Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Koori - Przygoda Pikachu Daisy

Tete - 2015-02-21, 22:02
Temat postu: Przygoda Pikachu Daisy
Dziennik - niebawem się pojawi!


Info z zgłoszenia:
Przygoda rozpoczyna się w Kanto. Mogą sporadycznie pojawiać się Fakemony. Nie ma nacisku na szybkie odpisywanie. Posty powinny być krótkie.
Celem postaci jest zwiedzanie, poznawanie, świata.
Ulubione typy: ogień, mrok, elektryczny
Nielubiane typy: robaki, stalowe, trujące, niektóre wróżki i ziemne
10 ukochanych pokemonów: Pikachu, Umbreon, Charmander/Charizard, Growlithe/Arcanine, Mew, Quilava, Houndour/Houndoom, Poochyena/Mightyena, Absol, Luxray


Post:
Tyle się ostatnio wydarzyło. Wszystkie te wydarzenia były poruszające. Niektóre potwornie smutne, inne cudownie radosne, lub kompletnie niezrozumiałe. Jednak teraz, gdy minęło już trochę czasu, a ty ponownie jesteś sama przeszłość wydaje się być płaska i niewyraźna. Zupełnie jak zdjęcie wyblakłe na słońcu.
Na starym znaku, obok którego przeszłaś, widniały niewyraźne cyfry "25". Niebo zasnute było chmurami. W powietrzu czuć było wilgoć. Groźba zbliżającego się deszczu sprawiła, że nikt tu się nie kręcił. Jedynie slowpoke wciąż wylegiwał się na brzegu. Wyciągnął się wygodnie na piasku, a koniec ogona wciąż miał zanurzony w wodzie. Wpatrywał się w dal swoim nieobecnym spojrzeniem. Nawet przenikliwy pisk nie wyrwał go z zamyślenia (jesli ten pokemon w ogóle myśli). Rattata wyskoczył z kępy trawy kawałek przed tobą. Biegł dosyć śmiesznie bo zamiast korzystać z wszystkich czterech łapek używał tylko tylnych. W przednich ściskał swój zakręcony ogon. Nawet nie zauważył twojej obecności. Pewnie jedyne na co zwracał, w tej chwili, uwagę był purugly. Kocisko torowało sobie drogę przez wysoką trawę. Mrużąc oczy z wyższością człapał za swoją ofiarą. W końcu nie musiał się specjalnie wysilać. Złapanie niezdarnego rattaty, który właśnie teraz się potknął, nie było zbyt trudne. Kocur pochylił się już. Uniósł zadek do góry. Wbił pazury w zięmię przygotowując się do skoku.
-Podano do stołu -zamruczał strosząc wąsy.

Daisy7 - 2015-02-23, 09:34

Jejku, trafiłam do całkiem ciekawego miejsca i co najważniejsze, nie jest tu tłoczno. Po ostatnich wydarzeniach potrzebuję spokoju, chociaż znając moje "szczęście", nie będzie mi to dane. Usiadłam sobie pod drzewem w cieniu, starając się nie przykuwać niepotrzebnie wzroku innych. Trzeba obczaić, kogo my tu mamy. Może nóż widelec nawiąże z kimś nową znajomość? Hm... Rozmarzony Slowpoke? Nie, dzięki. Zwiewający Rattata? Haha, śmieszny maluch. Kurczę, zaraz zostanie z niego mokra plama. Nigdy nie przepadałam za kotami i wcale nie dlatego, że też jestem ich teoretycznym pokarmem - przerośniętą myszą. Po prostu są jakieś takie wredne i zabijają dla zabawy. Brr... Chyba coś się we mnie obudziło, ponieważ wybiegłam na piasek/trawę i odbiciem przy pomocy ogona wylądowałam tuż przy Puruglym oraz jego potencjalnym obiadem.
- Hej, ty, mamusia ci nie mówiła, że nieładnie jest się bawić jedzeniem? - warknęłam nieprzyjaznym głosem, po czym delikatnie poraziłam prądem łapę kociska, by dać drogę do ucieczki fioletowej myszce. - Zmykaj mały - rzuciłam do gryzonia.

Tete - 2015-02-23, 15:15

Rattata pokiwał łepkiem. Podniósł się nieco niezgrabnie. Zdążył zrobić parę kroków nim ponownie się przewrócił. Tym razem ogon zaplątał mu się między łapkami. Spojrzał na niego z wyrzutem. Chwycił go i ponownie wstał. Tak szybko jak tylko potrafił czmychnął w kępę żółtej trawy. Purugly nastroszył futro. Szybko odsunął łapę. Spojrzał na nią, a potem parę razy liznął. Poirytowanie na jego pyszczku szybko zamieniło się w rozbawienie.
-Tylko troszkę się z nim droczyłam -zamiauczała. -Moja Pani karmi mnie w domu przepysznymi smakołykami. Dość dobrymi bym darowała sobie pożeranie jakiś brudnych myszy.
Kocica odwróciła się nonszalancko poruszając ogonem. Nim całkowicie zniknęła w gęstej trawie zerknęła jeszcze przez ramię i dodała:
-Rozumiem, że wy gryzonie macie to swoje poczucie solidarności, ale chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy w jakie bagno właśnie wdepnęłaś Pikachu.
Nim słowa purugly zdążyły przebrzmieć przeraźliwy pisk uniósł się w powietrze. Ten sam rattata wybiegł z powrotem na wyżebrze. Tym razem ścigał go ekans.
-Pokemonny są takie uroce, więc dlacego teras wszystkiee chcą mnie zjeść?! - głos fioletowej myszy nie przypominał nawet odrobinę pisków jakie powinien wydawać. Trochę seplenił, lecz z pewnością mówił zupełnie jak człowiek.-Ja chciałem tylko znaleść sfojego wujkaa.

Daisy7 - 2015-02-25, 14:19

Spojrzałam z pogardą na odchodzącego kocura. A nie mówiłam, że to wredne stworzenia? Co z tego, że jest tłuściochem i pysznego żarcia ma jak lodu. I tak musi przyczepić się biednego dzikiego Rattaty, bo nie ma lepszego zajęcia. Grr... Z rozmyśleń wyrwało mnie dziwne zdanie, które Purugly powiedział tuż przed swoim zniknięciem. Chwilę potem usłyszałam przeraźliwy pisk. Tak się wystraszyłam, że aż podskoczyłam w miejscu! Po chwili ujrzałam fioletową myszkę gonioną tym razem przez fioletowego węża. Nie no, jemu też się nudzi i poluje dla zabawy? Już ja pokażę tym drapieżnikom, co sądzę o ich rozrywkach! Kiedy zbliżałam się do Ekansa, usłyszałam sepleniący głos myszki. Brzmi jednak całkowicie inaczej niż sobie wyobrażałam. Coś nie pasowało mi w jego wypowiedzi. Wszystkie Pokemony są takie urocze, więc czemu TERAZ chcą go zjeść? Sam jest Pokemonem i chyba to nie pierwszy raz, kiedy jego życiu zagraża niebezpieczeństwo. Takie maluchy nie mają chwili wytchnienia. Dziwne. Jak zwykle ciekawość wzięła górę, dlatego syknęłam tylko do węża, żeby się odpierwiastkował, bo oberwie, a następnie pobiegłam za Rattatą z nadzieją na dogonienie go.
- Mały! Zaczekaj! - krzyknęłam, starając się robić jak najdłuższe skoki. - Proszę, no! Pomogę Ci! - może to go przekona?

Tete - 2015-02-26, 02:43

Spiorunowany wzrokiem Ekans natychmiast się zatrzymał. Odsunął się w tył, a potem zwinął. Cały czas spoglądał na ciebie, lecz nie ze złością, a bardziej obawą.
-Ten Rattata sstanął mi na ogon i ssteptał parę krzaczków borówek... - zaczął marudzić wąż. Miał chyba ochotę powiedzieć dużo więcej, lecz dziwaczny sposób mówienia myszy również go zaciekawił.
Dokładnie w momencie gdy poprosiłaś by Rattata się zatrzymał ten ponownie się wywrócił. Cóż, w jego przypadku poruszanie się na tylnych łapach było dość kłopotliwe. Jego ogon zdawał się żyć własnym życiem co chwila wplątując mu się między nogi. Teraz, wciąż leżąc, obejrzał się na stojące obok pokemony. Oczy mu się zaszkliły gdy usłyszał, że ktoś zamierza mu pomóc. Pociągnął nosem poruszając przy tym wąsami.
-N-naprawdę mi pomożesz? -dopytał chyba nie dowierzając. Cały czas mówił w ten dziwaczny sposób. -J-ja musę znaleść mojego wujka. O-on wyjechał, a maszynna się pops...
Przez przypadek ugryzł się w język. Pisnął cicho przekręcając się na grzbiet i zasłaniając pyszczek łapami. Potrzebował jeszcze chwili aby się pozbierać i ponownie wstać, ale cały czas zasłaniał usta.
-Jestem Preston - wymruczał zerkając nieśmiało w twoją stronę.

Daisy7 - 2015-03-01, 11:51

Zaczynam się obawiać tych Pokemonów. Najpierw ostrzeżenie od Purugly'ego, a teraz Ekansa. Obydwa te Pokemony są naturalnymi drapieżnikami i wrogami małych myszek, więc czemu wyczuwałam w ich głosie jakiś dziwny... strach? Kiedy maluch zaczął opowiadać o wujku i popsutej maszynie, zrobiłam dziwną minę, a przynajmniej tak mi się zdaje. Jakim cudem gryzoń może stworzyć jakąkolwiek maszynę? Nawet nie ma przeciwstawnych kciuków w łapkach. Bez sensu. Coś mi tu nie gra i to totalnie, ale nie mogę teraz zostawić biedaka na pastwę losu. Jest dosyć ciamajdowaty i jeżeli jakimś cudem nie pożarłby go inny stworek, sam by się wykończył...
- A ja Daisy - odpowiedziałam, starając się wymusić na pyszczku najłagodniejszy uśmiech, na jaki mnie stać. - Trochę nie rozumiem, o czym mówisz. Wujek? Maszyna? Może pójdziemy w bardziej ustronne i kameralne miejsce, a tam mi wszystko na spokojne wyjaśnisz? - zaproponowałam, wskazując na jakieś odosobnione drzewo czy głaz, gdzie moglibyśmy przysiąść.

Tete - 2015-03-01, 13:09

Ekans nie miał już nic do gadania. Czuł, że pikachu to przeciwnik kompletnie nie z jego ligi. Odpełzł w stronę kępy trawy. Pozostało mu jakoś samodzielnie poradzić sobie z krzaczkami, których doglądał. Może przynajmniej jedna jagódka nie została zgnieciona, i mógł ją teraz zasadzić.
Preston podążył za tobą. Oddalając się od wybrzeża doszliście do niewielkiego zagajnika. Parę brzózek rosnących obok siebie i dających przyjemny cień, który osłaniał przed coraz mocniejszymi promieniami słońca. Było tu też parę pieńków, pozostały po ściętych drzewach. Mogliście przysiąść na dwóch, znajdujących się blisko siebie, i chwilę porozmawiać.
-Mój wujek dzisiaj wyjechał. Chciałem trochę pobawić się w jego pracowni. Ma tam naprawdę niesamowite rzeczy! - Preston chcąc to zobrazować rozłożył łapki na boki, jakby chciał pokazać tą wspaniałość. -Poszedłem się tam trochę pobawić, bo gdy wujek jest w domu to na to nie pozwala. Wszedłem do jednej z maszyn, a kiedy wyszedłem to byłem taki jak teraz.
Wskazał na siebie i poruszył nerwowo wąsami. Mówił wolniej i już przestał przygryzać język zębami, więc łatwiej go było zrozumieć.
-Teraz muszę iść szybko do Cerulen, i znaleźć wujka aby przywrócił mnie do normalności.

Daisy7 - 2015-03-01, 13:49

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. A więc ten Rattata jest w gruncie rzeczy człowiekiem, który przez swoją głupotę i lekkomyślność wlazł do niebezpiecznej maszyny i zamienił się w mysz? Pokićkało go? Ciekawe ile ma lat. Pewnie jakiś młody dzieciak. Chociaż ten jego wujaszek wcale nie lepszy. Zostawił takiego młodziaka samego w swojej pracowni? Eh... Ludzie są dziwni i kompletnie nieodpowiedzialni. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby wymarli przez własną głupotę. Niemniej jednak nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała. W sumie teraz odczuwam lekki dyskomfort, przebywając tak blisko istoty ludzkiej. To pewnie wiąże się z przeszłością, kiedy to nie spotykałam wyłącznie dobrych homo sapiens. Za to taka Izka czy Aian... To byli świetni trenerzy! Ciekawe, gdzie się podziewają. Moment, odbiegam myślami gdzieś w nieznane, a ten przestraszony szczurek oczekuje pomocy.
- Czemu w ogóle opuściłeś tą pracownię, kiedy zostałeś przemieniony? Nie mogłeś tam poczekać na wujka? Dla kogoś takiego niebezpieczne jest szwędanie po lesie pełnym dzikich Pokemonów, które mają cię za zwykłego Rattatę. Wiesz może chociaż, w którą stronę i jak daleko stąd znajduje się to całe Cerulen? - zapytałam z nieukrywaną nadzieją w głosie na dobre wieści.

Tete - 2015-03-02, 16:12

-M-miałem tylko odebrać klucze. Wujek poprosił moją mamę, aby zajęła się jego domem. Bo on nie wyszedł tak na trochę, tylko miał jechać gdzieś na parę dni. Pomyślałam, że jeśli się pośpieszę to zdążę go złapać nim wsiądzie do pociągu.
Spojrzał odruchowo na swój nadgarstek. Oczywiście nie było na nim zegarka. Posępnie spuścił łepek w dół.
-Trzeba iść jakoś tam - wskazał mniej więcej na zachód. -Potem przechodzi się przez most na drodze 24 i jest się już w mieście Cerulean.
Oczywiście Preston mówił o trasie jaką zwykle pokonywał jako człowiek. Przy głównych dróżkach można było się natknąć na sporo liczbę ludzie. Nie wspominając już o moście, gdzie z pewnością było tłoczno. Ostatnio zaczęto prowadzić na nim prace. Celem ich było poszerzenie przejścia oraz położenie tam linii kolejowych, które połączyłyby Cerulean z mniejszymi miejscowościami na północy, a może nawet z regionami spoza granic Kanto.
Istniała możliwość ominięcia tych uczęszczanych przez ludzi dróg. Wystarczyło trzymać się brzegu. Ominąć most, będący skrótem łączącym dwie strony kanału, i idąc na około dotrzeć wpierw do pobliskich jaskiń, a potem jeszcze kawałek przez zarośla aż do trasy numer 4. Tylko rezygnując z przejścia przez most w mieście będą najwcześniej wieczorem, a to i tak bardzo optymistyczne rokowania. Oh, gdyby mieli skrzydła wystarczyłoby je po prostu rozłożyć. Poszybowali by na morskiej bryzie w stronę Cerulean.

Daisy7 - 2015-03-08, 11:55

Hm... Więc tak się cała sytuacja miewa. Rozumiem. Trochę niepotrzebnie naskoczyłam tak na tego malucha. Widać, że jest zlękniony i żałuje swojej decyzji, ale naprawdę, po cholerę bawił się tym niebezpiecznym ustrojstwem. Kiedy usłyszałam, dokąd mamy się wybrać + jakie utrudnienia czekają na nas przy moście, pokręciłam delikatnie główką na boki. Szykuje mi się niezła wycieczka. Ha, zrzucę parę kilo, chociaż nie uważam, by było mi to konieczne.
- Będziemy musieli przejść kilka dodatkowych kilometrów, bo podróż zatłoczonym mostem zdecydowanie odpada. Zamiast niego przejdziemy przez jaskinie, zarośla i wtedy powinniśmy wyjść na drogę numer cztery, a stamtąd prosto na wschód do Cerulean. No dobra, więc w drogę, żeby nie marnować czasu. Jak będziemy zbliżać się do ścieżki, nie wychodź na nią. Prawdopodobnie będzie się tam kręcić masa trenerów, dlatego musimy poruszać się brzegiem, by w razie co szybko wskoczyć za jakieś krzaki czy drzewo. Rozumiesz wszystko? - nie czekając na odpowiedź, ruszyłam marszem w kierunku, który pokazał mały Rattata.

Tete - 2015-03-15, 16:07

Na początku drogi Preston wciąż się gubił. Dlatego podróż przez zarośla troszkę się dłużyła. Jednak w końcu zaczął załapywać, że korzystanie z przednich łapek do chodzenia jest o wiele łatwiejsze. Nawet nie przewracał się już o własny ogon.
Dzięki temu, że byłaś ostrożna ominęliście zatłoczone miejsca. Przemknęliście między krzewami kryjąc się pod ich gałązkami, na których pojawiły się już pierwsze wiosenne listki.
Kiedy mieliście już za sobą miejsca uczęszczane przez ludzi pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła. Zaczęło wiać, a niebo zasnuło się ciemnymi chmurami. Wisiały nad waszymi głowami niczym groźba, co do której nie masz pewności czy jest blefem, czy też faktycznym ostrzeżeniem.
Po lewej mieliście morze, a poprawnej wzgórza. Rosło tu niewiele drzew. Trafiliście na drużkę wydeptaną przez inne pokemony. Była ona wąska i kręta. Wyżebrze nie było już takie niskie i łagodne. Za każdym razem gdy zerkałaś w lewą stronę widziałaś kraniec ziemi, spadziste zbocze, i falującą parę metrów niżej wodę. Teren zrobił się znacznie bardziej górzysty. Teraz albo schodziliście, albo wchodziliście na jakieś wzniesienie.
-Daleko jeszcze? - dopytywał Preston. Był już nieco znużony tą wędrówką.
Szlak zaczął nieco skręcać na północ oddalając się od brzegu morza. Powinniście dalej trzymać się wydeptanej ścieżki, czy też dalej iść zdecydowanie na południe?

Daisy7 - 2015-03-17, 15:01

Mam nadzieję, że te chmury to tylko blef i nie zacznie padać. A jak już to wolałabym burzę z piorunami. Może takie wyładowania elektryczne pomogłyby mi w zregenerowaniu sił? W końcu typ elektryczny ma swoje przywileje, czyż nie? Ale z drugiej strony nie podróżuję sama, a obawiam się, że człowieko-myszy nie podobałoby się włóczenie ze zmokłym futerkiem. Ach ci ludzie, nie przetrwaliby w dziczy bez swoich zabaweczek i sztucznych broni nawet tygodnia! Westchnęłam cicho, ugryzłam się w język, żeby przypadkiem nie warknąć żadnej niemiłej uwagi na temat gatunku Prestona i uparcie dążyłam przed siebie, nie skręcając z wydeptanej ścieżki. Co prawda "do odważnych świat należy" i "kto nie ryzykuje, ten nic nie zyska", aczkolwiek tym razem nie mam ochoty kierować się żadnymi powiedzonkami. Jeszcze byśmy wpadli w stado drapieżnych Liepardów albo innego dziadostwa. Dodatkowo za moja decyzją przemawiają jęki towarzysza, którego widocznie rozbolały łapki. Już? I co ja mam mu powiedzieć? Że jesteśmy w połowie drogi, a może nawet nie? Co prawda rozważam EWENTUALNĄ opcję niesienia go na plecach, ale tylko pod warunkiem, iż zostanie mocno ranny albo naprawdę nie będzie miał sił stawiać kolejnych kroków.
- Noo... Kawałek. Dasz radę. Swoją drogą posiadasz jakiegoś Pokemona? - zapytałam, starając się zagadać kompana, by nie myślał o przebytych i czekających kilometrach.

Tete - 2015-03-20, 02:46

-Nie, nie mam - odpowiedział nieco zasmucony. -Moja starsza siostra ma jigglypuffa i czasem pozwalała mi się z nim pobawić, ale ostatnio postanowiła zostać prawdziwą trenerką i pojechała do Johto, aby tam zdobywać odznaki.
Przez chwilę milczał drepcząc za tobą. Wydeptany szlak pokierował was na północ. Morze zniknęło wam z oczu zasłonięte drzewami. To co zrobiliście nie okazało się jednak błędem. Niebawem zobaczyłaś, że jakiś stary konar osunął się w dół po skarpie. Gdybyście szli dalej tuż przy brzegu właśnie mielibyście nie lada problem, bo przeskoczenie paro metrowej wyrwy mogło się okazać za trudne nawet dla ciebie.
Minęliście wejście do jakiejś groty. Potem kolejne, tym razem nieco większe. Teraz już nie musieliście wspinać się pod górę. Wystarczyło spokojnie schodzić w dół, aby ponownie zobaczyć morze, a właściwie sam koniec zatoczki. To już tutaj znajdowała się droga czwarta.
-Myślisz, że dostaniemy się jakoś na stację? Chyba nie zostało nam dużo czasu.
Preston popatrzył na niebo. Nie zobaczył słońca. To zasłoniły gęste szare chmury. Może jak zacznie padać to na ulicach będzie mniejszy ruch.

Daisy7 - 2015-03-22, 15:44

Droga czwarta. W końcu! Teraz tylko prosto na wschód i dotrzemy do Cerulean City. Zerknęłam w niebo i poczułam coś nieprzyjemnego. Proszę, niech nie pada. Jeszcze tylko kilkanaście minut, żebyśmy dotarli do miasta. Wtedy może lunąć, ale nie teraz - błagałam w duchu, starając się nie zdradzać zaniepokojenia wyrazem twarzy. Trzeba robić dobrą minę do złej gry, prawda?
- Jasne, że się dostaniemy. To rzut beretem stąd. Zobaczysz, że za godzinę będziesz już z wujkiem w drodze powrotnej do jego laboratorium, a za dwie znów będziesz człowiekiem - powiedziałam na tyle rześko, na ile tylko dałam radę.
Uhm... Chyba zaczynam odczuwać zmęczenie w łapkach. W sumie nic dziwnego. Przejść taki kawał drogi jednego dnia to nie lada wyczyn jak na mnie - małą myszkę. Okazuje się, że ten Rattata wcale nie jest takim chucherkiem, za jakiego go miałam. Miła niespodzianka.
Wracając do podróży, tak jak ustaliłam na początku, idę cały czas na wschód poboczem. Nie chcę byśmy poruszali się środkiem drogi, bo wtedy możemy wpaść na jakichś ludzi. Z drugiej strony wycieczka dzikim lasem to też nie najlepszy pomysł, bo powoli zbliża się wieczór i drapieżniki zaczynają wychodzić na łowy.

Tete - 2015-03-24, 14:28

-Hej maluchy!
Z pomiędzy trawy wysunął się pysk Linoone. Preston w pierwszej chwili aż podskoczył przestraszony nagłym pojawieniem się innego pokemona. Szybko podkulił ogon i schował się za twoimi plecami. Nieznajomemu chyba spodobała się ta trwożna reakcja. Wyszedł z zarośli, i ,chyba specjalnie aby jeszcze bardziej przerazić Rattate, odchylił się stając na tylnych łapach.
-Idziecie do miasta co? -Sztucznie serdeczny głos Linoone był bardzo nieprzyjemny. -Wiecie ja też tam czasem chodzę. Podkradam ludziom z ogródków owoce. To o wiele łatwiejsze niż szukanie jedzenia tutaj.
Zachichotał zadowolony z własnej przebiegłości.
-Ale wiecie co... Stąd to jeszcze kawał drogi, a mi nie chce się tak daleko łazić. Więc co wy na to bym powiedział wam jak bezpiecznie oraz szybko dostać się nawet do samego centrum miasta, lecz w zamian dacie mi dziesięć pysznych berry? Mmm... Co wy na to?
Oh z pewnością ten pokemon był jednym z tych obżartuchów!
Preston zerkał to na Linoone, to na ciebie. Widać jednak było, że oczka zaświeciły mu się na wieść, że jest możliwość dostania się na miejsce znacznie szybciej.

Daisy7 - 2015-03-24, 20:40

Ja głupia obawiałam się, że przeszkodzi nam deszcz, a tu zamiast odrobiny wody napotykamy nieprzyjemnego obżarciucha. I nawet nie chodzi o te jagody, bo pewnie mam ich wystarczającą ilość w ekwipunku, ale znam takich typów i doskonale wiem, że to mało prawdopodobne, by cwaniak wywiązał się umowy. Zwieje z żarciem, nie pomagając nam albo zacznie żądać większej ilości berry. O nie, nie, nie. Może gdyby zachowywał się milej, poszłabym na tą umowę, jednak w tej sytuacji nie mam zamiaru. Tym bardziej, że świetnie wiem, jak trafić do miasta, w którym jakoś sobie poradzimy. Centrum Pokemon to dosyć oblegany budynek, więc nie będzie to szukanie igły w stogu siana, nieprawdaż? Na początku odwróciłam się do Rattaty i trochę groźnie spiorunowałam go wzrokiem. Nie chcę, żeby się mnie przestraszył, aczkolwiek musi zrozumieć, że dzikiej łasicy mówimy stanowcze "nope". Po poinformowaniu Prestona, przeniosłam wzrok ponownie na nieznajomego.
- Dzięki, ale nie skorzystamy. Musimy gdzieś jeszcze zahaczyć po drodze, tak że miło było poznać. Do zobaczenia! - odpowiedziałam, starając się mieć neutralny i pewny siebie głos, w którym nie zabrzmi nutka lęku, po czym dosyć pospiesznym chodem ruszam przed siebie, popychając fioletową myszkę, by się nie ociągała i nie zostawała z Lineoonem sam na sam.

Tete - 2015-03-26, 23:20

-Jak sobie chcecie. Jeśli wpadniecie w tarapaty będziecie mogli winić tylko siebie.
Naburmuszony Linoone wstał i ruszył w swoją stronę. Cały czas mruczał coś pod nosem, pewnie zastanawiając się co teraz zje na podwieczorek.
Wy też nie zwlekaliście. Mieliście jeszcze kawałek do przejścia. Preston był już nieco zmęczony, i schodź bardzo się starał nie dał rady biec tak szybko jak na początku drogi.
-Hej Daisy! -zaczął mówić, czyżby znowu miał zamiar spytać "jak daleko jeszcze"? -Ten pokemon wyglądał trochę strasznie, lecz nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mógłby kłamać. Musisz się dobrze na tym znać, skoro od razu to poznałaś. To niesamowite!

Przy drodze, przed wejściem do miasta, ustawiono dużą tablicę. Już kawałek dalej, za nią, widać było pierwsze domy. Straszy mężczyzna wyszedł ze swojego sklepu. Spojrzał na niebo, a potem na rzędem ustawione rowery, z zaczepionymi na kierownicach cenami. Potem zaczął po kolei wprowadzać je do garażu. Wolałby nie zmoczył ich deszcz. Jakiś chłopiec zatrzymał się przed witryną sklepu. Przyglądał się jednemu z wystawionych rowerów. Musiał wracać ze szkoły, bo miał ze sobą plecak.
-Musimy iść na prawo -szepnął Preston, gdy wciąż chowaliście się w trawie. -Jak miniemy sklep z rowerami i przejdziemy jeszcze kawałek dalej to trafimy na stację. Przed nią jest skwerek. Damy radę przejść przez miasto? To chyba będzie wyglądało dziwnie gdy dzikie pokemony będą tak spacerować po ulicy.

Daisy7 - 2015-03-30, 13:08

ale epicki art <3

- Przesadzasz, Preston - rzuciłam do towarzysza na komplement odnośnie bycia niesamowitą (bo tak to zrozumiałam *^*). Nie powiem, zrobił mi nim wielką przyjemność, ale przecież nie mogę tego zbytnio po sobie pokazać i zacząć się puszyć na prawo i lewo. - Z czasem też na pewno nauczysz się oceniać Pokemony, a raczej ludzi w twoim wypadku po ich sposobie mówienia oraz gestach. Oczywiście pamiętaj, że nie należy oceniać książki po okładce i sama często się mylę - dodałam, czując się niczym mentor albo chociaż nauczyciel.
Podziękowawszy Rattatacie za podanie drogi, jaką musimy się kierować, przystąpiłam do drobnej analizy terenu. Młody ma rację, że dwie Poke-myszy spacerujące środkiem ulic Cerulean City wzbudzą zainteresowanie przechodniów. A teraz nie czas na bycie w centrum uwagi.
- Tak czy siak musimy dostać się w głąb miasta, więc żadnym poboczem tam nie dojdziemy. Spróbujmy na razie pobiec za ten sklep z rowerami, kiedy sprzedawca ani chłopak nie będą patrzeć. Potem spróbujemy ukrywać się za drzewami, krzakami, śmietnikami czy czymkolwiek. Najgorszy jest ten skwer - jęknęłam niepewnie. - W każdym razie trzymaj się blisko mnie, a jak ci każę uciekać, to wiej, jasne? Teraz! - po wydaniu komendy podreptałam ile sił w zmęczonych łapkach przed siebie, starając się dotrzeć do pierwszej bazy, czyli tyłu sklepu z dwukołowcami.

Tete - 2015-04-06, 01:38

Bez większych problemów dostaliście się w pobliże sklepu. Pomiędzy rowerami można było się łatwo schować, ale musieliście działać szybko. Potem paroma wielkimi susami pokonaliście ulice i skryliście się zza śmietnikiem.
-Ułł -jęknął Preston zerkając na swoją tylą łapę, do której przykleiła się guma. Potarł parę razy o ziemią starając się pozbyć kleistego gluta.
Byliście zmuszeni przyczaić się na dłuższą chwilę. Odczekać jak jakiś chłopak zniknie za rogiem, a kobieta z torbą pełną zakupów otworzy drzwi do swojego mieszkania.
Zmarnowaliście sporo czasu na całą tę przeprawę. Na skwerze było wiele zieleni. Żywopłoty, oraz klomby z kwiatkami były dobrymi kryjówkami, lecz jak przystało na miejsce nieopodal stacji nie zabrakło tłumu. Ludzie wychodzili właśnie z budynku. Zaczęło już kropić, więc niektórzy unosili torby nad głowę. Bardziej roztropni mieli parasole. Były też osoby, które szły przed siebie nie przejmując się kroplami wody.
-Musimy się pospieszyć! -Preston był poddenerwowany.
Możecie po prostu pobiec w stronę peronów nie przejmując się ludźmi, albo poczekać aż zrobi się trochę luźniej, wtedy dacie radę się podkraść.

Daisy7 - 2015-04-13, 18:29

Biec na wariata i liczyć na szczęście czy odczekać chwilę i móc przeprawić się z większym spokojem na sercu? Może się starzeje albo po prostu dojrzewam, ale wybieram opcję drugą. Gdybym była sama to może jeszcze bym zaszalała i nie marnowała czasu. Biorąc jednak pod uwagę obecność Rattaty, wolę nie pakować się w nowe tarapaty. Tym bardziej, że myszka potrafi czasem potknąć się o własny ogon i wątpię, by zdołał się sam wydostać z rąk człowieka. Pewnie wpadłby w panikę, a tego nie chcemy.
- Wiem, że nam się spieszy, ale czekamy, aż będzie mniej ludzi. Dopiero wtedy ruszamy, nadal zachowując pełną ostrożność - zakomunikowałam z powagą w głosie, obserwując skwer z ukrycia. - Schowaj się pod jakimś drzewem albo w krzewie, jeśli nie chcesz moknąc, ale bez baw, z cukru nie jesteś, więc przeżyjesz - dodałam przez ramię.

Tete - 2015-04-18, 20:26

Gdy weszliście na stację było już tam całkiem pusto. Kobieta w okienku rozwiązywała krzyżówki, i nie zwracała na nic uwagi. Co jakiś czas gryzła koniec długopisu zastanawiając się co wpisać.
Preston podbiegł do końca peronu. Spojrzał na prawo, potem na lewo. Nic nie jechało. Pędem pobiegł w stronę rozkładu. Po drodze się potknął, ale dość szybko się zerwał na nogi. Wyglądał na zdenerwowanego. Skakał przez chwilę przed tablicą z podanymi przyjazdami i odjazdami. Nie mogąc z dołu nic dojrzeć niezgrabnie wspiął się na drewnianą ławkę obok. Prawie by spadł na ziemię, kiedy balansując na oparciu siedzenia oglądał się w stronę zegara. Dochodziła już piętnasta. Z Prestona uszło powietrze. Zsunął się na ławkę i usiadł.
-Za późno... -wydukał w końcu. Wydobycie z siebie słów przychodziło mu z trudem. Był na granicy rozpaczy. Przyszli tu zdecydowanie za późno. Może gdyby przeszli mostem, a nie naokoło. Znaleźli skrót, który oszczędziłby im łażenie ulicami miasta.
-Co ja teraz mam zrobić? -zaszlochał. -Mój wujek już od ponad godziny siedzi w pociągu. Pewnie już niebawem będzie w Pallet Town.
Fioletowy gryzoń chwycił kawałek papieru, który miał pod łapkę i wysmarkał w niego nos. Była to ulotka reklamująca tutejsze akwarium.
-Ma wrócić dopiero za dwa miesiące.

Daisy7 - 2015-04-29, 15:43

No to się narobiło... Kurczę. Gdybym wybrała ten most na bank byśmy zdążyli. W końcu przejście wokół musiało nam zająć ponad godzinę. Jak powinnam się teraz zachować? Daisy, weź się w garść. Najpierw należałoby uspokoić młodego, który jest o krok od prawdziwej rozpaczy. W związku z tym zaczynam głaskać go łagodnie po grzbiecie i mówić kojącym głosem: "Nie płacz, proszę. Zaraz znajdziemy jakieś rozwiązanie. Jestem pewna, że lada dzień wrócisz do postaci człowieka. Może nie dzisiaj, ale jutro. Momencik, nie odchodź stąd nigdzie, zgoda?". Następnie wspinam się na oparcie ławki i przyglądam rozkładowi pociągów w poszukiwaniu najbliższego, który wyrusza do Pallet Town. Oby się jeszcze jakiś dzisiaj znalazł. Jeśli nie to będziemy musieli czekać do jutra, bo dojście tam na piechotę zajmie jeszcze dłużej.
Tete - 2015-05-06, 20:54

Pokiwał głową i jeszcze raz wdrapał się na oparcie ławki. Uważnie przesuwał wzrok po linijkach tekstu.
-Jutro o tej samej godzinie. Za dziesięć trzynasta. Myślisz, że jutro damy radę? -Preston popatrzył na ciebie. Twoje słowa przywróciły mu nieco nadziei, jednak wciąż nie wyglądał jak najszczęśliwsza istota na ziemi.
Do waszych uszu dobiegło szuranie. Przez główne wejście na peron wszedł mężczyzna. Poprawił czapkę z logiem obsługi. Pociągnął nosem, który potem potarł palcami. Wytarł dłoń w zgniłozielony uniform i ruszył w stronę jednego z śmietników. Przy okazji wyciągnął wetknięty za pas nowy czarny worek. Plastik zaszeleścił w jego rękach. Jeśli w miarę szybko się stąd nie zwiniecie, to z pewnością was zobaczy. Tylko gdzie teraz mieliście się podziać? Poszukać schronienia poza miastem, w parku, a może tu na stacji.
Deszcz nieco osłabł, lecz wciąż lekko siąpił.

Daisy7 - 2015-05-15, 08:34

- Myślę, że bez problemu uda nam się przyjść tu na czas. Musimy tylko ulokować się w miejscu, gdzie będzie zegar. W sumie stacja to niegłupi pomysł. Zegarków jest tu dużo, a zresztą powinny działać także zapowiedzi o nadjeżdżających pociągach. Ewentualnie można wybrać jakiś kąt przed ratuszem miasta, gdzie także powinien znajdować się odmierzacz czasu, ale nie wiemy, gdzie w tym miasteczku znajduje się ratusz, więc mimo wszystko jestem za opcją pierwszą - powiedziałam, po czym wbiłam wzrok w mężczyznę, który przyszedł sprzątać dworzec. - Emmm... Chodź, zmywajmy się stąd. Nie jesteś przypadkiem głodny? Dochodzi pora obiadowa - zaproponowałam, zeskakując z ławki i próbując jak najprędzej czmychnąć stąd razem z Prestonem. Co do jedzenia to sama wsunęłabym coś na ruszt. Obyśmy nie byli zmuszeni do grzebania po śmietnikach, fuj.
Tete - 2015-05-27, 00:43

Bez problemu czmychnęliście ze stacji. Deszcz wciąż siąpił, lecz dało się to jakoś znieść. Poza tym nie odeszliście daleko, gdy usłyszeliście znajomy głos. Bardzo blisko skwerku, odgrodzony niezbyt wysokim murkiem, znajdował się rów. Znad tego ogrodzenia wyglądał Linoone. Był całkowicie przemoknięty, ale z jego pyska nie znikał uśmiech. Futro wciąż miał nieco ubabrane sokiem z jagód.
-Znaleźliście to czego szukaliście? Bo ja już zdążyłem się porządnie najeść.
Z zadowoleniem zmrużył oczy. Kiedy usłyszał kroki zastrzygł uszami. Schował się z powrotem za murkiem. Wasza dwójka znalazła schronienie za wielką donicą z kwiatami, stojącą przed stacją. Kiedy młody mężczyzna przeszedł, i zniknął z pola widzenia, Linoone ponownie wyściubił pysk.
-Po całym mieście ciągnie się sieć kanałów. Odprowadzają deszczówkę, czy coś. Jeśli umiesz pływać jesteś w stanie przedostać się w każde miejsce nie narażając się prawie wcale. -Dziki pokemon przyjrzał się uważniej Prestonowi. -Coś ty taki zmarnowany szczurku?
Rattata, który wcześniej zareagowałby z jakąś niepewnością, albo odrobiną strachu, teraz po prostu lekko wzruszył ramionami. Był zbytnio zmartwiony tym, że jego wuj wyjechał, by przejmować się czymś innym.
-Nie chcecie iść ze mną? -zapytał Linoone nie doczekawszy się żadnej konkretnej odpowiedzi. -Nie ma chyba sensu spędzać w ludzkim mieście więcej czasu.

Daisy7 - 2015-06-09, 07:31

Znowu ten? Czego on chce i czemu nas śledzi? Bo nie uwierzę, że zatrzymał się akurat tutaj przypadkiem. Uważnie przyglądałam się Linoone, ponieważ jakoś nie potrafię się do niego przekonać. Robi aż tak złe pierwsze wrażenia czy mam jakieś uprzedzenia? Patrząc na reakcję Prestona to drugie, ale młody jest zbyt przybity, by myśleć o strachu. W związku z tym muszę podejmować rozważne decyzje za nas dwóch, eh.
- Znaleźliśmy - odpowiedziałam krótko, rozglądając się wokół w poszukiwaniu jakiegoś targu, skąd moglibyśmy skubnąć trochę świeżych owoców, bo obiecałam Rattacie, że najemy się do syta, o czym skutecznie przypomina mi ciągłe poburkiwanie własnego brzuszka. - Jesteś pewny, że w kanałach płynie tylko deszczówka? - zapytałam z wątpliwością, marszcząc nos na ułamek sekundy. - Niby dokąd mielibyśmy z tobą iść? Musimy tylko coś przekąsić, a potem znaleźć bezpieczne miejsce na noc. Nie opłaca nam się nigdzie daleko włóczyć.

Koori - 2015-07-16, 17:47

Pokemon spojrzał na ciebie uśmiechając się
- Tak, w tej części kanałów tak. Oczywiście niedaleko są kanały, w których płynie coś innego, ale tam chyba raczej nie chcecie trafić. To co, idziecie czy wolicie tu moknąć? Niedaleko za miastem jest świetna kryjówka, w której nie ma grama wody - rzucił, a na twój tekst o jedzeniu skrzywił się
- Cóż, co prawda niedaleko jest targ czy coś w tym stylu, ale kręci się dużo ludzi. No, chyba, że chcesz być potraktowana jak szkodnik. W każdym razie koło tej kryjówki rosną krzaczki dzikich Oran jagód. Ale jak wolicie - pokemon odwrócił się i zaczął powoli iść do jednej z rynien. Preston spojrzał na ciebie pytająco, znów trzymając swój ogonek w łapkach. Nie wyglądał na zadowolonego z życia, ale to chyba nie nowość. Ponadto oboje byliście zmęczeni... a ty dodatkowo nie znałaś miasta. Szczurek w tej postaci też niekoniecznie, on znał kryjówki tylko dla ludzi, nie dla pokemonów. A tutaj nie było zbyt bezpiecznie...

Daisy7 - 2015-07-20, 23:53

Chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić, jak bardzo nie chciałam przystawać na propozycję tego złośliwego Linoone. Nie tylko ze względu na jego charakter, ale po prostu jestem dosyć dumną myszą i takie ruszenie za nim oznaczałoby, że przegrałam, poddałam się i inne tego rodzaju wyrażenia, których szczerze nie znoszę. Widząc jednak przemokniętego Prestona, któremu ostatnio życie dało nieźle w kość... musiałam schować dumę do kieszeni. Przynajmniej do jutra. Kiedy tylko wsadzę Rattatę do pociągu, moje życie wróci do dawnego trybu i żadna przemądrzała łasica nie będzie mi truć nad wąsami, phi. Mam tylko szczerą nadzieję, że ta łajza nie próbuje nas zrobić w balona. Jak tylko coś mi się nie spodoba, popamięta na własnej skórze gniew elektrycznej myszy. A jak!
- Idziemy - mruknęłam w stronę Prestona, a potem obróciłam się ku Linoone'owi i pomknęłam za nim. - Ej, ty! Zaczekaj no! - krzyknęłam, a kiedy już obydwoje zrównaliśmy z łasicą, przybrałam poważny ton głosu: "Radzę ci nie próbować z nami żadnych sztuczek, bo słono pożałujesz. A teraz prowadź. Byle nie przez ten deszcz".

Koori - 2015-07-22, 22:33

-Spokojnie, samobójstwa jeszcze nie planuję, po prostu nudzi mi się samemu - stwierdził i poprowadził was długimi kanałami do wyjścia z miasta. Z każdym krokiem byliście coraz bardziej zmęczeni. W końcu jednak tunel się skończył i wyszliście na zalaną deszczem polankę z małą jaskinią nieopodal
- Jesteśmy na miejscu. To tam - pokazał łebkiem. Obok wejścia zauważyłaś dojrzałe Oran jagody uginające się na krzaczkach. Fioletowy gryzoń od razu się na nie rzucił z wygłodniałym wzrokiem. Linoone spojrzał na niego
- Ma chłopak apetyt - rzucił z podziwem widząc jak ten zajada już drugą jagodę w przeciągu kilku sekund. Ty też poczułaś burczenie w brzuszku... Tymczasem borsuk wlazł do jaskini by skryć się przed deszczem

Daisy7 - 2015-07-24, 11:53

- Całą podróż nic je jedliśmy - usprawiedliwiłam Prestona, po czym poszłam w jego ślady i również przystąpiłam do konsumowania pysznych jagód. - Dobre, co? - zagadałam do Rattaty w przerwie między kolejnym niebieskimi jagódkami, które nie tylko nasycą mój brzuszek, ale również powinny mnie trochę ożywić i postawić na nogi.
Po skończonej uczcie wytarłam pyszczek oraz łapki o mokrą trawę, by następnie w tej wyczyszczonej "formie" schować się przed deszczem w jaskini, do której wcześniej już wszedł Linoone. Coraz bardziej zdaje mi się, że jednak moje pierwsze wrażenie na jego temat było mylne. Obym teraz się nie myliła.
- Myślisz, że możemy się tu zdrzemnąć do jutra rana? - zapytałam borsuka.

Koori - 2015-07-25, 00:41

- Spokojnie, te jagody wam nie uciekną - uśmiechnął się Linoone z jaskini. Kilka jagód wystarczyło, by napełnić twój żołądek. Po umyciu się schowałaś się w jaskini, patrząc na nadal jedzącego Prestona. Szczurek zjadł jeszcze trochę i też umył łapki i pyszczek. Sam teraz wyglądał jak puchata Oran jagoda z łapkami i ogonkiem, tak bardzo go wydęło po zjedzeniu takiej ilości pożywienia. Borsuk spojrzał na was i zamyślił się
- W sumie mi nie przeszkadzacie... - stwierdził po krótkiej chwili - Tyle, że nie mieszkam tu sam - dodał. Na skraju polany dostrzegłaś innego Linoone. Jakby większego. Ten widząc obcych w jaskini stanął na tylnych łapach i przekręcił łeb ze zdziwieniem
- A wy tu skąd? - zapytał, a właściwie sądząc po głosie zapytała...

Daisy7 - 2015-08-02, 10:43

- Om... Dzień dobry? Dobry wieczór znaczy się. Ja nazywam się Daisy, a to mój chwilowy towarzysz Preston - przedstawiłam nas, zastanawiając się, czy powinnam wyjść z jaskini i przywitać się z nowym Linoonem, czy raczej zaczekać, aż on przyjdzie tutaj. Ponieważ pada, zdecydowałam się na opcję drugą. - Twój kolega nas tu zaprosił i powiedział, że możemy przenocować do jutra. Mam nadzieję, że ty też nie masz nic przeciwko? To tylko jedna noc i już nas tu nie ma. Jak nie to trudno, aczkolwiek nie uśmiecha nam się włóczyć w taką pogodę - westchnęłam.
Koori - 2015-08-02, 12:08

- Oczywiście, że nie przeszkadzacie, maluchy. Możecie zostać tak długo, jak to będzie potrzebne. Jestem Indi. Mam nadzieję, że mój mąż nie był zbyt złośliwy? Czasami tak ma uśmiechnęła się samica i weszła do jaskini zadowolona, a potem... utuliła was. No cóż, tego się nie spodziewałaś... Preston zresztą chyba też nie, bo minę miał jakby go ktoś prądem poraził. Oj... wybacz, średnie porównanie...
- A co was tu sprowadza, jeśli mogę wiedzieć? Mało który pokemon pojawia się tak blisko miast,a zwłaszcza z Twojego gatunku - zapytała po chwili układając się wygodnie na ziemi. Deszcz tymczasem zacinał coraz bardziej, powodując nieustanny szum, denerwujący nieco, ale w gruncie rzeczy przyjemny dla ucha

Daisy7 - 2015-08-08, 10:09

No tego się nie spodziewałam. Taka miła samiczka, a męża wybrała sobie... sama nie wiem, do jakich go zaklasyfikować. Z początku miałam go za wrednego, złośliwego oszusta, ale póki co pokazał, że tak naprawdę jest dobry. Co nie zmienia faktu, iż powinien uczyć się manier od żony! Kolejny dowód na to, że kobiety są lepsze od facetów, hue.
- To trochę zagmatwana i trudno do uwierzenia historia. Otóż ten Rattata wcale nie jest myszką, a ludzkim chłopcem. Przypadkiem zmienił się w jednego z nas, lecz bardzo chce odzyskać dawną postać. Problem w tym, że jego wujek przyjechał tutaj, ale kiedy dotarliśmy, było już za późno i odjechał. Dlatego musimy czekać do jutra na pociąg, który zabierze Prestona do jego rodziny - wyjaśniłam, mając nadzieję, że małżeństwo Linoone zrozumiało wszystko przynajmniej jako tako.

Koori - 2015-08-08, 12:22

Mniej więcej zrozumieli
- Och, biedny chłopczyk! W tak młodym wieku takie przygody rozczuliła się samiczka, a jej facet tylko prychnął
- Może jak za młodu się nauczy, że pokemony to nie zabawki to na starość nie będzie ich zmuszał do rzeczy na które nie mają ochoty - mruknął, za co dostał łapą po łbie
- No wiesz co, naprawdę byś się wstydził, naprawdę. To nasi goście, w dodatku są w trudnej sytuacji. Nie powinieneś jeszcze im dogryzać - parsknęła zirytowana. Ten już się nie odezwał
- W każdym razie... Na pewno czeka was długa i trudna podróż, prawda? Przed odejściem, gdybyśmy jeszcze spali, weźcie sobie kilka jagód na drogę - dodała w waszą stronę samica i zwinęła się w kłębek obok samca. Ten tylko westchnął lekko i też zamknął ślepia.

Daisy7 - 2015-08-08, 14:07

- Bardzo państwu dziękujemy za gościnę - powiedziałam, zanim również postanowiłam oddać się w objęcia Morfeusza. Mówiąc szczerze to głównie chciałabym podziękować pani Linoone, która jest znacznie milsza, ale z drugiej strony gdyby nie jej mąż, nie byłoby nas tutaj, a zresztą kultura osobista do czegoś zobowiązuję.
Gdy tylko rano się zbudzę, przecieram oczy i wychodzę na zewnątrz, by nawdychać świeżego powietrza. To najlepszy sposób na rozbudzenie. Fajnie byłoby się jeszcze przekąpać w jakimś stawie, ale póki co takie wygody nie są mi dane. Kiedy już nie będę miała śpiochów pod oczami, wracam do jaskini, by zbudzić Prestona. Oczywiście najciszej jak się da, aby przypadkiem nie pobudzić sympatycznych domowników. No chyba że już nie śpią.

Koori - 2015-08-08, 15:06

Pogoda akurat dziś wyjątkowo dopisywała. Na niebie ani jednej chmurki, słoneczko ładnie przygrzewało... Ogólnie sielanka. Wróciłaś do jaskini obudzić szczurka, który po krótkiej chwili otworzył ślepka
- Dzień dobry - rzucił również cichutko, gdyż Linoone spali. Wyszliście na zewnątrz i zjedliście nieco jagód, a trzy Preston trzymał w łapkach, zastanawiając się gdzie je wsadzić. Potem mogliście już ruszać dalej... czyli z powrotem do miasta. Bez przewodnika nieco zabłądziliście, całe szczęście jednak dotarliście do stacji kilka minut przed odjazdem pociągu. Rattata spojrzał na pociąg
- To ten! Do Pallet Town! - zapiszczał uradowany chłopak machając mysim ogonkiem i podskakując radośnie. Kilkoro ludzi zaczęło się rozglądać za źródłem hałasu, który, jakby nie było, był jeszcze ukryty w cieniu
- Tylko... jak my się tam dostaniemy? - zapytał po chwili szczur. No tak, zbyt dużo ludzi, by się przemknąć... A poza tym... cóż... Kogo jak kogo, ale akurat dwóch myszy to nikt się nie będzie spodziewał w swoim wagonie...

Daisy7 - 2015-08-09, 18:30

- Ciiii. Nie tak głośno, Preston - zaśmiała się, upominając jednocześnie mysz. Nie chcę być wobec niego sroga, bo doskonale rozumiem to, że się ucieszył, ale głupio byłoby, żeby przez taką nierozwagę cały plan został zrujnowany. Po chwili namysłu wpadłam na pomysł, jak niepostrzeżenie dostać się pociągu. - Słuchaj, musimy ukryć się w czyimś bagażu. Ale nie podręczonym, bo tam nas szybko ktoś znajdzie. Rozglądaj się za jakąś dużą walizką. Wślizgniemy się do środka, a potem jak jej właściciel położy ją razem z nami na półce na bagaż, szybko wyjdziemy i przesiedzimy w jakimś cichym zakątku, aż do przystanku w Pallet Town. Co o tym sądzisz, młody?
Koori - 2015-08-09, 22:16

- Świetny pomysł. Przepraszam - rzucił szczurek, chyba orientując się, że za bardzo się zagalopował. A wy dosłownie kilka metrów od siebie dostrzegliście sporą walizkę, do której łatwo będzie wejść... Preston tylko na to czekał. W kilku podskokach znalazł się w walizeczce i tylko nosek mu wystawał gdy czekał aż Ty również pobiegniesz za nim, nerwowo machając wąsikami. Ty zaś zauważyłaś, że jeszcze trochę i nie będziesz miała jak się tam dostać, bo ludzi coraz więcej i więcej... A i właściciel walizki jakoś tak nerwowo na nią spogląda, jakby się bał, że ktoś mu ją ukradnie. Nerwus. Odwrócił się w stronę pociągu, bo właśnie otworzyli drzwi... teraz masz szansę! Wskakuj do środka!
Daisy7 - 2015-08-23, 11:45

Ale nam szczęście dzisiaj dopisuje! Albo nie, wypluwam to, bo jeszcze wykraczę i wylądujemy w szczerym polu. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, szybko pomknęłam ku walizce, by jak najprędzej wejść do środka. Oby w środku było coś miękkiego, bo nie uśmiecha mi się tłuc wśród ciężkich sprzętów. Ciekawe czy znerwicowanemu właścicielowi bagażu zepsuło się zamknięcie. To całkiem prawdopodobne skoro tak często spogląda na torbę i nie jest zasunięta do końca.
- Chowaj nos, nikt nie może nas zobaczyć - poleciłam Prestonowi, gdy jestem już obok niego w ukryciu.

Koori - 2015-08-27, 22:45

No, lepiej dmuchać na zimne i na wszystko uważać. Ale i w walizce szczęście ci dopisywało, praktycznie same ubrania i jakiś szlafrok... Nic cennego. Preston szybko przemknął w ten kąt walizki, który był zasunięty robiąc ci miejsce. W sumie zmieściłby się tu jeszcze jeden Pikachu... Także ciasno nie jest. Wasze szczęście, że właściciel nie domknął walizki, bo nie mielibyście jak wejść... W końcu poczułaś, że walizka się porusza... i jednak zamknięcie miała dobre, jak się okazało po kilku minutach szarpania... a właściciela chyba zdenerwował dziura w spodzie, przez którą teraz płynęła stała dostawa tak niezbędnego wam tlenu
-Ile będziemy jechać, jak myślisz? - zapytał szeptem szczurek

Daisy7 - 2015-08-31, 10:30

Błagam, nie, tylko nie śmierć z uduszenia. Czego jak czego, ale tego doprawdy nie lubię. Tak powoli tracisz powietrze i umierasz. W moim przypadku dodatkowo dochodzi atak paniki. Dlatego też staram się mądrze gospodarować tlenem i zachować spokój.
- Nie wiem. Nie znam się na podróżach pociągiem, ale mam nadzieję, że jak najkrócej - odpowiedziałam również szeptem. - Ten koleś nie zostawił przypadkiem jakiejś małej szparki? Mógłbyś wsunąć w nią pazurek i spróbować powoli rozsunąć, żebyśmy ogarnęli sytuację w wagonie - dodałam.

Koori - 2015-09-04, 15:57

- Ta, zostawił, ale z tego co widzę cały czas obserwuje walizkę, więc zostalibyśmy zauważeni - rzucił szczurek, przezornie wcześniej przystawiając oko do dziurki i oglądając to co mógł zobaczyć
-[i] W wagonie jesteśmy sami, to znaczy my i on. Nie ma zbyt dużo ludzi ogólnie w pociągu, bo jest dość cicho. Słyszę buty na korytarzu, pewnie sprawdzają bilety[i] - rzucił, teraz przykładając ucho do dziurki. Cały czas przy tym szeptał, uradowany, że jest już w podróży, ale jednocześnie spięty. Nie chciał, by ktoś was teraz znalazł

Daisy7 - 2015-09-05, 12:41

- Skoro się gapi, to lepiej nie ryzykować. W najgorszym wypadku wyskoczymy, jak będzie zdejmował walizkę albo z nią stał i patrzył się gdzie indziej - odpowiedziałam, po czym zaczęłam się wygodnie umiejscawiać na miękkim posłaniu. W końcu każda chwila jest dobra na zregenerowanie sił poprzez odpoczynek. - Dobrze, że jesteśmy póki co sami. Może nawet uda się do końca trasy. Hmmm... Mówiłeś, że słyszysz buty na korytarzu i prawdopodobnie to konduktor sprawdza bilety, tak? Jak wejdzie do naszego przedziału i ten koleś będzie mu pokazywał swój, możesz spróbować zobaczyć, jakie ma miejsce docelowe. W sensie na jakiej stacji wysiada. Byłoby prawdziwym cudem, gdyby akurat tam, gdzie my.
Koori - 2015-09-10, 12:15

- Jasne, sprawdzę - odparł szczurek kiwając łebkiem. Ty mogłaś się zdrzemnąć. Po kilku minutach wszedł konduktor...
- Hm... on jedzie do Pewter - rzucił po chwili chłopak marszcząc brwi i wytężając wzrok, a potem wrócił do ciebie
- Z mojego miejsca nie widzę okna, nie wiem, kiedy będzie jego stacja - zmartwił się szczurek układając się obok ciebie i drżąc - A co, jak ją przegapimy? I pojedziemy nie wiadomo gdzie? - zapytał w końcu wystraszony taką możliwością

Daisy7 - 2015-09-18, 10:23

O nie, nie, nie. Tylko niech mi tu młody nie panikuje. Jeszcze się rozklei i zacznie popiskiwać, a wtedy znalezienie nas przez tego kolesia, co siedzi pod nami, murowane! Natychmiast muszę go uspokoić.
- Preston, spokojnie, nie przegapimy stacji. Ja się tym zajmę, a ty może... Może się zdrzemniesz, hm? Wiesz, musisz nabrać sił, bo pewnie kawałek jest od stacji do domu twojego wuja - proponuję, a gdy zgodzi się na mój pomysł i zacznie drzemać, sama zamierzam jakoś po cichu wydostać się z walizki, by ogarnąć, gdzie mniej więcej jesteśmy i jak jeszcze daleko do naszej stacji. Oczywiście tylko pod warunkiem, że facet nie będzie się patrzył. O, mógłby wyjść do łazienki.

Koori - 2015-09-27, 22:43

Fajny piesio btw :3
---
Ano. Szczurek po chwili powierzył ci opiekę nad obudzeniem go na odpowiednim przystanku. Niestety, mężczyzna chyba załatwił swoje potrzeby nieco wcześniej i nie planował wyjścia do toalety przez najbliższe parę godzin, a nie wiadomo tak do końca, ile będziecie jechać... czy raczej ile powinniście jechać. I którędy jedziecie też nie wiadomo. Pewter będzie przed czy po Pallet? Z której strony dojedziecie do stacji docelowej? Te pytania na razie muszą pozostać bez odpowiedzi. Ale nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej, prawda? A, prawda/ Przedział właśnie zaczął się zapełniać, a ty wychyliłaś zaledwie czubek noska... Nikt jednak nie patrzył w twoją stronę... bo gdyby patrzył, pewnie by chciał uściskać słodkiego Pikachu, albo, co gorsza, złapać go do pokeballa. Preston zapewne też by tak skończył. Ciekawe, czy w ogóle da się go zpałać w pokeball, skoro nie jest tak naprawdę pokemonem? I co by się z nim stało, gdyby zmienił się w człowieka po złapaniu? Takie ciekawe, filozoficzne tematy...

Daisy7 - 2015-10-05, 19:14

a dziękuję, wilczek też niczego sobie ;)
-------------
Taaaak, to rzeczywiście całkiem ciekawe pytania, ale nie mam teraz polotu, żeby się nad nimi zastanawiać. Nie podoba mi się, że coraz więcej ludzi wsiada na naszego przedziału. Z jednym człowiekiem było trudno, a co dopiero kilkoma. Jeszcze może niech przylezie jakaś babka z ciekawskim dzieciakiem. Wtedy będziemy kompletnie skończeni. Na razie jednak odganiam od siebie czarne myśli, żeby przypadkiem niczego nie wykrakać. Chowam pyszczek z powrotem do walizki i spoglądam na Prestona, by dowiedzieć się, czy przybycie nowych pasażerów nie zbudziło go.

Koori - 2015-10-06, 18:38

A dziękuję :3
---
Szczur spał, przytulony do jakiegoś małego pluszaka pokemona, którego jeszcze nigdy nie widziałaś. W sumie przypominał świetlistego Sawsbucka w wersji zimowej, tylko mniej futerka i o wiele większe rogi... Na wasze szczęście żadnego dzieciaka nie było, za to przedział się zapełnił i pociąg znów ruszył. Słyszałaś teraz gwar rozmów pasażerów waszego wagonu
- Pan do Pallet? Ja jadę do Pewter. Strasznie zmęczony jestem, stara nie dała w nocy spać, do tego dzieciak cały czas płakał, chyba kolka... Tak, tak, pojechała z nim, ale szef nie dał mi wolnego i muszę jechać do roboty... wcale mi się to nie podoba - usłyszałaś głos pod waszą walizką, czyli prawdopodobnie właściciela owej walizki.
- Och, do Pewter? Ekstra. Jak pan chce, niech się pan zdrzemnie, obudzę pana. Powinniśmy być za jakieś trzy godziny. Ja jadę odwiedzić mamę. Pół godziny drogi dalej niż pan. Podobno znalazła jakiegoś rannego pokemona na drodze. Nie zna jego gatunku i poprosiła, żebym przyjechała zobaczyć, czy dam radę mu pomóc, bo miejscowe siostry nie mają pojęcia jak go zaleczyć. To chyba pierwszy raz kiedy czegoś nie potrafią - usłyszałaś po chwili miły i sympatyczny żeński głos naprzeciwko was. Ranny pokemon w Pallet? I to taki, którego nie można wyleczyć... intrygujące, czyż nie?

Daisy7 - 2015-10-14, 10:37

Powiedziałabym nawet, że bardzo intrygujące. W głowie zdążył mi się już zrodzić pewien plan. Może udałoby mi się prędko odstawić Prestona na miejsce, a potem dostać do tego miejsca, gdzie jedzie kobieta z wagonu i zobaczyć Pokemona, o jakim mówi? No bo skoro nie znają jego nazwy i nawet siostry Joy nie potrafią mu pomóc... tak, to musi być rzadki stworek. Och kurczę, podjarałam się tym wszystkim i to bardzo. Czuję, że teraz nie zasnę, choćbym nie wiem jak bardzo chciała.
Koori - 2015-10-19, 20:07

Trzy godziny minęły jak z bicza strzelił. Do Pallet jeszcze pół... Gorzej, że właściciel waszej walizki właśnie szykował się do wyjścia. I co teraz zrobicie? Preston szczerze powiedziawszy jest nieco przerażony tym, że musicie się jakoś wymknąć z walizki na oczach kilku ludzi i to w dodatku tak, by nikt was nie zauważył. A przede wszystkim tym, że dzieciak siedzący gdzieś w kącie bawił się pustym pokeballem podrzucając go i łapiąc w jedną rękę. Szczerze powiedziawszy ciebie też to nieco niepokoiło... Co, gdyby cię złapał, albo co gorsza najpierw próbował pokonać za pomocą innego pokemona? Choć i tak macie ważniejsze pytanie... Zostać w walizce i do Pallet na pieszo czy próbować się wymknąć?
Daisy7 - 2015-10-26, 11:34

W sumie wcale się nie dziwię Prestonowi, że się boi. Nawet mnie ogarnął lęk, chociaż staram się tego nie pokazywać przed małym szczurkiem. Nie miałam zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji, a od niej może zależeć powodzenie lub niepowodzenie całej tej misji. Z pewnością poszłoby nam szybciej, gdybyśmy wydostali się niepostrzeżenie z walizki i potem wysiedli na odpowiednim przystanku, jednak ryzyko jest zbyt wielkie. Ostatnimi czasy cenię sobie wolność, więc widok chłopca podrzucającego pokeball przyprawia mnie o mdłości. Nie mówiąc już o moim towarzyszu, który tak naprawdę nie jest Pokemonem. Ciekawe czy dałoby się go schwytać. Jeśli tak, to czy już do końca swoich dni żyłby w ciele fioletowej Rattaty? To naprawdę interesuję, ale może pomyślę o tym później. Tymczasem decyduję, abyśmy nie wychodzili z walizki, dopóki nie znajdziemy się na peronie. Tam dopiero wychodzimy i od razu czmychamy od jakąś ławkę albo za śmietnik, żeby nikt nas nie dostrzegł. Następnie będziemy kierować się wzdłuż torów (ale nie po nich i kawałek od, bo życie nam miłe!) w stronę, w którą odjedzie pociąg. Następny przystanek to nasz cel. Pociąg dotrze tam za jakieś pół godziny, więc nam zajmie to znacznie więcej czasu, ale też nie cały dzień. Musi się udać.
Koori - 2015-11-01, 22:36

Preston zaakceptował twój plan bez słowa skargi. W zamieszaniu na stacji bardzo łatwo udało wam się wymknąć, w dodatku znaleźliście jakąś wydeptaną ścieżkę nieopodal torów, w takiej odległości, by nie bać się przejechania przez pociągi. Gorzej, że szli po niej jacyś ludzie... para, która w dodatku was zauważyła. Nad nimi krążył mały Pidgey podśpiewując sobie po swojemu
- Kochanie, zobacz, jaki słodki Pikachu z Rattatą - rzuciła dziewczyna patrząc na was z delikatnym uśmiechem - Na pewno są głodne - dodała z przekonaniem i wysypała nieco karmy na ziemię cofając się na bezpieczną odległość. Preston nie myśląc wiele potupał tam popiskując wesoło. Chłopak uśmiechnął się
- Te pokemony wyglądają, jakby się gdzieś spieszyły... Fakt, słodkie są... Może dadzą się pogłaskać? - zastanawiał się kucając przy Prestonie i delikatnie wyciągając do niego rękę. Rattata cofnął się i bezradnie spojrzał na ciebie, jakby pytał, czy może ufać tym ludziom. Ale niby skąd TY to miałaś wiedzieć?

Daisy7 - 2015-11-08, 10:47

Alarm, ludzie, alarm! Ogólnie wydają się być mili i tak dalej, ale z doświadczenia wiem, że te dwunożne istoty często kierują się takim systemem, że jeśli dajemy się im głaskać itd., to według nich od razu znaczy, że chcemy być ich podopiecznymi. A my nie mamy czasu na żadne dodatkowe problemy czy opóźnienia czasowe. Z tego też powodu musimy zagrać niezbyt przyjazną parę gryzoni i gdy tylko Preston się cofnął, elektryzuję policzki, aby wystrzeliły z nich lekkie iskierki - tak w celu odstraszenia ludzi. Jeśli to nie podziała, dodatkowo obnażam zęby i fukam z niezadowoleniem, po czym razem z Rattatą zwiewam byle jak najdalej od ścieżki, a jednocześnie nie aż tak daleko, bo przecież musimy jakoś dojść do następnego miasteczka.
Koori - 2015-11-08, 12:18

Ludzie widząc elektryzujące policzki cofnęli się o pół kroku
- Ta Pikachu chyba się nas boi. Chodźmy, nie straszmy ich - rzuciła dziewczyna po chwili i ludzie ruszyli w swoją stronę. Preston spojrzał na ciebie
- Wystraszyłaś ich - uśmiechnął się wesolutko machając ogonkiem -Chodźmy, jeszcze kawał drogi przed nami - dodał przeciągając się -Mam nadzieję, że idziemy w dobrą stronę - pisnął idąc obok ciebie. W sumie raczej na pewno szliście tak jak trzeba, ścieżka prowadziła obok torów, więc nie mogliście się pomylić... Szczurek był podekscytowany tym, że niedługo znajdzie wujka i będzie mógł stać się normalnym człowiekiem, jak kiedyś

Daisy7 - 2015-11-16, 18:46

- No wiesz, nie można być zawsze potulnym i uległym. Trzeba wiedzieć, kiedy pokazać pazurki albo w moim wypadku naelektryzowane policzki. Zapamiętaj to sobie, bo na pewno cię kiedyś w życiu taka wiedza przyda - powiedziałam Prestonowi, po czym zastanawiałam się, czy mówię sensownie, skoro wkrótce będzie zapewne człowiekiem. Ale w końcu ludziom też potrzeba asertywności, nie? - Tylko się nigdzie nie oddalaj, nie wychodź na środek ścieżki i nie podchodź zbyt blisko torów - upomniałam go, czując się jak jakaś przewrażliwiona mamuśka, ugh... Cały czas mam oko na Rattatę, a także okolicę - zarówno mowa o ludziach jak i innych Pokemonach. Staram się również utrzymać dobre tempo marszu.
Koori - 2015-11-22, 11:40

- Dobrze - odparł ze śmiechem trzymając się blisko ciebie. Chyba nieco go rozbawiła ta troska o niego. Mimo to się słuchał, jak na grzecznego dzieciaka przystało... Po jakimś czasie dotarliście do miasta. Właściwie do jego pobliży... Widzisz wielu ludzi i kilka błąkających się pokemonów, niektóre chyba były bezdomne, ale ludzie nawet nie zwracali na nie uwagi. Preston rozejrzał się
- No i jak mamy go znaleźć? Tu jest tylu ludzi - zapiszczał wystraszony chowając się za tobą. Właśnie, dotarliście do celu, ale jak dotrzeć tam, gdzie chcecie, w dodatku niezauważonym i jednocześnie wytłumaczyć mu co i jak?

Daisy7 - 2015-11-23, 08:18

No dobra, teraz sprawa się nieco komplikuje. Chyba myślałam, że dotarcie do miasta będzie sukcesem, a tym co dalej nie zawracałam sobie głowy. Masz babo placek. Nie dość, że nie mam pojęcia, gdzie rozpocząć poszukiwania, to jeszcze plącze się tu mnóstwo ludzi. Może lepiej byłoby poczekać do nocy, kiedy ulice opustoszeją? Ale wtedy będzie ciemno, a to może utrudnić nasze poszukiwania. Ugh.
- Nie kojarzysz może, gdzie twój wujek prawdopodobnie przebywa? Jakakolwiek wskazówka byłaby na wagę złota - odezwałam się do Prestona z nieukrywaną nadzieją w głosie.

Koori - 2015-11-27, 11:10

Btw jeden z warnów dzisiaj znika, prawda? ^^
Szczurek spojrzał na ciebie nieco wystraszony i pokręcił głową
- Mój wujek jest naukowcem, ale nie wiem, gdzie może być. Może... albo w centrum pokemon, albo na przykład u profesora? Podobno jakiś tu mieszka... Chyba. Nie jestem pewny, nigdy nie byłem tu sam, a jak byłem z siostrą to tylko na lodach bo ona miała tutaj jakąś sprawę... Ale wujek na pewno powinien tu być - dodał z przekonaniem... ale i jednocześnie lekkim strachem w głosie. Tymczasem was dojrzał jakiś trener
- O, Pikachu! Rzadko się je tu widuje... Zrobię mu zdjęcie zanim ucieknie... Nie bój się, mały Pikachu. Nie chcę cię łapać ani nic, zrobię tylko zdjęcie i już mnie nie ma, co ty na to? - zapytał, stojąc w bezpiecznej odległości z aparatem w ręku. Preston od razu schował się za tobą - Dam wam za to pyszne ciastka! - obiecał

Daisy7 - 2015-12-08, 07:30

- Mhm... Rozumiem. W takim raz... - zaczęłam, lecz wtem przerwał mi jakiś trener. Spojrzałam na gościa i przeskanowałam go całego wzrokiem. Według mnie nie wygląda na wroga. No i powiedział, że nie chce mnie łapać, zależy mu tylko na zdjęciu, a w zamian dostaniemy ciastka. Ugh... Odezwała się we mnie moja strona łasa na wszelkiego rodzaje słodycze. I co mam teraz począć? Preston trochę się wystraszył, ale spokojnie, nic mu nie grozi. Ostatecznie decyduję się zgodzić na kilka zdjęć, ale tylko z odpowiedniej odległości. Jeśli koleś zanadto się zbliży, puszczę kilka gniewnych iskierek z policzków. Jeżeli mimo to odważyłby się mnie dotknąć, nie ma zmiłuj i kopię go prądem.
Koori - 2015-12-15, 12:58

Mężczyzna od razu ukucnął i naszykował aparat. a potem zrobił parę zdjęć z przodu i lekko z boków, uśmiechając się przy tym jakby Gwiazdka przyszła miesiąc wcześniej. Prestonowi też parę zrobił, nie zbliżając się jednak zbytnio po pierwszym ostrzeżeniu
- Dziękuję, maluchy. Poczekajcie sekundę! - i już go nie było. Preston zapiszczał zdziwiony. Po dwóch minutach wrócił fotograf z ciastkami, które położył na ziemi
- Jeszcze raz dzięki. I smacznego! - dodał, machając wam i poszedł w swoją stronę
- Dziwny człowiek - uznał szczurek podchodząc niepewnie do ciastek - Mój wujek też robi zdjęcia pokemonom, ale z ukrycia żeby ich nie wystraszyć - dodał, podnosząc ciastko i obwąchując je niepewnie

Daisy7 - 2015-12-24, 23:55

- No cóż, widocznie mieliśmy do czynienia z innym typem fotografa - mruknęłam, sięgając po jedno z ciastek, które dokładnie obwąchuje i dopiero jeśli stwierdzę, że nie pachnie podejrzanie, pakuję je sobie do pyszczka, by wyglądać jak Dedenne z wypchanymi policzkami. - Wracając do tematu fotografów, to ciesz się, że nie trafiliśmy na takiego, który złapał by nas do klatek, a potem dopiero wycykałby nam setki zdjęć w jakimś laboratorium czy Arceus wie gdzie - dodałam, dopiero po chwili orientując się, że mogłabym tym mocno wystraszyć Prestona. No cóż... Już za późno, ale może chociaż chłopak będzie bardziej na siebie uważał. - To co, możemy ruszać dalej?
Koori - 2016-01-06, 18:07

- Um... Tak, ru...ruszajmy - pisnął dojadając ciasteczko. Szybko skrył się w trawie, widać mu było tylko kawałek ogonka. Gdyby teraz zobaczył cię jakiś fotograf, pewnie pękłby ze śmiechu. Zaczyna się robić ciemno na ulicach. Widzisz, że większość pokemonów zaczęła kierować się do centrum, zapewne na darmową kolację. Preston rozejrzał się
- Laboratorium! Może tam zacznijmy? Wujek zawsze mówił, że bardzo się z profesorem lubią, więc może tam nocuje? - zaproponował oglądając się na ciebie

Daisy7 - 2016-01-18, 16:16

- Dobry pomysł, Preston! - pochwaliłam Rattatę, który zdecydowanie sobie na to zasłużył. Laboratorium jest idealnym miejscem, a do tego profesorowie są przyjaciółmi wszystkich Pokemonów, więc żadnej krzywdy nam nie zrobią. I raczej nie będą zainteresowani chwytaniem tak pospolitych gatunków Poków jak Pikachu czy Rattata, a nawet jeśli, spróbujemy przekazać im, że nie chcemy być czyjeś i na siłę raczej chwytać nas nie będą.
Wraz z towarzyszem kieruję się do laboratorium. Jeśli jakieś okno w miarę nisko jest otwarte, wchodzimy przez nie, a jeżeli nie spróbujemy narobić hałasu drapiąc do drzwi. Gdy już będziemy w środku, idziemy prosto do kolesia w fartuchu. Oto nasz plan działania.

Koori - 2016-01-20, 01:01

Drzwi po kilku minutach otworzył jakiś dość młody chłopak. Zapewne pomocnik profesora. Preston stał tuż za tobą, lekko zdenerwowany. Weszliście ku zdumieniu chłopaczka i udaliście się prosto do miejsca z którego słyszeliście głosy ludzi. Widzisz mężczyznę który odpowiadał twoim wyobrażeniom o profesorze - nieco podstarzały, uśmiechnięty, z miłym wyglądem... Taki niepozorny nieco, można by rzec. Obok niego stał inny mężczyzna. Preston przyjrzał się obu
- To nie oni - pisnął zasmucony. Tymczasem profesor kucnął przy was
- Dzikie pokemony? Tutaj? Stało się coś? - zapytał z troską nie zbliżając się ani na krok. Drugi mężczyzna cofnął się nieco byście nie czuli żadnego zagrożenia z jego strony. Naprawdę sympatyczni ludzie...

Daisy7 - 2016-02-01, 22:02

Jak miło wiedzieć, że tacy dobrzy ludzie istnieją i że moje potwierdzenia odnośnie Poke-profesora potwierdziły się. Gdyby koleś okazał się wrednym facetem, który bada Pokemony na siłę, a może nawet na nich eksperymentuje... oj wtedy straciłabym całą swoją wiarę w ludzi. W każdym razie nie czas teraz na obmyślanie czarnych scenariuszy. Chociaż żaden z tutejszych kolesiów nie jest wujkiem Prestona, to starszy jegomość ewidentnie chce nam pomóc. Tylko jak wytłumaczyć mu, jaki mamy problem? Na początek postanowiłam wskazywać na zmianę na Rattatę i kolesia, a także łapkami pokazywać zwiększanie się czegoś i pomniejszanie. A nóż widelec profesorek zakuma, co próbuje mu przekazać.
Koori - 2016-02-08, 22:19

Profesor marszczył brwi, wyraźnie nie kumając o co może wam chodzić
- Em... Duzi? Chcecie być duzi? Ewoluować w sensie? - zapytał po chwili kucania przy was i myślenia - Tobie, Pikachu, mogę w tym pomóc, ale Rattacie niekoniecznie... - dodał po kilku sekundach
- Profesorze, to raczej nie to, daliby sobie radę i bez nas... Tu chodzi o coś innego. A może dać im coś do malowania? Może Pikachu ma zwinne łapki i pokaże o co chodzi w ten sposób. W końcu myszy są zręczne, prawda? - uznał. Oak kiwnął głową
- Świetny pomysł, a co ty na to, dziewczynko? Namalujesz o co ci chodzi? - zapytał, wyraźnie uznając cię za lidera grupy. Preston też patrzył tylko na ciebie, bezradnie obgryzając pazurki

Daisy7 - 2016-02-15, 11:47

O matko! Jeszcze tego mi brakuje, żeby próbowali we mnie wmusić Thunderstona. Nigdy nie chcę ewoluować! Mam to sobie gdzieś wytatuować? Chociaż zapewne zdziwiliby się, gdybym po dotknięciu kamienia nie zmieniła się w Raichu. Wszystko dzięki Everstonowi, który niegdyś połknęłam tak dla bezpieczeństwa. Hehehehe. Wracając do teraźniejszości, pomocnik Oaka zaproponował, abym namalowała, o co mi chodzi. Genialne! Nawet nie potrzebuję żadnego pędzelka, bo przecież mam łapki. Wystarczy, że odcisnę je w jakiejś farbce i do dzieła. A więc tak wygląda mój ukończony malunek:


Po ukończeniu "arcydzieła", wskazuje na Prestona, a następnie na chłopca i Rattatę, których namalowałam na kartce. Może zrozumieją, że to jedna i ta sama osoba?

Koori - 2016-02-23, 14:50

Naukowcy spojrzeli na twój malunek lekko zdziwieni
- Eee... Rozbite lustro, człowiek i jakaś małpka? Co to ma wspólnego z wami? Nic nie rozumiem - poskarżył się mężczyzna. Oak tymczasem dłużej przyglądał się obrazkowi
- To jest Rattata, tak? - pokazał na małpkę spoglądając na ciebie i marszcząc brwi. Znów zerknął na obrazek
- Trener Rattaty się zgubił? - zapytał w końcu interpretując obrazek w ten sposób. Preston zapiszczał
- Oni nigdy się nie domyślą o co chodzi - jęknął płaczliwie podgryzając własny ogonek

Daisy7 - 2016-03-05, 16:25

Jeny, co a ciołki. Przecież mój rysunek jest wykonany perfekcyjnie i czytelnie jak na istotę, która nie posiada przeciwstawnych kciuków. To chyba nie moja wina, że urodziłam się jako Pikachu a nie człowiek, prawda? I że niby ludzie to najmądrzejszy gatunek, jaki stąpa po tym świecie. Wolne żarty. Nie powiem, trochę się zirytowałam, ale nie chciałam wyżywać się na wystraszonym Prestonie, dlatego zmusiłam się do posłania mu uśmiechu i wyrzucenia z siebie następujących słów otuchy "wszystko będzie dobrze". Przepraszam, ale nie stać mnie na więcej w obecnej sytuacji. Wracając do tych ludzi, to kiwam twierdząco łebkiem, kiedy profesorek poprawnie odgadł, że ta niby małpka to Rattata. Jednak po usłyszeniu teorii, jakby trener myszki się zgubił, zaczęłam energicznie merdać główką na boki, po czym pokazuję na Prestona i na tego kolesia. No dawać, wykażcie się swoją "inteligencją", dwunożne istoty.
Koori - 2016-03-07, 16:53

I profesor, i jego pomocnik uważnie obserwowali twoje ruchy i Prestona... Który właśnie teraz zaczął udawać człowieka chodząc na dwóch łapkach. Obaj zmarszczyli brwi
- Myślisz, że...? - spytał Oak, a tamten pokiwał głową
- Myślę, że tak... W końcu był tu zaledwie godzinę temu... - rzucił, a potem kucnął przed Rattatą
- Wtedy to lustro byłoby maszyną, a mysz... PRESTON?!? - spytał, prawie że wrzeszcząc z oszołomienia. Oak spojrzał na Ciebie
- Ale Ty jesteś pokemonem od urodzenia, prawda? - zapytał poważnie - Nie było cię na obrazku - obejrzał go jeszcze raz - To miałoby sens... I sami tu przyszliście? Taki kawał drogi? - aż się zdziwił

Daisy7 - 2016-03-15, 07:48

Matko jedyna, zrozumieli! Nawet nie wiedzą, jak bardzo się cieszę. A może wiedzą, bo z radości wyrwało mi się ciche pisknięcie. W sumie to spora zasługa Prestona, który wpadł na ten pomysł z chodzeniem na dwóch nogach. Chociaż wyglądało to zabawnie, podziałało, a to najważniejsze. Zaczęłam energicznie kiwać głową, kiedy Oak skojarzył Rattatę z Prestonem, a także w odpowiedzi na kolejne pytanie (czy ja jestem Pokiem od urodzenia, czy przyszliśmy tu sami). W sumie to jechaliśmy też pociągiem i pomagał nam pewien Linoone, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły.
- Słyszałeś? Twój wujek był tu godzinę temu! Może jest jeszcze w mieście. Profesor Oak na pewno zaraz do niego zadzwoni - powiedziałam wesołym głosem do swojego mysiego towarzysza.

Koori - 2016-04-06, 20:54

Preston spojrzał na Ciebie szklącymi się ślepkami
- Udało się... Naprawdę się udało! I to Twoja zasługa! Nie wierzę, niedługo znowu będę sobą! Dziękuję, dziękuję! - piszczał, tańcząc wokół Ciebie z wesołym uśmiechem na pyszczku, a potem się przytulił. Tak po prostu. Oak w tym czasie dzwonił gdzieś, a jego pomocnik przyniósł wam wodę i jakieś jagódki do przekąszenia
- Proszę, musicie być zmęczeni. Pikachu, może zostaniesz do rana, odpoczniesz nieco. Na zewnątrz mogą Cię niepokoić, jutro zaczynają się zawody elektrycznych pokemonów i wszyscy trenerzy na siłę szukają tego typu byle móc się zgłosić. Co Ty na to? - zapytał odsuwając się od misek tak żebyś nie czuła się... osaczona

Daisy7 - 2016-04-14, 15:49

Poczułam dumę. Miło, że Preston się tak cieszy, a nasza mordercza wędrówka nie poszła na marne. Ciekawe gdzie teraz wyruszę. Pewnie tam, gdzie mnie łapki poniosą, bo nie mam sprecyzowanego żadnego konkretnego celu. Właśnie delektowałam się pyszną jagódką, gdy usłyszałam propozycję pomocnika Oaka. Zostać tu z nimi do rana? Niby wydają się dobrzy i nic mi tu chyba nie grozi, ale przyzwyczaiłam się już do życia w dziczy. Chciałam nawet odmówić, lecz zanim zdążyłam, koleś dokończył mówić i okazało się, że odbywać się tu będą jakieś zawody Poków elektrycznych. Że niby ja miałabym zostać schwytana i zmuszona do brania udziału w tej atrakcji? O nie! Po moim trupie. Skoro tak przedstawia się sytuacja, to nie mam innego wyjścia, aniżeli skorzystać z oferty faceta. Jakoś dam radę przenocować tu jedną noc, prawda? Ciekawe co ten Oak tak długo gada. Mam nadzieję, iż nie pojawią się już żadne problemy.
Koori - 2016-04-20, 09:44

- Uh... Mamy problem - powiedział mężczyzna nieco zmieszany, jakby w odpowiedzi na twoje pobożne życzenia. Preston zamarł w bezruchu w drugą jagódką w pyszczku
- Ale jak fo frowlem? - zapiszczał, nerwowo poruszając ogonkiem. Oak zauważył jego zdenerwowanie
- Spokojnie, nic, czego nie dałoby się rozwiązać. Po prostu do cofnięcia przemiany potrzebny jest jeden, niezwykle rzadki przedmiot, zwany Reverse Berry. Nie musisz zrobić nic prócz zjedzenia go... Ale tylko nieliczne Audino wiedzą, gdzie można go znaleźć. A Audino nie widzieliśmy tu od wieków... Właściwie, w tym regionie chyba naturalnie nie występują - zmartwił się nieco. Preston na tę wieść wziął i zemdlał...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group