Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

Archiwum - Layla ~ Rubinowa mgła

Did - 2014-12-07, 18:21
Temat postu: Layla ~ Rubinowa mgła
W ostatniej chwili udało ci się opuścić statek, bowiem po krótkiej chwili od twojej ucieczki, przechylił się on w prawą stronę i zsunął się prosto do morza, które pochłonęło go razem ze wszystkimi pasażerami. Tym samym z rubinowymi potworami. Jak to mówią, szczęście w nieszczęściu. Aczkolwiek, twoje szczęście skończyło się na tym, ponieważ obolała leżąc na plaży dostrzegłaś, że pobliskich krzakach rusza się coś podejrzanego. To na pewno kolejny stwór z ich ekipy. Przypominając sobie poprzednie dni... możesz wywnioskować, że spotkanie z nim nie będzie zbyt miłe. Do tego jesteś sama. Bez swojej Moon w obcym środowisku.
Layla - 2014-12-07, 18:46

Mam pytanko~ Jak jest z pokemonami? Wprowadzasz je do przygody, czy są już przy mnie od razu?
__________________________
No nieźle... Statek zatonął, ale ciekawi mnie, czy ktoś zdołał się uratować, tak jak ja. W końcu jeżeli mi się to udało, to dlaczego nie też i komuś innemu? Jeżeli tak, to ocaleli powinni być gdzieś niedaleko, albo... mógł nikt nie przeżyć. Trzeba pogodzić się z każdą możliwością.
Huh...? Jakieś stworzenie w krzakach? To nie wróży nic dobrego... Wprawdzie na pewno jakaś część pokemonów musiała się uratować przed epidemią, ale wątpię, aby był to któryś z nich. Za blisko tych potworów. Na pewno by go wyczuły. Może to być także jakiś człowiek. Chociaż nie wiem, czy by tak hałasował... Nie mam co ryzykować. Sama, w nieznanym mi regionie. Muszę się gdzieś ukryć i wydobrzeć, bo rejs statkiem nie należał do najprzyjemniejszych. Tak więc po cichu oddalam się do lasu. Może tam znajdę jakąś dobrą kryjówkę?

Did - 2014-12-12, 12:57

nie wprowadzam poków ~ masz je przy sobie ~
_____________________________________
Zanim zdążyłaś oddalić się do lasu, kreatura, która była odpowiedzialna za cały ten hałas... wyczuła twój zapach i powoli wyszła ze swojego ukrycia. Wydawałoby się, że tak słodkie stworzenia, jak Jigglypuff nigdy nie skrzywdziłoby człowieka. Co najwyżej spłatałoby mu figla. Aczkolwiek, w tym świecie ta różowa kulka, to prawdziwy potwór! Wpatruje się w ciebie swoimi czerwonymi, zakrwawionymi oczami przy czym szepcze po cichu coś w rodzaju "DIE". Chyba ma na ciebie ochotę. W sumie, kto by nie miał ochoty na świeże mięso... będąc krwiożerczą bestią?

zombie n1 http://i.imgur.com/97qnxqa.jpg

Layla - 2014-12-18, 13:28

Okej~
_________________
Eh... Wiedziałam, że to kolejny z tych potworów. Mogłam mniej się namyślać, a szybciej wiać do lasu, to by mnie nie wyczuł. Teraz muszę go zgubić. Wprawdzie mam tego balla, którego zdążyłam zabrać z ruin, ale nie ma sensu wypuszczać z niego obcego mi pokemona w takim momencie. Będę musiała poznać się z nim na spokojnie, a nie podczas ucieczki. Walka mogłaby zwabić tylko kolejne kreatury...
Jigglypuff nie powinien być zbyt szybki. Może uda mi się go zgubić gdzieś w lesie? Tam może czaić się jeszcze coś groźniejszego, ale nie mam innego wyjścia. Zostanie na plaży na widoku nie wchodzi absolutnie w grę. Do tego w towarzystwie tej różowej, zakrwawionej kulki.
Nie mam innego wyboru, uciekam do lasu w nadziei że uda mi się zgubić tą małą przybłędę.

Did - 2014-12-20, 15:45

Tak, jak sądziłaś Jigglypuff okazał się wolniejszy od ciebie, ale jednak nie zrezygnował z świeżego mięska i zaczął powoli cię gonić. Z czysto teoretycznego punktu... jego szansę z dogonieniem ciebie wynosiłyby zero procent, aczkolwiek dwadzieścia metrów od plaży twoja prawa noga zaczęła odczuwać skutki upadku z wysokości. Najmniejszy ruch ową kończyną zaczął sprawiać ci okropny ból, jakby ktoś przepiłowywał ją tępą piłą. Sytuacja, w której się znalazłaś nie wygląda zbytnio dobrze, do tego z oddali słyszysz przeklętą pieśń, różowego pokemona. Zbliża się i to nader szybko. Starasz się ukryć czy może dobiec do starej chaty, którą zauważyłaś kilkanaście metrów przed tobą?
Layla - 2014-12-20, 18:49

Cholera! Że też ta noga musiała mnie zacząć boleć akurat w takim momencie! Ten świat nie zna już żadnej litości... W dodatku ten Jigglypuff... Strasznie mnie wkurza tym swoim nuceniem! Gdyby potworny ból nie rozrywał mojej prawej nogi, przysięgam, że rzuciłabym się na niego i osobiście uciszyła. Ale teraz? Nie pozostaje mi nic innego, jak schować się w tej chacie. Oczywiście jest możliwość, że natknę się na jakieś inne, zarażone pokemony, ale trzeba zaryzykować. W końcu gdzie ich teraz nie ma? Na pewno nie zamierzam chować się po krzakach i odsłonić się na atak z każdej możliwej strony. Może i ta różowa, krwiożercza kulka nie jest najszybsza, ale w moim stanie szybko mnie dogoni...
Stara chata powinna pomóc mi się przed nim ukryć i przeczekać te potworne bóle. Dlatego też jak najszybciej się do niej udaję.

Did - 2014-12-23, 15:20

Ostatnimi siłami zdołałaś dotrzeć do starej, ale dosyć solidnej chaty. Na szczęście drzwi do niej są otwarte, a co najważniejsze, zrobiłaś to przed spotkaniem z różową kulką. Chociaż słychać go coraz głośniej i głośniej. Widocznie musi być już bardzo blisko. W środku, po zamknięciu drzwi, oparłaś się o jedną ze ścian i odetchnęłaś z ulgą. Pomieszczenie nie jest zbytnio spore i większość rzeczy w nim jest zniszczonych. Widać, że przelatywało przez nie wiele osób. Miałaś zabrać się już za obejrzenie nogi, gdy zauważyłaś, że w jednym z kątów chaty ktoś śpi wraz ze swoim pokemon. Na razie jeszcze cię nie zauważył, ale zapewne stanie się to w najbliższej chwili.
Layla - 2014-12-27, 15:47

Na szczęście mi się udało. Mogłam w niej teraz zostać przez jakiś czas, aby noga pozwoliła mi normalnie podróżować. Mogłabym nawet rozpalić tutaj ognisko, gdybym miała pewność, że ogień nie ściągnie tych potworów. A obawiam się, że ta chatka nie przetrwałaby zbyt długiego oblężenia. Tak więc muszę zachowywać się cicho i przetrwać...
Właśnie miałam obejrzeć moją nogę, kiedy zauważyłam kogoś. Nie widziałam kto to jest, ale miał przy sobie pokemona. Skoro go jeszcze nie zjadł, to jest raczej zdrowy. Obydwaj spali, więc na razie nie chciałam ich informować o swojej obecności. Będę mogła się przez ten czas zająć moją nogą. Osunęłam się spod ściany na podłogę i starałam się poruszyć obolałą kończyną. Muszę wiedzieć, co mi się w nią stało. Oby nie była złamana, oby nie była złamana...

Did - 2014-12-27, 16:08

Na szczęście możesz poruszać nogą, więc na pewno nie jest złamana, a co najwyżej zwichnięta. Aczkolwiek przez to, że musiałaś uciekać przed różową kulką, spuchła do granic możliwości i zmieniła kolor z naturalnego na bardziej czerwony, lekko podchodzący pod bordowy. W momencie, kiedy kończyłaś oglądać nogę, nieznajomy, a raczej nieznajoma, bowiem dostrzegłaś jej złote włosy spod ciemnego kaptura oraz lekki zarys piersi nad pokemonem, zdążyła się już obudzić.
- Kim jesteś i co tutaj robisz. - spytała się ciebie donośnym głosem, wstając w podłogi. - Mów! - dodała wyższym tonem, budząc swojego pokemona, którym okazał się być shiny Luxray oraz wyjmując broń z kieszeni.


http://i1.wp.com/haruhich...esize=332%2C600 + ma na sobie ciemny płaszcze z kapturem

Layla - 2014-12-27, 16:17

O tyle dobrze, że noga nie jest złamana. Czyli już niedługo będę mogła ruszyć w drogę. Szkoda tylko, że postać, która wcześniej spała, zdążyła się obudzić. Nie myślałam, że będzie tak wrogo nastawiona, ale nie miałam jej tego za złe. W końcu każdy starał się jak mógł, aby przeżyć.
- Jestem... Kira i nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie musiała się na chwilę zatrzymać - mówiąc to, spoglądam na moją spuchniętą nogę. Na razie postanowiłam nie zdradzać swojego prawdziwego imienia. Wprawdzie Kira to moje drugie imię, ale co tam. - Musiałam się gdzieś schować przed jednym z tych potworów - wyjaśniłam dosyć obojętnym tonem, spoglądając na Shiny Luxraya. Ładnie wyglądał, ale o niebo lepiej wyglądałby w normalnej formie.

Did - 2014-12-29, 19:06

- W sumie, to jeśli znam już twoje imię. Mogę cię dodać do mojej listy ofiar, co ty na to? Nie byłoby ci łatwiej? Nie musiałabyś nadal starać się, żeby przeżyć w tym okrutnym świecie. - kobieta zaśmiała się. - Lu, zarżnij tego nieproszonego gościa, który niedługo zakłóci nasz spokój. - dodała, wskazując dłonią na drzwi.
Po geście kobiety, shiny pokemon z największą gracją wyskoczył z chaty i pobiegł przywitać twojego prześladowce. Rozprawienie się z nim zajęło mu kilka chwil, po czym wrócił w nieskazitelnym stanie go swojej pani.
- Naprawdę nie masz przy sobie pokemona, żeby mógł cię bronić? Z jakiej planety jesteś? - spytała się ciebie, podając ci coś w rodzaju spray'u.

Layla - 2015-01-08, 21:12

Spojrzałam na kobietę, jak na wariatkę. Serio? Lista ofiar? Nie stać jej na nic lepszego? Sama nie zajmuję się takimi rzeczami, ale coś czuję, że dla niej mogłabym zrobić wyjątek. Zaczynała mi mocno działać na nerwy.
- Nie znam twojego imienia, a i tak mogę cię dodać do mojej listy ofiar. Cieszysz się? - odparłam, złośliwie się uśmiechając. Potem zobaczyłam przed sobą Luxraya. Na początku myślałam, że ta baba na serio się chce mnie pozbyć, ale ona miała na myśli tamtego Jigglybuffa. Nie rozumiem... Po co robić tyle zamieszania? Jeszcze ściągnie na siebie uwagę innych maszkar, a tak to różowa kulka kiedyś by odpuściła. No ale cóż. W tej sprawie nie przemówię. W końcu robi to, na co ma ochotę. A jeżeli lubi się nadstawiać głodnym zombie, to już jej problem.
- Z Krainy Czarów. Tak się składa, że jakoś zabłądziłam i wyszłam z nory królika - powiedziałam z jeszcze większą zgryźliwością. Niech sobie nie myśli, że może wszystko, bo ja jestem ranna. - Tak się składa, że nie miałam jakoś czasu na szukanie moich balli, bo miałam tuż za sobą tego małego psychopatę - wyjaśniłam, przewracając oczami. Wolałam się ukryć i przeczekać, niż zwołać tutaj hordę z całego lasu.
Przyjęłam spray od kobiety i psikłam nim na obolałą nogę. Miałam nadzieję, że to coś pomoże, bo chciałam się stąd jak najszybciej wynieść. Co prawda, na początku miałam inne plany, ale nie zamierzam spędzić tutaj z tą babą ani chwili dłużej. Wolałabym rzucić się w paszczę Tyranitarowi, niż słuchać jej głosu nasyconego wyższością.

Did - 2015-01-10, 15:16

Gdy popsikałaś spuchniętą nogę spray'em, poczułaś przerażając zimno, które błyskawicznie przyszyło całe, twoje ciało. Poczułaś również niesamowitą ulgę od bólu, po czym zauważyłaś, że opuchlizna powoli zaczęła zanikać. To lekarstwo musi być bardzo silne i zapewne jest jednym z nowszych wynalazków naukowców.
- Wiesz, że zaczęłaś mi się podobać? Nie taka słaba laska z ciebie. Większość dziewczynek padało po wybuchu epidemii i strasznie mało ich zostało. Niewinne i zbyt przesiąknięte gadżetami, żeby potrafiły się obronić. Śmiać mi się chce, co technologia zrobiła z ich mózgami. Ty musisz być inna, nieprawdaż? - kobieta uśmiechnęła się do ciebie, zabierając ci spray. - Tyle powinno wystarczyć. Znalazłam to cacko w szpitalu i muszę przyznać, że idealnie pomaga ze skręceniami. - dodała, wychodząc na chwilę z chaty, po czym wróciła z idealnie prostą gałęzią. - Potrzeba jednak trochę czasu, żebyś mogła na nowo biegać, więc zaoferuję ci moją pomoc. Możesz ze mną podróżować przez pewien czas, ale nie oczekuj, że zostanę z tobą na wieczność. Odzyskasz siły i pożegnamy się ze sobą. O ile chcesz. To jak będzie, dziewczynko? - spytała się ciebie, wysuwając gałąź ku tobie.

Layla - 2015-01-17, 21:47

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy ból zaczął znikać. Jakie to cudowne uczucie. Ruszyłam lekko stopą, aby pozbyć się tego dziwnego uczucia odrętwienia. Ciekawe, skąd ona wzięła takie cacko. Hm... Tak jak myślałam, nadal się nie przedstawiła. No nic. Nie potrzebne mi jej imię, bo nie zamierzam tutaj długo zostać.
- Najwidoczniej - odpowiedziałam krótko na wypowiedź dziewczyny. Nie chciało za bardzo mi jej się słuchać. Uważa się za nie wiadomo kogo, bo ma tego wielkiego lwa. Czyli że co? Każdy, kto zginął w apokalipsie, był słaby? Jej podejście było co najmniej śmieszne. Kto był przygotowany na coś takiego? Nikt nie spodziewał się, że pokemony zaczną zabijać. Może uważać się za Bóg wie kogo, ale i tak w tym świecie nie ma to najmniejszego znaczenia. Prawda jest taka, że chowamy się jak myszy po kontach. Kiedyś i tak nas wszystkich dorwą. Prędzej, czy później wszyscy zginiemy.
- Nie widzę takiej potrzeby. Sama sobie poradzę. Ważne, że nie czuję już tego bólu. Zostanę tutaj na noc i z samego rana ruszę do wspomnianego przez ciebie szpitala, aby poszukać tam schronienia na kilka dni. No i nie jestem małą dziewczynką. Mam imię - odparłam. Nie zamierzałam jej się trzymać. Nie wytrzymałabym z nią tego czasu. Już wolę iść stąd z tą bolącą kostką, niż ruszyć w jej towarzystwie. Niech sobie nie myśli, że sama sobie nie poradzę. Może i nie wiedziałam, gdzie leży ten cały szpital, ale nie zamierzałam się jej o to pytać. Dowiem się jakoś, gdzie się znajduje i ruszę do niego.

Did - 2015-01-23, 16:24

Gdy skończyłaś mówić, kobieta popatrzyła na ciebie, po czym wybuchła donośnym śmiechem, łapiąc się za brzuch.
- Proszę cię... nie rozśmieszaj mnie. Chciałam być uprzejma, ale skończyło się bycie miłym dla przybłęd. Idziesz ze mną na moich warunków albo pożegnaj się ze życiem. Rozumiesz? - powiedziała dyktatorskim tonem. - Wiem, że tylko udajesz twardą i stanowczą. W głębi duszy jesteś miła i miękka, nieprawdaż? Nie graj ze mną nigdy więcej w głupie gierki, bo zawsze będziesz przegrywać. Teraz wstawaj i chodź. Chyba nie chcesz jeszcze bardziej mnie rozzłościć, Kiro? - dodała nieco milszym głosem, wyciągając do ciebie jeszcze raz gałąź, jakby była pewna, że w końcu ulegniesz. Ciekawe czy ma rację.

Layla - 2015-01-26, 18:47

Co ona sobie myśli?! Chce mi rozkazywać i rozstawiać po kątach? Niedoczekanie! Złapałam za gałąź, podciągając się na niej szybko w górę i wyrywając ją kobiecie z ręki. Szybkim ruchem złamałam ją na pół i rzuciłam jej prosto pod nogi.
- Masz rację. Skończyło się bycie miłym dla takich samic psa. Nikt, ale to nikt nie działał mi tak na nerwy. Wolałabym być pożarta przez tamtego Jigglypuffa kawałek po kawałku, niż spędzić tutaj chwilę dłużej z tobą! Nie będę za nikim latała ani nikomu usługiwała. Szukaj dalej, bo ja na pewno tutaj nie zostanę! - wygarnęłam jej wszystko w twarz. Niech sobie nie myśli, że może mnie zastraszyć. W ogóle mnie nie zna, więc najlepiej niech zamilknie. Może i ma swojego złotego lwa. Myśli, że jestem słaba i bez niej nie przetrwam ani minuty na zewnątrz? Dawałam sobie radę sama przez tyle czasu i dalej sobie poradzę!
Wychodzę z domku i kieruję się na drogę, która mogłaby prowadzić do jakiegoś miasta. Oczywiście poruszam się poboczem, aby nie zwracać na siebie niczyjej uwagi i w razie czego móc schować się w jakichś krzakach. Jeżeli tamta kobieta będzie chciała mnie zatrzymać przy sobie, wypuszczam Senshi'ego, aby użył Mean Look i uwięził w domku ją i Luxray'a. Nie zamierzam się z nimi więcej użerać. Teraz będę musiała poszukać jakiegoś schronienia na noc. W końcu w nocy te potwory zaczynają dopiero polować.

Did - 2015-01-30, 13:10

smutno mi, że z nią nie poszłaś xD
___________________________
Kobieta popatrzyła na ciebie, po czym bez słowa wyszła z chaty, rzucając gałąź w jeden z jej kątów. Widocznie straciła chęci do przekonywania ciebie i po prostu postanowiła cię zostawić. Odczekawszy kilka minut, by mieć pewność, że kobieta wystarczająco się oddaliła, opuściłaś chatę. Może i ból przestał ci doskwierać, to i tak poruszanie się ze skręconą nogą zaczęło sprawiać ci niewyobrażalny problem. O bieganiu, to możesz zapomnieć przez najbliższe dni. Nie mniej jednej, w końcu dotarłaś do pobocza brukowanej drogi, pokrytej plamami zaschniętej krwi, której deszcze nie były wstanie domyć. Wędrowałaś nim dobre kilka godzin, a i tak przeszłaś niewiele kilometrów. Na szczęście przed całkowitą utratą sił oraz nadejściem nocy, natknęłaś się na wrak dobrze zachowanej furgonetki. Być może nada się na schronienie.

Layla - 2015-01-30, 21:59

Nie smutaj. Coś czuję, że jeszcze ją spotkam xD
_____________________
Hm... to mocno podejrzane, że dała mi od tak odejść. Nie zamierzałam się jednak długo zastanawiać. Może nie chciało jej się bawić zepsutą zabawką z charakterkiem? Nie będę w to wnikała, ale na pewno jeszcze ją zobaczę. Świat nie jest taki duży, jak mogłoby się wydawać...
To cud, że znalazłam tą furgonetkę! Gdyby nie to, wyzionęłabym ducha na tej brudnej drodze, pozostawiając moje ciało na łaskę dzikich bestii. A na razie nie było mi go śpieszno opuszczać. Tak czy inaczej, będę musiała się w nim choć trochę przespać, bo tak długo nie wyrobię. Staram się znaleźć jakiś kij na poboczu, który służyłby mi do podpierania się i ewentualnego odparcia ataku. Następnie sprawdzam ostrożnie, co jest w naczepie i idę do kabiny, aby sprawdzić, w jakim jest stanie. Mam nadzieję, że szyby są całe, a w środku nie ma jakiegoś trupa... W razie jakiegoś niebezpieczeństwa, staram się schować w bezpieczniejszym miejscu.

Did - 2015-01-31, 18:57

Możliwe xD
________________________________
Dzięki podpieraniu się na kiju, który znalazłaś przy jednym drzewie, twoje kroki nabrały znacznie szybszego tempa, ale to nadal nie tempo porusza się na całkowicie sprawnych nogach. W kilka minut znalazłaś się przy furgonetce, której naczepa okazała się wypełniona stertą kartonów i skrzynek, w których możliwe, że znajdują się przydatne rzeczy. Aczkolwiek, brak ci sił, żeby teraz je sprawdzić, więc zamknąwszy drzwi do naczepy, skierowałaś się w stronę kabiny z siedzeniami. Szyby okazały się być w perfekcyjnym ścianie, a do tego wszystkie wykonane są z ciemnego szkła. Również w środku nie zastałaś żadnego trupa, więc gdy tylko wygodnie ułożyłaś się na fotelu, od razu zasnęłaś. Rano obudziło cię ciche drapanie w lewe drzwi samochodu. Czyżby kolejny zombie?

Layla - 2015-01-31, 19:09

Furgonetka okazała się być w idealnym stanie. Świetnie. Nie dosyć, że sobie odpocznę, to możliwe, że znajdę w niej jakieś przydatne rzeczy. W końcu naczepa jest pełna kartonów, a one po prostu nie mogą być puste! Na pewno sprawdzę je rano, a teraz trzeba odpocząć przed kolejnym dniem tułaczki...
Obudziło mnie jakieś drapanie do drzwi. Pewnie to kolejny zombie, który zwęszył mój trop. Musiał być całkiem mały i słaby, skoro jeszcze nie dostał się do środka. W przeciwnym razie miałabym zapewnioną efektowniejszą pobudkę... Tak czy siak, trzeba to sprawdzić i pozbyć się ewentualnego zagrożenia. Najciszej jak mogę, podnoszę się na siedzeniu i uchylam lekko okno, aby zobaczyć, co mnie obudziło. Przy sobie mam swój epicki kij, więc w razie potrzeby go użyję.

Did - 2015-01-31, 20:25

Gdy wyjrzałaś przez szczelinę w oknie, ujrzałaś na dole malutkiego smoka, który swoimi różkami zdrapuje lakier z drzwi. Jego niebiesko-fioletowe ciałko pokryte jest praktycznie w stu procentach zaschniętym błotem, ale co najważniejsze nie widać na nim żadnych ran ani zadrapań. Również jego oczy wydają się być naturalnego koloru, więc możliwe, że nie jest zombie. Dziki, samotny pokemon, który jeszcze nie przemienił się w szkaradnego potwora, to naprawdę rzadkie zjawisko. Co najgorsze może on zaraz zniknąć z listy owych stworków, bowiem dostrzegłaś jak krzaki naprzeciwko was zaczęły szeleścić. Coś się zbliża.


Layla - 2015-01-31, 20:37

To, co zobaczyłam, nieźle mnie zdziwiło. Pokemon, który nie zamienił się w bestię żądną ludzkiego mięsa. To naprawdę cud! Możliwe, że udało mu się przeżyć dzięki temu kamuflażowi z błota, które mogło maskować jego zapach. Muszę mu pomóc, w przeciwnym razie długo nie przeżyje. Z doświadczenia wiem, że szeleszczące krzaki to nic dobrego, więc trzeba działać szybko. Otworzyłam okno bardziej, aby się przez nie wychylić.
- Psssssst. Hej, mały. Tutaj. Musisz się schować, w przeciwnym razie za chwilę możemy mieć poważne kłopoty - powiedziałam do stworka ściszonym głosem, starając się zwrócić jego uwagę. Nie chciałam go również przestraszyć. Odsunęłam się, aby mógł wlecieć do środka i szybko zamykam drzwi. Jeżeli nie będzie chciał tego zrobić lub nie będzie mógł podlecieć, otwieram szybko drzwi i porywam stworka do środka, chowając się z nim w furgonetce. Nie pozwolę, aby coś mu się stało. Zresztą, przez to, że zawędrował aż tutaj, naraża na atak również mnie. Jeżeli coś napadłoby na niego pod samym pojazdem, to na pewno zorientuje się, że ktoś jest w pobliżu. W razie kłopotów mam swój epicki kij, którego mogę użyć do obrony!

Did - 2015-01-31, 20:56

Mały smoczek popatrzył na ciebie, po czym bez zawahania wleciał do furgonetki przez szczelinę w oknie. Widocznie nie boi się ludzi. Gdy tylko maluch był już bezpieczny, z krzaków wyłoniła się postać przemienionego bulbasaura. Z wystającym mózgiem i cieknącą z całego ciała krwią wlecze się w twoją stronę, przeraźliwie krzycząc. Musiał już wyczuć twój zapach i teraz pragnie twojej krwi, ale ty miałaś już na niego sposób! Zwinnie przecisnęłaś przez szczelinę kij i gdy tylko zombie dotarł pod sam samochód. Idealnie w sam środek mózgu wbiłaś swoją epicką broń, pozbawiając potwora ostatniego tchu. Akcja ratunkowa wykonana na medal!

http://www.electricfeast....mbiePokemon.jpg zombie nr2

Layla - 2015-01-31, 21:14

Wiedziałam, że w krzakach czai się kolejna bestia! Na szczęście był to Bulbasaur, a nie jakiś Ursaring bądź Nidoking. Z tymi mogłabym mieć większy problem, ale z tym poradziłam sobie całkiem nieźle. I coś czuję, że znalazłam swoją pierwszą broń! Z tym kijem daleko zajdę! Kto wie, może go naostrzę i zrobię z niego włócznię, abo przyczepię do niego jakiś ostry przedmiot, aby łatwiej wbijać się w głowy zombie? Się jeszcze okaże. Na razie musiałam się zająć tym malcem.
- Wygląda na to, że problem mamy już z głowy. Przynajmniej na razie. Jestem Layla i cieszę się, że znalazłam kogoś, kto nie próbuje mnie zjeść - przywitałam się ze smokiem, uważniej mu się przyglądając. Pewnie był głodny. W sumie, mi też pasowałoby coś zjeść. - Hej, może pomożesz mi poszukać jakiegoś jedzenia? Założę się, że dawno nic nie jadłeś. Możliwe, że znajdziemy coś w naczepie - powiedziałam do stworka. Zanim jednak opuściłam kabinę, postanowiłam przeszukać schowki, w które była wyposażona. Możliwe, że znajdę tutaj coś przydatnego. Kiedy skończę już poszukiwania, ruszam ze smokiem (bądź zostawiam go w środku) w stronę naczepy, wspierając się na moim kiju.

Did - 2015-01-31, 22:01

Zrobienie z kija włóczni, to świetny pomysł, ale zanim to nastąpi... wypadałoby przeszukać furgonetkę. Na szczęście masz do pomocy smoczka, któremu bardzo się spodobałaś, bowiem polizał cię swoim malutkim języczkiem. Tak, jak zaplanowałaś zaczęłaś od schowka, w którym znalazłaś jedynie paczkę fajek, zapalniczkę do nich, prezerwatywę, dokumenty jakiegoś faceta oraz scyzoryk. Zabrawszy, co najpotrzebniejsze, razem z nowym pokemonem przeszłaś do tyłu furgonetki, żeby zagłębić się w kartonach i skrzyniach w naczepie. Jak to przeważnie jest, pierwsze okazały się być wypełnione stertą papierów albo po prostu były puste. Aczkolwiek, im dalej w las, to w tym przypadku lepiej! Dokładnie w dziesiątym kartonie znalazłaś trzy puszki dobrej jakości konserwy oraz dwie puszki fasolki. Dalej w ręce wpadł ci nóż survivalowy oraz dwie butelki wody mineralnej. Obie po dwa litry. To byłoby tyle z pożytecznych rzeczy. Reszta albo jest zgniła, albo totalnie zniszczona. Jednakże, łowy okazały się nawet udane.
Layla - 2015-01-31, 22:28

Uśmiechnęłam się do smoka i pogłaskałam go po łebku. Okazał się niezwykle przyjacielski i ufny. Aż dziw, że przetrwał tyle pomiędzy chmarą zombie. Ze schowka zabrałam zapalniczkę, która mogła mi się bardzo przydać oraz paczkę papierosów. Nie zamierzałam sama palić, ale mogą mi się do czegoś przydać. Wątpię, aby te maszkary chętnie szły do dymu tytoniowego. Ich zgniłe mózgi przestawiły się na tryb ludzkiego mięsa i tylko je potrafią zwąchać. No, zapomniałabym jeszcze o scyzoryku. Wątpię, żeby przydała mi się prezerwatywa, czy dokumenty jakiegoś faceta. W najbliższym czasie nie zamierzałam się z nikim zabawiać, bo nawet nie miałam z kim... Z naczepy zabrałam puszki z konserwą i fasolą oraz wodę i nóż. Nie powiem, nieźle mi się poszczęściło z tą furgonetką. Dzięki niej znalazłam zapasy na kilka dni. Wszystko schowałam do mojego plecaka, nie licząc puszki konserwy i jednej butelki wody. Otworzyłam to, po czym wywołałam z moich dwóch balli pokemony.
- Witajcie, jestem Layla i jesteśmy zdani na siebie. Pewnie orientujecie się, jaka panuje teraz sytuacja... Bez zbędnego przeciągania. Wypuściłam was, abyście coś zjedli - oznajmiłam, krojąc konserwę na cztery porządne kawałki scyzorykiem, po czym zjadłam jeden z nich i popiłam to wodą. Pokemony też musiały coś zjeść. Może to nie wiele, ale na jakiś czas musi wystarczyć. Kiedy dojdę do miasta, postaram się znaleźć jakąś karmę dla pokemonów. Pewnie będzie im bardziej smakowała, niż żarcie z puszki.

Did - 2015-02-04, 11:20

biedny Lapras, taki niepotrzebny xD
______________________________________
Zabrawszy wszystkie potrzebne ci rzeczy, razem ze smoczkiem opuściłaś wóz, by móc swobodnie wypuścić swoje pokemony na nie do końca świeże powietrze. W końcu niedawno ubiłaś tutaj jednego z zombie. Może większość zgnilizny po prostu już wywietrzała, to i tak czuć lekki swąd. Pomijając ten fakt i obecną sytuację na świecie, zjedliście razem całkiem przyjemny posiłek. Pokemony nawet nie marudziły, gdy podałaś im po kawałku konserwy, którą wsunęły ze smakiem. Widocznie były bardzo głodne. Zaś ty będąc już najedzona i wypoczęta, razem ze swoim epickim kijem, schowawszy pokemony, opuściłaś teren furgonetki, kierując się dalej zakrwawioną drogą. Tym razem twoje kroki nabrały znacznie większego tempa. Po niecałych dwóch godzinach, zostawiając hen daleko za sobą furgonetkę, natknęłaś się na kobietę, która klęczy i szlocha nad ciałem mężczyzny. Po jego ranach możesz wywnioskować, że zaatakowały ich potwory. Idziesz dalej czy zatrzymujesz się przy kobiecie?

kobieta: http://i.imgur.com/tReNyhd.png
mężczyzna: http://fc03.deviantart.ne...chi-d6yqmk6.png
to wcale nie jest Yuki i Lu xD

Layla - 2015-02-06, 04:45

Tia, wyrzuciłam go do boxu, bo na razie mi się nie przyda xD Prędzej zombie by go zjadły :c Wątpię, żeby byli małżeństwem xD
______________________
Zanim jeszcze ruszyłam, schowałam scyzoryk do kieszeni spodni. Tak będzie poręczniej i łatwiej będzie mi go sięgnąć w razie potrzeby. Na nóż niestety nie mam na razie lepszego miejsca, więc zostanie w plecaku. Chociaż będę myślała, żeby ukryć go gdzieś w okolicach buta, bądź po prostu umieścić go w takim specjalnym przyborniku na udzie. Jednak tym zajmę się później.
Ruszając w drogę, od razu o wiele lepiej się poczułam. Widać, że ten posiłek dobrze mi zrobił, ale ja i tak wiem, że główną zasługą tak szybkiego przemieszczania się jest mój epicki kij! Nigdy się już z nim nie rozstanę! A może to towarzystwo tego smoka tak na mnie działało?
(bo zakładam, że on poszedł ze mną xD) ... Znowu ludzie? Jak na apokalipsę zombie całkiem często spotykam ocalałych. I to w coraz dziwniejszych miejscach. Jeżeli ktoś o zdrowych zmysłach przeżył, to raczej ukrywa się po kątach i żyje, jak szczur, a nie płacze na środku drogi... No i z doświadczenia już wiem, że ludzie albo całkowicie zdziczeli i stali się odludkami, albo zrobili się wrednymi sukami, którym zagłada ludzkości niebywale napompowała ego. Postanowiłam jednak zatrzymać się koło nich i ocenić stan chłopaka. Obydwoje nie wyglądali na starych, raczej w moim wieku. Jeżeli mocno oberwał, to raczej nie ma już dla niego ratunku. W końcu karetki, a tym bardziej szpitale są nieczynne, więc znikąd pomocy.
- Szlochem go nie uratujesz. Radziłabym się gdzieś ukryć, zanim stwory wyczują krew i opatrzyć go jakoś - powiedziałam, dalej przyglądając się dziewczynie. Zastanawiam się, jak ona tyle przetrwała, skoro jest taka niezaradna.

Did - 2015-02-06, 17:48

- Kochałam go, a on mnie zostawił! Mówiłam mu, żeby tam nie szedł, ale był kretynem i to zrobił! Już nigdy więcej nie będziemy razem spać! Hipokryta i ignorant! Nigdy nie liczył się z moimi słowami! - kobieta zaczęła krzyczeć, uderzając pięściami w klatkę martwego chłopak, tak mocno, że świeża krew polała się z jego ran. - Rozumiesz to? Czy ty to... - zanim zdążyła dokończyć swoje kolejne zdanie, z jej oczu i ust zaczęła sączyć się czarna krew, a sama kobieta upadła na swego ukochanego.
Ta krew, ten nagły zgon... musi świadczyć o tym, że kobieta była na coś chora, więc może dlatego nie zważała na otaczający ją świat? To bardzo prawdopodobne. Przeszukujesz ich zakrwawione ciała czy idziesz dalej razem z smoczkiem?

Layla - 2015-02-06, 18:19

A... ha? To było dość... dziwne. To całe jej zachowanie. Uderzała w chłopaka, aż poszła krew, a chwile potem sama się wykrwawiła. Niezły spektakl tutaj urządziła.
- Chodź, idziemy dalej. Może uda nam się dojść do jakiegoś miasta i znajdziemy jakieś schronienie na noc - powiedziałam do smoczka, ruszając dalszą drogą przed siebie. Nie zamierzałam ich przeszukiwać. To, co mam, powinno mi na razie wystarczyć. Zresztą, byli cali we krwi a ja nie miałam zamiaru się w niej brudzić. Ściągnęłabym tylko na siebie dzikie bestie, a tego nie chciałam. Poza tym, istniała możliwość zarażenia się czymś od tej kobiety. Może to i śmieszne, zważając, że choroba mogłaby być moim najmniejszym problemem, ale mimo to nie chciałam umrzeć tak jak ona. Wyobrażałam sobie siebie rozszarpaną przez jakiegoś ogromnego zombie, ale nie konającą samą, w jakimś zaułku.

Did - 2015-02-06, 18:57

Smoczek pokiwał wesoło główką, po czym wtulił się w twoje włosy i zaczął bacznie obserwować teren wokół was, jakby był na jakiejś wieży strażniczej. Razem ze swoim nowym "bagażem" ominęłaś zakrwawioną parę, żeby nie ściągnąć na siebie zombie, i ruszyłaś dalej drogą ze zaschniętymi plamami. Tym razem udało ci się przejść całą bez zbędnych wydarzeń. Na wieczór, gdy słońce zaczęło zachodzić za horyzont, opuściłaś las, natrafiwszy na zalążek wielkiego miasta, które rozprzestrzenia się przed tobą. Szkoda, że wszystko spowija tak bardzo mroczna atmosfera. Już teraz widzisz skutki apokalipsy, czyli porzucone samochody, meble porozrzucane po uliczkach przedmieścia, krwawe, zaschnięte plamy i stertę trupów, walających się dosłownie wszędzie. Nawet jeden leży na dachu. Nie mniej jednak, wiesz, że miasto jest zupełnie opuszczone.
Layla - 2015-02-06, 19:07

W końcu dotarliśmy do jakiegoś miasta. Było duże i całkowicie wymarłe. Nazwa nieszczególnie mnie interesowała, bo i tak nie znałam tego regionu. Mogłam jedynie przypuszczać, że to któreś z tych najwcześniej zaatakowanych, czyli Kanto, bądź Johto. W każdym razie nie ważne. Spojrzałam na sterty walających się wszędzie ciał i od razu poczułam nieprzyjemny odór, który dostawał się do moich dróg oddechowych. No tak, ciała się rozkładały, a zombie nie miały ochoty ich posprzątać, bądź zjeść w całości. Pozostawiły je tak, jak jadły i pozwoliły im zasmrodzić cały świat...
- Poszukamy jakiegoś bezpiecznego miejsca, jednak najpierw najdziemy jakiś sklep, albo market - oznajmiłam smokowi, który wplątał się w moje włosy. Szczerze mówiąc, wolałam natrafić na jakiś mały kiosk spożywczy, niż na wielkie centrum handlowe. W takim zawsze może roić się od tych kreatur, a ja chciałam uniknąć z nimi spotkania - przynajmniej do całkowitego wyzdrowienia. Poruszam się więc ostrożnie, aby być jak najmniej zauważalną.

Did - 2015-02-06, 19:37

Smoczek poruszył się na twojej głowie, co zapewne oznacza, że zgadza się na twój pomysł. Uzyskawszy odpowiedź, bez zawahania przystąpiłaś do realizacji swojego planu. Już po kilkunastu minutach natrafiłaś na nieduży sklep spożywczy. W oddali widzisz również niewyraźne zarysy marketów i dużego budynku, którym zapewne jest centrum handlowe. Rozejrzawszy się po sklepie przez jedną z jego szyb i upewniwszy się, że nie ma w nim żadnego potwora, chwyciłaś za klamkę. Aczkolwiek, drzwi okazały się być zamknięte.
Layla - 2015-02-06, 20:01

Zamknięte? Serio? Kto przed apokalipsą zombie martwi się o zamknięcie sklepu na trzy spusty? To chore... No ale cóż. Musiałam się jakoś dostać do tego sklepu. W ostateczności pójdę do marketu bądź do centrum handlowego, aczkolwiek tak łatwo nie odpuszczę temu spożywczakowi. Mogłabym oczywiście zbić szybę i dostać się do sklepu, ale wtedy ściągnęłabym uwagę głodnych kreatur, które łatwo by mi nie odpuściły. Nie chciało mi się też bawić z zamkiem, gdyż nie miałam nawet pojęcia, jak go otworzyć. Miałam już jednak pewien plan. Wypuściłam Senshi'ego.
- Pomożesz nam dostać się do środka? Najlepiej, gdybyś nas tam przeteleportował, ale jeśli nie dasz rady, to spróbuj użyć swoich psychicznych mocy na zamku, aby go otworzyć - poprosiłam Raltsa, czekając na jego reakcję. Bardzo chciałam się dostać do tego sklepu, bo nie musiałabym się już narażać w markecie i większych centrach. Aczkolwiek chyba do nich również zajrzę, jeżeli nie znajdę tutaj za wiele przydatnych rzeczy.

Did - 2015-02-08, 16:55

Ralts uśmiechnął się na twój widok, po czym zaczął uważnie cię słuchać. Gdy skończyłaś mówić, pokiwał główką i przystąpił od razu do działania. Zaledwie po kilku sekundach znalazłaś się już wewnątrz kiosku razem z nim i smoczkiem. O dziwo pomieszczenie wygląda na bardzo zadbane. Nie walają się tutaj żadne, a wszystkie rzeczy, które mogą się tutaj znajdować zapewne ukryte są pod ladą lub w szafkach. Dość dziwny wystrój kiosku, ale możliwe, że ktoś zmienił jego wygląd po wybuchu epidemii.
Layla - 2015-02-08, 18:45

Uśmiechnęłam się do Raltsa, kiedy już znaleźliśmy się w budynku. Sklep wyglądał raczej dziwnie - jak nie sklep. Towaru nie było na półkach. Ciekawe, gdzie mógł też zniknąć... Pewnie ktoś zajął się tym sklepem po epidemii i specjalnie go tak urządził. Jeżeli nikogo bym tutaj nie zastała, mogłabym nawet tutaj zostać na kilka dni... W końcu drzwi są zamknięte, w oknach powinny być jakieś kraty. Wystarczy mi je lepiej zabezpieczyć i będzie to mój taki punkt wypadowy, z którego lepiej będę mogła poznać miasto.
- Okej, rozglądajcie się uważnie i szukajcie wszystkiego, co może się przydać. Jedzenie, picie, narzędzia... jeżeli uda wam się coś znaleźć, przynieście to do mnie - oznajmiłam smoczkowi i Senshi'emu, sama zaczynając rozglądać się po sklepie. Mam nadzieję, że nie trafiłam na całkiem ograbiony budynek i jednak coś tutaj znajdę.

Did - 2015-02-13, 15:39

Razem z pokemonami zaczęłaś przeczesywać wszystkie półki, skrytki i inne schowki w poszukiwaniu ocalałych rzeczy. Z początku trafialiście jedynie na stertę śmieci, którymi były zużyte chusteczki, puste puszki, butelki z brudną wodą, podarte ubrania, papiery i tym podobne. W końcu, otworzywszy ostatnią półkę znalazłaś w niej dwie, mocne liny, strzałkę usypiającą, zdjęcie rudowłosej dziewczynki, nieduże pudełko z karmą oraz batonik "Mars". Miałaś już zebrać najpotrzebniejsze rzeczy i je spakować, gdy smoczek zaczął cicho popiskiwać obok niedużej dziury w ściennej desce.
Layla - 2015-02-17, 21:45

Znalezisk dużych nie było. Spodziewałam się czegoś lepszego po zabezpieczonym sklepie, ale najwyraźniej się myliłam. Ktoś już wcześniej musiał się tutaj dostać i wszystko zagarnąć dla siebie. Czyli nie zostanie mi nic innego, jak odwiedzić któryś z tych większych skle... Zaraz, co się tam dzieje? Smoczek unosił się przy jakiejś dziurze w ścianie i popiskiwał. Możliwe, że coś tam znalazł.
Postanowiłam to sprawdzić i powoli udaję się do wskazanego przez stworka miejsca, wyciągając przed siebie kij. Nie wiadomo, czy coś tam nie siedzi, a chciałabym uniknąć bliskiego kontaktu z tym czymś. Może się również okazać, że po prostu znalazł jakieś jedzenie albo przedmioty. W końcu gdyby to było jakieś zagrożenie, nie zostałby tam na długo, prawda?

Did - 2015-02-18, 14:00

dam ci teraz jedzenie, a potem będziesz głodować *^* w sumie, to trzeba cię wyposażyć, żeby akcja mogła się rozkręcić ;-;
________________________________
Niby znalezisk w kiosku nie było dużo, ale za to znaleziska w ścianie wynagrodzą ci wszystko, co musiałaś przegrzebać. Smoczek ma niesamowity węch, że wyczuł takie skarby. Wystarczyło, że dotknęłaś ją kijem, a skrytka otworzyła się przed tobą. Roi się w niej od wszelakiej maści puszek (5), konserw (5), butelek z wodą (7l). Znalazłaś w niej również mały pistolet, paczkę z 20 nabojami, ciasteczka czekoladowe, pięć kilo karmy dla pokemonów, sterydy, wódkę, majtki, papier toaletowy, kurtkę przeciwdeszczową, królicze uszki i kopertę z listem. Żyć i nie umierać albo... kątem oka dostrzegłaś, że psyduck przygląda się ci przez okno. Po jego zachowaniu możesz wywnioskować, że z chęcią wbiłby swój dziób w twoje młode ciało.

http://data1.whicdn.com/images/32459726/large.png

Layla - 2015-02-18, 14:16

Zawsze znajdzie się gdzieś jakieś jedzenie :P
________________________
- Brawo, dzięki tobie mamy sporo jedzenia na najbliższe dni! - pochwaliłam smoczka, głaszcząc go po łebku. Świetnie sobie poradził, nie ma co. Tyle tutaj tego było... Nie tylko jedzenia, ale także różne przydatne rzeczy, jak pistolet. W mieście raczej nie będę strzelać, bo huk może zwabić zombie, ale nigdy nie wiadomo, kiedy będę musiała go jednak użyć. Warto go mieć przy sobie, kiedy będę zdana tylko i wyłącznie na siebie...
Schowałam szybko wszystkie te znaleziska i spojrzałam na Psyducka - a raczej coś, co kiedyś nim było. Nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Trzeba się będzie stąd zmywać, zanim zwoła tutaj swoich głodnych kolegów.
- Senshi, mógłbyś przenieść nas wszystkich na tyły budynku? Niedługo może się tutaj zlecieć więcej maszkar, a musimy znaleźć jakieś miejsce na nocleg - wytłumaczyłam, czekając, aż stworek zrobi swoje. Następnie dziękuję mu za pomoc i chowam go do balla. Czas poszukać jakiegoś spokojnego kąta do spania... Chociaż... I tak miałam znaleźć jakiś szpital i zaopatrzyć się jeszcze w leki. Czas zwiedzić trochę miasto w poszukiwaniu szpitala, kliniki, albo chociaż apteki.

Did - 2015-02-19, 11:54

Nie znajdziesz XD
____________________________
Smoczek bardzo się ucieszył, że pochwaliłaś go za jego wyczyn, po czym zaczął ci pomagać pakować drobniejsze rzeczy, a po chwili również Ralts się do was dołączył. Spakowawszy już wszystko, co potrzebne i niezbędne do przeżycia, Senshi przetransportował was na tyłu budynku. Na szczęście Psyduck nie zdążył jeszcze zwołać swoich pobratymców, a sam nie zorientował się, że zniknęliście, więc teren jest praktycznie w stu procentach bezpieczny. Rozejrzawszy się po nim, dostrzegłaś, że wgłąb miasta prowadzą dwie ścieżki: główna, przechodząca przez środek miasta oraz poboczna, która ciągnie się bocznymi alejkami. Ciekawa, która z nim jest mniej niebezpieczna...

Layla - 2015-03-29, 13:18

Spojrzałam na smoczka, zastanawiając się, którą drogę wybrać. Na logikę byłoby bezpieczniej iść bocznymi alejkami, które ogólnie nie są zbyt bezpieczne. Na głównej drodze widziałoby mnie zbyt wiele ludzi, gdyby tutaj jacyś byli. Ale chodzi o Pokemony. Żądne krwi stwory. Znajdą mnie chyba wszędzie nawet po zapachu, przyjmując, że jestem jedynym człowiekiem w tym mieście. No ale w końcu trzeba coś postanowić. Stanie w tym samym miejscu przez dłuższy czas może okazać się bardziej niebezpieczne, niż podjęcie jakiejś decyzji.
- Jak myślisz, gdzie prędzej nas zjedzą? - pytam się stworka, licząc na jego pomoc. Jeżeli da jakąś odpowiedź, to analogicznie, wybieram drugi kierunek. A jeżeli nie... to idę główną drogą. Z niej szybciej wypatrzę aptekę bądź szpital - mój obecny cel. Raz się żyje.

Did - 2015-03-29, 22:55

Smoczek bez zastanowienie wskazał na boczne alejki, a tym samym jeszcze bardziej potwierdził twój wybór, co do głównych ulic. Poprawiwszy torbę na ramieniu, ruszyłaś przed siebie z nadzieją, że nie zostaniesz pożarta żywcem. W końcu, wypadałoby przeżyć jeszcze kilka dni... po niespełna dziesięciu minutach drogi, trafiłaś na dość dziwne zdarzenia. Grupka zombie pokemonów, która jeszcze cię nie wyczuła, niesamowicie mocno napiera na budkę telefoniczną. Czyżby ktoś był w środku, tejże budki? Dość dziwne schronienie przed krwiożerczymi bestiami, ale może nie było lepszego? Masz szansę jeszcze uciec, ale masz również szansę, żeby pomóc temu komuś... w końcu, to tylko pięć starterów na podstawowych formach...
Layla - 2015-04-02, 21:26

Smoczek obrał tą drogę, którą sama zamierzałam się udać. To dobrze, że myślimy podobnie. Może mamy szansę przetrwać? Mam taką nadzieję.
Spojrzałam na budkę telefoniczną, którą okupowały zombie. Co za idiota mógł się w niej schować? Przecież tak słaba konstrukcja nie oprze się długo naporowi głodnych stworów. I co teraz powinnam zrobić? Rzucić się i pomóc temu biedakowi, narażając przy tym własne życie i tego smoczka? No, nie sądzę. W tych czasach każdy musi myśleć przede wszystkim o sobie, aby przetrwać. Gdybym na każdym kroku martwiła się za innych, na pewno skończyłabym już dawno w paszczy któregoś z tych potworów. Chociaż... mogłabym coś zrobić. Zobaczymy, czy to przyniesie jakiś efekt.
Najpierw chowam się za jakimś autem stojącym na poboczu, aby nikt mnie nie zauważył. Następnie wyciągam z plecaka papier toaletowy, zapalniczkę i wódkę. Sama nie wierzę, że chcę ją zmarnować. Mogłaby mi się na kiedyś przydać, ale w sumie... zawsze mogę znaleźć drugą! W końcu te stwory nie rzucają się na alkohol. Odkręcam więc butelkę i jej szyjkę zapycham papierem toaletowym tak, że jeden koniec dotyka cieczy, a drugi wystaje na zewnątrz. Podpalam to w chwili, gdy znajdę odpowiednie miejsce na wyrzucenie. Pasowałoby zrobić hałas nie za blisko potworów, ale i też nie za daleko, aby zauważyły ogień i do niego poszły. Kiedy więc znajdę odpowiednie auto, kosz czy coś innego, rzucam substancję wybuchową w tamto miejsce. Obym trafiła...
Cóż, moim zamysłem jest spowodować wybuch, którego ogień i hałas odciągnąłby uwagę krwiożerczych pokemonów od budki telefonicznej. Ale czy to się uda? Jeszcze się okaże... Gdyby mi się poszczęściło, to próbuję dalej przedostać się do budki. Jeżeli natomiast nie, to... cóż, ruszam dalej nie zauważona.

Did - 2015-04-04, 09:19

Może to był cud albo twoje ukryte zdolności, ale mniejsza o to. Ustalmy, że nie wiesz jak, ale trafiłaś idealnie w środek auta, które momentalnie stanęło w płomieniach, a chwilę później wybuchło, likwidując część zombie-pokemonów z odłamków metalu. Reszta, jak się spodziewałaś, odpuściła sobie budkę telefoniczną i skierowała się do wraku płonącego samochodu. Nic dziwnego, że stanęły w ogniu. Inteligentne to nie są, ale krwiożerce, to już tak! Gdyby była to gra, to na pewno dostałabyś achievement "MultiKill". No cóż, to nie jest jednak gra, ale życie! Właśnie! Uratowałaś temu mężczyźnie życie, bowiem teraz możesz dostrzec jego osobę. Na pierwszy rzut oka wygląda nawet na przystojnego, ale czemu ten idiota nadal siedzi w budce? Czy on naprawdę jest w takim szoku? W sumie, to siedzi skulony z głową w kolanach...
Layla - 2015-04-05, 22:53

Tak na bogato z tymi odpisami ostatnio xD
_____________________________
Wow... Jak ja to zrobiłam? Nie spodziewałam się aż takiego efektu! Jeszcze przez chwilę stałam w osłupieniu, wpatrując się w płomienie i padające zombie. Zmusiłam się jednak do oderwania wzroku od tego widoku i przeniesieniu go na budkę. Tak, teraz najistotniejsze jest sprawdzenie, co z tym człowiekiem, chociaż nie taki był plan. Owszem, miałam mu pomóc uciec, ale myślałam, że jest na tyle rozumny, że załapie, o co chodzi i wykorzysta sytuację do ucieczki. Niestety - myliłam się. Nikt nie wyszedł z budki. A jeżeli już nie żyje? Niech się tylko dowiem, że zmarnowałam wódkę na marne... Wypatroszę jego martwe zwłoki!
Kiedy podeszłam do kryjówki mężczyzny, strzeliłam sobie soczystego facepalma. Jak on przeżył tak długi czas? Załamał się, kiedy napadły na niego te krwiożercze istoty? To dla mnie codzienność. Z księżyca spadł, czy co? W każdym razie, nieźle poirytowana, zapukałam kilka razy w szybę drzwi, aby się ocknął i powrócił do życia. Nie zamierzałam się teraz rozczulać i pomagać mu się pozbierać po tym zdarzeniu. Musi być twardy, bo inaczej na nic mu moja pomoc. Prawda, muszę przyznać, że jest całkiem przystojny, ale na pewno nie zamierzam, aby pociągnął mnie za sobą na dno.

Did - 2015-04-07, 00:40

Gdy tylko podeszłaś pod budkę, zorientowałaś się, że koleś w niej uwięziony... zasnął podczas ataku zombie! Najlepsze rozwiązanie na świecie! Gonią cię zombie? Idź spać! Na pewno przeżyjesz! Gdybyś trafiła tutaj trochę później, to koleś na sto procent, byłby już kupką mięsa. Powinien ci podziękować, ale jednak woli sobie spać.
- Eeee? - wydał z siebie dziwny dźwięk, przecierając oczy. - Która godzina? ... A! To nie tak, że spałem, gdy atakowały mnie zombie! Po prostu, to był mój plan! Widzisz jaki super? Żyję! Swoją drogą, to jestem Dante. Może skoczymy w jakieś ustronne miejsce, co nie? Poznamy się lepiej i te sprawy. - zaczął się tłumaczyć oraz przystawiać do ciebie.
No co za tupet! Nie dość, że ci nie podziękował, to jeszcze ciska słabymi tekstami na podryw.

Layla - 2015-04-07, 17:59

Że co?! To ja ratuję mu dupę i tracę jedyny alkohol, jaki znalazłam od dawna i który mogłabym wykorzystać w lepszy sposób, nie wspominając o tym, że sama narażam się na atak tych bestii, a on po prostu spał?! Chyba go pogięło! Co za skończony idiota! Zagryzłam wargę, żeby nie wrzasnąć na niego i nie zwrócić uwagi dzikich stworów z całego miasta.
- Uh...! W życiu! Wolałabym już rzucić się w samochód, który przed chwilą podpaliłam - oznajmiłam, warcząc na niego. Skończony dupek! Nie dość, że ratuję go przed śmiercią, to ten nie podziękuje ani nic. W dodatku zachciało mu się zaspokajać swoje męskie potrzeby. Był obrzydliwy.
Uderzyłam pięścią najmocniej jak mogłam w budkę, aby się czasami na niego nie rzucić i odwróciłam się, aby ruszyć przed siebie w poszukiwaniu szpitala. Po co ja mu pomagałam? Nawet po tej apokalipsie faceci to skończeni idioci.

Did - 2015-04-08, 17:03

Zanim zdążyłaś odejść, Dante chwycił cię za rękę i lekko, a zarazem mocno przyciągnął cię bardzo blisko do siebie, tak, że twoje piersi trochę spłaszczyły się pod naciskiem.
- Nie bądź taka niedostępna. Jesteśmy sami, nikogo nie ma w pobliżu. Czyż, to nie jest idealny czas na randkę? Na pewno jesteś zmęczona po ciągłej ucieczce przed zombie. Nie daj się prosić i spędź ze mną chwilę. - wyszeptał ci prosto do ucha, które później lekko polizał swym językiem.
Co za tupet! Nie dość, że ci nie podziękował, ciskał słabymi tekstami na podryw, to jeszcze teraz liże twoje ucho! Fajnie! Chyba tak prędko się go nie pozbędziesz...

Layla - 2015-04-26, 14:21

- Gościu, mówię ci to ostatni raz! Nie mam ochoty spędzać z tobą ani minuty dłużej. Zabierz swoje cztery litery jak najdalej ode mnie - odpowiedziałam stanowczym głosem, stawiając opór, kiedy chciał mnie do siebie przyciągnąć. Ten Dante coraz bardziej mnie irytował. Jak ten idiota może mieć takie szczęście? Powinien już dawno wylądować pomiędzy kłami którejś z bestii.
Kiedy polizał moje ucho, miarka się przebrała. Jaki on jest obleśny! Jeżeli zaraz mnie nie zostawi, to sama go załatwię! Nie mogę na niego patrzeć! Brzydzę się nim.
- Zrób coś takiego jeszcze raz, a pozbędziesz się tej pustej głowy - warknęłam, odpychając go od siebie i sięgając odruchowo po kij, aby wyciągnąć go przed siebie, w kierunku mężczyzny. Jeżeli jeszcze raz będzie się próbował do mnie zbliżyć, po prostu go nim uderzę. Nie zamierzam spędzać z nim już ani sekundy.
- Wybacz, że musiałeś to oglądać. Idziemy dalej - oznajmiłam smoczkowi, który cały czas mi towarzyszył (a przynajmniej miałam taką nadzieję). Ruszam na poszukiwanie szpitala. Ten typ podniósł mi już ciśnienie!

Did - 2015-04-26, 15:12

- Spokojnie spokojnie! Nie, to nie, ale potem nie jęcz, że brakuje ci rozrywki, paniusiu. - Dante burknął, puszczając cię z objęć. - No to żegnaj! A mogło... - nie zdążył dokończyć kolejnego zdania, bowiem gdy tylko odwrócił się w drugą stronę, chamsko potknął się o sznurówkę i niechcący wylądował głową na ostrym, metalowym kawałku z samochodu, który przed chwilą wysadziłaś. Śmierć na miejscu... smutne, ale prawdziwe.
Zostawiwszy przybłędę, który i tak nie miał nic przy sobie, udałaś się wraz z niebieskim smoczkiem w stronę szpitala. O dziwo po drodze nie spotkałaś żadnego zombie... być może znalazły już ciało Dantego i w tej chwili obgryzają je, aż do kości. W sumie, to lepiej dla ciebie. Nie będziesz musiała się z nimi użerać, bowiem masz obecnie inny orzech do zgryzienia. Mianowicie, wielkie, żelazne i ostre, jak brzytwa ogrodzenia, które odgradza cię do szpitala.

Layla - 2015-04-26, 15:27

Ma to, na co zasłużył. Nie jest mi go za bardzo szkoda, bo mógł gorzej skończyć. Szybka śmierć bez cierpienia to luksus w tych czasach. Miał szczęście, że nie został wcześniej zjedzony żywcem przez zombie.
Przynajmniej na coś mi się przydał. Można powiedzieć, że oddał mi przysługę. Ja uratowałam jego, a on w zamian odciągnął wszystkie bestie z okolicy. Patrząc na zabezpieczenia tego szpitala, nie ma szans, żeby w środku kręciły się gdzieś te szkarady. Tym lepiej dla mnie, chociaż... jeżeli spotkam kogoś w środku? Wolałabym nie napotkać już żadnych typów pokroju Dantego. Zawsze może się zdarzyć, że w ogrodzeniu jest dziura i nie jest tam wcale tak bezpiecznie, jak się wydaje, ale trzeba zaryzykować. Muszę zdobyć lekarstwa.
- Witaj ponownie, Senshi. Wybacz, że wykorzystuję cię jedynie jako środek transportu, ale sytuacja tego wymaga. Tym razem dłużej mi potowarzyszysz - pocieszam Raltsa, kiedy wypuściłam go z balla. Wprawdzie mogłam użyć Infernape, aby zrobił dziurę w ogrodzeniu, ale wolałam aż tak się nie nadstawiać. Hałas nie jest dobry. - Przelecisz sam na drugą stronę? - zapytałam smoczka, a kiedy uzyskałam już jakąś odpowiedź, proszę psychicznego stworka, aby teleportował nas na drugą stronę.

Did - 2015-04-26, 16:01

Gdy tylko wypuściłaś Raltsa z pokeballa, ten uśmiechnął się do ciebie i bez większego ociągania się, przetransportował was na drugą stronę ogrodzenia. Smoczkowi również udało się przecisnąć pomiędzy kratami ogrodzenia, więc całą trójką znaleźliście się już w bezpiecznej strefie. Mieliście już ruszyć w kierunku frontowych drzwi, kiedy w oknie na drugim piętrze mignęła wam postać w blond włosach z ciężkim karabinem. Tak, jak myślałaś w szpitalu znajduje się obca ci osoba albo kilka osób. W końcu... jakaś grupa ocalałych może mieć tutaj swoją bazę, bowiem dzięki temu ogrodzeniu są praktycznie bezpieczni. Wchodzisz do środka czy uciekasz?
Layla - 2015-04-26, 16:08

Podziękowałam Raltsowi i wzięłam go na ręce, a Smoczka ulokowałam na swoim ramieniu. To dobrze, że poszło nam tak sprawnie, ale... zaraz! Ktoś tam jest? W dodatku ktoś z karabinem. Super. Wpakowałam się prosto na linię ognia. Niby mam do obrony swój pistolet, ale: a) nie umiem z niego korzystać i b) nawet gdybym jakiś cudem go użyła, mogłoby być ich tam więcej. Pewnie nie ma szans, żeby mnie jeszcze nie zauważyli, ale zawsze mogę się gdzieś tutaj zaszyć i sprawdzić ten szpital dokładniej...
- Senshi, kiedy znajdę odpowiednie miejsce, teleportujesz nas na drugą stronę, zgoda? Nie wiemy gdzie wylądujemy, więc miejcie oczy dookoła głowy - wyjaśniłam stworkom, biegiem puszczając się ku najbliższej ścianie. Najpierw obejdę ostrożnie budynek, zaglądając przez okna. Nawet gdyby była tutaj jakaś grupa, to nie może być aż tak liczna, aby zająć cały szpital. Kiedy znajdę miejsce, w którym nie widzę żadnych oznak ludzkiego urzędowania, proszę Raltsa, aby nas tam przeniósł.

Did - 2015-04-26, 16:43

Dopiero, gdy dotarłaś na tyłu budynku, znalazłaś okno, przez które dostrzegłaś pokój, wyglądający na dosyć bezpieczny, a co najważniej nie zauważyłaś w nim żadnych odznak ludzkiego urzędowania, więc bez większego zwlekania przy pomocy Raltsa przenieśliście się do środka budynku. Pokój od środka wygląda na dość ubogi, bowiem możesz znaleźć w nim tylko jedno szpitalne łóżko, komodę i mały stoki z krzesłem. Zapewne jest to jakaś sala, w której ludzie czekali na operacje lub innego zabiegi. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że drzwi tejże sali są zamknięte. Niestety tutaj twój Senji nie pomoże ci, bowiem jest zbyt słaby, żeby przetransportować was do miejsca, którego nie widzi. Wracasz się czy sama próbujesz otworzyć drzwi?
Layla - 2015-04-26, 16:58

- Dzięki za pomoc - podziękowałam Raltsowi, myśląc nad tym, jak mogłabym otworzyć te drzwi. Wsuwki do włosów na moje nieszczęście niestety żadnej nie posiadam. Nawet żadnego drutu przy sobie nie mam, a scyzoryk albo nóż są już za duże na taką "operację". Może i Senshi nie może nas tam przenieść, ale to nie znaczy, że nie może spróbować zrobić czegoś z drzwiami. - Potrzebna mi jest jeszcze mała pomoc. Spróbujesz użyć swoich psychicznych mocy do otworzenia tych drzwi? - zapytałam stworka, rozglądając się jeszcze po pomieszczeniu. Gdybym znalazła jakiś drut, mały mógłby zrobić z niego wytrych. Zawsze mogłabym spróbować wyważyć te drzwi, ale coś czuję, że to nie skończyłoby się dla mnie dobrze. Nie chciałabym ściągnąć na swoją głowę wszystkich mieszkańców tego budynku.
Did - 2015-04-26, 17:17

Trochę to trwało, ale w końcu zamek złamał się pod siłą Senchiego, który uśmiechnął się do ciebie i lekko podskoczył, gdy tylko udało mu się wykonać zadanie, które mu powierzyłaś. Trzeba mu przyznać, że drzemie w nim duży potencjał i zapewne będzie wspaniałym pokemonem na ostatecznej formie. Mniejsza o to, owe drzwi odsłoniły przed tobą długi, ciemny korytarz z masą przeróżnych drzwi, które pewnie w większości prowadzą do innych sal. Jedynym elementem, który wyróżnia się na tym tle... jest to przejście prowadzę na górę. Gdzie idziesz?
Layla - 2015-04-26, 17:47

- Jesteś wielki! - pochwaliłam stworka, kiedy udało mu się złamać zamek i otworzyć drzwi. Pogłaskałam go po głowie i ponownie wzięłam na ręce. Już nie mogę się doczekać, kiedy stanie się potężnym Gallade!
Te wszystkie drzwi nie wyglądały za bezpiecznie. Nie zamierzam sprawdzać wszystkich po kolei, bo w większości (jak nie we wszystkich) jest pewnie to samo, co w tym pokoju. Zapewne nie trzymają tutaj żadnych zapasów, ani leków, więc nie warto tracić czas. Lepiej wydostać się na bardziej otwarty teren. Nie pozostaje więc nic innego, jak skierować się ku schodom. Tam mogę natknąć się już na ludzi, więc muszę uważać.

Did - 2015-04-30, 19:54

Bezszelestnie zamknąwszy drzwi do pokoju, skierowałaś się w stronę schodów. Niestety, los tak chciał i nie zdążyłaś nawet postawić kroku na pierwszym schodku, bowiem poczułaś jak zimna lufa karabinu zaczyna pieścić twoje plecy, a twoje pokemony z niewiadomych przyczyn padły obok ciebie.
- Nie ładnie tak wkradać się do cudzego schronienia! - usłyszałaś za sobą kobiecy, zimny, jak lód głos. - Podaj mi jeden powód... dla, którego miałabym zachować cię przy życiu? Nawet nie próbuj się bronić, bo zginiesz od razu. - dodała, chuchając ci mroźnym oddech w szyję.

Layla - 2015-05-04, 16:42

Uch... Nieźle wpadałam. Że też musiał mnie ktoś nakryć akurat teraz. Oczywiście nie zamierzałam się tłumaczyć tej kobiecie, bo nie miałam w tym żadnego interesu. Chyba że jest nim moje własne życie, ale nie sądzę, żeby chciała mnie zabić i narobić sobie sprzątania.
- Wybacz, ale czy szpital nie jest miejscem, w którym wszyscy mogą szukać pomocy i schronienia? - zapytałam, kiedy nieznajoma wspomniała o wkradaniu się do cudzego schronienia. Też mi coś! To, że zajęli szpital, nie znaczy, że mogą zagarnąć wszystko, co mogło by się przydać też innym ocalałym.
- Śmiało, strzelaj. Nie boję się ciebie - odpowiedziałam zdecydowanym tonem, powoli odwracając się do mojej rozmówczyni. Niech sobie nie myśli, że ma nade mną przewagę, bo naszła na mnie z zaskoczenia i ma przy sobie broń. Już teraz mogłabym wyciągnąć mój nóż i wbić go jej prosto w pierś, ale poczekam na rozwój sytuacji. Nie zamierzam okazywać żadnego strachu.

Did - 2015-05-06, 12:38

- Nie w tych czasach i nie o tej porze, kochana. - kobieta syknęła ci prosto do ucha. - Naprawdę? Nie dbasz o swoje życie? Proszę! - uśmiechnęła się do ciebie, a ostatnie, co zapamiętałaś z konfrontacji z nią, to dźwięk pociągniętego spustu i przenikliwy ból w okolicach klatki piersiowej.

Kilkanaście dni później.

Obudziwszy się po dość długiej hibernacji, jedynymi rzeczami, jakie możesz dostrzec... są to łóżko, na którym leżysz oraz mała lampka, ledwo oświetlająca pomieszczenie. Oh! Nie zapominajmy o bandażu na twoim brzuchu i części klatki piersiowej. O dziwo jest zaskakująco czysty. Zapewne ktoś musiał cię doglądać, kiedy spałaś. W sumie, to czemu zachowali cię przy życiu? Czyżby mieli wobec ciebie jakiś plan, a może po prostu coś ich ruszyło? Mniejsza o to, wracając do pomieszczenia, w którym się znajdujesz. Jest to mały, biały pokoik bez okien i drzwi. Wyjście z niego zagradzają ci potężne i ciężkie kraty. Chyba nie pozostaje ci nic innego, jak poczekania, aż ktoś się tutaj zjawi. W tym stanie ciężko ci pewnie będzie się poruszać, a co dopiero wyważyć kraty...

Layla - 2015-05-06, 15:36

Serio mnie postrzeliła?! Nie myślałam, że ma odwagę to zrobić, ale widocznie myliłam się co do niej. Jednak co się stało, to się nie odstanie. A gdybym miała drugą szansę, to i tak nie cofnęłabym przed nią słów.
Najważniejsze jest teraz to, aby się stąd wydostać. Myślą, że mnie tu uwięzią? To się grubo pomylili. Ta kobieta mogłaby mnie od razu drugi raz postrzelić, bo nie zamierzam być ich więźniem. Musieli już zauważyć, jak się tutaj wkradłam, bo nie widzę żadnych okien w tym pomieszczeniu. To dość komplikuje sprawę, bo w taki sposób nie mogę się teleportować. A te kraty... Sama na pewno nic z nimi nie zrobię, ale mam Infernape'a... No właśnie! Co z moimi pokemonami? Ralts i ten smok byli na zewnątrz, kiedy straciłam przytomność... Muszę ich znaleźć, a później będę mogła stąd uciec.
Sprawdzam, czy mam przy sobie pokeballe z moimi stworkami.

Did - 2015-05-08, 22:10

Niestety nie znalazłaś przy sobie żadnych pokeballi ani innych rzeczy, które miałaś przed postrzałem. Jesteś tylko ty i łóżko oraz nie zapominając, jest z wami także bandaż. Widać, że kobieta dobrze zadbała o to, żebyś nie próbowała stąd uciec. Miejmy nadzieję, że nic nie zrobiła twoim stworkom.
- Miał rację, że niedługo się obudzisz. - z rozmyśleń wyrwał cię zimny, znajomy ton głosu kobiety. W końcu, nie zapomina się głosu kogoś, kto cię postrzelił - Nie bój się... nie zamierzam kolejny raz pozbawiać cię przytomności na kilkanaście dni, ale nigdy nie mów do mnie z ironią. - zaśmiała się, odsuwając kraty. - Ostrzegam, nie próbuj się wyrywać. Zjedz to i porozmawiamy, co z tobą zrobić. Nie obawiaj się również o swoje pokemony. Mają się świetnie i zacnie pomagają nam w szpitalu. - westchnęła, podając ci tacę z potrawką i butelkę wody. - W sumie, to jestem Gwen. Wybacz mi, ale nie przepadam za nieproszonymi gośćmi. Trauma z dzieciństwa. - dodała, uśmiechając się do ciebie.

Layla - 2015-05-08, 22:28

Uwięziona, całkiem sama. Nie ma ani moich pokemonów, ani moich rzeczy. W sumie mogłam się tego spodziewać. W końcu kto normalny zostawiłby włamywaczowi jego "narzędzia zbrodni"? Właśnie miałam się podnieść i podejść do tych krat, kiedy do mojego więzienia weszła kobieta, która mnie postrzeliła. Mogłam jej się dokładnie przyjrzeć. Burzę blond włosów zobaczyłam już wcześniej, a teraz niczego niezwykłego nie zobaczyłam. Dziewczyna, jak każda inna. Może starsza ode mnie. Na pewno nie wyglądała na kogoś, kto mógłby postrzelić drugiego człowieka. Ale jak to mówią, pozory mylą.
- Dlaczego zostawiliście mnie przy życiu? - nie brzmiało to jak pytanie, ale co poradzić. Starałam nie patrzeć się na dziewczynę, tylko na ścianę, która stała przed łóżkiem. Jedzenia nie przyjęłam. Nie zamierzam brać od nich niczego. Wszelkie inne słowa Gwen po prostu ignorowałam i nie zamierzałam na nie odpowiadać. Martwiłam się o moje pokemony, jednak nie chciałam się niepotrzebnie unosić. Nie wyprowadzi mnie z równowagi za żadne skarby. Odzyskam je najszybciej, jak to możliwe i spadam stąd.

Did - 2015-05-09, 16:31

- W tych czasach... każde życie jest ważne. Poza tym, nie przepadam za zabijaniem ludzi. Dałam ci tylko lekcję, żebyś nigdy nie unosiła się do kogoś z ironią, gdy ten ktoś przystawia ci spluwę do ciała. - kobieta odpowiedziała ci na twoje pytanie, lekko poprawiając włosy. - Widzę, że jednak mi nie ufasz. Nie musisz się bać. Nie jesteśmy idiotami, żeby zatruwać jedzenie. Zostawię ci je i wrócę za jakiś czas wraz z świeżymi ubraniami i tym małym smoczkiem, żebyś miała pewność, że nic nie zrobiliśmy twoim pokemonom. - dodała, kładąc tacę i butelkę wody na podłodze, po czym zamknąwszy kraty, opuściła twój pokój, a ty znów zostałaś sama.
Layla - 2015-05-15, 23:11

"To nie jest mój pokemon" - prawie wyrwało mi się z ust. Postanowiłam to jednak przemilczeć. Kto wie, co by się z nim stało, gdyby wiedzieli, że jest dziki? A może już zauważyli? No, w każdym razie dobrze, że będę miała jakieś towarzystwo, które nie będzie mi narzucone.
Zastanawiam się, ile czasu już tak leżę. Blondyna powiedziała, że straciłam przytomność na kilkanaście dni, ale na ile dokładnie? Ciekawe, jak bardzo zmienił się świat na zewnątrz... Brakuje mi tutaj światła słonecznego i świeżego powietrza. Co jak co, ale niezanieczyszczone spalinami i innymi świństwami powietrze jest plusem tego, co się stało. No może poza obrębem dużych miast, w których miejsce smogu i dymu przejął smród gnijących ciał. Chciałabym się stąd jak najszybciej wydostać. Muszę coś wymyślić.

Did - 2015-05-22, 20:57

Po dłuższej chwili samotnego przebywania w pokoju, tym razem będąc świadoma wszystkiego, co dzieje się wokół ciebie, usłyszałaś przeraźliwie głośny ryk, dochodzący zza ściany budynku. Nie zdążyłaś nawet zareagować, a całe pomieszczenie wypełniło się szarobrązowym pyłem, który od razu dostał się do twoich dróg oddechowych, utrudniając ci oddychanie. Gdy tylko pył opadł, dostrzegłaś sprawcę tego tajemniczego zajścia oraz źródło wcześniejszego ryku. Mianowicie, jest nim pozbawiony 40% ciała, wielki i brudny Dragonite, który bez większego problemu przebił się przez ścianę szpitala i teraz wpatruje się w ciebie, czerwonymi ślepiami. Lada moment rzuci się na ciebie, a Gwen, jak nie ma, tak nie ma.(wiem, że przeciwniki w ostatnim zdaniu, ssą).
Layla - 2015-06-04, 16:50

No to nieźle wpadłam. Uwięziona w pomieszczeniu za kratami, bez żadnego możliwego wyjścia. W dodatku nie miałam przy sobie pokemonów, o czym sobie boleśnie przypomniałam, natrafiając na puste miejsca przy pasie, gdzie powinny znajdować się ich balle. Ból również nie ustępował i byłam osłabiona, a nawet gdybym była w pełni sił, nie dałabym rady Dragonite'owi! W sumie zdziwiło mnie to, że może się jeszcze poruszać i jakoś egzystować, pozbawiony takiej części ciała, ale na pewno nie będzie miał problemu z rozszarpaniem mnie swoimi pazurami bądź kłami...
Postanowiłam szybko działać. To, że jestem świeżo po postrzeleniu nie oznacza, że zamierzam dać się tak po prostu zjeść. Rzucam w stwora lampką, która była tuż pod ręką, a następnie jedzeniem, które przyniosła Gwen. Miałam świadomość, że to w żaden sposób nie zatrzyma wygłodniałego potwora, ale chciałam jakoś zyskać na czasie. Blondyna mogłaby się tutaj zjawić z pomocą! W końcu cały szpital powinien słyszeć ten ryk i huk towarzyszący rozwaleniu ściany. No właśnie... Krat za nic w świecie nie wyważę, ale ten Dragonite zrobił mi nową drogę ucieczki. W dziurze w ścianie powinnam się bez problemu zmieścić, więc czekam tylko, aż stwór się odsunie. Staram się go wyminąć i skaczę... mam nadzieję, że nie jest za wysoko...

Did - 2015-06-07, 14:32

Dragonite nawet nie zareagował, kiedy zaczęłaś rzucać w niego wszystkim, co popadnie. Bezustannie pełzł w twoją stronę z furią w oczach, aż do momentu, w którym ktoś zupełnie ci obcy wbiegł do sali. Nieznajomą osobą okazał się wysoki, czarnowłosy chłopak z potężnym karabinem w ręku. Już miałaś nadzieję, że cię uratuje, ale niestety tak się stało. Szykując się do strzału, potknął się na kawałku oderwanego mięsa z wielkiej bestii, a upadł tak koślawo, że zdążyłaś jedynie usłyszeć krótki jęk, zanim stracił przytomność. No cóż... bestia będzie miała kolejną osobę do pożarcia albo i nie? Wyobrażałaś sobie już najgorsze, gdy do sali wbiegła kolejna osoba. Tym razem, to kobieta, a zarazem kolejna blondynka. W odróżnieniu od chłopaka jej bronią okazała się potężna siekiera, którą jednym ruchem odcięła połowę głowy poke-zombie, a tym samym uratowała jemu i tobie życie.
- Wybacz, że on ci nie pomógł, ale jest trochę niezdarny. - nieznajoma uśmiechnęła się do ciebie, podając ci rękę. - Pozwól, że pomogę ci wstać i przejść do innej sali. Jak coś, to możesz mówić do mnie Daisy. - dodała.

Layla - 2015-06-10, 15:04

Byłam gotowa do desperackiego skoku z dziury w ścianie ratującego mi życie (albo szybciej je sobie odbierając), kiedy pojawił się chłopak z jakąś masywną bronią. Super, w końcu jakiś ra... Poślizgnął się na mięsie, serio? Piękna mi pomoc. Mogę go chociaż użyć jako żywej tarczy albo coś... Chociaż miałam do wyboru nadal dwie opcje. Skok w dół albo dorwanie się do tej broni i rozwalenie szkarady. Zakładając, że wcześniej ten Dragonite mnie nie pożre...
Na szczęście nie musiałam podejmować żadnej decyzji, bo pojawiła się jakaś blondynka - kolejna. Tym razem nie była to Gwen. Powinnam się cieszyć, czy raczej bać? Ta siekiera w jej rękach nie wyglądała na zbyt przyjazną, na szczęście użyła jej przeciwko zombie, a nie mnie. Spojrzałam nieco zdegustowana na ciało niegdyś potężnego smoka. Następnie przeniosłam wzrok na ciemnowłosego chłopaka leżącego na ziemi, a później na dziewczynę.
- Serio? Jakoś nie zauważyłam - odpowiadam z sarkazmem, jeszcze raz patrząc na nieprzytomnego chłopaka. Jak udało mu się przeżyć dotychczas? I dlaczego wpadam na samych idiotów? Czy choćby jeden facet na tym popapranym świecie nie mógłby być względnie normalny? - Layla, dzięki za pomoc - przedstawiam się i dziękuję za ratunek. W końcu jedna życzliwa osoba, do której mogę się normalnie odezwać. Niby była też Gwen, ale po tym, jak wpakowała mi kulkę w brzuch, nie zamierzam z rozmawiać więcej, niż to potrzebne... - Na którym jesteśmy piętrze? I mogłabym w końcu odzyskać moje pokemony? - zadaję pytania, to wcześniejsze z ciekawości. Chciałam po prostu sprawdzić, jak mój pomysł ze skokiem przez dziurę w ścianie mógłby się powieźć.

Did - 2015-06-14, 13:08

- Jesteśmy na parterze. Gdy Gwen cię postrzeliła... nie chciało mi się ciebie targać na jakiekolwiek piętro, a o chodzi? Chciałaś wyskoczyć przez dziurę? - Daisy spytała się ciebie, lekko poprawiając włosy. - Swoją drogą, to chciałabym cię przeprosić za Gwen. Znam ją od dziecka i możesz mi zaufać, że jest dobrą osobą, ale strasznie nieufną. Wszystko przez Luxraya kobiety, którą kiedyś przegarnęła. Myślała, że może jej ufać, ale ona nas okradła, a do tego zabiła jej chłopaka, który ją wtedy przyłapał. Znaczy, to jej Luxray wykonał śmiertelny cios, ale to z jej ust padła komenda. - westchnęła. - O czym ja do ciebie mówię. Przepraszam, ale jestem strasznie gadatliwa i zwierzam się praktycznie każdemu i wszystkiemu. Ostatnio rozmawiałam kilka godzin z drzewem w lesie. Chyba padło mi na mózg po wybuchu tej epidemii. Mniejsza z tym, dasz radę iść za mną czy ci pomóc? Twoje pokemony chciałyby cię już zobaczyć. Trochę się im wygadał i okazały się strasznie niecierpliwe. Najbardziej ten śmieszny smoczek. Jest taki uroczy! - dodała.
Layla - 2015-06-14, 13:50

- Jeżeli byłaby taka konieczność - odpowiadam, idąc cały czas przez siebie. Trochę żałuję, że jednak nie wyskoczyłam przez tę dziurę. Mogłabym wtedy łatwo uciec. Jednak pozostawały dwie kwestie. Słaba, dopiero co po postrzale i w dodatku bez pokemonów nie udałoby mi się daleko zwiać. W dodatku nie zostawiłabym tutaj moich pokemonów.
- Nie ona jedna straciła w tej epidemii bliskich - tłumaczę, mając na myśli swojego ojca. Niewątpliwie musiała ją boleć strata chłopaka, ale nie musi się tak zachowywać. Strzelać w pierwszą lepszą osobę? No dobra, sama nie jestem bez winy, ale bez przesady. Kiedy Daisy wspomniała o kobiecie z Luxrayem, od razu przyszła mi na myśl tamta kobieta z chatki. Wolałam się jednak nie odzywać... W końcu nie mam pewności, czy to ona, prawda? - Nie potrzebuję pomocy, dam radę iść sama. Co do tego smoczka... To on nie jest do końca mój. Znalazłam go niedawno i myślę, że nawiązaliśmy jakąś więź porozumienia, ale ostatecznie go jeszcze nie złapałam.

Did - 2015-06-14, 17:27

- No to chodźmy! Główną bazę mamy na ostatnim piętrze, żeby uniknąć takich ataków... jak przed chwilą. Mam nadzieję, że masz rację i dasz radę wejść po schodach. Co do mojego kolegi, to nie martw się nim. Najwyżej go zjedzą. - dziewczyna zaśmiała się, wycierając swoją siekierę.
Prawie wyzionęłaś ducha, ale udało ci się wspiąć na ostatnie piętro za Daisy. Oczywiście nie mogłaś wejść za nią do głównego pomieszczenia, ale za to wpuściła cię do pokoju z twoimi pokemony. Gdy tylko cię zobaczyły, od razu rzuciły się na ciebie i mocno wyściskały. Po ich wyglądzie możesz wywnioskować, że miały tutaj dobrze, a co najważniejsze nikt ich nie skrzywdził, więc Gwen mówiła prawdę.
- Co teraz zamierzasz... Laylo? - nagle usłyszałaś za sobą głos Gwen. - Doszliśmy do wniosku, że nie będziemy cię tu zatrzymywać na siłę, ale jeśli chcesz, to możesz zostać. - dodała.

Layla - 2015-06-14, 18:06

Wchodzenie na samą górę było koszmarnym przeżyciem, ale w końcu nie mogłam pokazać, że jestem taka słaba. Ważne, że się udało!
Kiedy zobaczyłam moje pokemony, wzruszyłam się. Czułam się tak, jakbym nie widziała ich całe wieki. W końcu byłam w śpiączce kilka dni, a i do końca nie wiedziałam, co się z nimi stało. Nie powiem, Gwen zaskoczyła mnie tym, mówiąc prawdę, że nic im nie jest. Nie do końca jej ufałam, ale może to był mój błąd? Odwzajemniłam uściski stworków i spojrzałam na Gwen, która pojawiła się w pomieszczeniu.
- Cóż... Jeszcze nie wiem. Będę dążyła do tego, aby dostać się jakoś do Kalos i odnaleźć rodzinę. Chociaż... Zanim podejmę decyzję, chciałabym posłuchać o tym, co tutaj robicie - wizja zostania tutaj nie była taka zła. Miałabym stały dostęp do jedzenia, leków, broni. Jednak nie należę do ludzi, którym dobrze jest w grupie. Jestem indywidualistką i raczej ciężko byłoby mi z nimi razem żyć. Poza tym nie mogę porzucić mojego głównego celu - odnalezienia rodziny.

Did - 2015-06-19, 13:36

- Chcesz się dostać do Kalos? - spytała się ciebie smutnym tonem. - Nie będę owijać w bawełnę, ale Kalos prawdopodobnie upadło. Jakiś czas temu epidemia dostała się w tamte regiony i jak z bicza strzelić, rozprzestrzeniła się po całym regionie. Większość ludzi uciekła. Podobno na jakieś wyspy, ale nie wiadomo jakie. Może twoja rodzina żyje, ale teraz mogą być dosłownie wszędzie. - westchnęła, poprawiając włosy. - Jeśli chcesz się dowiedzieć o naszych planach, to zapraszamy do naszego głównego biura. Poznasz jeszcze kilka osób i wyjaśnimy ci wszystko. W skrócie chodzi nam o dostanie się na jedną z tych wysp, ale wpierw o znalezienie informacji na temat przesiedleń. Być może będziemy musieli się udać do Kalos. - dodała, otwierając szerzej drzwi.
Layla - 2015-06-23, 23:11

Ale... Jak to? Kalos opanowała epidemia? Cała moja nadzieja runęła w gruzach. Jedyny bezpieczny region upadł, nie ma już nigdzie takiego miejsca na świecie. Nawet gdyby... moja rodzina się uratowała, to mogą być teraz wszędzie. Jak mam ich odszukać pośród tych żądnych krwi potworów?
- Dobrze, chcę dowiedzieć się wszystkiego - powiedziałam, ruszając za dziewczyną do biura głównego. Wszystko mi teraz jedno. Muszę się dostać do Kalos i odnaleźć choćby ciała mojej rodziny. Tylko tyle mi pozostało.

Did - 2015-06-24, 19:34

No to za mną.[/i] - Gwen uśmiechnęła się do ciebie, zamykając za wami drzwi.
Kiedy weszłaś do głównej bazy, oprócz Daisy i chłopaka, któremu nie wyszło uratowanie ciebie, dostrzegłaś dwie, kolejne osoby. Mianowicie czarnowłosą kobietę, która wygląda na bardzo przyjazną i miłą, bowiem od razu uśmiechnęła się do ciebie, oraz tajemniczego chłopaka, na którego twarzy nie widać żadnych emocji. Co do wnętrza samego pokoju, wszędzie walają się sterty papierów, jakieś radia oraz mapy regionów.
- Daisy już poznałaś, bowiem cię uratowała. Tamten chłopak, który tego nie zrobił, to Keisuke. Ten cichy i małomówny, to Hitori, zaś ta wesoła kobietka, to Chiyuri. Czas na głębsze znajomości będziecie mieli po naradzie. Layla, chcesz się o coś jeszcze spytać, zanim przejdę do sedna? - spytała się ciebie, lekko poprawiając włosy.

Layla - 2015-06-27, 16:13

- Layla - przedstawiłam się, spoglądając na nowe twarze. Nie czułam się za dobrze w tak dużym towarzystwie, ale jakoś musiałam ich znieść. To do mnie... nowość. Po wybuchu epidemii spotykałam jedynie pojedyncze osoby, które szybko odchodziły, a teraz jestem wśród zorganizowanej grupy, w której mogłabym zostać. - Tak. Czy mogłabym z wami jechać na tą wyspę? - pytam, przyglądając się reakcji każdego z osobna. Niby miałam sama dostać się do Kalos, ale nie oszukujmy się, nie dam rady dokonać tego całkiem sama. Zwłaszcza kiedy Kalos już nie istnieje... Będę szukała innych rozwiązań i zdaje się, że właśnie jedno znalazłam.
Did - 2015-06-28, 20:11

- Już od dawna rozmawialiśmy o tym, więc pewnie, że będziesz mogła z nami wyruszyć, ale przed tym... - Gwen przerwała na chwilę, żeby poprawić kosmyk włosów. - ... będziesz musiała przejść szkolenie i solidną kurację. Tym pierwszym zajmie się Chiyuri, zaś drugim, Daisy. Niemniej jednak, wracajmy do najważniejszych spraw. - dokończyła. - Zanim wyruszymy na wyspy, będziemy musieli udać się do centrum dowodzenia w Kalos. Może zostało tam kilka informacji o przesiedleniach. Poza tym, będziemy musieli wyruszyć na kilka wypraw, żeby zebrać więcej zapasów. Myślę, że w tydzień powinniśmy się wyrobić. Więcej informacji podam was jutro rano, bowiem trzeba się zająć tą dziurą w ścianie. Hitori, Kei? Mogę na was liczyć. - dodała.
- Jasne, że tak. - chłopacy odpowiedzieli zgodnych chórem, a następnie wyszli z siedziby.
- A ty pójdziesz ze mną, dobrze? - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie, podając ci dłoń.

Layla - 2015-06-28, 20:20

Wysłuchałam wszystkiego w milczeniu. Trochę mnie dziwi to, dlaczego wcześniej dyskutowali na mój temat. Chcieli mnie wziąć jako mięso armatnie i zostawić na pastwę potworów, kiedy zacznie się robić kiepsko? Całkiem prawdopodobne, bowiem wątpię, aby robili to z dobroci serca. Ale ja im się nie dam - za wszelką cenę zamierzam odnaleźć rodzinę. Zastanawiało mnie też to, czego może nauczyć mnie ta wiecznie szczerząca się dziewczyna, ale... No cóż, czas pokaże. Może nauczę się od niej czegoś nowego?
- Prowadź - mówię, dając jej się porwać w nieznane. Mam nadzieję, że nie zginę przy tym "szkoleniu".

Did - 2015-06-28, 21:50

- No chyba jesteś niepoważna, że chcesz z nią iść teraz na szkolenie? Nie widzisz, że ledwo oddycha? - Daisy warknęła na Chiyuri, odpychając ją od ciebie. - Ona pójdzie ze mną i koniec! Trzeba jej zmienić bandaż, nałożyć maść i podać leki! - dodała.
- Zahartuje się i nie będzie wrażliwa na takie rany! Czeka nas poważna wyprawa, więc nie możemy na siebie huhać i dmuchać, bo zginiemy po pięciu minutach. Mam zamiar jechać tam i wrócić żywa, więc proszę odwal się od tego i idź robić te swoje bezużyteczne maście! - Chiyuri odpowiedziała Daisy, również ją popychając.
- Hart hartem, ale nikt z dziurą w brzuchu nie da rady przejść twojego szkolenia, idiotka! Może się ogarniesz i popatrzysz na tą sprawę, z głową? Teraz gadasz od rzeczy! Nie chce mi się, aż ciebie słuchać! - blondynka bruknęła. - W sumie, to może Layla zdecyduje, co chce najpierw robić, co? - dodała,
- Dobrze, głupku! To kogo wybierasz, Laylo? Przemyśl to i wybierz najlepszą opcję, czyli mnie! = czarnowłosa dziewczyna zgodziła się na zaproponowane rozwiązanie.
- No chyba nie! To ja jestem lepszym wyjściem! - wtrąciła się jeszcze Daisy.

Layla - 2015-06-28, 21:59

Obie dziewczyny przyprawiały mnie już o ból głowy. Serio, kłóciły się o mnie? Wolałabym, żeby robili to jacyś przystojni blondyni, ale cóż poradzić? Obie miały sporo racji i jak tu wybrać właściwą decyzję?
- Obie macie rację, ale nie mogę się oszczędzać. Muszę trenować, aby przetrwać, więc pójdę z Chiyuri. Raną można zająć się potem. Zresztą... Nawet już nie boli tak bardzo - mówię, robiąc dobrą minę do złej gry. Boli jak cholera, to jasne! Ale nie mogę wyjść na jakiegoś mięczaka. Ledwo co weszłam po tych schodach na górę, ale nie poddam się i przejdę ten głupi trening, aby pojechać do Kalos. Przygryzam wargę i idę tam, gdzie ciągnie mnie czarnowłosa.

Did - 2015-07-01, 00:44

- A róbcie, co chcecie! Tylko potem nie przylatujcie do mnie z płaczem! - Daisy burknęła, wychodząc z sali.
- Chyba śnisz! - Chiyuri krzyknęła za nią. - Zanim pójdziemy na trening, muszę się ciebie o coś spytać. Ćwiczyłaś coś przed wybuchem epidemii? Nie wiem, może pływanie? Bieganie, piłka siatkowa, tanie? Cokolwiek! - spytała się ciebie, lekko poprawiając włosy. - No i jeszcze druga rzecz. Czy kiedykolwiek miałaś styczność z broniami? Nie chodzi mi o takie bronie... jak ten kij w twoich rzeczach, ale o prawdziwe spluwy! Czasami pokemony mogą być zbyt wolne, a trzeba zadbać o zdrowie. - dopytała się ciebie.

Layla - 2015-07-02, 11:04

Spodziewałam się takiej reakcji. W końcu nie mogłam zadowolić ich obu.
- Tak, ćwiczyłam lekkoatletykę i bieganie - wyjaśniam, spoglądając na Chiyuri. Rozumiem, że jest jej to potrzebne do obmyślenia treningu dla mnie. Ciekawe, jak bardzo wyszłam już z formy. W biegu jestem praktycznie cały czas, więc o kondycję się nie martwię, ale lekkoatletyka... Cóż, dawno nie miałam okazji robić choćby podstawowych ćwiczeń.
- Co do broni... - urywam, rozglądając się uważnie wokół. Dopiero po chwili wyciągam z plecaka pistolet. - Mam jedną, znalazłam ją w sklepie. Jednak uważam, że "spluwy" są zbyt hałaśliwe i przyciągają za dużo uwagi. Bardziej wolę mój kij do samoobrony albo nóż. Dlatego nie miałam jeszcze okazji go użyć.

Did - 2015-07-06, 15:41

- Dlatego używa się tłumików dźwięku. Czynią broń znacznie cichszą, więc można jej śmiało używać w kryzysowych sytuacjach. - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie. - Ćwiczyłaś lekkoatletykę, więc kondycję masz dobrą, co nie? Niemniej jednak, i tak będę musiała ją sprawdzić. Zawsze możemy spotkać na drodze przeszkodę, z którą nie będziemy mogli sobie poradzić, pomimo doświadczenia. - westchnęła, lekko poprawiając włosy. - Dobrze! Chcesz zacząć od ćwiczeń z bronią czy wolisz iść od razu na tor przeszkód? Będą na nim przeszkody, które będziesz mogła spotkać w życiu codziennym. Murki, płoty, siatki, drzwi, tunele, atrapy zombie i takie tam. To, co wolisz? - spytała się ciebie.
Layla - 2015-07-11, 15:39

Chiyuri musi być nieźle obeznana z bronią. Nie miałam pojęcia o istnieniu jakichś specjalnych tłumików wyciszających. Zresztą, wcześniej nie było takiej potrzeby. Nieszczególnie interesowałam się bronią. Teraz chyba czas to zmienić...
- Tor przeszkód wydaje się kuszący, ale może zacznijmy najpierw od ćwiczeń z bronią - wyjaśniam, spoglądając na swój pistolet w ręce. Wolałabym od razu iść na ten tor przeszkód i trochę tam poskakać. W końcu nie powinno być to dla mnie nic trudnego. Jednak, nie chciałam zaczynać od najcięższego kalibru. Prędzej bym się tam rozpadła na kawałki, niż ukończyła cały bieg. Muszę jeszcze chwilę odpocząć, a strzelanie z broni nie powinno być tak męczące, jak ten tor.

Did - 2015-07-11, 22:04

- Na twoim miejscu też wybrałabym ćwiczenia z bronią. Są po prostu łatwiejsza. Poza tym, po torze nie miałabyś sił podnieść pistolet. - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie. - Trochę drogi nas czeka, bo nasze strzelnice znajdują się w piwnicach, żeby nie zwabiać zombie, więc się nie ociągajmy i chodźmy już tam! - dodała, kierując się w podskokach do schodów.
Zanim doszłyście do celu, minęło dobre dwanaście minut. Wszystko przez to, że nie jesteś w pełni sił i musiałaś uważać, żeby nie przewrócić się na schodach. Mniejsza z tym, kiedy weszłaś do strzelnicy, ujrzałaś dwa tory przeznaczone do strzelania, część z manekinami oraz ogromny skład broni, różniej maści!
- No dobra. Wybierz sobie jakąś broń i pokaż mi, co potrafisz. - powiedziała, wskazując na skład broni, który widziałaś tuż przed chwilą.

Layla - 2015-07-13, 04:48

Droga na dół była dosyć męcząca. Na szczęście mogłam się na chwilę zatrzymać i zregenerować siły na tyle, bym mogła dalej iść, bo w przeciwnym razie dawno bym już wyzionęła ducha. Spoglądałam nieco zaciekawiona na skład z bronią. Nie mogłam uwierzyć, że tyle tego tutaj jest. Starczyłoby na uzbrojenie całego wojska. Kiedy z ust Chiyuri padło polecenie, nie bardzo wiedziałam, co zrobić. Niby miałam wybrać broń, ale zupełnie się na niej nie znałam. Uznałam więc, że na sam początek spróbuję z jakimś lekkim pistoletem. Kiedy upewniłam się, że ma już w sobie naboje, ruszyłam na jeden z torów do strzelania i starałam się trafić w cel. Mam nadzieję, że nie jestem aż taką ofiarą losu, żeby czegoś nie ustrzelić. Pomału, może się uda.
Did - 2015-07-13, 23:22

Z lekkim zawahaniem sięgnęłaś po prosty pistolet, po czym skierowałaś się w stronę strzelnicy. Oddanie salwy pocisków, to była kwestia kilku sekund, a huk z kuli na kulę stawał się coraz głośniejszy. Na szczęście Chiyuri założyła ci przed wszystkim specjalne słuchawki i gogle, by nic ci nie było. Za chwilę powinnaś ujrzeć swoje wyniki, bowiem zbliża się do was tarcza w kształcie człowieka.
- Nawet nieźle ci poszło. Pięć z dziesięciu strzałów trafiły w tarczę. Nie są może idealne, ale widać, że masz potencjał. Na pewno nigdy nie strzelałaś? - Chiyuri zażartowała. - Niemniej jednak, powinnaś trzymać broń bardziej pewnie. Podejdź do kolejnej tarczy i skup się przy strzale. Oddaj jeden, ale postaraj się trafić w głowę. Ważne, żebyś się nie wahała. Możesz wyobrazić sobie kogoś, kogo nie lubisz. Wtedy będzie ci znacznie łatwiej. - dodała, zdejmując tarczę w kształcie człowieka.

Layla - 2015-07-16, 16:45

Zdziwiłam się, że poszło tak... łatwo. Pociągnięcie za spust nie było wcale takie trudne. Wiem, że strzelanie do człowieka, a do manekina to zupełnie dwa różne światy, ale podczas strzelania czułam, że mogłabym to zrobić z nie mniejszym zawahaniem.
Usłuchałam Chiyuri i podeszłam do kolejnej tarczy. Przedtem nie poszło mi tak źle, ale teraz musi być znacznie lepiej. Trafienie w głowę za pierwszym razem? Nie wiem, czy dam sobie radę, ale postanowiłam posłuchać się rad dziewczyny. Łapię pewniej pistolet i zamykam na chwilę oczy, aby wyobrazić sobie swój cel. Kogo? Gwen. Może jej nie nienawidzę, ale i tak należy jej się to samo, co zrobiła mi. I zamierzam spełnić tą obietnicę. Kiedyś.

Did - 2015-07-22, 10:49

Kiedy skierowałaś pistolet w stronę tarczy, ta w twojej wyobraźni zmieniła się w Gwen, która również dzierżyła w dłoni pistolet. Obie celowałyście do siebie. Jednak zanim doszło pomiędzy wami do strzelaniny, chwilę patrzyłyście sobie jeszcze w oczy, jakby była to prawdziwa bitwa... którą może zdołałabyś wygrać? Czemu? Jako pierwsza oddałaś strzał, trafiając Gwen prosto w środek czoła. Jej kula odbiła się jedynie od sufitu strzelnicy, opadając na ziemię. Chociaż, to może dzięki twojej wyboraźni, tak się stało? Kto wie, co byłoby naprawdę.
- Świetnie! Już stąd widać, że trafiłaś w sam środek głowy! To o kim pomyślałaś? - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie. - Mniejsza z tym, co teraz chcesz poćwiczyć? - spytała się po chwili.

Layla - 2015-07-22, 14:01

Jeszcze tylko 3 strony~
______________
Nieźle poszło. Nie wierzyłam, że uda się za pierwszym razem, ale jednak! Trafiłam prosto w środek czoła. Po takim strzale Gwen na pewno by się nie podniosła.
- Masz rację, mniejsza z tym - potakuję na jej stwierdzenie, tajemniczo się uśmiechając. Nie musi wiedzieć, kogo sobie wyobraziłam. Dowie się o tym tylko Gwen, kiedy odpłacę jej pięknym za nadobne.
- Myślałam o tym, aby poćwiczyć teraz na jakimś ruchomym celu. Bo tarcze jednak słabo imitują bestie chcące mnie pożreć - tłumaczę, spoglądając na Chiyuri. Tor jeszcze trochę poczeka, chciałabym poćwiczyć z czymś, co ma dużą szansę na uniknięcie mojego strzału.

Did - 2015-07-24, 11:55

- Tor z ruchomymi celami? Nie mamy takiego w szpitalu, ale mam pomysł! - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie, po czym zaczęła grzebać w stosie z bronią. - Po jednej stronie szpitala... zebrało się zbyt dużo zombie, więc miałam je wyczyścić. Prawie jak specjalny tor, co nie? Co ty na to? Poćwiczysz, a przy okazji pomożesz mi w pracy. - spytała się ciebie. - Jeszcze coś! Wolisz karabin snajperski czy mniejszy pistolet z celownikiem? Jak nauczysz się zabijać te stwory z daleka, to z bliska też dasz radę. - dopytała się ciebie.
Layla - 2015-07-25, 14:12

W sumie to nie taki zły pomysł. Jeżeli pomogę im oczyścić teren z zombie, to może przychylniej będą patrzeli na mnie przy wyborze ludzi na poszukiwania wyspy. Mimo, że moje zdrowie nie ma się jeszcze najlepiej, to w końcu nic nie powinno mi się stać. Bo raczej nie będziemy schodzić na dół pomiędzy hordę krwiożerczych bestii, prawda?
- Wchodzę w to. Co do broni... Możesz dać mi ten karabin snajperski - oznajmiam, zastanawiając się równocześnie nad wyborem broni. Niby z pistoletem byłoby mi lepiej, bo jest krótszy i lżejszy, ale ze snajperką będę mogła lepiej wycelować. No i Chiyuri miała rację. Jeżeli będę umiała strzelać z daleka, to strzał z bliska nie powinien być dla mnie problemem. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.

Did - 2015-07-28, 13:38

- No to w drogę... na sam dach! Mam nadzieję, że dasz sobie radę. - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie, podając ci karabin snajperski.
Tym razem droga na sam szczyt minęła ci znacznie przyjemniej, aniżeli ostatnio. Chyba twój organizm powoli przyzwyczaja się do bólu. W sumie, oto chodziło Chiyuri, więc jakoś powinnaś pokonać tor przeszkód, który dla ciebie przygotowała. Mniejsza z tym, gdy weszliście na dachu, zobaczyłaś sporą gromadkę zombie, zebraną w okolicach szpitala oraz wszech ciągnący się las i jeszcze raz las. Oczywiście, z tyłu nadal jest miasto, ale o tym już wiesz.
- Ja wezmę prawą stronę, bo jest na niej znacznie więcej tym stworów. Na twojej widzę jedynie dwie grupki i jeden pojedynczy cel. Powinnaś sobie dać radę, ale pamiętaj, że gdy zabijesz zombie w pobliżu innego zombie, to on podejdzie do ciała tego martwego. Aczkolwiek, gdy będzie ich więcej w grupie, to najpierw podejdą do martwego, a gdy zginie kolejny, zaczną kierować się do ogrodzenia, rozumiesz? Jak masz jakieś pytania, to śmiało wal. - powiedziała do ciebie, przyszykowując się do strzelania.


Genialna mapa - http://i.imgur.com/lrp81yb.png

Layla - 2015-07-29, 15:51

Świetna ta mapa xD
_____________
Ucieszyłam się z faktu, że jest ze mną coraz lepiej. Kolejny marsz na samą górę nie stanowił już dla mnie takiego wyzwania, jak poprzednio. To znak, że mój organizm ma się coraz lepiej i przyzwyczaja się do wysiłku. Kto wie, może uda mi się przejść ten tor przyszykowany przez Chiyuri w całości?
- Jak na razie chyba żadnych - odpowiadam, spoglądając na swoją stronę. Stworów było zaledwie sześć, ale nie wiem, jak sobie z nimi poradzę. A jeżeli nie trafię, a one to zauważą i zaczną kierować się do ogrodzenia? Nie mogę sobie pozwolić na niecelny strzał...
Postanowiłam najpierw zestrzelić tego na końcu, najbliżej lasu. Jeżeli Chiyuri mówiła prawdę, wszystkie zombie podejdą do niego. Jeżeli zabiłabym tego najbliżej ogrodzenia, mogłoby się zrobić nieciekawie... Muszę odciągnąć je jak najdalej od niego. Tak więc czekam, aż podejdą do truchła, a wtedy zaczynam strzelać po kolei w każdego zombie, który został się jeszcze przy życiu... O ile one w ogóle żyją. Może uda mi się zabić je wszystkie, zanim dojdą do siatki?

Did - 2015-07-31, 15:13

dzienki xd
_______________
O dziwo, twój plan nawet wypalił! Gdy zastrzeliłaś pierwszego zombiaka, reszta potworów zaczęła człapać w jego kierunku, dzięki czemu mogłaś zacząć je wystrzelić. Może nie zabiłaś wszystkich jednym strzałem, ale nie musiałaś marnować na jednego, więcej, aniżeli dwie kule. Trzeba przyznać, że strzelanie nie jest takie trudne. Wystarczy sprawna ręka, celne oko i kilka ćwiczeń, a przyswoi się bardzo przydatną umiejętność, która może ci uratować życie w trudnych sytuacjach!
- Muszę przyznać, że nieźle ci poszło! W sumie, to już dużo dzisiaj ćwiczyłaś, a do tego, pomogłaś mi w tym zadaniu, więc możesz sobie odpocząć. Ja też mam serce. Chociaż, jak chcesz, to możemy iść na tor! - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie.

Layla - 2015-08-01, 06:26

Byłam zadowolona, ale przede wszystkim zdziwiona, że mój plan się powiódł. Nie przypuszczałam, że pójdzie mi tak dobrze. Może nie było jeszcze idealnie, ale jak na pierwszy raz jestem zadowolona z efektów. Spojrzałam na Chiyuri, która zaproponowała mi odpoczynek, ale także możliwość pójścia na tor przeszkód.
- Dzięki. Nie czuję się zmęczona, ale chyba nie powinnam się zbytnio przemęczać. Chociaż... Bardzo mnie ciekawi, co przygotowałaś. Pójdziemy na niego teraz? - pytam, odwzajemniając uśmiech. Jak na razie jest jedyną osobą stąd, która czymś mi nie podpadła. Chyba zaczynam ją lubić.

Did - 2015-08-03, 13:39

- Jasne, że możemy iść! - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie. - Nasz tor treningowy znajduje się obok szpitala w dawnym garażu na karetki i jakieś tam urządzenie medyczne, ale nie znam się na tym, to raczej działka Daisy. - dodała, po czym razem z tobą udała się w kierunku wcześniej wymienionego miejsca.
Szpital opuściliście tylnym wyjściem, ale zanim będziesz mogła wejść na teren toru przeszkód, Chiyuri zatrzymała cię w pomieszczeniu przed nim, wykładając na stolik następujące rzeczy: łom, wytrychy, zapalniczkę, linę, butelkę wody, pistolet, nóż, siekierę, noktowizor, procę z kilkoma kamieniami, łuk z kilkoma strzałami, włóczkę sznurka i igłę.
- Tor składa się z kilku etapów, ale możesz zabrać ze sobą jedynie cztery rzeczy, więc wybierz mądrze. Oczywiście, co czeka cię za drzwiami, to niespodzianka. Powiem tylko tyle, że niektóre rzeczy mogą zastąpić kilka innych. - powiedziała, lekko poprawiając włosy.

Layla - 2015-08-06, 19:05

Spojrzałam na rzeczy, które wyciągnęła Chiyuri na stół. Mam wybrać tylko cztery rzeczy spośród trzynastu? Żaden problem... Tylko jak mam niby wiedzieć, co może przydać mi się na torze? No nic, trzeba pomyśleć i "wybrać mądrze". Szybko odrzuciłam w myślach kilka rzeczy, które wydawały mi się niepotrzebne na torze przeszkód. Zostało kilka, nad którymi miałam jednak niemały problem.
- Nie wiem, czy wybieram mądrze, ale biorę z sobą za drzwi łom, zapalniczkę, linę i butelkę wody - oznajmiam, zgarniając z blatu wybrane rzeczy. Spoglądam na swój plecak, zastanawiając się, co z nim zrobić. Pewnie będzie mi tylko zawadzał i obciążał niepotrzebnie, więc postanowiłam zostawić go w tym pomieszczeniu. Raczej nikt mi go nie ukradnie, prawda?
- Powinnam coś wiedzieć przed startem? - pytam, spoglądając na dziewczynę. Pasowałoby dowiedzieć się co nieco o tym torze, zanim na niego wejdę. Przy okazji proszę o jakąś torbę na te wszystkie rzeczy. Jeżeli ona nic nie znajdzie, to pozostaje mi opróżnić mój plecak i wrzucić do niego wybrane przedmioty.

Did - 2015-08-08, 09:43

- No tak, torba! Mam nadzieję, że taka wystarczy. - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie, rzucają ci lekką torbę na ramię. - Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to to, że nie musisz się bać. Będę cię monitorowała i w razie niebezpieczeństwa, otworzę awaryjne wejście. Znajdują się w każdym sektorze, a każdy sektor, to przeszkoda. - dodała, otwierając przed tobą drzwi na tor.
Kiedy przekroczyłaś próg, było oczywistym, że drzwi z powrotem się zamkną, ale nie to jest najważniejsze, znalazłaś się bowiem z niedużym pomieszczeniu, w którym nic nie ma! Naprawdę! Nic w nic nie ma, oprócz drzwi z kłódką! Czyżby pierwszą przeszkodą były właśnie owe drzwi?/

Layla - 2015-08-15, 23:26

Przytaknęłam na słowa dziewczyny, dając jej do zrozumienia, że rozumiem. Chociaż niepokoiło mnie to, co rozumiała przez "niebezpieczeństwo". Co było mnie w stanie wykurzyć z toru? Oj, bardzo dobrze to wiedziałam, ale nie chciałam o tym myśleć. Może nie będzie tak źle?
Pierwszą przeszkodą okazały się drzwi z kłódką. Moim zadaniem jest je otworzyć? Chyba tak, bo żadnego innego wyjścia z tego pomieszczenia nie było.
- Wiedziałam, że dobrze robię, zabierając ze sobą łom... - szepczę sama do siebie, po czym podchodzę do przeszkody i wyciągam odpowiednie narzędzie do jej zniszczenia. Co mnie czeka dalej?

Did - 2015-08-20, 09:58

Z łatwością udało ci się wyrwać zamek w drzwiach. W końcu miałaś do pomocy łom, a to małe narzędzie potrafi dużo, więc czemu nie miałoby ci się udać? Zadowolona z pokonania pierwszej przeszkody, przeszłaś do kolejnego pomieszczenia. Nie różni się ono zbytnio od wcześniejszego, a nawet można stwierdzić, że jest takie same, tylko ulepszone, czemu? Na środku owego pokoju znajduje się spora dziura, na oko ma ze trzy metry, oraz wielki hak nad jej środkiem. Dodatkowo, nie można jej nigdzie obejść, więc pozostaje się jakoś przez nią przedostać, ale jak?
Layla - 2015-08-31, 00:37

Przedostanie się przez pierwszą przeszkodę nie było takim problemem, jak okazało się przejście przez drugą. Już z samego początku rzucają mnie na głębokie wody, co? Dziura musiała być głęboka, chociaż wolę tego nie sprawdzać na własnej skórze... Oczywiście od razu domyśliłam się, jak mam ją pokonać, jednak nie byłam jeszcze przekonana co do powodzenia tego planu. Łom ani zapalniczka się tutaj nie nadadzą. Hak nie wisiał też tam od tak. Lina to jedyna rzecz, jaka mogła okazać się przydatna przy tym zadaniu. Tak więc wyciągam ją i próbuję przerzucić przez hak tak, aby złapać za oba końce i odpowiednio mocno się ich chwycić. Nie mogę wątpić w siłę swoich ramion. W końcu nie takim próbom były już poddawane, prawda? Zresztą... Nie widziało mi się jakoś obwiązywanie tą liną. Różne rzeczy mogą się zdarzyć, a ja wolę uniknąć spotkania z dnem tej dziury.
Did - 2015-09-03, 17:38

Kiedy w końcu udało ci się przerzucić linę przez hak, owinęłaś ją wokół swoim nadgarstków, najmocniej jak tylko się dało, i wziąwszy spory rozbieg, przeskoczyłaś przez dziurę na drugą stronę. Plan był prawie idealny, bowiem nie przewidziałaś tego, że twoje dłonie otrą się o linię. Niemniej jednak, to nic poważnego i da się z tym funkcjonować. Mniejsza z tym, nie tracąc czasu weszłaś do kolejnego, znacznie większego pomieszczenia, w którym od razu zapaliły się lampy, rozświetlając cały pokój i to, co się w nim znajduje, a są to dokładnie trzy munchlax-zombie.
- Nie bój się! Gdyby zrobiło się gorąco, to od razu je wyeliminuje! Pokaż, że potrafisz walczyć. - usłyszałaś głos Chiyuri z głośnika nad sobą.

Layla - 2015-09-05, 19:43

Czyli moim kolejnym zadaniem jest wyeliminowanie trzech potworów? Nie mówię nie - taka mała rozrywka nawet całkiem mi się podoba. Zwłaszcza, że nie będę musiała narażać swoich podopiecznych. Myślę, że sobie poradzę. W końcu już raz zlikwidowałam jednego zombie, co prawda w innych okolicznościach, ale teraz też powinnam jakoś im zaradzić.
Postanowiłam działać, bowiem nie mam wiele czasu. Zmajstrowałam z liny i łomu korbacz, czyli broń idealną do walki na dystans. Tak przynajmniej myślę. Podnoszę w górę linę i zaczynam nią energicznie machać wokoło, aby wprawić łom w ruch. Z rąk wypuszczam coraz to więcej liny, aby poszerzyć obwód broni. Tak przygotowana zbliżam się do zombie-Munchlaxów, starając się je powalić korbaczem. Te, które jeszcze będą trzymały się na nogach, staram się załatwić... nożem, którego mam schowanego przy pasie! Miałam zostawić całą zawartość plecaka, więc zostawiłam... Tak więc porządny zamach nożem w głowę powinien wystarczyć do uśmiercenia tych pijawek.

Did - 2015-09-05, 19:57

Bez problemu udało ci się wykonać korbacz, ale wprawienie go w ruch po okręgu nie było już takie proste. Zanim zdołałaś to zrobić, musiałaś zadźgać jednego z zombie, nożem. Kolejne dwa posiekałaś na drobne kawałki, wirującym łomem. Trzeba przyznać, że to niezły sposób na eliminacje tych potworów.
- Świetna robota, Laylo! - Chiyuri pogratulowała tobie.
Zadowolona z przejścia trzeciego pokoju, skierowałaś się do czwartego. Okazuje się, że jest on znacznie większy od poprzednich pomieszczeniem. Na oko na z sześć metrów wysokości i cztery szerokości. Nic dziwnego, bowiem przed tobą znajduje się ściana o połowie wysokości pokoju, która dzieli go na dwie części. Będziesz musiała się na nią jakoś wspiąć... oraz z niej zeskoczyć. Ostatnim razem, gdy skakałaś z wysoko, skręciłaś sobie kostkę. Zapewne jest ona teraz znacznie wrażliwa, więc musisz na siebie uważać.

Layla - 2015-09-05, 20:44

- Dzięki, ale mogłabyś mi chociaż powiedzieć, ile jeszcze takich pokoi do przejścia mnie czeka - odpowiadam na gratulacje Chiyuri i idę dalej. Na szczęście nie przyczepiła się do tego nieregulaminowego noża. A może wypomni mi go po całym tym treningu? No cóż, teraz nie powinno mnie to zbytnio obchodzić, gdyż mam większe zmartwienia. Spoglądam na trzymetrową ścianę, całkiem gładką. Jak ja przez nią przejdę bez pomocy pokemonów? Gdybym miała lepszy sprzęt, to mogłabym sobie jeszcze jakoś poradzić, ale tak? Mając przy sobie tylko tych kilka rzeczy? Jeżeli szybko czegoś nie wymyślę, to zostanę tutaj na długo, bo wątpię, żeby ciemnowłosa trzymała mnie tutaj w nieskończoność...
Złapałam za linę i łom, których używałam wcześniej. Zapalniczka i butelka wody na niewiele mi się zdadzą, więc pozostały tylko te rzeczy. Ponownie zawiązuję linę, jednak tym razem na końcu łomu. Mam nadzieję, że w żaden sposób się nie zsunie albo nie odczepi. Ogólnie pomysł mógł się wydawać kompletnie szalony, ale nie miałam za bardzo innego wyjścia. Takim oto gotowym hakiem próbuję "zarzucić kotwicę". Przed wspinaniem się po linie ciągnę ją kilka razy mocno w dół, aby się przekonać, że w żaden sposób się nie odczepi, albo hak nie puści. No i oczywiście dłonie obwiązałam wstążką, która oplata mnie w pasie. Szkoda mi ją niszczyć, ale ręce mogłoby mi odmówić posłuszeństwa w połowie drogi na górę, a tego oczywiście bym nie chciała. Kiedy już znajdę się jakimś cudem na górze, przekładam hak na drugą stronę muru tak, żeby się nie odczepił i przygotowuję się do zejścia z niego. Jak? Tutaj sprawa powinna wydawać się już prostsza. Zsuwam się po linie, mocno trzymając ją dłońmi, co jakiś czas odbijając się nogami od ściany. Jeżeli to przeżyję, to będzie cud.

Did - 2015-09-05, 23:29

Kiedy pierwszy raz rzuciłaś hak w górę, ten omal nie roztrzaskał ci głowy, gdy spadał. Przerzucenie ciężkiego łomu jest dość trudne i trochę zeszło ci zanim zaczęłaś wspinać się po ścianie... i tutaj natrafiłaś na kolejny problem. Musiałaś się nieźle nagimnastykować, żeby dotrzeć na szczyt, bowiem ściana okazała się śliska, a pomaganie sobie nogami było koniecznie w twoim przypadku. Na szczęście zejście ze ściany było mega łatwe, więc chociaż tutaj nie musiałaś się martwić.
Wykończona ciężką wspinaczką, chwyciłaś klamkę drzwi do kolejnego pokoju, który okazał się być bazą dowodzenia Chiyuri, co może oznaczać tylko jedno! Przeszłaś tor przeszkód! Jakiś super długi nie był, ale zeszło ci na nim sporo czasu, bowiem słońce zdążyło już zajść.
- Świetnie się spisałaś! Biorąc pod uwagę fakt, że jesteś tuż po obudzenie się ze śpiączki, to wręcz genialne! - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie.

Layla - 2015-09-06, 00:00

Serio? Naprawdę się udało? Przeżyłam ten cały tor? Z wyjaśnień Chiyuri wydawał się mega trudny i długi, a tutaj okazało się, że to zaledwie cztery pokoje. Chociaż z czasem miała może rację, gdyż spędziłam na pokonaniu wszystkich przeszkód go dość sporo.
- Dzięki. Prawdę mówiąc, myślałam, że będzie tego więcej. Ale z drugiej strony chyba dobrze, że już mam to za sobą - odpowiadam, zginając się w pół. Jestem nieźle wymęczona tym torem i chyba przydałaby mi się teraz opieka ze strony Daisy. To ona podobno jest medykiem w szpitalu i zna się najlepiej na swoim fachu. A mając na uwadze mój stan, powinna mnie bezsprzecznie obejrzeć. - Co teraz? Może zaprowadzisz mnie do Daisy? Chyba, że masz dla mnie coś jeszcze? - zadaję kilka pytań, robiąc sobie przerwę na napicie się wody. W końcu po coś wzięłam tą butelkę mineralnej wody i zamierzałam ją teraz wykorzystać. Odbieram także moje rzeczy zostawione w "depozycie".

Did - 2015-09-06, 00:14

- To cztery, klasyczne przeszkody, które lepiej umieć pokonać na swojej drodze. Szczerze mówiąc, to masz jeden z lepszych czasów, ale wynik zachowam dla siebie. W sumie, to zachowuję dla siebie wszystkie wyniki. Ważne, że przeszłaś tor. - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie. - Jasne, że mogę zaprowadzić cię do Daisy. - dodała, po czym razem z tobą opuściła budynek z torami przeszkód.
Siedziba Daisy i jej kuracyjnego sprzętu znajduje się na czwartym piętrze szpitala, więc zanim tam dotarliście, minęło dobre piętnaście minut. Na szczęście zastałyście blondynkę na miejscu, która po obdarowaniu cię ciepłym uśmiechem, zmierzyła wzrokiem Chiyuri.
- W końcu cię wypuściła, co nie? Co być ode mnie chciała? - spytała się ciebie.
- Wypuściła? Nie więziłam jej w klatce, ale mniejsza z tym. Idę stąd, bo niedobrze mi się robi, gdy... - Chiyuri zagryzła zęby, wychodząc z pomieszczenia.
- To sobie idź! - Daisy rzuciła jej na do widzenia.

Layla - 2015-09-06, 00:27

- No nie wiem. Jakieś badania? Wcześniej chciałaś sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku po śpiączce. Może teraz mogłabyś to zrobić? No i moja kostka jest bardziej podatna na jakikolwiek ruch o jej skręceniu. Mogłabyś się temu bliżej przyjrzeć? - proszę blondynkę, przyglądając się wychodzącej Chiyuri. Podziękowałam jej jeszcze raz za wszystko szczerym uśmiechem i skupiłam się na Daisy. Widocznie te dwie niezbyt za sobą przepadają.
- Zawsze dla siebie takie jesteście? - pytam, starając się jakoś zacząć rozmowę. Jak na razie z ciemnowłosą całkiem dobrze się dogadywałam, ciekawe, czy znajdę nić porozumienia z tą dziewczyną.

Did - 2015-09-06, 00:36

- Jasne, że zrobię ci badania! Siadaj. - Daisy odpowiedziała na twoje pytania, wskazując na fotel. - Miałaś skręconą kostkę i poszłaś na ten tor? Nie chcę ci robić wywodów, ale to było strasznie głupie! - jęknęła, zmieniając ci bandaż na świeży oraz wstrzykując płyn w okolice brzucha. - To środek, dzięki któremu rana będzie się lepiej goić. - poinformowała ciebie, przechodząc do nogi. - Co do naszej relacji z Chiyuri. To nie tak, że się nienawidzimy. Po prostu czasem się kłócimy, bo w końcu jesteśmy siostrami. Niemniej jednak, potrafimy sobie pomagać. - odpowiedziała na twoje drugie pytanie. - Noga nie wygląda źle, ale będę musiała ci założyć stabilizator, żeby kostka prawidłowo się wyleczyła. Swoją drogą, to jak doszło do jej skręcenia? - spytała się ciebie.
Layla - 2015-09-06, 00:51

- To nie tak, że poszłam tam ze skręconą kostką - odpowiadam, próbując się usprawiedliwić. Usiadłam na fotelu, który wskazała dziewczyna. - Była już w pewnym sensie wyleczona, gdyż pomogła mi po drodze pewna kobieta, spryskując kostkę jakimś sprejem. Czułam się po nim znacznie lepiej - mówię, słuchając tłumaczenia Daisy. Ona i Chiyuri są siostrami? Nigdy bym na to nie wpadła. Są zupełnym przeciwieństwem.
- Hm... To zdarzyło się kilka dni temu. Statek, którym płynęłam do Kalos, został opanowany przez te kreatury i zatopiony. Udało mi się z niego wydostać, ale przy skoku na plażę zrobiłam sobie coś z kostką. To tyle. W sumie... Nie wiem nawet, gdzie teraz jestem. Oświecisz mnie jakoś? - pytam, pozwalając blondynce na zmianę opatrunku i wstrzyknięcie sobie tego czegoś w brzuch. Już gorzej raczej ze mną nie będzie, a gdyby chcieli mnie otruć, zrobiliby to dawno temu.

Did - 2015-09-07, 19:39

- Ten spray to najgorsze świństwo... jakiego mogłaś użyć. To fakt, że uśmierza ból, ale nigdy nie sprawi, żeby stopa wróciła do poprzedniego stanu. Czasami nawet pogarsza sytuację, bo ze skręcenia rodzi się złamanie. Masz szczęście, że nic ci nie jest. - Daisy westchnęła, smarując kostkę maścią, przez którą przeszyły cię lekki dreszcze, a następnie, po owinięciu jej w bandaż, założyła ci stabilizator. - Co do twojego pytania, to jesteśmy w Unovie. Też nie jestem stąd i nie mam pojęcia... jakie to miasto, ale znajduje się ono niedaleko brzegu, a twoja historia jest naprawdę smutna. Cieszę się, że wyszłaś z tego cała. - dodała.
Layla - 2015-09-07, 22:04

- Naprawdę? Nie miałam o tym pojęcia - odpowiadam, zgodnie z prawdą. Dobrze, że nie poszłam z tamtą kobietą. Daisy utwierdziła mnie w fakcie, że nie chciała dla mnie najlepiej. Przez nią mogło być tylko gorzej. Mam nadzieję, że pozbyłam się jej na dobre...
- Dzięki, teraz jest znacznie lepiej - mówię, ruszając lekko obolałą kostką. Stabilizator powinien mi pomóc powrócić do pełnego zdrowia. No... Może prawie. Nie licząc tej okropnej dziury w brzuchu. - Mogłabyś jeszcze obejrzeć tą ranę postrzałową? Nie chciałabym, aby wdało się jakieś zakażenie, czy coś... - mówiąc to, dotykam zabandażowanego brzucha. Pewnie zostanie się po tym straszna blizna. Na szczęście nie muszę się martwić tym, jak ja bym się pokazała na plaży. Chociaż tyle dobra z tej apokalipsy. - Unova? Byłam już tak blisko Kalos... Ech... Nie jesteś stąd? A więc skąd przybyłaś i jak tutaj trafiłaś? - pytam blondynki, jednak nie chciałam wyjść na wścibską czy coś. Po prostu jestem ciekawa, jak wcześniej radziła sobie ze swoją siostrą poza murami tego względnie bezpiecznego miejsca.

Did - 2015-09-09, 12:33

- Z raną jest wszystko w porządku. Goi się bardzo dobrze. Nie chcę ci nic mówić, ale przed chwilą zmieniałam ci bandaż i wstrzykiwałam lekarstwo. - Daisy zaśmiała się. - Niemniej jednak, rozumiem, że możesz być rozkojarzona. Też byłaby, gdyby w moim życiu wydarzyło się tyle rzeczy... naraz. - westchnęła. - Co do mojej przeszłości, to pochodzę z Hoenn. Gdy wybuchła epidemia, byłam na obozie z Chiyuri. Tylko nam udało się stamtąd wydostać, bo przemyciłyśmy nielegalnie pokemony. Po powrocie do domu nie zastałyśmy w nim żywej duszy. Wszyscy albo uciekli, albo zginęli. Wzięłyśmy wtedy nasze pokemony i odleciałyśmy z regionu w siną dal. Tak znalazłyśmy się w Unovie. Tutaj po kilku tygodniach błądzenia, trafiłyśmy na Gwen i oto jesteśmy w tym szpitalu. Swoją drogą, to jestem tutaj tylko dzięki Chiyuri. Chyba powinnam ją przeprosić. - dodała, lekko poprawiając włosy.
Layla - 2015-09-09, 19:02

- No tak, wybacz. Jestem już tym wszystkim trochę przytłoczona i zmęczona - śmieję się razem z nią z mojego głupiego błędu. Jak mogłam nie pamiętać, że przed chwilą opatrzyła mi tą ranę? Chyba to znak, że powinnam wypocząć po całym dniu treningu. Wysłuchałam uważnie opowieści Daisy. Nie powiem, bo zrobiło mi się smutno. Ona też nie miała łatwo. Ale przynajmniej miała przy sobie siostrę, na której mogła polegać. Dałabym wiele, abym mogła być teraz razem z Dannym... - Przykro mi. Ale dobrze, że udało się wam wydostać i znaleźć taką osobę, jak Gwen, mimo, że sama jej nie ufam. Mam nadzieję, że wasza rodzina przeżyła. Tylko myśl o tym, że moja gdzieś tam jest, trzyma mnie przy życiu. Gdyby nie to, że mi na nich zależy, pewnie już dawno strzeliłabym sobie kulkę w głowę - odpowiadam, zastanawiając się, co mnie jeszcze czeka, aby odzyskać rodzinę. - Hoenn jest dość daleko. Musicie mieć bardzo silne pokemony, skoro poniosły was aż tutaj. Co do przestworzy. Myślałam, że niebezpiecznie jest latać. W końcu nie tylko na ziemi grasują te potwory - mówię, boleśnie doświadczona swoimi przeżyciami. Zombie były wszędzie. Na niebie, w ziemi, nawet na wodzie. Nigdzie nie możemy czuć się bezpiecznie. - Nie warto się z nią kłócić. Mimo wszystko jesteście siostrami i powinnyście trzymać się razem. Też często sprzeczałam się z bratem, ale dałabym wszystko, aby był teraz przy mnie... - stwierdzam, dając do zrozumienia blondynce, że powinna pogodzić się z Chiyuri.
Did - 2015-09-11, 15:11

- I tak nie miałyśmy nic do stracenia, więc zaryzykowałyśmy ten lot. Co do mojej rodziny, już dawno pogodziłam się z faktem, że mogę nie żyć. - Daisy, westchnęła. - Masz rację, pójdę do niej teraz i przeproszę ją. Mam już dość tej kłótni. Swoją drogą, to nawet nie wiem, co jest jest powodem. - powiedziała, podrywając się z krzesła. - Jeśli chcesz, to możesz zwiedzić nasz szpital albo iść do Gwen, bo nie mam pojęcia, który pokój ci przedzieliła. Będziesz musiała zdobyć tą informację prosto od niej. Mam nadzieję, że kiedyś jej zaufasz, bo to dobra kobieta. Wiele razy ratowała nam tyłek i jest jedynym jasnym punktem w Unovie. Oczywiście... dla mnie. Do zobaczenia. - dodała, pozostawiając cię samą w pokoju.
Layla - 2015-09-11, 21:02

- Dobrze robisz, na pewno tego nie pożałujesz - staram się jeszcze zapewnić Daisy, że dobrze robi, idąc pogadać z siostrą. Kiedy zostawiła mnie samą, przez chwilę zastanawiałam się, co mam teraz ze sobą zrobić. Przeszłam badania dość sprawnie i noc mnie jeszcze nie zastała, ale jestem już nieźle zmęczona i wolałabym odpocząć. No i chciałabym zobaczyć się z moimi pokemonami. Czuję się tak, jakbym nie rozmawiała z nimi przez lata! Muszę to szybko zmienić. Szpital mogę zawsze pozwiedzać jutro bądź w wolniejszym czasie. Teraz nie mam na to sił.
Tak więc bez większego namysłu kieruję się do pokoju, w którym rezydowała wcześniej Gwen, aby odebrać moje pokemony i zapytać o pokój do spania. Dla Daisy mogła się wydawać dobrą osobą, ale ja na pewno szybko jej nie zaufam, o ile wcale.

Did - 2015-09-11, 21:21

Kiedy weszłaś do gabinetu Gwen, zastałaś ją w stercie papierów i map, na którym coś rysuje. Chyba zaczęła ustalać już trasę waszej podróży do Kalos.
- O, Layla, cześć. - przywitała ciebie, odrywając się od pracy. - Przeszłaś już trening u Chiyuri albo badania u Daisy? - spytała się ciebie. - Pewnie nie chcesz ze mną gadać. To fakt, że trochę mnie poniosło z tym postrzałem, ale nie cofnę już czasu. Twoje pokemony są w pokoju 113, piętro niżej. Powinnaś znaleźć go sama, ale jeśli się zgubisz, to krzyknij "Keisuke". Szlaja się tam, więc ci pomoże. - dodała, wracając do pracy.

Layla - 2015-09-11, 21:30

- Byłam już i u Chiyuri, i u Daisy - wyjaśniam, streszczając to, jak tylko się da. W jednym musiałam jej przyznać rację - nie chciało mi się z nią gadać. Dlatego dobrze, że poszło to tak szybko i bez zbędnej gadaniny mogłam udać się do pokemonów, nie narażając się na kolejny strzał... - Tak dla pewności, pokój 113 jest tym, w którym mam spać? - pytam, zanim opuszczam pomieszczenie. Jak na razie nie miałam stałego kąta, nie licząc tej izolatki z dziurą w ścianie... Tak, na pewno nie uśmiecha mi się do niej wracać. Kiedy uzyskałam już odpowiedź, idę do pokoju według instrukcji - po schodach na piętro niżej, szukając drzwi z odpowiednim numerkiem. Jeżeli się zgubię, to nie pozostaje mi nic innego, jak zawołać tamtego chłopaka, który starał mi się pomóc przy ataku zombie.
Did - 2015-09-11, 21:48

- Tak, to ten. Pamiętaj, żeby zamknąć drzwi, bo reszta czasami zapomina, a nie mam ochoty wygrzebywać sie spod tych papierów. - Gwen odpowiedziała ci.
Na szczęście nie zgubiłaś się, ba! Nawet, od razu trafiłaś do pokoju 113. Wystarczyło, że skręciłaś w lewo na końcu korytarza! W pokoju od razu przywitał cię smoczek, wtulając się w twoje włosy, w których od razu urządził sobie gniazdko. Co do samego pokoju, to wygląda o wiele lepiej, aniżeli izolatka, w której leżałaś po postrzale. Ściany pokryta przyjemna w dotyku, czerwona tapeta, zaś na podłodze rozciągają się panele. Obok łóżka, które wygląda na niesamowicie miękkie, znajduje się mała szafka, a naprzeciwko jej stoi drewniane biurko, na którym leżą twoje pokeballe i rzeczy, oraz krzesło. Całkiem przyjemny pokoik. Oczywiście, nie zapominajmy o lampce i oknie z drewnianymi okiennicami.

Layla - 2015-09-11, 22:03

O dziwo udało mi się znaleźć pokój bardzo szybko. Weszłam do niego, a tam? Bum! Na powitanie smoczek zagnieździł się w moich włosach. Nie powiem, było to dość dziwne uczucie, ale raczej emanowało ciepłem. Postanowiłam więc nie odbierać radości stworkowi. Rozejrzałam się po pokoju i muszę przyznać, że jest bardzo fajnie urządzony. Za długo pewnie w nim nie zagoszczę, ale przynajmniej kilka nocy na tym wygodnym łóżku będzie wynagrodzeniem za te wszystkie niespokojne drzemki, nazywane przez niektórych czujnym snem...
- Hej, spokojnie, też cieszę się, że ciebie widzę, ale muszę zobaczyć się też z resztą drużyny - oznajmiam, starając się ściągnąć smoczka z głowy i uporządkować jakoś szopę na głowie. Może i mogłabym go tam zostawić, ale na pewno reszta pokemonów miałaby ze mnie niezły ubaw. Łapię więc szybko za balle i wypuszczam trzy stworki.
- Witajcie, dość dawno się nie widzieliśmy. Cieszę się, że was widzę. Aktualnie znajdujemy się w szpitalu i zapewne niedługo wybierzemy się na misję do Kalos. Muszę was rozczarować, ale ono także zostało owładnięte epidemią i na pewno będzie tam niebezpiecznie. Nie mogę was zmusić do tego, abyście za mną podążali, więc wezmę ze sobą tylko tych, którzy sami podejmą taką decyzję. To jak? - pytam stworków, uświadamiając je równocześnie, że nie będzie to przyjemna wycieczka na Wyspy Pomarańczowe. Przy okazji daję im karę i wodę, na pewno muszą być spragnione i głodne.

Did - 2015-09-12, 13:02

/Ralts znalazł magiczny cukierek, ale fabularnie ewoluował z chęci bycia lepszym obrońcą xd

Kiedy wypuściłaś pokemony z pokeballi, nie zastałaś wśród nich Raltsa, ale jego wyższą formę! Jakimś cudem twój mały Ralst musiał ją osiągnąć, gdy ty byłaś pogrążona we śnie. Być może nastąpiła ona z tęsknoty albo z chęci bycia lepszym pokemonem, by móc lepiej cię chronić? Kto wie! Może się kiedyś tego dowiesz. Co do twojego pytania, żaden z nich nie zaprotestował, ba! Nawet smoczek zgodził się z tobą podróżować i to chyba ten moment, w którym zgodził się też do ciebie przyłączyć, więc śmiało możesz złapać go w pokeball. Okazało się również, że twoje pokemony nie są spragnione ani głodne. Zapewne ktoś musiał już dzisiaj je nakarmić.

Layla - 2015-09-12, 13:25

/super, że w końcu się udało xd

To... Niesamowite! Senshi ewoluował! Wyglądał teraz niezwykle majestatycznie. Nie mogę uwierzyć, że przeszedł w wyższą formę ze względu na mnie. Mimo, że nie znaliśmy się długo, to zaryzykowałby dla mnie życie. Jestem pewna, że zrobiłabym dla nich to samo, chociaż pewnie nie myślałam o tym, mówiąc Gwen tuż przed postrzałem, że nie zależy mi na życiu. Warto żyć dla nich.
- Senshi, gratuluję ci przemiany. Wyglądasz świetnie i jestem pewna, że zyskałeś na sile. Co do reszty. Cieszę się, że zgodziliście się ze mną zostać. Naprawdę, to wiele dla mnie znaczy. A jeśli chodzi o ciebie - przerywam, spoglądając na smoczka, który zgodził się na zostanie przy mnie. Szczerze mówiąc, nawet tego nie rozważałam, ale skoro sam chce ze mną zostać, to nie mogę mu zabronić. - Na pewno wiesz, na co się piszesz? W takim razie proszę - oznajmiam, kładąc na swojej dłoni jeden z pokeballi, które znalazłam kiedyś tam. Nie jestem pewna, czy działają, ale warto spróbować. Kiedy było już po wszystkim, położyłam się wygodnie na łóżku.
- Czas odpocząć. Coś czuję, że przed nami długi dzień - mówię, zamykając oczy. Pokemonom pozwoliłam zostać poza kulkami. W końcu to też ich pokój.

Did - 2015-09-12, 13:48

Smoczek bez zawahania dotknął kulki, która zadziałała i wessała go czerwonym promieniem do środka. Zaraz po tym, odesłałaś resztę swoich pokemonów i sama wskoczyłaś do łóżka, żeby zregenerować siły. W nocy przyśniła ci się kobieta, która dała ci sprej. Tym razem prowadziła cię korytarzem bez końca, co chwilę powtarzając słowa "Chodź ze mną". Dość bezsensowny sen, ale na szczęście skończył się, gdy rankiem obudziła cię Daisy, wchodząc do twojego pokoju.
- Wybacz, że cię budzę, ale za czterdzieści minut będzie śniadanie, a Gwen nie lubi, gdy ktoś się spóźnia. Poczekam na ciebie za drzwiami i pokażę ci łazienkę, żebyś mogła się ogarnąć przed posiłkiem, dobrze? - uśmiechnęła się do ciebie.

Layla - 2015-09-12, 14:15

Sen był dość dziwny. Sam widok tej kobiety, która posiadała shiny Luxraya był przerażający. miałam nadzieję nigdy jej już nie spotkać, a tu proszę, pojawia się nawet w moich snach. Postanowiłam jednak się tym nie przejmować. W końcu to tylko jakiś głupi, nic nie znaczący sen, prawda?
- Dobrze, daj mi chwilę - uśmiecham się do Daisy, a kiedy wyszła już za drzwi, wygrzebuję się z łóżka, aby złapać za mój plecak. Szybko wyciągam z niego jakieś czyste rzeczy na przebranie i kieruję się w stronę drzwi, aby móc udać się do łazienki. Wcześniej jednak odwołałam wszystkie pokemony. Wypuszczę je najwyżej na miejscu, ale nie było potrzeby, abyśmy chodzili całym korytarzem.

Did - 2015-09-12, 14:29

Dzięki porannemu prysznicowi, poczułaś się jeszcze bardziej wypoczęta, a co najważniejsze orzeźwiona. Kiedy w końcu się ogarnęłaś i przebrałaś w czyste ubrania, razem z Daisy powędrowałaś do stołówki. Znajduje się ona na drugim piętrze szpitala i mieści w sobie również kuchnie, z której swoją drogą emanują cudne zapachy. Chyba możesz spodziewać się na śniadanie fasolki po bretońsku z świeżym kawałkiem chleba. To prawdziwa rzadkość w tych czasach.
- Cześć. - wszyscy zgodnym chórem powitali ciebie i Daisy.
- My się wczoraj nie poznałyśmy! Jestem Snazzy. - rudowłosa dziewczyna krzyknęła do ciebie z kuchni.

Layla - 2015-09-12, 14:41

Czułam się trochę onieśmielona, stojąc w wejściu stołówki przed tyloma osobami. Wprawdzie nie było ich tak wiele i byli to ludzie, których już jako tako poznałam, ale jednak. W dodatku ta nowa dziewczyna wydawała się jakoś dziwnie promienna. Wprawdzie większość tutaj taka była, co nie wyglądało normalnie. Czyżby nie zdawali sobie sprawy, że za murami tego szpitala chodzą potwory, które tylko czekają na świeże mięso? A może próbują mimo tego zachowywać normalne pozory?
- Cześć - przywitałam się dosyć nieśmiało, po czym od razu zwróciłam się do rudowłosej. - A ja Layla. Miło poznać - przedstawiłam się, oglądając się za Daisy. Postanowiłam trzymać się jej oraz Chiyuri. Jak na razie najlepiej je poznałam, więc chyba wydawało się to rozsądne.

Did - 2015-09-12, 15:06

Chwilę po waszym przyjściu, na stołówkę dotarła Gwen, a gdy wszyscy zajęliście już miejsca, Snazzy podawała wam śniadanie. Fasolka po bretońsku, aż woła do ciebie, żebyś ją zjadła, a świeży chleb wygląda jak ósmy cud świata. Możesz być pewne, że posiłek będzie smakowity.
- Dzień dobry. - Gwen przywitała się z wami, podnosząc się z krzesła. - Jak wiecie albo nie wiecie, dziś Snazzy i Chiyuri mają udać się na wyprawę do apteki, w której jeszcze nie byliśmy. Również wiecie, że Layla dołączyła do was. Proponuję, żeby ona również wybrała się na tą wyprawę. Nie dość, że przyniosą więcej lekarstw, to upewnimy się jeszcze, że Layla jest godna naszego zaufania. Nie macie nic przeciwko? - powiedziała do wszystkich.
- Da sobie radę. - wszyscy zgodzili się na propozycję Gwen.
- Mam nadzieję, że to nie problem? - po chwili spytała się ciebie, ponownie zasiadając na krześle.

Layla - 2015-09-12, 15:13

Nie spodziewałam się, że prędko przyjdzie mi zjeść świeży i ciepły posiłek, a tu takie miłe zaskoczenie. W dodatku te wszystkie zapachy wprawiały mnie w obłęd. Zanim jednak skosztowałam tych pyszności, wysłuchałam Gwen, która miała nam coś do powiedzenia.
Nie powiem, bo trochę zaskoczyła mnie tą propozycją. No ale w końcu do czegoś przyda mi się to wczorajsze szkolenie. W dodatku rozprostowanie kości na mieście dobrze mi zrobi. Zresztą, nie mogłam przy wszystkich odmówić. Nie dosyć, że wzięliby mnie za tchórza, to jeszcze pomyśleliby sobie, że zostałam się tutaj tylko dla wygód. Co to to nie.
- Myślę, że nie - odpowiedziałam krótko, przystając na propozycję blondynki. Jeżeli wszystko było już omówione, to czas się najeść!

Did - 2015-09-12, 15:41

- To dobrze. - Gwen odpowiedziała ci, zaczynając jeść.
W ciszy i spokoju posililiście się przepyszną fasolą po bretońsku z chlebem, do której Snazzy podała jeszcze pomarańczowego soku z kartonu. Kiedy już wszyscy zjedli, zgromadzenie powoli zaczęło wychodzić ze stołówki. Zostałaś w niej jedynie ty, bowiem Daisy zatrzymała cię w ostatniej chwili, Snazzy oraz Chiyuri.
- Gotowe do drogi? - Chiyuri spytała się was, wykładając na stół torbę z bronią. - Mam dla nas pistolety maszynowe, bo takowe najlepiej przydadzą się na duże grupy zombie, zwykłe pistolety, które nie narobią hałasu i dwie katany oraz siekierę, gdyby były nam potrzebne. No i torby dla każdej z nas. - dodała.
- Zawsze jesteś przygotowana, i to w tobie kocham! - Snazzy uśmiechnęła się do was. - Ja wezmę katanę, bo nie czuję się dobrze z siekierą, a ty Layla, co wolisz? Nasza Chiyuri zabiłaby zombie nawet wykałaczką. - spytała się ciebie.
- Nie przesadzaj. - Chiyuri zaśmiała się.

Layla - 2015-09-12, 15:49

- Jasne - odpowiedziałam na pytanie Chiyuri, po czym zaczęłam przyglądać się broni, jaką wyłożyła na stół dziewczyna. Snazzy mówiła prawdę - była przygotowana na każdą okazję. Zastanawiałam się chwilę, co ze sobą wziąć. Dotknęłam ostrza katany i przejechałam po nim jednym palcem. Wyglądała na znacznie lżejszą od siekiery i wygodniejszą w dłoni. - Chyba też wezmę katanę. Siekiera wydaje mi się taka nieporęczna i raczej trudno byłoby mi coś nią zabić - oznajmiłam, sięgając po wybraną broń. Jeżeli miała pasek, to przerzuciłam ją sobie przez ramię, aby zwisała wzdłuż ciała i nie przeszkadzała przy chodzeniu. Sięgnęłam po torbę przygotowaną specjalnie na misję i wrzuciłam w nią resztę potrzebnej broni. Jedynie przy boku zostawiłam sobie pistolet, którym o wiele bardziej wolałam się posługiwać, niż karabinem maszynowym.
- Ja jestem gotowa, a wy? - zapytałam się dziewczyn, spoglądając na wyjście. Oj, to będzie na pewno ciekawy dzień.

Did - 2015-09-12, 16:12

- Nie powiedziałaby, że siekiera jest nieporęczna. - Chiyuri uśmiechnęła się do ciebie. - Jesteśmy, więc nie traćmy czasu i chodźmy. Czeka nas długa droga i nie wiem czy zdążymy dzisiaj wrócić. Najwyżej będziemy nocować na mieście, więc mam nadzieję, że wzięłaś coś do zjedzenia Snazzy? - westchnęła.
- Jasne, że coś wzięłam! Nie tylko ty jesteś tutaj przygotowana. - Snazzy odparła.
Całą trójką ruszyłyście w kierunku frontowych drzwi szpitala, a kiedy wyszłyście z niego, słońce oślepiło was na chwilę. Zapowiada się ciężki, ale słoneczny i bezchmurny dzień. Idealny na wyprawę.
- Pogoda nam sprzyja, ale czy wszystko inne też? - Snazzy zaśmiała się. - Swoją drogą, to może trochę mi o sobie opowiesz, gdy jeszcze jest w miarę spokojnie? - spytała się ciebie.

Layla - 2015-09-12, 16:41

- Nie za bardzo lubię o sobie mówić... - spojrzałam na Snazzy, odwracając wzrok od oślepiającego słońca. Nie chciałam, aby wszyscy znali mój życiorys na pamięć. Ale skoro miałam z nimi "pracować", to dobrze by było, żebyśmy sobie ufały nawzajem. - Pochodzę z Oblivii. Płynęłam statkiem do Kalos w poszukiwaniu mamy i brata, kiedy rozbił się zaatakowany przez czerwonookie bestie. Prawdopodobnie ocalałam jako jedyna, bo wrak poszedł na dno - wyjaśniłam w dużym skrócie. Nie musiały też od razu wszystkiego wiedzieć, prawda? - Wiecie może, w jakim mieście jesteśmy? Od Daisy dowiedziałam się, że obecnie znajdujemy się w Unovie, ale nie znała już konkretnej nazwy miasta - zapytałam, idąc naprzód.
Did - 2015-09-18, 15:18

- Oblivii? Pochodzę z jej okolic, ale wyniosłam się z tamtą przed epidemią... za marzeniami i pracą! - Snazzy uśmiechnęła się do was. - Jesteśmy w Virbank City. Niegdyś to było przepiękne miasto, a dziś pełno tu trupów i śmieci. Mam nadzieję, że kiedyś powróci do swojego poprzedniego stanu. - dodała.
- Uważajcie! - Chiyuri powiedziała do was, ściągając was z ulicy. - Grupa zombie... zajmę się środkiem, Snazzy weź prawą stronę, a Layla zajmij się tą trójką przy śmietniku. - dopowiedziała, wskazując ci trójkę zombie przy śmietniku. Mianowicie, Mudkipa, Delcatty i Lombre. Jeśli się pośpieszysz, zdołasz załatwić jednego albo nawet i dwóch, zanim cię zauważą.

Layla - 2015-09-26, 14:10

Byłam trochę oburzona tym, że Chiyuri wysłała mnie na taką małą grupkę, kiedy ona i Snazzy wzięły największe. No ale cóż, może to i nawet lepiej? Z tymi powinnam się uporać szybko, więc jak starczy czasu, to pomogę jeszcze dziewczynom.
Postanowiłam zaatakować z kataną w ręku. Zamierzałam się do nich zbliżyć cicho i szybko - tak, żeby ciachnąć chociaż jednego z zombie. Lombre powinien wydawać się łatwym celem. Za życia i tak nie był szybkim i zwinnym pokemonem. Najbardziej obawiałam się Delcatty, ale na nią też miałam sposób. Kiedy uda mi się zlikwidować jednego z nich, staram się to zrobić jeszcze z drugim. W razie konieczności wspomagam się pistoletem, który trzymam w drugiej dłoni. Gdybym któregoś nie zahaczyła ostrzem i ten by się na mnie rzucił, gotowa jestem do niego strzelić.

Did - 2015-09-29, 21:19

W mgnieniu oka dostałaś się do grupki pokemonów i bez problemowo przecięłaś Lombre na pół, który nie zdążył w ogóle zareagować. Równie sprawnie poszło ci z Mudkipem, ponieważ po zarażeniu się wirusem, stracił swój refleks i zdołał jedynie podbiec do ciebie, co skończyło się dla niego, dziurą w głowie. O dziwo, Delcatty znikł ci z oczu. Chwilę zajęło ci zlokalizowanie niego, aż w końcu zjawił się tuż przed tobą i powalił na ziemię. Na szczęścia miałaś plan awaryjny, a że kulka w łeb zawsze jest niezawodna... już po chwili wyszłaś z całego zamieszania, cało.
- Nic ci nie jest? - Chiyuri krzyknęła do ciebie, podbiegając razem z Snazzy.

Layla - 2015-10-11, 13:07

Z Delcatty było trochę problemów, tak jak się tego spodziewałam. Na szczęście pistolet załatwił potwora i już po chwili mogłam zrzucić z siebie ciało. Fuj. Ubrania nadają się jedynie do wyrzucenia. Super.
- Nie, chyba nic - odparłam, podnosząc się z ziemi. Sprawdziłam jeszcze na wszelki wypadek, czy nie mam na ciele żadnych głębszych zadrapań albo ugryzień. Nie było chyba jeszcze przypadku zarażonego człowieka, ale wolałam nie nabyć się jakiegoś zakażenia bądź jakiegoś innego syfu. - Możemy iść dalej? - zapytałam, oglądając się na miejsce, z którego przybiegły dziewczyny. Czyżby tak szybko uporały się ze swoimi celami?

Did - 2015-10-17, 17:54

Nie licząc ubrudzonych ubrań, wyszłaś z tej potyczki zupełnie bez szwanku, co jest naprawdę szczęściem, zważając na okoliczności w jakich się znalazłaś. Kątem oko ujrzałaś, że dziewczyny również poradziły sobie ze swoimi przeciwnikami, więc nie zwlekając ruszyłyście dalej. Reszta drogi do apteki minęła wam w spokoju i dokładnie, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzont, dotarłyście pod jej bramy. Ów budynek składa się z jednej mniejszej części, która zapewne jest magazynem, oraz większej, dwupiętrowej. Widocznie właściciel apteki mieszkał na pierwszym piętrze, a także na części parteru, nieprzeznaczonej na sklep.
- Proponuję, żebyście razem przeszukały ten większy budynek, a ja zajmę się magazynem, dobrze? Oczywiście zaraz dołączę do was albo zawołam was do siebie, kiedy znalazłabym jackpot. - Chiyuri spytała się was.
- Spoko. - odparła Snazzy.

Layla - 2015-10-31, 10:00

W końcu dotarłyśmy do apteki. Był to dość duży budynek, więc będziemy miały co w nim robić. W dodatku był ogrodzony i brama była w raczej dobrym stanie, więc jest nadzieja, że nie nadziejemy się tam na żadną bestię. Wysłuchałam Chiyuri i przystałam na jej propozycję, a kiedy poszła, zatrzymałam na chwilę Snazzy.
- Co ty na to, aby się rozdzielić? Ja zajmę się górą, a ty przeszukasz dół. Tak pójdzie nam sprawniej - zapewniłam ją, rozglądając się jeszcze wokół. Jeżeli dziewczyna się zgodzi, wchodzimy do środka, wcześniej zamykając bramę i próbujemy się dostać do budynku, który zapewne wcześniej komuś służył za mieszkanie. Jeżeli nam się nie uda, wypuszczam Kirlię i proszę go, aby teleportował nas do środka, jeżeli oczywiście nie będzie to dla niego kłopot. Proszę go również o to, aby został przy mnie i pomógł mi przeszukać górną część domu.

Did - 2015-11-06, 16:57

- Dobrze. Jeśli będziesz w kłopotach, to krzycz. - Snazzy uśmiechnęła się do ciebie, zaczynając przeszukiwanie dolnych pomieszczeń mieszkania, zaś ty powędrowałaś na górę.
Na ów piętrze znajdują się cztery pomieszczenia, zapewne jednymi z nich są sypialnia oraz łazienka. W końcu ktoś tutaj mieszkał, wiec musiał gdzie spać oraz się myć. Mniejsza z tym, wybrałaś pierwsze, lepsze drzwi, żeby zacząć przeszukiwanie. Niestety to, co ujrzałaś w wybranym pokoju nie jest przyjemnym ani interesującym widokiem. Oprócz sypialni i łazienki, znajduje się tutaj też druga sypialnia, należąca do dziecka, które dostrzegłaś martwe na łóżku. Na oko dziewczynka miała z pięć albo siedem lat... czekaj! Ale co to? Obok jej wiotkiej i zimnej twarzy, leży dziwny złoty dzwonek z czerwonymi wstążkami(?). Nie wygląda, jakby był zwykła rzeczą, to chyba jakiś pokemon. Czyżby to on zabił dziewczynkę w trakcie snu, ale w takim razie... dlaczego jej nie zjadł?

Layla - 2015-11-20, 16:04

Cztery pokoje to stosunkowo mało do przeszukania. Jeżeli szybko mi pójdzie, to może będę mogła pomóc dziewczynom. O ile nie wyrobią sie przede mną, tak jak z tymi potworami do zabicia.
Przeszukiwałam po kolei pomieszczenia, jednak wyglądało na to, że nie znalazłam jak na razie nic przydatnego. Aż do czasu... W kolejnym pokoju zastałam martwą dziewczynkę na łóżku. Zakryłam nos rękawem. Pewnie już tutaj troche leżała i nie chciałam wdychać tego powietrza. Sytuacja jednak zrobiła swoje. Od razu przypomniałam sobie tego martwego chłopca z przerażoną miną. Oczami wyobraźni widziałam już Hitmochana, który wymierzał cios w moje plecy. I Moon...
Potrząsnęłam głową, aby wyrzucić z głowy bolesne wspomnienia. Wiedziałam, że same od tak nie znikną, ale nie chciałam tego od nowa przeżywać. Kiedy już się otrząsnęłam, zauważyłam żółtą kulkę obok ciała. Nie wyglądała ona na zabawkę i miałam przeczucie, że może być to pokemon. Pytanie tylko, czy ma dobre zamiary, czy wręcz przeciwnie. Gdyby był krwiożerczą bestią, pewnie zjadłby tę dziewczynkę, ale nigdy nic nie wiadomo. Wzięłam w ręce swój kij i wycelowałam w kulkę. Spojrzałam na Kirlię.
- Senshi, bądź gotów - ostrzegłam pokemona i trąciłam kulkę końcem kija.

Did - 2015-11-26, 22:32

Kiedy wycelowałaś kijem w dzwoneczek, ten podskoczył ze strachu i błyskawicznie schował się pod poduszką. Takie zachowanie całkowicie eliminuje podejrzenia o tym, że jest on krwiożercą bestią, drzemiącą przy ciele dziewczynki. Widocznie jest tylko bardzo przywiązanym pokemonem, który po śmierci swojej trenerki... pozostał przy niej, czekając na jej pobudkę. Ta jednak nigdy nie nastąpi, a biorąc pod uwagę, że pokemony również muszą coś jeść i pić, czekanie przyniesie tylko kolejną śmierć. Tym razem samego dzwoneczka. Może uda Ci się uratować go przed tym? Chociaż teraz trudno będzie Ci zdobyć jego zaufanie.
Layla - 2015-12-08, 18:42

Wybacz, że musisz dopominać się o odpisy ;_; postaram się ogarnąć D:
_________________

Jak się okazało, dzwoneczek wcale nie był bestią, tylko wiernym pokemonem swojej trenerce. Która nie żyła już jakiś czas. Jeżeli dalej tak pójdzie, to pokemon umrze z pragnienia i głodu. Po tym, jak chciałam go zaatakować, pewnie nie będzie skłonny do przyjęcia pomocy ale muszę spróbować.
- Hej, wybacz mi, że chciałam cię uderzyć, ale chyba rozumiesz, że w dzisiejszych czasach trzeba być ostrożnym. Nie chciałabym ci zrobić krzywdy. Jestem Layla, a to mój przyjaciel, Shenshi - przedstawiłam siebie oraz Kirlię. Chciałam wzbudzić chociaż odrobinę zaufania w stworku, aby móc go nakarmić i z nim porozmawiać. To chyba nic wielkiego, prawda? - Widzę, że jesteś przywiązany do swojej trenerki. To wielki atut dla takiego pokemona jak ty. Tylko... może ona leżeć tutaj jeszcze jakiś czas A ty wyglądasz na głodnego. Pewnie nic nie jadłeś, prawda? Proszę, weź to - oznajmiłam, wyciągając z plecaka paczkę z karmą dla stworków i wysypując jej trochę na łóżko. Nie chciałam robić żadnych niestosownych ruchów, aby nie spłoszyć dzwoneczka. No i... pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że dziewczynka nie żyje. A ja chyba nie mam serca powiedzieć mu o tym, że jest martwa. Ale w końcu będzie trzeba go uświadomić. Ech... Ciężkie jest to życie. W każdym razie poprosiłam Senshiego, aby zajął rozmową malucha, a ja w tym czasie chciałam dyskretnie przeszukać pokój i dowiedzieć się, jak zmarła dziewczynka. Bo nie powiem, trochę mnie to zaintrygowało. Jeżeli dowiem się czegoś więcej, to może będę wiedziała, jak wyjaśnić to temu stworkowi? Nie ważne, jakbym się starała, to na pewno i tak go zaboli, ale warto próbować.

Did - 2015-12-15, 15:26

spoko :D
_______________
Kiedy przestawiłaś się, dzwoneczek lekko wychylił się zza poduszki i wesoła pomachał swoimi wstążkami. Niestety, gdy tylko zaczęłaś wyciągać karmę z plecaka, wrócił do swojej kryjówki. Tym razem musiałaś poczekać dłuższą chwilę, żeby stworek ponownie ją opuścił. Zrobił to zapewne tylko przez karmę, którą zaczął zajadać ze smakiem. O dziwo po skończonym posiłku nie uciekł z powrotem pod poduszkę, ale wlepił w ciebie swoje, słodkie oczka. Czyżby powoli nabierał do ciebie zaufania? Może! Jednak teraz musisz być jeszcze ostrożniejsza, aniżeli wcześniej.

Layla - 2015-12-27, 13:29

Pokemon tak zajął moją uwagę, że nie mogłam sprawdzić na spokojnie pokoju. No nic. Liczyłam na inicjatywę ze strony Shenshi'ego, ale nie mogę odejść tak teraz od dzwoneczka, bo inaczej całkowicie straci do mnie zaufanie. Jeżeli jest w pokoju coś wartościowego, to na pewno nie ucieknie.
- Widzę, że karma smakowała. Chcesz jeszcze? - zapytałam i w zależności od odpowiedzi malca dostosowuję się do niej. Myślałam, jakby go tutaj zagadać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, ale oczywistym jest, że nic mi nie odpowie.
- Wiesz... przyszłam tutaj z dwoma koleżankami szukać zapasów. W starym szpitalu jest nas spora grupka. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale za oknem zrobił się naprawdę wielki syf... Pokemony nie są już tak przyjazne jak kiedyś i musimy się przed nimi ukrywać albo walczyć, żeby przetrwać - lepiej, żeby znał prawdę. Jeżeli tego nie zrozumie, szybko przejdzie na stronę tych bestii. - Oczywiście nie wszystkie takie są. Jak widzisz po sobie i po moim przyjacielu, nie wszystkie stworki uległy temu czemuś, co to zapoczątkowało. Więc na razie jesteście względnie bezpieczni. Może... chciałbyś dołączyć do nas w szpitalu? Inni na pewno nie będą mieli nic przeciwko, a siedzenie tutaj w niczym ci nie pomoże - wyjaśniłam, starając się przekonać do siebie żółtą kulkę. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale nie możemy go tak tutaj zostawić.

Did - 2016-01-04, 13:54

Kiedy skończyłaś mówić, dzwoneczek podleciał do okna, żeby na własne oczy przekonać się czy mówisz prawdę. To, co ujrzał za nim, wywołało u niego chwilowe oszołomienie. Widocznie był zbytnio skupiony na swojej trenerce, żeby dostrzec apokalipsę, która rozprzestrzeniała się po jego oknem, co brzmi nieco ironiczne. Mniejsza z tym, bowiem widok zrujnowanego miasta był dla niego, jak kubeł zimnej wody. W końcu zrozumiał, ze jego trenerka odeszła, a żeby przeżyć musi iść dalej, bez niej i bez swojej przeszłości.
- Chin-chin. - powiedział do ciebie, machając swoimi wstążkami. Ciekawe o co mu chodzi?

Layla - 2016-01-28, 22:14

Myślałam, że mówiąc całą prawdę, zniszczę światopogląd dzwoneczka, ale ten zniósł to o wiele lepiej, niż przypuszczałam. Zbyt małą wiarę w niego pokładałam. Okazał się wytrwałym pokemonem. Ciekawe, czy miała na to wpływ śmierć jego trenerki, czy też był już taki, zanim się poznali?
- Hm? O co ci chodzi? Chcesz mi coś przekazać? - zapytałam stworka, nie rozumiejąc, co chce mi powiedzieć. W takich chwilach żałuję, że nie potrafię rozmawiać z pokemonami... Poprosiłam Kirlię, aby porozmawiał z żółtą kuleczką i dowiedział się, czego chce. Może Senshi będzie w stanie przekazać mi to, czego ten nie może?

Did - 2016-02-10, 22:13

Zanim zdążyłaś poprosić Senshiego o rozmowę z złotą kulką, dzwoneczek sam wskoczył ci na ramię i zaczął pocierać swoimi wstążkami o twój policzek. Chyba chce ci przekazać, że chce z tobą iść. W końcu, co miałby innego robić? Został sam, a ty po części uratowałaś mu życie, więc może w ten sposób chce ci okazać szacunek i odwdzięczyć się tobie? To bardzo możliwe.
- Layla! Gdzie jesteś? - z korytarza usłyszałaś głoś Snazzy. - Zasłoń okna i padnij na ziemię. Nasza sytuacja się trochę pogorszyła, bowiem dom otoczyła nas spora grupa zombie. Musimy znaleźć coś, żeby otworzyć drugie drzwi do magazynu, nie robiąc hałasu, inaczej Chiyuri zginie. Ruchy! - dodała.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group