, czy masz jakieś plany na dzisiejszy dzień.

Alliana - 2016-02-20, 16:52

O tak, mój drogi, mam w planach wykorzystanie nadarzającej się okazji do bezkarnego myszkowanie w domu babci! No, ale te akurat plany są ściśle tajne, a poza tym chyba nie zejdzie mi na tym jednym zajęciu cały długi dzień. Czym więc jeszcze mogłabym się dziś zająć?
- Na pewno będę musiała wybrać się dzisiaj do sklepu, bo w workach z karmą dla pokemonów widać już dno, a w dodatku nie wiem, jak stoję z produktami dla siebie. Poza tym... co powiesz na to, żeby powtórzyć dzisiaj wycieczkę nad nasze jeziorko? Kadir jest już o krok od ewolucji. - Byłam pewna, że oczy zabłysnęły mi pożądliwie, kiedy o niej wspomniałam.

Daisy7 - 2016-02-20, 17:36

- Widzę, że przejęłaś obowiązki pani domu i postanowiłaś być wzorową gospodynią jak twoja babcia - zaśmiał się, słuchając, jak opowiadasz o swoich planach odnośnie wizyty w sklepie, by uzupełnić zapasy karmy i jedzenia. - Uuu, ewolucja w Gyaradosa? Z chęcią to zobaczę! Mało Pokemonów ma aż tak efektowną przemianę. To znaczy każda wygląda niesamowicie, ale zamian małej rybki w potężnego, kilkumetrowego węża morskiego to... sama rozumiesz. O, przy okazji będziesz mogła zobaczyć mojego kolejnego stworka, jeśli zasłużysz - wyszczerzył się. - To co, zabierasz mnie na ciężką tułaczkę po sklepach ze sobą, czy napiszesz do mnie potem, jak będziesz gotowa na wycieczkę? - dopytał.
Alliana - 2016-02-20, 19:03

- E tam, zaraz wzorową gospodynią, ja tu się tylko troszczę o to, żeby nie paść z głodu wraz z całą gromadką pokemonów. A może chodźmy nad jezioro już teraz? Zakupy mogę zrobić też po powrocie. - Tak, mnie też ekscytowała perspektywa tej ewolucji i nie zamierzałam zwlekać z doprowadzeniem do niej. Poza tym jeśli teraz pobędę ze Stevenem, to może później uda mi się zarezerwować więcej czasu na nieprzerwaną eksplorację domostwa babuni, bez myśli o tym, że muszę się jeszcze gdzieś tego dnia udać.
Daisy7 - 2016-02-20, 20:22

- A w sumie czemu by nie - zgodził się Steven, dodając, że przez ten czas powinny wyschnąć ci ubrania, więc w drodze powrotnej zajdziesz jeszcze po nie, jeśli będziesz chciała.
Po opuszczeniu domu Stona poszliście tą samą drogą co wczoraj i po kilkudziesięciu minutach trafiliście na polankę z jeziorkiem. Dzisiaj nie jest jednak takie puste, ponieważ przy brzegu tapla się stworek, któego z początku wzięłaś za zwykły liść lilii wodnej. Okazało się jednak, że jest to Lotad - Pokemon wodno-trawiasty według twojego towarzysza.
- W sumie... Może Magikarp spróbowałby z nim zawalczyć? Jeśli wygra, zdobędzie cenne poziomy - zaproponował ci niebieskowłosy.


Alliana - 2016-02-22, 17:20

Zmierzyłam Lotada ciekawskim spojrzeniem. całkiem urocze stworzenie, przynajmniej kiedy człowiek już się zorientował, że to w ogóle jest pokemon. Ale nie na tyle urocze, by je zaraz łapać, a to oznacza, że...
- ...Tak, myślę, że w sam raz się nada na przeciwnika - oświadczyłam z uśmiechem. Wypuściłam Magikarpia i pomachałam do niego z brzegu. - Cześć, Kadir! Dzisiaj znowu masz okazję, żeby trochę wprawić się w walce. Zaatakuj Lotada za pomocą Tackle, wykorzystując element zaskoczenia. Jednak na wypadek, gdyby błyskawicznie doszedł do siebie, wykonaj szybki unik, a następnie ponownie użyj Tackle, wkładając w ten cios całą swoją siłę!

Daisy7 - 2016-02-22, 18:38

L: Swift Swim - Kiedy podczas walki pada deszcz, szybkość Pokemona podwaja się. Szybkość spada do normalnej, gdy pogoda się zmienia.
M: Swift Swim - Kiedy podczas walki pada deszcz, szybkość Pokemona podwaja się. Szybkość spada do normalnej, gdy pogoda się zmienia.
--------------------------
Kiedy Magikarp znalazł się w wodzie, wysłuchał twoich poleceń i przystąpił do działania. Niesamowite, że jest taki chętny do walki i nie strzela żadnych fochów ani nie ucieka. Może wyczuwa, że niewiele brakuje mu do ewolucji? O ile Pokemony w ogóle przeczuwają takie zmiany, ale niewykluczone że tak. W każdym razie Kadir zaatakował jako pierwszy, używając do tego Tackle, który odebrał 46HP oponentowi. Niestety rybce nie udało się uniknąć Astonisha, który odebrał 31HP, ale nie wystarczył twojego podopiecznego do tego stopnia, by nie mógł uderzyć ponownie Tacklem (-46HP). Ostatnim ruchem w tej rundzie jest Growl, który zmniejsza statystykę ataku Magikarpia o 10%.

Lotad: 129/221HP
Magikarp: 150/181HP (-10% AT)

Alliana - 2016-02-22, 18:52

Byłam zachwycona nowym podejściem Magikarpia do tematu walk. Może po prostu po ostatnim zwycięstwie poczuł się bardziej pewny siebie i zaczęło mu się to podobać? Tak czy inaczej, było mi to bardzo na rękę, a moją radość można było wyraźnie usłyszeć w moim głosie, gdy wydawałam podopiecznemu kolejne komendy: - Dobrze, Kadir, zaserwuj mu jeszcze jedno Tackle, a potem odpłyń kawałek, zanurkuj na większą głębokość, i kolejny atak - też Tackle - wyprowadź od dołu. Może to nieco zaskoczy Lotada! - Czułam się trochę głupio, powtarzając cały czas jedną i tę samą nazwę ataku, ale co poradzić, kiedy Magikarp nie dysponował szczególnie rozbudowanym wachlarzem ciosów? Mogłam przynajmniej spróbować wysilić się na jakąś nieco bardziej wymyślną taktykę.
Daisy7 - 2016-02-22, 19:35

No to teraz niespodzianka i... czas na Tackle w wykonaniu Kadira. Rybka podpłynęła do przeciwnika i uderzyła go z płetwy (dosłownie), po czym zaczęła zwiewać. Ze względu na zmniejszony atak twojego podopiecznego cios odebrał nie 46HP, a o 3 punkty mniej, czyli 43HP, ale to nadal niezły wynik. Przeciwnik podczas swojej kolejki dopadł Magikarpia krytycznym Astonishem (-62HP), jednakże po chwili dostał w ramach odwetu również krytycznym, lecz Tacklem, który rybka zastosowała wynurzając się spod wody w formie zaskoczenia (-86HP). Cios odebrał idealnie tyle punktów życia, ile zostało Lotadowi, co oznacza, że ten mdleje, a Kadir zwycięża! Za wygraną otrzymuje 2lvl. Zanim zdążyłaś pogratulować stworkowi, ten zaczął błyszczeć, a wręcz świecić. Po raz kolejny miałaś zaszczyt oglądać proces ewolucji i to jaki widowiskowy! Po chwili było już po wszystkim, a przed tobą w jeziorze znajduje się potężny wąż morski.
- Zabawnie wygląda Gyarados w takim niewielkim jeziorku - zaśmiał się Steven. W sumie to ma racje. Pewnie Kadir spłoszył już wszystkie okoliczne stworki zamieszkujące wodny zbiornik.

Lotad: 0/221HP - LOSE!
Magikarp: 88/181HP (-10% AT) - WIN!

Gyarados
Imię: Kadir

Poziom: 19
Typ:
Ewolucja: Magikarp (20lvl) -> Gyarados (Mega Stone) <-> Mega Gyarados
Ataki: Splash, Tackle, Thrash
Charakter i historia: Alliana otrzymała Magikarpia za zajęcie trzeciego miejsca w drobnych pokazach w Foxhills Town, w których wzięła udział razem z Azumarillem Tajem. Będąc Magikarpiem zachowywał się jak typowy przedstawiciel swojego gatunku. Dopiero po ewolucji jego cechy charakteru wyszły na jaw. Gyarados, dzięki trosce jakiej doświadczył od swojej trenerki, jest niezwykle wierny i posłuszny Ali, chociaż jako rybka lubił jej uciekać. Do walk rwie się jak mało kto, ale niestety zwykle działa pochopnie i zdecydowanie bardziej woli typową nawalankę silnymi ciosami niż przemyślane taktyki. Czasem bywa mściwy, a do tego ma niezawodną pamięć, więc nie pozwoli zasiąść na swoim grzbiecie nikomu, kto kiedykolwiek go zdenerwował. Wracając do Alliany, to uważa ją trochę za bezbronną księżniczkę, którą należy chronić przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dziewczyna lepszej obstawy nie mogła sobie wymarzyć, jednakże czasem wąż morski bywa zdecydowanie zbyt nadopiekuńczy w stosunku do niej.
Umiejętność: Intimidate - Kiedy Pokemon wchodzi do walki, siła ataków przeciwnika spada o jeden poziom. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie słabszych Pokemonów maleje o 50%.
Trzyma: ---

Alliana - 2016-02-24, 14:03

Z przejęciem obserwowałam pojedynek, a później ewolucję mojego pokemona. W jej trakcie musiałam przycisnąć dłonie do ust, żeby powstrzymać się od radosnego pisku. I oto on, nareszcie, mój własny majestatyczny Gyarados! Przez dłuższą chwilę w nabożnym skupieniu karmiłam oczy jego widokiem. W końcu wyszeptałam do Stevena: - Jaki wspaniały...! - Zaraz potem popędziłam, by stanąć na samym brzegu jeziorka i, wyciągając ręce do mojej rybeńki, zawołać: - Hej, Kadir, ależ wyrosłeś! Jestem z ciebie taka dumna! Jak się teraz czujesz?
Daisy7 - 2016-02-24, 17:48

Kiedy podbiegłaś do Kadira i zaczęłaś do niego mówić, ten pochylił swój wielki łeb i delikatnie szturchnął nim twoje ciało, jakby liczył na pieszczoty. Co do tej delikatności to chyba miało tak być, ale w rezultacie o mało nie straciłaś równowagi. Oprócz tego wydał też głośny ryk w odpowiedzi na pytanie o samopoczucie. Uczucie takie, jakbyś miała słuchawki i niespodziewanie huknęła z nich muzyka przygłośniona do maksimum. Oczywiście wąż morski nie zdaje sobie sprawy ze swojej potęgi, jaką zyskał, ale wygląda na bardzo szczęśliwego. Chyba nie mógł doczekać się tej przemiany tak samo jak ty.
Alliana - 2016-02-24, 18:17

Złapawszy równowagę, przystąpiłam do głaskania stwora po pysku, wciąż nieco ogłuszona. - Ach, mój ty pieszczochu - mruczałam pod nosem. W końcu poklepałam go po raz ostatni, cofnęłam się o krok i obrzuciłam krytycznym spojrzeniem niewielki zbiornik wodny, którego sporą część zajmował mój podopieczny.
- Chyba rzeczywiście trochę ci tu ciasno, co? Może będzie lepiej, jeśli na razie wrócisz do pokeballa, a przy najbliższej okazji pozwolę ci popływać w morzu, hm? - Zakładałam, że teraz Kadir nie będzie już tak skory do ucieczki. A skoro już o pływaniu mowa... Odwróciłam się do Stevena. - Hej, jak myślisz, gdzie mogę zdobyć HM Surf? - zapytałam, ledwie powstrzymując się od chciwego zacierania rąk.

Daisy7 - 2016-02-24, 18:33

Gyarados przytaknął swym wielkim łbem, kiedy mówiłaś, że chyba jest mu za ciasno w jeziorku. Bez narzekań zgodził się na powrót do kulki w zamian za wypuszczenie go do morza przy najbliżej okazji.
- Czyżbyś miała naprawdę poważne plany względem Kadira? - uśmiechnął się Steven, słysząc twoje pytanie dotyczące HMu Surf. - Na pewno można je gdzieś kupić, ale to raczej w większym mieście typu Celadon no i pewnie kosztują duuuużo więcej niż TMy, dlatego więcej osób decyduje się na skorzystanie z usług kogoś, kto posiada Pokemona umiejącego ten atak i jest skory do nauczenia go innego stworka. Problem w tym, że nie za bardzo orientuję się, kto w pobliżu mógłby oferować takie prywatne lekcje, ale jeśli chcesz, popytam starych znajomych. Na pewno będą wiedzieć.

Alliana - 2016-02-25, 14:29

- Oj, czy zaraz takie poważne? Chcę po prostu pozażywać wycieczek na wielkim wężu morskim, czy to tak wiele? - Wydęłam usta, ale zaraz się roześmiałam. - No tak, w takim razie ja również wolałabym, żeby Kadir nauczył się tego od kogoś innego. Jeśli możesz popytać, to będę szalenie wdzięczna. Swoją drogą, macie tu jakieś ciekawe wysepki albo coś podobnego? Mogłabym już zacząć dobierać sobie cele takich ekspedycji... - Rozmarzyłam się, ale szybko wróciłam do rzeczywistości. Takie rzeczy to dopiero w jakiejś nieokreślonej przyszłości, a na razie musiałam pamiętać o bardziej przyziemnych sprawach, takich jak choćby zakupy. - To co, będziemy już wracać?
Daisy7 - 2016-02-25, 19:16

- Jasne, nie ma sprawy. Co do wysp to chyba kilka za zatoką jest, ale to raczej niewielkie. Jeśli myślałaś o czymś większym to spory kawałek dalej jest Tilikule, też nieduża, jednakże ma chociaż nazwę i coś się chyba na niej znajduje. A zaraz obok Tilikule mieści się Layuda, zdecydowanie większa i posiadająca rozległe jaskinie. Kiedyś gniazdo miał tam sam Zapdos, ale nie wiem, czy się gdzieś nie wyniósł, kiedy zaczęło zjawiać się zbyt wiele turystów. W każdym razie do tych obydwóch trzeba by było płynąć kilka ładnych godzin, więc to bardziej wyprawa na minimum dwa-trzy dni z nocowaniem w namiocie i takie tam, żeby mieć jeszcze czas pozwiedzać, a potem znów kilkugodzinny powrót - poinformował cię Steven, kiedy wracaliście do miasteczka.
Po dotarciu do Foxhills, zaszłaś na chwilę do Stone'a, aby się przebrać w swoje wyschnięte już ubrania i zwrócić mu te należące do Amandy.
- Jeśli uda mi się czegoś dowiedzieć z tym Surfem, to zadzwonię albo napiszę. A jutro tradycyjnie o szóstej spotykamy się przy plaży. Możesz czekać tam, gdzie stał dzisiaj Liam, bo w krzakach niestety się już nie schowany - oznajmił mężczyzna, po czym pocałował cię czule w usta i podziękował za mile spędzony dzień, życząc przy okazji spokojnego wieczoru.

Alliana - 2016-02-29, 15:21

- Okej, dziękuję - odparłam, tuląc się do niego na pożegnanie. Mm, kochany był ten mój Steven... Ale nie czas na rozmarzenie, mam dziś jeszcze parę rzeczy do zrobienia! Kiedy chłopak już odszedł, weszłam do domu babci. Umyłam ręce, po czym zabrałam się za przeglądanie dostępnych produktów, żeby dowiedzieć się czy muszę uzupełnić jakieś zapasy, kiedy pójdę do sklepu po karmę. Sprawdzając zawartość lodówki i szafek, szukałam też jakiejś kuchennej inspiracji, bo nie bardzo wiedziałam, co mogłabym przyrządzić sobie dziś na obiad.

----------
Znaczy, karmę już w sumie mam z nagrody za ostatni tydzień. Może mi ją jakoś wprowadzisz? Bo dopiero co było jęczenie, że się kończy, więc samo dopisanie jej trochę naruszy kontinuum. :v

Daisy7 - 2016-02-29, 17:00

kk // masz jakiś pomysł na swój tematyczny tydzień? C:
----------------
Okazało się, że kuchenne szafki i lodówka są uzupełnione w stu procentach, a wręcz wypchane po brzegi. Znalazłaś sporo produktów, których wcześniej nigdy nie widziałaś w kuchni babci. Ciekawe czy staruszka chciała ci zrobić tym miłą niespodziankę, czy po prostu uznała, że jak ty zrobisz zakupy, to wybierzesz najdroższe artykuły spożywcze i potem, kiedy będzie ci musiała za nie oddać kasę, pójdzie z torbami. W szafce pod zlewem odkryłaś też ogromne pokłady karmy dla Pokemonów, więc w sumie nie masz chyba potrzeby, aby iść do marketu. Ewentualnie jutro, coby nie musieć jeść sczerstwiałego chleba ani śliskiej wędliny. A odnośnie obiadu to możesz zaszaleć, ponieważ składniki znajdziesz zarówno na coś banalnego jak jajecznica albo spaghetti, jak i na coś godnego kilkugwiazdkowej restauracji.

Alliana - 2016-02-29, 19:40

Zarzucę paroma rzeczami, które radują moje serce, może coś z tego wybierzesz. Ogólnie: rysunek, fotografia, literatura, fantastyka (byle nie w formie standardowego europejskiego średniowiecza/renesansu). Randomowe duperele: motyw monarchii (srsly, nic nie przyciąga mojej uwagi tak bardzo jak tytuł cesarski), smoki (zwłaszcza takie bardziej chińskie), szarzy kosmici, wianki z kwiatów.
----------------
Bardzo ucieszyły mnie te znaleziska. Nie tylko nie musiałam wydawać pieniędzy, ale i wychodzić z domu, co miało niebagatelne znaczenie, bo wycieczka do lasu zmęczyła mnie na tyle, bym nie paliła się teraz do taszczenia siat z zakupami. Przez chwilę w zamyśleniu wpatrywałam się w paczkę makaronu, rozważając różne opcje, ale ostatecznie zdecydowałam się właśnie na spaghetti. Zdecydowanie nie miałam zamiaru porywać się na nic bardziej skomplikowanego. Nie dość, że ogólnie trochę brakowało mi doświadczenia w kuchni, to jeszcze ostatnio wypadłam trochę z wprawy - dzięki babci sama musiałam przygotowywać sobie co najwyżej kanapki, ewentualnie tylko trochę jej pomóc przy konkretniejszych daniach. Nie, spaghetti w zupełności mi wystarczy.

Daisy7 - 2016-02-29, 20:27

wow, dzia ^^
----------------------------
Przygotowanie spaghetti nie było dla ciebie żadnym wyzwaniem, tym bardziej, że sos miałaś już w słoiku i jedyne co tobie pozostało, to ugotowanie makaronu, a potem przygotowanie go według instrukcji zamieszczonej na etykietce. Postanowiłaś dać się trochę ponieść fantazji i użyć własnej ziołowej mieszanki, ponieważ przyprawy zawarte w gotowym sosie były słabo wyczuwalne, a przez to cały smak zdawał się mdły. Ostatecznie usiadłaś przy stole z talerzem gorącego przysmaku późnym popołudniem. Jedząc, rozmyślałaś, kiedy by tu przeszperać pudła. Zrobić to jeszcze dzisiaj czy może poświęcić na ową czynność cały jutrzejszy dzień? Z rozmyśleń wyrwał cię dźwięk dzwoniącego telefonu. Kiedy odebrałaś, usłyszałaś głos Liama. Byłaś lekko zaskoczona, ale było to niczym w porównaniu do szoku jakiego doznałaś, gdy ten zaprosił cię do siebie dziś na dziewiętnastą, tłumacząc, że chce z tobą porozmawiać o czymś ważnym, a także przedstawić ci kogoś, jak to ujął, "specjalnego".

Alliana - 2016-03-05, 17:03

Czyżby chodziło o kogoś z Teamu Aqua? Pewnie tak. Ciekawe tylko, czy to zaproszenie wynika z chęci zwerbowania mnie, czy może raczej... usunięcia sobie z drogi. Zauważył przecież, że dostrzegłam tamtą bandanę, wie też, że trzymam się ze Stevenem i mam tendencję do kręcenia się w strategicznym miejscu. Niby niewiele, ale może jednak wystarczająco, żeby chcieć się mnie pozbyć. Na tę myśl zrobiło mi się nieco słabo i musiałam oprzeć się o ścianę. Pewnie rozsądnie byłoby teraz zmyślić, że jestem zajęta i niestety nie mogę się u niego zjawić... Jednocześnie jednak czułam dziwną pokusę, żeby się tam zjawić. Może byłabym w stanie dowiedzieć się czegoś o ich planach? No i Steven zalecał, żeby traktować Liama normalnie, tak jakbym niczego nie podejrzewała, a przecież jeszcze niedawno z przyjemnością zgodziłabym się na tę propozycję.
- Uh, okej... - Zabrzmiało to chyba niezbyt entuzjastycznie, więc szybko dodałam radośniejszym głosem: - Chętnie wpadnę.
Po zakończeniu rozmowy z Watermollem miałam zamiar niezwłocznie powiadomić Stevena o tym spotkaniu i poprosić go, żeby zaczaił się gdzieś w pobliżu, tak żeby w razie czego ktoś mógł pospieszyć mi na ratunek. Sama też nie jestem całkiem bezbronna, pomyślałam, upewniając się, że mam pod ręką pokeballe Kadira i Taja.

Daisy7 - 2016-03-05, 17:46

- Okey, w takim razie do dziewiętnastej, pa! - powiedział wesołym głosem Liam, po czym się rozłączył.
Postanowiłaś poinformować o wszystkim Stevena, a także poprosić go o dodatkową eskortę, czyli zaczajenie się w pobliżu domu Watermolla. Mówiąc szczerze to niezbyt sensowne, bo przecież nie przewidziałby, że za chwilę zostaniesz ugodzona nożem i nie wbiegł na czas, by przeszkodzić mordercy. Z drugiej strony... co? O czym ty w ogóle myślisz? Przecież nie grasz w żadnym idiotycznym horrorze, a Liam na pewno nie ma wobec ciebie tak mrocznych zamiarów. Kiedy trochę ochłonęłaś, wybrałaś numer swojego chłopaka i zadzwoniłaś do niego. Kiedy odebrał, wytłumaczyłaś mu całą sytuację. Niestety Stonowi nie przypadł ten pomysł do głowy, chociaż przedtem sam namawiał cię, abyś udawała, jakbyś nie wiedziała o niczym związanym z Teamem Aqua. Ostatecznie przestał zrzędzić i powiedział, że pozwala ci iść na to spotkanie, ale masz mieć przy sobie cały czas włączony pokedex i będzie blisko, a gdyby działo cię cokolwiek podejrzanego, twoim obowiązkiem jest natychmiastowe poinformowanie go o tym i najlepiej wymknięcie się z domu Watermollów. Ugh, czyżby znowu napad manii rozkazywania innymi?

Alliana - 2016-03-12, 11:51

Jak zwykle, kiedy w głosie Stevena pojawiał się ten autorytarny ton, poczułam falę irytacji. I kolejną, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że ma on całkiem sporo racji i jak najbardziej powinnam postąpić zgodnie z jego zaleceniami, więc nie bardzo mogłam się z nim nawet o to pokłócić. Potwierdziłam więc tylko, że tak właśnie zrobię. Kiedy skończyliśmy omawiać tę sprawę, zerknęłam na wyświetlacz pokedexu, żeby sprawdzić, ile w ogóle miałam czasu do tego durnego spotkania. O planowanym myszkowaniu w domu mogłam pewnie już dziś zapomnieć, a nie bardzo wiedziałam, czym jeszcze mogłabym się zająć, jeśli nie okaże się, że powinnam już biec do Watermolla. Cóż, najwyżej spędzę ten czas na zabawie z Moną.
Daisy7 - 2016-03-12, 12:49

Kilka godzin ci jeszcze zostało, ale uznałaś, że nie ma już sensu na rozpoczęcie przeszukiwań domu babci, więc wolny czas postanowiłaś przeznaczyć na zabawę z Moną. Samiczka bardzo ucieszyła się z możliwości powariowania, chociaż musiałyście uważać, by przypadkiem nie zniszczyć tu niczego. Jeszcze by się okazało, że ten wazon w salonie stojący na szafce to nie zwykły bubel za 20$, ale super wyjątkowy i drogocenny zabytek z epoki ming, za którego zniszczenie Eleonora odesłałaby cię do domu. Kiedy o tym pomyślałaś, przypomniała ci się mama. Jakoś się nie odzywa. Pewnie myśli, że całymi dniami szukasz Loritza, więc nie chce ci przeszkadzać, podczas gdy sama zarywa nocki na ulepszaniu i rozwijaniu Revelation. Na tego typu przemyśleniach zleciało ci całe popołudnie, aż do wieczora, kiedy to musiałaś udać się do Liama. Ze Stevenem spotkałaś się po drodze. Skrył się w krzewach rosnących przy ogrodzeniu posiadłości Watermollów. Coś w głowie wyszeptało ci, że zachowujecie się idiotycznie, ale nie było już odwrotu. Sama weszłaś na podwórko, gdzie tym razem nie powitał cię żadnego niebieski psiak, po czym zapukałaś do drzwi, które po chwili otworzył ci starszy Watermoll.
- Dobry wieczór, Alliano - przywitał się, wyciągając serdecznie dłoń przed siebie. - Liam wspominał, że masz przyjść. Jest w swoim pokoju. Śmiało, wchodź i się rozgość. Gdybyście chcieli herbatki czy coś na ząb, jestem do waszej dyspozycji. Przełożyli mecz mojej ulubionej drużyny i nie mam co robić. Sama rozumiesz. Możemy potem zamówić pyszną pizzę z bekonem i zjeść ją we trójkę - rozgadał się jak zwykle, wpuszczając cię do środka.

Alliana - 2016-03-12, 14:49

Przywitałam się i podziękowałam za te wszystkie propozycje, po czym ruszyłam na górę. Nie szłam zbyt szybko, bo i nie spieszyło mi się szczególnie do stanięcia oko w oko z Liamem, a po drodze myślałam o tym, jak to wspaniale się składa, że ojciec badacza jest akurat w domu. Był dla mnie bardzo życzliwy, ale przede wszystkim miałam nadzieję, że Liamowi i spółce jakoś tak głupio będzie mordować gościa, kiedy starszy pan krząta się piętro niżej. W zasadzie to ta cała koncepcja z morderczymi zapędami Watermolla zaczynała mi się wydawać coraz słabiej zakotwiczona w rzeczywistości. No bo jakże to, tu takie urocze powitanie i podmuch domowego ciepełka, a potem schodami na górę i prosto w oślizgłe łapska Teamu Aqua? Nieprawdopodobne!
Kiedy stanęłam pod drzwiami pokoju Liama, musiałam wziąć parę głębokich oddechów, by się uspokoić. Wreszcie zapukałam.

Daisy7 - 2016-03-12, 15:24

- Proszę! - zawołał Liam zza drzwi, a kiedy je otworzyłaś i weszłaś do środka, nieźle się zdziwiłaś.
Po pierwsze, pokój mężczyzna jest bardzo czysty i uporządkowany w przeciwieństwie do reszty pomieszczeń w tym domu, gdzie wszędzie walają się jakieś duperele, kartony, deski i inne mniej lub bardziej dziwne rzeczy. Po drugie, w kąciku gdzie znajduje się kanapa i fotel skierowane do telewizora jest też mały stolik do kawy, a na nim nakryte trzy miejsca. Mówiąc nakryte mam na myśli, że przy każdym znajduje się mały talerzyk, łyżeczka i filiżanka, a pośrodku oprócz tacki z pokrojonym ciastem (widać, że kupione), stoi też imbryczek. Sophie i Eleonorze z pewnością by się podobało, ale wy nie macie przecież sześćdziesiątki na karku. Po trzecie i chyba najdziwniejsze, trzydziestolatek ma na sobie elegancką, białą koszulę oraz czarne spodnie niewykluczone, że od jakiegoś garnituru. Liam nie zwraca jednak na to żadnej uwagi i swobodnym głosem poprosił, byś usiadła przy jednym z trzech miejsc (dla ścisłości wskazał ci to na fotelu).
- Co słychać? Jak ci minął dzień? Słyszałem, że twoja babcia pojechała gdzieś na dłużej z sąsiadką. W sumie dobrze się składa, bo nasze spotkanie może się trochę przedłużyć - powiedział, kiedy obydwoje usiedliście przy małym stoliku.

Alliana - 2016-03-19, 10:55

Poczułam się trochę nieswojo. Może też powinnam ubrać się bardziej elegancko i teraz będę wyglądać głupio? Jednak Liam nic nie wspominał, że to tego typu spotkanie. A zresztą, czym ja się w ogóle przejmuję? Coś szybko przeszłam od "mogę zginąć!" do "mogę zginąć w nieodpowiednim stroju!".
- Och, to był naprawdę dobry dzień. Nie uwierzysz, ale udało mi się dzisiaj doprowadzić do ewolucji Kadira! Jest przewspaniały, jestem z niego taka dumna... - Moja ekscytacja nie była udawana, o Gyaradosie mogłabym nawijać nie tylko przed Liamem, ale i przed samym szefem zespołu Aqua, czy kogo oni tam mieli. Po niewczasie zdałam sobie sprawę, że może lepiej byłoby trzymać karty przy sobie i nie powiadamiać mężczyzny, jakimi konkretnie pokemonami dysponuję, bez przemyślenia sprawy. No, ale ta informacja aż sama cisnęła się na usta! Od tej pory postanowiłam być ostrożniejsza, więc kiedy wspomniał o wyjeździe babci, skinęłam tylko głową, a nie powiedziałam mu, jak długo ma jej nie być. - Och, naprawdę? - zdziwiłam się lekko, gdy powiedział, że spotkanie może się przedłużyć. Może to tylko moja paranoja, ale czy to nie zabrzmiało bardzo złowróżbnie?

Daisy7 - 2016-03-19, 12:02

Kiedy mówiłaś Liamowi o ewolucji Kadira, ten zdawała się być kompletnie nieobecny. Nawet nie patrzył na ciebie, lecz co chwilę zerkał na zegarek i okno, jakby spodziewał się coś w nim ujrzeć. Żeby nie wyjść na całkowicie niezainteresowanego, jedynie kiwał głową i potakiwał, chociaż byłaś pewna, że i tak nie usłyszał, o czym do niego mówisz. Zachowuje się dziwnie i trochę jakby się czymś stresował, ale przecież przed chwilą miał taki swobodny ton. Na twoje zdziwienie nie zwrócił nawet uwagi, gdyż chwilę po nim rozległo się ciche postukiwanie w szybę. Zaskoczona spojrzałaś w tamtym kierunku i ujrzałaś czyjąś twarz. Watermoll energicznie wstał z kanapy i podszedł do okna, które otworzył, a następnie pomógł wejść przez nie do środka ciemnoskórej kobiecie. Pomijając jej nietypowy ubiór i sposób, w jaki się tu dostała, najbardziej wstrząsnęła tobą jej bandanka, której nawet nie stara się ukryć. Team Aqua! Pewnie wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha, ale trudno opanować mimikę twarzy w takiej sytuacji. Liam zresztą też uśmiecha się nerwowo i jedynie tajemnicza babka wygląda na zupełnie wyluzowaną.
- Alliana, poznaj proszę Emily. Emily, to Alliana - przedstawił was sobie trzydziestolatek, na co Emily z tajemniczym uśmieszkiem, który nie schodzi jej z twarzy ani na moment, wyciągnęła przed siebie rękę na powitanie.


Alliana - 2016-03-21, 17:03

Nie mogłam nie zwrócić uwagi na zachowanie Liama. Czyżby bał się tej kobiety? Może była jakąś szychą w Teamie i chciał dobrze wypaść w jej obecności? Albo pracowała dla nich jako zabójczyni i bał się, że z rozpędu utłucze nie tylko mnie, ale i jego? No chyba że mu się po prostu strasznie podobała i to przez to był taki nerwowy. W sumie to ta opcja by mnie aż tak bardzo nie zdziwiła.
- Cześć - powiedziałam, starając się, by zabrzmiało to pogodnie i przyjaźnie. Może nie zabiją mnie tak od razu, jeśli będą myśleć, że nie widzę w nich zagrożenia. Zaraz potem z przejęcia chyba trochę odjechał mi peron, bo radośnie rzuciłam: - Też lubię czasami wejść sobie oknem.

Daisy7 - 2016-03-21, 18:36

Kiedy powiedziałaś, że również lubisz czasem wejść przez okno, nastąpiła grobowa cisza. Chociaż w gruncie rzeczy trwała krótko, miałaś wrażenie, że ciągnie się w nieskończoność, ponieważ zdołałaś odnotować wyraz twarzy Liama, a określić go można jednym skrótem "WTF?!". Na szczęście po chwili Emily parsknęła głośną salwą śmiechu.
- Uhh... przepraszam - zachichotała, powstrzymując się przed kolejnym "wybuchem". - Miło wiedzieć, że twoja koleżanka jest wygimnastykowana. To z pewnością stanowi dla nas jej spory atut. Mam nadzieję, że twój tata mnie nie usłyszał?
- Wątpię. Nawet jeśli to pewnie pomyślał, że opowiedziałem Allianie jakiś przezabawny kawał - odpowiedział Watermoll widocznie uspokojony reakcją ciemnoskórej kobiety, nawet sam lekko się uśmiechnął, po czym wskazał ręką na miejsca przy stole. - Siadajcie, dziewczyny. Mamy przecież ważną sprawę do obgadania.

Alliana - 2016-03-21, 19:06

Liam i przezabawny kawał, aha. No cóż, przynajmniej udało mi się rozbawić tę całą Emily, nawet jeśli wyszłam przy tym na wariatkę. Ja chociaż miałam dość przyzwoitości, żeby wejść przez drzwi. No właśnie, przez te jej skradanki starszy Watermoll nie ma pojęcia, że ona tutaj jest i być może czyha na moje życie. Niedobrze.
- Mamy? - wyraziłam swoje zdziwienie, już po raz kolejny tego wieczoru. Miałam nadzieję, że tym razem doczekam się wreszcie jakiegoś wyjaśnienia. Posłusznie usiadłam, wodząc wzrokiem od Liama do Emily i z powrotem. Nie czułam się zbyt komfortowo ze świadomością, że jako jedyna spośród obecnych nie wiem, o co tu w ogóle chodzi.

Daisy7 - 2016-03-21, 19:21

- Tak, mamy - odpowiedziała zaskoczona twoją niewiedzą Emily, ale szybko zrozumiała, co się tu dzieje i karcąco spojrzała na Liama. - Zaraz, ty jej nic nie powiedziałeś?
- No... no nie. Myślałem, że wspólnie poinformujemy ją o wszystkim, kiedy już przyjdzie - odrzekł przepraszającym głosem.
- Ty to naprawdę czasem... eh, szkoda słów. Biedulka. Cud, że tu w ogóle przyszła, nie mając pojęcia, czego od niej chcesz. Pewnie o mały włos nie dostała zawału, kiedy weszłam tu przez okno, bo zgaduję, że o mnie też jej nie napomniałeś, prawda?
- Nie - przytaknął speszony Watermoll, posyłając ci przepraszający uśmiech, jakby dopiero doszło do niego, jak bardzo musiałaś się czuć wyobcowana do tej pory, a w sumie to nadal się tak czujesz, bo nikt nie przeszedł jeszcze do sedna sprawy.
- Zaraz we wszystko cię wprowadzimy, bez obaw. Najpierw jednak chciałabym zapytać, czy mówi ci coś symbol na mojej chustce albo nazwa "Team Aqua"? I pamiętaj, że bez względu na to, jaką decyzję zaraz podejmiesz, nie możesz mówić nikomu o tym, co stąd wyniesiesz, zgoda? To dla twojego i naszego bezpieczeństwa - poinstruowała ciemnoskóra kobieta.

Alliana - 2016-03-27, 21:45

Hm, a więc Emily wcale nie chciała czynić tego spotkania AŻ TAK tajemniczym, tylko Liam oczywiście zawalił sprawę. W sumie ciekawe, czy po prostu zapomniał, czy też obraził się, że trzymam się ze Stevenem, i chciał ograniczyć kontakty ze mną do minimum? Cóż, jeśli tak, to proszę bardzo, nie będę protestować! No, ale to nie był czas na pielęgnowanie mojej ostatnio nabytej niechęci do Watermolla. Musiałam skupić się na odgrywaniu osoby kompletnie nie zorientowanej w temacie działań ich organizacji. Przeniosłam wzrok na chustkę dziewczyny, jakbym musiała dokładnie przyjrzeć się symbolowi.
- Okej - potwierdziłam, że zachowam milczenie. Brzmiałam chyba trochę niepewnie, ale nie powinno to raczej nikogo dziwić, skoro Emily sama przed chwilą przyznała, że mogłam być przestraszona tą całą sytuacją, a tego typu prośby zwykle nie zwiastowały przecież niczego dobrego. - Ee, widziałam podobny znaczek na przepasce w koszu na śmieci w kuchni Li... - zająknęłam się, zerkając szybko na mężczyznę. Pewnie wolałby ukryć fakt, że tak nieostrożnie obchodził się z przedmiotem mogącym ich zdradzić, więc nie zdziwiłabym się, gdyby teraz się na mnie zdenerwował. Ale zaczęłam ten temat, więc lepiej było dokończyć. - ...Liama.

Daisy7 - 2016-03-27, 22:30

mam nadzieję, że nie zjesz mnie za ścianki ;-;
-------------------------
Rzeczywiście kiedy wypaliłaś o chustce z symbolem skrzyżowanych kości, którą dostrzegłaś w koszu na śmierci Liama, Emily spiorunowała go wzrokiem. Ten głośno przełknął ślinę, czekając na wyrok.
- Mógłbyś być chociaż czasem odrobinę ostrożniejszy? - syknęła nieprzyjaźnie. - Ja rozumiem, że na pewno zrobiłeś to przypadkiem, bo innej opcji nawet nie biorę pod uwagę, ale co jeśli twój tata zobaczył nasz znak? Na pewno wie, jaką organizację reprezentuje.
- Nie. Miałbym już w domu totalny sajgon i pewnie skończyłbym w walizkami na zewnątrz. Wiesz, jaki on ma do tego stosunek. Nie rozumie, że działamy w słusznej sprawie. Ale obiecuję, że nie będę tak lekkomyślny - odparł poważnym tonem Watermoll, a kiedy skończył mówić do ciemnoskórej kobiety, na moment zmroził cię chłodnym spojrzeniem w stylu sceptycznego i ironicznego "dzięki". Jeśli chcecie totalnie pogorszyć między sobą stosunki, to jesteście na świetnej drodze ku temu.
- Jak już zapewne się domyślasz, ten symbol oznacza Team Aqua, czyli drużynę, do której ja i Liam należymy. Jeśli cokolwiek mówi ci ta nazwa, to z pewnością kojarzysz ją z czymś złym, bo niestety ludzie są tępi i nie potrafią zrozumieć, że to do czego aktualnie dążymy, jest dobre - westchnęła, jakby właśnie straciła wiarę w całą ludzkość. - Spotkamy się tu po to, by zaprosić cię w szeregi naszego zgrupowania. Normalnie nie dajemy takiej propozycji ludziom od tak, ale twój przyjaciel Liam ma o tobie bardzo dobre zdanie i powiedział, że możesz się nam przydać.
- Cóż... nie wiem, czy moje zdanie się trochę nie zmieniło. Ostatnio zauważyłem, że Alliana mnóstwo czasu spędza z młodym Stonem, a jak wiemy, ma on bardzo... hmm... mylne wyobrażenie na temat naszej organizacji - oznajmił trzydziestolatek, nie ukrywając swojej niechęci wobec twojego ukochanego. Zresztą kiedy mówił, iż spędzasz z nim dużo czasu, zabrzmiało to tak, jakbyś popełniała grzech śmiertelny.
- Stone? Steven Stone? - zapytała zaskoczona Emily, przenosząc świdrujący wzrok na ciebie. - Co cię z nim łączy? - dodała bez ogródek.

Alliana - 2016-04-02, 12:19

Omnomnomnom *konsumuje* Ale tak naprawdę to nie, nie mam nic do ścianek, gwóźdź można wbić i obrazek powiesić, od razu przytulniej się robi.
-------------------------
Wzruszyłam ramionami, próbując nieco zbagatelizować mój związek ze Stevenem. Nie miałam jednak zamiaru mu całkowicie zaprzeczać, bo i tak Liam widział już zbyt wiele, byłoby więc oczywistym, że kłamię. Ale już niechęć do wyjawiania swojego romantycznego zaangażowania mogła, jak sądziłam, ujść mi płazem - w końcu czy nastolatka na wakacjach u surowej babci musi palić się do opowiadania o swoich randkach dorosłym ludziom?
- Jest moim kolegą. Wydaje się bardzo miły i dobrze mi się z nim spędza czas - odparłam, na przeszywające spojrzenie Emily odpowiadając własnym, pełnym niezrozumienia, dlaczego zupełnie obca kobieta nagle ma pretensje o to, jak dobieram sobie znajomych. - A tak w ogóle to nie obraziłabym się, gdybyście zechcieli mi wyjaśnić, do czego tak właściwie dążycie, bo póki co to niewiele rozumiem.

Daisy7 - 2016-04-02, 15:24

x'D
----------------------
- Chcemy zaproponować ci dołączenie do Temu Aqua - oznajmiła spokojnie Emily, sięgając po kawałek ciasta, które powoli skonsumowała, a potem jeszcze popiła herbatą, jakby celowo przedłużała moment wtajemniczenia cię w szczegóły dotyczące ich organizacji. - Jak zapewne się domyślasz, mamy dużo wspólnego z wodą, a mówić dokładniej z wodnymi Pokemonami. Uważamy, że to właśnie one mają w sobie największy potencjał i pomogą nam naprawić ten plugawy świat. Zajmujemy się wszystkimi Pokemonami wodnymi, ale naszym głównym celem jest pewna legenda, którą niegdyś widziano w tych okolicach. Mamy dowody, które potwierdzają, że ten Pokemon nadal od czasu do czasu pojawia się w zatoce. Jeśli mi nie wierzysz, porozmawiaj sobie z Liamem. Kilka lat temu krytykował to, co robimy, ale kiedy bliżej zapoznaliśmy go z naszymi celami, przyznał nam rację. No a my nie pogardzimy dodatkowym specjalistą od wodnych Poków w swojej drużynie.

Alliana - 2016-04-06, 18:28

No jak na razie to mnie nie przekonali. Uniosłam brwi, pełna sceptycyzmu.
- Wiecie co, trochę mi tu brakuje konkretów. Po co wam niby ta legenda? Chcecie ją złapać? I co dalej? W ogóle co wam się tak bardzo nie podoba w tym świecie? Nie mówię, że nie ma na nim żadnych problemów, ale nie posuwałabym się do określenia go plugawym. - Zaczynałam się rozpędzać, co chyba nie było rozsądne, ale cóż poradzę, że to, co usłyszałam, brzmiało cokolwiek naiwnie. - I co tak szczególnego widzicie akurat w wodnych pokemonach? Serio pytam. Bardzo je lubię, ale myślę, że każdy typ ma swoje słabe i mocne strony, więc chciałabym wiedzieć, dlaczego wyróżniacie właśnie ten. - Nie mogłam powiedzieć, że ten sposób myślenia, według którego jeden typ pokemonów jest lepszy od innych, jest mi zupełnie obcy. Wręcz przeciwnie, słowa Emily sprawiły, że natychmiast pomyślałam o matce. Tyle że ona preferowała pokemony psychiczne... i gdybym już koniecznie musiała wybierać, po której stronie się opowiedzieć, to jej przyznałabym rację. Zwłaszcza że widziałam, czego potrafi z ich pomocą dokonać.

Daisy7 - 2016-04-07, 18:57

- Za dużo pytań - westchnęła Emily, łapiąc się dwoma palcami za czoło, przymykając przy tym oczy, jakby skupiała się nad czymś lub próbowała nad sobą zapanować.
- Uhm... To może ja postaram się jej to w miarę wyjaśnić - zaproponował Liam, po czym nie czekając na odzew od ciemnoskórej kobiety, którego zapewne i tak by się nie doczekał, zaczął odpowiadać ci pokrótce na zadane pytania. - Tak, chcemy ją złapać, ale nie dokładnie tak, jak ci się zdaje. Nie zamierzamy jej trzymać w ballu. Będzie miała własny wodny zbiornik, który znajduje się pod kontrolą Teamu Aqua. Tam nasi specjaliści od wodnych Poków, czyli w tym ja będziemy pracować nad tym Pokemonem, by dokładnie zbadać jego i możliwości, jakie posiada. Później spróbujemy wpoić mu jeszcze trochę więcej nowej wiedzy, by był niemalże niezniszczalny - poinformował cię z dumną w głosie. Pewnie sporo w tym wszystkim jest jego wkładu. - Co do świata i tego, dlaczego według nas jest plugawy, nie mamy teraz czasu na takie filozoficzne i długie wywody. Po prostu uważamy, że panuje na nim zbyt dużo zła, które odbija się szczególnie na Pokemonach. Jeśli chodzi o wodne Poki, po prostu uważamy je za wybitnie silne, a równocześnie potrafiące się świetnie bronić i przede wszystkim inteligentniejsze od stworków innych typów.
- Wystarczy. Twoja przyjaciółka wie już wszystko, czego chciała się dowiedzieć. Ze względów bezpieczeństwa nie możemy przecież zdradzić jej wszystkiego, bo gdyby nie zechciała do nas dołączyć, mogłaby nas wydać komuś... nieodpowiedniemu - wtrąciła niby neutralnym głosem, jednak usłyszałaś delikatne rozgniewanie i ostrość wmieszane między słowa jej wypowiedzi. - Nie każemy ci podejmować takiej decyzji od razu. Wracaj do domu, pomyśl o tym, prześpij się i daj nam werdykt za dzień czy dwa. Prosiłabym jednak, abyś z nim nie konsultowała się w tej sprawie. To rozmowa między naszą trójką - uściśliła.

Alliana - 2016-04-11, 19:49

Własny wodny zbiornik, aha. Legenda na pewno będzie przeszczęśliwa. A Liamowe odpowiedzi na moje pytania o filozofię tego ich zespołu to już była kompletna żenada. Podejrzewałam, że wcale nie chodzi o brak czasu czy zaufania, a po prostu żadne z nich nie ma tych kwestii porządnie przemyślanych. Może jakiś charyzmatyczny lider wyprał im mózgi. No, mojego jeszcze żaden nie dopadł, więc bynajmniej nie miałam zamiaru się do nich przyłączać. Tylko jak ja się teraz z tego wyplączę...
- Oczywiście - odparłam, wstając. - Dzięki za tę rozmowę, była bardzo interesująca. To do zobaczenia! - Tak po prawdzie miałam szczerą nadzieję nie oglądać ich nigdy więcej, ale mówienie im tego wprost byłoby zbyt głupie nawet jak na mnie. Uśmiechnęłam się na pożegnanie i ruszyłam do wyjścia.

Daisy7 - 2016-04-12, 18:03

Liam odprowadził cię do drzwi wyjściowych, by przypadkiem nie wzbudzić podejrzeń ojca albo nie złapać u niego minusa. Starszy Watermoll był szczerze zawiedziony, że już wychodzisz, ale w końcu odpuścił sobie namawiania cię i wrócił do salonu, by dokończyć oglądanie przerwanego programu. Kiedy już miałaś wychodzić, trzydziestoletni badacz Pokemonów niespodziewanie zatrzymał cię, łapiąc ręką drzwi, które zaczęłaś otwierać. Zaskoczona spojrzałaś na niego.
- Radzę ci zgodzić się dołączyć do naszej organizacji, ale jeśli jednak zdecydujesz inaczej, musisz zerwać wszelką znajomość ze Stevenem. Inaczej będziesz miała przerąbane. Tylko nikomu ani słowa, że ci to powiedziałem - odrzekł poważnym i zdawać by się mogło, że zatroskanym głosem, w którym nie brakowało też niepokojącej nutki groźby.
Chwilę później znalazłaś się już na zewnątrz przed domem Watermollów, gdzie ciało owiał ci zimny podmuch wiatru.

Alliana - 2016-04-16, 12:48

No nieźle. Ale mimo słów Liama, nadal ani w głowie mi było się do nich przyłączać, nawet jeśli tylko celem infiltracji. Nie miałam najmniejszej ochoty bratać się z tym towarzystwem, a poza tym już czułam, że zaraz bym wpadła w łapy policji i nikt by nie uwierzył, że ja tu tylko zbieram informacje, żeby ich później pokonać. Zrywać kontaktu ze Stevenem też nie planowałam, a myśl, że miałabym się zacząć z nim ukrywać tylko dlatego, że Team Aqua czyha, budziła we mnie zimną furię. Nie będą mi mówić, co mam robić! Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam do siebie, snując wizje, w których ścierałam tę ich żenującą grupkę na proch z pomocą Kadira i spółki. Może i mało realistyczne, ale za to jakie satysfakcjonujące! Może odrobinę poprawi mi to humor, nim nawiążę kontakt ze Stevenem, co miałam zamiar zrobić, kiedy tylko trochę się oddalę od domu Watermollów.
Daisy7 - 2016-04-16, 13:22

Szłaś wzdłuż drogi niczym bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili. W sumie o mało do tego nie doszło, kiedy Steven zasłonił ci oczy dłońmi z zaskoczenia, zachodząc cię od tyłu. Na szczęście zanim zdążyłaś się zdenerwować, cmoknął cię w policzek, a potem opuścił ręce, by móc wsunąć jedną z nich do twojej i zacisnąć je w uścisku. To nieco ostudziło twoje emocje.
- Jak tam spotkanie? Kiedy obserwowałem, jak idziesz przez podwórko Watermollów, wyglądałaś na spiętą. W sumie nadal czuję, że coś jest nie tak. Pewnie nawet zapomniałaś, że ukrywam się w okolicy, co? Czego on chciał? - zapytał zatroskany mężczyzna.

Alliana - 2016-04-16, 13:38

- Błagam, nie zaskakuj mnie tak, kiedy akurat wracam ze spotkania z typami spod ciemnej gwiazdy - upomniałam go, ale tonem raczej żartobliwym. Następnie rozejrzałam się podejrzliwie po otoczeniu i dopiero potem przystąpiłam do relacjonowania spotkania ściszonym głosem. Pokrótce opowiedziałam Stevenowi o ich propozycji, powtórzyłam mu też ostatnie słowa Liama. - Rozumiesz chyba, że nie mam najmniejszego zamiaru się na to zgadzać. Nie dołączę do nich, ale też nie będę chować się po kątach, bo taką mają fanaberię. Musimy coś z nimi zrobić, i to szybko! - syknęłam wściekle.
Daisy7 - 2016-04-16, 15:27

Jak można się było domyślać, Steven wpadł w istną furię, gdy usłyszał, co mu opowiedziałaś. O dziwo najbardziej zdenerwowała go końcówka twojej opowieści, gdzie poinformowałaś go na temat "rady", jaką otrzymałaś od Liama. Kompletnie nie przejął się tym, że macie stuprocentowe potwierdzenie, iż koleś należy do Teamu Aqua i razem ze swoją kompanką zaproponowali ci dołączenie w ich szeregi.
- On ci groził - wysyczał przez zęby, by powstrzymać się od wrzaśnięcia na całe gardło. - Powinienem tam iść i mu przywalić. Teraz to już po prostu przegiął. Ale pewnie dalej jest u niego ta laska. W takim razie jutro z rana jego twarz pozna się bliżej z moją pięścią - postanowił, zaciskając mocno ręce. - I śpisz dzisiaj u mnie - dodał głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Alliana - 2016-04-16, 15:43

Ugh, te jego autokratyczne tendencje znowu podniosły swój brzydki łeb. Doskonale rozumiałam jego zdenerwowanie, ale rozstawiać mnie po kątach nie będzie ani Team Aqua, ani on.
- Nie, nie, nie. Liam to płotka i nie warto tracić na niego sił i czasu. - Zawahałam się. - No chyba że ma w rękawie jakiegoś asa, ale nie wygląda mi na takiego. W każdym razie musimy się jakoś zorganizować. Nie mam jeszcze pojęcia jak to zrobić, ale musimy zadać im taki cios, który naprawdę ich zaboli. Okładanie po mordzie czwartorzędnych członków nie pomoże, a tylko zwróci ich uwagę. To znaczy, i tak już mają mnie na oku, ale przynajmniej nie wiedzą na pewno, że jestem wrogo nastawiona. A co do spania, sądzę, że na razie powinnam być jeszcze całkiem bezpieczna w domu babci. W końcu ta babka sama powiedziała, że da mi czas do namysłu, i chyba naprawdę ma nadzieję, że się zgodzę, więc gdyby mieli mnie zaatakować, to dopiero kiedy będą wiedzieć, że nie ma na to szans. - Tak naprawdę nie miałabym nic przeciwko nocowaniu u Stevena samemu w sobie, plan przeszukania domu babci też zszedł już na dalszy plan w obliczu najnowszych wydarzeń. Odmawiałam dla zasady, żeby nie myślał, że może mi ot tak rozkazywać, a ja natychmiast posłusznie spełnię każde rządanie.

Daisy7 - 2016-04-16, 15:53

- Ugh... No dobra. Nie dam mu w pysk, chociaż wiedz, że teraz o niczym innym bardziej nie marzę. I robię to tylko dlatego, że ty mnie prosisz. No i w sumie mówisz z sensem. Pod wpływem emocji nie myślę racjonalnie, stąd ta pochopna decyzja - przyznał skruszony, pochylając głowę jak psiak, który nasiusiał na dywan. - Ale musimy wymyślić coś takiego, żeby od razu ich zapuszkowali na amen. Trzeba zdobyć niezbite dowody, które przekonają policję, że Team Aqua stanowi duże zagrożenie. Wtedy na pewno im nie odpuszczą tak jak ostatnio. W sumie mam nawet pewien pomysł, ale cóż... jesteśmy pod twoim domem - zauważył, zatrzymując się tuż przy furtce posiadłości Eleonory. - Jesteś pewna, że chcesz spać w nim zupełnie sama? Przecież twojej babci i tak nie ma, a u mnie miejsca pod dostatkiem. Mógłbym przedstawić ci swój plan na spokojnie. No i nie ukrywam, że mimo wszystko byłbym spokojniejszy, wiedząc, iż jesteś przy mnie i nic ci nie grozi. Nie daj się prosić, hm? - dodał, świadomie lub nieświadomie próbując oczarować cię też przy pomocy głosu, który przybrał ton uwodzicielsko-kuszący.
Alliana - 2016-04-16, 17:10

Przygryzłam wargę. Naprawdę chciałam usłyszeć ten plan, a poza tym Steven tak ładnie prosił... Ale jeśli teraz ulegnę temu głosowi, to kto wie, na co jeszcze dam się skusić później? Z trudem powstrzymałam chichot, ale lekkiego rumieńca już nie byłam w stanie. Ostatecznie potrząsnęłam głową i powiedziałam: - Nie, myślę, że dzisiejszą noc spędzę tutaj. Plan możemy omówić rano, ja też się nad tą sprawą zastanowię, może uda mi się wpaść na jakiś pomysł. Jutro znowu spotykamy się na plaży? Potem mógłbyś wpaść do mnie na śniadanie.
Daisy7 - 2016-04-16, 17:51

- Mówił ci ktoś, że jesteś strasznym uparciuchem? - jęknął Steven, kręcąc głową z dezaprobatą. - Niech ci będzie, ale ostrzegam, że jeśli zadzwonię, a ty nie odbierzesz, przychodzę tutaj choćby to był środek noc. A zamknięcie drzwi na zamek nie będzie stanowić dla mnie najmniejszego problemu, hehe - odrzekł z nutką tajemniczości w głosie. - Myślę, że nie ma sensu iść jutro na plażę. Jak cię zobaczą, pomyślą, że im nie ufasz i ich sprawdzasz, a jeśli co gorsza dostrzegliby mnie w twoim towarzystwie, na bank uznaliby, iż wygadałaś mi wszystko, co ci powiedzieli. Ale z propozycji darmowego śniadania przygotowanego przez moją dziewczynę nie odmówię - oznajmił, uśmiechając się szeroko na koniec. - Uważaj na siebie, uparciuchu. Dobranoc - dodał na pożegnanie, przytulając cię do siebie.
Potem Stone odszedł w kierunku swojego domu, a ty, coby niepotrzebnie nie stać tak na dworze, udałaś się do posiadłości Eleonory. Co masz teraz w planach?

Alliana - 2016-04-16, 20:02

Obiecałam pomyśleć nad rozwiązaniem problemu Teamu Aqua, ale na razie wcale nie miałam ochoty na poważne rozważania na ten temat. Najchętniej w ogóle bym o nich zapomniała, ale na to oczywiście nie mogłam sobie pozwolić. Zasługiwałam jednak chyba na małą przerwę. Zaczęłam więc od nakarmienia pokemonów i zorganizowania kolacji dla siebie. Przy okazji oceniłam też stan lodówki, żeby wiedzieć, czy będę miała czym poczęstować jutro Stevena, czy też może powinnam bladym świtem popędzić do sklepu. A potem... potem planowałam włożyć jakieś ciuchy, których nie byłoby szkoda zakurzyć, i zejść do piwniczki.
Daisy7 - 2016-04-16, 21:14

Wspólnie z Pokemonami zjadłaś kolację (-2kg karmy). Oczywiście ty miałaś co innego niż one, ale ostatecznie wszyscy czuliście się najedzeni do syta. Cóż, może to trochę niezdrowe tak objadać się na noc, ale cicho sza. Nie ma babci w domu, więc można zaszaleć, co nie? Co do lodówki to nadal trudno ujrzeć światło wewnątrz niej przez wypchane po brzegi szafki, co rzecz jasna są zasługą przezornej i zawsze ubezpieczonej Eleonory. Akurat kiedy skończyłaś się przebierać, zadzwonił telefon. To Stone sprawdzał, czy wszystko okey. Kiedy zapewniłaś go, iż nic ci nie grozi i zjadłaś kolację (czasem naprawdę zachowuje gorzej niż nadopiekuńcza mama), uspokojony życzył ci ponownie dobrej nocy i się rozłączył. Kiedy znalazłaś się w piwnicy, kolana lekko ci się ugięły. Tu jest tyle gratów, pudeł i wszystkiego innego, że przeszukanie ich wszystkich zajęłoby całą noc albo i więcej. Musisz zdecydować, od czego zaczynasz, bo innej rady nie ma, skoro i tak nie zdążysz ogarnąć całości za jednym razem.
Alliana - 2016-04-16, 22:19

Trochę obawiałam się naruszyć pokłady kurzu, żeby nie było totalnie oczywistym, że tutaj grzebałam. Ale jak inaczej miałabym cokolwiek zdziałać? Cóż, będę po prostu ostrożna, a na potem się zobaczy, jak to będzie wyglądać. W najgorszym wypadku... ee... zainwestuję w sztuczny kurz? Albo po prostu pościeram go ze wszystkiego i w razie czego powiem, że robiłam porządki? Miejmy nadzieję, że babcia tu zbyt często nie zagląda...
Czas zdecydować, od czego rozpocząć pracę. Zaczęłam od podstawowego pytania: czego w ogóle tutaj szukałam? Na pewno chciałam dobrać się do dzienników, o których kiedyś wspomniała babcia. Niestety mówiła też coś o tym, że są zagrzebane pod stertą śmieci. Poza tym nie pogardziłabym czymkolwiek, co powiedziałoby mi coś ciekawego o mamie. Ewentualnie o dziadku, choć nie wiedziałam, czy kiedykolwiek tu mieszkał.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, próbując wybrać stertę gratów, która mogłaby najbardziej prawdopodobnie zawierać takie skarby. Czyli raczej niepochodząca z czasów najnowszych. I to najlepiej jeszcze taka, która się na mnie od razu nie zawali.

Daisy7 - 2016-04-17, 00:18

Niestety większość gratów nie okazała się interesująca. Były to głównie zepsute lub stare i bezużyteczne przedmioty takie jak wyszczerbione kubki, patelnia bez rączki czy też sukienka przerobiona przez mole na szwajcarski ser. W jednym z wyjątkowo sporych kartonów odnalazłaś mnóstwo starych, w większości wyniszczonych, wytartych i odbarwionych pluszaków oraz kilka innych zabawek, które chyba przez kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt lat nie widziały światła dziennego. Na dnie owego pudła znalazłaś również czarno-białą fotografię przedstawiającą małą dziewczynkę z dwoma kucykami ubraną w spódniczkę do kolan i zdecydowanie za dużą flanelową koszulkę. Mała uśmiechała się, a przy tym wyglądała na skupioną. W tle za nią dostrzegłaś fragment plaży i rozległe morze. Dziewczynka przypomina ciebie sprzed dobrych 11-13 lat, jednakże fotka zdaje się być zrobiona znacznie dawniej. Czyżby przedstawiała Mirandę? Jeśli tak to twoja mama jako dziecko wyglądała zupełnie kropka w kropkę jak ty. Odłożywszy fotografię na bok, zaczęłaś szperać w innych opakowaniu zawalonym książkami. Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu trafiłaś na całkiem pokaźny pliczek kopert. Wszystkie są związane sznurkiem, do którego ktoś doczepił kartkę z napisem "korespondencja z Paulem". Paul, Paul... ciekawe kto to, prawda? Tak czy siak to z pewnością coś osobistego. Co postanawiasz?
Alliana - 2016-04-19, 12:34

Sporą część tych przedmiotów można by było bez żalu wyrzucić, żeby nie zapychały niepotrzebnie piwnicy, no ale nie moje Mankey'e, nie mój cyrk. Szkoda tylko, że teraz musiałam się przekopywać przez tonę szmelcu. Fotka prawdopodobnie-mamy była przynajmniej intersująca i miałam zamiar ją zatrzymać. Szkoda, że nie bardzo będę mogła pokazać ją babci, żeby się ostatecznie upewnić, kogo to zdjęcie przedstawia.
Nad stosikiem listów wahałam się dłuższą chwilę. Nie powinnam ich otwierać, ale... No, przyszłam tu z zamiarem przeczytania dzienników babci, więc dlaczego miałabym teraz się powstrzymać przed zajrzeniem do jej korespondencji?
Dokładnie obejrzałam sznurek, żeby się upewnić, że będę w stanie później związać koperty w taki sam sposób. Jeśli nie jest to żadna nadzwyczajna sztuka, to cóż, otwieram. Muszę tylko pamiętać, by ostrożnie obchodzić się z zawartością, bo kto wie, ile te papierzyska mają lat, a nie chciałabym, żeby rozpadły mi się w rękach.

Daisy7 - 2016-04-19, 14:04

Sterta listów zawiązana była na zwykłą kokardę, więc nie powinnaś mieć problemu z zapieczętowaniem jej w ten sam sposób. Kiedy pozbyłaś się sznurka, sięgnęłaś po pierwszy z brzegu list. Zanim go otworzyłaś, zorientowałaś się, że ma najnowszą datę. Każdy niżej został napisany i wysłany wcześniej, więc żeby zachować chronologię zdarzeń, sięgnęła po kopertę z samego dołu z datą 5 stycznia 1968r. Jakby nie było, ma niespełna pięćdziesiąt lat, ale chyba nie rozsypie się na drobny pyłek, kiedy wyciągniesz ze środka zawartość, prawda? Podekscytowana sięgnęłaś po pożółkłą, lekko przerwaną po bokach kartkę z wnętrza koperty. Niestety po rozłożeniu jej okazało się, że tekst kompletnie wyblakł. Widać, że kiedyś coś było na niej napisane, ale teraz gołym okiem na bank tego nie przeczytasz. Hmm.. jakby tu sobie poradzić z ledwo dostrzegalnymi literkami?
Alliana - 2016-04-19, 19:58

Nie bardzo wiedziałam, co z tym fantem zrobić. Zaczęłam od rzeczy oczywistej - poszukania lepszego źródła światła niż oświetlenie piwnicy, po czym mocno wytężyłam wzrok. Delikatnie przejechałam też palcem po papierze, próbując wyczuć, czy podczas pisania nie powstały jakieś wgłębienia. Może wtedy byłabym w stanie coś wykombinować?
Czego jeszcze mogłabym użyć? Nie miałam lupy, a jeśli babcia jakąś posiadała, to mogła przecież trzymać ją gdziekolwiek, więc wolałam na razie nie próbować jej szukać.
Sama na stanie z przyrządów optycznych miałam jedynie Zoom Lens, ale trochę wątpiłam, czy akurat to urządzonko podniesie celność moich strzałów podczas odgadywania literek.
W ostateczności zawsze mogłam podarować sobie ten najstarszy list i zajrzeć do nieco nowszych, licząc na to, że na nich atrament był lepiej zachowany.

Daisy7 - 2016-04-19, 22:11

Samo lepsze światło niestety nie dało wiele. Co prawda tekst stał się odrobinkę bardziej widoczny, jednakże nadal niemożliwy do rozczytania w całości czy chociażby połowie. Wielce pomocny okazał się posiadany przez ciebie przedmiot - Zoom Lens. Wygląda na to, że oprócz pomocy Pokemonowi w walce, ma też zwyczajne zastosowanie jako najzwyklejsze szkło powiększające, czyli mówiąc prościej lupa. Dzięki niewielkiego wynalazkowi udało ci się odczytać treść całego listu, a brzmi ona następująco:
Cytat:
(1) List od Paula do Eleonory, 5 stycznia 1968r.
Witaj El! Sprawdzam, czy nasz sposób działa. Wyjaśnię więcej, ale potwierdź, że list trafił w dobre ręce. Znasz adres. Całuję, P.

No cóż... zbyt wiele to tego nie ma. Może sięgniesz po kolejne?

Alliana - 2016-04-21, 09:57

Oczywiście, że sięgnę po kolejne! Przecież skoro miałam czelność w ogóle rozpocząć ten karygodny proceder, to nie będę przerywać po jednym króciuteńkim liściku, z którego i tak niczego się nie dowiedziałam! Ciekawe, co to za sposób, o którym pisał. Może w następnym liście wyjaśni to Eleonorze, a przy okazji i mnie. Ostrożnie złożyłam ten i schowałam z powrotem do koperty, a dopiero potem sięgnęłam po nieco nowszy, żeby mi się czasem nie pokićkały i nie trafiły do nie swoich kopert.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group