Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

MG Koori - Gra WarMachine

Koori - 2014-11-28, 21:39
Temat postu: Gra WarMachine
A więc, Nadio... oto ostatni dzień Twego starego życia. Twoi rodzice nie byli tym faktem zachwyceni, ale nawet oni nie mogli teraz nic zrobić. Byli zwykłymi ludźmi, nie arystokracją wampirską czy inną. Takimi... służącymi, jakby. No nic. Akurat w tym momencie nie masz wyjścia. To nie Ty tu decydujesz. A szkoda, prawda? Wybrałabyś sobie innego mężczyznę... Na przykład tego ponętnego demona, czającego się za samochodem... Zaraz, ktoś się czai za samochodem?

Ano czai się. Ledwo go zauważyłaś, jakby okrywała go mgła... właściwie to ta mgła Cię zaintrygowała. A postać w niej to tylko dodatek. Mrugnęłaś i... wszystko zniknęło. Czy to były tylko przywidzenia? Intrygujące. W każdym razie... Wsiadłaś do auta, z tyłu. Była to lśniąca limuzyna, ale marki nie mogłaś rozpoznać. Z przodu siedział szofer, człowiek. Kojarzyłaś go z lekka. Twoja matka podeszła do Ciebie, płacząc
- Wybacz, córeczko. Ale taki zaszczyt Cię dosięgnąć, taki zaszczyt - wyszeptała, wciskając Ci coś w rękę. Była to mała, czerwono-biała kuleczka, której nie rozpoznawałaś. Cóż. Po chwili drzwi zamknęły się, a Ty ruszyłaś w podróż swojego życia...

WarMachine - 2014-11-28, 21:48

Spojrzałam tylko na tą kuleczkę.
- Taki zaszczyt, że klękajcie narody - mruknęłam tylko ironicznie do niej, mając ciągle im za złe, że mnie tak urządzili.
Wsiadłam wreszcie do samochodu. Musiałam... Umowy demonów są opatrzone ogromną mocą, nie można ich złamać bo inaczej ta strona porządnie ucierpi. Choć kto wie na czym bardziej ucierpię? Na zostaniu przy życiu czy na zakończeniu go? Rozsiadłam się na tyle, by przynajmniej trasę mieć przyjemną i obejrzałam to co dała mi matka, ehh zaraz i tak wywalę przez okno ale przynajmniej zobaczę co to takiego.

Koori - 2014-11-28, 22:38


Szofer nie odezwał się ani słowem, gdy staliście w korku.Widząc jednak, co zamierzasz zrobić, wyrwał Ci kulkę z ręki
- Nie tutaj. Nie wiadomo,co to za pokemon siedzi w środku, a ja nie chcę nagle rozerwanej przez Nidokinga limuzyny -warknął. Już nie przypominał człowieka.Zobaczyłaś też mgłę wokół jego nosa. Coś było bardzo nie tak jak powinno być. Cóż... Ciekawiła cię jednak bardziej sprawa kulki niż tego dziwnego człowieka. Lub wampira, wilkołaka, czy kto to tam jest. Zatrzymaliście się koło świateł, gdy nagle... Na czerwonym świetle auto zawarczało i wystrzeliliście do przodu jak korek z butelki. Za wami usłyszałaś syrenę policyjną, która jednak szybko umilkła... zaraz po głośnym wybuchu. Dopiero teraz zauważyłaś obok siebie jakąś osobę... owianą mgłą. Czyżby to był ten demon, który się błąkał obok samochodu? Czy to Twoja obstawa? I skąd się wziął?

WarMachine - 2014-11-28, 22:45

Ah no tak... Po chwili wiec się uspokoiłam, a na te dziwne wybuchy i w ogóle pisnęłam myśląc, że to coś z samochodem ale okazało się, ze nie... Odetchnęłam z ulgą, choć to odczucie nie trwało za długo, akurat popatrzyłam się na bok i zrobiłam duże oczy. Ale jak on tutaj wszedł? I w ogóle? Rozejrzałam się, patrząc niezbyt pewnie na postać skrytą we mgle. Coraz dziwniejsze, a mnie to przyprawia aż o ciarki. Ciągle ta niepewność, te pytania, strach przed tym co może mnie czekać... Już nikomu nie mogę ufać, oba te życia mnie usilnie starają się tego nauczyć. Nawet rodzice za majątek byli w stanie oddać mnie demonowi.
- Umm... kim pan jest? - spytałam się wreszcie nie wiedząc w sumie co powiedzieć.
Bo "dzień dobry" na pewno nie powiem.

Koori - 2014-11-29, 02:35

Jak możesz. Dzień dobry to forma przywitania i okazania swej kultury osobistej! Widać nie masz jej za grosz. Demon ma jej chyba w nadmiarze. Skłonił się, lecz na jego ustach tańczył figlarny uśmieszek. Oczy jednak pozostały lodowato zimne...
- Witaj. Mi również miło poznać niedoszłą żonę Tresha. Jaka szkoda, że nic z tego nie będzie... - rzekł z udawaną troską, a potem rozwalił się obok Ciebie na siedzeniu
- Kim jestem, pytasz... Jedyne, co musisz wiedzieć to to, że mówią na mnie Akira. W pewnych kręgach jednak mówią "panie". Nie uznaję tego. Według mnie wszyscy są równi...ale są też równiejsi, jak widać. Tresh jest jedną z takich osób - demon przyjrzał Ci się badawczo. Ty nadal widziałaś tylko te błękitne oczy i srebrne - tak, nie białe, lecz srebrne - zęby niczym u tygrysa lub lwa.
- Ważniejsze jest jednak, kim Ty jesteś, moja droga. O tak. A więc... kim jesteś? Czemu Tresh, mając tyle samic każdego gatunku wybrał akurat Ciebie, hm? Co takiego posiadasz, czego nie mają inni? Prócz urody oczywiście, bo ta zwala z nóg - rzucił lekko, śmiejąc się pod nosem.
- Akira, nie baw się z nią, tylko od razu jej powiedz - rzucił szofer, marszcząc brwi, co mogłaś zauważyć w lusterku. Demon westchnął
- Potrafisz popsuć każdą zabawę, Nizaku. No dobrze. Nadia, oficjalnie cię informuję, że zostałaś porwana - rzucił ponuro. Jakby żałował, że nie może tego dłużej ukrywać. A może naprawdę żałuje? Wiadomo, co tam siedzi w tym zakutym demonicznym łbie?

WarMachine - 2014-11-29, 09:02

Słuchałam tego co mi mówił demon, najpierw w miarę spokojnie ale na ostatnie słowa.
- Czy ja zawsze w coś muszę się wpakować? - mruknęłam tylko. - Nie wiem o co może mu chodzić, nie mam absolutnie zielonego pojęcia - powiedziałam. - Ale wiecie że też spotkają mnie spore konsekwencje jeśli umowa nie będzie dotrzymana? - spytałam się ich.
Byłam już w sumie lekko roztrzęsiona z tego wszystkiego. Zawsze kurna zawsze jak myślę że jest fatalnie to jest jeszcze gorzej! Rozejrzałam się wokoło, że też nie używałam nigdy swoich mocy z poprzedniego w tym życiu... Ale w sumie dzięki temu nie da się tego teraz wykryć bo w moim ciele nie ma najmniejszych śladów po użytkowaniu mocy... No chyba że zachowało się coś po tym jak naprawiałam nimi to ciało by jakoś w ogóle mogło funkcjonować, zbyt duża wada serca i tak dalej... Przełknęłam ślinę niezbyt pewna co takiego może mnie teraz czekać. Bo raczej tak po prostu nie puszczą mnie sobie wolno gdziekolwiek... Więc co mnie czeka? Lochy? Jakiś zamknięty ośrodek? Sprzedadzą mnie gdzieś?

Koori - 2014-11-29, 22:33

Przypominam o wstawieniu linku z KP do profilu
Demon zaśmiał się głośno i nawet szoferowi uniosła się górna warga, odsłaniając pożółkłe kły.
- W skrócie: Jesteś naszym brańcem. Nie wiem, czy wiesz, ale niektóre rody demonów toczą ze sobą wojny. Ty jesteś, a raczej byłabyś żoną Tresha. I spokojnie, umowa nie jest zerwana, póki żyjesz i póki nie wyjdziesz za kogoś innego. Dokładnie ją przestudiowaliśmy, nie martw się - dodał po chwili Akira uśmiechając się pod nosem. W takim układzie na pewno wylądujesz w lochach.

Niepostrzeżenie dotarliście na skraj miasta. Z mgły wyłonił się dom, ogromny dom, którego wcześniej tu nie było. Hmm... magia? Może. Tu wszystko jest możliwe. Nizaku zatrzymał się, a Akira otworzył przed Tobą drzwi. Wysiadając zauważyłaś, że limuzyna niemal natychmiast rozpłynęła się we mgle. Uroki życia na wsi? Hm.

Całą trójką weszliście do domku, czy raczej pałacu. Był wspaniale utrzymany, prawdopodobnie przez ludzką służbę. Czyżbyś w tym celu została tu sprowadzona? Chcieli Cię upokorzyć? Złamać Twego ducha? Musisz sama to rozgryźć...

WarMachine - 2014-11-29, 22:41

No tak, wszystko dokładnie przepatrzyli. Nie miałam za bardzo ochoty ich się słuchać ale raczej nie mam innego wyjścia. Ciągle szukałam jakiejkolwiek możliwości ucieczki. Nie widziałam jednak żadnej... A jak już to tylo moce by mnie wyratowały, których w ogóle nie używałam. Na to wygląda, ze ktoś solidnie manipuluje magią i tworzy iluzje. Dom był pięknie utrzymany, ale tego w sumie domem nazwać nie można. To jest istny pałac. Bogato urządzony i tak dalej... Ale nie ma się co dziwić, demony to największa arystokracja naszego świata. Mego ducha nie złamią, oj nie. Niejedno przeszedł i jakoś dotąd przetrwał... Podrapałam się po głowie, ciągle niesamowicie się bałam jednak tego co mnie może u nich spotkać.
- No i co ze mną zrobicie? - spytałam się wreszcie, nie chcąc być w ogóle w wątpliwościach.
To w sumie gorsze niż wiedza.

Koori - 2014-11-30, 00:07

Akira uśmiechnął się
- Jak to co? Jesteś zakładnikiem. Prawie żoną mojego najgorszego wroga. Jak myślisz? Co zrobimy? - zapytał z błyskiem w oku. Mimowolnie cofnęłaś się. Nizaku estchnął ciężko i podał Ci tamtą kulkę
- Będziesz tu siedzieć, póki Tresh się nie zgłosi. Masz cały dom do swojej dyspozycji - mruknął i zniknął we mgle. Akira pokręcił głową
- Ten to zawsze musi mi popsuć zabawę. No dobra. Chodź, Nadia.Pokażę ci twoją celę - uśmiechnął się krzywo. Zauważyłaś przy wejściu dwa ogromne wilki,patrzące na Ciebie ponuro. Gdy tylko przeszłaś przez próg domu, podążyły za tobą jak cienie. Widać miały Cię pilnować... W każdym razie jak widać nikt nie miał zamiaru zamykać cię w klatce czy wykorzystywać w niecnych celach. Po prostu byłaś... przymusowym gościem w tych "skromnych" progach. Cóż.

Aktualnie staliście w "sieni", a twój dręczyciel objaśniał Ci rozkład pokoi, miejsc dla służby, kuchni i tak dalej. Jakby to miało Ci się przydać... zapewne już planujesz ucieczkę!

WarMachine - 2014-11-30, 00:14

Z tymi dwoma wilkami na pewno nic nie zrobię... Wzięłam kulkę od tamtego mężczyzny i póki co wysłuchiwałam co mi tamten opowiadał, wreszcie jak mogłam to poszłam do pokoju czy czegokolwiek co miało być dla mnie. Chciałam spokojnie usiąść i pomyśleć nad tym wszystkim.
- Jak zwykle muszę się wkopać - stwierdziłam tylko.
Mogłam w ogóle nie wchodzić do tamtego ciała ale emocje.. cóż zawsze robią swoje. Wreszcie postanowiłam sprawdzić co siedzi w pokeballu. Może jakiś ciekawy pokemon przynajmniej, zobaczymy... Myślałam też o rodzicach, zastanawiało mnie co ich targnęło do tego by mnie oddać demonowi za pieniądze, czy oni naprawdę nie zdawali sobie sprawy jakie to... idiotyczne? Najwyraźniej nie, a ja jestem teraz albo żoną demona do końca życia albo więźniem do końca życia, jedno z dwóch i nie wiem w sumie co gorsze.

Koori - 2014-11-30, 01:20

Cóż... gorsze by było jedynie szorowanie kibli do końca życia, będąc żoną Tresha... Ale może on nie jest taki zły? A może jest. Nie widziałaś go jeszcze.

Z kuli wyskoczył... Przecudowny pokemon. Spojrzał na Ciebie swoimi pięknymi ślepiami. Wyglądał mniej więcej tak:

Potężne pazury zaskrobały o posadzkę, kiedy pokemon podszedł do Ciebie powoli. A potem spojrzał swymi czerwonymi ślepiami i potrząsnął łbem, aż futro na szyi połaskotało Cię po nosie.
-Ab? Absol - rzucił cicho, obwąchując Twoją dłoń. Widziałaś przez mgnienie oka małe, lecz piekielnie silne kły pokemona. Po dłuższej chwili usiadł obok Ciebie... a właściwie usiadła. Pamiętałaś ją: dostałaś ją na dziesiąte urodziny. Jednak nie trenowałyście zbytnio. Samiczka wyglądała na ucieszoną, że znów Cię widzi
- Ab... sol, ab sol solab? - zapytała, lecz nic z tego nie rozumiałaś. Mimo to widziałaś pretensję w ślepiach pokemona. Chyba ma do Ciebie żal,że tak długo jej nie odwiedzałaś i musiała gnić w pokeballu. Przypomniało Ci się, że tego pokemona nazywają pechowym: gdzie nie pójdzie,tam powodzie, trzęsienia ziemi... Cóż... To by wiele wyjaśniało. Tymczasem musisz tu gnić nie wiadomo ile, a żołądek domaga się swoich praw, jako iż stres i inne tego typu sprawy nie pozwoliły Ci spożyć posiłku przez ostatnią dobę. Czas to nadrobić, nieprawdaż?

WarMachine - 2014-11-30, 07:44

No tak, unikałam nawet pokemonów by czasem nie wpakowac się w problemy czy za bardzo się wyróżnić... Niestety jestem czasem za ostrożna. A zaskoczyło mnie, że rodzice nadal tego pokemona przechowywali mimo iż nie wypuszczam go... no już praktycznie 8 lat.
- Cześć malutka - przywitałam się z nią - po chwili wyciągnęłam dłoń by pogładzić ją po futrze. - Przepraszam że tak dawno cię nie wypuszczałam - powiedziałam do pokemonicy.
Po chwili zaczęła mi dokuczać pewna naprawdę wredna dolegliwość... Burczenie w brzuchu. Westchnęłam i wstałam.
- Idziemy coś zjeść? - spytałam się tylko pokemonicy.
W sumie cieszyłam się, że jednak ciągle ją mam i że mnie za te 8 lat nie trzasła w tyłek. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do miejsca które demon wskazał mi jako kuchnię, mam nadzieję będzie tu normalne jedzenie, bo w sumie nie wiem czy demony mają takie same gusta kulinarne co ludzie. I nie wiem jaki jest Tresh, choć tutaj wydaje mi się być dobrze, mam do dyspozycji wszystko... Ale mimo wszystko to ograniczenie mojej wolności. Małżeństwo z tamtym demonem w sumie też... Ugh, naprawdę nie wiem co mogłoby być gorsze.

Koori - 2014-11-30, 22:35

Absol kiwnęła głową. Chyba Ci wybaczy, w końcu Cię kocha. Ruszając plątaniną korytarzy,zauważyłaś, że dwa wilki znów za Tobą idą. Miałaś odrobinę prywatności jedynie w swoim pokoju. Candy spojrzała się za siebie i zaczęła warczeć groźnie. Wilki odparły głuchym pomrukiem budzącym grozę. Pokemonica prychnęła pogardliwie

Po kilku minutach znalazłaś kuchnię. Na stole czekały już jakieś wykwintne dania. Jedno wyglądało na wątróbkę, drugie jak żołądek lub mózgowie... kto ich tam wie. Podeszła do Ciebie kucharka i zmarszczyła brwi
- Jesteś... człowiekiem - rzuciła z lekkim prychnięciem. Widziałaś ostre pazury na nogach, na których nie nosiła butów. Ona też była rasowo wyższa od Ciebie... I chyba nie podobało się jej to, że ona tu gotuje, a ty, słaby człowieczek, masz się rozwalić przy stole i to jeść.
-Czego sobie jaśnie panna życzy? - zapytała po chwili wahania. Widać musiała wykonywać rozkazy...

WarMachine - 2014-11-30, 22:48

- Mi w sumie wystarczy jakaś kanapka - powiedziałam. - I poproszę coś dla tego pokemona - powiedziałam do niej i usiadłam przy stole, rozglądając się po wszystkim co na nimjjest.
Wolę nie ryzykować zjedzeniem czegoś dziwnego o nie! Po chwili moja ręka zaczęła głaskania Absol, ma tak przyjemną sierść... Teraz było mi głupio, że nie używałam jej taki kawał czasu. I nie podobał mi się stosunek tej kucharki do mnie. Co jak co ale nie chcę by nawet zwykła kucharka patrzyła się na mnie z góry, ale... Muszę to jakoś znieść. Z tym ciałem.... Nie dziwię się w ogóle. Mam cichą nadzieję, że jakby Tresh w ogóle próbował mnie odbić i tak dalej to on będzie... No cóż lepszy, milszy, cokolwiek po prostuddobrego. Ale u demona?Mało możliwe.. To zwykle same uosobienia zła.

Koori - 2014-11-30, 23:05

- Dobrze - rzuciła i wyszła na zaplecze. Po chwili przyniosła... kanapkę z uchem jakiegoś włochatego stwora
- Nasz lokalny przysmak, smacznego - rzuciła i wyszła na zaplecze, zapewne po coś dla pokemona. Ty i Absol obejrzeliście w tym czasie kanapkę. Wyglądała... hmm... nieco podejrzanie. Jakby to przez ten chleb, albo to masło, które nie wyglądało wcale jak masło... W ogóle niezbyt smacznie wyglądało. Odważysz się i to ugryziesz... czy nie? Niedaleko jest jakiś mięsożerny kwiatek... Może jemu będzie to smakować? Warto sprawdzić. Usłyszałaś zza drzwi jakieś złorzeczenia, a potem głośny brzdęk. Wilki patrzyły na ciebie z politowaniem na pyskach, gdy dzierżyłaś tą kanapkę tak, jak gdyby to ona miała ugryźć Ciebie, a nie na odwrót. Hmmm...

WarMachine - 2014-11-30, 23:11

- Tsa - mruknęłam tylko i po chwili dałam tej roślinie ową kanapkę.
Na wszelki wypadek uważam by mi nie zjadła ręki czy czegoś. Będę dalej głodna ale raczej nie zjem tak ohydnej rzeczy jak tamta kanapka.
- Może przynajmniej ty dostaniesz coś lepszego - westchnęłam, patrząc się na swoją pokemonice i podpierdzieliłam ze stołu cokolwiek co zdawało mi się być normalne i zjadliwe. Mam nadzieję owa nawiedzona kucharka tego nie zauważy... No i patrząc na to z czego jest ta kanapka że roślina przeżyje. Rozglądam się po pomieszczeniu. Pewnie to co jest normalne głęboko schowała...

Koori - 2014-11-30, 23:25

W trakcie zanoszenia "kanapki" do rośliny wyszła kucharka. Stanęłaś jak wryta, na szczęście Twoja Candy ma dobry refleks. Złapała kanapkę i zaczęła ją powoli żuć. Widać, o dziwo, jej zasmakowała. Wilki wybuchnęły śmiechem, a kucharka podała Ci talerz z kanapkami z serem. No tak. I wszystko stało się jasne. Do Ciebie za chiny ludowe by nie powiedziała smacznego... Zajadając kanapki i dziwiąc się jak Candy może to jeść zauważyłaś, że jakaś mała dziewczynka wgapia się w twojego pokemona. Była człowiekiem, to pewne. Pierwszym człowiekiem, którego tu widziałaś. Dziwne, hmm...
WarMachine - 2014-12-01, 06:43

Spjrzałam na kucharke nieco poirytowana, że nie powiedziała że to dla pokemona ale cóż, po chwili zaczęłam zajadać kanapki z serem, uwielbiam ser.... W trakcie tego jedzenia zauważyłam tutaj małą, ludzką dziewczynkę. Przełknęłam to co miałam w ustach i uśmiechnęłam się lekko.
- Cześć - powiedziałam do małej tylko, patrząc się na niż z zaciekawieniem.
Ciekawe co robi tutaj ludzkie dziecko. Jak się najadłam to tylko i wyłącznie z własnej grzeczności powiedziałam "Dziękuję", gdybym owej grzeczności nie miała to bym powiedziała coś z lekka innego ale cóż.

Koori - 2014-12-01, 20:57

- Cz...cześć - rzuciła dziewczynka, patrząc się na ciebie z zaciekawieniem i ze strachem. Co ona tu robiła? Candy spojrzała na nią i uśmiechnęła się po swojemu. Dokończyła kanapkę z... czymś, a potem zaczęła oblizywać sobie łapy, totalnie was ignorując. Dziewczyna podeszła bliżej
- Nie jesteś demonem, prawda? Demony są złe. W każdym razie inne demony. Akira jest dobry - rzuciła z przekonaniem godnym sześciolatka. W sumie więcej mieć nie mogła. Albo i mogła? Potem spojrzała jeszcze raz na twojego pokemona i zmarszczyła brwi
- Co to jest? Kot? - zapytała nagle, a Candy zaczęła się śmiać po swojemu. W sumie z daleka mogła przypominać kota, ale bez przesady, nie aż tak.
Po chwili kucharka wygoniła was obie z kuchni. Stanęłyście w przedpokoju, czekając, aż któraś z was zrobi pierwszy krok w stronę jakiegoś pomieszczenia, ale żadna nie chciała zrobić go pierwsza. W końcu wasze milczenie przerwało głośne pukanie. Dziewczynka wystraszyła się
- Zły demon! - pisnęła i uciekła. Czyżby to był wkurzony Akira? A może ktoś zupełnie inny...

WarMachine - 2014-12-01, 21:03

- Nie jestem demonem, tylko człowiekiem - zapewniłam małą. - A to jest Absol, choć nadałam jej kiedyś imię Candy - powiedziałam do dziewczynki.
Po chwili usłyszałam też to pukanie. Nie wiedziałam szczególnie co zrobić, ale otwieranie drzwi na pewno nie należy do moich obowiązków, więc... Wzięłam małą za rękę i czmychnęłam z nia do mojego pokoju, nie chcąc się nigdzie nawijać czy coś.
- Ja jestem Nadia, a ty? - spytałam się wreszcie małej dość ciekawa jej imienia.
I co tutaj taka dziewczynka tutaj może robić? I Akira dobry? Być może, ale nie jestem zadowolona że mnie tutaj trzyma. Nasłuchuję przy okazji ciekawa co to za gość mógł się tutaj zjawić. A co mi tutaj zostało? Węszyć i łazić i zawracać wszystkim dupy w sumie.

Koori - 2014-12-02, 17:31

Dziewczynka patrzyła na ciebie w przestrachu i wyrwała się, stojąc jak najdalej. Candy zaczęła warczeć, patrząc w stronę drzwi,a Ty usłyszałaś jeszcze głośniejsze walenie. W końcu ktoś chyba otworzył.
- GDZIE ONA JEST? - usłyszałaś. Dziewczynka skuliła się, a Candy zaczęła warczeć jeszcze głośniej. Rozmowy ucichły, za to usłyszałaś jakby odgłosy walki.
- Nazywam się Flo - wyszeptała mała, patrząc na Ciebie - A ten demon przyszedł po Ciebie. Słyszę jego myśli - dodała, pokazując na swoją głowę paluszkiem. Może dlatego Akira ją trzymał? Bo miała nadnaturalne zdolności? Ciekawe. W każdym razie odgłosy szybko ucichły.
- Nadia? Jesteś tu? - usłyszałaś. Szybko rozpoznałaś głos Akiry. Chyba się martwił. Ale chyba tylko dlatego, że nie chciał, by Tresh cię odbił. Flo odetchnęła z ulgą
- Demona nie ma/b] - poinformowała Cię zadowolona i zaczęła głaskać Candy
-[b] Absol jest zadowolona, że z tobą jest
- dodała jeszcze. Czyżby mogła czytać w myślach wszystkich istot, w tym w twoich? Intrygujące...

WarMachine - 2014-12-02, 17:35

To mnie zastanawiało w sumie. Odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się, że jest po wszystkim i wyjrzałam przez szparę w drzwiach.
- Tak jestem - odpowiedziałam tylko krótko, rozglądając się jeszcze.
Wreszcie zamknęłam drzwi.
- Potrafisz czytać w myślach? - zainteresowałam się, siadając przed dziewczynką. - W moich też na przykład? - spytałam się do tego.
To mogłoby być kłopotliwe zwłaszcza jakby chciała wygadać za dużo Akirze... Nie chcę by ktokolwiek wiedział... Przeciągnęłam się i patrzyłam jak dziewczynka niańczy moją Aksol.
- Szkoda tylko, ze przed 7 lat nie puszczałam jej z pokeballa - mruknęłam.

Koori - 2014-12-02, 18:19

Usłyszałaś, jak ktoś na korytarzu odetchnął z ulgą.
- Jak będziesz miała chwilę czasu,wyjdź do mnie. Mam sprawę do omówienia! - dodał jeszcze. Flo powoli pokręciła głową
- Nie. Ty nie jesteś normalna - stwierdziła cicho. Nie miała nic złego na myśli, ale zabrzmiało niezbyt miło. Absol przytuliła się do Ciebie
- Absol, sol sol - rzuciła cicho, a dziewczynka uśmiechnęła się, ale nie chciała tego powtarzać. Miękka sierść Candy łaskotała Cię po rękach. Usłyszałaś za drzwiami głuchy warkot. Flo zadrżała
- Czas na mnie, muszę iść -rzuciła szybko i wybiegła z pokoju. Ty tymczasem zrzuciłaś ręką pokedex pod łóżko... Absol zaśmiała się z Twojej niezdarności. A za oknami powoli robiło się ciemno. Nie, to nie zmierzch - to chmury przykryły niebo, tworząc mozaikę przeplatających się plam światła i mroku. Zupełnie jakby zdawały sobie sprawę z Twego nastroju i z niego drwiły...

WarMachine - 2014-12-02, 18:30

- Oki, pa - powiedziałam do dziewczynki tylko i przytuliłam swoją Absol i pogłaskałam ją chwilę po łbie.
Ciekawi mnie też co takiego Akira będzie chciał ze mną omówić. I wygląda ogólnie w takim razie na to, że jest silniejszy od Tresha, jeśli to on tutaj był przed chwilą. Chwilę siedziałam z swoją pokemonicą, aż wzięłam wreszcie pokedex spod łóżka i przejrzałam urządzenie. W sumie napełniło mnie to ulgą, że dziewczynka nie może przeczytać moich myśli. To naprawdę duży plus, ale też z lekka może zwrócić uwagę... Ale przynajmniej Akira w razie czego nie będzie wiedział kim byłam w poprzednim życiu.
- No to chyba trzeba się wybrać do naszego gospodarza - stwierdziłam wreszcie, wstając z podłogi.
Wzięłam głęboki wdech i wyszłam razem z moją pokemonicą. Cóż teraz wo ogóle nie będę jej chowała do pokeballa, nasiedziała się w nim przed te lata to teraz niech sobie korzysta do woli. Ruszyłam do pomieszczenia, gdzie Akira mi mówił wcześniej że zwykle przesiaduje, czyli jego gabinet... Szłam już dość luźno, uspokojona całą sprawą i tym że tutaj przynajmniej jestem pozornie bezpieczna. Mam ochronę i tak dalej, przynajmniej ta kucharka dała mi normalne jedzenie. Tylko nie ostrzegła, ze ta pierwsza kanapka była dla Absol. Cóż za wredne babsko ze szponami. Wreszcie zapukałam do drzwi gabinetu i czekałam na pozwolenie na wejście. Wtedy otwieram drzwi i wchodzę.
- Co chciałeś ze mną omówić? - pytam się go na początku.

Koori - 2014-12-02, 19:22

Szczerze wątpię, czy tam był akurat Tresh. Można raczej sądzić, że jakiś jego niedouczony podwładny, skoro wszedł drzwiami frontalnymi,zamiast wkraść się przez okno lub coś w tym stylu. Absol uśmiechnęła się i trąciła Cię nosem, a Ty, wyciągając pokedex natrafiłaś ręką na coś jeszcze. I to coś cię ugryzło dość boleśnie w palca. Krzyknęłaś, wyciągając rękę. Na palcu miałaś uczepionego małego szczura w kolorze fioletowym, który patrzył na ciebie nienawistnie. Candy warknęła groźnie, a szczur zachichotał i wyskoczył jakąś dziurą, która najwyraźniej jest pod wyrkiem. Co cię wkurzył, to jego, nic na to nie poradzisz... na razie. Ruszyłaś do pokoju gospodarza, który aktualnie siedział w gabinecie nieopodal Twojego pokoju. Gdy zapukałaś, ktoś otworzył drzwi. Był to Akira. Towarzyszył mu inny demon... a może wampir lub inne Dziecko Nocy? Tego nie wiedziałaś i nie mogłaś wiedzieć, bo bardzo dobrze ukrywał się w ludzkim ciele. A może był człowiekiem, jak ty?
- Witaj, Nadio. Spocznij proszę - gestem pokazał ci krzesło. Uśmiechał się, ale jego mina mówiła, że to jest rozkaz, nie prośba. Candy powarkiwała cicho, ale dwa wilki nieopodal skutecznie ją temperowały. Biła od nich taka groza, że nawet twoja pokemonica się bała. W sumie nic dziwnego, w końcu to dwa wielkie, włochate psowate o ostrych jak brzytwa kłach. Akira i jego gość czekali, aż usiądziesz, a potem sami zajęli swoje miejsca. Zapadła krępująca cisza

WarMachine - 2014-12-02, 19:31

Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, zerknęłam tylko na tego nieznajomego i po chwili już siedziałam na krześle. Pokazałam Absol by usiadła obok i pogładziłam ją uspokajająco po łbie., Faktycznie, te wilki mogą przerazić człowieka... Westchnęłam i czekałam teraz na rozwój sytuacji, to bardzo ciekawe o co mogłoby chodzić, ale wnioskując z min tutaj zgromadzonych to sprawa zapewne jest poważna. I w sumie racja, nie wiem czy to był Tresh czy jego sługus. Z tego co słyszałam w opowiadaniach to w walce z Treshem by przede wszystkim budynek znacznie ucierpiał, a za czym idzie znacznie głośniejsze dźwięki walki, walącego się gruzu i tak dalej. Spięta i napełniona wątpliwościami czekam aż ktokolwiek zacznie cokolwiek mówić. Ostatnio ciągle mam taki czas, niepewny i pełny stresu, nienawidzę tego... I mam nadzieję się to wreszcie skończy.
Koori - 2014-12-04, 20:38

Akira uśmiechnął się
- Spokojnie, tu ci nic nie grozi. Ani twojej Absol. Po prostu, skoro już tu jesteś, pomogłabyś nam w czymś. Uwierz mi, Tu będziesz miała o wiele lepiej niż miałabyś u Tresha. To potwór. Pomiata wszystkimi, którzy nie są nim - mówiąc to splunął z obrzydzeniem. Mężczyzna stojący nadal przy stole pokiwał głową, ale nie wtrącał się. Akira mówił dalej
- Mamy tu bardzo duży ogród z przeróżnymi pokemonami. Nasza dziewczynka, Flo, bardzo chciałaby złapać jednego z nich, ale panicznie się ich boi. Może pokazałabyś jej, że one nie są groźne, i pomogła złapać pierwszego pokemona? - zapytał i uśmiechnął się. Nic Ci nie nakazywał ani nie groził. Może faktycznie nie będzie tu tak źle, jak myślałaś? Masz prawo wyboru. Candy spojrzała si na Ciebie pytająco. Ona także chciała wiedzieć, co zdecydujesz.

WarMachine - 2014-12-04, 20:44

Podrapałam się po głowie.
- W sumie i tak nie mam nic do roboty - uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.
Zerknęłam tylko na Absol, przyglądając się obu mężczyznom i myślę nad wszystkim. W sumie tutaj faktycznie, jestem bezpieczna w ogóle a o Treshu nasłuchałam się po ludziach naprawdę mnóstwo. Wreszcie wstałam.
- No to w sumie mogę od teraz - powiedziałam.
Ale coś jednego... Flo przecież przed chwilą głaskała Absol, jak to możliwe że mówią że boi się pokemonów? To dość dziwne, ale zaraz się zobaczy o co chodzi.

Koori - 2014-12-04, 23:05

Cóż, może Flo tylko udaje, żeby nie robić Akirze przykrości? A może w ogródku przeraża ją coś zupełnie innego? Ciekawe. Akira uśmiechnął się szczerze i wesoło. Pokiwał głową
- Bardzo się cieszę. Ty również możesz trenować tam Absol oraz łapać nowe pokemony jeżeli znajdziesz jakieś interesujące. Mamy tam kilkanaście rodzajów, oprócz tych w wodzie - rzucił zadowolony. Potem spojrzał na mężczyznę
- A jeżeli potrzebowałabyś kogoś, z kim możesz potrenować, wiesz, takiego zaawansowanego gracza, to ten tu Skiters jest zawsze gotowy do walki - zaśmiał się. W sumie to był nawet miły i sympatyczny. Nie to, co Tresh. A przynajmniej tak słyszałaś. Tymczasem usłyszałaś jakieś krzyki przed drzwiami
-b] Znowu... a mówiłem, żeby sam przyszedł[/b] - westchnął Akira i znów wyszedł z pokoju. Skiters spojrzał na Twoją Absol
- Nie jest zbyt dobrze wytrenowana. Jak długo ją masz? - zapytał uprzejmie. Nie protekcjonalnie czy z wyższością, po prostu jakby był ciekawy. Zobaczyłaś, że przez dziurkę od klucza przypatruje się zielone oko. A w ogrodzie usłyszałaś jakieś rżenie. Czyżby mieli tu też poke-konie?

WarMachine - 2014-12-05, 06:36

Słuchałam tego co mi mówił Akira z uśmiechem i pokiwałam głową. Może faktycznie znajdę jakiś interesujący rodzaj pokemona? To by było świetne, a rżenie sugeruje, że są tu poke-konie... Uwielbiam je! Spojrzałam tylko na dziurką od drzwi.
- W sumie to mam ją od 10 urodzin ale... cóż nie wpuszczałam jej z balla porządny kawałek czasu - przyznałam się wreszcie Skitersowi.
W sumie zaczyna mi się tutaj podobać. Akira jest naprawdę dobry a też mogę tu robić praktycznie co chcę. Nawet jakbym miała tutaj zostać na porządny kawał czasu to mi pasuje. Podrapałam się po głowie i w sumie chciałam wyjść sprawdzić do ogrodu jakie to mają poke-konie.

Koori - 2014-12-05, 16:24

Akira skinął głową. Oko natychmiast zniknęło. Skiters pokiwał krótko głową, a Ty mogłaś już chyba iść, bo się ponownie nie odezwał. Po dłuższej chwili udało ci się odnaleźć drogę do ogrodu. Stała tam już Flo, patrząc na furtkę ze strachem. Nie miała ochoty tam iść. Absol zamruczała i wtuliła się w nią. Ta odwróciła się gwałtownie. Na jej twarzy zauważyłaś ślady łez
- Tam jest potwór - wyszeptała do Candy. Ta oblizała dziewczynkę i uśmiechnęła się. Jaki potwór? W ogrodzie? A może od razu w szafie? Usłyszałaś wściekłe rżenie i parę prychnięć. Co mogło się tam kryć? Rapidash? Zebstrika? A może coś zupełnie innego? Może Ditto pomylił się z kamuflażem, powodując dziwne przeobrażenia? Musisz to sprawdzić sama. Cóż, powodzenia!
Zapomniałabym... Flo wcale nie ma zamiaru tam iść, a trzyma Absol tak mocno, że nie miała szans się ruszyć. Trzeba najpierw coś zrobić z małą. A może by ją tam zanieść?

WarMachine - 2014-12-05, 16:33

Popatrzyłam się na małą z zakłopotaniem.
- No mała, to moze idziemy zobaczyć co to za potwór? - uśmiechnęłam się tylko do niej lekko i po chwili spróbowałam ją faktycznie wziąć na ręce. Tylko najpierw mała walka by odczepić ją od Absol, pierwsze spróbowałam łaskotek a jak nie to schowałam pokemonice na moment do pokeballa i ja wypuściłam. Popatrzyłam się na ową furtkę z zamyśleniem i ruszyłam w kierunku furtki. - Dlaczego mówisz, ze potwór hm? - spytałam się tylko małej łagodnym głosem i wyjrzałam co takiego tam jest, a po chwili ostrożnie wchodzę.
Może to jakiś rozdrażniony ogier? Ale cóż, w razie czego możemy szybko uciec a ja trzymałam małą. Ona potrafi czytać w myślach, więc moze wie że to zwierze ma jakieś nie za dobre zamiary? Albo nie jest pewna... Sama nie wiem, zobaczymy to. Uwielbiam poke-konie tak poza tym więc i tak musze zobaczyć...

Koori - 2014-12-05, 16:54

- Potwór - pisnęła cicho Flo, tuląc się do Ciebie. Mocno się tuliła jak na sześciolatkę. W każdym razie weszliście do ogródka. Było tam zbyt cicho jak na zamieszkane miejsce. Słyszałaś tylko parskanie i rżenie. Flo coraz bardziej drżała na ciele. Była przerażona. Candy też zdradzała niepokój. Cóż. Po około kilku minutach chodzenia byłaś bardzo blisko rżenia i wściekania się. Zauważyłaś koński ogon i grzywę. Czyli poke-koń. Zaraz... to normalny koń! I wyraźnie wściekły. Sierść na grzbiecie była nieco przypalona. Zauważyłaś, że jedną nogę wyraźnie oszczędza, jakby coś mu się w nią stało. Widziałaś też kawałek uprzęży, która trzymała się ostatkiem sił. Skąd on się tu wziął? Tego nie wiedziałaś. Flo spojrzała na konia i zadrżała
- Potwór - wyszeptała, niemal płacząc. Albos warknął cicho. Koń spojrzał na was jednym okiem

WarMachine - 2014-12-05, 17:02

- Nie, to koń... Zwykły koń... Po co go tutaj tak trzymają? - zdziwiłam się i po chwili odstawiłam małą do Absol, a sama postanowiłam podejść ostrożnie do zwierzęcia.
Muszę się mu przyjrzeć. Zwierze najwidoczniej jest wściekłe z powodu ran, pewnie go tak trzymają bo nie dał się ujarzmić albo coś... Nie mam pojęcia... Mimo wszystko staram się nie podejść w zasięg jego kopyt czy łba.
- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy... - mówiłam do zwierzęcia miękkim głosem.
Nie byłam pewna czy dobrze robię ale niezbyt pewnie wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, gotowa w każdej chwili ją zabrać, jakby zwierzę chciało mnie na przykład ugryźć. Skąd ma te rany? Kto mu to zrobił? Oto jest pytanie...

Koori - 2014-12-05, 17:38

Koń był wściekły i ranny. Zauważyłaś kilka naprawdę rozległych ran na brzuchu. Flo spojrzała na ciebie z Candy, która nadal cichutko warczała. Koń faktycznie próbował cię ugryźć, ale w porę zabrałaś palce. Potem ruszył na ciebie stając dęba. I wtedy zauważyłaś, że jedną nogę ma nienaturalnie wykręconą. Poza tym nie posiadał podków. Kopyta miał zniszczone, ale całe szczęście tylko trochę. Po chwili koń uspokoił się nieco, ale nadal spoglądał na ciebie spod byka. Dumne niegdyś zwierzę zdechnie, jeśli jakoś mu nie pomożesz. Nagle w oczy wpadły ci zapadnięte boki konia. Widać dawno nic nie jadł. Absol warknęła głośniej i jakby ostrzegawczo, a potem ryknęła, zwracając Twoją uwagę. Za Twoimi plecami stał Magmar, dmuchając ogniem w stronę konia. Ten w ostatniej chwili zdołał uniknąć ataku i zaczął biec panicznie w stronę doliny. Magmar warknął i ruszył za nim. Flo skuliła się
- Potwór - pisnęła cichutko, gdy Magmar przeszedł nieopodal nich

WarMachine - 2014-12-05, 17:48

Tak więc teraz wiem o co chodzi.
- Ugh co ten pokemon wyprawia - warknęłam tylko i po chwili wzięłam dziewczynkę i ruszyłam w miarę szybko w tamtą stronę. Pozwalają by tak trzymano tutaj zwierzę na pastwę tego magmara? O nie nie ma co....
Nie mogę tak stać bezczynnie oj nie... Przydałoby się jakoś tego Magmara uspokoić, dlaczego tak przypala tego konia? Czemu robi mu taką krzywdę? Niedługo może się przekonam. Bo pokemony nie są z natury złe, prawda? Podrapałam się po głowie i zerknęłam na małą, którą pogłaskałam po głowie.

Koori - 2014-12-05, 19:53

- Konik się boi. Jest tu przypadkiem. Magmar uważa się za strażnika, a konika za intruza - wyszeptała Flo, nadal tuląc się do sierści Absol, która zawarczała groźnie. Samica ruszyła zaraz za tobą śladami Magmara. W końcu usłyszałaś przerażone piski i rżenie, a także trzask płonących gałęzi. Koń został wzięty w ognistą pułapkę. Pokemon uśmiechał się zadowolony, że intruz, a także szkodnik zostanie wyeleminowany i zaczerpnął tchu...
I wtedy zza krzaków wyskoczył kolejny koń. Ten był jednak nieco inny. Miał... osiem nóg. Dziwne. Czy to jakaś mutacja? A może taki się urodził? A wiadomo? Flo uśmiechnęła się
- Sleipnir! - rzuciła, nadal tuląc Candy, która swoją drogą czuła się nieco nieswojo. Koń zagrodził drogę Magmarowi i zarżał przeraźliwie. Ale to tylko koń, nie ma zbyt wielkich szans...

WarMachine - 2014-12-05, 20:21

Spojrzałam zafascynowana na ośmionogiego konia. Sleipnir? Słyszałam o nim w mitologii. SPojrzałam na całą ową scenkę i nie wiedziałam szczególnie co zrobić.
- Candy, użyj Me First i wtedy wykorzystaj okazję że Magmar będzie skupiony na Sleipnirze i spróbuj uwolnić tamtego konia swoim Razor Wind z ognia - powiedziałam szybko do pokemonicy.
Byłam bardzo przejęta tą sytuacją i byłam zła na Magmara.
- Ty ognista tchórzliwa kaczko może byś tak nie dręczył słabszych co? - poirytowałam się wreszcie. - Tamten kon przede wszystkim nie był ci nic winien - powiedziałam do pokemona wkurzona.
Zerknęłam na małą i puściłam do niej oczko.

Koori - 2014-12-05, 20:51

Flo uśmiechnęła się. I pokemon, i oba konie spojrzeli na Ciebie zdziwieni. Magmar chyba się obraził za Kaczkę, ale nic nie powiedział. Widać było zastanowienie na jego pysku
- Maaaagmaaaaaar? - zapytał przeciągle, pokazując na konia i na ogrodzenie. Tymczasem zraniony ogier został uwolniony z ognia. Stanął na trzech nogach i popatrzył na Ciebie z wdzięcznością. Sleipnir zarżał radośnie i podszedł do Ciebie. Był wyższy o co najmniej głowę. Dmuchnął ci we włosy i obniżył łeb, żeby popatrzeć Ci w oczy. Tymczasem Magmar spojrzał na to, co zrobił i prychnął cicho. Potem zniknął. Wrócił po chwili z Poliwagami, które ugasiły płomienie
- Magmar, mag - rzucił przepraszająco do poparzonego konia. Ten skinął głową i powoli zaczął się wycofywać, chyba nie chcąc przeszkadzań. Ośmionogi koń prychnął rozkazująco i ogier stanął. Sleipnir spojrzał na ciebie
"Ulecz go" mówiło jego spojrzenie. Jakby wiedział, co potrafisz... Albo po prostu chciał, żebyś opatrzyła rany konia i zajęła się nim?

WarMachine - 2014-12-05, 21:24

Tak więc wszystko zostało cudownie zażegane a ja myślałam ze ten Magmar mnie zjara za ten tekst. No ale tak się nie stało... Spojrzałam na oba konie zadowolona z tego, ze zażegnałam kryzys. Po chwili niezbyt pewnie wyciągnęłam rękę by pogładzić Sleipnira po łbie.
- Już idę się tym zająć - powiedziałam cicho do tego wspaniałego stworzenia i po chwili podeszłam do tamtego konia by zabrać się za opatrywanie mu ran. Myślę chwilkę nad tym.
- Mała, potrafisz dochować tajemnic? - spytałam się dziewczynki w pewnej chwili. - Jak tak to nie mów nikomu co teraz zobaczysz - powiedziałam.
Po chwili moja ręka znalazła się bliżej oparzeń tego konia i zabrałam się za leczenie ich. Gorzej z nogą. Najpierw sprawdziłam czy kości są w dobrej pozycji i tak dalej.
- Może nie będę musiała nastawiać... - powiedziałam zamyślona, sprawdzając wszystko po kolei i zerkając na małą. - Jak widzisz, jestem totalnie nie normalna - puściłam do niej oczko.
Po chwili jak już powinno być dobrze to jeszcze pogłaskałam wyleczonego konia.
- No to uważaj - powiedziałam do niego.

Koori - 2014-12-05, 22:27

Koń patrzył na ciebie zdziwiony, ale wdzięcznie skinął głową i oblizał cię po uchu. Sleipnir przymknął oczy, kiedy go pogłaskałaś, a potem ukłonił się, jak równy równemu. Flo spojrzała na Ciebie ze zdumieniem. Nawet Candy zapomniała, co tak naprawdę potrafisz.
- To niesamowite! - rzuciła cicho - Obiecuję, że nikomu nie powiem - obiecała cicho i uśmiechnęła się. Oba konie powoli oddaliły się. Sleipnir spojrzał na Ciebie jeszcze raz, jakby chciał powiedzieć "Dziękuję". A potem oba zniknęły. Magmar też odszedł. Flo popatrzyła na Ciebie
- Magmar przeprasza. Chodź, złapiemy mi pokemona! - rzuciła radośnie, jakby to przed chwilą zupełnie się nie wydarzyło. Ma talent, mała aktorka...

WarMachine - 2014-12-05, 22:32

Po chwili pomachałam tylko koniom i zadowolona poszłam z dziewczynką w ogród.
- To się cieszę... Czasem niektóre pokemony przesadzają chcąc coś ochronić - westchnęłam tylko i poszłam z moją kompanią porozglądać się za jakimiś pokemonami. - A jakiego rodzaju stworki by cię interesowały? - spytałam się.
Jak dowiem się jakiego pokemona by chciała to lepiej byłoby szukać. Czyli no wiadomo że ognistego pokemona nie pójdzie szukać się przy rzece, przynajmniej na początku. Po drodze gładziłam lekko Candy po łbie. Fakt, kiedyś pokazywałam jej kilka drobnych sztuczek z użyciem mocy. Tylko ręka mnie trochę boli ale to powinno szybko przejść.

Koori - 2014-12-06, 20:12

Absol była zachwycona głaskaniem. Flo zastanowiła się
- Najbardziej to bym chciała Pidgeya, bo jest taki słodki i śliczny. Lubię ptaki - oznajmiła dziewczynka zadowolona z siebie. No, akurat ptaszorów to tutaj dostatek, nie ma co. Od kiedy Magmar i konie sobie poszły, cały czas coś ćwierkało i fruwało nad głowami. Wystarczyło wybrać jeden z okazów. Akurat nieopodal było całe stado Pidgey'ów, które tylko czekały aż ktoś je złapie. Jeden z nich był wyjątkowo duży jak na swój gatunek. Spojrzał na was z ciekawością i zaśpiewał, ostrzegając całą grupę. Wszystkie wpatrywały się w was ostrożnie. Flo spojrzała na nie z zachwytem
- Są piękne! - rzuciła zadowolona. Pidgeye zaczęły krzyczeć tymi swoimi dzióbkami, co wywołało straszny rozgardiasz. Zza krzaków wyskoczył nagle Ekans i zasyczał na ptaki.Chyba miał na któregoś ochotę...

WarMachine - 2014-12-06, 20:22

Spojrzałam na to stadko zadowolona, ze mamy tuż pod nosem te ptaki. Zwłaszcze ten duży Pidgey... On byłby świetny. Ale wtedy coś się stało, z krzaków wypadł zgłodniały wąż. O teraz sobie nie poje!
- Absol, zacznij od Taunt i po chwili uderz Razor Wind w tego Ekansa by go odciągnąć od ptaków - wydałam swojej pokemonicy krótką komendę.
Nie wiedziałam czy wąż będzie chciał walczyć czy starczy go po prostu wystraszyć. Ale pozbycie się go moze być dobrą drogą do tego by złapać jakiegoś Pidgeya. To wydawał mi się byś dobry pomysł. Czekałam na rozwój wydarzeń i zerknęłam na Flo.

Koori - 2014-12-10, 02:06

Ekans spojrzał na was urażony i zasyczał. Flo parsknęła śmiechem. Poke-wąż poszedł tam, skąd przyszedł, a ptactwo było uradowane.Całe stadko obsiadł ciebie, Absol i dziewczynkę ćwierkając radośnie. Największy Pidgey, najwyraźniej przewodnik stada, ruszył do ciebie, ćwierkając najgłośniej. Flo znów się uśmiechnęła
- On mówi, że gdyby nie ty, wąż mógłby kogoś zjeść. Stadko nie jest przyzwyczajone do walk, nie tu. Magmar ich chroni. Ale teraz biedny siedzi pod drzewem i rozpacza, że zamiast pomóc konikowi, to go zaatakował. Chciałby coś dla ciebie zrobić - rzuciła dziewczynka, patrząc na niego roziskrzonym wzrokiem i głaszcząc każdego ptaka, który nawinął się jej pod małą rączkę. Cóż, ptak sam się prosi...

WarMachine - 2014-12-10, 06:41

Ah to dlatego ten Ekans ich zaatakował.... No tak... Teraz Magmar ma doła i nic kopletnie nie robi, no nieźle... Choć w sumie to przeze mnie ale należał mu się mały opieprz za atakowanie tamtego konia. I jeszcze te Pidgeye obsiadły mnie jak szalone. Dziewczynkę ledwo było widać spot tych ptaków... Też pogłaskałam kilka Pidgeyi.
- Cóż, ta młoda panna szuka swojego pierwszego pokemona, może któryś z was by się zgodzi? - spytałam się po chwili i puściłam oczko do małej.
Pochwaliłam też Absol za dobrą akcję i obserwowałam ptaszki co też powiedzą na moją prośbę. Ale tak jak myślałam... To była dobra okazja by te pokemony były nam wdzięczne, choć i tak bym im pomogła... Podrapałam się po głowie.

Koori - 2014-12-11, 18:57

Absol poczuła się mile połechtana pochwałą i przytuliła się krótko. Pidgeye wszystkie jak jeden mąż stanęły przed dziewczyną i zaczęły się puszyć. Wszystkie... prócz tego największego, który spojrzał na Ciebie zmartwiony
- Pidgey, pid! - zaćwierkał, pokazując znacząco na stado. Dziewczynka przyjrzała się wszystkim ptaszkom i wyjęła pokeball.
- Może Ty byś chciała iść ze mną? - zapytała samicy stojącej nieopodal i ćwierkającej cicho. Ta podfrunęła do kuli i nacisnęła ją dziobem, uśmiechając się po ptasiemu. Po chwili obie usłyszałyście cichutkie "klik" i ptak był złapany! Flo wypuściła swojego nowego przyjaciela
- Nadia,patrz, patrz! Ta Pidgey mnie lubi! Nazywa się Ette! - rzuciła, gdy ptaszek usiadł jej na ramieniu i zaćwierkał radośnie. A może i Ty poszukałabyś tu czegoś dla siebie? Masz przecież oficjalne pozwolenie od Akiry...

WarMachine - 2014-12-11, 19:11

Podrapałam się po policzku i stwierdziłam że niczego mi nie trzeba. Nie skupiam się tak bardzo na pokemonach...
- No to gratuluję - powiedziałam do małej
Rozglądam się jeszcze kawałek po okolicy.
- No dobra to chyba już wszystko? - spytałam się dziewczynki i po chwili ruszyłam w kierunku wejścia do rezydencji.
Popatrzyłam się zamyślona w stronę gdzie uciekły konie i weszłam do korytarza. Poszukam kiedyś czegoś dla siebie... Ale nie teraz, póki co chcę skupić się na Absol. Pogłaskałam pokemonicę po łbie.

Koori - 2014-12-14, 21:43

Absol zamruczała z zadowoleniem, a ty potknęłaś się o coś i runęłaś jak długa. Flo zaśmiała się, a Pidgey Podleciał do Ciebie z troską. Absol zawarczała. Podniosłaś się i spojrzałaś na to coś. Wyglądało jak kamień, ale było bardziej... okrągłe, a właściwie owalne. I całe się trzęsło.
-Jajo! - rzuciła Flo zaaferowana. Spojrzała na Ciebie
- Weź je, najwidoczniej los tak chciał. A może to święty Mikołaj zostawił? - zapytała. No tak, miała tylko sześć lat, mogła nadal myśleć, że Mikołaj istnieje... W każdym razie jajo trzęsło się coraz bardziej, jakby nie mogło się doczekać, aż znajdzie się w czyichś rękach.

WarMachine - 2014-12-14, 21:48

Spojrzałam zdziwiona na to jajko.
- Widać urwis jeszcze przed urodzinami - powiedziałam rozbawiona i po chwili podniosłam owe jajko z ziemi i obejrzałam je.
Po chwili wyjęłam z kieszeni pokedex by sprawdzić do jakiego gatunku pokemona owe jajko należy.
- No może... Pewnie zalatany dostarczył z małym opóźnieniem - mikołajki były z 6 dni temu ale cóż...
Zawinęłam je po chwili w coś miękkiego i ułożyłam w swojej torbie. Cieszyło mnie, że pewnie będę miała nowego towarzysza dla swojej Absol.

Koori - 2014-12-14, 22:00

Niestety, pokedex, pewnie przez uderzenie w ziemię jeszcze w pokoju, zaczął świrować i pokazał Ci, że jest to jajo Suicune, co jest niemożliwe. Jaka szkoda, mogłabyś wcześniej się dowiedzieć, kto będzie towarzyszem Absola...
- Na pewno, w końcu cały świat to dużo... albo po prostu zostawił wcześniej, albo mu wypadło, albo... - przerwała, bo jajko wyraźnie uspokoiło się w twoich objęciach. Czyżby miłość od pierwszego przytulenia? Schowałaś jajo w plecach. Idąc, czułaś, jak się kolebie i próbuje wydostać. Chyba woli jak je tulisz. Flo i Pidgey nawzajem się goniły, a Absol szła obok ciebie, bardzo dostojnie i elegancko. Taka dama...
No dobrze, ale co teraz masz zamiar robić?

WarMachine - 2014-12-14, 22:06

Po chwili więc jajko znowu jest w moich objęciach a ja ruszam w kierunku swojego pokoju. Zahaczam po drodze o biblioteczkę i biorę jakąkolwiek książkę... Najlepiej jak przygodowa jak nie to ujdzie romans. Po tym już siedzę na łóżku i czytam do wieczora, trzymając jajko na kolanach a wolną ręką głaszcząc swoją Absol.
- No malutka, to był ciekawy dzień - powiedziałam do niej tylko i ziewnęłam.
Tag bardzo spać... No i jutro zwiedzę dalsze rejony owego ogrodu i dalej... Idę do łazienki się ogarnąć i potem kładę się z łóżku z jakiej przy sobie i wtulam się w Absol.

Koori - 2014-12-15, 13:01

W Twoich ramionach jajko uspokoiło się. Całe szczęście. W bibliotece było dosłownie wszystko, czego mogłaś tylko zachcieć. Absol wtykała nos między kartki, udając, że też potrafi czytać. No cóż, pieszczoch niemożliwy. Musiałaś ją odsuwać gdy chciałaś przerzucić strony. Pokemonica na twoje stwierdzenie pokiwała głową. Ogarniając się znalazłaś całkiem miękki ręcznik i szlafrok. Weszłaś pod cieplutką kołdrę. To coś w jaju chyba usnęło bo nie zauważyło, że już nie jest wtulone w nic ciepłego. Absol wwaliła się obok ciebie pod kołdrę, otulając cię łapami. Inaczej byście się obie nie zmieściły... Ale przynajmniej będzie Ci ciepło.
WarMachine - 2014-12-15, 13:17

Pogłaskałam Absol po łbie i zamknęłam wreszcie oczy, chcąc zasnąć. Jajko było w torbie by było choć trochę ciepł, a ja teraz wtulam się w swoją pokemonice.
- Ciekawe co będzie jutro... - mruknęłam tylko. - Dobranoc - dodałam jeszcze.
Ciekawe co u rodziców... Albo raczej nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Oddali mnie! Za pieniądze i korzyści! Czułam się oszukana. Przez to chwile miałam kłopoty z snem przez te myśli ale wreszcie postarałam się uspokoić. Tutaj o mnie dbają... I nie ma Tresha...

Koori - 2014-12-17, 23:35

Absol zamruczała w odpowiedzi na twoje pozdrowienie i zamknęła ślepia. W pokoju panował półmrok, a ty powoli odpływałaś...
Przyśnili ci się rodzice, którzy, gdy byłaś mała, obiecywali, że Cię nie opuszczą i nawet kiedy będziesz żoną Tresha będą cię odwiedzać i wspierać. Cóż, teraz nie wiedzieli, gdzie cię szukać...
Obudziłaś się tuż nad ranem. Jajko kolebotało się głośno, a Ty zauważyłaś parę pęknięć a skorupie, na razie malutkich, ale kto wie, co będzie potem? Tymczasem Absol też wstała i przeciągając cię zrzuciła cię z łóżka. Szybko się zerwała i zaczęła cię trącać nosem przepraszająco

WarMachine - 2014-12-18, 06:21

Po policzkach pociekło mi kilka łez ale to nie przez Absol tylko mój sen.
- Spokojnie malutka, nic się nie stało - pogłaskałam ją po łbie i utuliłam. Po chwili wzięłam jajko w ramiona i znowu położyłam się na łóżko by nieco się powylegiwać z rana. Jest za wygodnie by się stąd szybko ruszać, przynajmniej według mnie. Ziewnęłam i co chwila zerkałam na jajko z zaintrygowaniem. Są pęknięcia, będzie się niedługo wykluwać! Ten sen wprawił mnie w sumie w zamyślenie. Może nawet gdybym mogła spotykać się z rodzicami to bym jakoś Tresha zniosła? Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza, choćby nie wiem co...

Koori - 2014-12-22, 19:33

Absol przytuliła się do ciebie, mrucząc uspokajająco. Jajko chwiało się coraz bardziej, aż w końcu,,, spadło z łóżka i rozpękło się. Twój starter z warczeniem zeskoczył i natychmiast umilkł, obwąchując pokemona, który się w nim znajdował. A była to... maleńka Ponyta. Źrebię chyba nieco się bało większej od siebie Candy i wstając kopnęło ją kopytkiem prosto w nos. Candy zaskowyczała i usiadła, zaskoczona kompletnie tym brakiem manier u źrebięcia. Ona przecież tu była pierwsza!
WarMachine - 2014-12-23, 08:44

- Ej ej! - powiedziałam tylko i po chwili podeszłam do źrebaka. - Spokojnie malutki, Candy przecież nic nie chciała ci zrobić... - powiedziałam do poke-konika i wyciągnęłam rękę by go pogłaskać.
Tak więc to skrywało w sobie jajko? Ponytę? To świetnie, uwielbiam wszelkiego rodzaju konie i teraz jednego mogę mieć! Uśmiechnęłam się sama do siebie i po chwili usiadłam przy świeżo wyklutym stworku. Zerknęłam na Candy i puściłam do niej oko po czym posunęłam Ponycie kilka przysmaków pod nos.
- Faktycznie ciekawy ogród... - stwierdziłam tylko krótko.

Koori - 2014-12-25, 22:20

Candy spojrzała na ciebie obrażona i potarła łapą nos
"ładnie, bardziej cię interesuje koń niż ja", mówiły jej oczy. Ponyta spojrzała na ciebie wielkimi ślepiami, a ty odruchowo przeskanowałaś źrebię. Ponyta obwąchała przysmaki, a potem powoli je schrupała. Uśmiechnęła się do ciebie i rozdęła chrapy, po czym stanęła na własnych czterech kopytkach. Podeszła do Candy i parsknęła cicho. Absol mruknęła i pomiziała grzbiet źrebięcia
---
Skan Ponyty:

Kod:
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados/ponyta.gif[/img][img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados-espalda/ponyta.gif[/img]
[color=red][b]Ponyta[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b] -
[b]Poziom: [/b] 1
[b]Typ: [/b] [img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/fire.gif[/img]
[b]Ewolucja: [/b] [u]Ponyta[/u](lvl40)-> Rapidash
[b]Ataki: [/b] [i]Growl[/i], Tackle
[b]Charakter i historia: [/b] Ponyta jest źrebięciem żywiołowym i ciekawskim, ale jednocześnie upartym i wrednym. Nie lubi niezałatwionych spraw
[b]Umiejętność: [/b] [u]Run Away[/u] - [i]Pokemon może uciec z walki, jeżeli nie jest uwięziony[/i]
[b]Trzyma: [/b] -



Ponyta
Imię: -
Poziom: 1
Typ:
Ewolucja: Ponyta(lvl40)-> Rapidash
Ataki: Growl, Tackle
Charakter i historia: Ponyta jest źrebięciem żywiołowym i ciekawskim, ale jednocześnie upartym i wrednym. Nie lubi niezałatwionych spraw
Umiejętność: Run Away - Pokemon może uciec z walki, jeżeli nie jest uwięziony
Trzyma: -

WarMachine - 2014-12-27, 16:53

Przytuliłam obydwa stworki.
- Obydwoje jesteście świetni - powiedziałam tylko do nich i utuliłam stworki, po czym rozsiadłam się na łóżku znowu i wreszcie się położyłam. - Nudy... - stwierdziłam tylko krótko i starałam się zasnąć, wykorzystując swój wrodzony talent do spania.
I jakoś nie mam ochoty na nic więcej, czułam jakbym miała być w zupełnie innym miejscu niż to, wiedziałam że to nie to... jakby coś mnie ciągnęło, umowa...

Koori - 2015-01-01, 19:00

No niestety, umowa nadal obowiązywała. Obudził cię nagły wstrząs. Czyli Tresh nie odpuścił sobie i nadal próbuje cię odbić. Tym razem chyba jednak przybył sam... osobiście, bo dom znów zatrząsł się w posadach. Absol warknęła złowieszczo, a Ponyta zarżała przestraszona. Była dopiero źrebięciem, więc nie miała o niczym pojęcia. A na pewno nie o demonach, próbujących odbić przyszłą żonę, którą wybrał sobie jeszcze przed jej urodzeniem... ciekawe co by powiedział gdybyś była najgorszym paszczurem... W każdym razie po kilku chwilach usłyszałaś ryk Akiry
- UCIEKAJ! - wrzasnął, przebiegając tuż obok Twoich drzwi. Uciekać... ale dokąd? I którędy?

WarMachine - 2015-01-01, 20:20

Zatrzęsłam się przerażona i po chwili postanowiłam uciekać przez ogród.
- Kompania zmywamy się stad - powiedziałam tylko, szybko złapałam moją torbę z rzeczami i ruszyłam czym prędzej w drogę do ogrodu.
Tam powinnam udać si ę mniej więcej w stronę gdzie pobiegły konie... Myślę że to dobry pomysł. Teraz dom naprawdę może zostać zniszczony, czuję się jakby ktoś wywołał tutaj najprawdziwsze trzęsienie ziemi! Przełknęłam ślinę i bałam się całej sprawy. A przede wszystkim co Tresh mógłby ze mną zrobić... Brr chyba aż strach się bać co nie?

Koori - 2015-01-10, 12:12

Źrebak i Absol ruszyły tuż za tobą, ignorując trzęsącą się posadzkę. Jednak tuż przed tobą pojawiła się olbrzymia dziura, przez którą widziałaś na dole walczące ze sobą demony. Tresh przyzwał całą armię... Nie mając innego wyjścia pobiegłaś prosto do ogrodu, w którym ukryła się mała dziewczynka. Pokemony spanikowane uciekały przez ogrodzenie, a Magmar rozglądał się i dmuchał ogniem w górę, by pokazać najdogodniejszą drogę ucieczki. Ponyta zadrżała lekko. Nie spodziewała się czegoś takiego w pierwszych dniach swego nowego życia. Mimo to dzielnie się spisywała...
WarMachine - 2015-01-10, 13:40

Zawiesiłam swój wzrok na moment z przerażeniem widząc jak walczą ze sobą demony. Po tym już byłam w ogrodzie i postanowiłam uciekać wraz z pokemonami.
- Musimy stąd uciec jak najdalej - powiedziałam tylko, patrząc się za siebie czy czasem walka nie przenosi się gdzieś bliżej po czym zmobilizowałam się do biegu.
Póki co postanowiłam ukryć się gdzieś dalej poza zamkiem, jak wszystko się uspokoi to tutaj wrócę... Tylko mam nadzieję że Tresh przegra choć nie bez powodu ma pewnie domenę jednego z najpotężniejszych...

Koori - 2015-01-12, 14:00

Odgłosy walki zbliżały się niebezpiecznie na zewnątrz, wraz z trzaskami oznaczającymi koniec twego dotychczasowego domu. Wybiegłaś przez furtkę, a tam... czekał na ciebie ten dziwny koń z ośmioma nogami! Był teraz jeszcze piękniejszy niż przedtem. Spojrzał na ciebie swym bystrym okiem i zarżał
Wsiadaj. Nie ma czasu, musisz uciec. Inaczej nigdy nie spełni się przepowiednia usłyszałaś nagle w swojej głowie. Co to mogło być? Być może ten koń do ciebie przemówił?
Nie, niemożliwe. Konie nie mówią. A może?
W każdym razie lepiej naprawdę wsiadaj, bo będzie przechlapane...

WarMachine - 2015-01-12, 14:52

Schowałam swoje oba pokemony do pokeballi i wskoczyłam na grzbiet konia zaskoczona. Nie wiedziałam jak to możliwe, ale to chyba jednak był jego głos.
- Umm to ty powiedziałeś? - spytałam się po chwili. - I jaka znowu przepowiednia? - kolejne pytanie, choć nie wiem czy to w ogóle normalne...
Oglądam się wystraszona za nas, walka niebezpiecznie się przybliżała do domu, a tamten dom zdawało się że zaraz runie. Byłam wystraszona i roztrzęsiona, fakt musimy uciekać stąd tak szybko jak tylko można...

Koori - 2015-01-12, 14:59

Koń zarżał
Nie ma czasu na wyjaśnienia rzucił, gdy tylko na niego wsiadłaś i pogalopował w nieznane. A ty czułaś coraz większe przyciąganie, jakby coś w tobie chciało, żebyś kierowała się w stronę Tresha... No tak. Umowa. Musisz tam kiedyś wrócić. Jednak teraz zostałaś porwana przez ośmionogiego, mega szybkiego konia, który mówi do ciebie w myślach.
Gdzie teraz? zapytał. Jakbyś wiedziała! Musisz jednak coś wymyślić, bo będziecie biegać bez końca. Przypomnij sobie jakieś bezpieczne miejsce, na pewno takie znasz...

WarMachine - 2015-01-12, 15:07

Nie wiedziałam o co chodzi i gdzie mógłby mnie zabrać. I w sumie nie wiem... U rodziców na pewno mnie zacznie szukać.
- Gdziekolwiek gdzie jest bezpiecznie... Nie wiem w sumie gdzie - powiedziałam do niego tylko do konia, nie mając zielonego pojęcia jakie by miejsce powiedzieć.
I faktycznie, umowa mnie wiąże i każe mi zmierzać do niego, to jest dość wkurzające uczucie... Że też wpakowałam się w takie ciało... Naprawdę ja to mam tendencję do kłopotów.

Koori - 2015-01-13, 11:49

Koń zarżał i pognał w stronę przeciwną do Twego starego domu, a Ciebie ciągnęło tam coraz bardziej. Jechaliście bardzo długo...
Kilka godzin później stanęliście na skraju wielkiego lasu
Dalej biec nie mogę. Musisz przejść sama przez ten las. Spotkamy się po drugiej stronie. Powodzenia koń zarżał i zniknął. Jeden z Twoich pokeballi zachybotał się i w końcu upadł. Absol wydostała się z pokeballa
- Absol! - rzuciła wojowniczo, wpatrując się w las.

WarMachine - 2015-01-13, 11:55

- Dzięki, do zobaczenia - powiedziałam do wierzchowca i ruszyłam w las. - Co tam jest? - zdziwiłam się tylko, patrząc się na Absol i po momencie ruszyłam w las.
Ciągle uważnie się rozglądam wokół. Nie wiem co może mnie tutaj spotkać, może być mnóstwo dzikich pokemonow i tak dalej... Wypuszczam Ponyte by było nam raźniej w trójkę.
- Jak coś w każdej chwili mogę cię schować - powiedziałam do małej jeszcze.
Dość uciążliwe jest tamto uczucie, Tresh ma to samo? Być może, a to znaczy, że za jakiś czas i tak mnie znajdzie... Coraz bardziej się boję.

Koori - 2015-01-13, 12:05

- Prrrr - zarżała cicho Ponyta, rozglądając się. Było tu pięknie. Tyle ptaków, drzew, innych, miłych pokemonów, które się wam przyglądały... z trawy wyskoczył nawet mały Bulbasaur i przyglądał ci się ciekawie. Po chwili zobaczył Absol i schował się nieco, marudząc pod nosem. Wydawało ci się nawet, że niebem płynie spokojnie Lugia, ale to na pewno złudzenie... Tymczasem pogoda powoli się zmieniała. Z jasnego popołudnia zrobił się mroczny, deszczowy wieczór. Krople wody zacinały cię w ręce i twarz z taką siłą, że po kilku minutach byłaś już cała mokra i zmęczona walką z porywistym wiatrem, który rozszalał się między drzewami. Czas znaleźć kryjówkę...
WarMachine - 2015-01-13, 12:13

Z początku świetnie a potem tragicznie, zaczynam rozglądać się za bezpieczną kryjówka. Chowam Ponyte do pokeballa by mi nie zmokła.
- No dobra to trzeba szukać jakiegoś schronienia - powiedziałam tylko zamyślona i zaczęłam się rozglądać za jaskinią czy może pochylonym drzewem . Byłam kompletnie mokra i w ogóle, mogłam wziąć też ubrania z szafy... Albo nie, wtedy bym może nie zdążyła z ucieczką... Póki co jednak najważniejsze jest by móc się wyspać w suchym miejscu.

Koori - 2015-01-13, 12:16

Tak, dokładnie. Candy pokiwała łebkiem i pyszczkiem wskazała ci kierunek, po czym i ona tam ruszyła. Zalewający twoje oczy deszcz wcale ci nie pomagał, a mimo to udało ci się dojść tam, gdzie ciągnęła cię pokemonica. Zauważyłaś ogromne drzewo, po którym wspinały się Aipom. Na samym dole, u wejścia siedziała Torterra, patrząca na ciebie podejrzliwie. Absol skłoniła się. Czyżby to była jakaś ważna odmiana Torterry? Była co prawda nieco innego koloru, bo zamiast czystej zieleni i brązy miała brąz i żółć, ale czy to było aż takie ważne? Hm. Być może. W każdym razie trzeba ją jakoś ominąć, bo zawaliła całe wejście do drzewa, w którym wesoło płonął ogień. Zaraz, ogień w drzewie?
WarMachine - 2015-01-13, 12:23

Spojrzałam zdziwiona na to wszystko i ten pokemon... Ma dość szczególną barwę...
- My tutaj szukamy tylko miejsca do noclegu - zapewniłam tylko pokemona i patrzyłam się na żółwia niezbyt pewnie.
Musi się choć trochę usunąć ze swojego miejsca, inaczej tam nie wejdziemy. Po chwili spróbowałam ruszyć zaraz obok pokemona, byłam gotowa uciec w każdej chwili jakby tylko zaatakował a mam nadzieje tego nie zrobi tylko da nam się tam dostać. I skąd tam jest ogień?

Koori - 2015-01-13, 12:28

Torterra spojrzała na was uważnie, a potem ryknęła rozdzierająco. Zauważyłaś, że nawet gdyby chciała to nie mogłaby się ruszyć, bo... miała za złapane dwie łapy, teraz usztywnione i opatrzone. Dwa Pidgeoty zleciały z drzew i zanim zdążyłaś się zorientować zaczęły pikować na was. Chwyciły was z pazury i przeniosły nad ranną pokemonicą. W środku zauważyłaś kilka pokemonów ognistych, które również schroniły się tu przed deszczem. Cała zgraja patrzyła na ciebie z zaciekawieniem. Chyba nie wiedzieli, że człowiek może oznaczać niebezpieczeństwo... Albo ludzie u nich nie byli niebezpieczeństwem.
WarMachine - 2015-01-13, 12:33

Spojrzałam zaskoczona na Torterre. A więc tak... Rozglądam się wokół i po chwili i tak wychodzęna ddeszcz. Przyklękłam przy jednej z łap.
- Postaram się to nieco podleczyć - powiedziałam do niej i po chwili mimo deszczu zabrałam się za robotę.
Ktoś tutaj był i to opatrzyl, ale kto? Pokemony zwykle nie robią opatrunku,, chyba że jakaś chansey... Sama nie wiem, ale nie mogę tak po prostu się patrzeć jak ktokolwiek jest ranny. Zerkałam jeszcze na tamte pokemony, mam nadzieję nie pomyślą, że chce zrobić żółwiowi coś złego.

Koori - 2015-01-13, 12:37

Wszystkie zawarczały nagle i jeden z nich plunął nawet ogniem w twoją stronę. Torterra ryknęła. Nawet Absol starała się odciągnąć cię od Torterry
- Ona nie potrzebuje pomocy - rzucił ktoś i z gałęzi drzewka Torterry zgrabnie zeskoczył jakiś chłopak
- Jestem Eve - przedstawił się i uśmiechnął - A ta Torterra jest strażniczką lasu. Niestety jakiś Dugtrio kopał pod ziemią, a ona wpadła w dół... i tak się skończyło. Dobrze, że dowlekła się do domu. A ty kim jesteś? - zapytał, wyciągając rękę. Absol obwąchała go nieufnie. Zauważyłaś, że na jego ramieniu spoczywa Pichu, samiczka, sądząc po ogonie. Zapiszczała do ciebie radośnie i zamachała łapką

WarMachine - 2015-01-13, 12:43

Momentalnie odskoczyłam od wszystkich i byłam gotowa się zasłonić energią, kiedy wpadł jakiś chłopak.
- Jestem Nadia - powiedziałam tylko do chłopaka. - A to Candy - pokazałam na swoją pokemonice. - Widziałam opatrunek to pomyślałam, że się przyda jakbym to wyleczyła- wyjaśniłam krótko.
Co jak co ale cała sytuacja mnie porządnie zestresowała, a ja ciągle mokne, ale nawet nie zwracam już na to szczególnie uwagi.
- Mieszkasz tutaj? - spytałam się chłopaka z lekka zaskoczona.

Koori - 2015-01-13, 12:47

- Mniej więcej. Od czasu do czasu pomagam pokemonom gdy się zranią. Ufają mi. Dlatego nie boją się ludzi, który tu przuchodzą. Miło cię poznać. To jest Gracja - przedstawił Pichu, która skłoniła się wdzięczni- Chodźcie. Tam głębiej nie pada. Zmarznięci, co? Charmander, Pidgey, pomożecie? - zapytał, a was po chwili ogrzał prąd ciepłego powietrza, który momentalnie wysuszył was i wasze pokemony. uszyliście wgłąb spróchniałego drzewa, cudem tylko stojącego.
- Skąd się tu wzięłaś? Myślałem, że do tej pory demony wybiły wszystkich ludzi - zmienił temat

WarMachine - 2015-01-13, 12:52

Zrobiłam duże oczy.
- Eee nie? Co fakt dość ingeruja ale póki to oni są tutaj największą arystokracją to jest spokój - wyjaśniłam i nie wiem zbytnio o co mu chodziło. - Choć ja uciekam przed jednym, rodzice zawarli wyjątkowo dziwną umowę - westchnęłam. - Czyli oni zyskują korzyści a ja ląduje jako żona Tresha - powiedziałam zdołowana.
usiadłam nieco przybita na ziemi.
- Dlatego w sumie szłam przez ten las - wyjaśniłam.
Zaczęłam lekko głaskać Absol po łbie.

Koori - 2015-01-13, 12:57

Eve zmarszczył brwi
- Tresha? Ale on przecież... - urwał - Niebezpiecznie o tym rozmawiać, lepiej, żebyś nie wiedziała - rzucił ciszej i rozejrzał się. Niby był spokój, ale... nie wiadomo, kto za wami poszedł do tego lasu. Poza tym nic dobrego by ta rozmowa nie przyniosła, o nie...
- Ten las jest ostoją ludzkości. Mało kto o nim wie, a jeszcze mniej może w nim przebywać. A ciebie drzewa jak widzę przepuściły. Aktualnie mieszkam tu tylko ja i Vee, moja siostra - rzucił, rozkładając się. Przez dziurę w suficie wleciał Staraptor, krzycząc donośnie, a na nim dziewczyna wyglądająca jak... nimfa. Zupełnie nie pasowała do tego miejsca...

WarMachine - 2015-01-13, 13:02

- To kim wy jesteście? - spytałam się wreszcie, patrząc się na dziewczynę. - Można rzec ogólnie, że praktycznie nie jestem człowiekiem... Przez moje poprzednie życie, jeszcze akurat wpakowałam się w takie ciało, które było obiecane demonowi - marudziłam.
Skuliłam się tylko i patrzyłam to na chłopaka to na jego siostrę. Dlatego koń nie mógł tutaj wejść? Być może... Ciekawe co takiego wie o Treshu. Wtuliłam się w moja Absol i przymknęłam oczy. Jestem niesamowicie zmęczona. I jutro znowu trasa przez las by uciekać.

Koori - 2015-01-13, 13:07

Chłopak pokręcił głową
- Jesteś zmęczona. Jutro porozmawiamy - obiecał i zaczął nucić jakąś melodię(wiesz, którą :D). Po chwili oczy same ci się zamknęły
Obudziłaś się z samego rana. Burza już przeszła. Eve nie było w drzewie, ani ognistych pokemonów, za to cała chmara różnorodnych motyli. Wszystkie siedziały na Torterze, która to uśmiechała się przez sen. Vee spojrzała na ciebie
- Cześć - rzuciła, odzywając się pierwszy raz od wczoraj. Jej głos był wyjątkowo melodyjny.

WarMachine - 2015-01-13, 13:12

Jak tylko obudziłam się to spojrzałam na żółwia. Po chwili się podniosłam.
- Cześć - przywitałam się z dziewczyną i usiadłam na spokojnie.
Wypuszczam Ponyte z pokeballa i wstaje.
- Będę zaraz szła dalej - stwierdziłam tylko. - Gdzie twój brat? - spytałam się jeszcze dziewczyny i się rozejrzalam za chłopakiem.
Póki co jest dobrze. Staram się ogarnąć na tyle ile mogę teraz. Wreszcie biorę swoje rzeczy i mam zamiar wyjść. Nie ma czasu na rozmowy, muszę ruszać jak nie chce by mnie dorwał tamten demon.

Koori - 2015-01-13, 13:15

- Poszedł zapolować na śniadanie. Spieszy ci się gdzieś? - zapytała po chwili, robiąc smutną minę. Potem zachwyciła się Ponytą i pogłaskała ją po miękkiej sierści. Źrebak o dziwo nie poparzył jej i dotknął miękkimi chrapami. Vee zaśmiała się
- Spokojnie. Torterra nie wypuści cię bez jedzenia, a tu nikt zły się nie dostanie. Żaden wampir, wilkołak, demon, gargulec, wiedźma czy choćby człowiek o złych intencjach. Nie musisz się martwić, że ktoś cię złapie - rzuciła po chwili, widząc, jak gramolisz się na pokemonicę

WarMachine - 2015-01-13, 13:20

Westchnęłam tylko.
- No dobra - stwierdziłam i usiadłam obok Torterry. - Ogólnie to umówilam się po drugiej stronie lasu. Z jakiegoś powodu ja miałam przejść a on ruszył inną trasą - powiedziałam tylko do dziewczyny. - Eee... Możliwy jest w ogóle koń z ośmioma nogami? - spytałam się.
Patrzyłam się na swoje pokemony oraz pozostałe tutaj.
- Ja to zawsze muszę mieć kłopoty - powiedziałam zrezygnowana po chwili.
Zaczęłam przeglądać co zostało w mojej torbie. Aha, trochę mojej biżuterii i innych dupereli... Nic przydatnego w takiej sytuacji.

Koori - 2015-01-13, 13:23

Vee zaśmiała się
- Poczeka, nic mu się nie stanie - puściła do ciebie oko - Koń z ośmioma nogami? To legenda. Bajka - prychnęła - Nie zajmuję się bajkami. Ale Eve będzie wiedział więcej - dodała. W tej chwili Eve zeskoczył z drzewa wraz ze smakowitymi rybami
- Quil, możesz? - zapytał ciepło jedynego pokemona, który został w drzewie. Ten zapiszczał i rozpalił ognisko. Mniam, ryba z grilla
- Eve, dziewczyna pytała o Sleipnira - odezwała się lekceważąco Vee. Ten zmarszczył brwi

WarMachine - 2015-01-13, 13:28

Pokiwałam głową.
- Pomógł mi uciec kiedy Tresh walczył z innym demonem - powiedziałam krótko.
Dziewczyna twierdzi, że to bajka.? Ale ja widziałam tego konia! I jechałam na nim! Czekam na odpowiedź, a mój brzuch wtrącił swoje trzy grosze, czyli zaczął domagać się jedzonka.
- To wiesz coś o nim? - spytałam się jeszcze chłopaka.
Może oni będą wiedzieć o całej sprawie, mam taką nadzieję... Bo to wszystko coraz bardziej mnie przytłacza a ja nie wiem co wreszcie powinnam zrobić.

Koori - 2015-01-13, 13:31

Ryby się smażyły, wydzielając apetyczny zapach, a Eve pokiwał głową
- Nie wiedziałem, że istnieje. Myślałem, że to tylko bajka dla dzieci. Tak się składa, że ja lubię bajki - mruknął, patrząc na swoją siostrę - Ten koń nazywany był Sleipnirem. To ośmionogi koń Odyna, dziecko Lokiego. Sleipnir jest szarej maści, potrafi poruszać się po ziemi, w powietrzu, po powierzchni wody (nie chodzi o pływanie, tylko wręcz chodzenie po tafli wody) i po piekle.
Loki przemienił się w klacz, by odciągnąć od pracy ogiera Swadelfari. Koń ten pomagał swemu panu – wielkoludowi, który zobowiązał się odbudować w ciągu jednej zimy mury Asgardu, twierdzy mającej bronić bogów przed szronowymi i górskimi olbrzymami. Gdyby mu to się udało, otrzymałby w nagrodę Freję. Ostatniego dnia została jeszcze do wstawienia brama. Loki rżeniem zwabił ogiera i uciekł z nim, co zapobiegło utracie przez Azów pięknej bogini. Po jakimś czasie Loki powrócił do Asgardu prowadząc ośmionogiego siwej maści konia, Sleipnira i podarował go Odynowi. Sleipnir nigdy nie zawiódł swego pana i wiernie mu służy. Ale skoro mówisz, że teraz jest tutaj, to oznacza, że albo uciekł od Lokiego... albo Loki go wygnał. Ciekawe, o co chodziło
- mruczał zamyślony chłopak

WarMachine - 2015-01-13, 13:39

Słuchałam tego wszystkiego uważnie. Faktycznie to jest już kompletna bajka.
- No to nie wiem - stwierdziłam tylko krótko. - No ja chyba tylko zjem i ruszam dalej - powiedziałam do nich, czekając aż ryby się usmażą. - Ogólnie może jednak powiesz co wiesz o Treshu? - spytałam się chłopaka z nadzieją w głosie.
Chce się dowiedzieć o demonie przy okazji jak najwięcej. Siedzę jeszcze na tyłku ale coraz bardziej czuję, że muszę stąd iść. On nie może mnie dopaść, nie chcę kompletnie być żoną żadnego podlego demona! Przecież z tego co wiem on zrobił mnóstwo złego...

Koori - 2015-01-15, 15:24

- Oczywiście to tylko bajka mitologiczna. Prawdziwa historia Sleipnira jest nieco inna - rzuciła Vee. Eve spojrzał na nią karcąco
- Każdej mojej opowieści odbierasz magię! - powiedział oskarżycielsko. Vee zaśmiała się
- Co do Tresha... Cóż. Tak naprawdę nie powinien być księciem, królem, czy jak tam demony nazywają najpotężniejszego demona. Nie jest najpotężniejszy... i nie wychowywały go demony. Tresh... był podrzutkiem - zachichotał Eve. Ryby były bardzo smaczne, twoje pokemony też dostały swój przydział. To znaczy Absol. Ponyta wybrała jednak trawę. Vee pokręciła głową
- A co do Sleipnira: Urodził się on ze związku zwykłego konia pociągowego i bojowego rumaka, który miał w sobie coś z magii. Źrebię urodziło się z... ośmioma nogami. Koniec pieśni. No, prócz tego, że PONOĆ Sleipnir potrafi komunikować się mentalnie, czyta w myślach i ma w sobie akurat tyle mroku, by nie móc się tu dostać. I potrafi czarować, choć tego nie kontroluje - rzuciła od niechcenia, wyrzucając ości przez otwór w ścianie.

WarMachine - 2015-01-15, 15:29

- Co do porozumiewania się mentalnie to mogę to potwierdzić - powiedziałam do dziewczyny tylko. - Hum.. Serio? To akurat tego o nim nie wiedziałam, ale koniec końców to jednak demon, silny i ze złą sławą - westchnęłam.
Po chwili ja też wyrzuciłam ości i siedziałam chwilkę jeszcze z nimi, ale wreszcie wstałam.
- No dobra, ja będę się zbierać - powiedziałam wreszcie. - Do zobaczenia! - pomachałam do nich po czym z moją kompanią starałam się jakoś przejść przez/obok Torterry.
Póki co jest dość ciekawie, dowiaduję się nowych rzeczy... Mogą mi się przydać w przyszłości.

Koori - 2015-01-15, 15:38

Eve pomachał ci ręką, a Vee patrzyła, jak bezskutecznie próbujesz obejść lub przeskoczyć Torterrę. W końcu krzyknęła ptasim głosem. Dwa Staraptory chwyciły ciebie i twoje pokemony w szpony, o dziwo delikatnie, i przefrunęliście nad Torterrą, która ryknęła na pożegnanie. Po chwili staliście już na pewnym gruncie... niedaleko wyjścia z lasu! Czyżby ci ludzie wam sprzyjali? Nigdy nie wiadomo... niestety drogę zastąpiła ci warcząca na ciebie kulka, szczerząca białe, błyszczące kły. Wyglądała jak...
-Perrrrr, perlojn! - o właśnie. Duży, warczący na ciebie Purrloin...

WarMachine - 2015-01-15, 15:47

Westchnęłam tylko i spojrzałam na Absol.
- No malutka to czas się wykazać - powiedziałam do pokemonicy.
W sumie to byłby dla niej dobry trening.
- A więc na sam początek zacznij od Taunt, po czym zabiegnij go od boku i uderz przy pomocy Razor Wind w grzbiet pokemona, następnie odskocz i czekaj na jego ruch, tymczasem użyj na przeciwniku Leer. Potem kolejne Razor Wind! - taką małą taktykę powiedziałam na początek. - Dobrze, a teraz postaraj się podbiec do Purrolin i spróbuj ją wywrócić łapą, atakując swoim Scratch, jak Ci się uda to uderz w jej brzuch swoim Razor Wind! Po tym znowu się oddal i postaraj się uniknąć ewentualnych ataków, wykorzystuj wtedy czas i użyj Leer na przeciwniku! - mówiłam dalej.
Nie mam zamiaru w sumie łapać tego stworka.

Koori - 2015-01-19, 12:22

Absol warknęła zadowolona. Purrloin nie był zbyt silnym stworkiem, ale na pewno była szybka. Za pomocą Taunt zablokowałaś jej możliwość używania ataków, które mogłyby osłabić Twojego stworka. Growl więc uwiązł pokemonowi w gardle. Razor Wind pozostawiło całkiem niezłe ślady w postaci liści, które zostały uwięzione w futrze kota i poharatały go nieco. Tak, twój wiatr zesłał na kota deszcz liści. Leer nie podziałał tak jak powinien, bo kot zdołał uniknąć ataku, jednak kolejne Razor Wind świetnie podziałało. Purrloin zasyczał wściekle i użył Pursuit, które jednak spłynęło po Absolu jak po kaczce. Nawet się nie zachwiał. No cóż, w końcu ona też jest pokemonem mrocznym... Scratch i Razor Wind zostały zablokowane przez Cut, a kot sam z siebie wywrócił się na korzeniu. Leer tym razem zadziałało, obniżając obronę kota, który sycząc próbował użyć Taunt. Jednek jego Taunt zostało zablokowane przez Twoje Taunt...

Absol: 87%HP
Purrloin: 64%HP

WarMachine - 2015-01-19, 12:36

No to kicha dla koteczka. I zna Cut. Może przyda się złapa , chociażby po to by w razie czego pomógł... Po momencie zaczęłam wydawać kolejne komendy.
- Teraz uderz go kolejnym Razor Wind i użyj Leer! Teraz nie musisz się obawiać, że Cię osłabi! Ale jednocześnie uważaj! Teraz tylko będzie atakować, więc blokuj jego ruchy przy pomocy Scratch, a wtedy nacieraj Razor Wind! Jak trafi się możliwość to znowu Razor Wind! - wydawałam komendy.
Po tym czekam na efekty mojej taktyki. Niezbyt lubię walki ale jak trzeba to trzeba...

Koori - 2015-01-19, 12:42

Kot miotał się, dwoił i troił, by unikać i atakować jednocześnie, ale wszystkiego na raz się niestety nie zrobi, trudno się mówi. Kot co chwila obrywał Razor Wind, a jego ataki były tylko i wyłącznie typu mrocznego, czyli Pursuit. Widać kot nie lubił używać innych ataków. Tym bardziej, że jak po chwili zauważyłaś, podczas walki odpadł mu jeden z pazurów. Może dlatego nie używał Scrath i Cut? Może.
Tymczasem kot męczył się coraz bardziej i już po chwili ciężko dyszał. Absol triumfował, lecz również był nieco zmachany. Nie, żeby mroczne ataki robiły na nim jakieś wrażenie...
Absol: 76%
Purrloin: 33%

WarMachine - 2015-01-19, 12:48

Westchnęłam. Niech się to skończy...
- Zaatakuj teraz ostro, najpierw podbiegnij do niego i zacznij uderzać go Razor Wind w boki, po czym podetnij jego łapy swoim Scratch! Wtedy odskocz na chwile by złapać oddech izznowu do niego dopadnij, frontalnie uderzając go tak silnym Razor Wind! Jak to go nie wykończy to popraw scratch! - zakończenie myślę nastąpi teraz.
Oparłam się o drzewo i myślę czy go złapać czy nie... Chyba najwyżej wylecze pokemona i pójdę dalej, o! Właśnie tak zrobię.

Koori - 2015-01-19, 12:52

Pokemon po chwili padł nieprzytomny na ziemię wśród bojowych okrzyków Absola i tańca radości wykonanego dookoła truchła wroga... yyy, znaczy dookoła nieprzytomnego wroga, o! Po dłuższej chwili pokemon wstał i prychnął lekceważąco, a następnie utykając odszedł od was w poszukiwaniu swojej rodziny zapewne... Albo i nie? Kto tam może wiedzieć co siedzi w głowie pokemona... Tymczasem ty już zauważyłaś sierść Sleipnira, przyglądającego ci się między drzewami.
WarMachine - 2015-01-19, 12:57

Tak więc wszystko już jest zazegnane.
- Cześć! - powiedziałam do konia i podeszłam do niego. - Świetnie się spisałaś - powiedziałam do Absol i schowałam ją do pokeballa, po czym wskoczyłam na grzbiet konia. - No to możemy ruszać - uśmiechnęłam się zadowolona.
Przynajmniej będziemy w ten sposób daleko od Tresha. To mnie cieszy najbardziej z wszystkiego.
- Ogólnie dlaczego nie mogłam pojechać z Tobą naokoło? - spytałam się Sleipnira.

Koori - 2015-01-19, 13:00

-Witaj - odparł koń, a potem zarżał z uciechy
- Chodziło tylko o to, że naokoło lasu są patrole demonów i żmijów. Trzeba na nich uważać - odparł, a potem pognaliście dalej. Obejrzałaś się do tyłu. Faktycznie, naokoło widać było błądzące czerwone i żółte oczy, rozglądające się za czymś
- Szukają cię. Niedługo zgubią trop i będziesz bezpieczna, Naznaczona - dodał ogier, brnąc dalej w gęstwinę, sięgającą mu do zadu.

WarMachine - 2015-01-19, 18:53

Zadrżałam na widok tylu oczu.
- Brr dużo ich - burknęłam. - Mam nadzieję, nie chcę zostać żoną z przymusu z jakimś demonem - marudziłam jeszcze chwilę.
Po chwili ułożyłam się na grzbiecie Sleipnira tak, że praktycznie na nim leżałam, a moje ręce obejmowały szyję konia. W sumie bardzo wygodna pozycja. Jego sierść nie jest tak krótka jak u niektórych koni, dzięki czemu nie jest tak twardo... Bo z farmy wujka wiem jak może boleć dłuższa jazda na oklep na koniu... Pogładziłam zwierzę po karku i dalej rozglądałam się na boki.

Koori - 2015-01-20, 09:57

Na Przeznaczenie nie ma wyjścia - stwierdził filozoficznie Sleipnir, a następnie pogalopował... w sam środek wzburzonej wody. Po chwili wstrzymywania oddechu zauważyłaś, że możesz oddychać w tej wodzie... o ile to w ogóle była woda, w co można było wątpić. Ogier zaśmiał się po końsku. Potem zauważyłaś podwodną jaskinię, z której wydobywało się światło
Tam zmierzamy - oznajmił cicho

WarMachine - 2015-01-20, 10:10

Nieźle się wystraszyłam, nie ma co... Po tym już się uspokajam. Przecież nie popełniłby samobójstwa. Wreszcie patrzę się na jaskinie z zainteresowaniem.
- Co to za miejsce? - spytałam się tylko konia.
To nawet bardzo ciekawe. Tutaj demon mnie nie dopadnie? Na razie musimy jednak tam dotrzeć. Ciągle tule się do konia i czekam aż dotrzemy na miejsce

Koori - 2015-01-20, 10:17

Kurr... +1lvl dla Absol
---
-To miejsce jest tak magiczne, że tylko istoty zrodzone z czystej magii mogą tu wejść. Demony mają w sobie zbyt duży ludzki pierwiastek. Tak samo jak inne stworzenia humanoidalne. Ale ty nie jesteś z tego świata, Naznaczona, więc nie nosisz ludzkiego pierwiastka. To tylko maska, przebranie - odparł koń, niewiele w sumie wyjaśniając. Potem ruszyliście do jaskini, w której było jasno przez... błędne ognie. Wiele rodzajów magicznych stworzeń się tam ukryło, ale żadne nie zdziwiło się twoim widokiem, przeciwnie - zaczęły skandować twoje imię i kłaniać się...

WarMachine - 2015-01-20, 10:31

Bardzo mnie to wszystko zaskoczyło, dlaczego wszyscymi wiwatują ? Momentalnie wyprostowałam się na Sleipnirze, czując się dość niezrecznie w tej sytuacji.
- Ummm dlaczego wszyscy tutaj tak wiwatują na mój widok? - spytałam się szybko wierzchowca i ciągle jestem bardzo zdezorientowana sprawą.
Rozglądam się po wszystkich. Tyle magicznych istot naraz zdarzało mi się bardzo rzadko widzieć nawet w poprzednim życiu.

Koori - 2015-01-20, 12:43

-Jesteś Naznaczoną. Czekali na Ciebie już dość długo... - odparł Sleipnir. Twoje wyprostowanie się wiele nie pomogło. Wszyscy ucichli, ugięci w poddańczym ukłonie. O co mogło chodzić? Musiałaś sama to rozgryźć jak widzisz. Sleipnir nie jest zbyt pomocny, a reszta patrzy na ciebie jak w święty obrazek... Poza tym nic się nie działo. Nie dochodził← tu promienie słońca, ani wiatr czy coś w tym stylu. Wydawało się, że nawet czas tu stanął.
WarMachine - 2015-01-20, 12:50

Czuje, że powinnam coś powiedzieć ale nie mam pojęciaco , wszyscy milczą a ja nie wiem co powiedzieć... Nienawidzę takich sytuacji! Wreszcie zsiadam z grzbietu konia i rozglądam się. Najlepiej po prostu się przywitać.
- Witam wszystkich - powiedziałam tylko, starając się zachować pełne opanowanie w głosie.
Mój łokieć niby to przez przypadek uderzył w żebro konia. Wpakował mnie skubaniec!

Koori - 2015-01-20, 12:57

Koń tylko się roześmiał, a tłum zaczął wiwatować i nazywać cię "Świętą Naznaczoną", cokolwiek by to znaczyło. Podszedł do ciebie jakiś pies z trzema głowami i skłonił się
- Nazywam się Stormhound. Witam cię w Królestwie Magii. Tam, gdzie prawdziwie przynależy Twa dusza - zaszczekał, ale Ty go zrozumiałaś. No cóż. Wszyscy patrzyli na ciebie rozmarzonymi oczami/ślepiami/czym tam chcesz. Hm. Zostałaś świętą. Brawa dla ciebie, zawsze to jakiś awans. Tylko dlaczego ty? I czego oni od ciebie chcą? Usłyszałaś szum nad sobą - to magiczne ptaki i stworzenia latające wzbiły się w górę, by wyfrunąć maleńkim otworem, który zapewne służy do poszukiwania pożywienia...

WarMachine - 2015-01-20, 13:00

No co racja to racja, nie mam pojęcia dlaczego akurat ja. Kiwnęłam lekko głową, ciągle zdezorientowana. Poza tym następnym razem uderze go mocniej. Obejrzałam ptaki zaintrygowana i westchnęłam.
- No dobra.... Ale dlaczego akurat ja mam tytuł "Naznaczonej" ? - spytałam się tylko Sleipnira oraz psa, licząc wreszcie na sensowną odpowiedź.
To wszystko jest coraz bardziej pokręcone.

Koori - 2015-01-20, 13:04

Zwierzęta popatrzyły na siebie zdezorientowane
To ty nic nie wiesz? - zapytał zszokowany Sleipnir. Pokręcił łbem
- Stormhound, Silla, zaprowadźcie Naznaczoną do Mędrca - rozkazał, a pies i ogromny złoty królik podeszli do ciebie
- Tu, jak na powierzchni, nie jest bezpiecznie. Musimy uważać na wrogów i zdrajców - wyjaśniła króliczka. Niebawem doszliście do drzwi i Stormhound zastukał pazurem
-Wejdź, Naznaczona. A wy poczekajcie - polecił leciwy głos ze środka.

WarMachine - 2015-01-20, 13:10

- Nie, liczyłam że wyjaśnisz na miejscu - powiedziałam tylko krotko.
Po prostu pięknie... Westchnęłam i ruszyłam w stronę tamtych drzwi. Ciekawe kto jest za nimi. Podrapałam się po głowie i po chwili weszłam. Nie wiem z kim będę miała do czynienia, ale już na samym początku ukłoniłam się lekko. Cóż mogę mieć do czynienia z kimś naprawdę starym, doświadczonym i tak dalej, wszystko się zobaczy...

Koori - 2015-01-20, 13:16

I faktycznie miałaś do czynienia z kimś bardzo starym i doświadczonym. Był to siwiuteńki staruszek, o dziwo człowiek. On również się ukłonił
- Witaj, Naznaczona. Długo kazałaś na siebie czekać - rzucił. Przy jego nogach zauważyłaś Lieparda mruczącego cicho.
- Cieszę się jednak, że w końcu przybyłaś. Miło mieć cię wśród nas. Zapewne masz do mnie wiele pytań, ale pozwól, proszę, że najpierw poczęstuję cię czymś do jedzenia - podsunął ci pod nos talerz z kanapkami... No cóż, faktycznie z głodu nie umierałaś, ale w Nadziemiu była już pewnie pora wczesnego obiadu...

WarMachine - 2015-01-20, 13:22

- Dzień dobry... - powiedziałam tylko cicho. - Co racja to racja, dziękuję - powiedziałam, siadając we wskazanym miejscu i zaczęłam powoli jeść.
Wszystko tutaj tak bardzo mnie intryguje. Potem w sumie wypuszcze swoje pokemony. Candy pewnie znowu się niecierpliwi. Ostatnio trzymałam ja przecież kilka lat. Jak się najadłam to czas był na pytania.
- No więc... Może pan zacząć od początku? Dlaczego naznaczona? Skąd ten tytuł? I dlaczego na mnie czekaliście.? - spytałam.

Koori - 2015-01-20, 13:29

Absol przytuliła do ciebie łeb i też zaczęła mruczeć, a Ponyta uwaliła się koło Mędrca, który pogładził ją po łbie
- Dlaczego Naznaczona, pytasz. Cóż, niektórzy tak naprawdę w to nie wierzyli. Kiedyś wilkołaki, demony i ludzie żyli sobie razem, wspólnie. Wszyscy byli równi. Ale zostało przepowiedziane, że magiczne istoty zostaną zepchnięte do podziemia, a ludzie staną się służącymi i tylko osoba o czystym sercu, która przejdzie przez Las Druma będzie mogła przywrócić światu porządek. Jesteś pierwszą osobą, którą zaakceptowała Torterra i jej Opiekunowie. Oni jednak nie potrafią znaleźć drogi wyjścia z lasu... lub nie chcą tego robić. Żyli tam od zawsze. Dlatego też właśnie wokół lasu Druma jest tylu szpiegów demonów. Boją się kogokolwiek wpuścić do Drumy...
Inna przepowiednia mówi, że ład przywróci osoba nie z tego świata, która nie ma w sobie ludzkiego pierwiastka i która będzie mogła wejść do Podziemia bezpieczna. Legendy nazywały ją Naznaczoną lub Świętą. Osobiście uważam, że Naznaczona brzmi o wiele lepiej
- dodał, częstując cię herbatą i sobie również nalewając.

WarMachine - 2015-01-20, 13:35

- No to w sumie ja zaliczyłam oba - zauważyłam tylko. - No to wiele by wyjaśniało, w sumie jak wybierać to pierwszy tytuł według mnie też brzmi lepiej - pokiwałam głową.
Wzięłam herbatę i zaczęłam ją powoli pić.
- Zastanawia mnie tylko jak mam to zrobić, jak stąd wyjdę to narażę się, że znajdzie mnie Tresh. Rodzice jeszcze nim się urodziłam zawarli z nim umowę, mam być jego żoną! - mówiłam ciągle poirytowana.

Koori - 2015-01-20, 13:40

Mędrzec skinął głową
- Wiem, że masz zostać żoną Podrzutka. Przeznaczenia nie oszukasz, moja droga. Gdy nadejdzie czas, będziesz wiedziała co robić. A jak żyją Nadziemianie? - zapytał po chwili, częstując twoją Ponytę kostką cukru. Źrebię z radością zaczęło chrupać podarunek, ciesząc się niezmiernie. Tymczasem Liepard zjeżył się i syknął cicho. Mędrzec westchnął
- Widać będziemy musieli dokończyć rozmowę później, moja droga. Zbliża się pora Wydawania - westchnął ciężko i podniósł się, dając ci znak ręką.

WarMachine - 2015-01-20, 13:43

Miałam już zacząć opowiadanie, kiedy stało się coś, co to nie wiem ale cóż, trzeba zobaczyć o co chodzi. I nawet tutaj tytułują Tresha podrzutkiem. Ładnie, nie ma co... Na słowa o przeznaczeniu tylko kiwnęłam głową. Czyli tak czy tak mnie to spotka z tego co słyszę. Po chwili wyszłam by się rozejrzeć. Zastanawiam się gdzie będę miała spać. Mam przynajmniej ze sobą moje pokemony. Moje najlepsze towarzystwo.
Koori - 2015-01-20, 13:49

Podszedł do ciebie Stormhound, popatrując ciekawie na pokemony. Widać niewiele ich tutaj...
- Pójdź za mną, Naznaczona. Pokażę ci twój pokój - pisnął i poszedł przed siebie. Pokój? Też coś. Zwykła dziura w ścianie z drzwiami z klamką na tyle wysoko, by żadne zwierzę jej nie nacisnęło... żadne mieszkające tutaj zwierzę. Weszłaś do środka. Zauważyłaś tylko wygodne, jednoosobowe łóżko i barek pełen jedzenia dla ciebie i twoich pokemonów, a potem światło na chwilę zgasło. Stormhound zawarczał zdenerwowany

WarMachine - 2015-01-20, 13:53

- Kłopoty z oświetleniem? - zdziwiłam się i poprosiłam Ponyte by w razie czego oświetlała, ale okazało się to być tylko na chwilę. - Dziękuję - powiedziałam jeszcze i weszłam do pokoju by się rozejrzeć.
Cóż i tak nie gorzej niż gdzieś w lesie czy coś. Mi to nie przeszkadza. Przy okazji dałam moim pokemonom coś do zjedzenia. Jestem bardzo zmęczona po tym podróżowaniu, więc chyba się ogarnę i pójdę spać...

Koori - 2015-01-20, 13:57

Pokemony zadowolone, Ty zadowolona, poszłaś sobie spać.
Otworzyłaś oczy... i zobaczyłaś Tresha, przyglądającego ci sie zachłannie
Przede mną nie ma ucieczki wyszeptał wprost do twojego umysłu. Zaczęłaś krzyczeć.
Obudziłaś się wczesnym porankiem. Absol patrzyła na ciebie z niepokojem. Masz nieco podrapane ramiona - chyba chciała cię dobudzić. Cóż. Ponyta spojrzała na ciebie i przytuliła się tylko. Nagle do pokoju ktoś zastukał. Wrzasnęłaś. Całe szczęście była to Silla
- Wszystko w porządku? - zapytała, kicając w twoją stronę

WarMachine - 2015-01-20, 14:02

Byłam można rzec przerażona. Po chwili znowu, ale to na szczęście nie był Tresh.
- Tak, to tylko zły sen - powiedziałam do niej i wzięłam kilka głębokich wdechów.
Wyleczyłam sobie zadrapania i wstałam by zjeść oraz dać coś do jedzenia swoim pokemonom.
- A co tam u ciebie? - zagadałam do Silli.
Spytałam się czy może chce się poczęstować i poszłam się ogarnąć na rano. Czas pozwiedzać.

Koori - 2015-01-20, 14:06

Stres nie opuszczał cię gdy wychodziłaś. Wszędzie widziałaś zakazaną mordę demona. Pokemony obserwowały cię z niepokojem.
Dużo do zwiedzania nie było. Jaskinie było podzielone na wulkaniczne, zalane oraz trawiaste, każda przystosowana dla innego rodzaju zwierząt. Była też jeszcze jedna, której sufitu mimo sztucznego oświetlenia nie było widać. Tam rezydowały...
...Smoki.
Tak, najprawdziwsze smoczydła, patrzące na ciebie z podejrzliwością i jednocześnie czcią. Widziałaś, jak latają, jak spalają ofiary ognistym oddechem...

WarMachine - 2015-01-20, 14:10

Smoki! Wspaniałe stworzenia, prawdziwa szlachta wśród magicznych istot! Patrzyłam się na nie zainteresowana. Jednocześnie uważałam by stać w bezpiecznym miejscu. Z nimi nie warto ryzykować. Trochę to mnie odciągnęło od myślenia o Treshu, chociaż ciągle jestem wyraźnie roztrzęsiona. On mi nigdy nie odpuści, teraz wykorzystuje nasze połączenie by mnie dręczyć. Opieram się o jakąś skałę licząc, że ujrze tutaj coś jeszcze ciekawego.
Koori - 2015-01-20, 14:16

Prócz smoków nie było tu nic. A nie, czekaj, były jeszcze ich ofiary. Jeden z nich zauważył cię i dmuchnął w twoją stronę dymem. Aż nadto wyraźne ostrzeżenie, więc czym prędzej się wyniosłaś, zanosząc się kaszlem. W zalanej jaskini zauważyłaś mniejsze smoki wodne, plujące wrzątkiem, a w wulkanicznej jednego smoka magmowego. Poza tym było tu kilka jednorożców, pegazy, parę kuu, czyli inaczej mówiąc drzewołaków, a takze para feniksów, śpiewających na szczycie wulkanu. W sumie cały magiczny świat zawarty w kilku jaskiniach... Chodząc zauważyłaś również maleńkie cerberki, jakby dopiero wczoraj wydane na świat... HMM
Wydane?
Czyżby o to chodziło z porą Wydawania?

WarMachine - 2015-01-20, 14:20

Może, kto wie, ale te psiaki są urocze. Jeszcze więcej słodkich mordek w jednym ciele czyż nie? Chwilę wszystkiemu się przeglądam. Tutaj są naprawdę interesujące rzeczy...
- Dobra, to co teraz robimy? - zwróciłam się do pokemonow i w sumie nie miałam jako takiego pomysłu na ten dzień.
Wreszcie postanawiam pójść do staruszka, może ma teraz czas porozmawiać. Staje przed drzwiami i pukam.

Koori - 2015-01-20, 14:24

Psiaki uradowane nietypowym towarzystwem, którego nie mogły zobaczyć piszczały tylko cieniutko i żałośnie. Ich mama spojrzała na ciebie i odetchnęła z ulgą. Absol pokiwał głową zadowolony z siebie, bo udało mu sie oblizać jedno ze szczeniąt. Tymczasem Mędrzec chyba spał, bo nie słyszał Twojego pukania. Podszedł do ciebie jeden z drzewołaków i skłonił się z okropnym trzeszczeniem kory
-Witaj, Naznaczona. Mędrzec polecił mi, bym przygotował cię do walki. Zwą mnie Cwen. Czy zechcesz pójść za mną? - zapytał. A co masz kurde innego do roboty? Może być ciekawie...

WarMachine - 2015-01-20, 14:46

Przygotować mnie do walki? A to dopiero! Po chwili kiwnęłam ochoczo głową, lepsze to niż kompletne nudy i plątanie się bez celu po jaskini.
- No dobra - powiedziałam jeszcze tylko i ruszyłam za drzewołakiem
Podrapałam się po głowie i zerknęłam na pokemony. Absol wcześniej mnie rozbawiła, cóż widać lubi szczeniaki, choć w sumie kto by ich nie lubił? Matka na szczęście nie zaatakwoała nas w obronie czy coś, wie kim jestem więc pewnie dlatego mi zaufała. Tymczasem jestem ciekawa treningu.

Koori - 2015-01-20, 14:51

Ruszyłaś za nim i przeszłaś przez maleńkie drzwi w jednej jaskini, których nie zauważyłaś. Po drugiej stronie... była kompletna pustka, nie licząc oczywiście podłogi i ścian. Drzewołak wymruczał coś i ukazała się arena pełna trocin, piachu, błota, kałuż i wszelkich utrudniaczy. Nawet loża dla obserwatorów była
- Pozwól, że najpierw zapytam. Co potrafisz? Walczyłaś już kiedyś? W tym ciele? To ważne, bo to ciało na pewno różni się od tego, które posiadałaś. Inna waga, parametry, procent tkanki mięśniowej, dodatkowe kończyny lub ich brak... - Cwen paplał i paplał, nie zwracając uwagi na twoją zirytowaną minę...

WarMachine - 2015-01-20, 14:56

- Nie walczyłam,jedyne co to używałam mocy leczącej ostatnio - wyjaśniłam krótko. - Z części ciała brakuje mi ogona i skrzydeł, fakt - przyznałam.
Czekałam po tym aż skończy paplać i rozglądałam się w międzyczasie wokoło. Chyba pół godziny już nawija o wszystkim i o niczym... No cóż, czekam wreszcie na jakieś słowa które będą miały jakąś przydatność, ale nie przerwę mu tych jego wywodów, nie spełniony nauczyciel to zły nauczyciel.
- To od czego zaczynamy? - spytałam na koniec.

Koori - 2015-01-20, 15:01

O tak, taki nauczyciel może się na tobie wyżywać. Cwen skinął głową i wyczarował drzewo
- Zaczniemy od podstaw, czyli od techniki użycia miecza. Łap! - rzucił ci ciężki, drewniany miecz, który niezgrabnie złapałaś
- Teraz podejdź do drzewa i zacznij je atakować na moją komendę w takim tempie co ja - rzucił. Potem się zaczęło
- Z lewej! Z prawej! Blok! Z lewej! Z prawej zza głowy! Z lewej z boku! - krzyczał, a ty uderzałaś niezgrabnie. Miecz był ciężki, a poza tym źle wyważony i odskakiwał przy każdym ruchu, przez co twoje ataki były wolniejsze niż jego. Wydawał się tym faktem nieco rozczarowany...

WarMachine - 2015-01-20, 15:04

Ja natomiast byłam też w lekka poirytowana. kiepsko się walczy tym mieczem, skąd wytrzasnęli taki złom? W tym życiu nie ćwiczyłam walki, poza tym w tamtym potrafiłam posługiwać się z mieczem, tylko po prostu nie miałam kłopotów z jego masą, a tutaj przez to musze się uczyć od nowa, to jest najgorsze chyba co mogło mnie spotkać. Staram się jak mogę, ale ten miecz coraz bardziej mnie irytuje... Do tego jestem praktycznie u kresu sił po dłuższym czasie takiego rąbania drzewa.
Koori - 2015-01-20, 15:09

Drzewołak pokręcił głową po jakiejś godzinie. Nadal stał w pozycji bojowej, a ty leżałaś obok pieńka, marząc tylko o tym, żeby te tortury się skończyły
- Wstań, Naznaczona. Musisz ćwiczyć, i to naprawdę długo. Miecz musi być przedłużeniem ręki, nie ciężarem - rzucił, pomagając ci się podnieść. Podarował ci kanapkę... hmm... z liści i kory dębowej na przekąskę i kazał wracać do ćwiczeń. Po kolejnej godzinie miałaś wrażenie, że nie posiadasz już rąk ani noŋ i został bezwładny korpus. Na znak powlokłaś się do stołówki na obiad, ale nie za bardzo miałaś siłę unieść łyżkę z zupą...

WarMachine - 2015-01-20, 15:11

Jestem kompletnie wykończona, siedzę i ledwo się trzymam w stołówce. Trzeba jednak zjeść co by potem nie paść z głodu, poza tym może akurat będzie coś energetycznego do zjedzenia. Podrapałam się po głowie i jadłam z wolna swój posiłek oraz wypiłam hektolitr wody, nawet nie można sobie wyobrazić jak bardzo chce się pić po takim intensywnym ćwiczeniu. Ale cóż, wszystko ma swój określony cel i muszę trenować by móc sobie kiedyś poradzić z obroną na powierzchni.
Koori - 2015-01-20, 15:15

Ano dokładnie. Potem było jeszcze ciekawiej - zostałaś wezwana na naradę stworzeń magicznych po południu, która ciągnęła się godzinami przez jednego trolla, u którego wymówienie wyrazy "ja" trwało dwadzieścia sekund. No cóż. Wieczorem miałaś jeszcze jedną "potyczkę" z drzewem, tym razem krótszą, a potem czas wolny. Zauważyłaś, że nie tylko Twoje pokemony się przypatrują. Połowa znudzonego towarzystwa to robiła. Oczywiście nie było tu ani jednego smoka - mimo, iż mogłyby wlecieć tu górą, nie chciały zaszczycać was swoim wyglądem...
WarMachine - 2015-01-20, 15:19

No tak, smoki mogą być też z lekka nadęte... Podrapałam się po głowie i spojrzałam na swoje stworki.
- Tsa wiem, chyba troszkę tu poślęczę na tym trenowaniu - powiedziałam i podeszłam je pogłaskać.
Po tym ruszyłam do pokoju, gdzie zrobiłam najazd na łazienkę, czyli jakaś godzina moczenia się i przy okazji wzięłam coś słodkiego z swojego barku do podjedzenia. Oo tak, tego mi było trzeba po tym mordowaniu się z mieczem. W sumie jak się przyzwyczaić to złe wyważenie nie zrobi wiele, trzeba po prostu inaczej się do niego ustawiać, tak myślę...

Koori - 2015-01-20, 15:25

Myślenie nie jest dla wojaków, jak powiadają. Ale może z czasem dostaniesz prawdziwy miecz, a nie to drewniane żelastwo. W każdym razie zjadłaś sobie coś słodkiego i ruszyłaś się wykąpać. Zamiast mydła zauważyłaś dziwny kamień leżący w mydelniczce. Ki diabeł?
Okazuje się jednak, iż ten kamień... się pieni. Jak mydło. Taki bajer.
Po umyciu się i wysuszeniu włosów pomarszczona jak rodzynek wpadłaś do łóżka, w którym pozostałaś. Tym razem bez koszmarów.
Obudziło cię piszczenie w trąbkę tuż pod drzwiami. Absol zerwała się i uderzyła w drzwi Razor Wind, co jednak nie przeszkodziło muzykowi dalej grać. O matko, ten to ma talent...

WarMachine - 2015-01-20, 15:27

Tak więc oto obudzili nas znowu niezbyt przyjemnie. Zamarudziłam, po czym wstałam i w piżamie doczłapałam do drzwi by je otworzyć.
- Co się stało? - wychyliłam się tylko niezbyt pewnie i się rozejrzałam.
Przynajmniej ten demon mi się nie śnił... brr... Ziewnęłam znowu i chyba czas będzie się przebierać bo coś czuję, że nie dadzą mi już tego dnia pospać... Ale zawsze przynajmniej nie obudzili nas w nocy.

Koori - 2015-01-20, 15:32

Tyle dobrego. Za drzwiami stał Cwen uśmiechając się
- Pora na dalszy trening. Chyba damy na razie spokój z mieczem. Chodź! - rzucił i ruszył raźno w kierunku drzwi do sali treningowej. Mimowolnie jęknęłaś. No tak, po co dać się komuś wyspać, lepiej zrywać go z łóżka przed śniadaniem i męczyć jakimiś durnymi zadaniami, którym i tak nie podoła. Psia mać by to... W każdym razie po wejściu zauważyłaś nadal te dwa drzewa
- Dziś poćwiczymy z łukiem - oznajmił radośnie Cwen, podając ci długi łuk. Przez jakiś czas tłumaczył ci, jak to się zakłada cięciwę, jak trzymać strzałę i tak dalej, a następnie sam wystrzelił kilka strzał ze zdumiewającą prędkością. Twoja kolej. Ale zaraz! Najpierw dostałaś jeszcze specjalny kawałek skóry na przedramię, by odskakująca cięciwa nie zrobiła ci krzywdy

WarMachine - 2015-01-20, 15:36

O jejku... Spojrzałam na początku zdziwiona na kawałek skóry. w poprzednim życiu nie musiałam się tym przejmować z wiadomości twardości mojej skóry, ale tutaj... No cóż... Po chwili posługując się jego wskazówkami wzięłam strzałę, naciągnęłam cięciwę i... wystrzeliłam. Kurcze jak ja dawno nie używałam żadnej broni, aż sama jestem zła na siebie że teraz mi idzie tak cienko ale od czego mam swoją upartość? Staram się trafić do celu cały czas, często się wracam po strzały ale co mi tam, mały bieg dla kondycji tam i z powrotem, czasem biegi w inne miejsca jak się już naprawdę kiepsko wyceluje...
Koori - 2015-01-20, 15:40

Cóż... celowanie też nie było twoją mocną stroną. To znaczy tak, trafiałaś... ale nie w ten pieniek, który sobie wybrałaś na cel, tylko w ten drugi. Cwen śmiał się i płakał naprzemiennie, nie wiedząc co ma z tobą zrobić. Po kilkunastu minutach podszedł do ciebie i starał się nauczyć trafiania w cel, ale... było ciężko. Naprawdę było ciężko. Jednak tuż przed obiadem udało ci się trafił w korę. Mało brakowało, a jednak się udało, jak to mówią. Cwen kiwnął głową
- O wiele lepiej niż z mieczem - rzucił zadowolony i pozwolił ci wyjść na obiad.

WarMachine - 2015-01-20, 15:43

- Tsa... - mruknęłam tylko.
Cóż, gdyby zaczął od nauki zaklęć bitewnych czy czegoś w tym rodzaju to wtedy bym mogła faktycznie się zaangażować. Ruszyłam wkrótce na obiad i najadłam się przy okazji za śniadanie. Póki co naprawdę straszne nudy, mam nadzieję dalsze treningi pójdą lepiej... I mam nadzieję że nie robią takich narad jak wczoraj zbyt często... Bo naprawdę, tamto to była przesada... Podrapałam się po głowie i chwilę siedziałam w stołówce, po czym ruszyłam już na dalszy trening.

Koori - 2015-01-20, 15:48

Gdy wróciłaś do sali, drzewołaka już nie było, za to w baseniku siedział... wodny smok. Wokół niego pluskały się Goldeen oraz jeden Gyarados, które chyba trzymał w charakterze zwierzaczków
- Naznaczona. Spóźniłaś się - prychnął smok, wypluwając kłęby pary
- Wiesz w ogóle, czemu tu jestem? - zapytał znużony, gładząc Gyaradosa, który zwinął się w kłębek i zaczął kwilić cichutko. Godleen wytworzyły bąbelki, które miały niby być piękne... ale w tym pomieszczeniu wszystko wydawało się być ponure i jakieś takie szare. No cóż, niewiele tu światła w tym momencie. Czy smok bał się tego, że wyschnie?

WarMachine - 2015-01-20, 15:52

- Przepraszam, nie miałam okazji zjeść śniadania dlatego zeszło mi dłużej - powiedziałam tylko do smoka i popatrzyłam się jak traktuje sobie Gyaradosa jako zwierzątko.
No nieźle...
- Mam teraz trenować pod twoimi instrukcjami? - spytałam się tylko smoka.
Przydałoby się tutaj dać trochę ognia, ciepłego milusiego ognia... Ale widać smok nie za bardzo gustuje w jasnościach, dlatego się nawet nie odzywałam na ten temat.

Koori - 2015-01-20, 15:56

- Tym razem puszczę to płazem, ale chociaż udawaj, że ci zależy - poprosił smok, a potem skinął głową
- Tak, jestem tu po to, by nauczyć cię nieco o magii wody. Jak wiesz, każdy smok zionie. Ale nie każdy ogniem. Jedne zioną samym trującym gazem, inne wypluwają z pyska plazmę, a jeszcze inne zioną dźwiękiem. Ja pluję wrzątkiem. Każdy z tych smoków kiedyś będzie cię uczył. Dziś niestety moja kolej - mruknął
- Zacznijmy od podstaw. Mam szczerą nadzieję że wiesz, z czego składa się woda?

WarMachine - 2015-01-20, 16:03

- Akurat nie wiedziałam, że będę miała lekcje z tobą, przepraszam - powiedziałam.
Na jego stwierdzenie "niestety" tylko nadęłam policzki. No ładnie...
- No wiem, wzór chemiczny to H2O, z kolei wiązania... - i tutaj zaczęła się moja fizykochemiczna paplanina.
Cóż akurat taką wiedze to mi kiedyś tłukli niesamowicie do głowy, najlepiej posługiwać się magią wiedząc, jak to działa w środowisku.

Koori - 2015-01-20, 16:09

- Dobra, dobra - przerwał ci w połowie zdania, machając płetwami zastępującymi mu skrzydła
- Teraz może obgadajmy, jak to działa w praktyce. Nie wiem, jak było u was, ale tu, żeby stworzyć wodę, trzeba połączyć ze sobą jej składniki w idealnych proporcjach i to na stałe. Woda taka nie znika. Podgrzać ją do wrzątku to trudniejsza sprawa, ale to przedyskutujesz z Salemem jutro. No, na co czekasz? Jazda mi tu tworzyć wodę - prychnął. Zauważyłaś, że Gyarados wpatruje się w ciebie nieco... głodnym wzrokiem? Może lepiej się streszczać.

WarMachine - 2015-01-20, 16:16

Tak wiec oto czas jest na to by się skupić kompletnie na trenowaniu, no ładnie, wodór i tlen w idealnych proporcjach, to jest dwa mole wodoru na jeden mol tlenu, czyli wyjdzie mi na jeden mol cząsteczki wody 18 gramów... Tak więc sucho sobie w myślach ustalam proporcje i po chwili staram się stworzyć wodę, też mi coś... Ja wolę ogień! Więc dlaczego mi walnęli wodę jako pierwszą? A zresztą... Staram się skupić na tym co własnie robię.
Koori - 2015-01-21, 14:37

Jak na razie udało ci się tylko spocić. No, ale to też jest jakieś tam stworzenie wody prawda? Zawsze co. Smok westchnął
- Nie sądziłem, że uda ci się za pierwszym razem. No, spróbuj ponownie - rzucił. Gyarados przyglądał się dalej, gotów w każdej chwili na rozkaz swego pana usmażyć się, a następnie spałaszować. Złączyłaś ręce ponownie. Skupiłaś się ponownie... i tak! Z rąk pociekło ci nieco wody. Smok skinął łbem
- Dobrze. Więcej. Nie bój się. Nie staraj się ograniczać mocy. Niech ona z ciebie wypłynie, niczym rzeka ze źródła. Dalej, dziecko - rzucił nieco łagodniej niż zwykle. Potem pokręcił łbem
- My, smoki, nie wierzyliśmy w legendę. Większość dalej w nią nie wierzy. Ale kto wie, kto wie, może ci się powiedzie - rzucił w zadymie, chlapiąc wodą

WarMachine - 2015-01-21, 15:04

- Tak szczerze ja tym bardziej nie wiem, ale... zawsze warto spróbować podołać sprawie - powiedziałam do smoka.
Tak więc oto żadnych ograniczeń co? Pozwoliłam mocy by sobie swobodnie wypłynęła ze mnie w takich ilościach jakich tylko chce, a przeznaczyłam ją wtedy na stworzenie wody. Nie ma co, ciekawie się zapowiada i przynajmniej cokolwiek mi wyszło, ale to jest po prostu znak by próbować dalej! Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie i próbowałam dalej, w sumie chyba tamten smok nie był do końca przekonany na początku więc czas by uwierzył.

Koori - 2015-01-21, 15:11

Więc tak... Z Twoich rąk popłynął strumień wody, który... wyrzucił smoka z baseniku. Gyaradosa zresztą też. Smoczy pokemon Hydro Pompą wrzucił smoka z powrotem, ale jego "pompa" wyglądała jak sikający ptaszek przy twoim strumieniu. W chwilę potem byliście już po szyję w wodzie. No, ty byłaś. Smok roześmiał się
- Całkiem nieźle - zauważył -Zważywszy na to, że mogłaś mnie zabić. A teraz nauczysz się oddychać pod wodą, skoro jej tu tyle mamy - rzucił, ale na szczęście dla ciebie zabrzmiał dzwon na kolację. Smok nieco zawiedziony wypuścił cię
- Następnym razem - rzucił i tunelem w swoim basenie popłynął coś zjeść. Byłaś cała przemoczona, kapało z ciebie jak z niedokręconego kranu... i byłaś głodna jak rekin.

WarMachine - 2015-01-21, 15:14

- No co, trzeba było mi nie dawać aż tak rozległej wskazówki - zauważyłam tylko, patrząc się na smoka.
Ale sama byłam pod wrażeniem tego co teraz dokonałam, nie spodziewałam się, ze będę w stanie tyle zrobić... Wreszcie czmychnęłam na obiad. Byłam tak głodna, że w sumie wchłonęłam zastraszającą porcję jedzenia. Pokemony też porządnie w sumie dostały. Nie ma co, byłam zachwycona. Potem ciekawe z kim będę miała trening...

Koori - 2015-01-22, 08:30

Podczas obiadu zauważyłaś błąkające się bez celu zwierzę, rozglądające się z przerażeniem w ślepiach. Był to najwyraźniej jeszcze szczeniaczek, ale... na pewno nie magiczny. No, nie w taki sposób, jak cała reszta. Bardziej w sposób Absola... lub coś tak. Zwierzę spojrzało na was wielkimi ślepiami. Teraz dopiero zauważyłaś, że to lwiątko, nie szczeniaczek
-Szinkś? - zapytał, patrząc na Absol, która pokiwała głową i zrobiła zapraszający ruch łapą. Pokemon podszedł do was. Zauważyłaś, że futerko ma całe mokre i drży z zimna. Biedne zwierzę... Absol podzieliła się z nim swoją porcją jedzenia, a Ponyta chuchała na niego, pragnąc go rozgrzać. Awww, jakie to urocze.

WarMachine - 2015-01-22, 09:42

Spojrzałam zdziwiona na owe stworzenie.
- Cześć, mały - powiedziałam i przykucnęłam przy stworku by zobaczyć, czy czasem nie jest ranny.
Sprawdziłam go jeszcze pokedexem. To dość smutne, co mu się przydarzyło? Rozejrzałam się wokół. Pewnie będzie czas na dalszy trening... Westchnęłam i wreszcie wstałam.
- Mały, chcesz to chodz z nami - powiedziałam do stworzenia i ruszyłam do sali treningowej.

Koori - 2015-01-24, 14:09

Pokemon nie był ranny i uśmiechnął do się do ciebie, gdy zaczęłaś go oglądać. Potem spojrzał na Ponytę i zaczął coś tam gadać po swojemu. Źrebię tylko parsknęło.
Po chwili ruszyliście już w czwórkę, bo mały Shinx szedł za wami niczym potulny kociak, prawie przytulony do łapy Absol. Ta też trzymała się blisko niego i pokazywała kły, gdy tylko przechodził obok was ktoś inny.
Dotarłszy do sali treningowej zauważyłaś dym unoszący się z pyska potężnego smoka, większego nawet niż Hydreigon, stojący opok niego w bojowej pozie. Smok spojrzał na ciebie z góry
- A więc to Ty jesteś Naznaczona. No dobrze. Jak widzę, te pokemony są twymi towarzyszami? - zapytał, wskazując pazurem warczącą Absol, zaaferowanego Shinxa i trzęsącą się Ponytę.


Shinx
Imię: -
Poziom: 12
Typ:
Ewolucja: Shinx->(15)Luxio->(30)Luxray
Ataki: Tackle, Leer, Charge, Baby-Doll Eyes,
Charakter i historia: Shinx został znaleziony przez Nadię w Podziemiu podczas błąkania się. Jest odważny i ciekawski. Za swą zastępczą matkę uznał Absol i nie ma zamiaru się od niej odczepić
Umiejętność: Intimidate - Atak wroga zostaje obniżony o 1 na początku walki
Trzyma: -

WarMachine - 2015-01-24, 14:13

Pokiwałam głową na słowa smoka.
- Tak, a więc... co będę trenować z tobą? - spytałam się bestii.
Jest dość spory i to jest już inny smok, czyli szkolenie u tamtego mam póki co zakończone. Po takim pokazie.. .Na pewno musi coś dla mnie wymyślić... Tak mi przynajmniej się wydaje. tak więc staję gotowa do działania i ciekawa co też może tym razem mnie spotkać. Treningi nie są aż tak złe jak popatrzeć no i mam przynajmniej zajęcie, bo jest tutaj dość nudno.

Koori - 2015-01-27, 10:37

Absol i reszta ferajny wycofały się na trybuny, jakby przeczuwając, co zrobi smok. Ten nabrał powietrza i wraz ze swym towarzyszem plunęli ogniem w twoją stronę. Płomienie minęły cię dosłownie o włos, ale ty zauważyłaś jakby coś w rodzaju szklanej otoczki, która cię otoczyła, gdy smok plunął ogniem. Potem opadła i ze zdumieniem zauważyłaś, że to była... woda. Tak, instynktownie, nie wiedząc o tym stworzyłaś wodną tarczę, osłaniającą cię przed smoczym ogniem... Smok spojrzał na ciebie, uśmiechając się.
- Całkiem nieźle opanowałaś wodę, Naznaczona. A czy jesteś gotowa się poparzyć? - zapytał - Przy okazji... zwą mnie Nerret - oznajmił, bawiąc się jednym z wąsów. Kolce na grzbiecie nastroszyły mu się z podekscytowania
- Na początek. Czym jest ogień i czym się żywi? - zapytał. Znowu teoria...

WarMachine - 2015-01-27, 10:43

- Jest to energia wydzielana w reakcji chemicznej, głównie potrzymywana przez tlen - wyjaśniłam krótko, ale w razie czego mogę powiedzieć więcej. - No i w czasie treningów zdarza się to i owo, więc tak - stwierdziłam krótko.
Wygląda na to, że jest do wszystkiego pozytywniej nastawiony niż poprzedni smok, co mnie w głębi duszy uspokoiło. Byłam do tego uradowana, że tak po prostu użyłam wody by się obronić przed płomieniami! To było świetne! Czekam teraz na polecenia smoka.

Koori - 2015-01-27, 10:49

- Podtrzymywana przez tlen reakcja chemiczna. No, niech ci będzie, chociaż my, smoki, używamy innych nazw. W każdym razie wiesz o co chodzi. A czy ty potrafisz stworzyć ogień? Nie rozpalić tymi waszymi ludzkimi wynalazkami, ale prawdziwie stworzyć, tak jak robią to smoki? - zapytał, patrząc wyczekująco. Chyba spodziewał się, że teraz ty pluniesz w niego ogniem. Chociaż, czemu nie, możesz popróbować, prawda? Co najwyżej się poparzysz... No, do roboty, niedługo będziesz pełnoprawnym avatarem. No, w każdym razie opanujesz żywioły. Jak avatar. Ale nim nie będziesz.
WarMachine - 2015-01-27, 10:53

- Tak szczerze to nie wiem - powiedziałam krótko, ale po momencie zabrałam się za próby.
Cóż, jak smok czyli co, mam nim dmuchnąć? Zaczynam myśleć. Tlen bezpośrednio się nie spala, ale przy użyciu mocy da się to zrobić, trzeba ją jedynie skupić w płucach... Tylko musze to wyczuć, dopiero potem ewentualnie dmuchnąć ogniem. Staram się uzyskać tą wysoką temperaturę, jednocześnie chroniąc swoje gardło i płuca, własna moc nie może mi zaszkodzić.

Koori - 2015-01-27, 10:58

Ano jednak może. Patrz, niespodzianka! Chcąc dmuchnąć ogniem, chroniłaś się od ognia. Zapomniałaś jednak o dymie, który zaatakował twoje płuca. W efekcie zamiast plunąć pióropuszem wspaniałego ognia... wykaszlałaś nieco dymu i parę płomyków. Hydreigon zaśmiał się. Nerret pacnął go wielką łapą
- Jeszcze raz. Dym wydmuchujesz nosem, ogień ustami. Potem zajmiemy się trudniejszym zagadnieniem. Nie martw się, byłbym bardzo zdziwiony, gdyby udało ci się za pierwszym razem - rzucił Nerret, machając swoim długim ogonem

WarMachine - 2015-01-27, 11:03

A więc przez chwilę siedziałam i wykaszliwałam dym, a po tym wreszcie wstałam. A więc dym kierować do nosa, w sumie logiczne, kiedyś nie miałam tego problemu bo nie miałam ust ani nosa, po prostu skupiałam przed sobą moc. Wreszcie zbieram się na głęboki wdech i po chwili staram się dmuchnąć płomieniami na tyle ile mogę. Nos też chronie... Przed zapachem dymu, jest naprawdę bardzo mało gorszych rzeczy. Wiadomo też, siła ognia zależy zwłaszcza od tego ile jest się w stanie utrzymać go w ryzach.
Koori - 2015-01-27, 11:07

No i przedawkowałaś. Twój ogień trafił smoka, który najpierw się uśmiechnął, potem wrzasnął i odskoczył, machając skrzydłami, by rozwiać twój płomień, którego nie mogłaś zatrzymać. Ponyta podbiegła do ciebie i kopnęła cię w zadek. Dopiero to powstrzymało cię przed spaleniem smoka
- A ja myślałem, że smoki SĄ ognioodporne - mruknął niezadowolony Nerret, masując się łapą po poparzonym boku
- No dobra, teraz spróbuj utworzyć małą kulkę między palcami. Małą! I utrzymaj ją tam tak długo jak tylko możesz - kolejne polecenia...

WarMachine - 2015-01-27, 11:12

Jeszcze na koniec odkaszlnęłam kółko z dymu. Podeszłam szybko do smoka.
- Wylecze to szybko - powiedziałam tylko do niego i zabrałam się za likwidowanie oparzeń. - Przepraszam, przesadziłam, znowu - bąknęłam i jak tylko wszystko było wyleczone to mogłam z czystym sumieniem dalej ćwiczyć.
Utworzyłam między palcami małą kulkę, nic nie zmieniałam ani nie dodawałam, po prostu starałam się utrzymać by płonęła tak jak teraz...

Koori - 2015-01-27, 11:18

No i mała kulka ognia tak sobie płonęła, aż nagle zgasła. Rozpaliłaś ją znowu - i znowu zgasła, jakby ktoś ją zdmuchnął. Obejrzałaś się, ale za tobą nikogo nie było. Dziwne. Rozpaliłaś trzecią kulkę... i zniknęła. Absol dusiła się ze śmiechu na trybunach, a ty usłyszałaś chichotanie gdzieś... nie wiadomo gdzie. Nerret ryknął
- Spokój mi tam, Haunter! Wypad stąd! - przed tobą pokazał się nagle pokemon duch, który ze spuszczoną głową wyfrunął przez ścianę. No cóż...
Tym razem utrzymałaś kulkę dużo dłużej i udało ci się nawet zrobić z niej miniaturowego smoka... tak po prostu, bo o nim pomyślałaś. Smok ryczał. To zmaczy ten z ognia. Całkiem ładna płomienna figurka. Nerret skinął głową, a ty poczułaś zmęczenie. Używanie mocy wymaga... no, mocy. A tego twoje ciało nie ma za dużo, nie oszukujmy się...

WarMachine - 2015-01-27, 11:23

A więc to była sprawka tego ducha... I jasne. Wreszcie poczułam jak opuszczają mnie siły i przestałam tworzyć ogień.
- Już zaczynają mi się kończyć siły na to - powiedziałam krótko do Nereta.
Miałam tylko nadzieję, że się zgodzi bym już mogła ruszyć na kolacje, bo co jak co ale przy okazji spaliło się i trochę kalorii. Jestem jednak bardzo zadowolona, mnóstwo się nauczyłam w tak krótkim czasie. Poza tym pamiętam sporo z poprzedniego życia.

Koori - 2015-01-27, 11:28

- No dobrze. To jeszcze zrób dwa okrążenia wokół trybun i możesz iść - rzucił smok i poleciał wysoko do góry, tak, gdzie były ich przejścia. Hydreigon zaryczał, lecąc za nim. W końcu mogłaś nieco odpocząć... a nie, dwa okrążenia. Wszystkie trzy pokemony biegły wraz z tobą, dodając ci otuchy, sił i śmiejąc się razem z tobą. W połowie drugiego okrążenia wypadł ci pokeball. Shinx spojrzał na niego, a potem na ciebie, jakby pytał "co to"? Absol skamieniała, a Ponyta parsknęła cicho. Obie wpatrywały się w napięciu na ciebie i lwiątko...
WarMachine - 2015-01-27, 11:33

No tak, pokemony tutaj nie są w czymś takim trzymane to nie wiedzą. A Absol źle kojarzy owe kulki.
- No cóż, to jest pokeball, w takich kulkach trenerzy przechowują pokemony z ich zespołu - wyjaśniłam krótko małemu, po czym podeszlam do kulki by ją podnieść i schować.
- Dobrze, dokończmy to bo jestem juz głodna - powiedziałam tylko i ruszyła dalej z moją kompanią.
A w brzuchu już mi porządnie burczy.

Koori - 2015-01-27, 11:38

-sińkś - odparło lwiątko radośnie. Powąchało kulkę, potem twoją dłoń i dało ci schować kulkę. Potem zjedliście i razem z powiększoną o lwa kompanię wróciliście sobie zadowoleni do twojego pokoju. Shinx wpakował się do Twojego łóżka, mrucząc rozkosznie. Absol spojrzała na niego rozbawiona i wskoczyła z drugiej strony. Na razie zostało trochę miejsca dla ciebie, ale co będzie, jak Shinx podrośnie? W ogóle to chcesz go zatrzymać? Wygląda na to, że nie ma trenera. W Podziemiu jesteś jedynym trenerem. W Nadziemiu jest ich mnóstwo... Tu są tylko zwierzątkami domowymi... No i pomocnikami, obrońcami i przyjaciółmi...
WarMachine - 2015-01-27, 11:44

No i to mi się w tym miejscu bardzo podoba, przytuliłam do siebie obydwa pokemony.
- No kochani, dobranoc - powiedziałam zadowolona do pokemonów i zamknęłam oczy.
W sumie ciekawe co by było jakbym miała okazję spytać się Tresha po co mu jestem i dlaczego zawarł tą umowę nim w ogóle się urodziłam, ehh... Staram się jakoś od tego odsunąć, lepiej nie martwić się na zapas o to wszystko...

Koori - 2015-01-27, 13:39

*wzdycha* Tobie to dać ukryte pytanie, nie ma co. Zignorowałaś je pięknie:D
-------------------------------
Shinx zamruczał zadowolony, a Absol liznęła cię swoim wielkim jęzorem przez głowę.
Obudziłaś się z samego rana, gdy kłopotliwy-jeszcze-nie-twój młody lew miauczał ci nad uchem, bo był głodny. Ponyta skubała już trawkę w jednej z jaskiń, a Absol poszła zapolować na jakiegoś ptaka czy coś. Tylko młode lwiątko nie umiało jeszcze samo zdobyć pożywienia. No cóż... biedactwo. A teraz ty musisz je nakarmić! No i iść szkolić się w łucznictwie! Hurra...

WarMachine - 2015-01-27, 14:05

Tak więc ruszyłam na śniadanie razem z moim Shinxem.
- Zaraz coś dostaniesz - powiedziałam do stworka pieszczotliwie i w stołówce nabrałam dużą porcję i jakiś kawałek mięsa, szynki, cokolwiek dla małego i mu to dałam.
No i coraz bardziej myślę nad tym czy go spytać czy chciałby być w zespole... Przynajmniej by nikt inny nie mógł go złapać jakbym kiedyś wyszła na powierzchnię... Sama zabieram się za swoją porcję, po czym ruszam już na trening...

Koori - 2015-01-27, 14:10

Lwiątko zeżarło mięsko bardzo szybko i zadowolone potruchtało za tobą gdy i ty już zjadłaś. Cwen dał ci łuk i bez słowa pokazał ruszające się cele. Co? Wczoraj ledwo trafiałaś w nieruchome! Na domiar złego między celami biegały sobie szczurki, kotki i pieski.
- To po to, żebyś nauczyła się wybierać odpowiednie cele, gdy dwie armie ze sobą walczą. Nie chcemy przecież, żebyś skrzywdziła kogoś ze swoich, prawda? - zapytał, pokazując ci jak to ma wyglądać. Po wszystkim cele były podziurawione, a zwierzątka nietknięte...

WarMachine - 2015-01-27, 14:17

Odetchnęłam z ulgą, że cele były wszystkie trafione. Po tym już odłożyłam łub i spojrzałam na Shinxa. Wyjęłam pokeball z kieszeni.
- No malutki, jest taka sprawa... Dużo z nami chodzisz... Moze dałbyś się złapać do pokeballa? Wtedy nikt inny nie mógłby cię pochwycić do swojego - wyjaśniłam krótko pokemonowi i czekałam na jego reakcję.
Równie dobrze może się wystraszyć i chcieć uciec. Ale ogólnie jestem dobrej myśli i wojna... Nie widzi mi się takie coś, moi rodzice zawsze starali się unikać.

Koori - 2015-01-27, 14:28

Nie zawsze da się wszystkiego uniknąć, czasami trzeba spojrzeć wojnie w brzydki pysk... Shinx spojrzał na ciebie zdziwiony, ale po chwili jego nosek dotknął kulki. Czekałaś i czekałaś. Nie usłyszałaś "ding". Shinx wyskoczył z pokeballa... a potem wskoczył do niego jeszcze raz. I tak się bawił. Absol w końcu straciła cierpliwość i obsztorcowała swojego "synka", a ten potulnie wszedł do balla i już nie wychodził.
DING!
Shinx jest już twój... W każdym razie czas na obiad. To, że nikogo nie postrzeliłaś(cudem chyba) nie oznacza, że nie musisz jeść...

WarMachine - 2015-01-27, 14:31

Po tym wypuściłam Shinxa z pokeballa i wzięłam go sobie na ręce.
- No to witamy w zespole zbóju - powiedziałam rozbawiona do małego i ruszyłam z kompanią coś zjeść.
I jak zwykle jem za przynajmniej dwie osoby, czy to jest normalne? W sumie przy takich treningach...
Jak tylko zjadłam to ruszyłam na kolejny trening, ciekawe co mamy w takim razie na teraz. Może znowu miecz? Albo coś? Grunt by nie wykończyło mnie do reszty i by było fajne... Czyli na pewno nie źle wyważony miecz...

Koori - 2015-01-27, 14:36

-szinkś! - odparł zadowolony pokemon, oblizując cię po twarzy. Reszta zjadła razem z tobą i spokojnie mogłaś przejść do dalszych treningów. Weszłaś do jaskini...
A tam Tresh, uśmiechając się perfidnie stoi z ciężkim mieczem u boku i drugim, który rzuca ci pod nogi. O co tu chodzi? Machinalnie podniosłaś swoją broń. Tym razem była prawdziwa, piękna, i idealnie wyważona, tak, że prawie nie czułaś jej ciężaru
- No no no, moja przyszła niewolnica uciekła ode mnie, żeby namieszać w głowie Podziemiu... Wstydziłabyś się - rzucił, nadal na ciebie patrząc. Za nim machał skrzydłami Talonflame...

WarMachine - 2015-01-27, 14:39

Szczęka mi opadła... Nie to niemożliwe, było mówione, że Tresh nie będzie w stanie tutaj wejść a więc... Ktoś przybrał jego wygląd, ale po kiego grzyba? I powinnam chyba to czuć, że to jest Tresh i ciągnie mnie umowa, prawda? Mimo wszystko niezbyt pewnie biorę miecz i patrzę się na postać, stając w pozycji obronnej. Nie ma co, potrafią mnie tutaj zestresować, a ja czekam na pierwszy atak "demona". Kto wie o co mogło chodzić z takim treningiem?
Koori - 2015-01-27, 14:49

W chwilę po tym jakże rozległym dylemacie myślowym poczułaś, że coś cię pcha w kierunku Tresha, a za nim jednego ze smoków. No tak, smoki potrafią używać jednej z najpotężniejszej magii... ale żeby smok cię zdradził? Trochę niemożliwe... a jednak. Absol zawarczała na Talonflame'a, który tylko zaskrzeczał z politowaniem. Ognisty pokemon użył Flamethrower i utworzył okrągłą arenę, poza którą się wycofał. W miejscu Tresha na chwilę mignęła ci Cwen
- To taka realistyczna pokazówka. Miecze nie zrobią nam krzywdy, ale linie pokażą, gdzie się trafiło. Musi to wyglądać jak prawdziwa walka, ale nie może nią być... boby któreś z nas zginęło. Zaczynaj - rzucił Cwen, znów przybierając postać Tresha.

WarMachine - 2015-01-27, 14:52

A więc wszystko jasne...
- R-rozumiem - powiedziałam tylko ciągle w lekkim szoku i po chwili chwyciłam miecz już pewnie, po czym ruszyłam od razu do ataku, wyprowadzając cięcie w bok, jednak byłam wtedy gotowa uskoczyć i szybko przedostać się na plecy przeciwnika, Cwen pewnie zdąży to przyblokować ale szybko wtedy się skłoniłam i szybko przesunęłam ostrzem w dół by znowu zaatakować go od tej strony. Może podziała, moze nie...

Koori - 2015-01-27, 15:02

No cóż... na kilka trafień(Twoich) było kilkanaście Cwen, dokładnie w to samo miejsce, co zaobserwowałaś potem po liniach na ubraniu.
- W normalnym starciu już byś nie żyła, postaraj się trochę! - zagrzmiał łudzący głos Tresha. Zwiększyłaś obroty. Mimo, że nie czułaś ciężaru miecza, ten był dość ciężki. Szybko się męczyłaś, jednak nie tak szybko jak kiedyś. Gdy miecz zbliżał się do twojej głowy, odruchowo użyłaś wodnej tarczy, na której zatrzymał się miecz. Na ułamek sekundy zobaczyłaś aprobatę na twarzy Tresha, która szybko zmieniła się we wściekłość z nieudanego ataku.

WarMachine - 2015-01-27, 15:06

- Tak wiem! - powiedziałam tylko.
Starałam się z całych sił i mimo iż zaczynało mi brakować sił to jednak się rozgrzewałam, zaczęłam atakować czym zażarciej, czym zacieklej i wyobrażałam sobie, że naprawdę walczę z Treshem, o to by mnie nie dorwał... To była dla mnie w sumie bardzo dobra motywacja, nie ma co. Siekłam ile mogłam, uderzając mieczem jak tylko zobaczyłam, że Tresh sie odsłaniał i używałam też wody by nieco zdestabilizować jego ostrze jak atakował.

Koori - 2015-01-27, 15:11

Po kilkunastu minutach walka była już bardzo wyrównana. Cwen musiała utrzymywać zaklęcie kameleona, a ty wodne ataki, więc... nie było tak źle. Po jakimś czasie do walki włączył się Talonflame, ale Absol skutecznie go powstrzymywała przed wściekłym rzuceniem się na ciebie. Shinx też robił co mógł, a jego Spark było całkiem... interesujące, zwłaszcza, że trafiło w twój wodny bicz, który trafił w Cwen... cóż. Gdy drzewołak doszedł do siebie pokiwał energicznie głową
- Całkiem nieźle, gratuluję. Na Tresha może nie wystarczy, ale da ci czas do ucieczki - rzucił i po prostu wyszedł. Co teraz?

WarMachine - 2015-01-27, 15:17

Tak więc wszystko wygląda już na zakończone.
- Rozumiem - pokiwałam energicznie, głową, po czym ruszyłam na kolację.
Zanosi się na to, że jutro może będzie coś nowego, albo może i nie? koro uznał, że starczy mi to na ucieczkę? W sumie fajnie by było, bo owe treningi są dość dręczące... Ale to przecież po to bym dała sobie w razie czego radę... Po jedzeniu padam na łóżko jak trup.

Koori - 2015-02-02, 14:54

Obudziłaś się z samego rana, dręczona dziwnym poczuciem, że nie jesteś tam, gdzie potrzeba. No tak, przyciąganie coraz silniej dawało o sobie znać. Wyruszyłaś jednak na śniadanie wraz ze swymi towarzyszami, czyli Absol, Ponytą i Shinxem-urwisem, który już od rana nie dawał ci żyć. Absol przyglądała się temu z rozczuleniem. No tak, teraz to ona ma się kim opiekować.
Podczas jedzenia więź stała się tak silna, że czułaś sensacje żołądkowe na samą myśl o Treshu. Zamiast iść do sali treningowej, twoje nogi poniosły się pod pokój Mędrca. Stanęłaś za drzwiami, niezdolna do ruchu... i coś usłyszałaś
- im dłużej to trwa, tym silniejszy jest Tresh. Dobrze wiesz, czemu ją chciał - rzucił ktoś, prawie warcząc
- Wiem. Ale ona jeszcze nie jest gotowa, by się z nim zmierzyć - odparł Mędrzec
-Więc musi go poślubić. Wtedy jego moc będzie stopniowo opadać, wchłaniana przez jej ciało. A i ona będzie miała większą szansę zwyciężyć, jeżeli weźmie go z zaskoczenia - prawie krzyknął ten pierwszy.
A potem... cisza. I nagle
- Wejdź, Nadio! - usłyszałaś

WarMachine - 2015-02-02, 15:00

Że co?! Że co oni mówią? Nie ogarniam tego praktycznie. To przez to czuje coraz większą siłę owej umowy? I okazało się w pewnej chwili, że mnie zauważyli. A niech to! Po chwili wchodzę i staje przed nimi. Udaje, że nic nie usłyszałam.
- Akurat tędy przechodziłam, coś się stało? - używam mojego aktorstwa by jakoś ukryć się z tym, że wiem o czym mówili.
Jak ta umowa ciągle będzie tak oddziaływać to w sumie nie będę miała szczególnego wyboru...

Koori - 2015-02-02, 15:12

Mędrzec spojrzał na ciebie z dziwnym uśmiechem
- Masz nas za głupców, Naznaczona? Słyszeliśmy twoje kroki. Nieważne. Wiem, że doskonale słyszałaś rozmowę. Co ty o tym sądzisz? - zapytał, a ciebie zatkało. Po raz pierwszy od bardzo dawna ktoś zamiast wydać ci rozkaz zapytał cię o zdanie. Niesamowite! Absol spojrzała na niego, również zdziwiona, a ty za Mędrcem zobaczyłaś... jego.

Wyglądał bardzo dostojnie... i to on był właścicielem tego drugiego głosu. Spojrzał na ciebie i przekręcił łeb
- Zrobisz, jak będziesz uważała za słuszne. Ale pamiętaj, jego też ciągnie ta więź. Wkrótce was odnajdzie - rzucił wprost do twego umysłu.

WarMachine - 2015-02-02, 15:33

A więc patrzę się z lekka zdezorientowana. Po chwili dostrzegłam pokemona za staruszkiem i zrobiłam duże oczy. Ja mam zwidy czy coś? To jest Arceus, najpotężniejszy pokemon jaki może tylko istnieć.
- Nie chcę na was ściągnąć Tresha... - stwierdziłam tylko w pewnej chwili, potwierdzając, że w razie czego mogę spróbować z nim wytrzymać...
Ehh na co ja tak właśnie się piszę? To jednak zależy ode mnie, co mnie pokrzepiło, dotąd było "zrób to, zrób tamto". Wreszcie spytali się mnie o zdanie!

Koori - 2015-02-03, 13:44

Ano spytali, a ty wybrałaś. Tresha. Arceus skinął głową, uśmiechając się delikatnie
-Jestem z ciebie dumny - rzucił, a potem wszystko zniknęło.
A potem równie nagle się pojawiło. Byłaś w Nadziemiu, z dala od wejścia do Podziemia. Twoje pokemony były równie zdezorientowane jak ty, ale cała trójka otoczyła cię ochronnym kordonem. Po chwili usłyszałaś rżenie jakiegoś konia. Kilka minut później głos
- Musi być niedaleko! Jeszcze trochę. Na pewno ją tu znajdziemy. Czuję to! - to był Tresh. Ten prawdziwy. No cóż... żegnaj, swobodo! Teraz musisz się podporządkować...

WarMachine - 2015-02-03, 13:51

Pisnęłam jak tylko tak nagle się przeniosłam i wtuliłam w Absol.
- Mogli przynajmniej ostrzec, że przeniosą mnie tak od razu! - powiedziałam jedynie.
Jak usłyszałam głos demona to mnie zmroziło. On już tu jest! Rozglądam się wokół w poszukiwaniu kryjówki ale uświadamiam sobie, że i tak mnie znajdzie przez wiadomą rzecz. Sama w sumie tak wybrałam i muszę wytrzymać, przynajmniej przez jakiś czas by reszta mogła zdziałać cokolwiek a ja wtedy powstrzymam samego demona... Szalona jestem.

Koori - 2015-02-03, 14:00

Ano racja, wariacie ty. Tresh w końcu wpadł na tqwój trop, głównie przez warczącą Absol. On sam miał za sobą olbrzymiego pokemona, którego jeszcze na oczy nie widziałaś. Mówili na niego Noivern... W sumie wyglądał jak nietoperz. Cóż. Nietoperz szybko wystraszył Ponytę i Shinxa, ale nie Absol, która warcząc stanęła przed tobą
- W końcu cię znalazłem, Nadio. Ładnie to tak uciekać w dzień ślubu? - zapytał, mrużąc groźnie oczy. Jego nietoperz pisnął rozdzierająco zmuszając was do zasłonięcia uszu.

WarMachine - 2015-02-03, 14:05

- Ja się na nic nie pisałam... - powiedziałam tylko i wtedy ten pokemon omal nie rozwalił mi uszu.
Shinx i Ponyte schowałam w takim razie do pokeballi. Teraz trzeba jednak jakoś zająć się sprawą z eeee.... Narzeczonym. Jak to brzmi... Stoję mimo to pewnie przedTreshem wwiedząc, że nie ma już odwrotu, a na jego spojrzenie miałam ochotę się schować. Tym bardziej nie uciekne w takim razie, skoro demon ma takiego pokemona.

Koori - 2015-02-03, 14:14

Tresh zmrużył groźnie oczy
- Ty może nie, ale twoi rodzice owszem. Wiesz, jaka jest kara za zerwanie umowy. Jesteś pewna, że chcesz, by to oni zapłacili ją zamiast ciebie? - zapytał wściekły, wyciągając miecz. Jego koń tupnął kopytem i zarżał ponownie. Absol warczała nadal, ale widok Noiverna, no i całego Tresha grożącego twoim rodzicom sprawił, że spotulniała nieco. Cóż poradzić. Absol też ma uczucia. Tymczasem inne demony zgromadziły się wokół was...

WarMachine - 2015-02-03, 14:19

- Umowa nie była zerwana, ale właśnie już nie uciekam dlatego by nic się komukolwiek nie stało z mojej przyczyny - westchnęłam zrezygnowana i spojrzałam na demony, które zaczęły się tutaj gromadzić.
Byłam teraz kompletnie przerażona, nie dość, że taka sprawa to Tresh jeszcze wymachuje przede mną mieczem i grozi rodzinie! Nie chcę mieć z nimi nic do czynienia ale nikogo nie chce narazić. Położyłam dłoń na grzbiecie Absol by ją uspokoić.

Koori - 2015-02-03, 14:27

- Niewiele brakowało, byś ją zerwała. Może o tym nie wiesz, ale w tej umowie liczył się również limit czasowy - odparł Tresh, patrząc, jaki to na tobie wywoła efekt. Absol warknęła głośniej, jednak gdy tylko ją dotknęłaś uspokoiła się i spojrzała na ciebie prosząco, jakby mówiła: proszę, daj mi go ugryźć, tylko raz!
W każdym razie chyba musiałaś iść z nim. Tresh przyprowadził ci konia, na którego wsiadłaś i rozpoczęliście podróż z powrotem...

WarMachine - 2015-02-03, 14:36

Szczeka mi opadła. Akira mówił inaczej... Po tym chowam Absol do kulki by nie stało się nic więcej. Dobrze, że jednak się zgodziłam. Całą trasę milcze i tylko tępo patrzę się w grzywe konia. Przez ten czas pewnie bym policzyla całą sierść. Zawsze musze mieć kłopoty, nie ważne jakie. Ciekawe jak będzie mi w sumie u Tresha, może przynajmniej da mi potem nieco spokojniej życ?
Koori - 2015-02-03, 14:43

No cóż, nadzieja umiera ostatnia. Tresh nie odzywał się przez całą drogę, a ty myślałaś tylko o kłamstwach Akiry. Czy jemu zależało jedynie na twojej śmierci? Może w ten sposób chciał pokrzyżować plany Tresha, nieważne, jakie by one były? Cóż. Na te pytania raczej nie dostaniesz odpowiedzi.
Minął dzie, zaczęła się ponura noc. Ty, Tresh i kilku jego podwładnych robiliście wszystko, byle tylko na siebie nie patrzeć. A gdy już na ciebie patrzyli, to z obrzydzeniem, ale i jakimś lękiem, jakby domyślali się, co zaszło w Podziemiu... o ile w ogóle wiedzieli, że byłaś w podziemiu...

WarMachine - 2015-02-03, 15:04

Nie ma co. Pięknie! I na co wyszło? To życie jest kompletnie zryte. I to dlatego, że nie chciałam by moja obecna matka nie cierpiała po utracie dziecka.
Do tego by uszlo to, że się na mnie patrzą gdyby nie fakt jak się na mnie patrzyli. Smutno rozgladam się i żałuję, że nie ma przy mnie kogokolwiek innego prócz tych stworów. Póki co staram się nie płakać z tego powodu, a momentami jestem bliska. Dlaczego ja, do cholery?!

Koori - 2015-02-04, 13:39

Bo trudne sprawy. Albo pamiętniki z wakacji. Choć tu by bardziej pasował tytuł szkoła życia. W każdym razie jechaliście tak... i jechaliście... beeez koooońca, mówię ci, mówię ci bez końca... No, ale koniec nadszedł niespodziewanie szybko, gdy zza mgły ukazał ci się... pałac. I to nie taki, jak Akiry, tylko o wiele większy, z ogromnym ogrodem pełnym dzikich pokemonów, ze stuletnimi drzewami(w większości suchymi) i kwiatami w oknach(zwiędłymi) a także gobelinami(brudnymi) przedstawiającymi Tresha wśród jego armi demonów i z dwoma pokemonami. Jednym z nich był Noivern, ale drugi... cóż... drugi na pewno był ogromnym psem. W dodatku podobnym nieco do lwa. I ciskał płomieniami w niebo. Znaczy na tym gobelinie, na żywo go nie widać. Jeszcze... Zeszliście z koni. Tresh po raz pierwszy spojrzał na ciebie, a w jego wzroku ujrzałaś... niepokój i strach. Bał się ciebie... czy o ciebie?
WarMachine - 2015-02-04, 13:46

Nie wiem o co ale na pewno nie o to drugie. Rozejrzałam się po tym jakże smutnym ogrodzie. Jak można tutaj w ogóle mieszkać? Wziął ze sobą tylko jednego ze swoich pokemonow w takim razie z tego co widzę. Pogładziłam lekko konia po szyi i czekałam na to gdzie mnie zaprowadzą. Wypuszczam z kulki Absol.
- A więc... Co teraz? - zwracam się wreszcie do Tresha.

Koori - 2015-02-05, 13:23

Absol wyszła z kulki z warczeniem, ale też lekką ciekawością. Rozejrzała się po ponurym zewnętrzu i chyba się jej spodobało. Cóż, jest typem Mrok, więc dla niej to raj. Tresh spojrzał na ciebie gniewnie
- Na początku musisz coś zjeść. Nie możesz mi tu umrzeć z głodu - rzucił, gdy usłyszał burczenie w twoim brzuchu. Absol zresztą też była głodna... niestety. Oby i tu nie dali ci kanapki z uchem.
W każdym razie z każdym krokiem kierującym was do kuchni było coraz bardziej ponuro i ciemno. Nikt tu nie dbał o wystrój wnętrz. Mogłaś się jednak tego sama domyślić, widząc "ogród". Sama budowla była w stylu bardziej barokowym lub neobarokowym. Nic ciekawego. Po drodze mijałaś służbę... samych ludzi, niezależnie od wieku i płci, wszyscy pracowali równie ciężko... i równie cicho. Ledwie było słychać ich oddechy. Czyżby bali się Tresha? A może po prostu rzucono na nich zaklęcie milczenia?
- Poczekaj tutaj - warknął na ciebie demon, pokazując krzesło przy stole przed kuchnią.

WarMachine - 2015-02-05, 14:14

Aż odskoczyłam jak tylko zobaczyłam jak gniewnie się na mnie patrzy i tylko pokiwałam głową. Grzecznie stałam przy drzwiach i czekałam aż mi przyniesie coś do jedzenia... I mam nadzieję o Absol też pomyśli, oparłam się o ścianę i zaczęłam głaskać pokemonicę.
- Przyjemniutki, nie ma co... - mruknęłam jedynie jak Tresh sobie poszedł i więcej nic nie mówiłam.
Choć w sumie czego się spodziewać po demonie.
- Dlaczego Akira mnie okłamał...? - westchnęłam.
Z rodzicami fakt nie chcę mieć już zbyt wiele wspólnego, ale nie chciałam by przeze mnie umarli i przez to, ze umyśliłam sobie uciekać.

Koori - 2015-02-05, 14:18

- Absol - odparła Candy, patrząc ci w oczy i próbując cię pocieszyć. Po dłuższej chwili Tresh wrócił i przyniósł ci wielki, parujący talerz jakiejś zupy, a Absol dostało się mięso, prawdopodobnie też z tej zupy. Przyniósł też trochę słomy i drugi talerzyk mięsa. Absol spojrzała na ciebie i pisnęła. No tak, Shinx i Ponyta! Oni na pewno też są głodni. Jak widać Tresh pomyślał o wszystkim. W każdym razie o jedzeniu. Sam sobie przyniósł jakieś tam udko jakiegoś kurczaka. Milcząc, wpatrywał się w ciebie badawczo. Gniew powoli ustępował zadumie i zdziwieniu. Potem znów wracał cień gniewu. O co mu mogło chodzić? Ciekawe...
WarMachine - 2015-02-05, 14:32

Po momencie wypuściłam oba pozostałe pokemony.
- Dziękuję - powiedziałam tylko cicho, po czym usiadłam gdzieś bardziej na boku i zabrałam się za jedzenie wraz z moimi pokemonami.
Co też mu siedzi w głowie, że tak zmieniają się mu nastroje? Zresztą nie ważne... Jak zjadłam to zerknęłam na swoje pokemony i wstałam z miejsca. I w sumie czekam na to co powie teraz Tresh, to przecież od niego wszystko zależy i z tego co widze lepiej go nie drażnić.

Koori - 2015-02-06, 13:29

- Nie ma za co - odparł, wgryzając się w mięso. Pomyśl, z jaką łatwością mógłby pozbawić cię kończyny... a jednak tego nie robił. Był nad wyraz spokojny
- Czas na ustalenie paru zasad, by wszyscy żyli spokojnie - rzucił, kiedy wszyscy skończyli jeść. Shinx zaciekawiony podszedł do niego i obwąchał go, a potem parsknął i wrócił do was, mierząc demona zalęknionym spojrzeniem
- Po pierwsze, póki nie jesteś moją żoną, musisz uważać na inne demony. Chętnie widziałyby cię jako ich niewolnicę. Nie przyjmuj nic od nich ani nie dawaj powodu, byś musiała się odwdzięczać. Najlepiej w ogóle ich unikaj. Sprawa druga. Gdy już... hmm... jak brzmi to słowo w waszym języku... ach, tak. Gdy już się wybierzemy, cały ten dom będzie należał i do mnie, i do ciebie. Będziesz mogła zrobić z nim co zechcesz, poza opuszczaniem go dalej niż 20 kilometrów. Wierz mi, wielu na ciebie już poluje. Sprawa trzecia. Nie okłamuj mnie. Zawsze będę wiedział, czy mówisz prawdę. Zawsze. I ostatnie... uważaj w ogrodzie - rzucił. Wow, jak na taką długą przemowę pomylił się tylko raz. Zasady proste, zrozumiałe i przejrzyste. Możesz wychodzić z domu, ale nie zbyt daleko, masz pełną swobodę wewnątrz niego i póki się nie "wybierzesz" z Treshem unikaj demonów. Nie jest źle, zważywszy na to, że najbliższa wioska jest w odległości zaledwie trzech kilometrów. Więc możesz tam chodzić na spokojnie.

WarMachine - 2015-02-06, 17:55

Słuchałam tego co demon tłumaczył mi z uwagą.
- Rozumiem... - powiedziałam wreszcie.
Nie chciałam go za bardzo poprawiać w tym błędzie odnośnie "wybierania" by nie ryzykować... W sumie w takim razie póki co lepiej bym się nigdzie nie wychylała i tak dalej...
- To ogólnie gdzie będzie mój pokój? - spytałam się go po chwili.
Skoro już się rozgadał to mogę chyba swobodnie spytać. Reakcji Shinxa w sumie się nie dziwię, choć był odważniejszy niż myślałam by w ogóle podejść do Tresha. I to, że będę jego żoną mnie w sumie przeraża... Całe życie, a może i wieczność jak ta umowa działa tak jak myślę z demonem!

Koori - 2015-02-07, 11:48

Tak, Shinx był bardzo odważny. Ale to kot, czego miałby się bać? Tresh skinął głową
- Cieszę się. W skrócie całe drugie piętro jest twoje. Dwa pokoje, łazienka, jadalnia, gdybyś... nie chciała jeść z nami, sala treningowa dla ciebie i twoich towarzyszy, balkon i schody na ogród, gdybyś wolała iść tamtędy. Ogród również należy do ciebie, w każdym razie ten kawałek, który jest ogrodzony. Tamte pokemony są niegroźne. Gdybyś czegoś potrzebowała, w każdym pokoju jest przycisk. Naciśnij go, a ktoś przyjdzie. Niebieski dla służby, czerwony dla mnie lub innego demona będącego w pobliżu. Muszę cię poprosić, byś na razie go nie wciskała. Mieszkam piętro niżej. Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał, w końcu patrząc ci w oczy. Jego źrenice były jak studnie bez dna...

WarMachine - 2015-02-07, 15:57

- Nie - pokręciłam tylko głową.
A więc pomyślał o wszystkim, nawet nie muszę z nimi jeść! To w sumie dla mnie dobra wieść, ciągle niezbyt się tutaj czuję.
- No to czas pozwiedzać, do zobaczenia - powiedziałam do Tresha.
Przede wszystkim zagnieżdżę się w jednym z pokoi. Na chwilę wpatrzyłam się w jego oczy, dopiero po kilku sekundach się otrząsnęłam i ruszyłam z swoimi pokemonami na drugie piętro by tam się rozejrzeć. Ciekawa jestem w sumie jak tam będzie.

Koori - 2015-02-10, 21:31

Na drugim piętrze... faktycznie było wszystko, o czym ci mówił, a nawet to, o czym ci nie mówił. W łazience miałaś tak naprawdę nie wannę, a mały basen. Poza tym wszystko w normie. Jeden z pokoi był wprost stworzony dla ciebie i twoich milusińskich. Shinx natychmiast do niego wpadł i przytulił się do maskotki Litleo na podłodze. Musiała spaść z półki. Była tam też maskotka Pikachu, tak znanego pokemona, oraz maleńki Darkrai obok plastikowego pokeballa-zabawki. Cóż... ktoś tu lubi legendy. W sumie jedną już ma. Uświadomiłaś sobie bowiem, że gdzieś widziałaś inny obraz tego pokemona i okazało się,że to poke-pies, Entei. Jeden z legendarnej trójki strażników porządku...
WarMachine - 2015-02-10, 21:35

Spojrzałam na ową maskotkę., Tresh ma legendę? A to ciekawostka, a Darkrai... On wie jaką ja legendę uwielbiam w sumie. Westchnęłam i poszłam do łazienki umyć się i przy okazji nieco popływać... Po tym ubieram się w piżamę i ruszam do łóżka. Jestem tak wykończona, że nie mam sił myśleć o czymkolwiek innym.
- Niezły dzień co nie kompania? - stwierdziłam jedynie. - Albo raczej ostatnie kilka dni... - dodałam zmęczona i po tym już spałam jak zabita.

Koori - 2015-02-10, 21:47

Może wie, może nie wie, ale na pewno lubi maskotki. Czy to normalne u demonów? Ciekawe. Popływałaś sobie w ciepłej wodzie i przebrałaś się w piżamę,którą przywiozłaś sobie z domu. Pachniała jeszcze proszkiem do prania i miłym zapachem twego starego domostwa. Absol zamiast odpowiedzi ziewnęła przejmująco, a Ponyta trąciła cię pyskiem, żebyś schowała ją do pokeballa. Shinx już chrapał, obśliniając Litleo. Absol uwaliła się obokciebie na łóżku, obejmując cię opiekuńczo łapą i oblizała cię po twarzy. Całiem miłe to było...
WarMachine - 2015-02-10, 21:50

Schowałam Ponytę do kulki i wtuliłam się Absol. Co racja to racja, demon lubiący maskotki.... To bądź co bądź dziwne i nawet zabawne, ale Tresh...? Nieee to jest już kompletnie niedorzeczne.
- Dobranoc kompania - mruknęłam i ziewnęłam, po czym już starałam się zasnąć.
Jestem dość zestresowana ale jednak zmęczenie wygrywa, nie ma co... Takiej podróży nigdy więcej, nie to co na grzbiecie Sleipnira, przynajmniej jest wygodniejszy i ma gęstszą grzywę i w ogóle... Rano jak tylko się budzę to się przebieram. Dom, w sumie tęsknię.... Ciekawe co u rodziców...

Koori - 2015-02-10, 21:56

Tak, ciekawe. Niby mogą cię odwiedzać, ale... czy na pewno tego chcesz po tym, co zrobili? Cóż. Rano zauważyłaś, że łapa Absol robi się cięższa wprost proporcjonalnie do długości jej snu. Teraz była wagi sporego głazu... w dodatku chrapała. Shinx już wstał i teraz wesoło ślinił Litleo, próbując urwać mu ucho. Usłyszałaś pukanie do drzwi. Takie... nieśmiałe
- Mogę wejść? - spytał się jakiś głos. Chyba ludzki. Nie był ochrypłym warczeniem wilkołaków ani przesłodzonym głosem szukającego ofiary wampira. Demon znowu wparowałby bez pukania...

WarMachine - 2015-02-10, 22:05

- Shinx nie zepsuj tego - bąknęłam jedynie do małego i westchnęłam.
Zdjęłam sobie łapę Absol i usiadłam na łóżku.
- Tak - powiedziałam tylko, przeciągając się.
Podrapałam się po głowie i zanosi się na to, że jednak nie przywita mnie z rana jakieś nieludzkie stworzenie, a więc ciekawe kto. Poza tym jestem głodna i chyba zjem jednak na swoim piętrze... Wreszcie wzięłam Shinxa na ręce i odstawiłam pluszaka na szafkę by już go nie napastował a kociaka zaczęłam głaskać.

Koori - 2015-02-10, 22:09

Lwiątko spojrzało na ciebie z niemym wyrzutem. Widać było,że od razu pokochał małego pluszaka. No tak, w twojej drużynie rówieśnika nie miał prócz Ponyty, z którą się nie mógł bawić. Przy twoim głaskaniu zaczął cicho mruczeć. Po chwili drzwi otworzyły się i weszła dziewczynka z tacą wypełnioną kanapkami i kubkiem z jakimś napojem. Coś smacznego chyba.
- Przyniosłam ci śniadanie. Pomyślałam, że być może nie będziesz chciała jeść z Treshem - rzuciła. Miała długie, jasne włosy i zielone oczy, w których odbijała się ciekawość i niepewność.

WarMachine - 2015-02-10, 22:11

- No w sumie racja, miałam zamiar zjeść tutaj - powiedziałam tylko krótko i usiadłam przy stole jaki tutaj był. - Dziękuję - dodałam krótko, również patrzyłam się na nią z zainteresowaniem. - A więc ja jestem Nadia, a ty? - zaczęłam od takiego przedstawienia się.
Czyli łatwo się domyślić, że nie chcę spędzać za dużo czasu z demonem. Przeciągnęłam się jeszcze raz i zerknęłam na tamten na pój w kubku, ciekawe co też to jest. O rodzinie staram się nie myśleć bo tym samym tylko bardziej psuję sobie nastrój.

Koori - 2015-02-10, 22:19

Było coś... ciepłego. Chyba rosołek albo inna zupa. Albo słabiutka herbata. Dziewczyna patrzyła na ciebie z zainteresowaniem graniczącym niemal z czcią
- Jestem Rosemarie. Mów mi Rose. Zostałam przydzielona do twojej służby - rzuciła bez cienia skrępowania czy zażenowania
- A w kubku nie ma trucizny. Musimy sprawdzać zanim wy je dostaniecie - uśmiechnęła się półgębkiem - Jest tam tylko trochę rosołu -dodała po chwili

WarMachine - 2015-02-10, 22:22

- Aaa, rozumiem - pokiwałam tylko głową, po czym zabrałam się za jedzenie i picie.
Rose, ładne imię w sumie... Zjadłam w sumie dość zastraszającą porcję jedzenia, jak to ja w sumie, zwłaszcza ostatnimi dniami, po tym myknęłam do łazienki się przebrać.
- Ogólnie może mnie oprowadzisz tutaj dokładniej? - poprosiłam w pewnej chwili. - Tresh mi tylko wyjaśniał, a nie pokazywał a u mnie dość ciężko z orientacją w terenie - wyjaśniłam jej krótko.

Koori - 2015-02-10, 22:28

- Jak każesz, pani - zaśmiała się, a potem puściła do ciebie oko
Szybko obejrzeliście resztę pokoi, a także ogród, w którym bawiły się szczurzątka i małe robaczki. Także inne młode pokemony, pokroju Lillipupów, z którymi Shinx od razu się zaprzyjaźnił. I w sumie tam został, podczas gdy ty, Absol i Rose ruszyłyście po reszcie ogromnego zamku. Kuchnie, pokoje dla służby... to nie stanowiło już dla ciebie tajemnic. Zostały tylko prywatne pokoje Tresha...

WarMachine - 2015-02-10, 22:31

Ale tam się nie pchałam w sumie, wiadomo mogę trafić na niego i tak dalej...
- Dziękuję za oprowadzenie - powiedziałam do Rosy wreszcie.
I wiem też, gdzie jest jej pokój w razie czego. Po tym już ruszyłam sobie spokojnie spacerkiem przez korytarz i na swoje piętro, a następnie do ogrodu posiedzieć tam nieco z moimi pokemonami, to miejsce jest ogólnie i tak strasznie ponure, nawet jak tu tyle małych, wesołych pokemonów... I zdawało się być dobrze, na Tresha się jeszcze nie natknęłam...

Koori - 2015-02-10, 22:37

No, nawet nieźle.W każdym razie twoje pokemony świetnie się bawiły i usiłowały wciągnąć cię w zabawę. Dosłownie. Stado małych psiaków z twoim kotem na czele ciągnęło cię na sam środek polanki za spodnie. Candy patrzyła na to z rozbawieniem mieszanym z chęcią przyjścia ci z pomocą. Rozbawienie wygrało. Położyła się na trawie, wygrzewając się w słońcu, którego nie docierało tu zbyt wiele. Zauważyłaś nawet kilka Pidgeyów, fruwających wokół uschniętego krzaczka Oran jagód...
WarMachine - 2015-02-10, 22:40

A więc zabawnie, niańczę wszystkie pokemony po kolei no i mam niezły zaciesz, pierwszy raz od naprawdę długiego czasu, do tego w siedzibie tego demona, wreszcie wciągam i Absol w nasze wesołe grono i zaczynam ją głaskać i miziać Wypuszczam też Ponytę by sobie pobiegała po okolicach, zapewne też przy okazji skubnie jakąś trawkę... Siedzę tak z pokemonami dłuższy czas, w sumie stwierdziłam, ze mogę tak cały dzień. Naprawdę przyjemnie... Gdzieś tak koło południa siadam oparta o jedno z drzew, wpatrując się w ponury budynek.
Koori - 2015-02-10, 22:43

Pokemony były zachwycone twoim towarzystwem. Chyba nawet założyły twój fanklub. Nikt im nigdy nie poświęcał tyle uwagi co ty. Budynek...cóż, przydałby mu się generalny remont. Najpierw jednak przydałoby się wykurzyć wszystkie demony, żeby nie przeszkadzały. A potem dopiero generalny remont. A ciebie czeka już niedługo inna przyjemność... to znaczy zależnie od tego co kto uważa za przyjemności... ślub.
WarMachine - 2015-02-10, 22:49

No tak, ciekawe kiedy ten ślub i jak wygląda ślub u demonów... Wreszcie potem ruszam do budynku połazić nieco po swoim piętrze, po czym schodze na dół tylko zajrzeć tam do jadalni. A potem myknę zjeść u siebie. W sumie ciekawe ile mieszka tu demonów i jakich poza Treshem, wszystkie mu podlegają.... Ten to dopiero sobie wyrobił opinię. Ale jak widziałam niezbyt mnie polubił, choć czego miałam się spodziewać? Romeo na złotym koniu? No chyba nie w tej bajce....
Koori - 2015-02-11, 18:48

No raczej nie w tej. Może w innej, w innym wymiarze... A teraz musisz wytrzymać z tym demonem. Codo innych, jakoś żadem nie rzucił ci się w oczy, więc... jest mały problem z policzeniem ich. W każdym razie w jadalni nie było nic ciekawego, a u ciebie czekała już parująca zupa i jakieś mięso na drugie danie. Wprawdzie nie pieczone, tylko gotowane, ale i tak na pewno smaczne. Po obiedzie usłyszałaś na korytarzu ciężkie kroki demona.
- To ja! - rzucił Tresh otwierając drzwi. Zapewne chciał się uśmiechnąć, ale wyszedł mu bardziej grymas bólu czy coś. Usiadł na krześle w małym oddaleniu od twojego stołu i patrzył na ciebie w milczeniu. Potem westchnął
- W najbliższym czasie muszę cię prosić, byś nie schodziła z tego piętra, chyba że do ogrodu. Czyhają na ciebie. Poza tym bardzo bym cię prosił o cierpliwość i spokój. Niedługo zaczną się przymiarki, ustalanie menu i tak dalej. Na wesele - dodał, patrząc na ciebie nieco zakłopotany...

WarMachine - 2015-02-11, 18:59

No więc przyszedł... Na chwilę przerwałam jedzenie i zaczęłam go wysłuchiwać. I lepiej by si ę nie uśmiechał jak ma mu to tak wychodzić...
- No rozumiem... - mruknęłam tylko i podrapałam się po głowie. - Ogólnie że tak spytam... po co ci była ta umowa? - zadałam wreszcie to jakże ważne dla mnie w tej chwili pytanie.
Ja w sumie dziwnie się czułam, rozmawiamy o weselu jakby to była jakaś sprawa biznesowa... I w sumie tak mi się wydaje, tylko po prostu to tyczy się biznesów moich rodziców...

Koori - 2015-02-11, 19:33

Tresh spojrzał na ciebie ze zdziwieniem, jakby się nie spodziewał takiego pytania... a przynajmniej nie tak szybko. Potem zmarszczył brwi i parsknął śmiechem
-[b] Jesteś inteligentna i dociekliwa, ale również niecierpliwa. Dowiesz się w swoim czasie, a na razie... cierpliwości. No cóż, dla niego wasze wesele również było czystą formalnością... W każdym razie po tej jakże światłej odpowiedzi wstał i uśmiechając się wyszedł. Shinx rozglądał się zdziwiony. On nie wiedział, co się dzieje...

WarMachine - 2015-02-11, 19:44

Prychnęłam jedynie.
- Czy tacy zawsze muszą jak na złość zwlekać z odpowiedziami? - mruknęłam jedynie, odprowadzając Tresha wzrokiem i po tym poszłam popływać.
Z moich pokój jedynie Absol dałam radę zaciągnąć do wody, tak więc po tym pluskałam się trochę z nią. Po tym czas znowu do łóżka i wizja wesela mnie nieziemsko przytłaczała, nie ma co ładnie, ładnie... I zaczyna mi brakować rodziny, a nie powinno...

Koori - 2015-02-11, 19:54

Na to wyglądało. Shinx po chwili również wskoczył do wody, ale... nie był to dobry pomysł, bo trochę was popieściło. Biedne lwiątko wyszło nieco smutne, za to ty miałaś nową fryzurę! Absol zresztą też. Ponyta za to patrzyła na was rozśmieszona. Potem trąciła cię nosem. Chyba chciała posiedzieć w swoim ballu. Shinx za to zgrabnie wskoczył na półkę i złapał za ucho Litleo, po czym ściągnął maskotkę na ziemię i zaczął tarmosić. Candy zaczęła od wylizywania swojego futra, ażeby je ułożyć. Twoim włosom też by się to przydało, chyba, że lubisz afro...
WarMachine - 2015-02-11, 19:59

Po chwili zaczełam jakoś te włosy rozczesywać na nowo i układać, po czym zerknęłam na Litleo który maltretował pluszaka.
- Możesz uważać przynajmniej by go nie zniszczyć? - mruknęłam do stworka zrezygnowana.
Ponyta znalazła się w swoim pokeballu, a ja wkrótce walnęłam się do łóżka i wzięłam Shinxa od pluszaka, po czym położyłam się tuląc go do siebie oraz przy okazji ja tuliłam się do Absol. - Dobranoc... - ziewnęłam jedynie na koniec i rozmyślałam jeszcze o Treshu, w sumie nie był taki zły jak był rozbawiony na końcu.

Koori - 2015-02-11, 20:09

-Szinkś! - odparł twój pokemon uśmiechając się. Oba pokemony wtuliły się w ciebie, a Candy tradycyjnie uwaliła swoją wielką, opiekuńczą łapę na tobie. Usnęłaś bardzo szybko...
Przyśniła ci się jakaś jaskinia w środku lasu. Był w niej... Arceus, który patrzył na ciebie z uśmiechem na swym dostojnym pysku.
-Witaj, Nadio. Długo czekałem na to, byś usnęła. Cóż, ludzki czas płynie zupełnie inaczej, niż czas nas, pokemonów. Ślub przed tobą, prawda? - zapytał, patrząc ci w oczy

WarMachine - 2015-02-11, 20:13

A więc zamiast spokojnego snu mam spotkanie tym wywalaczem mnie przed samego demona.
- Tak, bardzo blisko - westchnęłam jedynie i przypatrywałam się Arceusowi.
Ciekawe więc o co mu chodzi? Może jednak chce mnie zabrać i ma jakiś sposób na anulowanie tej umowy? Rozglądam się przy okazji po tym miejscu i siedzę przed legendarnym stworem. Jeszcze tego było ogólnie trzeba... Ale cóż, grunt że mam jakiekolwiek życie i przynajmniej przez pierwsze jego lata było wesołe...

Koori - 2015-02-11, 20:18

Pokemon spojrzał na ciebie smutno
- Przykro mi, jednak nie znam sposobu, by anulować tą umowę, wybacz. Musisz zrobić to, co uważasz za słuszne. A do tego należy ten ślub. Potem... potem się zobaczy. Przyszedłem życzyć ci powodzenia - rzucił, a potem...skłonił się i zniknął. Potem miałaś zwykły, miły sen o armii Litleo, która cię oblizywała
Obudziłaś się późnym rankiem. Na stole stało śniadanko, a za drzwiami ktoś nerwowo chodził, czekając chyba aż się obudzisz. Ciekawe, czego chcą. Chociaż może lepiej nie wiedzieć?

WarMachine - 2015-02-11, 20:20

No tak, w sumie zawsze leciutka otucha z takich życzeń... Jak tylko się obudziłam to spojrzałam na śniadanie, porwałam jedną z kanapek i podeszłam do drzwi, po czym je uchyliłam by zobaczyć kto za nimi łazi.
- Coś się stało? - pytam jedynie cicho.
Cóż, w sumie w domu demona mogę się spodziewać, że będę miała mało spokoju, tylko czy to jakaś służba, inny demon czy znowu Tresh chciał coś powiedzieć? Zerknęłam jedynie jak tam pokemony, a na policzku mam odcisk łapy moje Absol.

Koori - 2015-02-11, 20:27

Candy zachrapała głośno, a Shinx parsknął cicho. Za drzwiami stała Rose, trzymając coś, co wyglądało jak... złota tkanina
- Nie... a właściwie tak. Mam cię zmusić do przymiarek - rzuciła po chwili puszczając ci oko. Zauważyłaś, że ma ze sobą małego Swablu. No tak, ten przecież ma wełniaste skrzydełka... Rose wpakowała się do pokoju, kładąc igły, nici i inne przybory potrzebne do dopasowania sukni do ciebie... a to dopiero początek tortur...

WarMachine - 2015-02-11, 20:29

- No ładnie... - mruknęłam.
Nienawidzę przede wszystkim krępujących strojów a tym bardziej wszelkiego przymierzania w sklepach, więc to, że dopiero jestem mierzona by zrobiono dla mnie suknie jeszcze bardziej mnie dobijało... Szybko jeszcze zjadłam jedną kanapkę i się napiłam, po czym byłam gotowa na ową formę znęcania fizycznego. Za jakie grzechy ja pytam? No chyba nie moje, powinnam być normalnie wybawicielką całego narodu przy tym co mnie spotyka...

Koori - 2015-02-11, 20:40

Może i kiedyś będziesz... Rose przy całej tej przymiarce chichotała cicho, zasłaniając sobie usta niczym panienka z dobrego domu. Ciekawe, co wie, a czego ty nie wiesz...?
Po kilku godzinach mordęgi suknia była gotowa do szycia. Mogłaś teraz robić to, co sobie żywnie zamarzysz... Albo po prostu dokończyć śniadanie i się przejść. Lecz pamiętaj,dzisiaj tylko i wyłącznie po drugim piętrze...

WarMachine - 2015-02-11, 20:42

Albo mojej cześci ogrodu... Ehh... I nie ogarniam dlaczego ona się tak chichocze, po chwili zjadłam do reszty śniadanie i poszłam sobie połazić po "moim terenie" ogólnie dziwne, że Tresh nie ufa nawet swoim... Po tym siadam w ogrodzie, wypuszczam z pokeballa Ponytę i zaczynam zabawiać pokemony stąd.... I tak aż do wieczora, kiedy to przychodzi czas na kolację i sen, w sumie nie wiem za bardzo co więcej robić skoro pole mojego działania tak bardzo ograniczyli.... Ale wolę nie rysykować swoimi postrzelonymi pomysłami z łamaniem zasad.
Koori - 2015-02-11, 20:57

No tak, wiadomo, coby się stało... Ponyta i reszta ferajny bawiły się całkiem nieźle. Okazało się, że jeden z Lilipupów ewoluował i teraz stadko miało przewodnika! Poza tym pojawiła się grupka Mareepów i jeden Flaafy. Pewnie zostały przysłane, by dawać wełnę na twój... hmm, ślub. Poza tym twoje pomysły mogły zostać uznane za nieco... ekscentryczne, a na pewno co najmniej niezdrowe dla ciebie i innych demonów, które Tresh spotkałby w twoim towarzystwie. Wieczorem przyszła Rose, mierząc ci rozmiar stóp i dłoni... Boże, masakra
WarMachine - 2015-02-11, 21:00

No cóż, zarąbałby takiego demona i być może mnie przy okazji. No i kolejne mierzenia... Zrezygnowana aż przyłożyłam głową w ścianę. Jednak mam kolejny ślad...
- No dobra ja już idę się tylko ogarnąć i spać.... - stwierdziłam, po czym myk do łazienki i wreszcie do łóżka, wtuliłam się w kołdrę.
Ale zaraz, czy jak dojdzie do ślubu z Treshem to czy czasem nie powinnam dzielić z nim pokoju i łóżka....? Nie, moze to akurat nie jest konieczne...

Koori - 2015-02-12, 15:11

Prawdopodobnie tak, a potem by cię spalił i rozsypał prochy pod uschniętym krzakiem. W każdym razie gdy już zdjęto wszystkie wymiary mogłaś spokojnie iść się umyć i do łóżka. Co do kwestii spania w jednym pokoju...cóż... zobaczymy, gdy już będzie po wszystkim.
Tymczasem obudziłaś się wczesnym rankiem, gdy ktoś zapukał do drzwi. Czy oni nie dadzą ci się wyspać? Cóż, najwyraźniej nie. Tym razem nikt nie czekał.Weszła Rose wraz z przecudowną, bladozłotą suknią, ślicznymi butami i tym takim woalem na głowę. Czyżby Tresh urządził zwykły, katolicki ślub? Hmm... to wszystko bardzo podejrzane...

WarMachine - 2015-02-12, 15:14

Baardzo podejrzane w sumie. Albo chce pójśc w taki klimat, kto go wie? Oglądam całą suknię.
- Piękna - stwierdziłam, choć wiadomo nie cieszyłam się na to co ta suknia oznaczała.
Podrapałam się po głowie i westchnęłam.
- No to... Na kiedy jest zaplanowany cały ten ślub? - spytałam się tylko i nie wiem co więcej szczególnie powiedzieć.
Usiadłam przy stole i przyglądałam się całemu strojowi.

Koori - 2015-02-12, 15:44

- Na dzisiaj wieczorem. Na co czekasz? Przymierzaj! - rzuciła Rose, upinając ci jednocześnie włosy. Ciekawe, co ten Tresh znowu wymyślił. Oby to było coś znośnego, bo jeżeli nie, to masz z lekka przechlapane. Może warto by wypytać Rose? Być może ona coś wie na ten temat. A nawet jeśli nie, to może się przecież dowiedzieć, nieprawdaż? Poza tym. Shinx został wyznaczony, żeby trzymać koszyk z płatkami, które będzie wysypywał pokemon Tresha. Candy musiała w tym czasie zostać pod opieką Rose
- Ale nie martw się, obie tam będziemy -rzuciła, wsuwając chyba trzydziestą wsuwkę w misternie uplecioną konstrukcję...

WarMachine - 2015-02-12, 15:51

A więc już wiem i chyba jednak nie chciałam wiedzieć.
- No a jak ogólnie wszystko będzie przebiegać? - spytałam jeszcze dziewczyny i póki co staram się zachować cierpliwość.
Chociaż gdy nagle okazało się, że moja grzywka jest nagle idealnie ułożona to miałam ochotę ją rozpiąć.
- Strasznie się w sumie tym przejmuje... By mimo wszystko dobrze wypaść - stwierdziłam krótko i patrze się w lustro.

Koori - 2015-02-12, 16:09

Rose parsknęła śmiechem
- No cóż... dużo ci nie mogę powiedzieć, bo sama niewiele wiem. Ale na pewno nie będzie to nic, co sobie wyobrażasz. Poza tym... nie masz się czym przejmować, uwierz mi. Tak między nami, nie będzie to typowy ślub demonów czy ludzi. To raczej... pomieszanie tradycji. Nie martw się, będzie dobrze. Jakby co, zamknij oczy i wyobraź sobie coś miłego. - rzuciła dziewczyna, zakładając ci ten głupi woal, żeby ładnie wyglądał... Tymczasem Shinx wyglądał głupio... miał zawiązaną muchę na szyi i jakieś dziwne coś na ogonie. Hm, chyba go wystroili...

WarMachine - 2015-02-12, 16:14

A więc ciekawe...
- No to zobaczymy - powiedziałam tylko.
Po tym już nic nie mówię i czekam na to aż skończy mnie stroić. Jestem w sumie ciekawa.
- Mam nadzieję, że będzie dobrze - mruknęłam i póki co stoję przed lustrem.
Czekam na wieczór w takim razie i do tego czasu jakoś nie jestem w stanie nic zjeść.

Koori - 2015-02-12, 16:19

- Na pewno. Nie martw się - rzuciła, nadal cichutko chichocząc. Z czego ona się tak śmiała? Na pewno kiedyś się dowiesz. W tym jednak momencie musiałaś być cichutko i bez ruchu, gdyż niestety musiałaś włożyć sukni. Była piękna i idealnie dopasowana, ale... cóż, była to jednak suknia na ślub... Twój ślub. Po około godzinie wszystko było gotowe i słychać było krakanie. Naraz usłyszałaś piękny śpiew za oknem
- Chodź już. Już czas... - rzuciła naraz spięta Rose... Cóż, chyba nie miałaś wyboru.

WarMachine - 2015-02-12, 16:25

A więc zaczęło się! Dobrze, że pod makijażem nie widać jak pobladłam i po tym już ruszyłam za Rose. Ogólnie to ciekawe jak to połączą i czy będą rodzice i czy będę musiała pocałować Tresha.
- Rety... - pisnęłam tylko cicho, wychodząc z pokoju i idę ciągle za dziewczyną.
Nie ma co....

Koori - 2015-02-12, 16:30

Nie ma tu pięciu linijek...
---
Wyszłaś na zewnątrz i zauważyłaś, kto tak pięknie śpiewał. To była Meloetta. Najwyraźniej komuś udało się ją przekonać, by śpiewała. Talonflame'y fruwały to tu, to tam, ćwierkając pięknie, a lodowe Buneary przyozdobiły wszystko lodowymi rzeźbami. Tresh w garniturze czekał przed czarnym dywanem. Uśmiechał się - tym razem szczerze. Miał naprawdę olśniewający uśmiech... O ile pozwalał sobie na pokazanie idealnie białych zębów w tym grymasie zadowolenia. Shinx, niezadowolony, już czekał, wraz z pokemonem Tresha, Noivernem. Obaj byli przyozdobieni niczym choinki. I żadnemu się to nie podobało.
- Gotowa? - spytał demon półgębkiem, biorąc cię delikatnie za dłoń.

WarMachine - 2015-02-12, 16:53

cieżko na fonie stwierdzić
____________

A więc pierwsze zaskoczenie. Uśmiechnął się! I to nie był wymuszony czy nieszczery uśmiech, po prostu Tresh zdaje się być naprawdę zadowolony, aż mimowolnie ja lekko się uśmiechnęłam. Co mi się kurnia dzieje?
- Chyba tak... - odpowiedziałam mu po chwili i zerknęłam na swoją dłoń, trzymaną przez demona, po czym zobaczyłam przed siebie, jak już ten ślub to lepiej się nie zamartwiać jak na pogrzebie!
A pokemony jak widać też nie są zbyt zachwycone z takiego ubioru....

Koori - 2015-02-12, 16:57

- To mi wystarczy... - szepnął i ruszyliście do wtóru śpiewu Meloetty. Wyglądało to jak normalny ślub... do czasu, gdy weszliście do budynku. Zamiast kaplicy i księdza widać było zwykłe, choć niesamowicie udekorowane pomieszczenie, w którym mieliście wziąć ślub. Byłaś tak zaaferowana, że człowiek udzielający wam ślubu musiał dwa razy pytać się ciebie, czy chcesz wyjść za Tresha. Ten spojrzał wyczekująco,marszcząc brwi. Oczywiście to czysta formalność, ale co by zrobił, gdybyś powiedziała "nie"? Może lepiej tego nie sprawdzać?
WarMachine - 2015-02-12, 17:03

No i dotarliśmy, w sumie bardzo pięknie wszystko jest udekorowane, tutaj nie można się czegokolwiek przyczepić.... Zaczęła się cała ceremonia. Byłam bardzo przejęta, aż czasami nie docierały do mnie tamte słowa. No lepiej nie sprawdzać, a skoro umowa to..
- Tak - powiedziałam wreszcie.
No i klamka zapadła, oto jestem żoną demona, jeszcze brakuje do całego zestawu "A teraz możesz pocałować pannę młodą", może akurat tego nie wzięli z ludzkiego zwyczaju?

Koori - 2015-02-12, 17:08

Człowiek skinął głową, a wszyscy zaczęli klaskać
- A teraz możesz... - o nie. A więc jednak. No i co teraz? Będzie cię lizał. Ślina pójdzie w ruch. Niezłe rzeczy. Kurczę...
- możesz pocałować pannę młodą - dokończył. Ops. Tresh spojrzał na ciebie. Miałaś chyba nieźle przerażoną minę, bo demon tylko udawał, że cie całuje. Hm. Czyżby były w nim jakieś ludzkie uczucia? A może po prostu nie chciał cię do niczego zmuszać? Po chwili wyszliście stamtąd
- To... gdzie chciałabyś spędzić najbliższy miesiąc? - zapytał. Cóż. Chyba specjalnie nie powiedział "miesiąc miodowy"...

WarMachine - 2015-02-12, 17:11

W demonie ludzkie uczucia? Dobry żart! A odnośnie miesiąca z ukrytym słowem miodowego to mnie zaskoczył.
- W sumie to uwielbiam wodę - bąknęłam jedynie.
A resztę to niech zdecyduje on. Rozglądam się tylko wokół po wszystkich tutaj i serce w sumie walki mi jak szalone. Przynajmniej nie całował jako tako tylko udawał. Wzięłam głęboki wdech i starałam się nie przejmować czymkolwiek. Liczę jednak, ze Tresh kiedyś wreszcie wyjaśni po co mu była ta umowa bo kiedyś rozniosę i jego i ten dom...

Koori - 2015-02-12, 17:15

Cóż, raczej nie będziesz miała aż tyle siły, bo służby to raczej ma całe zastępy. Tymczasem twój "mąż" poprosił cię o spakowanie walizek. Shinx zdążył już się pozbyć swojego ubranka. Zostałaś w końcu sama. Idąc do siebie zauważyłaś, że drzwi w pokoju dla służby były uchylone. Siedziała tam Rose i jeszcze jedna dziewczyna, wilkołak
- Serio? Biedna dziewczyna - rzuciła wilkołaczka - Przecież tak to będzie miała wielki problem
- No. Biedna. Wiesz, polubiłam ją. Ale tak się wpakować... -Rose pokręciła głową. O co im mogło chodzić?

WarMachine - 2015-02-12, 17:19

No więc ciekawe w takim razie gdzie mnie zabierze. I wtedy słyszę rozmowę owych dziewczyn ze słożby. Stoję w oddaleniu by nie było mnie czuć ani widać i nasłuchuję co tam mówią, mam nadzieję nie o mnie, chociaż w sumie pasuje... Jestem w sumie nie podbudowana tymi słowami tym bardziej, że to brzmi jakby to miały być moje ostatnie dni życia... Udaję, że mnie nie ma, staram się jak najbardziej ukryć by nikt mnie nie widział...
Koori - 2015-02-12, 17:29

- Poza tym jak on sobie to wyobraża? Przecież ona kiedyś się dowie. A na bank jej nie powiedział - kontynuowała Rose swój wywód, a wilkołaczka przytaknęła
- Ja na jej miejscu zapytałabym o to przed ślubem. A przy okazji... co myślisz o jej pokemonie?
- O Absol? Jest urocza i bardzo opiekuńcza. Na pewno nie da jej skrzywdzić. No i jest jeszcze Shinx. Słodki kociak. Jestem pewna, że dadzą sobie radę jakby co. No i Tresh ma Noiverna i Enteia. Nic im nie będzie, nieważne, gdzie jadą - rzuciła. Dalej plotkowały o swoich sprawach, czyli o tym, ile zdołały zjeść ciastek, których jeść nie powinny i tak dalej, a także o przystojnych i niedostępnych demonach...

WarMachine - 2015-02-12, 17:31

A wiec po chwili udaję, ze dopiero tędy przechodziłam, ruszam do pokoju się oogarnąć i spakować, ubieram się w coś luźniejszego a suknia idzie do szafy... Wreszcie w moim bagażu znajdują się moje ulubione rzeczy i kilka z tego miejsca. Po tym jestem gotowa do drogi, Shinxa biorę sobie na ręce. Czyli z zagrożeniem jednak nie chodzi im o Tresha? Co może być gorsze od niego? W sumie to chyba nic... Ale zobaczy się... Zapewne przy moim szczęściu...
Koori - 2015-02-12, 17:36

Zapewne niedługo, owszem. Ze spakowaną walizką zeszłaś na dół, a Tresh już na ciebie czekał.
- Cieszę się, że już jesteś gotowa. Chodź, nie ma na co czekać - powiedział, uśmiechając się. Włożył twoją walizkę do bagażnika. I cóż... Spojrzałaś na auto. Całkiem ładne auto... szybkie, opływowe, tylko miało jeden mankament. Ten głupi napis "nowożeńcy". Tiaaa... W każdym razie otworzył ci drzwi jak prawdziwy gentleman i mogliście ruszać w siną dal...

WarMachine - 2015-02-12, 17:39

Błagam niech ten napis zapaćka błoto albo coś...
- Dziękuję... - powiedziałam tylko cicho jak mi otworzył drzwi i wsiadłam do środka.
Ciekawe w takim razie gdzie jedziemy. Może jednak się wyzłośliwi i zabierze mnie w jakieś góry? Nie znoszę gór... Chyba że jest tam naprawdę spore jezioro... Póki co się nie odzywałam, tylko trzymałam Shinxa na kolanach, Absol musiała ulokowaną się obok, bo nie mam póki co zamiaru chować ich do kulek.

Koori - 2015-02-12, 17:58

- Nie ma za co -odparł rozluźniony demon. Sam zasiadł za kierownicą i ruszyliście. Absol ulokowała się na tylnym siedzeniu, a Shinx ułożył się na kolanach i usnął
-[b] To... jak się czujesz? /b] - zapytał, jakby nie wiedział. To naprawdę tak trudno zauważyć, że jesteś w koszmarnym nastroju i wcale nie chciałaś za niego wyjść? Cóż... Może jest idiotą i nie zauważył? Przypomniało ci się, co mówiły te dziewczyny tam w pokojach dla służby. Ciekawe, o co mogło im chodzi. Może jednak lepiej teraz nie pytać, bo straci panowanie nad kierownicą...

WarMachine - 2015-02-12, 18:06

- A nie widać? - spytałam się tylko demona.
Rozsiadłam się nieco wygodniej w swoim miejscu i wpatrywałam chwilę w drogę, po czym przyjrzałam się Treshowi. Nie wygląda tak źle jak wydawało mi się, że będzie wyglądać, ale to nie zmienia faktu, że to przymuszone małżeństwo... Głaskałam lekko Shinx po łebku i rozmyślałam o wszystkim co to się działo przez ostatnie dni... Nic dobrego w sumie, nie mam nawet do kogo się przytulić... Tresh się nie liczy...

Koori - 2015-02-13, 08:57

- No wiesz... - chrząknął zażenowany. Jechaliście dalej już w milczeniu. Shinx mruczał przez sen, a Candy ziewała zadowolona z życia. Nagle Tresh zahamował gwałtownie
- A co to? - zapytał zaskoczony, wysiadając. Po chwili wsiadł z powrotem, z rannym pokemonem. Ten drżał leciutko
- A co ty tu robisz? - zapytał miękko, jakby nie swoim głosem. Mały, brązowy świniak spojrzał na ciebie paciorkowatymi ślepkami i chrumknął. Czy raczej chrumknęła... Tresh spojrzał na ciebie
- Co z tym fantem mam zrobić? - zapytał nieszczęśliwy i zmieszany. Nie miał doświadczenia z pokemonami. Noivern i jego Entei były potężnymi pokemonami, a takie słabiutkie... cóż

WarMachine - 2015-02-13, 09:04

To mnie wyraźnie zaskoczyło. Zatrzymał się przed małym, rannym pokemonem!
- Trzeba go opatrzyć! - stwierdziłam tylko i wyjmuje medykamenty ze swojego plecaka oraz bandaż. - Umm jak możesz potrzymaj ją tak chwile, będzie mi łatwiej zrobić opatrunek - stwierdziłam jedynie i zabieram się za robotę.
Przy anatomii tego małegommusiałam w sumie owinąć bandaż wokół ale grunt, że się trzyma.
- Powinno być dobrze - stwierdziłam. - Tylko nie można go tak puścić, trzeba się nim zająć przynajmniej kilka dni - wyjaśniłam.

Koori - 2015-02-13, 09:27

Swinub spojrzała na ciebie zaskoczona, a potem się przytuliła i wybuchnęła płaczem. Tresh uniósł brwi, ale nie odezwał się, jedynie delikatnie pogładził pokemona po szczecince. Ty ładnie opatrzyłaś pokemona. Pojechaliście dalej. Shinx obudził się i zasyczał na świnkę. No ładnie... O dziwo świniak parsknął na kota i chyba ładował jakiś lodowy atak...
WarMachine - 2015-02-13, 09:32

Przytuliłam lekko pokemonice i w sumie jak patrzeć to zaczynam się przekonywać do Tresha.... Nie jest taki zły jak mówili dotąd. I wtedy obudził się Shinx...
- Ej ej bez takich mi tutaj! - pisnęłam, odsuwając świnke od Shinx i mając nadzieję, że jednak nie zaladuje tego ataku, jaknnie to wystawiam na moment za okno... Jak jestem pewna, że nie ma żadnego nieszczęśnika w pobliżu.
Czy zawsze muszą zdarzać się takie rzeczy?

Koori - 2015-02-13, 09:41

Prawdopodobnie tak. Tymczasem świnka uspokoiła się, a i Shinx również. Prawdopodobnie sądził, że to jakiś wróg do pokonania. Sceneria zmieniła się. Zrobiło się parno i wilgotno. Candy jęknęła na tylnym siedzeniu przeciągając się. Cóż... chyba jeszcze trochę pojedziecie. Tymczasem jadąc tak sobie Tresh co chwila patrzył na ciebie i świnkę. Co się działo? Ciekawe. Po kilku godzinach dojechaliście na miejsce. Demon założył ci opaskę na oczy
- Spokojnie - mruknął cicho. Wyprowadził cię z samochodu. Candy warknęła i ruszyła za wami, trzymając cię zębami za bluzkę. Po chwili zdjął ci opaskę.
Zobaczyłaś... to.

Piękne, falujące morze i zachód słońca... czyżby ktoś tu był ukrytym romantykiem? Ciekawe...

WarMachine - 2015-02-13, 09:50

Jak dobrze, że pokemony się uspokoiły. Dalej trasa minęła spokojnie, nawet na chwilę zasnęłam. Opaska mnie zaskoczyła, ale ten widok później to już zupełnie!
- Tu jest świetnie! - ucieszyłam się naprawdę porządnie,, rozgladam się wokół, świetny widok, krajobraz, morze...
Gdybym była z Treshem w bliższych relacjach zapewne bymna niego wpadła i się wtuliła, ale wiadomo....
- Dziękuję! - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

Koori - 2015-02-13, 09:56

- Umm... nie ma za co - odparł nieco zdziwiony twoją reakcją - Jesteś głodna? Tu niedaleko jest niezła restauracja -dodał po chwili, nadal zmieszany. Absol puściła cię i oczarowana wpatrywała się w krajobraz. Jej chyba też się podobało. Tymczasem Shinx wpadł do wody, pluskając się radośnie. Swinub patrzyła na wodę z żalem. No tak, z opatrunkiem nie mogła popływać. Swoją drogą po kilku minutach zrobiło się dosyć chłodno z powodu zachodzącego słońca...
WarMachine - 2015-02-13, 10:04

Chwile stoję i wpatruje się w wodę.
- Jutro będzie świetnie - stwierdziłam, już mając w głowie pływanie i w ogóle.
Reakcja demona w tej chwili była dla mnie zabawna. No cóż, widzieć go tak zmieszanego i w ogóle. Na słowa o jedzeniu tylko zaburczało mi w brzuchu.
- W sumie nic dzisiaj nie jadłam - stwierdziłam tylko.
Bym wyleczyła Swinub ale nie wiem czy Tresh wie o moich mocach.

Koori - 2015-02-13, 12:30

Prawdopodobnie nie wie. A i Swinubowi chyba u ciebie wygodnie. Teraz akurat przysnęła. Ruszyliście w milczeniu do restauracji. Po kilku minutach Tresh przyniósł karty i podał ci jedną. Jego Noivern wyglądał na spokojnego, ale doskonale wiedziałaś, że wypatruje zagrożeń. Zresztą twoja Candy robiła dokładnie to samo. Shinx ulokował się pod stołem z zamiarem snu
- Na co masz ochotę? - zapytał uśmiechając się. Nieco wymuszony uśmiech. Widać było, że czymś się martwił. Tylko czym?

WarMachine - 2015-02-13, 12:37

Po chwili namysłu zamówiłam sobie sałatkę z kurczakiem i sok pomarańczowy.
- No więc muszę przyznać, że naprawdę świetne miejsce... Jeszcze nie miałam okazji być nad morzem - powiedziałam tylko do demona i czym się tak martwi?
Póki co wszystko jest bardzo spokojne. Pogładziłam lekko Absol po łbie by choć trochę się rozluźniła.

Koori - 2015-02-13, 12:40

Candu parsknęła po chwili, ale nadal się rozglądała. Noivern zaskrzeczał cichutko, a Tresh skinął głową
- zajmij się tym - rzucił półgębkiem, a nietoperz wyleciał. Absol patrzyła na to zaintrygowana. Po dłuższej chwili przynieśli wam dania, a także bonus dla pokemonów. Tresh skinął głową
- Ja też nie. Nie wyglądam najlepiej w stroju kąpielowym - rzucił i zachichotał cichutko. Byłaś w szoku. Chichoczący demon? Nie, musiało ci się przysłyszeć...

WarMachine - 2015-02-13, 12:47

Przechyliłam głowę na bok. On naprawdę zachichotał?
- Może nie jest aż tak źle - powiedziałam jedynie nie myśląc w sumie co mówię i dopiero po chwili do mnie dotarło.
Zawsze muszę coś palnąć.
- Gdzie poleciał twój pokemon? - spytałam się i zaczęłam spokojnie jeść swoje ulubione danie, a do tego świetny sok...
Mam ccoraz większe wrażenie, że jednak to wszystko mi się spodoba i to mnie przeraża.

Koori - 2015-02-13, 12:49

Tak, naprawdę to zrobił... Tresh uśmiechnął się
- Poleciał załatwić stare porachunki. Twój pokemon za to wygląda, jakby kij połknął. A drugi gryzie mnie w stopę - poskarżył się. Faktycznie, Shinx uznał, że buty ze skóry mu zasmakują bardziej niż poke-karma... W każdym razie demon dyplomatycznie olał to, co powiedziałaś wcześniej o kostiumie. Być może stwierdził, że tak będzie najlepiej...

WarMachine - 2015-02-13, 13:07

- Shinx tak nie wolno! - skarciłam pokemona.
Mały rozbójnik... Może i dobrze, że pominął kwestię stroju ale też nie lubię gdy ktoś olewa moje słowa. Zaczynam się zajadać w najlepsze, aż wreszcie siadam i jestem już pełna.
- No więc ogólnie to... Jakie plany na pobyt tutaj? - chciałamw ssumie więcej porozmawiać z nim.
Dopijam jedynie resztę soku.

Koori - 2015-02-13, 13:11

Pokemon wychylił łeb spod stołu
- Szinkś - rzucił przepraszająco... i zajął się teraz spodniami. Tresh rozgniewał się chyba, bo podniósł kota... i posadził sobie na ramieniu
- Tu nie zrobi krzywdy mojej garderobie[/b - rzucił, ale chyba się mylił, bo Shinx złapał za kapelusz i przeskoczył na twoje kolana obok Swinuba. Mały łobuz... Tresh zamyślił się
-[b] Cóż... Słyszałem coś o turnieju,w którym można wygrać ciekawą nagrodę. Może się zgłosisz? Poza tym mamy inne atrakcje, takie jak morze, groty solne, nieopodal jest czynny wulkan, mają tu nawet Pidgeoty, żeby można było obejrzeć go z góry, w dodatku niedługo przyjeżdża wesołe miasteczko... Możemy robić to, czego tylko chcesz
- rzucił, przyglądając się kotu, który zdążył już przeżuć rondo jego kapelusza...

WarMachine - 2015-02-13, 13:15

Westchnęłam i wzięłam shinxa na ręce.
- Nie można zjadać czyjejś garderoby! - powiedziałam do niego.
Chyba będzie mały kłopot z tego co widzę. Po tym słucham wyjaśnien Tresha.
- Walk szczególnie nie lubię - stwierdziłam. - A reszta jak najbardziej na tak - kiwnęłam głową z uśmiechem. Jest naprawdę fajnie, czuje się luźno jak nie myślę, że związała nas umowa.
Ale jestem póki co wykończona podróżą...

Koori - 2015-02-13, 14:15

-szinkś? - zapytał pokemon, patrząc łakomie na resztki kapelusza. Tymczasem Swinub weszła wo środka i umościła się. Twoje pokemony były nieznośne... Ale słodkie i kochane. Tresh skinął głową
- W takim układzie od czego zaczniemy? Oczywiście jutro, bo dziś jest już późno -rzucił. On również chyba był bardziej rozluźniony niż na samym początku. No i bardziej wesoły. Czyżby wasze charaktery wymieszały się pod wpływem umowy?

WarMachine - 2015-02-13, 14:43

Jeszcze brakuje do zestawu wybierającego demona... Zaglada światow gwarantowana!
- W sumie to będę chciała popływać - stwierdziłam chyba ku jego przerażeniu, a ja chyba wiem o co chodzi.... W sumie racja, mogę być wredna raz na jakiś czas..
Po tym już trzeba iść spać, tylko gdzie?

Koori - 2015-02-13, 14:46

Demon był zdziwiony i wystraszony, ale potulnie skinął głową
- Jak sobie życzysz - wyjąkał. Po chwili wypoczynku wstaliście i ruszyliście do hotelu, w którym Tresh się zatrzymał. Dostałaś pokój z widokiem na morze... ale dwuosobowy. Wchodząc do środka z bijącym sercem zauważasz, że są dwa dwuosobowe łóżka. Masz szczęście... Shinx od razu wybrał to ze szkarłatną narzutą i mrucząc cicho ułożył się na jednej z poduszek. Absol wskoczyła do drugiego. Tresh uśmiechnął się
- No to my śpimy na podłodze - zażartował

WarMachine - 2015-02-13, 14:58

Szach-mat. No to ładnie go załatwiłam. No a potem pokemony nas. I uwaga, on zażartował! Coraz ciekawiej mój mężu!
- Tsaa.... - powiedziałam tylko, patrząc się na pokemony. - Nie jest wam czasem zbyt wygodnie? - spytałam się ich tylko i Swinub w pozostałości kapelusza dostała miejsce obok poduszki.
Przynajmniej mamy osobne łóżka.

WarMachine - 2015-02-13, 14:59

Jeszcze brakuje do zestawu wybierającego demona... Zaglada światow gwarantowana!
- W sumie to będę chciała popływać - stwierdziłam chyba ku jego przerażeniu, a ja chyba wiem o co chodzi.... W sumie racja, mogę być wredna raz na jakiś czas..
Po tym już trzeba iść spać, tylko gdzie?

Koori - 2015-02-13, 15:09

Ignorując wariactwo telefonu...
---
Shanx i Candy zaśmiali się, a potem razem stłoczyli w jednym łóżku wraz z tobą. Całe szczęście to dwuosobowe wyrko... Tresh pokręcił głową z rozbawieniem i ruszył do drugiego łóżka, ale najpierw do łazienki. Wyszedł w czarnej piżamie i wskoczył pod kołdrę. Był baardzo zadowolony z tego, co się działo. Swinub kichnęła cichutko i Twoja poduszka stała się lodowato zimna... No i co ty teraz zrobisz?

WarMachine - 2015-02-13, 15:15

No cóż, skoro łazienka wolna to teraz ja zajęłam ją na dłuższy czas, po czym czas się położyć... Może poduszka akurat wróciła już do normy.
- Dobranoc - rzuciłam jeszcze do Tresha takie słowo i miałam już zamiar zasnąć.
W sumie dzisiejszy dzień nie był taki zły... Nawet bardzo fajny, demon jest całkiem miły wbrew temu jak było na początku...

Koori - 2015-02-13, 15:21

- I nawzajem - rzucił, ziewając wniebogłosy. Po chwili już chrapał. Tymczasem ciebie grzały trzy pokemony,mruczące i posapujące cichutko. Powoli i ty sama zapadałaś w sen...
Obudziłaś się. Tym razem nie miałaś snów. Tym razem obudziły cię krzyki mew. Ktoś powiedział, że mewa to niespokojna dusza... No cóż. Wszyscy oprócz ciebie wszyscy jeszcze spali snem sprawiedliwych. Może i ty się jeszcze kimnij? Nie, nic z tego, słońce pada ci prosto w oczy. Przydałoby się wstać... coś zachrapało ci tuż koło ucha... raczej ktoś... prawdopodobnie Tresh... a on czasami nie spał w innym łóżku?

WarMachine - 2015-02-13, 15:25

Poranek zapowiadał się zupełnie normalnie, na tyle ile może być normalny dla żony demona, ale jednak... Okazało się byćzzupełnie inaczej! Patrzę się na łóżko, po chwili na demona, w którego praktycznie się wtulam...
- Jak? - pisnęłam jedynie i po momencie patrzę jak tu się wysunąć byle go nie obudzić.
. Jestem zaskoczona, zszokowana i czerwona na policzkach... Zaraz, czy to ostatnie pasuje?

Koori - 2015-02-13, 15:28

Nie, to ostatnie zdecydowanie nie pasuje, chyba, że jesteś też zawstydzona. Tresh usłyszał twój pisk i otworzył oczy. Zaraz potem je wytrzeszczył. Natychmiast cię puścił
- Jak? -zapytał tak samo zdumiony jak ty. Okazało się, że Absol i twój mąż poszli w jednym czasie się odlać, a potem... pomylili łóżka... Cóż...
- Em... dzień dobry? -rzucił Tresh, patrząc wszędzie, byle nie ma ciebie

WarMachine - 2015-02-13, 15:32

A więc wszystko jasne... Zmieszana biorę swoje ubrania i mam zamiar udać się do łazienki.
- No dobry... Dzisiaj pływanie - powiedziałam i zerknęłam na niego.
Co jak co ale zawstydzona w sumie jestem. Ale nie zaprzecze, że było mi wygodnie... Tylko dlaczego zawsze mi się przydarzają dziwne rzeczy?!

Koori - 2015-02-13, 15:37

- Uhm - rzucił, czekając grzecznie. No, jemu chyba też było wygodnie. Candy zanosiła się śmiechem leżąc razem z Shinxem na drugim łóżku. Coś mi się wydaje, że ona to zrobiła specjalnie... Cóż, nie udowodnisz jej tego... Tymczasem Swinub chyba czuła się już nieco lepiej, bo rozwaliła się na zlodowaciałej poduszce, wszystkimi czterema łapkami w górę. Tymczasem Ty poszłaś się umyć i przebrać, a zaraz za tobą zrobił to Tresh. Nie miał jednak zamiaru przebierać się w kąpielówki...
WarMachine - 2015-02-13, 15:48

Mi w sumie też się tak wydaje... Po kilku minutach wróciłam w stroju i miałam ubraną na niego jeszcze cienką bluzkę oraz spodenki.
- No ja jestem gotowa, a ty? - sparodiowałam Tresha w trakcie ślubu i wydaje mi się, że skojarzyl fakty. - No jak nie to czekam - mam nową rozrywkę jak tak popatrzeć.
Jeszcze kilkanaście minut staram się go jakoś przekonać, zanosząc się przy wszystkich jego odmowach śmiechem. Coraz lepiej...

Koori - 2015-02-13, 15:57

Tresh warknął
- To nie jest śmieszne - rzucił obrażony i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Zaraz potem jednak cofnął się do ciebie i uśmiechnął
- Mam wziąć jeden ręcznik, czy dwa? Bo tak ładnie się w nocy wtulałaś - zaśmiał się. Punkt dla niego. Absol parsknęła i wyszła wraz z Shinxem zapolować na śniadanko. Chyba jej też nie przypadła do gustu ta poke-karma z restauracji... Swinub tymczasem patrzyła na was prosząco. Takie "weźcie mnie ze sobą"

WarMachine - 2015-02-13, 16:02

Jak wyszedł już miałam ruszyć za nim go przeprosić kiedy mi dowalił...
- Dwa... - powiedziałam tylko z lekka wmurowana.
Po chwili wzięłam Swinub z jej nowym "spankiem" i tak oto wyszłam, ona w sumie sobie poleży i ewentualnie pozjada jakieś owoce, Ponyta też powinna być zadowolona jak będzie mogła polatać po plaży.... Wszystko wydaje się być w porządku... A więc można pójść popływać! A mnie aż korci by znowu spróbować namówić demona, ale cóż... Jak nie to nie.

Koori - 2015-02-13, 21:30

Tresh roześmiał się i zabrał z łazienki dwa duże ręczniki. Wszystkie pokemony były zadowolone, a Ponyta wraz z Shinxem zrobili dla Swinuba mały basenik koło waszych ręczników. Ponyta za to próbowała zjeść coś, co wyglądało jak jagoda, ale było na nią za duże. Źrebię przyniosło ci to z pretensją w oczach. Tresh tymczasem rozwalił się na piasku i jęknął zadowolony
- Jak ciepło - mruknął, wygrzewając się w promieniach słońca. Shinx dorwał jakiegoś wodnego pokemona i zaczęli się bawić...

WarMachine - 2015-02-13, 21:35

Oglądam uważnie tą jagode i próbuje rozciąć ją nożem. Po tym już daje ją małej w kawałkach a sama rozbieram się do kąpielówek i ruszam do wody, najpierw sprawdzam temperaturę i tak dalej, aż wreszcie cała siedzę już w wodzie. Zaczynam pływać, nurkować... Bardzo mi się podoba. Wreszcie spoglądam na pewnego jegomoscia, który się strasznie leni. A może jak większość demonów bardzo pilnuje ogona? Dlatego nie chce kąpielówek... Po chwili ląduje na nim gdzieś tak wiadro wody.
- Jak już tu ze mną jesteś to popływaj ze mną! - zawołałam.

Koori - 2015-02-13, 21:43

Przecinanie "jagody" nożem nie było zbyt mądrym pomysłem. Poza tym nóż nie dał rady jej przeciąć. Po dłuższych oględzinach wyglądało to bardziej na jajko niż na jagodę. W zamian Ponyta wzięła sobie jagodę z koszyka i uciekła z uśmiechem na pysku. Tymczasem Tresh podniósł się nagle, cały przemoczony. Ryknął wściekle i ruszył do ciebie, do wody, wrzeszcząc słowa nie do powtórzenia i rozbryzgując krople. Tym razem, o dziwo, Absol nawet nie zareagowała, leniąc się w słońcu
WarMachine - 2015-02-13, 21:47

Pisnęłam przerażona i momentalnie dałam nura pod wodę myśląc, że tak mnie nie złapie. Dlaczego muszą mi przyjść do głowy zawsze takie postrzelone pomysły? I dlaczego Absol nie reaguje akurat w chwili, gdy jest potrzebna, no dlaczego?! Zabolgotałam tylko, widząc że demon jest blisko i zamknęłam oczy przesądzona o własnej śmierci. Ah te moje żarty? Co ja sobie pomyślałam?!
Koori - 2015-02-13, 21:55

Tresh po chwili zanurkował i złapawszy cię wypłynął na powierzchnię. Warcząc straszliwie wyciągnął cię na brzeg. Nadal jednak nie wypuszczał cię z objęć
- No i co teraz? - mruknął zadowolony, widząc twoje autentyczne przerażenie. Absol spojrzała na was i mruknęła przyjaźnie, a reszta pokemonów jakby was nie zauważała, tylko bawiły się ze sobą. Chyba nie dane ci będzie umrzeć bezboleśnie, niestety. W każdym razie możesz już zacząć się modlić...

WarMachine - 2015-02-13, 22:00

Faktycznie, moja mina i to, że się trzęsłam mimo ciepłej wody oraz słońca mówiło wszystko.
- Przepraszam? - pisnęłam i popatrzyłam się na niego przez chwilę.
Taki pewnie zadowolony bo wie, że nie dam mu rady albo cokolwiek! I fakt, jest bardzo silny bo tak po prostu sobie mnie wyniósł z wody, nie płynąc do mnie za długo i w ogóle. I o co kurcze chodzi moim pokemonom? Chcą się mnie już pozbyć?

Koori - 2015-02-13, 22:19

Tresh uśmiechnął się
- Takie przepraszam to trochę za mało. Jestem cały mokry - poskarżył się. Pokemony tymczasem dyplomatycznie robiły sobie dziurę w piasku, udając, że wcale was tam nie ma. Nawet Noivern się przyłączył do tej "zabawy". Demon patrzył wyczekująco, ociekając wodą. Co do jego siły, cóż... za ciężka to ty raczej nie byłaś, nie oszukujmy się. Tym bardziej, że byłaś tylko w stroju kąpielowym...

WarMachine - 2015-02-13, 22:22

- Mogłeś nie wskakiwać za mną do wody to byś miał na przykład nogi suche - stwierdziłam tylko.
No właśnie... Ja jestem w stroju kąpielowym, on mnie trzyma... Teraz do mnie dotarło ile mój strój kąpielowy zasłania i tak dalej... No i czego on kurcze chce? Nie mam mu nawet jak bić ukłonów i przepraszać... Albo może udobrucha go coś innego z mojej strony, zupełnie szalonego nawet jak na mnie, po momencie trzymał w swoich objęciach wtulającą się w niego dziewczynę.

Koori - 2015-02-13, 22:26

Tresh chciał ci coś odpyskować, ale gdy się do niego przytuliłaś zamarł niczym kamienny posąg. Pokemony wydały coś na kształt zgodnego "uuuuuu", a potem wybuchnęły śmiechem. Kilka sekund później Tresh postawił cię na ziemi i również przytulił. O dziwo, był miękki i ciepły, a nie odpychający. W dodatku zapach jego skóry połączony z aromatem wody morskiej... to niesamowite połączenie. Twój nos oszalał. Tresh spojrzał na ciebie z ciekawością, jakby widział cię po raz pierwszy...
WarMachine - 2015-02-13, 22:30

No to ładnie go zszokowałam.. No ja w sumie też nie miałam pojęcia co takiego wyprawiam a co dopiero on! Jak uświadamiam sobie, ze mi się to tulenie tak bardzo podoba to robię się czerwona na policzkach. Po chwili go puszczam i zdezorientowana się odsuwam, za bardzo nie wiedząc co takiego powiedzieć czy więcej zrobić, po prostu też stoję i się w niego wpatruję. Sama czasem wyklinam swój charakter i to jest właśnie ta chwila...
Koori - 2015-02-13, 22:34

On również wpatrywał się w ciebie
- Nadia - rzucił tylko patrząc ci w oczy. Potem potrząsnął głową
- Co ja głupi sobie myślałem - warknął i wrócił się suszyć na swój koc. Piękna chwila prysła niczym bańka mydlana... Chwilę potem usłyszeliście ryk z głębi lasu. Tresh odparł prawie takim samym odgłosem, a po kolejnej chwili na plaży wylądował... Entei. Pokemon pokłonił się przed demonem, a ten pogładził go po grzywie
- Jak misja? - zapytał, a pokemon wymruczał coś cicho. Shinx podszedł do legendy i wpatrywał się nad wyraz grzecznie. Chyba znalazł swego idola. Nawet Absol wpatrywała się w niego z szacunkiem...

WarMachine - 2015-02-13, 22:39

Zaskoczyła mnie w sumie jego reakcja. Dlaczego "Co ja głupi sobie myślałem?"??? Po chwili wzięłam drugi koc i uwaliłam się na nim na piasku niedaleko od swoich pokemonów i patrzyłam co robił, dopiero po chwili coś znowu mnie zaskoczyło. To jak odezwał się Tresh spowodowało, ze podskoczyłam. To on ma aż tak mocne płuca? I wtedy zobaczyłam Entei, usiadłam na kocu i wpatrzyłam się w pokemona z podziwem. Legendarny pokemon... Musi być niewyobrażalnie potężny... I jaka misja? W mojej głowie nie mam już praktycznie miejsca na żadne pytania.
Koori - 2015-02-13, 22:44

No cóż, jak się ma taką małą głowę... Entei i Tresh rozmawiali między sobą, a Shinx robił się coraz bardziej napuszony, lecz jednocześnie pełen szacunku i respektu. Entei w końcu zwrócił na niego uwagę. Spojrzał na kota z góry i wymruczał coś, a wtedy Shinx podbiegł do ciebie i obwąchał. Potem wrócił do legendy i pokiwał łebkiem. Entei ryknął cicho i wtedy on podszedł do ciebie
Więc to ty jesteś Naznaczoną... Szkoda, że mój pan o tym nie wie - usłyszałaś w głowie

WarMachine - 2015-02-13, 22:50

Wzruszyłam tylko lekko ramionami jakby mówiąc "i niech tak zostanie". Zerknęłam na Shinxa, to on miał powiedzieć Entei, że jestem Naznaczoną? Wstaję i się rozglądam wokół, po tym patrzę ma słońce i ubieram spodenki oraz bluzkę. W sumie powinnam chyba coś zjeść bo rano tak mi się śpieszyło na pływanie, że nie zdążyłam wstąpić na jakiekolwiek śniadanie... No i nie mam małej głowy, jakbyś się czuła mają miliardy pytań i wątpliwości?
Koori - 2015-02-13, 22:54

Mam tak na co dzień i jakoś żyję.
---
Entei poważnie skinął głową.
Masz rację. Lepiej niech tak zostanie - odparł, a potem uśmiechnął się i chuchnął na ciebie, natychmiastowo wysuszając twój strój kąpielowy. Tymczasem zauważyłaś, że Absol zniknęła. Po dłuższej chwili przyszła z koszykiem pełnym wiktuałów i wyszczerzyła się. Na wierzchu była błękitna róża. No cóż. Ogromny pies usiadł na piasku i zaczął wpatrywać się w horyzont, najwyraźniej bardzo zamyślony. Tresh uśmiechnął się wesoło
- Chyba cię polubił - rzucił

WarMachine - 2015-02-13, 22:59

A więc jestem sucha, Absol przyniosła jedzenie... Po chwili zaczynam co nieco zajadać isiadam obok Tresha.
- No, na to wygląda.... Ogólnie jak udało ci się go złapać czy do siebie przekonać? - zapytałam wreszcie Tresha zaciekawiona.
Po chwili wzięłam sobie Swinub na ręce i zaczęłam ją delikatnie głaskać tak by nie poruszyć opatrunku. Widzę, ze już coraz lepiej się czuje ale nie chcę znowuż jej tak puszczać...

Koori - 2015-02-13, 23:14

Swinub czuła się już prawie doskonale, ale czując opiekuńczą dłoń uśmiechnęła się szeroko. Tresh zamyślił się
- Po prostu mamy wspólne cele. To nas zbliżyło. Postanowiliśmy współpracować, dopóki nie spełnimy tego, co zamierzyliśmy. Nie złapałem go i pozostawiłem mu wolność. Mimo, że proponował wejście do pokeballa. Chyba właśnie tym go ująłem. Towarzyszy mi od kilku lat... - mruknął po chwili z ustami pełnymi kanapki. Shinx wziął jedną jagodę i podsunął Entei'owi, a ten spojrzał na małego jak na wariata...

WarMachine - 2015-02-13, 23:18

Zaśmiałam się lekko na reakcję Entei.
- No chyba nie zrobisz maluchowi przykrości? - odezwałam się tylko do legendy.
No i w sumie słowa Tresha mi się spodobały. Szkoda tylko, że mnie tak nie raczył spytać o zdanie przed zawarciem umowy o małżeństwo. Westchnęłam lekko zrezygnowana, po czym wyłożyłam się na słońcu. Swinub w sumie położyłam sobie na brzuchu i to było dość zabawne, ale chyba dla nas obu przyjemne.

Koori - 2015-02-13, 23:39

Spytać się raczej nie mógł, bo nie było cię na świecie, albo byłaś bardzo mała. Entei pokręcił głową. Złapał Shinxa w zęby i odniósł do ciebie. Mały kot był przeszczęśliwy, że został obśliniony przez swojego idola. Zamiast siedzieć przy tobie poleciał do niego i przyniósł mu drugą jagodę. Pies westchnął głęboko. Swinub westchnęła zadowolona i robiła ci masaż swoimi małymi łapkami po całym brzuchu, co było bardzo miłe z jej strony, bo mogła się uwalić jak parówka, którą zresztą była, i leżeć. Tresh przyglądał wam się z zaciekawieniem
- I co masz zamiar zrobić z tą małą? - zapytał po chwili.

WarMachine - 2015-02-13, 23:43

Patrzyłam się na sprawę z Entei rozbawiona. Po tym na Swinub.
- W sumie nie wiem, bardzo chętnie bym ją przy sobie zostawiła, ale jak będzie chciała pójść to jej przecież nie zabronię - stwierdziłam i pogłaskałam świnkę po boku. - No więc mała, jak chcesz? - spytałam jej i usiadłam, odstawiając Swinub na piasek przed sobą.
Ogólnie czułam się już kompletnie rozluźniona.

Koori - 2015-02-13, 23:47

Mała parówa z oczkami spojrzała na ciebie i uśmiechnęła się szeroko, a potem wpadła na ciebie i przytuliła się. Entei się roześmiał, co brzmiało jak szczekanie, i nawet Shinx się uśmiechnął. Absol westchnęła. Stadko coraz większe... Tymczasem Tresh podał ci pokeball
- No dalej - zachęcił cię z uśmiechem. Parówka też na to czekała, szczerząc swój świński ryjek. Ponyta również podeszła, żeby zobaczyć, co się dzieje. Tak, kolejny towarzysz do kolekcji... Ale przynajmniej słodki. I miły. I może kiedyś ważyć kilkanaście ton...

WarMachine - 2015-02-13, 23:49

I będę miała taran-wierzchowca. Podziękowałam za balla i po chwili stuknęłam nim świnkę. Jak tylko się złapała to ją wypuściłam i delikatnie utuliłam.
- No i mamy kolejną członkinię do naszej wesołej gromadki - stwierdziłam z zadowoleniem.
Chwilę siedziałam i niańczyłam pokemony, po czym do reszty dnia postanowiłam pójść popływać. Zerknęłam znad wody na Tresha, po czym na kilka długich minut dałam nura pod wodę.

Koori - 2015-02-13, 23:54

Pokemonica przytuliła się do ciebie, a reszta pokemonów od razu polazła do was się wtulić. Entei patrzył na to z uśmiechem na pysku. Potem ruszyłaś do wody, ażeby sobie popływać. Spojrzałaś na Tresha, a ten na ciebie. Potem zamknął oczy i ziewnął przeciągle. Chyba miał zamiar iść spać. Zanurzyłaś się... Po około 3 minutach chciałaś się wynurzyć, ale noga ci się zaplątała w wodorosty. Szarpałaś się i szarpałaś, ale... nic z tego. Powoli brakowało ci tlenu, a tu nie miałaś go jak stworzyć...
WarMachine - 2015-02-13, 23:57

Nie mam też jak użyć ognia a woda mi nie pomoże. Staram się szybko wydostać z owych wodorostów, staram się jakoś rozerwać je rękami ale zaczyna mi brakować powietrza, nie dosięgnę nawet ręką do powierzchni wody. I co ja zrobię? Czy nie będę miała wyjścia i pokażę nieco Treshowi swoje zdolności?
"Zaplątałam się w wodorosty!!!" - usłyszał wreszcie mój głos w swojej głowie, a ja już nie miałam praktycznie tlenu w płucach i powoli traciłam świadomość...

Koori - 2015-02-14, 00:02

Masz szczęście, bo nie musiałaś się ujawniać. W trakcie pięciu sekund od początku trzeciej minuty zobaczyłaś jakieś niebieskie stworzenie podobne do psa i Tresha wraz z nim. Po krótkiej chwili pies przegryzł wodorosty i wynurzyliście się. Demon spojrzał na ciebie surowo, ale nic nie powiedział. Pokemon przewiózł cię na grzbiet, a ty kaszlałaś i plułaś wodą... zupełnie jak Squirtle. Tymczasem pies skłonił się i odbiegł. Nieco przypominał Entei'a z sylwetki... Cóż.
- Mogłaś zginąć! - krzyknął w końcu Tresh

WarMachine - 2015-02-14, 00:05

A więc jednak uratowana! I to przed dwoma rzeczami naraz. Jak tylko się jednak jakoś ogarnęłam to dostałam zaraz po tym solidny ochrzan.
- Nie zauważyłam wcześniej tych wodorostów - powiedziałam tylko ze łzami w oczach, dobrze w sumie, że nie widać przez wodę jaka mi ścieka z włosów.
Po tym już nie za bardzo miałam ochotę pływać, zresztą w sumie Tresh by minie chyba już nie puścił. Usiadłam markotnie na swoim kocu i obserwowałam zachód słońca.

Koori - 2015-02-14, 00:09

- Mimo wszystko mogłaś zginąć. Musisz bardziej na siebie uważać - mruknął, widząc, że jesteś smutna. Złapał cię delikatnie za rękę - Nie wiem co bym zrobił gdyby coś ci się stało... w pierwszym dniu - dodał cichutko. Potem westchnął. Oboje wpatrywaliście się w zachód
- Może pójdziemy już do domu i może pogramy w szachy? - zaproponował, a Entei ryknął, skłonił się przed wami i ruszył powoli do siebie

WarMachine - 2015-02-14, 00:11

Kiwnęłam tylko głową i siedziałam dłuższą chwilę w milczeniu, dopiero gdzieś tak pod koniec i ja wzięłam go za rękę.
- W sumie dobry pomysł - stwierdziłam.
Kiepska jestem w szachy ale pograć można, najwyżej się powkurzam na to a nie na inne rzeczy. Zbieram wszystko, zwołuję pokemony i można wracać do hotelu... Ponytę jedynie schowałam do balla bo wiem, że pewnie będzie chciała tam wskoczyć.

Koori - 2015-02-14, 00:17

Pewnie tak. Leń nie lubi chodzić. Ruszyliście do hotelu trzymając się za ręce. Nie wiem kto był bardziej zaskoczony - ty czy on. Całą kompanią wpakowaliście się do pokoju. Tresh rozłożył figury i pozwolił ci zrobić pierwszy ruch
- Jestem pewny, że w taką wersję nie grałaś -rzucił z tajemniczym uśmieszkiem. Po kilku minutach się dowiedziałaś dlaczego - zbite figury same schodziły z planszy i pluły w twarz swojemu właścicielowi.

WarMachine - 2015-02-14, 00:20

Co za wredne szachy! Starałam się tego unikać ale owe pionki były nadzwyczaj celne. Tak zeszły mi chyba dwie godziny na próbach pokonania Tresha, kiedy wreszcie dałam sobie spokój i poszłam się porządnie umyć po owych plujkach.
- Wredne te szachy - mruknęłam jeszcze, kładąc się do łóżka po przytłaczającej mnie liczbie porażek...
Przeciągnęłam się i położyłam Swinub obok poduszki prosząc by jej nie zmroziła.

Koori - 2015-02-14, 00:24

- Nie przesadzaj raz wygrałaś. Przyznaję, że tylko dlatego, że twój Shinx podgryzał mi buty, ale zawsze to zwycięstwo! - rzucił pocieszając cię. Ruszyliście spać.
Obudziłaś się kilkanaście godzin później w samo południe wypoczęci, wyspani... i znów w jednym łóżku. Cóż, tym razem Tresh nie spał. Tulił cię uśmiechnięty, czekając aż wstaniesz
- Dzień dobry - wyszeptał ci do ucha, gdy podniosłaś głowę. Pokemony przeniosły się na drugie wyrko

WarMachine - 2015-02-14, 00:28

Jakoś takie zwycięstwo est średnio pocieszające.... I znowu spało mi się nad wyraz dobrze w nocy, miałam się do czego tulić... Zrobiłam duże oczy.
- Umm dzień dobry.... - powiedziałam tylko znowu czerwona i zerknęłam to na pokemony to na Tresha. - Tym razem jak podejrzewam to nie było pomylenie łóżek? - spytałam się cicho.
I znowu nie mam zielonego pojęcia co zrobić i jestem w takiej sytuacji i jestem rozdwojona w frontach. Z jednej strony przymuszone małżeństwo a z drugiej jednak jest bardzo miły...

Koori - 2015-02-14, 00:31

- Nie - rzucił i roześmiał się bezwstydnie - Chyba, że ci się nie podoba, w co jednak wątpię - znowu się zaśmiał. Był cieplutki i milutki... w ogóle całkiem przyjemny. Absol parsknęła śmiechem patrząc na twoją burakową twarz
- Głodna? Co zjesz na śniadanie? - zapytał, podnosząc się powoli, jakby chciał ci dać czas na odsunięcie się jakby coś. Potem poszedł się umyć i przebrać, a także schować szachy jak najgłębiej się dało w dno walizki

WarMachine - 2015-02-14, 00:39

No i już wszystko jasne...
- Podoba... - bąknęłam jedynie, wtulając się na chwilę, po czym jak zaczął się podnosić to go puściłam. - W sumie to nie wiem - stwierdziłam na pytanie odnośnie śniadania.
I dobrze, że je chowa tak głęboko! Niech te piekielne szachy mi się już nie ukazują.... Po tym czekałam tylko aż łazienka się zwolni, po czym ja także powędrowałam się umyć i ubrać. Ciągle jestem zaskoczona ową pobudką. Mnie samą wielce dziwi jak bardzo mogło mi się takie tulenie spodobać, najchętniej to bym znowu podeszła i się wtuliła.

Koori - 2015-02-14, 10:06

Szachy schowane, wy umyci, zadowoleni, pokemony najedzone, bo coś sobie upolowały... teraz trzeba nakarmić ludzi. Oczywiście słowo to nie oddaje waszej różnorodności gatunkowej, aczkolwiek jest jak najbardziej na miejscu. Tresh poszedł do kuchni i przyniósł jakieś jedzonko
- No i co wymyślisz na dzisiaj? Topimy się pod wodą czy spalamy w lawie? Albo po prostu spadamy z ptaka? - zapytał, podając ci kanapkę. Absol parsknęła śmiechem i nawet Noivern zaskrzeczał. A wczoraj to takie śmieszne raczej nie było...

WarMachine - 2015-02-14, 10:13

Westchnęłam.
- Może dzisiaj ty zaproponuj, wszystko byle nie turniej - powiedziałam jedynie i czekałam na to co zadecyduje mój ekhm.. mąż...
No to racja, wczoraj to mnie jeszcze za to ochrzanił a ja byłam bliska pokazania mu, że mam jakiejkolwiek moce. Usiadłam, z wolna jedząc kanapkę. W sumie nie sądziłam dotąd, że może byc tak dobrze.... A jednak... Tresh jest miły i robi za świetną... przytulankę. Sama się sobie dziwię.

Koori - 2015-02-14, 10:24

To może ci coś pokażę[/b] - rzucił, złapał cię za rękę i wyszliście. Na zewnątrz czekały na was dwa zielone Pidgeoty. Tresh pomógł ci wsiąść na pierwszego i sam skoczył na drugiego
- Trzymaj się mocno i siedź spokojnie - rzucił, podając ci lejce, będące przy dziobie ptaka. Po chwili ruszyliście w powietrze, a gdy byliście jeszcze niziutko ptaki... zniknęły, jakby rozpłynęły się w powietrzu. Tresh uśmiechnął się
- To Kayoty. Nieznana ludzkości ewolucja krzyżówki Pidgeota z Kelceonem. Potrafią robić się niewidzialne. Są świetnymi zwiadowcami - rzucił, przekrzykując wiatr. Wznieśliście się wyżej. Wrażenie było niesamowite...

WarMachine - 2015-02-14, 10:28

Właśnie, ta barwa była dość dziwna... A gdy pokemon pode mną zniknął pisnęłam nieźle wystraszona ale po momencie uświadomiłam sobie, że jednak nie spadam! Odetchnęłam z ulgą i rozglądałam się zaciekawiona po okolicach. Pamiętam jak kiedyś mogłam tak latać na własnych skrzydłach... Kiwnęłam głową na wyjaśnienia Tresha a ja nie próbowałam przekrzykiwać wiatru, tylko obserwowałam wszystko, świetny lot i świetny pomysł!
Koori - 2015-02-14, 10:37

Szybko wznieśliście się ponad chmury, a tam ptaki z powrotem się pokazały, pokwiliły coś do siebie, pokiwały głowami i zniknęły. Naraz zaczęliście spadać w dół z zawrotną prędkością. Skóra przylepiała ci się do czaszki. Wyrównaliście lot kilka metrów nad wnętrzem wulkanu wypełnionym wrzącą lawą. Tresh zwymiotował w sam środek krateru...
- No i to jest właśnie wulkan - wyjęczał trzymając się za żołądek. Zauważyłaś wiele innych Pidgeotów, ale tych zwyczajnych. Wszyscy patrzyli na was dziwnie

WarMachine - 2015-02-14, 10:41

- Kłopoty z takimi zwrotami? - spytałam się tylko Tresha zdziwiona.
Zerknęłam tylko na tamte Pidgeoty i miejsce było niezwykłe, a mi robiło się potwornie gorąco lecieć tak nad lawą... Starałam się jakoś ochłodzić i miałam nadzieję, że za moment polecimy nieco wyżej... I czego tamte ptaki się na nas tak dziwnie patrzą? Ale mimo to przejażdżka jest genialna. No cóż, trzeba będzie jakoś ładnie za wszystko podziekować.

Koori - 2015-02-14, 10:45

Po kilku chwilach wznieśliście się wyżej, polecieliście z powrotem pod chmury, a następnie łagodnie wylądowaliście nieopodal hotelu. Demon był trochę zielony... Tymczasem Pidgeoty odfrunęły zadowolone, że udało im się nabrać kolejnego klienta. Usiadł na ławeczce
- Nigdy... więcej - przyrzekł, ale nie wiadomo było, czy mówił do ciebie, czy do siebie. Ty zaś czułaś się fantastycznie...

WarMachine - 2015-02-14, 10:49

O ile mnie pamięć nie zawodzi jako demon ma taki odcień. Zerknęłam na Tresha nieco zmartwiona, cóż ładnie go to zmordowało. Po chwili niedaleko dostrzegłam ławkę.
- Może tam usiądź i dojdź do siebie? - zaproponowałam tylko.
Po tym usiadłam na ławce obok niego i wyciągnęłam się zadowolona. Wyjęłam z torby tamtą niby jagodę i zaczęłam uważnie oglądać.
- Tsaaa... Jednak jajko pokemona... Jak myślisz jakiego? - zagadałam do Tresha.

Koori - 2015-02-14, 10:55

Tresh pokiwał ciężko głową. Po chwili udało wam się usiąść. Demon zamyślił się i przybrał naturalny odcień zieleni. Potem wziął jajo do ręki. Przedtem nie zauważyłaś, że jest takie gorące...
- Prawdopodobnie smoka, ale nie mam pojęcia jakiego. Pożyjemy, zobaczymy. Teraz na pewno potrzebuje ciepła. Smok nie wykluje się, gdy będzie mu zimno lub gdy nie będzie miał ruchu. Poza tym warto by było do niego mówić. Widzisz, jaja samców są bardziej matowe. Samice mają błyszczące jaja - faktycznie, to jajo było matowe i nie błszczało...

WarMachine - 2015-02-14, 10:59

Słuchałam tego co mówił Tresh z uwagą.
- No to rozumiem... - powiedziałam jedynie, po czym wzięłam jajko i zadowolona je obejrzałam.
Będę miała jakiegoś małego smoka... To mnie cieszy... Po chwili biorę torbę i urządzam ją tak by jajo było porządnie opatulone.
- No mały, teraz powinno być ciepło... - stwierdziłam z uśmiechem.
A gdy będę mogła to powykorzystuję Ponytę do ogrzewania go. Po chwili przysunęłam się do Tresha i o niego lekko oparłam.

Koori - 2015-02-14, 11:06

Demon spojrzał na ciebie zaskoczony, ale wyciągnął rękę i przytulił cię. Po chwili jednak zerwał się z ławki i pobiegł w stronę toalet... Cóż. Chyba ten lot naprawdę nim wstrząsnął. W każdym razie teraz byłaś sama ze swoimi pokemonami. Dobrze by było się czegoś napić, bo robi się coraz cieplej. Absol też wyglądała na spragnioną. Zauważyłaś, że Shinx gdzieś zniknął... Prawdopodobnie poszedł samodzielnie zapolować... W końcu jest już prawie dorosły.
WarMachine - 2015-02-14, 11:10

No cóż, było miło przynajmniej przez chwilkę, dopóki dolegliwość Demona znowu nie dała o sobie znać. Mam nadzieję, ze Shinx nie zgubi się czy coś... Poszłam szybko po coś do picia dla siebie, pokemonów a dla Tresha miałam szklankę wody. Nie powinien pić niczego więcej póki nie wydobrzeje....
- Możesz rozejrzeć się za Shinxem? - poprosiłam Absol jak już zaspokoiła pragnienie.
Rozsiadłam się po tym wygonie na ławce i rozglądałam się wokół.

Koori - 2015-02-17, 13:20

Tresh po kilku chwilach wrócił i duszkiem wypił całą wodę
- Dziękuję - wysapał - Nigdy więcej lotu na tych ptaszyskach. Nigdy. Od dziś zawsze chcę wiedzieć na czym siedzę... - wyjęczał. Tymczasem Absol skinęła łbem i wyruszyła na poszukiwania swego przybranego synka. Swinub niuchała w powietrzu, a jajo drżało lekko. Pokemonica przytuliła się do niego i przymknęła ślepia.
Kilka minut później wróciła Absol, trzymając brudnego Shinxa za kark. Pokemon wyglądał, jakby się wytarzał w węglu albo innej smolistej substancji. Candy zresztą też nie wyglądała na przeszczęśliwą wydarzeniami...

WarMachine - 2015-02-17, 13:24

- Coście wprawiali? - spytałam się jedynie pokemonów, pijąc swój napój.
Po tym wzięłam obydwa stworki i czas było na kąpanie... Na shinxa wzięłam sobie gumowe rękawiczki z wiadomych powodów.
- No i powinno być dobrze - stwierdziłam, patrząc się na stworki.
Po tym wracam do mojego zmordowanego męża.
- Lepiej już? - spytałam się go z troską w głosie.
W sumie nawet bardzo go ostatnio polubiłam.

Koori - 2015-02-17, 13:50

PW howrse - wiesz, o co chodzi. Ale tam, nie tu
---
Shinx spojrzał na ciebie jak niewinny psiak, a potem otrzepał się na ciebie i z miauczeniem wyleciał z domu. Absol pokręciła głową zrezygnowana. Jej mina mówiła - żadnych dzieci. Nigdy więcej! Tymczasem twój biedny, zmordowany mąż... chrapał na ławce przed domem. Ocknąwszy się skinął głową i spojrzał na ciebie z wdzięcznością
- Tak. Ale przyznaj się - jeszcze kilka dni temu wykorzystałabyś sytuację i wbiła mi sztylet w pierś, prawda? - zapytał z krzywym uśmiechem.

WarMachine - 2015-02-17, 14:30

Zrobiło mi się z lekka głupio.
- No w sumie to tak - przyznałam wreszcie jedynie i usiadłam obok niego.
No cóż ale co było a nie jest nie pisze się w rejestr, tak przynajmniej myślę... Póki co siedze obok i rozsiadłam się wygodnie.
- W sumie to myślałam, że nie będziesz taki tylko no... o wiele gorszy, dlatego - zaczęłam mówić z rumieńcami.

Koori - 2015-02-18, 14:29

Tresh zaśmiał się
- Mógłbym być o wiele gorszy, ale... uznałem, że w ten sposób niczego nie zwojuję. Z początku wziąłem cię za żonę tylko z powodu umowy, ale potem... stwierdziłem, że chcę, byś mnie pokochała. Jesteś zbyt piękna, by być z kimś innym... - wysapał po chwili. Sam również zrobił się różowy... albo różowo-zielony, jak kto woli. Absol parsknęła niekontrolowanym śmiechem na to wyznanie miłosne, no ale cóż jej poradzić, niecodziennie słyszy się coś tak kiczowatego i bezsensownego jak to przed chwilą...

WarMachine - 2015-02-18, 14:35

A więc mimo iż kicz to teraz byłam świecąca czerwona latarnia.
- R-rozumiem... - powiedziałam jedynie porządnie speszona i zmieszana.
Znowu jest sytuacja w której kompletnie nie wiem co zrobić. Ktoś kogo wcześniej nienawidziłam z całego serca nagle stał się dla mnie tak ważny, takich rzeczy chyba nie było. Wreszcie już pewnie się przysunęłam i przytuliłam do niego.
- Do tego fajnie się do ciebie przytula - stwierdziłam jedynie

Koori - 2015-02-24, 10:49

Tresh po chwili roześmiał się. Nagle ktoś zaczął drapać w drzwi i piszczeć pod nimi. Mężczyzna westchnął głęboko. Potem wstał, by otworzyć te nieszczęsne drzwi. A w progu stał wilk. Podszedł do ciebie ignorując demona, a potem... skłonił się i podał ci jakąś tajemniczą paczuszkę. Następnie zamachał ogonem, oblizał cię i wyszedł. No cóż...
W tym samym czasie jajo ukryte w plecaku zaczęło pękać. A ze środka wydobywały się dziwne odgłosy...

WarMachine - 2015-02-24, 10:54

Zaskoczyło mnie to ale cóż, oglądam paczuszkę póki nie słysze drapania z wnętrza mojego plecaka.
- Już się kluje? - zdziwiłam się mocno, po czym zdejmuję torbę by spojrzeć co to za maluch mnie dzisiaj przywita.
Paczuszkę odłożyłam na moment na bok i patrzyłam się w popękane jajo częściowo owinięte w moje ubrania. No mały, dasz radę... Dość sporo się dzieje jak na jeden czas a te głupie rumieńce nie chcą mi chyba dzisiaj odpuścić.

Koori - 2015-02-24, 11:15

Po długiej chwili oczekiwania z jajka wyskoczyło coś takiego...

I spojrzało na ciebie swoimi ślepkami
- Deino? - zapytał, patrząc na ciebie swoimi słodkimi ślepkami. Tresh uśmiechnął si.
- To Deino. Pokemon-smok, nie widzi. Rzuca się na wszystko co się rusza i to zjada... Zazwyczaj - dodał, widząc, jak Gible zaczął się tulić do ciepłej Swinub, a ta zmierzyła go wzrokiem. Potem wzięła głęboki oddech...

WarMachine - 2015-02-24, 11:23

Spojrzałam na pokemona z lekkim rozczuleniem.
- Słodziak! - powiedziałam wreszcie z szerokim uśmiechem i podeszłam do stworka by spróbować pogłaskać go lekko.
Wzięłam wreszcie jakiś ciepły koc i zawinęłam w niego małego stworka. Jeszcze dzieciak, więc na początek chyba musi się wygrzać i jeszcze trzeba coś lekkiego do jedzenia... Wreszcie podsunęłam go Treshowi prawie że pod nos.
- Prawda ze uroczy? - zaśmiałam się.

Koori - 2015-02-24, 11:26

Tresh odetchnął z ulgą i roześmiał się
- Tak, jest uroczy, ale uważaj, bo on gryzie. I jest trudny w hodowli. Zobaczysz, to będzie urwis - ostrzegł cię kiwając palcem. Deino zamerdał ogonem i ugryzł gl w palca. Tresh zawył ze złości. Ciebie tymczasem pokemon ostrożnie obwąchał i wrócił do tulenia Swinub, która w końcu grzała jego jajo. Absol poszła go obwąchać, a Deino ugryzł ją w nos. Teraz prawie wszyscy patrzyli na małego smoka z wściekłością. Shinx zawarczał głucho

WarMachine - 2015-02-24, 11:32

No ładnie...
- Nie wolno tak - bąknęłam do pokemona.
No więc zabawnie w sumie...
- Mój wujek kiedyś też miał takiego pokemona co wszystko gryzł, ale to był akurat Poochyena... Kupił mu wtedy taką gumową kość i był spokój bo nie mógł sobie z nią poradzić - zaproponowałam jedynie tyle na to by poradzić sobie z gryzącym problemem Deino.
Zeskanowałam malucha pokedexem i podsunęłam Treshowi plaster na palec.

Koori - 2015-03-04, 13:12

-No nie wiem, czy to w czymś pomoże. Podejrzewam, że Deino ją połknie w sekundę - uśmiechnął się krzywo Tresh, opatrując sobie palca. Potem westchnął głęboko
- Ale twoją Swinub lubi, a ona jest typu lodowego... może go strofować jakby co - dodał, patrząc w zamyśleniu na świnkę, która ogrzewała małego, ślepego smoczka. Oboje wydawali się dobrze czuć w swoim towarzystwie. Cóż, skoro to miało pohamować zapędy smoka w gryzieniu...


Shiny Deino
Imię: -
Poziom: 5
Typ: /
Ewolucja: Deino (LVL 50) -> Zweillous (LVL 64)-> Hydreigon
Ataki: Tackle, Dragon Rage, Focus Energy
Charakter i historia: Deino wykluł się z jaja, które Ponyta znalazła na plaży. Jest wyjątkowy, ponieważ kolor jego łusek odbiega od przyjętej normy. Uwielbia gryźć wszystko, co się napatoczy. Jest zakochany w Swinub Nadii
Umiejętność: Hustle - Na początku walki atak Pokemona zostaje zwiększony o 50%, ale celność jego fizycznych ruchów spada o 20%. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie silniejszych Pokemonów wzrasta o 50%.
Trzyma: -

Kod:
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados-shiny/deino.gif[/img]   [img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados-espalda-shiny/deino.gif[/img]
[color=darkblue][b]Shiny Deino[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię: [/b] [i]-[/i]
[b]Poziom: [/b] 5
[b]Typ: [/b] [img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/dark.gif[/img]/[img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/dragon.gif[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Deino[/u] (LVL 50) -> Zweillous (LVL 64)-> Hydreigon
[b]Ataki: [/b] Tackle, Dragon Rage, Focus Energy
[b]Charakter i historia: [/b] Deino wykluł się z jaja, które Ponyta znalazła na plaży. Jest wyjątkowy, ponieważ kolor jego łusek odbiega od przyjętej normy. Uwielbia gryźć wszystko, co się napatoczy. Jest zakochany w Swinub Nadii
[b]Umiejętność: [/b] [u]Hustle[/u] - [i]Na początku walki atak Pokemona zostaje zwiększony o 50%, ale celność jego fizycznych ruchów spada o 20%. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie silniejszych Pokemonów wzrasta o 50%.[/i]
[b]Trzyma: [/b] -

WarMachine - 2015-03-04, 13:22

Siadam obok Tresha i sprawdzam co takiego przyniósł mi ten wilk.
- Ciekawe co to za paczka - mruknęłam.
Zerkam też na Deino, w sumie ciekawy ma kolor, zupełnie inny niż myślałam... Ale cóż, jest słodki! I tak grzecznie leży przy mojej Swinub. A Tresh mógł po uważać! Sam mnie przed tym ostrzegał akurat wtedy.
- Ogólnie w takim razie może coś mi o sobie opowiesz? Dotąd miałam okazję słyszeć tylko plotki i to niezbyt przyjemne - stwierdziłam.

Koori - 2015-03-11, 11:20

Tresh spojrzał na ciebie ciekawie
- Jakież to plotki słyszałaś, ukochana? - zapytał, nadal patrząc wilkiem na Deino, który tulił się nadal do Swinub. Ty tymczasem otworzyłaś paczkę, w której znalazłaś,,, 5 Rare Candy i jakiś matowy kamień. Wyglądem przypominał nieco płomień na wietrze, kolorem również. Bardzo ciekawe znalezisko... Po krótkiej chwili wahania Absol podeszła i obwąchała paczuszkę, mrucząc przy tym cicho

WarMachine - 2015-03-11, 11:39

Fajna paczka, wszystko się przyda... Chowam te rzeczy do pudełka no i wpatruje się chwile w demona.
- No cóż... W skrócie że jesteś potworem i obiło mi się coś o podrzutku - powiedziałam wreszcie nie wiedząc jak na to zareaguje. - No ale zły wcale nie jesteś więc to pierwsze odpada - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.
Ciekawe natomiast czy powie coś na to drugie... Westchnęłam i czekałam na odpowiedź. Ciężki temat sobie wybrałam na rozmowę. Ale chyba powinnam więcej o nim wiedzieć? On w sumie o mnie tez jak pomyśleć.

Koori - 2015-03-11, 11:41

Tresh słuchał cię i w końcu westchnął ciężko
- Nie daj się zwieść. Jestem potworem, ale tylko dla tych, którzy sprzeciwiają mi się. Co do tego drugiego... to prawda - rzucił, lecz chyba nie miał zamiaru kontynuować tematu. Noivern, który siedział mu przez ten cały czas na ramieniu zasyczał cicho i mocniej zacisnął pazury na barku. Demon jęknął
- Dobrze, już dobrze! Powiem ci. Ale... nie dzisiaj, proszę - westchnął

WarMachine - 2015-03-11, 11:48

Przechyliłam głowę na bok.
- No dobra, rozumiem - pokiwałam tylko głową i spojrzałam na jego pokemona.
W sumie nawet jak dowiem się później to mi to nie zaszkodzi. Teraz siedzę i nie za bardzo wiem co powiedzieć czy zrobić.
- Co byś powiedział na normalny spacer po okolicach? - spytałam się wreszcie, nie chcąc już z niczym więcej kombinować.
Ucierpieć może na takich eksperymentach nie tylko on, tylko na przykład ja... Zerkam na pokemony. Chyba nie będzie kłopotów.

Koori - 2015-03-11, 11:54

Tresh uśmiechnął się
- Jasne, czemu nie? Pokażę ci cudowne miejsce, na pewno ci się spodoba. Tylko trzymaj tego gryzącego z daleka - ostrzegł i pogroził smokowi palcem, na co ten kłapnął sennie szczękami. Swinub też chyba nie miała ochoty się stąd ruszać. Ponyta podskoczyła podekscytowana, Shinx też. Absol była rozdarta. Cóż... Co robić? W oknie nagle pojawił się wielki, kudłaty łeb Entei'a, który zamruczał przyjaźnie
Witaj

WarMachine - 2015-03-11, 12:00

Uśmiechnęłam się tylko do pokemona na przywitanie.
- Candy może jednak pójdz z nami - powiedziałam do pokemona radośnie i czekałam na jej odpowiedź.
Ciekawe poza tym po co jest tutaj Entei, znowu ma jakąś sprawę do Tresha? Być może... Wzięłam jakieś wygodne buty i byłam gotowa do wyjścia. Ciekawe poza tym co to za miejsce chce pokazać mi demon, tym bardziej chce wyjść tam jak najszybciej. Kilka minut potem już stoję w otwartych drzwiach i czekam.

Koori - 2015-03-11, 12:04

Absol skinęła głową, powarczała chwilę na Swinub, chyba przekazując jej polecenia i ruszyła za Tobą. Entei też uśmiechnął się szeroko, a Tresh pokręcił głową z niedowierzaniem. Potem założył buty i ruszyliście. Pokemon opowiadał ci w myślach zabawne historyjki, Shinx podskakiwał radośnie... tylko demon był jakiś taki zamyślony i niespokojny. Cóż. Widać przypomniało mu się dzieciństwo. Po kilkunastu minutach zobaczyłaś, że droga ustępuje miejsca leśnej ścieżce, która prowadziła głęboko w ciemny las.
WarMachine - 2015-03-11, 12:19

No więc jest bardzo zabawnie i rozluźniłam się, ale zmartwiłam się na widok tego jak mój mąż jest zamyślony i lekko ponury.
- Przepraszam, że zaczęłam taki temat - podeszłam tylko donniego i wzięłam go za rękę.
Nie wiem jak teraz mam poprawić mu nastrój, więc to dla mnie dość ciężkie. A ja tymczasem zaczynam tęsknić za swoimi rodzicami mimo tego jak mnie urządzili i w sumie coraz mniej im to za złe, tak jakoś bo coraz bardziej lubię Tresha

Koori - 2015-03-11, 12:23

Demon potrząsnął głową
- Nie przejmuj się, nic się nie stało. Po prostu to było tak dawno... prawie zapomniałem. Chodź, nie smućmy się tu teraz. Niedługo zobaczymy to miejsce... - rzucił i urwał, gdy na waszej drodze stanął olbrzymi, wściekły... Infernape, podpalający każde drzewo w zasięgu wzroku. Jego ogniste spojrzenie przeniosło się na was... Małpa ryknęła dziko i skoczyła do ataku.

WarMachine - 2015-03-11, 12:27

Pokiwałam tylko głową i uśmiechnęłam się lekko. Po momencie przerażona praktycznie wpadłam na Tresha, patrząc się na małpe. Pokemon wydaje się być rozjuszony. Ale od czego jest tutaj Entei? Na pewno da radę! Póki co przylegam do Tresha od tyłu, taki jakiś odruch. Malpa robi ogromne zamieszanie a ja nie wiem co zrobić. Póki co zdaje się na innych w nadziei, że sprawa się uspokoi.
Koori - 2015-03-11, 12:33

Entei faktycznie ryknął rozdzierająco i zamachnął się potężną łapą, odrzucając małpiatkę w tył. Infernape wydał zduszony okrzyk i rozpoczął skomplikowany atak z użyciem kilku rodzajów ciosów, Entei jednak jedynie się podrapał. W końcu zaatakował z pełną mocą i małpa padła nieprzytomna na ziemię. Demon patrzył na nią w zamyśleniu
- Co myślisz, stary druchu? - zapytał psa, który po namyśle skinął głową. Tresh rzucił pokeball w pokemona, a gdy ten po chwili przestał się bujać schował go do kieszeni
- Chodźmy - rzucił, przytulając cię nagle

WarMachine - 2015-03-11, 12:40

Po chwili Tresh puścił niezbyt rozmyślnie usmiechającą się dziewczynę. O co tak poza tym chodzi? Ruszam za demonem i teraz już jestem zaraz obok niego. Przecież boję się, że znowu może nas coś napaść. Coraz bardziej mnie intryguje tamto miejsce.
- Ciekawe co może być w takim lesie - mruknęłam tylko cicho sama do siebie.
Staram się nie myśleć o tym co mnie martwiło.

Koori - 2015-03-11, 12:44

- Zobaczysz - odparł Tresh, uśmiechając się tajemniczo. Przedarliście się przez jakieś krzaki i oto twym oczom ukazała się najpiękniejsza polanka, jaką w życiu widziałaś. Porośnięta milionami roślin, jagodami i innymi kwiatami, po której chodziły razem niedźwiedzie i sarny, wilki i króliki w bezbrzeżnym spokoju. Nikt nikogo nie atakował, panował cudowny spokój... na przeciwległym brzegu małego jeziorka widziałaś ławkę wykonaną z winnego pnącza. Wydawała się krucha i giętka, a jednak nie zdołał jej przygnieść śpiący na niej biały wilk...
WarMachine - 2015-03-11, 12:51

Oglądam to wszystko w niezłym szoku. Co to za miejsce? Jak tu pięknie! I wszystkie zwierzęta tak po prostu z sobą żyją! Wtedy dostrzegam tego białego wilka. Kto to jest?
- Pięknie tutaj - powiedziałam wreszcie jak odzyskałam język i nie wiem za bardzo co zrobić.
Zupełnie zdaje się teraz na Tresha, nie sądziłam nigdy, że znajdziemy coś takiego.... I on o tym wiedział? Nieźle, musi naprawdę mnóstwo znać wszelkich rzeczy...

Koori - 2015-03-11, 12:56

- Chodź, musisz się przedstawić - rzucił, uśmiechając się. Biały wilk otworzył jedno oko i spojrzał na was zaciekawiony, odsłonił jednak kły widząc Entei. Ten nie ruszył się z miejsca, podobnie jak Absol. Samica najwidoczniej ufała osądowi wielkiego psa. Stanęliście w końcu przed ławką. Tresh uśmiechnął się szeroko
- Cześć, Okami. Sądziłem, że znajdę tu Doru, widziałaś go gdzieś? - zapytał. Wilczyca - tak, to samica - pokręciła głową, a potem spojrzała na ciebie
- Znam cię. To ty dostałaś jeden z podarunków. Mam nadzieję, że będą ci dobrze służyć - odezwała się

WarMachine - 2015-03-11, 13:01

A więc to od niej. Kiwnęłam głową.
- Na pewno, dziękuję bardzo za podarek - powiedziałam z uśmiechem do wilczycy i się jej przyjrzałam.
Ciekawe kim jest w takim razie Doru. Rozglądam się w ciąglezzafascynowana tym miejscem. Wszystko wydaje się być niczym rajski ogród. Tak pięknie, wspsniale!
- Naprawdę nie mogę się napatrzeć - stwierdziłam wreszcie z lekkim śmiechem.

Koori - 2015-03-11, 13:07

- Nie ma za co - wilczyca uśmiechnęła się - Jestem Okami - dodała po chwili. Zza krzaków wyszedł... błękitny niedźwiedź, przeciągając się. Tresh zesztywniał
- Witaj, Doru - rzucił i... ukłonił się! Doru spojrzał na niego
- Mówiłem ci, że masz się tu nie pokazywać - warknął groźnie. Tresh pokręcił głową
- Nie, nie mówiłeś - rzucił z łobuzierskim uśmiechem. Niedźwiedź warknął cicho
- To teraz ci mówię. Stwór ciemności nie ma prawa tu przebywać - rzucił

WarMachine - 2015-03-11, 13:14

- Nadia - przedstawiłam się wilczycy.
Wtedy wszedł ogromny niebieski niedźwiedź. Patrze się na Tresha i tez się w takim razie ukłoniłam, przecież ten wydaje mi się być gospodarzem. Atmosfera mimo tego, że wszystko zdaje się być spokojne jednak taka nie jest. Stoję i póki co obserwuje całą sytuację. Demon... Co racja to racja, przez jego moc, energię jest jednak złem, choć wcale źle się nie zachowuje. To temu niedźwiedziowi mam być przedstawiona? I po to ryzykował?

Koori - 2015-03-12, 13:04

Tresh pokiwał głową
- Wiem, wiem, ale ja tylko na momencik, spokojnie. Właściwie przyszliśmy do Okami, ale skoro już tu jesteś... To jest Nadia, moja żona - rzucił radośnie. Spojrzenie niedźwiedzia skierowało się na ciebie, a na jego wargach wykwitł okrutny grymas. Zwierzę podeszło i obwąchało cię
- Nie jesteś stąd. Nie znam takiego zapachu - mruknął cicho, marszcząc brwi. Okami pokiwała głową.
- Nie, nie jest. Ale nie zamierzam mówić tego Treshowi, niech sam się domyśli - zachichotała radośnie. Demon spojrzał na ciebie zdezorientowany

WarMachine - 2015-03-12, 13:11

- Miło poznać - powiedziałam tylko przy przedstawianiu się a potem no... z lekka mnie wmurowało.
No więc praktycznie mnie wsypali! Spojrzałam równie zdezorientowana na swojego męża, ale zaraz po tym pojawił się wyraz twarzy w stylu "ja przecież nic nie wiem, no uwierz mi!"
- Co racja to racja jestem z dość daleka - machnęłam nerwowo ręką.
Teraz to nie za bardzo wiem jak się zachować. Cóż ładna sprawa i mam nadzieje Tresh zostawi temat w spokoju. Byłam z lekka spanikowana, nie powinien wiedzieć. A tera zna pewno będzie zadawać niewygodne pytania i w ogóle...

Koori - 2015-03-13, 10:37

Demon spojrzał na ciebie z miną godną twierdzenia, że "zupa była za słona"
- Porozmawiamy w domu, kochanie - specjalnie zaakcentował ostatnie słowo, a potem uśmiechnął się do Doru promiennie
- Do, stary druhu, zapomnijmy o starych utarczkach! W końcu przyprowadziłem ci Okami... Poza tym pomogłem ci swoją magią. Daj nam tu chwilę pozostać - poprosił. Niedźwiedź stanął na tylnych łapach i ryknął
- No dobrze - westchnął po długiej chwili - Niech ci będzie

WarMachine - 2015-03-13, 10:42

No to krzyżyk na powrót do domu.
- Eeee naprawdę nie ma o czym rozmawiać.... - powiedziałam tylko do Tresha i rzucam tamtej dwójce mimo wszystko z lekka mordercze spojrzenie.
Jak zgodził się jednak byśmy tutaj zostali to ucieszyłam się. To oznacza, że jeszcze pozwiedzamy to miejsce! I może mają tutaj jakiś staw z kolorowymi rybami czy coś?
- No to chyba najlepszy spacer w moim życiu - staram się jakoś zatuszować tamto.

Koori - 2015-03-13, 10:48

- Zobaczymy - rzucił tonem nieznoszącym dyskusji. Potem skinął głową parskając śmiechem.
- Chodź, zobaczysz, co tu żyje - rzucił, ciągnąc cię delikatnie w stronę drugiego końca polanki. Zauważyłaś tam małe oczko wodne, w którym pływały sobie... żółwie. Ale z błękitnymi skorupami. Na samym dnie zauważyłaś jednak coś innego - maleńką rybkę, która patrzyła na was uważnie. Zupełnie nie jak ryba...

WarMachine - 2015-03-13, 10:54

No więc jednak nie unikne tej strasznej rozmowy... Boję się w sumie jak zareaguje na to wszystko... Bo chyba nie odpuści dopóki się nie dowie.
- Oo jak fajnie - zauważyłam i przyklękłam przy oczku wodnym, patrząc się na żółwie. - A tu tylko jedna rybka się ostała? - zdziwiłam się, patrząc na stworzątko.
Zaraz tylko, czy taka rybka powinna się na mnie tak patrzeć? Wpatruje się w jej oczy równie uparcie co ona w moje.

Koori - 2015-03-13, 10:57

Tresh uśmiechnął się. Rybka patrzyła na ciebie, a potem otworzyła rybie usteczka
- Nie jesteś tu mile widziany, kłamco, póki nie wyprostujesz swoich kłamstw - wybulgotała i schowała się pod żółwiem, który zasyczał i próbował ugryźć Tresha w palec. Potem wychyliła się
- Ty również, dziecię z "daleka" - dodała drwiąco, patrząc na ciebie. Usłyszałaś też głuchy pomruk z tyłu. Odwracając się mogłaś zauważyć rysia, ostrzącego pazury na drzewie
- A ja tam ją lubię - rzucił, a każde jego słowo brzmiało jak mruczenie

WarMachine - 2015-03-13, 11:01

No co za nadęta rybka!
- Chowaj się chowaj - mruknęłam, wstając i wtedy spojrzałam na rysia.
Co z nimi jest? Wszyscy wiedzą o wiele za wiele. To robi się dla mnie z lekka straszne. I co znowu skłamał Tresh?
- Cześć - przywitałam się z rysiem tylko krótko i zerkam tylko nerwowo na swojego męża, teraz już kompletnie po mnie widać, że faktycznie ukrywam coś poważnego.

Koori - 2015-03-13, 11:04

Tresh uśmiechnął się zakłopotany
- To jest Ayra, rysica pilnująca stawu. Wszystkich denerwuje ta ryba, ale Ayra jej pilnuje, więc nie można jej ruszyć. Podobno przepowiada przyszłość - wyznał niechętnie. Rysica podeszła do ciebie i obwąchała cię, mrucząc cicho
- Neona ma rację. Jesteś z bardzo daleka. Nie podróżowałam zbyt długo, oczywiście, ale znam większość zapachów z najbliższych okolic. Powiedz, skąd jesteś? - zapytała, patrząc na ciebie żółtymi ślepiami

WarMachine - 2015-03-13, 11:08

- Vinevillage - powiedziałam nazwę miasteczka gdzie mieszkam w tym życiu.
Może właśnie chodziło im o to? No i szkoda, że Arya musi tej ryby pilnować bo bym zrobiła z niej paprykarz albo paluszki rybne.
- Ja jestem Nadia - przedstawiłam się rysicy i ciągle rozglądam się wokół.
A ten staw będzie jedynym w moim życiu jakiego nie będę mile widzieć.

Koori - 2015-03-13, 11:13

Rysica uśmiechnęła się
- Nie o to mi dokładnie chodziło, ale miło cię widzieć, Nadio. Niezwykle miło. A Ty, Tresh? Jak się miewasz? - zapytała i wdali się w rozmowę. Zauważyłaś kilka metrów dalej płynący strumyk, kierujący się na północ. Może tamte żyjątka będą milsze? Albo nie będą mówiły? To całe miejsce przypomina nieco Podziemie...A ty masz do spełnienia obowiązek. Robi się to jednak coraz cięższe, prawda?

WarMachine - 2015-03-13, 11:17

Co racja to racja, coraz trudniej. Im bardziej poznaje Tresha tym gorzej mi z tamtą sprawą, najchętniej bym w ogóle się nie odradzała. Po momencie jednak staje zaraz obok Tresha i przysłuchuje się ich rozmowie. Rozglądam się jednak wokoło, piękne miejsce. Nie ma co... Zerkam co takiego robią pokemony. Po chwili jak juz to do nich dołączam by jakoś się zająć, chociaż i tak większość czasu niańcze po prostu swoje stwory i ewentualnie Entei jak mi się nawinie
Koori - 2015-03-13, 11:23

Entei uciekał jak tylko mógł, ale i tak został zniańczony do granic możliwości. Reszta poddawała się zabiegom z błogimi minami. Tresh po chwili podszedł do ciebie i patrzył tym swoim wzrokiem myśliciela
- Co ty przede mną ukrywasz? - zapytał cicho, patrząc na pokemony. Entei mruknął
Nie wyciągaj nic siłą ostrzegł go, ale usłyszałaś to i ty. Ciekawe... Czy Entei też zależy na jego śmierci? Raczej nie... trzeba będzie wytrenować pokemony do tego stopnia, żeby mogły pokonać legendarnego pokemona...

WarMachine - 2015-03-13, 11:28

No więc ciekawe. Patrzę się chwile na Tresha i tylko pokręciłam głową.
- Naprawdę nic, co miałaby do powiedzenia taka dziewczynka jak ja? - bąknęłam tylko i podejrzewam wyłapał ukryte "a jako dziecko w brzuchu matki tym bardziej".
No bo cóż nie ma się co oszukiwać, zgodziłam się tylko dlatego, że rodzicom mogłoby coś się stać. A mimo wszystko to moja rodzina. Usiadłam przy absol, drapiąc ją pod mordką.

Koori - 2015-03-13, 11:31

Absol warknęła na ciebie. "Już czas" mówiły jej oczy. Entei chyba ją wtajemniczył. Wielki pies też mruknął groźnie. Tresh westchnął
- No dalej. Powiedz mi, inaczej... - zawiesił na chwilę głos, a potem uśmiechnął się złowieszczo - Inaczej zacznę cię łaskotać - rzucił pełnym powagi tonem. Absol zamruczała z aprobatą
A my mu w tym pomożemy rzucił Entei za siebie i resztę pokemonów, która otoczyła was kołem, uśmiechając się, jakby czekali na dobrą zabawę.

WarMachine - 2015-03-13, 11:36

- Ec tu Brute contra me? - wypaliłam tylko znany cytat z śmierci Juliusza Cezara i wpatruje się niezbyt pewnie w swoje pokemony. - No więc... Zacznijmy od tego, że jestem reinkarnacją... - wydusiłam z siebie wreszcie, patrząc się niezbyt pewnie na demona.
W sumie bardzo się boje.
- No i dodajmy fakt, że nie pierwszej lepszej osoby... Cóż miałam moc, byłam wysoko postawiona i tak dalej... Moja rodzina ratowała światy... - jestem ciągle niezbyt pewna.

Koori - 2015-03-17, 10:24

Pokemony nie odezwały się, wpatrując się w was z napięciem. Tresh słuchał uważnie, widziałaś tylko, że brew mu lata
- Ach, tak? Może opowiedz mi coś więcej na ten temat - rzucił tylko, rozsiadając się wygodnie na trawie. Etntei puścił do ciebie oko
Powiedz mu, nic ci nie zrobi. A być może ty też dowiesz się o nim czegoś ciekawego... rzucił uśmiechając się szelmowsko. No cóż, skoro legenda cię o to prosi...

WarMachine - 2015-03-17, 10:42

No więc chyba nerwy niezbyt trzyma... Wzięłam głębokiwdech .
- No więc tak... Miałam na imię Nova, byłam w sumie jeszcze dzieckiem, dopiero się wtedy uczyłam... Miałam w sumie kilka lat by robić to co moi rodzice, to byli Uranus i Gaya, nazywali ich wybierającymi opiekunów... Nie wiem czy cokolwiek o tym słyszałeś ale podróżowali po różnych światach i tak dalej, mogli przydzielać moce innym by pomagali swiatom, stąd tytuł! - machnęłam nerwowo ręką.
Jestem zestresowana jak nigdy

Koori - 2015-03-24, 10:31

Tresh słuchał uważnie, ae gdy tylko wymówiłaś imiona rodziców skrzywił się z bólem i niechęcią.
- Uranus i Gaya... Moi rodzice też się tak nazywali. W każdym razie przybrani rodzice. Ale oni nigdzie nie podróżowali, po prostu... zniknęli pewnego dnia - rzucił cicho, smucąc się. Entei ryknął
- Nadia, Tresh... wasi "rodzice" to dokładnie te same osoby - rzucił po raz pierwszy na głos. Tresh skamieniał. Po prostu nagle przestał się ruszać i wpatrywał z niedowierzaniem w Entei. A potem... zemdlał!

WarMachine - 2015-03-24, 10:39

No więc w tej chwili doznałam największego szoku w moim życiu. Nie ma co, jak to możliwe, że to były te same osoby. Sama zrobiłam się wyraźnie zszokowana.
- Jak to możliwe? - pisnęłam tylko cicho.
I właśnie w tej chwili Tresh padł nieprzytomny. Popatrzyłam się jeszcze tępo na Entei z miną "to jakiś żart, prawda?". Ale jego wyraz pokemoniej twarzy sugerował, że jednak jest absolutnie poważny.
- Niech to --po momencie też leżę nieprzytomna.

Koori - 2015-03-24, 10:56

Po kilku godzinach tej jakże radosnej zabawy w udawanie trupa powoli uniosłaś powieki. Leżałaś w łóżku, a Shinx i Absol czuwali nad tobą. Z drugiego pokoju słyszałaś wściekłe ryki Tresha
- To czemu, do jasnej cholery, mi nie powiedziałeś, ty zapchlony kundlu?
Chwila ciszy
- Co mnie to obchodzi! Przynajmniej bym wiedział, że żyją, ty tępa kupo sadła! - ryknął wściekły. Absol zawarczała wściekła, jakby chciała ich uciszyć. Zauważyłaś, że Deino ciamka róg kołdry...

WarMachine - 2015-03-24, 11:01

Zmordowana podnoszę się tylko z łóżka i rozglądam wokół. Ah tak... Po momencie jak sobie przypomniałam omal znowu nie straciłam przytomności, ale jakoś jednak mi się udało.
- Nie ma co... - wtedy usłyszałam tamte wrzaski.
No to ładnie, Tresh daje opieprz Entei czy coś? Wreszcie podnoszę się z łóżka i ruszam w tamtą stronę, muszę z nimi porozmawiać...
- Ekhm - odkaszlnęłam i stoję teraz przed nimi. - No więc... Wyszło dość ciekawie... - zaczęłam jedynie. - Dowiedziałeś się czegoś więcej? - troszkę jestem roztrzęsiona.

Koori - 2015-03-24, 11:08

Tresh odetchnął głęboko i spojrzał na ciebie, a następnie po prostu przytulił
- Ja... nie spodziewałem się, że jeszcze o nich usłyszę, wiesz? - powiedział ci prosto do ucha. Potem spojrzał spode łba na psa, kulącego uszy w kącie - A on wiedział! Od samego początku! - znów zaczął wrzeszczeć. Coś nowego - legenda bojąca się zwykłego dwunoga...
Ratuj! usłyszałaś tylko cichutko

WarMachine - 2015-03-24, 11:13

No to było dość zaskakujące. Tylko się w niego wtuliłam mocno.
- Ja też... Ogólnie miałam nadzieję, że kiedyś spotkam kogoś związanego z moimi rodzicami no ale... Nie myślałam, że to będziesz ty - powiedziałam.
Po tym aż podskoczyłam.
- Spokojnie! To nie jego wina! Sama go prosiłam by ci o tym nie mówił... Nie miałam pojęcia, że to wiąże się z tobą - stanęłam między nim a Entei, no chyba że nie puścił mnie z uścisku.

Koori - 2015-03-25, 14:26

Tresh odetchnął głęboko, a potem uspokoił się.
- Niech ci będzie. Nadia uratowała Ci dupę, pokrako! - rzucił groźnie. Entei przecisnął się między wami i uciekł z domku.
- Nigdy w życiu bym się nie spodziewał, że znasz moich zastępczych rodziców... - rzucił cicho, nadal trzymając cię w objęciach. Potem pogładził ci włosy
-Opowiedz mi o nich... - poprosił.

WarMachine - 2015-03-25, 14:32

No więc Entei uratowany, a ja nadal stoję w jego objęciach, widać nie puści mnie... Ale to mi się podoba.
- No cóż jak już mówiłam w poprzednim życiu byli to moi biologiczni rodzice... Tak zwani Wybierający Opiekunów, mieli zdolność przydzielania innym mocy i tak robili gdy znaleźli odpowiednią osobę by ta pilnowała swojego świata, rzadziej posyłano ją do innego - opowiadałam Treshowi. - No a tak normalnie to też byli świetni... - i tutaj zaczyna się opowiadanie o rodzicach czyli co zwykle robili gdy nie pracowali, jacy byli, śmieszne historyjki z nimi i tak dalej.... Wreszcie ich nawet wyrysowałam demonowi, a między nimi wcisnęła się w kadr nieco mniejsza postać, widocznie wesoła i rozbójnicka mała Nova, czyli ja. - No ale cóż... Wszystko się skończyło... - powiedziałam na koniec. - Tamten zdrajca i jego pomocnik mnie zabili! Mieczem! - pisnęłam jedynie i do oczu naciekły mi łzy.
Chociażby dlatego mam mieczofobię.

Koori - 2015-03-25, 14:45

Tresh patrzył na ciebie zdezorientowany. Potem przytulił cię mocno
- Nie płacz - rzucił cicho, choć sam miał łzy pod powiekami. Potem westchnął głęboko
- Wszystko będzie dobrze. Jeżeli chcesz, może uda mi się wyśledzić tego skurwysyna i coś z tym zrobić - warknął wciekły. Noivern, wiszący sobie głową w dół na lampie zasyczał zdenerwowany. Absol weszła do domku i wtuliła głowę między was, mrucząc zazdrośnie. Tresh uśmiechnął się blado
- No już ci oddaję Twoją panią, już - zaśmiał się

WarMachine - 2015-03-25, 14:48

- Jak nawet nie wiem co mogło się stać potem, gdzie się ukrył czy co zrobił - westchnęłam jedynie i spojrzałam na Absol.
Pogłaskałam ją po chwili po łbie i jeszcze na chwilę wtuliłam się w Tresha. Mimo że byłam nieprzytomna to po takich wyznaniach czuję się praktycznie wykończona... Psychicznie...
- Może chodźmy się położyć... - bąknęłam tylko, po czym podreptałam do łazienki.
Prysznic mnie odświeżył, zwłaszcza że dzisiaj zafundowałam sobie zimny. Po tym wracam już do pokoju i siadam na łóżku, w zamyśleniu patrząc się na Tresha.
- No cóż obydwoje nie mamy ich ale za to teraz mamy siebie - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.

Koori - 2015-03-25, 14:52

- To też jest ważne - rzucił, tuląc się do ciebie i wyganiając Absol na drugie łóżko. Obrażona pokemonica wtuliła się w Shinxa i zaczęła głośno chrapać.
Następnego dnia uświadomiłaś sobie, że za oknem widzisz chmurę w kształcie Arceusa. Ups... coś komuś kiedyś obiecałaś, pamiętasz? Jak się niby z tego wykaraskasz? To nie będzie takie proste... Entei zawył głośno, budząc i ciebie, i Tresha swoim zawodzeniem

WarMachine - 2015-03-25, 14:55

- Nienienie nie mogę tego zrobić - pisnęłam nagle.
I co ja teraz z tym zrobię? Przecież faktycznie, coś miałam zrobić... Ale nie będę w stanie... Potrząsnęłam głową i westchnęłam ciężko, czyżbym jednak musiała zrobić coś wbrew sobie? Ale co? Choćbym nie wiem po której stronie stanęła... Ale przecież nie mogę... nie... Tresh jest teraz jedyną osobą która jakkolwiek mnie łączy z rodzicami i w ogóle, zdążyłam naprawdę przez te dni... Spojrzałam tylko na demona i potem na Entei.
- Ehh nie da pospać co nie? - zamachałam tylko ręką.

Koori - 2015-03-26, 09:49

- No tak jakoś. Czego nie możesz zrobić? - zapytał, unosząc głowę na dłoni. Chyba cię usłyszał. No to nieźle... I co teraz? Powiesz mu prawdę? Wtedy chyba naprawdę się zeźli. A chmura zbliżała się do was w zastraszającym tempie. Zauważyłaś, że jest jakaś taka... burzowa albo podobnego koloru. Czyżby Arceus chciał cię ukarać za nieposłuszeństwo?
WarMachine - 2015-03-26, 09:55

- Wstać, nie chce mi się - powiedziałam jedynie.
Wszystko zaczyna się komplikować, może to tylko zwykła chmura. A Tresh mnie zabije jak się o wszystkim dowie... Arceus w sumie też pewnie....
- Zaraz wracam - Tylko w łazience szybko się ubrałam i wychodzę na zewnątrz, prosząc cichaczem by Absol jakoś zajęła Tresha.
Po tym już jestem na zewnątrz i idę gdziekolwiek do lasu.

Koori - 2015-03-26, 09:58

Chmura zbliżyła się do ciebie i zmieniła w Absola
I jak twa misja, dwunogu, przyjaciuelu Podziemia? zapytał pokemon, patrząc na ciebie surowo Z tego, co wiem, Tresh jeszcze żyje. Czyżbyś nie przekonała go do swych pokojowych zamiarów? A może odwaga cię opuściła? zapytał, tupiąc kopytem i parskając cicho. Ops... na drzewach usiadło kilka wielkich ptaków i dwa TalonFlame'y. W krzakach zaś mogłaś zobaczyć rzadkiego pokemona - zoroarka...

WarMachine - 2015-03-26, 10:03

Westchnęłam jedynie ciężko.
- Nie, nie tyle co nie mam odwagi tylko.... Nie sądzęby trzeba było to zrobić - powiedziałam wreszcie. - No bo.... Nie czuję by był kompletnie zły... - starałam się jakoś uspokoić sprawę.
Chociaż równie dobrze może mnie teraz chcieć zabić za zdradę.
- Dlatego... Może faktycznie udałoby się to wszystko jakoś pokojowo rozwiązać? - spytałam.

Koori - 2015-03-26, 10:06

Kuźwa, w Arceusa... xD
---
Pokemon spojrzał na ciebie mrużąc ślepia
Czy ty wiesz, ile złego wyrządził on naszej rasie? To przez niego musieliśmy się ukrywać tyle wieków! My, legendarne pokemony, prócz zdrajcy Entei, jak również prawdziwi władcy tej planety! Smoki, elfy, magowie, fantastyczne, magiczne zwierzęta! Ale może ciebie to wcale nie obchodzi? Może nie chcesz tego zrobić, bo go kochasz! Pamiętaj jednak, że obowiązuje cię obietnica rzucił zły i zawiedziony
myliłem się co do ciebie powiedział jeszcze i odpłynął

WarMachine - 2015-03-26, 10:13

- Po prostu : nie mam pojęcia o co poszło, nie wiem co sobiezrobiliście i w oogóle, wybierający nie działali nigdy pochopnie jeśli nie mieli swoich podstaw, dlatego załatwię to po swojemu - prychnęłam wreszcie. - Poza tym nie wiedziałam jaki jest naprawdę - dodałam i ruszyłamtylko w sstronę domku.
Staram się nie zwracać uwagi na pokemony wokół. Coś zrobię i nikt nie będzie nikogo zabijać!

Koori - 2015-03-26, 10:16

Pokemony wpatrywały się w ciebie w milczeniu. Jedynie Zoroark ruszył za tobą, jakby ostrożnie, żeby nie wystraszyć twojej osoby. Po kilku chwilach zatrzymał się i nadal wpatrywał w ciebie intensywnie
- Ark, ark! - rzucił cicho, majtając ogonem i szczerząc się. Jego futro lśniło w porannym słońcu. Koło ciebie pojawił się Shinx i najeżył się. Potem zrobił do ciebie minę typu "co to to to i czego toto od nas chce?"

WarMachine - 2015-03-26, 10:23

Spojrzałam na Zoroarka zdziwiona i odwracam się w jego stronę.
- No cześć - powiedziałam tylko do pokemona i przyglądam się mu, czy czasem jego kolor sierści nie jest zbyt naturalny? - O co chodzi? - spytałam, a sama byłam lekko zrezygnowana.
W sumie zawiodłam w zadaniu... Ale robię to co uważam za słuszne, chyba to nie jest źle? Podrapałam się po głowie i wzruszylam ramionami na spojrzenie Shinxa.
- A może chodzi o to, że masz takie same zadanie co ja? - spytałam lisa.

Koori - 2015-04-01, 15:41

Zoroark pokręcił głową i ostrożnie podszedł bliżej. Po chwili zmienił się w Shinxa i znów zamerdał. Shinx warknął ostrzegawczo
Nie zbliżaj się!, usłyszałaś ku swojemu zaskoczeniu. Zoroark przekręcił głowę na bok
- Ark.
Nie chcę wam zrobić krzywdy
Shinx zmrużył ślepia i znów warknął
Nie znam cię, nie mogę ci ufać
Fałszywy Shinx westchnął i zapiszczał smutno. Potem warczał coś przez dłuższy czas.
I tak za wami pójdę, to moje zadanie. Jej nie mogę powiedzieć, ale Mędrzec kazał ją chronić
O dziwo, rozumiałaś każde słowo, które wymieniały między sobą pokemony. Słyszałaś ich warczenie, ale głosy pojawiały się w głowie.

WarMachine - 2015-04-01, 15:44

Hę? Jak to możliwe.
- Eeee jak to możliwe, że doskonale wiem co takiego mówicie? - spojrzałam tylko na oba pokemony pytająco. - Wiesz, ja nie mam w sumie nic przeciwko byś z nami szedł - dodałam, patrząc się na Zoroarka.
No cóż, ja jestem jak zawsze ufna. Teraz ruszyłam w drogę powrotną do domu wraz z pokemonami. Czuję się tak ciężko. Mam ochotę gdzieś się zakopać i nigdy nie wyjść ze swojej nory... Rozglądam się zamyślona wokół i jak dochodzę do domu to otwieram drzwi.
- Oki jestem, musiałam się przejść - powiedziałam jedynie do Tresha i starałam się lekko uśmiechnąć, a potem po prostu wpadłam mu w ramiona by się przytulić.

Koori - 2015-04-01, 15:51

Zoroark znów stał się sobą
-Ark
Cieszę się - rzucił tylko, uśmiechając się. Shinx tylko prychnął. Żaden z nich jednak nie wiedział, dlaczego ich zrozumiałaś
Być może to twoja moc. Albo związałaś się uczuciowo z Shinxem i dzięki temu słyszysz też mnie, bo on powtarza moje słowa w myślach? Zoroark stawiał śmiałe tezy. Tresh zdążył tylko skinąć głową
- Ko... kochanie, dddu... duszę się! - wysapał po chwili, ale poklepał cię po plecach.

WarMachine - 2015-04-01, 15:55

Po chwili rozluźniłam uścisk i poczerwieniałam tylko lekko na policzkach na określenie "kochanie".
- Hym to co dzisiaj robimy... skarbie? - spytałam wtulając się z uśmiechem i ciągłymi rumieńcami, ale już nie dusząc swojego małżonka.
W sumie teorie Zoroarka są całkiem przyzwoite, ale kto wie jak to może być naprawdę? W sumie niewielkie zdolności telepatyczne mam.
Ogólnie jak dla mnie mogłoby być cały czas tak spokojnie i przyjemnie jak na przykład teraz... Wreszcie odklejam się od Tresha i rozglądam, przecież w sumie nie zjadłam śniadania.

Koori - 2015-04-01, 15:57

Tresh jakby czytał ci w myślach uśmiechnął się
- Może najpierw coś zjedzmy, a potem zobaczymy. A ten to kto? - zapytał, pokazując Zoroarka. Ten najeżył się
-Ark
Mógłbym spytać o to samo, demonie z piekieł - warknął, a Shinx parsknął śmiechem. Ciebie też trochę brało na śmiech, gdy widziałaś, z jaką niechęcią się do siebie odnosili. No cóż.
Chyba się nie lubią - rzuciła Absol wchodząc do pokoju i przeciągając się. Obwąchała Zoroarka i mruknęła przyjaźnie.

WarMachine - 2015-04-01, 16:00

- Zoroark, przyszedł tutaj ze mną - powiedziałam prosto do Tresha.
No i wygląda na to, że teraz rozumiem wszystkie pokemony, no to teraz podejrzewam, że sobie posłucham przy niejednej sprawie. Po tym poszłam coś zjeść z Treshem.
- A ogólnie jakich moich rodziców znałeś ty? - spytałam. - Podobno przecież wychowywały cię wampiry.. No chyba że to sztuczka z jakimś ich zaklęciem, wtedy mogliby być dosłownie wszystkim - stwierdziłam i zamówiłam sobie jakieś gofry jak już siedzieliśmy w restauracji.
A do tego sok no i tyle...

Koori - 2015-04-03, 13:41

Tresh zamówił wam całkiem niezłe śniadanie, w trakcie którym odpowiadał na Twoje pytania.
- Cóż... Twoi rodzice utrzymywali, że są wampirami z jakiegoś powodu. Aczkolwiek nigdy nie widziałem, żeby pili krew czy choćby kogoś skrzywdzili. Pewnie musieli się maskować albo coś. Ale... byli bardzo opiekuńczy. Nauczyli mnie, co to empatia i miłość. Pomogli znaleźć Noiverna, gdy był jeszcze pisklakiem... i był chory. Przygarnęliśmy go, a on się przywiązał. Sądziłem, że to dlatego, że moi rodzice też zmieniali się w nietoperze, ale to z powodu ich wszechogarniającej miłości. Nigdy nie powiedzieli mi, kim są naprawdę. Aż pewnego dnia... po prostu zniknęli, a ja znalazłem na spalonej ziemi ślady szponów, parę smoczych łusek i ogromną ilość uwolnionej magii. No i parę ich włosów, wszędzie bym je rozpoznał. Sądziłem, że ten smok ich zabił... ale wygląda na to, że uciekli. A ty? Jakich ty ich znałaś? - zapytał, podnosząc wzrok znad kubka z kawą, w który cały czas się wpatrywał

WarMachine - 2015-04-03, 14:34

- No w sumie moi rodzice tak, byli bardzo opiekuńczy, starali mi się zapewnić wszystko co dobre... Ale też byli bardzo zaangażowani w swoją pracę, nie pomyśleliby nigdy by zrobić sobie jakąkolwiek przerwę od obowiązków, więc albo mieli dla mnie mało czasu albo zabierali mnie ze sobą, ale i tak byli wspaniali... Więc to, ze u ciebie mieli dużo czasu i w ogóle bawili się w wampiryzm może oznaczać, że się ukrywali - stwierdziłam. - I to może przed tą samą osobą co mnie zabiła - zauważyłam i podrapałam się po głowie.
I smoki, znam tylko jedno miejsce gdzie są smoki, mogły mieć z tym cokolwiek wspólnego? Tego akurat nie wiem ale może wkrótce się okaże. Ja natomiast piłam sobie sok i wcinałam śniadanie. Wszystko wydaje mi się byc teraz tak spokojne, tak przyjemne.. Jedyną rzeczą, która cokolwiek mąci jest rozmowa, ale chcę też wiedzieć jakich moich rodziców znał Tresh.

Koori - 2015-04-04, 15:51

- Może, ale ty przynajmniej znałaś całą prawdę. Chciałbym, żeby tu z nami byli... - rzucił w zamyśleniu, a potem przytulił cię, tak po prostu. Absol zamruczała i wyprowadziła pozostałe pokemony
Idziemy na polowanie rzuciła jeszcze po chwili i już teraz wszyscy wyszli. Zoroark nie ruszył się z miejsca, patrząc w zamyśleniu przez okno
Smok... co z tym mogły mieć wspólnego smoki? Czyżby jakieś zaatakowały rodziców tych dwojga? Trzeba będzie to sprawdzić/// zamruczał sam do siebie zamyślony.

WarMachine - 2015-04-04, 15:55

- Nie tylko byś chciał... - powiedziałam do Tresha.
Uśmiechnęłam się lekko jak mnie przytulił i sama się w niego wtuliłam z zadowoleniem.
- Poza tym nie rozumiem dlaczego smoki mogłyby to zrobić... Ale i tak żadne się nie pokazują podobno od długiego czasu - zauważyłam krótko.
Odprowadziłam wzrokiem moje pokemony i zerknęłam na Zoroarka.
"Chyba wiem gdzie można by to sprawdzić" - odpowiedziałam mu.

Koori - 2015-04-04, 19:16

Zoroark nie pokazał zainteresowania, przynajmniej fizycznie. Jego mentalny głos był tłumiony emocjami
Powiedz tylko, a udam się tam niezwłocznie rzucił krótko. Tresh skinął w zacięciu głową
- Nie ma ich... bo zostały wygnane przez Nocne rasy - rzucił tylko krótko, po czym pogładził Noiverna po łbie, a ten pisnął zadowolony. Potem wtulił się w ciebie
- To na co masz dziś ochotę? - zapytał i cierpliwie czekał na twoją odpowiedź.

WarMachine - 2015-04-04, 19:29

Zamyśliłam się czy powiedzieć Zoroarkowi o tamtym miejscu.
"Załatwimy to może kiedyś razem, musze sama pogadać ze smokami tam" - powiedziałam do Zoroarka.
- A to co sie stało, że zostały wygnane? - zdziwiłam się jedynie. - No i w sumie to nie wiem, co byś zaproponował? - spytałam się Tresha z uśmiechem i uwiesiłam mu się na szyi.
Po chwili z chwilą zawahania pocałowałam go w policzek.
- Naprawdę sama nie wierzę jak bardzo się co do ciebie pomyliłam - stwierdziłam.

Koori - 2015-04-04, 19:37

Jak każesz rzucił, uśmiechając się tym swoim miłym pyskiem. Tresh wyglądał na zaskoczonego pocałunkiem
- Ja? Eee... oprócz turnieju to skończyły mi się pomysły. Ale podobno jest niesamowita nagroda. Co do smoków... cóż, chodziło o moich rodziców, tak, ale też o inne rzeczy. Zaczęły się panoszyć, jakby cały świat był ich. Zaczęli atakować Nocnych. To przez nie wilkołaki i felyne omal nie wyginęły, a półsmoki zniknęły całkowicie z powierzchni ziemi. Nie mogły dalej mieszkać z nami - oświadczył twardo

WarMachine - 2015-04-04, 21:43

Zamyśliłam się na to co takiego moglibyśmy porobić, w sumie nie wiem, najchętniej po prostu bym miło spędzała z nim czas. Jak siedzi to pakuję mu się teraz na kolana.
- Ahh no rozumiem, czyli innymi słowy no.. dość ciężko - stwierdziłam jedynie, słuchając jego wywodów o smokach.
A w tamtej jaskini było ich przecież od groma. No i mnie omal nie zeżarły, bo by to pewnie zrobiły, hadry jedne...

Koori - 2015-04-05, 17:26

- Trochę - odparł cicho, po czym wtulił nos w twoje włosy. Zoroark westchnął
Zaraz rzygnę tęczą jęknął, wychodząc.
- To może chodźmy nad wodę, co? - zamruczał uwodzicielsko, wolną ręką gładząc cię po włosach. Drugą przytrzymywał cię, żebyś nie spadła z jego kolan. Na zewnątrz usłyszałaś telepatyczny chichot swoich pokemonów. Aha, czyli wszystkie gdzieś tam podsłuchiwały pod oknem...

WarMachine - 2015-04-05, 17:38

No ładnie, jak bardzo Zoroarka to odrzuca! Wtulam się zadowolona w demona.
- Bardzo chętnie - odpowiedziałam mu jak urzeczona i zsunęłam mu się z kolan.
Wzięłam go za rękę naprawdę zadowolona z wszystkiego, czyżby podłapał mój plan po prostu spędzenia razem dnia? Ruszam z nim tylko i spojrzałam w stronę gdzie były pokemony i pogroziłam im palcem.

Koori - 2015-04-05, 20:22

Pokemony udawały, że nic nie widzą i nie słyszą, ale widziałaś kpiące uśmiechy na ich pyskach. Tresh pokręcił głową
- Wyglądają, jakby się z nas nabijały - rzucił uśmiechnięty. Poszliście na plażę. Tym razem Tresh wziął tylko jeden koc i koszyk z jedzeniem. Położyliście się na piasku, wpatrując w bawiące się nieopodal Squirtle.
- No i jak ci się podoba miodowy miesiąc? - zapytał przekornie

WarMachine - 2015-04-05, 21:26

- Bo tak chyba jest - stwierdziłam jedynie i ruszam z nim na plaże.
O tym razem mieścimy się na jednym! Położyłam się zaraz obok demona i zadowolona wygrzewałam, by wreszcie się przysunąć i wtulić.
- Może dasz się potem namówić by popływać? - spojrzałam na niego błagalnie.
Na jego pytanie w sumie się zamyśliłam.
- O niebo lepiej niż myślałam, a nawet bardzo się podoba, jest świetnie! - powiedziałam.

Koori - 2015-04-05, 21:31

Tresh pokiwał głową
- Cieszę się, że masz o mnie tak niskie mniemanie - zakpił, a potem, po sekundzie byliście już w wodzie. Ciepła fala obmywała twoje stopy , a jego aż po tors. Słońce odbijało się w waszych włosach i oczach, wydobywając z nich świetliste odblaski.
- I jak, ciepła? Bo jak dla mnie to nieco zbyt mokra - zażartował, ochlapując cię. Po chwili byłaś już cała mokra...

WarMachine - 2015-04-05, 21:39

Zaśmiałam się tylko i po chwili też dostal wodą... Ale tym razemto spadło na niego kilkadziesiąt litrów jakie stworzyłam przy pomocy swoich mocy. Zaczęłam się śmiać,wwidząc go kompletnie mokrego.
- No nie zaprzecze, że jest mokra - powiedziałam rozbawionai dałam nura pod wodę by go złapać za nogi dla żartu i wynurzam się po tym zaraz za nim.
Byłam wyjątkowo skora do psocenia.

Koori - 2015-04-05, 22:12

Tresh spojrzał na ciebie
- Wiele umiesz... a oddychać pod wodą też? - zapytał, a potem... zanurkował. Spodnie spadły mu z gaci i płynął w dół w samych majtkach... A tobie powoli zaczynało brakować powietrza w płucach. Za to zobaczyłaś kolonię Seekingów, Parę Dewongów z młodym Seelem, Wailorda i Lanturna, który na wasz widok uciekł w popłochu. Tresh zaśmiał się pod wodą. Wyglądało na to, że on ma aż nadmiar powietrza w płucach. Po chwili pocałował cię... pod wodą! Wraz z jego oddechami dostałaś do płuc życiodajny tlen...

WarMachine - 2015-04-05, 22:22

Niech to! Chciałam wypłynąć na powierzchnię, kiedy popłynął do mnie Tresh i pocałował! Byłam z lekka w szoku, ale po chwili podłapałam ten pomysł. Nie chodzi koniecznie o tlen, ale to było wspaniałe! No i zabawne, wreszcie te spodnie same mu spadły. Całuje go z żarliwością, na chwilę zapominając o całym świecie. Po tym spojrzałam na demona z uśmiechem i wypływam na powierzchnię.
- To mnie dopiero zaskoczyłeś - powiedziałam z rumieńcami.

Koori - 2015-04-05, 22:40

- Niespodziewajka! - rzucił i zaśmiał się. Po chwili jednak spojrzał w dół
- Zaraz, zaraz, gdzie są moje spodnie? - zapytał z oburzeniem, ociekając wodą. Jego muskularne, zielone nogi momentalnie wyschły. Entei, który nagle się pojawił parsknął ze śmiechu
[i]No brawo, brawo, widzę, że wam przeszkodziłem[/b] - rzucił i odwrócił się ze śmiechem.
- Idź sobie! - warknął żółty ze złości Tresh, nurkując po swoje spodnie, które były gdzieś na dnie morza. Cóż...

WarMachine - 2015-04-06, 05:01

- Spadły, już na początku - zaśmiałam się tylko.
Po tym Entei. Cóż byłam czerwona, ale jak uświadomiłam sobie co ma na myśli.
- Czy to zawsze musi być pierwsze skojarzenie?! - zaśmiałam się znowu i patrzyłam jak Tresh szuka spodni, które gdzieś przy pomocy strumienia wody zasypałam piaskiem. - Biedactwo, chyba posłużą teraz jakiejś osmiornicy - powiedziałam tylko do Tresha jak się wynurzył.
Przynajmniej mam ładne widoki.

Koori - 2015-04-06, 11:28

Tresh parsknął, a potem zamknął oczy. Zobaczyłaś, jak na jego gaciach materializują się nowe spodnie. Entei parsknął śmiechem i oddalił się, kiwając wam głową. Ty tymczasem na twarzy mogłabyś smażyć jajka. Mężczyzna wytarł się i podał ci ręcznik. On też się zarumienił, ale po nim nie było tego widać. Z powtorem skoczył na koc i przeciągnął się
- No to co, podobało się pod wodą? - zapytał ze śmiechem

WarMachine - 2015-04-06, 11:47

Skubany, zna więcej sztuczek niż myślałam!
- No nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobało - powiedziałam zadowolona i wytarłam się, po czym leżałam obok Tresha, grzejąc się w słońcu.
Potarłam policzki, chyba naprawdę musi być ze mnie teraz pomidor.
- No to czym mnie jeszcze kochanie zaskoczysz? - uśmiechnęłam się szeroko, wpatrując się w demona z zadowoleniem.

Koori - 2015-04-06, 12:00

- Dzisiaj już chyba niczym. Może po prostu chodźmy spać? - zapytał uśmiechnięty - Tutaj, teraz, na tym kocu - dodał i puścił ci oko. Chwilę później już słodko chrapał. No cóż, urocze, ale chyba ma o wiele mniej energii i potencjału magicznego niż ty, córka Wybierających, jakkolwiek by nie było. A ty wpatrywałaś się w zachodzące słońce, zastanawiając się nad wszystkim i niczym. Pół godziny później na plażę przyszedł Shinx i przytulił się do ciebie miękkim futerkiem
WarMachine - 2015-04-06, 12:05

- Dobranoc... Kocham Cię... - szepnęłam jak już spał i pogładziłam go po głowie z uśmiechem.
Przytuliłam do siebie Shinxa i starałam się zawinąć nas w koc, z uśmiechem sama natomiast wtulam się w demona i staram się zasnąć. Było nadzwyczajnie miło dzisiaj, idealny dzień... Dla mnie może być tak codziennie, naprawdę go pokochalam, nigdy nie zrobię mu czegokolwiek złego... Mam nadzieję da się tamto jakoś inaczejrrozwiązać.

Koori - 2015-04-06, 12:11

Shinx westchnął z rozkoszą i zamknął oczy. Ty również.
Obudziłaś się kilka godzin później. Otworzyłaś oczy, ale nie widziałaś gwiazd, księżyca, ani nic innego. Nie czułaś na skórze powiewu wiatru, ani ciepłej bryzy znad morza. Czułaś za to pod sobą zimną, metalową podłogę i delikatne wibracje. Jakbyś się poruszała. Poczułaś też więzy na nadgarstkach i kostkach, knebel w ustach. Po kilku sekundach zorientowałaś się, że masz opaskę na oczach. Cóż... najwidoczniej ktoś cię porwał, albo coś w tym rodzaju...

WarMachine - 2015-04-06, 12:16

Niech to, co to ma do cholery znaczyć? Wydałam z siebie coś w rodzaju zduszonego przez knebel krzyku.
"Shinx, Absol?! " - spróbowałam zawołać swoich przyjaciół. -" Tresh?! " - jego też staram się jakoś odnaleźć.
Co się tutaj do jasnej ciasnej wyprawia!? Jestem przerażona, cała jestem rozdygotana i pewnie blada, staram się jakoś mocami pozbyć więzów, cokolwiek. Póki co nic, nie wiem gdzie się podziewam... Błagam niech ktoś się odezwie! Niech ktoś mnie uwolni!

Koori - 2015-04-06, 14:55

Mocy użyć nie możesz, ponieważ coś je blokowało. Po kilku minutach zorientowałaś się, że telepatia też nie działa. Kręcąc się zauważyłaś zaciemnione okno. Byliście nad rzeką. O wiele mil dalej, niż powinnaś... Ups.
W końcu samochód zatrzymał się gwałtownie, rzucając tobą o ścianę. Drzwi otworzyły się
- Bierzcie ją, szybko! Tu nas nie znajdą - usłyszałaś ochrypły, okrutny głos. Kto to mógł być?

WarMachine - 2015-04-06, 15:17

Jestem kompletnie zagubiona, panicznie rozglądam się wokół i szukam jakiejkolwiek drogi ucieczki. Znowu zduszony krzyk, kiedy tylko zderzam się z ścianą. Tresh gdzie jesteś? Dlaczego na to pozwoliłeś?! Mam ochotę krzyczeć i się wyrywać. Spojrzałam w stronę otwartych drzwi spanikowana i cofam się jak najbardziej w tyl. Co takiego oni chcą mi zrobić?!
Koori - 2015-04-06, 22:01

Cóż, nie zobaczyłaś nic przez tę opaskę. Za to zostałaś brutalnie wyciągnięta z samochodu i przetransportowana. W międzyczasie oprawcy poprawili twoje więzy i dodali nowe, jakby w obawie, że zerwiesz stare. Kilka minut później zdjęli ci opaskę. Byłaś w jakimś lochu, bez okien i z jedną parą zakratowanych drzwi. Gdzieś w cieniu zauważyłaś innego człowieka... chyba, bo zęby na pewno nie były ludzkie
- Bawcie się dobrze, marne mroczne kundle! -usłyszałaś tylko i mężczyźni, którzy cię tu przytargali odeszli.

WarMachine - 2015-04-07, 06:24

Bez mocy jestem po prostu słabą dziewczynką. Pisnęłam coś, ale przez ten knebel nie można było czegokolwiek zrozumieć, a byłam całkiem głośna i się miotałam. Ucichłam dopiero jak znalazłam się w celi. Straszne, ciemne miejsce i na dodatek mam cele z jakimś nie-ludziem, który może nie okazać się zbyt przyjazny. A na słowa o dobrej zabawie prychnęłam jedynie i staram się pozbyć przynajmniej knebla. Niech no ja się uwolnie i użyje mocy! A tak w ogóle, powstrzymuje mnie jakaś pieczęć czy materiał?
Koori - 2015-04-11, 13:50

Właściwie to powstrzymuje cię jedynie samo to miejsce. Cały budynek jakby został zapieczętowany przeciwko jakimkolwiek przejawom magii. Mężczyzna w kącie celi uśmiechnął się
- Widzę kolację mi przynieśli - uśmiechnął się i podszedł, powoli i ostrożnie łowiąc powietrze. Potem usiadł obok ciebie
- Pachniesz pięknie, ale nie jestem głodny - rzucił w uśmiechu pokazując białe, długie kły. Wampir! W dodatku na pewno wygłodniały. Bawi się z tobą jak mysz z kotem, czy coś.
- Nazywam się Seth - dodał, rozwiązując ci dłonie i nogi, a potem wyjmując knebel z ust

WarMachine - 2015-04-11, 14:02

Pisnęłam wystraszona i spojrzałam tlyko na wampira niezbyt pewnie. Na słowa, że nie jest głodny odetchnęłam tylko z ulgą.
- A... No ja jestem Nadia - przedstawiłam się tylko wampirowi i z ulgą przywitałam wolne ręce i nogi.
Pewnie zabrali mi pokemony.
- Eee co to za miejsce? - spytałam się z lekka wystraszona ze sprawy i skuliłam się tylko, patrząc się na owego krwiopijce.
No i to, że piękne pachnę wcale nie poprawiło mi humoru.

Koori - 2015-04-11, 14:08

Seth spojrzał na ciebie zdziwiony
- Nie domyśliłaś się jeszcze? To więzienie. Tu trzymają wszystkich mrocznych, których tylko znajdą. Nie zabijają, ale i tak to dla nas gorsze niż śmierć - rzucił, wysuwając kły z groźnym sykiem. Dreszcz ci przeszedł po plecach. Chłopak po chwili jednak uśmiechnął się
- Ale spokojnie, ty tu długo nie posiedzisz. Słyszałem o tobie. Żona naszego pana, co? Pewnie już cię szuka. Z niewielką pomocą mojego małego przyjaciela znajdzie cię szybciej, ale nie ma nic za darmo, wiesz? - zapytał i w tym samym czasie przez szczelinę w suficie przecisnął się wyjątkowo chudy Zubat.
Nadia. To zaszczyt cię poznać. Nie zwracaj uwagi na mojego pana rzucił w myślach, ale po chwili zaśmiał się No tak, ty mnie nie słyszysz. Zapomniałem. Kurczę, jak by tu się z tobą skontaktować?

WarMachine - 2015-04-11, 14:13

Z lekka bardziej dosunęłam się do ściany na syk wampira. Słucham tylko z uwaga jego słów.
- Mam nadzieję, pamiętam tylko że zasnęłam z nim na plaży... - bąknęłam, drapiąc się po głowie i nie wiedząc co myśleć o sprawie.
"Tak się składa, że słyszę cię doskonale" - odpowiedziałam tylko jego pokemonowi, patrząc się na to jak jest chudy. - "No i twój pan mimo wszystko jest dość straszny" - dodałam.
Ciekawe poza tym jak się stworek zdziwi.

Koori - 2015-04-11, 14:18

Zubat jakby nie zwrócił uwagi na Twoje myśli, zupełnie jakby ich nie usłyszał. Tymczasem mężczyzna ziewnął
- Zasnęłaś na plaży. Tak daleko to się jeszcze łowcy nie posunęli. Nieźle. Mam nadzieję, że nasz pan w końcu coś z nimi zrobi, bo się strasznie rozpasali. Naprawdę, mówię poważnie. Mnie złapali miesiąc temu. Zubat uciekł z pokeballa i pomaga mi utrzymać kontakt ze światem. Jest nieźle. Czasami nas karmią. Raz na dwa-trzy dni, ale zawsze coś - jęknął. To dlatego byli tacy szczupli. Wampir ponadto wyglądał, jakby dopiero co wstał z grobu...

WarMachine - 2015-04-11, 14:22

Hym to dziwne, czyżbym nie mogła się normalnie odezwać do zubata? Słucham uważnie słów wampira i pokiwałam tylko głową.
- No cóż lepsze to niż nic... - spojrzałam na zubata. - Słyszę cię, ale nie mogę się odezwać telepatycznie... raczej... - powiedziałam do pokemona tylko.
Rozsiadłam się nieco wygodniej i niezbyt teraz wiem co zrobić, jedyne co to mogę liczyć na Tresha.
- Zawsze muszę się wpakować - burknęłam.

Koori - 2015-04-11, 14:25

- Tak, masz rację. Zawsze coś - rzucił i westchnął. Zubat nastawił uszy
Naprawdę? To niezwykłe w naszej społeczności. Przy okazji, jak już rozmawiamy, powiedz mojemu panu, że jest idiotą. JA NIE PIJĘ KRWI i niech mnie nią już nie częstuje! rzucił mały poirytowany stworek. Seth uśmiechnął się
- Wiem, wiem, głodny jesteś. Ale dostawa dopiero jutro - rzucił, w ogóle nie słysząc piszczenia Zubata.
- W każdym razie jutro Zubat może lecieć i znaleźć pana... jeśli tego chcesz - rzucił po chwili

WarMachine - 2015-04-11, 14:29

Zaczęłam się śmiać na słowa Zubata, a potem na słowa wampira.
- Emm... Twój podopieczny kazał przekazać, że on akurat nie pije krwi... - powiedziałam wreszcie. - W sumie zubaty prędzej polują na jakieś owady albo jedzą jagody, inaczej z ich ewolucjami - zauważyłam. - No i oczywiście, ze chcę... - bąknęłam.
Ciekawie cała sprawa wygląda... Że Zubat ma swojego właściciela za idiotę raczej wolałam nie mówić.

Koori - 2015-04-11, 14:34

WAmpir spojrzał na Zubata
- Nie? Naprawdę? Ciekawe. No, ale skoro tak... - Seth pomacał w kieszeni i wyciągnął tłustego karalucha. Zubat natychmiast go porwał i zadowolony przeniósł się w kąt jaskini
Dobra, niech mu będzie, że jutro wyruszę. Ale uważaj, będzie czegoś od ciebie chciał rzucił ostrzegawczo Zubat z pełną mordką. W korytarzu słychać było jakieś kroki. Zubat zastrzygł uszami i ruszył w stronę szczeliny. W ostatniej chwili...

WarMachine - 2015-04-11, 14:37

No i sprawa żywienia ZUbata przynajmniej wyjaśniona.
- Rozumiem - rzuciłam tylko w stronę pokemona.
Spojrzałam wtedy na drzwi. maluch uciekł w ostatniej chwili...Miał szczęście... Ja grzecznie siedzę pod ścianą i czekam na rozwój sytuacji. Westchnęłam ciężko i byłam smutna. Pewnie jestem daleko od Tresha i w ogóle... Skuliłam się.

Koori - 2015-04-11, 14:40

Do celi wszedł strażnik z mieczem u pasa
- Mędrzec chce cię widzieć. Ruszaj się - rzucił wrogo. Wampir spojrzał na ciebie ze współczuciem
- A co ze mną? Miał mnie wezwać dwa dni temu - rzucił
- Zamknij się, ty pijawko! - rzucił strażnik tak głośno, że Seth mimowolnie się skulił. Warknął cicho, tego jednak całe szczęście strażnik nie usłyszał. Patrzył tylko na ciebie wyczekująco

WarMachine - 2015-04-11, 14:50

Spojrzałam tylko z lekka smutno na wampira i wstałam.
- Do zobaczenia - rzuciłam jeszcze i ruszyłam potem za strażnikiem.
No to ładna mnie czeka zapewne rozmowa... Chodzi o moją zdradę? Być może... Kto wie... Westchnęłam ciężko, nie wiedząc co teraz zrobić. Ale muszę mieć nadzieję, że Tresh mnie szybko znajdzie... Idę i rozglądam się wokół, by zorientować się nieco po tym jak wygląda teren i tak dalej...

Koori - 2015-04-11, 14:54

Najwyraźniej właśnie o to chodzi. Ruszyłaś za strażnikiem myśląc o tym co właśnie usłyszałaś. Kilka minut później byłaś już pod gabinetem. Strażnik zasalutował i stanął za zamkniętymi drzwiami
- Nadia - rzucił Mędrzec, patrząc na ciebie wilkiem - Powierzyliśmy ci zadanie. A ty zignorowałaś mnie, Arceusa i wszystkich, którzy na ciebie liczyli i wstawiłaś się za tą bestią, tym potworem z piekła rodem! Jak mogłaś nam to zrobić? Gdybyś nas posłuchała, byłoby o wiele lepiej, a tak... będziesz gnić w lochu... - pokręcił smutno głową

WarMachine - 2015-04-11, 15:00

- Dowiedziałam się ogólnie też paru ciekawych rzeczy od Tresha - powiedziałam wreszcie. - No i wcale nie jest takim potworem jak go opisujecie - dodałam już odważniej. - Poza tym podobno od początku poszło o smoki co nie? Zaczynały wybijać tych nocnych, ale jakieś okazały się być zamieszane jeszcze w porwanie przybranej rodziny Tresha - powiedziałam mając nadzieję,że i od Mędrca czegoś się dowiem.
Wiem, że powinnam żałować tego że ich zdradziłam, ale wcale tak się nie poczuwam. Na chwilę zachowam to, ze tamci przybrani rodzice Tresha byli moimi prawdziwymi z poprzedniego życia.

Koori - 2015-04-13, 15:39

- Tresh cię okłamał - rzucił pogardliwie Mędrzec - Smoki wyniosły się z tych lądów dawno temu, zanim zaczęła się wojna. Powróciły dopiero kilka dni przed twoim przybyciem do tego świata, by cię nauczać. Miały wizję, że zlikwidujesz najgorsze dla nas zagrożenie. Jednak, jak widać, myliły się. Jestem rozczarowany, że uwierzyłaś w jego bajeczki. Smoki, robiące komuś krzywdę? Niemożliwe. Jeśli nikt ich nie atakuje, smoki nawet owcy krzywdy nie robią! - rzucił wzburzony. Ta, jasne. To ciekawe, co jedzą?
WarMachine - 2015-04-13, 15:42

Nie wierzyłam w słowa Mędrca i tylko pokręciłam głową.
- Sami sobie zagrażacie, wojując z Treshem - zauważyłam jedynie.
Lepiej zachowam to, ze tamci byli moimi rodzicami. Patrzę się na mędrca bardzo uważnie.
- Wcale nie wyglądało mi na to by Tresh mnie okłamał - dodałam twardo. - Poza tym smoki dbają głównie o własne tyłki - skwitowałam.
Tyle było z rozmowy ze mną, pewnie zaraz mnie wyprowadzą ale co tam... Powiedziałam swoje i jestem tego pewna.

Koori - 2015-04-13, 15:45

- I właśnie dlatego nie atakowałyby kogoś, kto jest od nich o wiele potężniejszy. Poza tym nasze smoki o wiele różnią się od tych, jakie mogłaś spotkać w swoim świecie. Czym się żywią u was? Mięsem. Nasze połykają ogień i to im wystarczy do egzystowania - rzucił ci w twarz niczym obelgę. Potem pokręcił głową
- Ta dyskusja nie ma sensu. Tresh cię omamił. Wierzysz mu, nie widząc prawdy. Idź już - dodał, machając ręką. Drzwi otworzyły się, a strażnik zlustrował cię wrogim spojrzeniem

WarMachine - 2015-04-13, 15:48

Westchnęłam tylko i pokręciłam głową. Po tym już ruszyłam ze strażnikiem,nic się nie odzywając. Jestem pewna, ze to wszystko to po prostu jedno wielkie nieporozumienie i nie odpuszczę tej myśli.... Chociaż jak zwykle mam po prostu ogromne kłopoty. Westchnęłam ciężko, idąc ze strażnikiem. Mam nadzieję wszystko się skończy za jakiś czas, uspokoi... Ale nie można być wszystkiego pewnym... Podrapałam się po głowie. To dlaczego smoki miałyby wybijać nocnych?
Koori - 2015-04-13, 15:53

Wracając do celi nawiedzały cię właśnie takie ponure myśli. W środku siedział sobie Seth popijając coś z nieprzezroczystego kubka z widoczną błogością. Obok stały trzy inne takie kubki. Widząc twój wzrok Seth przestał pić i zasmucił się
- Za dwa dni mam egzekucję. Mam nadzieję, że to nie będzie mój ostatni posiłek - westchnął - Poza tym Zubat już wyruszył - dodał chwilkę później. No, może coś uda się załatwić... Na podłodze znalazłaś coś podobnego do smoczej łuski, ale... innego kroju. W ogóle jej nie przypominało według ciebie. Łuska była czarna, matowa i chropowata, tymczasem łuski smoków były błyszczące i gładkie...

WarMachine - 2015-04-13, 15:55

Spojrzałam tylko na wampira smutno, nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć.
- Noo... Może jakoś się uda z tego wykaraskać... jakby Tresh zjawił się w porę.... - powiedziałam jedynie, wpatrując się w niego jak pije to coś z kielicha.
Wtedy dostrzegłam ową dziwną łuskę.
- Co to? - zdziwiłam się i wzięłam ową łuskę do ręki, oglądając ją z uwagą.
Czemu to niby przypomina smoczą łuskę ale jednak nią nie jest? Hm, to jest dziwne...

Koori - 2015-04-13, 16:00

- Też mam taką nadzieję. A to? Nie mam pojęcia, leżało, jak tu przybyłem. Nie zwracałem na to uwagi, myślałem, że to łuska smoka - ziewnął i zwinął się w kłębek - No, nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Jutro długi dzień w celi... A potem kolejny i kolejny... Szlag by to trafił. W sumie i tak mnie trafi. Nie spodziewałem się tego - Seth zachichotał. Potem zamknął oczy. Ty długo nie mogłaś usnąć. Około 2 w nocy usłyszałaś ciche piszczenie i Zubat wślizgnął się do środka celi, trzymając w łapkach kawałek papieru i jakiś płaski owoc
Tresh napisał to do ciebie rzucił stworek, zostawił owoc i kartkę i odleciał, prawdopodobnie na polowanie. Tymczasem ty przeczytałaś kartkę
Kochanie, jak mogłaś dać się porwać? Wyrwałem sobie wszystkie włosy z głowy! Jestem teraz łysym demonem!!!
W każdym razie przyjadę najszybciej jak się da. Zachowaj owoc dopóki nie usłyszysz alarmu. Podziel się z wampirem, mamy u niego dług wdzięczności.
Kocham cię

WarMachine - 2015-04-13, 16:06

Dość dziwny ten owoc... Ale dobrze, schowałam go póki co do jakiejś kieszeni. No i ładnie, wyrwał sobie włosy z głowy a przecież to z nim spałam na plaży... Nie ogarniam... Podrapałam się tylko po głowie i usiadłam.
- Dziękuję - szepnęłam tylko do Zubata tak by nie obudzić wampira.
Skoro tak to jest uratowany... Uśmiechnęłam się lekko. Łuskę też schowałam do kieszeni i postarałam się jakoś ułożyć do snu. Co racja to racja, mamy spory dług wobec tego wampira. Strasznie ciężko mi zasnąć bo cóż... Jestem daleko od swojej najukochańszej osoby. Westchnęłam tylko ciężko.

Koori - 2015-04-17, 12:48

Po długich godzinach jednak usnęłaś snem sprawiedliwej osoby.
Kilka godzin później obudziło cię walenie do drzwi
- Wstawać, sukinsyny! Dziś zobaczycie, jak spłonie wampir! - ryknął strażnik, wyciągając opierającego się Setha na dwór. Skinął ci, byś poszła za nim. Dużo wyjścia nie miałaś, musiałaś go posłuchać
Kilka minut później siedziałaś już, wraz z całą resztą współwięźniów, na ławkach wokół czarnego ogniska. Hm, nieciekawie to wygląda dla Setha...

WarMachine - 2015-04-17, 12:54

Pisnęłam wystraszona i spojrzałam tylko na wampira. Dlaczego oni mu to robią? Za to, że jest wampirem? Po chwili idę przygaszona za strażnikiem. Czyżby Tresh miał się spóźnić?
- Cholera... - mruknęłam tylko, chcę mu pomóc ale nie mam zielonego pojęcia jakbym mogła to zrobić.
Może będzie czas, jakaś okazja? Błagam Tresh zjaw się! Wpadnij i daj okazję by go uratować... Nie chcę poza tym wcale na to patrzeć.

Koori - 2015-04-17, 12:59

Inni więźniowie też nie chcieli na to patrzeć... Lecz po chwili zdarzyło się coś dziwnego. Na arenę wpadł smok... albo coś do niego podobnego. Było o wiele mniejsze... i miało matowe, ciemnobrązowe łuski. Ryknęło wściekle, plując lodem na ogień. W tym samym czasie pojawił się potężny, złoty lew z ogromnymi pazurami i zaatakował smokopodobne coś. Po zaledwie kilku sekundach "coś" padło martwe. Wywiązało się wielkie zamieszanie, w którym Seth złapał cię za rękę
- Nad, spadamy! - szepnął i ruszył w stronę wyjścia. Zauważyłaś, że lew podążył za wami z uśmiechem na pysku. Po chwili oboje siedzieliście na jego grzbiecie i długimi susami pokonywaliście znaczne odległości...

WarMachine - 2015-04-17, 13:04

Przypomniałam sobie o owocu i dałam część wampirowi. Nie wiem po co ma to być ale dobrze. Spojrzałam tylko w lekkim szoku na lwa. Co to był za potwór wtedy?
- W ostatniej chwili - powiedziałam tylko.
Trzymam się mocno grzbietu zwierzęcia, nie wiedząc za bardzo o co chodzi... Rozglądam się panicznie wokół czy czasem nie chcą nas nagle zaatakować.

Koori - 2015-04-17, 13:23

Lew zaryczał radośnie
- Macie szczęście, że byłem w pobliżu i pojawił się Draekling. Inaczej nawet bym pazurów nie wysunął. W każdym razie. Nazywam się Alec i jestem człowiekiem z małym problemem. Co zresztą chyba widać. Będziemy niedługo w bezpiecznym miejscu - odezwał się nagle. Wampir spojrzał na owoc i pokręcił głową
- Nie musimy być teraz niewidzialni. Zachowaj go na później - rzucił. Ach, więc to takie było jego działanie! Niedługo potem byliście już w jamie w ziemi, patrząc na lwa mieniącego się człowiekiem. Ale dziwo!

WarMachine - 2015-04-17, 13:48

A więc wszystko jasne. Chowam owoc. Po chwilizzaskakuje z lwa.
- Stworzenie z lekka podobne do smoka, ciekawe - mruknęłam wreszcie tylko.
No i faktycznie, ładna z niego anomalia że tak powiem. Podrapałam się po głowie i spojrzałam z uśmiechem na wampira.
- Już się bałam, że faktycznie spłoniesz - powiedziałam do niego tylko.
Rozglądam sie wokół. No tak, przecież wypada także się przedstawić.
- Ja jestem Nadia Dynamo, lub też Nova - przedstawiłam się.

Koori - 2015-04-18, 12:57

Seth uśmiechnął się
- Ja też. Ale co tam, jedna pijawka mniej - zaśmiał się sam z siebie. Tymczasem lew rozwalił się pod ścianą brzuchem do góry i zaczął zachowywać się jak mały kociak. Dopiero po chwili zauważyłaś, że w ten sposób ostrzy sobie pazury o skalną ścianę. W kilka minut później jęknął zadowolony
- No, a tak swoją drogą to co was tam sprowadziło? - zapytał, patrząc w szczególności na ciebie przenikliwymi oczyma dzikiego zwierzęcia.

WarMachine - 2015-04-18, 13:01

- Cóż chyba nie do końca masz inne wyjście - wzruszyłam ramionami.
Patrzę się chwilkę na lwa. Po tym westchnęłam ciężko.
- Wiesz... Długa sprawa... Jak uciekałam jeszcze na początku przed Treshem to w sumie trafiłam do ich obozu... No po tym zgodziłam się przenieść by Tresh ich nie znalazł, aż doszło do tego, że miałam zaliczyć dożywocie za zdradę - usiadłam gdzieś pod ścianą zrezygnowana. - Innymi słowy mam talent do pakowania się w kłopoty - mruknęłam.

Koori - 2015-04-18, 13:09

Lew spojrzał na ciebie mętnym wzrokiem
- Dobra. A teraz powoli, od początku, po kolei, bo nic z tego nie zrozumiałem - rzucił, wpatrując się tęsknym wzrokiem w patyki w okręgu, których sam zapalić nie miał jak. Seth w mig zrozumiał lwa i ruszył, żeby znaleźć jakieś mniejsze kamyki służące jako krzesiwo i mech na rozpałkę. Zwierzę westchnęło z wdzięcznością
- Normalnie los mi was zesłał, dzieciaki. Kilkaset lat ognia nie widziałem na oczy... no, oprócz tego na dziedzińcu, ma się rozumieć.

WarMachine - 2015-04-18, 13:14

- Ja to rozpalę - powiedziałam tylko i dmuchnęłam po chwili lekkim płomieniem na owe patyki, po czym już powinno ładnie się palić. - No to może zacznijmy od tego, że wyszło że jestem jakąś "Naznaczoną" - powiedziałam do lwa, zaczynając cały temat. - Cóż w skrócie, miałam zlikwidować największe dla nich zagrożenie, ale tego nie zrobiłam, za to mnie zamknęli... - podrapałam się po karku, nie za bardzo chcąc drążyć ten temat. - Chodziło im o Tresha, cóż nie ma chyba nic lepszego jak wykorzystanie reinkarnacji z mocami do tego, ale zapomnieli że nie działaliśmy bez WŁASNYCH podstaw... - starałam się to jakoś składnie opowiedzieć. - No i według mnie to nie w Treshu tkwi problem, gdyby na serio był potworem... nie potrafiłby pokochać... - czułam się jak zdrajczynie, aloe nie tych z podziemia lecz Tresha.
Koori - 2015-04-18, 13:18

Lew skinął głową zadowolony i zbliżył się do ognia w zamyśleniu
- O jakich własnych podstawach mówisz? - zapytał po chwili, układając się nieopodal ognia. Seth tymczasem zaczął zbierać gałązki i grube gałęzie, by podtrzymywać ogień. Potem wraz z nieodłącznym Zubatem, teraz nieco pulchniejszym po obfitym posiłku, gdzieś sobie poszli. Kilka minut później wampir przyniósł jakieś niezidentyfikowane mięso i wolał nie mówić skąd pochodziło. Lew jednak wiedział lepiej
- Mmm, królik - mruknął, zanim chłopak go powstrzymał

WarMachine - 2015-04-18, 13:21

Nieco się wzdrygnęłam. Nie za bardzo gustuje w mięsie od początku, co najwyżej kurczaka uwielbiam.
- W sensie najpierw sprawdź sam, potem działaj - odpowiedziałam lwu. - Bo takie bezmyślne zrobienie czegoś bo ktoś chciał mogłoby być fatalnym błędem co nie? - spytałam. - No i w tej sytuacji się to według mnie sprawdziło - wyjęłam postrzępioną łuskę z kieszeni. - Co mi powiesz o tych stworach? - spytałam się lwa.

Koori - 2015-04-18, 13:25

Seth patrzył łakomie na smażące się mięsko, a lew przyglądał się łusce
- To Vivern. Pochodna smoka wiesz, skąd się wzięły Viverny i Draeklingi? - zapytał cichym, niemal mruczącym głosem. Tymczasem, mimo wczesnej pory zaczęła zapadać ciemność. Alec zaryczał cicho
- Zbierają się na łowy. Całe szczęście prawdziwe smoki powróciły do domu i będą w stanie obronić ludzi. Ja nie dałbym rady całej hordzie. Smokom zresztą też nie mam ochoty się pokazywać - dodał po chwili, parskając. Dym uchodził wąską szparą w suficie groty. Lew jęknął i skoczył, by poszerzyć ją potężnym pazurem. Chrupnęło i szczelina stała się dwa razy większa.

WarMachine - 2015-04-18, 13:28

Nie ma co, jest naprawdę silny. Po chwili strzeliłam sobie facepalma, uświadamiając pewną rzecz.
- Idiota... - mruknęłam cicho. - Czy możliwe jest by po łuskach pomylić na przykład łuskę Viverna i Draeklinga z smoczą? - spytałam się wreszcie.
Jeśli tak to wygląda to ktoś po pierwsze w ogóle się nie zna a po drugie popełnił wielce fatalną pomyłkę...
- Jak tak to wszystko by wyglądało to znaczy, że coś naprawdę jest nie tak, poza tym skoro smoków nie było tutaj wcześniej przez kawał czasu - dodałam zamyślona.

Koori - 2015-04-18, 13:32

- Nie, to trudne. Łuski smoka są zazwyczaj większe, mają kształt migdału i nigdy nie są czarne. Nigdy. Tymczasem łuski vivernów i Draeklingów są matowe. Viverny mają ubarwienie jedynie czarne, natomiast draeklingi posiadają łuski we wszystkich kolorach. Ponadto są bardziej romboidalne, jak twoja - rzucił lew. Potem pokiwał głową
- Tak, smoki wyniosły się stąd kilkaset lat temu... ale to długa historia, a wy musicie odpocząć. Potrzebny wam obiad i porządny sen. Nadia, widzę, jak się patrzysz na to mięso. Jesteś wegetarianką? - zapytał Alec w pewnym momencie.

WarMachine - 2015-04-18, 13:35

- Czasem zjem, ale nie przepadam - powiedziałam wreszcie do lwa. - Jedynie kurczaka w sumie toleruje - dodałam.
No cóż, czyli to jednak nie ta sprawa. Spojrzałam na Zubata.
- Chyba wypada by Tresh wiedział gdzie teraz jesteśmy co nie, czy już wie? - spytałam się wreszcie nietopyrka jeśli tutaj był. - Poza tym jutro chętnie posłucham o smokach - dodałam, spoglądając na lwa i również podeszłam bliżej ogniska by przy nim zasnąć.

Koori - 2015-04-18, 13:40

Zubat skinął głową
Już lećę. W teorii powinien być w drodze rzucił i pofrunął. Tymczasem lew przysunął się do was gdy Seth skończył jeść. Po chwili szukania pod kamieniami znalazł schowek ze świeżymi owocami i kazał ci się częstować. Gdy i ty zaspokoiłaś głód i położyłaś się lew przysunął się, tak jak to robiła Absol i przytulił łapą, żeby ci było cieplej. Uroczy kociak...
Wstałaś kilka godzin po świcie, słysząc nad sobą łopot ogromnych skrzydeł. Alec zerwał się jak oparzony, rycząc, jednak po chwili zastygł niczym posąg i skłonił się
- Panie - wyszeptał tylko. Ty zaś zobaczyłaś dość małego jak na standardy białego smoka, błyszczącego w świetle słońca niczym gwiazda. Smok wylądował i popatrzył na was badawczo.

WarMachine - 2015-04-18, 13:43

Spałam bardzo dobrze, do tego pyszne owoce.... Wreszcie jednak ta pobudka, w trakcie której przy zerwaniu się lwa odleciałam chyba na dwa metry. I mnie bolą teraz cztery litery. Spojrzałam zdziwiona na owego białego smoka i tylko lekko się ukłoniłam, nie wiem przecież z kim mam konkretnie do czynienie. Teraz zdziwiona przyglądam się całej sprawie. Nie mam pojęcia co to za smok ani nic, ale w sumie mogę mieć równie dobrze znowu kłopoty, więc cofnęłam się od bestii. Ale... Jest piękny...
Koori - 2015-04-18, 13:50

Smok widząc twój niezgrabny ukłon uśmiechnął się. Seth też się obudził, ale ten zachował przynajmniej przytomność umysłu
- To wy sobie rozmawiajcie, a ja idę po śniadanie. Wampiry żywią się nie tylko krwią - rzucił i po prostu sobie poszedł. Tymczasem smok przysunął do ciebie swój pysk
- Naznaczona - mruknął - Przepowiednia mówi, że uwolnisz nas od wielkiego zła. Smoki wiedziały o tym od dawna, dlatego wróciliśmy w te strony. To zaszczyt cię poznać. Jednak moi kuzyni pomylili się co do tego zła. Zapomnieli o wrogach sprzed wieków - rzucił. Potem zwrócił pysk na Aleca, który nadal miał pochylony w ukłonie łeb
- Ludzkie dziecię. Zapomniałeś o tym, co mówiłem, gdy dałem ci Dar. Wiem, nie zrobiłeś tego naumyślnie, i nadal wypełniasz rozkazy. Dlatego wybaczam ci. Wiem też, jak do tego doszło. Gdy tylko wypełnisz zadanie do końca, Dar zostanie cofnięty. Znów będziesz człowiekiem. Jednak długowieczność zachowasz - dodał, uśmiechając się. Alec podniósł głowę
- Dziękuję panie - rzucił głosem ochrypłym ze wzruszenia.

WarMachine - 2015-04-18, 13:55

A więc o to wszystko chodzi. Na słowa, że chodziło im o coś zupełnie innego odetchnęłam z ulgą. Czyli jednak jedna fatalna pomyłka... Spojrzałam jeszcze na lwa. A więc sprawa ma się dość ciekawie. Uśmiechnęłam się lekko na jego reakcję. Ogólnie to ja przytomności umysłu jako takiej teraz nie mam. Przede wszystkim nagła pobudka zrobiła swoje.
- Czyli jacy to wrogowie sprzed wieków? - spytałam się wreszcie smoka. - No i milutka pomyłka - stwierdziłam na dobitkę.
Czyli w sumie mogę opowiedzieć Trehowi całą sprawę...

Koori - 2015-04-18, 14:07

Smok załopotał skrzydłami i warknął
- Dla ciebie, Naznaczona, pomyłka może i jest miła, ale gdyby nie ludzkie dziecię, miałaby fatalne skutki. A teraz posłuchaj uważnie. Wieki temu, gdy nie było żadnych planet, smoki mieszkały i żyły w próżni, żywiąc się jedynie mrokiem. Lecz potem, znudzone bezczynnością, cztery smoki stworzyły planety, na których zamieszkały inni nasi kuzyni. Najwięcej na ziemi, która jednak była jałowa i pusta. Dzięki złączonym wysiłkom udało nam się stworzył rośliny. Niektóre smoki, posiadające dar zmiennokształtności zachciały zasiedlić planetę jako inne stworzenia. Tak powstały zwierzęta, z których, wy, ludzie, się wywodzicie. Jednak...
Nie wszystkie smoki były dobre. Nie wszystkie pragnęły chronić planety, które stworzyły. Niektóre, nie mogąc wyzbyć się pragnienia mroku, zechciały zniszczyć to, co stworzyły. Smoki Światłości, jak się nazwaliśmy, pokonały ich i przepędziły w próżnię. Podczas gdy my nauczyliśmy się żywić światłem, one nadal tonęły w mroku, który przemienił je w bezwzględne bestie... ale jednak tylko bestie. Tamte smoki straciły inteligencję przydzieloną tylko naszej i Twojej rasie. Stały się Vivernami. Lecz to nie one były naszym problemem.
Niektóre smoki po kilkuset latach życia na ziemi zapragnęły znów uciec w mrok. Nie przeszkadzaliśmy im. To był błąd. Tanya, jedyna smoczyca z całej grupy, zakochała się w Vivernie. Z ich związku powstały żądne zemsty Draeklingi. Żądne zemsty za to, kim się urodziły. Zemsty na nas.
Mimo zacofanych przodków Draeklingi zdołały zachować inteligencję smoków i ich zdolności do magii lodu. Zaczęły atakować planety, w szczególności tą. Ludzie byli przerażeni. Nie mogliśmy ich ochronić, było nas zbyt mało...
Wtedy pojawili się ludzie, którzy chcieli nam pomóc. Daliśmy im Dary: długowieczności, ogromnej siły, instynktu i hartu ducha, a także Dar największy ze wszystkich, dotąd przyznawany jedynie smokom i Dzieciom Księżyca, jak nazywacie wilkołaki. Dar zmiennokształtności. Ty również go masz, jednak jeszcze go nie odnalazłaś, Naznaczona. Ludzie mogli z niego skorzystać tylko pięć razy...
Ludzie pomagali nam niszczyć Draeklingi, ale już po stuleciu zapomnieli o swej misji. Wszyscy, prócz Aleca, który nadal niszczył te potwory. Nas ogarnęło zwątpienie. Uciekliśmy... Ale teraz powracamy, bo jesteś tu Ty, Naznaczona. Z Twoją pomocą uda nam się zabić Draeogna, króla Draeklingów. Gdy zginie on, wraz z nim umrą wszystkie inne Draeklingi. Tylko ty jesteś zdolna go pokonać... z małą pomocą Demona i Ludzkiego Dziecka, które stoi obok ciebie
- zakończył smok i spojrzał na ciebie migdałowymi ślepiami barwy malachitu.

WarMachine - 2015-04-18, 14:17

Słuchałam słów smoka w wielkim skupieniu i tylko potakiwałam. Po tym wszystkim zamyśliłam się na chwilę.
- Czyli wszystko jasne - westchnęłam wreszcie. - No cóż, oczywiście że pomogę w tej sprawie, przynajmniej już wiem o co dokładnie chodzi - spojrzałam na lwa i lekko się uśmiechnęłam.
No i zaintrygowało mnie to odnośnie zmiennokształtności. nawet bardzo... Ciągle rozmyślam nad słowami smoka. Trzeba w takim razie dokładnie porozmawiać z Treshem...

Koori - 2015-04-18, 14:21

Alec spojrzał na smoka z uwielbieniem. Tymczasem biały smok szykował się do odlotu
- Demon powinien wkrótce tu przybyć. On będzie wiedział, gdzie szukać Draeogna. A właściwie jego psi przyjaciel. Przy okazji, Naznaczona, jeszcze jedno. Cwen niebawem się tu zjawi. Będzie miała coś dla ciebie. Jednak ty, ludzkie dziecię i dziecko mroku lepiej się gdzieś schowajcie.Nie wiem, skąd ona posiadła dar zmiennokształtności, lecz nie jest on naturalny. - rzucił jeszcze i odleciał z łopotem skrzydeł. Gdy był już wysoko, plunął w waszą stronę strumieniem oślepiającego światła, żegnając się. Nagle poczułaś się o wiele odważniejsza...

WarMachine - 2015-04-18, 14:26

Uśmiechnęłam się tylko i kiwnęłam głową. No i wszystko jasne. A ja już się cieszę na to, że Tresh wkrótce tutaj będzie. Pomachałam jeszcze smokowi jak odlatywał.
- Pierwsze to muszę go przeprosić, że dałam się tak ślicznie zrobić w barana... - mruknęłam domyślając się, że wtedy nie leżałam z prawdziwym Treshem.
Po tym idę nieco sobie podjeść przed tym wszystkim. I ciekawe co Cwen mi przyniesie.. Chociaż... Pewnie przyniesie mi moje pokemony.

Koori - 2015-04-18, 14:31

Po kilku minutach faktycznie przyszła Cwen. Alec i Seth poszli sobie tymczasem na spacer. Twoje pokeballe leżały sobie zadowolone w szkatułce
- Masz. Użyj ich mądrze - rzuciła i odeszła, wielce obrażona. Kilka godzin później wrócił Tresh i zmiennokształtni. Cała trójka zmierzyła się wrogim spojrzeniem. Alec niósł w pysku młodą sarnę a Seth postarał się o kury i jajka dla ciebie. Przy pieczeniu obiadu Alec opowiedział wszystko Treshowi i Sethowi, którego tam wtedy nie było. Oczywiście Tresh wybaczył ci to, co się stało i pomacał się po łysej czaszce
- Ciekawe, czy kiedyś odrosną - zastanawiał się pod nosem, tuląc cię jednocześnie wolną ręką. Uwolniona z pokeballa Candy nie odstępowała się nawet na krok, warcząc, gdy tylko chciał do ciebie podejść ktoś prócz niej i Tresha.

WarMachine - 2015-04-18, 14:34

Ja zadowolona wtuliłam się w Tresha i spojrzałam zamyślona na jego głowę.
- Cóż, moja moc leczenia powinna i pod to podchodzić - powiedziałam, przykładając dłonie do jego głowy i użyłam swoich zdolności.
Po kilkunastu sekundach jednak spostrzegłam się, że chyba z lekka przesadziłam... Włosy jak u Dody....
- Ups... Ale to chyba lepsze niż ich brak co nie? - spytałam się z lekka głupkowatą miną.
Starałam się jakoś uspokoić Candy,a le widzę że się nie da. No i korzyść, że załatwili jakiś drób. Podczas tego wszystkiego praktycznie nie odklejam się od swojego męża.

Koori - 2015-04-18, 14:46

Tresh spojrzał na ciebie morderczym wzrokiem i zaraz zrobił z włosami porządek. Głównie nożem, ale i tak efekt był powalający. Natomiast wszyscy czuli zmęczenie i ociężałość po posiłku, a także nerwowość przed tym waszym niby zadaniem. Alec odpadł pierwszy, po zjedzeniu sfermentowanych winogron, Seth zaraz po nim. Tylko Tresh jeszcze jakoś się trzymał, tuląc ciebie. Candy tymczasem położyła się zaraz obok was i przymknęła powieki, mrucząc radośnie. Chyba była przeszczęśliwa z powodu tego wszystkiego... Znaczy z tego, że jednak cię znalazła.
WarMachine - 2015-04-18, 14:49

Pogładziłam ją po łbie i spojrzałam tylko na Tresha zadowolona, że już wszystko jest ogarnięte. Oparłam sobie głowę o jego ramię.
- Przynajmniej wszystko wyjaśnione... No poza rodzicami - mruknęłam cicho i pocałowałam go lekko w usta.
Co tam, że od razu mi rumieńce wyskoczyły na policzkach. Pociągnęłam go po chwili byśmy położyli się spać. I mam nadzieję nie obudzę się związana.
- Dobranoc kochanie - powiedziałam cicho do demona i zamknęłam oczy.

Koori - 2015-04-18, 14:54

- Wyśpij się, moja wybranko - odparł, trzymając usta tuż przy twoim uchu. Kilka sekund później już słodko chrapał. Ty zresztą też.
Obudziło was wczesnoporanne słońce, które aż oślepiało. Jego promienie podejrzanie przypominały ten, który buchał z paszczy smoka. Alec ziewnął i jęknął
- Chodźcie. A właśnie. Ty, demon, gdzie masz tego swojego psa, co to ma nas poprowadzić? - zapytał obcesowo lew, a Tresh walnął śmiechem słysząc takie słowa o Entei.
Za wami odezwał się groźny pomruk. Alec chyba spodziewał się co najwyżej owczarka, a nie dwa razy większego od siebie psopodobnego ognistego pokemona
- O ja cię, koleś - rzucił z podziwem - Jaka to rasa? - zapytał, a Candy jakimś cudem strzeliła sobie facepalma...

WarMachine - 2015-04-18, 14:58

A więc sytuacja wyszła prześlicznie. Wybuchnęłam tylko śmiechem.
- Hahahahhaha musze to gdzieś sobie zapisać! - powiedziałam, ciągle nie mogąc ze śmiechu i spojrzałam rozbawiona na Tresha.
No i jakim cudem Candy to w ogóle była w stanie zrobić...? Zresztą może lepiej nie będę się zastanawiać... Wreszcie wstałam i się przeciągnęłam. Było już o wiele lepiej i czułam się swobodniej w sprawie, zwłaszcza że Tresh tutaj był. Zjadłam tylko coś na śniadanie i obserwowałam całą sprawę.

Koori - 2015-04-18, 15:03

Entei pogrążył się z Alecem w niemej rozmowie. Candy, ujawniwszy niespodziewane wygimnastykowanie znów stała się słodkim kociakiem do tulenia, Tresh tymczasem tylkił ciebie. Tylko Seth był jakiś taki markotny i nie w sosie. Tymczasem ruszyliście za Entei drogą... cały czas w dół, ku ogromnej rozpadlinie. Alec zaczął poważnieć, darując sobie żartowanie z Entei i z Candy. Popatrzył tam ze smutkiem. Tresh wydawał się wiedzieć, o co chodzi
- Ja też bym chciał, wiesz o tym. Ale w naszym gronie tylko ta dwójka może to zrobić - rzucił i pokazał palcem na ciebie i Setha. Sam wsiadł na Staraptora. Lew westchnął
- Dobra, już dobra. Tak tylko pomyślałem. Seth, Nadia, zmieniajcie się. Nad, tylko w coś dużego proszę, będziesz musiała mnie zawieźć - rzucił, uśmiechając się. Seth tymczasem zmienił się w nietoperza i czekał cierpliwie na ciebie.

WarMachine - 2015-04-18, 15:07

No cóż obecnie nade mną jakby to był komiks to pojawiłyby się trzy duże pytajniki.
- Eeee... Nie umiem... - powiedziałam wreszcie, tym bardziej nie wiedząc jak to mogłoby w ogóle działać!
Spojrzałam zdezorientowana to na demona to na wampira czy lwa. Mógłby mi może ktoś wyjaśnić nim mnie o to poproszą? Bo tego to ja nigdy nie ćwiczyłam...
- To wyjaśni mi ktoś czy coś? - poprosiłam.

Koori - 2015-04-20, 13:53

Tresh, Seth i Alec westchnęli cierpiętniczo
- Zamknij oczy. Wyobraź sobie to, w co chcesz się zmienić. Najlepiej, żeby to było coś naprawdę dużego, żebyś mogła przewieźć lwa. Nie wiem, w roka albo coś takiego. Potem wyobraź sobie, że jesteś w tym stworzeniu... że jesteś tym stworzeniem - cichy głos Tresha uspokajał i łagodził, pieszcząc jednocześnie twoje uszy. Bezwiednie zamknęłaś oczy...

WarMachine - 2015-04-20, 13:56

- No postaram się - powiedziałam wreszcie do swojego męża.
Najlepiej znam smoki. A więc wyobrażam sobie, że jestem właśnie tym stworzeniem. Potrafię zionąć ogniem i w ogóle, potrafię latać... Skupiam się w pełni na tej formie, w głowie nie mam nic innego. Może akurat mi się uda.
- Nie wiem czy dam rade - powiedziałam.
Próbuję mimo wszystko dalej.

Koori - 2015-04-20, 14:22

Po dłuższej chwili otworzyłaś oczy i... stałaś się smokiem. Potężnym, biało-niebieskim smokiem z jedenastoma ogonami powiewającymi na wietrze. Intuicyjnie uniosłaś łeb do góry, a z twojego pyska wystrzeliła struga światła towarzysząca kaskadzie czystej wody. Tresh uśmiechnął się z zadowoleniem
- Dobra, idziemy. Entei będzie nas prowadził myślowo. Alec, wskakuj - rzucił lekko, pokazując cię palcem. Lew westchnął i ruszył powoli.

WarMachine - 2015-04-20, 14:56

To było dość dziwne. Ale mimo to bardzo mi się spodobało.
- Tylko czemu biały, nie czarny? - zdziwiłam się wreszcie, ale byłam dumna z siebie.
Schyliłam się by lew mógł na mnie wsiąść. I podejrzewam będę miała szybki kurs latania. Jednak nie powinno być trudne latanie w tej postaci ze względu na to, że kiedyś też miałam skrzydła. Jak mój pasażer się usadowił to od razu wzbiłam się w powietrze, chcąc poczuć się wolną.

Koori - 2015-04-20, 15:06

- Bo smoki nigdy nie mają czarnej łuski - odpowiedział Alec poważnie. Wzbijając się w powietrze czułaś pęd, jaki robiły twoje skrzydła. Kilka minut później zrobiłaś beczkę z histerycznie wrzeszczącym lwem. Oj... Potem już potulnie leciałaś obok Staraptora Tresha.
Godzinę później dotarliście do jakiejś rozpadliny, z której wydobywał się nieziemski smród i ryki jakiś zwierząt. Alec wzdrygnął się
- Draeogn nas wyczuł - szepnął.

WarMachine - 2015-04-20, 15:16

Mimo wszystko dla mnie to było zabawn .
- No już dobrze dobrze - powiedziałam czując, że brakujemmi łusek w kilku miejscach.
Aż się wzdrygnęłam na tamten ryk. Mimo wszystko lecę dalej i zerkam czasem na Tresha w lekkim zamyślrniu. Mimo to więcej się nie odzywam. Coś czuję, że może mnie zaraz czekać dość ciężkie starcie... Ale przynajmniej mam fajną postać! I dlaczego tyle ogonow?

Koori - 2015-04-20, 15:34

A ja ci wiem, dlaczego? Tak jakoś wyszło. W każdym razie ostrożnie przestąpiliście próg ziemi Draeklingów, mających was za przekąskę. Zwłaszcza ciebie, bo przypominasz ich zaciekłego wroga, czyli smoka. No i Aleca, bo zalazł im za pazury. Cóż...
- Entei mówi, że mamy iść cały czas w dół, aż wyjdziemy na otwartą polanę - rzucił Tresh cicho. Alec skinął głową
- Chodźmy. Udawajmy pewnych siebie, to nas nie zjedzą za następnym zakrętem - dodał, jęcząc cichutko pod wąsami. A więc ruszyliście...

WarMachine - 2015-04-20, 15:38

A więc jak mogłam to przybrałam ludzką formę i stanęłam zaraz obok Tresha. W trakcie drogi oczywiście go wzięłam za rękę, dumnie krocząc przez tereny wroga. Rozglądam się czujnie by wypatrzeć w razie czego potencjalne zagrożenie.
- Przepraszam... stęskniłam się za skrzydłami - szepnęłam jedynie cicho do Aleca.
Cóż naprawdę kiepsko zniósł te moje podniebne wyczyny, a mi się natomiast to aż za bardzo spodobało... I podobał mi się nawet biały kolor.

Koori - 2015-04-20, 15:46

No cóż. Alec był nieco zielony na pysku, więc nie miał ochoty odpowiadać. Tresh uśmiechnął się. W półmroku błyskały czarne, matowe łuski Vivernów. Całe szczęście były najedzone, ale i tak syczały na was groźnie. Dalej były już Draeklingi. Alec zawahał się
- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę je oślepić. Draeklingi mają bardzo słaby wzrok, zwykle na widok jaśniejszego światła uciekają. A te zaraz zaatakują - rzucił cicho. Na potwierdzenie jego słów jeden z nich zawarczał i ruszył ku wam powoli

WarMachine - 2015-04-20, 15:51

- Światło? Czemu nie - powiedziałam.
Puściłam po chwili w ich stronę kilka kul ognia,które po momencie miały wybuchnąć zaraz przed nimi, nie ma chyba lepszego sposobu na oświetlenie trasu, a jak nie to wykorzystam smoczą postać. Po tym już każdego napotkanego Draeklinka atakuję ogniem, chcąc go nagle wystawić na ostre światło.
- Dość uciążliwe są - mruknęłam cicho.

Koori - 2015-04-20, 15:54

- Z lekka. Chodźmy dalej, ich król nie będzie długo czekał - rzucił Tresh po tym, jak cała zgraja ruszyła do ucieczki. Tymczasem Alec warczał i prychał
- Niedaleko - wyjaśnił, pociągając nosem. Staraptor Tresha też coś gwizdał. Zza zakrętu wyłonił się podrapany Entei. Nad nim leciała mała świetlista kulka. Ilumise, prawdopodobnie
Chodźcie rzucił cicho i bezszelestnie ruszył do przodu małą odnogą

WarMachine - 2015-04-20, 15:56

Ruszyłam tylko za entei, niezbyt szczególnie pytając i w ogóle. Złapałam jedynie mocniej Tresha za rękę. Cóż mimo wszystko troszkę się obawiam, ale jestem pewna, że z takim towarzystwem na pewno damy radę. Przynajmniej wreszcie będziemy mogli pozbyć się największego zagrożenia... A po tym wszystkim trzeba będzie zająć się sprawą moich rodziców z poprzedniego życia. Mimo wszystko podejrzane, że to smoki ich porwały a ja mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
Koori - 2015-04-21, 14:11

Po kilku minutach cichego marszu dotarliście do pogrążonej w mroku polany. Tak - tunel się skończył, wychodząc na skraj urwiska. Nikt, prócz Draeogna nie miał tam wstępu. Tenże właśnie spojrzał na was olbrzymim okiem. Na jego ciele widać było setki blizn i świeżych ran. Widać nie tylko wy wyruszyliście, by go pokonać
- Widzę kolejne ofiary - zasyczał, a was zdziwiło, że taki ktoś potrafi mówić. A jednak... Istota przypominająca smoka wysunęła pazury i warknęła głucho.

WarMachine - 2015-04-21, 15:52

W sumie to onm tutaj jest ich dowódcą, więc to bardzo prawdopodobne, że ma jakąkolwiek inteligencję. A odnośnie ofiar to może jest za pewny siebie.
- O to masz tutaj lustro? - udałam wielce zdziwioną minę, ale w sumie to tylko rozjuszenie wroga.
Nie mogłam się jednak powstrzymać. Po tym już zerkam na resztę i jestem gotowa w razie czego podnieść barierę z ognia albo wody.

Koori - 2015-04-21, 16:05

Draeogn zasyczał z wściekłością
- Nie próbuj sobie kpić, Naznaczona. Nawet legendy nie pomogą ci zbiec przed przeznaczeniem. Ani tobie, ani innym - syknął, a zza ścian urwiska wysypała się horda Vivernów, które wyglądały na bardzo wygłodniałe. Widząc was zawarczały cicho
- Brać ich! - rzucił, a one wyjąc rzuciły się w waszą stronę... i padły, pochłonięte ogniem twoim, Tresha i Entei. Tymczasem Alec i Seth dobijali te, które tylko się poparzyły. Przywódca napiął mięśnie karku i ryknął, ukazując potężne kolce na grzbiecie, dotychczas złożone. Wzbił się w powietrze. Jego matowe łuski zajaśniały błękitem oświetlanym przez palących się podwładnych. Zwierzę ryknęło okrutnie i puściło w was serię lodowych strzał z pyska. Te jednak szybko się roztopiły. A ty tymczasem poczułaś czyjąś nieprzyjazną obecność za tobą...

WarMachine - 2015-04-21, 16:10

Dmuchnęłam jeszcze ogniem w stronę Vivernów by mieć pewność, że na pewno nas nie dopadną. Po tym już miałam zamiast jako smok rzucić się na Draegona, ale poczułam coś za sobą. Szybko się obejrzałam, porządnie spięta.
- Ktoś nas zaszedł? - mruknęłam jedynie i byłam gotowa oczywiście na osłonę, a po tym spojrzałam na Tresha. - Ja idę się zająć Draegonem - powiedziałam tylko, po czym wybiegłam i zmieniłam swoją postać na smoczą.
Splunęłam w Draegona strumieniem ognia. Chociaż... Poczekam jak będzie chciał użyć lodu, wtedy splunę mu strumieniem wody w pysk. Powinna się zamrozić i go zablokować.

Koori - 2015-04-21, 16:16

A tu niespodzianka... jako smok nie możesz pluć ogniem! Jedynie wodą i światłem. Ciekawe, dlaczego. W każdym razie Draeogn chyba cię przejrzał. Gdy zmieniłaś się w smoka zasyczał z nienawiścią i rzucił się z pazurami. Jego łuski nabrały czerwonego blasku i gdy plunęłaś wodą on rzucił w ciebie kulą ognia sprawiając, że cała woda wyparowała. Szybko chlasnął cię swoim rozdwojonym ogonem w bok. Całe szczęście uniknęłaś ataku, ale wyprowadziło cię to z równowagi i runęłaś w przepaść....
WarMachine - 2015-04-21, 16:18

Rozpostarłam skrzydła by momentalnie wznieść się w górę. I dlaczego woda i światło, dlaczego nie mój ukochany ogień?! Szybko jednak się otrząsnęłam. A ja mam aż jedenaście ogonów! Po tym rzuciłam się na przeciwnika, łapiąc go pazurami za skórę, chciałam się go mocno złapać i też zaprezentowałam mu swoje kły. Po momencie wykorzystałam swoje ogony by spróbować owinąć nimi jego łapy i szyję, do której chciałam dorwać się własnymi kłami.
Koori - 2015-04-21, 16:25

Draeogn był chyba przygotowany na atak, bo jego łuski zmieniły barwę na złotą, a ciebie nieco poraził prąd. Mimo to nie puściłaś istoty i zaatakowałaś swoimi kłąmi, co, w połączeniu z ogonami, które skutecznie go usidliły wywołało efekt duszenia się. Draeogn znów popieścił cię prądem, tym razem o wiele silniejszym. Byłaś zmuszona go puścić. Zwierzę zmrużyło oczy, zanim łuski zmieniły się na zielone i w twoją stronę pofrunęły zewsząd grube pnącza winorośli albo czegoś podobnego. Dzięki wrodzonej zwinności udało ci się umknąć, jednak twoja uwaga została rozproszona przez drzewo, które nagle wyrosło przed tobą. Ledwo udało ci się zrobić unik, a już kły wroga zatopiły się w twojej przedniej łapie
WarMachine - 2015-04-21, 16:39

On panuje nad kilkoma żywiołami jednocześnie! Jest dosłownie jak Arceus ze swoimi zmieniającymi się typami. Splunęłam w niego wodą, a po tym sprawdziłam czy cokolwiek by pomogło mi światło,chociaż jakbym chciała go na moment oślepić. I zmienia kolory? Ja w sumie nie wiem czy bym tak mogła, może spróbuję się na tym skupić? Tak jak mnie uczyły smoki. Moje domysły jednak przerwał jego atak. Zaryczałam gniewnie i poleciała na niego cała fontanna wody, po czym odbiłam się na niego od drzewa. Poza tym starałam się by cały czas był mokry, elektryczność wtedy zaszkodzi i jemu samemu. Staram się go pchnąć do ziemi i wtedy wbijam w jego brzuch pazury.
Koori - 2015-04-21, 16:43

Niestety, tobie się tak nie udało. Smok, mimo że mokry, raczej nic sobie nie robił z twoich ataków. Gdy przygwoździłaś go do ziemi zmienił kolor na szary. Poczułaś, że jego łuski stały się twarde niczym diament. Tymczasem salwa światła padająca z bliska prosto w pysk podziałała idealnie. Wielki Draeogn zakwiczał z bólu, próbując zasłonić się łapami przed oślepiającym blaskiem. Chwilę potem stał się przeźroczysty... i po prostu przestałaś go wyczuwać łapami, jakby nagle stał się duchem. Poczułaś uderzenie z tyłu. Czarny draekling rzucał w ciebie mrocznymi kulami, celując w grzbiet oraz w skrzydła.
WarMachine - 2015-04-21, 16:45

Czuję się kompletnie osaczona w tek sytuacji. Znowu "splunęłam" na niego snopem światła by chociaż na chwilę go oślepić i rzuciłam się na niego z pazurami. No tak! Potworowi z ciemności światło będzie szkodzić. Po momencie co chwilę traktuję go owym ruchem. Zerkam też jak radzą sobie inni, bo ja mam póki co walkę gigantów. Staram się unieruchamiać tego draeklinga ogonami jak tylko mi się napatoczy okazja. Przydałoby mi się porządnie go światłem potraktować.
Koori - 2015-04-21, 16:58

Inni radzili sobie całkiem nieźle, zważając na sytuację, gdy co chwilę wszystkich oślepiały twoje błyski. W pewnym momencie smok drapnął cie w okolicy serca. Zabolało, a z rany popłynęła gęsta ciecz barwy mlecznej. Owa ciecz... świeciła. I to tak mocno, że Draeogn zawył z bólu. Skupiając całą swoją moc wzięłaś głęboki oddech. Jak przez mgłę usłyszałaś głos Aleca
- Chować się, ona wybuchnie! - wrzasnął, a ty... cóż, wybuchnęłaś.
Światłem.
Z każdego otworu ciała, a także między łuskami. A potem opadłaś na polankę zupełnie bez sił. Z Draeogna została tylko kupka popiołu i małe, różnokolorowe, okrągłe coś. Zmieniłaś się w człowieka. Krwawiłaś z wielu ranek, ale żadna, prócz tej na piersi, nie była szczególnie groźna. Tresh podbiegł do ciebie zatroskany

WarMachine - 2015-04-21, 17:02

Byłam praktycznie u kresu sił, ale uśmiechnęłam się mimo to lekko.
- Ha, nie bez powodu mam imię Nova! - wydusiłam z siebie resztą sił jaka mi została i zwinęłam się z bólu.
Ale... ale przynajmniej... Udało mi się go pokonać. Jednak czuję się fatalnie. Spojrzałam jedynie na swoją skórę i na liczne ranki po niej rozsiane. Cóż... zawsze mogło mnie rozszarpać na kawałeczki... I cóż, nie wiedziałam skąd mogłam wybuchnąć od takiej rany... Ale najważniejsze jest to, że jednak największe zło nie żyje. Uśmiechnęłam się i ostatkiem sił przytuliłam do Tresha.

Koori - 2015-04-21, 17:08

Mężczyzna przytulił cię ostrożnie, a następnie zaczął opatrywać ranki. Na tą większą, z której nadal płynęła jaśniejąca, gęsta krew, Alec popatrzył z niepewnością
- Tu nic nie zdziałamy. Tu może pomóc jedynie któryś ze smoków. I to szybko. Draeogn uszkodził jej Sanneart - rzucił tajemniczo. Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę, a on się zmieszał
- No, to jest nazwa smoczego serca. Jest ono tuż pod skórą. Dzięki niemu smok może używać magii... i żyć. Skoro zranił ją jako smoczycę, jednocześnie zranił jej Sanneart. Rana zadana w jednym wcieleniu ma duże znaczenie w innym... a poza tym, jak widać, Nova ma Sanneart i w ludzkim wcieleniu. To niezwykłe... i dziwne. Nie powinno tak być. Szybko, trzeba ją stąd zabrać - ponaglił. Tresh warknął groźnie
- Ale jak? Ja nie umiem się zmieniać, Seth tylko w nietoperza, a ty? Nie mamy jak jej przenieść! - rzucił wściekły. Tymczasem Setha już nie było z wami...

WarMachine - 2015-04-21, 17:12

Niezbyt pewnie się na to wszystko patrzyłam.
- A ja nie mam nic latającego - mruknęłam.
O przemianie nie ma mowy, skoro tak to wszystko wygląda. Nie wiem za bardzo co powiedzieć. Więc w ludzkiej postaci mam nawet serce jak u smoka? To dopiero, ale chyba wiele się tym wszystkim nie nacieszę jak zaraz i tak umrę.
- Ogólnie... co wypadło Draegonowi? - spytałam się w pewnej chwila, patrząc się na mieniący się kolorami obiekt.

Koori - 2015-04-21, 17:18

Alec podszedł do tego i obwąchał. Kulka zaświeciła raźniej.
- To Sanneart nieżyjącego smoka. Dzięki niemu można zdobyć moc smoka, o ile się go obłaskawi... i wchłonie. Tu nawet nie ma takiej szansy. Trzeba to zniszczyć, i to jak najszybciej, ale to może unicestwić tylko król smoków... - rzucił, a w tym momencie usłyszeliście łopot skrzydeł.
- Który całe szczęście tu jest - usłyszałaś głęboki głos, który już znasz... Biały smok. Spojrzał na kulkę i na ciebie, po czym machnął łapą
- To może zaczekać. Brawo, Naznaczona. Zwyciężyłaś. Moje gratulacje. - mówiąc to jednocześnie otworzył pysk, z którego wylało się ciepłe, żółte światło przylepiające się do twojej rany. Po chwili przestałaś czuć ból.
- Jestem z was dumny, moje dzieci. Alec. Tak jak obiecałem - machnął łapą drugi raz, a lew przybrał postać wysokiego blondyna, uśmiechającego sie z niedowierzaniem
- Seth. Starczyło ci rozsądku, by po mnie przylecieć, gdy nikt inny nie mógł nic poradzić. Wiem, czego chcesz. Zgoda.
Tresh. Ty już masz wszystko, o czym marzyłeś. Lecz to ja mam do ciebie prośbę. Pozwól wszystkim magicznym istotom wrócić na ich terytoria.
Nadia... Nova. Ty możesz prosić o co tylko zechcesz. Spełnię każdą twą prośbę
- rzucił, a jego oczy wpatrywały się w ciebie przyjaźnie

WarMachine - 2015-04-21, 17:23

A więc wszystko wygląda świetnie. Momentalnie uwiesiłam się Treshowi u szyi, sama byłam ucieszona.
- No i wszystko jest świetnie! - powiedziałam uradowana i po tym spojrzałam tylko na smoka. - W sumie to... chcę wiedzieć co stało się z moją rodziną Wybierających - powiedziałam wreszcie do smoka.
A on chyba doskonale się domyślał że to dlatego, że bardzo chcę do niech wrócić... Ciągle mimo wszystko tulę się do demona i zerknęłam na Aleca. No i odzyskał ludzką postać. Obecnie niesamowicie się cieszyłam. Jestem bezpieczna, zagrożenie zażegnane...

Koori - 2015-04-21, 17:26

Smok zmarszczył brwi, ale pokiwał głową
- Wiedziałem... Nie mam dobrych wieści. Twoi rodzice... a także Twoi, Tresh, bo wiem, że za takich ich uważałeś... aktualnie są więzieni na odległej planecie, również zamieszkanej przez pokemony. Przetrzymuje ich podobnież jakaś potężna osoba, być może silniejsza nawet od tego bydlęcia - pazurem wskazał serce Draeogna
- A, właśnie - dodał, uświadamiając sobie coś. Strzelił w serce czarnym światłem, które rozbiło nie tylko serce, ale również grunt pod nim, zostawiając wypaloną dziurę, z której niemiłosiernie cuchnęło.

WarMachine - 2015-04-21, 17:29

A więc wszystko jasne.
- Czyli jakbyśmy zebrali siły to trzeba będzie tam ruszyć... - powiedziałam cicho, wpatrując się przez chwilę w niebo.
Zatkałam sobie po chwili nos tak by nie czuć tego okropnego zapachu. Spojrzałam jedynie na Setha.
"Dziękuję,w sumie uratowałeś mi życie" - usłyszał, bo wolałam nie mówić przy tym zapachu.
Po chwili pociągnęłam Tresha byśmy się oddalili.

Koori - 2015-04-21, 17:34

Nie ma za co. Ty uratowałaś wiele istnień rzekł, również w myślach, a potem odleciał. Alec wspiął się na grzbiet smoka. Zostaliście tylko wy. Tresh pomógł ci wejść na Staraptora, a sam osunął się za ciebie, uśmiechając się od ucha do ucha
- Udało ci się. Nam się udało, kochanie! - rzucił, a potem pocałował cię. Tymczasem Ty już obmyślałaś plan, który mógłby pomóc ci wyswobodzić twoich prawdziwych rodziców z opresji...

WarMachine - 2015-04-21, 17:39

Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam Tresha jeszcze raz. tak bardzo mi się to podobało... Tym bardziej, że już nie muszę się martwić zagrozeniem tutaj. A i przynajmniej wiem, że moja prawdziwa rodzina żyje. Nieco się wiercę, chcąc się jak najwygodniej usadowić i oprzeć o demona.
- Wygodny jesteś - stwierdziłam tylko z uśmiechem.
Po tym już chyba możemy polecieć i odpocząć po tym wszystkim.

Koori - 2015-04-23, 14:01

Tresh zaśmiał się
- A tam wygodny. Powiedz po prostu, że jestem gruby, a nie - rzucił żartobliwie i uśmiechnął się. Zaborczo otulił cię ramieniem i wyruszyliście w noc... zanim jednak zdołaliście dolecieć, ty usnęłaś. Obudziłaś się kilka godzin później, w łóżku. A właściwie obudził cię czyjś bardzo szorstki język, liżący cię po nosie
- śinkś - zapiszczało coś koło twojego ucha radośnie. Widać nie tylko Absol cieszyła się z tego, że jesteś cała i zdrowa...

WarMachine - 2015-04-23, 14:06

- Nie jesteś gruby, właśnie w sam raz - stwierdziłam tylko i siedziałam ucieszona w jego objęciach.
Po tym zasnęłam, a pobudka była dość nietypowa.
- No czesc mały - powiedziałam do pokemona z uśmiechemi rozglądam się za Treshem, chociaż pewnie śpi już jak zabity obok mnie.
Ciekawe co będziemy robić... I jak w ogóle ma się Sleipnir...

Koori - 2015-04-23, 14:12

No, akurat Tresh chrapał tak, że dziwne, że wcześniej cię nie obudził. Na straży waszego snu stała Swinub wraz z Deino, który chyba gryzł wszystkich, którzy chcieli przejść, bowiem podłogę znaczyły niewyraźne plamki krwi. Pokemon uradował się chyba swoim zadaniem. Tymczasem Shinx wcale nie chciał z ciebie zejść i uradowany nadal cię oblizywał. Cóż... macie jeszcze trochę miesiąca miodowego do wykorzystania, prawda? Może właśnie należałoby go wykorzystać? Albo na przykład zbierać siły i ekwipunek do następnej wyprawy?
WarMachine - 2015-04-23, 14:17

Cóż wykorzystać? Ja chyba mam pomysł na pewien wieczór. Staram się jakoś uspokoić Shinxa głaskaniem i spoglądam co chwile na demona. Wreszcie jak mam spokój to wsuwam mu się pod ramię i wtulam twarz w jego ramię.
- Pomyśleć, że kiedyś panicznie się bałam spotkania z Tobą - mruknęłam cicho, gładząc go dłonią po policzku.
Staram się znowu zasnąć albo czekam aż się obudzi.

Koori - 2015-04-23, 14:21

-Pomyśleć, że kiedyś chciałem cię zjeść - odparł rozbawiony Tresh, przytulając cię. Shinx umieścił się miedzy wami, więc chyba nici z romantycznego wieczoru sam na sam, tym bardziej, że połowa pokemonów patrzyła na ciebie nieco... krzywo? Tak, to chyba dobre określenie. Kilka minut później już spałaś. A obudziłaś się znów dopiero wczesnym popołudniem, gdy ktoś podetknął ci sadzone jajka pod nos. Tak smakowicie pachniały...
WarMachine - 2015-04-23, 14:25

- O dziękuje - powiedziałam tylko i zabrałam się za jedzenie. - Ogólnie to dzień dobry - uśmiechnęłam się lekko, bo to zapewne Tresh przyniósł mi śniadanie.
W połowie przypomnialam sobie co powiedział Tresh.
- Ej zaraz jak to chciałeś mnie kiedyś zjeść? - spytałam się z łyżką w połowie drogi do ust.
Cóż dopiero teraz doszły do mnie słowa z nocy. Mam genialny zapłon.

Koori - 2015-04-23, 14:32

Tresh uśmiechnął się
- Smacznego. I dzień dobry - rzucił rozbawiony. Sam zjadł swoją porcję
- Szybciej nie dało się tego pytania zadać? - zapytał śmiejąc się - Normalnie. Tak po prostu jakoś tak wyszło. Pomyślałem, że jak się za bardzo będziesz rzucać, to cię zjem - dodał, a potem najspokojniej w świecie zaczął popijać kawę. Podał ci filiżankę
- Chcesz? - zapytał

WarMachine - 2015-04-23, 14:39

- Aaa... - powiedziałam. - No cóż na szczęście za bardzo bałam się cokolwiek nieodpowiedniego zrobić - zasmialam się lekko.
Na widok kawy pokręciłam głową i wydobyłam z torby butelkę mineralnej. Napilam się i spojrzałam na moje pokemony.
- Jak tam? - spytałam się ich tylko.
Wczoraj coś dziwnie patrzyly.

Koori - 2015-04-23, 14:44

- Wiem, byłem straszny - zaśmiał się, a potem pokręcił głową
- Jak można nie lubić kawy - rzucił zdegustowany. Skończywszy jeść odstawiłaś pusty talerz na stolik nocny/ Pokemony uśmiechnęły się do ciebie, a Deino ugryzł cię pieszczotliwie w palec. Przy okazji Shinx znalazł jakieś cukierki pod łóżkiem. A Ponyta pilnował czegoś bardzo pilnie. To coś trzymał między kopytami. I to coś nieco trzeszczało...

WarMachine - 2015-04-23, 19:32

Pokazałam mu tylko język. Spojrzałam na to wszystko co wytargały pokemony i podrapałam się po głowie. Po chwili patrzę na to trzeszczące.
- Kolejne jajko? - zdziwiłam się tylko.
Przykucnęłam przy nim i uważnie obejrzałam. Będzie się teraz kluło? Uśmiechnęłam się na samą myśl, chociaż i tak nie będę mogła już malca trzymać w swoim zespole.

Koori - 2015-04-24, 12:26

Daj Ponycie piąty level, przecież hodowcą jesteś· Tobie się jaja wykluwają na 5 poziomie :D
---

Tresh pokiwał głową
- Wygląda na starożytne jajo - dodał, przyglądając się. Ponyta parsknęła cicho, tuląc je bardziej do siebie. Absol uśmiechnęła się i oblizała Shinxa, który parsknął urażony i skoczył ci na ramię
- No cóż, chyba masz komplet pokemonów. Zoroark, Shinx, Ponyta, Absol, Swinub, którego jeszcze nie zeskanowałaś nawet i Deino. Szóstka. Jedno z nich powędruje na farmę profesora Oaka - powiedział zamyślony

WarMachine - 2015-04-24, 12:31

okok
____

Westchnęłam tylko i pokiwałam głową.
- Wiem, z lekka szkoda ale nie ma wyjścia - stwierdziłam. - On póki co powędruje na farmę w takim razie, a najwyżej zamieni się z kimś kto by chciał mieć więcej spokoju - stwierdziłam.
A więc wpatruję się w jajko. Ciekawe ciekawe... Po momencie jestem na kolanach Tresha. Cóż taki odruch mi się wyrobił, że dosłownie uwielbiam się do niego przymilać.

Koori - 2015-04-24, 12:36

Tresh uśmiechnął się do ciebie, a cała szóstka pokemonów odetchnęła z ulgą· Deino już zbliżał się do jajka, ale Ponyta zarżała groźnie i puściła nosem strużkę dymu, więc pokemon smok jakby nigdy nic zaczął podgryzać nogę od stołu. Tymczasem Swinub zaburczało w brzuchu. Tymczasem Shinx zjadł cukierki, które znalazł i zaczął biegać po pokoju jak szalony, a następnie wyskoczył drzwiami i popędził w dół po schodach. Tresh roześmiał się widząc popisy pokemona
WarMachine - 2015-04-24, 12:40

- Jejku co ja z nimi mam... Mały nie wolno zjadać mebli! - powiedziałam.
By pokemony nieco się uspokoiły to nasypałam im karmy do misek i póki co czekałam aż jajko się wykluje czy cokolwiek... Ale chyba się nie doczekamy za szybko.
- Brr ciarki przechodzą po plecach jak sobie przypominam jak buchnęłam światłem... z WSZYSTKICH miejsc wystrzeliło mi światło - wzdrygnęłam się.

Koori - 2015-04-24, 12:43

Manipulujesz MG. Dobrze wiedziałaś, jak zareaguję na ten komentarz! :D
---
Deino spojrzał na ciebie wzrokiem pobitego szczeniaczka. "A co mam zjadać?" pytały jego oczy. Gdy nasypałaś jedzenia pokemony jak jeden mąż rzuciły się do misek. Wszystkie, prócz Ponyty, co zresztą Absol szybko zauważyła i w zębach przyniosła jej miskę pod pysk. Źrebię parsknęło w podziękowaniu. Tymczasem Tresh uśmiechnął się, dotykając nosem twojego ucha
- Wszystkich? - zapytał chytrze

WarMachine - 2015-04-24, 12:49

doskonale zdawałam sobie z tego sprawę
__________

- Tak, wszystkich - powiedziałam tylko do niego nieco rozbawiona owym pytaniem i wtuliłam się w niego plecami.
Uwielbiam czuć to ciepło jakie od niego bije. Pomiziałam demona po twarzy i póki co obserwuję swoich podopiecznych. Nie ma co, miło... Ale niedługo trzeba ruszyć na poszukiwania moich prawdziwych rodziców....

Koori - 2015-04-24, 13:00

Wiem o tym -.-"
Ostrzeżenie numer jeden. Za mało linijek.
---
Tresh uśmiechnął się złowróżbnie, lekko przygryzając ci ucho. Gdy pomiziałaś go po twarzy uśmiechnął się zadowolony, patrząc na ciebie z uwielbieniem. Shinx wrócił po chwili, pełny energii. Tresh pokręcił głową
- Chyba znalazł Rare Candy i dlatego jest taki szczęśliwy - oznajmił wciąż cię przytulając. Po chwili połowa pokemonów urządziła sobie wczesną sjestę. Tresh skrzywił się, gdy coś zaczęło podgryzać mu but...
---
Shinx +2 lvl

WarMachine - 2015-04-24, 13:04

Wredota :p Ale przynajmniej są lv xDD
________

Zamruczałam cicho jak przygryzł mi ucho i się uśmiechnęłam.
- Na to wygląda - pokiwałam głową.
Patrzę się na swoje pokemony jak mają zamiar pospać... Spojrzałam po tym na but Tresha.
- Dostałeś już karmę! - powiedziałam do Deino, bo to zapewne on. Cóż po chwili go odstawiłam by zdrzemnął się z innymi pokemonami.
- Może się gdzieś przejdziemy? Chyba się zależałam - stwierdziłam lekko rozbawiona.

Koori - 2015-04-24, 13:08

:D
---
Tresh skrzywił się. Deino westchnął głęboko, niezadowolony
- Tak, chodźmy, i to jak najszybciej. Przy okazji gryzakowi kupimy coś, co nie jest moją stopą - rzucił i podniósł cię, po czym przeniósł przez próg łazienki i postawił. Uśmiechając się pomachał ci ręką i poszedł do pokoju się przebrać. Jednak nie dane było mu zorbić tego w spokoju. Po kilku minutach usłyszałaś wrzask i przekleństwa Tresha, drącego się wniebogłosy.

WarMachine - 2015-04-24, 13:11

A więc grzecznie daję mu się odstawić do łazienki i czekam pod drzwiami. W sumie miałabym ochotę go podglądnąć... No ale jestem zbyt wstydliwa by w ogóle uchylić drzwi. Wtedy usłyszałam wrzask i wyklinania demona. Rety... Mimo że mogę go zastać w nie wiem jakiej garderobie to wchodzę do pokoju.
- Co się stało? - pytam na wejściu zaniepokojona.
No cóż, pewnie znowu Deino albo coś.... Nie wiem, zobaczę... Ale moje pokemony chyba przesadzają.

Koori - 2015-04-24, 13:13

Ten... ten potwór użarł mnie w zad! - rzucił wściekły, pokazując ci na pośladku ślad po ugryzieniu. Tymczasem Deino schował się pod łóżkiem, żeby nie było go widać
- A rzucając się po pokoju wpadłem na Shinxa, który walnął mnie z prądu! - ryknął, całkiem tracąc nad sobą kontrolę. Shinx spojrzał na niego przepraszająco
"Nadepnął mi na ogon!" rzucił Shinx w swojej obronie. Ponyta tylko się zaśmiała

WarMachine - 2015-04-24, 13:16

No i wszystko jasne. Po chwili podeszłam do Tresha i pierwsze co to uleczyłam mu ślad po ugryzieniu, a drugie co zrobiłam to pocałowałam go w usta po francusku. Coś jak z smoczkiem dla rozpłakanego dziecka, tylko to tak bardziej wersja dla dorosłych...
- No już kochanie, Deino trzeba jeszcze pouczyć a Shinxowi szedłeś na ogon - powiedziałam tylko do Tresha.
Cóż mam nadzieję moja metoda go uspokoi... W sumie mnie na pewno by to uspokoiło.

Koori - 2015-04-24, 13:19

Tresh odetchnął głęboko kilka razy, uśmiechając się. On również cię pocałował, a potem dokończyliście ubieranie się. Tymczasem pokemony już chrapały. Kilka minut później byliście na dworze, trzymając się za ręce. Przez baldachim z liści prześwitywało przecudowne słonce, grzejące was w drodze
- No, to najpierw do zoologicznego - rzucił, nadal niezadowolony z ataku Deino

WarMachine - 2015-04-24, 13:21

Zachichotałam cicho.
- W sumie przynajmniej miałam okazję odrobinę zobaczyć - stwierdziłam jedynie z figlarnym uśmieszkiem, po czym powędrowałam z demonem do zoologa...
Trzeba będzie dla tamtego małego smoczka naprawdę wytrwałego gryzaka... A więc coś dużego i twardego... oraz uzupełniam przy okazji swoje zapasy karmy. Kupuję ze dwie kolorowe piłeczki dwóch rozmiarów... też wytrzymałych....

Koori - 2015-04-24, 13:26

- No w sumie racja, i ja też coś niecoś podejrzałem - rzucił z wiele mówiącym uśmiechem, Zakupiłaś odpowiednie części, Tresh kupił też specjalną karmę dla Shinxa na przeprosiny. Kilka minut później obładowani zakupami ruszyliście na dalszy spacer.
- Masz ochotę na lody? - zapytał, pokazując ci budkę, w której takowe mogliście zakupić. W pobliżu zauważyłaś Cubchoo, dbającego o chłód lodów, żeby się nie rozmroziły.

WarMachine - 2015-04-24, 13:31

Zrobiłam się czerwona na policzkach.
- Eee kiedy? - spytałam się tylko nieco zmieszana.
Na słowa o lodach pokiwałam ochoczo głową. dawno nie miałam okazji jeść lodów, więc tym bardziej się ucieszyłam że pojem z nim. Ja wybieram oczywiście jakieś bakalie, czekoladę i orzechy.... Takie smaki... Po tym siadam sobie z Treshem gdzieś na ławce i zaczynam się z uciechą objadać lodzikiem...

Koori - 2015-04-24, 13:35

Tresh zaśmiał się, ale nic nie powiedział. Tymczasem Cubchoo uśmiechnął się do was słodko. Jego trener, właściciel budki z lodami podał wam wasze smakołyki i obliczył resztę. Potem skinął na swojego pokemona, który odszedł od zamrażalki, a jego miejsce zajął inny pokemon, zapewne dlatego, aby żaden z nich się nie przemęczył. Faktycznie, zobaczyłaś jeszcze jednego Cubchoo śpiącego pod drzewem niedaleko. Był taki słodki... Usiedliście sobie na ławce, zajadając lody. Tresh wybrał miętowe z kawałkami czekolady i kokosowe. Mniam, mniam...
WarMachine - 2015-04-24, 13:38

No cóż, w pewnej chwili troszkę kokosowego ukradłam mu na palcu i zadowolona go oblizałam.
- Moich też możesz spróbować - podsunęłam mu lody.
Zajadam z nim lody i chwilkę siedzę na ławce.
- Dla mnie mogłoby być tak spokojnie cały czas.... - stwierdziłam jedynie z uśmiechem. - Ale chyba trzeba będzie się nieco przygotować na pewną wyprawę - spostrzegłam się.
Cóż, bardzo tęskniłam za tamtą rodziną. A na tej do reszty się zawiodłam...

Koori - 2015-04-24, 13:47

- A bardzo chętnie - rzucił i zadowolony skubnął ci odrobinę lodów. Zaraz jednak skrzywił się niemiłosiernie.
- Zimne - jęknął. a ty wybuchnęłaś śmiechem. Potem otrząsnął się
- Tak, masz rację. Przede wszystkim musimy się tam jakoś dostać, a mnie przychodzi na myśl tylko jednak osoba, a raczej pokemon, który mógłby nam w tym pomóc. Jednak nie wiem, jak się do niej dostać. Otóż mieszka dosyć daleko i nawet Staraptor mnie tam nie zabierze w jeden dzień, a nie ma gdzie się zatrzymać... chyba, że w odmętach oceanu ko kilka godzin zalewanego falami wielkości małego biurowca. Statkiem nie ma szans - jęknął

WarMachine - 2015-04-24, 13:50

- Przecież nie bez powodu nazywają się lody! - powiedziałam do niego rozbawiona a potem słucham jego wywodów. - Ja mogę polecieć jako smok, jak się sprężę to mi się uda - zaproponowałam po chwili. - Albo na spokojniejszych wodach popłynąć na pokemonie i potem zmienię się w smoka - zaproponowałam mu taki plan. - Może chodźmy, nie wiemy ile Deino mebli mógł zjeść za ten czas - uświadomiłam sobie i pociągnęłam Tresha do wynajmowanego domku.
Koori - 2015-04-24, 14:10

Jak chcesz łapać levele, to zalecam treningi :D
---
- Mam lepszy pomysł, ale potrzebujemy Aerodactyli. Najlepiej Mega Aerodactyli. To jedne z najszybszych latających pokrak. Tylko skąd je tu wziąć?Trzeba popytać. Uwierz mi, te wody są tak wielkie, że nawet ty nie dasz rady, kochanie - potem westchnął
- Racja, chodźmy, nie wiadomo, kogo przy okazji pogryzł. Następnym razem kupię mi kaganiec - warknął, nadal zły na twojego pokemona.

WarMachine - 2015-04-24, 14:14

You know what i want to do soon so i dont need lv
_____________________

No więc wszystko dobrze się w miarę układa... Pokiwałam głową. Zresztą do mojej tendencji do zasypiania byle kiedy to cóż mój lot jest wątpliwy.
- Wiem skarbie że ci dokuczył - powiedziałam do Tresha.
Po tym jak docieramy na miejsce to gryzak ląduje u Deino, a moje pozostałe stworki dostały troszkę świeżej karmy i doszły dwie piłeczki. Absol przecież ciągle ze soba nosi tą swoją ulubioną.

Koori - 2015-04-24, 14:19

;(
---
Deino uradowany oblizał cię i rzucił się na gryzak z siłą zdolną rozbić małą ścianę działową. Tymczasem Shinx i Swinub zaczęli podrzucać do siebie piłeczki, bawiąc się, a Absol i Ponyta pilnowały jaja na zmianę. Tylko Zoroark siedział przy oknie, tęsknie wyglądając na zewnątrz. Gdy wróciliście odwrócił się z nadzieją
-Idziemy gdzieś? - zapytał. Tresh pokręcił głową
- Nie, młody. Najpierw rekonesans. Musimy znaleźć dwa nadające się do lotu Aerodactyle, najlepiej jednego z Mega kamieniem. Albo i dwa z kamieniami. Będą szybsze.
-[b] Wiem, gdzie Mega Aerodactyle mają gniazdo! Tylko nie wiem, czy będą chciały pomóc
- rzucił po chwili zamyślony.

WarMachine - 2015-04-24, 14:25

Słucham tego co mówią zainteresowani.
- Może udałoby mi się z nimi dogadać, zwykle jakoś potrafię dyplomatycznie załatwić sprawę... - powiedziałam wreszcie chociaż było po mnie widać, że dzisiaj nie za bardzo mam chęci się ruszać.
Odczuwam za bardzo wczorajsze wydarzenia... Patrzę się w zamyśleniu na swoje pokemony i w sumie cóż, wszystko ogarnięte... Spoglądam na jajko co kilka minut.

Koori - 2015-04-24, 14:31

- Taak, potrafisz świetnie załatwiać sprawy dyplomatyczne - rzucił Tresh z ironią. Po chwili jednak opanował się
- Nie dzisiaj. Za dwa, może trzy dni, jak wydobrzejesz. Widzę przecież, jak się chwiejesz na nogach. Zagramy w szachy? - zapytał, wyciągając z bagażu szachownicę i uśmiechając się przy tym ewidentnie złośliwie. No cóż, jakiego sobie pokochałaś, takiego sobie wychowuj...

WarMachine - 2015-04-24, 14:34

Spojrzałam na niego morderczo.
- Deino teraz go możesz gryźć - powiedziałam do smoczka, pokazując mu na Tresha i czekałam na efekty.
W sumie mogę go stosować jako straszak.
- Nigdy więcej nie chcę widzieć tych szachów - mruknęłam poirytowana, pamiętając jak to ostatnio wyglądała nasza gra w szachy.
Po chwili jednak powiedziałam Deino by nie gryzł Tresha i ucałowałam demona w usta.
- Ja tam bym postawiła na małą rekreację... - szepnęłam demonowi do ucha.

Koori - 2015-04-24, 14:39

Niestety, Deino był szybszy. Zanim go odwołałaś zdążył puścić gryzak i wpić się swoimi ostrymi ząbkami w nos tamtego. Tresh jęknął głośno, a potem zaczął przeklinać o wiele, wiele głośniej. Podejrzewam, że nawet głuchy go słyszał. Słysząc rozkaz Deino z żalem puścił nos demona, a ten spojrzał na niego wściekły
Poczekaj, leniwa parówo, gdy twojej pani nie będzie w pobliżu - zagroził, powstrzymując krwawienie z nosa. Schował szachy do torby i usiadł wyraźnie obrażony.

WarMachine - 2015-04-24, 14:47

Wyleczyłam tylko nos Tresha i westchnęłam.
- No dobra już nie będę, chyba że znowu zaproponujesz mi te cholerne szachy - mruknęłam do Tresha.
Usiadłam po chwili za nim na łóżku i zabrałam się za to by zrobić mu mały masaż pleców. Nieraz ojciec jak wracał zmęczony to mnie prosił... Posmutniałam nieco na myśl o tych rodzicach, a na koszulkę Tresha zeszło parę moich łez. Po momencie starałam się to jakoś ogarnąć.

Koori - 2015-04-24, 14:51

Deino wyszczerzył się zadowolony, zamachał ogonem i wrócił do swojego gryzaka. Tresh tymczasem najpierw westchnął zadowolony, ale potem poczuł wilgoć na plecach i obrócił się, przytrzymując twoją twarz delikatnie
- Nie smuć się, kochanie. Na pewno ich znajdziemy. Ja też tego pragnę - wyszeptał, całując cię po policzku i wycierając palcami łzę, która osiadła ci na nosie.Absol zapiszczała cicho i też podbiegła cię pocieszyć, a razem z nią Shinx i Swinub. Nawet Deino porzucił gryzak, żeby się przytulić.

WarMachine - 2015-04-24, 14:54

Uśmiechnęłam się nieco i przytuliłam do siebie moją kompanię.
- Dziękuję - powiedziałam, opierając się o Tresha. - Ogólnie jak to się stało, że zawarłeś pakt z moimi rodzicami z tego życia? - spytałam się go, podkulając nogi.
Spuściłam głowę, ciągle się do wszystkich tuląc i czekałam na odpowiedź demona. No cóż... To też mnie dręczy cały czas.... Nic z tym nie zrobię...

Koori - 2015-04-24, 15:00

Deino po chwili wyrwał się i oblizując cię po całym czole wrócił do gryzaka. Shinx umościł się na brzuchu, a Swinub obok ręki, coby ją głaskać. Tresh westchnął ciężko
- A ty wiesz, że to wszystko tak naprawdę przez pokemony? Właściwie przez tego, o którym ci opowiadałem, że może nas przenieść na tamtą planetę. To Mega Alakazam. Dawno temu byłem u niego z prośbą, żeby mi odczytał przyszłość. Zrobił to, choć niechętnie. Stwierdził, że stanę się zły i zgorzkniały, że żadna samica nie spojrzy na mnie bez obrzydzenia i tym podobne. Wściekłem się wtedy i bez słowa wyszedłem. Kilka dni później napatoczyli się twoi rodzice, błagający o pomoc. Zgodziłem się, a resztę już wiesz - rzucił, tuląc cię i całą resztę zgrai, zwłaszcza Absol, która chcąc cię pocieszać, o mało nie usiadła ci na twarzy.

WarMachine - 2015-04-24, 15:04

- No ale cóż, koniec złego i zgorzkniałego Tresha - zachichotałam ucieszona, wtulając się w swojego męża.
Objęłam też jedną ręką Absol... i nie za bardzo miałam chęć oglądać jej zadnią część ciała.... Siedzę póki co z nimi, aż wreszcie ziewam a oczy same mi się zamykają.
- Jejku ile czasu będę tak wykończona? - mruknęłam, pakując się Treshowi na kolana i rozsiadając na nich wygodnie.
Miałam zamiar w sumie tak zasnąć.

Koori - 2015-04-24, 15:08

Prawdopodobnie dosyć długo, w końcu zostałaś poważnie zraniona, a poza tym wydaliłaś taką dawkę energii, że nawet mnie by to powaliło. Dobranoc kochanie[/b] - rzucił, parskając śmiechem na twoją uwagę, a potem przytulił cię, położył się i przykrył was kołdrą. Oczywiście Absol nie mogła być gorsza - wpakowała się zaraz obok was, w nogach łóżka. Reszta polazła na drugie łóżko, wyraźnie zadowolona, że mają je tylko dla siebie i że trzy największe istoty cisną się na jednym wyrku, a Ponyta na miękkim dywanie, na którym jej było wygodniej z małym jajkiem.
WarMachine - 2015-04-24, 19:55

No więc całe rozmeldowanie jest dość ciekawe. Ucieszona wtulam się w Tresha i pogładziłam go po policzku.
- Dobranoc, kocham cię - powiedziałam mu do ucha, pod którym to go po momencie pocałowałam i tak oto miałam zamiar zasnąć.
Spod kołdry widać mi praktycznie jedynie koniec głowy. Tak wygodnie mi się leży... Nie wiem jak mogłam się go kiedyś bać ale cóż, był też inny niż teraz.

Koori - 2015-04-25, 13:54

Obudziłaś się wczesnym rankiem. Właściwie rzecz ujmując obudziło cię skomlenie Shinxa, żeby go ktoś wypuścił na dwór. Tę prośbę poparł Deino i Swinub, podskakując na krótkich nóżkach. Tresh przeciągnął się
- Dzisiaj twoja kolej - zamarudził, naciągając kołdrę na uszy i pochrapując lekko. Absol wstała, jęcząc głucho. Wychodząc z łóżka potknęła się o twoją nogę i spadła na Ponytę, która rżąc głośno wyraziła swój protest. Tymczasem do twojego ucha dotarł głośny dźwięk trzaskania i podskakiwania.

WarMachine - 2015-04-25, 14:07

A więc otworzyłam drzwi swoim pokemonom by mogły wyjść na zewnątrz.
- Szkoda, że żaden nie umie robić tego sam - mruknęłam jedynie cicho i wtedy spojrzałam w stronę skąd były dźwięki trzaskania oraz podskakiwania.
Czyżby jajko wreszcie się kluło? Zerknęłam jeszcze na demona jak śpi i miałam zamiar oblać go wodą, ale sobie odpuszczę. Znowu się na mnie obrazi albo coś, a tego przecież nie chcę. I cóż w sumie ciekawą mu ktoś przyszłość zapowiedział. A Tresh najwidoczniej bardzo chciał kogoś mieć więc wymyślił taki myk. Sprytne.

Koori - 2015-04-28, 13:01

Pokemony wypadły na dwór, ścigając się o to, który będzie pierwszy pod drzewkiem. Tymczasem jajo... pękało! I to całkiem szybko. Spod skorupek wyskoczył taki o pokemon:

i spojrzał na ciebie swoimi słodkimi ślepkami
Mama zapytał myślowo, tuląc się jednocześnie do twojej nogi. Ponyta, która była nieopodal parsknęła śmiechem, widząc taką uroczą scenkę. No cóż...

WarMachine - 2015-04-30, 09:05

Spojrzałam tylko na małego z uśmiechem.
- Można tak powiedzieć - podchodzę do dinozaura i ostrożnie biorę go sobie na ręce.
- Słodki jest - stwierdziłam po momencie z rozbawieniem i podrapałam go pod mordką. - Tresh mamy kolejną bestie z zębami - zasmialam się i po chwili odkrywam mu głowę by mógł zobaczyć dinosia.
Może się polubi z Deino

Koori - 2015-05-03, 16:15

Tresh jęknął i zakrył się kołdrą, by nie było go widać
- Nigdy więcej. Jak zobaczę kolejne jajo to zamorduję! - rzucił wściekły. Tyrunt wskoczył na kołdrę i przytulił się
Tata! usłyszałaś w umyśle. Po chwili wróciły twoje pokemony i wszystkie przyglądały się małemu z ciekawością zmieszaną z rozbawieniem. Absol westchnęła i położyła się z powrotem na łóżku, zamykając oczy.

WarMachine - 2015-05-05, 11:19

- Mnie byś skarbie zamordował? - spytałam się przesłodzonym głosem.
Zachichotałam tylko na to jak nazwał Tresha tatą.
- No to wygląda natomiast na to, że ty zostałeś ojcem - zaśmiałam się lekko i zdarłam kołdrę z demona.
No cóż, muszę go z lekka pozaczepiać. Przynajmniej tyle rozrywki będę miała za to, że przez rok niemalże chodziłam załamana z powodu tego małżeństwa a nie... Wreszcie walnęłam się rozleniwiona na łóżku obok i wtuliłam się.

Koori - 2015-05-05, 11:40

- Nie, Tego potwora, który się z niego wykluje! - wrzasnął i naciągnął kołdrę z powrotem. Słysząc wzmiankę o ojcu demon otworzył szeroko oczy
- Co? - zapytał, a potem zobaczył tulącego się do niego Tyrunta. Wzruszył ramionami
- No cóż... słodki jest. Przynajmniej nie gryzie - mruknął, a Deino zawstydził się i chwycił swoją zabawkę. Demon przytulił cię
- No to jesteśmy rodzicami - zaśmiał się i cię pocałował - Co prawda dziecko najbardziej przypomina mamusię, ale i po tatusiu ma parę cech - ryknął śmiechem odpłacając ci się

WarMachine - 2015-05-05, 13:30

Popatrzyłam się na demona z mordem w oczach.
- Mam nadzieję, że tych dobrych - powiedziałam tylko rozbawiona i pstryknęłam Tresha w nos, po czym wygodnie się rozlokowałam, wtulając się w jego bok. - Ale chyba niedługo trzeba będzie zabrać się do roboty... - mruknęłam cicho.
Jak Tyrunt mi się nawinął to pogłaskałam go po łebku. Wpatrzyłam się na chwilkę w sufit, myśląc o wszystkim co się działo przez ostatni czas.

Koori - 2015-05-07, 10:17

Tyrunt był zadowolony i tulił się do was cały czas, po chwili jednak wam wszystkim zaburczało w brzuchu. Tresh wzruszył ramionami
- Przydałoby się coś zjeść, prawda? 0- zapytał, podnosząc się. Pokeskamielina ruszyła za nim merdając ogonkiem niczym szczeniak i cały czas trzymając w krótkich łapkach rąbek jego spodni. Tymczasem Deino już zdążył się podkraść... i skubnął Tyrunta w ogon.
I się zaczęło pandemonium... Nawet Absol nie zdołała ich rozdzielić. Dwa pokemony gryzły zapamiętale, warcząc i prychając. Po krótkiej chwili Deino uciekł w podskokach, a zadowolony z siebie Tyrunt szedł dalej za osłupiałym Treshem
- No, to przynajmniej ustalili sobie hierarchię w stadzie - zażartował

WarMachine - 2015-05-07, 10:41

Zrobiłam duże oczy.
- Boję się co będzie w takim razie jak ewoluuje.... - powiedziałam cicho, patrząc się na Tyrunta.
Po tym też idę za Treshem do kuchni. Też coś mu pomogę albo coś... Na przykład kanapki z pieca albo coś...
- Spora grupka mi się tutaj zbiera - mruknęłam cicho i podrzuciłam Tyruntowi jakiś kawałek mięsa drobiowego.
W głowie ciągle mam myśli o odzicach.

Koori - 2015-07-02, 23:51

W kuchni królował już Swinub, przytulając się praktycznie do lodówki. Tresh zaśmiał się na ten widok
- Chyba mu za ciepło - powiedział patrząc na poke-świnkę - Albo chce wskoczyć do lodówki i udawać bekon - dodał po chwili ze śmiechem. Potem jednak zabrał się za jedzonko
- Czego pani mego serca sobie życzy? - zapytał, całując cię w czoło i przytulając delikatnie. Tyrunt zapiszczał zazdrośnie, a reszta pokemonów nawet nie wychodziła z pokoju. Małe lenie... Tymczasem zauważyłaś, że za oknem zaczęło się robić naprawdę pięknie. Słoneczko zaczynało grzać, powietrze falowało delikatnie...

WarMachine - 2015-07-03, 13:57

Spojrzałam tylko na swoje pokemoniaste pociechy i się uśmiechnęłam. Ucałowałam demona w policzek.
- Hmm... Ciebie- mruknęłam zadowolona i pocałowałam go w usta.
Po tym jednak faktycznie czas zająć się jakimś jedzeniem. Pokemonom biorę karmę i rozsypuje im w miskach w pokoju a dla Swinub wyjęłam kilka kostek lodu i wrzuciłam do wody by mogła schłodzić się też od wewnątrz. A u Tresha zamówiłam sobie jajka na bekonie. Chyba to już wszystko... popatrzyłam się uważnie po stworkach.

Koori - 2015-07-03, 17:27

- Mnie dostaniesz na podwieczorek - mruknął do ciebie bardzo zadowolony z tego faktu. Pokemony rzuciły się do misek, a Swinub, zamiast pić ze swojej, całkiem się w niej zanurzyła. Na jej pyszczku zauważyłaś szeroki uśmiech zadowolonego pokemona. Tyrunt i Deino patrzyły po sobie niezbyt sympatycznie, ale ponieważ Absol stała między nimi nie wszczynały kolejnych bójek. Tymczasem po kilku minutach Tresh włożył ci na talerz olbrzymią porcję jajek. Sam zadowolony wcinał tosty z jakimś jagodowym dżemem
WarMachine - 2015-07-03, 19:27

No więc it's feeding time! Biorę jeszcze chleb z masłem i tak sobie wcinam by porządnie się najeść... Zerkam na pokemony i pogroziłam Deino oraz Tyruntowi palcem na by nawet nie próbowali mi tutaj się bić i przewrócić dom do góry nogami.
- Pyszne - stwierdziłam, zajadając się jajecznicą jaką zrobił mi mój małżonek.
Po tym natomiast ja zabieram się za mycie naczyć, nieco myśląc... Hm zrobi porządną kolację czy coś? Że podwieczorek? *myśli nieświadomej*

Koori - 2015-07-04, 19:43

Zwierzaki spojrzały na ciebie wzrokiem zbitego psa i rozeszły się do innych części domu. Deino z nieodłącznym gryzakiem.
- Cieszę się, że ci smakuje, pani mego serca - mruknął całując cię po ręce. Mycie naczyń zeszło ci dość szybko, zwłaszcza, że pomogła ci Absol. Co do kolacji, cóż... możesz jedynie się domyślać, ale kto wie, kto wie? Może poda coś naprawdę ekstra... albo zrobi ci inną niespodziankę. W końcu miesiąc miodowy, więc spodziewaj się niespodziewanego...

WarMachine - 2015-07-05, 16:51

Zarumieniłam się lekko. No i cóż fakt, przynajmniej Absol zlizała wszystko a ja mogłam tylko przetrzeć i gotowe.... Po tym już ciągnę Thresha na spacer po okolicach i w sumie jakoś tak mam ochotę odwiedzić Okami... Chyba że nie za bardzo można drugi raz do ogrodu to wtedy dla zdrowotności po lesie z wszystkimi pokemonami.
- A po pobycie tutaj musimy ogarnąć twoją siedzibę! - rzuciłam do demona. - Przyda się remont, w kilku miejscach trzeba wyburzyć ściany i przebudować....- i tak wymieniam

Koori - 2015-07-05, 20:58

Mężczyzna tylko słuchał zrezygnowany
- Ekhm, kochanie, ten zamek stoi tak od kilkunastu stuleci i nikt nigdy w nim nic nie zmieniał - rzucił w końcu po chwili. Pokemony natychmiast rozbiegły się po lesie zadowolone z odrobiny wolności, ty tymczasem słyszysz jakieś brzęczenie z oddali... Tymczasem Absol rozglądając się na wszystkie strony pobiegła gdzieś na chwilę, a potem wróciła, trzymając coś w pysku i ciesząc się niezmiernie. Potem podała ci to. Jakieś zawiniątko. Tresh jęknął
- Tylko nie kolejne jajo, i tak jednego z tych pasożytów w ciągu najbliższej wyprawy do centrum trzeba będzie przetransportować do boxu...

WarMachine - 2015-07-05, 23:33

- No to akurat mnie nie obchodzi, ma być wreszcie ogarnięty - uniosłam brew z miną "bo pójdę spać gdzie indziej".
No cóż... idę zobaczyć to zawiniątko przyniesione mi przez Absol i jestem niezmiernie ciekawa co to takiego może być. Raczej nie wygląda na kolejne jajco a że trzeba odstawić pokemona do boksu to zrobiłam smutną minkę. Ale jak zasady ligi to zasady ligi.... Tylko cicho westchnęłam.

Koori - 2015-07-07, 12:13

- Ale kochanie... - rzucił zrozpaczony. W zawiniątku był całkiem ładny rysunek wilka, który chronił jeszcze inną zawartość, a mianowicie Ultra Ball. Okazało się jednak, że pusty. Tresh odetchnął z ulgą
- A już się bałem - mruknął i przytulił cię, biorąc za rękę. Absol wyszczerzyła się i znowu poleciała gdzieś. Mieliście całą drogę tylko i wyłącznie dla siebie, nikt wam nie przeszkadzał... w ogóle okolica była wyludniona okropnie.

Daisy7 - 2015-07-12, 14:12

Cytat:
2.2 Posty w przygodzie nie mogą być krótsze niż pięć pełnych linijek!

Ostrzeżenie. Dotyczy zarówno gracza jak i MG. Następnym razem polecą warny ;/

WarMachine - 2015-07-12, 16:11

*odpisuje z telefonu i ciężko mi nieraz stwierdzić *

No cóż to jest zawsze coś... I kulka mi się przyda... A rysunek śliczny.
- Oprawie go w ramkę i będzie wisieć w pokoju! Ale tam też się przyda remont, międzyiinnymi jakiś świeży kolor, żywszy... A zapomniałam jeszcze! Ten ogród jest paskudny z martwymi drzewami! Aaa i gobeliny, zafajdane.... Albo je wywalisz albo wypierzesz i odnowisz - zaczynam całe wywody odnośnie tego jakie to rzeczy trzeba poprawić. - Do tego zmienić ogrodzenie... Dość straszne... - i tak cały spacer ale wreszcie urywam bo za dawno się do niego nie tuliłam, a więc teraz idę się wtulić w zadręczonego gadaniem o remoncie demona.
Nie zaprzecze, że jestem pieszczoch. I to straszniejszy niż demon i jego posiadłość

Koori - 2015-07-12, 17:35

Wybacz, Myszo :_;
---
Mężczyzna jedynie jęczał za każdym razem gdy wspominałaś o czymś nowym
- Ale kochanie, to zajmie setki lat! Widziałaś, jaki ten zamek jest duży? - zapytał przerażony tym wszystkim - A poza tym kolor twojego pokoju jest piękny. A w ogóle to nie przesadzasz nieco? Ja nie jestem najbogatszym demonem na świecie - dodał jeszcze, ale potem przytulił cię i pocałował mimo wszystko zadowolony z takiej małżonki. Po chwili usłyszałaś jakieś warczenie zza krzaków i piski nieznanego pokemona... i Shinx. Tresh spojrzał na ciebie zdziwiony
- Tu nie powinno być żadnych pokemonów... - mruknął, a potem ruszył w tamtą stronę trzymając cię za rękę i ciągnąc za sobą

WarMachine - 2015-07-13, 07:40

- Tak, zdaje sobie sprawę z tego ile to może zająć... I wiem, ale przecież można robić wszystko krok po kroku, prawda skarbie? - całuje go w usta przekupnie.
Po tym zadowolona z nim tupam, ciągle się klejąc i nie mogąc od niego odejść nawet na krok. Jak usłyszałam piski to jednak momentalnie "się zerwałam". Tym bardziej zaniepokoiły mnie słowa Thresha... Skoro tak naprawdę jest to tym bardziej mam powod do zmartwień. Biorę mojego męża za rękę i ciagne zaniepokojona w stronę pisków.
- No to skąd nagle inny pokemon? - dopytuje się tylko mężczyzny.

Koori - 2015-07-13, 10:34

Faktycznie, mężczyzna wyglądał na przekupionego. Uśmiechnął się błogo zwłaszcza na słowo "kotku". Potem demon wzruszył ramionami, równie zdumiony jak ty
- Bladego pojęcia nie mam - odparł, ciągnąc cię. Tymczasem kilkanaście metrów dalej zauważyłaś Shinx, warczącą na jakiegoś nieznanego ci pokemona, który chyba podkradł jej zabawkę i ugryzł w jedną z łapek. Pokemony spojrzały na ciebie zdziwione, a potem kontynuowały walkę na warczenie. W końcu obcy pokemon zaatakował drąc się wniebogłosy. Shinx odskoczyła i spojrzała na ciebie, czekając, aż wydasz jej rozkazy. No tak, od małego z tobą... Tresh też na ciebie spojrzał.
- Ten mały to niezły wojownik. Ale dacie radę - dopingował was z bezpiecznej odległości

WarMachine - 2015-07-13, 10:44

No cóż przede wszystkim robie skan dzikiego pokemona. No cóż po tym każe Shinx użyć Leer, po tym odbić się tylnymi łapami od drzewa i uderzyć z dodatkową siłą przy pomocy Tackle.
- A teraz użyj jeszcze raz Leer i zacznij okładać przeciwnika Tackle, potem go sprowokuj do tego by z całej siły uderzył swoim atakiem i może wbije się wtedy w krzewy. Tutejsze są tak gęste, że będziesz mógł go swobodnie atakować jak pokemon będzie z nich wystawać!
Mam nadzieje przy tak ubogich atakach jest to dobra taktyka

Koori - 2015-07-13, 10:58

Pokemony zaczęły się szarpać. Okazało się, że ten drugi nazywany jest przez pokedex Tranpinch.... Całe szczęście nie posiadasz elektrycznych ataków. Leer podziałało całkiem sprawnie, tak samo jak Tackle, które jednak nie wbiło przeciwnika w krzaki, choć nieco się w nie zaplątał. W efekcie zamiast samemu zaatakować najpierw wychodził z krzaków. Potem użył Fissure, ale całe szczęście nie trafił. Potem użył Bite. Shinx tylko warknął, pacając go ostrymi pazurkami. Pokemon prychnął i zaczął obiegać twojego w kółko, chyba chcąc imitować Sandstorm... ale coś mu nie wyszło, bo wyszło Sand Attack naokoło twojego pokemona... Ten biedny nie mógł ze śmiechu
Shinx: 87% -1celnośc
Tranpinch: 76% -2Atak

WarMachine - 2015-07-13, 11:07

No cóż... A więc tak
- No dobra teraz wybiegnij naprzeciw niego i uderz Tackle od dołu by podrzucić go w górę - zaczęłam. - Po tym kolejny raz Tackle i staraj się nie pozwolić mu wrócić do równowagi, uderz Tackle po raz kolejny po czym może go zaskocz i użyj ponownie Leer ale za nim wracamy do rutyny i kolejny atak Tackle - wydaje komendy.
Zerkam jeszcze na swojego demona ciekawa jak jego zapatrywanie na tą walkę po czym znowu spoglądam na pokemony jak radzi sobie mój podopieczny

Koori - 2015-07-13, 11:19

Tresh przyglądał się z ciekawością waszej walce i uśmiechał. Tranpinch po kilku ciosach Tackle przeszedł do ofensywy, ale wiele mu to nie dało. Już po kilku minutach od rozpoczęcia walki padł jak nieżywy. Ktoś musiał go już wcześniej poturbować, albo był zmęczony przyjazdem tutaj... W każdym razie padł. Shinx uśmiechnął się do ciebie przeszczęśliwy i poszedł się wtulić, ale nagle... zaczął się świecić. Potem urósł... i ewoluował. Tak po prostu. Pokemon spojrzał po sobie zdziwiony
- Luu? - zapytał. Tresh obejrzał go
- Luxio - rzucił po prostu drapiąc pokemona za uchem
--
+1 lvl i ewolucja

WarMachine - 2015-07-15, 20:00

Zrobiłam duże oczy ale przeszczęśliwa przytuliłam do siebie pokemona.
- Ewoluowałeś! - powiedziałam uradowana i po tym jeszcze tylko zerkam sobie w pokedex jakich to nowych ataków mógł się nauczyć... Następnie w sumie chowam już swoje pokemony do pokeballa, a Trapincha rzucam zwykłym pokeballem ciekawa czy się złapie czy nope.... Zerkam na Tresha dumna z walki oraz ewolucji mojego podopiecznego... Czekam czy dziki stworek da się złapać czy nie, po czym możemy chyba ruszać dalej.

Koori - 2015-07-16, 17:55

Luxio spojrzał na ciebie i uśmiechnął się tym swoim ślicznym pyszczkiem. Nie nauczył się żadnego nowego ataku, ale to chyba nie jest problemem. Pokeball chwilę się bujał, aż w końcu usłyszałaś "ping" i znieruchomiał. Tresh uśmiechnął się
- Brawo, złapałaś Tranpincha - rzucił i pocałował cię - I walka w pięknym stylu - dodał przytulając cię. Z krzaków wyszedł drugi Tranpinch i spojrzał na pokeball smutno. Potem na ciebie... i jeszcze raz na pokeball. Tresh podniósł go i podał ci
- Hm... nie wiem, skąd one przybyły, ale należałoby to zbadać - oświadczył w końcu po kilku sekundach milczenia. Ukucnął przy pokemonie
- Hej, mały - szepnął podając mu na ręce trochę poke-karmy

WarMachine - 2015-07-17, 07:39

- Ups... Pewnie ich teraz rozdzieliłam... - powiedziałam, patrząc się tylko na pokeball a po tym na Trapincha. - Skąd się tu wzięliście? - spytałam się stworka łagodnie.
I kulka zablokowana... No ślicznie, chyba że nagle liga nie blokuje kulek z nadprogramowymi pokemonami... Może ów Trapinch coś nam powie ciekawego, bo rozumiem mowę pokemonów... Przy okazji robię sobie porządny skan tamtego stworka by na następny raz wiedzieć lepiej co i jak... Ja też podsunęłam trochę karmy od siebie jak zjadł to od Tresha.

Koori - 2015-07-19, 10:07

Kod:
[b]Imię: [/b] ---
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados/trapinch.gif[/img][img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados-espalda/trapinch.gif[/img]

[b]Poziom: [/b] 8
[b]Typ: [/b] [img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/ground.gif[/img]
[b]Płeć:[/b] Samiec

[b]Ewolucja: [/b][u]Trapinch[/u] (lvl35) -> Vibrava (lvl34) -> Flygon
[b]Ataki: [/b] Fissure, Superpower, Feint, Sand Attack, Bite, Feint Attack
[b]Charakter i historia: [/b] Trapinch został scwytany podczas miodowego miesiąca Novy. Jest stworkiem wojowniczym i uwielbia walki, a także podkradanie komuś żarcia. Nie wie, kiedy powinien się wycofać. Mimo to dla swoich przyjaciół zrobi wszystko
[b]Umiejętność: [/b] [u]Hyper Cutter[/u] -[i]Uniemożliwia obniżenie ataku Pokemona [/i]
[b]Trzyma: [/b] -

---
- Być może... Ale nie martw się, zaraz to naprawimy - rzucił Tresh, wyciągając pokeball. Najpierw jednak spojrzał pytająco na samiczkę. Ta pomyślała chwilę i skinęła przyzwalająco łebkiem, a potem zniknęła w pokeballu. Chwilę potem znów stała na trawie, ale jako oficjalny pokemon Tresha... Pokemon zjadł karmę od ciebie. Mały głodomór.
-Przybyliśmy jakimś statkiem, przez przypadek, z pustyni. Ale rozbił się na skałach niedaleko. Mi i mojemu partnerowi udało się uciec śmierci na jakiejś desce. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Z ludzi nikt nie przeżył... z pokemonów niewiele. Kręcą się teraz po okolicy zastanawiając się, jak stąd uciec - wyjaśniła ci samiczka po krótkiej chwili wahania.

WarMachine - 2015-07-23, 20:45

- No i fajnie, super kochanie - powiedziałam, wtulając się na moment w demona.
Ciągle jakoś nie mogę sie nacieszyć jego ciałem, zapachem, ciepłotą...
- No więc całkiem ciekawie. pomożecie nam znaleźć resztę pokemonów? Może uda się je zebrać w jedno miejsce i ewentualnie jakoś odesłać no.. tam gdzie chcecie - zaoferowałam tylko krótko, spogloądając przez moment na Tresha.
Ogólnie trzeba się będzie wybrać do tego Alakazama co mówił, że jest z aoceanem... tylko non stop podróży powietrznej

Koori - 2015-07-25, 00:37

- Tak, ja również się cieszę... zawsze to jakiś towarzysz oprócz twoich gryzących paskud - zaśmiał się, również cię tuląc
Bardzo chętnie byśmy pomogli, ale inne pokemony rozeszły się po całej wyspie. Nie wiemy dokładnie, gdzie są teraz. Ale to przecież jest wyspa, więc nie będzie problemu ze znalezieniem ich odparła samiczka w twojej głowie. Tresh spojrzał na ciebie z uśmiechem
- Jeśli tego chcesz, skarbie, pomogę ci to zrobić. Pójdę z tobą nawet na koniec świata... - mruknął całując cię czule w czoło. No cóż... Słońce zaczynało mocniej świecić, ogrzewając was swymi ciepłymi promieniami. Zauważyłaś, że samica kuleje nieco na lewą przednią łapkę, ale starała się tego nie pokazywać. Tresh przyjrzał się jej z niepokojem i ukucnął. W końcu była teraz jego pokemonem, a on dbał o pokemony... Z tyłu usłyszałaś ryk Entei'a
Cześć rzucił pokemon uśmiechając się

WarMachine - 2015-07-28, 22:28

- Jesteś najukochańszym demonem jakiego tylko mogłam poznać - skomplementowałam Tresha z uśmiechem i po tym oglądam się za siebie.
Uśmiechnęłam się szeroko na widok tej legendy.
"Cześć, jak się masz" - idę pogładzić go po łbie. W sumie ostatnio chyba mu nieco przybyło owłosienia na zimę. - "Zajmujemy się szukaniem pokemonów jakie zjawiły się tutaj, statek się rozbił" - poinformowałam Enteia tylko.
- A i kochanie fakt moje pokemony gryzą ale nie są paskudami - zachichotałam.

Koori - 2015-07-29, 23:31

- Jesteś najcudowniejszą kobietą jaką mogłem spotkać i się ożenić - odmruknął ci do ucha - I tak, są paskudami! - dodał po chwili. Entei zamruczał zadowolony z głaskania. I fakt, nieco mu przybyło, ale wiele też wychodziło przy głaskaniu...
- Jestem rad, że tak bardzo chcesz pomagać innym w potrzebie - rzucił Entei do ciebie oblizując cię swoim jęzorem. Tymczasem Tranpinch rozglądał się. A ty gdzieś wysoko zauważyłaś zabłąkanego Pidgeya, rozglądającego się z rozpaczą. Chyba szukał drogi na inny ląd... Ale, niestety, mogli wrócić jedynie innym statkiem... Czyli, w gruncie rzeczy, z wami.

WarMachine - 2015-07-30, 08:05

"Nie mogłabym tak kogoś zostawić" -stwierdziłam jedynie i pocałowałam Tresha.
- Nie są paskudami - powiedziałam.
Może w ten sposób lepiej na niego zadziała? Kto wie? Póki co podchodze do Pidgeya. "Cześć, możesz tu podlecieć? Zbieramy wszystkie pokemony ze statku do jednego miejsca, odwieziemy was z mężem na inny ląd jak będziemy mieli już wszystkich" - usłyszał pokemon.
Po tym grzecznie stoje i czekam na jego reakcję, ciągle z lekkimi rumieńcami na policzkach po komplemencie mojego męża.

Koori - 2015-07-31, 03:47

Niby tak... ale niektórzy ludzie czy inne dwunogi wyłapaliby te biedne stworzenia i sprzedali bądź wymienili z innymi dwunogami uznał Entei trącając cię wielkim łbem.
- Są. A przynajmniej ten jeden jest - wskazał w kierunku ogrodu, w którym Deino już zapoznawał się ze smakiem Twojego ulubionego drzewa... Pidgey tymczasem słysząc twój głos zniżył lot
- Och, dzięki Bogu ktoś dobry chce nam pomóc! Sama nie poleciałabym tak daleko, a są tu pokemony, które nie potrafią ani latać, ani pływać, byłyby skazane na śmierć tutaj, na obcym lądzie, ale ty to oczywiście wiesz, prawda? Jesteś naprawdę wspaniałą istotą, od razu bardzo ci dziękuję, bardzo! Z tego co wiem inne pokemony zebrały się w kilku grupkach. Ogółem jest nas tu piętnaścioro, więc nie będzie łatwo ich znaleźć, zwłaszcza samotników takich jak ten paskudny Seviper, który od razu po wypłynięciu z wody próbował mnie skonsumować, albo bardzo miły Ursaring, który mnie przed tym uratował. Naprawdę, niektórzy to nie mają ani krzty wyobraźni. Gdyby mnie zjadł u nas, na naszym lądzie, nie miałabym nic przeciwko, ale tak? Rozbitka? Towarzysza niedoli? Toż to niedopuszczalne! - rzucił ptaszek lądując ci na ramieniu i miziając dziobem, a to wszystko wypowiedziane z prędkością karabinu maszynowego...

WarMachine - 2015-07-31, 12:31

Uśmiechnęłam się na słowa pokemona chociaż miałam wrażenie jakby mi właśnie mózg rozstrzelał tym natłokiem słów.
- A więc mamy już trójkę, została dwunastka - rzuciłam i idziemy poszukać pokemonów, a Pidgeya odprowadzam do naszego domku by tam poczekał.
I oczywiście wykorzystuje okazje by chodzić z Treshem w trakcie poszukiwań i trzymać co za rękę. Pomyśleć że kiedyś no ten.. same bluzgi o nim miałam w głowie. Syndrom sztokcholmski jak się patrzy....

Koori - 2015-07-31, 13:09

Pidgey chyba od razu zaczął zamęczać twoje pokemony, bo te patrzyły na niego dość ponuro. Przestałaś się już dziwić Seviperowi. Prościej byłoby zjeść wróbla niż słuchać go dłużej... A i Tresh był niezwykle zadowolony z tego spaceru. Szliście sobie spokojnie, słoneczko przygrzewało, Luxio przyzwyczajał się do nowej, większej formy... Po prostu pięknie. Na drodze spotkałaś dwie Rattaty piszczące coś do siebie w swoim języku. Tresh spojrzał na ciebie
- Cóż, one chyba też należą do drużyn ze statku. Mam nadzieję, że cała reszta jest równie zdrowa co te dwa maluchy - rzucił, kucając przy nich i podając im nieco jedzenia. Biedne szczurki prawie że się na to rzuciły wychwalając demona pod niebiosa. I cóż... fakt, na samym początku chyba niezbyt miałaś ochotę na ten ślub, ale teraz... raczej nie zamieniłabyś go na kogokolwiek innego

WarMachine - 2015-07-31, 13:24

Nawet zdecydowanie bym tego nie zrobiła! Po tym prowadzę szczurki do reszty i czas szukać następnych pokemonów. W poprzednim życiu w sumie podkochiwałam się w pewnym chłopaku, synu strażnika ale nawet on Tresha nie przebije.
- No więc zostało nam 10 stworków... najgorzej chyba będzie znaleźć tych samotników, Seviper pewnie się wygrzewa na jakimś kamulcu... - mówiłam swoje domysły w trakcie trasy.
I współczuję tym co muszą Pidgeya wysłuchiwać...

Koori - 2015-07-31, 15:08

- A Ursaring pewnie gdzieś w lesie - dodał Tresh - ale może na razie szukajmy grupek. Coś mi mówi, że jedną znajdziemy przy wodospadzie, to dobre miejsce na myślenie[/b] - uznał i skierowaliście się w tamto miejsce. Wodospad... był piękny. Kaskady wody spływające ze skał tworzyły malutkie tęcze. I faktycznie, zobaczyłaś trzy niewielkie Caterpie, jednego Butterfree i dwa Dustoxy... Na wasz widok od razu czmychnęły w krzaki. Cóż, chyba się boją po tym wszystkim... No, ale nic dziwnego. I to będzie cud, jeśli nikt nie zje tego Pidgeya, zwłaszcza Deino z Tyruntem... Tymczasem Tresh westchnął głęboko
- Nie musicie się nas bać - rzucił do pochowanych pokemonów

WarMachine - 2015-07-31, 15:37

- Yup, zbieramy wszystkie stworki ze statku jakie tutaj są i potem odwieziemy je do domów - powiedziałam do pokemonów. To zostały jeszcze 4 pokemony do znalezienia, nie jest źle. - Idzie szybciej niż myślałam - powiedziałam tylko do demona z lekkim uśmiechem i kładę tamtym solidną porcję karmy na ziemi.
Pewnie są tu głodne tak samo jak poprzednie... Czekam ciekawa i potem prowadze stworki do ogrodu, martwiąc się o Pidgeya...

Koori - 2015-07-31, 15:51

- I całe szczęście - uśmiechnął się mężczyzna a stworki faktycznie rzuciły się na karmę. Zostały dwa samotniki i dwa o których nic nie wiecie... Nawet tego gdzie ich szukać. Chwilę potem stworki ruszyły za tobą. Okazało się, że Pidgey plotkowała z... Absol. Samice od razu przypadły sobie do gustu i wróblica zostawiła inne pokemony w spokoju. O coś takiego byś swojej podopiecznej nie podejrzewała... Caterpie i reszta robactwa uwaliła się w ogrodzie zadowolona, że ktoś chce im pomóc.
- To Ursaring czy Seviper? - zapytał tresh

WarMachine - 2015-07-31, 16:01

- No cóż ich też musimy wziąć - zauważyłam jedynie krótko. - Wiecie gdzie mogłaby być reszta? - spytałam się pokemonów w ogrodzie i spoglądam tylko ciekawa na Absol.
No prosze prosze a normalnie to jest strasznie cicha.... Po tym idę z Treshem dalej się rzoglądać, dalej na spokojnie z nim szukam pozostałych pokemonów.
- Ciekawe jacy będą kolejni - mruknęłam, tupając i trzymając go za rękę jakbym nie była w stanie już się od niego odkleić.

Koori - 2015-08-01, 02:29

- Wiem, wiem... - westchnął mężczyzna głośno i szedł obok ciebie rozglądając się. Absol skinęła ci łbem zadowolona
"Tak będzie lepiej dla wszystkich. Ja jestem cierpliwa" wyjaśniła ci szybko. Skierowaliście się w stronę lasu słysząc bolesne porykiwania z tamtego miejsca. Tresh zmarszczył brwi
- A temu co się stało? Drze się jakby mu łapę ucięli. A tu przecież nie ma kłusowników, bo nie ma na co polować... - zmarszczył brwi i ruszył szybciej. Po dotarciu na miejsce zauważyłaś dość potężnego niedźwiedzia, który... utknął w drzewie z nosem przy ulu...

WarMachine - 2015-08-01, 11:46

Westchnęłam.
- Serio? Mniejszej dziury nie było by wsadzać do niej nos? - pomagam i delikatnie scyzorykiem rozłupuje korę wokół nosa niedźwiedzia tak by go nie zranić. - Jeszcze trochę i będziesz wolny.... - powiedziałam cicho aż mógł wyjść... z gustownym krążkiem z drewna. Ale jego szybko i łatwo przełamie czy co tam chce. - A więc jeszcze trójka.. chodź, w domu w szafie powinnam mieć słój miodu - rzuciłam do miśka.
No cóż łapy mu nie ucięli ale by nie za bardzo p ociągnął z uwięzionym nosem.

Koori - 2015-08-02, 01:14

- Saaring - usłyszałaś w podziękowaniu, gdy pokemon potężnymi pazurami rozerwał obręcz wokół szyi. Na dźwięk słowa "miód" pokemon od razu spojrzał na ciebie o wiele bardziej przyjaźnie i trącił cię nosem, a potem opadł na cztery łapy by podążyć za tobą do domu. Tam Tresh od razu wyjął słoik z miodem i przelał go do miski, żeby niedźwiedź znów nie utknął, tym razem w szkle... Absol nadal słuchała Pidgey, albo udawała, że słucha
Błagam, niech to się szybko skończy... rzuciła do ciebie zbolałym głosem. Tymczasem niedźwiedź już zajadał zadowolony miodek maczając w nim łapkę i oblizując ją. Taki powolny sposób pożywiania się też był dobry, ale raczej niehigieniczny... Ale co ja tam wiem. Tresh spojrzał na ciebie
- To jeszcze dwa pokemony i Seviper - rzucił wzdychając. Powoli robiła wam się mała arka Noego z domu...

WarMachine - 2015-08-13, 12:13

"Spokojnie, jeszcze trzy pokemony nam zostały" - powiedziałam do Absol ale podsuwam jej pod łapę tabletkę nasenną...
Po tym idę z moim demonem w poszukiwaniu ostatnich pokemonów. To będzie pewnie robótka jak zwykle ale co tam, pewnie jeszcze jedna parka i właśnie ten Seviper... liczę że będzie jednak w miarę miły a nie...
- Jeszcze tylko odrobina, odstawić je i po tym pewnie chwilka spokoju.... - powiedziałam z uśmiechem do swojego demona i ucałowałam go lekko w polik.

Koori - 2015-08-13, 23:19

Całe szczęście nie więcej... rzuciła Absol i z wdzięcznością położyła łapę na tabletce, żeby nie było jej widać, a potem dyskretnie roztrzaskała pazurem i zgarnęła
Hej, Pidgey, a może byś coś zjadła? zaproponowała z uśmiechem samicy, która od razu zaczęła świergolić... Troch wziął cię za rękę i ucieszony chyba bardziej takim spacerem niż pomaganiem pokemonom zaczął się rozglądać za kolejnymi
- Tak, na te chwile spokoju czekam najbardziej - rzucił, a potem szczęka mu lekko opadła
- Czy ty mnie właśnie pocałowałaś? - zapytał z szerokim uśmiechem

WarMachine - 2015-08-14, 08:52

Huehue no cóż przynajmjniej uwolni się od gadania Pidgey, no chyba że ta gada przez sen ale wtedy można zamknąć ją gdzieś samą w pokoju i nie obudzi się te 8 godzin. Po tym zadowolona tupam sobie z demonem.
- No jak widać - zachichotałam cicho, patrząc się na niego i wtuliłam się w niego mocno, dając mu buziaka w drugi policzek.
No cóż słodko wygląda jak jest tak zdziwiony.... Po tym ciągnę go na dalsze poszukiwania. Im szybciej uporamy się z znalezieniem pokemonów tym lepiej dla wszystkich.

Koori - 2015-08-15, 01:15

- Jak słodko - rzucił uradowany i też cię ucałował, ale bardziej delikatnie, można powiedzieć, że nieśmiało... i też w policzek. Ruszyliście dalej. Po godzinie spaceru zauważyliście, że krzaki tak jakoś dziwnie się ruszają... a razem z krzakami rusza się jakiś mordka, która wyglądała dość sympatycznie. Można nawet powiedzieć, że słodko...
- Vuu - usłyszałaś. Zwierzątko schowało się głębiej w krzaki nawołując jeszcze przez chwilę. Chyba was zauważyło, ale nie chciało się mieszać w wasze sprawy. Przecież pokeon nie miał pojęcia, że właśnie po niego tu przyszliście...

WarMachine - 2015-08-25, 14:57

No cóż to mnie mocno zmieszało ale i tak byłam bardzo zadowolona z sytuacji... Potem zatrzymałam się jak tylko usłyszałam szelesty w krzakach. Spojrzałam na to zainteresowana.
- O jaki słodziak - powiedziałam na widok tego pokemona i go pomiziałam delikatnie.
Po tym sprawqdzam tylko w pokedexie nazwę owego pokemona i chyba mamy teraz tylko 2 do znalezienia...
- Chodź z nami, zbieramy pokemony z wyspy i je potem odstawimy na ich miejsce, czyli ciebie też - poinformowałam stworka.

Koori - 2015-08-27, 22:55

Vulpix niepewnie wyszedł z krzaków z jego małą miniaturką u boku
- Vuuu? - zapytał, patrząc ci w oczy i machając ogonkiem. Tresh zaśmiał się
- Jesteście śliczni. Chodźcie, jeszcze tylko Seviper i odwieziemy was do domu - obiecał, na co małe zwierzaczki ruszyły za wami. A w domu idealna cisza, Pidgey już kimała gdzieś w kącie, a Absol zachwycona tym faktem leżała rozwalona koło Ursaringa i Caterpie, rozmawiając już normalnie. W sensie po swojemu, ale spokojnie prowadząc dialog. Vulpix ucieszona od razu podskoczyła do Dustoxa i zapiszczała radośnie, a ten utulił ją skrzydłem. Pewnie tego samego trenera...
- No, skarbie, to teraz tylko Seviper. I chyba wiem, gdzie będzie. To trujący wąż, więc albo gorące źródła, bo wilgotno, albo bagna w centrum wyspy, bo... no, bo bagna - uznał

WarMachine - 2015-09-09, 06:15

- No cóż tak tak i to miejsce niezbyt przyjazne dla normalnych zwierząt - powiedziałam po krótkim namyśle.
A więc ja najpierw pociągnęłam demona na bagna.
- I gorące źródła... przyjemnie byłoby z nich móc skorzystać... - uświadomiłam sobie, że przecież wcześniej nawet mi o tym miejscu nie powiedział.
No ale co by nie było... Jeszcze tutaj wrócimy trochę powypoczywać więc od razu go tam pociągnę.
- Ciekawe czy ten Seviper będzie tak skory do współpracy jak oni, mam przeczucie że nie - mruknęłam jedynie cicho.

Koori - 2015-09-10, 12:24

- Też mam takie przeczucie - odparł Tresh marszcząc brwi -A jak się to wszystko skończy to ci zafunduję gorące źródła... miały być co prawda na inną noc, ale... - zachichotał cichutko przytulając cię. Bagna szybko znaleźliście. Fakt, nie było tu za wiele zwierząt, parę ptaków wodnych i kilka węży, ale nic poza tym. Choć ślady wielkiego węża też były...
- To chyba jego - rzucił Tresh cicho, wpatrując się w te ślady. Niezbyt wyraźne, ale na tyle, żeby można było nimi iść...

WarMachine - 2015-09-11, 06:24

- Oj tam chyba nie przeszkadzają ci jakieś małe przestawienia w grafiku co nie? - spytałam się demona przymilnie po czym rozglądam się.
Na widok śladów odetchnęłam z ulgą. No, przynajmniej mamy trop a nie będziemy szukać czegokolwiek po całej wyspie.
- Na to wygląda - powiedziałam. - Chyba że mają tutaj anakondę - dodałam rozbawiona i idziemy za tym tropem.
Uważam czy czasem gdzieś gad nie jest ukryty wśród zarośli wokół nas ale raczej nie... A jak tak? Może nas zaatakować...

Koori - 2015-09-21, 19:25

- Nie, sądzę, że to nawet lepiej - zachichotał cichutko i pocałował cię delikatnie w policzek -[b] I nie sądzę, by mieli tu anakondę, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo-[b] - dodał rozbawiony twoim stwierdzeniem. Fakt, wąż mógł was zaatakować w każdej sekundzie... ale chyba nie miał na to ochoty. Po kilkunastu metrach wgłąb wyspy widzisz Sevipera rozglądającego się na boki czujnie. Usłyszawszy wasze kroki odwrócił się gwałtownie i syknął ostrzegawczo, cofając się odrobinę i mrużąc gadzie ślepia. Całe jego ciało było napięte do granic możliwości, gotowe na walkę lub ucieczkę...
WarMachine - 2015-09-28, 16:21

No i oto mamy gada... Spojrzałam tylko niezbyt przekonana na Tresha, no ale czego sie nie robi po to by wyciągnąć z tej wyspy wszystkie pokemony... Podchodzę do niego nieco bliżej, ale tak w bezpiecznej granicy od niego stanęłam.
- Witaj, jestem Nadia... Wezmę cię z tej wyspy wraz z pozostałymi pokemonami - powiedziałam przyjaźnie do gada, czekając na jego reakcję. - Mamy już praktycznie wszystkich u siebie poza tobą, dostarczymy cie gdzie chcesz - dodałam jeszcze, stojąc przed nim i czekając na reakcję.

Koori - 2015-09-30, 10:27

Tresh spojrzał na gada niepewnie i na wszelki wypadek stał obok ciebie wraz ze swoimi pokemonami. Tymczasem Seviper słysząc twoje słowa zasyczał
- Mam ci niby uwierzyć? Już raz zaufałem człowiekowi, że chce mnie tylko nakarmić, a ssskończyłem zniewolony w jakiejś durnej kulce. Byłem zmuszany do walk. O nie, nie pozwolę ci na to - zasyczał z nienawiścią w ślepiach i cofnął się nieco. Twój demon skrzywił się
-[i] On chyba nie potrzebuje naszej pomocy. Gorzej, że tu jest naprawdę mało pożywienia... Taki duży wąż raczej nie przeżyje tygodnia...
- uznał

WarMachine - 2015-10-02, 19:01

Wzdycham i tylko kiwam głową.
- A nooo tutaj są tylko malutkie zwykłe zwierzątka a pokemonów zero z tego co mówiłeś... Oczywiście poza naszymi i tymi co je bierzemy na duży ląd - stwierdziłam i spojrzałam na pokemona. - Jesteś pewien że chcesz tutaj zostać? - spytałam się jeszcze trującego węża.
Zerknęłam na Tresha tylko zmartwiona. Ten pokemon nie pozwoli się wziąć ale no dobra... Może jakoś się przekona jak na przykład by przygłodniał albo coś.

Koori - 2015-10-02, 19:19

- Dam sssobię radę sssam, nie potrzebuję ludzi do przeżycia - uznało dumne zwierzę wpatrując się w was zmrużonymi ślepiami. Tresh tymczasem wzruszył ramionami
- Jak zmienisz zdanie, to zapraszam do tego domku przy brzegu, może jeszcze będziemy na tej wyspie - rzucił
- Nie ma co się kopać z koniem, zwłaszcza, że on ma jad, a my nie - szepnął do ciebie cichutko po chwili jak odeszliście niewielki kawałek. Tymczasem Seviper zasyczał jeszcze i odpełznął wgłąb wyspy, prawdopodobnie na jakieś polowanie, czy coś...

WarMachine - 2015-10-02, 19:23

Pokiwałąm głową tylko i wtuliłam się lekko w demona, wchodząc praktycznie pod jego płaszcz.
- Czemu muszę być taka malutka? - mruknęłam jedynie cicho ale po tym wracamy do nas zobaczyć jak mają się wszystkie pokemony i czy dobrze się dogadują. Chyba trzeba będzie zamówić dodatkowe porcje karmy przy takiej ilości..
- Poczekamy chyba ze 3 dni na tego Sevipera co nie? - spytałam się demona jedynie.
Rozglądam się tak nadal przyklejona do demona po ogrodzie i w sumie chyba czas na obiad.

Koori - 2015-10-02, 19:26

- Żeby cię było łatwiej schować - zaśmiał się wesoło przytulając cię. Pokemony aktualnie były zadowolone z sytuacji i wyjadały zapasy. Ale fakt, niedługo trzeba będzie dokupić jedzonko, choć zwierzaki leśne mogą zajadać przecież to, co w naturze - w sensie listki i tak dalej. Tresh nadal cię tuląc zmarszczył brwi
- Ale on przecież nie potrzebuje naszej pomocy, da sobie radę sam, więc nie musimy na niego czekać - mruknął ewidentnie złośliwie. W ogrodzie na razie nie działo się nic nowego czy niezwykłego... no, może prócz milczącej Pidgey, która chyba się nieco fochnęła za ten nieco przymusowy sen. A obiad będzie za godzinę...

WarMachine - 2015-10-02, 19:29

- W sumie nie... Zobaczymy najwyżej za kilka dni jak tam stan domku - puściłam oczko do demona po czym poszłam przygotowywać jakąś zupę na obiad...
I to dużo, poki też chcę poczęstować.
- W ogóle może mi coś poopowiadasz? - rzuciłam do męża. - Na przykład czymże zasłużyłeś sobie tak złą opinią przez te wszystkie lata? - tak, chciałam trochę podrążyć temat ale cóż... Taka po prostu jestem...

Koori - 2015-10-02, 19:37

- Tak, też tak sądzę - uśmiechnął się, ale na twoje pytanie nieco zrzedła mu mina - Nie chcę o tym teraz mówić, tu jest zbyt pięknie, by to teraz roztrząsać. Daj spokój, skarbie, dobrze? - rzucił po paru minutach, podczas których słychać było tylko bulgotanie się wody, która miała stać się zupą. Pokemony dyplomatycznie uznały, że lepiej nie stawać między wami i dyskretnie się wycofały w takiej ciszy, że mogłaś usłyszeć brzęczenie muchy, gdyby tu jakakolwiek była... Na razie jednak byłaś tylko ty i Tresh, teraz z dość nietęgą miną.
WarMachine - 2015-10-02, 19:43

- A-ahm... - rzuciłam jedynie i po chwili jak się gotuje w najlepsze to siadam sobie spokojnie na sofie i biorę szklankę soczku z lodem. - Ale kiedyś mimo wszystko będę chciała wiedzieć - dodałam, popijając sok i jak usiadł obok to znowu się lekko wtulam, nie wiedząc chwilowo co myśleć o sprawach.
No ale dobrze, czas wszystko pokaze a i faktycznie nie psuć lepiej atmosfery tego irokliwego miejsca.
- Będziemy tutaj co jakiś czas przyjeżdżać co nie? - spojrzałam z proszeniem w moich dwubarwnych oczkach.

Koori - 2015-10-02, 19:48

- I kiedyś ci powiem, obiecuję... ale nie dzisiaj, dobrze, kochanie? - rzucił przytulając cię delikatnie i z uczuciem. Soczek nieco się zachybotał, ale nie rozlał całe szczęście. Tresh westchnął cicho, miziając nosem twój policzek. Też pewnie myślał o ty,, że to miejsce jest przepiękne... a poza tym pewnie nie bardzo chciał o tym rozmawiać... Na Twoje pytanie roześmiał się głośno
- Oczywiście, że będziemy, jeśli tak tego chcesz, pani mego serca - mruknął uwodzicielsko, a ty poczułaś delikatne dreszcze... Przyjemne dreszcze

WarMachine - 2015-10-02, 19:54

- Milutko... - mruknęłam z uśmiechem i wtulam się w niego mocniej, znowu ryjąc się pod płaszcz.
I fajnie wygląda i jest pod nim bardzo ciepło... Zerkam tylko na garnek z zupą. Za godzinkę powinno być idealnie ugotowane.... A teraz zagaduje demona jak to miałam do czynienia z pokemonami sąsiada w dzieciństwie i jak mi przyszło mieć rodeo na wściekłej Torterze.... Nie wiem jak można to nazwać rodeo ale jak byłam jeszcze z połowę mniejsza to było to straszne...

Koori - 2015-10-02, 19:58

Tresh na te opowiastki zaśmiał się cicho utulając cię. Zupa radośnie bulgotała... nawet jakiś ptak zaczął ćwierkać za oknem, chyba żeby zrobić nastrój. Teraz chłopak ci opowiadał ci swoje dzieciństwo, na przykad jak jako mały chłopak ulepił bałwana, tylko po to, żeby na następny dzień znaleźć zamiast niego Snovera.
- W życiu tak szybko nie uciekałem jak wtedy, myślałem, że drzewo zjadło bałwanka i czekało na mnie - zachichotał cicho miziając cię nadal po policzku. Po kilku takich opowieściach możesz stwierdzić, że zupa jest gotowa i zdatna do zjedzenia. Zresztą i pokemony siedziały koło okna i śpiewającego ptaszka węsząc i obserwując kuchnię z głodem wymalowanym na pyszczkach

WarMachine - 2015-10-02, 20:00

- Hahahaha to też niezły był z ciebie urwis - powiedziałam do demona z wyszczerzem a potem idę nałożyć wszystkim zupy...
Całe szczęście zrobiłam znacznie więcej czując poki też spróbują... ale obok oczywiście miski z klasyczną karmą dla pokemonów.
- No to smacznego! - rzuciłam, zajadając z zadowoleniem swoją porcję i tylko tyle co napakowałam sobie dużo marchewki na talerz.
Po tym idę spokojnie zmywać naczynia etc... A popołudniu może jakiś film by się odprężyć?

Koori - 2015-10-02, 20:06

- No, można to tak nazwać - zaśmiał się wesoło i przytulił cię jeszcze raz, a chwilę później wszyscy zebrali się przy talerzach. Usłyszałaś chóralne: "nawzajem" i zasiedliście do posiłku. Pokemony po chwili namysłu zgodnie uznały, że twoja zupa jest bardzo dobra i mogą ją zjeść, no, prócz Pidgeya, który uznał, że jak na jego gardło, to to jest niestety za gorące... i musiał zadowolić się karmą. Biedny ptaszek... No, ale to w końcu nie twoja wina. Potem najedzone pokemony odturlały się w stronę ogrodu, by w nim strawić spożyty przed chwilą pokarm. Tymczasem Tresh wziął cię za rękę
- Ktoś chyba był chętny na gorące źródła... - mruknął kusząco - A ja doskonale znam drogę... - dodał po chwili ciągnąc cię bardzo delikatnie do wyjścia.

WarMachine - 2015-10-02, 20:11

Ostudziłam ptaszkowi przynajmniej małą porcję... Jak skończyłam z ogarnianiem spraw domowych to dopiero dałam się pociągnąć treshowi nad te gorące źródła, ciekawa w sumie jak tam jest. Zadowolona złapałam go za rękę i tupam.
- No to całe popołudnie i wieczór tam! - powiedziałam z uciechą na pluskanie się w gorącej naturalnie wodzie.
Jakam ja beztroska i zupełnie niczego nieświadoma... ucałowałam go w policzek, zgarniając jeszcze ręczniki po drodze i wygląda na to, że mamy wszystko czego to trzeba na ten czas. jeszcze pomachałam pokemonom.

Koori - 2015-10-02, 20:51

Pdgey po chwili uznał, że zupa jest całkiem niezła i nie ma nic do niej, zadowolony. Tresh pomagał ci jak mógł przy porządkach i tak dalej, żeby jak najszybciej cię wyciągnąć z kuchni i jak najszybciej dotrzeć do źródeł.
- Jestem bardzo za na tak długą wycieczkę! - zakrzyknął wesoło utulając cię. Ręczniki są, kostium dla ciebie jest... tak, chyba macie wszystko. Tresh pokazał ci słabo widoczne, naturalne wejście do oświetlonych jaskiń. Co je oświetlało? Ano, dziurki w suficie i w niektórych ścianach, a także jedna wielka dziura dokładnie nad źródłami, dzięki czemu para miała gdzie uciec i nie mógł z powodu temperatury spaść śnieg... Co prawda pewnie gorzej z deszczem... Chociaż też pewnie to nie jest jakimś wielkim problemem. Tresh z ukłonem zaprosił cię do pluskania się
- Panie przodem - zamruczał

WarMachine - 2015-10-02, 20:57

No cóż ja tylko w jakiś krzaczkach się przebrałam myślę że sprawnie no i potupałam do gorących źródeł.
- Ależ dziekuję - zachichotałam, powoli wchodząc do wody i uśmiechnęłam się do mężczyzny, pływając sobie w wodzie. - Tutaj przynajmniej nie ma żadnych wodorostów które by chciały mnie utopić - rzuciłam z rozbawieniem, chociaż to za dobre wspomnienie nie jest... Użyłam swoich mocy świetlisto wodnego smoka i zrobiłam kilka latających kulek światła by był fajniejszy nastrój na wieczór i ochlapałam demona nim wszedł do wody.

Koori - 2015-10-02, 21:04

Tresh uśmiechnął się krzywo
- Tak, mało brakowało, a bym cię stracił - rzucił, wskakując do wody na bombę i od razu cię przytulając. Woda... właśnie. Była przejrzysta... naprawdę, widoczność idealna, czysta niczym szkło. Poza tym była dość głęboka, na środku, tak, że można było popływać, a przy brzegach po kolana. Także, można powiedzieć, całkiem miło. A poza tym cieplutko... nie jakoś specjalnie gorąco, ale bardzo przyjemnie cieplutko. Kulki dawały nieco tajemniczą poświatę, ale były naprawdę piękne i oświetlały wszystko lepiej niż popołudniowe słońce. A poza tym nie były białe czy żółte, wyszły ci z lekka błękitnawe, nieco ciemniejsze... Mężczyzna podpłynął do ciebie mrucząc cicho
- No i jak ci się tu podoba? - zapytał po chwili, ujmując cię za rękę i prowadząc nieco głębiej, na środek

WarMachine - 2015-10-02, 21:21

Zafascynowana się tutaj rozglądam i zerknęłam na dno. Naprawdę czyściutko. Dałam się pociągnąć demonowi na środek i z zadowoleniem zanurzam się w tej wodzie. Idealna temperatura i w ogóle...
- Idealne miejsce by odpocząć i spędzić razem czas - trzymam go zadowolona za rękę. - Innymi słowy... Jest pięknie, zwłaszcza z tobą i wcale nie wyglądasz źle w samej bieliźnie poza faktem wrodzonego strachu demonów o ogon... ale co tam - po chwili sobie nurkuje igo łaskocze po stopach.

Koori - 2015-10-02, 21:30

Tak, było po prostu świetnie. Tresh zamajtał ogonkiem na próbę koło twojego noska
- Wcale, że się nie boję o ogonek - zaprotestował, ale potem zachichotał niespodziewanie głośno, sam tym faktem zdziwiony
- Co ty mi robisz? - zapytał, zręcznie teraz unikając twoich łaskotek. A przynajmniej próbował ich uniknąć, co dość ciężko mu wychodziło, niestety... A może stety? Wszystko zależy od punktu widzenia... Przynajmniej tu nie miał ci jak uciec ani jak się bronić... bo, z tego co widzisz, ta woda dziwnie na niego działała, że pływał co najwyżej średnio...

WarMachine - 2015-10-02, 21:35

- To były łaskotki - powiedziałam, wypływając obok niego z uśmiechem i tak z nim pływam. - Huum nagle zdajesz się gorzej pływać w tej wodzie - zauważyłam jedynie, nurkując znowu ale tym razem obejrzeć dno i poszukać jakichś ciekawych na przykład kamyczków, lubią być jakieś fajne w takich źródłach. Po tym znowu wypływam zadowolona do niego i wreszcie siadam przy brzegu, rozglądając się i grzejąc w przyjemnej wodzie.
- Mogłabym tutaj siedzieć bez przerwy - zamruczałam z uśmiechem, świetnie się czując.

Koori - 2015-10-02, 21:40

- To było... dziwne. Nagle poczułem palącą potrzebę, żeby się śmiać. I tak trochę gorzej mi się tu pływa, fakt - rzucił po chwili namysłu. Na dnie nie było co prawda kamyczków, tylko srebrny piach, a w nim ukryte jakieś bardzo stare chyba muszle... ale i tak uroczo to wyglądało. Tresh po kilkunastu minutach też wyszedł na brzeg, grzejąc w wodzie jedynie ogon i nogi. No, zdałoby się, żeby ogolił te nogi...
- - Tak, jak też... zwłaszcza z tobą, moja droga - mruknął po chwili, przytulając cię i całując... tak jakoś bardziej namiętnie niż zwykle...

WarMachine - 2015-10-02, 21:48

Taaak a jak się ogoli to z tej niby wełny można zrobić sobie cały ciepły sweter na zimę! Ale chyb a uświadomie go w tym kiedy indziej.. Przysuwam się do niego i też go całuje po chwili, wtulając się z uśmiechem.
- No, ja w sumie teraz nie wiem jakbym bez ciebie wytrzymywała na dłuższą metę - rzuciłam z rozbawieniem w głosie, bawiąc się jego dłonią i splatając wreszcie palce. - Huum czy mi się wydaje czy starasz sie byc bardziej przymilny niż zwykle? - spytałam się w pewnej chwili demona, widząc jego naprawdę spore starania.

Koori - 2015-10-02, 21:52

Tak, sądzę, że uświadamiać go o tym teraz nie będzie najlepszym pomysłem... Mężczyzna przytulił cię delikatnie, uśmiechając się szelmowsko. Po kilku sekundach milczenia zacisnął lekko dłoń, w którą wsunęłaś swoje palce, a drugą przesunął ci po włosach
- Wybacz, kochanie, lecz to nie moja wina, że wyglądasz cudownie skąpana w blasku tych światełek, z mokrymi włosami , tym prześlicznym uśmiechem - mruknął ujmująco, ale, jak ci się przynajmniej wydawało, szczerze. Mężczyzna po chwili znów cię pocałował, ale z lekkim wahaniem, delikatnie, jakby... pytająco?

WarMachine - 2015-10-02, 21:56

Taaak... Powiem mu jutro że mógłby coś z tym zrobić... Póki co cieszmy się tym dniem. *i uwaga, teraz robię z postaci kompletnie nie uświadomione dziecko xD Czas na odmianę*. Całuje go, mile podłechtana tym wszystkim i czerwienieje lekko na policzkach, ot tak. A na to jego pytające spojrzenie to ja teraz spojrzałam pytająco, nie wiedząc w sumie o co może demonowi chodzić. Pomyślmy, moze ja też mam nie ogolone nogi? Nie, z nimi chyba wszystko w porządku tak więc co jest? No nic... Hum zaraz mi wyjaśni może?
Koori - 2015-10-02, 22:02

Mężczyzna też zrobił się lekko czerwony i pogładził cię po dłoni, mówiąc coś o różnych sprawach związanych z kobiecością i męskością, plątając się jak małe dziecko... W końcu dowiedziałaś się tego, co on chciał ci wyjaśnić, choć zrobił to niezwykle nieporadnie, co chwila się jąkając. A mimo to było to niesamowicie seksowne... ten głos, ten wzrok, do tego ta atmosfera, to było coś, czemu dość ciężko było się oprzeć i już po chwili miałaś niesamowitą ochotę rzucić mu się w ramiona i uczynić to, o czym tak niezręcznie z tobą rozmawiał...
WarMachine - 2015-10-02, 22:04

No cóż ja słucham go tylko i w sumie jak zrozumiałam po jakichś dwóch godzinach to spłonęłam buraczkowym rumieńcem. Chwilkę siedziałam ale wreszcie pocałowałam go namiętnie w usta.
- No cóż skoro tak... i ładnie mi to wyjaśniłeś... to się zgadzam - powiedziałam poważnie, może nawet przesadnie poważnie ale to chyba nawet go rozbawiło, taka wojowniczka przed zadaniem życia... albo dobra, nie ważne. Po prostu działamy co natura przykazała w takich sytuacjach i tyle z tej sprawy...

Koori - 2015-10-02, 22:13

Treshowi zaświeciły się oczka, i po chwili dwornie pocałował cię w dłoń. Szybko jednak przeszedł do całowania innych części twojego ciała. Cóż, i nie tylko całowania... Tak naprawdę zniknął ci gdzieś czas. Byłaś tylko ty, on i nieskończona przyjemność... A potem sen, regenerujący siły. Światełka pogasły gdy usnęłaś. Obudził cię lekki chłód. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że leżysz do piersi w wodzie, z głową wystającą nad powierzchnię. To właśnie w szyję i piersi było ci nieco chłodno. Tresh spał niedaleko ciebie, w podobnej pozie. Właściwie spał nie było najlepszym słowem, może lepszym byłoby udawanie pilarki spalinowej ... Widzisz nad sobą gwiazdy mrugające wesoło na nocnym niebie i kilka przelatujących wysoko Noibatów
WarMachine - 2015-10-02, 22:17

Zanurzyłam się tylko bardziej w wodzie czując chłód i spojrzałam na demona... Po chwili trąciłam go lekko palcem w bok, czułam że już za dużo czasu siedziałam w wodzie i moje zmarszczone palce idealnie o tym świadczą...
- Umm co jak co ale możemy chyba jednak się wysuszyć, troche posiedzieć i wracać? - zaproponowałam bo zapragnęłam normalnego łóżka na chwilę obecną... Biorę nasze ręczniki i w sumie obydwoje się nimi zawijamy by było cieplej i wygodniej... Całuje go, zadowolona po tym wszystkim i wtulam sie.

Koori - 2015-10-02, 22:22

Mężczyzna zachrapał głośniej, ale wybudził się. Twoje palce... cóż, tak samo zresztą jak reszta ciała nie wyglądały najlepiej, nie oszukujmy się. Demon delikatnie osuszył twoje ciało ręcznikiem i przytulił cię
- Wybacz, kochanie, powinienem był o tym pomyśleć - mruknął, i tak niesamowicie z siebie zadowolony. Zresztą ty też miałaś jakiś taki zbyt dobry jak na ciebie o tej godzinie humor... Posiedzieliście jeszcze godzinę, szepcząc do siebie czule i patrząc w gwiazdy, a potem zaczęliście powoli wracać do domku... wszystkie pokemony już spały, wtulone jeden w drugiego

WarMachine - 2015-10-02, 22:26

No cóż w sumie się nie dziwię że tak to jest... Hihi po czymś takim.... Całuje go czule w policzek.
- Nie zamartwiaj się, zdarzają się takie sytuacje - powiedziałam i ostrożnie przechodze do naszego pokoju gdzie z zadowoleniem układam się w łóżko i od razu ryję się w ramiona demona z szerokim uśmiechem na mordce. - Nie rozumiem jak kiedyś mógłbyś być inny... - mruknęłam sennie zamykając oczy po czym już odpływam w objęcia Morfeusza... Będę spała gdzieś do południa ale co tam...

Koori - 2015-10-02, 22:30

- Całe szczęście pierwszy i ostatni raz - przyrzekł ci wesoło i ucałował w mordkę delikatnie, po czym zostałaś zaniesiona do łóżka. Tresh utulił cię, jakbyś była najdelikatniejszym skarbem... no, w sumie dla niego byłaś. Mężczyzna słysząc drugie zdanie zamarł na chwilę i jęknął, przytulając cię tylko mocniej. Najwyraźniej naprawdę nie chciał o tym tu rozmawiać.
Tymczasem rano budzi cię zapach śniadania, jakoś koło dziesiątej rano. Czyli nie tak źle, dwie godziny krócej niż myślałaś. A czujesz prawdziwe przysmaki... I Tresh chyba specjalnie otworzył okno, by wszystkie zwierzęta w okolicy czuły te przysmaki... czyżby ktoś chciał zwabić węża?

WarMachine - 2015-10-02, 22:34

Najwyraźniej... A ja magicznie unosze sie nad łóżko i tupam wiedziona tym zapachem. Nie ma co... potrafi gotować... - To tam mój skarb pichci dobrego? - spytałam się demona przymilnie, wtulając się w bok i spoglądając n a to wszystko. Po tym spoglądam co takiego ciekawego mi pichci i miziam go lekko po brzuchu. I ciekawe czy wąż to jako tako już odczuwa... na pewno, już dobę głodówki za sobą ma. Po tym idę nakryć do stołu i teraz jedynie czekać na zawartość jaka zjawi się na tych talerzykach.
Koori - 2015-10-02, 22:40

- Dzisiaj gotuję coś wyjątkowego, rybę w kilku smakach z sosem - odmruknął całując cię na powitanie. Po kilkunastu minutach zawartość garnka była na talerzach, powalając zapachem i wyglądem. W obu przypadkach pozytywnie rzecz jasna.
- No, to życzę wam smacznego - uśmiechnął się demon, przytulając cię i drapiąc lekko brodą po szyi przy całowaniu. Cóż, wystarczyło kilka minut, by danie całkowicie zniknęło z talerzy, ale zapach unosił się jeszcze ługi czas. Tymczasem Tresh przez cały ten czas albo sprzątał, albo cię miział, albo się lenił... miziając cię. Chyba naprawdę go wczoraj uszczęśliwiłaś...

WarMachine - 2015-10-02, 22:44

Nooo... A ja ciągle się do niego kleje z uśmiechem i w ogóle też pomagam jak coś robi... i też go miziam po brodzie. Wreszcie plackuje się n a wersalce by zrobił mi porządny masażyk...
- Plosie.... - powiedziałam tylko robiąc słodkie oczka a potem korzystam... i idę się zdrzemnąć troszkę do łóżka... Oraz potem wieczorem poćwiczyć moce... Chcę akurat je dopracowywać i wreszcie zmieniam się w smoka, robiąc demonowi zapraszający gest na mój grzbiet. Taki mój trening kondycyjny a po masażu działam jak marzenie.

Koori - 2015-10-02, 22:49

Tresh zaśmiał się wesoło strzelając z kostek
- No dobrze, moja ukochana - zaśmiał się ujmując twoje zmęczone mięśnie i nadając im tej boskiej świeżości zaraz po masażu... Obudziłaś się po godzince, już w pełni wyspana... A potem, jak zapowiedziałaś, trening... no, do najlżejszych on nie należał, ze względu chociażby na poziom trudności, który sobie nałożyłaś... A potem Tresh spojrzał na ciebie pytająco, delikatnie gładzą łuski na twoim grzbiecie
- Na pewno mogę? Nie będę zbyt dużym ciężarem? - zapytał z troską i na wszelki wypadek usiadł bardzo delikatnie i powoli, nadal cię gładząc i miziając. A ty tak naprawdę prawie wcale go nie czułaś...

WarMachine - 2015-10-02, 22:53

Jaka delikatność... Ale to w sumie mnie rozczula, aż liznęłam go arcyszorstkim językiem przez cały tors i twarz.... Wyszczerzyłam się a potem wzbiłam w powietrze i latam z nim tak beztrosko, tęskniąc trochę za swoją prawdziwą postacią, gdzie byłam wielkości człowieka ale wyjątkowo zwrotna z dowolnie rozszerzającymi się skrzydłami...
- Jak widzisz nie jesteś dla mnie żadnym ciężarem kochanie - powiedziałam, latając z uciechą i zrobiłam sobie beczke. Zaraz... ostatnio po takich rewolucjach niezbyt fajną miał reakcję na tamtych Pidgeotach.

Koori - 2015-10-02, 22:58

No i przy okazji chyba zjadłaś mu połowę brody, przynajmniej tak czułaś na języku... Ten zaśmiał się
- Tak, wiem, jestem bardzo słodki - prychnął wesoło wycierając ślinę. Chyba był przygotowany, miał ze sobą jakąś ścierkę... No cóż, twoja postać niestety zaginęła i możliwe, że nigdy do ciebie nie wróci... tak, właściwie to akurat jest pewne, że nie wróci. Mężczyzna chciał ci odpowiedzieć, ale... hmm... zrobił się cały zielony, a potem biały... i znów zielony. Do tego po tej beczce chyba nie wytrzymał, bo wychylił się "za burtę" i cóż... zwymiotował... całe szczęście udało mu się nie trafić w ciebie, za to drzewa zostały pokryte jakąś dość ciemną i gęstą mazią...

WarMachine - 2015-10-02, 23:01

No cóż tylko miałam leciutki grymas.
- Demony chyba inaczej trawią... i eee... sorki - rzuciłąm i po kilku minutach ląduję i się odmieniam, spoglądając z zmartwieniem na nieco pochorowanego przeze mnie demona. - Przepraszam skarbie - pisnęłam smutno a potem poszłam z nim do łóżka. Dostał jakiś węgiel aktywny, poduszkę, ciepły termoforek na pomordowany brzuszek... a po tym ja leżę już obok niego, gładząc go lekko po głowie. Zapomniałam zupełnie o jego słabości do podniebnych rewolucji, jak to było ostatnio na Pidgeotah...

Koori - 2015-10-02, 23:05

- Tak, inaczej trawiny, bo zwykle jemy inne rzeczy... i nie szkodzi... - wysapał po chwili wahania. Gdy wylądowałaś, sam spadł ci z grzbietu jęcząc boleśnie. Cóż, naprawdę mocno przeżywał wszystkie "podniebne" przygody... a i on sam zapewne zapomniał o tym, że nie powinien fruwać
- Nic się nie stało - powiedział jeszcze raz, już w łóżku, uśmiechając się słabo. Ale nadal był zielony... w każdym razie bardziej niż zwykle i wtulił się w ciebie delikatnie zamykając ślepka. Chyba chciał nieco odpocząć po tym nagłym... zrzucie bomby, jak to można określić... Nawet Absol się nie pchała na łóżko, czując, że coś jest nie tak z Treshem. Zapiszczała tylko cichutko kładąc się pod nim

WarMachine - 2015-10-03, 09:01

No pięknie... Pomiziałam delikatnie demona i ja także potulnie się ułożyłam obok niego.
- Moje biedactwo, może to odeśpij - mruknęłam jedynie. Pięknie załatwiłam męża nie ma co, ale przynajmniej znam jego największą słabość... Leżę teraz obok i jak nie mogę zasnąć to podczytuje książkę, zerkając na niego i sprawdzając czy na pewno nie pogarsza sie mu to takie osłabienie... Zerkam na Absol i podsunęłam jej smakołyki. - Nam obydwojgu sie zapomniało o czymś czego nie powinien robić....

Koori - 2015-10-03, 14:18

Tresh pokiwał głową i zamknął ślepia, bardziej zielony niż zwykle. Po kilku chwilach już spał, przytulając się delikatnie i mrucząc cichutko. Osłabienie nie pogarszało się na razie, ale i nie polepszało mu się. Musi nieco odpocząć. Absol zachichotała wtulając się w ciebie
- No to ładnie, naprawdę. Biedny Tresh - rzuciła samiczka po chwili zajadając sobie smakołyki. Reszta pokemonów też siedziała sobie już w kojcach i pochrapywała. Potem i tobie się zachciało spać. Wtuliłaś się więc w Tresha i zamknęłaś oczka. Rano budzisz się wypoczęta. Twój demon też wyglądał o niebo lepiej niż wczoraj...

WarMachine - 2015-10-03, 14:26

Pomiziałam go tylko po głowie i po tym wstałam zrobić jakieś lekkie i przyjazne dla żołądka śniadanie.. Na przykład przysmażane piersi z kurczaka i to przy otartym oknie by próbować zwabić wiadomego pokemona... Swoim pokemonom też zrobiłam zagotowane a potem przysmażone mięso wieprzowe... innym troche poprzypiekałam owoce typu jabłko, gruszka, banan.... I jeszcze zielone herbatka do picia, dobra na żołądek i w ogóle uspokojenie.... Spoglądam tylko jak Tresh i siadam obok niego
Koori - 2015-10-03, 14:49

Mężczyzna jeszcze chwilę leżał, ale czując te pyszności podniósł się
- Dzień dobry, skarbie - odezwał się z delikatnym uśmiechem. Pokemony zwabione zapachami już tłoczyły się w kuchni, a otwarte okno drugi dzień z rzędu chyba zdawało egzamin, bo widzisz jakieś ślepia w pobliskim krzaku, wpatrujące się w kuchenne okno z pożądaniem i głodem. A twoje pokemony już w sumie najedzone. Tresh z wdzięcznością przyjął od ciebie talerz
- Dziękuję, kochanie, i smacznego - mruknął - jak się spało? - zapytał jeszcze po chwili skubania swojej porcji widelcem. Widać nie był pewny, czy może sobie na to pozwolić. Na to, w sensie na zjedzenie tego.

WarMachine - 2015-10-03, 15:24

- A bardzo dobrze muszę powiedzieć - powiedziałam, całując go lekko po czym spojrzałam na jego niepewną minę odnośnie kurczaka. - Ale spróbować możesz przynajmniej jak się starałam nad tym daniem? - spytałam się go potulnie i go pocałowałam go jeszcze raz po czym spojrzałam na krzaki... Ale nie ma nic za darmo, wyłożyłam jedzenie zaraz przed drzwiami dla pokemona by musiał sobie podejść tutaj bardzo blisko... Hihihi... I robię demonowi mały masaż... brzucha. Zwykle to pomagało jak robiła to moja mama... Mimo wszystko ciekawe co u nich...
Koori - 2015-10-03, 15:43

Tak, ciekawe, co tam u nich słychać... ciekawe, czy w ogóle udało im się z tamtym zdrajcą wygrać... I czy zapłacił za to, co zrobił. Tresh spojrzał na jedzonko
- Oczywiście, że mogę spróbować - uśmiechnął się wesoło, a potem niepewnie zrobił dwa gryzy... i nie mogąc się powstrzymać zjadł całe jakie miał na talerzu, ciamkając i mlaszcząc
- Pyszne! - rzucił po chwili namysłu. Widzisz, że z krzaków wychyla się nieśmiało łeb. Głodny łeb... Ale i nieufny. Po śniadanku Tresh uwalił się na pleckach, a ty ruszyłaś pomasować go po brzuszku. Mężczyzna westchnął zadowolony i mruknął przymilnie
- Dziękuję - rzucił z zadowoleniem

WarMachine - 2015-10-03, 15:49

Zerkam tylko jak tam Seviper... Nie podejdzie nie będzie mijał tego pysznego jedzonka jakie ugotowałam... No i chyba masaż brzucha załatwił nadchodzącą dolegliwość żołądkową po nagłym przyjęciu pokarmu....
- Nie ma za co skarbie w końcu to moja wina że tak się podziało - zamruczałam przymilnie, kładąc się obok niego i ziewnęłam. - To jaki plan na dzisiaj? Zajmujemy się eksterminacją plujących szach może? - rzuciłam taką propozycję ciągle rozpamietując jak do reszty zostałam opluta... Brr to było straszne, co za wariat to wymyślił?

Koori - 2015-10-03, 15:58

Chyba tak, przynajmniej ni próbował cię zarzygać... Wąż nie był pewny siebie, wcale nie chciał się zbliżać bardziej do domku, ale widać było, że był niesamowicie głodny. Zmarniał też odrobinkę... a jedzonko sobie leżało, niepilnowane ani nic...
- Oj tak twoja, mogłem pamiętać, że niezbyt wolno mi latać... I w sumie tak, możemy się tym zająć - zaśmiał się wesoło. Na razie jednak cię przytulał, nie dając zejść czy choćby przesunąć się w stronę szafy, w której chował tamte plujące pionki. Wąż wysunął się jeszcze odrobinę bardziej i językiem zaczął badać powietrze, poszukując zapachów, które mogłyby go ostrzec przed nagłym niebezpieczeństwem...

WarMachine - 2015-10-03, 16:17

No cóż tylko sie cicho zaśmiałam na to utulanie mnie byle bym nie poszła do szafy.... - Widzę ktoś jest do tych szach bardzo przywiązany - zaśmiałam się, miziając go po brodzie i potem pocałowałam go w usta i wreszcie leżę sobie z głową na jego torsie. Po tym spoglądam na pokemona i prosze swoje stworki by go nie niepokoiły... A dalej to sie plackuje na łóżku przy tym przytulaniu...
- Wygodny jestes nie ma co.... - rzuciłam mrucząc cicho jak rozpieszczane smocze piskle, bo w sumie teraz dużo ze smoka mam.

Koori - 2015-10-03, 16:27

- Oj tam od razu przywiązany, po prostu długo już je mam -zamruczał po chwili całowania cię i tulenia. Twoje pokemony po dłuższej chwili kiwnęły łbami i rozeszły się po ogrodzie. Tymczasem Seviper nadal przyglądał się drzwiom nieufnie. Tresh z westchnieniem przytulił cię i pogładził delikatnie po plecach jak się rozplackowałaś
- A ja wiem czy wygodny? Może... Na pewno jestem o wiele bardziej wygodny niż podłoga, moja droga - zaśmiał się cichutko całując cię w czoło i drapiąc po pleckach delikatnie, na co zamruczałaś nieco głośniej
- Widzę, że ktoś lubi drapanko - rzucił demon patrząc z lekkim zaskoczeniem na ciebie

WarMachine - 2015-10-03, 17:12

- Tak na to wychodzi bo nie dajesz mji sie zbliżyć do szafy - powiedziałam jedynie i ciągle leżę jak ten wielki placuszek... - I jesteś wygodniejszy nawet niż to łóżko,ale na brzuch wole ci sie nie kłaść póki co - powiedziałam do niego,l całując go lekko po czym na drapanie mrucze i rozpływam się jak masełko. - Kooochammmmm cieeeee mrrrrrrr - tylko tyle mógł teraz usłyszeć demon spośród moich pomruków etc... Nie ma co wie co dobre i porządnie potrafi podrapać... Tak bym korzystała i korzystała.
Koori - 2015-10-03, 17:18

- Oj tam nie daję, po prostu sprawiam, że mruczysz, to chyba dobrze dla ciebie, prawda? I lepiej mi się nie kłaść na brzuszku, fakt, bo mogę... no sama wiesz co - uznał całując cię, a potem zamarł na twoje słowa. przestając nawet drapać, po kilku sekundach jednak ucałował cię delikatnie
- Ja również cię kocham - usłyszałaś tuż przy swoim uchu. Potem oczka ci się jakoś tak same zamknęły i usnęłaś... Obudził cię Tresh, chcący chyba zmienić pozycję. No tak, usnęłaś z głową na jego torsie...

WarMachine - 2015-10-03, 17:28

To było takie słodkie... Wtulam się w niego i wesoło zasypiam.l Jak mnie obudził to gwałtownie się zerwałam wystraszona.
- Co to trzęsienie ziemi?! - rozejrzałam się panicznie wokół ale na szczęście okazało się że to tylko Tresh zmieniał pozycje, więc na nowo sie w nieo wtuliłam i opatuliłam nas kołderką... Ale i przy okazji wyglądam za okno czy zawartość miski wreszcie zniknęła, liczę ze tak i Seviper choć odrobinkę się do nas przekonał. po tym znowu zamykam oczy żeby kontynuować ten jakże błogi i spokojny sen.

Koori - 2015-10-03, 17:35

Fakt, zawartość miski zniknęła, a w krzakach znów para ślepi obserwowała drzwi. Tresh przytulił cię, już w doskonałej kondycji i zamruczał przez sen zachwycony tobą jako przytulanką. Kołderkę musiałaś zbierać z ziemi, ale to nie przeszkodziło ci w szybkim, ponownym zaśnięciu. Rano obudziłaś się całkiem wyspana, a mężczyzna przygotowywał ci śniadanko... właściwie tobie i reszcie pokemonów. A także wrzucił nieco do miski. Oczy w krzakach tylko czekały aż zniknie w środku domku i ich właściciel dość powoli i ostrożnie zbliżał się do miski. Naprawdę źle wyglądał, pewnie był przyzwyczajony do kilku posiłków dziennie...
WarMachine - 2015-10-03, 17:40

Pewnie tak... Dlatego po godzinie zrobiłam mu jeszcze porządną porcje która znalazła się w isce by pokemon mógł podjeść dodatkowo... Hah porządnie spotulniał przy okazji. Potem potupałam się przymilać do demona i go ucałowałam w policzek.
- To co dzisiaj robimy skarbie? Może idziemy połazić nad plażą? - rzuciłam tylko z uśmiechem, miziając go po bokach po czym ciągnę go już na jakże urokliwy spacer po plaży... Nie ma co, piękne miejsce opięknhy czas, trzeba jeszcze korzystać.

Koori - 2015-10-04, 09:31

Tak, czego to głód nie zrobi z pokemonem... zresztą chyba każde zwierzę po takiej głodówce gotowe jest wciągnąć wszystko z miski. Zwierzak nadal obawiał się was, ludzi... I tak, to jest określenie ogólne. Za to do waszych pokemonów się przyzwyczaił i póki nie było was w pobliżu nie chował się już w krzaki. Musi naprawdę nienawidzić dwunogów... musieli go naprawdę porządnie skatować albo podpaść czymś innym. Na pewno jednak doceniał waszą dobroć i to, że nie pozwalacie mu paść z głodu. Tresh z radością przytulił cię i uniósł nad podłogę
- Kochanie, z tobą zawsze, wszędzie i wszystko - zamruczał, a potem zachichotał na mizianie po bokach. Czyżby miał łaskotki? Nie puszczając cię z objęć postawił na ziemi tak, byś mogła iść i ruszyliście na plażę. Akurat działo się coś bardzo ciekawego... Co konkretnie? Ano walka Kigdry z Dragalge... Jakieś 50-100 metrów od brzegu, więc doskonale widoczna. Tresh zmarszczył brwi
- Morskie pokemony też rzadko kiedy się pokazują koło tej wyspy z powodu jej przeszłości... Co one tu robią? - zastanawiał się

WarMachine - 2015-10-04, 10:14

Szkoda mi tego Sevipera... Naprawdę... Ale nic nie zrobię z faktem,że mi nie ufa pod względem mojej obecności. No ale dobra, przynajmnhiej sobie podje przy nas... Po tym tupam zadowolona na spacer wraz z Treshem. Milutko... Zadowolona się kleję po czym moje spojrzenie zawiesiło się na walczących pokemonach.
- Wooo nie widziałam nigdy morskiej walki pokemonów! - powiedziałam a fascynacją w głosie i ich obserwuje. - I jaką niby przeszłość tej wyspy? - zainteresowałam się jedynie na słowa demona bo o tym mi zdecydowanie nie opowiadał.
Złapałam męża za rękaw i przyglądam się tej bitwie z wielkim zainteresowaniem... w końcu jak poznam działanie ataków z obserwacji to potem sama lepiej będę takowych używać?

Koori - 2015-10-04, 10:27

Cóż... zwierzak na twój widok nadal się chował, choć teraz to był już bardziej zaciekawiony niż wystraszony. Mimo to nadal się chował... Tresh spojrzał na ciebie zaskoczony
- Nie mówiłem ci? Na pewno? - zamyślił się W tym czasie pokemony wymieniały się atakami z prędkością światła. Wyglądało jednak na to, że zwycięży Dragalge... być może. Tresh odchrząknął
- Historia tej wyspy jest dość długa i zawiła, więc skrócę ją dla ciebie. Na samym początku wyspa była niezamieszkana przez nikogo. Potem jednak pojawiły się pokemony, te pierwsze, jak Kabuto czy Omanyte, które opanowały tę wyspę i wszystkie dookoła. Pokemony ewoluowały, a ludzie wraz z nimi. Ludzie przez wiele milionów lat nie docierali do tej wyspy, na której pojawiały się coraz to nowe gatunki, jak Aerodactyl czy na przykład Shieldon. Wszystko się zmieniało... w końcu jednak człowiekowi udało się dostać tutaj. Pokemony z początku były nieufne, lecz potem zawiązały z ludźmi sojusz, z którego korzystali wszyscy. Jednak nie każdy pokemon chętnie przypatrywał się ich współpracy. Niektóre były wściekłe, że ich kompani dali się "zniewolić". A skończyło się to wielką wojną ludzi i pokemonów. Demony też, niestety, miały w tym swój udział. W końcu na wyspie nie został nikt żywy, nikt, prócz duchów wspomnień... przykrych wspomnień. Ludzie i pokemony zobaczyli, co udało im się uczynić i przysięgli sobie, że na tej wyspie już nigdy nie stoczą żadnej walki na śmierć i życie. Jednak dla pokemonów ta wyspa była przypomnieniem tego, co straciły i postanowiły trzymać się z daleka. Oczywiście współczesne pokemony nie wiedzą, czemu mają unikać tej wyspy i niektóre się tu zatrzymują... ale nigdy nie zrobił tego żaden morski pokemon. Ale to dobrze, wyspa być może w końcu odżyje - uśmiechnął się -Wykupiłem ją, by pozostała tak dzika, jak się tylko da, prócz tego jednego hoteliku i tego przejścia, którym tu doszliśmy, a które jest niewidoczne dla normalnych śmiertelników - dodał delikatnie chwytając twoją dłoń. Przejścia? Nawet chyba nie zauważyłaś, kiedy przechodziliście z tamtej wyspy z Pidgeotami tu. W sumie mogłaś nawet sądzić, że to jedna i ta sama wyspa... Sprytnie to zrobili, nie ma co...

WarMachine - 2015-10-04, 10:40

Słuchałam tej opowieści w ogromną uwagą, chłonęłam każde jej słówko.... Po tym tylko pokiwałam głową.
- To faktycznie smutna historia - powiedziałam do demona tylko i wtuliłam się w niego, patrząc na tamte pokemony i tylko czekając na wyniki walki. - Ale to już było,miejsce jak miejsce, trzeba pamiętać co sie na nim działo - siadam wreszcie na plaży, ciągnąc demona by i on usiadł po czym sobie siedzę na jego kolanach beztrosko. - Jesteś najwygodniejszy - skwitowałam z uciechą.

Koori - 2015-10-04, 11:00

W końcu Kingdra upadła na piasek obok was, dysząc ciężko. Dragalge zwyciężył... i poszedł pomóc swojemu przeciwnikowi się podnieść i w zgodzie wrócili pod wodę, nie zaszczycając was nawet jednym spojrzeniem. Tresh roześmiał się przytulając cię delikatnie
- Cieszę się, że mój wielki, gruby i miękki brzuch jest dla ciebie wygodny - zamruczał wesoło kładąc ci głowę na ramieniu i wtulając się w ten sposób. Wysoko nad wami przeleciało parę mew skrzecząc i kłócąc się zapewne o jakąś rybę. Tresh westchnął
- Tu jest tak spokojnie... - mruknął łagodnie, zaskakując tonem głosu nawet ciebie. Był o wiele bardziej miękki niż zwykle. Pogładził cię po włosach delikatnie i rozłożył się na piasku wygodniej
- Moja ukochana - szepnął

WarMachine - 2015-10-04, 11:04

- Oj tam nie jest gruby... Jest to po prostu wygodna i sprężysta podusia - powiedziałam do niego takim porównaniem. Po tym kłade sie praktycznie na nim i sobie tak leżę wygodnie, słuchając jego zadowolonych pomruków, stwierdzeń i komplementów. - A ty mój ukochany - powiedziałam i pomiziałam go po poliku. - Hah nie ma co, mimo wszystko widać różnicę między tym jaki byłeś na początku a jaki jesteś teraz - rzuciłam, ciągle bo miziając i się wylegując... Pod spodem wygodnie a na wierzchu przygrzewa...
Koori - 2015-10-04, 11:13

Tresh uniósł głowę z zaskoczeniem
- Nie... nie rozumiem. Jak to byłem? Ja cały czas jestem taki sam, po prostu... cóż, jakby to ująć... można powiedzieć, że odpędzasz ode mnie mrok - zażartował śmiejąc się cicho i gładząc cię po głowie. Naprawdę był wygodny niczym aksamitna podusia - Ale nie martw się, nie dam ci zrobić krzywdy... w żadem sposób. I Akirę też znajdę... - mruknął rozeźlony. Jeszcze rozpamiętywał to porwanie tuż przed ślubem, dzięki któremu udało ci się odnaleźć magiczne istoty i pogodzić je z demonami... no, właściwie to nie tyle pogodzić, ile wprowadzić pewną tolerancję na przebywanie w swojej obecności... Mimo wszysto nadal się na siebie krzywo patrzą. Podobno.
- Cześć, gołąbeczki - zaryczał z uciechą Entei stojąc tuż za wami. Że też nie usłyszałaś jego ciężkich łap na piasku...

WarMachine - 2015-10-04, 11:17

- Byłeś inny - tylko tyle skwitowałam uparcie i całuje go w usta. - Tsaaa i nie wiem co Akira chciał w ten sposób osiągnąć - wzdycham, miziając go. Po tym już tylko sie zadowolona plackuje i mrucze cicho. - A odnośnie odpędzania mroku... to może jestem swego rodzaju talizmanem? - śmieje się z tego stwierdzenia. Jak usłyszałam jednaki za nami Enteia to podskoczyłam spanikowana na ten nagły głos i przez przypadek Tresh dostał łokciem w brzuch ode nie jak tak się wybijałam.
Koori - 2015-10-04, 11:22

- No, skoro tak uważasz, nie będę się spierał. A Akira... cóż... zawsze chciał władzy, władzy i haremu ludzkich kobiet do towarzystwa... Póki żyję, nie pozwolę m na to, mój talizmanku - zaśmiał się cichutko, a potem jęknął boleśnie, gdy twój łokieć zaliczył bliskie spotkanie z jego żołądkiem. Znowu żołądek... Po jęknięciu nastąpiło bulgotanie i ewakuacja w stronę najbliższych krzaczków celem wyplucia wnętrzności. Entei popatrzył na to z niesmakiem
-Gdybym wiedział, że moje przybycie wywoła takie konsekwencje, zapowiedziałbym się z tydzień wcześniej - mruknął kręcąc głową - W każdym razie... co tak słychać? Prócz Tresha usiłującego nie zwymiotować wątroby i nerek?

WarMachine - 2015-10-04, 11:34

No cóż tylko pisnęłam przepraszająca parząc się na krzaki, gdzie to zniknął mój biedny mąż.
- Mogłeś po prostu nas tak nie straszyć! A przynajmniej mnie - mruknęłam smutno że znowu zrobiłam mu krzywde. - No więc sprowadza cie tutaj coś sensownego? - spytałam się Entei jedynie tonem głosu "to wszystko twoja wina i nawet nie waż się tego wypierać". Po tym czekam na Tresha i próbuję na jego brzuchu użyć swoich mocy leczniczych, może to akurat mu pomoże jakoś?

Koori - 2015-10-04, 11:40

No nie, nie pomogło... To znaczy siniaka nie będzie, ale ból pozostał. Entei tylko zmrużył ślepia. Chyba nie bardzo go interesowało, co zrobiłaś przez niego Treshowi. No w sumie racja, był dziki i wcale nie musiał z wami przesiadywać...
- Tak, przybyłem... Albo nie, lepiej poczekam, aż tamten poczuje się nieco lepiej, bo to w sumie ciebie nie dotyczy, tylko jego - oświadczył dymnym, chłodnym tonem. Hm... co mu się stało, że mówi do ciebie w ten sposób? Czyżby coś było nie tak jak powinno? Może dostał jakimś atakiem i jest skonfundowany i nie wie, co mówi? Albo, co gorsza, oszalał?

WarMachine - 2015-10-04, 11:48

Hm? Zdziwiłam sie, przekrzywiając głowę. - Co nagle i u ciebie taka zmiana nastroju? - spytałam jedynie no ale dobra, siadam sobie spokojnie na plaży, miziając lekko demona po brzuchu tak jak ostatnio by mu przeszło i dostał jeszcze te tabletki... Ugh czy ja zawsze musze mu coś zrobić przypadkiem? No nic... Po tym w sumie jako smok wykładam sie na plaży, przyglądając się sytuacji ciekawa o co może chodzić Enteiowi... Może to ja zrobiłam coś nie ten teges? No ale dobra, licze mnie nie wyproszą.
Koori - 2015-10-04, 11:54

Nie wyprosili. Entei spojrzał na Tresha
- Odchodzę. Ty spełniłeś swój cel, ale jednocześnie pokrzyżowałeś mi mój. Twój cel w połowie zmienił się diametralnie. Nie jesteś w stanie mi już pomóc. Nie schwytałeś mnie. jestem dzikim, wolnym pokemonem. Ty również odszedłbyś, gdyby ja nagle zmienił zdanie. Nie próbuj mnie zatrzymać, bo zachowam się jak przystało na dzikiego pokemona. Żegnajcie - rzucił, odwracając się i powoli zmierzając w stronę przejścia na drugą wyspę. Cóż, może nagle zrobił się zły o to, że Tresh, w jego mniemaniu go zdradził? Kto wie, kto wie... Facet tymczasem siedział ze szczęką na piasku, niezdolny do wykonania choć jednego ruchu i tylko patrzył za legendarnym pokemonem zdumiony

WarMachine - 2015-10-04, 12:01

No pięknie... Ja tylko zmartwiona spojrzałam na demona bo wiedziałam że mimo wszystko... no cóż pewnie był bardzo przywiązany do Enteia. Ale mimo wszystko to też było trochu nie miłe.
- Umm do zobaczenia - rzuciłam jesynie za legendarnym psem po czym utuliłam delikatnie Tresha. - Umm... Może kiedyś wróci? - mruknęłam cicho jedynie i nie wiem w sumie co więcej mogę zrobic. Pomiziałam łapą Tresha po głowie i tylko na grzbiecie postanowiłam zanieść go do domku...

Koori - 2015-10-04, 12:04

Mężczyzna spojrzał na ciebie z bólem. Cóż, Entei towarzyszył mu pewnie od samego początku krucjaty na magiczne stwory... Pokiwał głową
- Może... może wróci - pisnął, jakby dopiero teraz dotarła do niego cała sytuacja. Trzęsąc się wtulił się w ciebie i zajęczał
-On... on sobie poszedł... - rzucił siedząc na twoim grzbiecie. W domku pokemony patrzyły na was z ciekawością i niejakim lękiem, że coś sprawiło, że potężny demon trzęsie się jak małe pisklę... Absol spojrzała na was z niepokojem i rozejrzała się za potencjalnym wrogiem. W sumie tylko Zoroark był niewzruszony tym co się tu działo

WarMachine - 2015-10-04, 12:12

- Potem wyjaśnię - rzuciłam do pokemonów jedynie po czym ułożyłam Tresha jak pisklakaka w łóżku i się odmieniam oraz go utulam jedynie, miziając lekko cały czas. - Będzie dobrze... Raczej się stęskni i kiedyś wróci... albo i będzie odwiedzał.... - staram sie pocieszyć demona tylko chociaż widzę jest w fatalnym nastroju... Któż by w sumie nie był... To tak jakby przyjaciel nagle zmienił zdanie i powiedział "nie lubię cię od tej sekundy". A więc tylko leżę, mówiąc czułe słówka etc...
Koori - 2015-10-04, 12:24

Mężczyzna skulił się w kłębek, popiskując cały czas, że sobie poszedł. W końcu umęczony usnął, przytulając się do ciebie jak wystraszone dziecko do matki, mamrocząc przez sen. Pokemony w trosce o jego sen i bezpieczeństwo ni zbliżały się, zachowując ciszę. Nawet Deino powstrzymywał się przed gryzieniem trzeszczących i szeleszczących rzeczy i zwinął się w kulkę na swoim legowisku. Atmosfera ogólnie była dosyć ciężka i nawet ty to czułaś. A wszystko przez jednego pokemona... Jednego legendarnego Entei, który postanowił sobie pójść, mimo tylu lat spędzonych z Treshem
WarMachine - 2015-10-04, 12:29

Niestety widocznie ta spasła kupa futra jest zbyt nadęta i zadufana w sobie by pomyśleć o uczuciach przyjaciela... Rano jak się budzę to zrobiłam nam sniadanie głównie z rzeczy typu ciastka, jakiś soczek etc by poprawić humor... i przynajmniej te rzeczy poprawiają nastrój i to znacznie... Opatuliłam demona kołdrą i tylko wzdycham ciężko. Po tym jeszcze na zewnątrz wynosze jedzenie dla Svipera i siadam niedaleko, czytając sobie książkę w spokoju i na słońcu... Tak na widoku, jakieś 10 m od jedzenia.
Koori - 2015-10-04, 12:40

Tresh tylko zapiszczał chcąc się do czegoś przytulić. Jak poszłaś, dorwał twoją poduszeczkę i mamrocząc pod nosem spał. Wyszłaś na zewnątrz z książką i czytałaś niedaleko michy, a w krzakach połyskiwały ślepia wężowatego pokemona, który czujnie cię obserwował, kuląc się na każdy najmniejszy ruch i sycząc cichutko. W sumie jednak i tak siedział w bliższych krzakach niż wcześniej. Przestał też chudnąć, więc przynajmniej tyle dobrego... Po kilku długich minutach wychylił łeb z krzaków i obserwował cię, wyczuwając językiem powietrze. Czekał na twoją reakcję...
WarMachine - 2015-10-04, 12:43

Ja tylko zerknęłam na niego po czym zanurzyłam nos w książce pokazując,że nie zwracam na niego większej uwagi... I czekam tak póki nie zje tamtego... Zaglądam też przez okno jak się ma Tresh... Że też musiało sie tak podziać... Po tym wracam do niego by go potulić... - No już kochanie nie można wiecznie płakać... Choć rozumiem co czujesz to wiesz... Nie można wiecznie rozpaczać- wzdycham ciężko, przypominając sobie ludzkich rodziców i ten koszmarny rok jaki mi przyszło czekać na osiemnaste urodziny....
Koori - 2015-10-04, 12:50

Seviper w końcu podpełzł bliżej i gotów do ucieczki zaczął zajadać. Ty w tym czasie ruszyłaś do Tresha, który spojrzał na ciebie dużymi oczkami, czerwonymi nieco. Przytulił się do ciebie mocno
- Ja... ja wiem... ale... on... on... - pisnął, niewiele w sumie wyjaśniając. Potem jednak westchnął głęboko i pociągnął nosem
- Myślałem... że on mnie traktuje jak ja jego... nie jak pana czy niewolnika... ale jak przyjaciela... - dodał po chwili - Ale widać byłem dla niego tylko drogą do celu... A teraz znalazł rozwidlenia i wybrał je - pisnął smutny. Absol, siedząca pod łóżkiem westchnęła ciężko
Rozumiem go... Też to przeżyłam mruknęła z niewielką dozą złości w twoją stronę

WarMachine - 2015-10-04, 12:55

- Wyobraź sobie że też to przeżyłam... raz... A wcześniejszy raz tego nie przeżyłam... - kwitowałam jedynie krótko, miziając Tresha. - Nie przejmuj się tą spasłą kupą futra, jeszcze sie sparzy na tym mimo iż to ognisty pokemon - próbowałam zażartować po czym siadam i miziam Tresha po głowie smutno. - No a teraz mordka wstawaj i idź coś zjeść, wyglądasz jak kłębek nieszczęścia a musisz mieć siły chociażby po to byśmy wkrótce się wybrali do domu - rzuciłam.
Koori - 2015-10-04, 13:03

- No dobrze, zjem coś - westchnął Tresh uśmiechając się smutno do ciebie. Nagle znalazłaś się w jego ramionach
- Dziękuję... - szepnął ci do ucha drżącym głosem. Potem zabrał się za jedzenia, ale przy każdym kęsie wyglądał jakby próbował przeżuć drewno. Zresztą wodę też chyba traktował jako rozpuszczalnik czy coś... Noivern na górze zaskrzeczał cicho, a Infernape tylko westchnął bawiąc się ogonem. Tymczasem Seviper zdążył zjeść i znów zniknąć w krzakach, tym razem jednak nie całkiem. Wychylił łeb, jakby ciekawy, co tam robicie i w ogóle...

WarMachine - 2015-10-04, 13:07

Takze go utuliłam lekko rozczulona i poklepałam po plecach. - Nie ma za co, nie mogę patrzeć jak mi łazisz smutny - stwierdziłam jedynie z lekkim uśmiechem po czym siadam obok demona i zajadam razem z nim,choć jemu chyba dzisiaj nie za bardzo cokolwiek będzie smakować... - Co tak właściwie normalnie jedzą demony? - spytałam się naiwnie, popijając soczek musujący pomarańczowy. Po tym w spokoju zmywam sobie naczynia, nucąc cicho kołysankę jaką kiedyś śpiewała mi Gaya...
Koori - 2015-10-04, 13:12

- Normalnie? Heh... dusze. Najlepsze są te niewinne, chociaż te więźniów i złoczyńców są najbardziej soczy... ale może zmieńmy temat - mruknął szybko cały czas ponuro, a teraz jeszcze pewnie było mu głupio że wyskoczył z czymś takim. Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się lekko
- Na przykład powiedz mi jaki jest twój ulubiony kolor - rzucił nagle, chcąc odciągnąć myśli od Entei i swojego pożywienia. Tymczasem Absol poszła przekonywać Sevipera że jesteście miłymi dwunogami i nie krzywdzicie pokemonów

WarMachine - 2015-10-04, 13:16

- Eeee... Aha... W tym sensie kiedyś mówiłeś że mnie zjesz.... - tylko przełknęłam ślinę ale raczej także chcę o tym zapomnieć bo chyba jednak ta wiedza nie była mi potrzebna. Choć w i tak trakcie mycia całe dwa talerze mniej... - W sumie to uwielbiam niebieski - zadecydowałam po chwili namysłu między niebieskim a czarnym. czarny jest jednak taki... bardzo emo. Zerknęłam jedynie na Absol, po czym ścieram jeszcze kurze z szafek... I szczerze mówiąc Swinub najęłam jako floterke do podłogi.
Koori - 2015-10-04, 13:26

- Niebieski? Całkiem... hymmm... interesujący kolor, aczkolwiek ja wolę jednak ciemnoszary - uśmiechnął się lekko. Absol siedziała koło krzaka mrucząc coś, ale to, że Swinub w tym momencie robiła jako marudząca na ciężkie życie froterka wcale nie pomagało w przekonaniu węża, że ludzie wcale nie wykorzystują pokemonów do swoich niecnych celów. Tymczasem Tresh uznał, że umyje okna i zrobi kilka innych rzeczy, byle tylko nie siedzieć na zadku i nie rozpamiętywać... Biedny demon. A na dodatek widzisz biegnącego w jego stronę Tyrunta...
WarMachine - 2015-10-04, 13:31

- Kochanie uważaj na ogon! - zawołałam do demona jedynie a potem sypię Swinub pełną miskę z karmą jako nagrodę za robótkę jak skończy.... I co ja zrobię że podłoga lśni po niej jak po niczym innym? Potem jeszcze wynosze śmieci, robie porządki w pokoju, wietrzę pościel, piorę prześcieradło etc... Generalne porządki innymi słowy przed wyjazdem. Moze jutro albo pojutrze, jeszcze to zobaczymy. Potem idę pokleić się do demona i do niego poprzytulać. - Ślicznie wymyte okna - rzuciłam jedynie. - A właśnie, mam dla ciebie kolejne zadanie... - pokazuje na jego nogi. - Mógłbyś się pozbyć tego nadmiaru wełny?
Koori - 2015-10-04, 13:43

Kod:
[color=#AF8200][b]Tyrunt[/b][/color] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/male.gif[/img]

[b]Imię: [/b] ---
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados/tyrunt.gif[/img][img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados-espalda/tyrunt.gif[/img]

[b]Poziom: [/b] 5
[b]Typ: [/b] [img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/rock.gif[/img][img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/dragon.gif[/img]


[b]Ewolucja: [/b][u]Tyrunt[/u] (lvl39 w dzień) -> Tyrantrum
[b]Ataki: [/b] [b][color=#A79500]Tackle, [i]Tail Whip[/i][/color], [color=yellow]Thunder Fang(EM)[/color] [/b]
[b]Charakter i historia: [/b] Tyrunt wykluł się w domku podczas miodowego miesiąca Nadii i Tresha. Jest wyjątkowo nadpobudliwy, uwielbia się przytulać i uważa Nadię i Tresha za swoich rodziców. Nienawidzi Deino Nadii, poza tym kocha wszystko co się rusza
[b]Umiejętność: [/b] [u]Strong Jaw[/u] -[i]Moc gryzących ataków zwiększa się o 50%. [/i]
[b]Trzyma: [/b] -


Tyrunt

Imię: ---


Poziom: 5
Typ:


Ewolucja: Tyrunt (lvl39 w dzień) -> Tyrantrum
Ataki: Tackle, Tail Whip, Thunder Fang(EM)
Charakter i historia: Tyrunt wykluł się w domku podczas miodowego miesiąca Nadii i Tresha. Jest wyjątkowo nadpobudliwy, uwielbia się przytulać i uważa Nadię i Tresha za swoich rodziców. Nienawidzi Deino Nadii, poza tym kocha wszystko co się rusza
Umiejętność: Strong Jaw -Moc gryzących ataków zwiększa się o 50%.
Trzyma: -
*bo wcześniej nie dała*
Swinub chrumknęła wesoło na jedzonko i zaczęła je zajadać. Tresh odwrócił się i właśnie wtedy wpadł na niego pełen miłości Tyrunt tuląc się i popiskując. Czyżby dzień miłości dla demonów? Albo inne dziwne coś? Być może... Generalnie Tresh spojrzał w dół
- Kochanie... mężczyźni, a zwłaszcza demony, nie golą nóg - uświadomił ci delikatnie gładząc po głowie - A poza tym jak już tak rozmawiamy to ty też się dawno chyba pod pachami nie goliłaś, wiesz o tym? - zapytał po dłuższej chwili niezręcznego milczenia. Absol parsknęła śmiechem na waszą dyskusję przerywając na chwilę przekonywanie Sevipera

WarMachine - 2015-10-04, 14:11

Ooo przytulił sie co to nowego... Hihihi... Ale milutko... - No i super kochani... To zaqbierzmy się teraz za pakowanie - rzuciłam i wyglądamza okno jak tam idzie Absol.... A także biorę Swinubna ręce i tak ją noszę... Wreszcie biorę szczotkę i wołam pokemony po kolei do czesania futer by mieć zajęcie na wieczór... I te co chciały jmiały przypiłowane futra. - Mimo wszystko kochanie akurat "futro" u faceta nie zawsze wygląda za fajnie - zwróciłam uwagę po czym spojrzałam na swoje pachy. - Hej, półtora tygodnia temu to robiłam!
Koori - 2015-10-04, 14:17

Luxio zaśmiał się dumnie. Akurat u niego futro wyglądało ślicznie. Tresh zrobił z lekka smutną minę
- No wiesz co, mi futerko wypominać - parsknął i podążył do łazienki zabierając po drodze nóż do krojenia chleba. Zaraz, co on będzie chciał z nim robić? Tymczasem Absol przytupała sobie wesoło podskakując i poszczekując cichutko. I fakt, może półtora tygodnia temu, ale już włoski starają się ewoluować i uciec... Jakoś tak szybko urosły. Tymczasem Seviper wylegiwał się na dworze, wpatrując w drzwi, jakby się zastanawiał, czy może nie wejść czasami i nie posiedzieć z wami w tej miłej atmosferze... i nawet Pidgey nauczyła się za dużo nie gadać...

WarMachine - 2015-10-04, 14:22

Wooo... Milutko... Ja tylko uchyliłam lekko drzwi i wyjmuje z swojej torby maszynki do golenia oraz nożyczki.... Nożem to on sobie plastry skóry skroi. - Kochanie uważaj bo jeszcze sobie z tym nozem coś zrobisz, pomogę ci - zaoferowałam mu się tylko i pokazałam rzeczy. Nożyczkami przykrócę a resztę zgolę.... Każę mu usiąść, jedynie co to pozbawiam go spodni dość szybko i zabieram się za pomoc mu w pewnej robocie w karczowaniu gąszczu na nogach... Tsaaa może z ty wyżej zachęcić go tez bo "to powiększa optycznie"?
Koori - 2015-10-04, 14:26

- Oj nic sobie nie zrobię - mruknął po chwili, ale jednak dał ci się tym zająć. Cóż, powiększenie, chociaż optyczne, by się przydało, nie oszukujmy się... największy orzeł na świecie to to nie jest... Tymczasem nożyczki... ci utknęły w tym gąszczu jakoś przy trzecim nacięciu. Tresh zrobił się lekko czerwony
- Um... kochanie, nie wiem, czy to jest... najlepszy pomysł... JAŁ! - wrzasnął gdy wyrwałaś nożyczki jednym zgrabnym ruchem. Seviper, właśnie wpełzający do domku nieśmiało i potulnie zamarł, słysząc opętańcze wrzaski twojego faceta i równie powoli, prawie niezauważenie zaczął się wycofywać

WarMachine - 2015-10-04, 14:30

- Kochanie co ja zrobie że masz taki gąszcz na tych nogach nooo... - jęknęłam tylko, spoglądając na zmordowanego demona. - eee sorki Seviper, o tylko mały kłopot techniczny przy zabiegu pielęgnacyjnym mojego męża chociaż... Taaak depilacja by dała najlepszy efekt... Ale z woskiem, nie boli tak bardzo zwłaszcza że mam ten a aloesem - rzuciłam taką propozycją. I jeszcze demon nie miał nic do gadania, po prostu zabrałam się za robienie swojego... Najpierw krem co by rozmiękczył,na to wosk i plastry... Mam na szczęście wszystko.
Koori - 2015-10-04, 14:38

Seviper skinął łebkiem, niepewny i odsunął się pod ścianę chcąc poobserwować. W sumie wszystkie pokemony zbiły się w kupę żeby pooglądac. Tresh za to spojrzał na ciebie zaciekawiony
- Co to jest wosk z aloesem? - zapytał, podczas gdy ty przygotowywałaś to co miałaś zrobić. A po kilku minutach chyba wszyscy w promieniu kilku kilometrów usłyszeli wrzask demona, nieprzyzwyczajonego chyba do wyrywania mu włosów w ten sposób, zwłaszcza z nóg. Z tego futra by zrobił kożuch dla Torterry, nie ma co udawać, że nie... on w ogóle golił kiedyś nogi? Teraz tylko siedział trzymając je rękami i wrzeszcząc. A i tak nie wszystko dorwałaś, zostały te mniejsze włoski tuż przy skórze i kilka długich które jakimś cudem uniknęły tortury wyrwania. Seviper zrobił wielkie oczy, przerażony czymś takim
Ludzie to sadyści pisnął cichutko kuląc się w kącie. Pewnie by zwiał, gdyby nie to, że jesteś zbyt blisko drzwi

WarMachine - 2015-10-04, 14:45

"Nie ja tylko sie w sumie na nim drobnie mszcze" - usłyszał tylko Seviper w swojej głowie mój głos i po ktrótce wyjaśniłam mu sytuacje przymusowego małżeństwa. "Ale i tak dobrze sie dogadujemy, chciałam tylko skorzystać i jednak się odegrać nieco za zrujnowanie mi rodziny..." - usłyszał wąż a ja sobie teraz spokojnie siedzę i nawet nie podaje demonowi maści chłodzącej bo pewnie nawet nie wie co to i ty bardziej by uciekł. - Spokojnie ja też tak miałam na depilacji - rzuciłam do demona. - A co dopiero w dawnym ciele... Jest taki zwyczaj że jak wkracza sie w kolejne etapy życia to cóż... na kilka dni pozbawiają się futerka...
Koori - 2015-10-04, 14:52

-Ale jak to się pozbawiają futerka? - pisnął starając się nie jęczeć z bólu, który chyba dość dosadnie odczuwał. Seviper tymczasem pokiwał łbem
Ja... ten... dzięki... no wiesz, za jedzenie mruknął cichutko, nieśmiało Mieliście rację, bez tego bym padł dodał jeszcze ciszej kuląc się w kąciku. Ładnie wam spotulniał przez ten głód... Swinub spojrzała tylko na was i pokręciła głową, a potem wtuliła się w Deino, który nadal uważał ją za "mamusię" zastępczą...
- No, kochanie, starczy już tego pozbawiania mnie futra - rzucił widząc jak sięgasz żeby wyrwać i te które wcześniej się nie złapały - Na dziś naprawdę wystarczy - dodał głośniej wiejąc do łazienki, że tylko ogon za nim powiewał

WarMachine - 2015-10-04, 14:56

"Zdarzają się złe osądy, rozumiem że możesz iec naprawdę ogromne uprzedzenia... No i w gniewie zwykle sie nie słucha rad" - zauważyłam jedynie w rozmowie z Seviperem i zamyśliłam się chwilę widząc jak demon ucieka. No to ładnie.- Normalnie, z wiekiem się zmienia, ale trzeba pomóc czasem naturze - powiedziałam do niego tylko. - No i dobra, jutro to dokończymy ale daj przynajmniej posmarować maścią chłodzącą,to pomaga - powiedziałam do niego jedynie i idę za nim do tej nieszczęsnej łazienki... Chociaż nie wiem o co chodziło demonowi... o to że exceedy miały futro czy że trzeba było sie go pozbywać?
Koori - 2015-10-04, 14:59

Raczej o to, że trzeba się go pozbywać... Seviper kiwnął tylko głową i zwinął się w kłębek zamykając ślepka. Jeden z pokemonów zbliżył się i wtulił usypiając od razu. Zaskoczony wąż zamarł w bezruchu, nie bardzo wiedząc, co ma teraz robić. Tresh w łazience się zabarykadował
- Ale nie będzie żadnego więcej wyrywania/ - zapiszczał po chwili uchylając odrobinkę drzwi. Chyba naprawdę tego nie znosił... A poza tym resztę chyba będziecie mogli dokończyć maszynką, bo niewiele tego zostało, więc raczej żaden problem, choć znając twojego męża, to zawsze się jakiś znajdzie...

WarMachine - 2015-10-04, 15:04

- Nie będzie wyrywania- obiecałam demonowi tylko po czym jak mnie wpuszcza to nacieram mu to maścią, siedzimy tak z dwie godziny po czym w sumie proponuję wspólną kąpiel by się odprężyć troche przed powrotem do domu... "No cóż mozesz go też lekko utulić i zasnąć... Utulic, nie dusić" - pokazuje mentalnie o co mi chodzi po czym zamykam drzwi do łazienki i biorę się za wspólną kąpiel. - Aloe nie przejmuj sie skarbie, będzie dobrze i tylko pierwszy raz tak boli - pocieszam go.
Koori - 2015-10-04, 16:54

Utulić... No... no dobrze mruknął wąż owijając się delikatnie wokół pokemona, nadal nieco zdziwiony i utulając go łbem, a potem zamknął ślepia. Tresh tymczasem właśnie się rozbierał
- Jaki pierwszy? Nigdy więcej nie zbliżysz się do moich nóg z tym woskowoaloesowym czymś! - pisnął stanowczo napuszczając wody do wanny - Ciepła, bardzo ciepła, gorąca? - zapytał jeszcze po chwili wkładając ciuchy do pralki i nastawiając odpowiedni program. A ty w pralce dostrzegłaś czyjś ogonek zanim mężczyzna ją włączył

WarMachine - 2015-10-04, 16:58

Zerknęłam z uśmiechem na pokemony i spojrzałam na wannę. - Bardzo ciepła - rzuciłam tylko, przytulając się lekko i przymilając sie teraz. - W sumie zapomniałam o kremie do depilacji... To też działa ale tego tutaj nie mam... Co najwyzej odrobinke piecze ale nie boli tak bardzo... I zaraz czy to nie jest czasem twój ogon w pralce? - spytałam się, pokazując demonowi jego uwięzioną kitę w chwili jak włączał pralkę. Mam nadzieję nie uruchomił za wielkich obrotów inaczej cienko będzie.
Koori - 2015-10-04, 17:09

Tresh chciał coś odpowiedzieć, ale... cóż... no krótko mówiąc wrzasnął wniebogłosy, gdy jego ogon zaczął wirować i przytłoczony ciuchami i przytrzaśnięty i w ogóle... nie wyglądało to zbyt pięknie. Właściwie to demonem zaczęło trząść w górę i w dół, w boki też. Dopiero po kilkunastu sekundach udało mu się wyłączyć pralkę. Piszcząc wyciągnął swój biedny ogon i odszedł od piekielnego urządzenia jak najdalej... Teraz ty musiałaś zamknąć drzwiczki i włączyć ją z powrotem. On zajął się tymczasem regulacją wody w wannie. No i jej temperatury, oczywiście... Tak przy okazji, demon zapomniał nasypać proszku do kieszonki na proszek... więc i tak by się raczej zbyt dobrze nie uprało...
WarMachine - 2015-10-04, 17:13

A więc nasypałam proszku do kieszonki,zamknęłam drzwiczki i wszystko powinno być cacy... Jeszcze podleczyłam otarcia na jego ogonie po czym siedzę tylko w samej bieliźnie na brzegu wanny i czekam jak będzie już w niej dużo wody. - No i milutko... Ale ogólnie uważaj na siebie co nie mordka? - spytałam się, całując go czule w czoło. Przynajmniej zapomniał przy tym wszystkim o Enteiu.... Ale postaram się by za często o nim nie myślał... Mój biedaczek słodki....
Koori - 2015-10-04, 17:30

- Tak tak, śmiej się z biednego demonka - mruknął, robiąc słodką i jednocześnie smutną minkę, taki biedny szczeniaczek... w sumie to nawet szczeniaczki są mniej słodkie, przynajmniej dla ciebie. Po kilku minutach wody jest wystarczająco. Demon szybko pozbył się zawadzających mu ubrań i z lekką ulgą wszedł do ciepłej wody
-Tyle dobrego, że jestem pewny, że tu mi się nie utopisz, kochanie - rzucił i westchnął głęboko, smutniejąc. No tak - pamiętasz, że wtedy z wody nie wyciągnął cię demon, a jakiś dży psowaty podobny do Entei...

WarMachine - 2015-10-04, 17:36

No nie... Ale co tam... o chwili i ja sie pozbywam reszty garderoby i siadam mu w sumie w wodzie na kolanach, uśmiechajac się błogo. - Jak przyjemnie cieplutko.... - rzuciłam z wyszczerzem. - Jeszcze na twoich kolanach... - dodaje zadowolona i sie w niego wtulam teraz. - Oj i nie zamartwiaj się, zawołałabym cie mentalnie jakbym musiała... Miałam już taki zamiar ale zjawił sie ten niebieski pies pokroju entei.... - zauważyłam. - Właśnie, wiesz w ogóle co to był za pokemon? - spytałam.
Koori - 2015-10-04, 17:47

- Może i byś zawołała, ale nie wiadomo, czy bym dopłynął... czy zdołałbym cię uwolnić - przytulił cię delikatnie i zaczął masować mydłem plecy. Mniej poetycko mówiąc, mył ci je. Można to nazwać i tak, prawda? Demon zamarł na pytanie i gdy wymówiłaś imię Entei.
- To był Suicune, drugi z legendarnej trójki Johto. Znasz ich historię? - zapytał, zmieniając temat na jakiś mniej bolesny. No tak, skoro to towarzysz Entei, to nie bardzo wpadłaś z tematem w tym momencie... mężczyzna przytulił cię i przeniósł z kolan trochę do przodu

WarMachine - 2015-10-04, 18:02

No pięknie, powinnam ugryźć się w język. - No to może potem... - rzuciłam, tuląc się i go lekko całując po czym ja gąbką z lekkim uśmiechem umyłam mu plecy i inne części ciała... Hihi... A potem sobie siedzimy, co jakiś czas dolewając gorącej wody i opowiadam mu troche o swoim beztroskim dzieciństwie jakie miałam w drugim życiu. - No więc widzisz... Miałam 17 cudnych lat bez zmartwień przynajmniej - rzuciłam do niego z uśmiechem, wtulając się...
Koori - 2015-10-04, 18:10

Tak, zdecydowanie powinnaś, aczkolwiek mleko się teraz rozlało... Mężczyzna przytulił cię, a potem się wzdrygnął lekko
- Ech... 17... tak, ten ostatni rok musiał być dla ciebie koszmarem, prawda? - zapytał, nadal skrzywiony, a pod wpływem mycia chyba zapomniał o czym w ogóle rozmawialiście... Zresztą ty po jakimś czasie też, gdy cię dorwał do "mycia"... W sumie to "mycie" skończyliście dopiero gdy woda stała się lodowata. Tresh pstryknął tylko palcami i znów zrobiła się ciepła, ale to tylko po to, by się rozgrzać i iść wysuszyć
- Wracając do tematu... - demon odchrząknął - Chciałem cię... a co to jest? - zdziwił się, oglądając Sevipera

WarMachine - 2015-10-04, 18:17

No cóż na to pytanie mu nie odpowiedziałam już, nie chcąc psuć zupełnie atmosfery. No bo co powiem? "Rozpierdoliłeś mi tym do reszty moje spojrzenie na tą rodzinę i obrzydziłeś wszystko na tamten czas"? No nie... Ale przynajmniej potem wszystkie problemy jakoś "uleciały" i tylko spojrzałam na Sevipera i pokemona z jakim śpi. - Seviper do nas jednak zawitał - powiedziałam, podchodząc bliżej ale nie tykając pokemona. Po tym idę z demonem na łóżko wyspać się porządnie... Jutro trasa powrotna...
Koori - 2015-10-04, 18:35

- Tak, i to chyba nie sam - powiedział ci, pokazując coś w jego splotach... kolejne jajo? Tresh tylko westchnął
- Jak to mnie ugryzie choć raz to zrobię sobie sajgonki z pokemona - zagroził. Deino i Tyrunt wyszczerzyli się wesoło kłapiąc paszczami, na co demon warknął złowrogo idąc po piżamę. Tymczasem Absol już rozwaliła się na jednym z łóżek. W sumie tylko ona i Luxio siedzieli na tym wyrku które odstąpiliście pokemonom. Mały może i ewoluował, ale nadal traktował ją jak matkę, heh. Ale, ale! Jutro chyba nie wyruszycie... zbiera się na dość potężny sztorm

WarMachine - 2015-10-04, 18:41

- No pięknie - zaśmiałam się na widok jajka po czym zniosłam leżaki do domu, dobrze zamknęłam okna etc i pokemony mają spać wszystkie w domu... Potem już położyłam się do łóżka i wtuliłam w demona. - O niebo lepiej wyglądasz bez gąszczu na nogach, serio - mruknęłam jeszcze tylko z zamkniętymi oczyma i ziewnęłam. Liczę pogoda da mi się choć trochę przespać a nie za kilkanaście minut zaczną walić pioruny etc.... Mimo miłego pobytu zostało poruszonych kilka tematów... O których mimo wszystko warto będzie pogadać.
Koori - 2015-10-04, 18:53

Tak, będzie warto... ale to może potem, nie teraz. Tresh na wzmiankę o gąszczu zrobił się nieco czerwony
- Kochanie, prawdziwy demon musi mieć włosy wszędzie, gdzie one tylko rosną - rzucił, nie zgadzając się z tobą przytulając cię. Rolę matki jaka przejęła tym razem Ponyta, zakładając zapewne, że jako pokemon ognisty jest najcieplejsza z całej sfory. Kilka pokemonów z lękiem wpatrywało się w okna w oczekiwaniu deszczu i grzmotów. Deszcz nastąpił... grzmoty jeszcze nie.
- Dobranoc słońce - szepnął jeszcze demon i pocałował cię czule, zamykając oczy. Ty również szybko zasnęłaś. Obudziłaś się koło 5 nad ranem. Właściwie... obudził cię piorun walący prosto w dach pokoju...

WarMachine - 2015-10-04, 18:56

Spojrzałam na Ponyte z usmiechem i ją pomiziałam. - To liczę na ciebie - rzuciłam po czym leże w łóżku. - Tak ale tamten gąszcz strasznie mnie uwierał w moje nogi - zauważyłam uparcie. Potym zadowolona sobie zasypiam... No i ten piorun to była dla mnie ekstremalna pobudka, kompletne przerażenie. Zapiszczałam, wrzasnęłam i wtuliłam sie w demona tak, że mogę mu wręcz zmiażdżyć żebra o ile nie ma wytrzymałego szkieletu. Jeszcze trzęsę się jak galareta na bungee....
Koori - 2015-10-04, 19:05

Tresh też wrzasnął przerażony
- AUUUUUU co się dzieje? - ryknął rozglądając się. Pewnie sądził, że to jego ten piorun trafił i dlatego tak pieruńsko go bolą żebra... Rozejrzał się. Widząc dziurę w dachu, przez którą lała się woda, ciebie wczepionego w niego jak małpka i poczerniałą od energii grzmotu podłogę syknął
- Jasna cholera! Nadia, kochanie moje, nic ci nie jest? - zapytał troskliwie tuląc cię i zanosząc delikatnie do jakiegoś schronu. Wszystkie pokemony ruszyły za wami. Zaraz, zaraz, wszystkie? Na pewno? Kogoś chyba brakuje... Absol rozejrzała się z przerażeniem w ślepiach. Gdzie jest Luxio? Samiczka pisnęła ciągnąć Tresha za nogawkę
- Poczekaj, mordko, najpierw zaniosę twoją panią, potem go poszukam. A ty będziesz pilnować tych tu - rzucił z napięciem. Odłożył cię do łóżka w podziemnym schronie
- Kochanie, zostań tu z pokemonami - rzucił do ciebie jak do małego dziecka - Ja pójdę poszukać Luxio. Zostań tu i nigdzie nie chodź - pocałował cię w czoło i poszedł

WarMachine - 2015-10-04, 19:10

Ja nadal przerażona się trzęse ze strachu i ciężko mji go puścić ale potem w sumie wtuliłam sie trzęsąca w Absol. - Uuu....rrrr.aaa.zzz nna ccaał...łe ż-życie.... - pisnęłam nadal rozdygotana i tylko spojrzałam na idącego jeszcze poszukać Luxio Tresha. Może nic mu nie jest, w końcu to elektryczny pokemon co nie? Tylko się rozglądam po pokemonach czy innym nic nie jest. W ogóle piorun był tak silny...przedziurawił dach i jeszcze wypalił ładny ślad po sobie na podłodze... Brrrrr.... Pomińmy fakt że ja od tamtego życia boje sie piorunów.
Koori - 2015-10-04, 19:19

No cóż... Absol była równie przerażona co ty. To, że Luxio jest elektryczny, nie znaczy, że nie jest podatny na zranienie od piorunu... A ten był piekielnie silny, fakt. Prawdopodobnie dlatego Tresh przeniósł was wszystkich tutaj. Candy spojrzała na ciebie i zapiszczała przeraźliwie, obawiając się o życie swojego przybranego synka
Gdzie on poszedł? piszczała cały czas w myślach tuląc się do ciebie. Inne pokemony, nawet Seviper, zbiły się w grupkę by dodać sobie odwagi. Mała Swinub drżała na równi z tobą. Może też obawiała się piorunów? Albo... deszczu? To będziesz musiała rozgryźć sama... Tymczasem minęło parę godzin, a Tresh nadal nie wracał, burza tymczasem jeszcze się nasiliła...

WarMachine - 2015-10-04, 19:23

Wreszcie sie przemogłam. - Nie mogę tutaj tak siedzieć! - pisnęłam przerażona już bardziej o życie Tresha niz o burze po czym wypadłam z tego schronu, zostawiając za sobą pokemony i zaczynam rozglądać się szybko za moim mężem.Pięknie no wprost idealnie... Rozglądam sie spanikowana za nim. - TRESH?! - krzyknęłam niemalże zdzierając sobie gardło już na początku ale go szukam. Może i jego trafił też jakiś piorun? A ja siedziałam kilka godzin w tym cholernym schronie i nic nie zrobiłam.
Koori - 2015-10-04, 19:32

Stój! Nie możesz tam pójść! Nie sama! Absol podniosła się i uznała, że pójdzie z tobą, opiekę nad pokemonami przekazując Zoroarkowi, który kiwnął łbem szybko i zmienił się w Absol. Wyszłaś przed dom. Od razu uderzyły w ciebie kaskady wody lejącej się z nieba niczym z wodospadu, a w twoje uszy grzmoty wstrząsające ziemią niczym pitbull terrierem. Ogólnie sztorm stulecia... Krzyknęłaś, ale twój głos rozwiał się gdzieś w powietrzu, nie dochodząc nawet do uszu Absol, która aż się skuliła pod wpływem wody. Ścieżka prowadząca do lasu zmieniła się w rwącą rzekę, a dolinka w ogromne jezioro wypełnione po brzegi spienioną, brudną wodą z gałęziami, kamieniami i skrawkami ubrań... zaraz, skąd tu skrawki ubrań?
WarMachine - 2015-10-04, 19:35

Skrawki ubrań? Od razu na nie spojrzałam i zmieniłam się w smoka, trzymając skrzydła mocno przy ciele i wykorzystując swoje pazury po to by mocniej móc trzymać sie gruntu, Absol najlepiej jak pójdzie za mną, nie będzie tak na nia wiało a teraz staram sie dotrzeć na górę zobaczyć skąd te skrawki ubrań... Mam nadzieje nie Tresha i to tylko jakieś stare szmaty.... Jestem przerażona tym wszystkim ale co zrobić... Puszczam światlo z pyska raz na jakiś czas bym widziała co się dzieje wokół mnie.
Koori - 2015-10-04, 19:42

Zauważyłaś kawałek buta... Tresha, w tych butach wychodził na zewnątrz szukać Luxio. Absol zapiszczała przerażona. Schowała się pod tobą, ale nawet w smoczej postaci ci ciężko. Nie dość, że noc, to jeszcze zacinający deszcz, pioruny, które nieco przyciągasz w tej postaci, wiatr, spychający cię na domek, skrzydła, które odmawiają posłuszeństwa. W dodatku musisz pamiętać o tym, że jak otwierasz pysk by wystrzelić świetlną kulę to od razu praktycznie masz tam pełno wody, więc musisz lecieć w ciemno... Na szczycie góry nie widzisz nic podejrzanego, choć... czy to normalne, że pioruny walą w jeden, dość odległy kopiec jeden po drugim, wybijając coraz większą dziurę?
WarMachine - 2015-10-04, 19:45

Nieeeee...To jest właśnie bardzo nienormalne. Szybciej się zerwałam w tamtą stronę. I staram się wytrzymać w ciemności... Cholera o co chodzi,komuś może zależeć na zrobieniu krzywdy Treshowi? Skoro te pioruny walą w jedno miejsce to naprawdę ogrom to znaczy. Jęknęłam cicho czując jak skrzydła zaczynaja mnie boleć i zaraz obok jakiegoś drzewa zmieniam sie w człowieka i łapie drzewo... Po chwili staram się tak dostać na szczyt góry. - Tresh?! - ale pewnie znowu będzie zero odzewu
Koori - 2015-10-04, 19:55

Tak jak myślałaś, zero odzewu... za to w kopcu, na samym dole widzisz jakieś wejście, w którym chyba przez chwilę mignęła ci sylwetka Luxio... może to on przyciąga pioruny? Może... może Tresh jest z nim? W sumie Luxio to jedyny pokemon elektryczny na całej wyspie... Kto wie, może to walenie w kopiec to jego wina? A może za tym stoi jakiś pokemon, który wyjątkowo nie lubi demonów lub innych zwierząt na wyspie? Absol spojrzała na ciebie, rozpłaszczona na rozmiękłej ziemi
Też to widziałam. To oni czy nie, kierujmy się tam, inaczej zginiemy! krzyknęła do ciebie w myślach i ruszyła powoli pod osłoną drzew. Ty też lepiej się rusz, bo woda się gromadzi...

WarMachine - 2015-10-04, 20:02

Racja... Idę wraz z Absol w tamtą stronę, rozglądając się wokół. "Tresh, Luxio? Halo możecie odpowiedzieć na mentalnej?" - tylko tyle usłyszeli a ja liczę dostane odpowiedź... Musze wziąć Luxio na ręce i znaleźć Tresha... Gdziekolwiek on jest, a musi coś być... Ale raczej to nie jest wina mojego pokemona, jest za mały by mieć w ogóle wpływ na tak potężne zjawiska jak grad piorunów... Zadygotałam jak jeden uderzyłw pobliżu ale skoro tutaj jestem to nie moge uciekać prawda?
Koori - 2015-10-04, 20:09

No nie bardzo możesz, poza tym nie bardzo masz gdzie... Absol pierwsza wczołgała się do dziury, a za nią Ty. Od razu poczułaś, że jest ci sucho, miło i przyjemnie. Znaczy... sucho w sensie, że nie pada. Co kilka sekund pioruny padały w stronę waszego obecnego sufitu, zrzucając trochę ziemi. Kształt, który widzisz koło jednej odnogi obrócił się nagle
Mama? Nadia? Tutaj, szybko! Tresh jest ranny! zaszczekał biegnąc w stronę jednej z odnóg kopca. A pioruny waliły nadal... cud, że kopiec się jeszcze trzymał. Pobiegłyście za Luxio. Faktycznie, Tresh leżał nieprzytomny. Ale nic mu nie było poważnego, po prostu biegł i upadł, uderzając się w głowę, jak wynika z relacji pokepsa...

WarMachine - 2015-10-04, 20:12

Od razu podchodze do demona i staram się go jakoś ocucić... Czego te cholerne pioruny walą tylko tutaj. - Tresh?! Kochanie pobudka -powiedziałam, klepiąc go po policzku by sie obudził ale wreszcie dostał lekkim plaskaczem. W sumie za straszenie mnie należy mu sie znacznie porządniejszy ale co tam... Ja nic na to nie poradze ze co jakis czas jednak mam ochote mu przywalić mimo wszystko... Rozglądam sie wokół i spoglądam na Luxio. - Co ci wpadło do głowy by się oddzielać od innych pokemonów?
Koori - 2015-10-04, 20:21

Mężczyzna po kilku plaskaczach otworzył oczy
- Skarbie... co ty tu robisz? Tu jest niebezpiecznie! - rzucił po krótkiej chwili. Luxio tymczasem skulił się w kącie
Dostałem w ogon... przeraziłem się i pognałem... a potem nie wiedziałem jak wrócić, to się schowałem tu... a potem było pełno piorunów i one się zbliżały... to wyszedłem na chwilę i znalazłem pioruny lecące w stronę Troya... to go zabrałem pod ziemię pisnął Luxio. Tresh spojrzał na zewnątrz
- Mam wrażenie... że to ktoś chce mnie dorwać - mruknął macając się z tyłu głowy. Pewnie szukał guza...

WarMachine - 2015-10-04, 20:25

Zaleczyłam mu go po chwili jak go znalazł i wtuliłam się, drżąc lekko. - Wiesz ja mam dokładnie takie samo odczucie w tej sprawie - stwierdziłam jedynie i rozglądam się spanikowana. - Ale kto może to zrobić? Musi to byc na pewno jakiś bardzo potęzny elektryczny pokemon... pokroju legendy - rzuciłam jedynie lekko zamyślona i spojrzałam na Tresha. - I ten ktoś na dodatek niszczy tą piękną wyspe, juz nic nie zostało pewnie z tego uroczego ogródka i polanki! - pisnęłam na samą myśl.
Koori - 2015-10-04, 20:32

Tresh aż warknął
- Myślę... myślę, że wiem kto to robi - mruknął - Myślę, że Entei... nasłał na mnie Raikou wraz z Suicune - rzucił po chwili milczenia - Tylko te dwie legendy razem byłyby na tyle potężny, by stworzyć taką burzę. Ale... dlaczego? I tak nie zamierzałem mu przeszkadzać w jego celu... - jęknął cicho, ukrywając twarz w dłoniach - Jeszcze trochę i zatopią tę wyspę. Muszę... muszę coś zrobić! Ale nie wiem co... - dodał załamany. Luxio zapiszczał cichutko i starał się go pocieszyć, trącając nosem. Absol też nie wiedziała, co robić, ale jedno było pewne. Jeśli nie zrobicie nic, zginiecie...

WarMachine - 2015-10-04, 20:36

- Gdybym kurnia miała dawne możliwości to bym im tak po tyłkach dała żeby sie długo nie pozbierali - spojrzałam na demona. - A ty w końcu co, może jednak użyj coś z możliwości demona i idziemy przynajmniej spróbować jakos to ogarnąć - zaproponowałam demonowi i rozglądam się. - Bo nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie tylko tym głupim psom coś wyperswadować - warknęłam, zmieniając się w smoka. Starm się stanąć tak by mieć na sobie ziemię, która by jakoś powstrzymywała elektryczność a Tresh ma iść pode mną... Tamta dwójka pewnie jest w miejscu gdzie nie zaleje ich woda ani nic... jakieś skałki?
Koori - 2015-10-04, 20:45

Albo szczyt góry... I tak, tam właśnie dostrzegasz dwa psy, żółtego i niebieskiego, wpatrujące się w was bez litości
Pożałujecie, że próbowaliście zniewolić naszego towarzysza usłyszałaś bezlitosną parę głosów i psy znów wróciły do zalewania was wodą i elektrycznością. Wysoko w górze zauważyłaś też jakiegoś kolorowego ptaka. Tresh warcząc próbował coś zdziałać dzięki demonim mocom, ale niewiele mu się udało, jedynie chronił cię przed piorunami. Absol tymczasem skuliła się, przerażona. Wiedziała, że z legendami nie macie najmniejszych szans, jeśli nie uda się ich przekonać...

WarMachine - 2015-10-04, 20:50

"Że niby co? Przesłyszałam sie czy to przez ten szum wokół? Że my niby chcieliśmy zniewolić Entei, tak? Nie próbowaliśmy mu tego absolutnie zrobić. Chciał odejść od Tresha i go zranić? Proszę bardzo! A teraz widzę ta kupa futra i sadła przekonała was że to my jesteśmy wielce źli tak? Chycecieto zobaczcie moje wspomnienia jak wygladała ta sytuacja ale nie narażajcie pokemonów na to, sa tutaj nie tylko te które przynależą do naszej grupy ale i te dzikie, którym staraliśmy sie pomóc. I kto tu teraz jest złem co?!" - wkurzyłam sie nie na żarty,porykując. No nie no tego jeszcze nie było. Zostawienie ale i zdrada? Genialnie
Koori - 2015-10-06, 18:31

Pokemony psy spojrzały na siebie niepewnie. Deszcze ustały, tak samo jak grzmoty, chmury też gdzieś uleciały
- Jak to... zostawić? Ho-oh mówił, że więzicie Entei dla materialnych korzyści... że on więzi - rzucił elektryczny pies, zapewne Raikou. Zwierzęta skrzywione rozejrzały się po wyspie. Nie wyglądała najlepiej, ale większość szkód można bez problemu usunąć - Jeśli tak wygląda sytuacja... Gdzie jest nasz towarzysz? Czy nie wiecie, gdzie odszedł? - zapytała Suicune po kilku chwilach wahania sprawiając, że nadmiar wody radośnie spływał z wyspy w stronę morza. Raikou tymczasem zawarczał groźnie
- Najpierw znajdziemy Entei, a potem porozmawiamy sobie z Ho-oh. Nie wiem, czemu zależało mu na śmierci tego demona, ale nie pozwolę, by nas wykorzystywał. Mimo, że pozwolił nam znów żyć. Nie pozwolę! - ryknął, a na ziemię spadł pojedynczy piorun niszcząc drzewo leżące w pół drogi. Tresh spojrzał na ciebie
- Co Ho-oh może ode mnie chcieć? Nie naraziłem mu się w żaden sposób... - mruknął zamyślony

WarMachine - 2015-10-06, 19:12

Ja tylko zdziwiona słucham słów tych pokemonów ale potem opowiadam im całą sprawę jak to Entei zostawił Tresha i odetchnęłam z ulgą. - Przynajmniej w ogóle przestaliście - rzuciłam, po czym pobiegłam szybko zobaczyć jak się czują pokemony i czy na pewno ich nie zalało...Najbardziej mogły ucierpieć Ponyta albo jajko... A Tres niech sobie pogada chwile z tamtymi spokojnie... Luxio trzymam teraz na rękach jako ze musi być biedak porządnie wymęczony. Smutno rozglądam się po wyspie. Tyle zniszczeń... I nasz śliczny domek do tego...
Koori - 2015-10-06, 19:53

Suicune i Raikou słuchały uważnie twoich słów, a potem rozejrzały się po wyspie. Postanowili najpierw pogadać z Treshem, a potem ogarnąć choć trochę bałagan, który uczynili. W domku całe szczęście nie było wody... a nie, to zasługa Absol i Zoroarka. Ponyta i reszta pokemonów siedziały nadal w schronie, drżąc lekko. A dom... cóż, dziura została tymczasowo załatana jakimiś szmatami i folią dzięki chwytnym łapkom Zoroarka i pomysłowi Candy. Niestety podłoga do wymiany... Po pół godzinie wrócił Tresh, nadal lekko wystraszony tym wszystkim
- Naprawią to, co będą mogli - rzucił przytulając cię mocno

WarMachine - 2015-10-06, 20:11

Pokiwałam tylko głową z lekka smutno i wtuliłam się w demona z łezkami w oczach. - Kochanie martwiłam się! - pisnęłam przerażona i teraz nie może się mnie pozbyć z objęć. Po tgym jeszcze na dodatek zmieniam sie w smoka i jak kwoka biore go pod skrzydła, nie puszczajac dziś dzień nawet na kroczek. - I w ogóle co Ho-oh chciał przez to osiągnąć? Wredna kupa pierza już kiedyś sobie z nim pogadam - warczałam cicho,miziając Tresha łbem po głowie i ciągle trzymając między łapami.
Koori - 2015-10-06, 20:55

Tresh nieco się zdumiał Twoją reakcją i stał jak sparaliżowany, gdy tak nagle się zmieniłaś i skoczyłaś go schować
- Kochanie, nic mi nie jest - mruknął siedząc pod twoim skrzydełkiem, a potem wzruszył ramionami - Nie mam pojęcia co chciał osiągnąć i przede wszystkim dlaczego, ale mam wielkie szczęście, że mu się nie udało. Właściwie to mamy, bo gdyby mu się udało, legendy zniszczyłyby całą wyspę - westchnął cicho i podrapał cię pod brodą jak go miziałaś. Bardzo przyjemne uczucie, musisz przyznać. Po tym jednak demon jakoś się wyswobodził i zaczął łatać lepiej dziurę w dachu, by nie lało wam się na głowy. Pokemony wyszły ze schronu i pomagały jak tylko potrafiły, prócz Ponyty, która to uwaliła się w kąciku z jajiem, które miziała pieszczotliwie pyskiem

WarMachine - 2015-10-06, 21:00

Ja też zabieram sie za pomoc... Na przykład mój ogon służy jako bardzo przydatny podnośnik wraz z łbem. - Całe szczęście że naprawde nie zdewastowali tego miejsca nieodrwacalnie - mruknęłam zadowolona. A po naprawie dachu zajmuje się małą renowacją ogródka... I chyba jest już w porządku... Wreszcie wyczerpana padam na łóżko, nie mając na nic sił... - Jak mnie to wymęczyło - mruknełam cicho, czekając jak będę mogła wtulić sie w demona po czym już sobie zamykam oczka z zacieszem. -Dobranoc skarbie
Koori - 2015-10-06, 21:04

- Tak, ja również się z tego cieszę, byłoby niezbyt miło, gdyby to zrobili. Musiałbym szukać nowej wyspy, a tu nam został jeszcze cały tydzień - zachichotał mężczyzna przytulając twój łeb. Ogródek wyglądał najgorzej... Ale i to dało się naprawić z małą pomocą Suicune i Zoroarka. Co prawda roślinki muszą w większości poczekać na następny rok by jakoś odżyć, ale mniejsza część pozostała bez większych zmian. Przetrwało nawet kilka rzadkich i cennych kwiatów, jakimś cudem. Tresh przyszedł do ciebie do łóżka po kilku minutach, całując twój nos
- Wyśpij się, moja księżniczko - zamruczał i też zamknął oczka. Obudziliście się jakoś koło 10, wyspani i zadowoleni z życia. Tresh wstał, żeby zrobić herbatę i jakieś kanapki
- Leż, moja piękna, leż - rzucił, gdy chciałaś się podnieść. Po kilku minutach masz śniadanko do łóżka...

WarMachine - 2015-10-06, 21:09

No i ogródek jako tako ogródek przypomina nie kompostownik.... - Dzięki - rzuciłam do pokemonów z uśmiechem. Po tym już tylko łóżeczko... Rano jak się budze to chciałam ja machnać śniadanie ale ktos mnie uprzedził. - Dziękuję skarbie - siadam nadal zawinieta w kołderkę i zaczynam sobie spokojnie zajadać. Po tym śniadaniu odkładam naczynia obok i wyciągam łapki to przytulaska, patrząc się na faceta jak szczeniaczek. A co mi tam niech mnie porozpieszcza skoro mówi do mnie per księżniczka.
Koori - 2015-10-06, 21:15

- Nie ma za co, smacznego - uśmiechnął się i sam zajadał swoje. Wcześniej pewnie rozdał pokemonom, skoro wwiercił się z powrotem pod kołdrę. Tresh na widok twojej miny zaśmiał się wesoło i zaczął cię głaskać po głowie i przytulił po chwili. Był taki mięciutki... ale jednocześnie silny, czułaś to, choć starał się być delikatny
- Jak się spało? - zapytał mrucząc cicho niczym kotek. Candy, leżąca z Luxio na drugim łóżku jęknęła cichutko na takie sceny, udając, że wymiotuje. Tymczasem elektryczny lew po prostu przekręcił się na drugi bok i zamknął z powrotem ślepia

WarMachine - 2015-10-06, 21:20

- Bardzo dobrze bo mam wygodną podusię jaką ty jestes - pomiziałam go po policzku i ziewam sobie. - Jak mi sie nie chce dzisiaj z łóżka ruszać - jęknęłam jedynie i wtulam się mocniej w demona. - To urocze jak starasz sie byc tak delikatny.... - powiedziałam zadowolona, po chwili praktycznie leżąc na nim i układam się najwygodniej jak mogę, wiercąc sie kilka minut. - O, tak jest idealnie - rzuciłam wreszcie i tylko zerkam na udającą rzyganie Absol. - Zaufaj mi, kiedyś zrozumiesz! - powiedziałam pewnym głosem do niej.
Koori - 2015-10-06, 21:24

Tresh zaśmiał się cichutko i zamruczał głośniej na mizianie
- Bardzo się cieszę że jestem wygodny - mruknął - I muszę być delikatny, bo w porównaniu do mnie jesteś porcelanową laleczką - dodał wesoło czekając, aż skończysz się wiercić, a potem przytulił cię równie delikatnie miziając jedną ręką po głowie. Absol na twoje słowa prychnęła pogardliwie wychodząc ostentacyjnie z pokoju. Słyszysz też jakieś hałasy z kuchni, pewnie jedzące pokemony
- Mi też się wcale nie chce stąd wychodzić, za wygodnie - westchnął w końcu demon

WarMachine - 2015-10-06, 21:27

- Tak wypominaj mi jaka jestem słabiutka... - wzdycham jedynie, miziając go ciągle a po tym już tylko sie plackuje w jego objeciach. - No to jakie plany jak wrócimy do domu? - spytałam się demona jedynie, ciagle tak leżąc. Zerknęłam na drzwi do kuchni... Nie ma co... Wreszcie postanowiłam troche pooglądać TV z demonem... Potem jakiś obiad i kolacja... I ak spokojnie przeegzystować kolejne dni pobytu.
- Kochanie, jak to w ogóle było z umową z moimi rodzicami? - spytałam się kiedyś tam.

Koori - 2015-10-09, 20:39

- Nie słabiutka, kochanie. Delikatna. To bardzo istotna różnica - rzucił, gładząc cię po włosach -Słabiutka to może być foczka. Ty jesteś potężna... a mimo to nadal delikatna. To dobra cecha - dodał po chwili. Potem zmarszczył nieco brwi
- Chciałaś zrobić remont i zagroziłaś że jak się nie zgodzę, to się wyprowadzisz - westchnął ciężko, jakby remont był czymś niedopuszczalnym w jego umyśle. Potem przekręcił głowę
- No przecież już ci mówiłem, dlaczego zawarłem tę umowę, misiaczku, nie pamiętasz? Mega Alakazam... a oni akurat przyszli prosić o pomoc... więc zaoferowałem takie warunki... myśleli nad tym chyba dwa tygodnie. Cóż... nie powinienem ci mówić, jakiej pomocy potrzebowali, to... ich sprawa - mruknął cicho

WarMachine - 2015-10-09, 20:49

- No właśnie o to mi chodziło... No ale skoro tak - stwierdziłam jedynie i go ucałowałam. - I remont nie będzie tak straszny, poza tym wyprowadziłabym się przede wszystkim przez to że ten dom idealnie oddaje w tym stanie nastrój ciebie jako zgreda... A już nim nie jesteś... - powiedziałam do Tresha jedynie i pocałowałam go w usta. Po tym wesoło tupam jeszcze pozbierać jakieś liście jakie sie pozbierały po budynku i spoglądam na Swinub. - Będę chciała cie podtrenować - mruknęłam. - Ale to jak wrócimy do domu.
Koori - 2015-10-09, 20:56

- Sami ci kiedyś powiedzą, na pewno - pocieszył cię mężczyzna i zrobił ponurą minę - I nadal jestem zgredem! - dodał zrzędliwym tonem, ale po kilku sekundach nie wytrzymał i zachichotał - No dobrze, może nie tak bardzo jak byłem - przyznał ze śmiechem. Tymczasem świnka Spojrzała na ciebie pytająco. No tak, jej nigdy nie trenowałaś, a wykluła się u ciebie... Po kilku chwilach masz ją na brzuchu, tulącą się do ciebie i ziewającą szeroko... Tymczasem Absol i Luxio tuląc się już kimali na łóżku, które im zostawiliście. Ponyta tymczasem ulokowała się koło kaloryferka...
WarMachine - 2015-10-09, 21:02

Ja Swinub układam sobie na brzegu swojej poduszki... I idę się jedynie umyć by potem spokojnie położyć się z demonem w łóżku. Spoglądam na swoje pokemony z lekkim uśmiechem. - Wszystkich będę musiała podtrenować - stwierdziłam krótko i wtulam się zadowolona w Tresha. - I już według mnie w ogóle nie jesteś zgredem... No może śladowe ilości zostały - śmieje sie cicho, miziając go po policzku i calując na dobranoc w usta. Jeszcze minutka wiercenia się i wreszcie Swinub ląduje jako dodatkowa przytulanka... zamykam oczy.
Koori - 2015-10-09, 21:11

Rano budzicie się oboje w tym samym czasie, wypoczęci i zadowoleni, spleceni w uścisku. Swinub jakimś sposobem znalazła się między wami, rozwalona jak żaba i niezwykle zadowolona. Tymczasem pokemony leżały porozwalane po podłodze i innych miejscach, w których można było spać. A jajo... jajo się ruszało! Tak jakby niemrawo i leniwie, ale się ruszało. Ponyta już nie spała i ogrzewała je z delikatnym uśmiechem na końskim pyszczku.
- Jak spałaś, moja droga? - zapytał Tresh gładząc cię po włosach

WarMachine - 2015-10-12, 06:36

Pobudka niezwykle miła. Ziewam przeciągle i spoglądam na demona z zadowoleniem. A potem spojrzałam na Swinub i aż musiałam zrobić jej zdjęcie. - A bardzo dobrze, skarbie ty mój - całuje go lekko w usta i z zadowoleniem poddaję się temu drobnemu zabiegowi głaskania po głowie. - Jak miło... - zamruczałam, leżąc tak jeszcze chwilę. Ale jednak czas wstać,mam całe stado pokemonów do wykarmienia... Wyjmuje torbę karmy z spiżarki i nasypuje do misek. Potem ja robię sobie i demonowi jajecznice.
Koori - 2015-10-14, 10:02

Świnka tylko na ciebie spojrzała uśmiechając się tym słodkim ryjkiem, przez co zdjęcie wyszło jeszcze bardziej urocze niż się spodziewałaś. Pokemony słysząc brzęczenie misek ustawiły się w karnym rządku oblizując się co kilka sekund. Wszystkie, za wyjątkiem Sevipera, który zaciekawiony taką mobilizacją podniósł łeb. No i Ponyta nie przyszła, skoro jajo się ruszało. Tresh w trakcie twojego karmienia pokemonów wykiwał cię i sam zajął się śniadankiem śmiejąc się cicho
- Jakiś podział obowiązków musi być, ty karmisz pokemony, ja nas - rzucił nie czekając na żadne sprzeciwy...

WarMachine - 2015-10-19, 08:17

Tylko się uśmiecham na widok tego jak dobrze wyszło mi to zdjęcie. No ale ok... Seviperowi oraz Ponycie podsuwam miski z jedzeniem pod nos... I zrobiłam podkowke na to że demon ukradł mi posadę kucharki. Ale da się żyć... Tak więc tule się do niego od tyłu zadowolona. - Nie odkleisz mnie od siebie - rzuciłam do demona jedynie z niewinnym uśmiechem. Potem czekam już tylko na pyszne śniadanie jakie tutaj się szykuje... A on mnie musi za sobą ciągnąć po całej kuchni! W sumie fajnie, coś jak między skrzydłami ojca z poprzedniego życia tylko tutaj nie ma skrzydeł...
Koori - 2015-11-01, 22:28

No skrzydeł może i nie ma, ale i tak jest miło i w ogóle wesoło... Demon w końcu się zdenerwował i wziął cię na barana
- Wcale nie muszę cię odklejać - zaśmiał się wesoło tulą cię. Po kilkunastu minutach śniadanko było gotowe. A co to? Czyżby to była sławna Czarcia zapiekanka, w której skład wchodzą banany i muesli? Tresh popatrzył na ciebie z niebywałą dumą w jego cudownych demonich ślepkach
- [/b]Spróbuj[/b] - zachęcił po chwili podsuwając ci kawałek. Tymczasem Seviper i Ponyta opróżniali swoje miski ciamkając i chłepcząc. To znaczy wąż tylko ciamkał... Ale przynajmniej w końcu uznał, że naprawdę nie chcecie mu zrobić krzywdy i nie musi się was bać. Pokemon spojrzał na ciebie nieco zdziwiony
- Nie jessteśśś jak inni trenerzy, twoje pokemony cię kochają, ssss... - rzucił po chwili patrząc na Swinub, która właśnie leżała ci na kolanach

WarMachine - 2015-11-07, 20:29

A ja sie tak wtulam w demona zadowolona... sięgnęłam po kawałek tej ciekawj zapiekanki. Nigdy nie jadłam szczerze mówiąc ale wreszcie mam okazje... Całuje demona w policzek spróbowałam... Banany kocham więc... A potem zerknęłam na Sevipera z lekkim uśmiechem. - No cóż jak widzisz nie każdy trener musi być zły, ja akurat staram się by pokemony miały jak najlepiej i nie wykorzystuje ich za bardzo... No czasem Swinub proszę o pomoc z podłogą ale muszę przyznać jest mistrzynia w tym - śmieje się, biorąc pokemonice na ręce.
Koori - 2015-11-07, 22:18

Cóż, spróbowałaś zapiekanki i musisz przyznać, że była naprawdę pyszna. Normalnie niebo w gębie. Jeszcze lepsza niż sałatka warzywna, którą ci kiedyś zrobił. Mistrzostwo świata... nieco pikantna, zapewne przez ułożone na samym dnie papryczki dodające jedynie smaku. Babany i muesli idealnie komponowały się z tymi papryczkami oraz oliwkami upchniętymi gdzieś pomiędzy... no i niewielki dodatek mięska dodający tylko potrawie uroku... Naprawdę pyszota. Mało ci język nie uciekł do żołądka...
- Mam nadzieję że ci smakuje - rzucił po chwilowym niepokoju gdy po pierwszym gryzie zaniemówiłaś z wrażenia. Swinub widząc twoją rozanieloną minę skubnęła ci kawalątek z talerza... i aż spadła Ci z kolan mrucząc rozkosznie. Jak widać nawet lodowemu stworkowi smakowały takie pyszności jak te tutaj... Seviper tymczasem zbliżył się nieco
- Sssprawiłem wam pewnie dużo kłopotów, sss... Pszszszepraszszszam - rzucił cicho unosząc łeb na wysokości twojej głowy. Jednak tak naprawdę niewiele do ciebie docierało, prócz zmysłu smaku wszystkie inne tak jakoś przestały sprawnie funkcjonować... Po kilku minutach jednak wróciły do normy, a ty mogłaś w końcu coś powiedzieć. Spojrzałaś na swoje kolana... Co robi Swinub na podłodze i czemu Tyrunt wyżera ci zapiekankę z talerza?

WarMachine - 2015-11-18, 15:05

No cóż... Rozpłynęłam się dosłownie od tego smaku i zamruczałam. Nie ma co ta zapiekanka jest genialna.. Jak tylko sie ocknęłam to uratowałam ostatni kawałek zapiekanki przed zjedzeniem rpzez Tyrunta.
- Genialność skarbie, nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego - stwierdziłam z uśmiechem i zerknęłam na Sevipera, po czym skinęłam głową z lekkim uśmiechem. - Ważne że się poprawisz teraz - rzuciłam do węża, dojadajac zapiekankę ale cierpie na niedobór z racji że ledwo co z niej zdołałam zjeść....

Koori - 2015-11-22, 11:45

Thresh uśmiechnął się zadowolony
- Cieszę się, że ci smakuje, kochanie - rzucił i poszedł do kuchni, a potem przyniósł następną porcję i postawił przed tobą
- Jest więcej, smacznego - dodał śmiejąc się na widok twojej miny. Tyrunt oblizał się zadowolony i położył obok robiąc słodkie oczka, a Swinub skubnęła ci jeszcze malutki kawałek mrucząc jak kot. Mężczyzna po chwili przytulił cię. Seviper syknął mrugając oczami
- Possstaram sssię... Ale nie bardzo chcę wracać na ssstały ląd... nie wszszszyssscy ludzie sssą tacy jak wy

WarMachine - 2015-12-06, 01:24

No cóż skoro zrobił więcej to mogę podzielić się z Tyruntem, wiec kawałek położyłam mu przed pyszczkiem a ja swoją część z błogością zajadam.
- Mniam skarbie naprawde świetnie gotujesz - rzuciłam. - Chyba ja w roli kucharki przy tobie się nie spisze - dodałam rozbawiona.
Spojrzałąm potem na Sevipera zdziwiona.
- Wiesz, jeśli chcesz to czemu nie... albo mój zespół albo zespół mojego męża... Z chęcią cie przywitamy w naszym gronie jakbyś chciał... - rzuciłam przyjaźnie

Koori - 2015-12-15, 12:53

Dinozaur z uśmiechem zjadł to co mu podstawiłaś piszcząc z zachwytu, a potem ułożył się brzuchem do góry i usnął. Tresh zaśmiał się cicho
- Nie przesadzaj, kochanie, aż taki dobry nie jestem. Po prostu to danie to moja specjalność - mruknął z zadowoleniem. Seviper przechylił łeb zdziwiony taką propozycją i zasyczał cicho
- Naprawdę? Mógłbym... iśśść z wami? Wtedy nikt nie mógłby mnie złapać, gdybym był pokemonem jednego z wasss, prawda? A wy jesssteście... dobrzy ludzie - syknął po chwili obserwując was z uwagą

WarMachine - 2015-12-24, 22:17

- No i ta specjalność super ci wychodzi - rzuciłam z uśmiechem do demona po czym pokiwałam głową na słowa Sevipera. - W sumie mój mąż ma wolne miejsce w składzie, ja nie chcę trzymać cie w boksie - rzuciłam tylko do pokemona krótko.
Niestety nie mam zezwolenia na to by mieć przy sobie wiecej pokemonów a szkoda, bo trochę mi to ciąży... No ale nic.. Spojrzałam przymilnie na demona i wtuliłam się w niego, obejmując go rękoma w pasie.
- I tak czuje te miejsca ci kisną bo za wiele poków nie używasz - stwierdziłam krótko.

Koori - 2016-01-06, 18:01

Therh westchnął głęboko
- Nie potrzebuję wielu pokemonów. Potrzebuję takich, które wiem, że pomogą mi w trudnej sytuacji - burknął cicho - A i tak ostatnio się na jednym z nich zawiodłem - dodał z bólem, patrząc w stronę okna, jakby się spodziewał, że zobaczy tam Entei'a lub któregoś z jego braci. Westchnął głęboko
- Nie wiem, czy potrzebuję nowego pokemona - mruknął cicho. Noivern należący do niego zaskrzeczał cicho otulając go skrzydłami i patrząc na ciebie z wyrzutem, jakby to było twoją winą, że Entei odszedł

WarMachine - 2016-01-18, 13:39

- No wiem że nie udało ci się z tym za bardzo, ale jestem pewna że on cię nie zawiedzie i będzie pilnie ćwiczyć - zapewniam Tresha.
Zerkam na jego pokemona i zmrużyłam lekko oczy. "Nie moja wina, że tamta kupa futra była tak zarozumiała". Następnie siadam przy stole i przyglądam się sytuacji jaka teraz tutaj panuje, a miła zdecydowanie nie wyszła. Wzdycham ciężko i myślę jak tutaj przy okazji pocieszyć demona...
- Skarbie nie martw się... Nie wiem jak ale postaram się go przekonać jak tylko na niego trafie - obiecuje

Koori - 2016-01-18, 16:04

Ja o tym wiem, aczkolwiek mimo wszystko... Szkoda mruknął Noivern. Tresh kiwnął głową
- Skoro tak uważasz, to dobrze, dam mu szansę - rzucił z westchnieniem i dotknął Sevipera pokeballem. Ten zniknął, by po chwili krótki sygnał dźwiękowy oznajmił wam, że został złapany. Tresh uśmiechnął się blado
- No cóż... Chyba powinienem się cieszyć... - rzucił oglądając pokeball i wypuszczając stworka z niego - Powiedz mi, jakie masz plany poza wyburzeniem mojego pałacu i zbudowaniem go od nowa?- starał się zażartować patrząc na ciebie przenikliwym wzrokiem. On sam chyba chciał odnaleźć legendy i wszystko wyjaśnić...

WarMachine - 2016-01-18, 18:45

Obserwuję tą sytuację i uśmiechnęłam się zadowolona.
- Gratuluję nowego pokemona w składzie - powiedziałam do Tresha. - Hm... W sumie poza gruntownym remontem to przydałoby się jeszcze nająć porządnego ogrodnika... albo sprowadzić pokemony opiekujące się drzewami, ewentualnie zupełnie ten koszmarny ogród przerobić - machnęłam ręką. - A i ogrodzenie przydałoby się odmalować... - wymieniam kolejno jakie rzeczy mi się przypomną odnośnie domu Tresha, co chyba załamało demona...

Koori - 2016-01-20, 01:06

Mężczyzna patrzył na ciebie oszołomiony i faktycznie załamany
- Przecież tam nie jest wcale aż tak źle - zaprotestował po kilku minutach słuchania - Jedynie odrobinę to odmalować i, wiadomo, nieco przerobić... Ogród jest w porządku, dzikie pokemony go uwielbiają, a poza tym tam wszystkiego pilnują - pisnął w końcu. Seviper roześmiał się sykliwie po swojemu, układając się pod waszymi nogami. Swinub tymczasem buszowała wraz z Tyruntem po kuchni szukając czegoś do zjedzenia, a Ponyta ogrzewała jajo, które coraz mocniej się chybotało. Chyba niedawna burza spowodowana wściekłością psów nie wyrządziła mu większej szkody. Właśnie, jeśli o psach mowa... Czy to nie Entei wam się przygląda na horyzoncie za oknem? Sylwetka jakaś taka podobna i w ogóle... Ciekawe, nieprawdaż? A obok niego niebieski psowaty, prawdopodobnie Suicune... Chociaż z tej odległości nie możesz być pewna, równie dobrze może być to inny, dowolny niebieski pokemon...

WarMachine - 2016-01-20, 13:32

- No ale mimo wszystko wypadałoby niektóre zniszczone drzewa usunąć i zastąpić nowymi - stwierdziłam jedynie. - No ale nic... Jak będziemy na miejscu to jeszcze pogadamy o wystroju wnętrz- stwierdziłam, klepiąc demona po ramieniu z moim przesłodkim uśmieszkiem.
Wtedy moje spojrzenie zwróciło się w stronę... Zaraz, czy to naprawdę Entei?
- Idę się przewietrzyć - rzuciłam, po czym wychodzę z budynku i liczę Tresh ichnie zauważy... chcę pogadać chwile sama, a jak zauważy to cóś.. pewnie będzie jeszcze bardziej ponury albo poleci do nich.

Koori - 2016-01-20, 13:45

- No dobrze - jęknął, chowając się pod łóżkiem na to twoje spojrzenie. I kto tu jest demonem, ty czy on? Hah. Ruszyłaś, a obok ciebie nieodłączna Absol, ze zjeżoną sierścią, pokazująca kły. Chyba już im nie ufała. W każdym razie Entei nie ufała... Ten spał, patrząc jak do nich podchodzicie. Na twój widok nieco się cofnął, pochylając nieco łeb. W końcu dotarłaś. Suicune westchnął
- Chcieliśmy was przeprosić za zniszczenie wyspy. To znaczy ja i Raikou. Nie mógł przybyć, śledzi Ho-oh do naszego powrotu. Proszę, wybaczcie nam. Dostaliśmy złe informacje, a Entei długo wśród nas nie było... Wszystko nam jednak wytłumaczył - rzucił pokemon zbliżając się o krok. Absol warczała cicho na ognistego psa. Ten spojrzał nieco w bok
- Khm... Tak... Głupio wyszło, ale... Nie chciałem, żeby Tresh mnie widział, jeszcze nie. Okazało się, że i mnie oszukano... Nie mam pojęcia, dlaczego Ho-oh tak zależy na tym, by zniszczyć demona, ale do tego wyraźnie dąży, wszystkimi środkami. Moje... zadanie... było właśnie od Ho-oh. Całe szczęście moi bracia zdołali do mnie dotrzeć zanim... zanim je wykonałem. Ja... chciałbym go przeprosić. Byłem zbyt ostry. Zadufany w sobie, durny pchlarz ze mnie - rzucił bardzo cicho. To ostatnie zdanie prawie niesłyszalnie. A Candy wmurowało... Nie spodziewała się zapewne czegoś takiego

WarMachine - 2016-01-20, 14:06

Fakt, mnie też z lekka wmurowało na to wszystko.
- Umm... eee... rozumiem... No i cóż... Entei... Powinieneś w miarę się pospieszyć z przeproszeniem go, ja pośrednikiem w tym nie będę. Sprawa jest zbyt poważna a on to bez przerwy przeżywa - mruknęłam do Enteia mimo wszystko pod wrażeniem. - I jakby była wam potrzebna pomoc to jestem do usług, Tresh pewnie też będzie jak pewna osóbka go ładnie pójdzie przeprosić, TERAZ - stwierdziłam dość twardym głosem i czekam na to. - To ja wracam - rzuciłam szybko i wracam do domu wyciągnąć Tresha spod łóżka.

Koori - 2016-01-20, 14:13

Legendarny pies skulił się pod twoimi słowami niczym skarcony szczeniak, opuszczając uszka. Suicune zaśmiał się cicho
- To wiele dla nas znaczy. Dziękuję. Mam jednak nadzieję że sami poradzimy sobie z tym wyleniałym ptaszyskiem i jego kompanami... Sam tego na pewno nie wymyślił. Możecie jednak mieć pewność, że od teraz czuwamy nad waszym bezpieczeństwem - rzucił wodny stwór, a potem zniknął w wodzie. Entei spojrzał na ciebie skulony
- Jak bardzo jest źle? - zapytał tylko drepcząc za tobą. Cóż... chyba można powiedzieć, że i on cały ten czas się martwił... Tresh nie chciał się dać wyciągnąć spod łóżka
- Najpierw mnie straszy remontami a teraz będzie tulić - burczał cichutko z całych sił trzymając się poręczy i nie dając się wyciągnąć. Absol warknęła na niego
- Ugh, gdyby on rozumiał naszą mowę... Toż on się zachowuje jak szczenię! - prychnęła podgryzając z drugiej strony jego palce.

WarMachine - 2016-01-20, 14:19

No ładnie... Aż tak się tych remontów wystraszył. Ciągne demona z całej siły za rękę, chociaż i takjestem drobnej budowy w stosunku do niego.
- No kochanie wychodź a obiecuję, że zaraz stanie się dla ciebie coś bardzo miłego - powiedziałam wreszcie do demona, na chwile przestając i wysząc ciężko.
"Cóż zrobić, trochę z dziecka ma... Podobnie jak ja, chyba to przez moich rodziców z tamtego życia" - rzuciłam do Absol krótko i czekam czy demon wyjdzie czy nie.
Zerkam na Entei i tak przezornie zamykam drzwi za nim na wypadek jakby zmienił zdanie i miał ochotę stąd uciec. Podrapałam się po głowie i teraz tylko czekamy... Uhhh

Koori - 2016-01-20, 14:28

Szczerze mówiąc, pies ledwo się w te drzwi zmieścił... i tak, miał zamiar wiać, jak widzisz, lekko wystraszony. Hm, czyżby... się bał demona? Te skulone uszy, położona grzywa, nisko zwieszony łeb... i ten wzrok... Tresh w końcu wyszedł spod łóżka, nie do końca chyba przekonany... A potem szczęka mu opadła i stuknęła w podłogę
- E... e... en... TY? JAK ŚMIESZ się tu pokazywać po tym co powiedziałeś i zrobiłeś! Czego tu znowu chcesz? Nie mam ochoty oglądać cię przez najbliższe sto tysięcy lat, pokrako na lwich łapach! - wrzasnął naprawdę wściekły i trzasnął drzwiami do kuchni tak, że prawie wyleciały z zawiasów. Legendarny pies wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego. Nie zdążył nawet pyska otworzyć, a tak go zjechali... Spojrzał na ciebie
- Wiesz, może lepiej będzie jak ja tu poczekam a ty z nim porozmawiasz... - mruknął cicho cofając się chyłkiem do drzwi - nie bardzo mam ochotę zostać dywanikiem, a sądząc po odgłosach z kuchni właśnie ostrzy topór... - zadrżał wycofując się jeszcze bardziej. Faktycznie, z kuchni słyszysz jakiś nieprzyjemny odgłos... Ale to raczej te jego ostrza niż jakiś topór...

WarMachine - 2016-01-20, 14:33

No cóż.. Przełknęłam śloinę, sama byłam delikatnie wystraszona.. No dobra, przerażona tymi wrzaskami Tresha i niepewnie weszłam do kuchni, kuląc się delikatnie.
- Umm... skarbie? Bo Entei przyszedł cię przeprosić... I..i taka kwestia, że to Ho-oh go namówił do tamtego i dlatego tak zrobił... Ale Suicune i Raikou z nim pogadali... Bo ten legendarny ptak z jakiegoś powodu ma zamiar cię zniszczyć, nie wiedzą z jakiego.. więc skarbie proszę... Wyjdź i porozmawiaj z nim o tym na spokojnie, co? Chcesz go przecież odzyskać, prawda? - podchodzę do demona kroczek po kroczku i wreszcie go przytulam od tyłu. - Jest dobrze, po prostu wyjdź z nim porozmawiać - poprosiłam go.

Koori - 2016-01-20, 14:42

Mężczyzna siedział na krześle wpatrując się w okno i jeżdżąc ostrzem po podłodze. Słysząc twój łagodny głos odwrócił się i sam cię przytulił
- Nie mam pojęcia, czego Ho-oh od niego chciał. Po prostu kiedyś powiedział, że nasze cele są takie same, więc mu uwierzyłem... Ale teraz... sam już nie wiem. Raz odszedł, czemu miałby nie zrobić tego po raz drugi? Poza tym... Widziałaś, jak potężne są legendarne pokemony. Czemu oni pozwalają Ho-oh sobą rządzić? Jasne, wskrzesił je, ale mimo wszystko... I czego Ho-oh może ode mnie chcieć? Nie narażałem mu się w żaden sposób. A przynajmniej o niczym takim nie wiem - westchnął, wtulając się w ciebie - Tak, chcę go odzyskać. To mój pierwszy... przyjaciel jakiego miałem - dodał cichutko, drżąc z nadmiaru emocji. Chyba go przerastały nieco... - Ale nie chcę tam iść sam - rzucił nagle, patrząc na ciebie prosząco. Chyba wolał byś przy nim była, żeby znowu się nie wściekł i nie zrobił Entei żadnej krzywdy... czy coś. Wyszliście z kuchni. Skulony poke pies leżał przy drzwiach, trzęsąc się. Widzisz, że najchętniej zwiałby stąd w podskokach, ale...
- Tresh... - zaczął cichutko patrząc na niego dużymi oczami, niczym kot z tej bajki - Ja... Ja chciałem cię przeprosić... Nie powinienem tak odchodzić, praktycznie bez słowa i z takimi wyrzutami w twoją stronę... Przepraszam cię za to... Ja... powinienem najpierw z tobą porozmawiać, wiem... Moja wina... Zrozumiem jak nie będziesz chciał już mnie widzieć - mruknął opuszczając wzrok i czekając na wyrok

WarMachine - 2016-01-20, 14:50

No i podłoga poszła się kosiać z tego co widzę... Uśmiechnęłam się lekko jak Tresh dał mi się przekonać, po czym wychodzę z nim i trzymam demona za rękę by go uspokoić.. No i jeszcze go po niej miziam, co by milej było..
- No i tak ma być skarbie - potem przysłuchuję się temu co mówi Entei.
Ładnie całkiem to powiedział... I dobrze przeprosil... Zerknęłam teraz na Tresha wyczekująco.
- No widzisz? Poza tym szybko obietnicę spełniłam! - uprzytomniłam sobie z uśmiechem i tula go delikatnie, czekając co demon powie.
Ehh ja chciałąbym się tak pogodzić z moimi rodzicami... ale nie jestem co do tego przekonana... Pociekła mi łezka z oka, ale postarałam się ją szybko ukryć i czekam na dalszy rozwój wydarzeń jakie się przy mnie odgrywają. Przynajmniej wiemy, że Ho-oh prawdopodobnie jest naszym wrogiem... I musi być potężny, skoro psy nie są w stanie póki co otwarcie mu się przeciwstawić.

Koori - 2016-01-20, 14:59

Mężczyzna wpatrywał się w psa ze smutnym uśmiechem
- Dobrze, że wróciłeś do domu, przyjacielu - mruknął w końcu jedynie. Pies podniósł się z niedowierzaniem na niego patrząc... pół sekundy później Tresha przygniatało jakieś 198 kg żywego psa, a wielki jęzor oblizywał go z radością
- Z tego... tfu... co mi wiadomo... to legendarne pokemony się tak... blee... nie zachowują! - ofuknął go mężczyzna próbując się uwolnić - Skarbie, pomóż mi, on chce mnie zalizać na śmierć! - zawył w końcu po paru minutach. I twoje pokemony, i pokemony Tresha turlały się ze śmiechu na podłodze. Tylko Ponyta patrzyła na to spokojnie, tuląc jajo i machając płomienistym ogonem z uciechą. No i Deino nie do końca wiedział co się dzieje, więc po prostu podszedł się do ciebie przytulić powarkując na obcego, którym w jego mniemaniu był Entei, który nic sobie nie robić z burczenia Tresha i nadal go oblizywał, popiskując z radości. Dobrze, że nie popuszcza...

WarMachine - 2016-01-20, 15:03

No cóż jak mały szczeniak... Ja wreszcie zrobiłam kilka fotek i wreszcie filmik nagrywam, ani myśląc o tym by jakoś przywołać Entei do początku.. No... pierwsze pół godziny. Potem ciagne delikatnie Entei za łape.
- No już, starczy! Bo całą skórę mu zetrzesz i zamiast zielony to będzie buraczkowy! - zażartowałam na to, a ten odcień Tresha mi się podobał bardziej niż by przybrał inne barwy...
Zerknęłam na resztę pokemonów i Deino trzymam sobie teraz w efekcie na rękach, niańcząc go i uspokajając by nie próbował ugryźć Entei... Wtedy by dopiero się podziało od tego wszystkiego i z domkiem można się pożegnać... Ale i tak bardziej mi teraz w głowie planowanie remontu posiadłości Tresha... Już wiem jakie okropne rzeczy trzeba stamtąd wyrzucić...

Koori - 2016-01-20, 15:12

Pies zaśmiał się cichutko nadal tuląc do podnoszącego się, zielonoróżowego demona. Ten spojrzał na was
- No dziękuję za pomoc, kochanie - burknął wyraźnie obrażony tym jak się wobec niego zachowaliście. W końcu jednak Entei odsunął się z wyszczerzem. Deino tymczasem cały czas powarkiwał i próbował się wyrwać żeby bronić domu przed obcym. Entei westchnął ciężko widząc to
- Widzę nie przepada za mną - zauważył. Absol parsknęła cicho na to stwierdzenie. Łagodnie powiedziane... Chyba ona też już za nim nie przepadała po tym co odwalił. Tymczasem Swinub niczym się nie przejmując zaczęła się wdrapywać zdumionemu psu na grzbiet
- Eee... Czego ta słodka kluska ode mnie chce? - zapytał zdezorientowany. No cóż... Trochę utuczyłaś swoją Swinub, trzeba ci to przyznać... Albo sama się utuczyła. Tyrunt zresztą też dość... grubo wygląda. W sumie razem buszują w tej kuchni, więc nic dziwnego, że i jemu się porządnie przytyło... A i Ponyta urosła dość sporo, musisz jej przyznać... Tymczasem powoli zaczyna się ściemniać, słońce zaczyna zachodzić. Pokemony ziewnęły jednym głosem, prócz Entei, który nadal głowił się czemu Swinub skubie mu w kark

WarMachine - 2016-01-20, 15:17

- Ojć.. przepraszam za nią - powiedziałam tylko i zdejmuje małą Swinub, puszczając niestety przy tym Deino. - Ugryziesz go a nie ma śniadania jutro - ostrzegam pokemona, po czym tule delikatnie Swinub. - I trzeba chyba nieco porządniej zamykać szafki, bo ktoś zaraz nam nie będzie kroków stawiał tlyko się toczył - robię Enteiowi duże legowisko u nas stwierdzając, że to dobrze zrobi na odstresowanie obu faceto. Idę do łazienki się umyć, po czym kładę się zadowolona do łóżka. - No to jutro wracamy - rzuciłam zadowolona z siebie.
Koori - 2016-01-20, 15:25

- Nie, nic się nie stało - rzucił Entei podnosząc się - Jest słodka - dodał z uśmiechem. Swinub uśmiechnęła się wesoło chrząkając z zadowolenia. Deino tymczasem zrobił bardzo smutną minę i naburmuszony poszedł obgryzać nogę od stołu. Swinub spojrzała na ciebie po tym co powiedziałaś zdziwiona i pokazała ci nóżki... małe, króciutkie nóżki, które już ledwo widać. Dobrze, że nie szura brzuchem o podłogę... jeszcze. Tyrunt za to wyszczerzył się wesoło pokazując ostre ząbki. Oj, chyba każdą szafkę sobie otworzą w tym duecie... Mycie zeszło szybko, w trakcie wszedł Tresh i pomógł ci obmyć plecy. Entei już leżał grzecznie na legowisku, wpatrując się w was z zadowoleniem i wręcz szczęściem na pyszczku. Tresh pogłaskał go po łbie i wskoczył pod kołdrę tuląc cię mocno do siebie
- Tak... Muszę się psychicznie nastawić na koszmar na który nie mam wpływu... I tak, mówię o remoncie - westchnął zrezygnowany - Ale skoro ma cię to uszczęśliwić, to nie widzę problemu... - dodał jeszcze całując cię w czoło. Potem zasnęliście. Rano obudził was szum deszczu zacinającego z uporem o dach. Ten wyglądał na naturalny... Ale czy można być tego pewnym w tym świecie? Chyba nie... Entei jeszcze spał, podobnie jak reszta pokemonów

WarMachine - 2016-01-20, 15:29

No cóż.. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, cóż tu więcej mówić! A na początku chciałam Tresha zabić i od niego uciekałam... Westchnęłam cicho, zadowolona i cąłuje demona w czoło przed snem... Następnego dnia wymykam się z łóżka i robie nam pożywne śniadanko na start... Wyglądam za okno na tą pogodę. Przynejmniaj nie jest to żaden sztorm ani nic innego co by bardzo utrudniło nam podróż... Potem dalej gotuję jakże ogromną porcje śniadania. W jednym sa warzywa dla tych roślinożernych, a w drugim garnku zrobiłam nam kiełbaski i do tego wszystkiego grzanki z roztopionym na nich masełkiem... O, to będzie bardzo dobre. Budzić ich nie muszę, na zapach pewnie zjawią się samoistnie.
Koori - 2016-01-20, 15:35

Szczerze mówiąc pierwsza zjawiła się Swinub, zaraz po niej Tyrunt... Kilkanaście minut później cała reszta z Treshem na czele. Wszyscy węszyli zaciekawieni. Świnka o mało ci nie wlazła do garnka z warzywami ciekawa co też tam gotujesz... Luxio tylko pokręcił głową z rozbawieniem leżąc pod stołem i łapiąc w pysk wszystko co spadało... Tę drewnianą łyżkę możesz już z powodzeniem zaliczyć na straty. I ten plastikowy talerzyk też... Ale to już wina Deino który dostał nim w głowę. W końcu jednak, po zbyt długim dla tych głodomorów czasie wszystko jest gotowe. Odwracasz się... i widzisz grzeczny rządem machających kończynami stworków, a każdy miał w pysku swoją miseczkę. No, Zoroark i Tresh w łapkach... Pociesznie to wyglądało, musisz przyznać. No a poza tym całkiem miło upłynęło śniadanko... Demon już wszystko spakował, teraz tylko ogarniał bałagan jaki narobili Noivern i Seviper bawiąc się w przeciąganie poduszki... Nie muszę chyba mówić jak się to skończyło dla biednej poduszeczki, prawda?
WarMachine - 2016-01-20, 15:43

Jaki uroczy widok... I aż duma człowieka bierze na widok tego jak wszystkim smakuje śniadanie w moim wykonaniu... Potem ja zmywam i za ten czas chyba wszystko gotowe. Zbieramy rzeczy i ruszamy w drogę powrotną.. Chowam wszystkie pokemony prócz Absol do pokeballi obiecując, że w domu ich wszystkich wypuszcze poza kulę.
- Spokojnie kochanie, w razie czego można iść na kompromisy w trakcie remontu - rzuciłam do demona z uśmiechem i w sumie nie mogę się doczekać.
Wszystko postaram się urządzić w miłym klimacie

Koori - 2016-01-20, 15:50

No i jesteście na statku... Absol ogląda widoki, a Entei, który postanowił zabrać się z wami póki nie ma nic do roboty, leżał na pokładzie nieco zielonkawy. Oj, chyba podjął złą decyzję...
- Woda... Wszędzie woda... Dużo wody... - piszczał w języku pokemonów żeby Tresh go nie rozumiał. A tu aż całe dwa dni pływania... Biedny piesek. Tresh po chwili przytulił cię delikatnie, całując w szyję
- Moja piękna - wymruczał - Dla ciebie mogę nawet się zgodzić na różowe ściany w zielone kropki - szepnął z uroczym uśmiechem. To takie słodkie, nie sądzisz? Pies jednak słysząc to pognał na drugi koniec statku nakarmić morskie zwierzątka twoim pysznym śniadankiem. Cóż, Magikarpie na pewno nie pogardzą... Swoją drogą pod wodą widzisz przepływające Lanturny... To chyba rzadki widok tutaj. Za nimi kilka Chinchou... A nad wami całe mrowie Wingulli i klucz Duckletów... Całkiem miło i dziko, i tylko wy burzycie ten piękny widok tym topornym, ludzkim statkiem

WarMachine - 2016-01-20, 15:56

Zadowolona zamruczałam i całuje demona w usta, odwracając się... Potem szukam lekarstw na chorobę lokomocyjną i niosę je do ognistego psa.
- Masz, powinny ci pomóc - rzuciłam i daje mu te tabletki, po czym ruszam znowu do demona i się do niego przymilam. - A odnośnie sypialni.. Myślałam by zrobić brąz z nutą czerwieni - rzuciłam do demona po chwili namysłu. - Jednak lubię spać w ciemnych pomieszczeniach.... Ale za to salon można zrobić jakiś jasny i ciepły... Resztę pokojów też trochę w różnym klimacie - bajam mu o tym ile wlezie

Koori - 2016-01-20, 16:01

- Dziękuję - rzucił pies połykając tabletki z niezbyt wesołą miną. Tresh posadził cię sobie na kolanach i tak oglądaliście
- W sumie to nie byłoby złym pomysłem... Nawet mógłbym się do tego przekonać, w sensie do tej sypialni... Ale ogrodzenia nie dam ruszyć, ma być w takim kolorze w jakim jest, to pamiątka - rzucił od razu słysząc kolejną porcję twoich planów co do waszego mieszkania - A poza tym, nie oszukujmy się, ten jasnozielony pasować na pewno nie będzie - parsknął śmiechem. Absol uniosła łeb i zawarczała nagle wyglądając za burtę
- Coś chyba ma ochotę nam przeszkodzić w dotarciu do domu - mruknęła wbijając wzrok w powierzchnię wody, zjeżona - Ale nie mamy nikogo, kto mógłby z nimi walczyć pod wodą... Tentacruele, z tego co widzę to dwa... - sapnęła z wrażenia - ogromne!

WarMachine - 2016-01-20, 16:18

- Pamiątka? Po czym? - spytałam się demona ciekawa i potem wyglądam za burte na te dwa duże pokemony.
Spróbowałam je odrzucić własnym strumieniem wody...
- Hej, Entei!? Robimy Tentacruele parzone w wrzątku? Musimy złączyć mój strumień wody z twoim płomieniem - stwierdziłam z wyszczerzem godnym demona.
Kto wie... Może coś zyskałam od męża? Czekam na to co zrobi ognisty pokemon i jak ma na to siły to się za to bierzemy! Wodne stworzenia mimo wszystko kiepsko znoszą zmianę temperatury wody

Koori - 2016-01-20, 16:26

- Właściwie to po ataku smoków - uśmiechnął się - To znaczy po pierwszej wojnie ze smokami... ich kowale je zrobili. Rodzice zawsze dbali, żeby było dokładnie takie jak zrobiły smoki - rzucił z uśmiechem. Potem podbiegł do barierki
- Cholerne potwory - warknął. Entei zaryczał zgodnie
- Możesz na mnie liczyć! - rzucił, plując potężnym strumieniem ognia. Już po chwili gorąca woda uderzyła jednego z pokemonów, który jednak odparł na to swoją armatką wodną. Drugi się przyłączył machając mackami na wszystkie strony. Absol warczała i szczekała, ale akurat ona niewiele mogła zrobić prócz straszenia potworów. Te jednak nic sobie z tego nie robiły...

WarMachine - 2016-01-20, 16:31

Wreszcie się zmieniam w smoka, startując jednocześnie i ogonem je uderzam, uważając jednak na trujące wyrostki pokemonow. Zaraz potem wracam na statek i się odmieniam, zdyszana.
- Powinnam ćwiczyć tą formę a nie... Już po minucie mam dość - wysapałam i patrze na trujące pokemony przejęta. - HEJ! SKORUPY! MOŻE TAK JEDNAK DACIE NAM SPOKOJNIE PRZEPŁYNĄĆ?! - Przy okazji nie dziwie się czemu Tresh z góry stwierdził że nie mogę nas zawieźć do tamtego alakazama

Koori - 2016-01-20, 16:43

Tentacruele atakowały dalej... dopóki nie użyłaś smoczej formy. Na ten widok wycofały się najszybciej jak mogły w głębiny, tam, gdzie nie mogłaś ich sięgnąć. Entei warknął groźnie uderzając łapami o pokład, a przejęte Wingulle zaczęły krążyć nad wami pokrzykując nerwowo nad waszymi głowami. Po kilku sekundach na pomoc przyszła wam ławica Lanturnów, które chyba nie przepadały za tymi wrednymi Tentacruelami... No cóż, mało kto lubi pokemony próbujące zatapiać statki i zabijać ludzi. Tresh zdjął osłonę, którą założył na dno statku swoją magią, też dysząc
-[i] Dawno jej nie używałem... wyszedłem trochę z wprawy - tłumaczył się

WarMachine - 2016-01-20, 16:51

Uff całe szczęście potem się te paskudy wycofały i nie musiałam nawet za bardzo nadwrężać swojej energii. Wtuliłam się potem w demona.
- Czyli obydwoje musimy trenować... w sumie dzięki temu będzie nam raźniej! - powiedziałam z delikatnym uśmiechem i potem podchodzę do barierek.
"Dziękuję wam bardzo za pomoc, myślałam że nam zniszczą statek" - usłyszały pokemony ode mnie i rozejrzałam się po reszcie. Przydałoby się zaopatrzyć w jakieś silniejsze ataki moje pokemony.. Albo trochę je potrenować w walkach... No cóż zobaczymy jak to wyjdzie z czasem a obecnie... Siadam spokojnie na zadku.

Koori - 2016-01-20, 17:47

Tresh pokiwał głową
- Do czego to doszło, żeby najpotężniejszy demon, król właściwie, musiał trenować magię żeby pokonać dwa durne pokemony - zaśmiał się cicho - Zbyt długo chyba polegałem na Noivernie i Entei... No i Infernape. Wybaczcie, przyjaciele - rzucił do nich. No, przynajmniej do Entei i Noiverna... Infernape siedział w ballu, nie mając ochoty zbytnio oglądać wody. Oba pokemony uśmiechnęły się wesoło
- Pomożemy ci za to w "treningu" - rzucił Noivern, co jednak dla Tresha brzmiało jak skrzek. Może to i lepiej dla niego? Entei ryknął cichym śmiechem. Lanturny tymczasem zbliżyły się ciekawsko do powierzchni oglądając cię z przekrzywionymi łebkami
- Nie ma za co - usłyszałaś w końcu od największego - Należy pomagać w potrzebie... Kiedyś my możemy potrzebować pomocy - dodał tajemniczo i cała ławica odpłynęła

WarMachine - 2016-01-20, 17:53

"Jeśli tylko wam takowa będzie potrzebna to mozecie na mnie liczyć" - uslyszały pokemony a potem zerknęłam na Tresha.
- O ile wiem to tytułu ustępujesz tylko jednej osobie, prawda? - spytałam się tylko demona i przeciągnęłam się.
Potem już tylko się w niego tulę beztrosko i przymilam do demona, aż wreszcie ciągne go do sypialni z przymilnym pomrukiem. Czasem trzeba pokorzystać jak jest już spokojnie a ja właśnie mam zamiar to robić.

Koori - 2016-01-20, 18:03

- Już niebawem, zapewniam cię. Długo nie pociągnie, niestety... A że jestem... khym... byłem drugim najpotężniejszym demonem, więc tytuł na pewno przejdzie na mnie - wzruszył ramionami uśmiechając się do ciebie. Potem i on zamruczał pociesznie, machając demonim ogonkiem.
Cóż tu dużo mówić... pokorzystaliście, i to całkiem porządnie... W końcu jednak oboje opadliście z sił, ty odrobinę szybciej niż on. Czemu tak szybko padł? To mogło cię zastanawiać, ale nie teraz. Teraz jedyne czego potrzebowałaś, to porządna kąpiel, ciepła poduszka i dużo spokoju... A z Entei i Absol na pokładzie nikt wam raczej już przeszkadzać nie będzie... Prawdopodobnie. A statek delikatnie się buja, wprawiając cię w stan ogromnego lenistwa... Nie chce ci się nawet podnieść, żeby się umyć. Demon zresztą miał chyba podobny problem, bo już trzeci raz próbuje się podnieść z łóżka, z marnym zresztą skutkiem. W końcu spadł z niego i jęknął cicho
- Mój biedny ogonek...

WarMachine - 2016-01-20, 18:06

Co nam się tak nic nie chce? No ale... Było świetnie, temu zaprzeczyć nie mogę... Odetchnęłam zadowolona i podnoszę się na ten jego jęk, chociaż mi się nie chce i zerkam na Tresha.
- Przytrzasnąłeś sobie? - spytałam się i pomagam mu się podnieść...
No, wreszcie trzeba to lenistwo jakoś przełamać i ruszam do łazienki, chcąc się odświeżyć, po czym kłade się spać z pomrukiem zadowolenia.
- Jeszcze jutro i można zajać się domkiem - mruknęłam cicho.
Potem zamykam oczy i próbuję zasnać

Koori - 2016-01-20, 18:15

- Nie, upadłem na niego - jęknął podnosząc się w końcu. Mężczyzna wszedł do łazienki zaraz po tobie i oboje bardzo szybko usnęliście. Koło południa następnego dnia budzi was delikatne pukanie do drzwi. Statek już się nie kołysał, nie tak jak na pełnym morzu. Widać dopłynęliście na miejsce... Pukanie powtórzyło się, tym razem nieco mocniej
- Proszę mi wybaczyć tę pobudkę, ale dotarliśmy do portu - usłyszałaś po chwili, a potem oddalające się kroki. Przez małe, okrągłe okno widzisz Entei szalejącego i tulącego każde drzewo i każdy słup jaki napotkał. Chyba naprawdę nienawidził wody... Tresh otworzył oczy i przeciągnął się
- No to chyba trzeba wracać do domku... Stąd mamy jeszcze jakieś trzy godziny jazdy... chyba, że... - spojrzał na ciebie przenikliwie -[i] Nie będziesz próbowała uciekać jak puszczę cię samą? - zażartował unosząc brew i kącik warg uśmiechając się zawadiacko

WarMachine - 2016-01-20, 18:27

- No i super! - szybko się ubieram i idziemy po bagaże i pokemony... Schodzimy na ląd i też z ulgą witam kontynent. - Nie jest tak źle... I nie, już nigdy więcej od ciebie nie mam zamiaru uciekać! - podchodzę go pocałować z uśmiechem i tule się. - A więc co takiego przyszło Ci do głowy? - odsuwam się od niego i ciekawa czekam co takiego mój demonpowie .
Skoro się tak uśmiecha to w sumie to nie znaczy nic dobrego... Uhh... Albo będzie to po prostu bardzo szalone posunięcie demona

Koori - 2016-01-20, 18:40

- Skoro na pewno nie uciekniesz... To sobie pojedziemy czymś nieco... szybszym - zaśmiał się i bezpardonowo posadził cię na zdumionym Entei, który chyba zrobi teraz wszystko żeby Tresh się nie gniewał. Sam wsiadł na Noiverna, który zaskrzeczał machając skrzydłami
- Ścigamy się? - zaproponował ze śmiechem unosząc brew. Był pewny, że nie przyjmiesz wyzwania. Entei parsknął
"Tradycyjnie, nie mamy szans wygrać to proponuje coś takiego... Wstyd się przyznać, ale Noivern jest nieco szybszy ode mnie" usłyszałaś w umyśle "Chociaż daleko nie mamy, jakbyśmy się zerwali tak nagle, to może, może... Ale to byłoby oszustwo" dodał potrząsając łbem. Odwrócił się i spojrzał na ciebie z wyszczerzem "Ale warto by było utrzeć mu nosa" rzucił i przy tym szczeknął jak prawdziwy pies, tylko jakieś 5 razy głośniej. Noivern skrzeknął niecierpliwie czekając na twoją odpowiedź. Tresh był pewny, że wygra i tylko uśmiechał się radośnie

WarMachine - 2016-01-20, 18:46

Chowam tylko Absol do pokeballa i teraz siedzę spokojniena fgrzbiecie Entei i uśmiecham się delikatnie.
- Mi to pasuje! - rzuciłam do demona z uśmiechem i spoglądam na Entei. "Mam inny pomysł, to niezbyt ci się spodoba ale doda ci tempa... I nie powiem co i kiedy, po prostu to zrobię" - wiem jak teraz ma dość wody, więc jak skieruje mu trochę strumienia w zadek to nie będzie źle.... Gihihihi... Czekamy na start i ruszamy... Entei dostaje pod koniec nagle lodowatą wodą w zadek!

Koori - 2016-01-20, 18:55

- No to zaczynamy! - rzucił ze śmiechem i wystartowali. Fakt, nietoperz był szybszy, ale ogólnie podróżowaliście w zawrotnym tempie. Entei był nieco zaniepokojony tym co ty możesz zrobić... Ale kiedy to zrobiłaś pisnął, ryknął i pognał przed siebie jakby go sama śmierć goniła. Zatrzymał się dopiero na bramie... jak przyrżnął w nią głową... Cofnął się, oszołomiony, słaniając się na łapach. Tresh podleciał do was szybko
- Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony patrząc na ognistego psa. Ten uśmiechnął się głupkowato
- Lubię placki i kotki... placki z kotków też - rzucił zupełnie od czapy i padł na trawę...
- No i tak oto moja żona pokonała legendarnego pokemona - zachichotał Tresh nie mogąc się powstrzymać

WarMachine - 2016-01-20, 19:04

Nolładnie.. Ale przynajmniej wygrał... Pokemonowi to chyba jakoś wynagrodze.. Tule potem Tresha i całuje go w policzek, a następnie robie Entei oklad na głowę i jeszcze nacieram maścią...
- Przynajmniej szybko jesteśmy... - idę potem z rzeczami sięrozpakować i wypuszczam pokemony z kul. - No to mmiłego - rzuciłam, po czym wracam do demona i Entei. - Wygrales - rzuciłam do pokemona i się uśmiecham delikatnie.
Liczę mnie nie zje

Koori - 2016-01-20, 19:12

- Tak, tak, wygraliście, gratulacje, nie spodziewałem się - roześmiał się - Nagroda do odebrania w środku - dodał kusząco zabierając ci rzeczy. Sam poszedł wszystko rozpakowywać, a ty zostałaś z Entei. Ten po chwili podniósł łeb
- Wygrałeem? - spytał lekko zamroczony chwiejąc się - Ty... wodą mnie w zad... zemszczę się... ale nie teraz... - burknął siadając na zadku i starając się ogarnąć. Absol roześmiała się wesoło wtulając się w pokemona. Ten tylko westchnął
- No dobrze, dobrze, nie zjem jej, nie podlizuj się - mruknął pacając pokemonicę łapą. Ta parsknęła cicho, lekko urażona o takie traktowanie

WarMachine - 2016-01-20, 19:18

No ja tam tylko mam wrażenie, że Absol czuje do niego miętę ale to inna sprawa... Ciekawa zerkam na drzwi w stronę gdzie poszedł demon. Ciekawe co takiego mój demon wymyślił... Wreszcie idę tam, oddając przy okazji jajo Ponycie i rozglądam się o co takiego mogło demonowi chodzić.. Przy okazji myślę co mi zrobi Entei. Powinien być mi wdzięczny, że udało mu się to wygrać a nie! No ale postaram się jakoś znieść tą jego zemstę za czas nieokreślony... Szukam demona ciekawa. O jaką nagrodę może mu chodzić? No cóż, mnie praktycznie wszystko od niego ucieszy
Koori - 2016-01-20, 19:27

Hmm... Absol czująca miętę do Entei? W sumie, jakby się zastanowić to całkiem możliwe... Chociaż z drugiej strony to niezbyt dobrana para... Ale, co kto lubi. Ponyta od razu otuliła jajo parskając z zadowolenia i ułożyła się na czymś w rodzaju posłania z jajem koło brzucha. Rozglądając się nie widzisz właściwie nic co mogłoby tę zagadkę wyjaśnić. Dopiero po kilkunastu minutach znajdujesz demona, szczerzącego swoje kiełki na twój widok. Od razu cię przytulił
- No więc czego sobie życzy moja piękna ukochana? W nagrodę możesz mieć co tylko pragniesz - wyszeptał ci do uszka ciepło, gładząc cię delikatnie po pleckach. Milutko... Tymczasem za plecami Tresha widzisz innego demona. No tak, sam przecież nie mieszkał...

WarMachine - 2016-01-20, 19:41

Obserwuje chwilke pokeony, rzuciłam smakołyk Ponycie za tak dzielne pilnowanie tego poke-jajca i wreszcie tupam do Tresha. Przytuliłam się do niego z zadowolonym pomrukiem. Zerkam na tamtego demona. No tak, jest tutaj ich więcej... No ale Tresh jakoś mi się nie kwapił za bardzo do ich przedstawiania i tamci zwykle się chowali jak mnie oprowadzał, więc...
- No cóż, byłyby dwie rzeczy.... Pierwsza, chciałabym byś mi wreszcie przedstawił pozostałych meiszkańców tej posiadłości, a druga... - bedzie wieczorem - szepnęłam mu te ostatnie dwa słowa kusząco do ucha.

Koori - 2016-01-20, 19:47

- Bardziej mi się podoba ta druga, ale dobrze - wymruczał podekscytowany. Już się nie mógł doczekać jak widzisz... Potem wziął cię za rękę i zaczął oprowadzać po pokojach przedstawiając każdego demona z osobna. Niektóre kłaniały się z szacunkiem, niektóre przyjaźnie uśmiechały, ale kilka kuliło się w kącie ze strachem w oczach. Tresh na ten widok zawsze wzdychał
- Cóż... niektórym mogłem się dać we znaki jak... cię tak nagle porwali... - mruknął, starając się jakoś wytłumaczyć przed tobą. A właśnie, Akira... Tresh chyba mówił, że się nim zajmie... a kilka pokoi stoi pustych... Czyżby kogoś wysłał żeby go odszukali? Albo coś? Bo chyba miał ochotę rozerwać go na strzępy za to, że cię naraził...

WarMachine - 2016-01-20, 19:51

Uhm.. No cóż, z każdym grzecznie się witałam a do tych co się bali po prostu podchodziłam, wyciągając dłoń do przywitania, zeby się przekonali. No cóż akurat nie lubię takiej atmosfery jak ktoś się boi, więc wypadałoby to wszystko rozluźnić... Zamyśliłam się chwilę na temat Akiry.
- A właśnie, tak w ogóle co z Akirą? - spytałam się demona. - Dawno o nim nie wspominałeś - dodaje do swojej wypowiedzi i myśle chwile.
Trochę się martwię bo mógł to zrobić nieumyślnie, a co jak mógł zrobić to specjalnie? Jestem rozdwojona w tej sytuacji z myślami i emocjami, wtulam się wreszcie w Tresha z lekkim westchnieniem.

Koori - 2016-01-20, 19:56

Podawali ci dłonie z bladymi uśmiechami
- Akira? Jeszcze nie wiem. Moi szpiedzy nie wrócili... Zresztą nie spodziewałem się, że wrócą tak szybko. Ale gdy tylko go dorwę pożałuje, że wszedł mi w drogę - warknął nagle. Przypomniał ci się dawny Tresh - okrutny i nieznający litości. Taki, o jakim ci opowiadano. Widać to nie były tylko plotki służących... Mężczyzna po chwili się opanował i cię przytulił
- Nie martw się, skarbie, nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził - wyszeptał gładząc cię po głowie. W tej samej chwili usłyszałaś jakieś piski z kuchni i wrzaski wampirzycy
- Nie ma podjadania! Wynocha mi stąd! A jak was jeszcze raz zobaczę... - po chwili widzisz uciekającą w panice Swinub, za nią Tyrunt, a za nimi... wasza kucharka z metalową łyżką w ręce. Cóż, chyba świnka miała ochotę coś podkraść...

WarMachine - 2016-01-20, 19:59

Aż się trochę cofnęłam od Tresha, tak odruchowo w tamtym momencie. I odetchnęłam z ulgą jak wrócił do normalnosci. Pogładizłam go po policzku i potem spojrzałam zdziwiona w stronę kuchni. EEeee... No ładnie... Ale utuliłam moje pokemony.
- No i tutaj przynajmniej nawet kłódki na was nie trzeba, moje wy grubaski - stwierdziłam z wyszczerzem , ale dostały po smakołyku i je pusciłam.. Potem jeszcze mały spacer z Treshem... Potem kolacja i obiecany wieczór... Mam zamiar się dzisiaj postarać przed demonem soł...trochę sił na to też zebrałam, liczę że on też... W sumie pewnie gdyby się dało widzieć, to bym widziała w jego oczach "loading"

Koori - 2016-01-20, 20:05

Oba burknęły coś chowając się za tobą
- Niech pani ich nieco pilnuje, następnym razem dam po łbie - obiecała burcząc i wróciła do kuchni. Spacer wyszedł fantastycznie, a i kolacja przepyszna... Swinub była tylko nieco zawiedziona małą w jej mniemaniu porcją, ale jakoś to przeżyła... Wieczorem pokemony zgodnie wyszły na spacer, a Tresh pociągnął cię delikatnie do waszego pokoju... Ktoś tu chyba zrobił remont jak was nie było, by wszystko wyglądało o wiele lepiej niż gdy opuszczaliście to miejsce... A potem się działo, i to o wiele dłużej niż na statku... Choć po wszystkim oboje byliście równie wykończeni
- Muszę zainwestować w runy wyciszające... Wtedy będę mógł wszystkie siły skupić na zadowoleniu cię - sapnął zwlekając się z łóżka i niosąc cię do łazienki. A że przy okazji co krok całował cie w szyję... Bardzo przyjemne odczucie musisz przyznać

WarMachine - 2016-01-20, 20:10

Dlatego tak szybko się męczy.... Uśmiechnęłam się i ucałowałam go też w szyję, po czym obydwoje się kąpiemy... Ubieram się w swoją ulubioną piżame i kłade sie spać potem...
- Dobranoc skarbie - powiedziałam do niego zadowolona i całuje go jeszcze przed snem, po czym zamykam oczy absolutnie zadowolona z dnia dzisiejszego...
No cóż kiedyś się go bałam i go nienawidziłam, teraz jest absolutnie odwrotnie i to mi się najbardziej podoba. Zły czas minął, czas na dobre wydarzenia.... A Swinub dieta nie zaszkodzi, mimo wszystko za dużo sadełka moze jej utrudnić życie.

Koori - 2016-01-20, 20:16

Zwłaszcza, że, nie oszukujmy się, jest świnką. Małą bo małą, ale zawsze świnką... Tresh ucałował cię z uczuciem
- Dobranoc - szepnął, zamykając oczy. Przyśniło ci się coś bardzo dziwnego... Stałaś na środku drogi. Wokół ciebie nie było zupełnie nic, tylko ta trawa i droga, rozciągająca się w obie strony aż po horyzont. Po jednej stronie nagle zauważasz Tresha, a między wami coś jakby linę więź... Przez tę więź przepływało coś... dziwnego. Małe, naprawdę maleńkie prawie czarne kuleczki, od niego do ciebie... Demon robił się coraz mniejszy, za to ty coraz większa. W końcu, po jakimś czasie zupełnie zniknął wśród trawy, jedynie patrząc na ciebie z miłością. A potem wszystko zniknęło. Teraz stałaś pośród prawdziwej pustki. Więź nadal dokądś prowadziła, ale nie czułaś po jej stronie nic dobrego, a kulki leciały od ciebie w stronę tego, co było po drugiej stronie liny. Każda kolejna kulka odrywająca się od ciebie powodowała ból, który czułaś w każdej najmniejszej cząsteczce swojego ciała. W tym śnie miałaś skrzydła i ogon... Nawet one bolały. Kulki mroku jakby przyspieszały. Zauważyłaś, że robisz się coraz bardziej przeźroczysta. To było dopiero dziwne i przerażające, aż... zniknęłaś zupełnie. To znaczy twoje ciało zniknęło, pozostała tylko dusza. Więź, linia, zwał jak zwał, zniknęła również. Widziałaś Tresha, ale zupełnie nic cię do niego nie przyciągało, jakby był... martwy. Albo jakbyś ty była martwa... Obudziłaś się cała spocona, z krzykiem na ustach

WarMachine - 2016-01-20, 20:25

Przerażenie we mnie narastało wraz z trwaniem tego snu... Co to były za czarne kuleczki, co takiego się wyprawiało?! Obudziłam się z panicznym wrzaskiem i łzami w oczach, od razu dopadłam do demona i wtulam się w niego z całych sił, piszcząc i płacząc. Ten ból był taki realny i potworny. Nie mogłam się uspokoić przez chyba pierwsze pół godziny.
- K-koszmar... B-bolało... B-było t-takie...p-prawdziwe - wydukałam wreszcie, ledwo uspokajając oddech i tulą się do demona jakbym już nigdy nie chciała go puścić.

Koori - 2016-01-20, 20:31

Demon tylko cię tulił i głaskał uspokajająco, ocierając ci oczy
- Ćśii, spokojnie... to był tylko zły koszmar... jestem tutaj.. - wyszeptał głaszcząc cię po plecach i tuląc. Po chwili drzwi otworzyły się i wpadła Absol z głośnym piskiem węsząc czy nic ci nie jest. Potem też cię przytuliła po swojemu, pocieszając
- Nie pozwolę cię skrzywdzić, skarbie. Obiecałem ci to i słowa dotrzymam - wyszeptał ci do ucha nie puszczając cię nawet na sekundę. Był bardzo zaniepokojony, jak zresztą wszystkie wasze pokemony, które niepewnie zaglądały przez drzwi - To tylko sen... Spokojnie. Nic złego się nie dzieje, zobacz, jak tu spokojnie - wyszeptał ci kojąco do ucha. Fakt, ptaszki ćwierkały, słońce świeciło, trawa się zieleniła, piękny dzień... Więc skąd wziął się twój koszmar i czemu miał służyć?

WarMachine - 2016-01-20, 20:38

Tego nie wiem... Ale to było straszne. Wreszcie tule się do demona i biorę głęboki wdech. Potem jednak pokiwałam głową i wtuliłam się w demona, starajac się uspokoić i opowiadam mu potem ten koszmar zastanawiajac się czemu tak mogłam go odczuć...Potem poszłam obmyć sobie twarz i przebieram się. Ruszam niezbyt pewnie na śniadanie, cała jestem nadal rozdygotana i tule się bez przerwy do mojego demona.
- U-uhm.. To tylko koszmar - też sobie to powoli powtarzam i jest coraz lepiej...
Postanowiłam zjeść coś słodkiego i owocowego.

Koori - 2016-01-20, 20:56

Demon cały czas cię tuli i pociesza, nawet cię karmił jak małe pisklę... No, bardziej jak szczenię, bo pisklęta nieco inaczej dostają to jedzonko... Naleśniki z syropem owocowym i bitą śmietaną byleby ci było lepiej... A potem spacerek na ciepłym, miłym dworze... Przynajmniej nie będziesz siedzieć w 4 ścianach, ponurych zresztą jak nigdy... Za to ludzka służba patrzyła na ciebie z sympatią graniczącą z czcią. Pokochali cię po prostu... chyba tylko dlatego, że przez ciebie stał się nieco łagodniejszy... Albo po prostu dlatego, że jesteś człowiekiem. Też tak może być, nie? W każdym razie tak sobie spacerujecie, jest miło i w ogóle... powoli zaczyna ci przechodzić strach... Za to czujesz leciutkie ukłucia bólu gdzieś na lewym boku. Zaraz, na lewym boku?
WarMachine - 2016-01-20, 21:01

No cóż, to jest urocze... I jeszcze zadbał o to bym miała na talerzu to co uwielbiam. Wtuliłam się w niego i goucałowałam po śniadaniu, po czym wychodzę znimna spacer i biorę przy okazji pokemony by i one się przewietrzyły...
- Uff już znacznie lepiej skarbie, dziękuję - powiedziałam, całujac demona w policzek i zerknęłam na ludzką służbę.
A moze to jest właśnie z wszystkich tych powodów? Kto wie? Ale miło, że sytuacja tutaj się poprawiła... Spaceruje dalej, aż poczułam ból w lewym boku... Po chwili sprawdziłam o co takiego moze chodzić.

Koori - 2016-01-20, 21:15

Tylko lekkie kłucie... ale nie widzisz tam nic podejrzanego. Tylko parę białych włosków... Skąd tu białe włoski? Dziwne... Bardzo dziwne można by rzec. Tresh przyglądał się im ze zdziwieniem
- Hmm... A co to jest? - zapytał tykając włoski, które na jego dotyk od razu się zjeżyły. Cofnął się, jakby go pokopały w palce.
- To jest agresywne - pisnął. Faktycznie, jeden palec jest cały w sztywnych włoskach które zachowały się jak kolce. Dziwne... Bardzo dziwne choć biorąc pod uwagę kim jesteś i kim on jest... Można to w sumie uznać za coś tylko trochę dziwnego. Absol obwąchała je niepewnie
- Co to kurczę jest? - zapytała przekrzywiając łeb - Nie pachnie jak nic co znam - mruknęła po kilku sekundach marszcząc nos

WarMachine - 2016-01-20, 21:21

Zdziwiona to obserwuje... próbuję jakoś te włoski z siebie zgarnąć. Co to moze być? Nie wiedziałam, ale już mi się nie podoba i chcę się tego pozbyć.
- Dziwne - stwierdziłam i spojrzałam na Tresha. - Eee cokolwiek to jest chyba cie nie lubi, mnie zreszta też chyba - powiedziałam, jakoś te włoski próbując wygarnąć.
Nie podobało mi się to, zwłaszcza po tamtym koszmarze jaki miałam tej nocy, znowu zaczynam trochę panikować od tego i robię głębokie wdechy, by znowu nie zacząć piszczeć... W końcu to tylko włoski, taka bzdura, nic takiego...

Koori - 2016-01-20, 21:29

Dokładnie, tylko że ta "bzdura" jest częścią ciebie, przynajmniej od tej chwili... Nie dało rady się tego pozbyć, jakby przybyło ci dodatkowego owłosienia... Tresh powyciągał kolce z palców i przyglądał się zdziwiony
- Nie wiem co to jest, ale mi się bardzo nie podoba. Idziemy do lekarza - oświadczył po chwili biorąc cię za rękę i ruszyliście przez uliczki do jakiegoś miasta. Wszyscy ludzie i inne stworzenia przypatrywały się wam z odrobiną strachu, ale także i sympatii. Zapukaliście do jakiegoś okazałego domku. Po kilku minutach otworzył wam... drzewołak? Jeszcze do niedawna przecież nie miały prawa się tu pokazać... Zaraz, zaraz... Czy ty go czasem nie znasz?
- Miło was widzieć - uśmiechnęła się... Cwen!

WarMachine - 2016-01-20, 21:34

No cóż.. Ehh... Ładnie... Podrapałam sie potem po głowie i idziemy do tego lekarza. Trzymam Tresha za rękę nieco zmartwiona tym co to może być. Na pewno nie jest to moje dawne futro bo kiedyś miałam czarne... A więc co by to mogło być... Na widok drzewołaka tutaj szczęka mi delikatnie opadła.
- Cwen! Miło cie tutaj widzieć - powiedziałam do drzewołaka z uśmiechem i zerknęłam na Tresha. - Nie wiedziałam, że nagle zezwolono na to by drzewołąki tu przebywały, ale mi się podoba! - stwierdziłam z uśmiechem i wchodzimy.
Potem pokazujemy mu z Treshem to co nas niepokoi.
- Jego to pokłóło, a we mnie.. to tak jakby część mnie

Koori - 2016-01-20, 21:38

- Ciebie też. Nie dziw się tak. W teorii nadal nie wolno mi tu być, ale to w końcu miasto twojego męża, nie? Zrobił parę wyjątków - uśmiechnęła się i kucnęła, by się dokładniej przyjrzeć - Hmm... Nietypowa sytuacja... Ale chyba wiem, co to jest i jak się tego pozbyć. Tylko nie będzie to zbyt przyjemne... - mruknęła dotykając włosków, które pokuły i ją. Zmarszczyła tylko brwi
- Tak, dokładnie wiem co to jest. Panie, gdzie cię udziabało? - zapytała. Tresh wyciągnął palec, a ta... cóż... napluła na niego jakimiś robalami... - Silnie trujące. Te maluchy wyciągają truciznę nic więcej - rzuciła szybko i spojrzała na ciebie - Dlatego to nie będzie przyjemne, okład z małych, pełzających robaczków - dodała wzruszając ramionami. Ona by nie miała nic przeciwko - Zastanawia mnie skąd to masz... Samo z siebie nie wyrosło przecież

WarMachine - 2016-01-20, 21:43

No ładnie.. Robale.. Ale pokiwałam tylko głową.
- Jasne, zniosę to - powiedziałam do niej. - No cóż nie wiem, jedynie z trującymi pokemonami miałam do czynienia jak były Tentacruele na morzu... A co to w ogóle było? Może wtedy coś się dowiemy.. - wzdycham i jakos siadam czy coś by można było mi ten okład zrobić.
W sumie nie boję się glist czy coś.. Po prostu może być nieprzyjemnie czuć to na skórze....
- Ja to zawsze musze mieć jakiś problem lub być w centrum tych problemów - zamarudziłam tylko, patrząc się na to wszystko i czekam spokojnie.

Koori - 2016-01-21, 16:37

- Nie ma na to nazwy w waszym języku. Może Tentacruele były tym zarażone albo coś... Ale to niekoniecznie musi pochodzić od trującego stworka - uznała Cwen robiąc... mało przyjemny i ruszający się okład. Taki obślizgły, setki małych robaczków pełzały ci po boku powodując dreszcze, niekontrolowane odruchy i obrzydzenie... Tresh gładził cię uspokajająco po boku
- Nie martw się kotku, to na pewno nic takiego - mruknął opiekuńczo przytulając cię i uważając, żeby nie dotknąć tego boku i nie rozrzucić robaków po całym pokoju. Tymczasem Cwen krzątała się przy kuchni coś tak gotując i nuciła pod nosem
- A w ogóle jak to się stało że on taki potulny? - kiwnęła głową w stronę Tresha, na co ten zrobił się czerwony ze złości i zaczął warczeć pod nosem. Chyba nie przepadał jak ktoś go nazywał "potulnym..."

WarMachine - 2016-01-21, 16:44

- Uhm.. No dobrze - powiedziałam, patrząc się na swój bok przelotnie, po czym leżę i korzystam z głaskania przez mojego demona, mrucząc cichutko. - Ummm nie wiem czy to dobre określenie... Raczej po prostu go uspołeczniłam - wyszczerzyłam się i wzięłam delikatnie demona za dłoń. - Ogólnie to jak ci się tutaj powodzi? - zagadałam do Cwen z delikatnym uśmiechem. - I chyba czasem będę cię odwiedzać w takim razie, choć jedna osoba w tym mieście spoza dworu, którą znam - zachichotałam cicho i gładze demona po ręce.
Koori - 2016-01-21, 16:51

- Nie, potulny to świetne określenie - żartowała dalej - I nie mam pojęcia jak ci się to udało, ale gratulacje, populacja ludzi w mieście w końcu zaczęła rosnąć... No i w ogóle... - zaczęła, ale Tresh jej przerwał z warkotem
- A wiesz, że nagle jakiś taki głodny się zrobiłem, Cwen? Drzewołaki chyba też mają dusze, prawda? - zapytał mrocznie machając nerwowo ogonem. Kobieta przełknęła ślinę i natychmiastowo przestała go drażnić
- Khym... Tak, chyba tak... Nadia, a tak między nami... Powiedz... Eee... Jak ci minął ostatni miesiąc? Bo niewiele można było o was usłyszeć... podobno wyjechaliście gdzieś - zmieniła natychmiastowo temat. Tresh uśmiechnął się zadowolony. A tylko ty wiedziałaś że jest o wiele słabszy niż był kiedyś... I chyba bardzo by nie chciał żeby to się rozniosło

WarMachine - 2016-01-21, 17:01

Fakt, martwi mnie to że Tresh tak znacząco osłabł i nie wiem co z tym zrobić... Pomiziałam demona po boku.
- A więc całkiem ciekawie. Były melodramaty, akcje jak z przygodówki i inne - machnęłam ręką entuzjastycznie, a potem dokładnie jej opowiadam nasze przygody z pokemonami i legendami. - Ale było naprawdę świetnie - zakończyłam to wszystko, patrząc się na Tresha z uśmiechem.
Ale coś kiedys było mówione, że to ja pozbawiam demona siły... Jeśli dobrze pamietam... Huumm.... Na razie jednak lepiej sie skupić na temacie o nazwie "kiedy pozbędę się robali?"

Koori - 2016-01-21, 17:11

Mężczyzna tylko się uśmiechnął przytulając cię
- Cieszę się, że ci się podobało - wymruczał ci wesoło do ucha - Mi też się niezwykle podobało, zwłaszcza moment jak ktoś wtulał się wystraszony na plaży, myśląc, że go zjem - zachichotał wesoło pstrykając cię delikatnie w nos - Biedna Nadia - wybuchnął teraz śmiechem głaszcząc cię po włosach. Cwen zachichotała
- Na jej miejscu próbowałabym zwiać, i to najszybciej jak się da - rzuciła - Ale pewnie i tak byś ja znalazł... A właśnie, był tu ostatnio jakiś demon z przestrzeloną ręką... Podobno namierzyli Akirę, ale ten zdołał zwiać - dodała jakby jej to nie obchodziło. Tymczasem Tresh zesztywniał
- Co jeszcze udało ci się dowiedzieć? - spytał cicho - moje demony miały nikomu o tym nie mówić - warknął
- Oj daj spokój, nie znasz drzewołaka? Wszystko wyciągniemy o ile będziemy chcieli - parsknęła

WarMachine - 2016-01-21, 17:15

No ładnie... A ja nadal intensywnie myśle o tym że zabieram siły demonowi i zaczyna to być dość logiczne. Ale nie powiem o tym teraz, nawet nie powiem że coś wiem...
- Czyli innymi słowy ładna jazda a Akira będzie tym bardziej nakręcony im więcej będziesz go gonił, kochanie - powiedziałam do Tresha wreszcie, czekając jak robale skończą. - Juuuuż? - zamarudziłam tylko do Cwen i czekam nadal.
Przyglądam się też demonowi chwilę.
- No cóż właśnie, tak czy tak by mnie znalazł... Ale zabawnie było - pokiwałam głową radośnie. - Zwłaszcza jak się chowałeś pod łóżko i marudziłeś jak dziecko na słowa o remoncie posiadłości - dodałam.

Koori - 2016-01-21, 17:21

Tresh zrobił się czerwony
- Nie moja wina że tu nie było remontu od wieków - burknął - A Akirę i tak dorwę... i najlepiej będzie jak zabiorę się za to sam. Nie mogę narażać moich ludzi. Cwen, czy prócz niego ktoś wrócił? - zapytał, ale ta pokręciła głową
- Gonią go nadal, ale teraz jest o wiele ostrożniejszy. Jeden z demonów powinien być u ciebie jutro żeby zdać raport, nie? Dowiesz się wszystkiego. Aha, smoki wróciły do lasu Druma, gdybyś chciał wiedzieć. Będą go pilnować. Wiesz, przepowiednia, bla bla bla - zaśmiała się i puściła do ciebie oko. No tak, Tresh nie wie do tej pory gdzie wtedy przebywałaś i po co... Chyba nawet zapomniał, że prócz tego, że porwał cię Akira to jeszcze zniknęłaś. Skupił się na tamtym
- Świetnie, niech pilnują dalej. Przekaż im moje podziękowania - rzucił po chwili Tresh - nie chciałbym żeby znów poczuły się urażone... To nie była ich wina...

WarMachine - 2016-01-21, 17:32

No cóż.. A jak to wszystko się skonczy to.. Albo nie.. Nie wytrzymam!
- Cwen, musimy chyba mu o czymś powiedzieć, też o miejscu gdzie się poznałyśmy i przepowiedni - stwierdziłam nagle, patrząc się na demona z poważną miną. - Nie chciałam wcześniej mówić bo myślałam, ze już nic z tego nie ma, ale są pewne szczegóły tyczące się pewnych rzeczy.... - mruknęłam cicho, patrząc się na drzewołaka.
Czas by mu to wszystko dokładnie powyjaśniać, bo potem jak będzie dopiero kicha to jeszcze większą kichą będzie wtedy to mówić.

Koori - 2016-01-21, 18:21

Cwen kiwnęła głową
- W sumie możesz mieć rację powinien wiedzieć, mimo, że tak naprawdę i tak teraz już to nic nie zmieni. Przepowiednia się spełnia, a on nie jest w stanie jej zatrzymać. Nikt nie jest... Prócz samego Arceusa, ale on tego nie zrobi. Wiesz, czemu. Wiesz, na czym mu zależy... Choć z drugiej strony... Nie, nie zrobi tego, nawet pod przymusem. Przeznaczenie jest rzeczą nieuchronną... - rzuciła z westchnieniem ściągając i okład z robali. Nie widzisz ani jednego włoska, tylko nieco podrażnioną skórę. Tymczasem mężczyzna patrzył raz na ciebie, raz na drzewołaczkę
- Wyjaśni mi ktoś dokładniej o czym mówicie? Dlaczego ja o niczym nie wiem? O co chodzi z przepowiednią? I dlaczego nagle zrobiłaś się taka poważna? - spojrzał na ciebie, marszcząc brwi. Zauważyłaś, że zawsze, gdy jest niespokojny, macha ogonem. Tym razem ta część ciała poruszała się jak wahadło... Bardzo szybkie wahadło. Demon nie wiedział o co chodzi, ale chyba jak się dowie nie będzie zachwycony...

WarMachine - 2016-01-21, 19:33

Westchnęłam ciężko, drapiac się po glowie i siadając.
- No więc kochanie... Między innymi to przez tą przepowiednię osłabłeś - powiedziałam do demona. - A raczej z mojego powodu - dodałam z lekkim smutkiem. - Bo ćwiczyłam do walki w pewnym obozie... bywał tam też Arceus... wiesz bym była gotowa do starcia z tobą.. No ale jak widać do tego nie doszło... No tylko mimo wszystko tak się to chyba znowu pogmatwało.... - sama się plątam, opuszczając wzrok.
No cóż i jestem gotowa że teraz mnie zwrzeszczy albo zrobi co innego...

Koori - 2016-01-21, 19:39

- Kochanie. Powoli i po kolei. Nie zrozumiałem z tego nawet jednego słowa. Jak to przez ciebie słabnę? To przecież nie jest możliwe - rzucił nieco zdziwiony twoimi słowami. Cwen westchnęła i wyszła z pokoju. Pewnie uznała, że lepiej, jak sobie to wyjaśnicie sami. Mężczyzna wpatrywał się w ciebie ze zdziwieniem, a ty przy okazji zauważasz, że zaczyna się robić ciemno. Dość wcześnie. A może to po prostu chmury zakrywały słońce? Raczej tak... Zanosi się na porządny deszcz. A być może nawet i burzę... Ciekawe, czy tym razem nic się nie stanie. Może to znów Suicune i Raikou... Mężczyzna jednak zdawał się nie zauważać tego wszystkiego i nadal patrzył na ciebie wzrokiem sugerującym, że kompletnie nic nie rozumie i póki mu nie wyjaśnisz to nie zrozumie.
- Zacznijmy od początku. Jaki obóz? Co ma z tym wspólnego Arceus? Jakim cudem możesz zabierać mi moc? To naprawdę nie jest możliwe, skarbie. Po prostu dawno nie trenowałem - uśmiechnął się łagodnie, nie chcąc cię denerwować

WarMachine - 2016-01-21, 19:48

Ubieram bluzkę, patrząc się poważnie na demona.
- Ja też nie do konca to wszystko rozumiem, ale wyjaśnię ci wszystko tak dokładnie jak tylko będę mogła - powiedziałam nadal z tą swoją poważną miną i spojrzałam na demona uważnie. - A więc chodzi o to, że... - i tutaj zaczyna się moja opowieść o wydarzeniach po tym jak uciekłam od Akiry na Sleipnirze. - No i tak to wszystko wygląda, a ja czuję się okropnie ze ci o tym wcześniej nie powiedziałam - spochmurniałam, zaciskając nerwowo ręce na brzegach swojej bluzki i jeszcze bardziej opuszczając głowę niż wcześniej.

Koori - 2016-01-21, 19:52

Demon przez chwilę tylko patrzył, a potem sapnął zaskoczony
- Ja... Nie spodziewałem się... czegoś takiego... W czym ja przeszkadzam Arceusowi? I dlaczego, jakim cudem ty mi zabierasz moc? Chyba bym poczuł... w każdym razie tak myślałem... To jest... dziwne. Nie podoba mi się... Tak nie powinno być. Nawet, jeśli to idzie przez więź umowy, obie strony powinny to odczuwać, chyba, że... - Zamyślił się i spojrzał na ciebie - Chyba, że to ma jakiś związek z... - urwał - Nie, to niemożliwe. Nie miał do ciebie dostępu, dbałem o to przez te 18 lat... Cóż... być może niedługo się przekonamy. Aczkolwiek... Głowa do góry, kochanie - rzucił w końcu unosząc ją delikatnie dłonią - To przecież nie twoja wina. Na twoim miejscu zrobiłbym dokładnie to samo... - szepnął, całując cię delikatnie w uszko. Potem pomógł ci się całkiem ubrać i wziął za rękę
- Wracajmy do domu, zanosi się na deszcz - uznał, mimo wszystko jednak przygaszony. Spojrzał przez okno, wzdychając, a potem wyszliście. Pierwsze krople deszczy znaczyły chodniki, gdy kierowaliście się w stronę drogi na zamek...

WarMachine - 2016-01-21, 19:59

Posmutniałam i tak wyraźnie.
- Nie moja wina nie moja, no oczywioście ale to dzieje się przeze mnie! - pisnęłam, wracajac z nim do zamku. - Zawsze jestem źródłem problemów choćby nie wiem co - tule sie do niego, popiskując cichutko, a po chwili po prostu wślizguje mu się pod płaszcz i tak idę.
Potem w sumie idę podłamana do łazienki, nalewam wody do pełna i tak siedzę, bawiąc się pianą na wodzie z rezygnacją, zawsze tak robię jak mam doła. I nie mam zamiaru wychodzić najbliższe dwie godziny z tej łazienki, o nie!

Koori - 2016-01-21, 20:19

Po godzinie tej relaksującej kąpieli nagle masz przed sobą demona. To znaczy nie nagle, pojawiał się dość powoli, żeby cię nie wystraszyć
- Kochanie, przestań się martwić. I się posuń, też bym się chciał umyć - starał się poprawić ci humor. Po chwili już siedział w wodzie i przytulał cię
- To naprawdę nie twoja wina. Po prostu ja mam pecha, a ciebie wciągnęli w to przypadkiem. Zobaczysz, niedługo wszystko na pewno się wyjaśni, obiecuję ci to - wyszeptał całując cię w uszko. Zaraz potem zaczął ci robić masaż plecków - Także się nie przejmuj za bardzo, hmm?

WarMachine - 2016-01-21, 20:27

No cóż, mimo wszystko byłam smutna i wtuliłam się w niego, apotem dałam sobie zrobić masaż.
- Myślę, że ten sen był właśnie o tej sytuacji w jakiej jestem - powiedziałam wreszcie do demona. - Ja też zawsze jestem w centrum problemów, nie ma co tego ukrywać - dodałam po chwili i całuje go w policzek, korzystając jeszcze z masażu.
Trochę mnie to odprężyło. Potem w sumie jakos wygodnie usadowiłam się mu na kolanach i bawię się jego ogonem.
- Ale skoro tak sie podziało... Przynajmniej jesteśmy razem - powiedziałam z uśmiechem.

Koori - 2016-01-21, 20:31

- Może podświadomość dała ci znać, że za dużo myślisz. Nie martw się, razem sobie jakoś poradzimy, moja najdroższa - zamachał wesoło ogonkiem, przytulając cię do siebie delikatnie. Poczułaś się nagle dość... bezpiecznie w jego ramionach. A ogonek niepostrzeżenie zaczął cię łaskotać po karku... Tresh spojrzał na ciebie z wesołym uśmiechem
- To racja, przynajmniej jesteśmy razem. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie było tej umowy i gdybym cię nie spotkał. Co prawda zasługujesz na kogoś o wiele lepszego... z twojego gatunku... najlepiej wolnego i przystojnego, nie to, co zielony, wyliniały demon, ale... jesteś moja i nie mam zamiaru cię nigdy nikomu oddać, nawet po moim trupie - zamruczał tuląc cię zaborczo

WarMachine - 2016-01-21, 20:45

- Akurat tak się składa skarbie, że z facetem nie mogłam nigdzie lepiej trafić - powiedziałam do demona. - I to że jesteś demonem wcale mi nie przeszkadza, a nawet mi się w pewnym sensie podoba - stwierdziłam, gładząc go po policzku i zachichotałam cicho na to łaskotanie po karku. - Ja też cię nikomu nie oddam.. A niech się jakaś natrętna do ciebie zbliży... - zjem - powiedziałąm i na chwile zyskałam smocze oczy i kły, co chyba nadało nieco koszmarnego klimatu, ale zaraz po tym się uspokoiłam i nadal tule się do niego, mrucząc. - Czuję się teraz bezpiecznie jak między skrzydłami ojca... na pewno wiesz o co chodzi
Koori - 2016-01-21, 20:50

Demon zachichotał na twoją smoczą minę
- Kochanie, nie martw się, jestem takim potworem, że prócz ciebie wszystkie panny uciekają z krzykiem bojąc się o swoją duszę. Żadna nawet na mnie nie spojrzy, to wprost cud, że chociaż ty jedna mnie kochasz - rzucił, a potem spojrzał ci głęboko w oczy - Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc, jak jest między jego skrzydłami - westchnął - Wampiry w ludzkiej postaci skrzydeł nie mają. Ale też czułem się przy nich bezpiecznie... Trzeba ich uwolnić - sapnął cicho - Do tego jednak najpierw musimy rozwiązać sprawę z tą mocą, słaby nie mam szans ich uwolnić - dodał przytulając cię. Prawie wszystkie bąbelki zdążyły w tym czasie zniknąć
- Chciałbym zobaczyć ich jak najszybciej - dodał po chwili namysłu

WarMachine - 2016-01-21, 20:56

- A no w sumie... Ale powiem ci, że między ich skrzydłami to czuje się ultrabezpiecznie - powiedziałam, szukając dobrego porównania. - Zawsze tam mnie tata brałjak tylko chciałam lub coś się stało... A małe dzieci to w ogóle cały czas tam siedzą... Coś jak z torbami u kangurów - szukałam dobrych porównań dla mojego męża, a potem się tulę delikatnie i dolewam gorącej wody. - I jak mogła cie żadna nie zechcieć? Przystojny jesteś - stwierdziłam krótko, patrząc się na niego. - I nie tylko ty chcesz ich jak najszybciej zobaczyć - stwierdziłam z łezkami w oczach.
Koori - 2016-01-21, 21:01

- No wiesz, w końcu jestem demonem, prawda? I to takim mocarnym... tych wyżej onieśmielam, ci niżej obawiają się o swoje dusze... Demon nie ma łatwo. Zwłaszcza, że nie byłem zbyt dobry w podrywach i tak dalej... najczęściej kończyło się na jednostronnym posiłku zaraz po zabawie w berka i "kto wrzaśnie głośniej". A poza tym... nie oszukujmy się, jestem zielony i mam ogon. Gdyby nie umowa, też byś nawet na mnie nie spojrzała - uniósł brew, a ty doskonale wiedziałaś, że to jest święta prawda. Co prawda barwne obrazy jego opowiadań nieco cię przerażały... przypomniały ci się pierwsze dni z nim kiedy to miałaś ochotę albo uciekać albo zadźgać go nożem w samoobronie... Całe szczęście nie miałaś wtedy dostępów do noży, a ucieczka... cóż, byłaby bezcelowa... Nagle ktoś puka w drzwi łazienki
- Panie, jacyś ludzie... Rodzice pani. Proszą o spotkanie z nią - usłyszeliście cichy, melodyjny, nieco przesłodzony głos. Czyli albo wampir, albo jakiś niedowartościowany człowiek, oni też nieraz mają takie głosy... Tresh spojrzał na ciebie
- Twoja decyzja - szepnął gładząc cię po włoskach

WarMachine - 2016-01-21, 21:08

Słuchałam jego opowieści nieco zdziwiona.
- Eeee.. No cóż chyba... - stwierdziłam szczerze.
Na słowa o moich rodzicach moja twarz przez chwile była jak u kameleona... Od czerwieni poprzez zieleń aż do spłoszonej bieli.
- No nic, chyba jednak wypada bym się z nimi spotkała - mruknęłam cicho. - Przekaż, że za jakieś dziesięć minut przyjdę - powiedziałam, wychodząc z wanny i susząc się, a potem ubrałam się w coś w miarę normalnego i z ciężkim sercem wychodzę z łazienki, po czym kieruję się tam gdzie powinni być moi rodzice.
No ładnie....

Koori - 2016-01-21, 21:17

Tresh cały czas stał obok ciebie, gładząc cię
- Jeśli nie masz ochoty to przecież nie musisz. Wiem, że masz im za złe co zrobili, ale z drugiej strony inaczej byś nie poznała mnie. Postaraj się być miła - przekonywał cię i uspokajał delikatnie. Absol stanęła obok ciebie i zaszczekała, zwracając twoją uwagę
- A poza tym chronili cię póki mogli, gdyby nie to, już od dziecka byłabyś u tego demona i byłabyś tresowana na jego żonę - parsknęła, tupając tuż obok ciebie. Musisz przyznać, przez ten czas dość sporo urosła w siłę... W końcu jesteście na dole. Widzisz swoich rodziców... ludzkich rodziców, czekających w salonie. Na wasz widok podnieśli się od razu, opuszczając pokornie głowy. Cóż, jak to służba przed panami, nie ma co się dziwić...

WarMachine - 2016-01-21, 21:27

- Mimo wszystko chciałabym - rzuciłam tylko do Tresha a potem pogładziłam swoją Candy i idę.
No cóż, nadal nie przywykłam ze niektórzy tak pokornie się kłaniają ale odetchnęłam głęboko, siląc się by nic nie palnąć w ich stronę.
- Dzień dobry... No wiec... co was tutaj sprowadza? - spytałam się ich, utrzymując jeden ton głosu, inaczej w sumie to byłoby i cieżko mówić i mam nadzieję Tresh jest cały czas obok mnie, bo inaczej bym nie wytrzymała jako tako... I pewnie uciekła po chwili, na co teraz i tak mam ochotę.
Ciekawe po co przyszli...

Koori - 2016-01-21, 21:37

Tresh cały czas trzymał cię delikatnie za rękę. Candy również stała obok ciebie cichutko mrucząc
- Witaj... Nadia - unieśli głowy żeby na ciebie spojrzeć. Widzisz, że nadal żałują decyzji jaką podjęli w twoim przypadku - Chcieliśmy tylko zobaczyć jak... jak się czujesz po tym wszystkim... - rzuciła kobieta po chwili, przez chwilę tylko zerkając na ciebie. Była wystraszona i przede wszystkim ogromnie zawstydzona tym, co ci zrobili, świadomie lub nie... Mężczyzna tymczasem stał jak słup soli, wpatrując się w podłogę, jak gdyby było na niej zapisane coś niezwykle interesującego. Absol spojrzała na ciebie
- Widzisz? Nadal się martwią - trąciła cię nosem, a Noivern, siedzący sobie gdzieś pod sufitek zaskrzeczał tylko potakująco

WarMachine - 2016-01-21, 21:41

Stałam, też chwilkę milcząc w tej jakże niezręcznej sytuacji i patrząc się na nich i dostrzegam, że jednak faktycznie się martwią.
- No więc... Mimo dość kiepskiego początku jest teraz bardzo dobrze - powiedziałam do moich rodziców. - Dogaduje się z Treshem, ostatni miesiac też świetnie wypadł... - powiedziałam do nich tylko, zerkając na ojca i stoją, tuląc się delikatnie do boku demona, ale nie za bardzo, by jednak moja postać była w miarę wyprostowana w tej jakże krępującej każdego rozmowie.
Ale cóż począć jak człowiek czuje się z kamieniami w najważniejszych emocjonalnych częściach ciała?

Koori - 2016-01-22, 01:40

- Cieszę się. Chcieliśmy też... prosić cię o wybaczenie. Gdy wiązaliśmy się tą umową... nie przyszło nam do głowy, jak trudne to może być dla ciebie... - mruknął w końcu twój małomówny ojciec, patrząc w podłogę. Drżał z emocji - Gdybym tylko mógł jakoś cofnąć czas... nie zrobilibyśmy tego ponownie. Twoje szczęście jest dla nas ważniejsze od pieniędzy... - szepnął kuląc się lekko. Tresh tylko uniósł brwi
- Nadia mówi, że jej tu dobrze. Więc skoro jest szczęśliwa, chyba nie macie się o co martwić - uznał po chwili, a Noivern skrzeknął potakująco. Absol popchnęła cię w końcu do nich powarkując po swojemu
- No przytul się kurnia w końcu!

WarMachine - 2016-01-22, 11:08

Do oczu pociekło mi kilka łez na słowa ojca, nawet chyba delikatnie się uśmiechnęłam.
- Tak, jest już dobrze... Jesteśmy z Treshem szczęśliwym małżeństwem - powiedziałam wreszcie po chwili namysłu i zerknęłam na demona.
Potem zdziwiło mnie to pchnięcie Absol z strone rodziców, ale w sumie podziałało, bo po chwili wpadłam na nich, tuląc się i płacząc przy okazji z nawet dla mnie nieokreślonych emocji.
Chyba najzwyczajniej nie wytrzymałam atmosfery jaka tutaj zapanowała... Ale jedno wiem na pewno, naprawdę zaczynam się cieszyć że przyszli.

Koori - 2016-01-22, 12:13

Oboje spojrzeli po sobie. Też przestali ukrywać emocje. Twoja mama rozpłakała się jak dziecko tuląc cię i głaszcząc po głowie. Ojciec zresztą też miał podejrzanie wilgotne policzki. Tresh tylko się na to uśmiechał lekko, a pokemonica skakała wokół was niczym piłeczka, jak wtedy, gdy była jeszcze malutka.Po kilku chwilach zostałaś wytulona chyba za wszystkie czasy. Oboje patrzyli na ciebie z mieszanką radości, że jednak chcesz ich przytulić oraz wstydu, że kiedykolwiek byli zmuszeni "sprzedać" własne dziecko demonowi. Który, swoją drogą, dyskretnie się ulotnił, żebyście mogli porozmawiać na osobności... Ale wam to chyba niepotrzebne. Doskonale mogłaś wyczytać z ich twarzy wszystkie emocje, jakie do tej pory im towarzyszyły. Najbardziej byli ucieszenie z tego, że, według nich, im wybaczyłaś. Cieszyli się też, że przyszli do ciebie o to prosić. Z tego, że demon dobrze cię traktuje i że czujesz się u niego całkiem nieźle. Że nie oddali cię na pastwę tyrana, tylko troszczącego się o ciebie mężczyzny... Tak, z tego chyba cieszyli się najbardziej. Martha nie miała ochoty wypuszczać cię z objęć, cały czas powtarzając cichutkim głosem, że cię kocha...
WarMachine - 2016-01-22, 12:41

No cóż jakieś pół godzinypotem wwreszcie siadam, starając się obetrzec łzy i patrze się na nich z delikatnym uśmiechem.
- Szczerze mówiąc tęskniłam - powiedziałam do nich z kolejną porcją łez i wzdycham wreszcie. - A jak u was? - spytałam się po kilku minutach.
Potem opowiadam im w sumie co się działo i przyznaje się, że potrafię posługiwać się magią. O poprzednim życiu póki co nie będę im mówiła... Ale powiem, tylko jak trochę się ogarniemy... Głaszcze Absol, by trochę spróbowała się ogarnąć...
- Kochanie wejdź! I tak pewnie podsłuchujesz - zawołałam

Koori - 2016-01-22, 12:50

Samiczka przytulała się do ciebie z cichym pomrukiem, starając się ciebie uspokoić. Rodzice również zaczęli ci opowiadać... Cóż, nie było za wesoło od kiedy odeszłaś... Ale musieli sobie jakoś dawać radę. Bo jak nie oni to kto? No nikt.
- Wcale nie podsłuchuję! - słyszysz nagle zza drzwi. No nie, to ciekawe skąd wiedział, że do niego mówisz... Po chwili chyba zauważył ten lekko nieistotny fakt i wszedł, czerwony na twarzy - No, może troszeczkę... ale to dla waszego dobra - bronił się z lekkim uśmiechem, siadając obok ciebie i obejmując cię. Na to twój ojciec zmrużył oczy. Choć nie miał nic do powiedzenia, chyba by wolał, żeby się tak do ciebie nie przymilał... No cóż, to już nie jego problem, nieprawdaż? Demon machał spokojnie ogonem, zadowolony, że nikt nie próbuje nikogo zamordować i że jako tako się uspokoiliście...

WarMachine - 2016-01-22, 13:11

Utulam potem jeszcze rodzicówz yuśmiechem i czekam na demona. Po chwili siedzę mu na kolanach. Zerkam na ojca.
- Tato jak jest dobrze to już może nie patrz na niego jakbyś chciał go udusic? - spytałam się rodzica z uśmiechem i bezczelnie tule się do demona ile mogę.
Zerkam na Absol z uśmiechem a potem proponuje rodzicom by zostali u nas na kolacje... Sama idę potem powiedzieć w sumie co lubią do kuchni i wracam do towarzystwa z zadowoleniem. Zniknęła ze mnie już ta niechęć jaka była wcześniej... Co jakiś czas dla śmiechu łapie ogon demona

Koori - 2016-01-22, 13:18

Mężczyzna uśmiechnął się z zakłopotaniem, patrząc na ciebie
- Przepraszam, skarbie, to taki... odruch rodzicielski. Rozumiesz, prawda? Też tak będziesz patrzyć na faceta swojej córki, zobaczysz - rzucił. Do kuchni wyszedł razem z tobą Tresh i pocałował cię czule w szyję
- No, nie jest aż tak źle, prawda, kochanie? - zapytał z szerokim uśmiechem. Kucharka na wasz widok zmarszczyła groźnie brwi, ale jak się dowiedziała o co chodzi uśmiechnęła się szeroko
-[i] Postaram się żeby to było najsmaczniejsze co w życiu jedliście![i] - pisnęła za zapałem i wygoniła was z kuchni. Twoi rodzice z chęcią zgodzili się zostać, choć widziałaś, że czują się lekko niepewnie w towarzystwie demona... który powarkiwał cichutko na każde złapanie ogona, a potem pacał cię delikatnie po ręce. Chyba nie przepadał za tym

WarMachine - 2016-01-22, 16:08

Dobrze, że udało się jej to wyjaśnić... Jak menu ustalone to wracam do rodziców by grzecznie z nimi jeszcze pogadać... Opowiadam o pokemonsch i przedstawiam ich sobie z uśmiechem. Widać że nie są mimo wszystko przekonani do mojego męża.
- Hej familia spokojnie, Tresh was przecież nie zje bo chyba ja bym potem z nim to zrobiła - stwierdziłam i daje spokoj jego ogonkowi.
Ja lubiłam jak mój miziano... No ale z demonami jest chyba zupełnie inna sprawa...

Koori - 2016-01-22, 16:17

Rodzice przywitali się grzecznie, z szacunkiem, jak na służących przystało... cóż, przywykli do odbierania od demonów rozkazów, nie do tego, żeby jeść z jednym z nich kolację... Tresh na twoje słowa jakby się lekko skulił
- Dostałabyś rozstroju żołądka - zażartował, a przynajmniej próbował. Nie jego wina że nie ma zbytnio poczucia humoru... Zresztą tego poskąpiono chyba każdemu demonowi. Po kilku minutach atmosfera jest jednak jakby lekko luźniejsza... Absol nawet przytargała sobie poduszkę, na której się uwaliła... zaraz, czy to nie twoja poduszka czasami? Chyba tak, bo nawet z tym czerwonym wzorkiem... Samiczka patrzyła na ciebie uważnie, gotowa zwiewać na pierwsze oznaki złości czy niezadowolenia. Tymczasem widzisz skradającego się Deino... kieruje się w stronę butów twojego ojca z uśmieszkiem godnym mordercy, już z otwartą paszczą pełną zębów gotowych pogryźć wszystko co stanie im na drodze... Za nim tupał Tyrunt jakby pilnując żeby nikt nie przeszkodził Deino. Jedno wiesz - to najgorzej skradające się pokemony świata

WarMachine - 2016-01-22, 16:30

- jak potrafisz zrobić pranie to możesz na tym leżeć... - rzuciłam do Absol tylko z uniesioną brwią a potem spoglądam na tamte dwa pokemony... - Deino! Tyrunt! Wolicie buty mojego taty czy kolację złożoną z tego co powinniście jeść? - spytałam się pokemonow poważnie i tylko krece głową... - Te rozbojniki... - wzdycham i śmieje się z demona. - Przeżyłabym - stwierdziłam i po chwili znowu jestem u niego na kolanach z szerokim uśmiechem i czekamy na kolację. Pierwszy raz jestem tak odprezona
Koori - 2016-01-22, 16:38

Po chwili samiczka odniosła poduszkę na jej miejsce a przyciągnęła sobie jakiś stary koc z naburmuszoną miną Turynt i Deino spojrzeli na ciebie jednocześnie. Dość szybko zaczęli powrót na z góry upatrzone pozycje, czyli, prościej mówiąc, pobiegli w przestrachu do pokoju, na swoje legowiska. Martha roześmiała się cicho
- Absol jak była młoda też wszystko gryzła - przypomniała ci - Dopiero jak posmarowaliśmy meble kwaśnym środkiem to przestała. Pamiętasz, malutka? - spytała, a samiczka prychnęła
- Ta, trzy dni po tym obrzydlistwie nie mogłam nic przełknąć... To było podłe - stwierdziła po chwili, żałując, że nie mogą jej usłyszeć. Zaraz potem wtuliła ci się w kolano z pomrukiem zadowolenia

WarMachine - 2016-01-22, 16:45

- O, to dobry pomysł by ich oduczyć... I huum... Absol powiedziała "trzy dni po tym obrzydlistwie nic nie mogłam przelknąć, to było podle" - zacytowałam jej wypowiedź ciekawa co rodzice na to powiedzą, hihihi...
Potem idę poszukać w szafie poduszkę, której nie używamy i daje ją Absol z delikatnym uśmiechem.
- Chyba trzeba będzie zainwestować wreszcie w duże legowisko dla ciebie a nie szmaty - miziam ją po tym kostnym wyrostku na głowie.
Zawsze mnie to interesuje w tych pokemonsch

Koori - 2016-01-22, 16:52

Samiczka zamruczała zadowolona z głaskania i z twoich słów o poduszce
- To byłoby świetne rozwiązanie, choć i tak wolę spać z wami - wyszczerzyła się i wtuliła. Zaś twoi rodzice byli z lekka zmieszani
- No ale trzeba cię było oduczyć, kiedyś zjadłaś mi raport dla Bane'a, który tworzyłem cały miesiąc! Nawet nie chcesz wiedzieć co musiałem przez to zrobić... - wzdrygnął się. Martha zresztą też. Ty nie wiesz co to, ale pamiętasz, że ojca nie było parę dni w domu, a jak wrócił to wyglądał jak zombie i przez tydzień zachowywał się jakby go ktoś... pożarł, dosłownie. Tresh na wzmiankę o Bane skrzywił się niemiłosiernie
- Tak, on jest znany z... niestandardowych metod... - mruknął cicho, niezadowolony. Ale jak widać nawet on nie mógł nic poradzić

WarMachine - 2016-01-22, 16:57

Skrzywiłam się tylko na to..
- Pamiętam jaki wróciłes z tego - powiedziałam do ojca i go tule, a potem siadam spokojnie obok demona i go miziam. - Przynajmniej ty teraz nie jesteś już takim tyranem - rzuciłamdo Tresha z uuśmiechem i go miziam po dłoni. - Naprawdę, faktycznie na początku był okropny... Ale potem z czasem tak no... Złagodmiał i pokazał, że potrafi kochać - stwierdziłam z dumą z mojego męża. - A właśnie, w sumie wiele o tym Bane nie wiem, ale może mi powiecie? - spytałam się towarzystwa

Koori - 2016-01-22, 17:03

- Wcale nie złagodniałem! - parsknął obrażony pokazując kły, ale teraz nawet twoja matka mu nie uwierzyła. Absol tylko zaśmiała się krótko
- Bane... To jeden z potężniejszych demonów, syn samego króla czy jak mu tam... No, w każdym razie jeden z silniejszych. Uwielbia dręczyć tych co nie spełnią jego oczekiwań... Najbardziej samice... Mały sadysta, ale ma zbyt dobrze chronione plecy, żebym mógł mu cokolwiek zrobić - warknął Tresh. Twój ojciec wzdrygnął się
- Jest potężny, fakt... Nigdy nie sądziłem, że coś mną aż tak wstrząśnie - przyznał cicho

WarMachine - 2016-01-22, 17:21

- No to jak zwykle kiszka - rzuciłam tylko cicho i tule się do demona. - Ale razem damy radę. Tak jak ostatnio z Draeklingami - rzuciłam radośnie. - A właśnie... Mamo, tato... Chcecie polatac na smoku? - wyszczerzam się ucieszona na samą myśl o tym i ciagne ich do wyjścia, po czym na podjeździe zmieniam postać na smoka, szczerząc się radośnie i staram się jednak ograniczyć ruchy ogona...
- I jak? - spytałam się ich ciekawa i zbliżam łeb, patrząc na nich z ciekawością.
Liczę nie uciekna

Koori - 2016-01-22, 17:29

Chyba mieli taki zamiar, ale się powstrzymali w ostatniej chwili... Cóż, na miłą dziewczynkę w tym stanie nie wyglądałaś. Tym bardziej, że, nie oszukujmy się, te kły byłyby w stanie ich pociąć na kawałeczki w parę sekund... W końcu jednak wsiedli niepewnie
- Jesteś pewna, że to bezpieczne? - zapytała cicho Martha trzymając się kurczowo kolca sterowego, tym samym nie pozwalając ci na start. Przypadkiem chyba, ale zawsze... Absol tymczasem uwiesiła się na ogonie popiskując jak szczeniak radośnie. Tresh zaśmiał się i wsiadł na Noiverna
- Kochanie, kto pierwszy do lasu? - zapytał z błyskiem w oku

WarMachine - 2016-01-22, 17:34

- Bezpiecznie jak się dobrze siedzi... Nogi po obu stronach.. Mamo trzymasz właśnie kolec steru! Złap inny bo inaczej nic nie zrobię - rzuciłam tylko i staram się przejść chwile z nimi by się oswoili.
Zerkam ciekawa na demona,
- Jasne, chętnie zobaczę na co mnie stać - rzuciłam z uśmiechem i machnełam ogonem... Cóż jedno drzewo mniej... - Przepraszam skarbie - rzuciłam piskliwie, a potem w sumie idziemy na linię startu. - Gotowi? - oglądam się na rodziców z uśmiechem i da się czuć, że jestem podekscytowana wyścigiem

Koori - 2016-01-22, 17:39

Tresh tylko westchnął
- To drzewo i tak było stare - mruknął, choć spoglądał na nie z żalem. Martha puściła kolec i wczepiła się w inny, lekko drżąc. Usiedli tak jak im kazałaś, a Noivern skrzecząc stanął obok ciebie z niecierpliwością. Chyba się nie mógł doczekać... W końcu wystartowaliście. Widzisz, że wytrenowany pokemon jest równie szybki co ty i leci tuż obok twojego pyska, uśmiechając się z dumą. Tresh tymczasem mrużył oczy, nieco oślepiony oszałamiającą prędkością swojego pokemona. Cóż, on widzieć nie musi, ważne, że Noivern wie, co robi... Ale czy ty wiesz? Bo właśnie się na nich zagapiłaś i nieco kierujesz się brzuchem na ostrze szczyty drzew... Jak zaraz się nie poderwiesz do lotu to nieco zaboli...

WarMachine - 2016-01-22, 17:47

- Naprawdę mi przykro - rzuciłam cicho, po czym lecimy... - I jak? - pytam się przelotnie rodziców i szybciej poruszam skrzydłami i mocniej by trochę unieść się do góry... A pod koniec lotu wyprężam się i używam swoich pozostałych sił by wyprzedzić pokemona. Ale i tak będę zadowolona bez względu na wynik... I dobrze, że moi rodzice mają przed sobą rząd kolców, które trochę ograniczą to by powietrze im nie wiało aż tak w oczy... Jakbym mogła to bym wywaliła jęzor w trakcie lotu no ale tak jakoś wole po nie ryzykować
Koori - 2016-01-22, 17:54

No może lepiej nie, nad wami latają Pidgeye w wielkiej ilości, zaaferowane tym co tu się tak właściwie dzieje... Twoi rodzice już nie trzymali się tak kurczowo i rozglądali zaaferowani
- Niesamowite... - usłyszałaś po kilku chwilach i ktoś pogładził cię po boku - naprawdę, niesamowite... - Tymczasem widzisz, że Noivern zaczyna nieco opadać z sił... jesteś na mecie pierwsza. Tresh przytulił twój smoczy pysk
- No no, smoki to jednak szybkie i zwinne bestie - rzucił wesoło gładząc cię. Noivern zaskrzeczał zadowolony
- Muszę trenować jeszcze więcej, jak widać... ale pewnego dnia cię wyprzedzę! - rzucił z ogromną pewnością siebie. Cóż, być może kiedyś i owszem, ale dziś palma pierwszeństwa należy do ciebie... A pewnie bez balastu w postaci rodziców leciałabyś jeszcze szybciej... i nawet się za bardzo nie zdyszałaś przy tym, tylko lekko pobolewa cię łapa, gdzie drasnęło cię jedno z drzew

WarMachine - 2016-01-22, 18:01

Ląduje zadowolona i nieco unosze łapę, która mnie boli, do góry. Spoglądam zadowolona z siebie na demona i go liznełam na całą wysokość... Cóż cały w slinie... Gihihihi... A potem pomagam zejść rodzicom z moich pleców i się odmieniam.
- Tak, to był świetny wyścig... Ale ja też będę trenować! - ostrzegam pokemona wesoło, po czym tule się do rodziców z uśmiechem. - Cieszy mnie, że się wam to spodobało - całuje ich w policzki i wracamy teraz spacerkiem do domu. Tak rodzinnie i spokojnie mogłoby być cały czas

Koori - 2016-01-22, 18:11

No mogłoby, ale raczej na to nie licz, bo niestety, ale twoje życie raczej takie różowe ni cholery nie będzie... Na razie jednak jest miło, fajnie i cacy stuk stuk. Dotarliście do zamku akurat na kolację... Tyle to chyba nie zjecie, co nie? Chociaż, znając Swinub i Tyrunta... Ale te zapachy wprost powalały na kolana. Widać wampirzyca naprawdę się postarała z potrawami. No i przepięknie udekorowała stół... Możecie siadać i jeść... co też właśnie dwa głodomory zrobiły pomrukując niezwykle wesoło
- No więc... smacznego - rzucił Tresh odsuwając ci krzesło niczym prawdziwy gentleman. Usiadłaś, przysunął je i sam zasiadł. Twoi rodzice tuż za wami, lekko onieśmieleni taką ilością takich potraw... Tylko Absol westchnęła cicho. Znów jako przysmak dostała kanapkę z czymś co przypominało ucho
- Zjadliwe i nawet pyszne, ale kurczę, ciężkostrawne - burczała cicho pogryzając ucho

WarMachine - 2016-01-22, 18:28

No cóż, ciekawa spoglądam na to co jest przy stole, po czym zajadam i próbuje praktycznie każdej rzerzy po trochu, dopóki mam na to miejsce.
- Mistrzostwo - powiedziałam to na tyle głośno, by wampirka wyraźnie usłyzała moje słowa i potem dalej zajadam, podsuwając Treshowi co lepsze według mnie kąski... A tak o, bo chcę i miło mi się patrzy jak moje kochanie zajada... Po tym wszystkim chciałabym zatrzymać rodziców na dłużej,ale już raczej chcą uciekać do siebie, więc tulę ich mocno z uśmiechem na twarzy. - Dziękuję i wybaczyłam wam za to - rzuciłam cicho.

Koori - 2016-01-22, 18:38

No i wyszło na to, że Tresh też wszystkiego spróbował... I wszystko mu o dziwo smakowało. Przy stole panowała dość luźna atmosfera, a po kolacji zostałaś kolejny raz wytulona. Tymczasem wampirzyca zbierając talerze nuciła coś pod nosem, zachwycona, że wam smakowało.
- Nawet nie wiesz ile to dla nas znaczy - szepnęła Martha mocno cię obejmując i całując w czoło. Twój ojciec też cię mocno tulił, zadowolony
- Wspaniale, że jednak wam się udało. I cieszę się, że nie jesteś na nas zła... - dodał z wilgotnymi oczyma. Po kilku minutach znów byliście z Treshem tylko we dwoje...
- To na co masz teraz ochotę? - zamruczał wesoło przytulając cię. Zauważył chyba, że znacząco poprawił ci się humor

WarMachine - 2016-01-22, 18:49

Odprowadziłam oczywiście rodziców w stronę wyjścia z domu i wracam do demona, zerkając z uśmiechem na sprzątającą wampirzycę. Potem tule się do demona i udaje wielkie zamyślenie.
- Na pełen relaks - stwierdziłam tylko, mrucząc cichutko jak to miałam w nawyku w poprzednim życiu, gdy dopisywał mi dobry nastrój.
Pocałowałam Tresha w policzek, a potem w sumie usiadłam tak by zrobić mu masaż, a co mi tam... Teraz to trochę ja pomogę mu się odprężyć no i będzie git...
- Naprawdę super wyszło to dzisiejsze spotkanie z rodzicami... - powiedziałam zachwycona. - No i naprawdę żałowali, a myślałam że teraz się nie przejmują niczym.... - dodałam.

Koori - 2016-01-22, 18:57

Wampirzyca szybko pozbierała talerze i poszła je myć z szerokim uśmiechem zadowolenia. Tresh tymczasem rozciągnął się na łóżku jak długi i nie miał zamiaru nawet palcem kiwnąć póki nie skończysz mazażu. Mruczał przy tym jak kot, a ogon miał naprężony... w sumie też jak kot.
- Taki relaks to ja rozumiem... Odwdzięczę ci się, skarbie, jak tylko przestaniesz - szepnął uwodzicielsko - I bardzo się cieszę, że to spotkanie tak dobrze wyszło. Widzisz, nie zawsze należy oceniać książkę po okładce, zwłaszcza, jeśli ta okładka potrafi się zmienić... - dodał. Po chwili czujesz jakiś ciężar na plecach. To Swinub postanowiła wykorzystać chwilę że twoje plecy wyglądają jak pomost i wspięła się zadowolona, kładąc miękki, ciepły brzuszek nieopodal twojego karku. Uznała najwyraźniej, iż będzie to najlepsze dla niej miejsce do leżenia

WarMachine - 2016-01-22, 19:18

Masuje Tresha jezcze kilka minut, aż wreszcie sięgam po Swinub na moich plecach i ją utulam.
- Aż tak wygodna jestem? - pomiziałam ją po ryjku, po czym odłożyłam na poduszkę i spoglądam na Tresha.
Coś czuje odwdzięczy mi się w pokoju, więc tam też ide z demonem i zadowolona trzymam go za rękę... A potem w sumie to się przymilam do niego etc...
- Fakt, ta okłądka akurat bardzo się zmieniła - stwierdziłam i go całuje po szyi z uśmiechem.
Tamten sen był chyba aluzją do tego co się dzieje... Demon będzie na mnie patrzył z miłością choćby nie wiem co, ale martwiła mnie ta trzecia osoba...

Koori - 2016-01-22, 19:34

Samiczka po chwili namysłu pokiwała łebkiem i ucałowała cię ryjkiem w nos śmiejąc się cichutko i układając na poduszce. Demon wziął cię na ręce i delikatnie położył na łóżku, na pleckach, po czym to on zaczął robić ci masaż. Był wyjątkowo delikatny, ale ty czułaś, jakbyś rozpływała się pod jego dotykiem
- Tak, i muszę przyznać, że niezmiernie mnie to cieszy - wyszeptał ci do ucha. Po kilkunastu minutach przerwał masowanie, za to zabrał się za rozbieranie cię... bardzo powolne zresztą. A potem... cóż... można powiedzieć, że wasze... hmm... odgłosy na pewno słyszało pół zamku, o ile Tresh nie użył zaklęcia wyciszającego... Padacie w końcu wykończeni. Rano budzi was zapach... niezwykle przyjemny zapach niezwykle ładnego śniadanka podanego pod same noski...

WarMachine - 2016-01-22, 19:37

Tak a coś mi się wydaje, że tej nocy Tresh zapomniał... ale n ie chciałam psuć tego jakże wspaniałego klimatu jaki zapanował u nas w pokoju... Zamruczałam radośnie i wtuliłam się potem w demona, zamykając sennie oczka... Podziękowałam z rana za śniadanko i razem z demonem je wcinam zadowolona.
- Jak się spało? - zagadałam do demona radośnie i tulę się do niego bokiem z szerokim wyszczerzem.
Potem idę się umyć i ubrać... No i jestem gotowa na kolejny dzień, tylko dzisiaj planów jako takich nie mam i nie wiem co z sobą zrobić.

Koori - 2016-01-24, 02:29

Śniadanie było naprawdę pyszne. Widać po wczorajszych pochwałach wampirzyca uznała, że będzie się starać jeszcze mocniej niż zwykle, byle zaspokoić wasze pragnienia w kwestii smaków... Albo uznała, że jesteście niesamowicie głodni po nocy pełnej wrażeń. W każdym razie na śniadanko nie możesz narzekać. Za to na chrapanie pewnego demona i owszem... Twoje przytulenie się do niego obudziło go w końcu. Od razu zajął się całowaniem twojej twarzy
- Mi? Wyjątkowo wspaniale, najdroższa. A ty jak spałaś? Pewnie musisz być wykończona... Co ty na to, by dzisiaj nieco potrenować z naszymi pociechami? I trzeba w końcu odwiedzić centrum pokemon, oddać kilka z nich na farmę - westchnął smutno. Pewnie i on przyzwyczaił się do tak licznej gromadki maluchów... No i musisz pamiętać, by zwolnić jedno miejsce na jajo, które uparcie nie chce się wykluć...

WarMachine - 2016-01-24, 07:40

- Genialnie bo miałam moją najukoachańszą osobę zaraz obok mnie - załuje demona z uśmiechem i myśle chwile. - Tak, przydałoby się w sumie - stwierdziłam na obie te rzeczy i do głowy wpadł mi pomysł. - Wiesz, że to naprawdę genialny pomysł? Mój Bagon trochę ogarnie pewne urwisy! - powiedziałam z uśmiechem do demona i w takim razie ruszymy do pokecenter najpierw... Mam zamiar póki co zostawić tam Deino, Swinub i Tyrunta by stworki nauczyły się ogłady... No i odwiedzę Bagona, Nincade... Moich dwóch dawnych kompanów oraz Trapincha.
Koori - 2016-02-08, 22:15

Szczerze powiedziawszy, odwiedziny nie miały racji bytu z powodu tego, że przecież nie mieli tych pokemonów tutaj na stanie. Zaś te, które oddawałaś, pożegnały się czule i zniknęły w maszynie transferującej. Tymczasem jajo coraz bardziej się trzęsło, aż w końcu... Pękło całkiem! Ze skorupki wynurzył się niepewny łebek, patrzący na nowy świat z zaskoczeniem i jednocześnie radością. Po chwili stworzenie zawarczało głośno, wyskoczyło z jajka i pobiegło w stronę dość sporego Pangoro ze złamaną łapką. Od razu zaczęło gryźć mu stopę powarkując. Zdumiona panda zerknęła na ciebie, mrugając niepewnie
- Możesz... eee... to zabrać? - poprosiła - Nie chcę temu zrobić krzywdy... - dodała marszcząc groźnie brwi. Tresh aż zadrżał
- Tak, może lepiej... nie wiem, stuknij go albo coś... - uznał po chwili namysłu - Bo jeszcze gotów...Eee... gotowa zrobić niezły sajgon


Litleo
Imię: ---

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Litleo (lvl35) -> Pyroar
Ataki:Tackle, Leer, Ember, Fire Spin(EM)
Charakter i historia: Litleo wykluła się w Centrum pokemon i od razu zaczęła atakować o wiele większego od siebie pokemona. Jest odważna, wyjątkowo waleczna, ale nie potrafi przewidzieć wyników swoich posunięć. Nie lubi czułości, z politowaniem patrzy na mizianie i przytulanie
Umiejętność: Rivalry - Jeśli Pokemon ma taką samą płeć jak przeciwnik, to siła bazowa jego ataków wzrasta o 25%. Jeśli przeciwną, to spada o 25%

Kod:
[b][color=brown]Litleo[/color][/b] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię:[/b] ---
[img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados-shiny/litleo.gif[/img][img]http://www.pkparaiso.com/imagenes/xy/sprites/animados--shiny-espalda/litleo.gif[/img]
[b]Poziom:[/b] 5
[b]Typ:[/b] [img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/fire.gif[/img][img]http://www.serebii.net/pokedex-bw/type/normal.gif[/img]
[b]Ewolucja:[/b] [u]Litleo[/u] (lvl35)  -> Pyroar
[b]Ataki:[/b]Tackle, Leer, Ember, Fire Spin(EM)
[b]Charakter i historia:[/b] Litleo wykluła się w Centrum pokemon i od razu zaczęła atakować o wiele większego od siebie pokemona. Jest odważna, wyjątkowo waleczna, ale nie potrafi przewidzieć wyników swoich posunięć. Nie lubi czułości, z politowaniem patrzy na mizianie i przytulanie
[b]Umiejętność:[/b] [u]Rivalry[/u] - [i]Jeśli Pokemon ma taką samą płeć jak przeciwnik, to siła bazowa jego ataków wzrasta o 25%. Jeśli przeciwną, to spada o 25%[/i]

WarMachine - 2016-02-11, 16:03

Spojrzałam się na charakter pokemonicy z miną "no zaje****", ale westchnęłam ciężko i stuknęłam ją ballką chcąc uniknać pierwszych komplikacji w wyniku tego jakie zapędy może mieć pokemon. Lepiej by nie zrobiła większej szkody tamtemu pokemonowi, któego w sumie ranę po chwili wyleczyłam.
- Tak w przeprosiny za atak małej - rzuciłam, patrząc się na balkę w której teraz była Litleo. - Trzeba będzie chyba nieco surowszych metod na nią - zauważyłam jedynie.
Ugodowa na pewno nie będzie, a na pewno też będzie dążyć do zdominowania grupy...

Koori - 2016-02-20, 18:44

Pokeball po chwili przestał się bujać i zastygł w bezruchu. Shiny Litleo jest tylko i włącznie twoja! Gratulacje... chyba. Tresh, jak i Pangoro odetchnęli z ulgą. Panda po chwili spojrzała zdumiona na swoją łapę
- Hmm... Nie boli... Nie boli! - zaczęła tańczyć wokół swojego trenera, który patrzył na nią zaskoczony. Tresh pokręcił głową
- Kotku, o tym porozmawiamy w domu - mruknął, wciągając cię z centrum dyskretnie. Absol szła za wami patrząc na was ze zdziwieniem. Zaskoczyło ją zachowanie Tresha... Widzisz gdzieś między budynkami Entei, który... szpiegował was? Cz po prostu było mu wstyd się zbliżyć? To dopiero ciekawe zagadnienie...

WarMachine - 2016-02-20, 19:31

No cóż, zadowolona spojrzałam na efekt swojego leczenia i na szczęśliwego pokemona. Ja nie widziałam w tym nic złego, dlatego zachowanie Tresha mnie doszczętnie zaskoczyło...
- Ale co jest? - spytałam się tylko, wychodząc z nim pospiesznie z pokecenter i rozglądając się.
Spojrzałam w stronę Entei i ruszyłam z demonem w drogę powrotną do posiadłości, spokojnie rozglądając się wokół. A może legenda nie chce się zjawić w srodku miasta obok nas?
- Powiesz mi o co chodzi, bo to dziwne ze mnie nagle wytargałeś z pokecenter - westchnęłam.

Koori - 2016-02-23, 14:54

A może i nie chce się zjawiać obok was... Choć wcześniej zapewne nie przeszkadzało mu dumne chodzenie obok Tresha. Może tu o ciebie chodzi?
- Kotku, nie możesz tak chodzić i wszystkich leczyć dotknięciem palca. To przyciąga uwagę, a tego nie chcemy. Już raz cię porwali tylko dlatego, że miałaś być moją żoną, drugi raz, bo nią zostałaś. Naprawdę nie chcę, żeby ktoś porwał cię po raz trzeci, bo posiadasz niesamowite moce, których można użyć do swoich celów. Jestem poważanym demonem, a to oznacza, że mam potężnych wrogów. Czasem nawet potężniejszych ode mnie, wiesz? - mruknął cicho rozglądając się uważnie w drodze do domu. Zauważyłaś, że wraz ze spadkiem mocy Tresh robił się coraz bardziej nerwowy i niespokojny

WarMachine - 2016-02-23, 15:12

Wzdycham ciężko i skinęłam smutno na słowa demona.
- No wiem skarbie... Ale taki robiłam ja, moi rodzice, rasa... - rzuciłam tylko cicho. - Wędrowalismy i pomagaliśmy - wyjaśniam Treshowi wszystko.
Pogłądziłąm go po dłoni i ruszam do jego siedziby.
- Skarbie nie martw się, bedzie dobrze - pogładziłam go po dłoni i pocałowałam. - Mogę isć do tej groźniejszej części ogrodu? Chcę się porozglądać za ciekawymi pokemonami - spytałam się go przymilnie. - Mam już dość silny skład, chociaż musze go podrasować właśnie - rzuciłam.

Koori - 2016-03-07, 16:39

Tresh westchnął
- Rozumiem, ale mimo to musimy być ostrożni... przynajmniej dopóki nie odgadniemy co się ze mną dzieje i czemu jestem taki... osłabiony - mruknął cicho. Potem spojrzał na ciebie z zaskoczeniem - Do groźniejszej części ogrodu? Nie jestem pewny, czy to dobry pomysł... Ale skoro chcesz, pójdę tam z Tobą. Ja i Trapinch też sobie przy okazji potrenujemy - uśmiechnął się lekko dotykając palcami pokeball z jego nowym podopiecznym. No, nie takim nowym... Ale biorąc pod uwagę to wszystko to właściwie najnowszym. Dochodzicie do "zamku", czy może raczej dobrze utrzymanych ruin... Na sam widok chce się umrzeć. Nawet Treshowi opadła szczęka
-Co... Co tu się stało? - zapytał oszołomiony, nie wierząc w to, co widzi

WarMachine - 2016-03-15, 20:18

Idę z demonem i słucham jego wywodow.
- Ale mój sen wwszystko pokazywał - powiedziałam do niego tylko i wzdycham ciężko. - Poza tym... Cóż w razie czego to ja mam teraz siły - dodaje.
Spoglądam na jego posiadłość w niemałym szoku.
- Kochanie to się zaczęło w końcu rozpadac czy coś? - zdziwiłam się mocno.
Idę tam szybszym krokiem.

Koori - 2016-04-06, 21:03

- Ten zamek nigdy wcześniej się nie rozpadał... To niemożliwe, chronią go moje zaklę... Ah. No tak. Moja moc słabnie, więc i zaklęcia...[/i] - westchnął z widocznym bólem, patrząc na rozpadające się drzwi wejściowe. Czy może raczej wrota... Teraz poczerniałe i ledwo trzymające się na zawiasach
-[b] Ech, czyli jednak remont będzie... konieczny
- mruknął cicho, kręcąc głową - Im szybciej, tym lepiej, jeszcze zanim się całkiem zawali... A co do tego snu, to nic o nim nie wiemy... a poza tym to był tylko sen, prawda? - rzucił z resztkami nadziei. Wiele mu jej nie zostało, ale zawsze odrobina...

WarMachine - 2016-04-06, 21:09

Patrzę się zmartwiona to na demona to na całą jego posiadłość i podchodzę by go mocno przytulić do siebie.
- Spokojnie skarbie może coś z tym da radę.. A co gdyby to moje zaklęcia teraz utrzymywały to wszystko? Mam na tyle mocy - powiedziałam do niego mając nadzieję, że się zgodzi i czekałam na to.
Potem pogładziłam go po policzku i pocałowałam w niego, chcąc dodać stworowi otuchy.
- Będzie dobrze, zaufaj mi - rzuciłam.
Cała sytuacja zdawała się być beznadziejna ale od czego się ma głowę co nie? Zastanawiam się jedynie kto mógł w tym grzebać tym razem. Może to kolejna legenda nasłana przez knuwacza z wyższych legend? Wszystko teraz jest możliwe, ale o tym bym musiała poczytać... Wertuje pokedex w poszukiwaniu wskazówek.

Koori - 2016-04-15, 19:01

Tresh spojrzał na Ciebie smutnymi oczyma
- Kochanie... Ufam Ci. Zawsze. Nie zapominaj o tym - westchnął - A czy potrafisz rzucić takie zaklęcie? Jeden błąd i wylatujemy w powietrze - mruknął. W tym samym jednak momencie usłyszeliście głośny trzask dochodzący z wnętrza zamku, a zaraz potem dziewczęcy krzyk. Zaraz, dziewczęcy? Tresh sapnął
- NIEE! - wrzasnął, a po chwili już go obok Ciebie nie było, przedzierał się przez niedomknięte drzwi niczym Bóg Zagłady, niczym prawdziwy demon, jakby na chwilę wróciła mu energia. Zniknął za ścianą, która po kilku sekundach rozpadła się na Twoich oczach, a drzwi opadły bezwładnie nieopodal, potrzaskane. Wyglądało to, jakby ściana się nie rozsypywała... Tylko jakby coś ją niszczyło od środka. Zostałaś sama, nawet ntei gdzieś zniknął, czyżby poszedł po pomoc? Ten zamek jest teraz niebezpieczny...

WarMachine - 2016-04-15, 19:54

- Liczyłam że podasz mi formułkę i ja ją powtórzę... Mało pamiętam zaklęć z pozostałego życia - powiedziałam krótko do demona i spojrzałam szybko na drzwi i ścianę. - Zaraz, Tresh, uważaj! - krzyknęłam do demona ale tn już tam zniknął jakby dostał nowych sił.
Przełknęłam ślinę, nie wiedząc co zrobić w tym momencie. Rzuciłam się w ślady za moim demonem chcąc chociaż go wesprzeć w tej sytuacji. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że mogę oberwać ale równie dobrze on może coś sobie zrobić i nie wybaczę sobie jeśli cokolwiek mu się stanie. Aż tak źle stało się z tym zamkiem? No pięknie, teraz będzie go trzeba budować od podstaw... Choć w sumie z jednej strony dobrze, będzie na pewno w lepszym stylu niż poprzedni... Ale o czym ja myślę? Mam w rękach kule ognia by w razie czego nimi się obronić.

Koori - 2016-04-20, 09:55

Pobiegłaś więc za nim... i o mało nie przygniótł cię spadający kawał belki. Zdążyłaś odskoczyć w ostatniej chwili, ale masz piękną ranę od drzazgi na policzku. W dodatku nigdzie nie widzisz Tresha, za to na trzecim piętrze słyszysz ciche, dziecinne łkanie i jakby... zaniepokojony świergot jakiegoś ptaka? Gorzej, że schody zawalone są cegłami i kawałkami ściany, zupełnie nie do pokonania. Ale to tylko jedna para schodów, może inne zaprowadzą Cię na górę? Ha, pewnie by zaprowadziły, ale w zamku byłaś dość krótko, w dodatku tylko w swoich pokojach i kuchni, i zawsze szłaś tędy... Więc... Co teraz zrobisz? Nie znasz innej drogi, macie mało czasu, Tresh zniknął, z góry słychać bolesne jęki i płacz... Co zrobisz?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group